Ignite – R.J. Lewis
1
Ignite – R.J. Lewis
Tłumaczenie nieoficjalne: szamancia
Pamiętajcie o nierozpowszechnianiu tłumaczenia.
Tylko do użytku osobiste...
12 downloads
0 Views
13MB Size
Ignite – R.J. Lewis
Ignite – R.J. Lewis Tłumaczenie nieoficjalne: szamancia Pamiętajcie o nierozpowszechnianiu tłumaczenia. Tylko do użytku osobistego! 1
Ignite – R.J. Lewis
Część Pierwsza – Przeszłość i Moje błędy. Rozdział 1 Znałam Jaxona Barlowa od czasu kiedy miałam sześć lat. Dorastaliśmy razem w Gosnells, dużym mieście, trzy godziny jazdy od jeszcze
większego
miasta
Winthrop.
Chodziliśmy
do
tej
samej
państwowej szkoły, żyliśmy w tych samych zwykłych realiach i bawiliśmy się z takimi samymi dziećmi jak my. Niemniej, prawdziwa przyjaźń nigdy by nas nie połączyła, gdyby nie zrobił, tego co zrobił. To było jedyne wydarzenie, które przewyższało wszystko, co pamiętam i trzymam się tego bezustannie. Zaistnienie naszej przyjaźni, było spowodowane przez osobę zwaną Jade Smith. Jade była rudowłosą potężnie wyglądającą dziewczyną, dwa lata starszą ode mnie, miałam wtedy osiem lat, a ona uwielbiała sprawiać, aby moje życie było totalnym piekłem. Tak jakby moje życie już wystarczająco nie było ciężkie, mieszkając z bezrobotnymi rodzicami, którzy topili swoje smutki w alkoholu. Musiałam się z tym pogodzić, że ten dziesięcioletni troll wchodził mi w drogę, jak tylko nadarzyła się ku temu okazja. I tak było każdego dnia. Jade była duża jak na swój wiek, a moja mała wychudzona postać nie pasowała do jej poziomu chodzącej Godzilli. Przysięgam, że słyszałam jak ciężko stąpa po korytarzu i kiedy była najdalej dziewięć, do dziesięciu kroków ode mnie, zamykałam oczy i czekałam, aż moje małe wychudzone ciało znajdzie się w jej
zasięgu i zostanę popchnięta przez jej tłuste
łapska. - Sara, Sara, brzydka Sara… Te słowa sprawiały, że się trzęsłam. 2
Ignite – R.J. Lewis Sara, Sara, brzydka Sara… czułam łzy płynące z oczu i szybko starałam się je strząsnąć z obawy, że je zauważy. Raz je zauważyła i przez dwie następne godziny postarała się o to, żeby uzbierać pięciu podobnych do niej dziesięciolatków, którzy stali przede mną i razem śpiewali ściskającą duszę melodię: Sara, Sara, brzydka Sara. Dzieci potrafią być okrutne. Byłam znana jako „Brzydka Sara” niedługo po tym, te straszne słowa wychodziły również od jej przyjaciół. - Chcesz się bawić z nami, brzydka Saro? - Witaj, brzydka Saro. - Czemu jesteś taka obrzydliwa, brzydka Saro? To była okrutna tortura. Każdego ranka, budziłam się wiedząc, że mój dzień podwójnie mnie ugodzi. Jeśli zostałabym w domu, musiałabym stawić czoła moim rozgoryczonym pijanym rodzicom. Jeśli poszłabym do szkoły, musiałam słuchać wyzwisk i udawać, że to normalne. To nie było normalne, nie dla bardzo ładnej małej dziewczynki: byłam łatwym celem, sama skóra i kości, moje włosy były krótkie, jak u chłopca, moje jasno brązowe oczy, były pociemniałe i miałam worki pod oczami, a to dzięki moim rodzicom, których kłótnie nie pozwalały mi spać nocami. Przez większość czasu moje usta były spierzchnięte, a moje dłonie szorstkie i do tego codziennie byłam ubrana w to samo. Miałam tylko trzy zmiany ubrań do szkoły na każdy tydzień, a moje wciąż rosnące ciało musiało się schować pod skarpetami, które były maksymalnie podciągnięte, żeby zakryć gołą skórę pomiędzy przykrótkimi spodniami, a kostkami, co sprawiało, że wyglądałam jeszcze bardziej komicznie. Dziewczyny nie akceptowały mnie w szkole. Byłam wyśmiewana, wytykana palcami, a nawet popychana w przypadku, kiedy zbyt blisko do nich podeszłam. Jedyne miejsce jakie mogłam dla siebie znaleźć to przy 3
Ignite – R.J. Lewis chłopcach, z którymi łatwiej mi się było dogadać. Chłopcy co jakiś czas też się mnie czepiali: pytając kim jestem, chłopcem czy dziewczynką, lub dlaczego moje włosy są tak samo krótkie jak ich, albo dlaczego moje ubrania są za małe i dlaczego nie pachnę „zbyt ładnie” itd. Po pierwszych kilku próbach uchylania się od odpowiedzi na ich brutalne pytania, zazwyczaj szybko przestawali i odchodzili, dłużej nie przejmując się tą bezowocną pogawędką. Nawet jeśli bawiłam się z nimi na każdej przerwie, to nie powstrzymało tej krowy Jade Smith od kręcenia się wokół i popychania mnie, żebym upadła na ziemię – to był praktycznie rytuał. Co przypomina mi znów o Jaxonie, ponieważ był świadkiem jej okrutnej napaści na mnie i mojego lądowania w błotnistej kałuży która tam była ze względu na jesienną deszczową pogodę tamtego ranka. Miał również dziesięć lat, tak jak ona i zamiast śmiać się jak inni chłopcy, jasnowłosy Jaxon Barlow nie zrobił tego. Stała nade mną i wyśmiewała się ze mnie, kiedy ukryłam swoją ubłoconą twarz pomiędzy kolanami, czekając, aż przestanie i odejdzie. Tego dnia była wyjątkowo zawzięta i moja męka trwała bardzo długo. - Sara, Sara, brzydka Sara – Jade wielokrotnie wyśmiewała się ze mnie, jej kręcone rude włosy podskakiwały na głowie, do tego jeszcze miała wystawiony język w moją stronę – Sara, Sara, brzydka… – wtedy usłyszałam jej krzyk, spojrzałam w górę i zobaczyłam Jaxona, który trzyma ją za włosy. Krzyczała jakby ją ktoś zażynał, kiedy wpychał ją do pobliskiej kałuży z błotem. Jak tylko zanurzył w niej jej twarz, zaczęła się rzucać jak wieloryb w oceanie. - Spójrzcie teraz na Jade – śmiał się na głos. Dziewczyny, które były świadkami zajścia, zaczęły tłoczyć się w pobliżu nas, dysząc i wytykając palcami Jade Smith. 4
Ignite – R.J. Lewis - Jade, Jade, brzydka Jade – Jaxon nagle zaczął ją przedrzeźniać, dając znak chłopcom, żeby zrobili to samo. - Jade, Jade, brzydka Jade – zaczęli wszyscy krzyczeć. Z szeroko otwartymi oczami ze zdziwienia, spojrzałam na nich wszystkich i serce zaczęło mi rosnąć, w momencie kiedy zrozumiałam, że moje imię dłużej już nie jest powodem cierpienia, tak jak to było każdego dnia. I kiedy dołączyły do chłopców dziewczyny, otoczenie zagrzmiało od śmiechu. Jade Smith nie ruszała się przez dłuższy moment, kiedy wszystkie dzieci wytykały ją palcami, wpatrzona w rozgrywający się przed nią horror. Jej oczy wypełniły się łzami, wstała i jak burza pobiegła, jedynie co można było usłyszeć jak uciekała, to plusk wody w jej butach. Jaxon był z siebie dumny. Byłam zbyt mocno przerażona, żeby mu podziękować, bałam się, że zwróci na mnie uwagę. A nie do końca wiedziałam, co mu chodzi po głowie. Ale następnego dnia w szkole kiedy czekałam na swój pełen bólu moment bycia poniżaną, poprzez pchnięcie na szafkę, zamiast mnie, to Jade Smith została popchnięta na swoją szafkę przez Jaxona. - Jade, Jade, brzydka Jade – powtarzał, a jego przyjaciele krzyczeli razem z nim. Pierwszy raz przez te wszystkie dni w szkole, zostawili mnie w spokoju. W istocie resztę tygodnia cały czas wznawiał dręczenie Jade, a ja wciąż miałam spokój. Kiedy w końcu zrozumiałam, że on nie zamierza się do mnie przyczepić, podeszłam do niego na przerwie, kiedy stał oparty o ścianę (to była forma kary nałożona przez dyżurnego na przerwie) i przytuliłam go. - Czekaj – powiedział, machając rękami w powietrzu – opanuj się!
5
Ignite – R.J. Lewis - Dziękuję – powiedziałam patrząc na niego i uśmiechając się szeroko – Dziękuję, że obroniłeś mnie przed Jade. Wzruszył ramionami, na tyle obojętnie jak tylko potrafił – zrobił tak,
ponieważ
przede
wszystkim
był
najbardziej
wyluzowanym
dziesięciolatkiem w okolicy – i wtedy powiedział – nie musisz się już martwić chłopczyku, od tej pory zawsze cię będę bronił. - Jestem dziewczynką i mam na imię Sara – powiedziałam serdecznie. - Dobrze Sara, będę cię już zawsze bronił. I tak zrobił. Już nigdy nie pozwolił Jade Smith mnie dręczyć, ani nikomu innemu. Jak miecz z dwoma ostrzami na końcach… cóż, jedynie miecz. Budziłam się każdego dnia z uczuciem błogości, że już nigdy powtórnie, nie będę musiała stawiać jej czoła i to wszystko dzięki Jaxonowi Barlow. Przykleiłam się do niego na stałe. Na początku był z tego powodu niezadowolony i uciekał jak tylko widział mnie w pobliżu siebie, ale po wielu dniach w szkole, kiedy nieustająco śledziłam go ukradkiem, pogodził się już z tym, że mu nie odpuszczam. Po pewnym czasie, był nawet zadowolony z tego faktu – ale tylko dlatego, że dostrzegł w tym korzyści dla siebie. Byłam jego posłańcem, robiłam to co chciał, czekałam na jego rozkazy, a on nigdy nie przestawał je wydawać! - Chcę się napić wody z kubka – zażądał. - Gdzie ja teraz znajdę kubek? – zapytałam. - Sara – odpowiedział z irytacją – nie zadawaj mi pytań, tylko go zdobądź! Udawałam, że idę do toalety i ukradłam kubek z biurka nauczycielki, opróżniłam go i napełniłam wodą. Był bardzo zadowolony, 6
Ignite – R.J. Lewis chociaż jak spróbował już nie tak bardzo, ponieważ poczuł posmak kawy w wodzie. - Idź do Maxa i powiedz mu, że go nienawidzę – następnie powiedział. Max, z którym Jaxon nie był ostatnio w dobrych stosunkach jako, że wprowadził na plac zabaw własne reguły, ukrywał się gdzieś daleko, tak że musiałam go znaleźć. Po wypytaniu o niego wszystkich wokół i bieganiu w tą i z powrotem z jednego końca boiska szkolnego do drugiego, znalazłam go siedzącego na murku odgradzającym boisko od parkingu, był sam i grzebał patykiem w błocie. - Jaxon powiedział, że cię nienawidzi – wykrzyczałam bez tchu po dość długim trwającym około pięciu minut biegu. - Mam to gdzieś! – krzyknął Max i rzucił we mnie patykiem. Biegłam, żeby przekazać wiadomość Jaxonowi, który wydawał się nieusatysfakcjonowany z przekazanych mu nowości. - Wygląda na to, że będę musiał mu wtłuc – wymamrotał. – Idź powiedz Stacey, że ma wielką dupę. Zaraz potem jak przekazałam informacje Stacy – i zostałam popchnięta, upadając na ziemię, wróciłam do Jaxona, żeby spełnić kolejną partię jego rozkazów. I tak mijał czas, po jakimś czasie znudził się dawaniem mi zadań do wykonania i wydawał mi coraz mniej i mniej rozkazów. Słońce dla mnie wyjrzało i byłam szczęśliwa, że przestał. Miałam już serdecznie dość, rzucania we mnie rzeczami i mówienia dziewczynom okropności o ich tyłkach. Wciąż za nim wszędzie chodziłam, praktycznie byłam jego cieniem i myślę, że dość szybko przywykł do tego, ponieważ jednego dnia, kiedy 7
Ignite – R.J. Lewis złapałam grypę i zostałam w domu przyszedł do mnie i zapukał do moich drzwi. Moi rodzice leżeli w swojej sypialni i byli nieprzytomni, bałam się, że usłyszą pukanie, więc szybko ruszyłam na palcach w stronę drzwi. - Nie było cię dzisiaj w szkole! – syknął do mnie, jak tylko otworzyłam drzwi. - Jestem chora – powiedziałam, bez wstydu wycierając gile z twarzy. To wyglądało zbyt ładnie. Przepchnął mnie i wszedł do środka. Zmarszczył mocno brwi zdecydowanie niezadowolony z mojej odpowiedzi i rozejrzał się po salonie ze skrzywioną miną. - Dlaczego twój dom jest taki brzydki? Podążyłam za jego wzrokiem, który przesuwał się z miejsca na miejsce po małym salonie: stara zielona kanapa stojąca pod ścianą, pęknięta szklana ława, podziurawiona petami, butelki po piwie walające się po całej podłodze – z kilku z nich pozostałość po piwie nadal sączyła się na podłogę i mały telewizor w kącie, który stał na niestabilnym kartonie, ponieważ nie mieliśmy stojaka na TV. - Nie wiem – wzruszyłam ramionami, czując nagle wstyd. Nigdy wcześniej nie miałam przyjaciół. Rozejrzał się jeszcze trochę. - Moja mama powiesiła obrazy na ścianie i sprząta codziennie – powiedział. – To musi być fajne, że twoich rodziców nie obchodzi coś takiego w domu. Nie, nie obchodzi. Rozejrzałam się po pustych i brudnych ścianach. Nie było na nich żadnej fotografii i nie pamiętam kiedy ostatnio moja matka sprzątała. 8
Ignite – R.J. Lewis - Jak wygląda twój pokój? Mogę zobaczyć? - Nie – szybko odpowiedziałam. Jeśli uważał, że salon był brzydki, nie chciałam, żeby zobaczył mój pokój. Wszystko co w nim miałam to mały kredens i materac na podłodze oraz dwie stare lalki, które dostałam na gwiazdkę z urządzanej na święta zbiórki charytatywnej w szkole parę lat temu. Zauważył mój opór i nie naciskał dalej. Wysunął podbródek, zaczesał swoje blond włosy za ucho i powiedział. - To było dziwne, jak nie było cię w szkole, czułem się tak jakbym nie miał własnego cienia. - Jutro już będę w szkole. - Dobrze, ponieważ zamierzam dokopać Maxowi i będę cię tam potrzebował. - Po co? - Dla wsparcia! – powiedział podirytowany moim pytaniem, jakby to było oczywiste. Nie chciałam go zawieść, więc powiedziałam. - Ok, będę tam. - I powiedz swoim rodzicom, żeby przestali ci obcinać włosy – ściął mnie wzrokiem, zanim odwrócił się i ruszył w stronę drzwi. – Wyglądasz jak chłopak. Przytaknęłam. - Dobrze, Jaxon. Wciąż obcinali mi włosy. Mówili, że dzięki temu wszy trzymają się od nich z daleka, ale wcale tak nie było. Jedyne co, to łatwiej mi było je samej umyć. 9
Ignite – R.J. Lewis Jaxon mieszkał na końcu ulicy w takim samym starym domu jak ja. Miał uroczą mamę, ale kiedy tam byłam w pobliżu, nigdy nie widziałam jego ojca. Pamiętam, jak myślałam, że to było bardzo dziwne. Pewnego sobotniego popołudnia, jak czekałam na Jaxona przed jego domem, aż wyjdzie, żeby się ze mną pobawić, jego mama mnie zauważyła i otworzyła szeroko oczy z przerażenia. - Chodź tutaj, dziecko – kiwnęła do mnie palcem, żebym weszła do domu. Miała długie blond włosy, tak jak Jaxon i nawet jego błękitne oczy, ale na tym ich podobieństwo się kończyło. Nie miała takiego samego nosa jak on, ani kształtu twarzy i sądząc po jej drobnej sylwetce, jego postura z całą pewnością również nie była po niej genetycznie odziedziczona. Pamiętam, że uważałam, że jest bardzo ładna i wyjątkowo młodo wygląda. Jak tylko weszłam do domu, rozglądałam się po nim z prawdziwym zachwytem. Na każdej ścianie wisiały zdjęcia Jaxona, w różnym wieku, a kiedy poczułam dywan pod stopami, pośpieszyłam zdjąć moje brudne buty. - Nie przejmuj się tym, skarbie – powiedziała do mnie – mogę to po prostu później odkurzyć. Dom, równie mały co mój, wyglądał przytulnie. Miała bardzo ładne meble. I wszędzie były zabawki. I pachniało pieczonym kurczakiem z kuchni, powodując, że mój żołądek zaczął się odzywać. - Chciałabyś coś zjeść, skarbie? – zapytała, zaraz po tym jak usłyszała, że burczy mi w brzuchu z głodu. Uśmiechnęłam się nieśmiało i przytaknęłam. - Jesteś odrobinę nieśmiała, prawda?
10
Ignite – R.J. Lewis Zaprowadziła mnie do kuchni i kazała usiąść na krześle przy stole, podczas, gdy sama otwierała piekarnik i wyciągała ogromną patelnię ze skwierczącym jeszcze pieczonym kurczakiem. Obserwowałam każdy jej ruch – pełen gracji i spokoju, a nie, tak jak u mojej matki, potykającej się o własne stopy zgarbionej postaci. Była jeszcze bardziej idealna, niż nauczyciele w szkole. - Jax! – zawołała. Jaxon przyszedł zaraz po tym jak brał prysznic, byłam tego pewna, ponieważ jego włosy wciąż jeszcze ociekały wodą gdy wchodził do kuchni, był ubrany w dżinsy i czarny sweter. - Co ci mówiłam o suszeniu włosów – jego mama krzyknęła na niego – Pochyl głowę, żebym mogła je wysuszyć! - Mamo! – warknął na nią gniewnie. - Nie mów „Mamo” – ostrzegła go. Patrzyłam z jeszcze większym zachwytem na nią, kiedy suszyła mu włosy. Potajemnie marząc, żeby moja mama robiła dla mnie to samo… - Nie na oczach moich przyjaciół – argumentował. - Twoja przyjaciółka zostanie z nami na obiad, chyba, że musi gdzieś być – znieruchomiała i spojrzała na mnie z oczekiwaniem. Potrząsnęłam głową. - Nie, proszę pani. - Proszę pani? – zaśmiała się głośno. – Nie jestem jeszcze babcią. Mów mi Lucinda. A ciebie jak nazywają? - Sara Nolan – powiedziałam, czując jak moje policzki zaczynają płonąć, kiedy patrzyła na mnie swoimi dorosłymi oczami. - Sara? Cóż to za piękne imię? 11
Ignite – R.J. Lewis Uśmiechnęłam się i zakryłam usta ręką, wpatrując się z zakłopotania w stopy. Nie przywykłam do komplementów i nie wiedziałam jak się zachować, kiedy je dostawałam. - Czy twoi rodzice są w domu, Sara? - Tak…. Lucindo. Zmarszczyła brwi i wtedy puściła Jaxona ze swojego uścisku. Znów zaburczało mi w brzuchu i wszystko o czym mogłam teraz myśleć to o jedzeniu. Lucinda kazała Jaxonowi usiąść koło mnie i podała obiad. Ledwo mogłam zauważyć jego obecność koło siebie, albo w ogóle jasno myśleć – mój umysł był obezwładniony przepysznym zapachem, który z bólem z głodu docierał do mojego żołądka. Tego dnia jeszcze nic nie jadłam, a to było dużo lepsze od dwuminutowego makaronu jako posiłek. Lucinda cały czas się we mnie wpatrywała. Postawiła jedzenie i obserwowała jak pochłaniam, każdy mały kawałeczek na moim talerzu. Chwilę później zaoferowała mi dokładkę, którą z przyjemnością przyjęłam. Nawet nie pamiętam wyrazów na ich twarzach, kiedy mi się przyglądali – byłam zbyt zachwycona moim królewskim posiłkiem, żeby zwracać na to uwagę. Nie zadała mi ani jednego pytania i chwilowe zakłopotanie, które poczułam na początku, szybko zniknęło dzięki jej ciepłemu spojrzeniu. Szeroko uśmiechała się do mnie, pokazując swój lekko przekrzywiony przedni ząb i napełniając mi szklankę wodą, za każdym razem kiedy z niej wypiłam. - Możesz przychodzić kiedy chcesz, Sara – powiedziała do mnie zanim wychodziłam tego dnia. – W zasadzie, może jutro też do nas przyjdziesz? Będę robić lazanię. Jadłaś kiedyś już lazanię? - Nie – powiedziałam i pokręciłam głową. 12
Ignite – R.J. Lewis Uśmiechnęła się do mnie smutno. - Cóż, jestem pewna, że będzie ci smakować. I tak było. Przyszłam tamtego dnia na obiad i znów zostałam zaproszona. I ponownie. Pod koniec tygodnia jedzenia przepysznych posiłków Lucindy mój żołądek był w pełni zaspokojony. Również dzięki paczce chipsów i batonów czekoladowych, które dawała mi codziennie przez
cały
tydzień.
Musiałam ukryć je pod materacem,
kiedy
przychodziłam do domu ze strachu przed rodzicami, że je znajdą i zabiorą. Moi rodzice byli nieobecni w moim życiu, nie obchodziło ich kiedy tam byłam, lub kiedy mnie nie było i opuszczali dom jedynie raz na tydzień, żeby iść do sklepu alkoholowego, a później do punktu z darmowym jedzeniem dla biednych po puszki i makaron. Dobrze było odsapnąć od tej lepkiej mazi, którą zostawiali mi do jedzenia przez cały tydzień. Powinni o mnie dbać, nawet ja to wiedziałam, jak na swoje osiem lat, ale zawsze byłam zbyt niezależna, żeby się o to martwić. W szkole, ludzie w mundurach przychodzili do nas i ostrzegali nas przed nieodpowiedzialnymi rodzicami albo opiekunami. Kazano wystąpić tym osobom, które miały takie problemy w domu, ale… ja nigdy tego nie zrobiłam. Bałam się, co to mogło spowodować. Czy zostałabym zabrana? A jeśli zostałabym zabrana, czy byłabym szczęśliwa, tam gdzie bym poszła? I jeśli poszłabym gdziekolwiek indziej, czy kiedykolwiek zobaczyłabym znów Jaxona i Lucindę? I, co przerażało mnie najbardziej, jeśli nie zrobiliby nic, to jak zareagowaliby moi rodzice, kiedy dowiedzieliby się, że komuś coś powiedziałam? Z każdej strony było jakieś ryzyko. Pozostanie tu znaczyło bycie ciągle
poddawanym
pijackim
torturom,
które
wciąż
słyszałam
wypowiadane bełkotem, gdy byłam w pokoju razem z nimi. 13
Ignite – R.J. Lewis - Spójrz na nią, na tego gówniarza. Zmarnowała nam życie, Joanno? Straciłem tytuł Szakala. Spójrz na tego gnoja, gapi się na nas jakbyśmy byli pieprzonymi psami. Na co się tak gapisz, gnojku? - Zostaw ją w spokoju Norman – moja matka wybełkotała – ona jest jeszcze mała. - Ten mały gnojek nas zrujnował – mój ojciec odpowiedział, wrogo wpatrując się we mnie – Odebrała nam wszystko… Nie bardzo wiedziałam co im odebrałam, ale pobiegłam szybko do mojego pokoju ukryć się przed ich okrutnym spojrzeniem, zanim zostałoby powiedziane coś jeszcze. Nie rozumiałam dlaczego moja obecność wywoływała w nim taki szał i za każdym razem czułam się taka niechciana i zagubiona. Noce w których mój ojciec próbował mnie wychowywać kończyły się wielką awanturą z matką. Broniła mnie (chociaż nie robiła nic, aby zapobiec jego słownym obelgom), wtedy złościł się na nią, że nie zgadza się z jego opinią i zanim się spostrzegłam, zaczynał tłuc butelki i dało się słyszeć głuche uderzenie pięści o jej ciało, a potem łkanie i płacz mojej matki, który się z tym wiązał. Musiałam wtedy wyłączyć światło w pokoju i zaciskając oczy, kuliłam się na swoim materacu na podłodze, ponieważ próżno było szukać ciepła pod tym cienkim kocykiem, którym byłam przykryta po uszy. To były noce kiedy trzęsłam się ze strachu, zagubiona i przerażona, nie wiedząc, czy jego uwaga zaraz nie skupi się na mnie. Czasami słyszałam jak wychodził z pokoju i zatrzymywał się w połowie drogi do mojego. Widziałam jego cień przez małą szparę pod drzwiami,
słyszałam
jego
oddech,
powolny
i
głęboki,
zupełne
przeciwieństwo mojego walącego szybko serca i czułam wtedy mój własny puls. Kiedy już wracał do swojego pokoju, czasem zabierało mi godziny 14
Ignite – R.J. Lewis uspokojenie się, a innym razem, czułam, że zsikałam się w majtki, przerażona do tego stopnia, że nie byłam w stanie się poruszyć. Jaxon i Lucinda stali się moim pocieszeniem i jak Jaxon był zajęty zabawą ze swoimi własnymi kolegami, ja byłam z Lucindą w jej gościnnym domu, kręcąc się za nią jak smród po gaciach. Pracowała jako domowa fryzjerka i kosmetyczka. Czasami jeździła do swoich klientów, a czasem klienci przychodzili do niej. Często pozwalała mi siedzieć obok siebie, kiedy robiła klientkom paznokcie, rzęsy lub makijaż, niekiedy nawet farbowała im włosy. Nigdy tam się nie nudziłam, a to przede wszystkim za sprawą intrygujących mnie plotek, pomiędzy Lucindą, a jej stałymi klientkami. Słyszałam tam najbardziej dziwaczne rzeczy – rzeczy, których nawet nie rozumiałam jak na swój młody wiek, ale uwielbiałam wiedzieć co dzieje się w Gosnells, zwłaszcza, że nigdy nie byłam dalej niż moje małe miasteczko. Zanim przyjechały klientki, Lucinda powiedziała mi raz: - Sara, wszystko co usłyszysz, musi pozostać między nami dziewczynami, rozumiesz? Nigdy nie wspominaj o tym, żadnej żywej duszy, skarbie – natychmiast przytaknęłam, na co ona się uśmiechnęła i z miłością uszczypnęła mnie w policzek. Jej opiekuńczy dotyk zawsze budził we mnie uczucie ciepła. - Prawdopodobnie Doug został przyłapany z Cynthią Jones – powiedziała raz częsta bywalczyni o imieniu Fiona. Nigdy w życiu nie widziałam nikogo tak pomarańczowego jak ona. – Betty podziurawiła mu opony, zanim doszła do wniosku, że w zasadzie to ona nim częściej jeździ niż on – śmiała się histerycznie, podczas gdy ja zastanawiałam się dlaczego właściwie, ta kobieta miałaby dziurawić opony komuś w samochodzie. 15
Ignite – R.J. Lewis - Betty przesadziła – Lucinda mruknęła pod nosem, w momencie kiedy nakładała zdobienia na świeżo nałożony lakier na paznokciach Fiony. - Tak jakby ona nigdy nie wepchnęła swojego języka w gardło innego faceta! Dzień w którym pozostanie wierna jednemu mężczyźnie, to będzie dzień, w którym wstąpi do klasztoru. Sporo rzeczy zostało tam jeszcze powiedziane takie jak to, że prawdopodobnie pan Hatchet pożyczył pieniądze od pana Gregory’ego i nigdy ich nie oddał, więc pan Gregory wpadł w szał i kopnął jego skrzynkę pocztową z Peru wartą dwa tysiące dolarów. - Tak jakby skrzynka pocztowa mogła kosztować tyle pieniędzy! – Fiona ryknęła śmiechem. A potem, że Gina Harding była znowu w ciąży z czwartym dzieckiem, z ojcem dziecka o numerze trzy, ale wciąż sypiała z ojcem dziecka o numerze dwa. -
Co
za
puszczalska!
–
powiedziała
Fiona.
Bezowocnie
zastanawiałam się, co to w ogóle znaczyło. Później mówiła o Jimmy Dunlopie, który poszedł do więzienia za kradzież w przydrożnym sklepie w Alabamie, gdzie niechcący zamknął się w środku. - Ten idiota, wystawiony do wiatru przez swój gang motocyklowy Czarnych Szakali, został wychwycony przez kamerę monitoringu. Głupek przelazł przez okno ochrony, które ktoś przypadkowo zostawił otwarte i jak tylko wlazł zatrzasnął je! Siedział na podłodze przy kasie do samego rana. Hahahaha… Nie były świadome mojej obecności i przez to wiele historii było poruszane. Nauczyłam się o ptaszkach i pszczółkach dużo za wcześnie 16
Ignite – R.J. Lewis podczas gdy Lucinda pracowała w swoim salonie piękności, pracując nad pomarańczową kobietą. Tego wieczora poszłam spać z dziwnymi obrazami w swojej głowie, zastanawiając się jak to coś jest w stanie pomieścić się w tamtym miejscu… Lucinda dawała mi sens codzienności, Jaxon dał mi swoją przyjaźń, a moje życie stało się jeszcze bardziej niezwykłe, kiedy po wielkiej awanturze pewnej nocy wyszedł z domu mój ojciec i więcej nie wrócił. Miałam dwanaście lat, a jego odejście było najlepszą rzeczą jaka mogłaby mi się przytrafić w życiu. Jednak moja matka była innego zdania. Była zrozpaczona, wrzucona na głęboką wodę tonęła, leżała w swoim łóżku mocząc poduszki od śliny i łez. Jak wstawała brała alkohol i upijała się do nieprzytomności. Kiedy miałam dwanaście lat sprawy między mną a Jaxonem uległy zmianom. On zaczął szkołę średnią, a ja wciąż byłam w siódmej klasie, chociaż spędzaliśmy dużo czasu razem z jego przyjaciółmi, on był zainteresowany bardziej już innymi dziewczynami oraz… pociągało go łamanie prawa. Chciałam myśleć, że to nuda pchnęła go na drogę przestępstwa, ale usprawiedliwianie jego poziomu głupoty, było głupie same w sobie. Lubił adrenalinę i ryzyko przez to uczestniczył w wielu nielegalnych działaniach w mieście, od kradzieży torebek w autobusie jednego dnia, do włamań do mieszkania przy tej samej ulicy, której mieszkał, innego dnia. Zawsze miał kieszenie pełne gotówki. Kazał dochować mi tajemnicy i zgodziłam się dać mu moje słowo, chociaż wiedziałam, że to co robił było złe i na samą myśl o tym ściskało mnie w piersi. - Ale to jest złe – powtarzałam mu wielokrotnie. To była moja ciągła ta sama śpiewka. – jeśli cię złapią, będziesz w poważnych tarapatach!
17
Ignite – R.J. Lewis - Nie zamierzam dać się złapać – odcinał się – do tej pory przecież mnie nie złapali! Poza tym nie okradam tych naprawdę złych, takich jak motocykliści. - Zobaczysz, jak cię w końcu złapią, będę się z ciebie śmiała i z całą pewnością powiem ci, a nie mówiłam! - Dobra, mam nadzieję, że to zrobisz – nienawidziłam tego, że tak łatwo to bagatelizował, tak jakby nie interesowało go to, że może zostać złapany. - Jesteś głupi! – i to zazwyczaj była ostatnia rzecz jaką mówiłam, zanim rozmowa na ten temat była skończona. Nie został złapany i po kilku latach był coraz lepszy w tym co robił, przestałam całkowicie poruszać z nim ten temat. Był tak dobry w kradzieży, że nawet zainwestował w wysokiej jakości wytrych i nosił go wszędzie,
kupił
go
od
jakiegoś
szemranego
gościa,
który
jak
podejrzewałam pracował dla motocyklistów. To było interesujące patrzeć jak dorasta. Zawsze byłam jedynie obserwatorką wszystkiego co mnie otaczało. Cicha i wylękniona, taka byłam, ale dostrzegałam rzeczy, których inni nie widzieli i to stało się moją osobistą korzyścią, rejestrowanie nieważnych informacji, a później rozważanie ich. Jaxon był pewnym siebie dzieckiem z niesamowitym poczuciem humoru. Był przystojny i dużo większy, niż chłopcy w jego wieku i doprowadzał dziewczyny do szaleństwa. Był jak jego matka jeśli chodziło o relacje międzyludzkie. Wewnątrz i na zewnątrz na początku znajomości rozpalał się prawdziwym ogniem, który szybko wygasał, jak tylko docierał do sedna.
18
Ignite – R.J. Lewis Lucinda miała wielu mężczyzn w swoim życiu i Jaxon nienawidził każdego z nich. Dla dziecka, które jak się dowiedziałam, nigdy nie poznało swojego ojca, nosił w sobie bliznę, która wzmagała jego gniew, na każdego starszego od siebie mężczyznę, który pojawiał się w jego pobliżu. - Nigdy nie zamierzam pracować w jakiejś durnej pracy przez dziesięć godzin dziennie i zarabiać grosze, kiedy mogę znaleźć w jeden dzień na tej ulicy więcej niż zarobiłbym przez cały tydzień, Sara. – wskazał ręką w stronę ulicy, kiedy kręciliśmy się pomiędzy ludźmi robiącymi zakupy. - Wiesz o tym, że kiedyś będziesz także stary – powiedziałam kiedyś do niego, łapiąc jego wzrok, kiedy obserwował mężczyznę w garniturze, który przechodził obok. - No i co z tego? – odparł. - Więc nie możesz zabijać wzrokiem każdego starszego mężczyznę. Będziesz ich widział wszędzie i pewnego dnia będziesz także dla jednego z nich pracował. Zaśmiał się głośno, słysząc to. - Ja dla nikogo nie zamierzam pracować. Pracuje jedynie dla siebie. - Masz na myśli, że kradniesz dla siebie. Nigdy nie bałam się mówić Jaxonowi to co myślę. Był jedyną osobą, z którą mogłam być całkowicie szczera, a było to spowodowane tym co nas łączyło. Byłam jego najbliższą przyjaciółką, a on był moim najbliższym przyjacielem. Znałam go na tyle dobrze, że wiedziałam, że nie ma sensu dalej z nim dyskutować, tak więc wzruszyłam ramionami i odpuściłam. Chociaż spędzaliśmy ze sobą prawie każdy dzień, to około trzech nocy w tygodniu jedynie spędzaliśmy razem, w inne noce nie było go, co 19
Ignite – R.J. Lewis doprowadzało Lucindę na skraj wytrzymałości nerwowej. Spędzałam z nią czas prawie każdego dnia po szkole. Czasami też spałam na kanapie, żeby dotrzymać jej towarzystwa, zanim Jaxon przejdzie przez drzwi. Powtarzałam jej za każdym razem, że to miasteczko jest małe i nigdzie gdzie
mógł
pójść
tak
naprawdę
nie
groziło
mu
prawdziwe
niebezpieczeństwo. Wiedziałam, że to kłamstwo, ale to ją uspakajało. A mnie martwiło. Czasami w nocy zastanawiałam się, czy policjant nie stanie przypadkiem w drzwiach i nie oznajmi nam, że Jaxon został aresztowany za wtargnięcie z włamaniem. Jeśli doszłoby do tego i musiałabym to znosić, wiedziałam, że przez to mój świat rozsypałby się na kawałki. Nigdy nie zapomnę pewnej wyjątkowej nocy. Było już za piętnaście jedenasta, a Lucinda od dłuższego czasu spała na kanapie. Moja czternastoletnia osoba czekała w ciemności na jakikolwiek znak Jaxona. Na osiedlu było wyjątkowo cicho w tą środową noc. Przeszłam w dół chodnikiem i dotarłam na mały placyk zabaw dla dzieci na końcu ulicy. Było tam kilka zjeżdżalni, które straciły już swój blask i farbę, były tam drabinki i małpi gaj z powyrywanymi i zardzewiałymi częściami. Usiadłam na jednej z huśtawek, zdjęłam sandałki i zagrzebałam stopy w piasku. Czułam zimny i wilgotny powiew wiatru, który sprawiał, że byłam cała mokra, ale nie przejmowałam się tym, cierpliwie czekałam, aż Jaxon wyjdzie z mroku. Kiedy zawsze wracał do domu z przyzwyczajenia przechodził przez placyk zabaw. Rozmyślałam o tym jak bardzo byliśmy od siebie różni. Nie lubił takiego samego jedzenia jak ja, nie miał podobnego gustu jeśli chodzi o muzykę i nienawidziłam tych jego niedobrych przyjaciół, a on nie lubił 20
Ignite – R.J. Lewis kilku, których ja miałam. I myślę, że to dobrze. To oznaczało, że spędzanie wspólnie czasu, było dla nas czymś wyjątkowym i pragnęłam każdą wolną chwilę dzielić z moim najlepszym przyjacielem. Powiedział mi, że któregoś dnia wyjedzie z Gosnells i nigdy nie wróci. Tam będzie mógł być bogaty i mieć szybkie samochody i modelki jako dziewczyny. Kiedy spytałam go, co będzie robił, żeby tak żyć, wzruszył ramionami i powiedział. - Czy to ważne, zamierzam zdobyć pieniądze jakkolwiek będę potrafił. Jego ambicje, odzwierciedlały jego poczucie zagrożenia. Pragnął kobiet, ponieważ nie wiedział, co znaczy normalny związek. Chciał pieniędzy, ponieważ zaczynał nie mając nic. Chciał się wydostać z miasta, ponieważ nic tu nie znaczył. Nigdy mu o tym nie powiedziałam, ponieważ nie chciałam urazić jego ego, poza tym nie sądziłam, że to wszystko jest możliwe. Gdzieś głęboko w sercu, pomijając głupie łamanie prawa, które wywoływało w nim dreszcz emocji i pomijając dziewczyny, które przychodziły i odchodziły, był niezwykle bystry. Był w stanie zapamiętać wszystko co kiedykolwiek przeczytał i recytować słowo w słowo. Był dobry z matematyki i zawsze odrabiał za mnie pracę domową z matmy (oczywiście, po tym jak błagałam go przez trzy albo i więcej godzin z kasą w ręku). Uwielbiał czytać kiedy nikogo nie było w pobliżu, jego książki w pokoju na półce miały zniszczone okładki od ciągłego czytania. Ale jeśli chodziło o szkołę, nie starał się. Opuszczał zajęcia, nie odrabiał lekcji i ledwo przechodził z klasy do klasy. O tym także z nim rozmawiałam. I nie tylko. Mogłam powiedzieć Jaxonowi o tym co działo się w moim domu. Mogłam mu powiedzieć co mój ojciec zazwyczaj robił mojej matce. Nie wstydziłam się mu 21
Ignite – R.J. Lewis powiedzieć, że nadal śpię na materacu, który leżał na podłodze, a moja matka wciąż wyciągała od opieki społecznej zapomogi i że nadal przepłakiwała prawie każdą noc, ponieważ czuła się samotnie i brakowało jej mojego ojca, oraz to, że rzadko ze mną rozmawiała. Zupełnie się mną nie przejmowała. W zasadzie, czasami patrzyła na mnie tak, jakbym to ja była winna temu, że mój ojciec odszedł. To jej spojrzenie, powodowało, że trzymałam się z dala od domu. - Ty również stąd uciekniesz – obiecywał mi – Nawet jeśli będę musiał cię wykraść z Gosnells, nie będziesz tak jak twoja głupia matka mieszkała w tym beznadziejnym miasteczku. Pojedziemy do Winthrop i będziesz tam miała dobrą pracę i będziesz szczęśliwa. Obiecuję ci to. Uśmiechnęłam się i cieszyłam się na samą myśl o tym. - Wszystko w porządku, dziecinko? – podskoczyłam na dźwięk męskiego głosu zaraz za mną. Zesztywniałam, a serce zaczęło mi mocniej bić, kiedy odwróciłam się i zobaczyłam wysokiego mężczyznę podążającego w moim kierunku. Jak mogłam go wcześniej nie słyszeć? Skarciłam sama siebie za tak głębokie rozmyślanie. Nienawidziłam obcych, a zwłaszcza takich, którzy wyłaniali się z ciemności, a jeszcze bardziej kiedy byłam sama na placu zabaw. - Nie chciałem cię wystraszyć? – odezwał się swoim grubym męskim głosem, siadając obok mnie na huśtawce. Jego ogromna sylwetka, sprawiła, że huśtawka wydawała się pod nim śmiesznie mała. Zastanawiałam się, czy nie urwie się pod jego ciężarem. Był dorosły, coś ponad dwudziestkę. Miał na sobie czarną skórzaną kurtkę i emblemat rozwścieczonego szakala, który warczał na tle księżyca w pełni. Motocyklista. Nigdy nie rozmawiałam z żadnym. Zawsze mówiono mi, że jak zobaczę jakiegoś, to mam się odwrócić w przeciwnym 22
Ignite – R.J. Lewis kierunku i uciekać. To ostrzeżenie szarpało się we mnie, żeby je posłuchać, ale mimo to w dalszym ciągu siedziałam koło niego, bo w zasadzie to on rozpoczął ze mną rozmowę. Spojrzałam na jego twarz. Patrzył w dół na swoje buty, którymi kopał piach. Zauważyłam prosty długi nos i czarny zarost na brodzie. Roztargniona pomyślałam, że wygląda zabawnie mając więcej włosów na twarzy niż na głowie, które były wystrzyżone do zera. - W porządku – wymamrotałam, walcząc ze sobą, żeby nie zadrżał mi głos. Jego ciemne oczy obserwowały moją twarz przez kilka minut, zanim pojawił się na jego ustach szeroki uśmiech. - Nic ci nie zrobię, dziecinko. Nie musisz się mnie obawiać. Słyszysz? - Przytaknęłam powoli, widząc jego przyjazny uśmiech i uspokoiłam się dzięki temu. – Jak masz na imię? - Sara - Mieszkasz gdzieś tu w pobliżu, Sara? - Tak. Wyciągnął papierosa, którego miał za uchem i zapalniczkę z kieszeni
spodni.
Uważnie
obserwowałam
jak
zapalał
papierosa,
zasłaniając zapalniczkę drugą ręką od wiatru. Papieros zapalił się, a duży płomień rozświetlił pół jego twarzy, bardziej niż do tej pory, ukazując jego szpiczasty podbródek. - Co ty tutaj robisz tak późno w nocy na zewnątrz, w tak nieciekawym miejscu, ptaszyno? Ptaszyno?
23
Ignite – R.J. Lewis - Czekam na kogoś – odpowiedziałam, oczarowana dziwną aurą, która promieniowała od tego motocyklisty. Dla mojej czternastoletniej osoby, był bardzo męski, kuszący i tak bardzo zakazany. Wszystkie te rzeczy sprawiły, że musiałam nabrać w usta wilgotnego powietrza, żeby się nie zaślinić. Nie byłam świadoma tego, że coraz bardziej pochylam się do niego, ustawiając ukośnie nogi i huśtawkę, żeby się do niego zbliżyć. Zapach dymu sprawił, że ostrzeżenie które nakazywało mi ucieczkę i znalezienie szybko jakiejś wymówki, żeby wrócić do domu, nie było już tak wyraźne. Jeśli wiedział o moim oczarowaniu nim – którego wcale nie skrywałam – nie okazywał tego po sobie. Palił wciąż swojego papierosa i patrzył na mnie w zadumie. - Ile masz teraz lat? – zapytał – szesnaście? Zarumieniłam się, ciesząc się, że jest tak ciemno, że nie był w stanie tego zauważyć. - Czternaście. Uniósł brwi. - Cholera, wciąż jesteś jeszcze dzieckiem. Co miał na myśli mówiąc „wciąż”? Ściągnęłam brwi. - Nie jestem już dzieckiem. Roześmiał się w odpowiedzi. Poczułam dłoń na swoich włosach, zanim przeciągnął mi je na plecy. - To te włosy – nagle się zorientował – sprawiają, że wyglądasz na dużo starszą, niż jesteś. Niejednemu zamącisz w głowie, ptaszyno. Zdajesz sobie z tego sprawę? - Delikatnie potrząsnęłam głową, patrząc na 24
Ignite – R.J. Lewis jego usta, kiedy wkładał w nie papierosa po raz kolejny – A powinnaś – powiedział, spoglądając na mnie obojętnie przez ramię, kiedy wypuszczał ogromną chmurę dymu. - Ten świat nie jest taki piękny, jak nam się wydaje, Sara. Nie mogę powiedzieć, że cię lubię, dziewczynce, która ma czternaście lat, siedzącej tutaj na huśtawce na placu zabaw. Dlaczego twoi rodzice nie wołają cię do domu? - Nie obchodzę ich – odcięłam się, gniewnie się odwracając. Byłam zła, że w chwili kiedy dowiedział się ile mam lat, byłam dla niego tylko dzieckiem. - Hej, ptaszyno – szepnął, usłyszałam brzęczenie łańcuchów naszych huśtawek i poczułam jego obecność blisko siebie – Nie chciałem sprawić ci przykrości. Po prostu martwię się o ciebie. Odwróciłam się i spojrzałam na niego. Pocierał jedną ręką swój brodaty policzek, a drugą trzymał wraz z papierosem w ręku łańcuchy pomiędzy nami. - Czemu się o mnie martwisz? – zapytałam z ciekawością – przecież nawet mnie nie znasz. - Nie musisz wiedzieć, czy cię znam, czy nie, ptaszyno. Jestem tu po to, żebyś nie wplątała się w jakieś bagno. Co za dziwna odpowiedź. Czy on jest pijany? Wygląda na takiego co się kontroluje. Jego oczy wcale nie są rozbiegane. Hmm. - Skąd możesz wiedzieć, że wplącze się na pewno w jakieś bagno, skoro ja nawet nie chcę mieć z niczym takim do czynienia? Poczułam jego skórzaną kurtkę na swoim bawełnianym topie od piżamy i obserwowałam go kątem oka, że był kilka centymetrów ode mnie. Jak oddychał, poczułam papierosy i piżmowy zapach jego wody 25
Ignite – R.J. Lewis kolońskiej, co mnie zdziwiło, to to, że to był całkiem przyjemny zapach. Musiałam zamknąć usta, żeby nie gapić się z zauroczeniem na tą jego niebezpieczną piękność. Nikt by nie uważał, że ten mężczyzna był piękny. Dlaczego ja do cholery tak myślałam? - Jeszcze się zdziwisz – miękko odpowiedział – Pewnego dnia mogę pojawić się ni stąd, ni zowąd i nawet tego nie będziesz wiedziała. Pociągnę za kilka sznurków, żeby znaleźć okazję, aby stanąć wprost przed tobą. A tym czasem, żyj swoim życiem, tak jakbym cię, nigdy do tej pory nie spotkał. Byłam cholernie przerażona, to nie było nawet zabawne. Pomimo to nadal byłam oszołomiona jego głosem i wyglądem, nie docierało do mnie to co powiedział przez jeszcze dłuższy czas. Nie znał mnie, a zachowywał się tak jakby dobrze mnie znał. Ale to było niemożliwe, ponieważ to było nasze pierwsze spotkanie i najprawdopodobniej nasze ostatnie. - Może pobiegniesz teraz do domu Saro? Potrząsnęłam głową przekornie. - Nie. Czekam na swojego przyjaciela. Wygiął usta w krzywym uśmieszku. - Zatem dobrze, uparciuchu. Możesz poczekać na swojego chłopaka, ale bądź ostrożna. Nie chcę widzieć, że kręcisz się znów tu sama w ciemności – bez ostrzeżenia, stargał mi włosy na czubku głowy i wstał. Moje ciało krzyczało, nie!, a mój umysł odetchnął z ulgi, kiedy odchodził. - Do zobaczenia, ptaszyno – i tak po prostu, zniknął w ciemności. Nie podając swojego imienia. Jaka szkoda. Siedziałam jeszcze chwilę w
26
Ignite – R.J. Lewis bezruchu, myśląc o tym co powiedział. I w pewnej chwili, zaczęłam się zastanawiać, skąd wiedział, że czekam na chłopaka1
1
Po angielsku słowo friend znaczy zarówno przyjaciółkę jak i przyjaciela, tak więc Sara nie określiła dokładnie czy czeka na dziewczynę czy na chłopaka.
27
Ignite – R.J. Lewis
Ignite – R.J. Lewis Tłumaczenie nieoficjalne: szamancia Pamiętajcie o nierozpowszechnianiu tłumaczenia. Tylko do użytku osobistego! 1
Ignite – R.J. Lewis
Rozdział 2 Nienawidziłam szkoły średniej z całego serca. Jaxon obiecał mi, że będzie mnie bronił, a ludzie będą o tym wiedzieli i nie będę musiała się z nimi borykać. Lucinda opiekowała się mną przez całe lato poprzedzające mój pierwszy rok w szkole średniej. Miała nieodpartą chęć obserwowania jak dorastam. W noc poprzedzający pierwszy dzień w szkole, pomalowała mi paznokcie. Nigdy wcześniej nie robiła tego dla mnie – i nie dlatego, że nie próbowała! - Musisz przestać je obgryzać, Sara – jęczała. - I tak przecież zamierzasz je obciąć – odpowiedziałam upierając się. - Nie o to chodzi. Jesteś uzależniona od ich obgryzania, a nie chcę widzieć, że twoje wypielęgnowane paznokcie będą jutro obgryzione. Robię ci je za darmo, młoda damo, więc bądź mi za to wdzięczna. Próbowałam być wdzięczna jej za to, ale jej cała gadka o paznokciach sprawiła, że chciałam je już w tej chwili obgryźć. Ostatnio wyjątkowo się o mnie troszczyła. Usunęła włosy z mojej twarzy jęcząc, że moje wąsiki są grzechem dla mojej kobiecości – nie wspominając nawet, co mówiła o moich brwiach… Nałożyła mi mój pierwszy makijaż i nauczyła jak go robić. To był strasznie długi proces, także do końca nie byłam pewna, czy będę potrafiła sama go zrobić, ale naciskała mnie i naciskała, aż do chwili kiedy obiecałam jej, że będę się jednak malować. Zabrała mnie także do fryzjera, żeby wycieniował mi włosy. Po tym jak odszedł mój ojciec, zapuściłam je. Nie bardzo wiedziałam jak gęste mają być włosy i jak
2
Ignite – R.J. Lewis często mam je myć metodą Lucindy „wypłukać i powtórzyć” przy użyciu szamponu, który mi dała. - Możemy je ufarbować – powiedziała, przeczesując palcami moje ciemno brązowe potargane fale. - Proszę nie – błagałam. Opłacenie mojego strzyżenia już było zbytnią hojnością z jej strony. Rozpuszczała mnie zabierając do sklepów z używaną odzieżą, przy cenach na niektórych z nich, zastanawiałam się dlaczego do cholery dorastałam, nie mając nic w swojej szafie. Nie było żadnego usprawiedliwienia dla moich rodziców, za takie oszczędzanie na mnie. Jak kurwa żałosne to było z ich strony. - Zobacz, Sara – zaczęła, prowadząc mnie koło sklepowych półek – musisz szukać sklepu z używaną odzieżą niedaleko zamożnej okolicy. Bogaci ludzie uwielbiają wyrzucać swoje ciuchy, a ty nie możesz tego przegapić. Słyszysz co mówię? Zauważyła, że błądzę gdzieś daleko myślami. - Hmm? – zapytałam, patrząc na nią. - Sara – westchnęła – mogłabyś mnie docenić. Mam wiele pożytecznych rad do podzielenia się z tobą, ale zrobię to tylko wtedy, kiedy będziesz mnie słuchać. Jesteś jak moja córka, której nigdy nie miałam – córkę, którą próbujesz sobie mną zastąpić, pomyślałam z rozbawieniem. – Musisz wywrzeć wrażenie na chłopcach. Jak tylko z tobą skończę, jestem pewna, że w pierwszym tygodniu po rozpoczęciu szkoły będziesz miała swoją pierwszą randkę. To nie było przyjemne uczucie. Nie zrozumcie mnie źle, lubiłam chłopców, ale czułam się w ich pobliżu nieswojo. Nie dość, że rozmawianie z dziewczynami w moim wieku było dla mnie wystarczająco 3
Ignite – R.J. Lewis trudne, to jeszcze wyobraźcie sobie mój nędzny tyłek naprzeciw jakiegoś fajnego chłopaka! Kiedy wyobraziłam sobie siebie rozmawiającą z chłopakiem, miałam w głowie całą listę przygotowania do tego. Wyobraziłam sobie mnie z zakręconymi długimi włosami z nieskazitelnym makijażem, ubraną w najlepszą sukienkę jaką miałam, flirtującą z gracją bezbłędnie i uśmiechającą się do zakochanego we mnie umięśnionego chłopaka… I wtedy nagle wracałam z powrotem na ziemię, żeby przypomnieć sobie jak niemożliwa była ta wymyślona przeze mnie rzeczywistość. Wyobraźnia i realia znacznie się od siebie różniły. Podczas gdy w myślach byłam nieskazitelnie ślicznym kociakiem, w rzeczywistości byłam nieśmiałym roztrzepanym popaprańcem. Również nie pomagało to, że byłam na etapie mężczyzn w skórzanych kurtkach, z rozwianymi włosami i trzydniowym zarostem! Albo fakt, że przez ten stan miałam ochotę wstąpić do każdego sklepu należącego do klubu motocyklowego w nadziei, że znajdę tam mojego tajemniczego mężczyznę z placu zabaw. Och, jakże byłam żałosna! - Zmieniasz się w taką ładną dziewczynę – powiedziała Lucinda w momencie, kiedy umieszczała moje paznokcie do suszarki. Miłe ciepło owiało moje paznokcie i palce. Z całą pewnością nie byłam najpiękniejszą dziewczyną w okolicy, ale jak patrzyłam w lustro wystarczająco długo, wiedziałam również, że nie byłam brzydka. Podobało mi się to co widzę. Brzydka Sara odeszła w cień w porównaniu do tego jak wyglądałam teraz. Nie byłam już koścista. Byłam szczupła i ładnie zbudowana, do tego przeciętnego wzrostu z kasztanowym kolorem oczu i bardzo długimi rzęsami. Moja skóra miała lekką opaleniznę, a ciało nabrało kształtu dużo dojrzalszego jak na czternastolatkę. Rosły mi piersi i natychmiast żałowałam tego, że wcale 4
Ignite – R.J. Lewis nie zamierzają przestać. Lucinda powtarzała mi, że będą one moim najbardziej przydatną częścią ciała. - Chłopcy będą ci jedli z ręki, jeśli uwydatnisz ten swój atut – Sama podkreślała swój własny biust poprzez wystawianie jego części na pokaz. Och. Swojego wcale nie chciałam pokazywać. Obiecałam jej, że będę, ale z całą pewnością nie będę tego robić. Rady Lucindy zawsze trafiały albo pudłowały. - A poza tym, pamiętaj, żeby trzymać się z daleka od dzieciaków bikerów – doradzała mi z prawdziwą powagą – Nie potrzebujesz wplątywać się w tego rodzaju kłopoty. Tu dobrze trafiła. No chyba, że byłby to mój tajemniczy mężczyzna, ostatnią rzeczą jaką chciałam, to znaleźć się w pobliżu kogokolwiek kto związany by był z Czarno-Grzbietymi Szakalami1. Ten klub był dla mnie nietykalny. Pierwszego dnia w szkole byłam sparaliżowana przez nerwy, chociaż było ze mną kilkoro przyjaciół, to żadne z nich w pierwszym semestrze nie chodziło do mojej klasy. Pierwszego dnia czułam się samotna i było mi ciężko, aż do przerwy obiadowej gdzie Jaxon zauważył, że jedząc siedzę sama. Jeśli miałabym powiedzieć o jednej rzeczy, którą kochałam u Jaxona, to na pewno, że był opiekuńczy w stosunku do mnie. Zaprosił mnie do swojego stołu, przedstawił przyjaciołom i skupił całą swoją uwagę na mnie. Nie dbał o to, że świat dowie się, że jestem jego najlepszą przyjaciółką i to sprawiło, że było mi o wiele łatwiej. Znałam sporo ludzi, ale tylko kilka z nich było moimi przyjaciółmi. W każdej chwili, z wielu powodów mogłam ich zastąpić innymi: czasami wystarczyło, że nie byli z mojej klasy, albo przeprowadzili się lub nasze 1
Dosłowne tłumaczenie to szakal czaprakowy tutaj link http://pl.wikipedia.org/wiki/Szakal_czaprakowy ale dla mnie bardziej pasuje dla bikera Czarnogrzbiety Szakal, więc tak zostawiam :D!
5
Ignite – R.J. Lewis drogi po prostu się rozeszły. Trzymałam ich na dystans, nigdy nie dopuszczając ich całkowicie do siebie, ale pozwalając im by mi ufali. Lubiłam kiedy opowiadali mi o swoich problemach i snuli swoje opowieści, to trzymało ich uwagę z dala ode mnie. I tak, byli też i chłopcy. Znalazłam się w niezręcznej sytuacji, kiedy nieśmiały chłopak zapytał mnie czy się z nim umówię na randkę, stało się to pierwszego tygodnia, kiedy byłam w szkole, tak jak Lucinda przepowiedziała. Zgodziłam się jedynie dlatego, że nie chciałam zranić jego uczuć. Niestety randka była jeszcze bardziej krępująca i niegodna zapamiętania, także po niej Garrett Abbott został wykreślony na zawsze z mojej listy potencjalnych chłopaków. Nie sądzę, że facet mógłby zapuścić brodę lub miałby cokolwiek do golenia mając trzy włosy na krzyż. Moim drugim chłopakiem był Jordan. Był w wieku Jaxona i był jego dobrym przyjacielem. Jaxon był bardzo obojętny w stosunku do tego i jedynie skrzywił się, kiedy zapytałam go, czy to nie zepsuje relacji między nim, a jego kolegą. - Wiesz co, on pytał mnie, czy to będzie w porządku, jak się umówi z tobą! A co do cholery ja niby miałbym do tego? Teraz jeśli będziecie przesiadywać w kiblu, pewnie przestanie po prostu spotykać się ze mną, Mała – Mała. Nazywał mnie tak od czasu kiedy skończyłam dwanaście lat i kiedy był dwa razy większy ode mnie, a ja faktycznie byłam przy nim malutka. Wiedziałam, że przesadza, ale pomimo to nie chciałam stanąć na drodze jego przyjaźni, do tego byłam całkowicie pewna, że w zasadzie to nie będzie nic wielkiego. W rzeczywistości Jordan i ja byliśmy parą przez półtora roku. On jako pierwszy mnie pocałował, jako pierwszy tańczył ze mną i cóż ogólnie był moim pierwszym chłopakiem w życiu. Był miły, wysoki i czasami zabawny. Miał również czarne krótko wystrzyżone 6
Ignite – R.J. Lewis włosy, to mi pasowało! Był dobrym zawodnikiem sportowym i rozmowa z nim była prosta. Byłam smutna kiedy zostawiał mnie, ale moje zainteresowanie nim znikło, krótko po tym jak spędził całe lato razem ze swoimi rodzicami. Przez tą rozłąkę, doszłam do wniosku, że wcale tak bardzo za nim nie tęsknie i brak tego uświadomił mi, że nasze uczucie nie jest, aż tak głębokie. To nie była miłość, ani nic poważnego. To było po prostu… dwoje nastolatków, którzy lubili się nawzajem. Jaxon był bardzo zadowolony, z mojego rozstania i nie bał się tego okazać. W zasadzie, rzecz biorąc jego reakcja była nad wyraz radosna, niż bym się tego spodziewała po najbliższym przyjacielu. Ale nawet w tamtym czasie, powstrzymywałam się od choćby cienia podejrzenia dlaczego właśnie się tak zachowywał. Od czasu kiedy zerwałam z Jordanem trzymałam się z dala od chłopaków, skupiając się głównie na lekcjach w szkole. Dostałam również pół etatu jako kasjerka w sklepie. Nigdy nie powiedziałam Lucindzie, że sklep ten należał do Szakali, ale to było jedyne miejsce gdzie przyjęli moje podanie i dali mi pracę. Nie miałam żadnych problemów kiedy tam pracowałam, a właściciel, który był Szakalem, rzadko pojawiał się w pobliżu, więc było dobrze. Technicznie rzecz biorąc nie miałam styczności z gangiem, jedynie tylko jako pracownik. Praca i nauka pochłaniała całkowicie mój czas, odciągając mnie od rozrywek takich jak imprezy i plotki. Zarobek miałam minimalny i pracowałam tylko parę godzin dziennie, więc nie miałam zbyt dużo pieniędzy. Mimo to czułam się dobrze wiedząc, że każdy grosz zarobiłam uczciwie, w przeciwieństwie do niektórych… Jaxon, jakimś cudem skończył szkołę średnią razem z innymi przyjaciółmi. Ciężko mi było przyzwyczaić się do tego, że go nie widzę – z resztą było tak za każdym razem. W jedenastej klasie szkoły średniej, 7
Ignite – R.J. Lewis byłam atakowana całe dnie przez dziewczyny. Nie dałam się zwieść gadce, że chciały mnie jedynie poznać, byłam pewna, że to akurat je najmniej obchodziło. Nie dałam się zwieść, bo dobrze wiedziałam, że Jaxon dostąpił zaszczytu bycia w szeregach studentów i dlatego chciały wiedzieć wszystko o nim i o naszej przyjaźni – było oczywiste, że stanowiłam otwartą furtkę do niego, ponieważ przez ostatnie dwa lata byliśmy nierozłączni. Nie rozumiałam ich zachwytu nim, ale to dlatego, że znałam go bardzo dobrze. Dorastałam uważając go za bliskiego przyjaciela i nawet mogę się ośmielić powiedzieć, że widziałam w nim swoją rodzinę. Wiedziałam, że jest powalająco przystojny, ale nasza przyjaźń była u mnie na pierwszym miejscu. Potrzebowałam tego rodzaju stabilności, był moją podporą, na której zawsze mogłam polegać. A co dziewczyny mogły w nim widzieć wyjątkowego. Miał wygląd buntownika, no wiecie, tajemniczego, niebezpiecznego, który nie dba o autorytety, nie obchodzi go szkoła i zasady, no i ludzie… szkoda, że ja nie byłam pod jego urokiem, żałuję, że nie mogłam znaleźć swojego własnego buntownika do którego mogłabym się ślinić, niestety mając ojca, który w kółko bił mnie i moją matkę, nie miał pracy i nie obchodziło go nic innego oprócz niego samego, miałam trochę inne zdanie na temat gniewnych mężczyzn, ponieważ znałam smutną prawdę. Nie było nic seksownego w prawdziwym życiu z takim chłopakiem i to była okrutna prawda, którą laski nie chciały zaakceptować. Dziewczynom podobała się prymitywność takich facetów, a Jaxon taki nie był. Ale czy mógłby poudawać, żeby je zadowolić? Był do tego zdolny. Jeśli siedział cicho wystarczająco długo, wtedy z całą pewnością jedynie po wyglądzie, można by było wziąć go za kogoś kto pozbawiony jest uczuć i dbałości o cokolwiek. On był podobny do mnie na wiele sposobów, jedną rzeczą było to, że trzymał się z dala od innych i nigdy nie dopuszczał do siebie ludzi.
8
Ignite – R.J. Lewis Tak więc, unikałam każdej dziewczyny, która wchodziła mi w drogę i jedynie przyjaźniłam się z chłopakami z którymi łatwiej mi było się dogadać i zachować to co wiedziałam o Jaxonie jedynie dla siebie.
9
Ignite – R.J. Lewis
Ignite – R.J. Lewis Tłumaczenie nieoficjalne: szamancia Całkowity zakaz rozpowszechniania. Tylko do użytku osobistego! 1
Ignite – R.J. Lewis
Rozdział 3 Pewnego dnia
wróciłam ze
szkoły
i zobaczyłam
znajomo
wyglądający zaparkowany niebieski samochód. Zesztywniałam jak tylko rozpoznałam do kogo należy. Serce biło mi jak oszalałe, a strach uderzył do mojej świadomości. Odwróciłam się i pobiegłam do domu Jaxona. - Mój ojciec wrócił – powiedziałam do niego zaraz po tym jak otworzyłam drzwi. Wciąż był ubrany w piżamę, każdy włos miał w inną stronę i zapuchnięte oczy, po całonocnym robieniu jakiegoś nielegalnego gówna, to było to co Jaxon robił zawsze w niedzielne noce. - Co? – przecierał oczy i mówił, kiedy ja wchodząc przepchnęłam się koło niego i weszłam Ruszyłam pędem przez przedpokój, próbując uspokoić się dzięki temu, że szybko się ruszałam. - Widziałaś go? - zapytał Jaxon. - Widziałam jego samochód na podjeździe. - Skąd wiesz, że to jego, jesteś pewna – - Ponieważ dzwonił do mojej matki przez ostatnie kilka tygodni – przerwałam mu rozdrażniona. – Mówiłam ci o tym – Jaxon nie odpowiedział natychmiast. Patrzył na mnie, jak w pędzie przemierzam dom, obserwował mnie oparty o ścianę z założonymi na piersiach rękami. - Myślałem, że odszedł na zawsze… - mamrotałam do siebie – Nie było go przez pięć lat… Za kogo on się uważa? Ona go przyjmie z powrotem z otwartymi rękami, ponieważ uważa, że to dla niej będzie lepiej… mam dość tych bzdur…
2
Ignite – R.J. Lewis W końcu po paru niespokojnych minutach, usiadłam na czerwonym fotelu w salonie i wpatrywałam się ślepo w jeden punkt na beżowym dywanie. Czułam jak łzy cisną mi się do oczu, ale powstrzymałam je. Sprawy miały się tak dobrze, od kiedy odszedł, chociaż miałam matkę, która była nieobecna w moim życiu, w domu mieszkało się bez zastrzeżeń jak tylko były opłacone rachunki i było w nim jedzenie. Jaxon podszedł do kanapy i usiadł na jej końcu, tak by być bliżej mnie. - Nie musisz tam wracać – powiedział. - Co masz na myśli? Wzruszył ramionami. - Spakuj swoje rzeczy i wyprowadź się. On jest niebezpieczny. Ty i ja dobrze to wiemy. Jestem pewien, że moja mama pozwoli ci tu zostać. - A potem co? Zostanę tu i co dalej Jaxon? Nadużywać dobroci twojej mamy? Nie mogłabym tego zrobić. Poza tym nie ma tu pokoju dla mnie. Raczej powinnam się sama wyprowadzić i zrobić to bez pasożytowania na kimś. - Nie jesteś pasożytem – kłócił się ze mną, patrząc na mnie ze złością – Na boku zarabiam niezłą kasę, Sara. Pokrywam część płatności i mogę wynająć dla nas mieszkanie. Potrząsnęłam głową. - Nie mogę tego zrobić. - Dlaczego? - No cóż, na pewno najpierw musielibyśmy porozmawiać z twoją matką. - Tak jakby matka miała coś przeciwko temu – zadrwił.
3
Ignite – R.J. Lewis Nie byłam w stanie dokładnie mu wytłumaczyć, dlaczego nie chciałam się wyprowadzić. Prawdziwy powód był taki, że bałam się o swoją matkę. Tak, o kobietę, która nigdy nie okazała mi matczynej miłości, w żadnej formie, ale wciąż miała moją bezwarunkową miłość. Mój ojciec, z drugiej strony, jej nie miał. Był ohydny i okrutny i przede wszystkim winiłam go za to, że moja matka była alkoholiczką. Kiedy wreszcie odszedł nigdy nie powiedziała nic obraźliwego na mnie. Nie kłóciłyśmy się. Co jakiś czas, spierałyśmy się o pieniądze i jak powinny być wydawane. Głównie byłam zmuszona brać pożyczkę w pracy, aby pokryć koszt jej pijaństwa i robiłam to ciągle. Miałam mieszane uczucia co do tego, ale byłam w stanie jakoś z tym żyć. Powrót ojca mógł sprawić, że znów wpadnie w przepaść. Znowu nie będzie myślała racjonalnie. Byłaby z powrotem pod jego wpływem, a on by nią manipulował, kłócił się z nią i bił… - Po prostu, nie mogę – powiedziałam Jaxonowi, odwracając od niego wzrok. Jaxon był zawiedziony, co było dość ironiczne, ponieważ to zawsze ja byłam tą rozczarowaną, jeśli chodziło o nas. To było zabawne widzieć go w takiej roli. Zmarszczył brwi, zacisnął wargi i przeszywał mnie wzrokiem. - A co jeśli, coś ci zrobi? - Co na przykład? – udawałam, że nie wiem, doskonale wiedząc co chce przez to powiedzieć. Wiedział wszystko o moim ojcu. - Na przykład, przyczepi się do ciebie i uderzy? - Ale moja mama, Jaxon… Nie mogę, jej tak po prostu z nim zostawić. Przez chwilę rozmyślał o tym co powiedziałam, to było zupełnie coś nowego. Jaxon Barlow aktualnie o czymś rozmyślał! Zawsze był 4
Ignite – R.J. Lewis impulsywny bez względu na konsekwencje. Nigdy nie wykazywał choćby śladu sensownego kierunku myślenia przez ilość przestępstw w jakie się pakował. Miał wrodzony talent do tego co robił i ostatnio w mieście zajmował się jedynie ochroną. - Poczekaj tutaj – patrzyłam jak wstał i wyszedł z pokoju. Krótko potem, pojawił się z powrotem, usiadł z wyciągniętą do mnie ręką. Spojrzałam w dół i zobaczyłam telefon komórkowy. – Weź go. Jest opłacony na miesiąc. - Co? – zmarszczyłam brwi – Czemu dajesz mi telefon? - Żebyś mogła do mnie zadzwonić, jak coś się będzie działo. - Komu go ukradłeś? – zapytałam z dezaprobatą. Przewrócił swoimi ciemno niebieskimi oczami. - Nikomu nie ukradłem. Po prostu weź go. - Właśnie, że ukradłeś. - Przysięgam, że nie. Kupiłem, wciąż mam za niego rachunek, jeśli mi nie wierzysz – uniósł brwi ze zniecierpliwienia i skinął głową na mnie, żebym wzięła go od niego. Rzuciłam okiem na telefon, szybko zauważając, że był to jeden z najnowszych modeli. Wzięłam go i włączyłam, przeglądając zawartość. Nie było w nim żadnych zapisanych numerów, zdjęć, plików wideo, albo tapet, nic co by mogło wskazywać na poprzedniego właściciela. A dodatkowo, był w nienaruszonym stanie. - Jak będziesz wychodzić dam ci ładowarkę – powiedział – i rachunek – dodałam, patrząc na niego z podejrzliwością. Nie odpowiedział na to. - Masz prawie osiemnaście lat i dopiero teraz swój pierwszy telefon komórkowy, Sara. Zostałaś gdzieś w tyle. 5
Ignite – R.J. Lewis Wzruszyłam ramionami. - Nie obchodzą mnie najnowsze gadżety. - Tyle, że telefony komórkowe są już od lat… - Zamknij się, Jaxon. Uśmiechnął się lekko i oparł plecami o oparcie kanapy, łapiąc przy okazji pilota. Włączył telewizor i skakał po programach. Włączyłam aparat fotograficzny w telefonie, zachwycona jego wysoką rozdzielczością. Przeleciałam telefonem wokół całego pokoju, przybliżając obraz na głowie Jaxona. Zachichotałam i zrobiłam zdjęcie jego rozczochranych, blond włosów. Był jednym z facetów, których znakiem rozpoznawczym były długie włosy. Zazwyczaj były ładnie uczesane i czasami wygładzał je do tyłu i zaczesywał za uszy. Jednak tego ranka, każdy włos miał w inną stronę, tak jakby chciały od niego uciec i to wyglądało wręcz komicznie. Spojrzał na mnie, a ja zrobiłam mu zdjęcie kiedy zmarszczył brwi i to sprawiło, że zaczęłam się głośno śmiać, łapiąc zadyszkę. - Z czego się śmiejesz? – poczuł się skrępowany, więc przygładził rękami włosy i próbował prostować swój pognieciony biały podkoszulek. - Z niczego – odłożyłam telefon i udawałam niewinną. Zmarszczył brwi i spojrzał z powrotem w telewizję, wydrapując z koszulki zaschniętą plamkę na swojej piersi. - Tak, więc, czy ktoś już zaprosił się na bal maturalny? – zapytał obojętnie z kpiącym uśmiechem na ustach. Przyszedł czas na mnie, aby zmarszczyć brwi. - Jeszcze nie, ale zostało jeszcze parę tygodni, zanim powinnam się tym martwić. 6
Ignite – R.J. Lewis - Co zamierzasz zrobić jeśli nikt cię nie zaprosi? Wzruszyłam ramionami. - Jestem pewna, że ktoś mnie zaprosi. Ostatnio Doug posyła mi dziwne spojrzenia. Myślę, że próbuje znaleźć odpowiedni moment, żeby mnie poprosić. Uniósł brew. - Doug? Kim jest do diabła ten Doug? - Taki chłopak, który chodzi ze mną na matmę. - Jak ma na nazwisko? O Boże, zaczyna się przesłuchanie… Zawsze zadręcza mnie pytaniami o chłopaków. - Mackenzie. Zachichotał. - Mówisz poważnie? Czy on nie wygląda jak cienias? Pieprzone dwa metry wysokości i może z pięćdziesiąt kilo gówna? - Jest bardzo wysoki, ale ostatnio nabrał trochę mięśni. Jaxon spojrzał na mnie z obrzydzeniem na twarzy. - Ta jasne. Baw się dobrze, mała. - Może i będę – uśmiechnęłam się i usiadłam głęboko w fotelu i skupiłam swoją uwagę na tym, co oglądał w telewizji, wtedy zauważyłam, że jest na kanale objętym kontrolą rodzicielską i próbuje wstukać kod. - Jax, twoja mama koduje ten kanał z jakiegoś powodu – - Mam dwadzieścia lat, Sara. Mogę oglądać co chce. - A w ogóle skąd znasz kod? Twoja mama zmienia go co tydzień. Rzucił mi spojrzenie. 7
Ignite – R.J. Lewis - A skąd ty to wiesz? Uniosłam brwi i obdarzyłam go spojrzeniem typu „pytasz poważnie”. Dobrze wiedział jak blisko jestem z jego mamą. Mówiła mi o wszystkim, czasami nawet zbyt wiele. Po paru próbach, znak kontroli zniknął. Westchnęłam w szoku a on uśmiechnął się głupio i włączył film. Przez parę minut siedziałam i patrzyłam jak przebrana za nianię kobieta w białym topie i kusej spódniczce krzyczy na chłopaka, który wygląda na więcej niż osiemnaście lat. - Musisz być grzecznym chłopcem – powiedziała, zaciskając swoje nienaturalnie gigantyczne usta. Chłopak był w niczym innym jak krótkich spodenkach, chociaż dzięki temu widać było jego uroczy abs, więc nie przeszkadzało mi to tak do końca. Zastanawiałam się tylko, dlaczego ona do cholery niańczy dorosłego faceta. - Wiesz, że to niemożliwe, żeby kobieta miała naturalnie takie duże usta, prawda? – powiedziałam Jaxonowi. - Zamknij się, Sara – szepnął nie odrywając wzroku od ekranu. W końcu laska udająca nianię, dała dużemu-chłopcu naklejkę i zamówiła pizzę. Parę sekund później – wow, jakaż błyskawiczna dostawa – i blondynka w jednakowo skąpym stroju dostawcy pizzy zapukała do drzwi. - Czy ktoś zamawiał… pizzę? – zapytała, puszczając oczko przy ostatnim słowie na nich dwoje. Co jest, do cholery? - Och, proszę wejdź do środka. Właśnie chciałam wynagrodzić tego dobrego
chłopca,
za
jego
wyjątkowo
grzeczne
zachowanie
–
odpowiedziała rudowłosa, która właśnie pocierała dłonią swoje piersi.
8
Ignite – R.J. Lewis Natychmiast dotarło do mnie, do czego to zmierza, podniosłam się i odwróciłam wzrok od ekranu. - Idę do domu, Jaxon. Lewie na mnie spojrzał jak wychodziłam z pokoju. - Gdzie jest ładowarka? – zapytałam go. - W moim pokoju. Weszłam do jego pokoju i znalazłam ładowarkę na szafce pomiędzy innymi podejrzanymi urządzeniami elektronicznymi. Nigdzie nie mogłam znaleźć rachunku. Słysząc jęki dochodzące z telewizora, szybko wyszłam z jego domu, wzdrygając się na samą myśl o rzeczach jakie oglądają chłopcy. Kiedy dotarłam do drzwi swojego domu, usłyszałam śmiech dochodzący z środka. Wstrzymałam oddech i przyłożyłam ucho do drzwi. Słyszałam głos mojej matki i ojca. Przeszył mnie dreszcz od znajomości tego odgłosu. Wejście tam to była ostatnia rzecz jaką chciałam zrobić, ale nie miałam wyjścia. Gdy tam weszłam rozmowy nagle ucichły. Siedział na kanapie w brudnym białym podkoszulku i dżinsach. Wyglądał na grubszego niż wcześniej i miał krótką brodę na swojej dużej twarzy, ale nie przykładałam zbytniej wagi do jego ogólnego wyglądu, co przykuło moją uwagę to jego wzrok, te samo wiecznie zamyślone mroczne spojrzenie którym omiótł mnie i które sprawiło, że zawładnęła mną nienawiść. - Proszę, patrzcie któż to się pojawił – wybełkotał wskazując we mnie butelką piwa, którą trzymał w ręku. – Wyglądasz naprawdę dobrze, laleczko. Chodź tutaj i daj całusa tatusiowi na przywitanie. Chwilowo nie byłam w stanie się ruszyć. Moje stopy ważyły z tonę jak powoli ruszyłam w jego kierunku. Mama koło niego była bliska utraty 9
Ignite – R.J. Lewis przytomności z połową tlącego się papierosa pomiędzy jej palcami. Niechcący przewróciłam kilka pustych butelek po piwie leżących na podłodze, spojrzałam w dół i zobaczyłam, że kafelki nosiły ślady błota i wszędzie były porozrzucane pety. Panował tam okropny smród. Zatrzymałam się kilka metrów od niego i patrzyłam w jego kierunku z zimnym spojrzeniem, które z całą pewnością poczuł. - Na jak długo zamierzasz tym razem tu zostać? – zapytałam, nawet nie próbując ukryć w swoim głosie goryczy. Zaśmiał się, ścinając mnie wzrokiem. - Zamierzam zostać jak długo będzie mi się tu podobać, smarkaczu a patrząc jak dorastasz, myślę, że mi się bardzo tu spodoba. - No, mogę się założyć, że nie przepuścisz okazji – odcięłam się, spoglądając na matkę, która ciężko usiadła wpół nieprzytomna obok niego. - Ponownie robiąc to w czym jesteś najlepszy – w doprowadzaniu do upadku matki. Otworzył szeroko oczy i wybuchła w nich tak dobrze mi znana furia. Jeśli chodzi o gniew, nic się w nim nie zmieniło. To było do przewidzenia! Podjął próbę wstania, ale jego na wpół pijana osoba, nie była w stanie utrzymać równowagi. Nie czekając zbyt długo, aż mu się uda, pobiegłam po schodach na górę, do swojego pokoju. Zatrzasnęłam drzwi i zamknęłam je na zamek. Parę minut później klamka poruszyła się, nigdy nie przypuszczałam, że zamek w drzwiach mi się kiedykolwiek przyda, ale teraz cieszyłam się, że się myliłam. - Jasne, schowaj się tam, smarkaczu – zrzędził, waląc w drzwi. Napierał na nie całym swoim ciałem, szarpiąc cały czas za klamkę – Ale wiecznie nie dasz rady się tam ukrywać. 10
Ignite – R.J. Lewis Przewróciłam oczami. Co ten pijany dupek jest w stanie zrobić po drugiej stronie zamkniętych drzwi? Podłączyłam do ładowarki mój nowy telefon i opadłam na materac leżący na podłodze. Obserwowałam drzwi w całkowitej ciemności. Z oddali patrzyłam jak nimi walił do momentu kiedy gniewnie zawarczał i poszedł. **** Obudził mnie krzyk ojca i płacz mojej matki. Usiadłam i wsłuchiwałam się w rozpętaną burzę na dole. Jak zwykle, serce zaczęło mi walić jak młot. Podczołgałam się i złapałam w rękę telefon komórkowy, odłączyłam go od ładowarki i włączyłam. Było pół godziny po północy. Głośny odgłos uderzenia o podłogę, sprawił, że zadrżałam, brzmiało jak rozbijane szkło. - Ty pieprzona dziwko! – ryknął – Jesteś jedynie kurwą! Po co ja w ogóle zawracałem sobie głowę, żeby wracać do tej twojej pieprzonej dupy? Zostawiłem Szakali dla tego gówna?! Wybrałam numer Jaxona, próbując opanować drżące palce. Moja obawa i strach wzrosły jak nigdy dotąd. - Tak? - odezwał się Jaxon. - Hej, to ja – szepnęłam, ściskając mocno telefon. - Co się dzieje? – jego głos był śmiertelnie poważny, bez wątpienia wyczuł strach w moim głosie. - Po prostu potrzebowałam usłyszeć twój głos. - Rusz tą swoją tłustą pieprzoną dupę i posprzątaj ten bajzel, ty głupia szmato! - Co tam się dzieje? – dopytywał się Jaxon. – Czemu ten dupek tak wrzeszczy?
11
Ignite – R.J. Lewis - Robi to co zwykle – powiedziałam, próbując powstrzymać łzy – Po prostu potrzebuję przyjaznego głosu. - Jesteś przerażona – westchnął, kiedy nie odpowiedziałam – Sara, jeśli się boisz, powiedz mi natychmiast. Mogę być tam w przeciągu ułamka sekundy – - Nie – przerwałam mu – To tylko pogorszy sprawę. Mógłby jeszcze bardziej się wściec i wyładować się na niej. Po prostu porozmawiaj ze mną. - Niby o czym? - O czymkolwiek. Usłyszałam ciężkie stąpanie pod drzwiami. Wcisnęłam się w kąt i przyciągnęłam kolana do piersi, obserwując drzwi. Nie byłam w stanie powstrzymać drżenia, a mój pęcherz nagle zaczął mnie cisnąć. Nie. Na pewno nie. Nie zmusi mnie do tego, żebym zmoczyła się w łóżko w wieku siedemnastu lat. Drzwi zatrzęsły się. - Jaxon – zapiszczałam – Jesteś tam? - Jestem – odparł łagodnie – Co tam się dzieje, Sara? Podskoczyłam z powodu nagłego głośnego uderzenia w drzwi mojego pokoju. - Nadal masz zamknięte drzwi, co, smarkaczu? – ryknął – Otwieraj je natychmiast! Rusz tą swoją leniwą dupę i pomóż swojej matce dziwce posprzątać ten pieprzony bajzel! I TO JUŻ! - Sara? Nie odezwałam się słowem, ani też się nie poruszyłam. Z jakiegoś powodu, uważałam, że jeżeli nie wydam z siebie najmniejszego dźwięku 12
Ignite – R.J. Lewis wtopię się w ścianę i drań zapomni o mnie. Ale tak się nie stało. Zamiast tego, zaczął walić w drzwi, wrzeszcząc ze wszystkich sił, żebym je otworzyła, przeklinając mnie, że będę żałować jak tego nie zrobię. Rozglądałam się po pokoju w nadziei, że nagle pojawią się jakieś niewidzialne drzwi, dzięki którym ucieknę stamtąd jak najdalej. Po czwartym uderzeniu, zamek w drzwiach puścił i drzwi otworzyły się. Jego czarna olbrzymia postać pojawiła się w progu. Kipiał z wściekłości, ciężko oddychał przez zaciśnięte ze złości gardło. - Sara? – Jaxon brzmiał teraz na naprawdę zaniepokojonego, ale ledwo co go słyszałam. Z oddali usłyszałam dźwięk kluczy brzęczących po drugiej stronie telefonu. Drań ruszył na mnie, a ja zamknęłam oczy, próbując przygotować się na jego uderzenie. Wrzeszczał, żebym wstała, zacisnął rękę na moim ramieniu i szarpnął mną mocno. Wyrwał mi z dłoni telefon i rzucił nim o ścianę, robiąc w niej dziurę. Podciągnął mnie tak blisko do swojej twarzy, że czułam papierosy i alkohol w jego oddechu. - Głupia mała szmata, podobna do matki. Założę się, że jesteś tak samo łatwa jak ona, co? – złapał mnie za kołnierz mojej koszulki i mocno mną cisnął. Na pewno upadłabym na podłogę gdyby nie to, że przytrzymywał mnie swoją drugą ręką. Poczułam ból w karku. Wyciągnął mnie z pokoju, znalazłam się blisko schodów i wtedy zaczęło do mnie docierać. Nie może mi tego robić. Jak on w ogóle śmie! Dlaczego miałabym mu pozwolić sobą rządzić? - Zapieraj łapy ode mnie! – słyszałam siebie samą jak wrzeszczę – Zadzwonię po pieprzoną policję, ty pojebie! Nie powinnam była tego mówić. Nie wtedy, kiedy stałam na samym szczycie schodów. 13
Ignite – R.J. Lewis Rzucił mną i upadłam mocno, najpierw uderzyłam twarzą, turlając się w dół jak worek kości. Czułam jak w całym moim ciele wybucha ból, ale największy poczułam w prawym ramieniu i na głowie. Na kilka sekund wszystko spowiła ciemność i poczułam jakby wszystko wirowało. Chwilę później otworzyłam oczy, ból był jeszcze gorszy niż przed momentem. Zanim zdążyłam się zorientować, był już koło mnie i wrzeszczał mi do ucha. Byłam zbyt oszołomiona, żeby cokolwiek zrozumieć i widziałam jak przez mgłę. Poczułam jak moje ciało unosi się i trzyma mnie mocno za ramię i znów ciągnie przez przedpokój. Popchnął mnie na podłogę i poczułam ostre kawałki szkła pod sobą. Docierał do mnie głośny szloch matki, ale nie skłoniło mnie to do ruchu. A on wrzeszczał - Sprzątnij to suko! Sprzątaj! – powtarzał w kółko. Odgłos wrzasku i płaczu wypełniał moje uszy i nagle usłyszałam jak otwierają się drzwi. Poczułam obejmujące mnie w pasie ręce i podciągające mnie w górę. Te ręce nie były brutalne. - Sara? – głos Jaxona dotarł do moich uszu. Czy on naprawdę był tutaj? Czy to tylko moja wyobraźnia? Drań krzyczał na Jaxona, żeby wyszedł z jego domu, popychając tak nagle, że gdyby nie trzymał mnie mocno w swoich ramionach na pewno bym upadła. Prowadził mnie, krzycząc coś w stronę mojego ojca, do czasu kiedy posadził mnie na stopniach schodów. Nadal kręciło mi się w głowie. Spojrzałam w górę i zobaczyłam dwóch Jaxonów, zbliżających się niebezpiecznie blisko drania. Był niższy od niego, ale lepiej zbudowany, silniejszy i nie był pijany.
14
Ignite – R.J. Lewis - Nigdy więcej nie waż się jej dotknąć – warknął Jaxon – Ty beznadziejna kupo gówna. Drań wymierzył cios w kierunku Jaxona. Jaxon uchylił się i zanim zdołałam się zorientować, popchnął ojca na ścianę i wymierzył mu cios, uderzając mocno prosto w jego twarz. Kilkakrotnie powtórzył to. Krew trysnęła z twarzy drania, a mama zaczęła krzyczeć, żeby przestał. Zrobiło mi się niedobrze od troski w jej głosie dla tego śmiecia. Kiedy już z nim skończył, drań leżał na podłodze, nieprzytomny. Znów złapał mnie za ramiona. - Podnieś się Sara. Idziesz ze mną. Pakuj swoje graty. Nadal byłam oszołomiona, kiedy w pośpiechu wchodziliśmy po schodach idąc do mojego pokoju. Byłam powolna i skołowana, praktycznie wisiałam na nim. Wskazałam mu pokój, weszliśmy do niego, a on włączył światło. Natychmiast jego twarz posmutniała na widok mojego pokoju: materac w kącie, malutki nocny stoliczek z kilkoma moimi rzeczami i stojak na ubrania, na którym wisiało to co jedynie miałam. - Boże, Sara – mruknął pod nosem ze smutkiem – Nie myślałem, że jest tu tak pusto. Nigdy wcześniej nie widział mojego pokoju. To była jedyna rzecz, którą nie chciałam, żeby zobaczył. Nie chciałam jego współczucia. - Zbierz kilka ubrań i rzeczy, których potrzebujesz do szkoły i w ogóle. Pośpiesz się, zanim to zwierzę się ocknie. ***** Bez potrzeby mówienia czegokolwiek mojej matce, która ogarnięta łzami klęczała przy moim nieprzytomnym ojcu, odeszłam z torbą rzeczy które należały do mnie i bez wahania skierowałam się w stronę domu 15
Ignite – R.J. Lewis Jaxona. Wniósł moją torbę do swojego domu i rzucił ją na podłogę, a później wrócił do swojego samochodu i pomógł mi wysiąść. Traktował mnie jak zranione małe zwierzątko, delikatnie trzymając mnie blisko siebie, zaprowadził do swojego pokoju. Posadził mnie na łóżku, a później przyniósł szklankę wody i tabletki przeciwbólowe oraz mokry ręcznik. Zapalił światło, usiadł koło mnie i wskazał wzrokiem na pigułki. Cisza zawisła w powietrzu przez dłuższą chwilę, zanim mój umysł doszedł do siebie i poczułam się dużo spokojniejsza. - Czy mogę coś jeszcze dla ciebie zrobić? Czy powinienem pojechać po mamę? – zapytał mnie. Spojrzałam na niego i zobaczyłam wyraz twarzy, który nie gościł na niej za często: smutny Jaxon Barlow. Było tyle uczucia w jego oczach, jakby paliły się w nich pochodnie ze współczuciem dla mnie. Nie podobało mi się to. - Nie patrz na mnie w ten sposób – ze złością spojrzałam na niego. - Jak? - Jakbym była biedną brzydką Sarą, z której zwykle wszyscy się wyśmiewali. - Ja się nie śmieje Sara. Westchnęłam. - Nie jedź po matkę. Ze mną wszystko w porządku. - Wyglądasz jakbyś cierpiała. Już zaczyna sinieć ci ramię – delikatnie pogładził moje ramię i spojrzałam w miejsce gdzie dotykał mojej mocno zaczerwienionej skóry. Jutro będzie wyglądało jeszcze gorzej. – Co cię najbardziej boli? Może będę ci mógł jakoś pomóc. 16
Ignite – R.J. Lewis - Ramię i głowa – mruknęłam pod nosem i oderwałam wzrok od jego intensywnego spojrzenia – Ale nic mi nie będzie. Był poważnie wkurzony. - Jestem o krok, żeby tam wrócić i zatłuc go jak psa. Jak on kurwa śmiał cię w ogóle dotknąć. - Już dobrze – wzruszyłam ramionami i wypiłam resztę wody ze szklanki, zanim odstawiłam ją – Byłam głupia, myśląc, że mogę tam zostać. Nie powinnam być zaskoczona, że pierwszej nocy kiedy wróci, razem z nim wróci kupa gówna, która podążała za nim. Miałeś rację, mówiąc mi, żebym tam nie wracała. - Czy ja dobrze słyszę? – zapytał i cień uśmiechu pojawił się na jego ustach. Pochylił się tak, że jego twarz była blisko mojej – Powtórz to, żebym mógł nacieszyć się twoimi słowami. Walczyłam z uśmiechem. - Miałeś rację, Jaxon. - Nigdy nie sądziłem, że usłyszę, że to powiesz, ale też szkoda, że do tego doszło – jego rozbawienie zmieniło się w zmarszczenie brwi – Chciałaś tam być na wypadek, gdyby chciał coś zrobić twojej matce, ale teraz już wiesz, że nie możesz brać za nią odpowiedzialności. Nie, kiedy ona cię tak traktuje Sara. Przytaknęłam w odpowiedzi. Ścisnęło mnie w gardle i przełknęłam smutek i rozczarowanie jakie poczułam względem mojej matki. - W którym miejscu boli cię głowa? Wskazałam miejsce na głowie, a on położył na niej swoją ciepłą dłoń poczułam na niej rosnącą opuchliznę i pojawiło się załamanie na mojej twarzy.
17
Ignite – R.J. Lewis - Przyniosę ci lód na to. A co z twoim ramieniem? Wskazałam na nie. Od szarpnięcia tego drania, mój kołnierzyk od bluzki był rozdarty, tak więc Jaxon mógł ściągnąć go w dół i spojrzeć na ramię. - To wygląda okropnie Sara. Będziesz miała jutro cholernie dużego siniaka. Wzruszyłam ramionami. - Nic mi nie będzie. Z wyrazu jego twarzy wyczytałam, że mi nie uwierzył. Przyciągnął mnie blisko siebie i przytulił mnie mocno do swojej piersi i ciężko oddychał prosto w moje włosy. Czułam jak szybko bije mu serce. Złożył pocałunek na czubku mojej głowy. - Już nigdy więcej nikt cię nie skrzywdzi. Pamiętam jak myślałam, że nigdy wcześniej nie czułam takiego ciepła i bezpieczeństwa w całym swoim życiu jak wtedy w jego objęciach. ***** Spałam w jego łóżku, podczas gdy on położył dla siebie kilka koców na podłodze. Można by przypuszczać, że dzielenie pokoju z osobą o przeciwnej płci byłoby dla niektórych sytuacją mało komfortową, ale nie dla mnie i Jaxona. Dorastaliśmy razem i przebywałam w jego domu prawie każdego dnia odkąd zostaliśmy przyjaciółmi. Nie było w tym nic nadzwyczajnego. W nocy ciągle pytał się mnie, czy dobrze się czuję. Za każdym, razem, kiedy przekręcałam się z boku na bok, jęcząc z bólu, momentalnie był przy mnie z przesadną troską. W końcu, zmęczenie go pokonało i przespał większość moich porannych jęków.
18
Ignite – R.J. Lewis Zaskrzypiały drzwi i otworzyłam oczy. Lucinda spojrzała na mnie z szeroko otwartymi oczami, a później w dół na Jaxona. Przez ułamek sekundy widać było na jej twarzy szok, który przerodził się w szeroki uśmiech. - Widziałam twoją torbę – szepnęła do mnie wchodząc do pokoju. – Jaxon mówił mi wczoraj popołudniu, że prawdopodobnie zostaniesz… przerwała, spoglądając na mokry ręcznik na jej szafce, lód w torebce i na proszki przeciwbólowe. Jej dobry nastrój pogorszył się gdy dotarło do jej świadomości co się wydarzyło. - Sara, co się stało? - Delikatny zatarg z moim ojcem – mruknęłam, zmuszając się, żeby usiąść. Oparłam głowę o zagłówek. Czułam, że moja głowa jest jak tykająca bomba, gotowa by wybuchnąć w każdej chwili, a ramię strasznie bolało przy najmniejszym ruchu. Lucinda przeszła obok śpiącego na podłodze ciała Jaxona i usiadła koło mnie na łóżku. - Czy wszystko z tobą w porządku? – Jej oczy zamgliły się ponieważ oplotła mnie długim pełnym zamyślenia spojrzeniem. - Nic mi nie jest – pokiwałam głową. Pochyliłam się i pogłaskałam ją po ramieniu, żeby ją uspokoić. – Byłoby dużo gorzej, gdyby Jaxon nie dotarłby na czas. - Czy on zrobił coś twojemu ojcu? - Mój ojciec pierwszy podniósł na mnie rękę – nie było mowy, że pozwoliłabym złościć się jej na Jaxona. Wyraz na jej twarzy złagodniał i pokiwała głową. - Cieszę się, że doświadczenie w walce, wykorzystał w dobrej sprawie – wyszeptała, rzucając spojrzenie w stronę swojego syna. 19
Ignite – R.J. Lewis - Przypuszczam, że po raz pierwszy w swoim życiu. Westchnęła. - A teraz, muszę o to zapytać, nie bądź na mnie zła, ale czy powinnam się tym martwić, że śpisz w pokoju mojego syna? Próbowałyśmy zachować powagę podczas gdy patrzyłyśmy na siebie, ale wybuchłam śmiechem, a zaraz potem ona również. Niedorzeczność jej stwierdzenia było zbyt śmieszna. - Przepraszam – powiedziała, dotykając mojego zdrowego ramienia – Wiem, że nie powinnam, ale to mój obowiązek zapytać się, prawda? – przytaknęłam jej, ocierając łzy ze śmiechu ze swojej twarzy – Jednak chciałabym, żeby coś z tego było. Otworzyłam szeroko oczy i uniosłam brwi. - Co? Wzruszyła
ramionami.
–
Wolałabym
ciebie,
zamiast
tych
wszystkich cycatych dziwek z którymi umawia się na co dzień. Wiesz, o czym mówię: jednodniowe randki, o których zapomina zaraz następnego dnia. - Czy on przyprowadza je tutaj? – nagle poczułam obrzydzenie, będąc w jego łóżku. Znając Jaxona, prawdopodobnie nawet nie sprzątał po sobie. - Nie przyprawiaj mnie o atak serca – odpowiedziała wzdrygając się – Jego latawice nie są mile widziane pod moim dachem. -
To
przypomina
mi
o
tym,
że
powinnaś
zmienić
kod
zabezpieczający programy dla dorosłych. - Co... Znowu? - Przytaknęłam – No, znowu. 20
Ignite – R.J. Lewis Westchnęła ze złością. – To łajdak jeden. Chłopcy. Zawsze chciałam mieć cudną dziewczynkę taką jak ty, ale Bóg obdarzył mnie tym czymś.Skinęła w stronę leżącego w nieruchomej pozycji Jaxona, który spał na brzuchu jak zabity z twarzą wbitą w poduszkę. Na znak, że żyje wydał z siebie długie i głośne chrapanie. Jak ktoś w ogóle mógł tak twardo spać? Mógł, ponieważ nie miał się czego obawiać.
21
Ignite – R.J. Lewis
Ignite – R.J. Lewis Tłumaczenie nieoficjalne: szamancia Całkowity zakaz rozpowszechniania. Tylko do użytku osobistego! 1
Ignite – R.J. Lewis
Rozdział 4 Lucinda zakazała mi wracać do mojego domu. Powiedziała, że za miesiąc skończę osiemnastkę, będę już pełnoletnia i że więcej nie będę potrzebowała rodziców, ani żadnej rzeczy od nich. Tak jakbym kiedykolwiek od nich cokolwiek dostała. Chciałam zamienić się z miejscem do spania z Jaxonem, tak żebym to ja zajmowała podłogę, a on łóżko, ale nie zgodził się. Lucinda także była temu przeciwna. Wtedy zauważyłam dlaczego; Jaxon wychodził prawie każdej nocy i nie wracał do domu przed świtem. Czasami kładł się na kanapie w salonie, a innym razem na podłodze koło mojego łóżka. Powiedział mi, żebym go kryła za każdym razem, kiedy Lucinda pytała się jego, o której nad ranem wrócił. Zazwyczaj mówił, że o 11, wiedząc doskonale, że jego matka nie potrafiła mieć otwartych oczu dłużej niż do 10 wieczorem. A ja za każdym cholernym razem przytakiwałam w potwierdzeniu, jak odpowiadał na jej pytanie. Szkoła zbliżała się do końca roku i bal widać było już w zasięgu wzroku. Każdego dnia czekałam jak jakiś chłopak do mnie podejdzie. Wielu z nich obrzucało mnie spojrzeniami – takimi po których widać było, że są mną poważnie zainteresowani, ale nikt nie zapraszał mnie na bal.
Byłam
tak
zdesperowana,
że
ktokolwiek
by
podszedł
powiedziałabym, tak – nawet Garrettowi Abbottowi, ale nawet on nie przyszedł do mnie, pomimo tego, że również nie miał pary na ten bal. O co do cholery w tym wszystkim chodziło? Czułam się jakbym była objęta jakąś kwarantanną i ludzie bali się złapać ode mnie jakiegoś zmutowanego wirusa zombie, byłam tym głęboko urażona. Po tak ciężkiej pracy nad swoim wyglądem, to było poniżające patrzeć jak nawet najbardziej nielubiane dziewczyny zostały zaproszone na bal.
2
Ignite – R.J. Lewis - Ktoś cię już zaprosił na bal, mała? – Jaxon dopytywał się każdego dnia, kiedy wracałam ze szkoły, ale pewnego dnia miałam już tego serdecznie dość. - Nie, Jaxon, nikt! – wykrzyczałam i pobiegłam do naszego pokoju z dala od jego irytującego uśmieszku. - Wszystko w porządku? – zapytał mnie jakiś czas później. Płakałam na łóżku z głową pod kocem. To było poniżające – ponieważ doprawdy, czemu tak nagle bal stał się dla mnie czymś tak ważnym? Nie należałam do jednych z najbardziej popularnych dziewczyn w szkole. Pomijając ten fakt, nikt mnie nie zaprosił. Czemu? - Wszystko w porządku – skłamałam, ale on zerwał ze mnie koc, zanim miałam szansę wytrzeć łzy. - Wyglądasz gównianie. - Dzięki, Jaxon! Dzięki, że mówisz mi, że wyglądam jak gówno. Myślisz, że o tym nie wiem? – warknęłam w odpowiedzi, walcząc, żeby wyrwać mu koc z ręki. – To prawdopodobnie jedyny powód, dlaczego nikt nie zaprosił mnie na bal, także nie mów mi tego, co już wiem! Nastąpiła cisza. A chwilę później. - Masz okres, czy coś w tym rodzaju? - Ugh! Po prostu idź stąd, Jaxon! Nie poszedł. Usiadł, spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się od ucha do ucha, jakby coś go cholernie rozśmieszyło. Przeszyłam go wzrokiem, mając nadzieję, że jego oczy wybuchną i znikną mu usta z tej jego cwaniackiej buźki.
3
Ignite – R.J. Lewis - Jeśli to dla ciebie tak bardzo ważne, żeby pójść na ten bal, to dlaczego, to ty kogoś nie zaprosisz? – skrzyżował ręce na piersi, obserwując mnie z czymś w rodzaju tajemniczości wypisanej na twarzy. - Zaprosić kogoś na bal? – powtórzyłam jego pytanie z niechęcią – Czy ty jesteś głupi? Wiesz jaki to byłby dla mnie desperacki i upokarzający krok, dziewczyna, pytająca chłopaka, czy pójdzie z nią na bal? -
To
nie
takie
straszne.
Feministki
stale
walczą
o
równouprawnienie, być może ci faceci właśnie na to czekają, żebyś to ty pierwsza wyciągnęła do nich rękę. - Rozmawiamy tutaj o balu maturalnym, Jaxon, a nie o politycznej walce o lepsze prawa dla ugrupowania żeńskiego. - To mówisz, że żaden wychudzony maminsynek nie zapytał czy pójdziecie razem? - Nie – czułam jak palą mnie policzki. Naprawdę myślałam, że Doug był pewniakiem. Jakie to dziwne. - No cóż, jego strata. To nic wielkiego. A dodatkowo, dobrze wiesz co każdy facet mógłby zrobić, gdyby zabrał cię na bal, prawda? Spojrzałam na niego ze zdziwieniem – Co? - Będzie próbował cię pozbawić wianka? – spodziewałam się, że zacznie się przy tym śmiać, ale Jaxon patrzył na mnie śmiertelnie poważnie – Oczywiście… zakładając, że… nie zrobiłaś tego jeszcze? - Oj zamknij się, tego nie powiedziałam. Jego oczy otworzyły się z przerażenia – Czy to był Jordan? - Nie! Nikogo nie było. Poza tym to nie twoja sprawa.
4
Ignite – R.J. Lewis Nie odważyłabym się powiedzieć mu tego jak jego matka zadbała o moją antykoncepcję i przeprowadziła ze mną rozmowę o seksie (krwawe detale i wszystko inne) kiedy byłam razem z Jordanem. Do dzisiejszego dnia pilnowała, żebym brała pigułki tak „na wszelki wypadek” w ramach bezpieczeństwa. W tym momencie patrzył na mnie z ulgą. A potem uśmiechnął się, tym razem do siebie. Co on ukrywa, co jest tak niesamowicie zabawne, ponieważ mam cholerną pewność, że niczego takiego nie zrobiłam! - Uwierz mi, wszyscy faceci myślą na balu maturalnym, żeby przelecieć swoje dziewczyny, Sara. Czy to jest to czego tam szukasz? – Był złośliwy, ale przysięgam, że był tam też cień powagi. - Tak właśnie o mnie myślisz? – odcięłam się, wiedząc, że złapałam go w pułapkę. - No – przytaknął obojętnie – Tanya nawet nie próbowała udawać trudną do zdobycia. - Ugh, ale z ciebie dziwkarz, Jaxon – potrząsnęłam głową na jego lekceważące nastawienie, tak jakby nie było nic złego w tym co mówił. - Nie proszę ich o to – zaprotestował i uśmiechnął się szeroko – Same do mnie przychodzą, Sara. - Ale ich też nie zniechęcasz. - Ale i nie szukam. - A co to za różnica? Akceptujesz i to jest nie w porządku. Przypatrywał mi się przez dłuższą chwilę zanim oparł się obok mnie. Nigdy nie przestało zadziwiać mnie, jak dużo wyższy był ode mnie, nawet kiedy siedział.
5
Ignite – R.J. Lewis - Chcesz, żebym przestał? –to pytanie mnie zbiło z tropu. Spojrzał na mnie, jego niebieskie oczy świeciły szczerością. O mój Boże, on mówi poważnie. - Nie – powiedziałam powoli – Co robisz, to twoja sprawa. Wyglądając znów na zamyślonego, w końcu przytaknął i odwrócił wzrok. Nie miałam pojęcia, czemu zachowuje się tak dziwnie, to było do niego nie podobne. - Ja mogę cię zabrać na bal, jeśli tego chcesz – powiedział cicho, po jakimś czasie. Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia. - Dlaczego? - Ponieważ nikt cię nie zaprosił i nie zostało już na to wiele czasu. Zadrwiłam – Och, to znaczy, że jest to oferta z litości – - Nie – przerwał surowo. Pochylił się do mnie tak, że jego twarz była kilka centymetrów ode mnie i powiedział z całą powagą – To nie z litości, Sara. Chcę, żebyś dobrze się bawiła tej nocy. Dodatkowo, będę najlepszą randką dla ciebie. Mogę cię zawieźć, zatańczyć, sprawić, że będziesz się dobrze bawiła i to nie będzie podstawa do tego, żeby cię pozbawić wianka – Znowu wypowiedział te słowa. Pozbawić wianka? Poważnie, skąd ten facet bierze takie słowa? Chciałam, się cieszyć z jego propozycji, ale byłam też trochę rozczarowana. Nie interesowało mnie jak on to widzi, dla mnie wciąż to była randka z litości. - No weź, przestań się wahać – powiedział, szturchając mnie w łokieć – Pozwól, że cię tam zabiorę. - Ponieważ, czujesz współczucie. 6
Ignite – R.J. Lewis - Nie, ponieważ chcę. Wpatrywałam się w jego twarz. Wyglądał na szczerego. Chwilę później nadął usta i nic na to nie mogłam poradzić, zaczęłam się śmiać. Jaxon był irytujący, zajmował się złodziejstwem, do tego dziwkarz, który na swój sposób był cholernie uroczy. Uśmiechnął się, pokazując swoje dołeczki i piękne proste zęby, dobrze wiedział, że ze mną wygra. - No dobrze, Jaxon, pozwolę ci mnie zabrać na bal. - Pozwolisz? Zachowujesz się tak jakbym cię tam ciągnął na siłę… wyglądał na urażonego. - Nie, nie chodzi o to – potrząsnęłam głową, nie powinnam była, tak tego mówić, złapałam go za rękę, spojrzałam mu prosto w oczy i powiedziałam – Dziękuję, że zapraszasz mnie na bal i z wielką przyjemnością pójdę tam z tobą. Zwłaszcza jeśli to będzie oznaczało, że mnie nie pozbawisz wianka – bo dzięki temu spadł mi ogromny ciężar z serca – specjalnie podkreśliłam ten punkt, dałam mu delikatnego buziaka w policzek, a jego oczy rozpromieniły się. Lekko się zaśmiał i uniósł brew – Wdzięczność. Ten wyraz twarzy, dużo bardziej ci pasuje, Sara. Obiecuje, że będziesz się świetnie bawić. - Tak, to na pewno, tylko już nigdy więcej nie używaj przy mnie, ani przy moich znajomych słów „pozbawić wianka”. - Nigdy bym tego nie powiedział, przy innych ludziach, dobrze o tym wiesz. Mówiąc to był taki szczery, że nie mogłam na to nic poradzić, ale zastanawiałam się co kryje się za tym jego strasznie poważnym zachowaniem. Nie byłam przyzwyczajona do tego, że był taki… szczery i opiekuńczy.
7
Ignite – R.J. Lewis Kiedy patrzyliśmy na siebie, przez dłuższą chwilę, Jaxon palcem nakreślał delikatnie kółka na mojej dłoni, podczas gdy ja próbowałam rozszyfrować jego wyraz twarzy, którym ostatnio zaczął się we mnie wpatrywać, pełnym zachwytu i to w taki sposób, że serce biło mi jak oszalałe. Za każdym razem ignorowałam to, wmawiając sobie, że jestem w błędzie, to był jedyny sposób na to, żeby prawda nie wyszła na jaw, że coś pomiędzy nami zaczęło się zmieniać.
8
Ignite – R.J. Lewis
Ignite – R.J. Lewis Tłumaczenie nieoficjalne: szamancia Całkowity zakaz rozpowszechniania. Tylko do użytku osobistego! 1
Ignite – R.J. Lewis
Rozdział 5 Można byłoby pomyśleć, że Chrystus powrócił na ziemię w ciele człowieka, ze sposobu w jaki Lucinda zareagowała na nowiny. Była zachwycona – nie, raczej wniebowzięta, to było zdecydowanie lepsze określenie jak zareagowała na wieść o tym, że Jaxon będzie moją parą na bal. Każdy dzień dzielący mnie od balu był jak Święta Bożego Narodzenia. W zasadzie czułam się o wiele lepiej wiedząc, że Jaxon będzie moją randką, chociaż jeśli chodziło o mnie, to wolałabym kogoś bardziej romantycznego, kto byłby szczerze zainteresowany mną, ale nie do końca byłam z tego powodu bardzo rozczarowana. Wybrałam koralową sukienkę z dekoltem w kształcie serca wyszywaną perełkami (oczywiście sztucznymi) oraz rozkloszowaną spódnicą z szyfonu. Włosy zostawiłam rozpuszczone skręcone w długie loki, a do tego założyłam kolczyki i naszyjnik ze sztucznych pereł, który Lucinda kupiła mi dzień wcześniej. Rano zrobiła mi francuski manicure i w ostatniej chwili kupiła wysokie różowe szpilki wyszywane perełkami idealnie dopasowane do mojej sukienki. Kiedy wróciła do domu zrobiła mi makijaż i nakarmiała niczym innym jak pomarańczą i wodą, żeby mnie nie „wzdeło”, a potem powiedziała mi, żebym poczekała w pokoju zanim Jaxon skończy ubierać się u niej. Kiedy w końcu pozwoliła nam, żebyśmy się nawzajem zobaczyli, oczy mało nie wyskoczyły mi z orbit, Jaxon był ubrany w czarny garnitur, a włosy miał całkowicie zaczesane do tyłu, tak że wyglądały jakby były krótkie, wyglądał pierwszorzędnie i nawet jego woda po goleniu pachniała świeżo kiedy już zapach dotarł do mojego nosa. Marynarka dodawała mu męskości poszerzała ramiona i kształtowała sylwetkę. Spojrzał na mnie od góry do dołu z ciężkim do rozpoznania wyrazem twarzy. Po części spodziewałam się, że się zacznie śmiać i będzie 2
Ignite – R.J. Lewis żartował jak to robił zazwyczaj i powie, że wyglądam dziecinnie, ale przez dłuższy czas nie odezwał się ani słowem. Lucinda kazała nam stanąć w salonie, tak, żeby mogła zrobić zdjęcia, potem wyprowadziła nas na zewnątrz i zrobiła więcej zdjęć na tle jej wypielęgnowanego ogrodu. Przez cały czas namawiała nas, żebyśmy stanęli bliżej siebie, żeby Jaxon położył mi dłoń na plecach a ja, żebym pochyliła się w jego stronę tak jakbyśmy byli parą. W inny dzień niż ten to sprawiłoby, że chichotalibyśmy jak idioci, ale w ten dzień byłam dziwnie nerwowa. Nie pomagało również to, że on tak samo jak ja, nie śmiał się przy moim boku i zesztywniał kiedy zbliżyłam się do niego. Rozluźnił się dopiero po tym jak skończyliśmy robić zdjęcia i pojechaliśmy jego samochodem do domu kultury, gdzie odbywał się bal na zakończenie roku szkolnego. Był tam ogrom ludzi. Wszyscy których widziałam na co dzień w szkole i w stołówce oraz takich których nigdy nie miałam okazji poznać. Dziewczyny były wystrojone w szykowne suknie i chwilowo złapał mnie atak paniki, że będę się musiała z nimi zmierzyć. Z całym moim przekonaniem nie czułam się tak pewna siebie jak one. Miałam wielką ochotę zawrócić i pojechać prosto do domu. - Chodźmy zabawić się na twoim balu – powiedział do mnie Jaxon jak gasił silnik. Wysiedliśmy z samochodu i weszliśmy pod rękę do środka. Wszędzie były porozstawiane stoły, a parkiet zaczynał się powoli zapełniać parami tańczącymi do szybkiej muzyki. Kiedy szliśmy do naszego stołu, czułam się tak jakby ktoś wsadził mnie do ognia. Ogrom spojrzeń sprawił, że miałam ochotę schować i zniknąć. Dziewczyny oczywiście wodziły wzrokiem za Jaxonem, ale faceci… cóż, to było porażające. 3
Ignite – R.J. Lewis - Czy coś jest nie tak z moją sukienką? – zapytałam Jaxona jak zbliżaliśmy się do stolika. Spojrzał na mnie z góry do dołu, poruszył brwiami i uśmiechnął się, ponieważ zdał sobie sprawę z tego, dlaczego zadałam to pytanie. Skinął na obserwatorów. - Oni nie patrzą na ciebie, bo coś jest nie tak z twoją sukienką, głupolu – powiedział i dał mi delikatnego szturchańca w ramię – Oni na ciebie patrzą ponieważ wyglądasz niesamowicie. - Niesamowicie? – powtórzyłam, patrząc na Jaxona podejrzliwie. Czy on próbował być zabawny? - Obawiam się, że tak Sara. Wyglądasz seksownie – powiedział swobodnie i wzruszył ramionami, rozglądając się dookoła. – Większość z tych dziewczyn wypada blado przy tobie. To dlatego niektórzy z nich tak się gapią na ciebie. Zanim mogłam odpowiedzieć, zostaliśmy otoczeni przez kilku moich znajomych i ich randki. Będąc w pobliżu przyjaznych ludzi, byłam w stanie chociaż na trochę zapomnieć o uwadze jaką skupialiśmy na sobie mimo, że czułam się tak jakby na naszej dwójce przyczepiony był neon. Wieczór był udany. Mieliśmy poczęstunek zaraz po konkursie w której uczestniczyli studenci i mieli zagłosować na swoje ulubione osoby. Później stoły zostały przesunięte na boki i parkiet powiększył się tak, aby mógł pomieścić wszystkich. Jaxon, który wyglądał na zrelaksowanego, miał na twarzy ogromny uśmiech. Chwilę później złapał mnie za rękę i pociągnął. - Nie jestem dobrą tancerką – zapiszczałam głośno, przepychając się z powrotem do mojego siedzenia. - Nie nudź Sara – powiedział Jaxon, ciągnąc mnie, żebym wstała. 4
Ignite – R.J. Lewis – Mówiłem ci, że zamierzam z tobą tańczyć, więc chodź. Początkowo byłam zawstydzona, zwłaszcza kiedy tańczył przed moim sztywnym ciałem. Zasłoniłam twarz rękami, walcząc o to, żeby rumieniec nie wydostał się na zewnątrz, ale on złapał mnie i przyciągnął bliżej siebie, poruszając się w taki sposób, że zmuszało to moje ciało do podobnego ruchu. Zdjęłam ręce z twarzy i kiedy mogłam go już widzieć, on uniósł brwi i powiedział – Wyluzuj, mała. Po prostu się baw. Udawaj, że nikt na ciebie nie patrzy. Zachichotałam jak mała dziewczynka, przerażona tym jak to musi wszystko wyglądać i zrobiłam to, o co mnie prosił. Wszyscy byli tak zajęci swoimi partnerami i swoimi przyjaciółmi, że nikt nie zwracał uwagi na czyjeś beznadziejne zdolności taneczne. W zasadzie jak rozejrzałam się dookoła, nie było tam zbyt dużo rewelacyjnych tancerzy. Czując się bardziej rozluźniona, odpuściłam i zaczęłam poruszać się w takt muzyki. Pomimo spojrzeń dziewczyn, które przyciągał Jaxon, on na żadną nawet nie rzucił okiem. Wpatrywał się wyłącznie we mnie i przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie, jak tylko muzyka zwolniła tak, że widziałam jedynie jego twarz i ramiona. - Wyglądasz całkiem nieźle – mruknęłam do niego. - Spodziewałaś się, że będę wyglądał jak łajza? - Nie, aż tak źle to nie. Uśmiechnął się szeroko. - W takim razie, można uznać to za komplement, prawda? - A czy to brzmi jakbym cię obrażała? Poczułam jak jego ramiona wzruszają się pod moimi.
5
Ignite – R.J. Lewis - Mówienie mi, że wyglądam dzisiaj dobrze oznacza, że na co dzień wyglądam okropnie, a znając cię dobrze, mógłbym rzec, że kryje się za tym jakaś uwaga pod moim adresem. Wpatrywałam się w głębie jego błękitnych oczu, obserwując jak dobry nastrój tańczy na jego twarzy szybciej niż my. W zasadzie tańczyliśmy dużo wolniej niż wszyscy inni, zwłaszcza teraz kiedy muzyka zmieniła się i podkręciła swoje tempo. Moje ramiona wciąż były owinięte wokół jego karku, a palcami targałam kosmyki jego włosów, oplatając sobie je wokół własnych palców. - Powinieneś wiedzieć lepiej niż ktokolwiek inny to, że jesteś przystojny – powiedziałam do niego, unosząc podbródek i wskazując wokół nas. – Nigdy nie miałeś problemu, jeśli chodzi o dziewczyny. Czy kiedykolwiek jakaś cię odrzuciła? - Nie, ale tak jak już wcześniej ci powiedziałem, nie szukam tego. Nagle spoważniał, oznajmiając mi to. - Ale dlaczego nie? Dziewczyny nie stanowiły nigdy tematu naszych rozmów. To był prawdopodobnie pierwszy raz kiedy próbowałam go o to wypytywać. - Sądzę, że jeszcze nie spotkałem nikogo, kim mógłbym się zainteresować – zamknął na chwilę oczy – A tak na marginesie, to jest bardzo przyjemne. - Co? - Twoje palce w moich włosach. Zmarszczyłam brwi i założyłam, że próbował zmienić temat naszej rozmowy, więc odpuściłam. Patrzyłam na jego prosty nos, pełne usta i kształtny podbródek, wystające kości policzkowe i pojedyncze piegi widoczne gdzieniegdzie i gdzieś wewnątrz siebie zgodziłam się z tym, że 6
Ignite – R.J. Lewis nie musiał zabiegać o żadną dziewczynę – one same się do niego garnęły. I po raz pierwszy naprawdę zobaczyłam jego zewnętrzne piękno. Nie było to takie moje zwykłe nastawienie „ta, jest przystojny, ale kogo to obchodzi”, to było bardziej „Jasna cholera, jak mogłam wcześniej tego nie zauważyć?” Moja pierwsza niestosowna myśl o nim, była właśnie wtedy i tam, wówczas kiedy wpatrywałam się w jego usta, myśląc i zastanawiając się jak mogą smakować. Nagle poczułam żal do siebie, że o tym myślę, ponieważ przede wszystkim, był moim najlepszym przyjacielem i nikim więcej. - Dobrze się czujesz? – zapytał mnie. Musiałam nabrać rumieńców przez te moje brudne myśli o nim. - Tak dobrze – odwróciłam od niego głowę, karcąc się i zastanawiając, czy to było za sprawą tej wyjątkowej nocy, która wzbudziła we mnie te uczucie. - Nie wcale nie – położył palec na moim podbródku i zmusił mnie, żebym z powrotem na niego spojrzała. – Powiedz mi o czym myślałaś. Wzruszyłam ramionami, zrobiło mi się nagle gorąco od jego spojrzenia, którym intensywnie się we mnie wpatrywał. - Po prostu myślałam o tym co powiedziałeś. Ciężko w to uwierzyć, że nigdy nikogo nie pragnąłeś. - Nie powiedziałem, że nie pragnąłem kogoś. - A więc pragnąłeś? Uśmiechnął się z tęsknotą w oczach. – Myślę, że można uznać, że tak.
7
Ignite – R.J. Lewis - Więc, co cię powstrzymuje? Jestem pewna, że poruszyłaby niebo i ziemię, żeby być z Jaxonem Barlowem, niegrzecznym chłopakiem z Gosnells. Jego uśmiech osłabł – To nie wszystko czym jestem. - To nie wszystko kim jesteś – poprawiłam go – ja tylko stwierdzam fakt, dlaczego dziewczyny szaleją na twoim punkcie. - Nie chcę, żadnej z nich – po tym co powiedział, poczułam jak jego ramię mocniej przyciąga mnie do siebie, a jego twarz zbliża się do mnie. Oparł czoło o moje i dalej kołysaliśmy się wolno, nie zwracaliśmy uwagi na to, że muzyka była dużo szybsza. Liczyło się tylko to, że był przy mnie i opierał swoją głowę o moją, jego delikatny i troskliwy głos i sposób w jaki na mnie patrzył, sprawiał, że zapierało mi dech w piersi, nagle coś do mnie dotarło i byłam zbyt bardzo przerażona, żeby stawić temu czoła. Ta zła myśl o tym żeby go pocałować, przekształciła się w coś dużo większego. Wizje przeleciały mi przez umysł: jego nagiego silnego ciała owiniętego wokół mojego, o jego gorącym oddechu w moich ustach i o jego dłoniach przesuwających się w dół i w górę po moim ciele. Jego doświadczenie, z pewnością wysłałoby mnie na skraj rozkoszy. Wyobraziłam sobie jego spełnienie, lub chwilę przed tym, kiedy by jęczał w moje ucho, z rękami zaciśniętymi wokół mojej talii, w momencie gdy dochodzilibyśmy do obezwładniającej nas ekstazy. Pieprzyłam go w swojej własnej głowie, podczas gdy on trzymał mnie w ramionach z głową opartą o moje czoło! To było złe i do tego przeszywało mnie masą przyjemnych dreszczy, jakże to mogło być złe, jeśli było mi z tym tak dobrze? Przez te wszystkie lata głęboko skryte pragnienie, które Jaxon nagle uwolnił, sprawiło, że zaczęłam szaleńczo orbitować wokół niego jak dookoła słońca i czekałam tylko na to, by w nim spłonąć. 8
Ignite – R.J. Lewis Jak ta jedna chwila mogła przełamać wszelkie moje bariery, które zbudowałam, aby zapewnić nietykalność naszej przyjaźni? Co to oznaczało? I czy on również to czuł? Na całe szczęście, ta chwila nagle została przerwana przez naszych przyjaciół, którzy pytali nas, czy idziemy na przyjęcie po zabawie. Czułam, że drżę przez moje myśli, które obrały intymny kierunek, przez co nie mogłam znaleźć w sobie słów i odpowiedzieć na zadane mi pytanie, więc spojrzałam na Jaxona z uniesionymi brwiami, zostawiając mu możliwość udzielenia odpowiedzi. - Jasne. Możemy tam wpaść na trochę. Co to za bal maturalny, bez imprezy po balu? – odpowiedział z kpiącym uśmieszkiem. ***** Dom pękał w szwach od ludzi, a muzyka tak mocno dudniła, że czułam jak pierś mi drży. Dom Alexa Marcouxa uważany był za doskonałe miejsce na imprezę, ponieważ był na obrzeżach Gosnells i był odizolowany od innych domów. W oddali ledwo były widoczne sąsiadujące posesje, które były otoczone polami, jak przystało na wiejski obszar. Alkohol stał w każdym miejscu wraz z wszechobecnymi chmurami dymu z papierosów oraz innymi nielegalnymi substancjami. Dom był dość mały piętrowy z trzema sypialniami i dwoma łazienkami. Poza tym nie był w najlepszym stanie, tak więc nikt nie przejmował się czymkolwiek co było wokół. Panował tam istny chaos. Kiedy już byliśmy wewnątrz, Jaxon złapał mnie za rękę i przedzierał się przez miażdżący tłum osób. Zatrzymał się kiedy dotarliśmy do kuchni i złapał dwie butelki piwa. Zdjął marynarkę, koszulę i krawat, pozostał jedynie w spodniach od garnituru i koszulce, którą miał pod spodem. Uśmiechnęłam się ponieważ doskonale wiedziałam, że nie chciał ich 9
Ignite – R.J. Lewis zniszczyć z uwagi na Lucindę. Zabiłaby go gdyby zobaczyła choćby plamę na tych rzeczach. Och, Jaxon. Niektóre dziewczyny zmieniły swoje sukienki na mini spódniczki i topy. Miałam do siebie pretensje, że nie zrobiłam tego samego, ale byłam tak przejęta samym balem, że nie przygotowałam się na imprezę po nim. Jaxon wręczył mi piwo i poprowadził nas do salonu. Było tam tylko jedno wolne miejsce na kanapie. Zupełnie się tym nie przejął, usiadł i pociągnął mnie, żebym usiadła z nim. Rozłożył nogi tak, żebym siedziała na poduszce pomiędzy nimi, a później otworzył swoją butelkę z piwem i złapał z niej łyka. Ledwie znał osoby znajdujące się wokół nas, mimo to czuł się bardzo swobodnie we wtrącaniu się w ich rozmowy, dorzucając do nich swoje trzy grosze. Zanim się spostrzegłam, prowadził dyskusję prawie z każdym tam obecnym. - Nie wiedziałam, że was dwoje się spotyka – powiedziała Abby Lowes jakiś czas później. Od zawsze pociągał ją Jaxon, była od lat jedną z wypytujących mnie dziewczyn o niego i o to co teraz porabia. - Bo się nie spotykamy – szybko odpowiedziałam. Ostatnią rzeczą jaką chciałam to, żeby ludzie byli w błędzie jeśli chodzi o nas. - Naprawdę? – zapytał Mike Kindly, ogromny dobrze zbudowany chłopak razem z którym nigdy nie miałam zajęć, ale wiedziałam, że był w drużynie koszykówki. – Więc, nie będziesz miał nic przeciwko temu, że porwę twoją przyjaciółkę, żeby ze mną zatańczyła, Jaxon? Ciało Jaxona zesztywniało pode mną. - Być może się nie spotykamy, ale dzisiaj jestem jej partnerem na bal maturalny, gościu, także raczej zostaje tu ze mną. - Nie czuj się w obowiązku, żeby mnie niańczyć – szepnęłam do niego i odwróciłam się, żeby spojrzeć na jego nagle pociemniałą twarz. 10
Ignite – R.J. Lewis – Idź i również się zabaw. Zanim zdołał odpowiedzieć, wstałam i złapałam Mike’a przyjmując jego propozycję. Być może nie byłam najlepszą tancerką, ale Mike naprawdę
był
nieźle
wyglądającym
facetem,
a
ja
rozpaczliwie
potrzebowała uciec od Jaxona. Uczucie które wcześniej poczułam wcale nie zmalało i wiedziałam, że muszę od niego odejść i otrząsnąć się, żeby nie przekroczyć pewnej granicy. Wypiłam pół butelki piwa, tańcząc naprzeciw Mike’a i innych chłopaków, którzy pojawili się nie wiadomo skąd. Musiałam strząsać z siebie dość często masę przesuwających się po mnie dłoni, ale wszystko to było w żartach. Spojrzałam na kanapę, Jaxon miał trzy dziewczyny uwieszone u jego szyi, ale wyglądał na niezadowolonego i spiętego. Napotkał mój wzrok, zignorował mój sztuczny uśmiech i w dalszym ciągu sączył swoje piwo. Nagle zaczęłam zastanawiać się, czy to, że zostawiłam go tak go rozzłościło. Próbowałam przeprosić Mike’a i wrócić do Jaxona, ale Mike trzymał mnie mocno w swoim uścisku i zanim zdołałam otworzyć usta i zaprotestować coś twardego pocierało o mój brzuch. Spojrzałam w dół w szoku jak ociera się o mnie i pobudza. Chwilę później okrążył mnie, schylił twarz do mojego karku i zaczął całować swoimi mokrymi wargami - Chwila, kolego – próbowałam się cofnąć, ale jedynie uderzyłam w pierś innego gościa. - Jaka szkoda, że nie mieliśmy żadnych zajęć razem – poczułam gorący alkoholowy oddech Mike’a na swojej szyi – Miałem zamiar zapytać cię czy nie poszłabyś ze mną, no wiesz, na bal. - Z całą pewnością – wymamrotałam, odpychając od siebie jego klatkę piersiową, ale ani drgnęła.
11
Ignite – R.J. Lewis - Czy chcesz ze mną pójść w jakieś ustronniejsze miejsce? – jego dłonie przesunęły się z mojej talii na biodra. - W zasadzie, to powinnam wrócić do Jaxona. - Po co? On właśnie zabrał gdzieś jakąś dziewczynę. - Co? – spojrzałam na kanapę. Nie było go tam i zamiast trzech dziewczyn pozostały na niej tylko dwie. Ze zgrozą przypatrywałam się kiedy dotarło do mnie, że brakuje tam Abby. Rozejrzałam się wkoło, ale nie było go w całym pokoju. - Chodź pójdziemy gdzieś, gdzie jest nieco ciszej. Wiedziałam, że ma na myśli sypialnię i dobrze też wiedziałam czego ode mnie chce, ale nagle poczułam ogromną złość na Jaxona, za to, że zostawił mnie samą pomiędzy tyloma facetami. W głowie widziałam jego obraz z Abby w jednym z tych pokoi. Ta wizja spowodowała, że zrobiło mi się niedobrze i co mnie zaskoczyło poczułam też żal do niego. - Dobrze, chodźmy – powiedziałam, bez tchu. Moim zamiarem było wtargnięcie jak burza do pokoju i powstrzymanie go od bycia taką kanalią, co nie miało za bardzo sensu, przecież powiedziałam mu, że to nie moja sprawa i może robić co tylko chce i z kim chce, a mimo to czułam się tak niedorzecznie zła, że zostawił mnie z jakimś chłopakiem, żeby skoczyć do łóżka z tylko co poznaną dziewczyną. To jest to, co ty jemu właśnie zrobiłaś, kretynko. Och, więc on również był zły na mnie i zrobił to, żeby się na mnie odegrać lub coś w tym stylu? Nie zwracałam uwagi na przybijane piątki, które dostawał Mike od kolegów, kiedy wychodził ze mną z salonu i szliśmy po schodach na piętro. Nie było tam dużo osób, ale dwa pokoje były zamknięte, a w jednym drzwi były otwarte. 12
Ignite – R.J. Lewis - Chodźmy tam, kotku – powiedział Mike, wskazując na pusty pokój. Zignorowałam go i ruszyłam sztormem w stronę zamkniętych pokoi. Były tam dwie pary przytulające się i robiące inne… wstrętne rzeczy sobie nawzajem. Zadziwiające, ale nie mieli nic przeciwko temu, że nagle tam wtargnęłam. Zamknęłam drzwi i wpadłam do drugiej sypialni ignorując pytania Mike’a. Dziewczyna krzyknęła i próbowała się zakryć, a facet odwrócił się i spojrzał na mnie. Wymamrotałam przeprosiny i zamknęłam drzwi. Gdzie do cholery był Jaxon? Mike złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić do pustego pokoju. - Muszę już iść Mike – powiedziałam do niego i zaczęłam się szarpać – Muszę znaleźć Jaxona. - Szukasz mnie? – odwróciłam się i zobaczyłam Jaxona, wychodzącego samego z łazienki. Brzmiał na rozzłoszczonego i taki też był, sądząc po wyrazie jego twarzy kiedy zobaczył rękę Mike’a wokół mojej talii, która ciągnęła mnie w stronę pokoju. - To już wiesz gdzie jest – powiedział szorstko do mnie Mike – a teraz już chodź. - Wydaje ci się, że gdzie ją zabierzesz? – Jaxon wrzasnął i przepchnął się obok kilku osób w korytarzu. - Koleś, czy możesz przestać i nie być pieprzoną blokadą fiuta? – odciął się Mike, wlepiając się w Jaxona z rosnącą do niego pretensją. Próbowałam uwolnić od niego swoją rękę, ale to jedynie sprawiło, że jego uścisk wzmocnił się. Jaxon zatrzymał się przed nim, stojąc kilka centymetrów od wielkiego gościa.
13
Ignite – R.J. Lewis - Puść ją – nakazał mu – Ona nie jest jakąś tanią dziwką, która rozłoży nogi dla twojej zasranej dupy. Mike nagle puścił mnie i ruszył do Jaxona, tak, że stanęli ze sobą twarzą w twarz. Napięcie ciężko zawisło w powietrzu, że nawet rozmowy wokół nas ustały, sprawiając, że tych dwóch było teraz w centrum uwagi. - Nie zmusiłem ją, żeby tu przyszła – powiedział Mike, jego nozdrza powiększyły się kiedy próbował grozić swoim spojrzeniem. Zauważyłam, że nieźle mu to wyszło. - Na to wygląda, że próbowałeś ją zaciągnąć do tego pokoju – - Sam ją zapytaj. Powiedziała, że chce tu sama przyjść. Jaxon spojrzał na mnie z pytaniem w oczach – Czy to prawda, Sara? Czułam, że twarz robi mi się gorąca i wzruszyłam ramionami – Szukałam ciebie. - Zakłamana dziwka – przeklął Mike – Mówiłaś, że się zgadzasz – - Nigdy więcej nie waż się tak na nią mówić – przerwał mu Jaxon, odwracając się z powrotem do Mike’a. – Ona ciebie nie chce, więc się odwal. Nagle Mike przeklinając Jaxona popchnął go zmuszając do cofnięcia. Znając Jaxona jak własną kieszeń, bałam się tego jak może zareagować. Nigdy nie potraktował łaskawie kogoś kto go chociażby dotknął. - Dotknij mnie jeszcze raz, a wytrząsnę z ciebie gówno – ostrzegł Mike’a. Mike, który był dużo większy i wyższy od Jaxona zaśmiał się szyderczo. Zacisnął ręce w pięści i ruszył naprzód, gotowy, żeby uderzyć Jaxona, ale Jaxon był szybszy. Wymierzył mu cios prosto w nos i 14
Ignite – R.J. Lewis popchnął zdezorientowanego Mike’a, tak mocno, że uderzył z całej siły w ścianę, a potem przycisnął rękę pod jego podbródkiem, a drugą zwiniętą w pięść przyłożył do jego policzka, jak gdyby go wyzywał do dalszej walki. - Jaxon, zostaw go – dotknęłam delikatnie jego pleców, niepewna jak zareaguje na mój dotyk – Jedźmy do domu. Zignorował mnie przez dłuższą chwilę, obserwując bacznie twarz Mike’a. Mike nie zrobił ani jednego ruchu, aby z nim walczyć. Później puścił go, złapał mnie mocno za rękę i szybko wybiegliśmy stamtąd.
15
Ignite – R.J. Lewis
Ignite – R.J. Lewis Tłumaczenie nieoficjalne: szamancia Całkowity zakaz rozpowszechniania. Tylko do użytku osobistego! 1
Ignite – R.J. Lewis
Rozdział 6 Jechał do domu w milczeniu, nie rzucił na mnie okiem, nawet wtedy kiedy całe ciało odwróciłam w jego stronę i wpatrywałam się mu w twarz. Po prostu mnie ignorował. Serce mi zamarło, czułam się jakbym zepsuła całą noc i w zasadzie tak było, prawda? Nie powinnam była zostawiać go na kanapie, zwłaszcza, że był taki troskliwy wobec mnie. Dlaczego zareagowałam tak głupio? Teraz sprawy przybrały jeszcze dziwniejszy obrót. Gdybym tylko wiedziała, że będę się tak czuła dwadzieścia cztery godziny wcześniej, nie poszłabym z nim na bal i zachowałabym nasze czysto przyjacielskie stosunki. Jednak jeśli sprawy między nami były tak cholernie przyjacielskie, to dlaczego dzisiaj w każdej najkrótszej chwili czułam coś zupełnie innego? Czy może coś sobie wmawiałam? Dom był ciemny i cichy. Lucinda zdążyła już zasnąć. Spojrzałam na zegarek na ścianie wewnątrz pokoju i byłam zdziwiona, że jest już prawie północ. Czas leciał nieubłagalnie. Jaxon przeszedł koło mnie i wszedł po schodach z niczym innym jak tylko spojrzeniem w moim kierunku. Pośpieszyłam za nim. Może rozmowa z nim przełamie lody. W nieoświetlonym pokoju, otworzył szufladę, wyciągnął spodnie i koszulkę, a potem odwrócił się, żeby wyjść. Byłam w drzwiach, więc stanęłam mu na drodze. - Możemy porozmawiać? – zapytałam cicho. - O czym, Sara? – jego głos był twardy jak skała. - Czy to znaczy tak? Westchnął, a na jego pięknej twarzy widać było poddanie. - Dobrze.
2
Ignite – R.J. Lewis Zamknęłam drzwi, usiadłam na łóżku i skinęłam na niego, żeby też usiadł. Kiedy to zrobił, złapałam go za rękę i biorąc głęboki oddech powiedziałam - Przepraszam, byłam dzisiaj wieczorem taka głupia. Nie powinnam cię zostawiać. - Pozwoliłaś mu zabrać się do sypialni, Sara – odpowiedział. Złość na jego twarzy zmienił się w niedowierzanie - Miałaś zamiar… - A gdzie ty byłeś? – odparłam atak, marszcząc brwi - Zobaczyłam, że ciebie nie ma i pomyślałam, że jesteś z Abby w którejś z tych sypialni. Jedynym sposobem w jaki Mike chciał mnie puścić to powiedzieć mu, że może mnie zabrać na górę. Zrobiłam to, żeby móc cię powstrzymać – zawstydzona, odwróciłam od niego wzrok. Nawet w ciemności byliśmy całkiem widoczni. - Powstrzymać mnie? – zadrwił i potrząsnął głową – Powiedziałaś mi, że mogę robić co chcę z tymi dziewczynami – - Mogłeś! - To dlaczego, chciałaś mnie powstrzymywać? - Pomyśl logicznie, a dlaczego obchodziło cię w ogóle, że ja idę do sypialni? – to było głupie i z mojej strony tchórzostwo, żeby unikać odpowiedzi na jego pytanie swoim własnym pytaniem, ale dzięki temu nie odezwał się i siedział przygnębiony przez dłuższą chwilę. - Myślę, że w głowie miałem tylko jedno, że jestem twoim partnerem na bal – powiedział cicho – Myślałem, że jesteś tego dnia cała moja i trochę mnie wkurzyło, kiedy inni patrzyli na ciebie jak na kawałek mięsa, u którego mogą mieć szansę. Byłem w stanie to wytrzymać, ale nie to, jak cię obmacywali.
3
Ignite – R.J. Lewis - Przepraszam – powtórzyłam. Położyłam rękę na jego ramieniu i oparłam się o nie. – Nie miałam zamiaru niczego robić z Mike’iem. Nigdy nie przeszło mi to nawet przez myśl. - Ale Sara, nie widzisz, że to jest śmieszne? – zapytał mnie, odwracając się twarzą do mnie – Nie powinnaś się przede mną tłumaczyć. Jeśli chciałaś zrobić cokolwiek z nim, miałaś do tego prawo. To twoje ciało. Nie wiem dlaczego mnie to tak rozzłościło. - Ponieważ jesteś moim najlepszym przyjacielem – powiedziałam i wzruszyłam ramionami – Troszczysz się o to czy ludzie nie chcą mnie wykorzystać. - Nie wiem czy tylko o to chodzi – w końcu odpowiedział. W głębokim zamyśleniu spojrzałam na nasze splecione dłonie. Chwilę później on złapał mnie za talię i pociągnął mnie ze sobą na łóżko. Położył się wygodnie na plecach, trzymając mnie blisko siebie na swojej piersi, zaraz pod swoim podbródkiem. Wsłuchiwałam się w jego bicie serca, kiedy głaskał moje nagie plecy, koniuszkami swoich palców. To było dziwne, ale nie opierałam się. Było mi ciepło, wygodnie i odprężyłam się przy nim. - Chciałem, żebyś spędziła miło czas – szepnął do mnie – Chciałem, abyś wspominając pamiętała tą noc. - Sprawiłeś, że ta noc była cudowna – odpowiedziałam, przesuwając dłoń na jego pierś obok mojej twarzy – Byłeś wspaniałą randką, Jaxon. - Chciałem, żeby tak było. W głowie miałem ciągle myśl o tym, żebyś się dobrze bawiła, ponieważ dobrze cię znam. Nie chciałem, żebyś uległa urokowi jakiegoś frajera, żeby mógł cię przelecieć. Bałem się, że coś takiego może się stać jeśli nie będę przy tobie, żeby cię chronić. – głęboko westchnął i przytulił mnie mocniej. - Lubię widzieć cię szczęśliwą,
wtedy
ja
również
jestem
szczęśliwy.
Do
niedawna 4
Ignite – R.J. Lewis przypuszczam, że nigdy bym się nie dowiedział jak twój ból wpływa na mnie, aż do czasu kiedy twój ojciec zrzucił cię ze schodów. Lekko zesztywniałam – Od tamtego dnia potrzebuję cię bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. - Wiem i byłem tam kiedy potrzebowałaś mnie najbardziej. Wiedząc to czuję się jakbym był za ciebie odpowiedzialny albo coś w tym rodzaju. - Wcale nie jesteś. - Wiem, ale nie przeraża mnie to, że się tak czuje. W zasadzie jest mi z tym dobrze. Dreszcze przebiegły po całym moim ciele jak myślałam o jego słowach, ale nic nie powiedziałam. Wydawał się taki szczęśliwy mówiąc tak do mnie. To była zupełnie inna strona Jaxona, od tej którą zaledwie przed chwilą widziałam. - Kiedy pójdziesz na studia zaraz po wakacjach, wyjadę z tobą do Winthrop – jego nagła deklaracja sprawiła, że na niego spojrzałam – Znajdę tam małe przytulne mieszkanko i zaopiekuję się tobą, tak abyś mogła skupić się jedynie na nauce. Nie chcę, żebyś straciła swoje stypendium przez jakieś głupie problemy z kasą i pracą. Łzy cisnęły mi się do oczu i szybko chciałam je wytrzeć, ale zanim udało mi się to zrobić złapał mnie za rękę i spojrzał na mnie. - Nawet jak płaczesz, wyglądasz przepięknie, Sara. Nigdy wcześniej ci tego nie mówiłem, jaka jesteś piękna. Chwila. Kim jest ten facet? Mówiąc mi, że się mną zaopiekuje? Mówiąc mi, że jestem piękna? Nadal wpatrywał się we mnie i po jakimś czasie nabrałam odwagi, żeby podnieść wzrok i na niego spojrzeć. Napięcie w pokoju wzrosło, nagle stałam się nerwowa i zalała mnie fala nowych niespodziewanych uczuć. 5
Ignite – R.J. Lewis Chciał zająć się tobą. Uważał, że jesteś piękna. Ten o którym tu mówimy to, Jaxon Barow! Nie wiem dlaczego, albo może wiedziałam, do czego to prowadziło, przesunęłam się i oparłam głowę na tej samej poduszce co on, zaledwie centymetry dzieliły mnie od jego twarzy, nadal wpatrywaliśmy się w siebie. Wiedziałam, że ta nagła rozmowa między nami znaczyła coś więcej, ta chwila była decydująca. Dawała nam również szansę rozładowania tego napięcia wiszącego w powietrzu, ale też odbierała możliwość dalszej przyjaźni i miażdżyło nowym niebezpiecznym uczuciem pożądania. Jego wzrok błądził po mojej twarzy, przesuwając się z taką intensywnością w spojrzeniu po moich ustach i oczach, że policzki zalała mi fala gorąca. Zrobiłam to samo, zmierzyłam wzrokiem jego twarz, włosy, usta, oczy, usta, usta, usta… Boże, jego usta wyglądały tak niesamowicie. Pochyliłam się w jego stronę, zatrzymując się nagle, niepewna jego
uczuć.
Jeden ruch
wystarczyłby,
żeby
dać mu
potwierdzenie moich uczuć. Wpatrywał mi się głęboko w oczy, tak jakbym była jedyną istotą żyjącą na tym świecie, rozchylił usta, ścisnął mnie mocniej i pochylił się. Pierwszą rzeczą jaką wyczułam było to, że nasze nosy stykały się i chwilę po tym poczułam jego miękkie, pełne usta, które musnęły moje. Zatrzymał się, żeby spojrzeć na moją reakcję i delikatnie położył dłoń na moim rozpalonym policzku, łagodnie go głaszcząc. Serce waliło mi jak oszalałe od uczucia jego bliskości, budząc każdą cząstkę mojego ciała, jego dotyk był jak alarm budzika dla mojej duszy. Pocałował mnie znów, tym razem mocniej. Jego usta były miękkie ale pewne siebie, czułe i pełne pożądania. Czułam, że to niedopuszczalne, gdzieś w głębi mojej głowy widziałam jak Lucinda wchodzi do pokoju z kompletnym szokiem na twarzy, albo z radością, że nas przyłapała. 6
Ignite – R.J. Lewis Odsunął się i znów na mnie spojrzał – Czy czujesz się z tym dobrze? – szepnął cicho, ledwo słyszalnie. Czy dobrze się z tym czuje? Moje ciało cierpiało z potrzeby jego ust. Nie odpowiadając mu, przysunęłam się do niego i znów go pocałowałam. Odwzajemnił pocałunek i wplótł palce w moje włosy. To było jak ogień, który wybuch pomiędzy nami. Chwilę później jego wargi rozchyliły się i poczułam jego język wewnątrz swoich ust. Płonęłam z pragnienia. Złapałam go za szyję i pociągnęłam go na siebie. Przycisnął mnie do łóżka ciężarem swojego ciała, całując mnie w jednej sekundzie delikatnie w następnej jak opętany. Od czułości do desperacji jakby dążył do czegoś i to odnajdywał, potem znów dążył i tak w koło. Żaden inny chłopak nie mógł się z nim równać. Jordan, był innego rodzaju osobą która mnie całowała, nie obracał mojej krwi w ogień – nie wywoływał tego rodzaju żaru, który przeszywał mnie, doprowadzając do szału. Nie wiem dlaczego to zrobiłam, ponieważ to nie było coś co potrafiła zrobić moja niedoświadczona osoba, ale ból w moim wnętrzu był tak nieznośny, że dotarł do mojego podbrzusza i nakazał nacierać biodrami na niego. Poczułam jego twardą jak skała długość w spodniach i zadrżałam od tego uczucia. Nagle zawarczał głośno od kontaktu ze mną, przerywając pocałunek z zamkniętymi oczami i otworzył usta. O Boże, czy ja naprawdę właśnie to zrobiłam? Czy poważnie sprawiłam, że się podniecił? Chciałam schować głowę pod łóżko i umrzeć natychmiastową śmiercią. Nie wiem, czy zauważył moje zawstydzenie, ponieważ nie zachowywał się tak, jakby to zrobił. Czułam jego usta na swoich, później wzdłuż szczęki, a potem na szyi. Ciężko oddychał, ponieważ przeciągnął
7
Ignite – R.J. Lewis językiem ścieżkę pomiędzy moją szyją a piersiami. Zatrzymał się nagle na mojej piersi i spojrzał na mnie. - Sara – powiedział ochrypłym głosem – proszę powiedz mi, abym przestał. Dysząc spojrzałam na niego. Miał błagalne spojrzenie wypisane na twarzy. - Nie podoba ci się to? – zapytałam, niezdolna do powstrzymania drżenia w moim głosie. - Właśnie dlatego, że mi się podoba i nie będę w stanie przestać. - Więc nie przestawaj. Potrząsnął głową. - Sara, doprowadzisz mnie do ostateczności. Nie chciałem, aby ta noc była – - Moim rozdziewiczeniem? – przerwałam mu z sarkazmem w głosie. Położył się znów obok mnie i położył ramię wokół mojej talii i przyciągnął mnie do siebie. - Nie zamierzam cię wykorzystać. - Co? Jestem rozpalona i nie obchodzi mnie to, Jaxon – powiedziałam z bólem. – Nie wykorzystasz mnie. Po prostu to zrób. Zachichotał – Mówisz tak, bo jesteś napalona, Sara, a nie dlatego, że naprawdę chcesz to ze mną zrobić. - Nie – pewnie potrząsnęłam głową – To nie tak. Ja chcę to zrobić z tobą. Nigdy nie sądziłam, że Jaxon będzie tym kimś, komu oddam swoje dziewictwo, ale przy dłuższym zastanowieniu, to zaczynało nabierać 8
Ignite – R.J. Lewis sensu, był najlepszym kandydatem, jedyny facet, któremu kiedykolwiek ufałam. Dodatkowo wyglądał niewiarygodnie seksownie przy mnie i po tym jak go skosztowałam, znów pragnęłam jego ust na sobie. Jedynie myśl o tym sprawiała, że zaciskałam uda. - Dlaczego chcesz to ze mną zrobić? – zapytał, oplatając moje ciało głodnym spojrzeniem. - Sprawisz , że będę czuła się dobrze. W końcu jesteś doświadczony w tych sprawach. - Do tej pory żadnej dziewczynie nie odebrałem dziewictwa. - Naprawdę? – wysiliłam wzrok, żeby w ciemności zobaczyć jego twarz, spojrzał na mnie, bez cienia humoru. - Naprawdę – położył rękę na moim policzku i pogłaskał go przesuwając rękę na moje ramie. Jego dotyk doprowadzał mnie do szaleństwa. – Tak jak bardzo tego pragnę, to nie planowałem tego. Nie mam prezerwatyw. - Jestem na pigułkach. Otworzył szerzej oczy. – Od kiedy? - Od czasu Jordana. - Myślałem, że ty i on nigdy… - Bo nie. Zdecydowanie to zwróciło jego uwagę. Widziałam jak toczy swoją wewnętrzną walkę i byłam pewna, że ją wygrałam. - Co jeszcze, Sara? Przekonaj mnie. - To ma sens, że pragnę ci się oddać – mruknęłam pod nosem, zamykając oczy, czując jak rozważnie i powoli jego ręka przesuwa się w dół mojego ramienia – Jesteś moim przyjacielem i ufam ci. 9
Ignite – R.J. Lewis Nagle przestał mnie głaskać – Ufasz mi? - Całkowicie. - A co jeśli sprawię ci ból? - Wyobrażam sobie, że będzie trochę bolało. - I wtedy mnie znienawidzisz. - Nie. Bo jeśli zrobisz to dobrze, będę zbyt podniecona. Delikatnie się uśmiechnął – Skąd wiesz tyle o tych rzeczach? - Może i jestem dziewicą, ale mam osiemnaście lat Jaxon. Nie jestem głupia – otworzyłam oczy. Był daleko myślami, zastanawiał się na tym. Jezu. W zasadzie to czemu musiałam go przekonywać? Czy inne musiały robić to samo? To nie powinno być odwrotnie? Chwyciłam jego rękę, odciągając go od jego myśli i pocałowałam ją. Uśmiechnął się na wyraz mojej sympatii. Wówczas położyłam się na plecach, w dalszym ciągu go obserwując, przeniosłam jego dłoń na swoją pierś. W tej chwili jego uśmiech znikł, zastąpiony cierpieniem z pożądania kryjącym się za jego przeszywającym spojrzeniem, chociaż na zewnątrz siebie z całych sił próbowałam utrzymać spokój, to wewnątrz byłam w totalnej rozsypce. Nie było we mnie ani grama pewności siebie, żeby rozłożyć się przed nim bez uczucia wstydu i zdenerwowania. Powinien mi pomóc, ale prawdopodobnie, chciał poczekać, patrzeć na moje ciało i zobaczyć co zrobię dalej, tak więc przesuwałam jego ręką i słyszałam jak łapie oddech, kiedy przeciągałam ją po moim brzuchu, a potem przez biodra, kierując ją pod sukienkę. - No dalej, Jaxon – szepnęłam podniecona, puszczając jego dłoń. Przesunął dłoń w górę po moim udzie i zatrzymał się w miejscu gdzie najbardziej go potrzebowałam. Dla mnie to była mała różnica, że dotykał mnie przez bieliznę. Naciskał mnie w najbardziej czułym punkcie 10
Ignite – R.J. Lewis – i do diabła, było mi tak dobrze. Jego usta znów się rozchyliły i oblizał dolną wargę, obserwując mnie, kiedy zaczął mnie masować. Poczułam się jak gdyby spiorunowała mnie przyjemność, tak delikatnie, daleko od szczytowania. Potrzebowałam go, jeszcze bardziej czując to uczucie. Jakby czytając w mojej głowie, znów położył się na mnie, nie zabierając dłoni przycisnął usta do moich. Szarpnęłam za jego koszulkę, chcąc ją zdjąć, szybko się zorientował i ściągnął ją rzucając gdzieś na podłogę. Przesuwałam dłońmi po jego plecach, kontakt z jego nagą skórą sprawiał, że pragnęłam go jeszcze bardziej. Wyczuwając moje pragnienie, pociągnął i odpiął swój pasek, patrząc na mnie swoimi głodnymi oczami. - Sara – szepnął, drżącym głosem, podczas gdy ściągał spodnie – co z nami będzie dalej, kiedy już to zrobimy? - A jak chcesz, żeby było? Zatrzymał się, pochylił się i pocałował mnie czule – Chcę, żebyś była moja. - Jesteś pewny, że tego chcesz? - Bardziej niż czegokolwiek innego. Tak naprawdę, byłam przerażona. Gdzieś w głębi, martwiłam się, że byliśmy skończeni, zanim w ogóle zaczęliśmy, to mogło nas zniszczyć, nigdy już możemy nie wrócić do zaufania, jakie mieliśmy do siebie wcześniej. Złą rzeczą było w tym to, że potrzebowaliśmy się nawzajem, zawsze tak było i jeśli to nas zniszczy, bez siebie będziemy jedynie skrawkami ludzi, którymi byliśmy przedtem. Niekompletni. Trzymałam tą myśl z dala od siebie, ponieważ w tym momencie, rozpaczliwie go pragnęłam. Pragnęłam nas.
11
Ignite – R.J. Lewis W pośpiechu i w ciszy, rozebrał się, rzucając spojrzenia na moje ciało. Próbowałam wyprostować moją sukienkę, zdjęłam kolczyki i naszyjnik, a potem strząsnęłam z nóg szpilki. Upadły na podłogę, ale przy naszych ciężkich oddechach, ledwo było słychać ich odgłos. Poczułam uderzenie gorąca, kiedy spojrzałam na jego ciało. Dobrze zbudowany, silny i pięknie umięśniony, Jaxon wyglądał zdecydowanie bosko. Poczułam ból gdzieś w głębi siebie, od widoku jego nagiego ciała, a kiedy pochylił się, żeby mnie pocałować, również od żaru jego ciała przebijającego się przez moją sukienkę. To było dziwne, ale nagle poczułam potrzebę, aby dotknąć go swoim nagim ciałem i jedynie sukienka stała na przeszkodzie. Jego pocałunek był delikatny i wnikliwy, z rozmysłem wkraczał na terytorium, które było tak długo poza jego zasięgiem. Rękami złapał mnie za talię i uniósł do góry, nie przerywając naszego pocałunku. Zdjął mnie z łóżka i postawił moje stopy na podłodze. Jego usta przesunęły się w dół po mojej szczęce, potem po szyi, kierując się w stronę ramion. W tym momencie miałam płytki oddech, twarz mnie paliła i byłam wytrącona całkowicie z równowagi. Kiedy obszedł mnie dookoła, zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech, zbierając w sobie odwagę, żeby to zrobić bez myśli co będzie później. Wiedziałam, że go pragnę z palącej potrzeby we mnie, której płomień wciąż rósł i rósł, ale nie chciałam zepsuć tej chwili przez mój brak doświadczenia. Poczułam jak jego palce rozsuwają zamek na moich plecach. Był tak blisko, że mogłam wyczuć jego żar ciała otaczający mnie. Rozpiął suwak i pochylił głowę do mojej szyi, obdarzając mnie mokrymi pocałunkami, które wysyłały dreszcze wzdłuż mojego ciała, aż do palców u stóp. Jego erekcja była przyciśnięta do dolnej części moich pleców, przypominając 12
Ignite – R.J. Lewis mi o ile więcej miał doświadczenia ode mnie. Będzie dobrze. Zajmie się tobą, powtarzałam sobie. Moja sukienka opadła na podłogę i poczułam powiew powietrza na moim pół nagim rozpalonym ciele. Znów przeszedł dookoła mnie i stanął nago parę kroków przede mną, wpatrując się we mnie z trudnym do odgadnięcia wyrazem na jego zacienionej twarzy. - Zdejmij swój stanik – nakazał cicho. Wzięłam głęboki oddech i odpięłam swój biustonosz bez ramiączek, pozwalając mu opaść na podłogę obok mojej sukienki. Spojrzałam w dół na moje palce u stóp, nie chciałam widzieć jego reakcji na moje obnażone piersi. Nigdy wcześniej tak daleko nie zaszłam. Do diabła nigdy nie przekroczyłam żadnej granicy z Jordanem przez cały czas kiedy z nim byłam, pomimo jego jawnej chęci, aby posunąć się naprzód. - Teraz bieliznę – jego głos był zaledwie szeptem i był spięty w sposób, którego nigdy wcześniej nie słyszałam. To było pożądanie, wiedziałam to, ale wciąż nie mogłam zmusić się, aby podnieść wzrok na niego. Zdjęłam moje cienkie koronkowe figi i zrobiłam krok, aby z nich wyjść. Odruchowo skrzyżowałam ramiona na swoim biuście, ukrywając swoje dziewczęce piersi swoimi rękami. - Opuść ręce i spójrz na mnie Sara. Najpierw podniosłam wzrok i wzięłam kolejny głęboki oddech. Opuściłam ręce i obserwowałam jak jego oczy błądzą po całym moim ciele. Wszędzie! O Boże, nigdy wcześniej nie czułam się bardziej obnażona
w
całym
swoim
życiu.
Usiłowałam
opanować
swoje
zdenerwowanie, powtarzając sobie, że jest na tyle ciemno, że pewnie nie widział zbyt dużo, ale światło księżyca wpadało przez okno i nasze oczy 13
Ignite – R.J. Lewis zdążyły już przyzwyczaić się do otoczenia. Cały pokój był widoczny w niebiesko-czarnej poświacie, za wyjątkiem nagiego tyłka Jaxona. W zasadzie widziałam go całego! Pozwoliłam moim oczom posłuchać pragnienia i pozwoliłam im spojrzeć na jego smukły ukształtowany abs, a potem niżej do jego stojącej długości, która była długa i gruba. Do tej pory nie widziałam nigdy takiej. No cóż, mam na myśli, że oczywiście widziałam takie w magazynach dla dorosłych albo pornosach, kiedy weszłam gdy oglądał je Jaxon albo sama oglądałam i oczywiście szkoła średnia nie było niewinną przystanią gdzie nastolatki nigdy wcześniej nie rozmawiały o seksie. Był obecny wszędzie – sex i nagie zdjęcia wzdłuż korytarza i oczywiście złapałam kilku chłopaków w sytuacji kiedy byli rozebrani – ale nigdy nie widziałam tak obnażonego mężczyzny osobiście w pobudzonym stanie. - Podoba ci się to co widzisz? – zapytał ochrypłym głosem, przeciągając po mnie swoimi rozpalonymi oczami. Jego usta były częściowo otwarte, a jego język tańczył, oblizując je co chwilę. - Podoba – odpowiedziałam zbierając w sobie tyle pewności siebie ile tylko zdołałam, ale wyszło jakbym była kłębkiem nerwów. - Ja kocham to co widzę – powiedział, zadrżały mu nozdrza, kiedy otwarcie wpatrywał się w moje piersi, które przylegały do niego. Między udami poczułam, że robię się mokra i zrobiłam się czerwona, kiedy on poczuł to również, zamknął oczy i nadal masował moje wilgotne miejsce. Jego spokój i pewność siebie, która od niego promieniowała, sprawiała, że łatwiej mi było zbudować swoją wewnętrzną siłę. Pocałował mnie znów, drugą ręką złapał za pas i zaprowadził z powrotem do łóżka. Delikatnie ułożył mnie na materacu, ciężko oddychając przy moich ustach.
14
Ignite – R.J. Lewis - Dotknij mnie też, Sara. Nie bój się - Pragnienie w jego głosie, sprawiło, że cała zadrżałam. – Odpręż się i zaczniesz czerpać z tego przyjemność, możesz robić co chcesz i brać to co potrzebujesz, tak byśmy oboje mieli z tego satysfakcję. Nie wstydź się. Czytał mi w myślach i moje napięte ciało momentalnie się przy nim rozluźniło. Po prostu uspokój się i czerp z tego przyjemność, powtarzałam sobie tą mantrę jakieś dziesięć razy zanim w końcu udało się. I wtedy pocałowałam go gwałtownie jak opętana, pozwoliłam aby kierowało mną pożądanie. Poruszałam rękami w tą i z powrotem po jego plecach, głaszcząc jego twardą skórę podczas gdy podążałam śladem jego języka. Zamruczał głośno w moich ustach i przepchnął swoim językiem mój, pożerając go z zachłannością, która sprawiała ból w całym moim ciele. To było zdecydowanie najlepsze wydarzenie w całym moim życiu. Pieprzył moje usta swoimi i odwzajemniałam jego chciwość poprzez branie tego co tylko mogłam wziąć,
delektując się jego językiem i
przygryzając jego dolną wargę. Byliśmy przemoknięci od wilgotności naszych języków i od ciężkiego oddychania. Jego ręce błądziły w górę i w dół po moim ciele dopóki nie przywykłam do uczucia, dotykania mnie w ten sposób. Szeroko rozłożyłam nogi i oderwałam się od jego pocałunku, aby spojrzeć w bezgraniczną głębie jego niebieskich oczu. W pełni świadomy mojej potrzeby, poczułam jego rękę ocierającą się delikatnie o wejście do mojego wnętrza i jęknęłam od uczucia przyjemności przelotnie przemykających palców po mojej łechtaczce. Chwilę potem byłam świadoma jego grubości lekko napierającej na moje wejście. - Jesteś tego pewna? – zapytał drżącym głosem. Starłam mu pot z twarzy i pocałowałam delikatnie w usta zanim pchnęłam swoje biodra w odpowiedzi. Oparł głowę o moje czoło i patrząc 15
Ignite – R.J. Lewis w dół na siebie powoli zaczął we mnie wchodzić. Spojrzałam w dół, niepewnie, zastanawiając się jak poradzić sobie z dziwnym i obcym uczuciem jego męskości napierającej na mnie. Byłam taka mała przy nim i sposób w jaki próbowałam się rozciągać i dopasować do jego grubości sprawił, że zaczęłam w to wątpić, że w ogóle mi się to uda. - Spójrz na mnie – szepnął i kiedy to zrobiłam, delikatnie trącił mnie nosem i lekko pocałował z ręką przyłożoną do mojego policzka. To było bardzo emocjonujące patrzeć w jego oczy kiedy centymetr po centymetrze wolno wchodził w mnie, do czasu kiedy zassałam powietrze przez ostry ból jaki poczułam. Zatrzymał się i odciągnął moją uwagę od bólu poprzez pocałunek z językiem i chwilę potem natarł na mnie ponownie. Ból wystrzelił jeszcze bardziej, tak że gorączkowo ugryzłam go w wargę. Nie byłam świadoma tego, że moje ramiona są tak mocno zaciśnięte wokół jego talii dopóki nie poczułam bólu w swoich ramionach. Wszedł we ponownie i natychmiast wysunął, potem zrobił to znowu i znowu i zatrzymał się kiedy uderzył o koniec mojego kanału. - Ciii, już dobrze – szepnął mi do ucha. Nie wiem, jak długo trwał nasz całkowity kontakt, ale im więcej czasu mijało, moje ciało zaczynało się przystosowywać. Ból minął i zmienił się coś podobnego do szczypania, ale dalej byłam pobudzona tym bardziej teraz kiedy już był w całości we mnie, dopasowanej do jego naprężonej grubości, z którą teraz było mi tak cholernie dobrze. Jasna cholera. Chciałam, aby znów się poruszył. Wbiłam w niego swoje biodra, jęcząc i delikatnie ocierając się o niego łechtaczką. Powoli wysunął się ze mnie, a potem z powrotem wsunął. Czas działał na naszą korzyść kiedy ostrożnie wycofywał się i znów ruszał naprzód, poświęcił mi dużo czasu abym dzieliła z nim uczucie
16
Ignite – R.J. Lewis podniecenia, kiedy już udało mi się to osiągnąć, obudziła się we mnie potrzeba, by robić to szybciej. Kiedy patrzę wstecz, już zawsze będę widziała ten moment i wiem z całą pewnością, że wtedy, kochał się ze mną. To nie tylko było pożądanie i namiętność, podarował mi wtedy całego siebie, oddał część swojej duszy, tą którą tak nieświadomie strzegł. Znaliśmy siebie nawzajem tak dobrze, że to była jedynie kwestia czasu, żebyśmy skończyli w ten sposób i teraz mieliśmy całe życie, żeby poznać nasze ciała, aby dorównały nam samym. - Dobrze się czujesz? – zapytał mnie. - Tak – zadrżałam, przesuwając dłonie na jego tyłek chcąc, żeby w dalszym ciągu poruszał się szybko. - Boli cię? - Nie – Nadal czułam szczypanie, ale uczucie to było coraz mniejsze, łatwe do zniesienia. - Dobrze ci jest? - Tak – Och tak, było mi dobrze. Zajęczał mi w usta, w sekundę poruszając się szybciej, trzymając mnie tak mocno, jakby nie miał mnie dość blisko siebie. - Kurewsko cię kocham, Sara – wyjęczał, dziko dysząc w moją szyję kiedy kontynuował wbijanie się we mnie. – Jesteś moja. Pragnę, żebyś była moja. Potrzebuje cię. Nie
mogłam
odpowiedzieć,
zagubiona
w
swojej
własnej
przyjemności, ale czułam jak serce mi wybucha od jego słów. Sprawiły, że złapałam za jego tyłek jeszcze mocniej, koncentrując się na tarciu i wzrastającej przyjemności. 17
Ignite – R.J. Lewis - Taka piękna, taka ciasna, taka kurewsko idealna – ssał moją szyję, poruszając się jeszcze bardziej. – Jesteś blisko? Wkrótce nie musiał mnie już o to pytać. Wiedziałby po moim skróconym oddechu, sapaniu i westchnieniu, które opuściło moje usta wraz z drżeniem całego ciała i napiętym uścisku, kiedy już byłam blisko. Kiedy osiągnęłam swój szczyt, krzyczałam z przyjemności, odgłos krzyków pochłonął przykładając swoje usta do moich i poddając się swojemu własnemu orgazmowi, chwytając mnie tak mocno za uda, że wiedziałam, iż rano będę miała po tym siniaki. Zaraz potem nie wysunął się ze mnie. Poczekał zanim nasze oddechy uspokoją się i wtedy położył się obok mnie i przyciągnął moje plecy na swoją klatkę piersiową, przytulając mnie mocno do siebie w talii. Byłam oszołomiona i wyczerpana, ale moje zmysły były świadome wszystkiego co działo się dookoła nas, grających świerszczy na zewnątrz, delikatnego podmuchu wiatru wpadającego przez okno, naszych spoconych splecionych ciał i zapachu tego co się właśnie stało, tak oczywistego i nieuniknionego. - Jak było? – zapytał mnie jakiś czas później. - Idealnie – odpowiedziałam sennie. - Kocham cię Sara. Pragnę cię. Pragnąłem cię już od tak dawna. Odwróciłam się, żebym mogła go widzieć. Patrzył prosto na mnie z poważnym wyrazem na jego przystojnej męskiej twarzy. - Kocham cię Jaxon. Myślę, że zawsze tak było. Pocałował mnie w czoło i oparł podbródek na mojej głowie. - Ta, Ja też myślę, że od zawsze cię kochałem. To było nieuniknione. - Ale Jaxon – przerwałam ponieważ poczułam niepewność. 18
Ignite – R.J. Lewis - Tak? - Jak bardzo chcesz, żeby to się udało? - Bardziej niż cokolwiek innego na świecie. - Na tyle, że jesteś w stanie przestać łamać prawo? - Tak. Podniosłam się i popatrzyłam w jego poważne spojrzenie, po czym uniosłam sceptycznie brwi. - Odpowiedziałeś zbyt szybko Jaxon. Przemyśl to jeszcze. - Nie ma o czym myśleć Sara. Zrobię wszystko, żeby cię mieć. Poza tym dobrze wiem, że tego chcesz i całkowicie się na to zgadzam. Zarobiłem wystarczającą ilość pieniędzy, żeby utrzymać nas przez dłuższy czas, znaleźć wygodne miejsce do życia w Winthrop, blisko twojej szkoły, nie martw się o nic, zaopiekuję się tobą i nieważne, czy aby to zrobić będę musiał czyścić toalety. Pocałował mnie i położył moją głowę na swojej piersi, a sam ułożył się na plecach. - Obiecuję ci Sara. Wszystko będzie dobrze. Jak mogłam w to nie uwierzyć, kiedy czułam, że moje życie jest idealne kiedy tuliłam się do niego? Był niesamowity i ten cudowny mężczyzna, zamierzał zmienić się dla mnie. Wiedziałam, że będą problemy ponieważ jaki związek ich nie ma? Wiedziałam, że bywa trudny, ale nie brałam tego pod uwagę, tak bardzo chciałam byś z nim. I byłam całkowicie nieświadoma mroku, który ukrywał się gdzieś w mojej głębi. Ciemności, która podążała za mną i czekała na idealny moment aby uderzyć i zniszczyć to co tak bardzo kochałam.
19
Ignite – R.J. Lewis
Ignite – R.J. Lewis Tłumaczenie nieoficjalne: szamancia Całkowity zakaz rozpowszechniania. Tylko do użytku osobistego! 1
Ignite – R.J. Lewis
Rozdział 7 Jaxon dotrzymał swojej obietnicy. Znalazł dla nas mieszkanie z jedną sypialnią z którego spacerkiem można było dostać się na mój Uniwersytet. Znalazł również pracę jako pomocnik mechanika w warsztacie samochodowym i chociaż wiedziałam, że nie jest to coś co kiedykolwiek zamierzał robić, to mimo to był szczęśliwy. Korzystaliśmy w pełni z ostatniego lata w Gosnells z uśmiechem goszczącym na naszych twarzach, rzucając się na siebie i odpoczywając w swoich ramionach, ciesząc się każdą sekundą, z tego co rozwijało się pomiędzy nami. To co nas łączyło było intensywne i szybko zrozumieliśmy, że po naszej pierwszej wspólnej nocy, byliśmy nierozłączni i jeszcze bardziej pragnęliśmy kontaktu fizycznego. Nazywali to „Miesiącem miodowym”, tylko w naszym przypadku, on się nie kończył. Nie musiałam o nas mówić Lucindzie. Jak przez mgłę pamiętam, że z samego rana po balu, otworzyły się drzwi w naszej sypialni. Prawdopodobnie widziała nas jak leżeliśmy w swoich ramionach, nagich i w znaczących pozycjach, nie wymagających pytań. Nie miałam siły otworzyć oczu, nadal byłam odurzona przyjemnością, na wpół senna i zatopiona w ramionach Jaxona. Stała tam przez dziesięć długich sekund zanim odwróciła się i zamknęła drzwi tak samo szybko jak je otworzyła. Wiedziałam, że nie przeszkadza jej to, ponieważ uważała mnie za jedyną osobę, która była w stanie ustatkować Jaxona i skierować go na właściwą drogę w życiu. Kochała mnie i chociaż była zachwycona tym, że byliśmy razem, to przy kilku okazjach czułam, że nas obserwuje. Zawsze głęboko zamyślona, z martwym wzrokiem i z milczeniem, to było tak jakby była w stanie widzieć przyszłość i sąd ostateczny, który miał stanąć na naszej drodze. Za każdym razem kiedy nasz wzrok się spotykał, ona
2
Ignite – R.J. Lewis smutno się do mnie uśmiechała. Dałabym wszystko, żeby wiedzieć, o czym myślała. Lato skończyło się szybko, kiedy zatopieni byliśmy w swoich ramionach,
przy
dobrym
jedzeniu
i
słuchaniu
Lucindy
stale
powtarzającej, żeby o niej nie zapomnieć. Obiecaliśmy jej, że będziemy ją odwiedzać w każdą przerwę od zajęć, przecież nie wyjeżdżalismy tak daleko. W końcu, to było jedynie trzy godziny jazdy od jej domu. Potem spakowaliśmy nasze rzeczy do najnowszego samochodu Jaxona, niezawodnej białej Toyoty z napędem na cztery koła, o której Jaxon mówił, że jedynie w niej widzi nas jeżdżących w tą i z powrotem od Winthrop do Gosnells. To był starszy model z ogromnymi kołami i wielkim bagażnikiem na dachu. Po naszym ciężkim pożegnaniu z Lucindą, podekscytowani wskoczyliśmy do samochodu i pokonaliśmy naszą trzygodzinną podróż jedząc batony czekoladowe i słuchając muzyki. To było rozpoczęcie nowego rozdziału w naszym życiu. To była nasza niezależność od nikogo i mieliśmy zrobić to sami, już jako para. Miasto było ogromne z dwumilionową populacją, która gorączkowo tłoczyła się na ulicach. Nie mogłam się odnaleźć w tym całym zgiełku. To było tak niepodobne do naszego cichego życia w podmiejskim miasteczku. Jaxon znał drogę, zrobił rozeznanie w internecie, prócz tego jego zdolności nawigacyjne działały doskonale z mapą, którą tylko co kupił. Nasze mieszkanie było w ładnej okolicy, chociaż budynek, był sporo starszy niż inne domy na tej zatłoczonej ulicy. Mimo wszystko w porównaniu do czynszówek z których pochodziliśmy, był zajebisty. Nasze lokum było małe i łatwe do urządzenia. Mieliśmy salon pokaźnych rozmiarów i malutką kuchnię oraz przyjemną wygodną sypialnię z ładnie odnowioną łazienką, która miała wydzielony prysznic i wannę. 3
Ignite – R.J. Lewis - Podoba ci się? – Jaxon zapytał mnie jak wyszłam z łazienki do sypialni. - Bardzo – odpowiedziałam zanim zauważyłam ogromne łóżko. – A to co za łóżko? - Zamówiłem je w zeszłym tygodniu i poprosiłem właściciela, żeby kręcił się w pobliżu, aby wpuścić dostawców. Zapłaciłem im ekstra za złożenie go. – Rzucił torbę na podłogę i skoczył na niczym nie osłonięty materac, rozciągając nogi i ramiona. Zachichotałam i powoli ruszyłam w jego stronę – Myślałam, że przez kilka pierwszych dni będziemy spać na podłodze. - Moja dziewczyna nigdy nie będzie spała na podłodze. Twoja wygoda jest dla mnie na pierwszym miejscu, mała. Uniosłam brwi, nie
mogąc
powstrzymać swojego durnego
szerokiego uśmiechu. - To znaczy, że nie kryło się za tym zakupem to, że chcesz mieć mnie tak szybko jak to tylko możliwe? Natychmiast złapał mnie za rękę i pociągnął w dół na siebie. Śmiał się jak dziecko, umieszczając swoje dłonie na moich pośladkach. Miałam na sobie szorty i czułam jego palce na swojej pupie kiedy wsunął je pod cienki materiał spodenek. Spojrzał na mnie niewinnym wzrokiem swoich błękitnych oczu i zapytał. - Skąd ci przyszło to do głowy, że moje zamiary mogą być tak niecne? - Ponieważ trzymasz ręce na moim tyłku – odpowiedziałam, szturchając go nosem.
4
Ignite – R.J. Lewis - Uważam, że twój tyłek jest przepyszny i pociągający, więc to nie moja wina, że nie mogę utrzymać przy sobie rąk, zwłaszcza kiedy masz na sobie tak niedorzecznie seksowną bieliznę. - To są spodenki, nie bielizna! - Są na tyle małe, że równie dobrze mogą ją zastąpić. Wiesz, masz szczęście, że nie jestem jednym z tych zazdrosnych dupków, którzy nie pozwalają swoim dziewczynom nosić takich kuszących spodenek. - A ty masz szczęście, że nie chcę takiego zazdrosnego dupka, któremu przeszkadzałoby, że wystawiam swój dekolt na pokaz. Wydaję mi się, że laski ostatnio często ładują się w tego rodzaju gówno. Powinieneś nadrobić zaległości… - przerwał mi długim, pozbawiającym oddechu pocałunkiem. Cholera, ten facet potrafił całować. Jego palce wciąż podążały w górę pod moimi szortami, przyciskając mnie do niego. - Myślę, że powinniśmy wypróbować łóżko w naszym nowym mieszkaniu – wymruczał przy moich ustach. – Co ty na to, mała? – wydałam z siebie dźwięk na zgodę. Seks z Jaxonem był moją ulubioną i najbardziej pożądaną chwilą spędzania z nim czasu. Pomiędzy szkołą i pracą Jaxona mieliśmy dla siebie każdą noc i weekendy jedynie dla siebie. Nic na to nie mogłam poradzić ale czułam, że moim priorytetem jest znaleźć pracę, aby pomóc, by nasza sytuacja finansowa była trochę lepsza, ale Jaxon był nieugięty, żeby w większości nasz czas spędzać razem, dopóki nie skończą się jego pieniądze. Robił zajebiście dużo jako praktykant od godziny ósmej rano do piątej popołudniu, wracał do domu spocony, brudny i zmęczony, ale zawsze uśmiechnięty, kiedy mnie zobaczył.
5
Ignite – R.J. Lewis Miałam kilku przyjaciół w szkole, ale praktycznie jedną z którą coś zaskoczyło, była nią Alexis Tennant, ciemnoskóra, szczupła dziewczyna z największym tyłkiem jaki do tej pory w życiu widziałam. Miała dredy, wielkie usta i intensywnie zielonookie spojrzenie, przez które miało się wrażenie, że przenika cię na wskroś. Jej wygląd przykuwał wzrok tylko po jednym spojrzeniu w jej stronę. Ja i ona to był niespotykany zestaw, a wszystko zaczęło się na zajęciach z prawa, gdzie potajemnie przeżuwałam Skittlesy. Usiadła koło mnie i słysząc moje przeżuwanie wydała z siebie najbardziej nieprzyjemny i podirytowany odgłos. - Niektórzy z nas usiłują do cholery słuchać – syknęła do mnie, rzucając na mnie spojrzenie swoim przerażająco zielonookim wzrokiem. - A niektórzy próbują do cholery jeść – w odpowiedzi również zasyczałam, kierując w nią swoim pełnym groźby spojrzeniem. Żyjąc z Jaxonem i przystosowując się do ludzi kręcących się wokół niego dało mi to niezłą szkołę życia. Nie dawałam sobie nikomu wejść na głowę. Wpatrywała się we mnie przez chwilę z zaciekawieniem, jak mogłam być lepsza od niej. - Jeżeli twoja chuda biała dupa dalej zamierza jeść i robić ten pieprzony odgłos, to lepiej podrzuć mi również kilka tych swoich pierdół. Nie jadłam nic poza bananem z samego rana, ponieważ mój kretyński chłopak zjadł mi śniadanie. Powstrzymałam się od uśmiechu. Zaśmianie się mogło zniweczyć moment i moja przewaga by przepadła. Wręczyłam jej garść Skittlesów i obie żułyśmy je przez następne dwie godziny zajęć. - Czy chcesz skoczyć na jakiś obiad? – zapytałam ją jak wychodziłyśmy. – Biorąc pod uwagę to, że umieramy z głodu i takie tam. - Kobieto, jeszcze się pytasz, pewnie, że tak. Chodźmy. 6
Ignite – R.J. Lewis Wbrew swojej gruboskórności, Alexis – lub Lexi, ponieważ wolała by tak do niej wszyscy mówili – była najbardziej zabawną dziewczyną jaką udało mi się kiedykolwiek spotkać. Jej humor przyprawiał mnie o kolkę, do tego była tak cholernie szczera i szalenie prawdziwa, że zakochałam się w niej zanim nasz wspólny lunch dobiegł końca. Tak jak ja studiowała prawo i stałyśmy się kumpelami do nauki, często do mnie przychodziła, zanim Jaxon wrócił z pracy. Czasami zostawała, kiedy przychodził, ale facet kochał swoją prywatność i pragnął wskoczyć ze mną do łóżka zaraz po tym jak tylko wziął prysznic. Patrzył na Lexi jak na barierę w uzyskaniu chwili przyjemności niż na dobre towarzystwo i zawsze próbował wyrzucić ją za drzwi. - Jestem w połowie pieprzonej rozmowy, Jaxon – kłóciła się, jak tylko łapał ją za ramię, żeby ją wyprowadzić. - Wiem, a ja powinienem już być w połowie pieprzenia mojej dziewczyny, ale jak widzisz nie sknerzę, tak jak ty – Jaxon odpowiadał. - Człowieku, ty i mój chłopak macie sporo wspólnego. I mieli. Kiedy przyprowadziła do nas Trevora, Jaxon i on dogadali się, dzieląc wspólne pasje do motocykli i samochodów. Nie kładli się do wczesnych godzin rannych oglądając motocross i grając w karty. To było wygodne, ponieważ Lexi i ja miałyśmy wtedy czas dla siebie, na rzeczy takie jak nauka i wyjścia na zakupy. Nie miałam pojęcia jak stoimy z kasą. Jaxon wyznaczał granice naszego budżetu na jedzenie i inne rzeczy które potrzebowaliśmy. Nigdy nie zdarzyło mi się wyjść poza te granice, a on był bardziej niż szczęśliwy, żeby rozpieszczać mnie sponsorowaniem moich obiadów z Lexi i zakupów związanych z ciuchami. Nigdy nie mówił mi jak sobie z radzi finansowo, a ja nigdy nie zapytałam pomimo tego, że 7
Ignite – R.J. Lewis rozpaczliwie chciałam to wiedzieć. Te pieniądze były brudne, więc ze strachu, za wszelką cenę nie chciałam być świadoma tego, w jakie gówniane interesy był dawniej wplątany Jaxon. Nasze mieszkanko, zamieniło się w prawdziwy dom, wypełniony kanapami, wielką telewizją, wyposażeniem w kuchni i szafami. Pozwolił mi wykończyć wnętrza, powiesiłam, więc wszędzie zdjęcia i poustawiałam inne drobne przedmioty, które były z nami związane. Czas płynie szybko kiedy się dobrze bawisz i tak minął nam pierwszy rok. Był wypełniony miłością i zabawą, chociaż był też czas zwykłego stresu, związanego ze studiami i egzaminami, ale to było stłumione wspaniałymi wydarzeniami w naszym życiu: Jaxonem, Lexi i miastem, w którym się zakochałam. Kiedy podczas wolnych dni, na krótko wracaliśmy do Gosnells. Nigdy nie zatrzymywałam się przy swoim starym domu, ten okres mojego życia został zamknięty, w momencie kiedy zostałam zepchnięta ze schodów. Nie miałam pojęcia czy ten potwór nadal kręci się w pobliżu mojej matki, poza tym nie miało to dla mnie już najmniejszego znaczenia. Uznałam, że mama dokonała już wyboru na resztę swojego życia i to nigdy się nie zmieni. Lucinda trzymała się świetnie, a kiedy przyjechaliśmy na kolejne Święta Bożego Narodzenia, mieszkał z nią już facet. Mark był całkiem… miły, chociaż nieco zdystansowany i cichy. Jaxon z miejsca go nienawidził, ale to było do przewidzenia i Mark wydawał się zaznajomiony z sytuacją, zupełnie jakby został na to przygotowany i byłam o tym przekonana, że był. Pomimo tego Lucinda wyglądała z nim na szczęśliwą i dla mnie jedynie to się liczyło. Wizyta była krótka i dość dziwna ze względu na Jaxona, który rzucał śmiertelnie poważnym spojrzeniem, kiedy tylko nadarzyła mu się ku temu okazja, ale najedliśmy 8
Ignite – R.J. Lewis się smakowitymi rzeczami i cieszyliśmy się naszych drobnych prezentów, do tego zrobiliśmy tysiące zdjęć, nas jako rodziny. Wtedy do mnie dotarło ile znaczy dla mnie ta dwójka. Lucinda przyjęła mnie do swojego domu z otwartymi rękami i była dla mnie matką, na każdy możliwy sposób, w który moja rodzona matka zawiodła. Bałam się myśleć jak potoczyłoby się moje życie bez niej. Ale pod koniec przerwy świątecznej zaraz przed powrotem do Gosnells nastąpiła znacząca zmiana. Przez tydzień który spędziłam z Lucindą, ona wierciła mi w brzuchu dziurę, że potrzebuję niezależności. Powiedziała rzeczy, które zmieniły mój punk widzenia i wierzę, że zrobiła to z miłości do mnie. - Wiem, jak blisko jesteś z Jaxonem, Sara – powiedziała, kiedy byłyśmy same podczas jednego z wieczorów. – To samo łączyło mnie z ojcem Jaxona – Lucinda nigdy nie mówiła o ojcu Jaxona, więc przykuła tym moją uwagę. – Byliśmy bardzo w sobie zakochani, ale byłam od niego zależna, więc kiedy niespodziewanie odszedł, musiałam zacząć wszystko od nowa. Byłam w czwartym miesiącu ciąży z Jaxonem i nie miałam żadnych planów na przyszłość, żadnego wykształcenia, nic poza brzuchem o który musiałam się troszczyć. Było mi ciężko. Ufałam mu, ciągle powtarzał mi, że jestem dla niego wszystkim.
Dla niego
zrezygnowałam z wszystkiego w co wierzyłam, to był dla mnie ogromny szok i miałam złamane serce, więc zrobiłabym wszystko, żeby oszczędzić ci tego rodzaju doświadczenia. Kocham Jaxona każdą cząstką swojego ciała, ale on będzie popełniał błędy, a nie chcę, aby zranił ciebie tak samo jak jego ojciec zranił mnie. Musisz o siebie zadbać. Jesteś młoda i uczysz się, a ta kombinacja może zaszkodzić waszemu związkowi. Zadbaj najpierw o siebie i kieruj się rozumem, potem dopiero słuchaj swojego serca.
9
Ignite – R.J. Lewis Kierować się rozumem, zamiast sercem? Ta myśl ciągle siedziała mi w głowie kiedy spałam w ramionach Jaxona. Męczyły mnie jej słowa przez większość nocy. Żałowałam, że nie wiedziałam co tak naprawdę wydarzyło się pomiędzy Lucindą a ojcem Jaxona. Co sprawiło, że ktoś w tak szczęśliwym związku, tak po prostu z tego rezygnuje i odchodzi? To nigdy nie przydarzyłoby się mi i Jaxonowi. Był tak bardzo głęboko zakochany we mnie, pragnął mnie w każdej chwili kiedy byłam w jego pobliżu, to było niemożliwe, że mógłby pójść w ślady swojego ojca. Prawda? Powstrzymałam łzy kiedy zrozumiałam, że jestem w takim samym położeniu jak jego matka. Narażona na złamanie serca, dobrowolnie oddałam mu je bez chwili namysłu, bez względu na to ile mnie to może kosztować. Głupia, niemądra dziewczyna! Jak mogłam być taka naiwna? Ona miała rację. Podążałam tą samą ścieżką co ona, oddając całkowicie kontrolę swojej miłości. Nie mogę tak dalej postępować. Muszę zachować małą cząstkę siebie samej. Na wypadek, gdyby chciał mnie zranić. Zaraz po tym jak wyszliśmy, Lucinda obdarzyła mnie uściskiem dłuższym niż dotychczas. To było tak jakby mówiła „To na wypadek gdybym nie ujrzała cię już znowu, kocham cię” Ale oczywiście miałam ją zobaczyć ponownie. Jej posunięcie sprawiło, że poczułam ukucie w sercu i powstrzymałam szloch. O co jej chodziło? Jaxon nie wiedział o rozmowie mojej z Lucindą i nie wyczuł jej zmiany w zachowaniu. Kiedy ją przytulał rzucił ostatnie spojrzenie w kierunku Marka i wskoczył na swoje siedzenie, trzymając mnie za rękę jak tylko odpalił silnik, żeby rozpocząć naszą podróż powrotną do Winthrop. Był moją świecącą gwiazdą, zalewającą mnie swoim blaskiem, którym poprawiał mi humor i podnosił do swojego poziomu, przez to też
10
Ignite – R.J. Lewis sprawił, że szybko zapomniałam o smutnym pożegnaniu z Lucindą, którym mnie obdarzyła. Mądrzejsza po szkodzie, teraz kiedy patrzę na to wstecz, ten właśnie powrót do domu dał początek naszej burzliwej relacji. A dokładnie zaczęło to się w chwili kiedy otworzyłam usta i oznajmiłam – Więc, tak sobie pomyślałam, że mam kilka wolnych wieczorów w ciągu tygodnia i chciałabym je dobrze wykorzystać. Zastanawiam się czy nie byłoby dobrze, gdybym znalazła jakąś pracę i zaczęła zarabiać własne pieniądze. Spojrzałam na Jaxona i obserwowałam jego reakcję. Zmarszczył brwi, pochylił się, po czym wyłączył radio. - Mogę zapytać po co, kochanie? – nie mogłam rozszyfrować jego nastroju po monotonności w jego głosie. Wzruszyłam ramionami – Cóż, po pierwsze, dobrze by było zwiększyć nasz dochód. - Myślisz o czymś szczególnym i uważasz, że cię na to nie stać? Obiecuję ci, mała, cokolwiek to jest, jestem pewny, że mogę ci to kupić. Potrząsnęłam głową – Nie, Jaxon, nie ma nic czego bym chciała. Teraz był zdezorientowany. – Radzimy sobie całkiem nieźle. Nie zmagamy się z kłopotami finansowymi. Moja pieprzona praca pokrywa wszystkie wydatki, ale przysięgam Sara, mam sporo też schowanej kasy z… no cóż, dobrze wiesz skąd ją mam. Tak więc nie musisz harować. Westchnęłam. To właśnie był jego sposób, żeby zamknąć temat i postawić na swoim. Przez jego lekceważący stosunek zaczął buzować w mojej piersi niemożliwy do opanowania gniew. - Jaxon – zaczęłam jeszcze raz, starając się trzymać głos na wodzy. – Chcę tej pracy dla siebie. Kiedy powiedziałam pieniądze, miałam na myśli, coś dodatkowego – no wiesz, tak żeby odłożyć coś do banku, ale 11
Ignite – R.J. Lewis tak naprawdę chodzi mi też o rozdzielenie się i radzenie sobie we własny sposób. - Rozdzielenie się? – odrywał wzrok od drogi i patrzył raz na nią raz na mnie. Widziałam jak jego oczy otwierają się szeroko i widać w nich cień paniki. - Nie w ten sposób – szybko powiedziałam, ściskając jego rękę – kocham cię bardziej niż cokolwiek innego, dobrze o tym wiesz. Miałam na myśli, że chcę pokryć część kosztów i zarobić swoje własne pieniądze i być nieco bardziej niezależna. Puścił moją dłoń i przeczesał nią włosy. Z sekundy na sekundę wyglądał coraz bardziej nieswojo, znów walczył ze sobą, żeby skupić się na drodze i na mnie. - Powiedz mi co o tym myślisz? – zapytałam, zdenerwowana jego milczeniem. - Daj mi chwilę – wymamrotał, kierując samochód na pas awaryjny, który był po jednej stronie ruchliwej drogi. - Poważnie, masz zamiar zatrzymać samochód? – przewróciłam oczami. – Ja pierdolę, Jaxon, powinieneś poczekać z tym gównem, do chwili, aż wrócimy do domu. Zignorował moje irracjonalne grubiańskie zachowanie i wyłączył silnik w samochodzie. - Zamierzasz ze mną rozmawiać czy co? – wybuchłam wyrzucając ręce w powietrze. Jaxon, Boże pobłogosław jego cierpliwość, to również zignorował. Odwrócił się do mnie i oblizał usta, robił tak często kiedy był pogrążony w myślach i powiedział – Wiem, że mnie kochasz, ale czasami się boję, że to wszystko jest zbyt piękne, żeby było prawdziwe – znów przewróciłam 12
Ignite – R.J. Lewis oczami – Jesteś całym moim światem Sara. Od zawsze byłaś częścią mojego życia. Do jasnej cholery, po prostu powiedz mi dlaczego jesteś taki zdenerwowany! Wrzeszczałam wewnątrz siebie. Westchnął i złapał mnie za rękę. Jakby czytał w moich myślach powiedział – Powodem tego, że jestem taki zdenerwowany jest to, iż mam wrażenie, że spędzamy ze sobą nie wystarczającą ilość czasu. Pracuję pięć dni w tygodniu od ósmej do piątej i nie narzekam na to, ale dni są długie i wracam zmęczony, brudny i spocony jak diabli. Chłopaki są świetni, nie zrozum mnie źle, a pracodawca mnie uwielbia, więc nie ma tam presji, ale cały pieprzony dzień liczę minuty, zanim wrócę i cię zobaczę. I nawet kiedy wracam do domu, a ty czasami jesteś wciąż w szkole, a innymi razy z Lexi, to również nie narzekam, ale cenię nasz wspólnie spędzony czas, bardziej niż cokolwiek innego. Rozumiem to, że chcesz pracować, ale wtedy nie będzie cię przez większość dni a razem z twoją szkołą, pracą i moją pracą, po prostu czuję, że będziemy pozbawieni tak wartościowego dla mnie czasu, który moglibyśmy wspólnie spędzić. Życie jest krótkie, zrozumiałem to podczas mojego praktykowania. Nie interesują mnie już więcej pieniądze. Nie dbam o to, żeby mieć ich dużo, ani też o to żeby spełnić te wszystkie swoje głupie marzenia, które miałem jako dzieciak. Interesujesz mnie jedynie ty, my i to jest właśnie najważniejsze. Mam na myśli, że przecież i tak będziesz kiedyś pracować, jak tylko skończysz studia, więc po co ten pośpiech? Po co ten pośpiech? Wyrwałam mu swoją dłoń, przeklinając pod nosem – Nie mogę w to uwierzyć, że próbujesz wzbudzić we mnie wyrzuty sumienia, Jaxon! - Wyrzuty sumienia?
13
Ignite – R.J. Lewis - Tak, chcesz żebym poczuła się winna, żeby jak zwykle postawić na swoim. Patrzył na mnie z niedowierzaniem – Ja tylko otworzyłem przed tobą swoje serce, a ty to wszystko odbierasz jako wymuszanie na tobie poczucia winy? - Ponieważ jesteś śmieszny! Zalewając mnie tymi wszystkimi emocjami, tak jakbym zrobiła coś złego, kiedy ja po prostu chcę iść do pracy! Nie możesz zmuszać mnie, abym tego nie robiła, Jaxon! - Masz całkowitą rację. Nie mogę cię zmusić, ale czy kiedykolwiek zmusiłem cię do zrobienia czegoś czego byś nie chciała Sara? No weź, kochanie, nie bądź irracjonalna. - Nie mów mi, że zachowuje się irracjonalnie! To ty zdecydowałeś zrobić z tego wielką aferę! - Byłem z tobą po prostu szczery i powiedziałem ci co mnie tak zdenerwowało… - Bez pieprzonego powodu! Mam tego dość! – otworzyłam drzwi i jak burza wyskoczyłam z samochodu, ruszyłam naprzód w pole porośnięte wysoką trawą, które było obok drogi. - Sara, stój! – słyszałam jak krzyczał. Chwilę później poczułam jego rękę na swoim ramieniu i przyciągnął mnie do siebie podczas gdy ja wszystko czego w tej chwili chciałam to wrzeszczeć i uciec od niego. Przytulił mnie do piersi i zakołysał mną, chociaż próbowałam mu się wyrwać. - Przestań ze mną walczyć! Nie chciałem się kłócić. - Ale to ty zacząłeś tą awanturę! – ryknęłam prosto mu w pierś, trzęsąc się ze złości, która była mi obca.
14
Ignite – R.J. Lewis - Dobrze, już dobrze, przepraszam. Naprawdę bardzo przepraszam. Chcesz mieć pracę, to do niej idź, kochanie. Możesz to zrobić. Nie powinienem być o to na ciebie zły. Już dobrze? Nie gniewaj się na mnie. Kocham cię. Wtedy czułam, że zasłużyłam na te przeprosiny, co muszę przyznać dużo później wydało mi się zupełnie absurdalne. - Wracaj do samochodu. Kiedy wrócimy do domu, możesz dokończyć ze mną rozmowę i zrobić co tylko będziesz chciała. Pasuje ci to? Wzruszyłam ramionami, zachowując się jak rozkapryszone dziecko, które dopięło swego, ale nie chce pokazać po sobie zadowolenia. Pozwoliłam mu zaprowadzić się do samochodu. Reszta naszej podróży do domu upłynęła w ciszy, ze mną w głębi nadal rozpieraną przez nieznane mi do tej pory uczucie wściekłości i z nim trzymającym mnie za rękę tak mocno jakby obawiał się ją puścić.
15
Ignite – R.J. Lewis
Ignite – R.J. Lewis Tłumaczenie nieoficjalne: szamancia Całkowity zakaz rozpowszechniania. Tylko do użytku osobistego! 1
Ignite – R.J. Lewis
Rozdział 8 Dostałam to co chciałam: pracę. Nie zajęło mi to dużo czasu. Lexi zarekomendowała mnie swojemu szefowi w barze gdzie pracowała dorywczo. Powiedziała mi, że lubi młode ładne dziewczyny, ponieważ ładne oczy są dobre dla jego interesu. Kazali mi ubrać się w jeden z tych irytujących białych topów z nazwą baru „Bar None” oraz pasujące do tego białe spodenki. Kelnerowanie było dla mnie czymś zupełnie nowym, dotychczas
pracowałam
głównie
na
kasie.
Pomimo
to
byłam
przyzwyczajona do bycia na nogach tak długo i szybko przywykłam do krzątania się, co było związane z moją pracą. Jaxon próbował cieszyć się z mojej w niepełnym wymiarze pracy, ale widziałam, że trochę go to męczyło. Często czułam się winna, że zraniłam jego uczucia stawiając pracę wyżej od chęci spędzania z nim czasu. Musiał w końcu to zrozumieć, że robiłam to dla siebie, nawet jeśli czasami nie mógł tego pojąć. Indywidualna niezależność. To właśnie było to. Słowa Lucindy odbijały się echem w mojej głowie, zasiane ziarno tak głęboko, że zakorzeniło się i wciąż rosło, stając się moim priorytetem. Pamiętam radość, kiedy dostawałam co tydzień czek, chodząc wówczas do szkoły średniej, to sprawiało, że się uśmiechałam i chciałam poklepać sama siebie po plecach z milion razy. Nie potrzebowałam brudnych pieniędzy Jaxona, kiedy mogłam sama na siebie zarobić nie włączając w to jego nieczystych interesów. Pracowałam trzy noce w tygodniu i to rzeczywiście zaburzyło naszą ustaloną rutynę dnia, uważałam, że wystarczająco widziałam się z Jaxonem, to znaczy na tyle, że nie dostawałam szału bez niego. Brał to co był w stanie dostać, czekał na mnie, aż wrócę z baru, co czasami było bardzo późną nocą. Nigdy nie naciskał na seks, nigdy nie kłócił się i nie 2
Ignite – R.J. Lewis narzekał na moją pracę. Po prostu trzymał mnie w ramionach tuląc i słuchał kiedy opowiadałam o pracy. - Jak tam Lexi dzisiaj wieczorem? – zapytał pewnego razu kiedy wróciłam do domu i padłam na łóżko obok niego. - Nie było jej dzisiaj – odpowiedziałam. Zesztywniał koło mnie – To kto cię podrzucił? - Stacey. Mieszka na końcu ulicy. Westchnął – Wiesz, że możesz do mnie w każdej chwili zadzwonić, żebym po ciebie przyjechał, prawda? - Wiem, Jax, ale czułabym zbyt duże poczucie winy, że wyciągam cię z domu, kiedy wiem, że jesteś padnięty jak pies. - Jeśli chodzi o ciebie, nigdy nie jestem za bardzo zmęczony – słychać było uczucie w jego głosie, z tak prawdziwą miłością, że czasem zapominałam o własnej niezależności. To przypominało mi, że byliśmy my dwoje i powinnam przestać z tą swoją szaloną obsesją na temat „na wszelki wypadek” - Kocham cię Jaxon – czule szepnęłam, odwracając się do niego twarzą. Leżeliśmy bok przy boku i mogłam widzieć go wyraźnie jak za dnia w świetle księżyca wpadającym przez okno. Czasami nie przykładałam dostatecznej uwagi na to jaki był przystojny. Mógł mieć każdą dziewczynę jaką tylko chciał, a mimo to był tutaj w łóżku ze mną, godząc się na moją zmianę i chęć bycia bardziej niezależną. - Kocham cię bardziej niż cokolwiek innego na tym świecie Sara – wyszeptał do mnie w odpowiedzi, głaszcząc mój policzek swoim kciukiem, jego dłonie były gruboskórne i szorstkie od pracy i poczułam mocne ukucie w sercu wiedząc, że robił to właśnie dla mnie.
3
Ignite – R.J. Lewis Pochylił się do mnie i przyłożył swoje usta do moich, wybudzając mnie z mojego pełnego zmęczenia stanu. Rozpływałam się w jego objęciach, pozbawiona oddechu przez to jak na mnie działał. Zachłannie ściągnęłam z niego ubranie i rękami przesunęłam w dół po jego silnej klatce piersiowej i twardym brzuchu. Nigdy nie miałam dość jego ciała, jego całego, tego wszystkiego. Od zrobił ze mną to samo, dopóki nie byliśmy ze sobą ciało przy ciele. Pomimo, że byliśmy ze sobą od ponad półtora roku, wciąż było coś nowego do odkrycia, wciąż uczyliśmy się tego co lubimy i posuwaliśmy się z tymi sprawami niezwykle wolno. Był bardzo troskliwy w każdym szczególe, nigdy nie pozostawiał mnie niezaspokojoną. Przyjmując to, ja nauczyłam się sprawiać jemu przyjemność. Jak tylko zniżyłam rękę aby wziąć w dłoń jego długość, jego ręka złapała moją i powstrzymała mnie wykonania mojego zamiaru. Oderwał się od moich ust i otoczył mnie swoim ramieniem tak, żebym była blisko niego jak to tylko możliwe. - Nie musimy tego robić – powiedział, dłonią delikatnie przesuwając po moich plecach – Jedynie leżenie w twoich ramionach jest wystarczające, żeby mnie zadowolić, mała. Czasami patrzysz na kogoś i pierwszą rzeczą jaką zauważasz wcale nie jest jego wygląd zewnętrzny, a głębia duszy. W momentach odosobnienia i pełnym spokoju zacisza widziałam jak dusza Jaxona rozświetlała się jaśniej niż wszystkie gwiazdy widoczne na niebie i jak magnes ciągnęło mnie do niego jak w stronę płomienia, wyczekując aby mnie rozpalił i pochłonął zanurzając w swoim pełnym nadziei świecie gdzie możliwe jest szczęście dzięki czułym słowom i delikatnym dotykiem.
4
Ignite – R.J. Lewis Jak na przykład w tej chwili. Był w stanie zadowolić się jedynie trzymaniem mnie w ramionach, nie zważając na jego osobistą potrzebę. Jego uczucie zadowolenia przenikało mnie na wskroś i oczarowana uśmiechałam się do niego, patrząc jak moja gwiazda błyszczy jak żadna inna. - Co sprawia, że mnie pragniesz? - Bo przecież jest tyle innych kobiet, które mógłbyś mieć. - Jesteś doskonała. - Daleko mi do doskonałości. - Ponieważ twoje wyobrażenie o doskonałości jest nie do osiągnięcia, mała. To dlatego nie możesz zrozumieć, że jesteś doskonała. Ale wierz mi, że jesteś. Dla mnie na tym świecie jesteś wszystkim i wiedziałem o tym od zawsze, zanim nawet jeszcze to rozumiałem, począwszy od momentu kiedy byłaś terroryzowana przez tą rudą sukę. - Jade Smith – to imię było wypalone w mojej głowie, w miejscu gdzie ukryte były wszystkie złe rzeczy, które mnie spotkały. - Zobaczyłem wystraszoną, smutną małą dziewczynkę, która zamknęła oczy i chciała odgonić od siebie daleko wszystkie te złe rzeczy, które działy się w jej małym świecie. – Jaxon przesunął palcem po moim podbródku, ze szczerością patrząc na moją twarz. – Za każdym razem czułem ukucie w sercu, kiedy krótkowłosa dziewczynka cichutko mijała mnie w korytarzu jak duch z wzrokiem wbitym w podłogę. Po prostu chciałem sprawić, by przestała tak cierpieć. Od zawsze wiedziałem gdzieś w głębi, że cię pragnę, ale nie byłem w stanie związać się, ponieważ byłem głupim
złodziejem,
który
rozpaczliwie
pragnął
być
najbardziej
wyluzowanym dupkiem w okolicy. - Osiągnąłeś to wszystko. 5
Ignite – R.J. Lewis - I nic z tego, nie sprawiłoby mi radości chociaż, gdyby nie ty, ja i tu i teraz w tym łóżku. Pocałowałam jego palec, kiedy był blisko moich ust. Chwilę później znów w dół zniżyłam dłoń, wcześniej wyczuwając jego twardość pod brzuchem. Tym razem udało mi się wziąć w dłoń jego podniecenie. Moment po tym, przycisnął swoje usta do moich i całując namiętnie przesunął się aby położyć się na mnie. Jaxon był jak ukryty wulkan energii, był tak dobry, że poznawał moje potrzeby bezbłędnie. Dobrze wiedział, że nie może być za brutalny z moimi sutkami oraz, że delikatne ssanie i muskanie mojego najczulszego punktu sprawia, że staje się jeszcze bardziej mokra. Całowanie było istotną częścią naszej bliskości, tak jakby ciągle na nowo budowało nasz związek za pomocą mowy naszych ust. Podczas gdy palcami rozchylał fałdki mojej głębi, tworzył linię mokrych pocałunków w dół całego mojego ciała, rozkoszując się każdym jego kawałkiem. Kiedy już nie mogłam znieść ani chwili dłużej, z powrotem położył się na mnie. Całując mnie, złapał obiema rękami moje biodra i wśliznął się we mnie, wzdychając przy tym w moje usta zanim całkowicie się we mnie zanurzył. Zamarł i oparł spocone czoło o moje – Nigdy nie będę miał tego dość – wymruczał – Mogę to robić z tobą do końca mojego życia. - Pragnę, żeby tak było – powiedziałam blisko jego ust, łapiąc powietrze tak mocno jak bardzo jego wypełniająca mnie męskość odbierała mi zmysły. - Jesteś zbyt zmęczona. - Wcale nie. No cóż… - Ta, on mógł to robić przez cholerne godziny, ale ja wiedziałam, że przez to, że jesteśmy zmęczeni, nie będę mogła dotrzymać mu kroku.
6
Ignite – R.J. Lewis Jego ciało zatrzęsło się od cichego śmiechu jak tylko dotarła do mnie smutna prawda. - Ani słowa, Jaxon. Musnął wargami kąciki moich ust i wpatrywał się w moje oczy z pełnym uczucia miłości w spojrzeniu, które zawisło w powietrzu wokół nas. Znałam takiego Jaxona bardzo dobrze. Podczas naszej intymności, kochający mnie Jaxon, był stanie zapewnić mnie o swojej miłości jedynie tylko spojrzeniem. Czasami zamyślał się wpatrując się we mnie, tak jakby widział mnie pierwszy raz w swoim życiu. To był wrażliwy Jaxon, który sprawiał, że serce biło mi szybciej, a ciało rozpływało się w jego ramionach, sprawiał, że zalewało mnie uczucie gorąca jedynie tylko pod ciężarem jego przeszywającego wzroku. W tych momentach wszystko było idealne i nic innego nie istniało poza naszym łóżkiem. Byliśmy jedynie my. Gwałtownie wszedł we mnie, obserwując jak skręca mnie z przyjemności. Poruszał się we mnie w równym tempie, nie za wolno i nie za szybko. Zajęczał wraz ze mną i zacisnął dłonie na moich biodrach. Poczułam jego gorący oddech na swojej twarzy i pot na jego piersi. Przyspieszył mi oddech jak tylko poczułam zbliżające się w szybkim tempie szczytowanie. Z każdym ruchem przyciskałam coraz mocniej do siebie jego biodra, gorączkowo zasysając jego dolną wargę. O cholera! Wbiłam paznokcie głęboko w jego plecy i zawyłam kiedy uderzyła we mnie fala odrętwienia i czystej błogości. Podążył za mną ze swoim własnym uwolnieniem, uderzając we mnie mocno zanim zastygł w bezruchu. Poczułam pulsująca erekcję zanurzoną głęboko we mnie, która eksplodowała i wtedy zadrżał od swojego własnego orgazmu, chwytając mnie tak jakbym zaraz miała zniknąć, będąc pod nim. - Doskonała – powtórzył ponownie przy mojej szyi – Rozumiesz?. Jesteś doskonała, Sara. Cholernie doskonała. 7
Ignite – R.J. Lewis - Zupełnie jak ty – uśmiechnęłam się w ciemności, zadowolona z życia i bycia z tak przystojnym mężczyzną. - Nie – potrząsnął głową, spojrzał w dół na mnie i powiedział z poważnym spojrzeniem i czułością w oczach – Nie zasługuję na ciebie, ale zamierzam zrobić wszystko co w mojej mocy, by cię uszczęśliwić. Nie masz
pojęcia
co mi
zrobiłaś.
Jestem
owinięty
wokół
twojego
najmniejszego paluszka. Kochanie, masz moje serce w swoich dłoniach. Jest twoje. I wcale nie chcę go z powrotem. Miłość mojego życia zawsze była przy mnie. To ty. Jesteś nią dla mnie, mała. Jestem cały twój i zawsze będę. - Jesteś tego pewien? – z uśmiechem na ustach, drażniłam się z nim, nie chcąc przyznać, że trochę było powagi w tym pytaniu. - Dlaczego miałbym nie być pewny? Wzruszyłam ramionami – Może w końcu będziesz miał mnie dość, będziesz znudzony moim ciałem. Zachichotał – To niemożliwe. - Dlaczego? - Ponieważ jesteś dla mnie wszystkim. - W jakim sensie? - W każdym – Mówił prawdę. Byłam dla niego wszystkim. Jego dopełnieniem, ale mój własny brak poczucia pewności, miał nade mną władzę i słowa Lucindy krążyły w mojej głowie i kuły mnie prosto w serce. Dzisiaj jesteś dla niego wszystkim, a co będzie jutro? Nieoczekiwanie, może zostawić cię pewnego dnia, ze złamanym sercem. Do końca nie możesz polegać na jego słowach. ****
8
Ignite – R.J. Lewis Żałowałam, że nie mogę się cofnąć w czasie i za wszelką cenę uniknąć spotkania z Lucindą tamtego dnia, żeby nie być tak popieprzoną. Byłam taka szczęśliwa przed naszą rozmową. Nie miałam wątpliwości, że ktoś kogo kocham i cenię mógłby być w stanie zdradzić mnie lub zostawić póki nie usłyszałam od niej tych wszystkich słów. Moje serce w jakiś sposób stwardniało, broniąc się przed potencjalnym bólem i gniewem, którego nie byłam w stanie uzasadnić. Miałam do siebie pretensje o to, że trzymałam to w zanadrzu ponieważ widziałam, że wpływa to na nasze relacje. Byłam bardziej powściągliwa i ciągle potrzebowałam zapewnienia. Mimo to nie potrafiłam otworzyć się na tyle przed Jaxonem i powiedzieć jemu o rozmowie z jego matką. Wtedy pewnie by do niej zadzwonił i mógł mieć pretensje, a ja nie chciałam zawieść jej zaufania, ale przez to w tym samym momencie nie będąc z nim szczera, jego również zawiodłam. Cholera, jak do tego doszło, że pozwoliłam się złapać w sam środek tej nieciekawej sytuacji? Obydwoje tak dużo dla mnie znaczyli i postawienie ich przeciwko sobie, było ostatnią rzeczą jaką chciałabym zrobić. W końcu mieli ze sobą wspaniały kontakt i nie chciałam być powodem dla którego miałoby się to wszystko zepsuć. Przełknęłam to z trudem i ciągnęłam to przez następny rok. Egzaminy był wrzodem na tyłku, ponieważ z ledwością mogłam się skoncentrować. Byłam ciągle skrępowana przez własne poczucie niepewności, do tego dochodził brak snu, ponieważ mocno uderzała we mnie zwiększona ilość zmian nocnych w pracy. Stałam się kłębkiem nerwów. Na domiar tego wszystkiego, każdą wolną chwilę spędzałam w bibliotece, ponieważ nie mogłam stracić stypendium na samym początku mojej nauki.
9
Ignite – R.J. Lewis Widziałam Jaxona coraz rzadziej i rzadziej. Czasami pokazywał się w barze podczas mojej zmiany wciąż w brudnych ubraniach z pracy, zadowolony obserwował mnie, kiedy popijał piwo z Trevonem. Nawet brudny, przyciągał wzrok i każda dziewczyna w barze zauważała go. Oczywiście czasami brał prysznic zanim się pojawił i kiedy tak było, wtedy dosłownie lgnęły do niego jak ćmy do światła, a ja uśmiechałam się w sposób w jaki każdą z nich po kolei spławiał, otwarcie mówiąc, że jest zajęty. Niektóre z nich były piękne. Nie w takim sztucznym słowa znaczeniu, ale naprawdę piękne i niesamowicie miłe. Kiedy słyszały, że jest zajęty, nie próbowały dalej i nie naciskały na niego, a przyjmowały to z klasą i życzyły mu jak najlepiej. Mimo to, nie cierpiałam tego. Miałam czarne myśli i zastanawiałam się czy odmawia im tylko i wyłącznie dlatego, że jestem w tym samym pomieszczeniu co on. Był świetnym pozerem, ze świetną umiejętnością flirtowania, nawet wtedy kiedy nie miał ochoty posunąć się dalej. Tak było zanim staliśmy się parą, ale czy ktoś taki byłby w stanie zmienić się w przeciągu chwili? Podpowiadały mi myśli. Nie sądzę Sara. Ludzie nie zmieniają się tak szybko, a Jaxon zawsze z trudem przyjmował zmiany. I wtedy pewnej nocy, podczas mojej zmiany, moje najgorsze obawy przybrały prawdziwe oblicze. To była piątkowa noc i bar był wypełniony po
brzegi.
Biegałam
jak
oszalała,
serwując
drinki,
przyjmując
zamówienia, rozmawiając ze stałymi klientami, którzy znali mnie dobrze. - Jasna Cholera – usłyszałam jak znajomy głos zawołał – Sara! – Odwróciłam się i stanęłam twarzą prosto w pierś naprawdę wysokiego faceta. Podniosłam wzrok na jego twarz i uśmiechnęłam się szeroko. - Doug! – Doug Mackenzie, jasna cholera. Gdyby nie ta jego charakterystyczna twarz, nie wiedziałabym kto to jest. Był teraz ogromny, 10
Ignite – R.J. Lewis tej samej wysokości ale do tego pokryty mięśniami. Zachichotałam w głębi wspominając niezgrabnego i wychudzonego chłopaka, którego znałam dwa lata temu i nie mogłam się doczekać, aby wrócić do domu i wszystko opowiedzieć Jaxonowi. - Jak się masz? – zapytałam, zauważając, że Lexi zatrzymała się nagle, żeby go obejrzeć. - Świetnie, dwa tygodnie temu przeprowadziłem się do Winthrop. - Wspaniale. A co tu porabiasz? - Mam certyfikat z fitnessu. A dokładnie trenera fitness, a miasto to najlepsze miejsce, żeby to robić, co nie? Przytaknęłam – Absolutnie. Tutaj jest sporo grubych ludzi. Zaśmiał się – No, to prawda. A co u ciebie? - A no, dobrze. - To twoja praca w pełnym wymiarze. - Nie, studiuję na uniwersytecie. Prawo. W przeciągu paru miesięcy powinnam skończyć drugi rok. - Cholera. To super – szczerze uśmiechnął się do mnie. Jego brązowe oczy błyszczały na tle opalonej twarzy – wciąż, umawiasz się z Jaxonem Barlow? Pamiętam, że byliście nierozłączni. - Nierozłączni? Ja bym tak tego nie określiła. - A ja tak i każdy inny kogo zapytasz też. Byłem załamany kiedy zaprosił cię na bal maturalny. Parsknęłam. – Co za stek bzdur, nawet mną nie okazałeś zainteresowania! Obdarzył mnie zdziwionym spojrzeniem – A właśnie, że tak. Byłem bardzo tobą zainteresowany. 11
Ignite – R.J. Lewis - Nie prawda. Czekałam, aż mnie zaprosisz na bal i nie zrobiłeś tego, w zasadzie nikt inny tego również nie zrobił. Dlatego właśnie Jaxon mnie tam zabrał. – zaczerwieniłam się ze wstydu, przyznając się, że nikt inny mnie nie chciał. Wybuchł śmiechem. – To dlatego, że Jaxon groził, że zabije każdego, kto choćby spróbuje stanąć pomiędzy nim a tobą. Zamarłam, otworzyłam szeroko oczy i opadła mi szczęka – Co? - No, tak było. Był ode mnie silniejszy. Założę się, że nadal tak jest, co nie? Proszę powiedz, że jest teraz jakimś pętakiem. - Jest moim chłopakiem – cicho wypowiedziałam te słowa. Odwróciłam wzrok, próbując opanować się, mówiąc mu tą rewelację. - Wierz co, muszę wracać do pracy. Obsługujesz teraz jakiś stolik? - Taa, chłopcy czekają tam na tyłach na mnie. Kiwnął głową na stolik gdzie siedziało trzech wielkich gości, obserwujących nas. Kiedy zobaczyli, że patrzymy w ich stronę, zagwizdali, kibicując Dougowi. Idioci odnieśli błędne wrażenie. - Zaraz wracam – odeszłam zanim był w stanie odpowiedzieć i znalazłam cichy kąt w kuchni, udając, że uzupełniam pojemniki na słomki i serwetki. Byłam zła. Nie. Wściekła. Jak on mógł mi to zrobić? Dobrze wiedział jak bardzo źle znosiłam brak zainteresowania mną przed balem. Ja pierdolę? To był jeden z tych momentów, kiedy cieszyłam się, że nie było go tutaj i że był w domu z Trevonem. Pewnie straciłabym nad sobą panowanie i skopała mu tyłek. Okłamał mnie! Złapałam swój telefon z torebki, która była na zapleczu i głośno układałam sobie odpowiednio złośliwą wiadomość do niego. To było dziecinne i wiedziałam, że pożałuję tego później, ale byłam wściekła, że mnie okłamał. I kiedy myślałam, że 12
Ignite – R.J. Lewis już gorzej być nie może, niestety myliłam się. Jak tylko przeciągnęłam palcem po wyświetlaczu, zobaczyłam nieodczytaną wiadomość na swojej skrzynce z prywatnego numeru. Kiedy ją otworzyłam, mało nie upuściłam telefonu. Było w nim napisane: To twój niewierny chłopak. Jaxon nie jest taki jak ci się wydaje, co? Pod napisem było niewyraźne zdjęcie Jaxona, całującego dziewczynę. Zdjęcie było robione z boku, a dziewczyna była wysoka, szczupła i miała długie rude włosy, jej dłonie były zaciśnięte na kołnierzu koszuli Jaxona. Pomimo tego, że zdjęcie było niewyraźne, dobrze wiedziałam, że to on, było to jasne jak słońce. Łatwo rozpoznałam go po lekkim zaroście i ubraniu które kupił zaledwie parę miesięcy temu – czarny rockowy podkoszulek i ciemno niebieskie dżinsy. Łzy popłynęły mi z oczu. Trzęsłam się i nie mogłam złapać oddechu. Szczęka zaczęła mi drżeć i zęby obijały się o siebie nawzajem, kiedy zszokowana wpatrywałam się w swojego niewiernego chłopaka, nie mogłam powstrzymać łez. - Sara, gdzie jesteś, zdziro? Zalała nas fala klientów i… - Lexi przestała mówić na moment. Potem podeszła do mnie z boku i złapała za ramię. – Dlaczego płaczesz? Co się do cholery stało? Nie byłam w stanie jej odpowiedzieć. Podążyła wzrokiem za moim spojrzeniem i westchnęła, wyrywając mi telefon z ręki, żeby lepiej się przyjrzeć. Co to kurwa jest? Czy to Jaxon? – Kiedy nie odpowiedziałam jej złość była równie duża jak moja. – Chcesz, żebym mu skopała dupę, Sara? Zrobię to. Zrobię to nawet teraz, jeśli tylko zechcesz! - Co się z wami dzieje? Tam jest naprawdę tłok – powiedziała Tracey, dołączając do nas. Pojawiła się dość zestresowana, jej zazwyczaj dokładnie ułożone włosy blond, nie wyglądały za dobrze. – Potrzebuję was tam dziewczyny. Ledwo daje radę.
13
Ignite – R.J. Lewis - Daj mi dwie sekundy, zaraz wrócę i wezmę zmianę za Sarę, Trace – odwróciła się do mnie i pogładziła mnie po plecach. – Jeśli sprawy przybiorą zły obrót, może przyjść i zostać u mnie, ok.? Idź do domu i rozerwij go na strzępy. - Nie mogę w to uwierzyć – wyrzuciłam z siebie przez drżącą szczękę. – On mnie zdradził, Lexi. Zdradził mnie! - Hej, wiem jak się czujesz. Trevon był równie rozpustny i pełen gówna na początku. Całowanie innych dziewczyn było najmniejszym z moich zmartwień. Jaxon wciąż jeszcze jest młody… - On mnie zdradził! – Nagle czysta furia wydostała się z mojego pełnego pożałowania stanu. Złapałam za torebkę i wciągnęłam płaszcz. - To skurwiel. Pieprzony skurwiel! – byłam zbyt skupiona na własnej wściekłości, żeby podziękować Lexi za wzięcie mojej zmiany. Przed nimi było parę ciężkich godzin, beze mnie na miejscu. Były dla mnie dobrymi przyjaciółkami i zamierzałam im to wynagrodzić. Cieszyłam się, że tego dnia wzięłam samochód do pracy. W piątki nie miałam zajęć, więc kiedy ten skurwiel wrócił do domu z pracy, wciąż kręciłam się jeszcze i mogłam wziąć samochód. Nawet nie mam pojęcia jak dotarłam do mieszkania. Ledwo mogłam się skoncentrować na myśleniu, ponieważ moje ciało o mały włos nie eksplodowało i zalało mnie falą wściekłości, która we mnie wrzała. Ściskało mnie w piersi tak, że każdy oddech stanowił dla mnie wyzwanie. Dzięki Bogu, że dzieliło mnie od domu pięć minut drogi, bo inaczej nie dałabym rady dotrzeć do niego. Dom? Zadrwiłam. To żart. To miejsce już nie było dla mnie domem, nie wtedy, kiedy mieszkałam w nim z takim łajdakiem. Zdrada. O mój Boże. On mnie zdradzał. 14
Ignite – R.J. Lewis Z iloma kobietami już to zrobił? Szybko prześledziłam momenty kiedy powinien być z Trevonem, wiedząc, że prawdopodobnie była to jedynie przykrywka, żeby mógł bawić się z jakimiś głupimi dziwkami za moimi plecami. Kiedy już zaparkowałam samochód, spojrzałam na zdjęcie i zalała mnie nowa czysta, niczym nieskrępowana fala wściekłości. To było to. To było lepsze niż złamane serce – myśl o uczuciu które w końcu się we mnie obudziło, dotarło do mnie. Usłyszałam telewizję
w naszym mieszkaniu, kiedy trzęsąc się
otwierałam zamek. Byłam w prawdziwej rozsypce przez wrzącą we mnie adrenalinę i furię, ale jakimś cudem udało mi się wejść do środka wyglądając w miarę na spokojną. Widziałam jak skurwiel uśmiecha się do mnie siedząc na kanapie obok Trevona, obydwaj mieli konsole do gier w rękach i grali w jakąś grę, w której w coś strzelali. Jakoś podeszłam do nich i stanęłam obok jednego końca kanapy, z wzrokiem, który mógłby zabić tysiące małych niewinnych kociaków. Wtedy odwrócił się do mnie, spojrzał na mnie i szeroki uśmiech pojawił się na jego twarzy. - Hej kochanie, jesteś dzisiaj wcześniej w domu. Ścisnęłam telefon w dłoni, drapiąc plastikową osłonę. - Czyżby moje nieoczekiwane przybycie zrujnowało twoje plany? Nagle przestał grać, słysząc mój ton, który za chwilę miał przekroczyć granicę panowania nad sobą. - Jakich planów? - Och, no nie wiem, może przelecenie kilku dziewczyn, za moimi pieprzonymi plecami? – wyrzuciłam z siebie. Raz po raz zalewała mnie wściekłość i przepływała przez moje ciało jak fala tsunami. Trevon 15
Ignite – R.J. Lewis zszokowany otworzył szeroko oczy – No facet, to ja chyba powinienem już iść - obydwoje nie zarejestrowaliśmy tego. Jaxon patrzył na mnie zszokowany. Boże, skurwiel potrafił udawać. Ledwo dostrzegłam w pośpiechu wychodzącego z mieszkania Trevona. Temperatura otoczenia nagle wzrosła, tak samo jak moja wściekłość. - O czym ty mówisz Sara? – zapytał spokojnie. Och, teraz zamierza tak spokojnie mnie okłamywać, hę? To jedynie pogorszyło mój dotychczasowo w miarę opanowany stan. - Ty pieprzony kłamco! – wrzasnęłam, wskazując na niego palcem, krzycząc i wyklinając go. – Jak możesz siedzieć tutaj i kłamać mi w żywe oczy? Ty zdradliwa kupo gówna! Ufałam ci! Teraz był już na nogach, widać było panikę na jego twarzy, kiedy ruszał w moją stronę. Podszedł i złapał mnie w ramiona, ale odsunęłam się – Nie waż się mnie dotykać! - Sara, ja nie wiem o czym ty do mnie mówisz… - PRZESTAŃ KŁAMAĆ! – Bolały mnie struny głosowe kiedy umieściłam w nich całą swoją histerię. - Kotku, ja nie kłamię. - Nawet nie próbuj kurwa, już więcej tak mnie nazywać! Nie jestem twoim kotkiem i już nigdy nim nie będę, ty zdradziecka kupo gówna! Włożył dłonie w swoje włosy, kiedy zaczęła w nim wzrastać panika – Sara, nigdy cię nie zdradziłem! - Za dużo pizd by o tym opowiadać, co? – zadrwiłam z niego z obrzydzeniem. – Pakuj swoje pieprzone graty i wypierdalaj z mojego
16
Ignite – R.J. Lewis życia! – nie byłam świadoma tego, że płaczę, póki nie poczułam słonego posmaku w swoich ustach. - Dlaczego do diabła uważasz, że cię zdradziłem?! Powiedz mi! Ja nie kłamię. Jasna cholera, Sara ja naprawdę nie kłamię! - Ty pieprzony łajdaku. Jeszcze po tym wszystkim dalej kłamiesz! – rzuciłam w niego telefonem, tak mocno, jak tylko potrafiłam, że ledwo go złapał zanim nie roztrzaskał się z hukiem o ławę. Widziałam jak po niego sięga, ale nie chciałam być w jego pobliżu. Pobiegłam do łazienki, zatrzasnęłam za sobą drzwi i usiadłam na toalecie. Zamknęłam oczy i zaczęłam płakać, trzęsąc się jak oszalała ze złości i bólu. - Sara, otwórz drzwi! Jesteś w błędzie, kotku. Otwórz drzwi – prosił po drugiej stronie. - Spieprzaj! – Ryknęłam, czując ból gdzieś głęboko wewnątrz. Zaczęłam ciągnąć się za włosy, tak mocno jak tylko zdołałam, żeby wyprzeć ból, który trawił mnie od środka. - Posłuchaj mnie, Sara. Nie zdradziłem cię. Otwórz drzwi. - Wciąż jeszcze kłamiesz. - Nie kłamię. Ja… - Idź sobie! - Pozwól mi wyjaśnić… - Tu nic nie ma do wyjaśniania! Pakuj swoje manatki i wynocha! - Nie zdradziłem… - Wynocha. - Na miłość Boską. Przestań mi przerywać, Sara i pozwól mi powiedzieć! Otworzyłam szeroko drzwi i patrzyłam w jego skupioną twarz. 17
Ignite – R.J. Lewis - Tu nie ma nic do wyjaśnienia, ponieważ tego nie da się wyjaśnić. - Ja potrafię. - Zejdź mi z drogi – przeszłam obok niego, ale on zatrzymał mnie, próbując położyć dłonie na moich ramionach. - Nie dotykaj mnie! I zejdź mi z drogi! - Najpierw porozmawiajmy! - Nie możesz tak robić, zejdź mi z drogi! – Bezsilna stałam przed nim kiedy gniew ryczał mi w głowie. Próbowałam go popchnąć, ale nie ruszył się. Ścisnęłam go za ramiona, próbując sprawić mu ból, żeby zszedł mi z tej pieprzonej drogi, ale on tego nie zrobił i cały czas wielokrotnie powtarzał mi, żebym się uspokoiła i pozwoliła mu wytłumaczyć. Rzuciłam się na niego i zaczęłam okładać go pięściami po piersi, wrzeszcząc, żeby się ruszył. Chwilę później uderzyłam go w twarz tak mocno jak tylko potrafiłam. Zszokowany cofnął się z szeroko otwartymi oczami. W tym momencie uważałam, że na to zasłużył. I byłam z siebie zadowolona z tego, co zrobiłam, ponieważ sprawiając mu fizyczny ból poczułam ulgę dla swojego wewnętrznego cierpienia. Swędziała mnie ręka, aby uderzyć go jeszcze raz. Gdzieś w głębi wiedziałam, że to był początek końca i czasem ataki na niego mogły być jedynie gorsze. Jego oczy zaczerwieniły się od powstrzymywania łez. Wyglądał na całkowicie zdruzgotanego i zranionego przeze mnie i widziałam jak próbuje z całych sił opanować swój własny gniew. Wyglądał jakby walczył ze sobą, bezradny i zagubiony. Nienawidziłam siebie za to, że to spojrzenie roztapiało moje dotychczasowe zimne serce i że żal, że go tak zraniłam zaczynał pojawiać się w moim sercu. Starałam się z tym walczyć ponieważ chciałam czuć wściekłość. Gniew sprowadzał mnie do takiego poziomu, że nie czułam nic. To było jakbym była na haju, złość uwalniała mnie i napawałam się tą
18
Ignite – R.J. Lewis chwilą ale w momencie kiedy odpuszczała sprawiała, że chciałam się pełzać po podłodze z poczucia winy. Stałam, oniemiała odkrywając, że podobało mi się to co zrobiłam. O co kurwa w tym chodziło? - Nie zdradziłem cię – szepnął Jaxon, zachowując dystans pomiędzy nami. – To było dwa tygodnie temu, kiedy powiedziałem ci, że jadę odebrać Trevona z klubu, ponieważ był cholernie pijany. Wszedłem do klubu próbując go znaleźć, ponieważ nie było go na zewnątrz, gdzie się umówiliśmy i nie odbierał swojego telefonu kiedy próbowałem dzwonić do niego. Jakaś dziewczyna podeszła i próbowała mnie macać, powiedziałem jej, żeby przestała, ale ona nie posłuchała. Potem złapała mnie i próbowała pocałować, to trwało zaledwie sekundę zanim udało mi się ją od siebie odepchnąć. I to właśnie jest na tym zdjęciu. Możesz sama zobaczyć, że mam szeroko otwarte oczy ze zdziwienia, a rękami zapieram się o jej ramiona na chwilę przed odepchnięciem jej. - To czemu mi o tym nie opowiedziałeś? – odcięłam się, czując, że złość znów we mnie wzrasta, tyle tylko, że dużo słabsza niż poprzednio. - Właściwie z kilku powodów – jego głos był beznamiętny tak samo jak i jego spojrzenie. – Po pierwsze, przywykłem do tego, że dziewczyny rzucają mi się na ramiona. Od paru lat walczę z tego typu sytuacjami. Nawet w barze przy tobie, podchodzą do mnie. Nigdy ja nie podchodzę do nich pierwszy. Nigdy nie wprowadzam ich w błąd. Nie flirtuję. Nie próbuję niczego, co chociażby w małym stopniu sprawiło, że stracisz do mnie zaufanie. Nie zaprzątałem sobie myśli tym co się tam wydarzyło. Nie pomyślałem o tym ponieważ ona zaledwie dotknęła moich ust. To trwało zaledwie sekundy. A poza tym gdybym ci o tym powiedział, takiej reakcji jak dziś mógłbym się spodziewać. Po co do diabła mam się przed
19
Ignite – R.J. Lewis tobą otwierać, kiedy oskarżasz mnie o to, że jestem przyczyną tego co robi inna osoba? - Okłamałeś mnie z przeoczenia. Mogłeś powiedzieć mi i nic takiego by się nie stało… - To nie prawda – przerwał mi, chłodnym tonem. – Winiłabyś mnie o coś, tak jak zwykle. Nie umiem już z tobą właściwie postępować. Od kilku ostatnich miesięcy prowadzisz ze mną bitwę, chodzę jak po rozżarzonych węglach, przez cały pieprzony czas, ponieważ zachowujesz się irracjonalnie, wściekasz się i zamykasz w sobie, a ja nie wiem co takiego zrobiłem, żeby sobie na to zasłużyć. - Kłamałeś – powiedziałam zwyczajnie. Nie chciałam słuchać o mojej winie. Byłam zbyt dumna, by myśleć, że moje postępowanie jest złe. W mojej głowie robiłam słusznie. W swojej głowie zaprzeczałam nawet sobie samej jak bardzo popieprzona jestem. - Jesteś kłamcą. Co przypomina mi, że wpadłam dzisiaj wieczorem w barze na Douga. - Doug? - Doug Mackenzie. - Ok.? – wyglądał na zdezorientowanego, nie mający pojęcia do czego zmierzam. - Powiedział mi, że chciał mnie zaprosić na bal maturalny, ale ty zastraszyłeś każdego chłopaka w szkole, który chciał ze mną pójść. Zajęczał z irytacji i wsadził dłonie we włosy, patrząc w sufit z niedowierzania. - Chryste Sara, to było prawie trzy lata temu.
20
Ignite – R.J. Lewis - Nie więcej niż dwa, ale to bez znaczenia, to mogło być nawet i dziesięć lat temu. Ten właśnie fakt przypomina mi, że mnie okłamałeś! Dobrze wiedziałeś jak bolało mnie to, że nikt nie chciał mnie zaprosić i jak to wpłynęło na moją samoocenę. - Nie chciałem, by ktoś cię wykorzystał tej nocy, chciałem żeby to było coś wyjątkowego dla ciebie, bez przymusu poddania się jakiemuś dupkowi, który pragnąłby jedynie twojego ciała. - Wcale, że nie, jesteś po prostu egoistą i chciałeś mnie mieć jedynie dla siebie. - Dokładnie tak było – chętnie się ze mną zgodził. Językiem przeciągnął po swojej dolnej wardze i zrobił krok w przód, zniżając się do mojego poziomu. – Chciałem cię chronić. Chciałem, abyś była szczęśliwa. Chciałem zatrzymać cię dla siebie i zobaczyć twój uśmiech. Chciałem być tym facetem, któremu ofiarujesz ten uśmiech i kiedy myślę o tym, uświadamiam sobie jak bardzo usychałem z tęsknoty za tobą. Już wtedy wiedziałem, że cię kocham i pragnąłem mieć cię, zanim inny facet to zrobi i nie tylko chodziło o seks. Sara, ale o całą ciebie, byłem przerażony tym, że zakochasz się w jakiś chłopaku, a ja przegapię swoją szansę. - Egoista – Byłam na tyle bezczelna by to powtórzyć, trzymając się wciąż swojego gniewu. Wypuścił ciężko powietrze z rozczarowaniem na twarzy. – Nie wiem dlaczego to zrobiłem. Otwieram przed tobą serce, a ty masz to gdzieś. Dobra, masz rację jestem egoistą. Czy to właśnie chcesz usłyszeć? Masz rację Sara, jestem egoistą i kłamcą. Przepraszam. - To nie ma znaczenia, Jaxon. - Ta, jasne – przetarł swoje czerwone oczy, ze zrezygnowania opadły mu ramiona - W takim układzie na czym stoimy? 21
Ignite – R.J. Lewis Wzruszyłam ramionami. – Nie wiem. - A czy w ogóle cię to obchodzi? Znów wzruszyłam ramionami. Drżącym głosem niepewności i z psychicznym bólem z uwagi na moje zachowanie, które było dla niego wyraźne – Sara, Ja… ja cię kocham, ok.? Nie chcę być bez ciebie. Proszę wybacz mi. Niczego już przed tobą nie będę ukrywał. Proszę, porozmawiaj ze mną. Powiedz co czujesz. Jak się czułam? Jakbym była zdradzona. Jakby jego wytłumaczenie było słabe. – Nie wiem, jak ci mogę zaufać Jaxon. - Dobrze, kto więc wysłał to zdjęcie? Na pewno widział, że ją odepchnąłem od siebie. Dowód jest właśnie tam… - Nie wiem kto to wysłał, numer jest prywatny. Przeczytałeś wiadomość, prawda? - To ktoś kogo znasz, Sara. Ktoś, kto ma twój numer i chce takiej właśnie reakcji pomiędzy nami. Ktoś kto chce nas rozdzielić. - Czemu komuś mogłoby na tym zależeć? – zadrwiłam, krzyżując ramiona na swojej piersi – To nie ma sensu. Nie mam wrogów. Ale to… - Odpuść sobie, ok.? Nie chcę o tym teraz rozmawiać. Nie chciał, ale rozmawiał, potem poszliśmy do łóżka, każde po swojej stronie materaca, z ogromną dzielącą nas przestrzenią pośrodku. Kiedy usłyszałam, że zasnął, wymknęłam się z łóżka, łapiąc swój telefon. Powiększyłam fotografię i zobaczyłam, że rzeczywiście oczy Jaxona były szeroko otwarte i był w swego rodzaju obronnej postawie, ale zdjęcie było cholernie niewyraźne, żeby mieć pewność. Dlaczego pomyślałam o najgorszym, jeśli chodzi o niego. W głębi mojego serca wiedziałam, że mówi prawdę. 22
Ignite – R.J. Lewis Tylko… czemu ktokolwiek chciałby nas skłócić? Ktoś kto miał mój numer, ktoś kogo znałam i być może nigdy nie będę miała okazji wiedzieć kto.
Rozdział 9 Po tej kłótni nigdy już nie wróciliśmy do normalnego życia. Dwa tygodnie rozmawialiśmy półsłówkami, nie chciałam być w jego pobliżu. Ignorowałam go jak przychodził do baru, aż po jakimś czasie przestał przychodzić. Za każdym razem szukałam jakiejś wymówki, żeby nie spędzać z nim czasu: umawiałam się z Lexi, uczyłam się w bibliotece, odrabiałam pracę domową, chodziłam na wykłady, brałam więcej zmian w pracy. Nieoczekiwanie wszystko co robił doprowadzało mnie do szału. Kiedy zostawił naczynia w zlewie, dostawałam białej gorączki. Jedna z takich sytuacji spowodowała kłótnię, której rezultatem było rzucenie talerzem o podłogę. Wściekałam się kiedy nie robił swojego prania, za zostawianie brudnych ubrań na podłodze, nie opuszczanie deski klozetowej kiedy już skończył, za nie respektowania mojej prywatnej przestrzeni kiedy próbował mnie dotknąć,
ciągnęło się to w
nieskończoność. Im więcej dni mijało, tym częściej byłam świadkiem jego zwątpienia w swoją pewność siebie. Co raniło mnie najbardziej to patrzenie na ból, który mu wymierzałam, ale nie byłam w stanie powstrzymać się sama od tego. Robiło mi się niedobrze od spojrzenia pełnego klęski na tej jego przystojnej smutnej twarzy i to sprawiało, że jeszcze bardziej chciałam go unikać. Co to za zmiana? Ciągle czekałam, aż mi przejdzie i wrócę do swojego dawnego zachowania, ale tak się nie stało.
23
Ignite – R.J. Lewis Kiedy spędzaliśmy ze sobą czas, jakkolwiek rzadko by to nie było, kończyliśmy na awanturze, gdzie ja krzyczałam na niego, żeby zostawił mnie w spokoju i kiedy tego nie robił, popychałam go i biłam po twarzy, robiłam wszystko co mogłam, żeby zszedł mi z drogi. Zajmowało mi godziny, żeby dojść do siebie po ataku wściekłości i wtedy poczucie winy zajmowało miejsce mojej złości, wtedy czołgałam się z powrotem do mojego emocjonalnie roztrzęsionego chłopaka, błagając go o wybaczenie. Przyjmował mnie taką jaką byłam mu w stanie ofiarować ponieważ jego miłość do mnie była tak oczywista. Moja koncentracja obniżyła się z powodu mojego życia w takim związku. Nie chciałam wierzyć w to, że robiłam coś źle i o wszystko obwiniałam jego. Pozwoliłam sobie wierzyć, że to on był przyczyną naszych awantur i w ten sposób przyczyną tego dlaczego byłam tak przybita. Marnie mi poszły egzaminy i dlatego też, darłam się na niego jeszcze bardziej niż wcześniej. W pierwszy letni tydzień po skończonym drugim roku szkolnym, wzięłam pełny etat w barze, a nawet i podwójne zmiany, aby tylko nie wracać do domu. Kiedy wracałam do mieszkania wcześnie rano, spałam na kanapie tłumiąc w sobie wściekłość, widząc rzeczy Jaxona porozrzucane wszędzie, które zaburzały wystrój całego mieszkania. Jezu, nie byłam w stanie sobie nawet przypomnieć kiedy ostatnio się kochaliśmy. Moim jedynym celem stało się osiągnięcie orgazmu tak szybko jak to tylko możliwe. Przestałam sprawiać mu przyjemność i pozwalać aby on mi mógł sprawiać oralną przyjemność. Były dni kiedy byłam na wpół szczęśliwa, kiedy spędzaliśmy czas ze sobą gdzieś wychodząc. Kiedy wychodziliśmy poza mieszkanie to odwracało naszą uwagę od kłótni. Przyjmował z godnością moje napady szału w miejscach publicznych i wykazywał możliwą wyrozumiałość, ale widziałam, że był już tym zmęczony i ciężko mu było złapać powietrze kiedy mój gniew wchodził na wyższy poziom. Zawsze starał się opanować 24
Ignite – R.J. Lewis i zachować spokój. Kulminacja nastąpiła pewnej nocy w pracy. Jaxon wciąż kręcił się w pobliżu i tym mnie wkurzał, ponieważ wciąż na mnie patrzył i oczekiwał ode mnie, żebym zostawiła na kilka minut swoją pracę i poświęciła mu chwilę uwagi. Praktycznie byłam na niego zła przez cały ten dzień, bo zniszczył moją nową firmową koszulkę, wrzucając ją do prania ze swoimi brudnymi ciuchami z pracy zanim ją włączył. Dostałam wścieku, co skończyło się na kopaniu pralki i przeklinanie go, pomimo jego obietnic, że kupi mi nową dokładnie taką samą. - Tu nie chodzi o nową koszulkę! – wrzeszczałam na niego, czując, że puchnie mi mózg ze wściekłości – Tu chodzi o to, że ty kurwa po prostu nie myślisz, Jaxon. Tak więc, pod wpływem tej furii, która nadal przeze mnie przenikała, zrobiłam coś, czego miałam żałować przez lata. Kilka stolików dalej od Jaxona, pozwoliłam mężczyźnie przy innym stoliku poderwać mnie. Przywykłam do flirtowania i paru facetów miało czelność złapać mnie za tyłek, gdy byli pijani, ale nigdy nie poświęcałam im chwili uwagi. Nienawidziłam obskurnych flirtujących ze mną facetów, których spotykałam na każdym kroku, kiedy byłam za barem podczas mojej zmiany, ale wiedziałam, że tej nocy Jaxon mi się uważnie przygląda i nie mogłam na to nic poradzić, ale chciałam aby poczuł się zazdrosny. Nawet nie pamiętam jak gościu wyglądał, poza tym, że miał ciemne oczy i czarne włosy. Kiedy powiedział do mnie. - Hej ślicznotko – wtedy w odpowiedzi czarująco się uśmiechnęłam i powiedziałam. - Hello, ogierze – co zapowiedziało noc pełną zabawnego flirtu. - Czy zazwyczaj tak rozmawiasz ze swoimi klientami? - Jedynie z dobrze wyglądającymi. 25
Ignite – R.J. Lewis - W takim układzie mam dzisiaj szczęście. Zatrzymał mnie jak przechodziłam, robiąc sugestie czego ode mnie chce, a ja przez cały czas go do tego zachęcałam. Wtedy on zaczął się za mną kręcić, przechylać przez bar, dotykać mojego ramienia, a później jednym palcem przeciągnął w dół moich pleców, zatrzymując się tuż przy moim tyłku. Czułam się z tym źle, ale chciałam tym rozdrażnić Jaxona. Na jego twarzy widać było wściekłość, kiedy bezradnie mnie obserwował, ale nie wstał i nie odciągnął ode mnie mężczyzny. Po prostu mnie obserwował, załamany przyjmując moje przekroczenie granic zdrady na wprost przed nim. Praktycznie coś takiego nie powinno mnie rozzłościć, ale rozzłościło. Jak mój chłopak mógł obserwować coś takiego i nie interweniować? Czemu nie wstał i nie odgonił ode mnie tego pijanego faceta, a przynajmniej czemu nie ostrzegł go, żeby trzymał się ode mnie z dala? Nie zrobił nic tylko wpatrywał się we mnie martwym wzrokiem, ignorując wszystko co działo się wokół niego. W pewnym momencie wstał i wyszedł, ale nie zauważyłam tego. Odwróciłam się chwilę później do stolika przy którym siedział, ale jedynie co zobaczyłam to innych klientów siedzących przy nim. Po tym ignorowałam już tamtego faceta. Kiedy wróciłam do domu, nie byłam pewna co tam się stanie. Czy po prostu przemilczy to i zignoruje mnie? Czy zacznie rozmawiać ze mną na ten temat? Co potem nastąpi? Słychać było niepokój w moich krokach jak podchodziłam pod drzwi. Poczułam jak skręca mnie w żołądku, żeby odwrócić się i odejść, może pójść do Lexi i spędzić noc w jej mieszkaniu, aby nieco spuścić pary. Jaxon miał prawo być wkurzony i nie chciałam tam być. Co było dość ironiczne od kiedy zawsze był celem moich latających pięści. Kiedy 26
Ignite – R.J. Lewis weszłam do salonu i rzuciłam swoją torebkę na blat kuchenny, zaczęłam rozglądać się wokół. Wszystkie światła były włączone i słyszałam w łazience lecące strumienie wody. Jaxon brał prysznic. Przeszłam do jadalni, patrząc na niespodziewaną czystość wokoło. W zasadzie dopiero teraz zauważyłam, że całe mieszkanie błyszczało czystością. Nie było w zlewie brudnych naczyń, żadnego prania na podłodze, żadnych talerzy na ławie i żadnego też jedzenia, ani okruchów na kanapie. Kiedy on to zrobił? Podczas gdy się nad tym zastanawiałam, wyszedł z łazienki w niczym innym jak tylko w ręczniku owiniętym wokół jego pasa. Nienawidziłam siebie wtedy za to, że nie zatrzymałam się na moment i nie zauważyłam jego piękna. Był wtedy bardziej gorący niż całe piekło, ale nie odezwałam się, ta chwila trwała całą wieczność. Miał mokre włosy, które długością paru centymetrów wystawały ponad jego podbródek i z których skapywała woda, kiedy zastygnął w dziwnym bezruchu, żeby na mnie spojrzeć, chwilę później zaczęły się robić kałuże u jego stóp. - Posprzątałem – powiedział cicho, zauważając, że mój wzrok padał na kałuże. Jego głos był dziwnie chłodny, a jego wyraz twarzy był opanowany, ukrywał swoje emocje, także nie mogłam się przyczepić. Powietrze było ciężkie od wątpliwości. To sprawiało, że brakowało mi oddechu. To była cisza przed burzą. - Kiedy posprzątałeś? - W zasadzie sprzątam od paru dni, ale ani razu tego nie zauważyłaś – jego głos zabrzmiał w tonie oskarżenia. Od razu przeszłam do obronnego ataku. - A co, niby mam widzieć wszystko co robisz? – odcięłam się.
27
Ignite – R.J. Lewis - Wydaję mi się, że zauważasz każdy mały szczegół tego czego nie robię. - Co masz na myśli? - Ciągle ganisz mnie za to co robię źle, ale nigdy nie chwalisz mnie, że coś zrobiłem dobrze. - A co ty chcesz za to Jaxon, ciasteczko? - Nie, Sara, nie chcę ciasteczka. Przewróciłam oczami i przeszłam koło niego, ale delikatnie złapał mnie za ramię i odwrócił mnie do siebie – Dlaczego to zrobiłaś? - Niby co? - Dobrze wiesz co – wpatrywał się w moją twarz i ból przedarł się przez jego pełne opanowania oblicze. - A dlaczego tego nie powstrzymałeś? – odgryzłam się, patrząc na niego. - Czy tego właśnie chciałaś? Chciałaś żebym zareagował ze wściekłością? Co chciałaś przez to osiągnąć, Sara? - Dowód na to, że ci na mnie zależy. - Udowadniam ci każdego cholernego dnia, że mi na tobie zależy – wyrwałam ramię z jego uścisku. - No cóż, nie zamartwiaj się, do niczego nie doszło, ponieważ nie jestem taka jak ty. Nie pozwoliłabym jakiejś przypadkowej osobie mnie pocałować i na cokolwiek kurwa innego, co z nią robiłeś. - Dobrze wiesz, że nic nie zrobiłem – gniewnie odparł. - Nie obchodzi mnie to Jaxon – ruszyłam w stronę sypialni, a on podążył za mną, zatrzymując się w drzwiach, kiedy ściągałam swoje buty.
28
Ignite – R.J. Lewis - Sprawia ci przyjemność ranienie mnie? – zapytał, chwytając mocno za framugę, że aż zbielały mu kostki na dłoniach. - Och i znów będzie jakaś łzawa historia – gderałam. - Sprawia ci to przyjemność, prawda? Dlaczego? Co ja ci takiego zrobiłem? - Nic. Nic nigdy nie zrobiłeś. - Fantastyczna zmiana tematu, ale tak dla twojej wiadomości, mam za sobą długie godziny w pracy, Sara. Potem siedzę przez większość czasu tutaj i czekam na ciebie, aż wrócisz do domu, podczas gdy jestem rozbity. Spojrzałam na niego, zaciskając dłonie w pięści i zgrzytając zębami. - Cóż Jaxon, ja również pracuję godzinami, nikt cię nie zmusza do czekania na mnie, albo chodzenia i śledzenia mnie do mojej pieprzonej pracy. Jestem teraz cały czas zajęta. Staram się być lepsza. - A ja nie? - Ty nigdy nie skończyłeś tego gówna w swoim życiu – splunęłam, patrząc na niego z góry na dół z obrzydzeniem – Haruje jak wół, żeby stać się prawnikiem, żeby do czegoś dojść w życiu. A ty co zamierzasz zrobić ze swoim? Reperować samochody w jakimś obskurnym garażu przez całe swoje życie? Wziął głęboki oddech, a jego pierś zadrżała, tak jakby złapanie kolejnego oddechu było nagle dla niego za trudne – To teraz jest problem, z tym gdzie pracuję? - Problem jest taki, że nie chcesz robić nic lepszego. - Od kiedy to status społeczny jest taki ważny w życiu? Dobrze wiem, że nie zarobię tam miliona dolarów w ciągu roku, ale jest
29
Ignite – R.J. Lewis wystarczające by mieć to czego potrzebuję i zapewnić dobry byt dla nas obojga… - Sama sobie zapewnię byt – przerwałam mu, krzyżując ramiona na piersi. – Nie potrzebuję twojej jałmużny, zadbam o siebie sama. - Skąd ta twoja pieprzona obsesja niezależności, od dłuższego kurwa czasu? – uniósł głos z frustracji. – Jesteśmy parą! To znaczy, że mamy dbać o siebie nawzajem. To dlatego tutaj jestem. Robię to wszystko dla ciebie, mówiłem, że nie ma potrzeby, czy powodu, żebyś pracowała, ponieważ ja mam pieniądze… - Pieniądze, które zarobiłeś jako kryminalista! To ironia, ale w tym właśnie byłeś całkiem niezły! We włamywaniu się i okradaniu innych ludzi z ich ciężko zarobionych pieniędzy. Jak mógłbyś pomyśleć chociażby przez sekundę, że będę czuła się dobrze wydając tego typu brudne pieniądze? Chwilowo przymknął oczy, po czym nabrał oddechu i otworzył je znów. Spokojnie mówiąc – Rozumiem twoje rozterki, ale całkowicie skończyłem z tego typu gównem na zawsze. Spróbuj dać mi ostatnią szansę. - Tak tylko mówisz! Kurwa, kto wie, co ty tam jeszcze kombinujesz na boku? Być może kradniesz cały czas, jak i również pieprzysz dziewczyny za moimi plecami. Pewnego dnia wstaniesz i zostawisz mnie bez poczucia potrzeby poinformowania mnie o tym! - Nigdy bym cię nie zdradził! – Cała cierpliwość go opuściła i wyglądał jakby kipiał z wściekłości. W tamtej chwili po raz pierwszy widziałam go od tak mrocznej strony za wyjątkiem kiedy wpadł do mojego domu broniąc mnie przed moim ojcem. – I nie zrobiłem tego! Nigdy cię nie zawiodłem! Tej nocy po balu, obiecałem ci, że będę twój i
30
Ignite – R.J. Lewis tylko twój! Możesz mnie winić o wszystko inne, co zrobiłem źle wobec ciebie, ale nie możesz powiedzieć tego, że cię zdradziłem! - Widzę jak flirtujesz z dziewczynami cały czas – skłamałam i w zasadzie nie jestem pewna dlaczego to zrobiłam. Może chciałam wywołać jego reakcję, a może gdzieś w głębi chciałam uwierzyć, że to robił. Niedowierzał, zaciskając zęby tak głośno, że prawie słyszałam ich zgrzytanie. - Nigdy z nikim nie flirtowałem. Ani też nie próbowałem wściekać się z zazdrości, że rozmawiasz z jakimś pieprzonym pijanym półgłówkiem. Usłyszałam już wystarczająco. Nie chciałam stawić czoła tematu faceta z baru. Ruszyłam, żeby wyjść z sypialni, ale Jaxon nie chciał mnie przepuścić. – Rusz się! - Nie. Musimy to przedyskutować, Sara. Za każdym razem kiedy się kłócimy, uciekasz, a ja pozwalam ci odejść. I to nigdy nie kończy się dla nas dobrze. Stajesz się wtedy jedynie coraz bardziej zła. - Zamknij się i rusz się Jaxon! - Nie. Musisz ze mną porozmawiać… - A o czym tu gadać? - O NAS! – warknął, schylając głowę tak, żeby jego i moja twarz były od siebie zaledwie centymetry. – Masz mi natychmiast powiedzieć gdzie podziała się moja dziewczyna! - Zaginęła w tłumie dziewczyn, które pieprzyłeś, chcesz, żebym była bardziej szczegółowa? Otworzył szeroko oczy – Ale z ciebie suka?
31
Ignite – R.J. Lewis - No, ale przynajmniej nie jestem taką pieprzoną ofiarą losu, jak TY! – usiłowałam przedostać się pod jego ramieniem, ale ruszył do przodu i zablokował mnie. – Jaxon, jak Boga kocham, kurwa, RUSZ SIĘ! - Porozmawiamy o tym. - Nie, nie porozmawiamy! Nie możesz mnie zmusić do tego, żebym z tobą rozmawiała! - W takim układzie ja się nigdzie nie ruszę. Uważasz, że stale możesz stawiać na swoim, no więc pieprzyć to, ja również chce mieć od czasu do czasu coś do powiedzenia, Sara – on cały czas mówił, kiedy ja bezowocnie próbowałam go przepchnąć. – Przestań zachowywać się jak potępieniec i po prostu uspokój się. - Nie zmusisz mnie do tego! – Nigdy wcześniej nie był przyklejony do drzwi w taki sposób. Przy wcześniejszych awanturach stał i usiłował ze mną rozsądnie porozmawiać, ale jak tylko powiedziałam nie i żeby się przesunął, zawsze mnie przepuszczał – Rusz się, albo zadzwonię na policję! - I co im powiesz? – drwił ze mnie, ignorując jak silne stały się moje pchnięcia – Przestań się rzucać Sara… - z rozpaczy, że nie mogę przejść, zacisnęłam dłonie w pięści i zaczęłam go walić jak opętana w klatkę piersiową, wrzeszcząc, żeby się przesunął. Po mistrzowsku zablokował moje ciosy jedną ręką, którą przyłożył do piersi. Próbowałam nogą zrzucić z niego ręcznik, ale zrobił profesjonalny unik, wiedząc doskonale jak się bronić. - Nienawidzę cię! – wrzeszczałam i złapałam go za ramię, które trzymał blokując mi drzwi, zacisnęłam i wbiłam w nie swoje palce tak mocno i głęboko jak tylko potrafiłam. Zasyczał i złapał mnie za ramiona, mówiąc, żebym się uspokoiła, w trakcie gdy ja próbowałam dosięgnąć
32
Ignite – R.J. Lewis kolanem jego krocza. Popchnął mnie na drzwi, uderzenie tyłem głowy pozbawiło mnie na sekundę oddechu. - O co ci kurwa chodzi?! – wrzasnął, patrząc w dół na swoje ramię – Nie próbuj uderzyć mnie znowu, Sara. Nawet się nie waż! - Bo co? – bez tchu się odciełam. Kilka luźnych kosmyków włosów zakrywało moją twarz i oczy, musiałam wyglądać jak dysząca wariatka na wysokim haju. Jego twarz pociemniała kiedy skierował wzrok prosto w moje oczy. - Pozwalałem ci na takie zachowanie zbyt długo. Zrań mnie jeszcze raz, Sara, a zamierzam się bronić. Parsknęłam i znów z całej siły go popchnęłam. Ledwie się poruszył, ale dobrze wiedziałam, że fizyczna przemoc wpływała coraz bardziej i mocniej na jego cierpliwość. Był blisko jej utraty. A ja właśnie tego chciałam. - No co zamierzasz zrobić? Zamierzasz mnie uderzyć? – uderzyłam go w pierś obiema rękami – No dalej! Nie boje się ciebie! Uderz mnie! - Przestań… Uderzyłam go mocno w twarz i to była ostatnia kropla która przelała czarę goryczy. Złapał mnie mocno za ramiona i ścisnął, zrobił się czerwony i zbliżył się do mnie tak, że jego twarz była na milimetry od mojej. Próbowałam się mu wyrwać, ale miał władzę nade mną – Przestań – błagał mnie ochrypłym głosem, czułam jego oddech na swojej twarzy. W desperacji ocierałam się o niego, powodując, że drżał – Przestań Sara. Kocham cię. Przestań – próbował opanować swój gniew przez pocałowanie mnie i kiedy jego usta dotknęły moich, ruszyłam jak błyskawica.
33
Ignite – R.J. Lewis Nie wiedziałam co zrobiłam dopóki nie odskoczył ode mnie z przerażeniem i nagle puścił mnie wolno. Wbiłam swoje paznokcie w jego policzek w sekundzie kiedy jego usta dotknęły moich. Zrobił krok w tył, szeroko otworzył oczy z przerażenia, łapiąc palcami głębokie ślady podrapania, które zaczynały się przy kości policzkowej, a kończyły przy podbródku. Rany zaczęły puchnąć i zrobiły się czerwone, chwilę później zaczęły krwawić. Popatrzył w dół na zakrwawione palce, powoli nabrał powietrze ze spojrzeniem takim, że każda rozwścieczona komórka w moim ciele zamarła w bezruchu. Kiedy zobaczyłam, że jego oczy robią się czerwone od łez, całe ciało zaczęło mi drżeć. Nie byłam w stanie się ruszyć ani myśleć. Po prostu patrzyłam na niego. Odwrócił się, szybko i nierówno łapiąc oddech, poszedł do komody z której wyciągnął parę dżinsów i koszulkę. Patrzyłam jak szybko się ubiera i w pośpiechu wybiega z sypialni, bez ani jednego spojrzenia w moim kierunku, usłyszałam odgłos kluczyków od jego samochodu i głośne trzaśnięcie drzwi frontowych. Wtedy to się stało. Wszystko po prostu… uderzyło we mnie. Spojrzałam na swoje dłonie i paznokcie które pokryte były krwią mojej miłości. Moje całe ciało zatrzęsło się i jeden pojedynczy obraz pojawił się w mojej głowie: mojego ojca. Potwór który bił nas gdy wpadał szał i który sprawiał, że sikałam w majtki przez większość nocy. Zamieniłam się w niego. - Nie – zaszlochałam na głos. Łzy bezlitośnie płynęły mi po twarzy. Pustka w pokoju zaczęła mnie przytłaczać. Wszystko czego pragnęłam to żeby był tu znowu Jaxon i żebym mogła cofnąć całą tą noc. Nie, do
34
Ignite – R.J. Lewis cholery, chciałam cofnąć całe pół roku, które spędziłam w tym ohydnym stanie. Zmienię się, będę błagała go znów o wybaczenie. Przyjmie mnie i wybaczy, tak jak zawsze to robi i znów będzie doskonale. Przestanę dążyć do tego by być tak niezależną. Przestanę myśleć, że mnie okłamuje. Przestanę z tym całym pieprzeniem i będę idealną dziewczyną. Przysięgam, że będę. Nigdy więcej takiego gówna. Tyle, że to nie było wystarczające. Obietnica którą składałam sobie, było niczym, ponieważ wiedziałam jak mój gniew potrafił wyrwać się z pod kontroli. Byłam trucizną, która zatruwała nasz związek. Moja miłość nie znaczyła nic. I nie zmieniłaby niczego. Upadłam na kolana i bujałam się tam i z powrotem szlochając głośnym płaczem i mamrocząc zdania bezsensu. – Nie wiem co mam robić… Powiedz mi co mam zrobić… Tak bardzo mi przykro… O mój Boże, O mój Boże, co ja do kurwy właśnie zrobiłam? O mój Boże, nie chcę tego robić… Nie wiem co mam.. – Ciągle miałam przed oczami ból w spojrzeniu Jaxona. Rzeczywisty ból, który mu bezlitośnie wymierzyłam teraz wypełniał mi głowę. Był idealny. Zawsze był idealny. Zmienił się dla mnie a ja skrzywdziłam go przez to, że w niego zwątpiłam. Wszystko stało się jasne co powinnam zrobić. Zmieniłam się, on nie. I być może moja zmiana nie zniszczyłaby nas do końca, ale z czasem postępowałaby. I nasza miłość pozostałaby pustą muszlą tego co nas kiedyś łączyło i zrujnowało to co czuliśmy do siebie kiedy osiągaliśmy wysoki poziom naszych emocji, a to już by była niewyobrażalna zbrodnia. Nie chciałam wypierać dobrych wspomnień złymi. Nie chciałam zniszczyć jeszcze więcej naszej miłości do momentu, kiedy zapomnimy, że
35
Ignite – R.J. Lewis kiedykolwiek coś do siebie czuliśmy. Nie, rozsądnie byłoby zachować to co naprawdę nas łączyło. Ja potrzebowałam pomocy. A on zasługiwał na kogoś lepszego. Coś do mnie dotarło. Jaxon nigdy nie pozwoli mi odejść. Będzie błagał, żebym została i nigdy by się nie zgodził na to, żebym odeszła i ten okropny cykl powtarzałby się, ten koszmar mógłby trwać i zniszczyć naszą miłość, wszystko przeszłoby do rzeczywistości. Nie. Musisz to po prostu zrobić. Zrobić teraz, zanim będzie za późno. Zanim on zmieni twoje zdanie. Pamiętaj o bólu który czułaś teraz na zawsze i pozwól mu przypominać sobie czemu zamierzasz to zrobić, ponieważ możesz go zniszczyć, zniszczyć pewnego siebie mężczyznę który myśli o tobie. Pozwól mu mieć jakiekolwiek dobre wspomnienia, które jeszcze mu pozostały… to jedyna możliwość. Moje nogi były jak z waty, kiedy wstałam, ale moje ciało poruszało się mechanicznie kierowane wprowadzonymi zadaniami. Zapakowałam walizkę tyloma ubraniami jakie zdołałam do niej włożyć, a potem zamknęłam ją. Złapałam mój portfel z nocnej szafki i zatrzymałam się przy zdjęciu Jaxona i mnie. Staliśmy na nim blisko siebie ramię przy ramieniu, ja uśmiechałam się, a on wpatrywał się we mnie z lekkim uśmiechem i uczuciem w oczach. Złapałam je i schowałam, a potem jeszcze dwie inne fotografie, które były w mieszkaniu: jedno z balu maturalnego i jedno kiedy całował mnie przy bożonarodzeniowym drzewku w zeszłe grudniowe święta, zanim wszystko się zmieniło. To były dobre czasy, dobre wspomnienia. To było zanim, zniszczyłam nas. Poszłam do frontowych drzwi trzymając w jednej ręce walizkę, a w drugiej telefon i spojrzałam w dół na niego, trochę kusiło mnie, żeby zadzwonić do Jaxona i błagać by wrócił do domu. Zazwyczaj wychodził i wracał po godzinie albo dłużej, musiał ochłonąć. A potem wracał i 36
Ignite – R.J. Lewis próbował ponownie… i ponownie. Łzy popłynęły mi z oczu i to były gorące łzy ponieważ rozpalały ból tego co zamierzałam zrobić w następnej minucie. Nierówno łapiąc oddech, na skraju paniki, spojrzałam na telefon i powoli położyłam go na blacie w kuchni. W następnej minucie zwątpienia, w to co powinnam zrobić, odepchnęłam tą myśl od siebie i zastąpiłam ją inną. Jaxon zasługuje na coś lepszego i znajdzie kogoś lepszego. Otworzyłam drzwi – Przepraszam – zapłakałam, tak jakby mogły to usłyszeć ściany i przekazać Jaxonowi, kiedy wróci do domu. I wtedy, bez oglądania się za siebie, wyszłam.
37
Ignite – R.J. Lewis
Ignite – R.J. Lewis Tłumaczenie nieoficjalne: szamancia Pamiętajcie o nierozpowszechnianiu tłumaczenia. Tylko do użytku osobistego! 1
Ignite – R.J. Lewis
Część Druga – Zmiany wiszące w powietrzu. Rozdział 10 Pięć lat później… Czasami śniłam o tym jak to mogłoby być. Widziałam twarz Jaxona, jego długi wystający podbródek, rozczochrane przez wiatr blond włosy i uśmiech, który poruszyłby nawet umarłego. Widziałam siebie zatopioną w jego ramionach i jego usta przy moich i dźwięk jego słów w moich uszach, mówiące o tym jaka jestem piękna, idealna i co najważniejsze… że mnie kocha. Wtedy budziłam się, a łzy spływały mi po twarzy, przypominając sobie okrutną rzeczywistość, że Jaxona tu nie ma. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na zegar stojący na nocnej szafce, 4:03 rano. Od ostatnich dwóch tygodni, każdego ranka budziłam się, coś koło tej godziny i kiedy próbowałam z powrotem zasnąć, nie mogłam. Kiedy byłam sama i zmarznięta w łóżku zaczynałam się zastanawiać nad pewnymi rzeczami, nad naprawdę ważnymi sprawami, ale w ten wczesny poranek nie byłam sama. Spojrzałam na wysokiego mężczyznę leżącego obok mnie, od którego trzymałam bezpieczny dystans. Nie przytulałam się do niego, a on to respektował. Spojrzałam na jego pociągłą twarz, czarne brwi, pełne usta, wysokie policzki i czarne potargane włosy. Daniel Hale był przystojnym mężczyzną i był rozbity, zupełnie jak ja. Odciągając myśli od bólu w sercu, przypomniałam sobie dzień w którym go spotkałam trzy lata temu. W dniu kiedy byłam bez grosza i starałam się dostać jakąś pracę. W drodze na rozmowę kwalifikacyjną do firmy, która w jakiś cudowny sposób skontaktowała się ze mną, paskudnie się przewróciłam na zatłoczonej ulicy w Winthrop, rozrzucając wszędzie wokół zawartość swojej torebki. Ciepłe i delikatne dłonie złapały 2
Ignite – R.J. Lewis mnie za ramiona i usadowiły na krawędzi chodnika. Mężczyzna który pomógł mi wstać, był ubrany w granatowy garnitur szyty na miarę, a jego czarne włosy zaczesane były gładko do tyłu, a brązowe oczy szeroko otwarte z niepokojem w spojrzeniu. - Wszystko w porządku? – zapytał łagodnie. – Tak, będę żyła – przytaknęłam i odwróciłam wzrok od jego spojrzenia, skupiając się na zbieraniu swoich rzeczy. Kucnął obok mnie i zaczął mi pomagać – Masz okropne obtarcie na kolanie. Spojrzałam w dół na swoje kolano i głośno przeklęłam, widząc ogromne rozdarcie na mojej wąskiej ołówkowej spódnicy. - Cholera! – strząsnęłam palcem łzę i potrząsnęłam ze złości głową, nadal nie byłam dobra w opanowywaniu się – Cholera, to ostatnia rzecz jakiej w tej chwili potrzebuję! - Powinnaś gdzieś teraz być? - Na rozmowie kwalifikacyjnej – wstałam i wściekle rękami strzepywałam ze spódnicy resztki błota z ulicy. Trwałam tak przez chwilę zanim zauważyłam, że mężczyzna wciąż stoi koło mnie. Spojrzałam na niego i z zakłopotaniem uśmiechnęłam się. - Wszystko w porządku. Dzięki, że się zatrzymałeś, no i za wszystko inne… - uśmiechnął się szeroko do mnie i nagle zapamiętałam jak niepostrzeżenie polubiłam fakt, że nie miał dołeczków, które tak bardzo przypominały mi o kimś, o kim nie chciałam myśleć. - To żaden problem. Wyglądałaś, jakby ci się bardzo spieszyło. Obserwowałem jak wysiadasz z autobusu i zauważyłem, że podążamy w tym samym kierunku. Nie mogłem oderwać od ciebie wzroku. Moje policzki zarumieniły się. Flirtował ze mną, prawda? Czyżby to był komplement? Ledwie to zauważyłam. Wycofałam się na tyle z 3
Ignite – R.J. Lewis kontaktów z mężczyznami i z wszystkimi rzeczami tego typu, że dostając komplement nie umiałam się zachować. Skończyłam na zaczesywaniu swoich włosów trzy razy za ucho, a potem czując się niezręcznie spojrzałam w dół na chodnik i kopnęłam mały kamyczek czubkiem mojej szpilki. - Jadłaś coś już? – zapytał, spoglądając na swojego drogiego Rolexa. – Została mi chwilka z mojej przerwy na lunch, jeśli chcesz coś przegryźć. Może uda mi się oderwać na moment twoje myśli od rozmowy kwalifikacyjnej i od rozdarcia w twojej spódnicy. - Dzięki, ale już jadłam – skłamałam. Aktualnie nie miałam nic w ustach od chwili, kiedy jadłam wczorajszego wieczoru lasagne. A ta rozmowa o pracę była też na tyle ważna, że i tak z nerwów nie mogłam nic przełknąć. - Ok. – spojrzał i westchnął. Mam nadzieję, że nie wziął to jako odtrącenie. Musiał sobie zdawać z tego sprawę, że był na tyle przystojny, żeby zdobyć każdą dziewczynę idącą tą ulicą. - Cóż, życzę ci udanego dnia i powodzenia na rozmowie o pracę. - Dziękuje. Patrzyłam jak odchodzi, udając, że grzebię w torebce, kiedy tak naprawdę próbowałam przekonać siebie samą, żeby iść na tą rozmowę, z rozdartą spódnicą i całą resztą. Wkrótce znalazł się w dość sporej odległości ode mnie, zmieszał z tłumem i zniknął. Wyciągnęłam telefon, który prowadził mnie do firmy prawniczej. Nawet po pięciu latach mieszkania w tym mieście wciąż potrzebowałam wskazówek. H&L Firma prawnicza, najprawdopodobniej znajdowała się w następnym widocznym z oddali wieżowcu.
4
Ignite – R.J. Lewis Kiedy pokazałam się przy biurku recepcjonistki w firmie prawniczej byłam cała w rozsypce i do tego rozczochrana. Szybko postarałam się o sprawienie wrażenia przyzwoicie wyglądającej kobiety poprzez schowanie bluzki w spódnicę, związanie włosów w kucyka i poprawienie makijażu. Recepcjonistka z imieniem Becca na etykietce swojej bluzki, uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie pomimo tego, że wyglądałam jakby ktoś koło niej zwymiotował. Wówczas znów, wypracowane poczucie własnej wartości gdzieś znikło i naturalnie zostało zastąpione najgorszymi myślami jakie o sobie miałam. Kazano mi czekać na wygodnej skórzanym fotelu w pokoju zanim zostanę wezwana przez mojego potencjalnego szefa, Daniela Hale’a. Ciągle próbowałam się skupić na tym jak się zachować. Patrzeć mu w oczy, kiedy będę z nim rozmawiać. Zachować profesjonalizm. Uśmiechać się. Być pewną siebie. Odpowiadać i starać się nie kłamać. Zbliżała się płatność za wynajem i z całych sił próbowałam o tym nie myśleć, ale każda myśl powracała w mojej głowie do tego. Ta praca mogła się stać moim wybawieniem! Praca jako kelnerka w podejrzanej części miasta i zarabianie groszy, było moim tymczasowym zajęciem przez ostatni czas, dopóki nie skontaktowali się ze mną, chociaż nie przypominam sobie, abym wysyłała do nich swojego życiorysu. Tak jakby to w jaki sposób je dostali, w ogóle miało jakieś znaczenie! Korzyści pracy w małej prawniczej firmie z ilością zatrudnionych prawników większą niż dziesięciu oznaczało, że mogłam nauczyć się fachu i oddać się karierze takiej, która sprawiała mi przyjemność. Kiedy już zostałam wezwana, podążyłam za Beccą wzdłuż wielkiego korytarza prosto do oszklonego biura - Proszę zajmij tamto miejsce, pan Hale za chwilę do ciebie przyjdzie. 5
Ignite – R.J. Lewis Usiadłam i postawiłam torebkę obok siebie na podłodze. Spojrzałam na spódnicę, myślałam o sposobie w jaki mogę ukryć rozdarcie. Być może jeśli położę na nim dłoń… nie, to będzie wyglądało dziwnie i będzie rzucało się w oczy. Może jeśli położę na nim torebkę… - Niemożliwe – usłyszałam głos za mną. Spojrzałam w stronę drzwi i nie mogłam nic na to poradzić ale uśmiech zaskoczenia pojawił się na mojej twarzy. To był mężczyzna który mi pomógł wstać z ziemi niecałe trzydzieści minut temu. Co za zbieg okoliczności? - To więc jest ta rozmowa o pracę o której mówiłaś. Podszedł i szeroko się uśmiechnął i podał mi swoją rękę. Potrząsnęłam nią – Tak, dokładnie tak – cholernie mi ulżyło, że nie musiałam ukrywać rozdarcia w spódnicy. Becca, która stała za nim ze zdezorientowanym spojrzeniem, wręczyła mu jak sądzę mój życiorys. Wziął go od niej i zamknął drzwi. Wciąż się uśmiechając, przeszedł obok mnie i usiadł za gigantycznym mahoniowym biurkiem, zaledwie patrząc kątem oka na mój życiorys, zanim rzucił go na blat. Dlaczego, na niego nie spojrzał? Czy nie obchodziło go moje wcześniejsze doświadczenie? O cholera, a jeśli było mu to obojętne? - Tak więc, Sara Nolan, prawda? Przytaknęłam. – Ta… eee Tak, proszę pana. - Jak kolano? Bolało jak cholera – W porządku, dziękuje. Jestem wdzięczna za pomoc, tak przy okazji. Śpieszyłam się, także nie chcę byś myślał, że cię odtrąciłam, odmawiając ci na twoje zaproszenie na lunch… - Ok., teraz się już zamknij.
6
Ignite – R.J. Lewis Jego uśmiech znikł, ale wciąż wpatrywał się we mnie z intensywnością. To nie było również spojrzenie pełne szacunku. Wzrokiem przeciągnął w dół mojego ciała. W normalnej sytuacji byłabym obrażona, na taki rażący sposób oceniania mnie, ale jeśli podobało mu się to co widział, być może rozważy zatrudnienie mnie, prawda? Boże, byłam zdesperowana. - Tak więc, jesteśmy małą firmą prawniczą, jak już zdążyłaś pewnie zauważyć. Specjalizujemy się w sporach i procesach sądowych w sprawach bussinesowych. Jaka jest twoja znajomość przepisów prawa? Ok. Jesteśmy w domu. Tak jak ćwiczyłam to z Lexi. - Rozumiem, że prawdopodobnie dostarczasz nakazy, rozwiązujesz spory przy kontraktach, prowadzisz procesy o oszustwa i naruszenia warunków kontraktu. Studiowałam prawo przez 2 lata na Uniwersytecie, tak więc wiem co nie co. - Dwa lata? Czy nadal studiujesz? Jeśli czytał mój życiorys, powinien znać na to pytanie odpowiedź… - Nie, musiałam przerwać. - Dlaczego? Przełknęłam ślinę. To będzie moje jedyne i ostatnie kłamstwo. - Z powodów finansowych. Niewzruszony wychylił się do tyłu na swoim skórzanym fotelu, stukając
długopisem
o
wargę
i
patrząc
na
mnie
z
jawnym
zaciekawieniem. Nie zachowywał się profesjonalnie. Usadowił się na fotelu wygodnie, tak jak uczniak szkoły średniej na tyłach klasy, trzymając nogi na swojej ławce. Było coś irytującego w tym facecie. Jego nonszalanckie zachowanie było seksowne jak cholera. 7
Ignite – R.J. Lewis - Czy masz jakiekolwiek doświadczenie jako legalnie zatrudniona sekretarka, Sara? Jeśli czytał mój życiorys to również powinien to wiedzieć. - Cóż, nie – przyznałam – Kiedy musiałam opuścić szkołę, moja sytuacja finansowa, była bardzo zła, także łapałam się każdej pracy, która wpadła mi w ręce. Byłam kelnerką, barmanką przez kilka ostatnich lat, tylko po to by przetrwać. – To było najcięższe do przyznania się, bo to oznaczało najgorsze doświadczenie jakie mogło być dla osoby starającej się o tą pracę. Czułam jak desperacja uderza we mnie i westchnęłam, pozwalając jej zamienić się frustrację jak zamierzam zatrzymać mieszkanie, w którym aktualnie mieszkałam z Lexi. Obu nam było ciężko. - Potrzebujesz tej pracy, prawda? – jego łagodny głos, sprawił, że spojrzałam na niego zaskoczona. Nigdy nie byłam pytana, o coś takiego, przy jakiejkolwiek rozmowie o pracę w przeciągu trzech lat. Strząsnęłam łzy i przytaknęłam – Tak, bardzo. Panie Hale. - Daniel – poprawił mnie – Kiedy jesteśmy sami, możesz nazywać mnie Daniel. Kiedy będziemy przy innych, możesz ciągnąć tą szopkę z Panem Halem. Wow, chwila. – Czy to ma znaczyć…? - Ta posada jest twoja. - Co, tak po prostu? - Tak, tak po prostu. - Bez zadawania, więcej pytań? - Na przykład jakich? - Na przykład… cóż, nie wiem… Pytań?
8
Ignite – R.J. Lewis - Zrozum, potrzebuję sekretarki i to natychmiast, a ty bezzwłocznie potrzebujesz pracy. Jesteśmy sobie potrzebni, nie uważasz? Byłam za bardzo oszołomiona by mówić. Uśmiechnął się i zdjął nogi z biurka. Potem poprawił się, żeby wyglądać profesjonalnie i powiedział. - A teraz, jak najszybciej możesz zacząć pracę?
- O czym tak myślisz? Odwróciłam głowę w stronę Daniela. Patrzył prosto na mnie i kto wie jak długo. - Myślę o dniu, w którym się spotkaliśmy. - Tak? A o czym dokładnie? Położyłam się na boku twarzą do niego – Dlaczego mnie zatrudniłeś? On również przewrócił się na bok i przysunął się, tak, że był parę centymetrów ode mnie. – Dobrze wiesz dlaczego, zawsze mnie o to pytasz. - A ty nigdy nie odpowiadasz. Zachichotał. – Bo doskonale, znasz odpowiedź. Po prostu chcesz, żebym to powiedział. - Podobało ci się to co zobaczyłeś. - Acha. I? - I nie wyglądałam ani trochę jak ona. Przytaknął – Dokładnie. - Zauważyłam, że ostatnio możesz o niej więcej mówić. 9
Ignite – R.J. Lewis - Sprawiasz, że jest mi łatwiej – Delikatnie pogładził moje nagie ramię i spojrzał mi w oczy. Wcześniej był w stanie powiedzieć o kobiecie która go zraniła zaledwie dwa słowa. Zajęło mi rok, żeby dowiedzieć się jak miała na imię. Sandra złamała mu serce w jeden z najgorszych sposobów jaki można sobie wyobrazić. Domyślam się, że go zdradziła, a ostatecznie jak to zrobiła, jeszcze nie był w stanie mi o tym opowiedzieć. Szanowaliśmy własną prywatność, to dlatego nadal pracowało nam się ze sobą dobrze. Spaliśmy ze sobą przez dwa lata. Na początku jedynie okazjonalnie. Nie byliśmy w pełni zaangażowani, szukaliśmy siebie tylko wtedy jak któreś z nas miało zły dzień. Ale ostatnio blizny które wydawały się zasklepiać stawały się coraz większe. Przez ostatnie sześć miesięcy widywaliśmy się trzy razy w tygodniu i to minimum… Ale wciąż, mimo to był miedzy nami dystans. Nie chcieliśmy tworzyć ze sobą związku. Związek był skazany na niepowodzenie. A my potrzebowaliśmy po prostu kontaktu fizycznego, chociaż małego przypomnienia jak to może być, czuć się z powrotem dobrze. Za każdym razem kiedy się pieprzyliśmy, to sprawiało, że zapominałam, choćby na małą chwilę, Jaxona Barlowa. Dzisiaj o nim śniłam więc, odsunęłam się od Daniela i zdecydowałam się wziąć poranny prysznic. Chciałam zatrzymać ten sen, nie tracić go, zapominając o Jaxonie w ramionach Daniela. Zrozumiałam, że niektóre powody bólu są warte cierpienia. Jak wyszłam z łazienki, Daniela nie było w sypialni. Usłyszałam jego głos, dochodzący z kuchni, a potem śmiech Lexi. Szybko się ubrałam i dołączyłam do nich. Daniel stał koło ekspresu do kawy, w której parzyła się kawa. Lexi siedziała przy stoliku, ubrana w 10
Ignite – R.J. Lewis te same ciuchy klubowe co wczoraj, miała spuchnięte oczy, a na twarzy widać było zmęczenie, w ręku trzymała butelkę wina. - Próbujesz pozbawić się kaca za pomocą alkoholu, co? – zapytałam, przewracając oczami – Nie uważasz, że to trochę przeciwny efekt do zamierzonego? - Pieprz się. Robię co mi się podoba – nawet jej głos brzmiał niewyraźnie. - Kiedy wróciłaś do domu? - Przechodziła właśnie przez drzwi, kiedy wychodziłem z sypialni – powiedział Daniel, uśmiechając się do Lexi, kręcąc głową. – Właśnie opowiadała mi o małym co nie co z jakąś rosyjską osobistością. Lexi bez chwili wahania opowiedziała mi o swojej seksualnej eskapadzie z rosyjskim biznesmenem, otwarcie używając słów typu „wielki fiut” i „mokra cipa” naprzeciw rozbawionego Daniela, który patrzył z szeroko otwartymi oczami na jej bezpośredniość. W miarę upływu czasu poczuła się jeszcze bardziej otwarta. - Rusz się – powiedziałam sekundę po tym jak skończyła wysysać ze mnie wszystkie odcienie czerwieni na mojej twarzy, od obrazów które prawdopodobnie nigdy nie opuszczą mojego umysłu. – wciąż masz od jasnej cholery pudeł do rozpakowania. Jesteśmy w tym mieszkaniu już od trzech tygodni, a ja nie mogę wciąż chodzić omijając i wpadając na twoje śmieci. Kochałam Lexi i przywykłam do faktu, że nie była taka jak ja i zostawiała wszędzie swoje rzeczy, ale obie ustaliłyśmy, że zamiana mieszkania na większe, ma wprowadzić kilka nowych reguł. Mimo to nie zauważyłam u niej żadnych zmian. Chciałabym, żeby poświęcała się w domu tak samo jak poświęcała się w pracy. 11
Ignite – R.J. Lewis - Ta, jasne – pozbawiona charyzmy jaką miała jeszcze przed chwilą. – A tak przy okazji, przyszedł wczoraj pocztą twój nowy telefon. Jest na stojaku od telewizora. Zapomniałam Ci powiedzieć, przepraszam. W końcu! Podskoczyłam i pobiegłam do salonu, omijając i przeskakując kilka pudeł z rzeczami Lexi. Kiedy zobaczyłam małe brązowe pudełko na szafce, poczułam nagle ulgę. Byłam bez swojego telefonu przez trzy tygodnie, dosłownie w dniu kiedy się przeprowadzałyśmy wypadł z balkonu na czwartym piętrze kiedy położyłam go na krawędzi, żebym mogła przenieść stolik z balkonu. Potrąciłam go ramieniem i mój biedny przepiękny android umarł i zabrał ze sobą do grobu każdy kontakt i zdjęcie, które w nim miałam. Ciągle miałam numer mojej karty sim, więc nie było, aż tak źle. Kiedy Daniel i Lexi rozmawiali, otworzyłam pudełko i wyciągnęłam mój nowy biały identyczny do poprzedniego telefon. Jak tylko go podłączyłam, włączyłam go i przeszłam wszystkie etapy uruchomienia telefonu, aż w końcu wklepałam mój numer telefonu. - Co chciałabyś dzisiaj robić? – zapytał słodko Daniel, kiedy wchodził do pokoju. Usiadł na czarnej skórzanej kanapie i obserwował mnie, jak siedziałam ze skrzyżowanymi nogami na twardej podłodze z telefonem przy twarzy. - A co masz na myśli? – zapytałam. - Moglibyśmy podskoczyć do sklepu z filmami i znów urządzić sobie dzień relaksu. Zmarszczyłam brwi – O ile nie zmusisz mnie do oglądania filmów dokumentalnych dotyczących praw, wtedy nie ma sprawy. Zachichotał.
–
A
co
jest
nie
tak
z
prawnymi
filmami
dokumentalnymi? Wcześniej nie narzekałaś na nie. 12
Ignite – R.J. Lewis - Narzekam za każdym razem kiedy je włączasz, ale ty odwracasz moją uwagę zamawianiem pizzy i podsuwaniem miski z czekoladkami pod moją twarz. To musi się również skończyć. Mój tyłek niedługo eksploduje. - To nic złego. Po tym jak zaakceptowałam wszystkie uaktualnienia i włączyłam swój numer, minęła zaledwie minuta, zanim telefon zaczął dzwonić. Zaskoczona wpatrywałam się w ekran, na którym było widać dziesięć wiadomości z poczty głosowej, które zgromadziły się z ostatnich trzech tygodni. Zostawiłam resztę ustawień w telefonie i pośpiesznie weszłam w swoje wiadomości głosowe. Nigdy wcześniej nie miałam takiej ilości wiadomości głosowych. Nie byłam popularną dziewczyną i nie znałam zbyt dużo osób, a już na pewno nigdy nie rozdawałam swojego numeru. Tak więc cokolwiek to było, coś w środku podpowiadało mi, że to musi być coś złego. Krew odpłynęła mi z twarzy, kiedy odsłuchałam pierwszą wiadomość. - Tutaj Ojciec Mark z Gosnells. Muszę porozmawiać z Sarą Nolan. To bardzo ważne, aby skontaktowała się ze mną, tak szybko jak to będzie możliwe. Mam wiadomości, które obawiam się, że musi usłyszeć.
13
Ignite – R.J. Lewis
Ignite – R.J. Lewis Tłumaczenie nieoficjalne: szamancia Pamiętajcie o nierozpowszechnianiu tłumaczenia. Tylko do użytku osobistego! 1
Ignite – R.J. Lewis
Rozdział 11 Droga do Gosnells wiodła prosto. Jechało się łatwo i jeżeli nie musiałabym stawać co półgodziny na stacji paliw, podróż zajęłaby mi trzy godziny. Na każdym postoju łapałam się na tym, że bezmyślnie podążam w stronę stacji, kupuję jakieś przekąski, a potem wracam do samochodu i bezczynnie siedzę w samochodzie przez dłuższą chwilę, myśląc, jedząc i tak w kółko. Twoja mama nie żyje, powiedział, w chwilę po tym jak do niego zadzwoniłam. Reszta wiadomości głosowych była od niego, podkreślały wiadomość, że muszę się z nim pilnie skontaktować najszybciej jak to tylko możliwe zaraz po odsłuchaniu tych wiadomości. Nic nie przygotowało mnie na te nowiny. Mama zmarła dziewięć dni temu w wypadku samochodowym. Dziewięć dni temu. Przez cały czas byłam odrętwiała. Moje całe ciało dziwnie się trzęsło i zimny dreszcz przebiegał wzdłuż mojego kręgosłupa, ale moje uczucia były inne. Być może to była samoobrona. Nie chciałam dopuszczać do siebie tego, że byłam na tyle pozbawiona uczuć, żeby mnie to nie obchodziło, ale oczywisty strach sprawił, że ta myśl była dość prawdopodobna. Jeszcze więcej informacji. Moja matka miała pogrzeb. Miała pogrzeb, a mnie tam nie było, żeby ją pochować. Jeszcze większy szok. Kolejne dreszcze przeszyły mój kręgosłup. Oniemiałam. Byłam cała odrętwiała. Zadzwoniłam w samą porę. Właściciel jej mieszkania, zrobił wszystko co mógł, żeby utrzymać dom z jej rzeczami nietknięty, ale przez to tracił pieniądze i potrzebował, żeby go posprzątać. W tym momencie 2
Ignite – R.J. Lewis pozbawiona słów, po prostu odpowiedziałam tak, kiedy ksiądz zapytał mnie czy mogę to zrobić. Przekazał mi numer do właściciela mieszkania w którym żyła moja matka. Po tym jak rozłączyłam się, podzieliłam się wiadomościami z Danielem i Lexi, którzy byli oszołomieni. Nie potrzebowałam współczucia, nie, kiedy to było tak nagłe i ciężkie dla mnie samej, aby przywołać jakiekolwiek uczucie z powodu straty matki, której nie widziałam i ledwo z nią rozmawiałam, przez te wszystkie lata. Kiedy zaoferowali, że ze mną pojadą, stanowczo odmówiłam i powiedziałam, że to jest coś, co muszę zrobić sama. Nie byłam gotowa na to, żeby osoby które tyle dla mnie znaczyły, zobaczyły jakie życie zostawiłam za sobą. Dobrze było tą część mojego istnienia trzymać głęboko pochowaną w przeszłości. Po telefonie do właściciela domu, dostałam dwa tygodnie na opróżnienie mieszkania. Daniel wręczył mi kluczyki do swojego SUVa, spakowałam walizkę i zdecydowałam rozpocząć swoją podróż następnego dnia z samego rana. Nie było sensu, żebym z tym zwlekała. Miałam na celu pojechać tam, szybko wrócić i podczas całego tego procesu, miałam nadzieję coś poczuć. Aktualnie, przekazana mi wiadomość była nie do przyjęcia. Tak surrealistyczna, jakbym była poza swoim ciałem i obserwowała siebie z boku, jak zagubiona łania, jak dziecko we mgle. Powinnam była powiedzieć właścicielowi domu, żeby wszystko wyrzucił na śmietnik. W zasadzie co mogłam chcieć zatrzymać stamtąd? Wiedziałam jednak, że to mogłoby być z mojej strony nieczułe, zachowanie godne pożałowania. Moja matka była gównianym rodzicem dla mnie, ale powinnam uszanować tą sytuację i nie uciekać od niej, ponieważ tak by było łatwiej. Z drugiej strony wiedziałam, że problem z uporządkowaniem domu nie jest jedynym powodem przez który nie chciałam tam wracać. 3
Ignite – R.J. Lewis Z Gosnells wiązało się wszystko: moje dzieciństwo, wspomnienia, Lucinda… i Jaxon. Zbadałam grunt. Miasto powiększyło się trzykrotnie przez ostatnie trzy lata przez wielki bum w górnictwie, w kopalniach znajdujących się w niecałą godzinę od miasta, co przyniosło falę nowych pracowników z rodzinami, którzy osiedlili się w mieście, gdzie matki z dziećmi były niedaleko swoich ojców i mężów. Populacja w mieście przekraczała teraz pięćdziesiąt tysięcy osób. Gosnells stało się małym miastem i nie było już jedynie rolniczą wioską. Mimo to nadal, wiedziałam, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że mogłabym wpaść na ludzi, z którymi dorastałam, ludzi, którzy byli z nim związani. Lucinda mieszkała zaledwie jeden dom dalej od miejsca zamieszkania mojej matki. Na myśl o tym, że mogłabym ją zobaczyć czułam ból w piersi. To mógłby być całkowity koszmar. Odeszłam. Zakopałam gdzieś głęboko moją przeszłość i razem z nią i ją. Jak byłabym w stanie się z tego wytłumaczyć? Wszystkie te myśli prowadziły mnie do bolesnego wspomnienia tego co wydarzyło się pięć lat temu. Po tym jak odeszłam od Jaxona bez słowa pożegnania, pojawiłam się w progu u Lexi i z rozpaczy otworzyłam się przed nią. Powiedziałam jej o wszystkim ponieważ nie mogłam już dłużej tego ukrywać. - Czy on kiedykolwiek cię uderzył? – to było jej pierwsze pytanie, zaraz potem jak poznała moją mroczną stronę. - Nigdy. Tylko ja, Lexi. To moja wina. - Możesz tu zostać, ale nie wiem na jak długo. - On będzie wiedział, gdzie mnie znaleźć. - To gdzie zamierzasz iść?
4
Ignite – R.J. Lewis - Prawdopodobnie zostanę w hotelu na jedną noc, później złapię autobus do Greyhound i wyjadę poza miasto, mam trochę pieniędzy odłożonych na później. - I dalej gdzie? Wzruszyłam ramionami, cały ciężar świata uciskał mi serce. - Nieważne. Z dala stąd. Milczała przez chwilę, pogrążona w myślach. Znałam ją zbyt dobrze i kiedy zobaczyłam, że sztywnieją jej ramiona, wiedziałam, że coś jest nie tak. - Co się stało? – zapytałam. Zabłyszczały jej oczy i spojrzała na mnie. - Trevon i ja zerwaliśmy trzy dni temu. - Co? Dlaczego nic mi nie powiedziałaś? - Ponieważ, próbował naprawić relacje między nami i czasami kusiło mnie, żeby mu wybaczyć. Potem przypomniałam sobie co zrobił. Złapałam go na SMS-owaniu z jakąś dziewczyną, ona przysłała mu swoje nagie zdjęcia. Powiedziałam mu, że z nim kończę i żeby się wyniósł. Ale jest w umowie najmu, udaje upartego dupka i nie chce odejść. – westchnęła, przygryzła wargę i znałam dobrze to jej spojrzenie, kiedy wracała z powrotem zwykła Lexi, prostując się i rozluźniając ramiona. - Jeśli zamierzasz gdzieś jechać, to ja jadę z tobą.
Wróciłam do rzeczywistości, zaparkowałam na stacji paliw na obrzeżach Gosnells. Ból i ucisk w klatce piersiowej spowodował, że zacisnęłam mocno ręce na kierownicy. Miałam atak paniki i nie pomogło kiedy wracałam pamięcią do tego lata kiedy z Lexi uciekłyśmy. Przez 5
Ignite – R.J. Lewis cztery tygodnie przesiadałyśmy się z autobusu do autobusu, nigdzie konkretnie się nie kierując. Chociaż dużo się wtedy działo, to przez większość czasu uciekałyśmy i zamykałyśmy się w sobie, rozmawiając z obcymi, żeby odgonić od siebie uczucie bólu i myślenia. Przekonałam siebie, że taka spontaniczna wycieczka była terapią i wygonieniem zła z mojego wnętrza. Każdego dnia budziłam się w jakimś obskurnym pokoju motelowym pragnąc by Jaxon był ze mną i posiadając cholerną wiedzę, że popełniłam największy błąd w moim życiu. Tak więc zawróciłyśmy i skierowałyśmy się z powrotem do Winthrop. Nie było mnie dwadzieścia osiem dni i przygotowywałam się do przemówienia mojego życia. To było tego rodzaju przemówienie, że byłam w stanie błagać na kolanach Jaxona, żeby przyjął mnie z powrotem. Nie spodziewałam się, że jak pójdę do budynku w oknie od ulicy w naszym mieszkaniu zobaczę inną parę. Potwierdziło się to kiedy dotarłam do drzwi. Powiedzieli, że wprowadzili się tam dwa i pół tygodnia wcześniej i nie mieli pojęcia kim jest Jaxon, o którego pytam. Zaciągnęłam Lexi do budki telefonicznej, łapiąc przy tym zadyszkę. Kiedy próbowałam zadzwonić na jego numer, był wyłączony. Kiedy próbowałam dzwonić na swoją, również była odcięta. Nie chciałam wyciągać pochopnych wniosków, ale byłam bliska postradania zmysłów. - Zadzwonię do matki Jaxona, a ty ją o niego zapytasz – powiedziałam Lexi. - Dlaczego ty z nią nie porozmawiasz? – odcięła się i chociaż miała rację, w tamtej chwili, nie byłam w stanie pozbierać się na tyle, żeby zadzwonić i z nią porozmawiać. Byłam zbyt dużym tchórzem. Tyle wątpliwości przebiegło przez moją głowę. Co jeśli powiedział swojej mamie, żeby mi nie udzielać żadnych informacji, ponieważ był zły jak cholera, że odeszłam i nigdy więcej nie chce mnie widzieć? Będzie 6
Ignite – R.J. Lewis bezradna i nic mi nie powie. Poza tym, jak się jej wytłumaczę? Musiałabym powiedzieć jaka okrutna dla niego byłam, jak źle go traktowałam – nie ma mowy, znienawidziłaby mnie na zawsze, jakby się tylko dowiedziała. - Po prostu to zrób – zażądałam. Westchnęła z irytacją, wyrwała telefon z mojej ręki i przyłożyła do ucha. Spojrzała na mnie i uniosła brew. - Cóż, zatem wykręcaj ten pieprzony numer! – jak tylko zaczęłam wykręcać, zapytała – A o co tak dokładnie mam pytać? Dlaczego się wyprowadził z mieszkania, czy…? - Tak i gdzie jest i również o to jaki jest teraz jego numer telefonu. Moje serce waliło mocno i szybko kiedy usłyszałam cichy ledwo słyszalny głos Lucindy przez słuchawkę. - Cześć, czy mogę porozmawiać z Jaxonem – powiedziała Lexi – Jestem jego znajomą z Winthrop. Nie było mnie przez jakiś czas i kiedy wróciłam, nie mieszka już w swoim mieszkaniu… Och, ok. Zatem wie pani gdzie on teraz jest? Nie, nie wiedziałam o tym. Czy wie pani jak nazywa się miejsce jego pracy? Och… - posmutniała i spojrzała na mnie zaciskając usta i słuchając. – Może ma pani jego numer telefonu? Próbowałam dzwonić na ten co miał, ale nie mogłam się z nim połączyć… ok., nie w porządku. Muszę już kończyć. Dziękuje bardzo. Do widzenia. Chwilę po tym jak się rozłączyła, złapałam ją za rękę i ścisnęłam. - No więc? - Powiedziała, że wyjechał. - Gdzie?
7
Ignite – R.J. Lewis Lexi przerwała i westchnęła, patrząc w dal – Ona… ona powiedziała, że przyjął propozycję pracy, gdzieś nad morzem. Na długo. Ściągnęłam brwi w zakłopotaniu – Co? Nad jakim morzem? - Powiedziała, że on nie chce nikomu podawać tej informacji, więc nie może powiedzieć. Ale, że to dobra praca i że nie będzie go bardzo długo. - Jaka praca? - Nie wiem. Odpowiadała bardzo wymijająco, tak jakby nie chciała o tym mówić. Nie ma jego numeru. Powiedziała, że Jaxon chce się teraz skupić na swojej pracy i do tego dodała, że radzi sobie świetnie i jest szczęśliwy i przekaże mu, że dzwoniłam. A potem zapytała o moje imię, a ja powiedziałam jej, że muszę już kończyć – kiedy zobaczyła wyraz mojej twarzy, objęła mnie. – Tak mi przykro Sara, może powinnaś jednak ty jeszcze raz do niej zadzwonić. - Powiedziała ci wszystko co powinnam wiedzieć – szepnęłam, zamykając oczy, tak mocno jak to tylko możliwe, żeby choć móc udawać, że nie lecą mi łzy. Zupełnie jak teraz w samochodzie ze spuszczoną głową i opadłymi ramionami. Radzi sobie świetnie i jest bardzo szczęśliwy. Ta wiedza była niczym młot, który uderzał w moje serce. Moje odejście pozwoliło mu dostać dobrą pracę gdzieś nad morzem i był szczęśliwy. Zerwanie ze mną okazało się w końcu dobrą rzeczą. Dałam mu możliwość ruszenia do przodu ze swoim życiem, byłam przygnębiona tym, że był szczęśliwy, w miesiąc po tym jak mnie nie było, po prostu to potwierdzało fakt jak toksyczna byłam dla niego. To musiało w niego uderzyć jak ciężarówka. Obudził się następnego ranka i nie słyszał jak jęczę i marudzę o czymś co zrobił źle. Nie musiał wstawać i liczyć do dziesięciu, żeby się uspokoić i
8
Ignite – R.J. Lewis próbować roztopić lód mojej osobowości. Boże, tak bardzo się starał, żeby ratować nasz związek. Zasługiwał na coś dużo lepszego. Pięć lat to tak długo i przez ten czas przeszłam tak wiele. Terapia i opanowanie gniewu było tylko namiastką tego co musiałam zmienić. Zajęłam się również medytacją i jogą. Wzięłam również z Lexi lekcje malarstwa ale rzuciłam to po trzech klasach i nigdy do tego nie wróciłam. Moja terapeutka naciskała na mnie, bym spróbowała jeszcze czegoś. Ale nic nie przykuwało mojej uwagi na zbyt długo, mimo to wciąż próbowałam czegoś nowego. Lexi i ja aktualnie chodziłyśmy na kurs gotowania, tak więc nasze umiejętności pieczenia dramatycznie się poprawiły i dzięki temu pozwalałyśmy sobie na wiele zabronionych przyjemności – jedzenie było również jakąś formą terapii. Miałam szczęście, albo jedynie tylko tak powiedział Dr Shipton, że zauważyłam swój problem dość wcześnie i przez to ujarzmienie mojej bestii było dużo łatwiejsze niż jakbym pozwoliła jej usiąść i rozgościć się nieco dłużej. Przyczyną tego gniewu było to, że Lucinda dała mi przemowę dotyczącą mojej niezależności, a powodem tego, że zaszło to tak daleko było to, że byłam świadkiem beznadziejnego związku mojej matki z diabłem zamiast ojca. Nic dla siebie nie zrobiła i nawet jak odszedł, była zależna ode mnie, wówczas to ja troszczyłam się o jej uzależnienie. Widzenie tego rodzaju zachowania i zależności od drugiej osoby wywarło większy wpływ na moje życie, niż wydawało mi się to możliwe. Ale teraz ona nie żyje. Nie żyje. To słowo nadal do mnie nie docierało. Moja matka byłą nie żywa. Zmarła okropną śmiercią, a ja nie miałam swojego pieprzonego telefonu, żeby zdążyć na jej pogrzeb. Zadziwiało mnie to poczucie winy, ponieważ to naprawdę nie była moja wina. Ostatni raz kiedy się z nią kontaktowałam to była wiadomość 9
Ignite – R.J. Lewis tekstowa, o tym, że mój numer się zmienił. Nigdy do mnie nie zadzwoniła od kiedy opuściłam dom. Byłyśmy sobie obce i zawsze tak było. Nic nie wiedziałam o kobiecie, która właśnie umarła. Ona o mnie również. Wspomnienia uzmysłowiły mi, że odwróciła się ode mnie. - Weź się w garść – wymamrotałam. – Pozbieraj ten pierdolnik i wracaj do domu – wrócę do czegoś co jest mi bliskie jak Lexi i Daniel – to jest moje teraźniejsze wybawienie. Odpaliłam samochód i ruszyłam w kierunku, który wskazywał mi GPS, Boże, samochód Daniela był najseksowniejszą rzeczą jaką kiedykolwiek jeździłam. Droga, która powinna mi zabrać trzy godziny, zajęła mi pięć godzin, ale po ostatnim postoju, pozbierałam się do kupy i pojechałam już bez zatrzymywania się w stronę miasta. Kiedy zobaczyłam tablicę z nazwą Gosnells, wewnątrz siebie zadrżałam i wezbrała we mnie nostalgia, kiedy mijałam znajomą farmę. Nie mogłam zatrzymać się, żeby rozejrzeć się w koło. Inne farmy zniknęły zastąpione dużym osiedlem domków, które nadal były w budowie. Wszędzie były tablice i jedna z nich mówiła „Maple Springs może stać się twoim przyszłym domem. Niskie raty, Kup już teraz!” Jeśli nie prowadziłby mnie GPS, kompletnie bym zabłądziła. Gosnells był unowocześniony, nowe ulice, ogrom sklepów i taka wielka liczba osób. Kiedy przejeżdżałam przez centrum miasta, byłam zdumiona jednym z głównych galerii handlowych. Było rozbudowane i odnowione, nie wyglądało już jak stary porzucony magazyn, gdzie kiedyś robiłam zakupy z Lucindą. Cholera, kiedy jej imię nagle pojawiło się w mojej głowie, zaczęłam rozglądać się po ulicach, tak jakby nagle miała w każdej chwili wyskoczyć naprzeciw mnie. Ogarnęła mnie panika wiedząc, że jestem w tym samym 10
Ignite – R.J. Lewis mieście co ona. Nie byłam gotowa, żeby stanąć z nią twarzą w twarz i gdzieś w głębi serca wiedziałam, że nigdy na to nie będę gotowa. Kiedy dojechałam w swoją starą okolicę, wzdychałam mijając każdy dom. Trawniki były zadbane, przy każdym były krzewy ozdobne albo rządki kwiatów. Domy wyglądały tak samo, a jednak coś dziwnie obcego wisiało w powietrzu. Tylko nie wiedziałam do końca co. Zaparkowałam na podjeździe przed moim starym domem i zadzwoniłam do właściciela, że już jestem. Dziesięć minut później wysiadł z vana i podszedł do mnie z kluczami w ręku. Pan Diaz był wesołym, trochę przy tuszy mężczyzną, z różowymi policzkami i siwą brodą. - Sara Nolan, prawda? – zapytał z mocnym akcentem. - Tak – powiedziałam udając uśmiech i podążając za nim w kierunku mojego starego domu. - Bardzo mi przykro z powodu twojej straty, Saro – obdarzył mnie spojrzeniem pełnym współczucia, kiedy brałam od niego klucz – Twoja matka była uroczym lokatorem. Kiedy przejąłem obowiązki od poprzedniego właściciela, rozglądałem się tutaj wokół i przedstawiałem wszystkim lokatorom i to właśnie ona zaprosiła mnie na herbatę i ciastka. Nigdy nie zapomnę jak miła była dla mnie za każdym razem, kiedy byłem w sąsiedztwie. Zamrugałam i mój uśmiech znikł. Co on do cholery właśnie powiedział? Urocza lokatorka? Herbata i ciasteczka? – No tak – to było wszystko co z siebie wydusiłam. - Bardzo sympatyczna kobieta. Byłem na jej pogrzebie w zeszłym tygodniu. Tak wiele osób przyszło. Była bardzo lubiana.
11
Ignite – R.J. Lewis - Doprawdy? – nie mogłam ukryć niedowierzania w swoim głosie. Kiedy zatrzymaliśmy się przed drzwiami domu, patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami – Jak dużo osób było na jej pogrzebie? - Nie wiem jak dużo, ale kościół był pełny ludzi. Być może chcesz porozmawiać z księdzem. Czy dać ci jego numer? - Mam już jego numer, dziękuje. - No cóż, czy potrzebujesz jakiekolwiek pomocy tutaj? Jeśli chcesz mogę zamówić jakiś kontener? - Rozejrzę się wkoło i jeśli będzie potrzeba jutro zamówię kontener. Nie chcę sprawiać, żadnych kłopotów. Uśmiechnął się i lekko poklepał mnie po plecach – Żaden kłopot. Jeśli czegoś będziesz potrzebowała zadzwoń do mnie, z przyjemnością ci pomogę. - Dziękuje. Przytaknął i zaczął odchodzić, wtedy sobie przypomniałam. - Panie Diaz? – zatrzymał się i spojrzał na mnie. - Czy są tu jakieś motele w pobliżu? Minęłam jakiś, ale był na obrzeżach Gosnells. - Tak, nazywa się Manor Motel i jest jakieś dziesięć minut stąd, zaraz za sklepem, na ulicy Roe obok chińskiej restauracji ze smokiem w oknie. - Manor Motel, znajdę, jeszcze raz bardzo dziękuje – weszłam na ganek i otworzyłam przeszklone drzwi, których nie było kiedy tam mieszkałam. Patrzyłam na pana Diaza zanim nie zniknął z pola widzenia, a potem włożyłam klucz. Denerwowało mnie to, że się trzęsę. Ten dom
12
Ignite – R.J. Lewis nie wiązał się z niczym dobrym. To był dom mojego koszmarnego dzieciństwa. Otworzyłam drzwi i uderzył mnie niewyraźny zapach sandałowca. Pierwszą rzeczą jaką zauważyłam był dywan pod moimi stopami i pomyślałam, że to dość dziwne, ponieważ spodziewałam się płytek. Rozglądając się po salonie, uświadomiłam sobie, że wszystko tutaj wygląda inaczej. Były tam dwie skórzane sofy, stojące przy ścianie i szklany stolik z woskowymi kostkami sandałowca przygotowanymi do palenia. Tam gdzie kiedyś był telewizor, stała biblioteczka, która wypełniona była po brzegi książkami religijnymi, o ogrodnictwie oraz samopomocy. Na ścianach wisiały fotografie, jedno z oceanem i zachodzący słońcem, drugie z drewnianym mostem i napisem „Życie jest podróżą” Czyżbym przeszła do strefy cienia? Może to nie jest dom Joanne Nolan? Przeszłam przez dom i weszłam do kuchni, znalazłam stare rachunki na blacie i przeczytałam jej nazwisko. Jezu, w życiu nie widziałam tak czystej kuchni. Prócz nagromadzonego kurzu i pustego kubka w zlewie, była nieskazitelna. Kiedy zaczęłam wchodzić po schodach, musiałam przypomnieć sobie aby oddychać i odepchnąć od siebie wspomnienia jak mój ojciec zrzucił mnie ze schodów. Jej sypialnia była również nowa. Stało tam łóżko królewskich rozmiarów w kolorze orzecha i pasujący do tego kredens i komoda. Ścisnęło mi serce kiedy zobaczyłam niezaścielone łóżko. Tego dnia kiedy zginęła nie zdążyła zasłać swojego łóżka. Mimo, że to było prawdopodobnie coś, co robiła zawsze, sądząc po tym jak nieskazitelny i zorganizowany był jej dom. Wyszłam z jej pokoju i weszłam do mojego. Już wcześniej domyśliłam się, że on również się zmienił i nie myliłam się. Wszystko zniknęło i zostało zastąpione popakowanymi pudłami. Używała go jako pomieszczenia
13
Ignite – R.J. Lewis gospodarczego. Nie było tam śladu po przerażonym dziecku, które często moczyło materac który leżał na podłodze, a którego teraz nie było. Nagle poczułam się przytłoczona od tej całej zmiany. Moje nogi trzęsły się, a oczy szczypały ze zmęczenia. Nic z tego nie miało sensu. W pośpiechu zeszłam na dół i usiadłam na skórzanej kanapie pełna niepewności jak z tym wszystkim sobie poradzić. Wyciągnęłam telefon i wykręciłam numer do księdza. - Przepraszam, że przeszkadzam, ale jak dobrze ksiądz znał moją mamę? - Znałem ją bardzo dobrze. - Ale będąc tutaj, w tym domu… nic nie jest tak jak to zapamiętałam. Wszystko wygląda… inaczej – zacisnęłam mocno powieki i potrząsnęłam głową. – To nie ma sensu. Moja matka była alkoholiczką. Ten dom był ruiną. Ja nic… nic z tego nie rozumiem. Proszę niech ksiądz mi pomoże zrozumieć. – musiałam brzmieć żałośnie, błagając księdza, którego nigdy nie spotkałam w kościele, w którym nigdy nie byłam, żeby pomógł mi zrozumieć moją matkę – kobietę o której powinnam wiedzieć wszystko. - Twoja matka miała problemy, ale ruszyła do przodu. Mogę ci wiele opowiedzieć, ale ograniczę się do minimum – To co powiedział dalej zszokowało mnie i pozbawiło słów. Cztery lata temu moja matka dołączyła do wspólnoty w Kościele, z prośbą o pomoc z uporaniem się ze swoim
alkoholizmem.
Została skierowana na odwyk,
całkowicie
sfinansowany dzięki hojności jej przyjaciół i chociaż powracała tam kilkakrotnie to w ubiegłym tygodniu minęło dwadzieścia osiem miesięcy od kiedy nie piła. Była wolontariuszką w Kościele i dostała pracę jako 14
Ignite – R.J. Lewis kasjerka w księgarni i funkcjonowała w oparciu o wspólnotę Kościoła, żeby nie myśleć o swoim uzależnieniu i problemach osobistych. - A mój ojciec. - Odszedł od niej znów kiedy tylko zgłosiła się na odwyk, ale po sześciu miesiącach kiedy wyszła ze szpitala i była trzeźwa, wrócił i znów namówił ją do picia. Wróciła i zrozumiała, że miał zły wpływ na jej życie. Wniosła o rozwód i zakaz zbliżania się. Nie odpuścił bez walki i za każdym razem odnajdywał drogę do niej, ale przestałem o nim słyszeć jakieś dwa lata temu, tak więc domyśliłem się, że skończyła z nim raz i na zawsze - Kiedy nie odpowiadałam na jego wyjaśnienia, on dalej kontynuował – zaszła tak daleko i była kochana przez tylu ludzi, ale jedna kobieta pomogła jej przejść najgorsze, Rita Martinez przyczyniła się najwięcej do zmiany w jej życiu. Kupowała jej rzeczy, meble i załatwiała wszystkie inne sprawy i zajęła się również kosztami za pogrzeb. Właściwie zamierzała również zająć się posprzątaniem domu, ale wiedzieliśmy, że obowiązek ten należy do ciebie. W końcu jesteś jej córką. Być może powinnaś się z nią spotkać. Mogę do niej zadzwonić i umówić ją z tobą jeśli chcesz. Ona może udzielić ci dużo więcej informacji o twojej matce niż ja, ponieważ pomagała jej w tych zmianach przez ostatnie cztery lata. - Dobrze – to była moja jedyna odpowiedź. Nic więcej nie byłam w stanie powiedzieć. Te nowości jeszcze do mnie całkowicie nie docierały. Właściwie to nadal przyjmowałam je powierzchownie, próbowały znaleźć drogę do mojego umysłu ale to było jak kopanie w górze lodowej. - Mam nadzieję, że chociaż trochę pomogłem. Zatem zostawię cię abyś mogła pomyśleć. Zostań z Bogiem Sara. Rozłączyłam się zanim on to zrobił. Co jest do cholery.
15
Ignite – R.J. Lewis Kiedy już udało mi się zmusić nogi do ruchu. Uznałam, że nie zamierzam dłużej zostać w tym miejscu. Musiałam pomyśleć, może nawet rozważałam zepchnąć obowiązek uprzątnięcia mieszkania na Ritę, która najwyraźniej coś znaczyła dla mojej matki. Dlaczego ja nic dla niej nie znaczyłam? Co sprawiło, że ta kobieta była bardziej wyjątkowa od jej własnej córki? Uch, nie, potrzebowałam pomyśleć. Wpisałam nazwę motelu do GPS, kiedy wróciłam do samochodu, a potem ruszyłam w kierunku domu Lucindy. Adrenalina wypełniła moje żyły kiedy zwolniłam przy nim. Miejsce wyglądało tak samo, a zasłony były rozsunięte, ukazując kogokolwiek kto mógł przechodzić przez salon czy też jego mieszkańców. Kiedy zobaczyłam malucha, który kołysząc się szedł od ławy do kanapy moje serce zatrzymało się z szoku i zakłopotania. Przeszyły mnie myśli jak jasny grom z nieba. Czy to był wnuk Lucindy? O Boże, czy on miał dziecko? Ale potem zobaczyłam parę, która weszła do salonu, żeby dołączyć do dziecka i usiąść na kanapie. I wtedy dotarło do mnie, że Lucinda już tu nie mieszka. ***** Tyle się zmieniło. Zbyt dużo. Chciałam po prostu położyć się spać i przespać cały następny dzień. Dotarłam do motelu bez problemu i zameldowałam się. W drodze do pokoju, minęłam brodatego mężczyznę, który z pożądaniem wpatrywał się w moje piersi. Każdego innego dnia powiedziałabym mu coś kąśliwego, ale nie dzisiaj. Pokój był przytulny i czysty, ale cisza nie pomagała mi uporać się z tym czego się dowiedziałam. Leżałam w podwójnym łóżku i wyciągnęłam 16
Ignite – R.J. Lewis telefon, żeby zadzwonić do Daniela. Obiecałam, że zrobię to dzisiaj ponieważ prosił mnie o to, ale teraz po prostu chciałam usłyszeć jego głos. - Przepraszam ale seks telefon jest już nieczynny – to była pierwsza rzecz jaką powiedział kiedy odebrał – niechętnie zachichotałam. - Już zdążyłeś znaleźć sobie kogoś innego? - Nie byłbym w stanie nikomu innemu zaufać. Ona mogłaby chcieć tych wszystkich przytulasów i uczuć, a także mogłaby zacząć mówić o tym, że chce czegoś więcej. Cholera jeśli do tego by doszło, uciekłbym w góry, a to źle wpłynęłoby na moją reputację? - Cieszę się, że dbasz bardziej o swój wizerunek niż o uczucia biednej kobiety, która pragnęłaby od ciebie czegoś więcej. - Jestem prawnikiem, to ważne, żeby utrzymywać swoje dobre imię. Co uzmysławia mi, że umawiam się ze swoją sekretarką, co jest nędznym dowodem na to, że dbam o swoją dobrą renomę – mój następny chichot sprawił, że się zaśmiał. - Jak się masz Sara? Nie myślałem, że zadzwonisz. - W porządku. - Ale z ciebie cholerny kłamca, to obrzydliwe. Dosłownie, jak kłamiesz robi mi się niedobrze, tak bardzo jesteś w tym słaba. Przewróciłam oczami, nie mogąc powstrzymać się od swojego głupkowatego uśmiechu. - Znasz mnie, aż tak dobrze, hę? - Nie znam, aż tak szczegółowo twojego życia, ale jeśli chodzi o ciebie jako osobę, znam cię cholernie dobrze i wiem, że nie jest najlepiej. W przeciwnym wypadku byś do mnie nie dzwoniła. Prawdopodobnie
17
Ignite – R.J. Lewis napisałabyś kilka marnych wymówek, dlaczego nie możesz zadzwonić, a potem poszłabyś do łóżka spać, więc mów, co się dzieje. - Nic o czym w tej chwili chciałabym rozmawiać. - No to po co dzwonisz? - Ponieważ pragnęłam usłyszeć twój głos – kiedy przez dłużą chwilę był cicho, westchnęłam – Czy to dla ciebie, zbyt uczuciowe? - Nie – odpowiedział w najdelikatniejszym tonie – Wiesz dobrze, że zależy mi na tobie, Sara. Czy chcesz, żebym tam przyjechał i pomógł ci wydostać się stamtąd? Mogę wziąć dzień wolnego i zobaczyć się z tobą. - Nie, poradzę sobie. Po prostu… porozmawiajmy. O czymkolwiek. Potrzebuję teraz zapomnieć. - Czy chcesz, żebym opowiedział ci jak gówniana jest sekretarka, która się zastępuje? Zaśmiałam się – Tak, to może pomóc – wślizgnęłam się pod kołdrę przykryłam się, aż po sam podbródek i przytuliłam do poduszki, kiedy słuchałam jak do mnie mówił. Uspokajał mnie, sprawiał, że się śmiałam i co najważniejsze, rozpraszał moje złe myśli.
18
Ignite – R.J. Lewis
Ignite – R.J. Lewis Tłumaczenie nieoficjalne: szamancia Pamiętajcie o nierozpowszechnianiu tłumaczenia. Tylko do użytku osobistego! 1
Ignite – R.J. Lewis
Rozdział 12 Przespałam następny ranek. Kiedy w końcu udało mi się podnieść swój tyłek, wzięłam wyjątkowo długi prysznic, a potem wyjątkowo długo szykowałam się do wyjścia. Założyłam na siebie czarny sweter z dekoltem w kształcie litery V i parę wyblakłych jeansów. Wglądałam dość zwyczajnie
ze
swoimi
długimi
ciemnymi,
lekko
pofalowanymi
rozpuszczonymi włosami, które tworzyły artystyczny nieład. Uznałam, że pieprzę to jak dzisiaj wyglądam. Przez wszystkie dni w biurze byłam ubrana w ołówkową, wąską spódnicę i jedwabną bluzkę co sprawiło, że tęskniłam za wygodnym ubraniem jakie miałam dzisiaj na sobie. Kiedy wskoczyłam za kierownicę seksownego samochodu Daniela, ostatnią rzeczą jaką chciałam to znów jechać do tamtego domu. Znalazłam sobie wymówkę, żeby się zatrzymać na sekundę, kiedy zobaczyłam sklep z używanymi meblami. Zaczęłam się uśmiechać kiedy zobaczyłam, że zaparkowałam obok sklepu z używaną odzieżą do którego zwykle zabierała mnie Lucinda. Dobrze było wiedzieć, że ten biznes przetrwał i sądząc po tłumie w środku miał się całkiem nieźle. Zanim weszłam do sklepu, napisałam do Lexi: Zadzwoń do mnie suko, na następnej przerwie W przeciwieństwie do mnie, Lexi skończyła swój kierunek studiów i teraz była doradcą prawnym w dużej firmie. Skłamałabym gdybym powiedziała, że nie byłam zazdrosna, ale to była taka mała cząstka mnie, że prawie niewyczuwalna. Byłam szczęśliwa z jej powodu. Była dla mnie jak siostra, której nigdy nie miałam i przez ostatnie siedem lat byłyśmy praktycznie nierozłączne. To było godne podziwu, że spędzasz z kimś coś około 5 lat i nie czujesz pragnienia, aby tą osobę udusić… przez większość czasu.
2
Ignite – R.J. Lewis Właściciel sklepu z używanymi meblami o nazwie „Używane ale jak nowe” około pięćdziesiątki, wysoki i chudy o imieniu Frank, które miał wypisane na plakietce przyczepionej do czarnej koszulki z emblematem gangu Czarnogrzbietych Szakali. Super, następny sklep przejęty przez kolejnego pieprzonego motocyklistę. Otaczała go aura władzy i złowrogości, na tyle, że prawdopodobnie sama rozmowa z nim mogłaby go rozdrażnić. Trochę żałowałam, że nie założyłam swoich najlepszych ciuchów, ponieważ spojrzał na mnie, jakbym nie była warta jego uwagi. Lata panowania nad swoim gniewem sprawiły, że zmiękłam co zmieniło mnie w osobę omijającą z daleka takie sytuacje, ale mając na uwadze moją matkę, która zmarła oraz szokujące wiadomości o jej przemianie, tak samo jak i zmiany, które dokonały się w domu – naprawdę nie byłam w nastroju, aby chodzić i szukać sklepu przez cały dzień. - Ile chcesz? – zapytał, kiedy powiedziałam mu o domu. - Nie chcę, żadnych pieniędzy. Chcę tylko, żeby meble zostały zabrane. Potrzebuję opróżnić to miejsce – wytłumaczyłam mu, czując się jeszcze bardziej rozdrażniona, ponieważ ledwo co patrzył mi w oczy. - Nie jestem jakimś podrzędnym handlarzyną, który zabiera nic nie warte meble. Mam wyszukany gust. Rozejrzyj się po moim sklepie i sama zobacz. Nie sprzedaję nic poniżej konkretnego poziomu. - Jeśli próbujesz mi powiedzieć, że jestem śmieciarzem, to naprawdę gówniany z ciebie biznesmen – wybuchłam – Meble w domu mojej matki mają zaledwie rok i z całą pewnością nie są słabej jakości i mógłbyś je mieć za darmo, ale twoje cholernie głupie nastawienie wszystko zniweczyło. Zamierzam znaleźć lepszego handlarza, bardzo dziękuje. Wybiegłam ze sklepu zanim był w stanie powiedzieć jeszcze choćby jedno słowo. Doprawdy, bezczelność! Spojrzałam na swoje ubranie, raz 3
Ignite – R.J. Lewis jeszcze. Z całą pewnością nie wyglądałam jak śmieć! Być może dupek miał coś przeciwko młodym kobietom, albo był palantem dla każdego. Jeśli było coś czego się nauczyłam przez te kilka lat to, to, że pewni ludzie po prostu byli podli, bez najmniejszego powodu. - Proszę Pani? – usłyszałam kiedy dotarłam do swojego samochodu. Odwróciłam się i zobaczyłam idącego w moim kierunku mężczyznę ze sklepu z notesem i długopisem w ręku. Jego twarz nie wyglądała tak srogo jak poprzednio, ale wciąż w powietrzu dało się wyczuć wrogość kiedy podchodził. - Nie chciałem pani urazić – powiedział – Z przyjemnością rzucę okiem na te meble. Proszę mi podać swój numer, zadzwonię do pani, jak tylko będę mógł przyjechać. Wzięłam od niego długopis i notatnik i zanotowałam swoje imię i numer telefonu – Którego dnia mógłby pan podjechać? To tylko piętnaście minut drogi stąd. - Myślę, że dam radę w piątek. - W piątek? – spojrzałam na niego z dezaprobatą w oczach. – To przecież za trzy dni. Wzruszył ramionami – Mam ogromny magazyn, pełen mebli i moi chłopcy ciągle dostarczają i odbierają dostawy. Nie bardzo mam czas. Może mogłabym poprosić właściciela mieszkania, żeby był w piątek ponieważ byłam pewna jak cholera, że utknę tam na kolejne cholerne trzy dni. - W porządku – bardzo niechętnie odpowiedziałam. Kiedy podałam mu notes, spojrzał na moje nazwisko i uniósł brwi – Pani Nolan? Jest pani córką Joanny, prawda? Jezu, skąd tyle ludzi znało moją matkę? – Tak. 4
Ignite – R.J. Lewis - Strasznie mi przykro z powodu straty, pani Nolan. Pani matka… była dobrą kobietą – zacisnął usta, kiedy spojrzał w dół, mamrocząc – Miłego dnia – odwrócił się i szybko poszedł do sklepu. Cała otoczka złowrogości zniknęła przeradzając się w niezręczność, pozostawiając mnie zdezorientowaną. O co w tym wszystkim chodziło? Usiadłam w samochodzie i usłyszałam jak burczy mi w brzuchu. Nic nie miałam w ustach przez cały dzień. Pragnęłam coś tłustego, co można kupić blisko centrum handlowego, ponownie napełniła mnie nostalgia i doskonale wiedziałam co chcę zjeść. Podczas drogi do centrum, zadzwoniła Lexi, delikatnie mnie pytając jak się czuję. Bez wątpienia Daniel, coś jej musiał powiedzieć. - Potrzebujesz, żebym przyjechała do ciebie? Mogę wziąć kilka dni wolnego – zaoferowała się po raz czwarty. - Nie, nie, będzie dobrze – powiedziałam jej, kiedy weszłam do restauracji w centrum handlowym. Nie mogłam się rozejrzeć dookoła przez tłum ludzi. Był wtorek popołudniu i roiło się tam od matek i ich dzieci oraz ogromnej ilości ojców. To musieli być górnicy spędzający czas ze swoimi rodzinami podczas przerwy od pracy. Można to było poznać po opaleniźnie jaką mieli pracując wiele godzin na słońcu. - Jak myślisz ile ci to zajmie? - Nie mam pojęcia. Chciałabym stąd wyjechać jutro albo pojutrze, ale muszę się zająć jej meblami, a później uporać się z kilkoma pudłami. - Czy w ogóle z nimi zaczęłaś? - Jeszcze nie. Lexi westchnęła – Dlaczego nie. - Bo nie – wzruszyłam ramionami, krocząc do bufetu z chińszczyzną. 5
Ignite – R.J. Lewis - Byłaś u niej? Teraz była moja kolej by westchnąć – Nie, nie byłam na grobie mojej matki. Masz jakieś jeszcze mało delikatne pytania do mnie? – zignorowałam odwracające się głowy w moim kierunku. - Nie bądź suką. Ja tylko pytam. Pamiętasz co ci radził Dr Shipton dawno temu. Mówił, żebyś ją odwiedziła, porozmawiała i powiedziała co ci zrobiła. - Wiesz co, żałuję, że ci opowiedziałam o mojej rozmowie z terapeutą. Mogłam się domyślić, że to się na mnie odbije i będziesz mi wiercić kołek w brzuchu. Zaśmiała się. – Będę o tym pamiętać. Muszę wracać do pracy. Kocham cię, głupolu. - Tak, tak, ja ciebie też. Zamówiłam ogromny talerz, wypełniony po brzegi gorącą i pikantną wieprzowiną, ryżem z warzywami oraz kurczakiem Lo Mein. A potem ruszyłam w stronę pustego stolika, napełniłam żołądek i popiłam zimną colą. Zajadałam smutki, a przy moim całkowitym braku ćwiczeń z powodu złej pogody, powstrzymującej mnie od porannych biegów, wiedziałam, że nie minie godzina jak moje jeansy staną się ciaśniejsze. Zanotowałam sobie w pamięci, aby zapisać się na siłownie jak tylko wrócę do Winthrop. Zbliżała się trzecia popołudniu, kiedy w końcu wstałam i poszłam do toalety. Wyciągnęłam pastę do zębów z torebki i umyłam zęby, ciesząc się czasem i wpatrując się w siebie w lustrze. Byłam taka blada. Co takiego atrakcyjnego widział
we mnie
Daniel?
Wyglądałam na
najsmutniejszą osobę na świecie, ale to nie to, że miałam depresję lub coś w tym stylu. Byłam… zadowolona z życia. Nie to, że skakałam z radości, 6
Ignite – R.J. Lewis ale nie miałam na co narzekać. Nie przywiązana do czegoś, nie miałam kredytów, cieszyłam się swoją pracą i układało mi się z pracownikami, w domu miałam cholernie dobrą przyjaciółkę i kochałam swoje życie takie jakie było… Hmm, jak to opisać? Oczywiście obchodził mnie Daniel, pomimo naszego cichego porozumienia. Dzięki niemu uśmiechałam się i kiedy ze sobą spaliśmy, nie był samolubny. Była pomiędzy nami prawdziwa pasja, pasowaliśmy do siebie i nawet poza łóżkiem pomiędzy nami iskrzyło. Być może dlatego nie czuje się dobrze. Nie zaspokoiłam wczoraj wieczorem swoich potrzeb. Czy zaczynam do niego lgnąć? Miałam ochotę zadzwonić do niego i zapytać co robi, może nawet przyjąć ofertę, aby przyjechał. Byłby dla mnie teraz najlepszym towarzystwem. Jedyne co to nie byłam w stanie zmusić siebie samej, żeby to zrobić. Przez dwa lata postępowaliśmy ze sobą tak samo i ani razu nie poprosił mnie o nic więcej. Dlaczego miałabym myśleć, że coś się nagle zmieniło? A poza tym, uzmysłowiłam sobie, że ja również nigdy nie chciałam niczego więcej. Byłam pogrążona w myślach, a moje nogi były na autopilocie, kiedy wyszłam z toalety i mijałam sklepy wewnątrz centrum handlowego ignorując pochłoniętych własnym życiem, uśmiechniętych i szczęśliwych ludzi. Bezwiednie zastanawiałam się czy któreś z nich miało takie gówniane dzieciństwo jak ja. Czy byli bici przez ojca alkoholika, kiedy ich matka patrzyła na to równie pijana i niechętna do interwencji? Jak by przyjęli widomości o śmierci rodzica, którego ledwo znali i którego życie nagle się zmieniło, o czym nigdy nie dowiedziało się ich dziecko? Chciałam opóźnić podróż do domu mojej matki, więc szłam bez końca przez centrum handlowe udając, że interesują mnie ubrania na manekinach, które były poza moją możliwością finansową. Straciłam w ten sposób godzinę, zanim poczułam zmęczenie w nogach i poszłam w 7
Ignite – R.J. Lewis stronę samochodu. Zaczerpnęłam świeżego jesiennego powietrza, spuściłam głowę i patrzyłam jak poruszają się moje stopy, wtedy usłyszałam znajomy głos, który wołał mnie z tyłu. Nie docierało to do mnie. Dopiero za trzecim razem usłyszałam swoje imię. Zatrzymałam się, zdezorientowana, zakładając, że pewnie jakaś inna Sara jest gdzieś w pobliżu. W końcu moje imię jest całkiem popularne. - Sara! Za tobą! Odwróciłam się i momentalnie całe powietrze uciekło mi z płuc, kiedy patrzyłam jak Lucinda w pośpiechu idzie do mnie przez parking. O cholera! Każda cząstka mojego ciała kazała mi uciekać, ale nic nie mogłam poradzić na podekscytowanie, które pojawiło się wewnątrz mnie z uwagi na to, że widziałam ją po raz pierwszy od pięciu lat. Była taka sama jak ją zapamiętałam. Promieniowała pięknem, które tak doskonale utkwiło mi w pamięci, w ogóle się nie zestarzała. Jej blond włosy z brązowymi pasemkami były spięte w schludny kok. Miała na sobie parę jeansów, które uciskały jej biodra i różowo-biały pasiasty sweterek pod zieloną szykowną kurtką. Oczywiście do tego miała założone wysokie brązowe skórzane kozaki. - Nie mogę w to uwierzyć! – otoczyła mnie ramionami i przycisnęła mocno do piersi, śmiejąc się radośnie – widziałam cię jak wychodzisz ze sklepu z ubraniami i pomyślałam, nie to nie może być Sara, nie moja Sara, poszłam za tobą i kiedy dostrzegłam te brązowe oczy i duże pełne usta, to już wtedy byłam pewna! Och, Po prostu wiedziałam, że to ty! Moja Sara! – wciąż przytulała mnie, mocno do siebie, połowa jej twarzy zatopiona była w moich włosach, kiedy kołysała mną na boki. Gdy się już odsunęła, wciąż trzymała ręce na moich ramionach, spojrzała na mnie i uśmiechnęła się od ucha do ucha – Co u ciebie? 8
Ignite – R.J. Lewis - Jak miło cię widzieć – wykrztusiłam, przełykając ciężko ślinę. – Wow wyglądasz niesamowicie! - Ty także! A teraz odpowiedz na moje pytanie, kochanie. Co u ciebie? Wzruszyłam ramionami – U mnie, dobrze. Nie mogę uwierzyć, że tak świetnie wyglądasz. Zacisnęła wargi i zmarszczyła brwi na moją odpowiedź. Najprawdopodobniej, urażona moją zmianą tematu. - Moja mama zmarła – wypuściłam z siebie powietrze. Nie wyglądała na zaskoczoną. Przytaknęła – Wiem. Wypadek samochodowy. Byłam na pogrzebie. Byłam pewna, że cię tam zobaczę. W każdym razie, przynajmniej miałam taką nadzieję. Uniosłam brwi – Byłaś na pogrzebie? - Nie mogłam powstrzymać mojego zdziwienia. - Oczywiście. Wszystko było w wiadomościach. Straszna rzecz. Dobrze, że drugiemu kierowcy nic się nie stało. Tej nocy okropnie padało. Sama ledwo dałam sobie radę. To był piękny pogrzeb w kościele. Znasz mnie, nie jestem religijna, ale byłam głęboko poruszona, co przygotowali dla niej. To dlatego byłam zaskoczona, że ciebie nie było. - Próbowali się ze mną skontaktować, ale nie miałam w tym czasie telefonu. - Nie mieli adresu, żeby cię złapać? - Adresu też nie. Przeprowadziłam się do innego mieszkania parę tygodni temu. Nie pomyślałam, żeby ją o tym zawiadomić – Tak naprawdę uznałam, że prawdopodobnie ma to gdzieś.
9
Ignite – R.J. Lewis Obie ręce przeciągnęła w dół po moich ramionach i złapała mnie za dłonie. Jej skóra była delikatna i ciepła, tak jak to zapamiętałam. - Nie rozmawiajmy pośrodku parkingu, będziemy tu stały cały dzień. Co powiesz na to, żeby pojechać do mojego domu i tam pogadać? – Jej oczy przepełnione były nadzieją, ale również niepewnością, że mogłabym odrzucić jej zaproszenie. - Dobrze. - Świetnie. To nie tak daleko. Czym przyjechałaś tutaj? Kiedy wskazałam na SUVa za mną, uśmiechnęła się – Och, coś pięknego, Sara. Musisz sobie całkiem nieźle radzić. - Nie, To nie mój samochód. Pożyczyłam go, żeby tu przyjechać. - Ok. Cóż ja mam tego białego Mercedesa, który jest tam – wskazała na nowej marki Mercedesa tuż za nią. To była moja kolej, żeby być zaskoczoną i unieść brwi, ale w odpowiedzi nie powiedziałam nic podobnego jak ona. - Wsiądę do niego, a ty jedź za mną, ok.? - Jasne – rozdzieliłyśmy się. Poszłam do swojego samochodu i poczekałam, aż ruszy. Skakały mi kolana ze zdenerwowania jak zaczęłam za nią jechać. Mój umysł prześcigał się w pytaniach. Jak ją stać na taki samochód? Jedno z dwóch albo tak dobrze radziła sobie w swojej pracy, albo znalazła kogoś kto ją tak ustawił. Byłam szczęśliwa na myśl, że jest z kimś kto ją kocha. Zasługiwała na wszystko co najlepsze na świecie. Przygryzłam
policzek
kiedy
próbowałam
sobie
powtarzać
odpowiedzi na pytania, które z całą pewnością mi zada. Czemu odeszłaś i zostawiłaś mnie ze złamanym sercem? Cóż Lucindo, jestem suką i nie zasługuję na twoją miłość.
10
Ignite – R.J. Lewis Jak mogłaś zostawić Jaxona, tak zrozpaczonego bez żadnego pożegnania? I znów odpowiedź jest tylko jedna. Jestem straszną suką. Dlaczego zostawiłaś Jaxona? Cóż, uderzyłam twojego syna. Wiele razy. I miałam najgorszy problem na świecie z opanowywaniem swojego gniewu. I czy wspomniałam już o tym, że jestem suką? Pieprzone życie. Myśl o tym, że mogłabym z nim rozmawiać, spowodowała, że czułam ukucie tysiąca igieł prosto w moje serce i mogłabym przysiąc, że każda z tych igieł wbijała się tak mocno, że pozbawiała
mnie
coraz
bardziej
oddechu.
Otworzyłam
okno
i
zaczerpnęłam zimnego powietrza. Byłam bliska ataku paniki, a jak to się by wydarzyło to, milion złych rzeczy wtedy działo się z moim ciałem. Miałam mdłości, a w płucach brakowało mi powietrza, tak jakbym przebiegła maraton. Nic innego jak musiałam iść do toalety, ponieważ tak szarpały mną emocje, że zaczynały naruszać mój system trawienny. Seksowne, nie ma co… Powiedziała, że dom jest niedaleko, mimo to byliśmy już w drodze od coś około dwudziestu minut, blisko nowo wybudowanych osiedli. Pożądliwie zerkałam na domy jak je mijałam, wszystkie wyglądały podobnie: duże i nowoczesne, z wysokimi i szerokimi oknami od frontu, z wypielęgnowanym ogródkiem i tarasem z kolumnami. Samochód Lucindy zwolnił i zasygnalizował skręt w prawo, a potem wjechał na podjazd, ogromnego domu z czerwonej cegły. Jasna cholercia. Otworzyła garaż i zaparkowała wewnątrz, podczas gdy ja zatrzymałam się na podjeździe. Wyłączyłam silnik i z niedowierzaniem wpatrywałam się w przepiękny nowy dom i wypielęgnowany ogród wypełniony wszystkimi odmianami goździków.
11
Ignite – R.J. Lewis Garaż zamknął się, a chwilę później otworzyły się drzwi frontowe i wyszła z nich Lucinda machając do mnie ręką z szerokim uśmiechem na twarzy. Wyszłam z samochodu i podeszłam do niej, nie mogąc powstrzymać się od chichotania. - Wow, Lucinda. To trochę odbiega od getta w którym żyłyśmy, co? Zaśmiała się – Nie było tam, aż tak źle, przeprowadziłam się tutaj jakieś dwa lata temu. Tylko co go wybudowali. Jest trochę stąd daleko do sklepów, trochę cię okłamałam – na jej twarzy rozbłysnął psotny uśmiech. – Ale zamierzają tu dalej budować, sklepy, szkoły, co tylko chcesz. A teraz choć do środka. Usiądziemy na tarasie i będziemy czerpać przyjemność z bycia na zewnątrz. Weszłam do środka, oszołomiona holem, w którym były ogromne schody i drzwi do pokoi, które były zamknięte. Poszłam za nią stąpając po drewnianej podłodze i podziwiając neutralne kolory wnętrza domu. Był nowoczesny, a ona zostawiła to miejsce w prostym eleganckim stylu. Żadnego przepychu. Celowo próbowałam odwrócić wzrok od zdjęcia Jaxona w korytarzu prowadzącym do salonu. Miał na nim trzynaście lat, jechał na swoim rowerze, a jego włosy rozwiane były przez wiatr. Weź się w garść. Salon był ogromny i bardzo ładnie urządzony, były w nim skórzane kanapy i szklana ława, a także ogromny płaski telewizor z systemem nagłaśniającym, obok niego była półka wypełniona filmami. Na ścianie, nad jedną z kanap w ramkach zawieszonych po przekątnej wisiało, kilka zdjęć jej i Jaxona. W przelocie zauważyłam, że na dwóch ostatnich byłam ja: na pierwszym ja i Jaxon w dniu balu maturalnego, a drugie kiedy byłam młoda, w krótkich spodenkach. Zrobiło mi się cieplej na sercu widząc, że nie pozbyła się mnie ze swojego domu, mimo, że znikłam z jej życia. 12
Ignite – R.J. Lewis Podeszła do przesuwanych drzwi i otworzyła wyjście na taras. Ogromny taras z podłogą z ciemno brązowej deski z wbudowanym patio i miejscem do siedzenia. Nigdy czegoś takiego nie widziałam. Wyszłyśmy i owinęłam się ramionami z uwagi na chłód, który poczułam w powietrzu, zwróciłam uwagę na basen, który również tam był. Lucinda otworzyła drzwi prowadzące do patio i weszłyśmy do środka. - Usiądź – powiedziała. Zajęłam miejsce na wygodnym miękkim fotelu, umieszczając dłonie na szklanym stoliku. Patrzyłam jak włącza dwa ogrzewacze stojące po przeciwnych stronach patio. - Przyniosę dla nas jakieś przekąski. Zaraz wracam kochana. Parę minut później wróciła z tacą pełną krakersów, serów i dipów. Przyniosła również dzbanek z wodą i dwie szklanki. Postawiła wszystko przede mną i usiadła obok mnie. Usiadła tak, żeby być twarzą do mnie i zaczęła napełniać szklanki wodą. - Tak więc – zaczęła, wysyłając mi najczulszy ze swoich uśmiechów – jak sobie radzisz, ze śmiercią matki? - Nie wiem – przyznałam się, przesuwając palcem po brzegu szklanki – Nie jestem pewna co powinnam czuć. Dobrze wiesz jaka była. Jestem zobojętniała przez te wszystkie złe wspomnienia, ale i pełna żalu, ponieważ zmieniła się. Czy ty w ogóle się z nią widziałaś? - Nie za często. Nie rozmawiałam z nią, ani nic takiego. Za każdym razem kiedy mnie widziała, odwracała się i szła w drugą stronę. Przypuszczam, że to dlatego, bo czuła się winna co ci zrobiła i dobrze wiedziała jak bardzo mi zależy na tobie. Ostatni raz widziałam ją podczas święta dyni na początku września, była z jakąś młodą kobietą. Wyglądała na szczęśliwą.
13
Ignite – R.J. Lewis Rita. Młoda kobieta, z którą była, najbardziej pasowała do opisu. Rodziła się we mnie ciekawość, kim była i dlaczego tak mocno trzymała się mojej matki, - Wiesz cokolwiek o moim ojcu? – zapytałam. - Nie, nic. Nie ma go od jakiegoś czasu. - Nie pokazał się na pogrzebie? - Nie, cóż, mam na myśli, że nie widziałam go. Przypuszczam, że jakby się pojawił, doszłoby do jakiejś sceny – pokręciła głową i zacisnęła usta ze wstrętem. Kiedy nie odpowiedziałam, rozchmurzyła się i dotknęła moich włosów – No spójrzcie, na te włosy. Urosły, są nawet dłuższe od tych, które pamiętam. Takie piękne, Sara. Naprawdę, pewnie wielu się za tobą ogląda. Zadrwiłam – Ledwie co. Jestem domatorem. Z trudem udaje mi się zobaczyć światło dzienne. - W to akurat uwierzę. Jesteś trochę blada. - A tobie jak się układa? Opowiedz mi wszystko – zmieniłam temat, ponieważ nie mogłam patrzeć na jej spojrzenie pełne troski. Wzruszyła ramionami – Eee, dobrze wiesz. Moje życie zawsze było zorganizowane, nudne i bez żadnych ekscesów. Zachichotałam – To nieprawda. - Prawda, zwłaszcza od kiedy nie miałam od ciebie, żadnych wieści przez te wszystkie lata. Przygryzłam wargę i wstrzymałam oddech, odwracając od niej wzrok. Jeszcze tylko chwila. I zapyta mnie.
14
Ignite – R.J. Lewis - Bez obawy – powiedziała do mnie, widząc moje emocje – nie zamierzam, zadawać ci żadnych pytań. Wiem, że nie jesteś gotowa, żeby się otworzyć i doskonale to rozumiem. Po prostu cieszmy się swoim towarzystwem, dobrze? Zamrugałam powstrzymując łzy i przytaknęłam. - To dobrze. Wracając do twojego pytania. U mnie wszystko w porządku, jedynie strasznie za tobą tęskniłam. Nadal jestem kosmetyczką i mój biznes całkiem nieźle się kręci. Wskazałam na dom – Aż tak dobrze? - No nie, aż tak dobrze to nie. - A gdzie jest mężczyzna? Uniosła brwi – Jaki mężczyzna? - Facet, który o ciebie dba. Zaśmiała się – Nie za szybko przechodzisz do setna sprawy? Uśmiechnęłam się z zakłopotaniem – Przepraszam. - Nie ma za co, w porządku. - Co się stało z facetem, którego lata temu widziałam jak tu byłam? Jak miał na imię? Czy to nie był przypadkiem Mark? - Tak, Mark. Był wspaniałym mężczyzną – zamyśliła się, kiedy wspomniała jego imię i wiedziałam, że wciąż coś do niego czuje. – Naprawdę go lubiłam, byliśmy ze sobą szczęśliwi przez jakiś czas. - To co takiego się stało? - Jaxon – ciężko westchnęła – Nie mógł go znieść. Sytuacja pomiędzy nimi stała się napięta.
15
Ignite – R.J. Lewis Ścisnęło mi serce na wspomnienie jego imienia, ale również byłam mocno zainteresowana tym tematem. - Ale on przecież wyjechał. Jaki on mógł mieć na to wpływ? - Co masz na myśli? - Przecież Jaxon był gdzieś daleko. W tym czasie pracował, no nieważne. Jak mógł wtrącać się do twojego związku, będąc tak daleko? Teraz była jej kolej, żeby spojrzeć na mnie zdumionym spojrzeniem. - Jaxon jest tutaj od trzech i pół roku. W tamtej chwili, równie dobrze ktoś mógłby wyrwać mi serce. - Co? On jest… tutaj? W Gosnells? Powoli przytaknęła. – Tak. Nagle poczułam ból w głowie. Powtarzałam sobie, żeby oddychać pomimo rosnącej wewnątrz mnie paniki. Był w Gosnells? Dlaczego założyłaś, że go tu nie ma? - Zatem jak się miewa? – praktycznie wyszeptałam, ściskając mocno szklankę obiema rękami. - Jaxon… - przerwała i zacisnęła znów usta. - Cóż, Jaxon to Jaxon. Potrafi bardzo dobrze o siebie zadbać. Chciałam się zapytać jak bardzo. I jak się ma. I gdzie teraz właściwie mieszkał. I czy ruszył do przodu. I z kim? Ale zacisnęłam zęby, ponieważ dobrze wiedziałam, że te wiadomości, mogą mnie zniszczyć. Nawet po pięciu latach moje serce szalało, jedynie po wspomnieniu jego imienia. Nie pomagało również to, że jesteśmy teraz w tym samym mieście.
16
Ignite – R.J. Lewis - On się… zmienił – westchnęła ciężko Lucinda, zamyślając się. Coś było nie tak i myślę, że chciała, żebym zapytała co się dzieje, aby mogła mi o tym opowiedzieć szczegółowo, ale strach nie pozwalał mi się odezwać. Głośny dźwięk motocykla na ulicy wyrwał mnie z myśli. - O wilku mowa… - wymamrotała. - Co? Słyszałam jak motocykl zbliża się do domu, a potem słychać było go na podjeździe. O wilku mowa? Co ona…? O nie. O kurwa nie. - On tu jest? Czy to on? – zapytałam głosem który histerycznie się podniósł. - Tak, to on na swoim motorze. Jak tylko silnik zgasł i myśl o tym, że zaraz przejdzie przez drzwi, ogarnęła mnie panika. Wolałabym jeść psie gówno. Nago. Na scenie. Przed tysiącami ludzi jeśli to oznaczałoby, że nie będę musiała się z nim teraz zobaczyć. Wstałam nagle, uderzając o fotel i powiedziałam – Nie mogę tu być. Muszę iść. Czy mogę wyjść tylnią bramą, proszę? Lucinda wychyliła się i złapała mnie mocno za nadgarstek, patrząc na mnie uspakajająco. - Wszystko w porządku. Będzie dobrze. Usiądź, zobaczysz będzie dobrze. - Nie, nie – szybko potrząsnęłam głową – Nie, nie będzie dobrze. Ty nie rozumiesz. Zostawiłam go i…
17
Ignite – R.J. Lewis - Hej, mamo! – jego znajomy głos prawie przyprawił mnie o zawał serca. Podskoczyłam, panika i adrenalina przepływała przez moje ciało jak prąd. - Usiądź – rozkazała Lucinda, ciągnąc mnie z powrotem na fotel. Niechętnie opadłam na siedzenie, nie dlatego, że chciałam, ale dlatego, że moje pieprzone kolana były za słabe, żeby podtrzymywać moje ciało. Trzęsłam się jak liść na wietrze w czasie burzy. Moja zbliżająca się burza nadchodziła. Był już w domu. Lucinda powiedziała mi, że zaraz wraca, a ja bezsilnie patrzyłam jak wychodzi z patio i wchodzi do domu. Zacisnęłam pięści, zamknęłam oczy i głęboko oddychałam. Serce w piersi waliło mi jak młot, moje ciało pokrył zimny pot. Nie, nie, nie, nie jestem gotowa, żeby się z nim zobaczyć. Nie, nie mogę. Nie mogę. Powtarzałam sobie, żeby się uspokoić, ale jak mogłam się uspokoić? Zostawiłam go pięć lat temu, w najgorszy możliwy sposób i ból jaki czuł był tak namacalny, jakby to było wczoraj. Wstrzymałam oddech, żeby móc słyszeć dźwięk dochodzący z domu. Ale było cicho jak makiem zasiał. Czułam się jakbym wpadła w zasadzkę. To była ostatnia rzecz jakiej się spodziewałam przychodząc tutaj. Najgorsze co mogło się stać to zobaczyć się z Lucindą – ale nigdy nie spodziewałabym się tego. Słychać było jeszcze kilka motocykli, które jechały ulicą i sekundę później podjechały na podjazd. Jeszcze więcej ludzi. Było źle. Bardzo źle. Nie przywykłam do spotkań towarzyskich. Musiałam udźwignąć spotkanie z kilkoma osobami i dodatkowo zachowywać się normalnie w grupie ludzi podczas gdy widziałam Jaxona po raz pierwszy od wieków?
18
Ignite – R.J. Lewis Zdecydowanie, to było ponad moje siły, z całą pewnością poniosę porażkę. Głos Lucindy słychać było przez zaszklone drzwi. - Chodź na zewnątrz i przywitaj się. Czekam. Ugryzłam się w policzek i poczułam smak krwi. I kiedy spojrzałam przez oszklone drzwi… zobaczyłam go.
19
Ignite – R.J. Lewis
Ignite – R.J. Lewis Tłumaczenie nieoficjalne: szamancia Pamiętajcie o nierozpowszechnianiu tłumaczenia. Tylko do użytku osobistego! 1
Ignite – R.J. Lewis
Rozdział 13 Świat jakby stanął w miejscu. Wszystko co później się stało było jak w zwolnionym tempie. Nie czułam własnego ciała. Ogarnęło mnie odrętwienie. Szedł za Lucindą, a ona coś do niego mówiła, ale nie mogłam tego zrozumieć. W uszach słyszałam jedynie szum własnej krwi i mocne bicie mojego serca. Podszedł i o mój Boże, był taki wysoki. Za każdym razem kiedy go sobie wyobrażałam, zapominałam o tym jaki był wysoki. Moja pamięć zawiodła mnie, być może próbowała przez to zatrzeć jego wygląd, tak by ból rozstania był łatwiejszy do zniesienia, ponieważ mężczyzna, który wszedł na patio był praktycznie nie do poznania. Znałam go dobrze, ale teraz był dwa razy większy, niż wcześniej. Szerszy i umięśniony, ale i też wąski w biodrach, miał ciało wojownika. Miał na sobie luźne jeansy i czarną koszulkę, a na wierzchu czarną skórzaną kurtkę, która kształtnie opinała jego górną część ciała, wyglądał nieziemsko. A jego włosy. Moje serce zadrżało w cichym proteście, obciął je, były krótkie, może z pięć centymetrów od skóry głowy, podkreślały jego rysy twarzy, kości policzkowe, mocną szczękę, prosty nos i wyraziste błękitne oczy. Momentalnie to wychwyciłam, że był jakiś inny. W końcu to facet z którym dorastałam i wiedziałam o nim wszystko. Teraz miał w sobie jakąś złowrogość, co sprawiło, że ciarki przebiegły mi po kręgosłupie, miał chłód wypisany na twarzy. Kiedy jego oczy spoczęły na mnie, chciałam zapaść się pod ziemię, żeby uniknąć jego palącego spojrzenia. Jeżeli wzrok mógłby zabijać najprawdopodobniej już bym nie żyła.
2
Ignite – R.J. Lewis Wszedł na patio i usiadł dokładnie naprzeciwko mnie, bez żadnego słowa, chwilę później dostrzegłam kolejną osobę wchodzącą przez drzwi. To była kobieta, bardzo ładna, wysoka, ubrana w czarne spodnie i w szary sweterek, który kończył się tuż przy jej pępku, obciskając każdą krągłość jej ciała. Miała związane włosy w kucyk, które poprawiała, kiedy siadała obok Jaxona. Uśmiechnęła się do mnie pokazując śnieżno białe zęby, ja żałośnie usiłowałam się uśmiechnąć, ale wyglądałam bardziej jakbym miała zaparcie niż okazywała radość. - Poważnie, zaprosiłeś całą resztę? – usłyszałam jak Lucinda zajęczała. - Ty mi kazałaś – Jaxon odpowiedział obojętnie – Powiedziałaś, że będzie dzisiaj wielka kolacja, a mimo to nie czuję, żeby zapach pieczonego indyka rozchodził się po domu. - Jakbyś nie zauważył, miałam coś innego w głowie – Lucinda wskazała otwarcie na mnie. - Zatem możemy zamówić pizzę lub coś podobnego – blond seksbomba wyćwierkała – Masz numer w swoim telefonie, Jaxon, zatem zamów – Kiedy obdarzyła go pełne oczekiwania spojrzeniem, usłyszałam jak wybiera numer. Głośne zamieszanie, mężczyzn przechodzących przez drzwi zagłuszało zamawianie ogromnej ilości pizzy. Było tam trzech mężczyzn i jeszcze jedna kobieta, ale nie była tak ładna jak dziewczyna Jaxona. O Boże. Czy naprawdę właśnie nazwałam ją jego dziewczyną? Ścisnęło mnie w żołądku, a odrętwienie, dzięki któremu byłam szczęśliwa powoli mnie odpuszczało. Spojrzałam na tacę przede mną, czując się dziwnie i nieswojo. Pozostali mężczyźni weszli na patio i zajęli miejsca obok Jaxona. Jeden z nich usiadł koło mnie, znów podjęłam słabą próbę uśmiechnięcia się. Był również ogromny i miał na sobie skórzaną kurtkę ze słowem „Ghule” 3
Ignite – R.J. Lewis wypisane grubą białą kreską na czarnym tle. Szybko rozejrzałam się po dwóch pozostałych facetach zauważając, że mieli na sobie takie same czarne kurtki, ale nie byli tak okazali jak gość koło mnie. Przez dłuższy czas starałam się nie patrzeć na wprost siebie. Kiedy wszyscy siedzieli tam i rozmawiali, ja w ciszy słuchałam i modliłam się, żeby czas szybciej mijał, abym jak najszybciej mogła w cholerę stamtąd pójść. - To jest moja ukochana córka, której nigdy nie miałam – nagle Lucinda, poinformowała ich i zapadła cisza, kiedy jej słuchali. Boże jak ja nie lubiłam przedstawiania. – Będzie w Gosnells przez jakiś czas. Ma na imię Sara. - Hej, Sara – odpowiedzieli wszyscy, oprócz oczywiście Jaxona. - Hej – odpowiedziałam nieśmiało, patrząc na każdego z nich z osobna. - Tam jest Ashley, to ta z czerwonymi włosami i jej partner Robal – nie pytaj mnie dlaczego go tak nazywają. - Ponieważ lubię robale! – zarechotał. Lucinda zachichotała na jego komentarz i odsunęła się od chudego blondyna, który miał na sobie masę przerażających tatuaży w kształcie pająków pełzających po jego szyi. Ashley siedziała obok dziewczyny Jaxona, a Robal siedział na końcu – Po twojej stronie siedzi Kurt a po mojej mam Josha. Kurt i Josh wyglądali podobnie. Takie same brązowe włosy, duże brązowe oczy i twarze w kształcie serca. Można było powiedzieć, że są braćmi, za wyjątkiem tego, że Kurt był dużo słabiej zbudowany, niż jego gigantyczny brat Josh.
4
Ignite – R.J. Lewis - A tam – Lucinda zaczęła i zamilkła ściągając brwi w zamyśleniu, wskazując na piękną opaloną blondynkę, obok mężczyzny, którego prawdopodobnie nigdy więcej nie będę mieć. - Tutaj mamy… Cindy, prawda? – Wyłapałam z jej tonu coś, co nie była w stanie wychwycić dziewczyna. Jaxon wyłapał to również i przewrócił oczami. To był miły ton wypełniony drwiną, mimo to zdanie kończyło się zapytaniem – z zaakcentowaniem końcówki. - Christy – poprawiła ją dziewczyna z uśmiechem. Spojrzała radośnie i wyciągnęła dłoń w moją stronę – Miło cię poznać, Sara. Niezgrabnie wysunęłam rękę nad stolikiem i uścisnęłam jej ciepłą miękką zdobioną francuskim manicure dłoń i potrząsnęłam nią. – Mi również Ciebie miło poznać – odpowiedziałam, próbując nie patrzeć w stronę Jaxona, ale moje oczy zawiodły mnie i spojrzałam, wciąż wpatrywał się we mnie z czymś w rodzaju nienawiści w oczach, jeśli to miałoby jakiś efekt, który by unosił się w powietrzu, pewnie bym się tym zadławiła. Jaxon oderwał ode mnie wzrok, wyciągnął dłoń i złapał za rękę Christy. Jego długie palce splotły się z jej, a kciukiem zaczął gładzić jej kostki. Uśmiechnęła się szeroko, patrząc na niego jeszcze bardziej rozświetlonymi zielonymi oczami. Spojrzał na nią i uśmiechnął się do niej tak, że mogę przysiąc, każdej dziewczynie spadłyby majtki. Poczułam okrutne ukucie w sercu. Wstałam od stolika. - Zapomniałam swojego telefonu z samochodu – powiedziałam Lucindzie i skierowałam się do wyjścia. Czułam jej wzrok na sobie, zanim zniknęłam w domu i poszłam do samochodu. Otworzyłam drzwi i byłam prawie zdecydowana odpalić samochód i opuścić to miejsce, aby nie
5
Ignite – R.J. Lewis wracać tu nigdy więcej. Tyle, że nie mogłam tego zrobić. Wcześniej byłam okropną osobą, ale zmieniłam się. Złapałam torebkę i wyciągnęłam telefon. Byłam przygnębiona i potrzebowałam pocieszenia od jedynej osoby, która w tej chwili mogła sprawić, że lepiej się poczuję. Napisałam do Lexi. On jest tutaj. Będzie wiedziała, co mam na myśli. Otworzyłam pojemniczek z różem i spojrzałam w lusterko, po czym wzdrygnęłam
się.
Wyglądałam
strasznie.
W
dzień,
w
którym
zdecydowałam być leniwa, musiał być dniem kiedy spotkałam swojego ex-chłopaka, a u jego boku przepiękną ulepszoną wersję mnie, pomyślałam z pogardą. Po tym jak wzięłam głęboki oddech, aby uspokoić rozszalałe nerwy, wróciłam i zajęłam z powrotem swoje miejsce. Josh przesunął krzesło tak, żeby móc siedzieć i rozmawiać z Robalem i Ashley. Toczyły się tam trzy różne rozmowy, więc odwróciłam się w stronę Lucindy i słuchałam tej w której ona uczestniczyła. Dziesięć minut później dostarczono pizzę. Talerze były pełne, jak na autopilocie, uśmiechnęłam się, złapałam kawałek pizzy pepperoni i zaczęłam gryźć. Nadal nie strawiłam swojego cholernego chińskiego żarcia, które ciążyło mi na żołądku, ale pizza pachniała wyjątkowo smacznie, żeby ją sobie odpuścić. Słońce chowało się z horyzont i nadchodził wieczór. Wkrótce zrobiło się ciemno i wokół patio zapaliło się światło. Otuliło mnie ciepło z grzejników na patio, sprawiając, że poczułam się dobrze i wyciągnęłam rękę po jeszcze jeden kawałek pizzy. Kiedy sięgałam zadzwonił telefon i włożyłam rękę do kieszeni, żeby go wyjąć. Gdy zobaczyłam imię Daniela 6
Ignite – R.J. Lewis wyświetlające się na ekranie, moje żałośnie martwe serce zbudziło się do życia. - Halo – radośnie odpowiedziałam, zasłaniając drugie ucho, żeby słyszeć. - Hej, seksowny tyłeczku – powiedział komediowym tonem. Zaśmiałam się – Hej. - Nie, ty też musisz to powiedzieć. - Tak jakby nie mogę w tej chwili – powiedziałam, szybko patrząc po wszystkich, którzy byli pochłonięci rozmową, ledwie co mnie zauważając. Za wyjątkiem Jaxona, nie wiedziałam co robił, ponieważ nie byłam w stanie na niego spojrzeć, a przez jakiś czas nie słyszałam jego głosu. - Nie obchodzi mnie w jakim towarzystwie jesteś. Obiecałaś być moim seksownym tyłeczkiem, więc niech wiedzą, że mają się trzymać z dala od tyłka do którego ja roszczę sobie prawo. Zaśmiałam się znów, patrząc ze wstydem w talerz. - Hej… mój seksowny tyłeczku. - Moja dziewczynka! Lucinda odwróciła się do mnie i otworzyła szeroko oczy, a na jej ustach widać było psotny uśmiech. Zignorowałam jej zaciekawiony wzrok i nadal wpatrywałam się w talerz. - Jak się masz? – zapytał – Dużo dzisiaj zrobiłaś? - Nie, nic nie zrobiłam, mam opóźnienie. - Dlaczego? - Dobrze wiesz, dlaczego.
7
Ignite – R.J. Lewis - Potrzebujesz, żebym przyjechał do ciebie? Bądź szczera. Westchnęłam – Czy potrzebuję cię? Nie. Czy pragnę cię? Tak. Czy myślę, że powinieneś przyjechać? Nie. - Ale pragniesz mnie. Mogę tam być jutro, żeby spędzić z tobą dzień i pomóc ci zachować równowagę. Powiedz tylko, tak. - Ale masz przecież pracę i klientów, dobrze wiem jak zajęty jesteś przez najbliższych kilka tygodni. - To jest krytyczny moment dla mojego seksownego tyłeczka, więc nie mogę zignorować twoich problemów, mogę przełożyć kilka spotkań. Nie martw się o to. - No nie wiem, zadzwoń do mnie później. Jestem teraz zajęta. - Dobrze, zadzwonię do ciebie o dziesiątej. Lepiej, żebyś odebrała. - Odbiorę. Do usłyszenia Daniel. - Pa, kochanie. Odłożyłam telefon i wtedy zamyśliłam się. Kochanie? Nazwał mnie kochanie, pierwszy raz. - Powiedz mi kto to był? – zapytała Lucinda, trącając mnie ramieniem – Twój seksowny tyłeczek, jak ty to ujęłaś – uśmiechnęłam się – To taka zabawa, jak do siebie dzwonimy, to nic nie znaczy. Sceptycznie uniosła brwi – Uuu, czyżbyś była w związku? Zerknęłam na mocno ze sobą splecione dłonie, przede mną. Przełknęłam ślinę i przytaknęłam – Tak, jestem – Technicznie byłam. Mam na myśli, Daniel i ja zgodziliśmy się wyłącznie widywać się ze sobą i z nikim innym, tak długo jak długo umowa będzie obowiązywała. - Jak długo?
8
Ignite – R.J. Lewis - Dwa lata – z dumą oznajmiłam, ponieważ to również była prawda. Powinnam być z tego dumna, że jakiś facet sypiał ze mną od dwóch lat i jeszcze się nim nie znudziłam. To sprawiało, że promieniałam. On również nie znudził się mną, ani moim ciałem. - Wow, brzmi poważnie. Co robi? - Jest prawnikiem. Pracuje w mieście w firmie swojego ojca. - Uwiodłaś prawnika? – Oczy Lucindy błyszczały w zachwycie. Trzymaj tak dalej. Gdzie go spotkałaś? - Pracuję dla niego. - No tak, racja, studiowałaś prawo. Czy moja Sara jest teraz prawnikiem? Potrząsnęłam głową – Nie, nie skończyłam studiów. - Ale przecież studiowałaś? – słychać było zaskoczenie w jej głosie. Spojrzałam na Christy. Wsłuchiwała się w naszą rozmowę i ku mojemu przerażeniu, Jaxon również. Jego wzrok z powrotem skierowany był na mnie. - Tak - Co studiowałaś? - Prawo. - Jak długo? – Czemu chciała wdawać się w szczegóły? - Przez dwa lata – przygryzłam wargę ponieważ, jeśli zada następne pytanie, doskonale wiedziałam do czego doprowadzą mnie moje myśli… - Co sprawiło, że je rzuciłaś? – Cholera. - Problemy finansowe. Jaxon parsknął – Miałaś przecież stypendium. 9
Ignite – R.J. Lewis - Jaxon – ostrzegła go Lucinda. - To prawda. Miała pieprzone stypendium. - No dobra, to prawda – powiedziałam i wzruszyłam ramionami. - Byłam zbyt głupia, żeby dokończyć studia. Epicko zawaliłam trzeci rok – to było dobre kłamstwo. Christy popatrzyła ze współczuciem. Boże miała również sumienie, ta idealna kobieta! Jaxon nie odpowiedział, ale jego oczy nie opuściły mojej twarzy i jego palące spojrzenie powodowało, że wierciłam się na swoim miejscu. - A ty studiujesz? – zapytałam Christy, nie z ciekawości, ale żeby skierować uwagę na nią. Przytaknęła – Tak, jestem aktualnie na studiach medycznych. Mam staż w tutejszym szpitalu. Został mi jeszcze jeden rok – To już szczyt wszystkiego, miała zostać lekarzem? Po prostu…wow. - To mówisz, że pracujesz dla niego – Lucinda weszła w jej słowo, nawet na nią nie zerkając. - Tak, jestem jedną z głównych sekretarek w firmie. - Podoba ci się ta praca? - Tak. Współpracownicy są wspaniali, mój szef jest… oczywiście wspaniały i pensja wystarcza na pokrycie moich wydatków. Tak długo jak starcza na rachunki i jedzenie, jest świetnie. - Widać, ze masz sporo na to jedzenie – powiedział Jaxon z dzikim uśmiechem na twarzy. Kiedy niegodziwie patrzył na mnie z góry do dołu. – Jesteś dużo większa. Christy odwróciła wzrok w zakłopotaniu, podczas gdy Lucinda zesztywniała za mną. Nazwał mnie grubą, mimo, że czułam się urażona, 10
Ignite – R.J. Lewis to przez to, ze byłam teraz pasywną osobą, przyjęłam jego krytykę, bez najmniejszego załamania. Mimo, że pochodziła od niego. - Prawdopodobnie masz rację – powiedziałam, patrząc mu prosto w oczy z fałszywym uśmiechem. Odchylił się do tyłu i oparł o krzesło z zadowoloną miną, patrząc wprost na mnie – No cóż, niektórzy ludzie osiągają swój szczyt młodo, jak sądzę. - Pewnie tak jest. - Nie łatwo jest samemu, czyż nie? - Nie, z pewnością nie – trzymałam swój głos na wodzy kiedy mu odpowiadałam, chociaż doskonale wiedziałam, co miał na myśli. Poczułam ukucie gniewu gdzieś w głębi siebie, że porusza ten temat teraz. - Wyglądasz pięknie – powiedziała Lucinda, w momencie gdy rzuciła groźne spojrzenie w kierunku Jaxona, a potem zmieniła go w życzliwy uśmiech. - Wyglądasz nawet szczuplej niż kiedy pamiętam. Musisz pamiętać, żeby dobrze jeść, słyszysz? - Bez obaw – uśmiechnęłam się, kłamliwie wyglądając na spokojną i wyluzowaną, na dowód tego wzięłam kolejny ogromny gryz swojej pizzy. Więcej się nie odezwał i byłam z tego powodu szczęśliwa, ponieważ szczerze mówiąc miałam go dość. Miał prawo mnie nienawidzić i nie musiał się do mnie odzywać. Fakt, że to zrobił sprawił, że zaczęłam go nienawidzić, albo przynajmniej pragnęłam go nienawidzić. W ogóle nie był taki jak dawniej i może dzięki temu teraz będę w stanie poradzić sobie, ze swoim złamanym sercem i ruszyć do przodu raz na zawsze.
11
Ignite – R.J. Lewis Przez następną godzinę, próbowałam skupić się na rozmowach toczących się wokół mnie. Lucinda opowiedziała mi plotki, które przegapiłam przez pięć ostatnich lat. Było miło szczerze się pośmiać z kilku całkiem fajnych historii, ale w głębi duszy byłam świadoma obecności Jaxona. Nie musiałam na niego patrzeć, żeby wiedzieć, że był blisko. Nawet kiedy Christy mówiła i słyszałam jego głos gdzieś w tle, łapałam się na tym, że ignorowałam ją i wsłuchiwałam się jedynie w niego. Trudno było udawać, że wszystko gra, gdy w środku byłam rozbita. Kolejna godzina dobiegła do końca i ziewnęłam udając zmęczenie, żebym mogła wyjść. Lucinda i ja wymieniłyśmy się telefonami, zanim wzięłam torebkę i wstałam. - Miło było was wszystkich poznać – powiedziałam i ruszyłam w stronę wyjścia z patio. Uśmiechnęłam się uprzejmie do każdej twarzy wokół mnie, kiedy odpowiadali na moje słowa. Jak tylko moje oczy spoczęły na Jaxonie, jego usta były mocno zaciśnięte, przez co poczułam, że zadrżały mi kąciki ust. Odwróciłam wzrok od jego zimnego spojrzenia i przyspieszyłam w stronę wyjścia. Lucinda odprowadziła mnie na podjazd. - Chciałabym cię znów zobaczyć – powiedziała mi kiedy zbliżałyśmy się do samochodu. Połyskiwały jej oczy w świetle księżyca – Jeślibyś chciała możesz przyjść jutro na obiad. Obiecuję, że będziemy same. - Z przyjemnością – zgodziłam się i potem dodałam – Jeśli rzeczywiście będziemy tylko my dwie. Złapała podtekst i żwawo pokiwała głową – Absolutnie. Jaxon jest zajęty przez większość dni. Przyjeżdża we wtorki wieczorem i czasami w weekendy. Prowadzi teraz własne interesy i chociaż nie popieram jego zmiany stylu życia, to mimo to wspieram go. Wiesz co mam na myśli, choćby spójrz na ten dach nad głową, który mi zapewnił. Spojrzałam na gigantyczny dom. 12
Ignite – R.J. Lewis - Czym on dokładnie się zajmuje? Westchnęła nerwowo – Ma kilka biznesów w mieście, ale ludzie z którymi współpracuje, nie są typami osób z którymi chciałabyś wyskoczyć na pizzę. Ci chłopcy w ogrodzie… są młodymi bikerami, którzy próbują udowodnić, ile są warci. To mnie zaniepokoiło – Czy on zadaję się z niebezpiecznymi ludźmi, Lucinda? Machnęła ręką lekceważąco – Och, wiesz co, nie zamierzam obarczać cię ciężkimi tematami, kochanie. Zadbaj o swoje sprawy. W tej chwili przechodzisz przez piekło. Nie zamierzam dokładać ci jeszcze więcej zmartwień. Po prostu proszę przyjdź i zobacz się ze mną znów, kocham cię Sara. Boże, kocham cię jakbyś była moją córką – nagle łzy popłynęły jej z oczu, pociągnęła nosem i wytarła je, zawstydzona swoim wzruszeniem. – Wielkie nieba, spójrz tylko na mnie. Najwyraźniej znów zbliża się ten czas w miesiącu, kiedy jestem rozchwiana emocjonalnie. Wzięłam ją w objęcia i przytuliłam mocno. Ona również mnie trzymała, kołysałyśmy się w tą i z powrotem w nieskończoność. Ja również uroniłam kilka łez – Przepraszam – wydyszałam w pośpiechu – Przepraszam, że zostawiłam cię w ten sposób. Myślałam o tobie każdego dnia, przysięgam, przysięgam tak bardzo mi przykro. Żałuję, że tyle złego zrobiłam tobie… jemu. Byłam młoda wystraszona i przerażona w co się zmieniłam i… - Cicho, już dobrze. Nie musisz za nic przepraszać. Teraz możesz zacząć na nowo, skarbie. Jedynie przykro mi, że musiałyśmy się spotkać znów w takim momencie, kiedy twoja matka odeszła – odsunęła się, zaczesała kilka kosmyków włosów za moje ucho i uniosła palcem mój podbródek. – Nie muszę znać szczegółów. Jedynie patrząc na ciebie, wiem, że wciąż leczysz rany, ale muszę cię przed czymś ostrzec. 13
Ignite – R.J. Lewis - Przed czym? - Jaxon jest teraz zupełnie innym człowiekiem i mądrze by było go unikać. On nie jest kimś, kim kiedyś był, a ja nie chciałabym patrzeć jak rozszarpuje cię na kawałki z powodu własnego gniewu. Przytaknęłam – Dobrze, będę się trzymać z dala od niego – nie miałam z tym żadnego problemu. - Ok. a teraz wsiadaj do samochodu, kochanie i prześpij się. Tak, przy okazji, gdzie się zatrzymałaś? Otworzyłam drzwi i wślizgnęłam się na siedzenie – Mieszkam w Manor Hotel. Zbladła – Co? Co ty robisz po tamtej stronie miasta? - To w pobliżu miejsca, gdzie kiedyś mieszkałyśmy, więc pomyślałam, że będzie w dobrze się tam właśnie zatrzymać. Zmarszczyła brwi – Nie sądzę, że powinnaś tam spać. Błagam cię, znajdź jutro inny pokój i bądź ostrożna Sara. W tamtej części miasta zdarza się wiele przestępstw. To tam ma swoją siedzibę gang motocyklistów. Spora ilość podejrzanych typów kręci w pobliżu tego miejsca, a szczególnie w nocy. - Dam sobie radę, nie martw się. - Napisz do mnie jak tylko będziesz w pokoju, ok.? - Ok. Pochyliła się i pocałowała mnie w czoło – Do zobaczenia jutro, moja piękna. - Do zobaczenia jutro – wycofałam samochód z podjazdu, zatrąbiłam, pomachałam i odjechałam. Ledwo oddychając przez całą
14
Ignite – R.J. Lewis drogę do motelu, Mój umysł analizował każdy pojedynczy moment, który wydarzył się na patio. **** Lexi zadzwoniła do mnie jak tylko zaparkowałam przed motelem. Była w środku nakłaniania mnie, żebym zdradziła jej każdy szczegół mojego spotkania z Jaxonem, kiedy zauważyłam znajomo wyglądającego brodatego mężczyznę w stojącym samochodzie
kłócącego się z
ciemnowłosym dobrze zbudowanym facetem. Jego samochód był zaparkowany kilka pustych miejsc parkingowych dalej. Pomimo, że rozmowa była stłumiona przez to, że byli wewnątrz samochodu, słyszałam ich. - Zawsze atakujesz mnie, po tym jak spotkam się z jakąś laską! Zachowujesz się jak mój ojciec, braciszku i zaczyna mi to działać na nerwy! - Jesteś nieostrożny! – mężczyzna o mocnej budowie ciała podniósł palec i wskazał nim w pierś brodatego – Wszędzie tutaj kręcą się Skorpiony i to ja jestem tym, który za każdym pieprzonym razem wyciąga cię z kłopotów! Nie ładuj się w to gówno ponownie, koleś. Muszę dbać o własną skórę, a ty ładujesz mnie w coraz to nowsze kłopoty. - Nie proszę, cię, żebyś wyciągał mnie z jakichkolwiek kłopotów! Daje sobie radę sam! - Ja tylko mówię trzymaj się z dala od problemów i to nie jest prośba. To pieprzony rozkaz! Jesteśmy po pachy w gównie i nie mam czasu na twoje bzdury. Nie ma mowy, żeby cicho zamknąć drzwi od samochodu, więc kiedy usiłowałam, to zrobić poniosłam porażkę. Facet o pokaźnej budowie ciała, zatrzymał się w połowie zdania, zabierając rękę i chowając ją po 15
Ignite – R.J. Lewis swojej stronie, obaj momentalnie zamilkli i czułam na sobie ich oczy jak śledzą mnie przez całą drogę do mojego pokoju, kiedy dotarłam już do niego, wypuściłam powietrze i odetchnęłam z ulgą, zamykając zamek. Poznałam brodatego mężczyznę, to właśnie jego mijałam ostatniej nocy – to ten sam, co pożądliwie wlepiał się w moje piersi. - Po raz dziesiąty raz pytam się co się tam działo! Dobrze wiem, że tam jesteś, słyszę jak oddychasz! Usiadłam na łóżko i oparłam się plecami o zagłówek, żeby im dać odpocząć – Nic, tak naprawdę nic się nie wydarzyło. Mówienie o tym, że mnie nienawidzi, byłoby mało powiedziane, ale nie mogę go o to obwiniać. - Dlaczego uważasz, że cię nienawidzi? Czy powiedział ci cokolwiek? - Jego twarz zdradza wystarczająco wiele. To już bez znaczenia. Wychodziłam z siebie, ale widząc go, jak dobrze sobie radzi beze mnie i jest z kimś innym, osobiście mi pomogło. Nie ma już żadnego „co by było jeśli…”, rozumiesz? - Był z dziewczyną? - Tak i była cudowna, piękna i studiuje medycynę. Świetna partia, jeśli chciałabyś mnie o to zapytać. - Może być największą suką na świecie. Parsknęłam z niedowierzania. – Mocno w to wątpię. Dobrze wiesz kiedy czujesz, że ktoś po prostu wysyła dobre wibracje? Czułam takie od niej. Poza tym, jestem pewna, że od kiedy odeszłam standardy Jaxona dramatycznie się podniosły. - Sara… - Jestem zmęczona. Naprawdę muszę się położyć. Porozmawiamy później, dobrze? 16
Ignite – R.J. Lewis - Ok. Sara, kocham cię dziewczyno. - Ja ciebie też kocham Lexi. Rozłączyłam się i położyłam telefon na nocnej szafce. A później po prostu siedziałam, Bóg wie jak długo, zatopiona w ciszy mojego własnego towarzystwa. Nie mogłam przestać myśleć o jego dłoniach splecionych z jej i jak bardzo wyglądała na szczęśliwą. Szczęśliwą ponieważ musiał dawać jej całego siebie, tak samo jak robił to w naszym związku. Odrzuciłam to. Odrzuciłam to wszystko… Łzy popłynęły mi z oczu, nie chciałam już dłużej walczyć ze smutkiem, albo udawać, ze nie istnieje. Tego wieczoru, chciałam poczuć ból, bo być może jutro będzie lepiej. Być może… Złapałam poduszkę i przytuliłam do piersi, ale rozdarta dziura, gdzieś w głębi mnie jedynie się powiększała, wówczas zaczęłam szlochać. Cholera, odrzuciłam wszystko. Rzuciłam go bez pożegnania. Dlaczego? Dlaczego to zrobiłam? Mogłam być teraz tą co siedzi koło niego i uśmiechać się jakby świat był idealny. To mogłam być ja. To mogłam być… Wtedy odezwał się mój telefon. Wytarłam nos i sięgnęłam po niego. Wiadomość od Daniela: Tęsknię za tobą. Odpisałam: Ja za tobą też, Daniel. A potem napisałam do Lucindy, żeby dać jej znać, że wróciłam cała i zdrowa. Wyłączyłam telefon i zamknęłam oczy, pozwalając łzom popłynąć, podczas kiedy wyobrażałam sobie, jakby to mogło być.
17
Ignite – R.J. Lewis
Ignite – R.J. Lewis Tłumaczenie nieoficjalne: szamancia Pamiętajcie o nierozpowszechnianiu tłumaczenia. Tylko do użytku osobistego! 1
Ignite – R.J. Lewis
Rozdział 14 Następnego ranka obudziłam się wcześnie rano. Obiecałam sobie, że nie zmarnuję kolejnego dnia. Miałam do załatwienia kilka rzeczy związanych z domem, a czas uciekał nieubłagalnie. I tak prawdopodobnie miałam utknąć tam do weekendu. Korzystając z internetu w telefonie, wyszukałam lokalną firmę wynajmującej kontenery na śmieci i zadzwoniłam do nich, żeby go podstawili jutro rano przed domem mojej matki, tak więc to było załatwione. Powinnam tam dotrzeć około godziny i zacząć sortować śmieci. Potem zadzwoniłam do sklepu „Używane jak Nowe” i czekałam, aż będę mogła porozmawiać z właścicielem. Nawciskał mi trochę kitu, że zamierzał do mnie zadzwonić, a ja udawałam, że mu wierzę. Później powiedział mi, że może podjechać po meble w piątek po południu i to mi pasowało, pod warunkiem, że tak się stanie na pewno. Przeglądałam się w lustrze, tego ranka wyglądałam dużo gorzej niż wczoraj. Miałam okropne wory pod oczami, które były przekrwione i rozmazane po tak dużej ilości łez. Po płaczu zawsze wyglądałam jak nadmuchana ryba Rozdymka i zazwyczaj cały dzień zajmowało mi to, aby znów wyglądać normalnie. Umyłam twarz i próbowałam zrobić makijaż, uczesałam włosy i ubrałam się w czarne legginsy i długi obcisły czerwony top. Nie wiem czemu zdecydowałam się tak ubrać. Myślę, że gdzieś w głębi mojej podświadomości, wiedziałam, że ma to coś wspólnego z Christy, która miała na sobie wczoraj obcisłą bluzkę, przez co, miałam ochotę również popisać się swoją figurą, ale nie chciałam się przyznać że, do tego stopnia zawładnęła moim umysłem, mimo to tak się stało, kurde, nie cierpię sama sobie zaprzeczać.
2
Ignite – R.J. Lewis Obejrzałam się z jednej i z drugiej strony w lustrze. Dzięki Bogu, po tym wczorajszym jedzeniu nie wzdęło mnie… chociaż szkoda, mimo wszystko. Co przy tym wszystkim znaczyłby jeden dzień złego żarcia? Ale, cholera ta pizza, była taka pyszna. A chińszczyzna. Hmm, mogłam iść znów po chińszczyznę i to zaraz. Złapałam kluczyki, torebkę i wyszłam z pokoju, zamykając drzwi za sobą, potem odwróciłam się i skierowałam na parking, przez cały czas myślałam o kolejnym dniu frywolnego jedzenia czegoś tłustego. Kiedy spojrzałam w miejsce gdzie stał mój samochód, nagle zatrzymałam się w połowie i z szoku opadła mi szczęka. Mojego samochodu, tam nie było. Rozejrzałam się wokół, spodziewając się tego, że po prostu zapomniałam gdzie go zaparkowałam, ale to nie była prawda. - KURWA! – zaskrzeczałam, starając się nie dawać gównianego pokazu, jeśli ktokolwiek znalazłby się w pobliżu. Wszystkie pieprzone złe rzeczy, musiały przytrafiać się akurat mnie… klęłam pod nosem, stojąc na ulicy przez dobre pół godziny i patrząc na wszystkie zaparkowane samochody ale żaden z nich nie był mój. Rozbolała mnie głowa, kiedy wracałam do pokoju hotelowego. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do miejscowej policji, żeby zgłosić, że mój samochód został skradziony. Cóż, technicznie, to nie był mój samochód. Oczywiście, to nie mogło być łatwe. Musiałam dać im telefon Daniela i powiedziałam im, że mogą do niego zadzwonić, żeby potwierdzić, że go od niego pożyczyłam. Później musiałam podać im każdy pieprzony szczegół najnowszego modelu marki BMW SUV, którego zaparkowałam w podejrzanej części miasta. Kurwa pięknie. Po pół godzinie próby odpowiadania na ich każde cholerne pytanie, które zostało mi zadane, rozłączyłam się z nimi i zadzwoniłam do biura Daniela, wiedząc, że już zaczął pracę. To była najlepsza pora kiedy można 3
Ignite – R.J. Lewis go było złapać przed wyciszeniem telefonu, w ciągu dnia. Daniel dał mi znać, że kazał sekretarce na zastępstwie łączyć, ze mną rozmowy, niezależnie od pory dnia. To był słodki gest z jego strony, ale nienawidziłam myśli o tym, że muszę to zepsuć wyjątkowo okropną wiadomością. - Hej – brzmiał na szczęśliwego i zadowolonego, wyobraziłam go sobie siedzącego na skórzanym fotelu z nogami na biurku z szerokim uśmiechem na twarzy, przy którym każda dziewczyna zmiękłaby w jego ramionach. - Hej – odpowiedziałam z niepewnością – Jak się masz? - Brzmisz jakbyś była czymś zmartwiona. Znowu. Cholera, muszę tam do ciebie pojechać… - Nie, nie martwi mnie nic co się tu dzieje – skłamałam, nie musiał znać całej prawdy – Mam kilka naprawdę złych wiadomości. Takich po których będziesz miał mnie ochotę zabić. Przed dłuższą chwilę milczał, a potem zapytał. - Co się stało, kochanie? - A znienawidzisz mnie? - Jezu, zaraz zwariuje. Co się stało? Patrząc ślepo przed siebie na zatłoczoną ulicę, westchnęłam i wyszeptałam - Twój samochód został skradziony. - Co? Nie usłyszałem cię. - Twój samochód został… - Mów głośniej, Sara! - Twój samochód został skradziony! – wykrzyczałam czując jak zaczyna walić mi serce. – Nie wiem jak to się stało. Zaparkowałam 4
Ignite – R.J. Lewis właściwie, no ok… może nie jestem w najlepszym punkcie tego miasta, także przypuszczam, że to moja wina, ale cholera, nie pomyślałam, że ktoś mógłby go ukraść. Dzwoniłam na policję, ale przyjęli to obojętnie i kazali, żebyś zadzwonił do nich i potwierdził, że pożyczyłeś mi samochód i przez to wszystko odchodzę od zmysłów… - Uspokój się – ostro mi przerwał. Nagle zacisnęłam mocno usta i czekałam, jak zacznie mnie przeklinać, za utratę swojego BMW. - Na miłość Boską, myślałem, że stało się coś poważnego – brzmiał jakby mu… ulżyło? - Co? - Myślałem, że zamierzasz powiedzieć mi, że nie wracasz albo jeszcze coś gorszego. Cholera, wystraszyłaś mnie, mój słodki tyłeczku. Skrzywiłam się i zmarszczyłam brwi zdziwiona. Wyraz „Co to do cholery było?” uformował się na mojej twarzy, kiedy próbowałam pojąć jego odpowiedź. - Nie jesteś na mnie… zły? Twój SUV przepadł, Daniel. Przeze mnie masz
teraz
kłopoty,
musisz
się
skontaktować
ze
swoją
firmą
ubezpieczeniową i policją… - To tylko samochód. Takie rzeczy się zdarzają, Sara. Wyluzuj. Dlaczego miałbym cię obwiniać za to, że jakiś złodziej ukradł mój samochód? No chyba, że wynajęłaś grupę przestępców, żeby ukradli auto, które ci pożyczyłem, po to żebyś pojechała do miasta, w którym tak naprawdę nie chcesz nawet przebywać, nie bardzo rozumiem jak mogłabyś być w to wplątana. Mam też inne samochody. Mój portfel jest gruby, kotku. Prawdziwy problem to jak teraz zamierzasz się poruszać po okolicy?
5
Ignite – R.J. Lewis Wzruszyłam ramionami (tak jakby mógł to widzieć), nie miałam czasu pomyśleć, ponieważ wychodziłam z siebie, bojąc się jego reakcji na wiadomość o samochodzie. - Skorzystam z autobusu, albo czegoś innego. - Pieprzyć to, nie ma mowy. Nie mają tam jakiejś wypożyczalni samochodów? - Nie ma problemu, mogę jeździć komunikacją… - Wyślę ci trochę pieniędzy, żebyś mogła wynająć auto, dobrze? - Nie chcę twoich pieniędzy, Daniel. Ani mi się waż! Słuchaj, dam ci znać, jeśli czegokolwiek będę potrzebowała. Mam na jutro zamówiony kontener na śmieci. W piątek około południa facet przyjedzie po meble. Wszystko co muszę zrobić to posortować rzeczy, które muszę wyrzucić, a które mogą być oddane na cele charytatywne. Naprawdę nie jest tego dużo. Nie potrzebuję nigdzie jeździć, rozumiesz? Mogę pojechać autobusem. To naprawdę niedaleko stąd. - Jasne, w porządku – Uch. Tylko udaje, że się zgadza. Znałam go zbyt dobrze. – Bądź ostrożna. Jesteś w podejrzanej okolicy, wolałbym, żebyś przebywała w trochę lepszym otoczeniu niż ten. Przynajmniej trzymaj się z dala od motocyklistów. Chociaż to możesz dla mnie zrobić? I znajdź sobie porządny pokój hotelowy. Obiecaj mi. - Ok., obiecuje. - Dobrze. Słuchaj, muszę już lecieć. Mam spotkanie za pięć minut. Wyślij mi numer telefonu policyjnego na komórkę, załatwię to i inne bzdury. - Ok. Ciężko westchnął – Naprawdę za tobą tęsknie, Sara.
6
Ignite – R.J. Lewis Uśmiechnęłam się – Ja za tobą też. - Zadzwoń do mnie dzisiaj. - Zadzwonię. - Pa, kochanie. - Pa – odłożyłam słuchawkę i z ulgą westchnęłam. Ten facet był zbyt dobry dla mnie. Zrozumienie tego sprawiło, że poczułam ukucie w piersi. Nie spieprzę tego ponownie. Patrzyłam na rozkład autobusów w telefonie i nagle zaczęłam się zastanawiać, skąd Daniel wiedział, że jestem w podejrzanej części miasta. Logika podpowiedziała mi, że skoro jego samochód został skradziony, to doszedł do wniosku, że musi to być niezbyt bezpieczna okolica. Ale potem wspomniał o motocyklistach, a przecież nie był w Gosnells nigdy wcześniej. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek wspominała mu o tutejszych bikerach. Hmm, będę musiała go o to zapytać. Doszłam do najbliższego przystanku. Poczułam tam mocniejszy powiew zimnego powietrza, co zmusiło mnie do zapięcia mojego czarnego długiego płaszcza. Słońce schowało się za dużymi czarnymi chmurami i wzmógł się wiatr, rozwiewając mi włosy i plącząc w milion małych węzłów, dzięki temu przypomniałam sobie, dlaczego nie cierpię listopada. Sprawdziłam mój stan konta w banku, gdy czekałam na autobus, jęcząc z irytacji, że na koncie było 600 dodatkowych dolarów. Daniel musiał niezwłocznie je przelać zaraz po naszej rozmowie. Często tak robił. Kiedy uważał, że jestem spłukana, albo gdy nie zapłaciłam za rachunki i przychodziło mailem już trzecie upomnienie, miał wtedy tendencję do podrzucania mi kilku setek na konto. Oczywiście nie przyjmowałam jego pieniędzy i zazwyczaj to była gra w ping-ponga. Zwracałam pieniądze, a
7
Ignite – R.J. Lewis on odsyłał. Bank musiał przywyknąć do podrzucania przez niego pieniędzy, że transakcje stały się natychmiastowe. Podczas jazdy autobusem w drodze do mojej starej okolicy gdzie mieszkałam, napisała do mnie Lucinda: Mam dwa umówione spotkania w okolicy, ale powinnam być w domu przed 5. Może być chińszczyzna na kolację? Odpisałam jej: Będę około 5:30, chińszczyzna
brzmi
wspaniale. Kupię ją. ***** Moja matka nie miała dużej szafy, ale to co było w niej, było bardzo ładne i kobiece – zdecydowanie różniło się od szczurowatych, obszernych koszulek, które kiedyś nosiła. Nie byłam w stanie nic na to poradzić ale wdychałam z każdej jej koszulki, znajomy zapach, który tak dobrze znałam. Pomimo jej alkoholizmu, jej zapach zawsze był wyczuwalny na ciele, wokół ramion i szyi, kiedy zdarzyło jej się kilka razy wziąć mnie w ramiona jak byłam dzieckiem, wówczas upajałam się jej zapachem. Poskładałam ubrania do toreb i ustawiłam na podłodze w salonie obok drzwi. Potem opróżniłam szafki w kuchni i spakowałam wszystko do pudeł, które ustawiłam obok ubrań. Dość szybko zauważyłam, że moja mama nie gromadziła zbędnej ilości przedmiotów. Nie było dużo rzeczy, które nadawałyby się do wyrzucenia. Trzymała tylko to czego potrzebowała i używała. Pakując jej rzeczy poznawałam ją na nowo. Lubiła świece zapachowe i wszystko co miało mocny aromat. Szafki w łazience były wypełnione żelami pod prysznic, szamponami, maseczkami do twarzy i kremami. Naprawdę ciężko pracowała nad swoim wyglądem, ale nie natknęłam się na ani jedno jej zdjęcie, żeby wiedzieć jak zmienił się jej wygląd, chociaż przypuszczałam, że tak było.
8
Ignite – R.J. Lewis Czemu się ze mną nie skontaktowała, kiedy miała się znacznie lepiej i wróciła do normalnego życia? Czy naprawdę nienawidziła mnie tak bardzo jak on? Co takiego zrobiłam, że musiałam wychowywać się w takim cierpieniu? Domyślam się, że nie potrzebowałam większej ilości problemów emocjonalnych w życiu. Wystarczająco już miałam ich z Jaxonem i całą resztą. Boże, ten facet jak dorósł stał się jeszcze bardziej seksowny niż był, wprost przeciwnie do mnie. „Myślę, że niektórzy ludzie wcześniej osiągają swój szczyt” Gwałtownie rzuciłam kolejną torbą na stos innych przy drzwiach, kiedy pomyślałam jakich okrutnych metod i tonu używał. Dupek. Zadzwoniła do mnie Lexi. To był zły moment. Byłam wciąż wściekła. - Halo – odebrałam, łapiąc z trudem powietrze przy pakowaniu. - Hej, gorąca laska, jak się dzisiaj masz? - Dobrze, pakuję właśnie jej rzeczy. - Jak się czujesz? - Na miłość Boską, czy wszyscy muszą zadawać mi to pytanie, za każdym pieprzonym razem jak do mnie dzwonią? – wyładowałam się na niej i usiadłam na kanapie – Cholera, przepraszam. Nie bardzo sobie daje radę, jeśli mam być szczera. - Twoja mama nie żyje i wpadłaś niechcący na swojego ex-chłopaka, od którego odeszłaś tyle lat temu, nie dziwię ci się, że jesteś zdenerwowana. - Musisz być taka szczera do bólu? - Tak. - Ok., to jak jesteś taka pani Szczera, mogę cię o coś spytać?
9
Ignite – R.J. Lewis - Jasne. - Czy jestem gruba? - Co? – zaśmiała się. - Słyszałaś. Czy jestem grubsza niż wtedy, gdy mnie pierwszy raz spotkałaś? - Ktoś nazwał cię grubą? - Odpowiedz na pytanie i chcę znać brutalną prawdę. - Nie jesteś gruba, masz większe cycki i biodra są nieco szersze, ale daleko ci do tego abyś była gruba. Jesteś zdrowa i kształtna. Zajęczałam obrzydzona – Kurwa, zatem jestem gruba. - Rzygać mi się chce. Powiedz to przy naprawdę grubej osobie i założę się, że wylądujesz swoim tyłkiem na ziemi. Jesteś piękna. A teraz, kto do cholery powiedział ci, że jesteś gruba? - Jaxon powiedział, że stałam się większa i że osiągnęłam swój szczyt wcześnie. - Najwyraźniej usiłował zranić twoje uczucia. - Cóż i udało mu się. - Sara zostawiłaś go w najgorszy z możliwych sposobów i nagle pojawisz się z powrotem w jego życiu i radzisz sobie świetnie. On wykorzysta wszystko co sprawi, że będziesz cierpiała. Dlaczego? Ponieważ jest na ciebie wściekły. - On mnie nienawidzi. - Tak, cóż ma prawo cię nienawidzić, ale nie ma prawa sprawiać byś czuła się jak gówno. Zrób sobie przysługę i trzymaj się od niego z daleka. Nie chcę, żeby jeszcze bardziej cię zranił.
10
Ignite – R.J. Lewis Tak, to mi jasno dawało znać do zrozumienia, że powinnam się od niego trzymać z daleka, ale wiedziałam, że ukrywałam cząstkę wewnątrz siebie, która zrobiłaby wszystko, żeby go zobaczyć. Dlaczego chciałam się tak torturować? Być może chciałam zaznać jeszcze więcej okrucieństwa, rozumiecie, tak, żeby dobić ostatni gwóźdź do trumny, albo może z innej jakiejś marnej wymówki. O 4:30 po południu, zrobiłam ogromne postępy w porządkowaniu. Moją starą sypialnię celowo zostawiłam sobie na koniec. Na samą myśl o tych pudłach wzdrygało mnie i coś od nich odpychało. Prawdopodobnie było tam kilka osobistych rzeczy i byłam pewna, że nie jestem gotowa by stawić im czoła. Zdecydowałam, że zostawię je na jutro. Przy trzeciej zmianie autobusu do domu Lucindy, niedaleko przystanku,
odebrałam chińszczyznę. Była dobrze zapakowana w
pojemniki, więc powinna być jeszcze gorąca i gotowa do zjedzenia, kiedy dotrę do domu Lucindy. To było zabawne, ale nawet po tylu latach, pamiętałam co lubi jeść. Przeszłam przez trzy bloki zanim dotarłam do jej ogromnego domu. Przeczesałam palcami włosy i zapukałam do drzwi. Zaczęło mżyć, pomyślałam, że nie chcę, by złapał mnie deszcz, kiedy będę wracała do motelu. Miałam zamiar poprosić Lucindę, żeby podrzuciła mnie do niego, co myślę, że zrobi z największą przyjemnością. Mój szczęśliwy uśmiech momentalnie znikł z twarzy, kiedy zobaczyłam jak Jaxon otwiera drzwi.
11
Ignite – R.J. Lewis
Ignite – R.J. Lewis Tłumaczenie nieoficjalne: szamancia Pamiętajcie o nierozpowszechnianiu tłumaczenia. Tylko do użytku osobistego! 1
Ignite – R.J. Lewis
Rozdział 15 Żadne słowo nie wydobyło się z moich ust. Po prostu stałam tam czując się niezręcznie, kiedy mierzył mnie swoim wzrokiem od góry do dołu, z głowy kapała mu woda. Miał czerwoną twarz i wilgotną skórę, musiał właśnie wyjść z pod prysznica. Miał na sobie obcisłą białą koszulkę z długim rękawem, która podkreślała, każdy mięsień jego górnej części ciała. Wlepiałam się w niego i zauważyłam, że miał nie zapięty guzik w jeansach, odsłaniając z pod spodu brzeg jego czarnych spodenek. Zarumieniłam się i odwróciłam, mając nadzieję, że powiew zimnego powietrza zaróżowi mi policzki, żeby nie zauważył, że się zaczerwieniłam. - Tak? – w końcu odezwał się zniecierpliwiony. - Twoja mama… - Nie ma jej. Spojrzałam na czas w telefonie – Powiedziała, że będzie, umówiłyśmy się na obiad o 5:30. - No, ale nie ma jej – irytacja w jego głosie doprowadzała mnie do szału. Tak, samo jak jego oczy: groźne i zimne, patrzył na mnie z takim samym wstrętem w oczach jak poprzedniego wieczoru. - Jaxon – usłyszałam za nim Christy. W jej głosie było ostrzeżenie. Odwrócił się, żeby na nią spojrzeć. Kiedy uniosła brwi, wypuścił powietrze ze złości i odsunął się od drzwi, pozostawiając je otwarte. Kiedy był już poza zasięgiem mojego wzroku, Christy podeszła do drzwi z uśmiechem na twarzy – Hej, Sara, wejdź. Niepewna stałam przez kilka sekund i rozważałam, czy po prostu nie odwrócić się i nie wrócić do motelu. - Wchodź – kiwnęła głową, żebym weszła. 2
Ignite – R.J. Lewis Kiedy wchodziłam do środka, z ulgą zwróciłam uwagę na to, że jej włosy nie były mokre, tak więc nie brała z nim prysznica, branie prysznica razem oznaczało, że byłaby z nim naga, a sama myśl o tym sprawiała, że ściskało mnie w żołądku od cholernej zazdrości. - Jesteś przemoczona – powiedziała. No cóż, słusznie to zauważyłaś Christy – Tak, musiałam jechać autobusem. - Dlaczego? - Mój samochód, został skradziony. Opadła jej szczęka – To okropne, Dzwoniłaś na policję? - Tak, zrobiłam wszystko co mogłam. - Mam nadzieję, że go znajdą – zamknęła drzwi i zaczęła iść przez korytarz. Kiedy zauważyła, że nie idę za nią, zatrzymała się i spojrzała na mnie, swoimi zielonymi połyskującymi od światła w korytarzu oczami. – Idziesz? - Tak, tylko zadzwonię do Lucindy – dobra wymówka. - Ok., będziemy w salonie. Przytaknęłam, wbrew temu co myślałam, ta, tak jakbym chciała się przyłączyć do waszej dwójki. Podeszłam do schodów w kształcie spirali i usiadłam na pierwszym stopniu. Zamknęłam na minutę oczy. Byłam zła. Lucinda powiedziała mi, że będziemy same. Dlaczego tu był? I dlaczego do cholery nie powiedziała mi, że jeszcze jej nie ma w domu? Chwilę rozmyślałam, a potem zadzwoniłam do Lucindy.
3
Ignite – R.J. Lewis - O cholera! – zaklęła jak tylko odebrała. – Cholera, zupełnie straciłam poczucie czasu. Gdzie jesteś? Cholera. Mam nadzieję, że nie stoisz teraz przed domem, prawda? - Nie, Jaxon mnie wpuścił. - Och, no to podwójnie cholera. Nie mam pojęcia, co on tam robi. - Gdzie jesteś? - Robię włosy Loraine Chidley. Pamiętasz ją? – Nie – nałożyłam jej kolor, ale za cholerę nie chciał się przyjąć, więc musiałam zrobić to ponownie. Nie sądziłam, że jest już po piątej. Niech to diabli. Widzisz Sara, ona nie zrobiła tego specjalnie! - W porządku. Miałam długi dzień. I tak dzisiaj nie byłabym dobrym kompanem do rozmów. - Ale ja naprawdę chciałam cię zobaczyć. A może zostań na noc? Dzięki temu jak wrócę, za godzinę lub dłużej, ty tam jeszcze będziesz. - Nie mogę, muszę wracać do swojego pokoju. – i rozpaczliwie, chcę się znaleźć z dala od twojego syna. Westchnęła, wyraźnie zawiedziona – W takim układzie, już dobrze. Cóż, postaram się jakoś ci to wynagrodzić, ok.? - Ok. Muszę już kończyć. - Dobrze, kochanie. Po naszym pożegnaniu, włożyłam telefon do torebki i wstałam. Spojrzałam na drzwi wyjściowe i potem na korytarz prowadzący do salonu. Czy byłoby niegrzecznie, po prostu stąd wyjść, nie mówiąc nic nikomu? Tak, to by było raczej niegrzeczne. Cholera.
4
Ignite – R.J. Lewis Złapałam za torbę z chińszczyzną i skierowałam się do salonu. Słyszałam telewizję i jeszcze kilka innych głosów. Brzmiały jakby pochodziły od braci, których wczoraj poznałam, wszyscy rozmawiali ściszonym głosem. Nic nie mogłam poradzić, że zaczęłam ich podsłuchiwać, zwłaszcza, że stałam nadal zasłonięta ścianą, zaraz przy wejściu do salonu. - Czy to nie z nią byłeś lata temu? – Josh zapytał z ciekawości. - Nie pamiętam – wymamrotał Jaxon. - Pieprzony kłamca. - Co się stało? – nieśmiało zapytała Christy. - Nie pamiętam – powtórzył Jaxon – Była tak cholernie nie warta zapamiętania. - Jest seksowna – zauważył Kurt – To skoro dla ciebie jest nie warta zapamiętania, to nie będziesz miał nic przeciwko, ze się przy niej trochę pokręcę, co? - Ona jest zajęta, ty pieprzony idioto. Boże dopomóż facetowi z którym jest obecnie. Ta suka jest psychiczna i gdyby nie moja matka, nie chciałbym mieć z nią nic wspólnego. Wow. Nie wiedziałam co powiedzieć, ale moje ciało ruszyło naprzód, ciągnięte przez rozszalałe stare uczucie wściekłości, wszystkie te lata terapii teraz przepadły. Na szczęście psychicznie byłam świadoma swoich działań i nie zamierzałam powiedzieć niczego w gniewie, pomimo tego, że złapałam go na tym, że mówił takie rzeczy o mnie. Przez ten miniony czas, mimo wszystko świetnie opanowałam pracę nad swoją samokontrolą. Siedzieli na kanapach, jedna z nich skierowana była do mnie przodem, a druga stała po przeciwnej stronie tyłem. Pierwszy dostrzegł 5
Ignite – R.J. Lewis mnie Kurt, Jego twarz spoważniała, a oczy prawie wyszły mu z orbit. Josh zrobił to samo, a potem Christy. Wszyscy nagle zbledli, zupełnie tak jakby zostali nagle złapani na wyjadaniu ciasteczek ze słoika. Jaxon jako ostatni spojrzał w moją stronę i przy moim nagłym pojawieniu się, jego ciało nagle nieznacznie zesztywniało, ale nie wiedziałam, czy z wstrętu do mnie, czy też z zaskoczenia. - Będę się zbierała – powiedziałam, uśmiechając się sztucznie tylko zastanawiałam się, gdzie jest łazienka. - Zaraz za schodami – pisnęła Christy. - A i jeszcze jedno, mam tutaj chińszczyznę, której nie będę jadła, nadal jest dobra i gorąca, jeśli ktoś z was jest głodny. Josh podskoczył z kanapy i podszedł do mnie. Nie był w stanie spojrzeć mi w oczy, ale usiłował uśmiechnąć się i powiedział. - Super. Dzięki, Sara. Umieram z głodu. Podałam mu torbę – To na razie, chłopaki – Wyszłam zanim ktokolwiek miał szansę mi odpowiedzieć. Nie zamierzałam iść do łazienki, nie potrzebowałam, powiedziałam to tylko po to, żeby nie pomyśleli, że podsłuchiwałam ich. Wyszłam z domu i stałam tam przez dłuższą chwilę, nienawidząc swojego życia, tym bardziej, poniważ zaczęło padać. - Poważnie? – wrzasnęłam w stronę nieba – Ledwie co padało przez cały pieprzony dzień i teraz musiało się rozpadać na dobre? Moja kurtka nie miała nawet cholernego kaptura. Pieprzyć to gówno i moją głupotę kupowania modnych rzeczy, które nie były przydatne podczas kiepskiej pogody. Upewniłam się, że moja torebka jest dobrze zapięta, bo ostatnią rzeczą jaką chciałam to, żeby zamókł mi telefon i popsuł się.
6
Ignite – R.J. Lewis W tych okolicznościach, wcale bym się nie zdziwiła, gdybym weszła teraz w niewidzialną dziurę i leżąc na dnie, tragicznie zginęła. Czy ktokolwiek by za mną tęsknił? Zastanawiałam się, kiedy szłam zalanym przez deszcz chodnikiem. Jeślibym umarła. Myślę, ze troje ludzi pokazałoby się na moim pogrzebie. Lexi, Daniel i Lucinda. Aktualnie Jaxon pewnie wpadłby na chwilę, żeby nasikać na mój grób, tylko po to, żeby udowodnić wszystkim, jak bardzo mnie nienawidzi, nawet wtedy kiedy moje ciało leży już pod ziemią. Wyobrażając to sobie, nagle zatrzymałam się zaniepokojona tematem moich myśli. Musiałam jedynie dotrzeć do wiaty przystankowej, nawet jeśli będę musiała poczekać, przez jakiś czas, nagle niestety przypomniałam sobie, że przystanek był całkiem nowy i nie miał zadaszenia. Pieprzone życie. Nie warta zapamiętania. Psychiczna suka. Zazgrzytałam zębami. Jasne, spodziewałam się tego, że będzie o mnie źle myślał, ale co z naszymi dobrymi wspomnieniami, wtedy gdy byliśmy szczęśliwi? Najwidoczniej one również nie były warte zapamiętania. Żałuję, że nie ja również nie mogę o nich zapomnieć. Oszczędziło by mi to wiele bólu. Spędziłam Bóg wie ile nocy, usychając z tęsknoty, za naszymi dobrymi czasami, które w mojej pamięci były tak dobrze zachowane. Zadławiłam się szlochem i gwałtownie potrząsnęłam głową. Nie, nie bądź dzieckiem. Bądź twarda. Zimny podmuch sprawił, że owinęłam ramionami własną klatkę piersiową i wcisnęłam twarz w postawiony kołnierz mojej kurtki. Deszcz porządnie lał i podmiejskie ulice nagle opustoszały. Ściemniało się, więc przyspieszyłam kroku. Jeszcze dwa długie jak cholera bloki do przejścia…
7
Ignite – R.J. Lewis Odgłos mojego ciężkiego oddechu i deszczu zagłuszył samochód, który nagle pojawił się koło mnie, nie widziałam go kiedy podjechał i jechał teraz z taką samą prędkością jaką ja szłam. Gdy usłyszałam klakson, spojrzałam i podskoczyłam. To był lśniący czarny MercedesBenz, ale okno od strony pasażera było zbyt przyciemnione, żebym mogła widzieć kto siedzi za kierownicą. Nagle przyszła odpowiedzieć na moje myśli i szyba w oknie samochodu zaczęła się opuszczać, a kiedy pochyliłam się, zobaczyłam Jaxona na fotelu kierowcy, spoglądającego na mnie z pustką w oczach. - Potrzebujesz, żeby cię podwieźć? – zapytał bez emocji. Zatrzymałam się, drżąc od spływających po mnie, zimnych kropli. Być z nim i tylko z nim w samochodzie? Czy to jakaś pułapka? Cierpliwie czekał, aż się zdecyduje, patrząc na drogę przed sobą. Byłam zbyt zmarznięta, żeby dłużej stać i rozważać jego propozycję. Otworzyłam drzwi i wślizgnęłam się na czarne skórzane siedzenie obok niego. Zamknął okno i ruszył naprzód, ale chwilę później zawrócił i byliśmy z powrotem w drodze do jego domu. - Co ty robisz? - Mama powiedziała, że zatrzymałaś się w Manor Motel. - No i? - Ta część miasta jest niebezpieczna. Westchnęłam, podirytowana tym, że Lucinda zdążyła z nim to omówić. - Zatrzymaj proszę samochód. Spojrzał na mnie zdezorientowanym spojrzeniem. - Co?
8
Ignite – R.J. Lewis - Muszę wrócić do motelu… - Motel jest niebezpieczny. Ukradli ci pieprzony samochód, na miłość Boską. - A skąd wiesz, że właśnie tam go ukradli? Zaczął drwić ze mnie – No to, gdzie indziej mógł być ukradziony jak nie w tej części miasta? - Zatrzymaj proszę samochód – kiedy tego nie zrobił, otworzyłam drzwi od strony pasażera, a on nagle wcisnął hamulec, zatrzymując nas prawie w miejscu, mimowolnie pomyślałam, że ten samochód miał niezłe hamulce. - Co ty do kurwy nędzy robisz? – spojrzał na mnie groźnie, marszcząc brwi z frustracji. – Chciałaś wyskoczyć z jadącego samochodu? To tak teraz robisz, jak chcesz postawić na swoim? Ignorując jego kąśliwą uwagę, wymamrotałam – Po prostu pójdę do najbliższego przystanku. Dobranoc. Zrobiłam krok, żeby wysiąść z samochodu, a on złapał mnie mocno za ramię – Dobra, zawiozę cię do tego pieprzonego motelu. Spojrzałam w dół na to, że dotknął mnie po raz pierwszy od pięciu lat. Przeszył mnie dziwny dreszcz podniecenia. Co prawda, to był mocny uścisk i nie kryło się za nim żadne uczucie sympatii, ale to był jego dotyk i nagle żałowałam, ze miałam na sobie kurtkę i nie było to moje nagie ciało. Przełknęłam ślinę i zamknęłam drzwi. Potem zapięłam pas, kiedy zrobił kolejną nawrotkę, teraz już we właściwym kierunku. Przez parę minut siedzieliśmy w ciszy i to było cholernie długich niezręcznych kilka minut. Parę razy na niego zerknęłam, ciężko mi było uwierzyć, że ten poważny rozwścieczony mężczyzna to Jaxon. Mimo, że nie mój Jaxon. 9
Ignite – R.J. Lewis - Więc, co robisz teraz? – uprzejmie zapytałam. Tak, żeby przełamać pierwsze lody i wejść na bezpieczny grunt, tak, żebyśmy mogli jechać w przyjaznej atmosferze, bez rzucania w swoim kierunku morderczych spojrzeń. - Prowadzę własny biznes – odpowiedział szorstko. Dobrze. Przynajmniej odzywał się, pomijając to w jaki sposób to zrobił, tak jakby to była najbardziej nieprzyjemna dla niego rzecz na świecie, ale mimo wszystko, to już była jakaś rozmowa. - Jakiego rodzaju jest ten biznes? - Nic nielegalnego, jeśli o to ci chodzi – brzmiało to cholernie defensywnie. - Nie to miałam na myśli. - Ta, jasne – odpowiedział sceptycznie. - Przykro mi, jeżeli to tak zabrzmiało. Rzucił mi spojrzenie - Założę się, że wcale nie. Westchnęłam bez nadziei – Słuchaj, próbuję być po prostu miła… - Mam to w dupie. Nie prosiłem cię, abyś była dla mnie miła. Nawet w ogóle kurwa, nie chce z tobą gadać. Tak więc, co ty na to, żebyś zamknęła jadaczkę i nie udawała, że możemy pogawędzić jakbyśmy byli starymi pieprzonymi przyjaciółmi, tak abym mógł spokojnie skupić się na tej jebanej drodze, hm? Opadła mi szczęka, czy naprawdę zasłużyłam na tego typu zachowanie? - Jeśli tak bardzo cię irytuję, to po co w ogóle po mnie przyjechałeś? Odpowiedziałam zwięźle. Powstrzymując wybuch gniewu, który się we mnie wzbierał. – Nie prosiłam cię, żebyś mnie odwoził. 10
Ignite – R.J. Lewis - Uwierz mi, ja też tego kurwa nie chciałem. - To dlaczego to zrobiłeś? - Moja dziewczyna uznała, że potrzebujesz podwiezienia. - Czemu zatem ona mnie nie odwiozła. - Do czego ty kurwa teraz zmierzasz? Spojrzał na mnie jak to mówił, poruszając nozdrzami jakbym dla niego wstrętnie śmierdziała. Potrząsnęłam głową – Do niczego, Przepraszam, jeśli cię czymś uraziłam. Parsknął, szyderczo śmiejąc się ze mnie – Możesz skończyć to całe przedstawienie, z bycia miłą i zacząć zachowywać się tak jak zwykle. - Zachowuję się normalnie – cicho odpowiedziałam, odwracając wzrok od jego ciężkiego spojrzenia. Nigdy już nie odzyskam swojego starego Jaxona, tego już byłam na sto procent pewna. – Nie odgrywam żadnego przedstawienia. Po co miałabym to robić, kiedy doskonale wiem co o mnie myślisz? Zacisnął usta. Dobrze wiedział, o co mi chodziło. - Mimo to, – mówiłam dalej, obojętnym tonem – przekaż swojej dziewczynie, podziękowania ode mnie. Wydaje się bardzo fajną dziewczyną. Na bardziej obrażonego już nie mógł wyglądać. Zadzwonił telefon w mojej torebce, szybko po niego sięgnęłam. Rozmowa telefoniczna była tym, czego najbardziej w tej chwili potrzebowałam, żeby rozładować moje negatywne emocje, ponieważ dobrze wiedziałam, że prawdopodobnie jest od Lexi albo Daniela.
11
Ignite – R.J. Lewis - Hej, Daniel – odpowiedziałam i uśmiechnęłam się radośnie, obgryzając skórkę wokół własnego kciuka. - Hej, słodki tyłeczku, ostatnio nie miałem żadnych wiadomości od ciebie. Parę razy nawet do ciebie napisałem… – nagłe zainteresowanie moją osobą w jego głosie, załagodziło mój okropny nastrój. - Przepraszam, byłam dzisiaj zajęta. - Wynajęłaś samochód? - Nie. A co jeśli i ten zostanie skradziony? Ostatnią rzeczą jaką teraz potrzebuję to dwa skradzione samochody w przeciągu zaledwie dwóch dni. - Nadal jesteś w tym motelu? Mówiłem ci, żebyś przeniosła się gdzie indziej. - Tak, wiem. I zrobię to. Tyle tylko, że nie ma, zbyt dużo takich miejsc, blisko domu mojej matki. Westchnął, wyraźnie niezadowolony – Proszę cię, bądź ostrożna. - Jestem ostrożna. Nie martw się o mnie. Kątem oka zauważyłam nerwowy ruch, ze strony Jaxona, ale kiedy na niego spojrzałam, znieruchomiał i wyglądał na obojętnego. - Martwię się o ciebie, bo cię potrzebuję. Któż inny będzie ogrzewał moje łóżko w nocy? - To jeszcze nie znalazłeś nikogo innego na moje miejsce? – drażniłam się z nim, w połowie zastanawiając się, czy miał jakieś pokusy. - Jeszcze się tobą nie nacieszyłem. A ty? Podrywał cię już ktoś? – dziwnie napięty ton pojawił się w jego głosie i zauważyłam, że zdecydowanie jego zainteresowanie mną wzrosło.
12
Ignite – R.J. Lewis - Jesteś tylko ty – szepnęłam, nie chcąc zepsuć nastroju tylko dlatego, że Jaxon siedział obok. - To mi się podoba, zadzwoń, zanim położysz się do łóżka, ok.? - Dobrze. - Do usłyszenia, kochanie. - Do usłyszenia… - przerwałam i spojrzałam, na Jaxona – kochanie. – rozłączyłam się i schowałam telefon z powrotem do swojej torebki. Jeśli chciałam, żeby Jaxon zainteresował moim zwrotem do Daniela słowem „kochanie”, to misja nie zakończyła się powodzeniem, przynajmniej na razie. Myślę, że kamienny pomnik wyrażał więcej emocji niż on. - Więc, powiedz mi – nagle zapytał mnie i słychać było skrajność w jego głosie, kiedy zerknął na mnie – jeśli twój facet, tak poważnie myśli o tobie, czemu puścił cię, abyś sama uporała się tutaj z tą swoją osobistą kupą gówna? - Zaproponował, że przyjedzie ze mną, ale ja powiedziałam nie. - Zawsze musisz postawić na swoim, co? Czy ten facet jest jakąś uległą cipą, czy coś w tym rodzaju? - Co? - No wiesz, musi przecież być, prawda? To jedyni popieprzeńcy, którzy są w stanie przełknąć twoje popierdolone zachowanie. Moje serce zaczęło szybciej bić – Słucham? Głupio się uśmiechnął – No cóż, jedno z dwóch albo jest pieprzoną cipą, albo tylko udaje. To na pewno musi być coś z tych rzeczy. Czy bijesz go, żeby postawić na swoim? Przyspieszył mi oddech. Jaki on ma kurwa problem?
13
Ignite – R.J. Lewis Nie odpowiedziałam, zamiast tego wpatrywałam się w okno. Po prostu oddychaj, powtarzałam sobie. Głęboko oddychaj, on próbuje cię jedynie zranić… - musisz być miła będąc z nim – kontynuował dalej i byłam w stanie wyczuć na sobie jego palące spojrzenie – Pewnie myśli, „cholera, ta dziewczyna jest idealna” i sam dobrowolnie owija ci się wokół palca, mam rację? Później przestajesz się starać i zaczynasz poniżać… - Ok. Jaxon – przerwałam mu, czułam, że drżą mi usta - Dopiąłeś swego, ok.? – ale udawał, że mnie nie słyszy. - A potem, poniżasz go każdego pieprzonego dnia, do czasu, aż będzie czuł się jak bezwartościowa kupa gówna. A może jeszcze nie jesteście na tym etapie. Sądząc po tym „kochanie”, myślę, że nadal trwa u was miesiąc miodowy. O jakie to cudowne, pamiętam jak my przeżywaliśmy swój… - Myślałam, że nie jestem warta zapamiętania. - Pewnie wszystko związane z tobą nie jest warte pamiętania. Nawet za cholerę nie pamiętam, dlaczego w ogóle cię dotknąłem, po pierwsze mogłem mieć całą masę dużo lepszych dziewczyn od ciebie, każdego pieprzonego dnia. A po drugie pieprzenie ciebie było nudne jak cholera. Nic ciekawego w tobie nie było, ale kurwa, może się zmieniłaś, będąc z tą przegraną cipą, z którą jesteś teraz – prychnął – chociaż wątpię w to, mając na uwadze, że nigdy nie chciałaś spróbować niczego nowego. Widzisz, dziewczyna taka jak Christy, zawsze będzie się skręcać z pieprzonej potrzeby, żeby mnie dotknąć. Do diabła, mógłbym ją pieprzyć w samym środku tłumu i nie miałaby z tym problemu. - Proszę, czy możesz przestać? – teraz to już się trzęsłam, ale nadal jak nigdy utrzymywałam spokojny ton swojego głosu.
14
Ignite – R.J. Lewis - Co, rozzłościłem cię? Jeszcze nawet nie doszedłem do najlepszej części. Zrozum, jesteś tak, nie warta pieprzonego zapamiętania, że tamtej nocy wróciłem do domu i rozkoszowałem się ciszą. Za cholerę nie mogłem sobie przypomnieć, czym tak naprawdę przez cały ten czas cię wkurzałem. Czekałam na okazję i w końcu się nadarzyła. Samochód zwolnił i zatrzymał się na światłach, szybko otworzyłam drzwi i wyskoczyłam z auta, zatrzaskując za sobą drzwi. Dokładnie nie wiedziałam, gdzie jestem, ale chciałam się znaleźć jak to tylko możliwe, najdalej od niego. Natychmiast znów przemokłam, złapana przez burzę, która się rozszalała, tak że, z ledwością mogłam zobaczyć co się dzieje wokół mnie. Biegłam opustoszałą ulicą, trzymając mocno torebkę i szukałam przystanku, albo choćby jakiegoś otwartego sklepu, żebym choć na chwilę mogła odpocząć. Czułam ucisk na sercu od okrucieństwa jego słów. Takiej złośliwości, nie byłam w stanie znieść. Rozchyliłam usta i wydałam z siebie szloch, ale był bezdźwięczny, tak samo jak mój ból. Leciały mi łzy, kiedy rozglądałam się wokół siebie. Nagle poczułam rękę na swoim ramieniu i Jaxon przyciągnął mnie do swojej piersi. - Do samochodu – rozkazał mi, patrząc na mnie z wściekłości. Wyszarpałam ramię z jego uścisku – Zostaw mnie w spokoju. Po prostu wracaj do domu. - Jesteś daleko od przystanka autobusowego, jesteśmy na długim odcinku pustej drogi… - Poradzę sobie. Po prostu zostaw mnie – przerwałam mu zanim, mógł powiedzieć, choćby jeszcze jedno słowo. Złapał mnie w pasie, podniósł i zaczął nieść z powrotem do samochodu. Wściekle się szarpałam, żeby postawił mnie z powrotem na ziemię, ale był silny i z nogami wiszącymi kilkadziesiąt cm nad ziemią, to 15
Ignite – R.J. Lewis było bezskuteczne, a jedynie mnie wykańczało. Postawił i przycisnął mnie do drzwi od strony pasażera z ramionami opartymi po obydwu moich stronach. - Zostaw mnie – powiedziałam i być może to przez ból zmieszany z przemarznięciem spowodowanym przez zimny deszcz który moczył nas oboje, ale gniew który tak bardzo próbowałam stłumić przedarł się przeze mnie i zalała mnie fala adrenaliny. - Wsiadaj do samochodu, zabiorę cię do tego pierdolonego motelu – warknął w odpowiedzi. Jego cholerny głos był taki zimny. Dlaczego on to robił? Mógł być już teraz w drodze powrotnej. - Nie. - Czy mam cię zmusić, żebyś wsiadła do tego pieprzonego samochodu? - Nie! Możesz do niego wsiąść i pojechać. Nie chcę, żebyś był w pobliżu mnie… - Jeśli mówię, że masz wsiąść do tego pieprzonego samochodu, to zrobisz to! - Nie zmusisz mnie! Pochylił głowę, żeby jego twarz była na mojej wysokości – Chcesz się przekonać? Nie bądź taką suką, Sara. Nie będę brał odpowiedzialności za to, że coś ci się stanie, tylko dlatego, że jesteś małą upartą dziwką… Prześlizgnęłam się pod jego ramieniem, ale szybko złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie z powrotem. To uczucie było mi znajome. - Nie dotykaj mnie! – warknęłam. - Do samochodu!
16
Ignite – R.J. Lewis - Do diabła dlaczego niby miałabym to zrobić? Mam tam siedzieć i czuć się jakbym była nic nie warta! Rozumiem, czemu to robisz! I wiem, że na to zasłużyłam, przez dłuższy czas, ja również tak o sobie myślałam. Ale nie możesz mnie tak traktować! Możesz mnie nienawidzić, tak cholernie bardzo jak tylko chcesz, ale nie masz pieprzonego prawa, mówić do mnie jakbym była zwykłym śmieciem! - Ponieważ tylko ty to możesz robić, prawda? Ruszyłam by stanąć koło niego, podskoczył i nagle stanął przede mną. Czułam się osaczona, zdezorientowana i wściekła – tak jakbym z powrotem wróciła do miejsca, w którym byłam pięć lat temu, próbując nakłonić go, żeby mnie zostawił w spokoju. Nie wiem jak to zrobiłam ale wyminęłam go i szybko ruszyłam przed siebie. Zrobiłam cztery kroki do przodu, a on znów złapał mnie za ramię i przyciągnął do siebie. Uderzyłam twarzą w jego twardą pierś i tym razem naprawdę straciłam cierpliwość. Każda cząstka mnie chciała wydrapać mu oczy i kopać po jajach, albo ugryźć w rękę, która trzymała moje ramię. Pragnęłam użyć przeciwko niemu siły, czułam, że moje ciało jest tysiąc mil od zachowania równowagi, ale psychicznie nie mogłam zmusić się by to zrobić. Nie mogłam spieprzyć pięciu lat pracy nad sobą, jedynie po dwóch spotkaniach z Jaxonem, ale to nie oznaczało, że musiałam również powstrzymywać się od słów. - Kurwa, Jaxon! Puść mnie! – krzyczałam. - Bo co? - Bo cię kurwa nienawidzę! – Zaczęłam się szarpać, ale przez to on jedynie wzmocnił uścisk. – Nienawidzę cię! Spojrzał na mnie z podłym błyskiem w oczach i pochylił się, jego twarz była bardzo blisko mojej, nasze nosy prawie się stykały – Dalej. Uderz mnie. – otworzyłam szeroko oczy, słysząc jego słowa - No dalej, 17
Ignite – R.J. Lewis kurwa, uderz mnie! Zrób to! Dobrze wiem, że tego chcesz! Przestań udawać! - Nie zamierzam, cię uderzyć! Nie jestem już taka. Nagle puścił mnie i cofnął się zaskoczony. Nawet z całą ryczącą we mnie wściekłością i pomimo, że on ciągle ciskał wzrokiem we mnie sztyletami, nie mogłam nie zauważyć jaki był przystojny. Przez ułamek sekundy, zobaczyłam ból wypisany na jego twarzy, ale chwilę później widziałam, że ukrył go ponownie przybierając wyraz pełen chłodu. - Wsiadaj do samochodu – powiedział stanowczo. - Nie. - Sara, to miasto, nie jest takie jak kiedyś. Są tu teraz naprawdę popieprzeni ludzie i nie mogę puścić cię do motelu samą, w taką pogodę. Rozumiesz to? - Złapię autobus, po prostu jedź już sobie. - Nie. Nigdzie nie pojadę. Wsiadaj do tego pieprzonego samochodu, już nie odezwę się do ciebie ani jednym słowem. Obiecuję – kiedy mówił spojrzał mi w oczy, deszcz spływał mu po twarzy, mocząc każdą część jego ciała. Wiedziałam, że mówi prawdę, jak również wiedziałam, że nie odpuści dopóki nie postawi na swoim. Podeszłam do samochodu, otworzyłam drzwi i wślizgnęłam się do środka. Instynkt podpowiadał mi, że to najgorsza rzecz jaką mogłam zrobić, nawet jeśli miał dobry powód, ale kochałam tego faceta, mimo, że teraz już był zupełnie inny. Uroniłam kilka łez, wiedząc, że ukryje je pod kroplami deszczu, które przemoczyły mnie od czubka głowy do stóp i sprawiły, ze wyglądałam jak chodząca kałuża. Obserwowałam jak powoli kieruje się na miejsce kierowcy. Kiedy wsiadł do samochodu, ani razu na mnie nie spojrzał. Obydwoje ciężko oddychaliśmy, niewypowiedziane na 18
Ignite – R.J. Lewis głos słowa i wciąż jeszcze żywy gniew sprawił, że nie bylibyśmy w stanie normalnie ze sobą rozmawiać, nawet jeśli chcielibyśmy spróbować. Spełnił swoją obietnicę przez całą drogę do motelu i nienawidziłam siebie za to, że przez tą drogę zdążyło mi zabraknąć dźwięku jego głosu.
19
Ignite – R.J. Lewis
Ignite – R.J. Lewis Tłumaczenie nieoficjalne: szamancia Pamiętajcie o nierozpowszechnianiu tłumaczenia. Tylko do użytku osobistego! 1
Ignite – R.J. Lewis
Rozdział 16 Jaxon przez całą drogę miał włączone ogrzewanie w samochodzie, ale to nie miało znaczenia i tak przemarzłam do kości i byłam cała sztywna z zimna. Kiedy zaparkował przed motelem, przez chwilę przyłożyłam do wywietrzników ręce, żeby ogrzały się, zanim znów wyjdę na zewnątrz, mimo, że przejście miało mi zająć coś koło minuty. Cierpliwie poczekał, nie patrząc na mnie. Chwilę później otworzyłam drzwi i pospiesznie wyszłam, biegnąc w deszczu do swojego pokoju. Miałam klucz w ręku, kiedy dotarłam do drzwi, wówczas zaryzykowałam spojrzenie w tył, gdzie Jaxon właśnie odjeżdżał. Weszłam do pokoju i szybko ruszyłam w stronę łóżka, żeby położyć się i rozsypać na kawałki. Trzęsąc się z zimna i adrenaliny, która we mnie buzowała, przykryłam się i schowałam pod kołdrę twarz. Byłam głupia, że tak zrobiłam, ponieważ teraz miałam przemoczone całe łóżko, ale praktycznie miałam to gdzieś. Wystraszyło mnie nagłe pukanie do drzwi. Zastanawiałam się czego może chcieć jeszcze Jaxon, niechętnie zrzuciłam z siebie okrycie i podeszłam do drzwi. Otworzyłam zamek i uchyliłam drzwi, gdy nagle zostałam odepchnięta. Zaskoczona podskoczyłam i serce podeszło mi do gardła, kiedy brodaty mężczyzna z pokoju obok szybko wepchnął się do środka. Otworzyłam usta, żeby krzyknąć, ale złapał mnie za szyję i mocno ścisnął, a potem przycisnął plecami do najbliższej ściany. Był przemoczony i tak blisko, że woda z jego brody, kapała mi na piersi. Miał wytrzeszczone brązowe oczy i śmierdział alkoholem. Był w trenczowym płaszczu i grubych jeansach, całym ciałem przycisnął się do mnie. - Jak będziesz wrzeszczeć to cię potnę – groził mi, chamskim głosem. Kiedy zobaczyłam ostrze noża w drugiej ręce, blisko mojego 2
Ignite – R.J. Lewis gardła, zmiękłam ze strachu, z ledwością mogłam oddychać, a co dopiero krzyczeć z jego ręką przyłożoną do mojej szyi. Łzy napłynęły mi do oczu, a z powodu braku powietrza a przez mocno uciśnięte gardło poczułam, że robi mi się słabo. - Podrzucił cię tu, Jaxon Barlow, co? – przemówił i zadrżałam, kiedy przesunął ostrzem noża, wzdłuż mojej szczęki – Widziałem go. Jesteś jedną z jego dziwek, prawda? – rozluźnił uścisk na moim gardle, ale nóż ciągle trzymał na wysokości mojego policzka. - Ja nie… ja nie… - cholera, jąkałam się. – Ja nie wiem, o czym ty mówisz. On…on…on… - Pracujesz dla niego. - Nie! - Kłamliwa suka. - Nie kłamię. Ja…Ja… Puścił moją szyję i przesunął rękę w dół na moje piersi. Odpiął kurtkę i szarpał się z nią dopóki nie spadła na podłogę. Kiedy spojrzał pożądliwie na moje ciało, dokładnie wiedziałam, czego chce. Z nożem przyłożonym do mnie, byłam bez szans na walkę z mężczyzną dwa razy większym ode mnie, nie mogłam nic zrobić, poza płaczem i modleniem się, żebym wyszła z tego co najmniej żywa. Sądząc po jego wytrzeszczonych oczach i wydobywającego się z niego odoru alkoholu, był mocno pijany, ale nadal utrzymywał się na nogach. Cofnął się krok w tył i wskazał na łóżko – Kładź się. Pokażę temu skurwielowi, ze mogę pieprzyć kogo chcę…. na łóżko, natychmiast… mamrotał coś, co nie miało większego sensu. Zerknęłam w stronę drzwi, wciąż były otwarte, ale on stał mi na drodze. Trzęsąc się podeszłam do
3
Ignite – R.J. Lewis łóżka, rozglądając się wokół siebie, za czymś co mogłam użyć przeciw niemu. Nic takiego nie znalazłam. - Kurwa, ja mu pokażę… i wszystkim innym. Pieprzony Finley i jebane Skorpiony i Szakale, mogą pocałować mnie w dupę, ci jebani… Na łóżko, na czworaka, dziwko. - Proszę – błagałam, ale popychał mnie naprzód, zanim moje kolana nie dotknęły łóżka i nie upadłam na materac, płasko na brzuch z wiszącymi z tyłu nogami. - Na kolana i to już – nie zrobiłam tego co kazał, ponieważ nie chciałam tego robić i ponieważ moje ciało było jak sparaliżowane. Chwycił mnie za kołnierz mojego swetra i ciągnął dopóki moje nogi nie znalazły się na łóżku – Na czworaka, albo poderżnę ci gardło – Patrzył na mnie wzrokiem zabójcy, tak więc wierzyłam w każde jego słowo, które wypowiadał. Dobrze wiedział co robi, zupełnie jakby robił to już wcześniej. Kiedy podciągałam się na kolana, ukryłam twarz w dłoniach i podparłam na łokciach moje sztywne ciało. Zacisnęłam mocno powieki, kiedy usłyszałam odgłos zamka błyskawicznego w spodniach oraz zimny powiew wiatru docierający do mnie poprzez otwarte drzwi. Usłyszałam jak odsunął się od łóżka, a potem usłyszałam odgłos trzaśnięcia drzwiami. Kilka ciężkich kroków w stronę łóżka i kolejny zimny powiew. Tyle tylko, że drzwi były już zamknięte. Były? Cała drżąc otworzyłam oczy i spojrzałam przez ramię. Poczułam mocne uderzenie serca kiedy zobaczyłam jak postać Jaxona skrada się po cichu z tyłu brodatego mężczyzny. Który zajęty był mamrotaniem do siebie i zdejmowaniem własnych spodni.
4
Ignite – R.J. Lewis Kiedy dotarł już do mężczyzny, jego mokre buty zapiszczały na podłodze, odgłos był nie do uniknięcia. Mężczyzna spojrzał na Jaxona i reszta
wydarzyła
się
tak
błyskawicznie,
że
nie
zdołałam
tego
zarejestrować. Mężczyzna skoczył na Jaxona, wymachując w jego stronę ostrzem, przy tym również się potykając. Jaxon złapał go za rękę w której trzymał nóż i obydwaj walczyli o niego, starając sobie go wyrwać. Potem Jaxon popchnął go na ścianę i tłukł go z całych sił. Kiedy już upadł na podłogę, mężczyzna stał się mniej skory do gróźb. Jaxon z łatwością panował nad nim bez obawy, że zostanie dźgnięty nożem. Uderzał pięścią w jego twarz raz za razem i trzymał go przy ziemi, cały czas wyglądał jak opętany, z dzikim rodzajem wściekłości, który powodował, że ciężko łapałam oddech. Udało mi się znaleźć siłę, aby przesunąć się pod zagłówek łóżka i przerażona przyciągnąć kolana do piersi, kiedy on wciąż bił mężczyznę. Krew była wszędzie, rozmazana po całej podłodze, strumieniami spływała po twarzy mężczyzny i kapała z pięści Jaxona. Dysząc, Jaxon zatrzymał się na moment i pochylił, wziął w garść włosy mężczyzny i podniósł zakrwawioną twarz, która teraz wisiała bezwładnie w jego ręku. – Czy nie mówiłem ci co się stanie, jak będziesz się tu kręcił, zasrańcu? Sam już nie jesteś taki mocny, co Brett? Potem znów zaczął go okładać, kopiąc go po żebrach do chwili, aż usłyszałam odgłos miażdżenia. Później kopał go mocno w twarz. Jęki mężczyzny momentalnie przycichły. - Zabijesz go! – nagle krzyknęłam. To spowodowało, że zatrzymał się i spojrzał na mnie zaskoczony, jakby kompletnie zapomniał, że tam byłam. – Mój… mój telefon! Musisz zadzwonić na pp…policję – zacisnęłam mocno usta, nienawidząc siebie za to, że tak bardzo się jąkałam.
5
Ignite – R.J. Lewis Ciężko oddychał i przez moment przyglądał się nieprzytomnemu już teraz mężczyźnie, zanim wyciągnął telefon z kieszeni spodni. Wykręcił numer i przyłożył telefon do ucha – Manor Motel, pokój dziesięć. Natychmiast – potem rozłączył się i włożył telefon z powrotem do spodni. Patrzyłam na niego zdezorientowana – Do kogo dzwoniłeś? - Nie ważne – odpowiedział, patrząc na krew na swoich pięściach. - Musimy zadzwonić na policję… - Policja nic tu nie zrobi – przerwał mi tracąc cierpliwość i przenikliwie
wpatrując
się
we
mnie
swoim
srogim
niebieskim
spojrzeniem. – Tutaj w Gosnells, załatwiamy te sprawy nieco inaczej Sara. Pozwól, że ja się tym zajmę. Rozumiesz? Nie odpowiedziałam. Odwróciłam wzrok od jego świdrującego spojrzenia i schowałam twarz w kolana. Słyszałam jak poruszył się i poszedł do łazienki, odkręcił wodę i zapewne mył swoje ręce. Pięć minut później rozległo się pukanie do drzwi. Spojrzałam na Jaxona, który otworzył je. Ubrany na czarno, wysoki i brodaty mężczyzna o mocnej budowie ciała, wszedł do pokoju. Jego czarne włosy były krótko wystrzyżone i deszcz spływał z czubka jego głowy na czarną skórzaną kurtkę. Był śniady, miał ciemne duże oczy na szorstkiej i zarośniętej twarzy. Rozejrzał się po pokoju, zerknął na mnie a później spojrzał na nieprzytomnego mężczyznę u stóp Jaxona. - Co chcesz z nim zrobić? – miał głos jakiego się spodziewałam, przerażającego twardziela: niski, głęboki i straszny. Jaxon nie odpowiedział, ale rzucił spojrzenie mężczyźnie o postawnej sylwetce. Prawdopodobnie to był rodzaj jakiegoś cichego porozumienia pomiędzy nimi, ponieważ mężczyzna po prostu przytaknął
6
Ignite – R.J. Lewis w odpowiedzi na pozbawioną wyrazu twarz Jaxona i zanim się spostrzegłam wyciągnął leżącego mężczyznę za drzwi. - Przyślij kogoś, żeby przed rankiem posprzątał pokój - powiedział mu Jaxon zanim zamknął drzwi. Nie byłam świadoma tego, że wciąż wstrzymuje powietrze zanim nie poczułam bólu w klatce piersiowej. Kiedy już w końcu zaczęłam oddychać, drżał mi oddech, jak i całe moje ciało. Nie mogłam oderwać wzroku od Jaxona i nie mogłam myśleć o tym jakim wzrokiem patrzył na mężczyznę. Zrozumiałam, że on wykonywał rozkazy Jaxona i pomimo, że był dobrze zbudowany, ten mężczyzna co przyszedł był od niego większy i mógł swobodnie obronić się przed Jaxonem jakby zaszła taka potrzeba. On pracował dla niego. To było dziwne. Od kiedy z powrotem wróciłam do Gosnells, czułam się jakbym weszła do innego wymiaru, ale to – co właśnie się stało wznosiło się ponad poziom zwykłego zaskoczenia.
Poziomu,
który
już
nie
mógł
być
przekroczony…
przynajmniej miałam taką nadzieję. - Co się z nim teraz stanie? – zapytałam tak cicho, że nie byłam pewna, czy mnie usłyszał. Usłyszał. Spojrzał na mnie, a potem na krew na podłodze. – A czy to ważne? – przeraził mnie tymi słowami, dreszcz przebiegł mi po kręgosłupie
–
Był
niespełna
rozumu,
psychotycznym
i
nieprzewidywalnym mężczyzną. Nie wierzysz mi? Zapytaj wszystkich kobiet, które zgwałcił i zarżnął. - Był? – zadrżałam i potrząsnęłam głową. Nie poznawałam go. – Co ci się przytrafiło? - Ty mi się przytrafiłaś – gwałtownie zawarczał. - Co masz na myśli? 7
Ignite – R.J. Lewis Zadrwił ze mnie z pogardą – Nie warta jesteś tego. - Acha, to znów wracamy do ubliżania sobie nawzajem, co? – wybuchłam gniewnie – Cóż, to w takim razie możesz już wziąć swoją dupę w troki i iść! - A to czemu? Bo może w tym swoim marnym życiu chcesz, żeby ktoś osiągnął swój cel i zgwałcił cię? Oni tylko na to czekają. Może powinnaś oszczędzić im zachodu, pójść tam i podać swój tyłek na tacy? – widać było naprężoną żyłę na jego szyi, kiedy ruszył, krzycząc w moją stronę. - To niby była moja wina, co? - To była twoja wina! Mówiliśmy ci! Każdy ci powtarzał, że ta część miasta jest niebezpieczna! Ale ty masz tak bardzo popieprzone w głowie, że nie słuchałaś! - On przyszedł do mnie, z twojego powodu! – wrzasnęłam na niego w odpowiedzi, przyciskając jeszcze mocniej kolana do swojej piersi, a łzy spływały mi po twarzy – Widział cię! Najwidoczniej myślał, że jestem jedną z twoich dziwek! Ponieważ, jak sądzę gdzieś tu w okolicy masz jakiś dom publiczny, czyż nie? To tak właśnie zarabiasz teraz pieniądze? - Pierdol się, Sara! – przeklął, potrząsając głową, odwracając się ode mnie wściekły. – Nie mam żadnego pieprzonego domu publicznego! - To dlaczego nazwał mnie jedną z twoich dziwek? - Cóż może dlatego, że jesteś w tym pieprzonym motelu, a on przeznaczony jest tylko do jednego i prawdopodobnie wyglądasz jak jedna z nich w tych swoich spodniach obciskających dupę… - Nienawidzę cię! - Wcale nie!
8
Ignite – R.J. Lewis - Właśnie, że tak i to, kurwa bardzo! - Jasne, wszystko mi jedno. Możesz mnie nienawidzić i obwiniać, aż tak mocno się nie zmieniłaś. Typowa rozłoszczona Sara… - Myślę, że mam prawo być teraz cholernie rozdrażniona… - Zawsze tak kurewsko chętna jesteś do obwiniania wszystkich innych wkoło, zamiast choć jeden pieprzony raz wziąć winę na siebie… kontynuowaliśmy rzucanie na siebie obelg, oskarżając się nawzajem dopóki obydwoje nie byliśmy czerwoni i wściekli. Łzy leciały mi z oczu na te podłe określenia, które powtarzał wielokrotnie stosując cios po niżej pasa. - Gniewna, wściekła i cholernie sukowata jak wcześniej! Do diabła, dziesięć razy gorsza, też! Po jaką cholerę, ja w ogóle zawróciłem? Powinienem zostawić cię tu z tym śmierdzącym skurwielem… - Czy możesz przestać być dla mnie tak okrutny?! – zakryłam twarz kolanami, nie byłam w stanie kontrolować już swojego płaczu. Te jego słowa… czy naprawdę, żałował, że mnie uratował? Aż tak bardzo zaczął mnie nienawidzić? Do mojego ciała w końcu zaczęło docierać to co się wydarzyło – jak blisko byłam zgwałcenia i prawdopodobnie końca swojego życia. W całym ciele bolały mnie mięśnie, ponieważ nie przestawałam się trząść. Nagle ciężko mi było oddychać. Pomyślałam, że za moment mogę zemdleć. Ostatnią rzeczą, którą chciałam teraz, aby stanęła na szczycie tego wszystkiego to bycie przeklinaną przez niego, słysząc jak wylewa się z niego wściekłość, mówiąc mi, że go nie obchodzę. To było zbyt wiele. Poczułam jak obok mnie ugiął się materac. Wyczułam jego zapach, zanim poczułam jego dotyk, jego piżmowy zapach był niemożliwy do zapomnienia. Oparł się plecami o zagłówek i objął mnie swoim 9
Ignite – R.J. Lewis ramieniem, przytulając mnie z boku – Po prostu oddychaj – powiedział, najdelikatniej jak tylko potrafił, prawie uwierzyłam, że nie był już do tego zdolny. - Jesteś ze mną tutaj bezpieczna. Nikt już nigdy więcej cię nie dotknie. Pochyliłam się w jego stronę, pozwalając mu trzymać mnie w ramionach kiedy załkałam. Odsunął się na moment – Moja koszulka jest cała we krwi – wyjaśnił, gdy wstał, zdjął ją i rzucił gdzieś na podłogę. Z powrotem usiadł przy mnie i moja twarz była oparta o jego gorącą, umięśnioną, nagą pierś. Kiedy zaczęła ogarniać mnie panika, złapałam go w pół i trzymałam się tak mocno jak to tylko możliwe. - Ciii, już dobrze – szepnął, przesuwając dłonią po moich rozczochranych włosach. Po dłuższej chwili, łzy przestały mi lecieć, a mój oddech się wyrównał. Strach został zastąpiony, poczuciem bezpieczeństwa jakie dawało mi bycie w jego ramionach i wiedziałam, że nikt już mnie nie zrani. Słyszałam jego silne, miarowe bicie serca i to uspakajało mnie, jak również jego palce, które czule pieściły moje włosy po całej ich długości. Było mi tak dobrze i ciepło, tak jakbym przytulała płomień, który nie zamierza mnie spalić. - Dziękuje – powiedziałam cichutkim, ochrypniętym głosem. - Za co? – zapytał przesuwając palcami wzdłuż moich pleców. - Za uratowanie mnie. Kiedy nie odpowiedział, otworzyłam oczy, mrużąc je od jasnego światła, które było zapalone w pokoju. Pozwoliłam swoim oczom błądzić po jego umięśnionej piersi i potem w dół w stronę guzika jego przemoczonych jeansów. Nadal go trzymałam i nagle poczułam wstyd, że 10
Ignite – R.J. Lewis ściskam go tak mocno. Zachowywałam się żałośnie, pełna potrzeby pocieszenia. Jego pierś była mokra od moich łez i to sprawiło, że jeszcze bardziej zaczęło mi być wstyd. Użyłam końca swojego rękawa, żeby zetrzeć łzy z jego piersi. Przesuwając nieco twarz, zauważyłam tatuaż. Ogromy po tej samej stronie jego ciała do której się przytulałam. Kilka centymetrów od mojej twarzy był ogon, a kiedy przesunęłam wzrokiem dalej
zobaczyłam
olbrzymiego
skorpiona
w
pozycji
obronnej
z
rozłożonymi szczypcami, który kończył się na wysokości jego karku. Kiedy to zobaczyłam poczułam się trochę nieswojo i może było to spowodowane tym, że dobrze miałam zachowany w pamięci obraz całego jego ciała, a widząc coś różniącego się od tego, sprawiało, że w jakiś sposób niszczyło to moje wspomnienie o nim. Myślę, że w większości, chodziło o to, że oznaczył swoje ciało czymś, o czym nigdy nie myślałam, że chciałby mieć. Jaki był tego powód? Patrzyłam na niego, a on na mnie. Nadal był poważny, ale jego spojrzenie zmiękło kiedy wpatrywał się głęboko w moje oczy, złapałam z nim kontakt, ten o którym myślałam, że już go tam nie ma. Była pomiędzy nami nić porozumienia wyraźna i silna, miałam tylko nadzieję, że on również to czuł. Usłyszałam jak serce zaczyna mu szybciej bić przy moim uchu i już wiedziałam, że musiał czuć to samo co ja, wciąż na mnie reagował i podobało mi się to, choć nie byłam całkowicie tego pewna, być może to wszystko było jedynie w mojej wyobraźni… tylko, że nie chciałam tak
myśleć.
Byłam
przerażona
tym,
że
może
mnie
odrzucić,
potrzebowałam go poczuć. Przesunęłam dłonią po jego piersi, potem szyi i zatrzymałam się na jego brodzie, delikatnie pieszcząc go kciukiem po policzku. Zamknęłam oczy, nie chciałam zobaczyć odrzucenia w jego oczach. Mój lęk spotęgował się, kiedy poczułam jak jego ręka zatrzymała się na moich plecach. Zaczęłam odsuwać swoją dłoń, ale złapał ją i z powrotem przyciągnął do siebie. Poczułam jego podbródek na swoim 11
Ignite – R.J. Lewis czole, a potem kiedy się pochylił, gorący oddech ust na swojej twarzy. Przez dłuższą chwilę pozostawał bez ruchu przy moich ustach. Wstrzymałam oddech a pragnienie, żeby mnie dotknął wystrzeliło we mnie z ogromną potrzebą, która docierała w głąb mojej istoty. Kiedy jego miękkie usta w końcu mnie dotknęły, chwyciłam go za szyję i mocno trzymałam przy sobie na wypadek gdyby zmienił zdanie. On również przycisnął mnie do siebie całując gwałtownie i dziko, nie ukrywając niczego. Jego usta były miękkie, ale jego pocałunki silne, jakby chciał mnie ukarać. Tyle było w nim gniewu, teraz kiedy byłam tak blisko niego, nie bał się mi tego okazać jak bardzo był na mnie zły. Położył mnie na łóżko i przycisnął do niego całym swoim ciężarem, obezwładniona pod nim, ciężko dyszałam. Jego język krzyżował się z moim pieszcząc go, ale chwilę później nagle zaczął przygryzać moją dolną wargę, to nie było delikatne skubanie, ale mocne i nieprzyjemne ugryzienia. Pochłaniał w swoje usta, moje jęki z bólu i przesunął dłoń w dół do moich spodni. Pomimo, że były przemoczone, zdjął je bez wysiłku i rzucił na podłogę, Przez uczucie dotknięcia jego gorącej dłoni na moich zimnych nogach i jego ustach przyciśniętych do moich, kompletnie straciłam racjonalne myślenie i z chęcią pozwalałam mu, aby doprowadził moje zmysły w stan kompletnej rozkoszy. Jego dłoń zanurzyła się w mojej bieliźnie i zaczęłam ciężko oddychać, kiedy jego szorstkie czubki palców zaczęły pieścić mój wilgotny czuły punkt. Ku mojemu przerażeniu, nie pozostał tam długo i wyciągnął swoją dłoń na zewnątrz. W rekordowym czasie podciągnął moją bluzkę do góry i jednocześnie odpiął biustonosz. Przerwał nasz pocałunek w chwili kiedy przekładał bluzkę przez moją głowę, a potem spojrzał na moje piersi. Patrzyłam na niego zawstydzona, nie byłam pewna, dlaczego nagle przymrużył oczy. Wpatrywał się w moje 12
Ignite – R.J. Lewis ciało z takim skupieniem, że nie byłam w stanie tego wytrzymać. Podjęłam próbę okrycia się, ale złapał mnie za rękę i unieruchomił ją ponad moją głową. Patrzyłam na niego jak przeciąga językiem po swojej dolnej wardze, a potem w pośpiechu zaczyna rozpinać swoje spodnie. Podczas gdy je z siebie zrzucał z powrotem zaczął mnie całować, kalecząc moje usta tak bardzo, że czułam, aż puchną. Puścił moją dłoń i zerwał ze mnie biustonosz potem chwycił za piersi z równą brutalnością. Nie zamierzał przedłużać tej chwili, za duża ilość energii nas ogarniała, pasji, aby choć na chwilę opanować się i czerpać przyjemność jedynie z dotykania swoich ciał. Zbyt dużo czasu minęło. Owinęłam nogi wokół jego bioder, pełna uniesienia przeciągałam ręce po jego plecach. Zmusił mnie do rozłożenia szeroko nóg przed nim i bez ostrzeżenia, wbił się we mnie. Gwałtownie chwyciłam powietrze, a on nisko zawarczał. Mocno przycisnęłam nogi do jego boków. Poruszał się szybko, jedną ręką trzymał mnie za udo, a drugą moją twarz. Jego pchnięcia były mocne i głębokie, wymierzające karę. Pozbywał się nagromadzonego w nim gniewu, wbijając się we mnie tak głęboko jak to tylko możliwe, nie dając mi przerwy ani na chwilę, abym mogła ochłonąć. Otworzyłam usta i wydałam z siebie odgłos bólu, ale natychmiast pochłonął go przyciskając do mnie znów swoje usta, warcząc przy tym. Brzmiał prymitywnie, wręcz jak zwierze. Pomimo bólu gdzieś wewnątrz mnie rosło we mnie uczucie przyjemności. - Zwolnij – załkałam patrząc jak ciężko oddycha. - Nie – ostro odpowiedział, wciskając język z powrotem do moich ust. Próbowałam użyć swoich kolan, żeby spowolnić jego ruchy, naciskając na jego biodra z całej siły, ale nie dawało to żadnego efektu.
13
Ignite – R.J. Lewis Panował nade mną i chociaż to było bolesne, nie chciałam mu mówić, żeby przestał. To było zbyt dobre uczucie, kochać się z nim. Kiedy z powrotem zniżył do mnie usta, żeby mnie pocałować, odwróciłam głowę, a on zawarczał podirytowany, złapał mnie za włosy i przytrzymał w miejscu. Pochylił się, żeby mnie pocałować jeszcze raz, ale złapałam go za dolną wargę i z całej siły ugryzłam. Zasyczał i spojrzał na mnie z mieszaniną gniewu i podniecenia. To go nie powstrzymało od całowania mnie, znów pochylił się, żeby mnie pocałować tym razem ostrożnie, splótł swój język z moim. Smakował tak cholernie dobrze. - Zwolnij – powtórzyłam prosto w jego usta. - Kurwa, nie – warknął. - Sprawiasz mi ból - No i dobrze – Dlaczego uważałam, że to jest cholernie seksowne? Mocno pociągnęłam za jego mokre włosy, tak, żeby czuł ten sam ból co ja. Potem przesunęłam dłonie pod jego ramiona, a później na łopatki, wbijając koniuszki palców w jego plecy. Zatraciłam się w rytmie jego pchnięć wymierzających karę, znosząc każdą ilość bólu, który mi wymierzał w imię tego, że z nim byłam. Przestał mnie całować i językiem przeciągnął w dół mojej szyi. Jęczałam kiedy zębami przygryzał mi skórę, a potem zassał ją tak mocno, że zaczęła mnie piec skóra. To spowodowało, że nieco zwolnił poruszanie się we mnie i nagle poczułam jakby pozbawiał mnie przyjemności. Czyż nie chciałam, żeby zwolnił? Zdezorientowana, uderzyłam w niego biodrami, próbując wprowadzić go głębiej w siebie. Podobała mi się ta mieszanina bólu i przyjemności, to było coś, co czułam i potrzebowałam tego. - Szybciej - dyszałam.
14
Ignite – R.J. Lewis Przycisnął swoje usta do moich i ku mojemu przerażeniu całkowicie spowolnił swoje ruchy, dając mi płytkie pchnięcia, które rozwiewały moje podniecenie. - Jaxon, proszę – zaczęłam go błagać, trzęsąc się z potrzeby. - Czy tęskniłaś za tym? – jego nagłe pytanie sprawiło, że otworzyłam oczy. Patrzył prosto na mnie twardym, pełnym wściekłości spojrzeniem. - Tak – przyznałam się, walcząc z bólem pod moimi powiekami. - Czy dobrze czuć mojego fiuta w sobie? - Tak - Jest lepszy niż jego? Od ostrości w jego głosie, przeszył mnie dreszcz, jednak przez moment, zdezorientowana i podniecona, wyłkałam – Tak. Znów wbił się we mnie boleśnie, mocno wciskając swoją dłoń między moje uda, podczas gdy drugą zanurzył w moich włosach. Pochylił się i skrył twarz przy mojej szyi, nie mogłam nic na to poradzić ale zaczęłam się zastanawiać, czy to dlatego, że nie chciał na mnie patrzeć. Zawsze wpatrywaliśmy się w siebie kiedy kochał się ze mną. Łza spłynęła mi po twarzy, kiedy zrozumiałam, że on wcale się teraz ze mną nie kochał. To było bezduszne i brutalne i taki właśnie był teraz Jaxon, przesiąknięty tymi emocjami, nawet podczas seksu. Potrzeba ciała pochłonęła moje myśli. Cierpiałam z pragnienia uwolnienia, które było już w drodze i w krótce miało dotrzeć do celu. Przewróciłam oczami i wbiłam paznokcie w jego plecy, jęcząc, tak, tak, wciąż i wciąż od nowa… Przyspieszył mi oddech i moje krzyki stały się głośniejsze, przyciskałam się do niego tak mocno jak tylko pozwalała 15
Ignite – R.J. Lewis mi na to moja siła, kiedy gorąca fala przyjemności zalała mnie od głowy, aż do stóp. Podążył za mną, wbijając się we mnie raz albo dwa razy, a potem zamarł w swoim własnym uwolnieniu. Opadł na mnie wykończony, ciężko dysząc przy mojej szyi. Czułam mocne uderzenia jego serca i kiedy zwolniło, zsunął się ze mnie i położył obok. Leżeliśmy koło siebie ramię w ramię, nabierając i wypuszczając powietrze w całkowitej ciszy. Nie wiedziałam czego mam się spodziewać dalej, po tym co się wydarzyło. Być może miałam nadzieję, że chociaż na krótką chwilę poczuję ponownie tą nić porozumienia z nim. Tylko, że nie czułam. To gdzieś znikło, w chwili kiedy się pieprzyliśmy. To było… dziwne. Czułam się nieswojo, jakby… zraniona. Tak, czułam się przede wszystkim zraniona. Brakowało mi jego ciepła, które zawsze mi dawał, po tym jak uprawialiśmy seks. Złapałam za kołdrę i okryłam się nią, nagle zawstydzona tym, że rzuciłam się na niego. Usiadł na łóżku tyłem do mnie. W pośpiechu wytarłam zbłąkaną łzę, która wypłynęła mi oka. Nie wiedziałam co robi, ale siedział z głową skierowaną na wprost siebie i choć trwało to sekundy mi wydawało się jakby to były godziny. - Zmieniłaś się – w końcu się odezwał, bez odwracania się i z obojętnością w głosie, nie mogłam określić w jakim był nastroju. - Zmieniłam się, jak? – zapytałam. - Urosłaś. Przynajmniej twoje ciało. Westchnęłam, ze zmęczeniem w głosie – Jestem większa, to słowo, którego chciałeś użyć, prawda? – to pytanie nie było złośliwe, raczej wypełnione smutkiem. Czy, aż tak bardzo byłam wstrętna dla niego? To właśnie dlatego nie chciał na mnie patrzeć? 16
Ignite – R.J. Lewis Zamiast tego, jego odpowiedź mnie zaskoczyła. - Jesteś lepsza, tego słowa powinienem użyć – ścisnęło mu głos i zaczęłam zastanawiać się czy walczy ze sobą, żeby przypadkiem nie być dla mnie miły. Opadły mu ramiona i ręką przeczesał włosy – Wszystko co powiedziałem do ciebie przez ostatnie dwa dni, było powiedziane w gniewie. Ja… w większości nie miałem tego na myśli. Ja po prostu… westchnął i potrząsnął głową – Ubierz się i spakuj swoje rzeczy. Masz na to piętnaście minut. Zawiedziona jego nagłą zmianą tematu, patrzyłam jak wstał, z gołym tyłkiem i zebrał swoje rzeczy porozrzucane po podłodze, Ubrał się stojąc tyłem do mnie, z powrotem w przemoczone spodnie i zakrwawioną koszulkę. Nawet kiedy skończył nie odwrócił się w moją stronę. Zdecydowałam, że nie chcę być dłużej przy nim nago, owinęłam się mocniej w kołdrę i podeszłam do swojej walizki, która stała w kącie. Złapałam pierwszą rzecz jaką zobaczyłam: spodnie dresowe i ogromną bluzę z kapturem. To były moje najgrubsze ubrania i często wkładałam je do łóżka w zimną pogodę. Poszłam do łazienki i przebrałam się, robiłam to okropnie długo, ponieważ każdy kawałek mojego ciała był wyjątkowo czuły i obolały. W środku byłam pokaleczona, musiałam wziąć głęboki oddech, bo czułam się tak jakby milion noży wbijało mi się w podbrzusze. Czy właśnie tego chciał, żebym odczuwała ból, po tym jak z nim byłam? Spojrzałam w lustro i potrząsnęłam głową, co w nim zobaczyłam: czerwone zapuchnięte oczy, cienie pod oczami, blade policzki i spuchnięte usta oraz czarne włosy, z czego każdy włos był w innym kierunku. Wyciągnęłam gumkę do włosów z torebki i zebrałam je do góry, ale nagle w połowie związywania ich zatrzymałam się, kiedy zobaczyłam czerwony ślad na mojej szyi. Nagle moje blade policzki przybrały kolor 17
Ignite – R.J. Lewis szkarłatu. Oznaczył mnie. I to bardzo. Pochyliłam się, żeby przyjrzeć się gigantycznej malince i przeciągnęłam palcem po jej spuchniętej powierzchni. Czy taka malinka, może być w ogóle, aż tak duża i wyraźna? Rozpuściłam z powrotem włosy, próbując je palcami rozplątać i zasłoniłam nimi swój kark. Czekał na mnie przy drzwiach, wpatrując się w swój telefon i czytał coś ze zmarszczonymi brwiami, głęboko pogrążony w myślach. Wziął moją walizkę i postawił ją przy swoich stopach. Było mi niedobrze kiedy mijałam kałuże krwi jak szłam w jego kierunku. Widząc, że tam jestem, schował telefon do kieszeni, podniósł walizkę, otworzył drzwi i wyszedł. Zarzuciłam kaptur na głowę i wyszłam za nim. To było miłe uczucie znaleźć się w suchych ubraniach, ale pogoda nadal szalała na dobre, wiadra wody wylewały się na ulice. Pobiegłam do jego samochodu i wskoczyłam do niego, nie zastanawiałam się nad tym czy ubrudzę jego skórzane siedzenie (stać go było na czyszczenie) po prostu podciągnęłam nogi i przyciągnęłam kolana do swojej piersi. Schował moją walizkę do bagażnika i zajął miejsce za kółkiem, wtedy jego telefon zaczął dzwonić. - Czego? – odebrał, odpalając silnik w samochodzie. Samochód odpalił, a ja wykorzystałam to, aby przyłożyć ręce do otworów od ogrzewania, tak by się rozgrzać. - Nie, powiedz Finleyowi, że przyjadę jutro. To nazwisko przykuło moją uwagę. To była imię, które mamrotał do siebie brodaty mężczyzna. Jaxon rozłączył się i wypuścił powietrze potem zaczął jechać z powrotem do domu swojej matki. *****
18
Ignite – R.J. Lewis Po długiej, krępującej jeździe, przebytej w kompletnej ciszy, zaparkował samochód w garażu. Wysiadłam i poszłam za nim do środka. Spojrzałam na zegar w korytarzu i zobaczyłam, że jest jedynie kwadrans po ósmej. Czułam się tak, jakby było po północy. Byłam wyczerpana i rozpaczliwie chciałam się położyć. - Mamo! – zawołał Jaxon. Lucinda pojawiła się w korytarzu i ku mojemu zaskoczeniu również i Christy. Kiedy ją zobaczyłam, spuściłam wzrok. Przepełniło mnie poczucie winy przez to co właśnie zrobiłam z jej mężczyzną. Spojrzałam na niego, zastanawiałam się, czy on również czuł się tak samo, ale zauważyłam w jego spojrzeniu jedynie rozdrażnienie. - Sara! – zauważyła mnie Lucinda i chwilę później zatrzymała się, wzięła w garść Jaxona koszulkę i otworzyła szeroko usta, tak samo jak Christy. - Wielkie nieba, co się stało? Gdzieś ty…? Jesteście oboje cali? - Długo by opowiadać. Tak, z nami wszystko w porządku. Ona potrzebuje jakiegoś miejsca do spania – powiedział Jaxon i wskazał na mnie, nie patrząc w moim kierunku. - Zaprowadź ją do jednej z sypialni. - Oczywiście. Pozwól tylko, że wezmę czystą pościel dla ciebie z komody, Sara. Daj mi proszę minutkę – Lucinda zawróciła i zniknęła w korytarzu, pozostawiając mnie w niezręcznej i niekomfortowej sytuacji stojącą pomiędzy Jaxonem i Christy. - Co ty tutaj jeszcze robisz? – zapytał niegrzecznie Jaxon. Przeszedł przez nią szereg emocji od: radości, że go widzi, potem nadziei, następnie zagubienia, a teraz zawód, rysował się na jej pięknej twarzy. 19
Ignite – R.J. Lewis - Pomyślałam, że na ciebie poczekam – powiedziała cicho. - Mówiłem ci, żeby Josh zabrał cię do domu. - Nie sądziłam, że zajmie ci to tak dużo czasu – spojrzała na mnie, ale nie w złości, jakbym się tego spodziewała po kimś, kogo chłopak zniknął na dwie godziny i to jeszcze z jakąś inną – powiedziałeś, że jedziesz ją tylko odwieźć. Cofnęłam się niepewnie do tyłu i zbliżyłam do schodów. Moje zażenowanie weszło na jeszcze wyższy poziom, kiedy zrozumiałam, że ona nie wysłała go, żeby mnie odwiózł do motelu. Sam o tym zdecydował. - Jak widzisz, przypadki chodzą po ludziach – powiedział ostro. Byłam zdezorientowana przez jego zachowanie, patrząc wstecz na to jak trzymał ją za rękę, poprzedniej nocy i jak uśmiechał się do niej, myślałam, że byli ze sobą szczęśliwi. Jednak ona patrzyła na niego tak jakby przywykła do tego rodzaju obojętności z jego strony. Odetchnęłam z ulgą, kiedy wróciła Lucinda z pościelą w ręku. Spojrzała pomiędzy Christy i Jaxona, po czym spojrzała na swojego syna gniewnym wzrokiem, a następnie jak tylko ich minęła ciepło się do mnie uśmiechnęła – Chodź za mną kochanie – No problemo! Weszłyśmy po schodach i przeprowadziła mnie przez drugi salon do korytarza, gdzie były cztery sypialnie. Otworzyła ostatnie drzwi i weszła do środka. Stanęłam w drzwiach i szybko zdjęłam buty. W sypialni były dywany i nie chciałam na ich zostawić śladów. - Jaxon przysyła raz w tygodniu sprzątaczkę – powiedziała mi Lucinda, zauważając moje zachowanie. – Więc nie martw się o nic. Weszłam do ogromnej sypialni, która miała swoją własną łazienkę, garderobę i wielkie okno z widokiem na ulicę, była pięknie umeblowana i 20
Ignite – R.J. Lewis wyposażona z dużym prostym łóżkiem, komodą, olbrzymim lustrem i dwiema szafkami nocnymi. Była prosta, nie przypisana konkretnej osobie, najwidoczniej był to pokój gościnny. W ciszy patrzyłam na nią jak ścieli łóżko, myśląc o tym co teraz dzieje się na dole pomiędzy Jaxonem i Christy. O Boże, co ja zrobiłam? Jaxon chciał mnie jedynie pocieszyć, kiedy płakałam jak dziecko na łóżku. To ja zaczęłam to wszystko. To prawda, ale on nie powstrzymał cię, mój wstrętny wewnętrzny głos przypomniał mi. Lucinda spoglądała na mnie często, kiedy ścieliła i układała poduszki. Była zamyślona i zatroskana, nienawidziłam siebie za to, że wyglądałam jakbym wyraźnie cierpiała. - Nie był z nią zbyt długo – powiedziała mi cicho. - Co? – spojrzałam na nią jakbym była winna i zobaczyłam, że skończyła ścielić łóżko. - Był z nią jakieś dwa tygodnie. Najdłuższy jego związek jaki miał od czasu kiedy był z tobą, chociaż nie można tego nazwać do końca związkiem. On nie wiąże się z kobietami. Myślisz, że dlaczego patrzę na niego złowrogo kiedy kręci się koło niej? Westchnęła, obeszła łóżko i stanęła koło mnie. Wyglądała na zmęczoną i odniosłam wrażenie, że miała ciężki dzień, robiąc włosy klientkom. - Jest świetną dziewczyną. To musze jej przyznać i ona naprawdę go lubi, ale nie jest tobą. Złapałam oddech i potrząsnęłam głową - My nie…
21
Ignite – R.J. Lewis - On znów cię zapragnie. Teraz kiedy jesteś tutaj, już ci nie pozwoli odejść. Raz już go zostawiłaś i to go zrujnowało. Przełknęłam ciężko ślinę, słysząc jej słowa – Przepraszam, ja nie… - Zostawiłaś go z jakiegoś powodu i jestem pewna, że kryła się za tym jakaś poważna przyczyna, to go rozgniewało i zniszczyło. On… przeszedł sporo przez te ostatnie kilka lat, Sara i przez ten czas bardzo się zmienił. Próbowałam z całych sił sprawić aby był taki jak kiedyś, ale on… - powiedziała nagle ocierając łzy, usiadła na łóżku i ślepo wpatrywała się w dywan - Spójrz na niego – kontynuowała, przepełniona bezsilnością – źle się zachowuje, ledwie co się uśmiecha, ma przede mną tajemnice… przychodzi do domu z krwią na ubraniu i to nie pierwszy raz. - Dzisiaj to nie była jego wina. Bronił mnie – wybuchłam – Zostałam zaatakowana w motelu przez jakiegoś pijaka. Spojrzała na mnie przerażona – Mówiłam ci, że ta część miasta jest niebezpieczna… - Nie myślałam, że może się to przydarzyć właśnie mnie. - Tak zawsze myślimy, prawda? To mnie nie dotyczy, a potem kończy się to śmiercią i porzuceniem gdzieś w ciemnej uliczce. Była wyraźnie na mnie zdenerwowana, chwilę później potrząsnęła głową – Czy on go zabił? Te słowa mną wstrząsnęły – Ja… nie wiem. Przysłał jakiegoś faceta. Przytaknęła, w pełni zorientowana i niewzruszona tą informacją. - Cóż, zatem możemy spokojnie założyć, że tak – z ciężkim westchnięciem, wstała i przytuliła mnie – Liczy się tylko to, że jesteś już bezpieczna – puściła mnie i pocałowała w czoło – Kocham cię Sara. Odpocznij trochę, ok.?
22
Ignite – R.J. Lewis Pozbawiona głosu, jedynie przytaknęłam.
23
Ignite – R.J. Lewis
Ignite – R.J. Lewis Tłumaczenie nieoficjalne: szamancia Pamiętajcie o nierozpowszechnianiu tłumaczenia. Tylko do użytku osobistego! 1
Ignite – R.J. Lewis
Rozdział 17 Po tym jak Lucinda mnie zostawiła, wzięłam długi, gorący prysznic, siedziałam na podłodze i pozwoliłam, aby woda bez końca spływała po moim ciele. Można by pomyśleć, że powinnam trzymać się z dala od wody po dzisiejszym wieczorze, ale kąpiel pod prysznicem, była zupełnie czymś innym. Był to dla mnie czas na zastanowienie się. Wyglądałam odświeżona jak tylko wyszłam, jednak to była ostatnia rzecz jaką czułam. Przebrałam się z powrotem w moje nędzne ubranie, złapałam telefon, wczołgałam się na łóżko i położyłam go na nocnej szafce. Oczy bolały mnie ze zmęczenia, chociaż raz nie musiałam zmuszać się, żeby przestać myśleć o tysiącu różnych rzeczy, ponieważ zanim to zrobiłam już zdążyłam zasnąć. ***** Obudziło mnie skrzypnięcie drzwi. Nienawidziłam siebie za to, że miałam taki lekki sen. Spojrzałam na duży zarys osoby w drzwiach i zamrugałam, żeby pozbyć się mgły przed oczami. W słabym świetle wpadającym przez drzwi, patrzyłam na Jaxona, który położył moją walizkę obok łóżka, wciąż wewnątrz, zamknął drzwi i poszedł do łazienki, całkowicie nie zwracając na mnie uwagi. Zniknął w niej i usłyszałam prysznic. Przetarłam oczy, aby się dobudzić i leżałam przez pięć minut i zastanawiałam się, czemu do cholery bierze prysznic w pokoju, w którym ja miałam spać. Prysznic ucichł i chwilę później otworzyły się drzwi. Wyszedł nagi i mokry, po czym położył się prosto do łóżka. Podskoczyłam po swojej stronie, zaskoczona jego nagłą bliskością. - Co ty robisz? – zapytałam niezwykle wysokim głosem. 2
Ignite – R.J. Lewis - Idę spać – odpowiedział, poprawiając przykrycie i ściągając część kołdry ze mnie, tak żebyśmy mieli po równo. - Ale… ale ja tutaj śpię. - Z całą pewnością. Podparłam się na łokciach i spojrzałam na niego. Mój wzrok przywykł już do ciemności i widziałam jego twarz całkiem dobrze. Miał zamknięte oczy i wiercił się trochę, próbując znaleźć sobie wygodną pozycję na poduszce, w końcu ułożył się na plecach z ramieniem na twarzy. - Czemu tu jesteś? - Próbuję spać, Sara, jest późno. - Jestem świadoma tego, że próbujesz spać, Jaxon, ale dlaczego śpisz ze mną? - Lubię ten pokój. W nim się… wyciszam. Nie musiałam widzieć jego uśmieszku na twarzy, żeby wiedzieć, że to stek bzdur. - Dobrze. Pójdę spać gdzie indziej – ledwie przesunęłam się o centymetr, zanim złapał mnie mocno za ramię. Spojrzałam na niego, miał otwarte oczy i rozkazywał mi nimi zostać. To było spojrzenie, od którego nawet w ciemności mocniej zabiło mi serce. Gdzie on nauczył się patrzeć na kogoś takim ostrym spojrzeniem? - Nie – stanowczo powiedział – zostajesz tutaj. Nie odpowiedziałam, odwróciłam się, wyrwałam całkiem mocno ramię z jego uścisku i położyłam się na bok, tyłem do niego. Złapałam komórkę z szafki i spojrzałam na zegar. Spałam dwie godziny, a czułam się tak, jakby to były zaledwie dwie sekundy, wciąż byłam zmęczona, 3
Ignite – R.J. Lewis byłam całkowicie świadoma jego obecności koło mnie i to napełniało mnie mieszaniną przeróżnych uczuć: podekscytowaniem, że byłam tak blisko niego; dezorientacją dlaczego chciał tu spać ze mną, złością, że mi rozkazywał i że tak chętnie podporządkowałam mu się oraz strachem, że w obecnej chwili jego nowe ja, było tak mroczne i nieprzewidywalne. Słyszałam jego miarowy oddech i każdy najdrobniejszy ruch jaki robił w łóżku. Nie mogłam teraz już spać, kiedy był tak blisko. Ale przecież o tym marzyłam, czyż nie tak? Tylko że, rzeczywistość była zupełnie inna, jakże byłam naiwna myśląc, że życie Jaxona w jakiś sposób zamarzło i w ogóle się nie zmienił. Ja przecież zmieniłam się całkowicie, więc dlaczego nie pomyślałam, że on również mógłby się zmienić? Słowa Lucindy zmroziły mnie, aż do kości. Jak mogła tak spokojnie pytać o to, czy jej syn kogoś zabił? To znaczy…, że innych też zabił? Czy spałam teraz obok mordercy? Cholera, to jakieś szaleństwo. Żałowałam, że nie byłam teraz bezpieczna w Winthrop, zamiast tego, być w łóżku z Danielem, troszcząc się jedynie o to co zjeść następnego dnia i jaki film obejrzeć. To do tej pory były jedyne moje żałosne proste dylematy życiowe. Wypuszczając nierówno powietrze, otworzyłam usta i szepnęłam – Zabiłeś go? – od razu pożałowałam, że go zapytałam, ponieważ nie pomyślałam o tym jak bym zareagowała jakby odpowiedział krótko, tak. Poczułam jak delikatnie poruszył się po swojej stronie i wyobraziłam sobie, że patrzy na mnie. A może rzeczywiście się na mnie wpatrywał, kto tam do diabła mógł to wiedzieć, co zrobi ten obecny Jaxon? Piorunujące spojrzenie najwyraźniej było teraz jego normą. - Dlaczego chcesz to wiedzieć? – jego głos był zaskakująco spokojny. - Ponieważ, chce wiedzieć. 4
Ignite – R.J. Lewis - I po co ci ta wiedza Sara? - Żeby dowiedzieć się co nieco o tobie – Jak bardzo się zmieniłeś. W co się wpakowałeś. Ale nie powiedziałam tych słów na głos. Milczał przez moment. A potem powiedział – A co byś zrobiła, gdyby facet taki jak on chciał zgwałcić i zamordować bezbronną osobę? - Zadzwoniłabym na policję Zaśmiał się głośno – Nic nie wiesz o zasadach działania systemu w Gosnells. Gliniarze są tak samo wyjęci z pod prawa jak kryminaliści na ulicach, kotku. - Nie nazywaj mnie tak. - Ta, jasne… kotku. Odwróciłam się do niego twarzą. Tak, wlepiał we mnie to swoje spojrzenie i tak jak się tego spodziewałam strzelał we mnie jadem, tymi swoimi seksownymi ustami. - Zabiłeś go? – zapytałam znowu, zdeterminowana, aby wymusić na nim odpowiedź. Podparłam się na jednym łokciu i wpatrywałam się w niego. Spojrzał na mnie, na wpół rozbawiony, na wpół podirytowany – Nie, nie zrobiłem tego. Nie chcąc być brana za idiotkę, powiedziałam – Jestem tego pewna, że nie zrobiłeś tego, ale czy zleciłeś zabicie go? Westchnął i potrząsnął głową – Nie. Patrzyłam na niego przez dłuższy czas, czekając, aż coś pokaże się na jego twarzy, jednak jeśli kłamał, nie okazywał tego. - Jesteś bandytą?
5
Ignite – R.J. Lewis Wybuchł śmiechem, ale nie sprawiło to, że poczułam się głupio. Pozostawałam poważna, czekając cierpliwie, aż się uspokoi i odpowie na moje pytanie. - Nie – w końcu odpowiedział – Nie jestem bandytą. - A co robisz? - Mam kilka swoich własnych interesów w mieście. - Jakich interesów? - Może pokażę ci jutro? Potrząsnęłam głową – Jestem jutro zajęta, muszę się zająć domem mojej zmarłej matki, a potem muszę wrócić do domu, więc może mi po prostu powiesz jakie to interesy? Wykrzywił usta i podparł się na łokciu, abyśmy byli twarzą w twarz, zaledwie centymetry od siebie. - Zatem nie pozwolisz mi, aby ci je pokazał dopóki tutaj jesteś? - Nie. - To zapewne nigdy się nie dowiesz o nich. Podirytowana jego próżnością, odwróciłam się przesunęłam na sam brzeg materaca, jak najdalej od niego. Usłyszałam jak prychnął. Nienawidziłam, że był w takim dobrym humorze, chciałam porozmawiać z nim jeszcze. Byłam uzależniona od dźwięku jego głosu i oddychania tym samym powietrzem co on i wyczuwałam ogrom ciepła jaki mi dawał pod przykryciem – nie mogłam skupić się na spaniu. Poczułam znów ból, ból który tylko on mógł ukoić swoim dotykiem. Zacisnęłam mocniej uda, nie chcąc posunąć się dalej myślami. Jednak jak tylko przestałam o tym myśleć, obrazy pojawiły się przed moimi oczami, jego tatuaż, szerokie ramiona przy mojej twarzy, które napinał kiedy 6
Ignite – R.J. Lewis wbijał się we mnie, dźwięki jakie wydawał, bolesne pocałunki jakie mi dawał i to jak mnie wypełniał. Cholera, nienawidzę tego. Teraz zaczęłam marudzić, byłam napalona jak cholera i nie mogłam nic na to poradzić. Za cholerę nie zacznę znów z nim, a jeśli on zacznie ze mną? No cóż, jestem odporna na niego. Nie zamierzam być zużyta jak chusteczka i wyrzucona jak tylko zabawa dobiegnie końca. Poczułam jak kilkakrotnie się poruszył za mną, jakby był niespokojny, ale żadne z nas nie wypowiedziało ani jednego słowa, ani też żadne z nas nie zrobiło żadnego podejrzanego ruchu, które sprawiłoby, że bylibyśmy bliżej jedno obok drugiego i po raz kolejny szukało zaspokojenia. Zamknęłam oczy i myślałam o bezkresnym czystym błękitnym niebie, wyobrażałam sobie chłód powietrza, które łaskocze mnie po twarzy, spokoju i ciszy, że byłam gdzieś wysoko i daleko od zgiełku codziennego życia. Starałam się odnaleźć samą siebie w ciszy marzyłam o byciu szczęśliwą i spokojną… I wtedy, tak po prostu, myśli podążyły w kierunku seksu z Jaxonem i błogie ciche niebo przekształciło się w obrazy, tego jak mnie pieprzył. Zapowiadała się długa noc. ***** Byłam wdzięczna, że sen przyszedł chwilę później. Zasnęłam w głęboki, szczęśliwy sen i ani razu nie poruszyłam się. Byłam miło zaskoczona, że moje ciało nie zerwało mnie o czwartej nad ranem ani razu. Nawet promienie słoneczne mi nie przeszkadzały, tak jak normalnie to robiły. Byłam zadowolona, było mi wygodnie i ciepło. W zasadzie zbyt ciepło. Otworzyłam jedno oko i zamknęłam je. Potem znów je uchyliłam i znów zamknęłam. Gdzie ja jestem? A tak, w pokoju gościnnym Lucindy. Otworzyłam oko i tym razem, byłam bardziej uważna niż poprzednio i zauważyłam, że nie leżałam już przy krawędzi łóżka, tam gdzie zasnęłam, 7
Ignite – R.J. Lewis w chwili obecnej byłam na samym środku. I co do cholery uwierało mnie w plecy? Teraz już miałam oczy szeroko otwarte i całkowicie świadoma tego, że ciało Jaxona jest owinięte wokół mnie. Jasna cholera, leżeliśmy w łyżeczkę i nie tam zwyczajnie, ja miałam nogę pomiędzy jego obiema nogami. Cholera czyżbym w nocy pozwoliła mu na to? Jego ramię spoczywało wokół mojego pasa, dokładnie dopasowując się do moich pleców. Ciepło promieniowało z jego gorącego nagiego ciała, które było źródłem mojego komfortu przez całą noc, nie mogłam zaprzeczyć, że to nie było jedynie ciepło, które mnie zadowalało. To było uczucie tego, że tak idealnie do mnie pasował. Tak jakbyśmy byli dwoma kawałkami puzzli, westchnęłam z zadowolenia. Brakowało mi tego. O Boże jak mi tego brakowało! Zamknęłam oczy, rozluźniłam się i zdrzemnęłam się jeszcze chwilę dłużej, rozkoszując się uczuciem doskonałości i szczęścia, które dobrze wiedziałam, że będzie trwało dość krótko. Wkrótce się obudzi i ciekawe co powie
Pan
Piorunujące
Spojrzenie
jak
zobaczy
naszą
pozycję?
Zdecydowałam się, aby poczekać i się przekonać. Nie długo po tym, usłyszałam jak odetchnął budząc się i poczułam, jak prostuje nogi. Jego podbródek, który był na czubku mojej głowy poruszył się w tył i w przód, a potem westchnął. Zaciśnięte ręce, które miał zawinięte wokół mojego pasa rozluźniły się na chwilę, po czym zacisnął je jeszcze mocniej niż wcześniej, co sprawiło, że przyciągnął mnie jeszcze bardziej do siebie. Przesunął głową i poczułam jego oddech na swoim uchu. Czyżby sprawdzał czy nie śpię? Na wszelki wypadek trzymałam zamknięte oczy.
8
Ignite – R.J. Lewis Rozluźnił ramiona całkowicie i jego ręka powędrowała pod moją bluzę, delikatnie ją położył na moim brzuchu i zaczął kreślić kółka wokół mojego pępka, to łaskotanie, sprawiło, że cofnęłam się mimowolnie. - Obudź się Sara – szepnął. Przeciągnął dłonią w górę i zatrzymał się na moich żebrach. – Obudź się – Kiedy nie poruszyłam się, połaskotał mnie. Cofnęłam się i otworzyłam oczy, natychmiast chwytając go za dłoń. - Co ty robisz? – wybuchłam rozdrażniona. - Nie chciałaś się obudzić. - Więc mnie połaskotałeś? - zachichotał – To było złe, Jaxonie Barlow – próbowałam usunąć jego rękę z pod mojej bluzy, ale nie dał jej ruszyć i wciąż trzymał ją na moich żebrach – Połaskocz mnie jeszcze raz, a cię zabiję. - Zabijesz mnie? - Tak, nie jesteś tutaj jedyny który ma przyprawiających o gęsią skórkę zapaśników, którzy za ciebie walczą. - A jak ma na imię twój straszny zapaśnik? - Mój straszny zapaśnik, to w zasadzie żaden zapaśnik, nie jest mężczyzną, ale kobietą, ma dredy i na imię Lexi. - Niemożliwe, nadal gadasz z tą laską? - Mieszkam z tą laską. - Huh. Odwróciłam głowę i spojrzałam na niego i byłam mile zaskoczona tym co zobaczyłam. Tego ranka jego wyraz twarzy był miły. Nie było w jego spojrzeniu gniewu. Widziałam w nim jedynie… Jaxona.
9
Ignite – R.J. Lewis Wpatrywałam się w niego, a on uśmiechnął się głupio i trafnie zauważył – Sporo się mi przyglądasz. Wciąż się na niego patrzyłam, tylko po to, żeby mu udowodnić, że mogę robić co tylko chcę. Przeciągnęłam wzrokiem po jego krótkich włosach, niebieskich oczach, miękkich ustach, ramionach, dużej klatce piersiowej, gładkim brzuchu i kiedy zatrzymałam się na jego miejscu w kształcie litery V prowadzącej do jego słodkości, uśmiechnęłam się i odwróciłam wzrok. Był taki seksowny, musiałam stamtąd uciekać, zanim zostanę przez niego obezwładniona i znów ukarana. Cóż, nie wydawało mi się to takie złe, żeby się dobudzić. Ale nie po to przechodziłam tortury przez całą noc, trzymając się z dala od niego, aby wszystko zepsuć dobrym porannym bzykaniem! Mój telefon zadzwonił i zadrżał głośno na mojej szafce nocnej, przerywając moje myśli. Złapałam go
i spojrzałam na niego. Serce
podskoczyło mi do gardła. Cholera. Powoli usiadłam, wykręciłam się całkowicie z uścisku Jaxona i oparłam o zagłówek. - Hej Daniel – powiedziałam. - Dzień Dobry, ślicznotko. Jak się masz? – Brzmiał swobodnie i radośnie. Jaxon położył się na plecach i patrzył w sufit z obojętnością na twarzy. - W porządku. A co u ciebie? - U mnie też dobrze. Od piątej rano jestem w drodze. - Dlaczego?
10
Ignite – R.J. Lewis - Dojeżdżam do Gosnells. – przeszyłam mnie nagle panika. - Co? Jesteś… tutaj? - Najdłuższe trzy godziny w moim życiu. - Dlaczego mi nie powiedziałeś, że przyjeżdżasz? - Nie pozwoliłabyś mi przyjechać. Westchnęłam i przyłożyłam dłoń do czoła – Ok., zatem gdzie jesteś? - Niedaleko. A gdzie ty jesteś? - Jestem… w domu dobrego przyjaciela – zaryzykowałam spojrzenie na Jaxona, który zacisnął szczękę. Na twarzy Jaxona momentalnie pojawił się Pan Piorunujące Spojrzenie. - Napisz mi adres i niedługo tam będę. - Tak, tak, dobrze. - Do zobaczenia, kotku. - Do zobaczenia – rozłączyłam się i z przerażeniem wciąż patrzyłam na telefon. Ma przyjechać tutaj i zobaczy Jaxona i… mój oddech przyspieszył. - On tu jedzie, prawda? – zapytał Jaxon obojętnie. - Tak – po prostu odpowiedziałam. - Do domu? - Chcę, żebym wysłała mu adres. Nie muszę, jeśli nie chcesz, żebym… - Nie krępuj się, wysyłaj. Z przyjemnością poznam tego gościa. Nie próbował nawet ukrywać goryczy czającej się za jego słowami. Ciężko wypuściłam powietrze i wysłałam adres Danielowi. Nie mogłam kłamać, gdzie jestem. Nie mogłam prosić go, żeby spotkał się ze 11
Ignite – R.J. Lewis mną gdziekolwiek indziej. To by było zbyt podejrzane i zaczął by się zastanawiać dlaczego, chcę trzymać swojego „dobrego przyjaciela” w tajemnicy. Dobrym przyjacielem, którą była dla mnie Lucinda, ale on może tak nie pomyśleć o niej kiedy się tu zjawi. - Czy zamierzasz mu powiedzieć? – Jaxon obdarzył mnie zimnym spojrzeniem, zwiększając we mnie uczucie paniki. - Powiedzieć mu, o czym? - Że się ze mną pieprzyłaś? Skrzywiłam się, wyskoczyłam z łóżka i pobiegłam do walizki, stojącej przy drzwiach. -
Zamierzasz
mu
powiedzieć?
–
powtórzył,
kiedy
nie
odpowiedziałam. - Ze wszystkich pytań na świecie, oczywiście o to musiałeś zapytać najpierw? – odcięłam się, marszcząc brwi. Usiadł i oparł się o zagłówek, kołdra zaledwie tylko zakrywała jego biodra i nie mogłam znieść widoku jego mięśni w kształcie litery V. Odwróciłam wzrok, zaraz po tym jak skrzyżował ramiona na piersi. I powtórzył – Tak, to jest to o co pytam? - No, to nie pytaj. - Dlaczego nie? - Bo to nie twoja sprawa. - To stała się moja sprawa, kiedy tak chętnie wczoraj mnie wypieprzyłaś, Sara. Wzdrygnęłam się słysząc jego słowa, które wypowiedział w tak dosadny sposób.
12
Ignite – R.J. Lewis - A ty zamierzasz powiedzieć o tym swojej dziewczynie? – odpaliłam w odpowiedzi, czując zadowolenie z siebie. - Już jej powiedziałem – odpowiedział swobodnie z krzywym uśmieszkiem na twarzy. Zszokowana, spojrzałam na niego. – Co? - Powiedziałem jej wczoraj wieczorem. Poza ty nie była moją dziewczyną. - Ale przecież przedstawiłeś ją jako swoją dziewczynę. - Chciałem wprowadzić cię w błąd. - Ale przecież z nią spałeś. - Tak, kilka razy się pieprzyliśmy, ale nie byliśmy w związku. Przestałam szukać czegoś do ubrania i całkowicie się odwróciłam do niego tyłem. – Kiedy pierwszy raz byłam tutaj, byliście w siebie wpatrzeni. Trzymałeś ją za rękę i… - Zrobiłem to, żeby cię wkurzyć – obserwował moją zszokowaną reakcję i wzruszył ramionami – Nie ma sensu kłamać, co nie? - Pozwoliłeś jej uwierzyć, że ci na niej zależy. Wiesz jak bardzo zraniona musi się teraz czuć? - Dobrze wiedziała w co się pakuje, kiedy zaczęła się kręcić wokół mnie, praktycznie błagając o to, żebym jej wsadził. Wiedziała jak to się skończy. Wszystkie to wiedzą. Byłam zszokowana. Oburzona. Wściekła – Jak możesz być taki bezduszny? - I to mówi dziewczyna, która zdradziła swojego chłopaka On nie jest moim chłopakiem, chciałam powiedzieć. Ale to nie byłaby prawda, ponieważ technicznie rzecz biorąc, był i naprawdę 13
Ignite – R.J. Lewis spieprzyłam sprawę. Daniel kładł nacisk na monogamię i ja również miałam do tego taki sam stosunek. Nie zgodziłabym się na naszą umowę, jeśli wiedziałaby, że uprawia seks z innymi kobietami. Boże, jeśli dowiedziałby się o Jaxonie… i tak dowie się o nim, przemknęło mi przez myśl. Co do tego nie było wątpliwości. To byłby złe ukrywać przed nim tą informację. - No więc? – Jaxon wciąż czekał na swoją odpowiedź. Łajak. - Oczywiście, że zamierzam mu powiedzieć – wymamrotałam i wróciłam do walizki, wyciągnęłam parę jeansów i szary sweter. - Myślisz, że nadal będzie cię chciał? – kiedy nie odpowiedziałam, parsknął – Nie powinien cię chcieć, prawda? No chyba, że jest frajerem owiniętym… - Czy możesz w końcu przestać o nim mówić? – przerwałam mu zdenerwowana. Zignorowałam jego śmiech i szybko poszłam do łazienki, żeby się przebrać. Zebrałam włosy do góry, a potem warknęłam ze złości, kiedy zobaczyłam tą cholerną malinkę. To było tak cholernie oczywiste. No żesz kurwa jego mać, to znaczy i tak zamierzałam mu powiedzieć i tylko technicznie go zdradziłam, ale nie chciałam dumnie kroczyć z tak widocznym i oczywistym dowodem mojej zdrady na szyi. Chciałam mu o tym powiedzieć w jakimś zacisznym miejscu i nie atakować go tą informacją zaraz po wejściu do domu, kiedy się tylko co zobaczymy. Spryskałam twarz wodą podczas gdy moje serce waliło mi mocno od przyznania się do czegoś czego nie zrobiłam nigdy wcześniej. Zdrada? Ja? O Boże. Jak to się stało, że w tak krótkim czasie od kiedy spotkałam ponownie Jaxona, zmieniłam się w tego rodzaju osobę? Czułam, że jest 14
Ignite – R.J. Lewis mi niedobrze, tyle tylko, że nie miałam czym wymiotować. Nic wczoraj nie jadłam. Nałożyłam lekki makijaż, zatuszowałam podkładem malinkę. Jeszcze bardziej czując się winna. Westchnęłam, zakryłam tą część szyi włosami i wyszłam z łazienki. Jaxona już nie było w łóżku, ani nawet w pokoju. Nie słyszałam kiedy wyszedł. Wydłużając mój pobyt w pokoju, pościeliłam łóżko i wygładziłam powierzchnię, pochyliłam głowę i z pościeli wchłaniałam jego zapach, zamykając na krótko oczy zatopiłam się w surrealistycznym uczuciu jakie mi to dało. Boże, siedzę w tym po uszy. Wyszłam z pokoju i zeszłam po schodkach. Poczułam zapach bekonu i podążyłam za nim do kuchni, gdzie Lucinda stała przy kuchence i smażyła plastry bekonu. - Dzień dobry, kochanie, jak spałaś? - Spałam… um… dobrze – odwróciłam wzrok od jej zaciekawionego spojrzenia. – Daniel, facet z którym się spotykam, jest w drodze. Nie wiedziałam czy dobrze zrobiłam, że dałam mu adres… Uśmiechnęła się – Oczywiście, że dobrze zrobiłaś. Z przyjemnością go poznam. Przytaknęłam – Ok., cóż to on już jedzie więc… nie to, żeby wiedział, że to jest tego typu spotkanie poznawcze. Więc, tak, on… jest w drodze – Moje nerwy były zszarpane i bredziłam jak obłąkana. – Myślę, że ci się spodoba, to naprawdę miły gość. – Facet którego właśnie zdradziłam. – Traktuje mnie naprawdę dobrze. – A ja go właśnie odrzuciłam zdradzając go – Więc… Kurwa! – walnęłam w kuchenny blat, a potem zatopiłam pięści we włosy. Poklepałam mnie po plecach – W porządku, kochanie? 15
Ignite – R.J. Lewis - Nie - Co się stało? - Nie chcesz wiedzieć Lucindo. - Powiedz mi. - O tym jak bardzo jestem popieprzona? Popełniłam tyle błędów, że nie wiem nawet od czego zacząć? Jest ich zbyt wiele. Zanim mogła odpowiedzieć, zadzwonił dzwonek do drzwi. Oddech ugrzęzł mi w gardle i spojrzałam na Lucindę z przerażeniem w oczach. - Czy możesz iść ze mną? – wiem, że to wariactwo, ale potrzebowałam jej pomocy. Nie mogłam teraz sama spojrzeć mu w twarz. Umarłabym na miejscu z poczucia winy. Przytaknęła – Oczywiście. Puściłam ją pierwszą w stronę drzwi, w połowie chowając się za nią, ściskało mnie w żołądku. Otworzyła drzwi i spojrzała w górę na olśniewająco czarne włosy, i brązowe oczy mężczyzny ubranego w wygodną parę spodni, dokładnie zapiętą koszulę i ciemno zieloną kurtkę. Kiedy mnie zobaczył, szeroko się uśmiechnął. W twarzy miał od zawsze coś co koiło moje nerwy, widząc go uspokoiłam się i udało mi się uśmiechnąć. - Hej ślicznotko – powiedział - Hej, wejdź! – kiedy wszedł, wskazałam mu Lucindę – To jest Lucinda Barlow, którą znam całe moje życie, ona jest… najlepszą kobietą jaką kiedykolwiek poznałam. To moja druga mama – Nie wiem dlaczego tak nagle mu to wyjaśniłam. Może dlatego, że nie powiedziałam mu wcześniej o jej istnieniu przez te wszystkie lata, od kiedy się znamy?
16
Ignite – R.J. Lewis Lucinda uśmiechnęła się prawdziwie wzruszona moimi słowami i przyjaźnie go przytuliła. - To jest Daniel – powiedziałam jej. - Tak mówiłaś mi wszystko o swoim chłopaku prawniku. – wykrzyczała. Daniel uniósł brwi zaskoczony słowem „chłopak”, a mnie ścisnęło wewnątrz – Miło cię poznać Daniel. - Ciebie również miło poznać, Lucindo. Robię dla wszystkich jajka na bekonie, choć i usiądź, podczas gdy ja będę smażyć – poszła z powrotem do kuchni, zostawiając nas w drzwiach. Uśmiechnął się szeroko i wziął mnie w ramiona, a potem uniósł do góry – Cholera, jak ja za tobą tęskniłem – powiedział i mocno mnie do siebie przytulił. Postawił mnie i momentalnie pocałował. Kryło się za tym tyle nagłego pragnienia, że zwaliło mnie to z nóg. Nie powiem, że również gorąco tego pragnęłam. - Ja też za tobą tęskniłam – uśmiechnęłam się przy jego ustach. Ten facet dawał mi tyle ciepła i był taki… dobry. Nie rzucał mi żadnych złych spojrzeń, ani nie warczał na mnie. – Ale jestem naprawdę zawiedziona tym, że nie powiedziałeś mi, że przyjeżdżasz. Uśmiechnął się delikatnie – Nie chciałem cię budzić o czwartej nad ranem i mówić, że jestem w drodze. Poza tym martwiłem się o ciebie. Tyle rzeczy spadło na twoją głowę, i nie chciałem, żebyś sama sobie z tym musiała radzić. - Cóż, doceniam, że przyjechałeś. Zaczął zaczesywać mi włosy za ucho i cofnęłam się, żeby nie zobaczył znaku na mojej szyi. Odwróciłam jego uwagę, dając mu szybkiego buziaka i ignorując poruszenie brwiami i zaciekawienie w oczach, a potem zaprowadziłam go do kuchni. 17
Ignite – R.J. Lewis - Wymeldowałaś się z motelu? – zapytał jak weszliśmy do kuchni. - Tak spędziłam noc tutaj w pokoju gościnnym na górze. - To dobrze, cieszę się, że chociaż raz mnie posłuchałaś. - Tak, powinnam to robić częściej – przełknęłam ślinę i pomyślałam, że może to zdanie wziąć za bardzo do siebie. Nie ma mowy, że wspomnę mu o wczorajszym ataku. - Usiądź a ja pomogę Lucindzie. Usiadł na stołku przy blacie i patrzył jak ostrożnie rozkładam talerze. Nawet rozkładanie talerzy było dla mnie cholernym koszmarem, ponieważ nie wiedziałam ile rozłożyć trzy czy cztery. Jaxon się nie pojawił. Może nie zamierzał się pokazać. Boże miałam taką nadzieję. Położyłam trzy i usiadłam przy stole. A potem pomogłam rozłożyć ręczniki papierowe, żeby Lucinda mogła odsączyć plastry bekonu. Byłam głodna, ale myśl o tym, że mam wrzucić coś do żołądka przed tym jak mam się przyznać do czegoś tak wielkiego przed Danielem sprawiało, że było mi bardziej niedobrze niż byłam głodna. - Masz piękny dom – zauważył Daniel - Dziękuje! – odpowiedziałam Lucinda, odkładając szczypce i zaczęła rozbijać jajka – Myślę, że jest zbyt duży, jeżeli byłby jedynie dla mnie. Jeśli miałabym wybór wolałbym coś mniejszego bardziej przytulnego, gdzieś gdzie byłoby cicho. - Kto go kupił? – ścisnęło mnie słysząc to pytanie. - Mój syn Jaxon. To była niespodzianka, dwa lata temu i cóż od tego czasu często kręci się w tym miejscu. Lubię myśleć, że to miejsce mimo wszystko przynosi coś dobrego – to był żart i Daniel zaczął się śmiać, a ja zadrżałam. - Mówicie o mnie? – Powiedział Jaxon wchodząc do kuchni. 18
Ignite – R.J. Lewis Dla mnie jego pojawienie się zepsuło całą dobrą atmosferę. Było przyjemnie i beztrosko, a teraz było napięcie i zrobiło się ponuro, co napełniło Daniela nagłym zaciekawieniem. Jaxon brał prysznic. Dlatego był jak zaginiony w akcji. I kiedy Daniel był kompletnie ubrany w swój wytworny strój. Jaxon pojawił się w luźnym ubraniu, mając na sobie zniszczoną czarną bluzę i niebieskie jeansy. Jego krótkie blond włosy ociekały wodą, tak jakby w ogóle nie zawracał sobie głowy ich wycieraniem. Nie wiem czy kiedykolwiek wycierał je po kąpieli. - Tak – powiedziała Lucinda, wycierając ręce w ręcznik – Daniel, to jest mój syn Jaxon. Daniel wstał ze stołka i wyciągnął do niego rękę. Z zaskakująco uprzejmym zachowaniem Jaxon potrząsnął nią i odwzajemnił uśmiech. - Miło cię poznać – powiedział Daniel. - Ciebie również miło poznać. Przyjechałeś tutaj z Winthrop, prawda? – Jaxon, zapytał obojętnie, kierując się do stołka, który stał naprzeciwko Daniela. - Tak. - Długa droga, co? Jeśli nie masz towarzystwa, to jest nudno jak cholera. - Często tam jeździsz? - Już nie. Kiedyś tam jeździłem. – Jaxon obdarzył mnie znaczącym spojrzeniem, kiedy nieśmiało umieściłam talerz przed nim. Daniel był mądrym facetem i obserwował wymienianie spojrzeń pomiędzy mną a Jaxonem co wzbudzało w nim jeszcze większą ciekawość. Obserwował mnie cały czas. Próbowałam zachowywać się obojętnie jak to tylko możliwe, wiedząc doskonale, że Jaxon nie 19
Ignite – R.J. Lewis przestanie robić złośliwych aluzji. Miałam nadzieję jedynie, że nie będzie taki okropny i nie wspomni o ostatniej nocy, ale uważałam, że Jaxon jest zdolny do wszystkiego. Rozmawiali przez chwilę o… pogodzie. Poważnie? Postawiłam duży talerz bekonu na środku i Lucinda przeszła dookoła stołu i nałożyła wszystkim jajka. Po nalaniu soku pomarańczowego do szklanek, usiadłam koło Daniela, a Lucinda obok Jaxona i wszyscy zaczęli jeść. Mówiąc wszyscy, mam na myśli ich, a nie mnie. Byłam zbyt bardzo pochłonięta myślami jak zamierzam powiedzieć Danielowi o tym co się stało. - Więc, jakie masz plany na dzisiaj Sara? – zapytała Lucinda, bez wątpienia, chciała przerwać krępującą ciszę. - Dzisiaj mają podstawić kontener na śmieci, więc będę wyrzucała śmieci – odpowiedziałam. - Pomogę ci – powiedział Daniel, kładąc dłoń na moim udzie, patrząc jak dziobię widelcem bekon. – Dopilnuję, żeby wszystko zostało zrobione, tak żeby nie przydarzyło ci się nic nowego. Uśmiechnęłam się, a on pochylił się i pocałował mnie w usta. To nie było normalne zachowania Daniela, ale po tym jak usłyszał, ze jest moim chłopakiem, dzielnie odgrywał swoją rolę. Podejrzewałam też, że zaznaczał swoje terytorium, przy Jaxonie. Lucinda miała podobne myśli bo popatrzyła na Jaxona z obawą, Jaxon patrzył obojętnie, ale jego oczy zdradzały go. Obserwował, każdy nasz ruch, dotyk, słowo i spojrzenie. - Jak tam w pracy? – zapytałam go. - Nie do wytrzymania. Ta sekretarka na zastępstwie, jest tak pomocna jak sprzedawca rowerów na wózku inwalidzkim – Lucinda i ja wybuchłyśmy śmiechem – Nie potrafi nawet obsługiwać faxu. 20
Ignite – R.J. Lewis - Ale pracowała już w innych biurach - Tak, ale jako asystentka sekretarki i nie dłużej niż dwa tygodnie. Patrzyłem na nią jak przez dziesięć minut wyrównywała cztery kartki papieru, żeby je zszyć w rogu. - To musisz naprawdę za mną tęsknić – przygryzłam wargę, żeby się tak mocno nie śmiać. - A myślisz, że dlaczego tu jestem? Przyjechałem cię porwać i zawieść z powrotem do biura. Lucinda
znów
się
zaśmiała
–
Podoba
mi
się
on.
Jest
zdeterminowany. - Tak, zdeterminowany na tyle, żeby jechać trzy godziny, aby zobaczyć najbardziej seksowną sekretarkę jaką tylko w życiu miałem – Zgodził się z nią Daniel. - Powinnaś była zrobić dyplom – wtrącił się poważnie Jaxon. - Pamiętam jak dużo się uczyłaś, rezygnując z tak wielu ważnych rzeczy w życiu, żeby tylko to zrobić. Nie powinnaś była się poddać. Mój uśmiech zniknął i ścisnęło mnie w żołądku. - To nie była jej wina – powiedział Daniel w mojej obronie. - Problemy finansowe, częściej stają nam na drodze, niż możemy się tego spodziewać - Tak, pieniądze – Jaxon wygiął wargi w obrzydzeniu - Cóż te cholerne pieniądze robią z ludźmi. Spojrzałam w talerz, smutna, ponieważ doskonale wiedziałam czego nie mówił na głos. - A ty co robisz, Jaxon? – zapytał dociekliwie Daniel. To nie było głupie pytanie z jego strony ponieważ wyczuł, że coś nie gra. 21
Ignite – R.J. Lewis - Mam kilka swoich interesów – odpowiedział Jaxon. Czy on czerpał przyjemność z tej całej swojej tajemniczości? Daniel nie pozwoli mu łatwo zbyć się taką odpowiedzią. - Coś szczególnego? - Nie bardzo. - Wszystkim po trochu – powiedziała Lucinda kierując na siebie niewygodne pytania – Wszystkie rozmieszczone są tutaj po okolicy. Nocny klub, bar w centrum, restauracja tutaj w okolicy… - Nie, ona również jest w centrum przerwał nagle Jaxon. - Nie, nie, ja mówię o tym włoskim miejscu dziesięć minut stąd, blisko Walter Avenue. - A o tej. - Daniel uniósł brwi – To ile ich masz dokładnie? - Cóż, po dzisiejszym dniu… - Jaxon odchylił się na stołku spojrzał w sufit i jakby przestał o tym myśleć. Ponieważ, poważnie, nikomu nie zabiera to tyle czasu, żeby zliczyć swoje interesy, prawda? - Hmm… dziesięć. - Jedenaście – poprawiła go Lucinda, przewracając oczami. Nie wiedziałam kogo szczęka opadła najpierw moja czy Daniela, przez sekundę oboje mieliśmy szeroko otwarte oczy i usta. - Jesteś całkiem zajęty z ciebie gość – spostrzegł Daniel unosząc brwi. Był pod wrażeniem. - Łatwo nie było. Nie zawracałem sobie głowy nauką, zaraz po szkole średniej, ale nie chciałem być też przegranym – rzucił mi ostre spojrzenie – i nie chciałem zawieść mojej mamy, więc zebrałem się do kupy – odepchnął od siebie talerz, wypił sok i wstał. 22
Ignite – R.J. Lewis - Co przypomina mi o tym, że mam kilka niedokończonych spraw i muszę lecieć. Miło było cię poznać Daniel. Może kiedyś znów się spotkamy – podkreślił słowo może z krzywym uśmieszkiem, spojrzał na mnie. A potem odwrócił się do swojej matki. - Biorę motor. Gdzie jest kask? - Wciąż pada na zewnątrz – zaczęła narzekać Lucinda. - Jestem dużym chłopcem. Westchnęła – Jest w mojej szafie, za różową torbę i stosem włóczki. - Niewiarygodne – wymamrotał, kiedy wychodził z kuchni. Nie mogłam nic na to poradzić, ale zachichotałam – Schowałaś mu kask? - Miał wypadek na swoim Ducati w zeszłym roku i złamał nadgarstek. Była wtedy burza. Za każdym razem jak widzę, że pada, chowam mu kask. Trzyma swój motocykl tutaj ponieważ parking przy jego mieszkaniu nie jest najwidoczniej wystarczająco duży. - Ma Ducati? – Daniel ożywił się. Uderzyłam go w ramię – Tylko to zdołałeś wyłapać z tej opowieści o wypadku. – Lucinda się zaśmiała – Chłopcy i ich zabawki.
23
Ignite – R.J. Lewis
Ignite – R.J. Lewis Tłumaczenie nieoficjalne: szamancia Pamiętajcie o nierozpowszechnianiu tłumaczenia. Tylko do użytku osobistego! 1
Ignite – R.J. Lewis
Rozdział 18 Reszta śniadania była znośna kiedy Jaxona już nie było. Nie musiałam już przygryzać wargi w obawie, że coś się wyda. Znów rozmawialiśmy, Lucindzie spodobał się Daniel, rzucała w moim kierunku pochwalne spojrzenia, za każdym razem kiedy Daniel opowiedział jakiś żart, albo okazywał mi sympatię. Kiedy skończyliśmy śniadanie, pomogliśmy z naczyniami, a później zostawiłam Daniela na chwilę samego, żeby wziąć ładowarkę do telefonu na wypadek gdyby padła mi komórka w domu mojej matki. Kiedy byliśmy w drodze do drzwi, Lucinda dała mi zapasowe klucze na wszelki wypadek gdybym wróciła do domu, a jej by jeszcze nie było. Podobało mi się, iż założyła, że wrócę do jej domu na dzisiejszą noc, doskonale zdawała sobie z tego sprawę, że znów będę potrzebowała pokoju. Wślizgnęłam się do sportowego samochodu Daniela – Dokładnie chłopcy i ich zabawki – i skierowaliśmy się w stronę domu mojej matki. Przez cały czas milczał, pogrążony w myślach. Zastanawiałam się czy się domyśla, że coś przed nim ukrywam. Nie mogłam się rozluźnić w jego obecności i moje podenerwowanie było zauważalne. Byłam szczęśliwa jak tylko zauważyłam, że kontener na śmieci był ustawiony zaraz na trawniku od frontu domu, tak jak obiecali. Poprowadziłam Daniela do środka i zaczęliśmy zbierać niepotrzebne rupiecie, których nie dało się sprzedać a potem wyrzucaliśmy je do kontenera. Zdecydowanie dużo lepiej było mieć kogoś do pomocy. Nie miałam czasu, żeby myśleć o mojej matce, od czego ostatnio stroniłam. Nie dawałam radę o niej myśleć dłużej niż minutę, bez natłoku negatywnych uczuć. Nadal przeżywałam szok w związku z jej śmiercią. W ogóle to do mnie nie docierało, jeszcze gorzej było tylko dlatego, że nie byłam nawet na jej cholernym pogrzebie. 2
Ignite – R.J. Lewis W połowie pozbywania się śmieci, Daniel załadował do bagażnika ubrania i drobne rzeczy, które odstawiłam na bok, do oddania na cele charytatywne, zadzwonił do lokalnej organizacji, która się tym zajmowała i zrobił tam dwa kursy, żeby podrzucić im rzeczy. Kiedy wrócił miał ze sobą dwa kubki kawy i kanapki. - Robimy to już parę godzin – powiedział wręczając mi kanapkę – Złap chwilę oddechu. Widziałem, że rano mało co zjadłaś. Wzięłam kanapkę i odwinęłam papier, uśmiechnęłam się jak dziecko, ponieważ wybrał moją ulubioną kanapkę: z kurczakiem, awokado i serem cheddarem w grubej bułce – Dziękuję – powiedziałam. Usiadłam na czarnej skórzanej kanapie i rozejrzałam się po salonie. Wszystko zostało zabrane, pozostały jedynie puste meble, które miał zabrać nazajutrz właściciel sklepu… miałam nadzieję, że pamiętał o tym. Ugryzłam kanapkę, ale nadal cierpiałam z powodu braku apetytu. Daniel siedział na fotelu naprzeciw mnie i nie spuszczał ze mnie wzroku. Bacznie mnie obserwował, nie podobało mi się to, czułam się skrępowana. - Tak, więc – zaczął cicho, biorąc kęs swojej kanapki z serem i z szynką – ten facet Jaxon jest całkiem interesujący – przestałam przeżuwać mój mały kawałek kanapki i wzruszyłam ramionami – Tak myślę. - Znasz go całkiem nieźle, prawda? - Tak. - Zamierzasz mi udzielać tylko krótkich odpowiedzi? - A co chcesz, żebym ci dokładnie powiedziała? - Nie próbuję stawiać cię pod ścianą, kotku. Ja po prostu… sposób w jaki na ciebie patrzył i kilka rzeczy, które powiedział, kiedy jedliśmy, 3
Ignite – R.J. Lewis wyraźnie było widać, że… - przerwał i wykrzywił usta -… było tam coś więcej poza spojrzeniami. - Dorastałam z Jaxonem – wyjaśniłam mu – znam go odkąd pamiętam. Obronił mnie przed szykanowaniem w szkole, gdy miałam osiem lat i wziął pod swoje skrzydła. Był moim dobrym przyjacielem przez lata. Przymrużył oczy i powiedział – Dobrze wiem, że z nim byłaś Sara. Widziałem zdjęcia na ścianie, kiedy poszłaś po torebkę. Zabrał cię na bal maturalny, prawda? Widział fotografie w salonie. Cholera. - Tak, zabrał mnie na bal. To było… - westchnęłam ciężko i poczułam bolesne ukucie w piersi – To było w ta noc kiedy, przestaliśmy walczyć z naszymi uczuciami i rozpoczął się nasz związek. Nie odezwał się, ale wciąż na mnie patrzył, czekając, aż będę kontynuować. Cóż, spałam z nim przez cholerne dwa lata i trzymałam przed nim w tajemnicy tą łamiąca serce historię. Czas było uchylić rąbka tajemnicy, ale na tyle, żeby przy tym nie rozpaść się na kawałki. - Wszystko było doskonałe – powiedziałam – On był doskonały. Zabrał mnie do Winthrop i wynajął małe mieszkanie, potem zrobił coś, co obiecywał sobie, że nigdy nie zrobi, poszedł pracować dla kogoś innego. Chciał się dla mnie zmienić i miał zaoszczędzone pieniądze, żeby pomóc nam przetrwać, żebym nie musiała… - znów ciężko westchnęłam – żebym nie musiała pracować. W każdym razie, skracając tą długą historię, wszystko spieprzyłam, ponieważ ubzdurałam sobie, że nie mogę być tak od kogoś uzależniona i że to mi złamie serce. Odwaliło mi i byłam zła i wściekałam się cały czas. Byłam dla niego okropna. - Więc, zostawił cię, jak to zwykle bywa. 4
Ignite – R.J. Lewis Zaśmiałam się bez humoru – Nie, w zasadzie to ja go zostawiłam. Daniel popatrzył na mnie zdumiony – Dlaczego? - Bo za bardzo mnie kochał, żeby mi pozwolić otwarcie odejść. Nigdy nie przestał w nas wierzyć. Nawet wtedy gdy go atakowałam. Niszczyłam nasz związek i bałam się, że będzie za późno by cokolwiek naprawiać, jeśli zostanę z nim. Byłam chora i zmęczona ciągłym ranieniem go i wiedziałam dobrze, że będzie mu lepiej beze mnie. Zrobiłam to co było dla niego najlepsze, opuściłam go po jednej z naszych przerażających awantur. To znaczy… całkiem go zostawiłam, spakowałam swoje rzeczy i odeszłam bez pożegnania. Zobaczyłam go znów trzy dni temu po raz pierwszy od tamtej nocy. No i cóż, sam widziałeś na własne oczy, cały czas miałam rację. Ruszył ze swoim życiem do przodu i to, że go zostawiłam było najlepszą rzeczą jaką mogłam dla niego zrobić. Ma teraz wszystko – powiedziałam to głośno, aby utwierdzić się w tym przekonaniu. Osiągnął sukces i chociaż miał za sobą kilka kryminalnych epizodów, mimo wszystko miał to o czym marzył. Dzięki mnie, Dzięki temu, że go nie powstrzymywałam. Daniel milczał przez dłuższą chwilę, przyjmując to do wiadomości. Wyglądał na zmęczonego, kiedy wyrzucał pół swojej niedokończonej kanapki. - Pieprzyłaś się z nim? – to pytanie sprawiło, że serce przestało mi bić. Patrzyłam na niego z przerażeniem w oczach, kiedy obserwował mnie w ciszy. Łzy cisnęły mi się do oczu i zaczęły wypływać. - Tak. Czekałam na odpowiednią chwilę, żeby ci o tym powiedzieć… - Kiedy?
5
Ignite – R.J. Lewis Otarłam łzy i spojrzałam na podłogę, zbyt przerażona, żeby mu spojrzeć w oczy. – Wczoraj w nocy. Słyszałam jak bierze głęboki oddech. Zraniłam go. Cholera, czy ja kiedyś przestanę ranić ludzi? - Co dokładnie się stało? – to było dość dziwne pytanie, ale był śmiertelnie poważny i czekał na odpowiedź. - Odwoził mnie do motelu i… no nie wiem, co mam ci dokładnie powiedzieć? - Wszystko. Chcę wiedzieć jak do tego doszło. - Daniel… - Zawiózł cię do motelu i potem co? - I potem wypuścił mnie z samochodu i poszłam do swojego pokoju. Tam nastąpiło coś o czym nie chcę mówić… - Mów – jego głos był ostry i domagający się odpowiedzi. Był zły ale odwalał kawał dobrej roboty, kontrolując się. - Zostałam zaatakowana. Jego twarz pobladła – Co? Jak to się stało? Opowiedziałam mu o pijaku i jak Jaxon interweniował i jak jego „kolega” wpadł żeby „ogarnąć” sytuację i wyniósł faceta z pokoju. Nie chciałam mówić o tym jak bardzo zmieniło się spojrzenie Jaxona i jak każda cząstka mnie chciała się dopytać, czy tamten facet żyje na obecną chwilę, ponieważ nie wiedziałam, co Daniel może zrobić. Był przerażony atakiem, głęboko poruszony tym, że postanowiłam mimo wszystko wrócić do tego motelu, kiedy wszyscy wkoło powtarzali mi, żebym tego nie robiła i był bardzo ciekawy co wydarzyło się później. Cholera to było ciężkie. - Płakałam. Histerycznie. Jaxon pocieszał mnie. 6
Ignite – R.J. Lewis - Czy on cię dotknął? - Objął mnie ramieniem, ale Daniel, to ja zrobiłam pierwszy ruch. Nie on. – Zabawne jak zawsze moją podstawową misją była obrona Jaxona zanim ktokolwiek o nim źle pomyśli. – To ja go pocałowałam. - A potem co się stało? – Daniela głos był spięty, ale cierpliwie patrzył na mnie z uniesionymi brwiami. - A chwilę potem to się stało. Co chcesz, żebym ci powiedziała? Po prostu stało się. - Podobało ci się? - Daniel.. - Podobało ci się, tak czy nie? – Więc teraz zamierzał mnie przepytywać jak prawnik oskarżonego? Starałam się opanować zanim przełamałam się. Miał prawo być dociekliwy. - Nie wiem – przyznałam się – To nie było zbyt osobiste. Nie kryło się za tym ciepło. Zrobił to… szybko, jakby nie chciał się tym, no wiesz… czerpać z tego przyjemności. Daniela twarz pociemniała – Masz na myśli, ze nie próbował cię zaspokoić – nie odpowiedziałam – więc, cię wykorzystał. - Co? Nie? To ja zaczęłam. - Ponieważ byłaś bezbronna i w szoku po ataku. Szukałaś poczucia bezpieczeństwa. - Nie próbuj mnie usprawiedliwiać. Nie zasługuję na to. Potrząsnął głową – Byłaś bezbronna Sara i prawdopodobnie nie działałaś rozważnie, a on to wykorzystał. Na litość boską, dobrze wiedział, że jesteś zajęta, prawda? – gdy nie odpowiedziałam, spojrzał na mnie – Wiedział, czy nie? 7
Ignite – R.J. Lewis - Cóż, tak, ale… - Więc zostałaś zaatakowana przez jakiegoś pijaka, byłaś przerażona i bezbronna, szukająca poczucia bezpieczeństwa, nie myśląca racjonalnie, pragnąca pocieszenia i zrobiłaś pierwszy ruch, ponieważ uważałaś go za swojego wybawcę. Zamiast zachować się porządnie, on wykorzystał cię, to właśnie zrobił ten dupek? Nie troszcząc się nawet aby sprawić ci przyjemność i wiedząc, że masz faceta, który czeka na ciebie przez cały czas w domu. Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam, wciąż potrząsałam głową słysząc jego słowa, kompletnie nie zgadzając się z tym co mówił. Tak, potrzebowałam pocieszenia. Tak, czułam się bezpiecznie w ramionach Jaxona, ale również czułam pożądanie. I to nie dlatego, że byłam bezbronna i miałam jakąś nagły przypływ pragnienia kontaktu seksualnego ze swoim wybawcą. Daniel mnie usprawiedliwiał, ponieważ mu zależało na mnie i nie chciał myśleć o mnie źle, co sprawiło tylko, że cała ta sytuacja stała się jeszcze bardziej ciężka niż była. A seks? Cóż, Jaxon był zły na mnie i wyrażał ten gniew, chociaż nie było w tym żadnej intymności i kontaktu, mimo to nadal mi się podobało. Nawet tego nie żałowałam, jakby źle to nie brzmiało. - Nie złość się na niego – powiedziałam cicho – Ja to zrobiłam, Daniel i masz pełne prawo mnie nienawidzić i zostawić mnie. Nie zasługuję na ciebie. Nie odezwał się przez kilka minut, ale z każdą mijającą chwilą jego twarz łagodniała, coraz bardziej i bardziej. Szczerze mówiąc, myślałam że będzie gorzej. Rozumiałam go. Daniel Hale był prawdziwie nadzwyczajnym facetem.
8
Ignite – R.J. Lewis - Nie jestem w stanie cię nienawidzić – w końcu się odezwał łagodnie. – Jesteśmy ze sobą od dwóch lat i to ja trzymałem dystans pomiędzy nami. Nie mogę nawet powiedzieć, że byliśmy w związku. Ty masz również potrzeby, wiesz? I tak, sparzyliśmy się wcześniej ale to było złe trzymać się z dala od jakichkolwiek uczuć… tkwić w tym naszym dziwnym układzie. Powinienem zmierzać do czegoś więcej i przestać być takim tchórzem przed nawiązaniem więzi z tobą. Na ironię, po części zdecydowałem się tutaj przyjechać, ponieważ cholernie za tobą tęskniłem. Tak długo siedzisz w mojej głowie, że odchodzę od zmysłów bez ciebie. Przyjechałem tutaj by zaproponować ci prawdziwy związek. Puszczając cię samą, żebyś tutaj przyjechała, popełniłem głupi błąd. O czym ja cholera myślałem wysyłając kogoś na kim mi tak bardzo zależy, aby zmagał się sam ze śmiercią własnej matki? I rzucać cię w objęcia Skorpiona, który cię pragnie. Byłem kompletnym dupkiem. Cholera! Obiema rękoma przeciągnął po starganych czarnych włosach i głośno westchnął – Jeśli przyjechałbym tutaj i był dla ciebie wsparciem, kiedy tego potrzebowałaś, nie tylko jako twój kochanek, ale jako chłopak, wtedy uniknęłabyś całego tego gówna. Tego napadu… i tego co stało się póżniej w ogóle by nie było. - Nawet nie próbuj się obwiniać. Nie zrobiłeś nic złego. Nie zasługuję na ciebie. Po ostatniej nocy, nie sądzę… nie sądzę, żebym na ciebie zasługiwała. - Ja wciąż cię pragnę, Sara. Wciąż chcę tego wszystkiego. Potrząsnęłam głową – Nie zasługuję na ciebie. Westchnął z frustracji – I to właśnie jest problem. Wierzysz w te swoje bzdury, wierzysz w to, że nie zasługujesz na szczęście, więc odrzucasz je i to pozbawia cię osiągnięcia jakiegokolwiek szczęścia. To chore. 9
Ignite – R.J. Lewis - Ale jeśli no nie wiem… - jeśli co? Pragnę go? Przestałam mówić i zacisnęłam wargi. - Nie wiesz, ale czego? Po prostu powiedz to. Nie mogłam ponieważ nawet ja byłam zdezorientowana, tym co czuje. - Dobrze, widzę, że potrzebujesz dla siebie trochę więcej czasu. Może powinnaś tu zostać, przez jeszcze kilka dni i wszystko sobie poukładać w głowie. Lucinda jest uroczą osobą i jesteś tu u siebie. Może powinnaś odwiedzić też grób swojej matki, a potem rozwiązać ten problem z… nim – Nie nazwał Jaxona po imieniu, ale jego nozdrza poruszyły jak tylko o nim wspomniał. Przytaknęłam zgadzając się z nim, wiedząc, że to właściwa kolej rzeczy. Wstał i podszedł do mnie, potem usiadł koło mnie i przyciągnął mnie do swojej piersi, gładził moje włosy, a ja przytuliłam do niego policzek. Zauważyłam, że w takiej samej pozycji byłam z Jaxonem. Tylko tyle…, że coś było nie tak jak należy. Daniel dodawał mi otuchy, ale brakowało mi pożądania, które czułam do Jaxona. Reszta dnia minęła w ciszy. Wszystko było zrobione na dziewięćdziesiąt procent, kiedy na dworze zaczęło robić się ciemno, jedynymi rzeczami, których nie dotknęłam, były pudła w moim pokoju. - Zamierzasz je otworzyć? – zapytał mnie Daniel. - Jeszcze nie… zrobię to jutro – nie przestawałam używać tej głupiej wymówki „jutro”. Nie chciałam się przyznać, że byłam przerażona jak osobiste były tam rzeczy. Po prostu wiedziałam, że to ważne, dlatego umieściła je w tym pokoju. To musiało być ważne, tylko jeszcze nie byłam na to gotowa.
10
Ignite – R.J. Lewis - Czy chcesz, żebym odwiózł cię do domu Luciny? – powiedział Daniel, kiedy szliśmy z powrotem do jego samochodu. Spojrzałam na niego zdezorientowana – Nie zostajesz na noc? - Nie wiem, czy to dobry pomysł – widać było obawę w jego zachowaniu, kiedy o tym pomyślał. - Zatem, gdzie zamierzasz pojechać? Możemy przecież znaleźć pokój… - Myślę, że wrócę do domu. Odwołałem całą masę dzisiejszych spotkań i zrobienie tego samego jutro byłoby niemądre. Nie
odpowiedziałam
i
wsiadłam
do
samochodu.
Wbrew
wszystkiemu nadal był dla mnie miły, kiedy jechaliśmy. Gdy już dotarliśmy do domu Lucindy, zatrzymał się na podjeździe, wziął moją rękę, przyłożył do ust i delikatnie pocałował – Mówiłem prawdę, gdy powiedziałem, że nadal cię pragnę – szepnął – będę czekał na ciebie w domu, ok.? Przytaknęłam – Przepraszam cię za wszystko Daniel. - Znajdź odpowiedzi na wszystkie nurtujące cię pytania i wróć do mnie. Jakoś poradzimy sobie z tym. - Tak zrobię. - Obiecaj mi, że wrócisz. Spojrzałam w ciemności na niego. Patrzył na mnie zaniepokojony z lekko rozchylonymi ustami. Pogładziłam go po policzku usiłując opanować swoje wahanie – Obiecuję. Obserwował mnie jak wychodzę z samochodu i idę w stronę drzwi. Odwróciłam się i pomachałam mu, on zrobił to samo i wtedy wycofał samochód z podjazdu.
11
Ignite – R.J. Lewis Kiedy już go nie było, zadzwoniłam do drzwi, ale nikt nie odpowiedział. Otworzyłam torebkę i wyciągnęłam klucz. I kiedy włożyłam ją w zamek poczułam dłoń na ramieniu. - Hej – prawie wyskoczyłam z ciała i krzyknęłam, zanim rozpoznałam jego głos. Spojrzałam na Jaxona, który wyszedł… no właśnie, właściwie to skąd? - Cholera! – wściekła krzyknęłam. - Nie chciałem cię wystraszyć – lekko się uśmiechnął. - Co ty tutaj robisz? - Spacerowałem. Uniosłam sceptycznie brew – Ta, jasne. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Szłam przez korytarz w stronę schodów, w powietrzu dało się wyczuć zapach bekonu, który rano smażyła Lucinda. Ignorowałam postać, która podążała w ślad za mną. Jaxon szedł za mną, więc zatrzymałam się w połowie schodów i odwróciłam do niego. - Potrzebujesz czegoś? – zapytałam patrząc na niego. - Nie – odpowiedział obojętnie. Westchnęłam i z powrotem ruszyłam po schodach do swojej sypialni, oczywiście nadal szedł za mną. - Czy twoja mama często pracuje do tak późna? – było kwadrans po ósmej i nie było jej jeszcze w domu. - Uczy w szkole szycia w czwartkowe wieczory – powiedział, wszedł do pokoju zaraz za mną i zamknął drzwi. Nie próbowałam udawać, że nie jestem jak cholera zdenerwowana tym, iż byłam z nim sam na sam w pokoju. Mimo że, spaliśmy w nim razem poprzedniej nocy. 12
Ignite – R.J. Lewis Postawiłam torebkę na szafce i złapałam w garść ubrania ze swojej walizki. Przebrałam się w łazience, upewniając się wcześniej, że jest zamknięta na zamek i cały czas zastanawiałam się nad tym czego on ode mnie chce. Kiedy już wyszłam, siedział na brzegu łóżka. Był w tych samych ubraniach co rano i w słabym świetle sypialni zauważyłam, że miał kilkudniowy zarost. Roztargniona pomyślałam, że do twarzy mu z taką brodą. - Powinnaś mieć lepsze ciuchy do spania – zwrócił mi uwagę, spoglądając na moją ogromną bluzę i spodnie dresowe. Wzruszyłam ramionami – Są wygodne. - Zawsze spałaś ledwie ubrana. - To dlatego, że spałeś ze mną i ogrzewałeś mnie całą noc – zamknęłam oczy i skrzywiłam się mówiąc te słowa. Czy ja naprawdę to powiedziałam?
Kiedy
znów
otworzyłam
oczy,
patrzył
na
mnie
rozdrażniony. - O co ci chodzi Jaxon? - Powiedziałaś mu? – nie musiałam się domyślać, o co dokładnie pytał. Przytaknęłam – Tak, powiedziałam mu. Ze spojrzeniem, w którym widać było nadzieję, zapytał – I to, że go tu nie ma oznacza, że cię zostawił? Teraz byłam moja kolej, żebym poczuła się rozdrażniona – To właśnie tego chcesz? - Kurwa, tak – stanowczo odpowiedział. - Chcesz, żeby ze mną zerwał? 13
Ignite – R.J. Lewis - Absolutnie. - Czy przespałeś się ze mną właśnie z tego powodu? Żebym z nim zerwała? - Nie, to po prostu się stało. - Żałujesz tego? Spojrzał na mnie zaskoczony – Nie, nie żałuje. Zakładam, że pytasz mnie o to, bo ty tego żałujesz. To dlatego, że przez to cię zostawił? - Nie zostawił mnie – byłam wykończona, ale nie chciałam być w tym samym łóżku co on, więc oparłam się o ścianę obok łazienki. - Tak więc miałem rację, jest frajerem owiniętym wokół twojego palca, będzie trzymał się ciebie, choćby nie wiem co… - Przestań być dupkiem. Daniel nie jest frajerem. Po prostu troszczy się o mnie i to co nas łączy jest skomplikowane i… - I pragniesz go tak bardzo, co? – oczy pociemniały mu z wściekłości. – To dzięki jego pozycji? Och, jestem z prawnikiem, razem tworzymy poważną parę. - Nie drwij ze mnie! To wcale nie jest tak. - Na czymś takim ci zależało pięć lat temu… - Tak, zależało! Ale to przeszłość, Jaxon. Nie jestem już tą samą osobą i nie byłam nią przez ostatnie lata! - Co, może zmieniłaś się dla tego gościa Daniela? - Nie! - Zatem co jest kurwa, tak wyjątkowego w tym facecie? Co on takiego robi dla ciebie? – to pytanie wypłynęło z jego ust w wzburzeniu, zacisnął obie pięści i widać było, że jego gniew wciąż rośnie – Co takiego mu dałaś czego nie mogłaś dać mnie… 14
Ignite – R.J. Lewis - Nic mu nie dałam! – przerwałam mu, czując wypieki na mojej twarzy. - Zatem co w nim jest takiego wspaniałego, że tak bezmyślnie i łatwo rzuciłaś się na tego godnego pożałowania popaprańca? Skrzywiłam się – On mi pomógł! To on… sprawił, że czułam się mniej samotna, ok.? - W jaki sposób? – warknął. - Pieprząc mnie, w porządku? Właśnie w taki sposób! – kiedy jego twarz pobladła, nie mogłam pojąć, czemu te słowa mogły nim tak poruszyć. - Poza tym co cię to w ogóle obchodzi? – Mogłeś pieprzyć co tylko chcesz. Tak jak powiedziałeś, jesteś w stanie znaleźć sobie dużo seksowniejsze dziewczyny niż ja, które robią cokolwiek od nich zechcesz. Gotowe na wszystko, sam tak mówiłeś, zaraz po tym, jak powiedziałeś mi, że ja już osiągnęłam swój szczyt możliwości, tak więc dlaczego po prostu nie wstaniesz i nie poszukasz sobie jakiejś dziwki, żeby jej wsadzić? Rzeczywiście podniósł się i poczułam ból w piersi, że zamierza zrobić dokładnie to co mu właśnie powiedziałam. Ale on po prostu stał tam i patrzył na mnie. - No dalej, idź! – popędzałam go. - Znów rozpaczliwie chcesz się ode mnie uwolnić, co? – jego słowa zadawały mi ból i cierpienie ze smutku, który sprawiał, że ściskało mi serce. - Nie chciałam rozpaczliwie się od ciebie uwolnić…
15
Ignite – R.J. Lewis - Zostawiłaś mnie! – wrzasnął, wskazując na mnie palcem, a jego twarz poczerwieniała – Chciałaś kurwa rozpaczliwie ode mnie odejść, ale byłaś zbyt wielkim pieprzonym tchórzem, żeby powiedzieć mi to w twarz! - To nie dlatego! – wrzasnęłam w odpowiedzi, czując jak łzy spływają w dół po mojej twarzy. Moje ciało zaczęło się trząść kiedy zalały mnie wyrzuty sumienia. - Dlaczego miałbym ci wierzyć? Twoje słowa gówno dla mnie znaczą! Zostawiłaś mnie! A powiedziałaś, że nigdy tego nie zrobisz… - Zniszczyłabym nas, jeślibym została! Dobrze o tym wiedziałeś! Nie miałam na tyle siły, żeby powiedzieć ci to w twarz. Poza tym nie pozwoliłbyś mi odejść, jeślibym to zrobiła! - I co w tym kurwa takiego złego? - Bo byłam potworem, Jaxon! Byłam zła. Zasługiwałeś na coś lepszego! - To nie ty powinnaś o tym decydować – jego głos załamał się i odwrócił ode mnie wzrok, patrząc w dal przeczesywał rękami włosy. Jego klatka piersiowa szybko poruszała się w górę i w dół i słyszałam jak ciężko oddycha kiedy wracał do mnie. Skrzyżowałam ręce na piersi i nagle zmroziło mnie do kości – Zrobiłam dla ciebie, to co uważałam za najlepsze. Zobacz co osiągnąłeś, masz to o czym zawsze marzyłeś. - Ale jakim kosztem? – spojrzał na mnie palącym spojrzeniem i z zaciśniętymi ustami – Uważasz, że możesz stawiać na swoim przez cały pieprzony czas. Wcale nie dostałem lepszego życia, przez to, że odeszłaś. - Spójrz na siebie… - Patrzę na siebie każdego pieprzonego dnia! – przerwał mi, podnosząc na mnie głos w zastraszającym tempie. 16
Ignite – R.J. Lewis - Jedynie mnie zabiłaś, zamiast ocalić! - Kłamiesz! – wybuchłam, przez łzy nic nie widziałam – Byłeś szczęśliwy po tym jak odeszłam! – Jego piorunujące spojrzenie przekształciło się w prawdziwą burzę kiedy ruszył na mnie – Popieprzyło cię? - Dlaczego tak mówisz? - Jak mógłbym kurwa być szczęśliwy, po tym jak ode mnie odeszłaś… - Dobrze wiem, że byłeś… - Oddałem ci każdą pieprzoną cząstkę mnie! – Teraz stał już przede mną, pochylając się, żeby być na równi z moją twarzą. Czułam jego gorący oddech na sobie i widziałam jak żyła pulsuje na jego szyi – Oddałem ci serce, a ty je rozszarpałaś na kawałki. Opuściłaś mnie, zostawiłaś, żebym zgnił, zniknęłaś i zapadłaś się pod ziemię. Nie było cię, wtedy kiedy potrzebowałem cię najbardziej! I nie wróciłaś przez pięć pieprzonych długich lat… - Wróciłam miesiąc później – przerwałam mu ostro, patrząc w głębie jego niebieskich oczu, przyznałam się do tego, po raz pierwszy od kilku dni przed jego roztrzaskaną duszą, za której złamanie byłam odpowiedzialna – Wróciłam, bo brakowało mi ciebie, wróciłam by błagać cię, żebyś mnie przyjął z powrotem, ale ciebie nie było. Zaprzeczając potrząsał głową i wzięłam jego podbródek w swoją dłoń, żeby przestał. - Nie patrz tak na mnie! Tak było! Jakaś para mieszkała w naszym mieszkaniu, a ciebie nie było. Zmusiłam Lexi, żeby zadzwoniła do twojej matki, a ona powiedziała jej, że wyjechałeś i pracujesz i że jesteś szczęśliwy! – Mój głos załamał się na końcu i więcej łez popłynęło mi z 17
Ignite – R.J. Lewis oczu. Kiedy mówiłam to na głos, poczułam się tak jakbym otworzyła powtórnie ranę i pocierała ją solą. Jego twarz pozostała obojętna i przypatrywał mi się uważnie. Był nieprzewidywalny. Nie wiedziałam co myśli. Opuściłam rękę i dałam mu czas, aby te słowa dotarły do niego, kiedy ocierałam twarz z łez. - Naprawdę wróciłaś? – zapytał łagodnie. - Nie potrafiłabym skłamać w takiej sprawie. - Dlaczego sama nie zadzwoniłaś do mojej matki? - I co miałam jej powiedzieć? – zadrwiłam czując wstręt do samej siebie. – Że raniłam jej syna za każdym razem kiedy byłam zła? Że traktowałam cię jak śmiecia, tylko dlatego, że ubzdurałam sobie, że w każdej chwili możesz złamać mi serce? Że podrapałam cię tak mocno, że nawet teraz widzę bliznę na twojej twarzy! – to była prawda, ledwo widoczna linia widoczna była ponad jego szczęką – Pamiętasz co ci zrobiłam. Gdybym jej to powiedziała, znienawidziłaby mnie, poza tym byłam prawie pewna, że jej o tym powiedziałeś. Masz racje, byłam tchórzem uciekając, ponieważ nie chciałam stawić czoła, temu co zrobiłam. Tak więc powiedz mi, jaką do cholery zrobiłoby to różnicę, gdybym to ja z nią rozmawiała? - Ponieważ powiedziałaby ci prawdę – wyszeptał ciężko słowa. Odszedł ode mnie i uniósł głowę, patrząc w sufit. Nagle jego całe ciało zaczęło drżeć. - O co chodzi? Jaką prawdę? – zapytałam zmartwiona. Patrząc na mnie z powrotem z niesamowitą pustką na twarzy, cicho powiedział – Zostałem wysłany do więzienia, parę tygodni po tym jak odeszłaś. Przeszedłem przez pierwsze przesłuchanie, a potem drugie, przy którym przyznałem się do winy do pieprzonego przestępstwa, którego nie 18
Ignite – R.J. Lewis popełniłem. A potem odesłano mnie do najbardziej strzeżonego więzienia na najcięższe pieprzone dwadzieścia miesięcy w moim życiu.
19
Ignite – R.J. Lewis
Ignite – R.J. Lewis Tłumaczenie nieoficjalne: szamancia Pamiętajcie o nierozpowszechnianiu tłumaczenia. Tylko do użytku osobistego! 1
Ignite – R.J. Lewis
Rozdział 19 To było jakby ktoś trafił mnie kulą w pierś, palący ból w sercu za sprawą tego nowego odkrycia. Dezorientacja i szok stanęły na czele moich emocji. - Poszedłeś do więzienia? – powtórzyłam – Za… za co? - Trevon używał mojego miejsca jako pieprzonego składowiska – wymamrotał Jaxon. kiedy podszedł do łóżka i usiadł na nim znów. Oczy miał wlepione w swoje zaciśnięte dłonie – Pozwoliłem mu zostać po tym jak wyeksmitowali go z mieszkania za niepłacenie czynszu, kiedy jak dobrze zakładam, Lexi wyjechała razem z tobą. - W każdy razie, policja dostała cynk i pewnej nocy zrobiła nalot na mieszkanie, obaj zostaliśmy aresztowani za posiadanie śmiercionośnej broni. W domu były dwa nielegalne pistolety, które były schowane w koszu na pranie, namierzyli również mój schowek na pieniądze, te które miałem z przestępstw, których dokonałem jako nastolatek, do tego był Trevon, który sprzedawał na boku narkotyki i nie trudno im było wszystko złożyć w całość. Pieprzeni gliniarze, aresztowali nas i mieli prawdziwy problem ze mną, oczywiście nie ułatwiałem im sprawy, miałem gadane, ale nagle okazało się, że pod moim materacem znalazła się torebka z heroiną, co było oczywiście zaplanowane. Gliny mogę ci jedno powiedzieć, albo są nierozgarnięci, albo próbują cię wrobić – wzdychając, potarł oczy i wymamrotał – nie było sensu walczyć z oskarżeniem. - Skąd wiesz? Powinieneś był walczyć. Spojrzał na mnie z powątpiewającym spojrzeniem – Nie było szans z tego wyjść. Jeżeli utrzymywałbym, że jestem niewinny, wtedy musiałbym stoczyć walkę o jeszcze większą ilość zarzutów, a z tego na 2
Ignite – R.J. Lewis pewno bym się nie wywinął. Dodatkowo, jak do diabła byłoby mnie stać na dobrego adwokata? W tym czasie matka niczego nie miała. Wiedziałem, że wyrok będzie w miarę łagodny, jeśli przyznam się do winy. Poza tym, tak powiedział mój – spojrzał na mnie pełnym obrzydzenia spojrzeniem – obrońca z urzędu. Tak więc przy drugim przesłuchaniu, przyznałem się do winy i sędzia skazał mnie. Dostałem trzy lata w najbardziej strzeżonym więzieniu w Winthrop. Zostałem natychmiast tam przewieziony i tam rozpocząłem odsiadywanie wyroku. Ześlizgnęłam się po ścianie na podłogę, przyciągnęłam kolana do piersi i próbowałam obudzić się z tego pieprzonego snu. Więzienie? Przez cały ten czas był w więzieniu? - Dlaczego Lucinda powiedziała Lexi, że jesteś za granicą? - A dlaczego do cholery miałby każdy wiedzieć, że siedzę w więzieniu, Sara? – uniósł brwi jakbym zadała mu głupie pytanie – Przecież to oczywiste, że było mi wstyd i mamie również. - Więzienie w Winthrop? – Nagle straciłam głos, kiedy wypuściłam ciężko powietrze zszokowana tym wszystkim. – To przecież najgorsze więzienie w okolicy. Nie odpowiedział mi na to, ale jego oczy wyglądały na udręczone, miał zaciśnięte usta. - Jaxon… - powoli wypuściłam powietrze – Jaxon, nie miałam pojęcia. Przez cały ten czas myślałam… - podczołgałam się w jego kierunku cholernie się trzęsąc, żeby dotrzeć do niego i go dotknąć. Zanim udało mi się to zrobić, wstał i poszedł w drugą stronę pokoju. - Nie chcę rozmawiać o tej części mojego życia – oznajmił chłodno i odwrócił się tyłem do mnie. – Chcę porozmawiać o tym, dlaczego zajęło ci pięć lat, żeby tutaj wrócić – Kiedy nie odpowiedziałam, spojrzał na mnie 3
Ignite – R.J. Lewis demonicznym spojrzeniem – Jak tylko wyszedłem, szukałem cię. Czy wiesz jak to jest? Przełknęłam ciężko ślinę – Myślałam, że ruszyłeś do przodu… - Nigdzie cię nie było. Nie miałaś profilu na żadnym portalu społecznościowym, gdzie mógłbym cię znaleźć, a wierz mi szukałem. Czy wiesz jak beznadziejnie czuje się osoba, kiedy wpisuje „Sara Nolan” i przeszukuje dziewięć milionów wyników, ale żaden z nich nie mówi o tobie? Potrząsnął głową podirytowany – Nawet twoja matka nie miała telefonu do ciebie, kiedy pierwszego dnia po wypuszczeniu poszedłem do niej. Tak więc, albo ukrywałaś się przed wszystkimi których znałaś, albo byłaś martwa. Wiesz jak to jest, myśleć, że być może nie żyjesz, a mnie tam nie było? Czy wiesz ile nocy, nie spałem w tej pieprzonej celi i zastanawiałem się, co do cholery stało się z tobą? Pięć pieprzonych lat później przychodzisz i to nie dlatego, że chcesz mnie widzieć, ani nawet moją matkę, ale jedynie po to, żeby posprzątać dom po swojej zmarłej matce. Poszedłem nawet na pogrzeb, ale tam też ciebie nie było. Czy wiesz jak mi było ciężko? - ostatnie słowa wykrzyczał, zgrzytając zębami i przeszywając mnie spojrzeniem. – A na domiar wszystkiego, byłaś z jakimś pieprzonym przystojniaczkiem, który woził cię swoim drogim samochodem i wyglądał na szczęśliwego jak diabli, kiedy ja wycierpiałem pięć cholernych lat w szaleństwie! Nie masz najmniejszego pojęcia przez jakie gówno musiałem przejść, podczas gdy ty paradowałaś ze swoim pieprzonym głupim uśmiechem na twarzy! – wyglądał tak jakby miał za chwilę eksplodować, ale stał w miejscu i w dalszym ciągu wysyłał mi piorunujące spojrzenie.
4
Ignite – R.J. Lewis - Nie byłam szczęśliwa! – załkałam, siedząc na podłodze i opierając się o łóżko – Byłam przygnębiona! Nienawidziłam swojego życia, każdego dnia. Płakałam każdej nocy przed snem. Śniłam o tobie, za każdym razem kiedy zamknęłam oczy i żałowałam, że odeszłam od ciebie, w każdej sekundzie mojego życia, zanim otrzymałam pomoc – wzięłam kilka głębszych oddechów, ponieważ zęby zaczęły mi się obijać o siebie. - Nienawidziłam siebie, że odeszłam od ciebie w ten sposób, ale byłam chora. Zamieniałam się w swojego ojca, w niebezpieczną, złą osobę, która czerpie zadowolenie w zadawaniu komuś bólu, bo dawało mi to zastrzyk adrenaliny. Zgadzałeś się na to, a ja robiłam co chciałam, zostawienie cię, było ostatnią rzeczą jaką chciałam zrobić. Nie pamiętam nawet co się działo podczas tego wyjazdu z Lexi. Każdego dnia byłyśmy w innym autobusie, ale myślami nie było mnie tam. Cały czas analizowałam ostatni dzień razem z tobą, jak bardzo cię zraniłam, flirtując z tamtym gościem. Wracając do ciebie po drugą szansę nie byłam nawet blisko wyleczenia – zrozumiałam to, kiedy ruszyłeś do przodu i byłeś szczęśliwy – to zmusiło mnie do leczenia się. Przez wszystkie te lata wyobrażałam sobie ciebie, wchodzącego do mieszkania i czującego gniew, że mnie nie ma, ale i jak czujesz ulgę, że już dłużej nie musisz znosić moich wybryków. Rzuciłam szkołę, ponieważ uważałam, że nie zasługuję na coś dobrego dla siebie. Zasługiwałam na wszystko co najgorsze. Tak, więc byłam kelnerką i brałam lekcje medytacji. Starałam się być zawsze czymś zajęta, ale to nie pomagało, dopóki nie spotkałam Daniela. Zatrudnił mnie i pierwszego roku, kiedy zostaliśmy przyjaciółmi, wyszło na jaw, że mam problem. Umówił mnie z terapeutą i to była najlepsza rzecz jaka mogła się wydarzyć. Dr Shipton był niesamowity. Nauczył mnie jak radzić sobie z bólem po twojej stracie i pokazał sposoby na powstrzymanie w sobie gniewu, który we mnie wzrastał.
5
Ignite – R.J. Lewis Nie patrzyłam na niego jak opisywałam mu ostatnie kilka moich lat. Wzrok miałam utkwiony w jednym punkcie na dywanie. – Kiedy byłam z Danielem… to był jedyny sposób na to, żebym mogła o tobie zapomnieć. Zajęta kimś innym, choćby nawet na moment, to było o niebo lepsze, niż cały czas czuć tą wielką dziurę wypaloną w sercu, przez pamiętanie o tym, co zrobiłam, odchodząc od ciebie. On… on również był zraniony. To co nas łączy… albo łączyło… to był prosty układ – trudno mi było o tym mówić, ale wiedziałam, że chciał i potrzebował to usłyszeć. – Nigdy nie tworzyliśmy prawdziwego związku, ani nic tym podobnego. Jedynie wykorzystywaliśmy siebie nawzajem, aby zapomnieć przez jakiś czas o złych rzeczach, które się wydarzyły w naszym życiu. - Patrzył na ciebie tak, jakby to było coś więcej niż zwykły układ, Sara – głos Jaxona był niepokojąco łagodny. - Zaoferował mi dzisiaj coś więcej. - A ty co odpowiedziałaś? - Powiedział, że poczeka parę dni, ale kazał mi obiecać, że wrócę do niego. - Nikt nie może cię zmusić do czegoś, czego nie chcesz obiecać, Sara. Spojrzałam na niego z rozpaczą i wykrzyczałam – Byłeś dla mnie jedynie oziębły, Jaxon. Jak na Boga mogłam choćby przypuszczać, że mogę mieć drugą szansę u ciebie? To co próbuję to jedynie być pogodzona ze swoim życiem i jeśli to oznacza, że będzie mi dobrze z Danielem to… to nie mogę tego zaprzepaścić. Otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale zadzwonił mu telefon. Westchnął z irytacji, wyciągnął go z kieszeni i odebrał.
6
Ignite – R.J. Lewis - Co? – patrzyłam, jak słucha uważnie przez kilka niepokojąco długich chwil – W porządku, już jadę – rozłączył się i wzruszył ramionami, po mistrzowsku ukrywając swoje wszystkie emocje – muszę iść. - Co? Tak po prostu? - Nie mogę zostać. - To, aż tak ważne, tak? - Nie mogę zostać – powtórzył nieodwołalnie. To był koniec. Zszokowana przez tak nagłe zakończenie naszej rozmowy, zazgrzytałam zębami i potrząsnęłam głową. Spojrzał w dal i schował telefon z powrotem do kieszeni i wpatrywał się w jeden punkt przez kilka sekund. A potem, bez mrugnięcia okiem w moim kierunku, wyszedł z pokoju, zatrzaskując za sobą mocno drzwi. Byłam zawiedziona, że cokolwiek to było nie mogło poczekać, zanim nie rozwiążemy naszych spraw, nie chciałam czuć się nic nie warta, niestety tak się stało. Tak więc, zgasiłam światło i wcisnęłam się do łóżka. Pół godziny później zadzwonił mój telefon, to był Daniel. Nie zamierzałam robić z siebie głupiej. Nie byłam w stanie dać Danielowi tego czego chciał, nie po tym jak zrozumiałam, że nadal jestem głęboko i wciąż zakochana w Jaxonie. Nie zmieniło się to ani trochę. Ta zimna i bolesna prawda znaczyła, tylko to, że nie ma możliwości, abym mogła otworzyć serce przed kimś innym. Zamknęłam oczy i modliłam się, żeby zasnąć, zastanawiając się, czy zamierzam zestarzeć się w samotności, ponieważ moje serce było tak głęboko zatopione w miłości do Jaxona, że wątpiłam, że kiedykolwiek będę w stanie ruszyć do przodu. ***** 7
Ignite – R.J. Lewis Materac ugiął się, gdzieś w środku nocy. Czekałam długie pełne rozpaczy godziny i poddałam się, nie mając nadziei, że wróci i będzie spał koło mnie znowu. Zasnęłam po tym jak przez całą wieczność kręciłam się w łóżku i dlatego, że wciąż byłam cholernie zmęczona, nie byłam do końca pewna, czy ciepłe ramię wokół mojego pasa to prawda, czy wytwór mojej wyobraźni. Kiedy nadszedł poranek obudziłam się całkowicie świadoma swojego otoczenia. Szybko odwróciłam się i moja nadzieje natychmiast umarły, kiedy zobaczyłam, że druga strona łóżka jest pusta i zimna. Nie wyglądało jakby tam spał. Beznadziejna, taka właśnie byłam, zaczęłam wąchać poduszkę i wdychać jego zapach który zostawił na materiale poprzedniej nocy podczas snu. Czułam się źle, zrzuciłam z siebie kołdrę i zaczęłam przygotowywać się, żeby dokończyć sprzątanie domu. Po tym jak znów przebrałam się w łatwy do przewidzenia strój, który obejmował jeansy i cienki sweterek, poszłam na dół. Lucinda była w kuchni i piła kawę, wyglądała na zaspaną i zmęczoną, jej normalnie idealne uczesanie zastępował potargany koczek. Poprawiła w ręku poranną gazetą. - Dzień dobry – ziewnęłam i usiadłam ciężko koło niej. - Wcześnie wstałaś. Nie zaczęłam jeszcze robić śniadania – przeczesała ręką moje rozpuszczone włosy. Zauważyłam, że spogląda na moją szyję i szybko odsunęłam jej rękę od siebie. - Nie zawracaj sobie głowy śniadaniem. Podjadę po coś sobie jak będę w drodze do domu. - Na pewno? – wciąż wpatrywała się w moją szyję z uśmieszkiem na twarzy pomimo, że szybko zakryłam ją włosami.
8
Ignite – R.J. Lewis - Tak i przestań tam zerkać – najlepszą rzeczą w Lucindzie było to, że mogłam jej powiedzieć co chce, bez obawy, że będzie to brzmiało niegrzecznie. Zawsze była między nami nić porozumienia, gdzie rozmawiałyśmy o wszystkim bez zastanowienia. - Daniel dość szybko zabrał się do roboty – zachichotała, spoglądając w gazetę. - W zasadzie to sprawka Jaxona – przyznałam się, wstrzymując oddech na wypadek gdyby jej reakcja była niewłaściwa. Tak, można było wszystko wyrzucić z siebie, ale to nie oznaczało, że każda jedna rzecz była do zaakceptowania. Uniosła wzrok i przez chwilę siedziała bez ruchu. Otworzyła szeroko usta, ale nic nie powiedziała. - Zatem, ok. – w końcu powiedziała, biorąc łyk swojej kawy – Jaxon dość szybko zabrał się do roboty, po czym uśmiechnęła się do siebie i kontynuowała czytanie gazety. Co? I to wszystko co zamierza powiedzieć? - Nie martwi cię to? Nie spoglądając na mnie odpowiedziała – A niby dlaczego miałoby mnie to martwić? - Nic z tego dobrego nie wyszło – znaczy, cokolwiek się zdarzyło tamtej nocy pomiędzy nim a mną. - Jestem pewna, że jakoś to między sobą poukładacie. - Bardzo go zraniłam, Lucinda. Powiedział mi zeszłej nocy przez co przeszedł. Spojrzała na mnie i jej nastrój zmienił się w poważny – Powiedział ci? Wszystko? Przytaknęłam – Tak. 9
Ignite – R.J. Lewis - I co powiedziałaś? - Nadal brak mi słów. Żałuje… żałuję, że nie zadzwoniłam do ciebie. Poprosiłam moją przyjaciółkę, żeby zrobiła to za mnie, kilka lat temu i powiedziałaś jej, że Jaxon pracuje i jest szczęśliwy. Nie dałam radę stawić ci czoła, po tym jak źle go traktowałam – ścisnęło mnie w żołądku, kiedy jej to wyjaśniałam. – Przepraszam. Powinnam do ciebie sama zadzwonić i wtedy wiedziałabym o wszystkim i byłabym tu dla niego. - O cholera – przyłożyła rękę do twarzy i potrząsnęła głową – Mówiłam wszystkim tak, żeby ludzie nie wiedzieli gdzie był. Gdybym tylko wiedziała, że to ty… - To moja wina. Zawsze tak jest. - Czy mogłabyś przestać biadolić? – wybuchła wzdychając z irytacji. – Na miłość Boską, Sara przestań udawać sierotę, bo mnie to wkurza. Ciężko przełknęłam ślinę w zaskoczeniu. - Co się stało z tą żywiołową i silną dziewczyną, której pomagałam dorastać? Ta która od razu wrzeszczała, jak tylko ktoś mówił o niej źle? Zmiękłaś kochana. Ostatnie lata nie były dla ciebie łaskawe pod względem podniesienia własnej samooceny. Potrzebujesz więcej Lucindy w swoim życiu, mam sporo pracy do nadrobienia. - Nie jestem już tą samą osobą. Wszystko co wiązało się z nią było złe… - Byłaś młoda – przerwała mi, patrząc mi prosto w oczy – wciąż się uczyłaś i być może były tam szczegóły, które ci się nie spodobały, ale to nie oznacza, że wszystko było złe. Byłaś wspaniałą dziewczyną, mądrą, szczęśliwą i otwartą. Jaxon uczynił z ciebie osobę dziką i defensywną do kogokolwiek, kto wszedł ci w drogę. To jest Sara jaką znam. Miałaś wsparcie. Cokolwiek powiesz tak lub nie, potrzebowałaś nas. Mogę 10
Ignite – R.J. Lewis spokojnie powiedzieć w imieniu Jaxona, że on potrzebował cię również. Wszyscy potrzebowaliśmy się nawzajem. – pochyliła się i starła łzę z mojego policzka. - Nie powinnam o pewnych rzeczach ci wspominać – powiedziała cicho, serdecznie i ze skruchą wypisaną na twarzy. – Kiedy Jaxon opowiedział mi o twojej nagłej zmianie, poskładałam to w całość. To było po tym Bożym Narodzeniu, które spędziliśmy razem, kiedy powiedziałam ci, żebyś o siebie zadbała na wypadek gdybyś została zraniona. Myliłam się mówiąc te słowa do ciebie. Po prostu bałam się, bo nie byłam pewna głębi uczucia Jaxona do ciebie Sara i bardzo mi przykro, że ci to zrobiłam – jej głos się załamał na końcu. Teraz już na całego płakałam, ona również – Wzięłam to sobie do serca - wybełkotałam – Miałam traumę przez to w jakim środowisku dorastałam, widziałam mojego ojca i moją matkę, która była uzależniona tak bardzo od niego, jak to było kiedy ją zostawił, a ona załamała się. Potem ty powiedziałaś mi co się tobie przydarzyło i jak ojciec Jaxona zostawił cię ze złamanym sercem i bałam się, że mi również to samo może się przydarzyć ponieważ wszyscy, którzy coś dla mnie znaczyli i byli ważni w moim życiu, byli również zależni od mężczyzn, którzy ich wykorzystali i porzucili. - Wiem, ja to wiem, ale Sara, Jaxon nie jest taki i ty dobrze o tym wiesz, ja napełniłam twój umysł złymi myślami. Nic na to nie poradzę, ale wciąż zastanawiam się jakby to było, gdybym trzymała gębę na kłódkę. - To jak go traktowałam wcześniej czy później wyszło by ze mnie i bez tego co mi powiedziałaś, to nie twoja wina Lucinda, Złożyło się na to wiele czynników. - Nienawidzę myśli, że przez to straciłam pięć lat – otoczyła mnie ramionami i mocno do siebie przytuliła – Cokolwiek się stanie, pamiętaj, 11
Ignite – R.J. Lewis że będę cię wspierać. Jaxon jest zły i jest teraz zupełnie inny, ale wierzę, że gdzieś głęboko w nim wciąż drzemie dawny Jaxon. On cię kocha. Wiem, że tak jest. Nie miałam pojęcia czy to prawda, ale dobrze było to usłyszeć. Trzymałyśmy się w objęciach przez dłuższą chwilę i kiedy mnie już puściła, opuszczałam jej dom z uczuciem jakby kamień spadł mi z serca. Nigdy nie przypuszczałam, że wybaczy mi to co zrobiłam jej synowi i że odcinałam się od niej przez cały ten czas. To było jak zerwanie łańcucha który przywrócił mi wiarę w odrobinę szczęścia. W domu swojej matki, aby dokończyć zadanie weszłam po schodach i skierowałam się do pomieszczenia, które niegdyś było moją sypialnią i wpatrywałam się w cztery olbrzymie pudła, które stały pod ścianą. Powoli podeszłam do nich i przyglądałam się taśmie która zaklejała każde z nich. Cóż nie mogłam otworzyć pudeł, ponieważ nie przywiozłam ze sobą, żadnych nożyczek. Może zajrzę do nich jutro. Usiadłam obok pudeł i patrzyłam się ślepo przed siebie. A potem wyciągnęłam telefon i zdecydowałam się pomęczyć Lexi, dobrze wiedząc, że właśnie była w drodze do pracy. Była szczęśliwa, że mnie słyszy, ale uchylałam się od odpowiedzi na każde osobiste pytanie jakie mi zadała, umiejętnie odciągając ją daleko od rozmowy na mój temat i skupiając się na rozmowie o niej. Zrozumiała, że nie zamierzam się otworzyć przed nią jeszcze teraz i choć wiedziałam, że jest wkurzona o to, moja Lexi nie była z tych co naciskają… tak bardzo. Była w połowie jakieś ważnej roboty, kiedy powiedziała mi, że później do mnie zadzwoni. Jak tylko się z nią rozłączyłam prześledziłam moją ograniczoną listę kontaktów do innych osób, z którymi rozmawiałam kiedyś i teraz. Nie było tam nikogo z kim chciałabym porozmawiać. 12
Ignite – R.J. Lewis No cóż, był tam Daniel, ale zawahałam się, żeby wcisnąć jego imię na wyświetlaczu, jednakże po wielu minutach ponaglania samej siebie, wcisnęłam przycisk i przyłożyłam telefon do ucha. Odebrał po jednym sygnale – Hej, próbowałem do ciebie zadzwonić, jak tylko wróciłem. - Wiem, ale unikałam cię. - Domyślam się. Cisza. - Co porabiasz? – zapytał. - Jestem w domu matki. Mam nadzieję, ze zabiorą dzisiaj meble. A potem wezmę się za pudła i wszystko z głowy. - To znaczy, że widzimy się jutro? Cisza. Sara? - Są jeszcze pewne sprawy, które muszę poukładać. Chcę odwiedzić grób mojej matki. Chcę się spotkać z kobietą, z którą była tak blisko i jeszcze nie spędziłam wystarczająco dużo czasu z Lucindą – To były wszystko wymówki i musiałam sobie uświadomić to, że Daniel nie był głupi. - Weź ile chcesz wolnego, kotku – powiedział łagodnie. Jego odpowiedź wytrąciła mnie z równowagi. Uch, nie mogłam tego dłużej ciągnąć. - Nie zamierzam się związywać z kimkolwiek – powiedziałam bez namysłu – Nie wiem, czy jestem w stanie dać ci coś więcej z siebie Daniel. Jeszcze więcej ciszy. 13
Ignite – R.J. Lewis - Daniel? Usłyszałam jak westchnął po drugiej stronie i to bolało, wiedząc, że jestem przyczyną jego cierpienia. Całe moje życie. Biłam się z myślami, powtarzając sobie słowa Lucindy. Powinnam przestać użalać się nad sobą. - Jeśli zmienisz zdanie – w końcu powiedział, szepcząc przez telefon. – Jestem tutaj. Na zawsze masz miejsce w moim sercu Sara. Płakałam ostatnio tak dużo, że wykorzystałam już dożywotni przydział swoich wylanych łez, ale ta ostatnia łza była nieunikniona. Spływała wolno po moim policzku i czułam chłód kiedy jej ślad spotykał się powietrzem. Czułam jakbym, pozbawiała się czegoś co mogłoby być wspaniałe i napawało nadzieją, było na wyciągnięcie ręki, coś wyjątkowego co może mnie ominąć. Ale musiałam podjąć ryzyko, tu i teraz, to była jedyna słuszna decyzja. - Dziękuje ci za wszystko Daniel. Będziemy w kontakcie, powiadomię cię. kiedy wrócę do pracy. - Do zobaczenia, Sara - Do widzenia. Rozłączyłam się i praktycznie upuściłam telefon na podłogę. Byłam zupełnie bez życia. Popychana przez smutek, który tak cholernie dobrze znałam, spojrzałam na pudła i pośpiesznie się do nich dorwałam. Używając jedynie swoich rąk, ciągnęłam za taśmę dopóki się nie poluzowała, szarpnęłam za nią i rozerwałam. Dłużej już nie będę przerażona ani słaba. Powtarzałam to sobie kiedy rozrywałam paski taśmy. Nie będę już uciekać. Nie będę tchórzem, bo tak łatwiej. Łatwiejsza drogą to złe wyjście. Wstrzymałam powietrze, kiedy zajrzałam do środka. 14
Ignite – R.J. Lewis Sięgnęłam i wyciągnęłam z pudła duży, gruby, czarny album ze zdjęciami, pod nim było ich jeszcze więcej. W zasadzie naliczyłam ich aż sześć. Patrząc w dół na okładkę, usiadłam po turecku, przetarłam album z kurzu i otworzyłam go. Pierwsze co, zobaczyłam to siebie jako dziecko i poczułam jakby tona cementu spadła mi na głowę i zalewała mnie do czasu kiedy zaczęłam walczyć z nieznanym mi dotychczas bólem: bólem utraty mojej matki. O Boże, było tam tak dużo zdjęć. Patrzyłam na nie, zaskoczona i pozbawiona oddechu, wpatrując się w nią i we mnie jako dziecko. Mojego ojca nigdzie tam nie było w zasięgu mojego wzroku, ale był na nich jakiś starszy mężczyzna, stojący obok niej i mnie i widziałam podobieństwo między nim a moją matką, najprawdopodobniej musiał być moim dziadkiem. Nie mogłam uwierzyć jaka młoda była na nich i jak pięknie wyglądało jej ciało i jaka łagodna i szczęśliwa na nich była jej twarz. W pierwszym albumie znajdowały się zdjęcia z pierwszego roku mojego życia i byłam na nich ubrana w słodkie sukieneczki, żadnej z nich nie pamiętam, aby były w domu. Spokojnie, przeglądając każdy album moje zdziwienie rosło coraz bardziej i bardziej. Zdjęcia kiedy robiłam bałagan w moim łóżeczku, mnie jedzącej lody, obok basenu, pieszczącą psa cztery razy większego ode mnie. Zjeżdżającą ze zjeżdżalni z głupim uśmiechem na twarzy, albo bujającą się na huśtawce w ogromnym słomianym kapeluszu, lub na rowerku trójkołowym, który był czerwony i nowy, a także na plaży kiedy napełniałam kubełek piaskiem, w łóżku w ramionach mojej mamy, która czule na mnie patrzyła kiedy spałam, a obok mojego dziadka, który spoglądał dumnie w obiektyw aparatu… Byłam kompletnie zaskoczona moimi pierwszymi latami na tym świecie.
15
Ignite – R.J. Lewis Moja ciekawość osiągnęła szczyt, kiedy zobaczyłam na zdjęciu ciemnowłosego potarganego chłopca z brązowymi w kształcie migdała oczami który pozował ze mną do zdjęcia kiedy miałam ze dwa lata. Musiał być starszy ode mnie o jakieś dziesięć lat. Jakie było nasze pokrewieństwo? Może to ktoś z sąsiadów? Syn jednego z przyjaciół mojej matki? Chciałabym to wiedzieć. Byłoby miło gdyby chciała się ze mną podzielić tego rodzaju informacją, kiedy już z powrotem stała się… normalna. Gdy miałam coś koło czterech lat, zdjęcia się urywały i to był już koniec. Szkoda, że nie pamiętałam tych lat, nawet jeśli bym pamiętała, to pewnie zapomniałabym o nich kojarząc je z późniejszym bólem. Zastanawiałam się co stało się potem, ale za skarby nie mogłam znaleźć logicznego wytłumaczenia, może mój ojciec wkroczył z powrotem do jej życia i w jakiś sposób zrujnował to wszystko, zabierając ją i mnie. Jaka szkoda jakby, to była prawda ponieważ wydawało się, że życie toczyło się całkiem nieźle dla na początku dla mojej matki, miała wsparcie ojca, i dom, który wyglądał przytulnie i rodzinnie. Te przypuszczenia były bez podstawne, ale nagle miałam ochotę dowiedzieć się tego. Położyłam albumy na bok i sięgnęłam do następnego pudła. W środku były różne rzeczy, takie jak pamiątki, kula śnieżna, ozdoba z egipską mumią odbita na jakimś dziwnym czymś. To pudło zawierało jej małe skarby, byłam pod wrażeniem sporej ilości biletów na koncerty, które były ułożone razem. Moja matka lubiła się bawić na koncertach, uśmiechnęłam się na samą myśl o tym. W tym pudle również były zdjęcia, wstrzymałam powietrze widząc jak na nich wyglądała. To ciekawiło mnie najbardziej. Wyglądała pięknie w swoich ostatnich latach. Schludnie, chociaż alkohol i palenie papierosów, dodawały jej lat, to głowę i ramiona trzymała inaczej niż 16
Ignite – R.J. Lewis kobieta, którą zostawiłam. Na jednym zdjęciu stała obok ciemnowłosej młodej kobiety, która była prawdopodobnie w moim wieku, Była piękna, wysoka i szczupła ze śniada cerą i czekoladowo brązowymi oczami. To musiała być Rita. Spędziłam parę godzin poznając moją matkę kawałek po kawałku. Jej skarby sporo mówiły o tym jaką kobietą była zaraz przed śmiercią. Podziwiałam również zalążek mojego dzieciństwa, ponieważ w pudle znalazłam ubranka, spakowane były wszystkie te w których byłam na zdjęciach, były tam też rysunki, które malowałam kiedy byłam w żłobku, niezliczone ilości ludzików, ze słońcem w rogu kartki i ogrodem pełnym jak sądzę kwiatów. Byłam przytłoczona informacjami, kiedy skończyłam. Starannie ułożyłam wszystko z powrotem do pudeł i potem dostałam telefon od Franka, który dotrzymał swojej obietnicy i powiedział, że jest już w drodze do mnie. Czekałam przed drzwiami, aż się pojawi, przyjechały dwie ciężarówki, które jechały za czarnym Mustangiem Fastbackiem. Wysiadł z samochodu wyglądając tajemniczo i szedł w moją stronę. Dotarł do mnie kiwnął głową, przywitał się zwięźle mówiąc, dzień dobry i wszedł do domu. Był ogólnie pod wrażeniem stanu mebli i czterech mężczyzn o potężnej sylwetce opróżniło dom w przeciągu godziny. Po wyjściu, wręczył mi kopertę. - Co to jest? – zapytałam. - Czy naprawdę myślałaś, że wezmę meble twojej matki, nie płacąc za nie nic? – odpowiedział – Tutaj jest kilka tysięcy. - Nie chcę twoich pieniędzy. Jego twarz złagodniała po raz pierwszy – To nie podlega negocjacji, panno Nolan. Miłego popołudnia. 17
Ignite – R.J. Lewis Nieznacznie kulejąc i z opadłymi ramionami, skierował się do swojego samochodu, zostawiając mnie pogrążoną w myślach o tym, jak dobrze mógł znać moją matkę.
18
Ignite – R.J. Lewis
Ignite – R.J. Lewis Tłumaczenie nieoficjalne: szamancia Pamiętajcie o nierozpowszechnianiu tłumaczenia. Tylko do użytku osobistego! 1
Ignite – R.J. Lewis
Rozdział 20 Pochyliłam się, aby wziąć ostatnie pudło i zanieść na dół do salonu, kiedy usłyszałam głośne trzaśnięcie drzwiami na dole. Wyprostowałam się, wstrzymałam oddech i z ciekawością wsłuchiwałam się co będzie dalej. Zapomniałam zamknąć drzwi po tym jak wyszedł Frank z resztą chłopaków i teraz na dole ktoś był. Odgłos ciężkich kroków słychać było na schodach, w pośpiechu sięgnęłam za telefon, serce zaczęło mi walić w piersi. - Sara? – głos Jaxona zabrzmiał na szczycie schodów. Westchnęłam wypuszczając z ulgą powietrze – Tutaj jestem. Podążył za moim głosem w stronę sypialni i stanął w drzwiach, wejście do drzwi nigdy nie wyglądało na mniejsze, ciągle zapominałam jaki był teraz potężny, gdy nie miałam niczego w pobliżu do porównania. Wyglądał powalająco w jeansach, obcisłej czerwonej koszuli i czarnej skórzanej kurtce. Miał potargane włosy, tak jakby przeciągał po nich ręką z tysiąc razy na godzinę, jego twarz była zrelaksowana, ale nad czymś zaczął zastanawiać się, kiedy popatrzył na mnie stojącą obok pudeł. - Wszystko w porządku? – zapytałam go. Co miało znaczyć, co ty do diabła tutaj robisz? - Mama przysłała mnie po ciebie – odpowiedział a jego wzrok przesunął się w dół mojego ciała. Pamiętając o tym co ostatnio powiedział przy mnie do Christy, zapytałam – Naprawdę przysłała cię po mnie, czy może to ty sam stwierdziłeś, że po mnie przyjedziesz? Posłał mi krzywy uśmieszek – Chyba wyraziłem się jasno.
2
Ignite – R.J. Lewis Czemu patrzył się na mnie tak, jakby chciał ze mnie zedrzeć ubranie i sprawić, żebym zapomniała swojego imienia? Poza chwilami kiedy mnie wpuszczał do domu – w większości przypadkowo – był w stosunku do mnie ostrożny. Pomiędzy nami była bariera, wielki kamienny mur, ogrodzony dodatkowo drutem pod napięciem, dla pewności, że nie będzie można przez niego się przedostać. - Tak myślę – odłożyłam telefon na ostatnim pudle, który pozostał w sypialni i włożyłam ręce do kieszeni. - Co jest w tych pudłach? - Kilka osobistych rzeczy mojej matki, pamiątki i albumy ze zdjęciami kiedy byłam naprawdę mała. Uniósł brwi – To musiało być miłe. Czy chcesz zabrać te pudła do mojej matki? - Nie, nie trzeba. Jutro wynajmę samochód i zabiorę je ze sobą do domu. - Myślisz o tym, żeby jutro wyjechać. Tak? Wzruszyłam ramionami – Tak, chcę jutro wyjechać. Wyglądał na rozbawionego tym faktem, zacisnął mocniej ręce na framugach, intensywnie wpatrując się we mnie – I uważasz, że ci na to pozwolę? Z trudem przełknęłam ślinę, a żołądek skręcił mi się z nerwów – Co masz na myśli pod pojęciem „pozwolę”? Jego rozbawienie zniknęło, a twarz mu pociemniała. Opuścił ramiona i zrobił krok aby wejść do pokoju, był niecały metr ode mnie. - Nie chcę, abyś była jedynie zadowolona z życia – powiedział prawie szeptem. Czułość skradała się na jego twarzy, zobaczyłam błysk w 3
Ignite – R.J. Lewis jego oczach i z powrotem przeszyła mnie ciepła fala emocji. Natychmiast wiedziałam, że odpuścił i znów pojawił się Jaxon, którego tak dobrze znałam i kochałam – Chcę, abyś była szczęśliwa. Językiem zwilżyłam swoje spierzchnięte usta, walcząc ze swoimi emocjami, które we mnie wzbierały – Ja też pragnę, abyś był szczęśliwy. - Byłem zły przez tak długi czas, że jestem już tym zmęczony, Sara. Ciągle myślałem jak zapełnić swoje życie pieniędzmi i kobietami, tylko po to aby zapomnieć o tobie. To sprawiło, że byłem jeszcze bardziej zły i pusty, tylko dlatego, że moje życie straciło sens – zrobił jeszcze jeden krok w moim kierunku, nie spuszczając mnie z oka – Byłem bezduszny i wciąż przekonywałem siebie, że jeśli kiedykolwiek znów cię zobaczę nigdy już nie poczuję do ciebie tego samego co kiedyś. W końcu minęło pięć lat. Spojrzał w dół na pudło i zrobił kolejny krok, stojąc teraz zaledwie pół metra ode mnie, Jego wzrok z powrotem skierował się na moją twarz, wpatrując się w każdy jej szczegół. - Pieniądze nie mają znaczenia. To jedynie jakieś gówno, które możesz na coś wydać. Kiedy masz tego dużo, nie zależy ci na tym – nie czujesz dreszczu emocji od ich wydawania. No i kobiety… piękne kobiety, jest ich pełno wokół, przyciąga ich do ciebie jedynie powierzchowna wizja, którą mają w swoich głowach. Nawet nie pamiętam, żadnej z nich. Żadna z nich nawet mnie nie pragnęła, pragnęła kogoś kogo stworzyła sobie w swojej głowie, obraz bogatego gościa i tego co może jej zaoferować. Nie pamiętam ich twarzy. Nie pamiętam nawet pieprzenia ich, to nie miało konkretnego znaczenia, za każdym razem. Pięć lat byłem jak odrętwiały, akceptując tą pieprzoną pustkę i samotną egzystencję. Udając, że cię już nie pragnę, udając, że to pieprzony koniec i dla mnie jesteś niczym więcej jak tylko straszną obrzydliwą suką, aby tylko ukoić swój ból – tak jakby przeklinanie cię było balsamem na moje wciąż 4
Ignite – R.J. Lewis sączące się rany. Nie znalazłem, żadnego dobrego lekarstwa na to aby zmusić swoje serce by zapomniało o tobie. Nie można cię wymazać z pamięci, nie do pomyślenia jak niewiarygodnie, niewyobrażalnie, nie można o tobie zapomnieć. Patrzyłam na niego jak bierze kilka głębokich oddechów a jego twarz wykrzywiła się ze smutku – Jesteś najlepszą rzeczą jaka kiedykolwiek mi się przytrafiła w życiu. Jesteś dla mnie wszystkim. Zawsze tak było i nie pozwolę ci znów odejść ode mnie. Zbyt bardzo cię potrzebuję. Nawet po tak długim czasie, tak cholernie cię kocham, że to mnie aż dobija – jego głos się załamał, odwrócił ode mnie wzrok, cierpienie na jego twarzy, kuło mnie od środka. Płakałam, ale nie były to łzy smutku czy poczucia winy. Łzy które spływały po mojej twarzy, to były łzy cholernej radości, mój wewnętrzny strach odchodził jak fala cofająca się w głąb oceanu. Byłam tak bardzo przerażona tym, że mnie nienawidzi, przerażona tym, że pomiędzy nami już nie ma miłości. Teraz była moja kolej, żeby zrobić krok w przód i zatrzymałam się blisko niego. Unosząc dłonie, wzięłam jego twarz w swoje ręce i przyciągnęłam go do siebie tak, że nasze klatki piersiowe stykały się ze sobą, wtedy spojrzałam w jego nieprawdopodobnie piękne niebieskie oczy. - Nigdy nie przestałam cię kochać – wydyszałam, czując słony smak moich łez, które spływały wokół moich ust, przeciągnęłam językiem po wargach aby je zebrać. - Chciałabym być wystarczająco dobra dla ciebie – Przerwał mi pocałunkiem. Cholernie niesamowitym pocałunkiem. Serce przestało mi bić przez to jak bardzo było to głębokie, intensywne, wypełnione tęsknotą i przede wszystkim miłością. Znałam te usta tak 5
Ignite – R.J. Lewis dobrze, że czułam smak uczucia jakim dzielił się ze mną. Czule pieścił mój język z rękami zaplecionymi wokół mojej talii. Swoimi rękami złapałam go za kark, przyciągając do siebie tak aby jeszcze bardziej pogłębić nasz pocałunek, rozpoczęliśmy powolny taniec naszymi językami z powrotem poznając się i ucząc na nowo. Nie było w nim gniewu, nie wymierzał mi żadnej kary swoimi ustami. Był czuły i delikatny. Otoczyło mnie jego ciepło, wciągając w zamknięty krąg bezpieczeństwa i miłości. Głęboko zakorzeniona tęsknota zaczęła się we mnie budzić i to nie była namiętność czy żądza, to było pragnienie miłości. Poczułam jak twardnieje, kiedy przyciskał się coraz mocniej do mnie, zsunął ręce w dół po moich plecach potem złapał mnie za uda i bez wysiłku uniósł. Zawinęłam nogi wokół jego bioder i złapałam za jego koszulę kiedy ruszył ze mną naprzód. Poczułam zimną ścianę na plecach i zatraciłam się w jego dotyku. - Przepraszam – odnalazłam siły, aby wypowiedzieć te słowa przy jego ustach – Przepraszam cię za wszystko, Jaxon. Zawarczał w odpowiedzi i jego gorąca dłoń wślizgnęła się pod moją bluzkę, przesuną ją po moim brzuchu i powoli w górę do piersi. Oderwał ode mnie swoje usta, pośpiesznie składając pocałunki w dół mojej szyi, zatrzymując się w miejscu gdzie zostawił na mnie swój ślad. - Wiesz dlaczego to zrobiłem? – zapytał, uderzając swoim gorącym oddechem o moją skórę. - Powiedz mi. - Bo musiałem w jakiś sposób sprawić, że jesteś moja. - Myślałam, że zrobiłeś to, żeby mnie wkurzyć. Zachichotał – To też. 6
Ignite – R.J. Lewis Znów zaczął mnie całować, drapiąc mnie swoim zarostem, który zostawiał ślady na moim ciele. Drżąc ściągnęłam mu kurtkę i podciągnęłam koszulę, aby zdjął ją przez głowę, potrzebowałam go. Potrzebowałam poczuć jego nagie ciało przy sobie. Chciałam być pewna, że to się stanie i nie zamierza zmienić zdania. Przyciskając mnie do ściany, z moimi nogami wciąż zawiniętymi wokół jego dolnej części ciała, rękami złapał za koszulę i zdjął ją przez głowę, po czym złapał za moją bluzkę i również ją zdjął, rzucając na podłogę, gdzie powoli zaczęła formować się już sterta naszych ubrań. Spojrzał na mój zwyczajny biały stanik i zaczęłam robić sobie wyrzuty, że nie spakowałam niczego bardziej seksownego, ale nie spodziewałam się, że coś takiego mogłoby się wydarzyć… nigdy. - Nie mogę uwierzyć jak pełna teraz jesteś – wymruczał, przesuwając pocałunki w dół do moich piersi i chwytając mocniej moje biodra – Jesteś taka kobieca. Tak cholernie seksowna – zsunął miseczki mojego biustonosza tak aby odsłonić moje piersi i delikatnie pociągnął za brodawki każdej z nich. Ciężko westchnęłam uczucie przyjemności wystrzeliło pomiędzy moimi nogami. Wplotłam palce w jego krótkie włosy kiedy dalej to robił. Dobrze pamiętał co lubiłam, drobne rzeczy które doprowadzały mnie do szaleństwa, ale mimo to potrafiłam się jeszcze powstrzymać zanim całkowicie się zatraciłam. Postawił mnie z powrotem na podłodze i odpiął moje jeansy, ściągając je razem z bielizną. Obserwowałam go, ledwie co czując chłód ponieważ byłam rozgrzana jedynie jego obecnością. Gdziekolwiek mnie dotknął, dostawałam dreszczy, drżąc w kontakcie z nim. To było jak uzależnienie, nie miałam tego dość. Czemu to zostawiłam? Pytałam siebie, gdy wpatrywałam się kiedy całował moje nogi. W końcu wstał i zdjął swoje spodnie, patrzył na mnie w górę i w dół, oblizując językiem 7
Ignite – R.J. Lewis dolną wargę. Zawstydzona zasłoniłam piersi ramieniem a drugą ręką już miałam zamiar zasłonić miejsce pomiędzy nogami, ale zanim to zrobiłam złapał mnie za rękę i potrząsnął głową. - Nie rób tego – powiedział – Chcę na ciebie patrzeć. Zarumieniłam się, gdy pożerał mnie swoim wzrokiem i poczułam się tak jak za pierwszym razem kiedy mu się oddałam, co było dziwne ponieważ przecież mieliśmy już swój pierwszy raz dwa dni temu, ale tym razem było jakoś inaczej, wykorzystywaliśmy w pełni czas i było to bardzo osobiste. Rozluźniłam się i przyjęłam surową męskość jaką był Jaxon Barlow. Tak cudownie zbudowany, miał ciało ukazujące każdy pojedynczy mięsień nad którym musiał ciężko pracować: wyrzeźbione przedramiona, bicepsy, pięknie umięśniona klatka piersiowa, wąska talia i brzuch z schodzący w dół w kształcie litery V, aż po jego silne umięśnione nogi. Podczas gdy ja nabierałam krągłości, dzięki podjadaniu i oglądaniu nocnych maratonów filmowych, Jaxon pracował ciężko nad swoją sylwetką. Poczułam się tym lekko onieśmielona, nawet w połowie nie byłam tak pięknie umięśniona. Moja aktywność fizyczna kończyła się na bieganiu trzy razy w ciągu tygodnia, ale nawet jeśli chodzi o to szukałam wymówek, żeby tego nie robić. Podniósł mnie z powrotem i objął mocno rękami, znów przyciskając mnie do ściany, delikatnie mnie całował kiedy dotykał mnie swoją twardą męskością. Dzięki Bogu, że mnie trzymał ponieważ nie byłabym w stanie sama się utrzymać. Zajęczałam prosto w jego usta kiedy poczułam jak delikatnie ociera się o mnie. Byłam całkowicie mokra do czasu gdy powoli wślizgnął się we mnie.
8
Ignite – R.J. Lewis Jego usta wciąż muskały moje. Zbyt ciężko łapaliśmy oddech, aby skupić się na całowaniu. Otworzyłam oczy i patrzyłam jak uczucie przyjemności pojawia się na jego twarzy, kiedy wsuwa i wysuwa się ze mnie, pewnie i powoli. - Spójrz na mnie – wyszeptałam. Rozpaczliwie chciałam poczuć więź pomiędzy nami, aby potwierdzić to co działo się tu i teraz. I kiedy to zrobił, w mojej piersi rozkwitła radość od miłości widocznej w jego oczach. Oparłam swoje czoło o jego i wdychałam powietrze którym oddychał, dzieląc rozkosz która rozszalała się wokół nas. W końcu odwrócił się tyłem do ściany i ze mną na biodrach ułożył nas na pokrytej dywanem podłodze. Złapał w garść moje włosy i ścisnął je kiedy uderzaliśmy o siebie biodrami. - Nie zostawiaj mnie – wydyszał przy mojej szyi, wbijając się coraz szybciej we mnie. - Nie zrobię tego – obiecałam, przyciskając go mocniej do siebie, aby potwierdzić to co mówiłam każdą cząstką swojego ciała. - Jesteś moja. Moja. Powiedz, że jesteś moja – Zakuło mnie w piersi od desperacji w jego głosie, pomimo przyjemności, która widoczna była na jego twarzy. - Jestem twoja – natychmiast go pocałowałam, a on wcisnął język do moich ust, z potrzebą biorąc wszystko co tylko mógł. Zaczął się poruszać, pozwalając mi leżeć na plecach, doprowadzał do szczytowania które trwało bez końca, przedłużał je, drażniąc, kąsając i gładząc rękami w górę i w dół mojego ciała. Wbiłam w niego paznokcie i przesunęłam palcami po plecach, łapiąc go za pośladki i błagając, żeby przestał bo mnie nie mogłam już 9
Ignite – R.J. Lewis tego wytrzymać. Ta euforia jaką czułam – eksplozja emocji i wrażeń – całkowicie mnie wykończyła. Nasze ciała i włosy były wilgotne od potu, a nasze oddechy ciężkie i zmęczone, wciąż leżał na mnie, nawet wtedy kiedy nasze oddechy wyrównały się. Odsunął głowę od mojego karku, uniósł ją i spojrzał na mnie. - Powiedz mi ponownie, że jesteś moja – naciskał na mnie cicho. - Jestem twoja – potwierdziłam, gładząc jego mokre włosy. - To znaczy, że mnie już nie zostawisz. - Już ci powiedziałam, że nie. - Nie pozwolę ci odejść – ciężko przełknął ślinę powstrzymując emocje, jego oczy zrobiły się czerwone – Sara, ja nie wiem… ja nie wiem, czy byłbym w stanie przeżyć, gdybyś znowu mnie zostawiła. - Jestem twoja Jaxon. Nigdzie się nie wybieram. - A ten facet Daniel, wiem, że powiedziałem o nim parę przykrych słów… - Skończyłam z nim dzisiaj – przerwałam mu. Jego twarz się rozjaśniła – Naprawdę? - Tak, to nie było w porządku, aby go zwodzić, podczas gdy całkowicie zawładnąłeś moim sercem. Pocałował mnie namiętnie – Będę wściekły jeśli znów zobaczę cię z jakimkolwiek innym mężczyzną – chwilę później przyszła mu do głowy myśl i zmarszczył brwi – Z iloma mężczyznami byłaś po mnie? - Czy to ma jakieś znaczenie? - Nie, ale chcę wiedzieć. - Był tylko Daniel.
10
Ignite – R.J. Lewis Był zadowolony z tego co usłyszał i wypuścił powietrze, które wstrzymywał od czasu kiedy zadał mi to pytanie. W końcu zszedł ze mnie i położył się obok. Ledwie co mnie obchodziło to, że obydwoje jesteśmy nadzy w pustej sypialni na podłodze. Mojej starej sypialni i aktualnie, było mi dobrze z tym, bo nie wiązały się już z nią tylko złe wspomnienia. Chwilę później, zadzwonił mój telefon, a Jaxon był bliżej więc sięgnął po niego spojrzał na wyświetlacz i ku mojemu zaskoczeniu odebrał. - Cześć Lexi – powiedział, puszczając do mnie oczko – Dokładnie, to ja, a ty robisz co możesz, aby przeszkodzić mi w czasie, kiedy spędzam go z moją kobietą – słuchał przez moment, a później uśmiechnął się – Doprawdy? Nie miałem pojęcia. Cóż, nie wprost, ale mówiła coś podobnego, dobrze jest to usłyszeć od kogoś innego. Patrzyłam na niego jak rozmawia z Lexi, swobodnie, uśmiechając się, zastanawiałam się co ona takiego mogła mu mówić, czułam się taka ożywiona, pełna życia i to wszystko dzięki temu, że Jaxon mi wybaczył, a jego wielkie serce przyjęło mnie z powrotem, abym powróciła ze swojej samotnej otchłani. - Cóż, powiem jej. Powinnaś przyjechać i zobaczyć nas. Nie mam zamiaru spuszczać jej z oka. Za żadne skarby świata. Do zobaczenia, Lexi – rzucił telefon za siebie i zaczął z powrotem mnie przytulać. - O co chodziło? – zapytałam z ciekawością. - Lexi okazała się dobrym informatorem. - To znaczy? - To znaczy powiedziała, jak żałosna byłaś beze mnie – uśmiechnął się zadowolony z tego stwierdzenia. - Cieszę się, że moje nieszczęście tak cię bawi. 11
Ignite – R.J. Lewis - To nie tak – zaprzeczył – wcale nie bawi, ale cieszę się, że nie tylko jak tak bardzo cierpiałem. Pomijając to, chciała wiedzieć kiedy zamierzasz wrócić. - Przypuszczam, że powiedziałeś jej, że nie zamierzam wracać. - Dokładnie tak. Zaśmiałam się – Dobrze wiesz, że w końcu będę musiała wrócić. - Nie, nie spuszczę cię z oka. - A od kiedy ty jesteś taki zaborczy? - Od momentu kiedy mnie zostawiłaś. Mój uśmiech znikł – Kochałam cię wtedy i nigdy nie zamierzałam cię zranić. Byłeś idealny. Pogładził mnie po ramieniu kiedy rozmyślał nam moimi słowami. – Zmieniłem się – cicho w końcu odpowiedział. – Nic na to nie poradzę, gdzieś w głębi pozostało z tamtego mnie coś… ale są sprawy, które musisz o mnie wiedzieć. Musisz dać mi słowo, że zostaniesz ze mną na zawsze. - A nie powinnam najpierw wiedzieć? - A to ma jakieś znaczenie? – spojrzał na mnie z obawą i przyglądał mi się uważnie. Przełknęłam ciężko ślinę i potrząsnęłam głową. – Nie, jestem tu z tobą i zamierzam zostać już na zawsze. - Bez względu na wszystko? – Jezu, w co on się wpakował? - Bez względu na wszystko – powiedziałam bez wątpienia i widać było jak nagle się rozluźnił. Tyle, że skłamałabym gdybym powiedziała, że gdzieś w środku nie byłam już tego taka pewna. Tak naprawdę cała się trzęsłam jak poważnie to brzmiało. Lucinda napomknęła coś o jego charakterze i kilku wywołujących niepokój rzeczy. Pierwszej nocy w jej 12
Ignite – R.J. Lewis domu, powiedziała mi, że to nie był pierwszy raz, kiedy wrócił z zakrwawioną koszulą. Tylko w co tak dokładnie wplątał się Jaxon? Nagle zadzwonił jego telefon, wyrwana z myśli momentalnie powróciłam do rzeczywistości. Złapał swoje jeansy i wyciągnął telefon z kieszeni. Spojrzał na ekran, westchnął podirytowany i odebrał – Tak? – potem słuchał przez moment, wyglądał jakby mu było coś nie na rękę i powiedział – Już jadę. - O co chodziło? – zapytałam jak tylko się rozłączył. - Interesy – mruknął pod nosem. Złapał mnie za rękę, pocałował w nią i usiadł. – Czas wstawać i się zbierać. Zabiorę cię do mojego mieszkania. Jest w centrum… - A ty gdzie jedziesz? – przerwałam mu. - Muszę porozmawiać z wspólnikiem. - I tylko tyle zamierzasz mi powiedzieć po tym całym „ już na zawsze” przemówieniu? – uniosłam pytająco brew. Był głęboko pogrążony w myślach kiedy zakładał swoją koszulę. Przeciągał moment udzielenia mi odpowiedzi, ubierając mnie w moją bluzkę jakbym była dzieckiem. Wpatrywałam się w niego do czasu aż ja i on byliśmy kompletnie ubrani. - Kocham cię – nagle powiedziałam – Nie ważne co się stanie. Powoli mnie pocałował w usta i ciężko westchnął – Zatem nie ma sensu tego odwlekać. Zabiorę cię ze sobą, żebyś poznała chłopaków. - Chłopaków? - Tak. - A kim oni są? 13
Ignite – R.J. Lewis Nie patrząc na mnie odpowiedział – Moją drugą popieprzoną rodziną.
14
Ignite – R.J. Lewis
Ignite – R.J. Lewis Tłumaczenie nieoficjalne: szamancia Pamiętajcie o nierozpowszechnianiu tłumaczenia. Tylko do użytku osobistego! 1
Ignite – R.J. Lewis
Rozdział 21 Cieszyłam się, że nie przyjechał motocyklem, ponieważ chwilę po tym jak wsiadłam do samochodu, zaczęło znów padać. Jechaliśmy w milczeniu, trzymał mnie za rękę i od czasu do czasu zerkał w moją stronę. Wyglądał na zadowolonego, jego oczy błyszczały ze szczęścia, kiedy jego wzrok napotykał mój. Przez całą drogę siedziałam jak na szpilkach. Pogrążona w myślach, zastanawiałam się gdzie zamierza mnie zabrać. Kiedy samochód zwolnił i skręcił na parking, zamrugałam oczami ze zdziwienia i spojrzałam przez przednią szybę. Byliśmy przed ogromnym barem z czerwonej cegły o nazwie „King’s Temple” wypisanej dużymi
podświetlonymi
wysoko
umieszczonymi
literami,
które
rozświetlały noc. Jaxon zaparkował samochód i zgasił silnik. Siedział z wzrokiem utkwionym w dal, jakby widział przed sobą śmierć, pogrążony głęboko w myślach. Obserwowałam jak wierci się na swoim miejscu, chwilę potem spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami zaniepokojony. Był pełen obaw, wiedziałam o tym, ale zwalczył to w sobie cokolwiek go martwiło, w końcu otworzył drzwi i skinął na mnie, żebym wyszła. Trzymając mnie mocno za rękę, weszłam z nim przez drzwi wejściowe. Z ledwością mogłam zobaczyć wnętrze tego baru, z uwagi na tłum
ludzi
przebywających
wewnątrz.
Momentalnie
zostaliśmy
zaatakowani przez ich spojrzenia i z trudnością byłam w stanie zauważyć każdą pojedynczą osobę zwracającą się do Jaxona, którzy wykrzykiwali pozdrowienie na jego widok. Był klepany po plecach, witany, a nawet przytulany.
2
Ignite – R.J. Lewis W miarę szybko zauważyłam, że mężczyźni wyglądali podobnie. Większość z nich miała na sobie czarną skórzaną kurtkę z wyszytym emblematem. Idąc za Jaxonem byłam obrzucona wieloma spojrzeniami i dziesiątkom
mężczyzn
spojrzałam
w
oczy,
kiedy
koło
nich
przechodziliśmy. Zauważyłam, że jeden z nich palił cygaro i miał wytatuowanego wielkiego skorpiona na karku, drugi mężczyzna miał taki sam tatuaż na ramieniu. Po plecach przeszedł mi dreszcz, kiedy przypomniałam sobie, że Jaxon ma taki sam tatuaż na piersi. Prawie każdy mężczyzna miał przy swoim boku, atrakcyjną młodą kobietę i kiedy widziały Jaxona ich oczy zaczynały błyszczeć i wołały do niego. - Jaxon, kotku! Jak się masz! – Jaxon uśmiechał się uprzejmie, podczas gdy ja obserwowałam każdą z nich, kiedy posyłały mu całusy, albo gładziły w sposób poufały po ramieniu, kiedy szliśmy jak się domyśliłam na tyły baru. Pożerały go wzrokiem i sposób w jaki próbowały go poczuć, mimo, że ich partnerzy stali obok, sprawiło, że poczułam się nieswojo i dziwnie w tej sytuacji. Byłam zmieszana ich otwartością i jeszcze bardziej zawstydzona pełnymi pożądania spojrzeniami mężczyzn, którzy witali się z Jaxonem i przyciskali się do mnie. - Hej, dziecinko – usłyszałam z dziesiątki razy. Czułam ich ręce na całym moim ciele i kiedy jeden złapał mnie za tyłek, krzyknęłam i ścisnęłam mocniej dłoń Jaxona. Zatrzymał się i spojrzał za mnie na ciało, które było przyciśnięte do mnie. - Piękna dziewczyna, Jaxon – powiedział za mną męski głos prosto w moje ucho. – Gdzieś ją znalazłeś? Jaxon skrzywił się – Nie teraz, Randy. - Chcę ją mieć dla siebie, jak tylko z nią skończysz Jaxon – powiedział innym mężczyzna, idąc w naszym kierunku z jakąś blondynką 3
Ignite – R.J. Lewis przy swoim boku. Był coś koło 10 lat starszy ode mnie, z przylizanymi czarnymi włosami i niebieskimi oczami. Pomimo, że był atrakcyjny, byłam jak cholera przerażona jego pełnym obłędu wzrokiem. - Nie ma mowy – powiedział Randy za mną – Ja zapytałem o nią pierwszy. Mam prawo ją mieć po nim. - Pieprz się – powiedział niebieskooki i wskazał na Jaxona – Powiedz mu, że ja mam do niej prawo, Jaxon. Nie mogłam pojąć, o co to cholery chodzi. Spojrzałam na Jaxona, który nagle zbladł, a potem spojrzał z powrotem na patrzących na siebie mężczyzn. Mieć? Co do cholery? Zaczęłam ciężko łapać powietrze, kiedy poczułam rękę na moim biodrze która, przyciąga mnie do piersi Randy’ego. Usiłowałam wywinąć się mu z rąk, ale Jaxon zrobił to szybciej. Wyciągnął mnie z jego objęć i nagle stałam za nim przyciskając się do jego pleców. - Nie dotykaj jej kurwa, już nigdy w taki sposób – powiedział ostro. To był głos tego rodzaju, że nikt nie odważył się z nim pogrywać. Zastanawiałam się jak groźna była teraz jego twarz. - Ona jest zajęta. Moja i nikogo więcej, nigdy. Zrozumiano? Osoby w pobliżu nas umilkły i spoglądali na nas ze zdziwieniem na twarzy. Dwaj mężczyźni nie odpowiedzieli, a Jaxon nie zamierzał ich słuchać. Odwrócił się i spojrzał na kogoś, kto zbliżał się do nas. Nikt już Jaxona nie witał, doskonale rozpoznając jego zły nastrój. Kobiety nadal na niego gapiły się tak jakby był ostatnią szklanką upragnionej wody na Saharze. Nie podobało mi się, że jestem w centrum takiego zainteresowania. Spojrzałam w dół na moje stopy i dalej tak właśnie szłam przez tłum i kiedy podniosłam wzrok znowu, staliśmy naprzeciw czarnych drzwi, prowadzących na zaplecze baru. 4
Ignite – R.J. Lewis Jaxon zapukał do drzwi i chwilę później otworzył je. Otworzyłam szeroko oczy kiedy zobaczyłam w drzwiach znajomo wyglądającą twarz, to był dobrze zbudowany mężczyzna z motelu. Nie był tym razem ubrany na czarno, tym razem miał na sobie biały sweter, który okrywał jego potężną pierś i ogromne ramiona. Ten mężczyzna był jak czołg, dużo bardziej niebezpieczny niż go zapamiętałam, patrzył prosto na mnie i skrzywił się. - Spóźniłeś się – powiedział do Jaxona zanim otworzył wewnętrzne drzwi dla nas. Jaxon spojrzał na swój zegarek i wszedł do pokoju, z dłonią nadal zaciśniętą wokół mojej. To było ogromne, przestrzenne biuro ze skórzanymi sofami po jednej stronie i ogromnym mahoniowym biurkiem po
drugiej,
pod
ścianą
stały
półki
z
książkami,
wypełniające
pomieszczenie. Nie miałam czasu, żeby przyjrzeć się dokładnie papierom na biurku i plakatom, które wisiały dookoła nas. W pokoju było dwóch mężczyzn: młody chudy blondyn siedział na kanapie w połyskującym czarnym stroju i przeglądał magazyn samochodowy. Zatrzymał się i spojrzał na mnie, przesuwając po mnie pełnym zaciekawienia spojrzeniem od czubka głowy aż do stóp. Odwróciłam się i spojrzałam na drugiego mężczyznę ubranego w czarną koszulę. Był starszy, być może coś koło czterdziestki, siedział na czarnym skórzanym krześle przy biurku z obiema rękami złożonymi na piersi. Miał siwe włosy ale zadziwiająco jego twarz nie posiadała zmarszczek. Patrząc na jego siwe włosy zastanawiałam się czy dobrze oceniłam jego wiek. Był dobrze zbudowany jak Jaxon i miał głęboko osadzone brązowe oczy. Patrzył się prosto na mnie, z uśmieszkiem na twarzy. Kiedy go obserwowałam, dołeczki pokazały się na jego policzkach i zmarszczki pojawiły się wokół oczu. 5
Ignite – R.J. Lewis Zacisnęłam usta i chciałam odwrócić wzrok ale nie wiedząc z jakiego powodu nie byłam w stanie. Byłam zaledwie dziesięć sekund w towarzystwie tego mężczyzny, a czułam jakby uderzyło we mnie gorąco tysiąca słońc i nie mogłam zrozumieć jaki powód się za tym kryje. Czy to dlatego, że wyglądał tak groźnie? Czy to było dlatego, że wiedziałam, iż to jest Finley, mężczyzna z którym rozmawiał Jaxon? A może, wbrew wszystkiemu, uważałam, że wygląda dziwnie czarująco? - To jest powód, przez który się spóźniłeś? – jego niski męski głos zapytał Jaxona i wskazał na mnie. - Spóźniłem się zaledwie pięć minut. - Ale czy ona jest tego powodem? - Tak – Jaxon wyglądał na rozdrażnionego i spojrzał w sufit znudzony. - Zatem musi być całkiem niezła, co? – jego doskonały uśmiech poszerzył się i spojrzał po innych mężczyznach, którzy rechotali ze mnie jakbym była jakimś dobrym żartem. Zwróciłam się w stronę Jaxona szukając jakiejś odpowiedzi, ale on nadal wpatrywał się w sufit ze zmarszczonymi brwiami. Poczerwieniałam od intensywnego spojrzenia, którym każdy z nich mnie obdarzył, szybko rozumiejąc co mieli na myśli. - Będziesz miał coś przeciwko, jeśli przelecę ją zaraz po tobie, Jax? – zapytał mężczyzna próbując zachować nieco powagi na swojej twarzy, mimo że jego oczy zdradzały jego rozbawienie. Jaxon ostro nabrał powietrza i spojrzał na niego – Finley, już ci powiedziałem, że ona nie będzie… - nagle przerwał i popatrzył na mnie, wyglądał jeszcze bardziej na zdenerwowanego niż przed sekundą – Nie zmuszaj mnie do tego, abym powiedział to przy niej, Finley –
6
Ignite – R.J. Lewis stanowczość w głosie Jaxona, podirytowała znów Finleya i zaśmiał się ciężko. - Kurwa, Jax. Nie można się z tobą trochę podroczyć? Przychodzisz tutaj z tak smakowitym kąskiem wiszącym ci na ramieniu i spodziewasz się, że nie będę próbował cię wkurzyć? Jeśli to byłby Damien, albo Andy, to byłbyś pierwszy do tego typu żartów. Jaxon nadal się nie uśmiechał. Miał mocno zaciśniętą dłoń na moim ręku i bardzo chciałam, wyrwać się z tego uścisku zanim połamie mi kości. - No więc, przedstawisz mi swoją damę. Z zaciśniętym głosem, Jaxon powiedział – To jest Sara Nolan. Sara. To jest Finley. On jest… moim wspólnikiem od interesów… - Przede wszystkim jesteśmy rodziną – przerwał Finley, wstał i ruszył dookoła biurka – daj spokój Jax, przede wszystkim jesteśmy rodziną. Teraz jesteś jej częścią. To bardzo ważne, żeby Sara wiedziała, że z miłą chęcią przyjmiemy ją do naszej rodziny. Zatrzymał się przede mną, był tak samo wysoki jak Jaxon i wyciągnął dłoń, wolną ręką potrząsnęłam jego dłoń i uśmiechnęłam się tak szczerze jak tylko potrafiłam w pokoju wypełnionym po brzegi testosteronem, który odnosił się do mnie jak do kawałka mięsa. - Miło cię poznać Finley. - I pozwól, że powiem – powtórzył, pochylając się dopóki nasze oczy nie były na tej samej wysokości – jak to dobrze cię w końcu poznać, Sara. Słyszałem tyle rzeczy o tobie – próbowałam nie unieść brwi ze zdziwienia na to stwierdzenie, albo spojrzeć pytająco w stronę Jaxona. Zamiast tego patrzyłam na tego pełnego władzy starszego mężczyznę, który miał na tyle
7
Ignite – R.J. Lewis dziwnego uroku w sobie sprawiając, że zrobiło mi się słabo od jego bliskości. Uśmiechnął się ciepło do mnie, przesuwając wzrokiem od ust po mojej twarzy z pewnym rodzajem intensywności co powodowało, że nie mogłam ustać w miejscu. Jakby wyczuwając moje zdenerwowanie, puścił moją dłoń i cofnął się o jeden mały krok, nie spuszczając ze mnie wzroku. - Z przyjemnością chciałbym cię trochę bliżej poznać Sara, ale niestety muszę ukraść twojego mężczyznę na parę minut. Możesz iść się napić czegokolwiek zechcesz. Na mój koszt. - Tam na zewnątrz czekają na nią piranie – wtrącił się Jaxon – momentalnie ją napadną. - Damien się nią zajmie, potem ja się nimi zajmę, kiedy już skończymy. Jaxon zazgrzytał zębami i odwrócił się, prowadząc mnie na zewnątrz biura, a facet o mocnej budowie ciała podążył za nami. Jak tylko znaleźliśmy się za drzwiami, rozejrzał się po barze i potem spojrzał na mnie. - Nie zabawię tam długo. Damien zostanie tutaj na wypadek, jakby któryś z tych dupków, próbował cię dotknąć. Jeśli ktokolwiek czegoś będzie próbował, natychmiast daj mi znać, ok.? – kiedy przytaknęłam na jego słowa, pochylił się i pocałował mnie. To nie był delikatny pocałunek. Był szorstki i złapaliśmy nić porozumienia zanim odsunął się. Rozejrzał się jeszcze raz po barze, kiwnął głową do Damiena i zniknął z powrotem w biurze. Stałam tam przy drzwiach, czując się nieswojo skrzyżowałam ramiona na piersi unikając zwiększającej się ilości spojrzeń. Całe pomieszczenie zamilkło, kiedy Jaxon mnie całował i zauważyłam, że 8
Ignite – R.J. Lewis dopiero teraz zaczęli z powrotem rozmawiać. Starałam się nie patrzeć na żadnego mężczyznę, więc zamiast tego spojrzałam na Damiena. Stał oparty o ścianę obok drzwi, miał skrzyżowane na piersi ramiona i rozglądał się po barze ze znudzonym wyrazem twarzy. Zdecydowanie uważałam, że mogę rozmawiać jedynie z kimś, kogo Jaxon dobrze zna, więc zadałam oczywiste pytanie – Tak, więc to ty jesteś Damien? – jego groźne spojrzenie spojrzało na mnie i przytaknął – Ta. - Od jak dawna się znacie z Jaxonem? - Jakieś trzy lata – czekałam, aż rozwinie odpowiedź, może powie jak się spotkali, albo zapyta, jak długo ja go znam, ale niczego takiego nie zrobił. Nie powiedział nic więcej i znów zamknął się w sobie, wpatrując w tłum. Kilka minut później, kiedy usłyszałam parę okrzyków ekscytacji i widziałam poruszenie, w końcu uniosłam wzrok, który wciąż miałam wlepiony w podłogę. Zobaczyłam dwie kobiety, które stały na drewnianej ladzie barowej i prowokacyjnie tańczyły w rytm heavy metalowej muzyki. Ubrane były w krótkie spódniczki, obcisłe topy i wysokie buty na szpilkach, tańcząc koło siebie z szerokim uśmiechem na twarzy. Mężczyźni gwizdali i walczyli ze sobą aby zajrzeć im pod spódniczki. Ich ręce przesuwały się w górę i w dół po nogach, aż w końcu zaczęli powoli rozrywać ich topy. Odwróciłam wzrok i zauważyłam, że Damien patrzy się na mnie. Na jego twarzy widać było krzywy uśmieszek i myślę, że tylko dlatego, że zobaczył jak nieswojo się czuję w miejscu, które wychodziło poza ramy barów w których bywałam. - No co? – nie wytrzymałam kiedy, nie odrywał ode mnie wzroku. Wzruszył ramionami, nadal głupio się uśmiechając – Jestem po prostu zdziwiony. 9
Ignite – R.J. Lewis - A niby czym jesteś zdziwiony? Potrząsnął głową – Nieważne. - Ale ja chcę wiedzieć – zabrzmiałam natrętnie i niegrzecznie, ale jeśli zaczął już coś mówić, to równie dobrze mógł dokończyć. - Nie jesteś w typie Jaxona. - To znaczy, co masz na myśli? A jaki jest typ Jaxona? Spojrzał na mnie od góry do dołu, badając każdą cząstkę mnie. Nic na to nie mogłam poradzić ale zarumieniłam się od tego jaką uwagę skupiał na mnie. – Jesteś skromna i powściągliwa. Czerwienisz się zaraz po tym jak tylko jakiś mężczyzna spojrzy na ciebie i nie jesteś w stanie patrzeć na roznegliżowane dziewczyny, bez uczucia zmieszania. Nawet ta rozmowa sprawia, że czujesz się nieswojo. Rzeczywiście zawstydzał mnie, ale nie chciałam mu dać tej satysfakcji mówiąc mu o tym. - Jaxon zawsze był z pewnymi siebie, rozwiązłymi laskami – takimi, które z nikim się nie wiążą i nie składają obietnic. Zmarszczyłam brwi – No więc, co usiłujesz mi powiedzieć? Że nie jestem dla niego zbyt dobra? Zachichotał i ruszył do mnie, zatrzymując się przede mną – Nie, Sara – mruknął, patrząc na mnie błyszczącymi ciemnymi oczami. – Chcę tylko powiedzieć, że to on nie zasługuje na ciebie. Zasługuje jedynie na zdziry z jakimi się prowadzał. Bądź tego świadoma. - Nic o mnie nie wiesz. Mogę być równie zła jak on. - Wątpię w to. Obserwuję cię od kilku dni. Nie umiałabyś skrzywdzić muchy.
10
Ignite – R.J. Lewis Moje serce zatrzymało się kiedy wpatrywałam się w jego poważną minę. Uśmiech dawno z niej znikł – Obserwowałeś mnie? Dlaczego? - Ponieważ Jaxon mi kazał – nagle zakończył rozmowę, wrócił tak gdzie stał wcześniej i spojrzał z powrotem na wpół roznegliżowane kobiety, które teraz były oblewane różnego rodzaju alkoholem, a mężczyźni je kosztowali. Pomimo że miał wzrok utkwiony w nie, było oczywiste, że na nie patrzył – niechęć była wypisana na jego twarzy. Był pogrążony gdzieś we własnych myślach i ja także. ******* Czekałam tam długo. Nie miałam ochoty pić jakiegokolwiek alkoholu ani też mieszać się w tłum pijanych osób. Raz Damien zostawił mnie samą i wrócił z krzesłem, żebym usiadła. Byłam mu bardzo wdzięczna za ten gest i podziękowałam mu, ale nie odezwał się do mnie ani słowem. Domyślam się, że po prostu był z niego mało rozmowny facet. Nadal gryzły mnie jego słowa i nie mogłam znieść bólu jakie we mnie wypalały. Zasługuje jedynie na zdziry z którymi się prowadza. To stwierdzenie nie chciało opuścić moich myśli i doprowadzało do szału i można być zaskoczonym na ile sposobów próbowałam analizować ich sens, wciąż byłam pogrążona w swoich myślach, kiedy Damien wyprostował się i zrobił krok wprzód. Był skupiony na kimś kto szedł przez bar. Jego twarz pociemniała. Zadzwonił dzwonkiem na zaplecze, po czym skrzyżował ramiona i stanął przed drzwiami. Patrzyłam jak znajomo wyglądający mężczyzna szedł w naszym kierunku. Był wysoki i umięśniony, z czarnymi potarganymi przez wiatr włosami i ciemnymi oczami. Miał małą bródkę i srebrny łańcuch na szyi. Z przodu jego czarnej skórzanej kurtki zobaczyłam litery VP. Zatrzymał się i obrócił wkoło tak jakby czegoś szukał. Kiedy zobaczyłam jego tył
11
Ignite – R.J. Lewis kurtki, ostro złapałam powietrze. Z tyłu białymi grubymi literami była wyszyta nazwa „Czarnogrzbiete Szakale”. Szakal. Do tego bez wątpienia Vice Prezydent. Zdenerwowanie Damiena było tak widoczne, że zaczęłam się zastanawiać nad poziomem niebezpieczeństwa jaki z sobą przynosił, ale potem pomyślałam, jak mogłoby być to niebezpieczne? Był przecież sam pośrodku, całego innego gangu. Jeden, wciąż mnie to dziwiło. Mój instynkt wrzeszczał z całych sił, że coś tutaj nie gra i to bardzo! Zatrzymał się przed nami i mogłam poczuć zapach cygara i przyjemny zapach wody po goleniu. Pachniała znajomo, tak że dreszcz nostalgii przeszedł mi po plecach. - Jak idzie, Day? – zapytał Damiena. - Jakoś idzie – odpowiedział zwięźle Damien. Wskazał na drzwi – Muszę z nimi pogadać. - Akurat są zajęci, stary. - Jak długo każesz mi tu czekać? - Są zajęci – powtórzył ostro. Znajomo wyglądający mężczyzna, którego imienia nie mogłam sobie przypomnieć wpatrywał się w Damiena ze zniecierpliwieniem wypisanym na twarzy. Mimo, że był dobrze zbudowany i wysoki, to nadal miał połowę postury Damiena. Widząc go kiedykolwiek indziej, uznałabym go za ogromnego faceta. Damien był ścianą mięśni i ostrzeżenia, patrzył w dół na bikera bez niepokoju, że był on częścią zabójczego gangu, którego zbrodnie bezustannie dotykały tą część miasta. Mężczyzna odwrócił się, żeby odejść, kiedy nagle zatrzymał się. Zwracając na mnie uwagę, zamarł. On również mnie rozpoznał.
12
Ignite – R.J. Lewis Pytanie tylko, skąd? W końcu drzwi otworzyły się i poczułam ulgę jak tylko zobaczyłam Jaxona. Damien zrobił mu przejście, ustępując na bok, tak więc stanął twarzą w twarz z mężczyzną. Jaxon spojrzał dziwnie na mężczyznę, ponieważ on wyciągnął rękę do mnie. Szybko po nią sięgnęłam i wstałam. - Remy – Jaxon przedstawił mężczyznę z pojedynczym kiwnięciem głowy. - Jaxon – mężczyzna odpowiedział zerkając na nasze połączone dłonie z trudnym do rozszyfrowania wyrażeniem. - Chciałeś zobaczyć się z Finleyem? - Chciałem zobaczyć się z Finleyem i z tobą. Mam problem. Jaxon zacisnął zęby. Nie chciał niczego bardziej jak tylko wydostać się stamtąd i widać było w jego zachowaniu, że nie bardzo ma ochotę na rozmowę. Wypuścił ciężko powietrze – Zatem chodź. Remy zerknął na mnie jeszcze raz – To twoja dziewczyna? - Tak. - Czy ona była w Manor Motel? Skąd on to wiedział… Wstrzymałam oddech kiedy odpowiedź przyszła mi do głowy. - Tak, była – Jaxon odpowiedział. - Tak samo jak mój brat, Brett, widziałem ją tam – Dlaczego oni rozmawiają ze sobą tak jakby mnie tam nie było? Jaxon nie odpowiedział. Remy skrzywił się – Szukam go od paru dni. Nie mam od niego żadnych wieści. Po prostu zniknął. Przyszedłem 13
Ignite – R.J. Lewis tutaj zapytać się was czy mieliście z nim jakiś kontakt. Zastanawiałem się czy nie siedzi gdzieś w jakimś burdelu o którym nie wiem. Poczułam, że robi mi się niedobrze. Moją skórę zalał zimny pot. Spojrzałam na Jaxona, a potem na Damiena. Jaxon patrzył na niego pozbawiony emocji, żadna myśl nie przychodziła mu do głowy. Damien zachowywał się podobnie, ale patrzył na mnie, jakby wiedział, że moja reakcja może być inna. Uniósł delikatnie brwi ale wystarczająco, dla mnie, żebym uznała to za ostrzeżenie. Nie odezwałam się ani jednym słowem i starałam się wyglądać tak aby niczego nie zdradzić po sobie. - Nie – powiedział Jaxon obojętnie – Nie widziałem Bretta od tygodnia od czasu kiedy został złapany na gwałceniu jednej z naszych kobiet. Finley kazał mu się pakować i wynosić do twojego klubu. Remy wydawał się niezadowolony z jego odpowiedzi – A twoja dziewczyna? – zapytał, wskazując na mnie – Widziałaś ostatnio mojego brata w pobliżu motelu? Potrząsnęłam głową energicznie, ściskając mocniej dłoń Jaxona na tyle na ile pozwoliła mi moja spocona dłoń. - Ona nie była tam od paru dni – powiedział Jaxon poważnie – Zabrałem ją stamtąd. To było dla niej niebezpieczne przebywanie w tamtej części miasta. - Od kilku dni, hę? – patrzył na mnie teraz intensywnie, obserwując szczegółowo moją reakcję. Te oczy… nie widziałam ich tamtej nocy na parkingu, mimo to coś w nich było. Widziałam je już kiedyś. Tylko gdzie? - Coś jeszcze? Odrywając ode mnie wzrok, przytaknął do Jaxona – Tak, muszę jeszcze zapytać Finleya i chłopców. A potem obgadać parę spraw z wami chłopaki, co będzie… bardziej korzystne w naszej sytuacji. 14
Ignite – R.J. Lewis Jaxon pokiwał głową i znowu otworzył drzwi. Obdarzył mnie pełnym przeprosin spojrzeniem i zniknął wewnątrz razem z Remym. Ścisnęło mnie w żołądku i poczułam się tak jakbym natychmiast miała zwymiotować. - Siadaj – powiedział Damien delikatnie. Usiadłam i starałam się zwalczyć burzę w moim ciele. To był jego brat. To było… zamknęłam oczy i przypomniałam sobie wielkiego potwora wskazującego grubymi palcami na Remyego tamtej nocy kiedy wróciła od Lucindy. Zatrzymali się i patrzyli na mnie, obaj. Nie przypuszczałam, że Remy zapamiętałby mnie. W końcu widział mnie w ciemną noc. A teraz kręcił się tutaj i pytał o swojego brata… - Zabiłeś go? – zapytałam Jaxona. Spojrzał na mnie, na wpół rozbawiony, na wpół podirytowany – Nie, nie zabiłem. - Niedobrze mi – wstałam i zaczęłam rozglądać się za toaletą. Kiedy zobaczyłam oznaczenie, w pośpiechu zaczęłam przedzierać się przez tłum i popchnęłam drzwi, żeby je otworzyć. Wpadłam na kilka kobiet, które tam były i dopadłam pierwszą pustą kabinę, którą zobaczyłam.
15
Ignite – R.J. Lewis
Ignite – R.J. Lewis Tłumaczenie nieoficjalne: szamancia Pamiętajcie o nierozpowszechnianiu tłumaczenia. Tylko do użytku osobistego! 1
Ignite – R.J. Lewis
Rozdział 22 Nie wiem jak długo, klęczałam nad toaletą. Nic z siebie nie wyrzuciłam ale nadal mój żołądek skręcał się w konwulsjach. Obraz nocy w której omal nie zostałam zgwałcona i mój strach ożyły na nowo. Po kilku minutach, udało mi się wyrównać oddech i usiadłam na toalecie. Byłam zbyt zszokowana faktem, że Bretta spotkała kara i bardziej niż pewna byłam tego, że maczał w tym ręce Damien, ale najprawdopodobniej na rozkaz Jaxona. Przetarłam oczy czując pot na moich dłoniach, którego ślad pozostał mi na twarzy. Oderwałam kawałek papieru toaletowego i próbowałam
bezskutecznie
wytrzeć pot
z
mojego ciała.
Potem
wyciągnęłam komórkę, żeby wysłać do Lexi wiadomość, kiedy zauważyłam nieprzeczytanego sms z numeru którego nie rozpoznawałam. Cześć Sara, tu Rita. Byłam dobrą przyjaciółką twojej mamy. Ojciec Mark powiedział mi, że może będziesz chciała ze mną porozmawiać. Nie ma mnie w mieście przez najbliższe dwa tygodnie, ale jeśli po tym czasie będziesz jeszcze kręciła się w pobliżu, chętnie się z tobą spotkam i będziemy mogły porozmawiać o wszystkim czego dotyczy Joanny. Zadzwoń do mnie to umówimy się na spotkanie.
Serce zabiło mi mocniej. Nie myślałam, że zechce się ze mną skontaktować. Szczerze mówiąc nawet nie przychodziło mi do głowy o czym właściwie chciałabym z nią porozmawiać. Płomień zazdrości wił się we mnie kiedy myślałam o tym w jak zażyłych stosunkach była z moją matką. Nie kontaktowanie się z nią i zignorowanie tego byłoby znacznie prostszym posunięciem. Mimo to nie chciałam uciekać od tematu. Przypomniałam sobie, że jednak miałam jakieś pytania do niej, na które chętnie usłyszałabym odpowiedź.
2
Ignite – R.J. Lewis Kiedy wciąż od nowa czytałam wiadomość od Rity, usłyszałam dwie pary szpilek stukających o podłogę w toalecie. Dwie dziewczyny histerycznie się z czegoś śmiały, nie przejmując się, że były w tego typu miejscu – miejscu gdzie mężczyźni z niezaprzeczalnie nieprzyzwoitymi zamiarami, wyciągali do kobiet swoje brudne łapy. - Moly to taka dziwka – jedna z nich powiedziała – zupełnie nie wiem, co dostanie za to, że tańczy pół nago na barze, świecąc co chwila swoją szparą. - Chce zwrócić na siebie uwagę – powiedziała druga dziewczyna, której głos wydawał mi się znajomy. - Cóż, rzeczywiście zwraca na siebie uwagę, jednak nadal to nawet nie połowa uwagi jaką skupiła na sobie, ta laska z którą przyszedł Jaxon. Oderwałam wzrok od ekranu telefonu i spojrzałam na drzwi, w miejsce gdzie najprawdopodobniej dziewczyny stały przy umywalce i poprawiały makijaż, patrząc w lustro. - Zastanawiam się jak długo będzie ją pieprzył, zanim ją rzuci – mówiła dalej – Nie był sobą, kiedy zrobił to prymitywne przedstawienie przed chłopakami. – Czemu nic nie mówisz, Jade? Przez szparę w drzwiach spojrzałam na dziewczynę, ubraną w czerwoną sukienkę i zauważyłam jej rude włosy. Ścisnęło mnie w piersi. Jade? - To była Sara – powiedziała Jade, pochylając się do lustra. – Kiedyś byli razem. I wygląda na to, że do siebie wrócili. Pierwsza dziewczyna parsknęła – Za żadne kurwa skarby świata! Obydwie dobrze wiemy, że nie potrafi utrzymać fiuta w spodniach. Biedna dziewczyna, nagle się ocknie, zwłaszcza kiedy mnie zobaczy z nim.
3
Ignite – R.J. Lewis Będzie patrzyła jak się do mnie klei, tak jak to zwykle robi – rzuciłam w jej kierunku spojrzenie. - Nie wróci tu ani na sekundę, Nicole – powtórzyła Jade – Wyjątkiem była Christy, ale nawet jej związek z nim trwał jedynie dziesięć dni, to był jego rekord. - Pieprzył każdą dziewczynę w tym barze. Bez wątpienia, wróci po więcej. - Raczej nie. Szuka czegoś innego. Sara jest dla niego dobra – Jade mnie broniła? Hę? - Ale to był najlepszy seks w moim życiu. To trzeba mu przyznać prawda? Jade się zaśmiała – Był rzeczywiście niezły. To trzeba mu przyznać. - A ta dziewczyna nie jest nawet w połowie tak ładna jak ja. Kręci się wokół w tych workowatych jeansach i obrzydliwym topie. Błagam cię. Ona nie ma rozumu. Pozbędzie się jej zanim noc dobiegnie końca. Sara przed przemianą wsadziłaby do toalety ich głowy z niewyparzonym językiem, tak aby pożałowały wtykania nosa w nieswoje sprawy. Mogłabym też stać bezczynnie i przyjmować słowa które mnie bolały, trzymać buzię na kłódkę i zaakceptować to, że się ze mnie śmieją i poczekać, aż wyjdą z toalety zanim sama z niej wyjdę. A potem czuć współczucie dla swojej nędznej egzystencji i nienawidzić się za to, że jestem taka słaba. To byłam ja nie wchodząca nikomu w drogę, tak by cała uwaga skupiła się na czymś innym. Uwaga niosła ze sobą pokusę powrotu moich starych uczuć, jak i również mojej negatywnej strony. Strony która zachowywała się irracjonalnie, była zła i niebezpieczna. Chciałam być teraz tą osobą z przeszłości pomijając oczywiście tą moją złą stronę. Nagle zrozumiałam, że nic nie jest w stanie mnie powstrzymać. 4
Ignite – R.J. Lewis Wstałam i otworzyłam drzwi kabiny. Hałas spowodował, że zamilkły. Kiedy drzwi były już szeroko otwarte obie głowy skierowały się w moją stronę. Spojrzałam na blond sukę, która miała być niby ładniejsza ode mnie. Ze zbyt grubym makijażem i zbyt dużą ilością lakieru do włosów wcale nie wyglądała ładniej ode mnie. Potem odwróciłam swój wzrok na Jade. Tak, patrząc na całą masę piegów na jej twarzy, zdecydowanie to była Jade Smith, moja szkolna stręczycielka. Zostawiła mnie w spokoju zaraz po tym jak Jaxon potraktował ją tak samo jak ona mnie. Po roku znęcania się nade mną, które on powstrzymał, już nigdy się do mnie nie odezwała. Poszłyśmy do różnych szkół średnich i jedynie okazjonalnie wpadałyśmy na siebie podczas spotkań towarzyskich, ale nigdy nie zamieniłyśmy ze sobą słowa. Wyglądała na bardziej zszokowaną niż jej przyjaciółka, jej wielkie brązowe oczy prawie nie wyskoczyły jej z orbit. Myślę, że była przerażona, jej usta zadrżały i wykrzywiły się jakby chciała wyrzucić z siebie – co, może przeprosiny? – zanim zacisnęła je z powrotem. - Zastanawiam się, co chciałaś przez to osiągnąć mówiąc takie bzdury o których nie masz zielonego pojęcia – zaczęłam, patrząc na nie równo raz na jedną raz na drugą. Ton głosu utrzymywałam spokojny i cichy,
ale
na
tyle
stanowczy,
żeby
utrzymywać
napięcie
i
nieprzewidywalność tej sytuacji. – Czujesz się przez to lepiej? To sprawia, że czujesz się szczęśliwsza, że wygłaszasz takie bzdury – żeby zrekompensować sobie brak poczucia własnej wartości? Jak pieprzone dziecko, mówisz z patosem jakbyś cokolwiek wiedziała o mnie, albo o nim. Cóż, pieprzyłaś się z nim raz, a później już cię nie chciał – a teraz patrzysz mi w twarz i poniżasz mnie, nie wiedząc o mnie zupełnie nic? Niedobrze mi się robi, patrząc na ciebie – później spojrzałam na blondynkę, skupiając całkowicie na nią swoją uwagę – Gdzie twoja godność. Umyj tą swoją pieprzoną twarz i zacznij się ubierać tak jak 5
Ignite – R.J. Lewis przystało do twojego wieku – wściekłość zstąpiła na jej twarz, jak również i zaskoczenie. - Czyżbym czymś cię uraziła? – wyzywająco uniosłam brwi. Wyostrzyłam swój głos – Jeśli tak, otwórz te swoje pieprzone usta i powiedz mi to prosto w twarz – czekałam z zapartym tchem, że się odezwie, ale nie zrobiła tego. – Dorośnij – to było ostatnie moje słowo zanim odwróciłam się i wyszłam z łazienki. Adrenalina była u mnie na tak wysokim poziomie, że moje nogi poruszały się z wyjątkową energią. Szłam szybko w stronę drzwi gdzie wciąż stał Damien. Nie spojrzałam na niego, usiadłam na krześle i położyłam ręce na kolanach. Byłam zła, ale nie tylko przez jedną rzecz. Byłam pogrążona w myślach, zamknęłam oczy i liczyłam do stu. Pamiętam jak raz terapeutka powiedziała mi, że odwrócenie uwagi od problemu było kluczem do zmniejszenia intensywności ogarniającej mnie złości. Mój umysł starał się z całych sił zdusić w sobie każdą pieprzoną myśl, którą chciałam rozważyć – i wiedziałam, że jak popuszczę będzie o wiele gorzej, więc liczyłam dusząc w sobie tą potrzebę wbijając blokadę w głębię mojego umysłu. Nie wiem jak długo tam siedziałam z zamkniętymi oczami i liczyłam. Wiem tylko, że policzyłam do stu pięćdziesięciu tuzin razy, kiedy poczułam dłoń na moim ramieniu. Otworzyłam oczy i spojrzałam na zatroskaną twarz Jaxona. Moja wewnętrzna świadomość wrzeszczała na niego, ponieważ to on był powodem tego, że byłam w takim stanie, ale moja zewnętrzna powłoka uśmiechnęła się ciepło do niego. - Wszystko w porządku? – zapytał mnie i wyciągnął do mnie rękę. Nie. – Nie – odpowiedziałam zaskoczona swoją odpowiedzią. Nie wyglądał na zdziwionego – Chcesz stąd wyjść?
6
Ignite – R.J. Lewis - Tak. Złapałam za jego dłoń i pozwoliłam, aby poprowadził mnie przez tłum. Czułam ciepło jego skóry na swoim ciele i to ogromnie mi pomagało. Moje serce nadal waliło mi w piersi, ale złość mi mijała. Liczenie zdziałało cuda, dzięki Bogu. Kiedy znaleźliśmy się na zewnątrz baru, na świeżym i wilgotnym powietrzu, podszedł do samochodu i zatrzymał się. Byliśmy sami na parkingu, ale słyszałam hałas dochodzący z baru, który nas otaczał. - Co się stało? – zapytał mnie. Puściłam jego rękę i oparłam się plecami o mokre drzwi od strony pasażera w jego samochodzie. Potem skrzyżowałam ramiona na piersi i minął spory czas zanim zdecydowałam się odezwać wpatrzona w ciemne niebo. Nie wiem dlaczego zawsze myślałam o latarniach kiedy patrzyłam na gwiazdy. Niespodziewanie poczułam się głupio, że byłam aż tak zła. Byłam jedynie człowiekiem, a tam była otchłań niezliczonych światów na górze. Jakie to niemądre myśleć, że w ogóle to wszystko ma jakieś znaczenie… trochę pesymistyczne podejście do sprawy, wiem, ale ta myśl ostudziła mój gniew. Świat był zbyt wspaniały, że w tym momencie się złościć. Jednak wciąż czułam się zawiedziona. - Myślę, że dobrze wiesz co jest nie tak – w końcu wyszeptałam, trzymając mój głos na wodzy. - Przywiezienie cię tutaj było błędem – podirytowany przeczesał swoją dłonią włosy. – Nigdy nie powinienem cię tu przywozić, żebyś to wszystko zobaczyła. - Ale to teraz cały ty, prawda? – odpowiedziałam, wskazując na bar - To było strasznie przerażające Jaxon. Idziesz tam i rozmawiasz z nim za zamkniętymi drzwiami, a potem wychodzisz i wykonujesz jego rozkazy, 7
Ignite – R.J. Lewis jeszcze kiedy indziej pieprzysz każdą laskę, która jest nie dalej niż metr od ciebie – wzdrygnął się od kilku ostatnich wypowiedzianych przeze mnie słów. - To nie do końca tak… - Ten mężczyzna nie żyje prawda? Ten który mnie zaatakował w motelu. Ten, który należał do gangu Szakali, ponieważ jego brat – mający na sobie tą pieprzoną kurtkę skórzaną z emblematem – wszedł i pytał o niego – - Jego brat jest w gangu, ale Brett nie był. - Ale przez to teraz ich skłóciłeś, prawda? Rozejrzał się szybko dookoła. Uważnie rozglądał się po całym parkingu – Przestań mówić o tym tutaj, - Czy on nie żyje? – w zasadzie znałam odpowiedź, ale chciałam, aby on to powiedział. Zacisnął wargi i spojrzał na mnie. - Nie zadawaj pytań, na które nie chcesz znać odpowiedzi – - Zamierzasz ciągle to przede mną ukrywać, prawda? – wypuściłam powietrze z irytacją – Czy tak trudno ci odpowiedzieć na to pytanie? - Już ci odpowiadam, cholernie bardzo mi na tobie zależy, Sara. Pieprzyć to. Potrząsnęłam głową, poczułam zmęczenie. Dążenie do przyznania się Jaxona do zabicia tego mężczyzny było bez sensu. Jaxon nie zamierzał nigdy się do tego głośno przyznać. - No dobrze – wypuściłam powietrze, jednocześnie rzucając mu wściekłe spojrzenie – Możesz zachować odpowiedź na to pytanie dla siebie, ale na pewno musisz mi powiedzieć co cię wiąże z tym mężczyzną. - Czyste interesy, Sara. 8
Ignite – R.J. Lewis - Czy w grę wchodzą narkotyki? Ze złością, ostro odpowiedział – Nie i nie zamierzam o tym tutaj rozmawiać w pobliżu tego pieprzonego miejsca – znów niecierpliwie zaczął się rozglądać wokół nas. - To weź mnie do domu i tam porozmawiajmy. Nie było mowy, żebym się poddała. Musiałam do cholery wiedzieć w co on się wpakował ponieważ jeżeli wmieszani są w to Szakale, to nie wyglądało to za dobrze. - Nie mogę teraz – odpowiedział, sięgając po moją dłoń – Muszę tu zostać, przyszedłem tutaj jedynie po to, żeby ci powiedzieć, że Damien podrzuci cię do mojego mieszkania… Wyrwałam mu swoją rękę – Mówisz poważnie? Dlaczego chcesz, żebym z nim pojechała? - Jak zostaniesz to nie będziesz miała lekko z tymi tam facetami. - Ale że ty zostaniesz z wszystkimi tymi kobietami, to już dla ciebie w porządku? – odparłam. Nadal byłam daleko od złości, ale to nie znaczy, że nie mogłam brzmieć jakbym była zła. Byłam nadal pod wpływem tego co usłyszałam w łazience. - Nigdy nie zrobiłbym niczego, aby cię teraz zawieść, zwłaszcza po dzisiejszej nocy… - Jade Smith – przerwałam mu ostro. Na twarzy nie było widać reakcji – ale wtedy znów, przypomniałam sobie, że Jaxon był dobrym kłamcą – O co ci chodzi, Sara? - Jak już zdążyłam zauważyć, dla facetów którzy wyciągali łapy do mnie, kobiety kręcące się wokół nich, są jak wypełnione po brzegi pieprzone talerze bożonarodzeniowe. To całkiem oczywiste, że ty również 9
Ignite – R.J. Lewis brałeś w tym udział. – zignorowałam jego pełne wewnętrznej walki spojrzenie – Ale Jade Smith, Jaxon? Ta dziewczyna znęcała się nade mną i sprawiła, że nienawidziłam wstawać każdego jednego dnia – ona? Czy naprawdę musiałeś tak nisko upaść, że chciałeś mnie zranić w ten sposób? Przez dłuższy czas, nie odpowiedział. Nawet nie podniósł wzroku, żeby na mnie spojrzeć. Zaczęłam szczerze żałować, że właśnie teraz poruszyłam ten temat zwłaszcza, że znaczyło to tak mało w porównaniu do naszego prawdziwego problemu… czyli jak do cholery Jaxon wplątał się w kontakty z tego rodzaju ludźmi. - Nie wiem co powiedzieć – w końcu odpowiedział. Spojrzał na mnie z rezygnacją. Porzucił udawanie i zobaczyłam zmęczenie w jego oczach kiedy wzruszał ramionami – Cierpiałem już od dłuższego czasu. Nie będę kłamał i nie powiem, że jej nie pamiętam. Dobrze wiedziałem co robię i mogłem do tego nie dopuścić. Nie zrobiłem tego jednak. Myślałem, że ruszyłaś ze swoim życiem do przodu i usiłowałem zapomnieć o tobie. Przepraszam. Przez większość jego słów miałam łzy w oczach, że aż taki ból go zżerał, za to co zrobił. - Przepraszam Sara – powtórzył – Obiecałaś mi, że ze mną zostaniesz, pamiętasz? Błagam nie złam tej obietnicy. Popełniłem parę błędów – Kurwa, popełniłem ich całkiem sporo – ale potrzebuje cię i zrobię wszystko, by udowodnić ci, że mogę być dokładnie taki jaki byłem kiedyś. Musisz mi dać tą szansę, a ja obiecuję… obiecuję ci z całego serca, że cię nie zawiodę. Porozmawiamy i udzielę ci wszystkich odpowiedzi jakich tylko będziesz chciała. Tylko tyle, że nie tutaj, nie tak blisko baru, gdzie ktoś może nas usłyszeć.
10
Ignite – R.J. Lewis Brak mi było słów, uległam jego prośbie i kiwnęłam głową. Ruszył do mnie i czule pocałował w moje znieruchomiałe usta. Nagle poczułam oderwanie od rzeczywistości, patrząc jak jego ramiona okręcają się wokół moich bioder. - Obiecuję – powtórzył. Staliśmy przytuleni klatkami piersiowymi tak, że mogłam wyczuć jego bijące jak oszalałe serce. Jego wyczuwalny lęk mojej utraty wzrastał w nim z sekundy na sekundę, kiedy nie odpowiadałam – Proszę, Sara. - Już w porządku Jaxon – szepnęłam. Kiedy pocałował mnie znowu, poruszyłam ustami, nadal czułam się oderwana od świata. Czułam nieznane dotąd drżenie wewnątrz, wywołane niepokojem przez brak odpowiedzi na pytania które przytłaczały mój umysł. Odgłos
zbliżających
się
kroków
przerwał
nasz
pocałunek.
Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy Damiena który szedł w naszą stronę. Jaxon sięgnął do kieszeni i wyciągnął klucze. Wyciągnął jeden i podał mi, mówiąc, że to klucz do jego mieszkania. Kazał Damienowi podrzucić mnie pod drzwi i upewnić się, że bezpiecznie do niego weszłam. Potem wrócił do baru, a ja poszłam z Damienem do czarnego SUVa. ***** Pięć minut później podczas jazdy, puściły mi nerwy. To nie na to się pisałam! Nie przyjechałam do Gosenells, żeby wplątać się w jakieś cholerne kłopoty, których częścią były gangi bikerów i inne dziwne bandy wytatuowanych w skorpiony facetów, którzy mieli ochotę mnie przelecieć. Nagle wydarzenia całego tygodnia uderzyły we mnie z taką siłą, że zaczęłam się
pocić,
kiedy
twarz Bretta ukazała się w moich
wspomnieniach. Odór alkoholu w moim nosie i szał w jego oczach oraz
11
Ignite – R.J. Lewis złe zamiary które promieniowały od niego kiedy przyparł mnie do ściany w pokoju. Potem oblał mnie wstyd w miejsce strachu kiedy przypomniałam sobie jak później kochałam się z Jaxonem. Co ja sobie na Boga myślałam, żeby pieprzyć się z nim zaraz po tym jak o mały włos nie zostałam zgwałcona przez innego mężczyznę? Jakie to psychiczne popieprzenie mogło się za tym kryć? Na dodatek, oszukałam dobrego mężczyznę który, zamiast bycia na mnie złym, bronił mnie! Pięć lat walki z gniewem, uczenia się samokontroli, starania zmienić na lepsze, tylko po to, aby ponownie się stoczyć, w chwili kiedy postawiłam stopę w tym cholernym zawszonym mieście. Doniedawna miałam pewność, której teraz mi brakowało. Kiedy Jaxon prosił mnie, abym go nie opuszczała, nie wspomniał o tym i chociaż byłam świadoma niebezpieczeństwa, nigdy nie spodziewałabym się czegoś takiego. Mimo to, miałam dziwne przeczucie, że coś się dzieje. Tak jakby mi brakowało kawałka szalonej układanki w której biorę udział. Zawsze kiedy próbowałam myśleć o tym racjonalnie, moja podświadomość wypierała fakty. - Jesteś pewna, że chcesz, abym zabrał cię do Jaxona? – prawie podskoczyłam kiedy usłyszałam niski głos Damiena. Spojrzałam na niego, siedział wygodnie za kierownicą samochodu i wtedy dotarło do mnie, że prawdopodobnie siedzę obok mordercy. - A gdzie indziej, miałabym pojechać w tym pięknym i wyjątkowo bezpiecznym miejscu? – sarkastycznie zapytałam. - Do domu – stwierdził w prosty sposób. - Jaki dom masz na myśli?
12
Ignite – R.J. Lewis - Winthrop, Sara. Powiedz jedno słowo, zabierzemy twoje rzeczy i zawiozę cię z powrotem do twojego bezpiecznego świata. Spojrzałam na niego z zakłopotaniem – Czy nie powinieneś postępować zgodnie z poleceniami Jaxona. - Zdarzają się wyjątki. Przez jakiś czas nie odzywałam się. Samochód w końcu zwolnił i zatrzymał się pod wysokim luksusowym budynkiem mieszkalnym. Damien nie wyłączył silnika, cierpliwie czekając z wzrokiem utkwionym w moją stronę. Moje ciało miało chęć otworzyć drzwi i wysiąść, żeby pójść do mieszkania Jaxona i tam poczekać na niego, aż do mnie przyjedzie, ale mój umysł był zalany myślami, podobnie jak samochód deszczem, który znów zaczął padać. Wolno wypuściłam powietrze, zaciskając dłonie po obu stronach siedzenia. - Ten mężczyzna, który mnie zaatakował – zaczęłam powoli, patrząc na cichą pustą ulicę – Czy ty go zabiłeś? - Tak – odpowiedział tak szybko, że przez chwilę wydawało mi się, że to tylko moja wyobraźnia. Dyskretnie spojrzałam na niego, chociaż byłam pewna, że czuł intensywność mojego spojrzenia – Ponieważ Jaxon ci kazał – byłam świadoma tego, że brzmiało to jak stwierdzenie. Nie potrzebowałam wyjaśnienia. To było oczywiste. Mimo to, musiałam to powiedzieć, to tak jakbym chciała usłyszeć siebie, wyjawiającą moją największą obawę. - Ten człowiek był pozbawiony skrupułów. Nie zasługiwał, żeby żyć, więc nie czuję się winny. Mimo to nie powiem ci, że inni byli równie podli. - Inni? 13
Ignite – R.J. Lewis Wypuścił powietrze, stukając palcami o kierownicę, zanim odwrócił swoje ciemne spojrzenie w moim kierunku – Sara, daję ci szansę, wybrnąć z tego, ponieważ wiem, że jesteś mądra. Jesteś lepsza od tego rodzaju życia. Myślisz, że będziesz na wyłączność w związku z Jaxonem? Że on nie będzie zadawał się z innymi kobietami, podczas gdy będzie z tobą? – otworzyłam usta, żeby odpowiedzieć, ale on potrząsnął głową. - Nic nie mów, posłuchaj. Deszcz
dudnił.
Z
włączonym
słabym
światłem
wewnątrz
samochodu, świat wyglądał jak czarna otchłań, która była w stanie mnie wessać. - Nie zamierzam zaprzeczać, on rzeczywiście cię kocha. Jestem tego pewien, że chce tego samego co ty. Jednak teraz jest częścią Skorpionów. Co oznacza, że wszystko co jest jego, jest również i ich. Rozumiesz co chcę powiedzieć? Odpowiedz mi. - Tak – szepnęłam, walcząc z drżeniem ust – Czy ty wiesz co to oznacza, gdybyś była jego? - To.. to oznacza, że byłabym również ich. Przytaknął – Dokładnie. Tak samo jak będą chcieli mieć kawałek ciebie, tak samo będą oczekiwać, że będzie brał ich kobiety również. Nie będziesz się mogła z tego wycofać, Sara. Jak już jeden raz się zdecydujesz, nie ma odwrotu. Czułam się jakbym była podzielona na dwie części: z jednej strony czułam w całym swoim wnętrzu palącą potrzebę bycia z mężczyzną którego kochałam, a z drugiej strony miałam roztrzaskane serce, wiedząc doskonale, że nie ma możliwości, abym pogodziła się z tym.
14
Ignite – R.J. Lewis - Dlaczego mi to mówisz? – dla niego to nie stanowiło różnicy, mimo to postępował niezgodnie ze swoją lojalnością do mężczyzny przed którym mnie ostrzegał, jak straszny będzie dla mnie. - Ponieważ masz jeszcze wybór, ale nie masz zbyt dużo czasu, aby go podjąć – nie zdawałam sobie sprawy z tego, że moja ręka drży do czasu, kiedy jego ogromna dłoń objęła moją. - Jeśli to tak wygląda, to dlaczego dołączyłeś do nich? – zapytałam go. Uśmiechnął się gorzko – Nie dany był mi ten luksus wyboru. - Zostałeś zmuszony? - Nie, ale to by miało o wiele gorsze konsekwencje, jeślibym tego nie zrobił – chciałam zapytać co, ale kiedy jego twarz wykrzywiła się ze smutku, zdecydowałam się nie pytać. Zastanawiałam się dlaczego los uśmiechnął się do mnie w tej krytycznej sytuacji, ponieważ w ogóle nie czułam, abym na to zasłużyła. Kiedy byłam głodna jako dziecko, zabrała mnie Lucinda. Kiedy byłam samotna Jaxon zaprzyjaźnił się ze mną. Kiedy nie miałam pracy, ona znalazła mnie. A teraz to. To ostrzeżenie ważyło losy mojej przyszłości. Bez brutalnej prawdy Damiena, ślepo uwierzyłabym Jaxonowi. Byłabym już w jego mieszkaniu, nie mając pojęcia w co się pakuję. - Do domu – wydyszałam, zanim moje pragnienie, przekona mnie do tego aby postąpić inaczej – Zabierz mnie do domu.
15
Ignite – R.J. Lewis
Ignite – R.J. Lewis Tłumaczenie nieoficjalne: szamancia Pamiętajcie o nierozpowszechnianiu tłumaczenia. Tylko do użytku osobistego! 1
Ignite – R.J. Lewis
Rozdział 23 Łzy płynęły mi z oczu kiedy jechaliśmy samochodem. W drodze do domu Lucindy nieustannie pocieszałam się, że przynajmniej tym razem będę mogła pożegnać się z nią. Nie wyobrażałam sobie tego, że będzie oczekiwała ode mnie jakichkolwiek wyjaśnień. To musiało się źle skończyć. Być może ja i Jaxon byliśmy sobie przeznaczeni, z cierpieniem w sercu przeżyliśmy pięć lat bez siebie, ale przetrwaliśmy. I znów tak będzie. Ignorowałam wewnątrz siebie głos, który krzyczał, że nie chcę po prostu przetrwać! Chcę kochać i być kochaną! Chcę być szczęśliwa z nim! Gdzieś w środku walczyłam ze sobą, przypominając sobie, że on się zmienił, był częścią czegoś, czego ja nigdy nie będę, to nie miało szans się udać. Nie było mowy, żebym siedziała i pozwalała tamtym kobietom mieć do niego prawo. Myśl o tym i o Jade Smith jeszcze bardziej pogłębiała moją decyzję, jak on śmiał ją dotknąć i do tego jego wymówki i… Uderzyło to we mnie. Szczególnie jedna rzecz którą powiedział mi dzisiaj wieczorem. Wiedziałam co robię i musiałam odejść. Nie pomyślałam wcześniej o tej chwili kiedy mówił, że myślał, iż ruszyłam do przodu ze swoim życiem i próbował o mnie zapomnieć. Do jasnej cholery? Skąd mógł wiedzieć, że ruszyłam naprzód? - Damien – zaczęłam wrzeszczeć, kiedy w nanosekundzie przerażenie przedarło się przez moje ciało. Jak w zwolnionym tempie zobaczyłam uderzenie, jednak musiało to trwać jedynie sekundy. Światła samochodu błyskawicznie zbliżały się od jego strony, głośne uderzenie w drzwi Damiena i ból w moim karku kiedy szarpnięta uderzyłam głową w okno, a następnie niesamowita cisza. Oszołomiona i zdezorientowana otworzyłam oczy. Czy byłam nieprzytomna? Głośno dzwoniło mi w
2
Ignite – R.J. Lewis uszach, a w głowie czułam obezwładniający ból. Otworzyłam usta, żeby krzyczeć i być może to zrobiłam. A może wydałam z siebie jedynie szept. Coś się poruszyło. Drzwi? Upadłam na jedną stronę, ale nie leżałam na ziemi. Zaczęła zalewać mnie woda i chwyciły mnie czyjeś ręce, w ułamku sekundy pomyślałam, że jestem uratowana zupełnie jak w filmie w scenie ratowniczej. Spojrzałam w górę i zamrugałam aby pozbyć się kropli deszczu, wtedy zobaczyłam twarz w kominiarce. Znów zaczęłam krzyczeć. Tak, tym razem to był zdecydowanie wrzask, ponieważ słyszałam siebie pomimo dźwięczenia w uszach, który rozległ się echem po pustej drodze. Szarpałam się i kolejna para rąk złapała mnie za nogi, znalazłam się w powietrzu. Ogarnęło mnie przerażenie kiedy zobaczyłam czarną furgonetkę z otwartymi drzwiami i włączonym światłem wewnątrz, nieśli mnie w tamtym kierunku. Mój strach spotęgował się kiedy zrozumiałam, że zamierzają mnie do niej wrzucić. Zostałam porwana. Krzyczałam i płakałam zanim nie poczułam, że upadam na podłogę vana. Słyszałam wokół siebie głosy ale nic nie rozumiałam przez mój stan szoku. Chwilę później poczułam ostry ból w ramieniu, który szybko sprowadził mnie w stan całkowitej nieświadomości. ***** Otworzyłam oczy. Przez moment wystraszyłam się, że straciłam wzrok zanim moje oczy przyzwyczaiły się i zaczęłam widzieć otaczające mnie przedmioty. Leżałam na czymś miękkim. Poruszyłam ramionami, poczułam na sobie koc i miękki materac pod sobą. Wciągnęłam głęboko powietrze i poczułam silny przyjemny zapach znajomej mi wody pogoleniu zmieszanej z potem. Polizałam usta. Na wargach poczułam smak miedzi. Krew? Co do cholery? Gdzie ja jestem? Co się stało?
3
Ignite – R.J. Lewis Jakikolwiek ruch bolał jak diabli przynosząc ze sobą ogromne kłucie w mojej czaszce. Kręciło mi się w głowie kiedy usiadłam. Drewniany zagłówek i jeszcze więcej drewna koło łóżka. Nocny stolik, być może. Zamrugałam oczami. Tak, to był nocy stolik. Byłam w sypialni. Cudnie. Ciekawe w czyjej sypialni? I czemu ta pieprzona sypialnia nie ma okien? Sypialnia bez okien to… Wrzasnęłam, wyzwalając w sobie nagromadzony gniew i frustrację. Zostałam porwana. Wypadek samochodowy. To nie był zwykły wypadek samochodowy ale celowe uderzenie, żeby mnie porwać. Dlaczego ja? Dlaczego?! Wygrzebałam się z pościeli i zeszłam niezdarnie z łóżka, potykając się o coś twardego na podłodze. Upadłam niezdarnie, lądując na twardej szorstkiej powierzchni. Pieprzonej cementowej podłodze? Co się tu dzieje w imię Boga… zajęczałam głośno kiedy ból w głowie wzmógł się przez upadek na podłogę. Przysięgam czułam jak trzęsie mi się mózg. Usłyszałam za mną głośny zgrzyt zamka, a potem skrzypnięcie drzwi. Następne kliknięcie i otoczyło mnie światło, powodując ból w moich oczach. Oszołomiona i zdezorientowana rozejrzałam się po pustym pokoju, widząc jedynie cementowe ściany. Powietrze uciekło mi z płuc kiedy moje oczy skierowały się w stronę wejścia. Ciężkie stalowe drzwi były otwarte, a w nich stał duży, dobrze zbudowany mężczyzna, którego imię niedawno poznałam. Łzy cisnęły mi się do oczu kiedy wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi. - Dla - dlaczego? – jąkałam się i cofałam w tył, byle by być z dala od niego, chwilę później moje plecy uderzyły o ścianę.
4
Ignite – R.J. Lewis Remy zatrzymał się kilka kroków ode mnie, patrząc w dół swoimi ciemnymi oczami. Jego czarne włosy były mokre, woda kapała z nich na podłogę. Sądząc po jego przemoczonej skórzanej kurtce i jeansach musiało być to za sprawą deszczu. - Dlaczego? – powtórzyłam, tym razem głośniej. Jego oczy przesunęły się po mojej twarzy i ciele. Nie wyglądał na rozgniewanego. Nie było intensywności w jego spojrzeniu, jakie by sprawiało, że poczułabym iż kierują nim takie same motywy jak jego zmarłego brata, Bretta. Zamiast tego był niesamowicie spokojny, kiedy podszedł
do
łóżka,
które
zajmowało
większość
tego
małego
pomieszczenia. Jego ciężka sylwetka opadła na materac, oparł łokcie na kolanach, po czym zacisnął dłonie i wciąż wpatrywał się na mnie. Powściągliwość wciąż rysowała się na jego twarzy. Wszystko co mogłam usłyszeć w pokoju to jedynie kapanie wody uderzającej o ziemię i moje krótkie pełne przerażenia oddechy. - Mój brat – w końcu odezwał się, jego niski głos, odbił się od ścian które nas otaczały. Przełknęłam ciężko ślinę, znów wyczuwając miedziany posmak w ustach. - Co? - Mój brat – powtórzył, jakby to była wystarczająca odpowiedź dla mnie. - Co z nim? - Ty mi powiedz. Znów rozejrzałam się wokół. Nie miałam dokąd uciec w tym małym najprawdopodobniej dobrze ukrytym pomieszczeniu. Czy ten mężczyzna
5
Ignite – R.J. Lewis zamierza mnie zabić? Dobrze wiedziałam czego chce, ale co oznaczałby to dla mnie, gdy tylko udzielę mu informacji? - Nie rozumiem? – po prostu mu oznajmiłam, próbując zachować stanowczość w swoim głosie, tak żeby zabrzmiało to przekonywująco. Byłam pewna, że mi się to udało, tyle że on nadal siedział w tej samej pozycji ze znużeniem wypisanym na twarzy, wciąż czekając… - Nie wiem czego ode mnie chcesz – skłamałam. Kolejna długa chwila ciszy. Ogarnął mnie strach. Chłód w pokoju sprawił, że przycisnęłam kolana do piersi. To była cisza przed burzą. Przez ułamek sekundy przeleciało mi przez myśl, jak do cholery to się stało, że moje życie tak drastycznie przybrało zupełnie inny obrót. Czy w ogóle miałam je kiedykolwiek pod kontrolą? - Zapytam cię jeszcze raz – poczułam dreszcz na dźwięk jego głosu. Zdałam sobie sprawę, że jego przesadny spokój był złudny, ponieważ wyglądał na człowieka który jak tylko się rozzłości to nie wybacza. - Co stało się z moim bratem? Nic nie mogło ukryć mojego strachu, byłam pewna, że słyszy głośne dudnienie mojego serca, a jeśli nie to i tak widział całą kaskadę łez, która z przerażenia wylewała się z moich oczu. To był koniec. Skłamać, czy też nie? To było pieprzone pytanie na które sama nie umiałam sobie odpowiedzieć. Jak to się dzieje, że jedną chwilę, można czuć jakby była godziną? Tak jakby świat zwolnił i ledwo co się obracał, kiedy moje życie wisiało na włosku. Co robić? Powiedzieć prawdę i liczyć na nadzieję, że to przeżyję? Tak, jasne. Mężczyzna taki jak ten – Szakal – na pewno nie gra fair. Oni kłamią, manipulują ludźmi i robią wszystkie te straszne rzeczy o których 6
Ignite – R.J. Lewis tylko mogłam pomyśleć. Uwolnienie świata od jeszcze jednej kobiety było dla niego tylko kolejnym zagięciem w jego księdze grzechów. Pozbyć się problemu i z głowy, coś w tym stylu. Jeśli skłamię? Kogo będę broniła? Gang Skorpionów? Jakby ich świat w ogóle coś dla mnie znaczył, ponieważ, bądźmy szczerzy, raczej nie byli grupą mnichów. Oni również zajmowali się brudną robotą. Mimo to, prawda mogła prowadzić prosto do Jaxona, a nie mogłam na to pozwolić. Ostatnią rzeczą jaką chciałam to wydać na niego wyrok śmierci tylko dlatego, że zabił człowieka który nieomal mnie zgwałcił. Zrozumiałam, że postąpił słusznie. - Nie wiem – pisnęłam łamiącym się głosem. Nie byłam przekonywująca mówiąc drżącym głosem. Zacisnął usta i dłonie. A później przesunął językiem po wargach, swoim ciemnym spojrzeniem rozejrzał się po pokoju. Co do cholery zamierzał zrobić? - Nie wiem, dlaczego ich bronisz i nie wiem, co do cholery dziewczyna z Winthrop robiła w miejscu takim jak tamto, z mordercą który trzymał ją za rękę, ale nie dam się wciągnąć w twoje gierki, ostrzegam cię. Zajęczałam kiedy wstał i podszedł do mnie. Przycisnęłam jeszcze mocniej kolana do piersi. Cała się trzęsłam, zamknęłam oczy i płakałam. - Z tego co pamiętam, byłaś dużo zabawniejsza flirtując i robiąc inne bzdury lata temu w barze. Nawet Daniel cię chwalił. Widzę, że się zmieniłaś. Co oznacza, że teraz rozegramy to po mojemu. Jesteś na terenie Szakali i pora abyś zrozumiała co to oznacza jeżeli wybrałaś taką drogę.
7
Ignite – R.J. Lewis O czym on do cholery mówił? Flirtowałam? Szakale? Daniel? Zamęt w głowie, przewyższył mój strach. Czekałam, aż coś zrobi. Być może złapie mnie. Pobije. Zgwałci. Cokolwiek! - Czemu siedzisz taka zszokowana, ptaszyno? – zapytał, kucając przy mnie, kiedy na niego spojrzałam. - Twoja matka nigdy ci nie powiedziała, kim jesteś? Ptaszyno? Ptaszyno? Ptaszyno! - Nie mam pojęcia o czym ty mówisz – mówiłam szczerze, naprawdę nie miałam pieprzonego pojęcia o czym on mówił. - Nie pamiętasz jak praktycznie siedzieliśmy twarzą w twarz na huśtawkach, kiedy miałaś czternaście lat? Albo kiedy podrywałaś mnie lata temu na oczach swojego chłopaka Skorpiona w barze gdzie pracowałaś? – powiedział to wszystko spokojnie, kiedy ja wpatrywałam się w jego twarz z niedowierzaniem. Ten znajomy zapach wody po goleniu… zaczęłam grzebać w swojej pamięci wciągając jego zapach zaczęłam od nocy na huśtawkach. To by tłumaczyło moją nostalgię. - A ten chłopak Daniel – dodał i zbliżył swoją złowrogą twarz do mojej póki nie znalazła się zaledwie centymetry od niej. – Nigdy, nie zastanawiało cię to, czemu jakaś firma prawnicza zaprasza cię na rozmowę o pracę? Albo nawet skąd mieli twoje cv? Albo, że brak doświadczenia nie był żadnym problemem? Tak samo jak z pracą w sklepie. Naprawdę nic nigdy nie zaświeciło w tej ładnej małej główce? – patrzył na mnie z delikatnym uśmieszkiem, tak jakby czerpał przyjemność z mojej pełnej szoku reakcji na to wszystko – Chociaż jestem nieźle na Daniela wkurzony za to, że cię pieprzył, ponieważ miał wyraźnie powiedziane, że nie może cię dotknąć.
8
Ignite – R.J. Lewis Spojrzałam mu w oczy, a on wpatrywał się w moje. Nie udawał. To wszystko było prawdą. - Szakale troszczyli się o ciebie już od jakiegoś czasu, kochanie. - Troszczyli się o mnie bez mojej wiedzy? A czemu nie zatroszczyli się o mnie kiedy mój ojciec bił moją matkę i mnie? – odgryzłam się, ściągając brwi z niewiarygodnym gniewem – Zdaje się, że Szakale mieli w dupie, że przymierałam głodem, przez większość swojego życia, kiedy matka upijała się do nieprzytomności. - Jezu, ty naprawdę nic nie wiesz – mruknął pod nosem. Palcami dotknął mojego policzka, a ja cofnęłam się, próbując znaleźć się jak najdalej od jego dotyku, ale on zbliżył się jeszcze bardziej do mnie i na palcu wskazującym owinął sobie moje włosy, obrzucając wzrokiem całą moją sylwetkę. - Twoja matka była córką Vice Prezydenta Szakali, ptaszyno. W naszym klubie, to oznacza, że jesteś nasza, czy to ci się podoba czy nie. Ale kiedy umarł twój ojciec, twoja matka, spotkała na swojej drodze palanta, który był frajerem i pragnął nic innego jak tylko być częścią naszego klubu, kiedy było już jasne, że jego żałosna dupa się nie dostanie do klubu, Joanna nie chciała mieć nic wspólnego z nami. Wybrała tą kupę gówna, żeby grał twojego ojca, później to właśnie on wciągnął ją w nałóg. - Co…? Co masz na myśli, żeby „grał ojca”? - Norman nie był twoim prawdziwym ojcem. Przepraszam ale muszę to powiedzieć. Bez wątpliwości myślę, że złamie ci to serce. Nie, wcale tak nie było. W zasadzie poczułam radość z tej nowiny. - Skąd to wiesz? - Ponieważ miała już ciebie, zanim go spotkała.
9
Ignite – R.J. Lewis Łza spłynęła mi po policzku. Nie byłam potworem jak on. Przez te wszystkie lata nienawidziłam pochodzenia swojej krwi, ponieważ była powiązana z takim popieprzeńcem jak on. Nie oznaczało to wcale, że moja sytuacja była w tej chwili dużo lepsza, ponieważ jego słowa wrzały we mnie jak tsunami, a informacje docierały do mnie falami. Pieprzony Daniel. Nie wierzę jaka byłam naiwna, ale skąd do cholery mogłam wiedzieć? Czy nie był przekonywujący? Zatrudnił mnie, a potem pieprzył, wbrew nakazom. Czy trzymał mnie na wyciągnięcie ręki, żeby ukryć nasz związek przed resztą świata – przed Szakalami? Czy to całe złamane serce i cierpienie którym mnie karmił, było kłamstwem, żeby wciągnąć mnie w swój plan? Zastanawiałam się skąd wiedział o bikerach i że jestem w niebezpiecznej części miasta, albo to, że Jaxon był Skorpionem, dużo wcześniej niż ja się tego dowiedziałam. Teraz to wszystko składało się w całość. Wszystko to było jakimś pieprzonym bałaganem z wisienką na szczycie. - Tak więc odeszła i co potem? – w końcu udało mi się wydusić, ponieważ przyjmowałam to wszystko z większym spokojem niż wcześniej. Wydawało mi się, że niebezpieczeństwo z jego strony już mi nie grozi, nie zamierzał zrobić mi krzywdy, nie po tych wszystkich bzdurach „opiekowali się tobą”. Oparł się koło mnie o ścianę. Facet przy mojej małej osobie wydawał się wielki, dużo większy niż zapamiętałam go w dniu kiedy spotkaliśmy się na huśtawkach. Przeciągnął dłonią przez swoje czarne gęste włosy i powiedział. - Moja siostra Rita, zbliżyła się do niej – Rita była jego siostrą? jeszcze większy szok – Byliśmy jak jedna wielka rodzina, ale ty najprawdopodobniej mnie nie pamiętasz. Opiekowaliśmy się tobą kiedy byłaś w domu Feliksa – to znaczy w domu twojego dziadka. 10
Ignite – R.J. Lewis Te oczy. Mój Boże. To on był tym małym chłopcem ze zdjęć kiedy byłam dzieckiem. Ten podbródek, te ciemne oczy… zabrakło mi tchu, kiedy zrozumiałam. Nie miałam już wątpliwości kiedy o tym powiedział. Ten mężczyzna znał mnie przez całe moje życie „Nie muszę cię znać, by o tobie wszystko wiedzieć” Dlaczego tak nagle ścisnęło mnie w sercu? - Jakiś rok po tym jak odeszłaś, Joanna wróciła do nas – mówił dalej, wyrywając mnie z zamyślenia – Kiedy ona i Rita zbliżyły się do siebie, zapytała czy ciebie szukamy. Nie było łatwo cię znów znaleźć po tym jak odeszłaś, ale kiedy mi się udało, trzymałem się blisko by upewnić się, że u ciebie wszystko dobrze. Nie wyglądało na to, że było w porządku. Wydawało się, że masz kłopoty ze swoim mężczyzną. Jego również śledziłem, tak żeby mieć pewność, że nie chce wyciągnąć korzyści dla siebie, że jest z tobą. Zaraz po tym jak od niego odeszłaś, poszedł do więzienia i wyszedł już jako Skorpion. Facet który był w więzieniu powiedział, że załatwił tam jakąś brudną robotę dla Finleya i zasłużył na to by dołączyć do Skorpionów. Co oznacza, że kiedy był za kratkami, musiał naprawdę dokonać czegoś wielkiego. Teraz są jak bracia, on i Finley. - Nie udzielę ci teraz odpowiedzi na wszystko, ptaszyno. Chcę abyś zrozumiała, że nikt tutaj nie zrobi ci krzywdy. Nikt ci nic nie zrobi, dopóki tu jestem. Pochylił się, intensywność jego spojrzenia, jeszcze raz upewniła mnie w przekonaniu, że jest ze mną szczery. Mimo to nadal mnie przerażał. Jakże mogłam czuć spokój i przerażenie jednocześnie w obecności tego mężczyzny, nawet nie próbowałam tego zrozumieć. Było w nim tyle twardości. Sposób w jaki zaciskał szczękę, sposób w jaki napinał mięśnie, jak duży wydawał się i jak słaba czułam się siedząc koło niego. Mimo to w tym samym czasie widać było łagodność w jego oczach, kiedy 11
Ignite – R.J. Lewis chciał mi ją okazać. Ta łagodność przemawiała do mnie, uspakajała i powodowała, że słabło napięcie w moich ramionach ściskających kolana do piersi. - Wypuścisz mnie? – zapytałam go. - Jeszcze nie – odpowiedział. - Dlaczego? - Bo nie. Domyśliłam się, że ponieważ chciał wiedzieć co się stało z jego bratem. Co będzie czuł kiedy mu powiem? Czy zmieni zdanie? Straci panowanie nad sobą. - Boisz się – zacisnął wargi jakby współczuł mi – Cokolwiek powiesz, ptaszyno, nie jestem tutaj po to, żeby cię skrzywdzić. Rozumiesz? – kiedy nie przytaknęłam, wziął mnie za rękę. - Jesteś zmarznięta – szepnął. Wstał i ku mojemu zaskoczeniu, pociągnął mnie za sobą. Uniósł mnie a potem z powrotem usadził i owinął kocem. Ten gest był wyjątkowo delikatny. Nie chciałam czuć się dobrze w jego towarzystwie. Rozgrzałam się dość szybko, przeszywał mnie wzrokiem na wskroś. Jedynym człowiekiem, który wiedział o mnie wszystko był do tej pory Jaxon, znał mnie całą, także widząc jak Remy patrzy na mnie z podobną intensywnością, sprawiło, że poczułam się jeszcze bardziej nieswojo. Wracałam do momentu kiedy jako dziecko wyobrażałam sobie tego mężczyznę. Czasami kusiło mnie aby dowiedzieć się o tego bikera, ale oczywiście strach pokonywał to pragnienie. A teraz był tutaj, ten sam nieznajomy, w którym byłam zadurzona, dopóki nie związałam się z Jaxonem na dobre. Co oznacza, że właśnie teraz te wszystkie moje uczucia ożyły. Nie potrzebowałam większych komplikacji. Jedynie 12
Ignite – R.J. Lewis myślenie o Jaxonie sprawiało, komu powinnam być lojalna. Ale to nie miało żadnego pieprzonego sensu, ponieważ właśnie niedawno podjęłam decyzję, żeby go zostawić i pojechać do domu – o cholera. – Czy z Damienem wszystko w porządku? – zapytałam. Remy przytaknął – To duży facet. Oddychał. To było duże uderzenie, ale bez wątpienia przeżył. - To był… Nie mogłam na niego patrzeć, więc spuściłam wzrok na przykrycie i zadałam pytanie – To był twój plan, żeby przeżył? – uniósł mi podbródek, żebym spojrzała na niego. Jego ciemne oczy wpatrywały się we mnie, próbując wyczytać z moich wszystko to co chciałam ukryć – nie jestem potworem – wyszeptał delikatnie. – Żadne życie nie zasługuje na to, żeby zostać odebrane z mojej ręki, ok.? Przytaknęłam. Opuścił rękę i językiem zwilżył dolną wargę zanim znów się odezwał – Sara, czas, żebyś była ze mną szczera. Czas aby sprawy stały się jasne. Teraz już wiesz, że robiłem nic innego jak tylko chroniłem cię, przez całe twoje życie, z całych moich sił. I jestem pewien, że nie przestałem nawet w najbardziej złej sytuacji i mam nadzieję, że ułatwisz mi to. To czas na to, żebyś mi się odpłaciła. Zaufaj mi, że nie cofnę danego ci słowa. Opiekowałem się tobą jak byłaś dziewczynką, tą samą którą spotkałem na huśtawce lata temu. Potrzebuję informacji. Potrzebuję twojego zaufania i pomocy. Muszę wiedzieć co się stało z moim bratem, Czy pomożesz mi ptaszku? Siedziałam przez dłuższą chwilę pogrożona w ciszy. Był cierpliwy. Po części oczekiwałam, że będzie mnie szturchał oczekując zbyt długo na odpowiedź. Ale nie zrobił tego. W mojej głowie aż wrzało, od myśli o tym co powiedział i co się stanie kiedy powiem mu o jego bracie. Próbowałam przemyśleć każdy szczegół jego reakcji na widomość i efektu tego.
13
Ignite – R.J. Lewis Chciałam wyć z frustracji. Wyciągnięte wnioski z myśli, prowadziły do mojego końca. Nie miałam wyjścia. To nie dało się opanować. Cokolwiek by się nie wydarzyło, było poza moim zasięgiem. Życie to suka, nieprzewidywalny splot wyborów i konsekwencji z ludźmi po środku tego bałaganu. Miałam to marne szczęście, że znalazłam się w samym centrum tego zamieszania i czym więcej o tym myślałam tym bardziej bezsilnie się czułam. To zmierza do czegoś paskudnego i nie było możliwości żebym coś mogła zrobić, aby temu zapobiec. Wzięłam głęboki oddech i podjęłam decyzję.
14
Ignite – R.J. Lewis
Ignite – R.J. Lewis Tłumaczenie nieoficjalne: szamancia Pamiętajcie o nierozpowszechnianiu tłumaczenia. Tylko do użytku osobistego! 1
Ignite – R.J. Lewis
REMY Pragnął jej zaciekle. Pragnął ją przez lata. Dziewczyna była zajebiście piękna. Jej delikatne krągłości, miękkie kasztanowe włosy, brązowe oczy, które intensywnie rozglądały się na wszystko co znajdowało się wokół niej, gdy obserwowała swój niczym nieograniczony świat; jej smukłe ramiona, okrągły tyłeczek, opalona skóra, przepięknie pełne zajebiste usta, które wyglądały tak grzesznie i smakowicie. Pochmurna mina, którą miała na twarzy przez 24 godzin na dobę zmiękła gdy tylko zobaczyła… właśnie jego. Pieprzony blondyn, długowłosy wieśniak, który wszedł do tego pierdolonego baru i wyglądał jakby moczył się w gównie przez cały dzień. Boże, jakże Remy go nienawidził. Pod wieloma względami, pomijając, że to właśnie on pieprzył jedyną kobietę, którą ślubował, że będzie jego. Z powodów, które były dla niego… jasne. Na miłość boską, nie umiał nawet ich nazwać. To były po prostu… powody. I to naprawdę kurewsko dobrych powodów, ok.? Wiedział wszystko na temat Jaxona. Wiedział, że był drobnym złodziejaszkiem w Gosnells, prawdopodobnie nadal jest. Żaden złodziej nie zasługiwał na kobietę taką jak Sara. Nie ma kurwa mowy. Dobrze wiedział, że był także męską dziwką, najprawdopodobniej nadal jest, także w tej chwili miała pieprzonego złodzieja i męską dziwkę za chłopaka. Zazgrzytał zębami i przełknął ciężko ślinę razem z łykiem piwa, kiedy wysyłał nieświadomie zabójcze spojrzenie do mężczyzny po drugiej stronie baru. A potem znów zaczął obserwować seksowną kelnerkę w jej skąpych białych spodenkach kręcącą się wokół tego wieśniaka, patrząc prosto na niego. 2
Ignite – R.J. Lewis Nie oczekiwał, że go rozpozna. Minęło sześć lat od nocy, kiedy znalazł ją na huśtawkach. Miał na nią oko od czasu, kiedy jej frajer „ojciec” odszedł od nich. Porzucał jej matce rachunki wysokości kilku stów tygodniowo i powiedział każdemu Szakalowi w sklepie który posiadał, że jeśli Sara przyjdzie szukać pracy to mają ją przyjąć bez chwili zastanowienia. Właściwie sam osobiście jej nie pilnował. Wysyłał kilku chłopaków, żeby ją sprawdzili, czy dobrze sobie radzi. Spędzała bardzo dużo czasu w domu znajdującym się w dole ulicy na której mieszkała. Pewnej nocy kiedy był w pobliżu, zdecydował się zobaczyć jak wygląda. Pamiętał ją jako małe raczkujące jeszcze dziecko. Później nie poświęcał jej uwagi dopóki nie skończyła trzy i pół roku. Pamiętał ją tak jakby to było dzisiaj, patrzył na nią jakby była jego młodszą siostrzyczką do czasu kiedy nagle się to urwało. To był czas kiedy głupia Joanna zdecydowała się na bycie z tym nic znaczącym frajerem w którym nikt nic nie widział poza nią, odeszła zostawiając klub i swojego ojca. Głupia Joanna. Kiedy tylko poszedł w dół ulicy, patrząc na dom w którym mieszkała, zobaczył ją, jak wychodzi z domu. Była w prawie nieistniejącej piżamie w dziwne żółte kaczuszki albo w jakieś inne gówno. Góra była za krótka, a dół tak nisko, że widać było jej opalone biodra. Pierwsze co pomyślał, to to, że cholernie wydoroślała. Następną myślą było, co ona do kurwy robi w tak niebezpiecznej okolicy późno w nocy? Prawdopodobnie miało to coś wspólnego z tym drobnym złodziejaszkiem… Poszedł za nią na plac zabaw, gdzie usiadła na huśtawce i grzebała gołą stopą w piasku. Miała spuszczoną głowę, a włosy zakryły jej twarz. Wyglądała na zgubioną w jej jakże małym świecie i tak głęboko 3
Ignite – R.J. Lewis pogrążona w myślach, że nie usłyszała jak do niej podszedł, chociaż nawet nie próbował zachowywać się cicho. Zatrzymał się kilka kroków za nią i po prostu ją obserwował. Jej małe rączki były mocno owinięte wokół łańcuchów huśtawki na której siedziała. Była tak cholernie mała, osądził po jej ciele, że musiała być zaledwie nastolatką. Szesnaście lat, domyślił się. Miała najprawdopodobniej szesnaście lat lub coś koło tego i do cholery była piękna. Nie, piękna, to nie było właściwe słowo. Okrywała to słowo wstydem. Była chodzącym aniołem w ludzkiej postaci i sprawiała, że miał ochotą wybić zęby każdemu kto jedynie spojrzy w jej kierunku. Szesnaście lat, pomyślał. To jeszcze nielegalne. Musi poczekać przynajmniej dwa lata. Ale co znaczyło te 730 dni dla takiego jak on cierpliwego człowieka? Bo Remy właśnie taki był. Bułka z masłem. Szczególnie, jeśli to oznaczało, że czeka na taką dziewczynę jak ona, którą był całkowicie oczarowany. Nic nie mogło pójść źle… Za wyjątkiem. Okazało się, że dziewczyna ma czternaście lat. Nie, do cholery. Ale co znaczyło poczekanie na nią kolejnych dwóch lat? Po prostu czterysta sześćdziesiąt dni… Ja pierdole. Pomijając to, Remy był po pas we własnym gównie. To były ciężkie czasy dla klubu. Nie mógł sobie pozwolić na skupienie się na własnym fiucie. A kiedy sprawy w klubie w końcu się nieco uspokoiły. Ona wyjechała z tego pieprzonego miasta. Wyjechała z nim, w hujowym momencie, żeby za nią podążać, suka, zaczęły się wtedy problemy z gangiem Skorpionów. Zawsze było gorąco. Nigdy spokojnie. Nigdy łatwo. Ale jeszcze raz przypomnę, Remy był wyjątkowo cierpliwym człowiekiem. A teraz w końcu, po jedenastu latach od tej nocy na huśtawkach, miał ją w swoim pokoju, bez możliwości ucieczki. Nawet Prezes nie 4
Ignite – R.J. Lewis wiedział, że ją ma przynajmniej… jeszcze nie. Nie była w klubie. Była w bunkrze – jego kryjówce, kiedy gówno uderzało w klub. Nikt jej nie znajdzie. - Zamierzasz mnie wypuścić? – zapytała go. Te pieprzone brązowe oczy, czerwone i spuchnięte, kuły go w serce. - Jeszcze nie – odpowiedział. - Dlaczego? Ponieważ należysz do mnie – Ponieważ tak mówię – kusiło go, żeby jej wytłumaczyć. Wcisnąć jej jakiś kit, że nie jest bezpieczna. Ale byłaby to cholernie żałosna wymówka. Szczerze, czego miałby się bać? Jaxon był prawą ręką Finleya. I pragnął ją do śmierci. Zapewniał jej taką samą ochronę, jaką mógł zaoferować jej Remy. Mimo to, Skorpiony były paskudne jeśli chodzi o kobiety. W ich klubie nie znali takiego pojęcia jak własność. Taka była ich zasrana zasada klubowa. Każda laska była dostępna dla wszystkich. Myśl o tym, że Sara mogłaby by trafić w sam środek miejsca tak przepełnionego testosteronem, sprawiała, że dłonie same zaciskały mu się w pięści i miał ochotę zatłuc każdego Skorpiona dopóki nie zostanie po nim nic poza plamą krwi. To nie tak, że Szakale były typem kochających, wiernych mężów, ale zasada była taka, że własność braci była nietykalna. Nie było takiej możliwości. I mimo, że Remy nie był z żadną kobietą, przez dłuższy okres czasu, nigdy nie zmusił żadnej do niewierności. Nie chciał tego, nie, po tylu latach obserwowania jak jego matka traktowana jest jak gówno przez ojca który jak opętany wciskał we wszystko swojego fiuta. Ta kobieta, tutaj i teraz, była stworzona dla niego. Po prostu to wiedział. Od zawsze o tym wiedział. Nawet podczas swoich krótkich łóżkowych przygód. Czekał tylko na odpowiedni czas. Czekał od zawsze. Taka była pieprzona historia jego życia. Ale ona była warta czekania. 5
Ignite – R.J. Lewis Mówił swoimi słowami, ociekającymi szczerością. Kurwa, nigdy z nikim tak delikatnie nie rozmawiał. Nawet z Ritą, z tym irytującym dzieciakiem, który miał go owiniętego wokół swojego najmniejszego paluszka. Był świadomy tego, że jest w stanie poświęcić wszystko, aby mieć tą kobietę. Aby uwierzyła, że był z nią szczery tak jak to brzmiało. Bolało go to, że była taka przerażona. Dobrze wiedziała co się stało z Brettem. Widział strach w jej oczach, sekundę po tym jak przekroczył próg baru.. Ona wiedziała, przez moment, nawet miał to gdzieś, jeśli zrobiła to własnymi rękami. Brett był kawałkiem gówna, którego nie dawało się okiełznać. Remy próbował, ale po jakimś czasie, zrozumiał, że jest wcieleniem zła. Kochał go, od zawsze. Zapamięta na zawsze czasy kiedy dorastał razem ze swoim starszym bratem. Ciężko było patrzeć na tego potwora którym się stał, nie widząc w nim kim był dawniej: niewinnym chłopcem, który kochał motory, bujał się na huśtawkach, zbierał karty bejsbolowe i śmiał się ze swoim młodszym batem kiedy tylko byli razem. Remy odepchnął od siebie te wspomnienia. Cokolwiek się stało, nie powinno dotyczyć to Sary. Doskonale wiedział, że jego ptaszyna nie skrzywdziła by jego brata, jeśli tak to prawdopodobnie było na odwrót. - Chcę, żebyś mi zaufała i potrzebuję twojej pomocy. Muszę wiedzieć co stało się z moim bratem. Czy możesz mi udzielić tej odpowiedzi, ptaszyno? Patrzył na nią przez dłuższy czas, pogrążoną we własnych myślach. Biła się z nimi. Rozglądała się dookoła nerwowo, palce miała wciśnięte w brzeg koca, a usta zaciśnięte tak mocno, że aż pobladły. Chwilę później, co zdawało się trwać wieczność dla Remiego, wzięła głęboki oddech i wypuściła wolno powietrze. Kiedy skierowała swój wzrok na niego, jego
6
Ignite – R.J. Lewis wcześniej przyjęta postawa wypełniona niepokojem natychmiast opuściła go. Chwilę potem. - Dobrze.
Ciąg dalszy nastąpi…
7