To tłumaczenie w całości należy do autora książki, jak i jego prawa autorskie, tłumaczenie jest tylko i wyłącznie mater...
7 downloads
21 Views
3MB Size
To tłumaczenie w całości należy do autora książki, jak i jego prawa autorskie, tłumaczenie jest tylko i wyłącznie materiałem marketingowym służącym do promocji twórczości danego autora. Ponadto to tłumaczenie nie służy uzyskiwaniu korzyści materialnych, a co za tym idzie, każda osoba wykorzystująca treść tego tłumaczenia w celu innym niż marketingowym, łamie prawo!
An Act Of REDEMPTION
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
K.C. Lynn
SPIS TREŚCI DEDYKACJA (Otka) .............................................................................................................. 6 NOTA OD AUTORA (Otka) ................................................................................................ 7 PROLOG (Otka) ..................................................................................................................... 8 ROZDZIAŁ 1 (xxaniia16xx, Nikita24) ................................................................................ 9 ROZDZIAŁ 2 (Schilbergus) ............................................................................................... 34 ROZDZIAŁ 3 (kawikawi) ................................................................................................... 43 ROZDZIAŁ 4 (Wajolkaa) .................................................................................................... 50 ROZDZIAŁ 5 (kawikawi) ................................................................................................... 72 3|Strona
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
ROZDZIAŁ 6 (Wajolkaa) .................................................................................................... 99 ROZDZIAŁ 7 (snll) ............................................................................................................ 111 ROZDZIAŁ 8 (Dionis_) ..................................................................................................... 128 ROZDZIAŁ 9 (BloOondinaaa) ......................................................................................... 153 ROZDZIAŁ 10 (snll) .......................................................................................................... 172 ROZDZIAŁ 11 (Agis_ka) .................................................................................................. 186 ROZDZIAŁ 12 (diff_) ........................................................................................................ 190 ROZDZIAŁ 13 (diff_) ........................................................................................................ 205 ROZDZIAŁ 14 (kittylittlekate) ........................................................................................ 217 ROZDZIAŁ 15 (biochem89) ............................................................................................. 250 ROZDZIAŁ 16 (biochem89) ............................................................................................. 255 ROZDZIAŁ 17 (Schilbergus) ........................................................................................... 268 ROZDZIAŁ 18 (Schilbergus) ........................................................................................... 282 ROZDZIAŁ 19 (Agis_ka) .................................................................................................. 300 ROZDZIAŁ 20 (Nikita24) ................................................................................................. 325 ROZDZIAŁ 21 (Otka) ........................................................................................................ 329 ROZDZIAŁ 22 (Dionis_) ................................................................................................... 340 ROZDZIAŁ 23 (Otka) ........................................................................................................ 347 ROZDZIAŁ 24 (Otka ) ....................................................................................................... 353 4|Strona
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
ROZDZIAŁ 25 (Nikita24) ................................................................................................. 361 ROZDZIAŁ 26 (Nikita24) ................................................................................................. 379 ROZDZIAŁ 27 (xxaniia16xx) ............................................................................................ 383 ROZDZIAŁ 28 (xxaniia16xx) ............................................................................................ 392 EPILOG (BloOondinaaa) .................................................................................................. 416 DROGI CZYTELNIKU (xxaniia16xx) ............................................................................. 430
5|Strona
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Dedykacja Ten skarb jest dedykowany bardzo drogiej czytelniczce, która zmieniła się w moją przyjaciółkę. Sian, dziękuję ci za to, że zawsze mnie wspierasz, wierzysz we mnie i nigdy nie pozwalasz mi na autokrytykę. Ale co ważniejsze, dziękuję ci, że zawsze jesteś sobą: słodka, miła i piękna, aż do głębi swojej duszy. Dedykuję ci Annę&Logana. Nota od autora Cześć wszystkim. Wiesz co jest świetne w byciu niezależnym autorem? Możesz naginać lekko zasady i robić coś pozostając wiernym sobie. Na przykład, dla moich własnych, osobistych powodów nie piszę wielką literą słów bóg, jezus i chrystus, jako przekleństwo oraz
w
odniesieniu do niego samego. To tylko wybór, który zrobiłam dla mojej relacji z Wielkim Facetem na górze. Chodzi o to, jak to ujmę. Proszę zauważ, że te słowa i inne podobieństwa można zobaczyć, jeśli nie edytujesz błędów. Mogę zapewnić cię, że mam bardzo wykwalifikowane oczy odpowiadające za moją edycję. Mój wydawca jest w trakcie uzyskiwania dyplomu oraz dwoje z moich korektorów już zdobyli swój tytuł magistra z anglistyki. Ponownie, to takie rzeczy sprawiają, że niesamowicie jest być niezależnym autorem. Więc usiądź i delektuj się historią, która składa się z: bezwarunkowej miłości, męstwa, odwagi i honoru. 6|Strona
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Przyjemnej lektury. Buziaki
PROLOG Anna Kiedy miałam czternaście lat zostałam porwana przez branżę handlującą żywym towarem, gdy byłam na szkolnej wycieczce
w
Tajlandii. To był najgorszy tydzień mojego życia. Straciłam najlepszą przyjaciółkę, Maddie i skradziono moją niewinność. Nie sądziłam, że wyjdę z tego żywa, ale dzięki Jaxsonowi Reidowi, którego uważam teraz za mojego starszego brata i dwóm innym dzielnym żołnierzom NAVY, przeżyłam. Trochę zniszczona, ale żywa. Nie byłam pewna czy kiedykolwiek będę w stanie przezwyciężyć to, co się ze mną stało, ale zrobiłam to i stałam się silniejsza. Chciałbym powiedzieć, że to dzięki drogiej grupowej terapii i wsparciu moich rodziców, choć wiem, że to pomogło, ale to rzeczywiście wszystko z powodu jednej osoby - Logana Knighta. Faceta, który był źle zrozumiany przez większość ludzi postrzegany
jako
niebezpieczny,
ale
zawsze
wiedziałam
i
lepiej.
Widziałam w nim to, co nikt inny nie widział, utworzyliśmy połączenie, takie, którego nawet rozłąka w czasie nie może zniszczyć. Na początku był moim zbawieniem, ale na końcu ja byłam jego odkupieniem. To jest nasza historia. 7|Strona
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
ROZDZIAŁ 1 Anna
Moje serce dudni w oczekiwaniu, kiedy jedziemy w górę windą na dziesiąte piętro eleganckiego hotelu. Ja w swojej balowej sukience i Logan w smokingu, coś co nie sądziłam, że kiedykolwiek na nim zobaczę, ale Panie, wygląda w nim dobrze. Chociaż on wygląda we wszystkim dobrze. Przysięgam, że to niemożliwe, aby ten koleś wyglądał inaczej jak idealnie. Nieważne czy nosi swoje luźne, wyblakłe jeansy, dopasowaną koszulkę, czy smoking, Logan jest uosobieniem dziewczęcej fantazji. Sposób, w jaki patrzą na niego inne dziewczyny, kiedy
jesteśmy
w
miejscu
publicznym,
tylko
to
potwierdza.
Przyzwyczaiłam się do tego, a tak bardzo jak tego nienawidzę, nie mogę ich za to obwiniać. Wydaje mi się, że nigdy tego nie zauważa i zawsze sprawia, że czuję się tak, jakbym była jedyną osobą znajdującą się z nim w pomieszczeniu. Wciąż jestem w szoku, że zabrał mnie na mój bal. Wiem, że nie przepada za takimi rzeczami, nie poszedł nawet na swój, ale zrobił to dla mnie. Dzięki temu to, co ma się dziś wydarzyć, będzie jeszcze bardziej wyjątkowe. Czekałam długo na tę chwilę, dwa lata, jeśli mam być dokładna, i chociaż zdecydowanie jestem zdenerwowana, jestem gotowa. Jestem gotowa, aby zakończył wymazywanie z mojej pamięci okropnych wspomnień, które zostały wyryte na moim ciele i duszy trzy lata temu. 8|Strona
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Dzwonek windy, która sygnalizuje nam, że dotarliśmy do celu, wyrywa mnie z moich myśli. Kiedy drzwi się otwierają, Logan spogląda na mnie z jednym ze swoich seksownych uśmieszków i podaje mi rękę. -
Chodź, maleńka.
Łapię jego dłoń z uśmiechem i podążam za nim, kiedy prowadzi nas do naszego pokoju. Gdy otwiera drzwi magnetyczną kartą
i
przytrzymuje je dla mnie, stawiam kilka kroków, a po chwili zatrzymuję się przez widok, który jest przede mną. Pokój jest ogromny, wygląda jak apartament z salonem i kominkiem. Światła są przyciemnione, świeczki zapalone i rozłożone po całym pokoju, powodując, że pomieszczenie jest delikatnie rozświetlone blaskiem. Pojedyncza żółta lilia leży po środku łóżka. Podchodząc do niej, podnoszę ją i unoszę pod nos z uśmiechem, uwielbiając to, że wybrał mój ulubiony kwiat. Na dźwięk zamykanych drzwi odwracam się i widzę, że obserwuje mnie ostrożnie, próbując ocenić moją reakcję. -
Kiedy, do diaska, znalazłeś na to wszystko czas? - pytam,
mój głos jest niski z emocji. -
Zrobiłem to w ciągu dnia. Pani z recepcji zapaliła świeczki
chwilę przed tym jak tu dotarliśmy. Kręcę głową, wciąż nie wierząc, że tak bardzo się kłopotał. -
Nie musiałeś robić tego wszystkiego.
9|Strona
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Wzrusza ramionami, zachowując się, jakby to było nic wielkiego, kiedy tak naprawdę to wielka sprawa. Chodzi mi tu nie tylko o pracę, którą w to włożył, ale także o pieniądze, coś czego wiem, że nie ma za dużo. Wszystkie pieniądze, które zarabia w warsztacie idą na pomoc w utrzymaniu jego mamy i siostry. -
Ale chciałem. Chcę się upewnić, że ta noc jest wszystkim na
co zasługujesz. Moje serce zamiera przez jego troskliwość. Z delikatnym uśmiechem ruszam w jego stronę. Jego wzrok porusza się po mnie z widocznym głodem, i jak zawsze, tylko poprzez spojrzenie, ciepło zaczyna rozprzestrzeniać się wewnątrz mnie. Kiedy do niego dochodzę, staję na palcach i owijam ramiona wokół jego szyi, gdyż nawet
w
szpilkach jest ode mnie wyższy. Obejmuje mnie mocno, przez co moje ciało spotyka się z jego twardym, jego erekcja naciska na mój brzuch. Gapię się w jego niebieskie oczy, które są piękne, ale zawsze czujne. -
To wszystko nie było potrzebne, ale dziękuję. Dziękuję za
pójście ze mną na bal i za wszystko inne. - Wskazuję na pokój. Z jednym ramieniem wciąż wokół mnie, unosi drugą rękę i łapie mnie za policzek. -
Zrobiłbym dla ciebie wszystko, Anno. Może nie jestem w
stanie dać ci wiele, ale dam ci wszystko co mam. To właśnie dlatego kocham go tak bardzo. Nigdy wcześniej nikt nie był dla mnie taki miły - nie w ten sposób. 10 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Jesteś wszystkim, czego potrzebuję. Tylko ty, a wtedy mam
wszystko. Zamiast odpowiedzieć słowami, łapie za moje loki i delikatnie odchyla mi głowę, zanim przysuwa swoje usta do moich. Tak jak zawsze, pierwszy dotyk jego ust jest elektryzujący i rozprzestrzenia się po całym moim ciele. Gdy jego język oblizuje moje usta, otwieram się na niego, a on nie marnuje czasu zanurzając się w nich. Jęczę i przytulam go mocno do siebie, kiedy pożera moje usta z desperacją. Bez zrywania kontaktu, podnosi mnie i zanosi do łóżka. Moje plecy spotykają chłodny, delikatny materac, kiedy ciężar Logana naciska na mnie. Dzięki wysokiemu rozcięciu w mojej sukience, jestem w stanie ugiąć nogę i owinąć ją wokół dolnej części jego pleców. Rozpaczliwy jęk wydobywa się z moich ust, kiedy jego erekcja uderza w miejsce, gdzie potrzebuję go najbardziej. Naciskam na niego z niecierpliwością, wydobywając z niego niski pomruk. Jego duże, szorstkie ręce gładzą moją nogę i wślizgują się pod moją sukienkę -
Ta sukienka doprowadzała mnie do pierdolonego szału
przez cały wieczór. - Jego usta wędrują do mojego gardła. Dłoń przesuwa się wokół pleców i czuję jak jego palec sięga do zamka, którego nie może znaleźć. - Anna, maleńka, jak do diabła, to się zdejmuje? Z chichotem, kieruję jego dłoń na mój bok, pod ramię, a on nie marnuje czasu, tylko rozsuwa zamek. Ponieważ moja sukienka jest bez 11 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
ramiączek i posiada wbudowany stanik, miękki materiał ześlizguje się bez problemu, natychmiast ukazując moje nagie piersi. Jęk wydobywa się z jego ust chwilę przed tym, jak pochyla się i bierze jeden z moich sutków do swoich gorących, mokrych ust.
Z
westchnieniem zginam się w łuk i wplatam ręce w jego włosy, trzymając go, podczas gdy zatracam się w rozkoszy, jaką daje mojemu ciału. Próbuję ściągnąć jego koszulę, moje dłonie są zdesperowane, aby poczuć jego gorącą, nagą skórę, ale moje wysiłki okazują się niemożliwe. - Logan, zdejmij to, chcę cię poczuć. Prostuje się, z kolanem pomiędzy moimi nogami i ściąga marynarkę, jego dzikie oczy nigdy nie opuszczają moich. -
Uwierz mi, Anno, poczujesz mnie dzisiaj, maleńka, całego
mnie. Moje serce dudni w klatce piersiowej przez jego obietnicę, strach i podekscytowanie biją się w moich żyłach. Proszę, Boże, nie pozwól mi tego zepsuć. Logan wyczuwa moją wewnętrzną prośbę i jego wyraz twarzy łagodnieje. Po zdjęciu koszuli i krawatu, kładzie się nade mną, jego twarde, gołe ciało jest jak okrywający mnie koc, przynosząc ciepło i bezpieczeństwo. Jedną z moich ulubionych rzeczy jest czucie naszych ciał przy sobie, skóra do skóry.
12 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Odsuwa kosmyk włosów z mojej twarzy, jego oczy oczekują odpowiedzi. - Mów do mnie, Anno. Co się dzieje w tej twojej ślicznej główce? Przełykam nerwowo ślinę, nie znosząc niszczyć tego momentu swoim niepokojem. -
Po prostu nie chcę tego zniszczyć. Tak bardzo cię pragnę, ale
boję się, że mój strach mnie obezwładni i nie będę w stanie z tego wyjść. Opiera czoło o moje, jego oczy błyszczą zrozumieniem. -
Jeśli nic z tego dzisiaj nie wyjdzie, pomiędzy nami nic się nie
zmieni. Wciąż możemy być blisko i sprawiać, że będziemy czuć się dobrze, prawda? Nigdzie się nie wybieram, maleńka, poczekam, nieważne jak długo. Z emocji zatyka mi gardło. Czekał na mnie już tak długo, był tak cierpliwy, gdy mógł mieć każdą dziewczynę, którą chciał. Jestem sfrustrowana, ponieważ bardzo chcę poczuć go wewnątrz mnie. Zaspokajał mnie w każdy możliwy sposób, jaki można sobie wyobrazić, pomagając mi pokonać większość moich obaw. To jest ostatnia przeszkoda, i odmawiam pozwolenia by mój strach powstrzymał mnie przed wzięciem tego, czego chciałam tak długo. –
Nie chcę dłużej czekać. Pragnę cię, chcę cię całego.
13 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
–
Masz mnie całego, Anno. Zawsze masz.
–
Wiem, ale - przerywam, wahając się z tym, co
zamierzam powiedzieć, – chcę obudzić się jutro i wiedzieć, że byłeś ostatnią osobą wewnątrz mnie. Nie on, już nie. - Nie muszę rozwijać, kim jest on, ponieważ oboje wiemy, że mówię o bezimiennym, obrzydliwym mężczyźnie, który ukradł moją niewinność. Czuję, jak mięśnie Logana napinają się pod moimi palcami
i
niebezpieczna wściekłość migocze w jego oczach, ale odpręża się szybko i kształtuje swoje rysy. To jest coś, co robi często - trzyma swój gniew z dala ode mnie. Widziałam, jak uwolnił swój temperament tylko raz wcześniej, gdy jakiś facet złapał mnie niestosownie na imprezie i mnie przestraszył. Logan stracił to, i nawet wtedy nie myślałam, że widziałam rozmiar tego, jak wściekły może się stać. Ale to mnie nie przeraża, czuję się przy nim bezpieczna. Zawsze czułam się z nim bezpiecznie. Sięgając w górę, dotykam jego warg, które są z dala tylko
o
oddech. – Chcę tego. Jego spojrzenie przeszukuje moje i oczywiście znajduje to, czego szuka, ponieważ kiwa głową. – Zatem pomogę ci przez to przejść. Rozmawialiśmy o tym wcześniej, Anno, to twoje piękne ciało jest tylko dla mojego dotyku. Ciepło zbiera się nisko w moim brzuszku na jego zaborcze słowa. – Tak - szepczę, – tylko ty. 14 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
–
Korekta: coro
Tak, zgadza się, kochanie, jesteś moja - potwierdza, zanim
podąża ustami w dół mojego gardła, pozostawiając ścieżkę gorąca za sobą. – Moja Anna. Uśmiecham się, i mój brzuch robi małego fikołka, jak zawsze gdy nazywa mnie swoją Anną. Z westchnieniem z przyjemności wplatam palce w jego potargane włosy, gdy przywraca z powrotem życie mojemu buzującemu ciału. Jego usta schodzą coraz niżej i niżej, aż dociera do krawędzi mojej miękkiej żółtej sukienki, która jest pomarszczona nisko przy talii. Kończy usuwać jedwabny materiał i pozwala mu opaść na podłogę,
pozostawiając
mnie
tylko
w
moich
dopasowanych
koronkowych majtkach. Jego twarz opada między moje nogi z jękiem i wdycha głęboko. Wiję się pod nim, gdy muska nosem wilgotną tkaninę, mijając kłębek nerwów, który domaga się jego uwagi. –
Chcesz mój język w swojej cipce, kochanie? - pyta, jego słowa
wibrują przy mnie. O Boże, uwielbiam, kiedy mówi w ten sposób do mnie. –
Tak - odpowiadam bez tchu. Kocham wszystkie brudne
rzeczy, które może zrobić swoimi ustami, tak samo jak uwielbiam zaspokajać go moimi. –
Dobrze, ponieważ również tego chcę. Zawsze chcę.
Moje zęby zatapiają się w dolnej wardze z oczekiwaniem, gdy zsuwa majtki z mojego ciała, pozostawiając mnie całkowicie nagą dla
15 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
jego widoku. Chłodne powietrze owiewa lekko moje rozgrzane ciało i sprawia, że dostaję gęsiej skórki na skórze. –
Jesteś tak cholernie piękna, Anno. - Jego słowa są szorstkie z
podniecenia i rozdrapują moje już zaostrzone zmysły. Wybierając dwa palce, przesuwa je przez moje mokre ciało, zanim wsuwa pierwszy, następnie drugi, głęboko we mnie. Sapię w odpowiedzi na tę wyśmienitą inwazję. – Taka mokra dla mnie - jęczy, po czym zaczyna okrążać moją łechtaczkę kciukiem. – Zrobimy cię miłą i gotową na mojego kutasa, kochanie. - Obniża twarz i bierze długie, spokojne liźnięcie mojej najintymniejszej części. Krzyczę z przyjemności, a moje plecy wyginają się na łóżku. Kładzie rękę na moim brzuchu i przytrzymuje moje biodra w miejscu, podczas gdy mnie pożera. Jego język porusza się ze zręczną precyzją, wiedząc dokładnie, gdzie lizać i ile nacisku użyć. Moje ręce zaciskają się na prześcieradłach, gdy doprowadza moje ciało do ekstazy, o której nie wiedziałam, że była możliwa do niego. Gdy jego palce przyśpieszają rytm, mój brzuch zaciska się ze zbliżającym się orgazmem i Logan wyczuwa to. – Daj mi to, Anno, pozwól mi poczuć tego smak, kochanie. - Wibracje jego erotycznych słów wysyłają mnie, bym rozbiła się na krawędzi. Ekstaza pędzi przez każde zakończenie nerwowe w moim ciele, gdy wznoszę się do miejsca, które jest czystą rozkoszą. Miejsca, gdzie nic innego oprócz przyjemności nie ma znaczenia. Przeciąga moje uwolnienie tak długo, jak to możliwe, nie przerywając, dopóki nie jestem całkowicie cicha i zaspokojona. 16 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Jak zawsze tak powoli płynę z powrotem w dół i próbuję powrócić do rzeczywistości. Logan całuje wnętrze mojego uda, zanim podąża ustami w górę, smakując i poszczypując każdy nagi cal mojej skóry, aż dociera do moich warg. Owijam ramiona wokół jego szyi i poddaję się jego pocałunkowi. Nasz smak połączony razem jest erotycznie piękny. Cofając się, spogląda na mnie z pytaniem. – Posuwamy się do przodu, czy trzymam cię w ramionach przez resztę nocy? Jak dla mnie obydwie rzeczy są dobre, Anno. Fakt, że daje mi wyjście, jeśli chcę tego, po tym jak przedostał się przez wszystkie te kłopoty, wysyła moje już emocjonalne serce w chaos. – Chcę, żebyś mnie trzymał. - Bez wahania kiwa głową, ale zanim może się poruszyć, zaciskam ramiona wokół jego szyi. – Po tym jak będziesz się ze mną kochał - dodaję z uśmiechem. Seksowny uśmieszek szarpie jego usta. – Podoba mi się ten plan, kochanie. To sposób zdecydowanie lepszy niż mój. Przerywa mój chichot krótkim pocałunkiem, po czym wstaje. Jego dzikie spojrzenie nigdy nie opuszcza mojego, kiedy kończy pozbywać się swoich ubrań. Moje oczy wędrują wzdłuż jego nagiego ciała i, jak zawsze, moje serce gubi rytm na jego piękno. Jego ciało jest naprawdę niczym perfekcja. Jego mięśnie są długie i szczupłe, ale tak wyraźnie zarysowane, że to wygląda, jakby został wykuty z kamienia. Wirujący czarny atrament znaczy podstawę jego lewego biodra, wzór barwi jego żebra, łopatki i w dół jego ramię. Większość ludzi jest onieśmielona jego
17 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
wyglądem, ale nie ja. Myślę, że wygląda potężnie, śmiertelnie
i
absolutnie pięknie, ale to dlatego, że wiem, jak wygląda wewnątrz. – Sprawiasz, że mój kutas jest taki twardy, gdy patrzysz na mnie w ten sposób. Moje oczy unoszą się ku jego i moja twarz rumieni się, gdy zostaję przyłapana na gapieniu się na niego. Ale rzucam mu pozbawiony wstydu uśmiech. – Nie mogę nic na to poradzić, że jesteś piękny. Chichoczę na jego burknięcie. Nienawidzi, gdy mówię mu, że jest piękny, ale właśnie taki jest, wewnątrz i na zewnątrz. Moje rozbawienie szybko znika i lęk zajmuje jego miejsce, gdy obserwuję, jak osłania erekcję prezerwatywą. Strach zaczyna pełznąć w górę mojego gardła, ale próbuję go odepchnąć. Nie pozwolę niczemu okraść mnie z tego momentu. Pomimo tego, że daję sobie mowę dopingującą, do czasu, gdy znajduje się na mnie, moje serce wali tak głośno, iż to jest wszystko, co słyszę. Logan patrzy na mnie, a jego oczy są intensywne. – Jeśli będziesz chciała się zatrzymać w dowolnym momencie, powiedz tylko słowo i się zatrzymamy. Rozumiesz? - Kiwam głową, trochę niepewnie. – Powiedz to, Anno. Powiedz mi, że rozumiesz? – Rozumiem. - Jego spojrzenie przeszukuje moje i mogę powiedzieć, że wciąż jest niepewny. – Nie zamierzam kłamać, jestem przerażona w tej chwili. Ale chcę tego. Chcę cię bardziej, niż cokolwiek innego. 18 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Jego wyraz twarzy mięknie, tuż zanim pochyla się i składa delikatny pocałunek na moim policzku. – Nie bój się, kochanie, mam cię. - Jego zapewnienie zwiększa wachlarz uczuć, szalejących we mnie. Chwytając erekcję, przesuwa ją przez moje mokre ciepło, smarując ją moim pobudzeniem. Zasysam ostry oddech, gdy jej czubek wchodzi we mnie. Krew pędzi w moich uszach i mroczne wspomnienia z przeszłości próbują mnie opanować. To jest tak silne, iż przysięgam, że mogę poczuć dewastację i śmierć z każdej komórki mojego ciała. Milknę i mocno zaciskam oczy, próbując odeprzeć panikę. –
Anno, spójrz na mnie! - Otwieram oczy na ostre polecenie
Logana. – Zostań ze mną, kochanie. Spójrz mi w oczy. Spójrz, kto jest wewnątrz ciebie. - Patrzę na niego, jego twarz jest niewyraźna od niewylanych łez. Nieruchomieje w połowie drogi do mojego wnętrza. – Czy chcesz, żebym przestał? Moja panika potęguje na tę myśl. – Nie! Nie chcę, żebyś przestał. Ja tylko... - Kręcę głową, nie wiedząc, czego potrzebuję. –
Cii. - Delikatnie sunie nosem po moim policzku, przysuwając
usta do mojego ucha. – Kocham cię, Anno. Okazuje się, że to było dokładnie to, co potrzebowałam usłyszeć. Ucieka mi szloch i owijam ramiona mocno wokół niego. – Ja też cię kocham. Tak bardzo. –
Poczuć mnie, kochanie. - Wsuwa się dalej, rozciągając mnie
bardziej, niż myślałam, że to możliwe. – Poczuj, jak bardzo cię kocham. 19 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Jego spokojny baryton i miłe słowa sprawiają, że się relaksuję i część mojej paniki słabnie. – Zuch dziewczyna. Wpuść mnie, Anno. Pozwól mi kochać cię w sposób, na jaki zasługujesz. - Kiedy jest cały w środku, nieruchomieje i daje mi czas na dostosowanie się. – Wszystko
w
porządku? - pyta cicho. Myślę o jego pytaniu przez chwilę. Moje serce wciąż bije nierówno, ale nie ma strachu albo intensywności za tym, jak było wcześniej. – Tak. Pochylając się, składa delikatny pocałunek na moim czole. – Dobrze, zostań ze mną, kochanie. - Zaczyna wbijać się we mnie, jego uderzenia są powolne i ostrożne. Jego ciepłe spojrzenie trzyma mnie w niewoli, nie pozwalając mi odwrócić wzroku, nawet gdybym chciała. Całkowicie odpuszczam i rozkoszuję się całym Loganem. Jego zapach, jego smak, sposób, w jaki jego twarde ciało napina się pod moimi rękami, gdy porusza się we mnie z doskonałością. Ale przede wszystkim, gubię się w sposobie, w jaki patrzy na mnie - jakbym była jego całym światem. Wszelkie
obawy,
które
wciąż
unosiły
się
w
mrocznych
wspomnieniach natychmiast znikają, ponieważ to jest tak inne. Nie ma nic przerażającego czy bolesnego w tym, to jest niewiarygodnie piękne. Szeroki uśmiech opanowuje moją twarz, gdy zdaję sobie sprawę, że w końcu robię jedną rzecz, którą chciałam zrobić przez tak długi czas, ale bałam się, że nigdy nie będę w stanie. – Robimy to. Robię to - wyrażam swoje myśli. Nie przerywając rytmu, Logan pochyla się i opiera czoło na moim. 20 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
– Tak, kochanie, robimy i to jest doskonałe. Ty jesteś doskonała. Mój uśmiech poszerza się, i wkrótce nic innego nie ma znaczenia, oprócz naszej dwójki i sposobu, w jaki on sprawia, że tak się czuję. Zapamiętuję każdy szczegół, jaki mogę, wykuwając je w mojej pamięci. Od sposóbu w jaki nasza skóra zlepia się od potu, do tego jak nasze ciała doskonale się łączą, jakby były stworzone dla siebie. Zawijam nogę na dolną część jego pleców, wprowadzając go głębiej i szybko zdaję sobie sprawę, że wciąż mam na sobie buty. Jęczy, gdy moja szpilka wbija się w niego. – Jezu, Anna, chcę by trwało to wiecznie, ale czuć cię jest zbyt cholernie dobrze. Widzę, że się powstrzymuje. Owijając rękę wokół jego szyi, przyciągam go do swoich ust i liżę jego dolną wargę, zanim wciągam ją między zęby. To jest coś, co wiem, że doprowadza go do szaleństwa. – Odpuść, Logan - szepczę, zanim przygryzam miękkie ciało. Z warknięciem to jest dokładnie to, co robi. Jego tempo wzrasta, ale wciąż pozostaje delikatny, następnie po jeszcze kilku pchnięciach nieruchomieje głęboko we mnie i chowa twarz w mojej szyi. Obejmuję go i napawam się intymnością naszych serc, bijących razem jako jedno. W
środku pięknej ciszy zdaję sobie sprawę, że razem,
uzdrowiliśmy moją duszę. Że te mroczne wspomnienia z tak dawno temu, nie mają już żadnej kontroli nade mną.
21 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Jutro obudzę się i będę wiedzieć, że ostatnią osobą, która była wewnątrz mnie była ta, którą kocham. Facet, którego dotyk przynosi mi spokój i przyjemność, a nie przerażenie i wstyd. Gorące łzy zaczynają płynąć po moich policzkach i moje ciało rozpada się z cichym szlochem. Logan napina się, ale nie nawiązuje do tego. Po prostu trzyma mnie mocno i pozwala uwolnić to, co muszę, coś co robił wiele razy w ciągu minionych dwóch lat. Przysięgam, że czasami, gdyby nie było go wtedy, rozpadłabym się na kawałki. –
Przysięgam, że nikt nigdy nie skrzywdzi cię ponownie,
Anno. Zabiłbym każdego, kto spróbuje. Kiwam głową, wiedząc, że mówi serio. To była obietnica, którą składał mi od początku, i coś, co zawsze sprawiało, że czułam się bezpiecznie. Nigdy nie zapomnę dnia, kiedy go spotkałam. To było sześć miesięcy po tym, jak wróciłam do domu ze szpitala w Niemczech. Przeszłam przez długą terapię grupową, i strasznie tęskniłam za Jaxsonem, ponieważ był jedyną osobą, z którą czułam się bezpiecznie. Kocham moich rodziców i byłam taka szczęśliwa, że będę z powrotem z nimi, ale nawet oni nie sprawiali, że czułam się bezpiecznie. Bałam się wszystkiego i wszystkich. W
pierwszym dniu z powrotem w szkole, tłumy i
współczujące spojrzenia, które otrzymałam, to było zbyt dużo, więc uciekłam. Biegłam szybciej i mocniej, niż kiedykolwiek wcześniej. Nie zatrzymałam się, do czasu aż ogień palił moje płuca, 22 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
a moje nogi osłabły. Skończyłam w ustronnym parku, który był opuszczony, a przynajmniej tak myślałam. Siedziałam pod drzewem, wypłakując moją frustrację i rozpacz, kiedy spojrzałam w górę i zobaczyłam Logana po raz pierwszy. Opierał
się o swój motocykl, paląc papierosa, coś, co cieszę się, że już
nie robi. Byłam zakłopotana, że rozpadłam się na kawałki przed kimś, kiedy myślałam, że jestem sama. Nasze spojrzenia złączyły się, gdy obserwował mnie przez kilka dręczących minut, rozwaga była widoczna na jego twarzy. Nie wiedział czy zostać, czy odejść. Kto mógł go winić? Nie radziłam sobie. Na szczęście skończył wybierając to drugie. Moje serce tkwiło w gardle, gdy się zbliżył, ale nie ze strachu - chociaż nie jestem pewna, co to było w tym czasie. Usiadł obok mnie, ale nie za blisko, jakby wyczuł, że potrzebuję przestrzeni. Przez pierwszych kilka minut nie mówił, po prostu siedzieliśmy w ciszy, ale coś w jego obecności było pocieszające. Może to był fakt, że emanował śmiercionośną pewnością siebie, coś w tym czasie, co przypomniało mi Jaxsona. Cokolwiek to było, to sprawiło, że czułam się bezpiecznie. Byłam tą, która przerwała milczenie jako pierwsza i skończyliśmy, rozmawiając przez kilka godzin. Nie o czymś w szczególności, ale to były rzeczy życia codziennego, co sprawiło, że czułam się normalnie po raz pierwszy od wielu miesięcy. Tam uformowało się połączenie, coś, czego rozpaczliwie potrzebowałam. Nie wiem, co czyniło Logana tak 23 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
innym, może to były jego pełne rezerwy niebieskie oczy, które pokazały mi, że miał swoje własne demony. Skończyliśmy, spotykając się dokładnie w tym samym miejscu prawie codziennie i nie trwało to długo, zanim bez wątpienia wiedziałam, że mieliśmy się spotkać, ponieważ razem nasze rozbite kawałki tworzyły całość. Razem, tworzyliśmy jedność. –
Dziękuję - szepczę w jego ramię, nie tylko dziękując mu za
danie mi tej chwili, ale za oddanie mi mojego życia. Za złożenie moich rozbitych kawałków. Opiera czoło na moim. – To ja powinienem dziękować tobie, Anno, nie na odwrót. Jesteś idealna i piękna i z jakiegoś powodu pozwalasz mi cię mieć. Sięgam i rękoma obejmuję jego twarz. – Zawsze będziesz mnie miał. –
Dobrze, ponieważ chociaż nie zasługuję na ciebie, nigdy nie
pozwolę ci odejść. - Nienawidzę, kiedy tak mówi, przede wszystkim dlatego, że naprawdę w to wierzy. Zanim mogę mu powiedzieć, jak bardzo się myli, pochyla się i całuje mnie. – Chodź, kochanie, weźmy prysznic przed snem. Natychmiast brakuje mi naszego połączenia, gdy wysuwa się ze mnie, ale jest ono zastąpione ciepłem, gdy podnosi mnie i niesie pod prysznic. Razem wchodzimy pod gorący natrysk i Logan mnie myje.
24 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Każdy dotyk i ruch są tak delikatne, jakby moje ciało było ze szkła. Chociaż nie jest to konieczne, to jednak sprawia, że czuję się umiłowana. Kiedy wczołgujemy się z powrotem do łóżka, Logan przyciąga mnie do siebie. Płomienie z kominka utrzymują pokój w łagodnym blasku i migoczą na jego silnej twarzy. Nie mogę powstrzymać uśmiechu. –
Dlaczego się uśmiechasz? - pyta, unosząc wargi.
Owijam ramiona wokół jego szyi, przybliżając się do niego. – Ponieważ sprawiasz, że jestem szczęśliwa - mówię mu szczerze
i
muskam ustami jego. – I dlatego, że obudzę się w twoich ramionach.
Do tej pory nigdy nie obudziłam się w jego ramionach, ponieważ mój ojciec miałby napad furii. Logan często zakrada się do mojego pokoju wieczorem i trzyma mnie w ramionach, dopóki nie zasnę. Zostaje do wczesnych godzin porannych, po czym wychodzi, zanim budzą się moi rodzice. Zaczął to robić, gdy pierwszy raz się spotkaliśmy, ponieważ ciągle nękały mnie ataki paniki, które były wywołane przez koszmary. Tylko jego ramiona pomagały mi przebić się przez terror i nie zajęło długo, zanim przestały nawiedzać mnie koszmary. Tak długo jak był ze mną, czułam się bezpiecznie. –
Znalazłem w mieście mieszkanie, które jest blisko pracy -
wypala, włamując się do moich myśli. 25 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
–
Korekta: coro
Tak? - Kiwa głową. – Ale co z twoją mamą i siostrą? - pytam
ostrożnie. To jest terytorium, na którym zawsze jestem ostrożna. Siostra Logana jest tylko o dwa lata młodsza od mnie i chodzi do innej szkoły niż ja. Przez te wszystkie lata, gdy byliśmy razem, spotkałam jego mamę i siostrę tylko kilka razy. Nie lubi zabierać mnie do swojego domu; on trzyma tę część siebie z dala ode mnie. Na początku to, ale myślę, że to dlatego, że nie chce bym widziała, jakim bałaganem jest jego mama. Jego tata odszedł od nich, gdy Logan był mały. Nie wiem, co się zdarzyło, ponieważ ten temat był zawsze zakazany. Ale jego siostra, Janey, powiedziała mi kiedyś, że nie był dobry dla żadnego z nich, szczególnie dla Logana. Powiedziała, że błogosławieństwem było to, iż odszedł. Jedynie ich matka jest innego zdania, co jest powodem, dlaczego jest wrakiem. Zapija swoje problemy i nie radzi sobie, więc to pozostawia całą odpowiedzialność opiekowania się nimi na barkach Logana. –
Z podwyżką, którą właśnie dostałem, będę w stanie
utrzymać również miejsce mojej mamy, i nie będę tak daleko od nich, jeśli będą mnie potrzebowały. To jest coś, o co nie powinien musieć się martwić. To mnie dręczy, ponieważ zasługuje na to by iść do college’u i dążyć do tego, co tak naprawdę chce robić. Nie mam wątpliwości, że lubi pracować w garażu i jest w tym dobry, ale jestem pewna, iż nie jest to jego marzeniem. Rozumiem jednak, dlaczego robi to wszystko, i to tylko sprawia, że kocham go bardziej, bo to dowodzi, jak honorowy jest. 26 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
–
Korekta: coro
No cóż, mogę również pomóc za to płacić.
Kręci głową, szybko odrzucając mój pomysł, jak zawsze robi, za każdym razem kiedy oferuję pomoc w płaceniu za coś. To doprowadza mnie do szaleństwa. –
Nie krzyw się, Anno, inaczej twoja twarz taka pozostanie. -
Patrzę na niego gniewnie, co uważa za zabawne. Chichocząc, przerzuca mnie na plecy, unosząc się nade mną. – Nie bądź zła, kochanie. - Całuje mnie w usta, ale nie odwzajemniam tego, chociaż naprawdę chcę. – Posłuchaj, doceniam to, że chcesz pomóc, ale nie potrzebuję tego. – część.
Nie chodzi o pomaganie tobie, chodzi o płacenie za moją
Chyba że planujesz nie zapraszać mnie do siebie? - pytam, unosząc brwi. Warczy. – Jak tylko skończysz szkołę i wyprowadzisz się spod dachu twoich rodziców, twój tyłek jest mój, kochanie, i będziesz w moim łóżku każdej nocy. Myśl o budzeniu się w jego ramionach każdego ranka brzmi jak czyste niebo. – Widzisz, zatem będę musiała płacić za swoją część. –
Nie musisz. Zajmę się tym.
–
Nie musisz zawsze dbać o wszystko sam, Logan.
–
Zawsze będę opiekować się tobą, Anna, czy ci się to podoba,
czy nie. - Mięknę na szczerość jego tonu. Chcę powiedzieć, że będę dbała
27 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
o niego również, ale wiem, że nie doceni tego. Pochylając się, muska ustami moje. – Powiedz mi, że mnie kochasz. Chociaż wciąż jestem zła, postanawiam, że to jest spór na później i pozwalam sobie roztopić się pod nim. – Kocham cię... przez większość czasu – droczę się. Z seksownym uśmieszkiem składa głośno cmokający pocałunek na moich ustach. – Idź spać, zanim skończę robiąc ci rzeczy, których wiem, że nie możesz przyjąć w tej chwili. - Przekręca się na bok, upewniając się, że zabierze mnie równo z sobą. Obejmuję go, trzymając go blisko siebie. Moje oczy stają się ciężkie, ale walczę ze snem. – Nie chcę, żeby dzisiejszy dzień się skończył przyznaję cicho. Jego ciepłe wargi dotykają mojego ramienia. – Niedługo będziemy mieć więcej nocy takich jak ta, Anna. Obiecuję. Niewystarczająco szybko. Zamiast to wyrazić, chwytam go za rękę i całuję jego dłoń. – Kocham cię. Jeszcze raz dziękuję za dzisiejszy wieczór. –
Ja też cię kocham. - Jego odpowiedź odbija się echem w
mojej głowie i ciepłe zadowolenie osadza na mnie, tuż zanim odpływam w głęboki sen. Niefortunnie,
zbyt
szybko,
przenikliwy
dzwonek
telefonu
komórkowego przerywa mój spokojny sen. Jęczę na niepożądane 28 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
zakłócenie i otwieram zapuchnięte oczy by zobaczyć, że jest druga w nocy. Logan przewraca się w półśnie i po omacku szuka swojego telefonu, który jest na stoliku nocnym. – Tak - odpowiada, jego głęboki głos jest chropowaty od snu. Czuję jak się napina i w pełni budzę się na dźwięk histerycznego głosu, pochodzącego z drugiego końca linii. –
Janey? Co się stało? - Siadam i patrzę na niego. – Co
masz, kurwa, na myśli mówiąc, że on jest tam? - Wyskakuje z łóżka i zaczyna się ubierać. Szybko idę za przykładem, moje serce jest w moim gardle na szlochający dźwięk głosu jego siostry. – Jestem w drodze. Idź do swojego pokoju i zablokuj drzwi, będę tam wkrótce. –
Logan, co jest? - pytam, gdy rozłącza się.
–
Pieprzony Robert!
–
Były twojej mamy? - Kiwa głową w potwierdzeniu. –
Myślałam, że rozstali się? –
Ja też. - Siada i zaczyna zakładać buty. – Słuchaj, czy to
będzie
w porządku, jeśli pożyczę twój samochód? Nie
powinienem być długo. –
Oczywiście.
–
Dzięki.
–
Jadę z tobą - dodaję, gdy kończę zapiąć moją sukienkę. 29 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Jego głowa podskakuje i patrzy na mnie po raz pierwszy od czasu telefonu. – Nie! Zostajesz tutaj. Kręcę głową. – Zapomnij o tym. –
Anna, nie jedziesz.
Patrzymy gniewnie na siebie, powietrze staje się gęste od napięcia. Szybko zdaję sobie sprawę, że to nie zaprowadzi nas nigdzie, więc próbuję innej taktyki. – Logan, proszę pozwól mi jechać. Nie chcę zostać tu sama, oszaleję, martwiąc się, czy wszystko z tobą w porządku. Jego wyraz twarzy łagodnieje, tuż zanim podchodzi i przyciąga mnie do siebie. – Nic mi nie będzie, kochanie, mogę sobie z nim poradzić. Nie mam wątpliwości, że może, ale nie chcę by radził sobie z tym sam. Nie chcę by ciągle mnie nie wpuszczał. – Proszę - błagam cicho, próbując jeszcze raz. – Pozwól mi być tam dla ciebie. Patrzy na mnie, walka toczy się w jego ciemnoniebieskich oczach, i widzę moment, gdy ustępuje. – Cholera! - Przesuwa rękę przez włosy w frustracji. – Dobrze, chodźmy. Czuję małe poczucie zwycięstwa, że w końcu pozwala mi być tam dla niego. Jednak mój tryumf jest krótkotrwały, gdy zatrzymujemy się przy jego domu dziesięć minut później. Nawet z wnętrza samochodu można usłyszeć chaos, eksplodujący z małego zniszczonego domu. Moje
30 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
serce zatrzymuje się na dźwięk tłuczonego szkła i desperackiego krzyku, który następuje po tym. – Zostań tu! - rozkazuje Logan, tuż zanim wypada z samochodu, nawet nie zadając sobie trudu by wyłączyć silnik. Nie stosuję się do żądania. Wyrywam kluczyki ze stacyjki i biegnę za nim. Wchodzę przez drzwi, tuż za nim i mój żołądek opada, gdy widzę mamę Logana na podłodze w salonie, ledwie przytomną, jej twarz jest zakrwawionym, opuchniętym bałaganem. O Boże. Logan zaczyna iść w jej stronę, ale jego uwagę szybko przyciąga krzyk jego siostry, dochodzący z głębi korytarza. – Janey? - Zmienia kierunek i biegnie do jej pokoju. Pędzę do jego mamy i upadam przy niej. Chwytając ją za rękę, próbuję oferować jej pocieszenie, podczas gdy utrzymuję wzrok na Loganie. Szarpie się z klamką, ale drzwi są zablokowane, krzyki jego siostry stają się coraz bardziej rozpaczliwe. Cofając się, wyważa drzwi, a widok, jaki napotykamy sprawia, że żółć podchodzi mi do gardła. Mężczyzna, który zakładam jest Robertem, jest na Janey, uderzając ją w twarz. –
Ty skurwysynie! - Furia Logana jest tak głośna, że odbija się
od ścian. Czas zdaje się zwalniać, gdy Logan zrywa Roberta z Janey
i
zaczyna uderzać go niejednokrotnie. Cios za ciosem obserwuję 31 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
sparaliżowana, jak mężczyzna, którego kocham staje się kimś innym, kimś, kogo nigdy wcześniej nie widziałam. –
Logan, przestań! - Spanikowany apel, który pochodzi ode
mnie, brzmi odlegle nawet dla moich własnych uszu. Nie przestaje, a ja staję zamrożona, niezdolna by się ruszyć. Ostatni cios, który wymierza, posyła Roberta na komodę. Rozbrzmiewa szokujące pęknięcie z miejsca, gdzie jego głowa uderza o ostrą krawędź, tuż zanim osuwa się na podłogę, nieprzytomny. Logan stoi zakorzeniony w miejscu i patrzy na niego z góry, jego pierś faluje z wściekłości. Janey pełznie w poprzek łóżka i rzuca się na niego. Opiera rękę o ścianę by ich podeprzeć i trzyma swoją siostrę, gdy szlocha w jego pierś. W końcu jego oczy odnajdują moje, i zasysam ostry wdech na jego udręczony wyraz twarzy. Z oddali rejestruję głos szybko zbliżających się syren. Nasze spojrzenia przytrzymują się, a strach pędzi przeze mnie. Mam nieodparte pragnienie by złapać Logana i uciec, wiedząc, że sprawy właśnie mają się pogorszyć. I miałam rację, pogorszyły się. Stały się dużo, dużo gorsze.
32 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
ROZDZIAŁ 2 Anna Trzy tygodnie później Po
pozostawieniu
wszystkim
swoich
rzeczy
i
bardzo
niekomfortowym przeszukaniu przez kobietę, która wygląda jakby mogła zjeść mnie na śniadanie, podążam za strażnikiem, który prowadzi mnie do sali odwiedzin. Żółte ściany i zapach płynów dezynfekujących powodują, że w brzuchu przewraca mi się bardziej niż do tej pory. -
Możesz nawiązać kontakt fizyczny, ale twoje ręce muszą być
cały czas widoczne. Jeśli się przytulacie, to nie dłużej niż dziesięć sekund. Całowanie jest dozwolone, ale też musi być krótkie i bez otwierania ust. Słucham strażnika, który wyjaśnia zasady, a serce boli mnie z powodu tylu ograniczeń podczas widzenia z Loganem. Zatrzymuje się i ogląda się na mnie, wyraźnie czekając na odpowiedź. -
Rozumiem - odpowiadam cicho.
Obserwuje mnie z nieczytelną miną i ponownie rusza. -
Więc skąd znasz szeryfa McKaya? 33 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Czekałam na to pytanie. Gdyby nie Cooper, nie dostałabym się tutaj, aby zobaczyć się z Loganem, a przynajmniej nie tak szybko. Formularze musiały zostać wypełnione i złożone, zanim dałabym radę, ponieważ nie miałam na to czasu. -
Jest dobrym przyjacielem mojego brata - odpowiadam,
wyjaśniając to w prosty sposób, zamiast się rozwodzić . Jaxson i mój ojciec byli nieugięci, żebym tutaj nie przychodziła, ale nie obchodzi mnie to. Muszę zobaczyć Logana. Muszę się upewnić, że wszystko z nim w porządku. Nie widziałam się z nim od nocy, której go aresztowali i przewieźli do aresztu. Jak tylko Robert Moss zmarł i zdałam sobie sprawę, w jak wielkich kłopotach był Logan, błagałam tatę, by zatrudnił najlepszego prawnika, jakiego uda mu się znaleźć. Najpierw nie wykazywał chęci pomocy, ale kiedy zdał sobie sprawę, jak bardzo zagrażało to naszym relacjom, wreszcie się zgodził. Przynajmniej tak myślę. Nie miałam wieści od Franka Davenporta, prawnika, którego wynajął tata. Dlatego też biorę sprawy w swoje ręce. Kiedy docieramy do sali odwiedzin, brzęczenie wyrywa mnie z zamyślenia. Biorę głęboki wdech i staram się wziąć w garść, wiedząc, że Logan potrzebuje, abym była w tej chwili silna. Wielkie, podwójne drzwi otwierają się na duży pokój ze stołami i krzesłami. Kilku więźniów z najbliższymi zajmuje niektóre z nich. Szybko szukam Logana wzrokiem i zauważam go w najdalszym rogu. Siedzi przy stole ze spuszczoną głową i skutymi rękoma przed sobą. 34 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Knight, twój gość jest tutaj - wydziera się strażnik. Logan
podrywa głowę, a serce zaciska mi się boleśnie, kiedy widzę, że ma podbite oko. Nasze spojrzenia spotykają się, a jego mina zmienia się w niedowierzającą. -
Anna? - Wystrzela z krzesła. - Co ty tutaj robisz?
Nie marnuję czasu i pędzę do niego, a odpowiedź zamiera mi w gardle. Podnosi skute ręce nad głowę, oczekując uścisku, a ja nie powstrzymuję się. Rzucam się na niego, a on przyciąga mnie blisko. Jego usta szybko znajdują moje i niszczą moje kruche opanowanie. Szloch wyrywa się na powierzchnię i eksploduje przy jego wargach. -
Ciii, nie płacz. Proszę, nie płacz, Anno.
-
Powiedz mi, że wszystko z tobą okej.
-
Wszystko w porządku.
Przypominając sobie o zasadach i nie chcąc narobić nam kłopotów, cofam się, ale wyciągam rękę i obejmuję jego policzek. Kciukiem śledzę skórę pod jego napuchniętym okiem. -
Nie wyglądasz tak - komentuję ze smutkiem. Nie chodzi
tylko o siniaka. Wygląda na wyczerpanego, złego, a przede wszystkim pokonanego. - Co się stało? Kto cię zranił? Coś miga w jego oczach. Coś twardego i nagle jest tak, jakby coś się w nim wyłączyło. Cofa się od dotyku i zamyka przede mną.
35 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Nie powinno cię tutaj być.
Gapię się na niego, starając się nie dopuścić, by jego słowa kąsały. -
Jak możesz tak mówić? Zabijało mnie to, że nie wiedziałam,
czy wszystko z tobą w porządku. -
Wszystko ze mną w porządku.
Na pewno nie jest okej, ale na razie odpuszczam i kiwam głową. -
Więc co stało się z prawnikiem, którego wysłał mój ojciec?
Jaki ma plan? Poruszył się nieznacznie i odchrząknął. -
Żadnego, bo nie wykorzystam go.
-
Co masz na myśli?
-
Słuchaj, Anno, doceniam to, co próbujesz zrobić, ale nie
przyjmę pomocy twojego ojca, zwłaszcza nie jego pieniędzy. -
Co? Nie mów tak, oczywiście, że przyjmiesz. - Kręci głową,
ale nie dopuszczam go do słowa. - Tak, przyjmiesz! - mówię ostro, nie starając się ukrywać irytacji ani chwili dłużej. - To nie jest czas na twoją bzdurną dumę w sprawie przyjęcia pomocy, Logan. Jesteś w poważnych tarapatach i... -
Kurwa, myślisz, że tego nie wiem? - Wzdrygam się na jego
bezczelność, a w pokoju zapada martwa cisza. Wypuszcza ciężki oddech i pociera twarz w frustracji skutymi rękoma. Znowu zauważam, na jak 36 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
zmęczonego wygląda. - Słuchaj, przepraszam, to nie wyszło dobrze. Nie potrzebuję prawnika, ponieważ już zaoferowano mi ugodę i zamierzam ją przyjąć. -
Ugodę?
Pokiwał głową. -
Nieumyślne spowodowanie śmierci.
Nie mam pojęcia, co to jest, ale wcale nie brzmi dobrze. -
Co to pociąga za sobą? Prace społeczne? Nie będzie miało
wpływu na twoją pracę? -
To nie są prace społeczne.
Czekam, aż wyjaśni, ale milczy. -
Cóż, więc co to jest? - Przewraca mi się w brzuchu na widok
rezygnacji w jego oczach i szybko zdaję sobie sprawę, że nie spodoba mi się to, co usłyszę. -
Sześć lat.
-
W więzieniu? - wybucham, a wszyscy się odwracają. Nie
odpowiada, ale nie musi. Kręcę głową, natychmiast odrzucając tę myśl. Nie, nie możesz tego zrobić. Wyciągniemy cię z tego bez pozbawienia wolności. -
Skąd to, kurwa, wiesz? 37 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Ponieważ
Korekta: coro
prawnik
mojego
taty
jest
najlepszy.
Nie
zatrudniłby go, gdyby było inaczej. -
Masz pojęcie, ile kosztuje to gówno, Anno? Biorę to, by nie
dostać dożywocia. -
Kto przejmuje się pieniędzmi! Jesteś skłonny przyznać się do
przestępstwa, którego nie popełniłeś. Nie rozumiem, dlaczego miałbyś to zrobić. -
Ponieważ to zrobiłem. Kurwa, zabiłem faceta, niezależnie czy
tego chciałem, czy nie. A to jest lepsze niż zarzut morderstwa. -
To była samoobrona. Uratowałeś życie swojej siostry.
Kręci głową. -
To nie ma znaczenia.
-
Oczywiście, że ma. Proszę, nie rób tego. - Ciepłe łzy
zaczynają spływać mi po policzkach. - Nie mogę... nie mogę... - Tracę oddech i czuję, że wpadam w histerię. -
Kurwa! - Przyciąga mnie do siebie, ale tym razem jego
ramiona nie dają mi pocieszenia. - Wszystko będzie dobrze, obiecuję. Mam szczęście, że zaoferowano mi to i muszę się zgodzić. Tak będzie najlepiej, zaufaj mi. -
Nie, nie mogę tego zaakceptować. Proszę, przyjmij pomoc
mojego ojca, Logan. Nie przetrwam sześciu lat bez widywania ciebie. 38 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Sztywnieje, jego ciało zmienia się w kamień i przysięgam, że w pomieszczeniu spadła temperatura. Podnoszę na niego wzrok, a on mnie puszcza. -
Nie chcę, żebyś to robiła. Ja - przerywa i widać, jak przełyka -
nie możesz tutaj wrócić. -
O czym ty mówisz, do cholery? Oczywiście, że wrócę.
-
Posłuchaj! - warczy przyciszonym głosem. - Nie możesz. Nie
wiem, gdzie zostanę przeniesiony, ale to nie ma znaczenia, Anno. Musisz ruszyć dalej i kontynuować swoją przyszłość. Nie możesz... -
Ty jesteś moją przyszłością! - wołam.
Zaciska zęby tak mocno, że zaskakuje mnie, iż jego szczęka nie pęka. -
Nie mogę być. Już nie. - Kręcę głową, nie wierząc, że to się
dzieje. Nie może tak do mnie mówić w tej chwili. - Nie, nie zrobię tego. Nie obchodzi mnie, co mówisz, nie zostawię cię. Nigdy! Wypuszcza pokonany oddech, następnie cofa się i całuje mnie mocno w czoło. Ten pocałunek ściska moją klatkę piersiową z lodowatą grozą, ponieważ jest ostateczny, jakby to był ostatnim, który od niego dostanę. -
Bądź szczęśliwa, Anno. - Odwraca się, ale zdążam zauważyć,
że oczy ma wypełnione niewylanymi łzami.
39 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Zamazanym wzrokiem obserwuję, jak idzie w stronę stalowych drzwi i wali w nie. Dźwięk brzęczyka wyrywa mnie wreszcie z transu. -
Nie, Logan, przestań! - Nie zatrzymuje się, kontynuuje
przechodzenie przez próg. Biegnę za nim, ale drzwi zamykają się, zanim go doganiam. - Nie zostawię cię! Słyszysz? - krzyczę i walę w zimną stal. - Nie zrezygnuję z ciebie. Zamierzam wyciągnąć cię stąd, niezależnie czy tego chcesz! - Czekam, modląc się, żeby wrócił, ale nie robi tego. Opuszczam czoło na drzwi ze szlochem, a moje serce pęcznieje tak boleśnie, że nie mogę oddychać. Strażnik z drugiego końca pokoju podchodzi i odciąga mnie. Ma litość w oczach. Pozwalam mu się wyprowadzić. Całą drogę powrotną korytarzem przemierzam w mgle bólu i złamanego serca. Czuję się, jakby to był okropny koszmar, z którego nie mogę się obudzić. -
Twój chłopak robi właściwą rzecz - mówi strażnik,
przerywając mi pełne tortury myśli. - To nie jest miejsce dla młodej dziewczyny. Kręcę głową, bo nie chcę słuchać. Miałam na myśli to, co powiedziałam... nie zrezygnuję z niego. Niestety, nie dał mi wyboru. Wracałam w każdy weekend przez dwa miesiące, ale za każdym razem Logan odmawiał widzenia się ze mną. Ostatnim razem, gdy się pokazałam, dowiedziałam się, że został przeniesiony gdzieś indziej. Nie podali mi informacji gdzie, ale i tak wiedziałam, że to nie miało znaczenia, ponieważ nie zobaczyłby się ze mną. 40 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Tamtego dnia zostałam złamana, moje załatane serce rozbiło się jeszcze raz, ale tym razem wiedziałam, że nie zostanie naprawione... nie bez
Logana.
41 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
ROZDZIAŁ 3 Logan Cztery lata później Idę za strażnikiem słabo oświetlonym korytarzem, zastanawiając się, kto może być tutaj, chcąc się ze mną zobaczyć. Nie rozumiem odwiedzających. Nie zawsze. Kiedy skręcamy do sektora prywatnego, który nie znajduje się nigdzie w pobliżu sali odwiedzin, szybko zdaję sobie sprawę, że to nie będzie żadna zwykła wizyta. -
Gdzie, do cholery, idziemy? – pytam Clema, jednego z
niewielu strażników, do którego nic nie mam w tej zasranej dziurze. -
Nie wiem, co się dzieje, ale masz tutaj jakieś szychy
w
garniturach, które chcą się z tobą zobaczyć. Co do cholery? Od razu myślę o swojej mamie i siostrze. Cholera, czy coś się stało jednej z nich? Nie rozmawiałem z mamą od aresztowania, a z siostrą od kiedy postawiono mi zarzuty. To nie było miejsce, w jakim kiedykolwiek chciałem, żeby mnie oglądały. Co do mojej matki… co do mojej matki to nie chciałem jej widzieć, byłem zbyt wkurzony, wciąż jestem, ale nie chcę też, by cokolwiek złego jej się stało. 42 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Otrząsam się z myśli, kiedy zatrzymujemy się przy drzwiach biura oznaczonego jako prywatne. Claim spogląda na mnie przez ramię. -
Powodzenia, dzieciaku. Nawet ja jestem ciekawy.
Puka do drzwi. Po otwarciu przez naczelnika, robię krok i się zatrzymuję. Ledwo zwracam uwagę na tych w garniturach, ponieważ moje oczy są tylko na jednym gościu. Znajoma twarz, Cooper McKay – Szeryf McKay. Tylko jedna osoba przychodzi mi do głowy. -
Co się dzieje? Czy z Anną w porządku? – Na samo
wymówienie jej imienia moja klatka się zaciska. Cooper skinął. -
Z nią w porządku. Tu nie chodzi o Annę.
Dzięki ci Chryste. -
Panie Knight, jestem agent specjalny Brooks, a to jest mój
partner, agent specjalny Davis. – Jeden z tych w garniturze wstaje i wyciąga rękę. -
Agent specjalny, taki jak w FBI? – pytam, akceptując jego gest
mocnym uściskiem dłoni. Kiwnął głową. Zgadza się. A ten tutaj to Steven Brown, prokurator okręgowy.
43 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Lekko pozdrowiłem tego faceta, a następnie spojrzałem
z
powrotem na Coopera, zastanawiając się, co się, kurwa, dzieje.
44 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Może pan usiądzie, panie Knight, a my wyjaśnimy, dlaczego
tu jesteśmy. Usiadłem przy stole naprzeciwko agentów, podczas gdy Cooper nadal stał w kącie. -
Mamy dla ciebie propozycję, którą myślimy, że będziesz
zainteresowany – zaczyna agent specjalny Davies. -
Propozycję?
-
Zgadza się. Taką, która przyniesie korzyści nam wszystkim.
Chrząknąłem, nie ufałem tym dupkom. Dobrze, Cooperowi tak, ale nikomu innemu w tym pokoju. jutro?
Tak? A co to takiego? Co jeśli ci powiem, że możesz służyć i wydostać się stąd już
Moje zmysły były postawione w najwyższej gotowości, ale nie mogłem nic poradzić na skrawek tlącej się nadziei wewnątrz mnie. Patrzyłem na agentów nie wiedząc, jak do cholery, na to odpowiedzieć. -
Przestańcie być tak cholernie tajemniczy i powiedzcie mu,
dlaczego tu jesteście - wyrzuca z siebie Cooper, oczywiście podzielając moją irytację. Obaj agenci spojrzeli na niego, zanim odwrócili się z powrotem do mnie. Agent specjalny Brooks był tym, który mówił: 45 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Prowadzimy dochodzenie w sprawie nielegalnych walk od prawie siedmiu miesięcy, ale nie jest to typowa podziemna działalność. Nie miałem pojęcia, dlaczego mi to mówią, ale skłamałbym, gdybym powiedział, że nie jestem zainteresowany. -
Jak to?
-
Jest dziesięć rund, każda z innym przeciwnikiem. Jeśli
podtrzymujesz wygraną, walczysz dalej, ostatecznie kończąc w ostatniej rundzie, czyli tam gdzie robi się skomplikowanie. – Przerywa i pochyla się do przodu, opierając ramiona przed sobą na stole. – Mówi się, że ostatnia z nich jest prywatną walką, przeprowadzaną przez tego, który to organizuje. Jakiś facet, na którego mówią Boss. To odbywa się w całkiem innym miejscu i nie każdy może się tam dostać. Różnica między tą walką a innymi jest taka, że tylko jeden przeciwnik wychodzi. -
Co masz na myśli?
Chwila ciszy wypełnia pokój, zanim odpowiada. -
To walka na śmierć i życie.
Jezu. Patrzy się na mnie, dając mi czas na przyswojenie wszystkiego, co przed chwilą powiedział. -
Więc, co to ma wspólnego ze mną?
46 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Teraz przemówił agent specjalny Davies: Właśnie niedawno straciliśmy agenta, który pracował pod przykrywką. Został zdemaskowany, choć nie wiemy jeszcze jak. – Jego twarz się napina. – Ale chcemy się dowiedzieć. Problemem jest to, że musimy się dostać do tego finału i potrzebujemy kogoś, kto jest wystarczająco dobry, aby tam dojść. Ktokolwiek kto organizuje te walki, nie pojawia się aż do ostatniej, a to właśnie tego drania chcemy. Właśnie teraz zdałem sobie sprawę, dokąd to zmierza. -
I co? Myślicie, że mogę być tym facetem?
-
Tak, tak myślimy z kilku powodów. Brałeś udział w sporej
ilości walk tutaj, panie Knight, więc bardzo dobrze zdajemy sobie sprawę, do czego jesteś zdolny. -
Och, i co to takiego myślisz, że jest?
-
Cóż, wywinąłeś niezły numer z Tedem Rassiterem. Był
hospitalizowany przez cały miesiąc. Mój żołądek cofa się na wzmiankę o tym kawałku gówna. -
Ten skurwiel dostał to, na co zasłużył. Wiedział, że lepiej ze
mną nie zadzierać. Kiwa głową.
47 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Jestem tego świadomy, czytałem oświadczenie strażnika, na
temat tego co się stało. Nie chcę o tym rozmawiać, więc zmieniam temat. Jaki jest inny powód? Ponieważ jestem pewien, że istnieje wiele
48 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
osób, które można znaleźć z podobnymi umiejętnościami jak moje, a nawet z lepszymi. Agent siada z powrotem na krzesło i krzyżuje ręce. -
Czy mówi ci coś nazwisko Lewis Cobb?
Zawahałem się. -
Był moim współwięźniem jakiś czas temu.
-
Czy powiedziałbyś, że się dogadywaliście?
Wzruszyłem ramionami. -
Tak przypuszczam. Lepiej niż się dogaduję z większością
ludzi. – Głównie dlatego, że nie dbam o to, aby rozmawiać czy zaprzyjaźniać się z kimkolwiek. Lewis, niestety, nie ułatwiał mi tego. Drań nie potrafił się zamknąć czy zostawić mnie samego, ale skończył, stając się moim przyjacielem. Kimś, komu tutaj ufałem. – Mówisz, że Lewis jest częścią tego? -
Tak. Z informacji, które zebraliśmy, on jest wysoko w
szeregach i pracuje bezpośrednio dla tego, kto to prowadzi. Cholera, ten dupek powiedział, że ma zamiar oczyścić swój wizerunek, jak stąd wyjdzie. Gapię się na agenta, stojącego przede mną. -
Więc, co ja będę mieć z tego wszystkiego?
-
Cóż, jeśli jesteś w stanie nam pomóc, możesz stąd wyjść już
jutro, a my nazwiemy to czasem twojej służby. 49 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Teraz zdaję sobie sprawę, dlaczego prokurator okręgowy jest tutaj. Patrzę na Coopera, który był cicho przez cały czas. -
A jaka jest twoja rola w tym wszystkim?
-
To się dzieje w Charleston, które jest pod moją jurysdykcją.
Będę pomagać FBI, z czymkolwiek będą potrzebować. Z jakiegoś powodu mam wrażenie, że jest w tym coś jeszcze, ale zostawię to na jakiś czas. -
A więc co myślisz, panie Knight? Czy mamy umowę? – pyta
agent specjalny Brooks. Wypuściłem głęboki oddech, nadal mając wątpliwości. Ale nie ma mowy, że przepuszczę okazję wydostania się stąd. Nawet jeśli nie uda mi się wyjść z tego żywym, to i tak lepiej niż tkwić w tym piekle. -
Tak, mamy umowę.
ROZDZIAŁ 4 Anna -
Jaja sobie ze mnie robisz? Nie możesz tego ubrać - wrzeszczy
na mnie Charity, wychodząc z łazienki, jednocześnie wskazując na mój konserwatywny miękki, żółty, rozpinany sweter. Patrzę w dół na mój strój. -
Dlaczego nie? 50 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Ponieważ wybieramy się na walkę, a nie na filiżankę herbaty,
na litość boską. - Kręci głową. - Czy możesz przestać być tą całą doktoro podobną na jedną noc? Przewracam oczami. -
Charity, jestem na psychologii, a nie na medycynie.
-
Cokolwiek, dla mnie to to samo.
Już prawie jej mówię, że to wcale nie to samo, ale zanim udaje mi się to zrobić, zaczyna zrywać ze mnie sweter. -
Hej!
-
Posłuchaj,
jeansy
są
wspaniałe,
pokazują
jaki
masz
niesamowity tyłek, ale to odpada. - Rzuca tym przez pokój idąc w stronę szafy, z której wyciąga dla mnie biały bezrękawnik, wyglądający jakby był o trzy rozmiary za mały. - Ubierz to. - Strzelam focha, ale robię tak jak mówi. - I włóż jeszcze to. - Ciska we mnie parę brązowych, skórzanych kozaczków do kolan. -
Miałam zamiar ubrać swoje japonki.
Kręci głową. -
Nie możesz. Twoje śliczne, małe udekorowane paluszki będą
zmiażdżone na kawałki. Nie sądzę, żebyś rozumiała jak wiele ludzi tam będzie, Anno. Mówię ci, ten nowy, seksowny walczący wywołuje jakiś poważny zamęt.
51 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Ponownie ogarnia mnie niepokój i po raz drugi myślę nad swoją decyzją, kiedy pozwoliłam Charity przekonać się do wyjścia z nią dzisiejszego wieczoru. Szybko wyczuwa mój niepokój. -
Hej, będzie okej, obiecuję. Chodzę tam cały czas i nigdy nic
się nie stało. Zobaczysz tuziny innych ludzi, których znamy z kampusu. To jest to czym się martwię najbardziej. Nie lubię być pośród tłumu ludzi, szczególnie w dusznych miejscach. Nigdy nie lubiłam – nie od czasu Iraku. -
Chcę, żebyś po prostu spróbowała, Anno. Musisz częściej
wychodzić. -
Wychodzę - odpaliłam w obronie.
52 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Nie, jeśli w grę wchodzi biblioteka albo wyjście z tym kujonem, maniakiem komputerowym. -
Toby nie jest maniakiem komputerowym. - Unosi na mnie
brew. - Okej, może jest tak jakby maniakiem. - Przyznaję. Aczkolwiek, jeśli zrzuciłby swoją sweterkowatą kamizelkę i okulary mógłby uchodzić za przystojnego. -
Nie tak jakby, on jest. Dla mnie to w ogóle bez sensu
dlaczego chodzisz z nim na randki, kiedy na kampusie masz najgorętszych facetów, którzy chcieli się z tobą umówić. -
Nie chodzę z nim na randki. Studiujemy razem. Nie jesteśmy
niczym więcej jak przyjaciółmi. -
Tak, racja. Powiedz to facetowi, który ciągle potyka się o
własne nogi, ponieważ zawsze gapi się na twój tyłek. Już prawie chcę się z nią o to kłócić, ale nie dopuszcza mnie do głosu. -
Tak czy owak, to nie ma znaczenia. Spróbujesz po prostu dać
dzisiejszej nocy szansę? Jeśli na serio będziesz tego nienawidziła, wyjdziemy. Obiecuję. Ustępuję i wzdycham. -
Tak, okej, lecz miej świadomość, że jeśli Jaxson kiedykolwiek
się o tym dowie, będę martwa.
53 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Jej oczy błyszczą jak zwykle na samą wzmiankę jego imienia. Po prostu zwalisz całą winę na mnie i miejmy nadzieję, że ten seksowny skurwysyn wyładuje całą złość na mnie w najbardziej sprośny sposób. -
Fuj - śmieję się - już ci wcześniej mówiłam, że za bardzo
kocha swoją żonę, żeby to kiedykolwiek miało miejsce. Wzrusza ramionami. -
Dziewczyna może pomarzyć. - Kręcę głową, ale nie potrafię
ukryć uśmiechu. - No dawaj, chodźmy stąd, zanim spóźnimy się na wielką walkę. -
Daj mi chwilkę. - Podchodzę do swojego pojemniczka z
biżuterią i wyciągam z niego bransoletkę, której dawno nie nosiłam. Jest ze standardowego srebra i ma doczepionego anioła stróża. Była przeznaczona do ochrony i zawsze przynosiła mi spokój, kiedy potrzebowałam jej po powrocie z Iraku. Gdy zapinałam ją na nadgarstku staram się nie myśleć kto mi ją dał i mam nadzieję, że jak zwykle pomoże mi złagodzić moje nerwy. - Okej, jestem gotowa - szepczę, a następnie wychodzę za Charity z pokoju.
~~~
54 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Och, Boże. Moje serce bije dziko, gdy kierujemy się w dół ciemnej, wąskiej klatki schodowej. Tylko się nie zrażaj. Już prawie jesteśmy - krzyczy przez ramię Charity, podając mi zimną, lepką dłoń w dodającym otuchy uścisku. Nie mogę uwierzyć, że mnie przed tym nie ostrzegła. Cholernie dobrze wie, że mam klaustrofobię. Pamiętam chwilę, w której zobaczyłam wyglądający na opuszczony budynek z cegły z prętami w oknach i już wiedziałam, że to był błąd. Jednak teraz nie ma już odwrotu, nie, chyba że sama chcę poddać się dalszej torturze bycia zamkniętą w tej małej, dusznej przestrzeni, by wrócić do góry te pięćdziesiąt stopni, którymi właśnie zeszłyśmy na dół. Na samym dole otwarte są wielkie, żelazne drzwi, gdzie nasze bilety bierze gigantyczny kolos mężczyzny, który wygląda strasznie jak cholera. Wchodźmy do masywnego obszaru, który już dawno jest w pełni zapełniony. - Cholera! Główna walka już się zaczęła. Chodźmy. - Charity ciągnie moją rękę, prowadząc mnie w stronę tłumu. Krzyki i wiwaty atakują moje uszy w czasie, gdy miażdżą mnie gorące, spocone ciała. Próbuję uspokoić swoje galopujące serce, lecz wszystko co pragnę zrobić, to wyrwać się z jej uścisku i wziąć nogi za pas w przeciwną stronę. Ciągnie nas tak blisko do ringu, jak tylko potrafi, po czym zaczyna wiwatować tak głośno jak reszta. Stoję sztywno jak kołek, a moje mięśnie są tak napięte, że aż zaczynają boleć. Wzrokiem skanuję pomieszczenie, 55 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
starając się zlokalizować najbliższe wyjście tak, bym mogła uciec szybciej niż później. Nie ma mowy, żebym przetrwała tutaj całą noc. Przyzwyczajam się do chaosu panującego wokół nas. Dziewczyny krzyczą unosząc swoje topy w górę, ukazując swoje piersi walczącym
56 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
zawodnikom, którzy kompletnie nie zwracają na nie uwagi od momentu, gdy są zbyt zajęci walką. Faceci krzyczą wstrętne słowa takie jak „Dajesz, pokaż nam więcej krwi” albo „Zakończ to, do cholery”. Wcześniej raz miałam okazję być na profesjonalnej walce. Jaxson i Julia zabrali mnie ze sobą, kiedy poszli oglądać jedne z zawodów, w którym walczył brat Katelyn. Trochę ciężko mi się to wtedy oglądało, niemniej jednak było to wydarzenie sportowe. Ale to? To jest kompletne barbarzyństwo. Nie rozumiem jak ktoś może widzieć w tym rozrywkę. Charity odwraca się z ogromnym uśmiechem na swojej twarzy, w oczywisty sposób nie podzielając mojej opinii. - To jest ten nowy zawodnik, o którym ci mówiłam - krzyczy tak, bym mogła ją usłyszeć. - Musisz na niego spojrzeć, Anno, jest seksowny jak cholera i koleś jest w dodatku pieprzoną maszyną. Z ciężkim westchnieniem patrzę w górę na ring i widzę jednego z zawodników, który nie wygląda za dobrze. Kołysze dziko swoimi ramionami przed sobą, wydając się niezdarnym i zdezorientowanym. Mój żołądek szarpnął na to, ile krwi rozmazanej jest na jego twarzy prawie sprawiając, że jest nierozpoznawalny. Kieruję uwagę na jego przeciwnika, który porusza się z gracją na poduszkach swoich stóp, robiąc unik przed każdym niedbałym ciosem wymierzonym w jego stronę. Coś w nim wydaje mi się prawie znajome. Próbuję przyjrzeć się bliżej, lecz jego ręce znajdują się na wysokości jego twarzy, ochraniając głowę. Zaczynam zastanawiać się, czy chodzi z nami do szkoły, ale myślę, że Charity wspominała coś, że nie był z okolicy.
57 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
- Dalej, na co czekasz? Skończ z nim! - Krzyk pochodzi od mężczyzny, który stoi zaraz po drugiej stronie lin. Walczący stosuje się do polecenia i porusza się, by to zakończyć. Moje serce zatrzymuje się na pewność jego ciosów. Cios za ciosem, obserwuję jak w transie jakbym cofnęła się do koszmaru sprzed czterech lat. Okrzyki innych bledną i jedynym dźwiękiem jaki słyszę jest krew pędząca w moich uszach. Nie, to nie może być, nie ma takiej opcji. To nie jest możliwe. Nawet jeśli to mówię, to nie potrafię odepchnąć od siebie dręczącego mnie uczucia i potem to widzę. Po tym jak facet zadaje ostateczne uderzenie, odwraca się dając mi tym sposobem widok na przeciwną stronę swojego ciała, stronę, która jest oznaczona czarnym tatuażem tribala i na zawsze zakorzeniła się w mojej pamięci. Całe powietrze opuszcza moje płuca i by nie upaść, chwytam się ramienia Charity, czując jakby moje nogi słabły. Sędzia podbiega unosząc rękę zawodnika, pokazując tym samym jego zwycięstwo. Odwracają się twarzą do mnie i mija zaledwie ułamek sekundy, zanim jego ostre, niebieskie oczy zderzają się z moimi, wstrząsając mną do samego rdzenia. Ten sam szok, który odczuwam ogarnia Logana. Wszyscy i wszystko znika i czas wydaje się zatrzymać, gdy nasza dwójka patrzy na siebie nawzajem. Przez moją niewyraźną zdolność widzenia obserwuję jak krzyczy moje imię, ale nic nie słyszę - tylko ciszę. Ostatecznie szarpię się do tyłu, kiedy rusza, by przeskoczyć przez liny. Wiedząc, że kieruje się prosto na 58 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
mnie, odpycham się od Charity i uciekam. Ocieram się o innych starając się dostać do drzwi, które zauważyłam wcześniej, modląc się, żeby wychodziły na zewnątrz. -
Przepraszam, przepraszam. Sorki. - Przepraszam
spychając na bok ludzi. Kiedy już jestem na tyle blisko, by dostać się do drzwi, ktoś łapie moją rękę. Odwracam się przygotowując na to, że jest to Logan, ale ostatecznie patrzę w nieznaną mi parę pijanych, brązowych oczu. -
Hej, piękna. Dlaczego wychodzisz w takim pośpiechu?
Ignoruję jego bełkot, próbując wyrwać się z jego uścisku, lecz on go wzmacnia. -
Puść!
Jego uśmiech się powiększa. -
Chwileczkę, chcę po prostu...
Urywa, gdy nie wiadomo skąd pojawia się Logan, uderzając go powyżej szczęki, a potężny cios odrzuca go w tył. Nie czekam, by sprawdzić co się dzieje, ruszając dalej do ucieczki. Niestety, nie udaje mi się uciec za daleko, gdyż zostaję złapana od tyłu, tym razem przez ręce, które zbyt dobrze znam. Te, których nigdy nie zapomnę. -
Nie tak szybko, kochanie. 59 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Drętwieję pod wpływem szorstkiego tonu jego głosu, starając się zignorować dreszcz świadomości przepływającej w dół mojego kręgosłupa. Skierował się ze mną do przodu, gdzie na końcu korytarza kolejny gigantyczny mężczyzna stał na straży zaraz obok drzwi, którymi planowałam uciec. Wita Logana kiwnięciem głowy, tak jakby to było całkowicie normalne dla niego porywanie mnie, po czym odsunął się na bok. Walczę mocniej, by się uwolnić, gdy niesie mnie bóg wie gdzie, lecz moje próby okazują się bezowocne. -
Wypuść mnie, natychmiast! - żądam.
Jawnie mnie ignoruje, prowadząc w stronę ostatnich drzwi na końcu korytarza. Jak tylko moje nogi dotykają ziemi, ponownie próbuję uciec, lecz on oplata ręką moje biodro i przyciska do ściany. Walczę, by się uwolnić, ale on przyszpila moje szarpiące się z nim ręce nad głową. Zastygam biorąc ostry wdech na uczucie jego twardego ciała przy moim. Wpatruję się w jego znajome - koloru północnego nieba - niebieskie oczy, te same, których myślałam, że już nigdy więcej nie zobaczę. Szybko dostrzegam, że jest w nich coś, czego wcześniej nie było, coś zimniejszego, ostrzejszego. Nie padają żadne słowa, gdy patrzymy jedno na drugie, a nasze klatki piersiowe unoszą się wspólnie jak jedna. Powietrze wokół nas staje się gęste i duszne. To tak, jakbyśmy znaleźli się w naszym własnym wszechświecie, tym, który aż nazbyt dobrze pamiętam. -
Co, do kurwy, tutaj robisz? 60 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Wzdrygam
Korekta: coro
się pod
wpływem
jego
gwałtownego pytania,
sprawiając, że czar pryska. -
Co ja tutaj robię? A może, do cholery, co ty tutaj robisz?
Napina szczękę. -
Po prostu odpowiedz na pieprzone pytanie, Anno.
-
To nie twój cholerny interes. - Kipię ze złości próbując
go odepchnąć, lecz ani drgnie. -
Puść mnie w tej chwili!
W końcu, po chwili cofa się, lecz mimo to pozostaje blisko, zbyt blisko. Przelotnie rozglądam się po otoczeniu zdając sobie sprawę, że znajdujemy się w szatni, która jak przypuszczam należy do Logana. Moje przypuszczenie potwierdza się, kiedy ściąga koszulkę z małej dwuosobowej kanapy zrzucając przez głowę biały, pokryty zaschniętą krwią swojego przeciwnika podkoszulek. -
Czy Jaxson wie, że tutaj jesteś?
Świdruję go wzrokiem, gdy słyszę to pytanie. -
Jestem
dorosłą
kobietą
i
nie
potrzebuję
od
nikogo
pozwolenia, by gdziekolwiek wyjść. Warczy. -
Właśnie tak myślałem.
61 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Moja irytacja wzrasta pod wpływem jego wszystkowiedzącego podejścia. -
Dlaczego tutaj jesteś, Logan? Nie powinieneś być w
więzieniu przez kolejne dwa lata? - Strzelam, bo wygląda to tak, jakbym liczyła, a wcale tak nie było. Nie bardzo. -
To nieistotne - mówi, unikając mojego pytania, a wyraz jego
twarzy pozostaje bez emocji. – Anno, bez względu na wszystko nigdy nie możesz tutaj ponownie wrócić. Słyszysz mnie? Och, cholera nie. Moje wkurwienie w przeciągu minuty wzrasta do maksimum. Atakuję go stając z nim twarzą w twarz. -
Właściwie kim ty, do cholery, myślisz, że jesteś, żeby
wyszczekiwać do mnie rozkazy? Do cholery, pójdę tam, gdzie będę chciała! -
Jak diabli, zrobisz to. To miejsce nie jest dla kogoś takiego jak
ty i dobrze o tym wiesz. -
Ktoś taki jak ja? Co to, do cholery, ma znaczyć? - Przecinam
ręką powietrze, zanim udaje mu się odpowiedzieć. - Wiesz co, zachowaj to dla siebie. Nie słucham już żadnej z twoich bzdur. - Rzucam się do ucieczki i wracam w dół korytarzem, by wydostać się z tego miejsca, zanim kompletnie stracę rozum. -
Anna, poczekaj, wracaj tutaj, kurwa, z powrotem! 62 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Szydzę z niego. Ten apodyktyczny dupek jest w błędzie, jeśli myśli, że zastosuję się do jego poleceń. Zanim udaje mi się uciec, łapie mnie za ramię i szybko odwraca. Jestem już bliska wyładowania na nim swojej frustracji, kiedy ryczący dźwięk alarmu rozbrzmiewa w całym budynku. Jest tak głośny, że płoszę się i zatykam uszy. -
To agenci federalni, wszyscy wychodzić, teraz! - Ktoś
zawiadamia przez głośniki i miejsce wybucha absolutnym chaosem. -
Cholera! - Logan próbuje popchnąć mnie korytarzem z
powrotem do swojej przebieralni, ale zapieram się. – Poczekaj, przyszłam ze współlokatorką. Pochyla się, żebym usłyszała go ponad alarmem i nawet w całym tym hałasie moje serce podskakuje kolejny raz pod wpływem jego bliskości. - Nie pójdziesz szukać jej w tej chwili. - Wskazuje za moje ramię. Obracam się i widzę uciekających w popłochu ludzi popychających i depczących jeden drugiego, by dostać się do jakiegokolwiek możliwego wyjścia. Nie chcę zostawić Charity, mimo że sama myśl o przedostaniu się przez ten chaos przeraża mnie. - Musimy iść, Anno, teraz! Niechętnie kieruję się za nim do jego przebieralni. W czasie, gdy przerzuca kupkę pudełek, które stoją na drodze do tylnych drzwi, wyciągam telefon z kieszeni, by napisać wiadomość do Charity, gdy zauważam, że właśnie dostałam jedną od niej. 63 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Charity: Jestem z przyjaciółmi, jesteśmy na zewnątrz i wszystko okej. Gdzie jesteś? Wzdycham z ulgą, po czym odpisuję na jej sms, dając jej znać, że u mnie w porządku i spotkamy się w akademiku. Na dźwięk otwieranych ciężkich, metalowych drzwi chowam telefon z powrotem do kieszeni, podążając za Loganem na zewnątrz. Dreszcz niepokoju zaczyna rozprzestrzeniać się od mojej szyi, kiedy wchodzimy do ciemnej uliczki, która wygląda prawie tak bezpiecznie jak budynek, z którego właśnie wyszliśmy. Logan wyczuwa moje podenerwowanie i łapie mnie za rękę. -
Jest okej, Anna.
Zerkam w dół na miejsce, gdzie połączone są nasze dłonie
i
nienawidzę uczucia bezpieczeństwa, które mnie ogarnia. Dawno temu zniszczył moje zaufanie. Odsuwam rękę upewniając się, by na niego nie spojrzeć, nawet jeśli czuję jego wzrok na sobie. Słychać już wyraźniejszy odgłos wycia syren i wtedy przerywa między nami milczenie. -
Chodź, musimy iść.
Kierujemy się w stronę motoru, który jak przypuszczam należy do niego, ale nie jest to ten sam, który miał cztery lata temu. Podszedł po kask, by umieścić go na mojej głowie, lecz instynktownie cofam się, gdy 64 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
wyciąga w moją stronę rękę, odmawiając w ten sposób, by usiąść na to coś razem z nim. -
Teraz nie jest czas, by się ze mną pieprzyć, Anno.
Wskakuj, zanim oboje wpakujemy się w gówno. Naburmuszona wyrywam kask i umieszczam go na swojej głowie. Ostatnią rzeczą jakiej potrzebuję jest tłumaczenie ojcu, że zostałam aresztowana za pójście na podziemną walkę, lub do cholery, również Jaxsonowi. On prawdopodobnie okaże się jeszcze gorszy niż mój ojciec. Wskakuję za niego i staram się utrzymać na tyle duży dystans między nami jak to możliwe. Udaje mi się to tylko przez chwilę, gdyż odpala motor i rusza z miejsca z prędkością, która sprawia, że moje serce skacze mi do gardła. Ręce samoistnie obejmują go mocniej, przyciskając moje ciało do jego. Utrzymuje prędkość sunąc przez ciemność, aż znajdujemy się w bezpiecznej odległości, zostawiając kłopoty za nami. Staram się zignorować intymne uczucie trzymania go w ten sposób, lecz jest to niemożliwe. Jedną z moich ulubionych rzeczy, którą robiliśmy, była jazda na motorze i od tamtego czasu na żadnym nie siedziałam. Zapomniałam jakie to uczucie wolności. To coś, czego nie chcę zapomnieć, ale mimo to odmawiam sobie czerpania z tego przyjemności. Nie po raz pierwszy tego wieczoru zastanawiam się co się dzieje, do cholery. Co on tutaj robi? Miesiąc temu rozmawiałam z jego siostrą i nic o tym nie wspominała. Zwykle rozmowa o nim jest zabroniona i tak
65 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
jest od początku, lecz z pewnością powiedziałaby mi, że został wcześniej wypuszczony na wolność. Chyba że ona również o tym nie wiedziała? Ugh... po prostu odpuść, Anna. To bez znaczenia, nigdy więcej. Niestety moje serce przeżywa trudny okres, by to zrozumieć. Jestem bliska dotknięcia jego ramienia, by nakierować go we właściwym kierunku, kiedy zdaję sobie sprawę, że sam już skierował się w stronę kampusu. Zatem wie gdzie mieszkam, a ja nic na jego temat nie wiem? Kręcę głową i gdy o tym rozmyślam moja złość jedynie potęguje. W chwili, gdy podjeżdżamy przed mój akademik, jestem ogromnie wściekła. Jak tylko motor staje, wyskakuję, tworząc między nami bardzo potrzebny dystans. Ściągam kask i bez kontaktu wzrokowego rzucam nim w jego stronę. Gdy zaczynam odchodzić, dupek zatrzymuje mnie ponownie, lecz tym razem, gdy ciągnie za moją rękę obracam się wkurzona. -
Co? Czego chcesz, do cholery? - krzyczę tak głośno, że jestem
pewna, iż słychać mnie w całym kampusie. Jego opanowany wyraz twarzy nigdy nie ustępuje, co tylko bardziej mnie wkurza, gdyż sprawia, że wyglądam jak obłąkana. -
Chcę twoje słowo, że nigdy więcej nie wrócisz w to miejsce.
Zaciskam zęby tak mocno, że aż boli mnie szczęka. 66 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Nie zrobię tego. Pójdę tam, gdzie będę chciała i gdziekolwiek
będę chciała. Nie masz nic do powiedzenia. To wywołuje w nim reakcję. Mocniej ściska moją rękę, szarpiąc mnie do siebie. -
Tylko mi nie mów, że byłaś tam, by oglądać to gówno. To nie
twoja pieprzona bajka i obydwoje o tym wiemy. -
Skąd, do cholery, mógłbyś wiedzieć? Nie masz pojęcia kim
już jestem. -
Myślisz, że zapomniałem kim jesteś, Anno?
Łzy złości pieką moje oczy i teraz natychmiast muszę się stąd wydostać. -
Właściwie, Logan, nie sądzę, żebyś kiedykolwiek mnie znał.
-
To bzdura i dobrze o tym wiesz.
-
Nie, nie wiem - krzyczę na niego, a moje gardło pali coraz
bardziej. - Ale to co wiem to to, że możesz wziąć swoje wymagające, zadufane zachowanie i wsadzić je sobie w dupę. Tym razem puszcza mnie, gdy mu się wyrywam, ale czuję jego oczy na swoich plecach. Gorące łzy spływają w dół moich policzków, zanim jeszcze udaje mi się dotrzeć do budynku. Spieszę się nie zwalniając, dopóki nie jestem w swoim pokoju. Po tym jak zamykam za sobą drzwi, opieram się o nie i w agonii osuwam się na ziemię. Tulę do siebie kolana przypominając sobie ten czas sprzed czterech lat. Czas, 67 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
który zostawił po sobie najgłębsze blizny, nie tylko w moim sercu, ale także w mojej duszy.
~~~
Logan
Patrzę jak Anna biegnie do budynku, a moja pierś obkurcza się tak cholernie, że nie potrafię nabrać pieprzonego powietrza. Jak tylko bezpiecznie znajduje się w środku, kieruję się do mojego mieszkania i próbuję ogarnąć całe to dzisiejsze wydarzenie. Wiedziałem, że poszła na Uniwersytet Charleston i w ciągu trzech tygodni od kiedy zostałem wypuszczony, tylko raz przełamałem się i poszedłem ją zobaczyć. Zaparkowałem w dość dużej odległości tak, bym nie był zauważony i skończyło się na tym, że czekałem prawie godzinę. Już prawie zrezygnowałem, kiedy w końcu zobaczyłem ją idącą kampusem wraz z przyjaciółką i przysięgam, że moje serce przestało bić. Była wszystkim tym, czym pamiętałem, że była - piękna, podniecająca i idealna. Zaśmiała się na coś, co powiedziała jej przyjaciółka i nawet z miejsca, w którym stałem mogłem to usłyszeć. Długi lecz nie zapomniany dźwięk spłynął na mnie, przynosząc ze sobą psychiczny ból. Okropnie cierpiałem, by do niej podejść, dotknąć, przycisnąć do siebie i nigdy nie puścić. Nigdy nie zapomnę cierpienia widocznego 68 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
przez te wszystkie lata w jej brązowych oczach. Nadal cholernie mnie to prześladuje. Szybko stamtąd spierdoliłem, zanim zrobiłbym coś głupiego. Nawet nie spodziewałem się, że zobaczę ją dwa tygodnie później w jednym z tych pieprzonych klubów ze wszystkich możliwych. Szok, który mnie ogarnął, kiedy spotkały się nasze, oczy nadal łomocze w moich wnętrzu. Jezu, co ona robiła tam tego wieczoru? Nie obchodzi mnie co ona mówi, gdyż to nie jest jej miejsce i upewnię się, że nigdy ponownie nie postawi stopy w tym cholernym budynku. To nie jest dobre miejsce dla takiej słodkiej osoby jak ona. Od razu myśl o jakimś idiocie, który położył na niej swoje ręce, sprawia, że moja wściekłość wzrasta ze wzmożoną siłą. Jak tylko podjeżdżam do siebie, parkuję motor, po czym kieruję się w górę wąskich schodów, aż dochodzę do trzeciego piętra. Wchodzę do mieszkania, które większość ludzi uznałaby za małe i bez szału, lecz dla mnie było pieprzonym rajem. Jak tylko zamykam drzwi mój telefon wibruje. Wyciągam go z kieszeni i widzę, że to Lewis. Zanim odbieram wypuszczam z siebie zmęczony oddech. -
Tak.
-
Powiedz, że stamtąd wyszedłeś?
69 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Tak - powtarzam, czując zbyt wielkie wycieńczenie nawet jak
na tak krótką rozmowę. Całe moje ciało boli jak skurwysyn w miejscach, gdzie dostałem kilka uderzeń w żebra. -
Dobrze. Pieprzeni federalni. Nie mam pojęcia jak dowiedzieli
się o nowej lokalizacji, a to gówniane miejsce było sekretem. Czuję się, jakbym miał mu powiedzieć, że mogło się tak stać dzięki każdemu z tysięcy dzieciaków z college'u, których wpuścił. Tak czy owak, Brooks i David rzekomo mieli się tym zająć. Jak, do cholery, niby ja miałem zdobyć informację, skoro to całe gówno zakończyłoby się klapą? -
Więc powiedz mi kim, do cholery, była ta laska, za którą
pobiegłeś po wieczorze jak jakaś cipka? Napinam się pod wpływem jego pytania, gdyż nie podoba mi się fakt, że widział mnie z Anną. -
Nikt, po prostu ktoś kogo znałem. - Moja odpowiedź jest
swobodna, a jego milczenie jest jednoznaczne z tym, że w jego szpetnej głowie siedzi mu jakieś podejrzenie. - Dlaczego? -
Bez powodu, tylko ciekawość. Nie wydaje się być w twoim
typie. Nie zrozum mnie źle, fajny z niej kawałek dupci, ale w szykowny i sztywny sposób. -
Uważaj, Lewis - mówię ostrzegawczo, upewniając się, że
moja groźba jest jasna.
70 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Hej, stary, wporzo, wyluzuj. Nie miałem przez to niczego na
myśli. Jestem po prostu zaskoczony. Mogłeś zdobyć każdą cipeczkę przez ostatnich kilka tygodni, ale nie zwracałeś uwagi na suki, które same się na ciebie rzucały. Potem pojawia się ta laska i ruszasz za nią w pogoń. Pomyślałem o tym. Nie pieprzyłem od czterech lat i każda cholerna propozycja sprawia, że nie będę przez kolejne cztery. Lecz za każdym razem, kiedy brałem to pod uwagę stonowane brązowe oczy atakowały moje wspomnienia, przypominając mi o ostatniej cipce, którą miałem. Najsłodszej, jaką kiedykolwiek czułem i nie potrafiłem przez to przebrnąć. Więc zamiast tego, wracałem do domu i sobie trzepałem. Lecz zobaczenie Anny w przylegających do ciała jeansach i dopasowanym, białym bezrękawniku, który ukazywał każdą jej szczupłą krzywiznę ciała, sprawiło, że zrobiłem się tak cholernie twardy, że byłem pewien, iż mój fiut mógłby się urwać. -
Wprawiłeś w zachwyt ponownie dzisiejszego wieczoru, stary
- mówi Lewis, przerywając moje myśli. - Myślę, że Ricketts jest przerażony. Chce przełożyć o tydzień walkę niż planowano. Sądzę, że chce więcej czasu na trening. -
Może, kurwa, sobie trenować, ale nie wygra.
Nie może. -
Myślę, że ci się uda, Rycerzu. Nikt nie doszedł do finałów
odkąd zaczynałem, ale nikt taki jak ty nie wszedł. Nawet Boss jest pod wrażeniem. 71 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Słabnę na samo wspomnienie jego imienia. Tylko dwa razy wcześniej je powiedział. Wdepnąłem w to ostrożnie, wiedząc, że to jest to, czego potrzebuje pełnomocnik. szefem?
Masz zamiar powiedzieć mi kim jest ten koleś, który jest
Chichocze. -
Nie, ale dowiesz się w finale i nie mam wątpliwości, że
doprowadzisz to do końca, przyjacielu. Muszę przyznać, że nawet ja jestem nerwowy. Za dużo pieniędzy zostało zaryzykowanych przez niektórych całkiem wpływowych ludzi. -
Na mnie, czy przeciwko mnie? - pytam z ciekawości.
-
Tu i tu, ale wiesz, że ja dałem swoje na ciebie.
Odpycham od siebie ukłucie winy za okłamywanie go. Jest przyzwoitym facetem, musi po prostu w odpowiednią stronę skierować swoją głowę. Na serio uważałem, że zrobi to po tym, jak z tego wyjdzie. -
A tak przy okazji, jak w to wszystko wszedłeś? – pytam,
utrzymując lekki ton głosu. - Myślałem, że wychodzisz na prostą? -
Tak, cóż, zmieniłem zdanie. Boss jest kimś kogo znam od
bardzo dawna. Umawiałem się z jego córką. Jest szaloną suką, lecz jej staruszek jest kimś ważnym, więc kiedy zaproponował mi tę pracę, wziąłem ją. Kto inny zatrudni przestępcę skazanego na więzienie? W ten sposób zarobię kurewsko dużo pieniędzy i niezliczoną ilość cipek.
72 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
W
pewnym
Korekta: coro
sensie
go
rozumiem.
Zarabianie
pieniędzy
i znalezienie przyzwoitej pracy, kiedy masz kryminalną przeszłość graniczy z cudem. Jedziemy na tym samym wózku, dlatego też jestem wdzięczny, że zarabiam teraz pieniądze. To wystarczająco, by żyć do czasu aż znajdę jakąkolwiek gównianą robotę jaką mi dadzą, jak to wszystko się skończy. Cała ta myśl zostawia gorzki posmak na moich ustach. -
Tak poza tym pomyślałem, że lepiej jak dam ci znać, że masz
teraz dziesięć dni przed kolejną walką. Wykorzystaj je mądrze. Nadal nie wiem gdzie ty, do cholery, trenujesz, ale mogę ci pomóc, jeśli potrzebujesz? -
Nie, stary, wszystko dobrze. - Nie chciałem, żeby ktokolwiek
wiedział, gdzie trenuję, lub też z kim. Po zakończeniu rozmowy kieruję się pod prysznic i zmywam z siebie pot i krew. Cały ten czas myślę o jedynej dziewczynie, której chcę, lecz również jedynej, której nigdy ponownie nie będę miał.
ROZDZIAŁ 5 Anna Następnego dnia rano wchodzę do SEAL Extreme i natychmiast czuję uśmiech wstępujący na moje usta, kiedy dostrzegam jednego z najwspanialszych ludzi, jakich kiedykolwiek spotkałam.
73 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Hej, oto nasza dziewczyna. - Uśmiech Sawyera wzrasta, zanim
wyskakuje z ringu. Wiem dokładnie co ma zamiar zrobić, ale nawet mimo swoich przewidywań, nie jestem w stanie uciec od tego. Trzyma mnie delikatnie ściskając za szyję i mierzwi mi włosy. To jest coś, co zawsze robi i doprowadza mnie tym do szaleństwa. Posyłam mu jak zwykle pomruk frustracji, kiedy odpycham go. -
Puść mnie, ty wielka bestio. Chichocząc wreszcie mnie uwalnia, ale jednocześnie przyciąga do
siebie i składa głośny pocałunek na moim policzku. -
Jak leci, dzieciaku? Moje serce ogrzewa się na jego reakcję i owijam ramiona wokół jego
talii. Jest jednym z trzech Navy SEAL, którzy wyciągnęli mnie z piekła. Mimo że dzielę coś z Jaxsonem, czego nie mam z pozostałą dwójką, wszyscy są dla mnie jak bracia. Kocham każdego z nich i gdyby nie ich poświęcenie, nie byłoby mnie tutaj. -
Ze mną dobrze – kłamię. Wciąż czuję się nieswojo po wczorajszym
fiasku. -
Cześć, Anna! – Odwracam się na dźwięk pisku, by zobaczyć
Cade’a schodzącego z ringu z córką Ruthie na ramionach. Oboje mają na sobie pasujące czapki i moje serce cieszy się na ich widok. -
Cześć, Ruthie – pozdrawiam ją z uśmiechem. Cade pochyla się,
więc mogę ją pocałować w policzek, a potem składam jeden też na jego. 74 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
-
Co tam? – pyta.
-
Niewiele. A co u was?
-
Idziemy później na jarmark stanowy – odpowiada Ruthie
z
podekscytowaniem. – Ale Big Guy musiał najpierw załatwić kilka spraw tutaj. -
Cóż, to brzmi jak zabawa.
-
My wszyscy idziemy - mówi Sawyer. – Chcesz przyjść? Możesz
opiekować się bliźniakami, żebym mógł wziąć moją pijaną żonę na niezapowiedzianą przejażdżkę. Pokręciłam głową ze śmiechem, nie będąc zaskoczoną jego uwagą. Zwykle nie przepuściłabym okazji spędzenia czasu z chłopakami i ich rodzinami. Opiekowałam się ich dzieciakami często i kochałam je, ale jestem teraz zawalona zajęciami szkolnymi. -
Chciałabym, ale nie mogę. Mam duży sprawdzian na studiach.
Więc będziesz musiał kraść pocałunki Gracie, podczas stania w kolejce mówię złośliwie. -
Dlaczego uczysz się w sobotę? – pyta zakłopotany. – Wydaje się, że
to jest wszystko co kiedykolwiek robisz. -
Ponieważ to jest wszystko, co kiedykolwiek robię. – Wzdycham,
chociaż jest to połowiczne. Naprawdę lubię studiować psychologię, ale nawał pracy może być czasami trudny. Zwłaszcza, że jest to mój ostatni
75 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
rok, zanim zacznę praktykę. – Muszę porozmawiać z Jaxsonem. Jest gdzieś tutaj? -
W biurze - odpowiada Cade, wskazując za siebie.
-
Dzięki. – Całuję ich wszystkich w policzki po raz ostatni,
a
następnie idę przez siłownię, mijając ring, gdzie dwóch gości ma sparing. W drugiej części pomieszczenia jest umieszczony sprzęt do ćwiczeń i jest ona wypełniona po brzegi. Zatrzymuję się przy drzwiach, które oznaczone są napisem Biuro, zastając je lekko uchylonymi. Wkładam głowę do środka, widzę mężczyznę, do którego tu przyszłam, pochłoniętego papierkową robotą, marszczącego brwi na swojej przystojnej twarzy. -
Puk, puk. Głowa Jaxona unosi się na dźwięk mojego głosu. Natychmiast jego
twarz łagodnieje, a usta unoszą się w jego słynnym uśmieszku. -
Czyż nie jesteś pięknym widokiem dla zmęczonych oczu?
Wchodzę z uśmiechem. On wstaje i spotyka się ze mną w połowie drogi, zanim otacza mnie swoimi silnymi ramionami. Tymi samymi, które wyniosły moje złamane ciało z koszmaru, do którego zostałam zmuszona w wieku czternastu lat. Tonę w tym uczuciu bezpieczeństwa, które zawsze czuję, kiedy z nim jestem. A całe zamieszanie, które ciążyło mi, od kiedy zobaczyłam zeszłej nocy Logana, opuściło moją pierś.
76 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Tęskniłem za tobą, dzieciaku - przyznaje cicho, wyciskając
pocałunek z boku mojej głowy. – Minęły prawie trzy tygodnie. -
Wiem, przepraszam. Byłam zawalona szkołą.
-
Nie martw się tym. Tak czy inaczej, miałem zamiar wytropić cię,
jeśli nie zobaczyłbym cię przez kolejny dzień lub dwa. Twój tata dzwonił jak zwykle po najświeższe nowiny i niewiele mogłem mu dać. Przewracam oczami i cofam się. -
Rozmawiam z nim przynajmniej dwa razy w tygodniu. On wie, jak
sobie radzę. -
Tak, ale przypuszczam, że to nie wystarczy. – Śmieje się i siada na
krawędzi biurka, krzyżując ramiona na klatce piersiowej i wyglądając jak zwykle cholernie pewny siebie. Jego czarny, wijący się atrament, który przeplata jego pocięte ramiona, jest na pierwszym planie pod bezrękawnikiem, który ma na sobie. Rozczochrane włosy opadają mu na czoło, ciemny kontrast podkreśla jego lodowato niebieskie oczy. Przysięgam, on z wiekiem wygląda coraz lepiej, oni wszyscy. Nie żeby trzydzieści dwa lata to było dużo i czyniło ich starymi, ale
z
upływem czasu wydaje się, że stają się jeszcze bardziej atrakcyjni. Jeśli nie kochałabym ich jak barci, śliniłabym się na ich widok, jak każda inna dziewczyna na naszej planecie. Jednak ta myśl opuszcza mnie w uczuciu pewnej niezręczności, ale muszę przyznać, że widzę podobieństwo między nim a .... Nie idź tam, Anno. Siadam na dwuosobowej kanapie naprzeciwko niego i odchylam się, wzdychając ciężko. 77 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
-
Coś jest nie tak? – pyta, wyczuwając moje wewnętrzne zmieszanie.
-
Muszę ci coś powiedzieć - zaczynam cicho, lęk zaostrza się,
pochodząc mi do gardła. Będzie wkurzony, jak mu powiem, gdzie byłam ostatniej nocy, ale mam nadzieję, że złagodzi to szok w postaci Logana. -
Co to jest? – naciska, głębokie zaniepokojenie wyryte jest na jego
twarzy. -
Nigdy nie uwierzysz kogo widziałam ostatniej nocy. Coś migocze w jego oczach, coś co wzbudza moje podejrzenia.
-
Kogo? – pyta gładko, zbyt gładko.
-
Logana. – Wyraz jego twarzy nawet nie drgnie, a ja szybko zdaję
sobie sprawę, że nie jest to dla niego zaskoczeniem. Wystrzeliwuję z kanapy i wskazuję na niego oskarżycielsko. – Wiedziałeś! -
Anna....
-
Jak mogłeś ukrywać to przede mną? Ty, ze wszystkich ludzi! –
krzyczę, zdrada zagęszczacza moje słowa. -
To nie należało do mnie.
-
Nie należało do ciebie? Po czyjej jesteś stronie? Robi krok w moją stronę i sięga do mnie, ale odsuwam się.
-
Po twojej. Zawsze jestem po twojej stronie i wiesz o tym. 78 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
-
Nie, nie wiem! Już nie - cedzę przez zęby.
-
Tak, wiesz o tym, jesteś po prosu zła w tej chwili, co rozumiem.
Ale dopiero niedawno sam się dowiedziałem. -
Wiesz dłużej niż ja! Wypuszcza oddech i przejeżdża sfrustrowany dłonią po włosach.
-
Posłuchaj, to jest trudniejsze niż myślałem. Nie mogłem ci
powiedzieć i szczerze mówiąc nie sądziłem, że ty kiedykolwiek go zobaczysz... – Zamilkł i zwęził wzrok. – Poczekaj. Tylko gdzie ty, do cholery, na niego wpadłaś? Moje serce zaczęło drżeć, teraz bardziej z nerwów niż z gniewu. Skręcam dłonie przed sobą i nie odpowiadam, ale nie muszę, bo on wie. Czysta furia roztacza się na jego twarzy, przypominając mi, jak przerażający może się stać, kiedy jest zły. Pochylając się, trzaska drzwiami, a ja cofam się z hukiem, zaskoczona, że drewno nie popękało od użytej siły. -
Co, do kurwy, tam robiłaś, Anno? Z uniesionym podbródkiem, stoję w miejscu.
-
Raz zrobiłam sobie przerwę i wyszłam z moją współlokatorką
trochę się rozerwać. Z niewielką świadomością wiedziałam w co się, do cholery, pakuję, nie dzięki tobie. Jego spojrzenie stało się zabójcze, wyraźnie nie podobała mu się ta odpowiedź. 79 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Nie potrzebujesz mnie, żebym ci powiedział, że to miejsce jest
cholernie niebezpieczne. Jesteś wystarczająco mądra, żeby wiedzieć lepiej. Co ty, kurwa, myślałaś, narażając się na ryzyko takie jak to? -
Jak śmiesz mnie pouczać po tym, co zrobiłeś. Całkowicie mnie
zdradziłeś! – Odpieram z powrotem, mój głos się łamie od emocji, palących gardło. – Zapomnij o tym, wychodzę stąd. – Zaczynam wychodzić, chcę zatrzymać swoje łzy z daleka, dopóki nie wyjdę na zewnątrz do mojego samochodu. -
Poczekaj! – Jaxson staje przede mną, blokując mi drogę. – Proszę,
nie idź. – Przyciąga mnie do siebie, jego uścisk jest mocny, więc nie mogę uciec. – Przepraszam, że na ciebie nakrzyczałem, dobrze? Ja tylko... Jezu, Anno, czy masz pojecie co, do cholery, to by mi zrobiło, jeśli cokolwiek by ci się stało? Nie uciekliśmy od tego całego gówna lata temu, żebym cię stracił przez lekkomyślną decyzję. Mój gniew opada na jego wyznanie i tama puszcza. Płaczę w jego pierś. -
Cholera, przestań, nie płacz. Staram się powstrzymać, ale nie potrafię. Wszystko od widoku
Logana zeszłej nocy do tego wszystkiego – to wszystko wylewa się ze mnie niczym fala. Trzyma mnie mocniej i zatacza kręgi na moich plecach. Czkam w jego koszulę, kiedy staram się odzyskać kontrolę nad sobą.
80 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Przepraszam - wykrztuszam. – Nie sądziłam, że cokolwiek
mogłoby się stać. Wielu innych studentów z uczelni tam jeździ, więc pomyślałam, że będzie w porządku. -
Żadnego z nich nie powinno tam być, ale jedyna osoba, którą się
przejmuję to ty. Dzieje się tam wiele gówna, Anno. Więcej niż wiesz. -
Nie pójdę tam ponownie - obiecuję. Nie planowałam tam
kiedykolwiek wrócić, bo to nie moja bajka, ale teraz nawet nie chcę, wiedząc, że Logan tam będzie. Na tę myśl patrzę w górę na Jaxsona. Jego dzikie oczy łagodnieją, gdy przejeżdża kciukiem pod moim okiem, ocierając łzy tak, jak to robił wiele razy w przeszłości. – Co on tutaj robi? – pytam. Niezdecydowanie walczy w jego spojrzeniu, kiedy milczy. To sprawia, że czuję się źle, stawiając go w tej sytuacji. -
Możesz mi przynajmniej powiedzieć, czy z nim wszystko
w
porządku? – To nie było pytanie, które chciałam zadać, ale to było pierwsze jakie wyszło z moich ust. Nienawidzę tego, że ciągle dbam o niego po tak długim czasie, ale tak jest. -
Z nim w porządku. Potrafi o siebie zadbać. Zawsze wiedziałam, że sobie radzi, ale zobaczenie go wczoraj w
nocy podczas walki, to było inne. Było coś w jego ciosach, coś zimnego i nieugiętego. On był bardziej maszyną niż człowiekiem.
81 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Jak? – pytam ponownie, wiedząc, że nie powinnam. – Jak wyszedł?
Powinien być tam jeszcze dwa lata, a teraz jest zaangażowany w coś nielegalnego. To nie ma sensu. Ucieka mu kolejny ciężki oddech. -
Słuchaj, nie mogę ci za wiele powiedzieć. Do diabła, nie wolno mi
nic powiedzieć. To nie moje zadanie. Ale powiem ci, że to jest coś poważnego, dużo poważniejszego niż myśleliśmy, a ty musisz trzymać się z dala od tego. To niebezpieczne gówno, a on musi się skupić. -
Trenujesz go, prawda? – pytam. Świadomość tego szybko we mnie
uderza. Kiwa głową. -
Tak, wszyscy to robimy, ale proszę nie pytaj mnie o nic więcej,
ponieważ nie mogę ci powiedzieć. -
Dobrze, nie będę. – Cofam się i ocieram słabnące łzy. – Powinnam
wrócić na kampus. Mam dużo nauki, przed moją dzisiejszą zmianą w St. Mary’s. – odpowiadam, mówiąc o jadłodajni, w której pracuję jako wolontariuszka. -
Z nami dobrze? – pyta, chcąc wiedzieć czy nadal jestem na niego
zła. Nienawidzę tego, że wiedział i mi nie powiedział, że wszyscy wiedzieli, ale ufam mu. I skoro mówi, że nie może mi powiedzieć, to wiem, że ma ku temu powód. To naprawę i tak nie jest moja sprawa. 82 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Logan i jego życie nie istnieje dla mnie już od dłuższego czasu. Ta myśl przesyła nową falę bólu przeze mnie. -
Tak, z nami dobrze. Jak zawsze - mówię mu zgodnie z prawdą.
Czasami
Jaxson
potrafi
być
naprawdę
przytłaczający
swoją
opiekuńczością, ale rozumiem dlaczego i akceptuję go takim, jakim jest. Nie ma niczego na świecie, co sprawiłoby, iż odwróciłabym się od niego – kiedykolwiek. On nie odwrócił się plecami ode mnie, kiedy potrzebowałam go najbardziej. Wszyscy trzej mogli mnie zostawić i ocalić siebie, byli tak samo bici i złamani jak ja, do licha, byli w gorszej sytuacji niż ja. Ale Jaxson obiecał mi, że oni nie odejdą beze mnie i dotrzymał obietnicy. Zawiesza rękę na moich ramionach i całuje mnie w czubek głowy. -
Dobrze. Chodź, odprowadzę cię na zewnątrz. – Wchodzimy do
oblężonej siłowni i dostrzegam oczy kilku ludzi na nas, zapewne zastanawiali się nad tym trzaśnięciem drzwiami, które miało miejsce przed chwilą. Głośny, bolesny jęk dobiegający z ringu, zwraca moją uwagę. Spoglądam, by zobaczyć zgarbionego zawodnika, trzymającego się za brzuch, kaszlącego i ze świszczącym oddechem, spowodowanym przez ból. Sawyer pochyla się nad nim, dostając się do jego twarzy. -
To jest to, co się dzieje, kiedy patrzysz tam, gdzie nie powinieneś,
dupku. Trzymaj oczy na sobie i skup się! – Jego zirytowany wzrok przesuwa się na mnie i wskazuje na drzwi. – Czas iść, dzieciaku. Kocham cię, ale rozpraszasz moich zawodników. 83 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Chichoczę i daję mu całusa. -
Pa. Tuż przed tym, jak docieramy do drzwi, one otwierają się i wbiega
piękna, mała dziewczynka z długimi, brązowymi włosami, oliwkową cerą i lodowo-niebieskimi oczami – takimi samymi jak u jej taty. -
Tatusiu, tatusiu! – woła Anabelle. Szybko zdaję sobie sprawę, że
jest smutna, łzy płyną po jej policzkach. Jaxson klęka, otwiera ramiona i czeka na nią. Ona wtula swoje maleńkie ciałko w jego, a on przytula ją. -
Hej, dziewczynko, dlaczego płaczesz? Julia podchodzi, wita mnie uściskiem i całusem w policzek, ale i
ona wygląda na tak samo zrozpaczoną jak jej córka. -
Ralphie Byron, to się dzieje, tatusiu - wyjaśnia Anabelle ze
szlochem. – On przyczepił się do mnie w parku i nazwał mnie po nazwisku, po czym pchnął mnie w dół. -
ON CO ZROBIŁ? – ryknął Jaxson. Wściekłość ogarnęła jego twarz. Sawyer dołączył do nas, zastanawiając się, co się dzieje.
-
Hej, karzełku, skąd te łzy?
-
Zobacz co Ralphie Byron zrobił mojej twarzy – mówi, jej głos jest
teraz silniejszy, kiedy wskazuje na małe zadrapanie na jej delikatnym policzku. 84 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Wściekłe oczy Jaxsona przeskoczyły do Juli, czekając na wyjaśnienia. Ona pocierała plecy Anabelle, by ją uspokoić i sama uwolniła zestresowany oddech. -
To był bałagan, Jax – zaczyna, głosem pełnym emocji. – Wszyscy
byliśmy przy stole piknikowym, patrząc na zdjęcia, kiedy usłyszałam jej krzyk. Znaleźliśmy ich w tylnej części parku, ona leżała na ziemi trzymając się za twarz i płakała, podczas gdy chłopcy, Parker i Beckett, wybijali bzdury z Ralphiego. -
Dobrze! –
krzyczą obaj - Jaxson i Sawyer, w tym samym
momencie. -
Cóż, nie do końca, bo matka Ralphiego była naprawdę zła, nawet
po tym, jak powiedzieliśmy jej co się stało. Myślałam, że między nią a Kaylą dojdzie do rękoczynów – to była katastrofa. Potem powiedziała, że pójdzie na policję. Sawyer prychnął. -
Co za su... – Patrzy na Annabelle i powstrzymuje się. – Co
zamierza zrobić? Wnieść oskarżenie na dwóch pięciolatków, w tym na dzieciaka szeryfa? – Chichocze. – Zobaczymy, co z tego wyjdzie. -
Powiem ci, co mam zamiar zrobić - mówi Jaxson, głosem
przesiąkniętym wściekłością. – Mam zamiar iść do domu tego dzieciaka i skopać mu tyłek, a potem mam zamiar skopać tyłek jego ojca, a potem mam zamiar skopać tyłek jego ojca za posiadanie bandy dupkowatych dzieci. Mam zamiar utrzymywać kopanie tyłków, dopóki linia kopanych tyłków, nie będzie mogła trwać dłużej! 85 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Wszyscy patrzymy na niego i milczymy na jego wybuch. Po dłuższej chwili wybuchamy śmiechem, włączając w to Annabelle. -
Kocham cię, tatusiu - mówi, dając mu głośno cmokającego całusa
w policzek, jej uśmiech promienieje. – Ty zawsze sprawiasz, że czuję się lepiej. Mruczy, ale jego wyraz twarzy łagodnieje nieznacznie. -
Też cię kocham, dziecinko. Nie martw się tym, ja się tym zajmę.
-
Wiem. – Daje mu jeszcze jeden uścisk, wtedy wyciąga ramiona do
mnie i od razu ją biorę. Julia podchodzi do niego i otula ramionami jego szyję. -
Ja też cię kocham - mówi z uśmiechem. Przyciąga ją bliżej i patrzy na nią w taki sposób, który sprawia, że
jestem zazdrosna. Pamiętam jak to jest mieć kogoś takiego, patrzącego na ciebie w ten sposób. To najlepsze uczucie na świecie. -
Kocham cię bardziej - mówi, zanim składa jeden gorący pocałunek
na niej. Czy idziesz razem z nami na targi, Anno? – pyta Annabelle z nadzieją w głosie. -
Przykro mi, cukiereczku, nie dzisiaj, ale obiecuję spędzić czas z
tobą wkrótce i będziemy miały trochę czasu tylko dla dziewczyn.
86 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Dlaczego nie przyjdziesz na kolację w przyszłym tygodniu? – pyta
Julia. – Możemy zorganizować to, kiedy będzie ci najbardziej pasowało. Wiem, że jesteś zajęta nauką. Tak, ona to wie, ponieważ często daję temu upust przy niej. -
Pewnie, bardzo bym chciała, dzięki. – Spoglądam z powrotem na
Annabelle i daję jej duży uścisk, następnie pieszczę jej pulchny, mały policzek. – Do zobaczenia niedługo, maleńka siostrzyczko. Uśmiecha się do mnie. Promiennie jak zawsze na to, kiedy odnoszę się tak do niej, ale właśnie tym dla mnie jest. Moją malutką siostrzyczką. Nie musimy dzielić krwi, żeby to było faktem. Jaxson i Julia od lat starali się mieć więcej dzieci, ale nie udało się. Myślę, że pogodzili się z tym. Podaję Annabelle z powrotem do Jaxsona i całuję go w policzek. -
Pa, do zobaczenia wkrótce.
-
Cześć, dzieciaku. Zadzwoń do mnie, jak będziesz czegoś
potrzebowała. -
Zawsze. – Po ostatnim spojrzeniu na wszystkich wychodzę i
kieruję się na kampus. Z powrotem do bezpiecznego i nudnego życia jakie miałam przez ostatnie cztery lata.
~~~
87 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Nancy podchodzi od tyłu, kiedy kończę myć naczynia, wygląda na tak zmęczoną jak ja się czuję. -
Hej, skarbie, Sarge właśnie przyszedł po posiłek. Powiedziałam
mu, że się spóźnił i właśnie sprzątamy, ale wiesz jak zrzędliwy potrafi być ten mężczyzna. Podzielisz się z nim? On jest zawsze miły dla ciebie. Uśmiecham się. -
Oczywiście.
-
Dziękuję. Idź, ja z tym skończę.
-
Jesteś pewna?
-
Tak. Zanim wychodzę, łapię jakieś resztki i przygotowuję mu talerz, na
który Nancy potrząsa głową, ale ignoruję to. Jeśli jakieś jedzenie zostaje to ten mężczyzna dostanie trochę. Upewniam się także czy zabrałam torebkę, pamiętając o tym, co mam w niej dla niego. Wchodząc do stołówki, widzę go siedzącego przy stole w jego brązowym płaszczu i rękawiczkach bez palców, moje serce boli i uśmiecha się w tym samym czasie. -
Hej, oto moja dziewczyna - chrypi z krzywym uśmiechem. Szorstki
kaszel rozbrzmiewa zaraz po i zauważam, że jego głos jest jeszcze bardziej ochrypły niż zwykle.
88 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Cześć, Serge. – Kładę jego talerz przed nim i daję mu buziaka w
policzek, coś na co wiele dziewczyn pracujących tutaj, krzywo patrzy, ale nie obchodzi mnie to. Ten mężczyzna jest bezdomny, nie chory. Każdy przyzwoity człowiek zasługuję na życzliwość. -
Ach, wiedziałem, że przyjdziesz do mnie - mówi, zaczynając
wcinać od razu swój posiłek. – Tęskniłem za tobą. Gdzie byłaś? Wiesz, że nie lubię nikogo innego tutaj, oni wszyscy są oschli. -
Oni są oschli, bo ty jesteś dla nich zrzędliwy - wyjaśniam z
uśmiechem, kiedy zajmuję miejsce obok niego. Odchrząka głośno. -
Oni po prostu nie znają się na żartach, są zbyt spięci. Chichoczę, on po części ma rację.
-
Cóż będę tu przez następne trzy dni, więc upewnij się, że będziesz
na czas, a ja się upewnię, że będę tą, która cię obsłuży. Umowa? Rozgląda się i puszcza mi oczko. -
No dobrze, umowa.
-
Dobrze.
Zmieniam temat i rozmawiam z nim, gdy kończy swoją kolację. Zauważyłam podczas naszej rozmowy, że dużo kaszle. Wreszcie na jego trzecie ochrypłe kaszlnięcie, klepię go po plecach i pytam go o to. -
Czy wszystko w porządku? 89 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Rozwiewa mój niepokój. -
Ze mną w porządku, dzieciaku, zawsze jest w porządku.
-
Nie brzmi to tak - naciskam delikatnie.
-
To tylko przeziębienie. Utknąłem na deszczu na chwilę którejś
nocy. Nic wielkiego. -
Jak to utknąłeś na deszczu? – pytam, moja obawa eskaluje. – Czyż
nie zostajesz w schronisku? -
Przez większość nocy - odpowiada, wzruszając ramionami. Kiedy
pozostaję cicho, patrzy na mnie i widzi zatroskanie. – Ze mną w porządku, Anno. Uwierz mi, byłem w znacznie gorszych miejscach, kiedy byłem w Marines. To nie pierwszy raz, kiedy mi mówi, że kiedyś był w Marines. Decyduję się zapytać go o to, ale staram się stąpać ostrożnie. -
Mogę cię o coś zapytać? Po miękkim tonie mojego głosu wie, co nadchodzi. Odchyla się do
tyłu na krześle i krzyżuje ramiona. -
Chcesz zapytać, jak skończyłem tutaj – mówi to, bardziej
stwierdzając niż pytając. -
Tak, jeśli nie masz nic przeciwko, żeby się tym ze mną podzielić.
Chciałabym zrozumieć, jak mężczyzna, który walczył dla naszego kraju, skończył tutaj. 90 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Nasze spojrzenia blokują się i widzę moment, w którym decyduje się, że podzieli się ze mną swoją historią. Łamie kontakt wzrokowy, patrzy prosto przed siebie, skupiając się na niczym konkretnym, ale zdaje się widzieć wszystko. -
Wiesz, kiedy pierwszy raz zaciągnąłem się do piechoty morskiej,
nie mogłem czekać. Pęd do walki za własny kraj czyni różnicę. – Kręci głową. - Nie ma nic podobnego, Anno. Stajesz się przyjacielem i rodziną ze swoimi towarzyszami broni. Żyjesz z nimi dzień w dzień, walcząc obok nich. Śpisz obok nich w najbardziej gównianych miejscach znanych człowiekowi. Są jak bracia, których nigdy nie miałem. Żyjesz, śpisz i oddychasz tą więzią, ufasz im jak nikomu innemu na świecie, że ochraniają twoje plecy. A potem... oglądasz jak wielu z nich umiera. – Widzę jak wyraźnie przełyka, co sprawia, że moje własne gardło pali. – To trudne, naprawdę kurewsko trudne, ale rozumiesz, że takie gówno się zdarza. To jest część życia, a ty dokonałeś wyboru, więc zakopujesz to i posuwasz się do przodu. Myślisz, że jest z tobą w porządku i żyjesz w ten sposób przez lata. Potem kiedy skończysz i wracasz do domu, nagle jest za dużo czasu na rozmyślanie. Cisza i normalność wyciągają te długo zakopywane demony na powierzchnię. Ludzie myślą, że gdy jesteś już poza tym, to masz najtrudniejszą część za sobą, ale to nie jest tak, w ogóle. Przez tyle lat byłeś uwarunkowany żyć jak wyszkolona maszyna, że zapominasz, co to znaczy żyć jako cywil. Łzy zamazały mi oczy, ale zacisnęłam zęby i powstrzymałam je, bo wiem, że nie byłby za nie wdzięczny. -
A co z doradztwem? – pytam, próbując utrzymać głos spokojnym. 91 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
– Nie dadzą ci jakiejś pomocy? Ucieka mu gorzki śmiech. -
Po tak wielu cięciach w budżecie, no chyba że masz pieniądze, ta
niewielka pomoc jaką oferują nie jest wystarczająca. – Odchrząka. – To moja wina i ja to wiem. Źle sobie z tym radziłem. Odsunąłem się od ludzi i piłem, żeby zapomnieć. Straciłem żonę, dom – wszystko. Pozwoliłem, żeby moje życie wymknęło mi się spod kontroli, a kiedy się obudziłem, było już za późno i nie miałem nic. – Patrzy na mnie teraz ze wstydem i palącym żalem w zmęczonych, szarych oczach, wyglądając na znacznie starszego niż jego pięćdziesiąt pięć lat. – Tak wielu ludzi patrzy na mnie i nie ma pojęcia, kim kiedyś byłem. Nie wiedzą, że byłem szanowanym człowiekiem, który walczył za ojczyznę. Widzą tylko menela z ulicy, który, jak myślą, jest zbyt kurewsko leniwy, żeby pracować. Nie wiedzą, że starałem się dostać pracę, ale kto, kurwa, ma zamiar zatrudnić bezdomnego? Firmy, do których aplikowałem spoglądają na moje ubrania i widzą, że nie brałem prysznica od kilku dni. Część z nich mówi, że oddzwoni, ale na jaki telefon? Nie mam pieprzonego telefonu. Ale wiesz co? Nigdy nie przyjmę pieniędzy od nikogo, ani nie będę prosić. Przetrwam, tak jak muszę i będę robił to na własną rękę. Wiem, że nie zaakceptuje pomocy, bo próbowałam już wcześniej i był bardzo zły z tego powodu. Moje serce boli na jego historię i staram się wymyślić odpowiednie słowa, aby powiedzieć, ale żadne nie wydają się wystarczająco współczujące. -
Wierz lub nie, ale mogę się trochę odnieść do tego co mówisz. 92 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Unosi w niedowierzaniu brwi, co sprawia, że chichoczę. -
Czy próbujesz mi powiedzieć słodka, piękna dziewczyno, że ty
wiesz jak to jest żyć w piekle? Mój uśmiech znika i szybko trzeźwieję. -
Tak. To inne piekło niż twoje, ale to było piekło mimo wszystko. –
Czeka na mnie, aż omówię szczegóły i decyduję się podzielić z nim moją historią, skoro on podzielił się swoją. – Siedem lat temu zostałam porwana do handlu żywym towarem, podczas mojej wycieczki szkolnej do Tajlandii. Miałam tylko czternaście lat. -
Jezus - wzdycha, wstrząs na jego twarzy i furia, którą tak dobrze
znam, bije z jego oczu. -
To był najgorszy tydzień w moim życiu, ale również miejsce, w
którym
poznałam
najbardziej
niesamowitych
ludzi,
jednego
w
szczególności, który stał się moim bratem na całe życie. On jest byłym Navy SEAL. -
Och, arogancki sukinsyn - mówi z uśmiechem, starając się rozjaśnić
nastrój i to działa. Parskam. -
Tak, potrafi być, ale wszyscy trzej są bardzo honorowi i oddadzą ci
wszystko co mają, jeśli jesteś w potrzebie. - Zatrzymuję się, by spojrzeć na niego. – Oni trochę przypominają mi ciebie. Może mógłbyś się z nimi spotkać jakiegoś dnia? – proponuję ostrożnie.
93 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Może. – Mogę powiedzieć, że nie ma tego na myśli, ale nie
naciskam, przynajmniej nie teraz. – Chodź, wynośmy się stąd, trzymam cię tu wystarczająco długo i Bandyta czeka na mnie - mówi, mając na myśli bezpańskiego psa, którego ma ze sobą od kilku miesięcy. Pakuje zawiniątko obiadu dla psa, ale powstrzymuję go, zanim będzie mógł umieścić to w kieszeni. -
Czekaj, mam jeszcze coś dla ciebie. – Wyjmuję plastikowy
woreczek, który jest w mojej torebce i przekazuję mu. -
Anna - beszta mnie tonem dezaprobaty.
-
Proszę, nie bądź zły, to nic wielkiego, obiecuję. – Bierze i zagląda
do środka, aby zobaczyć batony proteinowe, owoce i ciastka dla psów. – To wystarczające dla ciebie i Bandyty podczas dnia, dopóki nie zobaczę cię tu w godzinach wieczornych. -
Nie musiałaś tego robić - narzeka, choć brzmi nieprzekonywująco.
- Wiem, ale chciałam. Wzdycha ciężko, a następnie owija rękę wokół moich ramion i przyciąga mnie do uścisku. -
Jesteś dobrym ciasteczkiem, Anno.
94 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Dzięki, uwielbiam ciasteczka - mówię żartobliwie, co sprawia, że chichoczemy. Wstajemy z naszych miejsc i idziemy prosto do drzwi. Jak tylko robię krok na zewnątrz, pochylam się, by powitać Bandytę. -
Cześć, chłopcze - grucham, sporo przy tym go głaszcząc. – Dałam
Serge’owi trochę smakołyków dla ciebie, ale nie jedz zbyt wiele, bo rozboli cię brzuch. – Daję mu całusa w głowę, a on atakuje moją twarz swoim niechlujnym językiem. Odsuwam się ze śmiechem i wycieram ślinę. Obracam się i widzę Serge’a, obserwującego mnie z uśmiechem. -
Widzimy się jutro wieczorem? – pyta z nadzieją. Kiwam głową.
-
Tak, widzimy się.
-
Cześć, dzieciaku. Dziękuję raz jeszcze - mówi, unosząc worek.
-
Nie ma za co. Pa. Obserwuję jak on i Bandyta idą wzdłuż ulicą, zmierzając tam, gdzie
mam nadzieję, jest schronisko. Z ciężkim sercem odwracam się, aby zacząć iść do domu, ale zostaję wstrzymana, kiedy widzę Logana na końcu ulicy, opierającego się swobodnie o rower. Nasze spojrzenia się krzyżują, a mój puls skacze mocno i szybko. Co, do cholery, on tutaj robi?
95 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Wiedząc, że jest tylko jeden sposób, aby się dowiedzieć, biorę głęboki oddech, a następnie ruszam w jego stronę, dodając pewności siebie moim krokom, której w ogóle nie czuję. Jego oczy błądzą w dół mojego ciała, powodując znajome poruszenie w moim brzuchu, to którego nie czułam od lat i to irytuje mnie bez końca. -
Hej - wita mnie od niechcenia.
-
Co ty tutaj robisz? Obserwuje mnie przez moment, zanim odpowiada, intensywność w
jego oczach wywołuje różnego rodzaju emocje, których nie chcę czuć. -
Znalazłem w klubie coś, co myślę, że zgubiłaś. Moje serce zacina się, ponieważ wiem dokładnie o czym mówi.
Rzeczywiście sięga do kieszeni i wyciąga moją bransoletkę. Kiedy wróciłam do domu, zdałam sobie sprawę, że musiała spaść i zabijało mnie myślenie, że ją straciłam. Nie dlatego, że on jest tym, który mi ją dał – wcale nie. Tylko dlatego, że była ze mną w kilku naprawdę trudnych momentach. -
Dzięki. – Biorę od niego, a następnie wkładam do kieszeni, zamiast
ją nałożyć. Nienawidzę tego, że wie, iż wciąż ją noszę, ale ulżyło mi, że ją znalazł. -
Gdzie jest twój samochód? – pyta.
-
Przyszłam pieszo. Niezadowolenie pojawia się na jego twarzy. 96 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
To nie jest najbezpieczniejsza cześć miasta, żeby chodzić pieszo, Anno. Napinam się na dezaprobatę w jego głosie. -
Chodziłam tędy wiele razy, Logan. Ale dzięki za troskę i za
bransoletkę. – Zaczynam się wycofywać, potrzebując uciec od niego i od wszystkich uczuć wzbierających we mnie. Dogania mnie, wtedy jego krok spowalnia, dopasowując się do mojego. Patrzę na niego, nie zadając sobie trudu, by ukryć moją irytację. – Co ty myślisz, że robisz? -
Myślę, że jest bezpieczniej założyć, że nie pozwolisz mi zawieźć się
z powrotem do domu, więc zgaduję, że to znaczy, iż odprowadzam cię. -
Nie potrzebuję niańki! – mówię ostro. Wzrusza ramionami.
-
Może i nie, ale tak czy inaczej nie powinnaś sama chodzić pieszo
do domu tak późno w nocy. -
Jestem w pełni zdolna, by zadbać o siebie, Jaxson mnie nauczył.
Jeśli chcesz, mogę zademonstrować na tobie. Spogląda na mnie z uśmieszkiem. Zmiękcza to jego twardy wyraz twarzy i motylki latają w moim brzuchu. Odwracam wzrok, nienawidząc, że po tak długim czasie, nadal może w ten sposób na mnie działać. Palant. 97 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Cisza między nami staje się ogłuszająca i wręcz niewygodna. Logan jest tym, który ją przełamuje. -
Słyszałem, że studiujesz psychologię.
-
Ta - odpowiadam gwałtownie, nie lubiąc tego, że wie kolejną rzecz
o mnie, kiedy ja nadal nie wiem o nim nic. To nie ma znaczenia, Anna. Nie dbasz o to, co się z nim dzieje, przypominam sobie. -
Lubisz to?
-
Ta.
-
To dobrze. Ucieka mi drwina, zanim mogę ją zatrzymać i chcę się kopnąć za to.
Nienawidzę tak się czuć. Nienawidzę czuć się tak rozgoryczona i zła, ale to jest właśnie to jak się czuję. Ostatni raz, kiedy rozmawialiśmy, to było wtedy, gdy rozrywał moje serce, a teraz niby mamy prowadzić normalną rozmowę, jakby nigdy nic się nie stało. -
Wiesz, Anno, jeśli masz coś do powiedzenia, po prostu to powiedz.
-
Nie mam ci nic do powiedzenia – kłamię.
-
Najwyraźniej masz, po prostu to, kurwa, powiedz. Zatrzymuję się i odwracam do niego. Dlaczego to robisz? Dlaczego przyszedłeś tu dzisiaj?
98 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Żeby ci oddać tę pieprzoną bransoletkę, mówiłem już.
-
Kto dba o bransoletkę! – warczę.
-
Najwyraźniej ty, inaczej bym jej nie znalazł. Nienawidzę tego, że ma rację, potrząsam głową i ponownie
odchodzę. Nie jestem wystarczająco silna, żeby ciągnąć to gówno. Nie odchodzę daleko, zanim łapie mnie za ramię i przyciąga do siebie. -
Powiedz to! Po prostu, kurwa, powiedz to co masz naprawdę do
powiedzenia - żąda, z twarzą tylko kilka cali od mojej i oczami nareszcie ukazującymi taką samą frustrację, jaką ja czuję. -
Dlaczego zachowujesz się tak, jakby to cztery lata temu nie miało
miejsca? – krzyczę, nie mogąc się już dłużej powstrzymywać. -
Naprawdę myślisz, że mogę się zachowywać tak, jakby nic się nie
stało? Kurewsko przeżywam to każdego cholernego dnia. -
A co ze mną? – Zwalniam. – Myślisz, że zapomniałam co mi
zrobiłeś? Jego twarz łagodnieje, ale spojrzenie pozostaje ostre. -
Nie, Anno, nie myślę tak, ale czy ty nie rozumiesz dlaczego to
zrobiłem? -
Och tak, rozumiem to doskonale – nie ufałeś mi.
99 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
To nieprawda! Zaufanie nie miało z tym nic wspólnego.
Wiedziałem, że zostaniesz, wiedziałem, że będziesz się tego trzymać i nie chciałem tego dla ciebie. Moje życie było skończone, a ja nie chciałem zrujnować również twojego. -
To nie był twój wybór, aby go dokonać! – krzyczę. – Był mój i
ukradłeś mi go. – Mój oddech szarpie się i nie mogę już dłużej powstrzymać łez. – Wracałam w każdy weekend przez dwa miesiące i nigdy nie wyszedłeś, ani razu. – Każde słowo pada z konającym szlochem. – A teraz myślisz, że możesz po prostu zapytać mnie o moje życie, ale trzymać swoje w sekrecie? Cóż… pieprz się! – Wyrywam się z uścisku i ruszam, nie chcąc, żeby zobaczył jak głęboki nadal jest mój ból. Na szczęście nie idzie za mną, ale ja nie oczekuję, by to zrobił. Nie zostało nic do powiedzenia pomiędzy nami. Bez względu na to, co mówi, ja nigdy nie zapomnę, jak to jest pokazywać się co weekend i być odprawianą z kwitkiem. To jest ból, który na zawsze zapamiętam.
100 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
ROZDZIAŁ 6 Logan Podjeżdżam pod mały dom, który niesie ze sobą wiele wspomnień – większość z nich dobrych – i jestem zaskoczony widząc, że jest w najlepszym stanie od kiedykolwiek. Robi mi się niedobrze na myśl, że zobaczę mamę i siostrę po całym tym czasie. Nie pomaga nawet to, że nadal jestem rozpierdolony po tym, jak wpadłem na Annę zeszłej nocy. Wiedziałem, że powinienem trzymać się z daleka i to bardziej przez wzgląd na nią niż siebie samego, ale po tym jak znalazłem tę bransoletkę musiałem ją zobaczyć. Mogłem poprosić Jaxsona, żeby jej ją dał, ale z jakiegoś powodu czułem, że to musiałem być ja. I teraz nie potrafię pozbyć się jej cholernego zrozpaczonego wyrazu twarzy z mojej głowy. Ból widoczny w jej oczach jest tym, co znam tak dobrze, gdyż również ukrywałem go od dnia, w którym ją odesłałem. Nawet jeśli było to konieczne, to nadal cholernie jest to do dupy i od tamtego czasu dręczy mnie to każdego dnia. Wypuszczam z siebie powietrze, zsiadam z motoru kierując się do celu, co może być kolejną dobrze znaną katastrofą. Chcę zobaczyć siostrę, tęsknię za nią i czuję się z tego powodu źle, tym bardziej, że zajęło mi to zbyt wiele czasu, by dać jej znać, że jestem na wolności. Dla mojej mamy... nie jestem pewien czy jestem gotowy, ale również zbyt długo zwlekałem.
101 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Zastanawiam się czy po prostu wejść, czy też zapukać, ale ostatecznie wybieram to drugie. Serce wali mi w piersi na dźwięk zbliżających się kroków, ale zalewa mnie ulga, kiedy to moja siostra jest tą osobą, która otwiera drzwi. Będąc w szoku unosi rękę do ust. -
L...Logan? - jąka się jakby nie była pewna, czy to naprawdę
jestem ja. -
Tak, Janey, to ja.
Rzuca się na mnie ze szlochem. -
Nie mogę uwierzyć, że naprawdę tutaj jesteś. – Płacze przy
moim ramieniu, przylegając do mnie tak mocno, że ledwo potrafię oddychać. - Tak bardzo za tobą tęskniłam. Moja klatka piersiowa obkurcza się, gdy trzymam przy sobie jej drżące ciało. -
Też za tobą tęskniłem.
Odsuwa się do tyłu i duży uśmiech pojawia się na jej twarzy, gdy tak mi się przygląda. Szybko zauważam jak dobrze wygląda i jaka szczęśliwa się wydaje. Coś, czego się nie spodziewałem. Spodziewałem się, że przyjdę tutaj z powrotem i zobaczę ten sam zniszczony dom i smutną twarz siostry z powodu życia, w którym utknęliśmy. Z wyjątkiem tego, że nie zauważam nic z tego i to powoduje, że mam ochotę zadać milion pytań. 102 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Zatem chodź, wejdź do środka. - Wprowadza mnie do domu.
- A tak przy okazji dlaczego pukasz? Wzruszam ramionami nie wiedząc za bardzo co powiedzieć i ruszam za nią do środka. Od razu zauważam jak czysto jest w domu i w jakim dobrym jest stanie – mam na myśli nowy dywan i farby. Nawet lada i szafki w kuchni wyglądają na względnie nowe. Co, do cholery, straciłem przez ostatnie cztery lata? Jeney zdaje się wyczuwać moje myśli. -
Wiele się zmieniło na lepsze – tłumaczy z uśmiechem.
-Tak? Co na przykład? - Umieram z ciekawości, gdyż długo martwiłem się o siostrę – mamę również, ale bardziej o siostrę. Byłem jedynym, który miał się o nie troszczyć i wiedza, że nie mogłem tutaj być, by płacić rachunki, była czymś, co bardzo mnie przytłaczało. Wskazuje na kanapę. -
Usiądź i ci wytłumaczę, ale najpierw chciałabym wiedzieć, co
ty tutaj robisz. Myślałam – milknie, a jej wyraz twarzy zmienia się na ponury – myślałam, że nadal masz przed sobą dwa lata? Podchodzę do kanapy. -
Wyszedłem kilka tygodni temu.
-
Kilka tygodni? - Siada obok mnie, jej ton głosu jest
zszokowany i odrobinę zraniony. 103 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Tak. Przepraszam, że nie pojawiłem się wcześniej, ale... -
przerywam nie wiedząc za bardzo co ujawnić. - Wyszedłem, gdyż pomagam w czymś glinom i po prostu nie mogę tak wychodzić gdziekolwiek chcę. Marszczy brwi. -
Pomagasz glinom? - Kiwam głową. - Robiąc co?
-
Tego nie mogę ci powiedzieć. - Jej twarz robi się pochmurna,
co sprawia, że czuję się jak gówno. - To jest coś, co zajmie dużo mojego czasu i na serio muszę się na tym skupić, ale musiałem przyjść i upewnić się, że u ciebie wszystko okej. - Jest cicho i przyswaja to, co jej powiedziałem. Kiedy jednak nadal nie odpowiada chwilę później naciskam. - Jest… czy jest okej? O to mi chodzi. Kiwa głową. -
Tak. Zarówno u mnie jak i mamy. - Napinam się na
wspomnienie mamy. Kładzie rękę na moim ramieniu. - Jest teraz inna, Logan. Wszystko jest inne. I musimy podziękować za to Annie i Jaxsonowi. Ta informacja wprawia mnie w zaskoczenie. O czym ty, do cholery, mówisz? Co oni mają z tym wspólnego? Chwilę zajmuje jej zebranie myśli, zanim tłumaczy.
104 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Po tym jak zostałeś aresztowany coś pękło w mamie. Nigdy
wcześniej jej takiej nie widziałam. To było poczucie winy. Wiedziałam, że obarczała się winą za to, co stało się z Robertem. To ją zżerało i nie wiedziała co robić, jak to naprawić. Niestety pogorszyło się, zamiast polepszyć. - Przeraża mnie to, co ma przez to na myśli i nie sądzę, by mogło być gorzej niż już wtedy było. - Jaxson przyszedł do nas zaraz po tym jak zaakceptowałeś ugodę z prokuratorem. - Uśmiecha się czule. Udzielił mamie pomocy. Wysłał ją do kliniki na odwyk i zapłacił za wszystko. Ja wyjechałam i zatrzymałam się u rodziców Stacey w czasie, kiedy jej tu nie było – mówi, mając na myśli jedną ze swoich przyjaciółek ze szkoły. - W czasie tych trzech miesięcy, w których nas nie było, wyremontował nasz dom, a nawet załatwił dla mamy pracę jako kelnerka po jej powrocie. Ludzie tam są dla niej dobrzy. Dzięki temu miała na rachunki i ja również pomagałam pracując na pół etatu po skończonej szkole. Siedzę zszokowany, nie wiedząc co powiedzieć. Ten skurwiel nic mi o tym nie powiedział, żadnej cholernej wzmianki przez cały ten czas, kiedy z nim trenowałem. Zapytał raz, czy wybieram się z nimi zobaczyć, ale kiedy pokręciłem głową nie drążył tematu. Przez wzgląd na Janey jestem wdzięczny za każdą pomoc i będę mu wdzięczny do końca życia. Ale nienawidzę tego, że widział moje życie takie jakim było, widząc, że naprawdę nie byłem wystarczająco dobry dla Anny. Na myśl o niej spojrzałem w górę na siostrę, by zauważyć, że przygląda mi się z niezwykłą uwagą. -
A co z Anną? Co ona ma z tym wszystkim wspólnego? 105 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Jej wyraz twarzy złagodniał, robiąc się bardziej smutny i przygotowywałem się na to, co miała mi powiedzieć. -
Była tutaj dla nas w chwili, gdy zostałeś aresztowany.
Przyszła i zajęła się mamą nawet jeśli mogę powiedzieć, że była na nią zła za to co się wydarzyło. Nawet została na kilka nocy, gdyż ja nie potrafiłam przestać płakać. Tak bardzo się bałam o ciebie... o nas. Sama wylała również własne łzy, ale zawsze starała się je ukryć, by być dla mnie silną. Zaciskam zęby przeciwko wszystkim emocjom, które na mnie spływają. Kurewsko nienawidzę tego, że zaangażowała się w to i wzięła odpowiedzialność, pomimo tego, że ją odepchnąłem. Jednak nie powinienem być zaskoczony, bo właśnie taka jest Anna i zawsze taka była. To główny powód tego, że zawsze trzymałem swoje życie z dala od niej tak, żebym nie zniszczył nim jej własnego, lecz ona tak czy owak zawsze odnawiała znajomość. -
Nadal dzwoni do mnie mniej więcej raz w miesiącu, by
sprawdzić, co słychać. Wiele jej zawdzięczam i wiem, że ona i jej ojciec mając coś wspólnego z tym, że dostałam się tutaj do college'u. Unoszę głowę w zaskoczeniu. -
Jesteś w college'u?
Uśmiecha się. -
Tak, chodzę na zajęcia, by zostać pracownikiem opieki
społecznej i naprawdę mi się to podoba. W jakiś magiczny sposób 106 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
przyznano mi pełne stypendium wraz z wydatkami na wszystkie książki. Dowiedziałam się również, że ojciec Anny jest dobrym przyjacielem dziekana. Bądź tu mądry – żartuje, ale ja nie znajduję w tym niczego zabawnego. Wiedza, że jej ojciec również się w to zaangażował jest gorzką pigułką do przełknięcia. Nigdy mnie nie lubił uważając, że nigdy nie będę wystarczająco dobry dla Anny i w jakiś sposób po prostu to udowadnia. -
Rozmawiałeś z nią? - pyta cicho.
Zanim udaje mi się odpowiedzieć otwierają się drzwi. -
Janey, kochanie, czyj motor jest tam na zewnątrz... - Mama
milknie, kiedy zerka do dużego pokoju, widząc mnie siedzącego obok Janey. - Logan? - szepcze, a jej reakcja jest taka sama jak siostry. -
Hej, mamo. - Moje przywitanie nie jest zimne, lecz również
nie jest serdeczne. Wstaję nie chcąc w tej chwili siedzieć. Odbiera to jako zaproszenie do podejścia bliżej, ale zatrzymuje się raptownie na wyraz mojej twarzy. Jestem jej za to wdzięczny, ponieważ nie jestem gotowy na żaden rodzaj uczuć z jej strony. Janey oczyszcza gardło i kładzie rękę na moich plecach. -
Dam wam kochani minutę i wyjdę na zewnątrz podlać
kwiaty. - Unosi się, całując mój policzek. - Zobaczę się z tobą, zanim wyjdziesz, okej? Na moje kiwnięcie głowy wychodzi, zostawiając mnie samego z naszą mamą. Atmosfera tężeje, kiedy wpatrujemy się w siebie nawzajem. 107 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Nie wygląda tak jak ją zapamiętałem – jej oczy nie są nabrzmiałe krwią i szkliste, jej włosy nie są bałaganem jak zwykle były. Jej oczy są teraz wyraźne i skupione, lecz ukryta jest za nimi wina, której nie chcę teraz widzieć. -
Co ty tutaj robisz? - pyta cicho, po czym szybko potrząsa
głową. - Chodzi o to, że jestem taka szczęśliwa, że tutaj jesteś, ale... Milknie i wiem, że dlatego, iż nie może zebrać się, by zadać pytanie, dlaczego nie jestem w tym piekle przez kolejne dwa lata. Podchodzę do torby z zakupami, którą upuściła na ziemię i dźwigam ją, kładąc na ladę. -
Pozwolę Janey ci o tym powiedzieć. Po prostu przyszedłem
zobaczyć co u niej. - I u ciebie, ale tę część zostawiam dla siebie. Opuszcza wzrok na swoje stopy. -
Gdzie się zatrzymałeś, bo wiesz, możesz...
-
Jestem w Charlestone.
Pytania pojawiają się w jej oczach, ale wie, że lepiej mnie nie pytać, więc kiwa głową. -
Bardzo za tobą tęskniłam – przyznaje cichutko. Złośliwa
riposta aż szczypie mnie w język, ale ją powstrzymuję. - Wiem, że jesteś na mnie zły i wcale cię za to nie winię. Jestem zła na siebie nie tylko za to, co się stało z Robertem, ale również za nie bycie matką taką jaką powinnam być dla ciebie i Janey. - Poczucie winy buzuje w moim 108 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
wnętrzu, kiedy widzę łzy lśniące w jej oczach, ale decyduję się je zignorować. - Nie wiem, czy Janey ci mówiła, ale rzeczy mają się teraz inaczej i...
109 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Tak, mówiła mi – odpowiadam, przerywając jej. - Nie wiem dlaczego tak ochoczo przyjęłaś pomoc Jaxsona, a nie moją, ale jestem wdzięczny przez wzgląd na Janey, że to zrobiłaś. Łapie oddech, a łzy spływają w dół jej policzków. -
To nie Jaxson sprawił, że się zmieniłam, lecz ty. Nie zrozum
mnie źle, doceniam pomoc zarówno jego jak i jego żony, lecz wiedza, że to
ty
płaciłeś
za
konsekwencje
moich
błędów
sprawiła,
że
zaakceptowałam ich pomoc. - Chwilę zajmuje jej próba uspokojenia się. Byłam chora, Logan i teraz to rozumiem. Kiedy twój ojciec odszedł... -
Nie! Cholera, nawet go tak nie nazywaj! - warczę, ostatecznie
dochodząc do sedna. - Nie jest pieprzonym ojcem, nigdy nim nie był. Jest cholernym dawcą spermy i najlepszą rzeczą jaka kiedykolwiek nam się przytrafiła to moment, w którym nas opuścił. Przygryza swoją drżącą wargę, starając się zataić swoje cierpienie. -
Masz rację i jest mi bardzo przykro, że dopuściłam do tego,
by jego odejście zrujnowało mnie w taki sposób. Nie masz pojęcia ile żalu w sobie nosiłam. To, że to ty zostałeś ukarany za to co stało się z Robertem, będzie mnie prześladować do końca życia. Wychodzi ze mnie gorzki śmiech. -
Tak, cóż, uwierz mi, to będzie prześladować mnie gorzej niż
kiedykolwiek ciebie.
110 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Ostatecznie uwalnia szloch i to sprawia, że czuję się jak gówno. Tak bardzo mi przykro. Nie oczekuję, że mi teraz wybaczysz, ale mam nadzieje, że pewnego dnia tak się stanie. Kocham cię, Logan. Zawsze kochałam, nawet jeśli wygładało to inaczej. Zawsze będę cię kochała. Moje gardło zaczyna palić jak skurwysyn i wiem, że muszę się stąd wydostać. Kieruję się do drzwi, czując cierpienie mamy, kiedy ją mijam. To sprawia, że zatrzymuję się z ręką na klamce, lecz nie odwracam się, kiedy kieruję do niej słowa. Wrócę. Ja po prostu... Nie mogę się teraz zajmować tym gównem. Wychodzę z domu, zamykając za sobą drzwi, wciągając głęboko świeże powietrze, lecz to nie pomaga w obluzowaniu mojej klatki piersiowej. -
Kurwa! - Uderzam pięścią w dom, przyjmując ból, który
promieniuje przeze mnie, kiedy rozdzieram kłykcie o prążkowaną cegłę. Zaczynam schodzić w dół i zwalniam krok, kiedy dostrzegam Janey przy moim motorze ze łzami spływającymi po jej twarzy. Biegnie do mnie zarzucając ramiona wokół mojej szyi. -
Tak mi przykro. Rozumiem. - Płacze, a ja wyraźnie słyszę
wszystko, co właśnie zostało powiedziane. - Ale proszę spróbuj, Logan.
111 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Chcę, żebyśmy byli rodziną pewnego dnia, w sposób w jaki zawsze chcieliśmy być. Przytulam ją bliżej, nienawidząc tego, że tak mocno cierpi. Jeszcze nie jestem gotowy, ale obiecuję, że spróbuję, kiedy będę. Okej? Czuję jak kiwa głową, zanim się odsuwa. -
Dziękuję, to wszystko o co proszę. - Chwytam za kask i
dosiadam motor. - Czy zobaczę cię ponownie? - pyta, a strach wyraźnie słychać w jej głosie. -
Tak, ale nie wiem kiedy. Mam teraz wiele do załatwienia.
Kiwa głową i widzę, że stara się wziąć w garść, pomimo jej drżącej wargi. -
Zrób to co musisz zrobić, jest spoko. Nadal potrzebujemy cię
w naszym życiu, ale nie w ten sam sposób co wcześniej. Nie wiem co mam na ten temat czuć i myśleć. Moja głowa jest zbyt wielkim, cholernym bałaganem. -
Masz długopis?
-
Tak, poczekaj chwilę. - Biegnie do samochodu stojącego na
podjeździe, który wygląda dużo lepiej niż ten, którego mieliśmy wcześniej i chwyta za coś, zanim wraca podając mi długopis.
112 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Chwytam jej rękę i piszę na niej swój numer komórki. -
Dzwoń do mnie kiedykolwiek chcesz, okej? Jeśli nie odbiorę
to oddzwonię. Okej, dziękuję – mówi z uśmiechem. Ponownie obejmuje mnie za szyję. - Kocham cię. -
Też cię kocham – szepczę szorstko, a moja potrzeba ucieczki
rośnie, ponaglając mnie z każdą mijającą sekundą. Na szczęście Janey to wyczuwa. Daje mi jeszcze jeden pocałunek w policzek i mnie puszcza. -
Zobaczymy się wkrótce - obiecuję, zanim włączam motor i
ruszam. Im dalej jestem, tym lepiej mi się oddycha. Staram się odepchnąć zarówno siostry jak i mamy bolesny wyraz twarzy, lecz w zamian kogoś innego twarz nawiedza moje myśli. I jest to jedyna dziewczyna, której bólu serca nigdy nie naprawię, nie ważne jak bardzo bym chciał.
113 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
ROZDZIAŁ 7 Anna Następnego wieczora, jako ostatnia opuszczam jadłodajnię. Stojąc przed drzwiami, naciągam kaptur kurtki na głowę, próbując jak najlepiej się ochronić zanim uderzy we mnie monsun. Burza rozpętała się nagle i była z tych okropnych. Kiedy tylko wychodzę na zewnątrz, deszcz uderza we mnie mocno, niemal powodując ból. Od razu jestem przemoknięta. Szybko zamykam drzwi, a następnie biegnę pogrążoną w mroku nocy ulicą. Jestem wdzięczna, że zdecydowałam się przyjechać dzisiaj samochodem. Zatrzymuję się, słysząc odgłos jakby sapania, i zerkam w boczną alejkę. Przyglądam się pogrążonemu w ciemności chodnikowi, ale mam problem z zobaczeniem czegokolwiek przez ulewę. Gdy już mam ruszyć dalej, znowu słyszę ten dziwny dźwięk. –
Halo? Jest tam ktoś? – krzyczę. Skomlenie staje się coraz głośniejsze
i powoduje, że muszę się dowiedzieć, co je wydaje. Nie muszę iść daleko, żeby to odkryć. Bandyta. Pochylając się, dostrzegam Sarge'a opartego o mur budynku z cienkim kawałkiem kartonu nad głową jego i Bandyty, który w ogóle nie chroni ich przed deszczem.
114 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
–
Korekta: coro
– Anna? – pyta zaskoczony. Najwyraźniej nie słyszał moich kroków.
– Co robisz na takim deszczu, dziewczyno? –
Co ja robię? Co ty robisz, Sarge? – pytam wystarczająco głośno, aby
przekrzyczeć deszcz. – Dlaczego nie jesteś w schronisku? –
Dzisiaj jest pełne.
–
Pełne? – powtarzam z irytacją. Jak mogli, do cholery, wyrzucić kogoś w taką pogodę?
–
Tak, pełne, ale nie martw się, Bandyta i ja poradzimy sobie. Kiedy tylko to mówi, dostaje napadu kaszlu, który męczy go już od
kilku dni. –
Nie ma innego miejsca, do którego mógłbyś pójść?
Zabrałabym
ich
do
swojego
akademika,
ale
nie
wolno
nam
przyprowadzać psów, ani chłopaków. –
Nie, a teraz już idź. Bez sensu, żebyśmy obydwoje przebywali na
deszczu. Zobaczymy się jutro wieczorem. Nie ruszam się, bo nie chcę ich zostawić w takiej sytuacji. Ściska mnie w sercu na myśl, że mają tutaj spędzić całą noc. Już, Anno! – warczy, denerwując się, że nie podporządkowuję się jego poleceniu.
115 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Jako że moje gardło jest zbyt ściśnięte, abym mogła mówić, przytakuję lekko, po czym odchodzę. Gdy wsiadam do samochodu, siedzę przez chwilę rozważając różne opcje, jakie jestem w stanie wymyślić, aby im pomóc i przychodzi mi do głowy jedna osoba. Wyciągam telefon i wybieram numer. Jaxson odbiera po pierwszym sygnale. –
Anna?
–
Hej, tak, to ja. Wybacz, jest tak późno – odpowiadam. Mój głos
brzmi tak smutno, jak w rzeczywistości się czuję. –
Co się dzieje?
–
Potrzebuję twojej pomocy. Możesz przyjechać do St. Mary? Nie waha się.
–
Już wychodzę. Upewnij się, że masz zamknięte drzwi.
–
Jestem w samochodzie, ale tak, są zamknięte – zapewniam go.
–
Zaraz będę.
–
Dziękuję.
Rozłączając się wsłuchuję się w deszcz obijający się o metal samochodu. Mam wielką ochotę iść po Sarge'a, żeby zaczekał tutaj ze mną w samochodzie, ale wiem, że to bezcelowe. Modlę sie, aby Jaxson był w
116 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
– stanie mu pomóc. Nie mogę patrzeć, jak Sarge znowu odchodzi, nie wiedząc czy ma gdzie spać, albo czy ma jedzenie dla siebie i Bandyty. Do czasu aż Jaxson zatrzymuje swoją ciężarówkę obok mojego samochodu, czyli jakieś dwadzieścia minut później, deszcz się uspokoił i teraz mży. Wysiadając, spotykamy się między samochodami. Kiedy do niego podchodzę, otwiera parasol dla mnie zamiast dla siebie. Typowe. Przyciąga moje przemoczone ciało do swojego, obdarzając mnie jednym ze swoich sławnych, mocnych uścisków. –
Co jest, dzieciaku? Przestraszyłaś mnie na śmierć.
–
Przepraszam, nie chciałam cię martwić. Ja tylko... mam nadzieję, że
będziesz mógł mi pomóc w pewnej sprawie. –
Wiesz, że tak. Biorąc głęboki wdech, opowiadam mu o Sarge'u zaczynając od
czasu, jaki spędził w marynarce wojennej do tego, jak skończył tutaj. Gdy kończę opowiadać historię, domyślam się, że Jaxson już wie dokąd to zmierza. –
Anno... – zaczyna, wahając się.
–
Czy jest coś, co możesz zrobić, żeby mu pomóc? Nie jesteś w stanie wszystkich uratować.
117 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
–
Korekta: coro
Wiem. Nie próbuję. Próbuję pomóc akurat jemu. Jest dobrym
człowiekiem, Jaxson, takim jak ty. On po prostu... upadł i potrzebuje pomocy, żeby się podnieść. – Z jego oczu bije niezdecydowanie. – Proszę? Dla mnie? – naciskam. Jęczy. –
Dobra. Rzucam się na niego, piszcząc.
–
Dziękuję, dziękuję, dziękuję! – Całuję go nieustannie w policzek,
przez co chichocze. –
No dobrze, pokaż mi gdzie on jest.
–
Okej, ale zanim to zrobię, powinnam cię ostrzec. Potrafi być
marudny i nie będzie chciał przyjąć twojej pomocy. Jaxson wyrzuca ręce w powietrze. –
No to jak mam mu, do cholery, pomóc, skoro nie chce?
–
To nie jest tak, że nie chce tej pomocy, po prostu jest zbyt dumny.
Bądź przekonujący. Zrób wszystko to, co robisz, kiedy chcesz, żeby Julia cię wysłuchała. – Droczę się z nim, wiedząc, że ona zawsze się kłóci, kiedy Jaxson próbuje jej mówić, co ma robić. Uśmiecha się do mnie znacząco i wtedy zdaję sobie sprawę ze swojego błędu.
118 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
– Nie mogę tego zrobić. Te techniki są zarezerwowane wyłącznie dla mojej żony. –
Fuj! Oszczędź mi tego. Po prostu zrób co w twojej mocy i bądź
apodyktyczny. Jego pomruk sprawia, że chichoczę. –
Mniejsza z tym, zaprowadź mnie do niego, mądralo – nakazuje,
owijając rękę wokół moich ramion. Prowadzę go do alejki, gdzie Sarge i Bandyta siedzą ściśnięci. –
Anna – mówi Sarge, nie wyglądając na szczęśliwego. – Co ty tu
jeszcze robisz? Mówiłem, żebyś szła do domu. Moje tętno przyspiesza z powodu nadciągającej konfrontacji. –
Wiem, że mówiłeś, ale nie mogłam. Nie mogę was tutaj tak
zostawić. – Unoszę rękę, kiedy zaczyna protestować. – Proszę, po prostu mnie wysłuchaj. Zamyka usta, a następnie spogląda ze znużeniem na Jaxsona. –
To mój brat, o którym ci opowiadałam. – Zaczynam nerwowo. –
Może ci pomóc i... –
Nie przyjmuję jałmużny, mówiłem ci.
Zanim wdaję się w sprzeczkę, Jaxson kuca, znajdując się teraz na tej samej linii wzroku co Sarge. 119 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
– A co powiesz na ofertę pracy od brata dla brata? Mam ochotę poklepać go po plecach za mówienie do niego "brat", z racji tego, że wszyscy mężczyźni z wojska tak się do siebie zwracają. Oczy Sarge'a ciemnieją z podejrzliwości. –
O czym mówisz?
–
Jestem właścicielem siłowni w sąsiednim mieście i przydałaby mi
się pomoc. –
Jaka pomoc? – W głosie Sarge'a nie ma takiej opryskliwości, jaka
była przed chwilą, więc biorę to za dobry znak. –
Jak na przykład pomaganie w utrzymaniu czystości. Przydałby
nam się też trener przy ringu dla naszych bokserów. Podawanie im wody, oklejanie rąk, czy nawet oczyszczanie ran to kilka z obowiązków. Jest wiele rzeczy do robienia, a wszyscy mamy rodziny, z którymi chcemy spędzać więcej czasu. Na siłowni jest łóżko polowe i jest twoje, jeśli zgodzisz się przyjąć tę ofertę pracy. Sarge nie spieszy się z odpowiedzią, zastanawiając się nad propozycją. –
Mogę zabrać ze sobą psa? Wstrzymuję oddech. Jestem pełna nadziei. Kiedy Jaxson nie
odpowiada od razu, szturcham go lekko stopą. Zerka na mnie ze złością, ale ignoruję to i gestem wskazuję, aby odpowiedział. Jaxson ponownie się odwraca i mamrocze coś niezrozumiale, zanim się zgadza. 120 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
– Tak, możesz, jeśli tylko będzie czysty, cichy i z daleka od klientów. –
Okej, zatem przyjmuję ofertę.
Robię wydech, uśmiechając się. Czuję ulgę, że Sarge z nami nie walczył. –
Bo to jest właśnie to, oferta pracy, nie jałmużna – dodaje
stanowczo. –
Oczywiście. Wstając, Jaxson wyciąga rękę do Sarge'a, który przyjmuje ją
niechętnie. Kiedy już stoi, przytulam go w talii. –
Dziękuję.
–
Za co, do cholery, mi dziękujesz? – pyta.
–
Za przyjęcie oferty pracy i za to, że się na mnie nie złościsz. Przytula mnie mocno.
–
Nigdy bym nie mógł się na ciebie złościć, Anno. Uśmiecham się, ale zanim odpowiadam, Jaxson odchrząkuje.
–
Chodźcie, nie stójmy na deszczu.
Sarge i ja idziemy za Jaxsonem, który prowadzi nas do swojego samochodu. Zatrzymuję się niedaleko i już mam się żegnać, kiedy Jaxson proponuje, żebym została u niego na noc.
121 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
– Ale mam tutaj samochód i nie mam ciuchów na zmianę. –
Jutro podjedziemy po twój samochód, a ubrania możesz pożyczyć
od Julii. Zastanawiam się nad tym, rozważając wszystkie rzeczy, które muszę przygotować do szkoły. –
Chodź, Anno, jest późno, a ty masz za sobą długi dzień. Chcę,
żebyś dzisiaj u mnie została. Zgadzam się, przytakując. Prawda jest taka, że trochę czasu minęło odkąd ostatni raz u nich byłam. Lubię tam przebywać, czuję się wtedy komfortowo i po minionym tygodniu, mogłabym skorzystać z tej propozycji. –
No dobra, daj mi tylko zamknąć samochód.
Po zabraniu torebki z samochodu i zamknięciu go, wskakuję na siedzenie pasażera w ciężarówce Jaxsona, a Sarge i Bandyta zajmują miejsca z tyłu. Chwilę później parkujemy pod SEAL Extreme i wchodzimy na siłownię. Idę za Jaxsonem, który pokrótce oprowadza Sarge'a po siłowni, pokazując mu gdzie jest szatnia i mówi mu, że może skorzystać z prysznica. Daje mu również czyste ubrania na zmianę. Sarge niechętnie je przyjmuje, ale wie, że nie może zostać w tych, które ma na sobie, zwłaszcza jeśli będzie tutaj pracował. A zatem przyjmuje ubrania,
122 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
– mamrocząc podziękowanie i mówi, że zapłaci Jaxsonowi za odzież z pierwszej wypłaty. Później o tym pomyślimy – odpowiada Jaxson. Pokazuje mu kuchnię i mówi, że może się częstować, później dodaje, że jutro przywiezie rzeczy dla Bandyty. Moje serce się raduje, że Jaxson tak bardzo stara się dla Sarge'a, ale nie powinnam być zaskoczona. Jaxson potrafi być apodyktyczny i ma mocny temperament, ale nie ma wątpliwości co do tego, że ma wielkie serce. Po pożegnaniu się z Sargem, jedziemy do domu Jaxsona. Przez całą drogę nie mogę przestać się uśmiechać i zanim zdaję sobie sprawę z tego co robię, odpinam pas i przysuwam się do Jaxsona, przytulając go i całując w policzek. –
A to za co?
–
Za bycie tak wspaniałym człowiekiem – mówię szczerze. –
Dziękuję, że mu pomagasz i że zawsze przy mnie jesteś, kiedy cię potrzebuję. Odchrząkując, wierci się na siedzeniu, czując się niekomfortowo za sprawą moich pochwał. –
Nie ma za co, dzieciaku. Wiesz, że zawsze będę tutaj dla ciebie.
Wiem o tym. Był przy mnie w trakcie najboleśniejszego okresu w moim życiu. Irak i ... nie myśl o tym, Anno.
123 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Kilka minut później podjeżdżamy pod dom Jaxsona i moje serce topnieje, jak zawsze, kiedy widzę na ich podwórku wielkie drzewo z drewnianą huśtawką. Gdy wchodzimy, Julia już na nas czeka i od razu zaczyna mnie przytulać, mimo że jestem przemoknięta. –
Cześć, wszystko w porządku? – pyta zmartwiona.
–
Tak, wszystko okej dzięki Jaxsonowi. Julia robi krok w tył i uśmiecha się do męża.
–
Zawsze sprawia, że jest lepiej. Jaxson z pomrukiem przyciąga ją do siebie i całuje namiętnie.
–
Anna zostanie na noc, możesz jej dać jakieś ubrania?
–
Jasne. Idź do swojego pokoju, zaraz ci coś przyniosę. Napijesz się
herbaty? –
Chętnie, dziękuję. Przytakując, kieruje się do kuchni. Przytulam Jaxsona raz jeszcze i
znowu mu dziękuję za wszystko, zanim idę do dodatkowej sypialni, którą określa się jako mój pokój. Znajduje się obok pokoju Annabelle i ma przytwierdzoną do drzwi tabliczkę z imieniem, tak jak na drzwiach pokoju ich córeczki. Uśmiecham się za każdym razem, gdy to widzę. To sprawia, że czuję się jak członek rodziny, mojej drugiej rodziny.
124 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Zaczynam rozmyślać o mojej mamie i tacie. Upominam się, aby jutro do nich zadzwonić. Zawsze staram się to robić dwa razy w tygodniu, bo później się martwią, zwłaszcza tata. Gdybym nie była tak blisko z Jaxsonem, tata nigdy nie pozwoliłby mi wyjechać tak daleko na studia, mimo że to tylko kilka godzin drogi. Zawsze był opiekuńczy, ale to się wzmocniło po tym, co spotkało mnie w Tajlandii... Otrząsając się z tych myśli, wchodzę do pokoju i zamykam za sobą drzwi, a następnie podchodzę do okna i siadam na parapecie. Wyglądam przez okno, które wychodzi na podwórko i patrzę na huśtawkę, którą Jaxson zrobił dla Julii. Jako dziecko zawsze takiej pragnęła. Huśtałam się na niej wiele razy, zazwyczaj z Annabelle na kolanach. Delikatne pukanie do drzwi wyrywa mnie z myśli. Otwierają się i ukazuje się w nich Julia. –
Hej, mam herbatę i piżamę – szepcze, stawiając herbatę na szafce
nocnej, a ubranie na łóżku. – Daj mi mokre ubrania, to je dzisiaj wypiorę. –
Dziękuję.
Zamyka drzwi i siada na łóżku, podczas gdy ja przebieram się w spodnie od piżamy i podkoszulkę. –
Jax powiedział mi o Sarge'u – mówi, uśmiechając się. – Cieszę się,
że mógł pomóc i że go o to poprosiłaś. –
Ja też. Bałam się, że Sarge nie przyjmie jego pomocy, ale na
szczęście stało się inaczej. Mam nadzieję, że będzie to dla wszystkich korzystne. 125 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
–
Jestem pewna, że tak. Chłopcy dobrze się nim zaopiekują.
–
Masz rację – przyznaję. Wczołguję się na łóżko i biorę spory łyk
herbaty. Gorący płyn rozgrzewa mnie od środka. Julia usadawia się na poduszkach, a ja idąc za jej przykładem przytulam jedną z nich do piersi. Siedzimy twarzami do siebie i po jej minie widzę, że coś jej chodzi po głowie. –
Jax opowiedział mi też o Loganie. Wypuszczam głęboki wydech, ten który zdawał się być uwięziony
w mojej piersi odkąd zobaczyłam go wczoraj wieczorem. –
Tak, to była wielka niespodzianka, to na pewno.
–
Chcesz o tym pogadać?
Chcę? Nienawidzę nawet o nim myśleć, ale nieważne jak się staram, nie wychodzi mi to. On zawsze jest obecny w moich myślach, zawsze był i Julia o tym wie. Jej jako jedynej zwierzałam się ze wszystkiego, co się między nami działo, ponieważ wiedziałam, że zrozumie. –
Nie wiem, Julio – zaczynam cicho, uświadamiając sobie, że jednak
muszę z kimś o tym pogadać. – Zawsze zastanawiałam się, jakby to było znowu go zobaczyć. Co bym powiedziała, jak zareagowała, czy co bym czuła. I kiedy to się już stało, to nie było to podobne do niczego co sobie wyobrażałam, ale z pewnością był to szok. –
Założę się, że tak i jestem pewna, że nie było łatwo.
126 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
–
Korekta: coro
Nie, nie było i nie potrafię sobie tego uporządkować. Z jednej
strony cieszę się, że się stąd wyrwał, bo wiesz jak bardzo nienawidziłam, kiedy był tutaj uwięziony. Ale z drugiej strony wciąż jestem zła. Jest mi przykro, że nikt nie powiedział mi, że wyjeżdża, mimo że rozumiem dlaczego nie mogli. Jestem zła za każdym razem, kiedy go widzę, a on zachowuje się, jakby mnie nie porzucił i nie złamał mi serca. –
Czekaj, co to znaczy "za każdym razem"? Ile razy go widziałaś?
Wydaje mi się, że Jax mówił tylko o jednym razie? –
Dwa. Nie mów Jaxsonowi, ale przyszedł wczoraj wieczorem do
jadłodajni. Czekał na mnie na zewnątrz, po mojej zmianie. To kolejna rzecz, która mnie wkurza. Wygląda na to, że Logan wie o mnie wszystko, podczas gdy ja nie wiem o nim nic. – Kręcę głową z frustracji. – Przyszedł, żeby oddać mi coś, co zgubiłam w klubie. Pokazuję jej nadgarstek, na którym znajduje się bransoletka. Julia wie, że to Logan mi ją kupił. –
Później próbował odprowadzić mnie do domu. Powiedział, że to
niebezpieczne, żebym chodziła sama. Rządzący się dupek. Julia uśmiecha się, ale szybko przestaje, kiedy widzi łzy w moich oczach. –
Okropnie się pokłóciliśmy, w sensie, nawrzeszczałam na niego.
Nienawidzę tego, jak zgorzkniała jestem. Nienawidzę tego, że po takim czasie, on nadal ma na mnie taki wpływ. –
Och, Anno. 127 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Przysuwa się bliżej i otacza mnie ramieniem, pocieszając. –
Masz prawo tak się czuć. To sporo do zniesienia i całkowicie zbiło
cię z tropu. Logan nie był dla ciebie po prostu jakimś tam chłopakiem. Bardzo go kochałaś i wiem, że on odwzajemniał te uczucie. Kręcę głową, ale Julia nie pozwala mi zaprzeczyć. –
Uwierz mi, kochał cię, każdy to widział. Okropnie to wszystko
rozegrał, ale wiem, że jego zdaniem tak należało postąpić. Nie powinien odbierać ci prawa wyboru, ale wiem, że zrobił to, bo cię kochał i chciał cię chronić. Jej sposób myślenia sprawia, że wybucham płaczem. Odpuszczam, wypłakując całą swoją frustrację i ból jakie spowodował jego powrót. Mam w sobie tyle stłumionego gniewu, zranienia i przede wszystkim poczucia winy. Czuję się okropnie, gdy wrzeszczę za każdym razem, kiedy go widzę. Wiem, że dla niego to wszystko też nie było łatwe. Po prostu wciąż jestem tak bardzo wkurzona na całą tę sytuację, ale wiem że muszę wyluzować. Muszę zawrzeć z nim pokój. Julia milczy i gładzi mnie po plecach, czekając cierpliwie aż dojdę do siebie. –
Lepiej? – pyta, kiedy uspokajam szloch.
–
Tak, trochę. Dziękuję.
–
Zaufaj mi, każdego dnia będzie lepiej. Babcia mówi mi zawsze, że
nic nie dzieje się bez przyczyny, mimo że czasami tego nie rozumiemy.
128 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Wiem, że wszystko się ułoży. –
Co sprawia, że jesteś tego taka pewna? Uśmiecha się do mnie znacząco.
–
Bo twoje ścieżki z Loganem ciągle się krzyżują i spójrz tylko na
mnie i Jaxa. Jej słowa uciszają mnie i zanim udaje mi się coś powiedzieć, Julia całuje czubek mojej głowy i wstaje. –
Przemyśl to. Wypiorę twoje rzeczy. Potrzebujesz czegoś jeszcze? Kręcę głową.
–
Nie, ale dziękuję... za wszystko. Uśmiecha się.
–
Zawsze. Dobranoc.
–
Dobranoc. Julia gasi światła i zamyka drzwi. Kiedy leżę w ciemnym pokoju,
skąpanym w blasku księżyca, rozważam wszystko, co powiedziała. Logan i ja byliśmy zawsze porównywani do młodszych wersji jej i Jaxsona, zwłaszcza Logan. Mimo że mogę przyznać, iż mają podobne cechy, to uczucia jakimi ich darzę, są zupełnie inne. Jednak w przeciwieństwie do Julii i Jaxsona, Logan i ja nigdy nie będziemy mieli szczęśliwego zakończenia. Dokonało się zbyt wielu szkód. Czasami 129 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
zastanawiam się, czy w ogóle będę miała swoje szczęśliwe zakończenie. Przez kilka poprzednich lat byłam na paru randkach, ale żaden z chłopaków nie zainteresował mnie wystarczająco, ani nie powodował, że czułam iskrzenie. Zaczęłam myśleć, że może to moja wina, może nie byłam w stanie kolejny raz żywić takich uczuć. Tak było do czasu, aż tydzień temu zobaczyłam Logana i wróciły iskry niczym fajerwerki na czwartego lipca. Im więcej o tym myślę, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że muszę dojść do ładu z tym, co się stało. Dla dobra nas obojga.
130 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
ROZDZIAŁ 8 Logan -
Prawa, lewa! Lewa, prawa! Prawa, prawa! – podążam za
rozkazami Jaxona, poruszając się z boku na bok i unikając pięści. Pot leje się z mojej twarzy, a mięśnie palą żywym ogniem, krzycząc na mnie bym zrezygnował, ale oczywiście tego nie robię. Nigdy się nie poddaję. Robiliśmy to już od czterech godzin, faceci popychają mnie do granic na nadchodzącą walkę. Runda dziewiąta, ostatnia runda przed finałem i ta, której nikt nie przeszedł od ponad roku -
Uważaj na jego kolana! – ostrzega Sawyer o sekundę za
późno i kończę walnięty w żebra z wystarczającą siłą, żeby prawie powalić mnie na tyłek. -
Przerwa! – woła Jaxson. Idę do mojego narożnika i chwytam
butelkę wody, wlewając chłodny płyn w dół pieczącego gardła. – Co się z tobą dzisiaj dzieje? – pyta, podchodząc do mnie. – Nie jesteś skoncentrowany tak jak zwykle. Ma rację, to dlatego, że ciąży na mnie zbyt wiele gówna. Gówna, nad którym nie mam kontroli i to doprowadza mnie do cholernego szaleństwa. Choć oczywiście tego nie przyznam. 131 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Myślę, że dobrze sobie radzę, twój tyłek jeszcze mnie nie
powalił – szydzę z zarozumiałym uśmieszkiem. Wkładam w to dumę, ponieważ nie mam wątpliwości, że jestem dobrym zawodnikiem i sam mogę sobie poradzić. Ale ci faceci tutaj byli szkoleni by zabijać gołymi rękami, dlatego wiedziałem, że będę ich do tego potrzebował. Zanim Jaxson może cokolwiek powiedzieć, odzywa się nowy facet, Sarge. -
Zgadzam się. Dzieciak jest cholerną maszyną. – Klepie mnie
po plecach. – Słuchaj dzieciaku, myślę, że musimy porozmawiać o twojej przyszłości, kiedy to już się skończy. Naprawdę mógłbyś być kimś w profesjonalnym świecie i mógłbym być twoim menadżerem. Zarobilibyśmy mnóstwo gotówki. To korzystne dla wszystkich. Stękam, ale czuję uśmieszek szarpiący moje wargi. -
Nie pomagasz, Sarge – burczy Jaxson. – I co ci mówiłem o
tym cholernym psie – mówi, wskazując na swojsko wyglądającego psa z wywieszonym językiem. -
Co z nim? Myślałem, że dołączył do naszego małego grona.
-
Musi trzymać się z daleka, gdy w pobliżu są klienci.
Mówiłem ci o tym. -
Dlaczego? Spójrz ile lasek się do niego przymila. Jest
magnesem na cipki i doskonałym dodatkiem do twojego biznesu. Ja i Sawyer chichoczemy, ale Jaxson nie uważa tego za zabawne. 132 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
To miejsce nie ma być magnesem na cipki – warczy, zanim spogląda na Sawyera. – Spójrz, to dlatego powinniśmy skreślić to gówno z ćwiczeniami i zrobić z tego miejsce wyłącznie dla wojowników. Zaczyna się tu robić pieprzony serwis randkowy i to mnie wkurza. Z tym muszę się z nim zgodzić. W ciągu kilku tygodni, kiedy trenowałem, miałem tu prawie tyle samo ofert od cipek jak w klubie, co o czymś świadczyło. I jeśli mam być szczery, ignorowanie tego staje się coraz trudniejsze. Chodzi mi o to, że to już cztery lata na miłość boską, ale wiem co w tej chwili jest moim priorytetem i nie są to cipki. O ile oczywiście nie należy do… Nie idź tam człowieku, nigdy więcej nie dostaniesz tego przywileju. Cała ta myśl mnie wkurza. Nie będąc już w nastroju do żartów, zeskakuję i idę do worka treningowego, potrzebując w coś uderzyć. Jaxson wyczuwa moją zmianę postawy i nie zajmuje mu długo, zanim do mnie przyłącza. Trzyma worek, kiedy ja wybijam z niego gówno. Czuję na sobie jego wzrok i wiem, co sobie myśli. -
Nie chcę o tym rozmawiać – mówię, mają nadzieję, że to
powstrzyma go przed poruszaniem tego tematu, ale oczywiście wiem lepiej. -
Powinieneś mi powiedzieć, że wpadłeś na nią.
-
Tak, cóż, jeśli już mówimy o dzieleniu się gównem, to
powinieneś mi powiedzieć co zrobiłeś dla mojej mamy i siostry.
133 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Milczenie rozciąga się między nami, kiedy nadal uderzam w worek. -
Więc co, jesteś wkurzony o to, że pomogłem twojej mamie?
Zatrzymuję się i wreszcie na niego patrzę. -
Nie, jestem wkurzony na to, że mi nie powiedziałeś. Mogłem
być przynajmniej przygotowany. Nie spodziewałem się wrócić i zobaczyć je w taki sposób. Spodziewałem się, że wszystko będzie takie samo, jeśli nie gorsze! -
I jesteś zły o to, że tak nie jest? – pyta z niedowierzaniem. Nie
winię go za to, że jest zmieszany; nawet ja nie rozumiem tego, co czuję. -
Nie, ja tylko… kurwa! – Przesuwam rękami przez włosy,
starając się znaleźć właściwe słowa. – Nie wiem. Nie wiem, co próbuję powiedzieć. – Biorę chwilę, by pozbierać myśli. – Spójrz, doceniam to, co zrobiłeś, zwłaszcza dla mojej siostry. Ale jeśli chcesz prawdy to, kurwa, nie podoba mi się to, że widziałeś jakie było moje życie. Nie podoba mi się to, że czuję się twoim dłużnikiem, a jeszcze bardziej, kurwa, nienawidzę tego, że zmieniła się z twoją pomocą, nie moją. - Ze spuszczoną głową opieram się o ścianę, nienawidząc tego, że właśnie mu się do tego przyznałem, ale taka jest prawda. Myślę, że to wkurza mnie najbardziej. Ile razy próbowałem namówić ją na odwyk, tylko po to, żeby odmówiła? Pewnie, nie mogłem sobie pozwolić na miejsce, do
134 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
którego wysłał ją Jaxson, ale ona nawet nie chciała rozważyć tego pomysłu. Naprawdę myślisz, że twoje życie domowe w jakiś sposób wypaczyło moje postrzeganie ciebie? – zapytał. – Nie masz pieprzonego pojęcia, skąd pochodzę. Nie mówię, że twoje życie było słońcem i tęczą, ale uwierz mi, kiedy mówię, że wyszedłem z własnego piekła. Twoja mama spieprzyła i wie o tym, ale nie zmieniła się dla mnie, zmieniła się dla ciebie. Ja tylko pomogłem jej się tam dostać. A co do twojego długu, gówno jesteś mi winien. Nie zrobiłem tego tylko dla ciebie, zrobiłem to dla Anny. – Podrywam głowę na wzmiankę o niej, dźwięk jej imienia piecze, jak sól na otwartej ranie. Jaxson opiera się o ścianę obok mnie, kopiując moją pozycję. – Zrobiłem, o co prosiła. Zrobiłem cokolwiek i wszystko co mogłem, by pomóc jej przestać tak bardzo cierpieć. Była popieprzona przez długi czas, kiedy odesłałeś ją w taki sposób. Przez mój umysł przelatuje jej obraz tamtego dnia i zaciskam zęby na to wspomnienie. -
Chcesz mi powiedzieć, że źle zrobiłem?
Kręci głową. -
Ani trochę. Myślę, że postąpiłeś słusznie. Zrobiłbym to samo.
Właściwie, zrobiłem coś podobnego Julii i było ciężko, ale nie zmieniłbym mojej decyzji. Czasami robienie słusznych rzeczy jest do bani. Ma rację.
135 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Dobrze, niezależnie od powodów twojej pomocy, dziękuję.
Cieszę się wiedząc, że podczas mojej nieobecności moja siostra nie cierpiała. Obaj nie przeoczamy faktu, że wyjąłem mamę z tego równania, ale na szczęście nie wspomina o tym. walce.
Nie ma za co. Teraz pogadamy o Annie pokazującej się na
Podnoszę rękę w górę, by zapobiec temu, co chce powiedzieć. -
Słuchaj, to nie było moje miejsce, żeby ci o tym powiedzieć i
pomyślałem, że w końcu sama to zrobi. Ale powiem, że nigdy więcej nie postawi stopy w tamtym miejscu. -
Cholernie jasne. Powiedziałem jej to samo.
Chrząkam. -
Cóż, mam nadzieję, że od ciebie przyjęła to lepiej niż ode
mnie. Wzrusza ramionami. -
Prawdopodobnie tak samo, ale zgodziła się, że tam nie wróci.
Najwyraźniej to był jej pierwszy raz, a wszystko na czym mi zależy, to żeby był on ostatni. Kiwam głową, zgadzając się z nim. – Słuchaj, dlaczego nie pójdziesz pod prysznic i nie skończymy na dzisiaj. Jutro zaczniemy od nowa. Chcę mocno uderzyć w następnym tygodniu przed
136 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
walką. Rozmawiałem z kimś z branży kogo znam i zgodził się przyjść pomóc. -
Kto? Kolan Slade – powiedział to imię tak, jakbym wiedział kim on
jest. – Racja, zgaduję, że nie będziesz wiedział. To brat Katelyn i jeden z najlepszych w tym momencie wojowników MMA w branży. -
Dlaczego czujesz, że go potrzebujemy?
-
Ponieważ on będzie w stanie przekazać ci wskazówki,
których my nie możemy. Jesteśmy przeszkoleni do walki, a on w MMA; razem powinniśmy być w stanie sprawić, że będziesz nie do pobicia. Odkładanie gówna przez Rickettsa sprawia, że się denerwuję, a chcę się upewnić, że wejdziesz na szczyt. -
Mogę sobie z nim poradzić – odpowiadam pewnie, zanim
odpycham się od ściany i kieruję do szatni. -
Nie bądź zbyt pewny siebie, nikt nie jest niezwyciężony –
krzyczy do moich oddalających się pleców. -
Z wyjątkiem mnie! – krzyczy Sawyer na całą siłownię,
wyraźnie podsłuchując. Potrząsając głową uderzam pod prysznic, doceniając, że kabiny są oddzielne albo bym się tu nie mył. Stoję pod gorącym prysznicem dłużej niż zwykle, gorąco jest dobre na obolałe mięśnie.
137 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Po skończeniu zaczynam się przebierać, kiedy słyszę z siłowni najpiękniejszy wybuch śmiechu, ten znajomy dźwięk spływa po mnie i powoduje, że moja klatka piersiowa się zaciska. -
Sawyer, opuść mnie albo napuszczę na ciebie Bandytę – grozi
Anna z chichotem. Cholera! Nie jestem gotowy by znów ją zobaczyć. Och, co ja, do cholery, wygaduję? Cholernie pragnę ją zobaczyć, ale za każdym razem, kiedy to robię, źle się kończy, a nienawidzę powodować jej bólu. Kończę zakładać koszulkę, biorę kilka głębokich wdechów zanim wychodzę na siłownię. Jak zawsze, jej widok uderza mnie jak cios w klatkę piersiową i wysysa tlen prosto z płuc. Jezu, jest cholernie piękna. Jej miękki, żółty podkoszulek bez rękawów i dżinsowe szorty otulają opaloną skórę i mocne, gibkie ciało. Ciało, za którym tęskniłem prawie tak samo jak za samą dziewczyną. Jakby czując na sobie ciężar mojego spojrzenia, spogląda w górę i jej spojrzenie zderza się z moim. Jej miękkie, brązowe oczy rozświetlają się zaskoczeniem i czymś jeszcze, czymś, czego nie mogę rozszyfrować. Pierwszy przerywam kontakt wzrokowy, nie chcąc zobaczyć bólu i złości, które miały nadejść, a następnie kieruję się do ringu i łapię swoje rzeczy. Kiedy wpycham swoje gówno do torby, czuję miękki palec przesuwający się po moim ramieniu. Patrzę przez ramię i muszę
138 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
przygryźć przekleństwo. Cholera. Ta laska się nie poddaje. Nazywa się Lindsay, tak myślę. Nie, czekaj, Lana. Nie… Lauren? Och, kogo to obchodzi – suka jest nieugięta. -
Hej, Logan.
139 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Chcę się wzdrygnąć na jej zrzędliwy głos, ale udaje mi się powstrzymać. -
Hej.
-
Co teraz robisz?
-
Idę do domu.
-
Chcesz towarzystwa? – Stara się brzmieć kusząco, ale
wychodzi irytująco i gra mi na nerwach. -
Nie.
Czuję jak zamiera obok mnie, ale nie kłopoczę się spojrzeniem. -
Cóż, mogłabym zostawić swój numer w przypadku,
gdybyś zmienił… Nie jestem zainteresowany. – Podobnie jak przez ostatnie cztery razy. Słyszę jak odchodzi z prychnięciem, a przynajmniej tak myślałem, ale kiedy chwilę później znów czuję rękę na ramieniu, odtrącam ją i się odwracam. -
Słuchaj, powiedziałem… - urywam, kiedy spoglądam
w twarz anioła, tego samego, który każdej nocy nawiedza moje sny. ramię.
Przepraszam – mówi cicho Anna, puszczając moje
140 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
-
Nie, to ja przepraszam. Nie zdawałem sobie sprawy, że
-
W porządku. – Czekam, aż coś powie, przygotowując
to ty.
się na konfrontację. – Więc, zastanawiałam się, czy może chcesz… um, no… - Uwalnia sfrustrowany oddech na swoje jąkanie i potrząsa głową. – Chcesz pójść ze mną do piekarni Grace na końcu ulicy by… porozmawiać? – Jej oferta odbiera mi mowę, a ona odbiera to w niewłaściwy sposób. – Tak, dobra, nieważne. Zapomnij, że pytałam. – Odwraca się by odejść, ale chwytam ją za ramię zanim może uciec i jest to jak cholerna błyskawica dla mojego systemu. Mogę powiedzieć, że też to czuje, jeśli jej lekkie westchnienie jest jakąś wskazówką. Spogląda w dół, gdzie jej dotykam, ale nie puszczam. -
Tak, Anno, pójdę z tobą. – Pójdę z nią gdziekolwiek.
-
Dobrze, pozwól tylko, że się pożegnam.
Z kiwnięciem głową robię krok do tyłu i patrzę, jak idzie zabrać swoją torebkę, oczy mam przyklejone do jej niesamowitego tyłka. Kiedy w końcu odwracam wzrok, widzę Jaxsona patrzącego na mnie tak, jakby chciał mnie zamordować. Jest to spojrzenie, które dobrze pamiętam, ale nie pozwalam by mnie odstraszyło i bezwstydnie wzruszam ramionami. Anna podchodzi do niego i obejmuje ramionami w talii. Ten widok zawsze mnie wkurzał, kiedy pierwszy raz byliśmy razem. Właściwie, cały ich związek mi przeszkadzał. Zawsze go ubóstwiała. Nie zrozumcie mnie źle, byłem wdzięczny, że facet był przy niej, po prostu
141 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
nienawidziłem tego, że ktoś inny był tam dla niej, ponieważ chciałem być jedynym do którego się zwracała. Ale potem poszedłem po rozum do głowy i zaakceptowałem ich związek takim, jakim był i cieszę się, że go ma. Zwłaszcza, kiedy spieprzyłem i tak czy tak nie mogłem przy niej być. Kiedy do mnie podchodzi, przerywam swoje myśli i zdaję sobie sprawę, że gapiłem się na nią jak idiota. -
Jesteś gotowy?
-
Tak. – Postanawiam zostawić torbę i wskazuję jej, by szła
pierwsza. Kiedy kierujemy się do drzwi, Sarge woła do niej. -
Hej Anno dziewczyno, przynieś trochę ciasta dla mnie i
Bandyty, dobrze? Po prostu powiedz tej słodkiej kobiecie, żeby zapisała to na rachunek tego kolesia – mówi, wskazując na Sawyera. -
Ten pies nie zje żadnego pieprzonego ciasta, kiedy jest pod
tym dachem – mówi Jaxson. -
Dlaczego, do cholery, nie?
-
Ponieważ będzie srał, a to jest ostatnia pieprzona rzecz,
której chcę w mojej siłowni. Argument Sarge’a zostaje ucięty, kiedy Anna z chichotem otwiera drzwi i wychodzi. Podążam za nią, łapiąc na lekkim wietrze jej niesamowity zapach i przez to mój kutas natychmiast sztywnieje. 142 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Między nami osiada cisza, kiedy idziemy obok siebie. Mam tę znajomą chęć, by chwycić ją za rękę lub dotknąć jej w jakiś inny sposób, więc sięgam do kieszeni i wyciągam papierosy, by zająć czymś ręce. Zapalam jednego, mając nadzieję, że złagodzi trochę napięcia. -
Kiedy znów do tego wróciłeś? – Stara się utrzymać lekki ton,
ale mogę wyczuć jej dezaprobatę. Za pierwszym razem rzuciłem dla niej, ponieważ cholernie tego nienawidziła, powiedziała, że nie chce bym umarł. -
Cztery lata temu. – To był jedyny luksus jaki mogłem mieć i
pomagało złagodzić napięcie, które nieustannie skręcało mnie od środka, kiedy byłem zamknięty w tym pieprzonym miejscu. Dawało mi to małe poczucie wyboru i wolności, której już nie miałem. Zerknąłem by zobaczyć jej skinienie, ale widzę, że przeszkadza jej to tak samo teraz, jak miało to miejsce w przeszłości. Zaciągając się jeszcze raz, rzucam fajkę na ziemię i przydeptuję butem. -
Nie musiałeś tego robić – mruczy cicho.
Zamiast odpowiedzieć, decyduję się zmienić temat. -
Więc, dlaczego Sarge tak dziwnie się zachowuje?
-
Co masz na myśli?
Wzruszam ramionami.
143 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Rozpoznałem go z tamtej nocy, kiedy wyszłaś ze schroniska.
Kiedy zapytałem Jaxsona skąd pochodzi, dał mi niejasne wytłumaczenie o rzeczach, które dla ciebie robi. Na jej twarzy pojawia się uśmiech.
144 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Poznałam go, kiedy zaczęłam pierwszy wolontariat w St. Mary’s i od razu zaskoczyło. Byłam prawdopodobnie jedyną, której nie odgryzł głowy. To dobry człowiek, ale czasami potrafi być zrzędliwy – wyjaśnia z sympatią, ale jej swobodnie zachowanie znika wraz z tym, co mówi dalej. – Jest byłym Marine, a opowieść o tym jak skończył tutaj jest bolesna. Innej nocy zobaczyłam go stojącego na deszczu, ponieważ schronisko było pełne. Po prostu nie mogłam go tak zostawić i skoro nie mogłam mieć go w akademiku, zadzwoniłam do Jaxsona. – Jej uśmiech powraca, tak samo jak uwielbienie. – Wygląda na to, że wszystko będzie w porządku, poza oczywistymi różnicami dotyczącymi Bandyty – mówi ze śmiechem. -
Tak, wygląda na to, że pasuje do nich. Ma charakterek. Dziś
próbował zostać moim menadżerem. -
Menadżerem?
-
Tak, myśli, że jestem maszyną i że po tym, jak to się skończy,
mogę zarobić dla nas mnóstwo pieniędzy. Jego słowa nie moje – dodaję z uśmieszkiem. -
Po tym, jak co się skończy dokładnie? – szepcze, co zbyt
późno uświadamia mi mój błąd. Ona natychmiast wyrzuca ręce w powietrze. – Nieważne, przepraszam, że zapytałam. Już zostałam poinformowana, że nie możesz o tym mówić. – Jej ton jest lekki, ale czuję jej frustrację.
145 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Nie chcę, żeby wiedziała. Nie chcę wciągać jej w żadne z tego gówna. Masz rację, nie mogę o tym mówić, ale jestem pewien, że masz całkiem dobre pojęcie o tym, co robię i z kim to robię, skoro wyszedłem wcześniej. Spogląda na mnie z jeszcze większą ilością pytań płonących w jej spojrzeniu, ale na szczęście nie muszę wchodzić w szczegóły, ponieważ w mgnieniu oka docieramy do piekarni. Różowy, mały sklep w stylu wiktoriańskim z białym wykończeniem, który nazywa się A Slice Of Hope With A Sprinkle of Grace. Wchodzimy do środka, by zobaczyć, że jest dość tłoczno i nie jestem zaskoczony. Wcześniej wielokrotnie miałem przyjemność jeść placki Grace na zebraniach, na które Anna została zaproszona. Są najlepszą rzeczą, jaką ten świat ma do zaoferowania. -
Anna, Anna, Anna – piszczy mała dziewczynka
biegnąc do nas i wskakuje w czekające ramiona Anny. Dzięki jej blond włosom i jasnym zielonym oczom nie mam wątpliwości, że to córka Grace i Sawyera. mamie? -
No hej tam, mała panienko Hope, pomagasz dziś
Na pewno. Parker i Beckett mają zaplanowaną zabawę
dla dzieci, więc mama powiedziała, że mogę być dziś jej
146 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
pomocnikiem. Zrobiłyśmy tatusiowi specjalny placek nazywający się Placek Miłości Dla Tatusia, zaskoczymy go nim dziś wieczorem po kolacji. -
Dobrze, założę się, że jest pyszne i obie wiemy, że twój
tatuś będzie próbował zjeść je całe bez dzielenia się. Plawdopodobnie. – Chichocze, ale przerywa kiedy patrzy za mnie. W jej oczach iskrzy ciekawość. Anna szybko nas przedstawia. Hope, to jest Logan. Logan, to słodkie maleństwo to Hope Evans. -
Cześć Hope, miło cię poznać.
-
Cześć. – Macha do mnie z nieśmiałym uśmiechem.
-
Och, Anno, co za miła niespodzianka – mówi Grace,
wychodząc z zaplecza. Waha się lekko kiedy mnie widzi, ale szybko dochodzi do siebie. Po przytuleniu Anny, odwraca się i mnie też przyciąga w jeden. – Logan, tak dobrze cię widzieć. Napinam się nie chcąc tego, czując się niewygodnie z jej sympatią, ale niezręcznie poklepuję ją po plecach, nie chcąc być dupkiem. -
Dzięki Grace, ciebie też dobrze widzieć.
147 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
-
Dlaczego nie usiądziecie przy stoliku z tyłu, a ja i Hope
przyniesiemy wam coś do picia? -
Brzmi dobrze. – Anna stawia Hope z powrotem na
ziemi i szybko zauważam, że mała dziewczynka jest ubrana dokładnie tak samo jak jej mama, nosząc żółty uniform w stylu lat 50 i mały biały fartuszek. Ma nawet wyhaftowane swoje imię w górnej, lewej części klatki piersiowej. Oprócz zielonych oczu Sawyera, wygląda dokładnie jak Grace.
148 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Oboje z Anną zamawiamy sodę , a następnie idziemy usiąść przy jedynym stoliku z tyłu. Anna siada na krześle, które jest pod ścianą, co oznacza, że muszę usiąść plecami do całego pomieszczenia. Na tę myśl mój żołądek się zaciska, a serce wali. Nie będziesz miała nic przeciwko, jeśli zamienimy się miejscami? Jest zaskoczona moją prośbą, ale szybko dochodzi do siebie. -
Pewnie.
Zajmuję krzesło i oddycham nico łatwiej czując ścianę za plecami. Anna obserwuje mnie oceniającym wzrokiem i, kurwa, nienawidzę tego. Na szczęście, zostaje nam przerwane zanim może pomyśleć o tym zbyt wiele. -
Oto wasze sody. – Hope trzyma jedną szklankę w obu
swoich maleńkich dłoniach, a Grace niesie drugą. Dostaję szklankę, którą niesie Hope i której z boku ścieka lepki płyn, ale Grace szybko go ściera. obawy. -
Przepraszam – mówi cicho, ale macham ręką na jej
W porządku, co możemy wam podać? – pyta Hope,
wyciągając z przodu fartucha mały notes i długopis zza ucha. – Chcecie usłyszeć o specjalności dnia?
149 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Bardzo bym powstrzymując śmiech. trochę?
Korekta: coro
chciała
–
odpowiada
Anna,
Specjałem dnia jest Placek Prawdziwej Miłości. Chcecie
Może sprawić, że się zakochacie – mówi z chichotem. Uśmiech Anny słabnie. -
Wezmę po prostu trochę ciepłej szarlotki z lodami,
proszę – składa cicho swoje zamówienie. Hope gryzmoli w swoim notesie z mnóstwem zawijasów, a potem spogląda na mnie. -
Uch, wezmę to samo. – Nie wiem co jeszcze tu mają i
nie chcę przeciągać niezręcznego momentu, który mogą wyczuć wszyscy poza Hope. -
Dobrze, zaraz podam.
Zostajemy sami, kiedy one idą po nasze zamówienie. Anna patrzy w dół i nerwowo bawi się dłońmi. Mogę powiedzieć, że coś siedzi jej w głowie, ale nie wie jak zacząć. Nienawidzę widzieć jej takiej w mojej obecności i nie mogę już znieść tego napięcia. Sięgając, nakrywam jej wykręcone ręce swoimi i zauważam jakie są zimne. -
To ja Anno, cokolwiek masz do powiedzenia, możesz
to powiedzieć.
150 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Przestaje się wiercić i spogląda na mnie, jej spojrzenie jest wrażliwe i to mnie rozrywa. Sprawia to również, że cholernie się denerwuję tym, co ma mi powiedzieć. -
Chcę tylko powiedzieć, że cię przepraszam.
Marszczę brwi w zmieszaniu, nie spodziewając się, że to powie. Przepraszasz, za co? -
Za to jak odzywałam się do ciebie tamtej nocy, a
właściwie za każdym razem, kiedy na siebie wpadliśmy. Najwyraźniej wciąż jestem zraniona przeszłością, ale nie chcę już być. Chcę po prostu zapomnieć o tym wszystkim. Jeśli wpadniemy na siebie, nie chcę żeby to było niewygodne, zwłaszcza dla ludzi obok nas. Rozumiem, że chłopaki pomagają ci z tym, cokolwiek robisz i to w porządku. – Wypuszcza oddech i wzrusza ramionami. – Chciałam tylko to powiedzieć i oczyścić atmosferę. Obserwuję ją w milczeniu, starając się wchłonąć wszystko, co właśnie powiedziała. -
Rozumiem, co mówisz, ale jest tylko jeden problem.
-
Jaki? – pyta z wahaniem.
-
Nigdy nie zapomniałem o ani jednej sekundzie naszego
czasu, który spędziliśmy razem i nie chcę zapomnieć.
151 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Jej wargi się rozchylają w subtelnym westchnieniu, jej oczy pozostały skupione na moich. Powietrze nagle wypełnia się innym napięciem, niż to było pięć minut temu. Jest to rodzaj napięcia, które zawsze otaczało Annę i mnie, bez względu na to, jak długo byliśmy razem. -Tu jest wasz placek i lody. – Naszą chwilę przenika głos Hope i Anna szybko wysuwa swoje ręce spod moich.
152 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Czy możemy wam podać coś jeszcze? – pyta Grace. Oboje kręcimy głowami, a one znów zostawiają nas samych. Jemy w ciszy i dochodzę do wniosku, że to dobry moment by, wspomnieć o jednej rzeczy, którą obawiam się zająć, ale muszę to zrobić. siostrą.
Pewnego dnia poszedłem zobaczyć się z mamą i
Podrywa głowę ze zdziwieniem. -
Och?
Przytrzymuję jej spojrzenie. -
Nie spodziewałem się zobaczyć je w takim stanie.
Oczekiwałem, że to gówno będzie takie samo, jeśli nie gorsze. Jej oczy ponownie opadają na talerz. -
Jaxson chciał pomóc – szepcze.
-
Tak, ze względu na ciebie. – Nadal patrzy w jedzenie. –
Nie musiałaś tego robić, Anno. Nigdy nie oczekiwałem, że przejmiesz na siebie którekolwiek z moich odpowiedzialności. Wzrusza ramionami.
153 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
To nie jest żadna wielka sprawa. Twoja siostra cierpiała
i wiedziałam, że twoja mama nie była w stanie jej pomóc, by przez to przejść. Nie zgadzam się, to jest wielka sprawa. Nienawidzę myśli, że zajęłaś się tym gównem, ale dziękuję, doceniam twoją pomoc. Bardziej za pomoc mojej siostrze niż mamie, ponieważ masz rację, nie byłaby przy Janey w taki sposób, w jaki powinna. Spogląda z powrotem na mnie. -
Teraz jest inna.
-
Tak słyszałem.
-
Nie wierzysz w to?
Wzruszam ramionami. Nie wiem, co o tym teraz myśleć i nie chcę też o tym rozmawiać. Mój ton jej nie odstrasza, ale szanuje moją odpowiedź. -
Mogę cię o coś zapytać?
-
Tak. – Przygotowuję się na to, o co chce zapytać.
-
Musisz wrócić? – Mrużę oczy w zmieszaniu, więc
wyjaśnia. – Kiedy skończysz, to cokolwiek tu robisz. Czy… musisz
154 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
wrócić do więzienia? – Wygląda jak skamieniała, czekając na moją odpowiedź. -
Nie, wyszedłem na dobre.
Widocznie się odpręża i przytakuje. -
To dobrze.
Tak, to dobrze, ale bycie tutaj nie będzie takie samo jak przedtem. Mam przed sobą wiele życiowych testów, kiedy to już się skończy, jak na przykład praca. Kto, do cholery, zatrudni byłego skazańca? W mojej głowie rozlega się to, co wcześniej powiedział Sarge, ale odpycham to na bok na inny czas, mam już wystarczająco gówna na swoim talerzu jak na teraz. Resztę placka kończymy w milczeniu. Kiedy przygotowujemy się do wyjścia, Anna chwyta torebkę by zapłacić. -
Odłóż to, Anno. – Mój ton jest ostrzejszy niż
zamierzałem, na co Anna sztywnieje. -
Zaprosiłam cię, Logan, pamiętasz? Mogę za to zapłacić
lub przynajmniej zapłacić za siebie. – Kiedy nadal się w nią wpatruję, przewraca oczami i odkłada z irytacją portfel. – Widzę, że wciąż jesteś uparty – mruczy pod nosem. Jej irytacja sprawia, że się uśmiecham. W końcu to nie ma znaczenia, ponieważ gdy idę zapłacić, Grace odmawia przyjęcia
155 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
pieniędzy. Więc zamiast tego zostawiam hojny napiwek i upewniam się, że daję go Hope, która podekscytowana chowa go w przedniej części fartucha.
Grace
wręcza
Annie
pudełko
na
wynos
wypełnione
wystarczającą ilością jedzenia, by nakarmić armię do której wracamy, wliczając w to oddzielne pudełko dla Bandyty. Wydaje się lubić też Sarge’a.
156 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Po tym jak się żegnamy, ruszamy w drogę powrotną na siłownię. Staram się iść powoli, nie chcąc by nasz czas razem dobiegł końca, ponieważ nie wiem, kiedy znów ją zobaczę. -
Więc, widziałam, że znasz Sare Claiborne – mówi,
przerywając ciszę. -
Kogo? – pytam zdezorientowany.
-
Dziewczynę, która chciała wrócić z tobą do domu.
Och, więc ma na imię Sara. Kurwa, nie trafiłem z tą Lauren. Anna drwi. imienia?
Nie mów mi, że z nią spałeś i nawet nie znasz jej
Spoglądam na nią i widzę, że patrzy się prosto przed siebie, starając się zachowywać naturalnie, ale wiem lepiej. -
Zazdrosna, Anno? – Mam z tej myśli chorą satysfakcję.
-
Tak, racja; nie sądzę.
Jej pyskówka sprawia, że mój fiut twardnieje. Jak tylko docieramy przed siłownię, łapię ją za łokieć, by obrócić ją dookoła i przycisnąć ją do samochodu. Łapie ostry wdech, jej oczy otwierają się szeroko kiedy opieram ręce po obu stronach jej głowy, łapiąc ją w pułapkę. -
Dobrze. Nigdy nie powinnaś być zazdrosna o
kogokolwiek, ponieważ nie ma na tym świecie nikogo, kto 157 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
kiedykolwiek mógłby ci dorównać. – Jej wyraz twarzy łagodnieje, a czas zdaje się stanąć w miejscu, kiedy patrzymy na siebie. Zanim mogę się powstrzymać, pochylam się bliżej i przeciągam nosem wzdłuż boku jej miękkiego policzka, przysuwając usta do jej ucha. – I nie, nie spałem z nią, jest tylko jedna cipka, której chcę Anno i myślę, że oboje wiemy, czyja ona jest. Jej klatka piersiowa unosi się przy mojej, jej oddech staje się krótki i nierówny. Jestem dupkiem i wiem o tym. Nie mam prawa sprawiać, żeby czuła się w ten sposób, ale cholernie tego pragnę. Muszę wiedzieć, że wciąż czuje to tak bardzo jak ja. -
Logan.
–
Na
tchnienie
dźwięku
moje
imienia,
uciekające z jej ust mój fiut drga, ale przez słyszalne w nim drżenie, ciężko stwierdzić czy jest to protest, czy zaproszenie. Mam nadzieję, że chodzi o to ostatnie. Odchylam się do tyłu by spojrzeć na nią, potrzebując zapewnienia, kiedy przepływa przeze mnie ukłucie niepokoju. To uczucie do którego byłem przyzwyczajony i któremu ufałem. Rozglądając się wokół, natychmiast zauważam czarnego SUV-a, który jest zaparkowany po drugiej stronie ulicy. Osoba na fotelu kierowcy patrzy prosto na mnie. Mrużę oczy, by lepiej przyjrzeć się facetowi, ale ma na sobie kapelusz, który zasłania górną połowę jego twarzy, wzbudzając moje podejrzenia. -
Logan, co jest? – Głos Anny wprawia mnie w ruch,
uświadamiając mi, że jest na otwartej przestrzeni by zobaczył ją każdy, kto patrzy.
158 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Potrząsając głową odsuwam się od niej. -
Nic, chodź, wejdźmy do środka.
Jest zdezorientowana moim nagłym dystansem i nie winię jej, ale też nie daję jej czasu na zadawanie pytań. Moja ręka znajduje dolną część jej pleców, by poprowadzić ją do środka, ale idzie sama. Zanim podążam za nią, odwracam się by zobaczyć, że dupek odjeżdża od krawężnika i przyśpiesza. Przyglądam mu się bliżej, ale nadal go nie rozpoznaję, choć mam cholernie dobre przeczucie, kto mógł to być. Idąc z powrotem do środka, widzę jak wszyscy otaczają Annę, walcząc o jedzenie, które trzyma. Spogląda na mnie, a jej oczy wypełnia zranienie i frustracja. To sprawia, że czuję się jak gówno. Wiem, że powinienem wyjaśnić, ale nie chcę mówić nic aż się nie dowiem, co do cholery się dzieje. -
Wszystko w porządku?
Na dźwięk głosu Jaxsona, odrywam wzrok od Anny, by spojrzeć na niego. -
Tak, wszystko w porządku. Do zobaczenia jutro.
Mogę powiedzieć, że mi nie wierzy, ale odpuszcza. -
Do zobaczenia jutro, bladym świtem.
Kiwam głową, idę zabrać swoją torbę, potem spoglądam na Annę po raz ostatni i widzę, że uklękła plecami do mnie i pieści Bandytę. Niechętnie wychodzę na zewnątrz bez pożegnania. 159 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Tak szybko, jak docieram do mojego roweru, dzwonię do Lewisa. Odbiera po pierwszym sygnale. -
Hej stary, co się dzieje?
-
Jest jakaś szansa, że masz zdjęcie Rickettsa, które
możesz mi wysłać? Milczy przez chwilę, moje pytanie zbiło go z tropu. zdobyć. -
Nie, ale jestem pewien, że mogę dla ciebie jedno
Zrób to, a potem wyślij je w wiadomości tak szybko,
jak tylko je dostaniesz. -
Uch, w porządku.
-
Dzięki.
Rozłączam się, nie dając mu szansy na zadawanie pytań. Wracając do mieszkania, pilnuję swojego otoczenia. Do czasu, kiedy przechodzę przez drzwi, mam czekającą na mnie wiadomość. Otwierając ją, widzę zdjęcie. Mimo tego, że nie mogłem dobrze przyjrzeć się facetowi w SUVie było wystarczająco blisko, ponieważ nie mam wątpliwości, że facet który mnie obserwował – obserwował nas – był nikim innym jak Johnnym Rickettsem. Skurwysyn!
160 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
ROZDZIAŁ 9 Logan Parkuję po drugiej stronie ulicy, ściągam kask i wpatruję się w opuszczony teren kampusu. Po tym jak dowiedziałem się, że to Ricketts mnie obserwował, musiałem oczyścić głowę. Wybrałem się na przejażdżkę i to tutaj wylądowałem. Niezbyt duża niespodzianka, zważywszy na to, że nie byłem w stanie przestać myśleć o Annie od czasu naszego wcześniejszego starcia dzisiaj. O jej ciele w pobliżu mojego i o sposobie w jaki jej śliczne, przyjazne oczy płonęły z takiej samej potrzeby, która ciągle jest we mnie. Jezu, wciąż jestem cholernie twardy na wspomnienie tamtej chwili, że nawet moja ręka nie pomogła choć trochę złagodzić tego napięcia. Teraz jestem tutaj, torturując siebie jeszcze mocniej, ale po co to wszystko? Jest późno, ciemno i nie ma tu żywej duszy. Jestem prawie pewien, że ona teraz śpi, a to powoduje, że zastanawiam się, co ma na sobie. Czy wciąż śpi w podkoszulku i majtkach? Mój na wpół twardy kutas twardniej jeszcze mocniej na samą myśl o tym. W ciągu ostatnich czterech lat często zastanawiałem się, jak bardzo ona się zmieniła. Z wyglądu jest wciąż taka sama, tylko trochę bardziej dojrzała, piękniejsza, nie sądziłem, że to w ogóle jest możliwe. Ale co z resztą? Z tym wszystkim, co sprawia, iż jest Anną. Czy wciąż uwielbia kuchnię włoską? Czy nadal kocha czytać? Czy dalej zakrywa usta, kiedy chichocze i nuci ulubioną melodię, kiedy jest zamyślona? Kurwa, tęsknię
161 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
za tymi wszystkimi szczegółami. Będąc tutaj teraz powiększam tylko ból w piersi. Potrząsając głową, mam zamiar odpalić silnik, kiedy znajomy dźwięk jej śmiechu uderza we mnie. Napinam się i rozglądam wokoło, starając się dostrzec, skąd pochodzi. Zaczynam myśleć, że tracę zmysły, kiedy zauważam ją idącą przez kampus zbyt blisko jakiegoś kujona w kamizelce. Trudno zauważyć, co ten gość robi, że ona się śmieje, ale cokolwiek, kurwa, to jest, nie podoba mi się. Ani trochę. - O mój boże, poważnie, przestań. Nienawidzę jak mnie ktoś łaskocze. Łaskocze? On ją, kurwa, łaskocze? On wciąż to robi, powodując, że ona się wierci, przyciskając do piersi ręce pełne podręczników. Narasta we mnie zaborcza wściekłość. Zatrzymują się przy wejściu do jej akademika, aby się pożegnać. Kujon przysuwa się i robi coś, co powoduje, że książki wypadają jej z dłoni. Kiedy pochyla się, aby je podnieść ten skurwysyn patrzy na jej tyłek. Mój pieprzony tyłek. Ten dupek właśnie przypieczętował swój los.
~~~ 162 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Anna
Schylam się, aby pozbierać książki, jednocześnie starając się, żeby nie podwinęła mi się sukienka. Jestem trochę zła, że to nie Toby je podnosi, skoro to on wytrącił mi je z rąk. Nie wiem, co się dzisiaj z nim dzieje; nigdy przedtem tak się nie zachowywał. Między nami zawsze była platoniczna przyjaźń, ale dziś przeniósł ją na inny poziom. Starałam się być miła i subtelnie dać mu do zrozumienia, że nic z tego nie będzie, ale on nie łapał podpowiedzi i dlatego nasza dzisiejsza wspólna nauka skończyła się szybciej. Myślę, że Charity miała rację, co do tego, że on czuje do mnie coś więcej niż ja do niego, a to sprawia, że jest mi z tym źle. Jest naprawdę miłym facetem, ale nie w moim typie. Wspomnienie mojego typu pojawia się w mojej głowie, ale wypycham je. Kiedy wstaję, Toby jest o wiele za blisko i ponownie narusza moją przestrzeń osobistą. -
Więc kiedy chcesz dokończyć naukę? Co myślisz o jutrze,
podczas kawy? -
Przykro mi, jutro nie mogę – kłamię. Po dzisiejszym
wieczorze nie będzie już wspólnej nauki. -
Daj spokój, Anno. Nie zmuszaj mnie, żebym znów cię
połaskotał – mówi z flirtującym błyskiem w oku.
163 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Staram się zasłonić większość swojego ciała podręcznikami. -
Nie, poważnie, Toby, chcę żebyś przestał.
On nie rozumie, że mówię poważnie i zbliża się jeszcze bardziej, ale zanim jego dłonie mają szansę mnie dotknąć, on znika. -
Cofnij się, kurwa!
Zanim mam czas, aby zarejestrować co się stało, Toby siedzi na tyłku trzy metry ode mnie. -
Co do cholery? - jest w szoku, ma szeroko otwarte oczy ze
strachu, kiedy bardzo wkurzony Logan rusza w jego stronę. Skąd on się tutaj, do cholery, wziął? -
Nie rozumiesz co, do kurwy, znaczy przestań?
Skaczę przed Logana, zanim będzie miał szansę zrobić z Toby’ego miazgę. -
Logan, przestań. Wszystko jest w porządku, on tylko się
przekomarzał. -
Nic nie jest w porządku – warczy.
Toby wstaje, chwiejąc się. -
Anno, kim, do cholery, jest ten facet?
-
Jestem facetem, który zamierza skopać ci tyłek, jeśli nie
znikniesz stąd w ciągu trzech następnych sekund. 164 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Logan, przestań w tej chwili!- Popycham go z całej siły,
przerażona tym, co może zrobić Toby’emu. Odwracam się z powrotem w stronę Toby’ego, ale zauważam, że on jest już w połowie drogi przez kampus. Wściekła, zwracam się w stronę Logana i mocno go popycham. -
Co, do cholery, jest z tobą nie tak?
-
Ze mną? - Zwraca się do mnie z niedowierzaniem. - Co z
tobą jest nie tak, do cholery? Co ty sobie wyobrażasz, że niby robisz z tym gościem? Cofam się, osłupiała, że on myśli, iż ma prawo mnie przepytywać. Przemoc wypływa z niego falami i jeszcze coś, co można określić mianem dzikości. -
Nie żeby to była twoja sprawa, ale Toby odprowadzał mnie z
naszej wspólnej nauki. -
Wspólnej nauki? I o czym się tam kurwa uczyliście?
Wszystkie sposoby na jakie można zobaczyć tyłek laski, lekcja numer 101? Moje oczy zwężają się na jego sarkazm. -
Teraz jesteś po prostu przemądrzały! - rzucam i odchodzę
wściekła podnosząc książki, które upuściłam, kiedy starałam się go powstrzymać.
165 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Jestem, do diabła! Ten mały gnojek celowo wytrącił ci książki
z rąk, żeby mógł patrzeć na twój tyłek. Przerywam i obracam się w jego stronę. -
Jak długo nas obserwowałeś? Co ty tutaj w ogóle robisz,
Logan? Szpiegujesz mnie? Wpatruje się we mnie nie wiedząc co powiedzieć, a potem oskarżycielko celuje we mnie palcem. -
Nie rozmawiamy o mnie, rozmawiamy o tobie i tym kujonie.
Gapię się na niego. Kim, do cholery, on myśli, że jest? -
Wiesz co, zapomnij, spadam stąd.
Wyciągam z torby kartę klucz i udaję się do tylnego wejścia. -
Wracaj tu, nie skończyliśmy jeszcze rozmawiać!
-
O tak, skończyliśmy. Nie muszę ci nic wyjaśniać, a już w
szczególności nie o Tobym. Podąża za mną wewnątrz budynku, mrucząc do siebie. -
Toby, co to, do cholery, jest w ogóle za imię?
-
Normalne – mówię przez zaciśnięte zęby.
-
Ten gość to kawał gnoja.
166 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Nawet go nie znasz. - Nie wiem dlaczego bronię Toby’ego;
jestem na niego tak samo zła, jak na Logana. Logan wkracza za mną do mojego pokoju, jakby był właścicielem tego miejsca, a ja jestem wdzięczna, że w środku nie ma Charity. On stoi ze skrzyżowanymi na piersi rękoma i aroganckim spojrzeniem. Po raz pierwszy dzisiejszego wieczoru zauważam, że jego włosy są w jeszcze większym nieładzie niż zwykle, pewnie od kasku. Pojedyncze kosmyki opadają mu na twarz. Albo sposób w jaki jego luźne jeansy leżą na jego szczupłych biodrach, a czarna koszulka rozciąga się na jego szerokich ramionach, ukazując czarny tusz oplatający jego ręce. Seksowny dupek. -
Nie mów mi, że spotykasz się w tym kujonem.
-
Nawet jeśli, to i tak nie jest to twoja sprawa.
Zbliża się do mnie, przypominając drapieżnika śledzącego swoją ofiarę. Z sercem w gardle, cofam się, aż wpadam na ścianę i nie mam już dokąd pójść. Podobnie jak wcześniej dzisiaj, więzi mnie kładąc swoje ramiona na ścianie po obu stronach mojej głowy. Jego zapach mnie otacza, a powietrze staje się ciężkie wokół nas. Pochyla się bliżej, jego oczy płoną. -
Przestań, Anno. Nie waż się mówić mi, że wy dwoje jesteście
kimś więcej, skoro oboje wiemy, że jest inaczej. Moja krew zaczyna wrzeć. 167 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Kim ty, do cholery, myślisz, że jesteś? Nie masz prawa
mówić mi takich rzeczy. Zerwaliśmy! Zerwaliśmy kilka lat temu i... -
Wiem o tym – warczy.
To ostatnie słowa, które wypowiada, zanim jego usta lądują na moich, kradnąc mi oddech. Otwieram usta z zaskoczenia, a on wykorzystuje tę chwilę, by wsunąć mi do ust swój język. Jęk ucieka ze mnie, kiedy czuję jego znajomy smak, ten którego nigdy nie zapomniałam, zalewa moje usta i dociera aż do szpiku kości. Sekundę później, owijam dłonie wokół jego karku i oddaję pocałunek. Z jękiem jego dłonie wślizgują się pod moją sukienkę i ściskają mój tyłek, następnie podnosi mnie. Owijam nogi wokół jego talii, kiedy przyszpila mnie do ściany. Nasze usta są agresywne i szalone, kiedy pożeramy się nawzajem, języki walczą ze sobą w ten najpiękniejszy sposób. Porusza jedną ręką, chwyta mnie za włosy i odciąga moją głowę do tyłu. Wciągam powietrze, kiedy on wpatruje się w dół na mnie z takim samym głodem, jaki ja czuję. Jęczę, kiedy jego biodra poruszają się naprzeciwko moich, a jego kutas przyciska się wprost do miejsca, gdzie chcę go najbardziej poczuć. -
Pamiętaj – warczy, jego oczy połyskują dziko. - Chcę,
żebyś pamiętała mój dotyk. Patrzę na niego, a moje serce zaciska się z powodu słów, które wypowiada. -
Nie muszę pamiętać, nigdy nie zapomniałam.
168 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Jego twarz mięknie po moim oświadczeniu, zamyka oczy i przyciska czoło do mojego. -
To dlatego, że jesteś moją Anną. Zawsze byłaś.
Łzy kłują mnie w oczy, wydaję nosowy dźwięk, kiedy słyszę słowa, na które od bardzo dawna czekałam. Logan przyciska usta do moich, zabierając trochę bólu. Zaciskam palce na jego włosach, trzymając się go kurczowo, jakbyśmy byli rozbitkami na morzu w czasie burzy pełnej żalu, pasji i tęsknoty. Odchodzi od ściany, zanosi mnie do łóżka i siada, sadzając mnie sobie okrakiem na kolanach. Jęczę pogłębiając pocałunek i osuwając się na jego odzianą jeansem erekcję. Przerywa nasz pocałunek, by spojrzeć mi w oczy, wzrok ma dziki i przenikliwy. -
Powiedz mi, że potrzebujesz mnie tak bardzo, jak ja
potrzebuję ciebie. Powiedz mi, że tego chcesz, Anno. Nie wiem, co przynieście nam przyszłość, jeśli w ogóle coś przyniesie. Wciąż jeszcze jest między nami wiele bólu z przeszłości, ale to wszystko nie liczy się w tej chwili. Nic się nie liczy, oprócz tego, że oboje możemy dostać to, co od dłuższego czasu tak pragnęliśmy. Unoszę się,
chwytam
jego
silną
szczękę
między
dłonie,
nienawidząc
jednocześnie bezbronności w jego spojrzeniu. Jest to coś, czego nigdy wcześniej u niego nie widziałam. -
Tak, chcę tego. Potrzebuję cię, Logan.
169 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Ulga pojawia się w jego oczach, zanim ponownie zaczynamy się całować. Nasze ręce i usta są wszędzie. Szarpię jego koszulkę, potrzebując poczuć jego skórę na swojej. On odchyla się tylko na chwilę, by ściągnąć ją przez głowę, a moje ręce natychmiast wędrują po jego twardym ciele, ponownie odkrywając to, co pamiętam. Jest twardszy, bardziej wyrzeźbiony. Nie, żeby wcześniej taki nie był, ale teraz jest... inaczej. Podążając za mną, ściąga mi sukienkę, pozostawiając mnie tylko w dopasowanym różowym staniku i majtkach. Zręcznymi ruchami palców zdejmuje mi biustonosz, a moje piersi spotykają się z jego czekającymi dłońmi. Moja głowa opada i wydaję jęk, kiedy czuję jego znajomy dotyk na skórze. -
Tak piękna, jak pamiętam.
Pochylając się, bierze w usta stwardniały sutek i szarpie go zębami, impuls strzela prosto w moje pulsujące centrum. To samo robi z drugim sutkiem, powodując, że moje ciało płonie tak bardzo, iż przysięgam, że zaraz spłonę żywcem. Kręcę biodrami, rozpaczliwie szukając ulgi na ostry ból między udami, ale on zatrzymuje moje ruchy z jękiem. -
Chcę pochłonąć każdy cal twojego pięknego ciała, ale
cholera, Anno, nie mogę czekać ani chwili dłużej, żeby cię posiąść. Minęło, kurwa, zbyt dużo czasu. -
Tak – zgadzam się bez tchu.
-
Podnieś się trochę wyżej, kochanie.
170 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Robię to, co mi każe, a on sięga między nami, by rozpiąć spodnie. Kiedy tylko kończy odpinać zamek, zamiera. -
Cholera!
-
Co?
-
Nie mam prezerwatywy.
Moje serce zaciska się na myśl, że nie poczuję go w sobie. -
Jesteś czysty? Byłeś z kimś innym?
Przygotowuję się przerażona na jego odpowiedź. Wiem, że powiedział, iż nie był z Sarą, ale co z wszystkimi innymi dziewczynami, które rzucają się na niego po walkach. Sama myśl o tym powoduje, że robi mi się niedobrze. -
Jestem czysty. Nie byłem z nikim innym.
Wypuszczam wstrzymywany oddech. Logan wyczuwa moją ulgę i chwyta moją twarz. -
Mówiłem ci, Anno, że jest tylko jedna cipka, której
pragnę. - Jego ręka wsuwa się między moje nogi, szukając tego, co zawsze było tylko jego. - Twoja. Fala ciepła przetacza się przeze mnie na jego zaborcze słowa. -
Zapomnij o prezerwatywie, nie potrzebujemy jej.
Jestem na pigułkach i też nie byłam z nikim innym.
171 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Cholerne dzięki!
Śmieję się na jego reakcję, ale przestaję, kiedy ściąga mi majtki. Jego ręka natychmiast odnajduje moje obolałe centrum, a palce przesuwają się po moim mokrym ciele. -
O boże – skomlę, kiedy mnie dotyka, powodując
dreszcze, wstrząsające mną. -
Ach, cholernie mokra dla mnie, kochanie.
Nie mogąc dłużej czekać, sięgam między nami, zsuwam jego spodnie tylko na tyle, abym mogła chwycić jego kutasa i opadam w dół na niego. Zasysam ostro powietrze, przyciskam czoło do jego na wyśmienite palenie, jakby nie tylko wypełniał moje ciało, ale również i duszę. -
Boże, Anna. - Jęk, który mu ucieka, dowodzi tylko, że
czuje to samo, co ja. Z naszymi czołami przyciśniętymi do siebie, zaczynam kołysać biodrami, rozkoszując się uczuciem bycia ponownie połączoną z nim. Zapomniałam, jakie to niesamowite uczucie, kiedy jesteś z odpowiednią osobą. Tą która sprawia, że twoje serce bije szybciej, kiedy tylko wejdzie do tego samego pomieszczenia, w którym ty jesteś. I to, jak energia elektryczna
przeskakuje
przez
twoje
ciało
za
sprawą
jednego
najmniejszego dotyku. Albo kiedy całujecie się, aż do utraty tchu, ponieważ żadne z was nie może nacieszyć się tym drugim. Myślałam, że już nigdy tego nie poczuję. To dlatego rzadko się z kimś umawiałam – wszystkich porównywałam do Logana, a z nim nie mieli szans. 172 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Jego intensywne oczy śledzą moje, jakby znał każdą moją myśl. Sięgając w górę, ujmuje moją twarz i składa na moich ustach delikatny pocałunek. -
Moja Anna – mruczy. - Powiedz mi, kochanie, powiedz mi,
że jesteś moją Anną. -
Jestem twoją Anną – szepczę, nie jestem w stanie mu
odmówić, zwłaszcza, że to prawda. -
To cholerna prawda. - Całuje mnie jeszcze raz i kładzie się na
plecach, ta pozycja sprawia, że czuję go jeszcze głębiej. -
Jezu, wyglądasz teraz jak pieprzony anioł.
Posyłam mu delikatny uśmiech. To nie tylko jego słowa sprawiają, że czuję się piękna, ale także sposób, w jaki na mnie patrzy. Jest to spojrzenie, które pamiętam i za którym tęskniłam prawie tak samo mocno, jak za nim samym. Nikt nigdy nie sprawił, że czułam się tak pięknie, tylko on to potrafi. Opierając dłonie na jego twardym brzuchu, szybko odnajduję swój rytm. -
Właśnie tak, ujeżdżaj mnie.
Jęczę, jego brudne słowa sprawiają, że jestem coraz bliżej spełnienia. On unosi swoje biodra, sprawiając, że całe powietrze, które miałam w płucach znika, następnie nieruchomieje.
173 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Tak dobrze, Anno? - pyta, zaciskając mocno szczękę, kiedy
próbuje się nie ruszać. -
Tak, jest lepiej niż dobrze. Chcę wszystko, co możesz mi dać.
-
Więc właśnie to dostaniesz, kochanie. - Chwytając moje
biodra swoimi silnymi dłońmi, rezygnuje z całej ostrożności i mocno się we mnie wbija. Gryzę wargę, żeby nie krzyknąć, kiedy on wypuszcza dźwięki, które można określić tylko mianem zwierzęcych. Jedną swoją dłoń wsadza między nas i gładzi nią moją nabrzmiałą łechtaczkę. -
O boże. - Łapię go za nadgarstek, by zatrzymać jego palce w
tamtym miejscu, kiedy on pieprzy mnie mocno i szybko. Jestem tak blisko krawędzi i mogę poczuć, że on również, jego kutas staje się coraz twardszy w moim wnętrzu. -
Dojdź ze mną, Anno.
Drugą ręką dotyka mój wrażliwy sutek. Właśnie wtedy to się dzieje – ekstaza wybucha we mnie szybko i mocno. Odrzucam głowę do tyłu i rozkoszuję się niesamowitymi doznaniami przebiegającymi przez moje ciało. On wciąż się we mnie wbija, przedłużając moją przyjemność, a następnie sam dochodzi. Nie jestem w stanie dłużej utrzymać się w górze, dlatego opadam w dół na niego. Silne ramiona Logana trzymają mnie blisko, kiedy staramy się uspokoić nasze oddechy. Nasze spocone ciała przylegają do siebie, a serca biją w szaleńczym rytmie. 174 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Kiedy wracam z powrotem do rzeczywistości, unoszę głowę do jego poziomu, leżymy sparaliżowani, patrząc sobie w oczy w ciemnym i cichym pokoju. Nie ma potrzeby wypowiadać żadnych słów. Kilka minut później niechętnie idę do łazienki, z prześcieradłem owiniętym wokół mnie. Biorę głęboki oddech i próbuję uspokoić emocjonalny rollercoaster, który szaleje w moim wnętrzu. Wracam, by zobaczyć Logana siedzącego na krawędzi łóżka z ubranymi spodniami, ale nadal bez koszulki. -
Wychodzisz?- pytam, zanim mogę się powstrzymać,
mam ochotę kopnąć się za to, że brzmię niepewnie. -
To zależy.
-
Od?
Anno?
Ciebie. - Obserwuje mnie. - Chcesz żebym wyszedł,
Kręcę głową. Nadal nie wiem, co przyniesie nam przyszłość, ale nie jestem jeszcze gotowa na to, aby wyszedł. Sięga po moją dłoń, przyciąga mnie do siebie i owija ramiona wokół mojej talii. -
Więc zostanę.
Posyłam mu uśmiech pełen ulgi i wczołguję się na moje małe łóżko. Przysuwam się do ściany, robiąc mu jak najwięcej miejsca, ale on się nie rusza.
175 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Czy możemy się zamienić stronami? - Już drugi raz
dzisiaj wygląda na bezbronnego. Nie, jego spojrzenie jest wręcz udręczone, jakby miał się zaraz rozchorować. Ból przebija się przez moje ciało, kiedy obserwuję wyraz jego twarzy. Jestem przerażona tym, co mogło sprawić, że nigdy nie siedzi plecami do otwartej przestrzeni i drzwi. Będąc na psychologii mam kilka podejrzeń, ale żadne z nich nie jest dobre. -
Tak, oczywiście. - Przenoszę się na drugą stronę, a
kiedy on zajmuje moje dawne miejsce, obracam się do niego twarzą. Przyciąga mnie do swojego ciała, owijam jedną nogę wokół jego, chcąc być tak blisko, jak to tylko możliwe. Patrzymy na siebie w ciemności, jego twarz oświetla światło księżyca wpadające przez okno. -
O czym myślisz? - pytam go delikatnym głosem.
-
O tobie, i o tym, jak bardzo za tobą tęskniłem.
Serce zaciska mi się w piersi na jego słowa. Ja nie tylko za nim tęskniłam – ja umierałam z tęsknoty za nim. Niektóre dni były tak bolesne, że myślałam, iż tego nie przetrwam. Przyciskam twarz do jego piersi, aby ukryć łzy, ale niestety, wydostają się. On całuje mnie w ramię i trzyma blisko przy sobie. -
Nie płacz, Anno. Wszystko będzie dobrze.
176 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Przytakuję, ale nie jestem tego taka pewna. Jest jeszcze tak wiele rzeczy, których nie wiem, tyle pracy do wykonania, ale nie jestem w stanie teraz o tym myśleć. Chcę cieszyć się dzisiejszym wieczorem i czuć Logana przy sobie, kiedy będę zasypiać. To nie trwa zbyt długo, jego ramiona przynoszą mi ukojenie, którego tak pragnę i zapadam w głęboki sen.
~~~
Następnego ranka budzę się, czując zimno, którego nie czułam zasypiając. Wyciągając rękę, zdaję sobie sprawę, że łóżko jest puste i uświadamiam sobie, że Logana już nie ma. -
Wyszedł jakąś godzinę temu.
Podskakuję i obracam się, aby zobaczyć Charity siedzącą przy moim łóżku i obserwującą mnie. -
Jezu, Charity, wystraszyłaś mnie na śmierć.
Kładę dłoń na sercu i owijam się prześcieradłem nieco mocniej, pamiętając o tym, że pod spodem jestem naga. -
Spójrz na siebie, świecisz się jak pieprzona latarnia. -
Zauważa z uśmiechem. - Wychodził, kiedy ja wchodziłam, i dobrze, że to zrobił, bo słyszałam niedawno, jak staruszka Franny chodzi po korytarzu. 177 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Staruszka Franny, znana także jako Frances Cartier, jest prezesem sekcji bezpieczeństwa w naszym akademiku, jest nieszczęśliwą starszą kobietą, która zawsze próbuje przyłapać kogoś na robieniu czegoś złego. Można by pomyśleć, że jesteśmy w szkole z internatem, a nie na studiach. Wykrztuś to, dziewczyno. Chcę wszystkie brudne szczegóły. -
Nie ma nic do opowiadania, Panno Wścibska – kłamię.
-
Bzdura. Wyglądasz jakbyś miała dobre bzykanko.
Boże, gdyby ona tylko wiedziała. Uśmiecham się, kiedy myślę o tym, ile razy Logan obudził mnie w środku nocy. Ból między nogami jest ciągłym przypomnieniem. Charity czeka cierpliwie na odpowiedź. Zwykle mówię jej o wszystkim, wie nawet o mojej przeszłości z Loganem. Musiałam jej powiedzieć po tym, co wydarzyło się na walce, ale ostatnia noc jest czymś, co chcę zatrzymać tylko dla siebie, przynajmniej przez jakiś czas. Zwłaszcza, że sama próbuję dojść do tego co się w zasadzie wczoraj wydarzyło. -
Dobrze, zatrzymaj tego złego chłopca tylko dla siebie.
Cieszę się, że przynajmniej mogłam rzucić na niego okiem zanim wyszedł. Jego ciało, te tatuaże... Cholera, Anno, mogłabym dojść na sam jego widok. Iskierka zazdrości przebiega przeze mnie po jej oświadczeniu. Nienawidzę tego, że widziała go po przebudzeniu, a ja nie. Żałuję, że nie 178 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
pożegnaliśmy się, zanim wyszedł. Nie mam nawet jego numeru telefonu. Na tę myśl, mój telefon wibruje. Pochylam się i sięgam po aparat leżący na stoliku nocnym, nie pamiętam żebym go tam kładła. Brzuch zaciska mi się na widok imienia wyświetlonego na ekranie. Logan: Przepraszam, że wyszedłem bez pożegnania. Muszę być wcześnie rano na siłowni, a nie chciałem cię budzić. Wyglądałaś tak spokojnie, jak zawsze powinnaś wyglądać. Wiedz, że myślę o tobie i ostatniej nocy. Do zobaczenia wkrótce, Anno. P.S. Twoja współlokatorka jest trochę dziwna.
Śmieję się z powodu ostatniej części, a Charity podnosi na mnie brew, jakbym zwariowała, ale ignoruję ją. Ciężkie uczucie, które miałam jeszcze kilka chwil temu znika, wiedząc, że mam teraz jego numer. Czytam wiadomość raz jeszcze, mój wzrok koncentruje się w szczególności na jednej części. Do zobaczenia wkrótce, Anno. Z westchnieniem przykładam telefon do piersi, policzki zaczynają mnie boleć z powodu wielkiego uśmiechu, który mam na ustach. To prawdziwy szczery uśmiech, którego nie miałam od dłuższego czasu. To straszne i piękne jednocześnie.
ROZDZIAŁ 10 Logan
179 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Jaxson, Cade, Sawyer i Sarge czekają, kiedy wchodzę na ring. Przechodząc przez liny, czuję na sobie oceniający wzrok Jaxsona. – Co z podejrzliwością. – – inaczej.
tobą?
–
pyta.
Jego
słowa
przesiąknięte
są
Co masz na myśli? Nie wiem, coś się zmieniło, wyglądasz... sam nie wiem...
Bo po czterech, pierdolenie długich latach, wreszcie dostałem dziewczynę, o której nie mogłem przestać myśleć. Myślałem, że już nigdy więcej nie będę czerpał przyjemności z dotykania jej. Na samą myśl o tym, jak wczoraj w nocy byłem zakopany w Annie, mój kutas twardnieje. Biorę się w garść i ignoruję podejrzliwość Jaxsona. Upewniam się, aby nie nawiązywać kontaktu wzrokowego w trakcie ubierania rękawic, bo gnojek jest dobrym obserwatorem i nic mu nie umknie. Niestety, tak samo Sarge'owi. –
Wygląda jakby zaliczył. – Żartuje z ustami pełnymi burrito. –
Powiedz nam, dzieciaku, kim ona jest? Ta laska z wczoraj? Bezwiednie spinam się, a wszyscy dookoła milkną.
180 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
– Chyba sobie ze mnie, kurwa, jaja robisz. Unoszę wzrok widząc Jaxsona, który kieruje się w moją stronę. Wygląda, jakby chciał urwać mi łeb, ale Cade go przytrzymuje. –
Co ty sobie myślisz, do diabła?
Do tej konfrontacji i tak by doszło, wcześniej czy później. Rozluźniając się, wspieram się na linach i krzyżuję ramiona na klatce piersiowej. –
To, co robię poza siłownią i co się tyczy mojego życia
prywatnego nie jest twoją sprawą. Jaxson celuje we mnie palcem. –
Jest, skoro dotyczy Anny i dobrze o tym wiesz, do diabła!
– Anny? – Sarge bełkocze zaskoczony. – Co to ma z nią wspólnego? Bardzo szybko łączy wszystkie elementy w całość. –
Uuu – dodaje, gwiżdżąc na końcu.
Ignoruję go i skupiam się tylko na Jaxsonie. –
Chcesz być dla niej starszym bratem, spoko, rozumiem, ale
kiedy chodzi o nas, to nie jest to twoja sprawa. Nigdy nie była. –
Ona nie potrzebuje być znowu zranioną.
Moja spokojna fasada zaczyna się kruszyć. 181 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
– Nie próbuję jej zranić. Odzyskuję to, co moje i nikt, nawet ty, za cholerę, mnie przed tym nie powstrzyma! Mówię poważnie. Po ostatniej nocy nie ma mowy, żebym trzymał się od niej z daleka. Wiem, że lepiej jej beze mnie, zawsze o tym wiedziałem, ale jestem samolubnym draniem i jeśli ona chce mnie z powrotem, to nie będę protestował. Już i tak za długo byłem z daleka od niej. Cztery lata temu zrobiłem co musiałem, dla dobra Anny, ale nie odbiorę jej ponownie prawa wyboru, nawet jeśli oboje będziemy cierpieć. Cisza przeciąga się, kiedy przyglądamy się sobie. Sawyer spogląda na Cade'a i przerywa milczenie. –
Przysięgam, że chłopakowi urosły jeszcze większe jaja. To nie pierwszy raz, kiedy to mówi. Zawsze uważali, że jestem
stuknięty igrając z Jaxsonem, ale jeśli chodzi o Annę, to jest jedyną osobą, za którą będę walczył. Nie zdają sobie sprawy, że nie istnieje nic, co mnie zniechęci. Już nie. –
Jesteś obecnie w niebezpiecznej sytuacji i na serio masz zamiar
ryzykować z nią? – pyta Jaxosn. Jego pytanie wznosi mnie na kolejny poziom irytacji. –
Nie chcę, żeby była w to zamieszana i dobrze o tym wiesz, ale to
nie tak, że jest niezauważalna.
182 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
– O czym mówisz? –
Wszyscy wiedzieli ją ze mną tamtego wieczoru w klubie, no i
wczoraj... – milknę, wiedząc że wkurzy się tak bardzo, jak ja. –
Wczoraj?
–
Ricketts był na zewnątrz, pilnował budynku.
–
A ty mi to mówisz dopiero teraz, do kurwy?
–
Nie wiedziałem, że to on, dopóki nie zobaczyłem jego zdjęcia.
–
Kurwa! Sawyer ponownie się wtrąca:
–
Dobra, uspokój się. Prawdopodobnie przyglądał się zawodom i
chciał zobaczyć gdzie trenowałeś i z kim. –
To samo myśli Lewis. Powiedział, że tak bywa, ale i tak mi się nie
podoba, że mnie z nią widział. –
Widziałeś go od tamtego czasu? – pyta Cade.
–
Nie, byłem czujny. Przytakuje.
183 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
–
Korekta: coro
– A zatem jest chyba tak, jak ustaliliśmy. Sądzę, że nie powinniśmy
się przejmować, chyba że sytuacja się powtórzy. Zdobądź dla nas jego zdjęcie, żebyśmy mogli mieć oczy szeroko otwarte. Okej. – Skupiam uwagę na Jaxsonie i widzę, że wciąż patrzy na mnie gniewnie. – Skończyliśmy? Bo mówię ci już teraz: jeśli chodzi o Annę, to nie odpuszczę. Skoro nie możesz tego zaakceptować, to pójdę trenować gdzie indziej, bo z niej nie zrezygnuję. Nie po raz kolejny. Nie chcę trenować gdzie indziej. Chcę ich pomocy, ale nie kosztem Anny. Wiem, że jestem zarozumiały robiąc jakiekolwiek plany dotyczące naszej przyszłości, ale wiem, że wciąż coś do mnie czuje i zamierzam o to walczyć, walczyć o nas, nawet jeśli na nią nie zasługuję. Sawyer klepie Jaxsona po plecach. –
No dalej, Jaxson, już to przerabialiśmy. Anna potrafi samodzielnie
podejmować decyzje. Wiesz, jak bardzo była zraniona. Jeśli Logan sprawi, że znowu będzie się uśmiechać, to pozwól mu na to. – Wskazuje na mnie. – Ale jeśli doprowadzisz ją do płaczu, to skopiemy ci tyłek. –
O tak! - krzyczy Sarge. – Skopiemy twój pierdolony tyłek, bo nikt
nie krzywdzi naszej Anny. Wydaję z siebie pomruk. –
Nie martwcie się, sam sobie skopię tyłek, jeśli to się stanie.
184 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
– Wszyscy milczymy, czekając na reakcję Jaxsona. Zaczynam myśleć, że będę musiał się stąd wynieść, ale w końcu wypuszcza sfrustrowany wydech. Nie chodzi tylko o nią, ale również o ciebie. Musisz być rozważny, żeby nic nie wymknęło się spod kontroli. Jestem nieco zaskoczony jego martwieniem się o mnie. Zawsze jakoś się dogadywaliśmy, ale chodziło głownie o Annę, albo tak mi się wydawało. Jednak teraz, myśląc o tym wszystkim, co zrobił dla mojej rodziny i nawet pomagając mi trenować, może to znaczy coś więcej. Nie żebym tego potrzebował, ale miło jest wiedzieć, że ma się kogoś, kto cię wspiera. –
Wiem, że to ważne, tak samo jak Anna. Potrafię sobie z tym
poradzić. Przytakuje, mimo że mu się to nie podoba. –
Dobra, no to zaczynajmy. Slade powinien tutaj być lada moment.
Kiedy tylko słowa opuszczają jego usta, drzwi się otwierają i wchodzi ktoś, kim jak podejrzewam, jest Kolan Slade. Jest mojego wzrostu, może nieco wyższy i tej samej budowy, ale wysportowany jak cholera. Nosi czapkę daszkiem do tyłu i okulary przeciwsłoneczne. Gdy zdejmuje okulary, wydaje mi się znajomy, nie wiem dlaczego, ale przysięgam, że już gdzieś go widziałem. W jego spojrzeniu coś się pojawia, ale szybko
185 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
– się tego pozbywa, sprawiając że zastanawiam się, czy sobie to wyobraziłem. –
Jezu, też jest wielkim sukinsynem, co? – mamrocze pod nosem
Sarge. Jaxson zeskakuje z ringu, żeby go przywitać. Dzięki, że przyszedłeś. – Kolan przytakuje i wymieniają uścisk dłoni, zanim wchodzą na ring. – To jest Logan, mam nadzieję, że będziesz mógł udzielić mu kilku wskazówek. Kolan mierzy mnie wzrokiem, który włącza we mnie syreny alarmowe, ale z uprzejmości i tak wyciągam do niego rękę. –
Cześć, czy my się przypadkiem nie znamy? – pytam. Zajmuje mu chwilę, zanim przyjmuje moją wyciągniętą rękę.
–
Nie sądzę.
–
Wyglądasz znajomo.
–
Pewnie widziałeś go w telewizji. Od miesięcy króluje na kanałach
sportowych – mówi Jaxson. To nie może być dlatego, bo nie oglądam telewizji. Może po prostu jest podobny do kogoś, kogo znam? Nie ma powodu, żeby kłamał odnośnie tego, czy się znamy.
186 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
–
Korekta: coro
– A ten facet, tutaj, to Sarge – Jaxson wskazuje za mnie. – Jest byłym
Marine i obecnie jednym z naszych trenerów przyringowych. Cade'a i Sawyera oczywiście znasz. Kolan wita się z nimi tym samym przytaknięciem, co z Jaxsonem. –
Bardzo rozmowy ten chłopak – mamrocze mi do ucha Sarge.
–
A więc, co takiego robicie, że potrzebujecie pomocy? – pyta Kolan.
187 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Zanim odpowiadam, robi to Jaxson, opowiadając mu przykrywkę, którą wymyśliliśmy. –
Logan chce dołączyć do EFC. Sarge jest przekonany, że chłopak
może daleko zajść i muszę się zgodzić. Jest dobrym zawodnikiem. Wiele go nauczyliśmy, ale jestem pewien, że możesz pokazać mu więcej MMA1 niż my. EFC to Extreme Fighting Challange2 i jest to coś, w czym siedzi Kolan. Biorąc pod uwagę, jak inni się o nim wypowiadają, to dobrze mu to wychodzi. Cisza dominuje pomieszczenie, kiedy Kolan mi się przygląda. Jego wzrok jest oceniający i ponownie rozbudza syreny alarmowe. Już mam go zapytać, o co mu, do kurwy, chodzi, ale odzywa się przede mną: –
Dobra, pokażę ci co nieco. Ile ważysz? 86 kilo?
–
92 – odpowiadam. Przytakuje.
–
Twój wzrost pomaga. Zostaniesz zaklasyfikowany jako bokser
wagi półciężkiej. Ja jestem w kategorii ciężkiej głównie ze względu na wzrost. Wielu zawodników kategorii półciężkiej, to faceci, którzy od
1
Mieszane sztuki walki.
Jest to chyba organizacja zrzeszająca profesjonalnych zawodników praktykujących MMA - nie znam się ;D snll (Snll masz rację. Dodam tylko, że największą i najbardziej prestiżową organizacją MMA na świecie jest UFC – Ultimate Fighting Championship. Dla nich walczy nasza Joasia Jędrzejczyk, która jest mistrzynią w wadze słomkowej - coro) 2
188 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
jakiegoś czasu już ćwiczą, a więc musisz z siebie wiele dawać i szybko zapoznać się z zasadami. A zasad jest wiele, to nie to samo co walki uliczne. Napinam się wewnątrz, zastanawiając się, czy to przytyk, którym daje mi do zrozumienia, że wie. Jaxson myśli to samo, jeśli ostre spojrzenie jest jakimś wyznacznikiem. –
Czemu uważasz, że Logan wie cokolwiek o walkach ulicznych? –
pyta Cade, wypowiadając na głos to, nad czym wszyscy się zastanawiamy. Kolan wzrusza ramionami. –
Tak tylko mówię. Powiedzieliście, że jest dobrym zawodnikiem, a
więc domyśliłem się, że gdzieś musiał się tego nauczyć. Jeśli jest przyzwyczajony do wszczynania burd, to tutaj panują inne zasady. Napięcie niektórych moich mięśni słabnie. –
Zawsze potrafiłem o siebie zadbać – odpowiadam swobodnie. Kolan przytakuje.
–
W porządku. A teraz zaczynajmy.
Przez następne trzy godziny znowu jestem popychany do granic wytrzymałości. Żaden z nich nie odpuszcza. Moje mięśnie płoną, ciało jest oblane potem, a żołądek chce się buntować, ale nie przerywam treningu. Uczę się więcej niż sądziłem. Nie ma wątpliwości, że Kolan to
189 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
trudny przeciwnik. Jego instrukcje i ruchy oraz to, co pokazali mi inni chłopcy, sprawia że czuję się pewnie. Nie do pobicia. Cade i Sawyer poszli jakąś godzinę temu, bo musieli popracować z innymi zawodnikami. Siłownia jest pełna stałych bywalców, ale jestem świadomy wszystkiego i wszystkich. Mój umysł działa na pełnych obrotach. Tak jest, dopóki jedyna dziewczyna, która siedzi mi głęboko pod skórą, nie przechodzi przez drzwi. Teraz, poza nią, nic nie istnieje. Nasze spojrzenia natychmiast się krzyżują i przestaję robić to, co robię, w samym środku instrukcji od Jaxsona. Spojrzenie Anny jest niepewne, nie wie jak zareaguję na jej obecność tutaj. Przygryza nerwowo wargę, a moje oczy padają na jej usta, usta których pragnę posmakować od dzisiaj rana, kiedy ją zostawiłem. Rozglądam się dookoła, widząc wszystkich dupków gapiących się na nią z zainteresowaniem i doprowadza mnie to do pierdolonej furii. –
Knight, czy ty mnie, kurwa, słuchasz? – krzyczy Jaxson
prosto w moją twarz, ale ignoruję go. Bez słowa zeskakuję z ringu i idę w stronę mojej dziewczyny. Mojej Anny. Otwiera szerzej oczy, widząc że zmierzam w jej stronę. –
Hej, yy, przyszłam tylko...
Jej słowa zamierają w sapnięciu, kiedy ją podnoszę i na ustach składam namiętny pocałunek. Powinno mi być głupio, że jestem cały 190 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
spocony i przenoszę na nią pot, ale nie, nie obchodzi mnie to. Chcę ją oznaczyć moim zapachem, tak aby wszyscy wiedzieli, że należy do mnie. Okazuje się, że Annę też to nie obchodzi, bo jej smukłe palce wplątują się w moje spocone włosy i odwdzięcza się tą samą gorliwością. Mój kutas twardnieje na jej brzuchu i wydaję z siebie pomruk, kiedy jej słodki smak zalewa moje usta i płynie prosto do krwi. –
Chyba sobie jaja, kurwa, robisz! – Wkurzone słowa Jaxsona
przypominają mi o widzach, których mamy. Zazwyczaj miałbym to gdzieś, ale odkąd Jaxson stara się oswoić z sytuacją, postanawiam, że lepiej nie przeginać. A przynajmniej nie teraz. Niechętnie odrywam się od pocałunku, ale wciąż trzymam Annę w ramionach. Trochę zajmuje jej, zanim otwiera oczy, ale czekam cierpliwie, podziwiając jej słodki wyraz twarzy. Kiedy już je otwiera, są ciepłe i przenikają mnie. –
Za co to było? – pyta. Jej pozbawiony tchu głos jeszcze
bardziej pobudza mojego fiuta. –
Nie
dałbym
rady
spędzić
kolejnej
sekundy
bez
posmakowania cię. – Jej opuchnięte z pocałunku wargi unoszą się w lekkim uśmiechu. – Poza tym musiałem się upewnić, że każdy skurczybyk w tym pomieszczeniu wie do kogo należysz. Chichocze słodko i oplata ręce wokół mojej szyi. –
Jesteś okropnie pewny siebie, Knight. 191 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
–
Korekta: coro
Tak, skarbie, zawsze byłem pewien, jeśli chodzi o ciebie.
Jej uśmiech znika i opuszcza czoło do mojego. W jej spojrzeniu widać, jak bardzo jest krucha. Nienawidzę tego, ale wiem, że ciągle cierpi. Sprawię, że znowu mi zaufa. –
Czy możemy, bardzo proszę, do cholery, wrócić do tego, co
powinniśmy robić? – wrzeszczy z ringu Jaxson, sprawiając że Anna znowu się uśmiecha. –
Lepiej postaw mnie na ziemi, zanim zamieni się w Hulka i
cię rozdepcze. –
Każde uderzenie byłoby tego warte – odpowiadam szczerze.
Nic nie boli bardziej, jak brak tej dziewczyny w moim życiu. Żyłem z tym bólem już wcześniej i ledwo przetrwałem. – Daj mi jeszcze jednego buziaka, to cię postawię. Unosi brew. –
Targujesz się ze mną?
–
Może. – W zasadzie, to po prostu chcę, żeby mnie znowu
pocałowała i jeśli się nie pospieszy, to sam to zrobię. –
Nigdy nie musisz się ze mną targować o pocałunek. –
Pochylając się, daje mi to, czego pragnę, czego nieustannie potrzebuję. Na dźwięk warknięcia Jaxsona, dociera do mnie, że przeginam. Powoli opuszczam Annę, ale cały czas ją całuję, do momentu aż stawiam ją na ziemi. 192 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
–
Korekta: coro
Co robisz dzisiaj wieczorem? – pytam, mając nadzieję, że
powie, iż spędzi ze mną czas. –
Mam zmianę w St. Mary, kończę o dwudziestej drugiej, a
później nic. –
To może po ciebie przyjadę?
Uśmiecha się, ewidentnie zadowolona z tego pomysłu tak samo jak ja. –
Jasne.
–
Super. – Idę dać jej jeszcze jednego buziaka, ale zanim udaje
mi się to zrobić zostaję odepchnięty na bok. –
Co ty wyprawiasz, do cholery? Wracaj na pierdolony ring –
warczy Jaxson, wyglądając jakby chciał mnie zakopać żywcem. Ze znaczącym uśmieszkiem uchylam się przed jego ręką, którą próbuje pacnąć mnie w głowę. Idąc w stronę ringu, słyszę chichot Anny. Odwracam się i mrugam do niej. –
Do zobaczenia wieczorem, skarbie.
–
Pa. – Macha nieśmiało.
Jaxson mamrocze coś, co wywołuje śmiech Anny. Wiesza się na nim i całuje go w policzek. –
Och, przestań byś takim zrzędą.
193 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Pomrukuje, ale przytula ją, zanim rzuca mi znaczące spojrzenie. To ostrzeżenie. Daje mi do zrozumienia, że nie wejdę między nich. Niepotrzebnie. Dam mu czas na spędzanie go z Anną, zawsze tak będzie, ponieważ ostatecznie Anna zawsze będzie moja. Nic i nikt nigdy tego
nie
zmieni.
194 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
ROZDZIAŁ 11 Anna Stojąc na zewnątrz St. Mary’s ponownie sprawdzam zegarek i widzę, że jest siedem minut po dziesiątej. Zaczynają dręczyć mnie obawy. Logan nigdy się nie spóźnia, a przynajmniej nigdy nie zwykł tego robić i zawsze dzwonił, jeżeli tak się działo. Właśnie mam zamiar wysłać mu wiadomość, kiedy odgłos kroków przyciąga moją uwagę w lewą stronę. W ciemności nocy dostrzegam w oddali sylwetkę idącą w moją stronę. Coś w ułożeniu jego ramion i rozmyślnym, zamaszystym kroku powoduje wewnątrz mnie krzyk alarmu. Jestem tą, która zawsze słucha swoich przeczuć. Odkąd St. Mary’s jest zamknięta, a Nancy ma klucze przechodzę przez ulicę i zmierzam do kawiarni w pobliżu. Moje serce bije szybko, gdy spoglądam za siebie i widzę, że koleś też przechodzi i zmierza prosto do mnie, a jego tempo wzrasta do alarmującej prędkości. Cholera. Zachowaj spokój, Anno. Dając sobie wewnętrzną gadkę motywującą, przebiegam przez każdy scenariusz, którego nauczył mnie Jaxson na zajęciach z samoobrony. Zaraz przed tym, gdy mam sięgnąć do torebki po gaz pieprzowy telefon wibruje w moje trzęsącej się dłoni. Jestem wdzięczna
195 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
gdy widzę, że to numer Logana. Uderzam odbierz, a on nie daje mi szansy na przemówienie. – Tak mi przykro, jestem w drodze. Miałem— -
Logan – szeptam z sercem w gardle na dźwięk szybko
zbliżających się kroków, które są coraz bliżej i bliżej. -
Anno, co się dzieje?
-
Myślę, że ktoś za mną idzie. Ja—
Moje słowa przerywa krzyk, kiedy ręka wkrada się dookoła moje tali. Słyszę jak Logan krzyczy moje imię zaraz przed tym, gdy telefon zostaje wyrwany z mojej ręki i zostaję rzucona na cementową ścianę z brutalną siłą. Powietrze ulatuje mi z płuc, ale nawet, gdy walczę o oddech wciąż atakuję z wszystkim co posiadam. Unoszę kolano w kierunku krocza napastnika, ale on się tego spodziewa. Blokuje to i uderza moją głową o ścianę, sprawiając, że czarne plamy tańczą w mojej wizji. To oszołamia mnie na wystarczająco długo, żeby zdobył przewagę. Zaczynam krzyczeć, modląc się żeby ktoś mnie usłyszał, ale rozbija swoją dłoń w rękawiczce o moje usta. Ostre ostrze uderza w moją delikatną skórę, a jęk strachu osadza się w moim gardle, gdy chwyta mnie lodowaty strach. Napastnik przybliża zakrytą twarz kilka centymetrów od mojej i wpatruję się w parę ciemnych, złośliwych oczu. – Posłuchaj mnie uważnie. Powiesz swojemu chłopakowi, żeby porzucił walkę. Słyszysz mnie? – Spinam się, gdy spływa na mnie zrozumienie, że mówi o Loganie. Jego nacisk na moje usta staje się bolesny. – Odpowiedz mi suko! Rozumiesz? – kiwam głową. – Dobrze, upewnij się, że posłucha, 196 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
ponieważ jeżeli nie, to skończy się to źle i dostarczę do ciebie jego ciało, kawałek po kawałku. – Groźba powoduje, że ucieka mi szloch. Jego głowa przekrzywia się na bok. Wpatruje się we mnie, a jego oczy miękną i stają się odrobinę szalone. – Naprawdę jesteś bardzo ładna. – Gula rośnie mi w gardle i moje lęki wskakują na całkowicie nowy poziom. Pochylając się bliżej przeciąga nosem po moim policzku przybliżając usta do mojego ucha. – Ale tak bardzo jakbym chciał zostać i się pobawić, muszę lecieć. – Odpychając się ode mnie znika jeszcze szybciej niż nadszedł. Frustrująco moje nogi odmawiają posłuszeństwa i opadam na ziemię, gdy wszystko czego chcę to uciec. Przyciągam kolana do swojego drżącego ciała i szlocham. Płaczę mocniej niż robiłam to od lat. Panika przejmuje mnie, gdy dawno pogrzebane wspomnienia, sprzed siedmiu lat, wychodzą na powierzchnię. Czuję całkowitą bezsilność wobec nich, gdy wciągają mnie w rozwinięty atak paniki. -
Oddychaj Anna, wszystko jest w porządku, proszę kochanie
oddychaj – Słowa przedzierają się przez moją histerię i bicie serca zaczyna się uspokajać na znajomy, kojący głos. Zaczynam rejestrować ciepłe objęcia wokół mnie i komfortowy zapach, który mnie otacza. Wracam do siebie i uświadamiam sobie, że to Logan jest na ziemi trzymając mnie z twarzą zakopaną w jego szyi— tej samej pozycji, w której zwykł mnie trzymać, gdy miałam ataki paniki przez te wszystkie lata. – Dobra dziewczynka. Po prostu oddychaj, trzymam cię. Uczepiam się go kurczowo i wsiąkam w bezpieczeństwo jego ramion, a moje nierówne bicie serca stara się unormować. Minuty 197 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
później obejmuje moją twarz i przyciąga mój wzrok do swoich zaniepokojonych oczu. – Wszystko w porządku? Czy on cię skrzywdził? Czy jestem zraniona? Poświęcam chwilę i sprawdzam czy czuję gdzieś ból, ale wszystko co czuję to ciepło Logana. -
Anna proszę odpowiedz mi, do cholery.
-
Nie sądzę – chrypię przez boleść gardła. – Po prostu
nastraszył mnie bardziej niż cokolwiek innego. – Myślę o groźbie mężczyzny do Logana i to przynosi świeżą falę strachu rosnącą we mnie. – Powiedział… powiedział mi – nie mogę nawet wypowiedzieć tych słow. -
Słyszałem co powiedział – zgrzyta zębami, a furia zabarwia
jego głos. Zanim mogę zapytać go, co się do cholery dzieje, samochód zatrzymuje się obok nas i od strony pasażera wysiada mężczyzna w garniturze. – Co, do cholery, zajęło wam tak dużo czasu? Mężczyzna nie odpowiada na pytanie Logana. Spogląda na mnie w dół z żalem, zanim otwiera tylne drzwi. – Nie tutaj. Wsiadajcie. Spinam się nie chcąc nigdzie z nimi jechać. -
Jest w porządku, kochanie. Znam ich. Wrócimy do mnie. –
Logan wstaje ze mną w ramionach i wnosi na tył samochodu. Zwijam się w jego ciało, potrzebując jego siły. Czegoś - czego nie potrzebowałam od lat, czegoś - czego myślałam, że nigdy nie będę już potrzebować.
198 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
ROZDZIAŁ 12 Logan Wściekłość przechodzi przez moje ciało, kiedy trzymam wciąż drżącą Annę na moich kolanach. Strach, który czułem, kiedy usłyszałem jej krzyk wciąż sprawia, że mam zamiar coś zniszczyć. Rozglądam się po całym salonie, zastanawiając się, jaki będzie następny krok, nienawidząc, że to wszystko jest przeze mnie. -
Panno Roberts, przyjrzała się pani swojemu napastnikowi?
Mogłaby go pani opisać? -
Wiem, kto to, kurwa, był! – warczę i czuje się jak dupek,
kiedy ciało Anny całe się wzdryga. Przyciągam ją bliżej do siebie i biorę głęboki oddech, starając się uspokoić gniew, który przechodzi przez moje ciało. – To był Ricketts. Wczoraj widział nas razem. Anna napina się, a potem odwraca się do mnie z twarzą wykrzywioną zdezorientowaniem. – Co? Kiedy? -
Na zewnątrz siłowni, po obiedzie.
Przypomnienie sobie tego, wyryte w jej spojrzeniu, kiedy zdała sobie z tego sprawę, jest powodem mojej nagłej zmiany nastroju. – Dlaczego mi nie powiedziałeś?
199 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Zanim mogę to wyjaśnić, drzwi otwierają się i chwilę później pojawiają się Jaxson z Cooperem. – Anna! – spieszą ku nam i odciągają ją ode mnie, do uścisku. – Jezu, wszystko w porządku? -
Tak, wszystko jest okej. – Mogę powiedzieć, że kłamie,
ponieważ jej głos wciąż trzęsie się ze strachu. Jej oczy są wystraszone na wspomnienie wydarzeń sprzed kilku lat i kurewsko tego nienawidzę. – Próbowałam sobie przypomnieć wszystko, czego mnie nauczyłeś, ale zaskoczył mnie, a potem byłam tak przestraszona, że nie mogłam myśleć. Nie mogłam się ruszyć. Zamarłam, Jaxson. Jej strach i frustracja działa na mój gniew jak płachta na byka. Zabiję tego skurwysyna, gdy nadejdzie czas. -
Jest dobrze, dzieciaku. Nie zadręczaj się tym, to się zdarza,
będziemy nad tym pracować. – Irytacja miesza się z moim gniewem, kiedy ręce Jaxsona pocierają jej plecy w górę i w dół. Nienawidzę tego, że on ją teraz pociesza. – Chodź, zabieram cię ze sobą do domu. Myśl o nim, zabierającym ją ode mnie wkurwia mnie. Wstaję i odciągam Annę od niego. – To się nie stanie, Jaxson. Jego wzrok błyszczy gniewem i robi krok w moim kierunku. – Nie masz, kurwa, nic do powiedzenia w tym temacie. Ona idzie ze mną, czy ci się to podoba, czy nie. -
Nie, nie idzie.
-
Chłopcy, przestańcie!
200 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Ignorujemy Annę i stajemy naprzeciwko siebie, powietrze między nami jest naładowane niebezpiecznym napięciem. – To jest twoja cholerna wina. – oskarża. mną.
Myślisz, że tego, kurwa, nie wiem! To dlatego zostanie ze Naprawię
to.
Nie
potrzebujemy
tego
całego
cholernego
bohaterstwa. Łapie mnie za koszulę i mówi prosto w moją twarz. – Posłuchaj mnie, ty mały gnojku… Wreszcie moja kontrola oraz wszystkie akty przemocy i frustracji wybuchają we mnie. Odpycham go, a następnie jestem gotów, by go uderzyć. Jak tylko to robię, obydwoje lądujemy na podłodze. -
Nie! Proszę, przestańcie! – głos zdesperowanej Anny słychać
w całym pokoju, podczas gdy my toczymy się wokół siebie. Nasza walka nie trwa długo, bo zostajemy rozdzieleni. -
Oboje macie, kurwa, przestać. – Cooper odrywa nas od siebie
i Agent Davis odciąga mnie na bok. Jaxson i ja gapimy się na siebie, nasze klatki piersiowe oddychają z taką samą determinacją. Na dźwięk łkania, odwracam się i widzę Annę, która płacze. Zmniejszam dystans między nami i przyciągam ją do siebie. – Przepraszam kochanie, tak bardzo przepraszam. Chowa swoją twarz w mojej klatce piersiowej, a jej ramiona owijają się wokół mnie. – Co się, do cholery, dzieje, Logan?
201 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Poczucie winy przechodzi przeze mnie, kiedy brzmi ona na zagubioną i przestraszoną i to wszystko z mojego powodu i tej popieprzonej sprawy. Zanim mogę cokolwiek powiedzieć, agent Brooks mówi – Przepraszam, panienko Roberts, ale nie możemy podawać jakichkolwiek informacji o… -
Tak, jasne – stwierdzam. – Ona ma prawo wiedzieć, co się
właściwie wydarzyło. -
Logan ma rację, ona ma takie prawo – mówi Cooper,
podchodząc do mnie. – Jest w środku tego wszystkiego, czy to nam się podoba, czy nie. Oczy Brooksa zwężają się, nie chcąc żadnemu z nas wejść w drogę, ale w końcu niechętnie się zgadza. -
Usiądźcie a wszystko wam wytłumaczę. – Siadam na kanapie
i upewniam się, że Anna siada na moich kolanach, gdyż mam potrzebę trzymania jej blisko siebie. Z głębokim wdechem mówię jej wszystko, od momentu, kiedy agenci i Cooper przyszli do mnie, oferując mi ugodę z prokuratorem, gdybym poszedł z nimi na rękę. Mówię o walkach i zasadach, a potem o Rickettsie, z którym będę walczył przed finałem, ale upewniam się, że nie zdradzam jej wszystkich szczegółów tej rundy. – Przyłapałem go, obserwującego nas poza siłownią. Nie chciałem nic mówić, dopóki nie upewniłem się, że to w stu procentach on. Kiedy to zostało potwierdzone, pomyślałem, że chciał zobaczyć miejsce, gdzie trenowałem i nie chciałem go przestraszyć. 202 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Daję jej chwilę, by to wszystko przyswoiła. Staram się ocenić jej reakcję, ale nie mogę, bo jej milczenie sprawia, że się cholernie niepokoję. Zamiast zapytania mnie o cokolwiek, odwraca się do agenta i pyta. – Dlaczego on? -
Co masz na myśli? – pyta zdezorientowany Brooks.
-
Chodzi mi o to, dlaczego chcieliście by on to zrobił? Nie
rozumiem, dlaczego nie wciągnęliście w to tajnego agenta? Spośród wszystkich osób, które mogłeś wybrać, dlaczego to musiał być on? Denerwuje się zanim odpowiada. – Mamy swoje powody. Anna szybko się w tym połapuje, bo jedyną rzeczą, jakiej nie mogę jej zarzucić jest to, że nie jest głupia. – Jesteś niewiarygodny. – Jej słowa są połączone z furią, której nigdy wcześniej nie słyszałem. -
Proszę posłuchać panienko Roberts, rozumiem o czym
możesz myśleć, ale… Podskakuje na równe nogi w mgnieniu oka. – Nie próbuj wciskać mi tych bzdur! – Każdy otwiera szeroko oczy na jej wybuch, zwłaszcza ja. – Kim, do cholery, myślisz, że jesteś? Sprawiłeś, że były więzień odwalił twoją brudną robotę, bo jego życie było mniej ważne dla ciebie niż jednego ze swoich agentów? -
To nie jest prawda.
-
A właśnie, że tak! O to w tym wszystkim chodzi, ale mylisz
się, on ma znaczenie. Jego życie ma dla nas znaczenie, dla ludzi, którzy 203 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
go kochają i którzy się o niego troszczą, a teraz jego życie jest w niebezpieczeństwie przez twoje cholernie poczucie własnej wartości. Cisza wypełnia pomieszczenie, jej słowa szokują mnie, ale mają też coś w sobie, coś co wypełnia mi klatkę piersiową. Nie będę zaprzeczać, że nie myślałem o tej samej rzeczy, ale usłyszenie tego od niej sprawia, że chcę ją pocałować. Spoglądam na Jaxsona i widzę, że jest równie zszokowany jak ja, ale także dumny. Cooper wygląda dokładnie tak samo. Agent Davis jako pierwszy przerywa ciszę. – Masz rację, prosiliśmy byłych skazańców, ale nie było tak jak myślisz. Straciliśmy agenta, ponieważ dowiedział się czegoś. Nikt nie będzie podejrzewał Logana o współpracę z policją. On również wiedział co nieco, więc łatwiej mi było go tam wciągnąć, a jego umiejętność walki sprawia, że jest o wiele bardziej wykwalifikowany od reszty. Ta sprawa jest dla nas bardzo ważna. Wiele osób straciło życie w tej ostatniej rundzie śmierci i nie chcemy powtórki. Widzę, jak się spina. – Ostatniej rundzie śmierci? Cholera! -
Dziesiąta runda to wydarzenie przeznaczone tylko dla
wyodrębionej grupki ludzi. Nie jestem pewien kto w niej jest, dlatego musimy się tego dowiedzieć. To runda, w której walczy się na śmierć i życie – wyjaśnia Davis, nie zdając sobie sprawy, że wcale nie pomaga. – Czy teraz rozumiesz, dlaczego to jest tak ważne? Dlaczego go potrzebujemy? 204 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Nie, to co ja rozumiem, to to, że musisz znaleźć kogoś
innego, bo on tego nie zrobi. Nigdy więcej. -
Przykro mi, ale nie możemy tego zrobić, on jest prawie
gotowy. Tylko jedna runda i przejdzie do tej ostatecznej. -
Nie dbam o żadną z tych rzeczy. Martwię się o niego! –
krzyczy. – Ten facet powiedział mi, że dostarczy mi ciało mojego chłopaka w kawałkach, jeśli nadal będzie to robić. Rozumiesz? - Jej słowa wychodzą zduszone i to sprawia, że moje serce pęka na pół. Przyciągam ją z powrotem do siebie. – Będzie w porządku, kochanie, obiecuje. Potrafię o siebie zadbać. -
Nie, wcale, że nie. Nic z tego nie jest w porządku. – Odwraca
się do mnie, a jej wzrok jest błagający. – Proszę, Logan, nie rób tego, błagam cię. To nie jest warte twojego życia. Chciałbym jej to obiecać. Zrobiłbym wszystko, by nie sprawiać jej bólu, ale nie mogę. – Przepraszam, ale dałem im moje słowo. – Chce się kłócić, ale nie pozwalam jej. Chwytam jej twarz i patrzę w te ciepłe oczy, za którymi tak bardzo tęskniłem i mówię jej prawdę. Mój głos jest niemal szeptem i tylko ona może mnie usłyszeć. – Muszę to zrobić, Anna, nie chcę tam wracać. – Nienawidzę przyznania się do tego, brzmienia jakbym był nieudacznikiem, ale musi to zrozumieć. Wolałbym umrzeć, niż wrócić do tego miejsca. Moje słowa zostają zrozumiane. Ostry ból przechodzi przez jej twarz, kiedy opuszcza swoje czoło o moje, szlochając.
205 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Cii, jest okej. – Poruszam wargami wzdłuż jej policzka, łapiąc
spadające łzy. – Obiecuję, że nic mi się nie stanie. – Mogę to zrobić. Anna i sprawię, że skurwiel zapłaci za to, co ci dzisiaj zrobił. -
Chcę wiedzieć, że zapewnicie mu bezpieczeństwo. – Moja
głowa kieruje się na Jaxsona, kiedy mówi do agentów. -
Nie przejmuj się, mamy to pod kontrolą – mówi Davis z
tonem wyrażającym irytację. Widzę, jak Jaxson zaciska szczękę, a gniew wypełnia mu wzrok. Jest to spojrzenie, które znam bardzo dobrze. Davis wkracza na nieznane terytorium. Gdybym był milszy, ostrzegłbym go, ale nie robię tego, bo sam musi do tego dojść. -
Nie o to pytałem.
-
Nie odpowiadam przed wami, chłopcy SEAL, więc pilnujcie
swoich pieprzonych nosów. -
Uh, oh – szepcze Anna, wiedząc, co nadchodzi. W mgnieniu oka Jaxson przy ścianie ściska agenta za gardło.
Cooper robi krok naprzód, by ochronić swojego partnera.
206 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Posłuchaj mnie, ty arogancki kutasie. Te dzieciaki są moim pieprzonym nosem, więc odpowiesz na moje pieprzone pytania i schowasz swoją pewność siebie, albo cię pogrążę, łapiesz? Czuję, jakbyśmy byli daleko od bycia dzieciakami, ale decyduję się załatwić to w innym czasie, ciesząc się porażką Davisa. Facet czasami jest prawdziwym dupkiem. -
W porządku, Jaxson, wystarczy. Ochłoń. – Jaxson podniósł
Davisa na nogi i pozwolił Cooperowi odciągnąć go od siebie. -
Zwariowałeś? – wyrzucił Davis.
-
Dobrze wiedziałeś, że to nadejdzie. – Cooper ma rację, jak
zawsze, i agent również o tym wiedział. Z niegodziwym uśmieszkiem, Davis wstaje i wskazuje na Jaxsona. – Tym razem ci się udało, ale nie licz na powtórkę. Jaxson mruczy. – Nie boję się ciebie gówniarzu. Zabierz swoją dupę daleko od tego miejsca. -
Jezu, Jaxson, zamknij się. – Cooper ściska nasadę nosa. To jest
coś, co nie widzi się często, kiedy jest zdenerwowany. -
To jest sprawa federalnych, która cię nie dotyczy. Nie masz
prawa domagać się odpowiedzi. Zmęczony tym gadaniem postanawiam odejść. – On ma pełne prawo, by zadawać pytania. Tu chodzi o jego siostrę, która właśnie została zaatakowana, a on jest tym, który pomoże mi przez to przejść, 207 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
więc dostanę od ciebie wszelkie potrzebne informacje. Więc zamiast być wielkim kutasem, skupmy się na tym, co jest naprawdę ważne, a tym czymś jest Ricketts. Zaczął się panoszyć, włączając w to Annę i musi za to, kurwa, zapłacić. -
Zgadzam się. – mówi Cooper, popierając mnie jak zawsze, co
doceniam. Davis i Brooks w końcu wyciągają swoje zakute łby z tyłków. – Słuchaj, nie możemy jeszcze nic zrobić, walka jest w ciągu tygodnia. Po tym wszystkim, musimy mieć pewność, że się tym zajmie, ale nie wcześniej. Teraz to nie jest dobry czas, mogło by się to nie udać. W międzyczasie
umieścimy
kogoś
u
panienki
Roberts,
tak
dla
bezpieczeństwa. To sprawia, że czuję się odrobinę lepiej. -Mnie? A co z Loganem? To on jest w niebezpieczeństwie. Kręcę głową na zdezorientowaną Annę. – Nic mi nie będzie, skarbie, mogę zadbać o siebie i on o tym wie. Dlatego przyszedł do ciebie, a nie do mnie. -
Zgadzam się - mówi Brooks. – Nie sądzę, by to ona była w
niebezpieczeństwie. To było tylko ostrzeżenie, bo Ricketts wie, że idzie na dół. Teraz trzymajmy się planu, ale jak powiedziałem, po walce zapłaci za wszystko z nawiązką. Jeśli nie zabiję go pierwszy, ale trzymam tę myśl dla siebie. 208 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Będziemy w kontakcie. Daj nam znać, jeśli coś się wydarzy – mówi Davis. Jak tylko agenci kierują się do wyjścia, Davis posyła spojrzenie z pogardą w kierunku Jaxsona. -
Jezu, jak ja nienawidzę federalnych. Nie są niczym innym niż
bandą aroganckich fagasów – mruczy Cooper. Wzrok Jaxsona wbija się we mnie i przytrzymuję jego spojrzenie, psychicznie przygotowując się do walki, która z całą pewnością nadejdzie. -
Oboje wracacie ze mną do domu.
Mrugam, nie spodziewając się, że coś odpowie i w zamian ja mówię. – Nie ma mowy, nie wrócę do twojego domu. Nie z Julią i Annabelle. – Zanim może coś powiedzieć, odwracam się do Anny. – Może powinnaś to rozważyć, na wszelki wypadek. Przynajmniej dopóki nie będzie po wszystkim i policjanci zgarną Rickettsa. – Nienawidzę każdego słowa, które wychodzi z moich ust, ale staram się robić to, co najlepsze. Ochroniłbym Annę swoim życiem, ale jeśli nie byłoby tego zastraszania i bycia celem, bezpieczniejsza byłaby u Jaxsona, aż to się nie skończy. -
Nie, nie zostawię cię.
-
Anna, to dla twojego bezpieczeństwa. – Jaxson mówi, ale mu
przerywa. -
Nie, nie zostawię go. – Odwraca się do mnie, a determinacja
pojawia się w jej spojrzeniu. – Mówię poważnie, Logan, nie zniechęcisz 209 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
mnie do siebie – nie ponownie. – Jej słowa trafiają we mnie jak tona cegieł, przenosząc mnie z powrotem w czasie o cztery lata, do więzienia. – Proszę – szepcze – nie rób mi tego ponownie. Wydaję ciężki wydech i kiwam. – Nie zrobię tego, to była tylko sugestia. Jeśli chcesz zostać ze mną, jakoś to rozpracujemy. Kiwa głową z wyraźną ulgą. – Dziękuję ci. -
Do cholery jasnej! – przeklina Jaxson, wyraźnie nie będąc
zadowolonym z tej decyzji, jakbym nie wiedział, że nie będzie. Anna podchodzi do niego i owija ramiona wokół jego talii. – Spróbuj zrozumieć, że nie mogę go opuścić i nie chcę. Wiesz, jakie to dla mnie jest trudne, Jaxson. Muszę być z nim. Jej delikatne słowa uderzają we mnie jak cios w brzuch. Wiedza, że potrzebuje mnie tak samo jak ja jej sprawia, że coś zmienia się wewnątrz mnie. Coś, co było głęboko ukryte, ale teraz uwolniło się. -
Po prostu się martwię, dzieciaku, nie chcę by coś ci się stało.
Właśnie mam mu powiedzieć, że nie pozwolę na to, ale ona mnie uprzedza. – Logan nie pozwoli by coś mi się stało. Pewność w tym stwierdzeniu powoduje kolejną zmianę wewnątrz mnie. Nie tylko ja jestem zadowolony, że ufa mi na tyle, abym o nią dbał, lecz także wybranie mnie zamiast Jaxsona. Jak bardzo staram się
210 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
zrozumieć ich związek, tak chcę by tylko mi ufała, bym tylko ja ją chronił. Chociaż raz, chcę być jej bohaterem, a nie on. Jeśli to sprawi, że poczujesz się lepiej, kiedy nie będę z Loganem, przyjdę do siłowni albo do twojego domu. To jest dokładnie to, co miałem jej powiedzieć, ale będzie przyklejona do mojego pieprzonego boku w każdym możliwym momencie. Mogę powiedzieć, że Jaxson jest bliski poddania się, jednak próbuje jeszcze raz ją przekonać. – Mam broń w swoim domu. Odpowiadam – Ja też. -
Co? Skąd, do cholery, masz broń? – pyta Cooper, ale nie daje
mi szansy na odpowiedź. - Wiesz co, nie odpowiadaj na to pytanie, ale chcę wiedzieć. Jezu, jeden nielegalnie posiada broń, drugi rzuca pieprzonymi groźbami do federalnych. Przysięgam, twoje dupki, przyprawią mnie o zgagę. -
Naprawdę sądzisz, że nie będę miał czegoś do chronienia
siebie, będąc zaangażowany w takie gówno? I skąd wiesz, że jest nielegalna, może jest wręcz odwrotnie. Posyła
mi
„chyba
sobie
żartujesz”
spojrzenie.
Wzruszam
ramionami. Prawdę powiedziawszy, wiedziałem, że tak będzie i pomyślałem, że moje szanse na zatwierdzenie tego będą praktycznie zerowe.
211 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Zrobiłem to, co musiałem zrobić, nie było mowy, bym podjął się tego nie mając czegoś w zanadrzu. Nigdy więcej. -
Gdy nie będziesz z nim, chcę byś była ze mną. Rozumiesz? –
Jaxson mówi do Anny. -
Obiecuję.
Cooper podchodzi do mnie. – Doceniam to, że pomagasz FBI i musisz postępować zgodnie z planem, lecz pamiętaj, że nic nie jest ważniejsze niż życie, zwłaszcza w tym przypadku. Jeśli coś będzie nie tak, złamiesz ten plan. Nie stawiaj się w sytuacji, z której nie będziesz mógł się wydostać. – Przytakuję, a on potrząsa moją ręką. – Masz mój numer, gdybyś mnie potrzebował. -
Dzięki. – Nie jestem przyzwyczajony do ludzi ochraniających
moje tyły. Zawsze byłem sam i zazwyczaj lubiłem to, ale teraz doceniam jego pomoc. Ufam mu, jak nikomu. Z ostatecznym pożegnaniem, obaj wychodzą przez drzwi, zostawiając mnie i Annę w spokoju. Obserwuje mnie niepewne, a jej wzrok wygląda na zmęczony i przestraszony od wydarzeń z dzisiejszego dnia. -
Wszystko w porządku? – pytam się, zanim zdaję sobie
sprawę, jak głupie było to pytanie.
212 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Tak, myślę, że tak. Po prostu jestem zmęczona. –
Przeczyszcza swoje gardło. – Um, zdałam sobie sprawę, że nie ma tutaj naszych samochodów i nie mam żadnych rzeczy ze sobą. Będziemy się martwić o to wszystko jutro rano. Mam zapasową szczoteczkę, której możesz użyć i możesz pożyczyć coś ode mnie do ubrania. Kiwa. – Okej, dzięki. Um, miałbyś coś przeciwko, gdybym wzięła prysznic? Mój kutas natychmiast robi się twardy na myśl o niej, w mojej łazience, ale staram się przywołać go do porządku, wiedząc, że teraz to nie jest czas, nie po tym wszystkim, co się wydarzyło. – Nie. – Mój głos jest szorstki, zdradzając moje dobre intencje. Idę po parę bokserek i jedną z moich koszulek, a następnie podając ręcznik wskazuję jej łazienkę. Kiedy zamyka drzwi i słyszę odkręcanie prysznica, mój twardy już kutas pulsuje niczym skurwysyn. Kręcąc głową wychodzę na balkon, aby zapalić, by złagodzić napięcie budujące się wewnątrz mnie. To będzie długa, pieprzona noc.
ROZDZIAŁ 13 Anna
213 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Wychodzę z łazienki, czując się trochę bardziej odświeżona, choć nie mniej zdenerwowana dzisiejszymi wydarzeniami. Nadal jest mi ciężko z tym wszystkim, co się dzieje wokół mnie. Wchodząc do salonu, znajduję go pustego, ale zauważam, że drzwi balkonowe są otwarte. Podchodząc, ostrożnie wysuwam głowę, by zobaczyć Logana siedzącego na krześle i palącego papierosa, całkowicie pochłoniętego przez myśli. Widzę, jak potargane są jego włosy, wygląda na niepewnego, w przeciwieństwie do faceta, który zawsze był pewny siebie. Również zauważam, że jest plecami do budynku, patrząc na świat przed nim. Przez lata, coś się w nim zmieniło. Wciąż mogę zobaczyć jego dawną wersję, która zawsze była czujna, ale teraz on jest… surowy? Nie znam właściwego słowa na to, przez co boli mnie serce. Jakby wyczuwając ciężar mojego spojrzenia, odwraca się do mnie, a jego wyraz twarzy robi się delikatniejszy. – Hej, wszystko w porządku? -
Tak, wszystko jest okej, dziękuję – odpowiadam spokojnie,
wciąż bujając w obłokach. -
Chodź tu, Anno. Jest przyjemny wieczór i cieszę się świeżym
powietrzem. Powietrze, które wdychasz jest ledwo co świeże. – Mimo, że mówię to, chcąc mu dokuczyć, naprawdę nienawidzę tego, że znowu zaczął palić.
214 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Posyła ten seksowny uśmieszek, który sprawia, że serce trzepocze mi w piersi. – Touche. – Wyciąga ostatniego papierosa ze swojej paczki. – Chodź na zewnątrz. Nawet jeśli jego balkon jest odskocznią od wszystkiego, wciąż upewniam się, że nikogo nie ma wokół, zanim niepewnie wychodzę na niego. Uśmieszek Logana znika i jego spojrzenie płonie, kiedy widzi moje pół nagie ciało. Maleję pod jego spojrzeniem i odchrząkam. – Uh, twoje spodnie na mnie nie pasują. Nawet kiedy zwiążę je sznureczkiem, wciąż ze mnie spadają. Jego wzrok powoli równa się z moim. – Dlaczego jesteś zdenerwowana? Zaskakuje mnie tym pytaniem. Miałam nadzieję, że lepiej ukrywam swoje emocje, ale widocznie myliłam się. - Ponieważ się boję – odpowiadam zgodnie z prawdą. Poczucie winy miga w jego oczach. – Nie musisz, nie pozwolę, by coś ci się stało. - Nie boję się o siebie, tylko o ciebie. Nagle nie mogę rozszyfrować jego spojrzenia, ale coś w tym nocnym powietrzu sprawia, że moje tętno wzrasta. Wyciąga do mnie rękę. – Chodź tu.
215 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Chwytam ją, a on szybkim ruchem przyciąga mnie do siebie. Oddech zatyka mi gardło na ten nieoczekiwany zwrot i niechcący wypuszczam cichy jęk, kiedy czuję jego erekcję między moimi nogami. Jego spojrzenie jest zablokowane z moim. – Nic mi się nie stanie, kochanie, obiecuję. Chciałabym czuć się tak pewnie siebie jak on, ale nie mogę. – Nienawidzę tego, że cię w to wmieszali. – Im bardziej o tym myślę, tym mocniej jestem zdenerwowana. Wzrusza ramionami. – W końcu, to wyjdzie nam na dobre. -
Bo już tam nie wrócisz? – pytam cicho, pamiętając jego
wcześniej wypowiedziane do mnie słowa, które sprawiły, że moje serce ledwo co nie wyskoczyło z piersi. -
Tak i dlatego, że to daje mi szansę odkupienia siebie.
Przekrzywiam głowę z zaciekawieniem. – Co masz na myśli? Z powodu tego co stało się z Robertem? Kiwa głową. – Trochę. Chyba jakaś część mnie czuje, że pomagając im, mogę udowodnić, że nie jestem mordercą, tak jak wszyscy uważają, że jestem.
216 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Nienawidzę tego, że czuję potrzebę, by udowodnić, że jest dobrym człowiekiem. Sięgając do góry, chwytam w ręce jego twarz. - Nie jesteś mordercą, to co się stało, było wypadkiem. On był złą osobą, Logan, nie ty. Patrzy na mnie, a jego spojrzenie jest tak intensywne, kiedy chwyta moje nadgarstki i wyciska na nich delikatnie pocałunki. - To nie jest najważniejsza rzecz do odkupienia. - Tak? – szepczę i nagle moje gardło robi się suche. – A co jest? - Ty. Mimo, że spodziewałam się takiej odpowiedzi, i tak mnie zatyka. Biorę ostry wdech i opieram swoją głowę o jego, zamykając oczy, które walczą z emocjami wewnątrz mnie. Walczę z żalem, który chce się wydostać, a moje serce boli z powodu czasu, który razem straciliśmy. Logan chwyta moją twarz blisko siebie i mówi. – Zamierzam naprawić sprawy pomiędzy nami, Anno. Będę robił wszystko tak jak powinno być albo, kurwa, umrę próbując. Zanim może jeszcze cokolwiek powiedzieć, moje usta znajdują jego. Cały strach i frustracja znika. Moje ręce trzymają jego twarz, kiedy jeszcze bardziej przyciąga mnie do siebie. Chwytam jego koszulę i podciągam ją do góry. - Zdejmij ją, muszę cię poczuć. – Muszę poczuć go, każdą jego część. Chcę by wymazał złe wspomnienia, zastępując je dzisiejszymi. On jest jedynym, który nigdy nie był w stanie odebrać mi tego. 217 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Chwilę zajmuje nam zdjęcie naszych koszulek i ponownie jesteśmy złączeni, usta z ustami, skóra ze skórą. Mój jęk i jego jęk mieszają się jak pęd energii elektrycznej pędzący przez moje ciało. -
Uwielbiam czuć twoją nagą skórę przy mojej – przyznaję,
ledwo co wypowiadając po zapierającym dech w piersiach pocałunkach. -
Ja też, kochanie. Uwielbiam to, że oddycham tym samym
pieprzonym powietrzem co ty. Jego słowa ocieplają moje serce i jeszcze bliżej przysuwam swoje biodra. Moje ręce niecierpliwie przechodzą do zamka w dżinsach. Z pomrukiem pomaga mi ze zdjęciem swoich bokserek. Chwytam jego gładkiego, twardego kutasa w obie dłonie i zaczynam poruszać nimi w górę i w dół. Dziki dźwięk, który się z niego uwalnia udowadnia, że jest tak bardzo stęskniony za moim dotykiem, jak ja za jego. -
Przysiągłem sobie, że następnym razem, kiedy będę cię miał,
spędzę mnóstwo czasu na odkrywaniu całego twojego słodkiego ciała. Ale Boże, teraz nie dam rady, za mocno cię pragnę. -
Ja pragnę cię bardziej – mówię.
-
Nie ma, kurwa, mowy – odpowiada, ściągając moje majtki, a
następnie gwałtownie we mnie wchodzi. -
O Boże!
-
Kurwa, Anna, jesteś doskonała – warczy. Oboje pozostajemy
nieruchomo i poświęcamy chwilę, by cieszyć się czuciem jego głęboko we mnie. Nic innego nie ma teraz znaczenia. 218 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
-
Idealnie do siebie pasujemy – szepczę.
-
To prawda, kochanie i chcesz wiedzieć dlaczego? – Czekam,
aż mi odpowie. – Ponieważ jesteś moja, zawsze byłaś. Każda cholerna część ciebie należy do mnie. -
Tak. – Przeraża mnie to, biorąc pod uwagę, że może znowu
mnie od siebie odepchnąć, ale jest to prawda. Moje serce zawsze będzie należeć do niego, wszystko co się stało, tylko tego dowodzi. -
Cholera jasna. I nikt nie będzie tego miał. Nikt nie odsunie
mnie od ciebie. -
Obiecujesz? – pytam, brzmiąc tak bezbronnie, jak się czuję.
Musi mi to obiecać, bo gdybym straciła go po raz drugi, wiem, że nie przeżyłabym tego. Zamiast odpowiedzieć, owija moje ręce wokół swojej szyi i przyciąga mnie do pocałunku. Długiego, potężnego, który dociera do głębi mojej duszy. – Tak, kochanie, obiecuję – szepcze wprost do moich ust. Jego dłonie poruszają się po moich piersiach, dotykając moich wrażliwym sutków i drażniąc mnie. – Lubisz to? -
Tak.
-
Chcesz bym wziął te małe, ślicznie sutki do ust?
Dreszcz przechodzi przeze mnie na jego brudną gadkę. – Tak. Pochyla się i bierze do ust mój sutek, a ja czuję błogą przyjemność. Moja głowa opada do tyłu, kiedy wplatam palce w jego potargane włosy, 219 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
ciągnąc go tak mocno, że jestem pewna, że wyrwałam mu kilka. Poprzez jęk wydostający się z jego ust, zakładam, że nie ma nic przeciwko temu. Bierze raz jeden, raz drugi sutek, poświęcając im należytą uwagę, za którą tęskniły; sprawiając, że moje ciało jest na skraju wytrzymałości. Kiedy nie mogę już dłużej tego znieść, kładę bose stopy na chłodną posadzkę i unoszę się, aż czubek jego fiuta jest we mnie, a następnie opadam z powrotem na dół. Eksplozja doznań wybucha w moim ciele, a Logan odchyla swoją głowę do tyłu z jękiem. – Och, kurwa, tak, to jest moja dziewczynka. Zrób tak jeszcze raz, kochanie. – Jego palce wczepiają się w moje biodra i pomaga mi w przejęciu kontroli. Robię tak ponownie, powoli podnosząc się, a następnie gwałtownie opadam w dół, mając go głębiej, niż byłoby to możliwe. Powtarzam to raz po raz i za każdym razem przeszywa mnie przyjemność. Logan powstrzymuje się, pozwalając bym to ja była na pierwszym miejscu, aż nie może więcej znieść i wybucha wewnątrz mnie. Biorę głęboki wdech i chwytam się jego ramion, by ochłonąć. Pyta. – Wszystko w porządku? Przytakuję,
ponieważ
w
tej
chwili
nie
jestem
w
stanie
wypowiedzieć żadnego słowa, ale to jemu nie wystarcza. - Powiedz mi, Anno, że to nic złego. Powiedz mi, że chcesz, abym cię pieprzył. Oblizuję moje suche usta po czym szepczę – Chcę, abyś mnie wypieprzył.
220 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Z pomrukiem, robi dokładnie to, co mu nakazałam. Wbija się we mnie bez końca. Moje usta otwierają się w milczącym krzyku, a intensywność jego pchnięć odbiera mi mowę. Wbijam paznokcie w jego ramiona, pragnąc trzymać się ich do końca życia. -
Tak. Pozwól mi poczuć te paznokcie, kochanie, kurwa,
naznacz mnie. -
Logan. – Jęczę, a moje podbrzusze zaczyna zbliżać się do
orgazmu. -
Spójrz na mnie, Anna. – Moje oczy otwierają się na jego
rozkaz, nie zdając sobie sprawy, że były zamknięte. – Chcę zobaczyć te piękne oczy, kiedy dojdziesz na moim kutasie. Jego słowa wraz z jego szturmem sprawiają, że jestem na krawędzi. Opieram swoje czoło o jego i zaczyna mnie desperacko całować, pochłaniając moje krzyki ekstazy. W środku wciąż go czuję i chcę, by tak zostało na zawsze. Chowam twarz w jego szyi i przyciągam go do siebie, kiedy oboje próbujemy złapać oddech. Delikatny wietrzyk dotyka mojej skóry i posyła gęsią skórkę, przypominając mi, że cały czas jesteśmy na zewnątrz. -
O Boże. Właśnie uprawialiśmy seks na zewnątrz i wszyscy
pewnie nas widzieli. – Teraz, gdy już nie jesteśmy w ferworze namiętności, myśl ta sprawia, że zaczynam panikować.
221 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Logan chichocze, najwyraźniej nie czując się w ten sam sposób co ja. – Nikt nie może nas zobaczyć. Budynek naprzeciwko nas jest magazynem bez okien. Patrzę za siebie i widzę, że to co powiedział, jest prawdą. Patrzę również na ciemną alejkę, ale widzę, że jest cicha i pusta. Kiedy odwracam się do Logana, uśmiecha się w rozbawieniu. – Naprawdę sądzisz, że pozwoliłbym komuś zobaczyć coś, co jest moje? Jestem otwarty na wiele perwersyjnego gówna, ale pozwalanie komuś, by patrzył na pieprzenie mojej dziewczyny nie jest jednym z nich. Mój żołądek opada na jego słowa, zastanawiając się o jakiego rodzaju perwersyjnych rzeczach on mówił. Z chichotem pochyla się i daje mi mocnego buziaka. – Chodź, wejdźmy do środka, tak abym mógł spać z tobą w moich ramionach przez resztę nocy. -
Brzmi jak niebo. Tylko, że tym razem nie będzie wymykania
się rankiem. -
Nie tym razem, kochanie – obiecuje, kiedy prowadzi mnie do
środka. Daje mi swoją kolejną czystą koszulę, zanim udaję się do łazienki, by się umyć. Wzięłam też parę jego bokserek, bo moje majtki rozerwał na strzępy. Sama myśl sprawia, że w moim brzuchu latają motylki. Wychodzę z łazienki i idę do jego pokoju, zauważając, że jest już w łóżku, czekając na mnie. Ta mała przestrzeń jest całkowicie pusta, nie licząc łóżka i komody. Z lekkim uśmiechem podchodzę i wczołguję się
222 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
do niego. Przyciąga mnie do siebie tak, że nasze ciała są blisko siebie, a nasze twarze dzieli tylko oddech. Kładąc swoją dłoń na mojej twarzy, pociera ją pod moim okiem. – Porozmawiaj ze mną. -
Co chcesz, żebym ci powiedziała?
-
Opowiedz mi wszystko o sobie, wszystko co mnie ominęło i
nie pomijaj żadnego szczegółu. Chcę cię poznać jak nikt inny. Nie zdaje sobie sprawy, że już zna mnie lepiej niż ktokolwiek inny, ponieważ nikt nie miał mnie w ten sposób, co on – ani mojego serca ani ciała. – Cóż, biorąc pod uwagę, że minęło sporo czasu, pewnie sądzisz, że mam dużo do opowiedzenia, ale tak nie jest. Wciąż jestem nudną Anną. – Żartuję bez przekonania, próbując rozweselić nastrój, ale on nie uśmiecha się, jak miałam nadzieję, że będzie. -
Nigdy nie mogłabyś być nudną, Anno. Nieważne czy jesz,
śmiejesz się, czytasz czy śpisz, cały czas będę uważał cię za kogoś całkowicie fascynującego. Uśmiecham się delikatnie. – Umiesz ubrać to w słowa, wiesz o tym? -
Tylko wtedy, gdy chodzi o ciebie.
Jego odpowiedź wywołuje u mnie uśmiech. Myślę o jego poprzednim pytaniu i zastanawiam się, gdzie zacząć. – Po skończeniu szkoły
postanowiłam
nie
zostawać
w
Summerland.
Latem
223 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
przeprowadziłam się z Jaxsonem i Julią. Mój tata był w stanie pociągnąć za kilka sznurków i przeniósł mnie do Uniwersytetu Charleston, więc zamieszkałam z nimi, aż do rozpoczęcia szkoły. – Opuszczam fragment, dlaczego odeszłam, będąc pewna, że on wie, a po drugie to nie jest coś, co chcę wyciągać na światło dzienne. -
Lubisz to? Mam na myśli psychologię.
Przytakuję. – Tak, lubię. Rozkład zajęć jest bardzo wymagający – przyznaję z uśmiechem. – Ale bardzo to lubię. Zajęło mi trochę czasu, by zdecydować się, na co chciałam aplikować i zdecydowałam się na doradztwo. Naprawdę chcę pomagać ludziom, może nawet tym, którzy przeszli przez to, co ja – mówię. -
Atak paniki, który dzisiaj miałaś był naprawdę okropny –
zaczyna ostrożnie, a jego twarde spojrzenie zaprzecza tonowi jego głosu. – Kiedy one powróciły? -
Kiedy po raz pierwszy odszedłeś – przyznaję cicho. Nie
zawracam sobie głowy dzieleniem się tym, kiedy musiałam spać bez niego, wiedząc, że poczułby się tylko gorzej. – Ale w końcu znalazłam sposób, by to kontrolować i było w porządku, aż do dzisiaj. – Kręcę głową z frustracji. – Nienawidzę tego. Nienawidzę, że to przeraża mnie na tyle, iż wszystkie te schowane w pamięci wspomnienia wracają. Byłam zupełnie bezradna wobec nich. Jego szczęka napina się ze złości i poczucie winy pojawia się w jego oczach. – Przykro mi, że zostałaś z tym gównem, Anno. Nigdy nie chciałem, by tak się stało. 224 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Wiem. To nie twoja wina, nie możesz kontrolować działań
innych ludzi. Mogę powiedzieć, że mi nie wierzy, ale zanim mogę coś powiedzieć, ponownie przemawia. – A teraz, na jakim etapie są te wspomnienia? Patrzę na niego i mówię mu prawdę. -
Odeszły, dzięki tobie.
Ulga zalewa jego twarz, zanim daje mi buziaka. – To dobrze, bo zawsze odpędzę twoje demony, kochanie. -
Może kiedyś pozwolisz mi zająć się swoimi.
Coś bolesnego błyska w jego spojrzeniu, zanim jego oczy zamykają się i opuszcza swoje czoło na moje. – Już to robisz, Anno, będąc w pobliżu mnie i uciszając je. Słyszenie go, mówiącego to, powinno sprawić, że poczuję się lepiej, ale tak nie jest. Nie chcę ich uciszać, chcę, by odeszły, a boli to, że po tak długim czasie wciąż nie pozwala mi tego zrobić.
ROZDZIAŁ 14 Anna Razem z Loganem podjechaliśmy pod White Corals Edge, plażę, która znajdowała się między Charleston a Sunset Bay. Ostatnie kilka dni 225 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
były wypełnione napiętą atmosferą. Między ciężkim treningiem Logana, który musiał wytrzymać a napięciem ogarniającym nastrój każdego, wszyscy potrzebowaliśmy przerwy. Więc kiedy Julia zaproponowała spędzenie dnia na plaży, zgodziłam się od razu. Potrzebowaliśmy tego, dnia zabawy i odstresowania, ponieważ walka się zbliżała, a wszystko co robiłam, to zamartwianie się. Starałam się ukryć to przed Loganem wiedząc, że musi to zrobić, ale było ciężko, naprawdę ciężko. Łapiąc swoją torbę plażową z tylniego siedzenia, wyskoczyłam z nowej ciężarówki, którą FBI wynajęło Loganowi i wylądowałam prosto w jego czekających ramionach. Zamknął drzwi, po czym przyszpilił mnie do nich, zanim złożył na mnie porządny pocałunek. Do czasu aż w końcu się odsunął, oboje byliśmy bez tchu. – Za co to było? – zapytałam z uśmiechem. -
Ponieważ wiem, kiedy cię widzę, co masz pod tą sukienką i
ogromnie nadwyręża to moją samokontrolę, a odkąd Jaxson kręci się w pobliżu, nie mogę zrobić z tym żadnej cholernej rzeczy. Zachichotałam. – To prawda, do tego będą tam wokół biegać dzieci. – Mówiąc to złapałam jego wargę między zęby, zastanawiając się, czy nadal doprowadza go to do szaleństwa. Uzyskałam odpowiedź na swoje pytanie, kiedy niskie warknięcie wyszło od niego. Jego dłoń podciągnęła moją sukienkę i jęknęłam, gdy ścisnął mnie za pośladek. Właśnie, gdy miałam wyrzucić ostrożność za okno, dźwięk nawoływania mojego imienia przez dzieci, ocucił mnie. Logan postawił mnie na stopy, a ja szybko poprawiłam sukienkę, zanim
226 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
klękłam z otwartymi ramionami, aby przywitać wszystkich moich ulubionych małych ludzi. Annabelle i Hope dobiegły do mnie pierwsze. Wciągnęłam oba ich malutkie ciałka w wielki uścisk, a następnie sięgnęłam i pocałowałam w policzki Parkera i Becketta. Twarz Becketta zarumieniła się, jak zwykle, zaś Parker bardzo się ucieszył. -
Jak tam moi ulubieni mali ludzie?
-
Super – odpowiedziała Annabelle. – Musisz zobaczyć te
wszystkie rzeczy, które mama i tata nam kupili do zabawy. Będziemy budować zamki. -
I robili babki z błota – dodała Hope.
-
To brzmi, jak wspaniała zabawa – spojrzałam na chłopców. –
A co z wami, co będziecie robić? -
Starać się, aby moja siostra zjadła błotne babki. – Zaśmiał się
Parker, a Beckett do niego dołączył, obaj chłopcy uznali to za zabawne. Jaki ojciec, taki syn. Jednak Hope nie uznała tego za zabawne. – Tylko spróbuj, koleś, a tego pożałujesz – powiedziała z jej najlepszym, gniewnym spojrzeniem, zanim spojrzała na mnie i pokręciła głową. – Chłopcy, nic tylko kłopoty. Wybuchłam śmiechem. – To prawda, ale co byśmy bez nich zrobiły? -
Cóż, miałabym o wiele mniej piasku w ustach, bez nich w
pobliżu – odpowiedziała, wskazując kciukiem na swojego bliźniaka. 227 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Parker sięgnął i pociągnął za jeden z jej warkoczy, kiedy Beckett wyrwał z jej dłoni łopatkę i zaczął uciekać. -
Hej! Wracaj tu! – Zaczęła za nimi biec tak szybko, jak tylko
pozwalały jej na to małe stópki. Potrząsnęłam głową, a następnie wstałam i podałam dłoń Annabelle, żeby ją chwyciła. – W porządku, mała siostrzyczko, pokaż mi i Loganowi, gdzie jest impreza. – Sięgnęłam do tyłu po dłoń Logana i zobaczyłam, jak się we mnie wpatruje z nieodgadnionym wzrokiem. – Wszystko w porządku? -
Tak. – Chwycił moją dłoń i podniósł ją, aby pocałować
wewnętrzną cześć nadgarstka. – Wszystko jest dobrze. Annabelle pociągnęła mnie do przodu. – Chodźcie, zakochane ptaszki, tędy. – Zaśmiałam się na to, jak podobnie brzmiała do swojego ojca i pozwoliłam jej zaciągnąć nas do grupy. Jaxson patrzył na nas, gdy podchodziliśmy. - Zajęło wam to wystarczająco długo, biorąc pod uwagę, że dojechaliście tutaj pięć minut temu - zaburczał, wyraźnie nawiązując do naszej małej sesji obściskiwania. Przewróciłam oczami, zanim pochyliłam się i pocałowałam go w policzek. - Cóż tobie także cześć, zrzędo. - Zignorowałam jego burczenie i przytuliłam Julię, zanim przeniosłam się do Kayli i Coopera. Pocałowałam Ellę w jej słodkie blond loczki, która siedziała na kolanach u Kayli. Ma dopiero dwa lata, ale już teraz możesz powiedzieć, że będzie
228 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
tak samo piękna, jak jej mama. Następnie skierowałam się do Sawyera i Grace. Sawyer złapał mnie i pociągnął w dół na siebie, czochrając moje włosy tak, jak zawsze to robił. Uderzyłam go, ale nie mogłam przestać się śmiać. - Boże, jesteś irytujący. Musisz dawać lepszy przykład dla swoich dzieci. Twój syn idzie w twoje ślady i dręczy swoją siostrę. Tak szybko, jak te słowa wyleciały z moich ust, sfrustrowane jęknięcie pełne łez wyszło od Hope, gdzie budowała swój zamek z piasku. - To jest to! To było wasze ostatnie ostrzeżenie, chłopcy! - Łapiąc pistolet na wodę, który jest większy niż ona, wstała i rzuciła się w pogoń za śmiejącym się Becketterm i Parkerem. -
Sama sobie da radę, poza tym, tym właśnie powinni
zajmować się starsi bracia - powiedział Sawyer. - Uwierz mi, jest moim synem co oznacza, że wyrośnie na tak doskonałego, jak jego stary, -
Spokojnie z tym ego, Evans. - Zganiła go Grace, ale nie mogła
ukryć uśmiechu. Ze śmiechem, stoczyłam się z jego nóg na brzuch i spojrzałam na najsłodszą uśmiechającą się twarz. -
O mój Boże, to moja słodka mała Mia - Uradowałam się,
zanim pochyliłam i wycałowałam jej pulchne policzki. Z piskiem pociągnęła mnie za włosy. Wszyscy się zaśmiali na jej dziecięcy chichot.
229 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Podniosłam się na kolana i przytuliłam Faith, trzymając ją nieco dłużej niż innych. - Cześć Faith. -
Hej, Anna - odpowiedziała cicho.
Mimo, że jestem blisko z Jaxsonem i Julią, razem z Faith dzielimy coś, co nie każdy jest w stanie zrozumieć. Faith także nosi straszne rzeczy z tego tygodnia w Iraku; obu nam skradziono ciała. Ale przetrwałyśmy i to wszystko dzięki mężczyznom, którzy nas otaczają. -
Gdzie są Ruthie i Cade? - zapytałam, rozglądając się po
częściowo zatłoczonej plaży. -
Są na skuterze wodnym.
-
A Christopher? Nie ma go? - Zapytałam ostrożnie.
-
Jest. To dla niego długa droga. - Stara się uśmiechnąć, ale
mogę zobaczyć niepokój w jej szmaragdowych oczach. To była dla wszystkich wielka niespodzianka, gdy dowiedzieliśmy się, że Christopher zdecydował się pójść w ślady Cade’a i wstąpić do marynarki. Wszyscy myśleliśmy, że będzie robił coś związanego z muzyką. Miałam swoje podejrzenia, że jego rozstanie z Alissą miało coś z tym wspólnego. Wiem, że Faith cały czas się o niego martwi i nie winię jej za to, zwłaszcza mając świadomość jak misja może się potoczyć, ale ona razem z Cadem są z niego bardzo dumni. Chłopaki wyszkolili go tak dobrze, że jest w stanie pokonać nawet niektóre z rekordów Jaxsona, które osiągnął w szkoleniu SEAL, o czym Sawyer stara się przypominać mu za każdym razem, gdy tylko ma okazję. 230 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Usiądź, Logan - mówi Julia, wyciągając mnie z moich myśli.
Spoglądam w górę, aby zobaczyć, że on nadal stoi. Podciągając się na kolana, robię miejsce na kocu, a następnie chwytam go za dłoń i ciągnę w dół, zanim usadawiam się sama na jego kolanach. Muszę przełknąć jęk, kiedy wyczuwam po sobą jego erekcję. -
Kto chce piwo? - pyta Sawyer, chwytając za sobą przenośną
lodówkę. Wzrok Coopera wystrzeliwuje do niego. - Lepiej, żebyś gadał bzdury. Mówiłem ci, że nie można pić na publicznej plaży. -
Nie wiń mnie, to był pomysł twojej żony.
Cooper zwraca swój wzrok na Kaylę. - Dlaczego nie jestem tym zaskoczony? Zawsze musisz być wrzodem na tyłku? -
Coop, nie bądź rozwalaczem imprezy, to tylko piwo lub
dwa. Nikt nie musi wiedzieć. Kręcąc głową, wyrywa przenośną lodówkę od Sawyera. -
Hej, co ty, robisz, do cholery?
-
Chowam to w samochodzie. Możemy to wypić, kiedy
wrócimy do Jaxsona i Julii, nie zrobimy tego tutaj i koniec! - Odchodzi, kierując się prosto na parking. -
Wielkie dzięki, Evans, za wrzucenie mnie prosto po koła
autobusu - burczy Kayla. 231 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Wzrusza ramionami. - Tobie wybaczy szybciej, niż mi. -
Och, tak, wydaje się w tej chwili bardzo wyrozumiały.
-
Więc ściągnij swoją sukienkę, na miłość boską, pokaż trochę
skóry. Mogłaś ocalić nasze piwo, gdybyś rozebrała się do swojego stroju kąpielowego. -
Sawyer! - Grace karci go, ale śmieje się z całą resztą.
-
Wiesz, możesz rzeczywiście mieć rację. - Kayla podaje Julii
Ellę. - Możesz ją potrzymać przez kilka minut, proszę? -
Nie musisz pytać mnie dwa razy. - Julia bierze ją i wszyscy
milkną, kiedy wraca Cooper. Nie można zobaczyć jego oczu, przez okulary przeciwsłoneczne, ale jego wyraz twarzy jest twardy, co oznacza, że jest nieźle wkurzony. Zajmuje ponownie swoje miejsce i kładzie się z rękami pod głową. -
Czy chcecie kanapkę? - Pyta Grace, starając się przełamać tę
niezręczną ciszę. -
Dzięki - łapię jedną dla Logana i dla siebie, a następnie
ponownie patrzę na Kaylę, gdy ta obserwuje Coopera. -
Czy przynajmniej schowałeś ją w cieniu, aby nadal pozostała
zimna? Julia kaszle, starając się zamaskować swój śmiech, a ja biorę wielki gryz kanapki, mając nadzieję na to samo. Cooper spogląda na nią, nie widząc w tym nic śmiesznego, tak jak my. 232 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Zamierzasz ignorować mnie cały dzień? - Nadal nic nie
mówi. Wzdycha i wstaje. - W porządku, skoro masz być królową dramatu, to ja idę popływać. - Zsuwa swoją sukienkę, ukazując czarne bikini. Jest skromne, ale nie robi nic, aby ukryć jej niesamowite ciało. Nigdy byś nie powiedział, że ma dzieci, szczególnie dwuletnie. Cooper sztywnieje, gdy Kayla odchodzi w stronę wody. Pozostaje spokojnie przez około dziesięć sekund, zanim przeklina pod nosem, a następnie podnosi się na nogi i biegnie za nią. Ona piszczy ze śmiechem, kiedy podnosi ją do góry i wciąga do wody. -
Mamo, czy możesz tu przyjść? Razem z Annabelle
potrzebujemy pomocy, z tym ciastem, które zrobiłyśmy - woła Hope. -
Idę - Grace całuje Sawyera, zanim wstaje.
Ewidentnie stara się on zajrzeć pod jej sukienkę, gdy ta stoi. - Ty także powinnaś rozebrać się do stroju kąpielowego, Ptysiu - woła do jej oddalających się pleców. Odmachuje mu, co wywołuje jego niewzruszone chrząknięcie. W tym momencie, Beckett i Parker przebiegają ze swoimi pistoletami na wodę. -
Hej, Parker, chodź tutaj - woła za nim Sawyer.
-
Tak, tato?
-
Daj mi swój pistolet na chwilę, dobra?
-
Och - odzywa się Julia, wyrażając moje własne myśli. 233 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
-
W porządku.
-
Dzięki - Sawyer podchodzi do niego, ale Parker wyfocuje się
ze swoim pistoletem. -
Za pięć dolarów.
-
Co? - pyta, sądząc, że go źle usłyszał.
-
Powiedziałem, że za pięć dolarów.
Logan wydaje mruknięcie z chichotem za mną. niego.
Co masz na myśli, mówiąc za pięć dolców? Zapłaciłem za
-
Zapłać albo nie ma pistoletu. - Parker twardo trzyma się przy
swoim, z determinacją wymalowaną na jego twarzy. -
Och, już za niego zapłaciłem, daj mi tę cholerną rzecz. -
Sawyer wyrywa mu broń z dłoni, a następnie za nim biegnie. Parker ucieka z krzykiem, prowadząc Sawyera prosto do Grace, gdzie miał zamiar udać się na samym początku. Po zmoczeniu Parkera, wycelowuje pistoletem w Grace. -
Sawyer, nawet o tym nie myśl, albo przysięgam... - Przerywa
z westchnieniem i kuli się krzycząc, gdy ten do niej strzela. Po tym, jak Sawyer kończy, upuszcza broń. - Och kochanie, jesteś cała mokra. Lepiej, żebyś zdjęła teraz tę sukienkę - mówi z psotnym uśmiechem. 234 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Grace wstaje z zaciśniętymi pięściami, mokre włosy przylegają do jej twarzy. -
Uch och, tato, teraz masz kłopoty - mówi Hope, patrząc na
swoją mamę. Muszę się zgodzić, Grace wygląda na gotową do popełnienia morderstwa. Właśnie gdy myślę, że zamierza rozpętać mu wojnę, odwraca się i podchodzi do nas. Ściąga swoją mokrą sukienkę, wyglądając tak samo dobrze w swoim kostiumie kąpielowym, jak Kayla. Kiedy podchodzi do swojego koca, pochyla się i chwyta kilka rzeczy, które wydają się należeć do Sawyera, jego kapelusz, drogie klapki Nike i koszulkę, a następnie niesie je na pomost. Na samym końcu odwraca się do Sawyera, unosząc brew i wyciąga to wszystko nad wodę. Jego
postawa
pozostaje
spokojna,
gdy
obserwuje
ją
z
rozbawieniem. - Sprytnie, Ptysiu, ale oboje wiemy, że nie wyrzucisz tego wszystkiego do wody, szczególnie mojego szczęśliwego kapelusza. Jesteś zbyt rozsądna... - Jego słowa zamierają, gdy upuszcza rzeczy do wody. -
Och kochanie, wszystkie twoje rzeczy są mokre. Chyba
będzie lepiej, jeśli po nie pójdziesz i zabierzesz. - Opiera rękę o biodro, przedrzeźniając go. -
Brawo, Grace - szepcze Julia ze śmiechem.
-
Błąd, Ptysiu, wejdziesz tam, żeby je odzyskać. - Mówiąc to,
Sawyer zaczyna biec prosto na nią. -
Dokładnie, pokaże jej, tato! - Wiwatuje Parker. 235 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Panika pojawia się na twarzy Grace, zaraz przed tym, jak zrywa się do biegu, aby ratować swój tyłek. Oczywiście nawet nie jest blisko, by mu uciec. Łapie ją, zanim nawet może zbiec z pomostu i skacze z nią do oceanu. Kilka sekund później ich głowy się wynurzają, Grace prycha robiąc mu awanturę. Ucisza ją, chwytając za twarz i wyciskając na jej ustach jeden, duży pocałunek. -
Tatusiu, złap mnie - krzyczy Hope, czekając na skraju
pomostu, aby skoczyć. Sawyer łapie ją i Parkera w tym samym czasie. Nie mogę nic poradzić na uśmiech, który pojawia się na mojej twarzy, gdy patrzę na ich całą rodzinę. To sprawia, że pewnego dnia pragnę takiej samej. myśli.
Jak idzie w szkole, Anna? - pyta Julia, przerywając moje
Wzruszam ramionami. - Jestem zajęta, ale nadal to kocham. Cieszę się, że zbliża się tydzień czytania, to daje mi trochę czasu i przygotowanie się do egzaminów. -
Nie musisz się przygotowywać, jesteś inteligentna i zdasz to
tak samo, jak wszystko inne. - Mówi Jaxson, wywołując uśmiech na mojej twarzy. Dźwięk motorówki przerywa naszą rozmowę. Odwracam się, aby zobaczyć Ruthie i Cade’a parkujących na końcu jednego z doków. Ruthie przywiera do jego pleców, gdy ten kieruje się w naszą stronę.
236 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Cześć, Anna i Logan - wita nas radośnie, a podniecenie
rozpala jej oczy. -
Hej, Ruthie, jak leci?
-
Dobrze. Widzieliście nas tam? Jechaliśmy całkiem szybko.
-
Jasne - odpowiada Faith. - Byliście szalenie szybcy.
-
Wiem.
Potrzebowaliśmy
odrobinę
prędności
i
niebezpieczeństwa, prawda wielki facecie? -
Wiesz to, dzieciaku. - Cade wyciąga pięść i przybija ją z jej.
Z chichotem zeskakuje z jego pleców, a potem podchodzi i zabiera Mię od Faith. - Chodź tutaj, moja ukochana, mała siostrzyczko. - Sadza maluszka na swoich kolanach i całuje ją w policzek. Małe grubiutkie ramiona Mii owijają się wokół szyi Ruth, gdy ta opiera głowę na jej ramieniu. Cały ten widok wręcz topi serce. Ruthie jest niesamowitą siostrą. Wszyscy martwiliśmy się tym, jak poczuje się, gdy w pobliżu pojawi się inne dziecko, szczególnie wtedy, gdy przychodzi do dzielenia się Cadem, ale okazało się, że nie było czym się martwić. Pokochała Mię od momentu, gdy ta przyszła na świat, tak samo jak wszyscy inni. Jej relacja z Cadem nigdy się nie zmieni, jeśli już to tylko z czasem może się wzmocnić. Jestem pewna, że pomogło także to, iż razem z Faith adoptowali Christophera i Ruthie. Czy raczej, Christopher był trochę za stary, aby zostać adoptowanym, ale zgodził się na zmianę nazwiska na Walker, dla spokoju Faith i Ruthie. Cade zajął miejsce za Faith i przyciągnął ją na swoje kolana. Rozmawialiśmy kończąc swój lunch. 237 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Nikt nie wspomniał o zbliżającej się walce, za co jestem wdzięczna, ponieważ nie chcę o tym słyszeć, nie dzisiaj. Po tym, jak pozwalam, aby mój żołądek się uspokoił, jestem gotowa na trochę orzeźwienia. Słońce jest prawie w zenicie i mogę poczuć już, jak moja skóra piecze. Obracam się, aby spojrzeć na Logana. Chcesz pójść popływać? -
Jasne, chodź.
Wstając, ściągam z siebie sukienkę i słyszę, jak Logan wydaje z siebie stłumione jęknięcie, co wywołuje u mnie dreszcze schodzące w dół po kręgosłupie. Tak szybko, jak moja sukienka opada na ziemię, Jaxson chwyta ją i rzuca do mnie z powrotem. - Co ty, do cholery, masz na sobie? Załóż sukienkę z powrotem! Odwracam się do tyłu na jego polecenie. - Dlaczego? -
Ponieważ jesteś praktycznie naga.
-
Jaxson! - Julia wkracza w mojej obronie.
Spoglądam w dół na moje skromne, białe bikini, bardzo skromne w porównaniu z innymi, ale jego komentarz sprawia, że czuję się zażenowana i niepewna siebie. – Moje bikini nie wyróżnia się na tle innych kostiumów, które mają na sobie tutaj inne dziewczyny. -
Są dorosłymi kobietami.
238 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Ja też. - Kłócę się, starając się nie pokazywać po swoim głosie,
jak mnie to zraniło, ale czuję jak nabieram rumieńców z zakłopotania. Logan pojawia się za mną. - Chodź, nie musisz słuchać tego pieprzenia. - Jego słowa są przepełnione wściekłością, kiedy łapie mnie na rękę i odciąga. -
Anna, czekaj - protestuje Jaxson, jego słowa są bardziej
wyważone. Logan odwraca się szybko do niego. - Odsuń się albo twoje następne słowa spowodują scenę przez wszystkimi, a tego nie chcesz. Nie dostałam szansy, aby sprawdzić reakcję Jaxsona, ponieważ zaraz po tym Logan zaciągnął mnie do oceanu. Zimna woda jest wyraźną ulgą dla mojej gorącej skóry i zranionych uczuć. Idziemy dopóki moje stopy nie mogą niczego dotknąć i jestem zmuszona owinąć ramiona wokół szyi Logana. Płynie ze mną za pomost, żebyśmy mieli trochę prywatności, trzymając mnie blisko przy sobie; jego skupione oczy wpatrzone są we mnie. - Zignoruj go, wyglądasz cholernie pięknie, tak jak zawsze. -
Powinien wiedzieć lepiej co robi, niż mówić mi coś takiego -
przyznałam cicho. -
Masz rację, powinien, ale nie myśli jasno. Pozwolił, żeby
przemówiły przez niego emocje. Kocha cię i chroni. Nie chce, żebym myślał o tych wszystkich rzeczach, o których teraz myślę. - Dodaje z uśmiechem, starając się rozjaśnić mój nastrój.
239 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Unoszę na niego brew. - Czy ty rzeczywiście go bronisz? -
Nie, staram się uchronić cię przed zranieniem. Jesteś piękna,
Anna, nigdy nie myśl inaczej. Przysuwam czoło do jego z lekkim uśmiechem. - Ty sprawiasz, że czuję się piękna. -
Dobrze, ponieważ jesteś. Jesteś idealna i gdyby nie było
wokół tej bandy dzieciaków, pokazałbym ci to. szeptu.
Mmm, a co byś takiego zrobił? - pytam, zniżając głos do
Jego dłonie zjeżdżają do mojego tyłka i ściskają go. - Jesteś pewna, że chcesz znać na to odpowiedź? -
Tak - odpowiadam, mój głos jest bez tchu.
Pochyla się i zaczyna ssać moją szyję. - Zacząłbym od ściągnięcia twojego stanika, wypełniając dłonie twoimi idealnymi piersiami, zanim wciągnąłbym te sutki do ust. - Na jego szorstki głos, przebiega przeze mnie dreszcz. - Następnie odsunąłbym ten tyłek i sprawił, że doszłabyś tak, jak zrobiłaś to za pierwszym razem, kiedy cię dotknąłem. Wydaję z siebie jęk, ocierając się o niego, jego słowa sprawiają, że moje ciało płonie nawet w zimnym oceanie. - Siedząc w parku pod naszym drzewem z tobą pomiędzy moimi nogami, twoje plecy opierające się o moją klatkę piersiową. Wsunąłbym dłoń pod twoją ładną sukienkę, między jedwabiste uda. Dotknąłbym cię, głaszcząc łechtaczkę delikatnie i powoli. Pamiętasz? 240 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Tak. - Jak kiedykolwiek mogłabym o tym zapomnieć? To
zmieniło moje życie. Byłam tak zdenerwowana, ale zamienił mój strach na przyjemność, pokazując mi dokładnie do czego moje ciało było zdolne. Tego dnia rozpoczął usuwanie wstydu w mojej duszy, a zastąpił go czymś pięknym. -
Ja także, kochanie. Twoje krzyki przyjemności i zapach
twoich włosów, atakujących moje zmysły jest czymś, czego nigdy nie zapomnę. W każdej chwili mojego życia, czas spędzony z tobą jest czymś, czego nigdy nie mógłbym zapomnieć. Ponieważ ty, Anno, jesteś niezapomniana. Nadal jego słowa naprawiają stopniowo moją duszę, która została rozbita gdy mnie odesłał. Opieram czoło o jego, a on korzysta z okazji i przesuwa swoimi ustami po moich. Nasz cichy moment jest przerwany kilka minut później, gdy Sawyer nas woła. - Chodźcie tutaj, potrzebujemy do tego waszej pomocy. Dając mi jeszcze jeden pocałunek, Logan podnosi mnie na pomost, a następnie podciąga się za mną. Widzę ich wszystkich, wliczając w to dzieci, w kolejce do następnego pomostu, oprócz Jaxsona. Czeka na nas na końcu naszego pomostu, a jego wyraz twarzy jest nieczytelny. Logan splata nasze palce i daje mojej dłoni uspokajające ściśnięcie przed tym, jak pociąga mnie do przodu. Im bliżej jesteśmy, tym bardziej robię się nerwowa. Nienawidzę kłócić się z Jaxsonem, ale naprawdę zraniło mnie to, co powiedział.
241 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Mogę porozmawiać z tobą przez chwilę? - pyta, gdy do niego
dochodzimy. Logan spogląda na mnie dla potwierdzenia, więc przytakuję. Idzie dalej, aby dołączyć do reszty, zostawiając mnie samą z Jaxsonem. Odruchowo krzyżuję ręce, czując potrzebę, aby się okryć. -
Nie rób tego. - Sięga po moje ręce, opuszczając je do moich
boków. - Jestem dupkiem, przepraszam za to, co powiedziałem. Spoglądam w górę na niego i przełykam gulę w gardle. - Spośród wszystkich, ty powinieneś wiedzieć najlepiej. Sprawiłeś, że poczułam się ze sobą naprawdę źle, sprawiłeś, że poczułam się tania. Z przekleństwem, przyciągnął mnie do siebie, przytulając mnie tak mocno, że miałam problem z oddychaniem. - Przepraszam, Anno, naprawdę cię przepraszam. - Jego gruby głos owiany był poczuciem winy. - Nigdy bym tak o tobie nie pomyślał. Czasami ciężko mi pamiętać o tym, że nie masz już piętnastu lat i doprowadza mnie do szału to, o czym mogą myśleć inni faceci na tej plaży, patrząc na ciebie. Mój strój kąpielowy wygląda tak samo, jak każdej innej dziewczyny - mówię ponownie. -
Wiem i wierz mi, chcę walnąć w głowę każdego
skurwysyna, którego chociażby złapię na patrzeniu na moją żonę. Nie mogę nic na to poradzić, ale to cały ja i moje gówno. Powinnaś stać dumna. Jesteś piękna, silna i doskonała. Kurewsko się nienawidzę za sprawienie, że choć przez chwilę w to zwątpiłaś.
242 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Jego szczery ton sprawił, że zmiękłam i owinęłam wokół niego ramiona, zwracając jego uścisk. - Wybaczam ci, ale nigdy więcej nie mów do mnie takich rzeczy. -
Nigdy, obiecuję - przytaknęłam przy jego piersi. -
Chodź, dołączmy do reszty. Evans, Cade i ja mamy małą konkurencję, z którą potrzebujemy pomocy. -
Uch och, czy chcę być świadkiem tego?
-
Wiem, zwykle jak Evans ma pomysł to jest on zły, ale
nie tym razem. Uwierz mi, nie będziesz chciała tego przegapić, ponieważ zamierzam komuś porządnie skopać tyłek. Przewracam oczami na jego arogancję, ale robię się coraz bardziej tym zaintrygowana. Gdy idziemy plażą, mój wzrok znajduje Logana i nie mogę poradzić nic, na zachwycanie się jego pół nagą, perfekcyjną sylwetką. Z jego czarnymi spodenkami do pływania i muskularnym ciałem, jest to widok, którego nie będę chciała zapomnieć. Wydaje się to tym samym dla innych dziewczyn, które patrzą na niego z zainteresowaniem, przechodząc obok, czy raczej na wszystkich chłopaków. Mogę to zrozumieć, ci mężczyźni są osobno zabójczy dla kobiecych hormonów, ale wszyscy razem... cóż nie ma na to słów. Tłumię chichot, kiedy widzę Kaylę machającą na dziewczyny, aby szły dalej. Żaden z chłopaków nie zauważył zainteresowania, szczególnie Logan, ponieważ jego oczy skierowane są na mnie i Jaxsona.
243 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Wiesz, że naprawdę chcę go nienawidzić, prawda? -
mamrocze Jaxson, kiedy się zbliżamy, wywołując tym samym uśmiech na mojej twarzy. ciebie. -
Co jest dla mnie dość zabawne, bo on tak samo lubi
Wiem, to do bani.
Jego odpowiedź sprawia, że się śmieję. - Cóż, myślę że mogło być dużo gorzej. Albo faktycznie, nie mogłam znaleźć lepiej - mówię szczerze. Mruczy, ale daje mi uścisk ramieniem. Gdy dochodzimy do grupy, odsuwam się od niego i rzucam się na Logana. Łapie mnie z uśmieszkiem. - Wszystko w porządku? -
Tak, jest dobrze.
-
Dobrze - odpowiada z pocałunkiem.
-
W porządku, tak to będzie szło - zaczyna Sawyer. -
Knight weźmiesz motorówkę Jaxsona, a Cooper weźmie moją i popłyniecie po dwóch stronach tych boi. - Wskazuje na oddalone daleko pomarańczowe pływające boje. – My przepłyniemy ten odcinek, a wy skupcie się na tym, który z nas będzie pierwszy. Nie, żeby to było trudne, ponieważ zamierzam skopać wam ddd... tyłki. - Każdy przewraca oczami na jego uwagę. - Anna, możesz umieścić dzieci na naszych plecach i odliczać.
244 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Grace sapie. – Och, nie ma mowy, Sawyer! Nie weźmiesz ze sobą moich dzieci na środek oceanu dla jakiejś głupiej konkurencji. -
Dlaczego?
-
Ponieważ to niebezpieczne. Co jeśli są tam rekiny?
daleko. -
O Jezu, nie ma tam rekinów, nie płyniemy aż tak
Zgadzam się z Grace - przerywa zdenerwowana Julia. -
Nie chcę, żeby Annabelle tam była. Dlaczego sami nie możecie tam płynąć? -
Kochanie, nie pozwolę żeby cokolwiek jej się stało. -
Próbuje ją zapewnić Jaxson. - To jest to co robimy, do czego zostaliśmy przeszkoleni. -
Właśnie mamo, a ja chcę iść z tatą, będzie zabawnie.
Łagodnieje z westchnieniem. - W porządku, tylko bądźcie ostrożni. Grace, z drugiej strony, nie wygląda na przekonaną. - Sawyerze Evansie, jeśli cokolwiek stanie się tobie albo moim dzieciom, przysięgam na Boga... Przerywa jej długim pocałunkiem. - Mam to, Ptysiu, nigdy bym nie pozwolił, aby coś się stało. Teraz czekaj na mnie z moim zwycięskim pocałunkiem. Odpycha go ze zirytowaniem, ale na ustach ma mały uśmiech. 245 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Logan wskakuje na motorówkę, gdy Cooper zajmuje drugą, pozwalając Beckettowi dołączyć do siebie, zanim kierują się w umówione miejsce. Wszyscy idziemy do końca pomostu. Annabelle wskakuje na plecy Jaxsona w podnieceniu, zanim Julia może jej choćby pomóc. Później bliźniaki - Hope wchodzi pierwsza, a następnie Grace pomaga Parkerowi wspiąć się na jej plecy. -
Teraz trzymaj się mocno taty, dobrze?
-
Nie martw się, mamo, razem z tatą nie pozwolimy, żeby
cokolwiek stało się Hope. Wyraz twarzy Grace łagodnieje z uśmiechem.- Wiem, kochanie. Zajmiesz się wszystkimi, w porządku? Parker posyła jej uniesione w górę kciuki. -
Zróbmy to, duży facecie - krzyczy Ruthie, zanim wskakuje
na Cade’a. Faith chichocze. - Trzymaj się mocno, Ruthie. -
Nie martw się, mamy to - odpowiada i posyła Faith
uniesiony kciuk. -
Dobrze, Anna, odliczaj - krzyczy Sawyer.
-
O mój Boże, myślę że zwymiotuję - mamrocze Grace, kładąc
dłoń na brzuchu.
246 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Faith pociera jej plecy. - Nie martw się, Grace, chłopcy to mają. Wszystko będzie w porządku. Wydmuchuje ciężki oddech i przytakuje z uśmiechem, choć nie jest przekonujący. -
Dobra, ruszamy - krzyczę. - Na miejsca, gotowi. - Dzieci
dołączyły do mnie. - START! Nie było ich w mgnieniu oka. Jestem naprawdę zaskoczona tym, jak szybcy są i sprawnie się poruszają, mimo posiadania dzieci na plecach. W tej chwili wszyscy wydają się blisko, naprawdę blisko, ale jeszcze trudno jest cokolwiek powiedzieć. -
Czy to straszne, że mam nadzieję, iż Sawyer nie wygra? -
szepcze Grace. - Nigdy nie przestałabym o tym wysłuchiwać, a jego ego jest już wystarczająco duże. Wszystkie wybuchamy śmiechem, ponieważ to prawda. Daleko w oddali
widać,
że
się
zatrzymują.
Pozostają
tam
dłużej,
niż
oczekiwałyśmy i zaczynamy sie denerwować. -
Dlaczego nie wracają? - zastanawia się Julia, żując nerwowo
opuszek palca. Mam zamiar rzucać już domysłami, kiedy Logan i Cooper wracają do nas, a ich miny są rozbawione. -
Co się dzieje? - pyta Grace, gdy wyłączają silniki.
-
Był remis - mówi do niej Cooper ze śmiechem. 247 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
-
Niemożliwe! Naprawdę? - pyta z zaskoczeniem Julia.
-
Tak i są wkurzeni. Więc teraz wracają z powrotem, znów się
ścigając. Odwracamy się, aby zobaczyć płynących w naszą stronę chłopaków, ich szybkość i zwinność są niemal nierealne. Można usłyszeć śmiech dzieci, gdy trzymają się mocno pleców, dopingując tatusiów, gdy są już blisko. Wszyscy znów wyglądają, jakby szli łeb w łeb. Przybliżamy się, aby mieć lepszy widok na linię mety, i z pewnością wszystkie trzy dłonie uderzają w pomost w tym samym czasie. Chłopaki wynurzają się z wody, bez tchu. -
Kto wygrał? - dyszy Sawyer.
Cooper jest tym, który mu odpowiada. - Znów cała wasza trójka. -
Nie ma mowy! Gadasz bzdury. - oskarża.
-
Nie, nie gadam, zapytaj dziewczyn.
-
To prawda. - Zgadzamy się w tym samym czasie, powodując
tym śmiech u Coopera. -
Cholera! - burczy Jaxson, najwyraźniej licząc na inny wynik.
Annabelle daje mu dużego buziaka w policzek. - To dobra rzecz, tato. Wszyscy jesteście bohaterami - mówi z uśmiechem. Jaxson mruczy,
248 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
a potem odwraca się i podrzuca ją w powietrzu, wywołując tym jej śmiech i krzyk. Cade podrzuca Ruthie, a potem Sawyer zaczyna ze swoimi dziećmi, trzymając Hope w powietrzu, gdy Parker przyciska się do jego piersi. - Hej, Knight, łap - wykrzykuje, zanim wyrzuca Hope w powietrze. Grace krzyczy, a reszta nas - dziewczyn sapie ze strachu. Przysięgam, że moje serce na chwilę się zatrzymało. Tylko, że nie rzucił jej do Logana, a sam ją złapał. Wszyscy chłopcy się zaśmiali na naszą reakcję; najwyraźniej zdając sobie sprawę, że tego nie zrobi. -
Sawyer, mam zamiar cię zabić. - Grace pochyliła się nad
nami, żeby go uderzyć, ale złapał ją za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Skoczyłam za nią i zabrałam Hope od Sawyera, aby mogła mu przywalić, tak jak zasługuje. Cała reszta weszła do wody, wliczając w to Coopera i Logana. Trzymałam się pomostu, ponieważ nie byłam w stanie sięgnąć dna. Logan podpłynął za mnie i otoczył ramionami w pasie, zanim przeciągnął mnie i Hope w płytsze miejsce. -
Dzięki - wyszeptałam, odwracając się do niego z uśmiechem.
-
Tak, dziękuję, miły panie - dodała Hope z chichotem.
Logan się uśmiechnął. - Nie ma za co. -
Hej, Logan, złap mnie! - krzyknęła Annabelle z pomostu za
nim.
249 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Tak szybko, jak się odwrócił, żeby zobaczyć kto do niego woła, Annabelle śmiejąc się, skoczyła na niego. -
Och, cholera! - Podskoczył na tyle szybko, aby ją złapać.
-
Annabelle - zagrzmiał Jaxson z drugiej strony pomostu z
Julią w jego ramionach. - Nie rób tego więcej! Musisz poczekać, aż ludzie będą na ciebie przygotowani – zbeształ ją. -
Nie martw się tato, złapał mnie! - odkrzyknęła, a następnie
spojrzała na Logana. - Nie martw się nim, on ciągle się zamartwia. Wybucham śmiechem i patrzę, jak przeczołguje się nad głową Logana i sytuuje na jego plecach. On spogląda do tyłu na mnie, niepewny co ma robić. Po przeniesieniu się Annabelle, przenoszę także Hope na swoje plecy, a następnie biorę Logana za rękę i ciągnę go, aby płynął ze mną. Reszta czasu mija na śmianiu się, zabawie i wspomnieniach, które będą trwały wieczność, co jest dokładnie tym, czego potrzebuję, czego my wszyscy potrzebujemy. Do czasu, gdy z Loganem odjeżdżamy, słońce zaczęło już zachodzić. Gdy jechaliśmy do domu, patrzyłam przez okno czując, jak moje serce staje się lżejsze, co nie miało miejsca już od kilku lat. Wszystko w końcu wydawało się być na miejscu, prócz nadchodzącej walki, ale odepchnęłam tę myśl z daleka, nie chcąc, by cokolwiek popsuło moją szczęśliwą bańkę.
250 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Logan kciukiem gładził moją dłoń, która splątana z jego leżała na konsoli między nami. – Świetnie sobie radzisz z dziećmi - powiedział cicho, przerywając moje myśli. Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam. - Dzięki, kocham je wszystkie bardzo mocno. Byłam ich opiekunką odkąd się urodziły, ciężko uwierzyć w to, jak szybko rosną. Myślenie o tym sprawia, że robię się smutna. Ścisnął moją dłoń. - Pewnego dnia będziesz niesamowitą mamą, Anno. Mój żołądek podskoczył na jego komplement i nie mogłam przestać zastanawiać się, czy tym samym miał na myśli nasze dzieci. Czy on w ogóle chce dzieci? Czy chce swojej przyszłości ze mną? To ostatnie było czymś, o co chciałam zapytać, ale byłam przerażona jego odpowiedzią. W prawdzie powiedział, że nigdy więcej mnie nie opuści, musi to w takim razie oznaczać to samo, prawda? Jestem pogrążona we własnych myślach, gdy skręcamy w jego ulicę i widzę znajomy samochód zaparkowany przed jego mieszkaniem. -
Och - szepczę, moje serce od razu zaczyna pędzić.
-
Co się stało?
-
Myślę, że to samochód mojego taty. - Wskazuję na
srebrnego Merdecesa, który zaparkowany jest przy ulicy i jak tylko się do niego zbliżamy, jestem coraz bardziej pewna, że to moi rodzice. 251 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Mama wygląda na przerażoną, a tata jakby miał zamiar kogoś zamordować. - Cholera, to będzie bardzo złe. Nie powiedziałam im jeszcze. - To sprawia, że zastanawiam się, jak się dowiedzieli. Wiem, że Jaxson nic by im nie powiedział, nie bez uprzedzenia najpierw mnie. -
Co chcesz, żebym zrobił, Anno?
Moją uwagę przykuwa surowy ton Logana, jego twarz pozbawiona jest jakichkolwiek emocji. -
Nic. To znaczy... po prostu zaparkuj tutaj i wejdziemy.
Milczy, gdy parkuje i nie nawiązuje ze mną kontaktu wzrokowego. Przełykam nerwowo, starając się ocenić jego nastrój, ale nie mogę. Czy jest na mnie zły? Moi rodzice wysiadają z samochodu w tym samym czasie co my i mój niepokój zaczyna wspinać się na najwyższą wysokość, gdy ojciec rusza w naszą stronę. - Jesteś w wielkich kłopotach, młoda damo. -
Bill - ostrzega moja mama, biegnąc za nim.
-
Tato, posłuchaj, mogę wytłumaczyć.
-
Nie chcę tego słuchać. Wsiadaj w tej chwili do
samochodu, wracasz z nami do Summerland. Cofam się do tyłu na ten rozkaz. - O czym ty mówisz? Oczywiście, że nie wracam, zbliżają się egzaminy i...
252 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Nie obchodzi mnie to! - krzyczy, a jego gniew szokuje
mnie. Widziałam go wcześniej złego, ale nie aż tak. złamałaś.
Były zasady, które zgodziłaś się przestrzegać i je
-
Nie, nie złamałam! - powiedziałam przez zaciśnięte
-
Kochanie - zaczyna mama, spoglądając nerwowo na
zęby.
Logana. - Co się dzieje? Przyjechaliśmy do twojego akademika, aby cię zaskoczyć i dowiedzieliśmy się, że już tam nie mieszkasz. Zamiast tego dowiadujemy się, że mieszkasz z kryminalistą! Logan zesztywniał obok mnie na ignorancki komentarz mojego ojca, a mój temperament podskoczył. Stanęłam przed nim i spojrzałam na mojego ojca. -
Jak śmiesz mówić coś takiego! Szczególnie, gdy sam
wiesz lepiej. Chcę, żebyś w tej chwili stąd odjechał. Odmawiam rozmawiania z tobą, kiedy zachowujesz się w ten sposób. Mam dwadzieścia dwa lata, nie możesz rozkazywać mi jak dziecku. -
Jak cholera, że mogę. Jesteś moją córką i jedziesz z
nami. W momencie, gdy miał sięgnąć po mnie, Logan strzepnął jego dłoń i stanął przede mną.
253 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Nie kładź dłoni na niej w taki sposób. Nigdy. - Jego
głos jest niski i niebezpieczny, jestem przerażona tym, jak bardzo źle to idzie. -
Zejdź mi z drogi, chłopcze, albo sprowadzę na ciebie
mnósto kłopotów. Bill, przestań w tej chwili! Przekroczyłeś granicę - moja mama mówi, odsuwając go. -
Co jest z tobą nie tak? - pytam, moje serce łamie się na
to, jak się zachowuje. -
Ze mną! Jesteś jedyną, która nas okłamywała.
-
Nie, nie okłamywałam. Nie miałam po prostu
możliwości wam jeszcze powiedzieć. To wszystko jest nowe, zapytaj Jaxsona jeśli mi nie wierzysz. -
Jaxsona? - Cofa się, jakby był zaskoczony tym, że on
-
Tak, Jaxsona - potrząsam głową. - Wiesz co, nie
wie.
potrzebuję twojej zgody. Jestem dorosła i mogę podejmować własne decyzje. Myślałam, że mi ufasz, ale jak widać, myliłam się. Chwytam Logana za ramię, moje gardło zaciska się coraz bardziej z minuty na minutę. - Chodź - szepczę do niego, nie chcąc narażać go dłużej na dupkowatość własnego ojca. Niechętnie pozwala mi się odciągnąć, ale zatrzymuję się przy ojcu. - Nie kłopocz się
254 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
kontaktowaniem się ze mną, przynajmniej do czasu, aż mnie nie będziesz szanował i rozmawiał ze mną, jak z dorosłą. Ciągnę Logana za sobą, prowadząc do wejścia do budynku. -
Anna, poczekaj - krzyczy moja mama.
Zatrzymuję się i odwracam, aby zobaczyć jak biegnie do mnie ze łzami w oczach. Widok tego sprawia, że moje także się pojawiają. Przyciąga mnie w ramiona. - Tak bardzo mi przykro, kochanie. Odsuwa się i patrzy na naszą dwójkę. - Przepraszam was oboje, twój ojciec jest po prostu zły, byliśmy bardzo zaskoczeni, kiedy twoja współlokatorka powiedziała, że już tam nie mieszkasz. Ale masz rację, powinien ci zaufać. Tylko... proszę, powiedz mi że z tobą dobrze? Że będzie z tobą dobrze? -
Jest w porządku, mamo, obiecuję ci.
Kiwa głową i łapie w dłonie moją twarz. - Dobrze, zadzwonisz do mnie później i opowiesz mi wszystko? Wiem, że jesteś teraz zła, więc nie oczekuję wieczorem telefonu, ale może jutro? Proszę? -
Tak, zadzwonię.
Dziękuję - pochyla się i całuje mnie w policzek. Kocham cię. -
Ja ciebie też kocham - odszeptuję.
255 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Odwraca się i przyciąga Logana w swoje ramiona, biorąc go z zaskoczenia. - Cieszę sie, że z tobą w porządku. Przepraszam za to, co właśnie się wydarzyło. Proszę, dbaj o moją córkę. -
Nie pozwolę, żeby cokolwiek jej się stało - obiecuje
swoim niskim tonem. -
Wiem, że nie pozwolisz, dlatego właśnie zostawiam ją
z tobą. - Odsuwa się i patrzy na mnie. -
Lepiej już pójdę, zadzwoń jutro.
-
Tak zrobię.
Wraca do samochodu, w którym siedzi już mój ojciec. Nie patrzę na niego, ponieważ jestem teraz zbyt na niego wkurzona. Wypuszczam ciężki oddech i wchodzę za Loganem do budynku. Cały czas milczy, a napięcie między nami jest tak gęste, że można by je ciąć nożem. Gdy jestem już w jego mieszkaniu, trzaska drzwiami mocniej niż to konieczne i opiera się o nie, jego swobodne zachowanie z plaży, całkowicie zniknęło. -
Tak bardzo cię przepraszam za to, jak się zachował -
mówię, łzy ściskają mi gardło na myśl o tym, jak mój ociec zranił jego uczucia. Wzrusza ramionami. - Dlaczego? Nie powiedział nic, co nie było prawdą. Spotykasz się z kryminalistą. Czy to nie był powód, dlaczego nie powiedziałaś mu, że mieszkasz ze mną? 256 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
-
Nie, oczywiście że nie. Jak w ogóle możesz tak mówić?
-
Nie? Więc to nie dlatego, że jesteś zbyt zażenowana, by
mu powiedzieć, że wróciłaś do swojego byłego nieudacznika, który poszedł do więzienia? Moje serce łamie się na jego wyraźną niską samoocenę. - Zgaduję, że ty też nie znasz mnie zbyt dobrze, co? Biorąc swoją torebkę, którą położyłam na kanapie, idę do drzwi. Zejdź mi z drogi. Nie zostanę tutaj z tobą dłużej. - Patrzy w dół na mnie, ale ani drgnie. - W porządku - odwracam się, idąc w kierunku balkonu, decydując się na przejście na schody przeciwpożarowe, jeśli będę do tego zmuszona. Ale zanim nawet sięgam przesuwnych drzwi, staje za mną i kładzie dłoń na szybie, osaczając mnie przy niej. -
Poczekaj - mówi, jego ton jest miększy. - Proszę, nie
odchodź. Przepraszam, że byłem dupkiem. Ja po prostu... jestem wkurzony na tę całą sytuację. -
Masz prawo być złym, ale nie na mnie. Gdybym
naprawdę tak o tobie myślała, to nie wyskoczyłabym w ten sposób przeciwko swojemu ojcu. Jego ramiona owijają się wokół mojej talii, a głowę kładzie na moim ramieniu. - Wiem, kochanie, nie jestem na ciebie zły. Cholera, nie jestem też tak bardzo zły na twojego ojca, z wyjątkiem tego jak do ciebie powiedział. Jestem głównie zły na to, że ma rację i nie mogę zrobić żadnej głupiej rzeczy, aby to zmienić.
257 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Obracam się w jego ramionach i patrzę na niego, nienawidząc tej męki w jego oczach. - Co masz na myśli? -
To prawda, Anna, jesteś z byłym skazańcem. To
zawsze będzie w ten sposób, zawsze będziesz z tym związana i to ostatnia rzecz, którą chcę, abyś była obarczona. inni. -
To nie jest prawda i nie obchodzi mnie to, co myślą
Potrząsa głową, ale nie daję mu nic powiedzieć. - Tak. Spójrz na mnie. Biorę w dłonie jego twarz i zmuszam, aby na mnie spojrzał. - Wiesz, co widzę, kiedy na ciebie patrzę? - szepczę. - Widzę człowieka, który został niesłusznie skazany, chłopca który walczył, aby obronić swoją siostrę i prawdopodobnie uratował jej życie. - Podchodzę bliżej, składam delikatny pocałunek na jego policzku. - Nie widzę byłego skazańca, tylko mężczyznę honoru. Jego oddech robi się ciężki i zamiast odpowiedzieć mi słowami, opuszcza swoje usta na moje. Pocałunek jest powolny, namiętny i wypełniony czymś, czego nie potrafię nazwać, nie jestem pewna, czy kiedykolwiek to od niego czułam. Strach? Zranienie? Nie wiem, ale przyjmuję wszystko, cokolwiek pragnie mi dać, aby zabrać od niego ten ból, który się w nim rozwijał. -
Przepraszam, że cię zraniłem, kochanie - mruczy.
-
Wiem.
Telefon dzwoni w jego kieszeni, ale oboje go ignorujemy i nie przerywamy pocałunku. Jednak, gdy odzywa się ponownie, Logan 258 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
odsuwa swoje usta od moich z jękiem. Opiera swoje czoło o moje. Przepraszam, powinienem to odebrać. To może być jeden z agentów. -
W porządku, idę wziąć prysznic przed spaniem.
Jego spojrzenie się rozpala. Spodziewam się, że powie "pieprzyć to" i pójdzie za mną, ale tego nie robi. Ze sfrustrowanym wydechem daje mi jeszcze jeden pocałunek i cofa się. Po tym, jak biorę ubrania na zmianę i chowam się w łazience, włączam prysznic i wchodzę pod ciepły natrysk pozwalając, aby gorąca woda ukoiła moją wewnętrzną walkę, którą właśnie odbyłam z ojcem. Myję się szybko, chcąc z powrotem znaleźć się w ramionach Logana i odnaleźć spokój, jaki mieliśmy wcześniej, kiedy opuszczaliśmy plażę. Uśmiech unosi moje usta z pomysłem. Coś przychodzi mi do głowy.
ROZDZIAŁ 15 Logan Kończąc cholernie długą rozmowę z agentami, jestem wkurzony słysząc, że woda jest wyłączona. Miałem nadzieję, że dotrzymam Annie towarzystwa pod prysznicem, ale te dupki pieprzyły mi do ucha o jutrzejszej walce. Nie chcę w tej chwili o tym myśleć, ale wiem, że jest to sprawa priorytetowa. Zdejmuję koszulkę i wrzucam ją do kosza, a potem idę do pokoju i padam na swoje łóżko. Starając się stłumić nadchodzący ból głowy, zarzucam ramię na oczy. Biorąc pod uwagę gównianą sytuację z 259 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
rodzicami Anny i cały ten plan z Rickettsem, jedyne czego chcę, to wrócić do momentu, kiedy byliśmy na plaży i zapomnieć o wszystkim, oprócz dziewczyny, która zabija moje demony. Dziewczyny, dzięki której zapominam, że jestem kryminalistą. Na dźwięk otwieranych drzwi łazienkowych odsuwam ramię i widzę Annę stojącą w drzwiach sypialni, wpatrującą się we mnie. Mój kutas drga na widok jej niesamowitego ciała okrytego jedynie w majteczki i jedną z moich koszulek. Kiedy idzie w moją stronę, nie przerywamy kontaktu wzrokowego, a moje serce bije mocniej, kiedy w jej oczach widzę to coś, coś co znam bardzo dobrze. Klękając na brzegu łóżka, powoli wczołguje się na moje ciało i zatrzymuje się w połowie mojego brzucha, aby pocałować mnie tam swoimi miękkimi ustami. Zbieram w kucyk jej długie, mokre włosy i obserwuję jak liżąc moje ciało schodzi coraz niżej, aż do gumki spodenek. Kiedy rozpina moje szorty i uwalnia mojego obolałego kutasa, moje mięśnie zaczynają drżeć w słodkim, gorącym oczekiwaniu. W chwili, kiedy bierze mnie w swoje piękne usta, wydaję z siebie głośny jęk i zaciskam dłoń w jej włosach. Tam gdzie jej usta nie mogą dosięgnąć, gładzi mnie dłonią, a potem przesuwa językiem po całej długości mojego penisa. – Kurwa, tak. Pamiętasz Anna, prawda? Pamiętasz jak uczyłem cię ssać mojego kutasa. W jej ciepłych oczach widać ogień, kiedy mruczy swoją odpowiedź mając w ustach mojego kutasa, co powoduje, że przez całe moje ciało przepływają dreszcze. 260 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Warcząc, pochylam się na tyle, aby złapać jej krągły, jędrny, okryty koronką pośladek. – Bez wysuwania mnie z ust, przesuń swoją cipkę w moją stronę. Wiedząc co dokładnie chcę jej zrobić, zatrzymuje się. Nadal trzymając mnie w ustach, przesuwa swoje ciało na tyle, abym mógł złapać ją za biodra, unieść i ustawić tak, że siedzi mi na twarzy. Jej słodki zapach atakuje moje zmysły i tak działa na moje ciało, że jestem bliski dojścia. Nie tracę czasu i zdzieram z jej bioder cienką koronkę. Jej ciało drży, kiedy przesuwam palcami po jej mokrej cipce.- Dziecinko, nie przestawaj. Ssij mojego kutasa, kiedy ja będę jadł twoją cipkę. Jak tylko zaczyna mnie znowu ssać, zaczynam ją lizać i jęczę, kiedy jej słodki smak eksploduje na moim języku. Jęczy z ustami wokół mojego penisa i napiera na moje usta. Unoszę jej biodra, żebym miał lepszy dostęp i liżę ją wszędzie, gdzie tylko mój język sięga. Kurewsko to kocham, to była jedna z moich ulubionych rzeczy, które z nią robiłem, kiedy czekaliśmy na to, aż będzie gotowa, żeby przyjąć mnie całego. Uwielbiałem pokazywać jej różne sposoby na wzajemne zaspokajanie, a ona zawsze była tak cholernie chętna do nauki. Sięgając w dół, kładę dłoń na jej karku i naciskam, żeby uderzyć kutasem w tył jej gardła. Anna skamle na ten gest pełen kontroli i jej pchnięcia stają się bardziej gorączkowe. Zaczyna pieprzyć moją twarz tak, jakby pieprzyła mojego kutasa. To doprowadza mnie do szaleństwa.
261 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Wirując językiem wokół jej opuchniętej łechtaczki, zabieram rękę z powrotem w górę i wsuwam dwa palce w jej ciasną, gorącą cipkę, a potem dotykam jej punktu G. Jednocześnie zaczynam ssać jej łechtaczkę i to sprawia, że Anna dochodzi. Krzyki jej ekstazy eksplodują wokół mojego kutasa i moje jaja boleśnie się napinają. Jej rytm nigdy nie słabnie, kiedy coraz bardziej zbliża mnie do uwolnienia, którego tak bardzo pragnę. Po tym jak jej ciało przestaje drżeć, unoszę jej biodra na tyle, żeby powiedzieć – Anna, kochanie, odsuń usta, zaraz dojdę. – Ona jęczy i ssie mnie jeszcze mocniej i szybciej. Warcząc, zaciskam pięść na jej włosach. – Anna, mówię serio. Nie mogę się już wstrzymywać. – Nie odpuszcza, tylko daje mi jeszcze więcej. Kiedy sięga w dół i dłonią mocno obejmuje moje jaja, eksploduję. Jęcząc, dochodzę mocniej niż kiedykolwiek w moim życiu, a moja słodka Anna spija każdą kurewską kroplę, którą wypełniam jej gorące, mokre usta. Kiedy kończy, obraca się i zaczyna się na mnie wczołgiwać, ale przewracam ją na plecy, kładę się na niej i mocno całuję. Obejmuje mnie ramionami za szyję i wita w swoich ustach. Kiedy czuję jak nasze smaki się łączą, warczę – to jest kurewska perfekcja. Ona jest idealna. Jestem własnością tej dziewczyny i tak będzie już zawsze, ale na razie nie mówię tego na głos. Niewiele w życiu mnie przeraża, ale myśl o tym, że mógłbym ją stracić, nie mieć jej przez resztę swojego życia, kurewsko budzi we mnie lęk. Odsuwam się, kiedy wyczuwam, że potrzebuje powietrza, ale trzymam usta blisko i wpatruję się w jej ciepłe oczy. Oczy, które 262 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
widziałem za każdym razem jak opuszczałem własne powieki, po to, aby uciec do lepszego miejsca z tego piekła, w którym żyłem cztery lata. Na jej słodkiej twarzy pojawia się mały uśmiech.- To było zabawne – szepcze. Chrząkam. – Zabawne? To jest kurewskie niedopowiedzenie, kochanie. – Kiedy zaczyna chichotać, całuję ją, a potem się z niej zsuwam i pomagam usiąść. – Unieś ramiona. – Robi to o co ją proszę i zdejmuję jej swoją koszulkę, odsłaniając tym samym najpiękniejszy pierdolony widok na całym świecie. Mój kutas znowu jest cholernie twardy. Kładąc się, przyciągam do siebie jej ciepłe ciało, pierś do piersi tak, że leży twarzą do mnie i opieram czołem o jej czoło. Leżymy w ciszy, nie potrzebujemy żadnych słów, a ja wchłaniam wszystko czym jest Anna, wiedząc że, aby przeżyć potrzebuję tego każdej kolejnej nocy, przez całe swoje życie.
263 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
ROZDZIAŁ 16 Logan Kiedy odwożę Annę do Jaxona i Julii, na te kilka godzin, których potrzebuję na walkę, samochód jest wypełniony napięciem. Anna, unikając mojego wzorku, wygląda przez szybę pasażera i cały czas nerwowo podryguje kolanem. Cały dzień się tak zachowuje, martwiąc się nadchodzącą walką i kurewsko tego nie lubię. Nienawidzę tego, że przeze mnie cierpi, a ja nie mogę zrobić nic, żeby to naprawić, bo mam cholerne zobowiązania. Kiedy zajeżdżamy pod dom, rzuca mi sztuczny uśmiech i szybko wysiada z auta. Też szybko z niego wyskakuję i obchodzę je, a potem biorę ją w ramiona zanim mi ucieknie. Anna wpatruje się w moją pierś odmawiając kontaktu wzrokowego. Łapiąc ją za brodę, unoszę jej twarz i widzę, że oczy ma wypełnione łzami, a to sprawia, że żołądek mi się zaciska. -
Wszystko będzie dobrze, obiecuję.
Anna kiwa głową.- Wiem, przepraszam. Po prostu się o ciebie boję. -
Nie bój się. Dam radę temu skurwielowi, a on zapłaci
za to, co ci zrobił. -
Logan, tylko pamiętaj kim jesteś.
264 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Wiem o czym mówi. Przysuwam się, obejmuję dłońmi jej jędrny tyłek i podnoszę ją do góry.- Kochanie, dokładne wiem kim jestem i to wszystko jest twoje. – To sprawia, że delikatnie się uśmiecha. – A teraz pocałuj mnie i powiedz mi, że jesteś moją Anną. Jej delikatne usta przesuwają się po moich. – Jestem twoją Anną – szepcze, a to sprawia, że mój kutas twardnieje. -
Moja – warczę nieumyślnie.
-
Twoja – cicho powtarza.
Moje usta uderzają w jej i potrzebując tego, biorę całą słodycz jaką ma mi do zaoferowania. Trzaśnięcie drzwi wytrąca nas z naszego momentu i odwracam się, żeby zobaczyć wpatrującego się w nas Jaxsona. Chrząkając odwracam głowę do Anny. – Zdaje się, że to mój sygnał, kochanie. – Wyciskam na jej uśmiechniętych ustach jeszcze jeden pocałunek i stawiam ją na ziemi. Wyciągając dłoń, obejmuję nią jej gładki policzek. – Wrócę za kilka godzin. Jej uśmiech znika, tak samo światło, które przed chwilą tliło się w jej oczach. – Będę na ciebie czekała… zawsze. – Całuje moją dłoń i szybko się ode mnie odsuwa. Desperacko chcę ją do siebie przyciągnąć i powiedzieć pieprzyć to, ale wiem, że nie mogę. Obserwuję jak podbiega do schodków, zatrzymując się na chwilę, żeby pocałować Jaxsona w policzek. – Cześć Panie Zrzędo. – Chichocze słysząc jego pomruk, a potem odwraca się do mnie po raz ostatni, przesyła mi pocałunek i wchodzi do domu. 265 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Idę do garażu, gdzie przez kilka ostatnich dni był zaparkowany mój motocykl, po to, żebym mógł wozić Annę w ciężarówce. -
Wiesz, możliwe, że dzisiaj będzie padać – mówi Jaxson idąc
za mną. -
Nic mi nie będzie. – Jeśli nie musiałem być zamknięty we
wnętrzu pojazdu, to nie zamierzałem nim jechać. Wystarczająco długo byłem zamknięty. Będę jeździł ciężarówką, którą wynajęli dla mnie agenci tylko wtedy, kiedy Anna będzie ze mną, bo wiem, że dla niej jest to lepsze wyjście. Ale ja potrzebuję otwartej przestrzeni, to jest coś, bez czego obywałem się przez bardzo długi czas. -
Masz dobre przeczucia co do dzisiejszej nocy? – pyta, kiedy
siadam na motocyklu. -
Tak, jestem gotowy. – I tak jest. Wściekłość, która się we mnie
wije od czasu incydentu z Anną czeka tylko, żeby się uwolnić. -
Nie daj się sprowokować. Wiem, że jesteś wkurzony, ja też
jestem, ale nie pozwól, żeby emocje wzięły górę. -
Nie martw się, moja furia zostanie wyrażona jedynie moimi
pięściami. Jaxson kiwa głową. – W porządku. Zobaczymy się za chwilę, dzieciaku. Siej spustoszenie. – Po mocnym klepnięciu mnie w ramię, Jaxson zaczyna odchodzić.
266 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Wiesz, że jestem tylko osiem lat młodszy od ciebie, prawda?
Dość daleko mi do dzieciaka. – Krzyczę do jego oddalających się pleców. Zatrzymuje się i odwraca. – Dopóki umawiasz się z moją młodszą siostrą jesteś dzieciakiem. Jeśli nie chcesz nim być, to lepiej z nią zerwij. Wydaję z siebie pomruk. – To się nie stanie. -
Ta, tak myślałem, ale warto było spróbować – odpowiada z
uśmieszkiem na ustach, a potem odwraca się i wchodzi do domu. Śmiejąc się kręcę głową, potem odpalam silnik motocykla i jadę zrobić to, co muszę, żeby odzyskać wolność.
~~~ Kiedy skaczę, adrenalina zaciekle przepływa przez moje ciało, moje mięśnie mocno się napinają od niebezpiecznej wściekłości, która czeka na uwolnienie. Nawet głośny doping tłumu, chyba największy do tej pory, nie jest w stanie przebić się przez przemoc ryczącą mi w uszach. Ricketts stoi po drugiej stronie ringu i szyderczo się uśmiecha. Nie ma pojęcia co go czeka. Jego los został przypieczętowany w chwili, kiedy podjął decyzję, żeby grozić Annie. -
Jezu, człowieku, nigdy wcześniej cię takiego nie widziałem,
wyglądasz jakbyś był gotowy do zabijania – komentuje Lewis, kiedy kończy smarować wazelinę na mojej twarzy. – Nie zrozum mnie źle, to 267 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
dobrze. Po prostu powiedz mi co zrobił, żebym sam tego nigdy nie zrobił. – Niepewnie się śmieje. Zanim mogę mu odpowiedzieć, sędzia zaczyna swoją przemowę. Nie zwracam na niego uwagi, wzrok mam skierowany na Rickettsa i czekam na dźwięk dzwonka. -
Chcesz wiedzieć? – Pytam, kiedy sędzia kończy przemowę.
-
Tak.
-
Nigdy nie zadzieraj z moją dziewczyną.
Kiedy słyszę dźwięk dzwonka, nie marnuję czasu i od razu rzucam się na skurwiela. Przez ułamek sekundy w oczach Rickettsa widać zaskoczenie, a potem uderzam go mocno i szybko. Spodziewał się po mnie mojego zwykłego zachowania, czyli przymierzania się do walki, dania show publiczności i to był jego błąd. Nawet nie daję mu szansy na oddanie ciosu. Chcę tylko, żeby zapłacił za to, co zrobił Annie. - Teraz nie jesteś taki twardy, co nie skurwielu? – warczę okładając go pięściami i czując po każdym ciosie zgniatanie kości. Znajduje drogę ucieczki z rogu, w który go zagoniłem. – Jezu, człowieku, co do kurwy? – wrzeszczy patrząc na mnie ze spuchniętą i zakrwawioną twarzą. Nadal jest zaskoczony moją intensywnością. -
Myślałeś, że ci się upiecze po tym jak napadłeś na moją
dziewczynę?
268 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
O czym ty, kurwa, mówisz? – krzyczy zachowując się jakby
nie wiedział o co chodzi. -
Gadasz bzdury i pożałujesz, że ją kiedykolwiek dotknąłeś. –
Znowu na niego nacieram, ale tym razem jest na mnie gotowy. Udaje mu się uderzyć mnie kilka razy, ale to nic w porównaniu do ciosów, które ja mu serwuję. -
Cholera! – Zatacza się z ramionami uniesionymi do góry,
głupio sądząc, że to go przede mną uchroni. Ponownie udaje mu się uciec przed moimi pięściami. – Mówię ci, nie wiem o czym ty, do cholery, do mnie mówisz, ja jej nie dotknąłem! -
Kłamiesz! Widziałem jak nas obserwowałeś przed siłownią.
-
Sprawdzałem gdzie trenujesz, ale to wszystko. Od tamtego
dnia jej nie widziałem. Kurwa, przysięgam! Czując wątpliwości, na chwilę przestałem krążyć po ringu. Coś w jego tonie sprawia, że kwestionuję to co sądziłem, że wiem na pewno. Niestety, Ricketts wykorzystuje ten ułamek sekundy. Naciera na mnie, rzuca na ziemię i kilka razy uderza, i to dość mocno, bo aż dzwoni mi w uszach. Szybkim ruchem, którego kiedyś nauczyłem się od Slade’a, przerzucam go przez ramię i pod siebie. Owijam jedno ramię wokół jego szyi, drugie wokół nogi. Próbuje się uwolnić, ale trzymam go mocno, więc nigdzie się nie wybiera.
269 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Kiedy ten drań pluje mi w twarz, przekręcam ramię, którym owinąłem jego kolano, aż słyszę obrzydliwy trzask. Jego pełen agonii krzyk napawa mnie satysfakcją. Wpatruję się w niego ostrzegająco. – Jeśli się do niej zbliżysz, to cię wykończę. Rozumiesz mnie? - Nie dotknąłem jej! Masz złego faceta – wykrztusza i zaciąga się odrobiną powietrza. Coś mi mówi, że jest szczery i teraz mam w głowie o wiele więcej pytań. Kto, do kurwy, mógł to zrobić? Szarpanina Rickettsa przywraca mnie do rzeczywistości. – Lepiej żebyś mówił prawdę, bo jeśli nie, to wrócę po ciebie. – Z tą ostatnią groźbą, kończę to co zacząłem. Zaciskam ramię wokół jego szyi i nie trwa to długo zanim pada nieprzytomny. Kiedy dzwonek oznajmia moje zwycięstwo, uwalniam jego bezwładne ciało i wstaję. Lewis podbiega do mnie i podekscytowany podskakuje. – Stary, zrobiłeś to, kurwa, zrobiłeś to. Jesteś w finale! – Unosi moją rękę do krzyczącego tłumu, dopinguje mnie tak głośno jak oni, ale żadna z tych rzeczy mnie nie zdumiewa. Nigdy tak nie jest. Nienawidzę tego gówna. Para majteczek uderza mnie w pierś. Kopię je na bok nawet nie zawracając sobie głowy spojrzeniem w kierunku z którego przyleciały. 270 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Odsuwając się od Lewisa, zmierzam do swojej przebieralni chcąc jak najszybciej się stąd wydostać. Przepycham się przez tłum, ale staję w miejscu, kiedy w dalekim kącie dostrzegam kogoś, kto mnie obserwuje. Koleś ma na głowie kaptur, który zakrywa większość jego twarzy. W jego postawie jest coś znajomego, coś przypominającego mi o Kolanie Slade. Co do kurwy? Ta osoba obraca się i wychodzi, co pobudza mnie do działania. Przepychając się przez tłum, biegnę w kierunku wyjścia awaryjnego. Do czasu, kiedy wybiegam przez drzwi, dawno już go tam nie ma. Kurwa, tak jakby nagle rozpłynął się w powietrzu. -
Hej, stary, co się dzieje? Kogo goniłeś? – Pyta Lewis
biegnąc za mną. Odwracam się do niego. – Wiesz kto to był? -
Kto?
-
Ten koleś w kapturze. Nie widziałeś go?
Lewis gapi się na mnie jakbym był szalony. – Czy Ricketts uderzył cię więcej razy niż widziałem? Kręcę głową. – Nieważne. – Wracam do środka i udaję się do swojej przebieralni. Lewis trzyma się blisko, idąc za mną do szatni, a potem trzaśnięciem zamyka za sobą drzwi. – Kurwa, dzisiaj byłeś bestią. Nikt i 271 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
mówię serio, nikt nigdy nie był w stanie tak go pokonać. – Ponownie do mnie
podskakuje,
w
jego
zachowaniu
nadal
widoczne
jest
podekscytowanie. – Jezu, nie wierzę, że jesteśmy w finale. To będzie coś wielkiego. Postawię na ciebie wszystko co mam. Wewnętrznie napinam się z poczucia winy. – Nie, nie rób tego. Nie stawiaj niczego, nie masz pewności, że wygram. -
O czym ty, do cholery, mówisz? Oczywiście, że wygrasz i
robisz to spektakularnie. -
Więc wiesz z kim będę walczył?
-
Cóż, nie. Nie dowiemy, aż do finałów, ale wierzę w ciebie.
Sądzę, że naprawdę możesz być niepokonany. Kręcę głową. – Lewis, nikt nie jest niepokonany. Jego podniecenie przygasa i na jego twarzy pojawia się zaniepokojenie. – Hej, Knight, nie mów mi, że się poddajesz. Nie możesz. Ci kolesie nie pierdolą się. Jeśli nie dasz z tym rady, to nie będą się nawet zastanawiali nad zabiciem cię, a ja nie chcę, żeby to ci się przytrafiło. Jego szczera troska sprawia, że jeszcze bardziej czuję się jak gówno. Chcę mu o wszystkim powiedzieć i kazać mu kurwa uciekać, ale wiem, że nie mogę. Zamiast tego zbieram się w sobie i odganiam jego panikę. – Nie, stary, nie poddaję się. Znasz mnie, nie zrobiłbym tego. Po prostu nie chcę dodatkowej presji, kiedy przeze mnie stracisz wszystkie swoje pieniądze i będziesz musiał żyć na ulicy – żartuję bez przekonania.
272 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Lewis wzdycha z ulgą. - W porządku. Nie sądziłem, że mógłbyś to zrobić, dotrzymujesz słowa. Zanim wina całkowicie mnie pochłania, chrząkam i zmieniam temat. – Więc gdzie i kiedy odbędzie się ta finałowa walka? -
Nie wiem i nie dowiemy się, aż do ostatniej chwili. Szef już
nikomu nie ufa, nie po tym jak złapaliśmy tutaj tajniaka pod przykrywką. Tajniaka? – Pytam, wiedząc, że agenci potrzebują tej informacji. -
Ta. Dość szybko odkryliśmy jego przykrywkę i skończyło się
na tym, że przestał oddychać. -
Jak został przyłapany? – Pytam ostrożnie, starając się
utrzymać lekki ton głosu. Lewis wzrusza ramionami. – Nie wiem i szczerze powiedziawszy nie chcę wiedzieć. Jestem tutaj dla walk i pieniędzy, nic innego mnie nie interesuje. Wiem to od dawna, bo koleś nie ma w sobie tego czegoś, co powoduje, że możesz zabić drugiego człowieka, bez względu na to za jakiego twardziela chce uchodzić. To, że jest uwikłany w to gówno wkurza mnie okropnie. – Jeśli po tym gównie zdecyduję się wziąć udział
273 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
w EFC3, to dołączyłbyś do mnie? – Pytam zanim mogę się nad tym zastanowić. Zdziwiony szeroko otwiera oczy. – Poważnie? Myślisz o EFC? Wzruszam ramionami. – Czemu nie? Stwierdziłem, że to najlepsze miejsce w którym mógłbym zarobić godziwe pieniądze. Jak sam mówiłeś, kto zatrudni byłego więźnia? Cholera, nawet nie wiem czy oni to zrobią, ale warto spróbować. Na jego twarzy pojawia się uśmieszek.- Jasne stary, byłbym zaszczycony gdybym mógł tam z tobą być. Znajdziemy sposób, żeby cię tam wkręcić. Wyobrażasz sobie te pieniądze? -
Albo wykorzystamy tę szansę, żeby w przyszłości zrobić
wszystko zgodnie z
prawem, tak jak mówiliśmy
– sugeruję,
wspominając o rozmowie jaką odbyliśmy przed jego zwolnieniem z więzienia. Uśmieszek Lewisa przygasa i staje się bardziej naturalny niż zawadiacki. - Tak, może powinniśmy. – Ciężko wzdychając przesuwa dłonią przez włosy. – Słuchaj, muszę lecieć. Dam ci znać o terminie, ale powiedziałbym, że masz co najmniej tydzień lub dwa. Kiwam głową. – W porządku, jesteśmy w kontakcie.
3
EFC – Extreme Fighting Championship – Mistrzostwa Ekstremalnych Sztuk Walk
274 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Jasna sprawa. – Odwraca się, żeby odejść, ale nagle się
zatrzymuje i ponownie odwraca twarzą do mnie. – Och, miałem zamiar zapytać, co, do cholery, zrobił Ricketts twojej dziewczynie? Zastanawiam się nad tym ile powinienem mu wyjawić, o ile w ogóle cokolwiek powinienem mówić. Tym razem decyduję się na szczerość, mając nadzieję, że Lewis może mi pomóc. – Ktoś czekał na nią pewnej nocy i jej groził mówiąc, że mnie zabije jeśli nie przegram walki. -
Bez jaj? – Pyta wyglądając na mocno zdziwionego. – Nic
dziwnego, że tak na niego skoczyłeś. -
Tak, cóż nie jestem już taki pewien, że to był on.
-
Co masz na myśli?
-
Powiedział, że on tego nie zrobił. Nie uwierzyłbym mu, ale
coś jest nie tak. -
Kto inny mógł to zrobić?
Wzruszam ramionami. – Nie wiem. Miałem nadzieję, że ty będziesz mógł rzucić trochę światła na tę sprawę. Obserwuję jak się nad tym zastanawia. – Nie wiem stary. Nigdy wcześniej nie słyszałem o podobnej sytuacji. Powiedziałbym, że kłamie, ale kto wie, dziwniejsze gówna się zdarzały. Na tych walkach przepływa mnóstwo kasy, może ktoś głupio postawił przeciwko tobie? – Wzrusza ramionami. – Nie mam pojęcia, po prostu mówię co myślę, ale dla mnie
275 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
głupotą byłoby wciąganie jej w to. Dlaczego nie mogliby po prostu zmienić swoich zakładów i postawić kasy na ciebie? -
Chyba, że nie mogą tego zrobić? Może mają do stracenia coś
więcej niż pieniądze? – Myślę na głos, próbując rozważyć każdy możliwy scenariusz. Kręcąc głową, wypuszczam sfrustrowany oddech. – Nie wiem. -
Słuchaj, rozpuszczę wici. Będę subtelny, nie będę się
wychylał, ale jeśli pytasz mnie, to moim zdaniem był to Ricketts. Zobaczymy czego się dowiem. -
Dzięki, będę wdzięczny.
-
Hej, nie przesadzaj. Ty i ja jesteśmy drużyną. Stary, zawsze
możesz na mnie liczyć. Lewis wychodzi z szatni, zostawiając mnie z poczuciem winy płonącym
w
moich
żyłach.
276 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
ROZDZIAŁ 17 Anna Po przeczytaniu Annabelle bajki do poduszki, siadam na schodkach ganku i patrzę na rozświetlone drzewko. Ciepły, wieczorny wiatr i gorąca herbata koją obawy, które dręczyły mnie od wyjścia Logana. Zerkam na telefon, żeby sprawdzić ponownie godzinę i modlę się o smsa od niego, coś - cokolwiek, ale nic nie ma. Dalej, Logan, proszę, pośpiesz się. Dźwięk
otwieranych
frontowych
drzwi
wyrywa
mnie
z
niespokojnych myśli. Chwilę później Julia siada obok i obejmuje moje ramiona. -
Annabelle już śpi? - pytam cicho.
-
Jeszcze nie. Naciągnęła Jaxa na drugą bajkę. Powiedziała, że
ta, którą przeczytałaś nie była wystarczająco długa i, oczywiście, przystał na to. Chichoczę. Oczywiście, że się zgodził. Nawet nie umiał jej odmówić, ale nie winię go, bo też nie mogę. -
Dobrze sobie radzisz? - pyta, chociaż już zna odpowiedź.
-
Będę, kiedy wróci i upewnię się, że jest bezpieczny. 277 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Ścisnęła moje ramię. -
Przykro mi. Uwierz mi, wiem, jak to jest się martwić, ale
będzie tu wkrótce. Kiwam głową. -
Wiem, po prostu nienawidzę tego. Przecież tym razem
jesteśmy wreszcie razem i przeraża mnie, że zostanie ponownie ode mnie wydarty. -
To uczucie też znam. Przerażające jest myślenie o stracie
miłości, zwłaszcza kiedy wiemy, jakie to uczucie. Nigdy nie zapomnę, jak długo zajęło mi przebolenie utraty Jaxsona za pierwszym razem. Kiedy dostałam telefon, że został ranny i nie wiedzieli czy to przetrwa... Powoli kręci głową. - To jest coś, o czym staram się nie myśleć albo oszaleję. Możemy jedynie wierzyć i pielęgnować chwile, jakie z nimi mamy. Jeśli nieustannie żyjemy w strachu, umyka nam to, co jest tu i teraz. Chociaż jest ciężko, spróbuj to zapamiętać. Zamiast analizować czas, który przegapiliście z Loganem, spróbuj wykorzystać to na nadrabianie tego straconego. To, co mówi ma całkowity sens i wiem to z logicznego punktu widzenia, ale jest ciężko. Żal po straconym czasie jest wciąż nowy. Może byłoby łatwiej, gdyby nie został wplątany w ten bałagan i moglibyśmy skupić się na wspólnej przyszłości. Chociaż nie mam pojęcia, co przyniesie przyszłość. Zabija mnie niewiedza. Musimy porozmawiać o tak wielu rzeczach... odsuwam tę myśl i patrzę na Julię.
278 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Mogę cię o coś zapytać? -
Oczywiście, o wszystko.
-
Kiedy Jaxson wrócił, no wiesz, po tym co stało się w Iraku,
czy on... czy otworzył się przed tobą w tej sprawie? Coś bolesnego mignęło na jej twarzy, zanim westchnęła. -
Najpierw nie, a nawet kiedy wreszcie się otworzył, to nie
było wiele. Jednak wystarczyło mi, że byłam tam dla niego. -
Jak skłoniłaś go do otworzenia się? - Mam nadzieję, że może
rzuci trochę światła, co pomogłoby mi z Loganem. Zwłaszcza w sprawie tego czegoś, co zdarzyło się, że jest tak przerażony niekryciem pleców i to jest dla niego trudniejsze, niż powinno być. Jakiekolwiek są jego demony, chcę uwolnić go od nich, jak on zrobił to z moimi. -
Cóż, nie wiem tak naprawdę. Po jego powrocie wiedziałam,
że miał więcej blizn niż te na ciele. - Samo myślenie o plecach wywoływało u mnie pieczenie gardła. - Zawsze starałam się być tam dla niego i czekałam cierpliwie z nadzieją, że wreszcie się otworzy. Pewnej nocy miał okropny koszmar. Wtedy nacisnęłam, bo nie mogłam ani chwili dłużej czekać, aż przyjdzie do mnie sam. Wiedziałam, że to był odpowiedni czas, nie mógł dłużej tkwić sam w tym chaosie. Przełykam ślinę, a serce boli mnie z powodu jego cierpienia, które, jestem pewna, dzieliliśmy, ale w inny sposób. -
Myślisz, że pomogło mu, kiedy się otworzył? 279 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Jestem pewna, że tak. Wiele nauczyłam się na ten temat, nie tylko z osobistego doświadczenia, ale też w szkole. Jednak myślę, że pomocne jest to, że masz właściwą osobę, przed którą możesz się otworzyć. Nie jestem pewna, gdzie bym się znajdowała, jeśli nie spotkałabym Logana kilka lat temu. Terapia pomogła, ale to on jest tym, który przyczynił się do przezwyciężenia tego. -
Tak sądzę. Jestem pewna, że niektóre z tych blizn
wewnętrznych zostaną na zawsze, jak mogłyby nie? Jednak sądzę, że wiele czynników wchodzi w miejsce tych, które zostały uzdrowione. -
Jak co?
-
Cóż, na przykład ty. Jednym z jego największych cierpień
była wina z powodu tego, co ci się stało, a on nie zdążył. - Zamknęłam oczy, gdy przepłynął przeze mnie ból. Nienawidzę faktu, że czuł jakąkolwiek winę z mojego powodu. - Ale uzdrowiło go obserwowanie, w jaką piękną, młodą kobietę z obiecującą przyszłością zmieniasz się dodaje z uśmiechem. - Oczywiście jest też Anabelle. Uśmiecham się. -
Tak, nie możemy o niej zapomnieć. Jak jej słodka buzia może
nie uzdrawiać wszystkiego? Julia chichocze. palca.
Zgadzam się i obie wiemy, że owinęła sobie Jaxa wokół
280 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Zdecydowanie. - Mój uśmiech gaśnie nieco, przez to, co następnie mówię: - Zapominasz o jeszcze jednym czynniku, może najważniejszym z nich wszystkich, jeśli chodzi o jego zdrowienie. Mruży oczy w zdezorientowaniu. -
Co takiego?
-
Ty.
Uśmiecha się ponownie, tym razem tak promiennie, że czuję, jakby skradało się do mojego serca. Obejmuje mnie za ramiona i przyciąga bliżej. -
Ty i ja, Anno, jesteśmy jak dwie krople wody. Obie kochamy
seksownych, upartych i zaborczych mężczyzn. Jednak mają oni więcej honoru, niż większość mężczyzn mogłoby mieć nadzieję. Mogą doprowadzać nas do szaleństwa, ale potrzebujemy ich tak bardzo jak powietrza. Obejmuję ją w pasie, ponieważ siedzę schodek niżej niż ona, a moje ciężkie serce jest nieco lżejsze. -
Naprawdę cieszę się, że poznałam was wszystkich, Julio.
Kocham was bardziej, niż będę mogła kiedykolwiek wyrazić. -
Ja też.
-
Przeszkadzam?
281 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Odsuwamy się od siebie i oglądamy na Jaxsona, wychodzącego frontowymi drzwiami. Obie ocieramy łzy, które uciekły podczas naszego momentu i uśmiechamy się do niego. -
Wcale, chodź usiąść - mówi Julia.
Spodziewam się, że usiądzie obok niej, ale sadowi się między nami i obejmuje nas ramionami. -
O czym rozmawiacie, dziewczyny? Albo może nie chcę
wiedzieć - dodaje, obserwując nasz melancholijny stan. -
Rozmawiamy o tym, jak niesamowity jesteś - odpowiadam
szczerze. -
Tak - zgadza się Julia, całując go w policzek.
Mruczy, czując się niekomfortowo z komplementem, ale trzyma nas ciasno. -
Zachowaj to lizanie tyłka dla Evansa, to on lubi takie gówna.
Obie zgadzamy się z tym, chichocząc. -
Czy nasza córka śpi? - pyta Julia, zmieniając temat.
-
Tak, zasnęła szybko - odpowiada, a potem patrzy na mnie. -
Właśnie rozmawiałem z twoim tatą. Sztywnieję, a pogodne uczucie wyparowuje.
282 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Och, czego chciał? - Staram się powstrzymać gorycz w głosie, ale nie odnoszę sukcesu. Kocham ojca, ale wciąż jestem taka zła z powodu jego zachowania. -
Sprawdzał tylko, co u ciebie. Upewniał się, że jest okej. -
Mruczę i natychmiast czuję się z tego powodu niedojrzale. - Wiem, że jesteś zła, ale odpuść trochę. Kocha cię i został zaskoczony. -
Rozumiem to, ale nie wiesz, jak okropnie się zachował i jakie
straszne rzeczy powiedział, zwłaszcza o Loganie. -
Właściwie wiem i jeśli to jest jakimkolwiek pocieszeniem,
powiedziałem mu, że to było gówniane. Zwłaszcza, że wszyscy wiemy, dlaczego Logan poszedł do więzienia. Powiedział gówna, których nie miał na myśli... tak jakby mogę to zrozumieć. -
Cóż, ty przynajmniej przeprosiłeś, a on nie i nie odezwę się
do niego, dopóki tego nie zrobi. -
Słusznie.
-
Mam takie cholerne prawo - zrzędzę, a on chichocze.
Dźwięk motocykla przerywa rozmowę. Gdy Logan podjeżdża, czuję, jakby tona cegieł opuściła moją klatkę piersiową. -
Dzięki Bogu! - Odsuwam się od Jaxsona i biegnę do garażu,
gdzie Logan parkuje motor. Schodzi z niego i kieruje się w moją stronę.
283 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Hej, kochanie. Przepraszam, ja... Rzucam się na niego i przerywam mu pocałunkiem. Chłonę wszystko, co mi daje, potrzebując pewności, że wszystko z nim okej. Uspokaja mnie niskim pomrukiem, kradnąc mi oddech, gdy przejmuje kontrolę nad pocałunkiem. -
Proszę, powiedz mi, że wszystko jest okej - szepczę w jego
-
Jeśli powiem, że wszystko okej, przestaniesz mnie całować?
-
Nie, nigdy nie przestanę cię całować. - Jeśli miałabym
usta.
możliwość, całowałabym tego mężczyznę przez resztę życia. -
Więc tak, wszystko okej. - Odsuwam się z uśmiechem, który
szybko zamiera, kiedy zauważam jego napuchniętą szczękę i rozcięcie w kąciku oka. Światło garażu pada dokładnie na obrażenia. Podnoszę rękę i delikatnie przebiegam palcami po ranach. - Wszystko w porządku, Anno, obiecuję. -
Wygrałeś przynajmniej? - pytam cicho, niepewna, czy to ma
znaczenie. -
Oczywiście, że tak. - Uśmiecham się na jego zarozumiałą
odpowiedź. - Ale musimy pogadać. Czuję kamień w sercu na widok jego miny. -
Co się stało? 284 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Wszystko w porządku, muszę cię tylko o coś zapytać. Dołączmy do Jaxsona, zanim mnie zastrzeli, myśląc, że robię z tobą w tej ciemności więcej niż w rzeczywistości. - Całując mnie w czoło, opuszcza mnie na stopy i obejmuje ramieniem, kiedy wracamy do Jaxsona oraz Julii na ganek. Spodziewam się, że Jaxson rzuci uwagę na temat tego, co zajęło nam tak dużo czasu, ale tego nie robi. Nawet nie wygląda na zirytowanego. Ostry wzrok skupia jedynie na Loganie. -
Więc jak poszło?
Logan wzrusza ramionami. -
Zależy jak na to spojrzysz. Wygrałem, ale teraz zostałem z
wieloma pytaniami, na które potrzebuję odpowiedzi. -
Co masz na myśli?
Wypuszcza oddech i patrzy na mnie. -
Usiądź, kochanie.
Słucham i siadam na stopniu obok stóp Jaxsona. Serce mi wali z prędkością miliona kilometrów na minutę, gdy zastanawiam się, co, do cholery, się z nim dzieje. Pokazuje mi zdjęcie na telefonie. -
Kto to jest? - pytam, gdy patrzę na mężczyznę, którego nigdy
wcześniej nie widziałam. -
Przyjrzyj się dokładniej. Nie wygląda znajomo? 285 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Czuję, że Jaxson pochyla się nade mną, by też zobaczyć. -
Dlaczego pokazujesz jej zdjęcia Rickettsa?
-
To jest Ricketts? - pytam, wiedząc, że to facet, z którym
dzisiaj walczył. -
Tak.
-
To nie jest facet, który mi groził.
Czuję, jak Jaxson napina się za mną i coś wyglądającego na rozczarowanie miga na twarzy Logana. -
Jesteś pewna? Powiedziałaś, że nie przyjrzałaś się dobrze.
-
Wiem, ale jestem pewna, że to nie był ten facet. Mężczyzna,
który mi groził miał ciemnobrązowe oczy, nie zielone jak ten. Kiwa głową, a potem zabiera telefon i robi coś, zanim wręcza mi go ponownie. -
A co z tym kolesiem?
Gapię się na faceta, którego znam. -
Kolan? Tak, oczywiście, że go znam. Albo przynajmniej
spotkałam go wcześniej. -
Ale to nie był on?
286 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Cofam się w szoku. Co? Nie, oczywiście, że nie. -
Co się, do diabła, dzieje, Knight? - pyta Jaxson.
Wypuszcza sfrustrowany oddech i przebiega dłonią przez włosy. -
Nie wiem, stary. Nie wiem, co się, kurwa, dzieje, ale to
gówno się nie zgadza. Ricketts przysięga, że nie miał nic wspólnego z tym, co jej się przytrafiło i z jakiegoś powodu mu wierzę. -
Więc kto inny mógłby to być?
-
Do diabła, nie wiem. Może ktoś zapłacił za mnie kasę? Lewis
wyciąga macki, żeby zobaczyć, czy cokolwiek znajdzie, ale... - Kręci głową. - Nie wiem, nic się nie zgadza. -
Kurwa! - Jaxson wstaje i zaczyna chodzić. Wygląda na tak
zaniepokojonego, jak ja się czuję, bo to oznacza, że wciąż gdzieś tam jest ten, kto chciał śmierci Logana. - Więc o co chodzi z pokazywaniem jej zdjęcia Slade`a? Co on, do diabła, ma z tym wspólnego? -
Przysiągłbym, że tamtego dnia na siłowni, rozpoznałem go
skądś i wiem, że on mnie też. Nie z telewizji, bo nie oglądam. Mogłem stwierdzić, że kłamał na temat rozpoznania mnie, ale nie miałem pojęcia dlaczego. Dzisiaj, kiedy zszedłem z tego ringu, zobaczyłem, że ktoś mnie obserwował z daleka. Nie widziałem go wyraźnie, bo miał kaptur, ale cholernie pewne, że przypominał mi Slade`a. Jak tylko go zobaczyłem,
287 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
wymknął się bocznymi drzwiami i do czasu, aż się wydostałem, już dawno go nie było.
288 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Niemożliwe. Nie znam Slade`a dobrze, ale nie mogę wyobrazić sobie, że poświęca karierę dla tego gówna. Nie musi. W tej chwili ten facet jest na szczycie przemysłu. -
Też tak pomyślałem, ale mówię ci, Jaxson, kurewsko pewne,
że tak wyglądał. Nie rozumiem, co miałby tam robić? Nie miał nic do zyskania. -
Może traktuje to jako sposób na zarobienie ekstra gotówki? -
sugeruje Logan. Jaxson kręci głową. -
Nie wiem. Chyba wszystko jest możliwe, ale nie mogę tego
zrozumieć. -
Więc co to dla ciebie oznacza? - pytam cicho, mając problem
z zadaniem pytania przez gulę w gardle. - Jeśli Ricketts nie jest tym, kto chce cię skrzywdzić, wciąż jest tam ktoś inny. - Głos mi się łamie na koniec, pokazując, jak przerażona jestem. Czuję, że Julia głaszcze mnie po plecach, zanim Logan opada przede mną i bierze moją twarz w dłonie. -
Hej, daj spokój, kochanie, mówiłem ci... mogę zatroszczyć się
o siebie i ktokolwiek wysłał ci ostrzeżenie tamtej nocy, wie to. Teraz jest za późno. Dojdę do finału, więc cokolwiek chcą osiągnąć, nie uda im się. Obiecuję, Anno, że wszystko będzie okej. Ale... - przerywa i natychmiast 289 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
wiem, co chce powiedzieć, zanim to robi: - Może nie jest złym pomysłem zostanie tutaj, aż... -
Nie! Już ci mówiłam, że tego nie zrobię. Nie zostawię cię.
Jeśli jesteś tak pewny swojego bezpieczeństwa, nie powinieneś martwić się o moje. Wypuszcza niespokojny oddech, opuszczając czoło na moje. -
Zawsze martwię się o twoje, nawet jeśli nie ma czym.
Z jego ustami blisko moich, korzystam z szansy na pocałowanie go. -
Nie mogę cię zostawić, więc proszę, nie pytaj mnie o to. -
Wstrzymuję oddech, czekając na jego odpowiedź i modląc się, by mnie nie odpychał. -
Federalni wciąż za nią chodzą? - pyta Jaxson, przerywając
nasz moment. Logan odsuwa się i patrzy na niego, zanim odpowiada: -
Tak, kiedy nie jest ze mną lub z tobą. I jestem pewny, że
Cooper ma też kogoś, stale jeżdżącego do mojego miejsca. -
Więc róbmy to samo, zwłaszcza, że macie taką ochronę w tej
chwili. - Zaskoczona odwracam się do Jaxsona. Jego mina twardnieje, gdy wskazuje na mnie.
290 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Ale jeśli cokolwiek się stanie, Anno, cokolwiek, co da nam więcej powodów do obaw, przyjdziesz tutaj, czy to ci się podoba, czy nie. Łapiesz? Patrzę na niego spod byka. Nie podoba mi się jego rozkaz, nawet jeśli to rozumiem. -
Tak, rozumiem. - Chociaż nie przyjdę bez Logana, ale
zachowuję to dla siebie, bo wiem, że będzie awantura. -
Wszystko będzie okej - uspokaja mnie Logan ponownie. -
Lewis szuka, a ja mu ufam. Jeśli jest jakiś powód do większych obaw, on się dowie. Teraz to jest gra na przeczekanie. Jaxson przytakuje: -
Zgadzam się, ale wciąż musimy być ostrożni. Jeśli coś więcej
stanie się przed finałem, oboje tutaj zostaniecie. - Jaxson wyrzuca rękę w górę, zanim Logan może się kłócić. - Jeśli to będzie konieczne Julia i Annabelle mogą zostać z Cadem i Faith w domku gościnnym. Jednak zgadzam się z tobą i myślę, że wszystko będzie w porządku, przynajmniej do finału. Tak, ale najbardziej przeraża mnie to, co będzie, kiedy dojdzie do finału? Co wtedy stanie się Loganowi? Mdli mnie na samą myśl. Chcę tylko, aby to wszystko się skończyło i byśmy mogli z Loganem ruszyć wreszcie dalej.
291 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
ROZDZIAŁ 18 Anna Kilka nocy później słyszę, jak Logan wchodzi do mieszkania po wieczornym bieganiu. Wyglądam przez okno sypialni i widzę wciąż zaparkowany, nieoznakowany radiowóz. Zamykając podręczniki, które rozłożyłam wokół siebie na łóżku, wstaję, by go przywitać. Gdy wychodzę zza rogu, widzę, że stoi przy zlewie kuchennym, tyłem do mnie, pijąc szklankę wody. Na jego widok moje ciało zalewa natychmiastowe ciepło, a oczy wędrują w dół jego pół nagiej perfekcji. Czarne, sportowe spodnie wiszą nisko na jego biodrach, a seksowne, wyrzeźbione plecy błyszczą od potu. Teraz to ja potrzebuję wody. Podchodzę do niego z uśmiechem, obejmując go w pasie. Nie zdaję sobie sprawy z własnego błędu, dopóki nie jest za późno. Jestem kompletnie zbita z tropu, kiedy zostaję szybko pchnięta na lodówkę, a jego dłonie znajdują się na moim gardle. Oddech zamiera mi w piersi i ogarnia mnie strach, gdy patrzę w najzimniejsze niebieskie oczy, jakie kiedykolwiek widziałam. - Jezu! Kurwa! - Logan odskakuje, poluzowując uścisk wokół mojej szyi. Strach i wstyd zmywają zabójczy wyraz twarzy, jaki miał chwilę temu. Boże, Anna, nie możesz mi tak robić nigdy więcej. Słyszysz? 292 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Rozpaczliwie przeczesuje dłonią włosy, gdy odsuwa się ode mnie. Kurwa! - Uderza w ścianę obok siebie, miażdżąc ją z siłą, która pozostawia dziurę, a potem wychodzi na balkon. Trzaśnięcie drzwi wyrywa mnie z oszołomienia. Podnoszę drżącą rękę do walącego serca i staram się zrozumieć, co się właśnie stało. Strach i furia w jego oczach wywołują moje poczucie winy. Po wszystkich znakach, które mi dał, powinnam zdawać sobie z tego sprawę. Powinnam wiedzieć lepiej. Łapiąc kilka głębokich wdechów, biorę się w garść i wychodzę na balkon. Logan opiera się o ścianę, zaciągając się papierosem, jakby od tego zależało jego życie. Nie odwraca w moją stronę wzroku, ale wie, że tutaj jestem. Przesuwam się, aby stanąć przed nim, ale wciąż na mnie nie patrzy. -
Przepraszam - szepczę przez palące gardło. - Nie chciałam
cię wystraszyć. Nie zrobię tego nigdy więcej. Wreszcie patrzy na mnie, a jego udręczony wyraz twarzy uderza we mnie jak pchnięcie w brzuch. Wyciągając rękę, pociera kłykciami po boku mojego gardła z żalem w oczach. Opuszcza głowę w tył na ścianę z zamkniętymi oczami i zaciśniętą szczęką.
293 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Logan, mów do mnie. Proszę, powiedz mi, co się stało. Może
jeśli o tym porozmawiasz, poczujesz... -
Nie.
Z powodu jego szybkiej reakcji ucieka mi sfrustrowany oddech. Korzystam z rady Julii i decyduję, że nadszedł czas, by nacisnąć. -
Proszę, nie odpychaj mnie. Chcę o tym porozmawiać. Chcę
wiedzieć, co się stało. Rzuca papierosa i przesuwa mnie na bok. -
To się nie stanie, Anno, więc to, kurwa, zostaw.
Mój temperament bierze górę, kiedy z powrotem wpada do środka, całkowicie mnie odrzucając. Podążam za nim. -
Dlaczego nie pozwolisz mi być tutaj dla ciebie?
Odwraca się, a gniew płonie w jego oczach. -
Bo to niczego, kurwa, nie zmieni! Naprawdę sądzisz, że to
będzie miało znaczenie? Zrobi różnicę? -
Może.
-
Nie, nie będzie i nie musisz wysłuchiwać tego gówna.
-
Nie rób tego! Nie traktuj mnie jak dziecka. Zapominasz, że
wiem, jak straszny może być świat. - Wypuszczam zbolały oddech i staram się 294 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
trzymać na wodzy frustrację, ponieważ nie chcę się kłócić. - Słuchaj, czasami może pomóc rozmowa z kimś. Zwłaszcza... -
Zachowaj swój pchycho-bzdurny bełkot dla kogoś innego,
nie wykorzystasz mnie jako jakiegoś pieprzonego projektu na studia. -
To nie ma nic wspólnego z moim kierunkiem, a z tobą nie
dopuszczającym mnie do siebie. Zawsze mnie uciszasz i to nie jest w porządku, bo wiesz o mnie wszystko! Znasz najmroczniejsze chwile z mojego życia i to boli, ponieważ nie wpuszczasz mnie do swojego. Zaciska szczękę tak mocno, że zaskakuje mnie, iż nie pęka. -
Dobra, naprawdę chcesz wiedzieć? - Głos ma spokojny, a
jednak bardziej niebezpieczny. Rusza w moją stronę w taki sposób, że się odsuwam. -
Chcesz usłyszeć jak to jest, gdy zabiera ci się wolność? A
twoja tożsamość zostaje skradziona i stajesz się numerem, a nie ludzką istotą? Chcesz wiedzieć, jak to jest być zamkniętym jak zwierzę w przestrzeni bez okien w rozmiarze cholernej kabiny prysznicowej? Wreszcie uderzam plecami w ścianę, a on zamyka mnie jak w klatce ramion po każdej stronie mojej głowy. Każde słowo sprawia, że serce wali mi z bólu. Jednak trzymam się w garści i przytrzymuję jego wzrok, nie pozwalając, by zastraszanie mnie odepchnęło.
295 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Albo może chcesz usłyszeć, jak to jest być obserwowanym
dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Jak to jest nie być w stanie odlać się, jeść czy spać na osobności - przerywa, a jego oczy są tak zimne, że stają mi włoski na karku. - Są chwile, kiedy nie możesz zostawić niekrytych pleców nawet na sekundę, bo jakiś perwersyjny pojeb spróbuje zrobić z ciebie swoją dziwkę. Chcesz usłyszeć, kiedy prawie mi się to przydarzyło, Anno? Czy to sprawi, że poczujesz się lepiej? O Boże. Kręcę głową, nie chcąc tego słuchać. Nie w ten sposób, kiedy jest tak wściekły i nie pozwala mi być tu dla siebie. -
Nie? Ale powiedziałaś, że chcesz usłyszeć wszystko.
-
Przestań, Logan - mówię przez zaciśnięte zęby.
-
Nie, prosiłaś o to, więc słuchaj. Zamierzam powiedzieć ci,
dlaczego jestem cholernie niestabilny psychicznie i nie mogę zostawić pleców bez krycia. - Przysuwa się tak blisko, że prawie mnie dusi bijący od niego gniew. - Opowiem ci o trzech facetach, którzy złapali mnie nieświadomego pod prysznicem. -
Przestań, proszę - błagam zduszonym szeptem, nie chcąc być
-
Nie martw się, kochanie, nie skończy się źle. Przynajmniej
taka.
nie dla mnie. Chcesz wiedzieć dlaczego? - Kręcę głową, niezdolna do wyduszenia słowa przez płonące gardło, ale on nie przerywa. 296 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Ponieważ odwróciłem role i tak im wpieprzyłem, że prawie zabiłem po raz drugi w życiu. Nawet doprowadziłem jednego z tych skurwieli do śpiączki. - Łzy spływają mi po policzkach, a szloch podchodzi do gardła, ale mocno staram się go zdusić. - Czujesz się lepiej, kiedy już wiesz? Nie odpowiadam, a on wyrzuca: - Odpowiedz mi, kurwa, jesteś teraz szczęśliwa? - krzyczy. -
Przestań! Przestań się na mnie drzeć. - Szlocham, starając się
go odepchnąć. W tej chwili nie jest moim Loganem i nie mogę znieść, że tak do mnie mówi. -
Tak myślałem. - Odsuwa się ode mnie. - Cóż, teraz już to
masz, Anno. To dlatego nie pozwalam nikomu na zaskoczenie mnie. Nigdy nie narażę się tak ponownie. Więc mam nadzieję, że czujesz się lepiej z tą wiedzą, bo ja na pewno, kurwa, nie! - Wypada z salonu do sypialni, trzaskając drzwiami tak mocno, że jestem zaskoczona, iż nie rozbijają się w drzazgi. Gdy głośne walenie roznosi się po mieszkaniu, moje nogi poddają się i całkowicie się rozpadam. Obejmuję kolana przy klatce piersiowej i płaczę. Płaczę za Logana i wszystko, przez co przeszedł. Płaczę, bo wciąż jest wściekły, ale przede wszystkim, płaczę za nami. Płaczę, bo nie ufa mi wystarczająco, abym była przy nim, jak on zawsze był przy mnie. Kiedy moje szlochy ustępują i jedynym dźwiękiem, dochodzącym z ciemnego, cichego pokoju, jest moje utrudnione oddychanie, myślę, co robić. Kocham go i chcę być tam dla niego, ale nie mogę zmusić go do wpuszczenia mnie. Nie wiem czy odejść i dać mu przestrzeń, czy
297 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
nacisnąć bardziej. Po tym co właśnie się stało, zamierzam założyć, że to ostatnie nie jest dobrym wyborem. Po kilku minutach debatowania, postanawiam wyjść. To jasne, że jest naprawdę zły w tej chwili i nie chce mnie w pobliżu. Mogę jedynie dać mu przestrzeń i modlić się, że do mnie wróci, pewnego dnia mnie wpuści, a ja będę dla niego tak, jak on był dla mnie. Wstając, powoli ruszam do jego pokoju, aby zabrać swoje ubrania. Zatrzymuję się z ręką na klamce, przerażona tym, co mogę zastać. Z głębokim wdechem walczę o więcej odwagi, zanim cicho wchodzę. Pokój jest ciemny, nie licząc, wlewającego się przez okno sypialni, światła księżyca. Ledwo widzę zarys jego ciała, gdy siedzi na brzegu łóżka z głową w dłoniach i łokciami opartymi na kolanach. -
Logan? - szepczę niepewna, czy powinnam powiedzieć, że
wychodzę, czy po prostu spakować się i wyjść. Kiedy nie odpowiada decyduję, że najlepiej złapię torbę i wyjdę. Ze smutnym westchnieniem idę w stronę szafy. Sapię zaskoczona, kiedy łapie mnie za ramię. Ciągnie mnie między swoje nogi i obejmuje w pasie, zakopując twarz w moim brzuchu. -
Tak bardzo przepraszam, proszę, wybacz mi. - Bije od niego
rozpacz, jakiej nigdy wcześniej nie widziałam. Mamrocze coś w mój brzuch, ale nie mogę go zrozumieć.
298 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Logan, proszę, spójrz na mnie. - Obejmuję jego twarz, zmuszając, aby na mnie spojrzał. Zasysam gwałtowny oddech, kiedy moje dłonie natychmiast zostają nasączone łzami. -
Nie chciałem - wykrztusza. - Nie wiedziałem, że to byłaś ty.
Nigdy bym cię nie skrzywdził, Anno. Nigdy nie położyłbym na tobie swoich pieprzonych łap w ten sposób. Wiesz to, prawda? Czuję, że moje łzy wypływają ponownie, a serce boli mnie na widok jego niepewności. -
Oczywiście, wiem, że tego nie chciałeś.
Zbija mnie z tropu, kiedy podnosi mnie, obejmując desperacko. -
Przysięgam, że nigdy więcej tego nie zrobię. Tylko... jestem
taki popieprzony, Anno. Nie zdawałem sobie sprawy, że to byłaś ty, aż było za późno. Myślałem... -
Ciii, jest okej. Wszystko ze mną w porządku.
-
Nigdy nie będę w stanie żyć ze sobą, jeśli masz siniaka.
-
Nie mam - zapewniam go, nie mogąc znieść bólu w jego
głosie. - W tej chwili boli mnie jedynie serce. - Nienawidzę tego przyznawać, zwłaszcza w tej chwili, ale nie mogę tego przemilczeć.
299 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Opuszcza głowę na moje ramię. Jego ciało drży z udręki, a to mnie całkowicie niszczy. Tak bardzo przepraszam, że to powiedziałem. Byłem wściekły i poniosło mnie, ale nie jestem zły na ciebie, a na siebie. Z powodu tego, co ci prawie zrobiłem... - przerywa i waha się. -
Nie powstrzymuj się teraz. Proszę.
Wypuszcza ciężko oddech. -
Nienawidzę, że wiesz, przez co przeszedłem i jak bardzo
nienawidziłem tego pieprzonego miejsca. Wiem, że to rani cię jedynie, a tego nie chcę. Ale skończyłem raniąc ciebie i tak zajebiście za to przepraszam. Przytulam go mocno, próbując pocieszyć. -
Chcę być tutaj tylko dla ciebie, tak samo jak ty byłeś dla
mnie. Pozwól mi zabrać ból, zatroszczyć się o ciebie w taki sposób, jak ty opiekujesz się mną. -
Właśnie
o
to
chodzi.
Troszczysz
się
bardziej,
niż
kiedykolwiek zdawałaś sobie z tego sprawę. Samo bycie blisko ciebie, poprawia wszystko. -
Cieszę się, ale potrzebuję więcej. Musisz mnie wpuścić. Tak,
boli mnie wiedza, że ktoś próbował cię skrzywdzić. Jednak boli bardziej,
300 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
że próbujesz trzymać mnie w nieświadomości. Jeśli wiedziałabym, co się stało, nigdy nie podeszłabym do ciebie od tyłu. Kiwa głową. Postaram się. Po prostu to jest dla mnie trudne. Nie przywykłem do tego, ale zrobię wszystko, by cię nie zranić, Anno. Tylko... proszę, nie zostawiaj mnie. Kurwa, nie przetrwam bez ciebie. Unosząc jego twarz do mojej, opuszczam czoło do jego i patrzę w mokre, udręczone oczy. Następnie mówię na głos jedyną rzecz, jaką chciałam mu powiedzieć, odkąd zobaczyłam go ponownie. -
Kocham cię, Logan. Słyszysz? Nigdy nie przestałam i nigdy
nie przestanę. Nie opuszczę cię. Nie zostawiłam cię cztery lata temu i nie zrobię tego teraz. Tak długo jak nie zamkniesz się na mnie, będziesz mnie miał... na wieczność - dodaję szeptem. Zamiast odpowiedzieć słowami, zakopuje usta w moich w gorącym pocałunku, który rozpala moje serce i dotyka każdego zakamarka duszy. Nie ma w nim nic pośpiesznego, w przeciwieństwie do wszystkich pocałunków, jakie dzieliliśmy do tej pory. Ten jest powolny, rozważny, ale tak samo namiętny. Jest również zapowiedzią czegoś nowego. Może nowego porozumienia? Obietnicą przyszłości?
301 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Cokolwiek to jest, zatracam się w nim i pozwalam mu uleczyć ból, który mnie ciął po kłótni. -
Moja Anna - szepcze mi w usta. - Kocham cię tak zajebiście
mocno, że to boli. - Obraca mnie, zmieniając naszą pozycję tak, że jest nade mną, a jego usta znajdują ponownie moje.
302 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Jęczę na uczucie twardości między swoimi nogami i pcham chętnie w górę, desperacko, bardziej niż kiedykolwiek, pragnąc poczuć go wewnątrz. Nie marnuje czasu i daje mi dokładnie to, czego chcę. To, czego oboje potrzebujemy. Uwalnia mnie z sukienki, a potem z majtek. Tym razem zsuwa je jednak w dół mojego ciała, zamiast je rozedrzeć, jak zwykle robi. Całuje każdy centymetr nagiej skóry, który mija. Budzi moje ciało do życia i sprawia, że czuję się kochana. Jestem taka zagubiona w doskonałości jego dotyku, że dopiero kiedy wraca na mnie, zdaję sobie sprawę, iż pozbył się już spodni. Nie czekając ani chwili, wsuwa się we mnie w jednym płynnym ruchu. Sapię na cudowną, przepływającą przez moje ciało przyjemność. Sposób, w jaki mnie wypełnia jest najpiękniejszym, dotykającym duszy uczuciem w moim życiu. Opuszcza czoło na moje z jękiem. -
Boże, zajebiście cię kocham. Wszystko w tobie. Jego miłe słowa wywołują zalewające mnie uczucie ciepła.
obejmuję dłońmi jego twarz, trzymając go blisko. -
Też cię kocham. Jesteś idealny... idealny dla mnie.
Zaczyna pchać we mnie z powolną precyzją, a niebieskie, głębokie oczy penetrują mnie w ciemności. -
Tęskniłem za tobą tak zajebiście mocno. Myślałem o tobie w
każdej cholernej sekundzie, jaką spędziłem w tym piekle. Tylko ty, Anno. Przetrwałem dzięki wspomnieniu o tobie... o nas. 303 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Prawda jego słów sprawia, że ściska mnie w piersi. -
Myślałem o twoich pięknych, brązowych oczach. - Pochylając
się, całuje kącik mojego oka. - Twoich długich, miękkich włosach i jak je czuć między palcami. - Podążając za komentarzem przesuwa dłonią po moich włosach. - Twoim pięknym uśmiechu i smaku ust. - Muska delikatnie moje wargi. - Jak to jest być wewnątrz twojego ciepłego ciała. Całkowicie zatracam się w tobie w każdej sekundzie, aby tylko przetrwać dzień. Zamykam oczy i serce mnie boli na myśl o tym, jak samotny był. -
W końcu przyszedłbym po ciebie. - Otwieram oczy i widzę
prawdę płonącą w jego oczach. - Kiedy to skończyłoby się, przyszedłbym. Wziąłbym to, co moje, jedyną rzecz, która kiedykolwiek tak naprawdę należała do mnie. - Jego wyznanie wywołuje świeże łzy. Ciii, nie płacz, kochanie. Wszystko jest teraz dobrze. Mamy siebie i tylko to ma znaczenie. Nic ani nikt, kurwa, nie powstrzyma mnie ponownie, by być z dala od ciebie. -
Nigdy - wykrztuszam, mając to na myśli. Nigdy nie pozwolę
zabrać się od niego komukolwiek. -
Moja - szepcze z cudownym pchnięciem.
-
Twoja.
Łapiąc mnie za rękę, całuje wnętrze nadgarstka, zanim unosi ją nad moją głowę i splata nasze palce.
304 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
-
Na zawsze.
-
Na zawsze - zgadzam się.
Zwiększa rytm, kiedy kontynuuje pośpieszne ruchy. Unoszę się i dopasowuję się do każdego, cudownego ruchu, zatracając się w doskonałości, którą zawsze tworzymy. Ucieka mi sapnięcie, gdy zmienia kąt i zaczyna uderzać w miejsce głęboko we mnie. -
O Boże, dojdę, ale nie chcę jeszcze - przyznaję z jękiem i
czuję, że orgazm się zbliża. -
Poddaj się, kochanie. Mamy całą pieprzoną noc. Daj mi swoją
przyjemność, Anno. Po kilku głębokich pchnięciach pozwalam sobie na zatracenie się w słodkim zapomnieniu. Logan całuje mnie w policzek i szepcze piękne słowa przy każdej fali ciepła, która we mnie uderza. Kiedy
wracam
do
rzeczywistości,
obejmuję
jego
twarz
i
przyciągam usta do moich. -
Twoja kolej - szepczę, przygryzając mocno jego wargę.
-
Kurwa! - Zakopuje twarz w mojej szyi i jęczy. Trzymam go
tak, jak on robił to mnie. Całuję go w ramię i każdy centymetr rozpalonej skóry, jaki mogę dosięgnąć. Chwilę później leżymy w ciemności bez ruchu, nasze nieregularne serca biją jak jedno. Logan przyciska usta do boku mojej szyi. 305 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Wybacz mi.
Podnoszę jego twarz do swojej. -
Wybaczyłam ci, już to mówiłam. Wiem, że nigdy byś mnie
nie skrzywdził, Logan. Po prostu o tym zapomnijmy, okej? - Nie chcę, żeby ta chwila go prześladowała, ma wystarczająco dużo demonów do przezwyciężenia, a ten jeden nie jest potrzebny. Zamiast odpowiedzieć, muska mnie w usta. -
Weź ze mną prysznic.
Unoszę brew. -
Prosisz czy rozkazujesz?
Posyła mi seksowny uśmieszek, na który miałam nadzieję. -
Co sprawi, że powiesz tak?
-
Hmm, powiedziałabym, że poproszenie, ale tak jakby
podoba mi się, gdy jesteś apodyktyczny. -
No cóż, więc w tym wypadku...
Piszczę, kiedy zgarnia mnie w ramiona. Łapię za prześcieradło i staram się przykryć, ale wyrywa mi je, a potem idzie do łazienki. Lgnę do niego, aby się ogrzać, ale wkrótce stawia mnie pod gorącym natryskiem. Uśmiech zmienia moją twarz, kiedy zaczyna mnie myć, przypominając mi o tej nocy lata temu. Nocy, kiedy skończył usuwać wszystkie brzydkie wspomnienia z mojej duszy. 306 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Po prysznicu wracam do pokoju, zakładam jedną z jego koszul i wczołguję się do łóżka. Przyciąga mnie blisko i kładę głowę na jego klatce, tuż nad stałymi uderzeniami jego serca, a nasze nogi plączą się ze sobą. Wsuwa rękę pod koszulę i przeciąga palcami po moich plecach, podczas gdy ja śledzę kontury jego kaloryfera. Całkowite zadowolenie wypełnia mnie jak zawsze, kiedy znajduję się w jego ramionach. Czuję, że moje powieki robią się ciężkie, ale mrugam, kiedy zaczyna mówić: -
Więc jest ten koleś, Lewis. Jestem pewny, że słyszałaś jego
imię w ciągu kilku ostatnich tygodni? - szepcze pytająco. -
Tak, ale nie jestem pewna, kim on jest.
-
Był moim współtowarzyszem w celi przez dwa lata, jednym
z kilkorga ludzi, których mogłem znieść. Znalazł się tam za napad z bronią i kradzież samochodów. Opowiedział całą swoją historię głupiego dzieciaka, który popełnił kretyński błąd i trzymał z niewłaściwymi ludźmi. Rozmawialiśmy dużo o tym, co będziemy robić, kiedy wyjdziemy. Powiedział, że zamierza zrobić to dobrze, wykorzystać swoją drugą szansę, a skończył zaangażowany w to gówno. Rozczarowanie i frustracja w jego głosie jest oczywista. - Zapytałem go, dlaczego to zrobił i powiedział, że to był jedyny sposób na zarobienie przyzwoitych pieniędzy na przetrwanie. - Wzrusza ramionami. - Mogę to zrozumieć. Nie jest łatwo zdobyć przyzwoitą pracę z dobrym wynagrodzeniem
-
przerywa
i
czekam
cierpliwie,
aż
będzie
kontynuował. Wiem, że do czegoś zmierza. - Wiedza, że skończył tak ze względu na mnie sprawia, że czuję się gównianie. 307 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Obracam się na brzuch i opieram łokieć o niego, a brodę na pięści, aby móc na niego patrzeć. -
Rozumiem, dlaczego tak się czujesz, ale nie możesz
kontrolować działań innych ludzi. Dokonał wyboru. -
Wiem - zgadza się cicho, ale słyszę winę w jego głosie.
-
Myślałeś o rozmowie z nim? Może przekonasz go, żeby obrał
właściwy kierunek, zanim wszystko się zepsuje. Kiwa głową. -
Zapytałem go, czy pójdzie ze mną do EFC. Pomyślałem, że
mógłbym porozmawiać z agentami i zobaczyć, czy mógłby się sprawdzić. Nie wiem czy na to pójdą, ale warto spróbować. Staram się nadążyć za tym, co mówi, ale stracił mnie przy EFC. Serce podeszło mi do gardła na tę myśl. -
Chcesz dołączyć do EFC, jak to się skończy? - szepczę,
modląc się, żeby tak nie było. -
Tak, myślałem o tym. - Patrzy na mnie, kiedy milczę. - Co się
stało? -
Nie chcę się kłócić - wyjaśniam. - Niedobrze mi na samą
myśl. Nienawidzę, jak to robisz, ale wiem, że musisz. - Siadam prosto i patrzę na niego. - Jest coś, co zawsze chciałeś robić? Mam na myśli zawód. I nie mówię o tym, jak pracowałeś w warsztacie. Chodzi mi o to,
308 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
że gdybyś mógł wybrać cokolwiek, jak chciałbyś pracować przez resztę życia? robić?
Nie wiem. Musi być coś, o czym myślałeś. Coś, co zawsze chciałeś
Może nawet od dzieciństwa? Mogę stwierdzić, że jest coś takiego. Widzę to w jego oczach. Porusza się niespokojnie i wzrusza ramionami. -
Jakie to ma znaczenie? Nie mogę tego robić.
-
Kto tak powiedział?
Mruczy: -
Prawo. Czy policja zatrudni byłego skazańca?
Napinam się z zaskoczenia. -
Chciałeś być gliną?
-
Tak. Oczywiście ze względu na obowiązki wobec mamy i
siostry, nigdy tego nie planowałem. Poza tym lubiłem pracować w warsztacie,
gdzie
powiedziałem,
nie
zarabiałem zatrudni
przyzwoite mnie
żadna
pieniądze. szanująca
Ale się
jak
firma.
Przynajmniej z EFC mogę zarobić dużo pieniędzy i jestem w tym dobry. -
Nie zgadzam się - mówię, zanim mogę to przemyśleć.
Unosi brew. 309 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Nie sądzisz, że jestem dobrym zawodnikiem? - Jego ton jest
rozbawiony. -
Oczywiście, że jesteś dobry we wszystkim, co robisz - mówię,
ale prawda jest taka, że tylko połowicznie. Naciskam: - Co jeśli nie zgadzam się z tym, abyś utknął. Jak powiedziałeś Lewisowi, to jest twoja druga szansa. Wykorzystaj ją i zrób, co chcesz. Dąż do tego, by twoje marzenia spełniły się, bo zasługujesz na to. Jesteś zbyt dobry, żeby utkwić. Obserwuje mnie i mogę stwierdzić, że nie czuje tego samego, jakby nie było nadziei. Myślę, że mogłam przekroczyć granicę, ale wtedy siada szybko i zbija mnie z tropu, kiedy rzuca mną i kładzie się na mnie. Śmieję się, ale to zostaje przerwane przez jego usta. Obejmuję go i zatracam się w namiętności, jaką zawsze tworzymy. Przysięgam, że nigdy nie znudzi mi się całowanie go. Odsuwa się dłuższą chwilę później i patrzy na mnie. -
Nie ma mowy o utkwieniu, jeśli mam ciebie. Nic na świecie
się nie liczy, kiedy mam ciebie, Anno. Największy, najgłupszy uśmiech pojawia się na mojej twarzy. -
Czasami umiesz posługiwać się słowem, Loganie Knight.
Jego usta opanowują moje w gorącym pocałunku. -
Na zawsze - szepcze.
-
Na zawsze. 310 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Temat zostaje zapomniany, gdy zatracamy się w sobie ponownie. Jednak z tyłu głowy przysięgam sobie zrobić wszystko, by upewnić się, że dostanie drugą szansę, na którą zasługuje.
ROZDZIAŁ 19 Anna Siedzę w kuchni usytuowanej na tyłach siłowni z Bandytą przy boku, a chłopcy kończą trening na ten dzień. Starałam się skupić na podręczniku naprzeciwko mnie, gdyż musiałam się uczyć, ale nie mogłam, mój umysł był gdzie indziej. Po tym, co stało się z Loganem nie byłam w stanie przestać myśleć o mężczyznach w moim życiu. Tak wielu z nich, w ten czy inny sposób, cierpiało na ZSP4. Przez Sarge’a, Jaxsona, Sawyera i Cade’a czułam, że istnieje potrzeba większego wsparcia, zwłaszcza dla tych, którzy walczyli za nasz kraj. Któregoś dnia pomysł zaczął kiełkować wewnątrz mnie. Taki, który czułam we wszystkich zakamarkach swojej duszy… jakby to było coś, co było mi przeznaczone. A w szczególności biorąc pod uwagę ścieżkę mojej kariery. -
Hej, Anna, dziewczynko, spójrz co dla nas mam – chwali się
Sarge wchodząc do kuchni z dwoma dużymi pudełkami pizzy, która pachnie bosko.
4
Zespół Stresu Pourazowego
311 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Wszystko to dla naszej dwójki?
-
Jeżeli się pośpieszymy, to tak będzie.
Korekta: coro
Chichocząc zabieram książki z drogi, a on stawia pudełka pizzy na stole na wprost mnie. W tej chwili wchodzi Sawyer zakładając koszulkę przez głowę i wyglądając na świeżo wykąpanego. – Nie sądzę, staruszku, ale jeżeli nasza trójka się pośpieszy to tak będzie – mówi, najwyraźniej podsłuchał plan Sarge’a. Potrząsam głową gdy z pośpiechem otwierają pudełka i zaczynają pożerać pizzę. Właśnie gdy sięgam ręką, żeby złapać kawałek wchodzą Cade, Logan i Jaxon. -
Miło z waszej strony, że poczekaliście – narzeka Jaxon. Ściska
moje ramię gdy przechodzi, a potem z Cadem zajmują miejsca naprzeciwko mnie obok Sawyera i Sarge’a. -
Kto późno przychodzi, sam sobie szkodzi – odpowiada
Sawyer wzruszając ramionami. Jaxon burczy. – Racja, i założę się, że użyłeś mojej pieprzonej karty, żeby za to zapłacić. -
Nieprawda, użyłem jego – odpowiada wskazując na Cade’a.
Głowa Cade’a podrywa się do góry i posyła mu twarde spojrzenie, które onieśmieliłoby większość ludzi. Jednak u Sawyera wywołuje jedynie śmiech. – Żartuję sobie z ciebie, zapłaciłem za nie. Nie ma za co, możesz się odwdzięczyć zabierając moje dzieci na noc żebym mógł mieć swoją kobietę tylko dla siebie. 312 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Wszyscy jęczą w odpowiedzi. Właśnie mam zamiar powiedzieć mu, że z chęcią w każdej chwili zabiorę bliźniaki, kiedy Logan staje za mną. Pochylając się całuje bok mojej szyi powodując gęsią skórkę. – Wstań kochanie. Wstaję, a on wchodzi za mnie i siada na krześle wciągając mnie na swoje kolana. Jego palce kreślą leniwe okręgi na moich nagich udach. Delikatny uśmiech ozdabia moją twarz, gdy podnoszę swój kawałek pizzy. Konwersacja zostaje wznowiona i rozglądam się po wszystkich tych wspaniałych mężczyznach. Osadza się we mnie zadowolenie. Kiedy w ich rozmowie nastaje przerwa decyduję, że teraz jest dobry czas na wspomnienie im o moim pomyśle. -
Więc chciałam z wami chłopaki o czymś porozmawiać. –
zaczynam nerwowo. Ręce Logana opadają na moje nogi, a reszta rozsiada się na krzesłach i poświęca mi swoją pełną uwagę. -
Co ci chodzi po głowie, dzieciaku? – pyta Jaxson.
Odchrząkuję i kręcę się niezręcznie. Nie powinnam być taka bojaźliwa, to jest dobra rzecz. Jednak denerwuję się, ponieważ ich aprobata oznacza dla mnie wszystko. Chcę, żeby mnie w tym wspierali. Logan wyczuwa mój lęk i wyciska pocałunek na moim ramieniu, a jego ręka ponownie zaczyna kreślić leniwe okręgi na mojej nodze. To daje mi odwagę, której potrzebuję. – Myślałam ostatnio dużo o tym jaką 313 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
drogą chcę podążyć, gdy skończę szkołę. Mam pomysł, coś co jest bardzo bliskie mojemu sercu, i cóż… mam nadzieję, że wszyscy wyrazicie swoją szczerą opinię. -
Jeżeli to twój pomysł jestem pewien, że jest genialny. O czym
myślisz? – pyta Sawyer. Nie mogę nic na to poradzić, że się uśmiecham, gdyż jego komentarz uspokoił jeszcze bardziej moje nerwy. – Kiedy skończę swoją praktykę, chcę otworzyć centrum rehabilitacyjne dla ludzi cierpiących na zespół stresu pourazowego. I chcę żeby było tam wsparcie finansowe na edukację dla każdego, kto będzie jej potrzebował, zwłaszcza dla naszych weteranów. – Spoglądam na Sarge’a, którego zazwyczaj radosny wyraz twarzy jest teraz łagodny i przytłumiony. – Przeprowadziłam małe dochodzenie i dowiedziałam się, że w okolicy nie ma nic podobnego, a w szczególności nic z ewentualnym wsparciem na edukację. Myślę też o oferowaniu grup terapeutycznych, wsparcia w przechodzeniu z powrotem do życia w cywilu i nawet możliwości pomocy w poszukiwaniu pracy. Czasami to co przychodzi po, może być najtrudniejszą częścią – dodaję cicho pamiętając czym wcześniej podzielił się ze mną Sarge. Wszyscy milczą i mam trudności z odczytaniem ich ekspresji. – Więc co sądzicie? -
To ogromne przedsięwzięcie i takie, które będzie kosztowało
mnóstwo pieniędzy – mówi Jaxson.
314 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Kiwam głową. – Wiem, ale to jest idealna rzecz, na którą mogę wydać swój fundusz powierniczy. Również myślałam o zebraniu zespołu do organizowania wydarzeń charytatywnych ze zbiórkami pieniędzy i mam również nadzieję na otrzymanie dofinansowania. Jestem pewna, że tata będzie chciał wnieść swój wkład, cóż kiedy znów zacznę z nim rozmawiać – dodaję wciąż nienawidząc tego, że ze sobą nie rozmawiamy. – I moja przyjaciółka Charity, jej tato jest burmistrzem i mogę poprosić ją, by z nim porozmawiała. Czy nie świetnie byłoby mieć wsparcie miasta? Cade unosi brew. – Wygląda na to, że dużo o tym myślałaś. -
Tak. To… to jest coś, o czym jestem głęboko przekonana.
Jakby mnie wołało czy coś. – Czuję jak moja twarz się rumieni z powodu tego, jak głupio to prawdopodobnie brzmi. Ręce Logana zacieśniają się na mojej tali. – Sądzę, że to cała ty, kochanie, i że to jest coś, w czym będziesz niesamowita. – Jego słodkie słowa łagodzą moje zażenowanie. -
To wspaniały pomysł – mówi Sawyer odzywając się. –
Pomogę to sfinansować. Sztywnieję z zaskoczenia. – Och nie, nie dlatego chciałam z wami o tym porozmawiać. Chciałam tylko… – milknę, gdy unosi swoją rękę w górę. -
Wiem, ale zgadzam się z tym, że potrzebnych jest więcej
takich miejsc jak to. Zwłaszcza po tych wszystkich cięciach, których dokonał rząd. To dobry pomysł. Wiem, że mój tata również to wesprze. 315 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Ciepło ogrzewa moją pierś, gdy ich aprobata dociera do mojego serca. Usta rozciągają mi się w dużym uśmiechu. -
Mnie też policz – mówi Cade.
-
I mnie, ale na konto tego gościa. – Mówi Sarge, wskazując
kciukiem na Sawyera. Śmieję się, a łzy kłują moje oczy. Serce mam przepełnione wdzięcznością za ich oferty wsparcia. Spoglądam na Jaxona pragnąc jego aprobaty. Rozpaczliwie jej potrzebując. Mały uśmiech wykrzywia jego usta zanim daje mi to, czego chcę. – Wiesz, że możesz na mnie liczyć. Pisk radości ucieka mi i wstaję śpiesząc do nich. – Dziękuję, dziękuję, dziękuję – zaczynam przytulać i całować ich wszystkich. Sarge przytrzymuje mnie w silnym uścisku i szepcze do ucha – Jesteś dobrym ciasteczkiem, Anno. Żałuję, że nie mogę ci pomóc, gdybym miał pieniądze, to bym to zrobił. Jego wyznanie ściska mnie za gardło. – Jest wiele sposobów, by pomóc, a które nie obejmują pieniędzy. -
Więc i mnie policz.
Wycofuję się i uśmiecham, a potem spoglądam na Jaxsona i rzucam się na niego. Łapie mnie ze śmiechem i przytula mocno. – To naprawdę dobry pomysł dzieciaku i zgadzam się z Loganem, jesteś idealną dziewczyną do tej roboty. 316 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Jego komentarz powoduje, że łzy spływają w dół po mojej twarzy. – Dziękuję ci. Dziękuję wam wszystkim za to, że zawsze mnie wspieracie. Odwzajemniają uśmiech z dumą i uwielbieniem, czymś, czego zawsze będę od nich potrzebować. Są jak moja druga rodzina i nie wiem co zrobiłabym bez ich wsparcia. -
Zawsze. Teraz pozwól mi skończyć tę pizzę i opowiedz
więcej o planie działania – sugeruje Sawyer. Kiwam głową i siadam z powrotem na kolanach Logana. Gdy kończymy pizzę, rozmawiamy o wszystkich moich pomysłach. Faceci podsuwają mi wiele świetnych sugestii, które sprawiają, że jestem jeszcze bardziej podekscytowana. -
Mówiąc o planach działania, porozmawiajmy o siłowni przez
chwilę i treningu – mówi Jaxson. – Pochłania to coraz więcej czasu. Myślałem, żeby zapytać Slade’a czy nie przychodziłby kilka dni w tygodniu, by pomagać, jeżeli będzie mógł. Ale po tym, co on myśli, że widział tamtej nocy – wskazuje na Logana – nie jestem dłużej pewien co o nim myśleć. Cade się wtrąca. – Tamtego dnia kiedy mi o tym powiedziałeś, pytałem o niego Faith. Powiedziała mi, że on ma popieprzoną przeszłość. Wpakował się w jakieś gówno, zanim przeprowadził się tutaj z Katelyn. Jednak powiedziała, że się zmienił. Nie chce uwierzyć w to, że ma coś wspólnego z czymkolwiek nielegalnym. Powiedziała, że jest dobrym facetem, ale lubi samotność i swoją prywatność. 317 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
A ty co myślisz? – pyta Jaxson. – Przebywałeś z nim dłużej
niż my. -
Nie wiem co myśleć. Oboje nie jesteśmy najbardziej
gadatliwymi facetami, więc nawet kiedy go widziałem, nie spędzaliśmy czasu na poznawaniu siebie. Wydaje mi się, że jest w porządku, i zwykle jestem dobrym sędzią charakterów, ale kto wie. Chcę zaufać osądowi Rudej, ale ona i Katelyn kochają tego faceta i widzą dobro w każdym, więc… – milknie wzruszając ramionami. -
Mógłbym przysiąc, że to był on tutaj, ale kto to, do cholery,
wie? Może się mylę? – mówi Logan, a jego głos zabarwiony jest niepewnością. -
Albo może po prostu obstawia walki? – sugeruje Sawyer. –
Wiem, że to nielegalne, ale to nie tak, że koleś kogoś morduje. Cade potrząsa głową. – Nie wiem. To również nie wydaje się pasować. Jak wcześniej powiedział Jaxson, jest na szczycie w branży i odnosi sukcesy, nie powinien potrzebować pieniędzy. -
Podam jego nazwisko Lewisowi. Nie powiem dlaczego
pytam, tylko czy słyszał coś o nim i zobaczę co powie. Jaxson przytakuje. – Daj mi znać co powie, a potem zdecydujemy co
dalej.
–
Spogląda
na
pozostałych.
–
Tak
na
marginesie
porozmawiajmy o fizycznym aspekcie tej sprawy. Wiem, że początkowo zaczęliśmy tę siłownię z tego powodu i planowaliśmy prowadzić tylko treningi dla zawodników. Ale program walk się poszerzył i fitness stał
318 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
się niczym innym, jak bandą kobiet szukających randki - i jestem tym cholernie zmęczony. -
Zgadzam się – mówi Cade.
-
Nie jest tak źle – mówi Sarge, nie zgadzając się. – I obecność
pięknych kobiet nadaje odpowiedni nastrój. -
Gówno prawda, że nie jest tak źle. Po prostu popatrz jak
wiele z nich rzuca się na niego, gdy trenujemy z nim – mówi Cade, wskazując na Logana. Moje mięśnie napinają się, gdy zazdrość wypala moje wnętrzności. To mnie nie zaskakuje, ale wciąż nienawidzę tego i nienawidzę wszystkich tych dziewczyn, które są zawsze na walkach, unosząc swoje koszulki i obnażając się publicznie. Samo myślenie o tym sprawia, że przewraca mi się w brzuchu. Jakby wyczuwając moje myśli, ręce Logana zaciskają się na moich biodrach i przyciąga mnie bliżej siebie. Niestety nie jest mi tak łatwo zatopić się w nim jak zazwyczaj. -
Więc co, do cholery, zrobimy z wartym tysiące dolarów
sprzętem, który mamy? – pyta Sawyer. Cade wzrusza ramionami. – Katelyn wspominała mi wcześniej, że chciałaby przychodzić dwa razy w tygodniu i prowadzić zajęcia ze spinningu i jogi. Może jej na to pozwolimy. Możemy zaoferować kilka zajęć z fitnessu z nią. 319 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Dobry pomysł – mówi Jaxson. – Zróbmy tak. Upewnimy się,
że zajęcia są rozpisane wtedy, gdy nie mamy treningów lub nie prowadzimy zajęć z samoobrony. -
Dla mnie brzmi jak plan – zgadza się Sawyer.
Sarge, z drugiej strony, nie wydaje się być taki zadowolony, ale akceptuje to. – Cóż, Katelyn prawdopodobnie będzie potrzebowała pomocy, więc upewnię się, że wie, iż tutaj jestem, żeby je pomóc. Będę pod telefonem, gdyby któraś z nich się przegrzała i potrzebowała metody usta-usta. Potrząsam głową, ale nie mogę powstrzymać małego uśmiechu, który dotyka moich warg. Ten mężczyzna potrzebuje randki z prawdziwą, miłą kobietą. Kiedy stanie na nogi i nie będzie mieszkał dłużej w siłowni, pomogę mu znaleźć jedną. Rozmawiamy trochę dłużej o siłowni, a potem wstajemy i wychodzimy w tym samym czasie. Z wyjątkiem Sarge’a oczywiście, on i Bandyta wycofują się do polówki i telewizora. Podróż do domu jest cicha, prawdopodobnie dlatego, że nie mogę przestać myśleć o wcześniejszym komentarzu Cade’a. Czy to zawsze ta sama dziewczyna do niego uderza? Czy to Sara? Czy jest ich cała banda? Czy to ma znaczenie? Ugh, nie, nie ma, to jest tak samo do kitu. Wiem o tym, ale z jakiegoś powodu, gdy podjeżdżamy pod jego mieszkanie i wysiadamy z ciężarówki, nie mogę się powstrzymać i mówię: – Więc tworzysz niezły 320 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
serwis randkowy na siłowni, prawda? – staram się zachowywać nonszalancko, ale domyślam się, że prawdopodobnie brzmię na tak zazdrosną, jak się czuję. Gładko, Anna, naprawdę gładko. Burczy. Spoglądam do tyłu na niego, gdy idziemy po schodach. – Czy to oznacza tak? Jego oczy zwężają się w ostrzeżeniu i to powoduje, że mój brzuch wykonuje małego koziołka. – To oznacza, że twój komentarz nie zasługuje na odpowiedź, ponieważ już ją znasz. Ma rację, znam, ale wciąż nie mogę się powstrzymać. – Hmmm, może – rzucam przez ramie, po czym wchodzę do jego mieszkania. Jak tylko słyszę trzask drzwi, Logan pojawia się za mną i przyciąga mnie do siebie, przytulając. Jedną ręką obejmuje moją talię, a drugą przekłada przez klatkę piersiową. – Co masz na myśli przez może? Czy muszę ci przypomnieć, Anno, do kogo należę? – Bicie mojego serca nabiera tempa, a przepyszny dreszcz podróżuje przeze mnie, na jego chrapliwy głos przy moim uchu. – Hmmm? – pyta ponownie, gdy próbuję znaleźć słowa. Jego zęby delikatnie skubią płatek mojego ucha powodując, że ucieka mi jęk. – Odpowiedz mi, kochanie. Muszę ci przypomnieć? Tak musi, ponieważ jeżeli tego nie zrobi, mogę spłonąć od mruczącego we mnie gorąca. 321 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Kiwam głową, wciąż mając trudności z wyduszeniem słów przez swoje wyschnięte gardło. Niskie warkniecie dudni w jego piersi i wibruje przy moich plecach. – Miałem nadzieję, że to powiesz. – Przenosząc ręce na moje ramiona, jego palce wślizgują się pod ramiączka letniej sukienki i zaczyna zsuwać je powoli w dół moich rąk. – Z radością ci przypomnę i upewnię się, że nigdy o tym nie zapomnisz. Och Boże. Oddech więźnie mi w gardle na tę obietnicę, a oczekiwanie nuci przeze mnie na to, co nadchodzi. -
Poza irytacją wiesz co czuję, gdy dziewczyna do mnie
podchodzi, Anno? – potrząsam głową. Pochylając się przysuwa usta do mojego ucha. – Nic. Absolutnie, kurwa, nic. Wiesz dlaczego? – pyta, zsuwając moją sukienkę w dół, aż nie zbiera się u moich stóp, pozostawiając mnie w niczym innym, tylko w różowych koronkowych stringach. – Ponieważ nie są moją Anną. Jego słowa powodują, że moje serce wypełnia się ciepłem i cała ta zazdrość, którą czułam chwilę temu wyparowuje. -
Ich oczy nie są ciepłe jak twoje. Ich włosy nie mają
właściwego koloru czy długości – szepcze, wyciskając pocałunek z boku mojej szyi. – I ich uśmiechy nie rozświetlają każdego ciemnego miejsca wewnątrz mnie, tak jak twój.
322 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Przełykam ciężko, absorbując każde słowo. Wiedza, że ja mu to robię, znaczy więcej niż cokolwiek innego na świecie. Cofa się i słyszę szelest ubrań, a potem jeszcze raz staje za mną, skóra przy skórze. Rozgorączkowane westchnięcie ucieka z moich ust, gdy otacza mnie jego ciepło. Powoli zaczyna prowadzić swoje ręce w górę moich żeber dopóki nie sięga moich opuchniętych obolałych piersi, skręcając moje wrażliwe sutki pomiędzy swoimi palcami. – Logan – jęczę, kochając uczucie jego ciepłych rąk na mojej nagiej skórze. Sięgając w górę obejmuję ręką jego szyję i wtapiam się w niego, gdy swoim dotykiem budzi moje ciało do życia w najpiękniejszy sposób. -
Mój fiut robi się twardy tylko dla jednej dziewczyny, i ty nią
jesteś. Nawet kiedy wyjechałem za pierwszym razem i nie pieprzyłem się przez cztery lata, one i tak nie wołają do mnie. Zamiast tego wróciłbym do domu i pompował swojego fiuta myśląc o swojej dziewczynie— mojej Annie. Jego palce mocniej pociągnęły za moje sutki … wyśmienity ból sprawia, że moja cipka pulsuje z intensywnością, która dostarcza i przyjemność i ból. Z jękiem ponownie pocieram o jego erekcję szukając ulgi, której rozpaczliwie potrzebuję. Jego ręka wędruje w dół mojego brzucha i zatrzymuje się zaraz nad koronką, a jego ciepła dłoń rozkłada się na moim podbrzuszu. – Pewnego dnia to będzie zaokrąglone od mojego dziecka.
323 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Zasysam ostro powietrze, a moje serce puchnie na jego słowa. – Tak. Jego ręka przesuwa się bardziej w dół. – Moje – warczy obejmując mnie. -
Twoje – zgadzam się szeptem.
-
Cholerna racja. Każda cholerna część ciebie należy do mnie,
tak jak ja należę do ciebie. – Chwytając moje biodra prowadzi mnie do przodu, a potem zgina przez bok kanapy. Kolejny jęk ucieka mi, gdy chłodna skóra wita moje wrażliwe sutki. Moje nierówne bicie serca wzrasta, a oczekiwanie kieruje mnie w nieznane. -
Czy to jest w porządku, Anno? – pyta, jego głos jest ochrypły
z podniecenia. Nie waham się z odpowiedzią. – Tak, to bardziej niż w porządku. Podróżuje swoją dużą, ciepłą ręką od góry mojego kręgosłupa w dół do jego końca, jego usta podążają za tą ścieżką, dopóki nie czuję jak klęka za mną. Niskie warknięcie wybucha z niego, gdy łapie mój tyłek w swoje ręce. – Jezus, masz najpiękniejszy tyłek jaki kiedykolwiek widziałem. Jest cholernie idealny, tak jak reszta ciebie. – Mój oddech przyśpiesza, gdy jego palce śledzą koronkowy materiał moich stringów. – Rzeczy, które chcę ci zrobić… –mruczy. -
Więc zrób je – wypalam, zanim zdążę to bardziej przemyśleć. 324 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Czuję jak sztywnieje za mną. – Bądź ostrożna z tym o co prosisz, Anno, zostało mi niewiele samokontroli. -
Mogę wziąć wszystko co mi dasz, tak długo jak to będziesz
tylko ty – mówię mu szczerze. -
Och, to zawsze będę tylko ja, kochanie. – Umieszcza
delikatny pocałunek w dole moich pleców, a potem przesuwa się pomiędzy moje nogi, naprzeciwko mojej najintymniejszej części. Sapię w zaskoczeniu, gdy mocno gryzie wnętrze mojego uda. Liże ugryzienie, łagodząc ukłucie, a potem przebiega nosem w dół mojego centrum po mokrych majtkach. Całe moje ciało drży, gdy całuje górę każdego uda. – Pachniesz tak cholernie dobrze – warczy. Zbierając materiał majtek w jednej ręce odciąga koronkę na bok i dmucha łagodnie w moją pulsującą łechtaczkę. -
Och, Boże. – Moje kolana miękną i jestem wdzięczna za
kanapę pode mną. Wiję się, aby umieścić jego usta tam gdzie pragnę ich najbardziej. -
Chcesz, abym lizał twoją cipkę, Anno?
-
Boże, tak – jęczę desperacko.
-
Dobrze, ponieważ ja też tego chcę. Kocham jeść twoją cipkę,
kochanie – nuci sekundę przed tym, jak daje mi to, czego chcę. Gdy krzyk przyjemności wyślizguje się przez moje usta, jak jego język przesuwa się przez moje obolałe tkanki. Moje majtki zostają wyeliminowane, gdy chwyta skrawek koronki szarpiąc go mocno, po 325 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
czym zanurza się ponownie. Tym razem poświęca szczególne zainteresowanie mojej opuchniętej grudce, dając jej uwagę, której potrzebuje. -
Logan, to takie dobre – jęczę, przyjemność przepływa przez
każdą cześć mojego ciała. Jego ręce przesuwają się na wnętrze moich ud i rozpycha je szerzej, zanim wkłada we mnie dwa palce. – Achhh! – krzyczę na tę przepyszną inwazję, moje biodra poruszają się do rytmu jego języka i palców. Na uczucie zbliżającego się orgazmu zaczynam ujeżdżać jego twarz szybciej. Zaraz przed tym, gdy osiągnęłabym słodką rozkosz, lekko łagodzi nacisk swoich ust i wyciąga ze mnie palce. Odgłos rozczarowania opuszcza moje gardło. Dlaczego, do diabła, miałby przestać? Zanim zdążę go zapytać bierze te same dwa palce, które były głęboko we mnie i przebiega nimi przez moje mokre wejście całą drogę, aż do szczeliny mojego tyłka. Spinam się, gdy zatrzymuje się przy moim małym pomarszczonym wejściu, a moje serce wali jak młot w piersi. -
Zaufaj mi, Anno – mruczy.
Mały dreszcz obawy przesuwa się w dół mojego kręgosłupa. To jest terytorium, na które nigdy wcześniej nie wchodziłam, ale tak jak jestem zdenerwowana, moja ciekawość jest silniejsza. Oblizując swoje wyschnięte usta, kiwam głową, a potem zdaję sobie sprawę, że mnie nie widzi. – Tak – szepczę. 326 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Jego palce przesuwają się tam i z powrotem po moich mokrych fałdkach, gdy nawilża mnie moimi sokami. – Sprawię, że poczujesz się dobrze, kochanie, obiecuję. – Z powrotem umieszcza na mnie usta, jego umiejętny język łagodzi moje wahanie. Czuję jak masuje ciasną dziurkę mokrym palcem, a potem powoli wślizguje jego koniuszek wewnątrz mnie. -
Och, Boże! – zamieram na niesamowite palenie. Część mnie
pragnie więcej, a druga część chce go wypchać. -
Rozluźnij się, kochanie. Po prostu oddychaj i wpuść mnie do
środka. Biorąc głęboki oddech robię to co powiedział i zmuszam się do rozluźnienia. Gdy wypuszczam oddech, wpycha palec trochę dalej, rozciągając mnie bardziej niż sądziłam, że to możliwe. Bolesna przyjemność jest jak nic co kiedykolwiek wcześniej czułam. To jak dolewanie benzyny do ognia. Jego język ponownie zaczyna pracować nad moją łechtaczką i to jest dokładnie to, czego potrzebowałam. Nie mija dużo czasu, gdy przyjemność przesłania ból i zaczynam domagać się więcej jego palca. -
To moja dziewczyna, weź mój palec – nuci w aprobacie,
wibracja jego słów rozchodzi się przez moje ciało. – Pewnego dnia, wkrótce, to będzie mój fiut najeżdżający ten ciasny tyłek, Anno. Och, Boże.
327 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Moja cipka zaciska się na myśl o nim biorącym mnie w ten sposób. – Logan, proszę, jestem tak blisko – błagam, żądna, aby zepchnął mnie z ciemnej krawędzi, na której balansuję. -
Ciii, mam cię, kochanie. – Łapie mój pączek pomiędzy swoje
usta i ssie go z intensywnością, która sprawia, że wybucham. Krzyk przyjemności wyrywa się z mojego gardła, gdy ekstaza wstrząsa moim rdzeniem. Wierzgam przy jego twarzy, rozpadając się na kawałki w boskiej przyjemności, wznosząc się na nowy poziom, z którego nigdy nie chcę spaść. Gdy mój orgazm kontynuuje przedzieranie się przeze mnie, mgliście rejestruję jak Logan podnosi się i staje za mną. W wysiłku posiadania go w sobie, tak szybko jak to możliwe pcham do tyłu, szukając go, potrzebując go. Nie muszę czekać długo. Łapiąc pewnie moje biodra, gwałtownie zanurza się we mnie z siłą, która pozbawia mnie tchu. Opuszcza go jęk, gdy nieruchomieje wewnątrz mnie. – Wciąż jest w porządku, Anno? – pyta jego głos jest napięty od kontroli. -
Tak, dobrze – jęczę, zauważając, że ciężko jest wydobyć
słowa przez moje surowe gardło. – Proszę nie przestawaj, chcę wszystkiego co masz mi do zaoferowania. Z warknięciem wzmacnia uścisk na moich brodniach i zaczyna pieprzyć mnie z taką intensywnością, że moje kolana uginają się od jego zaciekłych pchnięć. Łapiąc się sofy przygryzam wargę, aby stłumić krzyki. 328 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Czujesz to, Anno? Czy czujesz, jak cholernie doskonałe to
jest? – mówi przez zaciśnięte zęby. – Jak mógłbym chcieć czegokolwiek innego, gdy mam to? To jest pieprzone niebo, kochanie. Nie ma nic i nikogo innego, co mogłoby kiedykolwiek nawet zbliżyć się do tego. -
Logan – skomlę, jego słodkie słowa całkowicie sprzeczne ze
sposobem w jaki posiada moje ciało. -
Jesteś moja! Powiedz to.
-
Jestem twoja – jęczę miękko, posłuszna poleceniu.
-
A ja jestem twój, kochanie.
To oświadczenie, ale i tak znajduję siebie powtarzające je. – Jesteś mój. -
Spójrz na mnie, Anno.
Odchylam głowę do tyłu, żeby na niego spojrzeć i powietrze więźnie mi w piersi na widok za mną. Potężne ciało Logana jest na pełnym widoku, błyszczące od potu. Jego oczy są dzikie z pożądania, gdy pompuje we mnie, zatwierdzając mnie w sposób, który można opisać tylko jak zwierzęcy. To najpiękniejsza i najprawdziwsza rzecz, jaką kiedykolwiek widziałam. Ten widok powoduje, że uśmiech szarpie moimi ustami, karmiąc się jego własnym. -
Powiedz mi, że mnie kochasz, kochanie.
-
Kocham cię – mówię z łatwością, a mój uśmiech się poszerza. 329 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
-
Na zawsze.
-
Na zawsze.
-
Dobrze, teraz dojdź na moim fiucie żebym mógł wypełnić
twoją ciasną, małą cipkę sobą. – Unosząc moje biodra zmienia kąt swoich silnych pchnięć, uderzając to ukryte miejsce głęboko wewnątrz mnie. To spycha mnie z krawędzi po raz drugi i nie jest to mniej intensywne niż poprzednio. – Och, Boże, znowu dochodzę – krzyczę, gdy ekstaza eksploduje przez każdą część mojego ciała. -
Kurwa, tak, dochodzisz. Mogę poczuć to wszędzie dookoła
swojego fiuta, kochanie. – Jęczy zaraz przed tym, gdy nieruchomieje i podąża za mną w słodkie zapomnienie. Opadam na sofę całkowicie bezwładna, ciepło Logana otacza mnie jak koc. Nie mogę poruszyć żadnym mięśniem, nawet jeżeli bym próbowała. Czuję jak przeciąga nosem delikatnie wzdłuż moich pleców, po czym jego usta dociskają się do mojego nagiego ramienia. – Moja Anna – mruczy miękko. Uśmiecham się i próbuję coś odpowiedzieć, ale wszystko co w tej chwili osiągam, to zbiór chaotycznych dźwięków. Chichocze i po kolejnym lekkim pocałunku na moich plecach, schodzi ze mnie i wciąga w swoje ramiona. Odgłos rozczarowania opuszcza mnie gdy zmierza do łazienki. – Żadnego prysznica, tylko łóżko. 330 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
-
Zrobimy to szybko zatem, a potem wezmę cię do łóżka.
-
A może kąpiel zamiast tego? – sugeruję z nadzieją, wiedząc,
że nie jestem w kondycji do stania. -
Kochanie, nie mam mowy, że zmieszczę się do tej wanny.
Unoszę głowę z jego ramienia, żeby na niego spojrzeć. – Możemy spróbować? – Wpatruje się we mnie, widocznie tego nie chcąc. – Proszę? – dodaję, przywołując mój najlepszy uśmiech. -
Dobrze, spróbujemy – burczy.
Daję mu zwycięski pocałunek. – Dziękuję. Chrząka. – Masz szczęście, że kocham cię tak cholernie mocno, nie wciskałbym się do wanny dla byle kogo. Chichoczę na jego marudzenie, a potem decyduję rozpocząć szykowanie kąpieli, ponieważ on wpatruje się w wannę naprawdę nie wiedząc co robić. – Masz jakiś płyn do kąpieli? – pytam, starając się zachować kamienną twarz. Wyraz jego twarzy jest niewzruszony. – Sądzisz, że mam cholerny płyn do kąpieli? Niezdolna do powstrzymywania się ani chwili dłużej wybucham śmiechem. – Tylko się droczę. Zaufaj mi, spodoba ci się to. To dużo bardziej relaksujące niż prysznic.
331 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Wchodzę do gorącej parującej wody pierwsza, a potem przesuwam się, żeby mógł wejść za mnie. Jest trochę mała, jak na kogoś jego rozmiarów, dobra naprawdę mała, ale udaje nam się. – Widzisz, bułka z masłem – mówię obracając głowę do tyłu i patrząc na niego. Wygina brew, najwyraźniej się nie zgadzając, ale obejmuje mnie ramionami i przyciąga do swojej klatki. – Jest zdecydowanie bardziej kusząca z tobą w niej. Z uśmiechem, rozluźniam się przy nim, a potem chwytam jedną z jego rąk i całuję wnętrze dłoni, po czym łączę nasze palce razem. Siedzimy w błogiej ciszy i nasiąkam intymnością bycia z nim w ten sposób. Kilka minut później przełamuje ciszę. – Rozmawiałem dzisiaj wcześniej z Janey. -
Jak sobie radzi? – pytam, uświadamiając sobie, że nie
rozmawiałam z nią od powrotu Logana. -
Dobrze, z tego co mówiła. Chciała zobaczyć się ze mną
ponownie, ale powiedziałem jej, że to prawdopodobnie nie będzie możliwe, dopóki to się nie skończy. Była rozczarowana i to sprawiło, że poczułem się jak gówno, ale jesteśmy tak blisko zakończenia tego. Nie chcę, żeby cokolwiek prowadziło z powrotem do nich, nie po tym, co stało się z tobą. Kiwam głową, rozumiejąc to. – Nie czuj się źle z tego powodu, jestem pewna, że to rozumie. Gdy to się skończy, będzie wiele okazji do nadrobienia straconego czasu. 332 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Tak, kiedy nie będę go nadrabiał z tobą – dodaje cicho, jego
ramiona przyciągają mnie bliżej. Jego słowa rozgrzewają mnie od środka… czasami zastanawiam się jak przetrwałam bez niego cztery lata. – A co z twoją mamą? – pytam łagodnie, nienawidząc przerywania tego spokojnego momentu. Czuję jak subtelnie się spina. – Co z nią? -
Rozmawiałeś z nią?
-
Nie.
Postępuję ostrożnie, nie chcąc go zdenerwować. – A zamierzasz? Jest cicho przez długi moment. Zaczynam myśleć, że nie zamierza odpowiedzieć, ale w końcu to robi. – Pewnego dnia. To po prostu… -
Co? – pytam, gdy milknie.
-
Nie wiem, Anno. Wciąż jestem taki wkurzony na nią i to
również sprawia, że czuję się jak gówno, ponieważ mimo wszystko jest moją mamą. Ale straciłem wiele przez jej wybory. To czas, którego nigdy nie odzyskam i ciężko przełknąć gniew. – Ból w jego głośie jest oczywisty, nawet jeżeli stara się go ukryć. Unoszę jego rękę do ust ponownie ją całując. – Mogę to zrozumieć. Też byłam na nią wściekła przez długi czas – przyznaję cicho. – Czasami wciąż jestem, ale staram się to odpuścić, ponieważ rozgoryczenie jest okropnym uczuciem. To w porządku, że jesteś zły. Jesteś całkowicie usprawiedliwiony za to co czujesz, ponieważ masz rację, wiele straciłeś 333 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
przez jej wybory. Tylko dlatego, że jesteś zły na nią nie oznacza, że jej nie kochasz i wiem, że ona również o tym wie. Najwyraźniej, po prostu potrzebujesz więcej czasu. Pewnego dnia będziesz tam. Wybaczenie nie przyjdzie przez noc, ale w końcu je znajdziesz, wiem to. Cisza otacza nas i zaczynam się martwić, że przekroczyłam granicę. Może nie powinnam nic mówić i tylko słuchać. -
Czasami nie lubię tego jaka jesteś mądra. Brzmisz za bardzo
sensownie. Moje obawy znikają i ucieka mi chichot. – To dar. Mam nadzieję, że to uczyni mnie dobrym psychologiem. Chichocze. – Będziesz wspaniałym psychologiem, kochanie. -
Więc podoba ci się mój pomysł z kliniką? – pytam, chcąc
poznać jego myśli teraz, gdy jesteśmy tylko we dwoje. -
Tak, to idealne dla ciebie.
-
Mam taką nadzieję – mówię cicho, chcąc mieć możliwość, by
uczynić to innym. By odwdzięczyć się ludziom jak Sarge i innym facetom, którzy mieli wpływ na moje życie— ludziom, którzy walczą za nasz kraj. -
Wiem to, ponieważ jeżeli ktoś może wygnać ciemność z
czyjejś duszy to ty, Anno. Serce staje mi w piersi, jego piękne słowa zapierają mi dech. Obracam się i siadam na nim okrakiem. Jego ręce zaborczo łapią moje 334 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
biodra. Obejmuję rękoma jego szyję i opieram przedramiona na jego. – Czy to właśnie ci robię? – pytam, nawet jeżeli już znam odpowiedź. -
Tak, to jest to, co zawsze dla mnie robisz. To dlatego kiedy
mówię ci, że nikt nigdy nie będzie mógł się z tobą równać, Anno, mówię ci prawdę. Uśmiecham się, wiedząc, że zazdrość, którą wcześniej czułam była absurdalna, ponieważ ma rację. – Nic nie może równać się z tym co mamy – mówię miękko, a usta mam jedynie oddech od jego. -
Nic, kochanie.
-
Na zawsze – szepczę.
-
Na zawsze – zgadza się, a potem zamyka usta na moich,
przynosząc mi ten sam pokój wypełniający moją duszę, który ja przynoszę jemu.
ROZDZIAŁ 20 Anna Pędzę wzdłuż korytarza do mojej następnej klasy, nienawidząc tego, że jestem spóźniona, gdy Charity wybiega zza rogu, wyglądając na oszalałą i przerażoną. Zatrzymuję się nagle i chwytam ją za ramiona w niepokoju, gdy widzę, że płacze. – Charity, z tobą wszystko w porządku? Coś jest nie tak?
335 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
– Nie, nie ja. Musisz iść szybko, Anna. Potrzebuję twojej pomocy. – Co się stało? Próbuje mówić, ale histeryczny szloch dręczy jej ciało, sprawiając, że trudno jej sformułować słowa. – Po prostu uspokój się i powiedz mi wszystko. Pomogę ci. Rozgląda się po korytarzu, jakby kogoś szukała, następnie kręci głową. – Nie tutaj. Chodź ze mną, szybko. - Biorąc mnie za rękę, ciągnie mnie za sobą, ruszając prosto w kierunku jednego z bocznych wyjść ewakuacyjnych. Prawie się potykam, próbując nadążyć za jej szybkimi, pewnymi krokami. – Charity, zwolnij. – Nie mogę albo oni nas znajdą. – Kto? - pytam zdezorientowana i trochę przerażona tym, co się dzieje. – Po prostu zaufaj mi, Anno. Musimy ruszać, teraz. Przedzieramy się przez wyjście ewakuacyjne, które prowadzi na opuszczony teren z tyłu budynku. Wciąż ciągnie mnie za sobą przez pole, aż skręcamy za róg w alejkę, gdzie jest zaparkowany SUV, niedaleko od ochrony kampusu. Jestem zdyszana do czasu, gdy zatrzymuje się. – Co się, do cholery, dzieje? - pytam, pochylając się do przodu, aby oprzeć ręce o kolana, gdy z trudem łapię oddech. Gdy nie odpowiada, patrzę w górę by zobaczyć, 336 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
że przestała płakać, a na jej twarzy jest uśmiech. Niepokój rozchodzi się w dół mojego kręgosłupa. Zanim mogę to przewidzieć, wymierza cios w moją twarz grzbietem ręki, szok i siła uderzenia odrzucają mnie. Potykam się przez coś za mną, lądując na tyłku. Moja ręka przykrywa palący ból od jej spoliczkowania, gdy patrzę na nią w kompletnym szoku. Złośliwy śmiech wydobywa się z niej sprawiając, że wygląda jak szalona, a nie jak przyjaciółka, którą myślałam, że znam. – To było zbyt łatwe, jesteś tak cholernie głupia. – O czym, do cholery, mówisz? Jesteś szalona? - pytam, łzy zbierają się w moich oczach, gdy próbuję zrozumieć, co się dzieje. Dźwięk otwieranych drzwi samochodu wyciąga mnie z szoku. Patrzę na SUV-a za Charity i widzę mężczyznę, którego nie rozpoznaję, wychodzącego na zewnątrz - jego postawa jest groźna. Szybko zdaję sobie sprawę, że jestem w bardzo poważnych tarapatach. Bez namysłu szybko wstaję i odwracam się, by biec w przeciwną stronę, ale zostaję szarpnięta do tyłu za włosy. – Nie sądzę, suko! Gniewny wrzask wyrywa się z mojego gardła, gdy obracam się w szybkim ruchu, którego nauczył mnie Jaxson i przywalam Charity pięścią w twarz. Udaje mi się tylko zahaczyć o jej brodę z powodu chwytu, który wciąż ma na moich włosach, ale to wystarcza, by ją ogłuszyć. Z okrzykiem bólu rozluźnia swój chwyt na ułamek sekundy. Próbuję uciec, ale zanim mogę się wyrwać, potężne, silne ramiona łapią mnie od tyłu. – Nie! Puszczaj mnie! - Facet zakrywa ręką moje usta, aby uciszyć moje krzyki i ciągnie mnie do tyłu do SUV-a. Walczę każdą uncją 337 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
siły, jaką posiadam, ale to nie wystarcza. Terror pozbawia mnie tchu, gdy zaciąga mnie na tylne siedzenie z sobą. Charity wsiada za nami i zatrzaskuje za sobą drzwi. – Pośpiesz się, Lewis, na co, do cholery, czekasz? - warczy. Lewis? Lewis Logana? Na znajome imię mój wzrok przenosi się do kierowcy, aby zobaczyć jego poobijaną twarz. Poczucie winy wiruje w jego oczach. Kręcąc głową, odwraca się i uruchamia SUV-a. Charity posyła kolejny cios w moją twarz, zaskakując mnie. – Ty głupia suko, to za uderzanie mnie. - Wymierza jeszcze jeden, a ja nie mogę nic zrobić, jak tylko przyjąć to, ponieważ facet wciąż ma ramiona owinięte wokół moich. – A to tylko dlatego, że już nie mogłam się doczekać, żeby cię uciszyć. Nigdy nie kupiłam twojej słodkiej małej gry. Zaciskam zęby z wściekłości pędzącej przeze mnie, nie chcąc nic więcej, jak tylko jej oddać. – Zapłacisz za to. – Och tak, przez kogo? Twojego chłopaka? - Nie odzywam się, ponieważ nie muszę wchodzić w szczegóły, obydwie wiemy, o kim dokładnie mówię. Śmieje się. – Naprawdę jesteś taka głupia, Anno. Twój chłopak nie ma pojęcia, z kim zadarł. To naprawdę wielka szkoda, bo chciałam go wypieprzyć, zanim się go pozbędą, ale zgaduję, że nie dostanę tej szansy teraz. Oboje znikniecie. O
Boże,
Logan!
338 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
ROZDZIAŁ 21 Logan Gdy jadę odebrać Annę z uczelni, dzwoni mój telefon. Spoglądam na wyświetlacz zanim odbiorę i klnę, gdy widzę, że to Lewis. Wiedziałem, że to połączenie nadejdzie, ale miałem nadzieję na jeszcze kilka dni wytchnienia. Jeszcze kilka dni zagubienia w niczym innym, niż w Annie. Z rozczarowaniem wzdycham i odbieram telefon, wiedząc, że nie mogę tego odkładać, bez względu na to, jak bardzo tego chcę. - Tak, Lewis, co tam? ważne.
Muszę się z tobą zobaczyć. Możesz przyjść do klubu? To
Spinam się, ton jego głosu umieszcza mnie na krawędzi. Wszystko w porządku? -
Tak, jest dobrze, ale musimy porozmawiać osobiście.
Dowiedziałem się kilku informacji, o tym o czym rozmawialiśmy ostatnio. Spoglądam na zegarek, aby zobaczyć, że mam trochę czasu. - Tak, w porządku, już jadę, ale nie mogę zostać długo. -
Nie martw się, to nie potrwa długo. 339 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Do zobaczenia wkrótce - rozłączam się i podjeżdżam pięć
minut później pod opuszczony budynek, w który odbywały się wszystkie walki w ciągu ostatnich kilku tygodni. Rozglądając się po parkingu, zauważam tylko sportowy pojazd Lewisa. Nic nie wydaje się podejrzane, ale wciąż nie mogę pozbyć się uczucia, że coś jest nie tak. Po wysłaniu Annie krótkiej wiadomości, dając jej znać, że mogę się spóźnić, schylam się i chwytam broń, którą mam w schowku. Wkładam ją za pasek spodni, gdy wysiadam z ciężarówki i idę do środka. Tak szybko, jak przechodzę przez drzwi, mogę powiedzieć, że coś jest nie tak. Panuje martwa cisza i prawie wszędzie jest ciemno. Sięgam po broń, gdy słyszę inną za sobą. -
Nie tak szybko, dupku. Ramiona i ręce do góry, żebym mógł
je zobaczyć - nieznany głos rozkazuje za mną. Moje oczy rozglądają się, gdy podnoszę ramiona, wiedząc, że nie mam innego wyboru. Kurwa, powinienem napisać do agentów. Zimna stal naciska na nasadę mojej szyi, gdy moja broń jest mi zabierana. Facet szybko mnie przeszukuje, gdy Lewis utykając wyłania się zza rogu, jego twarz jest poobijanym, spuchniętym bałaganem. Zdrada w jego oczach powoduje u mnie skręt żołądka. - Co się dzieje, Lewis? Modlę się, że to nie jest to, o czym myślę.
340 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Kręci głową, ale zanim może odpowiedzieć odgłos klaskania zalewa ciszę. Mężczyzna w garniturze podchodzi za nim, zimny uśmiech na jego twarzy towarzyszy aplauzowi. - W końcu się spotykamy, panie Knight. -
Kim, do cholery, jesteś? - Pytam, nie będąc w nastroju na
gierki, nienawidząc jego aroganckiej postawy. Facet cofa się w szoku, zanim nie odrzuca głowy do tyłu i śmieje się. - Cóż, biorąc pod uwagę, że zostałeś zamknięty na jakiś czas, myślę, że nie powinienem czuć się zbyt obrażony, że nie wiesz, kim jestem. Przerywa, chcąc dać mi chwilę, aby zrozumieć. Patrzę na niego, bez uwielbienia i czekam cierpliwie na jego odpowiedź. - Jestem Phillip Allan, burmistrz tego popularnego miasta. - Wymawia tę funkcję, jakby był Prezydentem Stanów Zjednoczonych. - Niektórzy nazywają mnie także Bossem. Musisz, kurwa, ze mnie żartować, że burmistrz Charleston jest Bossem? -
Muszę przyznać, panie Knigth, że robiłeś ze mnie głupka
przez chwilę. Jestem sobą rozczarowany. Powinienem ci się uważniej przyjrzeć, ale myślałem, że mogę zaufać mojej prawej ręce, co okazało się być moim pierwszym błędem. Nigdy nie ufaj przestępcy, prawda? Moje dłonie zaciskają się po bokach, gdy kopie Lewisa w głowę, zwłaszcza że on to przyjmuje, pochylając swoją głowę. To jasne, że jest cholernie przerażony tym facetem. Jeszcze nigdy nie widziałem go takiego. Trzymam się mojego opanowania, zostając spokojnym, gdy naprawdę chcę go skopać. - Czego chcesz? 341 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
-
Jestem pewien, że zorientowaliście się, dlaczego tu jesteście.
-
Sądziłem, że po to, by dowiedzieć się szczegółów o finale, ale
biorąc pod uwagę, że masz kogoś, kto trzyma spluwę przy mojej głowie... - urywam wzruszając ramionami. Rozbawienie rozjaśnia jego twarz. - Muszę przyznać, że to mądre ze strony federalnych, że wzięli byłego więźnia do wykonania brudnej roboty. Jestem pewien, że powiedzieli ci, co zrobiłem z ich ostatnim agentem, tak? Zachowuję spokój w nadziei, że to tylko podejrzenia. - Nie mam pojęcia, o czym mówisz. -
Oczywiście, że tak, właśnie dlatego zostałeś zwolniony
wcześniej - kręci głową. - To wielka szkoda. Naprawdę chciałem poczekać do finału, jak inni. Wiele osób będzie bardzo złych za twoje oszustwa i stracą dużo pieniędzy z tego powodu. Naprawdę nie masz pojęcia z kim dwukrotnie zadarłeś. -
Nie zadarłem z nikim.
-
Mówię ci Bossie, nie zrobił tego. Znam go i on... - protest
Lewisa zostaje odcięty, gdy znowu uderzono go w głowę. -
Zamknij się! To twoja wina!
Furia wzbiera się we mnie, usuwając moją cierpliwość. - Słuchaj, dupku, kimkolwiek jest twoje źródło informacji, myli się. Nie pracuję dla psów, więc skończ z tym gównem i daj mi spokój.
342 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Jego ostre, wściekłe oczy odwracają się do moich. - Och, proszę mi wierzyć, panie Knight, moje źródło informacji jest bardzo dokładne. Teraz nie mam czasu na więcej gier. Musisz mi powiedzieć wszystko o federalnych. Jeśli zrobisz to od razu, upewnię się, że umrzesz szybko. Jeśli nie... powiedzmy, że nie chcesz się dowiedzieć o konsekwencjach. On nie może być, kurwa, poważny. Patrzę na niego spokojnie, nie chcąc okazać strachu. - Nie ma nic do powiedzenia. Wzdycha z rozczarowaniem. - Bałem się, że to powiesz. Wyciągając szyję woła kogoś - Kochanie, możesz przyjść tutaj i dołączyć do nas, proszę? -
Idę, tatusiu - żeński głos odpowiada, brzmiąc dziwnie
znajomo. Chodź, suko, ruszaj się - słyszę to, nim wychodzi zza rogu. Szok przelatuje przez moje ciało niczym piorun, gdy rozpoznaję współlokatorkę Anny, Charity. Bój kwitnie w mojej klatce i trudno mi oddychać, gdy widzę, jak popycha Annę przed sobą. - Jezu, Anna! Jak tylko rwę się do niej, od razu się powstrzymuję, ale moje instynkty walczą, a mój spokój ulatuje. Z szybką precyzją odwracam się i blokuję moje ramię wokół łokcia dupka, a następnie ciągnę je do tyłu, aż słyszę trzask. Jego wycie z bólu przecina powietrze, gdy łapię broń wypadającą z jego dłoni i przyciskam spust do jego głowy, nokautując go. 343 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Słysząc jęk Anny, odwracam się i celuję pistolet w burmistrza Allana, aby zobaczyć, że celuje bronią w Annę, zmuszając ją do uklęknięcia, z dłońmi Charity owiniętymi wokół jej szyi. -
Jestem otoczony kretynami - on kipi.
-
Głupia suka przecięła mi wargę - Charity skomle,
wycierając krew z jej ust. – Zapłacisz, kurwa, za to - szarpie głowę Anny do tyłu za włosy, wywołując u niej kolejny jęk. Moja ręka drży z chęcią pociągnięcia za spust. - Puść ją teraz albo wpakuję kulkę w twoją cholerną głowę. -
To się nie zdarzy. Rzuć broń, panie Knight, albo nie
zawaham się rozwalić mózgu tej dziewczyny. -
Logan - strachliwe skomlenie Anny przeszywa moje
serce, ale nie patrzę na nią, wiedząc, że zawaham się, gdy na nią spojrzę. Po raz pierwszy odkąd pojawiła się Anna, zauważam Lewisa stojącego między burmistrzem Allanem i Charity. Dzięki zdolności widzenia obwodowego5 widzę go zbliżającego się do Charity. Mój wzrok spotyka się z jego na sekundę i posyła mi subtelne skinięcie głową. Ulga wypełnia mnie, wiedząc, że mam go po mojej stronie, dając mi odrobinę nadziei, że wydostaniemy się z tego. Wydostanę Annę z tego, bez względu na konsekwencje.
5
Widzenie peryferyjnej częsci obrazu, znajdującej się poza samym środkiem pola widzenia.
344 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Rzuć broń, zanim zmusisz mnie do zabicia jej w tej
chwili - burmistrz grozi ponownie. Kręcę głową. - Nie mogę tego zrobić. Nie, dopóki nie pozwolisz jej odejść. Złośliwy uśmiech pojawia się na jego twarzy. - Nie mów, że cię nie ostrzegałem, panie Kni... Zanim będzie mógł dokończyć zdanie, pociągam za spust, ale niestety on też to robi. Mój żołądek ściska się i kręci mi się w głowie. Wszystko wokół mnie wpada w stan podobny do snu, porusza się w zwolnionym tempie. Krzyk Anny przenika przez krew pędzącą w moich uszach, gdy Lewis uderza w nią i Charity. Biegnę do nich, gdy burmistrz upada od moich kul, jedna uderza go w głowę. Gdy do nich docieram, wybucha wokół nas chaos. Doskakuję do Anny i przykrywam ją własnym ciałem. -
Stać, nikt się nie rusza.
Odwracając głowę, widzę federalnych z bronią zapełniających to miejsce. - O Boże, o Boże - zachrypnięty szept Anny przebija się przez dźwięk mojego dudniącego serca. Spotykam mój wzrok z nią. Patrzy na mnie, jej szeroko otwarte oczy są wypełnione łzami i strachem, gdy drży pode mną. -
Kurwa! Anna, kochanie, wszystko w porządku? -
podnosząc dłonie, przebiegam nimi w dół jej ciała i szukam urazów, pamiętając, że Allan pociągnął za spust w tym samym czasie co ja. 345 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
-
Tak, a z tobą? - Pyta drżącym głosem.
-
Tak, kochanie, ze mną jest dobrze. - Teraz wiem, że nic
jej nie jest, upuszczam pocałunek na jej usta, musząc zapewnić siebie. Nigdy nie byłem tak cholernie przerażony w całym moim życiu. Wybucha płaczem, eksplodując na przeciwko moich ust. Ciii, przykro mi, Anno. Tak mi przykro - przepraszam, nienawidząc, że została wciągnięta w to gówno z mojego powodu. -
Tak się o ciebie bałam.
-
Nic mi nie jest, ja...
-
Anna! - Krzyk Jaxsona przerywa mi.
Odwracam głowę, aby zobaczyć go gorączkowo szukającego jej. Jak, do cholery, oni nas znaleźli? -
Chodź - wstaję i pomagam jej stanąć na nogach.
Jaxson szybko spostrzega nas przez tłum. Biegnie do nas i ciągnie ją w ramiona. - Jezu, w porządku z wami? -
Tak - Anna szepcze. - Dzięki Loganowi.
Kręcę głową. Tak, dzięki mnie została prawie zabita. Agenci podchodzą do nas, wyglądając na tak zdenerwowanych, jak się czuję. – Co, do cholery, się stało? Skąd, do cholery, wiedziałeś, gdzie jestem? - pytam.
346 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Przeze mnie - Jaxson odpowiedział, rodząc jeszcze więcej pytań. -
Ciebie?
-
Umieściłem urządzenie śledzące w twoim telefonie
jakiś czas temu, na wypadek gdyby coś takiego się stało. Jedno ma też Anna. Gdy nie wróciliście na siłownię, nie mogłem złapać żadnego z was... - urywa ze wzruszeniem ramion. Anna gapi się na niego, oboje jesteśmy w szoku na to nieproszone wyznanie. Co, do cholery? Mam zamiar naskoczyć na niego za niepowiedzenie mi o tym, ale nim mogę cokolwiek powiedzieć, przerywa mi zaalarmowany okrzyk: Potrzebujemy tutaj lekarza, natychmiast! Odwracam się, aby zobaczyć glinę klęczącego na ziemi obok Lewisa. - Cholera! - Przeciskam się przez tłum i upadam obok niego. Dopada mnie strach, kiedy widzę, że leży w kałuży krwi. Zdaję sobie sprawę, że kula burmistrza uderzyła w niego. - O cholera, Lewis - łapię go za rękę, gdy policjant uciska ranę na klatce. -
Próbowałam go powstrzymać, żeby nie dostał się do niej -
mamrocze słabo. - Nie chciałem, aby tak się stało ... - jego słowa są niewyraźne, gdy kaszle i wypluwa krew. -
Ciii, jest w porządku, stary. Nie mów. Teraz będzie dobrze.
347 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Kręci głową. - Nie, nie będzie. -
Tak, będzie! Nie mów tak. - Jego oczy zamykają się, strasząc
mnie. Patrzę za siebie, szukając medyków. - Daj spokój! Gdzie, kurwa, jest karetka? -
Jadą, będą za trzy minuty - oficer krzyczy od wejścia, gdzie
widzę eskortowaną Charity w kajdankach. -
Logan - Lewis szepcze ochryple, sprowadzając moją uwagę z
powrotem do niego. - Z nami w porządku? Ja ... - jego oddech staje się płytszy, kiedy walczy boleśnie o oddech. -
Możemy porozmawiać później. Oszczędzaj siły.
Kręci głową. - Nie, muszę to powiedzieć. Wiem, dlaczego to zrobiłeś, a ja cię nie obwiniam. Jesteś lepszy niż ja zawsze byłem. Zgrzytam zębami przed ogniem płonącym w moim gardle. - To nieprawda. Gdy wydobrzejesz, uderzymy w podziemne walki i spowodujemy chaos, tak jak rozmawialiśmy - chociaż szepczę te słowa wiem, że kłamię, wiem, że to się nie wydarzy. Jego ręka ściska moją delikatnie, gdy mały uśmiech okala jego wargi. - Masz to, bracie. Podbij świat - Są to ostatnie słowa, jakie mówi. Z ostatnim oddechem, jego uścisk słabnie i jego dłoń wymyka się z mojej. Jego martwe ciało tężeje przede mną, gdy moje oczy palą z taką samą intensywnością, jak moje ściśnięte gardło. - Przepraszam, stary, tak cholernie mi przykro - szepczę, wiedząc, że to nie wystarczy. To nigdy 348 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
nie będzie wystarczające i to poczucie winy będzie ścigać mnie przez resztę
mojego
życia.
349 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
ROZDZIAŁ 22 Logan Świt skrada się przez okno sypialni, kiedy leżę w ciszy poranka, patrząc na piękną twarz Anny, która jest taka spokojna we śnie. Jej ciepłe, nagie ciało przyciśnięte do mnie, przynosi mi jedyną małą namiastkę spokoju, którą czułem od śmierci Lewisa. Nie mogę przestać myśleć
o
podwójnych
standardach.
Chciałbym
bardziej
niż
czegokolwiek, żeby kula nigdy go nie trafiła, ale potem przypominam sobie, że trafiłaby Annę i tylko ta mała myśl powoduje, że przez moją klatkę piersiową przetacza się piekący ból. Nic z tego nie jest sprawiedliwe, nawet śmierć tego dupka nie sprawiła, że czułem, by Lewisowi została oddana jakakolwiek sprawiedliwość. W którym miejscu, do cholery, wszystko poszło źle? Cała ta operacja poszła w diabły, a nadal jest zbyt wiele pytań bez odpowiedzi. Jakim sposobem moja przykrywka została spalona? Czy to tylko z powodu tej psycho suki Charity? Jakoś w to wątpię, a agenci się zgadzają. Nawet jeśli zaczęło się od podejrzeń, jakoś dowiedzieli się prawdy. Nie możemy nawet wydać jeszcze burmistrza, za bycie kawałkiem
gówna,
dopóki
nie
dowiemy
się
jak
zostałem
zdemaskowany. Coś, czego najwyraźniej nie będę częścią, ponieważ moja przykrywka została spalona i nie jesteśmy pewni, kto o tym wszystkim wie. Jedyne na co mogę mieć nadzieję, to to, że ta suka 350 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Charity, wkrótce pęknie i coś nam da. Myślałem, że do tego czasu na pewno się podda - moim zdaniem, agenci muszą użyć trochę groźniejszej taktyki. Dajcie mi godzinę sam na sam z nią, a chętnie zmuszę ją do mówienia. Wszystko, by oddać Lewisowi sprawiedliwość. Pukanie do drzwi wyrywa mnie z myśli. Spoglądam na zegar przy łóżku i widzę, że wciąż jest wcześnie. Nie chcąc obudzić Anny, starannie się spod niej wysuwam, a następnie zakładam dżinsy zanim wychodzę. Kiedy podchodzę do drzwi, najpierw spoglądam przez judasza i przeklinam, kiedy widzę, że to Bill, ojciec Anny. Nie jestem w nastroju tego ranka na to gówno. Z ciężkim westchnieniem, niechętnie otwieram drzwi. Niezręczna cisza wypełnia powietrze, kiedy jego wzrok przesuwa się po mnie, przyglądając się mojej półnagiej sylwetce . -
Anna wciąż śpi – mówię zamiast powitania.
Odchrząkuje. -
Pomyślałem, że tak będzie. Nie jestem tutaj, by zobaczyć się z
córką, jestem tu, by zobaczyć się z tobą. -
Ze mną?
Kiwa głową i wskazuje za mnie. -
Mogę wejść i porozmawiać z tobą?
Chcę mu odmówić, ale tego nie robię, ponieważ to ojciec Anny. Bez względu na to, co czuje względem mnie, kocham jego córkę i wiem, że 351 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
ona za nim tęskni. Przesuwając się na bok, pozwalam mu wejść i staram się nie przejmować tym, co myśli, kiedy przygląda się mojemu małemu mieszkaniu. -
Co mogę dla ciebie zrobić, Bill? – pytam, chcąc mieć już tę
rozmowę za sobą. -
Chcę przeprosić za sposób, w jaki się zachowałem w zeszłym
tygodniu. Byłem zdenerwowany i zaniepokojony o Annę, kiedy poszedłem do jej akademika, a jej tam nie było. Kiedy dowiedziałem się, że była z tobą, byłem zaskoczony i myślałem, że zostałem okłamany, ale wciąż nie powinienem reagować w taki sposób, więc przepraszam za to. Opieram się plecami o ścianę i krzyżuję ramiona na piersi. -
To nie tak, że nie powiedziałeś prawdy. Rzeczywistość jest
taka, że jestem byłym skazańcem, a raczej przestępcą, jak to ująłeś. -
Być może zostałeś skazany za przestępstwo, Logan, ale nie
jesteś przestępcą i obaj o tym wiemy. Byłem zły i powiedziałem rzeczy, których nie miałem na myśli. Obserwuję go przez minutę, mając podejrzenia na jego nagłe zmiany w sercu. -
Dlaczego teraz? Ponieważ bądźmy szczerzy, zawsze mnie
nienawidziłeś, nigdy nie chciałeś, by Anna była ze mną.
352 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Nigdy cię nie nienawidziłem. Miałem do ciebie cholerne
zastrzeżenia, ale nie nienawiść. Właściwie, byłem o ciebie dość zazdrosny. Ucieka ze mnie gorzki śmiech, ale szybko znika, kiedy zdaję sobie sprawę, że on nie żartuje. -
Mówisz poważnie.
-
Jak najbardziej – odpowiada, nie spuszczając ze mnie
wzroku. – Kiedy moja córka przyszła na ten świat, obiecałem, że będę ją chronił za wszelką cenę. Nigdy nie pozwolę nikomu jej skrzywdzić. Siedem lat temu cały mój świat został rozbity, kiedy dostałem telefon, że została porwana. Wiedziałem, że zawiodłem. – Przerywa, wyraźnie przełykając. – Kiedy wróciła do domu, złożyłem kolejną przysięgę, że nigdy więcej jej nie zawiodę. Zrobiłem wszystko, by przywrócić jej życie, ale nic nie działało. Nic, co zrobiłem, nie sprawiło, że poczuła się bezpiecznie. Żyła w ciągłym strachu. Każdej nocy jej matka i ja budziliśmy się przez jej krzyki przerażenia, aż pewnej nocy się skończyły. Tak po prostu. – Pstryka palcami. – Nie zajęło mi długo, by dowiedzieć się dlaczego. Od drugiej nocy wiedziałem, że wkradasz się do mojego domu i jej sypialni. – Zachwiałem się, zszokowany jego wyznaniem. – Jak możesz sobie wyobrazić, byłem wściekły. Nie tylko myśl o facecie w łóżku mojej córki mnie złościła, ale… -
To nie było tak – zaczynam, ale milknę, kiedy unosi rękę.
-
Wiem. Po prostu daj mi skończyć. Tak, to mi przeszkadzało,
ale ufałem Annie, zawsze jej ufałem. To co mi przeszkadzało to to, że 353 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
przy tobie czuła się bezpiecznie, a nie przy mnie. Nienawidziłem tego. Może być ci trudno teraz to zrozumieć, ale pewnego dnia, kiedy będziesz miał córkę, Logan, zrozumiesz jakie to jest trudne. Jest wszystkim co mam. Raz została ode mnie zabrana, potem drugi raz, kiedy się pojawiłeś. To ciężka pigułka do przełknięcia. -
Nie chcę jej od ciebie zabierać. Chcę ją tylko kochać – mówię
mu szczerze. – Wiem, że nie jestem dla niej wystarczająco dobry. Zawsze to wiedziałem, ale prawda jest taka, że nie mogę przestać jej kochać i nigdy nie przestanę. Będę ją chronić wszystkim co mam. Umarłbym za nią. Kiwa głową. -
Wiem. Jaxson i Susan mówili mi to od samego początku.
Jestem w szoku słysząc, że Jaxson od samego początku stał za mną, ale nie powinienem, nie po tym wszystkim co zrobił dla mnie i mojej rodziny. To przypomniało mi o tym, co również Bill zrobił. -
Dziękuję za wysłanie mojej siostry do college’u i zapłacenie
za jej naukę. -
Och, ja nie. Ja… - Przerywa widząc wyraz mojej twarzy,
zdając sobie sprawę, że nie ma sensu kłamać w tej sprawie. – Dobrze, zrobiłem to. Nie ma za co. Jest bardzo bystrą, młodą kobietą z wielką przyszłością przed sobą, zasługuje na bycie tam. – Kiwam głową, zgadzając się z nim. – Twoja matka też. – Napinam się. – Wiem, że popełniła kilka błędów, ale jest dobrą kobietą i cieszę się, że wszystko się jej układa. 354 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Przez mój umysł przepływa obraz, kiedy po raz ostatni widziałem matkę, jej twarz wypełniona agonią i rozpaczą. Przepływa przeze mnie świeża fala poczucia winy. -
Tato? Co ty tu robisz? – Cichy głos Anny wyrywa mnie z
myśli. Stoi w drzwiach sypialni, ubrana w moją koszulkę i parę swoich obcisłych spodenek, które zawsze sprawiają, że mój fiut twardnieje. Nie jest to coś, czego chcę, kiedy jej tata tu jest. -
Hej, skarbie. – Wyciągam do niej rękę i podchodzi do mnie,
patrząc niepewnie na ojca. Bill patrzy na nią w sposób, który sprawia, że jest mi żal faceta. To jasne, że tęskni za nią tak bardzo, jak ona za nim. -
Wszystko jest dobrze, twój tata przyszedł tylko porozmawiać
– wyjaśniam, przytulając ją do siebie. -
To prawda – mówi Bill, przerywając. – Przyszedłem
przeprosić Logana za to jak zareagowałem, kiedy byłem tu ostatnio. To było złe. Ciebie też przepraszam. -
Naprawdę mnie zraniłeś – szepcze smutno.
-
Wiem, że tak i naprawdę mi przykro. Byłem zaskoczony i nie
myślałem jasno. Jest mi jeszcze bardziej przykro za to, że tak długo zajęło mi przeproszenie. Jaxson właśnie zdał mi relację z tego, co się stało i zabija mnie myśl, że mogły to być ostatnie słowa, jakie do was powiedziałem. – Jego głos się załamuje, niszcząc jego opanowanie.
355 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Anna opuszcza mój bok i biegnie w jego ramiona, wybuchając płaczem, kiedy go przytula. -
Kocham cię, tato.
-
Też cię kocham.
Decyduję, że teraz jest mój czas na wyjście. Wchodzę do łazienki wziąć prysznic, dając im prywatność, na którą zasługują. Zostaję pod wrzącą wodą przez dłuższy czas, kłęby pary otaczają mnie, przenikając zmysły i mieszając w moim wewnętrznym chaosie. Ciążą na mnie myśli o Lewisie i mamie, ale przede wszystkim pytanie, co teraz? Jakie będą moje dalsze działania? Jaka teraz jest moja przyszłość, kiedy to jest skończone? Podbić świat. Kiedy po raz tysięczny nawiedzają mnie ostatnie słowa Lewisa, zastanawiam się, czy poczucie winy pozostanie ze mną do końca mojego życia.
ROZDZIAŁ 23 Anna Po wyjściu mojego taty idę z powrotem do sypialni i upadam na koniec łóżka, ocierając moje mokre oczy. Jestem emocjonalnie wypruta po tych ostatnich kilku dniach, czuję się jakby świat właśnie został zdjęty 356 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
z moich ramion. Mimo, że byłam zła na tatę, tęskniłam za nim, jak cholera. Kiedy rozmawiałam z mamą ostatniej nocy, aby zapewnić ją, że ze mną w porządku, chciałam też z nim porozmawiać, ale nie było go. Powiedziała mi, że wyszedł po tym, jak otrzymali wiadomość od Jaxsona o tym, co się stało. Cieszę się, że przyszedł dzisiaj i wystosował przeprosiny dla Logana, na które zasługiwał. Słyszę wyłączanie prysznica i spoglądam na łazienkę, moje serce puchnie boleśnie na myśl o Loganie. Jest bardzo zraniony, mogę to zobaczyć, poczuć to całą duszą i to mnie dobija. Nadal mam problemy ze zrozumieniem tego, co się stało, zwłaszcza z Charity. Jak mogłam nie wiedzieć, że była tak szalona, co więcej... podła? Jak głupio myślałam, że była moją przyjaciółką. Jestem wdzięczna, że nigdy się jej nie zwierzyłam i nie powiedziałam jej o tym, co naprawdę robi Logan po wypuszczeniu z więzienia, choć było jasne, że dowiedzieli się o tym. Niestety, nadal nie możemy dowiedzieć się, jak to zrobili. Drzwi łazienki otwierają się, wyciągając mnie z moich dręczących myśli. Mój wzrok spotyka Logana. Patrzymy na siebie przez dłuższą chwilę, a jego ciemne oczy są wypełnione bólem i winą z powodu śmierci Lewisa. Moja wina też wypływa na powierzchnię wiedząc, że Lewis jest martwy, bo przyjął na siebie kulkę skierowaną do mnie. Czy on mnie też obwinia? Czy to dlatego oddalił się lub po prostu cierpi? -
Hej - wita mnie cicho, gdy stoi w drzwiach tylko z
ręcznikiem owiniętym wokół bioder.
357 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Zmuszam się do uśmiechu dla niego. - Hej. -
W porządku u ciebie?
Tak. - Nie. - A ty, jak się czujesz? - Pytam, znając już odpowiedź. -
Będzie
ze
mną
okej
-
odpowiada
uczciwie,
zanim
odchrząkuje. Pasuje ci, jeśli podrzucę cię wcześniej do Jaxsona i Julii? Wrócę na grilla, ale muszę się wcześniej czymś zająć. Ciekawość błyskawicznie wypełnia mnie, zastanawiając się, dokąd zmierza, ale nie pytam. - Tak, w porządku, pomogę im w przygotowaniach. Jestem zadowolona, że spędzę dzień u Jaxsona i Julii ze wszystkimi. To jest dokładnie to, czego potrzebujemy po piekle ostatnich dni, bycie z przyjaciółmi i rodziną, która przypomina nam o tym co dobre. Myślę, że to jest powód dla którego Julia zaplanowała grilla dla wszystkich. Mam nadzieję, ze przyniesie to trochę ukojenia dla mnie i Logana i zmniejszy dystans, który czuję między nami. Potrzebuję go. Potrzebuję, żeby wrócił. Logan obserwuje mnie uważnie, próbując dowiedzieć się o czym myślę. Wstaję. - Wezmę prysznic i możemy się zbierać - mijam go, ale chwyta mnie w pasie, nim mogę opuścić pokój i przyszpila mnie do ściany.
358 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Jesteś pewna, że z tobą w porządku, Anno? - Pyta, zbliżając
twarz do mojej. - Powiedz mi, kochanie, jeśli czegoś potrzebujesz, a dam ci to. Myślę o skłamaniu, nie chcę pogłębić mojej niepewności, lecz zamiast tego zadaję jedno pytanie, którego się obawiam. - Winisz mnie? Odchyla się, zdezorientowany grymas przecina jego twarzy. Obwiniam cię? O co? -
Za śmierć Lewisa - szepczę, mój głos zlewa się z łzami po raz
drugi tego dnia. -
Jezu, nie! Nie winię cię wcale, dlaczego o tym pomyślałaś?
Wzruszam ramionami. - Bo nie byłby martwy, gdyby nie przyjął kulki za mnie. Wtedy ciągle.... -
Nie! - wykrzykuje, oddycha ciężko, gdy opiera czoło o moje.
– Nawet, kurwa, tego nie mów, sama myśl, że to mogłaś być ty, rozrywa mnie na pół. Łzy, które desperacko starałam się utrzymać, zaczynają kapać. Przepraszam. Chcę ci po prostu pomóc i nie wiem jak. Chcę, żeby sprawy pomiędzy nami, były takie jak kiedyś. Ucieka mu głęboki oddech. - Przykro mi kochanie. Wiem, że teraz jest do bani i próbuję to naprawić, ale bez wątpienia, Anno,między nami jest w porządku. Zawsze będzie w porządku, nic ani nikt nigdy, kurwa, tego nie zmieni. Rozumiesz? 359 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Przytakuję, ponieważ moje gardło jest zbyt ściśnięte, żeby mówić, wdzięczna za jego odpowiedź. Podnosi mnie w talii, nogi zwisają mi nad podłogą, kiedy miażdży moje ciało swoim. - Powiedz mi, że mnie kochasz. -
Kocham cię, tak bardzo - szepczę.
Pochylając się, wyciska lekki pocałunek na moich ustach. - Powiedz mi, że jesteś moją Anną na zawsze. -
Jestem twoją Anną na zawsze.
-
I nic tego nie zmieni.
-
Nic - obiecuję.
-
Cholerna racja! - posiada moje usta w gorączkowym
głodzie, jego znajomy smak, za którym tęsknię codziennie, eksploduje przeze mnie. Moje palce wczepiają się w jego wilgotne włosy, gdy wpadamy w burzę namiętności. Jego erekcja rośnie twarda przy moim brzuchu. -
Logan, potrzebuję cię - jęczę, pragnąć być bliżej. -
Muszę cię poczuć wewnątrz mnie. Z jękiem cofa się na chwilkę, żeby uwolnić mnie z moich ubrań i jego z ręcznika, a potem znowu jesteśmy razem, usta do ust, skóra do skóry. Podnosi mnie raz jeszcze, prowadząc nas do łóżka, kładąc mnie na nim. Jego oczy poruszają się po mnie, sprawiając, że czuję się piękna. -
360 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Mógłbym patrzeć na ciebie w ten sposób zawsze i nigdy się nie będę miał dość. Z uśmiechem sięgam po jego rękę, a on bierze ją, kładąc ją nade mną i blokując nad moją głową. Po krótkim pocałunku w czoło, daje mi to, czego chcę. Jednym płynnym pchnięciem wchodzi we mnie sprawiając, że jestem kompletna. Szlocham na kompletną perfekcję, którą razem tworzymy. -
Boże, Anna - jęczy zachrypniętym głosem. - Może być wiele
gówna w moim życiu, którego nie jestem pewien, ale nie ciebie, kochanie. Tak długo, jak mam to, zawsze będę miał swoje miejsce w świecie. Jego szczere słowa ranią mnie. - Zawsze masz mnie. Na zawsze. -
Na zawsze.
Zaczyna się poruszać w doskonałym tempie, wypełniając moje ciało i duszę w najpiękniejszy sposób. Nasza przyjemność przenika powietrze wokół nas, gdy wznosimy się do miejsca, które jest tylko nasze, w którym nie istnieje nic oprócz nas. Ślubuję, że zawsze będę tym miejscem dla niego, aby zawsze być jego
pocieszeniem,
jakim
on
zawsze
był
dla
mnie.
361 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
ROZDZIAŁ 24 Logan Po podrzuceniu Anny do Jaxsona i Julii, jadę w dwugodzinną podróż do mojej mamy. Przez całą jazdę pragnę cholernie papierosa, ale powstrzymuję się, chcąc rzucić nie tylko dla Anny, ale i dla siebie. Mimo że nic nie mówi, wiem, że nienawidzi tego, jej oczy emanują smutkiem, jakbym miał umrzeć od samego dymu. Ostatnią rzeczą, którą chcę zrobić, to być kolejną przyczyną jej strapień, a ja już nie czuję potrzeby uwolnienia się, jak kiedy byłem zamknięty. Odrywam się od moich myśli, gdy parkuję po drugiej stronie ulicy od mojego domu z dzieciństwa. Patrzę na miejsce, w którym dorastałem, widząc, jak inaczej wygląda. Bez nowych dziur w murach, nowymi oknami, starannie przyciętym trawnikiem - nie przypomina nędznego domu, w którym dorastałem. Wiem, że to dzięki Jaxsonowi, Annie i jej rodzicom. Przednie drzwi otwierają się i wychodzi mama z konewką. Schodzi schodami i zaczyna podlewać kwiatki, które zdobią przód domu. Czekam, aż niechęć uderzy we mnie, jak fala, ale nic się nie dzieje. Wciąż to uczucie tam jest, ale nie tak potężne, jak poprzednio. Po tym, co wydarzyło się tamtego dnia i zobaczenie się z Anną i jej tatą tego ranka, moja perspektywa się zmieniła. Zawsze będę mieć żal o przeszłość, ale nie mogę tego zmienić, ale koniec końców kocham mamę. Bez znaczenia, 362 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
jak wściekły byłem na nią, to nigdy się nie zmieniło. Wiem, że ona zrobiła to, co najlepsze w tym czasie. To co ważne, zmieniła się na lepsze i muszę wybaczyć jej nie tylko dla siebie, ale także dla Anny i naszej przyszłości. Widząc, jak bardzo była dzisiaj zraniona, ponieważ wszystkie moje winy i bzdury uświadomiły mi, że nadszedł czas, aby odpuścić i zadośćuczynić za rzeczy w moim życiu, które mogę kontrolować. Pierwszą z nich jest moja matka, następnie będzie poradzenie sobie z Lewisem i upewnienie się, że jego śmierć nie poszła na próżno. Wypuszczam głęboki oddech i wysiadam z samochodu i pokonuję drogę na drugą stronę ulicy. Moja mama ma dłonie i kolana w błocie, pozbywając się chwastów z klombu kwiatów, gdy podchodzę. Jakby czując obecność spogląda za siebie, jej oczy są szerokie ze zdumienia. – Logan - wstrzymuje oddech z zaskoczenia, szybko wstając. -
Cześć, mamo - pozdrawiam ją łatwo.
-
Przykro mi, ale nie ma tu Janey. Wyszła z przyjaciółmi i
będzie dopiero wieczorem, ale mogę zadzwonić do niej, jeśli chcesz. Jestem pewna, że wróci, gdy dowie się, że tu jesteś. - przechadza się, będąc wyraźnie zdenerwowana. -
Nie, jest w porządku. Nie przyszedłem, aby ją zobaczyć,
przeszedłem zobaczyć ciebie. -
Naprawdę? - Wygląda na wręcz przerażoną na tę myśl, a to
sprawia, że czuję się jak gówno.
363 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Nie przyszedłem się kłócić, po prostu chcę porozmawiać.
Masz chwilę? Kiwa głową, wyraźnie się relaksując. - Tak, zawsze mam czas dla ciebie. Wskazuję na schody i siadamy na nich. - Nadal jestem w szoku, jaki inaczej wygląda dom - zaczynam, próbując przegonić niezręczność między nami. -
Wygląda inaczej. Uwielbiam to. Znalazłam nową miłość do
ogrodnictwa – uśmiecha się, jakby była naprawdę dumna. -
To wygląda naprawdę dobrze.
Jej uśmiech przygasa, gdy patrzy na mnie. - W końcu wygląda, tak jak zawsze powinien. Wygląda jak dom, w którym powinieneś dorastać. Wzruszam ramionami, mój wzrok opada na schody. - Tak, ale to nie był przypadek, ale to nie ma już znaczenia. Jestem zadowolony, że wiele się zmieniło, cieszę się, że ty i Janey macie się lepiej - robię przerwę, korzystając z chwili, żeby znaleźć odpowiednie słowa. Przepraszam za to, jak wszystko skomplikowało się między nami kilka tygodni temu. Byłem wściekły i nie byłem gotów odpuścić, ale teraz jestem. Chcę, żeby sprawy układały się lepiej dla nas wszystkich, w tym dla Janey. Na dźwięk pociągania nosem, podnoszę wzrok i widzę, że płacze. Nie masz za co przepraszać. - Czka, wycierając łzy. - Nie zasługuję na twoje przebaczenie. To zabija mnie każdego dnia, że nie byłam matką, na 364 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
którą zasługiwałeś i nawet więcej, bo byłeś ukarany za moją nieostrożność. Nigdy się nie dowiesz, jak bardzo mi przykro za to, Logan. Kocham Cię tak bardzo. Zawsze cię kochałam, nawet kiedy byłam zbyt chora, aby to pokazać. Myślę o tobie każdego dnia i będę żyć z tą winą do końca mojego życia. - Ostatnie jej słowa giną w szlochu. -
Daj spokój, mamo, nie płacz - mówię, mój własny głos jest
zachrypnięty, gdy klepię ją niezręcznie po plecach. - Nie możemy zmienić przeszłości, ale możemy iść do przodu, więc skupmy się na tym. To zajmie trochę czasu, ale ułoży się. Patrząc w górę, posyła mi smutny uśmiech przed chwyceniem mojej twarzy w jej ciepłe dłonie. - Jesteś takim dobrym chłopakiem, zawsze byłeś i nie mam w tym żadnej zasługi. Jednej nocy, gdy wracałeś późno do domu po ciężkiej pracy, odleciałam pijana na kanapie, bo zapijałam moje poczucie winy, podniosłeś mnie i zaprowadziłeś do łóżka. Leżałam całą noc zastanawiając, jak możesz być tak honorowy, gdy nie miałeś żadnych wzorców. Po tak długim czasie zdałam sobie sprawę, że właśnie taki jesteś. Bóg pobłogosławił cię odwagą, siłą i honorem. Nie jestem za to odpowiedzialna, ale chcę żebyś wiedział, że jestem z ciebie dumna, Logan. Obiecuję pokazywać ci każdego dnia, jak bardzo cię kocham. Nigdy więcej nie zrzucę na ciebie odpowiedzialności. Patrzę na nią niepewnie, naprawdę nie wiem, jak odebrać jej uczucia, ponieważ jest to coś, czego nigdy wcześnie od niej nie otrzymałem. Zawsze wiedziałem, że mnie kocha, ale nie wyrażała tego, aż do teraz. -
Dzięki - bełkoczę. 365 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Z jasnym uśmiechem, klepie mnie w policzek przed puszczeniem mojej twarzy. - Więc powiedz mi, co się z tobą dzieje? Janey powiedziała mi co nieco o twoim wcześniejszym zwolnieniu, z czego jestem bardzo zadowolona, ale powiedziano mi, że nie można o tym mówić? -
Przykro mi, ale nie mogę. Jeszcze nie.
-
W porządku, tak długo, jak z tobą jest dobrze.
-
Ze mną wszystko w porządku.
-
Więc powiedz mi coś innego, opowiedz mi o Annie - dodaje
z uśmiechem. - Widziałeś ją, tak? -
Tak, jest częścią mojego życia. Zawsze będzie.
Jej uśmiech rozprzestrzenia się na moje wyznanie. - Miło mi to słyszeć. Jest wyjątkową dziewczyną i wiem, że cierpiała, kiedy zniknąłeś. Mam nadzieję, że pewnego dnia może mi wybaczy - dodaje cicho. -
Nie martw się, mamo, już to zrobiła. Ona jest zbyt dobrą
osobą, aby trzymać urazę. -
Szczęściara, że cię ma.
Kręcę głową. - To ja jestem szczęściarzem. -
Ona jest wszystkim na co zasługujesz, Logan, nigdy nie myśl
inaczej. Wasza dwójka jest dla siebie idealna. Zawsze to wiedziałam, widziałam, jak o siebie dbacie. -
Ja nie dbałem o nią, kochałem ją wtedy i nigdy nie przestanę. 366 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Zamierzam się z nią ożenić. Ona wstrzymuje oddech. - Żenisz się? -
Cóż, pewnego dnia, jeszcze się nie oświadczyłem, ale mam
zamiar. Po tym, gdy dowiem się jak, do choler, mogę naprawić swoje życie i być kimś, z kogo ona może być dumna. Marszczę brwi na te niepożądane myśli. -
O mój Boże - piszczy, klaszcząc w dłonie. - To sprawia, że
jestem taka szczęśliwa. Chcę wnuki. Wiele. Jej słowa wywołują falę paniki. - Hej, wstrzymaj się, nie wybiegaj za daleko w przyszłość. Anna właśnie kończy szkołę i ma wiele spraw na głowie, z którymi musi sobie poradzić, nim zrobimy coś takiego. -
Nie miałam na myśli teraz - ona chichocze. - Chcę ich od obu
moich dzieci, kiedy przyjdzie na to właściwy moment. Janey spotyka się z miłym chłopcem i wydaje się to dość poważnie. Spiąłem się. - Co? Jak długo? Nic mi o tym nie mówiła. Wzrusza ramionami. - Pewnie chciała zaczekać, aż zrobisz, co masz zrobić. Jest dobrym chłopcem, traktuje ją dobrze. Niech tak, kurwa, będzie albo skopię mu tyłek. -
Polubisz go - mówi, starając się mnie uspokoić.
367 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Mamroczę. - Nie wiem tego, ale jeśli on jest dla niej dobry, będę go tolerować. Ona ponownie się śmieje. - On jest bardzo dobry dla niej. Ona jest naprawdę szczęśliwa. -
Cieszę się. - Chwila ciszy osiada między nami. Spoglądam na
zegarek i widzę, że robi się późno. - Lepiej pójdę. Spotykam się z Anną u Jaxsona na grilla. -
Och, oczywiście, nie zatrzymuję cię - wstajemy i obserwuje
mnie z wahaniem. - Wrócisz? Innym razem, gdy nie będziesz zajęty? -
Tak, mamo, będę cię odwiedzać.
-
Może przyprowadzisz Annę i zostaniecie na kolacji -
sugeruje z nadzieją. - Rzeczywiście stałam się całkiem dobrą kucharką. -
Z przyjemnością.
Promienny uśmiech widnieje na jej twarzy zanim podchodzi i owija swoje ramiona wokół mojej talii, wyciskając życie ze mnie. Kocham cię, Logan, tak bardzo. -
Wiem. Ja też cię kocham - odpowiadam spokojnie. Z
kiwnięciem głową, cofa się i widzę, że znowu płacze. Kurwa, nienawidzę tego. - Wrócę niebawem. Obiecuję. Macha do mnie. - Wiem. Nie zwracaj na mnie uwagi, po prostu jestem emocjonalna. Idź już - Waham się, nie chcąc jej opuścić, kiedy jest 368 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
tak zdenerwowana. - Idź, Logan. Idź do Anny. Obiecuję, że będzie dobrze. Potrafię o siebie zadbać. Przytakuję. - W porządku, do zobaczenia wkrótce. -
Pa.
Idę do mojego samochodu, czując się cholernie dużo lżejszy od kiedy tu przyszedłem, pokonując moją drogę z powrotem do Charleston. Wracam
do
mojej
Anny.
369 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
ROZDZIAŁ 25 Logan Niebo jest szare i ponure, gdy zatrzymuję się u Jaxsona i Julii kilka godzin później. Wiatr huczy coś gwałtownego z nieuchronnie zbliżającą się burzą. Gdy opuszczam ciężarówkę, słyszę zamieszanie dochodzące z tyłu domu. Pokonuję drogę na podwórko by zobaczyć wszystkich, gorączkowo próbujących przenieść rzeczy do środka. Dzieci biegają wokół jak zjawy, dziewczynki śmieją się, gdy ich włosy i sukienki smagają w szalonym wietrze, podczas gdy chłopcy gonią za nimi. –
Wszyscy, kryć się. To tornado! - krzyczy Parker, wymachując
rękami w powietrzu, próbując wystraszyć dziewczyny. –
Parker, wystarczy - ruga Grace z patio. – To nie jest tornado,
teraz wejdź do domu. Wszyscy wejdźcie. Wszyscy zmieniają kierunek i biegną do domu, postępując zgodnie z jej poleceniem. Annabelle jest na końcu paczki. Potyka się i ląduje na brzuchu, ale nikt jej nie widzi, ponieważ przenoszą wszystko do środka. Pędzę i klękam przy niej. – Wszystko w porządku, Annabelle? – krzyczę, by usłyszała mnie ponad wiatrem. Patrzy na mnie, jej drobna twarz jest ściągnięta z bólu, gdy jej błękitne oczy powstrzymują łzy. – Chcesz, żebym pomógł ci dostać się do środka? - pytam, gdy nie odpowiada. Na jej skinienie, podnoszę ją w ramiona. Głośny huk 370 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
grzmotu wybucha w powietrzu. Zaczynam biec, bojąc się, że ulewny deszcz rozpocznie się w każdej chwili. Annabelle piszczy ze śmiechu i chowa twarz w zagięciu mojej szyi, gdy wpadam do domu tylnymi drzwiami. –
Logan, cześć - wita mnie Julia z uśmiechem, ale niepokój
szybko zasępia wyraz jej twarzy, gdy zauważa swoją córkę w moich ramionach. – Co się stało? - pyta, pędząc do nas. –
Pokazałem się, gdy wszystkie dzieci biegły do środka i
zobaczyłem jak Annabelle się pośliznęła, więc pomogłem jej wstać. –
Wszystko w porządku, mamo, dzięki Loganowi - zapewnia z
promiennym uśmiechem, zanim pochyla się i daje mi całusa w policzek. – Dzięki za uratowanie mi życia. –
Uch... nie ma za co - mamroczę niezręcznie, gdy przekazuję
ją Julii. Reszta grupy zwala się wokół, by powiedzieć cześć. Cały gang jest tutaj, w tym Sarge i Bandyta. Nawet Christopher jest wśród nich. Nie widziałem go od okresu przed aresztowaniem i jego ścieżki kariery wstępowania do Navy. Jest cholernie dużo większy niż go pamiętam, ale poza tym wygląda w zasadzie bez zmian. Chociaż Cade nigdy nie przyznałby tego, słychać dumę w jego głosie, gdy mówi o nim na siłowni. Najwyraźniej chłopaki trenowali go, by stał się całkowicie maszyną.
371 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Witam się z nimi i kiwam głową Christopherowi, ale mój wzrok szybko skanuje pokój, szukając tylko jednej osoby. W końcu dostrzegam ją przy wejściu do kuchni, obserwującą mnie z jej uśmiechem, który zawsze mi przypomina, że świat jest kurewsko wspaniały, głównie dlatego, że ona w nim istnieje. Lawiruję przez stłoczone ciała i pokonuję drogę do mojej dziewczyny... Mojej Anny. Chwytam ją w talii i unoszę, idę za róg, by mieć odrobinę prywatności i całuję ją tak, jakbym umierał, odkąd zostawiłem ją dziś rano. – Hej, kochanie - mruczę przy jej ustach. –
Mmmm, cześć - odpowiada cicho, zanim odsuwa się,
jej ciepłe oczy przeszukują moje. – To było miłe z twojej strony, że uratowałeś życie Annabelle. Cieszę się, że zdążyłeś do niej na czas. Uśmiecham się ironicznie. – O mały włos, ale udało się. Zostaję nagrodzony jednym z jej słodkich chichotów, które zawsze robią śmieszne gówno z moją piersią. – Czy udało ci się to, co postanowiłeś dzisiaj robić? – cicho pyta. –
Tak, udało.
–
Dobrze. - Jej ton jest lekki, ale jej uśmiech przygasa.
Wyczuwam pytanie, którego nie zadaje. – Poszedłem zobaczyć się z moją mamą. Jej oczy rozszerzają się w szoku. – Poszedłeś? –
Tak, nadszedł czas. 372 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
–
Poszłabym z tobą. Nie musiałeś iść sam.
–
Wiem, ale to było coś, co musiałem zrobić w pojedynkę.
Kiwa głową w rozumieniu. – I jak poszło? –
Poszło dobrze, tak myślę. Lepiej niż oczekiwałem.
Jej uśmiech powraca. – Cieszę się. –
Chce
byśmy
przyszli
na
kolację
niedługo
i
powiedziałem jej, że przyjdziemy. Muszę obejrzeć tego dupka, z którym spotyka się Janey. – go lubi.
On ma na imię Ben. Wydaje się miły, a ona naprawdę
Grymas tworzy się na mojej twarzy. – Co do cholery? Ty również wiesz? Czy jestem jedynym, który nie wiedział? Wzrusza ramionami. – Tak myślę. Spotykają się od jakiegoś czasu, około sześciu miesięcy. –
Jezu - mruczę w irytacji. Dlaczego, do cholery, Janey mi
nie powiedziała? –
Wydaje się naprawdę miły. Jestem podekscytowana,
żeby go poznać. Burczę, co sprawia, że ona się śmieje. Zanim może coś powiedzieć, dzieci wychodzą zza rogu. – Och, gołąbeczki - grucha Annabelle. – Czas jeść i tatuś mówi, żebyście lepiej wyszli zza rogu albo Logan będzie 373 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
miał... skopany tyłek. Cóż, powiedział dupę, ale nie wolno mi mówić tego słowa. Anna odrzuca głowę i śmieje się, uznając całą sytuację za zabawną. Ja, z drugiej strony, nie. Ten facet zawsze przerywa mój czas z nią. Z mocnym pocałunkiem na ustach, napiera na moją pierś, nie dając mi żadnej innej opcji, jak tylko ją postawić. – Dobrze więc, chodźmy. Biorąc mnie za rękę, Anna ciągnie mnie za sobą, gdy idziemy za dziećmi do kuchni. Jaxson piorunuje nas wzrokiem, gdy wchodzimy. Patrzę na niego gniewnie, dając mu znać, że nie doceniłem jego wiadomości. Anna popycha go żartobliwie ramieniem, gdy przechodzi obok niego. – Przestań grozić mojemu facetowi poprzez twoją córkę –
Zatem przestań ukrywać się po kątach w moim domu.
Przewraca oczami. – Dobrze, następnym razem pocałuję go przed tobą. Wspaniały duży pocałunek, który trwa bardzo długo. - Jego grymas pogłębia się na jej cwany komentarz, sprawiając, że ona i reszta dziewczyn śmieją się. –
Przestań, Jax - strofuje lekko Julia.
–
Tak, stary, lepiej uważaj na siebie. Knight prawie pokonał cię
kilka razy na tym ringu - rzuca Evans z pełnym samozadowolenia uśmiechem. Jaxson chrząka na bzdurną odpowiedź, głównie dlatego, że wszyscy wiemy, że jestem dobry, ale nie tak dobry. Prawdopodobnie
374 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
nigdy nie pobiję tego pojeba na ringu, czy któregokolwiek z nich, jeśli o to chodzi. Dupki. –
W porządku, wszyscy zajmujcie miejsca, kolacja gotowa -
mówi Julia, niosąc sałatkę na stół. Anna znowu szarpie mnie za rękę, ciągnąc mnie bym usiadł między nią a Annabelle, gdy wszyscy zajmują miejsca. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że brakuje Coopera. – Gdzie jest Cooper? –
Dostał wezwanie. Wygląda na to, że nie wróci do wczesnego
ranka - informuje mnie z żalem Kayla. –
Tak, jest zajęty zamykaniem złych facetów - dodaje Beckett,
co przynosi uśmiech na twarz Kayli. –
Przykro mi, że babcia również nie mogła do nas dołączyć.
Minęło trochę czasu, odkąd ją widziałam - mówi Anna, gdy nakłada na swój talerz. –
Wiem, ale to przeziębienie, które jest dość poważne i nie
chciała, żeby dzieci się zaraziły. Cieszę się jednak, że Christopher mógł do nas dołączyć - komentuje Julia z ciepłym uśmiechem, zanim patrzy na niego. – Mam wrażenie, że minęła wieczność, odkąd cię widzieliśmy. Faith pochyla się i całuje go w policzek. – To była najlepsza niespodzianka, jaką mogłam dzisiaj dostać.
375 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Ruthie pochyla się z jego drugiej strony i owija ramiona wokół jego szyi. – Naprawdę była. Tęskniliśmy za naszym Twistiphworem - mówi, celowo wymawiając jego imię tak, jak zawsze mówiła, gdy była młodsza, i sama daje mu ogromnego buziaka. Przesuwa się niezręcznie na objaw ich sympatii, ale nie da się zaprzeczyć, jak bardzo troszczy się o nie. –
Na jak długo wróciłeś? - pyta Jaxson, przerywając niezręczną
chwilę. –
Prawdopodobnie tylko tydzień lub coś koło tego.
–
Naprawdę? Po tak długim okresie? Zazwyczaj możesz zostać
w domu trochę dłużej niż to - zauważa Sawyer. Wzrusza ramionami. – Zgłosiłem się na ochotnika, żeby wyjść wcześniej. Kolesiowi z Grupy Ósmej właśnie urodziło się dziecko, więc idę na jego miejsce. –
No cóż, zatem zamierzam się upewnić, że ten tydzień będzie
po brzegi wypełniony - mówi Faith. – Pójdziemy na festiwal muzyczny w Charleston, odwiedzimy moich rodziców i dziadka. Aha, i lepiej będzie, jak zrobimy dla ciebie kolację urodzinową, w przypadku gdybyś nie wrócił na ten czas. –
Jest w porządku, nie potrzebuję kolacji - mówi, wydając się
mniej niż zachwycony tym pomysłem.
376 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Patrzy na niego, ból widoczny jest w jej spojrzeniu. – Och, zatem w porządku. Jasne, to jest okej. Jego twardy wyraz twarzy słabnie. Cade odchrząka, rzucając surowe spojrzenie w jego stronę. – Okej. - Christopher ustępuje. – Kolacja byłaby dobra, ale tylko coś małego, okej? Faith uśmiecha się promiennie do niego, wszystkie uczucia zranienia znikają. – Oczywiście, bardzo mała. Obiecuję. Kilka chrząknięć rozbrzmiewa wokół stołu, nikt jej nie wierzy, ale to nie przygasza jej uśmiechu. Przyjemna cisza zapada przy stole i wtedy słyszymy dziwny dźwięk chłeptania. – Hej. - Jaxson wskazuje na Sarge'a. – Lepiej nie karm tego cholernego psa pod moim stołem. – Nie karmię! - Sierżant strzela defensywnie. – Ja karmię, tatusiu - przyznaje radośnie Annabelle. – Bandyta również musi jeść. Sarge wyciąga rękę z uśmiechem i klepie ją po głowie. – Dobra dziewczynka. - Patrzy wilkiem na Jaxsona. – Widzę, że twoja córka jest podobna do twojej żony. Ma lepsze maniery niż ty. Wszyscy z nas chichoczą z wyrazu twarzy Jaxsona. Julia powstrzymuje się od uśmiechu i pochyla się, by pocałować go w policzek. – Ona ma rację, Bandyta również musi jeść.
377 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
– Powiem ci coś, córeczko - mówi do Annabelle, – będziesz dzisiaj spała z tym psem i zobaczymy, czy kiedykolwiek nakarmisz go ponownie resztkami ze stołu. – Przykro mi, tato, ale nie mogę. Śpię dzisiaj u Hope. – Od kiedy? - pyta Julia. Hope patrzy na Grace. – Mamo, czy Annabelle może spać dzisiaj u nas? Grace śmieje się. – Tak długo jak to jest w porządku dla twoich rodziców. Annabelle patrzy na Jaxsona i Julię, jej ręce splecione są razem pod brodą. – Proszę, proszę, proszę - błaga z nadzieją. – Chcemy mieć piżama-party. – Pod warunkiem, że weźmiesz ze sobą psa - mówi Jaxson z uśmieszkiem, zerkając na Sawyera. Sawyer szybko odrzuca ten pomysł. – Cholera, nie; ten śmierdzący bydl... pies nie przyjdzie do mojego domu. – No cóż, on i tak nie chce. Myśli, że wy wszyscy jesteście bandą śmierdzących drani! - krzyczy Sarge, sprawiając, że Anna chichocze. – Teraz przestańcie czepiać się mojego psa. – Proszę cię, tato, proszę! - błaga znowu Annabelle. – Dobrze - burczy Jaxson.
378 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
– TAK! - Obie dziewczynki piszczą i klaszczą w dłonie w podnieceniu. – Zatem ja śpię u Becketta - oświadcza Parker. – Parker - warczy pod nosem Grace, – nie wpraszasz się do czyjegoś domu. To jest niegrzeczne. – Jest w porządku - mówi Kayla. – Wiesz, że on jest zawsze mile widziany. – Dobrze, ponieważ nie utknę z bandą dziewczyn. Sawyer patrzy na Grace, rozczarowanie widoczne jest na jego twarzy. – W chwilach takich jak te zastanawiam się, czy on jest naprawdę moim dzieckiem. Śmiech rozlega się wokół stołu, gdy Grace klepie go w ramię. – Cokolwiek, Evans, ten chłopiec jest cały twój i o tym wiesz. Już jestem przerażona tym, jaki będzie, gdy stanie się starszy. Zarzuca ramię wokół jej ramion z chichotem. – Nie bój się, Ptysiu. Po prostu bądź szczęśliwa, że Bóg pobłogosławił cię tą całą doskonałością. Przewraca oczami, uśmiech szarpie jej wargi. Cała rozmowa ustaje, gdy słyszymy kilka motocykli zbliżających się do domu, wjeżdżających na podjazd.
379 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
–
Korekta: coro
Co, do cholery? - mamrocze Jaxson. Widzę, jak coś błyska w
jego oczach, cicha panika, tuż zanim świat wokół nas wybucha. Moja reakcja jest piorunująco szybka. Zabieram Annę na ziemię, osłaniając jej ciało swoim. Krzyki przerażenia wypełniają powietrze, gdy szkło roztrzaskuje się i strzelanina wybucha przez dom. W ciągu kilku sekund wszystko cichnie, słychać tylko dźwięk płaczących dzieci i warczenie Bandyty. Adrenalina pompuje przez moje żyły, moje serce wali, gdy pojmuję, co się właśnie, kurwa, stało. Zerkam w górę, by zobaczyć wszystkich na podłodze, wszyscy faceci na ich kobietach i dzieciach. –
Czy wszyscy są cali? - szepcze Jaxson, rozglądając się wokół.
– Kayla, gdzie jesteś? –
Ona jest ze mną - odpowiada Christopher, skądś zza mnie.
–
Jax? - głos Julii drży. – Co się dzieje?
Mój wzrok spotyka Jaxsona, lodowata furia rozświetla jego oczy. – Wszyscy zostańcie tam, gdzie jesteście. - Nasłuchuje dalszego ruchu, zanim manewruje wokół lady i wyłącza światła w kuchni. Chwilę później wraca z pistoletem, który oczywiście gdzieś schował. –
Tatusiu, boję się - kwili Hope.
–
Cii, wszystko jest w porządku, kochanie, mam cię - zapewnia
ją Sawyer.
380 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Dźwięk kilku butów chrzęści na żwirze. – Przepraszam, że przerywam w ten sposób - woła niski głos z zewnątrz. – Ale macie tam kogoś, kogo potrzebujemy. Mam nadzieję, że będziecie współpracować i wyślecie do nas Logana Knighta, zanim więcej zniszczeń zostanie dokonanych temu domowi i waszej rodzinie. Kurwa! Zwieszam głowę, poczucie winy zadręcza mnie. Dłoń Anny zaciska się na mojej koszulce w strachu. Jaxson patrzy na Christophera, jego wyraz twarzy jest twardszy niż kiedykolwiek widziałem. – Weź wszystkich na górę do mojego pokoju, mam kasetkę w szafie, kod dwa-pięć-pięć-cztery-trzy. Trzymaj oczy na oknie, nie strzelaj dopóki nie musisz albo dopóki ci nie powiemy, rozumiesz? - Kiwa głową. Jaxson sięga po swój telefon i podaje go Julii. – Wezwij policję, gdy będziesz na górze i trzymaj wszystkich w łazience. Nie wychodź, dopóki jeden z nas nie powie ci, że jest w porządku. –
Okej - zgadza się, ucieka jej szloch.
–
Nie płacz, kochanie, wszystko będzie w porządku. -
Odwraca się do Cade'a, Sawyera i Sarge'a. – Ubezpieczamy ich, dopóki wchodzą po schodach, następnie idziemy do gabinetu. Mam tam wszystko, czego potrzebujemy. - Następnie patrzy na mnie. – Zostań z nami. Kiwam głową. –
Nie! - szepcze surowo Anna. – Chcę go ze mną, na górze.
Kręcę głową. – Są tutaj przeze mnie. Muszę zostać tu z nimi. 381 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
–
Ale...
–
To nie jest czas, żeby się sprzeczać, Anno! - mówi ostro
Jaxson, przerywając jej. – Po prostu rób, co mówimy i pomóż z dziećmi. Zaciska zęby, łzy zbierają się w jej oczach. Składam szybki pocałunek na jej czole. – Będzie dobrze, kochanie, obiecuję. Wstajemy, tworząc ścianę, gdy inni wstają. – Faith, daj mi Mię mówi Christopher, biorąc płaczącą dwulatkę z jej ramion. Cade przekazuję rękę Ruthie dla Faith. Anna bierze Hope w ramiona, potem pochyla się i chwyta smycz Bandyty. Grace chwyta za ręce Parkera i Becketta, więc Kayla może trzymać dziecko. –
Słyszę płacz dzieci, wyślijcie Knighta na zewnątrz, zanim
którekolwiek z nich zostanie zranione - grozi głos z podwórka. Jaxson celuje bronią przed sobą, przemoc wylewa się z niego, podobna do rodzaju furii pompującej przez moją własną krew. Prowadzi nas do wejścia do salonu i sięga do ściany, by wyłączyć światła, spowijając dom w całkowitej ciemności. – Wszyscy poruszajcie się cicho, ale tak szybko, jak to możliwe - każe, zanim przoduje, prowadząc Julię z Annabelle w ramionach. Broń pozostaje wycelowana przed nim, gdy ochrania je swoim ciałem. Gdy podchodzimy do schodów, mój wzrok błądzi do zniszczonego po drugiej stronie salonu, ale nie widzę nikogo. Christopher jest ostatnią osobą, która trafia na schody, zapłakana Mia schowana blisko jego piersi.
382 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
–
Korekta: coro
Widzę, że potrzebujecie trochę więcej motywacji - krzyczy
głos, zanim strzelanina wybucha ponownie. –
Kurwa! - krzyczy Sawyer. – Idźcie, Idźcie, Idźcie!
Cała cicha ostrożność jest wyrzucona przez okno, gdy wszyscy pędzą po schodach. Jak tylko Christopher dociera na górę, skaczemy do drzwi gabinetu i kryjemy się wewnątrz pokoju. –
Skurwysyny! - ryczy Jaxson, gdy manewruje po podłodze do
zamkniętej szafy z pistoletami. – Przyjść i strzelać w mój dom z moją pieprzoną rodziną w środku, zamierzam ich, kurwa, zabić! - Strzały ustają dokładnie wtedy, gdy naciska kilka cyfr na klawiaturze i szafka otwiera się, ukazując wystarczająco dużo broni, by rozpocząć trzecią wojnę światową. Jezu. Sięgając, zaczyna rzucać spluwy do Sawyera, Cade'a i Sarge'a. Łapią je i ładują w kilka sekund. – Czy wiesz, jak używać jednej z nich, Knight? –
Nie, kurwa - syczę. – Wiem, jak użyć krótkiej broni, strzelby,
ale nie... cokolwiek, do cholery, to jest. Jaxson rzuca mi pistolet, który miał w kuchni, następnie chwyta jedną z innych ogromnych maszyn. –
Moja cierpliwość jest na wyczerpaniu. Nie lubię czekać! -
krzyczy niski głos. 383 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
–
Korekta: coro
Tak, nie martw się, skurwysynie, nie będziesz czekał dużo
dłużej, ponieważ zamierzam cię sprzątnąć, ty gnoju - mruczy Jaxson, wystarczająco głośno byśmy go sami usłyszeli, nie mówiąc już o tym, ktokolwiek jest na zewnątrz i dyktuje warunki. Chłopaki zajmują pozycje po obu stronach okien, podczas gdy ja przesuwam się do drzwi, aby widzieć, jeśli ktokolwiek podejdzie do domu. Jestem w stanie dostrzec kilku facetów przez rozbite pionowe okno. Wszyscy są ubrani w skórę i dopasowane bandany. Nie rozpoznaję żadnego z nich. –
Sprawdź godło na ich kamizelkach - zauważa Cade.
–
Tak, widzę to - odpowiada Jaxson, jego głos jest twardy.
–
Kim są ci ludzie? - szepczę, nie mając żadnego pomysłu.
–
Synowie Śmierci - wypluwa nazwę Sawyer.
–
Kto to, do cholery, jest? - pytam, bo nigdy wcześniej o nich
nie słyszałem. –
To gang motocyklistów. Nie ma ich wielu, ale nie żartują -
wyjaśnia Sarge. – Mają pół miasta w swoich kieszeniach i zabiją cię bez wahania. No cóż, kurwa! –
Jak wielu naliczyłeś? - pyta Jaxson.
384 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
–
Korekta: coro
Mam sześciu w zasięgu wzroku, ale naliczyłem osiem
motorów - odpowiada Cade. –
Jeśli czekacie na gliny, to nie przyjadą. Wszyscy są teraz
trochę zajęci – szydzi głos. –
Cholera! - kipi Jaxson. – Wezwanie, na które pojechał Cooper,
wiedzieli, kurwa, że tu będzie. Sawyer patrzy na Jaxsona. – Tak, no cóż, nie zrobili swoich pieprzonych badań, ponieważ gliny są najmniejszym z ich pieprzonych zmartwień. Musimy działać teraz, Jaxson. Strzelali do miejsca z naszymi kobietami i dziećmi w środku. Mówię, wykończmy ich, kurwa! –
Zgadzam się - szepcze Sarge, jego ton jest śmiertelny. –
Mówię, sprzątnijmy skurwysynów! –
Nie, dopóki wszyscy nie są w zasięgu wzroku. Chcę
wiedzieć, gdzie są pozostali dwaj, zanim zaczniemy strzelać. –
Pozwólcie mi tam iść - sugeruję, wiedząc, że to moja wina. –
Znam las po drugiej stronie lepiej niż oni. Poprowadzę ich z dala od domu. Jaxson celuje we mnie swoim palcem w ostrzeżeniu. – Nigdzie, kurwa, nie pójdziesz. Zostajesz tutaj! –
Moja cierpliwość zaczyna się wyczerpywać. Nie macie
pojęcia, z kim macie do czynienia.
385 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Jaxson w końcu mu odpowiada: – Błąd, dupku. Wy nie wiecie z kim zadarliście. To jest wasze jedyne ostrzeżenie: wypieprzać z mojej pieprzonej własności, zanim pochowam każdego z was, gnojki. –
Nigdzie nie pójdziemy, dopóki nie mam Knighta! Ten
sukinsyn kosztował mnie dużo pieprzonych pieniędzy i kłopotów. Jego dziewczyna została ostrzeżona; powinien słuchać, gdy miał szansę. Teraz, on jest mój! Nieruchomieję, niebezpieczny gniew pompuje przeze mnie, gdy zdaję sobie sprawę, że to ci skurwiele, którzy grozili Annie poza schroniskiem. –
Musimy ruszać, Jaxson - mówi Cade, jego głos jest twardy.
Daje zdecydowane kiwnięcie głową. –
Czekajcie! - syczy Sawyer, błysk paniki jest widoczny w jego
twardym spojrzeniu. – Czy to, co czuję, to pieprzony gaz? Jak tylko słowa opuszczają jego usta, czuję zapach tego - silny i obrzydliwy. O kurwa! Panika chwyta moją pierś, gdy myślę o dzieciach na górze i... Annie. –
Koniec czasu, jeśli Knighta nie będzie tutaj za następne trzy
sekundy, podpalę was wszystkich. Jeden! –
Cholera - przeklina Cade. – Jeśli oblali pieprzony dom, a to
zmieni się w totalną wojnę, to on zapali się jak fajerwerki czwartego lipca.
386 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
–
Korekta: coro
I tak będzie. Jeśli nie dorwiemy ich pierwsi - sprzecza się
Sawyer. – Dwa! Mój bebech zmienia się w ołów, ciężki i tonący. Wiedząc, co muszę zrobić, spoglądam w górę schodów, moje zęby zaciskają się z bólu palującego moją pierś, jak gorąca dzida, gdy myślę o Annie. –
Trzy! - Dokładnie gdy ostatnia liczba jest wywołana,
podrywam się i pędzę do drzwi, moje serce grzmi w uszach na moją decyzję. Moje poświęcenie. Moją spłatę. –
Knight! Co, do cholery, robisz? Wracaj tu! - wściekły ryk
Jaxona nie powstrzymuje mnie. Nagły spokój wypełnia mnie, gdy wychodzę na zewnątrz w nieznane, moje ramiona uniesione w geście poddania, gdy zastanawia się jak, kurwa ,zamierzam z tego wyjść. Nie mam szansy, aby o tym pomyśleć. Moje spojrzenie spotyka dupka dyktującego warunki, uśmiech kształtuje się na jego ustach. – Teraz! - Rozkaz zostaje wydany i mija tylko ułamek sekundy, zanim kule zaczynają lecieć z każdego kierunku. Próbuję odsunąć się od domu, ale nie jestem w stanie odejść daleko. Piekący ogień płonie w mojej piersi, gdy zostaję nafaszerowany ołowiem. Każdy mały kawałek gorącego metalu przebijającego moje ciało jest
387 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
potworny, ale nie tak bolesny jak agonia, gdy myślę o Annie i, co to jej zrobi. Jest ostatnią rzeczą, o której myślę, zanim popadam w ciemność.
ROZDZIAŁ 26 Anna Po zadzwonieniu na 9-1-1 i nie będąc w stanie się połączyć, zadzwoniliśmy na policję, tylko po to aby się dowiedzieć, że był duży wypadek na I-90, około dwudziestu mil na południe, którym większość władz z Charleston i Sunset Bay była zajęta. Podczas gdy Julia próbowała wyjaśnić powagę naszej sytuacji, Kayla użyła swojego telefonu komórkowego, by zadzwonić do Coopera. Na szczęście, odpowiedział i obiecał, że już jest w drodze powrotnej, ale cenny czas został zmarnowany. Czas, którego możemy nie mieć. –
Mamo, boję się o tatusia - płacze Annabelle, trzymając się
Julii, gdy ona siada, opierając się o wannę. –
Jest w porządku, kochanie. Tatuś wie, co robi, a policja jest w
drodze - zapewnia ją, jej własny głos drży, gdy próbuje pozostać silna. Moje serce boli, słysząc jak wszystkie dzieci płaczą i przez wszystko, czego byli świadkami. Przesuwam rękę przez futro Bandyty czując, jak drży pod moimi palcami, gdy próbuję uciszyć mój własny strach. Oni chcą Logana; są tutaj, żeby go skrzywdzić. Moje oczy zamykają się na tę przerażającą myśl. Patrzę na Julię, gdy łapie moją rękę i daję jej pokrzepiający uścisk. – Będzie dobrze, 388 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Anno - zapewnia mnie, ale nie można zaprzeczyć strachowi w swoich oczach, temu samemu, który jest w każdych innych. –
Jak daleko on jest, Kayla? - pytam, wyczuwając, że nasz czas
się kończy. –
Mniej niż pięć minut.
Nie wiadomo skąd uderza mnie nagła fala terroru, wstrząsając mną do głębi. To jest tak silne, że pozbawia mnie tchu i sprawia, że sapię by wciągnąć powietrze. –
Anna? Co to jest? - pyta Faith.
–
Coś złego - wykrztuszam, wstając. Nie mogę opisać skąd
wiem, ale czuję to w głębi duszy. Coś jest bardzo źle. –
Knight! Co, do cholery, robisz? Wracaj tu! - Odległy ryk
Jaxsona sprawia, że sięgam do klamki, panika pędzi przeze mnie. –
Anna, czekaj! - krzyczy Julia.
Nie czekam. Nie mogę, nawet gdybym chciała. Strach sprawia, że moje ciało porusza się samoistnie. Otwieram drzwi, aby zobaczyć Christophera, z masywnym pistoletem wymierzonym na zewnątrz przez okno. – Kurwa! Co on robi? - Jego słowa sprawiają, że moja histeria potęguje do całkiem nowego poziomu. To jest ostatnia wypowiedziana rzecz, zanim wszędzie wybucha chaos dźwięków.
389 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
–
Korekta: coro
Logan! - krzyczę jego imię, moje nogi uginają się pode mną w
czystym terrorze. Zakrywam uszy przez ogłuszający odgłos strzałów, gdy wyrywają mi się krzyki tortury, paląc moje gardło i duszę. Ból jest tak silny, że mogłabym przysiąc, iż każda kula przebiła moją pierś. W ciągu kilku sekund wszystko cichnie, oprócz bolesnego bicia mojego serca. –
Logan? - Jego imię wypowiadam ze szlochem, gdy unoszę się
na kolana. Christopher obraca się, by spojrzeć na mnie, jego wyraz twarzy ujawnia mój najgorszy strach. – O Boże! - Wstaję i biegnę. –
Anna, zatrzymaj się! - krzyczy, ale trzyma mnie strach,
popychając mocniej i szybciej. Lecę w dół schodów, potykając się na twardym drewnie, ale nie odczuwam bólu. Tylko rozpacz. Proszę, Boże. Proszę, Boże. Proszę, Boże! Drzwi główne są na wpół otwarte, ciała porozrzucane na podwórku, ale widzę go tam na schodach, chłopaki na kolanach otaczają go. Horror uderza we mnie jak pociąg towarowy, agonia tnie mnie jak gorące ostrze. – Logan! –
Kurwa! - Zanim mogę wybiec na zewnątrz, Sawyer podbiega
do mnie i łapie mnie w pasie. –
Nie! Puszczaj mnie! - Rzucam się na niego. – Logan! - wołam
go na okrągło, błagając by odpowiedział. – Pozwól mi, kurwa, iść! Muszę go zobaczyć! Potrzebuje mnie! - Uderzam Sawyera z każdą cząstką siły jaką posiadam, rzucam się z pazurami na niego, gdy rozpacz pozbawia mnie każdej spójnej myśli. 390 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
–
Korekta: coro
Anna, przestań! Po prostu, kurwa, przestań! – Pociąga mnie
na ziemię, przygważdżając mnie. – Proszę, po prostu przestań! - Jego udręczony głos łamie się i powstrzymuje mnie całkowicie. Patrzę na niego niewyraźnym wzrokiem, i po raz pierwszy w swoim życiu widzę oczy Sawyera wypełnione niewylanymi łzami, jego twarz jest pogrążona w smutku. To wtedy wiem, że jest tak źle, jak się boję. – Nie! Proszę, puść mnie. Mogę mu pomóc. Kręci głową, jego szczęka napina się. – Nie … nie możesz! Przykro mi. Tak cholernie przykro. Na ostateczność jego słów przenikliwy krzyk wyrywa się z mojej piersi, bolesny dźwięk zakłócający ciszę. Krzyczę do czasu, aż nic nie czuję. Krzyczę, aż jestem całkowicie martwa w środku, ponieważ bez Logana, taka właśnie jestem.
ROZDZIAŁ 27 Anna Siedzę w szpitalnej poczekalni, odrętwiała i zastygnięta w bezruchu, gapiąc się na poplamioną białą ścianę znajdującą się przede mną. Jaxson siedzi obok mnie, z ręką wokół moich ramiom, trzymając mnie blisko siebie. Jego siła zawsze przynosiła mi komfort, ale nie tym razem. Tylko jedna osoba może mi przynieść w tej chwili ulgę i obawiam się, że mogę już nigdy więcej nie poczuć jego kojącego dotyku.
391 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Obraz sanitariuszy próbujących reanimować Logana rozgrywa się w kółko w mojej głowie. To jak przywracali jego martwe ciało do życia, w kółko i w kółko, jest czymś czego nigdy nie zapomnę. Świeża fala agonii rozdziera się przeze mnie na tę myśl, ale jestem zbyt martwa w środku, aby to czuć. Cade wychodzi zza rogu i siada obok ponurego Sawyera. Staram się nie patrzeć wprost na niego, wiedząc, że jest pokryty krwią Logana, tak jak reszta. Tak wiele krwi. -
Właśnie rozmawiałem z Faith - mówi, przerywając ciszę. -
Powiedziała, że w końcu udało im się uśpić wszystkie dzieciaki. Christopher i Sarge oboje z nimi zostają w głównym domu, dopóki nie wrócimy. Czuję jak Jaxson kiwa głową i przytula mnie mocniej.
392 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Mogę coś ci przynieść? - pyta, jego głos jest szorstki. - Coś do picia? Do jedzenia? - Kręcę głową. Wypuszcza sfrustrowany oddech na moje milczenie. - Powiedz coś, dzieciaku. Straszysz mnie. Nie powiedziałaś ani słowa. Ponownie kręcę głową, nie będąc w stanie dać mu tego, czego chce. Nie jestem do tego zdolna. Straciłam wszystkie uczucia. Tak jest do czasu, aż zza rogu w pośpiechu wychodzi dwóch mężczyzn, którzy powodują, że ciśnienie mojej krwi wzrasta do niebezpiecznego poziomu. -
Co się, do cholery, stało? - pyta agent Davis, gapiąc się na
wszystkich chłopaków w szoku. Prawdopodobnie przez ilość krwi, która ich pokrywa. Krew Logana. Przez moje zdrętwiałe ciało, jak wstrząs elektryczny, przepływa furia, szokując mnie dawką rzeczywistości, jakiej potrzebowałam. Tylko kilka kroków i stoję z nim twarzą w twarz. -
Jak śmiesz się tu pojawiać! - krzyczę przez moje boleśnie
zaciśnięte gardło. - Nie masz prawa tu być! - Zanim mogę się uspokoić, rzucam się na niego z pięściami. Oboje agentów odskakuje do tyłu, ich oczy są szerokie z szoku. Cade mi przerywa, tuż przed tym jak do niego docieram, ale się nie poddaję. - Nienawidzę cię! To wszystko twoja wina! - krzyczę, a szloch wybucha z głębi mojej piersi. -
Oszczędzaj siły, Anna. Nie są tego warci - szepcze mi do
ucha Cade.
393 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Chcemy się tylko dowiedzieć co się stało - mówi agent Davis,
jego głos jest cichy. -
Dlaczego ty nam tego nie powiesz! - Jaxson staje przede mną,
cicha furia aż od niego promienieje. -
Co masz na myśli? Skąd, do diabła, miałbym wiedzieć?
Podchodzi do agenta i łapie go za koszulę. -
Bo to twoja pierdolona sprawa, skurwysynie! - warczy,
przyciskając go do ściany. - Mój dom został ostrzelany z naszymi rodzinami znajdującymi się w środku. Więc ty mi powiedz co, do cholery, się stało. Ty mi powiedz, dlaczego to wszystko okazało się jednym wielkim niewypałem, o którym wiedziałem, że tak się skończy! -
Nie
wiem!
-
krzyczy
Davis,
odpychając
Jaxsona.
-
Trzymaliśmy wszystko w tajemnicy. Jedyną osobą, która wie o przykrywce Knighta jest Charity Allan, a ona wciąż jest w areszcie. Nie mamy pojęcia jak to wyciekło. -
Cóż, to już nie ważne, nieprawdaż? - wyduszam z siebie,
moje słowa ociekają pogardą. - Ponieważ szkoda została wyrządzona, ale dlaczego miałoby cię to obchodzić. On jest tylko byłym skazańcem, prawda? Agent zgrzyta zębami. -
To nieprawda.
394 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Wynoś się stąd w cholerę, Davis. Idź wykonywać swoją pracę i dowiedz się co się, kurwa, stało, zanim stracę kontrolę i pogrzebię cię tak jak obiecałem zrobić, jeśli stanie się coś takiego, co właśnie się stało. Davis odwzajemnia spojrzenie, ale na szczęście bierze na poważnie groźbę Jaxsona. On i agent Brooks odwracają się i odchodzą. Gapię się w pustą przestrzeń, gdzie jeszcze przed chwilą stali, moje serce bije wściekle. Nienawidzę tego, bo znów czuję, a ból jest tak silny, że sprawia, iż moje kolana słabną. Jaxson zabiera mnie od Cade'a i przyciąga do siebie. -
To nie może być prawda - szlocham w jego pierś. - Nie mogę
go stracić, nie znowu. Nie przeżyję tego. -
Wszystko będzie dobrze, Anno, on jest silny. Jeśli ktokolwiek
może to przetrwać, to właśnie on. Kręcę głową, mając trudności, aby znaleźć nadzieję, szczególnie gdy wszystko o czym mogę myśleć to moment, w którym jego serce przestało bić. -
Przepraszam, powiedziano mi, że mój syn tu jest... Logan
Knight. - Napinam się, rozpoznając znajomy głos, który drży z emocji. Obracam się i widzę mamę Logana, Mirandę, oraz jego siostrę, Janey, przy pokoju pielęgniarek. - Proszę, możecie nam powiedzieć, czy wszystko z nim w porządku? Pielęgniarka kładzie dłoń na jej ramieniu i pochyla się do niej. Cokolwiek jej mówi powoduje, że Miranda łapie się za pierś, kiedy
395 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
przytłacza ją smutek. Janey chowa twarz w rękach, a jej ramiona trzęsą się w agonii. Pielęgniarka wskazuje na poczekalnię i ich oczy łączą się z moimi. -
O mój Boże, Anna. - Janey do mnie biegnie i owija ramiona
wokół mojej szyi. Przytulam ją mocno kiedy płacze, ale mój wzrok pozostaje na Mirandzie, kiedy ona również się we mnie wpatruje. Wierci się niespokojnie, ale zostaje tam gdzie jest. To jasne, że nie jest pewna, czy jest mile widziana w moich oczach. Widzę, że Jaxson ma zamiar do niej podejść, ale zatrzymuję go ręką. Ściskam Janey ostatni raz, zanim podchodzę do matki Logana. Zatrzymuję się przed nią, i przez chwilę po prostu się w siebie wpatrujemy. Te same ciemnoniebieskie oczy, które ma jej syn, wypełnione są porównywalną dewastacją do mojej. -
Anna. - Jej oddech przyspiesza, kiedy wypowiada moje imię,
starając się utrzymać w ryzach ból, który grozi pochłonięciem jej. Jej bolesny wyraz twarzy sprawia, że pochylam się i ją przytulam. Przywiera do mnie mocno i płacze w moich ramionach. - Nie rozumiem. Widziałam go dziś rano. W końcu mi wybacę sobie w kółko. Skoro nie mam dla niej odpowiedzi, robię jedyną rzecz, którą mogę. Trzymam ją i oferuję jej komfort. Janey do nas dołącza, owijając ramiona wokół nas obu. Minutę później podchodzi do mnie Jaxson i kładzie mi rękę na ramieniu.
396 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Może usiądziecie? Sawyer właśnie poszedł po kawę i coś do jedzenia. Z pociągnięciem nosa, odsuwamy się od siebie. Miranda patrzy na Jaxsona poprzez łzy i kiwa głową. -
Jaxson.
-
Hej, Miranda. Żałuję, że nie widzimy się ponownie w
lepszych okolicznościach. -
Ja też - szepcze.
Jaxson kładzie rękę na jej plechach i prowadzi ją do krzesła. Janey i ja siadamy obok niej, a Jaxson siada obok mnie. Owija ramię wokół mnie i całuje mnie w czubek głowy. Wciąż trzymam dłoń Mirandy, ale opieram się o niego, czując się emocjonalnie wykończona. Sawyer przychodzi z jedzeniem i piciem. Nie mam apetytu, ale Jaxson zmusza mnie do zjedzenia chociaż małej ilości. Cooper pojawia się chwilę po tym, jak kończymy jeść, wyglądając na tak przybitego jak wszyscy inni w pomieszczeniu. On i reszta chłopaków odchodzi trochę na bok, aby przedyskutować po cichu kilka spraw. Coś, za co jestem wdzięczna, ponieważ nie chcę słuchać o dzisiejszych wydarzeniach, nie teraz. Nic się teraz nie liczy poza Loganem. Trzy potworne godziny później, do poczekalni wchodzi lekarz, ubrany w biały fartuch, przeszukując wzrokiem całe pomieszczenie. -
Rodzina Knighta. 397 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Wszyscy wstajemy. Mój żołądek boleśnie się zaciska, gdy staram się ocenić jego wyraz twarzy. Jego oczy są wyraźne i skupione, ale krople potu pokrywają jego czoło, ukazując oznaki stresu. Miranda łapie za rękę Janey i moją. -
Jesteśmy rodziną Logana.
Nazywam się doktor Vale. Operacja Logana się zakończyła. szeptem.
Jak się ma mój syn, doktorze? - pyta praktycznie
Serce dudni mi w uszach, kiedy czekam na jego odpowiedź. -
Jego stan jest stabilny, ale stracił znaczną ilość krwi z
powodu odniesionych ran. Otrzymał wiele transfuzji krwi i byłem w stanie usunąć kule... wszystkie sześć. - Ucieka ze mnie szloch, przez ulgę, którą czuję i przytulam się mocniej do Jaxsona. Wzrok doktora Vale'a łączy się z moim. - Jest szczęściarzem. Został postrzelony blisko serca, dwa centymetry w lewo i postrzał byłby śmiertelny. Ze względu na położenie pocisku, zajęło to trochę dłużej niż myślałem, ponieważ trzeba było uważać na to, aby nie uszkodzić innych tkanek mięśniowych. Na szczęście, z jego sercem i płucami jest wszystko w porządku. -
Och, dzięki Bogu - płacze Janey, przytulając Mirandę.
398 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Przywieram mocniej do Jaxsona, jego ramiona ściskają mnie mocno. Mówiłem, że z tego wyjdzie - mówi blisko mojego ucha, ale nie można zaprzeczyć uldze w jego głosie. Martwił się tak samo jak my wszyscy. -
Możemy go zobaczyć? - pytam lekarza, modląc się, aby
powiedział tak. Waha się, zanim kiwa głową. -
Tak, ale tylko jedna osoba na raz. Jest stabilny, ale musi
odpoczywać. Na razie jest w sali pooperacyjnej, ale za chwilę przewieziemy go do prywatnej sali na oddziale intensywnej terapii, gdzie będzie mu wygodnie i będziemy mieć na niego oko, kiedy będzie dochodził do zdrowia. Spoglądam na Mirandę i Janey wiedząc, że powinnam zaoferować, aby to one weszły pierwsze, ale żadne słowa nie wydobywają się z moich ust. Miranda się uśmiecha. -
Wejdź pierwsza.
-
Jesteś pewna? - pytam, z poczuciem winy, ale nie
wystarczającym, aby porzucić szansę na zobaczenie go od razu.
399 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
-
Tak, wiem, że chciałby abyś to ty była osobą, którą
zobaczy, gdy po raz pierwszy otworzy oczy. Więc powinnaś iść pierwsza. Jaxsona.
Dziękuję. - Przytulam ją, a następnie odwracam się do
400 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Idź, dzieciaku. Będę tu na ciebie czekał. Posyłając mu delikatny uśmiech, idę za lekarzem wzdłuż korytarza, moje stopy nie poruszają się wystarczająco szybko. Prowadzi mnie do sali pooperacyjnej, gdzie pielęgniarka zmienia kroplówkę przy łóżku. Potykam się, kiedy widzę ilość monitorów i maszyn, które są do niego podłączone, moje serce boli na ten widok. Widok jego, kiedy nie jest silny sprawia, że moje wnętrzności się skręcają. On żyje, Anna, to wszystko co się liczy. Lekarz kładzie rękę na moim ramieniu. -
Damy wam trochę prywatności.
-
Dziękuję, doktorze Vale, za wszystko.
-
Proszę bardzo. - Po delikatnym ściśnięciu mojego
ramienia, on i pielęgniarka wychodzą i zostawiają mnie samą z Loganem. Przysuwam krzesło do łóżka i biorę go za rękę. -
Ty głupi, odważny, honorowy człowieku - wyduszam
z siebie. Tak bardzo jak jestem zła przez to co zrobił, wiem że to był akt honoru. Poświecił siebie, aby uratować resztę z nas i to jego odwaga sprawia, że kocham go tak mocno. Wypuszczając drżący oddech, pochylam się i całuję jego dłoń, podczas gdy łzy spływają mi po twarzy. - Twoja Anna. Na zawsze - szepczę. 401 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
ROZDZIAŁ 28 Logan Trzy tygodnie później
Siedzę na łóżku szpitalnym, obserwując swoją dziewczynę, kiedy krząta się wokoło, podziwiając piękny widok jej tyłka, kiedy się pochyla, aby dokończyć pakowanie mojej walizki. Cieszę się, że dziś w końcu w cholerę stąd wychodzę i wracam do domu. Myślałem, że oszaleję w ciągu tych kilku tygodni. Łóżko jest do bani, a jedzenie jeszcze gorsze, ale najgorszy jest brak prywatności. Potrzebuję dostać się do domu i spać w tym samym łóżku co moja dziewczyna. Muszę poczuć jej nagie ciało obok swojego, coś czego sądziłem, że już nigdy nie doznam. -
Logan, słyszałeś co do ciebie powiedziałam? - Mój wzrok
przenosi się na twarz Anny i widzę, że spogląda przez ramię, obserwując mnie gapiącego się na jej tyłek. Prostuje się, ręce kładzie na biodra i uśmiecha się rozbawiona. -
Co? - pytam.
-
Nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi.
-
Nie możesz oczekiwać, że nie będę gapić się na twój tyłek,
kiedy masz na sobie te szorty, Anna. To niemożliwe. Gapiłbyś się na mój tyłek w szortach czy bez nich. 402 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Najprawdziwsza prawda - przyznaję, ani trochę nie
wstydząc się do tego przyznać. Zbliża się do mnie z chichotem, jej długie, seksowne nogi zmniejszają dystans pomiędzy nami. Przekręcam się i opuszczam stopy na podłogę. Zatrzymuje się pół metra przede mną - nie wystarczająco blisko. Sięgam ręką i zawieszam palec o szlufkę jej szortów po czym przyciągam ją pomiędzy swoje nogi. Jej ręce ściskają moje ramiona, aby złapać równowagę, za to moje łapią za część jej ciała, na którą nie mogłem przestać się gaić - na jej tyłek. Pochylając się, całuję jej piersi i śledzę jej dopasowaną, czerwoną bluzkę, dzięki czemu jej słodki zapach trafia do moich zmysłów sprawiając, że mój penis twardnieje. Jezu, potrzebuję jej w najgorszy z możliwych sposobów. -
Mmm - jęczy, jej palce ciągną za moje włosy. - Przestań.
Ciężko jest mi się oprzeć, a słyszałeś co powiedział lekarz, nie możesz robić nic męczącego jeszcze przynajmniej przez dwa tygodnie. -
Pieprzyć to. Słyszałem zbyt wiele rzeczy.
-
Tak, słyszałeś. A kiedy wrócimy do domu, będziemy
grzeczni i będziemy przestrzegać wszystkich zaleceń. -
Właściwie, ani trochę nie planuję być grzeczny, kiedy wrócę
do domu. Ani trochę - mamroczę w jej miękką skórę.
403 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Tak, będziesz, ponieważ nie chcę, żebyś znów tu wrócił. Nigdy więcej. - Jej delikatny głos sprawia, że bliżej się jej przyglądam. Jej smutne, brązowe oczy uderzają we mnie jak fizyczny cios w moje wciąż gojące się ciało. -
Nie bądź smutna, maleńka.
-
Przepraszam. Nie chciałam być. Chcę po prostu, żebyś
wydobrzał. -
Już jest ze mną dobrze, a z każdym kolejnym dniem będzie
jeszcze lepiej. Jeśli nie byłoby wszystko w porządku, lekarze nie wypuściliby mnie do domu. Kręci głową. -
Wiem, że masz rację. Przepraszam, że psuję nastrój. Myślę, że
się po prostu denerwuję. Przyciągam ją do siebie bliżej, nienawidząc strachu w jej oczach, ale wiem, że to trochę potrwa, zanim go wymarzę po tej klapie, z której niedawno się wydostałem. -
Wiem, że przez ostatnich kilka tygodni było ciężko, ale nie
musisz się już martwić, Anno. Federalni mają to, czego potrzebują; każdy kto miał coś wspólnego z tym co mi się stało - albo jest martwy, albo zamknięty. Nikt nas więcej nie skrzywdzi, obiecuję, okej? Kiwa głową.
404 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Tak, okej. Daj mi swoje usteczka, maleńka. Pozwól mi spróbować tego, co
jest moje. - Pochyla się i daje mi to, czego chcę, jej słodki smak zalewa moje zmysły, kojąc poranione ciało. - To - warczę w jej usta. - To właśnie tutaj, Anno - to wszystko co się liczy, wszystko czego potrzebujemy. Tylko siebie nawzajem. -
Tak.
Unosząc dłoń, łapię jej delikatny policzek, pocierając kciukiem jej usta. -
Wszystko jest z nami w porządku - powtarzam jej, patrząc
prosto w jej oczy. - Powiedz to. -
Wszystko z nami w porządku.
-
Na zawsze.
-
Na zawsze - szepcze.
Pukanie do drzwi wyrywa nas z naszej wspólnej chwili. Anna się odsuwa i odwraca, właśnie gdy drzwi się otwierają i pojawia się w nich Cooper. -
Hej. - Spogląda to na mnie, to na nią. - Przeszkadzam?
-
Nie, nie, ani trochę - kłamie Anna. - Wejdź. Pakuję tylko
resztę jego rzeczy. Dziś ma zostać wypisany - mówi do niego, jej uśmiech jest szczery. 405 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Tak właśnie słyszałem. To dobre wieści, zwłaszcza dla doktora Sissy. Nie sądzę, że cieszył się z radzenia sobie z tą trójką drani przez ostatnich kilka tygodni - żartuje Cooper, mając na myśli Jaxsona, Sawyera i Cade'a, którzy nie lubią doktora Carsona, czy raczej doktora Sissy, jak lubią go nazywać. W przeszłości podrywał ich kobiety, i to coś, o czym nie chcą zapomnieć. -
Na szczęście zachowywali się dość przyzwoicie... cóż, przez
większość czasu - dodaje Anna z uśmiechem. Mruczy: -
Nie było żadnych pięści. Byli bardzo przyzwoici.
-
Prawda - chichocze. - W każdym razie, cieszę się, że tu jesteś,
bo muszę zadzwonić w kilka miejsc, zanim stąd wyjdziemy. Możesz się nim zająć, kiedy mnie nie będzie. Mój wzrok przenosi się na nią i mrużę oczy. -
Nie potrzebuję, aby ktokolwiek się mną zajmował - warczę,
nie doceniając pomysłu z niańką. Cóż, poza nią, ale musi być wtedy naga. Przewraca oczami. -
Dobra. Może ci dotrzymać towarzystwa. Lepiej?
Chichocze przez moją ciszę i zbliża się do mnie, po czym daje mi głośnego, soczystego całusa w policzek. 406 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Nie krzyw się, Logan, albo twoja twarz taka zostanie - mówi głębokim głosem, próbując mnie naśladować. Gapię się na nią jeszcze bardziej intensywnie, nie znajdując jej zadziorności tak zabawnej jak ona sama. - Okej, okej, idę już. Bądź dobry dla Coopera. - Machając mi, wychodzi drzwiami, jej śmiech podąża za nią. Patrzę na rozbawionego Coopera. -
Witam w klubie.
-
Jakim klubie?
-
W tym, gdzie jesteś zakochany w mądrali. To nasz sekretny
klub. Teraz możesz być jego częścią. Jestem przewodniczącym, ponieważ moja żona jest największą mądralą ze wszystkich. Nie zamierzam się w tym z nim spierać. Kayla zdecydowanie bije wszystkich na głowę w byciu mądralą. Śmieję się, krzywiąc się lekko, kiedy ból rozprzestrzenia się w mojej piersi. -
Wciąż boli?
Wzruszam ramionami. -
Nie tak mocno jak w tamtym tygodniu.
407 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Siada na krześle przy ścianie na przeciwko mnie, chwila ciszy zalega pomiędzy nami, kiedy czekam aż powie cokolwiek, po co tu przyszedł. Wszystko w porządku? - pytam, kiedy nic nie mówi. - Czy coś się stało ze sprawą? Nie mów, że Charity wycofała się ze swoich zeznań. -
Nie, nic z tych rzeczy. - Zatrzymuje się, przeczesując dłonią
włosy. - Przyszedłem przeprosić. Unoszę brew w zdezorientowaniu. -
Przeprosić? Za co?
-
Za to co ci się stało. Dowiedzieć się, że twoja przykrywka
wyszła na jaw przez pierdolonego, przekupnego glinę, który pracuje dla mnie...
-
Wypuszcza
ciężki
oddech,
kiedy
mówi
o
zastępcy
Cunninghamie, gliniarzu, którego burmistrz miał na swojej liście płac. Gdy zaczęły się podejrzenia, poszedł do biura Coopera i znalazł moją teczkę. Pomógł również z rzekomym wypadkiem, do którego Cooper był wezwany w tamten wieczór, żeby nie było w pobliżu nikogo, kiedy tamte dupki pojawiły się u Jaxsona. Skurwysyn. Nie jest jedyny. Podczas tych kilku ostatnich tygodni wielu wybitnych członków społeczeństwa zostało zdemaskowanych — sędziowie, prokuratorzy, politycy, i jeszcze kilku. Wszyscy lubili patrzeć, czerpiąc przy tym przyjemność, jak ktoś bił kogoś tak długo, aż go zabił, 408 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
a to wszystko po to, żeby zarobić więcej pieniędzy. To był jeden wielki ring pierdolonej korupcji. Cieszę się, że Kolan nie był tego częścią. Cooper trochę pogrzebał i dowiedział się, że nie znaleźli niczego, co
409 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
łączyłoby go z tą sprawą. Wychodzi na to, że to nie jego widziałem tamtej nocy. -
Jezu, to doprowadza mnie do pierdolonego szału, kiedy
wiem, że ten chuj pracował dla mnie pięć lat, a ja nie miałem o niczym pojęcia - mówi Cooper, wyciągając mnie ze swoich myśli. -
Nie musisz przepraszać. To co mi się stało nie było twoją
winą. I tak by się to stało. Te dupki planowały mnie zabić, nawet nie znając mojej przykrywki, przez prosty fakt, że kosztowałem ich kupę kasy - mówię, mając na myśli Synów Śmierci. -
Przez to wciąż czuję się jak gówno. Gdyby nie Cunningham,
twoja przykrywka nie byłaby spalona. Mam nadzieję, że federalni nie zaproponują mu żadnej ugody i ten dupek zostanie skazany za wszystkie przewinienia. Więzienie jest okrutne dla wszystkich; nawet nie mogę wyobrazić sobie jakie będzie dla niego. -
Po prostu się cieszę, że to całe cholerstwo się skończyło,
szczególnie ze względu na Annę. Ostatnie kilka tygodni naprawdę na nią wpłynęły. Chcę tylko ruszyć do przodu i jej wszystko wynagrodzić wyznaję. Coś migocze w jego intensywnym spojrzeniu. -
Więc, powiedz mi jaki masz teraz plan?
410 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Co masz na myśli? - Wiem dokładnie o co pyta. Po prostu nie
mam dla niego odpowiedzi. pracę?
Teraz kiedy skończyłeś z federalnymi, jakie masz plany na
Po tym jak się wykurujesz, oczywiście. Wzruszam ramionami. -
Prawdę mówiąc, nie mam pojęcia. Myślałem o sprawdzeniu
EFC6, ale Anna nie chce, żebym walczył. Nie sądzę, żebym miał jakiś duży wybór, jeśli chcę dobrze żyć. Kiwa głową. -
Jakiś czas temu rozmawiałem z Anną, chwilę przed tym jak
wszystko się posypało. Powiedziała mi, że zawsze chciałeś być policjantem. Moja dziewczyna i jej niewyparzony język. Kręcę głową. -
Tak, cóż, to było wieki temu i oboje wiemy, że to się nigdy
nie stanie, więc zmieńmy temat - mówię, nie będąc w nastroju na rozmawianie o tym.
6
EFC - Extreme Fighting Championship
411 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Okej, zmieńmy temat. - Wkłada rękę do kieszeni kurtki i
wyjmuje zaklejoną kopertę, zanim wręcza ją mi. -
Co to?
-
Otwórz i zobacz.
Biorę kopertę, otwieram ją i wyciągam dokumenty. Zajmuje mi chwilę przeczytanie tego. Czytam to w kółko przysięgając, że to nie może być prawda. -
Co to, do diabła, jest?
-
Ułaskawienie.
Gapię się na niego w całkowitym szoku. -
Czy ty jesteś teraz, kurwa, poważny?
-
Nigdy bym nie żartował na taki temat.
-
Ale... jak? Jak to zrobiłeś?
-
Poszedłem do federalnych i powiedziałem im, że są to tobie
winni. Zasługujesz na to. Wiem to, federalni to wiedzą i myślę, że ty też. - Wciąż się na niego gapię, całkowicie oniemiały. - Spójrz, to co się wydarzyło
przed
kilkoma
laty
było
wypadkiem.
Wszyscy
nienawidziliśmy faktu, że musiałeś za to zapłacić. Dostałeś szansę, aby wszystko naprawić i zrobiłeś nawet więcej. Nie tylko to, co zrobiłeś dla federalnych, ale również to, że wybiegłeś z domu tamtego wieczora, poświęcając swoje życie, aby uratować wszystkich innych znajdujących 412 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
się w środku. Łącznie z moją rodziną. Byłbyś wspaniałym, pierdolonym, gliniarzem, Knight, i zasługujesz na szansę, aby to osiągnąć. Twoja kartoteka jest całkowicie wyczyszczona. Trzymam dla ciebie miejsce w akademii policyjnej, która rozpoczyna się za miesiąc, oczywiście jeśli chcesz. Przydałby mi się nowy zastępca, po tym jak ukończysz akademię. Kręcę głową, nie wierząc w to co się dzieje. -
Nie wiem co powiedzieć. Ja... - Przełykam ślinę, bo mój głos
staje się szorstki. -
Powiedz, że się zgadzasz. Skorzystaj z drugiej szansy na
zrobienie tego, czego zawsze pragnąłeś i zacznij pracować dla mnie. Nie myślę o tym długo. Kiwam głową, nie będąc w stanie sformułować w tej chwili żadnego zdania. Masz to, bracie. Podbijaj świat. Na dźwięk ostatnich słów Lewisa, opuszczam głowę na dłonie, moje gardło i oczy palą jak skurwysyn. Słyszę jak drzwi się otwierają i wiem kto wszedł, zanim nawet słyszę jej głos. -
Hej - wita nas cicho Anna. - Wszystko w porządku?
Trzymam głowę nisko, nie mogąc spojrzeć na nią w tej chwili, czy na kogokolwiek innego, jeśli to ma znaczenie. -
Tak, wszystko w porządku. Właśnie przekazałem mu jego
ułaskawienie. Myślę, że jest w szoku - wyjaśnia ze śmiechem Cooper. 413 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Najwyraźniej już o tym wiedziała i to właśnie dlatego zostawiła nas samych. - Muszę lecieć, mam spotkanie, ale pogadamy później, Knight. Kiwam do niego głową, kiedy ściska mnie delikatnie za ramię. Na dźwięk zamykanych drzwi, Anna staje przede mną. Łapię ją za talię i ukrywam twarz w jej smukłym brzuchu. -
Dziękuję - wyduszam z siebie słowa, wiedząc, że to wszystko
dzięki niej. Jej palce wślizgują się pomiędzy moje włosy, kiedy się pochyla, przesuwając usta do mojego ucha. -
Cieszę się, że wszystko się udało i Cooper mógł to zrobić.
Zasługujesz na to, Logan. Zasługujesz by być szczęśliwy i na to, aby spełniać swoje marzenia. Jezu, jestem największym szczęściarzem żyjącym na tej planecie, mając taką dziewczynę. Odchylam się, aby na nią spojrzeć. Jej ręce natychmiast wędrują do mojej twarzy, kiedy się we mnie wpatruje. Łapiąc jej nadgarstek, całuję jej dłoń. -
Tak długo jak cię mam, Anno, zawsze będę szczęśliwy. Nie
potrzebuję niczego innego, tylko ciebie. Zaszczyca mnie jednym ze swoich ślicznych uśmiechów. -
Pielęgniarka ma wszystko czego potrzebujemy, aby cię
wypisać. Chodźmy do domu. 414 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Tak, maleńka. Chodźmy do domu. - Po podpisaniu papierów
potrzebnych do wypisu i zatrzymując się w aptece, aby zrealizować moją receptę, właśnie to robimy. Wchodzę po schodach do mojego mieszkania, z Anną u mojego boku, zamartwiającą się o mnie i próbującą wziąć moją torbę. - Mogę nieść swoją torbę. Czuję się dobrze. W końcu odpuszcza z irytacją. -
Uparciuch - narzeka, przez co się uśmiecham. Tak
szybko jak wchodzimy do mieszkania, zatrzaskuję drzwi, przyciskam ją do nich i domagam się jej słodkich ust w sposób, jaki pragnę jej ciała. Seksowny jęk wydobywa się z pomiędzy jej ust, a jej palce ściskają moją koszulkę, przyciągając mnie do siebie, jej język dopasowuje się do mojego. Dłońmi łapię jej tyłek, przyciągając do siebie. -
Jezu, cholernie cię potrzebuję.
-
Ale lekarz powiedział...
-
Pieprzyć to, co powiedział lekarz, jest głupi.
-
Nie chcę cię skrzywdzić - szepcze w moje usta.
-
Jedyna rzecz, która mnie w tej chwili boli, to mój penis.
Muszę cię poczuć, Anno. Muszę być w tobie. - Potrzebuję tej dziewczyny bardziej, niż następnego oddechu, a jeśli kochanie jej przyniesie mi ból, niech tak będzie. 415 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Też cię potrzebuję - skomle.
Wślizguję dłoń w jej szorty, moje palce ślizgają się po jej mokrej szczelinie. -
Więc pozwól mi się dostać do tej słodkiej cipki, pozwól
mi zabrać ten ból, maleńka. Zamiast pozwolić mi to zrobić, odpycha mnie od siebie, uważając na moje rany. Jęczę z rozczarowania i niechętnie wyjmuję rękę z jej szortów. Kładę dłonie po obu stronach jej głowy, opuszczam głowę na jej ramię, myśląc, że przegrałem tę bitwę, przez co mam ochotę się rozkleić jak cholerna ciota. Obejmuje moją twarz, dzięki czemu na nią patrzę i widzę uśmiech na jej seksownych ustach. -
Nie masz teraz powodu, żeby się uśmiechać, Anno.
Chichocze, znajdując coś zabawnego. -
Właściwie, mam teraz wiele powodów, aby się
uśmiechać. Fakt, że żyjesz jest jednym z nich. Tu mnie ma. Bierze moją dłoń i całuje moje palce, zanim splata je razem ze swoimi. -
Chodź tutaj, mam coś, co muszę ci pokazać.
Moje serce wali w oczekiwaniu, kiedy prowadzi mnie do sypialni. Modlę się, że zmieniła zdanie i chce mi pokazać co ma pod tymi 416 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
ubraniami. Zatrzymuję się w wejściu do pokoju. Jest tam setka balonów w różnych kolorach i na każdym napisana jakaś wiadomość. -
Od przyjaciół i rodziny - wyjaśnia, zanim wręcza mi
fioletowy od Annabelle. Biorę to od niej i siadam na łóżku. Słowa: jesteś moim bohaterem numer 2, są na nim napisane mazakiem. Uśmieszek dotyka moich ust, zakładając, że numerem 1 jest Jaxson. Anna podaje mi żółty od Hope i Grace, mówiący, że są w trakcie tworzenia ciasta bohatera specjalnie dla mnie i życzący mi szybkiego powrotu do zdrowia. Następny jest zielony od Sawyera. Burczę czytając: Zdrowiej, cioto. Moja mama i siostra dzielą ze sobą niebieski, z wiadomością jak bardzo mnie kochają i jak bardzo są ze mnie dumne. Przeglądam wszystkie, a kiedy czytam wiadomości na nich napisane, przechodzą przeze mnie emocje, jakich nigdy wcześniej nie czułem. Pod koniec dochodzę do tego od Jaxsona i czytam słowa: Może jednak nie jesteś taki zły. Oświadczam, że jesteś wystarczająco dobry dla mojej siostry. Oświadczam, że uważam cię za brata. Gapię się na te słowa w szoku, na coś czego nigdy nie spodziewałem się od niego dostać ponieważ, spójrzmy prawdzie w oczy, nikt nie jest wystarczająco dobry dla Anny, a ja jestem pierwszy, który to przyznaje. Ostatni balon jest od Anny. Pogrubioną czcionką napisany jest tekst podobny do tego od Annabelle. Jesteś moim numerem 1. Kocham na zawsze, Twoja Anna.
417 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
To są najlepsze słowa, jakie mógłbym od niej dostać. Są to słowa, o których marzyłem, aby od niej usłyszeć - że nieważne jak jest blisko z Jaxsonem, ja jestem jej numerem 1. Ona jest moja. Na dźwięk szelestu, patrzę do góry i widzę jak ściąga koszulkę, odsłaniając pełne, doskonałe piersi, pokryte fioletową koronką. Cała krew z mojego ciała rusza do kutasa, sprawiając, że jest boleśnie twardy. Z seksownym uśmiechem staje pomiędzy moimi nogami. Moje usta natychmiast znajdują gładką powierzchnię jej płaskiego brzucha, podczas gdy ręce wędrują do rozporka jej szortów. Niestety, zatrzymuje moją próbę i się odsuwa. Mój wzrok wędruje do Anny. -
Teraz nie ma czasu na gierki, Anno. Jestem bliski rzucenia cię
na łóżko i pieprzenia się z tobą przez najbliższy tydzień. Przygryza wargę, tłumiąc uśmiech. -
Jedna gierka, Knight, i zrobimy to po mojemu. - Upadając na
kolana zaczyna szarpać za moją koszulę. - Wszystko robię ja. Pomagam jej w tym, chcąc przyspieszyć ten proces, a później pozwalam jej popchnąć mnie na plecy. Nie lubię oddawać kontroli, ale teraz całkowicie odpuszczę. -
Brzmi jak plan, maleńka. Będę tu po prostu leżał i podziwiał
widok.
418 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Wstaje i zdejmuje szorty, odsłaniając fioletowe koronkowe majtki, co sprawia, że mój kutas podskakuje. Pochylając się, sięga do mojego rozporka, jej usta ponętnie unoszą się nad moim kutasem. Jej oddech uderza w moją rozpaloną skórę, gdy zdejmuje moje bokserki, moja szczęka się zaciska przez potrzebę, która dudni w moich żyłach. Jedną ręką łapie mojego kutasa, a następnie pochyla się i bierze go w swoje gorące usta. Z jękiem łapię delikatnie jej jedwabiste włosy, kiedy bierze go całego do ust. -
Moja dziewczynka, ssij mojego kutasa, maleńka, właśnie tak.
- Jęczy wokół mojego penisa, kochając moje niewyparzone usta. – Ach, kurwa - warczę, czując, że jestem już bliski dojścia. Ciągnę za jej włosy, odsuwając jej usta. Jej zamglone oczy spotykają moje. - Tak bardzo jak uwielbiam pieprzyć twoje śliczne usteczka, maleńka, potrzebuję więcej. Muszę znaleźć się wewnątrz twojego gorącego ciała. Całuje mój brzuch, blisko jednego z bandaży, zanim zaczyna zdejmować majtki. To coś, co chcę zrobić, ale się nie ruszam, przestrzegając jej zasad, ponieważ nie chcę, aby to się skończyło. Wspina się na mnie. Moje ręce łapią za jej biodra, kiedy na mnie opada, jej gorąca, mokra cipka zasysa mnie głęboko, kiedy jęczymy oboje z przyjemności. To, to właśnie tutaj jest wszystkim. Nie ma nic innego na świecie co jest tak dobre jak ona.
419 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
O Boże. Tak bardzo cię kocham. Byłam przerażona, iż istniała
szansa, że mogłam już tego więcej nie poczuć - płacze, łzy formują się w jej oczach. Ta myśl sprawia, że panika łapie mnie za pierś, a gardło zaczyna palić.
420 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
To się nigdy nie stanie, maleńka. Będziesz mnie czuła przez resztę swojego życia. Moje ramiona, usta, kutasa - dodaję. - Nigdy nie będzie dnia, w którym tego nie poczujesz. - Obiecujesz? - szepcze, wpatrując się we mnie. -
Tak, maleńka, obiecuję. Na zawsze.
Jej biodra obierają powolny rytm, unosząc się i opadając na mnie. Unoszę dłoń i dotykam jej śliskiej cipki, znajdując obrzmiały punkt. Jej głowa opada z westchnieniem. -
Odepnij stanik, Anno. - Jej sprawne palce wykonują
polecenie i przede mną pojawia się najpiękniejszy widok jaki w życiu widziałem. - Jezu, jesteś cholernie piękna. Pieprzony anioł - mój anioł. Delikatny uśmiech pojawia się na jej ustach. -
Sprawiasz, że czuję się piękna.
-
To dlatego, że jesteś. Pochyl się, maleńka, chcę possać twoje
piękne sutki. Z jękiem się pochyla, jej pełne cycki wypełniają moją czekającą dłoń, po czym biorę jeden twardy sutek do ust. -
Och Boże - skomle, a jej biodra zaczynają poruszać się w
bardziej szalonym rytmie. -
Dobra dziewczynka. Ujeżdżaj mnie, nie powstrzymuj się. -
Unoszę biodra do góry. 421 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Logan - szepcze, gdy czuję jak jej cipka zaczyna się trząść. -
Daj mi swoje usta, Anna. Chcę cię smakować, kiedy
dojdziesz. - Obejmuję jej kark i przyciągam bliżej do siebie. Daje mi to czego chcę, jej ciepły oddech i słodki zapach uderza w moje żyły, sprawiając, że kręci mi się w głowie. - Kocham cię, maleńka. -
Kocham cię bardziej - odpowiada.
-
Nie-kurwa-możliwe. - Drugą ręką łapię jej ciepłą, ciężką pierś
i szczypię jej sutek wystarczająco mocno, aby prawie zabolało, wiedząc, że to wyśle ją na krawędź. -
Och Boże, tak! - krzyczy, tuż przed tym jak się rozpada, jej
cipka zaciska się na moim penisie jak imadło, sprowadzając moje ciało do przyjemności. -
Moja Anna - warczę w jej usta, kiedy dochodzę.
Ześlizguje się ze mnie i kładzie na bok, będąc świadomą moich obrażeń, a to cholernie mi się nie podoba. Przyciągam ją do siebie, oplatając ramionami. -
Nie ruszaj się - szepczę w jej włosy. - Nic mi nie jest,
maleńka, przyrzekam. Tylko zostań tu gdzie jesteś. - Relaksuje się przy mnie. Zakrywam nas kołdrą i pocieram palcem wzdłuż jej ramienia. Rozkoszujemy się w ciszy, tylko czując, nie rozmawiając.
422 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Kilka minut później bierze moją dłoń i unosi ją do swoich ust, po czym ją całuje, a następnie splata nasze palce ze sobą. Chcę tak zostać do końca życia. Nigdy więcej nie chcę wiedzieć, jak to jest nie spać w twoich ramionach. - Jej głos jest delikatny, ale słowa uderzają we mnie z potężną siłą. Chcę ją uspokoić, ale nie wiem jak. Zaczynam pocierać jej palec serdeczny i rozglądam się po pokoju. Znajduję to - obok łóżka jest jej balon. Puszczając jej dłoń, sięgam po balona i urywam kawałek różowej wstążki. Spogląda na mnie, marszcząc brwi. - Dlaczego niszczysz mój balon? Kosztował mnie wiele pracy. Z uśmieszkiem, odwracam się do niej, ignorując ukłucie bólu. Łapię jej lewą doń i całuję wnętrze jej nadgarstka, po czym obwiązuję wokół jej palca serdecznego różową wstążkę. Napina się przy mnie, jej oczy kierują się na mnie w szoku. -
Kiedy mówię ci na zawsze, Anno, mam to na myśli.
Będziesz moją żoną i matką moich dzieci. Będziesz moją Anną na zawsze. Nic i nikt tego nie zmieni. Jej oczy błyszczą od łez. -
Prosisz mnie, żebym za ciebie wyszła, Loganie Knight?
-
Nie. Oznajmiam ci, że to zrobisz. 423 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Zaczyna się śmiać po czym obejmuje moją twarz i zostawia cholernie gorącego całusa na moich ustach. Wplatam dłonie w jej włosy i przyciskam mocniej jej usta do swoich. Tak bardzo cię kocham - szepcze pomiędzy pocałunkiem. -
Też cię kocham. Przysięgam, Anno, zaopiekuję się tobą.
Nigdy nie będziesz cierpieć. -
Tak długo jak mam ciebie, mogę przetrwać wszystko.
Potrzebuję tylko ciebie. Po kilku pocałunkach, kładzie się tam gdzie wcześniej, jej głowa leży w zgięciu mojego ramienia. Unosi dłoń i przygląda się różowej wstążce owiniętej wokół jej palca, jej uśmiech jest tak lśniący, jakby gapiła się w pierdolony diament. -
Wiem, że to nie jest idealny pierścionek, ale niedługo
zabiorę cię na zakupy i wybierzesz sobie to, czego chcesz. Kręci głową. -
Nie chcę nic innego. Ten jest idealny.
Warczę: -
Maleńka, improwizowałem. Dam ci prawdziwą rzecz.
Coś tak dużego, że jego błysk będzie widać z daleka, aby mógł go zobaczyć każdy skurwysyn. - Wybucha śmiechem, myśląc, że żartuję... ale tak nie jest. 424 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
-
Mmm, mam lepszy pomysł.
-
Jaki?
Może wytatuujemy sobie nasze imiona na palcach, zamiast prawdziwych obrączek? -
Poważnie?
Kiwa głową. -
Już od kilku lat chciałam sobie zrobić tatuaż, a nie ma
lepszego jak twoje imię na moim palcu. Nigdy się nie zgubi i nigdy nie zostanie usunięty. To permanentna sprawa. Tylko myśl o tym sprawia, że mój kutas robi się twardy. Spoglądam na nią, wiedząc, że tatuaż czy nie, i tak na zawsze będzie moja. -
Podoba mi się ten pomysł, maleńka.
-
Mi też. W międzyczasie, będę nosić tę różową wstążkę
wszędzie gdzie pójdę i pokazywać ją każdemu skurwysynowi, który obok mnie przejdzie. Śmieję się. Nigdy wcześniej nie słyszałem tego słowa z jej ust i cholernie to uwielbiam. -
To moja dziewczyna.
425 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Zakrywa dłonią usta, kiedy chichocze, a następnie ziewa, wyczerpana. Całuję ją w czoło i przyciągam bliżej do siebie, zanim opieram czoło o jej. światu.
Zdrzemnijmy się, maleńka, później powiemy o nas
426 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Kiwa głową. -
Potrzebujesz czegoś przed drzemką?
-
Nie. Mam wszystko, czego potrzebuję.
Układa głowę w mojej szyi. -
Kocham cię.
-
Też cię kocham, Anno.
-
Na zawsze - szepcze.
-
Na zawsze.
Po chwili zapadam w najlepszy sen w życiu wiedząc, że z tą dziewczyną podbiję świat, tak jak chciał tego mój przyjaciel.
~~~
Anna
Gdy czuję jak oddech Logana się wyrównuje, spoglądam w górę i widzę, że śpi, jego twarz jest delikatna i spokojna, taka jaka zawsze powinna być. Nasza historia była długa, a nasza droga do szczęścia nawet dłuższa, ale na koniec zwyciężyliśmy.
427 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Na początku ten mężczyzna był moim wybawieniem, ale na końcu to
jego
odkupienie
nas
wszystkich
ocaliło.
428 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
EPILOG Anna
Sześć miesięcy później
-
Wyżej, Logan, wyżej. - Annabelle krzyczy i śmieje się,
kiedy Logan popycha ją na huśtawce zrobionej na drzewie. Robię im zdjęcie swoim telefonem, jedno z bardzo wielu, które zrobiłam dziś Loganowi. Jesteśmy w nowym domu Jaxsona i Julii. Skończyło się na tym, że Jaxson kupił trochę ziemi od Cade'a, aby mogli nadal mieszkać w miasteczku, ale zupełnie z innej strony, z dala od ich starego miejsca. Po tym, co się tam wydarzyło, Julia nie chciała tam wracać, a ja wcale się jej nie dziwię, sama nie mogłabym wrócić do miejsca, gdzie Logan został prawie zabity. Jaxson zadbał o to, aby drzewo Julii zostało przeniesione. Teraz dumnie stoi na ich nowej ziemi, będąc stałym przypomnieniem ich wzajemnej miłości. Cała paczka tutaj jest, świętując ukończenie przez Logana akademii, on nie chciał mieć tego wszystkiego, ale Julii i mnie to nie obchodziło. Zamierzamy świętować jego uzyskanie dyplomu czy tego chce, czy nie. Nawet jego mama i siostra tu są, idealnie wpasowując się
429 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
w całą grupę. Cooper został nagle wezwany w samym środku ceremonii i musiał jechać, i moi rodzicie niestety są poza miastem, ale jedliśmy razem w tygodniu kolację, żeby to uczcić. Wszystko jest w końcu tak, jak powinno. -
Annabelle, chodź tutaj szybko, będziemy bawić się w
berka z Bandytą! - Krzyczy Hope, machając z drugiej strony podwórka. Annabelle zeskakuje w powietrzu z huśtawki, przyprawiając przy tym Logana o łagodny atak serca i biegnie dalej. Chichoczę na jego spanikowany wyraz twarzy. Odwraca się i od razu zauważa, że go obserwuję. Posyła mi seksowny uśmieszek, kiedy zmniejsza między nami dystans. Owija ramiona wokół mojej talii i podnosi mnie w górę, tak, że moje stopy zwisają w powietrzu. -
Z czego się śmiejesz? - pyta.
-
Z twojej twarzy, kiedy wyskoczyła – przyznaję z
uśmiechem, owijając ramiona wokół jego szyi. - Z wyrazu twojej twarzy można by wywnioskować, że wyskoczyła z Empire State Building. -
Powinna dać mi jakieś ostrzeżenie – mruczy.
Kręcę głową, tłumiąc śmiech. Jest tak samo opiekuńczy, jak Jaxson. Chwila ciszy rozciąga się między nami, kiedy wpatrujemy się w siebie, jego ciemnoniebieskie oczy przenikają aż do mojej duszy.
430 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Mówiłam ci ostatnio, jak bardzo jestem z ciebie
dumna?- pytam, znając już odpowiedź. -
Jakieś sto razy. Jestem pewien, że cały kraj słyszał
dzisiaj ciebie, moją mamę i siostrę. -
Dobrze, ponieważ cały świat powinien wiedzieć, jaki
jesteś niesamowity. Wzmacnia uścisk wokół mojej talii. -
To ty jesteś niesamowita, kochanie.
Moje serce ociepla się na ten komplement. -
Powiedz, że mnie kochasz – żąda. Pełnowymiarowy
uśmiech pojawia się na mojej twarzy. -
Kocham cię.
-
Powiedz, że jesteś moją Anną.
-
Jestem twoją Anną – szepczę.
Przysięgam, że jak żyję nigdy nie znudzi mi się powtarzanie tych słów. -
Na zawsze.
-
Na zawsze.
-
Cholerna racja. A teraz mnie pocałuj, kochanie.
431 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Robię to co mi każe, błogie westchnienie ucieka z moich ust wprost do jego. Pocałunek rozprzestrzenia się po całym moim ciele, aż po koniuszki palców u rąk i nóg, pocałunek, którym będę się mogła cieszyć do końca życia. -
Jezu, kurewsko cię kocham.
Odsuwam się od niego. -
Kocham cię mocniej.
-
Niemożliwe.
Nasza chwila zostaje przerwana. -
Hej, wy dwoje, odklejcie się od siebie i przywleczcie tu
swoje tyłki. Potrzebujemy waszej pomocy. - Sawyer krzyczy z drugiej strony podwórka, gdzie stoi razem z Jaxsonem, Cadem i wszystkimi ich dziećmi. Przed
nimi ustawiony jest
masywny nadmuchiwany tor
przeszkód, dzięki uprzejmości Jaxsona, który wynajął go na dzisiaj dla dzieciaków. -
Sawyer, co do licha robisz teraz z moimi dziećmi? -
Grace krzyczy z patio, gdzie siedzi razem z Julią, Faith, Kaylą i Katelyn. Nie rywalizacja.
martw
się,
Ptysiu,
to
tylko
przyjacielska
432 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Uch och, boję się – szepczę z rozbawieniem.
Dziewczyny muszą czuć to samo, co ja, ponieważ wstają i udają się w ich stronę. Logan mruczy. -
Jestem pewien, że nie potrzebują pomocy. Te dupki
zawsze mi przeszkadzają, kiedy jestem z tobą. Chichocząc, ponownie go całuję, zanim mnie puszcza. Śmiech Mirandy rozbrzmiewa echem przez podwórko, kiedy idziemy, by dołączyć do reszty. Odwracamy się, by zobaczyć ją i Sarge'a na patio. On pochyla się, mrucząc jej do ucha coś, co sprawia, że się rumieni. -
Ten
gość
naprawdę
zaczyna
mnie
wkurzać.
-
Spoglądam na Logana, by zobaczyć, że wpatruje się w nich. siłowni. -
Myślę, że on ją lubi. Wiem o tym. Dupek pewnego dnia pytał o nią na
Cóż, myślę, że mogliby stworzyć słodką parę.
Jego spojrzenie ląduje na mnie. Moja mama jest za stara, by z kimkolwiek stworzyć słodką parę.
433 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
Och, nie bądź śmieszny. Ona wcale nie jest stara, wciąż
ma przed sobą wiele lat i zasługuje na szczęście. Oboje wiele przeszli. Myślę, że razem mogliby uleczyć rany z przeszłości. Spoglądam w górę na niego, aby zauważyć, że jego spojrzenie zmiękło.
434 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Nienawidzę, kiedy mówisz z sensem. Uśmiecham się, kiedy kładzie mi ręce na ramiona i całuje mnie w czubek głowy. Jaxson posyła Loganowi złowieszcze spojrzenie, kiedy do nich docieramy. -
Jesteś tutaj dopiero od godziny, nie możesz trzymać
rąk przy sobie, aż dotrzecie do domu? -
Nie, nie mogę. - Logan odpowiada zirytowany. Zniża
swój głos, tak, że dzieci nie mogą usłyszeć tego, co następnie wypowiada. - A to jest nic w porównaniu z tym, co mam ochotę jej zrobić. -
Ty mały gnojku. – rzuca Jaxson.
Logan, Sawyer i Cade wybuchają śmiechem. -
Przysięgam, że z każdym dniem coraz mocniej kocham
tego dzieciaka. - Sawyer mówi z uśmiechem. Jaxson gapi się na niego, nie doceniając jego komentarza. -
Dalej,
tatusiu,
zróbmy
to.
-
Annabelle
mówi
podekscytowana, wskakując Jaxsonowi w ramiona. -
W porządku, rozwiążmy to raz na zawsze – Sawyer
zaczyna. - Ale tym razem na lądzie. Przebiegniemy ten nadmuchiwany tor przeszkód z dzieciakami na plecach. Jeśli dziecko spadnie, wypadasz. Pierwszy na mecie wygrywa. Knight, 435 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
chcę żebyś czekał na końcu i mierzył czas. Jestem ciekaw, co się stanie, kiedy pokonam tych dup... chłopaków – dodaje z zarozumiałym uśmiechem. -
Bierzesz tylko jedno dziecko – Grace mówi do niego.
-
Nie, biorę oba.
-
Nie, to zbyt niebezpieczne – odpowiada.
-
Ptysiu, to dmuchany tor przeszkód. Nie ma tu nic
niebezpiecznego. Jeśli spadną nic im nie będzie. Ale to się nie stanie, ponieważ wygramy – mówi, zanim chwyta bliźnięta. -
Nie martw się mamo. Będę na górze i nie pozwolę
Hope upaść – Parker ją uspokaja. Ona przeciągle wzdycha. -
Wiem o tym, kochanie.
-
Chodź, Beckett, możesz pójść ze mną i mi pomóc. Będę
potrzebował dodatkowej pary oczu. - Logan mówi, sprawiając, że ten nie zostanie wykluczony. Klęka tak, że Beckett jest w stanie wskoczyć mu na plecy, co też ochoczo robi. Idą na drugą stronę toru przeszkód, więc nie możemy dłużej ich widzieć. Wszyscy faceci gotowi są do startu, z rękoma na ziemi, jedną nogą z tyłu, oparci na kolanie. Dzieciaki wskakują im na plecy, a Grace pomaga wejść bliźniakom.
436 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
-
Trzymaj się mocno, dzieciaku – Cade mówi do Ruthie,
odchylając szyję, by na nią spojrzeć. Trzymam się. Nie martw się, Wielkoludzie – ona odpowiada, całując go w policzek. -
Jules, kochanie, odliczaj. - Jaxson mówi.
Przewracając oczyma, robi to co mówi. -
Na miejsca, gotowi... start!
Wszyscy zaczynają biec w tym samym czasie, a dzieciaki krzyczą i śmieją się, kiedy ci pędzą przed siebie. Bandyta podąża za nimi, szczekając jak szalony. Są łeb w łeb, kiedy docierają do toru przeszkód. W mgnieniu oka są na górze i pokonują pierwszą przeszkodę, wtedy tracimy ich z oczu. Słychać tylko śmiech dzieci. -
Modlę się tylko o to, żeby któryś z nich w końcu
wygrał i żeby w końcu skończyli tę głupią zabawę. - mówi Julia. -
Nie sądzę, żeby to się kiedykolwiek skończyło. Taka
jest ich natura – Faith komentuje z uśmiechem. Spoglądam w górę na patio, kiedy Sarge krzyczy, żeby dzieci puściły swoich tatusiów. Janey potrząsa głową z uśmiechem, siedząc na huśtawce ze śpiąca Mią w ramionach. Katelyn pojawia się obok i owija wokół mnie ramię.
437 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
pomoc?
Korekta: coro
Jak tam sprawy z kliniką, Anno, jesteś gotowa na naszą
Uśmiecham się i ściskam jej talię. Kocham Katelyn. Odkąd się tutaj przeniosłam jest moją fryzjerką i dobrze się znamy. Zawsze zaprasza mnie na baski wieczór, kiedy jest gospodynią i wspiera mnie, jak wszyscy odkąd zaczęłam z kliniką. Minie trochę czasu, zanim to w pełni zacznie funkcjonować, zwłaszcza że wciąż jestem na stażu, ale dzięki wsparciu finansowemu i pomocy, wszystko idzie zgodnie z planem. -
Wszystko dobrze. Czekam tylko na dokumenty i
możemy zacząć malowanie. -
Możesz na mnie liczyć. Daj mi tylko znać kilka dni
przed, żebym załatwiła Amandę na zastępstwo do sklepu. Na nas też. Powiedz tylko słowo, a się pojawimy. – mówi Kayla. zrobiła. -
Dzięki dziewczyny. Bez was nigdy bym tego nie
To dobra sprawa – mówi Julia, dotykając moich
pleców. - Wiesz, że zawsze tutaj dla ciebie jesteśmy, prawda? Tak, wiem. Są jak siostry, których nigdy nie miałam. -
Nie ma mowy! To jakaś bzdura! - krzyk Sawyera
przerywa naszą rozmowę.
438 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Rozglądamy się, aby zobaczyć chłopaków idących z powrotem, dzieciaki bawią się teraz na nadmuchiwanym torze przeszkód. -
Jak to możliwe?
-
Uch och – Grace mruczy.
-
Kto wygrał? - Katelyn pyta, domyślając się odpowiedzi
po wybuchu Sawyera. Był remis – Logan odpowiada ze śmiechem. -
Znowu? - pytam.
-
Tak – Cade burczy, wyraźnie niezadowolony z
końcowego wyniku. Knight.
Nie ma mowy – Jaxson mruczy. Jeden z nas musiał pierwszy przekroczyć linię mety,
Logan potrząsa głową. -
Nie, nie. Mówię wam, był remis.
-
Pieprzyć to! - Sawyer rzuca. - Miałem dwójkę dzieci na
plecach, więc to ja wygrałem. -
Nie sądzę, Evans. Ruthie waży więcej niż oba twoje
dzieciaki. - Cade mruczy.
439 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
-
Korekta: coro
I co z tego? Z dwójką jest trudniej.
Chłopaki kłócą się, ale przestają kiedy pojawia się Cooper. -
Och, dobrze, cieszę się, że wrócił na lunch – Kayla
mówi, kiedy jej oczy lądują na mężu. Jednak spokój znika, kiedy Cooper wysiada z auta razem z innym oficerem. Natychmiast możemy stwierdzić, że coś jest nie tak.
440 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Tato! - Beckett biegnie do Coopera, podekscytowany. Ten chwyta go w ramiona, podnosi i ściska, zanim szepcze mu coś do ucha. Beckett przytakuje i wraca z powrotem do zabawy z zresztą dzieci. -
Co się dzieje? – pyta Logan, kiedy Cooper i jego
zastępca udają się w naszą stronę. -
Nie wiem, ale coś jest na rzeczy. - Jaxson mruczy.
-
Hej – Kayla ich wita, kiedy docierają.
-
Hej, kochanie. - Cooper schyla się, by ją pocałować i
całuje również śpiącą Ellę. -
Co się dzieje, Coop? - pyta Jaxson, spoglądając na
drugiego policjanta. Wzrok Coopera ląduje na Katelyn. -
Jestem tutaj, aby porozmawiać z Katelyn.
-
Ze mną? – pyta ona, zdziwiona.
-
Rozmawiałaś dzisiaj ze swoim bratem lub wiesz gdzie
on teraz jest? Ona marszczy brwi. -
Nie. Ostatni raz rozmawialiśmy kilka dni temu,
dlaczego? Co chcesz od Kolana?
441 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Dlaczego nie odejdziemy kawałek i nie porozmawiamy – sugeruje, wskazując przeciwległy kąt podwórka. Ona cofa się, kiedy chce chwycić jej ramię. -
Nie, tutaj jest w porządku. Po prostu powiedz mi, o co
chodzi, przerażasz mnie, Cooper. On ją obserwuje, wyraz jego twarzy jest pełen żalu. -
Mam nakaz aresztowania Kolana.
-
Co? - Kately pyta w szoku. - Za co?
Faith staje przy niej i kładzie dłoń na jej ramieniu. Cooper się waha. -
Myślę, że najlepiej będzie, jak porozmawiamy w cztery
oczy. Ona potrząsa głową. -
Wszyscy tutaj są jak rodzina, wykrztuś to z siebie.
-
Za gwałt, napaść i pobicie.
-
Co! - Krzyczy. – Jesteś, kurwa, szalony? - Potrząsa
głową. - Nie. Nie, to musi być pomyłka. On nigdy by tego nie zrobił, Cooper. Nigdy! -
To prawda, nie zrobiłby tego! - Faith mówi, wyglądając
na tak samo zdenerwowaną, jak Katelyn.
442 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Cooper wzdycha. Ta rozmowa z nią nie może być dla niego łatwa, zważając na to, że wszyscy jesteśmy ze sobą blisko. Słuchaj, nie znam wszystkich faktów i dlatego musimy znaleźć Kolana. Domniemana ofiara wniosła zarzuty i twierdzi, że on to zrobił. -
Więc kłamie! - Katelyn krzyczy. - On nigdy nie zrobiłby
czegoś takiego! Moje serce pęka, kiedy zauważam łzy w jej oczach, jej słodka twarz jest napięta i zrozpaczona. Zastępca Coopera po raz pierwszy się odzywa. -
Dowody są bardzo obciążające, panno Slade, i…
Nie obchodzą mnie pieprzone dowody. Mój brat tego nie zrobił! Katelyn, posłuchaj. - Cooper podchodzi bliżej, ale ona się odsuwa. -
Powiedz mi, że wiesz, iż on tego nie zrobił, Cooper.
Jego wahanie sprawia, że ona traci opanowanie. -
Wiesz co? Zapomnij o tym. Nie mam zamiaru dłużej
słuchać tego gówna! - Ona ucieka, kierując się do swojego samochodu.
443 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
-
Katelyn, czekaj! - Faith idzie za nią, ale nie jest
wystarczająco szybka. Zanim ma szansę ją złapać, Katelyn wsiada do auta i odjeżdża. Faith wraca do nas, łzy płyną jej po twarzy. Cade chwyta ją i przyciąga do siebie. -
Coś jest nie tak – wydusza. - Mówię ci, znam go, on
nigdy by czegoś takiego nie zrobił. Jak obciążające są dowody? – pyta Jaxson. -
Mocno – Cooper przyznaje z żalem. - I wygląda na to,
że ulotnił się z miasta, co sprawia, że wygląda na jeszcze bardziej winnego. Sawyer spogląda na Logana. -
Może to jego widziałeś tamtej nocy w klubie?
-
Cóż, to możliwe. Istnieje możliwość, że miał jakieś
powiązania z burmistrzem Allanem. Ten krąg wydaje się większy, niż sądziliśmy. Moje serce zaciska się na myśl, że Kolan mógł mieć cokolwiek wspólnego z tym, co się przydarzyło Loganowi. -
Myślisz, że on to zrobił?- pyta Jaxson.
Cooper potrząsa głową.
444 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Nie chcę tak myśleć, ale na razie dowody na to wskazują. -
Nie. On tego nie zrobił! - wszyscy cichną na dźwięk
szlochu Faith. Cade przyciąga ją jeszcze bliżej, oferując jej komfort. Moje serce pęka nie tylko dla niej, ale też dla Katelyn, kiedy przypominam sobie wyraz agonii na jej twarzy, zanim uciekła. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuje ta grupa jest kolejne łamiące serce wydarzenie, ale wygląda na to, że właśnie to się stanie.
445 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
Drogi czytelniku, Oto mamy pierwszą książkę z serii Acts of Honor. Mam nadzieję, że uwielbiasz historię Logana i Anny tak bardzo jak ja. Ta książka sprawiała mi problemy wszelkiego rodzaju, ale wydaje się, że właśnie takie zajmują szczególne miejsce w moim sercu. Wielką przyjemność sprawiło mi napisanie jej, a jeszcze większą, ze względu na ponowne połączenie wszystkich moich chłopaków z serii Men of Honor i ich rodzin. Zawsze staram się wykorzystać swoje książki do przekazywania wiadomości, które uważam za ważne, bazując na prawdziwych wydarzeniach z naszego świata. Moją wiadomością w tej książce był Sarge. Jest postacią, którą znałam od długiego czasu i wiedziałam, że w tej serii to Anna go odkryje. Jakiś czas temu oglądałam filmik na YouTube o bezdomnym mężczyźnie, a jego łamiąca serce historia doprowadziła go do miejsca, w którym jest dzisiaj. To krótkie nagranie zmieniło mnie. Nawet mimo tego, że historia była inna niż Sarge’a, to wciąż miała to samo znaczenie – nie osądzaj. Słowami Sarge'a: „Tak wielu ludzi patrzy na mnie i nie mają pojęcia przez co przeszedłem. Nie wiedzą, że byłem szanowanym mężczyzną, który walczył za swój kraj. Widzą jedynie menela na ulicy, myślą, że jest zbyt leniwy, żeby iść do pracy.” Czasem ciężko jest nie oceniać, ale nie możemy zakładać, że znamy czyjąś historię. Sarge zajmuje bardzo wyjątkowe miejsce w moim sercu, tak samo jak mężczyzna z filmiku, który oglądałam. Uwielbiam to, że jestem teraz w stanie rzucić trochę światła na te tematy i poszerzyć ludzką świadomość, ale co najważniejsze, być w stanie ofiarować datki i pomoc, która coś zmieni. Hope Mission jest wspaniałą agencją pomocy i wsparcia w moim mieście, która stara się pomagać ludziom w potrzebie. Część wpływów z pierwszych miesięcy 446 | S t r o n a
Tłumaczenie: AllureTeam
Korekta: coro
sprzedaży tej książki zostanie podarowana im na pomoc w wykarmieniu i ubraniu bezdomnych. Poprzez zakup tej książki, pomagasz mi wspomóc innych w potrzebie. Dziękuję za twoje wsparcie. Moja kolejna książka, która zostanie wydana to Unlawful Justice. To romantyczne napięcie współtworzę razem z jedną z moich najlepszych przyjaciółek, K. Lingston. Premierę planujemy w listopadzie 2015. Jeśli chodzi o to co wyjdzie jako kolejne, to sama chciałabym znać odpowiedź na to pytanie. Pierwotnie, moim planem było napisanie pierwszej książki w serii o strażakach, Men of Courage. Cece z Brautifully Insightful przemawiała do mnie od bardzo długiego czasu. Jednak gdy ją dla ciebie pisałam, przestała. Więc jako kolejna, może być druga książka z serii: An Act of Salvation. Część Nicka i Katelyn. Pozwalam swoim postaciom i mojemu sercu wybrać, którą napiszę jako kolejną, więc do tego czasu moja uwaga pozostanie skupiona na Unlawful Justice. Moja najlepsza rada na tę chwilę, jest taka, żebyś śledziła aktualności na moim Facebooku: LYNN/575868539173061?ref=hl
www.facebook.com/-pages/Author-KCoraz
odwiedziła
moją
stronę:
www.authorkclynn.com Na koniec, chciałabym poświęcić chwilę, żeby podziękować wszystkim moim czytelnikom, za waszą miłość i wsparcie. Nigdy się nie dowiecie, ile to dla mnie znaczy. Moje serce bez końca się raduje, z powodu tego jak bardzo uwielbiacie moje postacie i ich historie. Mam nadzieję, że w dalszym ciągu będę żyła na tym piedestale, na którym mnie tak uprzejmie ustawiliście.
Z wyrazami miłości, Autorka K.C. Lynn XO! 447 | S t r o n a