Licealista Janek od kilku tygodni kocha się w koleżance z klasy. Boi się jednak wyznać jej swoje uczucia. Rano, gdy jedzie samochodem do szkoły, widzi...
3 downloads
23 Views
9MB Size
Licealista Janek od kilku tygodni kocha się w koleżance z klasy. Boi się jednak wyznać jej swoje uczucia. Rano, gdy jedzie samochodem do szkoły, widzi Marię spacerującą z psem. Próbuje ją zawołać, ale niestety, ona go nie słyszy – ma słuchawki na uszach i zapatrzona jest w klawiaturę swojego telefonu… Wystarczy chwila i… buum! Kierowca przejeżdżającego właśnie auta nie zdąży zahamować i potrąci Marysię na przejściu dla pieszych. Dziewczyna upada na ulicę. Zdenerwowany Janek natychmiast dzwoni po pomoc i próbuje obudzić Marię... Bez skutku… Licealistka nadal jest nieprzytomna… Bliscy i Janek martwią się, tymczasem ona…. ***********************************************************************************
W górskiej wiosce żyła piękna dziewczyna o imieniu Maria. Jej uroda wzbudzała zachwyt każdego, kto na nią spojrzał, niestety, była również przekleństwem… Czarnoksiężnik Gniewit, słynący z bezwzględności i okrucieństwa, zapragnął ożenić się z najpiękniejszą kobietą na świecie. Mimo że rzadko wychodził ze swojego zamku, słyszał o urodziwej wieśniaczce, która mieszkała w jego królestwie. Wiedział, że dziewczyna nie przyjdzie do niego dobrowolnie, więc postanowił ją uprowadzić.
Kiedy Maria wczesnym rankiem jak zwykle wyprowadziła kozy na polanę na skraju lasu, usłyszała płacz małego dziecka. Bez zastanowienia ruszyła między drzewa w poszukiwaniu źródła dźwięku. - Jest tu ktoś? – zawołała, ale nikt prócz echa nie odpowiedział. Kwilenie było coraz głośniejsze, więc szła dalej przekonana, że już niedaleko. Nagle płacz ucichł. Dziewczyna bardzo się wystraszyła. Niespodziewanie zza drzewa wyłonił się czarnoksiężnik. Maria zaczęła krzyczeć, ale mag odebrał jej głos. Spętał ją grubym sznurem i razem z nią teleportował się do suskiego zamku…
Było późne popołudnie, kiedy Janek kończył pomagać swojemu ojcu kowalowi. Nieoczekiwanie do kuźni przyszła starsza kobieta, która zaopiekowała się Marią po śmierci jej rodziców. - Widziałeś dzisiaj moją córkę, młodzieńcze? – zapytała ze łzami w oczach. - Od samego rana nie wyszedłem z kuźni – odpowiedział. – Coś się stało? - Maria wyszła dzisiaj rano wyprowadzić kozy i nadal nie wróciła – powiedziała, szlochając. -Niech się pani nie martwi – pocieszył kobietę. – Poszukam jej. Zakochany w Marii Janek nie czekał ani chwili i natychmiast wyruszył na poszukiwania. Gdy dotarł na polanę, zobaczył tylko białe kozy. Zaczął wołać swoją ukochaną, ale nie otrzymał odpowiedzi. Zrezygnowany nie wiedział, co robić. Nagle przyfrunął ogromny kruk i zaczął nad nim krążyć. Kra, kra, kra… Wieśniaczkę porwał Czarny Pan I w podziemnym zamknął lochu Biada temu, kto zabłądzi tam Bo nikt nie usłyszy jego szlochu Pannę wnet otuli biała szata I będzie stracona dla świata Bo nie uwolni się z rąk kata Lecz przeznaczenie figle płata
Stara wiedźma sekret Pana zna I jeśli ci, chłopcze, starczy odwagi Tajemnica tyrana będzie twa Musisz tylko zaufać wielkiej magii Kra, kra, kra… Czarny ptak odleciał, zostawiając Janka z wieloma pytaniami. Chłopak znał legendę, którą dorośli opowiadali małym dzieciom. Według niej na szczycie Babiej Góry mieszkała stara wiedźma, która uwiodła młodego wieśniaka, a potem go zabiła. Mało kto wierzył w autentyczność tej historii, ale mimo to nikt nie odważył się wejść na wzniesienie. Janek nie wiedział, co robić. Nie dawał wiary legendzie, ale nie miał lepszego pomysłu, gdzie szukać wiedźmy. Dlatego postanowił natychmiast wyruszyć. Gdy zrobiło się ciemno, chłopak z trudem wspinał się po zboczu góry. Kamienie osuwały się pod jego stopami, a drzewa zagradzały mu przejście. Jedynie księżyc zdawał się być po jego stronie i świecił mocniej niż zwykle. Po kilku godzinach męczącej wędrówki, Janek dotarł na szczyt. Zobaczył niewielką kamienną chatę, a przed nią ogromne drzewo, w pobliżu którego paliło się ognisko. Przy ogniu siedziała staruszka. Chłopak podszedł do niej i zapytał czy to, ona jest tą wiedźmą z opowieści. Kobieta powiedziała, żeby nie wierzył legendzie. Opowiedziała mu, że kilkaset lat temu z wzajemnością zakochała się w kowalu. Miejscowi chcieli ją zabić, ponieważ sądzili, że rzuciła na niego urok. Mężczyzna, chcąc ją ratować, uciekł z nią na Babią Górę i żadne z nich nie wróciło do wioski. Wszyscy sądzili, że go zamordowała, ale nikt nie odważył się go pomścić.
Po latach śmiertelny kowal zmarł i pozostało po nim tylko drzewo, które zasadził przed kamienną chatą. A rozgoryczona wiedźma postanowiła czekać na śmierć w miejscu, gdzie spędziła najlepsze chwile z ukochanym. - Już wiesz, że cię nie zabiję. A teraz wyjaśnij mi, co cię do mnie sprowadza – powiedziała. - Czarnoksiężnik Gniewit porwał moją ukochaną, a kruk powiedział, że jedynie ty możesz mi pomóc – rzekł z nadzieją chłopak. – To prawda? - Tak – odpowiedziała. – Ale nic nie jest za darmo. - Zrobię wszystko, co każesz. Tylko proszę, pomóż mi ocalić ukochaną – błagał. - W takim razie spełnij moje marzenie. Wystrugaj dla mnie i pomaluj siedem drewnianych ptaszków takich, jakie ozdabiają wasze domy. Janek bez wahania zgodził się. Staruszka dała mu kawałek drewna, nóż oraz kolorowe barwniki. Natychmiast wziął się do pracy. Nad Babią Górą zaczęło wschodzić słońce, gdy chłopak zaniósł wiedźmie gotowe ptaszki. Kobieta podziękowała mu i udzieliła wskazówki: Gdy słońce północy zabłyśnie Trzynaście zapal białych świec Skrzypaczkę zawołaj bezgłośnie Jeśli chcesz tragedii zapobiec Poproś o wskazówkę marę Ona zdradzi ci prawdę okropną Będzie chciała wymierzyć karę I decyzję podejmie pochopną
Lecz zaufaj zjawie śmiało Bo tylko ona pokona złego Choćby niebo runąć miało Zmieni go w nieumarłego Janek wiedział, że musi poczekać do północy. Poprosił wiedźmę, żeby obudziła go wieczorem, a sam położył się pod drzewem i zasnął. Późnym popołudniem ze snu wyrwał go krzyk czarownicy. Przestraszony pobiegł do chaty. Miał nadzieję, że nic złego się nie stało. Zastał kobietę patrzącą na lustro. - Coś się stało? – zapytał przerażony. - Chciałam sprawdzić, co dzieje się z twoją ukochaną. Po kilku godzinach poszukiwań w końcu udało mi się znaleźć połączenie z lustrem w zamku czarnoksiężnika. To, co zobaczyłam było straszne – mówiła szybko i niezrozumiale zdenerwowana kobieta. – Nie powinnam tego robić, ale musisz to zobaczyć. Nakreśliła dłonią w powietrzu wzór i wyszeptała zaklęcie w wymarłym języku. W lustrze ukazał się obraz czarnoksiężnika i Marii. Dziewczyna siedziała skulona w kącie w ciemnym lochu. Była związana. Płakała. Nad nią stał mężczyzna w średnim wieku. Miał mocno zaciśnięte usta i był wściekły. Krzyczał.
- Poślubisz mnie czy ci się to podoba czy nie! Nawet jeśli będę musiał użyć magii! - Nie wyjdę za ciebie! Nie kocham cię, ty… Ty potworze! – wrzeszczała dziewczyna łkając. Obraz znikł i Janek w lustrze ujrzał swoje odbicie. Był wstrząśnięty. Pragnął uwolnić swoją ukochaną, ale jeszcze bardziej chciał zemścić się na Gniewicie. O północy w świetle księżyca zapalił trzynaście świec i w myślach zawołał skrzypaczkę. Z podmuchem wiatru pojawił się duch młodej kobiety. Była piękna i łudzącą podobna do Marii. Miała długie, proste, jasne włosy opadające na plecy, a jej biała sukienka poplamiona krwią falowała na wietrze. - Tyle lat na to czekałam – zaśmiała się. – Ach, ten niemądry mag… Nareszcie zemsta za moją śmierć się wypełni.
Od stu lat w przestrzeni krążę Zawieszona między światami Do ukarania złego maga dążę Który uwiódł mnie kwiatami Odebrał mi skrzypce i wolność I zamknął w ciemnym lochu W noc poślubną godność Straciłam i uciekłam w popłochu Odnalazł mnie w pobliskim lesie Ugodził sztyletem w serce Myślał, że śmierć mnie uniesie Więc oddał moje ciało pasterce Janek z coraz większym przerażeniem słuchał skrzypaczki. Wiedział, że szansa na uratowanie Marii jest coraz mniejsza. Ale wiedział też, że nie może się poddać i musi ocali ukochaną. Zjawa kontynuowała: Marny czarownika brodatego los Za przeciw ludziom okrutne czyny Skrzypiec moich zniszczy go głos I nie zazna współczucia krztyny Dalej, chłopcze, udziel mi pomocy Odnajdź u podnóża góry grób I instrument zabierz w nocy Wszystko co w twej mocy zrób By ocalić serca wybrankę Udaj się prędko do suskiego zamku Czyniąc ze mnie swoją kompankę A Maria będzie twoja o poranku
Janek, nie czekając ani chwili dłużej, zbiegł ze szczytu Babiej Góry i zaczął szukać grobu skrzypaczki. Było to bardzo trudne, ale zjawa wskazała mu miejsce. Chłopak usunął stos kamieni i wydobył z ogromnego dołu skrzypce. Natychmiast dosiadł konia i popędził prosto do siedziby czarnoksiężnika. Kiedy Janek przybył do zamku, zaczynało już świtać. - Musimy się pospieszyć! – zawołała skrzypaczka. – Połóż skrzypce na ramię i idź do lochów. Chłopak był pełen wątpliwości, ale pamiętał, że wiedźma, kazała mu zaufać duchowi, więc wykonał polecenie mary.
Gdy Janek wkroczył do wnętrza zamku, wydarzyło się coś niesamowitego. Magia wypełniła skrzypce i zaczęła z nich płynąć piękna, ale mroczna melodia. Im bliżej chłopak znajdował się lochów, tym muzyka stawała się coraz głośniejsza. Przyspieszył więc kroku i w krótkim czasie znalazł się przy Marii i Gniewicie.
- Dalej, chłopcze! – zawołała skrzypaczka – Wytrzymaj jeszcze trochę! Janek nie przestawał grać. Bezbronny mag zaczarowany muzyką zaczął rozpływać się w powietrzu aż w końcu całkowicie znikł. - Udało ci się! – krzyknęła zjawa. – Gniewit został pochłonięty przez piekło, gdzie będzie cierpiał wieczne kary. Nareszcie mogę odejść w spokoju. Dziękuję za wszystko. Duch kobiety wyparował. Janek podbiegł do ukochanej. Była ubrana w długą, białą suknię, a na twarzy miała ślady pobicia. Chłopak wziął ją w ramiona. - Bałem się, że nie zdołam cię ocalić – wyszeptał. – Kocham cię, Mario. - Ja ciebie też kocham-odparła dziewczyna i pocałowała swego wybawcę. Maria i Janek od razu wrócili do swojej wsi. Na miejscu powitał ich tłum na zmianę płaczących i śmiejących się osób. Wszyscy byli bardzo szczęśliwi, że wrócili żywi. Wkrótce po tym wydarzeniu odbyło się huczne wesele. *************************************************
.
- Córeczko, nareszcie się obudziłaś – mama gładzi Marię po głowie. - Co się stało? Gdzie ja jestem? – pyta przerażona dziewczyna. - W szpitalu. Wpadłaś pod samochód i straciłaś przytomność. Na korytarzu czeka chłopak, który bardzo się o ciebie martwi i jeszcze bardziej żałuje tego, że cię nie ostrzegł – kobieta puszcza oko do córki. – Zawołam go. Maria poprawia włosy i przygryza wargi, by nabrały koloru. Ma nadzieję, że nie wygląda aż tak źle, jak się czuje.
Do sali wchodzi Janek z ogromnym bukietem kwiatów. - Przepraszam za to wszystko – wskazuje na kroplówkę. – Wybaczysz mi? – pyta nieśmiało. - Już to zrobiłam – Marysia uśmiecha się. – Mam wrażenie, że zawdzięczam ci więcej, niż ci się wydaje… Może dasz się zaprosić na kawę, jak stąd wyjdę? - Z największą przyjemnością – cieszy się Janek i całuje Marię w policzek – przynajmniej przypilnuję, żebyś patrzyła na jezdnię…
KONIEC
Liceum Ogólnokształcące nr I im. Marii Skłodowskiej-Curie ul. płk. T. Semika 1 34-200 Sucha Beskidzka wiek:16 klasa 1C
Autor tekstu: Karolina Malaga Ilustrator: Dominik Huber