Seaside - 01 - Tear Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa 2 Życie nastolatka nigdy nie jest łatwe. Ale dla Natalee Murray, rzeczy są o wiele trudniejsz...
13 downloads
28 Views
2MB Size
Seaside - 01 - Tear
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Życie nastolatka nigdy nie jest łatwe. Ale dla Natalee Murray, rzeczy są o wiele trudniejsze. Znudzona życiem, nie może się doczekać ukończenia szkoły średniej i wydostania się ze swojego miasta, szczególnie biorąc pod uwagę członków zespołu AD2, którzy nagle zaczną uczestniczyć w życiu jej szkoły, powodując, że jej życie z nudnego zamieni się w szalone. Zaczyna się od pióra. Jedno pociągnięcie palcami i ona jest zniewolona. Ale Alec i Demetri mają mroczną tajemnicę, jeden, który może wstrząsnąć ich światem i sercem Natalee. Co zrobisz, kiedy jeden mężczyzna zapełnia Twoje życie kolorem, a drugi napełnia Twoją duszę pasją? Jak wybrać, kiedy Twoje serce jest podzielone? Nowy New Aduld/Mature romans. Przeklinanie i nadużywanie narkotyków.
2
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
ROZDZIAŁ PIERWSZY................................................................................................................................ 4 RODZIAŁ DRUGI ..................................................................................................................................... 15 ROZDZIAŁ TRZECI ................................................................................................................................... 23 ROZDZIAŁ CZWARTY .............................................................................................................................. 27 ROZDZIAŁ PIĄTY ..................................................................................................................................... 32 ROZDZIAŁ SZÓSTY .................................................................................................................................. 41 ROZDZIAŁ SIÓDMY ................................................................................................................................. 47 ROZDZIAŁ ÓSMY .................................................................................................................................... 59 ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY ............................................................................................................................ 69 ROZDZIAŁ DZIESIĄTY.............................................................................................................................. 74 ROZDZIAŁ JEDENASTY ............................................................................................................................ 81 ROZDZIAŁ DWUNASTY ........................................................................................................................... 89 ROZDZIAŁ TRZYNASTY ........................................................................................................................... 97 ROZDZIAŁ CZTERNASTY ......................................................................................................................... 99 ROZDZIAŁ PIĘTNASTY .......................................................................................................................... 107 ROZDZIAŁ SZESNASTY .......................................................................................................................... 113 ROZDZIAŁ SIEDEMNASTY ..................................................................................................................... 120 ROZDZIAŁ OSIEMNASTY....................................................................................................................... 131 ROZDZIAŁ DZIEWIĘTNASTY.................................................................................................................. 140 ROZDZIAŁ DWUDZIESTY ...................................................................................................................... 154 ROZDZIAŁ DWUDZIESTY PIERWSZY ..................................................................................................... 164 ROZDZIAŁ DWUDZIESTY DRUGI ........................................................................................................... 173 ROZDZIAŁ DWUDZIESTY TRZECI .......................................................................................................... 184 ROZDZIAŁ DWUDZIESTY CZWARTY...................................................................................................... 194 ROZDZIAŁ DWUDZIESTY PIĄTY ............................................................................................................ 200 EPILOG ................................................................................................................................................. 205
3
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
ROZDZIAŁ PIERWSZY To był normalny dzień mojego normalnego życia i to powinno być wszystko, czego oczekiwałam po sennym miasteczku Seaside w Oregonie. Obudziłam się, starannie wyszorowałam zęby, śpiewając Happy Birthday trzy razy. Byłam paranoikiem jeśli chodzi o to. Często śniłam o tym, że wypadają mi zęby. Przyjaciele powiedzieli mi, że to oznacza śmierć w rodzinie. Tylko to. Wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale przynajmniej zdarzy się coś innego, niż to, co zwykle. To nie było tak, że życzyłam komuś z mojej rodziny śmierci. Może to był ten cały nastoletni niepokój. W wieku 18 lat, kończyłam mój ostatni rok w liceum. Można powiedzieć, że niedopowiedzeniem roku było to, że nie mogę się doczekać końca liceum. Każdy dzień zaznaczałam wielkim, czerwonym X. 9 miesięcy. To wszystko, co miałam. I potem, będę wolna. Wolna od tego nudnego, normalnego miejsca i zmian w moim życiu. Cholera, nawet zafarbowanie moich włosów na inny kolor niż złoty blond, będzie dla mnie wystarczającą zmianą. Ale moja mama nienawidziła niczego sztucznego. Cóż mogę powiedzieć? Żyliśmy w Oregonie. Przytulaliśmy drzewa i tym podobne. Wyplułam resztki pasty do zlewu i spojrzałam w lustro. - Ugh. - Skuliłam się na swoje odbicie. Dlaczego moje oczy nie mogły być innego koloru, niż brąz? Obwiniałam swoich rodziców. Ich nudne geny stały się moimi nudnymi genami i voila, oto jestem. Wślizgnęłam się w parę wyblakłych, obcisłych dżinsów i przylegającą
4
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
bluzkę z dekoltem w V1. Nie było tak zimno na dworze, ale wszyscy wiedzieliśmy, że pogoda na wybrzeżu może zmienić się z niesamowitej w fatalną w zaledwie kilka chwil. Poszłam do łazienki przypudrować policzki. Moi rodzice nie pozwalali mi się malować. Wiem, dziwne. Mam 18 lat i nigdy nie całowałam się z chłopakiem, nigdy się nie malowałam i jeździłam do szkoły używanym pick-upem.2 Moją jedyną chwałą było to, że byłam jednym z najbardziej lubianych dzieciaków w szkole. Nie byłam pewna, czy to był pozytywny znak na moją korzyść czy inny sposób na pokazanie jak słabe było Seaside. Nałożyłam jakiś balsam na usta i zbiegłam schodami na dół. Musiałam przestać mieć tak zmienne nastroje albo moja mama pomyśli, że jestem na prochach. Zazwyczaj jestem pozytywnie nastawiona do wszystkiego, ale ostatnia noc była jedną z cięższych. Miałam ponownie ten sam, głupi sen o chłopaku o blond włosach. O chłopaku, którego nigdy wcześniej nie widziałam. Przyjechał do szkoły i ogłosił swoją miłość do mnie. Miałam na sobie makijaż. Zabójczą sukienkę. O tak. Pocałował mnie. Zawsze marzyłam o takim czymś. Śniło mi się to tylko raz w miesiącu i zawsze było inaczej. Mój psychiatra, czyli moja mama mówiła, że cierpiałam na jakieś urojenia. Prawdopodobnie tak było. Jednak, myślałam, że to prawdopodobnie był kolejny znak, że muszę ograniczyć podwójną mokkę późno w nocy. Telewizja. Możesz oglądać One Tree Hill tak często, aż zaczynasz myśleć, że Chad Michael Murray rzeczywiście
1
2
taaaakie coś :D
swoją drogą też bym chciała chociaż taki samochód.
5
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
ma zamiar pokazać się u Ciebie w mieszkaniu i wygłosić swoją dozgonną miłość. Poszłam do kuchni, chwyciłam mój płaszcz przeciwdeszczowy, włożyłam banana do plecaka i ugryzłam kawałek jabłka. - Mamo! Zero odpowiedzi. Westchnęłam. - Mamo! Wychodzę do szkoły! Wciąż żadnej odpowiedzi. Z cierpliwością, której wiedziałam, że nie posiadam, krzyknęłam jej imię po raz trzeci i czekałam, aż oderwie się od swojej pracy. Rzeczywiście po około 3 minutach drzwi od jej pracowni lekko się otworzyły. Jej okulary były lekko pochylone nad jej nosem, jakby zakładała je w pośpiechu. Jej włosy były związane w koka. Dała mi zadziorny uśmiech i wzruszyła ramionami. To była dobra, stara mama. Jej wzrok budował jej wygląd i powodował, że był on trochę bardziej niewinny. - Przepraszam kochanie, kolejny nocny klient. Potrzebujesz pieniędzy na lunch? - Nie. Wciąż mam jeszcze trochę ze wczoraj. – Wepchnęłam ręce w kieszenie i patrzyłam w przestrzeń tuż nad jej głową, więc myślała, ze patrzyłam na nią i zwracałam uwagę na jej słowa, kiedy tak naprawdę chciałam pójść do szkoły. - Och, w porządku. Cóż… miłego dnia. - Dzięki. – Odwracając się na pięcie, poszłam do drzwi. Zawsze to samo. Zawsze zasypiała w swoim biurze. Zawsze był jakiś przygnębiony klient w tym maleńkim miasteczku, który chciał popełnić samobójstwo. Nie trzeba dodawać, że nie potrzebowała więcej pracy. Oskarżałam ponurą pogodę Oregonu i niezdolność mojej mamy do powiedzenia komukolwiek „nie”. Nawet mnie. Brzmiało to jak marzenie każdej dziewczyny. Rodzic, który za każdym razem mówi „tak”. To nie był sen. Ona była bardziej… nie wiem… może jak współlokatorka? Mój tata nie był lepszy. Był chirurgiem. Ledwo go widywałam, ale kiedy to następowało, 6
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
zazwyczaj był tak stęskniony za mamą, że ciężko było dostać szansę rozmowy. Byli genialni i często zaszywali się w jej biurze z butelką wina i prowadzili filozoficzne rozmowy. Idea picia wina i rozmawiania o filozofii powodowała mój ból brzucha. Wolę oglądać całą noc reality show, jedząc sardynki. Czasami myślę, że chcieliby, żebym nigdy się nie urodziła. To nie było tak, że mnie nie kochali. Wiedziałam, że mnie kochają. Po prostu wydawali się szczęśliwsi beze mnie. To jest do bani, ale przynajmniej widziałam, czego mogę się spodziewać. Jeśli wiesz, czego się spodziewasz, to naprawdę nigdy się nie zawiedziesz. To było tym, co śpiewałam całą drogę do samochodu. Rzuciłam moją torbę i zatrzasnęłam drzwi. Droga do szkoły była krótka. Miałam dość niesamowity widok na ocean po drodze. To pomagało, że moi rodzicie żyli w zaaprobowanym przez Better Homes and Gardens3 domu na plaży. Kiedy przyjechałam na parking, mimowolny dreszcze przebiegł po moich plecach. Dziwne. Przygryzłam wargę i wyłączyłam silnik. Nie wiem, jak długo tam siedziałam, może z 5 minut, kiedy ktoś zaczął walić w moje okno. - Nat! Co do cholery? Gdzie się podziewałaś? Moja najlepsza przyjaciółka, chociaż czasami nienawidziłam tego, że miała tendencję do bycia neurotyczną i nieco irytującą, uderzyła w okno ponownie. - Spotkanie? Zapomniałaś? Cholera. Otworzyłam drzwi i wyskoczyłam. - Sorry, Alesha. Zupełnie odleciałam. Skrzyżowała ręce na piersi i zmarszczyła brwi. - Co się z Tobą ostatnio dzieje? Mamy tylko trzydzieści dni do tańca i Homecoming ma być najlepszym! Mam na myśli jeden z naszych najlepszych hooray. 3
Better Homes and Gardens – australijski magazyn o domach i ogrodach. Wyznacznik mody, trendów i stylu jeśli chodzi wystrój wnętrz, ogrodu, co jest na TOPie, itd. (odpowiednik Cosmopolitan – o modzie).
7
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Myślę, że masz na myśli hura. - Cokolwiek. – Zamrugała kilka razy, starając się usunąć grudki tuszu i zarzuciła torbę na ramię. – Mówię, że wszystkim czego potrzebujemy to Twoja pomoc. Myślisz, że możesz przypłynąć ze swojego la-la-landu i spotkać się po szkole? - Tak? – powiedziałam to bardziej jako pytanie, po czym błysnęłam uśmiechem. – Tak, Alesha. Obiecuję, że zrobię wspaniałe rzeczy z dekoracjami. Swoją drogą świetny temat. - Co to jest? - Życie to plaża? – domyśliłam się. - Szczęśliwe przypuszczenie… - wymamrotała. Westchnęłam i znowu mrowienie zalało moją skórę. Poważnie potrzebowałam więcej snu. Zadzwonił dzwonek. Poszłam na moje pierwsze zajęcia, nie bardzo zwracając uwagę na ludzi wokół mnie. To znaczy, jestem nastolatką. Jesteśmy niezdarne i tak dalej. Nie musze dodawać, że się potknęłam. Moja torba poleciała z moich rąk i moje wszystkie książki z niej wyleciały, jakby były złe, że tam były. - Cholera. – Uklękłam i sięgnęłam po jedną z książek, kiedy inna ręka dotknęła mojej. Dreszcze rozproszyły się po całym moim ciele. Zaniepokojona, odsunęłam się i spojrzałam w górę, prosto w najbardziej zielone oczy jakie kiedykolwiek widziałam. Jestem pewna, że moja szczęka opadła, ponieważ tak się dzieje, gdy typowa dziewczyna widzi kogoś tak niesamowicie przystojnego, że wszystko, co chcę z nim zrobić jest przekleństwem, a następnie uszczypnąć siebie, aby upewnić się, ze to nie jest sen. Poczułam ciepło mojej skóry, gdy bez słowa podał mi moją książkę, a potem wyciągnął rękę, aby pomóc mi wstać. Podałam mu swoją, bardziej z powodu szoku i tego, że nie wiedziałam co innego mogłabym zrobić. Chciałam coś powiedzieć lub oddychać, czy cokolwiek innego, aby udowodnić temu pięknemu chłopakowi, że w rzeczywistości jestem człowiekiem a nie robotem, kiedy ktoś podszedł do niego i zmarszczył brwi. - Już rzucasz dziewczyny na kolana, Alec? 8
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
To było tak, jakbym patrzyła na Słońce i Księżyc w tym samym czasie. Alec miał potargane, czarne włosy i zielone oczy. Jego podbródek był wyraźnie zarysowany, z lekkim zarostem. Nie było mowy, żeby ten facet był nastolatkiem. Chłopak obok niego, wyciągnął rękę i uśmiechnął się, odsłaniając idealnie proste, białe zęby. Jego włosy w kolorze blond były kręcone, jego skóra miała idealną opalenizną, jakby spędził ostatnie kilka tygodni na Hawajach. Jego dołeczki były tak głębokie, że można było powiedzieć, że często się uśmiechał, gdy drugi facet, Alec nie powiedział ani słowa. Ani się nie uśmiechnął. Ani razu. - Um… - wzięłam rękę chłopaka. – Nie rzucił mnie na kolana, on mi pomagał. Potknęłam się i… - Dlaczego do cholery tłumaczyłam się, jakbym była o coś oskarżona? - Nie martw się. – Facet wzruszył ramionami. – Jestem Demetri. Twoje imię? - Natalee – powiedziałam powoli. – Ale wszyscy mówią na mnie Nat. Miło poznać.. Was obydwu. Demetri wzruszył ramionami. - Yeah, cóż, jesteśmy nowi w mieście, więc jestem pewien, że będziesz widywała nas częściej. Było w nich coś znajomego, ale nie mogłam wyłapać co. Ponownie, chyba za dużo telewizji oglądałam w nocy. Nie ma mowy, że tak naprawdę znałam tych dwóch facetów. Ukradkiem spojrzałam na Aleca. Wydawało się, że napina każdy mięsień w swoim ciele, prawie jakby chciał mnie uderzyć, czy zjeść, a może po prostu zabić gołymi rękoma. Dobry początek dnia. Przynajmniej nie będzie nudno. - Tak.. um.. jak już powiedziałam, miło Was poznać. Ja tylko… - Nie dokończyłam zdania, po prostu poszłam do mojej klasy tak szybko jak mogłam, modląc się cały czas, że mój tyłek dobrze wyglądał w dżinsach i pamiętałam, aby użyć dezodorantu. - Nat! – Evan wyskoczył ze swojego krzesła i podbiegł w moją stronę. – Gdzie byłaś dzisiaj rano? Czekaliśmy, ale wiesz, że byłem głodny i… nie było Cię tam. Przewróciłam oczami. 9
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Evan, kiedy Ty nie jesteś głodny? I całkowicie zapomniałam, przepraszam. Wzruszył ramionami. - Żadnych przeprosin. Po prostu nie lubię być jedynym rozsądnym, w tym morzu estrogenu. Uśmiechnęłam się. - Racja. Po prostu nienawidzisz być otoczonym przez piękne kobiety. - Powodują, że trudniej mi jeść. - Dlaczego? – Usiadłam i uśmiechnęłam się. - Cóż – pochylił się do przodu. – Nie mogę po prostu jeść z tymi wszystkimi, pięknymi dziewczynami, patrzącymi na mnie i jestem całkowicie pewien, że jedzenie czegokolwiek na wprost dziewczyn, które używają środków przeczyszczających jako pokarmu to szybka droga do zdobycia strzału w twarz. - Ach, to prawda. Proszę – sięgnęłam do plecaka i wyciągnęłam banana z pudełka. – To moja oferta pokoju. - Dzięki Bogu. - Chłopcy. Daj im jedzenie i już masz ich owiniętych wokół małego palca. Evan obrał banana i ugryzł spory kawałek. - Och, proszę... Każdy gość będzie w twoich rękach. Jesteś cholernie gorąca. Przewróciłam oczami, jak to robiłam za każdym razem kiedy dostawałam komplement i odetchnęłam z ulgą, kiedy nauczyciel kazał zająć nasze miejsca. - Teraz, kiedy wszyscy wiecie, nasza szkoła jest częścią międzynarodowej wymiany studenckiej wraz z innymi szkołami. – Pan Meservy odchrząknął i kontynuował. – Więc, jeśli chodzi o ten program… Evan! Wyrzuć skórkę od tego banana gdzieś indziej, być może do kosza? Nie na podłogę albo sprawię, że będziesz szorował ją szczoteczką do zębów. Evan rozłożył ręce i wykonał gigantyczny pokaz rzucając skórkę od banana do kosza i powracając na swoje miejsce. Krzesło pisnęło, przesuwając się po ziemi. - Może pan kontynuować, sir. – Evan zasalutował i mrugnął. Przewróciłam oczami i skierowałam twarz na pana Meservy. Nie był moim ulubionym nauczycielem, prawdopodobnie dlatego, że był dziwnie młody i przypominał mojego ojca. Dziwne porównanie. Wiem. Szczerze, wyglądał dokładnie tak samo jak mój tata na zdjęciach, kiedy był młody. Wiem to tylko 10
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
dlatego, że kiedy moja mama zobaczyła go po raz pierwszy to prawie dostała zawału serca. Ale to mija się z celem. Nauczyciele nie powinni być tylko o parę lat starsi od uczniów. To nie jest w porządku. Musiał walczyć dwa razy ciężej, żeby zdobyć szacunek reszty nauczycieli, nawet jeśli był od nich trzy razy lepszy. Pan Meservy pokręcił głową. - Tak jak mówiłem… - spojrzał ostro na Evana. – Nasza szkoła jest częścią wymiany i mimo, że nigdy nie mieliśmy żadnych studentów wykorzystujących tę wspaniałą możliwość, przybyło tutaj dwóch uczniów pochodzących z Kolumbii Brytyjskiej, których szkoła przyjęła naszą ofertę. Dwóch studentów? Czy to byli Ci chłopacy, których widziałam dzisiejszego poranka? To byli bracia czy tylko przyjaciele? Wyglądali jak zupełne przeciwieństwa. Przygryzłam wargę i zaczęłam uderzać piórem o biurko. - Niech wszyscy ich ciepło powitają i spróbujcie zachowywać się w cywilizowany sposób. Nie chcemy ich przestraszyć i spowodować, że zaczną myśleć, że Seaside jest pełne narkomanów i członków gangów. - Można pomyśleć, że pan Meservy ma powitać prezydenta lub kogoś w tym stylu z tymi wszystkimi ostrzeżeniami, które nam daje, ale ponownie, nic ekscytującego nigdy się tutaj nie działo, więc ma to sens. Nagłe pukanie do drzwi przerwało jego mowę. Wszystkie głowy w pomieszczeniu odwróciły się. Dwóch facetów weszło do klasy. Alec, zamyślony, wyglądał jakby wolał zostać przejechany przez samochód, niż być w tej klasie. I Demetri ze swoim uśmiechem wklejonym w usta, jakby miał więcej zabawy niż przez wszystkie lata. - Witamy, witamy. – Okej, dlaczego pan Meservy się im kłania? Splótł swoje dłonie jakby był w obecności George’a Clooney’a i kłaniał się. Tak, nasz nauczyciel z Seaside w stanie Oregon, po prostu kłaniał się uczniom z wymiany studenckiej. Mogłabym umrzeć. Zszokowana, po prostu patrzyłam jak Demetri uśmiechnął się w moim kierunku i po chwili powrócił wzrokiem w stronę pana Meservy. Alec jednak stał w bezruchu. Jego oczy zdawały się przyciemniać jeszcze bardziej, kiedy patrzył na każdą osobę w sali i mnie. Wiem, ponieważ czekałam na to. Głupia jestem, ale chciałam, żeby spojrzał na mnie. Ponownie, obwiniałam TV. Podobała mi się jego postawa, chociaż wiedziałam, że jest to tylko oznaka 11
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
niedojrzałości i braku osobowości. Ale nic nie mogłam na to poradzić. Demetri mrugnął do mnie, po czym spojrzał na pana Meservy i uścisnął jego dłoń. - Dziękuję bardzo za ciepłe powitanie. Uważam również, że nie byłem tak powitany odkąd zagrałem Księcia w pierwszej klasie. Pan Meservy poczerwieniał po czubki włosów, zdając sobie sprawę, że rzeczywiście kłaniał się do Kanadyjczyków. - Cóż… - odchrząknął. – Ponownie, witamy w Szkole Seaside. Demetri potaknął i ruszył na tył klasy. Alec poszedł za nim, ale zatrzymał się przy moim biurku. Nasze oczy spotkały się i nie mogłam odwrócić wzroku. Wpatrywał się we mnie, tak nieprzyjemnie. Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale nie byłam pewna, co. W końcu, po najbardziej niezręcznej ciszy w klasie, Alec przemówił. - Myślę, że to upuściłaś. – Położył mój różowy długopis na biurko i usiadł na krześle z tyłu. Moje serce biło dziko w mojej piersi. Usta nadal miałam lekko uchylone. Szybko zacisnęłam pióro i chciałam spojrzeć na przód klasy. Było tak, jakby nikt nie widział tego intensywnego napięcia między nami. Poza tym, że pięć minut później, zdałam sobie sprawę z tego, że wciąż zaciskam pióro i jeszcze nie otworzyłam książki. To było tak jakbym odleciała czy coś w tym stylu. - Jezu, Nat, to tylko długopis. – Evan wymamrotał za moimi plecami. Zaśmiałam się razem z nim, nawet jeśli moje serce nadal waliło w piersi. Dwóch nowych uczniów było wspaniałych, co było oczywiste, ale małej części mnie wydawali się znajomi. Jakbym ich wcześniej widziała? Próbowałam spojrzeć do tyłu, zirytowana, że Evan próbuje zablokować mój wzrok. Alec odwrócił wzrok w bok, ale Demetri posłał mi kolejny, zatrzymujący serce uśmiech. I wtedy do mnie dotarło. Wiedziałam dokładnie, kim byli Ci chłopacy. Niestety, moje olśnienie przyszło dokładnie w tym samym momencie, co reszcie dziewczyn. Szepty zdawały się co raz głośniejsze i potem niektóre z dziewcząt krzyknęły. Spojrzałam w tył na Evana, do którego powoli dochodziło to, co się dzieje. Spojrzał na mnie, potem do tyłu na chłopaków, potem znowu na mnie. Przewróciłam oczami i wyciągnęłam swój telefon, nie dbając o to, czy 12
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
zauważy mnie nauczyciel. Nie było tak, że dam mu dziesięć dolarów za to, że mój przyjaciel był tak boleśnie odłączony od świata, że nie wiedzieć, kim byli Ci faceci. Szukałam AD2 na telefonie i pokazałam Evanowi. - Choler… to znaczy kurczę. Nikt nie mówił, że chłopcy są inteligentni albo taktowni. - To są kolesie z AD2! – zacisnął rękę w pięść i odwrócił się do nich, żeby dać im kiwnięcie głową, co w męskim świecie prawdopodobnie oznaczało – „Co tam? Jesteście spoko, chodźmy na miasto”. Otrzymał w zamian dwa kiwnięcia od super wyglądających chłopaków. Przewróciłam oczami, trochę rozczarowana, że moja fantazja skończyła się, zanim się tak naprawdę zaczęła. Ten dzień nie był dłużej nudny, ale teraz, wiedziałam bez żadnych wątpliwości, że Alec, nie będzie dłużej patrzył w moim kierunku i Demetri, który mając wystarczające szczęście, był typem faceta, który posiada prawdopodobnie każdą STD4 i prawdopodobnie jeszcze inne. Facet był znany ze swoich podbojów. TMZ5 podążały za nimi wszędzie, błagały o odpowiedzi na pytania – co do cholery robią w Seaside? Przeglądałam strony na moim telefonie, próbując znaleźć jakieś plotki, dlaczego poszli do szkoły, zamiast jechać na tournée lub dziwki. - Panno Murray, Twój telefon. – Pan Meservy wyciągnął rękę. Zirytowana, rzuciłam telefon na jego rękę, ale nie przed zablokowaniem, więc będzie musiał użyć hasła. - Ktoś jeszcze chce kusić los? – pan Meservy spojrzał wokół klasy, wyzywając więcej osób do wyciągnięcia telefonów. Ktoś udał odgłos zadławienia za mną i nagle, Alec pojawił się obok mojego biurka. - Um, tak naprawdę to mój telefon. Pomyliła się prawdopodobnie, bo leżał na jej biurku. Pan Meservy przewrócił oczami. - Dobrze, zobaczmy... Jakim cudem miała Twój telefon? - Potknęła się. – Alec wzruszył ramionami, dając uśmiech nauczycielowi. Zadrżałam, kiedy jego ręka delikatnie dotknęła mojego ramienia. – Jej książki i telefon wypadły z jej torby i wtedy zadzwonił dzwonek. Pomogłem jej 4
Choroby weneryczne :D no, no rockmeni w końcu są o to zawsze posądzani:D TMZ (skrót od thirty-mile zone, czyli strefa trzydziestu mil - centrum Los Angeles gęsto zamieszkane przez gwiazdy) jeden z najczęściej cytowanych źródeł informacji ze świata rozrywki w USA. 5
13
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
pozbierać rzeczy, ale musiałem zostawić telefon na podłodze. Prosty błąd. Nawet ja mu uwierzyłam, a wiedziałam, że było to kłamstwo. - Poza tym… - Alec oparł opalone ręce na biurku i uśmiechnął się. – Wszyscy wiemy, jak często mój telefon dzwoni. Prawdopodobnie palił jej ręce. W tym momencie cała klasa zaczęła się śmiać, bo to z pewnością była prawda. Ten facet był gwiazdą. Dorosłe kobiety chciały go zgwałcić. Oczywiście, jego telefon mógł wysadzić mobilny świat. - Dobrze, Alec. Dostaniesz swój telefon na koniec zajęć. Alec odwrócił się plecami do pana Maeservy, powodując to, że zaczęłam ciężko oddychać. Nie odwracaj się od nauczycieli. Najwyraźniej, byłam bezpieczna. - Twój telefon, Nat. – Jego uśmiech zniknął. Podał mi iPhone’a 5, wsuwając go do mojej ręki zanim odszedł do swojego biurka. Telefon w mojej ręce był lśniący i bardziej męski od mojego małego, smutnego w różowym pokrowcu. - Dziękuję – wymamrotałam. Teraz miałam dwie rzeczy, które dotykał i byłam gotowa, aby spaść z mojego krzesła. Poważne. Muszę. Przestać. Oglądać. TV.
14
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
RODZIAŁ DRUGI Plotki się rozprzestrzeniły bardzo szybko i już w czasie lunchu, prawie niemożliwym było, aby zobaczyć Aleca i Demetriego bez tłumu ludzi, otaczającego ich na korytarzu. To sprawiło, że zastanawiałam się, czemu wybrali Seaside ze wszystkich miejsc. To prawda, byliśmy w Oregonie, daleko od ich ojczyzny – Kanady i L.A nigdzie w pobliżu, ale wciąż. Mieliśmy Internet. Mieliśmy telefony. W żaden sposób nie byli niewidoczni dla naszego sennego miasteczka. To była tylko kwestia czasu, zanim uciekną stąd. Oni nie mają nawet ochroniarzy! Z westchnieniem, wyjęłam moje pieniądze na lunch, z tylnej kieszeni i spojrzałam na wybór dnia. Tacos albo sałatka. Albo, uśmiechnęłam się figlarnie, sałatka z tacos. Szybko zrobiłam moją mieszankę i uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. - Muszę powiedzieć, że - głęboki głos odezwał się za mną – nigdy nie widziałem dziewczyny, która byłaby tak podekscytowana sałatka z tacos. - Cóż. – Odwróciłam się do Demetriego, oczywiście to był Demetri. – Lubię jedzenie. I myślę, że dostanę złotą gwiazdę za bycie kreatywną. Roześmiał się i pochylił się bliżej, jego złote włosy opadły mu z wdziękiem na czoło. - Myślisz, że możesz dla mnie zrobić jedną? Oparłam rękę na biodrze. - To zależy. Czy prosisz mnie, bo nie możesz skompletować własnego, czy szukasz preteksty do rozmowy ze mną? - Oba. Roześmiałam się. - Dobra odpowiedź. Ale ostrzegam, perfekcja nie zdarza się często dwa razy z rzędu. Uśmiechnął się i stanął obok mnie, kiedy robiłam dla niego podobną sałatkę. 15
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Więc, gdzie są Twoi wszyscy wielbiciele? - Z Alecem. – Skinął głową na drugą stronę stołówki, gdzie Alec otoczony był przez co najmniej pięćdziesiąt osób. Jego twarz była taka przystojna i surowa jak nigdy wcześniej. - Czy on się kiedykolwiek uśmiecha? Demetri pokręcił głową, jasny uśmiech pojawił się na jego twarzy. - Uśmiechnął się do Ciebie, czyż nie? - To był uśmiech? – podałam mu tacę. – Myślałam, że to był grymas. Ciężko rozróżnić te dwie rzeczy na jego twarzy. - Nie pozwól mu tego usłyszeć. Może się w Tobie zakochać dlatego, że się z nim drażnisz. - Żadnego niebezpieczeństwa zakochania się, bez obaw. – Spojrzałam w dół, więc nie musiałam patrzeć na jego niesamowitą twarz i odeszłam, ale poczułam jego rękę na swoim ramieniu. - Hej, gdzie idziesz? - Zjeść, jak normalni ludzie. To czas na lunch i mamy tylko piętnaście minut. - Usiądź ze mną. – Jego niebieskie oczy zajaśniały i dołeczki zdawały się być jeszcze większe, kiedy uśmiech jeszcze szerzej rozprzestrzenił się na jego twarzy. Głupia gwiazda rocka. - Um, nie, dzięki – powiedziałam tak grzecznie, jak potrafiłam. Jego uśmiech zniknął. Kontynuowałam drogę to mojego stolika, kiedy ponownie poczułam rękę na ramieniu. - Nie, dzięki? Demetri z pewnością się nie poddawał, ale nie chciałam być częścią jego haremu. - Niech zgadnę, nigdy wcześniej nie zostałeś odrzucony. Wyglądał trochę mniej pewnie, kiedy szurał nogami, jego brwi się ściągnęły. - Um, nie, nie naprawdę. - To pierwszy raz dla wszystkiego, Demetri. Ciesz się sałatką. – Poklepałam go po ramieniu i starałam się iść w prostej linii, mimo, że moje nogi były jak z galarety. Dlaczego do cholery odrzuciłam randkę na lunchu z najgorętszym chłopakiem, jakiego kiedykolwiek widziałam? Odwróciłam się, żeby zobaczyć, czy za mną poszedł. A tam duży szok, był 16
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
otoczony przez co najmniej dwadzieścia dziewczyn, niektóre z nich dotykały jego ramienia lub barku, nawet jego tyłka. Obrzydliwe. I to był właśnie powód dla którego z nim nie siedziałam. Nie byłam nimi. Nigdy nie będę taką dziewczyną. Odrzuciłam włosy z twarzy i opadłam na krzesło. Evan posłał mi zszokowane spojrzenie. - Czy on po prostu poprosił Cię, żebyś z nim zjadła? - Może. - Może? – powtórzył Evan. – Czy jesteś pijana? - Nie – powiedziałam, kiedy otworzyłam sok. – Po prostu nie chciałam z nim jeść. - Racja. A ja nie chcę przelecieć Cameron Diaz. Przymknęłam oczy. - Czy zawsze musi chodzić o seks? - Tak. – Evan posłał mi poważne spojrzenie, biorąc ogromny kęs kanapki. Oficjalnie nie było ratunku dla męskiego gatunku. Kilka minut później zadzwonił dzwonek, przez co mogłam się nacieszyć tylko częścią sałatki. Ruszyłam na następne zajęcia. Kiedy tylko wyszłam zza rogu, chłopak wybiegł z klasy, popychając mnie na szafki i powalając na podłogę. Po raz drugi tego dnia, moje oczy spotkały się z drogimi butami. Byłam w mojej osobistej, nastoletniej operze mydlanej. - Przyrzekam, że nie zrobiłam tego specjalnie – powiedziałam, kiedy uklęknęłam i zaczęłam zbierać książki, wpychając je do torby. Alec pochylił się i pokręcił głową. - Jesteś tego pewna? – Jego usta wygięły się w uśmiechu. Czułam jak moje nozdrza płoną. - Tak, przysięgam. Plus, to nie jest tak, że podróżuję w poszukiwaniu uwagi. To ostatnia rzecz, jakiej chcę. Alec chwycił moją torbę i podał mi ją. - Uwierz mi, jesteś w centrum uwagi, kiedy idziesz wzdłuż korytarza. Miłego dnia, Nat. – Jego zielone oczy zdawały się kpić ze mnie, kiedy spojrzał na mnie od stóp do głów i odszedł w przeciwnym kierunku. Co, jeśli patrzałam jak jego mięśnie napinają się pod koszulką. Westchnęłam i pokręciłam głową. - Naprawdę, Nat? – Evan wyszeptał w moje ucho. 17
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Cholera! – Podskoczyłam. – Nie strasz mnie tak! - Straszyć Cię? – Evan położył rękę na moim ramieniu i poprowadził mnie do klasy. – Stałem za Tobą koło dwóch minut, mówiąc twoje imię, zanim szepnąłem Ci do ucha. Booże, co to za sprawa z tymi kolesiami? Więc, są gwiazdami rocka. Kogo to obchodzi? Wciąż są gówniani. Wybuchłam śmiechem. - Dzięki, Evan. Twoja elokwencja i mądrość są zawsze tak orzeźwiające. Jego pierś nadęła się, kiedy popchnął mnie złośliwie do klasy. - To jest to, co robię. Dzień mijał powoli. Prawie uwierzyłam, że wszystko jest normalnie. Podeszłam do szafki i siłą ją otworzyłam. To był dopiero poniedziałek i miałam już wystarczająco pracy domowej, aby oficjalnie uziemić mnie w mojej sypialni na resztę nocy. - Więc, co robisz dzisiaj wieczorem? – Ten głos znałam teraz na pamięć. Był głęboki, seksowny i zawsze miał jakiś rodzaj przedłużenia. Może to była moja wyobraźnia, ale zdawało mi się, że wyrazy zawsze się przeciągają, niż gdyby mówiły to normalne osoby. - Praca domowa. – Trzasnęłam drzwiami od szafki i posłałam mu uśmiech. – A Ty? - Whitney. - Co? Demetri posłał mi bezwstydny uśmiech i wybuchnął śmiechem, kiedy moja twarz pokryła się rumieńcem. - Żartowałem, dziewczyno. Naprawdę musisz częściej wychodzić. Pobożne życzenia. - Okej. – Minęłam go, nie będą nawet pewna, dlaczego byłam zła, że żartuję z pieprzenia się z dziewczynami, których nawet nie znam. To naprawdę nie było zabawne dla moich dziewiczych uszu. Spowodowało to tylko, że chciałam go olać. - Co ja zrobiłem? – Stanął przede mną i chwycił mnie za ramiona. Przyglądał mi się od góry do dołu, kiedy jego dłonie pieściły moje ramiona. Jego uśmiech był szyderczy. I nagle chciałam być gdziekolwiek indziej, niż na korytarzu z bardzo atrakcyjnym chłopakiem, który używa wszystkiego, żeby dostać to, czego chce, bez względu na konsekwencje. Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale zamknęłam je, kiedy poczułam ciepłą dłoń na moim 18
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
ramieniu. - Naprawdę, Demetri? Błaganie nie jest w Twoim stylu. – To musiał być Alec. Twarz Demetriego natychmiast rozjaśnił uśmiech. - Przepraszam, Nat. On ma rację. Nie błagam. Zazwyczaj nie muszę, ale Ty sprawiasz, że chcę. Oficjalnie stałam pomiędzy dwoma najgorętszymi facetami na tej planecie i wszystkim, o czym mogłam myśleć, to fakt, żeby nie zemdleć. Demetri był przede mną, całe 193 cm i napakowane mięśnie. Odwróciłam się tylko po to, aby znaleźć się naprzeciwko tej samej rzeczy. Tylko, że Alec pachniał jak drogie perfumy. Ten typ, który powinien wypalić Twoje nozdrza, ale zamiast tego sprawia, że chcesz zamknąć swoje oczy i jęknąć. To był prawdopodobnie Abercrombie. Przysięgam, że wprowadzili tam feromony. - Uciekaj stąd. – Rzucił Alec nad moją głową. Demetri skinął głową i odszedł, ale posłał mi uwodzicielskie spojrzenie. Odetchnęłam, nie zdając sobie sprawy, że wstrzymywałam oddech. Ręka Aleca przesuwała się po moim ramieniu, dopóki jego ramię nie owinęło się wokół mnie. Stałam zszokowana. - Jestem pewny, że robisz to często – powiedział, bez patrzenia na mnie. Obserwowałam jego twarz, kiedy jego wzrok biegł po korytarzu. Prowadził mnie do drzwi, jakby była to najbardziej naturalna rzecz na świecie. Oczywiście, stracił rozum. - Wycieczka? – zaoferowałam. Potaknął. Widocznie, Demetri otrzymał w tej rodzinie osobowość. - Nic nie mogę na to poradzić, jestem niezdarna. – Wzruszyłam ramionami, kochając sposób, w jaki ciężar jego ramiona czuję na swojej szyi i ramionach. - Tak, jesteś. - Cóż… - Wyszłam z jego uścisku. – Jak już powtarzam rozmowę, którą miałam, mam mnóstwo pracy domowej, więc do zobaczenia później. – Odeszłam w stronę samochodu, kiedy usłyszałam bolesny śmiech za mną. Odwróciłam się i naprawdę chciałam, żeby po prostu sobie poszedł. Wtedy nie musiałabym patrzeć na sposób, w jaki uśmiech Aleca całkowicie 19
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
zmienia jego twarz. Migoczące, zielone oczy w zasadzie świeciły na jego opalonej skórze. Uniósł ręce w powietrze w geście poddania i podszedł do mnie. Moja niezdolność do oddychania nie pomagała w tej sytuacji. - Myślisz, ze jestem nudny, czyż nie? – Alec wydawał się być rozbawiony, kiedy pochylił się bliżej do mnie. Wyczerpana, roześmiałam się i oparłam ręce na biodrach, walcząc o utrzymanie z nim kontaktu wzrokowego. - Tak. Ale miło jest na Ciebie patrzeć, więc tak długo jak nikt nie pokiereszuje Twojej twarzy, zawsze będziesz w centrum uwagi. Szturchnęłam go, jak bylibyśmy w jakiejś drużynie baseballowej i roześmiałam się. Wyraz przerażenia na jego twarzy był bezcenny. Oczywiście, on również był przyzwyczajony do dostawania, czego chce. - Przepraszam. – Wciąż się śmiejąc, włożył ręce do kieszeni. – Nie jestem przyzwyczajony do tak sporej ilości interakcji społecznej. - Powiedziała, biedna i strapiona gwiazda rocka. - Zadziorna. Podoba mi się to. – mrugnął. – Mogę Cię odprowadzić do samochodu? - Czy jesteśmy w latach pięćdziesiątych? - To Seaside – odpowiedział, oferując mi ramię. Cóż, co mogę zrobić poza przyjęciem jest oferty? Przewróciłam oczami i podałam mu swoje. - Będziesz niósł także moje książki? - Czekaj, chłopacy dalej to robią? - To jest Seaside – przypomniałam mu. Wziął moje książki, jakby ważyły tonę i poszedł ze mną do samochodu. Oczy Aleca przyglądały się mu z uznaniem. - Piękna dziewczyna, prowadzi samochód, nienawidzi gwiazd rocka… hmm, myślę, że mogę napisać o Tobie piosenkę. Moje serce waliło w mojej piersi, ale trzymałam się w ryzach. - Czy teraz następuję moment, w którym mdleję i musze wytatuować sobie Twoje imię na tyłku? - Nie musisz mdleć. – Pochylił się, jego ciało osłaniało mnie przed szkołą, ale powietrze pachniało nie inaczej, jak jego perfumy. – Ale możesz upewnić się, że napiszą to z jednym L? 20
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Przewróciłam oczami. - Dlaczego tutaj jesteś? - Lubię Cię. - Dzięki – wymamrotałam, czując znajomy rumieniec. – Ale mam na myśli Seaside, Oregon. To dosłownie najnudniejsze miejsce na Ziemi. Cóż, nie sądzę, że to prawda. Ten tytuł aktualnie należy do Boring, Oregon. Jego uśmiech zacisnął się trochę, kiedy oblizał usta i potem odwrócił wzrok. - Zobaczymy się później, Nat. Odszedł bez słowa wyjaśnienia. Jego nastrój zmienił się ponownie. Wskoczyłam do samochodu i pokręciłam głową. To musiał być najdziwniejszy dzień mojej egzystencji. Mój telefon zadzwonił. Wyciągnęłam go z torby. Cholera. Nie był mój. Wciąż miałam telefon Aleca. Jak mogłam o tym zapomnieć? Spojrzałam na ekran. Wyświetlił się mój numer. Chciałam upuścić komórkę jak gorącego ziemniaka, albo przynajmniej go ukryć. O mój Boże, on pomyśli, że poważnie ukradłam jego telefon jak jakiś szalony prześladowca. Nie mając lepszego pomysłu, odebrałam z drżącym „cześć”. - Niegrzeczna dziewczyna ukradła telefon mojego brata – powiedział drwiąco głos. - Hej, Demetri. - Hej, Ty. – Jego głos brzmiał głębiej w telefonie. Moje ciało wzdrygnęło się mimowolnie. Po kilku niezręcznych minutach ciszy, zapytałam. – Czy jest coś, czego potrzebujesz? - To zależy. - Od? - Czy oferujesz pomoc z moimi… potrzebami. - Jesteś obrzydliwy. - Aw, dzięki kochanie. - Popatrz. – Moje ręce trzęsły się, kiedy próbowałam się uspokoić. – Nie chciałam wziąć telefonu Aleca. Czy jest gdzieś tutaj miejsce, gdzie mogę go zostawić, albo coś w tym stylu? Cisza. Po chwili odpowiedział. 21
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Dlaczego nie zatrzymasz go do jutra? Zobaczymy się w szkole i wymienimy się. - Dowie się, że jego telefon zaginął. Poza tym on ma mój. - Wiem. Właśnie się do niego włamałem. High School Musical, Nat, poważnie? Jęknęłam głośno i walczyłam z chęcią uderzenia głową w kierownicę. - To dobra muzyka do biegania. - Tutaj jest cały soundtrack Hannah Montany. Nie oznacza to, że umieściłaś go na playliście, Nat. - Czekaj. Skąd wiesz, ze Hannah Montana nie jest dobra do biegania? - To mija się z celem. Rozmawiamy teraz o tobie. - Potrzebujesz czegoś jeszcze? – wypaliłam. - Co oferujesz? - Na razie, Demetri. Zakończyłam rozmowę i zignorowałam głupie motyle, które miały na stałe zamieszkać w moim żołądku. Odmówiłam bycia jedną z tych dziewczyn. Spojrzałam w stronę szkoły. To było tak, jakby zobaczyć falę pożądania, wypływającą przed frontowe drzwi, kiedy dziewczyny wychodziły i zaczęły pisać smsy na telefonach, podsuwając w górę swoje spódniczki i chichotały obrzydliwie. Bez wątpienia każda z nich chciała dostać swoją szansę z chłopakami. I ponownie, odmówiłam bycia jedną z tych dziewczyn. Jeśli już, to zachęca mnie do założenia moich wygodnych dresów, żebym mogła odciąć się od groupies. W każdym razie, miałam duży ładunek pracy domowej, ale praca mnie wzywała. Szybko włączyłam silnik i skierowałam się w stronę Seaside Taffy.
22
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
ROZDZIAŁ TRZECI - Hej Evan – zawołałam. Drzwi zadzwoniły, kiedy weszłam. Natychmiast poczułam słodkim zapachem toffi i domowych rożków lodowych. - Nat, nie sądziłem, że Ci się uda. – Evan posłał mi grzeszny uśmiech i skinął głową z aprobatą. – Byłaś ze złym chłopcem na parkingu, czyż nie? - Nienawidzę Cię. Założyłam moją rożową czapkę z logo Seaside Taffy i zawiązałam mój fartuch. - Chcesz go. - Kogo? – złapałam kawałek toffi i wrzuciłam do buzi. Evan uderzył mnie w ramię, jakbym była jego kumplem i roześmiał się. - Kogo to obchodzi?! Wszystkie dziewczyny chcą ich obu. Oddałbym moją prawą… - Język. – Nasz szef nagle pojawił się z tylnego biura i zmrużył na nas oczy. Evan podniósł ręce w geście poddania. - Miałem zamiar powiedzieć… - Evan przygryzł wargę w zamyśleniu. Przewróciłam oczami. - Przepraszam, panie Dexter. Postaram się trzymać Evana dzisiaj na krótkiej smyczy. Pan Dexter był naprawdę przeczulony na używanie przez pracowników slangu lub wulgarnego języka. W rzeczywistości, preferuje, kiedy mówimy psiajucha zamiast cholera6. Prawdziwa historia. Może to dlatego, że cały sklep wyglądał jakby wyszedł z lat pięćdziesiątych. W każdym razie, biedny Evan wciąż nie otrzymał podwyżki, nawet po tym jak przepracował tutaj rok. Trzymał żółte karteczki w swojej skrzynce pracownika dla przypomnienia, żeby nie mówić rzeczy takich jak „dupa” do dzieci. Pan Dexter zniknął i zamknął za sobą drzwi od biura. 6
Chodzi o używanie eleganckiego, zazwyczaj średniowiecznego słownictwa zamiast współczesnego slangu.
23
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Zaczęłam ciąć toffi, do darmowych próbek. - Więc… - Evan pojawił się obok mnie. – Zechcesz mi powiedzieć, czego chciał pan Rock? Wzruszyłam ramionami. - Chciał po prostu zanieść moje książki do samochodu. Evan zakrztusił się kawałkiem toffi. - Nat, obiecuję Ci, on chcę czegoś więcej niż nosić twoje książki do twojego samochodu. - To nie ma sensu. - Tak, ma. – Evan argumentował. – On chcę wziąć Cię do twojego samochodu i rzucić się na Ciebie na tylnym siedzeniu… mieć szansę z Tobą… mieć spocony, wściekły se… - Evan? – pan Dexter pojawił się ponownie za nami. Ugryzłam się w język, żeby powstrzymać się od śmiechu. Evan westchnął. - Chciałem powiedzieć spocony, zły… Facet naprawdę musiał kontrolować to co mówi. Z przekleństwem, Evan podążył za panem Dexterem do biura, najprawdopodobniej, aby dostać kolejną żółtą kartkę, a ja kontynuowałam cięcie toffi. Dzisiaj były krótsze zmiany, za co byłam wdzięczna. Moja koncentracja nie była dzisiaj zbyt dobra. Telefon Aleca zabrzęczał w mojej kieszeni. Spojrzałam na drzwi biura, aby upewnić się, że są zamknięte, a następnie wyciągnęłam telefon na zewnątrz. Jestem zdruzgotany tym, że twój profil na facebooku jest chroniony hasłem.7 Roześmiałam się i odpisałam. Jestem zdruzgotana, ze próbowałeś wkraść się na moje konto na facebooku. Masz nie jedną tylko dwie tortury? Schowałam telefon z powrotem do kieszeni dżinsów i westchnęłam. W ciągu kilku sekund odpisał na moją wiadomość. Okej, teraz szczerzyłam się jak głupia. Nie mogłam nic na to poradzić. Nie. Nie mam, poza tym wybieram Ciebie na moja ofiarę. Oraz kontrolowanie Twojego facebooka i tweetera jest ostatnia rzeczą, którą chcę robić, Po prostu się nudzę. Tak właśnie wygląda moje życie. 7
Sms w oryginale są pisane ogromnymi skrótami. Praktycznie każde słowo jest skrótem. Amerykanie….
24
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Odpisałam mu szybko. Odmawiam użalania się nad tobą. Jesteś Gwiazdą Rocka. Pokonasz to. Nie masz do napisana jakiejś piosenki? Haha Drzwi biura otworzyły się. Prawie upuściłam telefon, ale udało mi się wsunąć go do kieszeni, kiedy wyszedł Evan. - Nigdy nie dostanę podwyżki. Uniosłam brew. - Czy naprawdę sądzisz, że mógłbyś dostać? Masz ten problem wszędzie, gdzie tylko możesz mówić i mówić i… - Rozumiem, Nat – przerwał mi i włączył radio. Spiker zaczął mówić o AD2. - … plotki mówią, że chłopacy znajdują się w Seaside! Teraz ich ostatni hit „Without” - Mam wrażenie, że będę musiała spalić wszystkie plakaty AD2 zanim skończy się rok – powiedziałam. - Ała. Spojrzałam w górę. Alec Daniels stał naprzeciwko mnie. Porwane dżinsy, podarte rękawy i dumny wzrok. Przełknęłam. - Chcesz trochę toffi? Chcę umrzeć. Właśnie zaoferowałam Alecowi Danielsowi toffi, jakby był pięcioletnim chłopcem potrzebującym dawki cukru. - Uch, pewnie. – Chwycił świeżo ucięty kawałek toffi i wsunął go do buzi. Nie mogłam poradzić na to, że gapiłam się, jak oblizuje usta. Boże, musiałam więcej wychodzić, albo przynajmniej umówić się na jakąś randkę. Zamieniam się w tą dziewczynę. Evan szturchnął mnie w bok. - Ugh. – Świetnie, Nat. Genialny początek. – Czy mogę Ci w czymś pomóc? Alec pochylił się, zaciskając dłonie na blacie. - Tak. Potrzebuję torbę z toffi. Dla brata. - Okej, jakie? Alec rozejrzał się, a jego oczy rozszerzyły się, kiedy zobaczył setki smaków. - Um, ja... Roześmiała się. - Pozwól sobie pomóc. – Obeszłam ladę i chwyciłam torbę. - Wszystko 25
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
jest podpisane na tej stronie. Oto smaki owocowe, a w tej części znajdują się bardziej dziwne smaki, jak na przykład popcorn z masłem czy z alkoholem. - To – wskazał na te z alkoholem. – Idealne. Nie miałam zamiaru się wtrącać i pytać dlaczego, więc podeszłam do lasy i wybrałam kilka kawałków z każdego pojemnika. - Proszę. Jego ręka dotknęła moją, kiedy złapał torbę. Czułam jak się rumienię. Zrobiłam krok do tyłu i szybko wróciłam za ladę. Czułam jego wzrok na mnie, kiedy poszedł za mną. - Ile? Wzięłam torbę i zważyłam. - Piętnaście dolarów i dziewięćdziesiąt dwa centy. Alec sięgnął do kieszeni dżinsów i wyciągnął portfel. Położył na ladzie pięćdziesiąt dolarów. - Zachowaj resztę. Dzięki, Nat. – Spojrzał w stronę Evana i skinął głową. Było cicho przez około pięć minut zanim Alec wyszedł. - I ponownie… - Evan roześmiał się obok mnie. – Dałbym mej lewe jądro… - Evan! – wrzasnął pan Dexter. Poklepałam Evana po plecach i starałam się zachowywać nonszalancko. Ale było coś, co pchało mnie ku Alecowi. Wydawał się być zupełnie inny od Demetriego, taki ostrożny. Wyciągnęłam telefon i chciałam siebie uderzyć. Mogłam oddać go Alecowi. Musi myśleć, że trzymam go jako zakładnika czy coś. I jaka osoba nie zabezpiecza swojego telefonu hasłem? Szczególnie celebryta. Spojrzałam ponownie na telefon i weszłam w galerię. Miał ponad 300 zdjęć. Wiedziałam, że nie powinnam ich przeglądać. Ale kiedy, mój palec dotknął pierwszego, rozbrzmiał głos pana Dextera głośno i wyraźnie. Szybko umieściłam telefon z dala ode mnie i dokończyłam zmianę.
26
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
ROZDZIAŁ CZWARTY Czułam pilną potrzebę oddania tego przeklętego telefonu Alecowi i Demetriemu. I poważnie musiałam go położyć, z dala od mojej pracy domowej, żeby nie ulec pokusie, przejrzenia zdjęć. Nie pomogło to, że Demetri czuł potrzebę pisania do mnie co kilka sekund, wytrącając mnie z równowagi i powodując, że na mojej twarzy pojawiał się uśmiech, czego nie chciałam zbytnio przyznać. Telefon zadzwonił ponownie. Przestań mnie ignorować. Chodźmy na imprezę. Przewróciłam oczami i odpisałam szybko. Nie imprezuję. Jestem niepełnoletnia. Nie robisz zadania domowego? Ten sam problem matematyczny nad którym siedziałam przed ostatnia godzinę powrócił do mnie. Telefon zawibrował ponownie. Męczę się z matematyką. Potrzebuję pomocy. Szukam korepetytora. Aplikujesz? Przygryzłam wargę. Wiesz, że korepetytor to nie to samo co prostytutka, tak? Jego odpowiedź przyszła szybko. Cholera, wiedziałem, że coś pomyliłem. Roześmiałam się i schowałam elegancki telefon pod poduszkę. Musiałam myśleć o pójściu spać, jeśli chciałam jutro stanąć twarzą w twarz z tymi facetami, bez omdlenia u ich stóp. Ziewnęłam i zamknęłam książkę od matematyki, a potem wyłączyłam światło w sypialni i weszłam do łóżka. Pod wpływem impulsu wyciągnęłam telefon Aleca i napisałam Demetriemu „dobranoc”. Nie odpowiedział. Nie powinno mi być smutno z tego powodu. Ale w pewnym sensie było. Kazałam sobie przestać być taka głupia, jak czekałam na mignięcie ekranu z pojawieniem się wiadomości. Zamknęłam oczy i ponownie pięć sekund później spojrzałam na telefon. Znów sprawdziła telefon. Brak wiadomości. Mój kciuk unosił się nad zdjęciami. 27
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Z przekleństwem, kliknęłam na ikonkę i przewijałam w dół. Zdjęcia były niesamowite. Nie były to typowe zdjęcia gwiazd rocka, złych chłopców. Ale zdjęcia zachodów słońca, z wakacji i szczeniąt? O mój Boże! To nie może być prawdziwe. Ale powinien mieć zdjęcia striptizerek i dziwek. To tak naprawdę pokazywało, jak niewiele wiem na jego temat. Podejrzewałam, że był złym chłopcem z tego grona, ale ponownie, Demetri był zawsze pokazywany z ich obojga jako gracz, przynajmniej na plotkarskich portalach i w telewizji. Nienawidziłam tego, że była tak ciekawa Aleca. To sprawia, że czuję się niekomfortowo, wiedzieć, że jest tak blisko. To było dla mnie jak narkotyk. Chciałam być dziewczyną, której powierzy swoje tajemnice. I wiedziałam, że to nie skończy się dobrze dla nikogo. Ziewając, położyłam telefon na szafce nocnej i poszłam spać.
**** Czułam się jak zombie na nogach, kiedy otworzyłam swoją szafkę następnego dnia. Nie widziałam żadnego z chłopaków, ale wiedziałam, że muszą gdzieś być, jeśli wrzaski na korytarzu były jakąś wskazówką. Westchnęłam i wepchnęłam książkę od matematyki w miejsce książki od historii. - Nat. – Demetri wyszeptał w dół mojej szyi. Cicho przeklęłam i odwróciłam się. - Wystraszyłeś mnie na śmierć. Uśmiechnął się bez cienia skruchy i wyciągnął mój żałosny telefon. - Zrobiłem kilka zmian w ustawieniach i takie tam. Mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza. Spojrzałam w dół, aby zobaczyć, że na moim wygaszaczu ekrany znajduje się zdjęcie nagiej klatki piersiowej Demetriego. Świetnie. Poczułam, że moje policzki pokrywają się czerwienią. - Dzięki. – Złapałam telefon i włożyłam Aleca w rękę Demetriego. Nie ruszył się. Czekałam. Spojrzał na mnie, jakbym była układanką. - Idziesz do klasy? Jeśli on będzie patrzał na mnie w taki sposób miałam zamiar zemdleć i on 28
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
będzie musiał zanieść mnie do klasy, tylko po to, żeby ponownie spowodować moje omdlenie, z powodu noszenia mnie. - Um, pewnie. – Chwyciłam książki i poszłam za nim. Klasa była zaledwie kilka kroków dalej, ale czułam jakby to były kilometry. Ludzie szeptali schowani za książkami, jak ich mijaliśmy i wtedy Demetri położył swoją rękę na dolnej części moich pleców. Prawie wyskoczyłam ze skóry. - Wyluzuj. – Zaśmiał się, kiedy weszliśmy do klasy. Wszyscy skierowali wzrok na nas. Wszyscy z wyjątkiem Aleca. Przełknęłam ślinę i usiadłam. Kiedy nauczyciel zaczął mówić, zerknęłam na niego. Alec wpatrywał się we mnie. Nie uśmiechał się. W rzeczywistości wyglądał na zirytowanego, albo nawet złego. Nie byłam pewna. Posłałam mu przepraszający uśmiech. Zignorował mnie i odwrócił się z powrotem do nauczyciela.
**** Pod koniec pierwszego tygodnia, inne dzieciaki były gotowe na powrót do normalności. Dziewczyny przestały omdlewać w korytarzach, a chłopacy przestali prosić o autografy. Demetri chodził ze mną do klasy codziennie, a Alec znalazł przyjemność w rozmyślaniu cały czas. To sprawiało, że czułam się niekomfortowo z tym, że wycofywał się odkąd Demetri i ja zaczęliśmy więcej rozmawiać. Jeśli mam być całkowicie szczera, część mnie była trochę smutna, że nie mogliśmy mieć takiej samej relacji jak Demetri i ja. Ale znowu, dlaczego jestem z tego powodu zdenerwowana? Mam na myśli to, że on był wszystkim. Ja byłam niczym. Byłam tak zagubiona w myślach, że nie słyszałam jak ktoś podszedł. Ktoś poklepał mnie po ramieniu. Zrzuciłam wszystkie moje książki na ziemię. - Boże, Nat, jesteś taka nerwowa. – Demetri ukląkł, aby zebrać wszystkie moje książki, a następnie włożył je do szafki. – Potrzebuję pomocy. Zmrużyłam oczy. - W związku z czym? – Zawsze musiałam być bezpośrednia w stosunku do 29
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Demetriego. Był typem faceta, który może zaciągnąć do łóżka nawet najbardziej moralną dziewczynę. - Matematyka. Pamiętasz? Leżę z tym. - Prosisz mnie o pomoc? Wzruszył ramionami. - Jesteśmy przyjaciółmi. Och. Nagle poczułam się trochę winna. I oficjalnie usunąć wszystkie plotkarskie strony z mojego komputera. Facet nie mógł być tak zły, jak mówią o nim media, był naprawdę miły przez cały tydzień. Przynajmniej, kiedy nie próbuję zaprosić mnie na imprezę albo flirtować. - Cóż… - Studiowałam go przez minutę. Nie wydawał się mieć żadnych ukrytych motywów. Tak naprawdę, jego oczy ukazywały desperację. – Myślę, że mogę Ci pomóc, ale najpierw muszę dokończyć swoje sprawy. Masz na myśli dzisiejszy wieczór? - Mam na myśli dzisiejszy wieczór. – Zaśmiał się. – Co Ty na to, żebym przyjechał koło ósmej, czy to będzie w porządku? - Tak, um… jasne – wymamrotałam. - Świetnie, Nat. Dzięki! Uderzył mnie w ramię i pobiegł korytarzem, zostawiając mnie zastanawiającą, co się właśnie do cholery wydarzyło. Cholera. Byłam pod jego urokiem, jak każdy inny. Uderzyłam głową o szafkę. Może to przywróci mi pamięć, przypominając mi, dlaczego nie powinnam zbliżać się do człowieka, którego priorytetem jest zbieranie dziewczyn, z którymi spał, zanim opuści Seaside, a potem ułoży chronologiczną listę. - Ból głowy? – gładki głos zabrzmiał za mną. Może to była gra? AD2 pomyślało, że zabawnie byłoby torturować miejscową dziewczynę i uczynić jej życie pogmatwane i pełne hormonów. - Alec – odetchnęłam. Oblizał wargi, a potem spojrzał na ziemię. - Masz więcej toffi?8 - Huh? – To nie było to, czego się spodziewałam. – Masz na myśli teraz? Skinął głową. 8
Naprawdę Alec??? Haha:D nie mogę ze śmiechu :P teraz to mnie chłopak zaskoczył Myślę, że chłopak może brać udział w konkursie na najlepszy podryw :D
30
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Czy on tak naprawdę? - Um… mam kilka sztuk w mojej torbie, dlaczego? Jego ramiona opadły z ulgą. Nie czekając na jego odpowiedź, wyciągnęłam z torby toffi i podałam mu je. Włożył wszystkie do buzi i jęknął. Czułam jego jęk, przepływający w dół moich pleców. - Dzięki Bogu. - Więc, czyżby Gwiazda Rocka ma słabość do toffi? Alec uśmiechnął się i to był pierwszy uśmiech, który widziałam od jego pierwszego dnia w szkole. - Można tak powiedzieć. A może Gwiazda Rocka po prostu musi mieć coś w ustach, odkąd rzucił palenie? - I to ma jeszcze większy sens. – Przytaknęłam – Próbowałeś lizaki? - Tak – zaklął. – Zbyt dużo cukru. - Guma? – zaoferowałam. Jakoś dotarliśmy od mojej szafki do drzwi frontowych. - Traci smak. Znów skinęłam głową. - Więc toffi jest najlepszym wyjściem. Ponownie się uśmiechnął. Był piękny. Piękniejszy niż Demetri, kiedy się uśmiechał. Cholera! Mam mu pomóc z pracą domową i wciąż muszę dokończyć moją. - Muszę iść, Alec! Jego oczy zwęziły się. Spojrzał na mnie niepewnie, a potem skinął głową i odszedł w przeciwnym kierunku bez pożegnania. Po tym jak skończyłam zmianę w pracy, miałam tylko pół godziny na skończenie zadań domowych, zanim przyjedzie Demetri. Czekaj. Nawet nie zapytał o drogę i wprosił się do mojego domu. Czy to nie było trochę dziwne? Wiedziałam, ze ma zapisany mój numer telefonu, więc może napisze o drogę później? Oparłam się o ciężarówkę. Poważnie, po dzisiejszym dniu nie miałam więcej energii. Może jednak wolałam nudę niż coś interesującego. Wciąż nie mogłam zrozumieć, dlaczego tych dwóch poświęca mi uwagę. Wzruszyłam ramionami i skierowałam się do domu. 31
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
ROZDZIAŁ PIĄTY Oficjalnie zmieniłam się w „tą dziewczynę”. Tą, która w kółko i w kółko patrzy na zegarek. Była ósma, a jego wciąż nie było. Miał zamiar się spóźnić. A ja, nudna, mająca paranoję, och, i tak społecznie chroniona dziewczyna pozwoliłam sobie pominąć ten fakt. Może znalazł inną dziewczynę do pomocy? Albo chłopaka, to nie zawsze musi być dziewczyna. Oderwałam wzrok od zegara i poszłam do lodówki po wodę. Jeśli nie przyjedzie, będzie w porządku. To nie jest tak, że nie mam, co robić. Mogę obejrzeć Koło Fortuny, albo The Bachelor9. Jakie to przygnębiające. Spojrzałam ponownie na zegarek. Jedna minuta? Minęła zaledwie jedna minuta? Uderzyłam głową o blat wystarczająco, aby spowodować hałas. - Ciężka noc, piękna? – usłyszałam nucący głos z korytarza. Moja głowa podskoczyła, aby zobaczyć Demetriego wychodzącego z biura mojej mamy. - Co do…? - Co Ty tutaj robisz? Moja mama wyszła z biura, Alec podążył za nią. To było spełnienie moich wszystkich koszmarów. - Och, cześć kochanie! – Mama poprawiła okulary i podeszła do lodówki, aby wziąć butelkę wody. - Mój kolejny klient powinien być tutaj koło 22, więc będę późnym wieczorem. Miłej nauki! Odeszła do swojego gabinetu i zamknęła drzwi. - Wytłumacz! Teraz! – Mój głos był skierowany do ich obu, ponieważ oboje byli winni i patrzeli wszędzie, tylko nie na moją twarz. Alec pierwszy otworzył swoją buzię. - Ja mam… - spojrzał na swoje stopy i przeklął. 9
Kawler do wzięcia.
32
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Demetri roześmiał się. - On ma mały problem. Wzruszył ramionami i podszedł do miejsca, w którym siedziałam. - To dlatego tutaj jesteśmy. - Nie ma psychiatrów w L.A? Kanadzie? Mam na myśli, dlaczego moja mama? Dlaczego tutaj? Alec wymamrotał coś pod nosem i wyszedł z domu, trzaskając drzwiami. - Przepraszam. – Demetri objął mnie przez chwilę. – To tajemnica, nie sądziłem, że to zajmie tak dużo czasu. Zacisnęłam zęby i cofnęłam się. - Nie wyjaśnisz mi? - Jeśli jesteś geniuszem matematycznym, swoją drogą mam nadzieję, że tak, to wyjaśnię Ci. Po odrobieniu zadania domowego. - To brzmi jak przekupstwo. – Spojrzałam na niego. Demetri wzruszył ramionami. - Tak jest. Masz coś do jedzenia? Jestem głodny! To było zupełnie tak, jakby w moim domu był Evan. Jeśli Evan byłby tak przystojny, że aż twoje oczy bolały od patrzenia na niego i miałby ciało Boga… Tak, to byłby praktycznie to samo. Podeszłam do lodówki i wyszukałam resztek pieczeni. - To jest pieczeń. To… - wskazałam – są ziemniaki, a to jest marchewka. – Wzięłam jego rękę i nakierowałam na talerz. – A to jest talerz. Spojrzał na mnie. - Kładziesz jedzenie na talerz, a potem wkładasz tutaj. – Otworzyłam mikrofalówkę i umieściłem jedzenie w środku. – Myślisz, że możesz to ogarnąć Gwiazdo Rocka? Jego wzrok powinien mnie przestraszyć. Zamiast tego, byłam jeszcze bardziej zła niż przedtem. Ta dwójka wtargnęła do mojego życia bez żadnych wyjaśnień, a teraz widzieli się z moją matką? Żaden z nich nie odpowie na pytania i Demetri uważa, że jest kimś w rodzaju Boga! Zamknął mikrofalówkę i uruchomił ją. - Staram się zdecydować, czy cię lubię, czy mnie irytujesz. Wzruszyłam ramionami, jakby to nie miało znaczenia i podeszłam do lady. Jadł w ciszy, jakby naprawdę był głodny. Ale to to było głupie. Był 33
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
gwiazdą. Czy nie miał ludzi, którzy dla niego gotują? - Dzięki – powiedział, podnosząc talerz, czyszcząc go przed włożeniem do zmywarki. Wziął mój pusty talerz i zrobił to samo, a potem ją włączył. Byłam pewna, że w tym momencie chciałam zostać przejechana przez ciężarówkę za mylne przypuszczenia. - Przepraszam. - Przysięgam. – Rzucił ścierkę. – Zawsze jest to samo! – Brutalnie wyciągnął krzesło i usiadł na nim. – Albo dziewczyny chcą wypieprzyć mój mózg, albo myślą, że jestem pieprzonym idiotą! Jakbym nie wiedział, jak zrobić sobie jedzenie, albo wyprasować właśnie ubrania. Jakby wszystko było dla mnie łatwe. Bez walki. Tylko złoty chłopak z pieprzoną złotą gitarą. Jego załamanie spowodowało, że poczułam się jak najgorsza osoba na świecie. Chciało mi się płakać. - Ja… ja przepraszam. – Położyłam dłoń na jego i odetchnęłam. – Nie chciałam niczego zakładać. Zmarszczył brwi. - Czyżbyś rzeczywiście przepraszała, Panno Wielka i Potężna? - Tak? - Dobra. – Uśmiechnął się. – Ponieważ ja całkowicie żartuję. Kocham moje życie i zasługuję na kopnięcie w jaja10 za to, że doprowadziłem Cię do płaczu. Rzuciłam się na niego. Obwiniłam sodę, którą wypiłam minutę przed jego przybyciem. Jego zszokowanie przekształciło się w śmiech, kiedy popchnęłam go na ziemię i zaczęłam używać wszystkich moich ruchów z MMA na jego żałosnym tyłku. Zablokowałam jego ramię zanim zauważył, co się dzieje. Czując się trochę zarozumiała, strzeliłam do niego zadowolony uśmiech. - To teraz tak będzie, co? – jego mięśnie się napięły. Skinęłam. - Dobra. - Dobra. – Zacisnęłam, dzięki czemu ramię napięło się bardziej. Zaśmiał się i wydostał się z uścisku szybciej niż każdy inny, włączając Evana, który regularnie pobierał lekcje w lokalnej siłowni. 10
Owszem kopnęłabym go!!!!!!!!!!!!!!!!!!
34
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
W ciągu kilku sekund usiadł na mnie, wyglądając na zadowolonego z siebie. - Nie to, że nie zasługuje na skopanie tyłka – powiedział zdyszany. – Ale wolę bardziej tą pozycję. Wiłam się pod nim. - Lepiej…. Lepiej – krzyknęłam. Nie pomogło. Wszystko to spowodowało, że zaczął się śmiać jeszcze bardziej, a ja z wyczerpania dołączyłam do niego. Pochylił się i pocałował mnie w czoło. - Matematyka? - Tak długo jak powstrzymasz się od doprowadzania mnie do płaczu albo, że będę chciała Ciebie uderzyć, to tak, możemy zacząć się uczyć – westchnęłam, troszkę zdyszana, z powodu tego, że Bóg Rocka właśnie pocałował mnie w czoło. Wydawało mi się, że myśli o tym, a potem skinął głową. Chwilę po rozpoczęciu nauki, zdałam sobie sprawę z dwóch rzeczy. Po pierwsze, był śmiertelnie poważny prosząc o pomoc i po drugie, był naprawdę poważny, żeby zrobić wszystko dobrze. Podczas jego pracy nad ostatnim problemem, zerknęłam na zegarem, który wskazywał dziesiątą. - Żyjesz tutaj całe swoje życie? – zapytał, nie odrywając wzroku od kartki. - Uch, tak. – Nerwowo stukałam długopisem. – Zawsze żyłeś w Kanadzie? Głupie pytanie, wszyscy wiedzą, że teraz mieszkają w L.A, ale chciałam usłyszeć to do niego. - Pięć domów. – Skreślił problem i zmrużył oczy. – Jeden w Kolumbii Brytyjskiej, dom na plaży w Malibu, penthouse w Nowym Jorku, mieszkanie w Londynie i wreszcie domek w Seaside. Jestem pewna, że moja szczęka opadła w szoku. To więcej domów niż mam ja i moi przyjaciele razem. Kiedy udało mi się pozbierać z powrotem, zapytałam: - Dlaczego, Seaside? - I teraz, nie odpowiem na to pytanie, dopóki nie skończymy z pracą domową. Obiecałaś. - Dobra – westchnęłam i chwyciłam kartkę. Złożył ręce za głową i odchylił się w krześle. Jego praca zajęła dużo czasu i widziałam dlaczego. Pisał skrupulatnie, 35
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
każde słowo było formowane w idealny sposób. Pisał tak, jak mówił. To było co najmniej imponujące. Zazwyczaj pismo facetów było nie do odczytania. To co napisał było doskonałe, z wyjątkiem jednej rzeczy. - Tutaj – wskazałam. – Użyłeś złej formuły. - Wiem. – Wzruszył ramionami. - Nie w tą stronę, Demetri. – Uderzyłam go w rękę ołówkiem. - Jestem zmęczony byciem idealnym, więc pomyślałem, że zrobię mały błąd w zadaniu domowym. Kiwnęłam głową. - Jesteś oficjalnie niemożliwy. W porządku, jeśli chcesz niedoskonałości, z którą się nie zgadzam? - Chodźmy! – Wyskoczył z krzesła i chwycił moją rękę i jedyne, co mogłam wykrztusić to: - Huh? Ten koleś miał dwubiegunowość. Jak udało mu się przejść od omawiania matematyki do ucieczki z mojego domu, jakby się paliło? Prawie potknęłam się o moje buty, kiedy ściągałam z wieszaka kurtkę. Zaczęłam podejrzewać, że był na prochach. Dlaczego inaczej byli w tym miejscu? Ich dziwne zachowanie? - Chodź. – Skinął na kurtkę w moich rękach. – Załóż to. Jest trochę chłodno. Przygryzłam wargę z frustracji, ale i tak to zrobiłam, bo zaczęło się robić zimno i wietrznie. - Gdzie idziemy? - Na plażę. Porozmawiać. – I to było jedyne wyjaśnienie, które dostałam, kiedy prowadził mnie z ganku na plażę wypełnioną ogromnym, białym piaskiem. Seaside byłoby idealnym miejscem wakacyjnym, jeśli pogoda zdecydowałaby się, jaka chce być. Jednego dnia mogło być tutaj sto stopni Celsjusza, a następnego dnia widziałeś swój oddech. To był Pacyfik. Wybrzeże dla Ciebie. Plaże były niesamowite, ale byłeś szczęśliwy, jeśli było słonecznie przez kilka dni z rzędu. To nie przeszkadzało turystyce. Oznaczało to, że w miesiącach takich jak jesień, nie pojawiało się tak wiele ludzi wokół. Plaża była opuszczona. Było niesamowicie cicho. Jedyny dźwięk pochodził od fal, które rozbijały się na brzegu. Demetri złapał moją rękę, kiedy zbliżaliśmy 36
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
się do fal. - Może mała kąpiel? - Tak – odpowiedziałam z sarkazmem. – Bardzo chciałam umrzeć w wieku osiemnastu lat. Czy Ty masz w ogóle pojęcia, jaką temperaturę ma woda? - Nie pamiętam, żeby było tak źle. – Wzruszył ramionami i zrzucił skarpetki oraz buty, i nie patrząc prawie wcale w moim kierunku pobiegł do wody. Przekleństwa eksplodowały w cichą noc. Roześmiałam się, kiedy przybiegł z powrotem. - Mówiłam. – Podniosłam jego buty i skarpetki. - Przypomnij mi, żeby słuchać Ciebie tutaj, we wszystkim. – Wzdrygnął się i wziął swoje rzeczy, ale rzucił je usiadł na pisaku. - Przyłączysz się? – Poklepał miejsce obok niego. Coś w jego intensywności przemawiało do mnie. Wydawało mi się, że Demetri nie ma żadnego planu, żadnej agendy. Żył chwilą. Trochę mu zazdrościłam, nawet jeśli był trochę dziwny. Ale myślę, że byłabym taka sama, gdyby ludzie ciągle mówili mi, iż jestem jakimś bogiem rocka. - Więc, Seaside. – Bawiłam się piaskiem przede mną. - Seaside. – Podniósł kolana i oparł na nnich glowę. – To nie jest moja historia do opowiedzenia. - Och, i to cała historia? Demetri roześmiał się. Widziałam zarys jego ust, ponieważ jego zęby były tak białe. - Tak, można tak powiedzieć. Albo są dwie historie. Pierwsza jest przykrywką, a druga jest prawdą. - Którą mogę poznać? - Wciąż nie mogę zdecydować. – Śmiech opuścił jego usta, kiedy jego oczy spotkały moje. Te czysto niebieskie oczy skoncentrowały się na moich ustach, kiedy pochylił się bliżej. Zamarłam w miejscu. Nie mogłam się odsunąć, nawet jeśli bym chciała. A im bardziej się przybliżał, aby dotknąć moich ust, tym bardziej chciałam tego pocałunku. Mój język wysunął się, aby oblizać usta, kiedy on się przybliżył. W chwili, kiedy nasze usta się dotknęły, zamarłam. Jego usta były zupełnie inne niż powietrze wokół nas. Gdzie wszystko 37
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
wokół było zimne, on był gorący, ciepły i zapraszający. Jego ręce sięgnęły do mojej twarzy, kiedy jego język wsunął się pomiędzy moje usta. Nie atakował mnie, ani nie całował mnie agresywnie. Byłam rozczarowana, gdy się odsunął. Oczy Demetri’ego były przymknięte, pochylił się i pocałował mnie krótko zanim odsunął się i przeklął. - Przepraszam. Przeprasza? On przeprasza? Za danie mi najlepszego pocałunku w moim życiu, mojego pierwszego pocałunku i on przeprasza. Zawstydzona, szybko zerwałam się na nogi i otrzepałam się z piasku. - Czekaj. – Wyrzucił ręce w powietrze i złapał mnie. – Nie miałem na myśli pocałunku. Nigdy, w całym moim życiu nie przepraszałem za pocałunek. Przykro mi z powodu tego, że użyłem takiej drogi, abyś przestała pytać, dlaczego jesteśmy tutaj. - Okej – powiedziałam, próbując zrozumieć jego wyjaśnienie. Nasze ręce nadal były połączone. Walczyłam, aby zachowywać się obojętnie, kiedy wszystkim czego chciałam, było wskoczenie na niego i błaganie o ponowny pocałunek. Wstał i westchnął. - Mamy przerwę od tournee i tworzenia muzyki. Powiedziano nam bardzo wyraźnie, że musimy wycofać się na jakiś czas, pozwolić rzeczom w naszym prywatnym życiu uspokoić się, zanim zrujnujemy nasze kariery. - Okej11 – powiedziałam, psychicznie przyswajając wszystkie wiadomości, które napłynęły do mnie w ciągu ostatnich kilku tygodni. Żadna z nich nie przygotowała mnie na takie coś. I wtedy uderzyło mnie to. - To jest to, co będzie jutro w wiadomościach, prawda? Skinął głową. - Więc, skłamałeś. Zatrzymał się i ponownie skinął głową. Sądzę, że nie dałam mu powodu, aby mi zaufać. To wciąż bolało. I znowu, on mnie wcale nie znał. W końcu mogę być jedną z tych dziewczyn, które będą plotkować o naszych prywatnych rozmowach, czy pocałunku. Nie byłam taką dziewczyną. Od razu poczułam potrzebę powiedzenia mu tego, ale nie dał mi szansy. 11
Czy ona zna inne słowa?
38
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Opadł z powrotem na piasek i szarpnął mnie tak mocno, że wylądowałam na nim. Przekręcił mnie na plecy i pocałował mnie. Smakował tak dobrze. Jego ręce zatrzymały moje na piasku, kiedy jego język badał moje usta i przygryzł moją dolną wargę. Jęknęłam, kiedy odwrócił się i zaklął. - Próbujesz mnie rozproszyć? – zapytałam. - Czy to ważne? – zapytał bez tchu. Skinęłam głową. Jego oczy ukazywały smutek. - Więc, tak, próbuję. - Zejdź ze mnie. – Próbowałam go odepchnąć, ale nie chciał się ruszyć. – Powiedziałam, zejdź ze mnie. Nie byłam przyzwyczajona do ludzi, którzy nie słuchają mnie. Ten chłopak był bardziej pogmatwany, niż jakikolwiek inny… cóż, z wyjątkiem Aleca. Był w tym lepszy. - Lubię Cię. – To wszystko, co powiedział. Jakby to miało wytłumaczyć, dlaczego chciał zyskać przewagę całując mnie. - Cóż… ja Ciebie nie lubię. Roześmiał się i nadgryzł moje ucho. - Taa… myślę, że lubisz. Zirytowana, popchnęłam ponownie jego klatkę piersiową, ale jego usta poruszały się na mojej szyi, kiedy zasysał mój obojczyk, jego język kręcił kółka, kiedy usta podgryzały moją skórę. Przyciągnęłam go bliżej. Nie chciałam żadnej przestrzeni pomiędzy nami. Nie chciałam dłużej czuć zimna. Nie, byłam w ogniu. Chciałam go bardziej niż czegokolwiek innego na świecie. - Idziemy rano do szkoły – wyszeptał mi do ucha. Cholera, nawet szkoła brzmiała seksownie w jego ustach. Jęknęłam. - Wiem. - Powinniśmy iść. – Ale nie ruszył się. - Yep. – Naprawdę nie miałam wymówki, aby wyjaśnić moje zachowanie, kiedy przyciągnęłam go i nakryłam jego usta moimi. Zaśmiał się pod moim pocałunkiem, podniósł mnie, więc siedziałam na 39
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
nim okrakiem. Całowałam go wzdłuż jego szyi, jakby należał do mnie. Jęknął i zaklął, odsuwając moje ręce do tyłu. - Jeśli nie przestaniesz tego robić, ta noc skończy się bardzo, bardzo dobrze, a tak się nie może stać. – Przeklął ponownie i zakrył oczy rękoma. – I jeśli będziesz patrzeć na mnie w sposób, jakbyś chciała mnie zjeść, sprawię, że będziesz naga i zrobię z Tobą to, co zechcę. Żaden chłopak nigdy wcześniej tak do mnie nie mówił. Nie byłam pewna, czy powinnam być obrażona czy miał być to komplement. Walcząc z moją odpowiedzią, pozostałam cicho i zmarszczyłam brwi. Chichocząc, wyciągnął się i pocałował mnie delikatnie. - Ujmę to w zrozumiały dla Ciebie sposób. Chcę Cię bardziej, niż powinienem, wiedząc, że znamy się jeden dzień. I jestem przyzwyczajony, że dostaję to, czego chce. A Ty na to nie zasługujesz. Szarpnęłam się i skinęłam głową, kiedy stanęłam na nogach. - Potrzebuję minuty. – Pokręcił głową i zamknął oczy, kiedy położył się na piasku. Wyglądało to tak, jakby medytował. Moje ciało wciąż znajdowało się w ogniu i drżało od naszego zbliżenia. Po kilku minutach ciszy, otrzepał się z piasku i chwycił mnie za rękę. – Czy naprawdę chcesz wiedzieć, dlaczego tutaj jesteśmy? Zacisnęłam mocno jego dłoń. - Tak! - Dobra. – Uśmiechnął i uścisnął mnie, całując w głowę. – Być może jeśli wyjdziesz ze mną to Ci powiem. Zamachnęłam się i lekko go uderzyłam. Zatrzymaliśmy się przed moim domem. Rozejrzałam się za samochodem, ale nic nie zauważyłam. - Potrzebujesz podwózki? – Zawołałam za nim, ale zniknął na drodze. - Nie sądziłem, że jesteś takim typem dziewczyny. – krzyknął, kiedy odwrócił się i podszedł do domu, znajdującego się tuż obok mojego. Cholera. Bracia mieszkali drzwi obok. Czy mogło być jeszcze gorzej? - Miałam na myśli samochód! – odkrzyknęłam zdenerwowana. - Och. – Uniósł ręce w powietrzu. – Nawet lepiej! - Nienawidzę Cię! - Wcale nie! – Roześmiał się, zanim wszedł do ogromnego domu obok. Jednego byłam pewna. Wiedziałam, że to będzie długi rok. 40
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
ROZDZIAŁ SZÓSTY Obudziłam się w piątek gotowa stawić mu czoła. Cóż, w pewnym sensie. Nie biegałam wczoraj. Wiedziałam, że jeśli chcę przejść przez sezon biegowy tej wiosny, muszę zacząć trenować. Poza tym, musiałam wstać o wiele wcześniej, żeby zdążyć na głupie spotkanie Homecoming. Zwłaszcza, że opuściłam dwa z rzędu i teraz byłam na cholernej liście Aleshy. Dlaczego musiałam się zgodzić, żeby być w tym komitecie? O tak… ponieważ, mój przyjaciel zmusił mnie do tego i Evan twierdził, że potrzebuje kogoś, kto nie chce się dostać do jego spodni. Opisywało to, jak Evan i Alesha zachowywali się w swojej obecności. Trzepotała rzęsami, on przewracał oczami, a dwie sekundy później znikali w szafie. Evan twierdził, że to chwilowe zauroczenie, ale znałam prawdę. Chciał jej bardzo mocno. Po prostu nie wiedzieli jak wyjść ze strefy przyjaciół z korzyściami. Ale jaki facet by tego chciał, jeśli Alesha daje mu już wszystkie korzyści. Odrzuciłam kołdrę, sennie wygramoliłam się z łóżka i włożyłam swój strój treningowy. Związałam włosy w kucyk i zbiegłam na dół, wychodząc przez frontowe drzwi. Powietrze było rześkie i orzeźwiające. To był jeden z chłodniejszych poranków, ale przynajmniej wiatr nie wiał tak mocno jak zazwyczaj. Nie wiem dlaczego, ale bieganie na wietrze wprowadza mnie w całkowicie podły nastrój. Rozciągnęłam się i założyłam rękawiczki, aby moje palce nie zamarzły. - Nie brałem Cię za typ, który ćwiczy – powiedział głos po mojej prawej. Odwróciłam się i stanęłam twarzą w twarz z Alecem. Miał ubrany strój treningowy i czapkę z daszkiem. Wyglądał prawie… normalnie. Cóż… tak normalnie jak mógł wyglądać wspaniały facet. Pokręciłam głową. - Taa… cóż, nie brałam Cię za typ, który robi coś więcej, poza siedzeniem i rozmyślaniem, więc myślę, że jesteśmy kwita? Śmiejąc się, zdjął czapkę i przesunął ręką po włosach, zanim włożył ją z powrotem. 41
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Mogę Ci towarzyszyć? Ze wszystkich rzeczy, jakie mógł powiedzieć to była ostatnia z rzeczy, jakich się spodziewałam. - Chcesz biegać ze mną? - Myślę, że mogę nadążyć. - Biegam szybko. - Okej. – Brzmiał na niewzruszonego. - Słucham muzyki. Uniósł iPhone’a. Tego samego, którego bezwstydnie nie ukradłam parę dni temu. Wdychając powietrze, kiwnęłam głową. - Brzmi świetnie. Ale nie było świetnie. Z jakiegoś powodu Alec powodował, że czułam się z nim mniej komfortowo niż z Demetrim. Przynajmniej z Demetrim wiedziałam, czego się spodziewać. Flirtował, całował Cię, obsypywał komplementami, a Ty wstrzymywałaś oddech, modląc się, żeby Cię nie oszukiwał. Alec był… cóż… Alec to Alec. Było w nim coś tajemniczego. Bieganie mogło sprawić, że nie będziemy za dużo rozmawiać. Wciąż byłam ciekawa, dlaczego pojawili się tutaj w pierwszej kolejności, ale jeśli nie mogłam wyciągnąć tego ostatniej nocy od Demetriego, byłam pewna, że nie powinnam wyciągać tego od jego brata. - Gotowy? – Patrzyłam na niego, kiedy włączał muzykę i wkładał słuchawki w uszy. Z szybkim skinięciem, odbiegł. Przebiegliśmy milę w ciszy. Nigdy nie spojrzałam w jego kierunku. Ale trudno było mi się skupić na drodze, kiedy biegałam z tajemniczym, słynnym, złym chłopcem. Gdy przebiegliśmy drugą milę, byłam gotowa, aby krzyczeć. Patrzył na mnie. Czułam jego wzrok. Praktycznie płonęłam z upokorzenia od stop do głów. W końcu zatrzymałam się i znalazłam słuchawki, które schowałam w kieszeni. Musiałam słuchać muzyki, jeśli miałam zamiar pogodzić się z jego ponurym spojrzeniem. Wsunęłam je w uszy, ale nie włączyłam muzyki. - Co?! Alec przygryzł wargę i wyjął słuchawki ze swoich uszu. - Jestem po prostu zaskoczony. 42
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Czy w ogóle chce wiedzieć? – Rozciągnęłam ramiona. Ruszył za mną i delikatnie pociągnął mnie za cienki materiał, po czym wyszeptał mi do ucha - Potknęłaś się wczoraj o własne nogi dwa razy. Nie byłem nawet pewien, czy potrafisz chodzić w prostej linii, aż do teraz. - Jestem na drodze. Jego ciepły chichot spowodował moje drżenie, kiedy skrzyżował moje dłonie za plecami, więc moje ramiona i klatka były rozciągnięte. - To wyjaśnia ciało. - Co? – szarpnęłam się i odwróciłam. - Twoje ciało. – Spojrzał na mnie od stóp do głów. – Masz długie nogi. Sposób w jaki to powiedział, niemal z szacunkiem. Zmieszana, zerknęłam na niego. Zazwyczaj, chłopacy mówią rzeczy takie jak, jesteś gorąca, albo niezłe ciało. Zamiast tego, on skomplementował długość moich nóg, jakbym była rodzajem giganta. Nie byłam pewna, dlaczego czułam, że nadchodzi rumieniec. Może dlatego, że jego komplement nie sprawił, że czułam się uprzedmiotowiona, ale bardziej specjalna. Poważnie powinnam częściej wychodzić. - Co? – Alec uśmiechnął się. Nienawidziłam, kiedy uśmiechał się w ten sposób. Jakbym była jego słońcem, księżycem i gwiazdami. Kiedy wyraźnie, o to nie chodziło. - Nie możesz po prostu chodzić i mówić dziewczynom takich rzeczy. - Po prostu mogę. – Wzruszył ramionami. – Ale myślę, że w pewnym sensie masz rację. Nie powinienem mówić takich rzeczy do dziewczyny brata12. Takie są zasady. Zirytowana, spojrzałam na niego i chwyciłam mój telefon, aby zmienić piosenki. - Nie jestem jego dziewczyną. Alec zagwizdał. - Nie mów mu tego. Plus, widziałem wczoraj Waszą dwójkę. - Uczących się? – Dlaczego miałam nadzieję, że nie widział nas później tamtej nocy? - Na plaży – potwierdził Alec, mrużąc oczy, zanim na jego twarzy pojawił się w wstrząsający, szeroki uśmiech. – Ale to fajnie. Demetri Cię lubi. Spójrz. – 12
Ohohohoho…. No to się porobiło ;D walkę czas zacząć nie wiem dlaczego, ale jestem w teamie Aleca :D
43
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Alec usiadł na krawędzi ogrodzenia niedaleko promenady. – Chcę być Twoim przyjacielem. Nie zamierzam kłamać i mówić, że nie jestem zły, że mój brat dostał się do Ciebie w pierwszej kolejności. Ale pomijam Twój oczywisty brak zdrowego rozsądku, jeśli obiecasz, że przyjedziesz do mnie, jeśli będziesz czegoś potrzebować. Okej? Powoli skinęłam głową, moje serce waliło zbyt głośno dla nas, aby być w friend-zone13 albo jakaś strefa blisko niej. - Super. – Chwycił mój Blackberry. – Justin Bieber, Nat? Na serio? Czułam, że się czerwienię. - To dobra muzyka do biegania! - Czuję się trochę zraniony. Co my tu jeszcze mamy? – Mój najgorszy koszmar się spełnił, kiedy zaczął przewijać listę. - Daj mi to! – Rzuciłam się na niego. W przeciwieństwie do brata, nie czuł się w porządku z tym, aby dać dziewczynie wygrać. Przytrzymał mnie jedną ręką. Kopnęłam. Roześmiał się bardziej. - Nie ma mowy! Ty mnie kochasz! – Zaczął podskakiwać w górę i w dół, machając rękami w powietrzy. To nie był Alec, jakiego znałam. Alec jakiego znałam, rozmyślał. Co do cholery??? - Oddaj to z powrotem. – Zacisnęłam zęby i wyciągnęłam rekę. - Czy Ty się rumienisz? – zażartował. - Nie, jestem po prostu, zdyszana. – Słaba odpowiedź, Nat. Słaba odpowiedź. - Tą playlistę lubię najbardziej. Zaklęłam i spojrzałam w dół na mój telefon, kiedy mi go oddał zaznaczając playlistę. Miazga. Chciałam go zabić. - Chcesz żebym Ci teraz zaśpiewał? – zapytał, podekscytowanie rozświetliło jego oczy mocniej niż zazwyczaj. - Nie, chcę wskoczyć do oceanu i utopić się. - Nie jestem tego wart, i Justin Bieber też nie jest. Nie pozwól mi więcej zobaczyć tego gówna na Twoim telefonie. – Włożył swoje słuchawki do ucha. Sięgnęłam po jego telefon, ale włożył go do kieszeni, zanim udało mi się go wyrwać. - Czego słuchasz? 13
Wolę Friend-zone, czyli strefa przyjaciół :D
44
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Siebie, oczywiście – roześmiał się, kiedy dopasował tempo do naszego biegu. - Wątpię. - Chcesz się założyć? – Zatrzymał się. - Tak. – Wiedziałam, że ten facet miał siebie na playliście, to miała sens, ale bardziej wątpiłam w to, że słuchał swojego śpiewu, to było próżne, a on nie wydawał się być takim typem. Ale, Demetri z drugiej strony… - Dobra. Wygram, musisz pójść ze mną na imprezę do Evana w następny piątek. Ty wygrasz, pozwolę Ci prowadzić mój samochód przez cały tydzień. - Co to za samochód? – zapytałam. Byłam sceptyczna, odkąd nie widziałam żadnego z ich samochodów w zeszłym tygodniu. I znowu… nie szpiegowałam ich tak jak cała reszta uczniów. - Sądzisz, że jakim samochodem jeżdżę? Lubię tą stronę Aleca, zabawną. Przypomina mi Demetriego, tylko trochę bardziej niszczycielskiego. Jestem pewna, że każda dziewczyna za ten uśmiech z chęcią oddałaby swoją V-kartę14, bez zbędnych pytań. - Myślę, że jeździsz czymś eleganckim, ciemnym. Hmmm, czarny Mercedes, przyciemniane szyby? Kiedy obserwowałam jak pot spływa mu po policzku, niemal mogłam udawać, że jest normalnym człowiekiem… niemal. Mój poziom komfortu z Aleciem z pewnością się zmienił. - Nawet nie jesteś blisko, ale jest miłe. Obiecuję. - W porządku. – Wyciągnęłam rękę. – Daj mi to. Położył telefon na mojej ręce. Zamarłam. On naprawdę słuchał samego siebie, ale nie było podpisane AD2, tylko Alec Daniels. - Co to jest? Wzruszył ramionami. Wyciągnęłam jego słuchawki i włożyłam moje. Ta muzyka to nie było zwykłe techno, z którego są znani. To było… surowe. Sprawiało, że chciało mi się płakać. Moje serce szarpnęło, kiedy jego głos dotarł do wysokich dźwięków. To była akustyczna wersja i wtedy muzyka ucichła, a on mówił o zmianie wersu. Po chwili znowu usłyszałam muzykę i jego głos osiągnął ponownie te wysokie dźwięki, które doprowadzały mnie do drżenia. 14
V-card – potocznie: dziewictwo.
45
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Drżąc, oddałam mu telefon. - To znajdzie się na następnej płycie? - Nie. – Zaśmiał się gorzko. – To nigdy nie ujrzy światła dziennego. Nie, jeśli mój brat może coś z tym zrobić. - Dlaczego? – wypaliłam. Wzruszyłam ramionami. Powinnam wiedzieć, że nie powie mi więcej szczegółów. - Więc ta impreza… - Włożył telefon z powrotem do kieszeni – Odbiorę Cię o siódmej. Przewróciłam oczami. - Zakład to zakład. - Tak, tak jest – powiedział Alec, wracając do biegania. Podążyłam za nim. Dokończyliśmy w ciszy. Pomachał, kiedy pobiegł do domku. Mogę się spóźnić na spotkanie, ale to było tego warte. Mama znowu zasnęła w gabinecie. Krzyknęłam do widzenia. Pożegnało mnie milczenia. Nienawidziłam bycia tak bardzo ignorowaną, ale jedyną opcją było wtargnięcie do jej biura i podzielenie się z moimi uczuciami. Wolę być ignorowana niż być klientem. Zirytowana, wskoczyłam do samochodu. Ale po razy pierwszy od lat, byłam podekscytowana szkołą. Po prostu nienawidziłam tego, że do mojej głowy przypływała twarz Aleca, a nie Demetriego. Włączyłam radio, żeby rozproszyć swoją uwagę, ale przewróciłam oczami, gdy usłyszałam jedną z niesławnych piosenek AD2. Głos Aleca był pierwszy. Wiedziałam to tylko dlatego, że widziałam klip. Nienawidziłam tego, że podczas gdy Demetri był jednym, który się ze mną drażnił, Alec był tym, którego byłam ciekawa. To musiałam być ta cała trudnado-zdobycia rzecz, nie wspominając, że zawsze był zamyślony. Pojechałam do szkoły i starałam się odepchnąć myśli o chłopakach z dala od mojej głowy. Matematyka. Musiałam się skupić na matematyce.
46
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
ROZDZIAŁ SIÓDMY W następny piątek rozeszło się, że zespół AD2 potrzebował przerwy od koncertowania, twierdząc, że bracia byli wykończeni i spędzali czas w ich domku w Oregonie i uczęszczali do szkoły, aby zakosztować normalnego życia. Brzmiało to bardzo wiarygodnie. Mogłabym uwierzyć, że ta historia była prawdziwa. Ale Demetri sprawił, że w to wątpię. Ale w jakim innym celu byliby tutaj? Moja mama unikała towarzystwa, tak jak zawsze i tak naprawdę nie mogłam się doczekać imprezy u Evana z Alecem. Biegaliśmy razem każdego ranka. Demetri nigdy na ten temat nic nie powiedział, ale zastanawiałam się, czy go to nie denerwowało. Chodził za mną wszędzie w szkole, jak jakiś szczeniak. Jeśli próbował mnie tym wkurzyć, to mu się udawało. Chociaż było to bardziej pochlebiające niż irytujące. Dostałam więcej spojrzeń od dziewczyn przez te kilka dni, niż przez całe moje życie. Alec ignorował mnie zupełnie, jakby był zakłopotany pokazywaniem się ze mną publicznie. Zawsze patrzył na ludzi i prawie nigdy nie powiedział więcej niż dwa słowa. Jedyny raz, kiedy zbliżyłam się do niego, posłał mi mały uśmiech i spławił mnie. Chciałabym móc przestać z nim biegać, ale nie dam rady sobie tego odmówić. Ciągnęło mnie do niego. Było tak, jakby poranki należały tylko do nas. Nie do jego brata i nie do szkoły. Po kilku tygodniach byłam w stanie pokazać się publicznie z facetem i nie zwariować. Mam na myśli to, że mogłam iść w prostej linii i żuć gumę bez zadławienia. Demetri ostrzegał mnie, że jego brat był inny, że powinnam zachować dystans, ale pomyślałam, że to była gadka zazdrośnika. Nie żebym ja była zazdrosna. Demetri mnie pocałował. Ale nie wykonał żadnego ruchu od tej pory. Żartował ze mną, nosił wszędzie moje książki, ale to było wszystko. Może uważał mnie za interesującą, jak jakieś zwierzątko, które 47
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
mógł oglądać i spędzać z nim czas. O mój Boże! Czy to było tym, czym byłam? Rybką? Jakimś rodzajem rozrywki, ponieważ był ciekawy życia w szkole średniej i rzeczywistego świata? Miałam dwie godziny do imprezy i wciąż nie zdecydowałam, co ubiorę. Mój telefon rozbrzmiał znaną piosenką AD2. Demetri, z powodzeniem, włamał się do mojej komórki i zmienił wszystkie dzwonki, na piosenki jego zespołu. Za bardzo mi się to podobało, żeby być zirytowaną. - Co tam, Alesha? - Idziesz dzisiaj, prawda? – zapytała podekscytowana. - Um, tak. Powiedziałam Ci to dzisiaj rano. - Och. – Długa cisza. – Zapomniałam, w każdym razie, chcesz się przygotować razem? - Tak, ale Alesha… naprawdę nie mam tutaj nic do ubrania…. Połączenie zostało przerwane. Cóż… to była cała Alesha. W ciągu kilku minut ciągnęła stertę ubrań i przyrządy do makijażu przez drzwi. - Przeprowadzamy się do Evana? – zakrztusiłam się. - Nie, głupia, ale nocuję u niego, więc zapakowałam jakąś ładną bieliznę. – Pacnęła mnie wolną ręką, po czym odłożyła swój marynarski worek. – Jesteś teraz z Demetrim, ale nie mogę Ci mieć tego za złe. Wielokrotnie oznaczał swój teren. Po pierwsze, całując Cię w policzek na korytarzu, a potem kiedy powiedział każdemu facetowi w szatni, że jeśli spojrzą w Twoim kierunku to ich wykastruje. Przysięgam, że jeśli mógłby na Ciebie nasikać, aby bardziej zaznaczyć swoje terytorium, zrobiłby to. Nie wiedziałam, że mówił o mnie. Poruszyłam się niespokojnie. Tak naprawdę nie rozmawiałam z Aleshą o Demetrim. Nie czułam się z tym dobrze. Tylko dlatego, że myślała, że byliśmy razem nie sprawiało, że było to prawdą. Nie wykonał żadnego ruchu od czasu nocy na plaży. - W każdym razie… - Odgarnęła włosy z dala od swojej twarzy. – Odkąd jest zajęty, mam zamiar wziąć się za tego złego. - Alec – wyjaśniłam. - Ugh! – wyciągnęła obcisłą, czarną sukienkę. - Proszę bardzo! - Proszę, powiedz mi, że to moja piżama. – Chwyciłam kawałek tkaniny, czując jak czerwienieję ze wstydu. - Nie, to twoja sukienka. – Poruszyła się za mną. – Powinnyśmy 48
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
prawdopodobnie naprawić twoją fryzurę. Podniosłam rękę do włosów. - Co z nimi? - Są zbyt płaskie. – Podniosła pukiel i skrzywiła się, jakbym była brudna. – Naprawimy to, nic wielkiego. I tak po prostu, zamieniłam się z niewolnika w Kopciuszka. Znaczy, jeśli Kopciuszek nagle zdecydował się, aby stać się prostytutką. - Absolutnie nie – powiedziałam, patrząc na moje odbicie w lustrze. Nie wyglądałam źle, po prostu tanio, i nie wyglądałam jak ja. - Zaufaj mi, Demetri umrze! – Zaklaskała za moimi plecami. Alesha miała nisko zawieszone, obcisłe dżinsy i krótką, opadającą z ramienia białą bluzkę, która ledwie zakrywała jej piersi. - Nie jestem pewna, czy chce go zabić, Alesha. – Nie miałam serca powiedzieć jej, że idę z Alecem. Odkryje to wystarczająco szybko. - Cholera! – Spojrzała na telefon i szybko zebrała resztę rzeczy. – Muszę iść, Evan zapomniał lodu. Przysięgam, że jeśli ten chłopak ukończy szkołę dam mu medal. – Wybiegła przez drzwi, nagle zatrzymując się, odwróciła się: - I nie zapomnij spakować piżamy. Evan nie chce, żeby ktoś prowadził. Świetnie, dodaj alkohol do listy pierwszych razów. Pokazałam jej kciuk, ale czułam , że mój żołądek jest chory ze strachu. Zawsze unikałam imprez Evana, jak jakiejś choroby. Wiedziałam z pierwszej ręki, co taki typ imprez robi ludziom, przede wszystkim, co zrobił Evanowi, odkąd zawsze, kiedy ma wolny weekend pojawia się w pracy, wyglądając jakby chciał umrzeć milion razy. Spojrzałam na buty, które mi zostawiła. Były wysokie i onieśmielające. Włożyłam je i pokuśtykałam po całym pomieszczeniu, kiedy próbowałam utrzymać równowagę. W końcu, spojrzałam na gotowy produkt w lustrze. Myślę, że nie było tak źle. Co na pierwszy rzut oka wyglądało jak ciemny makijaż, tak naprawdę podkreślało moją twarz. Użyła delikatnych cieni, aby umieścić brązowy na moich powiekach. I wyprostowała moje włosy. Wyglądały na takie błyszczące i jasne, nie nudne jak zwykle. Dodałam błyszczyk do ust, który mi zostawiła, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Alec stał oparty o framugę, całe 193 cm. Ubrał opiętą na mięśniach, czarną skórzaną kurtkę, jakby była dla niego stworzona. Dodał do tego dżinsy, poszarpane w odpowiednich miejscach i nagle byłam wdzięczna Aleshe, że 49
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
zmusiła mnie do ubrania tej sukienki. Jego oczy rozszerzyły się na krótką chwilę, zanim agresywnie zdjął swoją kurtkę i położył na moje ramiona. - Wow. - Co? Mam błyszczyk na zębach? Cholera. Wiedziałam, ze to był zły pomysł. Alec zwiesił głowę. - Ta kurtka tylko to pogarsza. Jak dodanie większej ilości odzieży może to pogarszać? Zaklął ponownie i odwrócił wzrok. - Mogę się przebrać. - Nie! - Jego ręce wystrzeliły, aby mnie chwycić, kurtka zsunęła się i nagle byłam w jego objęciach. Jego ciężki wzrok zawędrował na moje usta. Z westchnięciem, odsunął ręce i odsunął się. - Jesteś gotowa? Trzęsąc się z powodu tego, co zaszło, mogłam tylko przytaknąć i zgarnąć buty, które miałam u podnóża schodów. Złapałam torbę i poszłam za nim do jego SUV-a. W końcu wiedziałam, że jeździ zupełnie nowym Lexusem LS 570. Samochód pachniał drogą skórą i chociaż byłam szczęśliwa, że jadę z nim na imprezę u Evana, nadal byłam zazdrosna, że nie mogę prowadzić tego samochodu. - Przestać patrzeć pożądliwie na mój samochód, Nat. – Ciemność tylko powodowała, że Alec wydawał się bardziej niebezpieczny i przystojny. Czarne włosy falowały na czole. Chciałam przesunąć je z jego oczu, ale nie byliśmy tym rodzajem przyjaciół, gdzie komfortowe było dotykanie siebie w jakimkolwiek celu. Za każdym razem, kiedy przypadkowo dotykał moją rękę albo ramię, odsuwał ją jakbym go parzyła, albo coś w tym stylu. Nie byłam pewna, czy to znaczy, że mnie odrzuca, czy czuje tą samą elektryczność pomiędzy nami, co ja. W rzeczywistości był idealnym dżentelmenem, który ponownie udowodnił to, kiedy przybyliśmy na imprezę, a on podbiegł i otworzył mi drzwi. - Czy Ty tak naprawdę? - wypaliłam. - Co? – Wyglądał na naprawdę zaskoczonego. - Otwierasz mi drzwi – powiedziałam tępo. 50
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Brwi Aleca zbliżyły się do siebie, jakby próbował dowiedzieć się, dlaczego jestem tak bardzo zaskoczona. - Jak inaczej masz wyjść z samochodu? Cóż… kiedy wyłożył to w ten sposób. - Nie ważne – mruknęłam na wpół zirytowana, że był dla mnie taki miły. Dlaczego nie mógł być taki w szkole? Dlaczego zawsze zachowywał dystans? O wiele łatwiej byłoby mi o nim zapomnieć, gdyby zachowywał się tak cały czas. Ale nie, on biega w kółko, otwierając drzwi dziewczynom i pytając, czy potrzebują lodu po biegu oraz wiążąc im buty. Okej, tak naprawdę, on zrobił to tylko dla mnie, ale wciąż! Kto zachowuje się tak w stosunku do kompletnie obcej osoby? Normalnej, nudnej dziewczyny, żyjącej w Seaside w Oregonie? Cholera. Chciałam wrzeszczeć. Zamiast tego, zacisnęłam zęby i weszłam za Alecem do środka. Impreza już była w pełni. Dzieciaki, których nie widziałam od lat, nagle pojawiają się z nikąd. Znasz ten typ. Ci, którzy, mogłabym przysiąc, na co dzień udają, że Cię nie znają, nagle przybiegają do Ciebie jakbyście byli najlepszymi przyjaciółmi. Alec chwycił mnie za ramię. Jego dotyk zaszokował mnie i niestety zmusił do wtulenia się w jego ramiona. - Wszystko w porządku? – Przytrzymał mnie w pionie i chwycił za ramiona, patrząc uważnie w moje oczy. - Tak… um… - Jego oczy były takie zielone. Przez chwilę, zapomniałam jak się oddycha, a przynajmniej czułam się tak. Jego wzrok nigdy się nie wahał, jakby czekał na moją odpowiedź. Nie byłam pewna, czy byłam w stanie odpowiedzieć. Czy chłopaki z liceum nie powinni być dupkami? Graczami? Napalonymi? Alec nie był żadnym z nich. Obojętny, tak. Ale…. – Nie jestem przyzwyczajona do szpilek – powiedziałam w końcu. - Zrobiłaś to! – Demetri wypadł zza mnie i ścisnął mój bok, jego ręka pojawiła się niebezpiecznie blisko mojego tyłka, kiedy pociągnął mnie w uścisk i pocałował moją szyję. To, co kiedyś powodowało moje dreszcze, teraz sprawiało, że byłam lekko zirytowana. Czy nie widział, że Alec i ja mieliśmy swój moment? Cóż… ja miałam moment. Alec prawdopodobnie czekał, aż skończy się mój atak. - Cholera, wyglądasz seksownie! – Nos Demetriego zakopał w moje włosy, kiedy znów dotarł ustami do szyi. - Proszę, powiedz, że zostajesz ze mną dzisiaj. 51
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Nie odpowiedziałam. Nie mogłam. Nie ze wzrokiem Aleca wpatrującego się we mnie w ten sposób. Bezradna, spojrzałam na Demetriego. Jego blond włosy sterczały w każdą stronę, a jego oczy żyły rozrywką i podekscytowaniem, ale były lekko zaszklone. - Jak dużo wypiłeś? – zapytałam. - Wystarczająco, aby czuć się dobrze, ale nie tak bardzo, żeby nie móc Cię zadowolić później, kochanie15. Jego usta niechlujnie dotknęły moich. Walczyłam z chęcią odepchnięcia go. Za każdym razem, kiedy byłam w jego ramionach, czułam się chciana. Nienawidziłam tego, że lubię to uczucie, ale Demetri mógł mieć każdą, a z jakiś powodów chciał mnie. Wybrał mnie. Kiedy cofnął się, rozejrzałam się za Alecem i zauważyłam, że odszedł. - Imprezy to nie jego klimat. – Demetri wyjaśnił, chwytając mnie za rękę. – Wolałby poczytać książkę albo pójść na slam poetycki16 albo zrobić coś, co robią geje.17 Moja głowa szarpnęła się tak szybko, że prawie się przewróciłam. - Geje? - Cóż… mam podejrzenia – przyznał, ciągnąc mnie na parkiet. - Teraz chodź, czekałem na Ciebie całą noc. Zobaczymy te ruchy. – Zakręcił mną kilka razy. Zaśmiałam się, bo nie mogłam nic na to poradzić. Lubiłam, kiedy Demetri był szczęśliwy, i musiałam przyznać, że kochałam to, że dziewczyny patrzą na mnie jakby chciały mnie dźgnąć i ukraść mojego chłopaka. Czy on był moim chłopakiem? Tańczyliśmy przez chwilę. Pot spływał mi po szyi. Byłam spragniona. - Drinka? – Demetri skinął i chwycił mnie za rękę. Podszedł do miski z pączem i napełnił nasze kubki do pełna. - Zdrowie. - Co świętujemy? – Pochyliłam się, żebym mogła go usłyszeć. Wziął duży łyk. - Myślałem, że wiesz. - Wiem? Demetri postawił kubek na blacie obok nas i pociągnął mnie w swoje ramiona. Zazwyczaj moja głowa dosięgała mu tylko do ramion, ale w szpilkach 15
No i oficjalny komunikat: Demetri kopiesz sobie dołek dla własnego grobu….;/ Slam poetycki – publiczna rywalizacja poetów-performerów, najczęściej amatorów. 17 Nie wiem, dlaczego mam ochotę uderzyć Demetriego… 16
52
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
widziałam jego brodę, duża poprawa. - Chcę, żebyś była moją dziewczyną. I to jest część, gdzie każda rozsądna dziewczyna, rozgląda się po pokoju, aby znaleźć ukrytą kamerę. - Słucham? – powiedziałam słabo. - Ty. Chcę Ciebie. – Jego usta odnalazły moje. Mój świat przechylił się, kiedy pchnął mnie na ladę, jego język lizał kącik moich ust, zanim powoli cofnął się i spojrzał w moje oczy. Jego wzrok był drapieżny, głodny, kiedy pochylił się i pocałował mnie ponownie. Wsunął ręce pod ramiączka mojej sukienki i pociągnął je lekko w kierunku stanika. To było tak nagłe, że moją odpowiedzią był jęk. Jego kontrola zniknęła. Nigdy nikt nie był w stosunku do mnie tak nonszalancki, agresywny. Panikowałam lekko, próbowałam go odepchnąć, ochłodzić nieco. Wciąż nie byłam przyzwyczajona do tego rodzaju uwagi i część mnie, wciąż wątpiła w to, co mówił. Poza tym, wyglądał na zmarnowanego i mogłabym przysiąc, że połknął jakieś tabletki z piwem, przed naszym tańcem. - Jesteś pewien? Jego duże ramiona trzymały moje ciało, kiedy mnie podniósł, jego pocałunek zaalarmował moje ciało, zmysłowy dreszcz przemknął przez moje ciało. - Jestem pewien – wyszeptał, mrugając. Z jakiegoś powodu, zadowolenie, które powinno przyjść w tym momencie było nieobecne. Zamiast tego, czułam się w pewnym sensie… chora. Może to dlatego, że byłam odwodniona. Wzięłam łyk z czerwonego kubka i prawie wyplułam. - Co to jest? - Rum. – Demetri wzruszył ramionami. – I myślę, że parę innych rzeczy. Nie mówi mi, że nigdy wcześniej nie byłaś na imprezie, Nat. - Dobra, nie powiem Ci. – Położyłam kubek na blacie. - Co się stało z Twoją porywczą postawą? – Trzymał mnie przy swojej klatce piersiowej i całował moją szyję. – Może wyjdziemy na zewnątrz, zaczerpnąć świeżego powietrza? Skinęłam głową. To było to, czego potrzebowałam. Świeże powietrze. W domu Evana było strasznie gorąco. - Widziałeś Evana? 53
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Demetri roześmiał się. - Um, tak… ja obecnie w ramionach Aleshy. Jestem pewien, że wyssie jej płuca. – Wskazał na mmiejsce, gdzie Alesha obmacywała jednego z moich najlepszych przyjaciół. - Racja. – Przełknęłam panikę, czując, że nie miałam nikogo blisko mnie, komu mogłam naprawdę ufać. Mam na myśli, jak długo znam tak naprawdę Demetriego? Wystarczy wiedza, że zainteresowałam się nim, mimo ostrzegających dzwonków rozbrzmiewających w mojej głowie, za każdym razem, kiedy był obok. Do czasu, kiedy dotarliśmy do drzwi frontowych, poczułam jakby pokój się kręcił. Świetnie, dodaj atak paniki do tej niesamowitej nocy. Demetri potknął się lekko. Musiałam go potrzymać, żeby mógł iść po linii prostej. - Whoops! – roześmiał się i pchnął drzwi prowadzące na ganek. Dom Evana był położony kilka przecznic od plaży. Jego rodziców nigdy nie było w domu. Wszyscy w Seaside wiedzieli, że robi imprezy. I zdawało się, że nikogo to nie obchodziło. Czasami przyjeżdżała policja, ale nawet wtedy mieli coś ważniejszego do zrobienia, w naszym sennym miasteczku. Więc nie robili wielkich problemów. - Plaża? - Demetri powiedział do mojego ucha bez tchu. Nie. Absolutnie nie. Nie z nim, pijanym. Z moim szczęściem, będzie chciał popływać i będę musiała wskoczyć do lodowatej wody, aby ratować jego żałosny tyłek. - Um… dlaczego nie możemy po prostu pospacerować wokół domu? Naprawdę nie chcę na zbyt długo opuszczać imprezy? - Okej. – Wzruszył ramionami i podążył obok mnie. – Więc, nie powiedziałaś tak. - W jakiej kwestii? Odrzucił głowę do tyłu i roześmiał się, wciąż stojąc niepewnie na nogach. - W kwestii bycia moją dziewczyną. Cholera, jesteś urocza. Mogłam przysiąc, że powiedziałam „tak”, ale pocałował mnie szybko i bym lekko roztargniona, z tą całą muzyką i Demetrim tkliwiącym się obok mnie. - Dlaczego ja? Umawiasz się z gwiazdami filmowymi. Spotykasz się z dziewczynami, które wyglądają jak supermodelki. Chyba jestem trochę zagubiona. Mam na myśli, głównie, czy to nie za szybko? Znamy się zaledwie 54
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
dwa tygodnie. Demetri zatrzymał się i oparł się o płot, krzyżując ręce na piersi. - Kochanie, chcesz zobaczyć szybkość, pokażę Ci szybkość. To co się dzieje, jest najwolniejszą relacją jaką miałem. Prawda. - Poza tym… - Odepchnął się od płotu i pochylił się, żeby mnie pocałować. – Chcę Ciebie. Rozumiem, że jesteś dziewczyną, która potrzebuję wielkich gestów. Uważam, że jesteś wyjątkowa. Nie jesteś typem, spędzającym noc w moim łóżku bez jakiegokolwiek zaangażowania. - Więc, chcesz umieścić etykietę na nas w celu zaciągnięcia mnie do łóżka? – zapytałam, nagle wściekła. - Nie! – Zaczął się śmiać, ponownie kręcąc głową. – Poważnie, musisz być najsłodszą dziewczyną na świecie. – Pocałował mnie w czoło. – Kochanie, jeśli chciałbym Ciebie w swoim łóżku, zrobiłbym to tydzień temu.18 Czy on nazwał mnie łatwą? - Przestań tak na mnie patrzeć. – Pocałował mój policzek i chwycił mnie za rękę, kiedy poszliśmy dalej. – Mówię Ci, bardzo poważnie, że naprawdę Cię lubię. Jesteś inna. Nie jak reszta dziewczyn. Chcę zrobić wszystko z Tobą poprawnie. Odetchnęłam. Tak lepiej. Jego uśmiech był szeroki i podekscytowany, kiedy uścisnął mnie i pocałował kącik ust. - Czy też mnie lubisz? - Oczywiście, że tak! – Uderzyłam go żartobliwie w ramię. – Ale myślę, że nie masz kłopotów z seksem. Mam na myśli to, że czytam magazyny jak wszyscy inni. Jego ramię napięło się na moim. - Nie powinnaś czytać tego gówna. - To nie tak, że wierzę we wszystko, co tam piszą – zapewniłam go, patrząc w oczy na potwierdzenie prawdziwości moich słów. - To dobrze. – Jego uśmiech zniknął. – Chodzi o to, że większość z tych magazynów plotkarskich mówi o mnie źle. Nie jestem męską dziwką, którą ze mnie robią. - Naprawdę? – To była moja kolej na bycie poważną. 18
Czy Demetri czasem nie jest zbyt pewny siebie???
55
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Uśmiechnął się. - Nat, jestem śmiertelnie poważny. Nie jestem taki zły. Znaczy, jestem zły, nie zrozum mnie źle. Jestem najprawdopodobniej najgorszym typem faceta dla Ciebie, ale jestem wystarczającym egoistą, aby zignorować wszystkie znaki, które mówię, że nie jestem dla Ciebie, kiedy wszystko, czego chcę, to być z Tobą. - Więc po pierwsze, jestem inna, po drugie, nie jestem łatwa, a teraz ignorujesz swój zdrowy rozsądek, aby być ze mną? Wow, rzeczywiście zaczynam wierzyć w to, że gazety się mylą. Nie ma mowy, że prowadzisz jakąś grę, Demetri. - Hej! – Zablokował moją głowę pomiędzy ramionami, więc byłam uwięziona. – Znam mnóstwo gier. - Udowodnij! – Moje słowa zostały stłumione przez koszulkę. Nie pachniał jak Alec. Pachniał jak guma do żucia i papierosy. Czy on palił? - Dobra. – Uwolnił mnie i cofnął się do tyłu. - Natalee. – Wziął obie moje dłonie w swoje, jego uśmiech zniknął. Jego oczy wpatrywały się w moje. Jesteś najbardziej wyjątkową i piękną dziewczyną, jaką kiedykolwiek miałem przyjemność poznać. Kiedy jestem z Tobą, sprawiasz, że chce być lepszym mężczyzną. Sprawiasz, że marzę o rzeczach, o których myślałem, że nigdy nie będą możliwe. Ale jest więcej niż to – chcę Ciebie. Chcę Ciebie tak bardzo, że kiedy nie ma Cię przy mnie, to boli. – Położył moją rękę na swoim sercu, a potem podniósł ją do ust i pocałował. Oniemiałam. Stałam tam z otwartymi ustami. - Myślę, że staram się powiedzieć, że – kontynuował – moje serce boli, ponieważ nie wiedziało, co traciło, aż do tej pory. Jego oczy były zaszklone od niewylanych łez. Albo był najlepszym aktorem na świecie albo był śmiertelnie poważny – albo był na prochach. Czy narkotyki sprawiają, że wylatujesz z czymś tak romantycznym? Mentalna notatka, muszę o tym poczytać, kiedy wrócę do domu. - To było… - przełknęłam ślinę. – Piękne, Demetri. Mrugnął. - Miałem na myśli każde słowo. Moje serce przyspieszyło, kiedy zbliżył usta, jego ręce zgubiły się w moich włosach, wysyłając dreszcze wzdłuż mojego ciała. 56
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Zostać ze mną dzisiaj w nocy – wymamrotał w moje usta. Skinęłam głową. - Dobrze. Odsunął się. - A teraz chodźmy zatańczyć. – Jego oczy były zaszklone, kiedy chwycił mnie w ramiona i przyciągnął do siebie. Był zarazem tak gorący i zimny, że byłam oszołomiona. Czy to przez narkotyki? Mam na myśli, nie to, że jestem podejrzliwa, ale wciąż. Jego wahania nastroju były dziwne. Jego biodra poruszyły się w uwodzicielskim ruchu, byłam pewna ocenzurowania go na kanałach dziecięcych, i nie mogłam zaradzić temu, że się roześmiałam. - Whoa, tygrysie, wyluzuj. Nie możesz się wszędzie tak poruszać. Możesz przypadkowo zapłodnić nieznajomą. Uśmiech zamarł na jego twarzy. - To nie jest zabawne, Nat. - Żartowałam. – Złapałam go za rękę, ale odsunął się. - Nieważne. – Spojrzał w bok i wsunął ręce do kieszeni. – Po prostu wracajmy. Co do cholery zrobiłam? I dlaczego był taki zdenerwowany? Boooże! Podyskutujmy na temat zmian nastroju. Może to były po prostu efekty picia. Pachniał alkoholem i mogłam przysiąc, że widziałam jakieś tabletki w jego ustach, kiedy wracaliśmy do domu. Ugh, nie wiem, ale tak czy inaczej byłam bardziej niż zadowolona, że wracamy do środka. Demetri zaprowadził mnie ponownie na parkiet. Taniec był inny. Nie śmiał się już. Zamiast tego, poruszał biodrami naprzeciw mnie i szczerze mówiąc, zmuszałam się do tego. - Muszę… muszę skorzystać z toalety – krzyknęłam do jego ucha. Wzruszył ramionami i poszedł po drinka. Okej. Dziwne. Musiałam przemknąć przez co najmniej trzydziestu nastolatków, aby znaleźć łazienkę, a kiedy dotarłam tam, odnalazłam zabawiających się tam ze sobą ludzi.19 Cudownie. Poszłam do łazienki na górze i odetchnęłam z ulgą, kiedy odkryłam, że 19
„making out” oczywiście wszyscy wiemy, o co chodzi, ale biorąc pod uwagę Nat słowa uprawiać seks albo pieprzyć się są zbyt wulgarne :D
57
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
jest pusta. Zamykając drzwi, oparłam się o nie i odetchnęłam. Czy naprawdę chcę spędzić z nim noc? Czy jego definicja spędzenia nocy i moja były takie same? Czy oczekiwał ode mnie rzeczy, na które nie byłam gotowa? Zmieszana, spryskałam wodą twarz, zadbałam o mój interes i zbiegłam ze schodów. Musieliśmy porozmawiać. Musiałam ustalić granice, nawet jeśli on to wyśmieje.
58
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
ROZDZIAŁ ÓSMY Zbiegłam schodami w dół, zauważając, że wiele osób odpadło. Według plotek, Evan zwykle rozdawał ładne pokoje swoim bliskim znajomym, co oznaczało, że prawdopodobnie powinnam dostać pokój gościnny na noc. Wszyscy inny biwakowali w ogrodzie. Niektórzy ludzie szli na plaże i tam spali. Ten poncz musiał być mocny, ponieważ impreza trwała tylko około trzech godzin. Szłam w stronę parkietu, ale jakaś ręka mnie chwyciła. - Alec! – krzyknęłam, ponieważ w połowie byłam przerażona, a w połowie podekscytowana. - Hej. – Jego oczy były ciemnie, a jego usta były złożona w cienką linię. – Myślę, że powinniśmy iść. - Jesteś chory? - Coś w tym stylu. – Odwrócił wzrok, zdegustowany uśmiech przemknął przez jego twarz. Skinęłam głową. - Okej, cóż… pozwól mi najpierw znaleźć Demetriego. - Nat, nie. – Złapał mnie ponownie, ale wyrwałam się mu. - Nie martw się, wrócę za chwilkę. Poważnie. Co się dzieje z tymi chłopakami? Przemknęłam przez tłum ludzi do miejsca, gdzie po raz ostatni widziałam Demetriego. Zmieszana, podeszłam do stoiska z drinkami. I tam go zobaczyłam. Obmacującego jakąś dziewczynę z pierwszej klasy. Była znana z tego, że jest dziwką oraz cheerleaderką, a teraz była kompletnie zapita. Ręce Demetriego były pod jej bluzką, a ona przypierała go do ściany. Oczywiście on w tym uczestniczył. Gniew zaczął we mnie narastać. Nie wiedziałam czy chce uderzyć jego czy ją. Jak mógł powiedzieć mi te wszystkie rzeczy, a potem skoczyć na jakąś tanią 59
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
dziwkę! Zwalczyłam łzy, które wypełniały moje oczy. Nagle muzyka stała się za głośna, a ludzie nieprzyjemni. Przedarłam się przez parkiet, jak najdalej od Demetriego, jak najdalej od Aleca. Niewątpliwie próbował mnie ostrzec. - Nat, zatrzymaj się. – To był Alec. Jego zapach rozpoznałabym wszędzie. Jego ramiona objęły mnie, przytrzymując w miejscu, kiedy mnie uniósł i ruszył do drzwi. Milczał, kiedy otworzył drzwi do samochodu i delikatnie posadził mnie na fotelu pasażera. Kiedy uruchomił silnik i wycofując się z podjazdu, skierował się w stronę mojego domu, powiedział: - Możesz teraz płakać. Więc tak zrobiłam. Dziwne, bo nie zdawałam sobie sprawy, jak byłam zdenerwowana, dopóki nie pozwolił mi na płacz, z powodu tego, że mój pięciominutowy chłopak właśnie oszukał mnie na oczach wszystkich. Z pewnością będę pośmiewiskiem w szkole, przez cały następny tydzień. Kolejna dziewczyna, która nie oparła się urokowi Demetriego. Alec zaparkował SUV-a na swoim podjeździe i bez słowa, wychodząc z samochodu przeszedł na moją stronę. Otworzył mi drzwi i złapał mnie w ramiona. Zaprowadził do swojego domu w kompletnej ciszy. Czułam, że moje oczy są opuchnięte. Przeklęłam Aleshę, za nałożenie mi takiej ilości tuszu. Wyglądałam prawdopodobnie jak opętany szop pracz. Alec delikatnie umieścił mnie na kanapie i włączył światła w salonie. Moje oczy zawędrowały na delikatną, żółtą kanapę, na której mnie posadził, telewizor plazmowy i wszystkie zdjęcia jego i Demetriego oraz szeroki zestaw okien, ukazujący widok na plażę. Nie był ani trochę podobny do mojego domu. Był modny, ale naprawdę wygodny, gdzie mój dom był sterylny i samotny. Nagle zaczęłam płakać mocniej, wiedząc, że muszę wrócić do pustego domu. Moi rodzicie najprawdopodobniej gdzieś wyszli. To w końcu był ich dzień randkowy. Myśl o byciu samotną sprawiła, że chciałam wrócić na imprezę Evana, żebym mogła załamać się w jednym z jego pokoi gościnnych. Nigdy nie radziłam sobie dobrze z byciem samą w ciemności. - Proszę. – Nawet nie wiedziałam, że Alec był przede mną. Mój wzrok padł na kubek. Wzięłam go i wypiłam łuk. Herbata. Cholera. Właśnie wyszłam z jego bratem, a on zrobił mi herbatę 60
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
w jego domu, mówiąc mi, że w porządku jest płakać. - Dziękuję – wymamrotałam. Alec ukląkł przede mną. Jego kciuk otarł pozostałości łez z moich oczu. - Przepraszam, Nat. Jest pijany. Wiem, że to go nie usprawiedliwia, uwierz mi. Ale gdyby był przy zdrowych zmysłach, nigdy by tego nie zrobił. Wiem, że Ciebie lubi. Kiwnęłam tępo głową. - Chcesz, żebym uderzył go dla Ciebie? – zapytał ze śmiertelnie poważnym wyrazem twarzy. - Mógłbyś? Potaknął. Ten pomysł miał swoje zalety. - Może tylko podbite oko. - Załatwione. – Uśmiechnął się i usiadł obok mnie. Położyłam kubek na stole i zaczęłam wstawać. - Powinnam pójść do domu. To znaczy, jest późno. - Dobra, ale jeśli pójdziesz do domu, pójdę z Tobą. Masz dwie rzeczy do wyboru. Zostajesz ze mną, kiedy będę spał na ziemi, broniąc twojej cnoty, jeśli mój brat chciałby się dobrać do Ciebie albo zostaję u Ciebie. Nie jesteś bezpieczna, będąc sama, Nat. Twoi rodzice wyszli, prawda? - Przesunął palcami po włosach. – Spójrz, wiem, że to Seaside a nie Los Angeles. Po prostu nie czuję się dobrze, że zostaniesz sama, zdana na siebie. Powinnaś zostać tu chwilę. Skinęłam głową. - Nie musisz tego robić, Alec. - Tak, muszę. – Przełknął ślinę i odwrócił się. – Więc, jak będzie? Rozejrzałam się wokoło. Tu było bardziej wygodnie. Jak na ironię czułam się bardziej komfortowo w obcym domu niż własnym. - Sądzę, że możemy zostać tutaj. - Dobrze, bo właśnie zamówiłem pizze. Roześmiałam się. - Kiedy zdążyłeś to zrobić? - Mam swoje sposoby. Tak naprawdę, mam do tego aplikację. Pokręciłam głową. - Zawsze jest. Uśmiechnął się i odchrząknął, a uśmiech zniknął z jego twarzy. 61
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Wszystko w porządku? - Oczywiście. – Moja odpowiedź była zbyt szybka i wymuszona. Alec zwęził oczy. Odwróciłam wzrok. - Wszystko będzie w porządku. Obiecuję. - Mówi szop pracz – wymamrotał Alec. - Głupek! – Roześmiałam się i żartobliwie odepchnęłam go od siebie. – Wiedziałam, że nie powinnam nakładać tuszu do rzęs. - To nie tak, że tego potrzebujesz. – Niebieskie oczy Aleca skanowały mnie uważnie. – Masz najgrubsze rzęsy, jakie kiedykolwiek widziałem. To tak, jakbyś nimi wymachiwała, jak tylko mrugasz. W zasadzie, chciałbym myśleć, że to za każdym razem powitanie: Hej, Alec. Jak się masz? Wybuchłam śmiechem. - O mój Boże! To trochę przerażające, Alec. Jestem całkowicie pewna, że za każdym razem, kiedy Ciebie zobaczę, będę mrugać jeszcze bardziej, bo sobie o tym przypomnę i ludzie będą myśleć, że mam coś w oku. - Och, mam nadzieję, że tak. – Uśmiechnął się i zerwał się z kanapy. – To byłoby przedstawienie dla mnie. - Tak, zawsze chodzi o Ciebie – zażartowałam. - Nie. – Odwrócił się do mnie i uśmiechnął ciepło. – O Ciebie. Moje serce zatrzymało się. Cudownie. Oddychaj, Nat, oddychaj! Wreszcie, moje usta się otworzyły i byłam w stanie zaczerpnąć powietrza na tyle, żeby nie zemdleć na jego kanapie. Niestety, powietrze było nasycone Alecem. Poważnie, jego zapach działał na mnie. Nigdy nie byłam typem dziewczyny, która wariuje na punkcie perfum, ale wow. To szokowało mnie, sprawiało, że chcę na niego skoczyć. Może te dwa łyki ponczu pomieszały mi w głowie. - Więc… - Alec grzecznie zignorował mój drugi niezręczny moment tego wieczoru. – Dopóki nie przyjdzie pizza, co powiesz na to, żebyśmy zagrali w karty? - Karty? Grasz w karty? - Um? Tak? Myślisz, że co jeszcze można robić, siedząc w autobusie podczas tournee? - Śpiewać? – zaoferowałam. - Nie sądzę. – Alec sięgnął do szuflady i wyjął talię kart oraz kawałek 62
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
papieru. – Składam śluby milczenia, kiedy jestem w autobusie, oszczędzając mój głos. - Śluby milczenia? Skinął głową. - Jak dokładnie to działa? Uśmiechnął się i wzruszył ramionami. - Och, bardzo zabawne. – Zmrużyłam oczy i wyrwałam talię kart z jego rąk. – Śluby milczenia, tak? Więc jesteś jak mnich? - Jasne. – Uśmiechnął się. – Mów do mnie Ghandi. - Był mnichem? - Nie mam pojęcia. Dlatego chodzę do szkoły, żeby dowiadywać się takiego gówna, jak to. Roześmiałam się i pokręciłam głową. Kochałam tą stronę Aleca. Był zabawny i inny. Odchrząknęłam, mając nadzieję, że to oczyści mój umysł. - Więc, w co gramy? - Go fish20 – powiedział Alec bez cienia uśmiechu. - Poważnie? - Oczywiście. – Alec uśmiechnął się i wyjął zza siebie gigantyczne opakowanie szwedzkich ryb21. – Więc, działa to tak, za każdym razem, kiedy gracz powie Go fish, musisz dosłownie złapać rybę, ale nie możesz używać rąk. - Czego mogę używać? - Twojej buzi – mrugnął. – I nie możesz pozwolić, aby Twoje usta dotknęły stołu, to muszą być zęby. Oszuści zostaną ukarani. - Grałeś w to wcześniej? - Och, kochanie, jeśli ta gra należałaby do dyscyplin olimpijskich, miałbym więcej medali niż Phelps22. - Cholera. – Szybko rozdałam karty i zaczęliśmy grę. Po dziesięciu minutach, miałam zjedzone już pięć ryb i przypadkowo dotknęłam stolika ustami dwukrotnie. Karą było przyklejenie na policzku oszusta, polizanego przez innego gracza żelka. Następnie, gdy ryba odpadnie, należało ją zjeść. Dobrze, ze miał dwu-kilogramowe opakowanie, gdyż patrząc na sposób w 20
Gra karciana, w Polsce występuje również pod tą nazwą. Swedish Fish żelki w kształcie ryb. 22 Michael Fred Phelps (ur. 30 czerwca 1985 w Baltimore, Maryland) – amerykański pływak, 18-krotny mistrz olimpijski, 26-krotny mistrz świata, mistrz świata na krótkim basenie, wielokrotny rekordzista świata. 21
63
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
jaki grałam, gra mogła się szybko skończyć. Po pierwszej rundzie, zjadłam z powodzeniem piętnaście ryb. Alec – cztery. Rozległo się pukanie do drzwi. - Och, to pizza. – Alec wystrzelił ze swojego miejsca prosto do drzwi, ale nagle gwałtownie się odwrócił. - Żadnego oszukiwania. – odsunął swoje karty jak najdalej ode mnie. Nigdy nie należałam do tych, co się słuchają i zawsze byłam zbuntowaną, malutką dziewczynką. Plus, miałam wysoki poziom cukru. Chwyciłam jego karty i zamieniłam je tak, żeby musiał zjeść ryby. Kiedy wrócił, zapach pizzy wypełnił pokój. Mój żołądek zaburczał. - Wiedziałem, że jesteś głodna. – Alec poszedł do kuchni i wrócił z kilkoma talerzami i serwetkami. - Musisz jeść przed wyjściem na imprezę, Nat. To jak świętowanie na 102. Nigdy nie pij na pusty żołądek, okej? Obiecaj mi, że jeśli pójdziesz na imprezę i będziesz chciała pić, to wcześniej coś zjesz. Skinęłam głową. - Obiecuję, mamo. - Dziękuję, kochanie. – Pogłaskał moją głowę i roześmiał się. Przebywanie z nim było takie łatwe. To było jak, o Boże, powinnam zabić Stephanie Meyer i Zmierzch. To było jak oddychanie. Przepraszam, Jacob i Bella, ale to prawda. I przepraszam, ale bycie z wilkołakiem, z pewnością nie byłoby jak oddychanie. To bardziej jak umieranie. To było nieoczekiwane i całkowicie dezorientujące. Nie oczekiwałam, że Alec będzie tak zrelaksowany, albo zabawny, albo, że będzie mnie bronił. Poruszał się swobodnie po kuchni i wziął dla nas kilka widelców. Był taki normalny. Było tak, jakbym była najważniejszą rzeczą na świecie, najważniejszą osobą w tym pokoju. Mimo, że byliśmy tylko my, jego telefon zawibrował na stole. Nawet na niego nie spojrzał. Kiedy zabrzmiał po raz dziesiąty, rzucił go na kanapę i zakrył poduszką. Zjedliśmy pizzę w ciszy. Zaatakowałam moją, jak kobieta umierająca z głosu. Zazwyczaj nie jem śmieciowego jedzenia, ale o mój Boże, ten ser rozpływał się w ustach. - Dziękuję – powiedziałam w końcu, po zjedzeniu trzech kawałków. On zjadł pięć, więc nie czułam się źle. 64
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Nie ma za co. – Otarł usta serwetką i odniósł talerze do kuchni. - Jeszcze jedna runda? - Przegrasz! – zachichotałam. O nie, zachichotałam jak nastolatka. On z pewnością zorientuje się, że oszukiwałam. - Oszukiwałaś. – Oznajmił, kiedy usiadł naprzeciwko mnie. Zachichotałam. - Nie, nie oszukiwałam. - Chichotałaś. - Jestem dziewczyną! – wypaliłam. Zmrużył oczy. - Dobra, zagram. Ale jeśli przegram, dowiem się, Nat, dowiem się. - Nie boję się Ciebie. Pochylił się na stołem, jego twarz była tylko kilka centymetrów od mojej. - Powinnaś. Czekaj, czy my wciąż mówiliśmy o grze? Mój wzrok padł na jego usta, a potem na oczy. Szarpnął się i odchrząknął. - Masz jakieś szóstki? - Go fish. Spojrzał i pochylił się, by podnieść rybę ze stołu, jego usta musnęły małą, czerwoną gumę. Przełknęłam ślinę, nagle czując gorąco z powodu, oglądania jak jego język wyślizgnął się z jego ust i dołączył do ryby. Nigdy nie reagowałam w taki sposób na faceta. To mnie przeraziło. Świetnie. Jestem zazdrosna o cukierka. Jego usta nawet nie dotknęły stołu. Zjadł rybę i uśmiechnął się triumfalnie. Jego uśmiech, jednak był krótkotrwały. Jakieś dziesięć ryb później, Alec przegrywał straszliwie, a ja wciąż nie musiałam zjeść ani jednej ryby. - Myślę, że będę chory. – Oznajmił, zanim sięgnął ponownie po rybę. - Aw, za dużo ryb? Możemy zakończyć grę. To znaczy, to nie tak, że masz szansę wygrać. Szybko podniósł rybę, a potem wypluł ją na mnie. Moja szczęka opadła w szoku, sięgnęłam do torby i zaczęłam obrzucać go rybami. - Ach! – Wyskoczył z krzesła i przewrócił mnie na podłogę, próbując 65
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
włożyć garść ryb do mojej buzi. Zamknęłam usta i kręciłam głową w przód i w tył. Jego waga prawie mnie zgniotła. Nie było żadnej szansy, żebym się spod niego wydostała. A potem, oboje zdaliśmy sobie sprawę, z tego, co się działo. Powoli otworzyłam oczy, aby zobaczyć go wpatrującego się w moje usta jak umierający z głodu. Mój oddech przyspieszył ostro, kiedy oczy Aleca się rozszerzyły. Oblizał usta i pochylił się. Zamknęłam oczy. - Alec! – Głos otrząsnął nas oboje, odpychając nas z dala od siebie. Alec zaklął i pomógł mi wstać. Demetri wszedł przez drzwi… cóż… wyglądało to bardziej jak potykanie i chwianie się po korytarzu. Nadal był rozbity. - Nie mogę znaleźć Nat! Spieprzyłem! Gdzie ona jest? Czy wszystko z nią w porządku? – Demetri wybełkotał słowa. – Jakiś koleś powiedział, że obmacywałem się z jakąś laską, i to nie była Nat. Nie wiedziałem. Gdzie ona jest? To nie był czas i miejsce na dyskusje, w szczególności, że był pijany bardziej niż skunks. Wtoczył się do salonu, wciąż nie patrząc w moim kierunku. Pachniał jak papierosy i whisky. - Gdzie ona jest, stary? Odchrząknęłam. - Natalee! – Demetri otworzył ramiona, a ja się cofnęłam. - Po prostu idź spać, bracie. – Alec próbował zaprowadzić go do schodów, ale ten walczył z nim. - Nie! Natalee, tak mi przykro, kochanie. Tak mi przykro! – Opadł na kolana i wyglądał jakby był gotowy do płaczu. – To nie tak, jak myślisz! Jestem taki pijany – miała blond włosy, myślałem, że to Ty! Wiedziałam, że kłótnia z pijaną osobą była bez sensu, ale nie mogłam się powstrzymać. - Naprawdę, a kiedy okazało się, że się pomyliłeś, to co? Odwzajemniłeś jej pocałunek? - Tak mi przykro! – Zignorował moje pytanie, będąc wciąż na czworaka. - Idź spać, Demetri. – Alec ruszył się, żeby podnieść brata, ale Demetri odskoczył i zatoczył się, wytrącając się z równowagi jeszcze bardziej. Potknął się i zatoczył. 66
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Obietnica to obietnica. – Wymamrotał Alec, zanim uderzył brata prosto w oko. Demetri zaklął, kiedy spadł na ziemię i natychmiast stracił przytomność. Stałam, zamrożona w miejscu. - Czy z nim w porządku? Alec wzruszył ramionami. - Poza tym, że będzie miał podbite oko i będzie go bolała głowa, obiecuję, że nic mu nie będzie. Skinęłam głową, wciąż będąc w szoku. - Chodź. – Alec wyciągnął rękę. – Chodźmy na górę i połóżmy Cię do łóżka. Nie obchodzi mnie, co powiesz. Będę spał na ziemi, w przypadku, gdyby ten pijany osobnik obudził się i zdecydował przepraszać ponownie. - Okej. – Czułam się źle, zostawiając Demetriego na ziemi. Alec zauważył, że się gapiłam i przewrócił oczami, podszedł do niego, podniósł i położył na kanapie. - Zadowolona? – zapytał. - Tak. – Nastrój Aleca zmienił się ponownie, nie było już tak beztrosko. Był bardziej zirytowany i szalenie opiekuńczy. Podążyłam za nim słabo oświetlonym korytarzem. Było tu co najmniej dziesięć różnych drzwi, które prowadziły do różnych pomieszczeń. Zaprowadził mnie do ostatniego pokoju i otworzył drzwi, pozwalając mi wejść jako pierwsza. Odetchnęłam. To był jego pokój. Musiał być. Byłam prawie zaniepokojona jego czystością. Czy pokoje chłopaków nie powinny brzydko pachnieć? Okna były otwarte, więc zasłony powiewały na lekkim wietrze. Pachniało jak Alec i ocean. Zadecydowałam, że to był ulubiony zapach, nawet bardziej niż jego perfumy, ponieważ to była mieszanka Aleca i domu. Pokój był ogromny i miał łazienkę. Jego ogromnie łóżko znajdowało się obok okna i wyglądało groźnie.23 - Przyniosę Ci coś do spania, okej? – Podszedł do szafy i włączył światła. Jego szafa była większa niż mój pokój. Sięgnął do kredensu i zaczął go przeszukiwać. W ciągu kilku sekund rzucił mi koszulkę i spodnie. 23
Hmm… łóżko wygląda groźnie… ja naprawdę czasami się zastanawiam, co te autorki mają na myśli. Albo oglądają za dużo horrorów, albo ja po prostu tego nie rozumiem :P
67
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Pasuje? - Tak, w porządku. – Złapałam je. Patrzeliśmy na siebie w milczeniu przez minutę albo dwie. Szurałam nogami i Alec szybko spojrzał na podłogę. - Chcesz wziąć prysznic? - Tak… cóż… jeśli mogę. Jeśli nie, w porządku. Mogę po prostu pójść spać i… - Nat, przestań mówić tak szybko, sprawiasz, że się denerwuję. Tak, z pewnością go denerwuje. - Po prostu posiedzę tutaj i poczytam. Świeże ręczniki wiszą na górze i możesz użyć czegokolwiek tylko chcesz. – Rozciągnął ramiona nad głową, dając mi spektakularny widok na dolną część jego brzucha i nisko podwieszone dżinsy pokazywały V nad biodrami. Nie mogłam mówić. Szybko się odwróciłam i moja twarz napotkała ścianę. Byłam blisko wykruszenia moich zębów. - Ostrożnie. – Usłyszałam chichot za mną. Głupek. Poczułam jak się rumienię od stóp do głów. Uciekłam do łazienki i zamknęłam za sobą drzwi. Powinnam się zakluczyć? Nie, był idealnym dżentelmenem, nie zrobiłby tego. W przeciwieństwie do brata, który prawdopodobnie znalazłby jakąś głupią wymówkę, aby znaleźć się w łazience dokładnie w tym samym czasie. Byli zupełnie różni. Moja nowa ocena tak bardzo różniła się od pierwotnej. Myślałam, że Alec był tym dziwnym i rozmyślającym i Demetri był złym chłopcem, grającym anioła, mimo, że ich wygląd mówił coś innego. Tylko dlatego, że chłopak ma ciemnie spojrzenie i wygląd, nie oznacza, że jest zły. Tak jak dołeczki i łatwy uśmiech automatycznie nie czynią Cię aniołem. Westchnęłam i odkręciłam wodę.
68
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY To był prysznic z deszczownicą. Ten typ, który widzisz w telewizji i drogich hotelach. Stałam pod nim i kiedy zamknęłam oczy, stres natychmiast opuścił moje ciało. Prysznic był przeraźliwie czysty. Tak jakby w ogóle nie używany. Ale żel pod prysznic Aleca jest w połowie zużyty, tak jak jego szampon. Spieniłam włosy w korzennym zapachu i uśmiechnęłam się. Pachniał jak on. Byłam dziewczyną z obsesją. Umyłam ciało olejkiem z drzewa herbacianego. W chwili, kiedy wyszłam spod prysznica, moja skóra była tak delikatna, że postanowiłam dokładnie w tej chwili, że miałam zamiar pójść na zakupy i zakupić to, czego używałam. Łazienka była lekko wypełniona parą, więc nie mogłam zobaczyć swojego odbicia w lustrze. Rozejrzałam się za jakimś płynem do mycia twarzy i w końcu znalazłam coś, co wyglądało na drogie. To również pachniało męsko, ale było takie dobre na mojej twarzy. Wysuszyłam się i założyłam ubranie. Było zbyt duże na mnie, ale przynajmniej czułam się bardziej komfortowo, niż wcześniej w tej małej sukience i wysokich szpilkach. Otworzyłam drzwi w momencie, kiedy Alec zdejmował koszulkę. Trzymałam usta zamknięte, ale to było bezcelowe. Jego ciało było umięśnione we wszystkich właściwych miejscach, ani grama tłuszczu. Tatuaż ogromnych, anielskich skrzydeł rozprzestrzeniał się wzdłuż jego prawego ramienia i części obojczyka, drugi był na brzuchu. Na jego drugim ramieniu znajdował się pół rękaw o innym znaczeniu. Zaciekawiona, podeszłam bliżej. Wciąż mnie nie widział. Chyba wystraszyłam go tak samo jak samą siebie, kiedy wyciągnęłam rękę, aby dotknąć jego skóry. 69
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Cholera! – krzyknął. – Przepraszam, Nat, byłem zamyślony. Nie widziałem Cię. – Jego oddech pachniał miętą. Pokręciłam głową. - Co to oznacza? – Dotknęłam napisu na obojczyku i przesunęłam po nim, dopóki nie spotkałam mniejszego tatuażu na jego brzuchu. To była para rąk trzymająca serce. Wzdrygnął się jakby mój dotyk go ranił. Tatuaż nie był w języku angielskim. Zaczynał się na jego piersi i biegł w kierunku prawego ramienia. Jego oczy były smutne, kiedy się odwrócił. - To oznacza, moje serce będzie Twoje na zawsze. - Dlaczego to masz? Szarpnął się i spojrzał w dół. - Dla mojego syna.24 - Masz syna? – Byłam tak wstrząśnięta, że nie wiedziałam, co zrobić. Jak mogłam tego nie wiedzieć? Nie widziałam nic w Internecie. - Miałem syna. Miałem syna, Nat. On nie żyje. – Alec odsunął się ode mnie i poszedł do łazienki. Chciałam płakać. Płakać za Aleca i ból na jego twarzy i za dziecko, którego już nie było. Nigdy wcześniej nikogo nie straciłam. Nie mogłam sobie wyobrazić głębi rozpaczy rodzica, który stracił dziecko, szczególnie nastolatka. Czujesz się taki bezradny. Westchnęłam i wspięłam się do ogromnego łóżka. Po chwili Alec wrócił z łazienki. Zgasił światło i zabrał kilka poduszek i koc z łóżka. Nie powiedział ani słowa. - Alec – wyszeptałam. - Tak? – Jego głos był zachrypnięty. - Przepraszam. Westchnął. - Nat, nie wiedziałaś. Wszystko w porządku. - Alec. – Mój głos się załamał. - Nat? Czy Ty płaczesz? Było zbyt ciemno, aby zobaczyć, ale łóżko ugięło się pod ciężarem Aleca, który usiadł obok mnie. Mogłam zobaczyć zarys jego ciała, w świetle księżyca. 24
I tu mam oficjalny komunikat: po raz pierwszy mnie w tej książce zatkało.
70
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Miał ubrane spodnie, żadnej koszulki. - Może – odpowiedziałam. Nie mogłam wytłumaczyć mojego zachowania. Płakałam z powodu kogoś, kogo nawet nie znałam. - Dlaczego? Coś się stało? Powiedz mi, co się dzieje? Chodzi o Demetriego? Jego oddech ogrzewał moją twarz. Zadrżałam. - Zimno Ci? – Chwycił koc i obwinął mnie nim. Świetnie. Teraz spocę się na śmierć. - Nie zamierzałam płakać. Po prostu. Nigdy wcześniej nikogo nie straciłam i myśl, że straciłeś cząstkę Ciebie, dziecko. Po prostu… nie wiem. Jest mi tak przykro, że boli mnie serce na tą myśl. – Wyciągnęłam rękę i dotknęłam jego ramienia. Tym razem nie drgnął. - Nikt nigdy tak do mnie nie mówił. – Jego oddech był powolny i wykalkulowany. – Nikt nie wie o tym, oprócz Demetriego i jak mogłaś zobaczyć, on radzi sobie z problemami w trochę inny sposób niż ja. Potaknęłam, nawet jeśli wiedziałam, że nie może mnie zobaczyć. - Jak miał na imię? - Benjamin. - Jak zmarł? Alec westchnął, kładąc się powoli na łóżku, oparł się o wezgłowie. - To była moja wina. - Jakim cudem to była Twoja wina? Alec zaśmiał się gorzko. - Wiele rzeczy o mnie nie wiesz, Nat. Nie zawsze byłem tak… nudny. - Och. - Tak, och – powtórzył Alec. - Powiedzmy, ze jego matka była jednonocną przygodą, ale w chwili, gdy dowiedziałem się, że jest w ciąży, powiedziałem, że pomogę. Zapłaciliśmy jej, aby informacja nie wyciekła do mediów. To było dobre, kiedy staliśmy się coraz sławniejsi. - Ach, niesławny koncert MTV. Alec zaśmiał się cicho. - Tak, koncert MTV. Podpisaliśmy kontrakt z większą wytwórnią i mieliśmy trzymać się z dala od kłopotów. Miałem dopiero szesnaście lat. Och. 71
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Więc, dlaczego to była Twoja wina? Alec milczał przez kilka minut. - Mama Benjamina była na odwyku, Nat. Ona była tak zagubiona, Nat, a ja byłem zbyt zajęty i rzeczy nabierały za dużego tempa dla nas, że tak naprawdę nie zwróciłem uwagi, kiedy się wycofała. Powiedziałem jej, że będę ją odwiedzał, ale musiałem odwołać wizytę, kiedy dodali więcej miast do naszego tournee. Jedynym dźwiękiem w pokoju były nasze oddechy. - Tej nocy, kiedy okazało się, że zostaliśmy nominowani do Grammy, mama Benjamina miała wypadek samochodowy. Ona i Benjamin zginęli od uderzenia. Łzy spływały swobodnie po moich policzkach. Znalazłam jego rękę i uścisnęłam ją. Przyciągnął mnie tak blisko, jak tylko mógł, z tym kocem wokół mnie i westchnął. - Proszę, Nat, proszę, nie mów nikomu. Nic nie rozumiesz. Nikt nie wiem. Nie chcę, żeby obraz mojego syna pojawiał się w telewizji. Nie chcę, żeby zapamiętano go jako jakiegoś bękarta, którego ojcem była gwiazda rocka. - Nikt by tak nie pomyślał. - Tak… - westchnął ciężko. – Pomyśleliby. A ja do tego nie dopuszczę. Jego historia wiele wyjaśniała. Dlaczego był taki zdystansowany, taki opiekuńczy. Chciał kontrolować wszystko w swoim świecie. - Dziękuję, za powiedzenie mi –powiedziałam. - Cóż, nie codziennie dziewczyna płaczę nad małym chłopcem, którego nawet nie znała. - Płaczę też nad Tobą, Alec. Wzdrygnął się. - Dzięki, Nat. To znaczy więcej, niż możesz sobie wyobrazić. – Jego usta odnalazły moje czoło w czystym pocałunku. – A teraz… prześpijmy się trochę, zanim mój głupi brat obudzi się i będzie próbował wyważyć drzwi. - Okej. – Tak bardzo chciałam, żeby został ze mną. Chciałam zasnąć w jego ramionach, jego oddech mieszał się z moim. Był jak narkotyk, uzależnienie, którego powoli potrzebuję mocniej i mocniej. Każdy z braci miał swoje demony. Zastanawiam się, gdzie ja pasuję do tego obrazka. Wszystkie niepewności obudziły się do życia. Czemu do cholery, zwrócili na mnie uwagę? 72
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Byłam niczym – nikim. Moi właśni rodzice zdawali się być mną niezainteresowani. Miło było, że ktoś dba o mnie, nawet jeśli były to zagmatwane gwiazdy rocka, nie mogłam nic poradzić na to, że zastanawiałam się nad tym, że wchodzę na poprzeczkę bez możliwości ucieczki, oprócz skoku. Ostatnim obrazem w mojej głowie, zanim moje oczy stały się ciężki, był mały chłopiec z niebieskimi oczami, mały chłopiec, który wyglądał jak Alec.
73
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY Obudził mnie zapach świeżej kawy. Z zamkniętymi oczami, jęknęłam i rozciągnęłam się na poduszkach. - Nie masz nawet pojęcia, jak działa na mnie to, co robisz – powiedział Demetri. Moje oczy natychmiast się otworzyły. Wyglądał jakby przejechał po nim samochód. Nie brał rano prysznica, w zasadzie nic nie zrobił. Fioletowe i niebieskie siniaki dekorowały część jego oka i policzka. Nie zdawałam sobie sprawy, że Alec uderzył go tak mocno. Moje oczy natychmiast powędrowały na podłogę. - Jest w kuchni i robi śniadanie. Powiedział, ze da mi chwilę, abym z Tobą porozmawiał, ale jeśli doprowadzę Cię do płaczu, będę musiał utopić się w oceanie. Skinęłam głową. - Wyrażam na to zgodę. - Ouch. - Demetri zaśmiał się i spojrzał w bok. – Nawet nie wiem, co powiedzieć, Nat. Przepraszam - nie wystarczy. Jestem dupkiem - brzmi trochę lepiej, ale ja po prostu nie wiem, co powiedzieć. Opadł na łóżko i przebiegł palcami przez blond włosy. - Naprawdę Cię lubię. Nigdy wcześniej nie lubiłem żadnej dziewczyny tak, jak lubię Ciebie. Miałem na myśli wszystko, co mówiłem ostatniej nocy. Chcę być z Tobą. - I każdą dziewczyną w Seaside – dodałam, nagle czując ból i zdradę ostatniej nocy. - Nie! – Chwycił moje dłonie i ucałował mnie. – Nie rozumiesz. Chcę tylko Ciebie. Wiem, że spieprzyłem, taki jestem. Nie mogę uwierzyć, że to mówię. Myślę, że jesteś tą jedyną. Tą, którą przyprowadza się do domu, aby przedstawić rodzicom, tą, z którą spędzasz święta, tą, z którą masz dzieci. Jesteś 74
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
tą dziewczyną, Nat. - Nie wiem, jak na to odpowiedzieć. Demetri westchnął. - Nie oczekuję, że mi wybaczysz, Nat. To, co zrobiłem było dziecinne i głupie. Napiłem się na imprezie i stałem się zupełnie kimś obcym tylko dlatego, że jakaś laska pojawiła się przede mną. Nawet nie pamiętam, kim była. Wiem tylko, że miała blond włosy. Naprawdę myślałem, że to byłaś Ty, ale kiedy zauważyłem, że się myliłem, byłem zbyt pijany, żeby mnie to obchodziło. - Cóż, przynajmniej jesteś szczery. - Szczerość jest do bani. – Odetchnął i odwrócił wzrok. – Nat, chcę być z Tobą. Pozwól mi zdobyć Twoje zaufanie raz jeszcze. Pozwól mi być facetem, którym zawsze chciałem być. Chcę być nim, dla Ciebie. Mieć faceta, który byłby dla dziewczyny narkotykiem. - Nie mogę Cię uratować, Demetri. - Nie chcę. Chcę, żebyś była przy moim boku jako inspiracja, kiedy sam siebie ratuję. Cholera. Czułam jak moja osłona kruszy się, kiedy jego niebieskie oczy zaszkliły się. - Proszę, Nat. Wyciągnął rękę i dotknął mojego policzka. Jego dotyk był ciepły, delikatny, nie taki jak ostatniej nocy. W jego oczach płonęło pragnienie, tak różne od Aleca. Nigdy nie będę miała Aleca. Ale Demetri. Potrzebował mnie i część mnie pragnęła tego uczucia. Bycia potrzebną, chcianą. Nigdy przedtem nie czułam czegoś takiego. Moi rodzice kochali mnie, ale funkcjonowali z dala ode mnie. - Pomóż mi być lepszym. Potrzebuję Cię w swoim życiu, Nat. Jesteś moim słońcem, moim powietrzem. Nie mogę tego wytłumaczyć, wiem tylko, że bez Ciebie jestem zagubiony – pocałował mój policzek. - Nie każ mi tego żałować, Demetri. Uśmiech rozprzestrzenił się na jego twarzy. - Naprawdę? Skinęłam głową. - Masz ochotę na śniadanie? – wstał z łóżka. 75
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Umieram z głosu. Zaśmiał się, odsunął zasłony i wziął mnie na ręce. - Założę się, że jesteś. Chociaż, malutki ptaszek powiedział mi, że zjadłaś trochę szwedzkich rybek ostatniej nocy. - Zabiję Aleca! – krzyknęłam. Demetri odrzucił głowę i roześmiał się. - Powinienem ostrzec Cię, jak gra w Go Fish. - To zwierzę! – krzyknęłam, kiedy ciągnął mnie po schodach. Przewróciłam oczami w kierunku sufitu. Poważnie, to nie było tak, jakbym była na łożu śmierci czy coś, ale musiałam przyznać, że miło było znajdować się w jego ramionach. Chociaż moje zdradzieckie ciało nie mogło nic zaradzić na to, przypomniałam sobie, że to ramiona Aleca uratowały mnie ostatniej nocy. Przełknęłam ślinę. - Słyszałem to – zawołał z kuchni Alec. Uśmiechnęłam się, a potem moje serce opadło do stóp. Co ja robię? Spojrzałam na Demetriego, jego oślepiający uśmiech był dla mnie, tylko dla mnie. Ale co z Aleciem? Wyobraziłam sobie moje połączenie z nim? Demetri postawił mnie na nogach. Nieśmiało skierowałam się do kuchni. Alec robił jajka i bekon. Sok pomarańczowy i kawa stały już na stole. - Dzień dobry, śpiąca królewno. Wiesz, że chrapiesz? – powiedział Alec, nie odrywając oczu od patelni. - Nie chrapię! - Tak, tak – powiedzieli zgodnie obaj. - Byłeś pijany! – Uderzyłam Demetriego. - Pijany, kochanie, nie głuchy. Spojrzałam na niego. - Wariuje, jeśli jest głodna – wymamrotał pod nosem, kiedy szybko złapał talerz i zaczął nakładać na niego jedzenie. Chciałam, żeby Alec się odwrócił. Ale nie zrobił tego. W końcu, po kilku minutach, podczas których, z pewnością straciłam wszystkie komórki mózgowe, próbując użyć telepatii na tym facecie, aby na mnie spojrzał, odwrócił się. Wszystko wydawało się normalnie. Posłał mi mały uśmiech i podszedł do lodówki. 76
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Idę pobiegać. Zobaczymy się później. I nagle po prostu, odszedł. - Wszystko z nim w porządku? – trąciłam Demetriego, który jadł jakby nie widział jedzenia od lat. - Z kim? Z Aleciem? Oczywiście, że tak. Dlaczego miałoby nie być? - Nie wiem. – przygryzłam dolną wargę. – Rozmawialiście rano? - Tak – powiedział, przestając wpakowywać jedzenie do buzi i wziął łyk soku pomarańczowego. – Powiedział, że byłem dupkiem i mogę stracić najlepszą dziewczynę na świecie, jeśli nie pójdę do pokoju i nie będę się płaszczyć. Oczywiście, wiedziałem to, zanim mi to powiedział, ale wciąż. Śniadanie siedziało w moim żołądku jak kamień. Alec pomagał mnie i Demetriemu? Oczywiście, źle odczytałam sygnały. Wszystkie te obronne gesty i dziwne, zmysłowe chwile. To wszystko w mojej głowie. Alec mnie nie chciał. Demetri - tak. Głupia, myślałam, że jeśli będę zwlekać z powrotem do domu, Alec wróci. Godzinę później, wciąż go nie było. - Powinnam iść – powiedziałam do Demetriego, kiedy ten skończył zmywać naczynia. - Zostań. – Położył talerz na blacie i podszedł, aby pociągnąć mnie w ramiona. Jego pocałunek był delikatny. Lubiłem tą jego stronę o wiele bardziej niż to, co prezentował wczoraj. Prawie uwierzyłam, że był dobrym chłopcem, rycerzem na białym koniu. Chłopakiem, którym on sam chciał być. - Nie mogę – pokręciłam głową, kiedy całował moje policzki i nos. - Dlaczego? - Ponieważ! – Odsunęłam się z uśmiechem pojawiającym się na moich ustach, widząc wyraz jego twarzy. Naprawdę był przyzwyczajony do dostawania tego, czego chce. – Mam tonę pracy domowej, a niektórzy z nas muszą pracować na życie. - Pracuję. Przechyliłam głowę na bok. - Raczej masz przerwę w pracy. - Prawda, ale to wciąż praca. - Dobra, pracujesz, ale to niczego nie zmienia. Wciąż muszę iść do pracy, wpasować w mój czas bieganie i pracę domową. Myśl o tym, co muszę dzisiaj zrobić trochę mnie zestresowała. Moje oczy 77
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
zawędrowały na zegar. Była już dziesiąta. Muszę być w sklepie za dwie godziny. - Dobra – mruknął Demetri. – Gdzie pracujesz? - Toffi Seaside. Demetri uśmiechnął się. - Nosisz śliczny, mały fartuszek i rozdajesz darmowe próbki? Przewróciłam oczami. - Ta rozmowa szybko zbacza z tematu. - Jak zawsze – zaśmiał się. – Przepraszam, żadnych więcej podtekstów seksualnych. Okej, idź się przygotować na bieganie i do pracy, a później możemy się spotkać. Skinęłam głową. - Aw, tak szybko się uczysz. - Czy zostanę nagrodzony za dobre zachowanie? - A potem sam strzelił sobie samobója. - Cholera. – Demetri skrzyżował ramiona i wydął wargi. Wyglądał tak niewinnie i seksownie, że się poddałam. Stanęłam na palcach i pocałowałam go mocno w usta. Natychmiast otworzył usta, smakował pomarańczami. Niespodziewanie, trzymał ręce przy sobie. Odsunął się. - Smakujesz tak dobrze. - Ty też. Patrzyliśmy na siebie przez chwilę. Jego wzrok był skierowany na moje usta. Z westchnięciem odsunęłam się. - Napiszę do Ciebie, okej? Przytaknął, kiedy go uściskałam i wybiegłam z domu. Dziwne, jak wiele może się zmienić w ciągu 24 godzin. Spojrzałam na ścieżkę, na próżno. Aleca nigdzie nie było. Pewnie pobiegł inną trasą.
****
Przeklęłam Aleca za zrobienie tak dobrego śniadania. Bieganie nie poszło zgodnie z planem. Dostałam kolki. Jedzenie wypełniało mój żołądek, jakbym 78
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
miała tam olbrzymi głaz. Przebiegłam trzy mile i zawróciłam. Czułam jakbym weszła na Mount Everest. Chwyciłam iPoda i zmieniłam muzykę. Nazwa playlisty to Crush. Uśmiechnęłam się, kiedy rytm techno AD2 zaczął grać w moich uszach. Przedtem, kiedy słuchałam ich muzyki, nie umiałam odróżnić głosów braci. Teraz, było to możliwe. Alec miał głębszy głos, zwykle wyśpiewywał melodię, niósł piosenkę. Głos Demetriego był nieco wyższy. Brzmiało to niemal zbyt doskonale, jak facet z zespołu Rascall Flats25 . On zazwyczaj śpiewał zwrotki i przejścia. Ale kiedy śpiewali razem, ich zgranie było doskonałe. Ich muzyka była dostosowana do każdego wieku. Ich koncerty były wypełnione dziewczynami pomiędzy ósmym a osiemdziesiątym rokiem życia. Czwarta mila poszła szybko. Piąta jeszcze szybciej i kiedy leciała szósta piosenka AD2, potknęłam się. Spojrzałam w dół. Ugh, głupie sznurówki. Powinnam zawiązać je podwójnie, ale tak szybko wybiegłam, że nawet o tym zapomniałam. - Nat, naprawdę powinnaś zainwestować w lekcje, jak się nie potykać. – Głos Aleca rozbrzmiał za mną. Pociągnęłam za słuchawki i odwróciłam się. Pot spływał po jego ciele. W pewnym momencie musiał ściągnąć koszulkę, którą trzymał w prawej ręce, odsłaniając swój niesamowity sześciopak. Nie pomagał fakt, że jego pierś błyszczała od potu. - Czy Ty biegłeś maraton, czy coś? – zażartowałam. - Nie. Skinęłam głową. - Pół maraton. - Czuję się bardzo przeciętnie – wymamrotałam, wyrzucając kamień z mojego buta. - Tak, jak powinnaś. – Alec ukląkł i zawiązał ciasno moje sznurówki, jakbym była w przedszkolu, mając nawyk do potykania się. Cóż… sądzę, że część z potykaniem była niesprawiedliwie prawdziwa. - Więc, wszystko w porządku? – zapytał Alec, nie patrząc w moje oczy, tylko na plażę. - Tak myślę. – Wzruszyłam ramionami – Demetri powiedział, że z nim rozmawiałeś. - Tak? – Alec odwrócił się w moją stronę, wyglądał na zaskoczonego. 25
https://www.youtube.com/watch?v=7qH4qyi1-Ys polecam :D
79
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Tak. – To była część, w której powinien złapać wskazówkę i podjąć temat. Ale oczywiście był facetem, więc tylko wzruszył ramionami. - Więc… - przełknęłam. – Pracuję dzisiaj, ale wychodzimy gdzieś wieczorem, jeśli chcesz do nas dołączyć. - Czy Ty mnie zaprosiłaś na Waszą randkę? - To nie randka – powiedziałam szybko. - Zaufaj mi. – Zaśmiał się gorzko. – To randka. Ale w każdym razie, mam parę rzeczy do zrobienia wieczorem. Bawcie się dobrze, okej? - Okej. – Przełknęłam gulę w gardle. Odrzucenie nie było dobre, zwłaszcza, że pochodziło od Aleca. - Nat? Moja głowa podskoczyła. - Cieszę się, że układa ci się. Łzy napłynęły mi do oczu. - Dzięki, Alec. To dla mnie dużo znaczy. Skinął głową i włożył do uszu słuchawki. - Spróbuj się nie potknąć podczas drogi powrotnej. - Bardzo śmieszne – mruknęłam i pobiegłam jak szaleniec. Miałam tylko czterdzieści minut, aby przygotować się do pracy. Nienawidziłam tego, że jedyną rzeczą jaką miałam w mojej głowie, był wyraz twarzy Aleca, kiedy rozmawialiśmy. Cofnęliśmy się w naszej relacji. Zwyczajni przyjaciele, którzy dobrze się bawili, ale nie dzielili niczego. To nie powinno mieć znaczenia. W końcu, byłam niczym dla niego. Byłam tylko jego przyjaciółką. Dziewczyną jego brata.
80
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
ROZDZIAŁ JEDENASTY W pracy cały czas był ruch. Wydawało się, że wszyscy postanowili spędzić weekend w Seaside. Obsługiwałam duży tłum ludzi, dopóki nie weszła mama wraz z trzema dzieciakami. Dzieci zaczęły biegać w kółko i smakowały każdy kawałek toffi, jaki był tylko darmowy. - Evan – szturchnęłam go. Wciąż był na kacu po wczorajszej nocy. Trzymał głowę w rękach i jęczał. - Dlaczego. Dzieci. Istnieją? – Zacisnął zęby. Roześmiałabym się, gdybym mu nie współczuła. Powiedział, że głowa boli go tak mocno, że chciał umrzeć dzisiejszego ranka. To właśnie się dzieje, kiedy pozwalasz pić nieletniemu. Wzięłam się w garść, kiedy drzwi trzaskały częściej. Ale małe dzieci sprawiały, że praca była łatwiejsza, a on był nieszczęśliwy. - Zatrzymaj to, proszę, zatrzymaj to. – Evan wypił wodę z butelki i spojrzał na matkę. Nie zdziwiłabym się, gdyby nagle zniknęła. - Evan, masz. – Podałam mu aspirynę i zaczęłam czyścić ladę. Seaside Toffi było jednym z największych sklepów z toffi w mieście. Dostawałeś tu każdy smak, o jakim w ogóle mogłeś pomyśleć, włączając te, które nie powinny być jadalne. Kto chciałby jeść toffi o smaku trawy? Albo popcornu? Sprzedawaliśmy także lody i karmelowe jabłka. Evan zwykle zajmował się cukierkami, kiedy ja pomagałam z resztą. Ale dzisiaj, po prostu siedział, kompletnie bezwładny. - Poważnie, Evan, potrzebuję pomocy – krzyknęłam dwie godziny później, kiedy kolejka była tak długa, ze ludzie stali na chodniku. Evan powiedział coś pod nosem, ale w końcu ruszył się i zaczął wydawać ludziom pieniądze. - Czy to prawda? – Dziewczyna pisnęła do Evana. - Czy Twój głos ma tak wysoki ton? – powiedział Evan. – Obawiam się, że tak. 81
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Evan – szturchnęłam go. – Przepraszam, kochanie, co jest prawdą? - To, że AD2 zostaje tutaj, w Seaside i będzie chodzić do szkoły? - Yup. – Evan odpowiedział szybko. – A teraz, w czym możemy Wam pomóc? Były w gimnazjum i umiały tak dobrze rozpraszać uwagę, że mogły nami manipulować. - Więc - powiedziała dziewczyna z warkoczami, wysuwając biodro. – Wyglądacie staro. Evan zacisnął ręce na kasie. - Słuchaj, Ty… - Tak, jesteśmy starsi! Masz rację – uśmiechnęłam się szeroko. – Ale dziewczyny, to wszystko, teraz możemy zebrać Wasze zamówienia, okej? - Dobra – wymamrotały w zgodzie. Kiedy wręczyłam im karmelowe jabłka, dziewczyna ze świńskimi warkoczami odwróciła się. - Cóż.. jeśli jesteś starsza i uczęszczasz do liceum, poznałaś chłopaków? - Czy wyglądam na dziewczynę, z którą gwiazdy rocka chciałyby rozmawiać? – odpowiedziałam. Przechyliły głowę, przyglądając się mojemu fartuchowi pokrytemu cukierkami oraz czapce z daszkiem i pokręciły głową. Świetnie. - Och, nie wiem. Ja z Tobą rozmawiam, wiesz, jeśli jestem gwiazdą rocka – powiedział głos po mojej lewej. Odwróciłam się i natychmiast chciałam umrzeć. Demetri stał oparty o ladę. Jego umięśnione ramiona były opięte przez szarą koszulkę, która była schowana w nisko wiszące, markowe dżinsy. - Ładny daszek. – To od chłopaka, który ma więcej kobiecych fanek niż większość gwiazd filmowych. Skinęłam głową. Dziewczyny, które przed chwilą strzelały do mnie pytaniami i Evan milczeli, prawdopodobnie będąc w szoku. - Odpowiadając na Twoje pytanie – powiedział, patrząc się na dwójkę dziewczyn. – Z tą dziewczyną chciałbym spędzać czas. Może nawet pocałuję ją dzisiaj. Cóż… jeśli mi pozwoli. – Mrugnął do nich. Byłam przekonana, że będę musiała wykonać resuscytację. Czy one w 82
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
ogóle oddychają? W końcu, jedna z dziewczyn pisnęła. - Czy możemy prosić o Twój autograf? - Jasne. – Demetri wyciągnął pisak z kieszeni i podpisał kilka serwetek, zanim powiedział, że mogą już iść. Jest przygotowany. - Dzięki Bogu. – Evan spojrzał na Demetriego. – Dłużej bym zniósł ich pisków i pytań. - Proszę bardzo. – Demetri skinął na Evana i potem spojrzał na mnie. – Więc, kończysz za godzinę? - Tak. – Zignorowałam dziwne spojrzenia klientów tak samo, jak piski innych dziewczyn, które odkryły, że D. z AD2 rozmawia obecnie z dziewczyną ze sklepu z toffi. - Dobrze. Mam plany dla Ciebie, Nat. – Jego oczy zrobiły ta magiczną rzecz, kiedy pociemniały i przymknęły się lekko, co spowodowało, że wyglądał bardziej seksownie, niż było to legalne. - Okej. – Było jedyną rzeczą, jaką mogłam powiedzieć. Tłumy stawały się coraz większe. – Hej, Demetri? Odwrócił się. - Zadbasz o nich dla nas? – poprosiłam. Odrzucił głowę do tyłu i zaśmiał się. – Dobra, ale jesteś mi coś winna! - Kocham go! – ogłosił Evan. – Nie jestem gejem, ale teraz go kocham. Jeśli może odciągnąć z dala ode mnie wszystkie kobiety i hałas, mogę go nawet pocałować. Przewróciłam oczami i roześmiałam się. Demetri opuścił sklep i zaczął rozdawać autografy. Tak jak się spodziewałam, kiedy tylko ludzie zauważyli, że rozdaje autografy, tłum stopniał. Evan rozejrzał się po pustym sklepie. - Jest Bogiem wśród ludzi. - Nie mów mu tego, jest dość pewny siebie. - Też bym był, gdyby kobiety zrzucały na mój widok majtki. - Wciąż jesteś pijany? Po kilku sekundach odpowiedział: - Może. Kiedy zmiana się skończyła, bolały mnie stopy i czułam nadchodzący ból 83
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
głowy, prawdopodobnie ze stresu. Pomachałam Evanowi na pożegnanie i chwyciłam moją torebką. Prawdopodobnie pachniałam jak toffi i małe dzieci, ale nie obchodziło mnie to. Byłam zbyt podekscytowana końcem mojej zmiany. Zadzwonił dzwonek i wyszłam na świeże powietrze. A tam stał Demetri, oparty o zabójczego Mercedesa CL 600. Był czarny. Pokazówka. - Fajna bryka. – Nagle czułam się bardzo, bardzo nie na miejscu. Dlaczego do cholery, tych dwóch facetów zwracało na mnie jakąkolwiek uwagę? Wzruszył ramionami. - Po prostu, poruszam się z nim od Puntu A do punktu B. Mogłam się założyć, że nie tylko to, ale trzymałam buzię zamkniętą. Był wyraźnie dumny z tego samochodu. Lubiłam go. Znaczy, kosztował więcej niż domy większości ludzi, ale moje myśli nawiedziły obrazy samochodu Aleca. Sprawiał wrażenie mniejszego… nie jestem pewna, może niższego statusu? To prawdopodobnie była moja wyobraźnia, i to, że byłam zmęczona. - Twoja karoca czeka. – Demetri otworzył drzwi i wsadził mnie do środka. - A co z moim samochodem? – wskazałam na mój smutny, tani samochód i ponownie chciałam zniknąć. - Już o to zadbałem. Poproszę kluczyki. – Wyciągnął rękę. Odłączyłam je od portfela i wręczyłam mu je. Podszedł do samochodu i umieścił je za wycieraczką. - Alec powiedział, że będzie biegał, więc może podwieźć Twoje auto pod dom. - Och. – Dlaczego brat, którego nic nie obchodziłam, ponownie był dla mnie taki miły? To mnie zmyliło. - Wskakuj. Samochód pachniał niebiańsko. Mieszanka wanilii i skóry. Środek był wyłożony, w większości, boazerią. Nigdy nie siedziałam w takim samochodzie. Moi rodzice byli zamożni, ale nigdy nie potrzebowali takich rzeczy. To było coś, czego nigdy wcześniej nie widziałam. Byłam tak bardzo poza jego ligą, że było to wręcz przygnębiające. - Więc, obiad? – zapytał Demetri, kiedy uruchomił silnik i odjechał z parkingu. - Nie przeszkadza Ci, że jestem tak ubrana? – wskazałam na moje 84
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
ubrania. - To w jakiś sposób gorące – przyznał. – Nałóż czapkę z powrotem, Nat. Roześmiałam się i skrzyżowałam ręce. - Głupek. - Aw, daj spokój, kochanie, żartowałem. Włóż ją jeszcze raz, tylko jeden. Pokazałam mu język, ale jednak ją włożyłam. Zaśmiał się i zaparkował przed Owen’s, jedną z najładniejszych restauracji w Seaside. Zrzuciłam moją czapeczkę i próbowałam ogarnąć moje włosy. Przynajmniej nie miałam fartucha, ale to nie pomogło i mój strój wyglądał jak coś, co człowiek mógł ubrać na Halloween. I byłby to strój słodkiej striptizerki. Właściciel sklepu z toffi myślał, że to słodkie i zabawne. Mnie to nie bawiło. Demetri otworzył mi drzwi i poprowadził do restauracji. Nie była zatłoczona. Hostessa spojrzała na mnie, uśmiechnęła się i skierowała wzrok na ladę. - Przepraszam – powiedział gładko Demetri. – Moja dziewczyna i ja mieliśmy rezerwację. Kobieta nie spojrzała w górę. - Na jakie nazwisko? - Demetri Daniels. Jej ręka zaczęła się trząść. Przełknęła ślinę, po czym powoli podniosła wzrok w górę, aby zobaczyć oczy Demetriego. - Ttt…tędy proszę, panie Daniels. – Jej twarz się zaczerwieniła i od razu byłam zadowolona, że . Przynajmniej myślę, że to było to, co robił. Hostessa zaprowadziła nas na odległy kąt restauracji. - Jeśli jest coś mogę dla Was zrobić, cokolwiek… - Wino – przerwał Demetri. – Czerwone, może Malbec? - Już się robi. – Dziewczyna praktycznie wyskoczyła z siebie. - Demetri, jesteśmy niepełnoletni. Wzruszył ramionami. - Jestem sławny. Nigdy mnie nie sprawdzają. Zaufaj mi. Zrobią dla mnie wszystko, włączając to podawanie alkoholu nieletnim. Spójrz na to miejsce. Jest jakby obecnie wymarłe. Zobaczymy za godzinę. Kelnerka wróciła z winem i posłała Demetriemu zbyt oczywiste mrugnięcie, kiedy otwierała butelkę. 85
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Odmówiłam wina. Zmartwiłam się, kiedy Demetri zaangażował się w rozmowę i opróżnił prawie całą butelkę. Z pewnością może mówić wiele o sobie. Nie, że mi to przeszkadzało, był interesujący, ale wciąż. Nawet nie zapytał mnie, jak minął dzień. Ziewnęłam. Nagle poczułam się znużona i wykończona. Demetri zignorował moje ziewnięcie oraz oczywiste oznaki zmęczenia i kontynuował „rozmowę”. Nienawidziłam jego wyniosłości prawie tak bardzo jak tego, że miał rację. W ciągu godziny restauracja była pełna. Było tak głośno, że praktycznie nie mogliśmy rozmawiać. Nie pomagało również to, że zwracali aż zanadto uwagę na nasz stolik. Chciałam tylko, żeby odeszli. Nie sądziłam, że nasza randka potoczy się w ten sposób. Demetri nigdy nie ignorował swoich fanów. Ale ignorował mnie. Całą noc. Wreszcie po deserze byłam gotowa, aby wrócić do domu. Demetri był pogrążony w rozmowie z młodą dziewczyną, która po prostu podeszła i poprosiła o autograf. Nie mogła być starsza ode mnie i nagle stałam się zazdrosna. Flirtowała z moim chłopakiem. Moim chłopakiem. Jak tylko chciałam otworzyć usta i najprawdopodobniej zrobić z siebie głupka, Demetri wyciągnął rękę i chwycił moją. Dreszcz przyjemności przeszedł przeze mnie, gdy dziewczyna cofnęła się i spojrzała, aż w końcu odeszła. - Przepraszam – powiedział Demetri. – Nie wiedziałem, że to wymknie się spod kontroli. - Jesteś jedną z największych gwiazd rocka na planecie i nie sądziłeś, że to się wymknie spod kontroli? Czy on był poważny? Przynajmniej wyglądał na zakłopotanego, kiedy wzruszył ramionami. - Przepraszam, nie jest tak źle w Los Angeles, ludzie zazwyczaj dają nam trochę prywatności. Mogę pójść do Starbucksa i nie być atakowany przez fanów. - Jeśli nie zauważyłeś, najbardziej ekscytującą rzeczą w Seaside jest ocean i fakt, że rzeczywiście mamy Starbucks’a. Oczywiście, że ludzie zwariują. – Byłam trochę zła i zmęczona. Musiałam przestać wyładować się na nim. To nie była jego wina. 86
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Demetri zaklął. - Masz racę, Nat. Przepraszam. Wybaczysz mi? – Jego uśmiech od razu mnie rozbroił. Wzruszyłam ramionami. - Dobrze, ale żadnego więcej ignorowana mnie na naszej randce. - Obiecuję, że to nigdy się nie powtórzy. - Dlaczego? Zostaniemy tutaj i nam odpuszczą? Demetri chwycił moją rękę i pocałował ją. - Nie, wytwórnia wysłała kilku ochroniarzy. Nagle wszystko stało się bardzo realne. - Um, czy to jest konieczne? - Dostaliśmy kilka pogróżek wczoraj – wzruszył ramionami. – Nic nadzwyczajnego, ale wiesz, przezorny zawsze ubezpieczony. Czując się trochę zaalarmowana, mogłam tylko gapić się na niego. Na jakiej planecie było to normalne? Milczałam, kiedy uregulował rachunek i poprowadził mnie do samochodu. Fani krzątali się na zewnątrz restauracji, podobnie jak wewnątrz. Kompletnie wyczerpana, chciałam tylko, żeby zabrał mnie do domu. - Chodźmy. – Strategicznie przeprowadził mnie przez tłumy. Powiedzieć, że się wystraszyłam, byłoby niedopowiedzeniem. Przed chwilą powiedział mi, że dostał pogróżki, a teraz nie mogę nawet zobaczyć ulicy. - Demetri! Czy to Twoja dziewczyna? Kim ona jest? – wykrzyczała dziewczyna, a potem błysnęła kamera. Demetri zacisnął rękę, a potem jednym szybkim ruchem przycisnął mnie do samochodu i pocałował. Kiedy się odsunął, otworzyłam oczy, aby zobaczyć, że czterdzieści telefonów komórkowych było skierowanych w naszą stronę. - Tak sądzę. – Wtulił się w moje włosy, a potem schował kilka kosmyków za ucho. Myślę, że ludzie byli tak podekscytowani i zszokowani, że nawet nie zauważyli, naszego szybkiego wejścia do samochodu. - Jesteś pewien, że możesz prowadzić? – zapytałam. Moje gardło było obolałe. Roześmiał się. - Prowadziłem w gorszych sytuacjach. 87
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Mam na myśli alkohol. - Ja też. – Wzruszył ramionami i uruchomił silnik. Powinnam powiedzieć coś więcej, albo przynajmniej być bardziej asertywna, ale byłam zbyt zszokowana ludźmi. Pędził w dół drogi i skręcił za rogiem, kiedy w końcu otworzył usta i powiedział: - Zraniłem Cię? – Skinął na moje usta i ramię, które szarpnął podczas pocałunku. - Nie. – Pokręciłam głową. – Trochę mnie zszokowałeś. Dlaczego to powiedziałeś? - Cholera. – Demetri uderzył w kierownicę. - Jesteśmy śledzeni. Wiedziałem, że to tylko kwestia czasu. Po prostu… nie sądziliśmy, że to stanie się tutaj. Mam na myśli, że to Seaside. - I znowu… czy muszę Ci przypominać, że mamy tutaj komputery? – Zirytowana, oparłam się od drzwi i zamknęłam oczy. - Pojeżdżę wokół bloku kilka razy, żeby ich zgubić, a potem możemy wrócić do domu, okej? Nie byłam pewna, czy powiedziałam okej czy skinęłam głową. Moje oczy stały się takie ciężkie. Musiałam je zamknąć. Czułam się tak, jakbym była naćpana. Może powinnam być mądrzejsza i nie robić tylu rzeczy dzisiaj. Z ziewnięciem, zwinęłam się w fotelu i zasnęłam.
88
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
ROZDZIAŁ DWUNASTY - Co Ty jej zrobiłeś? – wrzasnął Alec. On nigdy nie krzyczał. Dlaczego krzyczał? I dlaczego nie mogę otworzyć oczu? Jęknęłam i natychmiast poczułam chłodny kompres na mojej głowie. Zadrżałam. - Pocałowałem ją! To wszystko! Poszliśmy na obiad i zasnęła w samochodzie! – zaklął Demetri. – Boże, czy myślisz, że dałem jej narkotyki czy coś? - Nie byłby to pierwszy raz. - Co do cholery! – Roześmiał się Demetri. – Żartujesz sobie? Poważnie? Będziesz to teraz ciągle przypomniał? Alec zaklął, poczułam jego rękę na twarzy. - Słyszysz mnie, Nat? Jęknęłam ponownie i próbowałam odepchnąć się od niego. - Zaprowadzimy ją po prostu do domu. Musi się wyspać. Prawdopodobnie jest chora. – Demetri był teraz o wiele spokojniejszy. - Nie, nie możemy. – Głos Aleca był surowy. – Jej rodzice postanowili przedłużyć randkę na cały weekend. Zostawili jej wiadomość, ale jej telefon musiał się rozładować. Mama Nat wiedziała, że wyszliście, więc zostawiła mi wiadomość, zanim pojechali. Nie ma ich. - Więc?26 Ręka Aleca opuściła moje czoło. - Więc, jeśli zostawimy ją w domu, a ona jest chora, to co myślisz, że się z nią stanie? Ma gorączkę. - Och. – Był cicho przez kilka minut. - Przynieś ibuprofen, Demetri. - Dobra. – Zatrzasnął drzwi, kiedy wychodził. Ten dźwięk rozbrzmiał w mojej głowie kilka razy, powodując, że zaczęła boleć mocniej. Skupiłam się na 26
Niech ktoś mi powie, czy Demetri jest taki głupi, czy tylko udaje???
89
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
otwarciu oczu i zostałam miło nagrodzona. Alec unosił się nade mną, troska zalała jego twarz. - Nat, wszystko w porządku? - Tak sądzę. – Mój głos był ciężki i wycieńczony. Czułam się tak, jakbym miała się rozpłakać. Chciałam moją mamę. Ale nie było jej. Wszystkim co miałam, były dwie gwiazdy rocka, z których jedna chciała, podrzucić mnie do domu i pozostawić mnie chorą, jakbym była na kacu. - Nie czuję się dobrze. – Próbowałam się uśmiechnąć, ale bolała mnie twarz. - Aw, kochanie, wiem o tym. – Alec potarł moje czoło. – Chcesz, żeby gorączka zniknęła naturalnie, czy chcesz ibuprofen? Pokręciłam głową. Nienawidziłam łykania tabletek. Zakrztusiłam się jeden raz, kiedy byłam mała i od tej pory musiałam je rozgnieść łyżką i jeść z masłem orzechowym. Łza wypłynęła z mojego oka i powędrowała wzdłuż policzka. - Nie płacz, cii, nie płacz. – Alec delikatnie zaprowadził mnie po schodach do swojego pokoju i położył się obok mnie. Jego silne ramiona lekko mnie uniosły w uścisku. - Masz po prostu grypę albo coś podobnego. Wyzdrowiejesz, okej? - Obiecujesz? – spytałam słabym głosem. Zaśmiał się i odsunął włosy z mojej twarzy. - Obiecuję. I kiedy wydobrzejesz, może nawet pozwolę Ci poprowadzić mój samochód. - Obiecanki cacanki. – Zamknęłam oczy, kochając sposób, w jaki jego śmiech rozproszył się w mojej głowie, naprzeciw jego piersi. - Mam kilka tabletek. Co do…? – Demetri zatrzymał się w pół kroku. Moje oczy skierowały się na jego twarz. Wyglądał na wściekłego. - Nie sądzisz, że jej chłopak powinien być tym, który jest z nią w łóżku, Alec? – warknął. - Oczywiście. – Alec odsunął się ode mnie. – Przyjdę za kilka minut. – Przemknął obok brata i powiedział cichym głosem. – Postaraj się tego nie pogorszyć. - Dupek. – Demetri mruknął, kiedy powoli zbliżył się do łóżka. Z jakiegoś powodu, czułam się jakby zmuszał się do tego, jakby moja choroba sprawiła, że był na mnie zły. - Przepraszam – powiedziałam, krztusząc się ponownie. 90
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Wzruszył ramionami. - W porządku.27 Czekaj, po prostu zaakceptował moje przeprosiny za bycie chorą? Że co? - Chciałbym, żebyś poczuła się lepiej. Mam dla nas plany, Nat. Takie, które przywrócą uśmiech na Twojej twarzy. - Przepraszam – powiedziałam ponownie, bo naprawdę nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Wzruszył ramionami. - Nie możemy kontrolować choroby. To nic wielkiego. – Pochylił się i pocałował mnie w policzek. – Pozwolę Ci spać, okej? Skinęłam głową, chociaż poczułam ukłucie rozczarowania, kiedy patrzałam jak wychodzi z pokoju. Chwilę później, usłyszałam ryk samochodu na zewnątrz.28 Co do cholery? - Nie lubi chorych ludzi – ogłosił Alec, wchodząc do pokoju. - Oczywiście – wymamrotałam, czując się z minuty na minutę coraz bardziej przygnębiona. Moja głowa już tak bardzo nie waliłam. Próbowałam usiąść na poduszkach, ale się nie udało. - Proszę. – Alec zaśmiał się i ułożył kilka poduszek za moimi plecami. - Dlaczego nie lubi chorych ludzi? Ma jakąś fobię czy coś? - Nie. – Alec usiadł na łóżku z książką w rękach. – Nasza mama zostawiła nas, kiedy byliśmy mali, a tata zmarł z powodu raka kilka lat później. Większość wspomnień Demetriego pochodzi ze szpitala. - A co z Twoimi? Alec roześmiał się. - Granie w warcaby z tatą, kiedy nie czuł się na tyle dobrze, żeby chodzić. Trzymanie go za rękę, kiedy mówili mu, że już nic więcej nie mogą zrobić. Czytanie mu książek, nawet jeśli miałem tylko dziesięć lat i byłem najgorszym lektorem na świecie. - Lubię Twoje wspomnienia – westchnęłam. - Ja też. – Posłał mi mały uśmiech. – Demetri po prostu radzi sobie z wieloma rzeczami inaczej niż większość ludzi. To nie oznacza, że troszczy się o Ciebie mniej. 27 28
Kto uważał, że Demetri jest taki słodki i super??????!!!!!! Po raz setny: TEAM ALEC :D Nawet tego nie komentuję.
91
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Dlaczego zawsze go bronisz? – Słowa wypłynęły z moich ust, zanim zdołałam je zatrzymać. – Zapomnij, że to powiedziałam, proszę, zapomnij, że to powiedziałam. – Nie mogłam uciec, byłam uwięziona w jego łóżku, a nawet, jeśli próbowałabym wstać, byłam przekonana, że padłabym na podłogę. - Czy to tak wygląda? – Alec spojrzał na mnie z namysłem. Potaknęłam. - Hmm, myślę, że mogłoby tak wyglądać. Nie wiem, Nat. Czuję się za niego odpowiedzialny. Jestem o rok starszy. To moja praca, aby się nim opiekować. Słaba odpowiedź, ale to wszystko, co mogłam z niego wyciągnąć. - Jeśli jesteś o rok starszy, i Ty jesteś w ostatniej klasie i on jest w ostatniej klasie. - Dobra matematyka, Nat? – dokuczał mi Alec. - Jakim cudem jesteście w tej samej klasie? - Żyję po to, aby się uczyć – zażartował i szturchnął mnie. - Liceum jest jak chodzenie każdego dnia do piekła, więc dlaczego dobrowolnie zgodziłeś się na powrót? - Nigdy go nie ukończyłem. Byliśmy zajęci koncertowanie i ciągle to przekładałem. To było łatwiejsze. Demetri z kolei lubił się uczyć. Lubi naukę, nawet jeśli nie jest to dla niego łatwe. Ja wolę robić inne rzeczy. Nie potrafię siedzieć i słuchać jak ktoś gada godzinami, nie chcąc wyskoczyć przez okno. - A tutaj, myślę, że lubisz słuchać i kontemplować. Wzdrygnął się. - Nie, myślę, że to po prostu się pojawia. Ziewnęłam. - Jesteś zmęczona. Idź spać, Nat. Pokręciłam głową. Wiedziałam, że byłam jak dziecko, ale naprawdę nie chciałam iść spać. Nie, bo wiem, że kiedy bym się obudziła jego by nie było. Nienawidziłam samotności, która była tak głupia! Byłam sama przez cały czas! - Przyniosłem książkę. – Alec uśmiechnął się. – Będę tutaj, okej? - Obiecujesz? Jego oczy pociemniały. - Obiecuję. – Jego szept ukołysał mnie do snu.
**** 92
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Nat? – Głos Demetriego był naprawdę blisko mojej głowy. Otworzyłam oczy i podskoczyłam. Leżał na łóżku, trzymając mnie w ramionach. Co się stało z jego fobią? I gdzie do cholery był Alec? Obiecał. Pokonana, spojrzałam na mojego chłopaka i udało mi się lekko uśmiechnąć. - To dla Ciebie. – Demetri wyciągnął zza siebie bukiet białych róż. Białe, nie czerwone. Interesujące i to naprawdę dobry prezent. Cholera by go wzięła. - Dziękuję – wymamrotałam i pokręciłam głową z nadzieję, że to oczyści mój umysł ze snu i wycieńczenia. - Przepraszam, że uciekłem – westchnął Demetri. – Choroba sprawia, że wariuję, ale to nie daje mi pretekstu do opuszczania mojej dziewczyny. - W porządku. - Nie, nie jest w porządku. – warknął Demetri. – Cholera, dlaczego jesteś dla mnie taka dobra? - Dobra. Nie jest w porządku. Nienawidzę Cię. Weź te swoje głupie kwiaty. – Rzuciłam je na podłogę i skrzyżowałam ramiona. Demetri uśmiechnął się. - Dużo lepiej. Co ja mam z Tobą zrobić? Hmm? – Jego ręka wędrowała wzdłuż mojej szyi. – Jesteś piękna, zabawna… Nie mogę nawet patrzeć na inną dziewczynę. - Cóż… cieszę się, że męska dziwka w końcu dojrzała do jednej dziewczyny – stwierdziłam, że choroba dodawała ludziom odwagi. - Tylko jednej – przysiągł, kiedy pochylił się i delikatnie pocałował mnie w usta. – Czy naprawdę czujesz się lepiej? Pomyślałam przez chwilę. Moja głowa już tak nie waliła, mimo, że wciąż się czułam trochę oszołomiona, nawet kiedy leżałam. Moje nogi były jak z waty, a moja buzia smakowała jak bawełna, ale w końcu nie byłam tak zmęczona jak wcześniej. - Myślę, że tak. - Hmm... – Demetri odrzucił kołdrę. Spojrzałam w dół. Cholera jasna. Ktoś mnie rozebrał i przebrał mnie w dres. Upokorzona, zamknęłam oczy. - Wyluzuj, kochanie. To nie tak, że jesteś pierwszą dziewczyną, którą widziałem nago. Racja. To miało spowodować, że poczuję się lepiej. Zacisnęłam zęby i 93
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
odepchnęłam się z łóżka. - Czy to Ty mnie rozebrałeś? - To był grupowy wysiłek. Chciałam umrzeć. - Obaj, Ty i Twój brat mnie rozebraliście? Popraw mnie, jeśli się mylę, ale czy to nie jest nielegalne we wszystkich pięćdziesięciu stanach? - Wyluzuj, Nat. To nie jest tak, że Cię obmacywaliśmy czy coś. Nie udzielając mu odpowiedzi, próbowałam wstać. Musiałam się stąd wydostać i wrócić do domu. Byłam zbyt zażenowana, żeby zostać i czułam się tak źle, że chciałam wskoczyć prosto do swojego łóżka. Kręciło mi się w głowie. Stanęłam na jednej nodze, potem drugiej, próbując dotrzeć do drzwi. - Nie możesz rozbierać ludzi tylko dlatego, że są chorzy. Demetri zmarszczył brwi. - Ale było Ci niewygodnie. Plus, ja jestem tym, który to zrobił. Alec tylko kontrolował sytuację. Z jakiegoś powodu nie ufał mi, żebym sam to zrobił. - Idę do domu – ogłosiłam. - Na pewno nie, do cholery! – Demetri chwycił mnie za ramię, jego palce wbijały się w moją wrażliwą skórę. – Zostajesz tutaj i koniec. Jesteś chora. Nie powinna wstawać i chodzić. Chodź tutaj. Z chrząknięciem, uniósł mnie i przytulił. Można by pomyśleć, że ważę tylko kilka kilogramów. Poszedł szybkim krokiem wzdłuż korytarza, a potem po schodach. - Próbowała uciec czy co? – zapytał Alec, pojawiając się nagle u dołu schodów. Spojrzałam na niego. Alec uniósł dłonie w powietrze. – Jest przerażająca, kiedy jest chora. - Ma też myśli samobójcze. Chciała iść do domu. Alec skrzywił się. - Nat, możesz stać przy kuchennym stole, zemdleć i najprawdopodobniej złamać zęba podczas upadku. Zacisnęłam zęby, aby nie krzyczeć. Nie to, że nie byłam wdzięczna, ale nie wyglądałam najlepiej, nie czułam się za dobrze, a oni dwoje zachowywali się tak, jakbym nie była w stanie się sobą zaopiekować. Teraz, kiedy gorączka zniknęła, wiedziałam, że będę mogła się sobą zaopiekować. - Zaklucz drzwi. – Intensywne spojrzenie Aleca spotkało moje. Głupi jasnowidz. 94
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Demetri posadził mnie na kanapie i podszedł do drzwi, zamykając je. - Cholera, jak długo oni tutaj stoją? - Odkąd wróciłeś z kwiatami – odpowiedział Alec. - Kto stoi? – pisnęłam. - Fotografowie, łowcy newsów, fani. W zasadzie, każdy z Oregonu – przeklął Alec i usiadł obok mnie. - Dzięki bohaterskiemu pocałunkowi mojego brata, media nie mogą się doczekać, żeby dokopać się do Ciebie. - Świetnie – wymamrotałam i położyłam głowę na kanapie. – Jeśli mnie teraz zobaczą, będą się zastanawiać, o co to całe zamieszanie. Alec przechylił głowę. - Naprawdę tego nie widzisz, co? - Nie widzę, czego? – Przełknęłam ukłucie nerwowości. Oczy Aleca zawędrowały do moich, jakby chciał poukładać mnie jak jakieś gigantyczne puzzle. Jego wzrok sprawiał, że chciałam się skręcać, ale byłam w stanie się opanować. - Jak odbierasz dech w piersiach. – Jego oczy błyszczały z uznaniem. – Nat, jesteś absolutnie niesamowita bez żadnej pomocy makijażu czy fantazyjnych ubrań. I jesteś jedyną osobą znaną na świecie, która nie poprosiła żadnego z nas o autograf. - Nie? – powiedział Demetri wracając do salonu, słysząc tylko ostatnią część rozmowy. – Niegrzecznie, Nat. Niegrzecznie. Roześmiałam się. Nie mogłam nic na to poradzić. - To jak mam się teraz pozbyć Waszej dwójki? Poprosić Was o autograf i zrzucić majtki jak reszta z nich? Demetri opadł na kanapę między nami. Oczywiście. - Mogę żyć bez części z autografami, ale część z rzucaniem majtek brzmi intrygująco. Planujesz zrobić to wkrótce? Poczekam. Uśmiechał się jak mały chłopczyk. Wyciągnęłam się i pod wpływem impulsu pocałowałam go w policzek. Alec odchrząknął. Jego oczu przesuwały się ode mnie do Demetriego. - Pójdę i zobaczę, co mogę zrobić z mediami. Dlaczego nie obejrzycie jakiegoś filmu albo czegoś nie porobicie? Westchnęłam. - Ja wybieram. Jestem chora. 95
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Demetri zaklął. - Boli mnie głowa, to też się liczy? - Twoja głowa zawsze boli, kiedy jej używasz, głupku, więc nie, nie liczy się – zażartowałam. Alec opuścił pokój, śmiejąc się, podczas, gdy Demetri pchnął mnie żartobliwie.
96
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
ROZDZIAŁ TRZYNASTY Oglądaliśmy filmy do późnych godzin. O północy poczułam się lepiej, co było dobre, biorąc pod uwagę, że zamierzałam się zakraść do mojego domu. Demetri zasnął, więc to Alec musiał mnie dostarczyć do domu w jednym kawałku. - Gotowa? – wyszeptał, kiedy otworzył tylne drzwi. Skinęłam głową. Poszliśmy wzdłuż podwórka i dotarliśmy szybko do moich tylnych drzwi. Wszędzie było ciemno, co oznaczało, że fotografowie w końcu udali się do domu. - Wszystko się zmieni, Nat. – Alec wyszeptał za mną. Odwróciłam się, jego oczy wyglądały na czarne w ciemności, nie na zielone, do których byłam przyzwyczajona. - Co masz na myśli? – Mój głos nie ukrywał paniki. - Będziesz teraz w każdych wiadomościach, każdej stacji radiowej, każdej stronie z plotkami. Chcę tylko, żebyś wiedziała, że wszystko się zmieni i to nie będzie łatwe. - Znudzą się mną – zapewniłam go, sięgając do uścisku. Jego ramiona były duże i silne. Zadrżałam, kiedy położył brodę na mojej głowie. - Nikomu nigdy się nie znudzisz, Nat. To niemożliwe. Uśmiechnęłam się. - Po prostu starasz się być miły, bo jestem chora. Jego chichot ogrzewał mnie. Odsunął się i spojrzał w moje oczy. - Nie jest tylko miły, jestem szczery. Teraz idź odpocząć. Alec opuścił głowię, jego usta prawie dotknęły mojego policzka, kiedy przerwał nam błysk. - Idź do domu, Nat. Teraz. – Alec gorączkowo popchnął mnie do domu i podszedł do fotografów. Wrzeszczał. Wow, musiałam obudzić w nim Hulka. Zawsze wydaje się taki 97
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
spokojny i uporządkowany. Teraz wygląda tak, jakby chciał oderwać głowę od tego faceta. Facet zaczął przeklinać. Alec uniósł ręce nad głową. Och, nie. To nie wygląda dobrze. Szybko wykręciłam numer Demetriego. Odezwała się poczta głosowa. Dzwoniłam pięć razy, zanim w końcu odpowiedział. Jego głos był podpity. - Lepiej, żeby to był ważny telefon. Zignorowałam go. - Paparazzi są na zewnątrz. Alec krzyczy na nich. Zwariował. Nie wiem, co robić. Demetri zaklął i połączenie zostało przerwane. Patrzałam, jak wybiegał z domu tylko w nisko leżących dżinsach. Jego opalone ciało lśniło w świetle księżyca. Jego każdy cal był tak piękny jak Alec, ale jakże inny. Alec był pokryty tatuażami. Jego brat miał dwa, ale nie mogłam ich zrozumieć. Było to zbyt rozprzestrzenione na piersi i łączyło się z czymś na plecach. Odczytanie tego w ciemności było zbyt trudne, ale mogłam przysiąc, że był to napis. Demetri złapał Aleca i wciągnął go z powrotem do domu, podczas, gdy Alec wciąż wrzeszczał. Fotograf odszedł w przeciwnym kierunku. Zamknęłam drzwi w razie czego i poszłam do swojego pokoju. Zacisnęłam telefon w ręce. O co do cholery chodziło? Zrobił zdjęcie? I co z tego? Nie, że nie doceniam opiekuńczości Aleca, ale wciąż. Sprawdziłam telefon jeszcze raz. Żadnej wiadomości od Demetriego. Położyłam telefon pod poduszką i odpłynęłam w sen.
98
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
ROZDZIAŁ CZTERNASTY Moja cała niedziela była poświęcona pracy domowej. Demetri miał w tym swój sprawiedliwy udział, więc zgodziliśmy się spotkać w poniedziałek po szkole. Nie tęskniłam tylko za nim, tęskniłam również za Alecem. Ale wiedziałam, że zatrzymanie się przed ich domem będzie po prostu dziwne. W końcu, spędziłam w ich domu cały weekend. Mama nawet nie zapytała, jak się czuję, kiedy wróciła w niedzielę w nocy. Pobiegła do swojego gabinetu i powiedziała, że ma klienta z nagłym wypadkiem. Co oznaczało, że prawdopodobnie miała miejsce próba samobójcza. Wzruszyłam ramionami. Chciałam dowiedzieć się, dlaczego Alec i Demetri widują się z moją mamą. Nie mogłam jej po prostu zapytać, o czym z nią rozmawiają. A żaden z nich nie poruszył ze mną tego tematu. Wydawało się, że kryje się za tym większa historia. Dlaczego oni przyjechali tutaj? Ta sytuacja zaprzątała moją głowę bardziej niż powinna, ponieważ znajdowałam się w jej środku. I tak, jestem niepewna, nie chcę zostać złapana w coś, co może mnie zranić. Następnego dnia przypadkowo zaspałam. Miałam czas tylko na umycie zębów oraz twarzy i ubranie ciuchów, zanim pobiegłam do samochodu. Tylko, że go nie było. Zamrugałam kilka razy. Może tracę zmysły? Kto do cholery chciałby ukraść mój samochód? - Booże, tyle czasu zajmują Ci przygotowania – powiedział Demetri z tyłu mnie. Odwróciłam się i zarumieniłam. - Zaspałam. - Nie można zaprzeczyć. – Jego oczy przyglądały mi się z uznaniem, co spowodowało, że moje policzki rumieniły się jak szalone. - Zrób to ponownie – wyszeptał, gdy pochylił się i mnie pocałował. 99
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Co? - Rumieniec. To seksowne. – Jego ramiona otoczyły mnie, podnosząc z ziemi. Zachichotałam, kiedy okręcił mnie i postawił na ziemi. – Jesteś gotowy, człowieku? – zawołał. Alec wyszedł z domu. Miał ubraną koszulkę z jakąś grafiką oraz obcisłe dżinsy i Conversy. Nigdy nie lubiłam facetów w obcisłych spodniach. Ale lubiłam je na nim. Bardzo. Zarumieniłam się ponownie, ale tym razem odwróciłam się od Demetriego. To nie skończyłoby się dobrze, jeśli zobaczyłby, że rumienię się na widok jego brata. - Jedźmy. – Alec podszedł do samochodu i odblokował drzwi. Jazda do szkoły była napięta. Nie miałam pojęcia, dlaczego, ale coś kazało mi myśleć, że to ja byłam tego powodem. Mój wzrok przesuwał się między nimi dwoma i żaden z nich nie wyglądał na szczęśliwego. Komórka Demetriego zawibrowała i to wystarczyło, abym prawie uderzyła w szybę. - Że co, przepraszam? – wykrzyczał. – Jak to się stało? Usłyszałam mnóstwo przekleństw, a następnie rzucił telefon na podłogę. - Jak źle? – zapytał Alec. - Bardzo. - Tak jak Atlanta? - Gorzej, człowieku, o wiele gorzej. Demetri odwrócił się i przygryzł wargę. - Nie wiem nawet jak Ci to powiedzieć, a nawet jak Cię ostrzec. - Po prostu to powiedz. – Alec splunął. Demetri posłał bratu spojrzenie, zanim chwycił moją rękę i pocałował ją. - Media przygotowały całkiem śmieszną historię. To nie będzie łatwy dzień. - Jaką historię? Moje oczy skakały pomiędzy nimi. Ręce Aleca ściskały kierownicę tak mocno, że wyglądało to, jakby chciał ją złamać. Demetri odchrząknął. - Jedna, gdzie całujesz jednego brata jednej nocy, tylko po to, aby następnej nocy prawie pocałować drugiego. - Więc ochrzcili mnie dziwką? Alec gwałtownie zahamował i auto stanęło na środku drogi. Na szczęście 100
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
było to Seaside i nie było żadnego ruchu. Jego oczy wyrażały wściekłość. - Nie waż nazywać się tak siebie, nigdy więcej. Rozumiesz? Potaknęłam, nagle przestraszona. Nigdy nie widziałam go w takim humorze. Demteri położył rękę na ramieniu Aleca. Wyglądał jak opętany. Mogłam zobaczyć, jak każdy mięsień w jego ciele się napina. W końcu, odwrócił się i pojechaliśmy dalej do szkoły. - Więc, jaki jest plan? Był zaszokowany. - Jakim cudem nie jesteś wściekła? Wzruszyłam ramionami. - Zapomniałam śniadania i nie wypiłam mojej porannej kawy. Nie mam energii na bycie zła. Alec przeklął ponownie i sięgnął do schowka, wyciągając proteinowy batonik. - Musisz jeść, Nat. Byłaś chora. Miałam na końcu języka: Dzięki, mamo, ale coś mi powiedziało, żeby nie żartować w jego humorze. Ugryzłam batonik, kiedy Demetri mówił: - Jesteś moją dziewczyną, ludzie o tym wiedzą. Będziemy musieli naprawić parę rzeczy. I nie możesz być widziana sama z Alecem. - To nie będzie problem. – Alec zaparkował przed szkołą, wyłączył silnik i wyskoczył. - Czuje się odpowiedzialny – westchnął Demetri. – Nie jest zły na Ciebie. Przytaknęłam, poczułam uścisk w gardle. - Nat, spójrz na mnie. Zrobiłam to. Demetri położył dłonie po obu stronach mojej twarzy. - Musisz być odważna, okej? - Okej. – Przygryzłam wargę. – Mogę to zrobić. - Tu jest moja dziewczyna. – Demetri wyskoczył z samochodu i otworzył moje drzwi. Szliśmy do szkoły za rękę, czując niewygodne spojrzenia i szepty, kiedy podążaliśmy korytarzem. 101
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Niektórzy uczniowie robili zdjęcia, inni wytykali palcami i śmiali się. Chciałam zginąć milion razy. W ciągu kilku minut, kilku ogromnych facetów przywitało mnie przy szafce. Nie byli uczniami, nie, chyba że nagle w naszej szkole pojawiła się napompowana sterydami drużyna koszykówki. Jeden miał tatuaż, który pokrywał większą część jego głowy. Jego szyja miała wielkość mojego uda i od razu postanowiłam, że jeśli będę chciała kogoś zabić, chciałabym zatrudnić tego kolesia. Drugi był nieco niższy, ale to nie oznaczało, że mniejszy. Wszystko w jego wyglądzie było bardziej zastraszające. Jego ramiona wychodziły z jego ciała, jakby miały trudności z utrzymaniem mięśni. Jego oczy były szare. Kozia bródka podkreślała jego usta i policzki. Obaj byli w dżinsach i czarne koszulki. - Ochrona? – zapytałam niepewnie, mając nadzieję, że mój głos nie brzmi na tak wystraszony jak naprawdę było. Mężczyźni przytaknęli. Demetri był zajęty pisaniem smsa. Szturchnęłam go. - Sorry, chłopaki, nie zauważyłem Was. Nie zauważył? NASA by ich zauważyło! Przewróciłam oczami z irytacją, kiedy Demetri w końcu odłożył telefon i poświęcił nam swoją uwagę. - Bob. – Skinął na faceta z tatuażem na głowie. Jakoś imię Bob wydawało mi się nie na miejscu. – Będziesz cieniem Nat przez pozostałą część roku. Mężczyzna skinął głową. Czułam się źle. - Dlaczego potrzebuję cienia? – powiedziałam. - Ponieważ… - Demetri sięgnął do tylnej kieszeni po swój telefon. Poprzesuwał coś, a potem podał go mi. Odebrałam go i jęknęłam, prawie upuszczając go na ziemię. Nagłówek głosił: Lokalna dziewczyna usidliła AD2. Moje ręce trzęsły się, kiedy przeglądałam oskarżające zdjęcia. Pierwsze pokazywało mnie i Demtriego, trzymających się za ręce podczas obiadu i całujących się na zewnątrz. To nie wyglądało tak źle, ale w połączeniu ze zdjęciem Aleca, pochylonym ku mojej twarzy… Naprawdę wychodziłam na dziwkę. Jak udało im się sprawić, że to zdjęcie wyglądało nie na to, czym było… irytowało i raniło mnie to? 102
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Czy to dlatego Alec był tak zły? Z wściekłością oddałam telefon Demetriemu. Westchnął. - Nat, wszystko będzie w porządku. Nawet jeśli będę musiał biegać ulicami pijany, żeby nie skupiali się na Tobie. - Nie to robisz zazwyczaj? – zapytałam, nie będąc pewna, dlaczego żartuję, kiedy moje życie rozwala się przede mną. - Zabawne. – Demetri przewrócił oczami. – Bob dostał instrukcje, żeby mieć na Ciebie oko przez cały dzień, zwłaszcza, gdy nie mogę, och… masz… wyciągnął iPhone’a 5. – Potrzebujesz tego. - Mam telefon. - Masz dinozaura. Weź telefon, Nat. - Odkąd PDA to dinozaur? - Myślałem, że macie tutaj komputery? – Demetri wyglądał na autentycznie zażenowanego. – Ludzie nie używają takiego gówna jak PDA, nie, kiedy mogą mieć iPhone’y. Nie bądź zła, ale wprowadziłem kilka numerów w nagłych przypadkach. Musisz dodać tych, których Ty również potrzebujesz i musisz również napisać do przyjaciół, którym ufasz i podać swój nowy numer. Wzięłam telefon i skinęłam głową. Czułam ciężar w ręce, jakbym trzymała rodzaj jakiejś łapówki od kogoś. Ale wiedziałam, że robią to, aby mnie chronić. Weszłam do klasy. Nikt ze mną nie rozmawiał. Cholera, nawet na mnie nie patrzą. Obwiniałam Boba. Więc mu to powiedziałam. Uśmiechnął się, co dało mi nadzieję, że mnie nie zabiję, kiedy bracia nie będą patrzeć. Do czasu, kiedy dzwonek oznajmił, za czas na lunch, chciałam krzyczeć. Poszłam do łazienki. Dziewczyna trąciła mnie i nazwała pod nosem suką. Oczywiście, Bob wszedł do łazienki za mną, co pomogło, biorąc pod uwagę, że spojrzał na dziewczynę i posłał mi smutne spojrzenie, które mówiło: Zabiję ją, jeśli chcesz. Powiedz tylko słowo. Pokręciłam głową, nagle w łazience zrobiło się „czysto”, co oznaczało, że mogłam zostać sama. Świetnie, jakby liceum nie było takie złe, to jeszcze ochrona musi sprawdzać, czy nie czekają na Ciebie jacyś szaleńcy. Stałam w kolejce po sałatkę. - Więc, życie jest do bani? – powiedział Evan, stojąc obok mnie. 103
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Pokręciłam głową. - Tylko dzisiaj. - Przykro mi, Nat. Jeśli to sprawi, że poczujesz się lepiej, to ja nie wierzę w to, co widziałem w telewizji a jeśli nawet bym uwierzył, jestem w większości typem człowieka, który pierwszy by Ci przybił piątkę za usidlenie dwóch największych gwiazd rocka na planecie. - Dzięki – wymamrotałam. – Tak myślę. - To był komplement. – Evan roześmiał się i sięgnął po jabłko. – Więc, ile czasu minie zanim zdecydujesz się na nauczanie domowe? - To nie jest śmieszne. – Szturchnęłam go i wzięłam swoją tacę. Kucharka dała mi trochę sałaty, wystarczająco, aby nakarmić małego króliczka i umieściła marchewkę na szczycie. - Mniam – szepnął Evan. Zachichotałam ponownie. Zapomniałam, jak bardzo Evan był w stanie mnie rozśmieszyć, kiedy czułam się lekko emocjonalna i zirytowana. - Jak idzie piekielny dzień? – zapytał Demetri, podchodząc z tyłu. Evan odpowiedział za mnie. - Jedna dziewczyna nazwała ją suką za jej plecami, druga dziwką, a ja mógłbym przysiąc, że ktoś po prostu ją popchnął. - Dzięki, Evan. – Zasalutowałam mu i przewróciłam oczami. - On jest zbyt dramatyczny. Evan uniósł brwi. - Ja, dramatyczny? - Widzisz? – wskazałam na niego i posłałam Demetriemu uspokajający uśmiech. Nie odwzajemnił go. Jak już, to grymas na jego twarzy się pogłębił. - Kim oni myślą, że są? Nie mogą Cię traktować w taki sposób! Jesteś moją dziewczyną. - Taa… nie sądzę, żeby to ich obchodziło. – Wzięłam tacę, biorąc butelkę wody. – I odpowiadając na Twoje pytanie, oni czują się lepsi. Dla nich w Hollywood, narkotyki są tańsze, kobiety łatwiejsze, mężczyźni bardziej napaleni, a każdy jest naładowany hormonami jakby był na ekstazie. - Wow, Nat – powiedział Evan. – To było całkiem dokładne. Jestem pod wrażeniem. Kiwnęłam głową. 104
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Demetri nadal się nie uśmiechał. - Co mogę zrobić? - Coś, poza grożeniem wszystkim w szkole? – Uniosłam brwi. – Pozwól temu ucichnąć. Zrezygnują niedługo. Bob podążył za mną do stolika, przy którym już siedział Alec. Drugi ochroniarz, którego imię to Lloyd, stał w pobliżu stoiska z napojami. Oczy Aleca skanowały pomieszczenie i wylądowały na mnie. Uśmiechał się. Co do cholery? Nie był nadal wkurzony o poranek? Dziewczyna siedząca obok niego, dotykała jego ramienia. Zazdrość nie była czymś, z czym byłam zaznajomiona, ale odkąd poznałam Aleca, byłam nią wypełniona. Wtedy poczułam się winna, ponieważ w tym samym momencie, Demetri siedzi obok mnie i obejmuje mnie ramieniem. - Przepraszam Cię za to wszystko, kochanie. Odsunęłam się i posłałam mu napięty uśmiech. - Jest w porządku. Mój oddech przyspieszył, kiedy spojrzałam na stopy, a po chwili zerknęłam przez włosy na Aleca. Wciąż się uśmiechał. Dziewczyna wciąż go dotykała. Chciałam, żeby spojrzał na mnie. Kiedy nasze oczy się spotkały, nie spojrzałam w bok. Jego uśmiech zniknął. Wyszeptał coś do ucha dziewczyny i zniknął, zostawiając ją samą przy stole. Zalał mnie przypływ winy, kiedy piłam wodę i patrzałam jak opuszczał stołówkę. - Ja… uch… zaraz wrócę. Muszę skorzystać z toalety. Wyrwałam się z uścisku Demetriego i pobiegłam na korytarz. Moje oczy biegały od lewej do prawej. Gdzie on poszedł? W tym momencie, od tyłu złapała mnie ręka, ciągnąc do schowka dozorcy. - Nie krzycz, to tylko ja. – Poczułam ciepły oddech Aleca na mojej szyi. Puścił mnie i delikatnie odwrócił w swoją stronę. Chciałam wskoczyć w jego ramiona. - Co Ci chodzi po głowie, Nat? 105
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Co masz na myśli? – Grałam głupią. - Nie graj głupiej – powiedział, jakby czytał w moich myślach. Przygryzając wargę, westchnęłam. - Nie rób tego więcej, proszę. – Jego głos był szorstki i niski. Dreszcz przebiegł po moim ciele. - Czego nie robić? - Przygryzać wargę, to rozprasza jak cholera. - Okej. – Prawie zrobiłam to ponownie, w zamian oblizałam usta. Roześmiał się. - Taa… jakby to było lepsze. Odepchnął mnie lekko, więc mieliśmy więcej przestrzeni pomiędzy nami. - Teraz, czy zamierzasz mi powiedzieć, dlaczego próbujesz mnie zabić swoimi myślami w stołówce? Zakłopotanie zalało mnie, spojrzałam na stopy. - Uśmiechałeś się. Cisza. - I… - kontynuowałam. – Nie do mnie. Alec odetchnął. - Wiem, że to głupie. Wiem, jak śmiesznie to brzmi, ale byłeś tak bardzo zdenerwowany dzisiejszego ranka i nawet nie uśmiechnąłeś się do mnie w szkole, a teraz jest jeszcze gorzej, ponieważ mówisz, że starasz się trzymać ode mnie z daleka, a ja tak naprawdę tego nie chcę. Chcę żebyś był… blisko. - Kiedy jesteś zdenerwowana za dużo mówisz. - To nawyk, którego próbuję się pozbyć – odparłam - Nat… - Jego ręce przeniosły się na moje ramiona. Zamknęłam oczy, kiedy uczucie kompletności obmyło mnie. – Oboje wiem, że nie mogę być blisko Ciebie. - To tylko zdjęcia – mruknęłam. - Tu nie chodzi tylko o zdjęcia. Moja głowa uniosła się. Jego oczy były przymknięte, usta lekko się rozchyliły, kiedy przybliżył się do mnie.
106
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
ROZDZIAŁ PIĘTNASTY Moje ciało krzyczało, pocałuj mnie! Ale to byłoby złe, to byłoby oszustwo i dokładnie dowodziłoby temu, co mówią o mnie gazety. Powiedziałam sobie, żeby się cofnąć, ale byłam w pułapce, zahipnotyzowana przez jego oczy, jego usta, wszystko. - Nat… - jęknął. Wyglądał jak torturowany. Wyciągnęłam rękę i dotknęłam jego twarzy. Alec zamknął oczy, mrocząc przekleństwa pod nosem. - Nie możemy. - Nie możemy? – przełknęłam gulę w gardle. - My, nie możemy się nigdy wydarzyć, Nat. Szarpnęłam się do tyłu. - Dlaczego? - Obiecałem komuś dawno temu, że nie podążę ponownie tą drogą. On naprawdę Cię lubi, Nat. Prawdopodobnie Cię kocha. Nie zrobię mu tego. Nie mogę mu tego zrobić, niezależnie od tego, co czuję do Ciebie. - Co czujesz? – Moje oczy przeszukiwały jego twarz w poszukiwaniu jakiejkolwiek informacji, którą mógłby mi dać. - Winny – warknął, kiedy jego usta zderzyły się z moimi.29 Zamknęłam oczy, kiedy jego usta poruszały się naprzeciw moich. Alec był tak różny. Jego pocałunek mnie nie odstraszał – on mnie przerażał. Sprawiał rzeczy, których dziewczyna w liceum nie powinna odczuwać. Alec cofnął się, jego oddech był nierówny. - Do widzenia, Nat. Zraniona, patrzyłam jak opuszcza schowek. Nie wrócił, nawet jeśli czekałam. 29
W koooooooooooooooooooooooońcu!!!!!!!!! Nie ważne, że to jest złe… no znaczy, nie dla mnie, bo ja tam kibicuję Nat i Alecowi :D
107
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Po dziesięciu minutach zadzwonił dzwonnej i poszłam oszołomiona do mojej szafki. - Hej. – Demetri mnie dogonił. – Jesteś znowu chora? - Nie, przepraszam, jestem po prostu zmęczona – skłamałam, mając nadzieję, że moja twarz nie mówiła: I po prostu pocałowałam Twojego brata, ponieważ myślę, że go kocham. Problem polegał na tym, że kochałam też Demetriego. W zupełnie inny sposób, ale realny sposób, a ja czułam się winna, że właśnie zrobiłam coś tak okropnego. - Potrzebujesz kawy – skinął głową, jakby był wszechwiedzącym i wszechmocnym czarnoksiężnikiem z krainy Oz, a ja, Blaszanym bohaterem, który przed chwilą dostał serce. - Tak. - Chodź. – Wyciągnął rękę, a ja ją złapałam. Demetri prowadził mnie przez zatłoczony korytarz, ochroniarze podążali tuż za nami. Kiedy weszliśmy do gabinetu dyrektora, to było oczywiste, że każda dziewczyna z bijącym sercem chce mnie zabić w mgnieniu oka i zająć moje miejsce. Przez chwilę myślałam, że recepcjonistka chce rozerwać koszulkę i wyznać dozgonną miłość. Szybko chwyciłam zdjęcie jej rodziny i zakryłam je, kiedy Demetri z nią rozmawiał. Nikt nie powinien być świadkiem tragedii. Po kilku minutach, podczas których, podpisał kilka autografów dla pracowników biura, mrugnął do mnie i wyszliśmy. - Czy Ty właśnie użyłeś przekupstwa? - Nie. – Roześmiał się. – Uśmiechnąłem się. Zachichotałam. - Co ja z Tobą robię? Taki pewny siebie… - Wszystko, co chcesz, Nat. Jestem Twój. – Zatrzymał się i uścisnął mnie. Jego usta były na moich, zanim zdążyłam zaprotestować. Z poczuciem winy, pocałowałam go mocniej. Chciałam zapomnieć smak ust Aleca. Wciąż byłam zraniona, a teraz używałam Demetriego, aby poczuć się lepiej. Jęknął i owinął ramiona wokół mnie, miażdżąc moje ciało, swoim. Mięśnie w jego szczęce napięły się, kiedy pochyliłam się i pocałowałam go w policzek. 108
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Nat – wychrypiał, odsuwając się ode mnie. – Jeśli będziesz mnie tak całować, mogę się nie zachowywać poprawnie. Przygryzłam wargę, a potem przypomniałam sobie wcześniejsze ostrzeżenie Aleca. Jakbym go wezwała znikąd, nagle się pojawił, a jego wargi ułożyły się w grymasie. - Wagary? - Nat nie czuję się zbyt dobrze. – Demetri wzruszył ramionami. - Zastanawiam się dlaczego. Wyglądała dobrze w Twoich ramionach kilka sekund temu. – Jego wzrok był oskarżający. Chciałam krzyczeć: Co z tego? Tak, całowałam mojego chłopaka i tak, kilka chwil po całowaniu się z Tobą! Ale powiedziałeś nie! Praktycznie wyrzuciłeś mnie w ramiona Twojego brata i teraz uważasz, że możesz być na mnie zły? Czułam jak moje nozdrza płoną. Alec zrobił krok do tyłu, a po czym uśmiechnął się. - Nieważne, po prosty przeszedłem, żeby zabrać coś z samochodu. Miłej zabawy, dzieciaki. I po prostu go nie było. A moje serce zatrzymało się w moim gardle po raz drugi dzisiejszego dnia. - Chodź. – Demetri otworzył drzwi. - Jak Alec wróci do domu? – Zapięłam pas i patrzyłam jak znika, wchodząc do szkoły. - Zostawiłem z nim Lloyda, będzie miał z kim wrócić. Nie martw się, mój brat umie zadbać o siebie. - Racja. – Wiedziałam to. Nie chciałam tylko, żeby Demetri wiedział to, że wiem. - Więc… - Demetri przekręcił kluczyk i uruchomił silnik. – Mam wolne całe popołudnie, a potem muszę jechać na spotkanie z Twoją mamą. - Chodzicie do niej co tydzień? – zapytałam, poprawiając włosy. - Yup. – Nic nie można było wyczytać z jego twarzy. - Ty i Alec. Cisza, a potem: - Oczywiście. Przewróciłam oczami. - Kiedy mi zaufasz? – Samochód zatrzymał się przy znaku stop. 109
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Kiedy dowiem się, że mogę. – Tym razem jego oczy nigdy nie opuściły mojej twarzy, kiedy patrzał mi uważnie w oczy. Czułam się taka mała, chciałam wczołgać się pod samochód i tam zostać. Czy wiedział o mnie i Alecu? Czy to było takie oczywiste? Demetri zaklął i zaparkował na poboczu drogi. - Powiesz mi tu i teraz, żebyśmy mogli z tym skończyć? - Co masz na myśli? Roześmiał się i wyjrzał przez okno. - Myślę, że dobrze wiesz, co mam na myśli. Udawałam, że nie mam pojęcia, chociaż mój oddech był nierówny, a ja nagle poczułam gorąco. Demetri zaklął. - Mój brat jest poza granicą. Nie dzielę się. - A ja tak? – wypaliłam. – Co z cheerleaderką, która obmacywałeś na imprezie? Uderzył w kierownicę i przeklął. - Myślałem, że mamy to za sobą! To był błąd! W porządku? Poza tym, to dwie różne sprawy. - Różne? Chcesz żebym Ci zaufała? Ale musisz zaufać mi! – Kiedy to mówiłam, czułam się jak gówno, ale nienawidziłam tego, że powodował, że czułam się winna po tym, co zrobił kilka tygodni temu. - Jest moim bratem, Nat. Są rzeczy, których nie wiesz. To nie byłby pierwszy raz, kiedy dziewczyna ma nas obu chodzących za nią, okej? - Nie jestem taką dziewczyną. - Jesteś pewna? – warknął. - To było niepotrzebne. – Trzęsącymi rękoma, otworzyłam drzwi samochodu, wysiadłam i poszłam ulicą w przeciwnym kierunku. - Nat, zatrzymaj się. – Demetri pobiegł za mną i chwycił mnie. – Przeprasza, jestem po prostu tak cholernie zazdrosny. Widzę, jak on na Ciebie patrzy. Jak Ty na niego patrzysz. - To nie tak – skłamałam. – Nigdy tak nie będzie. Uwierz mi, pokazał mi bardzo uważnie, komu jest lojalny. – To nie było związane z moimi lub jego uczuciami do mnie, ale z jego bratem, który robi wszystko, co może, aby udowodnić, że jest mnie godny, kiedy ja się tylko cofam. 110
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Byłam najgorszą z najgorszych i wiedziałam, że muszę dokonać wyboru. Nie mogę czuć czegoś do Aleca i umawiać się Demetrim. Muszę pozwolić odejść jednemu z nich. - A czy Ty przekazałaś mu swoje intencje? Dokonałaś wyboru, Nat? – zapytał Demetri, czułam jego oddech na moich ustach. – Ponieważ teraz, mam wątpliwości. Mój umysł odtwarzał obrazy uśmiechu Aleca, naszych skradzionych, wspólnych momentów. Sposób, w jaki mnie całował. A potem dźwięk jego pożegnania. Westchnęłam i oblizałam usta. Żegnaj Alec. - Chcę Ciebie. Twarz Demetriego nagle wygięła się w najszerszym uśmiechu, jaki kiedykolwiek widziałam. - Masz to na myśli? – Pocałował mnie w usta. – Powiedz, że masz to na myśli. – Jego ręce były w moich włosach, nawijając je na palec. - Mam to na myśli. – Miałam. Ponieważ część mnie go kochała, część mnie pragnęła go. Ale inna część zawsze będzie należała do Aleca. W tym momencie wybrałam tylko dlatego, żeby to ukryć. Może jeśli bym to zignorowała, nie czułabym więcej ukłucia odrzucenia. Może mogłabym ruszyć dalej i rzeczywiście być szczęśliwa z Demetrim. - Troszczę się o Ciebie, Nat. Nigdy się ta nie czułem – wyszeptał w moje usta. Jego język lizał moją górną wargę, a potem pociągnął ją zębami, kiedy nasze usta się ponownie stopiły. - Ja też – przyznałam, ponieważ nie czułam się tak nigdy wcześniej. Nie oczekiwałam, że poczuję się tak, i to podwójnie. Kilka samochodów zatrąbiło w oddali. Czułam jak pokrywa mnie rumieniec, kiedy zauważyłam, że byliśmy tylko milę od szkoły i obmacywaliśmy się na ulicy. Z naszym szczęściem prawdopodobnie będziemy hitem wieczornych wiadomości. Świetnie. Tylko tego mi brakowało. Moja mama będzie podejrzewała, że nie tylko sypiam z oboma chłopakami, ale także z nimi wagaruję. Jęknęłam i uderzyłam dłonią w czoło. Ten cały dramat był wyczerpujący. Demetri zaśmiał się i sięgnął, aby mnie uścisnął. - Jedzenie. 111
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Jedzenie. – Kiwnęłam głową.
112
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
ROZDZIAŁ SZESNASTY Następne kilka tygodni upłynęło w bardzo miłym i rodzinnym rytmie. Demetri i Alec zawsze zawozili mnie do szkoły, a Bob chodził za mną każdego dnia. Nawet przekonałam go, że mógłby dołączyć do mnie w pracy. Lubił to. Obecnie próbował trzydziesty z pięciu tysięcy smaków toffi. Nigdy nie nudziło mi się patrzenie jak wybiera różne smaki toffi i degustuje je. Nawet Evan ocieplił się w stosunku do niego. Cóż… tak bardzo jak możesz to zrobić w stosunku do człowieka, który więcej mruczy niż mówi. Nie widywałam Aleca. Wcale. Wciąż z nim biegałam, ale kiedy biegaliśmy było tak jak dawniej. Nie rozmawialiśmy o niczym osobistym i nasza trasa zawsze kończyła się szybciej niż byłam na to gotowa. W szkole kompletnie mnie ignorował. Ze względu na fakt, że wszyscy zapomnieli o mnie jako dziwce, zaczęli rozmawiać o nadchodzącym Homecoming i nadchodzącym meczu. Byłam szczęśliwa. Wciąż tęskniłam za Alecem, ale Demetri był najlepszym chłopakiem, o jakiego mogłaby prosić dziewczyna. Był uprzejmy, charyzmatyczny i czarujący. Czasami, jego ego działało mi na nerwy, ale czułam się z nim wystarczająco komfortowo, żeby powiedzieć mu to, kiedy zachowywał się jak samolubna świnia. Mimo, że jego reakcją zawsze było zmieszanie. Musiała mu tłumaczyć, dlaczego nie brzmiało dobrze dla niego, aby mówić o sobie w trzeciej osobie, albo rozmawiać o samochodzie jaki chciałby kupić na wprost dziewczyny, która sprzedaje żywność w sklepie spożywczym. I wreszcie byłam w stanie skupić się na czymś innym niż chłopacy, kiedy moi nauczyciele zadecydowali, że nasze testy przed końcem pierwszego kwartału odbędą się w ciągu ostatnich trzech dni i skupiałam się na niczym 113
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
innym, tylko na notatkach i testach. Kto robił to, co kwartał? Byłam przed trzecim i finałowym testem, gotowa, by zwariować, kiedy Demetri przechodził korytarzem z kawą ze Starbucksa w ręku. - Dla mnie? – zapytałam, bez tchu. Wyciągnął kawę w moją stronę, po czym ją przyciągnął do siebie. - Zamierzam Cię skrzywdzić – splunęłam. - Taka agresywna. – Demetri usiadł obok mnie w korytarzu. Robiłam sobie ostatnie powtórki przed następnym testem. - Taka zmęczona – mruknęłam, opierając głowę na jego ramieniu. - Dostajesz kawę dlatego, że jesteś zmęczona. – Wyciągnął kubek w moją stronę, ale do wieczka była przyczepiona koperta. Chwyciłam ją i otworzyłam. To był wiersz. - Napisałeś dla mnie wiersz? - Nie. – Pokręcił głową, jakby zdegustowany. – Napisałem Tobie piosenkę. O. Mój. Boże. - Z..zrobiłeś to? – Nie wiedziałam, co powiedzieć. - Yup, nagrałem ją z Alecem, kiedy mieliśmy wolne. - Czekaj, myślałam, że Ty to napisałeś? Demetri pochylił się i delikatnie pocałował mnie w usta. - Napisałem, jednak on zawsze pomaga mi z kilkoma wersami, plus zawsze śpiewamy razem. Jeśli nie siedziałabym, z pewnością upadłabym. To było zbyt osobiste, intymne. I nagle poczułam, że będę płakać. - Hej, hej! Dlaczego płaczesz? – Demetri zaśmiał się i pociągnął mnie do swojej piersi. – Kochanie, myślałem, że to Cię uszczęśliwi! - Tak jest, znaczy, jestem szczęśliwa. Sądzę, że jestem po prostu w szoku. Nikt nigdy nie zrobił dla mnie czegoś takiego. - Zasługujesz na wszystko. – Pocałował mój nos. Gdyby tylko wiedział, że kłamię. Odetchnęłam. - Co do Homecoming… Moja głowa podskoczyła w górę. Miał całą moją uwagę. - Tak? - Mam tą rzecz w L.A. To obóz muzyczny. Wiele szkół o niskich dochodach 114
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
bierze udział i trwa to tydzień. Zaoferowałem, że pomogę i cóż… wczoraj oddzwonili. Wyjeżdżam dzisiaj. – Jego oczy były smutne, ale również bardziej podekscytowane, niż je zazwyczaj widziałam. - Musisz jechać – powiedziałam, radośnie ściskając jego dłoń. - Nie masz nic przeciwko? – Uśmiechnął się. – Ponieważ, Nat, naprawdę mogę to odwołać, mam na myśli… nie będę owijać w bawełnę. Odkryłem, że naprawdę lubię uczyć i jestem w tym dobry i nie wiem. To takie inne niż występowanie cały czas i …- Miał ten sam problem z mówieniem, co ja. Kiedy stawał się podekscytowany niemożliwe stawało się uciszenie go. Przytuliłam go i zaśmiałam się na uczucie rozczarowania w mojej klatce piersiowej. Może tak było najlepiej, odkąd nawet nie kupiłam jeszcze sukienki. Demetri powiedziała, że możemy udać się na zakupy. Sądzę, że to też było wyjście. Odepchnęłam go i westchnęłam. - Demetri, po prostu jedź! Jestem z Ciebie dumna i ze mną będzie wszystko w porządku. Pójdę po prostu z Aleshą i Evanem. – Demetri jęknął. - Co? - Evan będzie wściekły. - Pogodzi się z tym. – Szturchnęłam go. – Plus, to nie jest nic, czego nie możesz naprawić darmowymi biletami na koncert. - Aw, to mój mały manipulator. – Wstał i otrzepał dżinsy. Moje oczy powędrowały do jego rąk, które włożył do kieszeni. Nie chciałam tego przyznać, ale bałam się jego powrotu do L.A. bez Wielkiego Brata czuwającego nad nim. Moje wątpliwości były nieuzasadnione. Znaczy, nie robił nic oprócz udowadniania mi, że był godny zaufania. – Obiecuję, że zadzwonię, kiedy będę mógł, okej? Wylatuję z Portland za kilka godzin, więc pozwolę Ci wypić Twoją niesamowita kawę i przeczytać tą niesamowitą piosenkę, którą napisałem. Wyglądał jakby chciał powiedzieć coś jeszcze i odchrząknął. - Ja, um, będę tęsknił, Nat. Moje serce prawie się złamało. On był taki dobry. Nie zasługiwałam na niego. - Też będę za Tobą tęsknić, Demetri. Wstałam i pocałowałam go. - Teraz, idź się pakować i spróbuj się zachowywać podczas wyjazdu. - Słowo harcerza. 115
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Nigdy nie byłeś harcerzem. - Byłbym niesamowitym harcerzem – przekonywał. - Po prostu idź. – Odepchnęłam do i dołączyłam do jego śmiechu, kiedy pomachał na pożegnanie. Wróciłam do mojego miejsca i spojrzałam na piosenkę, którą napisał Demetri.
Brązowe oczy, blond włosy…. Nie mogę zaradzić nic na to, że patrzę. Hipnotyzuje mnie. Potrzebuję jej jak tlenu, nie potrafię wyjaśnić tego, że powoduje, że czuję coś w środku. Jak deszcz, oddala moje obawy, sprawia, że czuję, że mogę powiedzieć wszystkie rzeczy, których się boję. Wdech, wydech, czasami po prostu wykrzykujesz swoją miłość. Wykrzykujesz swoją miłość. Wdech, wydech, piękno Twojej miłości zawsze będzie wystarczające. Wystarczające. Jestem zagubiony bez tego, co czuję do Ciebie. Nie mogę funkcjonować i nie wiem, co zrobić. Tak jakbym śnił, kiedy się budzę. Duszę się. Bycie z nią to mój nałóg i nie chcę się zatrzymać. Nie, nigdy się nie zatrzymam. Jak deszcz, oddala moje obawy, sprawia, że czuję, że mogę powiedzieć wszystkie rzeczy, których się boję. Wróć do mnie. Wróć do mnie. Przysięgam, nigdy nie odejdę. Nie wiem, czy jestem w stanie. Nie mogę walczyć, nie mogę walczyć. Jeśli będę, przegram, jeśli to oznacza, że mogę mieć Ciebie. Ponieważ Cię potrzebuję. Jak deszcz. Jak deszcz. Jak deszcz, oddala moje obawy.
116
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Wpatrywałam się w piosenkę. Łzy napłynęły mi do oczu. Wiedziałam, że tą część napisał Alec. To był most. Niemal słyszałam jego głos, kiedy to śpiewał. Szybko napisałam do Demtriego i podziękowałam mu. Odpowiedzią była uśmiechnięta buźka. Ostrożnie, złożyłam kartkę i włożyłam do kieszeni, zanim udałam się do klasy. To był mój ostatni test przed długim weekendem i meczem. Kawa pomogła mi przejść przez pierwszą godzinę. Ale wciąż pozostawało kilka pytań do końca. Ktokolwiek powiedział, że szkołą nie jest torturą z pewnością miał domowe nauczanie albo nie uczęszczał do publicznego liceum. - Ugh – jęknęłam, a następnie zdałam sobie sprawę, że zrobiłam to za głośno. Evan parsknął za mną. Byłam zaskoczona, że wciąż tutaj był. Jego taktyką podczas testów było wypełnianie ich kółkami w tak wielu wzorach, jak to tylko było możliwe. - Pięć minut – ogłosił pan Meservy. Spojrzałam za siebie. Alec unosił się na testem jakby to była walka o śmierć i życie. Szybko zakreśliłam ostatnie kilka kółek, ponieważ nie miałam pojęcia, co do odpowiedzi i zaniosłam mój test do przodu. - Dziękuję. – Pan Meservy wziął mój test. Skończyłam! Skończyłam z tym! Wybiegłam na korytarz i wyrzuciłam w powietrze pięść i zaczęłam udawać Zaca Efrona z High School Musical. Oczywiście, zwariowałam. Demetri byłby tak rozczarowany. Obaj, on i Alec są przeciwko, słuchającej mnie kogokolwiek, kto zagraża światowej muzyce. Żegnajcie, Neo, Justin’y, Drake, Hunter Hayes – tak po prostu – odrzucili męski gatunek. Tak czy inaczej, wykonałam mały taniec na korytarzu. - Czy to z High School Musical? – Znajomy głos zabrzmiał za mną. Zamarłam, moja ręka uniosła się w powietrzu, jakby powtarzała ruchy zegara i odwróciłam się. Uśmiech Aleca był tak szeroki, że wyglądało to tak, jakby bolała go twarz. Miał również w ręku swój telefon. - Proszę, powiedz, że nie robisz zdjęć. 117
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Nie robię zdjęć – potwierdził. Odetchnęłam. - Nagrywam to i ładuję na Youtube’a. - Nie! – wydyszałam. - Nie. – Wzruszył ramionami. – Ale wysłałem to Demetriemu. Spojrzałam groźnie na niego, kiedy zachichotał i włożył telefon do kieszeni. To była nasza najdłuższa rozmowa od tygodni. Próbowałam zignorować uczucie jego ust na moich, ale było to bezcelowe. - Czego chcesz? - Nie zadawaj pytań, na które nie chcesz znać odpowiedzi – powiedział ponuro. - Przepraszam. Wzruszył ramionami. - Demetri chce, żebym zabrał Cię na Homecoming. - Jest bardzo ufny. – Spojrzałam na Aleca, aby zobaczyć jego reakcję, ale udawał obojętność. - Wie, że jestem lojalny wobec niego. - Ja również. Staliśmy, patrząc na siebie. Czułam się, jakby mijały godziny. - Słuchaj… - Alec zaklął i podszedł do mnie. Zawsze drapał się w tył głowy, kiedy był nerwowy, a ja zawsze patrzałam jak jego koszulka lekko unosi się do góry, dając mi mały wgląd na jego brzuch i część tatuażu. – Jesteśmy przyjaciółmi. Pozwól mi Cię zabrać. Słabo iść samemu. - Prawda. - Będę idealnym dżentelmenem. Tego właśnie się boję. Mam na myśli, cholera. Co mam na myśli? Kocham Demetriego, kocham go! Jest dla mnie taki dobry i napisał tą piosenkę i… Ugh. Kiwnęłam głową na Aleca. - Pójdę z Tobą. Dziękuję za zaproszenie. Moje serce czuło się zakłopotane. Po kilku chwilach niezręcznej ciszy, rozmowa się rozeszła. Pobiegłam do mojego samochodu i wskoczyłam do niego. Potrzebuję sukienki i to szybko. Gdzie ja w Seaside znajdę sukienkę? Wiedziałam, że Demetri pewnie zapomniał o naszej, małej umowie, żeby 118
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
dzisiaj pójść na zakupy. Był zbyt podekscytowany obozem. Musiałam przestać się nad sobą użalać. Szybko pożegnałam się z Bobem i obiecałam mu, że będę trzymać telefon blisko siebie. Boooże, nie sposób było go uniknąć w szkole, ale w chwili, gdy powiedziałam, że idę kupić sukienkę, wycofał się. Mężczyźni. Postanowiłam pojechać do oddalonego o półtorej godziny, Lincoln City. Mieli większy wybór, a ja potrzebowałam większego wyboru. Jazda zajęła dłużej niż powinna. Korki na autostradzie 101 były okropne i wiedziałam z pierwszej ręki, że turyści napływają do miasta, więc dojechanie powinno zająć od godziny do trzech.
119
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
ROZDZIAŁ SIEDEMNASTY Po prawie dwóch godzinach jazdy w korkach, dotarłam do Daisy, klasycznego sklepu z sukienkami, wiedziałam, że tam dostanę to, czego chciałam. Miałam kilka godzin, zanim będę musiała wracać do domu. Nie to, że moi rodzice zauważą moje zniknięcie, ale wciąż byłam zwolenniczką zasad. Zadzwonił dzwonek oznajmiając moje wejście. Kolory i iskry zbombardowały moje zmysły, aż poczułam się lekko oszołomiona. Podeszłam do prostej sukienki i spojrzałam na cenę. Sto dwadzieścia dolarów. Nie jest źle, jak sądzę. Dotknęłam jednej z tkanin. Była ciemno czerwona. Miała wycięty dekolt i była długa do ziemi. - Nie chcesz tej – powiedziała dziewczyna. Spojrzałam w górę. Stała za ladą, składając paznokcie. Jej włosy były ciemno brązowe i spięte na czubku głowy z włożonym w nie ołówkiem. - Zaufaj mi. – Pokręciła głową. – Ostatnia dziewczyna, która kupiła tą sukienkę była pewna, że nie spowoduje żadnej akcji. - Dobrze. – Odetchnęłam z ulgą. – Akcja jest ostatnią rzeczą, jakiej chce. Dziewczyna spojrzała na mnie. - Naprawdę? Ponieważ, jesteś bardzo ładna, znaczy, nie będę do Ciebie uderzać albo coś, ale masz niesamowite rzęsy. Roześmiałam się. Tak mi mówiono. - Dzięki. - Nie zrozum mnie źle, ale czerwony nie będzie do Ciebie pasował. Myślę, że byłby w porządku, jednak myślę, że idealny byłby srebrny. - Srebrny? – zapytałam. Skinęła głową i obeszła ladę. - Mam idealną. Cóż… nie było tak, że brałam udział w pokazie mody. Alec prawdopodobnie chciał żebym wyglądała ładnie, a Demetri chciałby zdjęcia. 120
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Odnalazłam się, idącą za dziewczyną przez sklep z cieniem uśmiechu na ustach. - Ta będzie idealna! – Moje oczy powędrowały do krótkiej, koktajlowej sukienki w jej rękach. Była bez ramiączek, ale miała rodzaj wgłębienia pośrodku. - Jak to się nazywa? – Wskazałam ku górze sukienki, gdzie wydawało się, że znajdowała się klatka piersiowa. Spojrzała na mnie, jakbym była pijana. - To jest dekolt w kształcie serca . Nie miałaś wcześniej na sobie koktajlowej sukienki? - Chyba nie. – Niezgrabnie trzymałam ręce w kieszeni. - Cóż, ten dekolt będzie wyglądać na Tobie zabójczo, dodatkowo masz długie nogi i to maleństwo wydłuży je jeszcze bardziej. Masz, przymierz. – Podała mi sukienkę. – Myślę, że nosisz czwórkę albo szóstkę, tak? - Tak sądzę? Nie jestem właściwie pewna. Nigdy przedtem nie kupowałam sukienki. - Okej, zawołaj, jeśli będziesz mnie potrzebować. Wróciła do kasy. Odetchnęłam i weszłam do przymierzalni. Sukienka była bardzo delikatna i lekka. Srebro się świeciło i kończyło tuż przy biodrze, gdzie sukienka się rozszerzała. Pasowała do wróżki. Roześmiałam się i zaczęłam się rozbierać. Nerwowo, spojrzałam ubrana w lustro. - Skończyłaś? – krzyknęła dziewczyna. - Um, tak, chwilka. – Zdjęłam skarpetki, sukienka dziwnie z nimi wyglądała i wyszłam z przymierzalni. - Nie ma mowy! – Klasnęła. – Wyglądasz jak supermodelka. - Naprawdę? – Odetchnęłam i odwróciłam się do lustra. – Nie uważasz, że to za dużo? Miałam dekolt i miała rację, że moje nogi wyglądały na niebezpiecznie długie. Czułam się dziwna i wysoka, ale pięknie w tym samym czasie. - Tak. To zbyt dużo, ale jest idealna. Masz buty? I w ten sposób się wyłączyła. Do czasu, kiedy godzinę później wracałam do domu miałam kolczyki, buty, bransoletkę i sukienkę o wartości dwustu dolarów. Przynajmniej 121
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
wiedziałam, że rodziców nie będzie to obchodzić. Prawdopodobnie nawet nie zauważą zniknięcia pieniędzy na karcie. Moja komórka zadzwoniła w chwili, gdy wyjeżdżałam z parkingu, ale z powodu prawa w Oregonie, nie mogłam rozmawiać bez pozwolenia. Ustawiłam tryb głośnomówiący bez patrzenia i odpowiedziałam. - Słucham? - Nat! Jak się masz? – powiedział Demetri. - Dobrze! Jesteś już w samolocie? - Tak, jesteśmy gotowi do odlotu. Chciałem się tylko upewnić, że nie jesteś na mnie zła. - Zła? – powtórzyłam. - Wiesz, dlatego, że poprosiłem Aleca o zabranie Cię na Homecoming. Nie chciałem, żebyś szła sama. - Nie jestem zła. – Uśmiechnęłam się i pokręciłam głową. - I dziękuję, to było bardzo słodkie. - Jestem słodkim chłopakiem. - Tak, jesteś – potwierdziłam, śmiejąc się. - Musze kończyć, Nat. Ja… um… - Urwał, jedyną rzeczą, jaką słyszałam był jego oddech. - Tęsknię za Tobą. - Ja też za Tobą tęsknię – wyszeptałam. Połączenie zostało zakończone i poczułam wstręt do siebie, chciałam płakać. Był takim dobrym chłopakiem! Dlaczego musiałam mieć tak silne połączenie z Alecem? To nie było sprawiedliwe. Jazda do domu okazała się uciążliwa, kiedy deszcz zaczął uderzać w szybę. Wykończona, prawie zapomniałam wyłączyć światła mojego samochodu, kiedy trzasnęłam drzwiami i pobiegłam do domu. Przeklinając, wróciłam do samochodu i sięgnęłam do środka. Spojrzałam w górę i dostrzegłam dom braci. Alec obserwował mnie. Bez koszulki. Przełknęłam ślinę, moja dłoń dotknęła przełącznik i deszcz oblał moje nogi. W końcu, światła się wyłączyły, zamknęłam drzwi i pobiegłam z powrotem, trzymając torbę z sukienką tak mocno pode mną jak tylko mogłam. Deszcz lał się z moich ubrań, kiedy wchodziłam po schodach, lekko poirytowana, faktem, że moja mama nie wyszła jeszcze z gabinetu, żeby się 122
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
przywitać albo pogratulować mi powrotu do domu w deszczu, bez spowodowania mojej śmierci. Kiedy udało mi się dotrzeć na szczyt schodów, usłyszałam, że drzwi biura się otwierają. - Wróciłaś, kochanie? - Yup – odpowiedziałam. - Okej. – Drzwi ponownie się zamknęły. Żaden inny dźwięk się nie pojawił. Będąc już w moim pokoju, weszłam do łazienki i włączyłam prysznic. Z westchnięciem, odwróciłam się. - Cholera, co Ty tutaj robisz? Alec stał tam, wciąż bez koszulki, jego oczy wyglądały groźnie, a jego ramiona były skrzyżowane na klatce piersiowej. - Co tutaj robię? Przesunął dłonią po włosach. - W moim pokoju – wyjaśniłam. Bez koszulki. - Czy zdajesz sobie sprawę z tego, jak się martwiłem o Ciebie? - Martwiłeś? – Moje serce szarpnęło. Nikt się o mnie nie martwi. – Dlaczego? - Zniknęłaś, Nat! Kiedy wróciłem do domu, Twojego samochodu nie było. Nie było Cię w pracy, nie było Cię w centrum miasta… Czekałem godzinami! - Nie rozumiem? - Nie widziałaś prognozy pogody? Tępo pokręciłam głową na nie. - Dzisiejszej nocy będzie ogromna burza, kazali ludziom zostać w domach, a Ty sobie jeździsz, jakby na dworze świeciło słońce. Przełknęłam ślinę. - Przepraszam. Nie wiedziałam. - Gdzie byłaś? – spytał, kiedy krążył przede mną. Rozejrzałam się i pokręciłam głową. - Nie żeby to była Twoja sprawa, ale byłam w Lincoln City. Alec zaklął i odwrócił się w moją stronę, wyciągając ręce za głową jakby chciał w coś uderzyć, ale się rozmyślił. Krążył w kółko. - Słuchaj, Nat. Mam dopiero dziewiętnaście lat. To nie jest dobre dla mojego zdrowia, aby myśleć o tych wszystkich rzeczach, które mogą się Tobie zdarzyć w deszczu. 123
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- To tylko deszcz. Spojrzał zdegustowany. - Nie, to nie tylko deszcz. Wypadki się zdarzają, możesz stracić kontrolę, Twój samochód może wpaść w poślizg, ludzie mogą zginąć. – Jego oczy nagle oderwały się od moich i wiedziałam. - Padało, kiedy… - Tak. – Jego głos był zachrypnięty. - Przepraszam. - Powinnaś. Irytacja przeszła przeze mnie. Podeszłam do niego z rękoma na biodrach. - Pojechałam po sukienkę. Zmieszanie wypełniło jego oczy, a następnie zrozumienie. Spojrzał dół. - Na Homecoming? - Tak. - Czy mogę ją zobaczyć? - Nie. Alec skrzywił się. - Następnym razem, czy możesz mi po prostu powiedzieć, gdzie jedziesz? Żebym nie dostał zawału przed dwudziestką? Westchnęłam. - Tak, ale dlaczego po prostu nie napisałeś? - Myślę, że Twój telefon się rozładował. Zacisnęłam wargi, a następnie sięgnęłam do torebki i wyciągnęłam z niej telefon. Rzeczywiście, był rozładowany. Musiał mieć słabą baterię, kiedy rozmawiałam z Demetrim. Podłączyłam go do ładowarki i odwróciłam się twarzą do Aleca. - Zadowolony. Uśmiech grał mu na ustach. - Oczywiście. - Załóż na siebie koszulkę albo coś, sprawiasz, że się denerwuję, a jestem już wystarczająco drażliwa po dwóch godzinach jazdy w deszczu. - Przepraszam – wymamrotał, a potem rozejrzał się po pokoju, najwyraźniej nie myślał o niczym innym tylko podchodząc do okna, chciał ukarać mnie za bycie nieodpowiedzialną. Przewróciłam oczami. 124
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Masz. – Podałam mu jedną z jego starych koszulek, które wyprałam, po tym jak byłam chora. Odwrócił się, żeby założył koszulkę. Nie miałam pojęcia, dlaczego. Faceci. Ale kiedy się odwracał dostrzegłam kawałek jego tatuażu. To naprawdę odzwierciedlało tatuaż jego brata. - Hej. Zatrzymał się w połowie ruchu. - Czy Demetri nie ma takiego samego tatuażu? Alec kontynuował wkładanie koszulki i odwrócił się do mnie. - Tak, powinnaś wziąć prysznic, Nat. Ogrzej się trochę. - A Ty co będziesz robił? Wzruszył ramionami. - Zrobię Ci obiad. - Moja mama zwariuje, kiedy zobaczy Cię na dole. - Nat, Twoja mama nawet nie będzie wiedziała, że tutaj jestem. Nadal byłam nieprzekonana. - Nat. Prysznic. Teraz. Przewróciłam oczami i podreptałam do łazienki. Czułam raj na mojej skórze, kiedy obmywałam ją ciepła woda. Nie zdawałam sobie sprawy, jak zmarznięta byłam, dopóki nie podkręcałam wody na cieplejszą. Po dwudziestu minutach, zdałam sobie sprawę, że gdybym nie wyszła teraz spod prysznica, wtedy Alec mógłby wpaść do łazienki. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki. Alec siedział na moim łóżku z tacą z jedzeniem obok niego i kilkoma puszkami sody. Złapałam oddech. Czy on kiedykolwiek puka? Co? Czy chce mi się też pomóc ubrać? Jego wzrok spotkał się z moim i natychmiast się odwróciłam. Wiedziałam, co widziałam w tym spojrzeniu. Jego oczy odzwierciedlały moje i to nie było w porządku. To nie było fair. - Przepraszam, myślałem, że założyłaś ubrania w łazience. - Nie. – Odwróciłam się i spojrzałam w dół. Uśmiechnął się. - Odwrócę się. - Tak, powinieneś – powiedziałam stanowczo. 125
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Pobiegłam do szafy i złapałam parę wypranych czarnych legginsów i czarną bluzkę oversize. Moja szuflada z bielizną była bliżej Aleca, niżbym chciała. Zarumieniona ze wstydu, podeszłam do niej, wiedząc, że mnie obserwuje kątem oka. Moja ręka dotknęłam czarnych majtek z Victoria Secret, kiedy Alec zakaszlał. - Nie masz nic przeciwko? – powiedziałam krótko. - Wolę różowy. Cierpliwość. Cierpliwość. Czy to tak jest mieć brata? Nie, to nie tak. Ponieważ to nielegalne i głupie chcąc członka rodziny, w taki sposób, w jaki chce Aleca. Demetri. Musiałam się skupić na Demetrim. Zabrałam czarną parę majtek, żeby wkurzyć Aleca i chwyciłam mój sportowy stanik z innej części pokoju. - Dziewczyny potrzebują wieki, aby się ubrać – mruknął, wciąż nie patrząc na mnie. - Zazwyczaj nie, robię to po prostu dla Twojego dobra. - Jesteś kąśliwa, kiedy jesteś głodna. Westchnęłam. - Okej, gotowa. Odwrócił się, jego wzrok zachłannie skierowany był na mają koszulkę, jakbym miała ubrane jakąś krótką sukienką. Alec skinął głową i spojrzał na kolację. - Nie wiedziałem na co masz ochotę, więc przygotowałem jakieś resztki kurczaka, mam nadzieję, że to w porządku. - Brzmi dobrze. – Mój żołądek zaburczał na zawołanie, kiedy podeszłam do łóżka i usiadłam na nim. – Nie będziesz jadł? - Nat, nie sądzę, żebym miał apetyt. Byłem zbyt zaniepokojony, aby robić coś innego oprócz dzwonienia do Ciebie i gapienia się w okno. - Miałam się dobrze. – Wzięłam więcej jedzenia do ust. - Obiecałem Demetriemu. Rzuciła widelec na talerz. - Obiecałeś Demetriemu? Co tak właściwie mu obiecałeś? Wzruszył ramionami i odwrócił wzrok. - Obiecałem, że się Tobą zaopiekuję. A w moim pierwszym dniu jako 126
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
opiekun, znikasz. - Więc, jestem małym dzieckiem? - Nie, jesteś po prostu bardzo ważna. - Ważna czy irytująca? - Powiem Ci, kiedy się dowiem. – Posłał mi rozbawiony chichot i wskazał na jedzenie. – Masz zjeść wszystko, Nat. Wszystko. - Przysięgam, że starasz się mnie wykończyć. - Może. – Siedział na łóżku. Jadłam w ciszy. Zbyt głodna, żeby być zła na Aleca, który za każdym razem, kiedy wkładałam widelec do ust i przełykałam, patrzał na mnie. Przysięgam, gdybym udawała, że się duszę, dostałby siwych włosów. - Już. – Ogłosiłam, wycierając usta serwetką, którą przyniósł. - Dobra dziewczynka. – Odepchnął tacę. – Teraz, co z rewanżem? - Rewanż? - Ostatnim razem, z tego, co pamiętam… - Wyciągnął się w poprzek mojego łóżka. – oszukiwałaś podczas finałowej rundy Go fish. Myślę, że zasługuje na rewanż, czyż nie? - Dobra – mruknęłam. – Ale nie wiem, jak wcisnę w siebie cukierek, po tym jedzeniu. - Będę dla Ciebie łagodny. - Taaa, Ty i łagodny nie idziecie ze sobą w parze, Alec. Jego usta drgnęły, jakby chciał się uśmiechnąć, ale się rozmyślił. - Tutaj czy u mnie? - U Ciebie nie ma szaleńców przychodzących i wychodzących w środku nocy, aby porozmawiać z moją mamą o Twoich uczuciach, więc wybieram Twój. Skinął głową i odepchnął się z łóżka. - Wiesz, że tylko z tego powodu, że szukają pomocy u Twojej mamy nie czyni ich wariatami. - Wiem. W przeciwnym razie, Ty i Twój brat bylibyście na tej samej łodzi. - Myślałem, że byliśmy kapitanami szalonej łodzi. Mój błąd. – Alec otworzył drzwi do sypialni i podążyłam za nim, skrzypiącymi schodami. - Dlaczego się z nią widujesz? Alec zatrzymał się w połowie schodów, nie odwracając się. Widziałam, jak jego ramiona się napięły. - Radzimy sobie po prostu z pewnymi rzeczami, to wszystko. Twoja mama 127
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
jest dobra w tym, co robi. Nie byłaby jednym z najbardziej znanych psychiatrów na zachodnim wybrzeży, jeśli by nie była dobra. - Słucham? – Moje serce zaczęło bić szybciej. O czym on mówił? – Co powiedziałeś? Odwrócił się powoli, jego oczy spotkały moje. - Twoja mama, ona jest bardzo polecana. - Przez kogo? – krzyknęłam. - Wszystkich. – Wzruszył ramionami. – Słuchaj, myślałem, że wiesz. Twoja mama jest geniuszem, pisze artykuły o żałobie, stracie, depresji i uzależnieniu. Nie byłbym zaskoczony, gdyby dostała propozycję otwarcia swojego własnego gabinetu. - Och. – Nie byłam pewna, czy byłam bardziej zła lub winna, że nie wiedziałam tych wszystkich rzeczy. Dlaczego mi nie powiedziała? Dlaczego nie byłam na tyle ważna, aby mi powiedziała? Jeśli była tak dobra w swojej pracy, dlaczego ignorowała własne dziecko? Czułam, jak moje ciało osuwa się ze schodów. Włożyłam głowę między ręce i zaczęłam płakać jak mała dziewczynka. Dlaczego jej nie wystarczałam? Dlaczego nie byłam na tyle ważna, żeby się chociaż przywitać? Miałam gwiazdę rocka, która zna mnie tylko kilka miesięcy, dzwoniąc do mnie, jakbym zginęła, a moja własna matka wciąż nie sprawdziła, aby upewnić się, że bezpiecznie wróciłam do domu. - Nat, nie płacz, tak mi przykro. – Natychmiast znalazłam się w ramionach Aleca. – Chodźmy do mojego domu, dobrze? Zrobię Ci gorącą czekoladę i nawet pozwolę Ci wygrać. Nienawidziłam, że zwycięstwo w grze przeciwko niemu, pocieszy mnie, ale to było wystarczające, abym przestała płakać. Nienawidziłam uczucia niepewności. Alec potarł moje ramiona, kiedy płakałam jeszcze chwilę. - Po prostu nie rozumiem, dlaczego nie znam własnej rodziny. Dlaczego jestem niewidzialna? Alec napiął się, jego ręce przestały pocierać moje ramiona. - Nat, spójrz na mnie. Moja dolna warga drżała, kiedy moje oczy skierowały się na niego. - Jesteś nadzwyczaj widoczna. Jesteś skarbem. Wiem, że Twoja mama o tym wie. Kocha Ciebie. Czasami rodzice są kiepscy w relacjach ze swoim 128
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
dzieckiem. - Jest kiepska przez większość czasu. Alec roześmiał się i pocałował mój policzek. - Tak, to prawda, ale komunikacja działa w dwie strony. Czy zapytałaś w ogóle o jej pracę? Wina osiadła się dość nieprzyjemnie w mojej piersi, co utrudniało trochę oddychanie. - Nie, ale… - Przykro mi, że to mówię, ale tak działa związek. Jedno z Was musi zrobić ten pierwszy krok. Westchnęłam i skinęłam głową. - Poczekaj tutaj. – Postawił mnie na nogi i zapukał lekko w drzwi gabinetu mojej mamy. Chciałam uciec i się ukryć. Nie mogłam spojrzeć w jej twarz. Jeśli zobaczy, że płakałam, pójdzie do wszystkich psychiatrów, a ja nie zniosę teraz psychoanalizy, nie teraz, nie kiedy potrzebowałam jej najbardziej. Nie zniosę odrzucenia, powie mi, że ma innego klienta i możemy porozmawiać później, kiedy będzie spokojniejsza i nie będzie zajęta. Moja palce drgały, kiedy zacisnęłam dłonie mocniej i mocniej. Drzwi się otworzyły. Wyszedł Alec, a następnie moja mama. Cholera. - Wszystko w porządku, kochanie? Powiedziała kochanie. Chciałam płakać. - Wszystko dobrze – powiedziałam, posyłając wzrok w stronę Aleca. Patrzała na mnie przez chwilę i potem na Aleca. - Myślę, że jest dobrze, tylko upewnij się, że położy się o przyzwoitej porze. Wiesz, że była chora? - Wiedział, mamo. – Zacisnęłam zęby, żeby nie krzyczeć. On o mnie dbał, kiedy Ciebie tutaj nie było! - Okej, dobranoc skarbie. Miłej zabawy. Z tymi słowami, drzwi zamknęły się za nią, moja szczęka opadła w szoku. - Czy ty po prosty zapytałeś moją mamę, czy możemy zrobić sobie piżama party? - Oczywiście, że nie. – Roześmiał się. Moje ramiona opadły z ulgą. - Zapytałem ją, czy możesz przyjść pograć do mojego domu i jeśli będziesz 129
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
naprawdę dobra, to możesz zostać na noc w moim łóżku. - Chyba sobie żartujesz. Twarz Aleca rozjaśnił uśmiech. - Tylko trochę. Powiedziałem jej, że spędzimy razem czas i żeby na Ciebie nie czekała. - Och. Dlaczego się rumienię? - Ale jeśli chcesz zostać na noc, nie będę miał nic przeciwko. Moje serce zaczęło dziko walić w piersi. Uczucie, które miałam w stosunku do niego były takie złe! - Możesz spać w pokoju Demetriego. Uwielbia przychodzić do domu i mieć Twój zapach na wszystkich swoich rzeczach. - Racja. – Zirytowana tym, że moje myśli dryfowały wokół spędzenia nocy w ramionach Aleca, a nie spędzenia niej w łóżku Demetriego, przygryzłam wargę i spojrzałam na ziemię. – Więc, Go Fish? - Oczywiście. Poszłam za Alecem i weszliśmy do jego domu. Było niemożliwym, żebym nie czuła się, jakbym była obserwowana. To było naprawdę dziwne przez kilka dnie, ale Alec zapewnił mnie, że ochrona znajduje się wokół i nawet mój dom jest otoczony kamerami. Nie wspominając o ogromnych ochroniarzach, którzy kontrolowali obszar co kilka minut. Zablokowałam wspomnienia tej nocy, kiedy Alec trzymał mnie w ramionach, kiedy byłam chora i przechowywałam jej gdzieś w mojej podświadomości wraz z ognistym pocałunkiem Aleca. Musiałam schować te uczucia. Bałam się, że jeśli chociaż przez sekundę będę to rozpamiętywać, Demetri będzie dla mnie stracony, a jeśli Demetri będzie stracony to Alec również.
130
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
ROZDZIAŁ OSIEMNASTY - Nat? Słyszysz mnie? – Alec stanął przede mną, lekko potrząsając moimi ramionami. – Jesteś pewna, że wszystko w porządku? - Tak – posłałam mu mały uśmiech, udając, że wszystko w porządku, gdy tak nie było, ale zadziałało. Bez słowa zaprowadził mnie do salonu i zaczął rozstawiać grę. - Więc, pozwolisz mi wygrać? – zapytałam, kiedy karty zostały rozdane. Alec zaklął z drugiej strony stołu, mój uśmiech rozszerzył się i poczułam się niespodziewanie lepiej. - Myślałem, że zapomniałaś. - Źle myślałaś. Alec rzucił swoją pierwszą kartę. - Czy naprawdę chcesz wygrać w taki sposób, Nat? Czy powinienem płacić za to, że chciałem, żebyś poczuła się lepiej. Myślałam przez chwilę. Sposób, w jaki rybki wyglądają na jego twarzy, jego uśmiechnięty wyraz twarzy, przechodzący w irytację na myśl, że przegra. - Tak. - Skąd wiedziałem, że to powiesz? – mruknął i wyciągnął ryby na stół. – Dlaczego po prostu nie zjem dwóch garści i wtedy będziemy mogli grać jak normalni ludzie? - Tylko jeśli masz zamiar pozwolić mi je polizać i umieścić na Twojej twarzy. Takie są zasady, a obietnica to obietnica. Nie mogłam powstrzymać śmiechu, kiedy najpierw spojrzał na ryby, a potem na mnie. - Piętnaście. - Dwadzieścia. - Siedemnaście, i ani ryby więcej. Westchnęłam. 131
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Zgoda. Alec złapał jedną i polizał. - Och, nie, nie, nie, nie mogę uwierzyć, że na tym polega ta gra. Nie myśląc o tym, usiadłam obok niego i włożyłam rybę do buzi, miło i niechlujnie, a potem bardzo ostrożnie umieściłam ją na jego policzku. Oczy Aleca pociemniały na ten kontakt. Próbowałam odwrócić wzrok, ale nie potrafiłam. Jego oczy były tak zielone, czułam, że zatraciłam się w nich, zatraciłam się w tej chwili. Żelka opadła na jego policzek. I tak po prostu, czar prysł. Natychmiast pożałowałam mojego kroku. Jego udo ogrzewało moje. Sięgnęliśmy po następną rybę w tym samym momencie. - Może gra nie jest najlepszym pomysłem? – wypalił Alec. Skinęłam głową, ponieważ całkowicie się z nim zgadzałam. - TV? - Pewnie! – Skrzyżowałam nogi na kanapie i patrzałam, jak włącza telewizor. Cud wszelkich cudów. Pojawiła się na nim twarz Demetriego. Wiadomości przekazywały obecnie historię i jego obecnej pracy z upośledzonymi dziećmi. Kamera pokazywała jego wejście do hotelu. Jego samolot musiał wylądować kilka godzin temu. Wina gryzła mnie jak pirania i mogłam przysiąc, że Alec przeklął na głos. Wyglądało na to, że cały wszechświat przypominał nam, że nie powinniśmy być kompletnymi idiotami. To było po prostu głupie zauroczenie, nic więcej! Plus, miałam śmieszny zwyczaj bycia podatną na Aleca, co robiło z niego bohatera, a ze mnie dziewkę w opałach, jakiej dziewczyny to by nie przyciągało? Zadowolona, że ponownie powstrzymałam się od otwarcia sekretnego miejsca w moim mózgu, w którym przechowywałam wszystkie chwile, które dzieliłam z Alecem, uśmiechnęłam się do telewizora. - Wygląda na szczęśliwego. - Szczęśliwszy niż bywał ostatnio. I znowu poczucie winy. Oboje siedzieliśmy niepewnie, obserwując cały raport. Zdjęcia Demetriego i Aleca podczas koncertów, a następnie aktualne 132
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
podczas pobytu w Seaside. Byłam przerażona, że pokażą zdjęcia, kiedy Alec mnie prawie pocałował, ale nagle pokazano kilka zdjęć mnie i Demetriego, trzymających się za ręce i całujących się w restauracji. Dziwnie się czułam, oglądając siebie w telewizji. Ale każdy nieznajomy, który byłby na miejscu któregoś z chłopaków, wiedziałby, ze zostałam pochwycona w ten chory trójkąt miłosny. Alec drgnął obok mnie. Jego udo ledwo dotykało moje. Na ekranie pojawiła się reklama, ale żadne z nad się nie ruszyło. - Już późno – powiedział cicho. - Wiem. - Powinnyśmy pójść spać. Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale mi przerwał. - Osobno. - Racja. – Wstałam i poczekałam chwilę, kiedy Alec wyłączał telewizor i resztę świateł. Kiedy ostatnie światło zgasło, moja agonia podwyższyła ciśnienie krwi. - Alec? – zawołałam, ponieważ nie mogłam nic zobaczyć. Było ciemno, a ja wciąż nie widziałam, gdzie idę. Przez ten cały czas ani razu nie byłam w pokoju Demetriego, tylko Aleca. - Jestem tutaj. – Jego oddech ogrzewał moją szyję, jego ręce powoli przenosiły się na moje plecy i poprowadził mnie z salonu w kierunku schodów. Wszystko, czego dotykał wydawało się pełne życia, nawet jeśli on tylko starał się być pomocny. Stanęłam na ostatnim stopniu. - Wszystko w porządku? – zaśmiał się. Nie. Chciałam krzyczeć. Nie! Ale nie mogłam. Zamiast tego, skinęłam głową w milczeniu, zapominając, że tak naprawdę nie mógł tego zobaczyć i czekałam, kiedy stanął przede mną i chwycił mnie za ramię, abym poszła za nim. Poszliśmy na koniec korytarza, gdzie znajdował się jego pokój, ale zamiast w lewo, poszliśmy w prawo. - Więc… - Alec otworzył drzwi i włączył światła. To nie było to, czego się spodziewałam. Ściany pokoju pokryte były kolorami khaki i bieli. Łóżko miało 133
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
królewskie rozmiary, a na nim znajdowała się granatowa kołdra i mnóstwo miękkich poduszek. Okna były szerokie z widokiem na ocean. W sumie, czułam się bardziej jak w hotelu niż w sypialni faceta. - Przerażające, wiem. – Alec powiedział za mną. – Ma nawyk utrzymywania pokoju czystego, bez bałaganu, mówi, że to kłóci się z muzyką, skoro i tak jego życie jest bałaganem. - Brzmi jak on. – Uśmiechnęłam się. Naprawdę tęskniłam za tym chłopakiem. - Więc… - Alec klasnął w dłonie, jakby dotarł do kulminacyjnego momentu. – Łazienka jest tam, a ręczniki są czyste. Zobaczymy się rano, okej? - Okej. Alec skinął głową i wyszedł z pokoju. Zawołałam go. - Alec, dziękuję za pozwolenie mi zatrzymać się tutaj i za… - westchnęłam. – Za powiedzenie, że jestem ważna. - Nie ma problemu. – Posłał mi smutny uśmiech i zamknął za sobą drzwi. Westchnęłam z ulgą, kiedy weszłam do łóżka Demetriego. Naprawdę chciałam, żeby tutaj był. Jeśli tak by było, jego głupi brat nie rozpraszałby mnie w taki sposób. Albo przynajmniej mogłabym się zamknąć w jego pokoju i udawać, że jego bardzo atrakcyjnym i bardzo nieosiągalny brat nie znajduje się po drugiej stronie korytarza. Problem polegał na tym, że teraz byłam sama w ich domu i naprawdę chciałam cicho przejść po korytarzu i wspiąć się do łóżka Aleca. To nie znaczyło, że chciałam zrobić coś jeszcze. Po prostu nienawidziłam samotności, a on to wiedział. Kiedy byłam gotowa, aby być na tyle odważna, żeby zapukać w jego drzwi i prosić o spanie na podłodze, w oknie rozbrzmiał grzmot. Z krzykiem, wskoczyłam do łóżka i zasłoniłam się kołdrą jak mała dziewczynka. Musiałam zasnąć, ponieważ następną rzeczą, którą wiedziałam to, że ktoś mnie goni. Biegłam do Demetriego. Jego twarz była tak bardzo wypełniona strachem i potem spojrzałam się za siebie, zza rogu pojawił się samochód. Demetri krzyknął. Ja krzyczałam i wszystko zrobiło się czarne. - Nie! Nie! – Trzęsłam się, pobudzona. - Nat! Nat, obudź się. Kochanie, obudź się. – Alec czule wziął mnie w ramiona i potrząsnął mną delikatnie. – To był tylko sen. 134
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Moje ręce trzęsły się, kiedy próbował posadzić mnie na swoich kolanach. Schowałam twarz w jego pierś. Jego zapach był dla mnie taki komfortowy. Czułam się głupio z powodu tego, że drżałam, ale nie mogłam nic poradzić na to, że czułam, że mój sen był proroczy. Nie ważne, jak na to spojrzałam. Miałam zamiar skrzywdzić Demetriego. - Nat? Mów do mnie, Nat. – Głos Aleca się trząsł. Zadrżałam. - To było takie prawdziwe. - Chcesz o tym porozmawiać? – Pieścił moją głowę, trzymając ją schowaną pod brodą. - Nie. – Moje ciało wstrząsnęło się ponownie. - Chodź. – Ale uniósł mnie w ramionach. Zauważyłam, że jego pierś była naga, kiedy owinęłam ramionami jego szyję. Był ciepły i wygodny. Zarys jego tatuażu był ciemny w świetle księżyca. Zaniósł mnie do pokoju i zamknął drzwi nogą. - Co Ty robisz? – zapytałam, nagle przerażona, że mój sen się spełni. Nie mogłam być z Alecem. Byłam z Demetrim. Nie mogłam go zranić w taki sposób. - Zrelaksuj się. – Alec położył mnie na łóżku i bardzo ostrożnie zakrył kołdrą. Wyczerpana, przytuliłam jego poduszkę, czując jego zapach. Pocałował mnie w czoło i położył się obok mnie. - Śpij, Nat. Chciałam spać. Ale jak człowiek może spać, kiedy emocjonalnie oszukuje swojego chłopaka z jej bratem? Ponownie zadrżałam, nienawidząc siebie prawie tak mocno, jak nienawidziłam koszmarów. - Chodź tutaj. – Ramię Aleca owinęło się wokół mnie i przytulił mnie do siebie. Moja głowa leżała idealnie pod jego głową. Jego oddech był taki spokojny. Jak to możliwe, że moje serce było gotowe do lotu? Materiał jego piżamy łaskotał moje nogi. Ukradłam parę spodni do biegania i koszulkę z szafy Demetriego i ponownie wina wypełniła moje serce. Nie byłam pewna, czy Alec czytał w moich myślach, czy był po prostu bardzo spostrzegawczy, ale mruknął: - Nat, jestem wykończony, a przede wszystkim jestem dobrym chłopakiem Zamknij oczy i przestań się martwić. Demetri zrozumie. 135
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Okej – powiedziałam cicho, kiedy moje oczy się zamknęły. Ciepło słońca mnie obudziło. Przesunęłam się tylko nieznacznie, żeby się rozciągnąć, ale nie mogłam się ruszyć. Moje ciało wciąż było przytulone do Aleca. Nasze nogi były splątane w tak intymny sposób, że z pewnością zarumieniłam się po czubki włosów. Próbowałam się odepchnąć, ale jego ręka zacisnęła się mocniej. Jego rzęsy były długie. Lekki cień zarostu pokrywał jego policzki. Nie zauważyłam wcześniej, ale ma mały tatuaż, w tylnej części ucha, który rozprzestrzeniał się na kark. Pochyliłam się bliżej, starając się nie roześmiać, kiedy jego usta lekko się rozchyliły, a jego brwi zmarszczyły, jakby o czymś śnił. Był wspaniały. Nie Twój, Nat. Nie Twój wspaniały, przypomniałam sobie, kiedy oparłam się na łokciu i przyglądałam się jego tatuażowi. - Przestań mi się przyglądać, to przerażające – powiedział Alec ochrypłym głosem, co było seksowne, a ja byłam sparaliżowana. Jego oczy zatrzepotały i się otworzyły, żywe, zielone oczy wpatrywały się we mnie. - Czy wspominałem, że nie spałem tak dobrze od lat? - Jestem najlepszym partnerem łóżkowym na świecie – zażartowałam, próbując go szturchnąć. Zamiast tego, upadłam z powrotem na łóżko, pociągając go ze sobą. Zapomniałam, że nasze nogi były splecione. Dzięki czemu nasze ciała splotły się razem. Alec zamknął oczy i zaklął. Kiedy otworzył je ponownie, były pełne determinacji. Ludzie, ten facet był dobry. Nie, że to była niespodzianka, ale naprawdę starał się trzymać swoje ręce przy sobie. Zasłużył na tytuł świętego. - Nat, powinniśmy, um, powinniśmy pójść pobiegać. - Okej. Żadne z nas się nie poruszyło. Mój oddech przyspieszył, kiedy jego oczy spadły na moje usta, a potem, w mgnieniu oka pociemniały. Nie mogłam go zatrzymać, nawet jeśli bym chciała. Jego głowa opadła i nie obchodziło mnie, że byłam z nim sama, że 136
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Demetriego nie ma, że to było złe. Zgubiłam się w nim i nie chciałam się odnaleźć. Jego usta dotknęły moich. Chciałam wrzeszczeć z frustracji, kiedy się odsunął. Sięgnęłam rękoma i pociągnęłam jego głowę w dół. Z jękiem, przytrzymał moje ręce na łóżku i przerzucił nogę nad moim ciałem, siadając na mnie okrakiem. Smakował tak dobrze, tak ciepło. Jego pocałunek był tak różny od Demetriego, to był jedyny pocałunek do którego mogłam porównać. Kiedy mój chłopak był zabawny, Alec był agresywny. Kiedy Demetri kąsał złośliwie, Alec posiadał. Owinął ramiona wokół mnie, ciągnąc mnie bliżej siebie, kiedy jego język głębiej wszedł w moje usta. Ten chłopak dużo przeszedł, to było pewne. Owinęłam nogi mocniej wokół niego, łącząc jego ciało z moim, kiedy dawałam mu wszystko w tym pocałunku. Nie ważne, że to był poranek, że oszukiwałam, że to było okropnie złe. Wszystko, co mogłam poczuć to jego smak. Zassał moją dolną wargę, a potem ugryzł ją i z przekleństwem odepchnął się, jego oczy zamknęły się, kiedy wstał i przeklął. - Przepraszam, Nat. Każdy mięsień napiął się, kiedy usiadł na łóżku. Jego plecy były wyprostowane, a ręce zaciskały kołdrę. - Dlaczego zawsze przepraszasz po całowaniu mnie? – zapytałam, powoli siadając obok niego. Zaśmiał się gorzko. - Ponieważ nie powinienem Cię całować, Nat. - Ale myślałam, że mnie lubisz. - Lubię Cię. – Alec prawie krzyknął. Cofnęłam się. Nie lubiłam, kiedy był zły, zazwyczaj kontrolował swoje emocje, nie wiedziałam jak zareagować. – Nie tylko Cię lubię, Nat. Ale to nie ma znaczenia. - Czemu? - On Cię kocha, Nat. - Ja… - Nie wiedziałam, co powiedzieć. – Zależy mi na Demetrim, wiesz o tym. Alec przełknął ślinę i odwrócił się, jabłko Adama uderzało w jego gardle, kiedy starał się powstrzymać od krzyku. - Zależy mi także na Tobie. 137
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Cholera! Czy masz pojęcie, jak to spieprzyłem, Nat? Skinęłam głową, moje ramiona opadły. Byłam taka zmęczona, walcząc ze swoimi uczuciami. Tak zmęczona, powtarzaniem sobie, że muszę wybrać albo stracę ich obu. - To nie może się wydarzyć ponownie – powiedział. – Obiecałem mu, że to się nie wydarzy ponownie. - Co masz na myśli? Dlaczego jesteś taki tajemniczy? Alec przygryzł dolną wargę i odetchnął. - Mogę stracić o wiele więcej niż Twoja przyjaźń, jeśli odpowiem na to pytanie, i niezależnie od mojego zachowania wobec Ciebie, wciąż chce być Twoim przyjacielem. - Możesz? Z tym pomiędzy nami? – Chwytałam się brzytwy. Chciałam, żeby przyznał, że nie tylko ja to czułam. Wariowałam. Był cicho przez kilka minut. Wydawało się, że minęły godziny zanim powiedział. - Muszę. - Więc to tak? – powiedziałam ze złością. Alec stanął i odwrócił się do mnie. - Tak. Koniec dyskusji. Spojrzałam na niego, ale nie ustępował. Co jest z nim i jego potrzebą kontroli? - Dobra, chodźmy pobiegać. - Nat. – Wyciągnął rękę i chwycił mnie za ramię. – Proszę, nie bądź zła. Nie sądzę, że mogę to znieść. Wiem, ze tego nie rozumiesz, ale jesteśmy bałaganem, oboje jesteśmy. Mój brat i ja. Jesteś jedyną osobą, która jest w stanie odciągnąć go od tego. Potrzebuje Ciebie. - Bardziej niż Ty? – wyszeptałam, patrząc na podłogę. Alec przeklął. - Nie. Zaskoczona jego odpowiedzią, moja głowa podskoczyła. - Wiem po prostu, jakim kosztem miałbym Ciebie i to nie jest poświęcenie, na które jestem w stanie pozwolić. Łzy zagroziły wylaniem z moich oczu. Kiwnęłam głową, moja dolna warga drżała. Odwróciłam się tak szybko, jak mogłam, gorące łzy spływały po moich 138
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
policzkach. Nie spodziewałam się odrzucenia po raz drugi, bolało gorzej niż pierwsze. Jakby ktoś przeciął moje serce na dwie części, a ja nie mogłam walczyć z moimi trzęsącymi się dłońmi, kiedy otarłam łzy. - Nie płacz. – Alec poruszył się za mną, ciągnąc moje ciało z powrotem do niego. – Tak jest najlepiej. On może sprawić, że będziesz szczęśliwa, Nat. On zasługuje na szczęście. Kochasz go, wiem, że tak jest. Skinęłam i bez patrzenia na niego, odpowiedziałam: - Ciebie też kocham.
139
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
ROZDZIAŁ DZIEWIĘTNASTY Ramiona Aleca napięły się wokół mnie. Czy ja naprawdę powiedziałam to na głos? Byłam tak zażenowana, że chciało mi się płakać. Spodziewałam się, że mnie odrzuci, zacznie krzyczeć albo nawet przeklinać. Zamiast tego, jego usta dotknęły mojego ucha. - Też Cię kocham. Wzdrygnęłam się. Uwolnił mnie. - Nigdy więcej, Nat. Nigdy więcej nie możemy o tym rozmawiać, okej? Odwróciłam się, łzy spływały z moich policzków. Skinęłam głową i odetchnęłam. - Powinniśmy pobiegać. Wydawał się być wdzięczny zmianą tematu, jego oczy rozszerzyły się na chwilę, a potem skinął głową. - Yeah, um… wezmę tylko swoje rzeczy. Spotkamy się przy Twoim domu za 10 minut? - Pewnie – posłałam mu najbardziej wesoły uśmiech, jaki mogłam wyczarować i wybiegłam przez drzwi. Biegłam całą drogę do domu. Miałam tylko kilka minut i potrzebowałam ich jak powietrza. Kiedy weszłam do łazienki, zamknęłam drzwi za sobą, upadłam na kolana i zaczęłam płakać. Dotrzymał słowa. Dziesięć minut później, Alec zapukał do drzwi. Przepłukałam twarz wodą i chwyciłam moje słuchawki. Obecnie, nic nie mogło poprawić mojego wyglądu. Był chłopakiem, ale nie był kompletnym idiotą. Wiedział, że będę płakać, więc nie zaskoczy go to tak bardzo. - Gotowa? – zapytał w chwili, kiedy otworzyłam drzwi. - Tak – posłałam mu wesoły uśmiech i po cichu modliłam się, abym przeszła przez bieg bez kompletnego załamania. Po pierwszej mili znajomy ból w moich nogach zaczął się, pomagając mi 140
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
się skupić na oddechu i tempie, bardziej niż na bólu w klatce piersiowej. Przez mój umysł przemknęły obrazy Aleca w łóżku, naszych splecionych ciał, naszego ognistego pocałunku. To było jak coś, czego nigdy nie doświadczyłam, ponieważ reakcja na niego była tak inna – pierwotna. Pragnęłam więcej, potrzebowałam od niego więcej. Cokolwiek ukrywają, musi to być ważne. Więź, którą mają jest tak przerażająco silna, jakby mieli za sobą traumatyczne przeżycia i przez to co przeszli. Jedyną rzeczą, o której myślałam, było to, że ich ojciec miał raka. Nie mogę sobie tego wyobrazić. Podczas czwartej mili, byliśmy gotowi do powrotu, kiedy przez głośnik usłyszałam głos Demetriego. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na Aleca. - Co? – zapytał. - Jedna z Twoich piosenek. Demetri śpiewa – powiedziałam. Alec uśmiechnął się. - Jest utalentowany. Tak było. Staliśmy, patrząc jedno na drugiego ze smutkiem, miłością, przyjaźnią i tajemnicami. Zebrałam wszystko, co dzieliliśmy i ponownie zamknęłam w maleńkim miejscu w mojej głowie, gdzie znajdowało się pudełko Aleca. Mogło być nazwane „pierwsza miłość”, ale miałam to szczęście, aby zyskać dwie miłości mojego życia, a wybór został ode mnie zabrany przez chłopca, w którego oczach zawsze widać refleksję. - Ścigamy się z powrotem? – uśmiechnęłam się. - Nie potknij się. – Alec dokuczał i popchnął przed startem. Łzy zamazały mój widok, kiedy go goniłam. To była metafora mojego życia, przedstawiająca obecną sytuację. Nigdy nie było dane mi do niego dotrzeć, nigdy nie będę go miała i jeśli będę miała na tyle szczęścia, aby złapać go chociaż przez sekundę, on zawsze będzie uciekał. Dziwne, na końcu Demetri byłby tym bezpiecznym. Jednym, któremu mogę zaufać moim sercem.
****
141
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Nat, pospiesz się! – Alesha krzyknęła z dołu. Przewróciłam oczami na odbicie w lustrze i włożyłam kolczyki. Chłopacy wygrali mecz, a my szybko próbujemy się przygotować na tańce. Musimy być tam szybciej niż wszyscy, aby zabrać bilety i upewnić się, że nikt nie wnosi alkoholu albo nie przychodzą dzieciaki z innych szkół. - Idę! – odkrzyknęłam, wyjmując buty z pudełka pod łóżkiem i zbiegłam po schodach. Alec był na dole i rozmawiał z Evanem. Oboje mieli na sobie czarne spodnie i ładne koszule, ale Alec był tym, który się wyróżniał. Oczywiście, wszystko, co miał ubrane było koloru czarnego. Jego ubrania wyglądały na drogie, można było zobaczyć rzeczywistą różnicę między jego koszulą, a koszulą Evana, a ja byłam tylko kilka kroków od nich. - Wow. – Evan zaklaskał. – Wymiatasz, Nat. Przewróciłam oczami i spojrzałam na Aleca w oczekiwaniu na aprobatę. Jego usta były ściśnięte w ponurej linii. Przechyliłam głowę w bok i odchrząknęłam. - Czy mojej randce się podoba? - Tak. – Jego głos był ochrypły, oczy pociemniały, odwrócił wzrok i oblizał wargi. Alesha chwyciła mnie za rękę. - Ok, masz wszystko, czego potrzebujesz? Bo musieliśmy być tam jakieś dziesięć minut temu! - Tak. – Włożyłam baleriny, a szpilki trzymałam w rękach. Nie ma mowy, że będę nosić te dziecinki całą noc. Jechaliśmy samochodem Aleca, ponieważ nie było sensu wynajmować limuzyny, kiedy Twoja randka ma taki samochód. Mój telefon zadzwonił. Baw się dobrze dzisiaj, kochanie. Tęsknie za Tobą bardzo! Uśmiechnęłam się i odpisałam. Ja również tęsknię. Myślę, że Twojemu bratu nie podoba się moja sukienka. Co? Na pewno wyglądasz lepiej nić ktokolwiek. Zrób zdjęcie i wyślij mi. - Evan, możesz zrobić zdjęcie? – spytałam chytrze i zapozowałam do aparatu. Szybko wysłałam zdjęcie Demetriemu i czekałam. 142
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Mój dzwonek poinformował o wiadomości. Cholera. Nienawidzę mojego brata w tej chwili. Powiedz mu, żeby trzymał swoje brudne łapy z daleka od Ciebie. Wina dźgnęła mnie w pierś. Musiałam go uspokoić. Nie martw się! Bardzo tęsknię. Wrócisz wkrótce do domu? Odpowiedział natychmiast. Obiecuję. Westchnęłam i włożyłam telefon z powrotem do kopertówki. Alec nie powiedział więcej niż dwa słowa, odkąd weszliśmy do auta. Może, po prostu stara się utrzymać dystans. Nie mogłam go obwiniać. Po naszym wspólnym bieganiu, dzień wcześniej, pobiegliśmy własnymi drogami i powiedzieliśmy może trzy słowa, zanim spotkaliśmy się przed Homecoming. Wydawało się, że łatwiej jest po prostu unikać wszystkiego. Zatrzymaliśmy się na szkolnym parkingu. Z sali już było słychać muzykę. Pobiegliśmy do środka, Alesha poszła po bilety, a ja i Alec staraliśmy się ukryć przy drzwiach. Po dziesięciu minutach, zdaliśmy sobie sprawę, że to było bez sensu. Za dużo dzieciaków było podekscytowanych widokiem Aleca i prawie każda dziewczyna, która przychodziła, jawnie ignorowała swojego partnera, wszystkie miały spojrzenie, które mówiło: „Rzucę go w sekundę, jeśli uśmiechniesz się do mnie”. Alec był uprzejmy, ale mogłam powiedzieć, że był zdenerwowany. Podeszłam do Aleshy. - Hej, możemy się przyłączyć? - Jasne, prawie tu skończyłam. Alec i ja zajęliśmy jej miejsca i zachowywaliśmy się normalnie, choć za każdym razem kiedy sięgaliśmy po pieniądze lub bilety nasze ręce się dotykały, co groziło wybuchem ładunku w mojej głowie. Jeśli bym nad tym nie zapanowała, to mogłabym się rzucić na niego. Jakie to żenujące. To było też wywołane tym, że tęskniłam za Demetrim. Alec był chłodny i zdystansowany, kiedy sprzedaliśmy ostatnie bilety. Skończyliśmy nasze zadanie. Teraz kolej ochrony, aby zapewnić bezpieczeństwo dzieciakom i innym. Na szczęście, Bob i Lloyd zgodzili się pomóc, biorąc pod uwagę fakt, że Alec był zagrożony w obecności wszystkich uczniów. - Chcesz zatańczyć? – zapytałam nieśmiało, kiedy weszliśmy na salę. 143
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Alec uśmiechnął się i pociągnął mnie na parkiet. Może być ponury, może być obojętny, może złamać moje serce dwa razy, ale ten facet potrafi tańczyć. Był niesamowity. Czułam się, jakbym miała dwie lewe nogi w porównaniu do niego. Ciągle przepraszałam, kiedy nie byłam wstanie nadążyć. Przewrócił oczami i zaśmiał się, po czym pociągnął, tak, że byłam prawie na nim, jego biodra poruszały się uwodzicielsko. Nawet jeśli, mój mózg nie był skoordynowany do tego, co ma robić, moje ciało było. Instynktownie, przyłączyłam się do niego i w przeciągu kilku minut byliśmy otoczeni tłumem. Piosenka zmieniła się w piosenkę AD2, która posiadała techno-tango rytm. Wideo miało miliony odsłon na Youtube, nie wspominając o ludziach, którzy zrobili przeróbki do niej. Zostało nakręcone w liceum. I nagle dotarło to do mnie, kiedy światła przygasły bardziej i reflektory świeciły na nas, że byłam w moim własnym teledysku. Alec chwycił kapelusz z głowy jakiegoś kolesia i zrobił ten szalony Justin Bieber/ Michael Jackson krok, tak, że ludzie zaczęli krzyczeć, dopóki ich gardła nie były zachrypnięte. Potem szarpnął mnie naprzeciw niego, unosząc moją nogę na jego biodro i pochylił mnie do tyłu. Z łatwością okręcił mnie wokół siebie i zaczęliśmy tango. Które, na szczęście dla mnie, był jedynym tańcem, którego rzeczywiście się uczyłam. Tak uwodzicielsko, jak to było możliwe, zeszłam na ziemię i obniżyłam obcas między jego nogami, kopiąc w prawo i lewo, zanim odwróciłam ją i stanęłam. Kiedy moje plecy wróciły do niego, jego ramiona poruszały się powoli na moich i potem zeszły na brzuch, kiedy chwycił moje nogi i zaplótł wokół niego. Uczucie tańczenia z nim było niepodobne do niczego innego, czego kiedykolwiek doświadczyłam. Piosenka się skończyła. Oboje byliśmy zdyszani. Ludzie klaskali. Mój śmiech przerwał zaklęcie. Najbardziej pełna zabawy rzecz, jakiej kiedykolwiek doświadczyłam w życiu. Po raz pierwszy, Alec ożył, jego twarz rozjaśniła się radością. Jestem pewna, że to oszołomiło wszystkich tak bardzo, jak oszołomiło mnie. Był wspaniały, absolutnie doskonały. Żaden facet nie powinien być aż tak przystojny. - Myślę, że mogłabym się zakochać w tym Alecu – zażartowałam. - W tym Alecu? – Wyglądał na zdezorientowanego, pot spływał po jego 144
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
twarzy. To było gorące. - W tym, który uwodzi dziewczyny na parkiecie i zawstydza Justina Biebera… hej… uhm… mogę prosić o autograf? – Zatrzepotałam rzęsami. Otworzył usta, a potem zaklął. - Jesteś do bani. Wciąż byłam w jego ramionach, oboje rzuciliśmy nasze głowy do tyłu i wybuchliśmy śmiechem, okręcił mnie dwukrotnie, a następnie ponownie popchnął mnie do siebie. Zaczął się powolny utwór. Położyłam głowę na jego piersi. Westchnął ciężko i zakończyliśmy taniec w ciszy. - Nat, ja… Światła migotały, przerywając mu. Porozumiewawczy uśmiech rozprzestrzenił się na jego twarzy. - Zaraz wracam. I nagle zostawił mnie samą na parkiecie. Dyrektor podszedł do mikrofonu i puknął dwukrotnie, powodując, że głośniki zapiszczały. - Przepraszam za to. Tańce zostaną wznowione, po tym specjalnym występie. – Odchrząknął i rozejrzał się po tłumie. – Mam przyjemność zaprosić AD2! Wszyscy zaczęli krzyczeć. Wszyscy, oprócz mnie. Demetri? Wrócił? Dlaczego mi nie powiedział? Co on robił? Scena pociemniała. A następnie zaświeciła jak choinka. Demetri stał na środku. Moje serce waliło w piersi. Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo za nim tęskniłam. Chciałam pobiegnąć na scenę i go przytulić. - Nat. – Jego głos zabrzmiał w mikrofonie. – To dla Ciebie. Alec nagle pojawił się za nim z gitarą i z mikrofonem na wprost niego. Melodia była intensywna. Nie tak jak ich zwykłe techno bity. Wszyscy na sali zaczęli się kołysać powolnym rytmem. - Torn like Rain30 – powiedział Alec, nie spuszczając ze mnie oczu. Brązowe oczy, blond włosy…. 30
Poszarpany jak deszcz.
145
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Nie mogę zaradzić nic na to, że patrzę. Hipnotyzuje mnie. Potrzebuję jej jak tlenu, nie potrafię wyjaśnić tego, że powoduje, że czuję coś w środku. Jak deszcz, oddala moje obawy, sprawia, że czuję, że mogę powiedzieć wszystkie rzeczy, których się boję. Wdech, wydech, czasami po prostu wykrzykujesz swoją miłość. Wykrzykujesz swoją miłość. Patrzyłam, jak wargi Demetriego dopasowują się w atmosferę pomieszczenia. Każdy był cicho, jakby przybity, jakbym pierwszy raz widziała tekst. Zgodnie z oczekiwaniami, to Alec śpiewał chórki. Jego głos był tak inny od Demetriego, mimo to stanowiły dopełnienie siebie tak dobrze. Jego oczy nigdy nie opuściły moich, jakby wyśpiewywał powrót do mnie. Chciałam go nienawidzić za patrzenie na mnie, za próbowanie przekazania mi jakiejś tajnej wiadomości o jego pragnieniu, aby mnie mieć, ale jego głupiej niezdolności, aby to zrobić. Nie wiedziałam, że patrzę na niego, albo, że ktokolwiek inny to widział. Moje oczy przeszły z powrotem na Demetriego. Widział wszystko. Jakby to zachęciło go bardziej, śpiewając ostatnią część refrenu. Łzy napływały do moich oczy. Kiedy skończyli, nie było możliwości usłyszenia własnych myśli. Ludzie oszaleli. Nie mogli przestać klaskać. I nagle oboje, Alec i Demetri zniknęli. - Czy mogę prosić do tańca? – Demetri wyszeptał w moje ucho zza mnie. Odwróciłam się i objęłam go za szyję. - Dlaczego nie powiedziałeś, że wracasz? - Nie byłem pewny, czy będę mógł. – Demetri trzymał mnie w ramionach i pocałował mnie delikatnie wzdłuż ust. – Dowiedziałem się koło południa, że mogę się tutaj pojawić, ale muszę wrócić za kilka godzin. - Przyleciałeś dla mnie? – przełknęłam ślinę. Demetri roześmiał się i schował twarz w mojej szyi. - Zrobiłbym dla Ciebie wszystko. Nie widzisz tego? Wina zapłonęła w mojej piersi ponownie, moje oczy były wypełnione łzami, a potem zobaczyłam Aleca na drugim końcu sali. 146
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Skłonił lekko głowę w moją stronę, jakby dawał mi pozwolenie i nienawidziłam go za to. Nienawidziłam go i kochałam tak bardzo, że bolało. Jak to się stało w rzeczywistym świecie? Zawsze śmiałam się z ludzi, którzy mówili, że lubią więcej niż jednego chłopaka w tym samym czasie. A co z miłością? Nikt nie może mi powiedzieć, że to co czuję, nie jest rzeczywiste. To było zbyt realne, zbyt wielkie, zbyt szybkie. Czułam się jakbym tonęła. Co robisz, kiedy toniesz, ale jedyny sposób, aby być wolnym to trzymanie się jedynej rzeczy na świecie, której boisz się, że nie będziesz w stanie się wraz z nią utrzymać na powierzchni? Tak było, jak widziałam Demetriego. Był wszędzie, nieczytelny, niekontrolowany. Westchnęłam ciężko w jego pierś. - Kochanie, co się dzieje? – Demetri roześmiał się i pocałował mnie w czoło. Wzruszyłam ramionami. - Po prostu tęskniłam za Tobą, to wszystko. - Też za Tobą tęskniłem. – Jego oczy rozjaśniły się, opuścił usta i przykrył moje. Jego pocałunek był powitalny. Pomógł mi zapomnieć o Alecu. Odwzajemniłam pocałunek, mocno, tak mocno, jak mogłam to zrobić bez obmacywania na parkiecie. Jęknął, jego ramiona objęły mnie, a potem podniósł mnie i okręcił mnie, dalej całując. - Czy możemy iść? – zapytałam, kiedy się odsunął. - Jesteś pewna? – Wyglądał na zdenerwowanego, spojrzał na ludzi wokół nas. Potrzebowałam być z nim. Sama. Potrzebowałam potwierdzenia, że jest to prawda, że to, co robimy jest właściwe. - Tak. - Twoja karoca czeka. – Wziął mnie pod ramię i wyprowadził z sali. Powietrze późnego października uderzyło mnie w twarz i ukryłam ją w bezpiecznych ramionach Demetriego. Wskoczyłam do samochodu i byłam śmiesznie wdzięczna, że mój chłopak miał podgrzewane siedzenia. Podkręciłam temperaturę swojego i zadrżałam. - Wyglądasz dzisiaj gorąco, Nat. – Demetri posłał mi uwodzicielski uśmiech, aż poczułam go w moich stopach, kiedy wyjeżdżaliśmy z parkingu. - Gdzie jedziemy? - Gdzie chcesz iść? 147
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Wzruszyłam ramionami. - Chcę po prostu być z Tobą. Twarz Demetriego się zrelaksowała, kiedy spokojnie jechał ulicą w stronę domu. - Dobrze, chcę tego samego. Kiedy dojechaliśmy w domu było ciemno. Szukałam wzrokiem innych samochodów, ale Alec jeszcze nie wrócił z imprezy. Zdenerwowana, rozpięłam mój pas i poszłam na górę za Demetrim. Rzucił klucze na blat i chwycił moją rękę. - Słyszałem, że spałaś w moim łóżku – wymamrotał w moje włosy, kiedy otworzył drzwi do swojego pokoju. - To możliwe. – Uśmiechnęłam się, odpychając z mojej pamięci koszmar. - Ubrałaś też moje ubrania? - Nom. Jęknął. - Ach, dziewczyno, zabijasz mnie. Jego palce okręcały moje włosy. - Jesteś tak cholernie piękna, Nat. I nawet, o tym nie wiesz. Nie widzisz tego, co wszyscy inni widzą. Piękna, jasna dziewczyno – jesteś jak Słońce. - Słońce? – powtórzyłam. - Chcę obracać się wokół Ciebie. Woha, to było na bardzo poważnej i zaborczej granicy. Demetri potknął się lekko, kiedy pociągnął mnie lekko za włosy. Jego usta smakowały jak alkohol, czy pił przed występem?31 Jego usta były na moich, zanim zdążyłam zaprotestować. Zwinne palce znalazły tył mojej sukienki i zaczęły rozpinać zamek. Nie byłam pewna, czy chcę się wyrwać, czy wyplątać się z jego uścisku. Jego język poruszał się na moich zębach i potem zanurzył się w ustach, zmuszając mnie do pocałunku albo wyrwania się. Oddałam pocałunek. Postanowiłam, nie myśleć, jak moje ciało wyginało się do niego i odwzajemnić pocałunek najlepiej jak mogłam. Kolejny jęk uciekł i zdałam sobie sprawę, że to ja. Moja sukienka opadła na ziemię. Zamarłam. To działo się za szybko. Co ja robiłam? On sprawiał, że czułam rzeczy, dobre rzeczy, ale to zawsze było mylące z Demetrim. Zawsze o tym myślałam. Z Alecem to było łatwe. 31
Na serio??? Znowu???? Chyba wiemy, z jakim problemem musi radzić sobie Demetri.
148
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
I to był problem. Z Demetrim miałam racjonalizować, musiałam planować, musiałam myśleć. Z Alecem, myślenie nawet nie było możliwe. To był instynkt. - Nie. – Pchnęłam w pierś Demetriego. Cofnął się i zaklął. - Przepraszam, Nat. Nie chciałem, aby to wyrwało się spod kontroli. – Wyglądał na przerażonego tym, że moja sukienka była na ziemi. Skruszenie było uwodzicielem setek kobiet. - Nat, cholera. – Demetri naciągnął sukienkę z powrotem i szybko ją zapiął. – Przepraszam. Jestem przyzwyczajony do więcej. Przepraszam. Dlaczego tyle przeprasza? - Demetri, wszystko w porządku – pocałowałam go szybko w policzek i przytuliłam go. – To wymknęło się spod kontroli, to wszystko. Jego oczy wypełnione były bólem. Przeklął i z jakiegoś powodu zadrżał pod moim dotykiem. - Co się stało? - Po prostu obiecałem, to wszystko. - Obiecałeś? Potaknął. - Sobie. Obiecałem, że nie będę uprawiał seksu z inną dziewczyną, jeśli nie będę wiedział na pewno. - Wiedział na pewno, czego? Okej. Ci chłopcy byli skryci. Przełknął ślinę i odwrócił wzrok. - Lubisz go. - Go? Demetri przewrócił oczami i lekko mnie odepchnął. - Nat, nie jestem głupi. Nawiązywaliśmy do tej samej rozmowy wiele razy wcześniej. Zawsze to samo. Czuję, jakbym walczył w tej niewidzialnej bitwie i sprawiasz, że jest to o wiele gorsze, kiedy ignorujesz to. - Alec – odetchnęłam. Demetri nie spojrzał na mnie. - Pocałował Ciebie? Żegnaj, Alec. - Tak. – wymamrotałam, chcąc być zastrzelona na miejscu. – Ale powiedział mi, że nie jest dobry dla mnie, odepchnął mnie, oboje 149
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
zdecydowaliśmy, że lepiej będziemy przyjaciółmi. To był błąd. Słowa leciały z moich ust tak szybko, że nie byłam pewna, czy wszystko słyszał. Demetri patrzał przez okno przez dłuższy czas. - Ja po prostu tego nie rozumiem. Nie rozumiem, dlaczego zawsze musi tak być. - Jak? – Może wreszcie powie mi, co ich tak bardzo obarcza. Zaczynając od tego, czemu tu byli. Pokręcił głową. - Muszę się przebrać, Nat. Mój lot jest za godzinę. Szybko zdjął koszulkę. Odetchnęłam. - Co? – Potrząsnął moimi ramionami. – Wszystko w porządku? - Twój… um… Twój tatuaż. – Zapomnij, że podobny. Był identyczny jak Aleca. Ręce trzymały serce i mimo, że nie znałam łaciny, słowa wyglądały tak samo. Dlaczego mieli dokładnie ten sam tatuaż? Co to znaczyło? Dotknęłam go. Wzdrygnął się, jakby to go bolało. - Co to znaczy? Demetri odetchnął i odwrócił wzrok. - Moje serce będzie Twoje na zawsze. Stłumiłam szloch, kiedy łzy wypełniły moje oczy. - Tak jak Aleca. Jego oczy błyszczały, a potem chwycił mnie za ramię i pociągnął nasze ciała tak, że nie było między nimi przestrzeni. - Nie jestem wcale jak Alec. Co się stało? Próbowałam się odepchnąć, ale trzymał mnie mocno. - Proszę, Nat. Nie jestem nim. Nie jestem nim. – Demetri zamknął oczy i dotknął czołem mojego. – Nigdy nie będę nim. – Wiedziała to, ale nie miało to znaczenia. Chce być po prostu sobą. Kochać mnie. - Czy prosiłam Cię, żebyś był nim? – powiedziałam słabo. Demetri przechylił głowę i pocałował lekko moje usta. - Nie, kochanie. Nie mówiłaś tego. To wszystko ja, mój cholerny bagaż. Rozumiesz to? - Rozumiem – wymamrotałam, choć było jasne, że nic nie rozumiałam. Nie rozumiałam jego wahań nastroju, dlaczego był taki tajemniczy i dlaczego był taki szalony mówiąc, że nie jest Alecem. 150
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Wszystko w porządku? – potarłam ręką jego gładką twarz i pocałowałam go. Jego pocałunek był zachłanny. Pchnął mnie na ścianę i jego palce ponownie zaczęły rozpinać moją sukienkę. Okej, co do cholery? Deja vu? Jego wykwalifikowane, sukowate ręce zdjęły ze mnie sukienkę w ciągu sekundy. Opadła do moich stóp. Podniósł mnie z ziemi, chwytając tyłek i było niemożliwe dla mnie, abym go powstrzymała. Wciąż miałam na sobie szpilki, ale na mnie była tylko bielizna. Ta sama bielizna, do której ubioru przekonała mnie Alesha. Demetri jęknął jak jedna z rąk trzymała mnie w miejscu, podczas gdy pchnął mnie mocniej i zaczął delikatnie dotykać koronkę mojego stanika. Jego ręce były gorące na mojej chłodnej skórze, mimo to czułam się tak dobrze. To wszystko było złe. - Demetri – dyszałam. – Co się dzieje? Pamiętasz, powoli? Jego pocałunki zaatakowały moje zmysły, kiedy jego język wirował na mojej szyi. To było złe. Przerażająco złe. - Demetri – powtórzyłam, tym razem starałam się brzmieć bardziej surowo. Tak, on był gorący i oczywiście czułam się dobrze, w kóncu, jestem w liceum. Nie jestem święta. Znaczy, do tego roku nawet się nie całowałam i teraz czułam się jak gigantyczna lafirynda. Jęknął i zaczął szarpać moje majtki. - Nie! – Nie chciałam krzyczeć – tak się po prostu stało. Jego ręce zamarły, zaklął i prawie upadłam na podłogę, kiedy gwałtownie mnie uwolnił. - Musisz iść, Nat. – Był odwrócony plecami do mnie. - O co, do cholery, chodzi? – Moje ramiona pokryła gęsia skóra, od nagłego chłodu w pomieszczeniu. - O nic. - Demetri. – Podeszłam do niego i owinęłam ramiona wokół niego. – Mów do mnie. - Po prostu chciałem Cię pierwszy. Zamrugałam kilka razy, starając się umożliwić tej informacji dotarcie do mojego zamroczonego mózgu. - Pierwszy? - Zanim wszystko się wydarzy. – Jego sztywne mięśnie falowały z napięcia pod moim dotykiem. Załamałam się, oblał mnie zimny pot. 151
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- O czym Ty mówisz? Jesteś pijany? Albo na haju? Zanim wszystko się wydarzy? Tak długo, jak żyję, nigdy nie zapomnę widoku w oczach Demetriego. Sposób w jaki jego źrenice powiększyły się, praktycznie zasłaniając niebieskie tęczówki. Jego usta zamknęły się w ponurą linię a, ramiona opadły, jakby czuł silny ból i nie chciał krzyczeć, ale mógł go trzymać, aż eksploduje, niszcząc go od środka. Zauważyłam, że jego dłoń była ściśnięta z boku, a potem przeniósł ją na moją twarz i momentalnie zamknął oczy. Dlaczego jego ręka się trzęsła? - Zawsze będę Cię kochał – wyszeptał. Położyłam dłoń na jego, trzymając ją w miejscu na moim policzku. - Demetri, kocham Cię. – Musiałam mu powiedzieć, jak się czuję. I to była prawda, wiedziałam, że to była prawda. Nigdy nie czułam, czegoś tak silnego do nikogo, oprócz Aleca, ale to oczywiście nie był czas ani miejsce, aby powiedzieć coś takiego. - Wiem. – Demetri uśmiechnął się smutno i odetchnął. – Zobaczymy się za tydzień, w porządku? - Okej. – Zadrżałam i ubrałam sukienkę, a potem poczułam ciepłe dłonie, wciągające mnie w uścisk. - Będę tęsknić – wychrypiał. Kiwnęłam tępo i patrzałam jak wkłada coś do buzi. - Co bierzesz? - Środki przeciwbólowe. – Przewrócił oczami. – Ponieważ, boli mnie, Nat. Czekałam, żeby powiedział coś jeszcze, ale on po prostu rzucił leki z powrotem na łóżko i odwrócił się z powrotem w moją stronę. Zagryzł wargi i wyciągnął telefon. - Muszę iść, Nat. Otworzyłam usta. Potrzebowałam tego, żeby wyjaśnił mi, co się wydarzyło, ale zamiast tego, wszystko, co dostałam to: - Napiszę do Ciebie. Dlaczego nagle poczułam się, jakbym umierała? Dlaczego moje serce ściska się, jakby odszedł bez pożegnania? Poszłam do domu z uczuciem zmieszania. Zapomnienie o Alecu dezorientowało mnie. Demetri zrobił coś złego. 152
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Mojemu sercu było niedobrze, rodzaj choroby, którą masz, kiedy nie wiesz, czy chcesz wyrzucić to z siebie, czy położyć się i płakać. Wspięłam się po schodach do pokoju i położyłam na łóżko. Po kilku minutach, moje oczy stały się ciężkie. Pozwoliłam się poddać ciemności, co było pierwszorzędnym problemem, czyż nie? Pozwoliłam sobie ulegnąć – w stosunku do wszystkiego.
153
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY Niedziela przychodziła i odchodziła z niczym ekscytującym, poza faktem, że moje serce było jak ołów i za każdym razem, kiedy pisałam do Demtriego, on unikał odpowiedzi. Dziwne, bo był naprawdę dobry w odpowiadaniu, kiedy pisaliśmy. Ale nauczał, więc prawdopodobnie był bardzo zajęty. Później, tej nocy, byłam tak mocno znudzona, biorąc pod uwagę, że mój ultra-drogi telefon nie dzwonił, włączyłam telewizję. Plotka głosi, że D z zespołu AD2 został złapany na chodzeniu po mieście z kimś innym niż jego dziewczyna. Nasze źródła donoszą, że Anjelica Greene została zauważona, kiedy opuszczała hotelowy pokój gwiazdy we wczesnych godzinach porannych z bardzo zadowolonym uśmiechem na swojej twarzy. Czy gwiazda rocka olała lokalną hottie? Zostańcie, aby się dowiedzieć. Co. Do. Cholery! Rzuciłam pilot na kanapę i pobiegłam do domu chłopaków. Podniosłam rękę, żeby zapukać w drzwi, kiedy nagle otworzyły się, ukazując ciało Aleca bez koszulki. Cóż, nikt nie powiedział, że życie jest sprawiedliwe, albo łatwe, albo niesamowite. - Jaki do cholery jest jego problem?! – wykrzyczałam, chodząc po domu jak kobieta na krawędzi. - Dobry wieczór, Tobie. – Alec wymamrotał za mną. Zignorowałam go. - Po pierwsze, przede wszystkim stara się mnie wykorzystać w swoim domu, potem gada brednie o Tobie i mnie, a potem…. – zaczęłam odczuwać histerię – powiedział, że chciał być pierwszy. Oczywiście, to było po tym, jak zdjął ze mnie sukienkę, położył na łóżko i nie pozwolił mi odejść, a potem zaczął się dziwnie zachowywać i widziałam pigułki i ześwirował. To było tak, jakby się żegnał. Bardziej jakby: Przepraszam, Nat, ale zamiast tego pójdę pieprzyć jakąś 154
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
gwiazdę filmową. Czułam jak łzy napływają mi do oczu, hamując mój gniew. - Przez prawie 48 godzin miałam złamane serce, myśląc, że zrobiłam mu coś tragicznego, a on… on… - Nat. – Alec przerwał, jego głos był ostry. – Przestań. - Nie! – Odwróciłam się i podeszłam do niego, szturchając go w pierś. – Nie mów mi, co mam robić! Ty odrzuciłeś mnie! Dwukrotnie- czekaj… trzykrotnie! Alec przewrócił oczami. - Słuchaj, Nat. Tak bardzo, jak chciałbym tu siedzieć i słuchać, jak narzekasz na gówniane decyzje mojego brata i brak miłości do Ciebie, wolałbym tego nie robić. Wszystko, co robił było dla Ciebie, a Ty odpłacasz mu, przychodząc tutaj i mówisz to gówno? Naprawdę? - Jak przez oszukiwanie mnie robi mi przysługę? Ponieważ umieram z ciekawości. To powinno być dobre. Skrzyżowałam ramiona i czekałam, wreszcie pozwalając aby łza spłynęła wzdłuż policzka. Szybko otarłam ją i przerwałam kontakt wzrokowy, wybierając patrzenie na moje Conversy niż na perfekcję Aleca bez koszulki. - To skomplikowane. Moja głowa podskoczyła do góry. - Oczywiście, że tak. To jest zawsze skomplikowane z Waszą dwójką, a Ty nigdy nie powiesz mi dlaczego! Nie wiem, dlaczego tutaj jesteście, nie wiem, dlaczego wybraliście moją mamę, ze wszystkich ludzi i dlaczego macie, ten sam, głupi tatuaż. - Wynoś się. – Alec warknął, ciągnąc mnie za ramię. - Nie miałam na myśli głupi, tylko… - Wyjdź. – Alec delikatnie wypchnął mnie przez drzwi i oparł się o framugę. – Nat, idź do domu. Nie powinniśmy nigdy stawiać Cię na pierwszym miejscu. - Co Ty mówisz? – Czułam jak moja dolna warga drży. - Mówię: Do widzenia. - Wyrzucasz mnie – powiedziałam tępo, nie dopuszczając, aby moje serce uwierzyło, że z powodzeniem straciło dwóch chłopaków, których kochałam w jeden weekend. Zamknął oczy, kiedy wyszeptał. 155
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Rodzina jest na pierwszym miejscu. - A ja nie jestem rodziną. Cisza. - Racja – stłumiłam szloch i pobiegłam do domu. Nie wiedziałam, że płakałam tak głośno. Moja mama waliła w moje drzwi, więc w końcu je otworzyłam, wyglądając prawdopodobnie jak wariatka z tuszem do rzęs, spływającym po policzkach. - Och, kochanie. – Objęła mnie, a ja zaczęłam płakać jeszcze bardziej. – Co się stało, dziecko? Kochanie? Dziecko? Nigdy do mnie tak nie mówiła. Chciałam się napiąć, odrzucić i cofnąć się, to nie było dla mnie znajome, ale potrzebowałam jej tak bardzo, że mnie to nie obchodziło. Chciałam po prostu być kochana przez kogoś. - Chłopacy są tacy głupi – zadrżałam i wytarłam nos w rękaw mojej bluzy. Mama westchnęła. - Jacyś chłopacy w szczególności dają Ci powód do żalu? Skinęłam głową. - Czy Ci chłopacy są moimi klientami? Potaknęłam ponownie. - Natalee. – Uścisk mamy zacisnął się na moim ramieniu, kiedy tuliła mnie. – Ci chłopcy nie są normalni. - To bzdura, Mamo. Mama napięła się obok mnie. - Nie, Nat, nie w ten sposób. Mam na myśli, są o wiele bardziej skomplikowani, niż się wydaje. Życie podzieliło się z nimi kilkoma naprawdę popieprzonymi sytuacjami. Trzymają się razem, bo mają tylko siebie. Czy to ma sens? - Nie. – Cóż… trochę, ale byłam tak zła, więc nie miało to dla mnie znaczenia. Mama odrzuciła moje włosy za głowę i pocałowała mnie w czoło. Poważnie, ktoś zabrał mnie na inną planetę, ta była obca. - Rok temu, dostali naprawdę poważny cios. Fakt, że byli się w stanie z tego wyciągnąć, jest zdumiewające dla mnie, jak i dla każdego, kto o tym wie. - Wie? Ty wiesz? - Poufność, Natalee – przypomniała mi. 156
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Westchnęłam. - W każdym razie, mogę sobie wyobrazić, że coś z tego dotyczy Ciebie, a potem wielka dawka strachu jest w to zaangażowana, a kiedy pozwalasz, żeby strach rządził Twoimi emocjami i wyborami, cóż, kończysz odpychając ludzi, których kochasz. Wiedziałam to dobrze. Och, jak ja to znałam. Odepchnęłam się od mamy, bojąc się, że jeśli pozwolę zbliżyć się do siebie ona mnie odepchnie, ponieważ wydawało się, że zawsze to robiła. Ale czy robiła? Czy ona po prostu założyła, że jestem szczęśliwa i zostawi mnie samą, żebym sobie poradziła? - Jestem zdezorientowana, boli mnie głowa – skarżyłam się. Mama roześmiała się. - Dlaczego nie pójdziemy zrobić jakiegoś obiadu? - My? – powtórzyłam, mój głos całkowicie był połączony z sarkazmem. - Odwołałam resztę spotkań. Odsunęłam się od niej i spojrzałam w jej zmęczone oczy. - Czy mogę zapytać, dlaczego? - Jeden z Twoich pogmatwanych chłopców poprosił mnie o to. - Och. - Tak, och. – Uniosła brew. – Natalee, kochanie, nie wiedziałam. Wstałam i starałam się ignorować poczucie winy i złość, która mnie ogarnęła. - O czym Ty mówisz? - Myślałam, że jesteś szczęśliwa. Jeśli wiedziałabym, że chcesz więcej, skarbie, dałabym Ci to. Jesteś zawsze tak zamknięta, więc myślałam, że mnie nie potrzebujesz, ani nikogo. Szloch wydostał się z mojego gardła, zanim zdołałam go zatrzymać. Upadłam na kolana, moje ciało trzęsło się z żalu przechowywanego wewnątrz od lat. - Och, kochanie! – Mama usiadła obok mnie i pociągnęłam na kolana, kołysząc mnie w tą i z powrotem, jak to robiła, kiedy byłam mała. – Tak mi przykro! Możesz mi wybaczyć? Och, kochanie, tak mi przykro! Kiwnęłam głową, ale łzy się nie zatrzymywały. Boże, można by pomyśleć, że ktoś umarł. Do czasu, kiedy przestałam płakać była północ. Zrobiłyśmy późno w nocy pizzę i włączyłyśmy film. Tylko mama i ja. Obiecała, że będzie próbować 157
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
ciężej, o ile nie będę jej odpychać i umieszczę na twarzy wyraz: Mam się dobrze. Taty nie było w domu ze względu na późną operację, ale mama obiecała, że porozmawia z nim, kiedy będzie mogła. Poszłam spać po raz pierwszy od lat, z uczuciem, że obchodziłam swoich rodziców, że mnie widzieli. Nie byłam dłużej niewidoczna i mimo odrzucenia ze strony Aleca i Demetriego, czułam pewność. Po raz pierwszy byłam pewna. Widocznie, pokaz uczuć ze strony rodzica robi coś drugiej osobie, ponieważ kiedy zamknęłam oczy po płaczu, pomimo łez i odwodnienia, zasnęłam z uśmiechem na twarzy.
**** Mój budzik był tak głośny, że prawie dostałam zawału serca, kiedy go wyłączyłam. Moje nogi były zaplątane w pościeli i nie spałam zbyt dobrze, biorąc pod uwagę sen, w którym Alec jest w samochodzie próbując mnie przejechać, kiedy Demetri stoi obok i się śmieje. Zmusiłam się do wyrzucenia ich obrazów z mojej głowy, co oczywiście oznaczało, że kiedy jechałam do szkoły każda stacja radiowa grała ich piosenki. Wyłączyłam radio i przeszłam przez sklep, którym okna były praktycznie pokryte ich twarzami. Zasadniczo, byłam gotowa wrzeszczeć w momencie, kiedy dotarłam do szkoły. Zatrzasnęłam drzwi i pomaszerowałam do drzwi wejściowych, tylko po to, aby spotkać szydzące spojrzenia i uśmieszki od innych uczniów. Czy każdy czyta? Alesha stała przy mojej szafce. - O, Boże, Nat! Tak mi przykro, potrzebujesz czegoś? Dotknęła mojego ramienia. Wzdrygnęłam się. - Nie, nic mi nie jest. Z nami wszystko w porządku – powiedziałam przez zaciśnięte zęby, nawet jeśli on wciąż mi nie odpisał i nie odpowiadał na moje gorączkowe połączenia. – To tylko plotki, wiesz jak to jest. Skinęła głową. - Tak, oczywiście. Cóż, okej, muszę iść do klasy. Czy powinnam wspomnieć, że nie mogę kłamać, żeby uratować swoje życie? Otworzyłam szafkę i przez chwilę rozważałam wejście do niej, ale była o 158
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
dwadzieścia rozmiarów za mała, co oznaczało, że musiałabym się stać akrobatką, żeby się tam dostać i nawet wtedy czułabym się niekomfortowo. Zadzwonił dzwonek. Z jękiem, oparłam głowę o szafkę, zaklinając wszystkich facetów za ich niezdolność do trzymania rzeczy w swoich spodniach i komunikowania się jak normalni ludzie. - Ciężka noc? – Alec powiedział za mną. Odwróciłam się tak szybko, że moja twarz weszła w bliski kontakt z metalowymi drzwiczkami. Spotkało to moją wargę, nie pytaj, jak. - Ouch. - Cholera, Nat! Możesz postarać się nie potknąć się, albo nie zranić przynajmniej raz? Patrzyłam, kiedy poklepałam wargę, krew ciekła po palcu. - Nie, ponieważ lubię, kiedy mnie boli i kiedy robię z siebie kompletną niezdarę. Whoa, podwójne znaczenie. Oboje staliśmy, patrząc na siebie. W końcu, Alec przewrócił oczami i chwycił mnie za rękę, prowadząc w stronę damskiej łazienki. - Alec, co Ty…? Popchnął drzwi, ciągnąc mnie za sobą. - Wszyscy ubrani? Brak odpowiedzi. Kopnął wszystkie drzwi, a następnie podszedł do zlewu i zmoczył ręcznik papierowy. - Alec, nie możesz po prostu… - Przestań. Gadać. – Podniósł ręcznik do mojej rany. Wzdrygnęłam się, kiedy woda dotknęła otwartej rany i próbowałam się cofnąć, ale ściskając moją brodę trzymał mnie w miejscu. – Co ja mam z Tobą zrobić, Nat? - Czy to pytanie retoryczne? – wymamrotałam, kiedy otarł krew. - Już nie. – {okręcił głową, mały uśmiech grał w kącikach jego ust. - Nie wiem – westchnęłam, – ale spóźnię się na zajęcia. - Załatwiłem to. - Załatwiłeś? – Uniosłam brew. – Masz nauczyciela w kieszeni albo powiesz mu, że miałam walkę z szafką i przegrałam? - Po prostu nie martw się o to. - Dobrze wiedzieć, że jesteś tak samo skomplikowany jak zawsze. 159
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Dlaczego, Nat, czy to był komplement? Zacisnęłam zęby. Zaśmiał się i wyrzucił ręcznik papierowy. - Już lepiej. Chodź. I ponownie, zostałam przeciągnięta przez korytarz, jak małe dziecko swojego pierwszego dnia w szkole. Dotarliśmy do klasy i Alec dosłownie pchnął mnie przez drzwi. Wszystkie głowy w klasie spojrzały się w naszym kierunku. - Usiądę tam, panie Smith – powiedział Alec, prowadząc mnie na tyły klasy w kierunku dwóch, pustych miejsc. - Nie potrzebuję niańki – wypaliłam, kiedy usiedliśmy. - Jasne. – Jego oczy powędrowały do mojego cięcia na wardze. Odwróciłam się i zamknęłam moje oczy z irytacji. Wciąż zachowuje się, jakby był urażony moją obecnością, więc dlaczego mi pomaga, kiedy się zranię? Spojrzałam na niego kątem oka. Wydawał się być naprawdę zainteresowany tym, co mówi nauczyciel. Był mocno skoncentrowany. Utrzymywałam mój wzrok na nim, nie słuchając tego, co mówił nauczyciel. Jego broda była ustawiona w prostej linii, jakby zaciskał zęby, ale nie zdawał sobie sprawy z tego, że to robi. Mięśnie zginały się w jego szczęce. Byłam jak urzeczona, kiedy patrzałam jego skóra tętniła wzdłuż jego szyi. Czarne włosy opadały na jego twarz, cień jego długich rzęs opadał na policzki. Był zupełnie inny niż Demetri. Tak ciemny i tak, wciąż rozmyślający. Mój wzrok padł na jego umięśnione ramiona, obecnie schowane jeden pod drugim, powodując, że wyglądał bardziej ostro niż zwykle. Nie byłam pewna, jak długo wpatrywałam się w niego, ale czułam jakby upłynęły minuty, kiedy zadzwonił dzwonek, usuwając nas z sali na drugą przerwę. - Nat, powinnaś być mniej oczywista następnym razem. - Następnym razem? – powtórzyłam bez tchu. Tak, to możliwe, że wciąż myślałam o jego ramionach i sposobie w jaki opinała je zbyt doskonała koszulka. - Następnym razem, kiedy będziesz mnie sprawdzała przez całe zajęcia. Zarumieniłam się. - Ja, nie… 160
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Ty, tak. Posłałam mu surowe spojrzenie. Wzruszył ramionami i chwycił moją torbę z ramienia. - Mogę o nią zadbać. Wzruszył ramionami i szedł dalej. - Wiem. Irytacja - nie była nawet rozpoczęciem opisywania tego chłopaka. Do czasu, kiedy rozbrzmiał dzwonek oznajmujący czas na lunch, z powodzeniem prowadził mnie na każde zajęcia, w jego obronie – nie, że czuję się jak bym stała w obronie jego zachowania – miał co najmniej dwie z trzech lekcji ze mną, ale... To wciąż było na granicy absurdalności. Zignorowałam go, kiedy szłam na lunch. Mój żołądek był ściśnięty, więc nic nie wyglądało apetycznie. Kiedy dotarłam na koniec lady, moja taca była wciąż pusta. - Jedz. – Alec powiedział za mną. Przewróciłam oczami, więc nie mógł mnie zobaczyć i odwróciłam się gotowa do walki. - Nie jestem głodna. - Wciąż potrzebujesz jedzenia. - Czy naprawdę będziemy tu siedzieć i się kłócić? Alec chwycił moją pustą tacę. - Oczywiście, że nie. Odetchnęłam z ulgą, ale to było krótkotrwałe, kiedy patrzałam jak nakładał jedzenie z górnej listy. Zapłacił za lunch i przyniósł mi tacę. Przysięgam, że uginała się od ciężary jedzenia. - Proszę, powiedz, że się podzielimy – mruknęłam. Alec uśmiechnął się i zajął stolik, przy którym ja oraz moi przyjaciele nigdy byśmy nie usiedli. - Jedz – rozkazał, kiedy opadłam obok niego. Spojrzałam na mój wybór. Mięso – niespodzianka, jabłko, jakieś sałatki, które wyglądały bardziej jak makarony niż zielone liście i alarmująca liczba frytek. - Dzięki. – Chwyciłam jabłko z tacy i wzięłam frytkę. - To, co powiedziałem… - Jego głos był tak cichy, że prawie niemożliwe było go usłyszeć. Pochyliłam się bliżej, nie będąc pewna, czy chciałam usłyszeć 161
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
wyjaśnienie jego zachowania albo obwinianie mnie o plotki, które krążyły po szkole o Demetrim. – Byłem zdenerwowany. - Wiem. – Czułam, że frytka była rozmoczona, rzuciłam ją na serwetkę i wytarłam ręce. – Ja też. Alec chwycił moją rękę i trzymał ją na kolanach, pocierając kciukiem mój nadgarstek. - Wybaczysz mi? To nie było to, czego oczekiwałam. Odwróciłam wzrok, patrząc na frytkę i przygryzłam wargę. - Alec, nigdy nie było nic do wybaczania. Ja byłam tą nadwrażliwą. Jego uścisk osłabił się na mojej ręce. - Ale… - Odwróciłam się do niego, a potem zawstydziłam się. Nie zdawałam sobie sprawy, jak blisko siedzieliśmy, aż do tej chwili. Wystarczająco blisko, aby go pocałować, na litość boską! – Nie możesz mnie odrzucać i trzymać w ciemności! Mam na myśli, w dni, kiedy to robisz, koch.. – przerwałam, czując jak moje policzki pokrywają się purpurą. – Uwielbiam spotykać się z Tobą. Jesteś jednym z moich najlepszych przyjaciół i w niektóre dni czuję, nie wiem… jakbyś starał się mnie odepchnąć. A potem, to wszystko z Demetrim starającym się mnie rozebrać, a następnie w tym samym momencie, mówi tajemniczo, że chciał być pierwszy. Nie wiem. Jestem naprawdę zdezorientowana. Oczy Aleca powędrowały na moje usta, a potem z powrotem na oczy. - Wiem. To po prostu… - Jego głos ochrypł. Wyciągnął rękę i potrząsnął głową, kiedy patrzał przez okno w stołówce. – Chwila, kiedy Ci to powiem, będzie chwilą kiedy powiem Ci do widzenia, na zawsze. - Nie wiesz tego! – Chwyciłam jego rękę, błagając go o zaufanie, chociaż raz. - Daj mi czas, żeby w to uwierzyć, Nat. – Alec uśmiechnął się i ścisnął moją rękę. Zadzwonił dzwonek. - Idziesz ze mną do następnej klasy? Alec roześmiał się. - Chcesz tego? Zarumieniłam się. - W pewnym sensie. 162
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Więc tak, pójdę z Tobą. - Zostaniesz. - Chcesz tego? - Czy naprawdę będziemy to teraz robić? – Spojrzałam się na niego. Alec podniósł tacę i moją torbę. - Zaprowadzę Cię, ale muszę pójść do klasy. Mam dużo nauki. - Jasne – uśmiechnęłam się. Zgodnie z obietnicą, zaprowadził mnie na geologię i udał się w drogę do swojej klasy, ale nie zanim odwrócił się i posłał mi najbardziej uwodzicielski uśmiech w historii liceum. Moje kolana osłabły i nagle nie byłam już tak smutna z powodu Demetriego. Moje serce wciąż ściskało się, ale część czuła, że był zraniony i nie wiedziałam, co zrobiłam, żeby go wywołać, albo co mogłam zrobić, żeby to naprawić. Nawet jeśli nie byłam zupełnie pewna statusu naszego związku, wciąż go kochałam. Był czymś więcej niż tylko chłopakiem. Demetri był przyjacielem, kimś, którego nie chciałabym skrzywdzić w żaden sposób, chociaż wiedziałam, że prawdopodobnie robię to za każdym razem, kiedy śnię o jego bracie, częściej niż o nim. Sięgnęłam do kieszeni, wyjęłam telefon i napisałam do niego ponownie. Mam nadzieje, ze masz miły dzień. Powinieneś być zadowolony. Alec zrobił mi jedzenie. Rozgotowane frytki. - NAT Zadowolona, schowałam telefon z powrotem do kieszeni i udawałam, że słucham mojego nauczyciela.
163
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY PIERWSZY Miałam więcej zadań domowych niż myślałam, że to możliwe. Nie mieli zwolnić po finałach? Minął tydzień odkąd Demetri i ja się pokłóciliśmy lub cokolwiek to było. Wciąż mi nie odpisał i media były bezwzględne, jeśli chodziło o Anjelice i ich spotkania. Byłam zdenerwowana. Nie miałam żadnego prawa, żeby być. Oczywiście, skończyliśmy, ale to wciąż bolało. I tak, pocałowałam jego brata i byłam winna kochania go bardziej niż powinnam, ale straciłam przyjaciela, dobrego przyjaciela i patrzenie na niego w telewizji było powodem mojego smutku. Powinien wrócić za dwa dni, a nie byłam pewna, czy jestem gotowa się z nim spotkać. Alec i ja spotykaliśmy się każdej nocy. Oglądaliśmy filmy, graliśmy w jego głupie gry, ale nigdy mnie nie dotknął. Cokolwiek zaszło między nami, był to oczywisty koniec. Wrócił do starego siebie, podchodzącego do mnie z szacunkiem, ale wciąż pojawiały się iskierki naszego przeszłego związku. Czasami, kiedy jedliśmy popcorn i nasze palce się zetknęły, chciał szarpnąć się z powrotem. Kilka razy przypadkowo zasnęłam na jego piersi podczas filmu. To nie moja wina, że jego klatka piersiowa była wygodniejsza od kanapy. Miałam nadzieję, że nie mówiłam podczas snu, ponieważ obudziłam się leżąc na jego kolanach. - Nat, obudź się. – Zgarnął włosy z mojej twarzy, a potem jego dłonie odsunęły się, kiedy czekał, żebym wstała z kanapy i wróciła do domu. Wzdrygnęłam się na wspomnienia minionego tygodnia. Pokręciłam głową i spojrzałam na pracę domową. Był piątek i nie byłam w humorze. Postanowiłam pójść na plażę i posłuchać muzyki. Nie robiłam tego jakiś czas i czułam się bardziej emocjonalna niż zwykle. Włożyłam bluzę i wybiegłam z domu. Zajęło mi pięć minut, aby dostać się 164
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
do mojego ulubionego miejsca obok wysokiej trawy, pokrytej białym piaskiem. Muzyka uspokajała moje nerwy. Właściwie uspokajała mój strach i niepewność, co do wszystkiego, co się dzieje. Alec i Demetri. Muzyka potrafiła mnie uspokoić. Wzięłam głęboki oddech i zamknęłam oczy. Musiałam zasnąć, bo kiedy się obudziłam, byłam bardzo zimna. Moje zęby trzaskały i owinęłam się bluzą mocniej. - Więc, próbujesz popełnić samobójstwo, albo jesteś po prostu głupia? – Ciemny głos zapytał mnie. - Witam Cię również, przyjacielu – mruknęłam, wyciągając ramiona nad głową, kiedy patrzałam na Aleca. Jego usta były lekko rozchylone, jego język zwilżył je, a potem zaklął i przebiegł palcami przez włosy. - Nie wiedziałem, gdzie jesteś. - Cóż, znalazłeś mnie. – Znowu zadrżałam, ale nie chciałam wstać, nazwij to uporem, ale chciałam pozostać w miejscu. - Przysięgam, że przez Ciebie się starzeję, Nat. – Alec wymamrotał, kiedy usiadł obok mnie i przytulił. - Przepraszam? - Na niewiele zdadzą się twoje przeprosiny, ale przyjmę je. – Przesunął szybko rękę z moich ramion i zaczął masować mój kark. Jęknęłam i pochyliłam się do przodu, kiedy jego palce wybijały ból. Siedzieliśmy w milczeniu przez kilka minut. Prawie w milczeniu, gdyż z moich ust wypływały jęki. Jego dotyk był taki dobry. Nie dotykał mnie od tańca. - Alec? - Hmmm? Przełknęłam strach i pochyliłam się do przodu. - Ufasz mi jeszcze? Usłyszałam jego głębokie westchnięcie, więc trzymałam mocno głowę, kiedy kontynuował masaż. - Jak myślisz, Nat? Kiwając głową, oblizałam usta i schowałam ręce do kieszeni mojej bluzy. - Okej. - Masz plany na wieczór? Roześmiałam się. - Masz na myśli, coś oprócz mojej nieudanej próby samobójczej? 165
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Jego ręka znieruchomiała, a potem pociągnął mnie w uścisk i pocałował w głowę. - Tak, coś poza tym. - Nie. - Dobrze. – Podskoczył, strzepując piasek ze swoich podartych dżinsów i wyciągnął rękę. - Chodźmy obejrzeć film. - Zgoda. Szliśmy ręka w rękę do domu. Powędrowałam po jego kuchni, podobnej do mojej, biorąc pod uwagę, że był moim drugim domem i zrobiłam popcorn. Alec załadował film, a następnie chwycił kilak puszek sody i obsypał je kruszonym lodem. Usiedliśmy na kanapie, a Alec włączył PLAY. - Zmierzch? – zapiszczałam. – Naprawdę? - Staram się zdobyć punkty. - Będąc dupkiem przez połowę czasu? – odpowiedziałam. - Oczywiście, że nie. – Alec trącił mnie. – Będąc dupkiem przez co najmniej trzy czwarte czasu. - Ach, to słodkie. - Cieszę się, że się zgadzasz. – Mrugnął i objął mnie. To była największa ilość czasu, kiedy mnie dotykał. Pragnęłam jego bliskości, więc bardzo powoli skuliłam się obok niego, skupiona na tym, żeby oglądać wilkołaki i wampiry walczące o dziewczynkę, która ma martwe oczy. Niestety, żadne z nas nie zdawało sobie sprawy, że działo się to, kiedy wszystko zostało wyczerpane, tak jak nasza historia. Cóż, jeśli brałbyś pod uwagę całą „zamierzam Cię zabić z powodu miłości” rzecz, to było praktycznie to samo. Brudny trójkąt miłosny z dwoma, różnymi chłopakami, z których każdy posiada swoją tajemnicę. - Prawdopodobnie to kiepski wybór, biorąc pod uwagę… - Głos Aleca zamarł. Kiwnęłam głową w milczeniu. - Ale jestem ciekawy. – Alec ściszył TV i odwrócił ciało w moją stronę. – Czy bardziej byłbym Jacobem czy Edwardem? Położyłam rękę na ustach, aby stłumić śmiech. - Zapomnij o tym. – Alec zaklął i wykonał ruch, żeby wstać. - Przykro mi, nie ma ucieczki! – Roześmiałam się i próbowałam pociągnąć 166
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
go, żeby z powrotem usiadł na kanapie i udało mi się powstrzymać śmiech. – Musisz zrozumieć, że faceci nie mogą po prostu chodzić wokół i zadawać takich pytań. - Wiem. – Jego zaciśnięte zęby i sztywna postawa powiedziała mi wszystko, co chciałam wiedzieć. Westchnęłam i odchyliłam się do tyłu, żeby go przyjąć. Jego ciało było duże, muskularne. Był mroczny, niebezpieczny, zabawny, rozmyślający. Był wszystkim. Wypuściłam mały oddech. Jego oczy zwęziły się. - Co? Zakłopotanie oblało mnie, kiedy spojrzałam w dół na moje zaciśnięte dłonie. - Jesteś mieszanką obu. - Jak hybryda? – zapytał. Spojrzałam w górę, uśmiechał się jak kompletny głupek. Jego uśmiech robił mi zabawne rzeczy. Czułam się, jakbym chciała go zaatakować i trzymać jego rękę w tym samym czasie i cieszyć się uczuciem jego dłoni naprzeciw mojej. Uśmiech był szczególnym przypadkiem i czasami chciałam, żeby był zarezerwowany tylko dla mnie. - Tak, Alec. Hybryda, jakbyś był wampkołakiem. Wybuchłam śmiechem i odwróciłam się. Rzucił się na mnie, jego ciało unosiło się nad moim. - Czy jestem, aż tak mało męski? – Jego twarz była tak blisko mojej, że mogłam zobaczyć, jak jego usta formowały słowa. Moje oczy prześledziły kąciki jego mocnej szczęki. - Nie. – Wyciągnęłam rękę i przesunęłam ręką po jego muskularnym barku i ramionach. Wzdrygnął się. - Cholera. – Jego oczy zaświeciły. Przez chwilę bałam się, a potem mnie pocałował. Z jękiem, moje ciało obudziło się do życia, kiedy jego muskularne zakryło mnie. Dusiłam się w nim. Potrzebowałam go tak bardzo, że było to bolesne. Przesunęłam dłonie po jego ramionach i przyciągnęłam go bliżej. Skierował nogę pomiędzy moje uda, a potem sięgnął po moje biodra, 167
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
przyciągając je jeszcze bliżej. Alec nigdy nie całował mnie w taki sposób. Wsunął ręce za mnie i chwycił za tyłek, kiedy pogłębił pocałunek. Bezprzytomnie, chwyciłam go za koszulkę. Już tam był bez mojej pomocy. Pociągnął ją dając mi niesamowity widok na jego wytatuowane ciało i umięśniony brzuch. Westchnęłam i poddałam się mimowolnemu dreszczowi. - Nat, doprowadzasz mnie do szaleństwa. - Dobrego szaleństwa? – zapytałam bez tchu, kiedy spojrzał na mnie. Przechylił brodę i pocałował kącik moich ust. - Szalonego szaleństwa. - Och. - Tak, och. – Zaśmiał się naprzeciw mojej szyi, a potem zaczął ssać miejsce poniżej mojego ucha, zanim wrócił do moich ust. Sięgnęłam do guzika jego dżinsów32, ale odepchnął moje dłonie z powrotem, przyciskając mnie do kanapy. Spróbowałam ponownie, ale odepchnął mnie znowu, tym razem uderzając w moje ręce. Roześmiałam się i pozwoliłam opaść rękom wzdłuż mojego boku. - Poważnie? Wtulił się w moją szyję. - Nie jestem tym typem faceta. Wzdychając, przechyliłam głowę, żeby dać mu lepszy dostęp. - W tej chwili, chciałabym żebyś był. Jego ręce znieruchomiały, wargi zastygły na mojej szyi. Cholera. Co ja zrobiłam? - Nie możesz mówić takich rzeczy do mnie, Nat. Nie wtedy, kiedy jesteśmy w takiej sytuacji, ponieważ nie chcę niczego więcej, jak wziąć Cię na tej kanapie bardzo agresywnie, bardzo powoli i bardzo świadomie. - W porządku. - Nat – ostrzegł mnie, jego ramiona zgięły się, kiedy pochylił się nade mną. Wiedziałam, że był w bolesnej pozycji. Znaczy, jak mogłabym tego nie zauważyć? Ale było mi tak samo niewygodnie jak jemu. Chciałam go. I to nie była sprawka tylko moich hormonów, to było coś głębszego. 32
I właśnie mamy potwierdzenie pewnej rzeczy :D TEAM ALEC :D
168
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Wiem, co myślisz – powiedział. - Nie, nie wiesz. - Ależ wiem. – Pocałował mnie w usta, pociągając dolną wargę i lekko gryząc, powodując przyjemny ból. – Myślisz, że to byłoby tego warte, ale obiecuję Ci, że nie o to chodzi. - Dlaczego? - Bo nie wiesz, jakim typem faceta jestem. - Wiem! Jego oczy ogarnął smutek, kiedy pochylił głowę, aby dotknąć mojej. - Nat, nie wiesz. - W takim razie, powiedz mi i pozwól mi dokonać wyboru. - Co jeśli przez powiedzenie Ci tego, stracę Ciebie? - Czy naprawdę myślisz, że jestem taką osobą? - I tak, i nie. – Owinął ręce wokół mojej głowy i przycisnął swoje usta do moich, pogłębiając pocałunek. Jego język wirował w moich ustach, doprowadzając moje ciało do wrzenia. Smakował tak słodko, jego ciało było tak gorące. Czułam się komfortowo i przerażająco w tym samym czasie. Podniecona, jeszcze ostrożna. Bycie z Alecem to jak próba oswojenia tygrysa. Nigdy nie wiesz, czy będzie grał fair czy będzie miał zamiar się na Ciebie rzucić. Nacisnęłam dłoń płasko na jego piersi i zamknęłam oczy, kiedy pozwoliłam sobie zatracić się w tym pocałunku. Wkrótce zdałam sobie sprawę, że nie byłam dłużej w sytuacji, którą mogę kontrolować, ale potem ponownie może nigdy nie miałam kontroli. Nie, kiedy chodziło o Aleca. Jęknął i podniósł mnie, a potem rzucił z powrotem na kanapę tak, że mógł umiejscowić się w pobliżu moich bioder, jego ręce przeniosły się na moją klatkę piersiową, a potem pod koszulkę. Powinnam zdać sobie sprawę, że coś mogło pójść źle. Po tym, nie miałam wszystkiego? Nie usłyszałam kliknięcia drzwi. Ale nie słyszałam kogoś wykrzykującego nasze imiona. Do czasu, kiedy otworzyłam usta, było za późno. Demetri stał tam ze smutnym uśmiechem na jego ustach. Trąciłam Aleca, odsunął się, a potem się skrzywił. - Drugi raz, bracie. Nie masz żadnej małej gwiazdeczki do pieprzenia? 169
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Uderzyłam go tak mocno, aż zabolała mnie ręka. Łzy spływały po mojej twarzy, kiedy starałam się wydostać spod uścisku Aleca. On trzymał mnie mocno. Skręcałam się. Nikt nie powiedział ani słowa. Co. Do. Cholery! Demetri nie poruszył się. Przyglądał mi się, zmagając się ze sobą. Obserwował brata i pokręcił głową, kiedy upuścił torbę na ziemię. - Wróciłem wcześniej do domu, żeby zobaczyć się z Nat. - Ale… - Słowa mnie zawiodły. - Zgubiłem telefon – powiedział, czytając w moich myślach. – Niektóre gwiazdki Hollywood były zirytowane, że ktoś do mnie pisze. – Przełożył nerwowo nogi i spojrzał na ziemię, jego twarz była lekko czerwona. Spojrzałam na Aleca, błagając go, żeby coś powiedział, coś co pomogłoby odejść bólowi w klatce piersiowej. Nic. Absolutnie nic. Z płaczem, uderzałam w niego pięściami, dopóki w końcu pozwolił mi się uwolnić z uścisku. To był drugi raz w przeciągu pięciu dni, kiedy uciekałam z płaczem z ich domu. Czy kiedykolwiek się nauczę? - Nat! Nat! – Alec krzyczał za mną. Pchnęłam drzwi do mojego domu, zapiszczały z siły uderzenia. Ramiona Aleca owinęły się wokół mnie. - Przepraszam, Nat, wiem, jak to wygląda. - Naprawdę, Alec? – płakałam. – Ponieważ to było życiowo wstrząsające. Jego ramiona napięły się mocniej wokół mnie. - Wiem, ale to nie jest to, na co wygląda. Podniosłam głowę. - Więc zapewnij mnie z nadzieją, że Twój brat, który najwyraźniej nadal jest moim chłopakiem, wrócił do domu i przyłapał nas. Wszystko komplikujesz, wiesz o tym? Obaj! Nienawidzę Was obu! – Mój głos załamał się, kiedy moje ciało opadło na niego. - On Cię okłamał! – wykrzyczał, sprawiając, że moje włosy stanęły na baczność. - Skąd to wiesz? Nie miał swojego telefonu. - Po prostu go znam, Nat, okej? – Jego głos napiął się na nocnym powietrzu. – Będzie w porządku z nami? - Nie. – Odwróciłam się w jego ramionach, moja twarz była kilka 170
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
centymetrów od jego. – Nie będzie po prostu w porządku. Powiedziałeś, że był drugi, co sugeruje, że miałeś mnie pierwszy. Co do cholery, Alec? Nie jesteś takim facetem. Nie mogę w to uwierzyć. Dlaczego ranisz mnie w taki sposób? Dlaczego rzucasz coś takiego, w jego twarz? - To nie ma znaczenia. - Więc ja nie mam znaczenia? Alec stłumił przekleństwo. - Nie to powiedziałem. Staliśmy w ciszy, nadal byłam w jego ramionach, a oddech Aleca zmienił się w bardziej szalony przez sekundę. Jego głowa obniżyła się i delikatnie pocałował mnie wzdłuż ust. Wciąż byłam w zbyt dużym szoku, żeby go odepchnąć. Jego słowa krążyły we mnie. - Byłem wściekły, okej? Wiem, że to było niestosowne. Przykro mi. - Cholerna racja, że Ci przykro. – Próbowałam się odepchnąć ale uniósł moją brodę po kolejny pocałunek. Nie mogłam myśleć, kiedy był obok mnie, kiedy całował mnie, jakbym byłam jego powodem do życia. Owinęłam ręce wokół jego szyi i otworzyłam usta dla niego, pocałunek pogłębił się, a mój głód na niego wzrósł. Nawet jeśli chciałabym go nienawidzić, moje serce nie pozwoliłoby mi na to. - Co Ty mi robisz? – wyszeptałam naprzeciw jego ust, wreszcie pozwalając mojemu ciału zrelaksować się w jego uścisku. Alec nadgryzł moją dolną wargę i pociągnął mnie w ciasnym uścisku. - Pozwól mi pójść porozmawiać z nim przez chwilę, okej? Zostaw wieczorem otwarte okno. - Więc, chcesz się wkraść i mieć swój czas ze mną? – Spojrzałam na niego. Alec pokręcił głową. - Mogę Cię pociągnąć w ramiona i powiedzieć Ci, że wszystko będzie dobrze. Zadrżałam i skrzyżowałam ramiona na piersi, kiedy patrzałam jak wraca do swojego domu. Część mnie chciała pobiec za nim, aby zobaczyć jaką kłótnię będą prowadzić z Demetrim. Chciałam wierzyć Demetriemu, ale zdjęcia nie kłamały. Poszłam do domu i włączyłam telewizor. Teraz byłby dobry czas na stosy czekolady, umieszczone w misce na stole, ale musieliśmy zrobić zapasy. Tutaj 171
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
nie było ani kawałka czekolady. Zrobiłam popcorn, skrzyżowałam nogi i przerzuciłam pilotem na kanał rozrywkowy. Oczywiście, nie trwało to długo, kiedy piękna twarz Demetriego pojawiła się na ekranie. - Musi być miłą gwiazdą rocka! – wygłaszał komentator. – Demetri Daniels był widziany, kiedy późno opuszczał klub ostatniej nocy z kolejną gwiazdą na ramieniu! Tym razem jego intencje były jasne, kiedy skradł pocałunek na krótko przed wyjazdem do innego klubu. Nasz rozrywkowy chłopak musi być zmęczony. Widziano go, jak wracał do hotelu o czwartej rano. Patrzałam się w ekran. Nie przeszkadzało mi to, co mówił reporter. Nie, to było zdjęcie Demetriego patrzącego na swój telefon, a następnie wkładającego go do kieszeni. Kłamliwy drań. Jeśli miał go wczoraj, widział wszystkie moje wiadomości. Zirytowana i bardziej zraniona, niż myślałam, ze to możliwe, rzuciłam pilota na kanapę i pobiegłam do pokoju, trzaskając drzwiami. Nie przeszkadzało mi nawet to, że nie umyłam twarzy. Weszłam pod kołdrę i walczyłam ze łzami. Dlaczego kłamał? Czy kłamał przez ten cały czas? Czemu miałoby to służyć? Ukrywałam się dalej pod przykryciem, kiedy przypomniałam sobie, że Alec chciał, żebym zostawiła otwarte okno. Wyskoczyłam z łóżka i otworzyłam je, a następnie rozpaczliwie próbowałam zasnąć.
172
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY DRUGI Obudziłam się, bo Alec mnie całował, co z jednej strony można uznać za nieco przerażające. Ponieważ nie zmyłam makijażu z mojej twarzy, wiedziałam, że wyglądałam trochę jak wariatka, przynajmniej częściowo niestabilna. Otworzyłam oczy. Jego duże ciało unosiło się nade mną. - Hej. - Hej, Tobie. – Zamrugałam oczami, aby mogły dostosować się do czystej, męskiej urody na wprost mnie, a potem Alec się uśmiechnął. To był ten sam magiczny uśmiech, zarezerwowany tylko dla mnie. Westchnęłam. Po kilku minutach ciszy, Alec powiedział: - On przeprasza. - Nie obchodzi mnie, czy przeprasza. Przepraszam oznacza, że zdaje sobie sprawę, że to, co zrobił było złe. Przepraszam oznacza, że okłamywał mnie przez cały czas, kiedy byliśmy razem. Dlaczego do cholery go bronisz? Alec zaklął. - Jest moim bratem. To moja praca, aby go chronić. Nawet, jeśli muszę go chronić przed samym sobą. Nie rozumiesz. To skomplikowane. - A ja? Co ze mną? – Próbowałam się wykręcić z jego uścisku, ale ramiona usztywniły moje, kiedy pochylił się i pocałował mnie w czoło. - Jestem pewien, że moją pracą tu i na zewnątrz, jest pokazanie jak bardzo Cię kocham. Niech go szlag. Zostaw to Alecowi, żeby powiedział jedną rzecz, która roztapia wszystkie moje mury obronne i sprawia, że chce rzucić się na niego jak jakaś napalona nastolatka. A potem znowu, jeśli but pasuje… - Alec? – mój głos załamał się. – Dlaczego on mnie cały czas okłamywał? Zimno powietrze ogarnęło mnie, kiedy Alec odchylił kołdrę i dołączył do 173
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
mnie w łóżku. - Nie, Nat. On naprawdę o Ciebie dbał. Myślę, że w swoim pokręconym toku myślenia, uważał, że robi Ci przysługę. - Będąc dupkiem? - Weźmy pod uwagę jego wiek, jest niedojrzały. - Jest rok młodszy od Ciebie – zauważyłam. – Poza tym, w jaki sposób to, że jest kompletnym dupkiem komukolwiek ma pomóc? - To skom… - Przysięgam, że jeśli powiesz to skomplikowane jeszcze raz, wyrzucę Cię przez okno. Alec roześmiał się i wtulił w moją szyję. - Chciałbym zobaczyć, jak próbujesz. - Nie wierzysz mi? Jego język przetarł szlak wzdłuż mojej szyi. - Absolutnie. Jęk uciekł z moich ust, zanim mogłam go powstrzymać, zupełnie obojętna przez jego pocałunki i dotyk. Alec przyciągnął moje ciało do swojego, a potem ułożył ręce za moją głową tak, że leżałam na jego ramieniu i wpatrywałam się bezpośrednio w jego usta. - Co teraz? – wyszeptałam, wciąż skupiona na idealnym kształcie jego szczęki, kiedy jego usta przełamał uśmiech. - Mam teraz swoją szansę z Tobą? Przewróciłam oczami i odsunęłam się, żeby spojrzeć na jego twarz. - Jesteś taki romantyczny. Naprawdę, zapierasz mi dech w piersiach. Prawie zemdlałam. Dobrze, że leżę. Alec zaśmiał się i uniósł moją dłoń do ust, całując ją. -Dobra, nie będę miał jeszcze mojej szansy, ale… - splótł palce z moimi – naprawdę chcę wziąć Ciebie na randkę. Chciałam pójść z nim na randkę. Chciałam o wiele więcej, ale co powiedzą ludzie? Nie byłam zwykłym typem dziewczyny, która nie martwiła się o takie rzeczy, ale po tym całym szumie z mediami wokół mojego związku z Demetrim, wiedziałam, że znowu rzucą mi to w twarz, jeśli Alec i ja zostaniemy zauważeni. - Ludzie powiedzą, że jestem dziwką. 174
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Nie rób tego. – Uścisk Aleca zacisnął się na mojej ręce, kiedy przyciągnął mnie bliżej. – To moja wina, nie Twoja. Powinienem się trzymać z daleka od Ciebie. - Cieszę się, że tego nie zrobiłeś. Zostaliśmy w takiej pozycji, że czułam jakby to była wieczność, oboje szukaliśmy swoich oczu, błagając, aby druga osoba coś powiedziała, przyznała, że działo się to od naszego pierwszego spotkania. Nie chodziło tylko o to głupie pióro, które podniósł z ziemi. Było o wiele więcej. I choć starałam się być z facetem, kiedy Alec popychał mnie w jego kierunku, moje serce nigdy go opuściło. - Głupie pióro – mruknęłam. - Huh? Zachichotałam. - Nieważne. Więc… - Bawiłam się włosami z tyłu jego głowy, skręcając je między palcami. – Co z tą randką? - Zrobię wszystko. Tylko nie przestawaj. – Alec oparł głowę na mojej piersi i jęknął. - Nasza randka? – przypomniałam mu. - Mhmm. – Jego ręce owinęły się wokół mojego ciała, przyciągając blisko siebie, kiedy kontynuowałam zabawę jego włosami i masowałam kark. – Myślę że to może mi się podobać bardziej niż seks. Zamarłam. - Cholera, powiedziałem to głośno? – Alec napiął się nade mną. Wybuchłam śmiechem. - Przynajmniej wiem, co trzeba zrobić, abyś wyznał mi wszystkie brudne, małe sekrety. - To jest przekupstwo i manipulacja, przestępstwo federalne… - Jego słowa zamarły, kiedy ponownie jęknął i odprężył się obok mnie. - Mówiłeś – wyszeptałam, kiedy owinęłam ręce wokół jego szyi, a następnie masowałam jego ramiona. - Wyjdź za mnie. - Nie. - Czemu? - Ponieważ zapytałeś tylko dlatego, żeby mieć osobistą masażystkę. - Mam inne powody. 175
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Jestem pewna, że masz. - Dobra, ale zapytam jutro ponownie. – Alec mruknął i odwrócił głowę tak, że jego ucho przyciskało się do mojej piersi. Jego oświadczenie powinno mnie przerażać. Znaczy, on żartował, znałam Aleca. Nie był dzieciakiem w tych sprawach. Był tym poważnym, myślącym, tym, dla którego dziewczyny chcą mdleć, kiedy śpiewa do mikrofonu. Zadrżałam. - Zimno Ci? Nie, po prostu jestem gorąca dla Ciebie i nieco zdenerwowana, że po prostu zażartowałeś o poślubieniu mnie. - Wszystko w porządku. - Nat. - Hmm? - Kocham Cię. Cholera. Zamarłam. Czułam jak moje serce przestaje bić, ale wiedziałam, że żyję, ponieważ wciąż oddychałam. Naprawdę musiał przestać mnie zaskakiwać w taki sposób. Znaczy, jestem młoda, ale dziewczyna może tyle nie znieść. Wzięłam głęboki oddech, wstrząsający ziemię. Rodzaj, którego potrzebujesz, zanim powiesz coś, co przesunie samoloty twojego wszechświata, kiedy nieuniknione też, że nic w twoim życiu nie będzie już takie samo. - Też Cię kocham.
**** Siedziałam na tylnym siedzeniu SUV-a Aleca, nerwowo wykręcając sobie palce. Wiedziałam, że Demetri będzie jechał z nami. Wiedziałam również, że Demetri prawdopodobnie zauważył, że Alec zakradł się do ich domu dopiero godzinę temu. Nie pomogło to, że miał bardzo zadowolony uśmiech na twarzy. Podjęłam szczególną ostrożność w planowaniu ubioru. Nie chciałam, żeby ktokolwiek się na mnie patrzał, nie chciałam żadnej uwagi. Uwaga oznaczała, że ludzie zauważą, niezbyt subtelne spojrzenia, które Alec rzuca w moją stronę. Demetri wyszedł z domu. Otworzył drzwi samochodu i spojrzał na mnie. - Hej, Nat. – Jego głos był smutny. Chciałam wyciągnąć rękę i dotknąć go, 176
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
ale pokusa, aby go udusić była równie silna, więc trzymałam ręce na kolanach i skinęłam głową. - Hej, Demetri. - Posłuchaj… - Odwrócił się, kiedy Alec wyjechał z podjazdu. O rany, nie było tutaj żadnej ucieczki. Musiałam patrzeć i patrzeć w oczy Demetriego, czując się jak kompletna idiotka, kiedy on był tym, który pieprzył laski wokół. Nie, że byłam lepsza. Skuliłam się, kiedy myślałam o moim zachowaniu w przeciągu ostatnich kilku tygodni. - Przepraszam. - Huh? – Poczułam, że opada mi szczęka. Wzruszył ramionami. - Przepraszam, że kłamałem. I to by było na tyle. Odwrócił się z powrotem. Żadnych więcej przeprosin, żadnych słów. Tak, jakby w ciągu ostatnich kilku miesięcy nic się nie wydarzyło. Nasza wspólna historia, dramat między nimi dwoma. Nie zasługiwałam na wyjaśnienie? Reszta drogi do szkoły byłam wypełniona niezręczną ciszą i dźwiękiem mojego oddechu. Przynajmniej, tak to odczuwałam. Do czasu, kiedy Demetri wyskoczył z samochodu i otworzyłam drzwi, chciałam odwrócić się i pobiec do domu. - Hej… - Alec chwycił mnie, kiedy usiadłam na krawędzi fotela, moje nogi opierały się o drzwi. – Jeśli to sprawi, że poczujesz się lepiej, to rzadkie dla niego, że przyznaje się do czegokolwiek. Skinęłam głową. - Okej. - Klasa? – Alec wyciągnął rękę. Chwyciłam ją. Tak, ludzie będą gadać i będą się patrzeć, ale potrzebowałam jego siły, aby przejść przez ten dzień. Do czasu, kiedy zadzwonił dzwonek, byłam pozytywnie zaskoczona całą sytuacją. Nikt nic nie powiedział o moim i Demetriego bardzo publicznym zerwaniu i nawet, jeśli zauważyłam, że niektóre dziewczyny szeptały, kiedy szłam z Alecem, przez większą część był to normalny dzień w Piekle. - Nat! – Evan pomachał do naszego stolika. – Więc, - powiedział, kiedy zajął miejsce – obcięłaś mu jaja? 177
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Evan! – Uderzyłam go, kiedy poczułam, że się rumienię. – To nie takie złe. Znaczy, on jest gwiazdą rocka. To nie moja sprawa, w jakim kręgu chce się obracać. - Huh? – Evan spojrzał pomiędzy mnie i Aleca, a potem pochylił się do przodu. – Nie mówię o ostatnich newsach, Nat. Mówię o dzisiejszych. - Dzisiejszych? – Spojrzałam na Aleca, ale jego oczy już przesuwały się po stołówce. Jego szczęka zacisnęła się. Śledziłam go wzrokiem i westchnęłam. Demetri obmacywał się z dziewczyną z mojej klasy. Jego dłonie były na całym jej ciele. Chwyciłam się krzesła i nazwałam go wszystkimi nazwami, jakie tylko przyszły mi do głowy. Alec wykonał ruch, żeby wstać. Wyciągnęłam rękę i zatrzymałam go. - Po prostu mu pozwól, Alec. Jeśli to tak sobie radzi z ostatnim miesiącami, pozwól mu na to. Alec nie wyglądał na przekonanego. W rzeczywistości, wyglądało to tak, jakby chciał kogoś zamordować. Wyciągnął komórkę i bardzo wyostrzonym, przerażającym tonem wezwał jednego z ochroniarzy na pomoc Demetriemu. Jakby to miało pomóc. Co on zrobi? Wykastruje go? Rzeczywiście, Bob bardzo szybko przecisnął się przez tłum i wyszeptał coś w ucho Demetriego, kiedy ten atakował dziewczynę na krześle. Oparł się, wystarczająco, aby nawiązać ze mną kontakt wzrokowy, a potem z otwartymi oczami, pocałował ponownie dziewczynę. To było jak oglądanie porno. Jeśli porno mogło rozgrywać się w liceum. A główną rolę grała gwiazda rocka. - Czasami, nienawidzę mojego brata. – Alec zaklął. – Dalej zastanawiasz się, dlaczego potrzebujemy przerwy od koncertowania. To jasne, że mamy problemy. - My? – Uniosłam brew. - Tak, my. – Alec spojrzał w dół i zaklął ponownie. W ciągu kilku minut, show Demetriego się zakończył i cudem wszystkich cudów, podszedł do dziewczyny, która teraz stała w rogu i chwycił inną. Tak, inną dziewczynę i zaczął ją całować. Jaka dziewczyna całuje chłopaka, kiedy on wciąż ma na sobie resztki pocałunku poprzedniej? Odsunęła się po kilku minutach. I patrzałam jak Demetri zataczał się za 178
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Bobem, kiedy ten eskortował go ze stołówki. - Czy on jest pijany? Alec milczał. - Prawdopodobnie. – Odwrócił wzrok. – Nie przyjmuje odrzucenia zbyt dobrze. - On to zrobił! – Wskazałam na drzwi, wściekła, że Alec ponownie bierze winę na siebie, za wybory innej osoby. – Nie my! Alec wyglądał jakby chciał krzyczeć, pokręcił głową i przesunął palcami po włosach. - Wiem, Nat. Po prostu ciężko na to patrzeć ponownie. - O czym Ty mówisz? - Powiem Ci, tylko nie teraz. Kiwnęłam głową, ale nie ufałam jego słowom. Obaj byli śmiesznie tajemniczy o tym, co się wydarzyło pomiędzy nimi dwa lata temu. Na próżno myślałam, że dotrzyma obietnicy i coś powie. Zadzwonił dzwonek. - Chodź, zaprowadzę Cię do klasy. – Chwycił moją torbę na ramię i złapał mnie za rękę. Reszta dnia minęła gładko. Dwie dziewczyny zapytały mnie, czy umawiam się z drugim bratem z AD2, gdy Demetri jest wyraźnie zajęty. Spojrzałam na nie i przez chwilę rozważałam posłanie im środkowego palca. Musiałam się uspokoić. Stanęłam przed szafką i wrzuciłam do środka książki. Ucieczka… musiałam uciec, zanim powiem coś, czego będę żałować. Przepchnęłam się przez frontowe drzwi szkoły, kiedy ręka szarpnęła mnie z powrotem, aż moje stopy dotknęły krawężnika. To był Demetri. - Nat. – Jęknął, przyciągając mnie do siebie, jego głowa powędrowała w dół, jakby chciał mnie pocałować. Śmierdział whisky, odepchnęłam go, ale on przytrzymał mnie szybko. – Nat, nie miałem tego na myśli. - Demetri, przestań, jesteś pijany. – Rozejrzałam się wokół w poszukiwaniu Aleca, ale nie było go w pobliżu. Dzieciaki nadal wybiegały ze szkoły. Proszę, pospiesz się Alec. - Nie jestem aż tak pijany. – Zachwiał się na nogach. 179
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Naprawdę? Był całkowicie pijany. - Musze po prostu z tobą porozmawiać, powiedzieć ci, dlaczego! Okay, bez krzyków. Poklepałam go po ramieniu. - Dobrze, dlaczego? - Kocham Cię. O nie. - Kocham Cię tak bardzo i wiem, że Ty kochasz jego! Wiem, że tak jest! Widziałem Waszą dwójkę, sposób w jaki na siebie patrzycie! Nie chcę być tym drugim. I ponownie wracamy do tej samej bzdury. - Słuchaj, Demetri. Naprawdę musisz złożyć się do kupy. Przepraszam, że nam nie wyszło. Przepraszam także, że nie masz jaj, żeby to prosto w moją twarz, zanim wyleciałeś i pieprzyłeś się z pierwszą dziewczyną w L.A., jaką znalazłeś. - Nie pieprzyliśmy się. – Spojrzał w dół i wsunął ręce do kieszeni. – Nie pieprzyliśmy się, myślałem o tobie. Widziałem twoje wiadomości. – Zakołysał się ponownie, po czym oparł się o ścianę, cofając mnie do tyłu. - Widziałem ich, Nat. Chciałem odpowiedzi tak bardzo, ale potrzebowałem czasu na myślenie. I potem Alec robi to, co wychodzi mu najlepiej. - Co robi? - Kradnie jedyną dziewczyną, z jaką kocham. - Och, więc taki jest jego zwyczaj? – Zadrwiłam wściekła, że mógł ponownie obwiniać Aleca, za jego wybory. - Nie masz nawet pojęcia, jak pokręceni jesteśmy.. - Zaczynam rozumieć – odpowiedziałam, zaciskając zęby. - Ukradł ją. - Okej, Demetri. – Poklepałam go po ramieniu i weszłam przed niego. Wyciągnął rękę i przyciągnął mnie do siebie. - Nie, nie rozumiesz. Moją dziewczynę. Spał z nią, zapłodnił i opuścił. Zebrało mi się na wymioty. - Powiedział, że to była jedna noc. - Z moją dziewczyną. – Demetri skrzywił się. – Która była zbyt dobrą dziewczyną, żeby myśleć o spaniu ze mną. Spała z nim. Przełknęłam ślinę. Chciałam zatkać sobie uszy rękoma i powiedzieć mu, 180
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
żeby przestał gadać, że nie mogłam tego dłużej słuchać, ale zamarłam, nie byłam w stanie się poruszyć, kiedy poszedł bliżej i kontynuował. - Ona była moja! – Jego głos się załamał. – On to wiedział! Był takim zarozumiałym sukinsynem. Byliśmy pijani. Powiedział, że muszę przypieczętować umowę. Powiedziałem mu, że to niemożliwe, więc założyliśmy się. Nie podobało mi się dokąd to zmierza. - Powiedział, że jeśli dobierze się do jej majtek, kupię mu nowy samochód. – Demetri odwrócił wzrok ode mnie, łzy wypełniły jego duże, niebieskie oczy. – Wyśmiałem go. Alec zawsze był graczem. Wiedziałem, że spróbuje, ale on kochała mnie. Wiedziałem, że mnie kochała. Tak jak wiedziałem, że Ty mnie kochasz. A teraz… - Demetri zaklął i uderzył pięścią w ścianę, krew spływała po jego palcach. – Teraz, jest martwa. Ściana przy której stałam zaczęła się kręcić. Próbowałam utrzymać równowagę, oprzeć się na Demetrim, ale on już odszedł, pozostawiając ślady krwi na swojej drodze. Upadłam na kolana. - Nat! – Alec mnie wołał, ale bolało oddychanie, a co dopiero mówienie. – Nat! Starałam się zaczerpnąć oddech, powietrze huczało mi w uszach. Moje oczy zaczęły mi ciążyć, jakby przejmował je tunel. - Nat! – Jego głos był bliżej, a potem byłam w powietrzu. – Cholera, Nat! Nie waż się zemdleć! – Ręka Aleca była ciepła na mojej twarzy. Moje oczy zamigotały, a potem skupiły się na nim. On, pół - ciągnął mnie i pół - przenosił do swojego SUV-a i pomógł mi wsiąść do środka. Zbyt wstrząśnięta, żeby coś powiedzieć, wszystko co mogłam robić to patrzenie na nawiew na wprost mnie. Trzaśnięcie drzwiami wyrwało mnie z obecnego stanu. Spojrzałam na Aleca i westchnęłam. Krew sączyła się z jego ust. - Przegrałeś walkę? – spytałam słabo. - To nie jest śmieszne. – Alec uderzył dłońmi w kierownicę. – Wystraszyłaś mnie na śmierć, Nat! Wszystko w porządku? Jadłaś dzisiaj? Spojrzałam w dół na moje drżące ręce. - Nie. Znów zaklął i wyjechał z parkingu. Próbowałam usiąść, żeby zapiąć mój pas, ale w czasie kiedy walczyłam z zamkiem, on już podjeżdżał do McDonalda. 181
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Zamówił frytki, lody i colę. - Cukier, sól, węglowodany i kofeina. Zaparkował w pobliżu i wyłączył silnik. Pchnął jedzenie w moim kierunku i prawie warknął, kiedy powiedział: - Jedz. Teraz. - Nie. - Nat, nie jestem w nastroju na kłótnie. - A ja nie jestem w nastroju, aby usłyszeć Twoją całą brudną historię od Demetriego, ale to właśnie wydarzyło się jakieś piętnaście minut temu! Oczy Aleca rozszerzyły się, odwrócił wzrok i nie mówił nic przez bardzo długi czas. - Powiedział ci wszystko. Kiwnęłam głową, chociaż nie patrzył na mnie. - Powiedz mi, że to nie jest prawda. Alec zaśmiał się gorzko. - Nie mogę tego zrobić. - Nie możesz, czy nie chcesz? Po ciężkim westchnieniu, Alec spojrzał na mnie oczami pełnymi smutku. - Nie mogę zaprzeczyć prawdzie. Zrobiłem wszystko, co powiedział, a co gorsza wziąłem ją, pod wpływem narkotyków. Zamknęłam oczy. - Nat… - wyszeptał. - Po prostu zabierz mnie do domu. Jechaliśmy w ciszy. Mój mózg próbował złożyć kawałki układanki. Alec w pojedynkę zniszczył życie kobiety, wszystko z powodu jego usposobienia i życia gwiazdy. Zranił brata tak mocno, że jestem zaskoczona, że nadal ze sobą rozmawiają. A teraz to wszystko miało sens. Bycie pierwszym czy drugim. Sposób, w jaki połączone są ich role. Demetri radził sobie z bólem, tak jak pierwotnie robił to Alec. Picie, sex i niszczenie wszystkiego wokół siebie. Alec uciekał, jak żółw w skorupie, kontynuując karanie siebie za swoje gówniane decyzje. Kiedy samochód zatrzymał się przed moim domem. - Nat… Zamknęłam oczy, nie mogąc uwierzyć, że wypowiem te słowa o których 182
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
myślałam. - Powiedz mi wszystko. - To jest skomplikowane. Nie sądzę… - Powiedz mi. Teraz.
183
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY TRZECI Historia Aleca była trudniejsza niż mówił Demetri. Jedyną różnicą było to, do czego się sam przyznawał. Był zarozumiałym dzieciakiem, wkurzonym na brata za odrzucenie oferty na nowy serial, który miał dokumentować całą trasę koncertową. Był, jak sam przyznał, zazdrosny, że Demetri ma dziewczynę, która go kocha, więc kiedy Demetri przyjął zakład dla żartu, Alec wziął go na poważnie. - Heroina – zaśmiał się niewesoło. – Powiedziałem, że to pomoże się jej zrelaksować. Alec bał się na mnie spojrzeć. - Imprezowaliśmy cały weekend, a Demetri był już w łóżku. Była pijana. – Otarłam kilka bezpańskich łez, spływających z moich oczu. I słuchałam dalej. - W ciągu dwudziestu minut już było po wszystkim. Żadne z nas naprawdę nie myślało. Jeśli bym myślał nie doszło by do tego. Ale alkohol? Narkotyki? Po prostu tak się z Tobą obchodzą. Wiedziałem, co robiłem i nie obchodziło mnie to. Wiedziałem, że to było złe, ale czułem się tak dobrze – to było takie dobre – że odmawiałem dopuszczenia do siebie wiedzy, jakie będą konsekwencje. – Zaklął i pokręcił głową. – Demetri znalazł nas razem w łóżku. Moje serce stanęło w gardle. - Nigdy nie widziałam takiego spojrzenia na jego twarzy. Mocno się pokłócili, zerwali i nie słyszeliśmy o niej ponownie, dopóki nie dowiedzieliśmy się, że jest w ciąży. Przy okazji wyszło na jaw, że była uzależniona od dosłownie wszystkiego, więc, aby siedziała cicho zapłaciliśmy jej za milczenie. Wysłaliśmy ją na odwyk. Nasz mały chłopiec, którego nigdy nie poznałem, poszedł do swojej babci. Następne, co usłyszeliśmy od niej, to, że została zwolniona z odwyku i brzmiała na naprawdę szczęśliwą. Przeprosiłem ponownie i powiedziałem, jak bardzo było mi przykro. Ona i Demetri rozmawiali przez telefon i pokłócili się. Ona, um.. poszła odebrać Gabe’a i zginęła w wypadku. W niewłaściwy sposób jechała na autostradzie. 184
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Zamknęłam oczy, mój głos był ochrypły od próby utrzymania emocji na wodzy: - Więc, dlatego odwołaliście trasę w tym roku? Przerwa? - Żałoba i uzależnienie. - Uzależnienie? - Nie ja, Nat. – Alec przygryzł wargę. – Nie dotykam tego gówna. Nie dotykam niczego. To zniszczyło część mnie, nie sądzę, żebym kiedykolwiek do tego wrócił. Uzależnienie? To należy do mojego brata. Też moja wina. - On podejmuje swoje własne decyzje. To nie Twoja wina. – Nie miałam pojęcia, dlaczego go bronię. Zaśmiał się gorzko. - Tak, myślę, że jednak jest, Nat. To wszystko ja. To ja byłem imprezowiczem, tym szalonym. Nigdy nie miałem kłopotów, nigdy nie było konsekwencji. Jakimś cudem, miałem szczęście i nie czułem się uzależniony. Po prostu lubiłem uczucie, jakie dawały mi narkotyki. W przypadku Demetriego tak nie było. - Czy on jest teraz pod wpływem narkotyków? - Nie wiem. – Alec wzruszył ramionami. – Znowu dużo pije, to jest jasne. Nat… - Odwrócił się do mnie. – Nie musisz zostać. Możesz odejść. – Jego oczy wypełniły się łzami. – Zabijam wszystko, czego się dotknę. Jakbym był trucizną. - Nie! – Sięgnęłam po niego, ale szarpnął się do tyłu. Ponownie to zrobiłam i przytrzymałam go w swoich ramionach, skrzynia biegów nie pozwalała na bycie bliżej, ale musiałam go uspokoić. Musiałam pokazać mu, że byłam tam dla niego. - Alec, spójrz na mnie. – Jego wzrok spotkał mój. – To co zrobiłeś, było pokręcone. Nie będę zaprzeczać. Nie mam zamiaru mówić, że nie kusi mnie na poważnie wyskoczenie z samochodu i ucieczka od Ciebie, ale kocham Cię. Kocham Cię za to, kim jesteś teraz. Człowiekiem, jakim jesteś. Jeśli te rzeczy nie wydarzyłyby się Tobie, kto wie, kim byś był? – Alec drżał w moich ramionach, jego ciało było napięte. - Nat, musisz wiedzieć. Nie jestem tym facetem. Nawet nie wiem, kim był ten chłopak, ja tylko… Mój pocałunek był stanowczy i błagający. Owinęłam ręce wokół jego ramiona, szarpiąc go bliżej mnie. Jego język lizał moją dolną wargę, a potem błyskawicznie zanurzył się w ustach, doprowadzając mnie do szaleństwa. 185
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Nigdy nie byłam całowana tak rozpaczliwie. Moje ciało płonęło dla niego. Musiałam być bliżej. Część mnie wierzyła, że jeśli pokaże mu, bardziej niż słowami, jak się czuję, zrozumie głębię moich uczuć do niego. - Nat… - Alec jęknął naprzeciw moich ust, jego ręce chwyciły moje ramiona, kiedy lekko mnie odsunął. - Kocham Cię tak bardzo, wiesz o tym? Nigdy nie zrobiłbym nic, żeby Cię zranić. - Wiem. Deszcz zaczął padać, brzmiąc jak głośne klaskanie. Uśmiechnęłam się i chwyciłam mój plecak. – Ścigamy się do domu? Jego szczęka zdawała się rozluźniać, jego uśmiech mnie ogrzał. - Tak, Nat. Ścigamy się do domu. Pokonałam go, głownie dlatego, że oszukiwałam. Byłam bliżej drzwi, ale możliwe, że rzuciłam w niego moją torbę, żeby mieć więcej czasu. Alec zaśmiał się. Był mokry od stóp do głów. Jego zwykły, szary T-shirt przyklejony był do jego ciała. Nagle niezwykle trudne stało się oddychanie, kiedy patrzałam jak jego pierś wznosi się i opada. Moje oczy zamknęły się, kiedy wyciągnął rękę i przesunął ręką po mojej twarzy. - Jesteś taka piękna, Nat. Nie, w porównaniu z nim. On był bogiem nastolatków i był cały mój. Stanęłam na palcach wyczekująco. Zaśmiał się, podniósł mnie z ziemi i zakrył moje usta swoimi. Chciałam tak wielu rzeczy. Wzdychać, śmiać się, powiedzieć, żeby nigdy nie dał mi odejść. Ale nasza chwila została przerwana, kiedy drzwi zostały otwarte. - Wynajmijcie sobie pokój albo coś. – Demetri mruknął, przechodząc obok nas, nie szedł nawet w prostej linii. Alec zaklął. - Gdzie do cholery myślisz, że idziesz? - Byleby dalej stąd! – Demetri zataczał się w drodze do samochodu i otworzył drzwi. Wiatr zaczął wiać mocniej, uderzając mnie w twarz. Moje zęby zaczęły się trząść. - Do cholery, z pewnością, nie! – Alec pobiegł do samochodu i próbował szarpać drzwi, ale zamknął ten zablokował je od środka. 186
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Demetri! Nie! – wrzasnął Alec, jego głos był zachrypnięty. Mercedes wyjechał z podjazdu i pojechał, uderzając prawie w kilka skrzynek po drodze. - Cholera! – Alec kopnął ziemię, pobiegł do swojego auta i szybko do niego wskoczył. - Wsiadaj, Nat! Zrobiłam, jak mi kazał, wciąż oszołomiona, ze Demetri był tak głupi, żeby wsiąść za kierownicę, kiedy był pijany. Jechaliśmy w napiętej ciszy, szukając wzdłuż ulic jakiegokolwiek znaku Demetriego. Nie chciałam próbować dzwonić na jego telefon. Ostatniej rzeczy, jakiej potrzebowaliśmy to on odpowiadający, kiedy prowadzi i uderzający w coś. Usłyszałam pierwsze syreny. Alec był wciąż zajęty, klnąc pod nosem, obwiniając się za każdy drobiazg na tej planecie. Ale to samo uczucie nawiedziło mnie w pierwszy dzień szkoły – to, które sprawiało, że zastanawiałam się, czy moje życie kiedykolwiek będzie takie samo. Moje włosy stanęły na baczność. Zamknęłam oczy i modliłam się, modliłam się, żebym się myliła. Modliłam się, żeby z Demetrim było wszystko w porządku. Skręciliśmy. I zobaczyliśmy samochód. Wziął zakręt zbyt szybko i wjechał prosto w opuszczony budynek. Mogłam zobaczyć tylko tylne światła zmiażdżonego samochodu. Po kilku minutach usłyszeliśmy syreny. Stłumiłam szloch. - Alec, zatrzymaj się! - Nie mogę, Nat! Muszę znaleźć Demetriego, muszę… - Słowa zamarły na jego ustach, kiedy spojrzał na wypadek przed nami. - Nie. - Pokręcił głową, kiedy zaparkował na drugiej stronie ulicy. – Nie! Otworzył drzwi i wybiegł na zewnątrz. Moje oczy wypełniły się łzami. Wybiegłam z auta i wyjęłam telefon. Alec krzyczał na policjantów, sanitariuszy, wszystkich. - Mamo? – krzyknęłam, kiedy odpowiedziała. – Mamo! To Demetri! Miał wypadek! Jestem tutaj. Jestem bezpieczna. Mamo, kareta przyjechała. Mamo, 187
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
nie wiem, co robić. – Płakałam do telefonu. - Mamo, potrzebuję Cię teraz! Rozłączyłam się. Po kilka minutach ramiona mamy owinęły się wokół mnie w ciasnych uścisku. Sanitariusze wyszli z budynku z Demetrim leżących na noszach. Krew była wszędzie. Alec krzyczał. Chciałam upaść na ziemię, ale wiedziałam, że Alec mnie potrzebuje. Musiałam być silna. Moja mama podeszła ze mną do niego, nie myśląc, obie go przytuliłyśmy. I płakałyśmy. Cała trójka. - Jesteś jego bratem? – zapytał mężczyzna. - Tak – odpowiedziałam za Aleca. Wydawało się, że wciąż był w szoku. - Jeśli chcesz jechać z nami, musimy już iść. Wskoczył do karetki. Alec spojrzał na mnie. - Idź! – Pchnęłam go w stronę drzwi. – Pojedziemy za Wami. Skinął głową, czując jakby ulgę, że podjęłam decyzję za niego. Alec wskoczył do karetki. Wyciągnęłam rękę i chwyciłam kluczyki, a potem pobiegłam do jego SUV-a. Mama bez słowa wsiadła do samochodu. Obie jechałyśmy za karetką przez kilka kilometrów, jakie były do szpitala. Byłam zbyt odrętwiała, żeby wiedzieć, co robię. Mechanicznie zaparkowałam najbliżej jak to było możliwe, wyskoczyłam z samochodu i pobiegłam najszybciej jak mogłam w kierunku izby przyjęć. Mama była blisko mnie, ale rozmawiała przez telefon. W chwili, kiedy drzwi się otworzyły, wiedziałam dlaczego. Tata stał z telefonem w rękach. Był w normalnych ubraniach, co oznaczało, że wracał do domu. - Tato, musisz… - Wpadłam w jego ramiona. - Nat! – Przytulił mnie mocno. – Wszystko będzie dobrze. Idę tam teraz. - Nie pozwól m umrzeć, po prostu nie pozwól… - Upadłam na ziemię. Mama była za mną, próbując wciągnąć mnie w ramiona. Ostatnią rzeczą, jaką zobaczyłam, kiedy spojrzałam w górę, było zniknięcie taty, kiedy wbiegał na salę. - Nat? – Głos Aleca załamał się za mną. Mama pomogła mi wstać. Ale stałam tylko przez chwilę, kiedy Alec pociągnął mnie w swoje ramiona. Jego ciało było napięte ze zmęczenia i niepokoju. Potarłam jego plecy. Wiedziałam, że muszę być silna. Tak bardzo, jak 188
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
obwiniałam się o działania Demetriego, wiedziałam, że Alec obwinia się jeszcze bardziej. Zawsze to robił. Tak jakby żył z poczuciem winy za każdym razem, kiedy Demetri dokonuje złego wyboru. Czułam się jak w jednym z tych okropnych koszmarów, które miałam. Tylko, że to nie ja zostałam potrącona przez samochód i nie ja miałam wypadek. Wykończona, opadłam na Aleca. Jego silne ręce owinęły się wokół mojej talii, ciągnąc mnie do uścisku. Moje oczy pobiegły do mamy, która rozmawiała z jedną z pielęgniarek. Czułam, jak Alec wzdycha za mną. - Powinniśmy usiąść. Czułam, że moje gardło było zamknięte. Nie byłam pewna, czy mogę zaufać sobie, aby powiedzieć coś bez załamania. Siedzieliśmy w ciszy przez ponad godzinę i wciąż nic nie słyszałam. Mój uścisk na dłoni Aleca nie zmniejszył się. Nie byłam nawet pewna, czy wiedział, że wciąż siedzę obok niego. Jego oczy były skierowane na podwójne drzwi, prowadzące do izby przyjęć. - Wyjdzie z tego – powiedziałam w końcu, moje ręce zacisnęły się jeszcze bardziej niż przedtem. Alec nic nie powiedział. Nawet nie mrugnął. Puściłam jego ręce i zaczęłam pocierać jego kark, zdesperowana, żeby wydał jakikolwiek dźwięk, albo przynajmniej, żeby dał mi znać, że wie, że tam jestem. Nie chciałam, żeby czuł się sam. - Alec – spróbowałam ponownie. – Czy jest ktoś do kogo trzeba zadzwonić? Powoli pokręcił głową. - Nie wiem, nie mogę myśleć teraz… - Menedżer? Agent? Ktoś związany z mediami? - Cholera. – Alec w końcu przełamał patrzenie na podwójne drzwi i spojrzał na mnie. – Nat, nie sądzę, że mogę to zrobić, nie mogę… - Jego głos załamał się. - Daj mi telefon. – Wyciągnęłam rękę. Alec sięgnął do kieszeni i podał mi elegancki, srebrny iPhone, wpisując hasło, zanim mi go dał. Przejrzałam książkę adresową. Alec napiął się, ale spojrzał na mnie i wskazał numer swojego agenta. 189
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Kiwnęłam głową i zadzwoniłam. Wyjaśnianie, co się wydarzyło było jak trzęsienie ziemi. Nie chciałam i o tym rozmawiać, ale zrobiłam to dla nich obu, Aleca i Demetriego. Powtórzyłam historię ponad dwanaście razy menedżerom, asystentom, agentom. Godzinę później w końcu skończyłam rozmowy i telefon Aleca wskazywał 20% naładowania baterii. Głowa mi pulsowała, kiedy oddawałam mu telefon. - Dziękuję Ci – wymamrotał. Objęłam go mocno i położyłam głowę na ramieniu. - Coś nowego? Potrząsnął głową. - Nic. - Czy jest coś jeszcze, co mogę zrobić? – zapytałam cichym głosem. Alec rozluźnił się nieco i uśmiechnął się lekko. - Szczerze, Nat. Zrobiłaś wiecej niż musiałaś. Bądź tylko ze mną. To pomaga. - Kocham Cię. Milczał. Strach wypełnił mój brzuch, kiedy czekałam na jego odpowiedź. Czy to coś zmienia między nami? Czy obwinia mnie o to, że Dimitri zwariował? - Też Cię kocham, Nat. – Jego głos był zachrypnięty. Łzy wypełniły moje oczy i po chwili podwójne drzwi się otworzyły. Mój tata zmierzał ku nam, jego oczy były zmęczone. Widziałam zmęczenie także na jego twarzy. Wydawało się, że czas się zatrzymał. Każdy krok wydawał się wiecznością. Uświadomiłam sobie, że jeśli skoncentruję się na podłodze, po której chodził, słuchając stałego rytmu kroków, nie zemdleję. Słyszałam nawet swój oddech. - Alec. – Mój tata. Ten sam tata, który w całym moim życiu mnie nie przytulił, wciągnął mojego chłopaka w najciaśniejszy uścisk, jaki kiedykolwiek widziałam, a potem otworzył ramiona dla mnie. Staliśmy tak przez kilka minut. Tata cofnął się. – Będzie w porządku. Nie wytrzymałam. Łzy spływały po mojej twarzy, moim ciałem wstrząsnął szloch. Alec bez słowa przyciągnął mnie do siebie. - Czy możemy go zobaczyć? 190
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Jeszcze nie. – Tata przesuwał wzrok z Aleca na mnie. - Musieliśmy wprowadzić go w stan śpiączki, żeby mógł się wyleczyć. Będziemy go wybudzać, kiedy dojdzie do siebie. Ma cztery złamane żebra i stłuczoną śledzionę. Lewy nadgarstek jest całkowicie roztrzaskany, a jedno z płuc przebite. Ma łagodny wstrząs mózgu i jego twarz jest mocno potłuczona. Lewa kość policzkowa jest złamana, ale poza tym wszystko jest w porządku. Tak, ale całe jego ciało jest potłuczone. Mogłam poczuć jak Alec napina się obok mnie. Wiedziałam, o czym myśli. Z jego bratem było w porządku, ale on mógł umrzeć. Był również leworęczny, co oznaczało, że nie byłby w stanie grać na gitarze przez dłuższy czas. Wiedziałam dość o Dimitrim, aby wiedzieć, że muzyka jest jego jedyną ucieczką. Wzdrygnęłam się na myśl, co mógłby zrobić, gdyby nie miał muzyki. - Proszę pana? – głos Aleca się załamał. – Dziękuję panu.. Nie wiem nawet, co powiedzieć. Zawdzięczam panu wszystko. Mój tata uśmiechnął się szczerze i poklepał Aleca po plecach. - Cała przyjemność po mojej stronie. Teraz, jeśli mi wybaczycie, zamierzam sprawdzić, co u naszego pacjenta. Wina uderzyła w moją pierś. Zawsze myślałam, że moi rodzicie się mną nie interesowali. Czy to było rzeczywiście możliwe? Mój tata robił to, co robił, przytulił mnie, a potem był tak delikatny z Alecem. Zmieszana, po prostu trzymałam język za zębami i pozwoliłam mojemu mózgowi, odtwarzać obrazy z mojej przeszłości. - Nat. – Alec wyszeptał obok mnie. Moja głowa podskoczyła. – Dziękuję, za opiekę nad wszystkim, za telefony i… - Potrząsnął głową i oblizał usta, kiedy spojrzał na ziemię. – Szczerze, nie wiem, co bym bez Ciebie zrobił. Przytuliłam go mocno. - Przykro mi, Alec. Jeśli bym wiedziała, to może… - Nie. – Alec szarpnął się do tyłu i spojrzał na mnie. – Nawet nie myśl, żeby obwiniać siebie o to! Wszyscy przeszliśmy przez gówno, Nat. To życie. To jak reagujemy na pewne wydarzenia w naszym życiu, definiuje, jaką jesteśmy osobą. - Mądre słowa jak na dziewiętnastolatka. Zastanawiam się, czy słuchasz swoich własnych rad? Alec zaklął. - Moja sytuacja jest inna, wierz mi. To co zrobiłem, jest niewybaczalne. 191
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Mam szczęście, że mój brat wciąż ze mną rozmawia. - To nie jest inne. - Jest, do cholery – krzyknął, jego oczy rozszerzyły się, usta napięły. - Dobra. – pękłam. – Czym to się różni? Jak to, co zrobiłeś, jest inne od tego co zrobiłam ja? - Spowodowałem to! – Alec wstał z fotela i zaczął chodzić przede mną. – Czy wiesz w ogóle, jakim typem chłopaka Demetri był przed tym wszystkim? Niewinna mała dziewica, która nawet nie dotykała alkoholu, jeśli ktoś mu nie zapłacił! Chroniłem go przed wszystkim i… Alec przestał mówić. - Ty osłaniałeś go tak bardzo, że nigdy nie nauczył się, jak radzić sobie na własną rękę – powiedziałam. Wiedziałam, że Alec będzie zły, że wtrącałam się, ale to była prawda. – Alec… - wstałam i podeszłam do niego. – Byłeś jedynie starszym bratem. Tak, twoją pracą było chronienie go. Ale… - wzruszyłam ramionami – czasami musisz pozwolić ludziom dostać cios. Jak myślisz, że rozgrywający uczy się, jak sobie radzić ze strachem bycia trafionym? Alec prychnął i odwrócił wzrok. - Dostaje w praktyce. - Dokładnie. – Wyciągnęłam rękę i odgarnęłam włosy z jego czoła. – Alec, próbowałeś chronić Demetriego do wszystkiego, a rzeczy z minuty na minutę stawały się gorsze, jak on sobie z tym radził? - Nic nie zrobił? Dalej mówiłam. - Tak, wtedy Ty próbowałeś mocniej, zmieniłeś całe swoje życie, rozpieszczałeś go jeszcze bardziej, usunąłeś go ze swojego starego życia, radziłeś go, próbowałeś go naprawić, i wtedy wydarzyło się coś innego i jaka było jego reakcja? Alec westchnął. - Tak samo jak poprzednio, tylko tym razem omal się nie zabił. - W porządku. – Owinęłam ręce wokół jego głowy, przyciągając go bliżej siebie. – Wiem, że nie jestem idealna i oboje wiemy, że Ty też nie. Śmiech wyszedł z jego ust. - Ale, Demetri musi dorosnąć. Musi nauczyć się i mam nadzieję, że to będzie tego początek. Wolałam nie dodawać, ze prawdopodobnie będzie oskarżony o 192
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
spowodowanie tego wypadku, o ile w ogóle się obudzi. Za mocno to bolało. Alec westchnął. - Masz rację. - Ja, co? Patrząc się, Alec odepchnął mnie ze śmiechem. - Nie napuszaj się tak, Nat. - Alec? – Podeszła do nas mała pielęgniarka. – Możesz zobaczyć swojego brata. Jest na OIOM-ie, ale jest w stanie stabilnym. Jestem pewna, że doktor poinformował Cię, że jest w śpiączce farmakologicznej, ale wciąż możesz z nim rozmawiać. Alec zacisnął moją rękę. - Przepraszam. – Pielęgniarka spojrzała na nas. - Tylko rodzina. - Ona jest rodziną. Pielęgniarka nie wydawała się przekonana. Alec odchrząknął. - To moja narzeczona. Gdybym była bardziej czujna, zareagowałabym na jego kłamstwo, ale byłam zbyt zmęczona, żeby zwracać na to uwagę. Zamiast tego, uśmiechnęłam się i położyłam głowę na jego ramieniu. Pielęgniarka skinęła głową. - Okej, tędy.
193
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY CZWARTY Walczyłam ze łzami, kiedy weszliśmy do pokoju Demetriego. Rurka wychodziła z jego ust, twarz była posiniaczona i zabandażowana. Stłumiłam szloch, kiedy Alec opadł na kolana obok łóżka brata. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Co można powiedzieć? Wszyscy byli zranieni, w różny sposób. Zrobiłam wszystko, co mogłam zrobić. Położyłam rękę na ramieniu Aleca i obserwowałam mężczyznę, silnego mężczyznę, płaczącego cicho, kiedy patrzył na swoją jedyną rodzinę, która mu pozostała, w śpiączce, w szpitalnym łóżku. Moja wina - to wszystko, co powtarzało się w mojej głowie. Zdradzieckie myśli krzyczały na mnie! Dlaczego zachęcałam Demetriego, kiedy wiedziałam, że moje serce należy do Aleca? Dlaczego naraziłam ich na niebezpieczeństwo? Kocham ich obu, naprawdę kocham. Nigdy nie rozumiałam ludzi, którzy mówią, że kochają dwie osoby w tym samym czasie. Sądziłam, że są głupi i egoistyczni, żeby nawet myśleć o czymś takim. Ale moje serce było złamane dla chłopaka w szpitalnym łóżku przede mną. Chciałam zająć jego miejsce. Chciałam usunąć bandaże jeden po drugim i pocałować jego siniaki. Moje kolana osłabły, więc podeszłam do najbliższego krzesła i usiadłam. Alec nie ruszył się. Chwycił dłoń brata. - Tak mi przykro – powiedział zachrypniętym głosem. Pielęgniarka wróciła i powiedziała nam, że czas opuścić salę. Myślałam, ze będzie potrzeba stu mężczyzn, żeby Alec opuścił brata, ale skinął głową i owinął ramię wokół mnie, kiedy opuszczaliśmy salę. - Potrzebujesz jedzenia – powiedziałam, kiedy dotarliśmy z powrotem do korytarza. Minęły godziny, odkąd coś jedliśmy. 194
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Nigdy nie myślałem, że dożyję dnia, kiedy będziesz mnie zmuszała do jedzenia. – Alec zażartował. Zrelaksował się. - Chodźmy do jakiegoś nocnego sklepu, kupmy jakieś jedzenie i możemy wrócić tutaj. - Jesteś pewna, że chcesz spędzić całą noc w szpitalu? Odetchnęłam. - Jestem rodziną, pamiętasz? - Nigdy nie zapomnę. – Alec pocałował mnie w policzek i wyszliśmy na zewnątrz, trzymając się za ręce.
**** Kolejne trzy dni mijały. Odmówiłam pójścia do szkoły, nawet jeśli Alec był rozdrażniony dlatego, że zostałam w szpitalu. Nie mogłam opuścić Demetriego, tak samo jak on nie mógł. Jak powiedział, jesteśmy rodziną. Czułam się, jakbym była jedyną rodziną jaką mieli. Było tak, jakby moja druga połowa była w tym szpitalnym łóżku. Każdej nocy wchodziłam do pokoju Demetriego, kiesy Alec wychodził skontaktować się z agentem. Brałam podręcznik i czytałam aktualne lekcje. Jestem pewna, że w środku Demetri krzyczał na mnie, żebym przestała, kiedy w rzeczywistości dopingował mnie, gdy dochodziłam do końca Hamleta. Z mediami mieliśmy do czynienia w dzień po wypadku. Niektóre stacje mówiły kilka okropnych rzeczy, np. że Demetri miał problem z narkotykami, będąc pod ich wpływem, kiedy spowodował wypadek. Złościło mnie, gdy wychodząc ze szpitala reporterzy wpychali mi w twarz kamery, kiedy jedyne co chciałam to skulić się i płakać. Na szczęście, Bob i Lloyd byli ratownikami, kiedy przychodziło do naszej ochrony w szpitalu. Kilkakrotnie powiedziałam im, że nie miałabym nic przeciwko gdyby nagle stracili kontrolę nad swoją bronią palną. Śmiali się z tego. Alec rozmawiał cicho na korytarzu. Wyciągnęłam rękę i pogłaskałam Demetriego. Jego lekarze powoli zmniejszali dawkę leków, którą dostarczali jego ciału. Wyliczyli, że powinien całkowicie wyjść ze śpiączki w ciągu dwudziestu czterech godzin. Siniaki na jego twarzy wciąż były ciemnie i 195
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
spuchnięte, ale przynajmniej jego usta lekko się zagoiły. - Twój brat powiedział wszystkim, że jestem jego narzeczoną. – Głaskałam go po ręce. – To była jedyna droga, abym mogła się z Tobą zobaczyć. Moja pierś zacisnęła się, byłam zbyt smutna, żeby się śmiać, ale chciałam tego. - Uwierz mi, mogłabym pobić tą małą pielęgniarkę. Wszyscy wiemy, jak silna jestem. – Przygryzłam wargę i patrzałam na Demtriego, leżącego bez żadnego ruchu. – Alec również powiedział mi, że zsikałeś się na łóżko, kiedy byłeś mały i bałeś się ptaków, dopóki nie ukończyłeś dwunastu lat. Roześmiałam się znowu i ścisnęłam jego rękę. - Naturalnie, myślałam, że najlepszym sposobem na wyciągnięcie cię z twojego narkotykowego stanu jest grożenie Tobie. Więc, wypożyczyłam film „Ptaki” i jeśli nie wybudzisz się ze śpiączki, będę to włączać co chwilę, dopóki się nie obudzisz. - Okrutne. – Alec powiedział za mną. - A żeby udowodnić moją teorię, także nagram kilka głosów ptaków na mojego iPhone’a. Czy wiesz, że jest aplikacja do tego? Mogłam poczuć chichot Aleca, kiedy odtworzyłam dźwięk. Roześmialiśmy się i potem ręka Demetriego się poruszyła. Myślałam, że sobie to wyobraziłam, ale ręka Aleca zamarła na moim ramieniu. - Zagraj to ponownie. Włączyłam znowu, tym razem była to wrona, to było straszne. Moje oczy skierowane były na rękę Demetriego. Nic. Sfrustrowana, przycisnęłam przycisk ponownie. Jego poruszyła się, ale tylko nieznacznie. Podniosłam wzrok na jego twarz. - Jego oczy są otwarte! Wezwij pielęgniarkę! – krzyknęłam. Alec był już za drzwiami, wołając lekarzy. Oczy Demetriego rozszerzyły się, kiedy rozejrzał się po pokoju, jego oczy wypełniły się łzami. – Nie, nie, wszystko w porządku. – Chwyciłam jego rękę i ścisnęłam ją. – Wszystko w porządku, ok? Nie panikuj. W tym momencie potrzebuję Cię, żebyś nie panikował, okay? – Poczułam gorące łzy spływające po moich policzkach. Demetri nie skinął głową, ale jego puls wrócił do normy. Nie mogłam go obwiniać. Gdybym była przywiązana do łóżka, też zaczęłabym wariować. 196
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Lekarze tego ranka usunęli rurkę z jego gardła, ale wiedziałam od mojego taty, że Demetri może mieć poważne bóle gardła przez najbliższy tydzień. - Lodu? – Sięgnęłam po kubek z lodem, ustawiony tam z nadzieją, ze Demetri niedługo się obudzi. Skinął lekko głową. Przysunęłam się bliżej i podniosłam łyżkę do jego spierzchniętych ust z drżeniem rąk. Otworzył nieznacznie usta, te same usta, które spędziłam całując je, niekończącymi się dniami i godzinami. Stłumiłam szloch, kiedy próbował się uśmiechnąć i skinął ponownie. Lubił to. Chciał więcej. Zachichotałam i uniosłam więcej lodu do jego ust. - Dobrze, dobrze, dobrze, wydaje się, że moja córka traktuje pacjenta poprawnie. – Mój tata był moim ratunkiem przez ostatnie kilka dni, zawsze odpowiadając na pytania i mówiąc mi, że wszystko będzie dobrze. Zakrztusiłam się na samą myśl o tym. Podszedł do monitorów i zapisał kilka rzeczy na swojej karcie, a potem zaczął powolne badanie Demetriego. - Jak się czujesz? Uściśnij raz, jeśli Cię boli, dwa, jeśli wszystko jest w porządku. Demetri uścisnął dwukrotnie. Ścisnęłam jego rękę dla zachęty. - Miałeś wypadek – stwierdził tata. Demetri przewrócił oczami, jakby chciał powiedzieć: no co Ty nie powiesz? Wszyscy zaśmiali się nerwów. Alec położył rękę na moim ramieniu. Jedną ręką trzymałam Demetriego, a drugą Aleca. Byłam łącznikiem pomiędzy nimi i czułam się naprawdę dziwnie, będąc w tej pozycji. - Mogłeś umrzeć – powiedział tata. Boooże. Rozmowa bez żadnych manier. - Będę szczery z Tobą i nie będę niczego osładzał, synu. Widziałam krople łez w kącikach oczu Demetriego. Nie byłam pewna, czy to ze strachu, czy z faktu, że tata nazwał go synem, słowem, którego nie słyszał przez 10 lat. Może trochę z obydwu powodów. - Masz długą drogę przed sobą – powiedział tata. – Wykonałem kilka telefonów, aby zapisać Cię na program rehabilitacyjny. Żona uważa, że to dobry pomysł. Oczy Demetriego nadal wypełniały się łzami, ale w tym momencie wydawał się silny, nie słaby. Wpatrywał się w mojego ojca, jakby był kimś w 197
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
rodzaju Boga. - Jesteś ponad to, synu. Okej, teraz to już rozpłakałam się. Tata usiadł na łóżku i westchnął. - Musisz żyć ponad muzykę, ponad życie na krawędzi, synu. Musisz w to wierzyć. Potrzebuję Cię, żebyś pracował ze mną, żebyśmy mogli przez to przejść. Razem. Czy możesz to zrobić? Łzy lały się po mojej twarzy, kiedy patrzałam, jak Demetri powoli wyciąga rękę i ściska rękę mojego taty. Otarłam łzy, zanim tata się odwrócił, ale jego szósty zmysł zadziałał. Pociągnął mnie w niedźwiedzi uścisk. - Będzie z nim w porządku, kochanie. Zostawię was samych na chwilę. Przyślę pielęgniarki, żeby zaczęły usuwać niektóre urządzenia podłączone do niego. Skinęłam głową i spojrzałam z powrotem na Demetriego. - Co się tak uśmiechasz? – uśmiechnęłam się. Jego głowa przesunęła się z boku na bok. Alec roześmiał się zza mnie i delikatnie przycisnął mnie do siebie, kiedy objął mnie swoimi ramionami. - Myślę, że to pierwszy raz, kiedy dorosły go skarcił. Demetri uśmiechnął się szerzej. Wszyscy się roześmialiśmy. Podeszłam do niego i pocałowałam go w czoło. - Kocham Cię, Demetri. Zawsze będę Cię kochać. – Chwyciłam jego rękę i położyłam na moim sercu. – Jesteś tutaj. Zawsze. Jego oczy ponownie wypełniły się łzami, skinął. Wyszłam z pokoju, zostawiając braci samych. To był czas, żebym wróciła do domu i poszła spać. Znalazłam mojego tatę w pokoju pielęgniarek. - Tato? – Stawałam się emocjonalnym wrakiem. – Chciałam Ci tylko powiedzieć… - Okej, burza hormonalna nastolatek. Łzy spływały po mojej twarzy. – Dziękuję Ci, i przepraszam. Kocham Cię tak bardzo. Tak mi przykro. - Córeczko. – W ciągu kilku sekund byłam w jego ramionach. Głaskał mnie po głowie i całował włosy. – Och, kochanie. Ja jestem tym, który powinien przepraszać. Twoja mama powiedziała, że rozmawiałyście. Nie miałem pojęcia, kochanie. Myślałem, że po prostu przechodzisz przez swój wiek. Myślałem, że 198
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
chciałaś być sama. Ale, kiedy wiem to… - Odsunął się ode mnie, jego oczy były pełne łez. – Jesteś moją małą dziewczynką. Kocham Cię tak bardzo. Zrobiłbym dla Ciebie wszystko. Jesteś moja. Czy to rozumiesz, Natalee? Jesteś moim ciałem i krwią i nic na Ziemi, nie jest dla mnie ważniejsze. Spodziewałam się, że ludzie wokół nas zaczną klaskać. Jego słowa były piękne, ale nie tak piękne, jak to, jak się czułam w tym momencie. Po raz pierwszy w życiu, czułam się naprawdę piękna, i to wszystko z powodu mojego taty, mojego ciała i krwi jak powiedział. Wiedziałam do kogo należę, i jego imię to Paul Murray, mój ojciec. Nie sądzę, żebym kiedykolwiek płakała więcej w ciągu całego mojego życia. Płakałam całą drogę do domu. Płakałam, kiedy wchodziłam po schodach, a kiedy mama weszła do pokoju, znowu się rozpłakałam. Trzymała mnie, jak powinny wszystkie matki, kiedy ich córki przechodzą załamanie emocjonalne. Obiecała, że będziemy starać się bardziej jako rodzina. Nawet prosiła o moje przebaczenie. A to wszystko dlatego, że zakochałam się w dwóch chłopakach. Roześmiałam się przez ostatki łez i przebrałam się. Byłam wykończona. Jutro sobota. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, chciałam być wypoczęta na tyle, żeby odwiedzić Demetriego bez płaczu albo aby nie wyglądać jak przejechana przez pociąg.
199
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY PIĄTY Ubrałam na siebie parę spodni dresowych i pobiegłam przez trawnik do domu chłopaków. Zapukałam i czekałam. W ciągu sekundy pojawił się Alec. Demetri wrzeszczał w tle. - Od kiedy ona puka? Alec przewrócił oczami i przyciągnął mnie do odbierającego dech w piersiach, pocałunku. Rozchyliłam usta. Rzeczy stawały się coraz bardziej interesujące, kiedy usłyszeliśmy dławiącego się z salonu Demetriego. Alec mrugnął i cofnął się. Roześmiałam się i weszłam za nim do domu. Demetri był w domu tylko przez kilka godzin. Salon wyglądał tak jakby zaatakowało go tornado. Wszędzie były leki i ubrania. - Przeprowadzka? – zapytałam, kiedy zauważyłam w kącie walizki. W pokoju zrobiło się cicho. Patrzałam na obu chłopków i czekałam, jak któryś z nich coś powie. - Zapomniałem wziąć lekarstw! – Demetri wypalił, po czym pokuśtykał na swoich kulach z pokoju. Spojrzałam na niego i po chwili zwróciłam swoją uwagę na Aleca. Westchnął i usiadł na kanapie. - Musimy porozmawiać. - Nie podoba mi się to wyrażenie. - Dobrze. – Alec zaśmiał się. – Muszę Ciebie o coś zapytać. Napięłam się i stanęłam. Nie mogłam siedzieć. Nie kiedy on ze mną zerwie, nie kiedy zakończy najlepszą rzecz, która kiedykolwiek się mi zdarzyła. Wiedziałam, że wszystko szło dobrze. Moi rodzice ze mną w końcu rozmawiali, Demetri dzięki Bogu nie zginął, a Alec i ja w końcu byliśmy na naszej drodze do szczęścia! Za kilka tygodni było Boże Narodzenie i miałam nadzieję, że całą przerwę spędzimy razem. Nie chciałam spędzać jej sama, płacząc w pudełko lodów. - Nat, przestań się martwić. – Alec pociągnął mnie na swoje kolana. 200
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Usiadłam na nim okrakiem, ale próbowałam powstrzymać moje ciało od dotykania jego. – Kocham Cię. – Pocałował mnie w usta i zachichotał. – Poważnie, stresujesz mnie. Przestań wariować. Udało mi posłać mu ciasny uśmiech. - Więc, co się dzieje? - Jedziemy na wakacje. To nie było to, czego oczekiwałam. - Huh? - Wyobrażałem sobie dużo krzyków, skakania, całowania. Huh - nie było dokładnie na mojej liście odpowiedzi. Alec dotknął mój nos i pocałował mnie w usta. - My, czyli Ty i ja, jedziemy na wakacje przed świąteczną przerwą. - Ale mamy jeszcze półtorej tygodnia szkoły i… - Zadbałem o to. - Moi rodzice zwariują… - Już z nimi rozmawiałem. – Alec wydawał się znudzony moimi wymówkami. Spojrzałam na niego. - Nie mogę uwierzyć, że zostawisz Demetriego zupełnie samego! Alec odrzucił głowę do tyłu i roześmiał się. - Okej, po pierwsze, masz problemy z zaufaniem. Po drugie, Demetri jest dorosłym facetem. - Dzięki, koleś! – Demetri zawołał z kuchni. Przewróciłam oczami. - I… - Alec objął moją twarz, przyciągając mnie bliżej niego – przekonałem twoich rodziców, że zasługujesz kilka dni przerwy od tego szaleństwa. Poza tym, muszę jechać do L.A., aby zadbać o kilka rzeczy. - Ale… - nie miałam żadnych argumentów. - Twoi nauczyciele rozumieją. W rzeczywistości, jestem pewny, że nie zależy im na tym zbytnio, bo i tak większość uczniów pomija tydzień przed przerwą. Demetri będzie wariował u twoich rodziców. Bob z nim zostaje, chociaż błagał o Lloyda. – Z pewnością to zrobił, Lloyd był mniej przerażający. Głupek. - I wrócimy tak, żeby spędzić święta wspólnie. Przygryzłam wargę i spojrzałam na Aleca. 201
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- Jak rodzina? Skinął głową. - Twoi dziadkowie, Twoi rodzice, Demetri i ja. Znaczy, jeśli będziesz nas chciała. Pisnęłam z podniecenia. - Kiedy wyjeżdżamy? - Dziś wieczorem. – Spojrzał na zegarek. – Mamy dokładnie godzinę na spakowanie. Przechyliłam się z jego kolan i prawie spadłam na podłogę. - Spokojnie, Nat. Chcę Cię wziąć w jednym kawałku. Zasalutowałam, kiedy Demetri pokuśtykał z powrotem do salonu. Alec spojrzał na mnie, a potem powiedział jakieś słabe wymówki o upewnieniu się, że ma wszystko, czego potrzebuje. - Więc… - Demetri opadł na kanapę i dał mi do zrozumienia, że mam do niego dołączyć. - Więc – powtórzyłam. - Mój brat. - Twój brat. - Czy naprawdę musisz powtarzać wszystko, co mówię? - Prawie zginąłeś – wyszeptałam. Demetri westchnął i objął mnie. - Myślę, że jednak bardziej mi się podobało, jak po mnie powtarzałaś, Nat. Wypuściłam drżący oddech i spojrzałam na jego twarz. Oblizał usta. - Nat, jestem szczęśliwy z waszego powodu. Nie mogę powiedzieć, że to fajne, ale wiedziałem. Cholera, wiedziałem w chwili, kiedy spojrzeliście na siebie. Co mogłem powiedzieć? Jestem samolubnym draniem. Wiedziałem, co robiłem, Nat. Nawet jeśli Ty nie znałaś swoich uczuć. - Ale ja Ciebie kocham! Demetri roześmiał się. - Aw, Nat. Wiem, ale to nie ten sam rodzaj miłości, jakim darzysz Aleca. Uwierz mi. Czułem wcześniej taką miłości i to nie było to. - Wcześniej? Skinął głową. Cień padł na jego twarz. - Raz, a ona umarła. Myślę, że w pewnym sensie mi ją przypominałaś. 202
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
Starałem się naprawić rzeczy, ale tak naprawdę ich nie naprawiłem, Nat. Oparłam głowę na jego ramieniu. - Więc, co teraz zrobimy? - Masz na myśli, coś innego niż wydawanie odgłosów, żeby mój brat pomyślał, że się z tobą obmacuję. Uszczypnęłam go. - Albo to. – Skrzywił się. – Zostaniemy przyjaciółmi i będziesz mnie trzymać z dala od alkoholu, z dala od imprez i alkoholowej głupoty. - Zawsze możemy założyć tobie jedną z tych obroży dla psów i wywołać wstrząs, kiedy będziesz się zachowywał głupio albo dokonasz złego wyboru. Demetri odrzucił głowę do tyłu i roześmiał się. - Perwersyjna, lubię to. - Kto jest perwersyjny? – Alec warknął, kiedy przeszedł przez próg. - Twoja narzeczona. - Nie jesteśmy… - Czułam jak się czerwienie. – Nie jesteśmy zaręczeni. Po prostu udawaliśmy – zapewniłam ich obu i siebie. Alec nic nie powiedział, ale Demetri uśmiechał się jak głupek. - Tak, okej, Nat. Po prostu wmawiasz sobie, że nie poślubiłabyś tego tutaj w minucie, kiedy poprosiłby Ciebie o rękę. Czułam jak moje policzki robią się jeszcze bardziej gorące! Zerkając na coś innego, zareagowałam nerwowym chichotem i czułam jak wali moje serce na tą myśl. Miała dopiero 18 lat na litość boską! - Z nami w porządku? – Demetri chwycił mnie za rękę i ścisnął. - W porządku. - Kocham Cię, Nat. Pochyliłam się i pocałowałam go w policzek. - Też Cię kocham. Alec uniósł brew. Przewróciłam oczami. - Dobra, idę się pakować! Alec poszedł ze mną na zewnątrz. W minucie, kiedy zamknęły się drzwi, popchnął mnie na nie. - Nie mogę się doczekać, żeby być z Tobą sam na sam. Zachichotałam, kiedy całował moją szyję i przycisnął swoje twarde ciało do mojego. 203
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
- W końcu, cała moja. - Cała twoja. – Łapczywie szukał moich ust, kiedy podniósł mnie w ramionach. Owijając nogi wokół jego talii, ścisnęłam go za szyję i udowodniłam mu dokładnie, jak bardzo mnie posiadał.
204
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
EPILOG - Wesołych Świąt! – wykrzyknęłam, nagle czując się jak dziewczyna czekająca na ogromny prezent! Tylko ja skakałam w górę i dół, klaskając rękoma. Po długim przekonywaniu, Demetri i Alec zgodzili się przebrać za Świętego Mikołaja i rozdawać prezenty mojej rodzinie. Moje kuzynki zdecydowały się nas odwiedzić. Miały po 12 i 14 lat. Obie dziewczynki. I obie zapalone fanki AD2. - Ho, ho, ho. – Demetri powiedział bardzo nieprzekonujące, kiedy spojrzał w moim kierunku i rzucił dziewczynkom prezenty. – Mój brzuch dudni jakbym zjadł tony żelek. Napisałam to. Byłam dość pewna, że w tej chwili mnie nienawidzą. - Jak tu ciepło i przytulnie – dodał Alec, potrząsając głową. – Ale wiesz, co sprawi, że poczuję się jeszcze lepiej, Mikołaju? Demetri uśmiechnął się. Zboczeniec zostanie zboczeńcem na zawsze. - Co, Mikołaju? - Piosenka. Dorośli wiedzieli, co się dzieje, tak samo jak i ja. Wszyscy klaskali radośnie, kiedy Demetri i Alec chwycili swoje gitary i usiedli na kanapie. Kiedy zaczęła grać muzyka, moje kuzynki zmrużyły oczy. I nagle, kiedy dwoje zaczęli śpiewać, podeszłam do nich i ściągnęłam im brody i kapelusze. Nigdy wcześniej nie słyszałam, żeby dziewczyny tak głośno piszczały. Kochanie, widzę twój uśmiech, oświetla niebo, to sprawia, że jestem tak wysoko… Miłość jest tak głęboka i uczucia są tak silne. Musze być blisko, więc będę prowadzić. Potem zabrzmiał głos Aleca. Moja świąteczna gwiazdo, będę za Tobą podążał. Podążał. Będę tam, gdzie Ty, tylko obiecaj, że zostaniesz. Zostaniesz. Byli ze sobą zsynchronizowani i musiałam przyznać, że byłam tak samo 205
Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa
zafascynowana tak jak moje kuzynki. W rzeczywistości byłam gotowa, aby wyciągnąć mój telefon i machać nim w powietrzu tak jak na koncertach. Tak wiele rzeczy zmieniło się od mojej podróży z Alecem. Związaliśmy się bardziej niż mogłam sobie wyobrazić. Pokazał mi wszystkie swoje ulubione miejsca, a nawet zabrał mnie do studia, aby mógł rozpocząć nagrywanie swojego akustycznego albumu. Demetri wreszcie dał mu zielone światło, biorąc pod uwagę, że idzie na odwyk. Demetri dzwonił do nas każdego dnia i każdego dnia moi rodzice prosili Aleca, żeby ich zaadoptował, żeby mogli być częścią rodziny, czym zostałam zaalarmowana, bo umawiałam się z Alecem. Rodzice, którzy zdawali się nie dbać o jedno dziecko, teraz mieli trójkę. I to było niesamowite. Chłopacy nawet nie zostali we własnym domu podczas świąt. Moi rodzice zrobili dla nich pokoje, nawet jeśli Alec był lekko poirytowany, że nie mógł spać w moim łóżku. Ale tata posłał mu spojrzenie, więc Alec poddał się i powiedział mi, że zakradnie się później. Jeśli ktoś powiedziałby mi, że moje nudne życie przeobrazi się w to, co teraz oglądamy – dwie gwiazdy rocka śpiewają mojej rodzinie podczas świąt – mogłabym się roześmiać. Ale myślę, że to jest to, co czyni życie wyjątkowym. To nieoczekiwane. Przerażające jak diabli. Ale w końcu – całkowicie tego warte.
206