2
3
- Szkocka rządzi. - Powiedziałem barmanowi zanim odwróciłem się w
stronę imprezy. Szybko rozejrzałem się po pomieszczeniu. Widziałem
wszystkie bzd...
6 downloads
8 Views
2
3
- Szkocka rządzi. - Powiedziałem barmanowi zanim odwróciłem się w
stronę imprezy. Szybko rozejrzałem się po pomieszczeniu. Widziałem
wszystkie bzdety, które zwisały z sufitu, serpentyny, papierowe dzwonki i
gówniane ptaki. Konfetti i kieliszki szampana były porozrzucane na każdej
powierzchni. Wyglądało to tak jakby kupidyn przechodził i zwymiotował na
to miejsce. Romantyczne gówno dla gołąbeczków.
Mój wzrok padł na Mace'a i Scarlett przytulających się na parkiecie.
Scarlett patrzyła w górę na Mace'a jakby był obwieszony gwiazdami i
księżycem, Mace patrzył w dół na nią jakby była darem Bożym,
stworzonym dla niego. Sposób w jaki byli razem sprawiał, że chciałem
wydłubać sobie oczy widelcem. Nie zrozumcie mnie źle, cieszyłem się
razem z nimi. Byli dwójką ludzi, którzy zasłużyli, aby być tak szczęśliwymi
jak są, ale myśl o byciu z jedną osobą do końca mojego życia wywoływała
we mnie nudności i klaustrofobię.
Odwróciłem się do baru, podniosłem szklankę i wypiłem na raz.
Potrzebuję dużo dobrej gorzały, aby przejść przez dzisiejszy wieczór, aby
dać sobie radę z tym słodkim - słodziutkim gównem.
Rozejrzałem się po pomieszczeniu i mój wzrok wylądował na Teeny
siedzącej cicho, samej w kącie. Uśmiechała się smutno do szczęśliwych
narzeczonych. Mimo, że wyglądała ponuro, nadal była wkurwiona i nadal
się do mnie nie odzywała. Nie ładnie tak. Jedna noc z głupią pijacką
4
decyzją i po królewsku spierdolona starannie budowana przez lata
przyjaźń.
Byłem dupkiem, ale ostrzegałem ją, że jestem. Aby być uczciwym,
ostrzegłem o mojej jednonocnej zasadzie zanim popędziłem do
monopolowego, aby napędzić sytuację. Jednak nadal czułem się jakbym
spierdolił sprawę. Teen patrzyła na mnie jakby chciała mnie trwale
uszkodzić. W niepamięć poszedł jej codzienny szczęśliwy, słodki uśmiech.
Mace i Scar odkleili się od swoich ust, gdy Teeny wstała i skierowała
się w moją stronę do baru. Nie mogłem odkleić wzroku od jej dużego
dekoltu i okrągłych bioder.
Nigdy w życiu nie chciałem przelecieć laski więcej niż raz, to było
dziwne. Z jednej strony, stwierdziłem, że to dlatego, bo było jej tak dużo
w moim życiu. To znaczy, oczywiście, że chcę więcej, bez wątpienia była
moim najlepszym bzykankiem, nie wspominając o tym, że była świetną
dziewczyną. Z drugiej strony może po prostu zaczynam być cipką.
Głos Mace'a wyrwał mnie z moich myśli. - Będziesz się japił całą noc
czy coś z tym zrobisz? - Zapytał, gdy klepnął mnie w ramię. Oparł się o
ladę i zamówił piwo.
Moje oczy nadal były uczepione Teeny w jej krótkiej, zielonej
sukience. Buty, które miała na sobie, sprawiały, że jej nogi były
niewyobrażalnie długie. Wzruszenie ramion było jedyną odpowiedzią jaką
dałem Mace'owi. Nie mogłem zdecydować co chciałem zrobić z tą całą
chujową sytuacją.
- Wyglądasz na naprawdę szczęśliwego. Masz cholernie wielkie
szczęście draniu, że kobieta powiedziała tak twojej głupiej dupie. -
Powiedziałem mu z uśmiechem. - Mimo to nadal nie rozumiem czemu
chcesz wejść w tę żeniaczkę.
- Szczęście nawet odrobinę tego nie opisuje, Scar jest wszystkim
czego potrzebuję. Zrozumiesz to pewnego dnia braciszku. - Gdy mówił o
Scar jego twarz zmieniła się z miękkiego wyrazu do małego uśmiechu. -
Prawdopodobnie wtedy gdy zapomnisz o swoim fiucie na pięć minut i
zobaczysz co jest przed tobą. - Powiedział, kiwając głową na nadchodzącą
Teeny.
- Tylko też kurwa nie zaczynaj, brzmisz jak mam. Teeny nie może
mnie znieść. Poza tym lubię mojego kutasa poza moimi spodniami, jest z
tym wiele zabawy.
5
Mace poprawił rękę w swoim temblaku, stanął bokiem opierając się
o bar i obserwując imprezę. Bez wątpienia szukał Scar, ta dwójka była jak
bliźniaki syjamskie.
Zamówiłem kolejną szkocką i wódkę z tonikiem, popychając ją przed
Teen, gdy podeszła do baru. Spojrzała na nią i powąchała. Wyraz
obrzydzenia pojawił się na jej ślicznej twarzyczce, gdy ją odsunęła. - Mogę
prosić piwo imbirowe? - Zapytała barmana.
Chory od jej zgryźliwej postawy, zapytałem ją o to. - Co ja do kurwy
ci zrobiłem?
Odwróciła się do mnie, jej wyraz twarzy stwardniał i zaszydziła. -
Zrobiłeś wystarczająco dużo!
- Och księżniczko, nawet nie zacząłem tego, co chciałbym z tobą
zrobić. - Powiedziałem jej. Szczera odpowiedź wyszła ze mnie, zanim
zdążyłem ją przemyśleć. Jej twarz się wykrzywiła, odwróciła się i pobiegła
w stronę toalet.
Pierdolę to gówno.
Mam zamiar dowiedzieć się o co chodzi, nawet jeśli będzie miało
mnie to zabić. Wypiłem drinka i odepchnąłem się od baru. - Czekaj
chłopie, pójdę z tobą. Scar jest tam za długo.
Pokiwałem i poszliśmy przez zatłoczony tłum, unikając uścisków
ciotek, gdy szliśmy.
W chwili, gdy wyszedłem zza rogu w długi korytarz nagle się
zatrzymałem. Mieszanina emocji uderzyła we mnie. Zazdrość, złość,
opiekuńczość i coś, co sprawiło, że moja pierś mocno się zacisnęła.
Głos Scar podryfował do moich uszu. - Stres nie jest dobry dla
dziecka kochanie, musisz mu powiedzieć.
Teeny stała tyłem do nas, Scarlett trzymała ją za ramiona. W chwili,
gdy wzrok Scar się prześlizgnął i jej oczy przeleciały przez nas szepnęła. -
O kurwa!
Teeny odwróciła się, łzy znaczyły jej twarz, jej dłoń powędrowała do
brzucha wraz z moim wzrokiem.
CO DO KURWY!
6
Wahałem się czy zbliżyć się do niej, wściekły, że nie czuła, iż może
mi powiedzieć. Wiem, że z nikim się nie spotykała, ale koleś który ją
zapłodnił niech lepiej się pospieszy i pomoże jej, lub skopię mu dupę. Cień
złości zawładnął mną na myśl o kimś innym w jej łóżku, ktoś inny miał
dłonie na jej ciele, te usta na kimś innym... Pokręciłem głową, aby
oczyścić ten gówniany tok myślenia.
Przeszedłem kilka dużych kroków i stanąłem przed jej małą posturą
pytając. - Czyje to?
Ciało Teeny zesztywniało, jej twarz była pozbawiona emocji. Jej dłoń
przycisnęła się mocniej do brzucha. Odwróciła się, aby odejść, ale
złapałem jej wolną rękę powstrzymując ucieczkę.
- Czyje to dziecko? - Dłoń Mace palnęła mnie w tył głowy. - Co do
cholery stary?
- Debil! - Mruknął idąc do Scar i Teen. Jego obraza spłynęła po
mnie, nie obchodzi mnie czy jestem dupkiem. Chciałem się upewnić, że
facet Teeny zajmie się nią.
- Pierdol się! - Szepnęła nie patrząc na mnie.
- Nigdy nie sądziłam, że jesteś taki głupi Trip. - To od Scar.
- Ja głupi? Czemu? Czekaj... - Zakręciło mi się w głowie jakbym
wypił całą butelkę tequili. Powietrze, które nabierałem nie dochodziło do
moich płuc. - Masz na myśli...?
Moje ręka wystrzeliła do ściany, aby się podtrzymać. Pomieszczenie
zaczęło się kurczyć, gdy sytuacja zaczęła wymykać się spod kontroli.
Serce waliło mi w piersi.
- To niemożliwe. - Wyszeptałem. Milion myśli przebiegło mi przez
głowę, kiedy moje oczy powoli spotkały Teeny. Niewylane łzy błyszczały w
jej oczach, piersi ciężko falowały.
Słowa Scarlett odbijały mi się w głowie. Dziecko. Teeny jest w ciąży.
W ciąży z dzieckiem, dzieckiem, które może być moje. To moje dziecko?
Jak to się kurwa mogło stać? Spojrzałem na jej dłonie przyciśnięte
mocno do brzucha, jej bardzo płaskiego brzucha gdzie... nie. Po prostu
nie.
7
- Jesteś pewna? - Zapytałem cicho, moje oczy wciąż były wlepione w
jej dłonie. W powietrzu panowała ogłuszająca cisza i spojrzałem na jej
twarz, aby zobaczyć, że maska trudnej dziewczyny wróciła na miejsce.
- Nie, Trip. Wcale nie jestem pewna. Nie kłuli mnie igłą w ramię, nie
sikałam na paseczek i spędziłam większość dni przez ostatnie kilka tygodni
rzygając dla jaj i żartów. - Warknęła na mnie.
Kurwa! Kurwa! Kurwa!
- Nie mogę... To znaczy, nie wiem co powiedzieć. - Powiedziałem jej
starając się zapanować nad sprzecznymi emocjami. Jestem za młody, aby
być rodzicem. Nawet nie wiem co robić. Na pewno zrobiłbym więcej złego
niż dobrego. Czy ona nawet jest pewna, że to moje? Nigdy nie
zapominałem się zabezpieczyć, nigdy, więc nie mogłem też zapomnieć
tamtej nocy.
Od razu zdałem sobie sprawę, że spierdoliłem bardziej niż myślałem.
Teeny otworzyła usta i powiedziała chłodno. - Nie musisz kurwa nic mówić
ani robić. To nie twój problem. - Przechodząc obok mnie, Teeny poleciała
w stronę drzwi nawet się nie oglądając. Scar pocałowała Mace'a i przeszła
obok mnie, waląc mnie po drodze w ramię. Opadłem na ścianę i
przejechałam palcami przez włosy, gdy Mace podszedł i oparł się koło
mnie.
- Ktoś zapomniał dać ci pogadankę "owiń zanim wsuniesz"? To jest...
to jest duże. O czym myślałeś? - Zapytał Mace.
- Nie mam pierdolonego pojęcia co teraz myśleć. Nigdy nie
pominąłem tego kroku, jest zakorzeniony, ale Teen nie jest puszczalska.
Nigdy nie była.
- Pozostaje jeden wniosek. Gratki stary. Będziesz tatusiem.
- Cholera. - Wychrypiałem zjeżdżając po ścianie. Wylądowałem na
tyłku i moja głowa znowu zaczęła wirować.
Ojciec.
8
Głośne walenie w drzwi wejściowe wyciągnęło mnie z niespokojnego
snu. Sturlałem się z łóżka i staczając się po schodach potknąłem się,
mrużąc oczy od jasnego słońca. Otworzyłem drzwi. - Czego? - Podniosłem
rękę, aby zakryć moje zmęczone oczy.
- Kurwa, obudź się koleś. Jest południe i przyniosłem piwo. Za 30
minut zacznie się mecz. - Mace odchylił się z rozbawieniem na twarzy. -
Zabieraj dupę pod prysznic. Śmierdzisz jak gówno.
Skuliłem się na jego dobór słów. Nie tak dawno temu sam mu
powiedziałem coś podobnego, gdy spierdolił swój związek ze Scarlett.
Stwierdziłem, że zachowywanie się jak dupek jest najlepszą metodą, w
końcu to ja będę za wszystko płacił.
- Pierdol się. - Zaskrzeczałem. - Gdzie Scar? Niesamowite jest
zobaczyć, że wasza dwójka pozwoliła na trochę świeżego powietrza
miedzy wami. - Mruknąłem, trzaskając drzwiami, gdy przecisnął się koło
mnie. Mace wyprowadził się i zamieszkał na przeciwko, ze Scarlett, jego
narzeczoną, po tym jak został postrzelony w ramię przez zwariowaną
sukę, jego byłą dziewczynę. Został wypisany ze szpitala, aby trafić na całe
gówno, które zafundował dookoła jej domu. Dzięki mojej uprzejmości,
albo raczej z rozkazu bardzo zdeterminowanej i wkurzonej Scarlett.
- Zrzędliwa suka ci nie pasuje. - Zakpił. - Jakieś wieści od niej? -
Wiedziałem dokładnie o kogo pyta przez co poziom mojej irytacji wzrósł.
9
- Nie. Żadnego, jebanego słowa. Nie odpowiada na moje telefony,
smsy ani nagrania na poczcie głosowej. - Odpowiedziałem, przejeżdżając
palcami przez moje tłuste, nieumyte włosy.
- Jasne, cóż, to tylko tydzień. Daj jej czas, aby się uspokoiła. Scar
rozmawiała z nią rano i wszystko u niej w porządku. Jest po prostu na
ciebie wkurzona. - Poinformował mnie kiedy podniósł pilota, opadł na
kanapę i rzucił sześciopak piwa na stolik. - Weź prysznic i obejrzymy
mecz. Scar niedługo będzie. Właśnie skończyła zmianę.
Odwróciłem się bez słowa i wszedłem na schody, zastanawiając się
co będę musiał zrobić, aby Teeny ze mną porozmawiała. Muszę ją
przeprosić za bycie dupkiem. Powinienem być bardziej ostrożny w tym co
do niej mówiłem. Sposób w jaki się dowiedziałem był do bani i tak jakby
mnie to przygniotło. Co niby miałem zrobić? Skakać dookoła ze słodkim
uśmiechem, rozdawać cukierki podczas gdy tęcza tryskałaby mi z tyłka?
To nie jest coś o czym myślałem. Cholera, nigdy nie chciałem być ojcem,
to ogromna odpowiedzialność, więcej ludzi to schrzania niż daje sobie
radę. Jeszcze kilka tygodni temu nawet nie myślałem, że będę spał dwa
razy z tą samą laską. Kurwa, nigdy nawet nie spałem z dziewczyną w tym
samym łóżku, aż do tamtej nocy. To nie było coś, co robiłem.
Miłość zmienia ludzi. Sprawia, że robią głupie rzeczy. Zmieniają to
kim są, widziałem to na własne oczy. Moja rodzina była kochana i
opuszczona, była złamana i uszkodzona. Zmienili ważne rzeczy u siebie i
we własnych życiach. I po co? Dla pomysłu połączenia dusz, co moim
zdaniem nie istnieje. To po prostu wymysł miłości, której pragnęli, bzdury,
którymi mnie karmiono gdy dorastałem.
Wytarłem się szybko i założyłem szare, dresowe spodnie zanim
zszedłem na dół. W chwili gdy zszedłem ze schodów przewróciłem oczami.
Mace i Scarlett byli w trakcie obściskiwania się na sofie. - Znajdźcie sobie
pokój. - Mruknąłem, kiedy opadłem na jedyny fotel. - Wasza dwójka
przyprawia mnie o mdłości. - Narzekałem, mój zły humor sączył się ze
mnie, gdy położyłem nogi na stoliku.
10
Mace uśmiechnął się, gdy Scarlett zeszła z jego kolan i usiadła obok
niego. Spojrzała na mnie i rzuciła mi moim gównem. - Przestań być suką.
Potrzebuje trochę czasu, aby się pozbierać. Jest wystraszona. -
Powiedziała, wyglądając na niepewną i trochę winną. To nie wróży dla
mnie nic dobrego.
- Wiesz coś, czego ja nie wiem? - Spytałem, wyraz jej twarzy tylko
potwierdził moje przypuszczenia. - Wyrzuć to Scarlett. - Moje dłonie
zaczęły się pocić, a pusty żołądek przewracał się w nieprzyjemny sposób.
- Cóż, to nie jest coś co ja powinnam powiedzieć. Musisz z nią
wkrótce porozmawiać. Po prostu emm... jest coś ważnego o czym
powinniście pomówić. - Powiedziała mi spokojnie, unikając kontaktu
wzrokowego. To było tak niepodobne do Scarlett, że nie mogłem być
spokojny. Najczęściej wypala tyradę jak zwariowana laska.
Moje ciało zesztywniało na możliwości czym to owo coś jest. Szybko
uderzyła we mnie zazdrość. Pierwszą myślą było, co jeśli Teeny kogoś
poznała? Nie, zachowuję się jak fiut. Minął tydzień od kiedy dowiedziałem
się, że ją zapłodniłem. Tydzień nie wystarczy... Kurwa!
Ile razy zdarzało mi się działać więcej niż raz przez cały nudny
tydzień? Tydzień to za długo, aby z nią nie porozmawiać o tym bagnie.
Pokręciłem głową, aby rozwiać pomieszane myśli. Przez większość czasu
byłem dziwką, ale ona nie była mną. Nie była puszczalska, była w ciąży z
moim dzieckiem. Moim dzieckiem. I robiła mi mętlik w głowie. To nie jest
normalne. Mój umysł był jak nieustające tornado od myśli, obaw i
zmieszanych jak cholera uczuć.
Nie byłem zazdrośnikiem, to słowo nigdy nie było w moim cholernym
słowniku i nigdy wcześniej tak się nie czułem. Łokcie na moich kolanach i
głowa w moich dłoniach, myśli pędziły tysiąc kilometrów na godzinę
powodując u mniej ból karku. Pomyślałem, że już czas wyprostować ten
szajs. Nie mam kurwa pojęcia co zrobić, ale musiałem coś zrobić. Wiem,
że nie jest w porządku wobec Teen, aby zostawić ją samą. To był tak
samo mój problem jak i jej. Jestem pewien jak cholera, że nie byłem
gotowy aby być ojcem, ale wygląda na to, że nie mam wyjścia. I jeśli
mam mieć dziecko, to nie chcę, aby dorastało nie wiedząc kim jestem,
żeby nie było mnie w jego życiu. Każde dziecko potrzebuje taty, prawda?
Wziąłem ze stolika komórkę i wybrałem numer Teen, chyba po raz
tysięczny, tylko po to, aby nagrany głos powiedział mi, że skrzynka jest
pełna. Odsunąłem telefon od ucha i zacząłem uderzać nim o rękę, podczas
11
gdy bałem się o moje wargi między zębami. - Idę tam. - Powiedziałem do
nikogo i wstałem, zdeterminowany aby porozmawiać z nią, w ten czy inny
sposób.
- Dzisiaj pracuje. - Ostrzegła Scar.
Moje kroki zamarły. - Dobrze. Więc tam pójdę. Muszę się upewnić...
- Tylko bardziej ją wkurzysz, gdy się tam zjawisz i ją zawstydzisz.
Wiesz o tym. - Przypomniała mi.
- Cóż, nie mogę pozwolić, aby dalej tak było, prawda? Wiem, że jest
zła o to jak zareagowałem, ale musi zrozumieć, że jestem cholernie
zdezorientowany. - Odpowiedziałem przejeżdżając palcami przez włosy.
- Siadaj, zamknij się kurwa i poczekaj do juta. Chcesz z nią wygrać?
Musisz zagrać według jej zasad. Nie twoich. - Scarlett najwyraźniej
wiedziała o czym mówi, podczas gdy Mace siedział tam i myślałem tylko o
tym, aby zedrzeć z jego gęby ten uśmieszek. Zarozumiały dupek.
Moje stopy były wryte w ziemię. - Nie chcę i nie potrzebuję z nią
wygrać. Muszę z nią tylko porozmawiać. - Dokończyłem rycząc.
- Jasna sprawa. - Scar uśmiechnęła się zadowolona podając mi piwo
i kiwając głową na opuszczone miejsce.
Nadąsany wziąłem butelkę i osunąłem się na poduszkę, ściskając w
dłoni telefon i ignorując mecz w telewizji. Scarlett pewnie ma rację. Poza
tym są najlepszymi przyjaciółkami od dziecka, ja znam ją tylko 3 lata.
Tylko ją wkurzę, gdy wparuję do baru w którym pracuje domagając się,
aby ze mną porozmawiała. Scar zdecydowanie miała rację. Musiałem
poczekać.
- Wasza dwójka niech z tym skończy. - Narzekałem na nich w
trakcie meczu. Za każdym razem, gdy szedłem po kolejne piwo,
zastawałem ich w różnych etapach obściskiwania się. - Jeżeli skończę
oglądając twój brzydki, biały tyłek kołyszący się na mojej kanapie,
zostaniesz oznaczony na całe życie.
- Bujaj się. Jakbym nie musiał znosić przez lata ciebie i twojego
brudnego tyłka próbującego wyskoczyć na bzykanko zanim jeszcze mogłeś
dosięgnąć cholernych drzwi. - Mace parsknął. Zmienił się przez ostatnie
miesiące. Był, cóż, był szczęśliwy. Szczęśliwszy niż przez długi czas. Mimo
tego, że byli osłabiający, to dobrze dla niego. Mace na to zasługuje, Scar
12
też. Kiedy się kłócili było zabawnie jak cholera. Mace był apodyktycznym
kutasem, a Scar nie dawała sobie w kaszę dmuchać. Obydwoje mieli
ogromnego pecha w życiu, ale wyszli z tego wygrani.
Scarlett była moim szefem. Zajmowałem się tatuażami i piercingiem
w jej salonie tatuażu Needle's Kiss. Byliśmy dobrymi przyjaciółmi aż mój
starszy brat Mace wszedł do jej salonu po zakończeniu swojej ostatniej
misji w Siłach Specjalnych. Od tego czasu staliśmy się rodziną. Lub raczej,
tak bliscy rodzinie jak tylko mogliśmy być. Scar i Mace mają się pobrać i
to kolejny przykład jak słowo na k zmienia ludzi. Mace robi teraz jakieś
prywatne dochodzenie dla kumpla, a Scarlett, kurna, mówi o sukienkach,
kwiatach i innym gównie. Coś o co nigdy bym jej nie posądzał, ale to jest
dowód na to, że przez miłość zapominasz kim jesteś. Mace często się
uśmiecha, co sprawia, że wszyscy dookoła, w tym ja, cieszą się jego
szczęściem. Nie widziałem uśmiechu na jego twarzy od kiedy stracił swoją
dziecinkę, moją bratanicę. Tak było dopóki nie spotkał Scar.
Gra się skończyła i Mace krzyknął, gdy szli do drzwi. - Ogarnij się
trochę zanim się z nią zobaczysz lub powiesz coś z dupy.
Scarlett klepnęła go w tyłek i zaśmiała się. - Wiesz wszystko o
ustach i dupie prawda? - Kiedy Mace ją podniósł i przerzucił przez ramię,
zaczęła krzyczeć. - Puść mnie dupo wołowa! - Skinął do mnie głową i
wyszedł z głupkowatym uśmiechem na twarzy.
Znudzony własnymi myślami, po prostu siedziałem przez jakiś czas,
grałem w gry na telefonie i próbowałem stworzyć coś nowego dla klienta.
Nic nie było w stanie mnie zająć, byłem nerwowy i znowu za dużo
myślałem. Normalnie bym znalazł rozrywkę w butelce Burbona i chętnym,
kobiecym ciele, ale nie byłem pewien co do tej rutyny, od czasu gdy
zaczęło się to wszystko z Teeny. Może zachorowałem na grypę... To ma
sens, to grypa i zdecydowanie zignorowałem fakt, że nie chorowałem od
kiedy byłem dzieckiem. Przez chwilę wystukiwałem melodię na kolanach i
pograłem na kolczyku w brwi. Bezmyślnie przelatywałem przez strony
nowego numeru Harley Davidson Magazine.
Pierdolę to.
Spojrzałem na zegarek w telefonie i uświadomiłem sobie, że to co
trwało jak wieczność, było tylko dwiema, długimi godzinami. Nie mogłem
usiedzieć w miejscu. Nie mogłem spać. Musiałem z nią pogadać.
Wyciągnąłem pierwsze lepsze czarne dżinsy, szarą, bawełnianą koszulkę,
czapeczkę i buty. Zgarnąłem telefon, portfel i kluczę upychając wszystko
13
po kieszeniach. Wskoczyłem na Harleya i pojechałem do mieszkania
Teeny. Piękny, czarny, matowy metal mojej dziewczyny, dudnienie między
moimi nogami, moc w moich rękach nie pomogło nic, aby ukoić moje
nerwy. Jazda na mojej Fatboy Lo zawsze mnie uspokajała. W drodze do
Teeny mój stres rozwalał mnie całego. Dlaczego kurwa jestem
zdenerwowany?
Zatrzymałem się na uboczu jej budynku i wyłączyłem silnik. Motor
zamilkł, metal był jeszcze ciepły pod moimi udami. Wziąłem głęboki
oddech, przygotowałem się, wszedłem cicho po schodach na drugie piętro,
gdzie mieszkała Teeny i zapukałem w kiepsko pomalowane drzwi. Było
ciemno. Przed budynkiem nie było jej rozpadającej się Hondy. Byłej już
zmęczony tą grą "ukrywająca się matka dziecka", więc postanowiłem
poczekać aż wróci do domu. To wyglądałoby trochę strasznie, gdybym stał
pod jej drzwiami, więc zszedłem na dół i usiadłem na motorze, który stał
poza drogą w cieniu. Taa, to wcale nie było straszne.
Nie musiałem długo czekać. Mniej niż pół godziny później,
usłyszałem ten kawał gówna, zwany dalej samochodem, na długo przed
tym gdy zobaczyłam, jak staje...