SHERRILYN KENYONUpon The Midnight Cleartłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987Upon The Midnight Cleartłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 2 Metod...
4 downloads
31 Views
852KB Size
SHERRILYN KENYON
UPON THE MIDNIGHT CLEAR tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Metodą na pokonanie gniewnego człowieka jest łagodność, złego - dobroć, skąpego - wielkoduszność, a kłamliwego - prawda. - Indiańskie przysłowie.
To brzmi dobrze, prawda? Gdyby tylko ludzie i życie było takie proste. Wierz mi, potrzeba znacznie więcej, niż pyszny herbatnik, by poskromić głodnego lwa. A to wszystko, to tylko gra i zabawa, aż komuś stanie się krzywda. A wtedy to jest wojna. - Savitar, Chthoniański bóg.
PROLOG
Dolor uśmiechnął się, kiedy poczuł ożywienie na swoim pierścieniu do przywołań. Przez niezliczone wieki pozostawał uśpiony – przeklęty, by czekać na następnego człowieka z jajami, który przywołałby go. Jak on nienawidził bogini snu, Lety, za to, że mogła skazać go na ten los. Za uczynienie z niego sługusa dla przeciętnych śmiertelników. Teraz suka zapłaci. Ale najpierw będzie musiał sobie poradzić z tym żałosnym śmiertelnikiem, który tymczasowo miał nad nim władzę. Odchylając głowę w tył, pozwolił jego świadomości podróżować przez ciemność, dopóki nie objawił się jako bezcielesny obraz przed przyzywającym. - Patrz! Mówiłem ci, że się uda. Dolor skrzywił się, gdy zobaczył małego, okrągłego mężczyznę, który miał paciorkowate, niebieskie oczy, okulary i był łysy na czubku głowy tak, że jarzeniówki odbijały się w łysinie. Stał obok wyższego człowieka, którego blond włosy zostały obcięte blisko jego głowy. Jego zielone oczy lśniły dzikością, szaleństwem i gniewem. I te zielone oczy zwęziły się podejrzliwie na widok Dolora. - Kim jesteś? Dolor parsknął na to głupie pytanie. - Wezwałeś mnie. Powinieneś wiedzieć, prawda?
2
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Wyższy człowiek gapił się, jak mniejszy poprawił okulary na nosie swoim palcem wskazującym. Jego policzki poruszyły się, gdy spojrzał w górę na wyższego faceta. - Widzisz, mówiłem ci, Donnie. Księga czarów i pierścień działają tak, jak powiedział Mark. Mówiłem ci, że Mark jest geniuszem, jeśli chodzi o te wszystkie dziwne rzeczy związane z okultyzmem. On się nigdy wcześniej nie pomylił. Teraz musisz poinformować boga bólu, kogo byś chciał ukarać, a on to zrobi. - Za odpowiednią cenę. – Dodał Dolor, przypominając im, że było tam więcej, żeby go przywołać z uśpienia, niż tylko czytanie linijek z książki i ubranie jego wiążącego pierścienia. Teraz większość jego mocy wciąż było związanej przekleństwem Lety. Blondyn skrzyżował ręce na piersi i obdarował go zadowolonym z siebie grymasem. - Jaką cenę? Dolor nonszalancko wzruszył ramionami, jak gdyby wysoka cena była w ogóle niczym. - Cena wszystkich zemst – ofiara krwi. Potrzebuję, żebyście zabili kogoś, by przebudzić mnie z mojego uśpienia. Ten, na którego kolega powiedział Donnie przytaknął głową, jak gdyby zgodził się na warunki. Chwilę później wyciągnął mały nóż z tylnej kieszeni spodni i podciął gardło mężczyźnie stojącemu przed nim. Mniejszy mężczyzna próbował krzyczeć, ale cięcie było zbyt głębokie, by na to pozwolić. Dolor uniósł brwi w zdziwieniu, gdy mniejszy facet upadł na ziemię, ściskając szyję i drżąc, aż ostatecznie zabrała go śmierć. Donnie tylko przyglądał się jego śmierci bez śladu skruchy lub jakiegokolwiek uczucia, dla osoby, która była jego współlokatorem w celi przez ostatnie dwa lata. Boże. I Dolor potrzebował kogoś tak bezdusznego, by mu pomógł. Uśmiechnięty pochwalił człowieka. - Fajny gest, ale nie tego potrzebuję. Donnie wykrzywił wargi. - To, co masz na myśli? - To jest rytuał głupcze. Nie wrócę bez... – Dolor wahał się nad ujawnieniem zbyt wiele, by nie odstraszyć człowieka. – Pewnych wymaganych rzeczy. - A są to?
3
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Ponownie Dolor się zawahał, ale nie było innej możliwości dla człowieka, jeśli chciał obudzić moce Dolora. Na szczęście człowiek nadal chciał kontynuować będąc zimnym i bez serca. - Krew bliskiej osoby. Musisz zaoferować mi kogoś ważnego dla ciebie i musisz wypowiedzieć zaklęcie, gdy go będziesz wykrwawiać. Kiedy słowa zostaną wypowiedziane, a osoba będzie martwa, moje moce nie będą już związane i będę w stanie wejść w ten świat. Było troszeczkę więcej do zrobienia niż to, ale człowiek nie musiał o tym wiedzieć, aż nadejdzie właściwy czas. Najpierw najważniejsze. Jeśli Dolor mógł dostać tę ofiarę, reszta już będzie łatwiejsza... pod warunkiem, że człowiek był poważnie nastawiony do swojej zemsty. Donnie skrzywił się jakby sceptycznie. - A skąd mam wiedzieć, że mnie nie okłamujesz? - A dlaczego miałbym kłamać? - Ponieważ każdy to robi. - A on powinien to wiedzieć. To kłamstwa i oszustwa sprawiły, że wylądował w tym więzieniu. Dolor obdarował go kojącym, ale nieszczerym uśmiechem. - Prawda, ale chcę odzyskać swoją wolność, tak bardzo jak ty swoją. Donnie go wyśmiał. - I widziałem ten film kilka razy. Zabijesz mnie zaraz po tym, jak odzyskasz wolność, prawda? Dolor roześmiał się. - Mój gniew nie jest dla ciebie, mały człowieku. Mam własną osobę do wykrwawienia. Przez nią, muszę zrobić, najpierw to, co mi rozkażesz. Wtedy i tylko wtedy uzyskam moją możliwość zemsty. Zaufaj mi, będziesz żył jeszcze długo po tym, jak odejdę. Ponieważ życie z obciążonym sumieniem, po tym, co ten człowiek musi zrobić, by uwolnić Dolora, było najgorszą rzeczą, a Dolor był bogiem bólu... Dolor uśmiechnął się na tę myśl. Donnie przeszedł nad zwłokami i podszedł do lśniącego ducha Dolora. - Czekałem na to zbyt długo. Od dnia, w którym zostałem pierwszy raz aresztowany, staram się coś zrobić i nic nie działa. To, czego pragnę najbardziej na świecie, to śmierć mojego młodszego brata i chcę, żeby cierpiał niewyobrażalne męki 4
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 zanim umrze. I mówimy o bólu biblijnych rozmiarów. Z rodzaju takiego, żeby błagał o miłosierdzie w postaci śmierci, która uratowałaby go od agonii. Jesteś w stanie to sprawić? - To moja specjalność. Donnie uśmiechnął się, a szaleństwo błyszczało w jego oczach. - Więc powiedz, co mam zrobić, by cię uwolnić. Zrobię wszystko, żeby mój brat cierpiał i umarł. I mam na myśli wszystko.
Dwa dni później
Ubrana w długą, białą, grecką tunikę, Leta obudziła się z zadyszką. Zajęło jej kilka sekund, by przyzwyczaić się do otoczenia. Ciągle była w pomieszczeniu pełnym luster na Vanishing Isle. Ale coś było nie tak. Mogła to wyczuć. Mroczna ręka zła ślizgała się po jej ciele. Dolor, najbardziej podły ze wszystkich bogów, został ponownie wezwany do ludzkiej rzeczywistości, co spowodowało jej gwałtowne przebudzenie. Bóg bólu został wieki temu uwięziony przez Letę, która z nim walczyła aż oboje byli zakrwawieni i wyczerpani. Miała zakaz od Zeusa, by go zabić, musiała wciągnąć go w pułapkę, tak, żeby nigdy nie mógł zrobić nikomu tego, co zrobił jej. A kiedy został uwięziony, ona pozostała w uśpieniu, by się wyleczyć i czekać, aż on znowu zacznie mieszać. Teraz wydawało się, że ktoś znalazł ukryty pierścień i wypowiedział to, co powinno być zapomniane na wieki. Zasysając gwałtownie oddech, pozwoliła swoim ukrytym wspomnieniom wypłynąć. Kretyni! Głupi ludzie, nie wiedzieli, co uwolnili. Ból nie tylko lubił atakować na rozkaz osoby, która go wezwała. Nie. Był krwiożerczy i bezlitosny. Dolor nie szanował niczego i nikt nie był odporny na Ból. Pewnie, że torturował i zabijał osobę, na którą został nasłany, ale po zakończeniu swojej misji wracał do tego, kto go wezwał. Niech bogowie mają wtedy w opiece przyzywającego. Torturom nie będzie końca. Zamknęła oczy, by przebudzić swe ukryte moce. Pozwoliła swym myślom dryfować, aż znalazła cel Bólu. Cel stał plecami do niej, ale i tak mogła powiedzieć, że był wysoki i barczysty. Jego blond włosy były potargane i pofalowane i spadały mu na czarny kołnierz. Jako bogini 5
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 snu, mogła wyczuć jego emocje wołające do niej. Były tak silne, że odczuwała je jak własne. - Tak. – Powiedział jego głęboki głos pełen złości. – Nigdy nie przestanie mnie zastanawiać, jak jedno kłamstwo może zniweczyć całe życie w prawdzie. I wtedy uświadomiła sobie coś. Ten człowiek nie potrzebował Bólu. Ból żył już w nim, tak samo jak Gorycz i Wściekłość. Były tam ciasno upchnięte na jego piersi i wyczuła, że on tak łatwo nie pozwoli im odejść. A potem usłyszała to... Głęboki, mrożący w żyłach krew śmiech. - Leta... Zmaterializowała się w pomieszczeniu na zimnej, marmurowej podłodze. Gorzki wiatr owiał jej ciało, unosząc nieco suknię i odsłaniając bose stopy aż do kostek. Sprawił, że jej złote ozdoby na ramionach zrobiły się bardzo zimne. Ściany wokół niej były sterylnie białe, bez zdjęć czy zasłon. Wciąż czuła obecność boga bólu. - Gdzie jesteś, ty draniu? Dolor pojawił się tuż za nią. Zanim zdążyła się obrócić, złapał ją za włosy i wykręcił jej głowę. - Ty nie myślałaś poważnie, że możesz mnie trzymać uwięzionego na zawsze, prawda? Próbowała walczyć, ale puścił ją i zniknął. - To jeszcze nie koniec, Dolor. – Powiedziała głosem wypełnionym obietnicą. Jego śmiech wypełnił pokój. - Nie. Nie jest. Związałaś mnie tą klątwą i dopóki to się nie skończy, będziesz musiała za to płacić. A teraz proszę o wybaczenie, mam ludzi do torturowania i zabicia. Poczuła jak oddala się od niej i nic nie mogła na to poradzić. Na rozkaz Zeusa, jej własne emocje zostały jej odebrane. Ale czuła coś... może jakieś pozostałości emocji z przeszłości? Nie była pewna. Ale wiedziała jedno, że pozostało w niej na tyle emocji, żeby nie pozwoliła Bólowi skrzywdzić kolejną duszę, jeśli była w stanie temu zaradzić. To było uroczyste ślubowanie i miała zamiar go dotrzymać. Tak długo jak miała w sobie życie, tak długo zamierzała walczyć. A gdy patrzyła na przód, zobaczyła w lustrze twarz celu Dolora. Leta zamarła widząc cechy tego człowieka. Był tak piękny, jakby był nieśmiertelny. Przez mgłę, która oddzielała Vanishing Isle od ludzkiej płaszczyzny, widziała każdy szczegół i linię jego idealnej twarzy. Ostre łuki brwiowe nad jasno-zielonymi oczami patrzącymi z 6
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 inteligencją i które pokazały jej, że miał duszę skażoną zdradą. Zupełnie pozbawioną zaufania. I w tej jednej chwili, na dnie własnego serca czuła jego ból. Chciał komuś zaufać. Chciał wyjść komuś na przeciw. Ale zapomniał jak. Samotny i zimny był uosobieniem bólu. Przekrzywiając głowę na bok zdała sobie sprawę z czegoś jeszcze. Ten ból, który spalał go tak ostro, był dokładnie tym, czego potrzebowała do pokonania Dolora. Gdyby mogła to skanalizować, to połączyłoby się z jej mocami i dało jej przewagę. Nie było silniejszej emocji niż wściekłość... Był wystarczająco skrzywdzony... To nie miało znaczenia. Nie mogła przedkładać jego bólu, ponad swój własny. Dolor musiał być pokonany za wszelką cenę i jeśli ten człowiek miał za to zapłacić, to co? Dusza i życie jednego nigdy nie będą cenniejsze niż dusze i życia wielu. Będzie musiała poświęcić Aidana O'Connera i jej przeszłość będzie mogła być w końcu pomszczona. Ból zostanie pokonany jej ręką i pochowany na całą wieczność.
7
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987
ROZDZIAŁ 1
Leta była całkowicie zaskoczona ludzkim światem, jaki widziała w lusterkach wokół niej, w których ukazywały się codzienne wydarzenia, zachodzące w ludzkiej rzeczywistości. Jej wzrok skakał od lustra do lustra, gdy próbowała nadać sens obrazom ludzi z całego świata. Zaczynała podejrzewać, że popełniła straszny błąd pozostając w uśpieniu, podczas, gdy Dolor był uwięziony. Wszystko na świecie się zmieniło. Wszystko. Teraz były tam skomplikowane przyrządy – maszyny – których nawet nie mogła zacząć pojmować. I języki zmieniły się tak bardzo... Musiała się bardzo skupić, żeby zrozumieć wszystkie wypowiadane w pośpiechu słowa, które były usiane mową potoczną i slangiem, który przechodził jej pojęcie. Rozbolała ją głowa od szumu tego wszystkiego. - Daj sobie czas. Odwróciła się, by znaleźć swojego starszego brata M’Adoc’a tuż za nią. Dla stworzenia, które brutalnie odebrało jej emocje, poczuła, że jej serce miesza się w podejściu do niego. To była wyciszona radość, która tylko przypomniała jej o tym, że chciała czuć prawdziwe szczęście. Ale takie szczątkowe, fikcyjne emocje były lepsze, niż żadne. Wysoki i zwinny jak ona, M'Adoc miał czarne, lekko kręcone włosy i oczy tak blado niebieskie, że prawie świecące. Wyciągnęła rękę do niego. - Dobrze cię znowu zobaczyć, bracie. Zobaczyła, że jego spojrzenie subtelnie zmiękło, gdy wziął jej rękę i podniósł do swoich ust. Leta wzdrygnęła się, gdy nieproszony i nieoczekiwany obraz jego będącego poddawanym torturom przeszedł przed jej oczami. Nawet po tysiącach lat mogła usłyszeć jego krzyki. I jej własne. Jakby widząc, o czym myślała, M’Adoc porwał ją w ramiona. Położył jej rękę na głowie i trzymał jej twarz w zagłębieniu swojego ramienia. Letę zatkało, gdy w ten sposób przekazywał jej wiedzę o tym, jak zmienił się świat i jak teraz działa. - Musisz przygotować się na herkulesowe zadanie, siostrzyczko. – Westchnął w jej włosy. – Powinnaś przebywać z resztą z nas, a nie spać w osamotnieniu. - Nie mogłam.
8
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 To było zbyt bolesne, by oglądać te wszystkie emocje, podczas gdy pamiętała jak było zanim Zeus ukarał ich. Jedyną emocją, jaką Zeus im zostawił, to ból, tak, aby mógł kontrolować i karać bogów snu, a ten nigdy nie kończący się ból wyżarł dziurę w jej wnętrzu. To był zimny świat, w którym ona została zmuszona do życia i to, dlatego chciała przespać całą wieczność. Wyszła z objęć M’Adoca, aby móc na niego spojrzeć. - Musze go powstrzymać. - On nie jest jedynym bogiem bólu. Ból przenika wszystko w naszym świecie, tak, jak i w świecie ludzi. - Wiem, ale on oznacza cierpienie ostateczne. Nie wystarcza mu krzyk jego ofiar. On niszczy je. Ich umysły, ciała, dusze. Nie było cię tam bracie... nie widziałeś. Mimo to wzdrygnął się, jakby rzeczywiście mógł zobaczyć jej wspomnienia. - Każdy robi to, co czuje, że powinien zrobić. Szanuję cię za twoje wybory. Ale to nie oznacza, że się z nimi zgadzam. – Jego spojrzenie zaostrzyło się przed tym, gdy odezwał się ponownie. – Dolor zabije cię, jeśli dostanie szansę. Wygięła wargi w pozornie gorzkim uśmiechu. - Dobrze. Będę rozkoszować się walką, jak tylko poczuję jego serce w swojej pięści i jak zniszczę w nim życie. M’Adoc pochylił ku niej głowę. - Więc zostawię cię, byś mogła zaplanować zemstę... tylko muszę powiedzieć jeszcze jedną rzecz. - A jest to? Jego oczy były niespokojne. - To nie ból zadawany przez innych niszczy nas. Czyni to ból, któremu pozwalamy mieszkać w naszych sercach. Nie pozwól, by ludzka złość stała się twoją. To może doprowadzić cię do szaleństwa, jeśli na to pozwolisz. – I po wypowiedzeniu tych słów, zniknął. Leta wzięła głęboki oddech, kiedy rozważała to, co jej powiedział. Wiedziała, że miał rację. Ale wiedzieć coś, a robić, często były to dwie różne rzeczy. Potrzebowała gniewu Aidana. Pragnęła go. Zamykając oczy skupiła się na celu. Aidan.
9
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Spał w swoim łóżku śniąc o tym, że zgubił się podczas grzmiącej burzy. Deszcz smagał boleśnie jego skórę, gdy szedł. Jego oddech był urywany. Jego przystojną twarz wykrzywiała wściekłość. Leta była zaskoczona jego działaniem. Przez jego wolę, szedł na przód, nawet jak piorun uderzył w ziemię, niemal go trafiając. Od napięcia zawartego w tej błyskawicy stanęły mu włosy na głowie. To była dzika determinacja, ale szedł nadal. I zanim zorientowała się, co zrobiła, już zdążyła przejść przez portal i weszła do jego snu, stając obok niego. Zastygł w miejscu, gdy ją zobaczył. Zimny deszcz obmywał jej ciało, przyklejając jej włosy do pleców, kiedy stała i przyglądała mu się z zaciekawieniem. W tym stanie wszystkie jego emocje były obnażone dla niej. Czuła każdy gram jego wściekłości, jego zdrady. Jego niepohamowanej potrzeby zemsty. To było takie bliskie jej własnych odczuć. To nakarmiło jej moc i sprowadziło jej emocje z powrotem, tak jasne i ostre, że aż ją to zabolało. Wyprostował ramiona, które do tej pory zaciskał na piersi i zaczął jej się przyglądać tymi lodowymi, świdrującymi oczami. - Kim jesteś? - Przyjacielem. – Wyszeptała, zakrywając się przed zimnym wiatrem, który zaczął wiać. Zaśmiał się gorzko. - Nie mam przyjaciół. Nie chcę żadnych. - Więc jestem tutaj, żeby ci pomóc. Parsknął z drwiną. - Pomóc mi co zrobić? Zamarznąć? Czy może twoim zamiarem jest trzymać mnie nadal w tej burzy, żeby jednak piorun we mnie strzelił? Leta pstryknęła palcami i deszcz zaraz przestał padać. Chmury na niebie rozeszły się i wyszło słońce. Promienie rozświetliły ponury krajobraz i pokazały wokół jasne żółcie i zielenie. Aidan nie był skonsternowany. - Fajna sztuczka. Było ciężko mu zaimponować, a jego straszna uszczypliwość nakazała zastanowić się jej, co go spotkało, że był taki. Osuszyła ich ubrania i włosy. - Dlaczego przywołałeś deszcz?
10
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 - Nie przywoływałem tego gówna. – Warknął. – Zajmowałem się własnymi sprawami, gdy zaczęło lać. Wszystko, co starałem się zrobić, to przejść przez to. - A teraz już odeszło. Spojrzał na czyste niebo nad nimi. - To zaraz wróci. To zawsze wraca i uderza, kiedy się najmniej tego spodziewasz. Zdawała sobie sprawę, że nie mówił tylko o pogodzie. - Powinieneś znaleźć schronienie. - Tu nie ma żadnych. Burza rozwala je wszystkie i pozostawia nago w centrum huraganu, więc po co się męczyć? - Zaszydził z niej. A ona głupio myślała, że był gorzki. A potem znowu, poza światem snu, mogła czuć ukłucie, tego, co czuła teraz. Mimo to, jego uczucie i tak było mocniejsze niż jej. Jego gorycz była tak głęboka, że mogła sparzyć język, gdyby jej spróbowała. Ale pod tą całą wrogością, czuła lukę wrażliwości w nim. Coś, co świadczyło o nim, że został zniszczony, a jednak walczył o przetrwanie, nawet, jeśli świadomie tego nie chciał. To sięgnęło jej własnego żalu w sercu i sprawiło, że chciała go dotknąć. Bez namysłu postąpiła krok do przodu, aby położyć rękę na jego policzku. Syknął na nią jak kot i odskoczył. - Nie dotykaj mnie. - Dlaczego nie? - Nie chcę twojej fałszywej życzliwości. Spoko, będziesz się uśmiechać do mnie i będziesz słodka, aż ci zaufam, ale za chwilę, gdy nie dam ci wszystkiego, czego zażądasz, zemścisz się na mnie, starając się zniszczyć. Jesteś jak wszyscy inni. Nic mnie to nie obchodzi. – Po czym odwrócił się i odszedł. Leta skrzyżowała ręce na piersiach, obserwując zwiększający się dystans między nimi. O tak, miała tu na tyle silne negatywne uczucia, żeby móc pokonać Dolora. Dobrze, że bóg nie był świadomy, że jego ofiara stanie się przyczyną jego upadku. Aidan mógł wydawać się bez znaczenia dla boga, ale jego determinacja będzie paliwem, jakiego potrzebowała, aby pomścić ich oboje. I podobnie jak Dolor, nie chciała okazać żadnej łaski lub słabości. Nic nie mogło jej powstrzymać od zniszczenia go. Chodź raz Dolor miał poznać, co to znaczy mieć kogoś, kto przyjdzie po niego i zostawi go drżącego na ziemi, błagającego o miłosierdzie, które nigdy nie nadejdzie. Nie mogła czekać... 11
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987
ROZDZIAŁ 2
To był kolejny zimny dzień w piekle dla Aidana O’Connera. Nic się nigdy nie zmieni i wiedział o tym doskonale. Przynajmniej tak było, dopóki nie zadzwonił jego telefon. Podnosząc go z szafki w salonie, spojrzał na wyświetlacz. Zastanawiał się nad nie odbieraniem, ale to był jego agent Mori i jeśliby nie odebrał tego telefonu, Mori zacząłby się o niego martwić, jak neurotyczny pies z zakażeniem dróg moczowych przed sikaniem na śniegu. Zdecydowanie nie tego potrzebował w swoim życiu, lub, co ważniejsze w aktualnym nastroju. Aidan rozsunął telefon jednocześnie wyciszając wierzę stereo, w której grała płyta Bauhaus. - Cześć Mori. - Och Aidan, no wreszcie. Już zaczynałem się martwić. Tia, racja. Jedyną rzeczą, o jaką Mori kiedykolwiek się martwił, było to, skąd pochodziła jego następna wypłata. Ten skurczybyk był jak każdy inny, którego Aidan znał. Chciwy, samolubny, narcystyczny i chciał kawałek ciała Aidana dla siebie. Dźwięk piskliwego głosu Moriego powiedział Aidanowi, co powinien zrobić, by zadowolić tamtego. - Mam inną ofertę dla ciebie, A. Podwyższyli do trzydziestu pięciu milionów dolarów plus udział w znaczących zyskach i uwierz mi, że zyski będą na tyle zadowalające z twojego grania w tym filmie, że nawet sam Scrooge uśmiechnąłby się na tę sumę. Aidan jeszcze pamiętał czasy, w których zakrztusiłby się na śmierć słysząc taką ofertę. Czas, kiedy takie pieniądze były niewyobrażalne jak sen. I tak jak wszystkie jego sny, ten też został brutalnie rozbity. - Mówiłem ci, że nie jestem zainteresowany. Mori go wyśmiał. - Oczywiście, że jesteś. - Nie, Mori. Nie jestem. - Och, daj spokój, nie możesz ciągle ukrywać się na wierzchołku swojej góry. Prędzej czy później będziesz musiał wrócić do realnego świata. A to byłby świetny powrót. Pomyśl o tym, ile pieniędzy zmarnujesz, jeśli powiesz „nie”.
12
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Aidan przesunął odtwarzanie do piosenki „Crowds”, która przypomniała mu, dlaczego nie miał interesu w tym, by wracać do Hollywood... czy w ogóle wyjeżdżać gdziekolwiek poza Knob Creek w Tennessee. Nie lubił ludzi i nienawidził myśli o kręceniu kiedykolwiek następnego filmu. - Dzięki, ale nie. Ze stoma milionami na koncie, nie muszę ponownie wracać do rzeczywistości. Mori wydał głęboki dźwięk obrzydzenia. - Niech cię diabli, Aidan. Tak długo nie było cię na scenie, że masz szczęście, że w ogóle ktokolwiek chce cię za jakąkolwiek cenę. Nawet brukowce zapomniały o tobie w tym momencie. - Naprawdę? – Powiedział spoglądając na stos leżący na stoliku do kawy, który przyniósł tydzień temu, gdy był na zakupach w supermarkecie. Jego twarz była we wszystkich z nich. – Zabawne, że poruszamy temat brukowców. Spekulują na temat mojej nieobecności, od wypadku samochodowego, po porwanie przez kosmitów lub jakiegoś szalonego fana, aż do mojego ulubionego – który twierdzi, że przeszedłem operacje zmiany płci w szwedzkiej klinice. Szczególnie podoba mi się zdjęcie przerobione w photoshopie, przedstawiające mnie w sukience. Przynajmniej wyglądam w niej lepiej niż Klinger, co? Ale szczerze wolałbym wyglądać bardziej jak Alexis Mead z „Brzyduli Betty” niż ten włochaty yeti, na którego mnie przerobili. Mori przeklął ponownie. - Nie pogrywasz sobie ze mną, prawda? To nie jest blef, żeby wyciągnąć więcej pieniędzy ze studia. Naprawdę poważnie myślisz o przejściu na emeryturę. - Tak, Mori. Daję sobie z tym spokój. Chcę po prostu wrócić do bycia zwykłym, normalnym facetem, którego nikt nie zna. Mori prychnął. - Za późno na to. Nie ma osoby na tym świecie, powyżej wieku dwóch dni, która nie znałaby imienia albo twarzy Aidana O’Connera. Chryste, jesteś na większej ilości okładek niż prezydent. I dlatego nie miał zamiaru opuszczać szczytu swojej góry z wyjątkiem zakupu jedzenia, piwa i może raz do roku, aby uzyskać określone... no i znowu zaczął rozważać użycie dmuchanej lali, którą znalazł w sieci, a była ona wysoce zaawansowana technicznie.
13
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 - Nie pomagasz w tej sprawie. Poza tym, myślałem o tym, żeby wszyscy o mnie zapomnieli. Nawet przez telefon mógł słyszeć jak Mori miota się w swoim biurze. - Wiesz lepiej. Nie rozumiem cię, facet, naprawdę. Mógłbyś sprawić, że świat byłby twój. Wszystko jest w twoich rękach. Jakby Aidan dbał o to... co mogło być dobrego w posiadaniu świata, gdy nie miał żadnego wyboru, poza bronieniem się przed każdą osobą w nim? Osobiście raczej wolałby być żebrakiem z jednym prawdziwym przyjacielem, niż bogaczem otoczonym przez dwulicowych zabójców. - Kończę z tym, Mor. Pogadamy później. – Aidan kliknął na guzik kończący rozmowę i rzucił telefon na stolik, gdzie wylądował on na kolejnym zdjęciu z nim w kiepskiej peruce i sukience. Boże, pamiętał, kiedy kłamstwo takie jak to, wywoływało w nim gniew, który trwał kilka dni. Ale to było przed zdradą, która cięła go tak głęboko, że zniszczyła każdy czuły nerw w jego ciele. W przeciwieństwie do burzy, przez którą przechodził, te ataki nie były osobiste i nie były skierowane na niego, przez ludzi, których niegdyś nazywał rodziną. Te ataki były tylko bardzo śmieszne. Pstryknął zawleczkę na puszcze z piwem i uniósł w górę w geście toastu do zdjęć jego „rodziny”, które trzymał na gzymsie nad kominkiem obok swoich pięciu statuetek Oscara. - Walcie się wszyscy na ryje. – Powiedział przesadnie. Ale w końcu zdawał sobie sprawę z prawdy. On był tym, który został wydymany. Pokładał swoje zaufanie w złych ludziach i teraz został pozostawiony sam osobie, by mieć do czynienia ze skutkami zniszczeń, które w nim spowodowali. Ponieważ odważył się ich kochać bardziej, niż kochał siebie. Życie byłoby niczym, gdyby nie ból, a on był królem tego. Dwa lata temu żył i umarł dla tych dupków na kominku. Hojnie ich obdarował, pragnąc, żeby mieli lepsze życie niż piekło, które znał z czasów dorastania. Ale nawet jakby oddał im wszystko, nawet swoje życie to i tak byłoby dla nich za mało. Byli podstępni i egoistyczni. Niezadowoleni z jego ekstrawaganckich prezentów zaczęli zabierać, a kiedy ośmielił się zapytać ich o kradzież, wyciągnęli rękę po ostatnią rzecz, która mu pozostała. Jego reputację.
14
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Tia, ci ludzie byli chorzy i był zmęczony Judaszami wokół siebie. Dni, kiedy mogli bezkarnie wysysać z niego wszystko, dawno się już skończyły. Nie chciał mieć nic wspólnego z tym światem, albo z tymi, którzy w nim byli. Jego wzrok zatrzymał się na shotgunie, którego trzymał w rogu swojej chaty, na węże i niedźwiedzie. Szesnaście miesięcy temu, załadował strzelbę chcąc się zabić i zakończyć swój ból na zawsze. Była tylko jedna rzecz, która trzymała go tutaj i był to fakt, że nie chciał dać im satysfakcji, że osłabili go, aż do tego poziomu. Nie, on był silniejszy niż to. Przeszedł sam przez ten świat i samotnie będzie stał i bronił siebie, aż nastanie dzień, w którym Bóg raczy go zabrać z niego. Byłby przeklęty, gdyby jakieś śmieci zdobyły nad nim przewagę. Miał pazury, by wyjść z ubóstwa i budował swoje życie aż do momentu, w którym się znajdował i nie chciał się poddać z powodu nękania tych drani. Nie on zaczął tę walkę, ale był tym, który ją zakończy. „Zaufanie niewinnych jest najbardziej użytecznym narzędziem kłamcy.” Aidan wzdrygnął się, gdy przypomniał sobie cytat z ulubionej powieści Stephena Kinga. Oni z pewnością dowiedli, że to była prawda. I nikt nie był w tym wszystkim bardziej niewinny niż on. Z ich powodu, jego naiwność została zaszlachtowana na ołtarzu zdrady. Ale nigdy więcej. Teraz nie pozostało nic, oprócz człowieka tak silnego, że nie pozwoli nikomu zbliżyć się do siebie. Wygnał z siebie całe zaufanie. Wyrzucił całą czułość. Teraz dawał światu, to, co świat dał mu poprzednio. Złość, nienawiść i jad. I dlatego nadal trzymał ich uśmiechnięte twarze na kominku. To miało mu przypominać, jak dwulicowi wszyscy byli. Aidan przerwał swe rozważania, gdy usłyszał lekkie stukanie. Było to jakby ktoś pukał do drzwi... Nie. To było niemożliwe. Był za daleko od wszystkich i wszystkiego. Nikt nigdy nie wspiął się po tej polnej dróżce, która prowadziła do jego domu. Przechylając głowę starał się wsłuchać, ale dźwięk zaczynał zanikać. Parsknął sam do siebie. - Tia, teraz zaczynasz słyszeć głosy. Aidan cofnął się o krok, gdy usłyszał walenie do drzwi. Może coś się poluzowało? Zmienił kierunek i poszedł w stronę dużego pokoju. - Halo?
15
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Przeklął, gdy usłyszał stłumiony kobiecy głos. Cholera, ostatnia rzeczą, jaką pragnął na swojej górze to kobieta. Warcząc gwałtownie otworzył drzwi, aby znaleźć białą, skurczona postać na progu swojego ganku. - Spadaj z mojej własności. - Ppproszę, zamarzam. Mój samochód się zepsuł. Muszę zadzwonić po pomoc. - Więc użyj swojej komórki. – Trzasnął drzwiami tuż przed jej twarzą. - Nie mam tu zasięgu. – Jej głos był słaby, a jego miękkość przedzierała się przez niego. Nie waż się czuć litości dla niej, pacanie. Nikt nie litował się nad tobą. Dawaj tylko to, co tobie dano. Nienawiść. Pogardę. Spojrzał na zdjęcia nad kominkiem. - Proszę, zamarzam. Pomóż mi. Jeśli czegoś nie zrobisz, ona tam zamarznie. Jej śmierć będzie na twoich rękach. No i co z tego! Niech umrze, za to, że jest głupia. Czasami darwinizm był najlepszą metodą... Ale nieważne jak bardzo jego gniew gryzł go i jego wewnętrzny głos nazywał go dupkiem, nie mógł zostawić ją na zewnątrz na pewną śmierć. Jesteś beznadziejnym idiotą. - Dziesięć minut. – Warknął, gdy ponownie szarpnięciem otworzył drzwi. – Tylko tyle. A potem chcę, abyś zniknęła z mojego domu. - Dziękuję. – Powiedziała wchodząc do środka. Aidan zagryzł wargę, gdy patrzył na jej trucht w kierunku jego ognia. Zostawiała ślady śniegu na jego parkiecie. - Nie nabałagań tutaj. - Przepraszam. – Powiedziała głosem wciąż zniekształconym przez różowy, wełniany szalik, którym miała zawiązane usta i nos. Z jej twarzy widział tylko jej oczy, koloru blado niebieskiego i one praktycznie świeciły. – Jest naprawdę zimno. - Jakby mnie to obchodziło. – Burknął pod nosem, kiedy przeszedł przez pokój, aby podać jej telefon. Momentalnie podszedł do niej, trzymając go na wyciągniętej ręce. – Załatw to szybko. Zdjęła białe rękawiczki ze skóry i odsłoniła delikatne dłonie, które były zaróżowione przez zimno. Drżąc ściągnęła szalik. Aidan nie mógł oddychać, gdy zobaczył jej twarz i fala pożądania zbombardowała jego ciało. Lekko koścista i smukła, ale była piękna. A ponad to, była tą samą kobietą, którą widział ostatniej nocy w swoim śnie, kiedy stali na deszczu. Jak dziwne to było... 16
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Bez słowa wzięła telefon z jego ręki i wykręciła numer. On nie mógł się ruszyć, gdy na nią patrzył. Jakie były szanse na to, że nieznane osoby, wychodzą z jego snów i zjawiają się pod jego drzwiami, potrzebując telefonu? Szczególnie kobieta, której twarz prześladowała go cały dzień. Powinieneś zagrać na loterii... Zamknęła jego telefon i podała mu. - Twój też nie działa. - Gówno prawda. – Rozsunął go z powrotem, a następnie zdał sobie sprawę, że miała rację. Nie było w ogóle sygnału. Zaskoczony tym skrzywił się. – Dopiero minutę temu działał. Wzruszyła ramionami zanim odwróciła się do ognia. - Więc wygląda na to, że oboje nie mamy szczęścia. - Ja nie mam pecha. Ja tu mieszkam. Jesteś jedyną, która ma przechlapane, bo nie zostajesz. Patrzyła na niego z niedowierzaniem. - Naprawdę wyrzucisz mnie z domu w środku zamieci śnieżnej? Zadrwił z niej. - Nie ma żadnej... – Jego głos zamarł, gdy spojrzał przez okno i stwierdził, że miała rację. To była totalna porażka. Kiedy to się stało? - Niewiary-kurde-godne. – Warknął. Znowu to było jego szczęście. Jego wuj zawsze powtarzał mu, że urodził się pod pechową gwiazdą. Mężczyzna miał więcej racji, niż każdy z nich by myślał. Odwróciła na niego spojrzenie. - Mam odejść? Tak. Coś w jego duszy krzyczało, żeby wystawić ją za drzwi, a później zaryglować je mocno. To była ta jego część, która broniła go przed samobójstwem. Ale nawet po tym wszystkim, co przeszedł, nie mógł się zmusić, by przyczynić się do jej śmierci. W przeciwieństwie do niego, ją mógł gdzieś tam ktoś opłakiwać, jeżeli by umarła. Na szczęście dla niej. Popatrzyła na niego wzrokiem, który śmiało mógł rywalizować z pogodą na zewnątrz i zawinęła się w szalik i zaczęła wychodzić. - Nie bądź głupia. – Warknął. – Nie możesz tam iść. Spojrzała na niego groźnie, po czym obniżyła szal. - Nie lubię przebywać tam, gdzie mnie nie chcą. 17
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 - Och, więc chcesz, żebym kłamał? – Zaczął grać, tak, że spodobałoby się to Academy Awards. – Och dziecinko, proszę zostań ze mną i nie odchodź. Potrzebuję, byś była tu ze mną. Bez ciebie umrę. Leta zmarszczyła czoło i uniosła brwi w zdziwieniu na jego dziwne słowa i sarkastyczny ton, którym – jak była pewna – były zabarwione. Nie wiedziała jak prawdziwe są te słowa. On nie potrzebował jej tutaj, ponieważ była jedyną rzeczą stojącą między nim, a śmiercią. - Jak miło. Długo ćwiczyłeś tę kwestie? - Nie bardzo. Zwykle mówię ludziom „odpierdolcie się i umierajcie”. - Ooo. – Powiedziała uwodzicielskim tonem. – To właśnie spowodowało wystąpienie gęsiej skórki na całym moim ciele. Kocham, gdy mężczyzna tak słodko mówi do mnie. - Założę się, że tak jest. – Drapiąc się po szczęce wskazał palcem drewniany wieszak przy drzwiach. – Możesz powiesić tam swój płaszcz, dopóki burza nie minie, albo telefon nie zacznie działać. Wzruszyła ramionami, zdjęła z siebie płaszcz, po czy, odwinęła szalik i schowała go do kieszeni okrycia. - Na co ci ta broń? - Skłamałbym gdybym powiedział, że na węże i niedźwiedzie, ale głównie używam jej na intruzów. - Wow, Dexter. – Powiedziała używając nazwiska seryjnego mordercy, z serialu, który pokazał jej M’Adoc. – Jestem pod wrażeniem, bo nie jesteśmy w Miami i nie masz łodzi, by wywozić rozczłonkowane ciała i wrzucić je do morza, więc gdzie je trzymasz? - Tuż pod drewnianą podłogą, zaraz za tobą. - Fajnie. – Uśmiechnęła się. – To przynajmniej wyjaśnia zapach, jaki poczułam, gdy weszłam na ganek. Jego spojrzenie pojaśniało, jakby znalazł dobrą zabawę. - Masz rację. To jest sceptyczna wymówka. Nie jestem na tyle głupi, żeby trzymać zwłoki blisko mojego domu – to sprowadza dzikie zwierzęta zbyt blisko moich tylnych drzwi. Zostawiam ciała w lesie, żeby niedźwiedzie miały, co jeść. - A co gdy śpią? Wzruszył ramionami. - To są jeszcze kojoty. 18
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Był szybki, nie mogła mu zarzucić powolności. - Więc zgaduję, że powinieneś czynić swoją powinność i mnie zastrzelić, żeby mieć już to z głowy. Kojoty prawdopodobnie głodują w taką pogodę. Aidan był całkowicie zaskoczony jej brakiem strachu. - Nie boisz się mnie, prawda? - A powinnam? - Jesteś uwięziona w lesie, podczas burzy śnieżnej z człowiekiem, którego nigdy wcześniej nie widziałaś na oczy. Mój najbliższy sąsiad mieszka jakieś sześć mil stąd. Mógłbym ci zrobić cokolwiek bym chciał i nikt nigdy nie dowiedziałby się tego. Spojrzała na róg za nią. - Prawda, tylko, że ja stoję bliżej strzelby. - Myślisz, że mogłabyś mnie tym pokonać? Leta zmarszczyła nos na niego. Nie wiedziała, dlaczego, ale dobrze bawiła się jego żartami, a nie powinna być w stanie cieszyć się czymkolwiek. - Myślę, że dam sobie radę z tobą, Dex. Właściwie ty nie wiesz więcej o mnie, niż ja o tobie. Mogłabym być zbiegłym seryjnym mordercą ściganym przez władze. Może nawet jakieś ciało czeka w moim bagażniku, żeby je pogrzebać. Aidana zaintrygował fakt, że zaczęła bawić się w tę samą grę, którą on zaczął. Podziwiał jej odwagę i wydawało się, że nie tylko on dobrze się bawi. - Jesteś seryjnym mordercą? Podniosła wysoko podbródek. - Ty pierwszy, Dexter. Kim jesteś i co tu robisz sam? Podszedł do stołu, żeby się do niej zbliżyć. Stanął przed nią i wyciągnął rękę. - Aidan O’Conner, były aktor, ale jestem pewien, że to wiesz. Wzruszyła ramionami. - Nic mi to nie mówi. Jestem Leta. - Leta co? - Po prostu Leta. – Zawahała się zanim uścisnęła jego rękę i potrząsnęła nią. – Miło mi cię poznać, Dexter. Przyglądał jej się uważnie. Jej zimowo-białe ubrania były przyjemne i niezbyt ekstrawaganckie. Nie mówiły o niej wiele, poza tym, że została złapana w śnieżycy nieprzygotowana.
Nie
miała
żadnej
biżuterii,
19
czy
czegoś
podobnego,
co
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 podpowiedziałoby mu jakieś, chociaż podstawowe rzeczy na jej temat. Była jak biała kartka. - A ty, co robisz w życiu, po prostu Leto? - Jestem profesjonalnym ochroniarzem. Roześmiał się na jej odpowiedź. - Tia, jasne. Przekręciła głowę powoli. - No, to prawda. Znam siedemdziesiąt dwa sposoby na zabicie człowieka, i sześćdziesiąt dziewięć, aby wyglądało to jak wypadek. To chyba powinno go przestraszyć, ale był zaintrygowany. - A co sprowadza ochroniarza do lasu? Czy Mori wynajął cię, byś mnie strzegła przed moim bratem? - Nie znam żadnego Morisa. Obecnie skończyłam poprzednie zadanie i szukałam jakiejś zmiany. Słyszałam o jakiejś pracy w Nashville i to wydawało się być dobrym miejscem, by zacząć od początku. Więc oto jestem, utknęłam na mrozie z… seryjnym mordercą. Składa się to na jakiś wielki horror, co? Wciąż nie był zadowolony z jej odpowiedzi. - Jak możesz profesjonalnie ochraniać ludzi nie wiedząc, kim jestem? Powiedziano mi, że mam jedną z najbardziej rozpoznawanych twarzy na świecie. - Wow… tak z ciekawości, jak idziesz na noc spać do łóżka, to czy znajdujesz się nad ranem poza materacem wyrzucony przez swoje ego? - To nie ego. To prawda. Założyła ręce na piersiach, jakby nie wierzyła w to nawet przez minutę. - Cóż, więc, jeśli przyznam, że wiem, kim jesteś i że naprawdę mnie to nie obchodzi, to uszkodzi na tyle twoją męskość, że będziemy mogli dać sobie z tym spokój i przejść do czegoś, co zakończy się tym, że zaproponujesz mi kanapkę? Zignorował jej pytanie. - Więc znasz mnie? - Tak, Dexter. – Powiedziała głosem naładowanym sarkazmem. – Wiem, kim jesteś. Czujesz się teraz lepiej? Nie bardzo. Jej sarkazm zmywał całą radość z bycia w porządku. To również zaczynało go wkurzać. - Więc dlaczego kłamiesz? 20
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Leta zdała sobie właśnie sprawę, że popełniła duży błąd. Był to człowiek, który był okłamywany wystarczającą ilość razy i było oczywiste, że jeśli chciała zostać, to musiała być z nim szczera, najbardziej jak to tylko było możliwe. - Cóż skoro ukrywasz się na środku zadupia, sądziłam, że nie chcesz reklamować faktu, że jesteś światowej sławy aktorem, choć szczerze mówiąc Oskary na kominku nie są raczej niewidoczne. Nerwowy tik opanował jego szczękę. - Jesteś dziennikarką? Przewróciła oczami. - Powiedziałam ci, kim jestem. Chronię ciała. - Skąd mam wiedzieć, że mogę ci wierzyć? - Tego nie wiem, ale dlaczego miałabym kłamać? Jeśli już to tylko podniosło poziom jego gniewu. - Kłamałaś o tym, że mnie nie znasz. Możesz kłamać na temat wszystkiego. Ludzie kłamią cały czas, zwykle bez powodu. - Ale ja nie kłamię o byciu głodną. – Wskazała na bochenek chleba leżący na stole. Jednym z problemów w przebywaniu w ludzkim świecie było to, że to czyniło Łowców Snów niezwykle głodnymi, a teraz jej żołądek skurczył się i bolał. – Czy możesz rzucić we mnie kawałkiem chleba zanim będziesz kontynuował przesłuchanie? Czy muszę skopać ci tyłek, żeby dostać łyżkę masła orzechowego? Aidan podniósł chleb ze stołu i rzucił w jej kierunku. Złapała go jedną ręką. Cofając się wskazał ręką w kierunku lodówki. - Masło orzechowe jest tam. Zmrużyła na niego podejrzliwie oczy zanim podeszła do drzwiczek i zaczęła szperać w lodówce. Po kilku minutach wyprostowała się z masłem orzechowym w ręce. Jej spojrzenie było rozbiegane, kiedy postawiła go na stole. - Nóż? - Szuflada przed tobą. Wyjęła nóż z szuflady i zakręciła nim w ręku, żeby pokazać, że nie kłamie, co do swojej pracy. - Kto był twoim ostatnim zleceniem? – Zapytał chowając ręce w kieszeniach. - Terrence Morrison. Skrzywił się. 21
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 - Kto? - Miliarder playboy, który popełnił błąd, kładąc swoje jaja na nie ten stół bilardowy, co trzeba. Aidan mógł wyobrazić sobie kłopoty, które mógł mieć facet w zależności od tego, kto siedział przy tym stole do bilarda. - A dlaczego odeszłaś? Posmarowała kromkę masłem orzechowym. - Zajęłam się osobami nękającymi go. Zagrożenie wyeliminowane. Praca skończona. – Wyglądała na zadowoloną z siebie, kiedy ugryzła kanapkę. – Coś jeszcze chcesz wiedzieć? Nagrania z podsłuchu, odciski palców? Skanowanie siatkówki? - Próbka moczu powinna wystarczyć. Przewróciła oczami. - Którego kubka chcesz użyć? Zaintrygował go fakt powrotu jej sarkazmu i tego, że nie pojawiła się złość pod wpływem jego przesłuchania. - Czy cokolwiek jest w stanie wyprowadzić cię z równowagi? - Walczę z ludźmi o życie. Czy naprawdę nasikanie do filiżanki byłoby w stanie mnie przerazić? Miała rację… i zapewne nie kłamała o swoim zawodzie. Bez słowa Aidan wyciągnął szklankę z szafki i wręczył ją jej. Szczęka jej opadła. - Chyba sobie ze mnie żartujesz? Naprawdę chcesz próbkę moczu? Uśmiechnął się na jej pytanie. - Nie będę się upierał, ale może chcieć ci się pić. Napoje są w lodówce. Po raz pierwszy zobaczył ulgę w jej oczach zanim podeszła do lodówki i nalała sobie szklankę mleka. - Dzięki za okazanie odrobiny miłosierdzia. - Tak. – Powiedział z goryczą. – Tylko pamiętaj, by zwrócić przysługę. - Czy to miało coś znaczyć? - Z mojego doświadczenia wszyscy ludzie tylko biorą. Żaden z nich nie przejmuje się pomocą dla nikogo. - Wzruszył ramionami. - Czasem ludzie mogą cię zaskoczyć. - Tak. Masz rację. Jestem nieustannie zdziwiony, jakie prowokacje są w stanie wymyślić, by cię podejść. 22
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Pokręciła głową. - Wow, chyba jesteś zmęczony. Gdyby tylko wiedziała. Poza tym miał wszelkie prawo, a nawet więcej, by tak się czuć. Miał zbyt dużo szpilek pod paznokciami, by nie być starym, zawistnym dinozaurem. - Popatrz na siebie. – Wskazał jej ciało ręką. – Chronisz ludzi, bo tego potrzebują, czy chronisz ich, bo ci za to płacą? Leta zawahała się. Jej nigdy nie płacono za to, co robiła, ale ten człowiek nigdy nie uwierzyłby w powody czysto altruistyczne. Zdecydowała się na półprawdę. - Dziewczyna musi jeść. - Jak reszta w moim przypadku. Ludzie wbiją ci nóż w plecy za kawałek śmierdzącego okrucha, a później przejdą obok ciebie tak, jakbyś była bezwartościowym robakiem. Wypuściła powolny oddech, kiedy zobaczyła w jego gniewie dokładnie to, co M’Adoc widział w jej. Jego gniew był nieracjonalnym panem, który nie chciał go uwolnić. Najgorszą częścią tego, był stopień jego złości. To kontrolowało i zniekształcało wszystko wokół niego, tak, że nie był w stanie spowodować, by odeszło. - Gdzieś tam są współczujący ludzie. Ale obiecuję ci, że nie wszyscy są źli. Dla każdego okrutnego czynu, do jakiego zdolna jest ludzkość, jest też przeciwwaga i zdolność do dobroci. Zadrwił z niej. - Wybaczysz mi, jeśli się bezwzględnie nie zgodzę? – Pokręcił głową, jakby sam jej widok zniesmaczał go. – Zdumiewa mnie fakt, że dożyłaś tego wieku i nikt jeszcze nie zdjął ci tych różowych okularów. Podniosła ręce w górę, by przerwać jego tyradę. - Masz prawo do swojego zdania, tak jak ja mam prawo nie słuchać. To wkurzyło go jeszcze bardziej. Odsunął się od stołu i podszedł w kierunku drzwi. - Jesteś irytująca. Gdybym chciał mieć kogoś denerwującego w moim domu, poprosiłbym, chociaż o kogoś niemego. - Podniósł broń z rogu i skierował się małym korytarzykiem do swojej nory. – Nie rozgaszczaj się. Chcę żebyś opuściła to miejsce, jak tylko pogoda się poprawi. Jej spojrzenie zaostrzyło się, gdy zobaczyła strzelbę w jego rękach. 23
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 - Ufasz mi tak słabo? - W ogóle ci nie ufam. I z tymi słowami zostawił ją samą stojąca w kuchni i poszedł do swojego legowiska. Leta wzięła głęboki wdech, gdy poczuła, że jego wrogość dotarła do niej. Dobrze. Jak dotąd nie udało się Dolorowi przejść do rzeczywistości śmiertelników. Ale to nie potrwa długo. Dolor został wezwany do zabicia Aidana i zrobi wszystko, co w jego mocy, która była wielka, by odnieść sukces. Nic go nie powstrzyma. Co oznaczało, że nie miała dużo czasu, by budować swoje własne moce karmiąc się od Aidana. Skrzywiła się, gdy poczuła ukłucie winy. Jako Łowca Snów nie powinna czuć czegoś takiego, a jednak nie mogła uciszyć tej części, która nie chciała zranić Aidana, kiedy to było takie oczywiste, że został zraniony przez wszystkich, którzy go otaczali. To dla jego dobra. Dziwne jak bogowie i ludzie często używali tego stwierdzenia dla usprawiedliwienia brutalności. Zeus miał nawet to powiedzieć, kiedy zabierał wszystkie emocje Łowcom Snów. Kiedy karał ich wszystkich za przestępstwo, które popełnił tylko jeden z nich. A to nawet nie było przestępstwo. Było pomyślane jako kawał dla Gromowładnego, aby nie brał wszystkiego tak na poważnie. Zamiast się pośmiać, Zeus nadużył swojej mocy, przeciwko wszystkim, którzy się z nim nie zgadzali. Reszta bogów snu była niewinna i poległa w krzyżowym ogniu. Ale strach Zeusa przed tym, że będą z niego szydzić i go obalą, spowodował, że ukarał ich wszystkich. Jak żałosne było jego życie w tej paranoi? Jednakże kompleksy Zeusa nie obchodziły jej. Powinna skupić się na ratowaniu życia Aidana, gdyby tylko mogła i zabiciu Dolora za wszelką ceną. Śmiech Dolora z przeszłości wypełnił jej głowę. - Jestem Bólem. Jestem wieczny. A ty jesteś tak nieistotna Leto. Nigdy mnie nie pokonasz. Do tej pory miał rację. Ona go nie pokonała, ale udało jej się go zranić. Jego arogancja będzie narzędziem, którego użyje, by przełamać jego siłę, a Aidan był młotkiem, którego ona potrzebowała, aby wbić jej gwóźdź dokładnie między oczy Dolora. To rozwiązanie wymagało, aby znaleźć Aidana i wkurzyć go nieco mocniej.
24
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987
ROZDZIAŁ 3
Aidan usiadł w swoim fotelu i zaczął brzdąkać Indigo Girls „Strange Fire” na swojej gitarze elektrycznej, gdy zdał sobie sprawę, że jutro będzie Wigilia i trzeci rok z rzędu będzie na niej sam. To właśnie, dlatego nie przejmował się dekoracjami. To tylko przypominało mu, jak samotne było jego życie. Westchnął ciężko, gdy myślał o tym wszystkim, co przeszedł. Jak jeden człowiek mógł być adorowany przez miliony i nie kochany przez nikogo? Ale taki już był jego los. Jedyni ludzie, którzy opiekowali się nim, nie znali go w ogóle, a ludzie, których kiedyś kochał, spędzali każdy moment swojego życia kombinując, jak zakończyć jego. - Wesołych kurwa Świąt. – Mruknął. Próbując zapomnieć o przeszłości skupił się na słowach piosenki w swojej głowie. Odkąd gitara nie była podłączona do wzmacniacza, struny tylko szeptały melodię, ale to wystarczało, aby ukoić jego zszargane nerwy. Muzyka od zawsze była jego sanktuarium. Nie ważne, jakie życie było ciężkie, to muzyka i filmy, w których się zatracał przynosiły mu ukojenie i inspirację. Dawały mu spokój, gdy nic innego nie mogło. Tak się zatracił w piosence, że zajęło mu klika minut, by zdać sobie sprawę, że nie jest sam. Otworzył oczy i spojrzał w górę na Letę, gdy jego ręka zatrzymała się w połowie strun. Światło stwarzało miękką poświatę wokół niej, sprawiając, że jej czarne włosy lekko połyskiwały. Przez dobrą minutę nie mógł oddychać. Każdy hormon w jego ciele stanął w ogniu. Upłynęło już tak dużo czasu, odkąd ostatnio dotykał kobiety innej niż kupionej za limit na swojej karcie kredytowej. I pomyśleć, że prawie przekonał sam siebie do tego, że nie potrzebował kobiecej miękkości. Tia... Z jej spojrzeniem, podczas tego, gdy urzekający półuśmiech wypłynął na jej usta, a jej jasne oczy płonęły, jego postanowienia słabły. Wszystko, co chciał zrobić, to odstawić gitarę na bok i przytrzymać ją w ramionach podczas długiego, mocnego pocałunku, aż usta ich obojga zdrętwiałyby. Było zbyt łatwo wyobrazić ją sobie na swoich kolanach, nago. Ten obraz wyciskał piętno na jego wewnątrzu. Jego męskość stwardniała do bólu.
25
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 - Potrzebujesz czegoś? – Nienawidził, gdy jego głos wyrażał pustkę i nie chciał zawrzeć w nim jadu. - Byłam tylko ciekawa, co robisz tu zupełnie sam. Tak przy okazji, jesteś bardzo utalentowany. Zadrwił z jej komplementu. - Nie schlebiaj mi. - Nie. Naprawdę tak myślę. - Tak. I nie schlebiaj mi. – Powtórzył i ostatecznie znalazł jad w swoim głosie. – Nie lubię i nie chcę komplementów. Z dezaprobatą zmarszczyła brwi. - Mówisz poważnie? - Śmiertelnie. – Uderzył w struny w samotny akord. – Wiesz, znam tę grę. Schlebiasz mi, rozśmieszasz mnie i sprawiasz, że czuję się dobrze. A potem następną rzeczą, o jakiej się dowiaduję to, że odchodzisz z kieszeniami wypchanymi moimi pieniędzmi, aby obwieścić światu, co ze mnie za dupek. Przewińmy to od razu do końca, gdzie ty wychodzisz z tego domu, mówiąc wszystkim, jakim okazałem się kutasem. – Odkładając swoją gitarę skinął głową. – Tak właśnie działam. Leta nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. Jego gniew tak naładował jej moce, że nawet jego słowa były w stanie ją oszołomić. Zassała gwałtownie oddech. - Co oni ci zrobili? Postawił gitarę z boku i wstał. - Nie przejmuj się tym. Wyciągnęła rękę, by dotknąć jego ramienia, gdy przechodził obok niej. - Aidan... - Nie dotykaj mnie. – Jego głos był dzikim warczeniem. Ale to tylko spowodowało to, że chciała dotknąć go bardziej. Chociaż wiedziała, że powinna rozgniewać go tak bardzo, jak było to możliwe, w celu wzmocnienia siebie. - Nie jestem tutaj, by cię skrzywdzić. Aidan chciałby w to uwierzyć. Ale wiedział lepiej. Ile razy już słyszał to kłamstwo? I w końcu okazywało się, że go ranili i śmiali się podczas tego, gdy to czynili. Był już tym zmęczony. - Wiesz, gdybym miał nikiel... – Jego spojrzenie zaostrzyło się na jej twarzy.
26
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Też chciał wyciągnąć do niej rękę i dotknąć jej. Ale nie mógł się zmusić, aby to zrobić. Nie po tym, co się stało z Heather. - Nigdy cię nie skrzywdzę, kochanie. Zawsze możesz mi ufać. Będę tu bardzo długo. Ty i ja, na zawsze. My przeciwko światu. Nie ważne, co by się stało. Przy mnie zawsze możesz być sobą i wiedzieć, że będę cię kochała niezależnie od niczego. Nie dbam o swoją karierę i sławę. Jeśliby to wszystko skończyłoby się jutro, ciągle tu będę dla ciebie, z tobą. Te słowa sprawiły, że jego serce wzniosło się – były symfonią dla jego uszu, które były zmęczone kłamstwami wokół. Przede wszystkim on ufał im kiedyś tak, jak zaufał Heather. Jako sierota wszystko, co chciał to mieć własną rodzinę. Kogoś, kto by go nie skrzywdził. Nie zdradził go. Kogoś, kto zaakceptowałby go jako człowieka, jakim był w środku, bez względu na sławę i bogactwo, a nawet ubóstwo. Niestety nigdy nie znalazł kogoś takiego. W chwili, gdy zaczął zarabiać duże pieniądze i ludzie zaczęli go rozpoznawać, Heather poczuła się zagrożona przez to i przez kobiety, które rzucały się na niego. Stała się zgryźliwa i nieprzyjemna. Krytykowała wszystko, co robił i zniechęcała go, bo chciała więcej. Nawet teraz słyszał jej gorzkie słowa. - Istnieją dwa rodzaje ludzi w Hollywood. Aktorzy, którzy chcą grać i ci, którzy chcą być sławni. Ci, którzy podążając za sławą zasługują na wszystko, co dostają, więc nie płacz mi tu nad kłamstwami brukowców. To jest to, czego chciałeś, Aidan. Każdy wie, kim jesteś. Powinieneś być usatysfakcjonowany faktem samego występowania w filmach. Ale nie, ty chciałeś więcej. Więc teraz masz wszystko, czego chciałeś i wszystko, co się z tym wiąże. Ostatecznie, bo nie mogła sobie poradzić z tym wszystkim, wyrwała mu serce i podała mu go na srebrnej tacy. Nie prywatnie, jak przyzwoity człowiek. Zrobiła to publicznie, wykorzystując te same brukowce, które już zdążyły go wypatroszyć. Co gorsza to właśnie ona pomogła jego wrogom przyjść po niego i zrobiła wszystko, co było w jej mocy, by zawstydzić go przed światem. I ta kobieta teraz przed nim, nie była wyjątkiem. Nie miał wątpliwości. Jeśliby wpuścił ją do swojego świata, skrzywdziłaby go mocno. Jedyną osobą na tym świecie, która o niego dbała, był on sam. Wskazał na drzwi szarpnięciem podbródka. - Nie możesz po prostu być tu przez kilka godzin i nie mówić do mnie? Czy na naprawdę o zbyt wiele proszę? - Nie lubię ciszy. 27
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 - Cóż, ja lubię. - „I jesteś w moim domu.” – Powiedziała niskim głosem naśladując ton wzburzonego rodzica. – „Podczas gdy pozostajesz pod moim dachem, młoda damo, będziesz robiła, co ci każę!” Aidan chciał się obrazić jej kpiną. Ale uśmiech dręczył krawędzie jego ust. - Nie jesteś zabawna. - Oczywiście, że jestem. – Mrugnęła figlarnie do niego. – Nie śmiałbyś się wewnątrz, gdybym nie była. Jego żołądek skręcił się, gdy uświadomił sobie, że uwodziła go swoim działaniem, a to tylko spowodowało, że znowu był zły. - Słuchaj, ja naprawdę nie chcę z tobą rozmawiać. Po prostu chcę być sam. Wyjdź. Wypuściła ciche westchnięcie i potrząsnęła głową. - Kiedy ostatni raz rozmawiałeś z przyjacielem? - Dziewiętnaście miesięcy temu. Leta poczuła jak jej szczęka opada na to objawienie. Nie mogła w to uwierzyć. Nawet z jej wyciszonymi emocjami, których w zasadzie nie miała, ciągle wyczuwała ból. Jedynym wyjątkiem od tego, był czas, kiedy była w uśpieniu. - Co? - Słyszałaś. Tak, ale usłyszeć a uwierzyć to są dwie różne rzeczy. - Nie mówisz poważnie. - Och akurat w tym jestem poważny. Zadzwoniłem do mojego najlepszego przyjaciela, któremu ufałem, bo potrzebowałem z kimś porozmawiać, a następne, co wiedziałem, to to, że nasza rozmowa nie tylko była w szmatławcach, ale też na blogach i w każdym magazynie, jaki ten drań mógł znaleźć. „Aidan O’Conner. Prawda poza legendą. Dowiedz się, jak jego dziewczyna go zdradziła i zostawiła pijanego na ulicy błagającego o szansę i mówiącego, że się zmieni, podczas napaści jego fanów.” I co zabolało mnie najbardziej, było tym, jak mało prawdy, było w tym co im przekazał. Zamiast tego zniekształcił moje słowa, upiększył historię aż nie mogłem rozpoznać, co niby mu powiedziałem. Powiedzmy, że po prostu uczę się na błędach. Więc nie. Nie rozmawiam z przyjaciółmi. Nigdy więcej. Cóż, mogła to zrozumieć. Wracając do czasu, kiedy miała jeszcze emocje, podsłuchała za plecami M'Adoc’a, który mówił ich bratu M'Ordant’owi, że myślała o nim, 28
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 że był zarozumiały. Ona została upokorzona, przez to, że M’Adoc powtórzył prywatną rozmowę i wykorzystał to do zranienia osoby, którą kochała. To spowodowała, że była ostrożna przez wiele tygodni, mówiąc cokolwiek komukolwiek. Ale w końcu dała sobie z tym spokój i ruszyła dalej. To doświadczenie na pewno było mniej znaczące w porównaniu do tego, co spotkało Aidana. Szczerze mówiąc nie mogła sobie wyobrazić, jak poradzić sobie z czymś tak strasznym, czy z osobą tak perfidną. M’Adoc powtórzył jej słowa tylko jednej osobie, a nie całemu światu i raczej cytował ją dokładnie bez żadnych ozdób czy ubarwień. Nie oznacza to, iż Aidan, powinien rezygnować z ludzi i nie wierzyć im w ogóle. Ludzie potrzebowali przyjaciół na tym świecie. - Cóż, jedna osoba, która zdradziła nie czyni... - Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi od gimnazjum. – Powiedział przez zaciśnięte zęby. – Mówimy tu o dwudziestoletniej przyjaźni zakończonej w ciągu trzech sekund, ponieważ ktoś dał mu pięć tysięcy dolarów. – Wykrzywił gorzko wargi. – Pięć patoli. Tyle była warta moja wieloletnia przyjaźń dla niego. Zabawne jest to, że dałbym mu te pieniądze, jeśliby tylko poprosił. Leta skurczyła się w sobie. Nic dziwnego, że był gorzki. Wiedziała, że takie rzeczy się zdarzają, ale zasadą bogów snów było nie zdradzać się nawzajem, a zwłaszcza, gdy nie mieli już emocji. Zdarzyło się to tylko kilka razy przez wieki i były to wyjątki, które były ścigane i zabijane. Podniosła ręce w górę w geście kapitulacji. - Masz rację. Nie możesz mi zaufać, ani nikomu innemu. Nigdy w życiu nie zrozumiem, dlaczego ludzie zdradzają innych. I nie przypuszczam, żebym kiedykolwiek zrozumiała. Zaszydził z jej słów. - Jakbyś nigdy nikogo nie zdradziła. Leta szybko zareagowała na to proste pytanie. - A ty? - Do diabła, nie. – Ryknął tak, jakby sama myśl przyprawiała go o mdłości. – Moja mama wychowała mnie lepiej. - Tak samo jak moja. – Przerwała zanim dodała. – Właściwie to nie jest prawda. Mój brat wychował mnie lepiej. I gdy byliśmy pod ostrzałem, on starał się chronić mnie bez względu na siebie. - Więc masz szczęście. Mój brat siedzi w więzieniu za próbę odebrania mi życia. 29
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Ta nieoczekiwana informacja mocno w nią uderzyła. - Co? - Słyszałaś. – Jego głos się załamał, chociaż nie zdradzał żadnych emocji, oprócz gniewu. – Nie czytałaś o tym w gazetach? Przez sześć miesięcy nie mogłem oglądać telewizji, bez oglądania jego twarzy gapiącej się na mnie z policyjnego zdjęcia. Ponieważ nie mogła mu wyjaśnić, dlaczego o tym nie słyszała, potrząsnęła tylko głową. - Nie rozumiem. Dlaczego próbował cię zabić? Zaśmiał się mrocznie. - Och zabicie mnie byłoby znacznie przyjemniejsze niż to, co zrobił. Chciał mi zabrać wszystko, co zbudowałem na tym świecie. Próbował mnie szantażować. - Przez co? - Nic, ponad jego własną gotowość do kłamstwa i ludzką głupotę, by wierzyć w nie. Powiedział, że wymyśli wszystko na mój temat od pedofila, przez składanie ofiar ze zwierząt, aż do brutalności wobec kobiet i dzieci. Nawet posunął się do oskarżenia mnie o nabijanie się z moich fanów i ataki na reputacje innych aktorów, producentów i agentów. Żadna część mojego życia nie została wolna od jego kłamstw i nie wahał się przed sfabrykowaniem dokumentów i kłamania w sądzie i na policji. Dzięki Bogu, że nie posądził mnie o zabójstwo Johna Lennona. To nie miało dla niej żadnego sensu. - Ale to jest głupota. Kto uwierzyłby w takie śmieszne kłamstwa? - Każdy, kto był zazdrosny, że moja twarz jest w czasopismach, a ich nie. Każda osoba, która nie może uwierzyć i zaakceptować, że ktoś mógł osiągnąć mój poziom sukcesu, bez bycia totalnym lizusem. Zaufaj mi, to nie kłamstwa krzywdzą ludzi. To gotowość do zaufania im. A potem są tacy, którzy wychodzą zza pleców i oskarżają, ponieważ mogą przez to być w centrum uwagi przez trzy sekundy. Nie mogą znieść faktu, że odnosisz sukces, pomimo swojej przeszłości, a oni nie mają usprawiedliwienia dla kłamstw, które rozpowiadają o tobie. Bo w końcu cię znają i widzieli prawdziwego ciebie i popierając oskarżycieli, sprawiają, że inni ludzie myślą, że może są z tobą blisko. To jest chory świat i jestem tym zniesmaczony. Wzdrygnęła się na ból i wściekłość w każdej jego cząstce. Miał rację, nie było sposobu, by się z nim spierać. Życie było okrutne, a ludzie jeszcze bardziej.
30
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Było w nim tak wiele cierpienia, że powinna być wdzięczna, że dodał jej tym tyle sił. Ale szczerze mówiąc, nie była. Jego emocje były tak silne, że mogły dokarmiać ją nawet w tej rzeczywistości. I te emocje sprawiły, że chciała płakać dla niego, i skruszyć twardą warstwę lodu wokół jego serca. Nikt nie zasługuje na taką izolację. Nikt. Chcąc go pocieszyć wyciągnęła do niego rękę i dotknęła jego dłoni. Aidan zamknął oczy, gdy poczuł miękkość jej skóry. Spalała go aż do środka. To było tak dawno, gdy ktoś wyciągnął do niego łaskawą rękę, że chciał jak najdłużej cieszyć się jej delikatnym dotykiem. Ale on wiedział lepiej. Dobroć dzisiaj... kopniak w zęby jutro. Nie waż się więcej o tym zapominać. Nikt nie obroniłby go. Każdy odwróciłby się od niego. Był sam, pozbawiony przyjaźni, rodziny i dobroci. A był zbytnio tym okaleczony, aby przejść nad tym dalej i zaufać ponownie. Te rany były zbyt głębokie. Przypominając sobie Heather, odsunął się od Lety i zapatrzył na okno. Przeklęty śnieg! Nadal padał, teraz jakby nawet szybciej. - Powinnaś spróbować zadzwonić ponownie. - Właśnie to zrobiłam. Nadal nie ma sygnału. Rozważał te informację. Ile razy chciał porozmawiać z bratem i sygnału nie było? Był tak daleko od wszystkiego, że firma telekomunikacyjna odmówiła założenia telefonu stacjonarnego w jego domku. Więc polegał tylko na swojej komórce, która była w tym terenie niezastąpiona. Teraz żałował, że nie mieszka w środku miasta, mógłby ją wykopać na zbity tyłek, a tak doprowadzała go do szaleństwa z pożądania. Boże, jak dużo minęło już czasu odkąd wąchał zapach kobiety, która była tak blisko? Słyszał damski głos wypowiadający jego imię? To było niebo. I najniższy poziom piekła. - Słuchaj, muszę przyznać, że wyglądasz mi na przyzwoitą kobietę. Z pewnością zatrzymujesz się i przenosisz żółwie z drogi, ratując tym samym przed przejechaniem. Ale ten żółw jest zmęczony zbieraniem swoich wnętrzności z chodnika, podczas, gdy inni nadal go rozjeżdżają. Chcę się tylko zeskrobać i ukryć się w lesie, ok.? Skinęła głową. - Zostawię cię w spokoju. - Odchrząknęła i przeszła obok niego, gdy on używał całej swojej silnej woli, by nie przyciągnąć jej do siebie. – Tylko pamiętaj, czasami ludzie wyciągną do ciebie rękę. To się zdarza. Parsknął. 31
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 - Tia. Cały świat jest w tęczach i szczeniaczkach. Harcerze naprawdę przeprowadzają staruszki przez ulice bez okradania ich i naprawdę nikt nie ignoruje krzyków ofiar. - Aidan... - Nie. Niemożliwe jest, abym wierzył w świat, który opisujesz, kiedy moja własna rodzina sprzedała mnie za nic więcej, niż tylko okrucieństwo i pieniądze. Widział potwierdzenie w jej spojrzeniu zanim wyszła z pokoju. Tak. Wiedział, że był draniem. Tak jak wiedział, że gdzieś tam byli porządni ludzie, oni po prostu nie istnieli w jego świecie. Kiedy był biedny, nikt, nigdy mu nie pomógł. Ludzie przechodzili obok niego, jakby był niewidzialny, albo jakby wszystko było z nim w porządku. A on nie czuł się niewidzialny. Właściwie to nie była prawda. Wiele razy w życiu chciałby być niewidzialny, dla ludzi, do których coś czuł. Zamykając oczy wciąż mógł zobaczyć piękną twarz Heather. Usłyszeć jej śmiech. Gdy to wszystko się rozpoczęło myślał, że jej utrata będzie nie do zniesienia. Że to go zniszczy. Ale gdy to się stało, nie brakowało mu jej w ogóle. Ani nawet trochę, co właściwie uświadomiło mu, dlaczego był w stanie wyłączyć wyrzuty sumienia. Nie było między nimi czegoś takiego, jak prawdziwa miłość. Serce to był tylko organ, który pompował krew w jego ciele. Nie było w tym magii. Nie było duchowej więzi łączącej przyjaciół czy rodzinę. Ludzie go wykorzystywali, to było jasne i proste. Mając nadzieję na coś lepszego, tylko doprowadzał do gorzkiego rozczarowania. Nie, to było jego życie. Miał być sam aż do dnia śmierci. Ale gdzieś głęboko w jego wnętrzu miał jeszcze takie głupie i naiwne marzenie, że pewnego dnia będzie miał rodzinę. Odkąd jego rodzice zostali zabici przez pijanego kierowcę, nie trafił w życiu na uczucie więzi. Przynależności do rodziny. Jego rodzice bardzo się kochali i mieli do siebie wiele szacunku, przynajmniej taki obraz miał w głowie, gdy miał siedem lat. Kto wie jak było naprawdę? Może nienawidzili się nawzajem tak bardzo, jak jego brat go nienawidzi i tak jak Donnie trzymali to w tajemnicy? A jeśli chodzi o Heather, to ta suka powinna mieć na kominku statuetki Oscara. Jej działania były popisem aktorskim aż do samego końca. A teraz miał przed sobą jedyną kobietę, która postawiła stopę w jego domu, odkąd Heather przeszła przez jego drzwi... - Więc, co z tego? – Spytał sam siebie. Jedna kobieta była z pewnością taka sama jak inne, a większość z nich była zdradziecka po dwakroć. 32
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Zniesmaczony położył się na kanapie przed telewizorem i włączył serię Gwiezdnych Wojen na DVD, żeby odwrócić swoją uwagę od szaleństwa wpuszczenia obcego do swojego domu. Leta przerwała, gdy poczuła, jak nieznane uczucie bycia lekko nieprzytomnym szarpie się w jej głowie. To było naprawdę nie do opisania, ale za każdym razem, gdy ludzki cel szedł spać, bóg snu mógł to poczuć. Tak cicho jak tylko mogła, wróciła do pokoju Aidana, gdzie znalazła go drzemiącego na kanapie. Leżał na plecach z jedną nogą ciągle na podłodze i jedną ręką na twarzy. Przekrzywiając głowę wpatrywała się w niego, jak dziwnie atrakcyjna była ta poza. Jego wyblakły podkoszulek był opięty na klatce piersiowej i wyglądał cudownie. Zarost na jego twarzy tylko podkreślał to, że był przystojny i męski. Wyglądał na wrażliwego, ale w tym samym czasie, gdyby wydała nawet najcichszy dźwięk, ten gość obudziłby się gotowy do walki. Gdy zamknęła oczy, aby go wyśledzić w śnie, ujrzała burzę śnieżną, gdy zaczęła przenikać jego podświadomość. Klęcząc na podłodze u jego boku, pozwoliła, aby jej myśli dryfowały swobodnie, dopóki nie połączyły się z jego. Tutaj, w świecie snu była obserwatorką, która szła w jego ślady. Stała przed dużym budynkiem na Cape Cod, gdzie migały światła w burzy śnieżnej. Słyszała dźwięki muzyki i śmiechy dobiegające z wnętrza. Ciekawa stanęła obok Aidana, który przez okno patrzył na uczestników imprezy. - Spójrz na nich. – Powiedział tak, jakby zaakceptował jej obecność w jego śnie bez żadnego pytania. Jego usta były wykrzywione przez pogardę. Leta skrzywiła się patrząc na imprezowiczów, którzy wznosi toasty podczas Wigilii. - Wydają się być szczęśliwi? - Tia, jak gniazdo skorpionów czkających, aby się nawzajem zaatakować. – Wskazał brodą szczupłą ładną, kobietę w środku przy stole. – Blondynka jest moją exnarzeczoną Heather. Łysiejący facet, wokół którego się kręci to mój brat Donnie. Tych dwoje gruchało do siebie, zanim nie napili się szampana z jednego kieliszka. Jejku, Freud miałby uciechę ze snów Aidana. - Dlaczego są razem? – Spytała go. - Co za interesujące pytanie. Po tym, jak dałem Donniemu pracę, Heather wpadła w szał. Następną rzeczą, jaką wiedziałem, to, że zaczął flirtować z tą suką. Najdziwniejsze było to, że zawsze mówiła, że go absolutnie nienawidzi. Myślała o nim, że 33
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 był bezmózgim wieśniakiem, który potrzebuje pomocy by zawiązać swoje buty. Pokręcił głową i pokazał na bruneta siedzącego przy stole naprzeciwko Heather i Donniego. – To Bruce. Był prezesem mojego fan klubu i wieloletnim przyjacielem. Mój bratanek Ronald zaprzyjaźnił się z nim, a potem tych dwoje rozpowiadało więcej kłamstw na mój temat, niż mógłby wymyślić nie jeden brukowiec. Co mnie zabija to to, że wiem, co mój bratanek naprawdę myśli na temat Bruca. Gdyby ten człowiek wiedział, co Ronald o nim mówił w miejscu straciłby słuch. A właściwie oni wszyscy. Nigdy nie wahali się obrażać się nawzajem przy mnie, bo wiedzieli, że nie zawiodę ich zaufania. I byli najbardziej jadowitymi z węży, jakie istnieją. I to, co najbardziej kłuje w oczy, to wiedza, że oni wszyscy odwrócili się ode mnie bez żadnego innego powodu niż zazdrość. Są na tyle głupi, by wierzyć, że ci sami ludzie, którzy mnie wystawili, nigdy tego nie powtórzą w stosunku do nich. Niewiarygodni idioci. Leta przekrzywiła głowę, kiedy usłyszała wspomnienia w jego umyśle. Tak jak powiedział, każdy w tym pokoju powiedział straszne rzeczy o innym człowieku przy stole. Oni grali przeciwko sobie nawzajem i jedyne, co mogli robić, to trzymać ręce w sławie Aidana i starać się nie przyciągnąć innych, by przykleili się do niego mocniej niż oni. Niewiarygodnie było patrzeć jak dogadując się między sobą wiedzą, co mówili za plecami tych ludzi do Aidana. - Nie rozumiem. Dlaczego mieliby to robić? Aidan przeprowadził ją przez burzę śnieżą, aż znaleźli się z powrotem w jego domku. Podszedł do biurka, które widziała w jego salonie. Było długie, w stylu kolonialnym, ozdobione ornamentem w kształcie liści. Bez słowa otworzył szufladę i wyciągnął zwiniętą kartkę papieru. Jego spojrzenie było mroczne, kiedy jej to podał. Rozkładając to, Leta zobaczyła listę nazwisk. Niektóre miały znaczki, przy innych były gwiazdki. - Co to jest? - Lista Donniego. On przeszedł przez wszystkie moje kontakty, wszystkich znajomych, systematycznie starając się zaprzyjaźnić z nimi. Ciągle powtarzał mi, że muszę mu płacić za cokolwiek, co chciał, bo jeśli tego nie zrobię on zrujnuje mnie w oczach wszystkich moich przyjaciół, którzy teraz byli jego. „Oni uwierzą teraz mi, a nie tobie.” - Aidan szydził, kiedy przedrzeźniał głos brata. Leta była przerażona. - Chyba sobie ze mnie żartujesz?
34
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 - Zaufaj mi, nie jestem aż tak kreatywny. Każdy począwszy od mojego agenta, po doradcę ubezpieczeniowego jest na tej liście. Nazwiska ze znaczkami oznaczają, przyjaciół, których nie mógł przekonać swoimi kłamstwami. - I co się z nimi stało? - Donnie i Heather pozbyli się ich z mojego życia, a ja nawet nie wiedziałem o tym. Byłem w trasie promując następny film, kiedy zwolnili mojego managera. Richard był ze mną od samego początku. Najwyraźniej coś się stało między nimi i Donnie go wywalił z pracy, domu i biura. I nawet o ty nie wiedziałem, dowiedziałem się jak wróciłem tydzień po fakcie. - A nie dzwoniłeś do Richarda? - Zacząłem, gdy dochodziły do mnie te kłamstwa od tak zwanych „znajomych”. Dopiero później zdałem sobie sprawę, że to dziewczyna Ronalda, która na jego żądanie grała wszystkich przyjaciółkę i wciągnęła w to Richarda. To ona chodziła do wszystkich i rozpowiadała bzdury tylko po to, by popatrzyć jak wszyscy walczą. - Ale dlaczego to robiła? - Zadawałem sobie to pytanie milion razy i nie jestem bliżej odpowiedzi niż na początku. Myślę, że dlatego, że bardzo kochałem filmy. W filmie wszystko ma sens. Bohaterowie zawsze mają motywację. Dobrą, solidną motywację do tego, co robią. Nie mogą być dupkami bez powodu. Gdy któryś zmienia charakter, musi być wyjątkowy i wierzyć w jakiś powód. Niestety w prawdziwym życiu tak nie jest. Ludzie zwracają się przeciw sobie tylko z powodu złego spojrzenia, lub złej marki obuwia, które noszą. Ludzie są chorzy. - Westchnął ciężko. Leta spojrzała na listę nazwisk w ręku. Nie mogła uwierzyć, że ktoś z nich mógłby być tak zimny. Aż tak nieczuły. Na pewno było coś ponad to, co Aidan jej mówił. Było tak? Z pewnością zrobił coś, czym sobie zasłużył. Jednak, gdy użyła swoich mocy, by przyglądnąć się głębiej tej sytuacji, zdała sobie sprawę, że nie. W przeciwieństwie do swojego brata czy siostrzeńca nie było w nim winy. Kochał winnych. Niestety pokładał miłość i zaufanie w niewłaściwych ludziach. - Najprostszym powodem. – Aidan kontynuował. – Jest zazdrość mojego brata. Chciał mieć takie życie jak ja i zrobił wszystko, by je przejąć. Miał Heather po swojej stronie i w swoim łóżku. Później chciał moich fanów i pomimo tego, że ich oszukiwał i zwracał przeciwko sobie, więcej razy niż mogliby przypuszczać. Z jakiegoś powodu myślał, że wykorzysta ich do szantażu lub do ukradzenia mi pieniędzy. To, o czym 35
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 zapomniał to, że jestem tu gdzie jestem nie dlatego, że bałem się być sobą. Co więcej nie był pierwszą osobą, która próbowała mnie zrujnować i wątpię żeby był ostatnim. Ale nadal jestem, jaki jestem i stoję mocno na nogach i potrzeba o wiele więcej, niż to gówniane gadanie, żeby mi zaszkodzić. Leta chciała płakać, gdy czuła emocje wewnątrz niego. Surowy ból. Był uosobieniem siły. Wszystko w nim było szczere i uczciwe, nawet w obliczu takiej nienawiści i nieubłaganej wrogości. Jego oczy płonęły, gdy przyłożył swoją dużą dłoń do jej policzka. - Dlaczego tu jesteś ze mną? Kilka kłamstw przyszło jej do głowy, ale nie chciała kłamać człowiekowi, który został oszukany tak wiele razy. A ponieważ byli oni we śnie, tak naprawdę nie było powodu by kłamała. - Twój brat wezwał demona, żeby cię zabić. - Zaśmiał się. – Mówię poważnie, Aidan. On jest tak szalony, jak się wydaje. Twój brat znalazł boga bólu i rozkazał mu torturować cię i zabić. - A ty masz zamiar mnie uratować? – Zaśmiał się ponownie, po czym oprzytomniał. – Dlaczego miałabyś to zrobić? - To moja praca. Jego przystojna twarz wyglądała na mało przekonaną. - Tak po prostu podążasz za bogiem bólu, starając się chronić jego cele? Co ty jesteś? Wróżka przeciwbólowa? - Coś w tym stylu. Parsknął. - Uwaga na siebie po przebudzeniu. Nie pić piwa na pusty żołądek. Ten sen jest nawet dziwniejszy niż ten o ośle i korkociągu. Leta zmarszczyła brwi. - Osioł i korkociąg? - Nie znam cię na tyle, by zdradzać szczegóły. Zanim Leta mogła odpowiedzieć, nawiedziło ją strasznie silne złe przeczucie. Rozejrzała się dookoła po domku, ale byli sami, dokładnie tak, jak byli w śmiertelnym świecie. - Aidan... - Zanim zdążyła powiedzieć cokolwiek więcej, Dolor złapał go od tyłu i powalił na ziemię. 36
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987
ROZDZIAŁ 4
Zanim Leta mogła się ruszyć, by go ochronić, Aidan stanął znowu na nogi, żeby zmierzyć się z bogiem. Wściekłość w nim była tak silna, że aż ciężko było jej oddychać, gdy uderzył w nią wstrząs, podobny do porażenia prądem. Odrzuciła głowę do tyłu, gdy przeszła przez nią ta energia. Nigdy w całej wieczności nie czuła czegoś podobnego. Było to gorące i palące. Dolor zamachnął się na Aidana, który zablokował uderzenie ręką, a następnie uderzył boga w plecy. Zanim Dolor mógł odzyskać równowagę, Aidan kopnął go w żebra. Skręcając się, bóg upadł na ziemię. Leta wiedziała, że to tylko przez arogancję, Dolor dał się zaskoczyć. Nie spodziewał się, że Aidan będzie z nim walczył. Ale to już minęło. Dolor strzelił ładunkiem energii w głowę Aidana. Aidan odchylił się unikając ciosu, po czym ponownie uderzył Dolora. Ale tym razem Dolor wiedział, że cios się zbliża. Rzucił Aidana na stalową ścianę, która nagle pojawiła się z nikąd. Leta zmaterializowała dwa baty – po jednym w każdej ręce. Strzeliła obydwoma, by pochwycić ramiona Dolora. Syknął z bólu przed tym, jak bicz owinął się na jego przedramionach, a on je pociągnął. Leta nawet się nie poruszyła, gdy czuła jak jej ręce wyrywają się ze stawów. - Zostaw go w spokoju. Dolor ją wyśmiał. - Jesteś głupia, że go chronisz. - Więc jestem. Próbowała odwinąć bicze z jego ramion, ale on trzymał je solidnie. Aidan potrząsnął głową, jakby chciał oczyścić swój umysł. Właściwie czuł smak krwi w ustach. Zdawało mu się, że ta walka była realna, choć wiedział, że to tylko sen. Otarł krew z twarzy i skrzywił się, gdy przyglądał się jej na swojej dłoni. Dalej to był sen? Patrzył jak Leta rzuciła dużym mężczyzną na ścianę, chwilę przed tym jak facet obrócił się i kopnął ją przewracając na ziemię. Podbiegł do mężczyzny i złapał go w pasie, by odciągnąć go od Lety, by nie mógł jej ponownie zaatakować. - Nie dotykaj jej.
37
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Mężczyzna roześmiał się, gdy zatopił ręce we włosach Aidana i pociągnął z całej siły. Aidan jęknął w agonii, ale to nie szarpnięcie za włosy to spowodowało, tylko obrazy, które pojawiły się w jego głowie. Obraz Heather w łóżku z Donnim. Utracone uczucie, które miał rano, gdy przeczuwał, że go wszyscy zaatakują, pragnąc go zniszczyć. Krzyknął, gdy jego serce pękło, gdy zobaczył jak wszystkie jego złudzenia miłości i rodziny zostały roztrzaskane na kawałki. Nagle Leta pojawiła się przed nimi odciągając mężczyznę od niego. - Przestań, Dolor. Natychmiast! Dolor zwrócił się do niej z uśmiechem. Złapał ją w żelazny uścisk. - Słuchasz jak dziecko płacze? Krzyknęła z przerażenia. Aidan próbował uderzyć boga w plecy, ale ten nie chciał puścić Lety. - Idź do diabła, dupku. – Powiedział. Zmaterializował w ręce miecz i pchnął nim Dolora prosto w serce. Uwalniając Letę z uścisku, Dolor cofnął się. Jego czarne oczy były ogromne z niedowierzania, gdy zaczął się rozpadać na tysiące błyszczących kawałeczków, które upadły powoli na ziemię tuż przed tym, jak rozwiał je wiatr. Leta nadal krzyczała, jakby była w środku koszmaru, z którego nie mogła się obudzić. Ciągnęła się za włosy, jak gdyby nie mogła znieść obrazów, które były w jej głowie. Aidan podszedł i porwał ją w ramiona. - Ciii. – Szepnął, kiedy drżała w jego ramionach. Łzy płynęły jej z oczu. - Spraw, by przestało! Proszę, Boże, spraw, by zniknęły. Nie mogę oddychać, nie mogę myśleć... nie mogę... nie mogę... Skrzywił się słysząc takie same określenia padające z jej ust, które on też wypowiadał w niezliczonych dniach swojej goryczy. Sprawiło to, że przytulił ją mocniej. Dotknęło go to na niewyobrażalnym poziomie. Niezależnie od jej przeszłości było widać, że była tak zła, jak jego własna. - Trzymam cię Leto. – Szepnął, ocierając delikatnie podbródkiem o jej mokry od łez policzek. – Nie pozwolę mu cię skrzywdzić. Nie wiedział, czemu wypowiedział tę obietnicę, ale jeszcze bardziej zaskakujący był fakt, że autentycznie miał to na myśli. Coś, co dzielili w tym momencie przedarło się 38
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 przez jego własny ból. Po raz pierwszy od ponad dwóch lat poczuł się znowu człowiekiem i nawet nie wiedział dlaczego. Odsunęła się z urywanym oddechem. - On wróci. - Nie, nie wróci. Zabiłem go. - Nie. – Powiedziała, a jej oczy błyszczały od łez. – Nie zabiłeś. Nie możesz powstrzymać Bólu. On wróci i teraz wie... – Jej głos ucichł, jakby bała się dokończyć zdanie. - Ciii... – Powtórzył, gdy przytulił ją ponownie do swojego ciała i pozwolił, aby jej ciepło przenikało do zimna, które czuł cały czas. Nie miał nikogo, kto byłby z nim blisko od ponad roku. Dosłownie. Ostatnią osobą, z którą przesiedział i przegadał całą noc był jego bratanek. Ronald właśnie zerwał ze swoją pierwszą narzeczoną, więc obaj poszli na drinka. Mimo tego, że Aidan powinien czytać scenariusz i przygotowywać się do filmu, poświęcił całą noc na ukojenie smutku Ronalda. I co go za to spotkało? Ronald ostatecznie opowiedział się po stronie Donniego i zwrócił się przeciwko Aidanowi, nawet po tym, co Aidan robił dla niego przez lata – płacił za jego prywatną podstawówkę i gimnazjum, płacił za liceum i za studia, po czym opłacił podróż na Florydę dla niego i jego przyjaciela, dał mu pracę, kupił mu samochód i dom... wszystko to było mało. I to po tym, gdy Ronald powiedział mu jak traktował go ojciec, kiedy dorastał. Teraz nie wiedział czy kiedykolwiek Ronald mówił prawdę, lub czy to były sprytnie wymyślone kłamstwa, by zyskać sympatię Aidana, tak, aby mógł wyłudzać od niego więcej pieniędzy. A w końcowym rozliczeniu okazało się, że nic z tego, co zrobił Aidan, by pomóc temu dzieciakowi nie miało znaczenia. Podobnie jak jego ojciec, Ronald zażądał, by Aidan dał mu wszystko, czego chciał, bez względu na to czy zasłużył, czy nie. Jego serce zabiło mocniej, kiedy spojrzał w dół na Letę i zastanowił się nad tym, czy też była taka zimna w środku, jak oni. I nagle Aidan uświadomił sobie najbardziej makabryczną rzecz. Ciągle go to obchodziło. Mimo wszystko zależało mu. Pomimo tego, że staranie odgrodził się od świata, dbał o Letę. Nie chciał jej zranić i był cholernie pewien, że nie chciał, aby cierpiała przez niego, bo chciała mu pomóc. W tym momencie nienawidził siebie za tę słabość. Ile mógł znieść jeden człowiek?
39
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Ale już się stało. Jego wewnętrzny ból chciał się upewnić, że nic jej nie jest i mieć pewność, że nie odniosła żadnych obrażeń. Zgrzytając zębami przycisnął wargi do jej miękkich, słodkich włosów i przeniósł ich poza burzę śnieżną, na plażę, gdzie słońce świeciło jasno nad nimi. Z nią nadal przyciśniętą do swojej klatki piersiowej, upadł na kolana na piasek i posadził ją delikatnie przed sobą. Przyłożył jej dłonie do policzków i otarł mokre ślady po łzach. - W porządku Leto. Trzymam cię. Leta pociągnęła nosem i przetarła oczy, które były zielone i burzliwe, tak jak głębokie morze. Choć raz nie były pełne wrogości. Były otwarte i opiekuńcze i dosłownie skradły mu oddech. Uniosła rękę, by położyć ją na jego zarośniętym policzku. Jego męski zapach wypełnił jej zmysły... minęło tyle czasu, gdy kosztowała coś takiego z pasją. Tyle, odkąd była trzymana przez mężczyznę, który nie był jej wrogi. I w tym momencie ból jej własnej przeszłości przelał się w niej nieszczęściem. Próbując zdławić surową agonię w jej wnętrzu oparła się o niego i schowała głowę pod jego brodą i przycisnęła twarz do jego klatki piersiowej. Nie chciała już być w jego śnie. Nie chciała się tak czuć nigdy więcej. Nie mieć uczuć było o wiele lepsze, niż to, co teraz czuła. Gdyby tak mogła pozbyć się ich na zawsze... - Jak sobie radzisz z tym wszystkim? – Szepnęła w jego klatkę piersiową. - Staram się o tym nie myśleć. - I to pomaga? - Czasami. - A kiedy nie działa? Wzruszył ramionami. - Jest piwo i tania whisky, ale nawet to nie pomaga na ciągły ból głowy, który po tym cię dręczy. Prędzej czy później trzeba wytrzeźwieć i zaczyna się wszystko od nowa. To nie była odpowiedź, którą chciała usłyszeć. - Nienawidzę płakać. Jego oczy popatrzyły na nią z ciepłem. - Więc rób to co ja. Zamień łzy na gniew. Od płaczu tylko staniesz się chora. Ale gniew... gniew cię wypełni. Wzmocni cię. Przejdzie przez ciebie i zmusi do działania. Nie zmniejszy siły, nie rozmyje wizji. Oczyści głowę i skoncentruje twoje działanie. Przede wszystkim napędzi. - To dlatego chodzisz ciągle zły? 40
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 - Absolutnie. Jego wściekłość była wystarczająco silna, by nakarmić ich oboje. Ale nawet wtedy ona jej nie rozumiała. Jej złość zawsze szybko rosła i blakła. Co więcej jej łzy zawsze uwalniały gniew. W tej chwili jej łzy płynęły, a wściekłość odparowywała pod nimi. - Jak nauczyłeś się przestać płakać? Jego twarz nie wyrażała żadnych uczuć. - Postanowiłem zamknąć swoje serce i przestać dbać o wszystkich z wyjątkiem siebie. Nie mogą zmusić cię do płaczu, gdy gówno cię obchodzą oni lub ich opinie. Możesz być zraniona tylko przez tych, których kochasz. - I przez boga bólu. – Szepnęła. – On wie, co nas osłabia. Spójrz, co mi zrobił. - To dlatego, że cię zna i wie gdzie uderzyć. – Aidan pokręcił głową. – On mnie nie zna. Nie ma nic, czym mógłby mnie bardziej zranić. Pozbyłem się tego wszystkiego z wyjątkiem mojego gniewu. Właśnie dlatego Aidan był w stanie walczyć z Dolorem, nawet gdy był tylko zwykłym śmiertelnikiem. Ale ona nie wiedziała jak trzymać się gniewu. Za każdym razem, gdy pomyślała o swojej córce czy mężu, to rzucało ją na kolana. Byli niewinni i nie popełnili żadnego przestępstwa, oprócz tego, że należeli do niej i zostali strasznie wykorzystani przez Dolora i jemu podobnych. To dlatego tu była. Nie pozwoli, by zmarło więcej niewinnych ludzi. Nigdy. Nikt nie zasługiwał na taki ból, jaki ona czuła. Nikt. I prędzej umarłaby, niż pozwoliła, aby Dolor skrzywdził kolejną osobę w ten sposób, co ją. Żeby zabrać wszystko, co kochała i dlaczego? Z mściwości boga, ponieważ ktoś inny zażartował sobie z niego, a on nie miał poczucia humoru? To było okrutne i było bardzo złe. - Naucz mnie swojego gniewu, Aidan. Pokaż mi jak się go trzymać pomimo wszystko. Ponuro pokiwał głową, zanim zabrał dłonie z jej twarzy. - Pozbądź się bólu. Jeśli istnieje jakakolwiek życzliwość w tobie, zabij to. I musisz pamiętać, że od teraz jedyną osoba, która się liczy w twoim życiu, to ty. Nikt nigdy nie będzie dbał o ciebie. Nikt. Jedyna osoba, która cię chroni to ty. Niech wszystkich innych diabli wezmą. W rzeczywistości popędzaj te diabły. Nie mogła uwierzyć w to, co jej mówił. Wydawało się proste, gdyby była na tyle szalona, ale jak to uzyskać? - A jak ci się udaje utrzymać ten stan? 41
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 - Pamiętaj, że za każdym razem, kiedy zostaniesz pobita nie będzie nikogo za tobą, kto cię ochroni i podniesie. Nikt nie będzie lizał twoich ran i nikt nie złagodzi ciosu. Ale w jej przypadku to nie do końca była prawda. M'Adoc stał przy jej boku starając się chronić jej rodzinę. To było wtedy, gdy dostał się do niewoli i był torturowany. Był w stanie uciec i uratować siebie. Zamiast tego wybrał sposób na ostrzeżenie jej i w końcu stanął przy niej w walce, gdy Dolor i jego sługusy zaatakowali. Nieomal jego też zabili. - A jeśli nie jestem sama? – Spytała, a jej głos jedynie szeptał. - Więc wyobraź sobie, że tę osobę krzywdzą, by dostać się do ciebie. Wyobraź sobie krew twojego obrońcy na twoich rękach i jak są w stanie wepchnąć miecz prosto w jego serce. To wystarczyło do tego, że chciała krzyczeć i dało jej wściekłość, o której jej mówił. Aidan miał rację. Dolor mógł zabić M’Adoca w jednej chwili. - Nie wiem, jak pokonać Dolora. – Wyznała. – Najlepsze, co mogłam zrobić ostatnim razem, gdy z nim walczyłam, to uśpić go i zrobić niewolnikiem oczekiwania na wezwanie człowieka. Myślałam, że nie znajdzie się taki głupi, który zachce go uwolnić. Teraz, gdy mają już... Nie wiem jak przywróć go do stanu uśpienia, aż nie ukończy swojego zadania. - A to zadanie to? - On ma cię zabić – a ja mu na to nie pozwolę. Aidan był zadowolony, że to był tylko sen. W innym wypadku mógł pomyśleć, że zaczyna tracić rozum. Ale kiedy fioletowa fala uderzyła o kryształową plażę wiedział, że jest bezpieczny. Nie było tu nic realnego. Była tu tylko Leta i on. Pomimo tego nadal był ciekaw, dlaczego jego podświadomość tworzy to wszystko. - Powiedziałaś, że mój brat wezwał go po to, żeby mnie zabił. - Skinęła głową. – Zrobił to z wiezienia? Miało to tyle sensu, co wszystko wokół. - Musiał. Czy możesz sobie wyobrazić kogoś innego, kto pragnie twojej śmierci w stopniu takim, że jest w stanie oddać za to swoją duszę? Aidan zaśmiał się gorzko. - Lista tych, którzy mnie nienawidzą jest długa, ale tych, którzy wymyśliliby coś tak ekstremalnego jest znacznie krótsza. Masz rację. Donnie wyróżnia się dosyć dużą nienawiścią do mnie. 42
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Skinęła głową. Aidan siedział spokojnie myśląc o tragedii z przeszłości. Po śmierci ich rodziców, on i Donnie w końcu skończyli u wujka alkoholika, który miał ich wychowywać. Jako samotny rodzic mężczyzna nie dawał sobie rady i właściwie Aidan i Donnie non stop żartowali, że zostali wychowani przez wilki. Wszystko, co mieli, to siebie nawzajem. Nadal nie mógł uwierzyć, że coś tak nieznaczącego, jak zazdrość zniszczyła jego brata. Jak jeden cios mógł zmienić go w zimnokrwistego gościa, który był gotów zrobić wszystko, by go zranić? To nie miało sensu. A teraz to... Nic dziwnego, że jego sny były ostatnio takie dziwne. Nadal starał się pozbierać po zdradzie i oczywiście jego podświadomość nadal próbowała pogodzić to wszystko. Ta myśl przypomniała mu o jego pierwszych latach w Hollywood. - Jeden z pierwszych filmów, w jakich się pojawiłem był o ataku zombie. Pamiętam, że w akcji, jeśli zabiło się tego, kto kontrolował zombie, można było przejąć nad nimi kontrolę. Czy tu też działa ten sam sposób? Leta skrzywiła się na te słowa. - Jesteś gotowy zabić własnego brata? Nie zwlekał z odpowiedzią. - Krew przestała nas wiązać w chwili, kiedy skoczył mi do gardła. Gdyby ta sprawa miała mnie prześladować z jego powodu, byłbym bardziej niż gotów, by poderżnąć mu gardło i śmiać się podczas tego, jak on wykrwawiałby mi się na buty. Daj mi nóż i odsuń się. Leta powoli westchnęła na wrogi ton w jego głosie. Powinna być przerażona jego brutalnością, ale rozumiała jego uczucia. - Niestety to nie działa w tym przypadku. Dolor nie jest zombie. Jest starożytnym bogiem, którego tylko powstrzymywała klątwa, którą na niego rzuciłam. - A nie możesz go spowrotem uśpić? Pokręciła głową. - Nie, tak długo jak żyjesz. Najsilniejsza klątwa, jaką byłam w stanie znaleźć działałaby dopóki, dopóty nie zostałby wezwany. Zmrużył oczy patrząc na nią. - Kto do diabła wpadł na tak genialną klątwę? - To było najlepsze, co udało mi się wymyślić w pośpiechu. – Powiedziała w swojej obronie. 43
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Przewrócił oczami. - Z tego rodzaju umiejętnością krytycznego oceniania zaistniałej sytuacji powinnaś rozważyć kandydowanie na polityka. Zanim zdążyła odpowiedzieć głośny warkot zabrzmiał w powietrzu. Leta zazgrzytała zębami z obrzydzeniem, gdy tylko rozpoznała dźwięk. - Co to do cholery jest? – Zapytał Aidan. - Timor. - Mam nadzieję, ze stary Tim jest twoim ex-chłopakiem. Och, chciałaby. - Nie. On jest uosobieniem ludzkiego strachu. - Ooo jak fajnie. – Powiedział wesołkowatym tonem. – To po prostu coś, co zawsze chciałem dodać do moich snów. Powinniśmy zaprosić go na herbatę? Jego sarkazm miał być zabawny, ale nadal jej nie rozśmieszył, albo wręcz zasmucił ze względu na sytuację. - Aidan, to nie jest sen. To znaczy tak, jesteś w stanie snu, ale gdy się obudzisz to wcale nie oznacza, że Dolor nie będzie prawdziwy. On jest prawdziwy i on chce cię zabić. Odsunął się od niej. - Dobra. Dawaj go. Będę ostatnim z tarczą. - Nie pokonasz boga brawurą. - Więc czym? Leta naprawdę zaczęła żałować, że zadał jej to pytanie. - Nie wiem. Każdy z nas ma jakiś słaby punkt i to pozwala nas zabić. Ale nie bardzo wiemy, czym są te słabości. - I ja też nie wiem. Ale nie mam zamiaru pozwolić nikomu, ani niczemu skopać mi tyłka. Podziwiała jego odwagę zwłaszcza, że był człowiekiem. - Chciałabym, żebyś trzymał się mocno tej odwagi, Aidan. To może być jedyna rzecz, która uratuje ci życie. – I gdy to powiedziała, przyciągnęła go do siebie i pocałowała gwałtownie. Oddech Aidana przyspieszył na zapomniane uczucie kobiety w ramionach. Smakowała rozkosznie i bardzo kobieco. Wręcz cudownie. I Boże dopomóż, chciał jej więcej. Jego serce galopowało, gdy pogłębił pocałunek i przytulił ją jeszcze mocniej.
44
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Leta nie mogła jasno myśleć, gdy jej język tańczył z jego. Minęły wieki odkąd ostatni raz całowała mężczyznę. Wieki odkąd dotykała mężczyzny, no chyba, że była zmuszona go uderzyć. Pragnienie Aidana podsyciło tylko jej własne emocje. A nawet więcej, obudziło tę jej część, która tęskniła za rodziną. Zamknęła oczy i przypomniała sobie męża i to cudowne poczucie przynależności. Kochać kogoś i być kochaną przez niego. Tęskniła za tym tak bardzo. Pragnęła tego jeszcze bardziej. Nikt nie powinien spędzać wieczności w samotności, z dala od wszystkich, bez jakichkolwiek emocji. To, co Zeus uczynił ich rodzajowi było żałosne. Znów usłyszała krzyk Timora dochodzący zza morza, a rozchodzący się po krystalicznym piasku. Dolor próbował użyć go, by przebić się przez barierę świata snów, tak, aby mógł walczyć z nimi, gdy byli najsłabsi. Musiała obudzić Aidana i zmusić go, by zrozumiał grożące mu niebezpieczeństwo. - Do zobaczenia po drugiej stronie. – Szepnęła, zanim odepchnęła go od siebie, zmuszając tym samym, by się obudził. Aidan aż podskoczył, gdy się obudził. Jego serce waliło. Podniósł ręce w górę do twarzy, aby stwierdzić, czy wszystko jest na miejscu. Film, który puścił nadal leciał na telewizorze, a meble stały jak poprzednio w nienaruszonym stanie. Wtedy ujrzał Letę u swoich stóp. Zamrugała oczami zanim je otworzyła na dobre. Wyglądała jakby też się obudziła. - Co do diabła tu robisz? – Zażądał wyjaśnień. Leta zaczęła odpowiadać, ale nagle zdała sobie sprawę, że jeśli wyjaśni mu wszystko od nowa, on ją stąd wyrzuci. Nigdy w to nie uwierzy w tej rzeczywistości. Dobry Zeusie, jak ona kiedykolwiek zdoła go przekonać do prawdy? - Aidan... – Zawahała się, próbując wymyślić coś rozsądnego. - Leta... – Wyśmiał ją. – Mówiłem ci, żebyś stąd wyszła. - Wiem, że tak powiedziałeś. Po prostu chciałam zobaczyć się z tobą za kilka minut, a ty spałeś. Nie chciałam ci przeszkadzać. - Więc usnęłaś u mych stóp jak szczeniak? Bez urazy, ale to dziwaczne jak diabli. Następnie będziesz nosić moje ubrania i spać w moim łóżku? Zadrwiła z niego, kiedy podniosła się, by stanąć na nogi. - Brad Pitt to ty nie jesteś.
45
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 - Masz rację. Jestem człowiekiem, który skopał mu tyłek i zdobył pierwsze miejsce na najlepiej wyglądającego aktora przez kolejne trzy lata z rzędu. Leta przewróciła oczami. - Masz ego, to pewne. - Tak, mam i jest stale wzmacniane przez kobiety gotowe zrobić wszystko, by zwrócić moją uwagę. – Spojrzał na nią zimnym wzrokiem. – Jak daleko masz zamiar się posunąć? Odwróciła do niego twarz. - Nie pozwól, by ten pocałunek uderzył ci do głowy. Byłam po prostu ciekawa. - Tia, kochanie, to jest to, co wszystkie... – Aidan zastygł w bezruchu, gdy jej słowa przedarły się przez jego gniew. – Jaki pocałunek? Jej twarz zbladła. - Gdzie był pocałunek? - W moich snach. Skąd o tym wiesz? Nagle stała się nerwowa. - Zgadywałam i trafiłam? - Tia, jasne. Jedynym gorszym aktorem od ciebie był mój współlokator, gdy był pijany. Skąd wiesz o pocałunku ze snu? Leta przełknęła, gdy zmagała się z tym, co mu powiedzieć. Ale ciągle wracała do prawdy... - I tak mi nie uwierzysz. - Spróbuj. Co do cholery? Właściwie najgorszym, co mógł jej zrobić, to wyrzucić ją, a to właśnie cały czas starał się zrobić odkąd tu przybyła. Przecież nie mogła umrzeć w czasie burzy. Chodziło o to, że burza istniała, ponieważ stworzyła ją, żeby dać mu powód do zaproszenia jej do domu. - Ok. Jestem Oneroi. Jego twarz nie zmieniła się i nie wyrażała niczego, jakby to zaakceptował. - Hono-co? - Nie tak. Oneroi. To oznacza boga snu i jestem tu, by cię chronić. On nawet nie mrugnął na jej słowa. Tylko spojrzał pustym wzrokiem i nadal leżał na kanapie bez ruchu. Wreszcie odetchnął głęboko.
46
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 - Dlaczego mam jakąś złą wizję jak w „Terminatorze”? Nazywam się Kyle Rhys. Chodź ze mną, jeśli chcesz przeżyć. Leta założyła ręce na piersi. - To nie jest żart, Aidan. Wyskoczył z kanapy i stanął górując nad nią. Niewiele brakowało, aby pogarda i niedowierzanie wyciekało z każdej jego komórki. - Nie, nie jest i nie znalazłem w tym nic zabawnego. - Więc skąd miałabym wiedzieć o pocałunku, gdybyśmy nie dzielili jednego snu? - Bardzo byś tego chciała. – Prychnął. Pokręciła głową. - Powiedziałam ci to raz w twoim śnie i powtórzę raz jeszcze... nie pokonasz boga brawurą. Jeśli naprawdę chcesz być ostatnim z tarczą, będziesz musiał zaufać mi w tym względzie. Aidan rozważał jej słowa. Nie, to nie było możliwe. A jednak przypomniał sobie ten moment ze swojego snu, kiedy rozmawiali o tym. Wyraźnie. Normalnie jego sny rozmywały się, kiedy się budził. Ale teraz przypomniał sobie każą minutę tego, co zdarzyło się w jego umyśle. To nie było możliwe. Nie mogła tam być. Nie mogła. - Ile piwa zdążyłem wypić? – Przeciągnął ręką po włosach. – Jestem w śpiączce? Pokręciła głową. - Żyjesz i nie śpisz. Jesteś w pełni świadomy. Tia, racja. - Nie. – Powiedział wciąż kręcąc głową. – To nie może być prawda. To wszystko nie tak. Z tobą coś jest nie tak. Takie rzeczy nie zdarzają się w prawdziwym życiu. – Czuł się tak, jakby był uwięziony w jednym ze swoich filmów. Taki scenariusz zaakceptowałby, ale w prawdziwym życiu... to wszystko gówno prawda! Podeszła do niego, ale szybko się odsunął. - Aidan, posłuchaj mnie. Wszystko, co ci powiedziałam, jest prawdą. Musisz mi uwierzyć. - Acha. Jeśli jesteś bogiem udowodnij to. Spraw, by śnieg przestał padać. Spojrzała na niego zirytowana. - Salonowe sztuczki nie bawią nas w przeciwieństwie do ludzi, ale skoro nalegasz. Pstryknęła palcami i śnieg przestał padać.
47
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Aidan poczuł jak jego szczęka opada, gdy ujrzał chmury rozsuwające się i wyjrzało jasne, ciepłe słońce, dokładnie jak w snach. Bezchmurne niebo było błękitne, a krajobraz spowity w czystej bieli, tak jakby był całkowicie oczyszczony. Nadal jego umysł nie chciał tego zaakceptować. To po prostu nie mogło się wydarzyć. - Fajny przypadek. A teraz wypieprzaj jak najszybciej z mojego domu. - Nie mogę. – Powiedziała z zaciśniętymi zębami. – Potrzebuję twojego gniewu do walki z Dolorem. Jeśli odejdę, on potnie cię tak łatwo, jak gorący nóż wchodzi w masło. - Już raz skopałem mu dupsko. - We śnie, Aidan. Próbowałeś zmaterializować kiedyś miecz z powietrza w rzeczywistym świecie? Nie działa, prawda? Aidan nienawidził przyznać, że miała rację. Ale to nadal nie zmieniało faktu, że to był obłęd. - Skąd mam wiedzieć, że mnie nie okłamujesz? – Zapytał. – Pokaż mi coś, czego nie będę umiał wytłumaczyć. Odsunęła od siebie ręce i tak szybko, jak to zrobiła, w prawej pojawił się miecz. Odwróciła ostrze w swoim kierunku i zaoferowała mu rękojeść. - Przekonaj się na własne oczy. Wypróbuj. Wziął miecz do ręki i wydawał się być nadto prawdziwy. Ostry i ciężki. Nie było sposobu, by miała coś ukryte pod ubraniem, a on tego nie zauważył. Nienawidził się do tego przyznawać, ale zaczynało wyglądać, że mówiła prawdę i to niemożliwe stawało się możliwe. Opuścił miecz. - Jak to możliwe? - Zawsze tutaj byliśmy. Czasami żyjąc wśród was, a czasami tylko będąc nieszkodliwymi widzami waszego życia. Jestem tą, która na ochotnika zgłosiła się do ochrony ludzkości. - Ale dlaczego to zrobiłaś? Zobaczył błysk bólu w jej oczach zanim odpowiedziała. - Ponieważ nie miałam dlaczego żyć. Powiedziałeś mi o zdradzie własnego brata. Wyobraź sobie mojego ojca wołającego swoje ogary, by zagryzły moją nieletnią córkę i mojego męża. Wyobraź sobie, jak to było, kiedy oglądałam ich śmierć, a następnie zostałam złapana i ukarana za coś, czego nie zrobiłam. Zostałam pozbawiona swojej godności i emocji, ponieważ mój ojciec został zawstydzony przez głupi, nic nie znaczący 48
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 sen, za który winił każdego, kto mógł chodzić w snach. Czujesz swój ból, Aidan. Ja czuję swój. Skrzywił się na niewyobrażalny horror, który opisywała. - Dlaczego miałby zrobić coś takiego? - Ponieważ on jest bogiem i może. Nie chciał, aby nigdy żaden bóg snu bawił się jego snami. Myślał, że gdy zabierze wszystkie nasze emocje, nie będziemy dłużej kreatywni i nie będziemy czerpali przyjemności z drażnienia go, ani nikogo innego. Nasze życie jest niczym w porównaniu z jego. Aidan poczuł, jak tik nerwowy rośnie w jego szczęce. - Więc, greccy bogowie są tak okrutni i samolubni, jak ludzie. Miło. - I tak, jak ludzie nie jesteśmy wszyscy tacy sami. Niektórzy z nas są bardzo świadomi swoich mocy i dobrze wiemy, żeby ich nie nadużywać. Być może. Ale bardzo źle to dla niego brzmiało. Aidan nie mógł zrozumieć, przez co Leta musiała przejść – jeśli to nie było złudzenie wywołane guzem mózgu i jeśli ona nie kłamała. To wyglądało, jakby jego tragedia zdrady była malutka w porównaniu do jej, kiedy sen jej ojca doprowadził do zabicia jej rodziny. - Dlaczego przyszłaś mi pomóc? - Ponieważ nie zasłużyłeś na śmierć, po tym wszystkim, co przeszedłeś. Twój brat już wystarczająco dużo ci odebrał. I jest w tobie tyle gniewu, że mam nadzieję, iż to wystarczy do zabicia Dolora i tym samym powstrzymania przed skrzywdzeniem innych osób. Ktoś musi stanąć przeciw niemu. Wszystko, co słyszę, gdy o nim myślę, to jego śmiech, którym śmiał się z przyjemnością, kiedy błagałam go, by oszczędził życie mojej córeczki. Drań faktycznie uśmiechał się, kiedy ją dusił, a jego poplecznicy trzymali mnie bym na to patrzyła. Aidan wykrzywił usta, gdy jego serce stało się ciężkie pod wpływem jej słów. Jej wzrok spalał go, bo widział w nich ogrom nieszczęścia. - Chcesz skrzywdzić ludzi, którzy skrzywdzili ciebie, Aidan… teraz wyobraź sobie moją potrzebą zasmakowania w krwi. Stał nieruchomo, kiedy próbował uporać się z tymi informacjami. Czy mógł nadal śnić? - Nie. Nie śnisz. – Powiedziała na głos. - To nie jest sen. Przysięgam. Aidan uniósł brwi. - Skąd wiesz, o czym myślę? 49
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 - Mogę słyszeć twoje myśli, kiedy bardzo skupię się na nich. - Dobrze. Więc wiesz, że myślę o tobie, że jesteś szalona. Uśmiechnęła się na to stwierdzenie. - Prawda jest taka, że jestem. Straciłam cały rozsądek w nocy, gdy umarła moja córeczka, a ja nie mogłam temu zapobiec. Wszystko, co pozostało mi na tym świecie, to pragnienie zemsty. A sam fakt, że mogę to czuć, gdy nie powinnam czuć żadnych emocji, mówi po prostu, jak bardzo tego potrzebuję. Wyciągnął do niej rękę. - Więc mamy wiele wspólnego. Skinęła głową, zanim wyciągnęła do niego rękę i potrząsnęła nią. To jedno zdarzenie wysłało dreszcz w dół jej kręgosłupa, ale nie wiedziała, dlaczego. Gdy jej dłoń zacisnęła się na jego zaczęła mówić. - Musimy znaleźć jakiś sposób, by go zatrzymać. - Nie martw się. Znajdziemy. Jak już mówiłem będę ostatnim z tarczą. Leta zamknęła oczy, gdy jego słowa przetaczały się przez jej głowę. Ostatni z tarczą… Jeszcze pamiętała czasy, gdy czuła się tak samo. Teraz wszystkiego, czego chciała, to uderzyć w Dolora i gdyby miała nie dać rady, byłaby więcej niż gotowa to zrobić. Nie dbała o przetrwanie, bo wiedziała, że zabierze go ze sobą. Za jego śmierć mogła nago przeturlać się po rozbitym szkle. Nagle Aidan zaczął się śmiać i puścił jej rękę. Leta skrzywiła się. - Co się stało? - Mori powiedział mi, że przebywanie tu w samotności spowoduje, że pewnego dnia oszaleję. Niech go diabli, jeśli nie miał racji. Chyba naprawdę straciłem rozum. Jego dziwaczny humor nie wystarczył, aby złagodzić ból w jej sercu. - Nie, nie zwariowałeś. Powiedziałam ci, że byłam ochroniarzem i tym właśnie jestem. I zamierzam przejść przez to z tobą. Ty i ja. Jego śmiech zanikł w sekundzie, gdy na nią spojrzał. - Ostatnim razem, gdy kobieta powiedziała mi coś takiego, wręczyła mi moje własne serce, pokrajane na małe plasterki na srebrnej tacy. Jaki narząd planujesz ze mnie wyciąć i poszatkować? - Żaden Aidan. Mam zamiar zostawić cię takim, jakiego znalazłam. Zostaniesz w swojej chacie silniejszy niż kiedykolwiek. - Więc dlaczego ci nie wierzę? 50
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 - Ponieważ ludzie zawsze są gotowi uwierzyć w negatywne rzeczy, a nigdy w pozytywne. Łatwiej ci uwierzyć w to, że jestem zepsuta i zła, niż zobaczyć, kim naprawdę jestem. Nikt nie chce wierzyć, że są ludzie chętni do pomocy innym z dobroci swojego serca, ponieważ nie mogą znieść widoku kogoś cierpiącego. Tak niewiele osób jest altruistami, że nikt nie może zrozumieć, czy sobie wyobrazić, aby ktokolwiek na świecie mógł przedkładać czyjeś dobro ponad swoje własne. Aidan zastygł na te słowa, kiedy przesiąkały przez jego nieufność. Robił jej dokładnie to, co wszyscy robili jemu. Założył najgorsze, a przecież nie zrobiła nic, co by o tym świadczyło. Świat chciał wierzyć, że on był niedobry dla swojej rodziny, że zrobił coś, co uzasadniało ich okrucieństwo, bo to było o wiele mniej przerażające niż prawda. Nikt nie chciał myśleć, że mogli zabrać wszystko komuś i potraktować go jak wściekłego psa bez żadnego logicznego powodu. Jeśliby zaakceptowali prawdę – że Aidan był niewinny w tym wszystkim, że jego jedyną winą był fakt, że zbyt dużo im ofiarował, był nadto otwarty i dobry dla kogoś kto nie zasłużył na zaufanie – dementowaliby plotki i stanęli po jego stronie. Ale w ich sercach znali prawdę. W pewnym momencie ich życia, każdy z nich był zdradzony w ten sposób. Bez powodu. Bez motywu. Jak jego matka zwykła mawiać, istnieją ludzie, którzy nie umieją odnaleźć się w domu. Ale jak zauważyła Leta nie wszyscy byli źli i wykorzystywali innych. Aidan nigdy nikogo nie zdradził. Nigdy nie zniżył się do tego, by zniszczyć lub zranić drugiego człowieka. Nie było w nich chęci, żeby sprawić, by ktoś cierpiał, tak jak on. On sam w swoim świecie był lojalny i godny zaufania. Może, tylko może, nie był w tym taki wyjątkowy. Jego gardło ścisnęło się, gdy spojrzał na Letę. - Nadal nie jestem pewien czy to nie halucynacje wywołane tlenkiem węgla z mojego piecyka czy grzejnika, ale w tym przypadku mam zamiar zaufać ci, Leto. Nie waż się mnie zawieść. - Nie martw się. Jeśli cię zawiodę, oboje umrzemy, a nasz ból się skończy. - A jeśli wygramy? Migoczące światło w jej oczach zniknęło. - Myślę, że będziemy musieli nadal żyć z bólem, może nawet nieco większym. Zaśmiał się gorzko. - To niezbyt dobra motywacja do walki, co?
51
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 - Nie bardzo. – Powiedziała, a jej wzrok złagodniał. – Ale nie umiem położyć się i umrzeć. - Ja też. – Spojrzał na świat za oknem, który wydawał się tak jasny w porównaniu z wcześniejszą burzą. Gdyby tylko tak pozostało. – Więc powiedz mi... co teraz musimy zrobić? - Postaramy się spotkać z moim starym przyjacielem i zorganizować jakiś silny środek przeciwbólowy. - Czy jest w stanie tworzyć coś takiego? Wzruszyła ramionami. - Będziemy musieli się dowiedzieć. A gdy już przy tym jesteśmy, musimy dokładnie sprawdzić, czego potrzebuje Dolor, by przejść do tej rzeczywistości. To miało sens. - A jeśli uda mu się tutaj przybyć, to jak silny będzie? - Pamiętasz plagi Egipskie? - Tia, grałem w filmie o tym. Zignorowała jego kwaśny komentarz. - To było jak ćwiczenia i dobra zabawa. Jeśli go nie powstrzymamy on uwolni wszystkich swoich towarzyszy zabaw i będą rozprzestrzeniać cierpienie, niedolę i mękę na całym świcie. - Świetnie. Nie mogę się tego doczekać. – Westchnął zanim przemówił ponownie. – A co z innymi bogami? Czy nie mogą nam pomóc? Leta poklepała go po policzku w bardzo żartobliwy sposób. - To właśnie od mojego przyjaciela mamy dowiedzieć się tego. Zapnij pasy, Brawurku. Ta przejażdżka może być wyboista. Jedynym problemem było to, że był do tego przyzwyczajony. Dopiero, gdy wszystko szło jak po maśle zaczynał być przerażony. Ale gdy tylko ta myśl przeszła przez jego umysł, zdał sobie sprawę, że wszystko zaczynało być niezwykle wyboiste. I zmierzało w kierunku śmiertelnego niebezpieczeństwa.
52
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987
ROZDZIAŁ 5
- Nie mogę uwierzyć, że oszukiwałeś. - Nie mogę uwierzyć, że o tym nie wiedziałeś. Facet, jakiego rodzaju bogiem ty jesteś? Nigdy nie wiedziałem, żeby głupota miała boskiego przedstawiciela. Zgaduję, że się pomyliłem, co? - Jesteś takim dupkiem. Aidan zmarszczył brwi, gdy Leta zabrała go do pokoju z białego marmuru, gdzie dwóch mężczyzn grało w szachy. Wszystko w pokoju było sterylnie białe, za wyjątkiem dwójki mężczyzn ubranych na czarno i dziwnych pionków szachowych, które tańczyły i walczyły na całej szachownicy – pionki były żywymi, oddychającymi stworzeniami, które teraz przyglądały się kłócącym się bogom z wielkim zainteresowaniem. Na pierwszy rzut oka dwójka bogów wydawała się bliźniakami z wyjątkiem tego, że oszukujący miał krótkie brązowe włosy z czarnymi pasemkami między nimi. Miał też coś, co wydawało się być czarnymi tatuażami biegnącymi wzdłuż jego twarzy od oczu aż po brodę, w kształcie ostrej błyskawicy. Mężczyzna naprzeciw niego miał czarne włosy i coś, jakby plemienne tatuaże, pokrywające jego ręce od nadgarstków aż po ramiona. Obaj byli ubrani w dżinsy i koszulki bez rękawów. W sumie dziwny styl dla dwóch bogów. A właściwie, co Aidan wiedział o tych stworzeniach? - Deimos? – Powiedziała Leta, gdy poprowadziła Aidana do graczy. Ten z tatuażami na twarzy spojrzał w górę. - Leta, moja kochana. Co cię tu sprowadza? – Zapytał miłym tonem – jakby trzy sekundy temu nie był w środku potyczki słownej ze swoim bratem. Drugi mężczyzna wstał jakby chciał odejść. - Siadaj Phobos. – Rzucił Deimos. – Jeszcze nie skończyliśmy. - Owszem skończyliśmy. Nie gram z oszustami i nie obchodzi mnie, że jesteś trzy sekundy starszy, nie masz prawa mówić mi, co mam robić. Nie jestem twoją panienką, chłopcze. Deimos się skrzywił. - Więc przestań się zachowywać jakbyś jednak nią był. Kto by pomyślał, że Strach jest mazgajem? Phobos skrzyżował ręce na klatce piersiowej. 53
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 - Ci sami ludzie, którzy zrobili z Lęku oszusta. Deimos zaszydził z niego. - Och, idź sobie popłakać do mamusi, skarżypyto. – Wtedy Deimos spojrzał na Aidana. – Grasz w szachy? - Właściwie nie za bardzo. Wskazał na krzesło naprzeciw niego. - Siadaj to porozmawiamy. - Nie rób tego. – Ostrzegł go Phobos. – To jakby grać przeciwko dwulatkowi, który może gwizdnąć ci duszę prosto z twojego ciała. Ostatnim razem, gdy Deimos grał z człowiekiem, który go pokonał, rozciął go na pół zaczynając od gardła, a kończąc na odbycie. Aidan uniósł brwi w zdziwieniu na żywy opis sytuacji. - Ciekawy zwrot akcji. - Rozważ to ostrzeżenie. Leta oparła się o Aidana i uśmiechnęła się. - Nie zwracaj uwagi na Phobosa. Jego zadaniem jest wywoływanie strachu w innych. I jest w tym dobry. Aidan nie przejął się jej słowami. - Nie bardzo. Ja się niczego nie boję. Phobos uśmiechnął się jakby ucieszył się na myśl o wyzwaniu. - Zapewniam cię, że mógłbym to zmienić. - Wolałabym, żebyś tego nie robił. – Powiedziała szybko Leta, zanim nie pomachała na boga, żeby odszedł. – Teraz idź, wystrasz jakąś staruszkę albo dwie. Phobos pozdrowił ją dwoma palcami zanim zniknął w kręgu ognia. Odwróciła się do Deimosa, który był w trakcie porządkowania szachownicy i kierowania pionków z powrotem na swoje miejsca. - Masz minutkę, Demon? Deimos roześmiał się. - Mam wieczność. A co? - Muszę wiedzieć jak zatrzymać Dolora. Te słowa spowodowały, że spojrzał na nią zaskoczony. - Dolor? Kiedy go przebudzono? - Kilka dni temu. Teraz ściga Aidana, żeby go zabić. 54
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Deimos westchnął. - Biedny jesteś. To naprawdę do bani być człowiekiem. Leta zmrużyła spojrzenie na niego. - Deimos... Jednak był niewzruszony mimo jej napominającego tonu. - Nie marudź mała kuzyneczko. Nie chcę tego słuchać. - Jesteś z rodzaju Dolophonos, bogów sprawiedliwości. Naprawdę masz zamiar siedzieć i nic nie robić, podczas gdy niewinny człowiek został skazany na śmierć, tylko dlatego, że ktoś ma PMS1? Deimos spojrzał na nią w zabawny sposób. - Jestem katem, Leto. Stąd moja ksywka „Demon”. Wysyłają mnie, by ściąć głowy ludzi i bogów, którzy przekroczyli granicę - zazwyczaj tylko, dlatego, że ktoś ma PMS. Chcesz sprawiedliwości? Biuro Temidy jest na końcu korytarza po lewej. – Błysnął złowrogim uśmiechem do niej. – Chciałabyś śmierci lub rozerwania na kawałki, jestem od tego człowiekiem... a raczej bogiem. Uciekło jej westchnienie irytacji. - Więc nie masz zamiaru odpowiedzieć na moje pytanie? - Nie mam odpowiedzi dla ciebie. Tylko dlatego, że piłem w przeszłości z kumplami Dolora, nie znaczy, że wiem jak go powstrzymać, zwłaszcza, że nikt nie nasłał mnie na niego, bym go zabił. Wiem jedynie, że woli podwójną limonkową przyjemność z tequillą z dodatkiem bourbonu. Chore wiem, ale jestem daleki od wyśmiewania jego kubków smakowych. Po prostu cieszę się, że nie są moje. Aidan podszedł o krok do niego, żeby zadać własne pytanie. - A co z tobą? Mógłbyś go powstrzymać? Deimos popatrzył na niego z zadowoleniem wypisanym na twarzy. - Nikt nie staje na mojej drodze wystarczająco długo. Lęk zawsze jest atutem bólu. Poza tym ja nie walczę uczciwie. Szachy to nie jest jedyna rzecz, w której oszukuję. – Oparł się wygodnie w fotelu i założył ręce za głowę zanim odwrócił spojrzenie na Letę. – Jeśli naprawdę chcesz poznać od wewnątrz słabości Dolora, proponuję byś spróbowała u jego siostry, Lyssy. Aidan mógł stwierdzić po wyglądzie twarzy Lety, że chyba raczej nie chciała.
1
Zespół napięcia przedmiesiączkowego.
55
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 - Kto to jest Lyssa? - Personifikacja Szaleństwa. – Odpowiedzieli jednocześnie. Leta popatrzyła napominająco na Deimosa zanim odpowiedziała. - Ona często występuje jako demon z innymi bóstwami, wzbudzając szaleństwo w swoich ofiarach, tak, żeby Erynie2 i Furie3 mogły wykonywać swoją pracę. Przez to jest trochę trudna w obyciu i szaleństwo, którym obdarza innych nieco zakorzeniło się w jej własnym umyśle. To wiele wyjaśniało. - Ooo, doskonale. Zdaje mi się, że w przeciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin ona i ja staliśmy się naprawdę dobrymi przyjaciółmi. Deimos roześmiał się. - Mogę ci powiedzieć, że jej jeszcze nie spotkałeś. - Może nie osobiście, ale na pewno dzisiaj sporo jeździłem na łyżwach wokół jej mieszkania. - Wokół mieszkania jest w porządku. Ale nie zatrzymuj się i nie pukaj do jej drzwi. - Dlaczego? Deimos obdarował go złowrogim uśmieszkiem. - Ona jest wyjątkowa. Uwalnialiśmy ją podczas starożytnych bitew tylko, dlatego, by zobaczyć, jak żołnierze kroili na kawałki swoich przyjaciół, przed tym, jak rzucali się na swoje własne miecze. Leta miała zniesmaczony wyraz twarzy, gdy wyobraziła sobie te obrazy. - Jesteś chory, Demon. Wzruszył ramionami z nonszalancją. - Uwierz, zasłużyli na to, albo nie byłbym tak okrutny. A poza tym moja matka to Furia, a mój ojciec to Wojna. Czego więcej można się po mnie spodziewać? - Współczucia. – Szepnęła cicho. – Erynie nie zawsze są okrutne. - Prawda, ale nie dla grzeszników. Naszym zadaniem jest karać i jestem w stanie zrobić więcej niż mój kuzyn. Możesz myśleć o tym, że to makabryczne. – Wskazał na drzwi ruchem brody. – Zobacz się z Lyssą. Jeśli Ból ma jakąś słabość, tylko ona o tym wie.
2
Erynie - boginie i uosobienia zemsty (kary, gniewu) za wszelką nieprawość oraz wyrzutów sumienia w mitologii greckiej. 3 Furie - w mitologii rzymskiej to demony świata podziemnego, wzorowane na podobnych bóstwach etruskich; boginie zemsty zrodzone z krwi Uranosa. Utożsamiane z greckimi eryniami.
56
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 - Ale czy podzieli się tym z nami? - Znam ją podobnie jak ty. Zależeć to będzie od jej nastroju i stopnia rymu, kiedy będziesz z nią rozmawiać. - Wzruszył ramionami. - Stopnia czego? - Aidan zmarszczył brwi. Zamiast odpowiedzieć Leta wzięła go za ramię i teleportowała ich do przedziwnie zaprojektowanego ogrodu. Był tak misternie skomplikowany, z zakręconymi schodami w nieskończoność, których zakręty przeciwstawiały się logice i miały niewłaściwe łuki, oraz wszędzie rosły dziwaczne krzewy, tak, że Aidan nie mógł tego nawet pojąć. Dosłownie czuł się jakby wszedł w trójwymiarową wystawę rzeczy ze świata Escher’a4. To spowodowało mętlik w jego głowie, gdy próbował nadać sens, nonsensowi wokół niego. Nic dziwnego, że Lyssa była szurnięta. Starając się przejść przez jej ogród, każdy by oszalał. Leta doprowadziła go do małych schodków, które skręcały jak smocze łuski przed tym, jak rozpuszczały się w rzekę krwi, która docierała do małego kamienia, na którym stali. - Co to za miejsce? – Zapytał. - Dom Lyssy. Tak jak ostrzegał Deimos, ona ma nie do końca poukładane w głowie i jej postrzeganie rzeczywistości jest bardzo unikatowe. Ten ogród odzwierciedla jej dziwaczny charakter. Dziwaczny? Tia, przebijała wszystkie dziwaczności, jakie znał. Nie był w stanie nawet zacząć rozumieć, jak mogła poręcz od schodów pod jego ręką lizać jego dłoń. Zagryzł wargi z obrzydzeniem i szarpnął dłoń od tego czegoś, by znaleźć oczy przypatrujące mu się, zamiast języka, który był tam wcześniej. Tia... jeśli to było prawdziwe szaleństwo, nagle poczuł się normalnie. Leta zawołała: - Lysso, Lysso piękna, sprawiedliwa i łaskawa. Leta do ciebie przyszła, aby z tobą porozmawiać. Cóż, to była całkiem nowa strona Lety. Mógł powiedzieć, że miała piękny głos, kiedy śpiewała. - Co robisz? 4
Maurits Cornelis Escher - holenderski malarz i grafik, którego prace - formy przestrzenne, były ukazywane w sposób sprzeczny z doświadczeniem wzrokowym.
57
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Jej uśmiech olśnił go. - Lyssa lubi rymy. Ona będzie rozmawiać wyłącznie przy ich użyciu. - Żartujesz sobie ze mnie? Zanim mogła odpowiedzieć wirująca, niebieska piłka pojawiła się przed nimi. Piłka przeniosła się na nierówna ścieżkę i poleciała aż dotknęła szczytu schodów za nimi. Tam urosła i utworzyła piękną, młodą kobietę. Jej długie, kręcone, blond włosy lśniły tak, jakby były nićmi czystego złota i stała wyprostowana niczym królowa. Co więcej, każdy element jej twarzy był tak starannie wyrzeźbiony, że wydawała się nie być prawdziwa. Dopóki nie spojrzało się w jej oczy. Były zimne i czarne jak smoła. Bezduszne. Nie było w nich światła, czy jakiegokolwiek koloru. A kiedy odwróciła się do nich, poczuli chłód szaleństwa sączący się do ich dusz. Kiedy przemówiła jej głos był lekki i delikatny jak na boginie przystało. - Leto, Leto ze snów pochodzisz, w których musiałaś krzyczeć przez wieki. Prosić o pomoc tylko przychodzisz, stając na mojej uświęconej ziemi. Aidan pochylił się, by szepnąć Lecie słówko do ucha. - Fajna zwrotka. Popatrzyła na niego kątem oka i zwróciła się do bogini. - Czy możesz mi pomóc droga kuzynko? Kapryśny uśmiech wykrzywił czerwone usta Lyssy. - „Bądź pomocna” - zawsze mówią, gdy tak rzadko przybywają, wkrótce ciebie też opuszczą i samotnie będziesz krwawić. Wściekły na jej tajemnicze słowa Aidan podszedł, aby stanąć u boku Lety. - Słuchaj, nie mamy na to czasu. Musimy... - Jego słowa natychmiast przestały padać, gdy jego usta zamknęły się na kłódkę. Lyssa pokręciła głową z dezaprobatą. - Mężczyźni rozumem muszą mówić, inaczej niż podpowiada im serce. Teraz usłysz zamiast słuchać, tym uratujesz to, co ci cenne. 58
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Leta czule położyła rękę na jego ramieniu zanim spojrzała na Lyssę. - Czy chcesz mi powiedzieć, że mamy szansę pokonać Dolora? - Ból już czeka złością sapiąc, ostro i ciężko się trudzi. Nawet, jeśli musi zblaknąć, znajdzie sposób, by tu wrócić. Aidan zobaczył ulgę na twarzy Lety, mimo, że ciężko im było podążać za tym nonsensem. A niemożność otwarcia ust zaczynała go poważnie wkurzać. - Jak mamy go pokonać? – Zapytała Leta. Lyssa uniosła rękę, tak, że mały ptaszek lecący nieopodal mógł przysiąść na jej wskazującym palcu. Picasso byłby dumny z najbardziej groteskowego obrazu, jaki teraz ukazał się oczom Aidana. - Czysty ból się rodzi, kiedy serce jest zużyte oraz, kiedy ktoś je nosi tak, by wszyscy mogli widzieć. Patrząc na jej twarz mógł stwierdzić, że Leta nie była bardziej zadowolona z tej odpowiedzi niż on. - Koniec jest początkiem w przebraniu, mądrością to poznać radę dasz. Z bólem, który powróci, by ranić musisz stanąć twarzą w twarz. Leta pokręciła głową. - Nie rozumiem, Lysso. Lyssa popatrzyła na nią wzrokiem, jakim przedszkolanka upomina dziecko. - Wstanie dzień, gdy poznasz jasność, lecz nie tutaj i nie teraz. Dostałaś odpowiedzi, których szukałaś. Na stoczenie bitwy nadchodzi czas. I po tych jej słowach ptak zarechotał jak żaba i rozpuścił się w pył. Lyssa uniosła ramiona w górę i zatonęła w ziemi pod nią. Tia...
59
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Aidan zaczerpnął ostro powietrza, kiedy znów mógł otworzyć usta. Popatrzył na Letę śmiertelnie poważnie. - Ciekawa kobieta. Musi się strasznie męczyć, starając się zawsze ułożyć wierszyk z tego, co chce powiedzieć5. - Nie po doświadczeniach, przez jakie przeszła. Bardzo chciał się z nią zgodzić. Był po prostu zadowolony, że Lyssy już z nimi nie było. - Zrozumiałaś coś z tego? - Tak. Dowiedziałam się, że możemy go pokonać zanim on cię zabije. To tak, chociaż na dobry początek. Zdecydowanie była optymistką. On jednak z drugiej strony... - Nazwij mnie świrem, ale w porównaniu z Lyssą, Sybilla6 była normalna, a wszystko, co wyniosłem z tego spotkania teraz, to ból głowy. Jakieś techniczne podpowiedzi, jak zabić Dolora byłyby bardzo wskazane i miłe. - To prawda, ale w tym przypadku myślę, że dostaliśmy najlepsze, czego mogliśmy się spodziewać. - Więc dlaczego marnujemy nasz czas? Leta poklepała go pobłażliwie po policzku. - A kto powiedział, że marnujemy czas? - Ja, tak dla porządku. - Tak dla porządku, to się mylisz. Zaufaj mi. Tia, jasne. Nie był pewien, co do tego błędu. - Bez obrazy, ale ostatnia osoba, jakiej zaufałam, próbowała mnie upiec na grillu – osobiście i zawodowo. Zamiast ją rozgniewać, przez jego słowa stała się miękka i delikatna. - Nie rób ze mnie głupiej, Aidan. Nie przyszłabym do ciebie, gdybym chciała żebyś cierpiał. Miało to sens, kiedy to powiedziała, ale nie mógł pozbyć się goryczy z własnego wnętrza i nie chciał się sparzyć kolejny raz. Był już bardzo zmęczony osobami pogrywającymi z nim, bo wykorzystywali go do wszystkiego, a potem olewali minutę później, jak już dostali, to, czego chcieli. 5 6
Nie tak, jak tłumacz, próbujący przetłumaczyć ten bełkot :D Przepraszam za ten przypis, nie wytrzymałam... A. Sybilla – w mitologii greckiej - wieszczka przepowiadająca przyszłość pod wpływem narkotyków.
60
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Nie był nic nie wartym śmieciem. Był człowiekiem z uczuciami jak wszyscy inni. Bał się tego, co Leta może mu zrobić i obawiał się własnej przeszłości. Wyciągnął rękę, by dotknąć jej policzka. Jej skóra była miękka, a usta zapraszające. Kiedyś był czas w jego życiu, kiedy się nie wahał, aby podejść do kobiety takiej jak ta. Czas, kiedy miał takie nagie i śmiejące się w łóżku. Teraz ta jego część była martwa. Nigdy nie będzie znowu beztroski i pełen życia. Jego dusza została skopana i wyrzucona na ziemię, gdzie była pogrążona we wspomnieniach i bólu, tak głębokim, że zastanawiał się, czy on kiedykolwiek będzie w stanie ożywić tę część swojego człowieczeństwa, która kiedyś stanowiła o nim. Czy chciał, aby powróciła? Był zdrętwiały. Nie było w tym żadnej odpowiedzialności. Bez szkody dla siebie lub kogokolwiek innego. To było całkiem fajne miejsce do życia, kiedy masz wokół tylko samotność. Ale, gdy spojrzał w te szczere i błękitne oczy, izolacja jego życia uderzyła mocno w jego klatkę piersiową. Jakżeż musiał zwariować, że chciał ją pocałować? A może nie? I zanim kolejna myśl nawiedziła jego znękany umysł, pochylił głowę, aby zasmakować najsłodszych ust, jakich kiedykolwiek próbował. Leta zanużyła dłonie w jego miękkich włosach, a jej oddech mieszał się z jego. Jak na śmiertelnika, wiedział jak całować. Mogła czuć jego stalowe mięśnie, kiedy ją obejmował i ciepło, które zaczęło przenikać aż do jej nieśmiertelnej duszy. Nie powinna tego robić. Mimo tego nie mogła się powstrzymać. Minęło już tak wiele czasu odkąd dotykała innego człowieka. Miała być pozbawiona emocji, ale teraz stała czując jego obecność, każdą swoją cząsteczką. Czy ona to od niego ściągała? To było najbardziej logiczne wytłumaczenie dla tych emocji, a mimo to dalej coś jej nie pasowało. Jej uczucia były żywe. Czuła jakby były jej. To nie był jego gniew. To było pożądanie. To była tęsknota, która ona sama nosiła i która pochodziła z głębi jej zranionego serca. Potrzeba bycia blisko niego. Bojąc się utraty tych uczuć, owinęła ramiona wokół niego i teleportowała ich z powrotem do jego domku. On pogłębił jej pocałunek i jej serce przyśpieszyło, gdy krew nieomal się nie zagotowała. To było to, co było jej najbardziej potrzebne. Aidan. Odsunęła się, aby spojrzeć na niego.
61
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 - Chcę być z tobą, Aidan. – Wyszeptała, gdy jej ręce znalazły się na skraju jego koszuli. Szczerze mówiąc oczekiwała, że ją ponownie odepchnie. Na pewno nie winiłaby go, gdyby to zrobił, po tym wszystkim, co przeszedł. Nikt nie mógłby winić go za to. Ale on jej nie odepchnął. Jego zielone oczy mieniły się ciepłem, szybkim ruchem ściągnął koszulę przez głowę i porwał Letę z powrotem w ramiona, aby kontynuować pocałunek. Zamknęła oczy, gdy rozkoszowała się jego smakiem i uczuciem jego rąk pieszczących jej ciało, gdy tak stali. Wyczuwała jego napięte mięśnie pod swoimi dłońmi, gdy przesuwała ręce wzdłuż jego pleców. W ten sposób dotykała mężczyzny wieki temu i od tamtego czasu zmieniła się tak bardzo. Przez wieki samotnie walczyła z Dolorem, próbując ocalić najwięcej ludzi, jak tylko mogła, przed nim. Uważała, że był to jej obowiązek, chociaż była nieczuła na wszystko, oprócz bólu. Po pewnym czasie osłabła od tego. Nauczyła się czerpać moc od ludzi w snach. Przez pewien czas żyła tylko dla tych emocji i bała się, że stanie się Skotos – jednym z bogów snów, którzy straszyli i żerowali na tych ludzkich uczuciach. To nie byłaby taka strasznie zła rzecz, oprócz tego, że gdy brali za dużo to doprowadzali ludzkich gospodarzy do szaleństwa i rozbijali im życia. To było coś, na co nie mogła pozwolić i zrobić to niewinnej osobie. W chwili, gdy naprawdę przestraszyła się przemiany w Skotos, uśpiła Dolora i siebie. Teraz nie obawiała się swoich uczuć, czy uczuć Aidana. Chciała ich. Potrzebowała czuć je tak bardzo, że teleportowała ich do sypialni wprost do łóżka. Aidan wyswobodził się z jej ust, gdy zorientował się gdzie jest. - Fajna sztuczka. - Znam jeszcze fajniejsze. I ich ubrania znikły. Aidan roześmiał się głęboko. - Tak, to rzeczywiście przydatny trik. Przewróciła go na plecy. Spojrzał na nią upijając się widokiem jej nagiego ciała tuż nad nim. Jej piersi były piękniejsze niż kiedykolwiek widział, a widywał najlepsze na świecie. Jego usta nie mogły się doczekać, przyciągnął ją do siebie, żeby móc wziąć jej pomarszczony sutek do ust. Leta zadrżała na gorące uczucie, gdy jego język drażnił ją. Przyciągnęła jego głowę bliżej, by rozkoszować się zapomnianymi wrażeniami. Minęło zbyt dużo czasu, odkąd była z kimś blisko. Zbyt długo, odkąd jakiś mężczyzna dotykał jej...
62
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Zamruczała głęboko, gdy odsunęła się nieznacznie i potarła wrażliwą piersią o jego zarośnięty policzek. Zassała gwałtownie oddech, kiedy dreszcze przeszły przez całe jej ciało. Była pijana od pożądania, kiedy omiotła jego ciało wzrokiem. Każda jego część była zbudowana z twardych mięśni. Było w nim tyle siły, wewnątrz co i na zewnątrz. A teraz wszystko, czego chciała, to dotykać tej siły i trzymać ją blisko. Więcej niż to, chciała go kosztować. Aidan nie spuszczał z niej wzroku, gdy zaczął całować ścieżkę w dół jej ciała. Jej długie czarne włosy łaskotały jego skórę, powodując dreszcze i stawiając go całego w ogniu. Minęło tyle czasu, odkąd ostatni raz miał kobietę, która tak naprawdę bała się go zanim jeszcze jej dotknął. Ona była wszystkim, czego potrzebowało jego zranione ego. Raczej wolałby umrzeć, niż zawstydzić się, jak jakiś uczniak, widzący pierwszy raz na oczy nagą dziewczynę. Zamykając oczy starał się myśleć tylko i wyłącznie o tych delikatnych ustach ocierających się o jego ciało. Jej język wił się na całym jego ciele. Jego serce galopowało jak szalone. Chciał tę chwilę zatrzymać na wieki. A kiedy poczuł wilgoć na czubku swojej męskości, wszystko, co mógł zrobić to krzyczeć z przyjemności. Otworzył oczy, by patrzeć jak wzięła go głęboko w usta i to był najbardziej niesamowity widok, jaki kiedykolwiek widział. Jej język drażnił go i torturował na najwyższym poziomie. Leta uśmiechnęła się, kiedy poczuła słony smak Aidana i radość, jaką czuła w jego wnętrzu. To było niewiarygodne. A najbardziej wyjątkowym ze wszystkich było uczucie pochodzące od niego, które mówiło jej, że nie chciał jej rozczarować. Fakt, że troszczył się o nią podgrzał jej serce jeszcze bardziej. Jego dobroć przypomniała jej o czasach, kiedy była jak on. Kiedy jej uczucia były jej własnymi oraz kiedy jej życie należało do niej. Kiedy była wolna, by samodzielnie podejmować decyzje. Tęskniła za tym tak bardzo... A przede wszystkim tęskniła za połączeniem z kimś. Byciem integralną cząstką kogoś – bolało, kiedy podróżowała, wiedząc, że był ktoś, kto czekał i tęsknił i liczyła uderzenia serca do powrotu, by być znowu razem. Nie istniało nic lepszego niż życie i oddychanie za uśmiech kogoś, kto cię kochał. Oddech Aidana rwał się, gdy wplótł ręce w jej włosy. Chciał, żeby to był czysty, zwierzęcy seks. Bez zaangażowania, bez obietnic. Nic więcej ponad ich dwoje zaspokajających biologiczny popęd.
63
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 A jednak ta obrzydliwa jego część chciała sprawić jej przyjemność i nienawidził tego, jak mu się w to mieszała. To była część, która pragnęła kobiety, która go nie oszuka. Takiej, której mógł zaufać, a ona go nie zdradzi i nie skrzywdzi. Jedynej osoby, która będzie stała u jego boku bez względu na to, co los rzuci im na drogę. Inni ludzie to mieli. Dlaczego on nie mógł? Ponieważ na to nie zasługujesz... Nie chciał w to wierzyć. Na Boga, biorąc pod uwagę wszystko to, co przeszedł w życiu, zasługiwał na odrobinę czyjejś lojalności. Czyjejś miłości. - Czy kiedykolwiek oszukałaś męża, Leto? Leta skuliła się, gdy słowa opuściły jego usta. Właściwie była w stanie zabić dla swojego męża. Ale ona rozumiała, że Aidan chciał się upewnić, że jest godna zaufania, nie tak jak Heather, która kłamała i sprzedała go za wysoką ceną. Jej oczy były pełne bólu, gdy odsunęła się od niego. - Nie. Nigdy. Kochałam go całkowicie, a tak długo, jak żył nawet nie patrzyłam na innych mężczyzn. Nigdy nie było nikogo innego w moim świecie poza nim. - On był bogiem? Pokręciła głową, kiedy palcami zataczała małe kółka na jego silnych ramionach. - On był wojownikiem. Miłym człowiekiem, którego sny kiedyś odwiedziłam. Jak na żołnierza jego sny były bardzo artystyczne i niezwykle żywe w barwy i dźwięki. – Przełknęła, gdy to było więcej, niż mogła znieść. – A gdy zobaczyłam jak drży, gdy trzyma nasza maleńką córeczkę po raz pierwszy... każda moja cząstka kochała go coraz bardziej. Żołądek Aidana ścisnął się. To właśnie tego chciał. Kogoś, kto kochałby go w ten właśnie sposób. - A czy on cię kiedyś oszukał? Jej spojrzenie stało się zimne. - Wtedy bym go zabiła. Aidan złapał jej policzki w swoje dłonie i patrzył intensywnie w te błyszczące oczy. - Myślisz, że kiedykolwiek dowiedział się, jakim szczęśliwym draniem był? - Nie nazwałabym go szczęśliwym. Przez mnie i przez to, że mnie ochraniał został zarżnięty na podłodze jak świnia. Dalej tak sądzisz?
64
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Aidan czuł żal z powodu jej straty, ale to nie zmieniało faktu, że zabiłby za takie relacje, jakie ona dzieliła z mężem. - Nie wiem. Ale myślę, że za jeden dzień taki, jaki opisałaś, byłoby warto zostać wyproszonym. Leta była zdumiona, gdy poczuła łzy kłujące ją w oczy. - Nie zasługujesz na to, co się z tobą stało, Aidan. - Zasługiwanie nie ma z tym nic wspólnego. Ty nie zasługiwałaś na utratę swojej rodziny. A oni nie zasługiwali na śmierć, bo Zeus był idiotą. Jedna łza spadła na jej policzek, gdzie została zatrzymana przez jego palce. Wewnątrz poczuła coś, czego nie czuła od wieków. Emocjonalną więź z kimś. Aidan rozumiał jej tragedię. Przede wszystkim czuł to. Chcąc odwrócić jego uwagę od smutku i dać mu chwilę wytchnienia, podciągnęła się do niego i oparła mocno o jego ciało, żeby móc pocałować go głęboko. Aidanowi zakręciło się w głowie od żaru jej pocałunku. Nie pamiętał, aby kiedykolwiek był tak całowany. To było wymagające i gorące, porażało każde zakończenie nerwowe w jego ciele. Wszystko, czego chciał, to dotykać jej. Czuć ją. Być w jej wnętrzu. Objęła jego ramiona, gdy on zatopił głowę w zagłębieniu jej szyi i zaczął ją całować. Aidan warknął, gdy jej język ponownie zaczął tańczyć na jego ciele. Wszystkie myśli uciekły mu z głowy. Ona była jedyną rzeczą, na której mógł się skupić i jedyną rzeczą, jaką czuł. Jej dotyk wypalał się na jego ciele, kiedy pozwolił jej zabrać się od przeszłości, której nie chciał rozpamiętywać. Leta powoli zmusiła go, by obrócił się na plecy. Czuła żar bijący wewnątrz i jedyne, czego chciała, to poczuć go głęboko w sobie. Nie mogąc się tego doczekać usiadła okrakiem na jego biodrach i nabiła się na niego. Aidan odrzucił głowę do tyłu, jakby został porażony prądem. - O Boże, Leta. – Westchnął. – Nie... przestawaj. Zawahała się słysząc jego słowa. - Chcesz żebym przestała? - Nie. – Jęknął. – Przestaniesz i przysięgam, że umrę. Zaśmiała się ciepło, gdy ponownie zaczęła się na nim ruszać. Aidan nie mógł oddychać, gdy zaciskała się na nim. Szczerze to chciał umrzeć w tym idealnym momencie. Nie mógł się czuć lepiej niż mając na sobie kobietę. Była jak anioł wysłany, by uratować go przed samotnością. 65
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 I nie chciał jej nigdy wypuścić. Tym razem chciał zatrzymać czas i zostać tak, gdy trzymał dłonie na jej udach. Uniósł lekko biodra wchodząc w nią jeszcze głębiej. To było właśnie tam, gdzie chciał pozostać na wieki. Chciał udawać, że nie ma świata poza jego domkiem i nikt tam nie czekał, aby pokrajać go na kawałki. Nikt nie czekał, aby zrobić mu krzywdę. Była tylko Leta i przyjemność, jaką mu sprawiała. Tak, to było niebo. A kiedy doszła zagryzł swoje wargi tak mocno, że poczuł smak krwi. Chwilę później dołączył do niej w spełnieniu. Jej oddech drżał, kiedy upadła bez sił na jego tors. Jej słodki oddech łechtał jego klatkę piersiową, kiedy obserwował poruszające się cienie na suficie. Nie mógł sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz czuł się taki zrelaksowany. Taki spokojny. Tia, zdecydowanie oszalał. Ten cały dzień, wliczając w to jej obecność, musiał być jakiegoś rodzaju halucynacją. Musiał upaść i uderzyć się w głowę. Mocno. Ale szczerze mówiąc, jeśli to był sen, to nie chciał się z niego obudzić. Leta podniosła się na łokciach w górę, aby móc na niego popatrzeć przez na w pół przymrożone oczy. Przekrzywiła głowę z ciekawości. - O czym myślisz? Uśmiechnął się na to bardzo ludzkie pytanie, kiedy wplótł dłoń w jej jedwabiste włosy. - Myślę o tym, jak cudownie czujesz się w moich ramionach. Jej uśmiech sprawił, że jego serce zaczęło szybować, a pachwina szarpać na nowo. - Byłam tylko z tobą i z moim mężem. Już zapomniałam jak nieprawdopodobne to może być. – Jej oczy stały się burzliwe. – W przeciwieństwie do ciebie, nie lubię być sama. Jego smutek i żal wezbrał mu w gardle, kiedy chciał zwierzyć się jej z czegoś, czego nie mówił na głos nikomu innemu – nawet sobie samemu. - Ja też nie lubię być sam. Samotność jest do bani. Zamknęła oczy zanim połączyła swoją drobną dłoń z jego i przyciągnęła do swoich ust, tak, by móc ją pocałować. Ten mały gest rozbroił go całkowicie. - Jeśli mnie zdradzisz, Leto... zabij mnie. Bądź miła i nie pozwól żyć w cieniu swojego okrucieństwa. Nie mógłbym znieść kolejnego ciosu w tym stylu. Nie jestem aż tak silny. Zacisnęła mocno zęby, gdy odsunęła rękę i ciężko na niego popatrzyła. 66
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 - Nie zaszłam tak daleko, żeby cię zdradzić, Aidan. Przybyłam tutaj, by walczyć z tobą, a nie przeciwko tobie. Jego postrzeganie rozmazało się i poczuł napływające łzy. Nie płakał tak długo… Chciał, aby jego gniew wrócił. Gniew nie bolał. Gniew nie czynił go bezwartościowym i bezsilnym. Te uczucia były tak mylące, że nie mógł nawet ich zidentyfikować. Zostawiały go słabego i wrażliwego, a to było coś, czym starał się pogardzać od początku swojego nędznego życia. Powinien być ostatnim z tarczą. To było jego motto, z którym szedł przez życie. To ono pomagało mu przy atakach innych aktorów. Brutalne opinie, które atakowały jego ubrania, wygląd, jego przeszłość i umiejętności aktorskie. Reporterzy i pracownicy studia śmiali się z niego i jego ambicji. Nie pozwolił im wygrać. Miał być ostatnim z tarczą. Leta zmarszczyła brwi, kiedy poczuła zawirowanie emocji wewnątrz własnego ciała. Aidan stał nad przepaścią. Wystraszony. Wściekły. Silny, a jednocześnie słaby. - Razem możemy przez to przejść, Aidan. Obiecuję. Zamrugał jakby jej słowa obluzowały coś w jego pamięci. - Alabaster. Leta skrzywiła się na jego niespodziewaną odpowiedź. - Alabaster? Co do diabła? Nie ma tu żadnego alabastru. - Nie. – Powiedział szybko. – To był film, w którym grałem kilka lat temu. Jeden z tych, za którego dostałem Oscara. – Powolny uśmiech rozświetlił jego twarz. – To był film o żonie faceta, który był celem niemożliwego do powstrzymania seryjnego mordercy. To nie była przyjemna myśl, po seksie, jaki dopiero uprawiali. - Spoko... Spojrzał na nią. - Nie widzisz? To jest właśnie to, czym jest Dolor – on jest socjopatycznym seryjnym mordercą. A w filmie nie czekaliśmy aż nas dopadnie znienacka. Wzięliśmy sprawy w swoje własne ręce. Wybraliśmy walkę na naszych zasadach oraz czas i miejsce, by ją stoczyć. Zabójca nie przyszedł po nas. My poszliśmy po niego. To było odważne posunięcie. - Nigdy wcześniej nie zaczynałam walki z Dolorem. 67
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Skinął głową. - Dokładnie. Zrobimy mu niespodziankę. Leta zastygła w bezruchu, gdy przypomniała sobie, co Lyssa im powiedziała. Z bólem, który powróci, by ranić, musisz stanąć twarzą w twarz. Może to było to, co Lyssa miała na myśli? - Jesteś genialny! - Nie ja. Allister Davis jest tym, który to napisał. Po prostu pożyczyłem pomysł z jego scenariusza. Mówiłaś, że Dolor potrzebuje dostać się do tej rzeczywistości, ale co będzie, jeśli będziemy chcieli walczyć z nim w waszej? - Co masz na myśli? - W świecie śmiertelników on jest nieśmiertelny, prawda? Skinęła głową. - W snach on też jest nieśmiertelny. - Tak, ale jak powiedziałaś wcześniej w snach możemy stworzyć broń do walki z nim, prawda? Możemy stworzyć siekierę, jeśli byłaby potrzebna, albo jeszcze lepiej możemy stworzyć pistolet, taki jak w Hollywood, w którym nigdy nie kończą się naboje i nigdy nie wymaga przeładowywania. - Prawda. Ale on w snach jest silniejszy niż tutaj. Ma dużo większe doświadczenie w manipulowaniu snami niż ty. Jeśli go zabijesz nie znając jego słabości, to się zregeneruje i odrodzi. A jeśli tam cię zabije, ty będziesz martwy i tutaj. Odsunął jej włosy z twarzy zanim się uśmiechnął i ją pocałował. - Nigdy nie powiedziałem, że to jest doskonały plan, ale jest najlepszy, jaki mamy. Poza tym mam naprawdę dobry pomysł... - A to jest? Odpowiedział jej kolejnym gorącym pocałunkiem. - Po prostu się trzymaj, Pani Snów. Mamy zamiar zdobyć przewagę nad gościem.
68
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987
ROZDZIAŁ 6
Leta stanęła nad przepaścią na najwyższej górze Vanishing Isle. Trzymała fiolkę z serum nasennym, którą pożyczyła od swojego wujka Winka – Sandmana7. Dzięki tej substancji ona i Aidan zostaną uwięzieni w strefie snów i Dolor nie będzie w stanie wyrzucić ich z niej. To, co planował Aidan było ryzykowne... Nie powinna się tym przejmować. Nie powinna być w stanie czuć potrzeby opieki, ale, gdy tak stała, obserwując fale oceanu, rozbijające się w dole na skałach, zdała sobie sprawę, że jej zależy. Ból Aidana nie tylko rozpalił jej emocje i moce, ale także dotknął jej serca. Minęło dużo czasu odkąd ostatnio doświadczyła prawdziwej czułości. Nie chciała tego ponownie stracić. Nie chciała stracić Aidana. On nie był po prostu do niej przypisany. To było coś o wiele większego. To było tak duże, że nawet nie umiała tego zrozumieć. Znali się tylko z jego snów i tylko przez jeden ludzki dzień. Ale poznała go na poziomie, który przeciwstawiał się logice. Jej dusza czuła go. I Leta nie chciała go opuścić albo, co gorsza patrzeć jak umiera, w taki sam sposób, jak jej rodzina. Nie mogłaby ponownie przez to przejść. Odchylając głowę do tyłu pozwoliła, aby słona bryza złagodziła niepokój w jej wnętrzu. Fiolka w jej ręku zaczęła jej ciążyć, jak kawałek żelaza. Nie chciała popełnić błędu. Wędrówka Aidana przez świat snów mogła go zabić. On był pewien, że to ich najlepsza szansa na pokonanie Dolora. A ona nie była tego taka pewna. Dolor mógł być podstępny, ale przede wszystkim był zabójczy. Aidan miał odwagę, nie było wątpliwości. Niestety samą odwagą nie zawsze wygrywało się walkę. - Daj mi siłę. – Szepnęła do łagodnego powiewu, który tańczył wokół niej. W głębi swojego umysłu zobaczyła ponownie scenę z zarzynania jej rodziny. Nic nie mogło zdusić jej bólu. Nic. Ale przynajmniej ból uświadamiał jej, że ciągle jest żywa. Nie była kompletnie pusta i pozbawiona uczuć.
7
Sandman – Postać z folkloru zachodnioamerykańskiego, która przynosi dobre sny przez pokropienie magicznym piaskiem oczu dzieci w nocy podczas snu.
69
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Zamykając oczy próbowała skanalizować swój gniew. Aidan miał rację. To był jedyny sposób radzenia sobie z tym. A jednak na myśl o Aidanie jej gniew rozpływał się i dziwny spokój gościł w niej. - Leta? – Odwróciła się, gdy usłyszała głos M’Adoca za sobą. Ubrany był w luźną białą koszulę i białe spodnie. Jego czarne włosy zawijały się wokół jego twarzy, gdy podchodził do niej. - Co ty tu robisz? – Spytała go. - Słyszałem, że pytałaś Winka o serum. Skinęła głową. Było głębokie zrozumienie w jego niebieskich oczach, gdy ich spojrzenia się spotkały. - To odważne posunięcie, by wywabić Dolora. Wysoce ryzykowne. Nie chciała, aby wiedział o jej niepewności. Jako jeden z przywódców bogów snów, był związany przysięgą, żeby przekazać Zeusowi, gdyby wiedział, że jeden z Łowców Snów mógł odzyskać swoje emocje. To było coś, na co nie mogła pozwolić. - Zwycięstwo nigdy nie podąża za tchórzem. Pochylił do niej głowę z szacunkiem, jakby się z nią zgadzał. - A tak przy okazji, powinienem cię ostrzec, że nie czujesz emocji Aidana. Dziwny chłód przeszedł w dół jej kręgosłupa. - Co masz na myśli? Pochylił się, żeby jej szepnąć wprost do ucha. - Przekleństwo Zeusa słabnie. Każdego roku wraca coraz więcej naszych emocji. Leta zbladła, gdy ujawnił jej tę informację i gdy pomyślała o konsekwencjach. - Czy on wie? M’Adoc pokręcił głową. - Nie możemy pozwolić, aby się dowiedział. Wysłałby na nas każdy swój piorun. Agonia przelała się przez jej myśli, gdy przypomniała sobie jak było, gdy ostatni raz Zeus przyszedł do nich. Obraz tego wciąż był przesiąknięty krwią przelaną tego dnia i nadal mogła zobaczyć tych, którzy podążali za Zeusem, a którzy zostali pobici i pozbawieni emocji. To był trudny czas dla każdego z nich. - Myślałam, że częścią twojej pracy jest to zgłosić. Jego spojrzenie było ostre. Zimne i zdeterminowane. - Nie mam w zwyczaju zdradzać swojej rodziny.
70
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Nieco ciężaru spadło z jej serca na te słowa. Lepiej niż ktokolwiek inny wiedziała, co on miał na myśli. Dowiódł jej tych słów. - Mogę ufać temu, co czuję? Subtelnie przytaknął głową. - Ale pamiętaj, nie ujawniaj ich. Więcej żyć, niż tylko twoje własne zależy od tego. Jestem jednym z wybranej trójki, która ma za zadanie donieść o każdym, który zaczyna czuć, a jeśli kiedykolwiek Zeus dowie się, że go zawiodłem, nie będzie miał litości dla mnie. I jeśli byłaby wyrachowana – byłoby bardzo źle dla innych, którzy zaufaliby jej. - Nie bój się, bracie. Nigdy cię nie zdradzę. - Wiem. To, dlatego przyszedłem z tobą porozmawiać. Chciałem, żebyś wiedziała, że wszystko, co czujesz jest twoje własne. Nie chcę, abyś wpadła w kłopoty przez to. - Dziękuję. Skłonił się jej zanim cofnął się i zniknął. Leta stała ciągle w miejscu, bawiąc się małą fiolką w dłoni. Więc, to, co dzieliła z Aidanem nie było farsą. Nie było to ujście jego emocji. To była jej determinacja. Jej współczucie. Jej serce. Wdzięczna za to uśmiechnęła się. Ściskając buteleczkę w ręku przeniosła się do chaty, w której Aidan siedział przed ogniem, który musiał zacząć rozpalać zaraz jak znikła. Ale coś w nim było nie tak. Był ponury, ale było w nim coś takiego, czego nie było tam wcześniej. - Wszystko w porządku? Kiwnął głową nie patrząc na nią. - Jutro jest Wigilia Bożego Narodzenia. - Wiem. – Rozejrzała się po pokoju, ale nie dostrzegła żadnych dekoracji, które widziała w lustrzanej sali. – Nie powinniśmy zdobyć jakiejś choinki dla ciebie? Prychnął, jakby sama myśl obraziła go. - Kiedy byłem dzieckiem, matka co roku zmuszała nas do oglądania filmu z 1950 roku „Opowieść Wigilijna”, a kiedy zmarła, wujek puszczał co roku „Wigilijny Show Bill’a Murray’a”, kiedy ubieraliśmy choinkę. Znasz tę historię? Pokręciła głową siadając obok niego. Odwrócił się od niej, tak, by móc przypatrywać się ogniowi w kominku.
71
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 - Podstawowa historia jest o skąpcu imieniem Scrooge. Na początku jest ostry i nieustępliwy. Nienawidzi Bożego Narodzenia i odmawia świętowania go. Scrooge zostaje oskarżony o to, że jest samolubny i w odpowiedzi mówi: Co za bzdury! Następnie, w ciągu nocy Scrooge zostaje odwiedzony przez trzy duchy – Świąt Bożego Narodzenia przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. I one uświadamiają mu błąd jego życia. Rano budzi się wypoczęty i w pełni sił i jest zdecydowany zacząć nowe życie - dla innych. Rzuca monety sierotom na ulicy, daje jedzenie i prezenty swojemu pracownikowi Bob’owi Cratchit’sowi i jego rodzinie. – Aidan popatrzył na Letę ostro. – Ale wiesz, nawet, kiedy byłem dzieckiem było w tych filmach coś, co mnie wiecznie wkurzało. - A było to? - Dlaczego Scrooge stał się Scrooge’em? Nikt nigdy nie wyjaśnił mi dla mojej satysfakcji, co sprawiło, że stał się taki skąpy. Ale opowiastki Bożego Narodzenia były ze mną przez całe życie i zawsze chciałem się stać takim odmienionym Scrooge’m – zawsze dającym potrzebującym. Czy wiesz, że w ciągu jednego roku przekazałem anonimowo milion dolarów na cele charytatywne? Matka nauczyła mnie, że nikt nie powinien reklamować swoich dobrych uczynków. Robisz je, ponieważ ci zależy i nigdy nie powinieneś brać za to jakikolwiek korzyści. To by je umniejszyło. Leta uśmiechnęła się na te słowa. Było dużo prawy w słowach jego matki. - Mogę zrozumieć jej nauki. Pokiwał głową. - Też się z tym zgadzam. Z jednej rzeczy zdałem sobie sprawę, patrząc na mojego brata, że nie można rzucać pereł przed wieprze. Myślę, że to dlatego moja matka nalegała na anonimowość. W chwili, gdy ktoś widzi, że jesteś dobry, natychmiast zaczyna cię wykorzystywać. Uprzejmość wydaje się być błędem i słabością, a dawanie głupotą. - Jak na to wpadłeś? Westchnął. - Mój brat wysłał mojego siostrzeńca do mnie do pracy, kiedy Ronald był jeszcze w liceum. Donnie powiedział mi, że nie mógł sobie pozwolić na opłacanie czesnego w prywatnej szkole Ronalda i zapytał czy Ronald może pracować dla mnie w niepełnym wymiarze godzin, podczas tego, gdy nadal będzie chodził do szkoły. Jak głupiec zgodziłem się i choć wtedy nie miałem tyle pieniędzy, zacząłem płacić za jego naukę. Sześć lat później Donnie przyszedł do mnie i powiedział, że się rozwodzi i że jego żona 72
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 zabiera mu wszystko. Powiedział mi, że nie chce jałmużny, za to chciał wiedzieć czy mam jakąś pracę dla niego. - Więc zatrudniłeś go? Każda emocja opuściła jego twarz oprócz smutku, który wyrażał się przez zaciśnięte usta. Mimo to czuła gorycz, która spalała go od wewnątrz. - Tak. I przepłacałem go, jako menagera. Bóg wie, że nie chciałem, żeby mój brat skończył na ulicy. I przez około rok wszystko szło wspaniale. - Aż do? - Zacząłem zauważać, że brakuje pieniędzy. Tajemnicze transakcje były wykonywane bez wyjaśnienia. Co gorsza żaden z nich nie wykonywał swojej pracy. Za każdym razem mieli jakąś wymówkę, dlaczego nie mogę dostać, czego potrzebuję od nich, żeby zrobili albo, dlaczego to jeszcze nie jest zrobione. Za jakiś czas poszedłem do biura i znalazłem Ronalda śpiącego w moim fotelu – przynajmniej w dzień pokazywał się w pracy. To było niewiarygodne. Powiedziałem im, że jeśli nie poprawią się, zostaną zwolnieni. - I co ci na to odpowiedzieli? Wykrzywił wargi i zaczął mówić prześmiewczym tonem. - Nie możesz mnie zwolnić. Jeśli to zrobisz, zrujnuję cię. Znam wszystkich twoich fanów, twoich przyjaciół i partnerów w interesach. Jestem nietykalny, ha, ha. – Aidan przeklął zanim przemówił normalnym tonem. – Na początku myślałem, że to w najlepszym przypadku żart, w najgorszym, że czcze pogróżki. Aż rozejrzałem się i uświadomiłem sobie, że naprawdę przejęli panowanie nad moim życiem. Metodycznie. Raz za razem. Przeszli przez wszystkich. Ci, którzy nie chcieli zaprzyjaźnić się z nimi, zostali odsunięci przez ich szaleństwo i wykopani na bruk. Następnie w pokazie siły tuż przed Świętami Bożego Narodzenia zwrócili sześcioro z nich przeciwko mnie, odcinając ich kompletnie od mojego życia i to był ich najbardziej bezczelny szantaż. - Jak to? - Daj nam pięć milionów, albo powiemy wszystko, co wiemy o tobie. Po tym jak z tobą skończymy twoi fani odwrócą się od ciebie i przyjaciele będą cię nienawidzić. Nie zapłacisz, a nikt nie obejrzy ponownie żadnego filmu z twoim udziałem. Będziesz zrujnowany. – Zaczerpnął gwałtownie powietrza. – Taki dostałem świąteczny prezent pod choinkę od mojego brata. Po tym jak kupiłem jemu i jego synowi po samochodzie i po domu i płaciłem im więcej niż powinienem. To wciąż było dla nich mało. Musieli 73
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 wziąć więcej, tylko dlatego, że ja miałem, a oni nie. Oczywiście tylko ja byłem tym, który pracował dwadzieścia godzin na dobę, przez długie miesiące, brałem udział w promocjach i udzielałem wywiadów i musiałem zmusić się do czytania i uczenia się scenariuszy, gdy byłem w domu, podczas, gdy oni imprezowali po nocach, grali w karty, a później spali do południa lub później. Żyli rozpuszczając pieniądze na kobiety, piwo i drogie zabawki. Rany nie mogę sobie wyobrazić, dlaczego chcieli tak mało, co? Jak moja matka zwykła mawiać o Donniem, ciężki dzień w pracy mógłby go zabić. Leta oparła się o jego ramię, chcąc go pocieszyć. - Tak mi przykro, Aidan. - Niepotrzebnie. Powinienem wiedzieć. Scrooge miał rację. Nie można pozwolić, by ludzie wiedzieli cokolwiek o tobie. Nie można być swobodnym przy nich, ponieważ to nie wystarczy. Zawsze będą chcieli więcej od ciebie, niż jakikolwiek człowiek jest w stanie dać. Jeśli pozwolisz im na to, wyssą duszę z twojego ciała. Złota zasada głosi, że jeśli dasz palec, wezmą całą rękę. – Pokręcił głowa z goryczą. – Był taki film w zeszłym roku, nazywał się „300”. To było o starożytnej bitwie pod Termopilami… - Zmarszczył brwi, tak jakby się nad tym zastanawiał. - Ten, gdzie król Leonidas i jego drużyna, trzystu wojowników, poszli na wojska perskie? Spojrzał na nią, gdy o to spytała. - Znasz tę historię? Uśmiechnęła się do niego napominająco. - Jestem greckim bogiem, Aidan. Oczywiście, że znam historię. - Nie było światła w jego oczach, gdy ona mówiła, a on nie mógł zaakceptować tego, czym i kim była. Tak… właściwie byłam ciekawa historii tej bitwy i w odróżnieniu od ciebie, nie byłam szczęśliwa będąc naocznym świadkiem tego. Kiedy patrzyłam na to dowiedziałam się, że zostali zdradzeni przez podążającego za nimi Spartańskiego żołnierza. - Ephialtesa. – Powiedział Aidan. – Chciał pieniędzy i za to sprzedał własnych rodaków i przyjaciół żołnierzy i powiedział Persom o małej ścieżce dla kóz, która pozwoliła wybić im wszystkich ludzi Leonidasa. Mężczyzn, którzy chronili mu plecy w walce. Mężczyzn, którzy mieli rodziny do wykarmiania. Mężczyzn, którzy walczyli, aby chronić swoją ojczyznę, rodzinę i synów, których tam pozostawili. Rodziny, które cierpiały z powodu okupacji perskiej. Ale nic z tego nie miało znaczenia dla tego egoistycznego skurczybyka. Chciał więcej i więcej i żeby reszta świata była potępiona. 74
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Przeraziło mnie to, kiedy się o tym dowiedziałem. I próbowałem zrozumieć, ale nadal nie rozumiem, jak ktoś mógł zrobić coś takiego. Niestety Leta rozumiała. Widziała, jak ludzie nie raz robią takie rzeczy w ciągu całej historii. - To proste. Zawsze jest jakiś żenująca ludzka istota, chcąca tego, co mają inni ludzie, a jednoczenie nie chcąca na to zapracować lub zasłużyć. - Dokładnie i to, co mnie w tym wszystkim boli najbardziej, to, do czego są w stanie posunąć się i jak uzasadniają kradzieże. Gdyby połowę energii, którą przeznaczają na kradzież, przeznaczyli na zarabianie – byliby o wiele bogatsi niż ja. Leta nie mogła bardziej się zgodzić. Tacy ludzie zawsze ją wkurzali. - Znajoma pogarda. Po tym, jak zaprzyjaźnią się z tobą zdają sobie sprawę, że jesteś człowiekiem dokładnie takim jak oni. To wtedy wkrada się szaleństwo. Nie mogą zrozumieć, dlaczego masz więcej, niż oni, kiedy jesteś taką samą ludzką istotą. I wtedy zaczynają cię za to nienawidzić. - Tak, ale dlaczego? Leta westchnęła. - Naprawdę nie wiem. Ludzie są bardzo kreatywni i dobrzy, a jednocześnie w tym samym czasie są destrukcyjni i okrutni. To tak, jakby twoja dobroć potrzebowała przeciwieństwa. - Nie. Nie potrzebuje. To tylko kłamstwo ludzi, którzy wmawiają to sobie, żeby poczuć się lepiej, w związku z tymi wszystkimi, których skopali po zębach, zamiast im pomóc, bo prościej było dokopać im solidnie. Dlatego wycofałem się z tego świata. Nie chcę cały czas oglądać się za siebie i jestem zmęczony próbami rozgryzienia, czy czyjaś lojalność jest szczera i prawdziwa, czy to po prostu kolejne kłamstwo, które zostaje wypowiedziane w chwili słabości i zazdrości. - Jestem niezdolna do czucia zazdrości. - Jak to? Położyła dłoń na jego policzku i zmusiła go, by popatrzył jej w oczy. - Poważnie, Aidan. W moim świecie zazdrość jest mężczyzną, ma na imię Phthonos. Pochodzi z dworu Afrodyty i nigdy nie zapuścił korzeni do mojego serca. I nigdy mu się to nie uda. Nawet, gdy miałam wszystkie moje emocje, nigdy go nie wpuściłam.
75
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Przysunął swoje wargi do jej i pocałował tak niegodziwe słodko, że jej palce dosłownie zwinęły się. Ten pocałunek był bardziej nieprawdopodobny, niż wszystkie, które znała, a wiedza o tym, tylko mogła zwiększyć jej ból. Jakby wyczuwając jej strach, Aidan zesztywniał, zanim odsunął się od niej. - Właśnie pomyślałem o czymś. Co się z tobą stanie, gdy to się skończy? - Leta odwróciła wzrok, nie mogąc spokojnie odpowiedzieć na to pytanie. Ból był nie do zniesienia. Aidan przeklął zanim odpowiedział za nią. – Będziesz musiała odejść, prawda? To znaczy, że naprawdę jesteś boginią. Nie mogę cię zatrzymać, prawda? - A chciałbyś? Zeskoczył gwałtownie z kanapy tak, że mógł chodzić przed nią po podłodze. Cały był napięty, gdy się poruszał i mogła zauważyć każdy mięsień jego szczupłego i twardego ciała. Czuła jego niepokój i wahanie. - Nie wiem, Leto. Naprawdę nie wiem. Ale jesteś jedyną osobą od bardzo długiego czasu, którą nie chcę stąd wyrzucić. Uśmiechnęła się do niego. - Cóż, to nie tak, że nie próbowałeś. - Tia, ale jednak nie wyrzuciłem. - Prawda... – Otrzeźwiała w chwili, gdy zastanowiła się nad swoim pytaniem. – Ja też nie wiem, czy chciałabym zostać. Osobiście myślę, że powinniśmy skupić się nad przeżyciem kilku następnych dni i wtedy zobaczymy, na czym stoimy... jeśli nadal będziemy w jednym kawałku. Zatrzymał się na chwilę i wplótł rękę w swoje potargane blond włosy. - Czego mi nie mówisz, o tym, z czym mamy walczyć? Wyciągnęła małą, kwadratową poduszkę i położyła ją sobie na kolanach. - Naszą jedyną szansą na pokonanie Dolora, może być ponowne jego uśpienie. - I? - Ostatnim razem, gdy to zrobiłam, moje obrażenia były tak rozległe, że musiałam uśpić i siebie, żeby móc się uzdrowić. To było prawie dwa tysiące lat temu. Żadna jego część nie poruszyła się, oprócz jego wzroku, który padał na podłogę przed nią. - Rozumiem... Jej serce zaczęło się rozpadać, po tym prostym słowie.
76
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 - Nie, Aidan. Nie rozumiesz. – Jego ból ją również zranił. – Potrzebuję twojego gniewu. Twój gniew dodaje mi mocy i czyni mnie silniejszą. Im jestem silniejsza, tym mniej Dolor może zranić mnie lub ciebie. Roześmiał się ironicznie. - Nigdy nie byłem z kobietą, która prosiła mnie, bym się na nią gniewał. Odłożyła poduszkę zanim wstała i podeszła do niego. - Nie jestem typową kobietą. - Na więcej sposobów niż ten jeden. – Podniósł jej dłoń, w której miała fiolkę. – Więc, co powinniśmy zrobić? - Powinniśmy iść do łóżka. Uniósł wysoko jedną brew. - Naprawdę? Roześmiała się. - Przestań. Wiesz dlaczego. Musi być nam wygodnie, bo jeden łyk tego, spowoduje, że będziemy spać całą noc... lub dłużej. Spojrzał na nią nadąsany. - Zabierasz z tego całą zabawę. Jego słowa zmieszały ją. - Walka jest zabawą? - O tak. Adrenalina pędzi w żyłach, tak jak po seksie. Aha... - To bardzo męska rzecz, co? - Powiedziałbym, że tak, ale znam wiele kobiet i powiem, że to nie jest specyficzne dla mojej płci. Poznałem wiele mocnych maratończyków na wysokich obcasach. Przewróciła oczami na te słowa. Cofając się wzięła go za rękę. - Chodź żołnierzu. Postaramy się zaradzić twoim potrzebom. Łapczywie przesunął wzrokiem po całym jej ciele. - Którym? - Najpierw uratujemy ci życie, a potem zajmiemy się twoim ciałem. Mruknął z obrzydzeniem. - Istnieją pewne przyjemności, dla których warto umierać. - Tak. Ale ja nie chcę być jedną z nich. 77
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Dąsał się jeszcze, gdy ciągnęła go w kierunku sypialni. Zmusiła go, żeby położył się pierwszy, tak, by móc upuścić trzy krople serum na jego język. Aidan straszliwie się skrzywił. - Ale to gorzkie. - Wiem. - Patrzyła, jak zaczął mrugać starając się być przytomnym. – Nie walcz z tym. Zobaczymy się po drugiej stronie. Jego zielone oczy spotkały się z jej. - Lepiej, żeby tak było. Ufam, że tam będziesz, Leto. Potrzebuję, żebyś tam była. – I z tymi słowami odpłynął. Leta przez chwilę patrzyła w zamyśleniu na niego. On naprawdę był piękny. Chcąc nic więcej, tylko go uratować, położyła się obok niego i oparła głowę na jego ramieniu zanim wypiła resztę serum. Nie wiedziała, co ich czeka w strefie snów, ale na pewno coś trudnego i zimnego. Nawet, jeśli zmierzą się z tym razem. - Nie zdradzę cię, Aidan. Ale nawet, gdy wypowiedziała na głos te słowa, nie była pewna, czy będzie w stanie dochować obietnicy. Jedynego, czego nauczyła się w swoim długim życiu, to tego, że najlepszymi intencjami było piekło wybrukowane. Miała tylko nadzieję, że Aidan nie będzie tego żałował.
78
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987
ROZDZIAŁ 7
Aidan znalazł się w samym centrum straszliwej wichury. Mocny wiatr wiał wokół niego, smagał mu skórę, dął w uszach. Wokół niego panowała ciemność, tak gorzka, że przenikała każdą jego cząsteczkę. Nie wiedział, gdzie się zwrócić. Każdy ruch był przeciwko wiatrowi tak brutalnemu, iż myślał, że to go zabije. Nie miał odwagi postawić kroku na przód w obawie, że dalej będzie jeszcze gorzej. Panika zaczęła uderzać w jego umysł. Nie czuł się tak, odkąd jego brat zwrócił się przeciwko niemu i odseparował go od każdego przyjaciela, jakiego miał. Wściekłość zachmurzyła mu wzrok, ale nic dobrego z tego nie mogło wyjść. Teraz jego gniew był niczym, w porównaniu z zapomnianym uczuciem braku kontroli nad całym swoim życiem. I ciągle wiatr dął na niego. Proszę... ocal mnie... – Jego wewnętrzny głos był cichy, a jego serce zmęczone i słabe, podobne do małego dziecka, a on nienawidził tej części siebie, która czuła się samotna i opuszczona. Ratuj się. – Gniew próbował wypłynąć na powierzchnię. To było to, co znał. To, czym i kim był. I już był taki zmęczony byciem samotnym. Zmęczony walką na własną rękę. Jak mógł nadal podążać samotnie? - Aidan? Jego serce ścisnęło się, gdy usłyszał miękki głos Lety, który jakimś cudem dotarł do niego przez tę wichurę. Wtedy to poczuł... czuły dotyk, który dotknął nawet jego duszy. To uspokoiło go i odciągnęło od krawędzi paniki. Działając instynktownie wyciągnął ręce przed siebie i złapał ją i mocno przyciągnął do siebie. Pozwolił jej zapachowi zawładnąć nim. To było to, czego potrzebował – kogoś dla równowagi szaleństwa wokół. Kogoś, w kogo mógł wierzyć, nawet podczas najbardziej brutalnego ataku. Kogoś, kogo nie dotyczył strach, gniew czy zazdrość. I ona tu była, stojąc u jego boku bez mrugnięcia okiem. Bez zadawania bólu. Ta wiedza wypaliła się w nim piętnem. Leta zamknęła oczy zachwycona sposobem, w jaki Aidan ją przytulał – jakby była święta dla niego. Więcej niż to, aktualnie drżał w jej ramionach. To było coś, czego była pewna, że nie pozwolił sobie na coś takiego przy nikim innym, tylko przy niej. Była 79
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 jedyną, której wciąż ufał i mógł pokazać tę część siebie i to napełniło ją niesamowita radością. - Nie wątpiłeś we mnie, prawda? – Zapytała, przekomarzając się. Jego uchwyt stał się mocniejszy. - Każdy inny mnie opuścił, dlaczego ty miałabyś postąpić inaczej? Usłyszała surowe emocje w jego głosie i łzy nabiegły jej do oczu. - Zawsze będę przy tobie. - Tia, jasne. Złapała jego twarz w swoje dłonie. - Spójrz na mnie, Aidan. Nigdy nie wątp w moją szczerość. Nie składam obietnic, których nie mogę dotrzymać. I wtedy w tym słabym świetle, dostrzegła najbardziej niesamowitą rzecz ze wszystkich - blask zaufania w jego zielonych oczach chwilę przed tym, gdy pocałował ją tak mocno, że skradł jej oddech. Podniecona tym, pstryknęła palcami i przeniosła ich z dala od burzy na piękną, kwiecistą łąkę. Mimo tego czuła jego niepewność, gdy rozglądał się wokół, jakby spodziewając się, że burza powróci. Musiał być skupiony. Wróg mógł skupić się na odwróceniu jego uwagi od faktu, że on sam wystawił się jej i pokazał jej tę cząstkę siebie, którą wolał trzymać w tajemnicy. - Czy powinniśmy wezwać Dolora? Pokręciła głową. - Nie tutaj. Tu jest zbyt otwarta przestrzeń. W uczciwej walce mógłby nas pokonać. Nienawidziła się do tego przyznawać, ale była wdzięczna za to, że zrozumiał grożące im niebezpieczeństwo. - Więc, co proponujesz? Świat zawirował, aż znowu byli w ogrodzie Lyssy. Leta skrzywiła się, gdy rozejrzała się wokół – wszystko było zupełnie inne od tego, jak wyglądało, gdy byli tu wcześniej. Teraz kolory były przytłumiane, a krzewy wydawały być się pozbawione wody. Nadal skręcały się, tworząc ostre kształty, które nie miały logicznego sensu. - Co robisz? – Zapytała. Jego uśmiech olśnił ją, kiedy odsunął się i uwolnił jej rękę. - Niepokoję mojego przeciwnika.
80
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Rzuciła podejrzliwe spojrzenie na krzew, który z formy wieloryba przekształcił się w rekina – i próbował ją ugryźć, gdy przechodziła obok. - A co z nami? Nie oszalejemy od tego? Aidan wzruszył ramionami. - Nie wiem jak ty, ale ja żyłem w szaleństwie od lat. Znaleźć się w tym miejscu, to swojego rodzaju odpoczynek. - To nie jest to, co mówiłeś wcześniej. - Wcześniej nie planowałem walki tutaj. Ale jeśli mamy zamiar zrobić coś tak szalonego, jak przywołanie boga bólu, by stoczyć z nim walkę na śmierć i życie, to znasz jakieś lepsze miejsce niż to? Miał dziwny sposób rozumowania. - Na pewno chcesz to zrobić? – Zapytała. - Jest trochę późno, by w siebie wątpić, nieprawdaż? Być może, ale ciągle miała przeczucie, że to jest pomyłka. Jeśli tak będzie, ona będzie starała się upewnić, że Aidan będzie chroniony. I gdzieś z tyłu swojego umysłu wiedziała, że tak musi być. W tym środowisku mieli pewną kontrolę. - W porządku. – Wzięła głęboki wdech zanim krzyknęła. – Dolor! Bóg zmaterializował się przed nimi, ale tym razem nie był sam. Aidan poczuł jak tik nerwowy porusza jego szczęką, gdy spojrzał na dwóch bogów. Dolor był wyższym o dobrą stopę, łysym, wytatuowanym na całej twarzy i ciele mężczyzną. Choć był on chudy i wysoki po jego lewej stał mężczyzna niski i silny z rękami, które były wielkości dwóch pięści Aidana. Aidan spojrzał na Letę, aby potwierdziła tożsamość mniejszego. - Timor? Skinęła głową ponuro. Miło wiedzieć, że szczęście ich nie opuszczało. Teraz pożałował, że nie zostali w domu. Ale nie miał zamiaru położyć się i poddać w tej walce, która miała toczyć się nad nim. Urodził się jako wcześniak, dwa miesiące za szybko i jego matka zwykła mawiać, że nawet, gdy był niemowlęciem było w nim więcej woli walki niż u bokserów na ringu. Przyszedł na ten świat jako zwycięzca i jeśli miał zejść ze sceny, musiał to zrobić jako niepokonany. Dolor uniósł brew w zdziwieniu i okrutny uśmiech wykrzywił mu wargi.
81
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 - Jestem pod wrażeniem, Leto. Powiedziałaś, że szybko go do mnie przyprowadzisz, ale to jest nawet szybciej, niż mogłabyś to zrobić. Dobra robota. Chłód przeszedł w dół kręgosłupa Aidana, gdy stara niepewność odezwała się w nim. - Co? Timor uśmiechnął się. - Nie wiedziałeś, że pracowała dla nas, żeby przyprowadzić cię prosto w nasze ręce? - Kłamca! – Krzyknęła Leta. Odwróciła się do Aidana z dużymi, pełniami strachu oczami. – Nie słuchaj ich. Po prostu starają się cię zranić. - Ale było trudno nie wierzyć, gdy stare blizny i obawy otwarły się brutalnie i stał teraz przed nimi obnażony. Wszyscy go zdradzili... ludzie z jego krwi rzucili go psom na pożarcie i śmiali się, gdy to się stało. Nie byłoby trudno uwierzyć, że ona potraktowała go tak samo. – Aidan. – Powiedziała miękko wyciągając do niego ręce. – Zaufaj mi. Proszę. Chciał. I kiedy jej ręka dotknęła jego twarzy poczuła, jakie emocje walczą w nim. Strach. Złość. Agonia. A ponad tym wszystkim był przebłysk czegoś jeszcze, czego nie czuł od lat. Nadzieja. Chciał desperacko jej uwierzyć. Czy ona kłamała? Zamykając oczy nakrył jej dłoń swoją i delektował się czułością tego dotyku. Ale czy śmiał w to uwierzyć? Śmiał? Biorąc głęboki wdech na odwagę, przygotował się na brutalną chwilę prawdy. - Wiecie co? – Zapytał otwierając oczy, aby popatrzyć na Timora i Dolora. – Kiedy mówiłem prawdę nikt nie chciał mi wierzyć, mimo, że nie dałem im powodu, by we mnie wątpili. Nawet, jeśli znali o mnie całą prawdę. Chcieli wierzyć w śmieci i kłamstwa o mojej osobie. Jest o wiele łatwiej uwierzyć w kłamstwa, niż w uczciwość. O wiele łatwiej i bezpieczniej winić, niż kochać. - Wziął jej dłoń ze swojej twarzy i popatrzył jej w oczy, które były pełne niepokoju. – Nie wierzyłem ludziom, dopóki nie dałaś mi powodu, żebym uwierzył, Leto. Ufam ci. – Pocałował ją w rękę zanim odsunął się od niej. Emocje Lety dusiły ją, gdy zorientowała się, co jej ofiarował. Ale nie miała czasu zastanawiać się nad tym, ponieważ Dolor ryknął z wściekłości i rzucił się na Aidana. Tych dwoje splątało się i upadło na ziemię. Ledwo zdążyła zrobić unik przed tym, jak Timor zamachnął się na nią. Cofając się, uderzyła go mocno w żebra. Niebo nad nimi pociemniało niebezpiecznie, jakby odpowiadając na ich walkę. Leta zablokowała cios Timora, gdy zaczęli wymieniać 82
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 uderzenia. Kiedy solidny cios wylądował na jej podbródku, poczuła smak krwi. Jej twarz wykrzywiła się od siły tego uderzenia, ale nie mogła pozwolić, by to zobaczył. Warcząc na niego, wyciągnęła krótki sztylet i zablokowała jego uderzenie. Odwrócił się i wrócił do niej z mieczem, który wyczarował z powietrza. Chodzili po trawie, gdy zwarli się w walce jak węże, gdy rzucała się na niego i ciągle uderzała. Jednak jego ostrze przeszło tak blisko niej, że poczuła jak rozcięło jej skórę. Kopnęła trafiając ponownie w żebra i przewracając go na plecy. Timor poruszał się na boki. Aidanowi zabrało dosłownie sekundę, sprawdzenie, co z Letą. Wprost bolało go to, że nie był w stanie jej pomóc, zwłaszcza, że wydawało się, że ona walczy z silniejszym bogiem. Ze względu na rozproszenie Aidana, Dolor wykorzystał szansę i mocno uderzył go w szczękę. Zanim mógł odzyskać równowagę, potknął się. Przeklął, gdy długie źdźbła trawy zaczęły owijać się wokół jego stóp, jakby palce szkieletów przytrzymywały go w miejscu. Aidan próbował je strząsnąć, ale były mocne. Dolor roześmiał się. - Dziękuję ci siostrzyczko Lysso. Aidan zmrużył oczy zanim wyciągnął ręce do przodu. Używając swojej wyobraźni wyczarował lepką linę, która wystrzeliła z jego dłoni. Owinęła się wokół Dolora jak sznur. Szarpnął boga do siebie tak, by móc mu skopać tyłek. - Tia. – Powiedział ze złowrogim śmiechem. – Dzięki Lysso. Za przypomnienie mi, że jestem we śnie. Dolor dał upust swojej wściekłości. Aidan zaśmiał się raz jeszcze zanim uwolnił się z trawy. Podbiegł do najbliższej ściany i przywołał długą laskę. Kiedy Dolor starał się podążać za nim, Aidan używając kija podciął bogowi nogi. Dolor strzelił mocą w niego. Aidan podniósł rękę i w umyśle wytworzył tarczę, aby zablokować strzał. - W cholerę, jeśli to nie zadziała. – Aidan roześmiał się. O tak, zaczynał czuć się lepiej. Po tym wszystkim zaczął myśleć, że jednak mają szansę. Gdyby tylko mógł wpaść na pomysł, jak zabić tę bestię. - Aidan! Gdy Leta zawołała, odwrócił się, aby zobaczyć więcej Dolorów idących na niego. I wszystkie kopie wyglądały na wkurzone. Pierwszy z nich złapał go w pasie i powalił na ziemię, przewracając na plecy. Zanim mógł się ruszyć kolejny z nich chciał uderzyć go młotem w głowę. Aidan zablokował cios ramieniem i poczuł jak jego kości pękają. Przeklinając, Aidan spróbował się sklonować, ale nie mógł skupić się na swoim celu, aby 83
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 dokończyć, co zaczął, ponieważ bili go ciągle i znowu i całe życie nic go tak nie bolało, jak ich ataki. To tyle, jeśli chodzi o nie możność odczuwania bólu we śnie, co? Kiedy jego ciało pulsowało bólem starał się zmaterializować jakąś broń, cokolwiek. Ale nie mógł. Usłyszał tylko więcej śmiechu. Nagle pojawiła się Leta starając się odciągnąć go od reszty. Czuł jak nakryła go własnym ciałem, gdy klony Dolora nadal uderzały w nich młotami. A ziemia pod nimi próbowała ich połknąć. - Przegrywamy. – Szepnęła mu do ucha. - No nie chrzań. – To było wszystko, co mógł powiedzieć. Niebo otworzyło się nad nimi, deszczem tak silnym, że ciął ich obnażoną skórę niczym igły. Tia, to nie wróżyło dla nich dobrze. Przetoczył się nad Letą starając się osłonić ją od ataków Dolorów. Ciosy nadal spadały w dół na jego kręgosłup i w pewnym momencie przestraszył się, że mu go złamią. Jego jedyną myślą, było, aby ją chronić, tak, że trzymał ją mocno pod sobą, nawet, gdy walczyła, aby ochronić jego. - Pozostań bezpieczna, Leto. – Szepnął jej do ucha. – Nie walcz ze mną. - Dolor cię zabije. Dziwne, że nie miało to dla niego znaczenia. I tak nie miał, po co żyć. Zmęczony walką i zmęczony samotnością położył głowę na jej ramieniu i czekał na śmierć. Ale gdy to zrobił i zaczął czuć jej kobiecy zapach, zdał sobie sprawę, że coś pozostało na tym świecie, co miało dla niego znaczenie. Coś, co było warte podjęcia walki. Leta. Jego krew zagotowała się podsycając chęć do walki, wydał z siebie dziki ryk i zamknął oczy. Ostatni z tarczą. Siłą umysłu rozbił ich młoty i posłał bogów w powietrze. Zmaterializował się stojąc na nogach i obrócił się twarzą do jednego Dolora, którego oczy rozszerzyły się. - Zaraz skopię ci dupę. – Powiedział Aidan, gdy walnął boga tak mocno, że ten wzniósł się na dobre dwie stopy nad ziemię. W zwolnionym tempie Dolor obrócił się w locie i grzmotnął solidnie plecami o ziemię. Timor ruszył na niego. Aidan podbiegł do niego i kopnął go w klatkę piersiową tak, że on też wylądował na plecach. Dolor przeturlał się na placach, ale zanim Aidan mógł go dosięgnąć, Leta kopnęła boga w bok. Deszcz nadal lał na nich i błyskały błyskawice. Krzewy wokół nich zaczęły krwawić. Timor szamotał się w błocie, zdołał się podnieść na równe nogi, poleciał na Aidana i złapał go za ramię. Aidan usłyszał jak jego koszula się drze. Czuł, że jego nos krwawi zanim obaj bogowie znów zamierzali się na niego. 84
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 - Stań po naszej stronie. Leto. – Warknął Dolor. – Oddamy ci twoje emocje z powrotem. Odpowiedziała im strzałem mocy, na który miała siłę, bo zabrała nieco bólu od Aidana. Aidan zmaterializował miecz. Kręcąc nim, uniósł go w górę, by zamierzyć się na Timora, który złapał ostrze lewą ręką. Ruszył się, aby skopać Aidana. Wypuszczając miecz z ręki, Aidan odskoczył i zmaterializował kolejny miecz, by rozciąć głęboko bok Timora. Bóg zniknął z jasnym błyskiem światła, niczym błyskawica. Dolor rzucił Letą w Aidana, chwilę przed tym, gdy wbił w nią własny miecz. Aidan ryknął z bólu, gdy zobaczył krew wylewającą się z jej ciała. - Ty draniu! Dolor roześmiał się, kiedy zamierzył się na Aidana. Ale nigdy go nie trafił. Jak tylko dotarł do Aidana, Dolor zniknął. Aidan skrzywił się, gdy rozglądał się dookoła oczekując, że bóg pojawi się i zaatakuje z innej strony. - Dolor? Nie było odpowiedzi za wyjątkiem ulewnego deszczu, który padał na nich. Zapominając na chwilę o bogu i koncentrując się na kobiecie, która krwawiła w jego ramionach, Aidan położył Letę na ziemię. Zrobiło mu się słabo, gdy zobaczył jej krew mieszającą się z błotem. Jak to możliwe? - Leta? – Powiedział zupełnie nie starając się ukryć strachu w swoim głosie. - Ciii. – Powiedziała dotykając jego ust. – Jestem nieśmiertelna. Nie umrę od tego. - To czemu krwawisz? Uśmiechnęła się słabo. - Ponieważ to jest twój strach. Daj mu spokój, Aidan. Było łatwiej powiedzieć niż zrobić. - Nie wiem jak. - Tak, wiesz. Pomyśl o czasie przed tym, gdy twój brat jeszcze się od ciebie nie odwrócił. Jaki był wtedy twój największy strach? Że jego kariera legnie w gruzach i studia nie będą chciały go zatrudniać. Że fani, którzy płacili za bilety na jego filmy odwrócą się od niego i nie sprzeda się już żaden bilet w kinowej kasie. Że będzie sam na świecie i nie będzie miał, na kim polegać. - Bałem się złego rozgłosu. Że ludzie mnie znienawidzą. - A teraz?
85
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Nie cierpiał przez to. Mimo, że świat usłyszał kłamstwa, a jego rodzina upomniała się o jego gardło, fani zostali i zobaczyli prawdę o nim. Nawet zdobył Oscara w tamtym roku i zagrał w najbardziej kasowym filmie. Filmie, który zapewnił mu spokojną przyszłość na emeryturze, gdyby tylko chciał na nią przejść. W sensie zawodowym nikt nie dbał o to, co wygadywał jego brat. A to, że mieszkał sam, nauczył się, że to nie było takie złe. To przynajmniej nauczyło go samodzielności. Przez machinacje Donniego stał się nawet silniejszy niż był przedtem. Stał się nieustraszonym z wewnętrzną siłą i jasnością umysłu, która była bezkonkurencyjna. Ale to nie było to samo, co krwawiąca i cierpiąca Leta. - Nie chcę cię stracić, Leto. - Więc nie bój się tego. Uwierz, że będę tu z tobą, zawsze. Znowu było łatwiej powiedzieć niż zrobić. Jednak musiał wierzyć jej słowom. Uwierzyć jej nawet, jeśli część jego samego chciała wierzyć tylko w siebie. Przyciągnął ją do siebie i położył twarz w zagłębieniu jej szyi. - Wierzę w ciebie, Leto. Uniosła rękę wysoko, by pobawić się jego włosami i pocałowała go. I z każdym uderzeniem swojego serca czuł, że Leta staje się silniejsza. Przerwał pocałunek, by znaleźć uśmiech na jej ustach. - Twoje obawy mają moc. To jest to, co karmi Timora i Dolora. Nie daj im mocy, na którą nie zasługują. Kiwając głową rozglądnął się wokół. - A mówiąc o Timorze, gdzie się podział? Pokręciła głową. - Nie jestem pewna. - Jesteśmy w stanie ich pokonać. - Chciałabym powiedzieć, że tak, ale nie sądzę. Cholera... - Nie pokonaliście ich... jeszcze. – Popatrzyli w górę, by znaleźć tam Deimosa stojącego nad nimi z zimnym, ponurym wyrazem twarzy. - Co ty tu robisz? – Zapytała Leta. Wypuścił zmęczony oddech, chociaż był cień zabawy w jego oczach.
86
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 - Staram się wmieszać w coś, co powinienem zostawić w spokoju, ale i tak myślę, że powinienem wetknąć nos w nie swoje sprawy. Bo, co do diabła? Wkurzanie bogów jest tym, co mi wychodzi najlepiej. Leta skrzywiła się na niego. - A właściwie, o czym ty mówisz? - W skrócie, Dolor dostał ludzką ofiarę po drugiej stronie. On jest teraz w ludzkiej postaci. To jego pokręcone narodziny spowodowały, że zniknął stąd tak nagle. On już jest w drodze, by zabić ciało Aidana, podczas tego, gdy jego świadomość jest tutaj uwięziona. Leta przeklęła na wiadomość, że Dolor dostał ofiarę. Większość ludzi wycofywała się zanim zabiła kogoś, kogo ciało mógł przejąć bóg, żeby zabić ich wrogów. Najwyraźniej tym razem nie było dane im tyle szczęścia. - Kto był ofiarą? Deimos wskazał brodą w kierunku Aidana. - Jego bratanek. Donnie wypuścił ducha dzieciaka, przygotowując jego ciało dla Dolora. Aidanowi zrobiło się zimno na tę wiadomość. - Nie wierzę! Pokiwał głową ponuro. - Chcesz się targować z bogiem bólu, najpierw musisz za to sporo zapłacić. Krwią i kośćmi, mój przyjacielu. Krwią i kośćmi. To pomieszało Aidanowi w głowie. Wiedział, że jego brat go nienawidzi, ale nie przypuszczał, że tak bardzo. Na Boga, Donnie z pewnością nie był w stanie zabić własnego syna, by dobrać się do niego. A może był zdolny? Nie, to nie było możliwe. - On nie mógł zrobić czegoś takiego. Ale przez światło w oczach Deimosa poznał prawdę, którą chciał negować. - Mówisz o człowieku, który postanowił zniszczyć kochającego brata, który dał jego leniwemu tyłkowi podwózkę za darmo? Dlaczego uważasz, że to może go nie dotyczyć? Ponieważ Aidan pamiętał, jak obaj byli dziećmi. Przypomniał sobie, jak razem się śmiali. Trudne czasy, gdy musieli stawić czoła okrutnemu światu, żeby nie dał rady ich pokonać. Bez Donniego nie przetrwałby śmierci rodziców. Bez niego nie umiałby
87
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 poradzić sobie z życiem na własną rękę… Jak to możliwe, by chłopiec, który zwykł się z nim bawić i śmiać, zmienił się w potwora, który potrafi zabić własnego syna? - Nie mogę w to uwierzyć. Po prostu nie mogę. Jak zazdrość mogła tego dokonać? No jak? Nie mógł się posunąć do czegoś tak ostatecznego, prawda? Mam na myśli naprawdę… Deimos popatrzył na niego sympatycznie, ale nie było w tym spojrzeniu ulgi. Nie było pokojowego zrozumienia tej brutalnej rzeczywistości. - Można i tak. Wierzcie mi. Widziałem już dużo gorsze rzeczy przez moje milion letnie albo coś koło tego życie – pierwsze morderstwo, gdzie brat zabił brata było nie z innego powodu niż drobne emocje. Zazdrość zmienia się w nienawiść, która później obraca się w truciznę. Infekuje i niszczy, aż zje kogoś żywcem. Twój brat był tak zły, z powodu tego, że coś osiągnąłeś i że masz fanów, którzy są gotowi zrobić wszystko dla ciebie. Nie mógł tego znieść, nie mógł zrozumieć dlaczego masz coś takiego, a on nie. Jego jedynym celem było pokonanie ciebie i umieszczenie cię tam, gdzie powinno być twoje miejsce… pod nim. Jeśli on nie może tego mieć, przeklnie cię, jeśli ty to zdobędziesz. Nadal to nie miało sensu, dlaczego Donnie czuł się tak w stosunku do niego. - Ale ja nigdy nie chciałem sławy dla siebie. I to się nigdy nie zmieniło. Zawsze pamiętałem kim jestem i skąd pochodzę. - Tia. – Powiedział Deimos. – A pamiętasz starą piosenkę Joe Walsha „Life's Been Good”? - No, co z nią? - „Wszyscy są inni, ja się nie zmieniłem.” Aidan stał w milczeniu, gdy te słowa odbijały się echem w jego głowie. Nie myślał o tej piosence od lat. Ale Deimos miał rację. Aidan był ciągle tym samym chłopcem, który biegał w lecie boso, ponieważ oszczędzał swoje buty do szkoły. On wciąż mówił „proszę” i „dziękuję” wszystkim wokoło, niezależnie od tego kim byli. Ale Donnie… nie był już tym samym człowiekiem, którym był kiedyś. W chwili, gdy Aidan dał mu posmakować majątku, wtedy zaczął traktować ludzi tak, jakby byli podrzędni. Jakby jakimś cudem był lepszy niż oni, chociaż nawet na to nie zapracował. Ale Donnie nie był jedynym, który się zmienił. Tak wiele osób przewinęło się przez życie Aidana. Ci, którzy nie potrzebowali przymierającego głodem aktora zostali jego koleżkami, gdy doszedł do czegoś i mógł przebierać w rolach. Nagle stał się ważny i 88
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 ludzie chcieli się z nim spotykać. Ale Aidan nadal czuł się jak młody aktor, którego nie wpuszczano do nocnych klubów, bo tam nie pasował. Jak ten sam aktor, który dla większości był nieistotny. No i w końcu była też Heather. Cholera, stary Joe był prorokiem pisząc tę piosenkę. Zaczął się dziwić, co musiało przytrafić się autorowi tekstu, że był w stanie wyrazić to tak wymownie. Deimos postąpił krok do przodu. - Musimy obudzić was oboje. Dolor jest już w drodze do miejsca, gdzie są wasze nieprzytomne ciała. Leta przeklęła. - Śpimy jak susły. Deimos przytaknął. - To świetny sposób na zakończenie jego życia. Tak, był świetny. Aidan spojrzał na Letę zanim zapytał Deimosa. - Możesz nas obudzić? - Nie wiem. Ale mogę spróbować. – Bóg zniknął. Aidan odwrócił się twarzą do Lety, która przyglądała mu się uważnie. Miała czerwoną plamę na twarzy, gdzie jeden z tamtych bogów ją uderzył. Jej włosy były potargane, a jej oczy wyblakłe, ale pełne podziwu. To spojrzenie przedzierało się przez niego i powodowało w nim ból. Splótł swoją dłoń z jej. Jej delikatny dotyk rozpalił go, gdy owinęła palce wokół jego. Jego męskość stwardniała natychmiast, powodując jednocześnie, że zaczął żałować, iż nie mogli mieć chwilki dla siebie. Nie mógł uwierzyć ze wniknęła do jego życia tak łatwo, ale był strasznie zadowolony z faktu, że tak się stało. - Jeśli miałbym dzisiaj zginąć, chciałbym ci powiedzieć „dziękuję”. Popatrzyła na niego spode łba. - Za co? - Za zapukanie do moich drzwi i wtargnięcie na drogę mojego życia. Uśmiechnęła się do niego. - Nie ma sprawy. Żałuje tylko, że nie mogłam lepiej wykonać swojej pracy chroniąc ciebie. Te słowa były symfonią dla jego uszu. - Wiesz, w dziwny sposób myślę, że dobrze się spisałaś. 89
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 - Co masz na myśli? Przyciągnął ją bliżej siebie, tak, że mógł poczuć ciepło jej ciała na sobie. To wysłało jego nerwy na krawędź i przypomniało mu dokładnie to, co ona wniosła w jego życie. - Byłem we śnie przez długi czas. Żyjąc w pustelni. Ale teraz nie czuję się pusty. Jest tam coś jeszcze. - Coś jeszcze? Pokiwał głową oplatając ją ramionami. - To ty. – Dotknął serca. – To ty mnie obudziłaś i ponownie mogę czuć. To naprawdę miłe, a jeśli to ostania szansa, żeby to powiedzieć, po prostu pomyślałem że powinnaś wiedzieć. Serce Lety zabiło gwałtowniej na te słowa, wiedziała, że trudno mu było je powiedzieć. Znaczyły dla niej wszystko. I czuła w ten sam sposób. - Po śmierci mojego męża nie sądziłam, że będę w stanie zaopiekować się inną osobą. I wtedy znalazłam ciebie. Nie pozwolę im cię mi odebrać, Aidan. Nie pozwolę. Pocałował jej dłoń zanim wziął jej twarz w swoje ręce i umieścił najczulszy pocałunek na jej ustach. Jej zmysły pędziły. Gdyby mogła zostałaby z nim tutaj. Nie chciała nic więcej, niż być człowiekiem i móc zostać przy jego boku. Gdyby tylko mogła… - Leta? – Usłyszała głos Deimosa, jako słaby szept w swojej głowie. - Jeszcze jedną chwilkę. Ale nie miała jej dostać. Poczuła, że coś ciągnie ją i odsuwa od Aidana. - Nie! I poczuła, że ześlizguje się w dół ciemnego tunelu, dopóki nie obudziła się w ludzkiej rzeczywistości. Tak wycieńczona, że ledwie mogła się poruszać, zamrugała i otworzyła oczy, by znaleźć Deimosa gapiącego się na nią. - Aidan? Brodą wskazał na miejsce obok niej. - Nie mogę go dobudzić. - Gdzie jest Dolor? Jakby w odpowiedzi na jej pytanie, usłyszała, jak ktoś chodzi po schodach na zewnątrz chaty. Jej serce waliło jak młotem, gdy przeturlała się na łóżku, by móc potrząsnąć Aidanem. - Aidan! – Krzyknęła. 90
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 On ani drgnął. Daimos skrzywił się. - Dużo mu dałaś? - Wydaje się, że więcej niż powinnam. Chciałam być pewna, że żadne z nas nie przebudzi się ze snu za wcześnie. – Leta potrząsnęła głową, gdy patrzyła na Aidana, który leżał idealnie odpoczywając. Pomimo zamieszania i walki w jego śnie, jego przystojna twarz była spokojna, a ciało zrelaksowane. Jednakże czas snu mieli już za sobą. Teraz musieli stawić czoła wrogowi w tej rzeczywistości. - Proszę, obudź się. – Szepnęła, ale wiedziała lepiej. Był zbyt daleko. Nie było możliwości, by go obudzić przed czasem. Przynajmniej nie, gdy serum działało. Ktoś kopał w drzwi domku, próbując się włamać. Leta przesunęła dłonią po zarośniętym policzku Aidana, zanim wstała z łóżka. - Musimy ich pokonać. - Jestem tutaj, po twojej stronie. Odruchowo pocałowała Deimosa w policzek. - Dziękuję. Pochylił ku niej głowę, przed tym jak teleportował się do salonu. Leta poszła w jego ślady wiedząc, że są ostatnią barierą chroniącą Aidana przed śmiercią. Spojrzała za siebie do sypialni, gdzie spał Aidan zanim wyszeptała uroczyste ślubowanie. - Nie pozwolę cię skrzywdzić, Aidan. Obiecuję. Aidan wzdrygnął się w zdziwieniu, gdy usłyszał głos Lety w swoim śnie. Był zawieszony w pokoju, lecz niezdolny, by się obudzić. To tak, jakby został schwytany między snem, a jawą. To jakaś dziwna rzeczywistość, gdzie świadome sny miały miejsce. Widział ją i Deimosa, patrzył jak Dolor i Donnie włamują się do pokoju wywarzając jego drzwi. - Muszę się obudzić. – Nie ważne jak bardzo się starał – nie mógł. To była najbardziej frustrująca rzecz, jaką można było sobie wyobrazić. Spojrzał na brata, którego włosy były ogolone na jeża. Donnie wyrobił się w więzieniu i jego zielone oczy były szalone, kiedy nimi spoglądał. Aidan nie był pewien, jak Dolor wyciągnął jego brata z więzienia, ale prawdopodobnie nie było to trudne dla boga, który mógł zrobić cokolwiek zapragnął. - Gdzie on jest? – Warknął Donnie. – Aidan! Leta stanęła na środku pokoju. - Nie dostaniesz go. 91
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Donnie zwrócił na nią swoje stalowe spojrzenie. - Jak diabli, suko. On jest mój i jeśli się nie odsuniesz przejdę przez ciebie, żeby się do niego dostać. Zamknęła oczy na chwilę przed tym, gdy metalowe narzędzie pojawiło się w jej ręce. - Więc zatańczmy, ponieważ jedyna droga do niego prowadzi przeze mnie. Dolor który był w ciele Ronalda popatrzył na Deimosa. - Nie należysz do tej walki, Demon. Jesteś pewien, że chcesz tam stać? - Nie ma innego miejsca, w którym chciałbym teraz przebywać. Ronald/Dolor strzelił mocą do niego. Deimos przeskoczył nad tym, zanim zdążył strzelić własną mocą. Leta kopnęła Dolora i zmusiła go, żeby wycofał się z pokoju Aidana. Aidan obserwował walkę z zapartym tchem. To było nie do pomyślenia, żeby ta dwójka chciała być poobijana dla niego. Donnie zaatakował Letę. Gdy chciał ją kopnąć, ona odsunęła się i przekręciła swoje ciało, tak, żeby go znokautować. Cholera, ta kobieta była lepszym zawodnikiem niż Jackie Chan. Ale Donnie nie był próżniakiem i więzienie nauczyło go tego, czy owego. Dolor i Donnie byli zamknięci w wielkiej walce, gdy odbijali się to od ścian, to od sufitu i tak ciągle. Byli zgrani i nie będzie łatwo wygrać w tej walce. I właśnie wtedy, gdy było pewne, że Leta złapie Donniego, Donnie złapał ją od tyłu i zacisnął jej na szyi strunę. Serce Aidana przestało bić, gdy oglądał jej walkę. - Nie mogę się teleportować. – Zawołała do Deimosa. Dolor roześmiał się. - To jedna z zabawek Artemidy. Wpadłaś w sidła. - Nie. – Donnie śmiał się złowrogo. – Jesteś martwa. Aidan poczuł, jak jego wściekłość rośnie do niewyobrażalnego poziomu. Nie było sposobu, by pozwolił jej umrzeć przez niego. Odrzucił głowę do tyłu i ryknął z całą wściekłością jaką czuł. Jego adrenalina kazała mu się obudzić. Donnie ciągle zaciągał strunę. - Leta! – Krzyknął Aidan. Jej twarz zsiniała, gdy walczyła o oddech. Aidan sięgnął, by ją dotknąć, ale było już za późno. Leta opadła na ręce Donniego.
92
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987
ROZDZIAŁ 8
Aidan obudził się ze smakiem gorzkiej wściekłości na języku. Kiedy usłyszał odgłosy walki tuż za drzwiami swojej sypialni, poziom jego gniewu sięgnął gwiazd. - Leta! – Krzyknął rzucając się do drzwi. Gwałtownie je otworzył i zobaczył jej bezwładne ciało u stóp Donniego. Bez zatrzymywania, ruszył w kierunku brata, łapiąc go za ramiona, przed tym, jak przewrócił go na ziemię. Jego spojrzenie zmieniło kolor na czerwony, Aidan uderzał go ciągle i w kółko, tak jak on na to zasługiwał. Donnie próbował go z siebie zrzucić, ale wszystko to było na nic. Był przygwożdżony przez swojego brata do podłogi. - Nienawidzę cię. – Krzyknął Donnie. - Twoje uczucie jest odwzajemnione. – Opowiedział Aidan, zanim uderzył jego głową o podłogę tak mocno, jak tylko mógł. Jego krew rozprysła się na parkiecie. Krew jego brata powinna go usatysfakcjonować. Ale tak się nie stało. I gdy spojrzał w rozszerzone oczy brata, które były tak podobne do jego własnych, Aidan chciał płakać. Jak mogli do tego dopuścić? No jak? Ta chwila słabości kosztowała go kopniaka, którego wymierzył mu Donnie. Jego brat podniósł się, pochwycił go za ramiona i przeturlał się nad nim tak, że teraz Aidan był przyszpilony do podłogi. Nie było litości w oczach Donniego, kiedy zaczął uderzać Aidana. - Jak mogłeś? – Wściekle zażądał wyjaśnień Aidan, podczas tego, gdy blokował większość ciosów. - Bo cię nienawidzę, gnoju. Masz wszystko, co powinno być moje. Wszystko! Wygląd, pieniądze, gorące dziewczyny. To nie fair, że tym masz tak wiele, a ja tak mało. To nie było prawdą. Donnie, gdy był młodszy, był przystojniejszy niż Aidan. Podczas, gdy Aidan był chudy i musiał pracować nad mięśniami, ciało Donniego było naturalnie umięśnione. Donnie był tym, który wziął ślub i założył rodzinę. Tracy go zostawiła, bo ją zdradzał. A jeśli chodzi o pieniądze, to Donnie też mógł sporo zarabiać, ale zamiast założyć działalność gospodarczą i pracować na siebie, wolał brać stałe wynagrodzenie dla instalatora kablówki. A i tak pieniądze, które zarabiał były przeznaczane na narkotyki, alkohol i striptizerki – które również przyczyniły się do rozpadu jego małżeństwa. 93
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 - Jesteś popieprzony! - Tia, a ty jesteś kutasem. Masz pojęcie jak to jest oglądać swoją żonę pragnącą twojego młodszego brata? Słuchać jak wychwala twojego brata, a jednocześnie mówi ci, jaki jesteś żałosny. O czym on do cholery bredził. Tracy nigdy nie patrzyła na niego w inny sposób niż jak na młodszego brata. Żona Donniego ledwie się do niego odezwała kilka razy, gdy spotkali się gdzieś przypadkiem. - Ukradłeś mi Heather. - Nie. – Gorzko powiedział Donnie. – Ta suka nadal kochała tylko ciebie, nawet wtedy, gdy była ze mną. Wszystko, o czym mogła mówić, to, jaki jesteś przystojny. O tym ile pieniędzy zarobiłeś i o tych wszystkich wspaniałych miejscach, w które ją zabierałeś, gdy chodziliście na randki. Jak to nie mogłeś się nigdzie ruszyć bez tego, żeby nie spotykać wszędzie ludzi, którzy cię kochali. Była tobą opętana, tak samo jak Tracy. To, dlatego najpierw jej duszę zaproponowałem Dolorowi. Aidan był oszołomiony tymi słowami, chyba nawet tak samo, jak solidnym ciosem w szczękę. Poczuł smak krwi, zanim kopnął brata. - Co? Donnie spadł z niego, ale szybko podskoczył i stanął na nogi bezpośrednio przed Aidanem, zaciskając pięści. - Marudna, stara kurwa. Jedynym powodem, dla którego była ze mną, to to, że chciała żebyś cierpiał. Ona nie dbała o mnie. Po prostu chciała, abyś myślał, że jest tą, która zdoła oprzeć się tobie. Myślała, że przyjdziesz do niej na kolanach, czołgając się i błagając, żeby do ciebie wróciła. Wiec wydostałem się z więzienia, poderżnąłem jej gardło i użyłem jej krwi, by przebudzić Dolora. Aidan przeklął. Jego serce było ponure, kiedy rzucił się na Donniego i chwycił go tak, że ten nie mógł się ruszyć. Spojrzał na leżącą na podłodze Letę, która oddychała nieco łatwiej niż przedtem. Chciał jej pomóc i sprawdzić, co z nią, ale wiedział lepiej, że nie powinien próbować. Donnie nie pozwoliłby jej długo żyć, jeśli wiedziałby, że była dla niego cenna. Aidan zacisnął uchwyt na szyi Donniego. - Jak mogłeś zabić Ronalda? Był twoim synem! - Mógł mieć moją krew. – Powiedział chrapliwym głosem. – Ale to nie był mój syn. Ciebie kochał bardziej niż mnie. Zawsze. Mój dom nie był tak fajny, jak dom wujka Aidana. Moje pieniądze nie były wystarczająco dobre. Chciał cię przeprosić. Powiedzieć 94
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 jak bardzo nam przykro za to, co ci zrobiliśmy. Powiedział mi, że nie mam prawa cię krzywdzić, więc powiedziałem Dolorowi, że go załatwię i oddam mu jego ciało, by cię zabił. Aidan poczuł się chory, gdy usłyszał te słowa. Jak jego brat był zdolny do czegoś takiego? - Kochałem cię, Donnie. Zrobiłbym dla ciebie wszystko. – Jego chwyt rozluźnił się, gdy próbował sięgnąć przez nienawiść, żeby znaleźć brata, którego kiedyś znał i kochał. - Więc umrzyj. – Donnie obrócił się do niego błyskawicznie i kopnął go w żebra. Aidan utrzymał równowagę. Donnie wyciągnął nóż z kieszeni i skierował go w stronę brata. Aidan chwycił go za nadgarstek i próbował wytracić mu nóż z ręki. Wykręcił rękę Donniego i kopnął tak, że nóż wypadł mu z otwartej dłoni i poleciał daleko w bok. Aidan uśmiechnął się szyderczo do niego. - Nawet raz w życiu nie pomyślałem, że mógłbym być lepszy od ciebie, aż do teraz. Nigdy nie skrzywdziłbym swojej rodziny w sposób, w jaki ty tego dokonałeś. Lojalność jest dla mnie wszystkim. Zawsze była i zawsze będzie. Ale ty... ty nie wiesz, jak kochać. Twoja zazdrość nigdy nie pozwoliła, abyś rozpoznał miłość nawet wtedy, gdy ją miałeś. I już nie umiem cię nienawidzić, to jest nędzne usprawiedliwienie. Wszystko, co mogę do ciebie czuć, to żal. – Aidan złapał go i rzucił na ziemię. – Jesteś żałosny. Donnie podskoczył w górę. - Ty jesteś tym żałosnym. Nie masz teraz nic. - To nie prawda. Mam swoją godność i miliony ludzi na świecie, którzy mnie kochają. A jedyną rzeczą, która masz ty w swoim życiu, jest gniew, gorycz i brak zaufania, których nigdy nie przezwyciężysz. Jedyne, co potrafisz, to sprawić, że ludzie będą zazdrościli innym. Nigdy nic nie będziesz miał. Twoja nienawiść i chciwość ci na to nie pozwoli. - Donnie rzucił się na Aidana, ale zanim mógł go dosięgnąć, Leta pojawiła się pomiędzy nimi. Kopnęła mocno Donniego. Aidan pocałował ją w rękę zanim przeszedł obok niej. - Dziękuję ci, Donnie, za umożliwienie rozpoznania i docenienia prawdziwej przyjaźni. Gdybyś nie wykręcił mi takiego numeru, ożeniłbym się z Heather i pozwoliłbym jej uprzykrzać mi życie do samego końca, ponieważ w przeciwieństwie do ciebie, nie umiałbym odpuścić i odejść z małżeństwa. I nie odwracam się plecami do ludzi, których kocham. Cholera, byłem nawet o krok od przepisania całego mojego majątku na Heather jeszcze przed ożenieniem się z nią. Tak więc, wypędziłeś wszystkie węże z mojego ogródka i uwolniłeś mnie. – Spojrzał na Letę i Deimosa. – Teraz wiem, na 95
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 kim mogę polegać. Rozumiem, czym jest prawdziwa miłość i wiem, co to znaczy opiekować się kimś. Jestem wdzięczny Bogu, że jesteś łajdakiem i próbowałeś mnie zniszczyć i wszystko, co mi zrobiłeś zamiast wysłać do piekła, cholernie poprawiło mi życie. Dziękuję ci. Donnie krzyknął, a Aidan roześmiał się. Donnie wskazał na boga. - Zabij tego sukinsyna! Aidan przygotował się do walki, ale nie czuł już ożywczego gniewu. Poczuł tylko współczucie dla brata, który chciał swoimi mizernymi zdolnościami zrujnować mu życie. Co więcej, zazdrość Donniego spowodowała, że zabił on ludzi, którzy kochali Aidana najbardziej. Jego żołądek wykręcił się na myśl, co Donnie sobie zgotował. Już nie było w nim bólu. Nie było goryczy i nienawiści. Aidan nie czuł nic poza wdzięcznością, że nie był Donniem. Co więcej, był wdzięczny, że Leta powstrzymała go przed byciem cieniem brata. Dolor, który wyglądał teraz dokładnie jak Ronald, był strasznie podobny do młodego Donniego. Aidan chciał płakać nad faktem, że jego bratanek był martwy. Po raz pierwszy odkąd Donnie zwrócił się przeciw niemu, Aidan nie pragnął zemsty. Dał sobie z tym spokój. - Nie chcesz ze mną walczyć. – Warknął Dolor. Aidan powoli pokręcił głową. - Będę walczył tylko o to, co ma znaczenie i się liczy. – Spojrzał przez ramię na Letę. – I jej bezpieczeństwo. Wzrok Dolora przebiegł ponad jego ramieniem i spoczął na Lecie. Uniósł ciemną brew. Wystąpił krok przed siebie, a następnie zamarł w bezruchu. Aidan zmarszczył brwi, gdy zobaczył, że boga zatrzymały w miejscu jakieś niewidzialne siły. Dolor wyciągnął ku nim rękę, a następnie zmienił się w kupę pyłu, która opadła na ziemię, gdzie błyszczała na podłodze. Rozejrzał się po pokoju oczekując, że bóg zmaterializuje się za nimi. Jednak Dolor tego nie zrobił. Zdezorientowany Aidan zwrócił się do Lety. - Co się właśnie stało? - On odszedł. – Odpowiedział Deimos wycierając ręce o spodnie. – Pokonałeś go. - Jak? Leta przemówiła cichym i melodyjnym głosem. - Ból już czeka złością sapiąc, ostro i ciężko się trudzi. 96
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Nawet, jeśli musi zblaknąć, znajdzie sposób, by tu wrócić. Podeszła do przodu. – To jest to, co Lyssa starała się nam przekazać. Pozbędziesz się bólu i zdrady ze swojego serca... strachu... i tym samym Ból stanie się bezsilny i nie będzie zdolny do walki. - Nie! – Krzyknął Donnie i ruszył na Aidana. Aidan odwrócił się do niego, ale zanim mógł zrobić cokolwiek poczuł ostry, piekący ból w ramieniu. Jego brat popchnął go i oboje wylądowali na ziemi. Dopiero wtedy Aidan zobaczył nóż w ręce Donniego. Z dzikim grymasem na twarzy Aidan rozbroił go. Furia powróciła do niego, ale nie zatrzymała się na długo. Donnie nie był tego wart. Nie był wart niczego. Deimos podniósł nóż z podłogi. - Chcesz, żebym go zabił za ciebie? Aidan pokręcił głową. - Chcę żeby musiał żyć ze świadomością, że zniszczył wszystko, co miał cenne w swoim nędznym życiu i każdego, kto go kochał. – Złapał rękę Donniego, gdy próbował go uderzyć i zacisnął na nim swoją dłoń. Donnie splunął na niego, ale Aidan zdążył się odsunąć. Zacisnął ręce na jego gardle jeszcze mocniej, tak, że tamten zaczął się dusić. Nawet po tym wszystkim, co zdarzyło się między nimi nadal gdzieś tam w środku niego była cząstka, która chciała kochać Donniego... i mu wybaczyć. Ale w końcu nie mógł tego zrobić. Donnie nigdy nie pozwoliłby na to i Aidan o tym wiedział. - Byłeś moim bratem, Donnie. Byłbym gotowy umrzeć dla ciebie. Dałbym ci wszystko, o co byś poprosił. Ale problem tkwi w tym, że nie byłeś z tego zadowolony. Musiałeś nadal brać. Niech Bóg się nad tobą zlituje. - Nie potrzebuję litości, kutasie. Te słowa oznaczały, że nie było żadnej litości wewnątrz jego brata. Gdzieś tam byli ludzie bez współczucia, czy miłości i nikt nie mógł ich uratować i to był czas, żeby zdać sobie sprawę, że Donnie jest jednym z nich. - A ja nie potrzebuje śmieci w moim życiu. – Aidan spojrzał na Letę. – Jest szansa, że moja komórka zadziała? - Tak, dlaczego pytasz? - Bo chcę zadzwonić po policję, by wywieźli ten worek gówna z mojego domu. 97
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 - To jeszcze nie koniec! – Warknął Donnie. Aidan pokręcił głową. - O tak. To jest koniec. Odejdziesz z tego miejsca za kilka minut, a ja nigdy już nie pomyślę o tobie, ani o tym, co zrobiłeś. Naprawdę mnie nie obchodzisz. Nie jesteś wart soli z moich łez, albo siły, której musiałbym użyć, by zmasakrować ci twarz. - Nie dam ci spokoju. Aidan prychnął. - Uwierz mi, że będę dobrze sypiał nocami. Mam wiele siły i chęci do walki do samego końca i to, co najważniejsze dla – mojego życia i... – Spojrzał na Letę. – mojego serca... Skończyłem z tobą. - Ty... Deimos zakończył jego wypowiedź szybkim kopniakiem w głowę, który pozbawił Donniego przytomności. - Kogoś jeszcze nudziły te bzdury? Leta podniosła rękę. Aidan wstał. - Zabiłeś go? - Nie. Wbrew mojej woli oddycha. Ale ciągle upieram się przy swoim, że powinieneś mi pozwolić wyciąć kilka cześć jego ciała. - Nie. Chcę go w nienaruszonym stanie, tak żeby mógł się skupić nad tym, co sobie zgotował. Prędzej czy później jego kłamstwa odejdą w niepamięć, a prawda wyjdzie na jaw. Nie będę tym, który go zrani. To on sam sobie to zrobił. Deimos spojrzał rozczarowany faktem, że nie może zabić Donniego. - Ponieważ walka wydaje się być skończona, mam zamiar wrócić do siebie i zmierzyć się z Phobosem w kolejnej rundzie szachów. Na razie. – I zniknął. Aidan westchnął poirytowany na to nagłe zniknięcie. - Nie miałem szans mu podziękować. - Nie martw się tym. Demon nienawidzi podziękowań. - Naprawdę? Skinęła głową. - Znam też kogoś, kto czuje się równie nieswojo, gdy ktoś go chwali. Aidan poczuł, że jeden kącik jego ust unosi się, przyciągnął Letę do siebie. - Myślę, że jakoś sobie z tym poradzę. - Czyżby? 98
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 - Tak, ale tylko, gdy pochwała będzie pochodzić od ciebie. Uśmiechnęła się do niego słodkim, ciepłym uśmiechem. - Wezwałam policję chwilę temu. Będą tu za kilka minut. - Spoko. – Przynajmniej takie były jego myśli, gdyby nagle nie uświadomił sobie czegoś. – Co się teraz z tobą stanie, gdy Dolor odszedł? - Ja też muszę odejść. Jego żołądek skurczył się, gdy chore uczucie przeszło przez niego. - Odejść? Spojrzała w dal, jakby nie była w stanie wytrzymać jego spojrzenia. - Jestem boginią, Aidan. Nie mogę pozostawać w ludzkiej rzeczywistości. Nie należę tutaj. Chciał prosić, żeby z nim została, ale nie mógł. Już powiedziała mu dlaczego nie mogła zostać. Wszelkie prośby w tym względzie sprawiłyby im tylko przykrość, bo oboje nic na to nie mogli poradzić. Jak powiedziała, była boginią. Może mogłaby stać się śmiertelniczką? Ale on tego nie chciał. Śmiertelnicy starzeją się i umierają. Jakby mógł o to prosić kogoś, kto był zawsze piękny i młody? To było bardzo egoistyczne. - Będę za tobą tęsknił. - Leta przełknęła, gdy usłyszała ból w jego głosie. Próbował być silny, ale wewnątrz był zdruzgotany. Czuła to. Strach wypływał z niego. – Czy Dolor będzie tam na ciebie czekał? - Nie. Kiedy poniósł porażkę i cię nie zabił, a jego śmiertelne ciało rozpadło się w pył, zastał pozbawiony mocy. Wrócił teraz w stan uśpienia. Potrzeba kolejnej ludzkiej ofiary, aby go przebudzić. – A przynajmniej tak myślała, o tym, co się z nim stało. Prawda była taka, że nie wiedziała tego i nie mogła być pewna, dopóki nie wróci do domu. Aidan skrzywił się. - Dlaczego on potrzebuje ludzkiej ofiary, by pojawić się w tej rzeczywistości jako człowiek, a ty nie? - Z pomocą Hadesa przeklęłam go do tego. Pomyślałam, że nikt na świecie nie będzie taki głupi, by zabić kogoś, kogo kochał, aby uwolnić Dolora. Byłam przekonana, że znalazłam sposób, aby trzymać go z dala od ludzkiego świata przez całą wieczność. Aidan spojrzał na swojego brata, który leżał nieprzytomny na podłodze. - Myślę, że oboje przeceniliśmy człowieczeństwo Donniego. - Być może, ale pamiętaj, że nie wszyscy na świcie są tak chorzy, jak on. 99
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 - Ale ty naprawdę jesteś na tym świcie, prawda? - Aidan... Uciszył ją, kładąc palec na jej ustach. - Nie przedłużaj cierpienia, Leta. Po prostu przyklej plaster na moją skórę i pozwól oparzeniu przypominać mi, że przez jeden dzień miałem coś więcej, niż nędzę. Mówiłem ci, że wolałbym mieć jeden moment prawdziwej rozkoszy, niż żyć całe życie z niczym. – Złożył czuły pocałunek na jej czole. – A teraz idź. Po prostu odejdź. Problem był w tym, że wcale nie chciała go opuścić. Chciała zostać, ale nie było to możliwe. Jej tymczasowe ciało nie przetrwałoby długo w tej rzeczywistości. - Będę cię odwiedzała w snach. - Nie. – Powiedział głośno. – To tylko pogorszyłoby sprawę. Nie mógłbym znieść twojego widoku tam, wiedząc, że nie mogę cię naprawdę dotknąć. Pozwól ranie się uleczyć. Pozwól mi wrócić pamięcią do tego momentu i przypomnieć sobie kobietę, która uratowała mi życie. Miał rację, a przyznanie tego zaczęło ją zabijać. - Nie zapomnę o tobie, Aidan. Nie odpowiedział jej werbalnie, ale burza w jego zielonych oczach mówiła więcej niż słowa. On też będzie ją pamiętał. Dźwięk syreny policyjnej rozdarł powietrze. - Idź, Leto. Cofnęła się z sercem w gardle. Wszystko, czego pragnęła to być z nim. Gdyby tylko mogła. Ale bogowie skazali ich na inny los. Nie było potrzeby walczyć w bitwie, która z góry skazana była na porażkę. - Kocham cię, Aidan. – Powiedziała zanim przeniosła się na Vanishing Isle. Aidan stał w samym środku swojej chaty wpatrując się w pustą przestrzeń, w której przed chwilą stała Leta. Dopiero teraz poczuł łzy pod powiekami. Ból zaczął spalać jego klatkę piersiową i dusić go. W końcu ona też cię zdradziła. Każdy cię zdradza. Być może, ale już w to nie wierzył. Leta nauczyła go myśleć lepiej. Usłyszał na ganku huk policyjnych działań. - Połóż ręce za głową i uklęknij na kolanach!
100
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Aidan nawet nie drgnął, gdy policjanci z bronią w ręku przeszli przez jego wyważone drzwi. Za chwilę jednak zaczął przestrzegać procedury i uklęknął na podłodze, gdy jeden z funkcjonariuszy podbiegł do niego i skuł mu ręce z tyłu. - Tak dla formalności, to ja jestem ofiarą. Ale ponieważ policjanci nie wiedzieli tego na pewno, musieli przestrzegać procedury i zapewnić bezpieczeństwo wszystkim i wezwać karetkę dla Donniego. Ale kiedy zdali sobie sprawę, że Donnie był zbiegłym przestępcą, że Aidan rzeczywiście mieszkał w tym domku i że to on został napadnięty, zdjęto mu kajdanki i pozwolono się umyć z krwi, którą miał na twarzy i ramionach. - Jesteś pewien, że nie chcesz jechać do szpitala? – Zapytał jeden z oficerów. Aidan pokręcił głową, kiedy patrzył jak zabierają nieprzytomnego Donniego z jego salonu. Nie można było nic poradzić, na to, dlaczego cierpiał. Tylko Leta mogła to zrobić. - Nic mi nie będzie. - Jesteś pewien? Po raz pierwszy w tym roku był absolutnie pewien. - Tia, co nas nie zbije, to... - Wymaga długiej terapii, żeby móc z tym żyć. Aidan lekko uśmiechnął się, kiedy policjant wzruszył ramionami. - Hej, w mojej branży to akurat prawda. – Oficer nagle spojrzał obok niego, na kominek, na którym Aidan trzymał Oscary. To było zachłanne spojrzenie i Aidan dobrze o tym wiedział. – Chcesz autograf? Twarz policjanta pojaśniała. - Nie chciałem pytać, kiedy krwawisz i w ogóle, ale moja żona jest twoją wielką fanką i to przysporzyłoby mi kilka punktów bonusowych u niej. Mógłbym dać jej to pod choinkę, miałaby radosne święta. Aidan uśmiechnął się nawet, jeśli nie miał na to ochoty. - Poczekaj. – Poszedł do swojego biurka i wyciągnął stos swoich fotografii, które przysłał mu Mori, po czym wrócił do salonu. – A jak ona ma na imię? - Tammy. Inny policjant podszedł o krok do przodu. - O facet, mogę też dostać jeden? Kochałem twój film „Alabaster”. Skopałeś w nim parę tyłków, a ta laska, która grała z tobą... w prawdziwym życiu też jest taka gorąca? 101
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 - Nie, naprawdę jest o wiele lepsza. Policjant roześmiał się. Aidan zawahał się, kiedy stara radość powróciła do niego. Mógł jeszcze sobie przypomnieć, kiedy ktoś po raz pierwszy poprosił go o autograf wiele lat temu. Po raz pierwszy ktoś zatrzymał go na ulicy, by powiedzieć mu, że kochał jego pracę. Nie było nic lepszego niż to. Bez względu gdzie i kiedy, uwielbiał być zatrzymywany przez swoich fanów, aby móc pobyć z nimi kilka minut. A Donnie i Heather chcieli zarazić go swoją trucizną. Ci ludzie nie dbają o ciebie. Oni tylko zbierają pamiątki, chcą dotknąć czegoś, czego nigdy nie będą mieli. Boże, nienawidzę, gdy podchodzą do nas. Nie mogę nawet zjeść posiłku w spokoju. Dlaczego nie powiesz im, żeby sobie poszli i zostawili nas w spokoju? Ale Aidan nigdy nie podzielał ich poglądów. Nawet wtedy, gdy nie mógł jeździć po mieście z uchylonymi szybami i gdy paparazzi siedzieli w jego ogródku, on nie zwracał na to uwagi. Był zadowolony z faktu, że robi coś, z czego korzystają inni i jeśli rozmowa z nim miała ich uszczęśliwić... Nie było lepszego uczucia niż wiedza, że dotknął ich życia i przyniósł uśmiech na ich twarze, nawet, jeśli było to tylko na kilka minut. To było to, co chciał robić odkąd był dzieckiem. To, dlatego walczył, aby to osiągnąć. On zawsze śmiał się, że Shakespeare byłby z niego dumny. I kochał każdą minutę tego. Podpisał zdjęcie dla Tammy i obrócił się do policjanta obok. - A ty jak masz na imię? - Ricky... i możesz dać mi też jeden dla mojej dziewczyny, Tiffany? Ona dołowienie umrze na zawał, gdy wrócę z tym do domu. Aha i dla mojej mamy Sary. Ona jest twoją fanką od tego dziwnego horroru, w którym grałeś. W sumie też go lubię, ale jest dosyć ciężki, można połamać sobie na nim umysł. Aidan zaśmiał się z entuzjazmem. - To dla mnie przyjemność. Za nim to wszystko skończyło się, Aidan podpisał w sumie ze dwadzieścia zdjęć dla policji i pogotowia. Donnie krzyczał z oburzeniem na pracowników pogotowia, ale nikogo to nie obchodziło. - Wesołych Świąt. – Powiedział Ricky, kiedy wychodził z chaty Aidana. Zawahał się jednak przy połamanych drzwiach. – Chyba musisz zadzwonić po kogoś, kto to naprawi. I myślę, że nie powinieneś przebywać tu bez solidnych drzwi, zważywszy na to, co się dzisiaj stało. - Dzięki. Zajmę się tym. 102
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Ricky wyciągnął do niego rękę. - Jest pan porządnym człowiekiem, panie O’Conner. Bardzo dziękuje za autografy. - Cała przyjemność po mojej stronie. Mów mi Aidan. - Aidan. To była przyjemność móc cię poznać. Chciałbym tylko, żeby okoliczności były lepsze. - Tia, ja też. Tobie też Wesołych Świąt i przekaż dziewczynie i mamie pozdrowienia ode mnie. - Przekażę. Dziękuję. Aidan wyszedł za nimi na ganek i obserwował jak Ricky podszedł do swojego samochodu, po czym wszyscy odjechali. Wciąż słyszał przytłumiony głos Donniego, jak go wyzywał i przeklinał, gdy wyjeżdżali na główną drogę. Wezbrał w nim żal, ale potem przypomniał sobie, że może i dobrze, że Donnie go tak nienawidził. Pewnego dnia Donnie dokładnie zda sobie sprawę z tego, co zazdrość zdołała z nim zrobić... że tak naprawdę chcąc zniszczyć życie Aidana, zniszczył swoje własne. Miał nadzieję, że wtedy Bóg pomoże jego bratu. Ból zdrady Donniego spadł mu z serca. Teraz naprawdę już go to nie obchodziło. - Jestem ostatnim z tarczą. Problem był jednak taki, że stał tu samotnie i pierwszy raz w tym roku nie mógł odnaleźć w tym spokoju. Zamknął oczy i poczuł przenikliwe zimno, kiedy przywołał obraz Lety w swoim umyśle. - Tęsknię za tobą, kochanie. Ale nie mógł nic z tym zrobić. Życie było, jakie było. Pokonany odwrócił się ku wejściu i zobaczył, że jego drzwi zostały zastąpione całymi i dobrymi. - Leta? – Zawołał z zauważalną nadzieją w głosie. Ale jej tam nie było. Deimos stał na środku salonu przyglądając mu się. Aidan nie mógł zrozumieć, co oznacza jego obecność. - Myślałem, że grasz w szachy. - Chciałem, ale... – Zawahał się, jakby coś mu chodziło po głowie. - Ale? – Niecierpliwił się Aidan. Deimos ruchem brody wskazał na drzwi. - Przypomniałem sobie, że masz połamane drzwi. - Dzięki, że je naprawiłeś. - Nie ma problemu. 103
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Aidan czekał aż Deimos pociągnie rozmowę dalej, albo coś zrobi. Ale kiedy się nie doczekał, uniósł wysoko brwi. - Jest coś, w czym mogę ci pomóc? - Nie bardzo. To raczej chodzi o to, że ja mógłbym pomóc tobie. To zwróciło uwagę Aidana. - A to jest? Spojrzenie Deimosa spoczęło na nim. - Co byłbyś w stanie oddać, żeby móc zatrzymać Letę przy sobie? Aidan nie wahał się. - Wszystko. - Jesteś pewien? - Tak. Nagle pociemniało. Aidan szarpał się, próbując odzyskać zmysły, ale nie mógł niczego poczuć, zobaczyć, czy usłyszeć. To była po prostu ciemność. - Leta? Tym razem też nie odpowiedziała. Nie było tu jej czułej ręki. Nie było słowa otuchy. Nic więcej. Kiedy światło powróciło, zobaczył siebie jako dziecko w pobliżu choinki. Miał jedenaście lat i był w domu wuja. Aidan zmarszczył brwi próbując przypomnieć sobie wydarzenia tamtego dnia, ale nie mógł. On tylko pamiętał to drzewko. - Co dostałeś? – Zapytał Donnie, kiedy podszedł do Aidana. Aidan podniósł figurkę. - G.I. Joe i cukierki. Donnie wykrzywił wargi. - To nie fair. Ja chciałem G.I. Joe. Aidan był zszokowany jego gniewem. - Nie, nie chciałeś. Powiedziałeś, że chcesz Optimus’a Prime’a i Grimlock’a. Co masz? Donnie sięgnął po zabawkę w rękach Aidana i wyrwał mu ją. - Oddaj mi to! Donnie odmówił, a gdy Aidan próbował mu siłą zabrać zabawkę, ten walnął go tak mocno, jak tylko umiał. Aidan krzyknął w furii, co obudziło wujka, który drzemał na kanapie kilka metrów od nich, przykryty kocem w kratkę. Kilka minut później obelgi 104
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 nadal dzwoniły im w uszach i wszystkie zabawki wylądowały w koszu na śmieci, a oni zostali uziemieni. Nie wspominając o tym, że wuj zsiniał z gniewu. - To wszystko twoja wina. – Donnie warknął na Aidana, gdy szli po schodach do ich wspólnego pokoju. - To nie ja zabrałem twój prezent. To ty wziąłeś mój. Donnie się skrzywił. - Tylko dlatego, że musisz nauczyć się dzielić. Jesteś egoistyczną kanalią. I nienawidzę cię. Chciałbym żebyś umarł tak, jak mama i tata. Aidan zamarł w miejscu, kiedy popatrzył na wrogość na twarzy Donniego, gdy ten przechodził obok niego. Z ciężkim sercem zmienił kierunek i wrócił do salonu. Skradał się za rogiem, bo bał się złapania. Na szczęście wujek wrócił na kanapę do picia bożonarodzeniowego drinka. Tak cicho jak tylko mógł, Aidan zakradł się do śmietnika i wyciągnął zabawki. Następnie równie cicho pobiegł na górę i wręczył je Donniemu. - Możesz je zatrzymać. – Powiedział, bo nie chciał, żeby jego brat go nienawidził. Donnie uśmiechnął się. Ale nawet jeśli Aidan odzyskał brata, nie był z tego zadowolony. Po prostu czuł ulgę, że Donnie już go nie nienawidzi… Dorosły Aidan oglądał tę scenę aż w końcu przypomniał sobie każdą palącą emocję tego świątecznego dnia. Zapomniał o tym wszystkim. Ale teraz wszystko stało się dla niego jasne. I przypomniał sobie inne razy, gdy Donnie postępował w ten sposób. Wszystkie te razy, gdy Aidan próbował uspokoić Donniego, bo ten nie chciał mieć z nim nic wspólnego. Cały świat miał być Donniego. Następnie scena rozmyła się, po czym Aidan zobaczył swojego agenta Moriego w domu jego najnowszej żony. Wysoka, ciemnowłosa, młoda i piękna Shirley siedziała na kanapie, podczas, gdy Mori usiadł w fotelu z brązowej skóry naprzeciwko niej. - Dlaczego jesteś taki nieszczęśliwy? – Spytała cicho. Mori odpowiedział jej z przepraszającym uśmiechem. - Przepraszam. Ponownie myślałem o Aidanie. Przewróciła oczami. - Nie mogę uwierzyć, że on olewa takie pieniądze. Mori odwrócił się i nalał sobie kieliszek brandy. Jego stwierdzenie bardzo zaskoczyło Aidana. - Pieniędzmi szczęścia nie kupisz. Ona go wyśmiała. 105
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 - Tak mówi każdy, kto nie kupuje we właściwych sklepach. Mori tego nie skomentował. - Nienawidzę tego, co się z nim stało. On jest niewątpliwie jednym z najlepszych aktorów młodego pokolenia. Chciałbym tylko móc zrobić coś dla niego. - Posłałeś mu szynkę. Mori spojrzał na nią znudzonym wzrokiem. - Nie zrobić prezent. Kiedy pierwszy raz go spotkałem był taki pełen życia i uśmiechu. Nawet, gdy role nie umożliwiały mu zawodowego rozwoju. Zawsze bawił się tym. Nawet, kiedy inni aktorzy zostali zepsuci przez swoją sławę, on nigdy się w to nie wciągnął. A teraz… teraz jest zgorzkniałym samotnikiem. Gdybym mógł wypowiedzieć jedno świątecznie życzenie, chciałbym go zobaczyć ponownie szczęśliwym. Aidan był zdumiony, że Mori nie był tak zimnokrwistym typem jakiego udawał. Wow, jego agent był niesamowicie tajemniczy w stosunku do niego. Tak naprawdę miał serce głęboko schowane pod tą całą warstwą wywyższania się. Ale to nie zmieniało niczego. Aidan spojrzał w ciemność. - Czy to miało coś dla mnie oznaczać? Jego odpowiedź nadeszła, gdy scena ponownie się rozmazała i przeniósł się nie w przyszłość tak, jak się spodziewał, lecz w miejsce, którego nigdy nie widział. Wydawało się, że jest to ciemna jaskinia o ścianach, które krwawiły… Krzyki i jęki odbijały się echem, gdy szedł w kierunku dużego otworu, a kiedy już dotarł do niego, zamarł w bezruchu. Była tam Leta w długiej, białej, zwiewnej sukni, stojąca przed dwoma gniewnymi typami, którzy patrzyli na nią, a trzeci mężczyzna w bieli stał po jej lewej stronie. - Chciałbyś mnie prosić o miłosierdzie dla niej? – Wysoki blondyn uśmiechnął się szyderczo do mężczyzny w bieli. – A rozumiesz, co ona zrobiła? - Tak, Zeusie. Rozumiem. Ale zrobiła to, by chronić niewinnych ludzi. Zeus zadrwił w odpowiedzi. - Żaden z nich nie jest niewinny. Co znaczy śmierć jednego człowieka dla świata? Leta zaczęła odpowiadać, kiedy mężczyzna za nią powstrzymał ją, kładąc jej rękę na ramieniu. Kiedy mówił, jego głos był całkowicie wyprany z emocji. - To ja przypisałem ją do człowieka, a ona doprowadziła to zadanie do końca. To był Dolor, który…
106
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 - Nie waż się jej bronić. – Warknął Zeus. – Gdyby Dolor umarł, naprawdę moglibyśmy mieć zachwianie we wszechświecie. Masz pojęcie, co się mogło stać? Świat mógłby się skończyć. - Ale się nie skończył. Zeus uderzył w niego swoją mocą. - M’Adoc! – Leta podbiegła do niego, leżącego na ziemi. Zeus przekrzywił głowę, gdy to obserwował. - Emocje, które słyszę pochodzą od ciebie? Aidan widział panikę w oczach Lety, ale ponieważ była odwrócona plecami do Zeusa był pewien, że bóg tego nie zauważył. Przeskakiwała dziwnym wzrokiem między M’Adoc’kiem, a brunetem stojącym obok Zeusa. - Oni nie mają uczuć, bracie. – Powiedział ciemnowłosy mężczyzna. – Ona spędziła za dużo czasu z ludźmi i takie są tego skutki uboczne. Spojrzenie Zeusa zwęziło się niebezpiecznie, gdy M’Adoc podniósł się, by stanąć na nogach. - Bronisz ich, Hadesie? Hades wzruszył ramionami. - Nie bardzo. Jeśli chcesz żebym ją ukarał, zrobię to. Dlatego właśnie żyję. Aidan skrzywił się, gdy usłyszał sarkazm w głosie boga. Zeus pokiwał głową. - Więc dobrze. Zabij ją. - Nie! – Aidan rzucił się do przodu, ale tylko wyrżnął w niewidzialną ścianę. Bogowie odwrócili się, gdy to usłyszeli. Aidan uderzył ręką w ścianę. - Nie waż się jej dotykać! Zdał sobie sprawę, że oni faktycznie mogą go usłyszeć, gdy Zeus podszedł i przypatrzył mu się, jak gdyby był owadem w słoiku. - Masz pojęcie kim jestem? - Nie obchodzi mnie to. Leta nie zrobiła nic złego i nie będę patrzył spokojnie, jak jest krzywdzona z mojego powodu. - Nic złego? – Zapytał rozdrażniony Zeus. – Ty głupi człowieku. Mogła zniszczyć cały wszechświat przez swoje działanie. Jedyną rzeczą, która nas uratowała był fakt, że Dolor został uśpiony, a jego moce uwięzione. Gdyby nie był… Dobrze, że mieliśmy chwilkę, by to naprawić i jestem cholernie wdzięczny za tę małą przysługę, którą otrzymaliśmy w tej sprawie. 107
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Cichy głos w głowie Aidana podpowiadał mu, by nie spierać się ze starożytnym bogiem, którego nikt nie mógł powstrzymać. - Ona nie jest tą, która zabiła Dolora. Ja to zrobiłem. Oddech Lety przyspieszył, gdy usłyszała te słowa. - Aidan… - To prawda. – Odciął się zamykając jej usta, żeby nie mogła się spierać. – Ja go zabiłem. Więc jeśli masz zamiar kogokolwiek ukarać, tym kimś powinienem być ja. Zeus zaczął to rozważać. - Ignoruj go, mój panie. – Powiedziała szybko Leta. – On jest szlachetny, ale głupi. To ja zlekceważyłam twój rozkaz, by nie zostawiać Dolora samopas. Zabiłam go tutaj, gdy był uśpiony i zrobiłam to wbrew twojej woli. Ze względu na to, jestem jedyną, która powinna zostać ukarana. Zeus zesztywniał, jakby coś go obraziło. - Co za emocje słyszę w twoim głosie? Masz uczucia dla tego człowieka? Leta pokręciła głową. - Nie, mój panie. To tylko zimna, twarda logika. Jej słowa przedzierały się przez umysł Aidana, który nie mógł znieść myśli, że była fałszywa w stosunku do niego. - Leta? Jej wzrok był pusty, jakby go nie poznawała. - Nie mogłabym mieć uczuć w stosunku do człowieka, ponieważ nie jestem do tego zdolna. Zeus zaczął spekulować. - Więc jeśli zabiję tego człowieka, nie powinno cię to zupełnie obchodzić? Aidan nie myślał, że jej twarz może być jeszcze zimniejsza, ale nagle taka się stała. Ale nawet teraz nie odpowiedziała. - Jej to nie obchodzi. – M’Adoc odpowiedział za nią. – Nie jest do tego zdolna. - Dobrze, więc jeśli i tak człowiek ma umrzeć… - Zeus rzucił błyskawicą wprost w serce Aidana.
108
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987
ROZDZIAŁ 9
Aidan zatoczył się, jeszcze próbując stać, podczas, gdy jego ciało leciało pchnięte w tył. Spojrzał w dół na swoją klatkę piersiową, spodziewając się zobaczyć krew po ataku Zeusa. Ale nie było rany. W rzeczywistości nie było nawet bólu. Zdezorientowany rozglądał się wokół poszukując Lety, aż znalazł ją leżącą na podłodze, kilka metrów od niego. - O mój Boże. – Wyszeptał, gdy starał się do niej dotrzeć. Musiała rzucić się przed niego, żeby go chronić. Ukląkł na podłodze i odwrócił ją, aby zobaczyć jak stara się oddychać i jak krew barwi jej sukienkę. – Leta? Wypluła krew, zanim przemówiła chrapliwym głosem. - Nie mogłam pozwolić, byś umarł, Aidan. Przepraszam. Przepraszam? Dlaczego ona przepraszała za uratowanie mu życia? To nie miało najmniejszego sensu. Zeus zwrócił się do M’Adoca. - Myślałem, że powiedziałeś, że ona jest pozbawiona uczuć, w tym troski? M’Adoc podtrzymywał swój stoicyzm. - Musiała zmienić się w Skotos bez naszej wiedzy. Furia zagościła na twarzy Zeusa. Wyciągnął jedną rękę do przodu i M’Adoc latał ponad podłogą i się dusił. - Nie popełniaj więcej tego rodzaju błędów. Hades ziewnął z okropnym znudzeniem. - Tracisz czas Zeusie. Pozbawiłeś ich emocji, więc jeśli starasz się go teraz przestraszyć... - Zamknij się! – Zeus warknął na Hadesa, zanim odrzucił M’Adoca. Zesztywniał zanim popatrzył ostrzegawczo na M’Adoca. – Lepiej miej na oku swoich braci. Mianuję cię osobiście odpowiedzialnym. Nie uda ci się ich przypilnować, a będziesz mógł się wykąpać we własnej krwi. Aidan widział, że furia i strach mignęły w oczach M’Adoca, zanim ten wyprostował się i stanął twarzą w twarz z Zeusem. - Rozumiem mój pnie. Stanie się tak, jak chcesz.
109
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 - Cholernie oczywiste, że stanie się tak, jak chcę. – Zeus spojrzał na nich wszystkich. – A teraz wyrzućcie człowieka stąd i posprzątajcie ten bałagan. – I z tymi słowami zmienił się w jasne światło i wyparował. Ciągle na podłodze, Aidan starał się trzymać Letę tak, by mogła swobodnie oddychać. - Zaraz ponownie się uzdrowisz, prawda? - Nie. – Powiedział Hades, kiedy podszedł bliżej do nich. – Została trafiona piorunem od samego Zeusa. Od tego nie ma odwrotu. Aidan zmarszczył brwi. - Nie rozumiem. - Ona umiera. – Powiedział Hades tonem obojętnym, kompletnie wypranym z uczuć. Minęło kilka sekund zanim te słowa dotarły do Aidana. - Ona nie może umrzeć. Jest nieśmiertelną boginią. - Która została zaatakowana przez króla bogów. – Powiedział Hades głosem nauczyciela na wykładzie grupki studentów. – Tak, ona może umrzeć. Aidanowi zaparło dech, gdy na nią spojrzał. - Dlaczego? Dlaczego to zrobiłaś? - Kocham cię, Aidan. – Powiedziała, a jej oczy zaczęły się zamykać. – Nie mogłam pozwolić, by Zeus cię zabił. Nigdy nie mogłabym patrzeć na śmierć kogoś, kogo kocham. – Podniosła dłoń, by położyć ją delikatnie na jego policzku. – To właśnie dlatego musiałam zabić Dolora. Wiedziałam, że Donnie wezwie go ponownie i nie chciałam, by mógł skrzywdzić kogokolwiek więcej. Nie mogłam ryzykować. Jego własne łzy rosły w oczach na te słowa. Przycisnął ją do siebie, zanim z powrotem przeniósł wzrok na Hadesa. - Musimy ją uratować. Powiedz, co mam zrobić. Hades westchnął zmęczony. - Gromowładny chce jej śmierci. Nie ma nic, co moglibyśmy zrobić. Uzdrowimy ją, a on sprowadzi na nią tyle bólu, że tego pożałuje. Najlepszą rzeczą, jaką możesz zrobić, to pozwolić jej odejść. - Nie! Uratuj ją! Ale bóg nie słuchał. Hades cofnął się i spojrzał na M’Adoca. - Dajmy im trochę prywatności, by mogli się pożegnać. 110
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Aidan widział współczucie w oczach M’Adoca zanim ten odszedł. Hades podążył jego śladem. Samotny, Aidan oddychał z twarzą zanurzoną we włosach Lety. - Żałuję, że nie urodziłam się człowiekiem. – Szepnęła gdzieś w jego szyję. Czuł jak uśmiecha się do niego. Zacisnął palce na jej włosach. Chwilę później odetchnęła po raz ostatni i osunęła się bezwładnie w jego ramionach. Przez trzy pełne uderzenia serca, Aidan w ogóle się nie poruszył. Nie mógł. Długo mu zajęło, aby rzeczywistość do niego dotarła. Leta nie żyła. Oddała swe życie, aby ratować jego. Nie chciał w to uwierzyć. Odsuwając się spojrzał na nią. Jej oczy były częściowo otwarte, a twarz poszarzała. Nie było życia w jej oczach. Jej krew była wszędzie. - Obudź się. – Szepnął, choć wiedział, że to niemożliwe. – Nie zostawiaj mnie, Leto, proszę. Ale całe żebranie świata nic by nie zmieniło. Jej już nie było, a on był sam. Jego serce drżało, przyciągnął ją z powrotem do siebie i zrobi jedną rzecz, której nie robił od nocy, w której zmarli jego rodzice. Zapłakał. Trzymając ją w ramionach i przytulając do siebie, kołysał ją wciąż płacząc. Wydawało się wiecznością, gdy tak łkał. Wszystko, co chciał, to cofnąć się w czasie i odmienić to wszystko. Aby rozpocząć wszystko od nowa. By powiedzieć, że też ją kochał. - Kocham cię, Leto. – Szepnął jej do ucha, wiedząc, że nie mogła go usłyszeć. Dlaczego nie powiedział tego wcześniej? Teraz to wiedział. Bał się powiedzieć to na głos. Obawiał się, że mogła użyć tego do zranienia go. Teraz już nigdy nie dowie się, ile dla niego znaczyła. To było takie niesprawiedliwe. - Ona wie. Spojrzał w górę i znalazł patrzącą na niego piękną, wysoką, blond kobietę. - Kim jesteś? - Jestem Persefona. – Uklękła obok niego ze współczuciem w oczach. – Przykro mi z powodu twojej straty. Leta była wspaniałą kobietą. – Wyciągnęła małą, czarną chusteczkę i wytarła mu oczy. – Musisz wrócić do domu. Zajmę się nią dla ciebie. - Nie! - Aidan. – Powiedziała cicho. – Nie możesz tu zostać. Uwierz mi, naprawdę tego nie chcesz. Upewnię się, że Leta jest pod dobrą opieką, ale ty musisz iść.
111
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Z bólem w głębi swojej duszy, Aidan wiedział, że ona ma rację. Przycisnął swoje usta do zimnych ust Lety i pozwolił Persefonie zabrać jej ciało z jego ramion. - Mogłabyś pochować jej ciało z jej rodziną? Nie lubi być sama. Łzy pojawiły się w jej oczach, gdy skinęła głową. - Szczerze ją kochasz, prawda? - Bardziej niż moje życie. Chciałbym, aby Bóg pozwolił mi zająć jej miejsce. Persefona pociągnęła nosem, gdy obierała ciało z jego rąk. - Deimos. – Powiedziała przyzywając boga, który pojawił się tuż przed nimi. – Czy możesz go odprowadzić do jego świata? Deimos pokiwał głową, zanim on i Aidan zniknęli. Jak tylko pojawili się w chacie, Aidan zwrócił się do Deimosa. - Dlaczego mnie tam zabrałeś? - Chciałem, abyś wiedział, jak bardzo dbała o ciebie. - Dlaczego? Żeby mogło mnie to prześladować przez resztę wieczności? Bez obrazy Deimos, ale jako duch Świąt Bożego Narodzenia – jesteś do bani. Scrooge przynajmniej dostał szansę na naprawienie swojego życia. Ja nie mogę nic naprawić. Dlaczego do cholery pokazałeś mi to? Deimos wzruszył ramionami. - Zeus i tak chciał ją zabić. Jak powiedziałeś Persefonie, nie lubiła być sama. Pomyślałem, że byłoby jej miło, gdybyś był przy niej, gdy umierała. Potrzebowała ciebie. Miał rację, ale to nie spowodowało, że ból wewnątrz Aidana zelżał. - Dziękuję Demon. Za wszystko. Zobaczył sympatię w oczach boga, zanim ten zniknął. Samotny Aidan stał na środku salonu zupełnie pozbawiony uczuć. Gdy zamknął oczy, nadal mógł wyczuwać Letę tutaj. Usłyszeć jej śmiech. Jej płaszcz nadal wisiał na jego wieszaku, tak jak go zostawiła. Potrzebując być bliżej niej, podszedł do niego, by móc poczuć jego miękkość. - Żałuję, że nie mogę cię odzyskać, Leto. Jeśli bym mógł, troszczyłbym się o ciebie, jak nikt inny na świecie. A gdyby babka miała wąsy, byłaby dziadkiem. Aidan wyciągnął szalik z kieszeni płaszcza i przyłożył sobie do twarzy. Miał jej zapach i tym samym przyniósł łzy do jego oczu. Serce w jego piersi zabiło mocno, gdy spojrzał w stronę kominka, na którym stały zdjęcia Donniego, Heather i Ronalda. Podszedł tam i jedno po drugim wrzucił do ognia, gdzie szkło po podgrzaniu rozbiło się, a zdjęcia się spaliły. Jedyne zdjęcie, jakie zostawił, 112
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 to rodziców. Położył obok zdjęcia szalik Lety i odszedł. Tak, to była jego rodzina i tylko oni zasługiwali na honorowe miejsce na tej półce. Aidan wzdrygnął się na dźwięk pukania do drzwi. Spojrzał na zegarek... było zaledwie południe w Wigilię. - Leta? – Szepnął, gdy rzucił się do drzwi, by je otworzyć. Ubrany w nic więcej niż tylko zielone bokserki, Aidan znalazł za drzwiami Moriego i jego żonę z niewielką walizką. Shirley spojrzała wygłodniałym wzrokiem na jego ciało. - Wiem, że to dla ciebie nic nie oznacza, ale wsiedliśmy na pokład samolotu i przylecieliśmy do tej nic nie wartej, zapadłej dziury. Mógłbyś się przynajmniej ucieszyć. Mori przewrócił oczami i pchnął żonę, by weszła do domu. - Wesołych Świat, Aidan. Aidan cofnął się i pozwolił Shirley wejść do środka, za nią wszedł jej mąż i Aidan zamknął drzwi. - Co tu robicie? Dopiero zatrzasnął drzwi, gdy usłyszał następne pukanie. Marszcząc brwi, Aidan wyjrzał i zobaczył Teresę i Roberta na swoim ganku, trzymających małą choinkę między nimi. Aidan zatrudnił Roberta jako swojego managera, zanim Donnie zaczął go szantażować. Z krótkimi, jasnobrązowymi oczami Teresa była jego publicystką. - I powtarzam, bez obrazy, ale, co wy tu robicie? - Nie mogliśmy znieść myśli, że będziesz spędzał święta w samotności. – Powiedział Robert. – Mori zadzwonił i zapytał czy nie moglibyśmy wyjść i zjeść porządną kolację Wigilijną, a my się zgodziliśmy. Nadszedł czas, byś zdał sobie sprawę, że są na tym świecie ludzie, którzy cię kochają, Aidan. Zanim Leta weszła w jego życie, wyrzuciłby ich z domu i zatrzasnął za nimi drzwi. Dziś bardzo mile ich witał. - Proszę, wejdźcie. Pozwólcie mi tylko coś na siebie włożyć. - No ja nie wiem. – Powiedziała Teresa ze śmiechem. – Ja wolę twoje bożonarodzeniowe wdzianko. Shirley zaśmiała się. - Masz na myśli „urodzinowe wdzianko”, prawda? Teresa postawiła drzewko w rogu pokoju, tuż obok kominka.
113
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 - Wolałam tamto nawet bardziej, ale ubrał się w świąteczną zieleń. To bożonarodzeniowe wdzianko. Aidan uśmiechnął się, zanim poszedł do pokoju ubrać dżinsy i sweter. Za chwilę, gdy wrócił, Shirley zdążyła polać ajerkoniak każdemu, a Robert i Mori ubrali bogato choinkę, a Teresa rozpakowała i pokroiła szynkę w kuchni. Był zaskoczony ich działaniami. - Wiecie, że nie musicie tego robić. Wiem, że wszyscy macie rodziny z którymi wolelibyście spędzić święta. Robert go wyśmiał. - Miałem do wyboru twój gburowaty tyłek, albo moją ciotkę kleptomankę Coco, która zawsze kradnie srebra, umieszczając je w torebce, gdy nikt nie patrzy... trudny wybór, kolego. Teresa zbeształa go. - Też jesteś naszą rodziną, Aidan. A w tym roku myślę, że bardziej nas potrzebujesz. Nawet nie miała pojęcia, jak bardzo miała rację. - Dziękuje wam bardzo. Robert uśmiechnął się. - Będziesz mówił, że dziękujesz dopóki nie spalimy ci chaty tymi lampkami choinkowymi. Aidan śmiał się, a Shirley podała mu szklankę ajerkoniaku. - Za Aidana. – Podniosła toast wesoło. – Co właściwie przypomina mi stare toasty mojego dziadka. - A były to? - Za tych, którzy mnie znają i kochają, życzę im jak najlepiej. Całą resztę mogą diabli wziąć. - Racja, racja. – Powiedział Mori, podnosząc własną szklankę. Robert się z nim zgodził. - Bardzo mądre. Aidan skinął głową. - Tia, muszę to zapamiętać. - Jestem pewien, że zapamiętasz. Aidan pociągnął łyk zanim uświadomił sobie coś. 114
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 - Nie mam dla was prezentów. Mori go wyśmiał. - Nie martw się. Jesteś tu z nami i to jest to, czego każdy z nas potrzebuje. Naprawdę jesteśmy tu dla ciebie, Aidan. Nie dlatego, że nam płacisz, ale dlatego, że naprawdę zależy nam na tobie. I po raz pierwszy w tym roku, Aidan w to uwierzył. - Dziękuję wam. Za wszystko. – Następnie Aidan spojrzał do góry i szepnął. – Dziękuję. – Mając nadzieję, że jakimś cudem jego słowa dotrą do Lety. Był pewien, że maczała w tym palce. Późnym wieczorem zjedli obiad, który ugotowała Teresa, z tego, co przywieźli, więc mieli szynkę, ziemniaki, sos i fasolkę szparagową, a na deser ciasto. Aidan mógł liczyć na tradycyjne święta takie, jakie miał, gdy był dzieckiem. Lecz rzadko miał takie, które były tak wyjątkowe jak te. Ale teraz jego święta szybko się skończyły, a jego goście zbyt szybko wyjeżdżali. Gdy odjeżdżali stał na ganku patrząc, z lekkością w sercu, której nie było tam wcześniej. Z uśmiechem na ustach wziął telefon i wykręcił numer Moriego, który odpowiedział po pierwszym sygnale. - Zapomniałem o czymś? - Możesz zadzwonić do studia w poniedziałek. Wezmę się do pracy. - Wkręcasz mnie? - Nie, Mori. Mówię poważnie. Zrobię to. Wynajęty w miejskiej wypożyczalni samochód zatrzymał się na podjeździe i Mori wyszedł z niego, by spojrzeć na Aidana. Odsunął telefon od ucha. - Kocham cię, facet. – Krzyczał. – Oczywiście w czysto platoniczny sposób. Aidan zaśmiał się tak, że kilka ptaków uciekło w popłochu. - Ja ciebie też, Mor. Oczywiście w czysto platoniczny sposób. Mori pozdrowił go, zanim wsiadł ponownie do samochodu i odjechali. Aidan schował telefon i wrócił do domu gdzie zapach ciasta podgrzewał serce. Ten dzień byłby doskonały, gdyby tylko... Nie mógł dokończyć tej myśli. To było zbyt bolesne. Tia, było również coś, co nękało go w najszczęśliwszym okresie jego życia. Ale jeśli nawet, potrzebował tego i był wdzięczny swoim przyjaciołom za sprawienie, że ten dzień był szczególny. Wzdychając, udał się w kierunku sypialni, gdy usłyszał lekkie stukanie do drzwi. Spojrzał w kierunku 115
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 kuchni, czy Teresa niczego nie zapomniała, bo zawsze się tak działo i pozostawiała dużo rzeczy. Ale teraz nic nie zostało. Otworzył drzwi, a następnie zamarł. To nie mogło się dziać. Oczy tak błękitne, że wydawały się nie prawdziwe, patrzyły na niego. - Leta? Jej uśmiech olśnił go. - Mogę wejść? - Abso-kurde-lutnie. Rzuciła mu się w ramiona. Bez tchu, Aidan trzymał ją i przytulał mocno, nie mogąc uwierzyć w sens tego. - Jak możesz być tutaj? - Hades uwolnił mnie z Podziemi. - Nie rozumiem. Musiałaś coś poświęcić? - Nie wymagał tego. Gdy umarłam, Zeus nie miał już władzy nade mną. Tylko Hades. – Uścisnęła go tak mocno, że mało go nie udusiła. – Persefona była tak poruszona tym, co jej powiedziałeś, że nakazała Hadesowi, żebym była ze swoim ukochanym... z tobą. - Na jak długo? Wzruszyła ramionami. - Jestem teraz człowiekiem. Takim jak ty. Nie mógł w to uwierzyć. Czując więcej niż ulgę, zabrał ją z progu, nie wypuszczając z objęć i zamknął nogą drzwi. Zmarszczyła brwi na jego postępowanie. - Gdzie mnie prowadzisz? - Do mojej sypialni, gdzie mam zamiar wycałować cię od czubka głowy po koniuszki palców. Kocham cię, Leto i mam zamiar upewnić się, że nigdy we mnie nie zwątpisz. Leta odgarnęła mu włosy z oczu i czoła. - Nigdy nie wątpiłam w ciebie, Aidan. I nigdy, przenigdy nie dam ci powodu, byś wątpił we mnie.
116
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987
EPILOG Rok później.
Aidan uśmiechnął się, gdy patrzył, jak Leta skończyła ubierać drzewko. Jej obrączka z trzy karatowym diamentem błyszczała w świetle lampek choinkowych – pobrali się w walentynki. - Wiesz, że to mnie dręczy, że czcisz ze mną moje święta, podczas gdy jesteś grecką boginią. Leta wzruszyła ramionami. - Wszyscy bogowie i tradycje zasługują na szacunek. Była niesamowita, a jego życie było krótkim cudem od chwili, gdy wtargnęła w nie. Jej obecność odebrała mu oddech, gdy skróciła dzielącą ich odległość i wręczyła mu małe pudełko. - Dla ciebie. Był zdezorientowany jej prezentem. - Myślałem, że nie będzie wymiany podarków aż do północy. - Wiem, ale niecierpliwię się od tygodni i jeśli nie otworzysz tego teraz mogę umrzeć. Zrobił gwałtowny wdech. - Nie żartuj o tym. Już raz cię straciłem. Nie chciałbym stracić cię ponownie. – Zrywając papier, znalazł pudełko owinięte złota folią, które otworzył. Zawierało pojedynczą kartkę papieru z ręcznym pismem na nim. – Dwudziesty trzeci lipiec. Co będzie dwudziestego trzeciego lipca? - Spójrz na drugą kartkę. Tak zrobił, a kiedy zobaczył, co tam było, przestał oddychać. To było zdjęcie z USG płodu. - O mój Boże. – Westchnął, kiedy wpatrywał się w to. Miał zostać ojcem. Śmiejąc się, porwał ją w ramiona i okręcił się z nią dookoła. - Kocham cię, Leto. Dziękuję ci za moje życie. - Nie, Aidan. To ja ci dziękuję, za przypomnienie, jak to jest czuć. Jak to jest obudzić się w ramionach kogoś, kto mnie kocha.
117
Upon The Midnight Clear tłumaczenie: agnes_ka1 beta: Chmurka_987 Aidan śmiał się serdecznie, gdy radość wypełniła całe jego ciało. Wreszcie był ostatnim z tarczą. Jednak po raz pierwszy w życiu nie był samotny. Był silniejszy, niż kiedykolwiek wcześniej, ponieważ miał ze sobą, osobę, o której wiedział, że nigdy go nie zdradzi. Kogoś, kto będzie przy nim i umrze, żeby zapewnić mu bezpieczeństwo. W życiu nie dostał nic lepszego, niż to. - Wesołych Świąt, Aidan. - Wesołych Świąt, dla ciebie Leto... i dzieciątka.
118