4 szybkie fakty o szybkim czytaniu, których nie dowiesz się od żadnego „guru” :)
Hej, Ten krótki materiał edukacyjny przygotowałem dla osób, które od...
7 downloads
19 Views
148KB Size
4 szybkie fakty o szybkim czytaniu, których nie dowiesz się od żadnego „guru” :)
Hej,
Ten krótki materiał edukacyjny przygotowałem dla osób, które od zawsze ciekawiło zagadnienie szybkiego czytania. Być może słyszały już o tym, ale zawsze podchodziły sceptycznie.
Wokół szybkiego czytania narosło bardzo wiele mitów, które kompletnie nijak mają się do rzeczywistości.
Widzisz, rynek edukacyjny stanowi bardzo łakomy kąsek dla wszelkich biznesmenów i każdy chce ugryźć z niego jak najwięcej.
Niektóre z tych mitów są powielane przez „guru” tylko po to, żeby brzmiały dobrze z marketingowego punktu widzenia i udawało się im sprzedawać swoje usługi.
Ja nie jestem żadnym „guru”, ale rzeczywiście prowadzę biznes w tym rynku, a swoje kursy proponuję osobom takim jak Ty.
Tyle, że ja od zawsze lubiłem wsadzać kij w mrowisko i patrzeć co się stanie :)
Lubię kiedy mówi się rzeczy, które może nie brzmią dobrze marketingowo, ale są skuteczne i działają lepiej niż poprawność polityczna.
Czego nie dowiesz się od „guru” szybkiego czytania?
1. Szybkość z jaką czytasz zależy w dużej mierze od konkretnego materiału.
Jedną z rzeczy, o jakie mam żal do mojej bezpośredniej konkurencji uczącej „szybkiego czytania” jest brak wystarczającego uwrażliwienia na stopień skomplikowania materiału.
Widzisz, to nie jest tak, że nauczysz się „szybkiego czytania” i będziesz czytać kilka tysięcy słów na minutę.
Brzmi to oczywiście marketingowo bardzo kusząco i „sexi”, ale życie nie jest takie proste. W ten sposób łatwiej będzie sprzedać kurs szybkiego czytania początkującym osobom.
A jak jest naprawdę?
Szacuję, że poziom skomplikowania materiału odpowiada w około 70% za szybkość z jaką czytamy.
Każdy tekst jest nieco inny i tutaj nie możemy używać takich miar jak słowa/ min w odniesieniu do swojej umiejętności.
Niektóre rzeczy będziesz czytać ekspresowo, a inne nawet właśnie o te około 70% wolniej.
Jak to rozwiązałem?
Przygotowując mój autorski materiał uczący szybkiego czytania, poświęciłem cały obszerny wstęp klasyfikacji różnych gatunków materiału ze względu na jego skomplikowanie.
Tak naprawdę, to pierwsza rzecz, której uczę i którą pokazuję. Nie ma według mnie nic gorszego niż zniechęcona osoba do szybkiego czytania tylko dlatego, że nie ma świadomości ograniczeń tych metod.
2. Kolejną sprawą, o której nikt nie mówi głośno jest to, że „szybkie czytanie” ma dwa wymiary.
Są dwie rzeczy, które możesz poprawić żeby czytać szybciej niż inni ludzie i Ty do tej pory.
Jedną z nich jest zwiększenie ilości słów na minutę, na czym skupiają się praktycznie wszystkie kursy tego typu.
Nie mówię wcale, że moja konkurencja robi to źle. Oczywiście poprawisz swoją szybkość przy czytaniu prostych i średnio trudnych materiałów.
Natomiast rozłożysz bezradnie ręce jak przyjdzie Ci do czytania coś skomplikowanego, gdzie każde słowo należy przeczytać z uwagą oraz maksymalnym skupieniem.
Tam nie poszalejesz z ilością słów/min.
Na szczęście jest też drugi wymiar szybkiego czytania, o którym mówię i który koniecznie trzeba wyćwiczyć.
To nic innego jak czytanie bez zatrzymania, gdzie może nie imponujesz samą szybkością czytania tekstu, ale robiąc to konsekwentnie i bez przystanków statystycznie czytasz dużo sprawniej od reszty ludzi.
W jednej z wiadomości, które wysyłam do Kursantów „ZP nad Czytaniem” posłużyłem się metaforą jazdy samochodem.
Pozwól, że ją tutaj przytoczę, żeby lepiej zobrazować o czym rozmawiamy:
[…] Sytuację można porównać do jazdy 200km/h na autostradzie vs 140km/ h. Jeżeli ta osoba, która jedzie 200km/h zatrzyma się na tankowanie na stacji benzynowej i będzie potrzebowała odpoczynku (taka jazda wymaga większej koncentracji i zużywa więcej paliwa) - osoba jadąca ze stałą prędkością 140km/h bez zbędnych przystanków, to i tak statystycznie pokona ten sam dystans szybciej […].
3. Szybkie czytanie jest naprawdę banalne do nauczenia
To kompletnie niepoprawne politycznie stwierdzenie, bo skoro jest to tak proste, to raczej nie ma co płacić 500/1000zł za stacjonarne szkolenia z szybkiego czytania?
No cóż, wychodzę z tego założenia :) W mojej ocenie, nie powinno to kosztować więcej niż maksymalnie 150zł.
Samo szybkie czytanie jest naprawdę łatwe, lekkie i przyjemne do nauki. To nic innego jak ćwiczenie właściwych odruchów. Sam ciągle porównuję to do ćwiczenia gry na fortepianie, bo widzę tutaj dużo analogii.
Dużym plusem jest fakt, że bardzo szybko widać wymierne efekty i całość przebiega sprawnie. Rozbijając naukę na mniejsze elementy (np. właśnie praca nad czytaniem całej strony w jednym tempie, bez zatrzymania), jesteśmy w stanie opanować tę umiejętność w 7 dni.
Zakładając, że się nie przemęczamy i ćwiczymy maksymalnie 30 minut dziennie :)
4. Nie, wcale nie potrzebujesz wskaźnika :P
Większość kursów szybkiego czytania zakłada, że trzeba wziąć jakiś wskaźnik do ręki i wodzić nim po tekście, żeby utrzymać fiksację wzroku na danym fragmencie. Nie mówię, że to złe. Niektórzy to lubią.
Natomiast wiem, jak głupio można się czuć czytając np. w autobusie jakąś powieść w ten sposób.
Dodatkowo, ze wskaźnikiem wtedy czytanie przebiega standardowo od lewej do prawej strony. Czyli tak na dobrą sprawę nie zmieniamy sposobu czytania o 180 stopni, tylko po prostu usprawniamy sposób, którym czytamy całe życie.
Dużo lepszym rozwiązaniem jest zrobienie małej rewolucji i czytanie „pionowo” - od góry do dołu, czego uczę. Jedynym wskaźnikiem jakiego potrzebujesz na samym początku to Twoja cała dłoń. Tylko po to, żeby wymusić na sobie konsekwentne schodzenie wzrokiem do dołu.
Później i tak w 6 dniu kursu z tego rezygnujemy, bo według mnie, jedyną widoczną rzeczą „szybkiego czytania” powinno być to, że odwracamy kartkę po kartce.
No bo na pewno nie to, że smarujemy wskaźnikiem po kartce albo gładzimy kartkę od góry do dołu jakby książka była napisana alfabetem Braille’a ;)
Krótkie podsumowanie
Szybkie czytanie to nic innego jak wyrabianie nawyków, a odpowiednio zaplanowane ćwiczenia są w stanie dać szybkie efekty. Nie potrzeba żadnych stacjonarnych kursów czy szkoleń, żeby to dobrze opanować. Mam świadomość, że podpadam właśnie wielu „guru” i sam mógłbym na tym sporo zarobić wmawiając, że to „wiedza tajemna”.
Wolę jednak wsadzić kij w mrowisko i powiedzieć jak jest naprawdę. Tu nigdy nie chodziło o pieniądze, a o zrobienie czegoś lepiej niż inni.
Jeżeli myślisz o nauce szybkiego czytania, w zupełności wystarczy Ci mój kurs, który przygotowałem i który jest dużo tańszy od innych szkoleń tego typu
Mam nadzieję, że ten krótki materiał Ci się spodobał i rozjaśnił Ci kilka rzeczy o szybkim czytaniu.
Chciałbym w jakiś sposób przyczynić się w przyszłości do tego, żeby szybkie czytanie nie było traktowane jako coś niezwykłego, a jako naturalna umiejętność, której uczy się od najwcześniejszych lat.
Wtedy nie mówilibyśmy wcale o „szybkim czytaniu”, tylko po prostu o „czytaniu”, bo wykonywanie tej czynności efektywniej niż dotychczas powinno być standardowym elementem edukacji.