Tłumaczenie: PatiB93 Korekta: ejaaaa Mogę być otoczona przez milion ludzi, ale nadal czuję się samotna. Uśmiecham się na zewnątrz, ale w środku czuję ...
8 downloads
27 Views
1MB Size
Tłumaczenie: PatiB93
Korekta: ejaaaa
Mogę być otoczona przez milion ludzi, ale nadal czuję się samotna. Uśmiecham się na zewnątrz, ale w środku czuję jakbym umierała. Wołam o pomoc, ale nikt mnie nie widzi, a przynajmniej nie prawdziwą mnie. Widzą fasadę, maskę, za którą ukrywam ból. Udaję, że jestem normalna, ale tak naprawdę, co jest normalne? Może to, co czuję jest normalne. Ból, rozczarowanie, samotność… być może to wszystko jest po prostu częścią mojego życia. Być może nigdy nie dowiem się, co jest normalne. Zakładam bluzki z długimi rękawami i robię makijaż, aby ukryć siniaki, ale to tylko maska na zewnątrz. Co się stanie, kiedy nie będę mogła ukrywać tego dłużej? Co się stanie, kiedy powiem komuś prawdę? Don’t Tell jest współczesnym romansem o miłości, przebaczeniu i nadziei.
ROZDZIAŁ PIERWSZY NORMALNA Lucy Mogę byd otoczona przez milion ludzi, ale nadal czuję się samotna. Uśmiecham się na zewnątrz, ale w środku czuję jakbym umierała. Wołam o pomoc, ale nikt mnie nie widzi, a przynajmniej nie prawdziwą mnie. Widzą fasadę, maskę, za którą ukrywam ból. Udaję, że jestem normalna, ale tak naprawdę, co jest normalne? Może to, co czuję jest normalne. Ból, rozczarowanie, samotnośd… byd może to wszystko jest po prostu częścią mojego życia. Byd może nigdy nie dowiem się, co jest normalne. Zakładam bluzki z długimi rękawami i robię makijaż, aby ukryd siniaki, ale to tylko maska na zewnątrz. Co się stanie, kiedy nie będę mogła ukrywad tego dłużej? Co się stanie, kiedy powiem komuś prawdę?
Dźwięk pukania do mojego okna, spowodował, że podskoczyłam. Moje serce przyspieszyło, ale wzięłam wdech, żeby się uspokoid. Odłożyłam mój dziennik i powoli podeszłam do okna. On już stracił przytomnośd, powiedziałam sobie. On nie będzie Cię krzywdzid… przynajmniej nie dzisiaj rano. Otworzyłam cicho okno. Moja przyjaciółka, TessRobbins czekała po drugiej stronie. Byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami od przedszkola. Uniosła Red Bulla i wzięłam go z uśmiechem. Tess wiedziała, że drogę do mojego serca stanowią napoje zawierające kofeinę. - Gotowa do szkoły? – zapytała szeptem. Nigdy nie rozmawiałam z nią o Charlesie, moim ojcu, ale wiedziała, że denerwuje go, gdy puka do drzwi. Zakradała się do mojego okna od dziesiątej klasy… Od kiedy umarła moja mama. - Tak – powiedziałam, chwytając plecak z łóżka. Wyskoczyłam przez okno i poszłam do samochodu Tess, który był zaparkowany na krawężniku. Jeździła lekko używanym, żółtym Jeepem. Nienawidziła go, ale ja go jej zazdrościłam. Czekała, aż byliśmy dośd daleko mojego domu, zanim włączyła radio. Tess nie jest zwykle porannym ptaszkiem, ale tego ranka kręciła się na siedzeniu i śpiewała razem z radiem. Widziała, że śmiałam się z niej, więc ściszyła radio. - Czy śmiejesz się z moich szalonych umiejętności tanecznych? - Ile Red Bullów wypiłaś rano? – zapytałam, dalej się śmiejąc. 2
Myślała przez kilka sekund, zanim odpowiedziała. – Dwa – uniosła w górę Red Bulla – i pół. Zabrałam jej puszkę. – Odcinam Cię. Wydęła dolną wargę i udawała, że ociera łzę. – Miałam tylko trzy godziny snu. Pociągnęłam rękaw, pamiętając świeże siniaki, które się pojawiały. Ja miałam tylko dwie godziny snu, ale nic nie powiedziałam. - Jeśli nie siedziałabyś na telefonie całej nocy to może mogłabyś się trochę przespad. – Oddałam jej napój z powrotem, a ona wypiła resztę jednym haustem. Nadal sączyłam mój. - Może, jeśli miałabyś chłopaka, byłabyś mniej wredna dzisiejszego poranka. Wzięłam łyk napoju i zignorowałam jej komentarz. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowałam był chłopak… Byłaby to tylko jeszcze jedna osoba więcej do okłamywania. Im mniej osób było częścią mojego życia, tym lepiej. Tess jednak nie zignorowała mojego braku odpowiedzi. - Poważnie Lucy, jesteś w ostatniej klasie, a nawet nigdy nie miałaś chłopaka. - Czuję się z tym dobrze – broniłam się. - Nie chcesz wiedzied jak to jest się zakochad? Mogłabyś się nawet całowad. – Poruszyła brwiami. – Albo i coś więcej.. Przerwałam jej. – Fuj. Nie chcę z Tobą o tym rozmawiad. - Jeśli nie z najlepszą przyjaciółką to z kim? Gdy wjechałyśmy na nasze miejsce parkingowe pod szkołą, odwróciła się do mnie. - Wszystko, co mówię, to mied otwarte serce. Słyszałam, że zakochanie się jest magiczne. Kiedy powiedziała to w ten sposób, nie brzmiało to źle. Ale wiedziałam lepiej, że nie należy wierzyd w miłośd, magię lub bajki. Szczęście trzyma się z daleka od ludzi takich jak ja. Jeśli umieszczę tam moje serce, prawdopodobnie się zepsuje. Tess wyciągnęła dwie torby z pralni chemicznej z Jeepa. – Mam Twój mundurek. - Jeśli ktoś nie wylałby na mnie chilli hot-doga, nie potrzebowałby czyszczenia – przypomniałam jej, biorąc torbę. Zaśmiała się. – Zamknij się. Zadzwonił dzwonek ostrzegawczy i obie pobiegłyśmy w przeciwnych kierunkach. – Do zobaczenia na przerwie – krzyknęła. Pobiegłam do mojej klasy, dzięki czemu zdążyłam w sam raz na zajęcia. Byłam wdzięczna, że moje książki były w torbie. Nie miałabym czasu, żeby pobiec do szafki. - Dzieo dobry, Lucy. – Ian przywitał mnie, kiedy czekaliśmy na panią Locham, aby dotarła do klasy. Zawsze spóźniała się kilka minut. - Dzieo dobry. – Uśmiechnęłam się do niego. 3
Ian był synem pastora, kapitanem drużyny piłkarskiej i marzeniem każdej dziewczyny w Paradise High School. Rozumiałam dlaczego, z jego błyszczącymi, brązowymi oczami i tym uroczym dołeczkiem w jego lewym policzku, który zawsze powodował, że chciałam wyciągnąd rękę i dotknąd go. Ale to nie tylko jego wygląd. Miał wyjątkową osobowośd. Kiedyś, jeśli kiedykolwiek się w kimś zakocham, chciałabym żeby był to ktoś taki jak IanWinters. Zaczął mówid coś jeszcze, ale przerwał, kiedy pani Lochman weszła do klasy. Posłał mi uśmiech, a następnie zwrócił swoją uwagę na przód klasy. Myślałam jeszcze raz o tym, co napisałam rano w moim dzienniku, o byciu normalnym… Postanowiłam, że jeśli ktokolwiek na świecie był normalny, był to IanWinters.
Ian Starałem się zwrócid uwagę na klasę, ale nie mogłem, nie z Lucy Pierce siedzącą tuż obok mnie. Wyglądała znowu na smutną i to łamało moje serce. Zastanawiałem się, kto mógł zasmucid tak piękną dziewczynę jak ona. Lucy jest dziewczyną moich marzeo. Była nią odkąd mieliśmy cztery lata, kiedy to pierwszy raz się spotkaliśmy. Byliśmy w kościele i Derek Freeman ukradł jej ciasteczka. Uważałem, że miała piękne, niebieskie oczy, więc spojrzałem na nią. Pocałowała mnie w policzek, który otarłem, ale potajemnie podobało mi się to. Teraz, 13 lat później, wciąż pamiętam ten pocałunek, jakby to było wczoraj. Marzę o dniu, w którym pocałuje mnie po raz kolejny. Spojrzałem na nią jeszcze raz. Jej głębokie, niebieskie oczy były skupione na nauczycielu, ale mogłem powiedzied, że ona też nie zwracała na nią uwagi. Zastanawiałem się przez moment, czy myślała o mnie, ale szybko odrzuciłem tę myśl. Tak piękna dziewczyna jak Lucy miała wiele innych rzeczy, nad którymi mogła myśled niż ja. Po 13 latach, wciąż nie udało mi się zdobyd jej uwagi… I to nie z powodu braku próbowania. Jej długie, blond loki leżały na biurku. Oparłem się pokusie, aby sięgnąd po nie i przeczesad je palcami. Po raz kolejny zmusiłem oczy do patrzenia na nauczycielkę, ale nie przestałem myśled o Lucy. Nagle zadzwonił dzwonek oznajmujący, że lekcja się skooczyła. Oczy Lucy spotkały moje i uśmiechnęła się. Miałem cichą nadzieję, że ja byłem powodem tego uśmiechu. Zauważyłem, że jej ręce były pełne. Jej torba zaczęła spadad na ziemię, ale złapałem ją. - Dziękuję – powiedziała, kiedy sięgnęła po torbę. Zamiast oddania torby jej, trzymałem ją. - Mam ją – powiedziałem jej, gestem pokazując, że pomogę jej. - Nie musisz. – Szybko zaprotestowała. - Wiem, ale chcę. Patrzała na mnie przez kilka sekund. Mogłem powiedzied, że chce znowu zaprotestowad, ale wiedziała, że jej nie pozwolę. Wiec, szła przede mną. Kiedy wyszliśmy na 4
korytarz, szliśmy obok siebie. - Więc, idziesz na pep rally1 po szkole? – zapytała mnie. - Tak – odpowiedziałem, uśmiechając się. – Zawsze przychodzę. – Żeby zobaczyd Ciebie, dodałem w myślach. Kiedy dotarliśmy do jej szafki, stałem tam i patrzyłem jak odkładała swój mundurek. Gdy to robiła, rękaw zsunął się z jej ramienia, odsłaniając świeży, czarny siniak na ręce. W środku siniaka było rozcięcie, które nie goiło się. Szybko podniosła rękaw, zanim wzięła torbę ode mnie. - Co się stało Tobie w rękę? – zapytałem. Pociągnąłem ją za rękaw, ale ona szybko odsunęła się ode mnie. - Ja.. ummm… upadłam – wyjąkała, nie patrząc mi w oczy. – Dzięki za pomoc. - Lucy, to naprawdę wygląda źle. Myślę, że potrzebujesz szycia. Jej twarz była czerwona. – Po prostu przestao, ok? Wszystko w porządku. – Łzy napłynęły do jej oczu. – Zobaczymy się później. Odwróciła się i odeszła w przeciwnym kierunku tak szybko jak tylko było to możliwe. Stałem tam w ciszy, patrząc na nią, zastanawiając się, dlaczego była na mnie tak zła. Kiedy tylko usłyszałem dzwonek, westchnąłem i poszedłem w innym kierunku. I teraz spóźnię się na siłownię. Świetnie.
1
Pep rally – spotkanie ludzi, zazwyczaj uczniów gimnazjum, liceum, studentów, przed jakąś imprezą sportową. Celem takiego spotkania jest zjednoczenie w duchu szkoły, oraz wspieranie członków drużyny szkolnej, oraz utrzymywanie uczniów w podekscytowaniu przed zbliżającym się meczem/turniejem.
5
ROZDZIAŁ DRUGI IMPREZA Lucy Dlaczego Ian musiał zobaczyd te głupie siniaki? Karciłam się w kółko i w kółko. Dałam mu najbardziej kiepską wymówkę: Upadłam. Ile razy kłamałam, skąd pochodzą moje siniaki? Więcej, niż mogłam policzyd. Ale kiedy on mnie o nie zapytał, spanikowałam. To była pierwsza odpowiedź, jaka przyszła mi do głowy i dosłownie wyszła z moich ust, zanim zdążyłam pomyśled. To było głupie, nieodpowiedzialnie i nigdy więcej się nie powtórzy. Gorsze niż moja wymówka było to, że naskoczyłam na niego. Nigdy wcześniej nie traciłam swojej kontroli… a teraz, zrobiłam to… z Ian’em, ze wszystkich możliwych ludzi. Dlaczego on? On jest taki… idealny. Zadawałam sobie to pytanie w kółko, przez resztę dnia. Wiedziałam, że nie będzie to nic dobrego. Co się stało to się nie odstanie i nie mogę tego cofnąd. Bez względu na to, jak bardzo chciałabym to zrobid. - Impreza u Dereka dzisiaj. – Tess poinformowała mnie po pep rally. Byłam trochę rozdrażniona, bo nie widziałam tam Iana. - Brzmi cudownie – powiedziałam sarkastycznie. Szczerze, nie znoszę Dereka Freemana. Jest jednym z najbardziej aroganckich ludzi jakich znam. - Chodż Lucy. Derek nie jest taki zły… - przerwała, kręcąc głową. – Ok, może jest, ale cała drużyna piłkarska tam będzie. Dobrze wiesz, że mam coś do nich. Przewróciłam oczami. Tess ma coś do wszystkich członków przeciwnej płci. – Dobra – zgodziłam się. Prawdę mówiąc, po części chciałam iśd. Chciałam znaleźd Iana i przeprosid go za swoje zachowanie. Nie wiem, dlaczego zareagowałam w taki sposób. Normalnie mam swoje uczucia pod kontrolą. Nigdy nie pokazuję mojej złości, rozczarowania czy bólu. Jestem szczęśliwą Lucy. Prawie wszyscy mnie lubią i nie pozwolę IanWintersowi albo innym ludziom, aby mnie znienawidzili. Tak, dzisiaj pokażę Ianowi, że nie jestem tylko kolejną, wzniosłą, pruderyjnącheerleaderką. Tess wysadziła mnie przed moim domem, żebym mogła przygotowad się na imprezę. Weszłam przez okno. Nie byłam pewna, czy mój tata już wstał, ale nie chciałam ryzykowad, budząc go. Kiedy weszłam do środka, otworzyłam szafę i szukałam czegoś właściwego na wyjście. Słyszałam, jak ojciec chodził po salonie, potykając się, więc wiedziałam, że się obudził. Starałam się byd tak cicho, jak to tylko było możliwe. Przez chwilę, próbowałam przypomnied sobie swoje życie przed śmiercią mamy. Wciąż tęskniłam za nią jak szalona każdego dnia. Wiedziałam, że jeśli by żyła, byłaby tu teraz, pomagając mi wybrad strój i ułożyd włosy. Westchnęłam i odsunęłam się od szafy. Po jej śmierci, moje życie obróciło się o 180 6
stopni. Charles, mój ojciec, nie był już taki sam. Obwiniał mnie o jej śmierd. Przeszedł od cudownego ojca w dosłownie chodzące i nadużywające alkoholu zombie. Wciąż miałam nadzieję, że da sobie radę. Straciłam nie tylko mamę, ale także tatę. Tęsknię za nim. Usłyszałam pukanie do drzwi i podskoczyłam, Charles stał po drugiej stronie. - Cześd, tato – powiedziałam, mając nadzieję, że dzisiaj był jego dobry dzieo. - Lucy. – Jego głos był niewyraźny. Był już pijany. – Dlaczego nie powiedziałaś mi, że jesteś w domu? - Nie chciałam Ci przeszkadzad. Myślałam, że może jeszcze śpisz. – Odmówiłam cichą modlitwę o to , aby zaakceptował odpowiedź. - Ty… myślisz, że mi przeszkadzasz? – Podszedł o krok bliżej, potykając się o własne nogi. Złapał się o moją komodę. - Wszystko w porządku? - Nie! – krzyknął ze złością i zaczął szlochad. – Nie mogę żyd bez niej. - Wiem, też za nią tęsknię. Przestał płakad i spojrzał na mnie. – Nie masz prawa za nią tęsknid. – Jego głos był pełen złości i obrzydzenia, kiedy mówił do mnie. – Byłaś tą, która ją zabiła. Nie mogłam powstrzymad łez, które wypełniły moje oczy. - Nie, tato. Pamiętasz? To był pijany kierowca. Inny mężczyzna uderzył w samochód. - Ona jechała po Ciebie. Charles popchnął mnie i upadłam do tyłu na mój kosz z ubraniami. Uderzyłam głową o podłogę, ale na szczęście nie bolało za mocno. Zaczęłam wstawał, ale kiedy to zrobiłam, poczułam pięśd łączącą się z moim okiem i opadłam z powrotem na ziemię. Potem, wyszedł z pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi. Leżałam na podłodze, nie będąc w stanie wstad przez kilka minut. Moje oko pulsowało, ale ból nie mógł się równad z ciężkim uczuciem w mojej klatce piersiowej. On naprawdę wierzył, że ja byłam tą, która ją zabiła. Mój własny ojciec nie może znieśd mojego widoku. Pozwoliłam łzom popłynąd.
Ian Wszedłem do domu Dereka Freemana koło 20. Nie byłem jego wielkim fanem, ale zrobiłbym wszystko, aby znowu zobaczyd Lucy. Szukałem jej, ale nigdzie jej nie widziałem. Szczerze, nienawidziłem imprez. Głośna muzyka, grupy pijanych nastolatków… to nie był mój świat. Postanowiłem, że jeśli nie znajdę wkrótce Lucy, wyjdę. - Hej, Winters. – Usłyszałem głos Dereka. - Freeman – przywitałem go. – Niezła impreza. Derek zaczął mówid coś jeszcze, ale został rozproszony, kiedy podeszła do nas Mandy i zaczęła z nim rozmawiad. Odwróciłem się i uciekłem, kiedy miałem tylko szansę. On mógł 7
byd zajęty przez dobrą chwilę. Mandy Fine nie miała najlepszej reputacji, a Derek kochał dziewczyny takie jak ona. Skuliłem się w duchu. Próbowała ze mną rozmawiad wcześniej. Wciąż była na mnie zła za to, że ją olałem, ale nie lubiłem jej. Tylko jedna dziewczyna miała moją pełną uwagę. Po 20 minutach, w koocu zdecydowałem się opuścid imprezę, ale skierowałem głowę w kierunku przednich drzwi, gdzie Lucy wchodziła z Tess. Moje serce zatrzymało się od razu. Jej piękno odbierało dech w piersiach. Jej długie, kręcone, blond włosy były zaplecione w warkocz, ale kilka kosmyków układało się wokół jej twarzy. Tess odeszła, zostawiając Lucy samą, więc powoli ruszyłem w jej kierunku. - Hej – szepnąłem w jej ucho, stojąc za nią. Zadrżała, kiedy odwracała się w moją stronę. Jej twarz była oddalona o milimetry od mojej. Odetchnąłem nią, zapamiętując jej zapach. Pachniała jak brzoskwinia i mięta. Nigdy nie sądziłem, że brzoskwinie mogą pachnied tak dobrze. - Hej, Ian – powiedziała, cofając się o krok. Kiedy cofnęła się, zauważyłem, że miała podbite oko, które starała się bezskutecznie ukryd pod makijażem. - Co się stało? – wskazałem na jej oko. Odwróciła głowę lekko w prawo, jakby chciała ukryd przede mną siniaka. – To nic.. I ugh… jestem taką niezdarą. Potknęłam się o mój koszyk z ubraniami i uderzyłam twarzą o komodę. Nic wielkiego. Nie bolało nawet zbyt mocno. Kiedy mówiła, nie nawiązywała ze mną kontaktu wzrokowego. Wiedziałem, że kłamała, ale nie mogłem odkryd, dlaczego próbowała ukryd coś takiego. - Najpierw Twoje ramię, teraz oko. – Starałem się uśmiechnąd, ale nie wyszło. – Często upadasz? W koocu spojrzała w moje oczy. – Widzę, że Addison przyszła. Powinnam pójśd się przywitad. Zobaczymy się później. – Odeszła, zanim mogłem coś powiedzied. Addison Smith nienawidziła Lucy. Były wrogami od ósmej klasy, a przynajmniej w oczach Addison nimi były. Addison była zazdrosna o popularnośd Lucy, jej niecodzienną osobowośd i jej piękno. Nigdy nie mogła by konkurowad z Lucy. Była głupia nawet próbując. Patrzyłem jak Lucy przechodziła obok Addison i poszła po schodach do góry. Nie chciałem byd stalkerem, ale podążyłem za nią. Musiałem dowiedzied się, o co chodzi. Otworzyła drzwi. To była szafa na płaszcze. Weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi. Wziąłem głęboki oddech i ruszyłem za nią. - Często to robisz? – zapytałem. - Ian. – Jej głos się załamał. Było tak ciemno, że nie mogłem zobaczyd jej twarzy. – Co robisz? - Próbuje dowiedzied się, dlaczego tak piękna dziewczyna jak Ty przychodzi na imprezę i ukrywa się w szafie – powiedziałem szczerze. – Lucy, co się z Tobą dzieje? - Nie zrozumiesz. Tylko, proszę, idź. – Jej głos przerwał szloch. Przyciągnąłem ją do 8
siebie. Oparła głowę na mojej klatce piersiowej i zaczęła płakad mocniej. - Cokolwiek to jest, możesz mi powiedzied – powiedziałem cicho. Spięła się na moje słowa. – Nie, nie mogę, Ian. Nie mogę nikomu powiedzied. - Możesz zaufad mi. Odsunęła się ode mnie. – Nie mogę zaufad nikomu. – Zaczęła otwierad drzwi, ale zatrzymałem ją. - Proszę, nie idź. Przepraszam. Nie będę zadawał więcej pytao. Będę po prostu tutaj dla Ciebie. Opuściła rękę z klamki. – Jesteś dobrym człowiekiem, Ian. - Lubię Ciebie, Lucy. - Ja też Ciebie lubię. – Nie musiałem patrzed, żeby wiedzied, że się uśmiecha. – Powinnam wrócid na imprezę. Otworzyła szafę i wyszła. Po kilku sekundach też opuściłem szafę. Lucy Pierce mnie lubi. Wiedziałem, że nic nie będzie w stanie zetrzed mi tego uśmiechu z twarzy przez resztę nocy.
Lucy Zeszłam po schodach w dół, z daleka od Iana. Był zbyt dobry i zbyt miły, aby spędzid noc słuchając mojej płaczliwej historii. Jeśli zostałabym chwilę dłużej, mogłabym mu wszystko powiedzied.. Jak zwykle, wolałam trzymad moje uczucia w sobie. Zakładałam uśmiech dla świata i udawałam, że wszystko jest w porządku. Żyłam w kłamstwie, w które wszyscy wierzyli. - Lucy! – usłyszałam głos Dereka Freemana i zamarłam. - Hej, Derek – przywitałam go z uśmiechem. – Świetna impreza. - Dzięki. Jestem szczęśliwy, że mogłaś przyjśd. – Zbliżył się o krok bliżej, niż lubiłam. Jego oddech przepełniony był mieszkanką piwa i wódki. - Ja też – skłamałam. Cóż… było to po części kłamstwo. Musiałam wydostad się z domu. Bycie tutaj było alternatywnym rozwiązaniem. Po imprezie, mogłam pójśd do domy Tess i zostad tam na noc. Było to jedyne miejsce, gdzie czułam się bezpieczna. Charles nie mógł mnie tam skrzywdzid. Derek krzyknął do kogoś innego i potknął się. Byłam wdzięczna, że tak łatwo odwrócił swoją uwagę ode mnie. Szukałam kogoś znajomego. Widziałam kilka znajomych twarzy ze szkoły, ale impreza rozrastała się, i nie znałam większości ludzi tutaj obecnych. W koocu dostrzegłam Chrissy i udałam się w jej kierunku. Chrissy znałam praktycznie całe moje życie. Jej rodzina przeprowadziła się do 9
Paradise, kiedy byliśmy w trzeciej klasie. Od tamtej pory byłyśmy przyjaciółkami. - Hej, Chrissy. - Heeeeeej! Lucy! – roześmiała się. Mogłam powiedzied, że była całkowicie wstawiona. -Twoje popisy cheerlederskie na pep rally dzisiaj były świetne.Jak Ty to robisz, że tak zginasz swoje ciało? Chciałabym tak robid. – Jej twarz była lekko zielonkawa. Potknęła się i złapałam ją. – Jesteś taka ładna, Lucy. - Dziękuję – powiedziałam, kiedy pomagałam jej stad prosto. Zaczęła sięgad po drugą puszkę piwa, ale wzięłam ją od niej. – Myślę, że masz dośd. - Daj spokój. Nie bądź taka. - Podziękujesz mi rano – zapewniłam ją, kiedy szłyśmy do łazienki. - Wiesz… zawsze byłam zazdrosna o Twoje włosy. – powiedziała, siadając na blacie w łazience. Szukałam myjki. – Muszę farbowad moje włosy. Mój naturalny kolor jest… brudny. Dlaczego nie może byd w ładnym odcieniu brązowego? Jak włosy Tess. Wygląda jak pieprzona Kim Kardashian. A Ty… Ty wyglądasz jak Barbie. Dlaczego muszę wyglądad jak pieprzony wieloryb? Znalazłam myjkę i zamoczyłam ją pod zimną wodą. – Chrissy, nie wyglądasz jak wieloryb. Ty masz loki, ładne loki. – Przetarłam gąbką jej twarz. – A blond włosy są… zwykłe. Wszyscy moją farbowad swoje włosy na blond. Ja lubię Twój naturalny kolor. Masz najjaśniejszy odcieo czerwieni. To jest wyjątkowe, i na pewno nie brudne. - Nieważne. – Przewróciła oczami. – Mówisz tak, ponieważ Ty… cóż Ty… Ty jesteś pieprzoną Lucy Pierce. - A Ty jesteś ChrissySmith. Jesteś piękna. Każdy kto mówi Tobie coś innego, kłamie. - Dzięki, Lucy – powiedziała, uśmiechając się. – Jestem naprawdę niesamowita. – Przesunęła się na róg i prawie spadła. - Wszystko w porządku? – zapytałam, pomagając jej się uspokoid. - Będzie dobrze – roześmiała się znowu. - Nigdy więcej picia. Ruszyła do drzwi i upadła przed nimi. Roześmiała się bardziej. – Wiesz, chyba mam już dośd picia. – Otworzyła drzwi i krzyknęła na korytarz – Co tam, ludzie? Pokręciłam głową. Ona z pewnością będzie żałowała dzisiejszej nocy. Wyszłam z łazienki, żeby znaleźd Tess. Byłam bardziej niż gotowa opuścid tą imprezę.
10
RODZDZIAŁ TRZECI LODY
Ian Po piątkowej imprezie, nie mogłem spad. Przelatywało przeze mnie milion emocji. Po pierwsze, byłem podekscytowany. Podekscytowany tym, że Lucy ze mną rozmawiała i nie uciekła, ani nie próbowała mnie odepchnąd. To był postęp. Po drugie, martwiłem się. Lucy kłamała na temat swoich siniaków i nie wiedziałem, dlaczego. Czy to był członek jej rodziny? Wiem, że jej mama umarła, ale czy ktokolwiek inny mieszkał z nią poza jej ojcem? Może to był jej ojciec? Ktoś to jej robił. Gdzieś głęboko we mnie, wiedziałem, że powinienem komuś powiedzied, ale komu? Ostatnią rzeczą, jakiej bym chciał to sprawienie, że Lucy by mnie znienawidziła. Może najpierw powinienem z nią porozmawiad i poznad historię z jej perspektywy. Może było proste wytłumaczenie, a ja tylko bym to skomplikował. 2 Jednej rzeczy byłem pewien – muszę sprawid, aby Lucy się dla mnie otworzyła. Ostatniej nocy, kiedy ją trzymałem, wiedziałem, że mógłbym zrobid wszystko, aby ją ochronid. W moim ramionach czuła się tak wrażliwa i mała. Dlaczego ktokolwiek mógł chcied ją zranid? Nie mogłem tego pojąd. W niedzielę w Kościele, Lucy i jej tata weszli na tyły kościoła zaraz po rozpoczęciu nabożeostwa. Nigdy wcześniej nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak przerażona była siadając obok niego. Pewnie, uśmiechała się, ale mogłem zobaczyd strach w jej oczach. Planowałem porozmawiad z nią po kościele, ale wymknęli się zaraz po mszy. Myślałem o pójściu do jej domu, ale szybko zdecydowałem, że było by to bliskie zachowaniu stalkera3, więc poczekam do poniedziałkowego poranka w szkole. Lucy usiadła przy biurku obok mnie, natychmiast jak zadzwonił dzwonek, jak zwykle. Zawsze była na czas albo spóźniona. Myślałem, że było to spowodowane tym, że jeździła z Tess. Ta dziewczyna spóźniała się na wszystko. - Dzieo dobry, Lucy – przywitałem ją, jak każdego poranka. Kiedy jej oczy spotkały moje, oddech ugrzązł mi w gardle. Jej niebieskie oczy były hipnotyzujące. - Hej, Ian – uśmiechnęła się. - Jak Twoje oko? Jej uśmiech załamał się troszkę. – Jest lepiej, dziękuję. – Tak szybko jak te słowa opuściły jej usta, spojrzała na przód klasy, 2 3
Tak, tak… wmawiaj tak sobie dalej :P Ja tam bym mogła mied takiego stalkera :D nie wiem jak Wy:P
11
z dala ode mnie. Znowu mnie odpychała. Nie mogę na to pozwolid. - Więc, jak Twój weekend? – zapytałem, starając się podtrzymad rozmowę. Ponownie spojrzała na mnie, a moje serce przyspieszyło. – Było w porządku. Spędziłam cały weekend z Tess. Obejrzałyśmy całe dwa sezony Pamiętników Wampirów. Zaśmiałem się. – Lubisz ten serial? Lucy też się roześmiała, co było muzyką dla moich uszu. – Kocham to. Damon jest gorący.4 - Moja mam też uwielbia to oglądad. Ból przeszedł przez jej twarz, ale zniknął prawie tak szybko jak się pojawił. Zacząłem mówid coś jeszcze, kiedy Pani Lochman weszła do klasy. Trzymała w jednej ręce kawę, a w drugiej dietetyczną colę. Desperacko próbowałem ignorowad dziewczynę siedzącą obok mnie i skupid się na nauczycielce. To było niemożliwe.
Lucy Kiedy wróciłam do domu ze szkoły, otworzyłam mój dziennik. Miałam dobry weekend, pomijając podbite oko, które podarował mi Charles. W piątkowy wieczór poszłam na imprezę do Dereka Freemana. Nie mogę stad koło tego chłopaka, ale był tam Ian! I rozmawiał ze mną! Byłam wdzięczna, że przyszłam. Ian powiedział mi, że mnie lubi… Cóż, oczywiście, że mnie lubi! Ian lubi WSZYSTKICH!5 Jest przemiły. Ale wciąż, uwielbiam to, że mnie lubi. Ale myślę, że Ian wie… o moim tacie… Nie powiedziałam mu niczego, ale jestem pewna, że on to odkrył. On obserwuje, a ja jestem przerażona. Chciałam porozmawiad z kimś o Charlesie przez długi czas. Ale co mogę powiedzied? „ Mam podbite oko, ponieważ kiedy mój ojciec jest pijany, obwinia mnie o śmierd mamy”… Tak… to się nie zdarzy. Więc, przeczekam to i zobaczę, co się wydarzy. Kilka godzin później usłyszałam pukanie w okno. Uśmiechnęłam się, kiedy zobaczyłam po drugiej stronie twarz Tess. Otworzyłam okno i w koocu po kilku minutach, próbując się wspiąd przez nie, weszła do środka. - Jak Ty możesz wspinad się przez to okno przez cały czas? – zapytała, ciężko oddychając. Tylko wzruszyłam ramionami, niepewna jak mam odpowiedzied na jej pytanie. Pewnie, wchodzenie przez okno jest do dupy, ale jest lepsze niż zostanie pobitą za obudzenie Charles’a. 4 5
Może nie jestem zbytnio w Teamie Damona, no ale jakim byłabym człowiekiem, jakbym go nie uwielbiała.:) Dziewczyno, żeś masz rozkminy… Facet OSOBIŚCIE mówi Ci, że Cię lubi, a Ty swoje;p
12
- Nie ważne. Idziesz ze mną na lody – powiedziała Tess, kładąc ręce na biodrach. - Umm, ok…- powiedziałam, chwytając moją różową bluzę z kapturem z krzesła. Wyskoczyłam przez okno pierwsza i potem pomogłam Tess. W jej samochodzie włączyłam radio. Dzisiaj słuchała muzyki techno. – Musisz byd najbardziej dziwną osobą, jaką znam. - To wszystko przez kofeinę – przyznała. Roześmiałam się. - Więc, słyszałam od… kogoś…, że Ty i Ian byliście razem w szafie na imprezie u Dereka. – Poruszyła swoimi brwiami. - Od kogo to słyszałaś? – Czułam rumieoce pokrywające moje policzki. - Więc, to prawda? Tak bardzo chciałam temu zaprzeczyd, ale nie chciałam kłamad. – Nic się nie wydarzyło! Przysięgam! Tylko rozmawialiśmy. - Rozmawialiście? Taaa, jasne – westchnęła. – O Boże! Ty i Ian. Nie mogłam nic poradzid na to, że się uśmiechnęłam. – Zamknij się. Poważnie, nic się nie wydarzyło. - Nie mogę uwierzyd, że trzymałaś tą informację w sekrecie przed swoją najlepszą przyjaciółką. – Złożyła swoje dłonie na piersi w dramatycznym geście. – To boli. - Nie było nic do mówienia. - Więc, o czym rozmawialiście? – Zrobiła cudzysłów w powietrzu, kiedy wypowiadała te słowa. Samochód zjechał lekko na prawo, a ona natychmiast złapała kierownicę z powrotem. - Czy możesz trzymad swoje ręce na kierownicy? Przewróciła oczami. – Dlaczego unikasz odpowiedzi na moje pytanie? - Ponieważ… - Nie byłam pewna, co mam powiedzied. – Powiedział mi, że mnie lubi. - Lubi Cię? – pisnęła. – O mój Boże. - Nie sądzę, że lubi mnie w ten sposób. On po prostu… lubi mnie. Jako przyjaciółkę. - Przyjaciółkę, z którą przebywał w szafie? Przewróciłam oczami, ale nie odpowiedziałam. Było oczywiste, że ta rozmowa rozwija się zbyt szybko. Tess zatrzymała się na swoim miejscu parkingowym i poszłam za nią do lodziarni. Moje serce zabiło mocniej, kiedy zobaczyłam Ian i Masona, siedzącego przy stoliku obok drzwi, a Tess szła prosto w ich kierunku. Ian Spojrzałem na lody Masona. To było dosłownie wiadro. – Nie ma szans, że zjesz to wszystko – powiedziałem, śmiejąc się. - Patrz. – Mason wziął to, co powiedziałem za wyzwanie, a on nigdy się nie wycofuje, nigdy. Nabrał łyżką ogromny kawałek lodów i wpakował go do buzi. Dźwięk otwierających się drzwi zabrzmiał w lodziarni i spojrzałem w górę. Uśmiechnąłem się, kiedy zobaczyłem wchodzące Lucy i Tess. Może ten wieczór nie będzie taki zły, powiedziałem do siebie. 13
- Ian… Mason. – Tess przywitała nas. Lucy stała cicho obok niej, zagryzając nerwowo wargę. Skinęła głową na mnie i uśmiechnęła się, kiedy zobaczyła, że na nią patrzę. - Cóż za zbieg okoliczności – powiedział Mason. Przesunął krzesło obok siebie. – Masz miejsce. Tess podeszła i usiadła na krześle. Lucy dalej stała, patrząc na podłogę. Nigdy wcześniej nie wyglądała tak pięknie. Jej krótka spódniczka opinała jej krągłości we wszystkich odpowiednich miejscach i ciężko było nie patrzed na jej idealną figurę. Nie miała nawet pojęcia jaki wpływ miała na mnie. Nie miała nawet pojęcia o swoim pięknie. - Chcesz usiąśd obok mnie? – zapytałem się jej, kiedy już byłem w stanie mówid, bez żadnego nerwowego oddechu. Uśmiechnęła się i skinęła głową. Mogłem powiedzied, że odrobinę się zrelaksowała, ale wciąż była nerwowa. Nie chciałem, żeby czuła się niekomfortowo w mojej obecności. Mason i Tess prowadzili swoją własną rozmowę, więc zdecydowałem, że jest to najlepszy moment, aby lepiej poznad Lucy. - Jestem naprawdę szczęśliwy, że tutaj jesteś – przyznałem. - Myślę, że zostaliśmy wystawieni – zaśmiała się nerwowo, kiedy spojrzała na osoby za mną. Odwróciłem się, żeby zobaczyd, że Masona i Tess nie siedzieli dłużej przy stoliku. Uśmiechnąłem się. – Jakoś mnie to nie smuci. Ona też nie mogła przestad się uśmiechad. – Mnie też. – Zaczerwieniła się, kiedy słowa opuściły jej usta. Zdecydowałem, że nie chce dłużej siedzied w zimnej lodziarni w idealny październikowy dzieo. – Chcesz pójśd na spacer do parku? – zapytałem. - Jasne – przytaknęła. Wstaliśmy i poszliśmy w stronę drzwi. Postanowiłem, że będę odważny. Złapałem ją za rękę. Byłem zaskoczony, że nie odepchnęła jej. Kiedy szliśmy, czułem się jakbym śnił. Ja z Lucy… ona, nie uciekająca ode mnie, to było nierealne. Ale to nie był sen. Spojrzała na mnie tymi swoimi wielkimi, niebieskimi oczami i moje serce zabiło mocniej w mojej piersi. - O czym myślisz? – zapytała mnie. - Tylko o tym, jaka piękna jesteś. Jej policzki zaczęły się czerwienid. – Dziękuję – przyjęła komplement. – Myślę, że też jesteś piękny6 – dodała delikatnie. Teraz była moja kolej na rumieoce. – Dziękuję. Spojrzała na ziemię, kiedy mówiła. – Swoją drogą, dziękuję za wszystko, co zrobiłeś na imprezie. Przepraszam, że byłam taka… niegrzeczna. 6
No to powiedziała…. Lucy… przystojny, a nie piękny;p chociaż ja tam nie wiem, jak faceci mają;d
14
- Nie byłaś niegrzeczna. Tylko zestresowana. Nie przejmuj się tym. – Chciałem podtrzymad temat imprezy. Chciałem dowiedzied się, czemu miała podbite oko. Chciałem odkryd jej wszystkie sekrety. Ale to nie był odpowiedni moment. Najpierw musi mi zaufad, nie pozwolę jej uciec ponownie. Więc, zaproponowałem, żebyśmy poszli na huśtawki. Kiedy się huśtaliśmy, dowiedziałem się kilku rzeczy o niej. Na przykład, jej ulubione kolory to różowy i biały. Kocha Harrego Pottera, książki i filmy, i wciąż potajemnie czeka na zaproszenie do Hogwartu. Spędza dużo czasu, pisząc. Powiedziała, że z pewnością nie mogę przeczytad niczego, co napisała, ale może kiedyś podzieli się swoją pracą ze światem. Kiedy wyszliśmy z parku, zaprowadziłem ją do domu Tess, który był tylko dwie ulice dalej. Chciałem pocałowad ją na dobranoc, ale nie chciałem jej przestraszyd. Plus, wiedziałem, że Tess patrzy na nas przez okno. Zdecydowałem, że nasz pierwszy pocałunek odbędzie się bez niepotrzebnej publiki. Zamiast tego, przytuliłem ją. To było najlepsze przytulenie, jakie dałem kiedykolwiek w życiu. Jednej rzeczy byłem pewien – Lucy Pierce była bardziej niesamowita niż oczekiwałem.
15
ROZDZIAL CZWARTY WYJAZDOWY MECZ Lucy We wtorek był wyjazdowy mecz. Wszystkie cheerleaderki i zawodnicy musieli wyjechad ze szkoły godzinę wcześniej. Byłam podekscytowana opuszczeniem algebry. Spotykałam się z Tess przy jej samochodzie. - Nie bądź zła. – To były pierwsze słowa, które wyszły z jej ust, kiedy podeszłam do Jeepa. - Dlaczego miałabym... – Zanim zdążyłam dokooczyd zdanie, tylnie drzwi się otworzyły. Spojrzałam tam, żeby zobaczyd Addison i Mandy. - Hej, Tess, dzięki za podwózkę – powiedziała Addison i wtedy odwróciła się do mnie. - Hej, Lucy. – Kiedy powiedziała moje imię, mogłam usłyszed w jej głosie nutkę obrzydzenia. - Cześd, Addison – odpowiedziałam tak miło, jak było to możliwe. Z pewnością zabiję później Tess. - Słyszałam, że Ty i Ian spiknęliście się na imprezie u Freemana. Wow. – Mandy powiedziała do mnie, kiedy tylko wjechałyśmy na autostradę. Zakrztusiłam się Red Bullem, którego piłam. - Spiknęliśmy? – zapytałam z niedowierzaniem w moim głosie. – Nie, my nie. Ja nie. Nie mogłabym. - Oni tylko rozmawiali. – Tess przybyła mi na ratunek, nawet jeśli mi nie wierzyła. Addison roześmiała się. - Taaa, jasne. - Jestem tak zazdrosna. Ian jest taki gorący. – Mandy dodała. – Próbowałam się z nim umówid od dziewiątej klasy. Zawsze mi mówił, że jest zainteresowany kimś innym… Sądzę, że teraz wiem, kim. Nie mogłam przestad się zastanawiad, kim Ian był zainteresowanym. To nie mogłam byd ja. Chciałam, żeby znali prawdę. Nic nie robiliśmy. Ale jeśli moja najlepsza przyjaciółka mi nie wierzyła, to dlaczego inni mieliby wierzyd? Ale ponownie Tess przyszła mi na ratunek, zmieniając temat. - Słyszałam, że Diana jest w ciąży. – Nie byłam pewna, czy wymyśliła tą plotkę, czy naprawdę to słyszała. I tak, jestem jej wdzięczna. - Ta suka – warknęła Mandy. Ponownie się zakrztusiłam. - Możesz coś o tym powiedzied, panno zrobiłam-to-ze-wszystkimi-zawodnikamidrużyny-footballowej. – Addison była jedyną odważną, żeby to powiedzied. To była prawda. - Nie ze wszystkimi. Nie zrobiłam tego z Ianem. – Spojrzała na mnie. – I nie zrobiłam 16
tego z Frankiem – skunksem. Addisom roześmiała się. - Nikt nie aż tak zdesperowany. Zawsze nienawidziłam, kiedy ludzie nazywali tak Franka. Był naprawdę miłym chłopakiem, po prostu nie kąpał się codziennie. Może nawet nie przez tydzieo. Zadrżałam. Reszta podróży minęła na plotkowaniu. Mandy i Addison wiedziały wszystko o Paradise High School. Nienawidziłam słuchad tych plotek i sama w nie, nie wierzyłam. 3 godziny później, kiedy zaparkowałyśmy na szkolnym parkingu, westchnęłam z ulgą. Nie mogłam doczekad się, aby wydostad się z tego samochodu. Ale wiedziałam, że za kilka godzin, będę zmuszona wsiąśd do tego auta ponownie. Ta myśl sprawiała, że chciało mi się wymiotowad. Po drugiej stronie, zauważyłam wysiadającego Iana. - Lucy, poczekaj. – Usłyszałam jak zawołał ze swojego samochodu. Zatrzymałam się, aby na niego poczekad. Mandy, Addidon i Tess dały mi zdziwione spojrzenie, kiedy odchodziły. - Myślałam, że jechałeś z Masonem – powiedziałam, kiedy podszedł do mnie. Miał na sobie zwykły, biały T-shirt i czarne, dresowe spodnie. Chciałam wyciągnąd rękę, aby poczud jego mięśnie, ale tego nie zrobiłam. - Jeśli jechałbym z nim, wtedy nie mógłbym się Ciebie zapytad, czy wracałabyś z powrotem ze mną. – Kiedy Ian mówił, gapiłam się na jego całuśne7 usta. Zmusiłam się, żeby spojrzed w górę. Kilka sekund zajęło mi zrozumienie jego słów. - Chcesz, żebym jechała z Tobą? - Jeśli chcesz. – Uśmiechnął się, pokazując swoje dołeczki i czułam jak się topię, tutaj i teraz. - Z chęcią z Tobą pojadę. – Starałam się brzmied pewnie, ale czułam jak mój głos się trzęsie, kiedy to mówiłam. - Ian! – Usłyszałam jak ktoś wołał go z oddali. - Muszę iśd, ale zobaczymy się po meczu. – Potem odszedł, zostawiając mnie, wrośniętą w ziemię. Nie byłam w stanie poruszyd się przez kilka chwil. Nagle, nie mogłam się doczekad jazdy do domu.
Ian Powiedziała tak. Nie mogłem przestad się uśmiechad. Przez cały mecz, nie pozwalałem się rozpraszad tej myśli, ale musiałem naprawdę się 7
Nie lubię tego słowa… jak to wgl brzmi… no ale cóż mój móżdżek nie był w stanie wymyśled innego słowa;D wybaczcie mi :*
17
wysilad, starając się o tym nie myśled. Nie mogłem uwierzyd, że Lucy Pierce zgodziła się spędzid ze mną 3 godziny w aucie sam na sam. To był rodzaj cudu. Wygraliśmy 21:0. Po szybkim prysznicu, przebrałem się w moją koszulkę i spodnie. Nagle zacząłem marzyd, żebym miał coś innego do ubrania. Kiedy wyszedłem z szatni, Lucy stała na parkingu. Była ubrana w różową bluzę z kapturem i jej strój. Wiatr rozwiewał jej włosy wokół twarzy i oddech zatrzymał się w moim gardle. Zadecydowałem w tym momencie, że była najpiękniejszą dziewczyną na którą kiedykolwiek spojrzałem. Kiedy jej oczy spotkały moje, jej twarz rozświetliła się. Jej uśmiech był prawdziwy i słodki. Moje oczy powędrowały do jej ust… Wyglądały delikatnie… zapraszająco… Zmusiłem się, żeby spojrzed w górę. - Hej. – Jej głos był tak delikatny, jak cała ona. Chciałem powiedzied, hej piękna, ale dzięki Bogu: - Hej – wyszło zamiast tego. Nie chciałem jej przestraszyd, zanim w ogóle miałem szansę. Kiedy szliśmy do mojego auta, trzymałem ją za rękę. Była taka mała w mojej. Otworzyłem drzwi po stronie pasażera dla niej, a ona wsiadła do środka. Kiedy tylko jej ręka opuściła moją, straciłem ciepło. Nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo byłem spragniony8 jej dotyku. Wszedłem do auta, włączyłem silnik i ogrzewanie. - Jest zimno jak na październik – skomentowałem. Czy ja właśnie skomentowałem pogodę? Mój mózg zamienił się właśnie w papkę. Skinęła głową, zgadzając się ze mną. - Czy miał byś coś przeciwko… umm.. – przerwała nagle i potem pokręciła głową. – Nie ważne. - Co się dzieje? Westchnęła nerwowo i przesunęła się na środkowe siedzenie. - Czy miałbyś coś przeciwko, gdybym siedziała tutaj? Uśmiechnąłem się. - Tak… czekaj. Mam na myśli nie. Ja.. – Teraz tu był mój czas na jąkanie. – Cieszę się, że tutaj siedzisz. Wraz z moimi słowami, zrelaksowała się. Nagle każda częśd mojego ciała stała się świadoma jej bliskości. Chciałem, żeby przesunęła się jeszcze bliżej. Chciałem… - Byłeś dzisiaj niesamowity. – Lucy przerwała moje myśli. - Dzięki. – Nie mogłem nic poradzid na uśmiech, który pojawił się na mojej twarzy. – Więc, jak jechało Ci się tutaj? - Umm… coż, Addison i Mandy jechały z nami – odchrząknęła. – Jestem naprawdę wdzięczna, że zapytałeś się, czy chce pojechad z Tobą. - Nie chciałem, żebyś cierpiała ponownie przez 3 godziny z Mandy i Addison. Nie musiałem patrzed na Lucy, aby wiedzied, że się uśmiecha. - Złapałam wszystkie możliwe ostatnie plotki. Teraz wiem więcej, niż kiedykolwiek 8
Te wszystkie zboczone książki jednak robią swoje;p na myśl przychodzą tylko różne, dziwne rzeczy :D
18
bym chciała wiedzied o wszystkich w Paradise High School. - Ach, tak? Jakieś plotki o mnie, o których powinienem wiedzied? Lucy poruszyła się niezręcznie. - Umm.. nie. - Jeśli nie chcesz mi powiedzied, w porządku – zażartowałem. – Jestem pewien, że przeczytam to później na Facebooku. Lucy westchnęła. - Najwidoczniej, Ty i ja spaliśmy ze sobą na imprezie u Dereka w piątek. Odchrząknąłem. - Och. – Nie byłem pewien, co mam powiedzied. Spojrzałem na Lucy, a ona przygryzała wargę. - Cóż, odkąd już spaliśmy ze sobą – mrugnąłem do niej – powinniśmy pójśd… na randkę. - Naprawdę? – Brzmiała na zaskoczoną. - Chcesz? W piątek? - Chciałabym – wyszeptała. Lucy pochyliła się i położyła głowę na moim ramieniu, a ja owinąłem rękę wokół niej. Po raz pierwszy w życiu nienawidziłem ręcznej skrzyni biegów. - Czy wiesz, jak prowadzid skrzynię biegów? – zapytałem jej. Wydawała się zakłopotana moim pytanie. - Cóż… tak naprawdę, nie wiem jak prowadzid. Prawdopodobnie w ogóle. - Och. – Nie byłem pewien, jak odpowiedzied na jej wyznanie. – Mógłbym Cię nauczyd. - Ian? - Tak? – odpowiedziałem. - Dlaczego zapytałeś mnie o wyjście w piątek? Byłem zaskoczony jej pytaniem. - Ponieważ podobasz mi się odkąd mieliśmy 4 lata i zajęło mi 13 lat, aby zdobyd się na odwagę. Czekała kilka sekund, zanim odpowiedziała. - Jestem wdzięczna, że mnie zapytałeś. - Ja też.
19
ROZDZIAŁ PIĄTY PIERWSZA RANDKA Lucy Tydzieo przeciągał się w nieskooczonośd, ale w koocu, nadszedł piątek. Kiedy obudziłam się tego poranka, wszystko było idealne. Świeciło słooce i ptaszki śpiewały na zewnątrz. Ja też mogłabym śpiewad i taoczyd, jeśli nie byłoby Charlesa, który leżał nieprzytomny w pokoju obok. Nawet Tess pojawiła się wcześniej. Pomogła mi dobrad idealny strój na nadchodzącą randkę. W drodze do szkoły, obie śpiewałyśmy razem z radiem. - Wiedziałam, że zdobycie chłopaka, zmieni Cię w poranną osobę. – Przekrzykiwała muzykę. - Ian nie jest moim chłopakiem – przypomniałam jej. - Jeszcze nie, ale będzie po dzisiejszym wieczorze. Przewróciłam na nią oczami, ale nie mogłam powstrzymad uśmiechu, który pojawił się na mojej twarzy. – To tylko jedna randka. To nic nie znaczy. - Z IanemWintersem, to coś znaczy. – Szybko odpowiedziała. – Nigdy nie był z nikim na randce, a teraz, jest, wychodząc z Tobą. Ten chłopak z pewnością darzy Ciebie uczuciem. Próbowałam coś powiedzied, ale co mogłam na to odpowiedzied? Było prawdą to, że nigdy z nikim nie był na randce… Albo… nic o tym nie wiemy. I przyznał we wtorkowy wieczór, że podobałam mu się odkąd mieliśmy 4 lata… Miałam tylko nadzieję, że nie zrobię czegoś, co to spieprzy. - Dlaczego Ian chciał wyjśd akurat ze mną? – zapytałam delikatnie. - Dlaczego nie, Lucy? – powiedziała Tess ze rozbawieniem w głosie. – Jesteś najładniejszą dziewczyną w Paradise High School… no oprócz mnie – dodała z mrugnięciem. – Masz idealne blond włosy, duże, niebieskie oczy, długie nogi i ciało, ze wszystkimi kobiecymi krągłościami. Dlaczego on nie chciałby umówid się z Tobą? Ponownie, nie wiedziałam, co odpowiedzied. - Nie bądź taka niepewna. – Tess powiedziała, kiedy wjechałyśmy na parking. – I „dlaczego” nie ma znaczenia. To się wydarzy. Dzisiaj. Tylko bądź szczęśliwa. - Jestem szczęśliwa. – Znowu się uśmiechnęłam. Nie uśmiechałam się tyle od śmierci mamy. Przez tych kilka chwil, zapomniałam o bliznach i siniakach. Zapomniałam o tym, że mój ojciec – alkoholik mnie nienawidzi. Byłam naprawdę szczęśliwa i czekałam na mój wieczór z Ianem. Życie było dobre.
20
Ian Spojrzałem w lustro po raz setny. To było oficjalne, byłem gorszy niż dziewczyna. Kiedy zszedłem na dół, mam siedziała z książką przy stoliku do kawy i wstała, kiedy mnie zobaczyła. – Wow. Kim jest ta szczęściara? - Lucy Pierce – odpowiedziałem z dumą. Moja mama przyłożyła ręce do serca. - Och, ta biedna dziewczyna. Przeszła dużo od śmierci jej mamy. Bądź dla niej dobry. - Będę, mamo. Po kilku minutach przypominania mi przez moją mamę o byciu dżentelmenem i byciu zbyt podekscytowaną moją pierwszą randką, wyszedłem po Lucy. Kiedy się tam dostałem, czekała na mnie na zewnątrz przy krawężniku. Jej wygląd odebrał mi mowę. Była ubrana w białą, letnią sukienkę do kolan, a pod tym miała białą koszulkę z długim rękawem, przypominając mi, że lato zbliża się ku koocowi. Ale dłużej nad tym myśląc, zawsze ubierała bluzki z długim rękawem. To był początek zastanawiania się, jaki był ku temu powód. Jej blond loki luźno zwisały, tak jak lubiłem. Wiatr rozwiewał je wokół jej twarzy, powodując, że moje serce przyspieszało. Zaparkowałem przy krawężniku i wysiadłem, aby otworzyd dla niej drzwi. Zacząłem mówid, jak pięknie wyglądała, ale oddech zaciął mi się w gardle. Gdzie nagle podział się cały tlen? - Hej – powiedziała. Mały rumieniec pojawił się na jej policzkach. Uśmiechnąłem się na fakt, że była tak zestresowana jak ja. - Wyglądasz pięknie. – W koocu usłyszałem swój głos, ale źle wyszło. Kiedy byliśmy w moim aucie, spanikowałem. Nie miałem pojęcia, co powiedzied, zrobid, albo jak się zachowywad. Dalej Ian. To jest Lucy. Znasz ją odkąd mieliście 4 lata. Po prostu rozmawiaj z nią jak zawsze - powiedziałem sobie, kiedy szukałem czegokolwiek, co mógłbym powiedzied. - Pogoda jest dzisiaj ładna. – Natychmiast chciałem cofnąd te słowa. Czy ja znowu po prostu skomentowałem pogodę? Uśmiechnęła się i skinęła głową. - To prawda. Lucy przysunęła się bliżej. Kochałem uczucie jej obok mnie. Chciałem ją ochronid i utrzymad ją bezpieczną. Jechaliśmy kilka minut w ciszy. To naprawdę nie było niezręczne czy niekomfortowe, tylko normalne. Jakby było to właśnie to, czego potrzebowaliśmy. Bardziej niż wszystko, chciałem, żeby Lucy czuła się komfortowo i była sobą w mojej obecności. Nie chciałem, żeby ukrywała coś przede mną albo udawała cokolwiek. Prawdę mówiąc, chciałem poznad prawdziwą ją. - Więc, gdzie jedziemy? – zapytała, przełamując ciszę. Uśmiechnąłem się. 21
- To niespodzianka. – Miałem nadzieję, że będzie szczęśliwa, widząc to, co dla niej przygotowałem. Widziałem, że była ciekawa, kiedy wjechaliśmy na żwirową drogę, ale była cicho. Kiedy jechaliśmy, przypatrywałem się jej twarzy. Jej podbite oko było pokryte bardzo starannym makijażem i jeśli nie wiedziałbym o nim, prawdopodobnie bym nawet tego dzisiaj nie zauważył. Niebieskie oczy były pełne emocji – podekscytowania, strachu, ciekawości i bólu. Chciałem wziąd od niej ból i strach. Chciałem wziąd ją w ramiona i nigdy, przenigdy nie puszczad. W koocu, skręciłem w prawo ku celowi naszej podróży, jezioro Paradise. Lucy spojrzała na mnie, czekając na odpowiedź, dlaczego tutaj jesteśmy, ale po prostu powiedziałem: - Poczekaj tutaj. – Wysiadłem z samochodu i podszedłem do bagażnika. W środku miałem koc i schowany koszyk piknikowy. Wyjąłem koc i położyłem na ziemi, blisko wody i potem położyłem na środku koszyk. Następnie, otworzyłem drzwi samochodu i podałem Lucy rękę. Wzięła ją i pomogłem jej wyjśd. Jej uśmiech był olśniewający, gdy poprowadziłem ją do miejsca, gdzie rozłożyłem koc. Zbliżyłem się do niej i objąłem w talii. - O czym myślisz? – wyszeptałem do jej ucha. Spojrzała na mnie. Nigdy wcześniej nie widziałem jej oczu tak wrażliwych. - Zastanawiam się, dlaczego sprawiłeś sobie tyle kłopotu dla mnie. Jestem nikim. To właśnie w tym momencie, zdałem sobie sprawę jak przestraszona i zraniona była, a teraz otworzyła dla mnie swoje serce. Moje serce było dla niej złamane. - Ponieważ Ty, Lucy Pierce, jesteś dla mnie kimś. Jesteś dziewczyną z moich snów i zrobiłbym dla Ciebie wszystko. 9 - Byłem w szoku na szczerośd mojego wyznania. Wyglądała na zaskoczoną moimi słowami. Ale wszystko, co jej powiedziałem, było prawdą. Jeśli poprosiłaby mnie o przeniesienie gór, zrobiłbym to. Ponieważ dla niej nie było niczego, czego bym nie zrobił. Zanim zdążyła odpowiedzied, przybliżyłem się do niej. Kiedy moje usta dotknęły jej, poczułem jak Lucy zrelaksowała się w moich ramionach. Przyciągnąłem ją jeszcze bliżej i mocniej ścisnąłem jej talię. Uwielbiałem uczucie ciała Lucy dociskającego się do mojego. Nie ukrywała niczego i ja też. Dałem jej wszystko, co tylko mogłem dad. Moje serce było jej i wiedziałem, że jej serce było moje.
9
I w tym momencie idę coś zrobid… co??? No nie wiem, poszukad takiego Iana może… ale chyba go nie znajdę. A najprawdopodobniej będzie to szukanie igły w stogu siana. Tak myślę
22
Lucy Ostatnia noc była najlepszą nocą w moim życiu. Marzyłam tylko o tym, żeby trwała wiecznie. Ale wiem, że to co Ian i ja mamy, albo mieliśmy, jest skooczone. Nie mogę się z nim widywad… Jest tak dużo powodów, dlaczego nie mogę. POWÓD #1. Mój ojciec. Nie chcę żeby Ian go poznał. Nie mogę na to pozwolid. A kłamstwa nie są dobrą drogą do rozpoczęcia związku (jeśli mieliśmy jakikolwiek związek). POWÓD #2. Ian jest taki dobry. Jest mądry, zabawny i miły… Jest zbyt dobry dla kogoś takiego jak ja. POWÓD #3. JA. – Jeśli pozna „prawdziwą” mnie, nie będzie mnie chciał. Zasługuje na kogoś, kto nie ma tak popieprzonego życia. Mogłabym wymieniad tak dalej i lista nie miałaby kooca… Ale jest jedna rzecz, która sprawia, że chce byd z nim i tak jedna rzecz przebija wszystkie powody dla których, nie powinnam… Myślę, że mogłabym się w nim zakochad. Albo może już to zrobiłam, i to już jakiś czas temu, nie wiem. Ale muszę się dowiedzied dla pewności. Nie ważne jak bardzo złamie to moje serce, kiedy to się zakooczy. Ian daje mi nadzieję. A teraz, nadzieja jest wszystkim, co mam. Usłyszałam pukanie do wejściowych drzwi i natychmiast spanikowałam. Podeszłam na palcach do drzwi przez salon i westchnęłam z ulgą, kiedy zobaczyłam, że Charles wciąż spał. Cicho otworzyłam drzwi. Byłam zaskoczona, kiedy zobaczyłam Iana po drugiej stronie. - Shh…- wyszeptałam. Wyszłam na zewnątrz i zamknęłam za sobą drzwi. – Przepraszam. – Mój głos był cichy. – Mój tata śpi i nie chcę go obudzid. - Och – wyszeptał. Wyglądał na zmieszanego. – Więc, czy kiedykolwiek zamierzasz mnie przedstawid ojcu? Moje serce zamarło, kiedy zdałam sobie sprawę, że nigdy nie będę mogła zaprosid Iana na kolację, albo na cokolwiek innego. Charles zawsze był pijany, albo na kacu i zawsze nieprzyjemny. To było życie, jakim żyłam i byłam głupia, myśląc nawet przez chwilę, że mogę byd normalna. - W porządku, Lucy. Nie musisz mnie przedstawiad swojemu tacie. – Uśmiechnął się, ale znałam Iana. Wiedziałam, że ten uśmiech był wymuszony. – Chcesz gdzieś ze mną wyjśd dzisiaj? Skinęłam głową. - Tak, naprawdę chcę. Ja tylko… - przerwałam nagle. – Muszę się przygotowad… - Nie byłam pewna jak powiedzied, to co chcę powiedzied. Jak masz powiedzied komuś: Muszę wejśd przez okno, żeby nie obudzid mojego taty? - O co chodzi? – Jego głos był pełen troski i to ogrzało moje serce – wiedza, że o mnie dba. - Muszę wejśd przez moje okno – powiedziałam w koocu. Wyglądał na zmieszanego, ale odpowiedział po prostu. - Ok. 23
Zaczęłam podchodzid pod moje okno, kiedy zauważyłam, że się nie ruszył. - Możesz poczekad w moim pokoju… jeśli chcesz. Pokręcił głową. - Poczekam na zewnątrz. - Och. – Czułam się zmieszana. Czy to, co się stało z Charlesem zmieniło jego poglądy? Czy żałuje, że poprosił mnie o spędzenie z nim dnia? Ian przybliżył się, spychając moją grzywkę z moich oczu. - To nie jest tak, że nie chce wejśd do środka. Mój tata zawsze mi mówił, że jest to nieodpowiednie, aby przebywad w pokoju dziewczyn. Jego słowa wywołały mój uśmiech. Szanował mnie. - Wow. – Mój głos ugrzązł w gardle. – Ja, umm… zaraz będę. Szybko wykonałam prysznic, związałam włosy w roztrzepanego koka i ubrałam się w 10 minut. Rekordowy czas. Kiedy wyszłam przez okno, widziałam Iana opartego o samochód. Brązowe włosy, jak zawsze, były bałaganem, ale było to umyślne. Pasowało mu to. Chciałam nic więcej, jak tylko przesunąd przez nie palcami. Jego oczy, tego samego koloru, co włosy, lśniły w świetle. Stałam tam przez kilka chwil, tylko patrząc na niego. Był absolutnie wspaniały. Kiedy jego oczy spotkały moje, byłam pewna, że moja twarz jest czerwona. Byłam zażenowana, że złapał mnie na gapieniu się na niego. Podeszłam do niego. - Więc, myślałem… - przerwał i mogłam zobaczyd psotne ogniki w jego oczach. – Chcę nauczyd Cię, jak prowadzid. Zagryzłam nerwowo wargę. - Nie wiem. - No dalej, Lucy. Niedługo będziesz miała 18 lat, to najwyższy czas nauczyd się jeździd. Westchnęłam z porażką. Wiedziałam, że ma rację, ale nie sprawiało to, że był to dobry pomysł. - Co, jeśli zawalę? I rozbiję Twój samochód? – próbowałam go przekonad, że to był zły pomysł. - Mój samochód jest tak stary, że go to nie zaboli. Poza tym, nie rozbijesz się. – Przysunął mnie bliżej do niego. – Ochronię Cię. Czułam ciepło i ochronę jego ramion. Z tego punktu widzenia, mogłabym powiedzied „tak” na wszystko. - Dobra. Ale jeśli rozwalę Twój samochód, musisz obiecad, że mnie nie znienawidzisz. - Nigdy nie mógłbym Cię znienawidzid. Uśmiechnęłam się. - Mógłbyś, jeśli musiałbyś chodzid wszędzie pieszo. - Cóż za optymistka – roześmiał się. Więc, 20 minut, 5 pocałunków i 1 bardzo długą pep talk10 później, znalazłam siebie, siedzącą za kierownicą samochodu. - Wciśnij hamulec I sprzęgło, kiedy będziesz chciała uruchomid samochód– 10
Pep talk – przemowa podnosząca na duchu.
24
poinstruował mnie. Spojrzałam na pedały, czując się głupio. - Które z nich to sprzęgło? Patrzał na mnie przez chwilę, prawdopodobnie zastanawiając się , z jakiej planety pochodzę. - Po lewej. Środkowy to hamulec. - Hamulec. Bardzo ważne. Rozumiem. – Nacisnęłam sprzęgło i hamulec, przekręciłam kluczyk i samochód ryknął do życia. – Co teraz? Wskazał na biegi. - W górę i na lewo. Próbowałam popchnąd bieg, ale było to trudniejsze niż wyglądało. Zajęło mi to kilka dobrych prób, zanim mi się udało. - Teraz – instruował mnie – wolno popuszczaj sprzęgło, żeby przyspieszyd. Jak tylko puściłam sprzęgło samochód szarpnął, zatrzymał się i zgasł. - Czy ja go zepsułam? – wpadłam w panikę. Roześmiał się. - Nie. Spróbuj ponownie. Tym razem odpuśd wolniej sprzęgło. Po zabiciu silnika 15 razy, w koocu udało mi się ruszyd. Ian pokazał mi jak się zatrzymad i jak zmieniad biegi. Nadal w pełni nie opanowałam sztuki ruszania, ale była już poprawa. Jednak, po uderzeniu prawie w znak stop, powiedziałam Ianowi, że mam dośd jak na jeden dzieo i zamieniliśmy się. Kiedy on był już za kierownicą, westchnęłam z ulgi. - Wiesz, może nie jestem przeznaczona do prowadzenia samochodu. To znak od Boga. Spojrzał na mnie. - Spróbujemy ponownie, jutro po kościele. Przewróciłam oczami, ale w środku czułam motylki, ponieważ Ian chciał spędzid ze mną kolejny dzieo. - Jesteś taki uparty i wytrwały. - Zaufaj mi, podziękujesz mi wkrótce, pewnego dnia. Wiedziałam, że jego słowa były prawdziwe. - Może. - Chcesz pojechad dzisiaj nad jezioro? – zapytał, zmieniając temat. Skinęłam głową, uśmiechając się. Jezioro było oficjalnie moim ulubionym miejscem.
25
ROZDZIAŁ SZÓSTY NIE MÓW Ian Prawie powiedziałem Lucy, że ją kocham. Ale jestem wdzięczny, że tego nie zrobiłem. To byłoby wysoce nieodpowiednie. Byliśmy na jednej randce, dwóch, wliczając dzisiaj, i nawet nie poprosiłem jej oficjalnie o bycie moją dziewczyną. Jeśli przyznałbym, że jestem w niej zakochany od dnia, w którym ją spotkałem, mogłaby pomyśled, że jestem szalony… Może jestem. Prawdę mówiąc, nie wierzę w miłośd od pierwszego wejrzenia. Miłośd przychodzi delikatnie, rosnąc przez cały czas. A ja oglądałem Lucy przez 13 lat, i każdego dnia moje uczucia były silniejsze. Nie chcę jej przerazid przez przyznanie się do mojej niegasnącej miłości. Siedzieliśmy na ziemi, patrząc na jezioro. Lucy położyła głowę na moim ramieniu, a ja wziąłem jej rękę w swoją. Jedynym dźwiękiem był wiatr poruszający drzewami i dźwięk jej spokojnego oddechu. - Kiedy myślisz o przyszłości, co widzisz? Pytanie Lucy mnie zaskoczyło. Prawdą jest to, że myślałem o przyszłości dośd często i jedyną pewną rzeczą była Lucy. - Widzę Ciebie – odpowiedziałem szczerze. Uśmiechnęła się na moją odpowiedź, ale szybko to ukryła. - Co jeśli zmienisz zdanie? - Dlaczego miałbym to zrobid? Wzruszyła ramionami. - Może, kiedy poznasz mnie lepiej, nie będziesz mnie lubił. - Nic nie mogłoby zmienid tego, co o Tobie myślę – powiedziałem silnym głosem. Chciałem, żeby zrozumiała tylko, jak bardzo o nią dbam. – Lucy… - urwałem. Chciałem powiedzied: Kocham Cię. - Co jest? – zapytała. - Nic. Ja tylko… jestem wdzięczny, że jesteś tu ze mną. - Ja też. – Zgodziła się, kiedy z powrotem położyła głowę na moim ramieniu. Lubiłem to uczucie. Było tak wiele pytao, na które nie znałem odpowiedzi, tak wiele rzeczy, które chciałem powiedzied, ale w tym momencie nic się nie liczyło. Jedyną rzeczą, która miała dla mnie znaczenie była Lucy. Siedzieliśmy w ciszy, jakby były to godziny. My będący razem, to było dobre. Nie wiedziałem, co przyniesie przyszłośd, miałem nadzieję, że ją, ale nawet jeśli ona złamie moje serce, to będzie warte tego na koocu, ponieważ Lucy jest warta wszystkiego. 26
Lucy Tej nocy, myślałam nad moim dniem, spędzonym z Ianem. Nie mogłam nic poradzid na uśmiech, kiedy myślałam o nas razem. To było takie dobre uczucie, jakbym musiała byd z nim. Otworzyłam mój dziennik. Kiedy przychodzi do Iana, wszystko przychodzi naturalnie. Nie musimy próbowad byd razem, po prostu jesteśmy. I dlatego lubię spędzad z nim czas. Mogę byd sobą. Żadnego udawania i żadnych wymuszonych uśmiechów. Tylko ja i on. To tak jakbym miała własny świat z Ianem… Kiedy jestem z nim, zapominam o śmierci mamy. Zapominam o moim agresywnym, nadużywającym alkoholu ojcu. To po prostu nasza dwójka i wszystko staje się na moment lepsze. Moja rzeczywistośd jest do bani. Mogę udawad, kogo tylko chcę, ale nic nie zmieni faktów. Mogę kłamad sama sobie i Ianowi, ale prawdą jest, że nie mogę przestad. Nie chcę przestad. Jestem taka samolubna. Potrzebuję Iana. Sprawia, że czuję się lepsza, nawet normalna. Nie mogę przestad myśled, ile czasu jeszcze nam zostało. Dni? Tygodnie? Miesiące? Co jeśli chcę tego na zawsze, ale muszę byd realistką. Muszę przypominad sobie prawdę. Nie mogę mied Iana na zawsze. Więc, dopóki mam go w swoim życiu, będę się cieszysz każdą sekundą, ponieważ na koocu, wszystkim, co będę miała to wspomnienia… I to czym dobre wspomnienia są. Słyszałam potykanie się w salonie, więc zamknęłam mój dziennik i zgasiłam lampę. Nawet, jeśli Charles nie uderzył mnie w przeciągu tych kilku tygodni, nie chce dad mu innej szansy. Wiem, że ten agresywny mężczyzna wciąż żyje gdzieś w nim, i nie chcę go prowokowad. Usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko zamknęłam oczy i udawałam, że śpię. Może sobie pójdzie. Moje drzwi otworzyły się z hukiem. - Obudź się, Ty mała dziwko. – Usłyszałam jego niewyraźny głos. Mój żołądek podskoczył na ten dźwięk. Boże, proszę. Nie dzisiaj. Proszę, nie pozwól mu mnie dzisiaj skrzywdzid. – modliłam się. Usiadłam na moim łóżku. - Hej, tato. – Próbowałam nie brzmied na przerażoną. - Jestem powodem, dla którego umarła. – Jego głos był pełen złości i nienawiści. Przybliżył się i popchnął mnie. Spadłam z łóżka do tyłu. Wstałam z podłogi i przysunęłam się do okna, chcąc uciec. - Ona nawet nie chciała mied dzieci. – Jego słowa żądliły. Czułam jak moje oczy zaczynają napełniad się łzami. Przybliżył się o krok bliżej, a ja przygotowałam się na uderzenie. Roześmiał się. – Nie jesteś warta wysiłku, jaki trzeba włożyd w to, żeby Cię 27
uderzyd. Popchnął mnie przez otwarte okno. Kiedy to zrobił, spadłam do tyłu. Uderzyłam o ziemię, wszystko zrobiło się czarne.
Ian Kiedy pojawiłem się pod domem Lucy niedzielnego poranka, nie czekała na mnie na zewnątrz. Wiedziałem, żeby nie pukad do drzwi, więc obeszłam dom wokół, tam gdzie znajdowało się jej okno. Zacząłem pukad, ale jej okno było otwarte. Spojrzałem do środka i zobaczyłem ją, leżącą na łóżku. Była pokryta błotem i zaschniętą krwią. - Lucy! – Wspiąłem się przez okno tak szybko, jak było to możliwe. Spojrzała na mnie przez chwilę i potem zakryła twarz ramieniem. - Ian, proszę, odejdź. – Łzy płynęły wolno po jej twarzy. Jej słowa raniły. Nienawidziłem tego, że ponownie mnie odpychała. Nagle poczułem się bardzo samolubny. Widziałem, że nie powinienem martwid się o własne uczucia. - Co się stało? – zapytałem ją, ignorując jej prośbę. - Wypadłam przez okno. – Lucy unikała kontaktu wzrokowego, kiedy wyjaśniała, co się stało. Wiedziałem, że kłamie, ale w tym momencie, naprawdę mnie nic nie obchodziło, tylko to, aby upewnid się, że było z nią wszystko w porządku. - Spójrz na mnie – rozkazałem jej. Była posłuszna. Kiedy spojrzała na mnie, mogłem zobaczyd, ze rozcięcie na jej czole było bardzo ostre. – Potrzebujesz szwów. Muszę Cię zabrad do szpitala. - Nie mogę. – Zaczęła się trząśd. - Dlaczego nie możesz, Lucy? - Wierzysz mi? – Jej głos się załamał. – Czy wierzysz, że wypadłam przez okno? Patrzałem na nią przez chwilę, nie pewny jak mam odpowiedzied. W koocu, będąc szczerym, pokręciłem głową. - Nie, Lucy. Nie wierzę, że wypadłaś przez okno. - Więc, dlaczego mieliby uwierzyd w szpitalu? - Nie rozumiem. - Nie wypadłam po prostu przez okno, Ian. – Jej głos był zimny i wycofany. - Co się stało, w takim razie? – Wziąłem jej ręce w moje. Byłem wdzięczny, że mnie nie odepchnęła. Zniżyła głos w szept. - Musisz obiecad, że nikomu nie powiesz. Pokręciłem głową. - Nie wiem, czy mogę obiecad Tobie coś takiego. Musze wiedzied najpierw, o co chodzi. Nie mogę… jeśli ktoś Cię rano… Musze Cię ochronid, Lucy. - Proszę, jeśli martwisz się o mnie, nawet tylko trochę, musisz mi obiecad. Obiecaj, że 28
nikomu nie powiesz. – Mogłem usłyszed panikę w jej głosie. - Proszę, powiedz mi. – Nie mogłem obiecad. Po prostu nie mogłem. - Obiecaj mi. Westchnąłem i skinąłem głową. Nienawidziłem obietnic, które nie byłem pewien, czy mogę utrzymad w sekrecie, ale musiałem wiedzied. Musiałem ją ochronid. - Dobra. Nie powiem nikomu. Wzięła głęboki oddech, ale jej głos pozostał szeptem. - Czasami, kiedy mój tata pije, staje się bałaganem. Wiem, że to nie jest prawdziwy on. On miał po prostu ciężki czas, godząc się ze śmiercią mamy. I ostatniej nocy on… popchnął mnie. - Czy Ty mówisz, że Twój tata zrobił to Tobie? – Zmusiłem się, aby mój głos był cichy. Fakt, że on przebywał obok w pokoju, sprawiał, że było to trudniejsze. Bez patrzenia mi w oczy, skinęła głową. - Lucy, musimy komuś powiedzied! – Zacząłem wstawad, ale złapała mnie za ramię. - Nie, Ian, nie powiesz. Obiecałeś. – Mogłem usłyszed panikę w jej głosie. – Proszę. Westchnąłem i skinąłem głową. Tak mocno jak mnie to zabijało, musiałem zatrzymad ten sekret… Przynajmniej dopóki nie wymyślę, co z tym zrobid. - Przynajmniej, pozwól mi wziąd Ciebie do szpitala. Stworzymy jakąś historyjkę w drodze. Proszę. - Ok – potaknęła. W drodze do szpitala, Lucy nie powiedziała słowa. Siedziała w samochodzie tak daleko ode mnie, jak tylko mogła. Przestała płakad, ale się trzęsła. Podkręciłem ogrzewanie, ale miałem wrażenie, że nie trzęsie się z zimna. Nienawidziłem tego, że się bała. Nienawidziłem tego, że nie mogłem jej ochronid. Chciałem byd tam dla niej. Chciałem jej powiedzied, że wszystko będzie dobrze, ale nie mogłem. Nie wiedziałem, czy cokolwiek będzie dobrze. Przynajmniej nie wtedy, kiedy przebywała wokół swojego ojca. Nie rozumiałem jej powodów, aby niczego nikomu nie mówid, ale mogę je odkryd i mogę spróbowad zmienid jej myślenie… Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby utrzymad Lucy bezpieczną.
29
ROZDZIAŁ SIÓDMY PRAWDA BOLI
Ian Nie mogę nawet spojrzed Lucy w oczy. Widzę w nich ból i to mnie zabija. Nie mogę znieśd tego, że jest zraniona, ale czego nienawidzę najbardziej to fakt, że nie ma nic, co mógłbym zrobid, aby polepszyd cokolwiek. Chcę ją uratowad. Byłem bardzo blisko rozmowy z ojcem, ale znam go… Ta rozmowa nie zostałaby między nami. Poszedłby na policję i wtedy Lucy mogłaby więcej się do mnie nie odezwad. Mogłaby mi tego nie wybaczyd. Może to byłoby najlepsze rozwiązanie, nawet jeśli nienawidziłaby mnie do kooca życia. Jej bezpieczeostwo powinno byd na pierwszym miejscu. Ale, obiecałem jej. Myślałem o tysiącu rozwiązao wiele razy, w kółko i w kółko. Migrena stała się moim podstawowym przypomnieniem… Lucy pokryta krwią. Lucy płacząca. Lucy zraniona… To może byd na stałe wypalone w mojej pamięci. Bardziej niż wszystko, chciałbym wejśd do domu Lucy i pobid jej ojca. On jest jedynym, który jej to zrobił. Zamienił jej życie w piekło i jest jednym, który powinien za to zapłacid. On zasługuje na siniaki, nie Lucy. Westchnąłem sfrustrowany. Nie ma nic, co mógłbym zrobid. Byłem kompletnie bezradny.
Lucy Ian i ja nie rozmawialiśmy zbyt dużo od niedzielnego wieczoru. Jasne, jeździłam z nim do szkoły, jeździliśmy nad jezioro, ale to nie było to samo. Nie patrzał na mnie w ten sam sposób i unikał każdego dłuższego kontaktu wzrokowego. Sama myśl o tym, bolała. Otworzyłam mój dziennik, żeby coś napisad. Myślałam, że może przelanie moich uczud na papier, pomoże. Teraz wiem, jak wygląda prawdziwe złamanie serca… I pozwól mi to powiedzied. To jest do bani. Nie sądzę, że kiedykolwiek wyzdrowieje. Chciałabym cofnąd uderzenie. Chciałabym, żeby rzeczy były takie, jakimi były przedtem. Szczerze, chciałabym, żeby Ian nigdy nie dowiedział się prawdy. 30
Myślałam, że mnie kocha. Nie myślałam, że to może zmienid jego uczucia do mnie… ale myliłam się. Może mój tata ma rację. Może nie jestem do niczego. Kiedy zaczęłam płakad, odłożyłam mój dziennik. Myliłam się. Przelanie uczud na papier nie sprawi, że będę czuła się lepiej. Jeśli miało zrobid cokolwiek, to pogorszyło mój stan. Nie mieliśmy zajęd w piątek, więc w czwartek Tess zaprosiła mnie do siebie na noc. Potrzebowałam spotkania z nią. Musiałam zapomnied wszystko, co wydarzyło się pomiędzy mną i Ianem, więc zgodziłam się. Poza tym, desperacko musiałam się wydostad z domu, z dala od Charlesa. Odkąd wypchnął mnie przez okno, popadł w katatonię11. Nie powiedział do mnie ani słowa, co akurat było dobrą rzeczą. Nie uderzył mnie, ani nie popchnął, ignorował fakt, że istniałam. Siedział w fotelu, pijąc whisky i słuchając Johnn’ego Casha w kółko. Jeśli nigdy więcej nie usłyszę Ring of Fire ponownie, umrę szczęśliwa. W czwartek po szkole, Tess zatrzymała się przy sklepie i kupiła 24-pak Red Bulla… wiedziałam, że to będzie długa noc. - Proszę, powiedz mi, że nie wypijemy tego wszystkiego dzisiaj – powiedziałam, wpatrując się w koszyk. Tess roześmiała się. - Oczywiście, że nie. Red Bull jest drogi. To powinno potrwad, co najmniej 3 dni. - Wow, Tess, masz poważny problem. Może jest jakaś grupa wsparcia, do której możesz dołączyd, Anonimowi Red Bull’owicze. Przewróciła dramatycznie oczami i położyła ręce na biodrach. - Z to, dostaniesz tylko jednego. – Otworzyła lodówkę i włożyła koszyk do środka. Szybko odwróciła się w moim kierunku. – Więc, o co chodzi z Tobą i Ianem? Wzruszyłam ramionami. - Nic się nie dzieje – skłamałam. Szczerze, nie chciałam poruszad tematu Iana, ze strachu, że się rozpłaczę. - Byliście na randce w zeszłym tygodniu. Spędziłaś z nim cały weekend. Nie wspominając o tym, że jeździsz z nim do szkoły i ze szkoły. Jestem Twoją najlepszą przyjaciółką i zasługuję na to, żeby wiedzied, co się dzieje pomiędzy Tobą, a chłopakiem, dla którego mnie olewasz. - To… nie wiem… Wszystko szło tak dobrze. Wracałam z nim po meczu i wyszliśmy. Mieliśmy piknik nad jeziorem w piątkowy wieczór, próbował mnie nauczyd, jak prowadzid samochód… Ale wiesz, jaki jest mój tata. Myślę, że on nie zrozumie – odpowiedziałam szczerze. – On zasługuje na kogoś lepszego ode mnie. Tess spojrzała na mnie groźnie. 11
Katatonia (zespół katatoniczny) jest zespołem ogólnoustrojowych zaburzeo, których podstawowym objawem są różnorodne zmiany aktywności ruchowej.
31
- Nigdy więcej tak o sobie nie mów… Że nie jesteś wystarczająco dobra… Naprawdę Lucy? Ponieważ, jeśli już… to on nie jest wystarczająco dobry dla Ciebie. Nie mogę uwierzyd, że spowodował, że się tak poczułaś. - Nie, nie. To nie on. To ja. To wszystko ja i to, jak się czuję. - Lucy Pierce… - pokręciła głową. – Czy zdajesz sobie sprawę, jaki szczęśliwy jest mając taką niesamowitą dziewczynę, jak Ty? Więc, co z tego, że Twoja rodzina ma problemy? Wszyscy je mają. Chciałam jej wierzyd, ale ona nie wiedziała, jak zła była sytuacja w moim domu. Zamiast tego, zmieniłam temat. - Więc, jak się jechało do domy z Addison i Mandy? - O mój Boże… nie mogę uwierzyd, że mnie z nimi zostawiłaś. Nawet dla gorącego faceta. To było okropne! - Ty byłaś tą, która je zaprosiła – przypomniałam jej. - Nie musiały jechad ale Pani Fritz stała obok mnie, kiedy zapytały. Co miałam powiedzied? Nie pozwolę perwersyjnym skunksomjechad ze mną, przepraszam? Nie mogłam powstrzymad śmiechu. - Mam przeczucie, że powiedziałabyś to, gdyby dyrektorka nie stała obok Ciebie. - Zdecydowanie. – Potaknęła głową w zgodzie. – Nie mogę znieśd tych dwóch… Czy zdajesz sobie sprawę, jak ciężko jest znaleźd chłopaka, który nie spał z jedną z nich? To jest jak… niemożliwe! Przysięgam, nigdy nie będę miała chłopaka. - Prawdopodobnie masz rację – powiedziałam z sarkazmem. – Nigdy nie znajdziesz prawdziwej miłości. Założę się, że będziesz starą panną z kotami zanim nawet skooczysz liceum. Tess jest najbardziej dramatyczną osobą na tej planecie i musiałam się z niej pośmiad. Przygryzła wargę. - Jesteś moją najlepszą przyjaciółką. Powinnaś mnie wspierad i mówid mi, jaka niesamowita jestem. Nie możesz się ze mną zgadzad. - Myślałam, że jako Twoja najlepsza przyjaciółka, powinnam byd szczera, nie ważne jak brutalna jest prawda – zażartowałam. - Dobra… Z tego powodu, każę Ci ubrad najbardziej ohydną sukienkę druhny na moim ślubie. - Taa, jasne. Znam Cię lepiej. Będę miała ubrane coś super przylegającego i odkrywczego. Twój ślub będzie bardziej jak pokaz mody. - Prawda – zgodziła się. – Więc, jesteś gotowa na maraton Pretty Little Liars? Spędziłyśmy resztę nocy, mając ślinotok na widok gorących facetów, pijąc Red Bulle i jedząc śmieciowe jedzenie. To było wspaniałe.
32
Ian Lucy spędziła czwartkową noc w domu Tess, więc poszedłem do Masona. Miał stół do bilarda w swojej piwnicy i byłem zdeterminowany, żeby z nim wygrad, chociaż raz, co było ciężkie, biorąc pod uwagę, że gra cały czas. Strzeliłem i spudłowałem. Mason roześmiał się. - Jesteś do bani. - Och – powiedziałem, kładąc dłoo na sercu. – To bolało. - Jestem po prostu brutalnie szczery. - Prawda boli – roześmiałem się. Mason wykonał swój ruch. - Mamy jeszcze miesiąc, zanim minie termin składania podao. Westchnąłem. - Wiem, a nie mam wypełnionego jeszcze żadnego. A co z Tobą? Strzelił drugi raz. - Znasz mojego tatę. Wszystkie mam wypełnione, eseje napisane i korektę zrobioną milion razy. Kiedyś było mi żal Masona. Jego ojciec był apodyktyczny i kontrolujący. Teraz widzę, że ma szczęście. Jego tata przynajmniej patrzy na niego. Dba o niego. Jestem pewien, że Lucy dałaby wszystko, żeby ojciec o nią zadbał. - Masz szczęście, że masz je już zrobione. Zaśmiał się gorzko. - Taak, dopóki tata nie zdecyduje, że powinienem złożyd podanie do jeszcze jednego collegu. Zawsze jest jeszcze jedno. - Dośd szybko wyjedziesz na uczelnię, a Twój tata będzie tutaj. Nie przejmuj się. Baw się swoim ostatnim rokiem liceum, bez obawa. - To powiedziałeś Ty. Twojego tatę nie obchodzi, gdzie idziesz, dopóki Ty jesteś szczęśliwy. Chciałem zmienid temat. - Idziesz na jesienny festiwal jutro do Kościoła? Mason przewrócił oczami i prychnął. - Proszę Cię… ja chodzący do Kościoła? – W koocu za trzecim razem spudłował i była znowu moja kolej. - To naprawdę nie jest Kościół – tłumaczyłem, kiedy pochylałem się do mojego strzału. – To po prostu gry, jedzenie, przejażdżka, zabawa. - Wciąż nie mój rewir. Wolę nie byd dostrzeżony w Kościele. Dziewczyny będą myśled, że stałem się miękki. Wystarczająco złe jest to, że spędzam czas z synem pastora. Wykonałem mój strzał, więc zignorowałem jego komentarz. Ostatnio, teksty Masona stawały się gorsze. Nie ważne, jak bardzo starałem się odprężyd, mój umysł i tak kierował się do Lucy. Wciąż nie miałem pojęcia, co z nią zrobid. Nie mogłem pozwolid, żeby dalej żyła w tym domu. 33
Jakoś musiałem pokazad jej, że musi komuś powiedzied. Musiałem pokazad jej, że co by się nie działo, będę przy niej. Niestety, żeby zrobid te rzeczy, musiałem byd cierpliwy. Coś, czego nie ma, jeśli chodzi o jej cierpienie. Po zagraniu 10 rund zdecydowałem wrócid do domu. Byłem bardziej niż gotowy, aby zobaczyd Lucy następnego dnia.
34
ROZDZIAŁ ÓSMY BEZPIECZNA Lucy Za kilka minut Ian przyjedzie po mnie, abyśmy pojechali na jesienny festiwal w kościele. Zastanawiałam się, czy rzeczy między nami będą dziwne, czy będziemy się dobrze bawid, jak za dawnych czasów12. Mam nadzieję, że tak. Potrzebuję ucieczki od rzeczywistości. Potrzebowałam go, aby byd normalną. Podskoczyłam, kiedy usłyszałam puknięcie w okno. Kiedy spojrzałam, zobaczyłam uśmiechającego się Iana. Odwzajemniłam uśmiech. To był pierwszy raz, kiedy wyglądał na naprawdę szczęśliwego od czasu ”incydentu”. Otworzyłam okno i pomogłam mu wejśd. - Wyglądasz pięknie – spojrzał na moją głowę. Wiedziałam, że sprawdzał jak wyglądają moje siniaki. Ale on nie może tego zmienid. Nigdy nie będzie mógł. - Dziękuję. Objął mnie, kiedy szliśmy do samochodu. Naprawdę czułam się normalna. Byłam coraz bardziej podekscytowana nadchodzącym wieczorem. - Myślałem, że może po festiwalu moglibyśmy pójśd do nawiedzonego domu. Co o tym myślisz? – zapytał. Myślałam przez kilka minut. Nigdy wcześniej nie byłam w nawiedzonym domu. Byłam przerażona tym pomysłem, ale nie dałam tego po sobie poznad. – To brzmi jak… zabawa. - Nie martw się. Ze mną jesteś bezpieczna. – Jego głos załamał się, kiedy powiedział „bezpieczna”. Odchrząknął i otworzył drzwi od strony pasażera, abym weszła do środka. Podczas jazdy samochodem, milczeliśmy. Więc zdecydowałam się coś powiedzied, ponieważ nie chciałam niewygodnej, cichej nocy. – Przykro mi, że sprawiłam, że mnie nienawidzisz. Odwrócił wzrok od drogi i spojrzał na chwilę na mnie. – Lucy, o czym Ty mówisz? Co sprawia, że myślisz, że Cię nienawidzę? Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. – Ja tylko… widzę jak na mnie patrzysz. Jak do mnie się nie odzywasz. Tak jakbyśmy byli sobie obcy. - Nie nienawidzę Cię, Lucy. Nigdy nie mógłbym Ciebie nienawidzid. - Cóż… tak to wygląda. - Cóż… nie nienawidzę. – Jego głos przeszedł w szept. – Nienawidzę tego, co on Ci robił lub robi nadal. Nienawidzę tego, że nie mogę Cię uratowad. A chcę. 12
No faktycznie za dawnych czasów… lata świetlne… załamka :D
35
- Nie prosiłam, żebyś mi ratował. Czułam się w porządku zanim się pojawiłeś i czuję się w porządku teraz – powiedziałam w swojej obronie. Głos Iana stał się ponownie miękki i delikatny. – Kochanie, spójrz na siebie. Nie jest w porządku. Spojrzałam na siebie w lusterko wsteczne. Moja głowa wciąż była lekko spuchnięta i czerwona, ale było lepiej… I potem spojrzałam na moją twarz. Jasne, dla kogoś innego wyglądało to w porządku, ale nie tak nie było. Widziałam dziewczynę, próbującą powstrzymad się od upadku i wiedziałam, że tą dziewczynę widział Ian, kiedy na mnie patrzył. - Czy możesz udawad? Dla mnie, proszę? – wyszeptałam, aby mój głos się nie załamał. – Chcę, aby dziś było dobrze. - Tylko dzisiaj – zgodził się.
Ian Udawanie, że wszystko było w porządku na pewno było trudnym zadaniem, zwłaszcza z blizną na czole Lucy. A gorsze niż blizna, był ból w jej oczach. Ona myśli, że ukrywa swoje uczucia, ale nie mogła ich ukryd przede mną. Znałem prawdziwą Lucy i mogłam zobaczyd ją za maską, którą nosiła. Lucy myślała, że jej nienawidziłem, ale nie mogła się bardziej pomylid. Jak mogła nie zdawad sobie sprawy, że nie patrzyłem na nią, ponieważ patrzenie na nią łamało mi serce? Jak mogła nie wiedzied, jak ciężkie to dla mnie było? Może byłem samolubny. Lucy radziła zawsze sobie z tym sama przez długi czas. Ona powinna byd w stanie podzielid się z kimś tym ciężarem. Jednak, jestem tutaj, powodując, że jest to jeszcze gorsze dla niej. Zamiast pociągnąd ją w dół, powinienem podnieśd ją do góry. Kiedy weszliśmy do kościoła, przyciągnąłem Lucy do siebie i pocałowałem ją w czoło, zanim wysiadłem wysiedliśmy z samochodu. Mój tata, osoba, której unikałem przez zeszły tydzieo, był pierwszym, który nas powitał. - Ian, Lucy! Tak się cieszę, że tu jesteśmy. - Hej, pastorze Winters – powiedziała Lucy, przytulając go. - To całkiem duży siniak – powiedział, wskazując na jej głowę. Wzruszyła ramionami. – Jestem niezdarna. To była klasyczna odpowiedź Lucy, ale to nie było dalekie od prawdy. Ktoś zawołał do niego ze stoiska z dyniami, więc przeprosił nas i odszedł. - Więc, co pierwsze? – zapytała. - Jak dobra jesteś w apple bobbing13?
13
Apple bobbing (Duck-apple) – zabawaHalloweenowa. Jabłka zostają umieszczane w misce wypełnionej wodą. Uczestnicy zabawy muszą ugryźd jedno z jabłek bez pomocy rąk. Jabłko nieuszkodzone przy zabawie, ma oznaczad szczęście w nadchodzącym roku.
36
Lucy Ian był w stanie dotrzymad obietnicy…. Naprawdę czułam się jak za dawnych czasów, a ja nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam tyle zabawy. - Gotowa na hayride14? – zapytał Ian podając mi kubek gorącej czekolady. Zanim odpowiedziałam wzięłam łyk. - Tak – uśmiechnęłam się. Hayridebył zatłoczony, ale nie przeszkadzało mi to. To tylko dało pretekst, aby przysunąd się jak najbliżej Iana. Objął mnie i natychmiast poczułam ciepło jego dotyku. Kiedy byłam małą dziewczynką, marzyłam o spotkaniu mojego księcia z bajki. Próbowałam sobie wyobrazid jakby wyglądał. Kiedy byłam smutna, myślałam o tym, jak niesamowite byłoby poczucie jego dotyku, jego ust… Ale nawet moje sny nie mogły równad się Ianowi. Ian sprawiał, że czułam się pełna. Zwariowaną częścią jest to, że nie wiedziałam, że brakuje mi kawałka siebie. Nie wiedziałam dopóki Ian nie wszedł do mojego życia i pokazał mi jak to jest naprawdę żyd. - O czym tak myślisz? – Ian wyszeptał w moje ucho. Zadrżałam, ale nie z zimna. - Myślałam o tym, jaka jestem szczęśliwa, że znalazłam Ciebie. Posłał mi lekki uśmiech, na którego widok moje kolana słabły i przyciągnął mnie bliżej. - Ja jestem tym szczęśliwcem. Moje serce mocno przyspieszyło i pokręciłam głową. - Poczuj – powiedziałam i wzięłam jego rękę. Położyłam ją na moim sercu, żeby poczuł jego bicie. – Tylko Ty, IanieWinters zrobiłeś to mi. Pochylił się, delikatnie całując mój policzek i potem wyszeptał do mojego ucha. - Nawet nie masz pojęcia, co Ty mi robisz. Kiedy się cofnął, moje serce biło szybciej niż kiedykolwiek. Nagle marzyłam o tym, żebyśmy byli sami, gdziekolwiek, byle nie w zatłoczonym kościele. Z pewnością będę tego później żałowad. Po kościele, wraz z Ianem pojechaliśmy do nawiedzonego domu. Tak naprawdę znajdował się w starym, opuszczonym domu, co sprawiło, że było to jeszcze bardziej przerażające. Spojrzałam nerwowo na zewnątrz, kiedy się zatrzymaliśmy. Zaczynałam myśled, że przyjechanie tutaj było złym pomysłem. To nie jest prawdziwe. Nic tam nie jest prawdziwe - przypomniałam sobie. Kiedy wysiedliśmy z samochodu, palce Iana splotły się z moimi, a moje serce przyspieszyło, ale nie dlatego, że byłam przerażona. To wydawało się byd naturalną reakcją na jego dotyk. Lubiłam to. - Gotowa? – zapytał. 14
Hayride – przejażdżka wozem, lub na otwartej ciężarówce, najczęściej wypełnionej sianem, ciągniętej przez traktor. W Polsce odpowiednikiem jest przejażdżka bryczką.
37
Przełknęłam ślinę i skinęłam głową. Roześmiał się na moją reakcję i delikatnie pociągnął mnie w swoją stronę. Po tym, jak zapłacił, szliśmy w stronę drzwi. Stałam tak blisko niego, jak tylko było to możliwe. Z mojej prawej stronie, usłyszałam, że coś się poruszyło w krzakach. Moje serce przyspieszyło, ale wzięłam głęboki oddech, żeby się uspokoid. Wszystko w porządku. Po prostu oddychaj. Przy Ianie jesteś bezpieczna. W koocu uspokoiłam moje serce, kiedy ktoś wyskoczył z krzaków na wprost nas. Krzyknęłam i wskoczyłam w ramiona Iana. Zachichotał delikatnie, kiedy mnie trzymał. Oddychałam w jego klatkę piersiową. On zawsze pachniał tak dobrze – jak mydło i odświeżający deszcz. Zapamiętywałam jego zapach, próbując się uspokoid. - Ty drżysz – szepnął mi do ucha. W tej chwili zapomniałam, że byliśmy w nawiedzonym domu. Po prostu pochyliłam się i pocałowałam go. To było wystarczająco niewinne, ale odnalazłam siebie w tym. Przyciągnęłam go bliżej do siebie, ale nie byłam wystarczająco blisko. Jęknęłam, kiedy wsunął język do moich ust. Objął mnie w pasie i przyciągnął jeszcze bliżej. Każda częśd mojego ciała nagle zdała sobie sprawę z jego bliskości. Zszokowana moimi uczuciami, odsunęłam się, zakłopotana. Ian oddychał tak mocno jak ja, więc wiem, że wpłynęło to tak mocno na niego, jak na mnie. - My… ummm… powinniśmy iśd – powiedział, przerywając milczenie. Kiwnęłam głową w zgodzie. Ian robił dziwne rzeczy mojemu sercu… i innym częściom mnie. Lubiłam to.
38
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY PLANOWANIE PRZYSZŁOŚCI Ian Październik powoli zamieniał się w listopad. Ojciec Lucy nie uderzył jej od kilku tygodniu. Mimo tego, nie mogłem przestad martwid się o nią. Byłem szczęśliwy, że zostawił ją samą przez ten czas. Ale Lucy nie była jedyną rzeczą, którą się stresowałem… Siedziałem z ogromnym stosem aplikacji do collegu i żaden z nich nie był jeszcze wypełniony. - Nie wypełnią się same – przypomniał mi mój tata. Westchnąłem. - Wiem. Ja po prostu… nie chcę jej opuszczad. Usiadł naprzeciwko mnie. - Ian, rozmawialiśmy o tym. Masz 17 lat. Lucy jest… Twoją pierwszą dziewczyną. Nie możesz planowad swojego życia wokół niej. Czułem złośd na jego słowa. Walczyłem, aby utrzymad normalny głos. - Jak możesz tak mówid? Lucy jest… wszystkim. Westchnął. - Wiem, że myślisz tak teraz, ale rzeczy się zmieniają. Ludzie dorastają. Teraz, musisz myśled o sobie i Twojej przyszłości. Jej może w niej nie byd. Wstałem od stołu. Zebrałem swoją całą samokontrole, żeby nie rzucid krzesłem o ścianę. - Ona jest moją przyszłością, tato. Mam zamiar wziąd ją z tego domu i od jej ojca tak daleko jak tylko mogę. Nawet, jeśli będę musiał porzucid wszystko dla niej, zrobię to, ponieważ jest tego warta. Mój tata spojrzał na mnie, całkowicie oszołomiony moim wybuchem. A dlaczego miałby nie byd? Zawsze byłem idealnym synem. Nigdy wcześniej nie miałem powodu do walki z nim. Przez chwilę było tak cicho, że słyszałem tykanie zegara na ścianie. Policzyłem do 30. zanim się odezwał. - Cóż… jeśli jesteś tak zdeterminowany, myślę, że po prostu musisz ją wziąd ze sobą do szkoły. – Mały uśmiech pojawił się na jego twarzy. - Myślę, że tak – uśmiechnąłem się do niego. Mój tata wstał od stołu i zostawił mnie w jadalni samego. Nagle zdałem sobie sprawę, że nie muszę wypełniad tych aplikacji sam. Spakowałem je i ruszyłem w stronę domu Lucy. Życie jest nieprzewidywalne, szalone i czasami straszne, ale przynajmniej wiedziałem, że nigdy nie będę sam. Zawszę będę mied mojego tatę, moją mamę i Lucy. Moja przyszłośd nagle stała się jaśniejsza niż kiedykolwiek.
39
Lucy Leżałam na moim łóżku, a moja głowa spoczywała na poduszce. Ostrożnie podciągnęłam koszulkę, aby spojrzed na ogromny siniak na żebrach, żałując, że nie może zniknąd. Ciągnął się od mojego żołądka, bok i plecy. Poruszanie się bolało i oddychanie też. Ale ból, z nim mogłam sobie poradzid. Nie mogłam poradzid sobie z tym, że Ian się dowie. Nie mogłam po prostu mu powiedzied, pomyślałam siebie… Wiedziałam, że nie mogę pozwolid, aby rzeczy wróciły do tego stanu w jakim były. Nie mogłam radzid sobie z tym, że Ian nie patrzy mi w oczy. Potrzebowałam, żeby Ian był moim słodkim, normalnym chłopakiem. Potrzebowałam ucieczki, którą on mi daje. Ian jest moim powodem do życia. On daje mi nadzieję i mogę ryzykowad, utraty go. Z pewnością mu nie powiem. Uśmiechnęłam się na moją decyzję, ale nie mogłam powstrzymad ogarniającemu mnie poczucia winy. Oszukiwałam go, a to była ostatnia rzecz, jaką chciałam robid. Nie, nie oszukuję go. Ja tylko…. Nie mówię mu całej prawdy. Walczyłam ze sobą we własnej głowie. Ale wiedziałam, że nie ważne jak bardzo winna się czułam, nie mogę mu powiedzied. Nie, jeśli chce go w moim życiu. A utrata go nie wchodziła w grę… Przynajmniej nie teraz. Pukanie do okna wyrwało mnie z moich rozmyśleo. Skrzywiłam się, kiedy poczułam ból przeszywający moje żebra. Ian stał za moim oknem, uśmiechając się jak szalony. Nie spodziewałam się go. Ostrożnie wyślizgnęłam się z łóżka i podeszłam do okna, starając się ukryd ból na mojej twarzy. - Ian – uśmiechnęłam się, kiedy otworzyłam okno. – Czy nie powinieneś dzisiaj wypełniad wniosków na uczelnię? Podniósł ogromny stos folderów i dwa długopisy. - Pomyślałem, że możemy zrobid to razem. Wzięłam od niego foldery, żeby mógł się wspiąd do okna. Kiedy Ian wszedł do pokoju, odwróciłam się do niego. - Wiesz, że nie mam zamiaru iśd do collegu, prawda? - Wiem. Ale pomyślałem, że nie zaszkodzi spróbowad. Możesz zmienid zdanie do sierpnia. To nie boli, aby zachowad swoje możliwości otwarte. Westchnęłam. Wiedziałam, że nawet gdybym chciała iśd na studia, nie mogłam sobie na to pozwolid, a moje oceny z pewnością nie wystarczyły na stypendium. Wiecznie będę tkwid w tym małym mieście. Zaakceptowałam swój los. Pierwszy wniosek wypełniliśmy na Uniwersytet Georgia. - Twojemu tacie nie przeszkadza, że aplikujesz na uczelnię tak daleko od domu? – zapytałam. Pokręcił głową. - Jasne, mój tata będzie za mną tęsknid. Ale w tym momencie jest bardzo zadowolony, że jadę na studia, nie dba o to, gdzie pójdę. Kiwnęłam głową, jakbym wiedziała, co ma na myśli, ale nie wiedziałam. Nie miałam 40
pojęcia, jak to jest mied ojca, któremu faktycznie zależało. - Hej, wszystko w porządku? – zapytał Ian. - Tak, wszystko ok – skłamałam. - Po prostu wydajesz się bardzo spięta – zmarszczył brwi. Starałam się zrelaksowad, ale kiedy to robiłam, ból przypominał mi, dlaczego tak siedziałam. – Naprawdę, wszystko w porządku. Myślę, że po prostu myślę o tym, jak bardzo będę za Tobą tęsknid, kiedy pojedziesz na studia. Georgia jest tak daleko od Texasu. On przysunął się bliżej do mnie i objął mnie ramionami. - Nie myśl o tym teraz. – Pocałował mnie w czoło delikatnie i po raz kolejny przypomniałam sobie, jaka jestem szczęśliwa, mając Iana w moim życiu. Nawet z tym całym złem, Ian magicznie sprawia, że jest lepiej, kiedy jestem z nim. Naprawdę będę za nim tęsknid, kiedy pojedzie na studia, ale teraz, cieszę się każdą sekundą z nim, jaką mam.
Ian Wciąż nie mogę uwierzyd, że Lucy myślała, że ją zostawię, kiedy pojadę na studia. Jak może nie wiedzied, jak bardzo ją kocham? Myśl o zostawieniu jej powoduje ból w mojej piersi i natychmiast zaczynam ciężko oddychad. Nigdzie nie pojadę bez niej. Nie mogłem. Nie chcę. Tego wieczoru, Mason zaprosił mnie do siebie. Powiedział mi, że spędzam zbyt wiele czasu z moją dziewczyną i potrzebuję trochę męskiego czasu. Chciałem odmówid, ale Lucy powiedziałam, że i tak chce się spotkad z Tess. Więc poszedłem do domu Masona, aby pograd w X-boxa. Przegrywałem ciągle. - Człowieku… ssiesz. – Mason zażartował po piątej wygranej z rzędu. - Wiem. Mam po prostu dużo na głowie. - Musisz wyrzucid Lucy ze swojej głowy. To męska noc. Mason nie mógł zrozumied. Lucy zawsze będzie w moich myślach. Po jego przemówieniu, starałem się skupid na tej chwili. Prawda była taka, że mój dylemat nadal będzie tam po tej nocy. Dobrze było zrelaksowad się z nim. Po rozegraniu 13 rund na X-boxie i przegraniu 11 z nich, Mason i ja w koocu przestaliśmy grad. - Masz jeszcze jakieś aplikacje do wypełnienia? – zapytał, kiedy podał mi puszkę z napojem. - Razem z Lucy wypełniliśmy kilka dzisiaj. Wciąż musze napisad moje eseje, ale mam dużo roboty zrobionej – odpowiedziałem, usatysfakcjonowany tym, że najgorsze się skooczyło. - Cieszę się, że cały ten bałagan niedługo się skooczy – powiedział, biorąc łyk z puszki. – Mam dośd pisania esejów o sobie. Roześmiałem się. 41
- To prawie koniec. Sześd miesięcy, kiedy skooczymy szkołę. - Jestem gotowy. - Ja też – zgodziłem się z nim. - Co zrobisz ze swoją dziewczynę, kiedy pojedziesz do collegu? – zapytał Mason, podejmując temat, którego starałem się unikad przez cały wieczór. - Wezmę ją ze sobą. Przewrócił oczami. - Nie możesz byd poważny. College jest po to, żeby się bawid. - Nie – odpowiedziałem. – College jest po to, aby dorosnąd, nauczyd się odpowiedzialności, zaplanowad przyszłośd i uczyd się. - Tak naprawdę nie wierzysz, że będziesz z nią na zawsze, prawda? - Chciałbym tak myśled, ale tak czy inaczej, ona będzie pod opieką. – Wiedziałem, że on nie zrozumie. – Ona nawet nie planuje iśd na studia. Spojrzał na mnie zszokowany. - Dlaczego nie? - Jej ojca nie obchodzi, czy ona idzie, wiesz. Ona nie mam pieniędzy i nie ma nikogo, kto mógłby przekonad ją, że może pójśd. - Może Ty możesz przemówid jej do rozsądku. - Mam nadzieję. Rozmawialiśmy z Masonem przez kolejną godzinę, zanim poszedłem do domu. Myślałem o tym, żeby zobaczyd jak się czuje Lucy, ale pomyślałem, że nadal jest z Tess. Zobaczę ją jutro.
42
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY DECYZJA Lucy Byłam wdzięczna, ze Ian poszedł spotkad się z Masonem. Czułam zbyt silny ból, a jeśli zostałby dłużej, prawdopodobnie nie mogłabym go dłużej przed nim ukryd. Miałam nadzieję, że przestanie trochę boled, ale tylko się pogarszało. Najpierw próbowałam leżed na plecach, ale bolało. Więc oparłam się o poduszki. Ale to nie pomogło. Około północy, wzięłam jakieś tabletki nasenne, mając nadzieję, że to pomoże. Jednak tak się nie stało. Byłam już tak wycieoczona, ale wciąż nie mogłam spad z powodu bólu. O 7 rano, nadal nie byłam w stanie zasnąd, a teraz Ian wspinał się do mojego okna. - Obudziłem Cię? – zapytał cicho. Pokręciłam głową. - Nie czuję się za dobrze. Myślę, że zostanę dzisiaj w domu. Usiadł na łóżku obok mnie. Byłam ostrożna i starałam się nie ruszad. Nie chciałam, żeby zobaczył, że mnie boli. - Co się dzieje? - Ból głowy – odpowiedziałam. To była prawda. Moja głowa bolała od braku snu. Dotknął mojego czoła i spojrzał na mnie z troską. - Masz gorączkę. – urwał. – Będę za chwilę z powrotem – powiedział, kiedy wyskoczył przez okno. Siedziałam na łóżku, czekając, ale 10 minut później wrócił. Podał mi butelkę wody i buteleczkę z tabletkami na migrenę. Wzięłam je z nadzieją, że byd może tabletki pomogą moim żebrom poczud się lepiej. - Dziękuję. - Proszę bardzo – powiedział i pocałował mnie w czoło. – Śpij. Zobaczymy się po szkole. Skinęłam głową i patrzyłam jak wychodzi przez moje okno. Tak szybko, jak znajdował się w bezpiecznej odległości, łzy zaczęły spływad po mojej twarzy. Nienawidziłam siebie za to, że oszukiwałam Iana. Przypominało mi to, dlaczego nie chciałam na początku chłopaka. Utrzymanie tego w tajemnicy przed nim, było o wiele trudniejsze niż się na początku wydawało. Ból w boku był jeszcze gorszy niż przedtem. Musiałam poczud się lepiej, i musiało to nastąpid szybciej niż później. Leki w koocu podziałały. Wciąż bolało, ale było lepiej, więc udało mi się odpłynąd w niespokojny sen. Modliłam się, żebym czuła się lepiej, kiedy wróci Ian.
43
Ian Martwiłem się o Lucy cały dzieo. Częśd mnie sądziła, że ukrywa coś przede mną, ale druga częśd mówiła, żeby jej zaufad. Nie widziałem żadnych siniaków tego ranka. Plus, mogłem powiedzied, kiedy kłamała. Ona z pewnością nie kłamała. Bolała ją głowa. Cały dzieo, walczyłem z samym sobą. Prawie opuściłem lunch, że zobaczyd, jak się czuła, ale nie zrobiłem tego. To był tylko ból głowy. Wciąż nie mogłem się doczekad, kiedy zajęcia się skooczą i będę mógł pojechad do jej domu, sprawdzid jak się czuję. - Gdzie jest Lucy? – Tess zapytała mnie na biologii. Nareszcie, to były ostatnie lekcje dzisiaj. - Bolała ją głowa, więc została w domu – odpowiedziałem ze smutkiem. Starałem się ukryd zmartwienie w moim głosie. - Och. – Ona również brzmiała na zmartwioną. - Czuła się źle ostatniej nocy? – zapytałem się jej, pamiętając, że się spotkały.15 - Ostatniej nocy? – Spojrzała na mnie zaskoczona. - Wiesz… kiedy się z nią spotkałaś? Spojrzała na mnie. - Nie rozmawiałam z nią od wczorajszych zajęd. Byłam opiekunką moich małych kuzynów wczoraj w nocy. Czułem jak moje serce staje. Lucy mnie okłamała, ale dlaczego? Czułem się bardziej pewny niż kiedykolwiek, że coś ukrywa. Tess zaczęła coś mówid, ale zignorowałem go. Podniosłem rękę i powiedziałem nauczycielowi, że czuję się źle. Ominąłem pokój pielęgniarek i poszedłem prosto do drzwi wyjściowych. Nie obchodziło mnie to, że prawdopodobnie będę miał kłopoty za opuszczenie szkoły, ale musiałem dowiedzied się, co się dzieje z Lucy. Dojazd ze szkoły do domu Lucy zajął mi tylko 10 minut, ale czułem jakby to była wiecznośd. Miałem złe przeczucia. Chciałem kopnąd siebie za to, że nie popychałem jej bardziej tego ranka. Powinienem wiedzied, że coś było nie tak. Kiedy wszedłem do jej pokoju przez okno, zobaczyłem jak śpi na łóżku. Nie chcąc jej obudzid, położyłem się delikatnie obok niej i czekałem niecierpliwie na moment, w którym się obudzi. Patrzyłem jak spała. Wyglądała na tak małą i wrażliwą. Chciałem wziąd ją w ramiona i trzymad, chronid ją. Wiedziałem, że szybko musze wymyślid rozwiązanie. Nie mogłem pozwolid, aby Lucy została ty noc dłużej. Potrzebowałem jej bezpieczeostwa. Przemyślałem moje opcje. Gdybym powiedział, Lucy znienawidziła by mnie na zawsze, ale przynajmniej będzie bezpieczna. Gdybym nie powiedział, ona utkwi tutaj na co najmniej 6 miesięcy. I nadal będzie jego workiem treningowym. I następnym razem może nie byd w porządku. To może nie byd tylko podbite oko czy siniak na głowie. Moja pierś bolała, ponieważ wiedziałem, co musze zrobid i wiedziałem, że jeśli to 15
No i prawda wyjdzie na jaw…
44
zrobię, prawdopodobnie stracę ją na zawsze. Ale, w koocu, wiedziałem, że mój ból będzie tego warty i będę wiedział, że będzie bezpieczna. Dokonałem wyboru. Po prosty marzyłem, żeby nie bolało to tak bardzo.
Lucy Kiedy się obudziłam, nigdy wcześniej w moim życiu nie czuła takiego bólu. Każdy oddech powodował ból gorszy, niż poprzedni. Zaczęłam myśled, że mój tata zrobił coś więcej, poza zmiażdżeniem mi żeber swoim ostatnim ciosem. Ale nie wiedziałam, co zrobid. Nie mogłam powiedzied Ianowi. Nie mogłam powiedzied nikomu. Idąc do lekarza lub do szpitala, będą się pytad. W koocu otworzyłam oczy. Byłam zaskoczona widokiem siedzącego obok mnie Iana. Próbowałam usiąśd, ale nie mogłam. - Co się stało? – zapytał. Łzy wypełniły moje oczy, ale nie chciałam pozwolid im się uwolnid. Płacz spowodowałby tylko, że będzie bolało gorzej. - Wszystko w porządku, naprawdę. Musze mied grypę, czy coś – skłamałam. Tak bardzo chciałam mu powiedzied prawdę. - Spójrz mi w oczy i powiedz, że nic Ci nie jest. – Przejrzał mnie. Spojrzałam w jego oczy, przygotowując się, żeby powiedzied mu, że wszystko jest dobrze, ale nie mogłam. Czułam jak łzy spływają mi po twarzy. - Nienawidzisz mnie? – Mój głos przeszedł w szept. Ian delikatnie otarł łzy z mojej twarzy. - Nigdy nie mógłbym Cię nienawidzid – powiedział delikatnie. – Ale musisz mi powiedzied, co się dzieje. Nie pomogę Ci, jeśli mi nie powiesz. Zamknęłam oczy, nie chcąc patrzed mu w jego. Wyglądał na tak zranionego i przestraszonego. Nie chciałam go ranid. Nie znowu. - Spójrz na mnie – rozkazał, więc znowu otworzyłam swoje oczy. – Proszę, powiedz mi prawdę. Co się dzieje? – Delikatnie gładził bok mojego policzka. Bez słowa podciągnęłam moją koszulkę, pokazując Ianowi czarny siniak pokrywający brzuch, żebra i plecy. Wyglądało to gorzej niż rano. Obserwowałam go, gdy oglądał siniaka. Milczał przez około dwie minuty. Z jego wyglądu mogłam powiedzied, że był wściekły. - Skrzywdził Cię ponownie. – To nie było pytanie. Skinęłam głową, nie mogąc mówid. Nie chciałam płakad. - Czy chcesz mnie potrzymad? Przysunął się bliżej do mnie, a ja położyłam głowę na jego piersi. Słuchałam bicia jego serca, kiedy przesuwał palcami po moich włosach. Każdy oddech był walką, ale tam, z Ianem, było lepiej. - Jak źle jest? – zapytał Ian, przerywając ciszę. Nie chciałam mu powiedzied, jak mocny był ból, więc milczałam. Przez moje 45
milczenie, wiedział jak źle było. - Czy mogę zabrad Cię do lekarza? – zapytał. Pokręciłam głową. - Nie mogę Ian. - Kochanie, proszę. Cierpisz. – Jego głos załamał się, kiedy mnie błagał mnie i czułam, że moje serce łamie się w mojej klatce piersiowej. Nie mogłam go dłużej ranid. W koocu zgodziłam się, żeby zabrał mnie do szpitala, ale postanowiłam, że po tym musiałam z nim zerwad. Bolało mnie, że musiałam to zrobid. Nie mogłam go ranid. Nie mógł należed do mojego popieprzonego życia. Myśl, że będę bez Iana bolała gorzej niż siniaki, ale to był jedyny sposób, że mógł byd naprawdę szczęśliwy. Musiałam to zrobid. Droga do szpitala była najdłuższą jazdą w moim życiu. Próbowałam wymyślid po drodze wymówki… spadłam ze schodów, upadłam pod prysznicem, zostałam uderzona piłką podczas gry w piłkę nożną… Ale wszystkie wymówki nie były wystarczająco dobre… Wszystkie były kłamstwem, a ja byłam taka zmęczona kłamaniem. Podjęłam decyzję, że dzisiejszy dzieo będzie ostatnim, kiedy będę musiała skłamad. Bez Iana łatwiej będzie mi ukrywad siniaki. Nikt nigdy nie pozna prawdy. To jedyny sposób.
Ian Okazało się, że Lucy ma złamane dwa żebra, a jej nerki były posiniaczone. Powiedzieli, że nie było to nic poważnego, ale miała szczęście, że nie jest to nic gorszego. To mnie przeraziło, bo wiedziałem, że z czasem było gorzej. Lekarz wyciągnął mnie na korytarz. - Ona nie chce rozmawiad – powiedział lekarz. Wiedziałem dokładnie, co będzie dalej. – Ten siniak nie powstał od upadku. Czy wiesz kto jej to zrobił? Skinąłem głową. Bolało mnie to, ale musiałem powiedzied prawdę. - Jej ojciec – powiedziałem z goryczą. - To nie był pierwszy raz, prawda? – zapytał mnie. Pokręciłem głową. Lekarz westchnął. - Wiesz, że musimy to zgłosid. - Wiem – wyszeptałem. Lekarz odszedł a ja stałem tam, patrząc jak się oddala. Chciałem iśd z powrotem do pokoju Lucy, ale potrzebowałem minuty dłużej. To będzie bolało… zobaczenie jej twarzy. Będzie ją bolało to, że powiedziałem prawdę. Złamałem obietnicę. W tym momencie, wiedziałem że ja i Lucy to koniec. Moje uczucia nigdy nie odejdą, ale nie było więcej nas. Nigdy więcej skradania się przez okno. Nigdy więcej pikników nad jeziorem. Nigdy więcej. Po dzisiejszym dniu, znienawidzi mnie na zawsze. Czułem jak moje serce złamało się w moje piersi, ale czułem się lepiej, wiedząc, że przynajmniej będzie bezpieczna. Wiedziałem, że mój ból jest wart jej bezpieczeostwa. 46
ROZDZIAŁ JEDENASTY MIŁOŚD Ian Nie widziałem Lucy przez tydzieo. Jeden bolesny, łamiący serce tydzieo. Nie była w szkole i nie odpowiadała na moje telefony. Ale kto mógłby ją obwiniad? 16 Zraniłem ją, okłamałem ją. Zdradziłem jej sekret. Wiedziałem, że nigdy mi nie wybaczy. Nigdy nie zapomnę wyrazu jej twarzy, gdy policjanci weszli do jej pokoju tego dnia. Zranienie i zdrada były bardzo widoczne. Ona musi absolutnie mnie nienawidzid. Ale nawet z tym wszystkim, co się wydarzyło, nie mogłem żałowad swojej decyzji. Lucy była bezpieczna, od ojca. On nie będzie mógł jej już więcej skrzywdzid i to dla mnie znaczyło więcej niż wszystko. Ból był tego warty. Lucy była tego warta. Usłyszałem pukanie do drzwi. Odwróciłem i zobaczyłem stojącego tam mojego ojca. - Czy kiedykolwiek wyjdziesz z pokoju? Pokręciłem głową i gapiłem się w sufit. - Nie. - Dostałem telefon od pani Robbins. Lucy jest z nimi. Do czasu zakooczenia szkoły zdecydowali, że najlepsze dla niej będzie, aby zatrzymad się w starej szkole. Jej tata szczęśliwie zrzekł się praw rodzicielskich. – Usiadł na łóżku obok mnie. – Może powinieneś z nią porozmawiad. - Ona nie chce ze mną rozmawiad. Próbowałem dzwonid do niej. Ignoruje moje telefony. Ona mnie nienawidzi. – Mówiąc to głośno, moje serce boli jeszcze bardziej. - Może ona jest po prostu przerażona. Czułem jak moje serce podskoczyło. Nie chciałem, żeby Lucy kiedykolwiek się bała. - Dlaczego miałaby się mnie bad? – Mój głos zamienił się w szept. - Nie mówię, że ona boi się Ciebie – odpowiedział. – Może boi się tego, co o niej myślisz. - Tato, ona wie, że ją kocham. - Może trzeba jej przypomnied. – Tata wyszedł z mojego pokoju, zamykając za sobą drzwi. Miałem dużo do przemyślenia. Może miał rację. Nigdy nie powiedziałem jej głośno, że ją kocham. Może powinienem pójśd do domu Tess, znaleźd Lucy i powiedzied jej dokładnie jak się czuję.
16
JAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
47
Lucy 57 nieodebranych połączeo od IanaWintersa. Westchnęłam i wyłączyłam swój telefon. Nie mogłam do niego zadzwonid, nie teraz. Wciąż go kochałam i musiałam z nim skooczyd, zanim porozmawiam z nim ponownie. - Dlaczego wciąż ignorujesz jego telefony? – spytała Tess malując paznokcie. Kolorem dzisiejszego dnia był żółty. - Nie mogę z nim rozmawiad, Tess. Ja.. – Mój głos załamał się, więc odchrząknęłam. – Wciąż próbuję się pozbierad. Po prostu daj mi czas. Kiedyś z nim porozmawiam. - Dlaczego chcesz skooczyd z kimś, kto wyraźnie Cię kocha? Przewróciłam oczami. - On mnie nie kocha i jestem pewna, że nigdy mnie nie kochał. On po prostu opiekował się mną. Martwił się, bo jest miłym chłopakiem. - Racja – powiedziała, przewracając oczami. – Jeśli chcesz mojej rady, powinnaś się z nim zobaczyd. Nic więcej. - Pomyślmy o tym, dobrze? Czy pamiętasz ostatni raz, kiedy posłuchałam Twojej rady? Tess uciekł mały chichot, ale się powstrzymała. - Pamiętam. Ale to nie była moja wina, Ty zdecydowałaś się na jazdętilt-o-world17. Nie byłaś przygotowane tylko na… niespodziewane efekty uboczne. - Zjadłam 20 hot-dogów, żeby zaimponowad Twojemu starszemu bratu. Czy byłam w stanie mu odmówid, kiedy poprosił mnie o przejażdżkę? Tess zaśmiała się jeszcze raz. - Dobra, to była ta brzydka częśd. Ale wciąż to było zabawne. - Twój brat wciąż mówi na mnie hot-dog. - Mój brat jest teraz żonaty i ma czwórkę dzieci. Powinnaś byd wdzięczna, że wtedy się nie zaczął z Tobą umawiad. Możesz sobie wyobrazid jaki byłby Twój tyłek po urodzeniu tylu dzieci? Roześmiałam się. - Ja miałam 11 lat, a on 19. Nie myślałam, że to mogłoby wyjśd. - Właśnie – my miałyśmy 11 lat. Powinnaś zostawid przeszłośd za sobą i podążyd za moją radą. Dojrzałam od tamtej pory. Jestem mądrzejsza. Zaufaj mi, Ian chce Ciebie zobaczyd. Skrzyżowałam ręce na piersi. - Ale ja nie chcę go zobaczyd. Więc może po prostu zostawmy ten temat? - Dobra. Kochałam Tess, ale mieszkanie z nią nie zawsze było przyjemne. Byłam wdzięczna, jak tylko mogłam, jej i jej rodzinie, ale potrzebowałam trochę czasu. Otworzyłam mój dziennik, moją ucieczkę i napisałam. 17
Tilt-a-Whirl w Europie znane jako Waltzer
48
Jak mogę rozpocząd opisywanie tego bałaganu, którym jest moje życie? Moja matka zmarła, a mój własny ojciec oddał mnie pod opiekę paostwu. Więc, jak się okazuje, nie mam rodziców. Zastanawiam się, czy kiedykolwiek będę w stanie wybaczyd mojemu tacie… albo extacie, jak sądzę. Chcę jemu przebaczyd, dla mnie. Muszę odejśd od tego. Ale czuję, że kawałek mojego serca jest zagubiony. Jestem wdzięczna Tess i jej rodzinie. Są tacy mili dla mnie i naprawdę czuję się, jakbym tutaj należałam. To miła odmiana. Ale wciąż… to nie to samo. Potrzebuję prawdziwych rodziców. Potrzebuję kogoś, kto mnie kocha. Tęsknię za Ianem. Tęsknie za jego uśmiechem. Tęsknię za brzmieniem jego śmiechu. Tęsknię za jego pocałunkami. Tęsknię za jego banalnymi dowcipami… Ale bardziej niż wszystko, tęsknię za tym, jak się z nim czułam… MIŁOŚD to jest to, co czułam do niego. Teraz on odszedł, a ja jestem przerażona tym, że nikt mnie ponownie nie pokocha. Może jestem stworzona do tego, żeby byd sama… Może samotnośd jest lepsza niż złamane serce. Usłyszałam pukanie do okna Tess i natychmiast sobie przypomniałam, jak bardzo tęsknię za Ianem. Chciałam, żeby ponownie wspinał się przez moje okno. Kiedy spojrzałam w górę, byłam zaskoczona widokiem Iana. Tess otworzyła okno, więc wszedł do środka. - Zostawię was samych – powiedziała, zanim szybko uciekła na korytarz. Zamknęła za sobą drzwi. - Cześd. – To było pierwsze słowo, które do mnie powiedział. Po prostu tam siedziałam, patrząc się na niego. Nie próbowałam nic powiedzied. Wiedziałam, że jeśli zacznę, mój głos nie będzie działał poprawnie i na pewno zacznę płakad. Ian ukląkł przede mną na ziemi. - Masz wszelkie prawo, aby mnie nienawidzid. Obiecałem, że nie powiem. Ja po prostu nie mogłem znieśd tego, żeby Cię jeszcze ranił. – Głos Iana się załamał. – Bardzo przepraszam, za wszystko. - Nie nienawidzę Cię – odpowiedziałam szybko. – Przykro mi, że okłamałam Cię na temat tego co się stało. Byłam przerażona tym, że nie mógłbyś mnie ko… - przerwałam, zanim powiedziałam słowo kochad i zaraz powiedziałam: - lubid mnie więcej, jeśli powiem prawdę. – I miałam rację, dodałam w duchu. - Nie ma nic w świecie, co mogłoby sprawid, że przestanę Cię kochad. Czy on powiedział kochad? Byłam pewna, że się przesłyszałam. - Co? - Kocham Cię. - Dlaczego? Przysunął się bliżej mnie. - Jesteś najpiękniejszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek spotkałem, ale nie tylko na zewnątrz. Jesteś tak dobra, kochająca i wyrozumiała. Kiedy jestem z Tobą, chcę byd lepszą 49
osobą. Jesteś mądra. I bierzesz życie takim jakim jest. Nawet z tym całym złem, znalazłaś sposób, aby przetrwad i wyjśd z uśmiechem na twarzy. Jesteś taka odważna. Ty, Lucy Pierce, jesteś dziewczyną w której się zakochałem. - Kochasz mnie? – Nie byłam pewna czy powinnam się śmiad czy płakad. Czy naprawdę dobrze go słyszałam? - Tak. – Posłał mi mały uśmiech, który sprawił, że moje serce zaczęło bid szybciej. – I mam nadzieję, że czujesz to samo. - Czuję – powiedziałam ze łzami spływającymi po mojej twarzy. – Ian, kocham Cię. Nigdy nie widziałam, żeby uśmiechał się tak mocno. Przybliżył moją twarz bliżej do siebie i pocałował mnie. To właśnie w tym momencie wiedziałam, że bez względu na to, co przyniesie nam życie, bez względu na ból i trudności, zawsze będziemy razem i zawsze będziemy się kochad. Ten rodzaj miłości nigdy nie ginie.
50
EPILOG 9 MIESIĘCY PÓŹNIEJ Lucy - Dlaczego zgodziłam się na to, żeby byd Twoją współlokatorką? – zapytałam Tess, kiedy rozejrzałam się po naszym brudnym pokoju w akademiku Uniwersytetu Georgia.Tess jest największym bałaganiarzem na świecie. Zastanawiała się przez minutę. - Ponieważ nie pozwolili Ci dzielid pokoju ze swoim chłopakiem. Uśmiechnęłam się do niej na jej bardzo prawdziwe stwierdzenie. Jeśli pozwoliliby mied chłopakom i dziewczynom razem pokoje, byłabym z Ianem. Tak czy inaczej, miałam wrażenie, że będziemy dużo czasu spędzad w swoich akademikach. Uśmiechnęłam się, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Bez otwierania wiedziałam, że to Ian. Kiedy otworzył drzwi, objął mnie w pasie i pociągnął mnie do pocałunku. Jego ręce zaczęły badad mój tyłek, na co jęknęłam. Odsunęliśmy się od siebie, kiedy usłyszeliśmy dźwięk wymiotny. - Jesteście obrzydliwi – poskarżyła się Tess. - Nie wiem, o czym mówisz – powiedział Ian, nie odrywając oczu ode mnie. – Smakujesz bardzo dobrze. - Fuj. – Tess dodała z dramatycznym akcentem na koocu. – Na serio? Możecie pójśd gdzieś indziej? Roześmiałam się. - Dobra. Ian złapał mnie za rękę i wyszliśmy z akademika. Dzisiaj była nasza randka, a on przygotował coś specjalnego. Nie mogłam się doczekad.
Ian Moje dłonie są spocone, a moje serce bije niekontrolowanie szybko. I po raz kolejny czuję się, jakbym pierwszy raz zabierał ją na randkę. Kompletnie straciłem słowa. Szliśmy przez parking w milczeniu. Dziś wieczorem dam Lucy pierścionek obietnicy. Obietnica, że pewnego dnia, jak skooczymy collegu, weźmiemy ślub i spędzimy razem resztę naszego życia. Pierścionek byłby symbolem mojej wiecznej miłości. Plus, przypomina każdemu facetowi w stanie Georgia, że ona jest moja. - Wszystko w porządku? – zapytała Lucy, kiedy otworzyłem drzwi. – Nie wyglądasz za dobrze. - Czuję się dobrze – odpowiedziałem, pokazując jej żeby wsiadła. 51
Wziąłem głęboki oddech, kiedy szedłem na drugą stronę ciężarówki. Możesz to zrobid, powtarzałem sobie, kiedy wsiadałem do środka. - Ian. – Delikatny głos Lucy wybudził mnie z transu. Kiedy spojrzałem na nią, wyglądała na zaniepokojoną. – Nic Ci nie jest? Skinąłem głową, czując się nagle podekscytowany. Nie chciałem już dłużej czekad. - Lucy, kocham Cię. - Ja też Cię kocham – powiedziała z uśmiechem. Sięgnąłem do kieszeni i wyciągnąłem pierścionek. - Wiem, że mamy jeszcze 4 lata studiów i teraz małżeostwo nie wchodzi w rachubę, ale chcę, żebyś wiedziała, że jesteś osobą, z którą chce spędzid moje życie. Chcę również, żeby wszyscy to wiedzieli. – Wyciągnąłem pierścionek w jej stronę. – To jest obietnica, że będę Cię kochad na zawsze i zawsze będę Cię chronid. Jej oczy świeciły, kiedy patrzyła na pierścionek. To nie było dużo, ale wiedziałem, że kiedy się jej oświadczę dam jej ogromny diament, ale teraz ten pierścionek jest doskonały. Wyciągnęła lewą rękę, a ja wsunąłem go na palec serdeczny. Patrzała na swoją dłoo kilka chwil, zanim pociągnęła mnie do siebie. Jej pocałunek był delikatny i miękki, tak jak ona. Jej pocałunek mówił więcej niż słowa. Lucy jest moją przeszłością, teraźniejszością i przyszłością. - Na zawsze – wyszeptała. - Na zawsze – powiedziałem.
KONIEC
No to jak zwykle na koniec tłumaczenia parę słów ode mnie :D Dziękuję mojej becie ejaaaa, która poprawiała moje błędy w książce (mam nadzieję, że nie było ich tak dużo) i dziękuję także Adamowi (altocumulus) za wykonanie okładki do tej książki. Po drugie przede wszystkim dziękuję wszystkim czytelnikom, którzy niestety przez trzy tygodnie (jak nie dłużej) nie doczekali się nowych rozdziałów… i za to bardzo przepraszam ale studia, kilka imprezek, przy okazji nawet doznałam braku weny;/ no ale kopnęłam się w tyłek i dzisiaj macie niespodziankę w postaci całości tej książki ;D Co mogę powiedzied o książce. Tematyka niby ta sama co moje poprzednie tłumaczenie, ale jednak trochę inna. Dośd krótka, ale moim zdaniem można w niej znaleźd wszystko. Bohaterowie trochę młodzi, ale możemy zobaczyd jak z ich perspektywy wygląda miłośd;)
52
Teraz coś o kolejnej książce:D Pierwsza częśd serii Seaside:D powiem wam, że osobiście opis tej książki mnie zachęcił i zabieram się za nią. Będzie trochę trójkąta miłosnego, ale już z góry uprzedzam: nie napalajcie się na sceny seksu hahah;p bo owych scen w tej książce nie ma :p z opisu może się wydawad, że książka taka jest, ale jednak nie :P ma za to w sobie to coś, dzięki czemu warto ją przeczytad :D Dobra… koniec moich rozmyślao :D jeszcze raz dziękuję wszystkim i widzimy się przy następnej książce;P kiedy? Jeszcze nie wiem… ale myślę, że za tydzieo lub dwa dostaniecie w rączki pierwszy rozdzialik :P
53