Matthew Woodring Stover
Ostrze Tyshalle’a
Część 1
Blade of Tyshalle
Akty Caine'a. Tom 2: Wojna
Przełożyli:
Małgorzata Strzelec
i Wojc...
14 downloads
8 Views
3MB Size
Matthew Woodring Stover
Ostrze Tyshalle’a
Część 1
Blade of Tyshalle
Akty Caine'a. Tom 2: Wojna
Przełożyli:
Małgorzata Strzelec
i Wojciech Szypuła
Wydanie oryginalne: 2001
Wydanie polskie: 2009
Tę książkę poświęcam
pamięci najlepszych przyjaciół,
jakich można sobie wymarzyć.
Wielka szkoda, że nie mogliście
dożyć jej wydania i jej przeczytać.
Evangeline, Aleisterowi i Friedrichowi;
Levowi, Johnowi, Clive’owi i Terence’owi;
Rogerowi, Fritzowi i obu Bobom (Robertowi A. i Robertowi E.).
Niektórzy nadal słuchają.
Uspokaja nas wizja gwałtownych zmian jako czegoś, co dzieje się na uboczu normalnego biegu rzeczy, jak wypadek samochodowy. Albo czegoś, na co nie mamy wpływu, jak śmiertelna choroba. Nie postrzegamy nagłej, irracjonalnej zmiany jako stałego elementu życia –a jednak tym właśnie jest. Teoria chaosu uczy nas... że prosta liniowość, którą przywykliśmy traktować jako oczywistą w najróżniejszych aspektach życia, od fizyki po beletrystykę, zwyczajnie nie istnieje...
Życie jest sekwencją spotkań, z których każde może mieć całkowicie nieprzewidziany i potencjalnie niszczycielski wpływ na te następujące po nim...
Tak właśnie wygląda najgłębsza prawda o naturze naszego wszechświata. Nie wiadomo dlaczego zachowujemy się jednak w taki sposób, jakby wcale nie była prawdą.
–„Ian Malcom”, Michael Crichton, Park Jurajski
Nie ma Prawa ponad Czyń wolę swoją.
–Aleister Crowley, Księga Prawa
Jest taka historia o dwóch braciach bliźniakach, zrodzonych z różnych matek. Jeden jest z natury pochmurny, drugi pogodny; jeden bogaty, drugi ubogi; jeden surowy, drugi łagodny; jeden zachowuje wieczną młodość, drugi przedwcześnie się starzeje. Jeden jest śmiertelny. Nie łączą ich więzy krwi, nie są powinowaci, ale i tak są bliźniakami.
Żyją, nie zdając sobie sprawy, że są braćmi. I obaj giną w walce ze ślepym bogiem.
ZERO
1
Tylko w jeden sposób mogę wam wyjaśnić, dlaczego nigdy więcej mnie nie zobaczycie: muszę wam opowiedzieć o Harim.
Oto jak wyobrażam sobie rozmowę, której skutkiem było wrzucenie mojej osoby w życie Hariego Michaelsona. Nie było mnie przy niej, nie znam jej rzeczywistego przebiegu, ale mam jej obraz przed oczami, mocny i wyrazisty jak uderzenie otwartą dłonią w policzek. Dobry taumaturg musi mieć potężną wyobraźnię, wyczuloną na szczegóły. A ja jestem najlepszym absolwentem Konserwatorium.
Rozmowa wyglądała tak:
–Wszystko widać we wskazaniach telemetrii –mówi Administrator Wilson Chandra, dyrektor Konserwatorium.
Wyciera spocone dłonie w rąbek chlamidy. Mruga. Dym z cygara gryzie w oczy. Oblizuje wargi (mięsiste i zawsze spierzchnięte) i patrzy w dół, na szeregi magów-uczniów, skoncentrowanych i pogrążonych w medytacji. Nawiasem mówiąc, nie ma mnie wśród nich. To początkujący.
–Jest świetny w przedmiotach teoretycznych, opanował westerling, zna kulturę i folklor Pierwszego Kontynentu, ale, jak pan widzi, z trudem utrzymuje alfę, pierwszy stopień podwyższonej świadomości –ciągnie Chandra. –Beta, niezbędna dla skutecznego rzucania czarów, jest dla niego nieosiągalna, a ćwiczymy przecież dopiero drugi poziom dekoncentracji, czyli przybliżony odpowiednik warunków w prywatnym pokoju w gospodzie w dużym mieście. W związku z tym nie wydaje mi się...
–Zamknij się, z łaski swojej –przerywa mu drugi mężczyzna na technomostku. –Chryste Panie, ależ ty potrafisz być męczący...
–Ehm... –Administrator Chandra przeczesuje palcami przerzedzone włosy, które nawet w klimatyzowanym wnętrzu są mokre od potu. –Jak pan sobie życzy, Biznesmenie.
Biznesmen Marc Vilo, Patron ucznia, o którym rozmawiają, przygryza grube cygaro i podchodzi do okna, żeby mieć lepszy widok. Jest niski i kościsty, ma krzywe nogi, maniery dokera i nerwową zajadłość kogucika szkolonego do walki. Wielokrotnie oglądałem go w programach w sieci. W konserwatywnym skafandrze i płaszczu nie prezentuje się szczególnie imponująco. Wrażenie robi dopiero jego historia: urodził się w rodzinie Handlowców, przejął rodzinny interes (firmę transportową z trzema ciężarówkami) i przemienił go w spedycyjnego giganta Vilo Intercontinental, po czym odkupił kontrakt rodziny od opiekującego się nią Patrona, wkupił się do kasty Biznesmenów i w wieku czterdziestu kilku lat stał się jednym z najbogatszych mieszkańców zachodniej półkuli –nie licząc, rzecz jasna, Uprzywilejowanych. Programy sieciowe nazwały go Szczęśliwym Miliarderem.
Właśnie dlatego Administrator Chandra jest teraz na technomostku. Zwykle pochłaniają go znacznie ważniejsze obowiązki niż zabawianie odwiedzających Konserwatorium Patronów, ale pierwszy protegowany Marca Vilo jest zwyczajnie słaby i grozi mu odpadnięcie z roku. Administrator chciałby złagodzić wstrząs i zrobić jak najlepsze wrażenie, żeby Biznesmen się nie zniechęcił i w prz...