14 downloads
55 Views
52MB Size
Spis
treści
Wstęp
7
Część pierwsza ISTOTA I SPECYFIKA MANIPUL_ACJI JAKO METODY STEROWANIA SPOŁECZNEGO
I. Obiegowe definicje manipulacji . . . . II. Specyfika manipulacji jako metody nacisku III. Pragmatyczna atrakcyjność manipulacji . Część
10
11
20 39
druga
PODSTĘPNE
SPOSOBY AKREDYTACJI
N. J ak dojść do głosu i już przy nim pozostać. V. Kryteria i warunki wiarygodności . . . . VI. Taktyka przyjemniaczka, czyli manipulatorska autoprezentacja . . . . . . . . . VII. Kusiciel i" uwo.dziciel . . . . . . . . . VIII. Demagogia, czyli dżin wypuszczony z butelki . IX. Dosłowny i konwencjonalny repertuar demagogii
tr zecia SZACHRAJSKA DYSKREDYTACJA PRZECIWNIKA
52 53 62 74 84 94 108
Część
X. Istota, funkcje i zakres dyskredytacji. XI. Płaszczyzny i kryteria dyskredytacji XII. Przewrotne formy dyskredytacji
118 119 135 155 5
Część czwarta WIELOFUNKCYJNA METODA PROWOKACJI
XIII. Repertuar prowokacji w polityce XIV Koloryt prowokacji drastycznej .
182 184 203
Posłowie
214
Zachęta
218
6
do lektury
Wstęp
Czym jest manipulacja - jako metoda wywierania wpływu? Co jest jej istotą, wspólnym mianownikiem dla różnorakich form i technik, a co kolorytem repertuaru? W czym jest podobna lub ma coś wspólnego, a czym różni się bd innych metod sterowania społecznego - perswazji, przymusu i przemocy? Co sprawia, że jest tak popularna wśród polityków z zawodu i powołania, a i wśród tych z urojenia? Na czym polega jej atrakcyjność, skoro na pewn0 nie należy ani do tych najłatwiejszych, ani do tych najbardziej bezpiecznych? W jaki sposób można zdobyć „mandat społeczny" nie mając ku temu żadnych podstaw - nie będąc reprezentatywnym, nic będąc w swym działaniu służebnym i kontrolowanym, nie mając nic do zaproponowania, mając głównie dobre mniemanie o sobie, ambicje na wyrost, a z atutów realnych - odrobinę przytomności, wyczucia okazji i sprytu? To staranie o kredyt zaufania i poparcia nazwałem tu akredytacją, mając jednak na myśli nie tylko same zabiegi pretendentów czy procedury formalne, lecz złożony społeczny proces „uwiarygodnienia" i „namaszczenia". Przedstawiam istotę oraz kilka wariantów taktycznych owej manipulacyjnej akredytacji, czyli wyłudzania społecznego mandatu, budowania pozorów swojej prawowitości na grze pozorów i złudzeń - w postaci wdzięczenia się, schlebiania, kuszenia i uwodzenia, eskalacji obietnic, wreszcie, w postaci demagogii, Któ'ra zgrabnie łączy· wszystkie te cuda. Z kolei przechodzę dó analizy najbardziej typowych sposobów dyskredytacji rywala lub przeciwnika. Najpierw wyjaśniam różnicę mię dzy dyskredytacją pryncypialną, programową towarzyszącą poważnym sporom ideowym, debatom, krytykom i polemikom a dyskredytacją manipulacyjną - zastępczą i instrumentalnie wykorzystującą rzekomo czczone i bronione wartości. Następnie wyjaśniam, czemu służy taka nierzetelna dyskredytacja. Wreszcie omawiam repertuar pretekstów i wybiegów stosowanych dla podważenia atrakcyjności, wiarygodności, dobrego imienia adwersarza, uniemożliwienia mu więzi z pu7
blicznościq,
która musi być nasza. U~azuję przy tym pikantną różnicę między frontalnymi a perfidnymi formami dyskredytacji. W ostatniej części tego wykładu zajmuję się prowokacją jako wielofunkcyjną metodą manipulacji, będącą sposobem zwalczania czy wręcz gnębienia przeciwnika, szkodzenia mu, a zarazem kamuflowania i usprawiedliwiania własnych knowań, a przy tym jeszcze „spijania śmietanki" . Na tym wszechstronnym zastosowaniu i ekonomii wysiłku („szampon i odżywka w jednym") polega atrakcyjność metod prowokacyjnych. Sposobów gnębienia przeciwnika, d9starczających nawet pewnej sadystycznej satysfakcji, jest znacznie więcej (np. dywersja, szczucie), ale tylko prowokacja zapewnia tak owocne zespolenie różnych rezultatów. W rozdziale ostatnim staram się wytłuma czyć, czym wyróżnia się i jakie µia, niestety, praktyczne walory prowokacja drastyczna odwołująca się do _n ajmniej wybrednych środ ków i odbiorców. ... Jak widać, pominąłem tu więle klasycznych zagadnień - takich jak problem oceny moralnej manipulacji, spór o makiawelizm, różnica między manipulacyjnymi metodami działania (dostępnymi dla wszystkich) a manipulatorskim stylem działania, jak manipulacja świadomo ścią ludzką i procesami komunikacyjnymi w dziedzinie edukacji, wychowania, propagandy, kultury masowej, manipulacja językiem. Był to wybór świadomy. Wdzięczniejszym dla autora zadaniem, a zarazem większym chyba pożytkiem z kolejnej książki poświęconej tej problematyce okazało się przedstawienie tych zagadnień, które w odróżnieniu od wspomnianych, a pominiętych, gruntownie rozstrzą sanych w dziełach filozofów, socjologów, psychologów, prakseologów, pedagogów, etyków, medioznawców i kogo tam jeszcze - dotychcz~s mniej wyraźnie zostały naświetlone .lub przynajmniej usystematyzowane. Nieskromnie przyjmę, że miałem tu okazję dać coś z siebie i dodać od siebie. Załącznikiem do tekstu jest - niepełny oczywiście - 'YYkaz źró deł, do których zgłębienia zachęcam czytelników, obejmujący zarówno pozycje iście klasyczne, jak i materiał ilustracyjny i cenne przyczynki. Składam .w nim hołd wiei~ autorom, których nie przytoczyłem bezpośrednio, choć ich inspiracji zawdzięczam i pewną wiedzę, i pewne nowe własne myśli. W doborze źródeł kierowałem .się nie własnymi
8
sympatiami i nie koniunkturą, aie tylko tym, że są to książki łub artykuły o manipulacji. Inna rzecz; że niejedna z publikacji o manipulacji jako takiej lub o cudzej manipulacji sama jest mniej lub bardziej udaną i widoczną manipulacją. Książka ta jest owocem kilku lat wykładów monograficznych dla studentów politologii na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. I następnym wykładom lub seminariom ma służyć. Toteż i napisana jest w konwencji wykładu. Być może okaże się przydatna w kształceniu i samokształceniu na innych kierunkach humanistycznych. Nie jest to natomiast monografia. Czytelnik nie znajdzie tu pełne go obrazu problematyki, wyczerpującej analizy wszystkich aspektów zjawiska, ani też miarodajnego raportu ze stanu badań, historii badań, kierunków, sporów, dorobku poszczególnych ·szkół itd. Zadanie tej książki jest inne: systematyka wiedzy elementarnej na ten temat. Ma to być swoiste abecadło, kompendium, wedle wzoru co każdy politolog (a także polityk, dziennikarz, nauczyciel, duchowny) o manipulacji wiedzieć powinien. Nie zawiera wszystkiego, co wiedzieć powinien lub czego dowiedzieć się może (źródeł, na szczęście, nie zabraknie), ale łącznie ze wskazówkami bibliograficznymi może służyć jako przewodnik lub pierwszy zwiad po problematyce. Jeśliby potraktować to jako podręcznik, to jako podręcznik nie sztuki manipulacji (jak ?lląnipulować), lecz wiedzy o tej sztuce (jak i dlaczego robią to inni, jak to jest możliwe, jakie są tego kons~kw.encje społeczne oraz skq_t}
9
"i
'\
I
i '
Część
I
pierwsza
I
I
ISTOTA I SPECYFIKA MANIPULACJI JAKO METODY STEROWANIA SPOŁE,CZNEGO Jakie są wyróżniki manipulacji jako metody wpływu na czło· wieka? Inaczej m ówiąc, jakie cechy oddziaływania na innych nadają mu charakter manipulacji i sprawiają, że jest manipula· cją właśnie, a nie perswazją (czyli namową. przekonywaniem, życzliwą i otwartą sugestią), nie przymusem czy gwałtem?' · Ta podstawowa kwestia - istoty, atrybutów manipulacji - należy żarazem do najbardziej spornych. W jej takich czy in· nych rozstrzygnięciach nc:ijwyraźniej ujawniają się uję<;:ic;x chybia· ne co do istoty, pułapki definicji za wąskich lub zbyt szerokich, niebezpieczeństwo przesunięć kategorialnych. Konfrontacja de· finicji ogólnych tej metody sterowania z analizą repertuaru różna· rodnych technik manipulacyjnych raz po raz ukazuje zawodność schematów dotychczasowych, niepełność tych właściwości, któ· re uznawano za wspólny mianownik. _C zytelnik, który dotrwa do końca i przetrawi analizę wielopostaciowej i wielofunkcyj!fej metody prowokacji, przekona się o. tym bezpośrednio. Pojęcie manipulacji obrosło w tradycję na tyle bogatą, że wy· daje się bądź intuicyjnie oczywiste, bądź wyczerpująco naświe· Hone w licznych definicjach sprawozdawczych i regulacyjnych lub kontekstowych, w komentarzach towarzyszących analizieprzykładów konkretnych. Rozpoczniemy zatem od systematyki i analizy definicji obiegowych - po to, aby przekonać się, ile za· wdzięczamy poprzednikom, a zarazem, gdzie dotychczasowa refleksja nie wystarcza. Jeśli nawet nie przezwyciężylibyśmy tych tru dności pojęcia· wych za pomocą jednej prostej formuły definicyjnej, to możemy uchwycić specyfikę (a dzięki niej ró\vnież istotę) manipulacji po· przez jej porównanie z innymi możliwymi metodami sterowania
J
społecznego.
W takiej właśnie kol~jności rozbiór pojęcia 'manipulacja'.
10
przebiegać
tu
będzie
krytyczny
I. OBIEGOWE DEFINICJE MANIPULACJI
Dobrym punktem wyjścia do uchwycenia nie tylko istoty omawianego zjawiska, ale również związanych z tym dylematów i pułapek metodologicznych jest niezwykle rzetelna systematyka definicji µianipulacji przedstawiona w·artykulc Jadwigi Puzyniny Słowo manipulacja w języku polshim.
1. Najszersze znaczenie
słowa
„W najszerszym zakresowo znaczeniu mówiąc, że.Piotr manipuluje Janem, stwierdzamy, że Piotr oddziałuje na Jana w taki sposób, by Jan zac how(yw)ał się i / lub miałpostawę taką, jak Piotr tego ·chce: Piotr działa bez użycia ·p rzemocy, natomiast wykorzystując jakieś słabości Jana lub sytuacje zewnętrzne utrudniające mu swobodne przeciwstawienie się oddziaływaniom Piotra. " 1 Słabości „Jana" są zarazem okazją dla „Piotra", a niekiedy wręcz lustrza nym odbiciem jego przewag. Zatem manipulacja byłaby po· pro, stu wyhorzystywaniem przewagi·- tyle, że nie siłowej (jak w walce zbrojnej) czy prawnej (jak w przypadku przymusu administracyjnego albo sądowego), ale taktycznej; uzależnionej od chytrych i dalekowzrocznych manewrów w prowadzonej grze. Zauważmy też, że wykorzystywane są nie tylko sytuacje jednoznacznie luo per saldo bardziej korzystne dla· Piotra niż dla Jana lub przynajmniej ograniczające Janowi możliwość oporu, sprzeciwu, decyzji samodzielnej, a niezgodnej i z wolą (planem) Piotra, i z jego interesem, nadzieją korzyści. Wykorzystywane są również sytuacje nie przesądzające, kto będzie ich beneficjantem ani nie zakładające, że jedna st rona osiągnie satysfakcję kosztem innej. Właściwie wykorzystuje się wszelkie okoliczności sprzyjające, w których możliwe jest takie zachowanie, by ubiec partnera (rywala), postawić go wobec faktów dokona1
J . Puzynina.
Język wartości .. Warszawa
1992, s. 212.
11.
nych, uczynić niemożliwym pewien wyb6r, a więc działanie na zasadzie „kto pierwszy, ten lepszy"._ Wyrażenia „ wykorzystanie" nic powinniśmy przy tym rozumieć zbyt wąsko, tylko na zasadzie „pasożytniczej'', tj. mając na myśli posłużenie się jakimś wygodnym i korzystnym dla „Piotra" stanem rze- •j czy lub zdarzeniem zachodzącym w dogodnym miejscu i czasie. Ow- J szem, to również znamionuje wpływ manipulacyjny. Ale nie tylko to. i Skoro mowa o wpływie, polega on przecież na wywoływaniu pożąda nych stanów rzeczy i zdarzeń własnym działaniem, na stwarzaniu czegoś, w tym wypadku - także na kształtowaniu pewnych cech innych ludzi lub na wtórnym zniekształcaniu tych właściwości. „Piotr" wykorzystuje więc i to, co „samo się nasuwa", czyli okazję, sposob- ' ność, i to, co sam stworzył, spowodował. Nie przypadkiem wszak zaliczarny do zakresu działań manipulacyjnych w polityce dezinformację i dezorientację przeciwnika lub ofiary, dywersję służącą dezintegracji jakiegoś zespołu, prowokowanie cudzych zachowań, szczucie (wywoływanie nagonki), stwarzanie rozmaitych pozor6w i pretekstów itd. Jeśli więc adekwatną dla manipulacji przenośnią byłby zwrot „okazja czyni złodzieja", to musimy. pamiętać, że zawodowy złodziej nie tylko czyha (a więc czeka) na okazję, ale przede wszystkim ją stwarza (np„ skoro mamy być tak dosłowni, przez wywoływanie sztucznego tłoku lub paniki, a nawet przez podniesienie alarmt;t „gońcie złodzieja").
t c
c ~
s
n
v n s " (J
n s: sl
2. Znaczenie
węższe
„Niektórzy z nas
s1
uważają, że
nie węższe, dopisując runki konieczne:
czasownik manipulować ma znacze- ' do podanego wyżej określenia jeszcze inne wa-
n
k (1) Piotr działa w ten sposób, aby Jan nie spostrzegł się,
jaki jest właściwy cel moje - M.K.].
działania
Piotra [tutaj i dalej
podkreślenia
--q.
Przykładem mogą
wobec dzieci,
12
tu
młodzieży
n• ło
być różne
zabiegi wychowawcze stosowane i dorosłych. Tylko zupełną oczywistość ko-
nieczności ich zastosowania może uchylać ich negatywnąocenę, a tym :;amym przesuwać je poza zakres pojęcia mani pulacji. "2 Jak widać, prof. Puzynina na tyle przywiązała się do moralistycz1ej, pejoratywnej interpretacji samego słowa, że czuje opór wobec nożliwo ści nadawania mu neutralnego czy pozytywnego sensu; dlate.~o usiłuje pozornie· rozwiązać powracający wówczas problem treści zakresu nazwy - unikiem. Taki unik metodologiczny to przykład ;iły oddziaływania uprzedzeń na rozważania analityczne. Nie ma racjonalnego powodu poznawczego (choć można zrozumieć .aki powód ideowy i moralny), aby nie nazywać manipulacją również iziałania służącego wspólnemu n adrzędnemu dobru, a także dobru ;amego „przechytrzonego" - w tym wypadku fortelu wychowawcy, 1piekuna, kierownika, dowódcy. Kłania się tu np. sytuacja znana z po1ularnego filmu· Parszywa dwunastka. Przypomnijmy ją w najwięk zym skrócie: na zgrupowaniu przed akcją dywersyjną dowódca-tre1er posługuje się nie tylko i nie głównie przymusem, ale przede vszystkim metodą prowokacji, aby na początku przynajmniej zgodną 1iechęcią, a nawet sztucznie wzbudzoną nienawiścią podwładnych do iebie zintegrować zgraję wyrzutków-straceńców i przekształcić ich 1 zespół, drużynę, wzmocnić indywidualną motywację uczestnictwa przetrwać, przeżyć samobójczą wręcz akcję, choćby dla rozkoszy ze1sty); a w ten sposób i dokonuje resocjalizacji, i sprawia, że znikoma zansa przeżycia i uniknięcia kary za popełnione wcześniej przestęp twa (a dokładniej - zatarcia jej zasługami bojowymi i bohaterlwern) staje się znacznie bardziej r ealna. Powróćmy j ednak do wymienianych przez autorkę atrybutów maipulacji:
„(2) Piotr traktuje Jana jako narzędzie do osiągnięcia jaswoich celów. Za przykład moż e tu służyć sytuacja członków orkiestry prowadzoej przez autorytarnego dyrygenta'(o której mowa w artykule U. Bie•US Manipulacje, „Życie Literackie" 1981, nr 3, s. 15).
ichś
2
Tamże.
13
~·
(3) Piotr traktuje Jana jako narzędzie do osiągnięcia egoistycznych celów swoich lub swojej grupy. Przykładem może być prowadzona przez przemysłąwca akcja reklamowa, której celem jest pozyskanie za wszelką cenę odbiorców dla produkowanych przez niego towarów. "3 Warunek trzeci to kwalifikacja .w tym zestawie najbardziej zawę żona; choć niektórzy i ją zawężają, dodając, że manipulacja zakłada gotowość narażania innych na straty i działania na ich szkod<; dla własnej wygody i korzyści. Ale nawet jeśli manipulant próbuje uniknąć (może nieprzesadnym wysiłkiem) cudzej straty i szkody względ .nie jest mu to obojętne, wyłączone z kalkulacji, to tak czy inaczej za istotną cechę manipulacji uznajemy wyrachowanie, tzn. ·interesowność oraz działanie z premedytacją. Każda z wymienionych trzech sytuacji z osobna stanowi już sama w sobie manipulację (a więc te poszczególne cechy są warunkami wy- ; starczającymi, by oddziaływanie miało charakter manipulacyjny); choć żadna z nich sama w sobie nie wyczerpuje istoty zjawiska .,a więc nie jest zarazem i warunkiem wystarczającym, i koniecznym. ·Zauważmy np., że narzędziem realizacji cudzych celów może być również ktoś poddany naciskowi otwartemu - w postaci perswazji (przekonywania, namawiania, nakłaniania, jawnej sugestii), jak i w postaci przymusu pośredniego czy bezpośredniego: Również warunek pierwszy (tzn. nie orientowanie się adresata i obiektu oddziaływań w intencjach i planach tego, kto chce nim sterować) nie jest całkowicie specyficzny. Możliwe jest bowiem zastosowanie przemocy (a więc działania nie podstępnego, lecz jawnie wrogiego i destrukcyjnego, bez osłonek szkodzącego lub niszczącego) przez zaskoczenie lub spowodowanie i wykorzystanie dezorientacji; mamy wówczas do czynienia z kombinacją manipulacji i przemocy, a nie z manipulacją czystą. Wreszcie, warunek trzeci - nawet gdyby uznać za wyróżnik moment partykularyzmu - również sformułowany jest na tyle nieprecyzyjnie (niewyraźnie lub zbyt wąsko), że nie przesądza o swoistości manipulacji. Bowiem własną korzyść można osiągać nie tylko posługując się kimś jako narzędziem swego działania, ale również wyłączając go z działa3
14
Tamże,
s. 212-213.
nia, neutralizując lub marginalizując, absorbując czyrns mnym itd. Wtedy określenie „narzędzie" zastosowane byłoby zbyt rozciągliwic; zamiast o instrumentalizacji lepiej chyba mówić o uprzedmiotowieniu innych. Instrumentalizacja to zaledwie j eden z przypadków ·uprzedmiotowienia, a więc i manipulacji jako takiej. „Możliwe jest również ograniczenie zakresu polegające na uwzględ nieniu jako warunków koniecznych (1) i (2) lub (1) i (3) łącznie. Na ten ostatni typ manipulacji najłatwiej znaleźć przykłady z ży cia i z literatury. Przypomnijmy tu dwa literackie: ćiziałania Łęckiego wobec Wokulskiego, którego pieniądze i energia były potrzebne Łęc kiemu i jego grupie społecznej; dz.iałania Janusza Radziwiłła wobec Kmicica, którego pomocy książę Janusz potrzebował w momencie niebezpieczeństwa i zagrożenia. " 4 Przykład koniunkcji warunków (1) i (2), czyli wprowadzenia kogoś w błąd lub utrzymania go w nieświadomości, w złudzeniach i posłużenia się nim jako swoim narzędziem, podaje J . Puzynina wprzypisie: „Z taką sytuacją mamy do czynienia np. wtedy, kiedy ktoś usiłuje pozyskać poplecz ników dla wyznawanych przez siebie idei poprzez nie w pełni rzetelne ich referowanie, poprzez oddziaływanie emocjonalne lub tp. "5 Jesteśmy coraz bliżej istoty manipulacji, ale trzeba z kolei odpowi edzieć na pytanie, czy koniunkcja wszystkich tych trzech cech oddziaływania już wyczerpuje i stotę manipulacji, czy takie wyróżniki wystarczają do wyznaczenia pełnego zakresu naŻwy. Wątpliwości w tej sprawie pozostają; i to nie tylko dlatego, że wymieniony przez Jadwigę ~uzyninę warunek trzeci zawęża zakres stosowania terminu zgodnie z intencjonalnym ujęciem moralistycznym. Odnoszę wraźenie, że J. Puzynina sama skłania się ku temu węższemu rozumieniu manipu~ lacji, właśnie z zabarwieniem morat'istycznym. Nie byłbym jednak pewien, czy to znaczenie węższe jest zarazem ściślejsze. Owszem; zawęża zakres zastosowania nazwy, ale bez rozjaśnienia problemów jej treści. Nadal nie uzyskaliśmy pełnej jasności w kwestii, co jest wspólnym mianownikiem (cechą nieodłączną wszelkiej manipulacji, jako takiej), 4
Tamże,
s. 213.
5 Tamże.
15
I'·
I
co zaś stanowi specyfikę określonych form, poziomów i dziedzin zastosowania manipulacji. Z tych kłopotów zdaje sobie sprawę i J. Puzynina, akcentując obiegowy (stereotypowy) charakter określenia łącznego (1) - (2), ale w przeciwstawieniu do zawężenia moralistycznego.
I1
i
!..~ '.
3.
Stereot~owe pojęcie
manipulacji
I. ól
:1
„Stereotypowe wydaje się znaczenie wprowadzające elementy in- '.i strume.~talnego traktowania obiektu manipulacji, por. wyżej (2), i ukry- ;I wania jej celów, por. (1). Jego definicja byłaby. następująca: •; X manipuluje Y-em = X oddziałuje na Y-a w taki sposób, aby Y, poprzez swoją postawę i I luh zachowanie był narzędziem realizacji jakichś celów X-a. X działa bez użycia przemocy, ale tak, że Y, nie wie, jaki jest cel działań X-a. Nadawca ocenia działanie X-a jako niemoralne. (W definicji tej nie pojawia się na powierzchni element wykorzystywania słabości Y-a, jak.o że w tym stereotypowym ujęciu polega on właśnie na braku orientacji w rzeczywi.stych celach zachowań X-a). To znaczenie, jak się wydaje, najczęściej pojawia się wtedy, kiedy mówimy o manipulacji w sensie społecznym i I lub politycznym. "6 Ale podobne zawężenie w postrzeganiu manipulacji politycznej jest rzeczywiście stereotypowe. Redukuje ono ten rodzaj sterowania do czynnika przewagi poznawczej (przewagi w warstwie refleksji, wiedzy~ informacji, rozpoząania. sytuacji), do prostych schęmatów'. typu „albo - albo", np. podmiot - przedmiot, kierują~y - kierowany, silniejszy - słabszy (w sensie psychicznym: inte,le~tualnie, m,orąl~ie, emocjonalnie) czy też kat - ofiara; podcza~ gdy, jak wiadomo, polityka jest dziedziną wielopodmiotowej i wielopoziomowej gry, w której uczestnicy mogą być równię lub porównywalnie sHni, r9wnoprawni, w której przewaga może być przejściowa, zmienna i zrelatywizowana do pewnych tylko wymiarów, a nie trwale skumulowana. Rozpatrzymy to dokładniej w rozdziale o specyfice manipulacji politycznej w porównaniu z innymi metodami sterowania. W każdym razie wynika stąd wniosek, że właśnie czynnik wykorzystania czyj ejś słabośći 6
16
Tamże,
s. 214-215.
~;
(lub po prostu okazji) powinien być traktowany'jakó nie mniej istotny niż czynnik „przechytrzenia" drugiej strony. Właśnie pojęcie uprzedmiotowienia jest wspólnym mianownikiem dla trzech komplementarnych"składników manipulacji : ·wykorzystania cudzej „nieświadomości" lub dezorientacji, wykorzystania okazji (sprzyjających okoliczności) i przewagi taktycznej, oraz zastawienia pułapki, czyli zastosowaniayodstępti.
4. Uprzedmiotowienie bezpośrednie i
pośredhie
„W ostatnim okresie zauważa się jeszcze dalsze przesunięcia znaczeniowe czasownika manlpulować (i jego derywatów): oto np. ludzie mówią, że czują się manipulowani „zgodnie z praktykami minionego okresu", jeśli" władze jakiegoś szczebla podejmują decyzje w imieniu całej organizacji bez uzgodnienia tych decyzji z szeregowymi· członka mi. Manipulacja w tym rozumieniu przestaje być oddziały\Vaniem na postawy i zachowa nia ludzi, staje się po prostu formą działania x~a (lub X-ów), które podejmuje on (lub podejmuj'ą oni) w imieniu swoim i Y-a (lub Y-ów), 'bez wiedzy Y-a {Y-ów). I tu więc pozostają elementy działania nieuczciwego óraz przedmiotowego 'traktowania ludzi składniki znaczeniowe najistotniejsze dla całego pojęcia manipulacji człowiekiem we wszystkich jej odmianach. Te składniki wiążą też manipulację ludźmi z manipulacją słowami, pojęciami, informacjami (por. wyżej); są to również działania nieuczciwe i wi'ążące się z przedmiotowym lub wręcz instrumentalnym traktowaniem ludzi, na których nieuczciwie użyte słowa czy spreparowane 'informacje· mają :od.: działywaĆ. Są tó zresztą nie tylko różnice między użyciami różnych osób, ale także międzyoróżnymi użyciami jednej osoby w różnych momentach i okolicznościach." 7 W przytoczonym komentarzu na wyodrębnienie zasługują dwie warstwy zagadnienia. Z jednej strony, mowa jest o oddziaływaniu na ludzi i decydowaniu J ich losie ponad ich głowami, w taki sposób, jak gdyby byli rzeczami, 7 Tamż e ;
s. 214.
17
przedmiotami. Je~t to nieomal dosłownie przedmiotowe potraktowanie ludzi - jednostek, grup, społec~ności. Zastąsowane na poziomie socjotechniki -(w polityce, administracji, gospodarce, edukacji) oznacza powrót w do rzeczowo-technologicznego sensu manipulacjijako zrę_cz ności, sprawności w operowaniu narz_ędziami; a więc redukcję sposobu sterowania do poziomu niższego, do metod itechnik IJrymitywnych, ale opartych albo na przemocy, albo na poczuciu przewagi i bezkarności umożliwiającym lekceważenie ludzkiej podmiotowości , głosu opinii publicznej itd. Taka metoda rządzenia, zarządzania czy kierowania wiąże się z uprzedmiotowienien:i bezpośrednim i nieomal_dosłownym. . Z drugiej strony, mowa jest o oddziaływaniu na świadomość ludzi i wpływaniu na postawy,i zachowania ludzi za pośrednictwem ich własnej świadomości - w tym wypadku na zasadzie podstępności, pod warunkiem pq:echytrzenia adresatów, zasugerowania ich, wprowadzenia w błąd, uniknięc~a kontroli etc. To już socjotechnika manipulacyjna wyższej próby, oparta n.a uprzedmio,towieniu pośrednim, które zresztą może przybrać nawet pozór czczenia cudzej podmiotowości, tak jak to jest np. w schlebianiu, kuszeniu, uwodzeniu. Te dwa rodzaje uprzedmiotowienia rozróżniamy abstrakcyjnie1 pojęciowo. W praktyce mogą się_ one łączyć, przeplatać, dopełniać. Jako przykład potraktujmy społeczną percepcję kontrowers,Y.jnej i co do celów, i co do metod, reformy terytorialno-administracyjnego podziału kraju w roku 1998. Towarzyszyła temu istna „bitwa"
5.
Wyróżniki
manipulacji
Podsumujmy. Z dokonanego prz~glądu najbardziej typowych definicji wyraźnie można wyprowadzić listę właściwości uznawanych dość powszechnie za najbardziej charakterystyczne dla manipulacji jako 1~
i
! =J
•!
I!
, 11 :
t ii
metody oddziaływania _na innych ludzi (zarówno na poszczególne jednostki, zespoły, jak i zbiorowości) . Jakie wjęc są te wyróżniki manipulacji? .Oto one: • wykorzystywanie cudzych słabości, własnej przelJ.)agi taktycznej (w inwencji, friicjatywie, zręczn94_ci. manewrów) oraz sprzyjającej sytuacji dla !.!Przedzenia w czymś drugiej strony lub ,narzucenia jej swojej woli; ukrywanie cel{Jw . działania (przed o~o.czeniem, adresatem, _partnerem), niejednokrotnie sprzężone z od~~acaniem uwagi lub sugerowaniem celów pozorl).ych,· przedstawianiem pretekstów jako celó_w właści~ych, intencji i zadań drugorzędI)ych .i ubocznych jako głów nych itd.; • ukrywanie lub kamuflowanie (maskowanie) samego działania, jego rzecz}'Wistego charakteru i jego środków; a także własnego sprawstwa; • posługiwanie, się (w oddziaływaniu na innych) podstępem - wybiegiem .l ub pułapką; wykorzystanie i podtrzymywanie nieświado1J.i.ości lub. ograniczonej i fałszywej świadom.o.ść adresatów oddziaływań (stereotypów, jrracjonalnych uprzegzeń, złudzeń) względnie spowodowanie zakłó.<;eń w funkcjonoU}gniu tej świadomości - w celu zdezorientowan)a odbiorcy lub pozbf1-wienia go ·wpływu na sytuację i samokontroli; • posłużenie się inri,ymi ludźmi jako nar?ędziami własnegg działania i osiągania własnych celó~; instr.umentalne posłużenie się potrzebami społecznymi i wartościa mi - jako zachętą, „wabikiem", parawanem, środkiem dezorientacji innych- oraz.'fałszywego ·usprawiedliwienia ·działań z góry ·zaplanowanych jako rzekomo :wymuszonyi;:h, działań interesownych jako bezinteresowI)ych itd. itp.; pośrednie lub bezpośrednie uprzedmiotowienie odbiorcy i wykonawcy działań; • osiąganie własnych, partykularnych korzyści dzięki temu uprzedmiotowieniu innych; • takie rozgrywanie sytuacji i wykorzystywanie własnej przewagi, że własne korzyści osiąga się kosztem interesów tych, ktqrych się wykorzystuje i wpro\\'.adza w błąd.
19
IL
.1
Ta lista cech-wyróżników wymaga j:>cwneg'o komentarza, jeśli nie chcemy pozostać przy stereotypowym, obiegowym i nadmiernie zawę żającym rozumieniu manipulacji jako metody sterowania innymi ludźmi . Otóż prawdą jest, że manipulacja najczęściej wiąże się z ·ukrywaniem intencji, kamuflowaniem samego (w każdym razie własnego) działania, z wykorzystywaniem cudzej nieświadomości lub umyślnym dezorientowaniem i wprowadzaniem w błąd, tak aby ofiara wybiegów i podstępów nie mogła w obronie posłu żyć się własnym rozumem, wiedzą itd. Jest to jednak zależność statystyczna (korelacja), a nie istota manipulacji. Zauważmy bowiem, że pozbawić kogo'ś samokontroli oraz wpływu na własne zachowanie i własną sytuację można również w sposób przeciwstawny - przez ostentacyjne i złośliwe zaczepki, wmanewrowanie kogoś w sytuację, z której żdaje sobie sprawQ, ale nad którą już nie panuje, wywołanie w nim emocji i odruchów paraliżujących lub zagłuszających refleksję, głos rozsądku. Udowodnimy to w dalszej części wywodu, omawiając mechaniżhi pro"Wókacji. w takim wypadku przesłan:K.ą sukcesu i treścią zabiegów manipulacyjnych jest nie ukrywanie, lecz zgoła osiąganie celów mimo manifestowania złych intencji (ćzy też, paradoksalnie, dzięki temu). Zatem 'podstępność musimy rozumieć szerzej, atrybutem zaś {czyli wyróżnikiem istotnym) będzie nie brak świadomości, ograniczona lub fałszywa świadomość obiektu oddziaływań, lecz trwała lub chwilowa utrata· zdolności do kierowania się własnymi zamiarami, wiedzą, racjonalnością - możliwa także wtedy, gdy potencjalnie nie brakuje nam wiedzy arii rozumu.
r ' li
i
j :j 1
'
.[
li. SPECYFIKA MANIPULACJI JAKO METODY NACISKU
„ Działania polegające na wywieraniu zamierzonego wpływu na inne osoby czy grupy luazkie mogą przybierać różnorodne, odrębne formy, takie jak: - nadmierna opiekuńczość, przej.awfająca się w udzielaniu sugestii,
20
'
dostarczaniu wzorców postępowania, .w skazywaniu sposobów rozwiązywania problemów itp. - jawne narzucanie własnej woli, stosowanie nacisku, rozkazywanie, kontrolowanie itp. · - manipulowanie innymi w sposób dla ·nich niedostrzegalny przez okłamywanie ich, dyskretne aranżowanie okr.eślonych. sytuacji, schlebianie czy inne formy zachowań ingracjacyjnych."8 Tak widzi skalę form wpływu Maria Jarymowicz. Abstrahuje przy tym od istotnej różnicy między przymusem jako formą wymuszenia niekoniecznie zakładającą szkodę i cierpienie strony podporządkowa nej a przemocą jako oddziaływaniem, w którym wpływ dokonuje się pod warunkiem osłabienia lub zniszczenia drngiej strony. Abstrahuje również od faktu, że .w istocie wszystkie rodzaje wywierania wpływu na innych są naciskiem, a .różnica tkwi jedynie w środkach i kosztach owego nacisku. „Działania takie mogą być podejmowane dla celów osobistych, dla zdobycia sobie szacunku,. podziwu, aprobaty, pomocy, opieki czy też możliwości kontrolowania innych, sterowania ich poczynaniami, podporządkowania sobie. Wywieranie zamierzonego wpływu na innych może być także ukierunkowane na realizację celów prospołecznych. Wiele ważnych celów społecznych wymaga bowiem zamierzonego oddziaływania jednych ludzi na innych. Dzieje się tak na przykład wtedy, gdy ktoś realizuje określone role społeczne (rodzicielskie, :wychowawcze, opiekuńcze, lekarskie, organizatorskie, kierownicze czy inne). Oczywiście poszczególnych przypadkach realizacja takich wymagań może mieć charakter pseudoprospołeczny, to znaczy - polegać na dążeniu do uzyskania czegoś dla siebie ·w warunkach zgodnych z przepisami roli Gak w przypadkach rozładowywania własnej agresji przez karanie wychowanków za ich wykroczenia, czy w przypadkach dążenia do podporządkowania sobie innych poprzez osiągnięcie pozycji kierowniczej)."9
w
8 M. Jarymowicz. Makiawelizm osobowość ludzi nastawionych na manipulowanie innymi; [w:) J.Rey-kowski (red.) Osobowość a społeczne zachowanie się ludzi. Warszawa 1980; s. 285. 9 Tamże, . s. 285-286.
21
;i .
~i
~ ~l
•il'
Istotę
i powody atrakc.Y.iności m·a nipulacji jako metody nacisku 1' stosowanej w sterowaniu społecznym - w· walće politycznej, ·w rzą dzeniu i panowaniu ideologicznym ;...._ łatwiej zrozumiemy analizując jej swoistość w porównaniu z innymi metodami nacisku. Aby dokonać li takiej analizy, winniśmy odpowiedzieć na kilka pytań, a mianowicie: Na czym polega opor społeczny? Na czym polega nacisk jako forma
i' I
I
wpływu społecznego?
1 !
i
1. Sterowanie '- opór i nacisk ·l
Kiedy mówimy o :w ywieraniu
wpływu
na innych, mamy na
zdolność ukształtowania własnym oddziaływaniem pożądanych
myśli
z naszego punktu widzenia postaw (wyobrażeń, pragnień, dążeń), spowodowania zmiany tych już ukształtowanych (zastanych) postaw, nakłonienia innych do zacłiowań i czynów zgodnych z naszą wolą, spowodowania zmian w cudzych zamiarach i zachowaniach. A więc wpływ wywiera t en, kto kształtuje innych na miarę swoich potrzeb, celów i wymagań lub też· zdobywa uwagę i poparcie ludzi już ukształ towanych i zdolnych funkcjonować samodzielnie lub może i potrafi zmienić ich tożsamość, sposób myślenia i zachowania, natężenie i kierunek . aktywności. Przez sterowanie społeczne zwykle rozumie się taki wpływ, który ma trwały i ciągły charakter, a ·ponadto następujące właściwości: „Nadawcą" · i regulatorem oddziaływań energetycznych, jak i informacyjnych jest pewien podmiot grupowy (organ, zespół, instytucja; również"jednostka - lider,-np. władca, dyktator. występuje tu nie tyle jako jednostka, ile jako pewien organ jednoosobowy lub jako-personifikacja siły społecznej). Adresatem, odbiorcą oddziaływań jest pewna całość społeczna : zbiorowość, kategoria społeczna, wspólnota, społeczność, grupa w ścisłym sensie socjologicznym; a jednostki - j ako członkowie owych całości. Oddziałuje się na złożone podmioty lub układy („organizmy''.) społeczne ·-0....-n.iejed'r.orodnym _składzie .. Oddziaływanie ma duży zasięg i inten sywność, charakter publicz.ny (niekoniecznie w tym sensie, że j est jawne,. że dokonuje się na
22
'i•' ••
'' i
r :1
~; !
oczach „publiczności", ale w tym sensie, że dotyczy wszystkich uczestników życia społecznego, rzutuje na ich losy i możliwości wyboru zachowania), a nawet charakter masowy (zwielokrotniony w skali i zarazem zuniformizowany, zestandaryzowany). Oddziaływanie to jest zaprogramowane, w tym sensie, że służy stopniowemu i ciągłemu urzeczywistnieniu pewnych dalekosięż nych celów, oparte jest na trwałych i wyraźnych zasadach regulacyjnych, zakłada podporządkowanie funkcjonowania oraz potrzeb i dążeń ogniw składowych wymogom spoistości oraz celom nadrzędnym i ostatecznym całego układu. Otóż wszelkie wywieranie wpływu jest naciskiem, czyli pokonywaniem oporu. Tym bardziej dotyczy to sterowania społecznego, które nie przypadkiem - zwłaszcza w sferze panowania ideologicznego, politycznej dominacji, walki politycznej i ideologicznej - kojarzone jest najsilniej z narzucaniem własnej woli. Steruje ten, kto posiada zdolność forsowania (podtrzymywania i narzucania innym) własnych interesów, lecz osiąga to nie tylko własnym działaniem, ale również w ten sposób, że zapewnia sobie posłuch innych dla swej woli i ich uczestnictwo w działaniu zbiorowym, którym kieruje i które zaprogramowuje własnymi celami i zasadami. Jeśli jego przewaga, a uzależnienie drugiej strony, ma charakter wystarczający (tak że istnieje gwarancja posłuchu) i trwały, traktujemy to jako stosunek władzy Istota, objawy i skala oporu Opór społeczny będący przeszkodą a1a realizacji partykularnych· interesów i dążeń ma kilka aspektów: (I) Brak uwagi. Brak zainteresowania naszymi interesami, dąże niami, inicjatywami;propozycjami, argumentami, wezwaniami. Może to mieć podłoże obiektywne (rozbieżność lub sprzeczność interesów, a co najmniej brak wspólności i styczności interesów) bądź subiektywne (brak potrzeby kontaktu, poczucie obcości, uprzedzenia). Brak zainteresowania w czymś w niemniejszym stopniu powoduje brak zainteresowania czymś niż bariery psychologiczne. Rezultatem tej sytuacji jest ignorowanie, tj. albo niedostrzeganie w ogóle,
23
,Jj 11
albo lekceważenie tego, do czego my sami dążymy, zmierzamy. 'I'o, czego my chcemy, nie wydaje się innym tak istotne, ważne, ciekawe,
~~~
~j
'ij li
1
(2) Brak zrozumienia. Sygnały skierowane z naszej strony ku in- 1j! nym (informacje o naszych planach i intencjach, a także o faktach - :1 ~ a raczej o naszej interpretacji faktów), jeśli nawet są zauważane, to ·: -nie są odbierane ade~watnie. Jl (3) Brak akceptacji dla naszych racji, sądów, mniemań i ocen wtedy, gdy uda nam się je przedstawić innym. ;] (4) Brak poparcia dla naszych dążeń i celów oraz dla naszych j,: wezwań do udziału, pomocy lub przynajmniej bezstronności albo bier- jl nej życzliwości. Obojętna i bierna forma braku życzliwości oznacza, że jl, ten, .kto nie jest gotów nam pomóc; nie jest też gotów powstrzymać !I tych, którzy nam chcą przeszkadzać lub szkodzić. jj (5) Brak posłuchu dla naszej woli, tj „ brak gotowości do zachowa- ~1 nia się po naszej myśli, nawet wtedy, ·gdy ·sugestie z naszej strony nie ji przybierają postaci nakazu, rozkazu ani groźby, lecz są jedynie namo- il wą, apelem czy prośba. :1 . •' Kol ejność tych charakterystyk nie jest przypadkowa. Mamy tu do 1: czynienia ze .stopniowaniem „odmowy" oraz kumulacją jej skutków j' na kolejnych, coraz to wyższych poziomach. J Biorąc pod uwagę stopień natężenia wymienionych czynników oraz ich nawarstwienia można by. w uproszczeniu określić możliwą i ~ skalę oporu: od braku zgody (w postaci bezwładności bezwiednej, niezamierzonej lub bierności umyślnej), poprzez świadomy i zamierzony sprzeciw - bierny (w postaci podkreślenia dezaprobaty i wzmoże nia bierności w reakcji na nacisk) lub wręcz czynny (w postaci symbolicznego oponowania, otwartej krytyki i polemiki, demonstracyjnego protestu), aż po rozmyślne (a nawet „zawzięte") i czynne przeciwdziałanie, a więc wysiłki zmierzające do uniemożliwienia naszego działania lub przekreślenia jego efektów.
1
:i
j
Cele i formy nacisku -~
Różnica między
interesami, dążeniami i zamiarami kilku podmiotów istnieje zawsze, nawet w stosunkach między tymi grupami i siła24'
I.
mi społecznymi, które wzajemnie tolerują lub akceptują swoje istnienie, gotowe są współdziałać, 'unikają osiągania swych celów wbrew innym i kosztem innych. Jak widać, w życiu społecznym w ogóle, a politycznym w szczególności, nikt nie uniknie konieczności pokonywania oporu otoczenia lub konkretnych innych podmiotów. Na czym polega pokonywanie oporu? Najwłaściwsze wydaje się wła śnie takie określenie, gdyż mówi ono o skutkach (poradzenie sobie z tą przeszkodą), nie przesądzając o rozmaitych możliwych formach i metodach konkretnych (jak przełamywanie oporu, w tym "łamanielud_zi", omijanie przeszkód moralnych, obchodzenie barier prawnych lub hamulców tkwiących w kontroli społecznej, przeciąganie oponentów na swoją stronę itd. itp.). Istotą takiego oddziaływania jest skłanianie innych do myślenia i zachowania zgodnego z naszą wolą i interesami, zaś rozbieżnego bądź sprzecznego z ich własnymi zasadami, dążeniami lub konkretnymi zamiarami (a nawet z żywotnymi interesami) względnie z intencją nie angażowania się Może tu chodzić zarówno o trwałe ukształtowanie lub· przekształ cenie orientacji innych podmiotów - czyli narzucenie im wygodnego dla nas sposobu myślenia i postępowania, jak i o oddziaływania doraź ne służące konkretnym celom w przejściowych sytuacjach. W tym drugim przypadku nacisk oznacza przede wszystkim skłanianie innych do zachowania innego niż by to wynikało z ich pierwotnych nastawień i planów, niekoniecznie zgodnego z wyznawanymi przez nich zasadami i wartościami, a zgodnego z naszymi zamiarami, wcześniej nie dostrzeganymi i nie rozumianymi lub też wręcz nieakceptowanymi. Możliwe formy i środki nacisku są zróżnicowane. W grę wchodzi. zarówno oddziaływanie materialne (energetyczne), np. środki przymusu fizycznego lub ekonomicznego, posługiwanie się ,dobrami dla zachęty (kiełbasa wyborcza, „marchewka" zamiast lub obok „kija"), jak i oddziaływanie psychologiczno-informacyjne (komunikacyjne), np. ekspresja własnych lub wzbudzanie cudzych emocji, przekazywanie informacji, podpowiadanie interpretacji, sygnały oceny moralnej - aprobaty lub potępienia itd. itp. Pokonywanie oporu nie musi być integralne, tzn. nie musi być tak, że do przełamania przeszkód tkwiących w postawie otoczenia nie25,
·i: Jl! -li zbędne jest usunięcie wszystkich przyczyn i przejawów (od braku zainteresowania po brak posłuchu). Niekiedy dla urzeczywistnienia naszych zamiarów i interesów partykularnych w zupełności wystarczy przezwyciężenie lub obejście jednej z tych barier. Siła i skuteczność nacisku określona j est przez determinację podmiotu sterowania w dążeniu do własnych celów, natężenie jego wysiłku na rzecz pokonania Owego oporu, wreszcie, przez siłę owego oporu oraz przez układ sił (bilans siły nacisku i siły· oporu, potencjału inicjatora i strony opierającej się biernie .bądź czynnie).
=1:
~,.::• fi
1
li;
~.·
li ~ il
jJ il
Skala form i metod nacisku
!I 11
Rodzaje nacisku możemy uporządkować w pewnej skali - w kolejod nieszkodliwych, ·poprzez mniej szkodliwe aż po najbardziej dolegliwe i szkodliwe dla partnera, agresywne i destruktywne, a nawet zagrażające samemu jegó istnieniu .. W .ten sposób stopniując miarę naruszenia cudzej podmiotowości (suwerenności i wolności, .godności, tożsamości, prawa do istnienia i bycia sobą) wyróżnimy kolejno następujące metody nacisku': perswazja, manipulacja, przy;!•l mus, przemoc. Ten, kto działa wpływając na sytuację innych, ale nie mając ich !! przyzwolenia ni poparcia, może ich albo przekonać i namówić, albo ~. wprowadzić w błąd i wykorzystać do realizacji swych celów, albo zmu- ~· sić do zad-i.owań niechcianych i. nieakceptowanych, albo zastraszyć ! i skutecznie osłabić - tak aby zaniechali oporu lub nie byli do niego zdolni mimo najżarliwszych chęci, albo też wreszcie „usunąć" jako żywą przeszkodę, czyli zniszczyć. Skala owych form i środków nacisku określona jest przez nastę pujące· kryteria: (1) stosunek do drugiej strony (zrozumienie 'dla jej interesów i racji, poszanowanie jej tożsamości, podmiotowości i woli - lub potraktowanie jedynie jako przeszkody, a więc w kategoriach przedmiotu); (2) wynikająca stąd gotowość lub brak gotowości do działania wbrew innym, do „postawienia na swoim" kosztem interesów lub praw tej drugiej strony, do działania na szkodę tego, kto pierwotnie stawia nam opór; ności
26 '
I
(3) nastawienie na osiąganie własnych celów pod warunkiem świa i zgody partnera, na zasadzie pozostawienia (ale i narzucenia) drugiej stronie wyboru lub pod warunkiem jej nieświadomości, lub wręcz na zasadzie pozbawienia jej wyboru jako takiego; (4) stopień szkodliwości wywieranego nacisku dla drugiej strony; zarówno w postaci szkód, strat, cierpień bezpośrednio spowodowanych działaniem dotkliwym, jak i w postaci długofalowych konsekwencji danego sposobu pokonania oporu dla egzystencji drugiego podmiotu lub dla jego własnej zdolności do podtrzymywania swego istnienia i do samorealizacji. Oto schemat liniowy tej skali: domości
perswazja
~
manipulacja
~
przymus
~
przemoc
Wyjaśnienia wymaga znaczenie wektorów zastosowanych w tym schemacie. Niekoniecznie symbolizują one płynne przerastanie, ale_ raczej możliwość przechodzenia - w przypadku nieskuteczności od jednej formy nacisku do następnej. Nie dokonuje się to automatycznie, ale uzależnione jest od wymienionych wyżej czynników i układu sił. W schemacie liniowym uchwycony jest następujący kierunek stopniowania zależności (zmiany jakościowej w charakterze oddziaływa nia). Po pierwsze: od dobrowolności opartej na samowiedzy drugiej strony i wzajemnym zrozumieniu obu stron, poprzez dobrowolność opartą na całkowitej lub częściowej nieświadomości drugiej strony lub niemożliwości opanowania własnych emocji i odruchów, niedobrowolność -i świadomy, lecz zawężony-wybór-oparty na uświadomieniu zagrożeń, strat będących kosztem własnego sprzeciwu, aż po zupełną niedobrowolność i brak możliwości wyboru oparty na zastosowaniu siły, przy nieistotnej roli tego, co obiekt nacisku rozumie i przeżywa. Po drugie: od zupełnej nieszkodliwości lub minimalnej szkodliwości oddziaływania dla drugiej strony (w perswazji), poprzez szkodliwość ograniczoną i zawoalowaną (w manipulacji), szkodliwość względną, selektywną i warunkową, a przy tym odwracalną (jak w przymusie) aż po szkodliwość całkowitą i bezwarunkową, a przy tym nieodwracalną (jak w przemocy).
27
I
I.
il
li
2. Niemanipulacyjne metody nacisku
I JI
Przyjrzyjmy się teraz tym metodom wywierania wpływu, które nie
1
opierają się na podstępie, wprowadzeniu partnera w błąd, nie zakła- . d~ją
jego dezo:~entacji, wiedzy, reflekSJl.
wyłączenia
lub
zakłócenia
jego
świadomości, iJ
J:
~I:
·li
Perswazja
!!
Słowo 'perswazja' należy do tych terminów (inaczej niż trzy pozo- 1!
stałe), które są d.osyć zrozumiałe już na poziomi~ ję~yka potoczneg~, :j! których znaczeme przytaczane w popularnych i obiegowych defim- i: cjach słownikowych 'nie odbiega zasadniczo od sensu nadawanego im 1: w interpretacjach teoretycznych. Zajrzyjmy do nieocenionego słowni- ,I ka Władysława Kopalińskiego:~
J
„perswadować tłumaczyć co komu, dowodzić; przekonywać
·i !;;,•
kogo o czym, używać perswazji. - łac: persuasio 'przekonanie; wiara; opinia; przesąd' od persu-;, adere 'namówić; przekonać'; zob. per-; suadere 'radzić, zachęcać'." 10 !j ,;1
li
Ta metoda oddziaływania polega więc na skłanianiu innych ludzi i! do zaakceptowania naszych poglądów i celów na podstawie przekony- !: wania, pozyskaniu ich zainteresowania, zrozumienia i aprobaty dla ;: naszych zamiarów i racji. To umożliwia z kolei· skłonienie ich do za- ! chowania zgodnego z naszą wolą, do współudziału. Jest to droga od L wzajemnego zrozumienia do aprobaty i poparcia. Opiera się na założe- . niu, że różnica nie musi być sprzecznością i może być przezwyciężona ; lub zniwelowana. Dlatego właśnie metody perswazyjrie towarzyszą negocjacjom i przetargom, są sposobem wypracowywania kompromisu lub konsensusu (porozumienia jednogłośnego). Oddziaływania perswazyjne mogą jednak mieć charakter nie tylko intelektualno-racjonalny (tłumaczenie i uzasadnianie własnego stano-
.""'"
Wł. Kopaliński. Słownik wyrazów obcych i zwrotów manachem. Warszawa 1994, s. 390. 10
obcojęzycznych
z al-
ś
f
z s \1
j1 C.
p o. d s1
'
ir
28
a
i ~
wiska, ukazywanie zbieżności interesów, uświadamianie korzyści ze współdziałania), ale również emocjonalne (odwoływanie się do wzniosłych uczuć, poczucia solidarności i lojalności w ramach jakiejś nadrz ędn ej wspólnoty, poczucia powinności, obowiązku, zobowiązań, wzajemnego szacunku, wspólnego bezpieczeństwa itd.). J ednak zwróćmy uwagę - tu już zarysowuje się cienka krawędź między perswazją (w której warunkiem dobrowolnej zgody jest przemyślenie i zrozumienie własnych interesów) a manipulacją. Perswazja „uczuciowa" tatwo przechodzi w manipulację, a czasem jest po prostu jej zawoalowaną formą.
Zatem do zakresu s rodków szeroko pojętej perswazji należą: argu~ nentacja (a tu: odwoływanie się do racji logic":nych, ale i do zobowią rnń, powinności i uczuć), ale również sugestia, jeśli ma charakter jawny jest podpowiedzią, niewypowiedzianą namową, a ·nie np. rozkazem lub 5fOźbą. Z tego punktu widzenia perswazją jest nie tylko przekonywa1ie, ale również: prośba, namowa; również wezwanie, apel; również ,vywoływanie pożądanych skojarzeń i reakcji za pośrednictwem oddziaywań sygnalizujących własne oczekiwania i wymagania. W węższym znaczeniu perswazja jest synonimem rzetelnej argunentacji racjonalnej: warunkiem nakłonienia innych do poparcia dla 1as lub uzyskania po słuchu jest rzet elna interpretacja zjawisk, fakty, ogiczne wnioski wyciągnięte z poprawnego rozumowania. Ten sposób oddziaływania na innych uwieczniony został w znanej, t lapidarnej maksymie: Plus ratio quam uis raczej racj ą (słuszno cią, dowodem) niż siłą ; czemu odpowiada też współczesna popularna ormuła: siła argumentów, a nie argument siły. Wa runkiem osiągnięcia celu j est zatem zbieżność dwóch· czynników. ;jednej strony, dobra wola tego, kto oddziaływa na drugiego. Z drugiej trony, dobra'wola·i zgoda partnera. Ta j est traktowana jako warunek 1spólnego działania stron równoprawnych czy nawet stron, z których ~dna kieruje, a druga jest podporządkowana. Nie przypadkiem w psyhologii i pedagogice rozróżni a się tzw. kierowanie zewnętrzne (przez rzymus lub :manipulację właśnie) or az kierowanie wewnętrzne (tzn. parte na internalizacji norm, celów, idęntyfikacji wykonawcy z celem ziałania, zespołem, przywódcami). Wyrazem takiej relacji jest ze ~rony podwładnych lub podopiecznych popularne hasło „Nic o nas
29
bez nas", a ze strony kierujących jego odpowiednik to dla waszego dobra, to nie wbrew wą.s~ej woli."
zasada:
„Jeśli il:li Ili
1:!
.;Iu
Przymus
ji; .1,
Przymus znajduje zastosowanie w sytuacji otwartego przeciwsta- ~wienia dwóch podmiotów o nietożsamej woli, z których jeden ma i·l uprawnienia lub roszczenia do wymagania posłuchu i środki wystar- Ir czające do.jego zapewnienia. ! Istotą przymusu jest skłanianie do zachowania zgodnego z naszą J wolą pr~ez zagrożenie rozmaitymi dolegliwościami. Zagrożenie to może mieć rozmaite podłoże, różne bywają motywy podmiotu wywierające- ! go nacisk i oczywiście różne formy; jego znaczenie określają nie takie 1j czy inne środki, lecz stworzenie lub „przywołanie" potencjalnie już lj istniejącej zależności warunkowej między wymaganiami wobec dane- ~ :,· go podmiotu, jego własnym wyborem i jego konsekwencjami: „( ... ) przymusem posługuje się ten, kto ~la im~ej osoby rozmyślnie 1; stwarza sytuację przymusową w tym w celu, by skłonić ją do wyboru J; określonego postępowania jako stanowiącego dla niej mniejsze zło. i~ Jeżeli przymus ~stosunku do jakiejś osoby będącej adresatem normy li: polega na tym, że za niezrealizowanie owej normy przewidziane jest !' wyrządzenie jej określonego zła, to zło to nazywa się· sankcją za prze- ·j; : kroczenie owej normy" 11 ;I W przymusie występuje element przewagi i siły; jednak siła występuje jedynie potencjalnie (groźba użycia siły, zastosowania sankcji, Il kar), a jeśli zostaje zastosowana realnie (por. np. doprowadzenie do .I komisji poborowej, egzekucja należności· p~zez komornika), to nie ma ~I' na celu destrukcji (spowodowaniaszkód trwałych i nieodwracalnych, i niszczenia przeciwnika lub nieposłusznego podwładnego,_ pozbawianie I go zdolnośc.i do działania, istnienia, życia), lecz jedynie zmuszenie do :J konkretnego zachowania, czynu. Szkoda wyrządzona temu, kogo ·l chcemy sobie podporządkować, na ogół jest przej ściowa i odwracalna, ~
1
:i
i •.·i
·•
:I
- ...,
.
A. Redelbach, S. Wronkowska, Z. Ziembiński. Zarys teorii państwa i pra- I wa. Warszawa 1994, s. 243-244. Por. też: Z. Ziembiński . Analiza pojęcia czynu. j Warszawa 1972; rozdz. 6. Przymus. ·· 11
30
i
1
a przede wszystkim moż liwa do ·uniknięcia; jeśli zaś jest trwała, to na zasadzie nieuniknionego kosztu ubocznego, którego podmiot nieposłuszny mógł uniknąć własnym- odmiennym wyborem swego zachowania, lecz nie wyborem innego celu: Najbardziej usystematyzowane jest pojęcie przymusu w naukach prawnych, zwłaszcza w teorii prawa, państwa; w doktrynach prawa karnego i administracyjnego oraz międzynarodowego publicznego; z całkiem zrozumiałych powodów. Dla prawników kluczowe jest oczywiście odróżnienie przymusu prawnego i bezprawnego. Przymus prawny-stosowany jest przez uprawnione organy państwa w interesie ogólnospołecznym (a przynajmniej w imię interesu pub.licznego, którego interpretacja może _mieć charakter partykularna-grupowy, klasowy, ideologiczny), ·na podstawie specjalnych przepisów. Ma na celu zapewnienie' posłuchu dla ·norm prawnych (ich przestrzegania, respektowania, realiz?wania), a urzeczywistnia . się w postaci rozmaitych sankcji stosowanych przez organy państwowe w przypadku niewykonania przez adresata normy obowiązku zawartego w normie prawnej. Przymus bezprawny stosowany jest samowolnie przez rozmaite podmioty w interesach partykularnych; objawia się np. jako zamach na wolność innych, ich prawa, godzenie w ich interesy,· narażanie ich na straty, cierpienia, zwłaszcza w · działaniach przestępczych (szantaż, porwanie dla okupu, napad rabunkowy itd_), w aktach terrorystycznyck „Przymus prawny nie sprowadza się jednak do sankcji Zakres dopuszczalnych· prawnie i regulowanych przez prawo form_ i rodzajów bezpośredniego przymusu fizycznego (stosowanego przez organy pań stwa) jest znacznie szerszy, obejmuje m_in. bezpośredni przymus fizyczny w-działaniach operacyjnych sił porządkowych . (. .. ).oraz w toku karnego postępowania przygotowawczego, tymczasowe zatrzymanie, tymczasowe aresztowanie, środki zabezpieczające orzekane przez sądy w stosunku do niepoczytalnych, przymusowe badania, szczepienia i leczenia, stosowanie środków przymusu w działaniach organów idministracji państwowej (np. przymusowa eksmisja z budynku, któ~emu zagraża zawalenie się, stosowanie aktów przymusu w warunrnch klęsk żywiołowych)."12 12
W Lang. Prawo i
moralność_
Warszawa 1989, s. 71.
31
r~·
.
roZ<óżnia się
W prawie karnym kucyjne. „Sankcje represyjne
jl sankcje rep
są złem, dolegliwościami, przykrościami wy-
~
jl
za zachowanie niezgodne z nakazami lub il zakazami przepisów prawa. Polegają one na pozbawieniu danego pod- ] miotu określonych dóbr, takich jak: życie, wolność, dobra majątkowe j1 i inne." 13 Sankcja represyjna przybiera więc postać kary, ta zaś stano- j! wi odpłatę czy też formę odwetu: ·j[ „Sankcja egzekucyjna polega na zmuszeniu adresata zachowującego się niezgodnie z nakazami lub zakazami przepisu prawa do osią-. rI gnięcia takiego stanu rzeczy, jaki powinien mieć miejsce w wyniku :ji dobrowolnego zastosowania się do postanowień owego przepisu. Mó- ·:. wiąc inaczej, sankcja egzekucyjna to zmuszenie. adresata do wykona- 1j nia tego obowiązku, którego adresat ów nie wypełnił dobrowolnie." 14 •• Odmienną jakość przedstawiają sobą przymus bezpośredni oraz 1; ' d m.. ljL przymus posre ,... Przymus pośredni zawiera w sobie groźbę (groźbę użycia siły, za-11 stosowania rozmaitych sankcji, kar, spowodowania dolegliwości, strat, Jl pozbawienia pewnych dóbr lub praw itd.). Zastosowanie t ej siły i do- i. znanie przez zagrożonego zapowiedzianej dąlegliwości, straty, szkody zależy od jego własnego zachowania; a podmiot dysponujący tym atu~ J: tern siły, przewagi, zdolności ukarania (zaszkodzenia) w zupełności 1: zadowala rezygnacja z oporu pod wpływem samej możliwości, groź- ): by. Moż~a by powiedzieć, że jest to mniej sympatyczny krewniak li perswazJL li Przymus pośredni występuje zarówno w formie prawowitej, jak! i bezprawnej . Znaną, a przy tym, niestety, dość popularhą i skuteczną, i: bezprawną formą przymusu pośredniego j est np. szantaż. J' Natomiast. przymus bezpośredni nie posiada tej cechy warunko- 1 wości, z reguły bowiem jest odpowiedzią na nieskuteczność przymusu i pośredniego. Oto przykład przymusu bezpośredniego ze sfery stosun- j ków prawnych: rządzanymi tytułem odpłaty
,j
;i
!
13 i.
32
J. Nowacki, Z. Tobor. Tamże .
Wstęp
do prawoznawstwa. Warszawa 1994, s. 31.
„Zmus:lenie adresata do wykonania obowiązku, którego nie wypeł dobrowolnie, bywa r ealizowane: 1) bąd ź to przez zastosowanie przymusu osobist ego, 2) bądź też w wyniku tzw. przymusowego wykonania zastę pcze go, gdy np. w trybie. egzekucji majątkowej uzyskuje się środki na zaspokojenie wierzytelności. "15 Odrywając się od tych pojęć ściśle prawniczych i odnosząc się do wszelkich form nacisku społecznego (ki:rntroli społecznej, współza wodnictwa lub walki, sterowania) zauważymy, że przymus (czy to prawny, „prawowity", czy też bezprawny, uzurpatorski) może opierać się na zastosowaniu środków materialnych nacisku (por. bezpośredni lub po średni przymus fizyczny, przymus ekonomiczny zwykle mający charakt er pośredni) bądź na zastosowaniu środków psychologicznych zwi ązanych z dolegliwościam i emocjonalnymi, zakłóce niami w procesach poznawczych, skrupułam i lub kosztami moralnymi postępowania. Znanym przyk.ła_dem przymusu ekonomicznego są. międ~ynarodo we sankcje gospodarcze (np. wobec RPA w epoce apartheidu), bojkot handlowy, blokada gospodarcza (np. USA wobec Kuby). Mało dostrzeganą formą przymusu p sychologicznego jest tzw. represywność słów i wyrażeń - por. np. wypowiedzi „zachowaj się jak mężczyzna'', .„bądź dż entelmen em" (niedostosowanie się do zawartych w tym oczekiwań lub wymagań naraża adresata na dezaprobatę, utratę prestiżu, honoru itd.). nił
Przemoc Wyróżnikiem przemocy jako metody sterowania .jest charakterystyczny cel, z.ałożony koszt oddziaływania i koszt posłuchu oraz odpowiadający temu rodzaj środków. Przemoc zmi~rza do pozbawienia drugiej str ony. jakiegoś dobra (terytorium, całości lub części majątku, ale i bezpieczeństwa, samodzielności) i I lub pozbawienia j ej pewnych praw, włącznie z elementarnymi, pozbawienia dobrego imienia. Zakłada się tu - jako warunek 15 Tamże.
33
1
i
l
!
'1
nieunikniony lub też j ako cel sam w sobie, swoiste źródło satysfakcji !I - wyrządzenie szkody lub krzywdy drugiej stronie. Zwróćmy przy;: tym uwagę na pewien niuans - różnicę między szkodą a krzywdą. l1,i .. Szkodą jest świadomie,· umyślnie spowodowana strata ·Jub · zakłócenie li w funkcjonowa niu danego podmiotu. Krzywdą jest szkoda spowodo-'I' wana z rozmysłem mimo świadomości, że niekoniecznie jest zasłużo-:1 ! na (np. w odwecie za własną szkodę), przy świadomości, że pozbawia- .: my kogoś czegoś, do czego ma prawo, ćżegoś, co jest jego własnością'!·,_ lub co mu się należy. ,j Na uwagę zasługuje moralno-psychologiczna strona .przemocy f (i postawa podmiotu stosującego przemoc): nieliczenie się z interesa-.;! mi i uczuciami drugiej strony (poszkodowanej, ofiary), satysfakcja wy- ' nikająca z odczuwania, potwierdzania i czynnego urzeczywistniania:' uprzedzeń, wrogości, nienawiści, ew. z porachunków, zemsty, sady- il: styczna satysfakcja z cierpienia innych. Przemoc wobec nich trak.to-. wana jest jako dobrze pojęty (dobrze spełniony obowiązek, a zarazem'] swoista przY.iemność. Nierzadko z satysfakcją i dumą wyrządza sięJ drugiej stronie krzywdę, upajając się własną przewagą i bezkarnością;'! choć bywa to usprawiedliwiane własnym poczuciem krzywdy, rachun_.., kiem krzywd („gwałt się gwałtem odciska") itd. ~1 Oddziaływanie przemocą polega więc na bezpośrednim, ale, co wię- ! cej, na destrukcY.inym zastosowaniu siły. Stosujemy siłę fizyczną lub ! wykorzystujemy miażdżącą przewagę psychiczną ·nie tylko i nie tyle po : 1 to, by zniusić drugą stronę do spełnienia naszej woli, ile po to, by ją : obezwładnić, przepędzić lub zniszczyć. J a , który cię rozbroiłem, przepę- 'i dziłem lub zniszczyłem (unicestwiłem), sam sobie wezmę moją zdobycz.i; Zastosowana siła ma złamać opór, zagwarantować wykonanie roz-~i kazu sprzecznego z interesami i wolą ofiary (jej rezygnację z oporu': lub pokonanie tego oporu w bilansie nierównych sił). Ponadto może'i służyć utrwaleniu przewagi i podporządkowania (fako stanu trwałego, ·: j ako zasady obowiązującej w s tosunkach wzajemnych), bądź też jest'.i gwałtowną reakcją na czY.ieś uprzywilejowanie, ucisk i brak perspek-!' ! tyw zmiany (przemoc rewolucyjna). Może również być zemstą i przy- · kładną karą za stawiany ootychczas opór, a nawet represją za samą odmienność, dawną niezależność, lub wręcz za samo istnienie. W skraj- ' nych przypadkach przemoc jest wyrazem nietolerancj i dla samego ist1
i
I I!
i
( 1
I
34
r (
i:
z r
a
g s p fi n
3
Śf
g·
si st n:
11
1ienia drugiej strony, wymierzona jest w jej egzystencję; zmierza do :ałkowitego wyeliminowania (zniszczenia, eksterminacji) ' ofiary po:raktowanej jako wróg. Przemoc występuje nie tylko w postaci fizycznej czy materialnej, ale ·ównież jako przemoc psychiczna. W tym drugim przypadku jest to de;trukcyjne ·oddziaływanie na psychikę człowieka - takie, które .uniemoż iwia mu zachowanie równowagi psychicznej, poczucia tożsamośCi i godlOści, sensu życia, podtrzymanie więzi z innymi, motywacji i zdolności ło życia oraz współżycia z innymi. Przemoc psychiczna - do której r e>ertuaru należą tak urocze środki jak nośne oszczerstwo, nagonka, :aszczucie, tzw. pranie mózgu - naraża jednostkę na utratę zaufania, zolację społeczną, a zarazem na rozstrój nerwowy, chorobę psychicztą. Czyni człowieka potrójnie bezbronnym: wobec ataków wroga, dez.probaty lub obojętności otoczenia, dezintegracji własnej os-obowości. Kwa1ifikowaną formą przemocy jest terror - ja ko takie działanie :wałtowne, które ma zarazem, a .może nawet przede wszystkim zatraszyć, sparaliżować ofiary st arannie wybrane lub najzupełniej •rzypadkowe. Zauważmy, że wtedy przemoc dosłowna w postaci siły izycznej nie tylko splata się z psychiczną, ale niejako staje się instru1entern właściwęgo oddziaływania .
.
Różnice
i
Traktuj ąc
podobieństwa
form nacisku
omawiany schemat j ako
skalę zakładamy
nie tylko jakostopniami (jakimi są poszczeólne formy nacisku), ale również - skoro mowa j est o stopniowaniu - pewną ciągłość pomiędzy nimi. I pomiędzy sąsiednimi, i pomiędzy u ajnie odległymi ogniwami tego łańcucha istnieją pewne podobień ;wa lub zbieżności; dlatego właśnie bardziej adekwatny byłby kołowy iż liniowy schemat tej skali. ~iową odrębność między wyróżnionymi
Perswazja a manipulacja dwa pierwsze, a najbliższe sobie ogniwa ·- perswazję nanipulację? Niestosowa nie siły ani groźby. Co prawda, pamiętajmy, Co
łączy
35
1
11
że doty~zy to yrnnip~lacji czy~tej (c~ys~ej gatu_nkowo, ~ nie moralnie). li! W mampulacJI kombinowanej (czyh mieszanej, łączącej ~lementy pod~ j·I; stępu, krętactwa lub judzenia z elementami perswazji bądź przymu- ; su, zastraszenia) występuje groźba siły· - ale na ogół cudzej, a nie i własnej. Manipulant nie straszy własną siłą, ale zagrożeniem stwa~ rzanym przez innych i niebezpieczeństwem wynikającym z wyboru~ niezgodnego z j ego sugestiami. li
il .. I
Swoistość
manipulacji -
skrytość
lub ...
'I
bezczelność
Co z kolei przeciwstawia manipulacji pozostałe trzy metody, a więc staje się wyróżnikiem manipulacji? Jeden moment: manipulacja najczęściej oparta jest na ukryciu własnych intencjt; a niekiedy również na ukryciu lub zakamuflowaniu lub na deziriterpr~tacji charakteru własnych działań; podczas gdy i perswazja, i przymus„,i przemoc·zna- I! mionują się otwartością oddziaJYwania (wpływu wywierąnego) ną in- ~lj nych. W pozostałych - niemanipulacyjnych - .metqdach 'YYWiei:a.:- Jl· nia wpływu nie ukrywa się ani zamiaru nakłonienia kogoś do czegoś ~ (podczas gdy w manipulacji sama ta intencja jest ukrywana), ani ce- ij lów, jakim ma to nakłanianie służyć, ani samego działania i jego środ- j! ków (czy to będą prośby lub argumenty, czy groźby, czy jawny gwałt).: Z kolei te odmiany manipulacji, które opierają się nie na skrytości, ale lj na ostentacji, prowokowaniu drugiej strony do. zacho)Vań lub wypowiedzi, jakiCh nie chciała, są równie jawne w intencjach jak perswa- !li zja, przyn:ius i przemoc, ale pozostają podstępne,. ;ij
li
Przemoc i brak przemocy
J 1•
•' I
I•
Z kolei, co łączy· ze sobą tak różne metody nacisku, jak perswa- !ji zja, ~an,i~~lacja i przymus - a przeciwstawia je przemocy? Dwie ] 1 okohcznosc1. ~· J
P~ pierwsz~: i persw~ja, i_ m~ipu_Iacja, i ~rzymus n~~ za~ew~ia~ą jJi pełneJ kon troh zachowan am me daJą pełneJ gwaranCJl os1ągmęcia 11:
rezultatu; zachowanie dnigfoj strony poddanej takiemu naciskowi jl może w istotny sposób przerosnąć oczekiwania naciskającego. Rezul- !I tat w znacznej mierze uzależniony jest od układu sił. Przemoc nato-. ~I
k 36
!!
1j 11 11
t.
~
r r
g
j: g
s· JC t1
s: c:
te w
g1 it P: gc kc e~
miast minimalizuje przypadkowość, uniemożliwia lub paraliżuje opór, niemal eliminuje nieprzewidziane i niezaprogramowane zachowania tego, kogo prześladujemy. Oczywiście, jest tak wtedy, gdy ten, kto stosuje siłę, ma przewagę, jest silniejszy od obiektu ataku, od swej ofiary. Ale też przemoc najczęściej zastosowana jest wtedy, gdy jedna ze stron jest silniejsza lub gdy gwałtownym działaniem własnym spodziewa 3ię obezwładnić przeciwnika, wroga. Co prawqa, przemoc może być rnstosowana pochopnie, gdyż można przeliczyć się z siłami , nie doce1ić potencjału wroga, nie przewidzieć determinacji ofiary, jej sponta1icznych odruchów obronnych i godnościowych. Z tego powodu przenoc może być nieskuteczna i spowodować znacznie skuteczniejszy )dwet, zrewanżowanie się tym samym. Na dłużs'zą metę zaś może >rzekroczyć ludzką barierę asekuracji, strachu i wytrzymałości, tak :e nawet tchórz okazuje się zdolny i skłonny do c_z ynów bohaterskich. reśli jednak przemocy towarzyszy miażdżąca przewaga, a zarazem ·ozwaga (panowanie nad własnymi emocjami, przemyślane dozowanie :wałtu itd.), to przynajmniej w działaniach doraźnych m9że być „ekowmiczna". B.i:-r, zimno się robi. Ale taki jest pragmatyczny sposób ozumowania makiawelistów; kłania się poradnik dla księcia. Z drujej jednak strony, wiadomo, że silni i silniejsi zwykle upajają się swo'l przewagą, umiar w występku ani w uczcie zwycięzców nie jest ich -łówną cnotą.
Po drugie: wspólną cechą perswazji, manipulacji i przymusu jest tworzenie i pozostawienie drugiej stronie możliwości wyboru (nawet ~śli zawężonego i ukierunkowanego, to jednak wyboru). Znaczenie :lj możliwości polega na tym, że dokonany wybór własny wpływa na ytuację i los t~go podmiotu, stwarza szansę zmiany.lub zapobieżenia ~emuś, a przynajmniej szansę przystosowania się i przetrwania. N a)miast przemoc nie pozostawia ofierze wyboru. A dokładniej mó·iąc, wybór ten, choć zredukowany (np. do sta.w ienia beznadziejne) oporu, prób ubłagania wroga, kata, rozpaczliwej ·próby ucieczki p.), istnieje, nie wpływa jednak na szanse i ostateczny los ofiary. rzemoc z założenia służy okaleczeniu lub wrę<;z _zniszczeniu drugie) człowieka, a w każdym razie zakłada się w niej z góry, że odbierając Jmuś jakie ś dobro łamiemy jego opór nawet z zagrożeniem jego ~zystencji.
37
Perswazja a przymus
,j
·I
Perswazja i przymus - zdawałoby się - całkowicie się wyklucza.'I i. ją, skoro są tak sobie przeciwstawne w wymowie, w stosunku podmio-;: tu do drugiej strony. W perswazji mamy wszak szacunek dla drugiej strony, nakłanianie jej do dobrowolnego uznania naszych racji i speł-' nienia naszych oczekiwań, a nawet uzależnienie dalszego własnego~ działania od czyjejś dobrej woli. Adresat oddziaływania demonstracyj-~ nie traktowany jest jako partner. W przymusie natomiast na plan ; pierwszy wysuwa się ·e widentne naruszenie lub przekreślenie cudzej ·1 autonomii, dobrowolności cudzych decyzji, choć narzucając swą wolę Jl niekiedy czynimy to w otoczce „wybór należy do ciebie". •;j! A jednak perswazja i przymus mają ze sobą coś wspólnego. Otóż 1, i jedna, i druga metoda nacfsku odwołuje się do cudzego poczucia I podmiotowości, choć każda _na _.. innej zasadzie. Perswazja przez pod- i! kreślanie partnerstwa, a więc równoprawności, zaś przymus przez podkreślenie formalnego obowiązku podporządkowania lub zagwaran-' towa'nie sobie posłuchu sankcją, dolegliwością. I wtedy, gdy „musisz . to uczynić" jako obywatel, pracownik, żołnierz (a ja dla pewności cię zmuszam), i wtedy, gdy sam wybierasz mniejsze zło, mniejszą stratę lub karę, pozostajesz swoiście suwerenny. Wie coś o tym i szantażysta I - zawodowiec, i przytomny dyktator: nigdy nie przekroczy subtelnej ii granicy, która polega na tym, że ofiara ma jeszcze coś do stracenia.
:j I
Manipulacja a przemoc
,,
I
I I
11
Manipulacja i przemoc także mają wspólny mianownik, choć usytuowane są na przeciwnych biegunach (jako działanie własne i jawnie· wrogie oraz jako działanie ukryte sugerujące życzliwość, zmierzające do posłużenia się innymi, wyciągni ęcia kasztanów z ognia cudzymi i: rękami) . Jaki? Podmiot sterowania zmierzający do osiągnięcia i wykorzystania we własnym interesie swojej przewagi godzi w cudzą pod- ' miotowość - od strony poczucia tożsamości i godności. 11 i Manipulator czyni tO w''len sposób, że „wyłącza" (unieruchamia) tę .I c podmiotowość lub przez instrumentalizację doprowadza ją do samoza- ,I o przeczenia. Istotnie bowiem, cóż to za podmiotowość, w której z zapa- ·[ a I
38
łem służymy
obcym interesom, cudzym korzyściom wbrew samemu sobie i kosztem własnych strat, szkód i cierpień? Natomiast ten, kto posługuje się przemocą, a więc dławi cudzy opór, a nawet niszczy swą ofiarę jako żywą, a zbędną przeszkodę, niweluje podmiotowość swej ofiary. I w ten sposób, że ją lekceważy i ignoruje, i w ten sposób, że nadaje uprzedmiotowieniu sens najbardziej skrajny i dosłowny: twój los jest w moich rękach. Nawet „łagodniejsza" odmiana przemocy nie zaprzecza tej regule: jeśli bowiem silniejszy ode mnie „pan mego losu" nie żywi ślepej nienawiści ani nie pozbawia mnie istnienia z zimną wyrachowaną pedanterią, lecz daje mi szansę, to jego łaska ma znaną wymowę: możliwość przetrwania za cenę rezygnacji z oporu, a nawet z własnej tożsamości ; godności. Mamy więc paradoks: użycie przemocy jest uznaniem podmiotowości obiektu ata~ ku, ofiary, ale uznaniem pośrednim:, mimowolnym i pożegnalnym, skoro stanowi przeszkodę i cel ataku.
Ili. PRAGMATYCZNA ATRAKCYJNOŚĆ
MANIPULACJI Co skłania czynnych uczestników polityki, a zwłaszcza „wielkich sterników'', do wyboru - spośród kilku możliwych metod - i do trwałego preferowania manipulacji? Istotne są zarówno mechanizmy obiektywne, jak i subiektywne. W tyni drugim przypadku, jeśli oderwać się od zróżnicowanych, niepowtarzalnych predyspozycji jednostkowych lub grupowych, miarą porownywalną stają się kryteria atrak;yjności tej metody. Na czym polega atrakcyjność manipulacji jako metody sterowania ;połecznego?
Mam tu na myśli atrakcyjność rozpatrywaną z punktu widzenia ;amych użytkowników, czyli u czestników gry politycznej i zwłaszcza >retendentów do przywództwa, a: niekoniecznie z punktu widzenia lobra wspólnego, interesu powszechnego, losu współuczestników gry, 1dczuć moralnych zwykłych ludzi. Dlatego właśnie nazwałem to :trakcyjnością pragmatyczną.
39
~·· Pod jakim względem manipulacja jako metoda walki lub rządzenia jest wygodna i korzystna dla tych, którzy walczą o przeforsowanie własnych partykularnych interesów, o dominację, władzę, panowanie ideologiczne? Niekoniecznie jest ona atrakcyjna sama w sobie, choć poszczególne jednostki o osobowości makiawelicznej, a także siły społeczne cechujące się manipulatorskim stylem działania (walki, rządzenia, komunikacji z otoczeniem) mogą ją przekształcać w fetysz i wręcz nie wyobrażać sobie innego sposobu „trafiania do innych". Najczęściej-: mimo wszystko - manipulacja traktowana jest jako narzędzie, a n ie· jako wartość samoistna, obiekt kultu. I nic w tym dziwnego. Ten, kto, głosiłby kult manipulacji, utrudniłby sobie manipulację. Czysto pragI matyczne zalety tego rodzaju socjotechniki uwidoczniają się, jak już mówiliśmy, w porównaniu z innymi, alternatywnymi lub komplementarnymi metodami oddziaływania na ludzi o odrębnych i odmiennych niż nasze interesach, zasadach i dążeniach, a więc ludzi potencjalnie opornych. Z kolei to porównanie nic jest zupełnie abstrakcyjne, zawieszone w próżni (a raczej w rozważaniach czysto kryterialnych), ale ; uwikłane w społeczne okoliczności walki politycznej i w atmosferę moralno-psychologiczną tej walk.i.
i I
1. Typy kooperacji a formy nacisku
·1
Istnieje dość ścisła korelacja między typami kooperacji a preferowa- 1 : nymi formami i środkami nacisku. Niekiedy typ stosunków i współ- ~ · działania tak dalece obiektywizuje się w stosunku do uczestnik9w, że· nie pozostawia im wyboru, sprawia, że pewne formy oddziaływania na partnerów stają wręcz jedynie możliwymi. V{ydaje się, że taki schemat przesądzenia repertuaru narzucają przynajmniej dwie sytuacje: szczególna współpraca - oparta na przyjaźni i wzajemnej identyfikacji oraz wojna jako układ jednoznacznie antagonistyczny. Omawiane związki między typem kooperacji a preferowanymi (lub wręcz fetyszyzowanymi)"'lnetodami wpływu mają charakter korelacyjny (statystyczny), a więc nie bezwyjątkowy. Nie są to przy tym zależ ności przyczynowo-skutkowe, lecz raczej funkcjonalne i psychologicz-
40
ne. Zależność funkcjonalna polega na tym, ż e określone metody sterowania lepiej odpowiadają samej istocie stosunków między stronami. Natomiast zależność psychologiczna na tym, że określone typy tych stosunków rodzą predyspozycje do określonych sposobów działaQia. Wyrazem tego są utrwalone nawyki i umiejętności, a także odruchy warunkowe, oraz skłonności, upodobania i .prefei:encje - włącznie ze swoistymi odmianami „politycznego fetyszyzmu" (por. fetyszyzacja przemocy, chytrości, dobrego słowa i krasomówstwa). Perswazja jest· charakterystyczna i adekwatna dla sytuacji współ pracy, zwłaszcza odbieranej przez strony jako dobrowolna i wzajemnie korzystna. Jest naturalną formą komunikacji i wywierania wpływu w stosunkach między „opiekunem spolegliwvm" ~ „podopiecznym" oraz między równoprawnymi partnerami, którzy tak właśnie siebie postrzegają: jako jednakowo prawowici pretendenci do pewnych wartości oraz wpływu społecznego czy władzy, którym zapewnia się równe szanse w grze, jako przyjaciele lub jako sojusznicy, sprzymierzeńcy, jako wspólnicy (współuczestnicy i współudziałowcy pewnego przedsięwzięcia służącego wspólnej korzyści )ub wartości nadrzędnej , dobru powszechnemu), a nawet jako rywale, których jednak poza ści słą dziedziną i konkretnym powodem współzawodnictwa więcej łączy niż dzieli. Manipulacja jest najbardziej charakterystyczna i adekwatna dla sytuacji współzawodnictwa i najbardziej w tych warunkach owocna sama w sobie. Bowiem konkurencyjność interesów i kolizja celów (alternatywność i splatanie. się, a nie wykluczanie się) nie wymaga bezwarunkowo dzi!!J'~nia na szkodę rywala, w każdym razie - poza ~hwilą i dziedziną bezpośredniego współzawodnictwa ; nie jest więc· powiąza na z dążeniem do. trwałego pokrzywdzenia i µpośledzenia, a tym b~r dziej do całkowitego i ostatecznego zniszqenia rywala. Co prawda, manipulacja bywa chętnie stosowana również w przypadku współpracy - uzupełniająco, jeśli persw_azja zawodzi lub nie wystarcza. Silniejsza korelacja perswazji, a nie manipulacji, ze współ pracą polega.na tym, że dla partnerstwa lub opieki spolegliwej manipulacja nie jest adekwatna; jest wyjątkiem, odstępstwem od normy i zgrzytem (a nawet zagrożeniem dla samej przyjaźni czy sojuszu). Manipulacja . może też owocnie wspierać przemoc (wzmacniając rezul-. 41
·.
iI
ograniczając koszty jej stosowania), ale sama w sobie jej nie zaw przypadku antagonizmu. Przymus jest charakterystyczny dla stosunków władzy zinstytucjonalizowanej i legitymizowanej - ale pamiętajmy, że w tym układzie w zupełności może wystarczyć autorytet organu kierowniczego, zespołu przywódców lub jednostki-lidera, który uczynić może zbędnym nie tylko przymus, ale i perswazję wobec braku oporu. Poza tym przymus jest metodą nacisku typową dla stosunków walki - ale w sytuacji wyraźnej przewagi jednej ze stron. Chodzi tu o taki stan, kiedy to żadna strona nie uznaje władzy lub prawowitości władzy drugiej nad sobą, natomiast obie dążą jeśli nie do uzyskania tej władzy czy choćby ' przewagi, to w każdym razie do osiągnięcia korzyści kosztem nie tylko straty drugiej strony, jak we współzawodnictwie, ale i kosztem ' trwałego pokrzywdzenia, osłabienia drugiej strony. Przymus jest jednak możliwy wówczas, gdy jed_na ze stron zdobędzie przewagę, możli wość uzależnienia od siebie dn.igiej strony pod takim czy innym wzglę- • dem (p~d względem bezpieczeństwa, zasobów materialnych). Walka stron o równych siłach jest wzajemną próbą przymusu, a nie przymusem. Przyjemność lub obowiązek efektywnego zastosowania przymusu przypada zwycięzcy. Przemoc jest charakterystyczną i poniekąd naturalną metodą' prowadzenia walki - ale walki nie będącej grą, np. rytuałem, sportem itp., czyli konfrontacją konwencjonalna-symboliczną, względnie bezinteresowną i nieszkodliwą, lecz jednostronną lub obustronną agresją, w której zakłada się odebranie komuś jakiegoś dobra poprzez działa nie na jego szkodę. Tym bardziej jest nieodłącznym narzędziem wojny. Mówiąc o wojnie mamy na myśli przede wszystkim działania , 1 zbrojne, a więc przemoc fizyczną, ale jak wiadomo istnieje również , wojna w sensie psychologicznym, w której dążąc do rozbrojenia fob ·' zniszczenia przeciwnika posługujemy się tzw. przemocą psychiczną (np. agresją słowną) lub ... manipulacją (por. np. dywersja ideologicz- ; 1 no-propagandowa). Trudno wyobrazić sobie przemoc jako narzędzie współpracy; była by to istna niedorzeczność°;1przeczność sama w sobie. Natomiast nie ~J
taty i stąpi
I
·i
jest niczym niezwykłym stosowanie, nadużywanie i mocy w warunkach panowania uznawanego przez
42
uświęcanie prze"
1:I:•
podporządkowa- ~
·11
J~Il
,;1
nych za nieprawowite i przejściowe. Nie jest' również niczym nadzwyczajnym sięgnięcie do arsenału przemocy przez stronę słabszą· podporządkowaną, uciśnioną i stłumioną. Bunt przeciw pa nowaniu (zwłaszcza opartemu na przemocy), nierówności szans i zagrożeniu własnej egzystencji najczęściej przybiera postać przemocy. Uogólnień
tych nie
należy
jednak
interpretować
zbyt . dosłownie
i jednostronnie. I tak:
Perswazja nie jest jedynym możliwym sposobem oddziaływania przypadku współpracy; aczkolwiek przyjaźń czy sojusz skłania do preferencji dla metod perswazyjnych. Innym możliwym sposobem oddziaływania na podopiecznego lub partner<\, sojusznika jest przymus lub manipulacja. Opiekun (a podobnie np. organ państwowy będący wyrazicielem i gwarantem interesów, reprezentantem, służebnym społecznie i kierowniczym zarazem) może stosować przymus - dla dobra przymuszanego (w tym dla jego ostatecznego, ogólniejszego, długofalowego dobra, wymagającego okiełznania krótkowzrocznego i aspołecznego partykularyzmu, podporządkowania się interesom zbiorowym, normom społecznym). w
2. Kontekst obiektyW'ny łagodności lub polaryzacja a pluralizacja
ostrości
metod:
Biegunowo-antagonistyczny układ stosunków politycznych narzuca przymus lub przemoc jako coś oczywistego, a przynajmniej nieuchronnego. Przy czym niejednokrotnie „z konieczności (rzeczywistej lub upozorowanej) czyni się cnotę", posuwając się aż do jej fetyszyzacji, do kultu przymusu lub przemocy. Represyjna forma panowania i rządzenia istotnie smakuje wielu rządcom, ale jest to możliwe dzięki utrwaleniu własnej dominacji i cudzego podporządkowania, w powiązaniu z własnym uprzywilejowaniem i cudzym upośledzeniem. Z kolei przemoc - i kult przemocy - narasta w warunkach takiej konfrontacji, kiedy brak gwarancji trwałego pokonania i podporządko43
.' I
,
,... 1·
I'
wania drugiej strony (alternatywą jest wię~ zniszczenie.lub rozdzielenie przestrzenne) albo kiedy sąIOo is~.niente. ~rugiej strony w tym. sa~ mym·miejscu i wzajemna styczność stanowi zagrożenie lub wyzwanie i „obrazę honoru". Takie zjawiska obserw~jemy np. w warunkach walk.i klas toczonej na śmierć i życie (wopros kto kogo), w konfliktach etniczno-terytorialnych (np. palestyńskim , bałkańskim), rasowych i plemiennych, w. konfrontacji wspólnot religijnych .i wyznaniowych postrzeganej i przeżywanej w kategoriach wojny świętej, krucjaty. Kiedy bowiem jakieś dobro-jest niepodzielne (a przynajmniej tak jest postrzega11ę), ~układ sił_ (czynnik względnie trwałej przewagi) nie gwarantuję możliwości i skuteczności przymusu, to wtedy nie ma miej~ca dla żadnych metod nieskrajnych. Brak pola nie tylko dla ugody lub kompromisów, nie tylko dla przetargu, licytacji, i tym bardziej dla perswazji (J{tóra wó_wczas musi by~ jałowa), .ale również dla manipulacji (manipulacja l;iowiem nię rozwiązuje egzystencjalnegą prnble7 mu współistnienia i współdi'iałania s_tron, którę nię i;nągą !ub za ża.d ną cenę nie. chcą istni{lć p:rzemieszane ani nawet 9~0~ siebie). Inaczej jest w układzie pluralistycznym życia społecznego, w którym przeciwieństwa i przeciwstawienia są zrelatywizowane, zmienne. To oznacza, że rywale w jednej sprawie mogą mieć wspólne interesy i wspólnie działać w innej, uznając w swej rywalizacji czy nawet okresowej i jednowymiarowej konfrontacji granice zakreślone jeśli nie przez nadrzędne' dobro .wspólne, to przynajmniej przez reguły gry, wymogi ' równowagi społecznej i względnego wzajemnego bezpieczeń stwa, warunki przetrwania. Również same podziały społeczne i konfiguracje sojuszy, obozów mogą być zmienne. yY takim modelu organizacji ży~ia publicznego programowo odrzuca się stosowanie przemocy j ako metody rozwiązywania sprzeczności. interesów i konfliktu wartoś~i, dopuszcza się zaś sięgnięcie po_nią w. obronie bezpieczeństwa narodowego i społecznego - przeciw wrogom zewnętrznym, agresorom, zbrodniczym działaniom św.iata_ przestępczego, przeciw terroryst om itd. Model ten .jest jednak realny i efekty:.vny tylko wtedy, gdy istnieje odpowte~niość między obiektywną r.elacją interesó"". , i wielu grup, ich mental nością, wzorcami kul turo~ymi w~półistnie nia i współuczestnictw.a, tradycjami w ty m zakresie oraz porząd kiem ustrojowo-prawnym.
44
I
J
3. Psychologiczny kontekst wyboru metod
oddziaływan~a
Zdolność i skłonność podmiotu .do posługiwania się określonymi metodami i narzędziami wpływu na innych (zwłaszcza na tych opornych wobec naszych pretensji, sugestii i nakazów) uwarunkowana jest przez jego samookreślenie (za kogo się uważa), sposób postrzegania swojej sytuacji, partnerów i swojej więzi z nimi, stosunek do istnienia i odmienności innych. ' I tak: Potrzeba współistnienia, wzajemności i tol'erancji, a firm acja nadrzędnych zasad i wartości, uznawanie i respektowanie dobra wspólnego implikuje perswazyjną formułę wywierani::i wpływu na innych lub jej odpowiedniki (przetarg lub kompromis i ugodę). Partykularyzm nie zwięńczony nadz ieją trwałej przewagi, lecz czysto koniunkturalny („wytarguj lub wyrywaj, co si ę da, korzystaj z okazji") skłania do postawy manipulatorskiej, której wyrazem jest bądź styl myślenia i działania „cwaniaczka", kombinatora, przeniesiony na zasady postępowania całej grupy lub instytucji, bądź wyrafinowane, finezyj ne. formy strategii manipulatorskiej. Pra gnienie dominacji implikuje skłonność do manipulacji i przymusu, przy czym kaźda z tych metod zapewni a inny rodzaj satysfakcji (czym innym jest zadowolenie z „pocią~ania za sznurki", przechytrzenia innych itp., czym innym natomiast zaspokojenie potrzeby bycia ważnym i wpływowym przez własne wywyższenie i poniżenie innych, delektowanie 'się czyjąś jawną zależnością). Pragnienie jedyności i zniszczenia t ego, co odmien~e, rodzi i utrwala nastawienie na prze mciC jako uświęcony s posób rozwiązywania konfliktów, dowodzenia własnej wyższości i przywracania zachwianej równowagi psychicznej. ·
4.
Okoliczności
i kryteria wyboru formy nacisku
Kiedy i dlaczego
podmiot. dzi ałania
politycznego wybiera
taką
a nie
inną formę oddziaływania
na innych? O jego wyborze w konkretnych czynników:
okolicznościach
decyduje splot
45
własne
nastawienie do drugiej strony, wynikające z porównania interesów oraz własnej i cudzej mentalności, zasad i dążeń~ a bezpośrednio: bilans emocji (uprzedzeń) pozytywnych i negatywnych; • ocena układu sił społecznych; • ocena własnych szans i przewag; • ocena własnej swobody działania (lub jej ograniczenia przez układ sił, kontrolę społeczną, nacisk otoczenia, zachowania partnerów, rywali, wrogów); • kalkulacja szans powodzenia, ryzyka i kosztów realizacji własnych zamiarów i planów oraz kosztów sukcesu bądź porażki; przewidywanie ewolucji stosunków, żmian w układzie sił, liczenie lub nieliczenie się z możliwością i charakterem rewanżu (z tym, jak zostałbym potraktowany przez innych) . Podobne czynniki decydują o trwałym zaprogramowaniu stosunku danego podmiotu do innycf! i trwałej skłonności do absolutyzacji jednej z metod nacisku (sterowania społecznego).
5.
Przesłanki preferencji dla określonych metod nacisku (generalizacja statystyczna)
Perswazja jest preferowana wtedy, gdy: • zgodność lub zbieżność interesów obu stron jest dość ewidentna dla obydwu stron, odpowiada temu zgodność wyznawanych wartości, zasad oraz wzajemny szacunek i wzajemny kredyt zaufania; bezpośrednie intencje konkretnego dzfałania nie zakładają działa nia na szkodę, lecz dla dobra strony przekonywanej, namawianej; • inicjator działania, kierujący itd. dysponuje wystarczającym czasem i sprzyjającym klimatem dla dialogu, przekonywania, a ich komunikacja nie jest selektywnie sterowana ani zakłócana przez stronę trzecią;
•
zdolności poznawcze (intelektualne) i predyspozycje emocjonalne samego obiektu perswazji czynią go zdolnym do przyjmowania, rozumienia, rozważeni~i uwzględnienia cudzych argumentów i racji, a sprzyja temu atmosfera spokoju i zaufania, w której rozum i refleksja mogą dominować nad emocjami i uprzedzeniami, zaś sytu-
46
!i
•
acja potencjalnego współdziałania nie jest obciążona konfliktem, brzemiennym w nieufność, . uprzedzenia, zacietrzewienie, upór itd .
Manipulacja najczęściej i najchętniej stosowana jest wtedy, gdy: • podmiot sterowania śpieszy się (brak czasu na perswazję, nawet jeśli działa w dobrej wierze, w interesie strony manipulowanej lub dla dobra ogółu); pośpiech może być wywołany zmiennością sytuacji, poczuciem niepowtarzalnej okazji, zagrożeniem s'twarzanym przez obecność i ingerencję innych sił; podmiot działający w swym przekonaniu w dobrej wierze napotyka na barierę niezrozumienia własnych intencji, a wątpi w możliwość przekonania odbiorców (partnerów, podwhdnych, obywateli); • podmiot dąży do celów sprzecznych z celami, zamiarami, zasadami i żywotnymi interesami drugiej strony, a zwłaszcza do partykularnych korzyści osiąganych kosztem innych, jest więc zainteresowany w ukryciu owej rozbieżności lub sprzeczności interesów, a nawet w zakamuflowaniu samego działania ; • ryzyko niepowodzenia, a jeszcze bardziej ryzyko strat materialnych i moralnych (prestiżowych, honorowych itd., np. groźba kompromitacji, autodemaskacji) powoduje, że wygodn.iej jest osiągać swoje cele cudzymi rękami, unikając przy tym odpowiedzialności; podmiot liczy się z silnym oporem otoczenia wobec projektowanych działań, a koszt jawnego pokonania tego oporu szacowany jest jako zbyt wysoki (z jednej strony, niewiara w siłę perswazji - z braku środków perswazji, niesprzyjających okoliczności, np. psychologiczno-propagandowej przew~gi rywali i p_rzeciwników, z drugiej strony świadomość, że stłumienie lub złamanie sprzeciw'u może być pozorne, nietrwałe i obusieczne); • podmiot sterowania nie może lub nie chce bądź z pewnych wzglę dów (takich jak wymogi taktyki, bezpieczeństwa, obowiązującej tajemnicy) nie powinien ujawnić swoich zamiarów, przesłanek swojej decyzji, przebiegu, kosztów społecznych i skutków własne go działania oraz działań wspólnych, do których chce nakłonić innych; • podmiot sterowania nie posiada dostatecznej legitymacji społecz nej (a więc brakowi poparcia może towarzyszyć społeczne poczucie
47
·I
n~euprawnienia, naduż!cia władzy choćby
działa-i;
itd.), nawet jego me było korzystne dla mnych; i • układ sił społecznych uniemożliwia skuteczne zastosowanie przy-~ ! musu lub przemocy, a podmiot uświ.adamia sobie nietrwałość jaw- · nej przewagi i obusieczność jawnego przeciwstawienia innym, ryzyko dotkliwego rewanżu w przyszłości.
Przymus - pomijając sytuacje, gdy podmiot działa tak z obowiąz ku, z urzędu - jest przedkładany nad inne metody nakłaniania wtedy, gdy: • opór jest na tyle silny, perswazja nieskuteczna, a możliwości manipulacji ograniczone (nie gwarantują efektu), że pozostaje jedynie złamanie lub stłumienie oporu, jednak nie jest w interesie podmiotu ani też nie jest jego intencją zniszczenie strony podporząd kowanej, unika on również wzbudzania i utrwalania wrogości, żą dzy odwetu; • intencją podmiotu jest zamanifestowanie własnej przewagi lub yvładzy (pokazać, kto tu rządzi); wówczas egzekwowanie posłuchu może mieć znaczenie bardziej nawet ze względu na otoczenie, świadków zastosowania przymusu niż ze względu na sam konkretny cel narzucany; ważniejsza jest zasada niż doraźna i konkretna korzyść lub kalkulacja; • układ sił gwarantuje lub uprawdopodobnia skuteczność oddziały wania ,,„siłowego" (próba stosowania przymusu mija się z celem, gdyby z góry można było zakładać jej nieskuteczność, zawodność; przymus niedokonany, zaniechany lub zlekceważony, ośmieszony lub „odpłacony z nawiązką" podważa wiarygodność podmiotu sterowania, a nawet sama istotę stosunków panowania, dominacji, władzy) . .Przemoc jest stosowana bez zahamowań wtedy, gdy: sprzeczność interesów i dążeń własnych oraz drugiej strony postrzegana jest .przez podmiot jako nieprzezwyciężalna; • samo istnienie drugiej 'Strony traktowane jest jako zagrożenie dla ·Własnej egzystencji, wyzwanie dla własnych najświętszych zasad, obraza wartości itd.;
48
~
ii
wrogość przybiera charakter nienawiści (a więc silnej i trwałej emocji negatywnej), w dodatku ideologicznie zracjonalizowanej i usankcjonowanej w kategoriach np. świętej wojny, krucjaty, walki ~las, walki o przestrzeń życiową, misji narodu wybranego czy też rasy panów itd. itp.; a więc w takim klimacie moralno"psychologicznyrn, kiedy destrukcja, eliminacja obecności i uczestnictwa lub wręcz eksterminacja przeciwnika odczuwana jest i jako powinność, i jako cnota - zasługa;
• podmiot niszczący swego wroga postrzega to działanie jako rozwią zanie ostatecznie zamykające sprawę, fakt nieodwracalny, a więc działa nie tylko w poczuciu słuszności, al.e również w poczuciu bezkarności, nie licząc się z ryzykiem poniesienia odpowiedzialności i kary.
6. Powody
atrakcyjności
manipulacji politycznej
Spróbujmy podsumować. Pragmatycznie potraktowana atrakcyjmanipulacji jako metody sterowania społecznego (atrakcyjność dla samych polityków) polega na tym, że: (1) pozwala ona zdobywać poparcie również u tych ludzi, którzy nie rozumieją, gdyż nie chcą (np. wskutek uprzedzeń) lub nie są w ·stanie zrozumieć intencji danego podmiotu - również .tych korzystnych. dla siebie, a nawet u tych, których interesy; przekonania, zasady i dąże nia są sprzeczne z ty~, do czego zmierza podmiot sterowania; (2) pozwala ona ukryć, przesłonić lub zatrzeć brak poparcia ·społecznego przez grę pozorów, stwarzanie fasad, mistyfikacji ideologicznych względnie zastąpić niedostateczne poparcie społeczne manewrami taktycznymi, wpływaniem na sytuację i układ sił tak„ aby wymuszać nze zmusza1ąc; (3) pozwala ona tym samym uniknąć jawnego i frontalnego przeciwstawienia podmiotu tym, którzy mogą stracić na jego działaniach, nawet jeśliby sarni ani go nie wspierali, ani nie podejmowali z nim rywalizacji czy walki; (4) umożliwia zmniejszenie energetycznych kosztów własnego ność
49
1
t
działania służącego interesom pa rtykularnym i narzucającego innym naszą wolę, głównie dzięki
przerzuceniu wysiłku i strat na innych kasztanów z ognia cudzymi rękami"); (5) ułatwia zmniejszenie energetycznych kosztów pokonywania oporu innych (wysiłek na rzecz „wyprowadzenia w pole" lub „wmanewrowania" partnerów w korzystną dla siebie sytuację jest równie lub nawet bardziej wydajny jak perswazja, a mniej kosztowny i obusieczny niż przymus i przemoc); (6) umożliwia zmniejszenie moralnych kosztów tegoż oddziaływa nia, przede wszystkim przez rozmycie lub zatarcie realnego stosunku sprawstwa i odpowi edzialności - gdyż możliwe jest i uniknięcie wła snej odpowiedzialności, i przerzucenie jej na innych, zaś wprowadzenie innych w błąd w kwestii celów i charakteru danego działania społecz nego powoduje, że inicjator lub reżyser przedsięwzięcia zakończonego niepowodzeniem lub niekorzystnego dla zbiorowości może jednak nie utracić wiarygodności, zaufań'ia, atrakcyjności; (7) umożliwia minimalizację ryzyka - i ryzyka porażki, i ryzyka demaskacji, kompromitacji, bankructwa, izolacji, i ryzyka odwetu; znacznie więcej ryzykuje ten, kto namawia lub ten, kto przymusza (bo jego cele i odpowiedzialność są wyraźne), a nawet ten, kto niszczy (bo jego przewaga może ustać); (8) umożliwia maksymalną asekurację (inaczej niż pozostałe metody nacisku, w których podmiot sterowania deklaruje się na początku co do swych zamiarów i zastosowanych środków nacisku, w których wiadomo, komu się przeciwstawia i co sam czyni); (9) um'ożliwia elastyczną.modyfikację planu i przebiegu działania w jego toku (podczas gdy pozostałe metody nacisku zapewniają znacznie mniejszą możliwość korekty lub odwrotu - zwłaszcza moralno·psychologiczne skutki przymusu i przemocy są niemal ni.ęodwracalne i niemożliwe do zatarcia); (10) jest „uniwersalnie poręczna"; znajduje niemal równie efektywne zastosowanie we wszystkich okolicznościach społecznych i typach współdziałania; nfe jest tak jednoznacznie przypisana do współ pracy - jak perswazja-...(mało skuteczna przy zasadniczej kolizji interesów), do walki - jak przymus, do wojny - jak przemoc; pozw~-. la nie · antagonizować stosunków i konfliktów nieantagonistycznych, 1 („wyciąganie
,,•
I
50 I
!I
nadużywać
zasad współpracy bez przekreślania współpracy, zastąpić wybiegiem, podstępem. W sumie jest tak: Manipulacja czyni rywali i ofiary makiawelisty nawet bardziej bezbronnymi niż zastosowanie przymusu lub przemocy. Może uczynić nawet prześladowcę .czy wyzyskiwacza kimś atrakcyjnym, swojskim, bliskim. Nie zamyka drogi dla innych zachowań i manewrów w zmienionej sytuacji - jak perswazja zespolona z pryncypialnością ani jednoznaczny w swej wymowie i dotkliwy również po fakcie gwałt. Pozwala nie tylko zasmakować przewagi danej zbiegiem okoliczności„ okazją, ale i zdobyć przewagę realną na podstawie chytrych wybiegów, a nawet na podstawie pozorów przewagi. Pozwala uniknąć walki albo wygrać ją unikiem. Jak bowiem poucza aforyzm chiński, najwyższym osiągnięciem jest pokonać wroga bez walki. Z kolei w walce, jeśli nie sposób jej uniknąć, może wygrać słabszy, lecz przebieglejszy, a jego spr~ może mieć znacznie większą siłę raże nia niż broń sieczna czy palna. Chytrość pozwała zmniejszyć własne koszty i straty, osłabić przeciwnika ponad miarę kosztów bezpośred niej walki, a nawet pozbawić go zdolności do walki i w ogóle do dalszego istnienia. Z drugiej strony, przegrana w walce, w której posługiwaliśmy się bardziej chytrością i perfidią niż siłą, zaciekłością, okrucieństwem, brutalnością, może być ukarana łagodniej niż klęska jawnego niszczyciela i zbrodniarza, gorliwego i butnego prześladowcy. Wreszcie, manipulacja pozwala rządzić innymi wprawdzie wbrew ich interesom czy nawet ich kosztem, ale niekoniecznie wbrew ich woli, a nawet na ich własne życzenie. W ogólnym bilansie .sztuka ma nipulacji potencjalnie przewyższa inne metody oddziaływania poziomem efektywności. Strach · tylko ogarnia, gdy trzeba rozstrzygać dylemat, kto jest bardziej niebezpieczny: czy manipulator-wirtuoz, czy manipulator-partacz . siłę
51
, PODSTĘPNE SPOSOBY AKREDYTACJI ~anim
manipulator stanie się paąem lud:z:kich dus~ i suudzielnym władcą cudzych myśli, wyobrażeń, pragnień i zah~mowań, musi okazać sporo cierpliwośd i pokory (nieważ ne. że nieszczerej, byle sugestywnej). Zwykle startuje nie jako faworyt zawodów, 'ulubieniec publiczności i prote g owany sę dziów, ale jako jeden z wielu pretendentów. Dopóki jest traktowany tylko równoprawnie, a tym bardziej, dopóki musi przebijać się' .~z tylnych rzędów", narażony jest na obojętność lub· nawet nieufność i podejrzliwość tych, do których się zwraca z roszczeniami w sprawie uznania i poparcia; tudzież ·na czujność rywali, którzy patrzą mu na ręce, a sami nie omieszkają go dyskredytować. Spróbujemy .prześledzić w skrócie tę d rogę od aspirowania do roli przynajmniej uczestnika (a dopiero w perspektywie pretendenta do przywództ'ło{a) do mo mentu (czasem nieuchwytnego.i ustalanego umownie, a czasem uroczyście celebrowanego) intronizacji. Jakie są te „trudne początki"? mień,
52
IV. JAK DOJŚĆ DO ·GŁOSU I JUŻ PRZY NIM POZOSTAĆ
Dla uproszczenia, aby lepiej zrozum1ec nie tylko uniwersalne przesłanki i warunki sukcesu uczestników walki o „rząd dusz", ale również zagadkowy fenomen kariery „ludzi znikąd", przyjmijmy, że modelowy pretendent startuje od zera. Musi od podstaw zapracować (zasłużyć) na to, aby w ogóle go zauważono dopuszczono do udziału w grze, a na podstawie już pierwszych zachowań obdarzono choćby minimum uprawnień, dario szansę, potraktowano poważnie. Owe początkowe (debiutanckie) etapy walki o „rząd dusz" można by uporządkować w następującej sekwencji: • zwrócenie na siebie uwagi (zaistnienie); • pozyskanie kredytu uw!lgi i skupienie zainteresowania na sobie; • wzbudzenie zainteresowania własnymi wypowiedziami, zachowaniami, czynami; • przekształcenie zainteresowania w fascynację; • przeniesienie zainteresowania i fascynacji problemem, sprawą lub wydarzeniem na własną osobę; • zyskanie wiarygodriości i zaufania; zyskanie aprobaty, aplauzu, poparda, przeniesienie podziwu i aplauzu ze sprawy na własną osobę; • zdobycie popularności, sławy i znaczenia; co jest początkiem drogi ku autorytet9wi; _ .. . • to z kolei (wpływ i autorytet) jest podstawą do walki. o wyłączność · autorytetu, monopol wpływu · lub przynajmniej owłasną dominację i arbitralność swojej roli, o przewagę i uprzywilejowanie w oddziaływaniu na zbiorowość.
1. Jak
„zaistnieć"?
Pytamy tu
oczywiście
możliwych (poważnych
i
nie o warunki niepoważnych,
dojścia do głosu ·wszelkich rzetelnych i nierzetelnych)
53
li pretendentów, lecz jedynie 'O okazje do autokreacji dla tych, którzy ~·) jeszcze niczym ciekawym.ani pozytecznym się nie ·wykazali i nie wy- • różnili, nie są zdolni, a może nawet i nie są skłonni zrozumieć i zaspokoić potrzeby społeczne w działaniu sprawnym i użytecznym . Najbardziej efektywne sposoby zwrócenia na si~bie uwagi bez podejmowania· kosztownego, choć społecznie produktywnego wysił ku, to np.: • zabranie głosu lub podjęcie działania w sytuacji bulwersującej społecznie lub konfliktowej, zajęcie się sprawą kontrowersyjną, przedstawianie jej w sposób niekonwencjonalny, a nawet szokujący; • jeszcze bardziej nośna pod względem propagandowym czy marketingowym jest własna prowokacja (obyczajowa, artystyczna); zachowanie ekstrawaganckie, wywołanie lub wykorzystanie skandalu itd. itp.; • przelicytowanie innych (rywali lub poprzedników) stopniem gorliwości i ostentacyjności w manifestowaniu postaw i przekonań oczekiwanych, pożądanych, nagradzanych lub w każdym razie obowiązujących;
•· zaatakowanie rywala w ten sposób, aby być uznanym za niezłom nego i nieustraszonego obrońcę najświętszych, a zagrożonycq wartości, zasad, tradycji - i tym sarnyn) za repre.zen~apta lub wręcz zbawcę i protektora danej zbiorowości.. Ten, kto przebije się „w tłoku" W · ten sposóq, że w tym wyścigu · (lub przepychance) pretendentów zarazem wyróżni się, ma szansę wysunąć się na czoło, a to dzięki ternu, . że może ~bi.ee J9~ prze.licytować rywali w akredytacji. Na czym .polega akredytacja?
2. Kredyt
społeczny
Punktem wyjścia będzie dla nas rodowód ·słowa i jęgo pokrewień stwo znaczeniowe z innymi słowami. U podstaw p9jęcia akredytacji leży pojęci~ kredytu. Analiza p9chodzen,ia słowa 'kredyt' oraz jego znaczenie dosłow:nego i. rnetaf9ryczne7 54
,,J ~l
·--··-·
·-·- - - - -- - -- - - - -- -----
go doprowadza nas do uchwycenia istoty słowa pochodnego 'akredytacja'. Na uwagę zasługują dwie definicje słownikowe:
„kredyt ekon.
pożyczka; upoważnienie
(klienta przez bank) do zaciągania pożyczek w granicach określonego limitu; pot. (kupno a. sprzedaż na) rachunek; przest. zaufanie, (dobra) wiara, mir. łac. creditum 'rzecz powierzona, pożyczona' od credere; zob. credit." 16 „credit „ma" - ·prawa strona rachunków w księgowości, strona pasywów; por. debet. z łac. credere '(za)wierzyć; zaufać; por. akredytowanie; credo; dyskredytować; kredyt." 17 A więc jeśli oderwać się od dosłownego znaczenia w języku specjalistycznym (bankowym i buchalteryjnym), to modelowo przeprowadzone abstrakcyjne analogie doprowadzają nas do znaczenia przenośnego o zastosowaniu uniwersalnym. Oto owo uniwersalne znaczenie słowa. Kredyt jest synonimem powierzenia komuś czegoś wskutek zawierzenia mu. Jeśli odniesiemy to do stosunków politycznych, 'to okaże się, .że owa wiara (niekoniecznie irracjonalna, dosłownie wiara i tylko wiara) dotyczy nie tylko i nie tyle czyichś zasobów materialnych, finansowych, wypłacalności itp., ile zdolno.ści o charakterze umysłowym i społecz nym (ideologicznych, organizatorskich). W grę wchodzi bowiem nie tylko wymierny rachunek środków· i kosztów działania, ale i bilans związków sym~olicznych między ludźmi i ideami. Odpowiednio i owo powierzenie dotyczy nie tylko i nie tyle samych w· sobie pieni ędzy, dóbr materialnych, środków produkcji, urządzeń komunikacyjnych, broni (ch oć tego naprawdę nikt nie użycza za darmo', bez żadnych warunków), ile przede wszystkim zada"ń, uprawnien (nie tylko do określonych czynności, ale i do uosabiania pewnych idei), środków działania (również niematerialnych, np. w postaci symboli godeł, emblematów). 16
Wł. Kopaliński,
17
Tamże ,
cyt. wyd.; s. 281-282 ..
s. 102.
55
.
;~
•
r
I
W tym sensie
pojęcie kredytu wiąże się ze współczesnym pojęciem ~
wiarygodności. Omawiając
da\ej strukturę wiarygodności jako relacji obiektywnej i subiektywnej wyraźnie ukażemy; iż jest to związek o charakterze warunkowym i bilansowym. Z tego punktu widzenia zrozumiały również staje się ów zapomniany archaizm: określanie słowem 'kredyt' zjawisk takich jak zaufanie, poważanie, mir, dobra wiara - , czyli przeświadczenie, że ktoś działa w dobrej wierze, w dobrych intencjach, mając poza tymi chęciami również inne podstawy do swoich roszczeń, aby działać (zwłaszcza w czyimś imieniu i na rzecz czyichś 1 interesów), aby kogoś reprezentować itd. Zresztą, ten archaizm języ- ~ .kowy nie zniknął zupełnie, pozostał 'Y języku politycznym w przetworzonej postaci ('kredyt zaufania'). Wyrażenie 'kredyt zaufania' wydaje się pleonazmem, a więc „masłem maślanym" - jeśli traktujemy je jako odpowiednik przytoczonych dosłownych znaczeń .słowa kredyt. W znaczeniu przenośnym już tak nie jest. Podkreślamy bowiem, że sarno zaufanie zostaje okazane (a w rezultacie udzielone poparcie lub przyzwolenie) warunkowo, i to podwójnie warunkowo. Po pierwsze, do zaufania komuś innych coś musiało skłonić. Co? Przekonanie (racjonalne lub irracjonalne) o czyjejś wiarygodności; jakieś atuty - zalety, zasługi, umiejętności, osią gnięcia, świadectwa dobrej woli; wreszcie - zobowiązania. Są to niejako symboliczne odpowiedniki bankowych gwarancji wypłacalności i poręczeń. Po drugie, na „kredytobiorcy" ciąży obowiązek spłaty - ~ a więc wykonania własnych zapowiedzi, obietnic, deklaracji, podjęte go zadania. Tym samym ciąży nad nim groźba utraty owego zaufania i poparcia (które jest właśnie kredytem, a nie własnością działa jącego) nie tylko post factum w przypadku niewywiązania się, ale nawet i yv trakcie działania, jeśli .sam przebieg działania pozbawia podmiot wiarygodności. Z tego punktu widzenia akredytacja to udzielenie komuś lub uzyskanie przezeń społecznego „kredytu".. Zaprzeczeniem tego procesu jest 'dyskredytacja' - celowe podważanie cudzej wiarygodności, społecznego zaufania i poparcia dla rywala, wrogiego obozu, tudzież utrata owego kredytu w rezultacie•zarówno cudzych złośliwych oddziaływań, własnych błędów, jak i zupełnie przypadkowych i nieprzewidzianych oko licz n ości. '
·i
56
.„,, I•
!
Zarówno akredytację, jak i dyskredytację ·można rozpatrywać tak od strony biernej (tego, co ktoś osiągnął lub co prżydarzyło się komuś z własnej winy lub pod wpływem cudzych zabiegów), jak i od strony czynnej (jak on „siebie akredytuje" - czyli uwiarygodnia, uwierzytelnia i zdobywa uprawnienia, bądź odpowiednio, jak on kogOś innego dyskredytuje) . W tym drugim przypadku mamy na myśli pewne konkretne czynności skierowane na innych (zachowan.i a, gesty, wypowiedzi, znaki polegające np. na „. milczeniu, byciu ubranym tak a tak) lub określony typ czynności, sposób działania - a więc procedury formalne i niesformalizowane techniki wywierania wpływu na innych ludzi, w rodzaju oddziaływań' reklamowych, agitacyjnych, zachowań obrzędowych i· urzędowych. Rzecz jasna, w pr1ewodniku po zagadnieniach manipulacji politycznej interesuje nas bardziej ta czynna niż ta bierna strona zjawiska. Manipulacyjnymi metodami dyskredytacji przeciwnika zajmiemy się dalej w części trzeciej. Czego dotyczy ten niezbędny i bezcenny kredyt społeczny? Dotyczy on: • tolerancji dla samego istnienia i dla działania (ten ź pozoru „oczywisty" czynnik w rzeczywistości także jest kredytem i elementarnym warunkiem dalszych więzi); • zainteresowania ze strony innych ludzi tym, co mam im do powiedzenia i zaproponowania, a ·nawet tym, co w moich zamiarach i działaniach ich samych bezpośrednio nie dotyczy; • ::auf'nnia, o dwojakim sensie (wiary we mnie, czyli przeświadcze nw, że coś jestem wart, coś posiadam i potrafię, a więc zdolny je~ stem zrealizować to, czego .sam pragnę, co„zapowiadam, obiecuję, do czego się zobowiązuję itd. oraz wiary w moją dobrą wiarę, czyli gotowości zawierzenia mi); · • poparcia społecznego względnie przyzwolenia (a więc gotowości powierzenia mi czegoś lub zgody, bym się tym posłużył).
3. Istota i skala akredytacji Słowo 'akredytowanie' pochodzi od francuskiego czasownika accrediter - 'uwierzytelnić, otworzyć kredyt'. W znaczeniu najbar-
57
dosłownym oznacza „uwierzytelnienie, udzielenie przedstawicie- 1 dyplomatycznemu pełnomocnictwa do pełnienia funkcji" 18 • W codziennej polszczyźnie (w mowie potocznej, w języku mediów i V! żargo- J nie urzędowo-politycznym) wyraz ten przyjął się tylko jl',l.ko o~eślenie procedury dyplomatycznej oraz statusu dziennikarzy-korespondentów. Uwierzytelnienia dokument()w np. u notariusza już nie określa my tym słowem . Ale mniejsza o latynizmy i makaronizmy. W każdym razie słowo 'akredytacja' - jako pochodna słowa 'kredyf - rozumiane jest trojako: jako uwiarygodnienie (to określenie ~ odnoszone jest do intencji działającego, ale i do „pokrycia" jego kredytu); jako procedura formalna: uwierzytelnienie dokumentów; wreszcie, jako upoważnienie kogoś do czegoś. W znaczeniu przenośnym gdybyśmy użyli tego słowa do opisu więzi politycznych - moglibyśmy powiedzieć: zasłużenie na zaufanie i uzyskanie tego zaufania oraz jego potwierdzenia dla innych, ~o których nasz reprezentant miałby się zwracać w naszym imieniu. W języku politycznym odpowiada temu popularna metafora. Mówimy: mandat (społeczny, polityczny, ideowy), uzyskanie (odpowiednio: brak.lub utrata) mandatu, ·Na wszelki wypadek przypomnijmy tu definicję słownikową. Zgodnie z nią mandąt uj ęty w tym kontekście to „pełnomocnictwo do sprawowania urzędu obywatelskiego (zwł. ·posła na sejm), do administrowania przez państwo jakimś terytorium J (udzielone przez organizację międzynarodową); pełnomocnictwo do p9dejmowahia wiążących decyzji udzielone uczestnikom rokowań (. .. )"; od łacińskiego czasownika mandare ' powierzać, obciążać, polecać'; s~ąd też wywodzi się mandatarius 'pełnomocnik. 1 9 ~ Zatem akredytacja to nic innego jak starania o zdobycie lub potwierdzenie i zachowanie „mandatu" (społecznego), co zwykle jest nie / tylko złożonym działaniem, ale w istocie procesem społecznym, w który . 'I uwikłany jes't splot działań zbieżnych, równoległych i przeciwstawnych, ~ najczęściej uregulowanych przez normy zwyczajowe, prawne i ideologiczne. Ze względu na te narzucane formy i warunki normatywne możemy również mówić o specjalnych procedurach akredytacji. ~:
dziej łowi
1
l
r
1
„~
58
18
Tamże,
19 ·
Tamże,
s. 23. s. 316.
Manipulowanie akredytacją polega między innymi na tym, że podmiot zainteresowany rozmyślnie zaciera lub narusza granice i kryteria akredytacji na tych czterech różnych poziomach: własnego działa nia, splotu działań, procedur i makroprocesu społecznego; tak aby było wiadomo, że jest „akredytowany" (uwiarygodniony, prawowity w swym statusie i w swej roli i do czegoś upoważniony czy wręcz zobowiązany), a zarazem, aby podstawa tej akredytacji była . niewyraźna, umożliwiając swobodne manewry, wykręty i nadużycia. Łatwo zauważyć, że owe trzy wyrażenia (uwiarygodnienie, uwierzytelnienie, upoważnienie czy też upełnomocnienie) nie tyle są równorzędne, ile-odpowiadają trzem kolejnym stopniom więzi między pretendentem (do przynależności, reprezentowania, przywództwa) a daną zbiorowością zdolną wyłonić, wskazać, wybrać czy namaścić reprezentanta, lidera i wyposażyć go w pewne uprawnienia i środki działania. Osiągnięcie następnych stopni zależy od uzyskania poprzednich: uwierzytelnienie kogoś- w danej -roli wymaga jego uwiarygodnienia, z kolei upoważnienie (pełnomocnictwo) zakłada uprzednie uwierzytelnienie. W każdym razie tak jest w „normalnych" stosunkach, opartych na regule wzajemnośei i na kontroli tego, komu się cokolwiek powierza. Manipulator nie byłby sobą, gdyby już tu nie próbował .drogi. na skróty.
4. Warunki sukcesu w staraniach o
akredytację
Warunki niezbędne . skuteczności zabiegów o - społeczny kredyt zaufania, a _tym bardziej o „rząd__dusz",_ mają_ charakter uniwersalny; specyfika warunków powodzenia manipulatora .w tej konkurencji polega jedynie·na tym, jak zręcznie połączy własną złą wolę nie z zaciekłością, lecz z trzeźwym rozpoznaniem stanu środowiska i wykorzystaniem rozmaitych okazji oraz cudzych słabości-. Oto lista warunków elementarnych -uwzględnianych w strategii manipulatorskiej walki o -władzę i panowanie nad umysłami: • znajomość realnych potrzeb i interesów danej zbiorowo_ści; • wyczucie trwale ukształtowanej mentalności (sposobu myślenia, postrzegania i prz-eżywania różnych zjawisk), charakterystycznej dla danej grupy czy społeczności; 59
i nastrojów audytorium, publiczności, zwłaszcza . zaś panujących w danej zbiorowości wyobrażeń (w tym stereotypów i mitów), fascynacji, czułych punktów; obsesji, fobii, lęków, uprzedzeń pozytywnych i negatywnych, wreszcie, przesą dów i zabobonów; rozpoznanie czynników sytuacyjnych (okolicznościowych .i koniunkturalnych) zwiększ.ających natężenie określonych wyobrażeń lub uczuć, nośność określonych-argumentów lub bodźców, podatność na
•· rozpoznanie
zainteresowań
J
sugestię;
wykorzystanie tego do zasugerowania lub wręcz upozorowania własnej więzi z odbiorcami, reprezentatywności, służebności, wiarygodności, miarodajności i autorytatywności własnych wypowiedzi; • dostosowanie języka i poziomu wypowiedzi do poziomu umysłowego odbiorców, ich fascynacji, uprzedzeń, utrwalonych tradycji i przyzwyczajeń, obowiązujących rytuałów i wzorców kulturowych, do mentalności ukształtowane{w danym. kręgu cywilizacyjnym. . W rezultacie zapewnia to skuteczne sterowanie poglądami, opin.iami i zwłaszcza .e mocjami zbiorowymi w celu zdobyci~ przewagi już w początkowym okresie walki - we wzbudzanym zainteresowaniu i zaufaniu, a w konsekwencji w uzyskiwanej gotowości do posłuchu. To dobry punkt wyjścia do zabiegów na rzecz zapewnienia sobie monopolu w komunikacji z daną zbiorowością.
li'
J I I
( :1
1 1
5. Specyfika akredytacji manipulacyjnej
Akredytacja µianipulacyjna to. pozyskiwanie zainteresowania, •' zdobywanie zaufania i poparcia, uzyskiwanie tzw. mandatu społeczne- J g9 przez chwyty zastępcze (w stosunku do normatywnych - moral- • nych, prawnych i obyczajowych - wymogów akr_edytacji) i podstępne. Są to oddziaływania zastępcze i podstępne -.:-- ponieyvaż mają zastą- 1 pić to, co byłoby dla '. manipulatora niewygodne, niewykonalne (z braku rzeczywistych atutów) lub co nie gwarantowałoby mu sukcesu w przypadku czystej gry, umożliwi8'jąc zgodnie z regułami. gry prze~agę lub , całkowite zwycięstwo rywali. A tego właśnie manipulator zamierza uniknąć, podobnie jak oceny i kontroli społecznej · samej w sobie.
i
60
" '1
Zamiast otwartego, szczerego i adekwatnego przedstawiania ·wła snej tożsamości i oblicza manipulator podsuwa swój wizerunek nieprawdziwy, ale żgodhy z oczekiwaniami społecżhytni, atrakcyjny uwodzicielską siłą jawnej lub aluzyjnej obietnicy. Zamiast poddania własnych realnych atutów, zdolności, umiejętności, rzeczywistych i autentycznie własnych dokonań, osiągnięć, zasług pod wezyfikację i' ocenę społeczną (i to ·z udziałem ... rywali i przeciwników"jako współpreten dentów lub pretendentów alternatywnych, zmienników) manipulator uprawia natrętną i przytłaczającą odbiorców (a zagłuszającą wszelkie pytania i wątpliwości) autoreklamę. Zamiast uprzedniego sprawdzenia i udowodnienia czynem (jakością swych dokonań) swojej reprezentatywności społecznej, dąży od razu do podważenia reprezentatywności (a nawet dobrej woli i uczciwości) rywali, a tym samym do wykluczenia ich w punkcie wyjścia lub w trakcie współzawodnictwa, tak aby, pozostając jedynym' na pfacu boju, tym samym stać się „reprezentatywnym". Zamiast przedstawienia rzeczowego programu i skonfrontowania go z innymi możliwymi (rozpatrywanymi na zasadzie równoprawności aż do chwili dokonania wyboru) , manipulator przechodzi na inną płaszczyznę - wmawiając odbiorcom, że jest to,program jedyny, jedynie możliwy, jedynie słuszny lub jedyny realny, tym samym un'ikając porównań, dyskusji i pozbawiając ich wyboru. I przede wszystkim jak ognia unika sprawdzania zgodności własnych interesów i dążeń z interesami społecznymi tych, o których mandat z'abiegamy. Tej strategii służy bogata gama wybiegów taktycznych. Jakie to· są „chwyty zakazane"? Podszywanie s~ę pod kogoś. Wyolbrzymianie własnej wartości i. waż ności przez zachowania służące sztucznemu wywoływaniu wra·żenia i pozorowanie zarówno pewnych kwalifikacji, kompetencji, jak i koneksji. „Przyklejanie się" (do autorytetów, osób i grup popularnych). Wdzięczenie się i przypochlebianie się odbiorcom. Dyskredytowanie wszelkich ofert, osiągnięć i zasług przeciwnika i wręcz dyskwalifikowanie j ego samego .jako takiego (nawet za cenę strat społecznych, zgodnie z zasadą „psa ogrodnika"). Kokietowanie i rozbudzanie nadziei i oczekiwań nierealnych lub ryzykownych. Podtrzymywanie i wytwarzanie zbiorowych złudzeń·. Wykorzystywanie wielózńaczności wartości abstrakcyjnych, symboli i rytuałów do przelicytowania rywali swo~ 61
'·
..
"'* ..
1 ją gorliwością
w manifestowaniu wiary oraz do pozorowania wspólnoty tam, gdzie dominuje sprzeczność, obcoś_ć (ten sposób nazwiemy manipulacją bigoteryjno-rytualistyczną).Wreszcie, sugestywne formy uzurpacji roli profetycznej i przywódczej - arbitralne przypisanie sobie i narzucenie odbiorcom przekonania o szczególnej własnej pozycji, posłannictwie i przysługujących jakoby z tego tytułu szczególnych uprawnieniach (uzurpacja ideologiczna w formach religijnych, jak i świeckich,· doktrynalna-partyjnych czy ,;państwowo-twórczych" tu.dzież moralizatorska). Niektóre z tych odmian manipulacyjnej .akredytacji omówimy pokrótce.
V. KRYTERIA I WARUNKI WIARYGODNOŚCI
I
:j :: Aby ludzie kogoś poparli, muszą temu komuś uwierzyć. Ten, kto chce zdobyć ich poparcie, musi więc być wiaryg:odnym lub przynaj- , mniej _przekonać ich, że jest wiarygodny. To niezupełnie to samo. Wiarygodnym można bowiem być na dwa sposoby: zgodnie z ,interesami ~ ludzi lub zgodnie z ich przekonaniami. A:to nie zawsze jest równo- · znaczne. •Należy rozróżniać wiarygodność jako. relację obiektywną oraz wiarygodność jako więź psychiczną opartą na podstawach subiektywnych . .Na czym polega roznrca między wiarygodnością „obiektywną" a ;,subiektywną"? Ta pierwsza oparta jest na reprezentatywności i służebności przedstawiciela lub pretendenta, weryfikowanej jednak i poddanej społecznej kontroli. Ta druga natomiast opiera się na pozy- . tywnym uprzedzeniu, zaufaniu na .kredyt, wyrosłym z poczucia bli- (I . . . skości, atrakcyjności, wspólnoty itd ... O wiarygodności subiektywnej decyduje co innego niż potrzeby, interesy, rezultaty i koszty działań, niż tożsamość jednej i drugiej strony. Tu decyduje klimat społeczny · w grupie, atmosfera i urok chwili, koniunktura, zgodność popisów · z oczekiwaniami, sprawność, sugestywność i komunikatywność dzia- ~
I
.
62
.
łań perswazyjnych, zwłaszcza ty2u reklamąwego, marketingowego, kryteria atrakcyjności zupełnie uboczne w stosunku do meritum sprawy - w rodzaju aparycji, elegancji, fotogeniczności, mi~ofonpwego głosu-, sex-appealu, poręczenia sławnych znajomych, skandą.Jicz,nej sławy itd. itp. Subiektywne poczucie wiarygodności może być adekwatne do tej relacji obiektywnej, ale może być również - ja k powiedziałby Marks czy Mannheim - przejawem „fałszywej świadomości".
1. Kto jest
naprawdę
wiarygodny?
Na prawdę - to znaczy obiektywnie i autentycznie. W takim sensie wiarygodny jest ten, kto jest reprezentatywny i słu żebny w swoim działaniu. A więc·po pierwsze ten, kto jest pod jakimś względem podobny do tych, których chce reprezentować. Zanim zacznie przemawiać w naszym imieniu, warto zbadać, czy jego sytuacja życiowa, pozycja społeczna, interesy, wyznawane zasady i wartości, żywotne dążęni~ są takie same, jak nasze. Oczywiście, nierzadko zdarza się, że dobrze wyraża, czynnie wspiera lub organizuje dążenia i wolę jakiejś grupy (a nawet jej obiektywne interesy) jednostka czy zespół o odmiennej pozycji społecznej (np. intelektualiści interesy robotników czy chłopów). Ale na dłuższą metę jest to możliwe i efektywne tylko wtedy, gdy między grupą-suwe renem a jej „przybranym" wyrazicielem na równi ze stosunkiem zaufania zawiązuje się st~sunek kontroli. Ten, kto chce prawowicie występować w imieniu jakiejś grupy, :winien również odznaczać się podobnym do niej sposobem myślenia. Winien wyznawać i cenić te same wartości, idee, żywić te same przekonania. To jest warunek konieczny. Ale nie wystarczający: podobień stwo mentalności nie jest żadną gwarancją reprezentatywności. Czło wiek o sposobie wyrażania się typowym dla danej grupy może tym samym językiem wyrażać inne treści - bądź .w skutek wyrachowania, bądź w wyniku złudzeń własnych i tej grupy, w wyniku mistyfikacji. Człowiek lub zespół stuprocentowo reprezentatywny dla mentalności
63
·1
1
I
I
swej grupy może reprezentatywnie i żarliwie działać na jej szkodę a przecież to ułomna wiarygodność. Po drugie, reprezentatywny jest ten, kto nie tylko jest typowy lub p·odobny pod względem warunków życia lub mentalności do grupy, z ramienia której występuje, ale ponadto wyróżnia si ę ~zczególnymi cechami. Przede wszystkim - zdolnością wyrażania, a nawet uosabiania (własną postawą i działalnością, biografią, nazwiskiem-symbolem) tych potrzeb, oczekiwań, dążeń i wartości, jakie są charakterystyczne dla tej grupy. Reprezentatywny jest więc kto ś, o którego cechach moż na wnioskować, że są skoncentrowanym·wzorcem, modelem właściwo ści społecznych i psychicznych danej grupy. Jeśli nawet nie są odzwierciedleniem, to sugestywną i owocną ekspresją (na tej samej zasadzie, jak twórcza może być nierealistyczna ekspresja w sztuce). Zdolność personifikacji może posiąść niemal każdy, kto swoją działalnością, przekonaniami i cecłi;_mi osobowości zyskuje rangę symbolu swej ~upy. Nie każdy jednak - nawet spośród tych, którzy już uosabiają cechy grupy danej grupy lub jej ruchu społecznego - odznacza się zdolnością wyrażania jej potrzeb i dążeń wę własnych działaniach i wypowiedziach. Wymaga to szczególnych predyspozycji umysłowych, ·a zarazem specjalnych kwalifikacji. Po trzecie, ·a utentycznym reprezentantem wielkiej grupy społecz nej jest ten, kto na prawo do przedstawicielstwa zasłużył wynikami , działalności°'praktycznej. Krótko mówiąc, ten, kto oprócz wyrażania I (rzecznictwa) odznacza się również zdolnością skutecznego zrealizo- ( wania interesów i woli grupy. Wtedy zaś, gdy wola przeczy obiektyw- 1 nym interesom, ma zdolność obrony tych interesów przed złudzenia mi i błądzeniem samej grupy. A więc sługa, ale taki, który udźwignie rolę przewodnika, obrońcy, przywódcy. Zaprzeczeniem autentycznego reprezentanta jest więc zarówno dworzanin, demagog - pochlebca, kusiciel i podżegacz, jak i ślepy wykonawca. Reprezentant prawdziwy to ten, kto sam obdarzony jest podmiotowością, kto bierze na siebie (a nie wygodnie składa na samą grupę) odpowiedzialność zast"an jej interesów. Po czwarte, reprezentatywny jest ten, kto tę zdolność występowa- 1! : nia w imieniu grupy (zarówno w działaniu, jak i w wypowiedziach) •t
64
l .. il
uzyskał
z nadania, z woli samej grupy. Ten, kto został przez nią wyło~ niony (wybrany, powołany, zaakceptowany). Kto więc działa w jej interesach za jej zgodą, z jej woli i upoważnienia, poddając się jej kontroli, ponosząc stałą odpowiedzialność przed grupą. Na pra wo wypowiadania się i działania w imieniu grupy zasłużył swoją postawą, ale i pozytywną oceną. Dzięki temu ma on zarazem i obiektywne, i subiektywne prawo reprezentowania grupy. Ta jedność służebności i uprawnienia (upełnomocnienia) jest warunkiem nader istotnym. Zdarza się bowiem, że reprezentuje grupę samozwaniec, uzurpator, ktory zresztą - ze względu na rzeczywiste lub domniemane walory, niejednokrotnie w wyniku zbiorowej sugestii i autosugestii, pod wpływem charyzmatyczno-orofetycznej tradycji zostaje w tej roli zaakceptowany, Uzurpacja - nawet „zatwierdzona"- nie jest jednak najlepszą formą reprezentacji grupy, gdyż jest takim sposobem „powoływania" reprezentanta, w którym grupa nie wybiera, lecz staje przed już zawężonym lub wręcz żadnym wyborem, i w którym już od początku reprezentant jest słabo uzależniony od reprezentowanych. Po piąte wreszcie, reprezentatywny dla grupy, ruchu społecznego jest ten, kto ,ze względu na cztery poprzednie cechy cieszy się społecz ną akceptacją, zaufaniem, poparciem. W tym kontekście należy widzieć sens autorytetu społecznego, moralnego, politycznego, ideowego. Reprezentantem jest ten, kto swój autorytet zawdzięcza służebności swych działań, podporządkowaniu ich potrzebom społecznym, nie zaś odwrotnie - kto służbę tę traktuje po prostu jak intratną posadę, błyskotliwą karierę .czy przygodę, kto więc b_ uduje swój autorytet na znaczeniu swojego stanowiska, niezależnie od użyteczności swych działań. „Zasługuję na respekt, bo jestem ważny". Jak wiadomo, ważny jest również wysoko postawiony, wpływowy szkodnik i nieudacznik. Ten, kto spełnia powyisze kryteria, jest obiektywnie wiarygodny. Obiektywnie, poµieważ na wiarygodność tę musi stale, nie jednorazowo - zapracowywać; nie zależy ona jedynie od jego inwencji reklamo.vej i od zbiorowych uniesień, ale od społecznej funkcjonalności.aspi ~acji i działań pretendenta. Możliwy jest oczywiście prostszy sposób - można sobie wiarygod~ 1ość ... kupić. Wygląda to tak, że pozyskuje się zainteresowanie, uwa65
gę, akceptację, poparcie, zaufanie jako towar wymienny w zamian za inny towar pozornie ekwiwalentryy - za dobre słowo, pochlebstwo, obietnice, uświęcenie "fłasnym autorytetem zabobonów i obsesji zbiorowych itd. Taka transakcja jest ekwiwalentna tylko wtedy, gdy za pozorną służbę zbiorowość odwdzięcza się swemu pozornemu reprezentantowi (karierowiczowi, politykierowi, dorobkiewiczowi) pozornym poparciem. Nieodwzajemnione zauroczenie nie jest jednak rzadkoś.cią w świa domości politycznej. Ma miejsce szczególnie wtedy, gdy przyjmuje się naiwne założenie, że to, co ktoś mówi, wyraża rzeczywiste jego myśli, że deklaracje o chęciach są tym samym, co zamiary, a zapowiedzi lub przechwałki tym samym, co czyny i ich efekty itd. itp..
2.
Wiarygodność
jako relacja warunkowa
obiektywna to złożona, niejako łańcuchowa relacja potrzebami i zadaniami, społecznymi i psychologicznymi właściwościami przedstawiciela, jego deklaracjami, czynami i efektami pra~y a okazywanym mu społecznym zaufaniem. W konsekwencji podmiot myślący realistycznie uzależnia swoje zaufanie i legitymizację reprezentantów od stwierdzenia takiej wła Wiarygodność
zgodności między społecznymi
śnie zgodności. Ponieważ relacja ta jest złożona, a spełnienie takich warunków wymaga systęrnatycznej i wnikliwej kontroli zarówno poszczególnych jej elementów1 jak i zgodności pomiędzy nimi - przeto zagwarantować obiektywną wiarygodność jest niezwykle trudno. Tym bardziej, że mechanizmami i środkami oceny, kontroli, rozliczania często dysponują bezpo§rednio ... sami zainteresowani, sami oceniani reprezentanci. Pamiętajmy zaś, że organicznym elementem walki politycznej - w tym walki o władzę - jest walka o „rząd dusz". W tej sytuacji w warunkach swoistego wyścigu, licytacji o większą. lub zmonopolizowaną wiarygodność ~ każda grupa narażona jest na mistyfikacje, na zastąpienie obiektywnych krYteriów wiarygodności przez subiektywne, a na tej podstawie - na wzniesienie potężnego gmachu pseudowiarygodności. ·
66
I
J
3. Subiektywne kryteria
wiarygodności
Obiektywizacja wiarygodności polega na tym, że zanim się komuś uwierzy, sprawdza się, kim on jest i kim był dawniej, jakie ma intencje, co leży w jego interesie, jaką może mieć korzyść lub stratę z tego, co głosi lub popiera. Ten, kto w ocenie czyjejś wiarygodności poprzestaje na kryteriach subiektywnych - a więc na wrażeniach, uczuciach, uprzedzeniach zadowala się poczuciem prawdopodobieństwa, wspólnoty, atrakcyjności, pokusą wynikającą z okazji itp. Tak więc subiektywna wiarygodność równie dobrze może wyrastać ze złudzeń lub karkołomnych kalkulacji. Wtedy zawierza się komuś wbrew rozbieżności między tym, co się myśli, wyobraża sobie, czego się chce, a stanem rzeczywistym i mimo niewzajemności własnych oraz cudzych interesów, dążeń, przekonań, zamiarów. Przyjęcie za punkt wyjścia obiektywnych kryteriów wiarygodności sprawia, że jednostka lub grupa wybierająca lub namaszczająca swych reprezentantów uzależnia to od wyników istotnego sprawdzianu. Weryfikuje się cudzą, zwłaszcza ponętną, autoprezentację oraz włas_ne WJobrażenia i oczekiwania - pod kątem ich wzajemnej odpowiedniości i zgodności z rzeczywistością. Niezgodność tych dwóch skonfrontowanych stron skłania do innego wyboru „obiektu adoracji". Równowaga przywracana jest poszukiwaniem wyobrażeń bardziej adekwatnych i więzi lepiej służących potrzebom podmiotu. Podmiot kierujący się subiektywnymi kryteriami wiarygodności zachowuje lub przywraca zachwianą równowagę w inny sposób. Bierze swoje wyobrażenia, oczekiwaniaf nastawienia za rz eczywistość. Zaufanie czyni nie kwestią wiedzy, lecz kwestią wiary. A ponieważ wiara ta albo jest sprzeczna z wiedzą, albo stroni od wiedzy, przeto pozostaje jej inny fundament: kryterium sympatii oraz - jak to z sympatią bywa chciejstwo (myślenie życzeniowe), a w konsekwencji łatwowierność. W rezultacie bardziej i najbardziej wiarygodny zdaje się ten, kto z, jednej strony, wydaje się bardziej zrozumiały i swojski, z drugiej zaś, „da się lubić", może się podobać, a więc jest lubiany i popularny. Kto wzbudza taką sympatię, a nie zniechęca? Ten, kto stwierdza i obiecuje rzeczy miłe, a nie przykre. Bardziej wiarygodny staje się
67
1 I
więc np. ten, kto ludziom w ciężkiej sytuacji zapowiada i obiecuje poprawę
.,
II 11
li
I
I
ich losu, szybki skok gospodarczy lub przynajmniej równość w niedostatku, niż ten, kto stwierdza brak szans zmiany bez dodatkowych wyrzeczeń, zapowiada niebezpieczeństwa, ostrzega, że trzeba jeszcze wzmóc wysiłek, aby sytuacja przynajmniej nie pogorszyła się, nic gwarantuje nikomu, że ewentualny sukces zbiorowy automatycznie przełoży się na jednostkową pomyślność. Nie znaczy to, żeby wszyscy od razu potraktowali dosłownie i na serio hasła i zaklęcia cudotwórców. Na boku, między sobą, żartują z nich nieraz nawet najza- . gorzaJsi zwolennicy. Ale ten, kto głośno wyrazi i potwierdzi iluzje lub tylko „beznadziejne nadzieje" żywione powszechnie, zdobywa sympa" tię, w przeciwień stwie do tego, który straszy chudymi Jutami, marudzi, psuje i tak nienajlepsze nastroje. Wystarczy więc tylko zadbać, aby ten, kto mówi prawdę, ale prawdę przykrą, niezgodną z upodobaniami i oczekiwaniami odbiorców, był nic lubiany. Jeszcze lepiej, jeśli zostanie znienawfdzony. O to nietrudno - złożą się na to jego własne niepopula rne posunięcia, przesadny .upór i brak elastyczności (nie mówiąc już o błędach, porażkach i kompromitacjach) oraz odp"owiedni komentarz tych, których można lubić. Na pierwszy rzut oka może się zdawać, że atut swojskości i komunikatywności oraz atut sympatyczności są tożsame, a przynajmniej równoważne. Niezupełnie. Wzajemnie dopełniają się, jako czynniki stanowiące o atrakcyjności. Ktoś, kto nie je·st r ozumiany przez daną zbiorowość, nie może wzbudzić sympatii ani aplauzu więc zależ ność wydaje siQ prosta. Zauważmy jednak, że brak sympatii, niechęć może być prżyczyną, a nie skutkiem niezrozumienia i niezrozumiało ści. Ludzie uprzedzeni do kogoś negatywnie z pewnością nie będą się starali go wysłuchać ani zrozumieć. Z drugiej strony, obiektem sympatii, adoracji czy nawet kultu w pewnych zbiorowościach bywają wła śnie takie podmioty, które dla obserwatora z zewnątrz są wyraźnie przeciwstawne zwolennikom, wielbicielom. Możn a nie t yle może lubić, ile czcić to, co owiane jest tajemnicą, nawet i grozą, uważając za swoje nie tylko to, co jest mi równe i podobne do mnie, ale i to, co postawionejest nade mną~ Nie ma w tym jednak sprzeczności : odrzucamy po prostu innych pretendentów do roli patrona, cudzych bogów i kapłanów, odszczepieńców i niedowiarków.
4. W okowach
łatwowierności
Łatwowierność polega przede wszystkim na zaufaniu do słów i osób. Przy tym opinia o słowach, czynach i zdarzeniach, o osobach, grupach i instytucjach stanowi nie tyle rezultat i wyraz własnych przemyśleń (samodzielnych, choćby nawet błędnych czy naiwnych) oraz doświad czeń, ile skutek i odbicie wpływów społecznych, nacisku śródo'wiska, świadectwo ulegania dominującym prądom , modom, koniunkturalnym fascynacjom zbiorowym. „Myślę tak, ja k słyszę, że myśli opinia publiczna" lub: „Myślę tak, jak nakażllją obowiązujące normy i zwyczaje", względnie: „Myślę tak, jak podpowiadają autorytety". Kto mówi i jakim językiem mówi - oto kryterium miarodajności i autorytatywności. Ten, kto jest bardziej znany i bardziej popularny (a bardziej popularny m. in. dlatego, że „wie, jak to sp·rzedać"), bije na głowę tego, kto się naraża odbiorcom i dba ó treść, nie o formę. Łatwowierność wreszcie to myślenie mechaniczne, dosyć osobliwy rachunek idei, w którym prawdę i słuszność mierzy się liczbami.całko witymi, a nie ułamkami, ·w którym nie znane są liczby ujemne, i w którym pomnożenie zera daje wielokrotność, a nie zero. Zatem „nasi" chcą tylko dobra i jako nasi z góry mają rację we wszystkim, „oni" zaś wręcz przeciwnie; stwierdzenie wątpliwe w punkcie wyjścia, w które my jednak wierzymy, bo je przyjęliśmy na wiarę, kiedy je dodatkowo uzasadnimy, staje się ,jeszcze bardziej prawdziwe".
5. Abonament
wiarygodności
Subiektywne, a zwłaszcza skrajnie ·zsubiektywizowane pojmowanie wiarygodności opiera się na pochopnej generalizacji, na uogólńie niach na wyrost, na mechanicznym przenoszeniu wniosków z części na całość. I tak np., jeśli ktoś do tej pory postępował słusznie, w dobrych intencjach i z dobrym skutkiem, to zakłada się po prostu, że będz ie tak również w przyszłości. Co więcej, sądzi się, że czyjeś dotychczasowe zasługi są gwarancją jego przyszłej dobrej woli, rzetelności i nieomylności. Rzeczywistość stale podważa to uproszczenie, roz-. wiewa niejedną iluzję, ale konkretny zawód nie leczy ze stałej choroby 69
naiwności. Gdy tylko zmieni się 9biekt złudzenia, samo złudzenie znów odżywa. Po prostu zmienia się adresat nadziei. Uogólnienie to dotyczy nie tylko cech działalności Podmiotu Wiarygodnego, ale równie~ samej jego osobowości,_ moly!JJacji, celów. Tak więc każdemu, kto popiera lub uosabia . n ajwyższe wartości, jest ich orędownikiem, natychmiast przypisuje się to, że są one wyłącznym mot}"'l'em jęgo działania, że zachodzi tożsamość dążeń społecznych i osobistych; a nie np. ich zbieżność lub splot okolicznościowy, że cele społecznę pokrywają się z osobistymi, a nie np., że są jedynie środ kiem, pretekstem.czy . zasłoną dla tych. ostatnich. Gdy jednostka lub grupa uwierzy, że każdy przeciwnik w każdej sprawię tq wróg, a wróg może mieć tylko podłe intencje i uosabiać alb.o błąd, albo kłamstwo, własny reprezentant zaś odwrotnie, ma abonament na słuszność i uczci~ość, to wtedy traci kontrolę nad sytuacją, nad sobą i swym reprezentantem. Zawsze bowiem „geograficzne" kryteria identyfikacji tego, ~o słuszne i niesłuszne, prowadzą do samoujarzmienia. Gdy wierzy się temu, kto nie tylko nie reprezentuje interesów grupy (lub je i:eprezentuje wybiórczo i instrumentalnie, a nawet pozornie), ale wręcz im szkodzi, bo j est w tym tak przekonujący, tak pociągający, wtedy u~wierdza się ·system pseudowiarygodności.
I
6. Granice wiarygodności Jak każdy stosunek społeczny, wiarygodność ma więc swoje granice, i to uzależnione od konkretnego charakteru, więzi między tym, kto jest „godny wiary", a tym, kto go wiarą (zaufaniem) obdarza. Wiarygodność opiera się na kredycie zaufania, w którym pierwsza rata upoważnia do kredytu, ale nie do umorzenia spłaty. W systemie pseudowiarygodności kredytem zaufania gospodaruje się marnotrawnie, beztrosko i w poczuciu bezkarności. W stosunkach między ludźmi - a stosunki polityczne nie są pod tym względe_ro. wyjątkiem - na zaufanie trzeba zasłużyć. Zasłużyć to znaczy wykazać dobre intencje, umiejętność postępowania zgodnego ze wspólnym celem, zasa dami, wzajemną umową. Zaufanie to trzeba i również .odbu~owywać.
70
F V
I
:iI Pod jednym względem stosunki polityczne są specyficzne. Nie wystarcza w nich, jak w osobist~ch więziach międzyludzkich, a przeci'ł{ nie, zawodzi zasada, że „ufam, dopóki się nie zawiodę". Społeczeń stwa jako całości, wielkich grup społecznych nie stać na tak wielkie ryzyko - zbyt wysokie są koszty. Jeżeli więc społeczeństwo lub grupa funkcjonuje „normalnie", a nie znajduje się w stanie dezintegracji i dezorientacji, to każdego reprezentanta rozlicza się regularnie, rzeczowo i konkretnie. Dokonuje się to - z całym szacunkiem dla zbawców społeczeństwa i mężów opatrznościowych.:...- na takiej samej zasadzie jak działania prewencyjne w walce z przestępczością. Ma,ndat społecz ny zostaje przedłużony pod warunkiem potwierdzenia akceptacji: Dotyczy to w równej mierze reprezentantów „starych" - w tym dekadentów i bankrutów, jak i „nowych", w t.) m kontestatorów. Werbalnie każdy z nich uznaje tę zasadę, niemal każdy jednak usiłuje być wyjątkiem.
7.
Pseudowiarygodność
Na takiej właśnie podstawie - skrajnej subiektywizacji wiary i zaufania - wznosi się imponujący system pseudowiarygodności. Jest on niezwykle wygodny dla pseudopolityków - kabo~yn~w, mitomanów, pieniaczy, nałogowych graczy i hochsztaplerów, Stają się bowiem nie tylko mistrzami ceremonii ,czy wręcz arcykapł~nami, ale i bożkami w świątyni, którą opanowali. Recenzują i wyklinają rzeczywistych :wórców polityki, nieudolnie i mimowolnie parodiują swoich mistrzów . niepytanych · pa~ronów, zabawiają publiczność swoi.mi popisami, dą ;ają się na inaczej myślących, rozdzielają łaskę i niełaskę, wymierzają cary wyłamującym się przy aplauzie otoczenia, stroją miny mędrców, .vygłaszają na każd.e zawołanie recepty na wszystko. W zamian za tę. :iężką faszerkę wymagają tylko „godziwego wynagrodzenia" na miarę ;wojej zachłanności oraz niepodważalnego autorytetu. Pseudowiarygodność ma dwa fundamenty. Pierwszy to mit bezinteresowności pośredników i pretendentów do •rzywództwa. Pseudowiarygodność jest dlatego możliwa, że niektórzy lfyobrażają sobie„ iż jeśli ktoś głosi poglądy, za jakie jest wynagradza.
--
71
n
ny (aplauzem, ułatwieniami, karierą, dobrą sławą itp.), to dlatego, że właśnie tak myśli, a nie dlatego, że odgadł i spełnił życzenia tych, którzy płacą (dosłownie ltib symbolicznie), że tę cudow·ną zgodność poglą dów starannie zaplanował. Drugi fundament to naruszenie ciągłości w ludzkim myśleniu, a raczej wierzeniu. Jest to pseudowiarygodność dlatego, że jej ofiary za każdym razem wierzą w co innego i nawet nie zdają sobie z tego sprawy. Wierzą „z dnia na dzień", wierzą w dzisiejszą prawdę objawioną i w jutrzejszą świeższą, która jest zaprzeczeniem dzisiejszej; ale nie dostrzegają tej sprzeczności, ponieważ j'edną i drugą obwieszcza ten sam Wiarygodny, na którego scedowali myślenie. Usypia ich i to, że kolejne objawienia i dogmaty ogłaszane są w niezmiennym ję zyku. Zewnętrzna powłoka rytuałów i świętych słów jest najważniej sza i w zupełności wystarcza. Czciciele niezmiennych, ponadczasowych autorytetów, interpretatorów i obrońców niewzruszonych prawd, są ślepi na ich relat~izm i koniunkturalizm.
8.
„Wiarygodność" manipulatora
Manipulator - skoro nie jest tym, kto najbardziej ma na wzglę dzie dobro, pomyślno§ć czy też zagrożenie i cierpienia innych, a nawet osiąga własne 'korzyści i spełnia swoje ambicje ich kosztem przede wszystkim, z ·natury swojej, rzadko jest obiektywnie wiarygodny. Obiektywna wiarygodność manipulatora to byłaby klasyczna contradictio in adiecto (sprzeczność sama w sobie). Manipulatorska strategia podstępnej akredytacji stawia sobie dwa cele: Po pierwsze, zastąpienie kryteriów obiektywnych wiarygodności kryteriami subiektywnymi właśnie. Po drugie, wpojenie zbiorowości przekonania, że wiarygodnośćjest cechą trwale przypisaną do określonych osób, instytucji i sił politycznych, a nie relacją sytuacyjną i kontekstową - raz po raz weryfikowaną w zmiennych. warunkach. Zatem: wiarygodne jest to, co mówi lub czyni ktoś z natury wiarygodny; i odwrotnie: wszelkie zachowania i oświadczenia osobistości lub instytucji uznanej za niewiarygodną są 72
~I,. automatycznie niewiarygodne. Wiarygodny jestem, oczywiście, Ja (My), niewiarygodny - z definicji - jest On (Oni). Pretendentowi-manipulatorowi w pełni odpowiada i wystarcza pseudowiarygodność.
Osiąga on jednak swój cel nie za jednym zamachem, ale w dwóch etapach. Na początku zmierza on do tego, aby kryteria wiarygodności rozmyć, zrelatywizować i zsubiektywizować - bo tylko wtedy może przelicytować rywali agresywnością, pustosłowiem, efekciarstwem, zewnętrz nymi atrybutami i rekwizytami - świadectwami atrakcyjności. Następnie, gdy już· uzyskał swój mandat, walczy odtąd o monopol. Teraz więc „odwraca kota ogonem". Czyni ws7ystko, aby pojęcie wiarygodności uczynić bezgranicznym, absolutnym; podobnie jak w walce o „rząd dusz" walczy o prawdę absolutną, jedyną i czystą - po to, aby zostać najpierw obrońcą, potem rzecznikiem, a w końcu właścicielem prawdy. Absolutyzacja pojęcia wiarygodności również nie jest bezinteresowna ani zakłamana na zasadzie prostackiej. Chodzi o to, aby pod szyldem absolutu wpoić to, co mnie jest wygodne; aby słowo 'wiarygodność' oznaczało nie warunkowe, stale weryfikowane i_potwierdzane obustronne zaufanie, ale ślepą wiarę, przywilej, który zapewniają sobie samym wybrani, samozwańczy rzecznicy ludu. Pseudowiarygodność - w odróżnieniu od autentycznej wiarygodności - to nadużycie: wykorzystanie cudzego zaufania, samowolne działanie, które najpierw planuje się lub już podejmuje się (na zasadzie faktów dokonanych) w tylko sobie dobrze znanych celach i interesach, a dopiero następnie. czyn1 „wjarygod_11ym". Czyni się to 'z pomocą antydatowanych „uzasadnień'', wrzawy propagandowej i rozbudzania emocji pod hasłem „solidaryzujemy się, bo to nasze". Podczas gdy ·działanie naprawdę wiarygodne to działanie motywowane dobrem zbiorowości i uzależnione od jej suwerennej woli. W systemie pscudowiarygodności faktycznie odwraca się zasadniczą relację między suwerenem a reprezentantem. W miejsce służeb ności, prawowitej reprezentacji interesów i woli zbiorowości pod jej kontrolą, podnosi się do rangi zasady woluntaryzm, dla którego reprezentowanie jest jedynie parawanem i pretekstem, atutem w licytacji i w nieskrępowanej rozgrywce.
73
Strategia pseudowiarygodności podporządkowana jest dążeniu do uzyskania całkowitego i wyłącznego, niepodzielnego zaufania społecz nego, do zmonopolizowania więzi ze społeczeństwem. i przywództwa, tak aby w praktyce mieć monopol komunikacji, słusz ności, wpływu i wreszcie władzy. Społeczeństwo czy grupa społeczna; która pozwoli sobie narzucić system pseudowiarygodności, staje się trwale obiektem manipulacji. Gdy monopol prawdy i poparcia zastanie społecznie uznany, „Wiarygodni" mogą czynić, co im się podoba, przy poparciu zapatrzonej w nich grupy lub większości. I trwa to aż do „mądrości po szkodzie", gdy okaże się nie tylko, że byli niewiarygodni, ale że szkodzi każda ślepa wiara, a nie, że błąd dotyczył· tylko złej wiary i złego proroka. Mogą utrwalać swą wsz.echwładzę arbitralnym wyrokowaniem, kto jest, a kto nie jest wiarygodny, kogo czcić i wielbić, a kogo nienawidzić i niszczyć. Mogą nawet uwierzyć, że ich zachcianki, ka·prysy, ambicje, dąsy j ·porachun~i,są tym samym, co dobro całego społe czeństwa. I dawać temu wyraz w ekshibicjonistycznych listach otwartych, w megalomańskich manifestach, w napastliwych felietonach, w samochwalczych orędziach, pompatycznych jubileuszach, w nagrodach imienia kumpla przyznawanych kumplowi przez kumpla w imieniu społeczeństwa. Prędzej czy później zostaną osamotnieni w· swej megalomanii. Ale zanim to nastąpi, koszty ich kaprysów i samowoli ponoszą ich łatwowierni zwolennicy.
VI. TAKTYKA PRZYJEMNIACZKA, czyli MANIPULATORSKA AUTOPREZENTACJA
W jaki sposób zabiega o kredyt zaufania ten, kto nie posiada atutów wiarygodności obiektywnej (gdyż nie ma ani interesów wspólnych z tymi, których „czaruje", ąnJ._ uczciwych zamiarów, ani też zdolności urzeczywistnienia nawet najbardziej aprobowanych zapowiedzi)? .Poszukuje on takich sposobów zwiększenia własnej atrakcyjności (ponętności), które pozwolą mu odwrócić uwagę od jego rzeczywistych
74
intencji i właściwości, przesłonić własne istotne niedostatki i ccchy·zaprzeczajqce jego roszczeniom oraz obietnicom, w zamian zaś, zastępczo, uwypuklić inne cechy zalety, atuty, rzeczywiste lub upozorowane. Najlepszym sposobem takiego „usympatycznienia" lub przynajmniej zwiększenia znaczenia własnej osoby (grupy} jest nie tyle samochwalstwo, ile wytworzenie u odbiorców przekonania, że jestem (jesteśmy) kimś, kto rozumie i docenia ich potrzeby,' oczekiwania i przymioty. Krótko mówiąc, chwali innych w ten sposób, aby pochwalić siebie. Psycholodzy nazywają ten rodzaj psychotechnik! (a: poniekąd i socjotechniki) ingracjacją.
I. Ingracjacja w
oddziaływaniu
na otoczenie
Przypomnijmy, czym jest ingracjacja (co
można
by spolszczyć jako
„uwdzięcznienie") . „Są
których bezpośrednim celem jest powiększenie w oczach osoby, wobec której takie działania się podejmuje. Atrakcyjność w tym przypadku nie jest celem samym w sobie, lecz służy jako swoista „dźwignia" do osiągania innych celów. Mówiąc inaczej, filozofia tego sposobu postępowania tkwi w przeświadczeniu, że jeśli ktoś spostrzega mnie jako osobę sympatyczną, to będzie skłonny zrob_ić dla mnie więcej niż dla osób, które spostrzega jako niesympatyczne lub przynajmniej nie wzbudzające żadnej emocji."20 Jaki jest zakres oddziaływania ingracjacyjnego? „Ingracjacja dokonuje się w procesie interakcji między dwiema osobami. Możemy ją traktować jako rodzaj zachowania kom u n i kac y j n ego, to znaczy takiego zachowania, w trakcie którego podmiot przekazuje informacje o tym, jak spostrzega: a) partnera, b) otaczającą go rzeczywistość, c} samego siebie. Przyjmując to założenie można wyróżnić trzy klasy technik ingracjacyjnych:_a) podnoszenie wartości partnera (przekazywanie informacji o tym, że spostrzega się to
działania,
własnej atrakcyjności
20
8.
W Domachowski. Przewodnik po p sychologii społecznej. Warszawa 1998,
183.
75
partnera w sposób pozytywny; może to polegać na prawieniu komplementów, pochlebstw), b) konformizm w zakresie opinii, ocen; zachowań ( ... ), c) przedstawianie siebie w korzystnym świetle (ta technika określana. będzie wdalszym ciągu miane!TI autoprezentacji)."21 Ingracjacja potraktowana jako taktyka opiera się na założeniu, że ·korzystna autoprezentacja i wytworzenie przy tym sympatycznej atmosfery jest warunkiem koniecznym i wystarczającym zarazem dla skutecznego - perswazyjnego czy manipulacyjnego - oddziaływania na innych. Możemy to odnosić nie tylko do sfery stosunków interpersonalnych, ale również do zjawisk sterowania społecznego, a więc do oddziaływa nia jednostek i zespołów na zbiorowo ści oraz do wzajemnej percepcji w stosunkach między grupami społecznymi. Mamy więc trzy kierunki zachowań ingracjacyjnych. Po pierwsze, podnoszenie własnej wartości. Po drugie, podnoszenie wartości partnera (odbiorcy). Jedno i drugie rń'ożliwe jest zarówno w formie bezpośredniej i frontalnej, jak i w formie pośredniej. Zauważmy bowiem, że trzeci'·typ ingracjacji, a mianowicie konformizm w zachowaniach i opiniach z jednej strony pochlebia próżności tego, do którego oczekiwań się dostosowujemy, z drugiej zaś zwiększa naszą atrakcyjność w jego oczach. Jeśli nawet nie imponujemy mu, to wzbudzamy życzliwość i zaufanie. Przyjrzyjmy się dokładniej repertuarowi ingracjacji.
2. Elementarz pochlebcy Najczęściej stosowaną metodą bezpośredniego
podnoszeniawarto-
ści
partnera jest prawienie komplementów. „Nie jest oczywiście tak, że wszystkie takie komplementy są jednakowo skuteczne. Podwyższanie wartości partnera to nic innego, jak oddziaływanie na jego samoocenę. J(ształtuje się ona zarówno na pod21
*'
M. Lis-Turlejska. Ingracjacja, czyli manipulowanie innymi [w:] J. Reykowski (red. ). a społeczne zachowanie się ludzi. Warszawa 19~0, s. 321.
pomocą zwiększania własnej atrakcyjności;
76
ludźmi
za
Osobowość
stawie wiedzy o tym, że posiada się właściwości, które są cenione, jak i takie, ó których się wie, że nigdy ich się posiadać nie będzie oraz takie, które posiadać się chce (i może, choć nie jesteśmy pewni, czy już te właściwości posiadamy. "22 W powszednich stosunkach międzyludzkich takimi pożądanymi cechami (i odpowiednio powodami do dumy, a okazją do pqchwał) są na ogół: uroda, siła, sprawność, zalety charakteru i umysłu (uzdolnienia, talenty), osiągnięcia osobiste i zasługi dla ludzi bliskich ltib najbliższego otoczenia, wysoka miara szacunku i uznania w macierzystym środowisku, sympatia, bycie potrzebnym itd. O jakie cechy może chodzić w przypadku komunikacji między pretendentem do roli politycznej, zabiegającym o mandat społeczny, a tymi, którzy mogą udzielić mu poparcia, wybrać go na stanowisko, uczynić człowiekiem wpływowym? Mówimy w tym miejscu nie o cechach (zaletach) samego pretendenta - tymi zajmiemy się dalej, omac wiając schematy autoprezentacji i wręcz autoreklamy - lecz o cechach zbiorowości, których stwierdzeniem i zachwalaniem pretendent t en usiłuje się publiczności przypodobać. Pretendent-komplemenciarz prowadzi zwykle grę podwójną:· gra na miłości własnej, próżności czy potrzebie wiary w siebie jednostek, jak i na zbiorowym poczuciu wartości, godności, na grupowej megalomanii. W tym pierwszym przypadku podnosi wartość członkostwa jednostek w pewnej grupie oraz wartość ich osobistego uczestnictwa, wkła du. Zachwala więc status społeczny ludzi, do których się zwraca (ich osobisty lub uosabiany prestiż, autorytet, splendor ich własnej pozycji lub stą~µsu. grupy i uznanie społeczne d~a nic!t), podkreśla ich rangę formalną i nieformalną; lecz powszechnie znaną, ich rolę, znaczenie, wpływ, uwypukla zasługi dla ogółu; wykazuje niezbędność i. niezastę~ powalność w pewnych rolach; mówi o należnośdach z tego tytułu. w tym drugim wypadku opiewa wyjątkowe walory danej grupy, np. zbiorową mądrość, heroizm; pracowitość, pionierstwo w takiej czy innej dziedzinie, przykład dla innych narodów; chlubne zadania do zrealizowania i wręcz posłannictwo, np. misję dziejową lub cywilizacyjną. 22
W Domachowski, cyt. wyd., s. 183.
77
,.,. i: '
W. Domachowski pokusił się o uogólnienie korelacji między rodzajem właściwości przypi~ywanych (wmawianych) osobie komplementowanej a skutecznością pochlebstwa. „Mało skuteczne (dla zwiększania własnej atrakcyjności w oczach osoby ingracjowanej) jest mówienie o przymiotach, których posiadania ktoś jest pewien. Tak, jak np. mówienie modelce, że jest zgrabna." 23 Kiedy jednak komplementy adresowane są do grupy, a jeśli nawet do jednostki, to jako członka grupy - może już być inaczej. Jeśli nosicielem pewnych zalet (społecznych) jest właściwie grupa, a nie sama ta jednostka, pochwała zalety oczywistej ma sens. Podwójnie potwierdza bowiem dobre samopoczucie danej jednostki: i dlatego, że należy do grupy o tak niewątpliwych, a cennych przymiotach, i dlatego, że z racji tej przynależności nikt"nie śmie powątpiewać w naturalność i oczywistość tej zalety (cokolwiek to będzie: południowa uroda, niemiecka sprawność, cygańska___czy murzyńska muzykalność itp.) Sugestywność komplementowania „zalet oczywistych" wydatnie zwiększa się w warunkach konkurencji między jednostkami, a więc zagrożenia własnej pozycji poszczególnych jednostek. Wówczas ktoś na co dzień pewny swoich walorów może albo w nie zwątpić w konfrontacji z innymi osobami, równie atrakcyjnymi, a bardziej pewnymi siebie, lub bardziej atrakcyjnymi, albo też nie być pewnym, czy jego walory zostaną docenione - a wtedy potrzebuje dowartościowania. Oto przykład przytomnego zastosowania tej zasady. Wykładowca-ko kiet zwraca się do studentek: „Tyle tu widzę pięknych kobiet, że aż mnie to onieśmiela" Nie mówi, że ma na myśli dokładnie wszystkie; „taktownie" (bez imiennego wykluczania) daje do zrozumienia, że chodzi o niektóre, nie wiadomo więc, które konkretnie ma na myśli. W odpowiedzi niemal każda (poza tymi, które spętane są kompleksami lub poza „zrzędami") bierze tę pochwałę do siebie. Ten odbiór, zwróco~ ny przeciwko innym koleżankom-rywal,kom, paradoksalnie jemu, który „wkłada kij w mrowisko", zapewnia solidarny aplauz. Niechętny odzew na ten tani chwyt występuje tylko w skali jednostkowej, natomiast aprobata (w tłumie ind)'Widualistek) jest masowa i zaraźliwa. Dokład nie tak samo „czaruje" tłum ~emagog, o czym dalej. 23
78
Tamże.
„Budzi podejrzenie, że ktoś się z nas naśmiewa, jeśli chwali u nas przymioty, co do których jesteśmy absolutnie przekonani, ze ich nie posiadamy. Przykładem może być mówienie karłowi, że jest wysoki. "24 I tę - skądinąd słuszną - uwagę musimy jednak zrelatywizować. Należy oczywiście uni~~ć 11iezręcznych pochlebstw, które mogłyby dotknąć kogoś. w jego najczulszym punkcie. Podziw dla wzrostu karła jest dobrym tego przykładem. Ale też - by pozostać przy tym przykładzie - całkiem już skuteczne może być stwierdzenie, że jest wyższy od innego karła lub że jest najwyższym z karłów. Ta subtelność jest szczególnie istotna w przypadku zbiorowości społecznych i ich członków. Dobre lub złe samopoczucie jednostek bardzo często opiera się na poczuciu przynależności do określonych kategorii społecznych, poczuciu identyfikacji z nimi, oczekiwaniu odwzajemnienia tej identyfikacji; a kwestia ta jest szczególnie drażliwa wtedy, gdy grupa faktycznej przynależności nie pokrywa się z tzw. grupą odniesienia, z grupą, do której dana jednostka aspiruje. Ten, kto wychodzi naprzeciw cudzemu pragnieniu przynależności do jakiejś atrakcyjnej kategorii czy grupy społecznej, kto utwierdza aspiranta w słuszności i realności jego aspiracji, spotyka się z wdzięcznością, o ile, oczywiście, nie przesadzi, nie pogrąży jego nadziei pochwałą nadmierną. Podobnie wdzięczni jesteśmy komuś, kto podważy naszą - niemiłą nam jednak - pewność, że czegoś nie posiadamy i nigdy już nie posiądziemy, a przynajmniej uczyni nasz niedostatek względnym, a nie absolutt;tym, przekształci naszą słabszą .stronę w.„ atut~ tak jak potrafi to uczynić fotograf, fryzjer, kosmetyczka, krawiec, także trener czy instruktor tańca. „Natomiast najbardziej skuteczne jest odwoływanie się do takich właściwości, które ktoś chciałby posiadać, lecz nie jest pewien, czy już je ma. Jak np. podkreślanie wysokiej sprawności intelek.t ualnej kogoś, kto w tym roku nie dostał się na studia, lecz zamierza zdawać w przyszłym jeszcze raz. Taka informacja działa nagradzająco, zaś źródłem nagrody jest oczywiście ten, kto to. mówi. Nagradzając, jest przez nas spostrzegany jako osoba sympatyczna. A że sympatia 24 Tamże,
s. 183-184.
79
"!
rodzi sympatię - stąd prosta już droga do uzyskania od tej osoby ~wiadczeń, których byśmy od niej nie otrzymali, gdyby:nie owa sympatia."2ll Jak widać, ingracjacja opiera się ń a „n·agradzaniu" .i wzbudzaniu w ty~ wzajemności. Ocldziaływanie manipulatora nie jest pod tym względem specyficzne. Specyfika manipulatorskiej autoprezentacji polega raczej na tym, że podobnie jak pochwała (a raczej pochlebstwo - pochwała niezupełnie szczera i niezupełnie adekwatna do rzeczywistości) jest niewspółmierna do zalet chwalonych, tak i reakcja {wdzięcz ność, odwzajemnienie, a w każdym razi e życzliwość w zamian, podatność na dalsze sugestie) jest niewspółmierna do skali samej pochwały. ·J ednostki, zespoły lub zbiorowości komplementowane dają pochlebcy w odpowiedzi znacznie więcej niż on im; tym bardziej, że.ich zachowania (inaczej niż nieszczere pochlebstwo, które niewiele kosztuje) czę sto mają pokrycie, stanowią rzeczywistą pomoc i przynoszą pochlebcy realne korzyści. Zobaczmy teraz, w· jaki spósób mańipulator· podnosi własną wartość w oczach odbiorców.
3. ·Korzyst'na autoprezentacja Na czym dokładnie polega autoprezentacja? „Stosowanie .tej techniki polega na wywoływaniu pozytywnej postawy partnera poprzez przekazywanie mu odpowiednich informacji o sobie, czyli przez odpowiednie manipulowanie własnym obrazem. Zależnie od sytuacji i od cech partnera może to polegać albo na podkreślaniu swoich zalet, siły, znaczenia, bądź też na podkreślaniu ·wad i słabości. Są ludzie, którzy skłonni są reagować szczególnąsympatią lub choćby zycżliwym zainteresowaniem wobec osób odnoszących sukcesy, utalentowanych, pewnych siebie. Są także inni (lub .nawet ci sami, ale w innych sytuacjach), którzy reagują w ten sposób wobec objawów słabości, rezygnacji, poszukiwania pomocy. Najogólniej moż·~
~ Tam że,
2
BO
s. 184.
.... na by określić autoprezentacjxjako proces wyczuwania, odgadywania, jakie są potrzeby partnera oraz jak.ie ~echy może· on ·s zczególnie cenić, a następnie emitowanie mu takiego obrazu siebie samego, który bądi bezpośrednio zaspokajałby owe potrzeby (np. opowiadanie znanej ze swojego snobizmu osobie o swoich koneksjach towarzyskich), bądź sygnalizował możliwość ie;h zaspokojenia (podkre~lenie wobec kogoś o dużej potrzebie dominacji swojej uległości i zależności)." 26
4. Manipulacyjny charakter wszelkiej autoprezentacji Z powyższej charakterystyki wynika, że w istocie swej autoprezentacja, jak w ogóle ingracjacja - skoro ma na celu wywarcie korzystnego wrażenia na innych i pozytywne nastawienie ich do nas - zawsze zawiera element manipulacji. Na poziomie psychotechniki - ułatwia nia sobie współżycia z innymi w życiu intymnym, rodzinnym, w śro dowisku pracy, w stosunkach towarzyskich i sąsiedzkich - nie musi to nieść ze sobą wiel~ich niebe'zpieczeństw. Nas jednak interesuje tu autoprezentacja ~ako socjotechnika, jako sposób sterowania myśleniem i zachowaniem ludzi w złożonych strukturach społecznych. Na tym poziomie zjawisko to występuje zarówno w postaci analogicznej do psychotechniki, czyli sztuki współżycia codziennego i stosunków interpersonalnych w małych zespołach i grupach, jak i w postaci szczególnej. · Przykładem takiej względnie „niewinnej" manipulacyjnej autoprezent~~j!_na poziomie psychotechnik.i.Jest retusz ~glądu, jakiego dokonuje kobieta makijażem i strojem, starannie maskującym rzeczywiste czy urojone niedostatki urody i figur)'; podobnie - arcywytworność zalotnika; uprzedzająca grzeczność i opiekuńczość kupca jako „zniewalająca" forma natręctwa kogoś, kto chce nam coś sprzedać itd. itp. W sferze zachowań politycznych istnieją odpowiedniki owych powszednich, względnie niewinnych sposobów zabiegania 9 uznanie n~ kredyt. Dotyczą one przede wszyst~im sposobów kształtowania wła snego wizerunku (image'u) osobistego lub zespołowego w oczach od26
M.
Lis-Turlejsk~,
'
I
cyt. wyd., s. 326.,
81
.~
biorców (bezpośrednich, jak i. wszelkich potencjalnych - np. opmn publicznej) oraz obrazu swojej oferty społecznej. Specjaiiści w dziedzinie marketingu politycznego dawno przy tym zauważyll, że obydwie te płaszczyzny można skutecznie oddzielić; subiektywne kryteria i poczucie atrakcyjności osób, ekip czy sił społecznych niekoniecznie oparte są na czytelności i wiarygod~ości ich programu, potencjału kadrowego, dotychczasowego dorobku. Pretendenci do ról przywódczych i kierowniczych posługują się przy tym zarówno chwytami wyrafinowanymi (zaczerpniętymi z podręcznikowych wręcz kodeksów marketingu), jak i niewybrednymi, w tym pretensjonalnością. W tym drugim przypadku oddziałują na zasadzie przewrotnej. To, co zdaje się niezdarne, grubymi nićmi szyte, może nawet prymitywne (ale zdaje się ... głównie rywalom oraz komentatorom-intelektualistom, a nie zawsze „szerokiej publiczności"), w rezultacie jednak prowokuje odbiorców do zachowania zgodnego z zamiarem „niezdary", a nawet wzrusza ich i zasugerowuje.
5.
Autoprezentacj~
manipulatorska
Szczególna- programowo manipulatorska - postać autoprezentacji polega nie tylko i nie tyle nawet na tym, że pretendent selektywnie wzmacnia sygnały korzystne (pochlebstwa, zachowania na pograniczu obietnicy) i uwypukla pozyt~ne świadectwa o sobie, a więc czynniki niejako sztucznie i na wyrost tworzące dobry klimat itp. w stopniu przesady i sugestii znacznie przekraczającym normę, tak że rezultatem jest z gruntu fałszywe, całkowicie błędne wyobrażenie (wizerunek naciągany, wykreowany sztucznie, sprzeczny z naturą obiektu). To jest wyró'i:nik zaledwie ilościowy (przekroczenie miary i normy). Istota takiego oddziaływania polega przede wszystkim na tym, że uniemożliwiam partnerowi lub odbiorcy zbiorowemu samodzielne i niezależne wyrobienie sobie o mnie poglądu. Autocharakterystyki, które mu podsuwam, mają zamknąć sprawę, przesądzić, jak odtąd będę postrzegany i traktowany. ·w każdym razie ta moja autoprezentacja służy natychmiastowemu zajęciu· przeze mnie wybranego miejsca, powierzeniu mi stanowiska, · obsadzeniu -~
82
' i
identyfikowany. A więc to niby-pokorne staranie jest to w tworzenie faktów· dokonanych. Uwiarygodniam się i upełnomocniam nie czekając na społeczną weryfikację i przeszkadzając w hiej wytworzeniem pozytywn ego uprzedzenia (autorytetu, podziwu, sympatii, szacunku, przekonania o moich kwalifikacjach zawodowych i moralno-ideowych). Ktokolwiek zechce to później podważyć, zakwestionować - nawet j eśli ma rzeczowe argumenty, nawet nie do odparcia, przeczące mojej wcześniejszej autoreklamie ~jest już w trudniejszej sytuacji. Musi pokonać barierę inercji, oporu wynikającego z przyzwyczajenia, wygody, wątpliwości i podejrz.eń skierowanych w obie strony (gdyż dotyczą one również czystości włas nych intencji i rzeblności zarzutów demaskatora). Jeśli sam jest zainteresowany, jako współpretendent, rywal, zmiennik, zmniejsza fo jego wiarygodność (podczas gdy interesowność tego, kto go wyprzedził, postrzegana była korzystnie, jako zaangażo wanie). Nawet jednak względnie bezinteresowny krytyk kadrowego nieporozumienia godzi w. wyobrażenia zbiorowości o sobie, stawia ogół w kłopotliwej sytuacji bo najtrudniej re widowane są błędne wyobrażenia zbiorowe. Wiadomo, że nikt nie lubi przyznawać się do błędu. Jest to prawidłowością nie tylko w decyźjach i działani?-ch indywidualnych. Tu tym bardziej - ·po fakcie - nie ma inicjatora, promotora itd. Błąd zbior'owy Geszcze bardziej niż klęska) j est sierotą. Jest to zjawisko dobrze znane ·(np. zawiedzeni wyborcy ... nie przyznający się później do swego wyboru, z którego wcześniej byli dumni). A więc ten, kto usiłuj e odwrócić skutki owej fałszywej autoprezentacji - tj._akredytacj ę 9sz m~ta czy uzurpatora· - w odbiorze społecznym zachowuje ·się tak, j ak ktoś, kto próbuje wypędzić z domu gospodarza. Jaki j est zakres ma nipulatorskiej (mitologiczno-r eklamowej) autoprezentacji? Manipuluje się wszystkimi elementami autocharakterystyki decydującymi o własnej wiarygodności i atrakcyj ności społecznej. Ma nipuluje się: własną tożsamością. (kim j estem, j esteśmy), własną-biografią (kim byłem , co robiłem, jaka droga życiowa zaprowadziła mnie na dzisiejsze pozycje), własnym dorobkiem (co efektywnie zdziałałem, jaki jest z tego pożytek lub jakie koszty i szkody społeczne), własnym staroli, z
którą będę
wprzęgnięte
1.
83
I
i~
tusem (np. „bezstronna" strona sporu czy walki, złodziej jako właści ciel, przestępca jako rzecznik sprawiedliwości, inspirator i mocodawca udający skromnego wykonawcę, kapral z manierami generała), wreszcie, swoim wizerunkiem (jak mnie postrzegają~ co jest. traktowane jako mój znak szczególny czy znak firmowy).
VII. KUSICIEL I UWODZICIEL
Manipulator, który ma lepszą pozycję startu i obdarzony jest wypoziomem inwencji, nie przesadza z repertuarem hołdownic twa, lecz czyni swój hołd dialektycznym paradoksem. Cel ostateczny, droga do niego i stosowane środki nie muszą być od siebie tak odległe i oddzielone. Możliwa jest ich zbieżność w pewnym miejscu i czasie. Taki manipulator zabiega o względy publiczności w ten sposób, aby - manifestując rolę wielbiciela, hołd9w~ika i sługi - uzależnić w tej adoracji od siebie tych, których wbija w dumę. Zachowuje się przy tym podobnie jak zalotnik, gorliwy i pokorny aż do poślubienia upragnionego majątku lub zdobycia ofiary, która ma być porzucona. Zrozumieć jego taktykę akredytacji możemy dopiero wtedy, gdy zanalizujemy następujący ciąg zależności : pochlebstwo (schlebianie) - obietnice - kuszenie - uwiedzenie. Nie jest to bynajmniej „łań cuch ludzi dobrej woli". Mówiąc o tej formie ingracjacji, jaką jest podnoszenie wartości partnera, zwróciliśmy uwagę na to, że najprostszą i najbardziej. bezpośrednią jej formą jest schlebianie partnerowi. Schlebianie służy dwojakim celom. ższym
1. Perspektywiczne i
doraźne
,*'
funkcje pochlebstwa
Celem dalekosiężnym ~chlebiania jest pozyskanie trwałego zaufania i uznania dla pochlebcy, a w konsekwencji spowodowanie podat-
84
ności
za,chwalanej j ednostki lub grupy na przyszłe sugestie, podszepty i otwarte wezwania. Pochlebstwo może być też wprzęgnięte w kalkulacje doraźne. Wtedy jest elementem gry o konkretne, wymierne korzyści; gry, w której obiekt pochlebstwa sam jest rywalem lub potepcjałną ofiarą - jako ten, kto dysponuje pożądanym dobrem, a kogo chcemy go pozbawić. W tym przypadkl.l pochlebstwo służy uśpieniu czujności (aby mój przeciwnik lub moja ofiara nie dostrzegli we mnie intryganta, przeciwnika, przywłaszczyciela itd.), odwróceniu uwagi podmiotu zachwalanego od moich podstępnych .działań na jego własną szkodę: Jeśli nie jest to manipulacja doraźna, lecz tylko epizod w realizacji długofalowej strategii manipula torskiej, to wńwczas dyskontując okazję, koniunkturę - ~akiawelista nie zapomina o asekuracji. Wówczas działając pochlebst.wem na szkodę tego, komu się przypochlebia, zważa zarazem na to, aby poszkodowany nadal, już po szkodzie, stracie nie widział w nim inicjatora i sprawcy szkody, lecz przyjaciela, sojusznika. Baczy pilnie, aby wymo~ą i skutkami swego pochlebstwa nie wzbudzić w nim przyszłej nieufności.
2. Pochlebstwo bez obietnic i bez
przyszłości
Ten niuans - różnicę między krótkowzroczną a dalekowzroczną przez pochlebstwo - dobrze ilustruje alegoria La Fontaine' a: manipulacją
KRUKI LIS Bywa często zwiedzionym, .Kto .lubi być chwalonym. Kruk miał w pysku ser ogromny; ' Lis, niby skromny, Przyszedł do niego i rzekł: «Miły bracie, Nie mogę się nacieszyć, kiedy patrzę na cię! Cóż to za oczy! Ich blask aż mroczy! '
85
.•..
Czyż można dostać Takową postać?
A pióra jakie! Szklniące, jednakie. A jeśli nie jestem w błędzie, Pewnie f głos śliczny będzie.» Więc kruk w kantaty; skoro pysk rozdziawił, Ser wypadł, lis go porwał i kruka zostawił. 27 Łatwo
tu zauważyć istotną ·różnicę: lis potraktował pochlebstwo i jednorazowo, jako środek doraźnego podstępu dla natychmiastowej korzyści, która musiała przekreślić szansę zaufania na przyszłość. Jego panegiryk nie był formą akredytacji pretendenta, lecz użytkową prowokacją. Wysilił się dla sera, nie dla statusu reprezentanta kruków i płynących stąd splendorów oraz korzyści. "Może na tym polegała jego siła przekonywania? Skoro nie starał się o mandat, namaszczenie, to jego zachwyt mógł zdać się bezinteresownym~ a więc wiarygodnym. Oczywistość, banał, nieprawdaż? A jednak nie każdy z polityków - samorodków rozumie tę różnicę między strategią a złodziejską okazją. To kryterium określa różnicę między demagogią prymitywną, prostacką a wyrafinowaną. wyłącznie doraźnie
3.
Związek
schlebiania z kuszeniem
Odsłania się
przed na mi
głębszy
wymiar zjawiska. Schlebianie i to zda wkową, grzecznościową. Pochwała-hołd może być również obietnicą. A wtedy staje się czymś więcej niż ingracjacją; staje się zalążkiem uzależnienia ode mnie i podporządkowania mojej woli rzekomego „pana mego serca". Ten aspekt sprawy akcentuje Józef Tischner w swym traktacie Filozofia dramatu. Wprowadzenie, rozpatrując „fenomenologię kuszenia". Szerszy, metafizyczno-teologiczny kontekst rozważań księdza może być czymś więcej niż pochwałą,
27 J. de La Fontaine. Bajki. Wybór z ilustracjami Grandville'a Krasickiego). Warszawa 1958, s. 40.
(Przekład
I.
86
1\
" \
profesora jest nam obojętny; ale analiza struktury tej relacji ma rówwalory realistyczne. Nie mamy tu na myśli kuszenia w sensie potocznym, dosłownym (że np. młynarzowa skusiła piekarza, czyli powabem i.kokieterią skło niła go do cudzołóstwa), ale skomplikowaną relację pomiędzy dwoma podmiotami - z udziałem pewnego atrakcyjnego dobra, będącego czy to celem, czy pretekstem. Religijne koncepcje cnoty, grzechu i pokusy są swoistą metaforyczną uniwersalizacją takiej zależności. Na czym więc polega „kuszenie" jako relacja uzależnienia? Po stronie kuszonego występuje fascynacja i wręcz pożądanie w stosunku do czegoś lub kogoś, kogo lub czego pożądać ani posiąść nie powinien. Nie powinien z różnych względów (grzech, zakaz religijny, prawny lub moralny, ale i obiektywne jego własne dobro). Po stronie kuszącego występuje zachęta, która ma złamać opór, rozbudzić pragnienie niepohamowane, a przy tym przerzucić wybór, winęi odpowiedzialność na spragnionego. „Cokolwiek by się powiedziało, akt kuszenia wyłania się z horyzontu jakiejś wzajemności. Kuszenie nie jest nakazem: czyń to, czyń tamto. Ktoś coś nakazał i. .. umył ręce. Między rozkazodawcą a wykonującym rozkaz nie musi istnieć żaden związek osobowy. Inaczej mię dzy kuszonym a kusicielem. Tutaj wyłania się sprawa: kto-z-kim-przeciwko-komu?"28 Kusiciel dlatego więc może „ustawiać" ową „duszę zbłąkaną'', ponieważ ostoją swej atrakcyjności i wiarygodności uczynił wspólne wyła manie się i przeciwstawienie, zapewnił ofierze poczucie wyboru i szansy, sam zaś jawi się jako patron,~ sojusznik, powiernik, obrońca. Kusiciel zachęca kuszonego do pożądania {zdobycfa i skonsumowania) tego, co nie jest jego własnością, co nie jest bezproblemowo dostępne ani bezdyskusyjnie należne (a nawet, co jest zakazane). N akłania do sięgnięcia po to, czym sam nie dysponuje (i być może nigdy nie będzie dysponował), a wiQC czym sam nie może obdarować. Namawia „podopiecznego" do atrakcyjnego dlań wyboru i działania na jego nież
:1
własną szkodę.
2A
J. Tischner. Filozofia dramatu. Wprowadzenie. Paris 1990, s. 206.
87
,)
To, co nazywamy pokusą, ma za przedmiot powab dwojaki: (1) powab przedmiotów, dóbr, którymi kusiciel sam się posługuje (prawowicie lub bezprawnie); (2) powab własnych cech kusiciela, które same w sobie mogą być dobrem, nagrodą lub swoistą obietnicą pożądanych korzyści, nagród, satysfakcji. Jeden i drugi powab występuje w polityce manipulatorskiej, zwłasz cza w demagogii. Chodzi tu .bowiem nie tylko o obietnice nieszczere, niewyraźne i bez pokrycia (o czym dalej), ale również o „dzielenie skóry na niedźwiedziu"; i to nie tylko w przenośni,.również dosłownie (sterowanie zbiorowym zawłaszczeniem). Oto dewiza polityka-kusiciela: Kuszę sobą, a na wszelki wypadek, gdybym sam nie wystarczył, kuszę swoimi lub przywłaszczonymi narzędziami. „Kusiciel domaga się, aby mu zaufać. Czy jednak można mieć na początku kuszenia pewność, że kusiciel nie ma racji? Niestety pewności tej mieć nie można. Wszystki;i]ozgrywa się na płaszczyźnie zaufania. Dopiero po upadku przychodzi pewność. Żywiołem pokusy jest więc niepe_wność. "2'J
Kusiciel wkracza więc tam, gdzie istnieją wątpliwości jednostki lub grupy w kwestii, co jest prawdą, co pozorem, co fałszem lub kłam stwem, a dezorientacja w kwestii kryteriów prawdziwości, sprawdzalności i wiarygodności otwiera lukę dla skrajnie subiektywnego wyobrażenia o wiarygodności. W czym jednak ·może on być (subiektywnie) bardziej wiarygodny od innych? Zwłaszcza od tych, którzy czegoś zabraniają, przed czymś ostrzegają, coś odbierają? Jego atutem jest aura wsłuchania się w głos i w ukryte myśli zagubionego, misterium powiernictwa. „Kuszenie wytacza sprawę wzajemności. Tym,. co w pokusie kusi, jest wzajemność. Pokusą człowieka jest drugi człowiek - ewentualnie jakaś inna istota zdolna do wzajemności .. Wzajemność wyraża się przez dialog. Pytaniem głównym dialogu jest: czy kusiciel jest wiarygodny? Pytanie: czy owoc jest dobry czy zły? - ma podrzędne znaczenie. "30 Jako ilustrację tego mechanizmu przytacza J. Tischner słynną scenę z Szekspirowskiego dramatu .... Ryszard III, w której „morderca Glo-
.,.
88
29
Tamże.
30
Tamże.
ucester uwodzi pokrzywdzonq Annę. Scena ta jest interesująca mię dzy innymi z tego powodu, ie kusiciel pojawia się przed Anną na samym początku kuszenia jako wcielenie zła - jest kłamcą i mordercą. W trakcie kuszenia Anna zmienia swój pierwotny sąd o nim. Zło mordercy staje się dla niej problemem. Koniec sceny przynosi jakby uniewinnienie zbrodniarza w oczach Anny. 31 Ta przygnębiająca konkluzja brzmi optymistycznie dla politycznych szalbierzy. Ci, którzy zdają się napiętnowan i, skompromitowani, przegrani - bynajmniej nie są skazani na pot9pienie wieczne i na klęskę z góry w każdym nowym przedsięwzięciu . Potępieńcy i podejrzane typy najlepiej odradzają się i ~yrastają w roli kusicieli. „Zwróćmy uwagę na mowę pokusy. Mowa pokusy jest mową pochlebstwa, oskarżania oskarżycieli, wezwaniem do sprawdzenia czy zło jest naprawdę złem. Będąc dialogiem, pokusa jest stale zaproszeniem do pógłębienia wzajemności - wzajemn ości w pochlebstwie, w oskarżaniu oskarżycieli, w sprawdzaniu. "32 Oto więc jak wygląda droga od przypodobania się do panovvania: „Schlebiać, znaczy: budzić przekonanie, iż człowiek jest godny większego uznania i szacunku, niż uznanie i szacunek, jakie mu ofiarują jego bliscy. Pochlebstwo zmierza do przemiany aksjologicznych przeświadczeń kuszonego, związanych z dotychczasowym systeąlem uznań. Rozpoczyna: tamci nie mają racji - nie doceniają. Dodaję: jesteś cenniejszy, niż przypuszczasz. I wreszcie: naprawdę tylko ja cię doceniam. I tak już na samym początku pokusy ukazuje się nowa przestrzeń możliwych zawierzeń - nowe kto-z-kim-przeciwko-komu. Ale zmt~na ta dokonuje się j_a~~y- ukradkiem, w tle rozmowy. Ogniskiem uwagi jest niedoceniona wartość drugiego:" 33
31
Ta mże ,
s. 207.
32 Ta mże. 33
Tamże.
89
4. Sztuka uwodzenia Manipulatorskie formy ingracjacji„ w tym autoprezen tacji, nie bez powodu porównywane są do sztuki uwodzenia. Przypomnij!Ily celną definicję tego procederu: „Co rozumiem przez uwiedzenie? Angielskie słowo seduction pochodzi od łacińskiego seducere, „odwieść na bok". Mówimy o ludziach, których uwiedziono i skłoniono do porzucenia wiąry, zasad lub wierności. Zostali sprowadzeni na manowce z prostej i wąskiej drogi cnoty, która oznacza wierność sobie oraz własnym najgłębszym uczuciom." 34 Pierwsze skojarzenie, jakie nieodparcie 'nasuwa się, dotyczy oczywiście sfery erotycznej życia ludzkiego. „Mówimy, że mężczyzna uwodzi kobietę, jeśli mimo jej niechęci do uprawiania seksu bez odczuwania miłości nakłania ją do kontaktów płciowych, udając miłość, której sam nie czuje. Oczywiście mężczyzna nie musi uwodzić kobiety, która pragnie kontaktów płciowych, z miło ścią czy ,bez miłości . " 35 Nie wiem, czemu Lowen przyjął - tradycjonalistycznie - tylko -ten jeden kierune}( relacji. Podobno kobiecie jest znacznie łatwiej uwieść mężczyznę; tyle, że on sam wmawia sobie, że to jego podbój. „Uwiedzenie można więc zdefiniować jako posłużenie się fałszy wym stwierdzeniem czy obietnicą, aby nakłonić daną osobę do zr9bienia czegoś, czego w innym wypadku by nie zrobiła. "36 Ten drugi człon definicji ma walor uniwer salny. W tym sensie właśnie można „uwodzić" masy, oczywiście obietnicą czy nadzieją zupełnie innej natury, najczęściej socjalno-ekonomicznej lub kulturowej. Głodnym obiecujemy sytość; skrzywdzonym „rachunek krzywd" albo pomszczenie ich cierpienia i hańby; pobożnym niezawodne zbawienie i wytępienie siedlisk grzechu; stłumionym i wystraszonym władzę lub sławę, gdy poderwą się do czynu wymagają cego zaryzykowania i odwagi. 34
A. Lowen. Narcyzm. Zaprze_czenie prawdziwemu „Ja". Warszawa 1994,
s. 113. M
Tam że.
36 Tamże,
90
s. 113-114.
·;,_
T
Ale na czym rakter?
właściwie
polega 'obietnica'? .Jaki. może
mieć
cha-
5. Finezja ob.i etnicy Musimy pamiętać. o dwojakim statusie obietnic. W rozumieniu dosłownym i bezpośrednim obietnica to zapowiedź własnego zamiaru lub przynajmniej wyrażenie gotowości do zaspokojenia własnym działaniem (pomocą, świadczeniem, decyzją) czyjejś potrzeby. To jednak nie jest specjalnością uwodzicieli - skoro mowa o tych, którzy obiecują to, czego nie chcą lub nie mogą dać; już raczej zboczeńców wabiących ofiary na cukierek czy stręczycieli podstępnie nakłaniających do nierządu. W rozumieniu pośrednim na~omiast obietnica to stan ducha, jaki wywołujemy swym zachowaniem u odbiorcy; poczucie obietnicy. Polega to na tym, że stwarzamy (a częściej - ożywiamy i rozbudzamy) czyjeś (uśpione) nadzieje, oczekiwania. bądź ośmielamy go, by odważył. się pomarzyć o czym~, co uznawał za niedostępne lub niewłaściwe~ W jaki sposób? „Dając do zrozumienia", rozpraszając wątpliwości, krusząc opory; wykonują~ różne gesty, formułując wypowiedzi .kontekstowe, które odbierane , są jak9 sygnał istniejących możliwości („tylko daj znak chęci, gotowości") oraz takie, które odbierane są jako oznaka potwierdzenia. W tym sensie uwodziciel to przede wszystkim kusiciel - i tylko o tyle „obiecywacz''.. Kto ąg i:azu i dosłownie obiecuje, niech od razu się żeni lub od razu ucieka; byle nie wmawiał sobie, że jest Casanovą. Również środki wyrazu ·są zwykle stonowane, oparte racz.ej na ·sugestywnych niedopowiedzeniach, wydobywaniu z kogoś nieuświada mianych w pełni, ukrywanych lub tłumionych oczekiwań, nadziei, tę sknot niż na natrętnym kupieck.im podsuwaniu ofert. Bynajmniej nie jest uwodzicielem typ, który obcesowo pyta: Voulez~uous coucher auec moi?, nawet jeśli nie spotyka się z odmową. Dokładniej więc rzecz ma się tak: nakłaniamy kogoś nie do tego, czego w ogóle nie akceptuje, nie pragnie i czego by sobie nie życzył, ale do tego, co do czego żywi wątpliwości, ma zahamowania, przeżywa
9i
I:
rozterki (i chciałby, i boi się, i krępuje się, że nie uchodzi, nie wypada, i nie dowierza, że to możliwe), do czego jeszcze sam nie jest gotów w danych okolicznościach (nie w tym miejscu, nie w tym czasie, nie z tym partnerem, nie w tym towarzystwie). Zgodnie z kanonami wiktymologii (działu kryminalistyki zajmującego się charakterystyką ofiar przestęp czości) przyjmiemy, że ofiarą uwiedzenia nie może być osoba (odpowiednio: grupa) dowolna, zupełnie przypadkowa, ale właśnie taka, która jest na to podatna, ma pewne predyspozycje zauważalne dla sprawcy. Uwodziciel, jak to się mówi, wie, na jakiej czułej strunie zagrać. „Obietnica może być sformułowana otwarcie lub nie wprost w postaci aluzji. Psychopatyczni oszuści otwarcie obiecują coś, czego nie chcą dać. Ale większość przypadków uwiedzenia obejmuje obietnice, które nie są jasno sformułowane. .Przykładem jest narcystyczny obraz. Jeśli przyjrzymy się typowi tak zwanego męskiego mężczyzny, który afiszuje się ze swą męskoś~ią, przyznamy, że jest świadomie czy nieświadomie uwodzicielski. Chociaż jego obraz samego siebie powstał jako kompensacja nieadekwatnego poczucia męskiego ,ja", jest ukierunkowany na przyciąganie kobiet. Uwydatniając „męską" siłę, sugeruje potencję płciową, niosąc kobiecie obietnicę zaspokojenia seksualnego. Ale, jak się przekonaliśmy, obietnica ta jest fałszywa, ponieważ obraz nie odpowiada rzeczywistości. Każdy mężczyzna, który polega na obrazie chcąc przyciągnąć kobietę, jest pozbawiony potencji seksualnej."37 Lowen potwierdza t u powszechnie przyjętą w psychoseksuologii diagnozę donjuanizmu. To spostrzeżenie również można uogólnić i przez analogię odnieść do sterowania zachowaniami społecznymi jednostek i zbiorowości. W swojej przesadnie korzystnej autoprezentacji manipulator sugeruje odbiorcom posiadanie takich cech (np. walorów, zdolności, zasług), jakich nie posiada, zamiarów, jakich nie żywi; np. udaje rewolucjonistę będąc tylko intrygantem, krętaczem; tym silniej głosi dążeni e do sprawiedliwości, im bardziej dręczy go niesprawiedliwość polegająca na tym, że to nie on korzysta z piętno wanych przywilejów. W tym akurat jest szczery, toteż żarliwość jego oburzenia na niesprawiedli\yość, jaka go dotyka, uwiarygodnia jego protest przeciw społecznej nie';prawiedliwości. 37
92
Tamże,
s. 114.
' l
6.
Nadużycie
zaufania
!\
„Istotnym el.e mentem w procesie uwodzenia jest ~harakter związ ku, w którym do qjego dochodzi. Uwiedzenie nie jest trę.nsakcją handlową, w której obie strony są równe i kupujący ma prawo sprzeciwu. Handel, w którym odwołujemy się do przebiegłości, jest uważany za oszustwo czy uwiedzenie. Do uwiedzenia dochodzi jedynie w związ kach, w których istnieje jakiś stopień zaufania. Oszuści są nazywani mistrzami manipulacji, ponieważ najpierw zdobywają zaufanie ofiary. Aby kogoś zwieść, trzeba najpierw sprawić, żeby ci zaufał. Tak więc uwiedzenie jest zawsze' zdradą." 38 Zaufanie drugiej strony traktuję j~kó jej sł~bość, a moją przewagę i okazję. Okazanego mi zaufania nie odbieram jako mojego zobowiąz a nia, które - pomijając już skrupuły moralne - można by pragmatycznie ująć jako ryzyko rozliczenia, poniesienia odpowiedzialności. Widzę w nim jedynie korzystny punkt wyjścia do zmiany sytuacji na jeszcze lepszą. Jeszcze lepszą, to znaczy taką, w której moja przewaga - wynikła z wykoz:zystania cudzej słabości, dobrej woli czy łatwo wierności - jest wysta~czająca, abym nie musiał się obawiać odpowiedzialności. Moja odpowi~dzialność może wszak być wyęgzekwowana tylko w dwóch sytuacja<;h: (1) niezależnie od układu sił wtedy, gdy sam dobrowolnie wyrażam i czynnie potwierdzam gotowość do poniesienia odpowiedzialności, poddania się kontroli i ocenie społecznej, naprawienia lub zrekompensowania wyrządzonych krzywd i szkód, poniesienia kary czy „pokuty", (2) przy takim układzie sił, w którym to nie ja mam przewagę, a wię_c n.a wet brak mojej dobrej woli nie jest przeszkodą-dla pociągnięcia mnie do odpowiedzialności. Pierwszą ewentualność „między bajki włożę". Manipulator-makiawelista bynajmniej pie jest kimś, kto na.pierwszym miejscu rozważa cudze i społeczn~ koszty swoich korzyści oraz swoich podstępów, intryg, działań dywersyjnych itd„ ani też kimś, kto sam na ochotnika zgłasza się do rozliczeń. A jeśli już ktoś znany z wirtuozowskich kreacji makiaweliczi:i-ych inscenizuje przed nami rytuał samokrytyki i .samopokajania, to najbardziej prawdopodobna jest nie
93
prostoduszna interpretacja jego tak wyraziście prezentowanych intencji, lecz dwa zupełnie inne przypuszczenia: (1) że coś zachwiało jego równowagą psychiczną, (2) że skoro coś sam wyciąga i nachalnie demonstruje, to widocznie coś ma do ukrycia, czyli znów coś rozgrywa - może wistuje jak brydżysta .
. VIII. DEMAGOGIA, CZVLI DZIN WYPUSZCZONY z· BUTELKI
Najwdzięczniejszy sposób uwiarygódnienia się i uwierzytelnienia swojej roli politycznej to podszywanie się pod „głos ludu" . Najpierw manipulator walczy o status wyraziciela, rzecżhika interesów i woli ludu. Następnie zabiega o nadanie swoim celom i opiniom oraz decyzjom charakteru (pozoru) służenia ludowi i wykonawstwa woli-ludu. Wreszcie, zwalcza (dyskredytuje, gnębi, izoluje i eliminuje) swych przeciwników przez powóływanie się na opinię i wolę ludu lub przez manipulacY,jną aktywizację ludu (podżeganie, napuszczanie). A na końcu przywoh.tje lud do porządku w imię woli ludu. Demagog przedstawia się jako sługa ludu - i to pokorny, wierny, niezawodny, a zwłaszcza niezastąpiony. Objawia się ludowi jak dżin:· „wola wasza mym rozkazem", „dla was zrobię wszystko, także cuda wszelakie". Ale ten „sługa uniżony" od początku poczyna sobie do ść władczo i chjtrze zarazem, bardziej kieruje i kombinuje niż sam pracuje. Po pierwsze, wmawia ludowi, że czyni to, czego ludżi e sami pragną, życzą sobie. Po drugie, wmawia, że sam sprawia to, co jest dziełem zbiorowym. Po trzecie, zaslania się działaniem zbiorowym i wolą powszechną w swoich własnych . podejrzanych lub nieudanych sprawkach i czynach. I po czwarte, nie chce bynajmniej z powrotem wejść do butelki i czekać na dalsze rozkazy. Nie po to wyszedł z butelki.
94
1. Znaczenie
słowa
'demagogia'
Pierwotny sens terminu był nieco fony wrozkładzie akcentów n iż sens współczesny. Analiza etymologiczna ukazuje nam schemat złoże nia dwóch członów: demos - lud; agogos - przywódca; co daje nową jakość: demagogos przywódca ludu. Właściwie ta nowa jakość ujawnia się w niuansie, czym jest ów lud. Zgodnie z późniejszą tradycją demagog to nic tyle przywódca ludowy, ile przywódca tłumu; taki przywódca ludu, który dba o to, aby lud był tłumem, a nie podmiotem i suwerenem. Takie jest skojarzenie współczesne: demagog to „polityk, działacz głoszący hasła obliczone na łatwy efekt, poklask, schlebiający masom, szafujący próżnymi obietnicami, budzący nieziszczalne nadzieje, wysuwający w imieniu mas żądania nie do spełnienia" 39 Czy istnieje demagogia konstruktywna?
W dzisiejszym języku politycznym 'demagogia' należy do tych słów, z którymi jednoznacznie kojarzony jest sens pejoratywny - albo głów nie, albo wyłącznie. Odmawia mu się zwykle sensu opisowo-neutralnego, przy którym ocena zależy od okoliczności (kontekstu, intencji podmiotu wypowiedzi). Słowo „demagog" skierowane pod czyimś adresem jest epitetem, inwektywą, dyskwalifikacją. Czy zawsze tą.k było? Uderza pewna finezja i niejednoznaczność tradycji, z której ów epitet wyrasta. W rodowodzie i pierwotnym znaczeniu nie 'było przesądzenia oceny. Autorzy starożytni (helleńscy) nie czynili w samej terminologii rozróżnienia między przywódcą ludu a wichrzycielem, mąci wodą itp., · między rządami ludu a rządami motłochu. Tak było m.in. u Platona i Arystotelesa. Ale zaznaczmy: dotyczy to samej terminologii, a nie wymowy nad.a wanej słowu. Autorzy ci, nie sympatyzujący z demokracją, raczej z oligarchią, zacierali tę różnicę - a więc za pozorną neutralnością nazwy (bo nie jest to termi'n sam w sobie brzemienny w aprobatę lub potępienie) kryła się określona intencja.
39
Wł. Kopaliński,
cyt. wyd., s. 115.
95
Z ciekawą próbą odwrócenia tęgo kierunku ewol.ucji słowa mamy do czynienia u A. Gramsciego. Autor przyjmuje najpierw neutralny sens opisowy, a dopiero w drugim podejściu ocenny, przy tym - co dziś może zaskakiwać- wskazuje, że wydźwięk tego określenia może J:>yć również pozytywny. Jako kryterium rozstrzygające traktuje Gramsci charakter i społeczną użyteczność lub szkodliwość ambicji polityka: „Wielka ambicja jest nie tylko niezbędna de.i" walki , ale nie jest też godna potępienia z punktu widzenia moralnego, wręcz przeciwnie, wszystko zależy od tego, czy „ambitna jednostka" pnie się ku górze po uczynieniu pustki dokoła siebie, czy też jej wznoszenie się jest świado mie uwarunkowane wznoszeniem się całej warstwy społecznej, a jednostka traktuje swoje pięcie się w górę jako element ogólnego wznoszenia się. Zazwyczaj widzimy walkę drobnych ambicyjek (własnego podwórka) przeciwko wielkiej ambicji (nieodłącznej od dobra zbiorowości) . Te uwagi na temat ambicji można i ·należy powiązać z innymi, na temat tak zwanej demagogii."~ Gramsci
uwzględnia dominację
n egatywnych
skojarzeń :
„W pojęciu „demagogii" mieści się wiele różnych rzeczy: w sensie ujemnym oznacza ono posługiwanie się masami ludowymi, ich namiętnościami umiejętnie podniecanymi i karmionymi, dla swoich wła snych celów, własnych drobnych ambicji (parlamentaryzm i system wyborczy stanowią teren wybitnie sprzyjający tej szczególnej formie demagogii, która osiąga punkt szczytowy w cezaryzmie i bonapartyzmie z ich nieodłącznymi plebiscytami). " 41 W przeciwstawieniu przywraca pojęciu „przywódcy ludu" sens pozytywny: „AJe jeśli przywódca nie uważa mas ludzkich za godne pogardy narzędzie, którego się używa do osiągnięcia własnych celów, a potem się je odrzuca, lecz dąży do osiągnięcia organicznych celów politycz-
...
A. Gramsci. Wielka ambicja i małe ambicyjki; [w:] Uwagi na marginesie; A. Gramsci. Pisma wybrane, t.II, Warszawa 1961, s. 378. 1 ' Tamże, s. 379. '
.96
0
nych, których te masy stanowią nieodzowny trzon dziejowy, jeśli rozwija działalność;,konstruktywną" - wówczas mamy do czynienia z „wyższą" demagogią; wznoszenie się poszczególnych jednostek i całych warstw „kulturalnych" musi pomagać masom do tego, by i one się podnosiły." 42
Jaka jest różnica między demagogią rozumianą negatywnie (destrukcyjnie) a rozumianą pozytywnie (konstruktywnie)? „Demagog w znaczeniu ujemnym uznaje samego siebie za niezastą pionego, stwarza dokoła siebie pustkę, systematycznie niszczy i usuwa ewentualnych konkurentów, usiłuje wejść w bezpośredni kontakt z masami (plebiscyt itp„ szumne mowy, teatralne posunięcia, działają cy na wyobraźnię aparat choreograficzny - wszystko, co Michels określa jako cechy „wodza-pomazańca"). Przywódca polityczny o wielkiej ambicji dąży natomiast do wytworzenia warstwy pośredniej pomiędzy sobą a masami, aby wydobyć z niej możliwych „konkurentów" i równych sobie, podnieść poziom uzdolnień tych mas, stworzyć elementy, które mogłyby go w przyszłości zastąpić w jego funkcjach wodza. Ma on na względzie dobro mas, to zaś wymaga, aby cały aparat ekspansji i panowania nie rozpadł się z chwilą, gdy ten lub ów przywódca umrze czy w inny sposób go zabraknie, co na nowo pogrąży masy w chaosie i pierwotnej niemocy."'3 Demagogia, manipulacja, wyrachowanie
Czy demagogia jest z natury, a więc zawsze, manipulacją? Jak do tej kwestii odnosi się różnica. między wyrachowaniem i premedytacją a żywiołowością, spontanicznością w przeżyciach, zachowaniach i czynach samego manipulatora? A więc, czy demagogiem jest tylko taki lider lub pretendent, który z rozmysłem rozbudza oczekiwania nieziszczalne, szermuje obietnicami lub quasi-obiet nicami bez pokrycia, z premedytacją schlebia wyobrażeniom i przekonaniom fałszywym? Czy również ten, którego emocje ponoszą, który sam nie ma dysta nsu krytycznego do poglądów i nastrojów swej zbiorowości ani do wła42
Tamże.
43
Tamż e.
97
snych, .który głosi rozmaite hasła głosi pod wpływem „impulsów chwili", ulega wpływowi współtworzonej przez siebie atmosfery, pię trzy żądania nn fali gniewu ludu, odruchowo reaguje na bodźce sytu.a cyjne? Możliwe jest dwojakie rozstrzygnięcie tej kwestii. Można przyjąć, że istnieje również demagogia spontaniczna, nie przestająca być manipulacją, ale na zasadzie mieszanki wyrachowania, emocji, zachowań okazjonalnych, odruchów sytuacyjnych. Można też uznać - rygorystycznie - że demagogia możliwa jest tylko jako działalność rozmyśl na, jako postępowanie wyrachowane, planowane i kalkulowane zawsze na zimno, z premedytacją, a ten pierwszy przypadek to po prostu ży wiołowość i nieodpowiedzialność {posunięta aż do politycznego awanturnictwa). Jakkolwiek jednak rozstrzygniemy kwestię terminologiczną, w rzeczywistości splata się jedno i drugie. Demagogia a erystyka Istnieje uzasadnione wprawdzie, ale nieścisłe skojarzenie demagogii z erystyką. „To demagogia!" - wykrzykujemy, gdy ktoś posłużył się argumentem nośnym, sugestywnym, ale niesłusznym, a nawet w ogóle stwierdzeniem nieprawdziwym, rozumowaniem pozornie logicznym (sofistycznym) itd. Owszem, demagodzy posługują się erystyką, ale nie tylko oni to czynią, i nie każdy chwyt erystyczny ma charakter demagogiczny. Sofista {„kuglarz logiczny") nie musi być demagogiem, wystarczy mu sprawność własna, jego własny popis, który robi wrażenie na publiczności i a dwersarzu. Zresztą, również nie każdy dyskutant kokietujący świadków, publiczność jest aż demagogiem. Wspólne dla erystyki i demagogii jest jedno: manip~lacyjny charakter wybiegów mających zastąpić argumenty, zrekompensować lub ukryć brak argumentów. Wbrew pozorom, łatwo jest jednak przeprowadzić rozgraniczenie mię dzy erystyką jako ekwilibrystyką słowną a demagogią w dyskusjach. Demagogiczny charakter mają tylko takie argumenty, których słusz ność ma być zasugerowana lub-upozorowana nie na zasadzie logicznej lub pseudologicznej, i nawet nie na zasadzie kameralnego efektu p sychologicznego, ale na zasadzie nośności społecznopsychologicznej. De-
98
magog zwycięża psychologicznie w konfrontacji przez odwołanie się do poglądów („prawd") obiegowych, powszechnie uznawanych za pewnik lub świętość w danym kręgu. Owszem , posługuje się kokietowaniem publiczności, powoływaniem jej na świadka i a rbitra (gdy z góry znamy wynik) itd. W erystyce ten chwyt na zywany jest argumentum ad populum. Ale też czyni coś więcej: t worzy pewn ą atmosferę społecz ną i pewne złudz enie - sugeruje, że przemawia w imieniu ludu, wyraża pogl ądy i wolę ludu; a więc wygrywa nie samą siłą pokla sku, lecz równi eż siłą przymusu, szantażu (spróbujcie przeciwstawić się głosowi ludu!).
2. Demagogia a populizm W języku politycznyllł - nawet u wykształconych polityków i wytrawnych publicystów - często można zauważyć błędne, zamie nne używanie słów 'populizm' i 'populistyczny ' - w znaczeniu_takim jak dawniej 'demagogia' i 'demagogiczny'. Z drugiej strony, również każ dego demagoga postrzega się i prezentuje z góry, oczywiście, ja ko populistę. Okr eślenia te nie są synonimami, lecz wyr azami pokrewnymi (pod względem etymologicznym. i pod względem dziedziny) i bliskoznacznymi. Populizm oczywi ście posługuje . się demagogią, ale nie tylko demagogią, również innymi metodami manipulacji, i nie tylko manipulacją. Z drugiej strony, nie tylko populiści stosuj ą demagogię.
Czym jest populizm Populizm to tendencja społeczno-polityczna oparta na stereotypie potocznej t zw, „prostego (zwykłego) człowi eka". Mitologizacji mądrości potocznej _(przeciwstawionej „mętniactwu" intelektua listów i wiedzy specja listycznej ekspertów, menadżerów) towarzyszy kult przywódcy--:- patrona, dobroczyńcy, obrońcy, zba wiciela i przewodnika. Samoświadomość oparta j est n a int uicyjnym, ogólnikowym i ster eotypowym poczuciu swojskości , zaś wiedza społeczna i program polit yczny na równie niewyraźnych pojęciąch (raczej hamądrości
99
słach niż
kryteriach) równości - nierówności, sprawiedliwości - nieuprzywilejowania i upośledzenia, wolności i ucisku itd. Toteż apologii oczywistej zdroworozsądkowej mądrości potocznej „prostego (zwykłego)" człowieka odpowiada. stereotyp „prawdziwego Polaka", „prawdzi wego chrześcijanina", przeciwsfawienie „zdrowego ludu" (ludu bożego, ludu pracującego, „zdrowego i czystego jądra narodu" itp.) zarówno elitom politycznym, partiom, instytucjom pań stwowym, jak i „obcym". Zresztą, niejednokrotnie organizowanie „sprzeciwu ludowego" wobec elit oparte jest na sugestii lub jawnym oskarżeniu elit o obcość (etniczną, światopoglądową, rasową) lub nawet agenturalność. Nie znaczy to, że populizm zakłada maksymalną i bezpośrednią podmiotowość tak jednorodnie i czysto postrzeganego „ludu". Przeciwnie, organicznym jego składnikiem - obok haseł solidaryzmu społecznego czy narodowego i mglistego egalitaryzmu jest oczekiwanie na przywództw_o i czyn charyzmatycznego lidera, patrona. Nieodłącznie sprzężony jest z pewnymi odmianami autorytaryzmu: paternalizmem, profetyczno-charyzmatycznym wzorcem ruchu masowego, „uludowionym" klerykalizmem. sprawiedliwości,
Współzależność
i
różnica między demagogią
a .populizmem Tak więc demagogia jest terminem z zakresu socjotechniki, podczas gdy populizm jest nazwą z zakresu socjologii idei i ruchów społecznych. Demagogia jest metodą działania politycznego, natomiast populizm jest namiastką ideologii (zresztą, wewnętrznie sprzeczną) masowych ruchów społecznych, a niekiedy również elitarno-odgórnych ruchów reformatorskich. Populizm zawsze skorelowany jest z demagogią, choć występuje w nim nie tylko czysta i stosowana z premedytacją manipulacja, ale również żywiołowość emocji, odruchów i złudzeń społecznych. Natomiast bynajmniej nie każdy demagog jest populistą (faszyzm np., skutecznie posługujący się demagogią narodową i socjalną, nie był populizmem, choć konsumował elementy populizmu; podobnie stalinizm). Skłonność do demagogii (czy to żywiołowej, czy też wyrachowanej) przypisywana jest _zwykle ruchom społecznym o charakterze demo-
~
.I ' '
I i
100 I
,
-1 I
kratycznym; zwłaszcza egalitarnym, a w szczególnośc1 siłom lewicowym i rewolucyjnym. Ile jest w tym prawdy, ile zaś próby dyskredytacji (manipulacyjnej) - to już problem do oddzielnej, oby rzetelnej, dyskusji. Demagogią posługują się jednak również siły polityczne programowo niechętne nie tylko podmiotowości mas, lecz również jakiejkolwiek ich aktywizacji - nawet traktowanej instrumentalnie, sterowanej i podporządkowanej; a więc ruchy lub instytucje o orientacji elitarystyczno-oligarchicznej. Nie pogardzą nią np. wtedy, gdy nie ma lepszego sposobu odsunięcia przeciwnika (zwłaszcza prawowitego) lub skanalizowania niebezpiecznej dla grup uprzywilejowanych radykalizacji „niziri społecznych".
3. Demagogia jako ingracjacyjna metoda walki o przywództwo i monopol władzy
I I
~-
..
Demagogia to ingracjacja przeniesiona i zastosowana na pozicimie makrostruktur, potraktowana nie jako psychotechnika, ale jako socjotechnika. Specyfika takiej ingracjacji (jako socjotechniki) polega na tym, że jest to wdzięczenie się nie do j ednostek, Jecz do zbiorowości (publiczności, grupy), a do jednostek jako do członków grupy, identyfikujących się z nią, poddanych jej kontroli społecznej, naciskowi powodującemu uniformizację i konformizację postaw. Opinia zbiorowa (tak jak w psychotechnice dobre samopoczucie indywidualnego partnera lub małego żespołu) zostaje potraktowana i wykorzystana jako obiekt (nieszczerej' zresztą) adoracji, a. to w tym celu, !>Y posłużyć się nią do skrępowania ·wyboru jednostek, by narzucić im podsuwaną przez nas interpretację zjaWisk, linię postępowania i zwłaszcza postawę niesamodzielności, braku krytycznej refleksji i dystansu, predyspozycję do myślenia i zachowania stadnego.
„ Uwodzicielska'' natura demagogii. Wstęp do władzy nad umysłami - to pozyskanie zaufania słucha czy, czytelników, widzów, zdobycie poklasku, popularności, aprobaty na wyrost.
101
I ~
Dlatego właśnie w klasycznej demagogii proporcjonalnie mmeJ miejsca zajmują zabiegi „imaginistyczne" (a, wi ęc podnoszenie własnej atrakcyjności przez manipulację własnym wizerunkiem, co jest tak charakterystyczne dla czasów współczesnych), więcej zaś jest wdzię czenia się, przypochlebiania zbiorowości. Umizgi pretenderitów-manipulator9w skierowane do „I.u du" rze·czywiście przyppminają gry miłosne, a raczej gry uwodzicielskie, gdyż tylko j edna ze stron wierzy we wzajemnoś~. K.to powie milszą, przyjemniejszą nieprawdę, uprawdopod_obni ją wytworzoną uroczą atmosferą, lepiej schlebi próżności qdbiorców, a poświadczy jeszcze miarodajność swojej załganej oferty własnym lub cudzym formalnym autorytetem, rangą, ten jest bardziej wielbiony z wdzięczności. Demagogia spełnia wszystkie kryteria „uwodzenia" (mas), gdyż składają się na nią trojakie wysiłki·: (1) staran.ie o przypodobanie się odbiorcom, (2) staranie o pokoąanie ich oporu ~w postaci nieufności, krytycyzmu i w ogóle samodzielności), (3) dążenie do zastąpienia samokontroli obiektu „adoracji" własną arbitralną kontrolą.
4. Istota i funkcje demagogii jako formy manipulacji „Demagogia (. .. ) to oddziaływanie X-a na Y-a w taki sposób, aby Y poprzez swoją postawę i J lub zachowanie był narzędziem realizacji jakichś celó'w X-a. X posługuje się przy tym obietnicami, pochlebstwami, fał szywymi uogólnieniami, półprawdami, qszcz.erstwem, i~synu acjami, definicjami perswazyjnymi, elementami emocjonalnymi wypowiedzi. Demagogia nic obejmuje takii;:h śroqków D}_a nipulacji, jak kłamstwo, zataje nie faktów, szant~ż moralQy, system nagród i kar, wykorzystywanie nałogów. " 44 Zastrzeżenie powyższe jest niezwykle (stotne: -dernag~giem jest tylko kusiciel, dodajmy: kusiciel zbiorowości, a nie pojedynczej osoby czy małego zespołu, względnie ten, kto szachuje jednostki i zespoły „głosem ludu".
44
'102
J. Puzynina, cyt. wyd„ s. 217.
Tak
więc· demagogią
jest
posługiwanie się w działaniu politycznym (agitacji, propagandzie, w walce o władzę, w rządzeniu i w opozycyjnej krytyce sił rządzą cych) hasłami i symbolami obliczonymi na wzbudzanie pozytywnych lub negatywnych emocji zbiorowych (nadziei, euf9rii, entuzjazmu, lęków, uprzedzeń, obsesji, fobii); · na's tawienie na „tani poklask" i popularność na zasadzie schlebiania masom (sugerowanie dosłownej prawdziwości formuły vox populi vox dei, a w rzeczywistości podpowiadanie ludowi, co „myśli" i czego żąda. Jak powiada K Ćapek, „Głos ludu [ ... ] to· z reguły ten, któremu najwięcej trzeba podpowiadać. " 45 ; licytacja obietnicami (najczęściej mglistymi i pozbawionymi pokrycia, często podejmowanymi „na cudze konto", nie w oprawie wła snych zobowiązań, lecz stwierdzeń „należy wam się" i „dla was będę walczył o to, wspólnie od nich to wyciśniemy"); • WJSuwanie i eskalacja roszczeń i żądań równie popularnych i atrakcyjnych jak nierealnych, bez poczucia odpowiedzialności i bez gotowości ponoszenia odpowiedzialności za własne słowo i czyny oraz za skutki własnego oddziaływania na innych.
•
W opozycji i w
rządach
Demagogia jest skuteczna, a nawet w ogóle możliwa (dłużej niż przez chwilę) raczej w walce o władzę i w opozycji niż w rządzeniu. W rządzeniu staje się sprzecznością samą w sobie, świadectwem zagubienia_ i.nieporadności, w końcu_ auto~Qmpromitacją - choć na krótką metę może sprawdzić się jako sposób zwodz_ enia i uspokajania rządzo nych oraz zwalczania i kneblowania krytyków. Manipulatorska strategia walki o władzę (zwłaszcza niekontrolowaną) - skoro nie opiera się (w każdym.razie nie tylko i nie głównie) na przemocy i terrorze - .rozgrywana jest na płaszczyźnie walki o „rząd dusz". Dlatego właśnie.opiera się na demagogii, a w dobi.~. kultury masowej chętnie przybiera .kostium populistyczny.
1 j ••
I
I, I
45
K. Ćapek. Aforyzmy. Warszawa 1984, s. 35.
103
Demagogia jako metoda
gnębienia
wroga
Demagogia ma dwie strony, dwie funkcje. Z jednej strony, jest fornieuczciwej akredytacji - uwiarygodnienia w oczach opinii publicznej, pozyskania poparcia lub wręcz upozorowania mandatu społecznego (przyzwolenia, uprawnienia, zobowiązania do występo wania w imieniu, w interesie i na rzecz danej zbiorowości). Z drugiej strony, jest formą dyskredytacji i w ogóle gnębienia przeciwnika. Urok demagogii polega na tym, że umożliwia „upolowanie dwóch zajęcy jednym wystrzałem": uwiarygodniam się i koronuję przez pognę bienie rywala czy wroga. Gnębienie wroga, czyli działanie na jego szkodę w ten sposób, że nie tylko traci sam w sobie, ale traci również w opinii środowiska, przybiera najczęściej dwojaki kierunek: (1) podważanie dobrej opinii o nim, elementarnego zaufania innych do niego, godzenie w jego godność i cz eść, (2) posłużenie się już istniejącymi, a wygodnymi dla nas, sprowokowanymi lub zasugerowanymi wyobrażeniami i zachowaniami zbiorowymi oraz działaniami grupowymi skierowanymi przeciw memu. Demagogiczna forma dyskredytacji i w ogóle gnębienia polega na tym, że za wszelką cenę staram się rywala prz eciwstawić opinii publicznej - i w ten sposób, że sam w swojej argumentacji posługuję się niewygodn~mi dlań opiniami lub odczuciami powszechnymi, i w ten sposób, 'że fakt braku poparcia lub dezaprobaty społecznej przytaczam jako koronny dowód niesłuszności jego poglądów i bezprawności jego mą podstępnej,
roszczeń.
W tym drugim wypadku manipulator zapewnia sobie alibi (to nie ja, to lud, lub: czynię to z woli i w imieniu ludu) oraz sztuczny mandat, który jego „podpowiedzi" (podszepty bądź jawne podjudzanie) ma usprawiedliwić i uczynić prawowitymi (zalegitymizować). · Wymaga to sztucznego kształtowania wygodnej sobie woli ludu (przez wpływanie na opiriie 'i nastroje zbiorowe) - czy to metodą agitacji, czy prowokacji, czy też.cłjugotrwałej indoktrynacji („urabiania") bądź pozorowania tej woli.
• 104
Demagogia jako
oddziaływanie
argumentacyjne i sugestyjne
Pamiętajmy jednak o istotnym niuansie. Nie jest demagogią indoktrynacja - gdyż ten, kto mo ż e dokonywać „prania mózgu" nie jest ju ż pochl ebcą i podż egaczem, ale panem ludzkiej świadomości. Nie jest demagogią mistyfikacja propagandowa, np. wygranie sfał szowanych wyborów, zwycięstwo w referendum czy plebiscycie nie tyle liczbą głosów, ile liczbą karabinów lub zupek; podobnie jak wyolbrzymienie w r elacji prasowej czy telewizyjnej lub w oficjalnym dokumencie skali jakichś wygodnych dla nas społecznych ż ądań czy protestów. W sumie nie jest demagogią samo tworzenie takich faktów dokona· nych lub ich obrazów wypaczonych lub też faktów pozornych. Natomiast jest demagogią: (1) powoływanie się na takie okazje (włącznie z efektami „prania mózgu") lub stworzone przez siebie pozory i na własne oszustwa w celu pozyskania dla siebie łub wzburzenia i skierowania przeciw komuś uczuć danej zbiorowości; (2) używanie argumentacji demagogicznej (a więc opartej na schlebianiu niewyrafinowanym gustom i oczekiwaniom społecznym, nastrojom, uprzedzeniom, na kuszeniu, obiecywaniu i podburzaniu) dla osiągnięcia swoich celów, połączone czy to z przestrzeganiem reguł gry, czy też z ich naruszaniem, np. wygrywanie wyborów - uczciwych, jak i sterowanych czy fałszowanych - dzięki fałszywym oskarżeniom rywali, przelicytowaniu ich obietnicami nieuczciwymi - nieszczerymi i nierealnymi zarazem. Samo-w sobie demagogiczne.zwalczanie_przeciwnika nie jest więc oddziaływaniem sprawczym, ale psychologicznym. Polega nie na tworzeniu stanów rzeczy i zdarzeń, lecz na tworzeniu odpowiedniej atmosfery, w której pewne stany rzeczy, zdarzenia, dążenia i zachowania staną się możliwe, a nawet nieuniknione. W tym sensie demagogia - jako oddziaływanie siłą (najczęściej nierzetelnej) argumentacji oraz siłą sugestii - może wspierać lub przygotowywać działania sprawcze zwrócone przeciw rywalom, takie jak prowokacja, dywersja, nagonka. Na tym etapie analizy zajmiemy się jedynie pierwszą funkcją demagogii. Przyjrzymy się jej bliżej jako podstępnej formie akredytacji.
105
5.
Podręczny
kodeks demagoga
Podstawowe zasady demagogii można streścić w kilku i „przykazaniach:
założeniach
1. Aby wodzić innych za nos, trzeba im się podobać lub czymś im zaimponować. Atrakcyjność jest warunkiem koniecznym pozyskania uwagi, zainteresowania, zaufania i poparcia... a często zarazem wystarczającym. Musi to być jednak atrakcyjność i popularność gwiazdora, idola - na tyle powszechna, aby była zaraźliwa i zobowiązująca dla wszystkich członków zbiorowośd („spróbuj no się wyłamać").
2. Najlepiej jest zaimponować lub wzbudzić sympatię do siebie przy okazji wzbudzania zbiorowego entuzjazmu, euforii, fascynacji jakąś sprawą, ideą, to zaś powstaje dzl.ęki wspaniałym mirażom przyszłości i obietnicom wychodzącym naprzeciw najżywotniejszym potrzebom, pragnieniom i oczekiwaniom społecznym. Mów o tym, o czym ludzie chcą usłyszeć, mów tak, jak lubią słuchać, mów to, co pragną usłyszeć.
3. Jeśli sam w sobie nie mogę się spodobać, wydać sympatycznym, bliskim lub wynik takich starań nie jest pewny, a same .starania lub obietnice mogą okazać się ·niewiarygodne i obusieczne, to zawsze mogę się „przykleić" do uznanego autorytetu, podszyć się pod grupę podziwianą i cenioną w tej zbiorowości, a wreszcie, przypochlebić się samej tej zbiorowości. 4. Jeśli nie mogę się przypochlebić, tym sposobem poprawić samopoczucie zbiorowości i jej nastawienie do mnie, a zarazem odwrócić uwagę zbiorowości od tego, co powinno wzbudzić jej czujność w mych dążeniach i czynach, Jo zawsze : mogę skierować uwagę zbiorowości ku innym, wygodnym dla mnie zjawiskom, a jej nieufność przeciw swoim rywalom.„ ~ 5 . Jeśli- nie
mogę zwyciężyć
„oczaruję" zbiprowość
106
i
rywala na tej zasadzie, że skuteczniej przez nią wybrany przed innymi,
zostanę
a wbrew niemu, to zawsze mogę przynaJmnięj. zaszkodzić rywalowi lub wszelkim rywalom. 6. Aby szko
7. Jeślź nie mam szansy zaszkodzenia rywalom z pomocą zbiorowoani skompromitować ich w jej oczach, zawsze mogę ludzi postraszyć możliwymi 'przyszłymi nieszczęściami i wypaczeniami (okropnościami), a przy tym wskazać ich źr6dło (cechy mego przeciwnika) i sprawcę (jego właśnie). Śmiało demaskuj szhodnik6w, dywersant6w, agentów, wrogów ludu. ści
8. Mogę również uhqnorować przeciwnika rolą kozła ofiarnego - jego właśnie oskarżyć o sprawstwo wszelkich dotychczasowych zawodów i nieszczęść, niepowodzeń zbiorowych. 9. Cokolwiek i jakkolwiek to zrobię, musi powstać poza i wok6ł mnie zupełna pustka. Jestem najlepszy, bo je· stem niezastąpiony, ponieważ jestem teraz jedyny na placu boju•. Rozgrywaj bez kompleksów wybór negatyWTJ-Y „na bezrybiu i rak ryba''. Ambicja realźstyczna nie polega na obrażaniu się, że nie widzą we mnie ryby, ale na sprawieniu, abym został tym rakiem. mną
10. Cokolwiek się uda pod moim przywództwem (także mimo mego przywództwa), jest moją zasługą, jako przewodnika. Jeśli cokolwiek źle się zakończy, to nie dla mnie - bo to nie moja wina. Jam tylko skromny, wierny i posłuszny sługa ludu, wykonawca i zakładnik woli ludu. Że co? Byłem prorokiem, przewodnikiem? Owszem, ale źle rozumianym, nie wysłuchanym. Nie przyjmowano mych przestróg. 107
l
IX. DOStOWNY I KONWENCJONALNY REPERTUAR DEMAGOGII
Odłóżmy
na bok uczone traktaty i sięgnijmy do beletrystyki. Szef kuchni poleca: Jana Brzechwy Szelmostwa lisa Witalisa. To znana - przynajmniej kiedyś - i popularna bajka dla dzieci. Dla dzieci? Owszem, też; ale dlaczego te same dzieci, które to czytały, kiedy już zostają wyborcami, dają się nabrać na te same szelmostwa? Alegoria Brzechwy to równie zwięzły jak systematyczny wykład wiedzy z pogranicza psychologii społecznej i socjologii polityki; wiedzy o klasycznym schemacie demagogicznej akredytacji. Wykład tak czytelny, że komentarz do niego zdaje się zgoła profanacją; ale w podręczniku możemy i musimy sobj.e na to pozwolić, zwłaszcza po to, by uwydatnić subtelną różnicę między funkcjonowaniem tego samego mechanizmu w wydaniu i odbiorze dosłownym a jego formą konwencjonalną, jaka dziś, w dobie spektakularnych kampanii wyborczych i narkotycznego niemal wpływu mass mediów przeważa w społeczeń stwach naszego kręgu kulturowego. Lis Witalis, wielki szelma, swego bielma, Pręży ogon znakomity, Zwisający na kształt kity; I w tyrolskim kapeluszu Krąży pełen animuszu. Łypie białkiem
Zupełnie
jakby
studiował
marketing. Dobrze rozumie znaczenie wyeksponowania zalet fizycznych, miłej powierzchowności. Dobry wizerunek - a nie cokolwi.ck innego - to bilet wstępu na konkurs pretendentów. wystroju
zewnętrznego, ap~rycji,
~
Tu do wilk'a się przymili I coś szepnie, tam po chwili Do niedźwiedzia chyłkiem sunie, I ' I
I
108
l
r
Jakieś słówko rzuci kunie, Chytrze mrugnie okiem do jelenia, Jeża muśnie od niechcenia, Mysz ogonem połaskocze, Mimochodem, Bóg wie o czym, Porozmawia chwilkę z rysiem. - Świetnie, lisie Witalisie!
W swych staraniach o to, aby zostać zauważonym i aby utrwalić w pamięci innych, pretendent wprawdzie wszystkich bezpośrednio nie ogarnie. Nie jest w stanie zapewnić sobie bycia znanym sumą kontaktów indywidualnych z każdym wyborcą. Ale może przynajmniej stworzyć nieodparte wrażenie, jak bardzo jest znany, obecny w życiu zbiorowości', a zarazem, jak jest bezpośredni , naturalny, jak żyje sprawami wspólnymi i sprawami innych ludzi. Bardzo sugestywnie oddziałuje to na tych, którzy nie znali przedtem ani jego, ani jego rozmówców: utrwala się odczucie, jak gdyby każdego znał lub mógł znać - a już na pewno, że jego wszyscy znają; każdego dostrzeże (zwłasz cza tego, kto jest w potrzebie), z każdym się porozumie, o każdym się
pomyśli.
Przy tej okazji kandydat-kokiet wzmacnia efekt psychologiczny oparty nas pospolitej ludzkiej próżności i snobizmie. Niema l każdy ze „zwykłych ludzi" czuje się wyróżniony i mile połechtany publicznie dla innych 'w idocznym faktem znajomości z osobi stością tak ważną (skoro to jest pretendent do ważnego stanowiska, kandydat w wyborach), usatysfakcjonowany tym, że może tym zaimponować pozostałym . Zaś u pozostałych powstaje odruch „ćma do światła ": również radzi by być bliżej~ czują się zaszczyce ni, gdy wyłowi ich z anonimowego tłumu. Dobrze wiedzą to dora dcy ze sztabów wyborczych, gdy każą ka ndydatom pojawi ać się w miej scach publicznych, ale i w tych podwójnie kameralnych (tzn. w kameralnym gronie przed kamerą), zagadywać ludzi, przedstawiać się i ściskać dłonie nieznajomym. Wszyscy myślą: „A to szelma! Jakiś w tym, widocznie, cel ma".
109 li
Lisa Witalisa akurat znają, i to aż za dobrze, ci, których chciałby oczarować. Wydawałoby się, że obydwa te czynniki (i niezagadkowość osoby oraz jej osobowości, i ewidentny fakt zabiegania o przychylność) są przeszkodą dla poszerzenia kręgu odbiorców. Ale niezupeł nie, podobnie jak zalotnika (o ile niejęst źle widziany z innego powodu) bynajmniej nie spalają jego zachowania natrętne ani też widoczny zamiar, by jego starania były przede wszystkim widoczne. Dlaczego? Lubimy bowiem, podobnie jak niewiasta w adoracji, gdy ktoś okazuje, jak mu na naszych względach zależy. Przez to czujemy się waż ni, mamy poczucie, że coś zależy od naszego wyboru. Nasza próżność, a nawet tylko zwykła potrzeba dobrego samopoczucia (jeśli było zach~iane) i dowartościowania czyni nas podatnymi na te umizgi już choćby na ząsadzie grzecznego odwzajemnienia. Dlatego właśnie nawet taki przebłysk refleksji (nad czyjąś interesownością i dotyc4czasową opinią o adoratorze), czujności czy podejrzliwości nie zapobiegnie niczemu. Na razie ten zgrzyt spowodował jedyi:iie, że ten, kto się przypochlebia, już nas zaintrygował, już jesteśmy ciekawi, czym chce nas pozyskać. Już
wybory rozpoczęte Któż zostanie prezydentem? Lis spryciarzem był bezsprzecznie, Więc o głos poprosił grzecznie, Wszedł na pień i w słowach kilku Tak pow~ed.ział: - Zacny wilku, I wy wszyscy tu zebrani, Tak przeze mnie szanowani, Albo mówiąc wprost - zwierzęta! Macie wybrać prezydenta. Banalna, ceremonialna [or_mułka - rzekłby ktoś. Tymczasem połowa sukcesu to właśnie znajomość rytuału, okazanie w rytualnej formie szacunku adresatom i oczywi~cie właściwe zaadresowanie swej przemowy. To czynnik niedoceniany, na takiej samej zasadzie jak we 110
fraszce „szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie, jako smakujesz, aż się zepsujesz". Odpowiednio: sznnowny rytuale, nikt nie wie, jaki jesteś ważny, dopóki sam cię nie naruszy i nie odczuje skutków tego. Witalis sformułował wzorcowy wręcz „adres", wyraził SZ?-CUnek, odwołał się do wspólnoty identyfikacji. Nic potknął się w progu. Teraz mógł przystąpić do nieskrępowanej autoreklamy: Czyż
jest ktoś, kto nie pamięta Zasług lisa Witalisa? W pięciu tomach ich nie spisać! Otóż ja przed wielu Jaty, Gdym był młody i bogaty, W ciągu jednej tylko wiosny Zasadziłem tutaj sosny, Buki, dęby - niemal wszystko, By zwierzętom dać schronisko! Dla was szereg lat z zapałem Drób w kurnikach hodowałem, . Dla was w chlewach tuczę wieprze, Byście mieli. życie lepsze. Jestem waszym dobrodziejem, A sam nie śpię, a sam nie jem, Tylko myślę dniem i nocą, Jak zwierzętom przyjść z pomocą ...
I
1 ,I l
Rzekłby _ktoś:
A_ to samochwała! Skromność nie jest' największą z jego zalet. I jak on się nie zająknie przy tak p'lramidalnych zmyśle niach? A jednak autoreklama Gak w ogóle reklama) rządzi się innymi prawami niż informacja po prostu czy też miarodajna opinia o kimś. W reklamie skromność i powściągliwość niekoniecznie jest cnotą najwyższą; mogłaby być odebrana jako brak wiary we własne słowa i przymioty. Wiarygodność (i siła sugestii) nadawcy reklamy polega na tym, że mówi dobrze o sobie (o swoim towarze, ofercie) bez zahamowań, z przekonaniem, ba, z pewnym żarem . Wszyscy wiedzą, że ten żar jest spowodowany tym, że mu zależy - ale gdyby tego zabrakło, nie byłby
~.
I
111
.. .-.:.
wiarygodny (Nie chce mu się? Lekceważy nas? Sam nie wierzy w sukces?). Pretensjonalność takiej, zwłaszcza mocno przesadzonej, autoreklamy nie musi jej dyskredytować w punkcie wyjścia. Po pierwsze, wiedząc, że to reklama, odbiorcy nie muszą mieć za złe podobnego samochwalstwa, ale mogą to potraktować jako zachowanie konwencjonalne, zresztą, nieuniknione w warunkach licytacji. Po drugie, jak w każdej bezczelności, efekt jest zapewniony dopiero wtedy, gdy stopień tej bezczelności przekracza wyobrażenia innych, zapiera dech z zaskoczenia itd. Bezczelność, pozornie prostacka, jest skuteczną prowokacją - wywołuje wrażenie. Po trzecie, można uwi erzyć nawet w taki portret opiekuna i dobroczyńcy, kiedy- się właśnie wypatruje opiekuna. Lis Witalis konstruuje swój schemat akredytacji bez zarzutu, bo zręcznie go stopniuje. Najpierw opiewa zasługi. Następnie przedstawia je jako uosobienie misji pełń'ej wyrzeczeń i poświęceń, czemu towarzyszy sugestia bezinteresowności. W rzeczy samej, ~toś, kto tak się starał i poświęcał mimo tylu trudów, przeszkód i strat, musi być dzielny, szlachetny i bezinteresowny. Z kolei owe zasługi i zalety (traktowane już jako oczywiste) przedstawione zostają jako tytuł do pretendowania. Stąd już tylko krok do niezbyt zawoalowanej sugestii, że to zbiorowość jest niemal dłużnikiem pretendenta, kandydata, (a nie odwrotnie, jakby się wydawało, sądząc po tych staraniach). I już mamy konkluzję: dobro trzeba uznawać i nagradzać; a naturalnym ukoronowa niem osiągnięć i zasług, nagrodą za dotychczasowe zasługi i naj lepszą kontynuacją już dawno rozpoczętego dzieła będzie wybór na stanowisko. Mruknął niedźwiedź
do sąsiada: - dobrze gada! Szepnął borsuk: - Jaka swada, Jaka dykcja i wymowa, To przynajmniej tęga· głowa! -
Co tu
gadać
~
.Jeśli nawet ktoś nie odbiera autopanegiryku kandydata naiwnie, prostodusznie, a uświadamia sobie konwencjonalny, rytualny i rekla-
112
mowy właśnie charakter takiej autoprezentacji, to jednak próżność tych, do których trzeba się wdzięczyć, jest połechtana, a ponadto przy tak konwencjonalnym ·potraktowaniu treści - interesuje ich forma tego popisu; i to premiują. Spośród tych, którzy się ' mizdrzą i licytują w nieskromności, wybiera się tego, kto robi to z największą swobodą i pewnością siebie. Prz eważnie jest tak - przynajmniej w odbiorze potocznym - że forma zdaje się świadczyć o treści, elegancja czy błyskotliwość - o intelekcie pretendenta. W prostym, „ludzkim" przemówieniu Witalisa tego nie widać, ale gdy weźmiemy pod ·uwagę - typowe popisowe przemówienia polityków, to nieraz okaże się, że słuchacze, widzowie, wyborcy nagradzają aplauzem taką wypowiedź, w której im mniej rozumieją, tym więcej zą.;:ijdują elementów atrakcyjnych, ozdobników i przerywników, np. dowcipów, anegdot, plotek, pikantnych szyderstw z przeciwnika itd. itp. A tymczasem lis po chwili Ciągnął dalej: - Moi mili, Nie namawiam, ale radzę: Jeśli dziś otrzymam władzę, Daję słowo, ·że zasadzę
W ciągu pięciu dni na piasku Drzewa mego wynalazku. Już nie szyszki, nie żołędzie, Schab wędzony i pieczony, Boczki, szynki, salcesony, Mor faa ela -i serdelki, Mięs przeróżnych wybór wielki, Nawet prosię ·w galarecie, Jeśli tylko zapragniecie. Ale się zagalopował! Kto .mu w to uwierzy? A w takim razie kto·go poprze? No, a jeśli go wybiorą, to jak on się z tego rozliczy.lub wykręci? R aczej się wykręci niż się rozliczy. To oczywiście uogólnienie. W bajce Brzechwy, ponieważ to bajka dla dzieci, zwierzęta rozliczają Wita lisa, a właściwie wymierzają mu karę. Ale zwróćmy uwagę na wy-
113
, I ~
mowny niuans. Wita1is odpowie nie tyle za to, że nie zrobił tego, co (a sam obiecał), ile za to, co czynił, choć tego akurat nie miał czynić. Odpowie za przekroczenie mandatu, i to nie za samo nadużycie władzy dla własnego widzimisię i własnej wygody, ale za to, że bawił się w przywileje zamiast i kosztem swojej roboty, a przede wszystkim za to, że bawił się w dyktatora i tyrana (a więc stał się niebezpieczny) i za skutki społeczne tego - zbiorową klęskę. Dwuznacznie optymistyczna jest wymowa podobnego finału. Ale jakże realistyczna. To także, niestety, prawidłowość ogólna. Czy brak umiaru w słownym cudotwórstwie to samobójstwo pretendenta? Niekoniecznie. Gra się na nadziejach, pragnieniach. Zatem najważniejsze jest uchwycenie tego, czego ludziom brak i czego im potrzeba, czego w rezultacie usilnie pragną, do tego stopnia, że świat im to przesłania, staje się fetyszem, zakłóca naturalne proporcj~ rzeczy, przekształca się w obsesję. Takie zjawiska nazywane są w psychologii dominantą potrzeb niezaspokójonych - i na tym najbardziej że ruje każdy demagog. Prz.e sadna· skala w obietnicach może być zresztą odbierana nie tyle jako zapowiedź i zobowiązanie, ile jako ekspresja gotowości. Dzię ki temu do odbiorców lepiej dociera sygnał: wiem, co was boli; wyraziściej zaznaczone są obietnice, odczytywane nie tyle jako zapowiedzi i zobowiązania, ile jako chęci, obietnice starań. Oczywiście, zawsze istnieje ryzyko, że ta konwencjonalno-rytualna licytacja zostanie potraktowana dosłownie, co znajdzie wyraz w rozliczeniach obietnic lub wręcz zobowiązań. Ale tak było raczej w dawnych epokach, gdy „rządy ludu" były co najwyżej utopijnym postulatem lub zjawiskiem incydentalnym (w buntach, powstaniach, rewolucjach), a więc gdy funkcjonowały krótkojako „gniew ludu". Co prawda, i wtedy gniew ludu zwracał się przeciwko krwiopijcom, uzurpatorom, obcym najeźdźcom i ich namiestnikom; ten sam lud już na ogół nie zdą żył zająć się tymi, którzy wdrapali się wyżej na jego plecach i nieco go zaniedbali. lub zdradzili: We współczesnych państwach, w których rządy ludu (choćby nawet były traktowane jako doktrynalna fikcja lub symboliczny skrót myślowy) stały się-'-- przynajmniej jako hasło - oczywistością, charyzmatyczno-profetyczny wzorzec relacji między „sługą ludu" a „ludem" miał zrobić
114
nie przybrał bynajmniej formy relacji suwerena i odpowiedzialnego wykonawcy, ale raczej formQ kontraktu, transakcji. Jaka to transakcja? Poparcie w zamian za zobowiązanie, i odwrotnie: zobowiązanie (moja obietnica) w zamian za obietnicę poparcia. Jednakże w tych warunkach obietnice i zobowiązania są adekwatne (współmierne i jakościowo odpowiednie) nie tyle do rzeczywistych moż liwości i zamiarów pretendenta, i nawet - paradoksalnie - nie tyle do realistycznych pragnień i oczekiwań odbiorców, ile do wymogów licytacji (czym kogo mogę przebić, a muszę przebić, jeśli mam wygrać). Właś nie ten czynnik - zasady i wymogi licytacji - jest decydują cy, również dla postawy „publiczności" czy „ludu". Wprawdzie sami adresaci obietnic i wręcz zobowiązań, których nimi chcemy „kupić", bywają łatwowierni z powodu własnej ciemnoty i ogólnego upośledze nia, wskutek wygłodzenia pewnej potrzeby lub pod wpływem zaraźli wej atmosfery zbiorowego chciejstwa; ale dziś taka sytuacja staje się rzadkością. Co więc może spowodować podatność publiczności bardziej wyrobionej, wykształconej, krytycznej, mogącej korzystać z kilku niezależ nych źródeł informacji, na oferty typu „gruszek na wierzbie"? Właśn ie ·reguły licytacji. Wyborcy mogą również zachowywać się jak przytomni uczestnicy przetargu i kalkulować „z zapasem" czy „poprawką", uwzględniając pewien stopień ryzyka. Mogą więc „kupić" wielbłąda trójgarbnego licząc na dwugarbnego; mogą wybrać tego, kto oferuje wskaźnik zwielokrotniony, a nie powściągliwego realistę czy minimalistę, jeśli tego drugiego postrzegają jako kogoś, kto oferuje mniej po stronie zobowiązań , a tyle samo po stronie szans i ryzyka.
i j
Wszystkim oczy aż zabłysły: - Lis niezgorsze ma pomysły, Niech zostanie prezydentem! - Czy przyjęte? - Tak! Przyjęte! - Niedźwiedź objął go za szyję I zawołał: - Niech nam żyje! - Żyj nam, lisie Witalisie! Powtórzyły za nim rysie, Kuny, tchórz· i jelenie Oraz całe zgromadzenie. 115
.....
I
Sukces jest więc proporcjonalny do stopnia wzbudzonego entuzjazmu. Entuzjazm tych, którzy pierwsi ulegli urokowi demagogii oraz zaraźliwość reakcji tych pierwszych entuzjastów uruchamia żywiołowy mechanizm naśladownictwa wzmocniony siłą sugestii, a nawet i presji większości. Decyzja o poparciu nie zapada. przecież racjonalnie: na zasadzie wyważania diagnoz i prognoz, konfrontacji obietnic i potencjału, kalkulacji ryzyka i kosztów. Przeciwnie, zostaje podjęta z pominięciem myślenia alternatywnego i warunkowego, na zasadzie eliminacji lub zignorowania innych wariantów. Wybór zbiorowy dokonuje się na zasadzie lawiny czy też obrastającej w drodze kuli śnieżnej. Jest to rezultat funkcjonowania zbiorowości wyborców nie jako grupy, ale raczej jako tłumu, w najlepszym razie zachowującego się tak jak publiczność na meczu lub na koncercie. Nawet kiedy w owym „rachunku" bierze się pod uwagę obecność i wabiki innych pretendentów, to jednak nie na zasadzie drobiazgowego porównania, ale raczej na zasadzie odwracania się, karania, „ucierania nosa", działania na przekór, ucieczki (tak jak panna wychodzi za mąż, by uciec z domu, a nie dlatego, że wie, co wybi:ała w zamian). Jan Brzechwa finezyjnie przedstawił niezbyt subtelny poniekąd mechanizm uwiarygodnienia i upełnomocnienia pretendentów, wydawałoby się, już zbyt dobrze znanych (i to niekoniecznie z najlepszej strony), aby mogli jeszcze oczarować odbiorców. Tym bardziej może my to odnieść do wyłaniania reprezentantów przygodnych, zupełnie dotychczas nieznanych (kandydat jako „człowiek znikąd" i „człowiek zagadka"), przeciw którym przemawiać się zdaje ich obcość czy zerowe konto, potencjalna nieufność lub sceptycyzm publiczności, których jednak atutem jest to, że jako nieznani nie ryzykują konfrontacji swojej przesadnej autoprezentacji ze swoją wcześniejszą porażką, kompromitacją czy bankructwem. Tak czy inaczej chodzi o społeczny wybór oferty (obietnicy) nieszczerej i nierealistycznej. Czy dziś jest to jeszcze możliwe, skoro zewsząd wyborca jest ostrzegany przed demagogią, choćby przez samych rywali? Jest to jednak zupełnie mÓżliwe i skuteczne w dwojakich sytuacjach: (1) Kiedy dana zbiorowość jest raczej tłumem lub agregatem, względnie całością zdezintegrowaną, wewnętrznie skonfliktowaną lub 116
I
I
zatomizowaną - niż społecznością lub gr:upą, a więc wspólnotą świadomą, zorganizowaną, kontrolującą
swych członków. Ten stan uniformizacji zwykle wiąże się albo z niskim przeciętnym poziomem umysłowym uczestników, aibo z sytuacją sprzyjającą wtórnej prymitywizacji myślenia. (2) Kiedy możliwe jest niedopu~zczenic do głosu rywali, zagłuszenie ich, albo też kiedy ludzie wybierają z menu „na bezrybiu i rak ryba". W innych okolicznościach demagogia bynajmniej nie jest ani niepotrzebna, ani niemożliwa, ale przybiera znacznie bardziej wyrafinowaną formę.
117
;
I
Czę·ść
trzecia
SZACHRAJSKA DYSKREDYTACJA PRZECIWNIKA Repertuar manipulacji w walce politycznej obejmuje między innymi sztukę instrumentalnej i zastępczej dyskredytacji przeciwnika. Manipuluje się nie tylko wtedy, gdy- osiąga się swoje cele przez wprowadzenie w błąd uczestników działania, świadków sytuacji itd„ przez wykorzystanie do osiągnięcia własnych celów nieświadomych tego rywali i przeciwników. I nie tylko wtedy, gdy tendencyjnie gloryfikuje się własną działalność i jej rezultaty, oczernia zaś starania i osiągnięcia rywala, przeciwnika. Do manipulacyjnych form walki należy również kształtowanie negatywnego wizerunku przeciwnika. Jeśli działa on ze swojego punktu widzenia - skutecznie, my zaś nie możemy zapobiec skuteczności samego jego działania, to zawsze możemy postarać się o to, aby efekty jego wysiłków, o nawet same wysiłki nie zostały dostrzeżone lub docenione, a tym bardziej, aby nie uzyskały aprobaty. Kierunek uderzenia jest wówczas specyficzny: chodzi o to, aby sama osoba lub instytucja odbierana była negatywnie, z uprzedzeniem, nieufnością, podejrzliwością. Sam w sobie obraz przeciwnika (rywala) w świadomości odbiorców ma być czynnikiem pomniejszającym lub przekreślającym jakiekolwiek jego szanse.
118
X. ISTOTA, FUNKCJE I ZAKRES DYSKREDYTACJI Co to znaczy 'dyskredytować'? Jak i po co i czy każda - dyskredytacja jest manipula~ją?
się
to robi? Kiedy -
1. Istota dyskredytacji i specyfika dyskredytacji
manipulacyjnej
Dyskredytacja to niejako odwrotna strona akredytacji. Z tego punktu widzenia dyskredytacja to pozbawienie lub utrata społecznego „kredytu". Ktoś mnie zdyskredytował (pozbawił kredytu) lub ja sam się zdyskredytowałem (utraciłem ów kredyt). O dyskredytacji można mówić nie tylko od strony biernej (tego, co przydarzyło się komuś z własnej winy lub pod wpływem cudzych zabiegów), lecz i od strony czynnej (że on kogoś innego dyskredytuje). Wtedy mamy na myśli pewne konkretne czynności skierowane na innych (zachowania, gesty, wypowiedzi, znaki polegające np. na ... milczeniu, byciu ubranym tak a tak) lub określony typ czynności, sposób działania - a więc procedury formalne i niesformalizowane techniki wywierania wpływu na innych ludzi. Rzecz jasna, w przewodniku po zagadnieniach manipulacji politycznej interesuje nas bąrdziej ta czynna niż ta bierna strona zjawiska. W znaczeniu. przenośnym czasownik ·'dyskredytować' - od francuskiego słowa discrediter - oznacza odpowiednio: podważać zaufanie, pomniejszać autorytet, psuć opinię, kompromitować, dezawuować. 46 Zatem dyskredytacja w sensie -społecznym~ ideologicznym, politycznym - to synonim kompromitacji (spowodowanej lub wykorzystanej przez kogoś), dezawuowania, (z)demaskowania itd. Jeśli ktoś tę sytuację zawdzięcza własnym zasługom, określamy to jako autodyskredytację. W praktyce jest to podważanie lub przekreślanie zaufania do tego, kto działa lub wypowiada się - do niego samego z góry i na zawsze, bez względu na to, co powie czy zrobi; godzenie w jego wiarygodność bezpośrednio i w sposób otwarty łub nie wprost, w sposób ukryty, 48
Wł. Kopaliński, ~yt.
wyd„ s. 135.
119
• .-ó
a nawet przewrotny. W walce politycznej stosuje się zarówno uniwersalne (choć skonkretyzowane w tej dziedzinie) kryteria wiarygodności /niewiarygodności, jak np. atrakcyjność, komunikatywność, prawdopodobieństwo, rzetelność, jak i szczególne kryteria ideologiczno-polityczne. Wtedy punkt ciężkości spoczywa na za.k westionowaniu słusz ności czyichś poglądów, programów i działań, negowaniu prawowitości jego występowania w danej roli, prawomocności jego decyzji i działań, odmawianiu mu reprezentatywności, poddaniu w wątpliwość szans akceptacji i powodzenia jego planów w społeczeństwie. Dyskredytacja pierwotna (prewencyjna) i wtórna (rewizyjna) Wyrachowana dyskredytacja nie jest ciosem na oślep, lecz przyjmuje za punkt wyjścia status przeciwnika. Toteż pozbawienie kredytu zaufania i poparcia oznacza jedno-z dwojga: • niedopuszczenie do uzyskania takiego kredytu przez kogoś, kto jes·zcze go nie posiada, lecz dopiero się ubiega o jego uzyskanie; • pozbawianie owego kredytu tych, którzy już go uzyskali i już z niego korzystają. W tym sensie możemy rozróżniać dyskredytację pierwotną - profilaktyczną (prewencyjną) oraz dyskredytację wtórną. Z kolei owa dyskredytacja wtórna może mieć miejsce w toku działania (a więc ma uniemożliwić, sparaliżować lub skompromitować samo działanie, wypaczyć jego odbiór społeczny) bądź post factum jako tendencyjny komentarz do rezultatów działania już wykonanego, a raczej jako interpretacja wymowy faktów dokonanych, intencji działającego, ocena jakości, rzetelności i społecznej użyteczności samego działania i dzieła. Mowa tu jest o dyskredytacji instrumentalnej, ponieważ nie każda dyskred;:tacja jest równoznaczna z manipulacją. Niemanipulacyjna (pryncypialno-programowa) forma dyskredytacji .
...,
Dyskredytacja występuje również w rzetelnej argumentacji demaskatorskiej. A więc wtedy, gdy - nie uchylając się od obowiązku
120
przeciwstawienia rywalowi własnych pozytywnych wartości - wykazuje się w jego rozumowaniu błędy i nieścisłości, a w roszczeniach uzurpację pewnych idei czY symboli, haseł; obnaża się nieszczerość lub nieautentyczność.deklaracji i zachowań, niezgodność słów i czynów, rozbieżność zapowiedzi, obietnic, postęp'owania i efektów; a wreszcie dowodzi się przyrodzonej niewiarygodności tego, kto wbrew. własnej naturze głosi dane idee i cele. Wówczas w sztuce polemiki przedkłada się argumenty rzeczowe ·nad osobowe czy w ogóle podmiotowe. Dyskredytacja adwersarza ma charakter pomocniczy w stosunku do argumentacji zasadniczej - pozytywnej, konstruktywnej (na rzecz wła snych poglądów, ocen, oferty). Dowodem mojej słuszności oprócz argumentów przemawiających za moimi tezami i świadectw na moją korzyść, jest polemika z tymi założeniami, stwierdzeniami, poglądami przeciwnika, które zaprzeczają moim lub są ich dezinterpretacją, bądź nadużyciem i przywłaszczeniem połączonym z deformacją. Nie polemizuje się jednak ze wszelkimi tezami adwersarza, lecz tylko z tymi, które gcidzą w moje ·racje. Wykazanie błędów służy dowiedzeniu prawdziwości mojego rozumowania. Dlatego właśnie przeważają i cenione są argumenty ad rem, ad meritum, a nie ad hominem. Towarzyszy temu (co prawda, nie zawsze konsekwentna, bo „bliższa ciału koszu~ la") gotowość do uznania pewnych racji lub w ogóle słuszności przeciwnika, przyznania·mu pewnych walorów· i szacunku. Inaczej jest już w konfrontacji potraktowanej destrukcyjnie (jak rodzaj wojny), połączonej ·z zacietrzewieniem, wiarą i pragnieniem wiary, iż nie tylko złe jest to, co przeciwnik' uosabia i proponuje, ale zły jest on sam w.sobie. Nadaljed!1akdężar wysiłku spoczywa nastaraniach o udowodnienie, że jest zły. Nie ma więc obalania wszystkiego i za wszelką cenę; obalenie poglądu nie musi być równoznaczne ·z odmówieniem szacunku przeciwnikowi jako takiemu i odnową przyznania mu racji w czymś. Natomiast jest to regułą w przypadku dyskredytacji manipulacyjnej.
Dyskredytacja manipulacyjna (instrumentalna i
zastępcza)
Kiedy zaś dyskredytacja jest elementem manipulacji? Wtedy, gdy zmierza się do przedstawienia przeciwnika (jego właściwości, dążeń,
121
•I
działań)
w niekorzystnym świetle, instrumentalnie przy tym traktuzarówno wartości i pojęcia wykorzystywąrJ~ Vf ar~mentacji, jak i samych odbiorców, którzy rzekomo mają być arbitrem w sporze stron, ale w rzeczywistości stają się . przedmiotem manipuJacji nastrojami, emocjami, niewiedzą, złudzeniami,· uprzedzeniami. Wyróżnikiem drugim jest zatem· element złej woli , zamiar nie tylko „postawienia na swoim" (i to za wszelką cenę), ale również moralno-psychicznego zniszczenia przeciwnika. (podeptania jego godności, poniżenia go w oczach. świadków, pozbawienia zdolności do. działan ia - nawet do obrony własnej). Dobrze uchwycił tę cechę Karel Capek w swym satyrycznym kodeksie figur polemicznych, nawiązującym do kanonów klasycznej erystyki.47 Przy tej okazji uwypuklił również wyróżnik trzeci: uzurpatorski arbitralizm. „ Ten zwięzły podręcznik przeznaczony jest nie dla zapaśników, ale dla czytelników, aby zdolni byli órientować się w figurach potyczek, powiadam, w figurach, a nie w regułach, albowiem polemika prasowa w odróżnieniu od wszelkich innych rodzajów bojów, zapasów, potyczek, szermierek, utarczek, bitw, turniejów i w ogóle mężnego mierzenia sił nie ma żadnych . reguł. Przynajmniej u nas. Na przy~ad yt zapasach grecko-rzymskich nie ma zwyczaju, .aby zapaśnicy przy potyczce wymyślali sobie; w boksie nie ma zwyczaju, by walnąws~y pięścią w powietrze oznajmić, że przeciwnik został znokautowany; przy a taku na bagnety nie ma zwyczaju, by żołnierze przeciwnych stron wzajemnie się szkalowali - to za nich 71ałat:-.yiają dziennikarze na tyłach. No więc, to wszystko i dużo więcej należy .do obyczajów polemiki literackiej, a trudno byłoby znaleźć coś, co_.PY .ekspert od. zapasów polemicznych u~nał za chwyt niedozwolony, za grę nie fair, za grubi.apstwo lub nierycerski trik." 48 jąc
Skąd wynikają te brzydkie cechy? Dyskredytacja manipulacyjna - inaczej
niż
programowa, podykto-
' "".!> 47
K. Capek. Marsjasz, czyli na marginesie literatury. Kraków 1981; esej pt. Potyczek piórem figur dwanaścioro, czyli podręcznik polemiki pisemnej. .a Tamże, s. 25.
122
wana zamiarem podjęcia.merytorycznej polemiki, współzawodnictwa, a nawet przekonania drugiej strony do swoich racji itd. - ma charakter zastępczy i instrumentalny. Ataki na przeciwnika mają zastąpić właściwy spór, odwrócić uwagę od sedna sprawy, stosowane są zamiast własnych argumentów merytorycznych, których nam brak lub co do siły przekonywania których mamy wątpliwości. Instrumentalnie traktowany jest nie tylko przeciwnik, nie tylko „publicżhość" (świadkowie i sędziowie sporu) i· nie tylko wrogie czy obce zasady, wartości. Również własne - potraktowane częstokroć jako pretekst, zasłona dymna, narzędzie dezorientacji, czemu towarzyszy relatywizm - stosowanie argumentów i zarzutów wzajemnie sprzecznych, swobodna zamiana miejscami celów i środków, najświęt szych zasad i precedensów, ekwilibrystyka doktrynalna, krasomówcze kuglarstwo, karkołomne dowody. W dyskredytacji instrumentalnej posługujemy się zarówno prawdą, półprawdą, jak i nieprawdą. A przede wszystkim staramy się, aby - jeśli nie jest nam dane być wyrocznią w sprawie prawdy - sama prawda okazała się czymś problematycznym i enigmatycznym, praktycznie nieosiągalnym, jak każdy ideał. Omawiając dalej repertuar dyskredytacji instrumentalnej (a więc manipulacyjnej) bynajmniej nie zakładamy, że wszystkie omawiane środkii formy dyskredytacji są specyficzne tylko dla niej. Przeciwnie, niektóre z omówionych rodzajów dyskredytacji występują również w rzetelnej, programowej polemice i w ideowo umotywowanej demaskacji, a także_ w tej zacietrzewionej (tj. żarliwej, lecz nieadekwatnej). Wyróżnikiem jest intencja, stosunek do prawdy oraz stosunek do od~ biorców - a zwłaszcza to, czy umożliwiamy im sprawdzenie prawdziwości i zasadności naszych zarzutów, krytyk.
2. Cele i funkcje dyskredytacji manipulacyjnej Czemu służy wykrętne i podstępne dezawuowanie i obrzydzanie wizerunku przeciwnika jako takiego oraz jego wypowiedzi, zachowań i czynów? 123
Narzędzie „rządu
dusz"
Uniemożliwiamy nie tylko rywalowi czy przeciwnikowi pozyskiwanie słuchaczy, czytelników, widzów, zwolenników, ale również odbiorcom - potencjalnym zwolennikom - bezstronne zapoznanie się z ideami, poglądami w ich oryginalnej i nie.skażonej postaci, w sposób nieuprzedzony. „ Ustawiamy" i przeciwnika, i tych, do których on się zwraca. To my rozstrzygamy wybór zamiast publiczności, choć sprawiamy wrażenie, że werdykt jest głosem ludu właśnie. Przyzwolenie publiczności na to, aby być jej rzecznikiem i jej przychylność zjednujemy tym, że wykrętną rozprawę z przeciwnikiem przekształcamy w igrzyska. A w igrzyskach gramy na stadnych instynktach. Jest to misterne uprzedmiotowienie vocis populi (głosu ludu). Manipulacyjne techniki prowadzenia sporu (a raczej unikania dyskusji lub rozstrzygania jej chwytami _, wykrętnymi i podstępnymi, na płaszczyźnie zastępczej), tak dobrze znane z klasycznego repertuaru erystyki, zmierzają do kilku celów-jednocześnie. Służą narzuceniu takiej atmosfery, aby nie mogła oddziaływać sama w sobie siła i jakość argumentów, aby odbiorca komunikatów propagandowych, agitacyjnych, apeli, egzorcyzmów nie był w stanie samodzielnie wyrobić sobie zdania, dokonać oceny i wyboru, aby „ustrzec" go przed niepożąda nym wpływem, a przy okazji osłabić jego czujność i krytycyzm w stosunku do naszych niekoniecznie rzetelnych argumentów. Poszczególne zachowania, działania, decyzje, poglądy czy hasła wciskane są w pewien kontekst, w którym "muszą się zmieścić", a jeśli nie mieszczą się, to przesądza to o ich wyeliminowaniu. Jest· w tym coś z szantażu. Pewien kanon wiary (stosowanego słownictwa, pojęć, wyobrażeń i skojarzeń, norm, schematów interpretacji zjawisk) traktowany jest jako oczywisty, naturalny, powszechnie obowiązujący. Zaś stosunek do tego kanonu świ adczyć ma o człowieku czy sile politycznej. Mówiąc prościej, przekształcamy każdą dyskusję czy debatę w sprawdzian prawomyślności i prawowierności. W rezultacie działający oraz odbiorcy działania znajdują się pod naciskiem moralno-psychologicinym. Zaczynają kontrolować nie tyle swoją zdolność rozumienia otaczających zjawisk i skierowanych do nich cudzych wypowiedzi, ile raczej swoją prawomyślność. R9wnież
124
odbiór przekazywanych treści - pozytywny lub obojętny lub negatywny - zależy od ich zgodności z obowiązującym kanonem dogmatów, stereotypów. Zatem najważniejsze jest, kto mówi i jak mówi (przy użyciu jakich wyrażeń, odwołaniu do jakich zasad i autorytetów), a nie to, co mówi i jak to się ma do rzeczywistości. Polityczne funkcje dyskredytacji W walce politycznej dyskredytacja służy osłabieniu lub podwaźe niu pozycji przeciwnika. Godzi się w jego atrakcyjność, godność wła sną, cześć i autorytet; kwestionuje się jego identyfikację i reprezentatywność społeczną i ideową, a nawet autentyzm jego istnienia i działania; na tej podstawie odrzuca się miarodajność jego deklaracji i działań . A przez to pozbawia się go możliwości ideowego i organizacyjnego oddziaływania na innych. Niekiedy wręcz zmierza się w ogóle do wyeliminowania przeciwnika z gry. Jest to możliwe wtedy, gdy udaje się wytworzyć atmosferę generalnej nieufności z góry łub całkowitego uprzedzenia, podejrzliwości i najgorszych posądzeń lub wręcz potępienia, co z góry przesą dza negatywną ocenę wszystkiego, co pochodzi od danego podmiotu. Tym bardziej, gdy uda się doprowadzić do izolacji danego podmiotu, do uznania, że dla tej osoby czy instytucji nie ma miejsca w przyzwoitym towarzystwie, np. wśród demokratów czy patriotów. W głębszym wymiarze działanie dysk.redytacyjne sięga więc do spraw .ostatecznych: dotyczy p~a.wa nieprzyjaznej lub niewygodnej nam osobistości lub siły politycznej do istnienia i do działania. Tego właśnie prawa chcemy jej pozbawić ... w majestacie prawa lub przynajmniej w otoczce woli ludu. Ideologiczne funkcje dyskredytacji W walce ideologicznej zadanie dyskredytacji jest następujące. tego przeciwnika trzeba tol erować, godzić się z samym jego istnieniem, swobodnym i pełnoprawnym działaniem niezależnym od naszej woli i sprzeciwów, to w każdym razie dąży się do pozbawieJeśli już
125
nia jego
działań zną.mion społecznej ważności; pożyteczności
godności, ajeśli
to
i wiaryto do pozbawienia go ~ dobrego imienia. byle wiele z tego nie wynikało i byle niezbyt
możliwe,
Niech sobie działa, wiele pozostawało trwałego . Niech sobie działa, ale pod warunkiem, że to my będziemy narzucać standardy oceny, kryteria kwalifikacji wszelkich działań" hie rarchię wartości, mierniki rangi idei i haseł. Obce i wrogie działania zostają poddane naszej arbitralnej ocenie ideologicznej. To my wyrokujemy o wartości, dopuszczalności i nagradzaniu lub karaniu j ego wysiłków i dokonań; my osądzamy„ czy jest dobrym obywatelem, patriotą, pracownikiem godnym zaufania i uprawnionym do danego rodzaju pracy. Niech sobie działa, byle to działanie nie tworzyło alternatywy programowej i ideowej, byle działanie to nie pozostawiało trwałego śladu w świadomości społecznej. W tym wypadku więc walka rozgrywa się najdosłowniej o „rząd dusz", ale r·'o to, by panowanie lub przewaga w sferze światopoglądowej, ideologicznej i prawnej zapewniały nam mono~ol, a przynajmniej status arbitra, ~ychowawcy i chlebodawcy, któ~y nagradza i karze własnych rywali za dobre lub złe sprawowanie.
Topnienie niegdysiejszych
śniegów
Różnica między jednym a drugim zadaniem jest istotna, choć obydwa są współzależne i łączą się we wspólnej funkcji dalekosiężn ej, perspektywicznej. Musimy pamiętać o tej różnicy, podobnie jak o róż nicy i współzależności celów doraźnych i dalekosiężnych. Czym innym jest bowiem obiektywna możliwość zmaterializowania pewnych czynności, a czym innym przekształcenie tego, co zo~tało fizycznie stworzone lub zmienione, w fakt powszechnie dostrzegany i uznawany. A więc doraźny cel idelogiczno-propagandowy manipulacyjnej dyskredytacji jest następujący: ograniczenie lub przekreślenie politycznych skutków niewygodnego działania przez pozbawienie go lub osłabienie rezonansu ideowego lub czysto psychologicznego. Uniemożliwienie doraźnej internalizacji i akcepta~ji przekazywanych treści. To, czego nie można zabronić, stłumić, zniszczyć fizyczni e, pozbawia się istnienia ideologicznie - przez to, że nie pozwala się, aby przyjęło się
126
w umysłach odbiorców w swej postaci autonomicznej i autentycznej 1 aby zyskało aprobatę. Jest to. działanie skuteczniejsze i groźniejsze dla nękanego w ten sposób przeciwnika niż jawne szykanowanie go, represje, prześlado wania. Wtedy bowiem formalne prawo do dzia.łania zostaje realnie stłumione przez tzw. gęstą atmosferę. „Załatwiamy" owe destrukcyjne elementy, owych wic;hrzycieli na zasadzie: „zobaczcie sami, przecież my niczego nie zabraniamy, nie niszczymy ani nie tłumimY., tylko ludzie sami tego nie chcą słuchać" . W polityce często występuje sytuacja, gdy działanie jest tylko na wpół skuteczne - właśnie przez to, że nie dopuszczono do jego kulturowej obiehtywizacji, czyli do dostrzeżenia, zrozumienia i przyswojenia jego sensu i rezultatów w świadomości podmiotów innych niż ten, który sam działał, społecznego utrwalenia i dziedziczenia tej spuści zny w dorobku powszechnie dostępnym w innym miejscu i czasie. Taki jest właśnie dalekosiężny cel dyskredytacji manipulacyjnej. To, co zaistniało wbrew naszej woli, a nawet wywarło na społeczeń stwie ni.epożądane i zbyt silne wrażenie, ma nie pozostać nawet wspomnieniem. Trzeba to wykreślić, ale tak, aby samo topniało - jak zeszłoroczne .śniegi.
„
3. Skala dyskredytacji Manipulatorska strategia dyskredytacji zakłada wiele kierunków i wiele etapów uderzenia. ·w-najdosłowniejs~ym rozumieniu i wykonaniu jest działaniem (a właściwie .metadziałaniem - regulującym warunki działań) zmierzającym do całkowitęgo lub częściowego podważenia czyjejś wiarygodności. Ale przed chwilą już przekonaliśmy się, że w istocie chodzi o coś więcej: o takie manipulowanie atmosferą społeczną (a w niej strumieniem społecznego zainteresowania, zaufania , przyzwolenia, poparcia), aby paraliżować zdolność przeciwnika do skutecznego działania lub pozbawić go z zewnątrz tej zdolności. Dlatego w~aśnie atakujemy zarówno podmiot działania jako taki, jak i jego konkretne dążenia, zamiary, próby, dokonania. Ten podział 127
pracy znajduje odzwierciedlenie w zastosowanych środkach. Dążymy w ogólności do tego, aby dany podmiot nie mógł istnieć, funkcjonować, pretendować do uznania, poparcia i wpływów; aby zniknął· lub nie mógł się liczyć. W konkretnych warunkach skupiamy się na zadaniu może mniej ambitnym, ale wymiernym. Dążymy do tego, aby działanie (wypowiedź) przeciwnika w ogóle nie doszła do skutku albo też, aby pozostało niezauważone lub aby nie przyniosło rezultatów ze względu na opór odbiorców, uprzedzenie, zlekceważenie, dezaprobatę lub przynajmniej dezorientację. W jaki sposób przekłada się dyskredytacja podmiotu (jako takiego) na dyskredytację jego zamiarów, starań i dziełT
'Delegitymizacja a
unieważnienie
Gwoździem programu jest delegitymizacja, czyli negowanie i odmawianie prawowitości. Celem jest zakwestionowanie' czyjegoś prawa do podejmowania takich czy innych działań, głoszenia takich czy innych przekonań. Prawa rozumianego czy to w kategoriach prawnych (uprawnienia, upoważnienia, a nawet obowiązku), czy w kategoriach moralnych, czy też społecznych (w czyim imieniu ktoś występuje, w czyim interesie, za czyim przyzwoleniem lub z czyjego nakazu). A jeśli samo prawo do działania lub wypowiedzi nie może być pod~ dane w wątpliwość (na takiej czy innej podstawie prawnej lub moralnej) ani nie może być odebrane? Zwłaszcza, jeśli nie można tego. sobie . zapewnić zawczasu? Wówczas celem manipulatora - w dyskredytacji towarzyszącej lub dokonywanej post factum - jest spowodowanie, by wypowiedź'
(a podobnie materialny lub psychologiCzn'y efekt działania) przekreślić lub unieważnić lub wręcz uczynić faktem niebyłym - tzn. wykreślić
z pamięci, zatrzeć. Ludzie a idee ~
W każdym razie' dyskred)rtacja manipulacyjna ma na celu przedstawienie działającego, a niewygodnego nam podmfotu w niekorzyst-
128
nym , świetle, tak aby każde jego działanie czy .wypowiedź odbierane były równie nieufnie czy niepochlebnie. Zarazem jest to często podważanie pewnych idei, wartości, działań samych w sobie, poprzez atak na nosiciela_czy wyraziciela. Ten, kto dyskredytuje przeciwnika, traktuje go jako przeciwnika za względu na odrzucenie i_dei, wartości, sposobów działania - a więc stosunek do przeciwnika jest tu pochodną stosunku do pewnych ab~trakcyjnych wspólnot, wartości, symboli. Jest to regułą w P.rzyp_adku. d_emaskacji pryncypialnej, ale już ·nie w tej manipulacyjnej . .[\1anipulątor, jak, wiemy, może mieć obojętny i czysto instrumentalny stosunek do wartości, a więc pryncypialne kanonady ideologiczne mogą stanowić pretekst .lub zasłonę dymną dla zupełnie bezideowych porachunków osobistych, koniunkturalnych roszad i rozgrywek personalnych o podłożu czysto ambicjonalnym i utylitarnym. Jakiekolwiek są motywy manipulatora (również ideowe, czy jedynie pragmatyczne lub czysto osobiste), w samej dyskredytacji ta kolejność najczęściej zostaje odwrócona. A więc nie moje czytelne zasady, kryteria i argumenty ideologiczne mają pokonać mego przeciwnika w sporze (gdyby to było moim \\'}'starczającym atutem, nie musiałbym manipulować), lecz odwrotnie: urabiani odbiorcy mają odrzucić te wartości ze względu na negatywną ocenę nosiciela. I nie jest to ·przypadkiem._Zauważmy bowiem różnicę między zadaniami demaskatorskiego zapału w dwóch przypadkach. O ile dyskredytacja pryncypialna (równie merytoryczna, programowa, jak płomienna ł>ądź rytualistyc:z;no-rygoryątyczna) oblicząna jęst przede wszystkim na ,~swoich" zwolenników, okopanych. na słusznych pozycjach, choć nłe wyklucza się hl przeciągnięcia innych na swoją stronę, o tyle dysk_redytacja manipulacyjna nastawiona jest pr.zede w9:iys_tkim na tych jęszcze nie zagospodarowanych, niez9ecydo~anych, zdezorientowanych, a w drugiej kolejności na wyznawców chwiejnych, a nie tych fanatyczny!!h czy racjonalistycznie przekonanych .
Totum pro parte i pars pro toto Ujawnia się tu subtelna różnica yv kierunku rozumowania. W pier\~·szym przypadku negatywny stereotyp danego podmiotu
129
J
l
ma z góry przekreślać wszelkie jego dzieła i wysiłki. A więc całość (rema świadczyć i przesądzać o cechach elementu (poszczególnych przypadków). Zatem: Głupca stać tylko na głupie myśli i uczynki; każ dy czyn zdrajcy jest zdradziecki; wszystko, co zrobi marionetka, jest tresowaną czynnością psa łańcuchowego itd. itp. W drugim przypadku również dowodzimy przyrodzonej .ułomności lub wredności przeciwnika, ale na: zasadzie odwrotnej. To poszczególne krytyki poszczególnych działań czy wypowiedzi mają sumarycznie potwierdzać ogólne defekty podmiotu. Część wystawia świadectwo całości; tendencja wskazana (uwypuklona) przez nas, zresztą na ogół tendencyjnie, wskazuje na regułę. guła)
Etapy zastosowania
W rywala (przeciwnika, wroga) uderza się na wszystkich kolej~ nych etapach konfrontacji. Najpierw dąży się do sparaliżowania go już w punkcie wyjścia. Próbuje się nie dopuścić go do głosu lub wykonania działania. Zmierza się do tego, aby czynność wykonana lub wypowiedź nie zyskała żadnego oddźwięku lub w ogóle pozostała niezauważona, aby „nie zaistniała" społecznie. Następnie
zakłóca się komunikację między konkurencyjnym a jego potencjalnymi odbiorcami:Zmierza się do tego - skoro już nie można zapobiec takiemu obcowaniu publiczności z wrogiem, z „niepożądanym elementem" itd. ani też nie można zupełnie unieważnić społecznie jego oddziaływań - aby ta komunikacja nie mogła się odbywać bez naszego pośrednictwa, ingerencji i regulacji. To my mamy narzucać (ograniczać) zakres tego obcowania, przecedzać obce i niepożądane komunikaty, komentować je nadając im właściwy sens. Wreszcie, zmierza się do zniwelowania efektu tego działania, do którego nie można było nie dopuścić. Np. pomniejsza się jego znaczenie, wypacza się jego sens (wymowę i intencje), 'interpretuje się efektywność cudzego działania lub~nośność społeczną wypowiedzi jako potwierdzenie, dowód trafności przyjętych zawczasu kwalifikacji, ocen moralnych i ideologicznych, ostrzeżeń, zapowiedzi. Cokolwiek zro·
nadawcą
130
bisz, i tak zostanie obrócone przeciwko tobie. Jeśli się mylisz w diagnozach czy poglądach lub jeśli jesteś nieskuteczny w swoim działa niu, oczywiście źle to o tobie świadczy. Jeśli jednak jesteś w poglądach konsekwentny, a w działaniu skuteczny, dowodzi to z kolei, jak jesteś niebezpieczny. Jak widać, dyskredytacja - jako działanie skupione na cechach i wpływach konkretnego wrogiego podmiotu - służy temu, o czym była już mowa: sterowaniu dopływem i odbiorem informacji; może jednak być potraktowana maksymalistycznie, jako wręcz walka o byt: wtedy chcemy pozbawić przeciwnika racji bytu i prawa do istnienia.
Program maximum i program minimum Dyskredytacja ma więc swój program minimum i maximum. Program· maximum polega na tym, że zmierza się do zdyskwalifikowania przeciwnika w ogóle, a nawet do jego zniszczenia (spowodowania rozpadu) wskutek społecznej odmowy uznania i zniszczenia jego morale. Jeśli to nie jest możllwe, to dąży się przynajmniej do skompromitowania go, zdegradowania w opinii społecznej (a może i we własnych oczach), nadania mu statusu przeżytku, bankruta, odchylenia od normy, marginesu folklorystycznego lub efemerydy. Taki jest program medium (o średnim zaŚięgu). A jeśli i to nie jest w pełni osiągalne, to zmierza się przynajmniej do zasiania nieufności, spowodowania dezorientacji, nieuwagi w od· biorze - czego__ rezultatem ma być „dziurawa recepcja", czyli fragmentaryczne i niespójne przyswojenie jego ofert ·; osiągnięć. Taki jest program minimum. W tych trzech wcieleniach (określonych przez „horyzont") dyskredytacja jest odpowiednio strategią, taktyką lub działaniem operacyjnym w wojnie o „ rząd dusz". Jaki jest wspólny mianownik? To, co jest istotną cechą dyskredytacji jako metody manipulacji oraz jej poszczególnych technik. W każdym wypadku tak czy inaczej godzi się w intencje i zamiary działającego, w jego własne poczucie godności i tożsamości, w jego reprezentatywność, ale i w jego dobre imię (cześć), a tym samym w jego zdolność do
131
ł
·~
działania
i przekonywania innych. Taka jest istota celów; wtórną sprawą jest okolicznośc.iowo zmienny dobór środków: czy to będzie kwestionowanie spójności poglądów lub _podejmowanych działań, czy podważanie ich miarodajności, czy dowodzenie braku autentyzmu, wierności, lojalności, czy ośmieszanie wysiłków, których rzetelności samej w sobie się nie zarzuca. Dobór technik i środków dyskredytacji oraz ich zasięg i siła raże nia kształtuje się odpowiednio do układu sił, bilansu możliwości wła snych, potencjału przeciwników i stanu świadomości świadków - odbiorców.
4. Finezja metadyskredytacji Do tej pory rozpatrYWaliśmy starania o pozbawienie przeciwnika oraz zaufania i poparcia społecznego tak, jak gdyby były one jednym z trojga: bądź formą obrony - uderzeniem prewencyjnym, bądź kontrofensywą, odpowiedzią na jego własne starania o wiarygodność i uznanie lub na jego krytykę naszego stanowiska, bądź też ofensywą pognębianiem tego,_ któr.ego już osłabiliśmy. Wówczas mieściłyby się po prostu w obszarze krytyki, polemiki, repliki i rozpatrywalibyśmy je na jednej płaszczyźnie. W rzeczywistości jednak, jeśli dyskredytacja służy realizacji dalekosiężnej strategii manipulatorskiej ·(walce o „rząd dusz" pojęty monopolistycznie), jest metoqą stosowaną na dwóch poziomach. wiarygodności
Dwa poziomy dyskredytacji
Dyskredytacja pierwszego stopnia po)ega na podważaniu czyjejś wiarygodności; poprzez wskazywanie (sugerowanie) takich cech toż samości i sposobu działania danego podmiotu, które mają sprawić, że nie jest godny zaufania ani poparcia. Możemy to czynić również w oderwaniu od samych jego starań o legitymizację jego p9zycj_i i jego działań, także od jego odpowiedzi na dyskredytację, demaskację. Dyskredytacja drugiego (i wyższego) stopnia I!la inne, pod"".ójne z~danie. Z jednej strony, dyskredytowanie cudzych stara.ń (właśnie
qz
samych starań jako takich, bez względu na ich charakter i jakość) o zdobycie lub odzyskanie wiarygodności. Z drugiej strony, dezawuowanie odpowiedzi przeciwnika na naszą krytykę, oskarżenia, zniesławienia, przeinaczenia, a tym bardziej jego prób odwzajemnienia dyskredytacji. W tym drugim przypadku jest to „dyskredytacja akredytacji łub dyskredytacji" - a więc metadyskredytacja. Otóż istnienie właśnie takiej płaszczyzny nie dyskredytacji (i kontrdyskredytacji) po prostu, ale metadyskredytacji - umożliwia zastosowanie w strategii manipulatorskiej znacznie bardziej wyrafinowanego chwytu niż posługiwanie się detalicznymi zarzutami, krytykami czy karykaturami merytorycznymi lub pseudomerytorycznymi. Umożliwia przeniesienie pojedynku na poziom samego „rozdzielnika wiarygodności". A ten medal ma dwie strony. Błędne koło
uwiarygodnienia
Już samym hasłem wiarygodności można zacisnąć pętlę na szyi przeciwnika. Jest to hasło nośne, ponieważ' intuicyjnie nawet przez nieintelektualistów odbierane jest jako kryterium właśnie, jako metawartość (wartość regulująca zasady wyboru wartości). Zatem, kiedy pierwsi podnosimy żądanie, aby przeciwnik się uwiarygodnił, nie jesteśmy odbierani na podobieństwo chama, który przepycha się i wymusza dla siebie pierwszeństwo w kolejce, ale jako strażnik nadrzęd nych reguł. Zamiast więc wdawać się w spór merytoryczny, w którym podlegamy takiej samej ocenie i kontroli społecznej jak wszyscy uczestnicy i ryzykujemy porażkę, już w punkcie wyjścia przenosimy starcie na płaszczyznę metawartości, a jako inicjatorzy tej zmiany automatycznie zostajemy sędziami. Żądamy od naszego przeciwnika, aby najpierw się uwiarygodnił, zanim pozwolimy mu działać i być wysłuchanym. Niech udowodni, że nie jest wielbłądem. A ponieważ uwiarygodnić się może tylko tymi działaniami i wypowiedziami, do których się nie dopuszcza lub które się tendencyjnie komentuje, a priori zaś powtarzamy, że i tak jest niewiarygodny, czego dowodzi również to, że nie potrafi innych przekonać ani nic zdziałać, tylko wciąż się tłumaczy -
133
już się
z tego nie wyplącze. Zamknęliśmy go -w bł~dnym . kole, a przy okazji niepostrzeżenie zwolniliśmy siebie z reguł konkursu i warunków uczestnictwa: my już nie musimy się uwiarygodnić, my uwiarygodniliśmy się egzekwowaniem wymogu wiarygodności tudzież wykazaniem jego niewiarygodności, a właściwie to on sam uwiarygodnił nas swą organiczną niezdolnością do uwiarygodnienia.
Arbitralizm:
wiarygodność
jako· przywilej jednej strony
Niewypowiędzianym założeniem takiego nastawienia do sporów politycznych i ideologicznych jest przekonanie o istnieniu katalogu wiarygodnych podmiotów (porządnych ludzi, autorytatywnych instytucji, zbawiennych i niepokalanych sił społecznych itd). To, co wygłaszane jest przez kogoś spoza tego przyzwoitego grona, a zwłaszcza przez kogoś przeciwstawionego mu, jest już w punkcie wY.iścia wątpli we, a nawet podejrzane; przede wszystkim jednak niegodne uwagi. Podobnie jest z kwestią, jak się mówi czy działa. Potocznie określa się to jako abonament na prawdę, słuszność, ideowość. Wybijamy ludziom z głowy przeświadczenie, że wiarygodność jest względna, zmienna i warunkowa, a więc, że każdy bez wyjątku musi na wiarygodność zasłużyć, i to nie jednorazowo, może zaś ją utracić, że można być bardziej wiarygodnym pod jednym względem lub w jednej sytuacji, a mniej wiarygodnym pod innym względem i w innych okolicznościach. ·Żadnych relatywizacji! Świat polityki dzieli się po prostu na te podmioty, które są wiarygodne bezwzględnie i bezwarunkowo z samej swojej istoty; te, które zdolne są i mają szansę osiągnąć wiarygodność, jeśli zdobędą się na niezbędne. stara~ia - i takie,· które, przeciwnie, z natury są niewiarygodne, raz na zawsze i pod każdym względem. Odpowiada to moralistycznym schematom podziału uczestników polityp na nosicieli dobra i nosideli zła, ucieleśnienia prawdy i uosobienia kłamstwa, żywą cnotę i żywy (wcielony) 'YYStępek. To wyobrażenie o podziale na „podmioty słuszne" i ,;podmioty niesłuszne", wiarygodne i niewiarygodne, oraz przekonanie, że z tego rozdzielnika wiarygodności, słuszności autom~,tycznie wynika rezultat każdego sporu, zaszczepiamy społeczeństwu! aby zdawało się czymś oczywistym.
134
Oto rez~ltat przyzwyczajenia opinii do obowiązywania i bezwiednego respektowania tej zasady: Manipulator, który wystarczająco kontroluje sytuację lub wręcz dominuje, może zachowywać się jak sędzia (także we własnej sprawie). I o to właśnie chodzi.
XI.
Pł:.ASZCZVZNY
I KRYTERIA DYSKREDYTACJI
Punkt zaczepienia w manipulatorskich próbach dyskredytacji dwojaki. Albo jest to własny atak - uprzedzający lub zagłuszający te czyny lub wypowiedzi; które mogłyby przemawiać na, korzyść przeciwnika, albo kontratak polegający na żerowaniu na jego działaniach i ich rezultatach (a zwłaszcza niepowodzeniach) oraz wypowiedziach. Oczywiście ta krytyka ma miejsce bez i zamiast podjęcia polemiki merytorycznej. Następuje przy tym niemal niezauważalna podmiana ,prze dmiotu sporu. Nie jest już tak, że strony wzajemnie konfrontują i sprawdzają swoje z założenia konstruktywne tezy lub konkretne dokonania, osiągnięcia, zasługi - i temu podporządkowują negację wypowiedzi przeciwnika, ale tak, że jedna ze stron zaczyna arbitralnie oceniać tezy i wartości strony przeciwnej, może być
i
t
I
I j
L ~ \
I. !i,.'
1. Dyskredytacja pr~ez przypisanie cech i odmowę uznania cech Możliwe" są zasadniczo dwa możliwe sposoby pomniejszania walorów lub wręcz zohydzania przeciwnika: (1) Przypisywanie mu pewnych właściwości (imputowanie, wmawianie, posądzanie), na jakiejś podstawie (choć z przekrętami) lub bez (coś z niczego) . W skrócie nazwiemy to imputacją.
.135
(2) Odmawianie mu pewnych właściwości niezbęd nych do prawowitego występowania w danej roli, zyskania uprawnień, zaufania i poparcia społecznego, uznania dla wyników pracy. Kwestionowanie jego zrozumienia własnej roli, zadań i obowiązków, jego zdolności, umiejęt ności, wiedzy, doświadczenia, predyspozycji ~ słowem, kwalifikacji osobowościowych, ideowych i zawodowych. Sugerujemy lub twierdzimy, że nasz przeciwnik nie ma w swych zamiarach, w swym dorobku lub w swym „uzbr'ojeriiu:' tego, czego oczekuje społeczeristwo; dana grupa społecz na, czego wymaga rola, do jakiej aspiruje, zgłasza roszczenia, czego wymaga rola, jaką ju ż speł nia. Ten drugi chwyt nazwiemy również z łacińska amputacją.
2. Sposoby „imputacji"
Jedno i drugie określ enie zaczerpnęliśmy z cytowanego już satyrycznego mini-poradnika erystyki napisanego przez Karela Ćapka. Oto jak przedstawił ten pisarz sposoby „ujmowania .przez dodawanie~':
„Despicere,czyli figura pierwsza. Polega na tym, że polemista winien się zaprezentować jako człowiek intelektualnie i moralnie stoją cy wyżej od swego przeciwnika, a'bo też , co na jedno wychodzi, należy bezwzględnie wykazać, że przeciwnik jest ograniczonym głupkiem, pismakiem, bufonem, zerem, zadufkiem, epigonem, szmatą, zdartym ·k apciem, chamem, kretynem i w ogóle podmiotem niegodnym tego, żeby w ogóle o nim mówić [dodajmy: a tym bardziej, żeby z nim po.ważnie rozmawiać - M.K.]. " 49 Czasownik despicere. znaczy 'patrzeć z gó.ry'. przez poniżenie adwersarza, rywala.
Wywyższam się
„Figura druga, czyli Termini. Figura ta polega na tym, że używa się pewnych specjalnie polemicznych zwrotów. Jeśli napiszesz, dajmy ·na·to, że twoim zdaniem pan X"nie ma w czymś racji, pan X odpowie, •
136
9
Tamże,
s. 25·26.
że się
na niego „podstępnie rzuciłeś". Jeśli jesteś zdania, że niestety nie jest w porządku, twój przeciwnik napisze, że „łkasz" z tego powodu lub „ronisz krokodyle łzy". Podobnie też powiada się, że ktoś „wydziera się" - zamiast protestuje, „robi plotki", zamiast zauważa, „wymyśla" ; zamiast krytykuje i tak dalej. Za pomocą tych zwrotów w plastyczny sposób zostaniesz przedstawiony jako człowiek skwaśniały, narwany, nieodpowiedzialny i jakby trochę niespełna ·rozumu, nawet wówczas gdy przypadkiem jesteś flegmatyczny jak lama; to równocześnie tłumaczy, dlaczego twój czcigodny przeciwnik może sobie po tobie jeździć z taką słowną gwałtownością; ponieważ po prostu broni się przed podstępnym rzucaniem się na niego, przed wymysła mi, przed obelgami itp. " 50 coś
3. Repertuar „amputacji" Poznajmy teraz niektóre sposoby „szukania dziury w przekreślania tego, co istnieje.
całym"
lub
Ściąganie w dół
„ Trzecia figura nosi miano Caput canis [psia głowa - M.K]. Z pewnością
polega: na pewnej umiejętności używania tylko takich słów, któzwalczanemu przeciwnikowi jedynie złą opinię. Jeśli jesteś rozważny, można o tobie powiedzieć, że jesteś przesadnie ostroż ny; jeśli jesteś błyskotliwy, mo~na ~owiedzieć, że" jesteś powierzchowny; jeżeli jesteś skłonny brać pod u wagę proste i rzeczowe racje, można powiedzieć, że jesteś pospolity i trywialny; jeżeli odnosisz się ze zrozumieniem do dowodów abstrakcyjnych , można cię z przyjemnością nazwać oderwanym od życia intel ektualistą, i tak dalej. Dla zręcznego polemisty nie ma po prostu cech, przekonań, lub stanu ducha, których by nie było można oznaczyć epitetem, z natury rzeczy demaskującym niezwykłą głupotę, tępotę i małość zwalczanego przeciwnika. "51 re
mogą urobić
50 Tamże, 51
Tamże,
s. 26. s. 26-27.
137
' .,J
B_raki zasadnicze, a nieprzypadkowe
„Non habet, czyli figura czwarta. Jeżeli jesteś na przykład uczonym myślicielem, możn a cię pokonać stosownie do figury trzeciej prostym oznajmieniem, ze jesteś zadufek, dydaktyczny pleciuga, zwykły teoretyk lub coś w tym guście. Ale także można cią zniszczyć za pomocą figury Non habet; można powiedzieć, że brak ci)ekkiego dowcipu, zmysłu bezpośredniości i intuicyjnej fantazji. Gdybyś jednak przypadkiem był bezpośredni i intuicyjny, możliwe jest usadzenie cię odkrycięm, że brak ci mocnych zasad, głęboki'ego przekonania i w ogóle odpow.ie.dzialności etycznej. Jeśli jesteś stworzeniem rozumnym, to jesteś do niczego, ponieważ brak ci głębokiego uczucia,.a jeśli jesteś stworzeniem uczuciowym, to jesteś po prostu szmatą, gdyż brak ci wyższych zasad rozumu. To czym jesteś albo to co masz w sobie, jest mało waż ne; należy wykryć, czego ci z góry nie dano i w imię czego należy cię zepchnąć w ciemność i nicość. '152 Ignorowanie lub deformowanie „Piąta figura nosi miano Negare, a polega na tym, że się po prostu zaneguje to, czym jesteś albo to, co do ciebie należy. Jesteś na przykład uczonym myślicielem, można przeoCZ)'Ć ten fakt i powiedzieć, że jesteś powierzchownym cayseurem [tzn. błyskotliwym gawę .dziarzem - M,K.) i dyletantem. Jeśli twierdziłeś nieustępliwie przez dziesięć lat, że (dajmy na to) wierzysz w ciotkę diabła albo w Edisona, można w jedenastym roku polemicznie ogłosić, że nigdy nie stanąłeś n a wysokości pozytywnej wiary w ciotkę diabła albo w Tomasza Alvę Edisona. Można to uczynić również dlatego, że niewtajemniczony czytelnik i tak o tobie nic nie wie, a wtajemniczony odczuwa złośliwą r adość z zaprzeczenia, że masz nos między oczami." 53
32 Tamże, 63 Tamże.
138
s. 27.
Dyskredytacja tezauryczna, czyli
przekreślenie
dorobku
Punkt wyjścia jest następujący: mój przeciwnik to zero, nikt. Czego dowodem jest albo brak dorobku, albo też żałosność tego dorobku, który ma być tytułem do jego rangi, autorytetu. Zamiast rozprawiać się z konkretnymi sądami i roszczeniami adwersarza, zamiast uzasadniać odmowę wobec takich czy innych jego roszczeń do uznania, do wpływu, poparcia, zajmowania pewnego stanowiska itd.. .. można przedstawić sprawę prościej : po prostu nie ma o czym mówić. Temu służy dezawuowanie, poddawanie w wątpliwość, podważanie lub w ogóle totalne negowanie osobistego dorobku kontrpretendenta. Punkty zaczepienia w tej agresywnej dyskredytacji są stopniowane. Oto stopnie (szczeble) w tej drabinie złej woli: (1) Negacja posiadania i odmowa uznania dorobku w ogóle. (2) Kwestionowanie jakości tego dorobku (buble, wysiłki i dzieła bezużyteczne). (3) Moralne przekreślenie tego, co zdematerfalizować się nie da. Zasługi przedstawione jako szkody, nagrody potraktowane jako 30 srebrników, jaskrawe dowody kolaboracji, lizusostwa itd. (4) Aprioryczna i „oczywista" teza o dezaktualizacji osiągnięć i zasług, jeśli nawet takie były, jeśli nawet to, co On robił, mogło być zasługą. (5) Dyskredytacja przez kontekst społeczno-historyczny (osiągnięcia w złej służbie, w złej sprawie zyskują wartość dwuznaczną lub jednoznaczną; czy to była dobra, czy zła sprawa, osądza dzisiejszy zwycięzca; dekoniunktura potraktowana jest jako wyrok moralny). (6) Wyrok sumaryczny i ostateczny: Co miał, to na przemiał. (7) Umyślna. inercja oceny: dziś niepotrzebny, a już niczego nowego się nie nauczy, nie zdoła nadążyć za ruchem nowych czasów - co ma zapobiec już nie tylko rehabilitacji, ale nawet szansie „zaczęcia od nowa". Dodatkowy urok tej metody polega na tym, że w stadiach począt kowych (dopóki nie wydaje się niezbędna lustracja i sztuczna niwelacja) oskarżyciel może traktować i przedstawiać swoją ignorancję (tj. i niew iedzę, nieznajomość rzeczy, i złą wolę, zupełny brak ciekawości) jako poważny argument, wręcz dowód (nie znam, nie słyszałem, choć podobno to ktoś z nany, wybitny itd. - a to właśnie ma potwierdzać, że gościa nie było i nie ma).
139
4. Dyskredytacja osobista.a dyskre dytacja sztandaru
Inny charakter ma dyskredytacja przez dezawuowanie cech reprezentantów - konkretnych osób lub zespołów ludzkich, a inny ta, która uderza w cechy zbiorowości reprezentowanych. Na czym polega różriica pomiędzy tymi kierunkami i obiektami ataku? Dyskredytacja reprezentantów. Podmiot (osoba, grupa, instytucja) wydaje się właściwym, bo zarazem i bezpośrednim, i ostatecznym celem ataku. W rzeczywi stości może być bądź obiektem właściwym (to jego tylko zwalczamy, jemu konkretnie chcemy zaszkodzić), bądź zastępczym czy symbolicznym. W tym drugim przypa dku godzimy w jakąś sprawę (ideę, zamiar, przedsięwzięcie) nie podejmując otwartej i frontalnej, pryncypialnej polemiki tej idei, krytyki przedsięwzięcia, nie demaskując „sił, które za nim. stoją", ale wykorzystując słabości danego reprezentanta, także nie ńi'ające istotnego związku z.e sprawą (społecznością), jaką reprezentuje, uosabia. Uderzając w osobę (zespół, orgąn, firmę) zniechęcamy odbiorców do kontaktu ze sprawą. Dyskredytacja reprezentowanych przyjmuje jako układ odniesienia charakterystykę całości społecznej, której dana jednostka jest qłon kiem, wyrazicielem, przedstawicielem lub do której aspiruje. W tym przypadku możliwa jest dwojaka sytuacja. 1. Właściwym obiektem ataku jest nie sam w sobie reprezentant jakiejś zbiorowości (rzecznik, wyraziciel, nosiciel cech) i orędownik idei, sprawy, przedsięwzięcia, programu itd., ale ci, których reprezentuje, „którzy za nim stoją". Dyskredytujemy go niejako po drodze, przy okazji, nie skupiając szczególnej u~agi na nim samym, a przyjmując jedynie jego wystarczającą reprezentatywność w sensie typowości lub miarodajności, uprawnienia, upoważnienia. To, z kim i z czym występuje, już samo w sobie go grzebie, przekreśla; ale on sam przy tym jest mało istotny i mało nas interesuje. 2. Chcemy zwalczyć konkretną osobę (także ze względów czysto osobistych, a w oderwaniu od jej koneksji ideowych, ·politycznych, organizacyjnych itd.), nie znamy jednak jej własnych słabości lub' też posiada ona zbyt wiele atµtów, przymiotów, zalet, przewag - a wtedy odwołanie się do negatywnych stereotypów i uprzedzeń wobec jego za140 I '
'
piecza wystarcza, by ugodzić w niego samego. Sam mogę nie mieć nic przeciwko socjalistom, liberałom, konserwatystom, integrystom czy innym jako takim, jednakże nie mam też nic przeciwko temu, by oso.hę niewygodną osłabić lub inicjatywę niewygodną utrącić przez wykorzystanie zbiorowych, hurtowych uprzedzeń odbiorców.
5. Repertuar dyskredytacji osobistej W zależności od rodzaju argumentów lub pseudoargumentów, dziedziny, z jakiej zostają zaczerpnięte, można wyróżnić kilka charakterystycznych sposobów dyskredytacji osobistej: poznawczą, ideową, moralną, psychologiczną, biograficzną, estetyczną, wulgarna-ekonomiczną, „towarzyską", prawną lub pseudoprawną.
Dyskredytacja poznawcza Pierwszy możliwy punkt zaczepienia to kwestionowanie czyichś poznawczych (inteligencji, wiedzy, możliwości zrozumienia czegoś), a najlepiej w ogóle rozumu. W odbiorze społecznym ten zamiar pada na podatny grunt. Jak powiada La Rochefoucauld: „Uważamy za rozsądnych jedynie tych, którzy są naszego zdania. "54 Jeśli ktoś głosi inny pogląd niż ja (my), można to wytłumaczyć jedynie tak: Albo to jest głupiec po prostu - bo tylko głupiec może nie rozumieć ·prawd tak oczywistych i z uporem maniaka pleść takie bzdury; albo zabiera głos w sprawie, w której jest niekompetentny i kf6ra przerasta jego możliwo·ści;-albo też nawet może i jest mądrym człowiekiem, ale zdarzyło mu się coś „palnąć" - my to jednak rozumiemy. W wersji r adykalnej sugerujemy lub stwierdzamy: nie pierwszy raz tak błądzi. Ten oczywisty błąd jest oczywistym potwierdzeniem oczywistej błędności jego sposobu myślenia, doktryny etc. Ktoś, kto tak myśli, może dojść jedynie do takich głupstw jak to właśni e. zdolności
54 La Rochefoucauld. Maksymy i rozwaiania moralne. Warszawa 1977; 347., s. 82.
141
W wersji „poczciwej" stwierdzamy wyrozumiale: Każdemu może Wiadomo, zmęczenie, emocje, zagalopował się w zapędzie polemicznym, nie przemyślał itd. Dajmy mu szansę. Potraktujmy ten ewidentny błąd jako nieporozumienie, jako sprawę niebyłą. Ale też, skoro jest jednak mądry i kompetentny, a mimo to upiera się przy swoim poglądzie dla nas niemożliwym do przyjęcia, zarzuca mu się kłamstwo, a więc świadome mówienie nieprawdy, umyślne wprowadzanie innych w błąd. Dlaczego to robi? Może ma w tym inte~ res (zob. dalej dyskredytacja ekonomiczna), a może nie potrafi przyznać się do błędu, ·wstydzi się porażek i niedoskonałości, kompromitacji (zob. dalej dyskredytacja psychologiczna). Drugi możliwy punkt zaczepienia jest znacznie bardziej radykalny. Nie tylko kwestionujemy prawdziwości sądów przeciwnika, słuszność j ego stanowiska, ale równi eż jego szczerość i dobrą wolę (zarzut złych intencji, świadomego mówienia nieprawdy, czyli kłamstwa), a nawet w ogóle jego prawdomówność . .Schemat ekstremalny jest następujący: „powiedział nieprawdę, ponieważ chciał skłamać, a chciał skłamać, ponieważ w·ogóle lubi kłamać, a nawet inaczej już nie potrafi ; to nałogowy kłamca." W tym miejscu dyskredytacja poznawcza łączy się z moralną (zob. dalej). się zdarzyć.
Dyskredytacja ideowa Jeśli
kryterium poznawcze (prawda - nieprawda, zdolność lub niedo zrozumienia czegoś, prawdomówność - nieprawdomówność) może okazać się niekorzystne dla nas lub obusieczne, musimy spór przenieść z płaszczyzny prawdziwości (a więc racji obiektywnej lub „intersubiektywnie sprawdzalnej") na subiektywną płaszc=?yznę słuszności. Wtedy w najgorszym przypadku można zrelatywizow~Ę prawdę i rację (każdy ma swoją rację). Nie o to j ednak chodzi w manipulacji, w dążeniu do rządu dusz! To może wystarczyćjako wybieg chwilowy, a na dłuższą metę wskazany jest wręcz odwrotny kierunek konfrontacji. Jak sprawić, aby moja słuszność i wyższość nie musiała być sprawdzana i udowadniana w konfrontacji z ideami innych, ale by była z góry oczywista? Trzeba wmówić odbiorcom: Jestem w tym sporze dwóch zdolność
142
lub kilku stron jedyną, która kieruje się racjami ideowymi. Mój adwersarz (rywale) to bezideowcy, cynicy, cwaniacy, koniunkturaliści, ludzie bez zasad. Nawet jeśli 9dnoszą sukcesy praktyczne (a więc to nie partacze, a ich dzieła mogą być pożyteczne dla ogółu) przedstawiam to jako dowód ich bezideowości (patrzcie, jaki elastyczny pragmatyk: zawsze postawi na swoim, ale czyim i jakim k osztem; podejrza na taka giętkość - to p achnie brakiem za sad). Dyskredytacja moralna Nie ma to jak stary schemat dywersji, odwracania uwagi od meritum: „a u was biją Murzynów". Ten chwyt w wydaniu moralistyczilym jestjeszcze starszy. Ten, kto podwaźa moje poglądy, nie może być ani dobrym, ani uczciwym człowiekiem, ponieważ każdy porządny człowiek wyznaje właśnie takie poglądy jakja (my). JeŚlije podważa lub lekceważy, znaczy to, że ma niedobre zamiary, nieczyste intencje, a więc, że to szkodnik lub wróg po prostu . Bowiem tylko wróg lub zdrajca może godzić w to, co nam wszystkim t~ b!iskie, co dla nas święte. Jeśli jednak wiadomo na pewno, że to nie wróg....;.. bo wielu współ wyznawców lub nawet naszych przyjaciół myśli podobnie jak on - to trzeba poszperać w zyciu osobistym , w biografii. Coś zawsze się znajdzie. Karany, rozwodnik, nie ukończył szkoły, miał odwykówkę, wypadek samochodowy. Ten rodzaj dyskredytacji ma swoją ulubioną i spragnioną klientelę: pożeraczy tajemniC alkowy, brukowych sen sacji, podglądaczy wielkiego świata i zwykłych sąsiadów. Choć i dysty~go;ana elita nie pozostaje nieczuła na legitymację przyzwoitości. Umyślnie zaciera się rożnicę między sferą moralności i obyczajnością, między moralnymi a obyczajowymi i estetycznymi kryteriami porządności, przyzwoitości. Atut manipulatora to stereotyp potoczny: niekonwencjonalne = nieobyczajne = niemoralne. Dlatego .właśnie nie trzeba specjalnie wysilać się, by udowodnić, że nasz przeciwnik jednak nie jest uczciwym człowiekiem, skoro pod takim czyfonym względem jednak nie jest porządny. A gdy i w życiorysie nic „ciekawego" ·się nie znajdzie, załatwia się człowieka zwykłą fosynuacją: zarzutem niekonkretnym i niespraw143
I ,
dzonym, nie wypowiedzianym wprost, aby samemu nie ponieść· konsekwencji, ale za to dostatecznie sensacyjnym i sugestywnym, by na nim skupić uwagę i emocje. Wówczas argumenty merytoryczne zastę puje się rozterkami i wątpliwościami. N a zasadzie: „ Trudno rozstrzygnąć, czy ma rację, czy nie, ponieważ trudno skupić się na tym, co mówi, a nie na nim samym, a to dlatego, ponieważ trudno mu zaufać, gdyż to człowiek kontrowersyjny albo wręcz podejrzany lub skompromitowany pod względem moralnym, życiowym." Nie jest ważne, czy ten zarzut jest prawdą: od tego. momentu dyskusja siłą rzeczy zostaje skierowana na inny temat. W każdym razie dyskredytacja moralna zmierza do wywołania nieufności lub negatywnego uprzedzenia do nadawcy-konkurenta przez staranie, aby nasz przeciwnik stał się w oczach środowiska (odbiorców) szkodnikiem, osobnikiem nieodpowiedzialn}'.lll, a co najmniej podejrzanym moralnie. Nawet jeśli nie sposób mu udowodnić, że mówi nieprawdę i że działa na szkodę zbforowości, to utrudnia się przyjęcie jego prawdy do wiadomości: bo jakże można zaakceptować coś, co mówi ktoś, kogo nie można moralnie zaakceptować? Dyskredytacja psychologiczna Psychologiczna taktyka w dyskredytacji manipulacyjnej zmierza przede wszystkim do tego, aby zakłócić komunikację między naszym rywalem a zbiorowością, jaką chcemy sobie podporządkować, aby uniemożliwić odbiór i zrozumienie niewygodnych dla nas informacji, aby wyłączyć myślenie odbiorców przez wytwarzanie wokół określo nych osób lub instytucji bardzo specyficznego klimatu - atmosfery obcości, nieufności, podejrzliwości. Za wszelką cenę dąży się do wzbudzenia negatywnych emocji zwróconych przeciw naszemu rywalowi, a stymulowanych ,i kontrolowanych przez manipulatora. Podstawą jest uzależnienie odbioru od klucza „kto to mówi", a nie od treści komunikatu, przy podsunięciu publiczności odpowiedniego wizerunku rywala, wroga. Wykorzystuje się przy tym dwa czynniki. Z jednej strony, wszelkie właściwości psycłiiczne samego adwersarza, które mogą zwiększyć dystans doń, wyróżnić go niekorzystnie i przeciwstawić danej zbiorowości - a więc pewne cechy jego powierzchowności, usposo-
-
144
'
. !'
hienia, temperamentu, charakteru, przejawy znerwicowania, objawy zakłóceń zdrowia psychicznego i równowagi psychicznej, które mogą być źle odebrane społecznie. Z drugiej strony - stereotypy, uprzedzenia, niepokoje, pragnienia, oczekiwania, złudzenia, obawy. panujące w danej zbiorowości, które mogą być wzmocnione w konfrontacji z zasugerowanym wizerunkiem rywala. W praktyce rozgrywane jest to na kilku płaszczyznach. Po pierwsze, na płaszczyźnie normalności - nienormalności (lub co najmniej dziwactwa) . Nie ma to jak zrobić z rywala wariata, odmieńca, zboczeńca lub jakiś dziwoląg. Po drugie, na płaszczyźnie swojskości lub obcości. Ten, kto nic wyda się swój lub swojski, ale obcy, nieznajomy, przez to staje się i odległy, i niezrozumiały, i nieciekawy, a w środowiskach kołtuńskich zawsze można liczyć na znak równości: obcy = wrogi. Po trzecie, na płaszczyźnie atrakcyjności lub jej braku, wzbudzanej sympatii lub antypatii. Wtedy rozstrzyga najbardziej' nawet irracjonalne kryterium „ lubię - nie lubię" . Odbiór społeczny zostaje strywializowany: „Wszystko jedno, co mówi, i tak go nie lubię. Nie cierpię go tak (drażni mnie tak), że w ogóle nie mogę spokojnie go słu chać. W ogóle nie można z nim dyskutować." Itd. itp. Ktoś nie lubiany nie przekona tych, którzy go nie lubią, może tylko pogłębić ich antypatię. Cokolwiek uczyni, jakkolwiek się zachowa, i tak wszystko przemówi na jego niekorzyść. Po czwarte wreszcie, na płaszczyźnie zgodności wypowiedzi i czynów rywala z nastrojami i oczekiwaniami, z wyobrażeniami publiczności, przy czym.chodzi zarów_!lą 9 tr~ść, jak i formę. Wystarczy przekonać publiczność „on i wy nadajecie na zupełnie innych fafach", aby wzbudzić doń nieufność, niechęć, uprzedzenie, a nawet lęk i wrogość. Dyskredytacja biograficzna Dezawuujemy słowa, czyny ·i dzieła danego człowieka ze względu na jego osobistą przeszłość, drogę życiową. Podważamy jego wiarygodność przez pryzmat tożsamości, autentyzmu, ciągłości lub przez pryzmat epizodów ~ incydentów o szczególnym posmaku. Akcentujemy więc rozmaite „smaczki": 145
(1) To, czemu służył przez całe dotychczasowe życie, dia bli wzięli, w dodatku słusznie. Bankrut - to nie najlepsza przepustka do nowych czasów, nowych zadań, nowych ambicji. (2) To, kim był (lub bywał), zaprzecza temu, kim dziś chce być (lub za kogo chce być uważany). Kwestionujemy autentyzm dzisiejszych poątaw przez przypomnienie wczorajszych ; a jeśli to te dzisiejsze wcielenia mają być prawdziwe, to przypuszq,a lna nieprawdziwość, nonautentyzm (np. koniunkturalizm, konformizm) wczorajszych nie skłania do zaufania do dzisiejszych; a jeśli nawet i wtedy był szczery, i dziś, to jego błądze nie nie wystawia mu świadectwa zrównoważeni a ani przenikliwości. (3) Kim on właściwie jest - albo też: czy w ogóle potrafi być sobą? Czy można polegać na jego ideowości, wierności, lojalności? Jaka jest wiarygodność biografii perforowanej lub zygzakowatej? (4) Patrzcie, jakiego mamy haka na ten autorytet intelektualny czy moralny. Nauko.wiec - mamy głupstwo. Artysta - mamy kicz na zamówienie polityczne lub nieprzyzwoitą chałturę dla chleba. . . . Moralista - mamy jego ciemne sprawki (brudy rodzinne, donosy, szwindle, kombinacje podatkowe), odgrzewamy sprawy niebyłe (np. pi~antna przyprawa zatarty wynJk sądu). Dyskredytacja estetyczna Aby przeciwnik nie był potraktowany poważnie, z uwagą, z szacunkiem i życzliwością, stax;amy się wzbudzić doń odrazę i wstręt albo go ośmieszyć. Skupiamy uwagę na jego cechach zewnętrznych - n a powierzchowności, fizjonomii, ubiorze, stroju, fryzurze. Szuka my defektów urody (długie uszy, nos, wytrzeszcz w oczach), przypadłości fizycznych budzących odraz ę lub kon sternację (mile widziane kalectwo). Nieoce nione są również p~wne atrybuty u sposobienia, temperamentu (tiki nerwowe, objawy nerwicy natręctw - np. ciągłe drapanie się, czochranie włosów), nie mówiąc już o abnegacji (niechluj, brudas). Pojedynek zostaje przeniesiOny na płaszczyznę „podoba się - nie podoba", „piękny - szpętny", „atrakcyjny (pociągający, urzekający) - nieefektowny (bezbarwny) lub od,Pychający" itd.
146
1· ' I I
I
I I
I' I
'
Może i ma rację, ale jest brzydki i niesympatyczny, a ktoś, kto jest niesympatyczny w swej powierzchowności i przy tym jeszcze głosi niesympatyczne poglądy, sam nie może być zaakceptowany ani osobiście, ani w swoich poglądach . Najlepszy sposób na pozbawienie przeciwnika szans pozyskania zainteresowaąia i zdobycia posłuchu to zohydzanie go oszczerstwami oraz ośmieszanie karykaturami, plotkami, zło śliwymi przypowiastkami ·i .anegdotami, które do niego przylgną na zasadzie nieodpartych i natrętnych skojarzeń. Ten sposób poniżania i zohydzania ludzi nam niewygodnych jest najmniej wybredny i wykwintny, najbardziej niesmaczny - i może być obusieczny (gdyż to nas odbiorcy mogą posądzić o prymitywizm, brak dobrego smaku, zahamowań, dobrego wychowania) - ale dosyć wdzięczny i nośny; gdyż zawsze można liczyć na zwykłą ludzką złośli wość, ria, ulgę, że ktoś zbyt mocny ma słabe punkty itd. I przede wszystkim: wrażenia, wiadomości i komentarze salonowe lub kloaczne lepiej zapadają w ludzką pamięć niż informacje abstrakcyjne.
Dyskredytacja „towarzyska" To jest może nawet całkiem porządny człowiek, ale to jego otoczenie (kumple, towarzysze, zwierzchnicy, patroni). „ Przeciw niemu samemu nic nie mamy, wręcz przeciwnie; tylko jego „ogony", te jego koneksje czynią go niewiarygodnym. Albo jeszcze lepiej: to byłby cał kiem przyzwoity człowiek (a zatem i możliwy do zaakceptowania partner), gdyby nie zadawał się z takimi jak oni, tacy owacy. Upór, z jakim obstaje _przy tych koneksjach, ·broni, ba, kryje tych swoich kumpli czy szwagrów, podważa jego wiarygoaność, każe powątpiewać w tę przyzwoitość, którą najpierw zachwalamy. Dajemy mu szansę: możemy go dopuścić do godnego towarzystwa, pod warunkiem, że zerwie z nimi, odetnie się od tej swojej pępowiny itd. A więc kandydat do rehabilitacji„. na kolanach, która polega na tym, że opluwam lub zacieram własną przeszłość i donoszę na byłych współtowarzyszy. Teri zaś, który·tej łaski nie przyjmuje, sam skazuje się na sankcję · izolacji, ·wilczego biletu. Z kimś takim się nie rozmawia; kogoś takiego się nie zaprasza, nie przyjmuje, nie ma dla takich miejsca w przyzwoitym (tj. naszym) towarzystwie.
•
1
147 ~
I
Dyskredytacja wulgarnoekonomiczna Twierdzi się . o przeciwniku: „Mówi tak, bo ma w tym interes!". Albo jeszcze lepiej: „Kto mu· za to zapłacił?". Najbardziej wymarzony rezultat takiego uderzenia to „doprawienie Judaszowej gęby". Insynuacja wulgarnoekonomicznej motywacji przeciwnika jest tym skuteczniejsza, im bardziej przyjął się w gronie osób czy w kręgu instytucji zainteresowanych sprawą, a ·więc siłą rzeczy interesownych i stronniczych, mit bezinteresowności, czemu odpowiada 9czywiście wstydliwość i zakłamanie w kwestii interesów partykularnych. Wszak my wszyscy (poza nim, nimi) działamy z pobudekwyższych, nic z tego nie mamy, cho'ć jest to sprawa, która akurat nas dotyczy, naszych potrzeb, interesów, możliwych strat, wygód i korzyści. My bronimy czystych idei, elementarnych i najświętszych zasad, podczas gdy on swego (brudnego zre sztą)· interesu. My troszczymy się o dobro ogółu, wszystkim chcemy dogodzić i wszystkich pogodzić, on zaś nawet nie wstydzi się przyznać, że chodzi mu o interes jednej konkretnej grupy, części społeczeństwa, b a, twierdzi, że trzeba wybrać, kto zostanie zaspokojony czyimś kosztem. Ponieważ zaś nie można wbrew zdrowemu rozsądkowi (lub wbrew szlachetnym formułom moralistycznym) twierdzić inaczej niż my, a nie śmiemy przypuszczać, by przeciwnik był aż tak ograniczony - to cóż mogłoby go skłonić do przeciwstawiania się temu, co my przedstawiamy jako synonim dobra wspólnego? Musi się za tym kryć jakiś podejrzany interes. Dyskredytacja wulgarnoekonomiczna nie zawsze ogranicza się do takich niekonkretnych sugestii; niekiedy, przeciwnie, powiązana jest z podsuwaniem dokładnych informacji (pogłosek, insynuacji, oszczerstw) dotyczących związku między realizacją określonych idei czy wariantów programu a tym, ile przeciwnik na tym zarobi. Dyskredytacja prawnaJub pseudoprawna Przenosimy - realnie lub pozornie - krytykę naszego przeciwnika na płaszczyznę kryteriów prawnych,_wzmacniając sugestię terminologią prawną lub pseudoprawniczą, która z kolei ma uczynić nasze oskarżenia równie zobiektywizowanymi jak bezdyskusyjnymi, a nas
148
.I
samych - stronę w sporze - sędzią. Czynimy to na podobnej zasadzie jak w taktyce moralizatorskiej (tam obrońca dobra, prawdy, czystości itd. sam jawi się wyrocznią. w tej sprawie, żywym wcieleniem dobra, prawdy, uczciwości, sędzią we własnej sprawie). Uderzenie „z paragrafów" opiera się na kilku możliwych pretekstach: l. Podważanie prawa danego podmiotu do wypowiedzi (w ogóle lub w każdym razie w imieniu określonej grupy, instytucji) przez kwestionowanie formalnych uprawnień (pełnomocnictw, zobowiązań, kompetencji): Jest to zabawa w formalistyczną, proceduralną skrupulatność, która od razu czyni nas strażnikiem zasad i arbitrem, podobnie jak to jest w przypadku moralizatora, który odmawia przeciwnikowi moralnego prawa do obecności, uczestnictwa, wypowiedzi, wiarygodności.
2. Kryminalizacja działalności przeciwnika. Jego czyny przedstawiane są jako przestępcze, a co najmniej podejrzane, w klimacie afer, nadużyć, niepraworządności. Jest to osiągane zarówno „zimnymi" środkami ekspresji (lakonicznym i beznamiętnym. podsuwaniem paragrafów i kwalifikacji prawnych), jak i środkami „ gorącymi" (okrzykami „zbrodnia", „afera'', „karygodne", „to sprawa dla prokuratora!"; ponawianymi z byle powodu i przy byle okazji zaproszeniami przed oblicze sądów, a najlepiej Trybunału Stanu). 3. Kryminaliżacja samej osoby, grupy, instytucji jako takiej. Sama osoba przeciwnika (lub grupa) jako taka zostaje z góry zakwalifikowana jako podmiot z natury swej kryminogenny, przestępczy. Słu żą temu epitety indywidualne (aferzysta, hochsztapler, gangster, mafioso) i odpowiednio grupowe (np. sitwa, spisek, partia zbrodnicza). 4. Aktywna dyskredytacja „kryminalna" zakłada nie tylko przedstawianie wizerunku przeciwnika w takiej optyce, ale i rozmyślne działanie, które ma stworzyć, spreparować podobne fakty (przynajmniej tzw. fakty prasowe). Jest to kreowanie (w tym wypadku przez wypaczanie) nie tylko wizerunku przeciwnika, ale i sytuacji, okoliczności, które ów wizerunek mają uprawdopodobnić lub zmaterializować.
Ten ostatni sposób działania jest, wbrew pozorom, dosyć nośny społecznie i wydajny. Parafrazując znaną formułę R. K. Mertona (samospełniające .się proroctwa) moglibyśmy wskazać analogiczny mecha149
nizm: „samospełniające się oskarżęnia". Oskarżony istotnie zaczyna traktowany jak podejrzany, a przy ·niskiej kulturze prawnej, dużym natężeniu zaciekłości i tendencyjności podejrzany/obwiniony "" winny i skazany (w opinii społecznej). Dlatego właśni e bezwzględna walka polityczna obfituje w prowoka9je, wikłanie przeciwników w afery, rozpętywanie kampanii opartych na ogłoszeniu sensacji, skandalu i nagonek uzasadnionych nawet nie marnością pretekstu, ale zaciekłością i zaraźliwością ataku. Cele oszczercóy.r bywają osiągnięte niezależnie od pokrycia ich oskarżeń w faktach materialnych i dowodach. Cechą manipulatorów - w odróżnieniu od politycznych chuligan ów i bojówkarzy, których nienawiść zaślepia i ponosi - jest świadome udawanie własnej ignorancji i niskiej świadomości prawnej, a zarazem żerowanie na niskiej kulturze prawnej publiczności (czytelników, widzów, słuchaczy) i na obsłudze tych, którym jest t.o wygodne. być
6. Formy dyskredytacji sztandaru
Podważanie, wiarygodności przeciwnika przez posłużenie się j ako pretekstem lub uogólnieniem - negatywnymi cechami zbiorowości lub instytucji uo.s abianej bądź reprezentowanej dokonuje się głównie na płaszczyźnie historycznej (genealogicznej), światopoglądo wej, socjalnej, politycznej.
Dyskredytacja historyczna (genealogiczna) Przeciwnika „załatwia ·się" opinią o j ego poprzednikach, od których nie może, nie potrafi lub ni~ chce się odciąć, a którzy już mają ugruntowaną i jednoznacznie złą opinię; a przynajmniej postrzegani i oceniani są kontrowersyjnie. Zwłaszcza wtedy, gdy rz eczywiście jest ich spadkobiercą. Jest to dezawuowanie idei i ich głosicieli przez podkreślanie złego rodowodu lub złej narosłej po drodze tradycji. Grzechy i zła opinia tych, spośród których przeciwnik się wywodzi i (lub) których jest spadkobiercą, których tradycję (choćby n awet kry-
150
·~
tycznie i selektywnie) kontynuuje, do których inspiracji się przyznaje i odwołuje, mają przekreślić jego samego. Przy tej okazji nagminnie (i przynajmniej na wpół świadomie) stosowany jest chwyt, który w metodologii historii określany jest jako prezentyzm, traktowany zaś jest albo jako błąd spowodowany słabością warsztatu, albo jako umyślny środek dziejopisarstwa tendencyjnego. Prezentyzm z grubsza polega na tym, że w rozumowaniu odwracany jest kierunek przebiegu dziejów (wydarzeń i przemian społecznych). Rozumuje się tak, jak gdyby przebieg dziejów nie był ciągiem zależno ści przyczynowo-skutkowych, i to warunkowych, wariantowych, ale teleologicznych. Mówiąc po ludzku, oznacza to, że dany ustrój czy ruch polityczny stworzono po to, żeby nas doprowadził do zguby, czego najlepszym dowodem są klęski jakie na nas ściągnął, zbrodnie popełnione itd. Zatem i ci, którzy garnęli się do zakonu wyklętych lub w nim hardo pozostawali, dowodzili tym samym również niecności swych osobistych intencji. Uczestniczyli w dziele szkodnictwa po to, by szkodzić. Na tej zasadzie dzisiejszy przeciwnik zostaje pozbawiony prawa do odpowiadania za własne tylko czyny. Ma w każdym swoim działaniu w każdym momencie odpowiadać za czyny swych protoplastów (oczywiście - haniebne, zbrodnicze, zgubne), nie mówiąc już o swych wła snych wcześniejszych poszukiwaniach i błędach; a jego działalność. nie może być alternatywą dla jego własnej tradycji, nowym wariantem, nowym kierunkiem (przezwyciężającym przeszłość), lecz jedynie uwieńczeniem negatywnego łańcucha. Cokolwiek zrobi jako ich na~ęp~a, _bęgzie złe .. Sam bowiem z~miar pozostania następcą, a nie odciętą gałęzią, która nie przyznaje się do własnego drzewa, jest już wystarczającym dowodem wyrodności : Niewyrodna jest tylko taka gałąź, która chce się wyrodzić i marzy o przeszczepie. Błędy i szkody w działaniu następcy są oczywistym potwierdzeniem negatywnego stereotypu i uprzedżenia. Nic w nich dziwnego ani nowego; wszak ich działanie zawsze musi tak się skończyć. Są potwierdzeniem zła i błęd ności wszystkiego, co było· przedtem, a zarazem wszystkiego, co uparło się, żeby jeszcze być potem. Z kolei niekwestionowane osiągnięcia i zasługi rywali z nieprawego łoża są, z jednej strony, dowodem racji. .. ich przeciwników i krytyków (np. elementy socjalliberalizmu w dok-
I
I 11
I
I
j l ~
(
151
'•
~
I
trynie i praktyce socjaldemokratów są oczywiście dowodem·słuszności i wyższości liberalizmu, nie zaś tego, że demokratyczny socjalizm jest otwarty i może cokolwiek rozwiązać), z drugiej strony, ewidentnym potwierdzeniem cwaniactwa, krętactwa (patrzcie, jak się maskują, jak działają na wabia). Ten sam schemat - tylko pozornie nieracjonalny - realizują obsesyjni antykomuniści owładnięci psychozą inkwizytorską. Kiedy wysuwają i eskalują żądania: rozliczcie się, komuniści, to przecież nie o to chodzi, żeby ci komuniści . (oczywiście, postkomuniści = komuniści) nie daj boże kiedykolwiek się rozliczyli, lecz o to, żeby nigdy nie było dość rozliczeń, żeby nie mogli istnieć i działać pod własnym sztandarem i na własny rachunek, lecz co najwyżej jako siła koncesjonowana lub na zasadzie selektywnej .- indywidualnych wyjątków po kwarantannie lub bez. Dyskredytacja socjalna (społeczna)_ Dezawuujemy wartość lub wiarygodność tego, co przeciwnik czyni lub głosi przez wskazanie negatywnych cech zbiorowości jaką reprezentuje - tzn. jaką uosabia, jakiej mentalność i dążenia wyraża i uzasadnia, interesy której realizuje, w imieniu której samorzutnie i samozwańczo lub z upoważnienia występuje. Naszą amunicją stają się negatywne stereotypy i uprzedzenia dotyczące klas i warstw społecz nych (np. arystokracji, burżuazji, inteligencji, robotników, chłopów), kategorii demograficznych (kobiet, mężczyzn, młodzieży, starców; określonych żawodów), ras, narodów i grup etnicznych, wspólnot,religijnych i odłamów wyznaniowych. Oto przykłady. Z rezerwuaru uprzedzeń klasowych: „utracjusz", „darmozjad" (klasa próżniacza), „krwiopijca", „kułak" (wyzyskiwacz), „golec" (jego sytuacja materialna najlepiej świadczy, ile jest wart), „nuworysz"; „pasożyt" (bezrobotny z konieczności, jak i z własnego wyboru). Z arsenału uprzedzeń pokoleniowych, międzypłciowych i zawodowych: „żółtodziób", „mleko pod wąsem", „gerontokracja", „babskie gadanie", „zwariowana feministka", „męski szowinista'', „pedał", „komediant", ,jajogłowy", „profesorskie abstrakcje", „klecha", ,;żołdak", „cywilbanda" itd. itp~ Z katalogu uprzedzeń narodowych:
152
„Polak-ekonomista" (ha, ha, polnische Wirtschaft); niemiecki - ha, ha - demokrata; arabski - ha, ha - pracoholik itd. W środowisku zorientowanym ksenofobicznie gramy na bardziej wyrazistych nutach: „strach być (w Polsce! ) Polakiem", „nie będą nas pouczać ani szarogęsić się cudzoziemcy ani mniejszości narodowe", te mniejszości to oczywiście „piąta kolumna"; „żydokomuna". Dyskredytacja
światopoglądowa
W środowisku silnie identyfikującym się religijnie (do tego stopnia, że cechy religijno-wyznaniowe stanowią o poczuciu przynależno ści narodowej względnie społecznej, a nawet o poczuciu tożsamo ści politycznej) przeciwnika nokautujemy szybko. Wystarczy pokazanie palcem bezbożnilfa lub innowiercy, czyli odszczepieńca, heretyka, r enegata, poganina, giaura, goja. Podobny efekt zapewnia zdemaskowanie konwertyty i neofity (świeżo nawróconego). Nie musimy prześwietlać tego, co intymne i trudno sprawdzalne: wiary, uczuć, przeżyć, intencji. Wystarczy skupić się na obrzędach: „niedzielny katolik" to epitet bodaj gorszy niż „niedzielny kierowca". Zwracając się do ludzi pobożnych, zwłaszcza pobożnych prostodusznie, jeszcze łatwiej załatwiamy bezbożnika lub niedowiarka. Stereotyp ateisty lub agnostyka przesądza diagnozę: skoro w boga nie wierzy, to znaczy, że' nie u znaje f nie szanuje żadnych wartości, znaczy: relatywista, nihilista, złoczyńca, degenerat. Przy tym zfodziej lub pijak - bezbożnik jest oczywiście moralnie gorszy niż złodziej i pijak poza tym pobofoy; gdyż ten pierwszy kradnie lub pije oczywiście dlatego, że nie wierŻy, natoniiastten drugi mimo, że wierzy. W środow~sku zlaicyzowanym analogicznie można wykorzystać stereotyp ćzłowieka wierzącego: dewot, bigot, świętoszek (molierowski), fundamen talista, obskurant (zaboboniarz), ciemnogrodzianin.
.·
Dyskredytacja polityczna Dyskredytacja na płaszczyźnie ściśle politycznej zakłada kwestionowanie cudzej samodzielno ści myślenia, przynależności, reprezentatywności i suwerenności.
153
~ .
I
.: j
-~
Najwygodniej jest przy tym odwołać się do ducha sekciarstwa, kompleksu obcych i „samych swoich". Kto głosi poglądy niezgodne z sądami obiegowymi, ten jest albo prowokatorem, agentem obcych sił (mocarstw ościennych, międzyna rodowych spisków), albo ślepym i posłusznym (lecz , nieświadomym) ich narzędziem; albo wystraszoną i służalczą marionetką, albo też wreszcie sprzedajnym i cynicznym najemnikiem wyzutym z wszelkich · zasad, nigdy nie lojalnym wobec kogokolwiek. Musi tak mówić, bo mu kazali - a więc albo dlatego, że występuje służbowo i oficjalnie (a więc wiąże go rozkaz szefa, dyscyplina służbo wa lub partyjna; a co sam myśli naprawdę, prywatnie i intymnie, to już całkiem inna sprawa), albo też dlatego, że „mają go w rękach" i szachują (szantaż względnie spłacane dawne zobowiązania). Ale prywatnie na pewno myśli tak jak my, tylko nie wolno mu się do tego przyznać. Jeżeli zaś sam ma podobny pogląd jak ten, który wyraża z urzędu„ tym gorzej dla niego, bo to znaczy, że on też jest jednym z nich (onych). Dyskredytacja polityczna może pójść jeszcze dalej. Kto myśli (mówi) inaczej niż' my, ten jest po prostu obcy. Ten nic jest jednym z nas (nawet tych wyobcowanych, wykolejonych.lub uzależnionych. od wrogich sił zewnętrznych). Najlepiej, jeśli można ten zarzut potraktować dosło.wnie, np. puścić w obieg prawdziwą lub .nieprawdziwą wiadomość, że ktoś jest przedstawicielem innej grupy etniCznej lub czyimś agen· tern. Ale wystarcza też poczucie obcości wyprowadzone z narzuconego normatywnego wyobrażenia o wspólnocie. W świadomości potocznej utwierdzamy stereotypowe wyróżniki tożsamości i jedności danej wspólnoty, zbiorowości. Bazujemy na tym, że podzielanie pewnych przekonań traktowane jest jako sprawdzian i wręcz warunek przynależności. Narzucamy jako oczywisty schemat rozumowania: „Każdy prawdziwy Polak (Słowak, Rosjanin, Niemiec) wie, że„.". A kto t ego nie wie lub z tym się nie zgadza, ten widocznie nie należy do nas. Wiele jest takich przenikniętych szantażem kryteriów przynależności (w których uznanie przynależności uzależnia się od uznawania pewnych tez). Przykładem są lub były niegdyś nie tylko normatywnie, ale wręcz represywnie rozumiane pojęcia i kryteria postępowości, klasowości, chrześcijańskości, polskości, europejskości, demokratyczności, nowoczesności.
154
'I
Dyskredytacja polityczna jest również skuteczną formą szantażu wobec tych, których nie sposób przedstawić jako nieswoich, których przynależność etniczna, wyznaniowa, ideowa nie budzi niczyich wąt pliwości itd. „Jeśli to nasz tak sądzi, tym gorzej dla niego i dla nas wszystkich. To zdrajca lub w najlepszym razie osobnik zdezorientowany i nieuświadomiony, nad którym trzeba popracować. Zobaczcie, jak daleko sięgają zgubne wpływy wroga."
Xll. PRZEWROTNE SPOSOBY DYSKREDYTACJI
Przewrotna metoda dyskredytacji przeciwnika różni się nie tylko od tej pryncypialnej (otwartej, programowej, opartej na żarliwym i rzetelnym stosowaniu kryteriów i zarzutów merytorycznych), ale również od pospolitej formy dyskredytacji manipulacyjnej. Manipulacja dyskredytacyj na zawsze ma ·charakter wybiórczy, obłudny, wykrętny i podstępny. Jednak w pospolitej, fr:ontalnej dyskredytacji :- tj. w manipulacji wizerunkiem rywala lub wroga - sama intencja podważenia czyjejś wiarygodności nie jest niewidoczna i niekonieczniejest'kamuflowana. Co najwyżej odwraca się uwagę odbiorców od faktu, że dyskredytacja jest celem samym w sobie, jedynym i wystarczającym, że przekreślanie cudzego dorobku i cudzych racji ma miejsce zamiast, a nie w wyniku argumentacji. Dla upiększenia i ukrycia instrumentalnego,charak7 teru krytyki oraz złośliwej intencji umieszcza się atak na przeciwnika w szerszym kontekście sporu o jakieś pryncypia, przedstawiając to jako objaw szczerości, otwartości, zdrowy przykład płodnych dyskusji, dowód dociekliwości, 'no:nkonformizmu, świadectwo bezkompromisowej troski o prawdę i wolność słowa. W dyskredytacji zakamufiowanej złośliwa intencja zdezawuowania lub skompromitowania kogoś nie jest ukryta, natomiast sami sprawcy działają anonimowo, ukrywają się za plecami innych lub posługują anonimową „wieścią gminną" i „opinią powszechną".
155
I
~
l
·
I
j
I
j
t
~
Również repertuar stosowanych chwytów i 'środków w pospolitej dyskredytacji manipulacyjnej nie ogranicza się do tego, co można i trzeba ukryć. Skuteczne okazują się również t e wypowiedzi krytyczne, które ewidentnie świadczą o złej woli, tendencyjności i własnej interesowności. Manipulator w roli demaskatora: występuje więc również jawnie, a wtedy sugeruje swoją otwartość i pryncypialność, tyle, że przy okazji usiłuje również wmówić odbiorcom swoją bezinteresowność (droższe mu zasady i dobro ogółu niż własna korzyść), posługuje się argumentami nierzetel nymi, spreparowanymi, wykrętnymi (z arsenału erystyki) tudzież metodą prowokacji (wtedy żeruje na spontaniczności reakcji zaatakowanego lub na ludżkiejzłosliwości wobec innych w zachowaniach świadków), wreszcie, dezorientacji (a wtedy żeruje na niewiedzy lub zagubieniu).
1.
Osobliwości
dyskredytacji perfidnej
Perfidnfdemaskator postępuje inaczej. Godzi w godność i. w cześć przeciwnika pod zawołaniem: ja nie oskarża·m; nie wiem, czy w ten sposób oskarżam; to nie ja oskarżam; już nie oskarżam. Ma wiele wykrętów. Nie oskarżam, lecz chwalę lub tylko pytam, względnie - w trosce o prawdę - prostuję, wyjaśniam. To nie ja oskarżam, lecz jestem świadkiem, adresatem oskarżenia; mam prawo wiedzieć, wyjaśnić. Już nie oskarżam, bo wszystko się wyjaśniło lub: już sam nie wiem, rzecz jest nie do wyjaśnienia. Dyskredytację perfidną wyróżniają trzy cechy: (1) koncentracja na zachowaniu pozorów niepolemiczności - neutralności, obiektywizmu lub przynajmniej dialogu, (2) występowanie w roli życzliwego doradcy (a nie przeciwnika) oraz strażnika dobrych. obyczajów i nadrzędnych wartości (prawdy, wolności), (3) asekuracja - dbałość o zapewnienie sobie możliwości wycofania się lub jeszcze lepiej wyparcia się i intencji oszczerczej, i samego działania Perfidny charakter nadaje działaniom dyskredytacyjnym już : każ da z tych cech z osobna, ale wirtuozi sztuki . oczerniania potrafią je zastosować, odpowiednio do potrzeb, i przemiennie, i w misternej kompozycji.
156
1)-2) to cechy perfidii „prostej", 3) - perfidii ścisłej, wyrafinowanej. Asekuracja jest podwójnie wyrafinowana. Opiera się, z jednej strony, na atutach niewyraźności (niech no mi ktoś udowodni, że ja oczerniam, ba, ż"e w ogóle krytykuję, a nawet, że to ja to powiedziałem) . Z drugiej strony, na podwójnym dyskontowaniu swego wycofania. Nawet wycofanie lub wręcz odwołanie tendencyjnej krytyki nie. naprawia oczywiście szkód. Deklaracja ,ja nie oskarżam, bo nigdy nie oskarża łem lub już nie podtrzymuję " znaczy w rzeczywistości (sygnał dla swojaków) : ja zrobiłem swoje, zasiałem, teraz i tak wyrośnie, i trzeba zebrać to żniwo. Spróbujemy tu zi°lustrować istotę i możliwą skalę owych perfidnych metod dyskredytacji przeciwnika, a poniekąd i społeczny mechanizm ich stosowania i tolerowania. W tym celu posłużymy się trzema przykładami. Pierwszym z nich jest obłudna i dwuznaczna krytyka zmieszana z pochwałami. Drugim - insynuacja. Trzecim - przewrotność sproslowa1i.
2. Stopnie
przewrotności
(kurs Plutarcha)
Katalog perfidnych sposobów dyskredytacji adwersarza znajdujemy już w dziełach starożytnych, i to nie tylko w pierwszych kodeksach erystyki, ale i w polemikach merytorycznych. Za przykład niech posłuży nam namiętny pamflet Plutarcha, wymierzony przeciwko HerodotO\'!'_i.55 Z~wcy przedmiotu, w tym autorka przekładu, przestrzegają, by przy lekturze zachować.dystans krytyczny: „Jak należało przypuszczać, od czasu do czasu trafiają się zarzuty niebezpodstawne co do ścisłości historycznej (zob. przypisy). Co do większości jednak, to właśnie Plutarchowi można postawić zarzut stronniczości i nieliczenia się ze świadectwami. By zrozumieć jego postawę w tyin wypadku, trzeba uświadomić sobie, że Plutarch to nie historyk, jak „ojciec historii" Herodot, dążący do przekazania prawdy, M
Plutarch. Moralia (Wybór) Jl . Warszawa 1988; O przewrotności Herodota.
157
I
'!~
tak jak mógł do niej dotrzeć (którego właściwą' ocenę mamy w książce J. Wikarjaka Historia powszechna Herodota, 1961). To jest moralista. J ego własne dzieła historyczne, Żywoty równoległe, również nie są wszakże nastawione na obiektywną relację o faktach, tylko n a ich moralną ocenę i moralne oddziaływanie. „Świętości nie szargać!" to j est ni ewątpliwe hasło Plutarcha. (. .. )·Historia p9winna być budującf!. - t akie jest założenie Plutarcha - a więc obraz j ej trzeba odpowiednio kształtować. " 56 Wygląda
na to - pozwólmy tu sobie na zupełnie bezinteresowną że moralista Plutarch sam uosabia zarzuty nierzetelności . i przewrotności, ja kie stawia Herodotowi. Mielibyśmy więc po raz kolejny do czynienia· ze znanym już paradok sem: oskarżenie o manipulację jako wyrafinowana forma manipulacji. Ta ka metamanipulacja jest rzeczywiście przykładem przewrotności. ·Potraktujmy jednak tę namiętną polemikę instrumentalnie, nie j ako pamflet osadzony w konkretnym kontekście sporu, w którym interesuje.nas; ile racji ma Herodot, a ile Plutarch (w swojej wizji dziejów i w swoich zarzutach), lecz jako przykład czytelnej kodyfikacji kryteriów nierzetelności dziejopisarskiej . Ta strona metodologiczna j est dla nas ważniejsza - w dobie nieustannych sporów ideologicznych o hi storię, w kontekście moralnych i poznawczych skutkąw „poprawiania", „zakłamywania" i „odkłamywania" historii. Zobaczmy, jakimi sposobami posługuje się ten, kto samemu będąc stroną w sporze, chce zdyskredytować przeciwnika, ale tak, aby jego dyskredytacja nie była· uznawana za dyskredytację właśni e (a więc przejaw i dowód własnej stronniczości), ale za wyraz obiektywizmu, obrony prawdy, prostowania zniekształceń. W swoim wstępie do rozprawy _Plutarcha tłumaczka Zofii Abramowiczówna wyjaśnia zasadniczą kwestię terminologiczno-pojęciową: . złośliwość
-
„Termin „kakoetheia" znaczy
właściwie więcej niż
wość" : także „nieuczciwość, dwulicowość"; można
nu
„zła 56
158
wiara". Ale chodzi tti:""jeszcze o
Tamże,
s. 261-262.·
tylko
„złośli
by więc u~yć t~rmi - o specjalne
coś więcej.
upodobanie do wybierania wersji niekorzystnej dla kogoś, przy tym z uda\\'.a~iem bezstronności. Wobec tego pozwolimy sobie na rozszerzenie tradycyjnego łacińskiego tytułu De Herodoti malignitate [co oznacza złośliwość - M.K.] i damy: O złośliwości i przewrotności Herodota."51 W komentarzu tłumaczki znajdujemy więc niejako trzy kryteria (trzy warstwy) złej woli. Po pierwsze, uderzająca stronniczość - podporządkowanie relacji zadaniu uzasadnienia własnego stanowiska, swoich ocen, preferencji, sympatii, usprawiedliwienia i narzucenia własnych uprzedzeń oraz zadaniu równoległemu - dyskredytacji przeciwnika. Po drugie, co z tego wynika, tendencyjność: naginanie relacji, obrazu zdarzeń do własnych wyobrażeń i nastawień, wybiórczość - takie korygowanie obrazu, aby zgadzał się z założonymi tezami, aby potwierdzał moje stanowisko i zaprzeczał jego racjom, a jego samego czy:ąił niewiarygodnym. Po trzecie, ukrywanie własnej stronniczości w poglądach (a może i partykularyzmu - za stronniczością bowiem zwykle kryją się partykularne interesy, własna korzyść i wygoda - osobista lub grupowa); sugerowanie własnej bezstronności, neutralności, a nawet roli arbitra, który i rozsądzi obiektywnie, i ustrzeże prawdę jako cel, wartość samoistną oraz dociekliwość i rzetelność jako metodę. Atak dokonywany jest podstępnie, „wstydliwie". Dlatego właśnie (pomijając już rozkład racji w stanowiskach Herodota i Plutarcha, od którego tu abstrahujemy) adekwatna okazuje się owuczłonowa formuła tłumaczki: o złośliwości i przewrotności. W kontrowersjach politycznych chodzi nie tyle o osobiste animozje, uprzedzenia, zawiści, porachunki itp., podyktowane konfliktem charakterów, rywalizacją ambicjonalną itp., ile o emocje i programową stronniczość związaną z odmiennością identyfikacji społecznej (klasowej, narodowej, religijnej itd.), wyznawanych poglądów ideologicznych, afirmowanych · zasad i celów politycznych, reprezentowanych interesów grupowych. Inna rzecz, że w percepcji zjawisk sprawy per57 Tamże,
I
I
r
s. 260.
159
.'
sonalne (zresztą, żarliwie przeżywane przez bezpośrednich uczestni· ków i intrygujące dla obserwatorów) mogą wysuwać się na plan pierwszy, czyniąc z właściwej, społecznej treści polityki „tło". Z tego punktu widzenia odpowiedni wydaje się nie tyle potoczny termin 'zło śliwość', który pasuje do klimatu intymnych stosunków (konfliktów) międzyludzkich, ile terminy 'interesowność, partykularyzm, stronniczość i tendencyjność'. Moglibyśmy - w odniesieniu do dowolnych sporów historiograficznych uwikłanych w spory światopoglądowe, ideologiczne, historiozoficzne i w funkcje praktyczno-polityczne (m.in. indoktrynacyjne i propagandowo-agitacyjne) - przekształcić ten tytuł następująco: O tendencyjności i przewrotności. Zarzuty Plutarcha wobec Herodota - drobiazgowo uzasadniane w traktacie - tłumaczka podsumowała w swej przedmowie w kilku punktach:
„ 1) dobór wyrażeń ubliżających i wywołujących ujemne wrażenie, 2) skłonność. do nagan i oczerniania, 3) przemilczanie czynów chwalebnych, 4) w razie tradycji dwojakiej wybieranie niekorzystnej wersji wydarzeń, 5) podsuwanie chwalebnym czynom niskiej motywacji, 6) podstępne szkalowanie jakby z zasadzki, 7) stosowanie obłudnych pochwał uwydatniających wagę zarzutów." 58 Zarzuty ClY- (4) nie są specyficzne dla perfidii w sensie ścisłym, lecz co najwyżej w sensie szerszym (kiedy jest synonimem wszelkiej nierzetelności, podstępności i przebiegłości). Takie zarzuty równie dobrze mogą się odnosić do frontalnej, otwartej, programowo wyeks· ponowanej dyskredytacji przeciwnika. O perfidności tych czterech sposobów dyskredytacji przesądza dopiero ich związek z trzema następnymi cechami postępowania (5) - (7), które są rzeczywiście przewrotne, gdyż kamuflują zamiar całkowitej dyskredytacji wynikający z własnego zaangażowania i zainteresowania w określonym wyniku badań, a więc stronniczość. -~
58
160
Tamże,
s. 261.
I rzeczywiście, bardziej pf!c.antne i zarazem bardziej nośne jest nie kwestionowanie doniosłości, wielkości (skuteczności, pożyteczności i wiekopomnego znaczenia) czynów i zasług podmiotów (osób, instytucji, grup społecznych) nam niemiłych - zwłaszcza jeśli to właśnie w powszechnym odbiorze jest poza dyskusją, ale osadzanie ich w dwuznacznym lub jednoznacznie negatywnym kontekście: w jąkichś męt nych lub niechlubnych okolicznościach, w kręgu trywialnych lub zgoła nieszlachetnych pobudek itd. Może to nawet zmienić w recepcji społecznej hierarchię ocen. Może spowodować zupełne odwrócenie ocen (opatrywanie znakiem ujemnym tego, co zrodziło siQ w złym miejscu, czasie, co jest dziełem niegodnych rąk). Nadawca takich oskarżeń niewiele ryzykuje - co najwyżej nieskuteczność, zapewnia zaś sobie alibi, gdyż oddaje sprawiedliwość wielkości, nie lęka się być dociekliwym, w ten sposób oddaje pi:zysługę nam wszystkim, a więc zasługuje na. zaufanie. Jednak ambiwalentne kwalifikacje czynów: (doniosłe i po~yteczne dokonania podmiotów podejrzanych lub odrażających) jeszcze nie dość maskują niechęć, .zamiar detronizacji i kompromitacji. Mogą mim~ wszystko wzbudzić podejrzenia u części odbiorców. Wygodniejsze i bezpieczniejsze jest ukąszenie z ukrycia. Wówczas albo sprawca ataku pozostaje w ukryciu, albo też atak nie jest odbierany jako atak, albo też można się asekurować i wręcz wykręcić. Odtrąbienie odwrotu nie sprawia jednak, że wysiłek poszedł na marne. To, że ja się wycofuję, bynajmniej nie oznacza unieważnienia, społecznego odwołania, wycofania z obiegu tego, co zasiałem w postaci. zarzutów, oskarżeń, pos~dzeń czy wątpliwości. osoby, które chcą skrytykować, zuchwalstwo, a także szaleńst~o, jeśli przebiorą miarę; ale tacy, którzy z ukosa, jakby pociskami z kryjówki trafiają w kogoś obmową, a następnie zawracają i wycofują się, oświadczając, że nie wierzą w to, w co chcą, aby właśnie wierzono, zasługują na zarzut nie. tylko złośliwości, ale i przewrotności." 59 „Tym, co
bezpośrednio. szkalują
można zarzucać. swarliwość,
59
Tamże,
s. 267.
161
Inną odmianą
zdawkowa
tego "mornlncgo skrytobójstwa" jest opaczna lub
pochwała :
·1
„Blisko zaś takich [oszczerców odwołujących lub odkręc_ających swoje własne stwierdzenia - M.K.] znajduj ą się ludzie, co .do krytyki dodają pewne pochwały, jak np. Aristoksenos - nazywając Sokratesa nieukiem , nieokrzesanym i rozwiązłym , dodał: „Ale występków nie popełniał". Jak znowuż pochlebcy, jeśli postępują umiejętnie i ze znawstwem, do wielu i szczegółowych pochlebstw dorzucają ,drobne nagany, jakby dla osłody dodając szczerość - tak złośliwość dla zdobycia wiarygodności przed krytyką podsuwa pochwałę. "60
•
•
Dodajmy jeszcze od siebie: Zabójcze bywają nie tylko podobne . pochwały „dla osłody" i dla zachowania pozorów bezstronności i wrażenia równowagi, ale również same w sobie nasze poch..;ały, nieskontrastowane z przyganą, przytykiem. To, kto chwali naszego przeciwnika, ma pogrążyć go w opinii czujnych współwyznawców. Z praktyki perfidnych prowokacji dyskredytacyjnych doskonale znany jest rytuał iwany popularnie „pocałunkiem śmierci". Wyrazy podziwu, uznania, poparcia, serdeczności, gratulacje, wystąpienie w obronie naszego przeciwnika itp. zachowa nia niekiedy w zupełności wystarczą, aby zajęli się ·nim współtowarzysze, aby nasz zbiorowy przeciwnik z naszego poduszczeiiia zaj ął się audotestrukcją w postaci wewnętrznych porachunków, obsesyjnych podejrzeń i oskarżeń , czystek. Taka przewrotna prowokacyjna dyskredytacj a (niszczę cię chwaląc) staje się zarazem elementem skutecznej dywersji. Śmi!=lrcionośną wręcz bronią może być rownież przytaczanie wła snych słów przeciwnika (w postaci dosłownej, niezdeformowanej paródią, komentarzem, i to nawet powtórzonej niewybiórczo, w peł nym brzmieniu)', a zwłaszcza jego przechwałek, samooceny, zapowiedzi, obietnic, zobowiązań, gróźb, także lapsusów ,itd. Nasze słowa są zbędne, samo cytowanie działa jak mrugnięcie okiem: „Niech sam się kompromifuje. Zobaczcie sami, jaki jest - jak sam 60
162
Tamże,
s. 267-268.
I.
siebie ·przedstawia: Nic tu nie dodaję od s iebie, macie go jak na w sosie własnym." Podobnie może oddz iaływać przytaczanie pochwał (a także: oczekiwań, apeli, żądań, komentarzy) jego własnych zwolenników, współ wyznawców, partnerów, sojuszników, przyjaciół, najbliższych. Finezja takich chwytów przypomina już to dziecinne (ale przemy ślne) psikusy z min ą niewiniątka, już to wyrafinowane intrygi dworskie: dłoni,
„J ak malarze czynią jas ne partie obrazu jaskrawszymi przez są siedztwo cienia, tak on oszczerstwa uwydatnia poprzez zaprzecze nia, a podejrzenia pogłębia przez dwuznaczności . "61 Zręczność
takiego moralnego szkodzenia przeciwnikowi może się ze wspomnianą już pasożytniczą formą przewrotności: najlepiej ugodzić, zachowując pozór bezstronności, bezinteresowności i wręcz dobrej woli, przez przytaczanie odpowiednio dobranych cudzych krytyk lub rozgrywa nie („wyważanie") sporów: też. wiązać
~
„Taki to jest człowiek z niego w wielu wypadkach: zapisuje oszczerstwa i oskarżenia jednych przeciw drugim, byle nie pominąć okazji przedstawienia kogoś w jak najgorszym świetle."~ Swój akt
oskarżenia
Plutarch podsumowuje
bezlitośnie:
I I I
„N o i cóż? Zdolny z niego pisarz i przyjemnie się go czyta, jest wdzięk i piękno w foku }ego opowieści:-Słowa zaś jak u pieśniąrza (. .. )-wypowiedziane (... ) dźwięcz ni e i gładko. Po prostu tym on uw9dz! j czaruje wszystkkh; lecz jak jadowitego chrząszcza wśród róż, tak i tu trzeba się strzec jego oszczerstw i obmowy, przybranych w gładkie i delikatne formy. Inaczej niebacznie nabierzemy niedor~ecznych i kłamliwych przekonań co do największych i najdzielniejszych miast .i mężów w Helladzie."63 6 1 Ta mże, 62
Tamże,
63
Tam że,
s. 288. s. 304. s. 314.
163
l
I.
~
Pozostawiając w spokoju i Herodota, i Plutarcha, zachowajmy w pamięci ten schemat, dziwnie aktualny (perfidnie nie powiem, dlaczego).
3. Jadowita rycerskość. czyli perfidne formy znieważenia i zniesławienia Istota tej metody to strzały zza węgła lub wyciągnięta ręka do przeciwnika - po.m ocna dłoń, pomagająca mu zagrzebać się w bagnie. Jest to posługiwanie się kodem zachowań, wypowiedzi, gestów, których sens oficjalny, dosłowny i bezpośredni wiąże się z założeniem o dobrej woli (asekuracja), a których sens podskórny lub których dwuznaczność temu zaprzecza. Zachowując się w stosunku do adwersarza porządnie czy elegancko wystawiam mu takie świadectwo przyzwoitości, porządności, taką rekomendację, że wywołuję ogólną konsternację i jego samego, i otoczenia, że moją „ życzliwością" pogrążam go, spalam w opinii jego wła snych zwolenników. Perfidne 'formy obrazy (zniewagi) Istota perfidnej metody znieważania jest prosta: Obrażam (dotykam, poniżam) przeciwnika swoimi pochwałami. Można to uczynić co najmniej na dwa sposoby, z których każdy opiera się na innej zasadzie róiumowania i odmiennych warunkach skuteczności działania: 1) Obrażam chwaląc lub niby chwaląc zgodnie z jego własnymi kryteriami i zasadami - przez przypisanie mu takiej tożsamości, przynależności, powiązań, intencji, sposobu działania, które są wła śnie sprżeczne z jego poczuciem tożsamości, godności, zasadami. Zachowuję pozór pochwały, a więc· i dobrej woli, a jednocześnie narażam przeciwnika na wypaczenie sensu jego dążeń i działań, ·na posądzenie go przez innych, że sam nie postępuje zgodnie ze swoimi zasadami. Nawet gdyby odbiorcy:pochwały woleli tę rozbieżność (jako przejaw rozsądku czy pożyteczny społecznie zygzak taktyczny) niż jego wierność sobie, on sam nie pogodzi się łatwo z taką pochwałą,
164 I
I
a ponadto będzie obawiał się o swoją wiarygodność, o to, czy inn.i nie zwątpią w sz.czerość, autentyzm jego pryncypialnych. i rygorystycznych deklaracji. Może to go skłonić do jakiegoś głupstwa „dla ratowania twarzy", a wtedy jeszcze bardziej się pogrąży, sam się zdyskredytuje. Może też zmusić go do dyskusji, polemiki, sprostowania, które wbrew jego intencjom przyczyni się do wrażenia mętności, niejednoznaczności jego zasad, zamiast do uzyskania klarowności - albo też przysporzy mu· sławy frustrata i pieniacza lub. nie~równoważonego i nieobliczalnego człowieka, który się miota. Jak widać, jest to p_e rfidna forma prowokacji dyskredytacyjnej. Oto przykłady: antyklerykał dziękujący klerykałowi za prawdziwie chrześcijańskie zachowanie w takiej czy innej sytuacji, sprawie; gratulacje z powodu obywatelskiej postawy złożone demokracie prze:i; orędowników dyktatury; pochwała „zachowałeś się jak prawdziwy Europejczyk" - wypowiedziana przez „kosmopolitów" pod adresem polityka występującego pod sztandarem kseonofobii i zaściankowości. 2) Obrażam chwaląc lub. niby chwaląc przez zastosowanie kryteriów powszechnie uznawanych !ub wręcz obowiązujących w danym kręgu społeczno-kulturowym. Mnie zapewnia to podwójne zabezpieczenie, a nawet uznanie społeczne: bo chwalę swego wroga (nie okazując wrogości, lecz wielkoduszność); a przy tym manifestacyjnie potwierdzam swoją prawomyślność czy prawowierność - wyznawanie przez siebie zasad uznawanych w tym kręgu. Ale ta bezpieczna. dla mnie pochwała dla niego jest co. najmniej kłopótli~a, jeśli. nie zgubna. Jeśli sprzeczność istnieje tylko między nami, to moją pochwała staje się świadectwem mojej dobrej woli.i otwartości, a wobec tego nie kwestionując jej, przeciwnik ma związane ręce, traci uspra~iedliwie nie dla dalszego sprzeciwu wobec moich poglądów czy działań. Nie odwzajemnienie tego eleganckiego gestu kosztuje go więle w odbiorze społecznym . Z kolei przyjęcie · pochwały czy tzw. sprawiedliwej oceny w jednej.sprawie powoduje, że jeśli kontynuuje spór czy w_alkę w innej sprawie, na innej płaszczyź ni e, to tak czy.inaczej nie wypada mu być nadmiernie stanowczym (w odbiorze społecznym: wojowniczym, zacietrzewionym, małostkowym) .
165
. I
r :I
''
I
Jeszcze lepiej przedstawia się rachunek korzyści w sytuacji, gdy chwalę przeciwnika za to, co przeciwstawiłoby go opinii publicznej_ czy choćby kursowi własnego środowiska. Wobec rozbieżności między jego zasadami a zasadami otoczenia, między jego intencjami a oczekiwaniami i przyzwyczajeniami tegoż środowiska nioja pochwała (uznanie, powinszowa nie, podziw, hołd dla sprawności itd.) stawia go w niekorzystnym lub dwuznacznym świe tle. Powstaje wymowna sprzeczność wewnętrzna: .albo, jeśli nie zaprzeczy tej pochwale, tym samym potwierdzi, że zaprzeczył sobie w imię zgody z otoczeniem, albo też - jeśli pochwała jest nieuzasadniona - dowodzi to, że pozostał sobą, ale w takim razie sam musi dać odpór tej pochwale; sam musi wykazać, że się odchyla od normy społecznej danego środowiska. Jest to więc kombinacja prowokacji bodźcowej, dywersyjnej i dyskredytacyjnej (por. dalej rozdział XIII). W tym wypadku oznacza ona zmuszenie przeciwnika do zaprzećienia „korzystnej" dlań interpretacji jego zachowań i osiągnięć, do odcięcia się, przeciwstawienia się opinii społecznej. Ma on tylko taki wybór: albo będzie izolowany w szerszym kręgu jako wierny 'reprezentant swej grupy,' sam lub z całą swoją grupą odniesienia, albo też zostanie „spalony" w swoim węższym . kręgu.
·Nas
zaś
nic nie kosztuje pochwalenie np.jedynej
rozsądnej
osoby
·w obozie przeciwnym złożonym w większości z osobników równie żar
liwych jak zaślepionych; tym mniej nas kosztuje takie osłabienie przeciwnika, kiedy' ci głupsi sami zagłuszą.lub odsuną tego jednego, który najmniej im szkodzi. Oto przykłady zastosowania tej metody: chwalę antyliberała za liberalizm, antykomunistę za komunistyczne Tozwiązania, wywrotowca za zachowanie państwowotwórcze, modernistę czy postmodernistę za godne dziedziczenie i kultywowanie tradycji, klerykała .za znakomite zrozumienie i obronę zasady świeckośći; najbardziej umiarkowanego lub najbardziej pragmatycznego i elastycznego w taktyce spośród.radykałów czy fundamentalistów - za dialog czy kompromis, który przez współtowarzyszy uznany zosfanfo za zdradę, zaprzaństwo itd. itp. Taki czuły pocałunek śmierci, a w każdym razie kij w mrowisko. 166
Przewrotne formy zniesławienia Zniesławiać
przeciwnika (a więc przypisywać mu myśli, zamiary i czyny, jakich nie żywił lub nie popełnił, a jakie mają źle o nim świad czyć) można nie tylko w formie otwartej, frontalnej, ale i. w postaci zakamuflowa~ej. Jeqna z mążliwych form takiego zakamuflowanego zniesławienia to kryptokalumnia (zawoalowane pomówienie lub oszczerstwo), a d_ruga to kryptodenuncjacja (zawoalowany donos). Obydwie mogą przybierać również formę przewrotną.
Perfidna kryptokalumnia Przykładów zastosowania takiego chwytu dostarczy nam każdy codzienny przegląd prasy. Oto powtarzalny schemat nie tylko zawoalowanej, ale i przewrotnej kalumni: Wielkie zainteresowanie i zaintrygowanie wśród naszych czytelników wywołała publikacja gazety G na temat T, w której mowa jest o podejrzeniach (oskarżeniach) wobec jednego z członków organu O . (odpowiednio: kierownictwa wrogiej_ partii, rządu; j ednego z posłów, ministrów) dotyczących przestępstwa P (wstaw odpowiednio: skandal obyczajowy, a fera; „przękręt" lup łapów~a; n epotyz_m; rozszerzenie przywilejów na oso.b y nieupra~nione; nadużycie stanowiska). Z opisu sprawy (lub: z własnej analizy tej publikacji) czytelnicy wysnuli wniosek, że owym podejrzanym ,(zamieszanym) j est X. Jesteśmy zasypywani listownymi i telefonicznymi zapytaniami, czy to prawda i dÓmysłami ·czytelników, słuchaczy (np„ że„.). Z przykrością, lecz.pryncypialnie odpowiadamy: w myśl obowiązu jącego prawa nie możemy zaprzeczyć tym domysłom ani ich potwierdzić - z zasadniczych powodów: sprawa objęta jest tajemnicą śledz twa; tajemnicą państwową; sprawa .znajduje się w toku postępowania sądowego wyłączonego z jawności, przed zakończeniem którego nikt nie powinien ani uj;:i.wniać tożsamości osoby podejrzanej, obwinionej, ani tym bardziej ferować wyroków, ani nawet wygłaszać domysłów, qomniemań i przypuszc_zeń, które nie zostały jeszcze sprawdzone, a mogłyby · ugodzić w dobre imię i dobra .osobiste tej osoby.
167
. 1
Perfidna ·kryptodenuncjacja
Z kolei jaką
postać
przybiera ukryty i przewrotny donos?
Najczę
ściej następującą:
zaniepokojenie rozpowszechniającymi się, bulwerniesprawdzonymi i niewyjaśnionymi pogłoskami, w których prawdziwość oczywiście nie wierzymy i nie chcemy wierzyć, a które, gdyby okazały się prawdziwe, zburzyłyby nasz świat, zachwiałyby naszą wiarą w niekwestionowane autorytety i zwykły honor ludz~i. Ale mniejsza o nasze uczucia - nie obawiamy się spojrzeć prawdzie oczy, tylko chcielibyśmy poznać tę prawdę, sprawdzić zasadność owych wstrząsających pogłosek (poważnych zarzutów, oskarżeń), które, gdyby okazały się prawdziwe, wymagałyby stanowczej reakcji, zasłużonej kary etc. (Ten, kto chce zachować pozory bezstronności, doda na wszelki wypadek, że gdyby owe pogłoski czy oskarżenia okazały się oszczercze, to ich autorzy i kolporterzy powinni ponieść odpowiedzialność; zwłaszcza, jeśli jest spokojny, że właśnie autorzy i dystrybutorzy dobrze się zamaskowali lub zaasekurowali). (2) Wypowiadamy stanowczy protest przeciwko zniesławianiu X-a, znanego, zasłużonego obywatela (męża stanu). Wówczas. rzetelność naszego protestu, aby wiadomo było, przeciwko czemu protestujemy, wymaga dokładnego, rzetelnego powtórzenia ·owych bu1wcrsujących nas oskarżeń, zarzutów czy aluzji. Dodatkowo służymy informacją. Nasza niezachwiana pewność, że owe brudne posądzenia są równie bezpodstawne jak obrzydliwe, zobóWiążuje nas do podzielenia się wszystkim, co sami wiemy (co słyszeliśmy) w' omawianej sprawie. Jeśli w drugim podejściu okaże się, że nasze świadectwa i rekomendacje obciązyły posądzonego, wyrażamy zakłopotanie i dokładamy tym większych starań, dla jego dobra i dobra· publicznego, by te pikantne szczegóły ·rozpatrzyć jeszcze dokładniej w toku. postępowania oczyszczającego z oszczerczych, a przy tym absurdalnych czy ·obrzydliwych zarzutów. (3) Wyrażamy zaniepokojenie nadużywaniem •wolności słowa przez posługiwanie się tak dwuznacznymi lub jawnie niegodziwymi formami krytyki i dyskredytacji. Schemat oświadczenia - jak wyżej: dokładnie i wiernie przytaczamy to, co nas niepokoi, wzburza. Ten (1)
Wyrażamy
sującymi,
168
sam niepokój
nas do drążenia tematu. Czujemy się w oboinnym, jakie pytania i wątpliwości mi nam się nasuwają, zapytujemy, kto mógłby lub kto zechce je wyjaśnić, rozproszyć itd. itp. Nie powstrzymujemy się również od wypowiedzenia przypuszczeń, kto wie coś na ten temat więcej, a ukrywa informacje, gdzie szukać śladów, dokumentów. Jednocześnie bronimy prawa posądzone go (zaszczuwanego) i je~o bliskich - rodziny ąraz przyjaciół, do intymności i obrony przez milczenie w swojej sprawie, ,mówiąc pryncypialnie, :z jakich to :spraw obciążony nie musi się sam tłumaczyć, jeśli nie chce. upoważnia
wiązku przekazać
I I
,.. 'I
•I I I
4. Wykwintna sztuka insynuacji intencji podsuwać myśli krzywdzące kogoś; umyślnie budzić podejrzenia; imputować; wmawiać, sugerować". To określenie pochodzi od łacińskiego czasownika (se) insinuare 'wśliznąć się; wkraść się (w czyjeś zaufanie)' 64 • Insynuować
to znaczy: „w
Siła
złośliwej
•1
I
~
1
sugestii
I
Insynuacja to sugerowanie, że ktoś pomyślał coś, czego nie pomyślał, zamierzał coś, czego nie zamierzał, powiedział coś, czego nie powiedział, zrobił coś, czego, nie uczynił. Jeszcze częściej niż z sugestią bezpośrednią (np. z tzw. nadinterpretacją) mamy do czynienia z pośre_dnią: że to wynika z jego wypowiedzi lub z jego zachowania ·fob z wyników jego działania. Insynuacja jest niezwykle wdzięczną i skuteczną techniką manipulacyjnej dyskredytacji przeciwnika. Odznacza się bowiem dużą siłą sugestii, służy wywoływaniu ęmocji lub wyobrażeń i uprzedzeń, które utrwalają się, same stają się wartością i przeszkadzają później w dociekaniu prawdy, w odcedzaniu faktów od domysłów, zmyśleń, posą dzeń i najzwyklejszych kłamstw. A przy tym zwykle zapewnia bezpieczeństwo i bezkarność. •~ Wf. Kopaliński,
I
cyt. wyd., s. 232.
169
I
Oszczerca posługujący się insynuacją nie musi udowodnić tego, co innym przypisuje lub wmawia ani tego, co sugeruje odbiorcom, świad kom. To pomówiony zostaje zmuszony' do tłumaczenia się, sprostowania; natomiast oszczercy trudno jest udowodnić;- że skłamał - przede wszystkim dlatego, że trudno udowodnić, iż to powiedział. Insynuacje bowiem, inaczej niż jawne pomówienia i oszczerstwa lub tendencyjne interpretacje czyichś intencji, poglądów lub zachowań, opierają się głównie na domysłach, niedopowiedzeniach, które "same si'ę nasuwają" (oj, nie śame, ·nie same, ale też nikt ·nikogo nie złapał za rękę, a raczej za język). W rezultacie możliwa jest paradoksalna sytuacja: X nie powiedział tego, o czym wszyscy są przekonani, że to powiedział; Y nie powiedział, że X tak powiedział, a jedynie 'tak wynika z wypowiedzi Y, że to wynika z wypowiedzi X. Jednak Y nie odpowiada za skojarzenia ani wnioski, jakie innym nasunęły _2ię pod wpływem jego wypowiedzi. Odbiorcom jego komunikatu (słuchaczom, czytelnikom, telewidzom) wolno swopodnie wnioskować i - kojarzyć, natomiast jemu nie wolno insynuować, że powiedział coś, czego nie powiedział, a mianowicie, że X powiedział, czego nie powiedział.
Relata refero Wyrafinowaną
odmianą
insynuacji, z-wielokrotniającą komfort bezkarności' autora, jest powielanie cudzych negatywnych (niekorzystnych, niewygodnych) charakterystyk jego pneciwnika. Oznacza to powtarzanie, rozpowszechnianie i nagłaśnianie wła snym sumptem cudzych ińformacji o swoim własnym przeciwniku, obcych relacji o zdarzeniach i działaniach, interpretacji jego poglądów, planów i czynów, komentarzy okolicznościowych - spontanicznych i napisanych na zamówienie, pod z góry przyjętą tezę. Wykorzystane cudze wypowiedzi mogą być zarówno bezstronne i rzetelne w warstwie faktów (tym lepiej, byle źle świadczyły o przeciwniku), jak i jawnie stronnicze, tendencyjne, a nawet spreparowane. Tych drugich oszczerca ni~ obawia się i nie wystrzega, jeśli są dostatecznie uprawdopodobnione, a nawet jeśli tylko są dostatecznie
I
bulwersujące.
I .
I
l'tÓ
:
:
Jeśli
bowiem coś jest bulwersujące, to wtedy uwagą odbiorców·steemocje, a nie przemyślenia. Dominują i narzucają odl:>iór informacji uczucia - takie jak zaskoczenie, zaintrygowanie; niedowierzanie, które nie jest jednak powątpiewaniem, ale oznaką zachwianej pewności; oburzenie. Pod ich naciskiem ustępuje lub zanika refleksja, czy to, co nas podnieca, jest możliwe i czy to jest faktem, a nie przypuszczeniem, złudzeniem lub pozorem. Tym bardziej dotyczy to intencji towarzyszącej przekazanej lub nagłośnionej informacji. Na pierwszym planie znajduje się sama sprawa, a dopiero na drugim okoliczności oraz „życzliwi informatorzy". Nawet wtedy, gdy insynuacja jest „grubymi nićmi szyta", a więc gdy zamiar skompromitowania kogoś i zaszkodzenia mu jest aż nadto widoczny, sama sensacyjność sprawy (zarzutu) czyni ją mimo to nośną. Nikt nie lekceważy wystrzałów z wielkiej armaty. Wszyscy zajmują się aferą, która ma być aferą. rują
t.
I. ; I
„ ....
.~
Komfort nieodpowiedzialności
I
:I
Insynuacja, zwłaszcża ta pośrednia, umożliwia skuteczne i dotkliwe zaatakowanie przeciwnika - ale w jakże komfortowy sposób. Po pierwsze, można udawać„ że nie jest się stroną rywalizacji, walki, konfliktu, a więc, że atak.nie jest atakiem, a samemu nie ma się żadn~go partykularnego interesu w tej napaści. Po drugie, można rozpowszechniać dowolne zarzuty i oskarżenia (włącznie z pomówieniami i oszczerstwami) nie biorąc na siebie odpowiedzialności za słowo (przytoczone), nie ponosząc ryzyka i konsekwencji (moralnych czy prawnych) ewentualnych nieścisłości, prze~
' I
•I I
inaczeń, zmyśleń.
Dokonuje się to pod dowolnym pretekstem: w imię obiektywi~mu (audiatur et altera pars - wysłuchajmy również drugiej strony); pod sztandarem dziennikarskiej lub badawczej dociekliwości (sprawdźmy każdy trop, każdą wersję i porównajmy); pod hasłem służby ~połecz nej, obowiązku obrony wolności słowa i zapewnienia pełnej informacji (nie nam oceniać ani cenzurować wypowiedzi innych, natomiast mamy obowiązek nieprzemilczania niczego istotnego dotyczącego danej sprawy) itd. itp. 171
)
W świetle tych uroków nośności i bezkarności zarazem: zrozumiałe staje, dlaczego metoda insynuacji - typowo manipulacyjna i nacechowana przede wszystkim złą wolą - jest tak popularna .w kręgach polityków, a zwłaszcza politykierów, a także zacietrzewionych „dziennikarskich psów gończych". Gdy brak pomysłu , brak programu, brak zwolenników, brak efektów i brak perspektyw, a nawet zwykłej zło dziejskiej okazji, nie ma to jak dobry „hak" na wroga. się
5. W ;pajęczej sieci
sprostowań
Wypróbowanym i ulubionym sposobem manipulacji w mediach (zwłaszcza w prasie; ale również w radiu i w telewizji) jest przekształ canie n ieunikriionych i wymuszonych·prawem sprostowań informacji nierzetelnych w narzędzie utrwalania przekaza nych nieprawdziwych wyobrażeń. Jest w tym pewien paradoks. P~adoksy
„aktu
sprawiedliwości"
Wydawałoby się, że ,sam
'fakt zamieszczenia· sprostowania - jako akt przyznania się do nieścisłości, a -przynajmniej uznania, że problem jest dyskusyjny, że sprawa nie jest tak prosta ani jednoznaczna, jak sugerowano w·oprotestowanej wypowiedzi - dezawuuje tego, czyja wypowiedź wymaga sprostowania i tego, kto wypowiedź nieścisłą, nieprawdziwą lub ja wnie tendencyjną zamieścił, teraz zaś zmuszony jest zamieścić sprostowanie. Jak wiadomo, tak nie jest ; ·co najwyżej bicie r ekordów w sprostowaniach może ograniczyć wiarygodność gazety w oczach ·części opinii publicznej .. A więc trzeba zdrowo wysilić się "i zgromadzić . spory dorobek w dziedzinie krętactwa, aby zapracować na utratę zaufania odbiorców. Wydawałoby się, że sprostowanie - skoro jego treść i forma (nawet ta wykrętna) wykazuje per saldo zasadność zastrzeżeń i popra wek --,- 'dobrze służy „zwróceniu'honoru" osób lub instytucji pokrzywdzonych. Wiadomo jednak, że niekoniecznie . . Sprostowaniem ~ożna pogrążyć swoją ofiarę - i to nie tylko wtedy, gdy manipuluje się sa-
172 ~ j '
j
mym momentem, miejscem, sąsiedztwem, a więc okolicznościami sprostovyania, ale nawet wtedy, gdy zamieszcza się je bez własnych komentarzy, bez widocznych podtekstów, bez mrugania okiem. Wydawałoby się wreszcie, że zagwarantowana prawnie możliwość obrony naruszop.yc_h interesów i czci oraz nałożony na sprawców szkody moralnej obowiązek sprostowania przekreśla efekty tendencyjności w .informacji, oszczerstw, zniewag, insynuacji. Wydawałoby się, że to umożliwia publiczności „oddzielenie ziarna od plew", wyrobienie sobie niezależnego i niekoniecznie stronniczego poglądu o danej sprawie, ukształtowanie adekwatnego obrazu zjawisk, uwolnienie się od ocen podstępnie i nierzetelnie zasugerowanych itd. Tymczasem samo sprostowanie nie ma takiej siły oddziaływania jak oprotestowana nieścisłość lub kłamstwo, a więc niewiele zmienia w odbiorze przekłamanej informacji. Co więcej, właśnie sprostowanie (dopiero sprostowanie) utrwala i wzmacnia to, co już się przyjęło, jak i to, co bez sprostowania być może zatarłoby się w szumie informacyjnym, odeszło w niepamięć i w niebyt. Skąd wynika ta przewaga manipulatora nad jego ofiarą i trwałość zniekształconej informacji w świadomości odbiorców? Atut
I
I
pierwszeństwa
Manipulator wykorzystuje regułę kto pierwszy, ten lepszy. W tym wypadku jest tak: ten, kto pierwszy ogłosił jakiś fakt, a przy tym podał go w , określ9nej opra'Yie ocen i skojarzeń z innymi zjawiskami,_wpisa~ w istniejące stereotypy_ i uprzedzenia odbiorców, ten właśnie tworzy _układ odniesienia, niejako kładzie fundamenty. Każdy następny t1c.zestnik wymiany myśli i informacji musi odnieść się do niego, a tym samym potwierdza jego status praźródła. Owy~ prafaktem może być również pogłoska, plotka, własna lub powtórzona cudza pomyłka, a nawet zmyślenie, a więc bynajmniej nie fakt 'Y sensie ścisłym. Odtąd komunikat o istnieniu zjawiska i o jego pewnych właściwościach staje się tzw. faktem prasowym, a w konsekwencji .faktem społeczno-psychologicznym. Ważne jest nie samo w sobie realne istnienie zjawisk (zdarzeń, czynów ludzkich! cech tych lu<;l~j i i_ c h. dzieł); ,lecz ich _„_z aistnienie" (w postaci wyobrażeń) w świa-
173
~
·
domości społecznej. Aby zaś coś zaistniało w świadomości zbiorowej, wystarczy pojawienie się tego czegoś w mediach. Jeśli o czymś napisano lub powiedziano w progTamie radiowym lub telewizyjnym, to treść przytoczonej lub zwłaszcza przekazanej na żywo wypowiedzi ·traktowana jest jako zjawisko równie realne jak sama wypowiedź. A ci subtelniejsi odbiorcy, którzy dostrzegają ów niuans, jakim jest różnica między stwierdzeniem czegoś a istnieniem (lub stanem, właściwościa mi) czegoś, zawsze mogą powołać się na to, że w każdym razie problem istnieje: To właśnie nazywa się faktem psychologicznym. Bycie pierwszym, kto o czymś poinformował (niekoniecznie naprawdę pierwszym; tu znów liczy się wrażenie społeczne), staje się przy tym swoistą zasługą. To przemawia na korzyść „prainformatora" nawet wtedy, gdy zainteresowani - będący obiektem komunikatu - wykazują mu nierzetelność (czy·t o nieścisłość, czy wręcz złą wolę). Co do niego bowiem odbiorcy mają pewność: on chciał poinformować; intencJa natomiast prostującego, który odezwał się dopiero jako drugi, i to w swojej obronie, staje się dwuznaczna.
Siła bezwładności
Sprzymierzeńcem
manipulatora jest również inercja ukształtowa lub ogólnych wrażeń, do których odbiorca już się przyzwyczaił, a wobec tego jego podświadomy opór wobec późniejszych zmian traktowanych jako zak'łócenie jasnego obrazu. W pełni działa tu mechanizm znany z teorii Leo Festingera, a mianowicie obrona odbiorcy przed dysonansem poznawczym. Niechętnie przyjmujemy do wiadomości to, co zaprzecza naszym całościowym wyobrażeniom, co burzy nasze poczucie porządku, orientacji i równowagi. Ta obrona równowagi poznawczej (a także emocjonalnej)-wspierana jest przez naturalne nastawienie na oszczędność wysiłku, by nie nazwać tego lenistwem umysłowym. Każde sprostowanie zwraca się przeciwko uproszczeniom i jaw· nym lub utajonym zafałszo\\'.an_iom . Zafałszowania · zresztą w dużej mierze opierają się na uproszczeniach. Otóż uproszczenia są prostsze, a sprostowania - wbrew swej nazwie - skomplikowane. Odbiorcę nakłania się do porównania wielu wersji: pierwowzoru (tekstu pier-
nych
wyobrażeń
174
- -
-
- - - - -
,.
wotnego), tekstu sprostowania (a nawet wielu sprostowań, nie tylko wzajemnie uzupełniających się, ale również polemicznych i częściowo sprzecznych) oraz odpowiedzi autora (redakcji, wydawcy) przyłapanego na niedokładności, względnie jeszcze wersji poprawionej Gak w prawie: tekstu jednolitego ustawy znowelizowanej). To wygórowane oczekiwanie. Spiętrzenie źródeł jeszcze bardziej wzmaga efekt psychologiczny, który sprowadza się do lakonicznego wrażenia: „mętna sprawa". Tak więc nawet wtedy, gdy sprostowanie nie zawiera żadnych podtekstów, mrugania okiem, jest i w formie, i w treści zwięzłe i wyczerpujące, więc przynajmniej o tyle rzetelne, efekt pierwotny dezinformacji może ·nie być zniwelowany. Kiedy nie chcesz samemu przekazać od siebie niczego konstruktywnego, a pragniesz jedynie uniemożliwić odbiór obcej, wrogiej informacji czy propagandy, wtedy powstały szum informacyjny w zupełności wystarcza. Rozbieżne
I
~
'
i I
if I•
I 1·
potrzeby
Manipulatorowi sprzyja rozmijanie się intencji odbiorców informacji nieścisłej lub celowo przekłamanej oraz intencji samej osoby lub instytucji zainteresowanej w sprostowaniu. Intencją i żywotnym interesem poszkodowanego jest „odkręcenie" tego, co przekręcono, przywrócenie lub przedstawienie po raz pierwszy pełnego, wyważonego, adekwatnego obrazu sprawy. Intencją zaś odbiorców najczęściej jest święty spokój, zamknięcie sprawy (chyba, ie nadal jest bulwersująca - jako skandal, afera i staje się_ cą_raz bardziej bulwersująca w miarę narastania polemik, piętrzenia się replik i sprostowań -=. .wtedy sam w sobie spektakl może być atrakcją dla widzów, czytelników). Interes poszkodowanego (obrona własnej czci, dobrego imienia, zaufania społecznego, własnego ' dorobku i statusu) skłania go do sumiennosci, skrupulatności, a więc drobiazgowości. Szczególną uwagę musi zwracać nie tyle na proste i ewidentne nieprawdy, ile na dezinformacje i dezinterpretacje, których „wyprostowanie" wymaga ukazania niuansów, subtelności, odcieni, stopniowania miar, kryteriów i określeń. W to - czy chce, czy nie chce - musi włożyć główny i największy wysiłek, wiedząc, że trudniej jest zmienić ocehy i przeświad-
I
I.
I ł •
•'
li I
175
ł" .::-
I
~
czenia niż zasób wiedzy o faktach, że nie ma bardziej niebezpiecznego I tu właśnie, swoją skrupulatnością, znieczula i zobojętnia pożądanych adresatów sprostowania, a nawet gorliwością swą pogrąża się w ich oczach. źródła fałszu niż półprawda.
Manipulacja sprostowaniem Można jednak i samym sprostowaniem bezczelnie wzmacniać pierwszy bodziec. Oto typowe .sposoby wzmocnienia pierwotnego efektu. Pomińmy przy tym zachowania jawnie bezczelne („granie na nosie" lub „konieczne skróty"), a weźmy pod uwagę jedynie jezuicką jadowitą pokorę. Sprostowanie ukazuje się oczywiście z nieuniknionym opóźnie niem w stosunku do tekstu, tak .że nie wszyscy odbiorcy wiadomości lub interpretacji korygowanej _wiedzą o nim lub się nim interesują poniewczasie. Czas to lekarstwo. Ci sami, których poruszyła nieścisła ciekawostka lub sensacja, później mogą być zupełnie niezainteresowani albo .znudzeni drążeniem w szczegółach tego, co w zarysie jest już dla nich jasne. Ci zaś, którzy dopiero ze sprostowania dowiedzieli się o przeinaczeniu czegoś (i być może o istnieniu jakiegoś zjawiska), aby rozumieć sprostowanie, muszą (jeśli w ogóle są za interesowani tym, co już minęło) zapoznać się porównaw.czo z dezinformacją. J sprostowanie, i wypowiedź będąca powodem dla sprostowania, wbijają w pamięć odbiorcy to, co ma być sprostowane. Drugi czynnik wzmocnienia to miejsce. Sprostowanie z natury rzeczy jest zmarginalizowane. Jeśli tekst wymagający sprostowania mógł być gwoździem numeru, ozdobą pierwszej strony, to jego sprostowanie ukazuje się oczywiście na dalszych stronach. Tekst nierzetelny był wyeksponowany i pod względem miejsca, i samej objętości. Ze sprostowaniem jest oczywiście odwrotnie. A jeśli sprostowanie jest jednak obszerniejsze? Niewspółmierność objętości sprostowania do objętości prostowanego tekstu to wręcz „młyn na wodę " kręt acza czy prowokatora. Nie trzeba niczego dodawać od siebie, efekt komiczny lub odruch zignorowania jest gwarantowany. Sensacyjnej wiadomości lub pikantnego i celnego kome ntarza, który jest gwoździem .numeru, wydarzeniem dnia lub roku, nie sposób
176
.__ -
-----
"-
- - - - - - -·- ·
,:
przeoczyć; moż na
natomiast notki z odzewem, która nim zwyczajnie nie zauważyć.
oczywiście
nie jest,
Trze<;i czynnik manipulacji sprostowaniem to odpowiedni kontekst, dobrane sąsiedztwo. Sprostowanie zamieszcza się obok i wśród różności - ciekawostek, listów roz111aitych! najlepiej pomiędzy dziwakami i maniakami, którzy też mus.i ęlj zadzwonić lub napisać. Jak wiadomo, istnieje taka szczególna kategori.a ~zytelników - dyżurnych i nałogowych lub wręcz maniakalnych korespondentów. Teraz może lepiej zrozumiemy, skąd się bierze taka grzeczność różnych redakcji, że tych już znanych natrętów honorują regularnym publikowa niem ich list ów. Wystawia to jak najlepsze świadectwo redakcji (bezmiar tolerancji dla wszelkiej rozm aitości), nastroszonego zaś sąsiada dziwaków - autora sprostowania czyni jednym z elementów folkloru. Jeśli oprotestowany tekst był otwarciem lub kontynuacją cyklu publikacji na jakiś temat, to tym lepiej, zwłaszcza gdy sprostowanie dotyczy. kwestii w całej debacie ubocznych i drugorzędnych. Wtedy zamieszcza się sprostowanie obok tekstu bę,dącego kolejnym ogniwem (odcinkiem) cyklu - tekstu programowo podtrzymującego założenia i tezy wypowie.dzi prostowanej lub też na pół polemicznego (w niuansach), który przy tym utwierdza główne tezy, zasadniczy sens zagajenia. Podmiot sprostowania pojawia się jako intruz wśród luminarzy, jako małostkowy megalomąn i nudziarz zarazem lub wręcz awanturnik i pieniacz, który natrętnie wpycha się na plan pierwszy, choć jest tylko tłem, zakłóca ciekawą.wymianę myśli, inspirującą debatę_ autorów miarodajnych. Starym jak świat sposobem, nie wymagającym nawet wielkiego tupetu (wystarczy jedynie odr:obina bezczelności) jest przekształcanie sprostowania w dowód istnienia „pyskówki", a tym samym w dowód jednostronności spojrzeni~ protestuj ącego i jego pieniactwa. Jak to się robi? Sumienn!e przytoczone sprostowanie obowiązkowo opatruje się repliką tego, komu ząrzucpno nieścisłość, _ nierzetelność, przeinaczenia, złą wolę, kłamstwo. W t en sposób sprawa staje się „dyskusyjna", a ten, komu groziła opinia partacza lub krętacza, zyskuje godny status polemisty. A wtedy działa już inny m echanizm:
w
177
•I
I
... .. „
r
f
„Sens polemiki polega na tym, że każdą wazną kwestię rozbija ona na dziesięć albo dwadzieścia kwestyjek; pole mika z całą pewnością zlikwiduje każdą kłótniQ przez to, że ją rozłoży na elementy pierwsze."~
Odwracanie kota ogonem
Wreszcie, piątym sposobem manipulowania sprostowaniem jest odwracanie kota ogonem. Temu również może służyć pryncypialna odpowiedź na sprostowanie - replika. Wtedy pierwotny napastnik występuje jako bogu ducha winny autor agresywnie lub zbyt zapalczywie zaatakowany, zmuszony bronić się przed inwektywami i posądze niami, przed jaskrawym nadużyciem prawa do polemiki. Tak więc czyjeś „sprostowanie" okazuje się bałamutną dezinterpretacją, zbiorem insynuacji (,ja tego nie powiedziałem , nie napisałem" - co wybornie udaje się, jeśli mój tekst 9sądzany składał się z insynuacji). Zobaczcie tylko, ile muszę sprostować po takim sprostowaniu, ale nie we własnym tekście, ale w owym „sprostowaniu". Zbyt ewidentnie przyłapany, mogę przyznać, ze pomyliłem się lub wyraziłem nieści śle tu i tam, ale darujmy sobie tę manipulację szczegółami, idzie o samo sedno. Widzicie sami, że polemista zajął si ę mrowiem detali zamiast istotą sprawy; to jedynie potwierdza, że - chociaż jestem oinylny jak każdy czfowiek - w gruncie rzeczy mam rację.
Muzyka
słów
Gdyby jednak sprostowanie, którego treść mogłaby przygwoździć autorów przeinaczenia, miało wywrzeć wrażenie na odbiorcach, sprawa wcale nie jest beznadziejna. Przewrotność nie zna granic. Odpowiedzią na protest poszkodowanego lub jego s prostowa nie jest osobliwe własne sprostowanie. Takie, aby zachowując rytuał kurtUazji lub rzekomej otwartości na dysku śję, oczywiście w dąż eniu do ustalenia prawdy, „targować się" o poszczególne elementy, prze~ mycić coś wśród wersalskich ukłonów lub spowodować wraże nie dezorientacji. ,,.. 15
178
Karel Óapek. Aforyzmy. Warszawa 1984, s. 105-106.
1 ·
Można wreszcie demonstrować uprzed.zającą wręcz grzecznosc, tak aby formalne sprostowanie i przeprosiny przybrały formę ironiczną i szyderczą. Dobrze ilustruje ten schemat stara żydowska anegdota: Jak Izaak Rosenzweig odwołał - zobowiązany wyrokiem sądu swoje oszczerstwa? Otóż tak: „Aaron Kaplan nie jest złodziejem ani sutenerem? Naprawdę nie jest? Aa, to przepraszam."
Moje na wierzchu Podsumujmy. W pamięci większości odbiorców (może poza wąskim kręgiem ści śle i bezpośrednio zainteresowanych w sprawie względnie gronem specjalistów w danej dziedzinie) nadal pozostaje i dominuje treść pierwszego komunikatu. I do niej są silniej przywiązani przynajmniej siłą inercji, przyzwyczajenia, czemu sprzyja prostota uproszczeń w porównaniu z zawiłością sprostowań. Sprostowanie wymaga wysiłku, przed którym odbiorca się podświadomie broni. Tego, co jest rozbudowane, rozwlekłe, trudne do zapamiętania i powtórzenia, po prostu nie przyswaja, a przywiązuje się do pierwszego schematu. Następuje wzmocnienie pierwszego bodźca, utrwala się wrażenie, że w sumie ,;coś było na rzeczy". To, co prostujący uważa za swój atut, a więc kanonada zaprzeczeń, uściśleń i poprawek, która ma zmiażdżyć krętacza, postronny odbiorca najczęściej postrzega jako rażącą niewspółmierność reakcji do bodźca. Skoro jedno zdanie (a może być nim sugestywny tytuł artykułu) lub mała notka kontrowane-są całym elaboratem, skoro jeden artykuł równoważony jest serią oświadczeń i polemik, to w odbiorcy natychmiast budzi się ·refleksja, ale zupełnie inna: „nożyce się odezwały".
w ·potrzasku Perfidne manipulacje sprostowaniami powielają stary jak świat mechanizm wszelkiej dyskredytacji przeciwnika. Oparty jest on na spokojnej pewności , że jakkolwiek rozwinie się rozpętana afera, cokolwiek się wyjaśni, i tak w pamięci zbiorowej pozostanie tylko to, co
179
j
w niej szczegóły ani też finezyj ny obraz całości zachowujący prawidłowe proporcje, bilansujący prawdę, nieporozumienia, fałsz i kłamstwo. Wryje się w pamięć jedynie ogólna impresja: wrażenie zamętu, dwuznaczności , wplątania, dziwnie nerwowej reakcji kogoś, komu nadepnięto na odcisk. Wiadomo, uderz w stół, a nożyce odezwą się; tak odbierane są protesty i zaprzeczenia poszkodowanych. Z kolei upływ czasu „wyrównuje" najgorętsze nawet polemiki, najdociekliwsze wyjaśnienia i sprostowania . .Pamięcią zbiorową rządzi dokład nie ta sama reguła jak w starym dowcipie: nikt już nie pamięta i nie jest pewien, czy to on ukradł zegarek, czy też jemu ukradli zegarek, w każdym razie jednak jedno jest pewne: był zamieszany w kradzież. Kalkulacja manipulatorów jest zawsze taka sama - i niemal zawsze, niestety" trafna. Opluć, opluskwić, spotwarzyc per saldo się opłaca. Bowiem, jeśli nawet same w sobie środki dyskredytacji mogły by wzbudzić odrazę i nieufność wo!>ec tych, którzy je stosują, to i tak na plan pierwszy wysuwa się rezultat brudnej roboty: obraz ubrudzon ego jako brudnego czy wręcz brudasa. Odór pozostaje. Bojowe zawołanie makiawelistów w nagonce jest znane: riiczym się nie brzydzić, jakieś gówno zawsze się do niego przyczepi. Kiedy mały Jaś przybiega do matki ze skargą „Mamusiu, J acek wepchnął mnie do szamba!", mamusia reaguje natychmiast: „Strasznie cuchniesz, umyj się najpierw!" Dokł~dnie tak wygląda sytuacja osobistości publicznej publicznie sponiewieranej. Sztuka manipulacji polega w tym wypadku na udanym odwróceniu prawniczej zasady zwanej domniemaniem niewinności. To ten, .którego wplątują w coś, zost aj e zmuszony, by tłumaczyć się (udowod: ,nić, że nie j est wielbłądem) i oczyszczać. Psychologicznym korelatem tego jest. błędne koło . Ten, kto się tłumaczy~ dopiero pogarsza swoją sytuację. Widocznie ma powody, widocz.n ie ma z czego się tłumaczyć. Z kolei każdy błąd, nieścisłość, przemilczenie, niedopowiedzenie, przejęzyczenie, niefortunne wyrażenie, dwuznaczność, a tym bardziej każda sprzeczność w jego „zezna niach" powoduje wiadomy efekt w odbiorze społecznym. Już się nie wyplącze. I o to chodzi. Ma pozostać :;iapiątan,t' i „Óbciążo ny". Przedmiotem zaś oceny społecznej jest w mniejszym stopniu zasadność czy elementarna wiarygodność oskarżeń, zarzutów i rzeteltrzeba. Nie
180
zapiszą się
ność
ich udokumentowania, oblicze i intencje oskarżycieli, w więk szym zaś sama drastyczność oskarżeń oraz_spójność i wiarygodność zachowań osoby lub grupy zaskoczonej, zdezorientowanej, działającej w stresie, zaszczutej, a przez to agresywnej lub panicznej w swojej obronie. Fachowcy od mokrej roboty wiążąc kogoś sznurem potrafią zastosować takie węzły, że związany, który próbuje się .uwolnić, sarn zaciska pętlę na własnej szyi.
r
I I '1 81 I
[!
J
Część
czwarta
WIELOFUNKCYJNA METODA PROWOKACJI W dosłownym znaczeniu 'prowokacja' oznacza 'wywoływa nie'. Z tego pierwotnego znaczenia dosłownego wyrosły póź niejsze skojarzenia z zaczepką , wyzywaniem, judzeniem, podżeganiem, pozorowaniem czegoś itd.66 Związek między tym znaczeniem pierwotnym słowa a sensem dzisiejszym nadal istnieje. Czymże bowiem jest prowokacja? Polega ona na sztucznym wywoływaniu wydarzeń i zachowań ludzkich zgodnie z własnym interesem, a wbrew interesom jednostki lub grupy poddanej manipulacji, lub na pozorowaniu wydarzeń i działań w celu usprawiedliwienia własnych działań, założonych z góry i wymagających alibi (por. np. prowokacja gliwicka). Może to być również korygowanie i deformowanie obrazu zjawisk już istniejących poprzez stwarzanie odpowiedniego wrażenia, atmosfery, sugerowanie nowych okoliczności itd. Jest to umyślne wywoływanie zjawisk, które same z siebie (w naturalnym przebiegu wypadków. rozwoju sytuacji) nie nastąpiłyby. a w każdym razie byłyby możliwe do uniknięcia. Ten cel osiągany jest bezpośrednio - przez „przyciśnięcie" i „podpuszczenie" przeciwnika, jak i pośrednio - przez zmianę jego sytuacji, .a tmosfery wokół niego, układu sił, a także jego wła snych wyobrażeń. W pierwszym przypadku oznacza to skłanianie przeciwnika (ofiary) do zachowań niezamierzonych. do działań, których zamierzał uniknąć, od których chciał się powstrzymać. Sterowanie postępowaniem przeciwnika bez udziału jego świadomości lub wbrew jego woli. Skłania (zmusza) się go wyzwaniem, zaczepką. podżeganiem, judzeniem. podstępem lub wręcz stawia się go w sytuacji bez wyjścia, ze względu na bezpo średnie zagroże nie, konieczność- obrony, wymogi honoru i godności. Przykładem takich działań są prowokacje wojskowe (ostrzelanie obcego terytorium, zbrojne naruszanie granic itd.); działania psychologiczne: profanacja symboli, godeł, emblematów, miejsc kultu itd.,
66
182
Wł. Kopaliński, cyt. wyd., s. 417.
obraza
godności
osobistej, narodowej, uderzenie w poczucie soitd. Celem jest wywołanie naturalnej i ży wiołowej reakcji będącej działaniem na własną szkodę lub mimowolnym potwierdzeniem oskarżenia. W drugim przypadku treścią działania jest fabrykowanie pseudofaktów. fałszywego obrazu zdarzeń realnych lub pozorowanie zdarzeń nieistniejących, które następnie „materializują się": zasugerowane przekonanie o ich realności pobudza do działon nie mniej realnie niż fakty realne. Mistyfikacji propagandowej służy fałszowanie dokumentów; oskarżenia i insynacje; pozorowanie faktów (zdarzeń, czynów) przez działania fikcjotwórcze, podobne do celowego wznoszenia makiet i fasad. Zakłada to dwojakie oddziaływanie: ( 1) „technologiczne" - wywoływanie pożądanych wydarzeń i zachowań, tworzenie (wymuszanie) faktów dokonanych, które same w sobie już coś powodują lub oznaczają, usprawiedliwia ją; które otwierają miejsce dla prowokatora lub nawet czynią go niezbędnym ; (2) psychologiczne - oddziaływanie na przeciwnika (dezintegracja, podważanie spoistości szeregów, morale, poczucia tożsamości i identyfikacji) oraz na bazę społeczną, którą chce się przechwydć, na partnerów, sojuszników, zwolenników przeciwnika (podważanie wiarygodności przeciwnika, autorytetu, godzenie w dobre imię, kompromitowanie; pozorowanie wła snej niezbędności) . Kim i czym się posługujemy w prowokacji? Działaniem własnym, sprowokowanym podstępnie lub wykorzystanym (a przewidzianym lub nieoczekiwanie sprzyjają cym) zachowaniem samego przeciwnika, wreszcie, działaniem „narzędzi" --, świadomych (uzależnionych i interesownych) oraz lidarności, lojalności
I
'j
nieświadomych.
183
XIII. REPERTUAR PROWOKACJI W POLITYCE
i
Zróżnicowanie
już
na poziomie przejawów zewnętrznych, obserwując niejednorodność sposobów zachowania się lub działania prowokatorów oraz zastosowanych przez nich środków i metod 'wywoływania (czy wymuszania) zachowań i wyobrażeń innych podmiotów.
1.
gatunkowe prowokacji dostrzegamy
Zróżnicowanie środków
i celów
działania
Jakie zachowania lub wyrafinowane działania podstępne powszechnie· kojarzą się z prowok~cją? Oto katalog takich objawów zapewne jeszcze nie pełny: • wyzwanie, zaczepki - a więc zachowania (działania) mające pozbawić przeciwnika/ofiarę samokontroli, skłonić go do zachowań niechcianych i nieakceptowanych społecznie, np. agresji, wulgarności, użycia przemocy, do popełnienia lub ujawnienia ukrywanych błędów czy win, do niekonsekwencji; • zastosowanie przymusu sytuacyjnego (np. zmuszenie przeciwnika do obrony i odpowiedzi na atak; najlepiej na zasadzie reakcji niewspółmiernej, która obciąży nie stronę bodźcującą, ale właśnie stronę reagującą; zmuszenie kogoś do rezygnacj~ z pierwotnego zamiaru w nieoczekiwanie zmienionych okolicznościach); • podżeganie, judzenie - nakłanianie postronnych lub strony trzeciej Gednostek lub całych grup) do podjęcia działań na szkodę naszego rywala (przeciwnika), przynoszących nam bezpośrednie lub pośrednie korzyści, a zwalniających nas samych od bezpośrednie go udziału i odpowiedzialności; • intrygi zmierzające do postawienia kogoś w niekorzystnej sytuacji, skompromitowania go, sprawiające, że w naszym interesie szkodzi sam sobie swoimi własnymi' działaniami (por. np. : koronkowa zemsta zawistnika Jago - faktycznego sprawcy szal eństwa i zbrodni Otella);
184
rr •
szc~ucie
- zarówno jednych przeciwko drugim (metodami intryganckimi), jak i całej społeczności przeciw jednej grupie lub konkretnej osobie (zaszczuwanie, nagonka rozpętywana pod dogodnym pretekstem, także stworzonym przez samego inicjatora nagonki); • tworzenie tzw. faktów dokonanych, a więc działanie z zaskoczenia polegające na złamaniu powszechnie obowiązujących i respektowanych norm lub własnych (wymuszonych bądź dobrowolnych) zobowiązań; uprzedzenie w ten sposób przeciwnika, w rachubie na utrwalenie skutków działań bezprawnych i wiarołomnych i utrudnienie powrotu do stanu poprzedniego; • preparowanie i upowszechnianie dokumentów (całkowicie fałszy wych lub zacierających różnicę między stanem faktycznym a fikcją czy oszczerstwem), zniekształcających obraz bieżących i minionych wydarzeń, służących kompromitacji określonych osób i instytucji; wywoływanie niepokojów społecznych; uruchamianie „lawiny niekontrolowanych wydarzeń" (zarówno przez poduszc.z anie, podburzanie, podżeganie, rozpowszechnianie bulwersujących pogłosek, jak. i przez specjalnie podjęte działania drastyczne - zob. dalej rozdział XIV); • działania zbrodnicze i akty terroru służące wywołaniu emocji zbiorowych, zmianie układu sił, zapobieżeniu pewnym działaniom; • stwarzanie pretekstu - działania (prawne, militarne, propagandowe) zmierzające do dezinterpretacji cudzych intencji i zachowań i upozorowania cudzych działań na naszą szkodę, a tym samym służące usprawiedliwieniu zamierzonych z góry własnych działań destrukcyjnych: agresywnych, dywersyjnych, przedstawieniu ich jako czegoś wymuszonego,. podjętego wbrew własnej najlepszej woli - itd. itp. Przedstawiony katalog wiąże się - może nazbyt sugestywnie z zakresem działań doraźnych. Tymczasem prowokacja może być również metodą działania dalekosiężnego, wieloetapowego, zaprogramowanego na stopniowanie i kumulację efektów, kalkulowanego wariantowa i alternatywnie. Powszechnie znane, wręcz wyeksploą.towane w literaturze sensacyjnej (w powieściach i filmach wojennych, szpiegowskich,
185
I ł
..J
detektywistycznych) oraz w popularnej literaturze faktu
są
np. takie formy oddziaływań prowokacyjnych ciągłych, związane zwłaszcza z dywersfą, jak: infiltracja (np. działalność agenturalna i spiskowa, prowokacje policyjne i wywiadowcze), jątrzenie i podsycanie konfliktów rasowych, etnicznych i wyznaniowych, tzw. podżegactwo wojenne itp. Już ten powierzchowny katalog wyraźnie wskazuje, że istotnie „prowokacja niejedno ma oblicze".
2. Trzy rodzaje prowokacji politycznej Biorąc pod uwagę cele· (funkcje) i skutki, powiązane z charakterystycznym sposobem działania, będziemy rozróżniać trzy zasadnicze rodzaje prowokacji. politycznej: sprawczą, dyskredytaeyjną oraz mistyfikacyjną.
_
własnym praktyczstanów rzeczy lub odpowiednio stanów świadomości odnoszących się do zjawisk realnych, co służy zarówno wprowadzeniu i utrwaleniu zmiany zmaterializowanej w stosunkach społecznych, w sytuacji politycznej, układzie sił, ograniczeniu i narzuceniu wyboru zachowań przeciwnika i całego otoczenia, jak i spowodowaniu dezorientacji przeciwnika i opinii publicznej.
Prowokacja sprawcza polega na stwarzaniu
nym
działaniem
Manipulator jest tu autorem innowacji, który jednak występuje w skromnej roli akuszera. Zgodnie ze swoim interesem chce być odbierany jako ten, kto jedynie ułatwia, ewentualnie przyspiesza narodzenie tego, co jakoby w sposób naturalny dojrzewa, lecz jest sztucznie tłumione. W rzeczywistości zaś nadaje·pozory naturalności swoim sztucznym tworom, temu, co samo z siebie, a bez jego „pomocy", nie musiałoby lub wręcz nie mogłoby się wydarzyć, powstać. Istotę i możliwe formy dyskredytacji już omówiliśmy Przy tej okazji przekonaliśmy się, że wiele działań dyskredytacyjnych - zarówno tych frontalnych, jawnie agresywnych, jak i tych zakamuflowanych opiera się właśnie na prowokacji. Tak więcprowokacja dyskredytacyjna polega na wywoływaniu specjalnymi przemyślnymi zabiegami odruchowych reakcji i skojarzeń wśród odbiorców, na utrwalaniu stereotypów i uprzedzeń - zwłaszcza przez „psucie atmosfery", prepa186
rowanie tendencyjnych lub zupełnie fałszywych zarzutów i_oskarżeń, wikłanie swoich przeciwników/ofiar w rozmaite pułapki, .kompromitujące sytuacje bez godnego wyjścia itd. A na czym polega prowokacja mistyfikacyjna? Mistyfikacja jeśli nie powstaje żywiołowo, jako nawarstwienie ludzkich złudzeń jest metodą tworzenia pozorów, złudzeń, fasad i wykorzystywania gry pozorów. Taka gra pozorów utrzymuje się zwłaszcza w atmosferze zbiorowego zakłamania, kiedy to uczestnikom sytuacji wygodniej jest coś przemilczać, ignorować, nic przyjmować do wiadomości zmian ani wydarzeń naruszających dotychczasowy porządek i równowagę. Prowokacyjna forma mistyfikacji polega na ostentacyjnym, wyzywającym działaniu, które spełnia kilka funkcji naraz. Ma skupić uwagę przeciwnika lub w ogóle uwagę społeczną na zjawisku upozorowanym, zasugerować i utrwalić równie silne jak mylne wrażenie, błędne postrzeganie sytuacji, odwrócić uwagę od naszych właściwych zamiarów, przygotowań i czynności względnie od faktów już istniejących. Wspomaga więc działania na rzecz dezorientacji przeciwnika. Może również służyć zacieraniu śladów własnego udziału w czymś, działań przestępczych i zbrodniczych itd. Ta metoda działania (zwłaszcza kombinacja mistyfikacyjna-dywersyjna) od wieków znajduje zastosowanie w sztuce wojennej. Najczę ściej celem takich czynności pozorujących jest odwracanie uwagi przeciwnika od własnych manewrów przygotowawczych, przegrupowań, zasugerowanie mu miejsca, czasu i sposobu ataku innego niż właści wy. Przykładem mogą być wyeksponowane atrapy obiektów wojskowych i uzbrojenia mające .nie tyle maskować to, co realne i realnie zagrożone atakiem, ile skutecznie udać to, co realne i ściągnąć" na siebie atak. Starsi telewidzowie mieli okazję oglądać fabularny film brytyjski Byłem Montgomerrym, odtwarzający fakt historyczny: posłuże nie się sobowtórem generała Montgomerry'ego i masą rekwizytów dJa upozorowania przygotowań do inwazji z miejsca zasugerowanego, co wprowadziło w błąd wywiad hitlerowski i przyczyniło ·się do zwiększe nia przewagi aJiantów w chwili ataku na Normandię. Powyższy trójpodział nie jest rozłączny, ale umowny. Z logicznego
punktu widzenia jest
typologią,
a nie
klasyfikacją .. Bierzemy
tu pod
187
I. I~
I
uwagę jedynie odrębność i swoistość owych trzech funkcji; ale to wcale nie wyklucza spłatania się tych funkcji w różnych konkretnych działaniach ani też nie zakłada zupełnej odmienności sposobu realizacji tych funkcji. Np. mistyfikacja w pewnym sensie jest również działa niem sprawczym; ale tworzy nie fakty materialne i nie fakty psychologiczne (wyobrażenia, nastroje) oparte na zniekształconej percepcji faktów realnych, ale pozory faktów; fasady, fikcje odbierane tak, jak gdyby były rzeczywistością. Mistyfikacja może służyć zarówno zwięk szaniu wpływu i prestiżu podmiotu manipulacji (na podstawie podsuniętych fałszywych wyobrażeń), dyskredytacji przeciwnika, jak i dywersji (zwłaszcza dezorientacji, np. odwracaniu uwagi, sugerowaniu błędnych wyobrażeń).
3. Odmiany prowokacji spraw_czej
Prowokacja sprawcza może spełniać wielorakie funkcje szczegóło we, realizowane przy użyciu rozmaitych środków. Wyróżnimy nastę pujące odmiany prowokacji sprawczej: • rozpoznawczą; • prewencyjną; . • stymulacyjną (bodźcową); • demobilizacyjną; • dywersyjną; • asekuracyjno-racjonalizacyjną. Zadaniem prowokacji rozpoznawczej jest, jak nazwa wskazuje, rekonesans. J est ona odpowiednikiem działania wojennego - zwiadu, włącznie ze szczególną formą „rozpoznania bojem". Wywołujemy zdarzenie, które musi mieć duży rezonans społeczny lub sami zachowujemy się w sposób wyzywający (prowokujący właśnie. do r ozmaitych reakcji i wrażeń) - po to, aby dowiedzieć się, w jakim stanie znajduje się nasze otoczenie lub konkretny przeciwnik, do czego jest zdolny i skłonny; aby na podstawie śmiałych eksperymentów i testów na małą skalę przewidzieć jego zachowanie, zwartość i sprawność funk-
...
188
cjonowania w planowanym starciu właściwym na większą skalę. Popularnie nazywane jest to balonem próbnym. Prowokacja prewencyjna to działanie, które ma uprzedzić czyn przeciwnika lub wroga, a tym samym pokrzyżować jego plany lub w ogóle zapobiec pewnym jego konkretnym akcjom, przekreślić jego zamiary. Oto przykład : porwanie lub zabójstwo najpopularniejszego kandydata z wrogiego obozu w wyborach, który wybory wygn;iłby na pewno, gdybyśmy pozwolili mu w nich wystartować. Prowokacja bodźcowa polega na zmuszaniu przeciwnika (ofiary) do zachowań niechcianych. Niechcianych, bo sprzecz nych z jego dąże niami i zasadami, np . .z orientacją pacyfistyczną czy neutralistyczną, sprzecznych z jego wizerunkiem społecznym - jako osoby/grupy kulturalnej, tolerancyjnej, umiarkowanej, zrównoważonej, _rozważnej itp. lub też społecznie nieakceptowanych i potępianych. Narzędziem takiego „podpuszczenia" mogą być zwłaszcza obelżywe i agresywne zaczepki oraz zaatakowanie innej osoby lub grupy, której pomóc jest zobowiązany.
Prowokacja demobilizacyjna ma na celu sparaliżowanie zdolności przeciwnika (ofiary) do działania. Temu służyć ma zaskoczenie, wprowadzenie w stan osłupienia, spowodowanie dezorientacji, ale także podważenie lub zniszczenie morale zespołu lub jednostki, zasianie wątpliwości i nieporozumień, zachwianie wiary we własne możliwości i szanse, tym samym - ukształtowanie poczucia bezsensowności dalszego oporu, starań, walki. Zbiega się to z dywersją, ale - inaczej niż czysta dywersja - ten gatunek prowokacji opiera . się na „zbiciu z tropu" l?rz~ciwnika przez nasze widoczne .oddziaływania z zewnątrz. W dywersji przeważnie splatają się dwa cele .. Zjednej strony, dąży my do zmylenia przeciwnika co do naszych zamiarów, naszej sytu acji, potencjału, a zarazem do zdezorientowania go w sytuacji dotychczas jasnej lub przez stworzenie nowej, a zaskakującej . Z drugiej strony, zmierzamy do wprowadzenia zamętu w jego szeregach. Oba cele osią gamy głównie przez zakłócanie jego własnego funkcjonowania. Prowokacja dywersyjna polega więc na spowodowaniu takich zjawisk i zachowań w otoczeniu przeciwnika lub w jego szeregach i strukturach, które zaowocują destabilizacją, dezintegracją systemu sojuszy owego przeciwnika lub jego skonfliktowaniem i rozkładem wewnętrz-
189
nym, dezorientacją przywódców, członków i zwolenników, osłabieniem lub zanikiem identyfikacji uczestników z· całością ruchu, instytucji, grupy, z jej wartościami i symbolami, podważeniem motywacji przyjaciół i sojuszników do czynnego okazania solidarności i pomocy, dotrzymania zobowiązań. Jak widać, dywersja możę tu być zarówno celem samym w sobie (dezintegracja i dezorienta~ja wrogiego obozu), jak i środkiem dyskredytacji. Szczególną formą dywersji jest prowokacja infiltracyjna, stosowana ·zwłaszcza w działaniach policY.inych i wywiadowczych, a oparta na aktach sabotażu, zachowaniach kompromitujących i konfliktogennych podejmowanych przez „naszych ludzi", którzy przeniknęli do wewnątrz wrogiego obozu. Prowokacja racjonalizacyjna polega na tworzeniu usprawiedliwienia dla własnego postępowania; w tym zwłaszcza dla działań zamierzonych i zaplanowanych z góry, które bez spreparowania pretekstu musiałyby być potępione lub nawet ukarane sP<>łecznie; jeśli ten pretekst·okazuje się względnie wiarygodny lub wygodny dla tych, którzy powinni zareagować, ale brak im chęci i gotowości, staje się zabezpieczeniem przed odpowiedzią, karą, odwetem ze strony zagrożo"nych, ich nie do końca lojalnych sprzymierzeńców i powściągliwych strażników porządku. Prowokacja rozpoznawcza (zwiadowcza) ·Niekonwencjonalne lub „nie mieszczące się w głowie" działanie, z pozoru desperackie lub prymitywne, odbierane .zatem jako bezsensowne, w rzeczywistości jest „balonem próbnym" - sposobem przetestowania w cząstkowej próbie jakiejś większej całości. Zmuszamy przeciwnika do ujawnienia ukrywanych zamiarów, sił starannie zamaskowanych, utajonych rezerw--' a więc weryfikujemy i ukonkretniamy dane o układzie sił, o zasobach i zdolnościach mobilizacY.inych przeciwnika. Jednocześnie poznajemy jego sposób reagowania, nie tylko jego sprawność, ale i gotowość do przeciwdziałania lub do ustępstw, granice jego cierpliwosci, czynniki wytrącające go z równowagi i zakłócające samokontrolę, badamy doświadczalnie jego podatność na podpowiedzi, sugestie i bodźce.
190
I
l.
Jest to metoda rozpowszechniona w ramach przygotowań wojennych (por. np. prowokacje graniczne - regularne naruszenia przestrzeni powietrznej przez samoloty, ostrzał artyleryjski obszarów przygranicznych, wtargnięcia oddziałów zbrojnych lub grup dywersanckich na teren przyszłego wroga w wojnie). Ma jednak liczne odpowiedniki w· działaniach „cywilnych". Tak np. niejeden szef takiej czy innej instytucji stara się poznać lojalność swoich podwładnych i sposób funkcjonowania całego zespołu w krytycznej sytuacji, „w godzinie próby". Sprawdza to za pośrednictwem różnych eksperymentów. Sam rozpuszcza pogłoski o swojej dymisji lub .wręcz rytualnie składa dymisję (i czeka na reakcje podwładnych i wspólników); inscenizuje i reżyseruje spektakularną ostrą publiczną krytykę swojej działalności, składa wzorową samokrytykę itd. itp. Wśród polityków mistrzem w tej metodzie był Mao Ze dong - oczywiście, zawsze wyciągał praktyczne wnioski ze swojego rekonesansu. Najbardziej błyskotliwe jego osiągnięcie. w tej dziedzinie to kampania „Niech rozkwita sto kwiatów" (spektakularna liberalizacja polityki kulturalnej), dzięki której wiedział, co potem kosić (m.in. w „Wielkiej Proletariackiej Rewolucji Kulturalnej").
Prowokacja stymulacyjna Na pierwszy rzut oka jest to bodaj najbardziej prymitywna forma prowokacji. Ten repertuar dość dobrze znamy z dziecięcych kłótni w piaskownicy i bójek podwórkowych, z chuligańskich zaczepek z nudów i z_potrzeby rozrywki, _z tzw. ~ońskieh zalotów itd. itp. Schemat rzeczywiście jest niewyszukany: obrazić, aby ten powściągliwy i opa-· nowany poruszył się i uniósł, a zwłaszcza, by go poniosło, by przesadził w odruchu krzywdy i gniewu; uderzyć, aby ża:pragnął odpowiedzieć lub aby zaczął bronić się, czyli tak czy inacźej aby stanął do walki; ukłuć (niepostrzeżenie) po to, aby mnie uderzył na oczach wszystkich; wywołać taką pyskówkę, aby mu nerwy puściły i aby wszyscy usłyszeli, jaki wulgarny jest. ten dystyngowany salonowiec. Ten rodzaj prowokacji stosowany jest bardzo chętnie nie tylko dlatego, że w istocie nie jest wyszukany, nie wymaga zbyt wielkiej wyobraźni i pomysłowości, a więc jest najbardziej „demokratyczny", do191
' ..
i ,_ .
r stępny
dla wszystkich. Powodem jego popularności jest raczeJ Jego stosunkowo niedużyJ11 wysiłkiem włas nym osiągamy znacznie większe straty energetyczne i moralne przeci wąik;:.t. Drugim zaś powodem tej ·popularności jest spokojna pewność prowokatoróV'(, że schemat zależności mi ędzy określonym typem bodźców a określo nym typem r eakcji nie zawiedzie, a wi ęc wystarczy tylko przyci snąć odpowiedni gµzik, czyli uderzyć w czułe miejsce. Specyfika prowokacji stymulacyjnej tkwi w sposobie działania (osiągania celu), natomiąst funkcje są sprzężone .z innymi rodzajami prowokacji. Uruchomienie doąć nie'Yybrednymi zwykle bodźcami pożądanych reakcji może służyć .i zapobieżeniu wrogiego ataku, i wywołaniu konfliktu, którego 'przeciwnik, chc_ e uniknąć, i dyskredytacji przeciwnika, i usprawiedliwieniu własnych zami::irów (jako rzekomo wtórnych, a nie z góry pr zyjętych) . .często sam podmiot zaatakowany jest świadom i s~mych wrogich zamiarów, i zamiaru ich usprawiedliwienia prowokacją, czyni więc wszystko, aby ~łaśnie nie dać się sprowokować. Czy j est to wystarcza.jącą p:r:zeszkodą, aby ·uni emożliwić sukces zaczepki, judzenia, złośli wego i podstępnego ciosu, a tym bardziej, aby. do takich metod zniechęcić? Bynajmniej. Ofiarą prostackich pr_o~okacji padają również (a może nawet szczególnie) ci, którzy za cnotę przyjmuj ą zasadę: „cokolwiek by się działo, panuj nad sobą, nie daj się sprowokować ". Ta postawa jest równie wielką· podnietą i zachętą jak w zalotach opór. I podobnie jak w tamtej dziedzinie manipulator (tu: prowokator) dobrze wie, że „to tylko kwestia czasu i wytrwałości", ~eo wyniku decyduje bilans granic cierpliwości i opanowania ora:i; granic bezczelności. Niekiedy ta - uwidoczniona w postawie „nie dam się sprowokować" - dobra wola lub gra na zwłokęjest wykorzystywana, nękanie prowokacjam( ma osłabić czujność pf.ZE)t;:iwnika lub wydrzeć tanim kosztem to, co byłoby detalem w walce zasadniczej. Oto przykład historyczny: nasilanie prowokacji hitlerowskich wobec ZSRR, mania.kalno-naiwna cierpliwość Stalina i dyrektywa ,,nie odpowiadać na prowokacje" przekraczająca miarę_ własnego bezpieczeństV'(a. Otóż przyzwyczajanie -przeciwnika/ofiary do ciągłej prowokacji ma go znieczulić również w tym sensie, że zatraca on. z czaserp mi arę rzeczy, nie ekonomiczność:
192
dostrzega różnicy między pozorem i istotą, celem i pretekstem itd. Można więc, paradoksalnie, rozbrajać przez prowokację. Wtedy „bodź cowanie" jest dialektyczną formą demobilizacji. Dlaczego więc prowokacja bodźcowa jest niemal zawsze skuteczna, skoro niekoniecznie jest zaskoczeniem (nawet co do momentu, nie mówiąc już o formie), skoro podmiot zaatakowany jest świadom jej celów i własnych strat, nastawiony na uniemożliwienie podstępu? Mechanizm ten działa „mimo to". Gwarancją jego efektywności są cztery czynniki: • odruchy warunkowe, w których reakcje bezpośrednie na bodźce są niezależne od świadomości, woli, wyboru, namysłu danego podmiotu; • uruchomienie tak silnych emocji, że przynajmniej na początku podmiot dotknięty zaczepką, skrytym atakiem itd. nie jest w stanie ich opanować, kontrolować ani stłumić; do takich emocji należą np.: ból, strach, wstręt, poczucie krzywdy, oburzenie, gniew, pragnienie rewanżu; • wykorzystanie pierwszego odruchu wzajemności (cios za cios, obraza za obrazę); w rachubie na niewspółmierność tej reakcji (łobu zem okazuje się ten, kto odpowiedział mocniejszym ciosem, bo to dowodzi jego łbbuzerskiej natury i chuligańskich kwalifikacji); stworzenie sytuacji dosłownie przymusowej (przyparty do muru, sytuacja bez odWI'otu lub wybór typu „zycie albo śmierć", konieczność obrony, kontrataku); stworzenie sytuacji konwencjonalnie p'rzymusowej: podmiot nie może się inaczej zachować, niż zareagować, włączyć się. Ten ·ostatni ;,"posÓb jest skuteczny zarówńo wtedy, gdy przeciw-nik sam został zaatakowany czy w inny sposob poszkodowany, jak i wtedy, gdy sam jest świadkiem cudzej krzywdy, zniewagi, zagroże nia. W pierwszym przypadku ciąży na nim honorowy obowiązek samoobrony - w sensie fizycznym lub w sensie symbolicznej obrony własnej godności, a uchylenie się od tego grozi mu np. posądzeniem o tchórzostwo lub głupkowatość (nie zrozumiał, że się z niego śmie ją?). W drugim przypadku kieruje nim nieodparcie zinternalizowane poczucie lojalności, solidarności, powinność opiekuna, sojusznika. Niezamierzonym sojusznikiem-prowokatora jest siła reguł i norm spo193
1 ·
1'.
'! 1 i ;~ . I
łecznych
(moralnych, obyczajowych; kodeksów honorowych; etosów grupowych i zawodowych - żołnierskich, urzędn iczych, kupieckich) - powszechnie przyjętych, uznawanych, przestrzeganych i egzekwowanych, gdyż stoją za nimi rozmaite sankcje oraz presja opinii społecznej . Prowokator wykorzystuje też siłę własn_ych, zwłaszcza dobrowolnych, zobowiązań ofiary. Są to rozmaite zobowiązania: z tytułu warunkowego objęcia ról społecznych (kiedy to warunkiem objęcia i sprawowania roli jest zobowiązanie się do czegoś), z tytułu występo wania w roli naturalnej (np. ojca, matki, roda ka, współplemieńca), z tytułu własnych roszczeń (kiedy to zobowiązania i obietnice są nieodłącznym elementem starań o uzyskanie poparcia, wybór na stanowisko itd.). Wtedy właśnie podmiot sprowokowany nie może zachować się inaczej, nawet jeśli tego nie chciał i tego właśnie pragnął uniknąć, nawet jeśli wie, że w ten sposób spełnia życzenie wroga, że to właśnie działa na korzyść wroga, a n.a jego szkodę. Prowokacja infiltracyjna
Repertuar prowokacji politycznej obejmuje nie tylko oddziaływa nie :manipulacyjne z zewnątrz, afe również spowodowanie·wygodnych wydarzeń i działań od środka - poprzez infiltrac)ę i wewnętrzne oddziaływania dywersyjne (por. np. wpływy agenturalne, prowokacje policyjne i wywiadowcze); w celu skompromitowania danego ruchu politycznego, organu, konkretnych osobistości lub narażenie go na szkody, straty materialne i kadrowe, niebezpieczeństwa, dezorganizację. Prowokacja infiltracyjna jest pokrewna metodom śledczym, ale i różni się od zwykłej inwigilacji. Przenikanie do szeregów i struktur przeciwnika ma na celu nie tylko i nie tyle obserwowanie i rejestrowanie zachowań, działań, zamiarów, ile wywołanie działań przeciwnika. Działań dwojakich: (a) przewidzianych i nieuchronnych, ale kontrolowanych, regulowanych i dodatkowo pobudzanych przez zewnętrznego inspiratora pod względem momentu, miejsca, przebiegu, ukierunkowania etc. (b) sabotażowych, czyli szkodniczych. Działania pierwszego typu są szeroko stosowane przez poJicję kryminalną w walce ze światem przestępczym, zarówno w celu zgroma194
dzenia dowodów winy i ukarania winnych w majestacie prawa, jak i w celu zastępczego nękania przestępców bezkarnych. Oto przykłady: tzw. zakup kontrolny narkotyków; tolerowany, bo kontrolowany - do czasu - przemyt; doprowadzenie do sytuacji, w której można ująć przestęp.cę in flagranti; posługiwanie się „wtyczkami" i śledzenie już zdemaskowanych, ewentualnie szantażowanych, „płotek" w celu dotarcia do „grubych ryb" (metoda „po nitce do kłębka"). Podobne metody stosowane są przez policję polityczną przy rozpracowywaniu organizacji nielegalnych, siatek konspiracyjnych itd. Ale ten repertuar nie j est przywilejem policji. Zdarzają się również age.n turalne _formy sterowania działaniami jednej partii przez inną. Przykładem dywersyjnych metod infiltracji jest policyjna prowokacja terrorystyczna służąca kompromitacji organizacji radykalnej, dostarczająca pretekstu do represji, a nawet delegalizacji. Podobny cel i charakter ma umieszczenie wśród uczestników praworządnej i pokojowej manifestacji „elementów chuligańskich", których zadaniem jest przekształcenie demonstracji w rozruchy, akty wandalizmu i grabieży - co samo w sobie już wystawia . świadectwo takiej „zadymie" i uzasadnia odpowiednie etykietki dla uczestników („margines społeczny", „awanturnicy" itp. ), a zarazem usprawiedliwia i czyni koniecznym jedyne rozsądne dz iałanie: rozpędzić.
Prowokacja jako narzędzie asekuracji i sposób zdobywania usprawiedliwień . Pro~o~a~je· c~ęsto służą zapewnieniu w miarę wiarygodnego, a przynajmniej zdawkowego i formalnego usp·r awie-dliwienia dla działań z góry zaplanowanych, których zamiar, jak i prawdziwe motywy należy ukryć. Usprawiedliwienie polega więc na stworzeniu lub wykorzystaniu pretekstu. Reakcje przeciwnika/ofiary lub całego środowiska, opinii publicznej na zaczepki, na zaskakujące (a dobrze przygotowane lub nagłośni one) zdarzenia, kampanie oskarżeń, specjalnie wywołane w odpowiednim miejscu i czasie afery, skandale itd. itp. są sprowoko~ wane z odpowiednią precyzją, tak aby oznaczały odpowiednio: oburzenie, potępienie, przyzwolenie, upoważnienie - względnie dowód zagrożenia żywotnych interesów, elementarnego bezpieczeństwa i godności
195
!
'.
! '
prowokatora; zagrożenia nie dającego innego wyboru, wymagającego stanowczego zachowania. Schemat usprawiedliwienia jest znany: ja tego nie chciałem (nawet nie przyszło mi to do głowy albo też było obce moim zasadom i dąże niom), ale, zobaczcie sami, zostałem do tego zmuszony, w tej sytuacji nie miałem już innego wyjścia. Dokładnie tak postępował reżim hitlerowski w przeddzien ataku na Polskę: starannie zaplanowana i przygotowana agresja na użytek własnej i międzynarodowej opinii publicznej została przedstawiona jako konieczna obrona, nieunikniona po wyczerpaniu granic cierpliwości i bezpieczeństwa. O tym, że godność i bezpieczeństwo już nie pozwalają postąpić inaczej, świadczyła z jednej strony obfitość wszelkich dowodów i przejawów dobrej woli, propozycji kompromisowych itd., z drugiej strony- równie obfity rejestr „prześladowań mniejszości niemieckiej" i aktów nieprzyjaz_nych. Posłużenie się pretekstem dla· uzasadnienia (usprawiedliwienia, legitymizacji) zawczasu postanowionych działań nie zawsze opiera się na stworzeniu takiego pretekstu własnym działaniem (zaczepką, wywołaniem niepokojów, kolportażem oszczerstw itd.). Czasem jest to po prostu wykorzystanie okazji, jaką jest czyjś błąd, niezręczność, sposobność stworzona cudzym sporem, a równie dobrze klęska żywioło wa, przypadkowe tragiczne wydarzenie. To samo, co jest sprowokowanym lub bez skrupułów wykorzystanym pretekstem, stanowi zarazem czynnik asekuracji. W dwojakim znaczeniu: zabezpieczenia przed ryzykiem niepowodzenia, nieskuteczności oraz możliwośCi uniknięcia odpowiedzialności, zasłużonej (wobec złej woli) kary. Fakt posiadania uzasadnienia dla moich działań na cudzą szkodę (choćby to było uzasadnienie ewidentnie nacią gnięte) zmniejsza ryzyko przeciwdziałania innych (zwłaszcza postronnych, którzy kierują się przede wszystkim własną wygodą, a więc którym mój pretekst może być na rękę), potraktowania mnie jako właściwego inicjatora konfliktu, napaści. Zwalnia mnie z odpowiedzialności to, co jest wymuszoną koniecznością (np. obroną konieczną), z obowiązku dochowania lojal;ośei lub tajemnicy wyższa konieczność, np. stan zagrożenia bezpieczeństwa publicznego czy międzynarodowe go, z obowiązku dotrzymania (co prawda, niewygodnych dla mnie)
196
·umów - fal{t nadużywania lub jeszcze lepiej złamania umowy przez partnera itd. itp. Cecha charakterystyczna dla wszelkich prowokacji, jaką jest odwracanie uwagi od własnych działań, a skupianie jej na rzeczywistych lub upozorowanych działaniach przeciwnika, także dobrze służy asekuracji. Zgodnie i zasa9ą ,;najciemniej pod latarnią" czy też „najbezpieczniej w oku cyklonu" można dobrze ukryć się za krzywdą i skargą przez nas poszkodowanego, nie rzucać się w oczy w spowodowanym przez siebie zamieszaniu. Można również pośpieszyć z wyrazami oburzenia, współczucia, z deklaracją pomocy, ronić krokodyle łzy, pomstować na zwyrodnialców („niech no tylko was złapię!").
4. Prowokacja jako narzędzie dyskredytacji przeciwnika Szczególny rodzaj prowokacji to próba skompromitowania kogoś. przeciwnika można wielorako. Można samemu bezpośrednio godzić w jego dobre imię. Samo w sobie nie jest to jeszcze prowokacją, choć jest manipulacją (szkalowaniem). Natomiast ewidentną prowokacją jest działanie dwustopniowe, kiedy to najpierw·wyszukujemy informacje niekorzystne i obciążające, fabrykujemy materiały na potwierdzenie z góry przyjętych krytyk i zarzutów, preparujemy fałszywe dowody rzekomych win lub słabości, a następnie z premedytacją się na nie powołujemy wysuwając oskarżenia bądź zupełnie fałszywe, bądź zakłamane i mętne. Można podżegać przeciwnika do· zachowań· sprzecznych z jego wła snymi zasadami, dążeniami i interesąmi, a powodujących skutki, których już nie da się odwrocić, -włącznie z autokompromitacją. Można podsunąć partnerom przeciwnika (zwłaszcza sojusznikom, a szczególnie tym niewyraźnym, którzy zarazem z nim rywalizują) prawdziwe lub sfabrykowane materiały kompromitujące - aby sami rozprawili się 'z tym, którego uznają za zdrajcę lub szk'o dnika albo któremu przynajmniej odtąd przestaną ufać. Można też rozpętać - pod dogodnym i nośnym społecznie pretekstem - nagonkę, w której to nie inspirator jest głównym i najbardziej widocznym oskarżycielem, tropicie_lem i wykonawcą kary, ale właśnie umiejętnie „podpuszczone" środowisko. Zdyskredytować
197
F
jI ·'~ .J
'"F Można też działać na jego szkodę od 'Wewnątrz, przenikając w jego szeregi, wpisując na jego konto zachowania przez siebie zaprogramowane, a nie przewidziane przez niego. Wówczas łączy się infiltracja z dyskredytacją. Bezpośrednia komuś
pewnego
prowokacja dyskredytacyjna polega na przypisaniu posunięcia lub wypowiedzi, które ma źl e o nim
świadczyć.
Przypisać komuś pewien czyn można albo w ten sposób, . że pozoruje się go, albo też tak, że wykonuje się go samemu, lecz na niego rzuca się podejrzenie. Dlatego właśnie w większości prowokacji dyskredytacyjnych uderza pozorna nielogiczność i nieostrożność działań sprawców, nadmiar rekwizytów (np. emblematów, umundurowania), pozostawienie śla dów. Powiada się wówczas: „prowokacja grubymi nić.mi szyta" - te właśnie „szwy na wierzchu" trakto·wane są prostodusznie jako świa dectwo partactwa. Nie zawsze jest to po prostu „niedoróbka" - z braku umiejętności czy z pośpiechu., Czasem jest to rozmyślne opatrywanie roboty znakiem firmowym - aby ten, kto jest zależny od sprawcy, dobrze zrozumiał, kogo ma wspierać, a także, aby Y' przypadku niepowodzenia akcji szkalującej odpowiedzialna~~ i niesława spadła na tych, którzy świadomie żerowali na ewidentnej fuszerce, aby uczynić z owych nadgorliwców wspólników w tuszowaniu sprawy. A więc „szycie grubymi nićmi" niekoniecznie jest oznaką małej finezji czy wręcz prymitywizmu prowokacji .. W rzeczywistości jest to raczej natrętne podsuwanie winnego i podpowiadanie interpretacji zdarzeń, wystarczająco skuteczne zwłaszcza wtedy, gdy owa interpretacja i „wymowa faktów" odpowiada oczekiwaniom co najmniej części odbiorców. Wbrew pozorom, ewidentne natręctwo, nachalność nie przekreśla .r ezultatu. W warstwie racjonalnej odbioru społecznego może nawet ujawnić się dystans krytyczny, sceptycyzm, ironia itd., ale w warstwie emocjonalnej podsunięty schemat po prostu „przykleja się" jak natrętna piosneczka. Klasyczny przykład takiego·pozornie topornego aktu to prowokacja gliwicka; ale według tego kanonu już wĆześniej, a i później „obcią żano" kogo trzeba.
198
Tego rodzaju prowokacja .ma na ogół charakter czynu przestępczego. Od zwykłego i prawdziwego przestępstwa różni się jednak tym, że najmniej chodzi tu o sam czyn, a bardziej o jego skutki. Sprawca na-· padu, kradzieży, zabójstwa ma na celu właśnie napad, kradzież, przywłaszczenie, zranienie kogoś lub pozbawienie kogoś życia; a ubocznie dba o zatarcie śladów. Tu zaś jest niejako odwrotnie. Czyn przestęp czy to pretekst, to środek wywoływania lub utrwalania pewnych skojarzeń, uprzedzeń, pozwalających okryć kogoś innego niesławą. Efekt psychologiczny jest zresztą niejako z góry zagwarantowany - jak w przypadku każ'dego zajścia, któremu towarzyszy dezorientacja, wrzenie, a spowodowanego jakąś stratą, krzywdą. Ludzie rozumują często według schematu: nie wiadomo, czy to on pobił, czy też jego pobili, czy to on ukradł, czy też jego okradli - w każdym razie jest zamieszany w tę mętną czy brudną sprawę. Po jakimś czasie już nie jest ważne, o co chodziło, pozostaje już tylko odruchowe skojarzenie lub selektywna pamięć o plamie na czyimś honorze. Pozostaje „złe wrażenie" , brak zaufania itd. Nawet wtedy, gdy sprawa się wyjaśniła na korzyść posądzonego, otoczenie przyjmuje to wprawdzie do wiadomości (albo i nie), ale nie zmienia już swego nastawienia. Przylgnęła do niego etykieta. I o to właśni e chodzi w prowokacji dyskredytacyjnej.
·~ .I
1
I
5. Prowokacje mistYfikacyjne (produkcja złudzeń · i ·uprzedzeń) Ta metoq?_manipula~ji ~olega na fabrykowaniu ·pseudofaktow, fał szywego obrazu zdarzeń realnych lub pozorowaniu zdarzeń nieistnieją cych, które ·następnie „materializują się": zasugerowane przekonanie o ich realności pobudza· do działań nie mniej realnie niż fakty realne. Jest to abecadło wszelkiej mistyfikacji propagandowej. Mistyfikacjaprowokacja wyróżnia się pewnym paradoksem: to, co .w normalnej mistyfikacji osiąga się za pośrednictwem kamuflażu (pozór, fikcja, a zwłaszcza jego „instalowanie" ma jak najmniej rzucać się w oczy), tu realizowane jest na zasadzie ostentacyjnej, jak w nachalnej, krzykliwej reklamie: Jest to paradoks dialektyczny: skupianie uwagi jest odwracaniem uwagi i sugerowaniem·.
199
. I
Do repertuaru prowokacji mistyfikacyjnej należy m.in. pozorowanie faktów (zqarzeń , czynów) przez - działania fikcjotwórcze, podobne do celowego wznoszenia makiet i fasad; inspirowanie. relacji i debat prasowych o faktach niebyłych; fałszowanie dokumentów wykorzystywanych potem bądź dla uzasadnienia własnych roszczeń (do nagród, odszkodowaÓ, przywilejów) lub w oskarżeniach i insynuacjach. Służy to zawsze pewnym celom doraźnym, bieżącej grze politycznej, ale czę sto zajmuje ważne miejsce i w strategii traktowanej bardzo perspektywicznie. Dalekosiężnym celem prowokacji mistyfikacyjnej (w odróżnieniu od kalkulacji doraźnych) jest wytworzenie w świadomości obserwatorów i adresatów fałszywego obrazu rzeczywistości, w tym uprawdopodobnienie .kłamstwa. Wprawdzie prowokacja sztuc~nie tworzy zdarzenia, które nie są ani konieczne, ani naturalne, ale zawsze powoduje wrażenie,jak gdyby było odwrotnie. Zdarzenie w~ołane ukrytym i zamaskowanym działaniem bądź działaniem ostentacyjnym odwracającym · od czegoś uwagę jest tak czy inaczej faktem, materializuje się, staje się elementem rzeczywistości. Nawet· pozór (byt pozorny i sztuczny, iluzja odbiorców) - odbierany jednak jako fakt - wywiera ,taki, wpływ, jak gdyby był faktem (realnym). Co więcej, skoro metafakt (fakt socjopsychologiczny polegający na postrzeganiu czegoś jako faktu właśnie) jest czymś, z czym trzeba się liczyć niezależnie od .własnego wyobrażenia o rzeczywistości, to pozór materializuje się. Błyskotliwie. ukazał ten mechanizm Jurij Tynianow w opowiadaniu-grotesce Podporucznik Kiże, choć zajął się mistyfikacją nie celową, ale przypadkową, absurdalno-paradoksalną, która zaczęła żyć własnym życiem. Tak więc sugestywna mistyfikacja wtórnie wpływa na wyobraże nie o rzeczywistości, do tego stopnia, że na podstawie tego, co było potem, ludzie karkołomnie wnioskują o tym, co było przedtem ·i utoż samiają następstwo czasowe zdarzeń ze związkiem przyczynowo-skutkowym. Skłonni są widzieć w tym potwierdzenie pewnych reguł, prawidłowości czy tendencji. Stają się podatni na nachalnie tendencyjne teleologiczne interpretacje zdarzeń w propagandzie dyskontującej te zdarzenia („musiało · tak być'', „wszystko zmierzało ,ku temu" , „to, co się zdarzyło, jest ukoronowaniem całego · pasma") .
200
Pod wpływem zaskakującego i negatywnie sfokującegó zdarzenia wielu świadków może dojść do wniosku (nawet wbrew swym dotychczasowym przekonaniom i całej swej wiedzy), że właśnie tak musiało być, że to, co się stało, było nieuchronne, że potwierdza. pewne oceny i oczekiwania. Ponieważ zaś rzeczywiste przyczyny i sprężyny (a nawet czasem sam fakt podjęcia umyślnego działania) są ukryte przed świadkami, przeto łatwiej jest w interpretacjach po fakcie przypisać skutkorp (a raczej zasugerować) inne przyczyny niż w rzeczywistości. Krótko mówiąc, prowokacja mistyfikacyjna jest fabrykowaniem fałszy wego dowodu. Jednocześnie jest taką metodą przekonywania, która gdyby nawet „dowody" nie wytrzymywały krytyki zdrowego rozsądku -'--oddziałuj e na sposób myślenia ludzi za pośrednictwem emocji i nastawień. Dlatego właśnie prowokacja mistyfikacyjna ma również charakter wielofunkcyjny. Może służyć równie dobrze manipulacyjnej autoprezentacji, dyskredytacji przeciwnika, dywersji, jak i racjonalizacji (usłusznieniu, usprawiedliwieniu) własnych działań manipulatora.
~
".
Tworzenie sytuacji a dyskontowanie okazji Do rozstrzygnięcia walki (rywalizacji) z przeciwnikiem, np. z .ośrod kiem władzy lub ugrupowaniem opozycji, nieraz wystarczy - zamiast własnych kosztownych, a zawodnych i ryzykownych zabiegów podŚtępnych - wykorzystanie dogodnej okazji. Takie ąkazje stwarza raz po raz żywiołowo ść społeczna w różnych postaciach. Sposobność daje wiele tzw. niekontrolowanych zachowań ~b-~O!:_f?.~Ości, _ la~inówy rozwój wypadków; nie mówiąc już o pojedynczych niepr,zewidzianych zdarzeniach, o których zdyskontowaniu -decyduje po prostu refleks i pomysłowość, gdzie granice wyobraźni rozszerza zwykły brak zahamowań i skrupułów. Posługujemy się taką okazją jako pretekstem_'lub bezpieczną osło ną do własnych nierzetelnych i niegodziwych zachowań, np. w celu wywołania. rozruchów,. destabilizacji, ew. w celu np. zerwania porozumień pokojowych, kompromisów i sojuszy międzypartyjnych. Znakomitą okazją mogą być również cudze działania - zarówno te podjęte z premedytacją, dobrze wykalkulowane i perfekcyjnie wykonanę, jak i błędne - te, w których działając sprawnie i skutecznie
.
1
I
201
t ..•_
ktoś się jednak przeliczył co do skutków, kosztów, nie docenił rezultatów ubocznych i przypadkowych oraz te zupełnie chybione. Dokonane przez innych zabójstwa przywódców, akty masowego ślepego terroru, brutalne tłumienie demonst racji, demonstracje siły budzące · żywioło we reakcje, starannie przygotowane i „rozdmuchane" afery, skandale - wszystko to ujawnia talenty „hien politycznych".
Pasożytnicza
forma .prowokacji
Zdarza się również tak, że właściwą prowokacją jest ·nie pierwsze ogniwo działania lub ciągu wydarzeń uruchomionego działaniem (np. czyn awanturniczy, akt terrorystyczny, czyjaś nadgorliwość itp.), ale dopiero to, co po nim następuje: zachowanie tych, którzy z działania bulwersującego społecznie (wyrachowanego lub pochopnego, żywioło wego - wszystko jedno) czynią użytek zgodnie z intencją lub. wbrew intencji pierwszych aktorów.. -Prowoka~ja polega wówczas na świadomym posługiwaniu się kłam stwem lub poszlaką, insynuacją sfabrykowaną przez kogoś innego przy świadomości fałszu; na wywoływaniu dalszych zjawisk i zachowań przez rozmyślne podtrzymywanie i pogłębianie dezorientacji. Demonstracyjnie udajemy; że wierzymy w to, co ewidentnie nie daje podstaw do wiary i co powszechnie uznawane jest za niewiarygodne. Jako mia~ rodajne przedstawiamy to, co i obiektywnie, i w odbiorze społecznym jest wątpliwe. Jako dowód traktujemy poszlakę lub. posądzenie. Przywołujemy jako· „bezstronne" sądy jawnie stronnicze itd. itp. Jest to zachowanie jaskrawo prowokacyjne, ale to nie znaczy, że straceńcze. Bezczelność nieraz zachwieje pewnościąjednostek i środo wisk chwiejnych, niezdecydowanych. Pewność siebie kogoś, kto uchodzi za osobę rozważną i odpowiedzialną powoduje, że to nie jego upór budzi wątpliwości, ale to on wzbudza wątpliwości i kredyt wiary u zaskoczonych odbiorców („coś w tym musi być'', „musi mieć jakieś poważne 'przesłanki, skoro to nie. głupiec i oszołom, ale tak dociekliwy intelektualista" itd. itp.).
202
XIV. KOLORYT PROWOKACJI DRASTYCZNEJ
W polityce manipulatorskiej przeważają takie prowokacje, których sprawcy - aby osiągnąć pożądany efekt - gotowi są wy'Wołać nawet·-rozmaite zaburzenia społeczne oraz klęski i szkody zbiorowe, byleby uzyskać dostateczny rezonans społeczny i wyzwolić pożądane zbiorowe emocje. W ten sposób rekompensowana jest własna słabość: niezgódność · własnych partykularnych dążeń z interesem powszechnym, niedostateczne poparcie społeczne dla własnego programu lub· wręcz izolacja wła snego obozu, brak argumentów merytorycznych przeciw rywalom, niezdolność do stworzenia czytelnej alternatywy programowej dla: nich itd. Zatem muszą to by ć ta kie działania, które skutecznie dezintegrują obóz przeciwnika lub jego system sojuszy, względnie konsoliduj ą zbiorowość wokół nowego ośrodka; a więc pozwalają gładko przejść od dywersji (nawet za cenę szkód społecznych) do uzurpacji zalegitymizowanej i usankcjonowanej. Działania, które ubezwłasnowolnią zbiorowości poddane psychozom i sugestiom. Działania, które wymuszą określone posunięcia przeciwnika (np. organów władzy, przywódców opozycji) tudzież niewygodnych mediatorów i arbitrów, względnie usprawiedliwią własne zaplanowane postępowanie podmiotu (np. nasilenie t erroru pań stwowego i fali represji, sięgnięCie po skrajne środ ki działalności wywrotowej czy rewolucyjnej).
I.
.I I. Przemoc w
służbie
!
manipulacji
Do takich celów-najbardziej nadają si ę działania przestępcze i terrorystyczne: zamachy (na ofiary starannie wybrane, jak i przypadkowe), porwania, spektakularne zabójstwa na oczach publiczności, skrytobójcze mordy, napaści , umiejętnie sprowokowane samosądy (lincze) i pogromy itp. Mają one odpowiedniki w moralno-psychologicznych formach destrukcji, takich jak nagonka, nokaut w postaci ska ndalu obyczajowego, afery kryminalnej, bezcerem onialne akty wiarołom stwa itd. itp: 203
Przyjmiemy tu dla nich dość eufemistyczne o~reślenie:· prowoka cja drastyczna. Czym różni się ona od pospolitej prowokacji bezczelnej oraz od tej perfidnej? Jej znakiem firmowym jest ostentacyjna brutalność i cyniczne okrucieństwo, wybrane jako najlepszy sposób wyw9ływania „piorunuj ącego wrażenia'', szoku i stwarzania swoistej pustki społecznej. Bo.wiem ktoś, dla kogo brak miejsca lub komu wydaje się za ciasno w porządku opartym na regułach wzajemności (wzajemnego ~ezpieczeń st\\'.a i wzajemnej kontroli) może zaistnieć lub zapewnić sobie wpływ dopiero „ wyrąbując sobie" to miejsce, a najlepszym lub jedynym może być dopiero w próżni. .Ta zaś powstaje w wyniku jaskrawego ~łamania. nie tylko reguł gry politycznej, ale również elementarnych norm społęcznych, naruszenia gwarancji i. poczucia bezpieczeń stwa tak w skali zbiorowej (powszechnej), j_ak i indywidualnej. Wymaga to zastosowania przemocy fizycznej (a więc ~iły materialnie szkodliwej) i/lub psychicznej (ii'więc wpływów niszczących _ po~zu cie tożsamości i godności ofiar oraz.ich dobre imię, cześć, elementarny szacunek społeczny) . Tu właśnie znajdujemy klasyczny przykład manipulacji kombinowanej, przemieszanej z przemocą. Dlaczego jednak zaliczamy takie działania do. manipulacyjnych, a nie p9 prostu do sfery przemocy, skoro środkiem jest właśnie naga przemoc? Z jednego zasadniczego powodu. Przemoc jest tu jedynie środkiem - i to nie jedynym, lecz raczej uzupełnieniem całej gamy środków z arsenału metod różnorpdnych (perswazji, przymusu, pod.stępu). W dodatku ten właśnie środek - choć tak wyeksponowany, wysunięty na plan pierwszy, jest raczej pretekstem i parawanem, jest oprzyrządowaniem innych, właściwych środków nacisku na przeciwnika i całe otoczenie. W socjotechnice przemocy zasada działania jest następująca. Przemoc (polegają~a n3: destrukcji, na fizycznym lub moralnym niszczeniu przeciwnika) służy albo wymuszeniu posłuchu przez zastraszenie.i po,zbawienie l_u b o_słabienie możliwości oporu, albo wręcz eliminacji przeciwnika. Rozmyślri~j eksterminacji podlega ten; kto sam w .sobie, przez samo swoje i~tl'l:i~mie traktowany jest·jako żywa przeszkoda lub jako obiekt ideologi<;z_n,ej nienawi ści (jak to jest w skrajnych interpretacjach walki klas, w programach czystek etnicznych, w świętym i '
204
'! : ~.
przesłaniu
woj en religijnych itp.). Wówczas sama przemoc - jeśli siły niszczycielskiej nie wystarcza do natychmiastowej likwidacji przeciwnika (wroga) - służy nie tylko dotkliwemu zaszkodzeniu mu, ale obezwładnieniu go, przekształceniu w ofiarę bezbronną wobec pó ź niejszego gwałtu. Natomiast w socjotechnice manipulacji przemoc zastosowa na jest jedynie lub głównie po to, aby umożliwić sobie manewr dotychczas niemożliwy lub zablokowany, uniemożl iwić zaś pewie n ruch lub jakikolwiek ruch przeciwnikowi . Posłużenie się przemocą ma zahamować i odwrócić niekorzystny rozwój sytuacji, powstrzymać niewygodne tendencje społeczne, zdyskontować i skanalizować żywiołowe odruchy mas, uniemożliwić atak lub obronę, a nawet tylko normalne funkcjonowa nie przeciwnikowi deszącemu się większym poparciem i zaufaniem społecznym. Spowodowanie nagłego i zaskakującego zwrotu w wydarzeniach ma zmienić układ sił. W stosunku do samego przeciwnika prowokacja spełnia przede .wszystkim funkcje demobilizacyjne. Jej ceiem jest sparaliżowanie go wyjątkowo dotkliwym i brutalnym atakiem (a do t ego wystarczy już ·kampa nia oszczerstw), zachwianie jego wiary we własn e zasady i cele lub jeszcze lepiej zniszczenie jego morale (np. przez kompromitację autorytetów, zasianie zwątpienia w szanse sukcesu, wywołanie wzajemnej podejrzliwości i poczucia osamotnienia wśród członków grupy ugodzonej). Tu przemoc nie j est więc po prostu narzędziem narzucenia swojej woli a ni zniszczenia przeciwnika, ale okazj ą do „reżyserii politycznej'': do „wyciągania (cudzymi rękami) kasztanów z ognia", rozgry..yania sytuacji zamieszanią _i prz egrupowań. Bezpośrednl'm efektem prowokac}i w formie drastycznej jest uzyskanie przewagi - moralnej lub taktycznej. Ten, kto jest lepiej i wcześ niej przygotowany do nowej sytuacji jaką sam stworzył, ·może wyprzedzać {uprzedzać innych. Regulację cudzych zachowań ułatwia mu n ie tylko bilans własnej gotowości i cudzego zaskoczenia, ale również st worzenie odpowiedniej atmosfery, która przedłuży lub utrwali ten moment przewagi, utrudni przeciwnikowi· f całemu otóczeniu „po'z biera nie się" .
*
205
!
i I
·r
2. Psychologiczna strona prowokacji drastycznej Repertuar drastycznych (brutalnych i bulwersujących) form prowokacji obliczony jest na wykorzystanie pewnych charakterystycznych zjawisk psychologii społecznej, decydujących o nośności określonych wydarzeń i działań, sugestywności cudzych podpowiedzi, podatności na sugestię. Bulwersowanie Najbardziej udana prowokacja to takie· zdarzenie, które dla więk odbiorców jest bulwersujące. Musi ono zaskakiwać (bądź samym tym, co zaszło, bądź .formą - zwłaszcza drastyczną, bądź okolicznościami zaistnienia). Musi szokovi.:-ać, wywoływać negatywne emocje: poczucie zagrożenia, leku, oburzenia, niesmaku; .odrazy, potę pienia. Najskuteczniejsze prowolfacje związane są z naruszeniem pewnych wartości, zasad i norm powszechnie uznawanych i respektowanych, a przynajmniej wspólnie deklarowanych w danej zbiorowości, traktowanych jako obowiązujące, bezdyskusyjne, święte. Wtedy wła śnie efekt szoku, dezorientacji, bezradności jest zagwarantowany. Wtedy właśnie przemoc fizyczna lub moralna otwiera pole do popisu temu, kto w innych okolicznościach nie doszedłby do głosu lub został zignorowany. szości
Najwdzięczniejsi
odbiorcy
Prowokacja drastyczna (czy to będzie działanie zbrodnicze, np. akt terroru, skrytobójstwo, czy też gruboskórna mistyfikacja dyskredytacyjna, rozdmuchana afera grubymi nićmi szyta) nie jeŚt obliczona na tych, którzy myślą samodzielnie, rozumują logicznie, krytycznie i racjonalnie, a przynajmniej - nie głównie na nich. Choć i oni, gdy dysponują niepełną wiedzą i informacją, gdy nadmiernie zaufają komuś lub ulegną atmosferze społecznej, n·aciskowi otoczenia, histerii zbiorowej, mogą być nie tylko wprowadzeni w błąd, ale tak zasugerowani łub przytłoczeni oczekiwaniami społecznymi, że potwierdzają i powtarzają największe głupstwa i agresywnie ich bronią.
206
Jednakże grupy, instytu(.!je i jednostki nie zainteresowane w podtrzymywaniu jakiegoś pozoru, kłamstwa czy mitu trudniej jest zdezorientować, zasugerować natrętnie podsuniętymi „materiąłami" i wnioskami. Jednostki myślące sceptycznie potrafią - nawet wtedy, gdy nie sympatyzują z obiektem posądzenia i gdy nie znają wielu istotnych szc;zegółów - odróżnić. to, co jest wiarygodne, prawdopodobne i logiczne od tego, co jest wątpliwe, a zwłaszcza podejrzane lub „grubymi nićmi szyte" . Co prawda, potrafią też „zgłupieć, gdy to się opłaca" . ProwoJrncja grubiańska ma natomiast swoją stałą klientelę, którą tworzą przede wszystkim środowiska kołtuńskie, zacietrzewione i zaślepione, łaknące łatwego potwierdzenia swoich rozmaitych uprzedzeń, obsesji i fobii, a poniekąd spragnione też rozładowania krwiożerczych instynktów pod jakimkolwiek pretekstem. Ludzie tego pokroju mogą nawet rozumieć lub intuicyjnie wyczuwać, że „coś tu nie gra", że coś .się nie zgadza w zbyt prostym schemacie. Ale rozumiejąc lub czując to nie zawsze chcą rozumieć, przemyśleć. Na straży ich „prawomyślno ści" stoi potrzeba równowagi psychicznej i dobrego samopoczucia oraz mechanizm konformizmu grupowego, posunięty aż do myślenia i zachowania stadnego. Ludzie tacy instynktownie bronią się przed tym, co w teoriach psychologicznych nazwano dysonansem poznawczym, chętnie zaś ulegają podszeptom i pokusom własnego chciejstwa. A jeśli chcą 'Vierzyć w spreparowany dla nich obrazek, to będą powtarzać lub sami wymyślać i dodawać od siebie największe niedorzeczności. Również tym pozostałym - a więc potencjalnym krytykom fałszu - można uniemożliwić logiczne rozumowanie i sceptyczne mitygowanie innych, jeśli pro:wokacja uda się tak dalece, że wytworzy się syndrom grupowego myślenia, a tym bardziej jeśli powstanie psychoza zpiorowa {paniki, lęku, zawiści, nienawiści). Tak czy inaczej dla jednych prowokacja bulwersująca ma być potw~erdzeniem, zracjonalizowaniem ich dotychczasowych uprzedzeń i stereotypów (np. narodowych, etnicznych, rasowych, religijnych, ipeologiczno-partyjnych~, innym zaś ma wytrącić argumenty. To, co kwestionowali jako niemożliwe lub jako błędne, okazuje się nagle możliwe i realne lub też słuszne z punktu widzenia uczuć i przeżyć p9w~tałych w zbiorowości w nowo wytworzonej sytuacji.
207
Gra na ludzkich ·uczuciach
Jak każda prowokacja, również ta drastyczna służy stworzeniu lub poszerzeniu bazy społecznej; pozyskaniu poparcia dla polityki w ogóle nie popieranej lub nie dość popieranej - a zar azem pozbawieniu poparćia przeciwników. Prowokacja w postaci skrytobójstwa, pogromu, wywołania zamieszek lub kampanii oszczerstw, nagonki doprowadzonej do samosądu itp. paradoksalnie umożliwia zdobycie lub zwiększe nie poparcia nawet dla takiej polityki, której krąg zwolenników uprzed'nio radykalnie się skurczył i wyizolował ze społeczeństwa. Ale jak to jest możliwe? Wynika to z pewnych właściwości psychologii masowej oraz wpły wu odpowiedn~~j atmosfery w konkretnym momende. To, czego nie poparliby w jednej sytuacji, ci sami ludzie mogą poprzeć w innych okolicznościach, kierując się innąjnformacją, innymi uczuciami, odmienną sugestią otoczenia, zmienionym układem sił, zmienioną hierarchią autorytetów, zaktualizowanymi warunkami przynależności do grupy, koniunkturalnie narzuconymi kryteriami lojalności i solidarności grupowej. Dlatego właśnie prowokacja drastyczna ·ma na celu obudzenie w zbiorowości pewnych uczuć i przeżyć- wspólnych, ujednoliconych, eliminujących lub spychających na margines postawy pośrednie (niezdecydowane, chwiejne) i niekontrolowane (umiarkowane, oraz sceptyczne), a 'tym bardziej postawy otwarcie przeciwne. Do takiego ujednolicenia postaw, przekonań i wyobrażeń, uniformizacji woli zbiorowej lub· zwłaszcza · przekazania jej komuś w depozyt najbardziej· nadają się: poczucie wspólnego zagrożenia, odruchy zbiorowego oburzenia i potępienia, poczucie i odruchy solidarności itd. Właściwie zinterpretowana wymowa odpowiednio zaaranżowane go wydarzenia pozwala ukierunkować te przeżycia tak, aby żywiołowo narzucały jeden pożądany sposób myślenia - jako jedynie możliwy lub jedynie słuszny, jedynie przyzwoity itd. Najczęściej gra się na uczuciach patriotycznych, religijnych, rodzicielskich, czemu służy odpowiednio np. napaść graniczna, profanacja symboli państwowych lub wyznaniowych, dramaty rodzinne itp. Ludzie poddani wspólnemu przeżywaniu zagrożenia, klęŚki, krzywdy czy
I
,
.....
208
:L
upokorzenia nie pytają o nic, przyjmują na wiarę i powtarzają bezkrytycznie .podsuwane wyjaśnienia, których źródła nie znają lub których źródłom ufają bezgranicznie.
Tworzenie
„gęstej
i
atmosfery"
To tworzenie „gęstej atmosfery" jest zarówno celem samym w sobie (i wystarczającym w działaniach doraźnych), jak i ogniwem pośrednim, narzędziem w długofalowych działaniach destrukcyjnych. Jest celem samym w sobie, gdyż wydarzenia społecznie bulwersują ce (np. akty terroru zbiorowego lub indywidua lnego, zagadkowe i dramątyczne losy znanych osobistości, skandale wywołane ujawnieniem pewnych tajemnic itd. itp.) wywołują lub podtrzymują i stniejące napięcia społeczne, konflikty, odnawiają i utrwalają podziały ideologiczne (wyznaniowe, etniczne) oraz subiektywne uprzedzenia, usztywniają bariery porozumienia nawet między tymi, którzy mogliby się porozumieć. Mogą też do tego stopnia dezintegrować zbiorowość, że jej głów nym problemem staje się już nawet nie antagonizacja i polaryzacja, ale wręcz anomia społeczna. Społeczeństwo zatomizowane tym łatwiej rezygnuje z aspiracji do podmiotowości, tym łatwiej poddaje się opiece gotowego protektora. Narzędziem zaś o tyle, że powstała atmosfera rodzi pożąda n e dla prowokatorów nastawienia i oczekiwania, nadaje im pozorny mandat społeczny, oparty na zasadzie: „zróbcie .coś" (cokolwiek), „to się musi zmienić", „zróbcie z nimi (z tymi wyrzutkami czy szkodnikami) porzą dek" itd. Rodzi się więc pozór, że to „społeczeństwo" domaga się, żąda, „upoważnia'' fospiraforów prowokacji do dalszych działań. Bandytyzm zostaje zlegitymizowany - nie dosłownie, nie tylko pod lufą, ale w obliczu zamętu, w odpowiedzi na straszak nieporządku wywoływanego przez wskazanych szkodników i wichrzycieli. Kłania się Arturo Ui.
3. Uczestnictwo, sprawstwo,
1'
odpowiedzialność
Spójrzmy teraz na prakseologiczną i etycz ną stronę zagadnienia. J ak przedstawia się sprawstwo i odpowiedz.ialność w prowokacji
209
.
1 i
li
drastycznej oraz zależność między jednym a drugim? Kim są bohaterowie, dlaczego są tak skromni? Dlaczego na 'ogoł nie ma trudności ze zidentyfikowaniem ofiary, a zagadką pozostaje tożsamość prześladow ców? Dlaczego nawet rozentuzjazmowana publiczność nie skanduje „autor, autor!"? Dlaczego zwycięzcy nie licytują się w zasługach, nawet jeśli uczta zwycięzców nie jest świętem zgody? Krąg
adresatów
Zbrodnicze działanie prowokacyjne ma potrójny krąg adresatów. Pierwszym z nich jest bezpośrednia ofiara: przypadkowa (jak w zamachach zbiorowych) lub starannie dobrana (jak w terrorze fodywidualnym). W obu przypadkach jest ona traktowana instrumentalnie, jako pretekst. Drugim adresatem jest ten, komu działanie ma szkodzić moralnie (przez otwarte zariucenie lub insynuowanie sprawstwa) lub materialnie lub wręcz fizycznie. Trzecim są ci, którzy według stworzonych pozorów, poszlak oraz faktów obiektywnych, ·odbieranych jednak nieneutralnie, mają wyrokować. Najczęściej chodzi tu o rodzimą lub światową opinię publiczną, o krajowych i międzynarodowych partnerów i sojuszników atakowanego przeciwnika, o osobistości funkcjonujące w roli autorytetów (człowiek-instytucja). Na nich zwrócona jest uwaga, na nich skierowany i skupiony jest główny· wysiłek w działaniu. To im - poprzez określony sposób d~iałania i nasuwającą się jego wymowę prowokator stara się narzucić wygodną dla siebie interpretację zdarzeń i ocenę polityki swego przeciwnika.
Mocodawcy a wykonawcy W prowokacji drastycznej ogniwem nie najbardziej istotnym są wykonawcy. Oczywiście, od ich cech - zaangażowania, gorliwości lub wręcz nadgorliwości, braku skrupułów, technicznej perfekcji, słowem: zawodowstwa lub dyletantyzmu - wiele zależy, - ~ a przede wszystkim powodzenie zaplanowanego przedsięwzięcia. Ale to nie oni decydują o ·celach i sposobie zdyskontowania rezultatów akcji. Nie oni nadają działaniu ostateczny sens polityczny. bezpośredni
210 I .
I
Nie
należy zresztą utożsamiać
możliwych
prowokacji ze
wszelkich wykonawców wszelkich lub gorliwymi i nadgor-
ślepymi narzędziami
liwymi sługami. W szczególnych przypadkach dane działanie może 'być nawet prowokacją nieza-mierzoną przez samych wykonawców albo · też rozmijają cą się w skutkach z ich intencjami. Prowokacja może być działaniem podjętym z własnej inicjatywy, samodzielnie, jednak bez świadomości, że w ten sposób służy się komuś innemu, że ktoś inny przewidzfał je i wkalkulował w swoją taktykę. Narzędzie niekoniecznie musi być świadome i posłuszne. Może być oszukane, przechytrzone, wykorzystane. W wielu wypadkach prowokacja polega na tym, że tylko część jej uczestników, wykonawców uświadamia sobie rzeczywisty i ostateczny cel działania, rozumie jeszcze przed działaniem, kto na nim skorzysta. Niekiedy wiąże się to ze sterowaniem grupą terrorystyczną czy np. redakcją gazety z zewnątrz lub od wewnątrz, za pośrednictwem wprowadzonego do środka agenta:~prowokatora. Taki j est m.in. mechanizm prowokacji policyjnych w stosunku do różnego rodzaj u· ruchów ·radykalnych, zwłaszcza ekstremistycznych, terrorystycznych. Także wówczas, gdy wszyscy wykonawcy działają z pełną świado mością głównego celu i utożsamiają się z nim, nie przestają być narzę dziem, które dobrze zna i przewiduje tylko własne działanie i jego bezpośrednie rezultaty, narzędziem uzależnionym od taktyki mocodawców: Fachowo zrealizowana prowokacja może być podobna do „zbrodni doskon~ł~J". M~że być nawet tak, że nieuchwytni i nieznani (a przynajmniej bezkarni - wobec niemożliwości udowodnienia winy) pozostaną nawet bezpośredni wykonawcy. Przykładem może być głośna sprawa zaginięcia generała Zagórskiego przed wojną. A i wtedy, gdy usfali się, a nawet pociągnie do odpowiedzialności owych sprawców, wiadomo, że chodzi jedynie o wykonawców. Droga od wykonawców (czy też podwykonawców) do inicjatorów, inspiratorów, koordynatorów, organizatorów, protektorów politycznych jest długa i zawiła, a przede wszystkim przegrodzona rozlicznymi barierami. Nie tylko dlatego, że nie zawsze „pionki" zdradzają wyższe tajemnice. Także dlatego, że często same ich nie znają. I przede wszyst-
211
.,
kim dlatego, że w skomplikowanych prowokacjach politycznych występuje wielu pośredników; poszczególne ogniwa owego łańcucha „ludzi dobrej woli" oddzielne są barierami kompetencji, wtajemniczenia, zakonspirowania. Drobni wykonawcy nie muszą, a właściwie wręcz nie powinni znać szefów. Ci ostatni zaś nie powinni znać szczegółów. W tym gronie współuczestników relacja znajomości jest i powinna być nieprzechodnia. Dlatego właśnie tak trudno jest dotrzeć do tych, którzy mieli pierwsze i ostatnie słowo. Prowokacja drastyczna nie byłaby prowokacją i mijałaby się z celem, gdyby łatwo było dojść do jej źródła.
Cui prodest? Toteż chcąc zrozumieć,
kto jest ostatecznie odpowiedzialny za a nie dysponując wiedzą o szczegółach, należy ina~ czej szukać odpowiedzi na to pytanie. Ktokolwiek wykonał „brudną" czy „mokrą" robotę, sprawców ostatecznych trzeba szukać w bardziej eleganckim świecie. Trzeba sobie zadać pytanie: kto był zainteresowany w danym działaniu , komu przyniosło ono korzyści, a komu zaszkodziło. Odpowiedź na to pytanie wyjaśn i mu istotę sprawy nawet wówczas, gdy nie sposób ustalić bądź udowodnić, kto osobiście lub grupowo zainicjował działanie, patronował i inspirował, ~to wyposażył, uzbroił, kto ochraniał sprawców, pomagał odwrócić uwagę i zatrzeć ślady itd. · taką prowokację,
Niedyskrecja beneficjantów Nie chcę bynajmniej przez to powiedzieć, że sprawą nieistotną jes~ moralna, osobista odpowiedzialność sprawców bezpośrednich za czyny zbrodnicze, przestępcze, ani też, że nie należy dążyć - wbrew wszelkim przeszkodom - do .ustalenia źródeł dyspozycji politycznych i twórców zaplecza dla wykonawców..Rzecz w czym innym. Jeśli chcemy być w takich sytuacjach naprawdę .pryncypialni i dociekliwi, to musimy odrzucić wszelkie aprioryczne założenia, wszelkie podejrzenia oparte li tylko na własnych uprzedzeniach , cudzych podszeptach i pozornej oczywistości faktów dokonanych.
.I '' I
I I
212
i
J..
Kto chce się dowiedzieć lub domyślić, jakie siły kierowały rękami prowokatorów, winien uważnie przyglądać się scenie politycznej po fakcie. Bardzo wymowne bywają podobne obserwacje. Wystarczy tylko zaobserwować, kto triumfuje, kto pierwszy śpieszy z wyrazami oburzenia, współCzueia lub uznania, czyja obecność zaskakuje w gronie ża łobników, kto jest gotów od ·zaraz do działania w nowej, a nieoczekiwanej sytuacji, kto imponuje trzeźwością i •świeżością pomysłów w chwili, gdy wszyątkim innym brak i pomysłu, i ochoty. Pikanteria prowokacji drastycznej polega na niezwykłej dyskrecji wilków i niezwykłej niedyskrecji hien. Nic zgoła nie wiemy w sprawie źródeł i przebiegu, a coraz więcej dowiadujemy się w sprawie spadkobierców, wierzycieli, aspirantów i pretendentów do ról i stanowisk, beneficjantów nowej sytuacji. Niestety jednak, wiedzieć to nie to samo, co udowodnić; wiedza ta może co najwyżej graniczyć z pewnością, pewnością j ednak nie jest. Właśnie ten komfort ni eodpowiedzialności czyni tę wyjątkowo obrzydliwą moralnie metodę działania ... wyjątkowo atrakcyjną.
213
Posłowie
Repertuar manipulacji politycznej jest znacznie bogatszy niż zdotu przedstawić . .Omówione tu wybrane techniki działania podstępnego to zaledwie „wierzchołek góry lodo:wej " Ale ju ż ten katalogpróbka i tak chyba dech zapiera. Możliwości wykorzystania cudzych słabości.i kłopotów, nieświadomości, bezbronności, zagubienia (a także doprowadzania ludżi do takiego stanu umyślnym i. podstępnym działaniem) są zaiste imponujące. Nic dziwnego, że mogą tak urzekać. Urzekają polityków-zawodowców, którzy mają coś do ukrycia - i swoje interesy, i swoje pobudki działania, i swoje ?a!Jli~ry, i kontrowersyjne decyzje lub czyny, i swoje błędy, i męt11e sprawki. Urzekają też działaczy zafascynowanych samą techniką walki i władzy, pochłonię tych nie tyle celami ideowymi i spółecznymi (nie mówiąc już o takim ulotnym detalu jak koszty i skutki ich ek!)perymentów), ile uro)
czyzną.
Co się dzieje, gdy ktoś jest tak zafascynowany skalą możliwości manipulacji i jej bezkarnością, że z lubością obiera manipulatorski styl działania - i to do tego stopnia, że staje się dlań ersatzem programu, namiastką światopoglądu, fetyszem, wartością samoistną? Manipulomania prowadzi do politycznej krótkowzroczności. Działania podstępne, wykrętne i prowokacyjne są niezwykle efektowne, mogą zapewnić reżyserom i wykonawcom samopoczucie wirtuoza. Jeśli jednak chodzi o efektywność, to jest ona wysoka jedynie na krótką metę, w działaniach doraźnych. Manipulacja może przynieść wiele pociechy i sukcesów (na ogół kosztem innych)jako taktyka i technika właśnie. Kiedy jednak staje się strategią i stylem działania (a tym jest manipulatorstwo, makiawelizm), kiedy zdaje się panaceum, namiastką światopoglądu i fetyszem, to"Zabawa szybko się kończy. Przyrodzoną cechą socjotechniki manipulacyjnej jest bowiem nie tylko ambiwalentność (bo nie ma manipulacji zupełnie niewinnej przynajmniej 214
w sferze polityki, jako dziedzinie rywalizacji i walki, nie ma manipulacji zupełnie nieszkodliwej, nawet jeśli stosowana jest w dobrej wierze), ale i obusieczność. Zabawa w podwórkowy czy dworski makiawelizm to zjawisko nierzadkie u wielu naszych pożal się Boże polityków (pseudopolityków, politykierów). W namiętnościach nałogowego gracza-hazardzisty przebija - wbrew jego własnej megalomanii - mentalność drobnego, baza rowego cwaniaczka, kombinatora i hoch sztaplera, kierującego się instynktami i odruchami, odznaczającego się wąskim horyzontem, ograniczonością, doraź nością, krótkowzroczno ścią.
Tak zwana brutalizacja życia politycznego; o której tyle się mówi (czy też w ogóle „zdziczenie obyczajów"), ma dwa .oblicza: 1. Pospolite chamstwo, prymitywizm w najbardziej agresywnej i socjaldarwinistycznej formie - a więc jawna i niepohamowana agresywność, w której liczy się na bezkarność wskutek zaskoczenia, zamieszania lub uzyskanej przewagi siłowej (a taką może być również przemoc psychiczna: bezwzględność, bezczelność). 2. Brudna robota w białych rękawicz kach - r epertuar manipulacji właśnie, sprzężonej z hip(Jkryzją (Iri. in. w wersji moralistycznej). Ta zaś łączy się czasem z krętactwem pospolitym, a niekiedy z perfidią. W tym drugim przypadku uderzającym symptomem jest zanik poczucia honoru. Bohater ekscesów i skandali, nawet jeśli nie atakuje godności innych, sam nie zachowuje się jak człowiek honoru. Uznaje on za dopuszczalne i' naturalne czyny i zachowania, które nie mieszczą się w wyobraźni dżentelmena. Za równie naturalne uznaje nieponosz eni ę o4powiedzialności. Nie przeprasza, nie przyznaje się do błę a6; ; ;i tym bardziej grzechów i występków, nie podaj e się do dymisji, a nawet nie próbuje niczego naprawić. Jest w tym zresztą pewna logika: kodeks moralny cwaniaka, krętacza rządzi się zupełnie innymi kryteriami·dumy i wstydu. Również najbliższe otoczenie nie wymusza na nim - ani przed, ani po kompromitacji - zachowań honorowych, zaś nacisk opinii publicznej często jest słaby, a nawet niejednoznaczny. Dlaczego? Ponieważ sympatie stronnicze powodują tendencyjność ocen i wybiórczą tolerancję. W takiej właśnie atmosferze możliwy staje się swoisty.kult manipulacji, rozkwita licytacja podstępami , „przekrętami", chwytami zakaza-
215
feeria wzniosłego i dostojnego zakłamania. Jeśli gdzieś szukać ratunku, recepty na ekspansję manipulatorstwa, to właśnie w tej sferze, w kształtowaniu i zwłaszcza w egzekwowaniu dobrych obyczajów, w przywracaniu rygoryzmu norm honorowych, w piętnowa niu, demaskowaniu postaw i czynów niegodziwych, w ośmieszan.iu nadętych „powiatowych Machiavellich". Czy, jednak taki przewodnik jak teri nie stanie się przypadkiem podręcznikiem i poradnikiem dla politycznych krętaczy, kombinatorów i bojówkarzy? Owszem, zawsze istnieje takie ryzyko. Ale, po pierwsze, ludzie tego pokroju przeważnie od dawna już to umieją i praktykują; zasobem wiedzy, .doświadczeń i wprawy „w tym temacie" mogliby niejednemu teoretykowi zaimponować i niejednego przebić; choć niekoniecznie potrafią wyłożyć tę wiedzę i sztukę w formach systematycznych, pedantycznych i wyszukanych. Niekoniecznie też chcą odsłaniać tajemnice swego warsztatu, pozbawiać siebie swojej przewagi nad rywalami, potencjalnymi ofiarami lub sędziami. Po drugie, nie ma innego sposobu demaskowania i zwalczania takiego, procederu (stylu polityk.i), niż wiedza podręcznikowo WYłożona i uporządkowana. Nie sprawdza się zasada „stłucz pan termometr, to nie będzie gorącz ki". Tak więc w sumie przeważa pożytek społeczny z wykładów o manipulacji, nawet jeśli odbywa się to kosztem mimowolnej popularyzacji tego, co właśnie chcemy wykorzenić. Porzą~ni ludzie niech traktują taką naukę jako kurs samoobrony. Tym wytrwałym czytelnikom, którzy uprą się jednak, by tę książ kę i jej podobne potraktować jako przepis na łatwy sukces cudzym kosztem, życzę otrzeźwienia, a jeśli trzeba, to zasłużonej kompromitacji i kary. Sama znajomość socjotechniki (zwłaszcza tej pokrętnej) nie wystarczy, nie zastąpi zrożumienia procesów dąiejowych, mechanizmów społecznych, obiektywnych potrzeb społęcznych. Największa nawet zręczność i sprawność działania (ani nawet bezwzględność dozowana na przemian z elastycznością) nie zapewni wystarczającej zdolności do działania w ogóle, i do działania efektywnego - tj. i trwale skutecznego, i pożytecznego. Nie -zastąpi poparcia, reprezentatywności. „Co ma wisieć, nie utonie" - to znaczy: pręd~ej czy później i tak ktoś nam wystawi rachunek. nymi
216
tudzież
':
'.I
•· I
i
I d
li
• * • Najbardziej zatwardziałym, klinicznie niepoprawnym manipulatorom (manipulomanom) zalecam szczepionkę z apteki La Rochefoucauld: Podstępy
i zdrady
wynikają jedynie
Najpewniejszy sposób, aby za sprytniejszego od innych. Można być
być
sprytniejszym od niejszym od wszystkich.
z niedostatku
oszukmiym, to
kogoś
bystrości.
uważać się
drugiego, ale nie spryt-
217
ZACHĘTA
DO LEKTURY
J. Adamski (wybór i słowo wstępne). Gwałt {perswazja. Antologia publicystyki z lat 1981-1983. Warszawa 1983. H. Arendt. O przemocy. Nieposłuszeństwo obywatelskie. Warszawa 1998. E. Aronson. Człowiek - istota społeczna . Warszawa 1978. Arystoteles. Topiki. O dowodach sofistycznych. Warszawa, 1978. Arystoteles. Polityka z dodaniem Pseudo-Arystotelesowej Ekonomiki. Warszawa 1964. Arystoteles. Retoryka. Poetyka. Warszawa 1988. B. Baczko. Wyobrażenia społeczne. Szkice o nadziei i pamięci zbiorowej. Warszawa 1994. Z. Bauman. Socjologia. Poznań 1996. P. L. Berger. Zaproszenie do socjologii. Warszawa 1997. G. Le Bon. Psychologia tłumu. Warszawa 1986. F. Bernaś. Ofiary fanatyzmu. Warszawa#1987. H. Boli. Utracona cześć Katarzyny Blum. Warszawa 1979. B. Brecht. Dramaty. Warszawa 1960; dramat pt. Kariera Arturo Ui. F. de Callieres. Sztuka dyplomacji. Lublin 1997. E. Canetti. Masa i władza. Warszawa 1996. R. Cialdiąi. Wywieranie wpływu na ludzi. Teoria i praktyka. Gdańsk 1994. St. Chełpa, T. Witkowski. Psychologia konf7.iktów. Warszawa 1995. M. Cieślak. Polskie prawo karne. Zarys systemowego ujęcia. Warszawa 1995. R. Conquest. Stalin. Waszawa 1996. R. Conquest. Stalin i zabójstwo 'Kirowa. Warszawa 1989. R. Conquest. Wielki terror. Warszawa 1997. M. Montana Czarnawska. Jak się bronić przed indoktrynacją. Warszawa 1997. M. Montana Czarnawska. Współczesny sofista, czyli nowe chwyty erystyczne. Warszawa 1995. M. Czyżewski, K. Dunin, A. Piotrowski. Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne. Analiza dyskursu publicznego w Polsce. Warszawa 1991. M. Czyżewski, S. Kowalski, A. Piotrowski (red.) Rytualny chaos. Studium dyskursu publicznego. Kraków 1997. E. Dmitrów. Obraz Rosji i Rosjan w propagandzie narodowych socjalistów 1933-1945. Stare i nowe stereotypy. Warszawa 1997. K. Capek. Marsjasz, czyli na marginesie literatury (1919-1931). Kraków 1981. A. Delorme. O walce w ujęciu prakseologicznym. Studia Nauk Politycznych, 1974, nr 2 (16). - "'» A. Delorme. Strategia działań. Studia Nauk Politycznych, 1976, nr 3 (25).A. Delorme. Współdziałanie - współzawodnictwo - walka. Studia Nauk Politycznych, 1975, nr 2 (20).
'; I
! I. '1
f;
218
I
~
J
-B. Dobek-Ostrowska, J. Fras, B. Ociepka. Teoria i praktyka propagandy. Wrocław 1997. W Domachowski. Przewodni/i po psychologii społecznej. Warszawa 1998. St. Ehrlich. Dynamiha norm. Warszawa 1988. St. Ehrlich. Norma, grupa, organizacja. Warszawa 1998. G. Elgoży. Paradoksy reklamy. Perswazja legalna. Warszawa 1973 .. F. Fanon. Wyklęty lud ziemi. Warszawa 1985. E. Fromm. U~ieczka od wolności. Warszawa 1997. V. A. Gheorghiu. Sugestia. Warszawa 1987. M. Głowiński. Marcowe gadanie. Warszawa 19„ „ M. Głowiński. Rytuał i demagogia. Trzynaście szkiców o sztuce zdegradowanej. Warszawa 1992. A. F. Grabski. O Krótkim kursie - nie całkiem krótko. Z problematyki filozofii dziejów stalinizmu. Archiwum Historii Myśli Politycznej, rocznik 1993, ISP PAN, Warszawa 1994. A. Grochowska. Elementy prania mózgu w procesie zagłady Żydów. Warszawa 1996. A. Grzegorczyk. Filozofia czasu próby. Warszawa 1984. S. Hassan. Psychomanipulacja w sektach. Łódź 1997. P. Herngren. Podstawy obywatelskiego nieposłuszeństwa. Kraków 1997. H. Ibsen. Dramaty. ·w arszawa 1977; dramat pt. Wróg ludu. L. Infeld. Wybrańcy bogów. Warszawa 1998. A. Jay. Machiauelli i zarządzanie. Autorytet i władza w przedsiębi orstwie. Warszawa 1996. M. Karwat. Poradnik pseudodziałacza. Warszawa, 1983. J. Kirscliner. Manipulować - ale jak? Osiem praw postępowania z ludźmi. Warszawa 1994. H. Kirst. Morderstwo manipulowane. Warszawa 1990. T. Klementewicz. Organizacja semantyczna wypowiedzi uzasadniających decyzje polityczne. Studia Nauk Politycznych, 1981, nr 6 (54). T. Klementewicz. Spór o. model metodologiczny nauki o polityce. Warszawa 1991. V. Klemperer. Notatnik filologa. Język Trzeciej Rzeszy. Kraków 1983. Wł. Kopaliński. Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych z almanachem. Warszawa 1994. Kopeć. Prowokacja, tumult, pacyfikacja. Warszawa 1998. J. Kossecki. Cybernetyka kultury. Warszawa 1974. J. Ko ssecki. Granice manipulacji. Warszawa 1984. J. Kosseckl. Tajn.iki sterowania ludźmi. Warszawa 1984. T. Kotarbiński. Abecadło praktyczności. Warszawa 1972. T. Kotarbiński. Traktat o dobrej robocie. Warszawa 1975. W Kul esza. Zniesławienie i zniewaga (Ochrona czci i godności osobistej człowie ka w polskim prawie karnym - zagadnienia podstawowe). Warszawa 1984.
J:
219
B. Kwarciak. Co trzeba wiedzieć o reklamie. Kraków 1997. St. Kwiatkowski. Słowo i emocje w propagand.zie. Warszawa 1977. Cesare Lombroso. Geniusz i obłąkanie. Warszawa 1987. N. Machiavelli. Książę. Rozważania nad pierwszym dziesięcioksi'ęgiem .h istorii . Rzymu Liwiusza. Warszawa 1984; wstęp K. T. Toeplitza Wielki Manipulator. T. Mann. Tanio Kroger i inne opowiadania. Warszawa 1987; opowiadanie pt. Mario i czarodziej. H. Marcuse. Człowiek jednowymiarowy. Badania nad ideologią rozwiniętego społeczeństwa przemysłow ego. Warszawa J991. St. Milewski. Skradziona cześć „ Wisienki ". Anatomia fałszu i manipulacji. Ciechanów 1991. C. W. Mills. Elita władzy. Warszawa 1961. M K. Mlicki. Socjotechnika. Zagadnienia etyczne i prakseologiczne. Wrocław 1986. M. Mrozowski. Między manipulacją a poznaniem. Człowiek w świecie mass mediów. Warsza.\va 1992. K Murawski. Filowfia polityki. Warszawa 1993. E. Muszyńska. Swoboda, przymus i przemoc w relacjach dziec/w - dorosły. Poznań 1998.. J. Nowacki, Z. Tobor. Wstęp d o prawoznawstwa. Warszawa 1994. J . Ortega y Gasset. Bunt mas i inne pisma socjologiczne. Warszawa 1982. P Pawełczyk. Manipulacja jaho element gry politycznej. Przegląd Politologiczny, UAM, Poznań, 1996, nr 1-2. · A. Pawełczyń ska. Wartości a przemoc. Zarys socjologicznej problematyld Ośw ię cimia. Warszawa 1995. B. Piotrowski. W służbie rasizmu i bezprawia. „ Uniwersytet Rzeszy" w Poznaniu (1941-1945). Poznań 1984. · Platon. Państwo. Warszawa 1958. Platon. Sofista .. Polityk. Warszawa 1956. Plutarch. Moralia II. Warszawa 1988. Adam Podgórecki (red.) Socjotechnika. Btyle działania. Warszawa 1972. Ada m Podgórecki. Zasady socjotechniki. Warszawa 1966. N. Popov. Serbski dramat. Warszawa 1994. M. Porębski. S ztuka a informacja. Kraków 1986. T. Pszczołowski . Dylematy sprawnego działania. Warszawa 1982. J . Puzynina. Język wartośc i. Warszawa 1992; rozdział XII Słowo manipulacja w Języku polskim. J . Puzynina. Słowo - wartość - kultura. Lublin 1997. A. Redelbach, Sł. Wronkows ka, Z. Ziembińs ki . Zarys teorii pańs twa i prawa. Warszawa 1994. ~ R. G. Reuth. Goebbels. Warszawa 1996. J . Reykowski. Logika walki. Szkice z psychologii kon/Uktu społecznego w Polsce. Warszawa 1984.
220
J. Reykowski (red.) Osobowość a społeczne zachowanie się ludzi. Warszawa 1980. D. Riesrnan. Samotny tłum. Warszawa 1996. G. Ritzer. Macdonaldyzacja społeczeństwa. Warszawa 1997. J. Rudniański. Kompromis i walka. Sprawność i etyka kooperacji pozytywnej i negatywnej w gęstym otoczeniu społecznym. Warszawa 1989. J. Rudniański. Elementy prakseologicznej teorii walki. Z zagadnień kooperacji negatywnej. Warszawa 1983. M. Ruszczyc. Agenci i prowokatorzy. Warszawa 1987. M. Ruszczyc. Strzały w „Zachęcie". Katowice 1987. Fr. Ryszka Polityka i wojna. Świadomość potoczna a teorie XX wieku. Warszawa 1975. A. Schaff. Stereotypy a działania ludzkie. Warszawa 1981. H. I. Schiller. Sternicy świadomości. Kraków 1976. A. Schopenhauer. Erystyka, czyli sztuka prowadzenia sporów. Kraków, 1976. W. Shakespeare. Otello. Kraków 1998. A. Spiess, H. Lichtenstein. Akcja „Tannenberg". Pretekst do rozpętania II wojny światowej. Warszawa 1990. Sun Tzu. Sztuka wojny. Warszawa 1994. M. Surkont. Zniesławienie i znieważenie w polskim prawie karnym. Gdańsk 1982. M. Szulczewski. Informacja i współdziałanie. Warszawa 1982. K. Thiele-Dohrmann. Psychologia plotki. Warszawa 1980. M. Tounier. Król olch. Katowice 1990. V Volkoff. Dezinformacja oręż wojny. Warszawa 1991. G. Walraff. Wstępniak. Człowiek, który był w „B ildzie" Hansem Esserem. Poznań 1982. A. Weissberg - Cybulski. Wielka czystka. Warszawa 1990. P. Wierzbicki. Podręcznik Europejczyka. Z Ciemnogrodu do Paryża. Poznań 1996. M. Wolf, A. McElvoy. Człowiek bez twarzy. Warszawa 1998. Wobec faszyzmu (Wybór i wstęp Huberta Orłowskiego) . Warszawa 1987. L. Wojtasik. Zarys psychologitpropagandy. Warszawa 1973. Z. Ziembiński. Analiza pojęcia czynu. Warszawa 1972.
221