( SPIS TRE$CI Anime Basquash! ........................................................4 Black Lagoon ...
7 downloads
16 Views
6MB Size
(
SPIS TRE$CI Anime Basquash! ........................................................ 4 Black Lagoon .................................................... 8
Final Fantasy VII: Advent Children „„„„„„„„„„10 Kobato . ........................................................... 12
Manga Beelzebub ....................................................... 15 You're Beautiful ............................................... 17
Gry Dissidia: Final Fantasy ...................................... 18
Artykuły Początki
kultury Japonii .................................... 23
Kendama i jan ken pon ..................................... 30
Zawód: tłumacz mang ....................................... 25
Kącik języka japońskiego
„„„„„„„„„„„„„„„„.29 Kącik kulinarny - Curry „„„„„„„„„„„„„„„„„„32 Poszukiwany: Hihara Kazuki „„„„„„„„„„„„„„.33
Redakcja SPOOKE, KURAS, MlTSUKl, AMONIAK, BELLONA, ONFlS, SYRENKA, JUJU, LURADREAM, KOVALDB, MELISA, TlAPOLONlA, VAZUREL, RlNUCH, DEVERA
Kolt\lt\ ich iwa! Od paru dni trwa wiosna. Słonko przygrzewa, powoli w niepamięć odchodzą przymrozki i śniegi. Dla wielu to czas rozleniwienia i odpoczynku. Ale nie dla nas! Przez ostatni miesiąc w redakcji pojawiły się nowe t warze, udoskonalaliśmy portal, szczególnie dbaliś m y, żebyście mieli zawsze świe żą porcj ę newsów, zwłaszcza w związ ku z ostatnią tragedią w Japonii, ale nie tylko. Na wiązaliś my nowe współprace, a nasz zin czyta coraz więcej osób. Dziękujemy!
Lecz, wśród tego nawaprac, znaleźliś m y czas i c.i.. jak co miesiąc - oddajemy :-"'""1111111 Wam nowy n u mer „MottoZi n u". W tym wydaniu, prócz wielu ciekawych recen zji mang i anime, znajdziecie również dramy i gry! A ponadto coś z kultury japońskiej i pierwszy odcinek łu
„Kącika języka japońskiego"!
Ale nie będziemy zdradzali ju ż nic więcej i zaprasza m y gorąco do czytania siódmego już n u meru „Mottozi n u"!
Redakcja MottoZin
4
5
6
Reżyseria: Yoshinori Kitase, Shinji Hashimoto
~
Scenariusz: Kazushige Nojima Studio: Square- Enix Rok premiery: 2005 Gatunek: Akcja, Okruchy życia, sci- fi Czas trwania: lx90min A D y E H T ~ H 1L D RE H Rodzaj: Film pełnometrażowy Pierwowzór : Final Fantasy VII (gra) ';;;:;I' Nieraz już powstawały anime na podstawie gier, jedne opowiadały nieco skróconą fabułę, inne tylko żerowały na pomyśle/popularności gry, a jeszcze inne przedstawiały kontynuację historii. Dzieło Square - Enix zalicza się właśnie do tej trzeciej kategorii, bowiem fabuła Advent Children dzieje się po wydarzeniach z Final Fantasy VII. Notabene, jednej z najpopularniejszych części tego znanego jrpg'a.
Jeśli ktoś
nigdy nie miał styczności z FFVII, raczej nie musi się martwić, iż nie zrozumie fabuły anime. Twórcy na początku przedstawili nam bardzo przyjemne intro, opowiedziane z punktu widzenia małej dziewczynki imieniem Marlene. Dowiemy się o istnieniu Lifestream - rzeki dusz otaczającej ziemi wszelkiemu is ni Przedstawione z ta
Wszystko to jest jednak tylko wprowadzeniem do właściwej fabuły, która dzieje się dwa lata po przedstawionych powyżej wydarzeniach. Ludzkość powoli stara się wrócić do normalnego życia i odbudować świat, który legł w gruzach. Nie jest to jednak łatwe, gdyż w wyniku działań Lifestream ludzi zaczęła dręczyć śmiertelna choroba wyniszczająca komórki, zwana Geostigmą. Sam bohater „siódemki", Cloud Strife - EX-SOLDIER i najemnik, musiał zrezygnować ze swojego walecznego trybu życia. Dowiemy się, że po zniszczeniu reaktora mako, należącego do ShinRy, wraz z Tifą zajęli się i prowadzeniem
s· Li
10
Jeśli myślicie, że usłyszeniu tej nowiny
Cloud zaraz po poleci walczyć z nowymi przeciwnikami, to muszę was sprowadzić na ziemię. Nasz blondyn nie jest taki chętny do bijatyk jak w grze, cierpiący na geostigmę, która nieuchronnie przybliża go do śmierci, dręczony przez wspomnienia czy obwiniający się za śmierć towarzyszy, przez większość filmu stara się uciec od swojej przeszłości. Gdyby nie pewne wydarzenia, zapewne nie ruszyłby nawet do boju. Ale jakie to wydarzenia - nie zdradzę, zachęcam za to do obejrzenia. Ponownie spotkamy też innych bohaterów FFVII. Zobaczymy, jak potoczyły się ich losy oraz znów zostanie udowodnione nam, że takiej zgrai indywiduów ze świecą można szukać. Poza
tym
fani,
Walki zrobiono z rozmachem, są co prawda bardzo przesadzone, bo bohaterowie rzucają sobą o ściany z siłą kilkukrotnie przekraczającą ludzkie możliwości i mimo że powinni już być martwi czy chociaż mieć kręgosłup w drobnych kawałeczkach, to wstają jak gdyby nigdy nic. Trzeba przyznać, że do realności w Advent Children jeszcze długa droga, ale to nie było celem twórców, chcieli, jak widać, zaserwować nam epickie pojedynki i wyszło im to świetnie (pamiętajcie dzieci, by nie próbować tego w domu.„ wasze ściany i meble mogłyby nie przeżyć). Jeśli chodzi o muzykę, to tutaj również należą się owacje na stojąco, usłyszymy jedne z lepszych kompozycji, jakie wykorzystano w FF, zaś „One Winged Angel" jest jednym z najbardziej klimatycznych utworów, jakie słyszałem. Aktorzy, który podkładali głosy, również odwalili kawał dobrej roboty. Grafika jak na rok produkcji była arcydziełem, w obecnych czasach można by się przyczepić, że postacie mają zbyt porcelanową cerę lub że wszystko utrzymane jest w jednolitych, szarych barwach. Jednak mimo tego Advent Children ~ zrobione naprawdę awet o najmniejsze fo y komórkowe.
11
Reżyseria:
Mitsuyuki
Masuhara Scenariusz: Michiko Yokote , Nanase Ohkawa Studio: Madhouse Studios Rok premiery: 2009 Gatunki: komedia , romans , przygodowe , dramat , magia Liczba odcinków: 24X24 min Rodzaj: Seria TV Pierwowzór: manga autorstwa grupy CLAMP
dnia spada z nieba na ziemię (dosłownie) młoda dziewczyna. Owa panna zwie się Hanato Kobato i posiada marzenie, które bardzo chciałaby spełnić. Wraz z nią zjawia się też pluszak o imieniu Ioryogi, który ma być jej mentorem, egzaminatorem (lub jak kto woli: egzekutorem) i opiekunem. Ale jego głównym zadaniem jest pomoc Kobato w jej misji leczenia ludzkich serc, by w zamian za to mogła udać się do „pewnego miejsca". ~obato jest wyjątkowo uroczą jak człowiek, Kobato ze wszystkim ma Pewnego
dziewczynką, niż
pięknego,
słonecznego
która stara się bardziej
trudności,
więc
podczas jednej ze swoich prób pomocy komuś wpada na Fujimoto, chłopaka , który patrzy na wiecznie chętną do pomocy dziewczynę co najmnieJ podejrzliwie. Niedługo potem Kobato trafia do przedszkola Yomogi, poważnie za-
ktokolwiek mógłby się spodziewać, ale jak wiadomo - " dobrymi chęciami wybrukowane jest piekło". Ma ona w sobie równie dużo zapału , jak i niezdarności. Niezależnie od tego, czy ma wyrzucić śmieci, czy tylko zachowywać się po grożonego zamknięciem prostu jak człowiek wiosną przez długi, które zaciągw parku, zawsze robi coś, nął jego poprzedni właściciel. Czy wniwecz jej dobre intencje. Ioryogiego Kobato uda się pomóc w ratowaniu irytuje jej wprost niesłychana skłonność miejsca zabaw dzieci? Czy wypełni do wszelkiego rodzaju wypadków, więc butelkę kompeito i uda się w miejsce, w brutalny i dosyć zabawny sposób do którego tak bardzo pragnie trafić? sprowadza nieszczęsną bohaterkę na I wreszcie„. kim tak właściwie jest ziemię. Główną misją Kobato jest i skąd się wzięła Hanato Kobato? pomoc ludziom i leczenie ich zranionych ffiohaterowie " Kobato." są wyserc. Za każde uzdrowione serce jątkowo barwni i ciekawi. Tak więc po dostanie ona coś w rodzaju koralika czy kolei. cukierka, które dziewczyna określa jako Tytułową Kobato już znamy. Wesoła , kompeitó (japońskie cukierki). W ciągu głupiutka , niezdarna i zawsze chętna roku powinna zapełnić nimi całą do pomocy dziewczyna jest nabutelkę. Nim jednak to zrobi, musi prawdę słodka , ale na szczęście nie aż pokazać Ioryogiemu, że na nią tak, żeby rozbolały zęby. Jej przygozasłużyła i potrafi żyć jako normalny dy, wynikające z kolejnych wypadków, człowiek. Niezależnie jednak od tego, są przezabawne, a nieśmiertelne czy ma leczyć serca, czy zachowywać " hidoi!" (po japońsku " okrutny" ), które
12
kieruje do Ioryogiego za każdym razem, gdy ten ukarze ją lub nazwie jej pomysł wyjątkowo idiotycznym (zwykle zresztą zgodnie z prawdą), jeszcze długo brzmi w głowie po zakończeniu odcinka. Tak samo, zresztą, jak ciężko zapomnieć o jej często powtarzającej się kwestii : „Kobato, ganbarimasu!" („Do dzieła Kobato!, ewentualnie „Postaram się!"). Jedyną rzeczą, która naprawdę dobrze wychodzi tej, doprawdy, rozbrajającej dziewczynie, jest śpiewanie, i tu nawet Ioryogi czy Fuji moto nie mogą jej niczego zarzucić.
Skoro
już
mowa o Fujimoto„. Chwyta się każdej możliwej pracy i pomaga w przedszkolu. A tak oprócz tego ten pan nie ma za grosz poczucia humoru, a już na pewno nie zna znaczenia słowa „litość". Nazywa Kobato „niezdarą" i kpi z niej przy każdej możliwej okazji (których ona dostarcza mu wręcz w nadmiarze). Ponadto biedna dziewczyna dostaje od niego burę nawet za 20 sekund spóźnienia czy też za to, że znowu się potknęła. Chłopak nie wierzy w JeJ dobre intencje, pomimo że kogo jak kogo, ale prostolinijną Kobato ciężko posądzić o jakiekolwiek intrygi, gdyż wyrzuty sumienia dręczą ją nawet wtedy, gdy aku-
rat tego dnia nie mogła dla nikogo zrobić nic dobrego. Ioryogi jest, jak już wcześniej wspominałam, kimś w rodzaju mentora czy opiekuna Kobato. Ma on postać piu-
szowego, niebieskiego pieska, który co prawda wygląda niewinnie, ale ma iście ognisty temperament (dosłownie). Bez przerwy ocenia postępowanie Kobato, wścieka się, gdy ta wymyśli coś głupiego i przypomina jej o misji, jaką ma wypełnić. Sayaka Okiura jest właścicielką przedszkola Yomogi. Dobra, miła, uczynna, tylko zawsze smutna. Ma problemy finansowe, ale stara się za wszelką cenę nie dopuścić do zburzenia przedszkola. Kohaku jest aniołem, który, tak jak Kobato, potrafi pięknie śpiewać i jest niemal równie niezdarny. Oryginalnie Kohaku pojawiła się w mandze grupy CLAMP pt. „Wish", która samodzielnie nigdy nie została zekranizowana. tego w anime „Kobato." Prócz występuje jeszcze wielu innych bohaterów, jak np. mąż Sayaki, właścicielka domu, w którym mieszka Kobato Chitose i JeJ córeczki, bliźniaczki Chiho i Chise (kto w ogóle wymyślił takie imiona?) czy w końcu ludzie, których wiecznie pomocna dziewczyna spotyka na swojej drodze i dzieci z przedszkola Yomogi.
13
d]eśli chodzi o to, jak „Kobato." się hi", prezentuje, trzeba zwrócić uwagę na fakt, że jego twórcą jest CLAMP. Tak więc po pierwsze: od CLAMP'a zwykle wymaga się więcej niż od innych (kto wie dlaczego, może to kwestia tego, że to już niemal legenda
wykonana przez seiyuu głównej bohaterki Hanazawę Kanę. Prócz tego dość charakterystyczny jest też opening „Magie Number" w wykonaniu Maayi Sakamoto, która JUZ zresztą nie pierwszy raz towarzyszy ekranizacjom mang CLAMP'a. Endingi są już za to znacznie mniej chwytliwe i nie bardzo je zapamiętałam.
/
~
wśród
twórców mang), po drugie: kreska jest niezwykle charakterystyczna i niezależnie, czy widzi się mangę, czy anime, nie ma raczej problemów z rozpoznaniem, kto jest autorem. A po trzecie? Cóż, CLAMP ma dosyć interesujące podejście do spraw czasoprzestrzeni, w każdym razie można zaryzykować stwierdzenie, że „czas" jest dla nich pojęciem „bardzo
'
l])odsumowując, „Kobato." to nie-
zwykle przyjemne anime opowiadające o dążeniu do spełnienia swoich marzeń i pomaganiu ludziom w ich problemach. Jest o dobroci, smutku i pragnieniach każdego z nas. Potrafi rozbawić niemal do łez i do tychże łez wzruszyć. Każdy, kto chce się trochę pośmiać względnym". i równocześnie obejrzeć „anime z przeJeśli chodzi o grafikę, to jest oczywiście słaniem", powinien sięgnąć po „Kobato.". śliczna. Wszystko jest barwne nawet A wszystkim innym mogę tylko serpojawiające się gdzieniegdzie sceny decznie polecić i zachęcić tym samym do spróbowania właśnie czegoś takiego.
Melisa
typu „super deformed" są tak przyjemne, że nie ma mowy o żadnym przeszkadzaniu, jak w niektórych tytułach. Pod względem muzycznym najbardziej wpada w ucho piosenka śpiewana przez Kobato pt . „Ashita kuru
u
14
Autor: T amura, Ryuuhe Gatunek: akcja, komedia, shoune Rok wydania: 2009 - nadal trwa
„Dawno, dawno temu, w pewnym miejscu, był sobie bardzo, bardzo przystojny, super popularny, szanowany przez wszystkich młody chłopak". Manga zaczyna się niczym bajka o dobrym rycerzu, ale tak naprawdę„. Wcale nie tak dawno temu, bo w czasach współczesnych, nie za siedmioma górami, rzekami, lasami, tylko w pewnym japońskim mieście, żyje sobie chłopak o paskudnym wyrazie twarzy. Szacunek to i on ma, ale wśród swoich kolegów i opryszków. Jak przystało na nastolatka, chodzi do liceum, które, nie ukrywajmy tego, wygląda niczym jakiś poprawczak, gdzie obowiązują prawa dżungli. Oga Tatsumi główny bohater, uczeń pierwszej klasy liceum Ishiyama, pewnego dnia z rzeki wyławia ciało mężczyzny, które, co dziwne, otworzyło się. Nie, nie wypłynęły z niego wnętrzności, jak można by się spodziewać, ale wewnątrz niego było urocze niemowlę. Chłopak, nie mając wyboru, wziął dziecko ze sobą, opowiedział o wszystkim swojemu przyjacielowi
Furuichiemu, mając nadzieję, że ten go zrozumie i przejmie :'„. od niego dziecko, ale wtedy na \:.: „ scenę, a właściwie przez okno ><,>; - wkracza długonoga blond ~": piękność imieniem Hilda. Dziewczyna przedstawia się jako niania małego brzdąca, którego ma wychować na przyszłego króla demonów, albowiem słodkie maleństwo tak naprawdę jest demonem, nazywającym się Kaiser De Emperana Beelzebub IV, w skrócie Bell. Niestety, dziecko zdążyło się już przywiązać do Ogi i przy próbie oderwania go od niego wybucha dosłownie piorunującym
płaczem,
rażącym
wszystkich dookoła. Chcąc nie chcąc chłopak zostaje przybranym ojcem przyszłego króla demonów, a dodatkowo do jego domu wprowadza się również Hilda. Oczywiście dziewczyna musiała skłamać w pewnym sensie rodzicom nastolatka, przez co oni zrozumieli, że dziecko jest owocem lędźwi ich syna. Tak oto rozpoczynają się kłopoty Ogi. Fabuła mangi toczy się wokół tego, jak Oga ma się pozbyć dziecka. Schemat jest prosty: znaleźć złego gościa, podrzucić mu dzieciaka i żyć znowu beztrosko.
15
Fabuła
mangi toczy się wokół tego, jak Oga ma się pozbyć dziecka. Schemat jest prosty: znaleźć złego gościa, podrzucić mu dzieciaka i żyć znowu beztrosko. Chodząc do liceum dla degeneratów, wydaje się - nic prostszego. Niestety, każdy potencjalny kandydat, choć na pierwszy rzut oka wydaje się być idealny, to okazuję się, że jednak posiada jakąś wadę, która go dyskwalifikuje w roli ojca. Pełno tutaj wątków komediowych przyprawiających o śmiech, zaś fabuła, która może wydać się monotonna, jednak wciąga. Rysunki, trzeba przyznać, są przyjemne dla oka. Główny bohater zawsze jest przedstawiany ze zmarszczonymi brwiami, jakby chodził cały czas wkurzony, zaś mały Beelzebub to goły niemowlak z dużym smoczkiem (mam nadzieję, że to smoczek) w buzi. Demony bardziej mają tu śmieszyć niż straszyć, zaś pozostali uczniowie liceum, z którymi walczy Oga, wyglądają na takich typów, na których widok od razu przechodzi się na drugą stronę ulicy, unikając kontaktu wzrokowego. Manga przez wzgląd na sceny walki i słownictwo tam przewijające się oraz biorąc pod uwagę polskie kryteria, polecana jest dla czytelników od 15 lat. Nie zrażajcie się jednak tytułem, bo historia nie jest taka straszna, jak można by sądzić. Miło spędzicie przy niej czas, poprawiając sobie humor czytaniem jej.
Syrenka
PA
16
Scenariusz: Hong Jung Eun i Hong Mi Ran Reżyseria: Hong Sung Chang Rok premiery: 2009 Gatunek: komedia, romans, muzyka Kategoria: koreańska drama Ilość odcinków: 16 (Reżyserska wersja DVD - 20) Każdy z nas lubi oglądać dobre filmy (to jest oczywiste), ale nie zawsze możemy zobaczyć je w TV. Co wtedy robimy? Ano szukamy takich w necie, a nieraz to doszukać się ich nie da. Dlatego zamiast męczyć się ze znalezieniem fajnego tytułu,
od razu
sięgnij
po „You're Beautiful"!
Drama ta opowiada o trzyosobowym zespole A. N. JELL, w którego skład wchodzą: lider Hwang Tae Kyung (Jang Geun Suk), poważny Kang Sh in Woo (Jung Yong Hwa) i słodki Jeremy (Lee Hong Ki). Są oni bardzo popularni i cieszą się dużą sławą wśród fanek (no, ale nie ma co się dziwić, urody i talentu im nie brakuje : P). Któregoś dnia prezes Ahn postanowił, że do grupy dołączy nowy członek - Go Mi Nam (Park Shin Hye). I tu właśnie zaczyna się prawdziwa historia.
kontraktu nie wystarczy - a także mieć się na baczności, aby jej sekret nie wyszedł na jaw, tym bardziej że będzie udawała brata dłużej, niż z początku myślała.
Dziewczyna jednak daje sobie radę i Tae Kyung, słysząc jej głos, zezwala na wstąpienie do zespołu, ale to nadal nie jest całkowita akceptacja z jego strony. Mi Nyu nie jest łatwo, zwłaszcza że żyjąc w klasztorze od małego dziecka była odłączona od świata, a teraz nagle musi zamieszkać w jednym domu z trójką facetów. Wyobrażacie sobie, jak ona musi się tam czuć? Zakłopotana dziewczyna nie ma innego wyjścia, jak tylko pogodzić się z losem i bardzo, ale to bardzo uważać. A żeby było jeszcze lepiej, to w fabułę musi się wplątać jakiś romans. A kogo? No oczywiście wielka, skomplikowana miłość Mi Nyu do Tae Kyung, którą stara się przed nim
Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że przyszły wokalista zespołu nie mógł się pokazać na podpisaniu kontraktu z powodów zdrowotnych. Dlatego pan Ma wpada na „genialny" pomysł. Postanawia odnaleźć jego zaginioną siostrę bliźniaczkę, Go Mi Nyu (Park Shin Hye), i poprosić ją o zastąpienie brata na jakiś czas. Oczywiście Mi Nyu zostaje odszukana i to nie byle gdzie, bo„. w klasztorze. Po śmierci rodziców wychowała się tam, a ukrywać. później postanowiła, że zostanie Jak potoczą się dalsze losy zespołu? zakonnicą. Pan Ma bardzo długo przekonuje dziewczynę, która nie chciała Czy tajemnica Mi Nyu wyjdzie na jaw? się zgodzić na podmianę, jednak zrobiła to Aby odpowiedzieć na te pytania do oglądania dramy. z miłości do swojego brata, z którym zachęcam Naprawdę jest warta zobaczenia i nawet została rozdzielona w przeszłości. osobie o największych wymaganiach Wszystko mogłoby się wydawać bardzo przypadnie do gustu. Podtrzymuje piękne, jednakże tak nie jest. Go Mi Nyu widza w napięciu od samego początku musi zdobyć jeszcze akceptację członków aż do końca, tak więc zarezerwujcie już zespołu (w głównej mierze lidera, który nie sobie dużo wolnego czasu. :) chce, aby ktoś oprócz niego śpiewał • jeszcze jego piosenki) - samo podpisanie Autor:= \ ")ever C!!:
17
Producent: Squo.re-Enix W~do. wco. :
Squo.re-EVl.ix/ Edios D~strubucjo. w Polsce: Cene90. Polo.N.i Rok Prew.ier!:f :z.ooq Plo.tfor-Mo.: PSP Qo.tunek: Zręc;z.nościo11vo.
Cirając
w kolejne odsłony FF, zastanawialiście się może kiedyś, co by było, gdyby Cloud i Squall wystąpili w jednej serii? Albo Sephlrothowl przyszło walczyć z Terrą? Jednym słowem , czy nie byłoby fqnie, gdyby doszło do spotkania bohalerów z różnych świalów? Jak widać - ludziom ze Square-Enix też takie pomysły rodziły się w głowie, a efektem wytężonej pracy szarych komórek jest omawiany przeze mnie tytuł. D issidia to gra na konsolę PlayStation Portable, przygotowana, by uczcić 20-lecie istnienia serii. Produkt dość szumnie zapowiadany, z wręcz cudnym trailerem i dość świeżym Uak na serię Final Fantasy) pomysłem , zapewne był na ustach wielu fanów serii. W tym i mnie ta gorączka nie ominęła. Mamy tu przedstawione starcie dobra ze złem. Bogini Ładu - Kosmos i jej odwieczny wróg, Bóg Zniszczenia Chaos. Toczą ze sobą niekończącą - się walkę, która to zaczyna doprowadzać do zachwiania równo~1tf.t.~. wagi świata. Dlatego też Bóstwa decydują rozegra ć ostatni bój, a do pojedynku wystawieni zostaną najlepsi z najlepszych , _ najwybit iejsi , / :i·ł~
.•
-
bohaterowie z różnych wymiarów. Jak widać, fabuła nie jest zbyt wysokich lotów. Tematykę zbieraniny herosów wykorzystał już np. Marvel, ale mimo wszystko jest to godny pochwały ukłon w stronę fanów. I tak po stronie dobra zobaczymy Clouda, Squalla czy Tidusa, zaś za złem opowiedziały się najczarniejsze charaktery ze światów FF - jak Sephiroth, Kefka czy Ultimencia. Gra, w przeciwieństwie do większości z serii, nie jest typowym jrpg'iem. Bardziej odchodzi w stronę nawalanek czasu rzeczywistego pomiędzy dwoma postaciami (ale Tekkenem to ona nie jest). Cechą odróżniającą Dissidię od innych bijatyk jest trójwymiarowy świat, którego wprowadzenie było dobrym zagraniem ze strony Square. Bohaterowie biegają po ścianach i sufitach, latają, gdzie się da, praktycznie ignorując grawitację czy też rozwalają w drobny mak wystrój danej lokacji. Z elementów, jakie zostawiono z oryginalnej serii, mamy: zdobywanie następnych poziomów postaci, rozwijan ie umiejętności, posiadanie summonów czy też zakup ekwipunku.
18
Na początku zostaniemy zaskoczeni kilkoma miłymi akcentami. Gra zapyta nas o ulubiony dzień tygodnia, w którym gramy i to właśnie tego dnia otrzymamy różne bonusy. W trakcie rozgrywki będziemy dostawać listy z pytaniami od moogle (takie małe istoty z uniwersum FF), zaś za udzielenie odpowiedzi również zostaniemy wynagrodzeni. Znajdziemy też masę rzeczy do odblokowania za pieniądze zdobyte w grze, jak na przykład nowe postacie, stroje, grafiki czy dźwięki. Jak widać, twórcy postarali się, abyśmy zbyt szybko nie odłożyli Dissidi na półkę z innymi ukończonymi grami. Gra przedstawia nam historię Kosmos i bandy dobrych bohaterów. Na początku możemy wcielić się w dowolną postać z frakcji dobra, poznajemy całą historię z jej perspektywy, motywy, jakie pchają ją przed siebie, oraz powiązania z innymi postaciami. Oczywiście złymi też zagramy, niestety, nie w takim stopniu, jak się spodziewałem ... Ale o tym później.
System jest dość dobrze zrobiony. Ataki podzielone są na dwa typy, te, które zbijają pasek życia oraz te, które kradną BRV (Bravery - waleczność), czyli swoiste punkty odpowiadające za siłę ataku. Wprowadzenie
"' f; './.
'll"i rpunktów waleczności sprawiło, że walki stają się interesujące, bowiem zwykłe okładanie oponenta na nic się nam nie zda, gdy w porównaniu do niego ~
będziemy ilością
dysponować
dość
mizerną
BRV. Wtedy trzeba trochę inaczej pomachać mieczykiem czy innym pokojowym narzędziem rozwiązywa nia problemów i pożyczyć sobie kilka punktów. Ważnym czynnikiem jest też doprowadzenie przeciwnika do „Break Mode", czyli sytuacji, w której nie ma już bravery i pozostaje nam tylko dobić go jednym atakiem. Zaś jeśli to my jesteśmy w takiej sytuacji, trzeba na siebie uważać i jak najszybciej odzyskać kilka punktów. Kolejnym smaczkiem jest „Ex Mode", do którego możemy przejść poprzez zapełnienie trzeciego (poza hp i brv) licznika, jaki posiadamy. Możemy go zapełnić na różne sposoby, m.in. poprzez zbieranie świetlistych kulek, porozrzucanych po lokacjach, chociaż za dużo one nie dają, czy też dorwać duży świetli s ty obiekt w kształcie„ . hmm„. dzwonu ? - który co jakiś czas pojawia się na planszy. Gdy już jesteśmy w ex mode, to, mówiąc najprościej, nasz bohater staje się kok-
sem, ataki są silniejsze, wygląd postaci lub jej broni zostaje zmieniony i mamy możliwość wprowadzenia najsilniejszego combosa, którego pomyślne wykonanie zależy od czasu i kolejności, w jakiej wciśniemy odpowiednie przyciski. Jeśli nam się uda, to przeważnie w trybie natychmiastowym posyła my przeciwnika na drugi świat.
Z czasem swoje trzy grosze dorzuci też otoczenie, natrafimy na podłoże, które z chę cią okradnie nas z punktów brv lub odwrotnie, jeszcze je nam zwiększy.
Do tego wszystkiego dochodzą summony, istoty, które w trakcie walki są w stanie wywołać różne efekty, w większości zwią zane z punktami bravery. Mogą np. skopiować ilość brv _J przeciwnika i przekazać bohaterowi, sprawić, aby zwiększało lub zmniejszało się w przyśpieszonym tempie przez określony czas itp. Po tym, co właśnie przeczyta li ście , system walki może wydawać się dla Was trochę skomplikowany. Jednak szybko można go przyswoić i więk szość akcji wykonujemy intuicyjnie.
Grafika jak na psp przedstawia się świetnie, ilość szczegółów, jakie widzimy na ekranie, czy różne efekty ataków cieszą oko. Zaś same lokacje, które przedstawiono jako zlepek elementów z różnych części gier, wyglądają cudnie, tylko szkoda, że jest ich tak mało. Większość cutscenek zrobiona jest na silniku gry, są jednak też nieliczne momenty, których jakość wykonania powala na kolana - jak np. intro. Muzyka jest klimatyczna i idealnie komponuje się z nastrojem danej chwili. Na duży plus zasługuje też to, że każ da postać mówi... Tak, mówi! Ci, którzy nie grali w jedne ze starszych części FF, zapewne nie rozumieją, co w tym takiego wyjątkowego. Już tłumaczę. Otóż w większości starszych odsłon FF (czyli tych, z których wzięto naszych bohaterów) postacie i ryby głosu nie miały, przeważnie za bohatera służyło kilka pikseli, a jeśli coś miał do powiedzenia, to ukazywało się to jako napisy. Dlatego teraz naprawdę cieszy, gdy nasz ulubieniec nie dość, że jest w 3D i wygląda w końcu jak człowiek, a nie jak Mario z Nesa (w Polsce bardziej znana była podróbka o nazwie Pegasus), to jeszcze dostał aktora, który dość dobrze udzielił mu głosu.
20
Czas na garść zalet tej produkcji:
Wszystko pięknie, ale nie mogło obyć się też bez wad:
+ Genialnym pomysłem okazały się wyzwania, jakie są przed nami stawiane. Np. pokonać przeciwnika jednym atakiem, wygrać bez odnoszenia obrażeń czy zakończyć walkę w pierwszych 10 sekundach. Oczywiście za wszystko jesteśmy odpowiednio wynagradzani.
- Jednym z największych minusów Dissidi jest brak kampanii zła. Mimo że możemy antybohaterów odblokować za pieniądze i rozegrać jakiś pojedynczy pojedynek czy też zagrać w dodatkowych kampaniach, które stają się dostępne z biegiem gry, to jednak brak historii złych, przedstawienia ich motywów czy ogólnie drugiej perspektywy całej fabuły jest
+ Masa postaci i nawiązań do wszystkich serii, poza bohaterami ujrzymy tu też chocobo, moogle czy summony.
wielką wadą.
Kolejnym minusem jest monotonność. Przez pierwsze godziny gry jesteśmy zachwyceni prawie wszystkim, dopieszczonymi w szczegóły atakami, + Ogromna ilość rzeczy do odblokobieganiem po ścianach, lataniem czy wania. ex mode, to jednak z czasem, gdy zobaczymy już wszystko, zaczyna wiać nudą. Na domiar złego twórcy + System walki - brv, ex mode, break zaaplikowali nam ilość walk aż w nadmode, summony, „latanie" po lokac- ~ miarze, przez co dostajemy szału, gdy jach. ~ po raz kolejny przychodzi nam stoczyć walkę, która opiera się na oklepanym schemacie: zbierz brv -> zbij prze+ Gra nie kończy się wraz z ukończe ciwnika do Break Mode -> dobij. niem kampanii dobra. Nieprzyjaciół jest zdecydowanie za dużo i zbyt często się powtarzają. - Źle zróżnicowany poziom trudności (co w FF jest normą), połowę gry + ulubiony dzień do grania, listy i inne przechodzimy, mając wrażenie, że jest smaczki. za łatwo, by po chwili stanąć do pojedynku z przeciwnikiem o wiele silniejszym od nas samych. Przez co, aby dało radę grać w miarę bezstresowo, + Wręcz niesamowita grywalność i zatrzeba w kółko staczać walki poboczne chwyt na początku. i expić, expić, expić! (dla tych, którzy nie wiedzą co oznacza „expić" - tak w skrócie jest to zabijanie oponentów w celu zdobycia punktów doświad czenia i uzyskania następnego poziomu postaci).
A
-
A teraz czas na ostatnią wadę. Otóż kampanię dobrych możemy przejść każdą z postaci pozytywnych, każda z nich ma własną historię, która z kolei ma ... identyczny schemat jak
Podsumowując.
-
pozostałe. Wygląda
to tak, jakby wszyscy nagle dostali syndromu bohatera po przejściach.
O co mi chodzi? Mianowicie o to, że każda z postaci zaczyna z jakimś tam problemem osobistym, w trakcie gry podejmuje jakże ważną decyzję i rzuca głodnym tekstem o tym, że ma coś, na czym mu zależy i za co będzie walczył, po czym maszeruje przed siebie z wysoko uniesioną głową. Spoko, gdyby było to raz czy dwa, ale we wszystkich historiach możemy odnaleźć taki właśnie moment. Na dodatek same historie porywcze nie są, fabularnie nie zachwycają, do tego ciągną garściami z oryginalnych części serii. Mimo to da się je przeł knąć. Chociaż
przedstawienie Squalla jako samotnego wilka było nawet ciekawe, to już Terra ze swoją amnezją i depresją rozłożyła mnie na łopatki. Jednakże... Nie mogę zaprzeczyć, że możliwości ujrzenia tych wszystkich bohaterów i ich historii, nawet mimo słabawej fabuły, wprowadzała mnie w zachwyt.
Jeśli
nie szukacie epickiej opowieści, która poruszy wasze serca, nie przeszkadza wam multum przeciwników, a jednocześnie przyciąga was liczba postaci z FF, jakie się pojawiły, i chcielibyście cieszyć się kolejnymi przygodami z nimi w roli głównej, to polecam. Ewentualnie można poczekać na Duodecim. PS. Jeśli moje obliczenia są poprawne, to gdy czytacie te słowa, ukazała się JUZ „Dissidia 012: Duodecim Final Fantasy", prequel omawianej przeze mnie gry. Poza starymi herosami pojawią się też nowe twarze - jak Tifa z VII czy Lightning z XIII. Będzie również można rozegrać kampanię złych (w koń cu ktoś poszedł po rozum do głowy!). Trailery póki co nie zdradzają zbyt wiele poza tym, że znów przyjdzie nam wziąć udział w walce między Kosmos a Chaosem. Chociaż muszę przyznać, że byłem zaintrygowany, gdy moim oczom ukazała się Terra ze słowami „please ... kill me". VAZUREL
Coraz więcej pojawia się mang przetłumaczonych na język polski. Coraz więcej osób podejmuje się tego trudnego zadania. Ale czy zastanawialiście się kiedyś, skąd się tacy ludzie biorą? A może również rozważacie takie zajęcia lub ciekawi Was po prostu taka praca? Jeśli interesują Was odpowiedzi na te pytania, zapraszam do rozmowy z Pawłem Dybałą, tłumaczem mang na język polski. Urodził się
6 sierpnia 1981 roku w Ostrowie Wielkopolskim. Jest absolwentem japonistyki na Uniwersytecie Jagiellońskim. W sumie przez 4 lata mieszkał w Sapporo, gdzie zajmował się m.in. badaniami nad
~~ z 1111a111• 7 ~~
I
J:'T TT J MFT .\ J
Współpracował
m.in. z "MANGAzynem", "Anime Gate", od lat tłumaczy mangi dla wydawnictwa J.P.F. Trochę gaduła. Na swoim koncie ma tlumaczenia takich mang jak: Record of Lodoss War, Wolf's Rain, Tokyo Mew Mew, Fullmetal alchemist, Death Note, Angel Sanctuary, .hack, Bleach, Ouran High School Host Club, One Piece oraz Uzumaki.
JPI
Japoński
po prostu mi się podoba. Jak to się mówi - kręci mnie posługiwanie się tym językiem.
uOnfis" Manikowski: Nie od razu zaczyna się tłumaczyć mangę. Tak też było chyba i w Twoim przypadku, prawda? O czego zaczął się twój kontakt z japońskim komiksem? Paweł
żartującą sztuczną inteligencją.
Jędrzej
\lłOJO
WMH
Dybała:
Jeśli
chodzi w ogóle o kontakt z czymś takim, jak zjawisko mangi czy anime, to pierwszy raz w sposób świadomy zetknąłem się z nim podczas lektury numeru 29 czasopisma „Secret Service" {Secret Service 29 wyszedł w listopadzie 1995), gdzie zadebiutował słynny „Manga Room". Wcześniej coś tam oglądałem w telewizji, jakiegoś „Robin Hooda" czy inne „Pszczółki Maje", ale - jak wiele dzieciaków wówczas nie miałem bladego pojęcia o tym, że to japońskie. Potem były „Sailorki" w TV, zapowiedź gazetki mangowej pod tytułem „Animegaido". W dzień premiery pobiegłem do kiosku i owszem, znalazłem pisemko o mandze i anime, tylko tytuł był jakby nie ten "Kawaii". Tak bardzo mi się Kawajec spodobał, że napisałem do ich rubryki pod tytułem „Poznajmy się" (czy coś takiego). Skala odzewu totalnie
Natomiast jeśli chodzi o tłumaczenie, to z nim było tak, że dzięki mandze i anime, nie
mnie zaskoczyła, w odpowiedzi na moje ogłoszenie („Kawai i" numer 3) otrzymałem setki listów i pomyślałem sobie, że fajnie by było coś dla tych ludzi zrobić.
językiem
Zacząłem
Podobało
fanzin
więc
wydawać
„Sailorkach" i rozsyłać ludziom pocztą. To chyba był taki pierwszy moment, w którym zacząłem jakoś aktywniej działać na rzecz mojego hobby. W międzyczasie pojawiły się w Polsce pierwsze mangi i to był tak naprawdę mój pierwszy kontakt z japońskim komiksem.
Onfis:
o
Proszę,
proszę;
początki
jak u większ osc1, a le wyszedłeś krok do przodu. A co było w tym takiego, że az tak Cię to wciągnęło? Rozumiesz, każdy ma coś, co lubi w mandze 1 anime. Tobie musiało się to bardzo podobać, skoro zacząłeś pisać, a teraz tłumaczysz.
Paweł:
przeczę
zainteresowałem
japońskim.
mi się (i nadal podoba) jego brzmienie, po prostu. Gdy przyszło do wyboru studiów, pomyślałem, że fajnie by było uczyć się czegoś, co się lubi i z głupia frant wystartowałem na japonistykę. ładnych
Kiedy później
parę
nadarzyła
lat się
by zacząć tłumaczyć mangi, nie było powodu, by z niej nie skorzystać. Rzadko komu udaje się tłumaczyć gatunek, który lubi, z języka, który darzy taką
okazja,
sympatią.
Jeśli
chodzi
o mang, prostu
tłumaczenie miałem
po
W zasadzie to nie ma tu dużo do rozwijania kiedy słyszałem japoński w anime, podobało mi się jego brzmienie, rytmika, intonacja, a później, gdy już zacząłem kojarzyć coś więcej, równ ież i grama -
tyka. Ciężko to wyjaśnić, albo się komuś coś podoba, albo nie. Niektórzy nienawidzą języka niemieckiego, innych skręca na dźwięk angielskiego, ja z kolei kiedyś nie przepadałem za chińskim. Japoński po prostu mi się podoba. Jak to się mówi - kręci mnie posługiwanie się tym językiem.
Właściwie
języki
to
ogólnie mnie kręcą. Od dziecka uwielbiałem się nimi bawić, nic więc w sumie dziwnego, że językoznawstwo ogólne (i nie tylko) również odegrało
sporą
w mojej poi icea Inej.
rolę
edukacji
farta Przez
oddzielić
Onfis:
pewne Manga i anime podobały mi się prawdopodobnie z tych samych powodów, dla których większość fanów za nimi szalała/szaleje: dobre historie, dynamiczna kreska, ciekawa estetyka tak dalej.
udało
Trzeba sprawy.
się
Paweł:
Właściwie
Ci
to
się uprzedzić
mo1e pytania.
następne
chciałem
zapytać,
skąd
aż
językiem
Właśnie
taka
pasja
japońskim.
Skoro powiedziałeś 1uz parę słów, to mógłbyś rozwinąć ten temat?
te
musiałem
kilka
lat
stać
się
specem od taoizmu, garnków, wypalania ludzkiego budowy ucha, zagrożonych wyginięciem
gatunków zwierząt. ..
26
tym też już wspomniałeś, ale chciałem zapytać o studia na kierunku japonistyki. Wielu fanów mangi i anime rozważa ten kierunek, gdyż są zafascynowani Japonią. A jak ty oceniasz te studia? Co mógłbyś o nich
On fis: Łacina na japonistyce, a to ciekawe... Możliwe, ze jest jak mówisz: podejście do studiów się zmienia. To tyle z pytań, które udało Ci się uprzedzić. Teraz
powiedzieć?
o
Onfis:
O
chciałbym
zapytać
okoliczności
zostania
tłumaczem. Ktoś Trzeba zacząć od tego, zaproponował Ci taką że japonistykę kończyłem 5 lat pracę? A może sam temu, więc coś się mogło od zacząłeś tłumaczyć? tego czasu pozmieniać . Generaln ie jednak mogę powiedzieć coś , co już Paweł : Jeśli chodzi wielokrotnie zostało •M>J• o tłumaczenie mang ' ,::~~A ooean_ powiedziane - sama fascynacj·a '"'°"'"' :~:,~ miałem po prostu farta być ZYCIA. 'ITÓU! ZOSf.-Ć mangą i anime nie wystarczy, ·~:0:::·~ ~2-r~~~- w odpowiednim miejscu żeby dobrze się czuć na tych PłAWłĄ ~~~;tl ~~:'.J.~r o odpowiednim czasie. tt,lj Jl.SUS studiach. Ja poszedłem na nie .:.;;~·~~ Podczas studiów dla języka, a codzienny z nim .----..L-4.L~""'--- wyjechałem na roczne kontakt wystarczył, żeby stypendium do Japonii, traf wynagrodzić trud związany chciał, że znalazłem się z zaliczaniem innych, mniej w Sapporo, gdzie - jak się interesujących przedmiotów. okazało - mieszkał Kabura Jeśli ktoś chce iść na (Rafał Rzepka, pierwszy japonistykę w nadziei, że będzie tłumacz mang w Polsce), miał regularną styczność z którym się zaprzyz mangami czy anime, jest jaźniliśmy. Po jakimś czasie ~ wspomniał, że przydałby mu w błędzie. Same studia wspominam bardzo ~ r , V się ktoś do korekty dobrze, choć momentami >T -o - '- !? k._ „ Evangeliona" i „ Hellsinga", zachodziłem w głowę, po jakie ·~ ~~ więc zgłosiłem się na ~ ochotnika. Głupio się licho mi przedmioty typu łacina. Natomiast wracając do mangi na ~ --.. ; czułem, poprawiając kogoś, japonistyce. Możliwe jednak, że )--.::... t _ • I"', . na kogo tłumaczeniach się coś się zmienia - u mnie na roku '\ -~~ wychowałem, ale byłem właściwie jedynym _.c~ najwidoczniej jakoś mi to mangowcem, choć koledzy szło, gdyż niedługo potem pożyczali ode mnie czasem Kabura zaproponował mangi. Kiedy jakiś czas po JPF'owi, by kolejny nowy skończeniu studiów poszedłem tytuł dali do tłumaczenia na uczelnię, na tablicy ogłoszeń właśnie mnie. ujrzałem ogłoszenie o treści: Słowem: farcik. „Kto ma moje płytki z 'Gravitation '! ?". 27
Paweł:
0
1
Onfis: No właśnie JPF ... Jak to w końcu z n1m1 jest? Jedni mówią, że pracujesz u nich, inni nazywają to współpracą. Mógłbyś wyjaśnić te wątpliwości? Paweł: Nie jestem etatowym pracownikiem JPF'u. Od samego początku współpracujemy na zasadzie „zewnętrznej", tj. do niedawna wykonywałem dla nich tłumaczenia jako osoba prywatna, obecnie jako firma. Onfis: Rozumiem. Myślę, że to rozwieje niejasności. Teraz już ostatnie pytanie, dość ogólne. Mógłbyś opowiedzieć Czytelnikom krótko o pracy tłu macza? Paweł:
Nie jest to właściwie wielka filozofia. Jeśli chodzi o kolejność, wygląda to mniej więcej tak: - dostaję cynk, że JPF zamierza wydać taki a taki tytuł, - jeśli go nie czytałem, zabieram się za lekturę, - jeśli sytuacja tego wymaga, szukam osoby (osób) dobrze obeznanych w danej serii, tzn. takich, które mogłyby przeczytać gotowe tłumaczenie i powiedzieć „nie tłumacz tego w ten sposób, bo za 54 tomy okaże się, że on wcale nie miał tego na myśli, a tak w ogóle to jest kobietą". Słowem, poluję na ko nsu lta ntów, - gdy mam już materiały, numeruję ołówkiem strony w tomiku (niezwykle ważne, inaczej można się pogubić), chyba, że akurat tłumaczę ze skanów, - biorę się za tłumaczenie - w pliku wordowskim wpisuję kolejne numery stron i teksty według kolejności czytania. W razie wątpliwości dodaję komentarze typu "dźwięk w górnym lewym rogu, przy łokciu", - gotowy plik sprawdzam i wyłapuję pierwsze „babole",
- wysyłam rzecz do konsultantów i korekty, - nakładam ich poprawki, - ponownie czytam i poprawiam, - jeśli wszystko gra, wysyłam do JPFu. Jeżeli istnieje taka potrzeba, proszę o pomoc również specjalistów od różnych gwar i dialektów. Onfis: Rzeczywiście, nie jest to bardzo skomplikowane. Paweł: Zdarza się też, zgłębić dokładniej jakieś
że
trzeba zagadnienie i skontaktować się z jakimś specjalistą. Przy tłumaczeniu FMA na przykład konsultowałem się z kilkoma ekspertami w alchemii (między innymi z Andrzejem Pilipiukiem), by sprawdzić, czy istnieje polski przekład nazwy chińskiej alchemii. Przez te kilka lat musiałem stać się specem od taoizmu, wypalania garnków, budowy ludzkiego ucha, zagrożonych wyginięciem gatunków zwierząt„. Czasami tylko po to, by przetłumaczyć jedno, jedyne słowo. On fis: Mam nadzieję, że pozwoli to przybliżyć Czytelnikom pracę tłu macza i pokaże proces tłumaczenia "od kuchni". Ja ze swojej strony dziękuję i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś nadarzy się okazja do rozmowy. Paweł:
Dziękuję
również,
pozdrawiam.
Wywiad dla czytehlików Mottozi11 przeprowadził:
Jędrzej
„Onfiś'
Ma11ikowski:
28
Witam wszystkich! W naszej redakcji zrodził się nowy pomysł, który właśnie macie przed oczami, czyli kilka ciekawostek z języka japońskiego w magazynie. Tematem na najbliższy miesiąc jest wiosna, na którą wszyscy z niecierpliwością czekali. Oto powiedzenia i przysłowia japońskie, które są związane z tą porą roku. (znaki kanji - hiragana - romaji - moje, wolne - ±~(])~~ - \,' 5
t..: J:.? (1) l.,, W> ft,t;
tłumaczenie)
- Ichijou-no shu n mu - Nasze życie jest tylko
wiosennym snem, czyli ulotne i krótkie. ł.~/f i!t(])~ - :Pff cl;. (1) kl: 9 - Wa-ga yo-no haru - Wiosna mojego świata, czyli czas naszej świetności. ~7J<~)ffi9 - l.,,W>ft,V-J:.?~:Pt.:9 - Shunhyou-o wataru - Przechodzić przez
wiosenny lód, czyli stąpać po kruchym lodzie. :r.tc:l;.~JIID~
- ICl:~c:l;.~Jt.:ft,C:: - Hana yori dango - Kwiaty zamiast słodyczy. Zazwyczaj mówione do osoby, która podczas Hanami (oglądania kwiatów wiśni), skupia się na przyjemnościach przyziemnych (np. jedzenie i picie), a nie duchowych i estetycznych (np. podziwianie kwiatów). Jest to pewnego rodzaju upomnienie. ~(1),C,,c~B~Q - t:)ft,~(1)<:.<:.~clel:9V:J;. ~J
- onna-no kokoro to harubiyori - Serce
kobiety jest zmienne jak wiosenna pogoda. Mini-słownik:
~
- ICl:9 - haru - wiosna 1t - kl:~ - ha na - kwiat ~ - ~ < 6 - sakura - wiśnia kl:~~< - hinagiku - stokrotka °*< - ~ < - saku - kwitnąć !ł\,' - ~ \,\ - ki - zółty ~\,' ~ ~J \,' - midori - zielony \,'\,':;:>;:~ - \,'\,'"'C ft,~ - iitenki - ładna pogoda 8 ~ l.,, - V-~ l.,, - h izash i - promienie słoneczne ~? 'Y? - pikunikku - piknik :!i[±-1!!, - < ~ 5 - kusachi - łąka ~$1' 9 - ~ 1t,lt"t 9 - sanpousuru - spacerować
- c
=
Mam jest
nadzieję, że pomysł się
comiesięczny „kącik"
Wam spodobał, ponieważ naszym zamiarem :) Tak więc zapraszam w maju!
Rinuch 29
I
ł
Tym razem zajmiemy się nie grami, lecz zabawami, które kojarzą nam się z Japonią. Ale czy rzeczywiście zostały one stworzone przez Japończyków?
Na początek
kendama, zabawka składająca się z kulki i młoteczka (ken), połączonych sznurkiem, szerzej kojarzona jako zabawka Yattamana, w obecnej formie znana jest od początku XX wieku, jednak początki sięgają XVIII. Jest bardzo podobna do zabawki Balero, której historia sięga X wieku lub wcześniej . Podobne zabawki powstawały na całym świecie, w Ameryce Północnej, Ameryce Połu dniowej, Europie, a nawet w plemionach Eskimosów. Pierwsza kendama pojawiła się w sprzedaży w 1919 i została nazwana „Nichigetsu Ball", co można przetłu maczyć jako „piłkę słońca i księżyca". Kulka symbolizowała słońce, natomiast 3 miseczki przypominały półksiężyce. Mimo swojej prostoty, nigdy się nie nudzi. Bardzo żałuję, że nie powstało do tej pory żadne anime poświęcone kendamie, mogłoby to być ciekawe zjawisko, najlepiej coś z gatunku supernatural. Biorąc ją pierwszy raz do ręki, nie potrafiłem nawet najprostszych trików. Odłożyłem ją dopiero, kiedy moja ręka przestała być mi posłuszna. Kendama jest dobrym sposobem na zabicie czasu, ale nie tylko, bawiąc się nią, ćwiczymy precyzję ruchów oraz swoją cierpliwość. Powtarzanie niektórych elementów po kilkaset razy jest momentami irytujące. Początkujący mają spore trudności, lecz patrząc na wyczyny mistrzów,
można zacząć się
zastanawiać, czy są to ludzie, czy roboty. Z kendamą można robić naprawdę niesamowite rzeczy, które wymagają bardzo długiego treningu . Różnorodność wykonywanych trików jest naprawdę powalająca, na pierwszy rzut oka nie widać wszystkich możliwości, jakie daje nam kendama. Przede wszystkim możemy wykonywać triki, trzymając za kena lub za kulkę. Nie ma ustalonego chwytu, dlatego do każdego triku możemy stosować różne lub wykonywać tę samą sztuczkę na różne sposoby. Najdziwaczniejszą metodą zabawy, jaką widziałem, było używanie nóg, ken znajdował się między palcami stopy. Jeśli chcecie zobaczyć, jak wygląda to w wykonaniu zawodowców, odsyłam do youtube.
r
30
Japońskie „kamień, papier, noży ce", czyli zabawa nazywająca się jan ken pon lub w skrócie janken. Popularny sposób rozstrzygania sporów. Praktycznie nie różni się od naszego „kamień, papier, nożyce", pomijając rytuał, który towarzyszy grze.
mencie wypowiadania ostatniej sylaby „sho!" pokazują kolejny znak, aż do wyłonienia zwycięzcy.
Historia tej gry sięga prawdopodobnie czasów chińskiej dynastii Han (206 p.n.e. - 220 n.e.) i z tego też kraju pochodzi. Chińczycy nazywają tę grę na kilka sposobów, np. shoushiling (ą=.Ył ~), huozhitou (f& ~) lub huoquan (t€!-•>· W Japonii janken stał się popularny dopiero w XX wieku. Wszyscy gracze trzymając zamkniętą pięść do okrzyku "Saisho wa guu", co przetłumaczyć można jako „pierwszy jest kamień". Następnie gracze równocześnie opuszczają ręce i podnoszą trzykrotnie, za trzecim razem pokazują jeden ze znaków: guu (kamień - ściśnięta pięść), choki (nożyce - wyprostowane palce wskazujący i środkowy) lub paa (papier otwarta dłoń). Kamień pokonuje noży ce, nożyce pokonują papier, papier pokonuje kamień, czyli tak jak w znanej nam wersji. W przypadku remisu gracze mówią „Aiko desho!", w mo-
To tyle na ten miesiąc, czekam na sugestie dotyczące artykułów na temat gier i zabaw japońskich, które byście chcieli zobaczyć na łamach naszego magazynu.
Kuras
m
31
Kącik Kulinarnye7~ Curry bardziej kojarzy się z kuchn i ą hinduską niż japońską. Za sprawą Anglików, dla których przecież Indie były kolonią, rozpowszechnili tę potrawę na cały świat. Dotarła ona również do Japonii, która rozsmakowała się do tego stopnia w tym daniu, że curry stało się narodową potrawą. Z przepisem na curry można spotkać się w anime, np. 133 odcinku One Piece, jak i też w mandze Addicted to Curry. Każdy kucharz ma swoją receptę na curry, do której dodaje składnik x, nadający daniu wyjątkowości. Danie jest bardzo smaczne oraz sycące. Składniki: • 2 duże cebule,
• kilka ząbków czosnku, • 4 marchewki, • 30 - 40 dag łopatki bez kości, • 4 średnie ziemniaki, •jogurt, • 5 pomidorów, • sos sojowy, • olej, • łyżka masła, • opakowanie przyprawy curry, • łyżka mąki, • po szczypcie imbiru, cynamonu i kurkumy, sól, pieprz • łyżeczka słodkiej papryki, • składnik X: jabłko lub 4 kostki gorzkiej czekolady • ryż (porcja dla 4 osób) Przygotowanie: 1. Zaczynamy od mięsa. Kroimy go w kostkę, przekładamy do miski. Przyprawiamy pieprzem, dodajemy drobno posiekany bądź wyciśnięty czosnek, imbir, trochę jogurtu. Wszystko razem mieszamy i odstawiamy na bok, by s i ę zamarynowało.
2. Należy obrać ziemniaki, marchew i cebulę, następnie kroimy je w kostkę. Jeżeli chcemy mieć większe kawałki na talerzu, wówczas cebulę i marchew kroimy w plasterki. Na końcu sparzamy pom idory gorącą wodą i obieramy je ze skórki. 3. Na rozgrzaną patelnię wlewamy olej, na którym smażymy cebu l ę aż się zeszkli i zezłoci. Następnie bierzemy garnek, stawiamy go na ogniu, wrzucamy do niego ziemniaki, za lewamy je wodą i dorzucamy marchewkę. Zanim warzywa zmiękną, dodajemy przysmażoną cebulę oraz mięso, doprawiamy sosem sojowym. 4. Teraz na patelni rozpuszczamy masło, dodajemy mąkę, przyprawę do curry, cynamon i kurkumę, smażymy aż do spienienia. Zdejmujemy patelnię z ognia; chochelką nabieramy trochę płynu z garnka i mieszamy z zawartością patelni. Gdy sos będzie miał w miarę płynną konsystencję - przelewamy do garnka. 5. Czekamy, aż mięso w garnku zmięknie, a w międzyczasie gotujemy (w osobnym garnku) ryż. Na kon iec dodajemy składnik X. Na tarce ścieramy albo jabłko, albo czekoladę. 6. Na połowę talerza wykładamy ryż, na drugą zaś dajemy nasz sos carry. Danie jemy łyżką. Smacznego! ~ \ Autor: ~OeY"f.2!:
32
Hihara Kazuki
Nagroda: 26 odcinki x 25 minuty doznań estetycznych Poszukiwany za narzucanie swojej radości wszystkim wokół. Mężczyzna,
sportowa sylwetka, 178 cm wzrostu, zawsze rozczochrane zielone włosy i bursztynowe oczy. Obecnie w 3 klasie szkoły muzycznej. Gra na trąbce jest dla niego wielką przygodą i niekończącą się zabawą. Lubi być w ruchu, angażuje się w działalność w szkolnej orkiestrze i zaraża dzieci miłością do dźwięków. Do szczęścia i zdrowia potrzebni mu są ludzie, toteż do każdego podchodzi otwarcie i nigdy nie przychodzi mu do głowy, że jego obecność może być niepożądana. Wszędzie go pełno, z każdym rozmawia, wszyscy go znają. • Bywa bohaterski, wytrzymuje towarzystwo, ba - przyjaźni się z najbardziej dwulicowym uczniem swojej szkoły - Azumą Yunokim. Silnie związany z rodziną, zwłaszcza ze starszym bratem, z którym gra w koszykówkę. Znaki rozpoznawcze: trąbka i zęby wyszczerzone w wiecznym uśmiechu. Słabości: pomimo przyjacielskiego usposobienia, w stosunku do dziewczyny, która mu się podoba, jest nieśmiały i tchórzliwy. Zgrywa się na kumpla i nie chce przyznać do swoich uczuć. UWAGA! Szybko biega, kiedyś chciał zostać sprinterem. Zachować ostrożność, może zarażać dobrym nastrojem i miłością do muzyki. W razie odnalezienia anime, w którym przebywa, doprowadzić do redakcji.
• „._ ... ____ na
•
I
33