A le f Stern
Pola Laska czyli upadek czwartej kości pospolitej rzeczy
DIDIAMOSS PRODUCTION Sp. z o.o. Wydawnictwo ANAGRAM Warszawa 2009
• ' 4
\
i
ł
« *
C Z Ę Ś Ć P IE R W S Z A
N,C p o d le g a r e k l a m a c j i . P r z y ję te p r z e z a k l a m a c j ę B e z d e k l a r a e j , Ą Ę .
KOŚĆ ■ , ło s v k ł o p a r a b u c h . . . n o i d o p i e r o s i ę z a c z ę ł o ! R u c h ! p is d ło , g w i z d ł o , y ’ P b j n a w e t m o ż n a , ż e n ig d y ta k A to m i a s t e c z k o s p o k ^ n e ^ ^ ^ w | ę c fey to s p o k o j n e SP1 r o d e k " e j s p o k o j n e j , te j z a s p a n e j , te j l e n i w e j , tej ludzkiej, tej i w sro d c K j lo d o w a ta , o g r o m n a K o ś c . c i ż b y , sp a d ła a jQtła . io t ła . k o n n y tr a m w a j, d o c e r e m o n ii
Kos j e d y n ie w m i a s t e c z k u , w k t ó r y m z d a r z a ły się, P o ^ w d a T ^ d to b a r ^ i zje c h w i l e . A p o c h ó w k i , od c z a s u do c z a s u , S p ad ając
6 mwafkonny znów nie taki maty, przewoził właśn.e dwtc wielkie Tramwaj korny ^ przchlta najpierw jedną, potem drugą. rdvbv jeszcze były to topole, to byłoby do wybaczenia. Ale to rzhy bvK wierzby płaczące, ale jednak wierzby. I tramwaju konnego b y ł o szkoda. Czarne konie z k.tami na łbach. W posuw,stym taneu dance macabre. Boże, w senne tango. o “ i G nat"' - krzyczał świat - A na groma ta fatamorgana!! 1 Omnibus zabytkowy rzeźbiony z politurowanego drewna. I senny woźnica, śniący o lepszym życiu tak jak wszyscy mieszkańcy miasteczka. Senne konie, z czarnymi klapkami na oczach by m łypały. Niczym piraci na swym złowrogim żaglowcu. Wierzby próbowały jeszcze przez chwilę wydymać gałęzie ™czym za? c otoczone, chmurą białych, drzazg, trocin, kurzu i lodu. Ale były to tylko przedśmiertne konwulsje. Nikt wtedy jeszcze nie spodziewał się, że spadający gnat stanie się Przyczyną. Nic jeszcze nie prorokowało wydarzeń mających mieć miejsce w zaczynającym się właśnie stuleciu. Grało radio, pisali w prasie, mówili w tv. Kino, feta, patefonik. O matko! Ino Godot to t
dogoni. AGUPAP Raczej nie czekałem wtedy na Godota. Nie czekałem już na nic. bo wiedziałem, że nic już mnie nie czeka i nic już nie przyjdzie. Po zagubieniu się w kobiecych ciałach, w poszukiwaniu tej jedynej. o
•
~I1tiZienności Straciłem jakąkolwiek pozostało mi tylko w m p o s t a ł o ? Rano wstać, urm , nadzieję. * * £ 2 * czasem dwa. I droga do s,ę Prysam . .j *hz ezccos żyć Musiałem z czegoś spłaca, pracy Musiałem . ^je'nikomu nie wydaje, że moje życie kred>i na mieszkań^. . waJcm wciąż gdzieś moje prsw dziw j było lepsze od inn>, 1 . m Swoje prawdziwe i.t oblicze. me ^ ^ ^ i s ł e m jak te krętactwa mnie łam u |gn jiM »T * *J ■■■ —. J______^ li i- iem iak i zakłamaniem Byłem zakłamam „k•ręcen Bo przecież zarówno tym zakręć 1 Nienawidziłem siebie za moje grzecny. Które . tak s ię rozkoszować ‘ odpuszczałem Blużmłem wobec siebie z p * ? r cm ce ,a™ by n ę m m * o » « y s t e b swoich marzeń,ach. o planach. ' minęło Mi lian nowy plan. zc dopok, jeszcze mM czeta mmc zwykła codzienna egzystencja. N ,e nic wdaję się z obcymi w rozmowy \ , zadaję niepotrzebnych p> _ sk nad sensem swojego życia i nie wdaję się w dyskusje sobą. bo od tego miejsca już tylko krok do wieczności \ ; e. z samy me zrobię. Tylko strach przed tym jakby sic poczuli. tego u powstizvmvwaf mogę rzvmvw*ł nunc powattzśmać strachu przed śmiercią i wciąż jem . i jem by zaspokoić :ec atawistyczny lęk Lecz kiedy już om będą spokojni, wtedy ja tez uspokoję swoje ciało, planowałem Bo co do spokoju duszy. to nic byłem juz taki pewien, że jest możliwy do osiągnięcia. W pracy odnajdowałem się całkiem nieźle Oczywiście wtedy jak odnalazłem do niej drogę Bo z tym też różnie w moim życiu byw ało Albo słomiany zapal, albo zamiar podług sił. Czasem siły na zamiary Co prawda nigdy me było to to. na co naprawdę miałem ochotę i juz nawet me wiem. czy był to wynik mojego wrodzonego lenistwa, czy też przyjętej strategu, by znów me obudzić się w rzeczyw istości i poczuć, jaka z n*cj jest twarda tyrada naprawdę. W iedziałem jedno 1*oc ^ snami, koniec z lwtonam i, mrzonkami, żonkam i. Gdzic> mnie tkwił oczywiście żal. Ale był to żal obrócony przeciw mmc samemu Saj skazywałem się na potępienie i osądzałem surowo Gdziekolwiek me spojrzałem, gdziekolw ick me przechodziłem, n zc ie zdźałem, z*™?, odzyw ały sic 2 LA. i li*!
rw 10
m iakm odwagl zdoł>yć na to. by być bogate m t-m . ie widziałem juz większego sensu w posiadaniu bogactw
tego świata i mimo. że _ do zdobywania kobiet. U w a z a ł e m ^ S ^ ^ ' Um" eTsaln> Wucz pieniędzy posługiwanie się w v t r v c ł» J ,. , P^ Cłe M łatwiznę Bez i uroku, dawało mi o wiele wiecei nr? T ’gencjl' C2aru os°bistego a we mnie było coraz mniej i Jcdnak « “ “ )»»■ i inteligencji, nie mnie to osądzać Co dn °° erud>c3' w' lustro, więc wiem jak jest Jak snr™ Spo&lądaro czasem
JUŻ« s,o„ z a j ¿ ¡ ¿ t r s z i i z z z s : "
pieniędzy an. msz. Po pmcy zwyklęm pr2ech^ “ ' J £ ? •? * • “ . “ pozwalała, z komunitacji przejeżdżający uhcą samochód dmuchnął mi pros» —J i ^ starałem się Bk układ* rm * by p^ęhodm ć od parku do p S f t S park. jak tylko się da W.eczorami zas,adałem d T k o i a c j Ł ^ pizjnządzałein. To ciekawe, ze oprocz mailu, właściwie żadna kobieu nie dbała o mnie tak. by zapewnić mi wszystkie posiłki Wstukało rprawdopodobme z falctu dość wczesnego usamodz,eimeuia Sł . dbałem o swój wikt i opierunek. Właściwie też nigdy me rozglądałem się za kobietami, które miałyby te w szy stkie domowe rzeczy potrafi; Pranie, prasowanie, gotowanie. Bardzo dobre, relaksujące zajęcia Rzadko sprzątałem, dopiero wtedy, kiedy potrzebowałem porządku w myślach, a bałagan w otoczeniu nie pozwalał na uporządkowanie chaosu w głowie. W iem. że moje porządki zawsze bywały pozorne Bo chaos codziennie dawał o sobie znać. Jednakże i chaos, tako ze iest uporządkowany, i w swych chaotycznych konwulsiach ma ]akis wewnętrzny sens i porządek i logikę, to do czegoś prowadzi. W ieczorami rozkoszowałem się książką, słuchaniem muzyki, czasem przeglądaniem prasy. Z telewizji zrezygnowałem świadomie, kradła mi tyle czasu, że aż szkoda go. Przerzuciłem się na filmy z wypożyczalni, stale też powiększałem swoją kolekcję wideofoniczną. Nie wiem. co mi przyszło do głowy i z jakiego to powodu zdecydowałem się na naukę języka malajalam. Nie miałem ani związków rodzinnych, nigdy też wcześniej me otarłem się o historię tego kraju. Kolejny języ k do kolekcji. Jak zwykle zrządził przypadek lub predestynacj a wtrąciła swoje trzy grosze losa Przeglądając prasę w poszukiwaniu śmiesznych ogłoszeń, których i " K —---------------------i ł ij i : hobbystycznym zbieraniem trudniłem się od dziecka, zna az .m anons .A A A A A by MALAJALAM. uczę M alak ” Dobry powód, to czasami tez powodu brak tak żęła
przygoda WC hodził
Malajalam ■Tt\
^ d*ęk, swej składni przeżyć o parę dll| C c " n i^ M o mi pisane lat. M alaja™ robił swoje. N.e czułe,n , v samotny i S c swe z pozoru t a r c z e o b l i c z y 1 ^ M o ,, S ^ T j ^ ^ C rozkoszowałem się we frazach w składni, w brzmieniach zgłosek, czułem jego zapa ■m interwały zasadv potrawy szczyptą tej przyprawy. I kiedy już znów przyzwyczaiłem do tego. że czas płynął swoim rytmem i znów wiedziałem, żc. Że , muszę już na nic czekać. Bo widziałem, że nic i tak się nic pojaw i , prosru nie ma nic. Nic po prostu nie ma. Tylko jakieś teksty. tv.■ , laldes tłumaczenia na zlecenia. Podróże zagraniczne do kocham-k cudzoziemskich, by doszkolić język i naostrzyć wdzięki. Rom; językowe francuskie, rosyjskie, hiszpańskie, anglosaskie. No i je> romans perski Ale kiedy tak myślimy, to znów paradoksalni, okazuje się, że do końca racji nie mieliśmy, jak idiota z kokotą, kretynka z ochotą, tak życie puszcza do nas perskie oko i Walentynki. zupełnie niespodziewanie w rytm moi..... uporządkowanego, choć nudnego życia wdarł się z krzykiem Larw Bismarck. Co do jego płci nie było pewności. Sam też nigdy się mc przyznał. Androgymczny wytwór naszych czasów, nimfomanka, satynasis. Co do jego tożsamości, też do końca nic można było h u niczego pewnym, nie było to oczywiste i bez końca wielokrotnie podlegało dyskusji. Czy gej to, czy nie goj? Czy goj to czy nie u Czy był Safoną, Menadą, Trybadą? Czy obopólną, bipolarną, ambiwalentną amebą, bezpłciową limfą? Trzeba wierzyć na słowo, w wędy go poznałem Larry był piękną Nimfą. Na imię m iał Klara i bvl Papugą. Jej historia była tak prosta, że aż przedziwna. Któregoś jesiennego dnia wleciała do domu moich przyjaciół. I tak już zostało. wv„ — u klcdy moJa przyjaciółka w racając do domu me h '. 3 3 ° Całym dn' u Pracy, dzieci coś chcą, obiad trzeba . mąż znów ma pretensje, że nie zdążyła na czas odebrać d/ier i
ze szkoły, psy wariują, u chomika nieposorzatane t narozsypywał niemiłosiernie ziarna gdzie tv lk ( ^ ,U t s,ę do papug,, która drze się w m e b o lT j m 1 w y t n ^ ą ł , Syłu.ąja nie do wyttzyman]a załamania Ale że kobiętą rożsądn, była. nie w p a d ł a ś Z wpanikę Chwilkę pomyślała i m,głom. c„ mignl trwało, krzyknęła: - Heelootłł! Halo!'! PoSMnowiłIm zrobtó p ™ ) ™ kon.ee tego bałaganu za dużo w domu mamy zw,erz„ek burezy z nerwów ,ak luba. Na pierwszy ogień poszła papuga w ™ z klatką powędrowała do samochodu i do przyjaciółki ciotki Długo tom jednak me zagrzała miejsca, bo wciąż giyzła ciotkę po pakach papuga diabelska. ^ F ’ ' ; eg,°> f pnia’ Że bez r?kawic* * lep,ej do mej me podchodź. Słuchając tej opowieści, podczas przerwy na papierosa. wszedłem w słowo, byłem samotny i zaproponowałem, by koleżanka przywiozła papugę na jeden dzień, i jak się zaprzyjaźnimy to wezmę ją do siebie. Jak powiedziałem tak się stało. Próba wypadła pozytywnie, pod koniec dnia chodziłem jak pirat ze złowrogiego żaglowca z papugą na ramieniu. Koleżanka nazwała ją Klarą, ale |a szybko stwierdziłem, że jest to papug, który z uwagi, że prześmiesznie nadymał policzki okolone piórami jak wypięlgnowanym bokobrodem. został ochrzczony Bismarckiem. Ale jako, że był wcześniej Klarą i to imię zgrzytało z męską formą nazwiska, szybko przemianowałem Klarę na Larry ego. 1 tak oto, Larry Bismarck stał się towarzyszem moich dni. Larry okazał się pojętną papuga, całe dnie wygwizdywał piosenki, a kiedy wracałem do domu sfruwał do mnie na przywitanie ocierając dziobem o mój nos i szczypiąc w ucho. Uwielbiał słuchać ze mną argentyńskie tanga i kiedy były to wesołe milongi, przechadzał rytmu tak nam noce i dni. Czasem zasypiał wtulony w mój sweter, lub wpięty w szlafrok, jak kwiat w butonierce, kamea, broszka wpięta w serce. Niespodziewanie, któregoś zimowego wieczoru, czytając w?oryginale, XII wieczny poemat zatytułowany Ramaciaritam. czyli Meicyżzćizdareiboskaj postanowiłem nauczyć Larrego paru strof w języku malajalam. Jakże wielkie było moje zdziwienie, kiedy Larry odezwał się do mnie czystym miksmalajalam. Moje zaskoczenie było tym większe, że po paru strofach okazało się. że jest to najczystszy 13
fotel. Otworzyłem usta jak a I/iu ,. . manipnivalam reCvtu,e historię znaną mi ze sansk, v,u dziecko i słochafcni I- • ¿awartą w eposie Mahabht„-lt,u opowieść o stworzeniu > ^ ^ rzutów kostką. daw,ni, Waknvie sprow »datos«o c ^ crech wjckach |udzKości i czter^h astrwałem, do opo «.■ nie wiedziałem, co pow iedzą upadków Kosa ^ .cm j spytałem, czy może coś wreszcie rzee ,H| Wk o ó e u m u p ^ ^ r onjemiały wybałuszając z orbit , aiv •u i
mnie
W
S,Cb'Ł' tS m w ił to papuzim śmiechem. I zaczął m> opowiadać s u ()|:i L a n y pooaktt ^ chlapnąc. alc nie mogłem w zasłuch Ul i S S í d S o wzroku, zamknąć uszu. zasłonić ust otwartych * Í S S Í Kodował w mej z wdziękiem słowotwórczy ternat. ¡ f i S f c f e v k a l n e zasobv i malajalam i sanskrytu. Chciał mnie ¡ ,c f ^ h k u Tak jakbvm widział moje koty, Rubma . Korala kodu,. . íe o o dswame w walce o kanapę. Lapą w papę pac, pac kot kota > (0 k a w » 'pana kota. Lecz słuchając dalej zapomniałem i na w, K, n rz S z ła m ochota. Nie wiem ile było w tej historii prawdy, |, samochwalsrwa przemądrzałej papugi. W każdym razie ubiera ¡vopowieść w barwne piórka strosząc się przy tym i dokop, codziennego przeglądu upierzenia. Papapapa, Papagcno, Pan, Papagena. Histona ta w oryginale byłaby niewiele warta, b( , czytelnika zupełnie niezrozumiała. Zatem spisałem ją i dokon wiernego tłumaczenia. Starając się zachować i rytm i formę opow i ¡ Lanego Bismarcka. A kiedy już to zrobiłem, wydała mi się tak niesamowita, wciągnęła mnie w swoje sidła do tego stopni, ¿e postanowiłem dowiedzieć się, co wydarzyło się naprawdę? Zwykłe każda historia zaczyna się od recytatywu: Dawno temu. /a górami za lasami... Ta nie była zwykła, niezw ykłą też jej nazwać mc wypada. Wypadło jej się dziać, wcale nie tak daw no i wcale nie tak dałeko. Raczej na nizinach, po prostu w miasteczku. MIASTECZKO Moim Betlejem było Chamowo Podburaczane. Przez pewien okres mojego życia było dla mnie jak Troja. Było rajem, seraiem. opowieścią tygiąca i jednej nocy. Aż koń trojański nie utoczył / niego tego złego, co by na dobre nie wyszło A ź słońce znów wyszło i błysło i stało się wiecznym miastem Rzym em , zniszczone przez wojny
i przez ciężką zimę pomszczone i pomstowano. Jest dziś Babilonem, burdelem, odpadem nazwane. Świat zepsuty, mimo mych dziecięcych wspomnień. Świat wieżowców, blokowców, blokersów i co mnie. To wszystko obchodzi. Nie był dla mnie manną, nie był ziemią obiecana Był Sodomą Gomorą i zbrodnią i karą. Jam jest sowizdrzałem i wiecznym wędrowcem, wybrzmiały w mym miasteczku także rymy obce. Jam Prostaczkowa rybałtem, niecnym bakałarzem, łotrzykiem i prześmiewczym kpiarzem. Więc na agorze, której nawet nie ma do dziś w moim polis, przepowiem mu sławę - będziesz metropolis. Na ten znak niech trąb jerychońskich dźwięk zatrąbi: sto lat, sto lat, urbi et orbi. Bo jak tu w 3xM mam nie wierzyć? Niech program się zaczyna: miasto, masa, maszyna. Masy nie ma, maszyn z hukiem się pozbyto, a miasta prawdziwego szukać by ze świecą. Ojczyzno, synostwie, matko, ojcowizno. Historio, martyrologio, poraniona na bliźnie z blizną. Tego to już nie ma miejsca mego dzieciństwa, lecz nie tęsknię za nim - to za jego świństwa. W jednym domu razem stoją łajdactwo i świętość. I na to właśnie moje jedyne miasteczko, kaj tak, narodowo na nowo do ran, kat jak, spadła niespodziewanie Jejmość jej Kość... na ten dom mój rodzinny... na tą klatkę z betonu... DOM M Ó J RODZINNY To klatka z betonu. Chociaż się rodziłem w modrzewiowym prostym dworku, a może domu modrzewiowym wiejskim? Każdy Cham od pługa oderwany, wspomina jak za jego przodków Panem był nad Pany i że nie uprawiał roli tylko szlachetkę był i woli liberum veto wspominać, jako wyraz swego zastaw się a pozostaw, jako emanację swej istnienia przyczyny, jako zasadę tłumaczącą winy, jako rolę swą przewodnią w Europie, że był szlachciurą nie chłopem. I przedmurzem obrony wiary naszej i religii, my to pod W iedniem daliśmy Osamie popalić. 1 tak dalej bajać i bawić opowieściami przodków naszych do młodości lat wracać, martyrologicznc wspomnienia - brat zabił brata. Tu kurhan, tu mogiła, tu te wszystkie lata. Zaduma i świeczka nie tylko od święta, płomień co wspomnienia rozpala. Moje szczenięce lata w dolinie Issy z pannami z W ilka. Noce i dnie nad Niemnem. Ten żywot człowieka poczciwego gdzieś w Czamolesie. Mój dom na piasku zbudowany, jam go jak złamany miecz dziedziczył, mój uśmiech dzieciństwa w moralności pani...
Z ń c bczdotnm i d<*m dzienny, dom nocny, moje gn,aA|,| *” .: v [X.m szklany przedwiosenny jak i d()„Uls Nk w tó,o gdztc Mo. , jak wygląda w Kl, S .™ kl <»o„'h n .« c Kosa , prochy . «cm . morga wolna , H ? J Z pnyaato m, r powiek spędzić dzieciństwo. d z ie c iń s t w o
aneckkm bvłem chorowitym, miałem nowe ubranko i WlCeq ,a niż ’.Antek i muzykant Janko. Wywinąłem się ze śmierci >wit> By w tajemniczym ogrodzie z Anią z zielonego wzgórza w i |, wzgĆOTch, w koszałkach opałkach się nurzać, by z Małym Księ ;.,n «ędrowac po planetach, by ^ Piotrusiem Panem na jag.nl.,. |, zapałkami warkoczyk zaplatać, ten uśnin ¡, dzieciństwa, te szczenięce lata Miałem swoją czarnoleską Urs/i imała .Anielkę Alicję w krainieczarów widziałem przez mgiełki Wylany byłem też czasem zkąpielą, z dziećmi z Bulled.,., i podwórkową kapelą, telewizyjną Mają i Misiem Uszatki ., smokiem chińskim, psem Pankracym i telenowelą. Z D Artagn, psem i trzema muszkieterami ratowałem świat i królestwo z maK , mieszkańcami wielkich gór Nucą i Jackym. A poza tym w k niedzielę rano, choć raz go me było, pełen niespodzianek tclcran. Teieranek. Zrodził w mym sercu i lament i zamęt. Byłem cni a terrible, bo przecież dzieci są tylko dziećmi. Są takie dziecinne I’m n, już tylko, upaleni ziołem od rusałki Marysi, co za jeziorem grasował Muchomorek i Żwirek. Wrzaski i krzyki rodziców i gcwalt i hal.w Makowa Panienka i Marceli brat Szpak, wróbel Ćwirck i świrck I najwcześniejszych dzieciństwa lat. Potem jak Bonifacy byłem i nic juz me było we mnie z Filemona. w książkach głowa cala rozpal.u rozpłomona Wzięły mnie w objęcia, wzięły mnie w ramiona Książki przygodowe, te Karola Maya, eskapady Tomka po święcie i o niskich bojarach, encyklopedie, medyczne, poradniki, sztuki kochania i mm. słowniki. Biblia, Tora, Koran, filozoficzny niejeden traktat, sunt pucu puen, puen pucnlia tractant. Tyr, komedia i Dcmokryt. Jam był maiki pieszczoch, latorośl i szczeniak. Matka we mnie rozpaliła te marzeniu Atlasy historii, przegląd botaniczny, chem iczne reakcje, dus/a warysty. Jam ich szkrab, berbeć, bachorek. brzdąc bobas. ani.m l
Preparaty mikroskopowe, poezja latania, taniec towarzyski pianinie grania, rozrywki uciecha. Jam irh ... z dzieciństwem teraz gruba krecha marnotrawny, ja narcyz liryczny tak przyzwyczajenia s,ę pozbyć jednak tego cenią. Te wszystkie p r ^ . a we mm pozostały Stałem jak słup sol, biały, gdy Kość spadła lub gna, jaktao
. , * *- — wyzwanie. Pobiegłem onzei. dv patrzeć by zdae sprawozdań,c. By zanurzyć się w prawdy roni I M patrzy waj. I wspomina jak kiedyś mówił mu dziadek ten, co p ił Z n Z topiąc je: Pisz swoją historię sam, bo inaczej napiszą inni i napiszą SZCZĄTKI TRAMWAJU Tramwaj rozsypał się w promieniu wielu kilometrów. W kawałkach od milimetrów do metrów. Właściwie nie było, co zbierać. Co robić? Co robić teraz? Niektórzy krzyczeli: „Teraz Kurwa My! My Kurwa Teraz! Teraz nasze sny . Teraz spełnienie. Teraz Boże Narodzenie. Teraz dla nas prezenty niczym pod choinką. Odrodzenie. Czas zbierać szczątki i je ekshumować. Niech trafią do szaf tajnych archiw, trzeba ich pilnować. I kiedy szanse znów znajdziemy z archiw akta się wyjmie, teczek użyjemy. Akta wsi swatka. To nie niecna sprawka. 1 to wcale nie jest nietakt. Upadek Kości to znak! To Fakt! 1 zaraza zarazi. Gra tu uknuta ratunku utarg. Niektórzy szczęśliwcy jednak, przez przypadek znalezione szczątki pieczołowicie chowali wr podręcznych sejfach, jakimi były ich kieszenie i inne zakamarki odzieży, tudzież domostw, jakby to były kawałki berlińskiego muru. Od razu też ruszyły ekipy wypraw poszukiwaczy zaginionych kawałków wiedząc, żc w przyszłości już nic dalekiej, posiadanie szczątków tramwaju i wierzb, ale nade wszystko Kości będzie opłacalnym i dochodowym interesem. Oligarchicznym, mocodawczym, co posiadaczom for danym, by innych pokonać z kretesem. Na nieszczęście w miasteczku było kilku zmarłych - pies i jego kot oraz staruszek emerytowany efićor K< gardłowych paskudni lOTfckAG
*1
&
17
POMYSŁ hisn>n., a ^ swobodnie. Ja k jak choćby * amnych « pr znaleźć można było przed drzwiami n, frkc.e. ‘zadanie w obliczu ostatnich wydarzeń zosia,0 WyC'-^onc i o d su n ie na dalszy plan. Ich trupy już się rozkładał] na ?rZi l " blaszki . łomouisko Jak. pan tak. kram. Przybierając przv ^ l k n v ■»Jarski kolor zgniłej zieleni. Ale nawet zieleń tu nic nic1 Sn,cni Nie ma co czekać na zmiany, na pory roku. Z upadku k H| s w o rz e * protokoł. Nikt me zwracał na ten fakt najmniejszej uv ,,, Ludzie byli pochłonięci innymi szczątkami. Szybko wpisał: ipoefarbowali winną scenerię. Niektórzy od razu zaczęli oprawiać pozostałości upadku Kości w biżuterię. Jeden z noblistów opi a, :it nawet metodę przerabiania spopielonych cząstek na diamenty „ się zmieniał Autorytet spadał z piedestału, a z kanalii robił się su ety Oprócz relikwii można było z własnej tkanki wyhodować H przerabianą na obrączki i ż własnych spopielonych tkanek zr, .nc diamenr. obsadzie w tak powstałej biżuterii. Naród w wielkiej i ,], lub chwili braku okazywał swe prawdziwe oblicze, oblicze gh. i, i strachu, czasem jednostkowo, bohaterską postawę, przed nim. ci. k czoło, ale ich było tyle, co kot napłakał lub ryb w martwym m i mc Prawdziwy symbol nieśmiertelności. Nie czas na rozpamięty > ¡1 i Kości i szczątek. To dopiero początek. Handel, handek na horyzoncie Hendel w duszy gra. Niektórzy na szczęście wic : ,. li kiedy wy siąść z tramwaju. Dziś, mało kto wie, do którego wsiąs, ho nie wiadomo gdzie zajedzie. Ci, co jadą, nie chcą wysiadać, kun. wn trzymając się poręczy. Tramwaj, choć już w kawałkach, pędzi gol/ics przed siebie w nieprzytomności. Wszystkich wola, wszyscy wn l/a wszyscy mają rację, taką mamy demokrację, i kiedy na zajezdnię czasem zajedzie tramwaj. Historii zajedzie, bywa, żc w kółku p<> torach sunie Ci w środku nie widzą, bo kurczowo dalej sicd/n bezrozumnie w sumie. Nawet cieni w jaskini nic widzą, ogołoceni z wolności jak z włosów skini. Nie widzą nic, jak śpiewał Big ( vc Z zewnątrz podobno widać lepiej, ale to jest tylko domysł.
18
wpadł że pomysł byt gen,alny. Oczywiście ojców pomysłu było wielu I mimo pobrania próbek DNA do dziś nie udało się ustal,ć, kto mm był 1Tc* próbowano z całych sił. I choć sięgnął dna był pełen natchnieni Pomysł był bez ,m,en,a. Taka to już nasza tradycja. Bezimienna ambicja. Postanowiono mianowicie od tej pory używać do celów pogrzebowych taczek, tudzież sanek zaprzężonych w dw,e łaciate zebry. Gdyż rozpadem karoca tym zmyta co rak. Rak Rości w całości I choć w głowie się do końca me mieści, pomysł jednak nowatorski zagościł tej treści. Taczki sprawdzały się już wcześniej, w niejednej, trudnej sytuacji. A to wywieziono kogoś. A to znów ktoś przyjechał prosto z blokady rolniczej. Potem siedzi gdzieś w gmachu bodajże na Woroniczej. Sanki to rzeczywiście novum, to prawie jak sanna, hosanna. - A to Panie - rzekł Chłop do Wójta i Plebana. - Ano i sanie zda sadze i nasiona. Myślałem o tym z rana jak żem krowie mył wymiona. Za pomysłem kryć się mogli działacze z eLPeeRu lub z Leperu, a może to Stan znów wrócił z Peru? A może maczo z picu? Przyjdzie czas, opowiem wam jeszcze o Piotrze Perelu. A może to był pomysł jakiegoś lisa? Szczerze powiem, że to mi zwisa. Niewykluczone, że lobbował. I dostał tyle co nic. Bo to chyba zwykły Pic. Co na to zwykły widz? Widząc w TV wywiad z Dochnalem, nie wzruszony lobbingiem już wcale. Pokumał i zrozumiał, kto w końcu i z kim się wniosło tak Krzyczał tłum, że było wspaniale. Szkoda, że nie udało się zatrudnić Fok. Część środowiska, nie robiąc foch popadło w szloch, wspominając FOZZ. Czy to popart z Andym Warholem, czy 15 minut z B ART. Ktoś brał i dawał pod stołem w chwale. Więc, co począć z takim zamiarem? Dochnala walić w noch, aż pokryje się krwią, jak ręce jego brudne korupcji kałem. Zarządzeniem ministerstwa błazeństwa jednak składając projekt w ręce koleżeństwa premier nie robił głupich min. Był jak mim. Bo już wiedział, kto i z kim. Ustanowiono, że Zebra święta odtąd będzie. Odtąd do tamtąd, jak zarządzenie rzecze. W końcu toż zwierzę człowiecze. I deptać po pasach nie wolno. Czarno na białym podpisał bratu brat. 1 teraz będzie
fcpszy swiai A Crauze J e szc ze n a ^ '.'k
nie byi deniać, s*ę na polityka intowc!
ad do Pułtuska Bo drobne miasMsku j w i n o t i pr/c bydła Ropa i ¿a . vn ™ stko to się chowa naprzeciwico, guy, Kosc up;u||;i \VisZ\ CT nT - ^ c z n , c ' tak nisko. Miasteczko nad miasteczkami, J i . nu me sny . nieszczęścia wszystkie. Nie zw racając oczu . wątki poboczne, tematy zastępcze, ,e le w i,,, wrocznie. fakty medialne, bańki mydlane, prawdy objawione ,ed | bardzo tanie Patrzcie, bo w panoramicznej panoramie, panarojop nilt. zaczyna się codzienne spraw zdanie. PAYAROJAPAMA W Panarojopamic rozpoczyna się program, więc i wielkie oglądanuNajpierw leci czołówka. Logo telewizji i napisane sio Panarojopama Miasteczka wydanie 234 - krcseczka. Kolejka i .m , na ipewniej po chleb Kilka budynków znanych. W tle. Kościół. 1 i Sąd i Sklep Mieszkańcy na ulicach, auta na chodnikach, i ju me dziwi, że na trawniku, na łące dwa psy kopulującc. Najpierw kilko tematów społecznych, że woda oligoceńska w tym roku w końcu iest smaczniejsza niż w ubiegłym miesiącu. Że pojawiły się b r ... straży miejskiej w nowych ubraniach, teraz szeleszczą i błyszczy i są od razu do rozpoznania. Gdyby jakiś małoletni przestępca zabierał ie do przestępstwa, to me zdąży, bo brygady strażników miejskich będą wyłapywać takowych nieszczęśników, będą zaglądać wszędzie, na place zabaw, w bramy, kamienice i do śmietników, będą chodzie po parkach i skwerach, i bezpiecznie będzie teraz. A nawet bezpieczniej Kolejna informacja istotna, że pieczarka gigant na boku bloku wyrosła. I choć blok był przeznaczony do ocieplenia, to ocieplenie się wstrzyma do odwołania Aż do grzybobrania. A pieczarkę, by byk» większa i miasteczko m ogb rozsławić w święcie, podlewać będ;i dwu jednostki straży ogniowej najlepsze w powiecie. Potem, cos dl.i naszych milusińskich W parku przy ruczaju pojawiły się maleńkie glizdy którymi z kolei żywią się od niedzieli, dwaj ptaki, przylecieli. I tu Pan z w yd/iału ochrony środowiska głos zabicia,
prawdopodobnie jest to ptak, skrzyżowanie dzięcioła ibulteriera Ogromnie rzadki okaz i to tylko świadczy, że nasz park jest w faunę i florę coraz bogatszy. Potem kilka informacji z ostatniej sesji rady miejskiej. Przebitka na tłum twarzy, jak z kartoteki policyjnej, z których co druga ma w wyglądzie wady produkcyjne. Rada radzi. 0 tym, jaki podatek od psów ma być w tym roku. 1 tak krok po kroku, postanawia, że pies to też ludzka sprawa i podatek będzie zero, ale za to trzeba będzie kupy zbierać, a gdyby psy chciało się opodatkować sumą, to trzeba by było je zarejestrować i chipy im wszczepić i system identyfikacji zbudować. A to za dużo. Bo duży koszt jest od każdego mieszańca. Zatem taniej będzie informacje nalepić dla mieszkańca, że kupy psie trzeba zbierać, bo za to mandat grozi. Ktoś spytał, kto będzie je wywoził? I czy to akcja próbna? Odpowiedział ktoś, że Ci sami, co wywożą inne gówna. Rada pracuje, psy wytwarzają, sporo się musi narobić, by tak mądre decyzje podejmować i wszystkich zadowolić. - Na psa logiki golas pan - krzyknął z widzów jakiś cham. Potem informacja, że odbyło się spotkanie Prezydenta z Wiceprezydentem, rozmawiano o sprawach ważnych 1 interesujących. Wniosek z tego jest następujący, że rozmowy toczyć się będą dalej i warto rozmawiać, że będzie lepiej i wspanialej. Że planuje się kilka drzew posadzić tam gdzie dzisiaj nic nie rośnie i że kilka trzeba będzie wyciąć sosen tam gdzie rosną, bo tam trzeba budynek postawić, w którym będzie nowy zespół ds. walki z kryzysem antypowodziowym, gdyby powódź pojawiła się nagle w miasteczku, trzeba w razie jakby, co powołać zespół i ludzi zatrudnić i biura wyposażyć, by w przypadku ulew mogli parasol swój rozstawić. Szefową zespołu żona Prezydenta zostanie. Bo tak będzie najtaniej. Potem występ, dzieci za koniczynki przebrane. Prezydent w pierwszym rzędzie klaszcze opętany w szale. Potem żywe obrazy, sztuki wystawiane, dzieci przebrane za zwierzęta i drzewa wystawiają Folwark. Pan Prezydent do łez się zaśmiewa: „Jaka sztuka udana, występ nagrody godny, jakie celne uwagi, nawet ten bohater główny, trochę do mnie jest podobny." Potem odwiedziny Prezydenta w miejskim przedszkolu. Prezydent Pyta dziewczynki: „Jakie najbardziej lubisz kwiatki na polu, droga Olu?” Dziewczynka rezolutnie odpowiada: „Ja wolę żonkile i tulipany oraz gerbery. Prezydent mówi, że on też je lubi i że w tym roku na łące obok jego bloku (akie kwiaty właśnie wyrosły, i że sam nawet na łące kwiaty
p
„ Prezydent upowmda, ż* tera, jest a k , , , ,,
(VVS.C- . P, ‘- 'V : 1 ,y P l / -,l ,cd,cnie... . pn.cn. by były c,ys„. łapówek Wwtmóc m |W huropic ws/ystkic. I d
płaci w domyśle złodziejem jest i ... Basta. Do zębów reklamy pasta Lepiej przełączyć kanał, dość już tych popłuczyn Od których .w, czka. Czka i czka byle czym i czka i czeka na czyn
w«zy»*K " ‘.Tdw .c k s /u M się »a *>br“ 1 P<>d-b.c„ w Europie lc*° 1 h ,,w e k Pń/mej blok iniorm.icjl dla mł.Hl,,,/y hunwnisiyc/ny«.h na stawie i na zakończenie , . 4 ,,
CZEKANIE n a c z y n
u p ra w i*
r ° “ " ' r ™ yZ t
k
W a / n e J0#t m y C ‘e i
hP;
Z £ X £ * « ,. , f i , , , , .ulKO . francuskie fado ora, górale ze w/; „l/:, *taMy,,,skkW “ *K * u y tyc h w polskich górach na miarę, żc , 4 ., O *»* taka kultura. Potem przebitka wystawy /, , S Ü Ü v c h w miasteczku, na ścianach, na dyktach bez ża.l,, ® tv P rezy d en ta i najważniejszych h u .|..,v|| 2
3
2
?»«.
S u .
u rn * -.
K o fc « * ..
.
S k le p u
......
invch jak tęcza. Każdy wzrok wytęża 1 robi minę mad,;, t ka ta wymęcza każdy w dłoni kieliszek wina ściska 1 kom ,, ,, ,, iak bohemv artysta: J a k ą głębię wyrazu w sztuce te, w, „ ^Te nutoięcia odważne pędzlem!” J to światłowidze 1 jaśniecirnic i pozłotko'” „Ramy są naprawdę piękne!" „1 piękne je .1 Prezvdenia na tym to portrecie!” „Wygląda jakby był skupiony, ,;,i 1 myślał' ..Istna orgia kolorów, istny pędzla szał! Rzeczywiście niezwykły to sposób oddania prezydenckiej myśli 1 skupicrua, prezydent siedzi, w ręku rolki papier ściska, oczy 1 . wierzchu: - Toż autor to artysta' „Trzeba go będzie medalem 1 honorowe obywatelstwo przyznać bez /ad i>.T§4tir#tnć r, ceregielów. 1» się nowy pacykarz narodził!” „Ceregieli chyl ■»| Ach. tak " X ulpa mcum!" A na sam koniec - koncert w nuci >im muzeum Prezydent fied/.i jak na jakimś plenum, trochę przyw ra W tle klasyczna muzyka. Chopir Szymanowskiego, M onm ./h Różyckiego i Panufnika; ftezydent ziewa i zasypia widać, że ochotę gH 01 M i lżejszego, najlepiej na jednego głębszego I’1' k o fn n k aty i pod/ ^lcowariia i hołdy lizu stwa dziękczynne {>\ wiadomości sportowe, wygrane i inne Maitępnie dżingiel i plan ./ i f ; zakończenie z informacją, że jro jrn m będzie j u a ze miał 10 krotm powtćoeaśe: - A teraz na/lamy raz jeszcze spotkanie radnymi» wsprawie podatku od paów I /n ó w m ateriał to ilustruje z p !!l i drugim, co kopulujc Na korne' jceze / 4 plansza, co w o< / kłuje. Że abonament mdi owo telewizyjny trzeba pła< n Bo kto m
W miasteczku ciągle się na coś c/cka A to na otwarcie sklep u supermarketu, drogi po remoncie A to na dostawę pieczywa nabiału i mleka. Ale mc wiadomo na co i po co? lak naprawdę mc do zrozumienia. Micka już w butelkach mc dostarczają Sklepy nowe galerie, galerianki, rezolutne, białobutne, laski, nabiał, fanki Markety nowe, nowe marki, supermarkety i super wargi, hipermarkety, cent i a hi per handlowe. I o z przyzwyczajenia to czekanie, padają skargi lo czekanie to ciężka praca, tak cały dzień po centrum handlowym mc poobracać. Z niemożności, z braku chęci użycia umysłu co w zwojach się kręci i już całkiem zakręcił jak czajnik ruski, co samowolnie myśleć nic może, bo kara Nic na darmo nosi miano samowara. Wciąż trwa adwent. W przyszłym tygodniu to, jutro tamto w następnym miesiącu owam to, z.a kwartał osram to z;» rok już mc wiadomo, kto i co było przed rokiem. Co mi nowy roku dasz? Z sadu kory woni moc. Lepiej gdzieś na dach wynieść koc, mieć to czekanie w poważaniu głębokim i przy pełni księżyca w ciepłą noc stracić cnotę. Za dwa lata ma nastąpić ostateczne rozstrzygnięcie, ostateczne rozwiązanie kwestii lokalu nr 7 przy ul Targowicy 5, podatku od psów i sposobu usuwaniu ich kup Budowa spalarni odpadów komunalnych, instalacji telefonów satelitarnych, zmiany ulicy lewicy na prawicy. Piórkiem prezydenta czytamy o czekaniu i potrzebie czasu i uzbrojeniu się w cierpliwość. Na chwile dziejowe Czekamy wciąż i w ciąży to nam ciąży Czekanie na poronienie nowych spraw 1 czekamy Mieszkańcy czekają, czkają. Wysikują się, by uzupełnić ilość przerabianego odpadu komunalnego w oczyszczalni ścieków, by wyprodukować s/czyny odpadu. Tylko gdzie te czyny'' Bo me ma chwili, która przełomowa by w miasteczku nie była A to otwarcie sezonu zbierania kasztanów w parku A to Prezydent wstęgę przecina od nowego komputera, bo era informatyzacji tera Kok później naciska pierwszy Entcr na klawiaturze machiny, bo wreszcie po przetargu trudnym, czasochłonnym i unijnym program do obsługi machiny wybrano. Na ekranie Prezydenta I warz Jak pięknie j d
iy
. w4rforvczna i u/^un.wuu tak a c h To F«ectcź ^ m c z k a instrukcji 3< str łkzvć na kolanach, tak P»* * nowocześniej i s k o ^ M sta ¿ Z r f t * będne mogła doda**■ kvv ,(a Ho w urzędzie będzie t e ż w o 'ł n v n a i m i t a 'p c i c n t i ^ ^ ./as ,ak,ś Czekajmy A d/K u i Wnet icszc*« Ale R ** .esteśmy w stanie i m.u J N r’ ma J«*
dz.> impreza wspaniała
\ ianki
bolą, tam gdoes nad l ronił nawet łezkę K io ^ Hdo pusioaae ^ “ kvikanu ...pisano . zamkmet J ^ lki « M D { * * * S Z c k Po robocic I czekają dalej, bo w hoaoM ł to nasze oczekiwanie I tak I u t doi nonnałnych me *■» , h, -0 m,ja i m inąć me chce * •* 1 » « « • M n rn k a ' " ^ . , . t a * » ko»»^ . , pyum sam siebie. Bo do końca •e* » » n a . me pmzy - Co zm~ * ^ . ^ nad/icic, że w reszcie u r 0^ . ______ m CO - B9BBU- i Ł.m »wizę vwne sic stanie tak kosc nn me me w t« , • > r -» w — - M e ., c„ sztywne « "* • “
-B^ 0E-2
Dos.
DOSYĆ na kolana, koniec wreszcie ri
bteu. « c a « «*>
t” * * *
*mmc- * ” “ • lu
rob* z nebie w ab ’ Dunue’ Dalej jazda' Ech. co, co tam » mdło tam. Ma lo, co chce Nowi na sąd a nadąsani won inai winni Załgani na głaz O narada rano Partu trap sprawa Zasępiony nędzę trudna rada. Co ta Rada rada i tego mkt me widzi1 Żaden W idz’ Zc z ekranu każdy z Szydzi prosto w twarz! Mam się za nich w stydzić. L.1azgiem błuzga raz po raz'' Ze razy te w twarz, w gęby w ala na odlew0 Ałe widać już od lat, że gęba ta lubt być w alona w tw arz Że frazesem, kłamstwem i patriotycznym sznytem, bogiem , tradycja historią, i książką twarz sobie wyciera, jak po w ypróżnieniu tak su, w tych frazesach wytęża na stojąco I z gadających głów . co zawłaszczają sobie, co tylko się da w imtc w yższych idei, sypie sic potok slow. jak z dup kilka kup i chlup w klozet kąpieli. Ic najpiękniejsze słowa me pachną już jak fiołki Ł opatologicznie powiem, choć wszyscy wiedzą chodzi o stołki I dla tych stołków
kałdy jes. gotów a p a k o w ć w sreberko, choć ,«s, gotszy ^
taebie, byk g „ l„ SKfcc ,
«
p„d o t o ^
mamić w butelkę nabić! Na mnie’ Na mnie! Dam się Wam też napić' Na Pis' Litości! Lepiej pij ten lit! Na Lid! Kit na kicie! Git? No to git' Jakże tak? A po? No to na PO! Potem! Na PO też! No to ok.< I to na PSL1" I jeszcze myśl wyśniona kung-fu, karate, samoobrona. Kjaftmaga i sambo i mambo i kler: ,Ma LPR! Na UPR!" Uprę się. Nie. Na nie. Lepiej pić już ten lit. laki pic. laki obraz jest kliniczny naszych elit. Nie ma co mówić. To jest drwina histoni? Czy koleje losu‘> Daleko już nawet od patosu, bo śmieszyć zaczyna, jak patologiczna się stała przypomina. Struchlała zdążył w czas zagrzebać Przyszła POGRZEB k w międzyczasie, który z punktu widzenia czysto fizycznego gląd sprawy nie istnieje, rozkładające się trupy zdrapano ze śc podłogi mieszkania emerytowanego oficera K.GB. Zgrzybiałego ze WSI staruszka. Szukano jeszcze trupa w szafie, ale oprócz dziurawego buta, skórzanego knuta i teczek pełnych akt po trupie został tylko ślad i zapach ścierwa. - To mnie wnerwią - krzyczał świeżo nominowany p o. komisarz nad kom isarzam i ślęcząc nad pozostałościami archiw. Przedzierał się w rękaw iczkach przez ich tomy, tony ton. Uważając, by jak lekarz nic zarazić się grzybicą niczym H1Y 1 na tym zajęciu zastał go ś»it I zaśw itało mu głowic od Sasa do Lasa. Grzyby, grzyby .grzyby Zupa grzybowa. G rzyby po pas. Ale. że to był dedukcji as. As nad Asy Nasi chłopcy są najwyższej klasy. I nie wszystko jedno im czy tak. czy siak. - Tak czy siak. Siak czy tak - tajniak mrugnął na tąjmaka - to must być szafa Lesiaka.
.pierzaka
cha! W rzucono te trupy, co pozostały do awocn ^ . ,k • ogórkam i i ustaw iono na sankach, gdyż y o to a 0 * N ow ym i ..... m-,svnanei>o zboża pojazdami kołowym. 25
toczku
r
«w ««»
sv„,„laq .
11 i/da wano,
obfbtografowywano, pokazyWan„ i » " '» ““'- p ™ * » " ! ™ ”»
^ U B C na karb łych spraw n a s »
roztrwoń .u
S — o cudzie,
;
h zboża grzęzh lud/, , l ) 1 ( -
w* tej^niedzieli,
........."; powiedzieli, /c , L 1
że od pr/
rzveaia 1 na to właśnie ten ^ i t h v kiedy się ociepli klimat, mógł się Małysz na tym / ,1|;lav smn " e t scfgac.fże s i ę jeszcze specjalnie urządzi dużą klepsydr,, to Longtnesa, co dostał ktos podczas lobbingu od prezesa. by 7 1 0 1 sać w księdze Gumessa. A potem numery kont podał,: k / x ^ Matki i Józefa by pełniejsza była świętej rodziny kiesa A „,orn przesłanie tanie niesłychanie: Wam Małysza zsyłam ' A , „cni reklamy wnet. nowych medalików, medalionów brand. P0 P„|sku zwie się marka chyba. Pins, znaczek, choć to różnie bywa. Tera/ tak modnie z angielska wszystko wypada nazywać. Więc public rei , ,ns, i human resources, i fucking yourself, o yes o f courses, id.- . i show i casting i jeśli love to everlasting. z e g a r
REBRANDING Miasteczko zwało się Chamowo Podburaczane. Choć ta ,/wa spaczała. schamiała, buraczała i wypaczała. H am ow ała na am ,, To trwała tak w najlepsze. - Nalej! - rzekł jeden z członków z .nipy U Władzi Wiszącej Na Amen. Teraz, gdy Kość upadła meop> ,1 na łące i już się robi dochodzenie i ju ż turyści ja d ą by sprawd/ jej pochodzenie i naukowców grupa i m edia i każdy swojego s/a o cia szuka, trzeba działać w sytuacji kryzysow ej. Skoro podali, zo na Chamowo Podburaczane Kość spadła, to przecież doskonała okn/ja Nazwę się zmieni i nowe mapy w ydrukuje i ju ż nikt nic znajdzie In ni do Chamowa Podburaczanego, bo się go w yresetuje, wyrcin /ni1 A i jak dojechać jak autostrad od 20 łat się nic buduje?
mapę pamiętam! - rzekł któryś z Grupy U Władzi Wiszące, ‘ ^ uosc precyzyjny ten Pan. chodziło po prostu o zwykły styropian. Ten z tradycji stoczniowej. 3ak , z filmowego planu, człowiek z żelaza, człow,ek z marmuru człowiek ze styropianu. A teraz jaki jest człowiek0 Szukam w pamięci odmęcie zamętu. Mam!!! To człowiek... z przekrętu"' A moz.^ uuuuwą autostrad i mostow nie było falstartu osto z mostu, wymaże po prostu! - dodał - Z pamięci ch atlasków, nikt się o tym nie dowie! wrzasku! - Masz rację! Dobrze gada w gorę dziada! Polejcie jeszcze! Racja Czas by było ją zmienić! - Mordo Ty moja! - Mordo Ty nasza! nazwa I kiedy już uchwałę na tajnym spotkaniu podjęto, szybko ją radzie klepło pomiędzy )bi się w mm zamęt prawie jak w agonii i kiedy zaczynają taczek budowy używać do pogrzebowych ceremonii rodzi się im pomvsł nowy. Szyld firmy się zmieni nazwę prostą jak Prostaczków. zachwycie - Lepsze to niż Laczków! Ba niż Baczków! nazwy takiej zmienić! Prostak! niczym - Prostak proso sypie prosto z taczków! Prosty jak ^
# ---------------- —
M
■1 — ^
^
H ISTO R IA Tak ta historia zapisała się złotymi zgłoskami w księdze naszej histoni małomiasteczkowej. Bo ci, którzy ją pisali mieli monopol na prawdę, na prawo i na sprawiedliwość i na kształtowanie. Na tworzenie norm
M «nów prawdziwie etycznych W pis;ill nowych moratnych > ^ w literackim transie liryk. p<1 1 S
S
*
Tak,7‘s;" a ^ c,a; .... « “ ' l y r o s , Bi: w ,ych « * * * ii.Tosa Wodza, który Ku.ua rad>1° [C On 1 - £ * . z. ^ ! i S t c h . On zdobył uznanie, jem u się oddali w j z^ dD0CZ>ł D^ , n, «szeze dodano, że jest z rodu Piasta ( , . . ^ T z £ i i prawdę - wyginęli. Basta. Akt jego nic Wiedziano, że miał żonę i córki z inną przeć,e/ ¿ona m ó Wodze. Tak o mm mówiono^ I tak właśnie mit dumnie przecież płonął Żądzą odw etu, na „asach ^ h Tak bv Jedność zbudować w ielką niczym koi, |s, S ^ o miało też dostęp do morza, kosm odrom , lotms' or Z n złoza gazociągi prywatne, oraz prąd uniezależniony W ic /c zioz tatnvch i kamyk zielony. W ęgła pełne składy każdego w r Tusze trzodv chlewnej i wołowej i dziczy. By na rynkach s\v, .j u z a le ż n io n e By waluta była m ocniejsza niż ziel R S t o n i uczjć poprawnej i ładnej. Granic strzec odw ażnie i nie zinąc mamie. I z pieśnią na ustach wręcz patriotyczną, zabijać i dzndw stw o. i wszystko. Co przeciw w ładzy now ej łeb swój p^-lmesc zdoła By wykazać winy wszystkich tych co dookoła, w to .auno śmierdzące meżłe umoczonych, by rozliczyć przeszłoś, spali, potępionych. SpaJić pajęczyny i sieci pow iązań, im uniemo/lmu wszelkich nowych żądań Opozycji resztki trzym ać w ciągłyn .ichu Jednego zabrakło, odrobiny smaku. L ecz nim to sic stało, w miasteczku było spokojnie. Nic się w nim nie działo Mc nic zapowiadało wojny Tylko jedno działo, a w łaściw ie Kos. Która spadła jak coś w nicość. By zrozum ieć praw dę i pojąć te treści Powoli, powoli - tu się wszystko zm ieści - przedstaw ię iktm głównych dramatu mniejszego. Bez alfabetycznych kolejności ()l najważniejszego A to było tak. Siała baba m ak, niewiedzieła jak A Dziad wiedział, me powiedział, kto gdzie m ieszkał i gdzie siedzia
wypisuje
« * *
"
¿
1 !
w
'
k
i*
'
J
C
S
Z
C
K
"
"
Z
d
ą
Ż
y
,
i Chomik, czyli przyjaciele
i ' , ‘ panuje, ja ludowych, splotek wydarzeń znanych Kanarek
a
W MIASTECZKU m i e s z k a o a Laska wraz z ojcem Piotrem Perciom Siostrą | "»«ką Nina N k Znaczącą z dom u R o lf - Bo Ty Nina n>
przyjaciele wybici mogą, antysemici. Zabrakło Homera. Bohaterowie polityczni historyczni, liryczni. I członkowie Grupy U Władzi Wiszącej Na Amen. I jeszcze Diabeł i sny dusze niepokojące. Czasem jakiś zając przebiegnie, czy lis, czy wilk w skórze owczej. Bywa, że i baranek jak Lew ryknie głośniej. A czasem pieśni stary Wajdelota Kasztanką przejedzie Marszałek, w tle gdzieś załka Rota. Czasem przy salwach armatnich wojsko mężnie przedefiladuje, przelecą śmigłowce, myśliwce i lud przyjdzie tłumnie brać udział w rewolucji. Wszyscy w imię dobra tej dziewczyny, która nawet świadomości tych prawd nie ma, w imię dobra tej jedynej. Wszyscy z jej imieniem na ustach, tu Af>0 T t* '7 K I t r ~ T T \ o tr\ '“ r r\ Ir ^ ^ m . 1 A _ • • popatrz blizna, rozdarte a tu w sercu rana, tu po letu cięcie. Patetycznie. i
On. Nadęty, patetyczny a między jawą a snami.
PO LI DNI 1 On jest wysoki, idziemy razem w słoneczny dzień ramie przy ramieniu. Nie muszę już szukać po całym bożym świecie. Widzę się i czuję dobrze obok niego, przy nim. Wyglądamy naturalnie, swobodnie, dookoła zieleń, pod bosymi stopami chrzęści rozgrzany piasek. Ja przed południem wreszcie piszę. On tłumaczy. Już się nie boję, bo nie jestem sama. Wieczorem możemy się spotkać na powietrzu. Zjeść kolację na środku rzeki. Kiedyś będziemy razem pracować, nosić koszule w czerwono białą kratę i mieć psa. Bardzo się kochamy. Żyjemy na luzie, ale czasem celebrujemy wyjście w jakieś eleganckie miejsce, umiarkowanie eleganckie w dobrym stylu, ale bez przesadnego przepychu. Czasem tango. Czasem śniadanie do łóżka. Będziemy ze sobą długo zanim zdecydujemy się mieć dzieci, bo chcemy je mieć. Co do tego nie mam wątpliwości. Zobaczyłam to w jego oczach. I poczułam tak bardzo w sobie. A może 29
„
i
ż
m
y
ś
l
ę
’
P
r
z
y
n * * dą ? -m i" W mojej ideału eteszy^ • d z ie c i n
to
sosoy TaK
"test * kobietą* Ł* S GiOw™ L - * * « * » ^ or ri eśc' 2 .... tajest ^ Tcboć J « * « 1Pola '£ * > • * * ™ " Z Z : i - * . < * przechodząc Przez paceruje parkami, CQ dobre Jcst łąkami lakami s>p warte •«W « W f f ^ b ć się drogo? Czy oddać bezpłatną poznania. Czy >p* ^ ¡ „ t k ą , kokietką i Famnu l :Uak. , Tlwchę jesI lw* temmi * iest w y3Jv^ chciałaby. kx/ |CC7 ufl, T rocnęj^1 y o bBagmDA co w a n a ,. Trochę lr u w ię unwuiar r 'CCZ ^ " jo, h ^ e * ' „ę Spełnić s j miasteczka , przygotow uje się do nadchodząc^ Chce zostać n i ^ ^ raecz nie podlega w dyskusji dyskursu U l « waipliwośconi Bęc jak najbardziej pow abną , * ... £ ? t e p i l o s c t ą . Tym samym poddaje stę rożnym r a b , , , l m l v m urodę i upiększającym. Jej szanse rym samym „a rynka ^rvmonialnvm podnoszącym. N ieobce są jej chirurgu plastycznej ¡ ¡ 2 £ diety*, oraz kursy wtzażu i kolorystyk, prakryczn , P rft, w modelmgu, stilmgu . w restlm gu Tak by prze d l. ¡ ¡ ¡ te zachować krzepę. W ciąż stosuje n o w ą dietę , odzy* , suplementy warzy. W swym dom u m arzy. O rycerzu na bob. komu. który zajedzie w aurze swej siły l bogactw a. By w . » « ■ * » przyjaźni i bractwa. Ją to zabierze z dom u o jca swego - I n ra P M. cwaniaka pierwszego. Pola Laska prow adzi te ż w m ia s ta , u ga i kosmetyczny, by jak najtańszym kosztem m ieć dostęjMk^ysrys ostatnich nowinek branży plastyk chirurgicznych też ojcu w szkłami, w kwiaciarni i w pogrzebow ej trupiarni '| ll/ kiedyś na starość o własne prostu Raj. 1 nie wybaczy r panną bez posagu A posag
Piotr
PIOTR PEREŁ Jest ojcem Poli Laski oraz Lołi Płaskiej. Siedzi całe dnie w domu i me robi mc innego poza czytaniem gazety Fakt za 1 zł 50 gr by tanio wiedzieć, co się w świecie dzieje. Ale to tylko pozory, bo gdyby nic nie robił byłby chory. Myśli o tym, by kiedyś wyjechać w Bory Tucholskie i zaszyć się w kniei. Teraz właśnie na poddaszu działki jakieś dzieli. Jest wychowany na dobrej literaturze polskiej, wielbi Sienkiewicza i króla Stasia. Działki, porcjuje, próbuje, pakuje, odważa. Nieobcy jest mu też Sofronow i jego „Myśli”. Pakunki oddaje tym, co po nie przyszli. Nigdy nigdzie nie pracował. Oprócz wyjazdów drobnych przemytniczych na Węgry, do Szwecji i Belgii i przez zieloną granicę w góry. Choć całe jego życie, to były partyjne synekury. Wyjazdy zagraniczne. I zarządzanie własną rodzina 1 współpraca z sąsiadami ze starego układu i bloku. Córek wdzięki bacznie miał na oku. Piotr Pereł kiedyś inaczej się nazywał. Ale wszystko to schował gdzieś pod dywan. Z dywanami też tyle miał wspólnego, co nic. Chociaż cała jego rodzina trudniła się handlem biżuterią i dywanem, on najpierw otworzył sklep rzeźniczy, a potem przejął przyWództwo nad rodzinnym klanem. Postawił na pomidory, wiśnie i buraki ćwikłowe, przez chwile też na produkcję zniczy Trochę pędził samogonu, potem prowadził goździki i gerbery i inne kwiaty chabry i maki z poligonu. Trochę lichwą się trudnił, tego co od ludzi pożyczał nigdy nie oddawał. Lub jak oddawał nic wiele to już warte było. Bo inflacja szalała, szalała, szalała. Albo obił temu. co po zwrot przyszedł ryło. A tym, co pożyczali wiązankę na pogrzeb wysyłał i już pędzili, by pieniądz oddać, aż się kurzyło jak miło. Jak widzicie niesporo dobrego w tym człowieku się kryło. Tyle, że w układzie był i o układ swój dbał tego nie zaprzeczę. Wraz z małżonką prowadził kwiaciarnią Flora Rolf najlepszą w całym powiecie i firmę pogrzebową Nowe Życie. Od ślubów po pogrzeby ukwiecając ludziom życie. Pereł dobrze znał się na robocie, więc poszedł na bezrobocie, by państwa nie dorabiać. Jest na utrzymaniu żony w oficjalnej wersji, ale też jeszcze interesem kręci. Bo przynosi dochody firma pogrzebowa i kwiaciarnia i maku i trawy i grzybków hodowla. Córki niestety wykrzywione psychicznie i choć chciałby w domu sprawy swe prać, jednak na jedyną pralnię, na jaką go stać jest pieniędzy z miękkich narkotyków pranie i w biznesie ich 31
.
po <*«“ " kOK,aCh' by P" d u l....
,„«■, Mi P»wai"'y czasem
się uodpornili. Interes szedł zdrowo. Lecz był tylko kroplą w morzu interesów innych. Ta działalność była gałęzią poboczną tych prawdziwych prowadzonych głową. Daję słowo, żc to tylko był ułamek, odłamek, najzwyklejszy okruszek. Bo to, co dawało, dochód No po prostu złoty kruszec. No to dobrze, dobrze opisać to dalej tez muszę.
HODO"
NINA NIC ZNACZĄCA Z DOMU ROLF
* f r sak zpaiv'1'1 -'» >■» * * W „ „Trysnę «*> S * * " - lub w Szwajcar,, „ i,j xi.lo.ycl>
hiyiicsnioncm niejakim» pariasa,, ■ iak ^
tam ed2>e poddasz Tam „ a n ta m i >> ■"» ■ bodowlj 2 Holandii, teraz wielka S m ta *
£ * »
ic H » « ™ . ■ *
trawę
A
hllB
ń i wybija „ad nt;kam,
r k S r ^ i a K z I » » Sm tó k " T “ ' r t ó ° We ' bla' c . T « L A tam t-dztc hodowla boczniaka i pieczarek rosnu /u !d T o d natura podarek malutki - grzybki h alu cy n o g en n i , 7 hiorv Pierwsze od ostatniej wiosenki. I głaszcze te swoje n, iak dobrv tata i rośnięciem się mu odwdzięcza , /h lancetowata Maryśka, zaś na piętrowej konstrukcji pięknie su płozy ... n,«-^łowicie doelada. czasem pogładzi, rękę lo/> Piękne też samary zbiory będą te - Mak się na heroinę sprzeda i zyski hodowli mojej, ususzy się przy potroję. W daczy mazurskiej beczki stoją w szeregu. Biorąc pierwszą z brzegu, mc nadzwyczajnego, zwykły rozpuszczalnik. Ale po prostej destylacji mamy spirytus techniczny pierwszej degustacji. W rzędach stoją butelki do wódki i kilka po coli, kapslownica, etykiety ora/ gru a paczka akcyzowej banderoli. Kontrabanda obok na sprzedaż, gotowa, wódki, koniaki, whiskacze, giny świata i gorzka żol;i
Kiedyś kobietą była piękną niewyobrażenie. Po niej córki odziedziczyły urody ślad, nać i cerę. Kiedyś przeszła po niej ludzka, ruska, germańska zawierucha. Potem Pereł ją wziął i do tej pory posiada. Żona Perela i Matka Poli i Loli całe życie pracuje w domu przy garach, obiadach. W ogrodzie kopie grządki. Tnie kwiaty by Pereł był bogaty. Głównie hoduje goździki, które eksportuje do Moskwy i Afryki. I rzadko robi porządki. Bo jej się nie chce, bo jest trochę leniwa. W gruncie rzeczy, po prawdzie depresja i kobieta nieszczęśliwa. A oliwa nie zawsze sprawiedliwa. Do Perela czuje strach i wstręt. Ale odwagi nie ma, by domagać się sprawiedliwości i prawa za wszystkie jego przewinienia. Za jego zbrodnie, perwersje. przekręty. Za seks orgie, trójkąty, wykręty. Za córek molestacje, za które czuje się winna, lecz wszystko wypiera, za to, że psychicznie mąż nią poniewiera i sprawy stawia jasno: - Wszystko jest moje, całe nasze gniazdo, jeśli chcesz z majątku mieć naszego korzyści, na wszystko się godzisz i ani piśniesz! Co ja chcę, co ja pragnę, Ty robisz! A jak chcesz rozwodu, to nic nie dostaniesz! Panimąjesz? 1 tak Nina Nic Nie Znacząca z domu Rolf pracuje, pracuje byle do renty, lub emerytury. Zamknięta w sobie bez polotu, bo polot to kłopot, więc nie interesuje jej nic, bo wszystko to bzdury. Ma fach w ręku. Nie ma nic do powiedzenia. Karmi cip, cip, cip kury. Cierpi na globusa. I nienawidzi swego męża, który nie ma oręża, choć się wytęża. 1 mimo fachu w dłoniach swoich wciąż jemu, ani drgnie, nic stoi. 1 choć go kiedyś kochała i z innymi razem z nim kopulowała. to wbrew sobie, bo tego nie chciała. Zastraszona jak ofiara zakochana w swym oprawcy. Taki syndrom sztokholmski. Taki wypadek przy pracy. A na twarzy jej wciąż maska. Wpadką przy pracy była Lola Płaska.
33
L u hvć W « * < * siOStra Joł^ t r , , , „ i« * • * * “ its « h; : ' " m u c h a m i w « « * h ^ .a i rak * * m,ła siostrv Laski Pol«. U * "
* ‘*
‘’ 5
ChC,ała y . IV p, o ° n a b y i a ■ * < P.*kn,eJS2a , b Niczego się nic b J
« y s b o M « - f c w szys,kim ‘ )ak p - m .:
;s . S z2 fv ® ™* drżą i a* z każdym, n o t ' eni a. Bo energia j ą rozpiera, ,„ h| ^ zatracenia, do ^ ^ ^ prostu JUŻ ma Ze sanktuarium !, I dumaćm ^ ^ L i a ń s k i m neonem rozbłyska, żc to nie jest żadcn H t S S t g ^ towarzyska, żadne przypadki dziwki taniej. Po owies, kurwik jej się w oczach skrzy, to K |C] caR S ? ! £ Plaska, kiedy nie ma ju ż kasy na drobne wydatki ^ ra k o w e by Się jej przydały na zdrow ie albo, gdy , SWoj{ 3 kieSZOOKL „ łiirn nvtmn _ *ot>« kłopoty, na dyskotekę t t o e inny podryw stosują lub podloty : 'tka. N ie krótko i treściwie: - I wyjazdy uważa swych czynów zagraniczne. Bo romans musi aawac jej, aiuu r ^ y , aiuu j T s i ę nazywa umowa sponsorska, licencja na użycie ciała w częściach, a ciało jej niczego sobie jest. Zaw sze odi lamam w pończoszkach i spódniczce, by było w ygodniej i szybciej. Niech sobie Pola siedzi i robi w gabinecie spraw y kosm etyczne in. -k pomaga w trupiarni, czy szkłami. - Ja nie będę się męczyć i niszczyć tak m am ie. Wolę s/M L łatwo kasę i przyjemnie. On na chw ilę w chodzi we mnie lut |a oralny popis dokonuję, a dochód mój niezw ykle procentuje. A jakże otwarta jestem przy tym na kulturę i poznanie. P rzecież to nic o seks chodzi. tylko o światopoglądu kulturalne rozszerzanie. Loła sobie wszystko wytłumaczy, każdy one stand night światem^1 ■śej jest przeźroczy z tysiąca i jed n ej nocy. Lola doskonale tańuy i śpiewa. Choć w szkole z w uefu się zw alnia lub zwiewa II" tak ma ćwiczyć9 Z makijażem, by nie spłynął, musi się bo i° tipsów świeżo RcZolU^ taka moda hagością podbrzusza w zim ę epatować kozaczki białe leża nań w sn an ialc / o 1
‘ r f ...... . ....... frajerem, co da się naciągnąć P . J C kawę .ziew a. Porusza się z gracją drzewa. K o n a iy ty L 3WVitn za przykładem siostry odtłuszcza. Depiluje się tam gdz.e puszcza puszcza się w tany , z tancerzami. Czyta pudclk,. kupuje dupereS Ma temperament nad temperamentami. Jest sławna w miasteczku , także poza mm. Odbija facetów swej s,ostrze kopami. Ci. co tviko o Poli Lasce pomyśleli, już w łapach Loli Płaskiej się znaleźli i gdzieś wśród jej pląsów ugrzęźli. A wtedy na takich nie chce już Pola spojrzeć, a Lola znów usuwa ciąże. Pereł niby nie wie. ale i zezwala Przecież wszystko w domu jest ok. A właściwie pod ich domem skryte pod dachem, zmowa milczenia, z którym to gachem Lola Płaska drąży temat. Więc Pereł mruczy, że: - Ok. jest jak ta lala. skrobanki świnki skarbonki pełne trudni prawa stanowienia własnych f f - . stworzycielem, --------Podczas kolejnej jej u niego w sprawach wiadomych obecności mówi. że: - Jednak dla jej zdrowia - jako lekarz rzecze - dobrze będzie wreszcie nie zabić w człowiecze i porodzić dziecko i potem je chować, bo potem może być za późno, potem będzie szkoda. Lola Płaska na takie wyznanie i na takie słowa dała się przekonać. - Zgoda! 1 rozpoczęła poszukiwanie godnego reproduktora. Zaciskając zęby jak nigdy dotąd, by iść pod prąd swego naturalnego popędu, założyła aparat zgryz korygujący jakby pas cnoty i zaspawała się i zacięła w sobie i między nogami jakby za karę naliczyła sobie punkty za złe prowadzenie, punkty karne. 1 nowym hasłem na t-shircie, po starym: „Szukam Króla. Królowa" epatować gotowa. „Jak godnego znajdę to nie zginę m am ie!” PO LI DNI 2 parnie pewnością
T^
postrzegam 35
34
Już \ teraz
wreszcie
biżuterii
lałam ° małT! ■ -ło otej .W »
wyprostowania W rinvn.cż możliwości finansom : zaczęłam m MK ,7 niektórych ludzi t„ . * dl" ’
obrzydlistw o . i < 9:15
ic-dnak N| je
Kiedy opowiadatam
^dw ym
ego w o e u r a i spr,. n!/||
•*»* z£ż*zh^phi-mcmasz t n i mnie a* acin v się z nią. Nie chodzi o 10 58 >a sascięsCie
r 5 uda i S mi S się >c»*y
,
.
to, / iKuv t , w rale nic iestem pcw ncw * icii(: • 0 poderwać, wcaie mc jestem »o I » » * W iem j ^ n ak ' że Jeśli nK
ic itego. niż kawałek drutu.
probłemo z aparatem na zębach
Tak
na
m arginesie
'i ^ pc.aiunck
doznania. ^ j]e jest t0 frustracja, a na ile a u t.. . . ,7n. 77 *(io wiciu u** j zainteresowanie, ale już sam ten fakt spraw ia, ze lepiej s, .-żuję Obawiam się jednak, czy wystarczy mi to na atugo. imc Koc.iam go jak można kochać kogoś, kogo się nie zna. Zauw ażam • n l . . .A zauważa mnie. Sparzyłam się ju ż ostrożnością traktuję mężczyzn, a praw dę m ów iąc w < . ie nic rzytnigę z nimi kontaktu. Rozmawiam i przyjaźnię się w /ni. kobietami, to dodatkowo wszystko utrudnia. W yszłam z ia\u której i tak prawie nigdy nie miałam. N ie chce mi się w>siląc rozmawiać ze stworzeniami udawać zainteresowanie i zachw yt, bez żadnego odzewu odrobiny zrozumienia dla moich potrzeb. D laczego więc me c/.uję szczęśliwa, czegoś mi brakuje, czegoś pragnę? Myśli gasn t naiik Aparat w ząb uwiera. Stom atologiczna to mojego istnicnu bezpieczeństwa prezerwatywa, dentystyczna inicjatyw a Chciałabym, a boję się i wzdycham w
*
^
m
^
PREZYDENT M IA STEC ZK A ... wiadom
C żiuw Jl z księżyca Niewypał T ajem nicza to postać, jest skąd. Czy stąd? Czy gdzie indziej m ieszka? Czy stoi M °*d° Czy jakiś inny przesąd lub przesada? W razie każdym hk l
stąd, a raczej znikąd. Od Masy, Kiełbasy, Mikosia, czy Dziada? Pisać 0 tym nie wypada. W każdym razie musi być jakimś spadochroniarzem, przywiezionym w teczce lumpiarzem, luminarzem Pereł go poznał w swojej mazurskiej daczy jak ryby łowił. Prezydent wtedy patrzył, bo Prezydent wtedy nie był Prezydentem jeszcze wcale, a za to wódkę pił wspaniale. Był prosty, silny i siermiężny Miał oratorski kunszt, że w gardło bez zbędnych bulgotów wszystko wlewał i flaszkę za flaszką lał, flaszkę za flaszką jak berło w dłoni dzierżył i lubił ludzi jak nikt inny dotąd i miał doświadczenie w pracy dla młodzieży. Oprócz trunku trutki zadowalał się byle ochłapem Karierę zrobił na OHaPie jak inni dowódcy od wódki przywódcy. Zmierzył go Pereł okiem, trochę z przekąsem, trochę bokiem 1 stwierdził, że przywiezie go w teczce do miasteczka i grupie przyjaciół swoich pokaże. Chłopcy z grupy, byli szczerzy, nikt w jego lotność umysłu nie uwierzył, ale że zbliżały się wybory, a stary Prezydent był już chory i nie mieli innego na oku delikwenta, tego szybko wzięli na Prezydenta. Z wyglądu jest podobny zupełnie do nikogo, trawestując opis kogoś, kto na sprawie się zna. Ale cała jego facjata, jego podobizny rys, jest po prostu zakazana jak w porze dobranocki pokazy bielizny. Zakazany pysk. Oczy ma nieciekawe, z lekka kropli alkoholowych zaciągnięte czerwienią kaperską. kapryśnie kaprawe. Uśmiech wykrzywiony jak z obrazu Picassa i sumiaste wąsy prawie do passa. Basta. - Waść to? Nie? To wio! Wiśta wio! Ale żaden z niego furman. Rydwanu lejce w kurzu tumanach. Statku miasteczka ster trzyma tuman i wałach. I sztuczne ma dwa zęby na przedzie, wyjmuje protezę przy obiedzie. By w zupie nie utopić lub w kotlecie nie stracić. To z winy boksu w latach młodych trenowania jego szczęka cała jest zadrutowana. I przez zęby swoje słowa cedzi, ale kiedy trzeba więcej, to do gawiedzi jego spokesman kulturalny pan Mikołaj Święty gada jak najęty. M IK O Ł A J K R Ó L IK ŚW IĘTY . Kiedyś nosił prezenty. I zasłużony był za donoszenie na milicji. Przepraszam, donosił bibułę opozycji. Tak w ostatniej jego ulotce wyborczej było. Obrzydliwy, obślizgły, bawidamek i zakazane ryło. Jednak nie trzyma poziomu ani pionu, a to za sprawą anty prohibicji. 37
, . w a czascm ju ż je s t b hsko chlewa ,,
u. „ no pmsm nie wV,e” B' lC nic boi kulturalna wysoka , llU 23 ^ d u m n ie stoi i n,CZCg7urtnna Liza. która pod ramw „n * * * * * * t S k * * * * * 'ylko w,f ‘ . M *w; ąc: * " i — wadzi i me wstydzi . t0 kontuzja sportowa. A to, ze Ic^, ;toz»s*v * * * " “ . . .Tiuszcza. jakby nerwowy,,, „ H ma ^clni stoi i pa" t0 choroba morska . spółdzielni. C)n byt tam kac, 'cem. wywodzą się Z miebZk.ui ^ . zdobywczynią Za zasługi ,-( a o n a m is tr z y n ią kultura j d ,a budowy s z c z ę ś l i w e g o ^ ^ dom 'szefowa galerii sztuki i domu kuliki ,„JÓW, p - * » _ t a r t » I męka swojego. Bo wiele o s ia m i publicznego J o t uu wiceprezydent, pierwsze skrzypce choć bliski był dn i. • doskonali, w ferworze potyczek , kK A u m ie ję tn ie j ^ Prezvdenta chwali, on w szystko wie. on
2 * 0 3 , wviiumaczy. uśmiechnie się ładnie , zdunie każde , l , „ E T Choć całkiem jest p u s * k a “ czcrzc złotousty. N ,w , L vbv w zdaniu miałby być wyraz wulgarny, on go w ypieści, w, , KCI Tzamgli Sztukę przemawiania i spór dialektyczny, spnnnv prowadzenia . zmvsł erystyczny oponował praw ie do pen •, Uważał w szkołę agentury pilnie na lekcji. Lecz czasem jego kl unstw jak alkoholu białych myszy sierści pył zatykał mu lica. Wied . do ludzi przemawiał Pylica. PYLICA Pereiem do klasy chodził lica od picia, nazywał się dumnie Jędrzej Pyli z Pereiem siedział Choć smutno gładzi w ąsa i Jest bardzo wesoły i zorganizowany. U kłada w i chodzi na bani. Jest dla grupy żaglem, kuną i oł Wiceprezydentem Oj nie, bo nie było cw ańszcj Jędrzeja Pylicę. Pod niego inwestor budow ał u architektura, struktura Markety, i parki, i skw e tory kolarskie, wyciągi krzesełkowe i w szystko zrodzić w głowie Grupy U Władzi W iszącej Na , lotniska, perony, autostrady, chodniki, i ści< Z każdej inwestycji Pylica brał połowę. Ale nie d
Kumpli potem jeszcze obdzieli bez obciachu, z Grupy U Władzi Wiszącej Na Amen, wszystkich przyjaciół. Pylica nos miał prosty i wzrok przenikliwy. Wyczuwał łapówki i wciskał je w spodnie niczym różdżkarz grzywy fal wyczuwa w ziemi żyły wodne A za swoje nadprzyrodzone zdolności otrzymuje stopnic bioenergoterapeutycznego wtajemniczenia. Pylica był jak różdżkarz mag, prestidigitator. Mówiąc krótko, szczerze łapówki dyktator On zamiast stopni w łapówkach brania doskonałości powinien zlecieć ze schodów stopni i porachować własne Kości. Bez posmarowania machina nie jechała. Z ręki do ręki krążyła mamona. Z jednej strony i z drugiej i tak wciąż dookoła. 1 tylko wystawić. I tylko coś złapać I już nieważne co? Ile? Za co? - Byle się nachapać. Po między siebie dzielili wszystko po równo, dla mieszkańców z ich drenowanych inwestycji zostawało... gówno. GRUPA U W ŁA D ZI W ISZĄCA NA AMEN W MIASTECZKU Z PO K O LEN IA NA SPO K O LENIE ważną odgrywa Król Spółdzielni - Jan Czar Grzywa Wezyt Palestry Architektury Użytkowej - Zenek K. Buła. Wspólnie tworzą pętak szwendał Chciał interesy za wszelką cenę robić ze spółą. Zwał się Zyzik Ponczuło. swym szefem Poncjuszem Odpadu. Oni, to prawie jak u Torańskiej, rozgrywają karty i mianują rajców - frajerów miejskich z Grupy łaski pańskiej. Każdy z nich z Pereiem trzvma, są jak piłkarska drużyna. razem wtyków z pantałyku. Taksiarze i diłerska gówniażeria się im opłaca. Kombinactwo, przekręty, ściąganie kasy, lewizna, ustawiane przetargi, uchwały rady na zamówienie, to ich praca, to ich misja Jak Król Czar Grzywa przez lat wiele się uchował.
J
A
N
CZAK
s k
tlc koń
tirzywv nw
ó r a
g arb u sek ,
i ilku serdaczkó
s i ę
^ t a
z niego łuszczy. sp j e sweterek, hv su; 1 Pieczołn»,;..:V »K:
L-szkanie . Drogi Panie Ko lego. J . „mówić na zakrapianej kolacji. Lub n spokojnie możesz m* Wtedy nawet nie wyjdziesz na naJ . 4
*****
. *___ 1»A
^
■ .^fkać m '
a ^
°
Pr<»7vH pnta
^_
1 p la n d z i “ la ń
Wń n /
u s ,a la “
1
J
M
1
<
UWd,X v rm od W " « “ Prezf Czerwony pys ' Z c m ™ Unoleoi. sprawy o.warc,e załatw,a, b.crze p„d ° g 5 L ^ . i e a i wyrazicielem i p o te e b i wol, Grupy «iL-nriA CIP nifi hoi. Wiszącej Na .Amen b ig
ło tro w s k i
Tak jak i się me boi ten, co w miejskiej zieleni był c a ni M dziecko zdołał zmajstrować Czar-Grzywakównej korzystają / okazj, iz je j potrzeb, jak liście grabił na posesji Prezesa. Od tej porv Prezes doń, inaczej me zwracał się niż mój Łotrze. Awans jego |CL7m i coraz grubsza kiesa. Sługa uniżony w edle potrzeb Prcze l^rostak jakich mało, ale wystarczy by się, ja k o Prezes Zarządu Zasobu Mieszkaniowego zasiadało. Cham z sygnetem na ręku, pióro i złotym Na przegubie tombakowe „branzeloty” . Spinki też złote w koszuli mankiet wetknięte, łańcuch, na którym pow iesić by się dał. gdyby tylko został Prezydentem. Typ obsceniczny z dziobam i na i irzy na mieszkań rynku komunalnym gospodarzy. Głównie czynsze podwyższa mieszkańcom i choć w arunki rozliczeń z bankami ma wynegocjowane na bardzo korzystne, m ieszkańcy dalej płacą jakby były wyższe Różnica i za to się w G rupie U W ładzi Wiszącej N< Amen go ceni, trafi do wspólnej rzezim iejskicj kieszeni.
SZEZLONG MIECZYSŁAW
KU5'-‘ J ^ ^¿cg o m ie, gdy klasę ziemi trzeba zmienić On już przy tym Pierwszy jest i wie, za ile i z kim słowo nadmienić by z rolnej działka budowlaną się stała. Dola dla mego i chwała Handluje domami, mieszkaniem i lasem czasem, na czas sprawowania władzy przez Prezydenta , jego Wice ziemie i mieszkania dla nich trzyma i obraca mmi skrycie. Prowadzi w ich imieniu i na ich mieniu tajnie, transakcje sprzedaży i najmu. Gra drugie skrzvpce w przestępczym kombajnie. Odpowiednio też mieszkania w zasobie komunalnym wycenia, dokładnie chodzi o wartości zaniżenia Bv rodzina i znajomi Królika mogli tanio kupić mieszkanko dla siebie i gra muzyka i jest wszystko fest, ok. Perskim Wezyr Zdzisław mruga okiem. W EZYR PALESTRY TRUPKOWSKI EDWARD ZDZISŁAW Łysy z grzywką na kancie kuli, do każdej prowizji i sprawy majątkowej nieruchomościowej się przytuli. Wzrost kaloryfera albo siedzącego psa. Na prawie jak nikt się zna i na starej maszynie do pisania marki Erica w księgach wieczystych wpisy wymienia na nowe i stara treść i zapis właścicielski znika. Pojawia się za to informacja o nowych właścicielach, nowych spadkobiercach i zastawach hipotecznych. Hipotetycznie zawsze jest wyjście, bo Trepkowski Edward, jak twierdzi uparcie, zna zawsze spadkobiercę, a układy w Sądzie takie ma, że już każdy mu na starcie wierzy na jego słowo, na jego twarz. Sąd wstrzymuje egzekucje i przejęcia właścicielskie. Wezyr ma wgląd do ksiąg wieczystych i tych, co wiecznie bezpotomnie na przykład w Szoah bezdzietnie odeszli, a zostały po nich wartościowe nieruchomości swym spadkobierstwem zaraz ugości. Odpicowany zawsze jak szczur na otwarcie kanału, jak wół, co żuje każdą sprawę, rozpatruje dokładnie, pomału. Jak wesz, jak pchła drąży, zawsze racje w sprawach ma. Bo jakby jej nie mieć miał. skoro fałszuje strona po stronie, akt za aktem spraw0 Twarz dziobata, jakby golił się potłuczonym szkłem, ale jest dla grupy legis guru lcx. dla nich wręcz prawniczy superman. I każdą sprawę bierze na bark Ola grupy to prawdziwy skarb... 1 papugą dobrym jest, gdy kogo
” *** - " A araWO 10 ptM** ^ pra*v
w
ert-w»" J“4 ycH , J“ ‘ z W G i* !je j» k .plunąć n „ : . l ,„ , dachy i drewniane okna. cegła w fundamencie, cały skalny bok m budynek . w ieżę jak od ciśnień lekko przyklejona i ? T
skarbw Sławach dw u
O CESA RZ D E " ELO
,|ach sję S T ta pc— tego rana. iMawci sicuząc w R * T ^ c powodu,c zator i » c s k . Sani sobą blokuje w pr*, ruch Z kliniki plastycznej w San Remo ma nos jak klamka o, , Z p o * * * c z. lak haczykowaty drut ten jego gil. Wydań,,c S|c wychyla, ot me schowa się za węgłem. Jaka mina, jak za komina - To mi kogoś przypomina. . , .. .. , . Muu jeeo niczym mim - nic nic mowi. Ale z kim, i jak, i o cv nr on wie jak mówk Ale z mm. każdy by budować dzis ch, ,j (Jn przetargi wygrywa, bo we wsi układ ma i sławić jego hajduU Uad me w m ć go~ Twarz jego jak kwit na węgiel, maniery jak u , taka co z gówna w pomarańcz się zmienił. Rezydencje jak z na, wystawił, lecz słoma wciąż wystaje z butów i z kieszeni Innym członkom Grupy U Władzi Wiszącej Na Amen dał kwity by v.kbd Na kwitach, na wpływach, na wkładach budował swój świat Im,. ,ami swoi Psubrat z mego i korupcji swat. I nic przejmuje się iik ,n |{ czyi - Ech. co, co tam'’ Przetarg9 Gra ta, że p Matoł dm ie i itkJI >tamI Kopert kapkę, trepak w papkę Mam to, co chce! I po 11 potach Spokojny ma sen ten z San Remo Hipopotam KSIĄŻE ARCHITEKTURY' P R O JE K T O W E J I UŻYTKOWKJ ZENEK K. BUŁA
Dowcipny gość jak Świnia w rajtuzach Raczej ugrzcc/iunn; |ni szuka guza Doskonałe kreśli plany architektonicznej bryl\ U|:|1 w miasteczku, by upiększyć, upieprzyć je swymi kos/marami p trochu, po troszeczku. Tu domek, tu sklepik, a tu rezydencja I pawilon, tu dom weselny, tu dom starców „D cm encja” I u PI,, ,^IL tam portyk, tu przypora i trochę, no nieco bauhausu Alt ^ w podporach gazobeton, by tłumić nieco hałasu. Elewacja j1"1 t tt^claiła fasada, trochp fin ,Ip i,. nryi’Sii(la. /.clhc^ 42
& £ *
o a 7 a r : ^ " ^ ' a™ d” de„J U
o L :*
Paut M M . Głównej w m, „ , cczku. u siebie w biurze projektowym zatradmł i „spólmc z mm, k n ^ c S bez nadzoru lej, co nadzoruje projek, p r z y j^ ^ w wicdy był kiedy on zaprojektuje I tylko wlcdyjak.ś inwestor zgSlc inwestycje mryska, k.edy j,k „ współprojektant do ,„ w e lo n dopisany jest Bula artysta Tak w sposób legalny .„weslo, dz.alkuj Opłaca Pam , Arehitek, , Bule i Spóle. Od lych dodatkowych konsultacji Bula często bywa na kolacji i tak rzeczywiście myślę ,est JUŻ w zawansowanej ciąży spożywczej. Iw kułak się śmieje z prostego na zarobek tego patentu. Śmieje się jakby kaszel miał lub ustępu. Usta resztą Grupy U Władzi " ™ n\ 021611 w sPOlny łup. Zgodnie z ustalonymi zasadami. Bo zasad, jak tonący trzymają się brzytwy. 1 jak brzytwą tną twarz tych, co odwagę mają ogłosić wszystko to. prosto wykrzyczeć w twarz, i tajemnice zasad Grupy U Władzi Wiszacei Na wyjawić L 'n n
n o
K l o ^ n n
l a ł
J ^
-
« *
.
WISZĄCEJ Pierwsza zasada pozoawia. 1 akiemu człeku po prostu biada. Drugiej zasady znaczenie, mów dobrze o tych, co rządzą, ale sam odsuń się w cienie i w ich pobliżu nachalnie nic przebywaj. Trzecia mówi o zakazie pożyczania, obict, oraz strzelb i broni. Cudzej ludzi z grupy też nie używaj, jeśli nic chcesz się topić w Świtczia toni. Za nią czwarta stoi, jeśli mnie. to życia pozbawi, to pochowają mnie i opieką rodzinę obejmą bracia moi. Jeśli przeżyję to mam prawo się zemścić. Zabiję tych, co mojej pragnęli śmierci. Piąta o filozofii działania wiele rzecze, lepiej mieć ustawionych przyjaciół z wpływami, niż duże pieniądze na koncie lub skryte w klozecie. Szósta sprawy tak wyłuszcza, szubienica dla
tłuszcza. a <*»
sprawiedliwość . jej wy,„1;i| ,
ST* .....-*'aatt^ *rjrs*£ - *•:“K
Olę Dziew.,, me mó* *» * Hn~* ^ j e d e n m «tw y jesi z . wo.cn nralk,iw martw s* ° nf ° « * » •>
o / " ' « • * DT 5,ąla' omcr,y ,o " p ..^ ^ mkomu z gmpy głowa po nich n.e . . mlpy chować, a żywym zony brać 1» ln;is(
lak prorocze stw«c
-T"W I' * " , CiCn,C ° dSUWa . wystavv,a miłość i przyjazn n, pr(ll
■ J g J J j y ^ ^ t e o podziale zysków przypomina. / 1p e m T J Z cześć koszty pokrywa, czwarta czy*
,, USi
*w sytuacji
S t o C ™ , C z S S e . kto zasady gmpy w yj.w .a, biada. Nada. Nada. OH C M - krzyknęła matka - No i co to za miasto przeklęte I synu, ćfaodz bo już Umyj ręce i na talerz sobie w łóż Jak Ty tr/ym So, o6grvz mięso do ostatniej kosteczki Tłuszcz Ci i k,. P„ ¡»odzie Uważ4, bo Ci spodnie pobrudzi Ile to się człowiek im i W takim to miasteczku i wśród takich ludzi żył sobie be/ i /U chłopiec normalny na buzi. O ludziach tych wcale mc mc ,al/.ial Jak mm Bo nikt im me powiedział M yślał, że za ale I w miasteczku odpowiadają jacyś Żydzi lub masoni, czarni lub czerwoni A to byli z Grupy U W ładzi W iszącej Na Amen ()ni. Zc koniunktury światowe) brak odpowiada za kryzys, za krach 1 zyia i gazetę i słuchał radyjo. Fak by w szystko wiedzieć, n 111 i przyjąć, ale też krytycznie Bo wiedział, że w ogrodzie ł><>i.micznym n o c sa niż ««rysowane w podręcznikach liście, r/cczyw iśui 11 uczył się i pisać i czytać i myśleć Naiwny był trochę, a nawti n" Dobrze wykształcony, ale nn. ponadto Spodnie załatane, wielokrotnie żelowane, kurtka po starszym bracie i po dziadku , >^ Czasem go koledzy nawet wołali, by do A kadem ii lnsiy|lllu Atrakcji Miasteczkowej AIFAM w stąpił, ale on ' (1)1l bibliotekach, czytelniach czytać całe popołudnia, aż noc 1111
i czytał, choć już mu się spać chciało i ziewało drzewo za oknem śpiewało. Choć i chłopcy z AIFAM go autami ciemnymi, którymi jeździli mamili, to przy swoim trwał, jakby się trzymał spódnicy mamincj, swój rozum miał. I choć AIFAM elitarną w miasteczku szkołą jak Eaton lub najprzedniejsza jesziwa była, nikt w nici garnituru nic miał. Nie nosił chałatu, serdaka, dres ubierał chętnie, bo dziś moda taka. Na audiodasa, readbooka, bebio, fili i e-kino się uczyć nosił i na sarmacką modę włosy swe kosił, podgolonc. wygolone czupryny i lampasy jak pasy słuckie, ciżmy nąjki, adiki Po kieszeniach, koksu zapasy. To nie było dla niego, tłuc mu się nie chciało, być zwykłym żołnierzem? To go nic łechtało. - Być Wodzem, Prezydentem, Generałem, Królem, to by było! Mamo! W domu się nic przelewało. Matka całe noce szyła na maszynie, by było, czym w piecu palić, gdy chłodniej i w zimie. Nieobca mu była prosta strawa, kartoflanka, zarzucajka, krupnik, z mleczu sałatka prawic jak trawa, szczaw zbierany na łąkach i zupa z gwoździa Czasem, też coś z mięsem, czulcnt jakiś. 1 pieczone z ognia, gęsina. kaczyna i ptasi. Częściej jednak, by starczyło na większe buty był to raczej chleb suchy. Chleba i macy mu nic brakowało. Ale wszystkiego innego, było mu mało. 1 choć nawet czasem jakiś cymes się trafił Jego wciąż jeden problem nurtował i trapił. Bo stopa mu rosła, bo wielkim miał być człowiekiem. Lecz dzieciństwo w wywiadach wspominał, jako krainę miodem płynącą i mlekiem. Od dziecka w książkach z nosem utkwionym. W nich swe sny widział i podróże i domy przyszłe. I miejsce zamieszkania. I to jak się żyje ludziom w święcie, a nie tak jak w jego powiecie. Marzenia jak ptaki szybują po niebie, trubadurskiej pieśni słowa. Być jak Prometeusz. Syzyf. Ikar, Noach Ogień oddać ludziom, nektar i ambrozje. Arkę zbudować przymierza Przezwyciężyć morze, moce nocne. Poznać smak owocu dobrego i złego. Dać się wygnać z raju, lecz wrócić do niego. Przeżyć miłość Tristana Izoldy. Julii i Romea Jak Mojżesz z tohuwabohu z wody zrodzony, spławiony w koszu. „Przcjdzicm Wisłę wiosłem mącąc, przcjdzicm Wartę wartką, Drwęcę rwącą. Boże dla ojczyzny ratowania rzuć im się przez morze. By w chwale...” Znaleźć ziemię obiecaną mlekiem i miodem płynącą. Fale marzeń przeszperać Przeglądać je jak karty opowieści. Być jak Król Dawid. Salomon Mądry, tak jak przypowieści. Wybrać dla siebie, co życie wypełnią te treści Stać na dwóch nogach, tak jak Pan Cogito Na Sanczo Pansy
ąd liii -__ p rz c d s ij M a ty n i Księciem, kramy J ^ “ÿ ^w zięcie. Tam skarb Twój ' ,ak pielgrzym. co sZf * oWokach. Nosić głowę w chmurach , Twoje serce. K > * ^ W fęCZy pohulać. Mrzonki, utopie. * lekkLxiusznie wizjonerskie cuda / , różowe okulary p ra g n ie n ia .
“ ■“ “ 'i b^ skawic ° 1 Przyniósł
POLI DNI 3
u iu u a
= « - * ■ Modlil *
------------------------------
km? ^ o
■ m a ,k a J , , o w o
d° “ ' i tak,«,, ,
słowa m o d l it w a d o m a t k i
Hawwaah, dałaś mi Zycie. Twoim Kainem, nuiem , ¿eten> ,esiein Matko ze z w a nia radosna i matko n a d losem moim Zadrżv Ci nieraz serce, Gajo. terra ma er, *,euy uęuę ,ajcUn kią bohater Matko moja i matko Pawła Włosowa, o * słowa. Ty mi p ie r w s z a pokazałaś księżyc i pierwszy .bierkach i stokach. Spotkanie z Tobą je s t ja k biały gołąb I znanie. Wspominam dziś Ciebie, kochanie i lanie. Dziękuje < ; :a ¡(J wiem co mam robić w chwili jedynej, gdy’ m atka odchoci: bez patosu, każda za wychowań m atką królów, jest m atką bossów. A co m a trwać. Jaka mac. tn,A, m Bo wszystko wkłada w trud wychowania. M atka wola przetrwania. Stabat on. Dla niej rosa. %
D ZIECIŃ STW O Dzieckiem był chorowitym, m iał czasem n o w e ubranko -eiac; szczęścia niż Antek i muzykant Janko. W y w in ął się ze ś n u a u u u By w tajemniczym ogrodzie z A n ią z zielo n e g o wzgórz i 1 t' wzgórzach się nurzać, ale to ju ż w iecie. N o c ą zbudziła go hm/: i szum kropli deszczu, zw łaszcza na parap ecie. Pełnia ksic/ 1 tego w tym właśnie akcie spoglądała nad w y ra z w ro g o p r/e / hm
i'
j z.now próbował i bzykawic za oknem. Lecz sen mu n r ^ mamidła krasawic z zielonym okiem
—
w
v v i i u
W
I pies wyje no księżyca. T ra d M ^ T d z !T u w ie m i żiTk " l t y " 1“ ' A dziS,aj < £ z 'm S i » ; c8° św,adoma* p ^ ^ i Z znaczemu. Lubię luźne ubrania z miękkich tkanin wvgodne nłaskubuty. Ubrama w których czuj, się swoboduie To l E ^ i ^ t l e dla mnte matc odfaycte. Po latach sziuzyzny. Powoi, w me, SZa ,k pojaw iaj, s,ę ko ory. ZieLeń , czem iei. , kwaIy Człowiek L Z wiosną bogaty. I trochę ba™ namacalne, „alury. Smrczc na kaćzk, ‘ ^ IU bc^un polowań. czy jeszcze barwy ochronne. Wtopione w tłum jak światk, koronne. Ból bzdur Tmdno jest mi wyrazie to, co czuję, więc ograniczę s,ę tylko do opisu sytuacji. Kupiłam bardzo drogą francuską szminkę. Miałam ją przez kilka miesięcy, potem zniknęła. Zastanawiałam się przez rok, gdzie może byc Kilka tygodni temu zawieruszył mi się prawie nowy puder i poł słoiczka kremu. Za każdym razem, pytałam Lolę, czy gdzieś me widziała tych rzeczy.Mówiła, że me i śmiała się z mojego bałagamarstwa. Pusty słoik po kremie znalazłam u niej tydzień temu. Byłam wściekła i zrobiłam wielką drakę. Dziś po roku niechcący natknęłam się na szminkę i puder, wszystko w jej biurku. Dorzuciłam jej spodnie, które często pożyczała i spodnie, które brała bez pytania. Przestała być moją koleżanką. Gorzki wniosek: pewne przedmioty są dla niej ważniejsze niż ludzie. Już nic jej nie oddam, nie pozwolę Z jakimś facetem przy boku. Niech on coś mówi, o czymś, na czym s iŁ znam. Ja sobie pomilczę, będę kiwać głową i może się czegoś nauczę. Albo niech nawet mówi to, co wiem, poprzytakuję, bo po prostu chcę. środka to, że wciąż jestem nietknięta. Ten sam hymen, ten sam hymn • «
A jL
^
——
•
•
■
- .
ej, tęczowy pył. Czemu patrzysz Księżycowy pvł. Czarna magia. 47
magia biała nad płomieniem świecy obmywam piersi dwie i lekko u taczam z nich krew Ała! Biała magia, lubczykiem krew swoj; doprawiam, czarna magia. I tak sporządzoną miksturę zanoszę poj niebiosa do ołtarza. I modlę się loretańską, nowenną i hymnem i pieśnią pochw alną i pieśni nad pieśniami wymawiam zaklęcie. Niech się miłość stanie Pragnę tak zawzięcie. Bo wiem, że życic jest dla mnie łaskawe. Wybacza mi błędy, wiele daje, bez żadnej zasług, I mami snami, nazwami Poszłabym z nim. W yjścia by nic rnial Oniemiał'1 Gdzie jest? No gdzie? Kto wic? M IA Ł SEN C O SIĘ Z O W IE Gdzieś o drugiej, interwencją boską na zaklęcia Poli w odpowiedzi, czy dziełem przypadku, każdy może myśleć jak woli. Zjawa anielska zjawiła się śliczna na miłosnym statku, wśród błyskawic za oknem wśród piorunów blasku. W śnie bohater nie miał wyjścia. Wśród serca dudniących oklasków. Po prostu wyśnił j ą sobie. Zbudzi! się w malignie, w gorączce, w chorobie. O braz jej, nic przed oczyma, lec/ na ścianie mu się objawił. Potem jak fotoplastykon na sufit wskoc/yl. i bawił, i mamił. Miła jem u była. Sercu, ciału, duszy. No p o prostu wpadł Zakochał się po uszy. I jak wesz, w szaw a ta myśl g o wciąż uwiera i drapie. 1 pęka głowa w szwach wszak. Nie daje sp o k o ju Budzi go, bo chrapie. W ciąż jej włosy widzi falujące, jej oczy jak spodki i rzęsy grabiące. Spojrzenia rzucane. 1 znów wyświetla ten film na sufit, na ścianę I coś pod kołdrą w yczynia rękoma. I już. juz ust już dochodzi i jeszcze ech i ach, i już, i prawie, już, i kona W kolanach ten dreszcz słodki, ta chwila zbawiania, ten opad nieszczęsny tego podniecenia. Te wszystkie dreszcze jeszcze i ki i ciał zapach ze ściany. W sypialni pod kołdrą, w ciąż w myślach i wi śnie pijany. Miłością. Obsesją, co się stanic faktem. W yśw id ja znowu, jakby była aktem 1 znów przewija ten spektakl sccmczn >ra w mej rolę, jest pornograficzny. Dobiera się do ud, do ust, do st.mu Stanika ramiączko rozrywa, rozpina ustami Udami zapiera i !fi|i. udaje się jem u Wejść między bramy rozwarte, bram y czeluści Amsli gdzieś pieją w tył głowy i duszę unoszą. O pada na ziemię zim 1 rozkoszą 1 znów go podnoszą i pod sufitem fruwają ciała splc<1 11 jęki szalone, słowa szeptane, kokoszą Roznosi ich fala podniecenia, tej duszy uniesień, tego szału zbaw ienia Tej chwili ! ^
- y u y c jej ciało, jej szkiełko i oko jej myślMserec i dręczy. Nie daje spokoju. Znów się z a m y k a g° ' JQCZy Zasypia i sen znów nadchodzi. Odwrotu nie mil W rir Z r k°JU To mc nie szkodzi! ż e mc dziś nie m a s z ? ™ J t r a S £ ^ świat pod nogi! Bo wiesz, że nie maiac nir Rzucisz jej Z d o b ^ wszystko, co tylko z a p r a g n ie Na zajcdziesz! Ukłonisz się ładnie! A ona maiar , U pod kołdrami
pod nogami tak jak dziś w wannie alht
PO LI DNI 4 8:34 Dziś nie wychylam nosa z pościeli. Przypomniał m> się chłopiec z pociągu. Dlatego przeczytałam poprzednie notatki. Nie widziałam go już na pewno ponad rok. Pewno ma jakieś 27-28 lat i życie. Janie mam mc. Znowu chcę nosić te kolory, które lubiłam kiedy go zobaczyłam, może i on pojawi się jak to dawne upodobanie. 0.16 Jazzowy, cienki księżyc, noc nijaka, nic nocna. Sprawiają, że bardziej niż zwykle chcę się kochać i przytulać. Czuć zapach ubrań skóry, włosów, wtulić się w ciepłą szyję, w tętniący ciepłą krwią dół między głową a ramieniem. Pić ludzkie ciepło, smacznie i bezpiecznie. Wampiryzm. Chcę... 1:28 Może to mania prześladowcza, a może po prostu potrzeba zmiany sprawiły, żc zdecydowałam się przestawić z pisania osobistych notatek w zeszycie i wybrałam komputer. Dotąd nie opuszcza mnie przeświadczenie, żc ktoś czytał moje zapiski. Teraz będę czuła się bezpieczniej, choć samej będzie mi brakowało szelestu kartek. 9:39 Nigdy wcześniej nie sądziłam, że komputer będzie mi się kojarzył romantycznie, żc będzie powiernikiem jakichś tajemnic. 23:17 Chyba mam coś z głową, jestem niezrównoważona psychicznie albo niedorozwinięta emocjonalnie bo mając 19 lat nadal jestem sama i nigdy nie byłam z nikim w związku, bo kilku spotkań z panem X na pewno związkiem nazwać nie można.
49
10:15 W każdym filmie, program ie w szędzie miłość, jakieś pa,A związki. W błahych kom ediach, „nierobie polskim ”, dramacie szekspirowskim... 1 2 : 1 6 Jutro będzie mój dzień ...niech się stanie...niech się wyśni. ON No i stało stę. Ten. co zakochał się w Poli Lasce, choć jej nigdy dotąd nie widział, tak przekazuje tradycja, żc się m u wyśniła. W śnie do niego przyszła. Więc wiedział, że je st gdzieś dla niego w święcie i kiedyś, gdy ją w końcu zobaczył po raz pierw szy, to obiecał sobie. że zdobędzie bogactwa świata, by przybyć do niej na białym rumaku, jak chce jej tata. By w pocie czoła harow ać lata. By w pierw, wprzódy, najpierw- wy słać swata. Nie w kładać chałatu i by nie podłożyć głowy pod topór katu. On pochodził z biednej, robotniczej rodziny. Taki to stereotyp sceniczny, ale ani chłopem nic był, ani inteligentem , to fakt empiryczny. Ojciec nieznany, podobno w ykształciuchem był. M a tk a zwana beretem, znana z darów solidności m oherow ym . O n chciał być inteligentem, a może naw et i intelektualistą w zorow ym . D o ra sta ł miedzy blokam i i fabrycznym i kom inam i, z których żaden już me pozostał, ostał m u się jed n ak koszyk pełen am bicji nad aspiracjami I musiał się zdobyć na siłę, by posiąść najpierw w ykształcenie, to dla jego rodziny jedyne m arzenie. I by pozycje w życiu m ieć. 1 by każdy 0 mm m ógł dobre zdanie mieć i spojrzeć w lustro bez żadnej zgryzoty By wyrosnąć z niezw ykłej niem oty. By niem oc sw ą w czyn. w działanie przekuć. By kształtow ać św iat. By historie wykuć By zdobyć władzę i rzucić ją pod jej nogi. Bo gdy w ładza, to i pieni ul/c się pojawią. A w tedy m a ją ju ż w garści praw ie. Po parku spao ona pawie. W śród braw i barw jesieni, choć paw ic oczko w słońcu pi s/ąc się mrużył, jednak czegoś brak. C ały czas. Jak zw rócić u agę 1 pozostać sobą? Jak? P O L I DNI 5 9:53 Jak zwrócić na siebie uw agę i jed n o cześn ie pozostać 11 21:07 W bólach wstałam dziś raniej niż zw ykle żeby zdą/ 111 pociąg, którym on jeździ, m usiałam ubłagać tatę żeby p o d w ió /l >inu
50
do stacji, bo byłam o włos od spóźnienia a ™ rośnie. me zjawił się. Napięcie 22:38 Lola ma urodziny w poniedziałek chvba a c prezentu ode mnie, mimo, że upominek dla n,c dostanie Jest taka nieprzyjemna w stosunku do mnie ^ W S2ufladzie. 12:18 Dzwonił Adam, jakiś skołowany Chciał ,lf * ale jej me zastał. Później długo ze mm m. życzema Loli. najlepiej, wysłuchałam go , starałam się p o d t ^ L I*“ ^ S‘S Pieiwszy raz, chyba, martwiłam się o me™ r S l “ duchu wymysł
realnego.
o Co zrobić żc zoba< ^ rnojego tajemniczego o. Co zrobić zeby i on spojrzał na mnie? Czy zdążę na ' J as szczęściara mi go sprzed nosa sprzątnie11 Musze z w lukrze odbić twarz, makijaż zmyć. Dwa, raz i marsz pamiętmczku. Pa. C ZA S I C Z A S Tak patrzył w lustro. Ale bez wyrazu. Nie przyglądał się. Szukał jej po gl$|giej strome. Brakowało mu. Tak naprawdę brakowało mu miłości. W tedy nawet nic nie wiedział o tej Kości, co spadła. Choć za mu siłę i odwagę i jasne spojrzenie na bieg sprawy. A on z góry albo zakładał, że o miłości od pierwszego wejrzenia, marzył, że kiedyś dojdzie do spełnienia, ale czekał i czekał i na kobiecego człeka, którego ze snów swoich znał jak nadmieniliśmy i modlił się do Boga o łaskę. O nią, o Połę Laskę. Postanowił ruszyć w świat i nabyć o nim wiedzy. I zdobyć bogactwa tego świata. Świat się zaczynał zaraz za miasteczkiem daleko od miedzy. Nęcił go wszystkim, bo sam nie wiedział, co go czeka. Spoglądał i myślał i marzył. Świat widział z daleka. Myślał też # 0 sensie sw ego tu istnienia. Czy wyjechać z miasteczka, czy na cud ma tutaj czekać, na cud czekać spełnienia? Te małe uliczki brudne 1 wytarte, te bloki spółdzielni, ten śmietnik, parapet, trzepak dobrze znany i w arzyw niak z piwem i skrót do autobusu przez osty, Pokrzywę. Te brudne piwnice, smród kocich odchodów. Tc wciąż trzaskające pod oknem drzwi od samochodów. Te piski uciechy. Pijańskie wybryki. Butelki po chlaniu i charchy i kiepy. Wszystko
bvło mu bliskie i z tego też powstał. Niestety. To co brudne i w ielką Kultura i otchłań Znajomi dresiarze, pani na bazarze, alkoholem genetycznie odmienione twarze, coroczne pokazy mody wc wszystkich świętych, czy poprawnie zmarłych na cmentarzu, religja na pokaz i pieniądz na ołtarzu. Nie pobieżny, nic pobożny, nie płytki po łebkach, łyk merkantylnej pożywki. 1 to co ważne i wielkie w pełni, czytane pisma i książki w miejskiej czytelni. Lekcje historii języka polskiego, biblioteka i kino, film oraz ego i id i superego. To wszystko zostawić, zapom nieć nie w racać? W yrzucić za siebie wspomnień swoich bagaż'7 Zdobyć dośw iadczeń w achlarz szeroki Oddać pokłon światu i ruszyć mu naprzeciw . Powrócić za rok lub za cztery roki, ty lko w chwale w w ielK ości, będą m nie wielbić lub mój poznają sprzeciw Oponuje w kw estiach, których kw estionow ać p o n o me wypada. Ale czas zm ienić porządek w m iasteczku. Bo ini wszystkim biada. Nie zostanie bez zm ian. Ż adna dziejów racja. Czekać może tylko Kości ekshum acja. W iec stanow ił o sobie, że wyruszy w drogę, świat zdobędzie i bogactw a i kiedy ju ż wróci zakocha się w mm Pola Laska i uspokoi ducha. K ochać w niej, on juz się kocha od narodzenia tylko, że ona jest św ięta i nietknięta. Więc on też nie może zniszczyć swej czystości. Zatem o grzechu spółkowania z kobietą w głowie żadna myśl nie gości, on o tym nic myśli. O n a go pokocha i się cud miłości ziści. To nie je st żart, to jej czar i czary mary. L A R R Y B IS M A R C K Tokował, perorow ał, kolorował, koloryzow ał, łażąc po podłodze to tu, to tam. przefruwając, głowę krzyw iąc i potokiem słów c z y s t v c h , potoczystych, przełam yw ał pustkę m ych m yśli. W iedziałem , że jest tylko opowiadaczem części tej pow ieści. W ję z y k u m a l a j a l a m przekazał te treści, które ja w spokoju tłum aczę. N ic dam słowa że jest to wolne od przeinaczeń. H istoria złożona p rzecież z w i d u opowieści skrawków. Larry m ieszkał kiedyś z autorem , który na los czytał mu te lub podobne zdania. K aw ałek po kaw ałku, autor twici d/il z kolei, że znał osobiście kogoś, kto najlepiej znał bohatera. I)/i oikt numeru do nich nie odbiera. D zw oniłem , przed chw ilą. N o i dzwonu' teraz. Nieodzowny w takich chw ilach staje się destylat. Lan d swoich nie przyznawał się lat. M ógł być starszy niż św iat I :|ki
¡tanowiłem
wie ? Ktoś pomoże JA Sam miałem siłę, nagrywając na dyktafon, skrupulatnie przepisując a potem tłumacząc i cyzelując je. Ale miałem też dużo prac innych' No i seksić też się chce. Orgietki, kobietki, śpiewy i wino. Dla Satyra rarytas. Tym słynął. Do tego bolała mnie głowa i zęba połowa. górniczo hutnicza orkiestra dęta, w mózgu w synapsach grała z przyjęcia i piła, paliła, waliła po nerkach, po bębnach po stole nutki krzyżyki, bemole, gamy, bemy. Film do tłumaczenia przynajmniej przyjemna dla żartu podkładać, ale tłumaczenie instrukcji maszyny japońskiej, co krawaty wiąże i usuw a ciąże, mnie przerastało, język techniczny jakoś mnie nie pociągał. Opowieść Larrego czasem mi się rwała, jak na wrzecionie nić splątana. Ale to nic, gdyż coś mnie w świat ciągnęło i gnałoby żyć. I tak latałem w ten świat. Na romans sceniczny, na szybki akt. Gdzieś w pędzie przed siebie i by zabić strach przed lataniem. By zagubić się w ciele po ciale. Latałem coraz częściej. To tu, to tam, ja k koliber, jak motyl. Spijając co tylko się dało. Od jednej do drugiej, trzeciej, czwartej, piątej, wciąż mało i mało. Nie potrafiąc się w tym locie się zatrzymać. Gdzie zasiąść i gdzie ma być rodzina0 I czy m a być i czy będzie? Gnałem z kwiatka na kwiat i byłem w błędzie. Choć przyjem nie spędzałem czas. Ale tak raz po raz myślałem. N ie m a mnie. N ie m a Cię. Nie ma Nas. - Nalej! - rzekł ptak - Pij bo i tak nikt nie uwierzy w te baje. Choćbyś nie chciał i tak byś się znalazł oskarżony o meduzę z lornetką literacką, pisarskie rozdw ojenie jaźni, o osobowość literalnie wieloraką. - O to, że jestem tym tworem , tą pokraką0 Tym prokrastynatorem Tym tw orzyw em i tym bytem formalnym? Zagubionym odzyskanym z form aliny płodem lirycznie banalnym? Więc czemu znajduję się cenzura Przepoczw arzam poczuc 5?
52
słyszeć, by dosięgnąć sterów, by błyszczeć na parnasie w światłach jupiterów. Ketman przeze mnie przemawia i dusza bezprawia 1 czuwanie nad dokończeniem dzieła. I jakaś cholera jak ją szumnie nazywam. Choć mi nie zależy na tym, wśród tych utyskiwań, nad prawdą, nad przeszłością, historią, narodem. Wciąż boję się grzechu zaniechania działań. Jestem, więc stąd pogotowie i dlatego włączony w proces tworzenia niech i ja mam coś do powiedzenia. Jestem tu by czuwać i czuć i odczuwać. Jestem by odgrywać pew ną słowiańską rolę. W słowie narodzie wybrany, we wianie Ci dano Słowo Boże Coś, co zostało mi wyznaczone, wierząc w predestynację, coś czego poszukuję, wierząc w zbawienie. Że jesteśm y narodem wybranym, żc Winkelridem narodów nad narodami. I powrót wódczany na ziemię z alkoholowego amoku, naszych wszystkich nocnych rozmów w romantycznym uniesieniu i patriotycznym szoku. I w chwili niezapowiedzianego nagłego letargu kocu kacu i spokój. A kac rozsadza patriotyzmem nieistniejącym, złudnym łupie w łeb. Na zakupy do supermarketu po chleb. 1 wódki dwie. Bo nie samym człowiek chlebem żyje, bo jak pije, no to wic! Lepiej I znów budziłem się do lotu. Larry, mówił mi, że Autor też tak miał. - Co za niedorzeczna zbieżność losu. Osól jezioro, bo wypłynąłem na suchego przestwór oceanu, tak dla szpanu. Suszy mnie i znów przecieka mi łódka. WÓDKA Autor pił od czasu do czasu. From time to time. Palił nawet, a nawet częściej ćpał, cipiał, cipiał i ocipiał. Ciapał, ciepał, siepał, siapal, s mal i wreszcie spał, zasypiał. Później rzygał. Tak jak pada śnieg. Nie byt to jednak biały śnieg. Był to śnieg raczej tęczowy. Wydob val z siebie swe myśli choroby, i tej rzeczywistości, co go dopadała, sytuacji politycznej, mary sennej, wyśnionej w koszmarach Iak właśnie by odkupić winy zatapiał swe smutki, przepoczwarzał nuny Wódka znaczyła dla niego wiele, tak jak jego przyjaciele. Wódka b la jego wodzostwem Jego było przy wódce. On mógł w tedy przewod/ii i wodzić, rozwodzić się w swej pustce. Była je d n ą z jego ^ kochanek. Była jego przewodnikiem, była jego m ózgiem . Zaimivni przez lata od picia. Z pokolenia na pokolenie, sączony et." |n 54
porządek. A m ózg zbiorowy dąsał . ? Hi vLłU« ni kCińru Dłr* t punktu widzenie, o wiedzę i o znajomość sprawi Sprawy ż następstwo roztrząsał. Czy wiedza iest n orność »ch lub *czy? Czy widzenie sprawy jest r z e c ^ ^ r z ^ ^ ---------------
A
•
«
•
m
Roztrząsał to znowu na zagadnienia. 1 znów nad ’ zbawienia spojrzeniem spoglądał, czy wiedza, czy znajomość «,»* ldzeruem istotv rzeczy? Czv lenili m/ ^ a ^ ^ a : ___ • . ’ aznicJsza jest o< / . : ; • • 1 lld niczym się nie znać9 Czv te z n * się, ale n,c me w,edzicć? Czy rez znać sję, W |ete . « widzieć? Czy spojrzenie , widok jes. naprawdę prawdziwe-' Wjdol wiedza, znanie. Upił się na bank. Obudził się z głowa złożon* stolę, a na czole wiedzy znamię, odciśnięty ślad, stołu kant 5 b niczym, ten będz.e wszystkim. Fakt. Antytezy, syntezv, tezv smal C H O M IK
- Jak? Mógłbyś? No wiesz? - Zamknij się, bo Cię przećwelę! - Gin. Giń! Zagiń! Zabij! - Znów pijesz?
*^
^
-Jak mogłeś w pierwszej scenie pokazać Karabin? - powiedział Chomik rozmawiając z Kanarkiem, bawiąc się w swą ulubiona cne w chowanego w szparkę. " - Tak się me pisze! Choć jestem pod wrażeniem! Wiem. wiem' Będzie o tym, że jestem gejem i że trafiam na strony powieści. Myślisz, że moje futerko się tu zmieści? Czy zostawiać mam je w domu po kryjomu i przyjść bez? - Bzu, bzu, bzu nazbieramy miodu, dududu. ^ \I/\ T . . r • • « Najprzystojniejsza w całym powiecie. - Ej ogierze.’!? Ja w Ciebie szczerze wierzę! Kawalerze, postawisz drmka? przy twa 55
- Boże, o boże. Może gdzieś na chwilę wyskoczymy na kw adransie Mały masaż, potem tańczyć ’ - Wiem. że zgodnie z zasady sztuką karabin skoro się pojawia to powinien wystrzelić. A ty tak od razu znienacka. Po prostu zasadzka - Robisz wielkie bum, co uderza w cały tłum. Kto to widział, kto to słyszał? Nikt na to nie czekał dzisiaj. Trzeba chociaż było dać vacatio legis, jakąś zwłokę, jakiś przepis, co wybuchu by nie wprowadzi). a tak znienacka. - Niech kule mnie biją. tylko nie w moje w moje jajka. Zapowiada się niezła gejowska bajka. - Zapalisz fajka'.’ Zaraz wystąpi draq queen Majka. Żółta w paski brąz, musi mocno golić wąs. Tańczy sennie jak marzenie, śpiewa jak Gucio 0 drzemie. Ślinią się już wszyscy na nią: - Maju, drogo Majo. Majo. No, pokaż! Co tam masz? Jajo? Czy miód'» Ciało masz jak młody bóg. Nie przeginaj tak tych nóg, w bok i w ty) ¡wprzód. Z Ciebie zbok i tyłek masz istny cud. Jesteś dojrzała 1 kusząca jak Lola Lou. Zatańcz Maju rock and rolla. 1 opowiedz nam 0 tym. jak syn pastora, chciał Cię mieć i m iał i brał i najlepszy w tańcu był bez dwóch zdań. - Za dużo nut i słów i racji zdań. Teraz zam ilcz, non pasaran. -C isza! - wrzasnął Autor do klatki gdzie C hom ik z Kanarkiem urządzali jatki. Autor pisał powieść i każdy fragment zasiadając przed klatkami lub sadzając Chom ika sobie na kolanach, nie m ów iąc o Kanarku co najpierw wyfruwał i siadał gdzieś w okolicach barku, ramieniowa część. 1 słuchali obaj ja k A utor zaczynał pleść. K anarek głow ą kiwał. Chomik poliki nadymał. A A utor m yślał sobie: - O choroba, że się zasłuchali i źe się im podoba! Bo chciał napisać powieść anim alistyczną, o dw óch dom o" eh zwierzakach, jak żyją w dwoje, ja k w spólnie gospodarzą i marzą hik strawy warzą i trawią w ażne sprawy. W ydaw ca też był ciel iwy 1 nawet zatrudnił rysownika, by zrobić m iks i o przygodach Kan.uka i Chomika zrobić komiks. A ty m c z a se m ...
FLORA RO LF A tymczasem w piwnicach kwiaciarni Flora Rolf zehrał* postaci. I car komedia i demokraci Nie krvli n., Bez masek na twarzach, bez kominiarek mieszkańcy miasteczka Na stole Pereł dzielił p o m i ^ ^ Ł ^ dolę, a potem otumanione oddawał gościom Pole i U le , właśnie odbywało się zbrodnicze plenum. Lelum Polelum G w ató lU i wykorzystywali prawie wręcz jawnie. Tak jak wcześnie. Nic Nie Znaczącą Ninę, za przyzwoleniem całej sejmowej sali dawnie, Wszystko na wierzchu ukwiecone, wstęgą w barwach narodowych przybrane, a pod fasadą goździków, rzeźnia i wcale nikt się niczvm nie przejmował. Ktoś kręcił porno film, potem montował i na szumnie, jakie to ma sukcesy w seksie potrójne. I dodać mógł jeszcze z pedofilia udana walką się szczycąc: - To był szczyt szczytów, mogę przysiąc. 1 mała dama sama dała mi’ I voyerystycznie w ramach propagandy obwieszczał, że wzrosła liczba wydobycia i ruchów frykcyjnych, że rośnie znajomość nowych pozycji bez liku, i wejść i wyjść awaryjnych, że już nie tylko oral się i anal rozwija, ale że też onanizm wzrasta nad wyraz. 1 że pracy problem się rozwiązał, to stała praktyka, wskaźnik blowjob dobrze robi i całkiem połyka wszystko to, co strumieniem informacji płynie, bzdury. Ich sezon porno ogórkowy, nasze party synekury. I tematy zastępcze, seks z kobietą w ciąży i aborcją, odwieczne toczą się znów spory. I ustalenia ojcostwa i inne dna. I grupowe ubezpieczenie, dziury budżetowej zapychanie zbiorowe. Masturbacje słowne z trybuny. W ielkie cycki i wielkie kałduny i wielkie per misy. promesy i przyrzeczenia. Każdy film porusza wdzięczny, seksy temat Nauczycielki, pielęgniarki, zakonnice, egzema, Azjatki. Azja, też dobry temat. Eutanazja. Mamuśki, czy dać im zapomogę? Puszyste, czy z kasy chorych odchudzić? Czy chore, czy zdrowe0 Anorektyczki. problem pow ażnie społeczny, nastolatki otumanione z narkotycznej czy Refundację! 1 wytryski szampana wśr< rozbitych szkieł. Ktoś krzyczał - Wiwat, wiwat! BDSM! ------------------------------------------------ ,
---------------------------------------------------
—'
j
•»
57 56
Tylko Perel w jakim ś chwilowym ocknieniu po vocyrystycznym podnieceniu, strapił się od tego wiwatowania - Veto! - krzyknął opętany szałem wetowania. Ale przekrzyczeć nic był ich już w stanie. Ale gdzieś, gdzie indziej, równie potajemnie, wspólnie razem, wzajemnie w ukrytej bramie, ci co upadek Kości widzieli odbywali zebranie.
ZEBRANIE T Y C H , K T Ó R Z Y W ID Z IE L I U P A D E K K O ŚCI - Tak. widziałem to wszystko i wam opowiadam. A zatem. Katastrofa, Szczątki pozbierane. Kto też powie, że to tramwaj nad tramwaje Dwie czarne skrzynki wyjęto ze zgliszcza. Jedną większą, drugą mniejszą i obydwie piszczą. Wtedy ktoś nieśm iało stwierdził, że to nie był tramwaj tylko jakiś większy. Pojazd lub też m achina latająca. Lecz dla przemilczenia kwestii milczano do końca. Pole zaorano razem z ludzkim ciałem. Część tylko pozbierało klejnoty nad ranem, które wisieć miały jak strachy na drzewach. M ożna było się zaplątać w świeże ludzkie trzewia. Poślizgnąć na plam ach krwi zakrzepłej Nie dało się oddychać, trzeba było ze sobą zabrać zew nętrzne p o w i e t r z e Fetor, smród, odpadki, statki, spadki. Pobieżnie tylko usunięto szczątki. Zmielono wszystko szybko i w yw ieziono, by zgniło i znikło Części metalowe na złom pirzgnięto, aż m iło i zmiażdżono. Be się nikt me dowiedział o Porno pono. Przyczyn, by nie poznał nikt tej wiekowej katastrofy'. Tak też zabroniono m ów ić o upadku Kości i ją to opiewają niniejsze strofy. - Jam świadek milczący widziałem to wszystko! Stałem właśnie w sadzie, a tam nagle błysło! Zarum otało, zaw yło, zawiało, zaoiało pole, ścięło wierzby dwie! Sam to w idziałem , to ja dobrze wiem Na dowód tej prawdy, że to coś z kosm osu Kości wam kav ,iłd przynoszę od losu. Bo w lesie szczęście m iałem Kość tą znaleźć /arai obok siebie. Bo po tym wybuchu wisiała na drzewie. I tak opowieść zakończył i zamilkł. M ina nadal blada na nim D A LEK O O drzewie sen bywał czasem taki, co m nie prześlad ' 'I Najdziwniejszy ze wszystkich, pełen sym boli, raz czart, raz /;" surrealistycznych doznań. W słowach nielicznych go zaw *L’"‘
nie dawał spokoju, doprowadzał do s z a ^ ^ w n ^ ^ T * 1.’ ** cyklicznie programował me wybory przez trud wiecznie zielone wyjście, i me byty'.ak naprawdę astra lylko sekwoja (sequía semperv„e„s, amerykańska przyszłości przynoś,I to, co ma byi rak inne, normalne, rozumnY“ gminne. Kulturę odrzucał, naturę przywiewał I „ie w,adorno loed» gdzieś pomiędzy drzewa Sekwoja padła pod wrzaskiem s i S liście strącając i zwierzynę wszelką I myśliwych płosząc Lew schował się na czas jakiś łasząc i pomrukując przyjaźnie do sweeo wybetonowanego domu, z Lwicą w jaskini kochając do woli kokosząc, wśród poszukiwaczy prawdy, co wybierali z wielkiej misv jak w misji jakiejś pochłonięci kamienie węgielne, Kości skupieni zajęci. Rykiem, wrzaskiem nagle przestraszeni, przejęci, otrzeźwieli w swych wykopaliskach. Lwiątko za lwiątkiem z trudem się przeciska witając świat i Lwa i Lwice widząc z bliska. Błysk w oku i po trochu Lew liże każde ostrożnie jęzorem swym wielkim, a potem okrywa swym cielskiem anielskim i odpoczywa po trudzie i znoju wśród rodzajów, by tłuc je rozgryzać i jeść przytula skutym Lwy mamy w lutym ONA Kiedy Ona spała, jej włosy spały obok. Długie i jej. A spała i nago poganiała psa. W nich niczym u Samsona tkwiła jej siła. Ona sama nie wiedziała, że jej włosy śpią. Nie myślała o tym. Jej myśli były w zasadzie proste. Rano czesała włosy. Włosy często, kiedy spały obok niej śniły o tym, że ona je czesze. Uwielbiały ten sen, sen o potędze i wtedy nieświadomie przeżywały orgazm Że jest ich tyle. że są, że długie, że aż do ziemi. Czasem marzyły o tym by pokryć całe jej ciało, ale same wiedziały, że to by było świętokradztwo, okrywać tak piękne ciało, to byłoby za dużo, to byłoby za mało. Kiedy Autor pisał i darł kartki papieru, zawierające słowa o Kości, Ona spała, a jej włosy spały obok - długie i jasne. Włosy śniły, że jest już ranek i że Ona je czesze, że śmiga po nich nagą dłonią, co nagim śmiga. noc. Czuły wtedy, że nadeszła ich pora. że właśnie nastał ten czas. 59
58
0 którym pisali poeci Że teraz właśnie wielka dziejowa chwila / x teraz właśnie mogą się rozprzestrzeniać Żc teraz właśnie niezauważenie zdobędą dalekie wyspy poduszek, podbiją kontynent kołdry Że teraz zatopią się w morzach prześcieradeł Ale On nastawa! na tei cnotę Bo przecież Ona wciąż dziew icą była, mimo ty|u ewałtów romansów nierządnych, literackich i pornograficznych o na wciąż dziewicą była I to się tylko jej nie śni. M imo tych wszystkich historii z dzieciństwa. Ona wciąż dziew icą była. Nawet jem u nic uda!,, się tej rozdziewiczvć. Ojcu się nie udało i Matce też. Chociaż Ona nrobowała odebrać jej ten tytuł. A w łosy porastały ją coraz bardziej Ona siedziała w fotelu czesała je - ju ż tyle lat. Długie włosy. I nagle Ciach nożyczkami!
OBCLACH Najgorsze było to. że oboje jeszcze me byli pełnoletni, a On jej leszcze na dodatek dobrze nie znał. Jej odm aw iano pcłnolctmosci Mówiono: - Pola, z Ciebie jeszcze M łoda Laska. Jemu mc tue odmawiano. Ale sam czuł, że lat ma za mało. by w miasteczku mieć prawo w ypowiedzi. I co z tego, że oboje mieli dow ód Dowod me św iadczył o niczym. Ani PESEL, ani NIP, ani nóż. Mam Pm i NIP mam i plan Alp. I m im o tych barw i braw z okazji dorosłości, fety osiemnastoletniej, w szystkich burz, złych i dobrych tęczowych, różowych chwil, co się ja w ią w dniach przyszłych Nic mieli wspólnego, choć wydawać się mogło, nic. N ajgorsze było to. żc me mógł już, nachodziły myśli, dopadały go znienacka. Nic i i >_ umieścić tej z kimś innym. Z kimś innym w łóżku - przecież > k domu byli jeszcze rodzice. Cały czas jacyś rodzice się znajdowali o chcieli za nią brać odpow iedzialność. O jcow ie narodow i wybi mi każdy chciałby być tatą nad tatami I M atki Polki, przejęte c. dziejowa rolą. Jedni czuli, że m ogą ją adoptow ać, że j ą w swej opieu ukoją Inni czuli, że tamci się m ą źle zajmują. Jeszcze inni uw aża" />• to Oni są jej prawowitymi rodzicam i, genetycznym i i praw o do o p i^ 1 mają pierwsze A mniejsi uważali się godniejsi i bardziej ważnie] "c mniejsi 1 czuł, że mógłby ją z m ężem jak im ś umie /A 1 z kochankiem i z kazirodczym bratem , z kolegą niby gojeni n gejem, z koleżanką kuszeniem uw iedzioną jak m arzenie. Potu i"1 Poczwórnie. Czy też z mmi w szystkim i w orgii w spólnej Ot
* — ».««««w «, m e winna była matka bo mc jej nie mówiła, że tak musi być, lub że być nie powinno A późnie- to tylko była zwykła rywalizacja. I jak tu ją umieścić z kimś innym w łóżku - no chyba, ze byłby to duch. A jeżeli miałby być to duch to nie mógł to by być dobry duch. To musiał być duch zN A co mi dał duch? Cud, ład i moc. Nie wiadomo jednak, czy duch ten. co w podróży każdej mu towarzyszył nie zaginął. Nie wiadomo jednak czy On, czy też ten duch. Nie mógł iść do mej w nocy, w ogóle kiedy chciał do niej iść to nie mógł. On w swej niemożności był zawieszony Bo byli wciąż jacyś rodzice. Jacyś mężowie opatrznościowi, kochankowie liryczni, romantyczni, bohaterowie skarlali, posłowie, słowo po słowie. Nie mógł jej też pójść i zabić. Ogólnie rzecz biorąc nic nie mogło ju ż ich uratować przed poznaniem. No i poznali się. Od razu wiedzieli, że się znają. Jak babcie w bajce bają. Że są z jedne bajki. Że się zakochają. m o le sto w a n a .
PO LI DNI 6 8:07 Zakochać się. M arzenie niespełnione. 9:08 Klawiatura jest zimna, ale papier mało dyskretny. 10:26 Kiedy przyw raca się wolność stopom cały człowiek się zmienia Na stopach znajdują się punkty odniesienia odpowiadające wszystkim narządom ciała, wygodne buty są dla nich doskonałą stymulacją. Czuć pod stopami m okrą trawę, miękki dywan, czy chropowate ziarenka piasku to praw dziw a rozkosz. Znów chce się żyć. 11:16 Zm ieniła się cała m oja filozofia. Stałam się bardziej wrażliwa Oprócz w ygodnych butów zaczęłam nosić miękkie ubrania i zachwyciła mnie niesam ow ita swoboda. Jestem oszołomiona wolnością. 21:59 Czem u jest tak trudno? Czekam tak długo, że zaczęłam stę zastanawiać czy czegoś nie pom inęłam ? Może nie zauważyłam swojej szansy? Z drugiej jednak strony, kto miałby to być? Zastanawiam się tylko nad Tom kiem . Nie pociągał mnie w ogóle, ale mam wątpliwości, w myśl ludowej mądrości, o grzechu odrzucenia czyjegoś uczucia. 22:17 Stałam się taka leniwa. Nie chce mi się wysilać, by kogoś poznać, coś robić. m
m
61 60
O tym mc wieozmi
spytałam go, czy ni chodzi mi. do cholc jak mu się powodzi 23 46 Bzdura! Tak czy maczał., w tym palce i.oia. 3 57 Lola miałaby być tą Miss? To śmieszne!
' niechcenia ” Nic
iąl
LICZBY Kiedy i« poznał nawet jej nie pomacał (w ybaczą Panie za wszys wulgarne odzywki, ale chłopcy w wieku kiedy pożądanie ich rozpi Nie dobierają słów Mówią co im ślina na język mesie). Nie z d ą ż yJ^CJj się przyjrzeć. Najpierw zobaczył długie włosy, spod których wyzierała, krótka spódniczka w białoczerwoną, albo szkocką kratkę, dokładnie nie pamiętał, czy przypadkiem nie zielona była ta sukienka czy płaszczyk me był na niej czerwony, na biało podszyty. Pamiętał to że zielony był jej golf, jak jej oczy. O czyw iście nie był pijany. - Ma cel opicie i ci polecam! - mawiał jego przyjaciel. Wypił więc kilka kolejek wódki i kilka piw jak to w m iasteczku przystało dla kurażu, zakąszając sushi i wszystkim, co z ryb stało jak wieża, na stole jak na ołtarzu. Ona była lekko w staw iona i było jej zimno To było święto pracy To był pochód majowy. A w łaściw ie ju ż było po pochodzie, więc postanowił ją ogrzać. Narzucił m arynarkę na jej ramiona. Niech skona. Spojrzała z w dzięcznością rozpromieniona Grzał ją przez dłuższy czas, aż poczuł, żc teraz jem u zimno. Nie mógł długo się zdecydować, ale wiedział, żc jego życic nagle się zmienia. Tak zresztą wskazywały wszystkie koniunkejc liczbowe. 1X30 i 1X64 i 1905 i 1914 i 1920 i 1939 i 1945 i 1956 i 196X i 1970 i 19X1 i 19XX i 1989 to z tej przyczyny jej urodziny. K am panie o nią walki I i 1993 i 1994 i 1995 i 1997 i 1998 i 2000 i 2001 i 2002 i 2004 i HM i 2007 i 2009. Sam już nie wiedział, czy będzie w ierna jak i 1 czy warto9 Myślał, że wyruszy na pow stanie, m yślał, żc ' "|n przeżyć też zesłanie. Na razie próbował ją ogrzać. Ale jenu 11,1 zimno i im bardziej ją ogrzewał, im bardziej w jej sercu ro z p a l1" sK uczucie, on czuł, żc w nim się tylko coś ledw o tli, żc tylko mały płomyk co powoli soplem sic staic i rozprzestrzenia sic na cal« 1^ 62
Znów liczby 966 i 1000 i 1031 i 1138 i 1290 i 1320 i i m Z am ów ił horoskop, patrzył na to czy pasuia ?
,
było cieplej nawet nie spytał. Krew odpływała mu z U* przemarzł na Kość. Wciąż te liczby, jak mantra, jak wiersz t k tabliczka mnożenia, dzielenia, suma, różnica, cała seria strzela u i n 1420, 1493, 1505, 1525, 1572, 1596, ale daty cytadela c t t l l mortadela. Cytat sprzed lat. Miał wtedy 10 lat, gdy Kościuszko spadł lot nowojorski, a w telewizji podano, że to był generał Sikorski I podobnie było przed laty, gdy stery przejął śmierci sternik i na okręcie na Okęcie spadł Kopernik. Ojciec potem mówił w Sylwestra żc teraz będzie 1988 rok i cztery kółka, że to jest zwiastowania zmian jaskółka i wreszcie ten cały burdel odjedzie hen w mrok. I mijał za rokiem rok. A on, chciał wierzyć w siebie. Wierzyć chciał w człowieka. Czekał tylko - sam już nie wiedział na co czeka. Matka chciała go zapytać, choć ojca nie miał, nie znał go, więc i tło i historię tą wymyślił sobie, ale nic jej nie odpowiedział. lepszym najczulszym, co utuli i pocałuje, pogładzi po czółku. czytał czytanych A potem ją rozbierał: 1772 i 1793 i 1795 i 1814-1815, 1939 i 2004. %T • » ł . t ■ • trzy trzech jak A
«I
^
a
K O LED ZY , W Ó D K A , K O B IETY Czkał, gdy poznał ją na imprezie promocyjnej małej. Ot, dancing nic nadto. Po prostu nalej. Kiedyś można by powiedzieć, że na fecie, raucie, koktajlu. Dziś z neonem wystawionym „Bajlando - baluj bajlu” i świecami dzierżonymi w rękach, rozpoczynał się nowy spektakl. Ach, dla najlepszych i najlepiej urodzonych, dla tych, którzy mieli już, lub mieli mieć, lub właśnie kradli upragnione miliony, w usłudze private banking dla najlepszych klientów, którzy oprócz płaconych alimentów ju ż obciążeń żadnych nie mieli. Wystąpili Czarny Jesus i Trio Chór Anieli. Ania kok ma. Tam kokaina. Pieli jak na święta co roku. Kok, Kok, Kuku Ryku. Koko. Kok, Kok. Koki było
na każdym kroku. Można było tez blanty spalać. Wino lało się po schodach, po salach i w bąbelkach szampana można było kąpać się d0 rana Z każdym rozmawiał jego private manager. Mając nadzieję n.4 bardziej private spotkanie i jakiś drobny gadżet. Menedżerk, bezpośrednio sięgały do rozporka. Wyżerki pełne uginały się półk, Rozpierała je duma, że on to siedzi przy nich . choć chuć jego „ic dumna, ale konto pojemne. I choć nadżerki mogły być od tej spółki Ich ruchy bvły daremne. Bo, gdy on ten milion w banku u nich trzymał ona'prowizji miała procent 3 koma 3. Teraz zamykała oczy Głową w przód i tył i na raz, dwa, trzy ciągnęła, poczym robiła połyk aż czuła jakby gumę żuła, co paliła jej wnętrzności, ale taki to był smak wielkich pieniędzy. Jawił się jako smakołyk. I nie robiła teg0 z nędzy lecz z wyrachowania. Czy to była wina wychowania? Nie, to był wynik szkolenia odbytego i umiejętności bytowania wspólnego czasem też doodbytniczego. Motywacyjnego, ze sprzedaży i sztuk, negocjacji oraz budowania z klientem relacji, najlepiej po kolacji Koledzy mówili, krzyczeli, śpiewali na sali rozszalali Per aspera ad astra, 'per .. kurw y ”, przez trudy do gwiazd, pom iędzy nogi lch otchłani burdli. I na wylizywaniu z ich gniazd lgnstoje szampanskoje, nad ranem zastał ich brzask z głową złożoną na stole. W krok sypał najlepszą z najlepszych kok, jak jakiś prorok, gw iazdor roli and rock 1 niuchał, lizał, ssał zawzięcie do rana w tańcu, obłapiańcu, krok za krokiem,' rozkładając kolana, zbok za zbokiem, i choć na nogach się słaniał. To tak przez całą noc. Aż do rana. P O L I DNI 7 7:56 Aż do rana nie spałam. Słaniam się nogach, bolą mnie kolana Dawno nic nie pisałam. Nie chciałam zastanawiać się nad sobą Moja sytuacja wygląda tragicznie, więc nie będę o niej pisać dopóki nic stanie się ona przeszłością. B Ó G znowu się pojawił. M Ę Z C 7 fZNI moje wieczne zmartwienie. Pan ze stacji zniknął. Kolega klop kupował kwiaty, też więcej się nie pojawił, a wszyscy piłkarze podobają mi się jako zespół. No może trochę bardziej Ten, kt< 7 obrzydliwy, ale to jego nieokrzesanie ma w sobie coś. Dzwon I 7 Adam. Chciał, żebym z nim poszła na jakiś bankiet przedwy 1,1 Nie zgodziłam się, mam już plany na dziś, niezbyt rozrywko jednak. Wiem, że traktuje mnie, jako „dyżurną osobę to w ar/ 11 1 64
ale nie robi mi to różnicy, bo od czasu do czasu wykorzystuje. Teraz może rzadziej, strasznie sch„ai f 80 tak dodatek do sukienki. On właściwie powinien znaleźć sie “ KOLEDZY. Wczoraj znów byłam na meczu 7 g°n ‘ ' Jednym punktem. On wygląda tak, że aż chce się do niego n i ^ f jest w mm coś swojskiego. Dlaczego tak często nodnh faceci, których w ogóle me m «m? Czuję w sob.e £ bycia z kimś ze wszyscy facec, podobaj, mj si, bardzie, ‘ T o w o i f w T e7 płynie i pachnie i nęci mnie
czasem rzeka.
M ECZ CZEŚĆ - Cześć! - telefon wyrwał mnie z półpomograficznych prawd Larrv przeciągle gwizdnął i pofrunął, siadł na klatce i ziarno jadł Ja w przeciągu, zmarzłem fakt. - Czekam na dole pod bramą! - w słuchawce zabrzmiało. - Coś tylko włożę. I złażę na dół do samochodu. Na dole w obszernym, czarnym aucie typu limuzyna siedział Prezes i Kierownik. Piłkarska drużyna miała znów problemy. - Z ekstraklasy, jak tak dalej pójdzie wypadniemy - mówił mój chrzestny wuj. - Co zaradzić można na to? Rzekłem: - Wujku, Tato. No i przypomniałem sobie jak w młodości wróżono mi wielką piłkarską karierą. Byłem późno rozwojowy, nie rosłem szalenie. A stopa wskazywała, że kopa mam i jednak wyrosnę. Na jesień albo wiosnę i przerosnę mamę, tatę i sosnę. Ale podczas treningu, coś mnie ścięło z nóg. Łup, bęc, buch. I płacz z bólu i ze złości. Kontuzja przetrąconej Kości. Naruszenia dysku w kręgosłupie zniweczyło me marzenie. Dyskutować z lekarzami, wynikami badań, modlitwa nawet nie pomogła. Pieśń o bladej dupie tylko wybrzmiewać mogła. Już sportowcem być nie mogłem. Czas na książki się znalazł i naukę języków bez liku. No i dobrze, tak myślę sobie, bo mogę tłumaczyć. „Kukuryku na patyku” i nie przeinaczyć. Z różnych kultur czerpać łyk po łyku. I tak dalej by nie dać zbić się z pantałyku. Bo Larry w domu czeka, by dalej sw ą historię opowiadać. Nie słucham, co wuj chce. Chce kupić, sprzedać mecz, czy łapówki dawać? Mnie już głowa boli
łatw ian ia. Nikt za c o fa łe m ,
nie wierzy mi, że ja już nic mam od tych spraw że jestem w stopniu służbowym kontaktów, że się nic, nawet za milion w dolarach zawieszony, te nie cierplnvości do wuja i gości. 1 czuję, ¿c zielonych. 1 nie m am . miernym. Że nic mógłbym spowiadać. powiernikiem tajemni*. . wróciłem do myśli sprzed lat, by i odciążac wicom* . ^ By przynajmniej w każdym zakątku lekarzem być. by uh*z: c ą nie jakieś historie, co w głowic świata, radę sobie z inaczać z radością. By, gdy w święcie mi goszczą, opowiada*.. 1.. zagościć, być kim innym, niż li tylko gdziekolwiek przyjdzie ^ iem ¿e gościem z kasą i klasą będę gościem, papugą > pawiem. Wiem. Wuj coś gada znow. - Ple, ple. ple. miasteczko w święcie słynie. Znów o piłkarskiej (^ LZ> ‘ . u , prezes łat brata, brata lat. tiry i powołaniu nowego k u . ^ j K0ści, kradzieże, paserstwo kradł. I za pobicia, z am ^ ^ w uchwale musi oficjalnie wszelakie, ma dziś wytoki Prezesa i odciąć się od jego p o p is u potępiającą odezwę , listę. Bo dobrze działań. Przywieźli a p w p podpisanego literata artystę. by było. by miel. ■* « « ■ 5 f Ł , hv|v
-Nie. na uuanj miarę Wembley słvnic? * . XI • , . . stadion — wemoicy słynie^ .T a, jasne. Nasze juz od Chin po Chile chwile - Jak to było” Poruszam w mózgu pliki. - Jak nie podpiszesz, to fundusze nam obetną. Bądź patriotą, a me idiotą! 1 w jakim świetle mnie, rodzinę swoją stawiasz? .T o wujowi nie powinno już przeszkadzać. 1 tak zawvżvliście kosztorysy, w dokumentacji przekręt na przekręcie, budowa na tym rozmiękłym gruncie trzykrotnie koszty pomnaża. Rozumiem że dzięki temu procent rośnie dla całej kliki? - Podpisz. No bądź patriotą, przecież to na nasze stadiony. Na naW orliki. Wpis ci da, udział w bycie po. Działka. Drobna część. Wkład układu. No!!? wpis. • ^ aAni ł piz-uu; x w U11. - A może w euro na Euro wolisz? To Twój patriotyczny obowiązek! - Wiesz, co Wujek? Pierdolisz! Pierdolisz! A ja! Ja mam was w dupi bo Tm Polish. Tm Polish! A jak Ci przypierdolę, to Ci zrobię z łbe i dupą porządek! Co za prostactwo?!? Tupet aż skręca żołądek. JE J CZĘSC
Bo „ ts o r o w a bez słowa, i r e d a U bez protestów żadnych, i pam P pnm ...
Z bólem wróciłem na górę. Zapaliłem, zaciągając się głęboko, aż dym mi pod okular wszedł i załzawił oko. Gwary Larry postanowił kontynuować i gaworząc, strosząc piórka: - Pa, pa. pa. Gen za gen Gest za gest. Wet za wet. No, no, no. Pa, pa, ge, no. Pstro. To z jej g l , . Hub u r o - m aportowy dobrze , uczciwie, o ze hedp w T e c a i z d a n l o i a k coś wypił,j byl p o piwie, ze loimieniem na ustach każdy dziś kradł, nęcąc się jej pożądaniem. Każdy chciał wszystko na jej koszt, bo tak było taniej. Tak to na jej cześć, Z u jeg o z m to io k k to nie możno ,ak człowieka ehe z głębi stawał las ułańskich lanc. I armaty wytaczały się w chwale. Baczność! Szable w blasku. Miecze w szale. To na jej cześć aktem * c Z ^ M n z e zrozumiałem'1 To nie protest żaden tylko It.t ku erekcji ufundowano monument trwalszy niż ze spiżu i szalem biało chwale! Jak można stawać w obronie złodzieja łajdaka Nie p o t.„ Ą czerwonym go przybrano. Tak jak w godle miasteczka stał. Tak teraz Cboć mam to gdzieś! obelisk kierunek nowej drogi wyznaczał. To na jej cześć nazwano - Przecież jestem Twoim wujem. Pola i Laski. Kto w tym swoje palce maczał? To na jej cześć - 1 co z tego’1 Czy wuj tego nie pojmuje? Czy wuj ju ż nic parna * !*> zapełnione były geograficzne atlaski. Kto w jej wpijał się falbanki' To walczył o młodości swej i d e a ł y A teraz w układzie u i '1 na jej cześć mówiono, że będzie lepiej, jak siądzie się do rozmowy i w układzie tkwi To dotyka wszystkich naszych rodzin I w 1/K To na jej część budowano pocisk atomowy. To z jej imieniem na się działki dzieli! To dla Ciebie1 To dla Niego! A to dla Nich / ćsC ustach każdy umierał. To z jej imienia powstała nasza wola istnienia i Spadam! Cześ Lary Bismarck zmienił temat: podpiszesz'’ ■ 66
- Pola Laska, bo tak miała na imię i taki przyjęła pseudonim sceniczny, w miasteczku naszym miała gabinet kosmetyczny, i Co dzień tipsy m a ła i kleiła. Jej fryzura była każdemu oku mila W gabinecie jej wisiał orzeł biały i portret matki. Pola Laska, chce wielką Miss być. I kolię chce i loki. W isiały jeszcze makatki. Choć nie umiała za wiele, właściwie nic. 1 co dzień kleiła rzęsy sztuczne d0 swoich lic. O ży ciu lepszym jak cała śniła. Już wszystkie śmieci p0(] dywan ukryła. 1 na kawalerów na rum aku białym czekała od rana Była dziewicą. Była wyspana. I jed n o m arzenie, by sprzedać się w cenie. Ale ceny nie znała. W ięc, ja k się w ystaw ić, by na śmiech się me na razić'1 Za dużo powie, w ezm ą ją, źe w głowie się przewraca Za mało to. że jest latawica, ladaca. W ięc na razie lecząc swoje rozterki i smutki, łyknęła z rana dwie setki wódki. Z am ów iła taksi i w lustro patrząc, że oko. że dziś i fryzurka kok i kiecka udana i niezły cyc, mc mówiąc więcej nic, na pokaz gdzie, jak o hostessa dorabiała, poiechała. Tam ju ż takich Poli Lasek było bez liku. N iektóre kończyły po raucie w pokoiku w hoteliku. O na tylko w argi zagryzała i wracała do domu wciąż sama. Bo chodź j ą próbow ał m ieć każdy widz Ona wciąż niewzruszona, ona nic. I choc potem w poduszkę płacze do rana. I goła. na wyrku ukryw a nałogi. W oli być sam a póki na rumaku kawaler białym się me zjawi i ze staropanieństw a jej nie wybawi Oto łza za złoto. Nie sprzeda się tanio. Taki jej plan. - O to łzy mc i pokuta. Zresztą singlem m ogła być. A teraz nic. T ylko Błysk, Blichtr, pic 1 pitu pitu pitu pic. I nic. I wielkie nic. M C , O Ś W IA D C Z A M , M IĘ D Z Y N A M I N IE B Y Ł O - Mnie zrobiono tyle krzywdy przez ten czas, ja będę dochodził swoich praw. Jak ja nie wiem, jak ja w iem ? Jak ja m am nie wiedzieć ’ Ja mam za to właśnie siedzieć? Pani redaktor ch y b a żartuje ’ Seks oralny0 Ja nikomu nie proponuje i nie proponow ałem ! Z K '¡ictą żadną nie spałem ’ Jestem burakiem, a nie cym bałem ! Czy Paro nic widzi jak ze mnie się szydzi? Żem opalony i napalony 1 łom przyznaję i ogorzały po gorzale Ale Boże Św ięty odczepcie wy 1 mojej żony i dzieci - i kilka łez po koszuli i blacie leci. Pozdrawiam, moich wyborców jak leci. B o prow a-1 nr w sondażach i z pola znów pójdzie z nami do urn lud jak do <•' " /a ani rc ktor pytała, jak to było w pożarze? Para przy par/» 1,1 , !
takiego pożaru wyratowałem, otoczyłem opieka i nr raz to się robi z mej św iętą, a tajemnica noi, , dałcrn ' . że każdy ją ma jak chce. I to , szyncla polityczna S biurze dziewczynki tańczyły na sznurze od gotowe i zwarte i otwarte ściśle reguł n r Z Z Jak mrze kę. Gdzie, e tam, jak można zgwałcić nr /x^ające w każdą sama da dar. A jeg o me chctała , X e t 0 g T c h ?
t „ Zam,as' * * * * '* > iw gumowcach ta wywłoka
i:
gumie owcami tern mc wspólnego. To pomów,enta p ™ “ » m t a z a się mmc? Dlaczego- 1 ealc f e m Z Z towarzystwo smte protestować, jak kobieta może tak s,e zaeso, A mężczyznom? To przy stoi po wódce. Szczcgólme , 1 s,e przystojnym Wodzem, to tzeczywiście sto, każdy „a baczność i każda mac powinna dac. - Nie no, do cholety ja nie mogę tak gtać, ,o jes, beznadztetme „teprawdztwy wywtad. Pudet jaktś poproszę , wlos mi się tu odg na O poprawie proszę Pani redaktor wybaczy, Ze wtr,cę dwa grosze: Dobtze było. Dobrze to się cieszę! To sprawa honorowa. Jedzre Pani do Marszalka na btbkę do Komorowa? A nie, w Konstanc,n.c m ia ła byc ta M agdalenka. Cha, cha me pamiętam, a to wtedy Pani Redaktor paliła jointy i rzygała do akwarium, a potem robiła grilla z rvb akwariowych opiekając je na solanum? Tak, tak, pamiętam. Klawa to była zabawa. - Kawa jutro z rana? - Kawa! M ow a trawa! - Co w chodzim y na wizję? Naturalnie! -3 ,2 ,1 ,0 Start! Klaps! - Auć! natura
Naturalnie panna nasza była ju ż nad wyraz rozwinięta. Otwierała oczy niczym szczenięta ślepe i przyglądała się światu. W zadziwieniu. Chciała pozostać w cieniu swych rozłożystych bioder. Ukryć mleczne piersi. Przykryć się płaszczem włosów. To był jedyny sposób, by nikt nic widział. Tych wszystkich defektów, które sama w' sobie odkryła
s e m ic k i, a może włoski f r a n c u s k ie trzymanie
Arystokratyczny głowy Rosyjski, Nosa typ grecki, tarczycowy wytrzesz : ■ austHacki ukraiński pukiel włosów maniery. Szczery usn? t dołcCzek na brodzie i przerwa w zębach chłodna we
polskawa. Dłoni« na twarzy jak po w»««* * •" " ostatecznej niteczki i na nowo utkał;, mogła, wszystko by spru dantcjska. Pola nie była sobą, była kobierzec ciała To hyia wiedz¡aja: - Schudnąć, obojętnie już europejska Tf aZ/ y iat, wyboru były różne metody, 0(j jak! Wtedy ją p o k o c M * w « głodzcn.e, przeczyszczenie, anoreksji i poprzez byJ chory rozbiory. Nie, mc była b
u
l i m
i i
czyli sraka, P ^ a . flZ>CZ" achorobę czynu. Zaczym wybrała metoda taka. by wpędzić się )C ¿ czekoladow e delicje, jak to najprostszą, o d sta n i m ^ 0WOCow e, oraz zupk. Knorr a w kryzy sie pic odtąd ki b przez rok z modlitwa na w liczbie trzech, » ^ nje M ę wjęceJ brzucha miata, ustach: J u ż me będę Juz me M ^ k ^ 1 ^ s.ę zapnsałaJ.fK>sukq kolanach udach > b r pupy modeluje: smi Teraz cała w siadać ,
wspaniała” I na odsysanie w klm.ee # Qd palc6w na stopach .łydkach, natUra była nadto szczodra Oraz jaWRo g ^ z k a , śliwka Szlacht ^ ^ k ^ k a c h , w celulitu owimeu p an Bogaty, i mc
szmaty. ian ten p an W szystko ukryje pod zauważy w szyakicb y * ” “ * 1 ^ . , mi b ld l2 n ą koronk « fatałaszkami. nylonami, pasami, po . ą ¡„l ^ S/!. fiszbinów kształtem. Pudrem, pudrem, talkiem, talkiem. A j • trzeba rękawiczką i woałką wszystko się przykryje, naw et koron . szvię i dekolt, to ważne. Powabne i śliczne, i jak że rom antyc/n będzie jak heroiny ze starych powieści, co przykryw a y przed męskim wzrokiem, co pieści i pieścić może. - Oj, Boże czy pomoże? - 1 znów modlitwa ciśnie się jej na ust me będę taka tłusta! Już nie będę więcej brzucha m iała' Maćka! Ale laska! Laska wspaniała!”
POLI D M X Cześć Aniu! Ten list miałam napisać do Ciebie chyba z tydzień temu a może tylko cztery dni wstecz. Już sama me wiem Czas zlał się wjedna maz Ostatnie dwa tygodnie i dziś jeszcze trwa jakaś jedna wielka para- ■ Tylko ból głowy i nieznośne przygnębienie Siedzę sama w pokoj i łzy płyną mi po policzkach Im bardziej chcę się ruszyć tym bardzie; nie mogę. Zraziłam w ten sposób do siebie już masę ludzi W stosunku do ciebie też jestem me w porządku, odzywam sit do ciebie tylko wtedy, gdy mam kłopoty. Umawiam się i odwołuje obiecuje, że zadzwonię, a później tego mc robie Mam wrażenie ze czas przestał istnieć poza ścianami mojego pokoju i że kiedy to tie skończy wrócę do tego samego punktu, w którym byłam przedtem jak w bajkach, kiedy wracając z długiego pobytu w kramie basr, wraca się do tego samego dnia i godziny, w której się zniknęło Przepraszam, że zawracam Ci tym wszystkim głowę Tak naprawdę chciałam tylko napisać, żebyś nie była na mnie zła i że sama odezwe się do Ciebie kiedy będzie ze mną lepiej - Pola. M ATURA - Hola! Dar natury bez matury! Lat Ona dziewiętnaście miała - Racja Racja. Racja cała! - wołał Lud. Bo ludu była wola Demokracja - Ona bez jazdy prawa! A kto jeździł inna sprawa. - 1 za czyje ruble czy dolary? - Pssst. Cicho! Chamy! - A psy... A Ona? Bez prawa głosu. Donosu. Patosu. Ona Ta właśnie Niech j ą trześnie! Licho? Piorun? - Na swaroga! -wrzasnął ktoś. I trwoga. Ogarnęła. - Do Boga! - Do ojca, do matki! Na ulicach jatki. W jatkach rąbanka Mason masowo sam. no sam - Ona bez matury! Ona! A wodzi Baranka na pokuszenie' - Brać ją! Brać! - Ona Branka! Ona ma bratanka'
, u , za jego sprawą. Sprawy mc idą k l a w O m naw«, p,ęk n , pa„mi ' . w L o w y c h o w a n ie czas zadbać. A narodu tu do rana O r J me jest. W.ęc o wyc ^ Qpasana cała rozebrani . ^ w pląsach Na salony Ją ^ Niech ^ i bieli niewinnie się ° " 'c^
S
f ^ t r dSk,e ' W bafW> C“ r" ltri e ¿ e zostanie. W klasie trzeciej na n,;
T o w ^ J ^ papugi • w poklasku klas bez Hku. K u k u r y k ^ J
patyku, rząd klakierów szczerzy - Tędy bracia! Tędy, tędy' ! , « M ° d S t ó od UB z piecznń Jak tu taką młódkę, „a co w iw iL , za co’ Wszak na buty nam brakuje. Na to rzecz, sponsoruje, w imię bajki dziw y. No i praw, d a ] , , banialuk. Luki wszystkie zalutuję. Wojsko na to salutuje. - Co pan znowu prorokuje? Rzecze nasz Lolek, Bolek, Tolek trosk, specjalnej agent. Ktoś stę żegna: - Ojcze o nasz, ament. . - Nam sapogi boże drogi, a jej szpilki kto sposobi, to jej takie portret namaluje! - mówi na to jeden z rządu. - Niezależnie od wyglądu, lepiej będzie ona patrzeć, tak jak w lustrze, tylko zacniej Edukator z ministerstwa na to wszystko się sposobi, w fleszach pełnej jasnej gali, coś tam gmera, coś tam skrobi. Sięgnął wreszcie w papierzyska, choć mu ślina zwisa z pyska, w zrokiem kosząc głośno i donośnie czoło w górę w znosząc: -M oście Państwo i wy Chamy! Plan ju ż m am y dosk■n a ły Amnestyjna, pod warunkiem, że bezstyja sw e dziew ictw o >>zak obroni i się nigdzie me zaciąży. Ta rzecz znaczy - i tu m inę poważną przyjmując, bladością twarzy emanując, bielm em o k a łypiąc biaii lem. przełykając ślinę grdyką, adamowym jabłkiem padł jak rażony gromem na kolana - Że Pola Laska będzie N 1EPO K A LA N nam draństwu nie przyniesie wstydu. Ani słychu, ani wid' N|k! sprzeciwu tu me zgłasza, to jest rola dla Judasza -G ratuluję Panią osłankom i Panom osłom , w szystkim za ■ dziejową Państwu! 72
cnaim iw u , . v uątuwu Uiezwyue, choć nikt nie czytał i pasuje. I bez weto i po słowie, nikt nie protesW t uznana, każdy cham weźmie się za pana Tak l robiła we WSI oficera na pięć. No i uchwaliK ^ k hieny . populistyczne liberały z h o m o T e t t ^ skrajnej prawicy, że Pola Laska Niepokalani Narodem Wybranym. I ręka ^ ^
t s
g
z
z
^ **** ° matUra rzecz u Sżczera chęć. ' ***> '
f p , s ' wybrzmrewa z * * *■ *
PIĘSC W pięść układa się zupełna historia z całek W historyczny układ, pakt, mtercyzę, kontrakt ketubiczny P o i5 m na stylusach abakusa. Kusi bzik i ta pokusa UgładzoL w Z a potoczyste. To jak uładzona histeria istnień. Miażdżący Ład Anarchiczny^ Opowieść zroszona, myśl. karb jamb.czny Aha oko w uchu. Zrodzona, zraniona, z historii w h.stenę z pasja szewska na kopycie wykuta, gołym palcem przez dziurę, co rośnie jak glizda, sznurówka wysnuta, w końcu poroniona, pręży się. wygmaiaca rozsadza, rozsądza, zasadza się w ukryciu trochę jak pizvczajona paranoja. 7 - Nie rusz, chłopcze, tego kwiatka. Róża kole’ - rzekł Matka - Po co Ci ona i cała ta Pola i cała ta polityka'’ Me rady darem Daremnie ie wypowiadam. Zrobisz iak chcesz To wiem. i me mcm mówiłam - Na co Ci to. - mówi Babka. I jej opowieść dziecięca przebrznnewa Nasłuchując jej skrywam twarz w jej blond włosach. A wiatr śpiewa. Śpiewa. Śpiewa. Śpiewa. I jego melodii w ciszy, we włosy wtulony nasłuchuję. PO L I DNI 9 Nasłuchałam się ostatnio o magii blondynek. Denerwuje mnie ta pewność siebie Loli i Ani, źe z długimi włosami w określonym kolorze można zwrócić uwagę każdego mężczyzny. Mozę to i prawda, ale odw ołuje się do najbardziej prymitywnych zachowań Za te długie, blond włosy łatwo kobietę zawlec do jaskini Nie ma tu miejsca na 73
subtelności Niby mc robi tego celowo, ale jednak wyprowadza mn., z równowagi. Jest pewna siebie, a moje relacje o tym, że i mną interesują się mężczyzn. praktycznie ignoruje. Ona jednak nic /n , mnie zbyt dobrze, albo chwilowo jest jej łatwiej się me zagłębiać w subtelności mojej osoby. Kiedy wszystko idzie inaczej niż trzeba postanowiłam sobie wymyślić nowe życie. PAPUGA - Nowe Życie? Każdy chciałby je przekuć w heroistyczny czyn - Heroiczny chyba raczej? . . . . ... - Wiesz co? Lepiej przesttń kraczec, krakać, skrzcczcc, krzyczeć, paplać, kw ilić!
A
^
- Nie chcesz bvm Ci umiliła życie0 Autor pisał też w zeszycie, -¿e Papuga paple tak pap. pap, papu. pogra, pap, papuga, papu gra, w fis w pis i w a s i w GUS. pa, pap, gra, PaP ugra. Pa, pa, pa. Paragraf Para w grach. Para gra. Gra graf fart wart. Grafu, grafu. Gadu, gadu gad Pro pa Gan da Profana. Pro fara fan. Grafoman - Nie, me mogę tego słuchać. Gubię się w tych papuzich ruchach Przeciez to jest niedorzeczne. Przestań ju ż w te pióra dmuchać - No i co, me chcesz w iedzieć, co było dalej ? - Nowe życie rozpisane, karta po karcie. - Skąd wiesz? - Domyślam się! - No to słuchaj. On ty lko sły szał o upadku Kości, mimo że doniesiono, żc widział ! był świadkiem, że spisano protokół i że był uczestnikiem tych wyda;/cii, tych chwil, aie jego Życie po prawdzie było pełne przeina; zeń, znaczeń, zamglonych faktów i ukradzionych obrazów , fantazji rojonych i teatralnych znaków, przybranych w dram atu szaty i s/-- tych na miarę legend, braków słów szmaty, słów braku w szmatławe; wól skarb, kotów marcowych harców, bez smaku, życie je g o się toi żyło. Ale w kromkach kazał zapisać, że się rodziło na now o i biegło ; ■>sto z naprzeciwka. Że od początku ta Boska w ola do władz- g" predestynowała, że gwiazda go w ręcz betlejem ska nam zapowiedziała. I nieco, aż nadto dni jego dzieciństw a ubai ; ||K wyszlifowanc. dobierając słowa, emanując bogactw em lot my sznytem inteligenckiej głębokiej treści, kazał A utorow i to w / ’'k 74
zanęcić, zamącić i zmienić dla świetrer* « . które nawiązywały jeszcze do Długosza mT By Wtomkach. Anonima, że anonim już o nim wspomina Jana 1 ^ U a modły świętego Idziego przyczyną nalJ y n^ ° d2,ć miał- że przepowiadano, że około 2000 roku kiedv słoń, ^ się równonoc zimowa rozrasta, że jest w prostej l m i l T ^ p ™ 0' gdy wszystkich zadowolić, dodać mu kazano że z L ii a i 13 1by jest, że Państwo nasze założył M ojżSz 4 ^ ° ™ dawidowe^ Iudex. Lud narodem jest podwójnie, zatem w y b r a n v n T ^ Dag0me tam odpoczniesz tam spoczniesz, wśród lasków JCJ. do J a’ historię ą na lekcjach z ro zp al« ^ glow, ch, , d() n pochodnia zapłonął I postanowił zostać kimś w,elk,m ¿ S f Chcę zdobyć bogactwo , władzę i wszyakie, „„ , na końcu Pole sTę meCb ^ '
^ 2n™ SW°Ją d° 'ę Boga'
D«<*>
ld,c przez miasto zauważył Połę Laskę, tak mu się wredy wydawać zdało, ze jest taka, jak w jego snach się przydarzało Podąża za ma ulicą, idzie i się skrada, idzie za jej cieniem, jak koniokrad w butach Prada. Ona gdzieś znika. We mgle bramy otchłani kamienicy się rozpłynęła. Gdzieś do biblioteki miejskiej weszła. Tak jak stała Zniknęła i ani, śladu po jej włosach, po jej mini spódniczce i biuście i po kolanach. Znów wydaje mu się, że zniknęła za drzwiami kamienicy. Dobija się do nich i wchodzi, a tam odbywa się tajemnicze spotkanie w tajemnicy. Wchodzi przez sekretne drzwi i na spotkaniu tych, co widzieli upadek Kości, wśród gości. 1 mruży oczy od światłości wiedzy ich z twarzy bijącej opozycji jak spod ziemi kret. Ktoś teatralnym szeptem szepcze: - Psssttt. Ciiiiiii To iest S«Wwi TO P S E C R E T W sali przeszklonej, gdzie pomiędzy warstwy szkła wtłoczono gaz. co takie cudowne właściwości ma, że słowa przeinacza i zrozumieć nic mc można, co się mówiło, bo żaden głos się przez te ściany nie wypływa. drugi nic wcześniej w przeciekach, bo nikt dłużej, bo tylko głupiec dłużej ty zwlekał, gdzie ślina na ustach niesiona złośliwa, strzykana 1 ^ ro y słem między poliszyneli niesiona ozorem. Wspomina, źe 73
zatruty Prezydent " * ' G . L| Władzi Wiszącą Na Amen został w wilii nadmorsk 1CJ r i. tr\ 7 \i/v lI t' h v w a ya n fl« tp n n v m fr-» W od z owi rozglądać się zaczyna miasteczka w iek się wydaje, źe przez mego wszystKo się dziej, i ,c2o czyny są złotym, zgłoskami spisywane w księdze h,storn naszej .. małomiasteczkowej patriotyczne, narodowej wspaniałej, j| w Panarojopamie miasteczka w wydaniu kolejnym, płyna sprawozdania z jego heroicznych czynów, onvarc, przeć,ąc wstęg. w e s t c h n i e ń jego. jego pierdnięć i wzdęć. To tylko mu się to wszystko naprawdę wydaje. Bo ,uż mu mozg zastąp.ł kawałek ołowiu . już mu me staje I z powodu erekcji braku, stolicę z W arszawy ka2a| przenieść, na błon,a pod Kraków. Nikt go poważnie me traktował, mimo jego min. wygłupów i kpin. z capstrzyków rewolucyjnych, sztywności na tronie i z obleczenia w patriotyczną koronę. 1 nawet, jeśli na platformie wśród wojskowych parad przejechać mu się udato To naprawdę bvło za mało, by W odzem być, by na tronie się zasiadało i decyzje prawdziwie strategiczne podejm ować, takie j a k na| przykład ta z doniesień medialnych dobrze znana, obracat 1 zc wszech stron opisana: Gdzie lecieć ma samolot, czy do Gruzji Grecji i gdzie ma wylądować9 Mimo, że pilot się go mc słuch; się nasz Wodzuś, w wannie pluszcze się kaczucha. I czy do 1 Wódz ma lecieć z Autorem, Kanarek z Chom ikiem , czy j jednym samolotem, czy Prezydent oddzielnym F I 6 lub Migie Prezydent mu zrobi premierę figi z makiem? Znów się ktoś ( smakiem. Czy wyczarterować samolot do lotu9 Kto za to zapl na dajże pan spokój! 1 tak przełącza każdy w idz program z ka kanał przed telewizorem, by mieć kontrolę, by mieć poc/.ucic sprawczości i odgrywać rolę. By w sondażach głosow ać sms c m by na radyjo lub kontaktowe szkło pluć, gumę rzuć i czasem n 1^ sobie: - O choroba, że to nie jest koktajl mołotowa. n posta żryć iżyć icieszyć się' clii ' k n m l / i o k i n c t r rt'llllCvlćl I coli zer. I żer by zapewnić czas nad remontem kontrolę. Niemotę związać i internować pod stołem, by oglądać > B V
76
#
m■
B
B
B am m m M
WH m
« r
W w T w
zastąpi, by sprawa była czysta lub czasom™« ^ W^ ^ o ś c i bo czytał poradniki p s y c h o l o g a , horoskop, dorywają się Ci słabi by wyrwać sie ze a władz> Wciąż w krótkich spodenkach, z łnnałU . \ ^ecięcej niemoty. kubełki em wnicy co w czasie przeszłym wyryło w ich głow ie D rzeżvri CZy l a w kamieniu pisma. y ’ niczym wykute CZASOPISM A Forma będzie zabojczo skrótowa. Miałem 7 lak Kolon,e Góry I obraz s ę zactera, w pam,ęci się chowa ^ , uwielbiałem pluskać s.ę po kolacji pod prysznicem Raz zag ap ita stę , zostałem dłużej. Przeoczyłem swe wyjście. Jeden z „ o p te b L ™ dopadł mmc tam. Bez dwóch zdań ściągnął gacie. Zablokował wyjście , robił to l kazał się dotykać, całować ł patrzeć. I tak to było raz no raz. Przytrzymał mmc. Skamieniałem i spuścił mi sie na twarz Cholernie się bałem Całą, noc trząsłem się, płakałem, wymiotowałem i nikomu mc, am pary z gęby. Ani słowa z ust, nic nie powiedziałem Zresztą on zabronił mi cokolwiek mówić o tym: - Cicho sza, bo będą kłopoty! I gestem jakby brzytwą, nożem gardło ciął. Powiedział: - Spierdalaj! No! Dalej! Teraz! Kurwa! Teraz! To me my. To snv< Nc ipaszołw on!
i
Skarlałem, zwinąłem się jak w embrion, jak w kokon i tak cała noc w koc owinięty przesiedziałem. Rano ze strachu i z tej choroby, cc mnie dopadła i umęczyła. Nie wiem na ile udawałem, a na ile chwik ta to sprawiła. Trafiłem do izolatki. Gdzie Pani pielęgniarka miła pc dzwoniła. Ale nie mogła sie dodzwonić strachu robiłem, sikałem. Nie mogłem nic jeść i kęsu nawet wstanie przełknąć Trzęsąc się, przed wspominaniem, przed powiedzeniem dodzwoniłem Żebym 'y iicu angina, że to zwykła choroba. I że mam być dzielnym, a n jakimś mazgajem. Nigdy jej, co się stało, nie powiedziałem. W kont 1 T«
Ir a
—— -
I
%
-
^
■
•
■ ł— —
m
. /■
m
a
%
%
#
#
t A
m
a
«
«
«
^
^
—
77
przyjechała i zabr rwo iest sam em u
wody i mężczyzn, chodzenia na basen i wszelkich nue|X mo łbvm bvć sam. Nie wsiadałem do windy z nieznajomy,^ wchodziłem na gorę po schodach. Gdzieś to wypierałem iło wTacało i nie pozwalało mi zapomnieć. W koń się nastolatkiem stałem i gdy osiem nastka mi wydzwonili wybrzmiała, że dopadnę skurwiela i obetnę mu jaja. 1 po to wład ! zdobędę i wielka będzie ta chwila, kiedy kastracji dokonam pedofil? Co okaleczył mmc z czystości m iłosnych doznań. Czas jednak histor pisze dwuznacznie. Zm arło mu się, i na trum nę jego rzuciłem nie ziemi piędź, tylko kartek skraw ki, które opisały me wyznanie N, , mogłem jego córkom tego zrobić oszalały w sz< Po sprawie, by powiedzieć, co ich ojciec zrobił mi \ dalej. by władzę zdobyć w m iasteczku lokalnie 1 swojego poznałem znanego ze swej siwej grzyw y LEON N O EL SI VNY Ponoć Jego Mistrzem był Leon Noel Siwy. Siw ego On poznał oglądając Panarojopamy m iasteczka w ydanie. Tam Noel, )ako pierwszy głosił spraw zdanie. Był założycielem program u i mocy jasnej i walki o wolność, jej piewcą. P opularność zdobyt wtedy medialną wielką, że go zaraz ju ż tam nie chcą, bo je st za bardzo znany i uznany w miasteczku. Na fali tej furory, odniósł sukces inny bez przeszkód i do władz stę dostał. I z chłopcem m łodym , którym wtedy Wódz jeszcze był, spędzili wspólnie parę chw il. R o z m a w ia j o chińskim murze, o sanskrytu językach i w istach, o kulturze, i o tej dziurze, w której przyszło im m ieszkać. Leon m ężczyzn hyt przys’ jnym , z siw ą rozwianą czupryną. N iek tó rzy m ów ili, żc on byt ojcem tego chłopca, co Wodzem nad W odze zo stał Praw da n mak bardziej bolesną była, nie była radosna D obrą now iną i na ogromna był program lokalny telewizyjny. A L eon zaw sze sic pa tal - A czy ze służbami podjąłby Pan Panie T om aszu w spółpracę ’ H"
n
pom oże kobiet grono, wiek - emerytura1 “ W kane™ mu zw ym iotow ania: ytułuje wszystkie, aż do
. Pani spocznie Doktorowo! Ja przysiąc m profesorow o! O Wojewodowo, szampana. Marszałkowo w szale mnie nie widać' n przyjdę
wyaaci
5“ ! Pani półki mam!
„L” przednie językow e wymawia poprawnie styropian zaliczył. Teraz W
Dumnv marzy
p af strzał wypadną
Wodze. Noel chłopca spokojnie uczy, c.erpliw.e edukuje mów, ż jeżeli chce się rozsadzić system, co nas rujnuje, to można tylko zrob, to od środka. Trzeba zatem wejść między nich i takim samym być da się im wybrać, potem wziąć ich za ryj i wtedy zmieniać świat kropk Walka na zewnątrz, otwarta nie daje nic. Uczy g0, na czym polej dyrdymał A D M IR A Ł Na studiach jeszcze, gdy siedzieliśmy gdzieś na wykładowej sal.. Wszyscy m łodzi, pełni nadziei i żądzy władzy. Wszyscy rządzić chcieli choć żółtodziobi i nadzy. Wszyscy dobrze szkoleni w systemach politycznych, ekonomii i histoni i zagranicznych językach. B ajdurzyliśm y jak wielka czeka kariera każdego c opczyka. K ażdy w innej partii, lecz przyjaciele na śmierć i życie. wtedy ktoś ujrzał ja k m otyl, zwykły Admirał, krąży przy suficie. Ktoś w padł na pom ysł nad życie: - G d z ie m otyl usiądzie, ten będzie boskim natchnieniem zapylony. cn> przy którym siądzie, to dopiero będzie bohater, naznaczony. A ten, na którym się zatrzym a na dłużej lub go nawet dotykiem popieści, będzie na ustach wszystkich i żyć będzie po kres świata w ludu opow ieści. 79
Mnrvl krążył, w tańcu butterfly. Już Puccini w uszach urał m stów lezyków milion do głów przychodziło Jak by nagle zrocDą Sl' w mózgach Babilon 1 wśród roziskrzonych oczu rozpalonych 1 ‘ latał nad nami papdlon. Każdy myślał, że na nim siądzie. Ze na nV, wyznaczy Wodza. Jednak dalej krążył, latał, kołował i ^ T o T ^ o S - No! Na! No da! Dalej. Do mmc! C h o d ź | ki Ale, me chciała sfrunąć do nich babocka A nasz Bohater s ie d z i sztywny, niepozorny i suchy jak kij , na m m to przysiadł * * * * * schmetterling. Oznajmiając wszem . w obec to będzie King! A kolęd, na sali listy gramlacyjne posp.eszm e p i s a . . słali, p r z e r z u c ą papierki po ławkach. Bóg Ludzki, Kroi Judzki! Nie odpad, nie odrzm Tylko Pilot nasz Boski naznaczony. M yśliw iec, odrzutowi ' pomazaniec opryskany, objawiony. Nie ow ad. Nie odpad Nle przypał. W teletomboli, główny los na lotem fantow ej przypadł j cniu świat i władza i królewna - nagroda głów na ze spółdzielni drewna Niech żyje i po wykładzie flaszkę staw ia! To się dobrze składa - Zasadniczo i pobieżnie m otyla noga! - ktoś przeklął i trwoga ogarnęła i cisza wszystkie oblicza. A w ykład toczył się dalej o strukturze obronnej NATO, tarczy atom ow ej, warszawskim układzie. Ktoś już pewnie swój procent w układzie udziału przyszłe», obliczał. Bohater zaś milczał, by nie p rzestraszyć zw ierzęcia. I serce mu biło rytmicznie, miarowo w aliło ja k oszalałe z przejęcia A Admirał pieścił go swoim skrzydełkiem w achlując powietrze I do końca wykładu siedział na dłoni. P otem ro zlazł się po su etrze A wykład się skończył i wszyscy na przerw ę w biegu wylecieli Tam śmiali się z tego i szybko ta zabaw ę zap o m n ieli Ale Wódz opowiedział ją którejś niedzieli A utorow i i zatem historię -notyla muszę tu opisać, bo ona naznaczyła W odza m o c ą spraw czą. kt< m\ do dzisiaj. W O D Z A DNI Szybko dosyć zrozumiałem, by przejąć w ładzę. Lokalni Leona Noela, Wodza tych, co upadek K ości w id zieli, n ' podstępem specjalnie. Zatem ro zp o cząłem czasochłonne przygotowania. Plotłem sieć intrygi, i sieci p a ję c z e , za* sprawnie wnyki polityki i brałem pieniądze, od tych, k tó rzy c 80
wykończyć i nie ważne już były przy władzy to robiłem i dla kanerv «* Napisałem donosy, założyłem podsłuchy słuchy, że to już jego ostatni Jest balet Tan )tó * * chod^ Na przynętę, co było zazwyczaj przyietf *08tateca* podryg, butelek alkoholu To me ^ i E ta Spotkaliśm y się w kwaterze tajnej w przedszkolu V a ******* ostatnie przyjęcie całą noc piliśmy z przejęciem °*Y *»ło '>«. judaszu. Ty mnie zdradzisz - izekł Leon z zadęciem . t wyprzesz. I powiesz dość! * 1 *y mnie się -N apada Pan! Na mnie? - powiedziałem i swoie te* n,, , jakby chciał m. rzec: - Idź i czyń swoją powinność pom^ la‘eTI> Wszystkiemu oczywiście zaprzeczyłem Kac mackami trzymał m, w , zresztą me było co ju ż jeść. Kończył się nam chleh ™ J J ' brakowało N .e liczyłem choć „awe, pomyślałem l l r a n ^ , * wiecznej w teczetzy wspotnmente przez mmutkę * ™ cało . a krew s w ó j, w wódkę Towarzystwo z zebrań,a ,„ 2 c a h , ™ ” ', miasteczku bez przeszkód. A ktlka dn, późnie, przez zna,„m , * £ £ umowtłem stę z zoną Nocla na Ujemną schadzkę Odzie s z o ta twe, mtłoset Uk j ą oczarowałem . Ze bratem ją u k jak cheralcm , obracałem tak że puściły jej wszystkie bartery że wszystkie tajemne pap,en mnie me raz mieć No i sprawa była jasn a i zrozumiała, akta Generała dała renegatka Teraz miałem ju ż wszystko, by zrobić przewrót i władzę przejąć Dzis na razie w lokalnej organizacji, potem w powiecie i w rządzie sie zasiądzie. A później to ju ż z górki, pójdzie łatwo, myślę sobie na to w europejskiej organizacji i w ONZecie i w NATO Przewrót zrobiłem, żegnaj mój mentorze, mój polityczny tato To za mc To tylko postęp W ięc m ilczę dziś. I kiedy już ludzie na zebraniu klaskali. się udał przew rót, byliśm y wspaniali. Pierwszy mój sukces, no i jakie szczęście. W dom u przed lustrem ćwiczyłem minv poważne i groźne, no i te przyjazne na zdjęcie, zadęcie. Jak pantomim , anonim. mim. P A N T O N IM Potem w szystko szło ju ż z górki. Tak jak przewidywałem. Ruszałem po sw iecie, po balach, po rautach, po wiedzę, po władzę, na pazurki. 83
Szkoliłem się Szkolili mnie. gdzie się tylko dało. WSI mnie chciał,, to brało A że byłem chwacki chłop to hop i UOP Teraz nawet słysz ze chce mnie nawet ABC. Ciszej nauczyłem się gadać, strz ę p sprawnie, przemawiać ładnie, negocjować, bajerować. bajać Rozwinąłem też swe umiejętności autoprezentacji na szkoleń,, partyjnym, rządowym z unijnej dotacji Kraftmagę , ^ przeszodkm szkolenie i zabijanie precyzyjne długopisem C2v papierem Oraz trening umiejętności psychologicznych praktycznych jak negocjować z porywaczem i kurs antyterrorystyczny 1 wszystką svstemv polityczne. w ł a 4 f przejm owanie. Do nauki mia|Cm nadspodziewany talent. 1 jeszcze sztukę uw odzenia, pieprzenia mózgów i ciał kobiet, mężczyzn, ludzi, to się w szystko może przydać by się me natrudzić Jak rozkochać w sobie, ja k potem korzystać, jak do wrzenia doprowadzić w dupie, w głow ie i jak w kłamstwie wytrwać Nlakiaweilego Księcia m etody i Sun Tzu walki sztuk, sposoby I jeszcze kurs. jak rozpoznawać inne nacje i narody i języków bez liku do głowy mi tłoczono, bym był jak n ajlep szy Prezy dentem Tak mnie wyszkolono ponoć. Bym W odzem mógł hyc samodzielnym Bvm me ty lko władzę mógł przejąć w miasteczku bez przeszkód, ale w całym śwtecie. w całym uniw ersum . Wtedy wcai, me wiedziałem, że jestem tylko narzędziem w rękach Grupy U W ładzi Wiszącej Na Amen w miasteczku, że to jest jej plan i jej talent 1 z, bez przeszkód najmniejszych, takich ja k ja. m łodych chłop,. w tysiącach sztuk szkolono, by tajnych służb um acniać u W kartotekach pod G mnie umieszczono: A kta G agatka G agau u,k mam pseudonim, inny od rzeczywistości. R Z E C Z Y W IS T O Ś Ć INNY MA K O L O R Pamiętam to wszystko. Nim chmury się czarne nade m ną zebr K były to tylko wytwory mej głowy opętanej żądzą w ładzy i /u " jak dren żon rząd wbijał do pracy, dla kasy i w ładzy - Chłopcze mech Ci się więcej me wydaje. M c rady darem a Leon N o d , gdy ostatni raz go widziałem. T o w szy stk o by! przewrocie i po przejęciu władzy. I m yślałem , że Leo znienawidzi i nigdy ręki mi me poda i m e będzie chciał w id / 1 dopiero rozmawiać i jeszcze czegoś nauczyć szczeniaku wspominając teraz się dziwię, a była to rada taka R zo
nasze uprzedzenia emocjonalne"'J ^ t e m , 'L** ,akf atal™ 'o woli i nie dziw, że się dziś z końca 7 ™ szczęśliwy mimo cieszymy. Mam dość tego apokaliptycznego ^ * Spólme ludzkość straszymy. Nic nie tłumaczy odkupienia’ C° , chwil* . lc nie tłumaczy Mtny Twnie Doczucie v tłumaczy zgwałcił? To jest Twój jedyny napędowa? Po to Ci warto zyc? Czy żeś Ty zwariował? p Z a ^ Z „¡gdy me m ,m e , me opuse, T ^ J e j g b u y, chces= sie SP° SOby T> k° pam“!'aj » Zycie me *J S 2 jakaś to b a w m ca , co wszystko zachłannie potyka bez żadnych a n T r Co jedynym sensem je j życia jest konsumpcja i hedonizm Co tylko żreć i nażrec sic. napełnić a potem, wysrać, wyrzygać , wszystko przemielić. Ca i ciastko chce i ciastko żre i jeszcze inne wylizuje i wzrokiem na inne zerka i jeszcze na inne swe nibynóżki wyciąga. Raz chudnie, raz tyje ale się powabnie przeciąga . wzrokiem swym nieskromnym szuka różnych doznań, powłokę ma piękną, ale to tylko powłoka , co otruć może i truje, a w oczach je j jak świece szklą się łzy Uwierz mi, łzy'! Bo sama ju ż nie wie, na co tyje żre, i po co, i dlaczego / z kim ma żreć . i gdzie je s t finisz, gdzie jest je j meta? Kiedy już nie będzie musiała się miotać w odmętach mętnych swych przekonań i tłumaczeń?I kim jest? Nie wie! Oszukując siebie bałamutnie, tumbalalaika, bałałajka w tle gra smutnie . To smutne, że od niepamiętnych czasów w przestrzeni horyzontalnie się porusza. o metafizyce my śląc swego podbrzusza, o metaforach tłumaczących jej poczucie istnienia i o metabolizmu procesach je j, co wszystkie zaspokajają otwory • i trzewia. Tylko o ty m zapomina, że oprócz podróży' z jednego końca na drugi koniec świata, gdzie w biegu z bieguna na biegun powraca, o wertykalnym zw iązku ze światem zapomina, tylko p o płaskim dysku metabolicznych związków, pseudorelacji, hierarchii, się ja k fryga obraca, jak laska jakaś wy biegow a przegina, hasa. Spójrz w ięc w swoje wnętrze, ale nie na to, co Cię pokarm em kształtuje, tylko w to. co dla oka niewidoczne. Zamknij oczy* chłopcze. Pooddy chaj, powiedz mi, co czujesz i kim jesteś? Czy■pow inieneś tu bvć, czy odlecieć wreszcie? Czy robisz to. co pow inieneś? Co chcesz i czy nie jest to li tylko proch na w ietrze? Czy tylko myślisz o ty m, że ktoś Cię zgwałcił i teraz Ty wszystko mówisz, j a pieprzę, pierdolę. Będę gwałcił, zabijał kradł
/ chował p o d stołem.' O to Ci w tyciu chodzi? Tego chcesz? f (i naprawdę Cię obchodzi? Htesz kim Jesteś? Jesteś człowiekiem , ,o powinno Ci wiele uzmysłow ić! Że nie zwierzęciem jesteś jaki,„x animalistycznym. rozcrotyzowanym . androgynicznym sprzętem. kobiety i mężczyzn zaspokoić z wdziękiem. Eros Cię bęikie prowadź,l Tanatos też Cię będzie wołał. N iewierny Tomaszu to masz, ,„0/ pterw crodny Adamie. Ja Jam Ci radę kochaj, zabijaj i zjadaj ą 1v pamu & Ty musz k o ś n ie M&° człow iek, co odróżnia Cię 0(i -w ierzęaa / p ro s* ęe Twoj kręgosłup, to iż duma Cię rozpiera. Ja Ci ,0 mówię i o n m pam iętaj. Ja C i to dam. to masz. ty masz Thym0s
I białe włosy Leona Noela jeszcze się ze wzruszenia bieląc falowah - Ruszaj w św iat m ój drogi M asaccio i nie zagub się w otchłani fai toni. Pantontp. a u t o r m e w ie j a k p is a ć
Pantomimv Papugi obserwowałem ukradkiem jak historię niczym ziarna kradła i ubierała w nieustraszone piórka. Jak trzymając łapkę, dzióbkiem obgryzała, wyłuskiwała słonecznika ziarka niczym orzeszki wiewiórka. I kiedy już się najadła i napiła Wyznała, że Autor u ktorego kiedvs mieszkała, szalał z niem ocy twórczej . szalał. Autor w szlafroku siedzi, nogi moczy w m iednicy, mc wic jak P,s;ic pisać dalej Głowa mu pęka, kom pres lodow y Izy czerpać ze sty lizacji'7 C z y odw oływ ać się do Boga ’ ( /y kontynuować wołania o odnowienie rzeczywistością17 Czy w surrealizmu nurtach odnaleźć ukojenie Czy w realizmu fakcie ciche zapomnienie Tłukąc się ja k ćm a Cmi peta między zębami Kłapnąłby ją raz lub przytrzasnął drzwiam i Pędza myśli, raz za razem Jak jedna za drugą płyną, coraz szybem i , <>u/ żywszą strugą. Matko moja. dziecię moje. G dzie Iw a Jasna Bi arna’ Matko moja, jakże to tak błazen, każdy m oże z T o b ą na < i/ k Twojej miniatury, w imię syna Twego gadać takie bzdury I /naw prowadzić na nowa krucjatę. A sam buduje rozgłośnie. nory i hotel Nie wiem, czy mam z Tobą zostaw ać w układzie kem Ciebie noszą i szatan i kaznozłodziej? Do T eścia T w ego, p1 Kobronę, wzniosę me pomsty i żale i sam oobronę. N a sącł niech ■ o i niech pamięta, za miłość, miłość, za .śmierć, śm ierć, niech / »p ! !,'>l 1
*4
Za oko, oko, za ząb ząb. I chodźmy stąd. Nawet pod prąd. Rozejdźmy s ję w s z ę d z ie .
Bo potem mc juz me będzie.
y
ą ijt o r w id z i i r o z u m ie
Długo byłem w błędzie słuchając Papugi opowieści taktów M yślałem, że Wódz nie znał się z Autorem lub nim samym bvł Ale kiedy historię składałem, jak łamigłówkę jakąś kryminalną. notu,ąc słow o po słowie, wraz z linią wokalną, i rysując mapy postaci i sieci powiązań, wtedy zrozumiałem Kto jest kim i kto z kim się zna'’ Kto z kim sypia, kto z kim był ? Kto z kim pił i kto kogo gdzie ma? Jak to tak się, ciek aw byłem, poznali? Autor i Bohater Wódz czyli, czy byli ze sobą, c z y się pokłócili, czy się nie kochali? Czy gejowski wątek, co w Kanarka i Chomika opowieści gdzieś się skrywał, tłumaczył ich zw iązek, c z y tylko miał zamglić opowieści mgiełkę, czy ktoś kogo nadużyw ał.’ Ustaliłem, że dobrze się znali i że w jednej i w drugiej razem się kochali, niestety. Precyzyjniej będzie i politycznie poprawniej bezpieczniej, że w czwartej i trzeciej pospolitej rzeczy. Autor dobrze widział, rozumiał, co się dzieje w jego miasteczku, jednak nic nie robił obserwując tylko, bez przeszkód i notując skrzętnie. Bohater chciał zostać miasteczka Prezydentem. Uważał, że Autor nic m a prawa, tak o swej ojczyźnie pisać, i przypomniał sobie
zza przewrotnych stanie. Krwawić
i zakłamanych
wyciąga wniosków zmieni zrobić z tym przynajm niej przed sobą porządek By potem, gdy starość go dopadnie, nie mieć wyrzutów sumienia za grzech zaniechania, z rzeczyw istością się nie zmierzenia. Udało mi się ustalić następujące fakty. Po pierw sze Autor nie wie o czym pisze, ale wic. że jest św iadkiem historii i chce napisać normalnie, ale literatura jakiej go nauczono i kultura w której tkwi. nie pozwalają mu wyjść poza nie i poza poznanie. Po drugie próbuje nawiązań do dzieł, co gc ukształtowały, próbuje walczyć z formą i formę odrzucić. Lecz tc wyjechać, ale w kleszym zadufaniu wraca w yjechał
“
pp trzecie doskonale wie. że to też była forma w ie m ? przee-.w formie jest formą. Trzeba by być Wo|, 7
.
, il . rz ilC U 1 1 *,,ł
xł —
c '- ---- >----- ”
¿.u jm o
^ M « a w .U .» a kochanka, jego jedyny » « . w kiórym bv^ roonok-slo. iwiMy n ieT O H y iw te. Po
S
P
to
t
< * -« “ “ • o « , * x uje s,ę w * • « , onwencję co bodzie Pamięta Kl «zvstkim co t*vło. je>t i ^ . szvsomn. ¿należć trochę zasad. utnoscia patrz\. y Hn L< robi, m x hc ^pra* i dli* 0 ¡ T - d ^ 1 U * i « * .w o le n .e n,c p o « ™ » jąc frustracji, ,aka ,1 to. c o d * f* ^ p0 piąte. wie ze musi s,ę a n ic[A -
X5S
W U VC
< * * " * • ale, j u i “ ” t ó e nic"» ™ i S U i z Juchom, przeszłości Jaw ią s,ę one prawdziwie. a|c „,, t W,u z jaskim s , m n e L e p i e j Wlic s z u k a ć c e n , poza jaskm ,,. C2y Na ścianach, w yśw ietlanych plazm. i M:
telewTZorów - każdv mus. sobie sam na to pytam e odpowiedz.ee u , Jest dla"niego lepsze .'wśród tych panoram barw , kolorów parano, pa n a r o ja pa m a
W wvdamu które dzis się rysuje. Na now oczesnym blue box ie [>„„ Prezenterka, widać że na koksie. Szybko w iadom ości podaje 1u , r/ jej po bo«ox le, sprzedaje TV bajer . . . . . . . na . Nie spadła, żadna Kość' To tylko sam olot był jak iś razie do ofiar katastrofy trafić. M ateriałem z katastrof to zilustruję. Tu Kopernik i Sikorski kołuje Ale, prósz słuchacza - ja bardzo przepraszam, ale powiem krótko, dobitnie i pewr się Pani jebnie! W łeb po prostu' Jak m ożna tak kłam z mostu? Czy wy Boga w tej telewizji się nic boicie ’ N z programów, wodę z mózgu ludziom robicie! C o tylko z kanału na kanał to tandeta, kicz, krym inał tam! B anał g< Cymbały, same osły i debile. No i te debilne chwi l e' A/ w ekran strzyknąć śliną' Wystarczy tylko popatrzeć, na tylko z tego tygrxłma Tytuły nawet spisałem T o brednia pi Pani, wybranych kilka z brzegu przeczytam pierwszy« *6
się Z tegu J Fa.a.iu. Wierszyk Kość - publicvstvk* nr, ,rwszy, Agupap - nauka języka malaialam T c l c w L ^ J ™ ? * “ P1 ws póJpracy z w , Miasteczko - serial telewizja Polsat z Lolą Różowa G w i a z d ^ « jak^ mieszka,, w i c ^ p t o ^ g o ś c i n n y _ 1 VJN styie, Dzieciństwo - jak być mądrzejszym ^ s z ó s t o k l a s i s t a debilem, czyli Szóstka na plus TV PULS Szczątki ~„n,waiu - program kryminalny szczery rW z,„„„. ’ q TV wydanie wasze, o tym kasze, Czekanie na czyn - skrót spod pomnika bohaterów A --m mmAJ^ V^f%■ ^ a ■ mb krzyżu krzyż i blizna Telewiz Ojczyzna alu TV Halo Halu, Pogrzeb żywo tylko dla tych, abonament i v Lament ^ ^ ^ co opłacili auuiiaineni Rebranding - angielski dla biednych TV TYCH 1 ONYCH, Historia cknH wywodzi się rodzina Bosa Mafii Piasta, Kanał Złoty Kasztan Rak w miasteczku mieszka - z wizytą w domu TV Dzwoń i Nagrywa, po kryjomu, a unikniesz ’ dziękujemy za te ..«v..uuvjv. informacje. Choć czytanie —x—.i ., — l-z.yidiiiłj programu ma być o dziewiętnastej. Proszę teraz spojrzeć. Mamy potwierdzenie. Tu n właśnie tu. Generał Sikorski uderzył _ pokładzie nie było. Dzwoni następny : - Cicho się zrobiło, bo ciszą trzeba którzy zginęli uderzając w ziemię. To żaden Sikorski, maszyna w rak Kościuszki, niech nikt nie nrzeinar.Tflt Tn Kość spad... - Psia Kość, zerw ało nam połączenie. Poproszę ze studiem podziemiem. Kolejny słuchacz na linii? -T o inni winni! Ja m am nagranie upadku Kości, dokonane komórkowym w euro. Nie w zasadzie Witam Panic widz! o słychać - Właśnie w lazłem do intem etu by na Rydzyka przy okazji na Szkło Kontaktowe. Ałc w sieci na you tubie są nformacje nowe. Ktoś um ieścił upadek Kości i mimo blokady portalu wyciekło l roszę spojrzeć, gada o tym AIJazeera. «
«1
f
•
*
•
f
*
MB
m\
•
«
•
•
w ^
•
I U / , I V I U
«
*
m
^
m
a
l
a
* ^
»
V IV /
l l ł l V l l f t V l V I
U J
1IC 1
l \
Y U Z . J
I \ u
i
V-•
- * Maryja donosi, że zjeżdżają się z zagranicy masonerii czarowniCv bv na pograniczu prawa granicy eksperymentować i w ykopaliska n , ziemi krwią uświęconą naszą prowadzić. . U' faktach było, że palą akta i przeczesują archiwa. I że upadku j Cs, tam ślad. . . . Co Pan zbladł0 Panie redaktorze mam najswiezsze informacje centralnym wjechał właśnie na stację, przez przypadek, pociay z największym naszej sztuki luminarzem, reżyserem, co kraj wynv';, z kajdan. .. On o upadku Kości film nakręci, a główne role dostUn;, i Doda i Majdan. - Tu bujda, bajda. „ , . - Upadku wcale nie było donosi, seksi fotosik. Kości szkielet ma wiele, dodaje Pudelek. - Zgromadzenie Narodowe na połączonych izb posiedzeniu p o d j^ uchwałę, w miłości swej w modlitwie i w mądrości cieniu w skupieniu, że upadku Kości me było wcale. Am en. I za podawaniu takich w mediach informacji, za takie kłam anie, m ożna trafić na kilka lat na internowanie, z zakazem zawodu w ykonyw ania. Trzeba tylko prawdę mówić, a nie w mediach kłamać! -T a uchwała również rzecze, że za kłam stw o koncesję się zabierze i majątek gazety, telewizji znacjonalizuje. A najbardziej szkodliwych redaktorów się otruje. By już nie truli sw ym jadem , kłamstwem i smrodliwym, intryganckim, jątrzącym jęzorem . Tego, co dalej się działo, ju ż w Paranojopam ie nie było. Jak by było. to dopiero wszystkich by zadziwiło. - Mordo Ty Moja, Mordo Ty Nasza - m ów ił brat do brata. D o tego grupa trzymającą władzę, co dzieliła pod stołem , za ratą rata ( żyli Grupa U W ad zi Wisząca Na Amen. Zebrała się w Kwiaciarni Hory Rolf, opuszczona krata i podniosła lament. Źe upadek Kosę i ich wszystkich wykończy, załatwi. Że nie będą ju ż m ogli dalej rząd/ic tuk sprawnie jak dotąd i podejmuje błyskaw icznie decyzje, o / miu wszystkich kawałków Kości, nim m ateriał w m ediach na ten temat zagości, oraz o zaprzeczeniu w mediach jak o b y K ość spadła Na iaien telefon Zgromadzenie Narodowe uchwałę podjęło, niech u ii n ili szlag, do diabła
ONE Mo i j ^ sl? : * Do diabła! - rzekło. To sie nornh.tr, , , Mo, a że od przypadku głowa nie boli. Niech się Pan się zaczęło. Biły się - one biły się? Napływ la, ° ‘^ ^ kobiety, niewiasty, co wiedźmami jeszcze nie były Nie w l l f l dziewiczo wierzyły i tak czyście, że cnotę zachowają , dla n tT m e piekło, me czysctec, lecz niebiańskie p,ematy. Niektóre pytały <£ pały: . Do czego ten patyk? Zaciskały uda. Mówiły mu: - Ała. - Już nie mogę, choć chcę. - Już dość. - Dość. - Czy tam jest Kość? - Tam baculum jest. - odpowiadał - Ma to kot ma to pies. Ma to pop i hipopotam. No i oto wszystkie one biły się? O Paluszka Tomcia? Biły się o mego? Biły się o Kość prącia? Co to za sposób? Czy z powodu błysku w oku? Siły? M ocy? Czy też przyrodzenia? Biły się o niego! Nie do wytłumaczenia. Biły się o Niego. Biły się o Autora. To niesprawiedliwość niech i ja to poczuję. To pożądanie, te żądze. Na moje żądanie. Bo ja tutaj rządzę. Na moje żon danie. Jaki był powód tej bitwy w babińcu? - Stajesz się m ężczyzną teraz drogi synku. Już nie chłopcem z rozwianą czupryną, teraz jesteś facet. Teraz jest Ci miło Mają ochotę na tw ą m łodość nie przebrzmiałą i na twoje jeszcze giętkie ciało. N a twój chód koci sprężysty. Na w złocistych włosach blaski iskry. I te co skrzą się w Twoim oku. Na twój wigor i wewnętrzny spokój. By stanowić siebie. Swoje panowanie wewnątrz. Miej swe sprawy ju ż poukładane. Czas zakończyć z ekshibicjonizmem duszy Z młodości m iłostkam i. Czas wszystkiego uczy. Czas już przestać mamić w icroszobajaniem , dramatopisarstwem, prozoklekotaniem Żółtodziobie podskoki, nieopierzone umizgi, krągłe zdania bez przekonania i dw ójm yślenie, nie tylko od święta, nie tylko w niedzielę. W każdy dzień powszechny, czas zakończyć brednie, banialuki, w bani luki i luki pamięci, banały, szpargały myślowe 80
1
«dwiecznc annały Na n«w iązanic problemów znaleźć musisz sp0sóh doskonały! : p ilik a
-y in ć.
’
w ia ia O coś
O D P O W IE D Ź
PR Ó BA P R O B L E M 1 RO/AN IĄ Z A N IA
Astronom ustalił, że Kość miała numer 318 z kosiarek, z Kości mlecznej galaktyki AADDH2DD, z g ru p y pasa asteroid że okrążała Słońce w ciągu 5,72 lat. w średnie, o d l e g ł o ś c i j a Próbk‘ KoSC' zabrano potajemnie do analizy N.gdy ,ch nic zanalizowano, gdyż zginęły za sprawą emerytowanych staruszków z RGB ich . 0 wystano z mlSR, by wszystko „a jaw Usunięto ostatnie Kości kawalątki. Wszystko spalono i wysprzątano Lecz dla rzeczy wiecznej pamiątki wszystk,c kawałki pieczołowicie obfotografowano. Na mikrofilmach, maleńkich pocztówkach maleńkich filmikach. Całkowite archiwa, co niby spalono, co by mógł się czuć bezpiecznie już każdy astronom, milicjant były i ksiądz i wueftarz, nauczyciel z technikum, profesor i lekarz, członek były związku i partyjny aparat, były alfons, geriatryk, poeta, literat, dziennikarz, wojskowy, polityk i dziwka. Wierzył każdy, że już bez papierów, każda przeszłość czysta. Lecz staruszkowie dobrze emerytowani i wciąż doskonale apanażowani i uposażani. Ci, co żartem dano nadm etraż im. Ci pracowali, aż po Rzym. aż po Krym Tymi to, skrawkami tymi i archiwami i ich fotografiami, co przeszłość zatrzymały. Tymi to właśnie znów szantażowali. O dar. o lokum, o nadmetraże walki. W ypowiadali hasło tajne, klawo. A może za mocno to słowo użyte? Po prostu przypominali uwolnionym przeszłość i przeszłe ich życie. Dziwki więc stare na ich były usługi, politycy, wojskowi. Ci co mieli długi. Dziennikarze wolni, poeci swawolni, literaci bez gaci, gcriatrycy psychiatrycy, alfonsi i zwykli wariaci. Ci co tajem nice skłonnościowe homo mieli, co zdradzali żony no i przelecieli za dużo żon innych. To wszystko było na taśmach, fotkach, w raportach precyzyjnych. Wciąż w gotowości był partyjny aparat, były członek związku i lekarz i Arab, co przebywa! kiedyś na leczeniu, za starych juz czasów zimnej wojny i bloku i w cieniu, potajemnie. Ci co mieli dostęp, szachowali się wzajemnie. Profesorzy, nauczyciele, księża, wuefiarzc, policjanci, astronauci oraz marynarze. Form alnie akta. cudownie odnalezione rzucali na mediów P ew ien
m sie stało z prezydentem M iasteczka? Potrzebny był w sz y stk ą d e m L « « W n . tym CO protestowa!,, co zbożem sypał, , lM urzad/ali. co na pałac szJ. zaw ztęcte W szyscy che,el, , lK... T f t t . dentem. Żeby chociaż znalazł stę jak .s sobowtór. N a d ,Vn. w nre « t o - ^ a grupa w piwm cy FLORY ROLF A Prezydcn, „„ wiadomo czemu wsiadł wraz z K anarkiem , A utobusem do Chomika , ruszvh w drogę Żeby chociaż pojechał,, ale me om ruszył, w drog, i to w dodatku czvm ’ Jak to czym - C zerw onym rzygaj;,cym hls,(,ri Autobwem Po drodze wpadł, w dziurę czasu i tak chyba stoją j CsztZc w »ej chwili . - No to po robocie! Teraz będą nowe wybory! - powiedział Jan ( /ar Grzywa na próżno trzaskając Prezydenta po twarzy. - On n»e dochodzi do Stebte G dzieś ju ż jest na orbicie. A mówi|cm żeby me dotykał Kości0 On miał być czysty i bystry. Co tera/. tn teraz’ - Ej i paa do dna pqe? Trzeba mu palec w gardło w sadzie, tak na s,łv - Albo mech oficjalnie wyjedzte w gości. W yślem y go na urlop Mikoła, z Pyłtcą zastań go na urzędzie. - i znów na odlew u p\sk prezydencki leje - Mówiłem, żeby u świma rue chodziła po archiw ach?!? Teraz km pik po grzybach. Pleśm pewnie nażarł się z papierów A pa lu d u pr/> kartek przewracaniu ślinił jak iw inia. T eraz m iasto bez Pre/ylcnta A to jego wina' Jak mc' Najadł się tych grzybów ! lak sie m/\ łażenie do archiwów' Mówiłem, by to w szy stk o spala la;,/ wszystko na nic! • Nie trać wiary. - mówi na to Szezlong M ieczysław - Z imm 1"i następcę A jego się odtruje Najlepsza w ódka czysta. Ułowili psa i spili wołu Pospołu wlali m u w ganli l|lM W odpowiedzi Prezydent, puścił bełta, paw ia, co koloryt, v " ubarwił w /ystkim spodnie. I tak rzygał, w ym iotow ał I ! swobodnie, choć miał juz dość. aż w końcu zw ym iotow ał I1 '
*>i
iak ktoś władzy przejąć chciał Jed ł. akta też, no . frajer znikał.
ster, lub za bardzo fikał przC(, , ^
autora tera fo rm a zżera
muzo rząd i inni winni zrozum. Już dosyć! - powiedZjal sobie Autor - Dosyć małpowania stylu. Dosyć zabaw formalnych Ti, brzmi bałamutnie, banalnie. Wciąż trzyma mnie korzeń za trzewia Wiem, że mc nie wiem. Zabawy słowne. Proza życia. Krótkie, krótki« mvśli W krótkich zdaniach pełnia. Gdzieś dziennik telewizyjny fah,v .wiadomości. Mętlik medialny w głowie myśli natłoku mdłości - Upadek Kości. Upadek Kości, Upadek Kości! - skrzeczała papuga A mnie już ta historia wkurza. Sam już nie wiem, o co w mej chodzi Siadam by myśli pozbierać i wszystko zrozumieć. By fakty poskładać by te puzzle złożyć. Kartka po kartce. W dowolnej kolejności czytane Dają sens i są zrozumiałe. Kość do Kości składa się, jedna do drugiej w całość, w szkielet. Obejmuję to wszystko, dymi mi spod czachy U|, się mi intelekt. Do tej pory, co ustalić mi się udało. N a małe spokoine miasteczko spada Kość. Nie wiadomo skąd. Nie wiadomo do kogo należy. Jest to duży, spory, chory, naprawdę wielki, lodowate gnat Nie było go mało. Przy okazji niszczy kilka artefaktów w miasteczku. Niszczy nieporządek, porządek, dotychczasowy świat Od tej pory, już nic nie jest takie samo, jak kiedyś. Mieszkańcy miasteczka' próbują zbierać kawałki Kości, która rozpadła się na tysiące kawałków. Mieszkańcy próbują żyć. Zyć normalnie i uczciwie. Bo uczciwa praca popłaca i wzbogaca. Jak to w reklamie Ale me mogą. bo podatki płacone jak przydatki rozpalone wycięte skalpelem znikają gdzieś w systemie. Płacą ogromne czynsze w spółdzielni. Płacą ogromne czynsze w zasobach miejskich Nic da rady mówią i nic się nie zmieni. Raty, kredyty, kryzysy, u.i \uu w bank nabici. I ci banici nabici i na bank na bani. Kradnu wodę z liczników. Bo stopy poszły w górę a ręce trzeba myć, ręka rekc myję. Petunia non kotlet, kochani. Petunia non olei Ncnna wszystkie złodziejstwa władzy poputczyków Grupy ! Wiszącej Na Amen. I mimo rozpędzonej gosp od ark i i hru ekonomicznie wyników i tak zwanej koniunktury, o pracoholizmu w metabolizmie dżdżownicy system u stn ciom I kryzys medialnie sprowadzono ponoć. By utrzym ać beni . N a tc h n iu z o
92
ludzki trud A cały ffliuca. by zaspokoić zlodzie.sk nstynkta polityka Kryzys wróżony nadchodź, z rac,, ^ spekulacj,- * m o l „ d z , prIez ^ apokalipsa bryka Ale to me było w mojej gestii. Nie mogłem umknąć A U T O S U G E S T IE
jechałem całkiem ostrożnie, bez syndromu autostradowego Na konferencję, by wygłosić odczyt na czyjąś cześć, czy jakiś innv temat Czy coś, by jako tłumacz przetłumaczyć Już zbliżał się swit Z ciemności się gapił. 1 poczułem, że zmęczony jestem jak Lew Ziewnąłem, ziew. Krew z nosa lekko mi poszła Pociągnąłem nosem i dalej jechałem przed siebie przełykając metaliczny w gardle smak. prowadząc pewnie mimo dopadającego mnie zmęczenia Muzyka grała za taktem takt. Czułem, że spac mi się chce i czas na]wyższv zjechać na chwilę, na stację benzynową lub parking. Lecz jechałem dalej od niechcenia, wspominając sexy party i dziewczyny z przyjęcia private banking. Mocno zadaniowy jak zwykle cel sobie postawiłem, że dojadę szybciej niż wyruszyłem. Wcisnąłem mocniej gaz. jechałem trzeźwo, bo nie piłem. Tam gdzie trzeba zwalniałem, zwolniłem Droga pusta, ja zgodnie z przepisami Prowadząc rozmowę z pasażerem, co znienacka się zjawił. Opowiadał, że gra na gitarze i jest akompaniatorem. Że Bóg wybiera nam drogę, że daje nam znaki Że dialog z nami prowadzi. Czasem przemawia, bo chce byśmy w pędzie przystanęli. Ziewnąłem, albośmy ziewnęli i powiedziałem, że przysypiać zaczynam i na bok zaraz zjadę. I zaczęliśmy rozmawiać śpiąc smacznie, jak to w drodze nieraz przysnąć nam się zdawało. To straszne. I nagle! Wyrwał mnie ze snu jego krzyk! Z przodu na zakręcie świateł rozpędzonych błysk! Krzyczał moje imię Kierownicę płynnie poprowadził! Przemknął błysk z naprzeciwka' - To pieprzony łobuz! Prawie by nas rozbił, zabił, ten pieprzony szaleniec, czerwony autobus, co rzygał i pędził w szale! Ja auta do końca jeszcze nie opanowałem. Słyszałem pisk opon. i rwanie blachy, barierę na zakręcie przeciąłem i bokiem uderzyłem i silnik stanął i zamilkł. Kurz i swąd gumy spalonej zasłonił mi poła widzenie. Rąbnąłem w kierownicę, zapadłem się w siedzenie, jak król
na tronie Ciekła m. krew z uszu w czole. - Odsuń ojcze ten kielich, zabierz kroku nu W sobie I »onę. 1 koniec czuj N acie'" Pędzi z boku .-\nioi pouu».. »«nocnod tVl d r o g ę postawtł. Zniknęła w tym akcie po kraksie, totalna kasacla Jedvnie lekka rysa jak cięcie jak pręga z boku od pasa. Ocknąłem s„ ipoiecbałem na pierwszą lepszą stację. Odzie sen mnie 0(1 r z e c z v w .stosc. cxid.il.I . spokojnie spałem 1 kiedy tak spałem, czuł,m cah m ciałem, źe Anioł wciąż w pobliżu czuwa, choć do ko,Ku pewności me nuałem. czy ten Anioł mc by Diabłem wcale Przez sen zbladłem, bo nagle zrozumiałem, zastąpił znów rnogł nimi spojrzeć, odrodzić się na n o dojrz j | czego wokół siebie zobaczyć me chciałem, i Kieay się obudz.|cm, miałem przeświadczenie, że wciąż obok był, spojrzałem ukradkiem na ty lnie siedzenie Gitara została i ani śladu po pasażerze. Papuga nu na toNie Wieizę! Nie wierzę' Nie wierzę! .Anioł tak jak nagle się pojawił, nagle też i zniknął W ieczorem w hotelu otw orzyłem szufladę pr/\ łóżku, w ktorej biblia, na szczęście skryła była. i otworzyłem na chybił trafił, tam mysi dla mnie przewodnia się kryła. I Bóg do mnie znów przemówił, bo los chciał ze mnie zakpić, a Bóg mmc swym skrzydłem utulił. I odczytałem jego słowa. C o m am czynić W icm' Co mam robić0 W iem! Wiem, co możemy uratować!
ŚWIT
Teraz teraz , wyjałowione będą łona. Zatem do upmwy T m " T * swej musisz przystąpić Z bierasz p , 0 „ . bądz ^ wątpić -
W
S T U D IO
>4
R A D IO
. W pan śmie u k pisać o nasze. Lasce PoU? - , , dcm„„ „ pyta - Boga się Pan me boi ? - redaktor Pyta pyta. - Ja w ied ziałem , już wcześniej, że wszystkich ta literatura me zadow oli do woli! - Autor się dwoi i troi. . Ale jak to tak? O kobiecie tak .' Nie szanuje Pan niewiast wszak’ na ustalony znak pyta redaktor Ptak. - Tak, tak przypuszczałem. Ale to pokolenia znak! To fakt, ale pisze tu 0 ludziach, w ogóle ogólnie. No t o sprawach, co się ojczyzna 1patriotyzm zowią szumnie! - Autor dumnie. -Obraża Pan Władzę i łże elitę, wykształć mchów i komuchów pyta redaktor - Nie homo nie byłem i nie jestem. Jeżeli już To jestem eksem Iksem, łgrekiem, po prostu człowiekiem. 1 me widzę powodu, bv Jestem żartuje intelektualistą Hmmni... Wiem, no na tej... hmmmmm ... tej, no wiem ju ż wiem! Gej! Pan jest gej z gazety listy tej° No me° pyta tym było! - Autor wnerw w ryło. tym, że dotąd wciąż, usunął Pan parę ciąż*' - redaktor Opatrznościowy wylałem niedzielą! - A utor spokojnie, choć włosy siwieją, ręce świerzbią - Gościem naszym był Autor tej pokręconej pseudolitcratury rozpaczy. Znany m asonogej, liberokomunista i homożydaborcjonista <| i il| _ Dziękuję Poprawna muzyka ^
A
t
ft
Na świecie wstawał nowy dzień Było słońce. Był księżyc B\k błogosławione pory roku. Każdy łapał w płuca oddech W eic stawał się czas czynu i szansy. Nowej m ożliw ości dziejow ej, pi nwh prawa, przyszłości, rodziny, akcji w yborczej, sojuszu mu sprawiedliwości Połi Laski, na swoim. W szystko m ogło się zimcmc Trafiała się szansa, co naprawdę rzadko tak się zdarza Oku < na miłość. Na dobre życie okazja By to, co w relacjach ludzkich . nu nie istnieje. Stało się ciałem i zrodziło dzieje. Że w szystko rno 1 K skończyć, co nas gdzieś na manowce sprow adza, żc po czasie i »ma. jest i czas siania, a przyjdzie czas jeszcze i zbierania Że tr/cł t,,:k Pole i zasiać na niej i plony z Połą zbierać. T eraz je st ten czas 1
W
ft
mm\ ft
•
ft
«
.
.
.
W
•
■■■
- Zatem niech nam Hymn bzyka Ora m uzyka, gra m uzyka i rym . p,n) - Czarny Pcim! Dolny Pcim! - Autor krzyknął w eter im. C.4ŁA PRAWDA O KSIĘŻA C l W raporcie tajnym jest klauzula, że w przypadku, braku m o ż liw y p rzeb u d ó w państwa w państwie, zgodnie z zasadą cukru w Cllk zawartości Trzeba będzie. w przypadku braku katastrof większych takich tak upadek Kości, zabrać księżyc. W tym celu wyślem ’ oaszvch zaufanych bliżmaków. Gdyz ju ż zaćm .enia w tVn ciemnogrodzie me są zrobić w stanie wrażenia. Zatem przed nim, nowe zadanie No i pomysł strategu politycznej przegłosowany. Nie p ik o księżyc schowac do wora. ale słoneczny układ cały schowamy W tedy to padną przed nami na kolana m ocarstw a świata. A niech sobie kryzys chasa. I ci banici nabici. - Brat to zrobU - Brat to zrobi, dla brata! Gdyż, teraz kurw a m y i tak my, niarm w tym największe osiągnięcia. Twardowski, bracia bliźniacy, tk.ni, rodacy. I me trzeba było Kubnck a. Poszli i cały księżyc znika. A potem Pluton, Wenus. Mars i wagon restauracyjny W ars. C o na to NATO >ą na to NATO Mars. Potem to ju ż tylko M ars na to. R O Z M O W A Z W YDAW CĄ - C o wydawca na to? Wydaje się, źe na popraw ki m am y całe lato’ - Drogi Panie łaskawco. Czy jest czas na w yrzucanie? - Ja tego nie przerobię, bo co sam ? Co ja sam sobie powiem Ze zaprzedałem się. za parę nędznych groszy, by w yrzucić najl 1 /uh pomysłów koszyk? Nie, to me możliwe. L za spłynęła. Spłynę!" ich bez liku, po poliku, po szaliku i po sw etrze i po spodni ■ I' chodniku. Po dywaniku. - M a m naciski, bądźmy szczerzy. Niech pan w ierzy Nu Pan wierzy. Akta, mam akta! - Gagatka ma matka!
%
.T u się wytnie. Tam się wklei. Kilka nazwisk u przeciek o kimś innym. Potem się okaże ,ak , Wy Puśu ¡¡jewinny- Że to inny. J * s‘? Juz skaże, że . Ale nikt już tego nie spamięta. Potem znowu beda *««. pan, to wytnie. O! To! Wykreśli! Tu się m u s z e l Treści proste i prawdziwe, no i nadto sprawiedliwe Ł T ^ 1 1„u/a z Drawa się me zeadzam dnych innych. . Mowa trawa fundusze mi obetną. Spalą nakład serce urzekło. 1 pomysły, no i z a D a ł Pal i . -Tak. nami. Powiem, nawet w tajemnicy, że dzwonili - A, po Stolskiej? - Mhm, że o... ani słowa. Zgoda? - Zgoda. . 7f/oda. to umowa. szkoda
między
umowie być? - Może. - No to płacę. Słyszał Pan ja k było na Westerplatte? - Byłem w kinie to w idziałem jatkę. -T o było ja k na talerzu wszystko podane. Pokazane, jak na wyciągnięcie ręki. U da jej na ekran cały wirowały. To skandal. By tak mnie wdziękiem sw ym na sali kin rozpalić. Rozkładała dziewica Pola swe wdzięki, o i jeszcze przed szturmem broniła się zawzięcie, aż wreszcie poddała się i oddała w zamęście. To był westem pornograficznych w estchnień męki. Aż łzami zaszły mi oczy i by nieco spuścić z tonu poszedłem , tam gdzie mogą mi pomóc, do pierwszego z burdeli, co neonem reklamował swe atuty i blaski gdzie poniosły mnie oczy, by kosztow ać panienki, co od razu łapią się do laski. - Patriotyzmem to raczej nie ociekało. - Nic m ogło, choć w ycieli, m akao i kakao.
•>7
1
laski pola po li la sk i
llżvtym wyrazem, błędnym słowem, brakuiacvm „ w
stars ara. przvurvwa nam uo snu
S t S
S
u c /y
r o n . rzęsy P o |K q
' H u r . Po.,. Buty Po.,. Drog, L ask,
Autost^
Po., ¿ « k i : po., . w Laski khrauri ■ pow ‘cv > W » X Pr»li PICWY- Pol' L a s k l P raW tV L a S k ' P ° h b r a W O ’ l c w O Poli
ST« 5* T T Pol,a'poltyka''i
U sk a . Laak, tyka. tyka Pol., polityka■N . rodowo do ran. Na ra Ptczonnj, bron. S krom ąw skrcŁ O M w w d ło n , w drogę. Ram, w ramie Z Połą Lasem Szosą suchą Sasza czasem. Pola, Lo \ l a Ula gzula. bulla mała. ała. .Ma. Ola. Pola Laska, łaska maska z czoła, woła Pola. praska, draska, prze do przodu, prze do d f l Laska, do przedszkola, do Opola. Na w ycieczkę czasem , do pracy zawsze z Lasem. Nasze słowa niosą sztandar. N aszą p.csn. Chłopską robotniczą . inteligencką: - Polo * * * £ * * nam zdrowo! Sw0ją kiecką kolorowo, spinaj rzeki mostem Poli. I na roli Laski wrastaj, jeziorami falą spływaj Poli z Laski gor. , chm ur Pol., az po morza Laski sznur W p.órach. rogach, fatałaszkach. cała nasza mieszka Laska Cała nasza klasa mieszka. Nasza kasa, a ktoś miesza 1 o kasie myśląc w kasze dmucha. Kto tą Połę kocha, słucha? Laska Pol, P0la rozumna Laska dumna. Pola szumna. N ie polezie orzeł w gumna Pol, Laski Laski cały trud. zabrzmi Poli Laski róg. G ór spłynie po dolinie po kramie i do'm orza i do zboża. Z aporoża i zacina i przecina d M oskwy do Berlina. Od Berlina i do M oskw y tam gdzie n o g i nas poniosły. Pola Laska wszędzie była, niech nikt ju ż nie zapom ina. I pamięta, nie od święta, że potęgą jest Poli Laski pech. I kac/ \ puch Poli Laski pióro. duch. Czerw ono biały szal na w yprzedaż1, szal. wśród targowych hal. laleczce pudła żal, dupeczce lal. Dziś zbudzi • ię koncercik ten. Boisz się? N ie0 Zarżyj tabaki. B O JĘ SIĘ - Aaał* Są też takie dni, że boję się pisania, tłum a, słów. Czuję, że jak zasiądę do kom putera, to zaburzę do tej pory napisałem Że znów dopadnie mni e rr poprawiania, zastanawiania się nad m iejscem przccinl Nad ich wybrzmieniem, nad szykiem p rzestaw nym
^
- “ ś s . = • *? przynajmniej c y z e lo w a n y m maBnaicm. Jestem wtedy Jak j d W cznic w przypływie meoktdznanego , „,enK„ ™ Sie 7 wewnątrz --- *~-isiły nienazwanej, pruje fastrygi i zszywa częśc, ubrań, me patrząc czy akurat są od kompletu, czy aby na pewno lewa strona jest stroną lewa „ nrawa prawą. Czy dobrych użyła mci, czv nooawW* nogawka nie powinna być na miejscu rękawów? Czy te matenah .
Patrzeć na
pokraczną garderobę, co nawet szmaty do wycierania p r z y p o m i n a . ' rrooow dc rooic aoorą minę do złej gry i w swym pysznym m e g a lo m a n e m zaauiamu, objawiać światu, że to taka wdania, taki haute couture, pret-a-porter, nolens w olen^ Nin i tak tego nosił. W takie dni więc przebywam w j czytać, choć myśli wciąż gnają. W takie dni próbuję mam cierpliwości. M ięso nie ma smaku, a ja i tak wystygnie parujące, na których jeszcze skwierczy chwytam krogulczym uścisku przytrzymują pieczyste. Parzę dm ucham , rwę zębami mięso, parzę nos i język. Krople olą mnie dni jestem zwierzęciem surowo. Jak mi się chce, to kupuję polędwice wódki i wszystko to, czego trzeba przygotować przychodzą mamiły w yspany Mhm, zdaw ało się! N o więc przychodzą te sny. Lepsze niż rzeczywistość. Lepsze niż filmy, które oglądam. Lepsze od czytanych sprzedawać. Szybko bym — i g** ^^w M w ógłbym o» r ■•■ je ■ m~ m m ■m■^w w * m— ^ dlaczego by nic? Przecież to interes jak każdy inny. W takie dni. przychodzi mi do głowy. 1 tak to trwa, dopóki. Dopók Najpierw na szafie, potem gdzieś wydobywa barwy, czerwień f
t
A
99
j biel. żó łć i ecru. Przez chmury, spoza chmur i wreszcie. W0lno sam otne słońce. Tak. to jesienne, samotne, wczesne popołudni Otwieram okno, powietrze za oknem czuć prądem. Pachnie jak pr;|(| Czuć go w pow ietrzu. Świerży podniecający zapach, coś ^ spalenizna, ale b ez zapachu węgla i smoły no i samej spaleni/,n Tylko taka d estylow an a prądu woń. Sama esencja. Trochę wod0ril w tlenie. Trochę b e z w o n n e g o gazu. Czuć po prostu ten prąd, tak ja|* kiedss czułem sw oje elek tryczn a perfumy. Jak po piorunie, jak wtedy gdy ojca kopnął lukiem elek try czn y m . Jak wtedy, gdy jak o dziCck0 w ąchałem za karę pasek, by wiedzieć czym pachną moje p r z e s tę p y i niecne czyny, zam iary. G d y b y to były jeszcze zamiary. U mnie są to
raczej permanentne zaniechania. 1 ju ż wcale mnie nic dziwi, w takie właśnie dni, mimo pomysłów, mimo zezwierzęcenia, nic siadam do pracy. Wszystko sobie traktuje lekce. Nawet dla zabawy ważę. 1 wtem. że mimo najlepszej supozycji, by zacząć pracę nad nowym tematem, ja gniję w pościeli. Jem gorące, trawię myśli poj kocem. Chowam skrawki snów. Cmokam poparzone mięsem palce i wiem. dlaczego czuję ten zapach elektryczności. On mnie podnieca Straszy zarazem. Przypomina wszystkie zaniechane chwile Paradoksalnie daje poczucie bezpieczeństwa. W takie dni na |U2 azulan. W takie chwile, w taki dni, mam ochotę na papierosa raz, na dobrą kawę dwa. W takie dni właśnie, kiedy ju ż przejdę ten cały rytuał: łóżko, książka, pościel, sen, kuchnia, mięso, wódka, ryba mięso, ryż, słońce, okno, spojrzenie, haust powietrza, okno, prąd, nozdrza, elektryczność, słowa, myśli, sny, rzeczywistość Papieros, kawa. Wtedy właśnie, po tym rytuale, co towarzyszy mi już o d wielu Nie liczyłem od ilu, ale wielu, naprawdę wielu lat. Wtedy czuję ię na siłach, by zacząć od nowa. Zmieniam miejsce. Zmieniam mu zmieniam los bohatera, zmieniam jego płeć. Jego wygląd zewnętrzny Przebudowuję jego wnętrze. Wkładam mu soczewki barwiąc oczy Farbuję włosy, wydłużam tu nie co, tam z kolei skracam i im b a rd z ie j zmieniam na zewnątrz, to tym bardziej do siebie wracam i w miku coraz bardziej jestem ten sam Ten, którego ju ż znam , coraz lep i 'en co niczym już nie zaskoczy, bo niczym ju ż zaskakiwać m hec Spokojny, ślęczący nad tematem, mieniący dni rozmieniają' K' 11,1 drobne, międlący je jak bibułkę, jak skrawek papier! cukierków W takie dni, wiem, że nie powinienem . A takie Pm Jakie? Kiedy one są i dlaczego wiadomo, że to w łaśnie te'.’ I 1'
igO U O W U - l u o i j r i A c u a i
ledwie wezbranych za I —■
^
^ ^
mm m
burzy w
Tym i to właśnie kipielam i lwuwuej zaparowanych, wyczuwam ten dzień, te dni. N ozdrzam i, m yślam i, ciałem . Nie ale N ie wiem jak al» wiem. Tak T o w łaśnie ten dzień. Piszę spokojnie. Litera po literze. A kapit stronie “V Ji. WCIS p o WC takie rytuale, zasiadam z kołem sterowym sv k: kapitan kaperskiego statku i w sztormie ^
się
^
n l/M ir t A
#
o n
1A
A 1 _______ •
a
1
przed zatonięciem.
flota
A kto Pana na rzece z rana napotka. Ten doskonale wie, jak ważne jest odbudowanie marynarki wojennej. Mimo, że narodem wybranym jesteśmy, to po wodzie nie każdy potrafi spacerować! - Tymi argumentami peroruje z mównicy: - Reorganizacja, Marynarki Wojennej powinna być celem naszym nadrzędnym. Skoro mamy już wielozadaniowe samoloty F -I 6 , to czas mieć też lotniskowce własne. Flota, którą Wódz, kontraktem państwowym zamawia w stoczniach narodowych, by w planie narodowym wbrew Unii Europejskiej ratować stoczniowców i górników, by węgiel na produkcję stali dostarczali, by huty móc znacjonalizować, bo flota ma liczyć 2 0 lotniskowców, 30 okrętów bojowych oraz 5 okrętów zabezpieczenia i wsparcia, że będzie nie do zdarcia. Bo u nas wedle naszych tajemnych planów budowana będzie, od a do zet. Projekt Wieloletni „NPBO’ przygotowany ju ż jest. To pozwoli na realizowanie zadań przez Flotę na poziomie niezbędnym minimalnie jej wyznaczonym. A wieloletni "Narodowy Program Budowy Okrętów" wchodzi wżycie, dzisiaj, normalnie. Kto za? Wszyscy? Naturalnie! POLI DNI 10 Ktoś to napisał dla mnie: Wciąż przed czymś stoisz. Uciekasz. Życic T/ę goni. Chcesz iść. Lecz w tej pogoni czekasz schowana w świa ii 101
zamieszania. Chcesz bym huraganem L tę a o p a c te , h wiatrem. SvV światłem. W t y m porcje i morzu. Co może 7vv>,)( morzem i portem Twoim? Stoję » czekam wctąz z w,urą j »___ _ _ M y .,1 m ir u ' p o d w i a tr e m i p a r o w c e m p o i
PARA
W ódz z A utorem dobrze s ię znali j e s z c z e z u z . c c u .m wu , ^ razem w sz y stk o robili jak b liźn ia cza para. A kiedy W ódz zakochał sio w P oli. p o p ro sił A utora, k tó reg o iuź z talentu pisarskiego /iu | ■ o w ied zia ł, ż e ten d ob rze notatki z w y k ła d ó w zapisuje, by pisał t e ż |, w jeg o im ien iu , d o d z ie w c z y n y , w której się zakochuje. p rzew id zia ł je d n e g o , ż e o n też się w Poli zakocha, a ona nikogo in n eg o n ie b ę d z ie c h c ia ła , ja k autora tych listów pisanych
J
k ie d v j u ż W ó d z z a c z ą ł' z
Połą się spotykać. Autor, b y nic')c bliżej do mej w zdychać, do Lott zacząt się ia* na nipy sposobie Myśląc, że W odzowi ten rom ans zw odzący się znudzi, a on wtedy padnie do Poli nózi i poprosi o jej rękę. By rękę na pulsie trzymać, trzymał też Loli kolano, co w yginało się co chw ila i k u s i ł o g0 wdziękiem ukrytym spod spódnicy. Jednak A utor nie mógł z n ią njC) bo do ladacznic ją zaliczył. C hciał tylko z czy stą Połą przenajświętsi dziewicą. C hciał tylko Poli kw iat i Poli Lico. A Loli? Loli to on nawet me woli! Bzdura. Bo to ju ż plastycznej chirurgi kreatura1 Silikon. botox. aerator. A co ona robi za to! D E M IU R G K R E A T O R
A utor czuł się odpow iedzialny za niego. O n nic wiedział nawet 0 obecności Autora. A utor pełnił rolę kreatora. M ógł za sznuiki spraw pociągać. Lecz nie ingerow ał. M im o, żc p red esty n o w ał go do tego czar pola, na którym m iał sukcesy p rzy szłe odnieść. Wola i poczucie sprawczości, to coś, co spać m u nie dało. M iał w ciąż wątpliwości, lecz to nic dać nie m iało Problem je d n a k był. N a ich osi. Lak jak z punktu 1 do punktu 2, czy z A do B p o ciąg je d z ie i sport kot iskt} pędu nosi 1 w drugą stronę też pędzi p o ciąg , ju ż słychać iskot ^n 1 kłopot gotowy. Obaj sobie wbili tę sam ą do głow y! K< i K 1 ■ do Połę Laskę! Drogi Boże, ju ż nic n ie p o m o ż e ! Musi konfrontacji. Kto z nich m a m ieć rację? C z y obaj b e / 1 ^ 102
mÓK| mu p rzeszk od zie, mógłby być cyniczny, jednak wolał w żvciu * fosie czynnik spontaniczny. Nie chciał grzechu spełnić swclio / .itjufania N iech się rozstrzygnie sprawa w tej rywalizacji, od zaraz Więc pęd2»1' na Sieb‘e ’ Ch° ć ° n tego nie wiedział, obaj w dwóch 0Ociągach’ wsPółnie przedział. Romantyczna wojna i czyn pozytywistyczny. Renesansowa forma i urok antyczny. Oświecenia rady i średniowiecza mroki. Rozświetlane świecą secesyjnci barokowy po doświadczeń, wcalo r tak m ałym . Egzystencjalizm u bielizny koszem złudzeń nicwyprawnych j przypuszczeń, m rowień postmodernistycznych, formalnych urojeń. Realizm u kanapki wspólnie połykali W surrealizmie życie realizowali. Gdzieś też, ich ta gnała żądza sławy czynu. Ta karczm a Rzym się nazywa. Nie, me jad ą do Rzymu W ypływają na szeroki ocean. G dzieś śmierć kosę ściska, polem Giau nedzi, elektryczność błyska. Lalka stoi przy hipodrom ie, intencje m; w racają chyba z w ojny Krymskiej brudne treści. Nęci ich ocean, n ęcą góry, w ioski, nęci też krajobraz za chwilę pew nie dwunastu siedzących na tronie, w ychodzą nędznym ży w ią się robakiem skórzane, zgniatają ich m iłość i dum ę i plany. K om inem wypuszcza wyziewy spalone, przeszłość lat m inionych i przyszłość, pod Twą obronę. Potem z dym u, błysku, słow a, ciała, dusza się złączyła i skrystalizowała. By znów na grzechy ojców synow ie patrzą, by za lat sam o. N iech żyje caryca i cztery ciuszki
a
bardziej aczego. Rzuceni na m apę w punkt geopolityczny. Narodzie wy rany. W inkerlidzic sceniczny. Tak pędzą na siebie. Nie wiedząc, co c^ ni%- Z aciskają pętlę, co m ają pod szyją. Potom kow ie chłopa, ta i nnfr* ^ n*C0^ ’ ta n *sk °ść , ta m ałość to skarlenie wewnętrzne heroi 8 j*M^ aI^st' va Ta sarm acka buta, fantazja ułańska, czyny ■skór^2” 6' ^ koszulą, czaszki dym ią łyse, dresy gdzieś pod ginie n,CZ^ m ^ontusz, paski na nich, niczym pasy słuckie. Niech poganin. C ały u b ió r kreszow y, niczym z jakiś kresów, niby 103
fragmentach. Żył cały w tym fragmentarycznym popasie i wypasie ęy pełni zaprzątnięty, myślą, słowem i uczynkiem, grzęznący w tym fragmencie, jak w dole kloacznym pełnym. Grzązł, nurkował, pływał i dość sprawnie się w tym wszystkim poruszał. Bo tylko on /eden w i e d z i a ł , jak to wszystko złożyć. Zastanawiał się też nad tym. że njgdy nie używał dialogów. Nie wiem jednak co postanowił T a r g o w a ł się sam ze sobą. Grat za gratem wyciągając z lamusa.
Tunan czam ara. bcjsbolów ka. zam iast szabli, karabeli, prę ja is, kij S T bejsbol czv do rebelii zd oln y tłuczek Zbója za pazuchą kościana nałka Pałka zapałka, dw a kije. Kto się m e sch ow a ten kryje Gdzie E U m > G d zie R zym ? 1 g d zie ojcowizna? Gdzie czas Z serca głaz E Ł Fuzja w ystrzela. Pif paf Pada Gruzja. Nie wiele się rozn, 0(1
rnzodka potomek, czy wnuczek. Choć dusza w nich dumna, ale p R r " , , r. Pcdza jedni na drugich w tych chwilach spełnienia, sk łó cen i p rzez c w a n y c h , przy oparach wódki Dosyć dosyć, dosyć. Rozumie za krótki- Dosyć krwi tej. już wchłonęfe, ta ziemia. Tyk -ciekło , ty k wycierpienia. 1 czy doczeka zbawienia ? W geście z j e d n a n i a , niecnej grotesk, ’ Rzucił, pod nog, projekt grubej kreski wszystko miedzy starym, , nowymi czasy. Ze nikt tue S g la d a ł w stare atlasy , akta i dokumentacje. Vacat,o legis od ^ S wakacie Na zawsze. Ktoś kaszle. Nie to cos na ksztah przeszłość , z historii naigrywanie żartobliwe. Pozorne śmiechu. Chich { cyw lijZOwane. I co? Znów me dogada! działania z pozoru nobliwe, l cyw iuz nr7enowiada, » C ham em 0 To już
t a r g o w is k o
Na targu miejskim można było znaleźć wiele ciekawych, różnych rzeczy próżnych. W zatargach, przetargach, targani, ganieni, ganiani, wyróżniani, bez żadnych łapówek korupcyjnych ani. ani. Stanowili, prawo, na szali sprawiedliwości stawiali. Szaleli na sali. Tak jak stali. W tym całym próżnowisku. ktoś krzyczał o Targowicy rżysku. I rżało
esela przecież FR A G M E N T A R Y Z M
Spojrzał
kartki i podarł ^ na kartKi
.
o
/ ren. . r jak 0 z|c
Przeleciał po mch palcami ) o , fragmentaryczny. Zresztą jak spojrzeń,e. Zabolało Lecz m e cht: *1 b y < ^ m e n • h Ł Lan> Btsm atck cale j e g o b y ^ A teraz miało byc w popio zamaszystych zeszynach plikach tekstowych, Wiszach
śli studyjnych segregatorach ' ’kawałkach p i» J ,. . ^ dziwnym sok
muzycznych Plesm ' “ " ^ ¡ e wszyslkic naloty, które pojawiają s tylko znanym sposobem, ja ) kawałku chleba. wędliny na pozostawionym sobie ugotowanym ryżu, intcilgcnck,e. ęd> Jak ten o k le j.) * * tłuray mech co porasm domy m f f brakuje gospodyni, co prócz naukowego , d u c h o w e j ^ ^ „osoodarstwem domowym zarządzie Co sCmcK' «««. •r 7 l- s' r „ a czym . 0 mc p « ' i papieru toaletowego. Zastanawtalcm s * . na czym o p L l chyba V lko na podpaskach, tam ponach t w a c t o c l ^ mego.
by
me
wypróbować
taktego
tworzywa.
, ,,
kilku niewymownie dosłownie. Inni się już tak nie śmiali. Nie śmiali po prostu, podnosić głosu, ni oczu. Ni serc trwożnych nie otwierali. Milczeli jak stali. Stale jednak ktoś wołał: - Zdrada, zdrada, hola. hola Nip krów, wór kpin. To ojczyzny dziejowa rola. Grali w trzy karty i w oczko i w pokera i w bridża i w salonowca. Niech zamiast świni hodowca, niech zamiast cielca, hoduje owca. Bo owcza jest zdrowsza, nowsza i bardziej slow food, nawiązując do najnowszych mód. Może. by się dało zbierać jeszcze owczy miód? Udoi miś i miodu. Skoro jest i ser. To pomysły elit naszych zer. 1 jak radyjo donosi: - 1 lali masoni wydrom w mordy wino. Sami lali. Tak. tak drogie dziatki. Pomódlmy się za zdrowie Matki. I nie gotuj koźlęcia w mleku jego Matki. Jatka, jatki, jatki, jatki. Jam nie kacap, ani cap. to jest HACAP. Boże spraw. Niech nikt nie mówi. że trafił tu jak trefa. że to cała europejska strefa, że to koszer novum, hcap crowum. O sprawach istotnych, nie mówił nikt, każdy więc za opierunek swój i wikt na diecie siedząc w powiecie mówił, że to inni, a nie on. bo co. on sam° On nie może. a jak reszta pomoże, to z Bogiem Panowie! To i da się innym zapomogę, najpierw im zabierając. Rządząc i dzieląc. Czerniąc i bieląc. Mącąc i klarując. Modląc i klnąc. Pomstując. A każdy dzień kończył się dnia bilansem. W rynku ręką niewidzialną mieląc. By znów po próżnicy na mównicy stać i ciałem własnym targować. As. Kareta. Pas. Was ist das?
105
TEXAS niwnicy Flory Rolt. zebrała się jak już wiemy h W' p o d z ie m i^ ^ P ^ tajem niczych postaci. W iem y jU/ kt(’ z » ? k k SV hocaci m ieszkańcy m iasteczka. By rozegrać rozrywko
SSi^«stvluH ,fcm
2
boku. Karrę puli
dym gęstą atmosferą wszvstke „ r-hiwa Bohater 7 . Przydyrrua Fl^y stole przvsta,0 1 F ^ su? Kość załatw,enra kwadratu n S , 1z « C talerzyk a chłepce. Bo się 0 t0 Pd2,ś X " , “ » , wódke' rka Struł sie . s Za‘Ozył że ml- ...
Tex“
- Bum Jesteś . Jestem! -N o to graj! Za ile otwarcie ’ .
łissst^
Pomiędzy krzesłami. P c n c L ł o i ? ^ 1 Łotrowski, karty wygrywa nie karty
! 60 a p ^ 1“ 1101'
FIod i dokładka!
.S
, I co da nam ? . B e z d w ó ch zdań da. . Rada da. Pokera ma.
M YŚLI
,
te karły rozdawał? Znów m am A so w par
bawię się wcale! ł dwójkami Was rozw alę Nie chwal się Bo Cię pochw alę.
W łaściwie to tylko siedzi. Ona mówi, że On dobrze baw, sie w L epiej w in a nalej
Żubrówki. T C lm ;n in rV
I 1 C Z \ tC S C lU
liczy No i? jest źle. Nie interesuj Wchodzę, jestem za dw adzieścia i je sz c z e p ię c . Grasz ostrzej niż Twój teśc. Nie no' Nie palcie tyle, bo m nie rozpierdala! Nóż, kurwa, ten znów pali cygara! Ty, piękny przestań odchodzić od stołu. Odpierdol się od telefonu. Tylko do narzeczonych sw oich zadzw onię. ■No, nie' Nie gram tak! Trzy, kurw a, karty le ż ą z n ó \ - To pula na stole zostaje! - Kto tasuje? Kto rozdaje? - Nie róbcie ze mnie wieśniaka! - Pula zostaje. Gramy w Pure Luck a. - Miałem z ręki układ najm ocniejszy! - Twój dym z papierosa od myśli m oich je s t g ę s ts z y 1 - Na następną partyjkę zabiorę krupierkę.
, wódk,
rssKUK » .£ £ £ t ^
pisać. C zasam , zastanaw iałem się, czy tak byio, czy «prawd™' C « on pisał? Czy to echo grzmiało? r ™ ™ o, F , d ^ tc r 1 •A uaL m; Larry ju z now y recytatyw zaczyna: Dylem rodzicielki, m atki ojca. taty. syna. S,ają. * p o cór to wyrzeczeń, te noce czuwania, ,a kurtka skórzana. , ,e pterwsze dżinsy zwisa t • 7 t /ttw,-■ • ¿i Vf czyn ii Ja Cię wcale m e winię. A le dla dobra m ego samopoczucia m a g m bron. I bron Boże, m e mów, że nie masz tego w planach, bo to n wypada. Z a buty, koszule i teczki i pióro i płaszcz modny, za Twoi st życia beztroski, wygodny, M agistra broń. 1 nie mów. że Ci n potrzebny. Z e j a k w rzó d na dupie. I że w Kościach Cię lupie 1 bo g owy m asz o d razu, bo to ju ż dla mnie jest bez wyrazu. Synu i po c Ci to wszystko było , dobrze chociaż , że masz całe ryło. Co Ci do głów O N iew ypał będziesz ż y ł & ędzę i upom inam . Wszystko to j e s t m oja wina. Że r ( opilnowałam j a k należy, że zmywałam p o Tobie talerzy\ i że za mc o owiązków m iałeś sm yku, i że zawsze zb ija łe ś m nie z pantałyku / ^ s t k o m iałeś wytłum aczenie. 1 że p o z ja d a łe ś w szystkie języki, owo lny m iałeś w ybór lektur, i że nim kur za p ia ł w sy stk it
ZZZTl
___________________
,
.
.
.
.
.
107
106
, ■ Na co Ci te mądrości i ten ja z z i ta klasyczna , Pn ^ y , (eoo nie »W ika. Musisz być mister magister, bo tcn? ^ \ ‘ n,CJ e r 7 / doktorat mógłbyś ju ż zrobić ja k twoi koledZ * * S * „ e m bvć i i szam pany drogie pić. Mamo to V2n ,ambt ! T o ^ lo s powie. Ojciec ja k zwykle nic. Ale Ty ^
Chlip. chlip. » «• m i <° >W », <«* ® M i p ,ak, v ' . j i L h n r n t Co za krok. Takt rok. K redyt rat na roi- r Ten kod, doktorat » Sali est kręcone Bo matka wodza to Pani D om u i Claudia i Tina, p !)rady roru, - nami i Życie na Gorąco. I film . I kino. 1 film owa ek,pa fćićra Z Orange. Plus. Era. O czym nie m e n ik t £‘ j* P,szj
EKIPA FILM O W A kino ^iaje wprowadzam by rozświetlić ciem ny kadr. Teatr, kart, katedr wart żart sw at. I w mediach, i tytułach serw isów in tern eto w y ch poszło w świat. Bo, kiedy w szyscy dow iedzieli się o Kości przyjechał ktos z telewugi żeby zrobić o tym film dla ludzkości. R o z ło ż y ła się ekipa w pięciu może, czy też czterech dżipach i transm isyjnym wozem z talerzem wielkim, by do studia przesyłać na bieżąco literki i obrazki, co tu wypowiedziane, zasłyszane, nagrane m o g ą w eter p ły n ą c Na bieżąco tworzono scenariusz, trup p ad ał gęsto, krew się lała strumieniami, jatka, jatka nad jatkam i. D użo o p o w i e ś c i , losy umiejętnie splecione. Forma z ręki, reportaż, dokum ent, dziejów postument, monument. M uzykę na żyw o p isał sam w i e l k i Rubik Mistrz, do słów rękopisów znalezionych w garbie staruszka z KGB Wszystko zaczynało się od C, najpierw rogi i lutnie rezolutnie, później oboje i trąby jerychońskie rytm przejm ow ały. D źw iękiem wypełniały wzgórza i doliny wybudowane w hali. P otem sm yki c is z y nutę przejęły, i chór piał w e-dur, i werble i kotły, gram otny rytm pokutny samotny, wybijały niczym Baśki tarabany, klakson miasta, oddech, auta, prąd w kablach i jego drganie. U jęcia z bliska, te c h n ia komputerowa, brat bliźniak o dwóch głow ach, płyta lotniska i w ys 0 1 o y z czerwono białym ogonem. Płom ienne m ow y, aż z u s z u zioń'1 z k o w a n y m telefonem , i la ta j* * * * * zboża 2 ^ Pot°P ¡apokaliptyczny szał. W y b u c h y .; I* zboza, czerwone od dołu od inrhv n u . u ^ i i n n D ialog'°d W
108
razu w angielskim kręcono Ka>H powstaje. Jak się później okazała TWledział> & dziś w „ wydarzeń się opłacił. B o film Oscar ? °ały’ Przedstawi film Ale nie wyprzedzajmy wydarzeń Na"* pierwszy polski i i ^ państwowej na developme„, 2^ nieźle urządziłem. A narodowego, za . . . z m inisterstwa Kulm™ * mieszkan,e dziewictwa utratę w korni V 1 * * * * * * * KOieguin. 1 uu O^uiiburow na tak 2 5 J' bramu P ^ikm isorów prywatnych prywatnych, na Z Watykanu mocy list samozwańczy' z b i e r a i T ^ F służbowo i zdrowo nocą przetańcz Ktoś T ,L i ' C° S' e W wyda szczątki Kości. Kości, za które oferowano iuż w ' PatfZył s,e na Lizę i Słoneczniki, i Klimta w nadm iar J * ... zamian nawet Mona w swoim zbiorze. Reżyser patrzy - pat™ i Z e r mieć Kosc duszy. Materia najgłębsza. Problem poważny duszny f t k PnWda patetyczny. Monumentalny 0grom. Powagi teatm i ' Zycia Kraków
razu
I ■ £ ' 7"7 • “ “ u-ai. przyjechała Autografy rozdai . przyjmuje goset. No chyba dostanę bzika, ,o w spntwTe i j ” 2 ktos puscit plotkę, lwwspomniał spom nia .ż e bvfe to t n.,i™ , 1 W SPO M N IE N IA W miasteczku wspom inano lata n iew o li. T yko nieliczni pamiętali że na wyzu i latem metali używ an o , albo ja k kto w oli roli dziejowe, ostoi. Nie przyjm ow ano do w iadom ości sw ojej w czasach roli. Nic chciano wiązać starych z nowymi czasy. Chciano wyrugować pamięć zapisać na now o atlasy historii. Ju ż w szyscy po kolei m ieli dosyć wspomnień. Dosyć ran ro zd rap yw an ia w bohaterskiej formie. Wspominania czynów patriotycznych tych, którzy ginęli w bezmiarze głupoty podrygów heroicznych. Tych. co ginęli bez sensu, w dobrej tylko wierze i tych rozstrzelanych i tych, co pod pręgierzem, więzień, azamatów stali, tych, co na zim ę w ygnano, tych co na armaty z knsami na sztorc żw aw o p o p ęd zali i tych ułanów na koniach z czołgów lufami. I tych, co ginęli w odwrotach nad rzeką. Teraz b\ wspominać w ygranych daleko. T y ch , co pracą swą, myśleniem 'działaniem, stanow czą p o sta w ą a nic życia rzucania na szaniec. ych* co nic w okopach stali historii. T ych, co bez broni i żywi 109
is odegrali role. Tym °°h . r wszyscy szyscy Oława. 1 bić dziś m a . u , , Mctwiae herosom ^ T . Tym CO mieli bez w ojny w yniki. 1 takie ,v. SUuu S i o w a ć , nagradzać. Nie w iem napraw dę kom u miałoby to izeszkadzać. Nie politykom staw iać 1 m e w ojakom , tylko normalnym normalnym domostwie przekroju. M im o rozbiorów , okupanta i wrogiego w spóln co
nas uczyli pisać i czytać i m ówić. T ych, co nas uczyli kochać, szanować 1 lubić. Tym. co nam dali narzędzia w ręce. lym to powinniśmy wykuć na pom niku ku w iecznej pam ięci. Tym , co wygrali tym co me zginęli m am ie, tym statuę, mauzolea place, pomniki, panteony, grobowce, skw ery, ulice, tylko nie latarnie Nic tym co powieszeni być na nich dyndali lub tym , co stać pod mmi w swoim twórczym szale. N ie tym , co się zaprzedali lub targują wolą. Tym wszystkim, którzy nie żyw ią, nie bronią, ale robią. l y n Hco nie mimo borderline dbali o kraj. którego nie było. O kraj, hi wiedział czy 1 kiedy będzie. I kiedy znów stał się niepodległościowym powstaniem i cudem nad W isłą, bolszew ika zlaniem . To dalej cierpiał, chocraż na nogach już stał. N a to sw oje borderline, które tłumaczyło jego istnienia wolę. Jako rzucone pom iędzy w schodu 1 zachodu przedpole nie w porę. To tłum aczyło je g o heroiczne czyny, Winkerhda obłudy, wybrane godziny, dni, co piórem , sznurem, głosem rogu wzywały narodu niedobitki popiersi, portretów trumiennych, do czynów zbawiennych. W ykrzykiw ały w śród Kości naszych lament. Bo niby jednakie w szystkie były stany. Co zrobisz z tym wewnętrznym borderline, drugi na św iccic narodzie wybrany M ONOLOG Z ROKLI W C Z E Ś N IE JS Z E G O mówi do siebie. Co mogę? Nic. Czy tylko? Nic więcej dużo? Jak iem . A po co¿ cóż? Dla ż; jaK w sam mm raz. Dlaczego? LMaczego.' Nie w wiem. i a nniego? m r ,« ') Właśnie. Co _____Mir' ( /V
' A jjowÓd? ód' ŻVC1P Życie. nDla m ogę? Nic Nic...
s y t u a c ja
niestety zgum t notatkę o sytuacji. Ale w L T T * 1 1 * autor sytuacji me była najlepszą sytuacją j ak I f J umie«czona w w nie była najlepsza. Z a czę li zjeżdżać się turyści T l T * W miasleczk^ na usta. Co to wszystko m iało oznaczać7 G d z i/ r oni dłonit rozłazić? Po skansenie? I przew odnik przez m, o f ' ^ Z'dL/xh 7 - Tak to tutaj ż y ło k i e d y ! p r z e d ! g‘ifon opo^>ada Około 40 m ilio n ó w m a ły c h P ia stó w i królowała, i te r a z b y ich w s p o m n ie T r o ta Z T * * "" lekarskich o d m ia n y M a m a P ola. 1 K raj zw ał s, P o l / t o ^ odpocząc w s z y s c y z n a ro d u w ybranego no „
wf ° ? cej
,U k2
^drutowanym
zdradliwe d o p a d ły . I d y m e m w ko sm o s wysiano, co wszys,ko nm j „ , ,
zamglił.C z y
c z u je s z je s z c z e leg o dym u
Tam
tablicą z C o c a C olą. O, p a tr z to j e s t holokaust, a to hologram Na którym ta zagłada j e s t w yśw ietla n a . Nie, nie trzeba padać na kolana Tylko pamiętać, ż e te d w a n a ro d y fońrt> Szczute na siebie n a w z a je m u żyźn ia ją teraz glebę. I me odmieniły na dobre j e j oblicza. Tak, to b ru ta ln e ! Tak to mocne! Nie mamy prawa tak myśleć, tak m ó w ić , ta k p isa ć , tak istnieć? Ale musimy pamiętać, by nigdy więcej nie m y ś le ć o za g ła d zie. W imię Boga wskazaliśmy: To Wasi wrogowie! Ż y d z i, K o m u n iści, Liberałowie, Homoseksualiści Oni pójdą na p ie r w s z y o g ie ń ! A tłum w kryzysie, który się powoli na świccie znów objawił. Krzyczał ja k b y stary duch ich obezwładni) 1Pr°wadził. I na plakatach w y w ie sili wrogów swoich: Chomika 1 Kanarka. Brakowało tylko Larego Bism arcka, ale on przynajmniej roiał dobro nazwisko. Ale nie p o lskie m iał, w ięc też trzeba go spalić, zaczadzić i skończone pośmiewisko! k a n a r ek i c h o m ik
zaraz
J należałoby się zastane anarek? Przecież to inna bajka. Nie ten czas 1 me iu u h m .- 1 'dzic do tego swojego Chomika. Ludność na kawałkach Koścn na ' zystkim, na czym popadło zaczęła osadzać t r a n s p a r e n t y . n ę Kanarkiem" •______ „u” ptpc7 z ż ó ł t o d z i o b e m .
,■
7
111
110
i i u j do gazu", „Precz z C h o m ik iem ” , „Precz z Chomuną” XOiCi © __ p 7pm u m am v znów nlir#v>” f^ A . nddaicie nasze aomy , ------20 6 w ulice?” , „ O d d ; ; |Cle w ^ i i i c e '" „Aferały K anerały!” , „O dsetki stop!” , „Pracy, prac r Płacy Płacy. Płacy” i w reszcie „C hleba, chleba, c h l e b a ” ' ^ b u r c e r ó w 'd a r m o w y c h ! ” , „Pizzy p rzecenionej” , „ P ro m o c y jn y iso w za opakowania oddane w superm arkecie ekologu „e” W w sh nawet prostytutki. m ew ki, dziw ki w szelkiej maści ró w n y m trokiem w delegacji fedrowskiej z uroczym postulatem „Krokiem do ¡L e v " Inni jednak me byli ju ż tak p rzyjaźnie nastaw ieni, napuszeni mesli Do gazu wszvstkie sklepy zo ologiczn e", i „N a M adag kar”. Fakju Kwak, kwak” . „Ty taki ow aki i ty taki ty jed en !” , „Takich uzech jak ty ch dwóch, to nie m a ani je d n e g o ” . A dalej ju ż walą na całego! Tłumy idą na B elw eder i na Pałac N a m i e s t n i k o w s ki ina ^ sejmu budynek. R zucają kam ienie na szaniec. K arm ią się b u d y n ie m rozdawanym w torebkach niczym proch. Straż pożarna dostarcza im wrzątek. To wszy stko początek. T o w szystko przez upadek K o ś c i. To człowiek z żelatyny. Tak nas ugościł! TO W SZY STK O P R Z E Z U P A D E K K O Ś C I -T o wszystko przez upadek Kości. W itam w n aszym programie na żywo. Gości. Porozmawiamy dziś o tej literaturze, o której rozmawiać podobno me wypada. Ale to jest zam ach n a n aszą rację stanu i udaza w bezpieczeństwo nasze. - Pan, Panie Pośle zna dobrze podobno autora? - Przecież to zwykły aborter, antypolak i a n ty k a to lik ! A ro g a n t i klasyczny półinteligent. N iezdolny do e d u k a c ji sam olub 0 płaszczykiem wiary atakuje! - Tak. bezzębny wyleniały lew proletariatu. T rzeb a sp ra w d zić, c/y nKuciekł bluzgajmy jadowitą śliną! to, przecież to do tego, biały bolszew ik w sutannie! Pan u chyba brak trzeciej krokiewki w głow ic, albo w idzie bogojczyźnianym capstrzyku, kum Uictnrii crK,cn zapomnienie, jak całe nasze „I ... : *..11 ... róbują go powstrzymać Nie! Nie ma prawa tak gadać On uderzył w chlew poselski
-T ak, ju ż wasi zakrętem używał . Weteryniarza! Pani Olejnikowa w e t e r y n i a r z a r ^ ' ! ? ' ! “ ' pełen żółci ja k krowa mleka! jes1 .
Niech Pan nie napada, jak to wasze czarne ntarm .
. ,
ojciec c z e m o n ^ s k ó rz ^a'^ on “
i
rzezaniec! - Tak czuć m acą i cebulą z kilometra! _
| l
|
|
^
nadmetraż w pustvm
Kościele! : T o p rZ eT
sai
d w u l i c o * y s z k o d n i k i s a b o ta ż y s ta . czy tatem w * * *
JeSZCZ
Ch0dz' 1
»25
- Trzeba wyciąć w reszcie ten endecki wyrostek robaczkowy' - Co Pan opow iada? Chociaż czytał pan tą książkę" 0 czym jest wie Pan? - Ja wiem, ja wiem! Przepraszam najmocniej! - Historią wodzowskiej czerezwyczajki. Opisującą jednościowy straszliwy epizod prostytucyjny. Wódz Towarzysz gwałci Poli Loli Kochanki. A Loluchna goluchna z papierosem różowym w ustach, przy kieliszku złoconym szampana, pastwi się nad rywalką Pola. np wykluwając jej oczy, ja k dziewczyna szamana. -T y Fetopfujletonisto, żydłaczku utalentowany, fabularzu. synku i wnuku zam tuzników , paserów, lichwiarzy, czamogiełdziarzy. Tylko w twojej głow ie m ogły się zrodzić takie myśli chore! - Przygarnięty z brudu i kału Ghetta do szkół polskich i tu wyuczony wśród spadkobierców promienistego i wśród karmazynowych dziejów naszych. Teraz raz po raz ośmielasz się bluźnierczo szargać zbożnym niby to cytow aniem polskich świętości i rdzennych piastowskich Lechitów?!? Wara od H erosów naszych rewolucji o d p o c z y w a j ą c ) th i; ^ g o d n y c h konsulatach do trudach że sens Waszych — v-6KttWKą Wam w am sic ouuijo moi« ------> , t Z^n^w mówi tylko o tym, że zerwaliście z narodem, a naro 113
112
nawet ze starymi daw nym i czasy zerwaliście' |
•
* " T e l i £ « t o na jaw nic w y j d z i e ? ^ ^ ^ , zyw iście
r ?. SpSn Ł[u yo wolności r“ Kiw stó w a. • !E°
"
Z
?
'-
, ,
A°
L a n i e konstytucji i w ystępow anie przeciw ko lenn,
d|j
Polski ju ż A to, co jest? Ziemia Ziemia nazyw POLI D M 11
Jakie by C. nadać imię? Już nie A dam , a czy_ A daś n ie w ie tf r 1 H ciryłek ale tak być nie m oże... w ięc kto? Jak w wesołej moseoce " lecz » me m dość j e s t . ” N ie w iem , co ,o jcsl? A le jen SóbTe Małe, 'm ile I serdeczne. M ałe C O N IE C O . Pom aga , Tobie b rn ie Jak kwiatki, cukierki i czekoladki, słodycze dla dwojga dziec, r d z y nami bezy, sok m alinow y, szalik, śm eg , c e p ie k a p c .e X .1« L ” Kiedyś byłam bardziej „W ichrow e w z g ó rz a , Wiele, R om antvcv. teraz całkiem „A m elia” , m uszki okruszki, szczęsne Spokój, spokój, oprzeć głow ę o ram ię. C o to jest POLI DNI 12
Aniu. Wszystko tak bezpiecznie i pow olutku. N ajpierw i poprawianie sobie podusi w sm sach. P otem utu anie Prz ^ przez telefon, jedna noc przegadana w ten sposób o sz . ranem. Dwa dziwne spotkania, w idać było ja k się m ęczy, o mu trudność odnoszenie się do rzeczyw istości. T o roz ra ^ chłopak, który przez kilka w ieczorów opow iada, żc utu ■' ' ^ słyszy akceptację, nie potrafi na żyw o w ziąć za rękę. ^ rcsZ^ ICt|zj(jzic tydzień temu mnie przytulił, pocałow ał w czółko jak . Cudownie. To nie są jakieś objęcia, tylko właśnie t0 ^ przytulenie się Najzabawniejsze jest to, że choć trzym ał nli)l ^ .;||)li przytulał, to nie jest "etap dokonany" i za każdym ra; c m J „sta* nieśniiat° niepewny, wczoraj wreszcie całuski, czoło, oezv, nos 114
łóżkowy przeskakiw ał z klasy do klasy! ;-) To m e w a z n e T
yba 26 zvbkfJ Wręcz przeciwnie. Za dużo przesiaduje ostatnio w ‘i n *pies2-' serce i proszę o prostowanie dróg, by nie n aro b ić zawsze podobało mi się, ze choć Ty i ja wvchnd-„m ' 7 założeń na temat tego, co można i 2 1 £ 1 ^ rozumiemy i mamy identyczne reznltaty. Z ie lo n a ttlwa «* też robię się mniej lodowała. No i zima przeszła Czuje « 7 , ! i Staję się grzeszna. J c r sae PO NIEJ
Przeszła mu szybko - po roku. Opium i po. W przelocie zgwałcił kii* panienek. Dusi chłopa popis ust. Dusi popa popis ud. Nie ominął t_. dwóch facetów w Inter City. Pojeździł rzygającym autobusem z księciem z taksówki. I znalazł się na cmentarzu z matką Tuta: tez znalazła się ekipa filmowa. Śledziła każdy jego krok, jak modli się nad grobem, j ak wytacza łzy żałości i złości, i wszystko to w sesji fotograficznej umieśćże w kolorowym magazynie. A on z tego słynie piosenkę pisze w rytm ie ilustruj niew ażne ważny. Ten projekt ju ż nie jest istotny. W szystkie realizacje. Czas z nimi się rozliczyć. Ale dziennikarskie sępy obsiadają grób i płaszcz, się nad ścierwem, znęcają nad kaw ałkam i tego. co pozostało I jeszcze czelnie przypominają, że czytelnie mają. czarne na czarnymi białe na białym, że podpisane, że zgoda jest na cały film i opowieści z wnętrza, trzewi, trzewiów. Bez żadnych wykrętów, bez żadnuh wybiegów. W nagrodę sesja w kraju ciepłem, Majorka. Ibiza z ludzkim piekłem. To nie ważne iuż. Już nie istotne. Ważne, ze e pa
Dzwonię ja Autor dzwoni. - Reżysera nie ma. Wyłącza się automatyc sekretarka: - Nie ma mnie, szukam Ekipy. Jak znajdę. Bę ę. Nie wiem 115
POLI DNI 13
Aniu Nie wiem ja k to pisać, siedzę z g łu p aw y m uśm ieszkiem na buZl a nikogo oprócz C iebie nie chce w to w tajem niczać. Przywykł,U11 do tłumaczeń typu "tak. to w y łączn ie kolega" i m c zam ierzam zmieniać oficjalnej wersji. Ż ycie pokaże. Z d ałam sobie spraw ę, że teraz najważniejsze jest dla m nie zaufanie i w sparcie, pew ność, że chcemy dla siebie w yłącznie tego, co d o b re i troszczymy sję a histeryczne em ocje i n am iętn o ści p rzy n o siły dotąd tylko ból i kłopoty Uczucia m o g ą być różne. A n iu - JE S T M l DOBRZE. Tu i teraz. M uszę Ci to napisać. C h o ciażb y po to, by się jeszcze nacieszyć, a głów nie dla tego, że m o że o d p iszesz m i, że dobrze robię i wtedy będę ju ż całkiem spokojna. I w iesz? C ieszę się z tej opowieści.
Epiletyk Ekscentryczny. Transycary , , trasowy, tarasowy, rasowy, treso " ttanscendentalnv t hologram i spamy. Postmodemkn asowany WeR ,j ,UnsoxvvPozytywistyczny „ tefctacj, ' " “ “ Wzn,, "‘t f ' barokiem, w tłustym transie t renesansu r, /r y średniowiecza. Przejmujący pić, z la, “ b r e g t h t J * * f i . mrecza. Bo wszędzre p rzeszto śi i hrsrona , gdzieś nad ruczajem. W hałunach sm alo n ? A brudna kał^a palonej zguby. W transie, w kredensie w V W kunach W tangu, w walcu, w ober ku Polce w nh SCD? ym kontredansie w skakanym, w klaskanym, w milondze M e r i T T ^ W kucanvmbicykl, brodzik, dzik dziki, bolid samochodzik ’R ? * ™ ^ I me w ie co zrobić? Oj, on dobrze w ie' W ie d L w f . Serr‘ kokietuje, nas wszystkich zuchwale. Zapętlony w sio" 0073 W sieei pow iązania chce odnaleźć nerwy powstania Ch pa|ę,Czync
A U TO R
Z opowieści Larrego B ism arcka p ró b o w ałem zbudow ać s o b i e co; |na kształt portretu Autora. K im był? Jaki był? C zu łem , choć w c a l e go mc znałem, że w ciąż poprzez w eso łe p o k rz y k iw an ia P a p u g i , je s t obok mnie i drwi sobie ze m nie, u w o d ząc i w ciąg ając do pieczołow icie przygotowanej i perfidnie przem yślanej intrygi. C zułem , ż e z boku przygląda się pow ieści k o lażu in fo rm acji, w y cinków prasowych, różnych treści żołądkow ych i tych ju ż n a śm ietn ik wyrzuconych historii, tych m niejszych zap o m n ian y ch w k lechdach dom ow yc i przed snem szeptem szeptanych d la dzieci. 1 tych głośno odważnie z w erw ą i ku praw dzie w ygarnianych. T y ch słów , co nic grzęzną w gardle, choć gdzieś głos się w y ry w a, tych, z którymi Pr2Ysz! ° walczyć. Tych, co kształtują nasze j a i być i um ierać. Gdzieś tyc wydobywających się z lekcji naszych p ierw szy ch , lekcji ostatnie katechezy, i wychowania, w ieczornego p acierza i sztuki wstawa do konania prow adzą larum. Lanie órkicm rysowały się powoli i w tym zarysie ja k b y w ęglem , jakby |M< bicracZ kształtowały, coraz bardziej się k o n k rety zo w ały . Autoi zb , Autor Analityk. Autor Epileptyk. A nalityk nad analitykam i- Ep'W w transie oderwany od podłogi od ściany Syntetyk /s y n tU )^ « ™ iczr*y Hermetyczny. Hermencutyczny. E pileptyk Epistem ol
2pomoenrk * * mrPrzepoczwarza od Kości- liczby, ** stowa. pom6wien, ™ ™ motywow , praw o zbawrenra. D opraw ,a ,o seksem ro,K d z „ ™ w czasie, drew nianym humorem zwanym poniewczasie srcrnrranW dowcipem, rymem skienriewickim. H uculsko podlaskim Polski B klinicznym obrazem. Z pól zebrane smaki i z nocnych polucji Genezę nieszczęsną kopulo korupcji. Am apoli, maki z Samotraki heroiny jestestw o. Tej najgorszej ze w szy, korupcji, wszą zwana, dziwkę m ę s k ą by pokazać, ukazać i polec zwycięsko! Tak jest wychowany, tak chce ojcowizna. Tam w łaśnie, na sercu, popękana blizna. Tam właśnie, gdzieś w uszach, zgnilizna, i toczy go. toczy przeszłości glizda. Tak właśnie, by odkupić w iny. zatapia swe smutki, przepoczwarza m iny, pobudki od wódki. Bo wie, że gdyby tylko mógł. Co dalej, jeden tylko w ie... POLI DNI 14
Głód mnie dopadł. Nie wiem, która godzina jest naprawdę, ale już strasznie późno. Strasznie się rozgadałam. Zapomniałam, o czym to ja mówiłam. A, no tak! Wiesz, ale się ubawiłam. Co° Już odczułaś na w asnej skórze, ja k to jest mieć ochotę zwiać od tego, za czym się ^ Zyc'e 8°niło. Dzieci, rodzinka - fajnie jak się ma piętnaście at i 0 tym marzy, ale pięć lat później realna propozycja sprawia, ze ]I7
niech trać ha Praw e Kookoi trochę w yham uje. Arnu! Nic uspokoi > nj UWWT •' t L c pomysły U faceta to pow ażna sprawa. Za u ,rtł wyhamuje, wolność, jeśli chcą brać na siebie tak,, cenią soDie j ^ ^ żafty Trzym aj Się swojej wersji , ,w % z o b o w ią z a n ia , j naj w ażniCj Sze. D oskonale Cię rozum m j wiedz czego _ • ustyszałam "jesteś kochana" kiedys poczułam a teraz panika. Z robiłam się jak młody chłopy dostałabym s , dobrze, szczerość, uczciw ość, ale żadnych Tu 1 tćraZ’, ^
¡
.
chadecka, komuno przebrzydła, f a s z y ^ T 3 7 Waku konserw0 zaćmienie liberalnej, latającej świni. Co? Mam w Totah* kt0 mnie za to wini? Za to jaka ma być życiem l° WSZystko> Gdzie mam się położyć i gdzie potem skonać > K o t ? Spiaw‘ona° marionetka na drucie? Honor mój, to zginąć tutaj tutaj na r ? ' 3“ pO LI DNI 15
w ybiegać za daleko w przyszłość, nic ..-.rzcbaO Ze spokojem patrzeć na nie.
W Y Z N A N IE Pol„ Lasko. Tyś dia m n ie ja k * p . e ^ n a d ^ i a m . M glo, co dla C iebie trace giowc mgl. poranna. Co « « a g
m ^ T n a s z e , . wieczną
Tys & 0 ^ 0 “ Choć me znam C
¿ t o co noc o T ob.e śnie. Eros wespół * . • co w£ mmc do tlib ,
2 Am0re” ‘
na m nie w yczekała L a l iylc
TSS
bvm m ó ^ b y ć * chwatach, ,a k O dys po sw oich — Tw ych o g ro d ach - N a pierwszy U w chmurach naszej miłości czekam , ta m ja k Iśrnic , masz jak Oleńka. I kiedy Jak przymierze. Ty udasz się na w ieże. 7 konia biaki czekać będziesz. Aż ja zajadę i tu C l zaręczę, z sią ę n i poproszę o Twoją rękę ojca Tw ojego. Jam tej mi os kupił, to wina Kupida, Kupido m nie upił. I n a zna i trudów życiowej mej orki, w darze Ci przysyłam te przcP' Norka mikro, orki makro. Drogą pędzę, choć się w ije, do i? j a
k
A
l d
o
n
a
BOHATER ,
(
.
, | o .
Dowiedział się, że w jego żyłach płynie krew O h war< •< ^ if nordycka raso, ty raso alzacka, ty duszo słow iańska, co się ^ packasz, ty typie semicki, ty diabli potw orze, ty rusku z“ ’1 118
Jadę WKD. Mijam własme stację Reduta Ordona. Coś tam sob z lekcji polskiego przypominam. D eszcz na szyby zacina. Śmiesz* mnie te wszystkie romantyczne gesty . 1 romantyczne miłostki Kiedj nam się wydawało, że po prostu zjawi się ktoś, co do którego będzie pewność, że to ten, a jest zupełnie inaczej. Ludzi łączą rożne więzi i tak naprawdę niczego nie wie się do końca. Ja postawiłam na głowie wszystkie zasady tzw. "rozgrywek damsko - męskich" i coraz lepiL się z tym czuję. Problemy pojawiają się tylko wtedy, kiedy zaczynan interpretować sytuacje z perspektywy zaniżonej samooceny. Ostatr pisałam Ci, że nie wiem, co się dzieje, skąd ta cisza11 Po dwóch dmąc* odezwał się, dostałam sm s'a w tonie radosnym , ja k skowronek Nie mogłam sobie darować i musiałam mu napisać, że to milczenie me było miłe, bo podobno miał być "grany" koncert Bez wyrzutów, raczej pogodnie. Okazało się, że koncert za tydzień. Faktycznie, nie było mowy o konkretnej dacie. Roztkliwiły go, te moje żale (jeden z nielicznych znaków z mojej strony, że zależy m i na tej znajomość, i był naprawdę słodki. Widać było, że spraw iło mu to w pewnym sensie przyjem ność, ale nie satysfakcję w samczym znaczenia. Przyznaje się, że nie potrafiłabym się już obyć bez tej (głów korespondencyjnej) znajomości. Te jego sms y są jak codzienna porcja czekoladek i cukierków. Naprawdę dużo ciepła. \ lęcei niego dostaję, niż daję. Nie doszukuję się jakiś gierek i sama mc ni udaję. Kiedy chcę coś powiedzieć, kieruję się jednym ■ttn l? . , musi być taka m oja myśl, odczucie, pod którym mogę się pc niezależnie od tego jak zostanie przyjęta. Żeby być w zgc zi sobą. To dość trudne. Kiedy zaczynam brać za dużo P 1 ^ ^ o rz y ć hipotezy, pow staje taki bałagan mysm J dnlk, kompletne zaprzeczenie flirciarskich zasad.
• Marsa odstawiłam i kurzą się z innym pułkownikiem, pt * Wenus i z idą do nieba. Staram się ju ż nie w y b ^ wprzód i tylko czerpać przyjem ność z tego, co jest. r o z m o w
a z
p u ł k o w n ik ie m
- Co jest? . Dżdżownice wyszły na żer. . Znowu będą ¿»wry w hsc,ach - Dno bada Bond. - Ala boski miks obala. - Haj Hitla. N o 'n o S r e ^ r k a z Eli ładna psota. D obra robota M oney Pem.y Kto Cpame°PuUm»™kti poprosiłem pana. Bo spraw a je st delikatna. . Mnie jest dobtze znana. Raport w tej spraw ,e lezy U. od tana A w„t synu me zwlekaj tylko wal, co tam? Pokochałem kobietę, chciałbym się wycofac. czeka na etebte robota, A eate w y sz k o le ń , b y k ,. koszt podamika. Wiesz, co robi się z tym , co pracy unika - Rob, stę pogrzeb i agent specjalnej trosk, z m k a Potem, gc, się meczv wyzywa od debili. Potem pobili i zabili. W mcdiaci p " ^ e gnili, bo biling, co zabił, w ersja oficjalna. Matka a. materiale ilustrującym pogrzeb łka. . Tn tvlko dla - No właśnie. No tak, pogrzeb w śród arm atnich sal . bohaterów. Dla dezerterów to cicho, po kryjom u, be ^ bajerów. I choćby matka płakała. To pa, pa. Pa. ^ j,j powtórzyć materiał raz jeszcze, te ostatnie sto stron. 0 , njc stopień i pozwolenie na broń? Zresztą na ślub z Połą Las ą z ^ dostaniesz. Rodzina weryfikacji nie przeszła. My ich do rzC^ c(jziat, Nowy na dywan, a wydany won. Ale jak byś zm ienił ton i P° proszę... ^ . 7 r,0dn>c - W takim razie proszę o przeniesie, proszę! W stan uśpieni • ^ ^ z regulaminem paragrafem, tym, a tym wyszkolenia. Czy Ju zrobienia? - Do zrobienia’ Chcesz się do niej zabrać na śpiocha,; - My we wsi mówimy, że to wiocha.
. w iem . wiem! Wtedy - Rozumiemy się? . Rozumiemy. . To świetnie czego się napijesz, czego się napUemv . Krwawej Mary. 3 . Nie ze m ną te numery! Cha, cha, cha! - Będę szczery, Stary. . Na ten tydzień hasła nowe się zna? . Metal łamał kynolog! - Golony kłamał latem. - Zatem, no to pa. - Pa, zatem, Ci pa. - Pa Ci. spytała barmanka LIST DO A. Aniu Przepraszam. Anka. Proszę Cię Anka. Wysłałam kilka sms ów To, że się nie odzywałam to nie znaczy, że straciłam z Tobą Koniak: Czasem dzieją się takie rzeczy, że nie wiadomo jak o Tym pisać. Ta.było u mnie od końca ubiegłego roku i nadal jest trudno. Zaręczym Loli, ciąża, ślub, wesele i kolejna strata dziecka. Wszystko w - ¡ężk.e; atmosferze. Chętnie bym z Tobą o tym porozmawiała. Ale pisać. Nawet teraz nie potrafię więcej, bo nie wiem czego chcę.
121
CO T Y L K O L O L A CHCE, LOLA WIE, BIEDNa U>U CZEŚĆ DRUGA Bohater po pijackiej libacji u Perela przy nW- K w objęciach muszli klozetowej w łazience Au, stok £»n*ł razem z Big Łotrowskim, co silnym był g° 1)0(1 r<* e jak worek kartofli, pijak z pijakiem I tak szli n ' Wyciągnch i chwila we trzech upadali i śmiali się na bani ulanYTÍ ' 1 co w końcu dotarli i rzucüi g„ w s y p u L * „ ó w sny jak.es n am rty Sen mu przyszedł , p,Zvm * Z krasawic z zielonym okiem. I smła mu się Gwen Verdor, X •
W
J
1
I
•
^
™
gets: Cokolwiek
Lola chce. Lola wie. Chłopczyku dziś L ola Ciebie chce tu Zdecvdu się, bo to nie je s t grzech. Czy tego c h c e sz? Czy me ’ Zrezygnuj z rué i weź mnie tu! Ja zawsze mam, co chcę, to czy tamto! Po serce Twé duszę, ciało. Warto! Cokolwiek Lola chce. Lola wie Płaszcz ' 2de/m go! Wiesz, że nie oprzesz się mi? Nawet je śli nie akceptujesz rezui gry! Nie oprzesz się! Poddasz się mi! P oddasz się mi poddasz sie m Helio, chodź! Teraz my! Trafiło nas! O bejm ij mnie, no tu Aaahhaaaaaa. Poo p o o p a doop. Peek-a-boo. J a zaw sze mam co chce. to czy tamto! Po serce Twe, duszę, ciało warto! Lola chce. Lola -ue. Jeśli nie znasz reguł gry. Nie oprzesz się! P oddasz się mi! Poddasz się mi, poddasz się mi!!! A potem Serge Gainsbourg i jego Pauvre Lola Wciąż rozciągasz wzrok by rozerwać mrok! Pragniesz Lola! Krok za krokiem w bok. Szpagat rwie i cmok. Delikatna. By nie spłoszyć mnie By ogarnąć mnie. Pragniesz Lola! Ale zdziwisz się! Bo ja tego chce Bara, bara!!! Czułe słowa chcesz! Lubisz słyszeć j e Czuła Lola. Tak, tych kilka słów. Czułych niczym lód. By rozczulić Twój głód Lolna To, co ma udać się zależeć będzie czy pragniesz go L ola? Oa C u też zależy chcesz czy nie? Pragniesz Lola? Mogę Ciebie wziąć. Musisz oddać się. Spraw ie Lola. Zanim przyjdzie śmierć. Termin skończy su Mija czas Lola! LOLI C Z A S dow iedział się, że Lola znów jest w ciąży nadąży t wczwał Autora, mówiąc 123
Nie m nie, j a k ! 1 czy żeś mógł" | c. . Ślub. i a n i mru n ■ ^ Czy moj a w n u c z k a ’ M ój wnuk! Wic i, ¡eilc’n to twój syn? Czy u . , W esele! No i m orda na kłódkę!
B :f -A le
* c nc
.„cdz.atem ! Dorzucę
I hnoate i « P “ * t — »• a
w
^ , , N c ¡A«7f ze auto! No
: -L—
'
Może byłaś pijana? Może na trzeźwo żeś sie m„ic to. w cale! Znalazłem Cl m,ż a ] me c'hcP J « * * {¡k ,m„ t ,U)c i m ężusiu. Żadne ale! v yszec 0 tym brzusiu A Lola rzekła. - Dziękuje tatusiu. Wspaniale! . W szystk o już zaplanowałem! - rzekł Pereł w sza le . 7 I Ty zap am iętaj . Przez Połę będziesz przeklęta! dP«nętałem.
icsz Od
zięc • Tak w ięc, jedynie, słuchaj R ozum iem y * 7
T y
si
innie.
U S T DO A.
O
taW zdziw iłeś? Propozycja jest uczciwa i prosta' • «_ :
Płaska a zuuy przybij p i w ' Załatw ione’ i . Załatwione!
ro! T atom n an ii ci^l
Dziękuję Ci Aniu za zdjęcia. Londyn, to piękne miasto, a u Ciebie jest tak cudownie. Cieszę się, że odnalazłaś siłę żeby żyć. Miło. że sic odezwałaś, bo mi bardzo trudno jest zacząć po przerwie Tu czas płynie dziwacznym rytmem. M ie li się praca, sen i zmęczenie. Dzień podobny do dnia, plus zawsze k ilk a zaległości i spraw, które trzeba pilnie załatwić. Denerwujący brak siły na myślenie. W wiadomościach tylko paranoja. M ałe uśmiechy, czasem smutki Wątpliwości. Miało być tak fajnie, a trudno odnaleźć się w tej Polskiej rzeczywistości, ze swoim prywatnym życiem . N ikt me wychodzi Ci na przeciw, utrudnia - owszem. Te w szystkie żale rodzą mi się wokó organizowania wspólnego życia razem. W esele - powszechny bral
r
f S ! K ! ? T ^ a S b nie w p o * . N ajpierw będzie Lola, bo urodzi. ma bachora :
1 o S dobrana z W as para. Poinformuj o mo,t . term in, sale , suRtcnRa szyje siei
foe,Ur,,.er.ći'i m if>cvlranip - nrnhle.m z kredvtem. nraca - CA ŁY CZA' wymieniać
r ch ^ R o n ^ r J S i :ii-r drwt! -1 szarpnęła się po brw iach s crycic i o ^ laka jcst potrze
jakbym
1
rzuca
- N k p b czcó rk o . Nie. Takie ^ P ro^
J * o d n ic p r/y goto* chwili Rodzi się nowe. I trzeba P °w itan g ^ noga. Czuję, że to dopiero jest nowa fala. N a sam ą y ¿ kąpl też kopnąć to wszystko i wyć. Ze ta ciąz p D ükorze. wylana Ale me dziś. Trzeba żyć. I to życic Przy^ tcnli W< O Boże- - jęknęła Pola - o Boże, Boże, Boże! Z n ó w je stu n na jestem’ Dziewica niepokalana! 1 padła przed ojc > Li kolana. - Ja byłam pierwsza i chcę być dalej pie i rozkrwawiała lamentując kolana -,w ¡e d z¡| - Przyznam z żalem, że co pow iedzieć m iałem , to P° ^ 1w# Zejdź mi z oczu’ Bo Lola będzie teraz m am ą A Iy otr/yi garść. Poinformuj o ¡ck"t ^ na koniec Lola przez Perela została w ezw ana. .tiana Lolu. Zostaniesz wydana za mąż. Za Tom asza. a ... przepraszaj. Może
Trudność TRUDNOŚCI
9 •
#
f j
i
t
• ______A
^1#%
n
mnie jest to wynik myśli, żc nic pov utrudniam ukończenie rzeczy, tak grzechu 7 ^ m się go wyzbyć. MOgrem p i ^ « - — , : o d d y c h a n ia ukręcony pępowiną, wiec nie powinno mi to zani łe m s ję . przyjść z jakąkolwiek trudnością. A jedna ? • stancnViłcm Zaniechałem raz pierwszy w życiu m yślenia o sml^rcV Qn we mnie tyć z piętnem tego grzechu pierworodnego zaniec 125
nic tylko pierw orodny, ale i pic nie tylko zarazcnl 1 czy św iadom ie, czy me, znów f U'" M, j fundan*»» i ^ mnic jeden kom puter odm zapizysi«» P zupehne inny próbie. K d /:i każdym raz''™ przenvaiTmu to chorow anie, zgrać kilka pitko A ja zann * r ^ da)(- mu szansę i podtrzym uje życ.e Cft których p' ^ yczallismv się do w spólnego dotyku. On moich dl0tll prawda, p r y pow inienem mieć odwagę. Drugi u..,. .
„ fc o
p ierw szy,
ja pudlo, zaraz by się żachm s ta c jo n a im .^ a a ^ ^ ^ ^ jcd y n ą
godo
PlSaI,,in Trzeci służbista, me chce przyjm j mUZ>t h komputerów, jakby co najm niej bał się zakażenia H1V, takl 1 n P rzychodo mi tylko pisać ja k za starych czasów ręcznie. jeS! “ w i „h wystukiwać słow a na m aszynie, która ma pretensje R? T ? kochanka której daw no się nie odw iedzało. N.by ulega ü dotvkowi, dość płynnie daje się prow adzić, aż tu nagle m o je m u o c ty
momencie, w chwili
Ł « 00
,
*<±0**6 n r 7 p lć n n a n v
ż e n rlm lt /lic,,
■ £, Z" X
n lg « ” * L ., ranl]ona. zgrzytnąć i bluzgnąć swoim jadem. W łóżku S T n *
art Traeba się W yC o6ć' C a ' a r° b" " ” T opada. K anke trzeba w ykręcić, a czasem nawet brutata, w ^ a ć po prostu . rzucić d o kosza, n a podłogę, jak zuzyt, nrezerwatvwę 1 tu i tu znajduje się szczątkowe moje nasienie Miliony 'plemników i m iliony m yśli, m ożliwości. Potencja kilkudziesięciu znaków. Ich m ożliw ość kreacji meodgadmona. takjai możliwości genetycznej inform acji niesionej przez p ’ kiedy rodzić ma się dziecko? Co w ięcej, ja k m a dojsc zapłodnienia? Czy. aby me jest tak, że zaczęte m yśli, co w W g a może i rodzą się w mej głowie, te w łaśnie m yśli, co u a U1 głaszcząc moje dłonie, tak by podrażnić j e i spow o owac .£. skurcz, odpowiednie ułożenie palców , skurcz, stuk w o po ^ kolejności i taktów liter, słów. Ten grym as, co układa grama ^ ołówek, długopis w jednostajny lub porw any, p rzery^vanY ¡e klawiszy stuk, stuk, stuk. By to w łaśnie uznać hl, 'cia, stworzenia cud? Tak? G dybym tylko m óógł przyj»» lzieś w pudle, jak nie, jak u^ ||Vli i tych trzymanych gdzieś jak w trum tr 1 tych od razu wyskrobanych, zam azanych, pog|llu 126
na czekania w > m Dyc 1 tE podpalić, zgliszczyc. Już dym. Jui “ ¿ 1 » latek „ sp “ nic, jak mc babiego lala. To moje p , ^ Po ,k A które szanse mają się narodzić'' Te co ie i Wyw°dy zaplą. porodu, stworzenia zniosę, wytrzymam Nie d°nioi* >ból się zmuszę i nie zaduszę. Pozwolę w y jrz e ć “ K * * 6® przywiązane pępowiną. I sam ją jak ojciec przykładni a ° zblednę i nie zemdleję. I wtedy właśnie pieśń nowa tei u ' mając we krwi zbrukane ręce. Oddech książki ,e! ¿ 3 : dzieciece. O ran vl Omąmi, . *, ' Krzyk. Mamo!
mnie
. ie me 1 Ja wr/ź ?
U S T DO A. o rany! Dziękuję C i Aniu za kolejną porcję zdjęć. Schudła - 0| droga. No, no. Ale przecież nigdy nie byłaś blacharą. Takt samochód jak ma Twój facet sama sobie kupisz! I To me Jeepa, tylko Rangę Rovera. Miło, że się odezwałaś, bo mi bardzo trudno jest zacząć po przerwie. Już od dawna szukałam sposobu, żeby się do Ciebie odezwać, ale w swej osłowatości nie wiedziałam jak się do tego zabrać, mimo że mam do Ciebie ważną sprawę. No i na dodatek stęskniłam się bardzo. Oboje z Adamem chcielibyśm y Ciebie zapvtac czy sprawisz nam radość i zgodzisz się być świadkiem na naszym ślubie? Nie w yobrażam sobie nikogo innego w tej roli. Chcerm bv w tym w ażnym dniu za naszymi plecami stały życzliwe, najbliższe nam osoby, które od lat są ważne w naszym życiu. Dobre duchy naszego bycia razem. Karol mój przyjaciel gej, no może nie do końca, bo czasem trafiają m u się jakieś dziewczyny, zgodził się być moim świadkiem. Gdzieś rozum ieją się z Adamem i dzięki niemu w końcu się poznaliśmy. Także tu też nie mieliśmy wątpliwości Mimo że chronił długo do m nie dostęp przed Adamem. Serdecznie ( ie pozdrawiam, i cieszę się że dzięki Adasiowi się poznałyśmy ^ icmże jesteś nie tylko jego, ale naszą i m o j ą przyjaciółką.
127
l is t d o a
Kurcze właśnie napisałam ten lu t t niechcący wyłączyłam kor. putet CaTa ,a. piszv' zatem od nowa. Do trzech razy sztuka, choe n a £ i S żc do dwóch. ;-) Zacznę od tego ze w dniu kiedy wysłal, f i tego maila zostałam ciocią. Loli dziew czynka jest maleńka i J T > 6 0 0 , ale jest zdrowa. O statnio u m nie sporo się działo’ rłd w m e korzystałam ze skrzynki do szukania pracy, a w tej spokoje czekał Ust od Ciebie. Styczeń był trudnym m iesiącem 1 w prac i nnrwaniie pod górkę. Zaczęło się od tego, że m am a Adama podała aod wątpliw ość organizacje w esela. Spodziew ali się, że Adas wytożv « m spora kwotę na jego sfinansow anie. N a to z kolei, ja nie moglani • zgodzić To by zrujnow ało nasze plany kupow ania n, tkania Mało którzy- młodzi ludzie m ogą sobie pozw olić na wszystko. Ceny u k poszybowały w górę, a K redyt na 35 lat to praw ie dwa ra więcej niż ja żyje na ziemi. My ustaliliśm y jednak, że z mieszkaniem załatwiamy sprawę sami, a w esele finansują razem rodzice. Adaś. tak naprawdę jest przeciwny tego typu im prezie. Chciał mały skromny ślub. Znasz tez jego stosunek i mój do K ościoła. Ale ja chcę być ta, Białą Panną M ł o d ą w przyozdobionym kw iatam i Kościele W końcu ślub ma się tylko raz w życiu, no nie? ;-) W rac: nieporównywalnie chyba sobie zdajesz sprawę bierzem y na siebie większy wydatek. A tu jeszcze i to. Było ciężko łzy i nerwy, ale udać mi się załatwić to tak, że relacje z je g o rodzicam i me ucierpiały a nawet się poprawiły, m im o że nie ustąpiłam na krok. Z u i . s e em tez będzie niezła szopka. Bo A daś skoro ju ż się uparłam na du 'ouk1 i ślub Kościelny - bo to zawsze ładniejsza cerem onia - to stwter zt. że zaprosi więcej znajomych, no i tak to ze z w y k łe j Koście n. ceremonii dla dwojga niew ierzących, robi się w y d a r z e n ie po ltyc’ Na szczęście Adama przyjaciel, ksiądz, z którym grywa w p° ^ zgodził się udzielić sakramentu. O to zresztą też była a w a n tu ^ ^ skoro ma być Kościelny, to A daś stw ierdził, żc m oże równie ^ być w Synagodze pod chupą. Zaw sze m iał takie tendencje, a ^ odkrył, że takie są jego korzenie, stw ierdził, że tak byc P°'^ skoro mamy Boga do tego mieszać. Tata, który d osk on ale w# przeżył w czasie wojny, strasznie się na niego wkurzył S k°n hucpą powiedział, że skoro rodzina jest katolicka od par11 f1 jz:1 i dub Loli był w Kościele, to on się na takie fanaberie ,1K
[obraził się na mnie śmiertelnie światło dzienne. Bo przecież obole 1 W?2ys*ko *oże Wv, ■ podczas wojny mówiło. T0 straszne hn bry y2 ? na można w tym kraju byi o™, klm ' 1i » * £ samotność., w swo.m uklTOU ■ ■ Każdy » 'sw' czekamy w Kolejce do Bycia. W pracv J ',° to 24 bycie' wclS strasznie. Atmosfera ciężka. Cały był0 zastanawiałam się, czy nie złożyć w ym ów ^L byłam w szoku, kiedy w piątek takowe dostałam w ^ Jednak doskonale rezultaty. A tu proszę albo podn ' ,yczniu porozumieniem stron, albo dostanę wymówienie a I teraz z perspektywy czasu wiem że ni e jT ^ * w wypowiedzenie wpisać jako uzasadnienie, ale hv>. ?! 00 Myślę. że głównym powodem były pieniądze, duże premie. A ostatnio zaznaczyła się tendencja zatrudniania młndvrH za tą pracą tęskniła, szkoda mi — — - 7 5 poniedziałek kolega rzucił i czuję się o wiele ■ l 9 • lepiej. W ysyłam m nostw o a p lik a cji, uruchomiłam sprawę sw o je j prawa jazdy. Wreszcie m iałam miarę sukienki, mogę dopilnowaćspraw związanych z w eselem . Sukienkę zamówiłam bezpośrednio u producenta, tam gdzie L o la . D zięki temu mogę realizować swoie fanaberie, czyli skromność. Jak zapewne wiesz, o to teraz najtrudnier No i będzie odpowiednio długa. K iecka bedzie miała kształt literv a , nic nie Dęazie się za m ną w lekło, żadnych ogonów ' Dekolt zabudowany, prosta łódka zakryw ająca mój żałosny mostek i małe rękawki. Jedyna ozdoba to delikatna gipiura pokrywająca całosc sukienki. M yliłby się ten, który by pom yślał, że wybranie sukienki to już koniec dylematów. Okazało się, że najlepsze dopiero przede mną Obecnie większość sukienek szyje się w ecru. natomiast większosc butów ślubnych jest biała. Moja sukienka jest w- kolorze jasnej Kości słoniowej, czego ju ż żaden producent butówT nie przewiduje. Zatem i buty trzeba będzie na zamówienie obstalować. Wesele przypomina trochę realizacje dużego projektu. D ziś poszukiwałam bieli Panie, które brały miarę stwierdziły zdecydowanie, że powinnam zakupić push up. M oje 75B poczuło się urażone, ale czego się nie robi żeby dobrze wyglądać na własnym ślubie. C i e r p h w i e mierzy m teliznę wszystkich zarekomendowanych firm , niestety ja w żebym ^
129
128
■ czuie się jak z żółw iam i przytroczonym i d o klatk, sprzęcie ^ stko dzieje się w takim tempie. Czasami wydaje piersiowejnrzebieci, jałow e tem po, jałow y b ie g , a i nic nie się, ^ ą naorz6d W tedy jest trochę ciężko, Maram s ię / j| ago P " 1 zastanawiać, tylko brnąć do przodu. Powoli z a ł a nać tv | nad tym o ^ z k a le n d a rza. Tu jest naprawdę iężko sprawy, w y jazd u , to nie przejaw tchórzostw a z T w o j e , strony, Anl | am Jestem z T o b ą i kocham C ię bardzo. Jcste , moim 15,11(0 konsultantem w w ażnych spraw ach. Kiedy jest .aężko. wewnętrzn od ciebie dostałam i szukam swojej mocy. Ty odkopuję ązk^ Cq do tabletek) t0 w ydaje mi się ż c , to taki tCŻ ^ L i ś c i o w y Osobiście uw ażam , że lepiej jak najmniej . . L ostam io w zięłam dw a opakow ania żeby przcstaw.ć się t d weselem i przez całe drugie krw aw iłam , a n a stró j był nieprzewidywalny. A teraz, to chyba m ożesz tylko u z b ro ić si? S .w o ^ i odczekać przynajm niej 3 miesiące. M o z ę się S z u j e No wiesz, śluby m e w iem , m e w iem ? Chyba, zc nikomu r t w L y ; - ) Chyba żartujesz ślub m e szlub, będziesz naszym świadkiem. Tyko daj znać kiedy ta uroczystosc. LIST DO A. Aniu nie wjem jak Ci to wszystko pow iedzieć. C hodzi ° to, te J . U Z Adasiem o coś sprzeczamy i spraw a się z a o g r J zostałabym na jakiś czas sama godzinę, ^ k aCZ^ ^ ać, On zszedł mi z oczu, przeszła złość i móc spokojnie p łatwiać i boi z kolei wychodzi z założenia, że sprawy trzeba od razu ^ się, że jak odejdę, to ju ż na dobre. N o w ięc sp scho(lzl na sprzeczamy - temat nie ważny i stopniow o coraz ar . uvvać się. drugi plan, a we mnie to narasta, zaczynam wstawać, ;ijh, wychodzić w trakcie do innego pokoju. A on za nin^ ^ hardzi'-'1 zaczyna mnie obejmować, żebym się nie przem ieszcza a. ^ pUścil on mnie przytrzymuje, tym bardziej chcę, żeby m /C(jj a 11 Wyrywam się i zaczynam z nim szarpać. C hcę żeby :W! L t u l ę a-,a Jemu się wydaje nic Ulik ~ , ■prZem°c trzymanie, to użycie s y . p s)ę Zapasy to też sport walki, m in ....I I siłuje. Po prostu rozpacz we mnie narasta 130
i już nawet nie pamiętam, o c o p o sz ło 7 racji, bo czuję histeryczną klaustrofobie’ w DaWet n‘e uwolnić. Płacze, błaeam • . dymaniu .in«-». wściekam się i n i' ,7/ “m MusZi zdarzyło mi się nieźle mu przyładować Ja mlaklrri mcrrien' się, on dla odmiany kurczowo się mnie trzyma UWo,:,i'icnia żeJak odpuści, to ja go już z o s t a w , ^ ^ ' " Nie Chce wyjść , stracić ze mną komaktu ak wtedy mamy najmniejszy kontakt. Kiedv i J L _ . ' . ‘ : ri kontakcie. Czasem to czuję, jak się kochamy że k " e T ' tu własnej rozkoszy, do własnego zaspokojenia. Że nie im i™ “T E ■ • • lyill *■
j
~
Zkontaktu. " t T T n'v m! Z e f St 0n' a ja Jakt)y gdzi^k"innnr, Każde owłarłnW . . i , • ~ T i^ u /.cu ą, a może raczej swoim lękiem. Ta cholerna psychodrama dopada na miesiąc, dwa. Zazwyczaj w m o je tzw. gorsze kobiece dr tym, c z a s e m b y w a ty m zwiastuny. Ostatnio z a u w a ż y ła m , że próbuję wpłynąć sytuacje, przenosząc się do salonu. B o m o ż e ktoś przyjdzie i sytua a się zakończy. Parę razy tak było n a w e jś c ie uspokajaliśmy się oboic wtorek jednak byłam już ta k a wyrwałam. Ryczałam wyrzucił z domu. T e r a z m a ją go za damskiego boksera mnie nie uderzył. C h o d z ą o so w iali, bo uważają. dużo przez niego płaczę. Jak c o k o lw ie k p ró bu ję tłumaczyć, to uważają, że teraz go bronię, b o g o k o c h a m . A p raw d a jest taka z e raczej wtedy trochę przesadziłam, n iż te ra z g o w ybielam . N o i z n o w u go tak nie bronię, bo cały czas u w a ż a m , że takie z a c h o w a n i e , jakkolwiek może nie tak straszne, ja k to te ra z w id z ą m oi rodzice i tak jest nie do zaakceptowania. No i tak to się nagmatwało. Zeby by o jeszcze trudniej, Adaś nie doleczył g ry p y i d z ie ń później okazało się. że ma powikłania. Został skierowany d o szp itala na badania i teraz Hiusi leżeć. Nie widziałam so wiec o d w to rk u . Jestem tym w szybkim Ml Przybita. Jesteśmy w połowie transakcji, jeśli idzie o mieszKa" . "■płaciliśmy raUrrbf* a ia cip waham. CO do Adasia A Oś' dochodzi jeszcze, że nie mam pracy. A d a m m a dość p o w a itu ze —rm unA «M i i • _i r f-trm nir \ic chciałam n p m . i zapalenie płuc to przy tym mc. rsie P,sać, on nie chciał żeby komuś mówić. Później ; K z- 0jł3m zrozumiał, że to dla mnie ciężar, ale ja już się wie > z n 7
1
131
mjałam napisać oddzielny .. wszvstko przytłacza, V UUIk-fcV —
tej sprawie.
«* * — m nóstw o ludzi tak ma Ulgai w . ^ eba odpoczyw ać. M ija kilka tygodni - powtórka' N orm alne, zy . ^ w szystko się z m ie n ia . Boże, mech by i0 by)a W ertow anie . w ia d o m o ja k z tym żyć! Bo to może być też padaczka. ^ ^ ^ T o m oże być stres, tyko. żeto guz mózgu. Padaczka! G uz mózgu! Albo inne " f i * « " o S ;Zok' Nie życzę
m
W
*
• A
• t i m i c neurologiczne! M ało? Ja ju ż ledw o żyję! Czy mogłob, ,ę « re s z e k cos pow ażnego, ale pozytyw nego? U S T DO A. c h ł o n ę Aniu Adaś u lekarza ju ż raz był. T en zalałeciłcł najpicn, d T le z b e z p ie c z y ć , jeszcze ja k o o d r o w y " i dopiero zgłosić » s t c S r c c z n e S i a n i a . Tyle. że ten etap strasznie długo trwa te na specjalistyczn h .p^ c t T o m nie w y k a ń c z a , bo od wizyty względu na jego choroby a .e z ą c e ^ o m n się napraxl „ minęły iuż prawie 2 miesiące, a spra f ¿inknoi Nic T w S ó w badań uzależniłam rodzaj cerem onii ślubnej. Ni od cyników oauau ew entualnie poprzestać n a czy® chciałam zmieniać dat, tyUco ew entualni p f totrzebato skromnym. A tu już tak m ało czasu i je 7mieni. T o też jest organizować w określonej wersji i ju ż nic się c z a s e m nawet dla mnie problem. Ja lubię skupiać się n a m ew ’ Aj as ma jednej sprawie. Załatwiać i zabierać się za na p zucia wszystko rozgrzebane i to napraw dę nic (0 |11Z bezpieczeństwa. Twierdzi, że lubi jak się dużo dzieje, a ^ na przesadził z tym chaosem. W szystko się łączy, o , . , naS nie kredyt. Jak go nie będzie to trzeba w płacić kaucję, na ■ ^¡mia stać. Adama zdrowie na mój stosunek ao spiac< ^^ i rodzaj wesela. Jego zdrowie na cale nasze życie. Można ^ wyliczać Dlatego tak uciążliwy jest brak o d p o w ie ' itkieg0 Trochę mmc rozgrzeszasz z dbania o t ł u m a c z e n i e • si? rodzicom Wiesz jak liczę się z ich zdaniem i ja k mnie ^¡lutD martwią. Z milszych rzeczy, córeczka Loli jest napr
wymyśliliśmy z Adamem imiona dla dziec, k rozmawiałam, ze podoba mi się mnę Jagoda l .i , YS latn * mą imię. Nawet się me odzywałam w tej sprawi u ^ córce na sama rozmyśli. No ale Tomkowi bardzo sic' s o S k"! “ m°Ze Sle oboje uważają, że sami to wymyślili. No ale mał ° "aiUralme pierwszy raz zobaczyłam, pomyślałam, ’no m ech ^ )ak,ą Trochę się zdekonspirowałam, że me jestem taką T ly m c m łyka dz,ec,. Raz nawet zoslatam z Ma sam£ , godzinę. Ale to , tak max, bo ona cal, czas je, a Lola kam, ,a Tak, że ostatnie 10 minut musiałam ją nieźle bajetowac żebv n i płakała. Smoczka me lubi. A ssać chce cały czas Ogólnie mam'z -aa umowę - o nie wyciu i nie kompromitowaniu ciotki Polu U S T DO A. Aniu. Dziękuję za słowa otuchy. W całym tym zamęcie poczułam się naprawdę samotna. Brakowało mi spojrzenia z zewnątrz. Najgorzej, jak się siedzi w środku problemu. W tedy wszystko rośnie. Jeszcze raz dziękuje i pozdrawiam. Życzę dobrej, spokojnej nocy. Pola Aniu. Ostatnio pisałam do Ciebie w panice, narobiłam zamętu. Dziś trochę spokojniej, bo ja jestem spokojniejsza Wszystko się ustabilizowało, na jako takim poziomie, który w ogóle pozwala cc robić. Załatwiać sprawy, jedna za drugą, bez paniki i w miarę sprawnie. Nie jest cudownie. Adam nie przychodzi do mnie do domu ale da się żyć. W niedziele dogadaliśmy orkiestrę, w poniedziałek obdzwoniłam wystroje Kościoła i znalazłam drukarnie, a dziś zamówiłam w niej zaproszenia. Wieczorem będzie projekt, a v piai.k powinny być gotowe. Popołudniu rozmawiamy z fotografem. Staram się trzymać rytm. Wiesz, wesele, to jest jednak dość stresujące wydarzenie. Prozaicznie jak każdy projekt wiążący się z wydaniem dużej kwoty. Trzeba umieć znaleźć konsensus. W pkruszi. c ' ■ wydaje Ci się, że jako, „główny odbiorca” możesz ecyo o wszystkim. Po jakim ś czasie okazuje się, żt jestes podwykonawcą i musisz postępować delikatnie, że > inwestora - czyli rodziców. Łatwo o nieporozumienia a bi .^ Popełniłam ten błąd, że nie omówiłam z rodzicami pne . ^ ninie priorytetem była ekstra oprawa: sala i orkiestra. , a oczywiste. Mama z kolei namówiła mnie na droższą
J . d0 zespołu stwierdziła doszło do , _v„ uparłabym
••
to na że na
wvdać go na muzyków. Ale wyciągnęłam 1S g łu p s tw jak kiecka n ie J a lu je : io połowa nc za d u to . Druga trudność T entt to poczułam, co pew no czuj D a i ma orzez całe życie. Pierw szy wyznacza standardy i bracia Ad tcraz w finansach. Zaw sze to byłyśmy my . Kiedyś w s P Je ra z w yprzedziły nas siostry. Cokolwiek najstarsze ^ porównuje koszty z Loli weselem Nieważne, " ^ i T " ł a slub w biegu, z awarii, w styczniu, kiedy balują jeszcze * L° la b w i i e poi J n e i faktycznie m ożna było liczyć na rabaty T e mi ^ i a e ^ e powrnnam, to sam o m ieć w maju, bo jak. Mamie a ę J >^ ^ ale z punktu widzenia wszystkich miesiąc bez J j ^ początek sezonu ślubów i za wszystko liczą T » s“ ° ° ie T y |e - że l a w k ) 0 reze™ T ję K m ,M " ST w ,vcb wydatkach być przede wszystktm uezcjwa ™ ta L T pT mostu robię co m uszę i na pew no ich me naciągam. p f L n e rozkładam wydatki, on . me załatwiam dw óch rzeczy nam. Po drugie, rozw oddech. Po trzecie, staram schodzie Muszą miec dzie ^oraani/owatam mniej istotnych w ydatkach z cen w
E t
koszmarkami znalazłam napraw dę w y g o d n ą i tądną.
Z ap«» stylu zaproszeń naszych rodziców , w łasny projekt. W * :lasvcznie. ale nie mnie je ocem ac, iczę * K t k S T d r i c h j a k m iała Lola ,o i m O T znaleźć. Suknia się szyje, buty są. W ygodn ^ Mieszkanie. Jakoś wszystko się ułoży. Pew no n a jle p sz e j nami, kiedy zamieszkamy razem. No, ale się rozm arzy a ■ jeden konkret. Świadkowo... Co praw da A dasia, ale mo mi? Wieczór panieński? Z czym to się je? N igdy na z byłam Jak to się organizuje? Robić czy nie r o b i ć A ja ta Nie mam Doiecia?
j ^ nje
kaw alerski
Wieczór Kawalerski przyjaciół w pracowni na brackiej. Był więc i A u '01
zaufany01 ; K»na
i Chomik i Larry Bismarck współpracy Bractwie. Z okazji tej zamów,1, 0^ ° w głowę. Adaś trochę się spił. Potem w ciaenai P° ]edne-’ lal‘ na śpiewać z balkonu arie znakomite. C avalem 1 ^zał Sewilski i Traviata. Brunetki, Blondynki k l ( yrullk dziewczynki - z repertuaru K iepury. O sole mio , mk ic ? ł5, I tango Mein Herz ist voller Sonnenschein i j, h am bzdur> I klezmerskich parę piosenek z dzieciństwa w iidysz P balkonach w kamienicy biły brawo i krzyczały bis. W '' na . No i co się dziwisz? - pow iedział nasz Wódz, nasz tenor, nas/ mistrz. - Że ty się nie wstydzisz? - To za sprawą dobrego stafu - rozszerzyło me oskrzela i śpiewam bez strachu! - Strachy na Lachy! - Zaraz przyjdą brać autografy! - Ja im własnym wypiszę na zadach długopisem! - Przestań ju ż śpiewać! - Ciszej. N o ciszej! Ciszej! - Przecież mnie nie widać?!? - Ale przestań już! -Nie, jeszcze Aida. Momento! - Stary, wróć! Wróć do Sorrento! - Zaraz przyjadą Signioriny. - Signorina, Signorina, chcę być z Tobą sam na sam. O jedyna Trala lala la. Lala o trala lala. - Dziwki przyjechały! - To proś je do tańca. - Zaśpiewam im La Danza! Konno! W bieg! Do nich ruszę! Skruszyć kopię o podbrzusze! La lala la la lala la!!! A lalalala lal lala lalalala. - Cha, Cha, Cha - uśmiałby się M ahatm a W itkac. gdyby widział, co się dalej działo. Ciało na ciało, w śród sztucznych tipsów i wybuchom żądz ogni w jego pracowni. K ilkad ziesiąt lat po tym jak stw^ / > ostatnie swe dzieło. Znów ktoś wśród hurys i sro ° wspomagających na haju, poszukiwał form y czystej i raju.
BRAMY RAJU Obiecaj mi jedno, że kiedy ju ż m nie posiądziesz i za ołtarz. iak ^ ie rz zaciągniesz, postaw isz, zaręczysz, pos, * i zbawisz . mm zapłodnisz m oje ciało, tu arm ata tam raut, chcę m,e marzenic spełnienie, jed n o małe, halo, czyli ale. Mażv mi sS ^ r ó t do raju. Do kram y szczęśliw ością C hcę m ieć, kózki, Królicy ¡śliczne pierwiosnki. Z akopane n a pokaz. C hcę mieć a r k a d y w spom nienia i cdeńskie zam ieszkanie. A le m e gdzieś na wysPlc pod najmami Wolę m ieszkać, tu gdzieś u nas, ale pod s o s n a m świerkami, gdzieś pod lasem , m orze? M oże czasem. Ak n a j w a ż n i e j s z e by jak osadnicy i rodzice nasi pierw si, coś budować kształtować by pow staio z y c n f kraciastych koszulach. N iebo itak **7 k-nńra i deszcz i rosa, co pies koniecznie. Najlepiej ow czarek niem iecki. L ub czysty kundel miejski Retro psi targ gratis porter. Ja ■wtedy i ty lk o w tedy będę szczęśliwa. Bo retro ze mnie dam a i dziw a. N a targ pójdę i kupię C i inaczej czarnego piwa lub tak zw an ą czarn ą polew kę. O znaczać to może totalną z mojej strony zlew kę. A le ja k ju ż m nie posiądziesz, to będę siedzieć w fotelu, aż stanę się siw a. Ś w ietlistość i d o b r o i miłość i radość. Samotność szczęśliw a, m ag iczn a ja k dw oje pierwszych ludzi. Nie to mi się me znudzi. C zasem kiedy siły m ieć b ę d c na szaty. Ruszymy do miasta, do opery, teatru n a tany. W iesz jak , jak j a tańczyć potrafię, jak furta, W furę, w drogę i tańczyć m azura, p o lo n e z a , tańce narodowe, tango jeśli chcesz też zatańczyć m ogę. A p o t e m wrócić trza. Bo kozy czas doić. Ja sapnę w fotelu, a ty je udoisz. Oporzą zisz chaty, naszej czterech ściany. Jeśli zech cesz n a w ieczór tn(l/cs|/ pijany. Alkohol na zdrowie czasem do pozbierasz się z całym naszym ar! sypialni nad rzecznym ruczajem . I ogrodu, do krainy mleka, m iodu, < Tobie obiecanej. W ejdziesz i oddasz na pokrzywach, 0 raju będę taka szczęśliwa. M ogę st zdrowo. Bo to tak pierwotnie wuuiic i czysiu. rn ugę uj zostaw to wszystko. Rzuć tą całą politykę, lepiej korn muzykę. Ześ jest godny ze niczym *
'
.V .
^
*
~
| A
wiem, się potwierdzi zatrważające, informację porażające
Wlekl od Pytli
przykładał do mojego brzucha. Odejdę od CiebT'’ tCg0 *eś skroń Więc pomysł, jak to zrobisz. Zadanie jest p r o s ^ S l " się w moje panowanie. Majątku i stanow.sk < DosLkonale - odda, I tak musisz myśleć i tak kombinować. tak musisz . woić i tak 1 mi zapewnić i stworzyć Wyrzeknij tak zrobić' tsz U S T DO A. AIUU.
oiy u a iu iu , Z ICgO S1UDU. 1 WOjegO Nie ST.frl7i.-ual
się, że to ju ż tak szybko. M y p o b ie r a m y się w niedziele £ nietypowo, ale środek krótkiego, w tym roku „dłueieeo w e ^ . r m n ie Pracy
w ypraw ia z przyjaciółmi bo ja takich fanaberii nie uznaję. Ale koledzy postaw ili g0 przed faktem dokonanym. Wiesz, jakoś trudno mi so b ie wyobrazić, że to już tak niedługo. C hyba dlatego, że przyjęłam, że ślub będzie na wiosnę, a u nas cały czas zima. Dopiero dziś pojawih się pierwsze pytania wysłać dziś zdałam bezbłędnie e g z a m in p e łn a optym izm u choc nie w yjeździłam ani godziny. Życzę W a m b a rd z o d u żo szczę i wzruszającej cerem onii. Napisz, jak to jest b y ć m ę ż a tk ą i czy cos sii zmienia po „tak” . ;-) Całusy i gratulacje dla P au la. B ędzie mia Wspaniała Żonę. M am nadzieje, że zdaje s o b ie z tego spraw ę W ESELE Miały być błogosław ieństw a po chupą, klezmerskiej muzyki dzwuk. za to z jazzow ą m uzyką i Awe Maria dla jasnej panienki. Mia V
137 136
Tow w kieliszkach od wódki wody min , , tańców z butelkam i na głowie, wiosko, i,al„ dl * *1 L s k o i litr w ńtfti na głowę. 1 m ajteczki w k ro p eczk ,, , “ 1 ° bierz co chcesz. Disco Pola, Laska Lola, Płaska Polu « * * * i m.ula Dupa! M oże jjutro ta dam a da tortu Jjeżom ------ - ^ jest ta Balchupą Bal weselny l - " a „lanie planie dokretki dokrędc, w w reklamie reklamie nros/k proszku Pc| sil w m cu chrzesmęm . d b c o polo prow incji zastaw s„ “ nm “two propozycji, ltsy busy teem w een, yellow polka ,to, blkini> pT zięciowi z m iejsca plan m int t m ax, wyjawia. Bo !„sai( rrorież uważa, że skoro on będzie je g o zięciem , to teraz in, si? lj:: doskonale wspólne przedsięw zięcie. 1 Z ię c o w , wspomina, v i „,1
■rzvgotowuje ogromny przetarg. 7 btareu w letarg, z faktu fakt, o popatrz plan. On w te, właśme Teczka w których piątej klepki brak. - roztacza w izje maszyny, którą warto kupić dla miasta, miasteczka. No i tam gdzie chodziłeś do szkoły, a teraz sam e uczą s,ę matoły. VkstrTv sie \vszvstko i w ybuduje superm arkety, galerie Handlowe. a me jakieś edukacyjne androny. . Niedoczekanie Tw oje - pom yślał sobie W odz i rzekł: - Oczywis* Tato - choć plan Twój jest nieco szalony. - O czyw iście, dla mej to ja jestem w stanie każde draństw o, co w y .. ^ . Bo jak me. to zrobię porządek z Tobą! T o dla .
. _
.
i _____ : _ r»__ ; ^
dobra Twoje
zony!
F I A . 1 c ic t u iu
me
mamy
wytłumaczę.
^
tłum acz
początkowo, me m iałem nawet odłamkowe^ SiS <łUrof CZ.e n.ie” ’ i “
"i“
LIST DO A.
Aniu. Cały czas mi się w ydaje, że usiądę w skupieniu i ™P1SZJ ^ Ciebie porządny list, ale to się jak o ś nie udaje, wiec o p -a szybko z marszu. Żyjemy. M ieszkam y skrom nie, ale juz u ^ wyposażenie kuchni służy stół i czajnik elektryczny /c ny szafki, żeby wstawić sprzęt do zabudow y. N a razie stoi niepo ^ w pokoju. Tylko lodówka działa. Śpim y na materacu, a ^ porządny mebel, to szafa w nękow a, z której jestem dumna. .^ czym siedzieć, śniadania jem y na stojąco. W salonie jest ty ^ stary fotel przytargany "na plecach" od ciotki spoi c0 Kopernika. Ogólnie super. Całuję. Pozdraw iam y waS
bistori i gC
wprost
r? " P.
był to wiemy zapis powieści, a nie stek konfah,Z ' * też byłem tłumaczeniem i opracowaniem tekstu Zajw Serge'a Gainsbourg'a nieznanego jeszcze noWV lW' Sokolov Otoczony więc muzyką, dekadenckim klimatem tek™ W’ cygara, wshrch^ałerr^3^ 1 | | > w melorecytacje papuaskiego lanycznego sieku dop,a„ ionych ' sl* składających s,ę w jeden owoc, jak pestki granato otoczone « Że 7 o jakieś ia U p ć
n itlr i h ic t o r ii
. . . .
c n l p p m n o ł w > £ L . ... ...
.
*11
•
. -j^ oq zauidianc jak supełki, ze przecinają się cykliczn ie sin u so id aln ie w ręcz jak ludzkie losy, że jak ósem ka, ja k wstęga m o b m sa . jak ouroboros Potajemnie i z ukradkiem podpow iadają m i m ój los Przecież me mogło być przypadkiem, że nauczyłem się malajalam. przypadkiem mnie, przypadkiem
\/1 m i n r / o
- Zatem napijmy mej suki synu! N a w ydaniu
W - Późniei r , J 1 Wszystko
miałem szukała. Już byłem b lis k i wpaść I wtedy właśnie te supełki, te pajęczynki, te n itk i, te ósemki, te wstążki, te elektrokardiogramy, sygnały o scy lo sk o p o w e, wstążki mobiusa, ouroborosy, zaczynały układać się w sw oje znajome kształty. Nic ju ż nie było kłębkiem poplątanym, w ę z łe m gordyjskim, zwitkiem kurzu. Raczej wszystko stawało się nicią A riadny. Prostą, jasną myślą. Błyskawicą, co na niebie układała się w idealne zeusowskie gromy. Pętlą historyczną, lin ią czasową głębia przeczystą. Mi przyszło stanąć w tym szeregu skrybów, odwiecznych sefetów, co pism em koszernym i czystym , gęsim piórem, zapisują szir i jhwh i alef na skórę. By wypisać histonę na odrzwiach sw oitł domostw, by zbudować na ramieniu, na czole historyczny pomost i bv Po tym moście, co zburzony już był most nowy mógł powstać, b> zbudować następny, tak jak przodek potomstwa swego jaj pierwocin 139
„ ws2echogam iajłcych w ypocin i tych w porę wydoi, trch ‘„ „ u myśli elektrycznych w nętrzności wyraz dar Zd z nut' P o m y ś l a ł e m . Znów. Znów za d u to słów No , kr6lka p chciałem poznać ja , ale m e miałem pojęcia jak , , ltJt/ sic wśród tych wątków i n i c . l is t d o a
.
• p^esiedziałam dw a dni na kom endzie. Robi jakie; Í Z ? ^ opisując pocztę przychodzącą i w ychodzącą 1 co z K& mogę wrócić do kw iaciarni, czy prowadzić salon kosnwtvcznv. Mam przecież o w iele w ięcej ambicji. Niż t y l k o tipsy k le T lu b bukiety układać. U w ietz m , T o co miato byc w m„ą .-„acv m zajęciem asystenckim , okazało stę nudną biurokracji. n S ź c m polskim wydaniu. D o tego m talam dosmć tyiko ,M l“ a w umowie okazało się, że figuruje 1000 BRUTTO Tego jaz ^ r r z v m a l a m i me podpisałam jej. W szystko więc zaczy na stę od °ow a' O swoich emocjach trudno m. p.sac, wtęc je pomtnę. U nas tez jesT cholernie gorąco . h u rto w o . Skacze císmente^ Pogoda cep,os, S o l i S ie do ż y c ia Żalem zostaje otw orzyć zakład pogizebo«,. N a razte jeszcze spróbuję. M am dw ie ręce , dwie nog i naprawdę wierzę, że w tym kraju w tym m iasteczku da sic zyc. Luz cotaz nrniej, cotaz słabiej. W idocznie tak m usi byc. W M IA STECZK U Mieszkańcy miasteczka w ram ach obrony przed najaz c udzoziemców i innych nacji postanow ili Powo ac ■ 0bCvni Komitet ds. Walki Zbrojnej z Turystam i. Jadem p r z . nie ksenofobicznie tryskali. Jad dodaj jad oddaj. K om ite , g > jtctó* było tej nazwy w miasteczku, nie licząc °c z y w iscic ^ ^ jO rodzicielskich, ale to przecież była dziecinada. Do Nva^ ^ ie doI akurat logiczne, przecież nie do dupy, to by było patolog11/1 J dupy, ani nie dla dup. Do walki no i już. Zbrojnej, tego JuZ e bron'3, trzeba tłumaczyć. Jak się tylko pow ołali, w zięli się do PraC^vszeiaW w ręku i sprzętem do inwigilacji, upraw nieni w n a rz ę d z i ^ | prowokacji. Zawsze to bezpieczniej, niż bez tych u p r a w n i e ń ^ ^ |p z turystami tak było wygodnie, najładniej. Bo z kims 140
w alczyć. W roga trzeba było wskazać A
przeszkadzać? Wystarczy, że byli, że s ą p ^ J ^ 1 " » * b> w ładzy stał się wyręką. Uprawnienia do 1 , 1 KWZT ^ najwyższym trybunałem. M ia ł kodeks d z i a ł a n i a . miał «zed wspaniale. Zamknął paru lekarzy, co łapówki h ^ n° 1 milczenia rozległ się po Sali, Potem KW7T \ Szum 0(5 razu papiery i kawałki K o śc i zbiera. Niektórzy c h c i e l i ^ na kaŻdeg0 swoje nazwiska imienia. Ruchy na kontach p o ta .e m ir Vvm!en,a Prowokacyjne afery pizypidaj i wladców Uv 2 ” * ^ « „a pokusę niczym wąż Ewę, Adama , duszę T„ ■ muszę. Dojrzałe , k u sz^e tóewczyny p o d s » ,,,, osobistością by głaskały ,ch podbrzusze , by z lego p o « a w „ l szantażu film. Do walki z układem w układzie tw orzyli kim U S T DO A. Dzień dobry Milej Pani. A daś mnie d z iś zd en erw o w ał, bo od rana na kacu, klin za klinem. A le z Tatą p ił, więc m u w ybaczam . Raczej me rozpaczam. Szłam sobie d zisiaj ulicam i M ia ste c z k a , jak zw ykle stała trasa, od swojego domu do rodziców je d n y c h i drugich, ale szłair z lekkim uśmiechem na twarzy. R obią p o rz ą d e k w m oim parku za oknem, koszą trawę, grabią. N iedaw no m a s z y n a p u co w ała troroar "k miasto jakoś ładnieje w m oich oczach. M oże ro b ię się pobłażliw a Tu nie jest specjalnie pięknie, ale żyje ju ż w y sta rc z a ją c o długo, żebdostrzec, że coraz ładniej. Jak w piosence „ k n ajp a , kościół P ow stać mój m ikrokosm os... Ładny K o śció ł, regularne ścieżki w parkach, kawiarnia, kilka pizzeri, jedna naprawdę dobra i tania, dla młodzież} Mc Donalds - cóż, każdy lubi coś innego, pub - w zględni: cywilizowany z muzyką na żyw o, basen... Jak spojrzeć na Prostaczków w ten sposób, to robi się aż m ilo. D o tego, ja teraz wszędzie mam blisko. No i chyba spełniło się marzenie m ojego 20 c . »Mieć łaciny widok z okna”. Pozdraw iam z uśmiechem Pola PS. Pamiętaj by napić się za nasze zdrowie. Adas znów id z k z ojcem pić. To teraz poczuje jak to jest m ieć ciche dni. Z aczynam uz> arsenału naszych kobiecych sztuczek. I nie dam mu się prz^ Hi hi hi.
PAMIĘĆ
l is t d o
• tam ile dni, miesięcy strawił czas. Na targu ta rk i u rzc już n.e f ™ ? _ie ’n a . l na bank na bani. Jak balon spuchł mi nos IN. Ni, szły i pt ° Sl* . pani cz asem ktoś zapłakał, czasem kto, j 0s m08? w twarz Po tramwaju został Peron, bo tak jak sio potcni ! WS o w c W « l e " l ^ w a j me byt. tylko pociąg Gtty .mer. « □ oKazaiu _ 7onnm n0i Peron nowv w ś r o d k u r., i.. 0K ; ; n Dla Domocy. Zapomogi. Peron nowy coś -szcze wolał benefisach, bencfisach. Gdzieś ” śnic S o n a id y » Nikt nie pyta. czy [ W t t K b a t e r a ^ o s n ą s o b , , j * dziura strefie „ S m rzecz oczywista me zm ieni ale się naam rem . u t,y,; ,my oonoi zomo. W ypierze i w ybiel., bo mc m e je s . białe , nic mt mc Wszystko jest w ulgarne, nijakie i szare wiciu spomina J Nalei' ABC tej powieści. W głow ie się nie zmieści " a r a m i proponuję, bo my m am y dużo różnych stanow isk i treści. Teść Panu streści. Więc Teść w ym ienia: - Cyn.kagenetyka, Mamkutapulanta, S a ty m y d łk a ty ra , G higołodupca, Paladupanta, Menelizdy C haspirantam a, Z oosyfilityka, Korupcjomachera. B izneshohsztaplera P e d o filo m o r d e r c e , Skurw ałegoteriera. W i e l i nam ^J takich jeszcze potrzeba. By .o zatrzeć w pamięci lepiej m e shrchac, m e patrzeć. 1 dale, stLiowiska wymienia przycinając goździka i je szcze gerbera , bukiet, koalicje składając. .............................. - Przecież Ty zięciu nie Lis, nie uciekniesz, m e z a ją c . I tak bajdurząc, bajając o p e łn o m o c n ik u d s. różnych, p le n ip o te n c ie ds. zwierząt dwunożnych, sek retarzu p ie r d z e m a zgromadzenia, lekarzu dusz wszelkich, p ro b o szczu o d z ie w n ię c ia i w partie wstąpienia cyngla G rupy U W ładzi trzymającego - Wybieraj synu, wybieraj teraz. Ja w iem , że za lo o ą luu stoi. Żeś wybrany. Ale żeś przez nas w yznaczony do tej ro t. a stanowiska czas obdzielić i praw o stanow ić. 1 wódkę p°s^ I przetarg ustawić. Nic nie bój ustrojstw o to je s t wypasione. a ^ skądże. Goli, pierdoli, kraw aty w iąże i p r z e r y w a ! No każdą z funkcji tauzenie! Cię zdzielę i będziesz latał na w ysokości
a.
ściany wanilią pachną, a w pustvm dnm , białawo. Do tego delikatne akcentv 080 dniow a eeru i plus błękitny, w łazience złamana biel wM mi razte jeszcze tylko w mojej wyobraźni a " b o ja c h i pUSto, ale z pewnych elementów można wvc!,7 Jeszczt raczbuduję. W sypialni szafa na całą ścianę 1 ? Dastró]' ^ Powoi jasny kolor drewna, lekko c h ło d n a ^ > * *>ćmo , , prowadnicami i okuciami) no , materac do s p a l ¿ T do^ pusty, gdyby me pudla po sprzęcie agd. Na s z c z S T1 jeszcze swojej biblioteki. Ale kuchnia Moia dum nie ? ■ z1 kształtu. Brakuje jeszcze wykończeń, ale już wszcstkT*“ “ ***** „riejscu. Nie mogę uwrerzye, ale udilo T T ™ * dokładnie tak jak sob.e wymarzyłam. p„ koszach. Fronty szafek wami,owe. ale blaty , wnęttza . , 1 2 kolorze - olchy to takre drewno w kolorze krówek Do tego wsz sprzęty b.ale. Pew no u was nie ma z ,ym p,obiema a,e a, ^ nastała moda na stal, kupienie okrągłego, emaliowanego białeno zlewu graniczy z cudem, podobnie kuchnia z białą płyta ,ev rzadKością. Nadal brak jakichkolwiek siedzisk. Ale mam nadzieu ze przy najbliższej okazji ugoszczę Cię wygodnie. Całusy od Adamk. PLS. I jeszcze Ci przesyłam od niego dla Maryli List. LIST DO M A R Y L I
Czy za oknem u Ciebie śnieg? C z y te ż u m nie piasek, p a lm o w o ' L mnie rondo, em pik i sklep. Twój j e s t S o p o t i Gdynia Orłowo A Agnieszkę spotkałam dziś. Tak ja k s z ła do saxa p o saskiej. Kultowe słowo ja k Rejs czy Miś. Tradycja n a s z a za p a l , bo zaśniesz rak pamiętam, to ja k ten film . Gdzie się s z e r y f k o ch a w dziewczynie. Ty jak Apasz jesteś Bill Kill. Ja ja k Mery S z m e r y w dolinie. Coś szeptała 0 siwym warkoczu. W płaszczu c z a r n y m ściągnięty m sznurkiem. O bielonych pokładach oczu. O p o d n ie b n y c h przy godach z m im em . O wyścigach anielskich w bieli. I z ie lo n y m śniegu, na święta, anurzeniu w jezio rze , jeżeli. W w y o b r a ź n i j a k m asz zapam iętasz a,\ Pamiętam, to ja k ten film . Gdzie się s z e r y f ko ch a h dziewczynie. Ty. Iak APasz je ste ś , B ill Kill. Ja ja k M e n Szmery' w dolinie. Slow, eo 143
142
lekkim półgębkiem . Spam iętać nie mogę inaczej. Tak hli zbyły mn,e ! J u k ie m . Wsłucham się w ulic szmer raczę, , ^ gołąb grucha z go< ę śniona. W lekkim rauszu z poranny,, -nów / ‘ .... ,, m*iach. czy żonach?. Wspomnis mnie »„tłem Cz\ zaśpiewasz z
a
b
r z
m
i
m. G d zie si,.
Ja jak \jery Z S fU d m * Szmery w dohme DO o Za oknem szm er przejeżdżających au ;ro, jest właśnie 8 r a n . w dolinie. Już od kilku m inut sied/ę A słychać je jak sm u dziew czyna z sąsiedniego biurka m;i url biurku. Sama w-po j , ^ oknem przez kt6rc wpad, , hln Cicho. zagrzeje tutaj m iejsce na dłużej. N a razie jesten powietrze. Ch>ba J sierpnia. Obowiązki'.’ Trzeba zory mi/o „ t o , e p r ó b n y * o o c a s .« P m ^ Na ra a c ^ w kwietniu. a i dziew czyna pracująca w w p o la k a c h . Z a j m i e s ę t y m ^ ^ ^ jako ,aka
oni na się
““ “T ^ budową sto,sk targow ych, a to jest ic h ■ projektowaniem i ^ ^ ^ ja k tQ zroblć , się za mocno mc rozwojowy projekt, ę techniczni po 40-stce. N o i niezłe płacą „ n * a . Wokot sam, faccc, p organ,zow ać. , , I W « , żeby Jeszczy ? ^ wa £,óra r6w na Się m ożliw ości kredytowe, co rękę, no i stała umow , optym istycznych prognoz. w perspektywte oznacza sam ochody T y le opty m y , JesY juz 8.10, Wiec zabieram się Kawa-może? I w radio muzyka. W D RO D ZE P R Z E Z Ż Y C IE T O W A R Z Y S Z Y Ł A M l MUZYKA Chcę mieć syna i piosenka nieznacznie m i p f iy p o m tw U marzyła, by kochaniem, pragnieniem włóż, żółwi krok. Mijał rok za roki« Kracy za rogiem. Wtedy to właśnie, [ żałowały serce dziewczyny. Na no1 pisałem do mej jedynej wieczne pragnienie z aziecinsiw a, ze > m nie chodź iło na co dzień nie ma, stoi i d o czynu 144
vrócil° \yC¡$ 7.agrzC
zumiały o tym drzewa, że powróci Tatko , « , & podobno byi gdzieś w kopabu Wujek Ale ?"> Ale „,e w & , „¡o me pojmuję. pojmuję Ja Ja za za to t0 ja Jak , jużi nic k orzeł k, ■,p nic nie ram„,,:, ;, sposobiłem i w W odzu w szystkie swe u c z u la ^ szczęścia mama śpiewała, że w ró cą chłopcy z wojny T u ? eŚCllem 1 g o k im że mógłby być m ój ojciec? Jak bez me«o J Spokoin? I kiedy składałem na sym bolicznym grobie kwiaw Wy °Wyv'a' e™ być b ogatym , tylko by matka karnaw ał raz w ż y c m ^ myŚ' atem bv pejzaż horyzontalny w spom inałem i kolorowe larm ark',"'^ ' P° 'skl W » zloty pieniądz. O je jk u , je jk u , krzyczały- zw.erzak! Zgierza ujął mnie w swej prostce,e nie raz nijak,. Ma.ka p a s * na bezrobocie, wtedy tango „a glos, orkiestrę , Jesj e ^ '* znać o so b ie dało. I zakochałem się , mc, a b so lu tn ie nic do s z c z T mi potrzebne się już m e zdaw ało. B o P o la , te ż była ,ak Polski Madonna. I Lola do tego też s k ło n n a i życie w trójkącie zapow iedziane przez B a b k i kołysankę, p r z e z przypadek, prze? jei zasypianie gruszek w p o p iele, przez je j lu li, luli, luli. lul BW ,.h,
pewna jl -wwi oboje. I ona ich kochała też, kochali się we troje
r
r
ja
POLSKA M A D O N N A Ale nie o ich troje teraz będzie. 1 nie ż a d n y c h tró jk ą ta c h berm udzkich Na święto narodow e najważniejsze, J e d n o d n io w e j R ew o lu cji, Autor napisał libretto niezw ykłe, o sprawach prostych i lu d zk ich . C o klam rą spina naszej ojczyzny losy i jej o b y w a te li. 1 w z b ie ra w b arw y liryczne i w tęczę, w wielkiej nadziei. Czy śpiewa j ą d ra q queen" C zy Queen na dragach? K urtyny rąbek uchylę, niech ta je m n ic e o p o w ia d a W ielki dzień w operze dzisiaj. Dziś premiera. Dzisiaj, d zisiaj. D zisiaj Amor Roma błyszczy. W ielki Teatr. Naród p is z c z y . Z achw yt. Jęki Kongresowa niech się schowa. Niech się ziści c u d te n w mig Sam potężny Autor, dzwoni w Gong. Ring, Ring. R in g Pierw >,z> rozbrzmiał Ton. Tu arm ata, a tam raut. Prezydencki w ielk iej gali b a l Zjechali się pośród paparazich braw, machając do mas xv>^° armatnich salw: bum , barn, barn. Tak jak pisał Tuwim ^am uprzyjechał wcałc Sting i M adonny nie ma w kraju. O Dżor żu * aj 1 Dżaksonie zapom nieli. N a balkonie pieje chór Anw i PK
,
, 1-, Z kanału daje cynk. Rozpoczyna się Mus,,,, RuMk“, » kanale. Olaboga czy lo Doda? T o „ ic do ^ * Sf ' z wczcin.ej muzyczny temat, wybrzmtewa , * ,'ntOT « a lk Lecz * “ premiery. Odzie bilety u konikó, E ST “ »firmowanej P o l a k , ej M ad„nn>. |a kapowano w szalu » rek |am ow e, wspamate, To Polst glon a fla W f s W 0dgrywa Pierwszej ptosenk, ^ £’,u . fola Tnla iHt aSKU «» woj J., j. słońca nnl.i.,w lOSę Madonnę L° . tnC.eIuem , wśród ‘ Ci /o *ze początek dnia Potem ’’ ding, « * * * * ? nnrnadonna nowy song zaczyna Donna Lola p _ ^ , aja g0t bo ma w ocząt „ożywająS”. ;. ™ez,°bypią s ię po sceni» dong- Sing - S>nf Lola P ła s k a o b o n — - - — ^ z e s p ó ł w y ś p i e w u j e o d n i u ze
stosy a ^ z w o le n ia - ze b arn Wie chciec. nie poczum i e ś c i e blokowym u ;v iTr ,JB
z ło te
chciała. Tak się urodzić w niedzn ■ wieczór. ^ ^ Y t e s a m o t n i e , a c z w sp ólnie p0 s i w ś r ó d m a r c o w y c h w r z a s k ó w kotnych. c a UMOOTTN N yYCCH H ,, pprzy SA rzy Klonowej Klonowej nwrn n u m erj wy
L2 . i « t e » Pokaż m i czlowieka: .co m“ f f ® . po raz s-e m oże szczęśliw ej boli dawna może bogatego boli pusie mi mą h końcu taki ]ak łem na historię przypomina mysi wannie ¿»i ćniłpm c numer i się na a z y p o tr z y . J u z z a k m a r z e n le i SEN w
i n
a
,
t
o
r u
. »
w w wanweJ „ t i a t t deszczu sannie, przelatuje »¿ról U WARNIE Śpiewany • Sani w o iai dal biała i blada łowi wiwatów publiczności w wanna pełna po brzeg piany jat nas. Kąpiel poranna, czeka ju wyłonią, g*» itueg. I kiedy ju ż su; w d u e c e Pola z L o lą « kllMll, obie sie gotują do wyjścia s p o s o b y c i* * Z pałeczkami we w łosach zam iast w z palcem na ustach: - * nocy moc, me dnia. G EJSZA P taryfa, a w lodówie stę chłodzi. g
o
szeryfa, akcja toczy się Bohater karierę na i z bultenerem, wśród bielizny przebrane, w
r
z
a
ł a
* * * * J - «* zawołasz na P'm ^ ,,,
w mym m ieście. W chodź. m ieście robiący. tłum u lasek, w śród p W podw iązek, serpentyn w t
df£# Wsckso11 w gorsCiack
B onaw i
im ,, ja K o y
p rz e b ra ła
sie m
‘
p aso v v P ą s ó w
ś p ie w a ć . S Z K A S E K R E T A R K A . B eze faski, duchowo całkiem meze brany., Ja je ste m Z ^ Temidą jestem w każdych sporach, ja jestem Z E ? * Q mlec™« już nie ma dyrektora. I rzeczywiście to m ostateczną, bo tu Dyktatora, by w mafii p r z e ją ć władzę się by i kokę się me martwić, b y u ś p ić c z u jn o ś ć D ziad ° aml? pojawiają się zawzięcie, b y Z D A M A RYri ' jrzejęciem. Tak chciałabym, tak umiałabym n o ^ T ^ l W6<łz dym. Królewną być, złote kwiatki rwać, i trenować n o T e m i^ " 'Z lustrem stac. I jeszcze jedna m y ś l p r z y s z ła ja k w snach Z , zabić dał za jej Poli Laski twarz. A D a m y d z m lą s i e Z by S,ę damy i nie każdemu damy W ó d z ty m m a rz e n ie m . p i j a n ^ S i rzucił okiem, od ściany d o ściany. C o z a b u r d e l s tw o rz y e u S v mnie posprząta? I ju ż bluzgiem o r k ie s tr a g ra z k ą ta NIE' ma m c POMPA, marmury, wielki dzwon, nie ma ja k pompa, purpura tó/a tron. I tron złoty wnoszą, b o W ó d z b o h a te r w ła d z e w ' mmśtecz, zdobywa, wszystkie na mego p a d ł y je d n o m y ś ln ie g ło sy z głosów Nikt nie rwie z głowy włosów. P ła s z c z n a n im i p o mm ja k lwia grzywa spływa. M iecza d o b y w a i d y k ta tu rę w p ro w ad za i jednomyślnie cała władza w jego r ę c e z o s ta je o d d a n a . O g ła sz a sw oje królestwo, a Pola Laska tańczy w szalu tańr™ _ k o łu je W ARIATKA * —..... > nu riut. biały rum. Złote stosy pomarańczy. Dudni dom dana da. 1 p ierw sz akt tak trwa. tak era do końca w gna, gnat tang. I znów u w e rtu ra patriotycznie przypomina A kt kurtyna uwertura, synekura p ł y n i e z p o c z ą tk u . T u li się Pola w marzeniach, bo Lola z W o d z e m o d p ły n ę ła o k rę te m zam ętem . I siedzi bosa Pola, płynie w śnie, w r o je ń o d m ę c ie . BOSSA NOVA DO PODUSZKI. Przypłynęła z wielkich rzek bossa nova - szabada, czyste serce ma ja k śnieg , choć mówią o niej tu inaczej. W ó d z koki śnieżnej nabrał na palca brzeg. 1 d z i ą s ł a n a ta r ł, aż m ro w iły go. zmroziły śnieżne zimy. I z tych m r z o n e k s e n n y c h , że k u p i jej ży w eg o Wa» pępowiny ogonek wyziera. I ju ż n a s c e n ę WESELNE D7 Ti i w P ąsach, podskokach tłum się ich w d z ie r a . S ta ją w tren i 147
146
^
SCenv. aż po gonie /*«<■„„* przy brane. • 's h.chać rzeki szum. k in a są ja k palace. a » pustym brum Bflią mnie te niedziele, gdy idę •Pnez płyną * * j i s-ukam kogoś, kto w barwnym tłumie est w ads^ięrm tłum. << ^ m staie na długą drogę w dal.
^ uKl‘ 1 znajduję. my*»*
BohatCr. wśród tych wiciu, tak wielu , . , wśród ^ 1 m alowany ptak. Otwieram okno i wiatr
kolorow ych
■
sa m o sa m
odnow y,
co
pta-c y w ia
.
mi
od
'
s z c z ę śc ia
sobota. za oknem ś w it i li
t
ROZM OW A
kaszle ’n,aniw°.
w roZm o w ie
pean
owa
M e s io ,
\ m aile i sms y wspomina. Bohater -
je T s tro T u P i« « » '« , t y * M “ >oty " I * ? » - ' rob, za mima i w s j ^ kul,s, tez by se pośpiew to go jego « r o ® . na sCenic. po w zruszających brawach , pra« ue ' c E Ł u wzniesiona Pola i o s z c z y t u swym poznała W o t o i i * BYŁAM STARA- ^ £ po świeci« się ni* tłukę, jak cmc. Bo | lustra szły no złom ^ ^ łka albo jakoś tak podobnie, lecz atalazłam Sterna A. I ze Q lllam ą rozmodlona, jak pacierz inaczej No i tu, jak z nut sp ,J skrzyw dził Kaj. To był w To MAŁGOSKA Jak Gerda, którą . ^ ^ ^ ^
Pachniała
^ ^ Z a w a ła
dniem. Już zapisań: bylm
L 'J
Z
Z
sznurz ■
koszu, « u . Pola * ^ ® ^ .„* Tak czekał na ten dzień - wymalował ste , ^ ^ pll żenić chciał, a ja - ha. ha, ha a j a , /w, ha. to garnitury szył. zacny byłby zięc. na dom ¿ czyna, Autor a ja-ha. ha! Lola potem o Franku piosenkę sp ,^ się uśmiecha, że on jest ta popłuczyna, pijaczyn > ^ ca!k,c.ć nocnych i wrażeń swobodnych, ekscesó teka i toczy « karygodnych, pręga i tyle jego, co wyżelbrzc i ¡..zcni:, zam^; alkoholowa wstęga.. A potem Pola w sZczęstJ o zamęściu śpiewa, o swoim planow anym spo o ziin:&nl Kiedy będę mieć forsy jak lodu Kiedy p oznam roz ^ ^ cbsyjlę. ■'■ Zumu. ir i/tfitf —x c tio przybędzie albo bud ^ ^ m v jakimś I ^f i i I I J ^ i | |i / \ \ I | I / ' / Ijak U fna ^jakiejś i» kraciastych koszulach po scenie panowie, u r z ą d z i ' S
Z
1
2
14* A
pOM NA JEDNEJ NODZE, to mój dotn, ,e„ d0 m, te dwie sosny nagie, to mój dom ™ żagiel. tomó/ dom, te dwa koty stare, To mój dom ten ' stół Z ™ 0* PWK í0 ten piec ja k pijany. Ten dom, co go m , ma. to Í 1■* chw,lę w śnie Bohater i Pola odpływają , i m a l i ¿ 1 ? " 1kla1» = rozmieszczają i choc dom rzucany jest rsa» J Z ru]a Laska śpiewa NIECH ŻYJE BAL bo S S T ^ fal Pola taniec, fandango, bolero, be-bop, manna, hosanno TóLm 0 /yowto i fcwto i stop. I tak śpiewa całą noc na wielki' L T 7 ? z okazji wystawienia Musicalu Polska Madonna Do domu Jr skłonna. Ale kiedy Bohater do domu nad ranem cichutko po s c S S przemyka, wchodzi do sypialni podnosi kołdrę no i Pola Laska I Zaśmiał się najpierw i zaklął potem z cicha i pomvślai soh,, ' dobre, toż to DOMOWA CZAROWNICA. Pewnego dnia zbudzis- sie mój Panie i zobaczysz leżący stół, zmęczony staniem, krzesła chodzące do góry nogami, maszynę do pisania, piszące własne zdania tańczące, książki z gołymi grzbietami. A ja. Mnie po prostu nie będzie Ostrzegam Cię zbudzisz się mój Panie i zrozumiesz, że czaru zdjąć me będziesz w stanie. Bohater pomyślał, że to zwykła NIELOJALNOŚĆ, że w ich życie wkradła się zwykła banalność, jak z brazylijsko wenezuelskiej noweli, na co dzień i od święta... Odejdę, me spamiętam, widać nie byłam święta, widać mnie źle uczyli, widać za mało bili tata z mamą. Nie myślcie o mnie źle, widać nam chodzi me 0 to samo. Polem, łąką, bliska skowronkom odchodzę. Performance teraz wyświetlany «1 jest na scenie na k ilk u przeogromnych telebimach, jak Bohater Połą Laskę prosi o w ybaczenie, choć nie wie, co chce by mu wybaczyła. Jak dostaje ciosy męczeńskie. Jak przeklina go rodzina. Jak dostaje wpiemicz, w pierdol, w papę podczas powrotu do domu. Jak wzywa pułkownika ze W S I. żeby mu pomógł. 1 już do końca zbliża się drugi akt. Lola śpiew a NIETAKT: No i co' A* 1pstro, i nie ma o czym gadać. Coś było, się zmyło, ja ndpowiadam. Nie wiem nic i wiedzieć nie chcę, wszystko sobit vu7_t bkce. Niepotrzebne odrzucam, ja k skórkę pomarańczy Ju- )1!t hnk "^ nic tQńczę. 1 wśród błysków i orkiestry akordów szemranych, y ’ } brali narkotyk, wlatuje helikopter na scenę złoty' z załoga przy^ojnu. i francuzów i Lola leci robić karierę w jednym z najekskluzvwmi^ ^mtuzów. Wśród fajerwerków, laserów, świateł braw, i zac v _ p,ania> °rgii świateł, pierzastych barwnych. Pif Paf, za Pawicm n ’
akt. Po przerwie, gdzie Autorowi Wódz g r a t u j pławiła się z innymi żonami Wodza w basen r Wódz błogosław ił w szystkich, w czółka całował dzicc^ f^zpoczął się Akt trzeci. Najpierw dym okrył scenę^zasłoną dym^ PROSZĘ SĄDU i trochę zaczyna. C a ły ■ok, życia z kari. Oto t\'lKO S-to. -7 » I A ' ! /* n /to e to . >a nie chciałam, proszą sądu, zramc go, g0> g0 U ra z ić go. go. go i zrazić go. J a fy/to ./cslcm szybka w rękach tylko ,n to to drug’? dno. I na scenie znów pojaw ił stę wśród rozbłysku świateł Bohater i w duecie z P ołą płaczą razem: Płaczu. razem ' ront moi nad niezgodą, wojną, złem. Umierajmy, Boże ntój, z umarhmi których ż a l Opadajmy, orle z gór, gdy dziką gęś ugodki tr-ał Zwyciężajmy z tymi co, pokonani w domach spią, rmpalajm rumie gJv wkoło zamieć, mróz i ziąb, ja k że czarne są te sny, sny które Z Jo m a d zie śnią. Jeszcze me zdążyły przebrzm ieć pieśń, ostatniej takty gdv nagle spłynęła po scenie Ł A SK A NIEBIESKA. Ktos umarł niechętnie jak wszyscy. Popić, popalić by wolał. Wieczór z bliskim siąść do miski Człowieka do kołyski uczynić. Ot tak pożyć, lar, c-eluść gwałt, ja k we wojną, na nic doktory, chory ju ż niej es, chory Ha mc mu me mija ochota, skończona um ierania żmudna robota. M mm łaska niebieska spóźniona ja k łaski wszystkie. Za nim wdowy, osk jego i konie, tarcza i kosa i brudne chustki do nosa i szepczą nad nm pacierze jakże to tak. Zaw iało potem na scenie jesienne kasztanowe Uście, te LISTOPADY L IŚC I śpiew ane były e.
Przychodzisz zawsze, gdy mnie nie m., * wycieraczką. I nawet ciemność pachnie Tobą. A ^ d y n ^ ™ " do nieba. W ybiegam z listem p o d kasztany i wszys o p ■ ^ płonie. Spadają liście rozpalone i zaglądają mi prze,■ ^ wodospady liści, te listopady łez. Czy wszystko musi Lo|a bardzo tego chcesz? Chw ilę potem znów zm ieni się ^ wjechała na scenę jak M ajka Q ucenD raq i zaśpiew a a, ^ ( dziś nasz świat jest: KASA i SEX. Ja byłam zatru nf°*j ' 0 Ü pewnej rewii, niestety był niewypał, aktorzy zctwte ^ ^ ^ f!ll, nadziei, że biznes ten się uda, więc biznes diabli h W wierzył w cuda. Bo to, co nas podnieca, to się nazynu w kasie forsa, to sukces pierw sza klasa. Bo to, co na czasem też jest seks, a seks plus pełna kasa, to wU1 1 150
i
^
cudownej gali ś]
na sali. WIELKI I¡ a L b Ł ? , Ód2 n a j ^ C ’ Jak 10 na tak godniejszą przystań. To n i e w a ż n e .^ f k ^ wyspał A wiec żegnaj, przykro ’m i ° ł f m ' vvażne bP st * J302 bylebyś się dobrze £ ¿ S r A k n ya a ta m paszo! won. „o bo gdzie m, J . . ! * * * * » K„ c nie
rowujesz lyrfi y\)YY\a • /i zdradzę kto tam siedzi! Nie, nie diabeł! cPupCc i w T ' f' zaśmiewa, bo historia całe jego życie mu nrzw l do kz ^ nauki grania, ćwiczył na pianinach i jak Jak chodz,t ^ małomiasteczkową się parał. Aż łza mu J ' CZytat 1polltvk;-> a w oczach jego coś nieprzeniknionego sie zaklcciia BYŁO Z wielu pieców s i g j a d i o Bo S t , J iwiam. Nieraz rano zabolał leb. , mafii s,ą W i e l k , m u , albo fu » J J w najlepszym z aut częsc,ejszare drog, Iteraz piosenka, co wszystkie spina, na koniec aktu trzeciego na finał' rv wielbi i Połę i Lolę i każdą donnę polską Matkę Przez wielki ocean nieba wszyscy m ogą zaśpiewać. Że w niemożliwym niebie niemot iv anioły. Bo ta piosenka je st tylko dla Ciebie, mogłaby płynąć po nieme ale musi płynąć przez radio: Madonno, Polska Madonno Panm z dzieckiem mów. Jak ty sobie radzisz nocą wśród złych snów Madonno, Polska Madonno. Skąd masz pieniądze na czynsz'.' Czy ci, nie przeraża pająk albo mysz? Damy Ci kwiatek na Święto Kobie; Czapkę na bakier i Polski obie. Damy Ci wódki i bilet do kina. Kac i smutki i dwóje na szynach. Damy przyrzeczeń starych n siąct l niedorzecznie małe pieniądze. Damy ci bełkot i stracha w polu A di, małego miejsce w przedszkolu. Madonno, Polska Madonno Pust H' łóżku Twym Twym. Jaki w Twoiei Mowie śoiewać musi rvm? Damr C kwiatek na Śuww JLS r f u Tobie litania smutna. Sen Cię otuli jak laska boska Pol \AnA~ . . . „ . . _ x . . . , /• . n.. . irjiHft/riMiy i t/fo/lu. Ocri L i Ulituje szminkę francuską okryje szkarłatną bluzką . Sen ci daruje nncfaipip nbnna Poi Jadonno, Polska Madonno. I wyjeżdża, wsroa numu w,»a. 1olonezem Caro czy Atu. Madonna Polska - Królowa Powiat« ^ Autor, wśród braw dumny jak paw, myśli sobie: - Bozc >n niech Agnieszka, ma wszystko zielone!
*V /*«•• IIVv«l/ »L/v» L» v*A
151
™
C O NA T O A G N IE S Z K A . naprawdę nie obchodziło A ciekaw jestem, co na to Agnieszka? Czy znów w Saxic na v, zamieszka? Czy znów się w ybierze na setek parę, by na chusto J zapisać byle czym, byle z kim ? W pochw ale naszych niezapisa«^ mvśli. To wszystko, co się wyśni, po setce lub po trzech, bo to żv nad ż y c i e jest, że ech! I hen tam pognam , za nimi, za tymi, inrW le onvmi. tamtymi. I tam tam em zagram myśli mych rym, w księży1'’ porach, jak siwy dym. Jej w łosów przyśnił mi się i skrył. Jak księż? w pełni łysy skin. a zatem posłow ie nie piszcie ju ż dłużej! D o dom popędźcie jak Ikar na chm urze. 111 ZB R O D N IA IK A R A W K O R P O R A C JI
Bohater oprócz pierw szych sznytów w polityce rozpoczyna! karierę w korporacji, co m iała m u zm arnow ać życie. W zachwycie rozgląda! się po szklanym dom u, co strzeliście w ybuchał z ziemi i sięga) gwiazd. - Pana Boga za nogi złapałem ! - m yślał wówczas. W biurze siedział. Od rana do wieczora. K om órka non stop włączona O urlopie zapomnieć mógł. Bo go objął korporacyjny duch. Wszyscy byli mili. Aż do chwili, gdy się nie odw rócili. W tedy to, nóż w p le c y by ci wbili. By odreagow ać ten stres. - N o, w iesz jak je st. Był niezobowiązujący sex. D om y publiczne. K oki tutki. Trawka. Grzybki i prostytutki. W spólnie na w yjazdach szkoleniow ych chlało się i ruchało się i rzygało się. Ekscytujące to były chwile. R a n k i rodziły się w bólach. Trzeba było ratow ać się bum em , kawą. P ito się red bulla. Od tego serce stawało i robiły się dreszcze i całe c ia ło drżało Ale wszystkim było mało. Kasy, ciuchów , perfum , aut służbowych i nowego laptopa. No i bzyknął się ktoś z kim ś. N o i po chwilowych kłopotach. - M agnez nadm iernie łykałem , by nie mieć s k u rc z y ciała Z rana kac i znów koka pom agała. - Czasem, nawet z szefem, w ciągaliśm y z deski klozetowej. - Kto o tym wie? - Wszyscy! - Ale nikt się nie dowie! Bo nie mówiło się o tym na ocenach rocznych. Mimo, że tajemnica poliszynela. Bardziej interesow ały zarząd jedynki i ^ Jakby było mało, tylko pracę, wyniki i efekty się oceniało I 111
- r *1l/^Vl a ł n
9
Prr,r
! 1 r-v -
V
przychodziły
antyperspiracyj defetyzmu
• Bra*0 się o r ll- A że l e
ć
d
a
c
h
e
m
j
L
S
l ę
! * » ’" » t a j "S « r o z m a w ia ć o nałogach lub ich brlk„ " PSy<* * w i . ws„ ~ “f okrywającym zajgezym. A psyS g * pęczki, ziewa ziewał , przysypMt £ mu* k„en, „ » raz t y s i ę c z n y to o n j u ż s ,ę z m ę c z y ł. I tylko kaT-wr ^ 1» - D ł u g a czeka n a s p r a c a . B z d u ry Ja ' " ,,pć w tygodniu i n,e gwarantuję żadnego efeto E L W'Zy,y 5 « ł poważny. N ie wiem c z y w y le c z y ć się k i e d y ś d » ? T JeSt n#d ***■ w d e f i c y t a c h , k t ó r y c h b r a k . I n ie w ie m czv' y ‘ ° problera Jest D łu g a p r a c a p r z e d n a m i i d ł u g a d ro g a K JC Uda odbudow ae1 A po tych wszystkich sesjach terap eu ty czn y ch , pracowniczych, jechało się gdzieś w te re n n. L ocenach building obsceniczny. Gdzie najpierw b y ła drobna S T y T l efektów i takie tam. A p o t e m b a l. N a b a rz e nara • , « Głębokie to były integracje. D o g a rd e ł. D o ud D o dobierał się. W s z y s c y r a z e m p o b ija li re k o rd y . W seksie W p ic u We wciąganiu do n o s a . I w b r a n i u d o u st. N a d ra n e m już czeka! autobus co wszystkich d o d o m u w i ó z ł , n a m e g a kacu. W pracy, nazamtrz'. wszystko było ok. I w s z y s t k o b y ł o c a c y cacu ś. K lituś bajduś. Bohaier korporacji nie rzucał. F i r m a b y ł a z n a n a i w sz y stk im im ponow ała jej nazwa, jej brand. O n w p r a c y j u ż w y p a la ł p ie rw s z y skręt Potem kawe pił hektolitrami i tabletkami z m a g n e z e m z n ó w zagryzał W biegu jadł
tym
gruby
wygodnej podusi. Lecz wola przetrwania , — —-c tak podusić. Że musi zarobić na dom. Że na mieszkanie. I na sam ochód. Dla Polusi. Potem trochę spuścił z tonu fóbował pracow ać z domu. 1 by więcej zarobić w szkoleniach Wjazdowych traw ił swój czas. A tam jak zwykle, gaz. Pił. palii opowiadał. M iał w wyniki P ochodziły 153
152
czarem swych ud I gdyby ty lko mógł. rzuciłby to wszystko , . jednak bvł tak blisko. Upragniony pierwszy milion powoli na k0n iego lśnił. Więc pieprzył się z całych sił i nie wnikał już, o co w wszystkim chodzi, byle się nachapać. Byle coś zarobić. Poli nic nu/w! 0 tvm wcale. Źe żyje w stresie. Ze żyje w szale. Że dopadł g0 |atwJ ciał sal. Miał do mej, do siebie zresztą też żal 1 gdy do domu wracał Ona coś jak b y w yczuw ała Powoli, powoli si od niego odsuwała. On pow alić chciał, a ona me chciała. Nic chciała z mm svpiać Nie chciała rozm awiać. M ówiła: - Rzuć tę pracę Widz? ,ak się męczysz! Ja Ci po dobroci tłumaczę! Bo inaczej... No i wszystko jak to zw ykle byw a w yszło w praniu. d
o
s
z
k
o
l e
n
i o
w
y
c
h
I I I I I
I 1
l is t d o a .
Aniu. Dziękuję bardzo. Faktycznie ostatnio m am trochę komplikacji 0 pewnych rzeczach nie chce się pisać. Ostatnio mieszkam I u rodziców. Ponad tydzień. Z A dam em widziałam się wczoraj, pierwszy raz od dziesięciu dni. M oże znów zaczniemy cos porządkować Za to m iałam frajdę spania z Jagodą w jednym pokoju, bo Lola wciąż w rozjazdach. To napraw dę urocze dziecko i bardzo się lubimy. Pozdrawiam C ię gorąco. Jeszcze raz dziękuję za życzenia PL R E L A C JA W kilku słowach z tych nocnych spraw zdaje człowiek relację nową | Mówi. źe śnił znów m u się Stach, znów na zielono. Gdz.es jest chwila, co me utonie i są m yśli gorsze niestety. Ja mam w gło same przeboje, Ty kuplety? G dzieś je st m iejsce z lepszą p J 1 z pew nością lepiej tam wieje. G dzie przytula się su it z P° . bez Ciebie. Ja bez Ciebie. Na jeziora grzbietow ej fali, cały s wreszcie odmienił i pow iatów kurz i gm in w szale w roz ^ Gdzieś jest chwila, co nie utonie i są m yśli gorsze niestety. ^ w głowie same przeboje, Ty kuplety7 G dzieś jest miejsce . ^ pogodą i z pew nością lepiej tam wieje. G dzie przytu a s ^ z podłogą. Ja bez Ciebie. Ja bez Ciebie. W jednej chwi i s ^ nowo. Choć już mina była nie tęga. W staw ał warszawski sW^ (cly la wstęga Gdzieś jest chwila, co nie utonie i są myśli gorsze n'c'ni|C|sCc mam w głowie same przeboje, Ty kuplety? Gdzieś jcsl 154
pewnością gUIU ^ l is t d o a
Przytula .
D ziękuję Arnu. Czuję jak bym te listy m, au
mają mi coś uzmysłowić. Pozwolić z r o ^ i w * d° S,eblc ** one czytam układam sobie życie. D o b rz e że .estr & i * je Myślę, że potrzebuję jeszcze sp o ro czasu zanim T a spokojnie pisać. Czuje się jak w środku Wszmam 0 tVm psychozy z typem , żona dowiaduje się ostatni« r u mik^ spod nóg. N ie w iem JUŻ, z kim wzitfam ślub. c t o c t a * “ ™ ' " i 81 podtrzym yw ać sw o ją wizje... Choć staram sie mr™ ? złudzeń, to przychodzi taki moment, że nawet zakoctan* T ™ trudno jest zaprzeczać rzeczywistości. Trudno na«,,wierzyć z tego śm ieją albo z przerażeniem p rz e c ie ra ją oczy C o rano bn v , z uczuciem, że me wiem, co je s t rz e c z y w isto śc ią że chciałabvm wymazać fakty ze swojej głowy i in n y c h głów Brakuje mi Cieb-' i brakuje mi ju ż w życiu ra c jo n a ln y c h p u n k tó w ' odniesienia Chciałabym od tego uciec, lub c h o c ia ż odpocząć M iałam nawe przebłysk, żeby Ciebie odwiedzić w L o n d y n ie , ale na złozeme nawe takiej propozycji nie pozwoliła mi ro z b ita p rzerw a świąteczna v i ostatecznie i tak musiałabym wrócić d o te g o sam ego mieisca. Cho nie wiem gdzie mnie bv nie nrzewiało. P o z d ra w ia m gorąco Pola M ILONGA V IE JA M ILO N G A Wtedy to usłyszałem tą melodię e k s tra e stró w esencją, grał ją Juan D Arienzo z orkiestrą... Widziałem j ą t ą g rą p o zo ró w uwiedziony wiedziałem ju ż co nieco. Spoglądała o k ie m po k ątach żartu, żartem Żar ogarniał mnie żaru. Chciałem z n ó w do tańca ja prosu wspominając jej czart czaru, lecz s p o jrz a łe m jej w oczy i to bs ło jak raz. Bym zbladł, chlapnął setkę i dwa, u g a s ił pożar. A było to tak Raz wybrałem się na Złotą, by zatańczyć z Tobą znów Frajer ia'u z Tobą bawił, co robiłaś szkoda słów. Więc po ośmiu ' K(ły się wyrwał z serca krzyk. Cienkim ostrzem brz\ v>\a SK' zalał franta pysk. A j a tak ja k toreador, daję rU( s I
Adorator Z t J c z t e n le w e proste , sterpowy cn k u k , <*. teraz leży gdzie< Hncinkł deszczem niczym pies. Znow wybrałem v c/ na Złotą mostem. * / m»-» m »m■r i*-* n i,>,•n.,t,, śmiało bez kv - itjfh zrC 1 looą r i ^ ✓ T ,
wypić
driuków, W
I
T
* normalni.
§
, „W r-rie od mej Poli odpitolą się. Na bank. Wtedy ¡u- wiedzieli Wisie piach. O d tej pory nikt ju z z Folą nie zaczy,. Ktśdjy ¡eden teraz wiedział, że j e j czar je s t Fammt pat snach ale 7„ów na Złotej tańczysz sama. m e i m c m n ą trwonię chwil Znowu dumna, nienazwana, chłodnym wzrokiem Twoim kroczą cieniem. 1 podcienieni kryję wiatry rmienie. chwil. co ukradł nam ju ż czas. iędną kw iaty naszych ;kły wspomnień szept. I choć będę wciąż pożądał. Splotu ciał i ust i od. Afe -atanczysz nigdy ze mną. Choćbym g ra ł Ci niczym z nut. LIST DO A. Aniu. Nie pisałam Ci o tym. ale A das m a inne kłopoty t tc jogo problemy ze zdrowiem chyba w zięły się z tego. Wiesz, h pracuje w wielkiej Korporacji A m apola S.A. N a początku było cudnie nad wyraz. Wakacje zagraniczne i prezenty śliczne. Zegarek /p laty n y i pierścionek z brylantem, kolczyki z diam entam i. K olia zc szmaragdami i pereł sznur. Teraz też m ów i, że auto mi n o w e wielkie kupi. Ale ta praca go zabija. Z nów się upił. I leży nieprzytom ny w wannie. To me jest przyjem ne. Ale nie m am z k u n o tym porozmawiać 1 komu się o tym w yżalić. M usisz w iedzieć, ż e to przez jego pracę, przez jego politykę od d alam y się od sie b ie . Nie wyobrażasz nawet sobie, jak wielki m nie traw i stres. I jak je s t. 1 kiedy wyjeżdża. Wiesz jak jest? N a tych w szystkich szkoleniach, konferencjach, bankietach, przyjęciach. O n mi nic nie mówi. Ac w korku ja dobrze wiem, bo przez lata ja k o hostessa pracowałam 0 wę i napatrzyłam i nasłuchałam. I co z tego, że mamy wl(t’CL| pieniędzy'' Jak sama spędzam weekendy. 1 w tygodniu sama SP(^ /|'1’ dni. On nie potrafi już normalnie spać. W nocy tylko coś gada i Jest inny tak, że nie chce się z nim kochać. T o ju ż nie jest on fo 3 jakby Ci niepostrzeżenie podmienili n ajb liższą Ci osobę IM
pięknie przynosi to, co chce, kto wie? Całuie c 0ŚC1 ob 7 przyjęcia u Taty. Jaeoria K 1 wysyłam w
w
najzabawniejsze p „ 1W41fllil JC ao Adasia — ««wa, co rękę ma cudowną do dzieci: - T a ty , T a ty w Y n a r?k u - b o on Mówię Ci! A Loli Tomek się chyba zdenerwował°a ^ Y * 80 smiah „awet miła jako m am ,. Zreszhjjak pnyjedziesa to o p o lem l is t d o a
Aniu. Nie mogę uwierzyć w to wszystko, co mnie otacza . bierze środki depresyjne i wszystko przeinacza. Ta padać',a to iest r u ż y w e k przedawkowania. No i wyszło na « , a m mr
r
*
płakałam. Z bezs, nosci, ze wstrętu, ż e z ż y c ia naszego n „b ł śmietnik pełen ekskrem entów. N a co d z ie ń w y c h o d z i ta jem obłuda To jego zakłam anie. Ten fałsz. Ten obślizgły uśmieszek. Ju ż w iem dlaczego me był w stanie spojrzeć mi w twarz. Ż e m n ie ty lk o od tvłu brał. To tak jak b y dał mi w twarz. Do c e lu . P o tru p a c h . No i ja ł mawia moja m am a um arł w butach i dupa blada. K o c h a m g o L ecz już naprawdę nie m am siły. Czuję, że marnuję czas. Ż e w sz y stk o to przecieka mi przez palce. 1 co z tego, że mamy p i e n i ą d z e ' Z e od czasu do czasu jed ziem y w tropiki? Chodzimy z b a n k ie tu n a bankiet Jak to życie w spólne nasze staje się puste, o k r o p n e sk aco w an o, zmarnowane i oddzielne. A dam nie chce zwolnić. N ie c h c e przestać. Nie chce się zatrzym ać. I jeszcze mówi, że to wszystko moja w ina. Zc 10 ja mu tylko kłody pod nogi podkładam, ż e p rz e s z k a d z a m we wszystkich jeg o planach i działaniach. Że robię i mam w s z y s tk o to co s ,cę! Ania! l o jest nie do wytrzymania! Ja ju ż n ic ma siły płakać ego kariera. Jego plan. Po trupach d o celu! A g d z ie ja? G d z ie w tym ^ szystkim mani być ja ? Do tego powiedział, żc z dziwek m e zam ierza ^ g O O W a ć Bo ja nic chcę się z nim k o c h a ć . T o o n nie b ę d zie się 157
ty fe e z R em ą R ą c z k o w sk ą um aw iał. C holcra nawet szukałam dn numeru u n ieg o w kom órce, ale mc znalazłam ! Jakbym d o p ad .,
'/,u Mam d osyć. I nie m am nawet kom u o tym opowiedzieć / h", szaleję O b o ie żesmv się dobrali! Ja chciałam wszystkiego. A teraz! me chcę. Czuję jak w szystko to pow oli rozwalam y. Nu ^ J Napraw dę m e w iem Co będzie dalej .’ A nia znów zaczęłam p,ć T . ^ h ę . Nie dużo. By ręce m i się n ie trzęsły. N ie odzywam się J A dasia wcale. Już tak m ilczym y praw ie cały miesiąc. ()n Wpad° w szał, ale ja jestem konsekw entna i w ytrw ała. M ilczę, d, K bym ch ciała m ó w ić , i kochać się. A le sobie tłum aczę, że to ju ż me jest 0n A potem myślę sobie, że tyle bym chciała m u pow iedzieć i ukoś g0 uratować. Ale m ilczę dalej. N ic nie m ów ię. T o tak jakbym e, uała g0 odłączyć od respiratora Już to zrobiłam . Smutne. To taki macerówantę się we w spólnym m ałżeń sk im sosie, w którym jedno drugiego me rozum ie i m a w nosie. I takie to m oje cudów n, zycie: z miłości w m ałżeńską św iętość i z tej św iętości w agresję i w obojętność W brak seksu i w słów brak.
pan to zawsze musi być tak przystojny? , )
to bym jej oczy w ydrapaW Jestem ja k a ś zblokow ana tym *
SEKS MIĘDZY SŁOWAMI Ciągle się jeszcze o sobie uczym y. O nas o problem ach, o przytuleniach. M am nadzieję, że tak będzie przez c a le życic Kocham Cię, darow uje siebie i sw o ją m iłość. Całuję powieczki i zam ykam je do snu. S erduszko by biło miarowo, całuje brzuszek - pępuszek, żeby się nie denerw ow ał. CMOK.. Możesz zasnąć zasypany całusam i ? M oże tak;-) Zanurzyłam się w T w oją koszulkę jak w objęcia. Kocham ( - wiesz^ Trochę się dziw nie czuję. K osztow ne upom inki wprawiał mnie w zakłopotanie To tkwi we m nie b a rd z o ... Hej najcudowniejszy facecie na Św ięcie! U kochanku, ll,u^ ca|a Dużo dziś pracuję...Szybko m yślę. S praw y proste, a l e iy lL- ^ ■. sztuka w koordynacji i rozplanow aniu W łaśnie od 10 mim11 mi herbata
Najwyższy mi?
'żesz
Kochanie, jeszcze te śmiecie? Pocałowałbym r ip na razie widzę Ciebie wciąż w negliżu J przed zaśnięciem niepokoję, odezwij się jak skończysz. ’ J any Tr°chę się też Pragnę Cię. Kochać się. Całować. I tulić z Tobą Widzę Cię smukłego. Takiego, ż e się tro che strzelisty. Podziwiam Cię ukradkiem z p ę rs p e k lL K T r * !T . estetyka niż erotyka. Ale miłość. Bardzie, Dziękuję za miły dzień Kochanie. Tw„je ,„warzystwo w dobrą intuicję? ;-) POLA
o d zaw sze. M iałam
Ad. Rozmów o wolności „Zdobywajcie się ciągle n a nowo Partner nawet ten z obrączką na palcu, nie jest nam dany raz n a zaw sze” . Właśnie mi się przypomniało, jak się wczoraj p rz e b ie ra łe ś i popadłam w całkowite rozkojarzenie. Twój brzuszek zawrócił m i w głow ic P. Takie małe włoski i pępuszek, który zupełnie się zmienił. ..Muszę sic pilnować, bo zacznę mówić o nim przez telefon Zamiast poproszę o sygnał faksu - mój sexy męski brzuszek ;-) Żałośnie sm utna, z niespełnionym apetytem na łó żk o , ktć pewnie minie. W róci m oże za tydzień, za miesiąc - n a pew no i znów. *rzcsyłam ukochki, ochki, ukochańcc. 1 szturchańce (takie zaczepne i Pola.
ii o
i sa
P n e b im n . paluszkami po Tw oich ram ionach. Taki dotyk kami S z y b c iu tk ie całuski dłonnu. Zcby jeszcze wąchac szyju • Ł z k i i noskiem. Potem rzęsy.
mnie wdzięczę, i o jest cos. I jest lcwuacyjnym beznadziejnej pracy. ■
telefon pachniesz bardzo zachęcająco. Ja jestem zii,:.ęC0lll
m w ci jak Ciebie nic ma. A teraz to j u i B A R D ZO mó, Owocka Całuski.
poprzytulałabym się z Tobą. Leniwie #le m nam iętnie, jak sądzę miałabym, chęć.. Ples«zothwle. Racze Nutka nieśmiałej radości bo dziś wracasz
Moc zachwytów od Twojej fanki. poobiednie przytulanie i uściski i całus b a rd z o słodkt T ajem niczy uśm iech od retro dam y w turkusow ej sukience.
deser. Polka.
l "kochane ciałko daleko ode m nie. U kochany Adaś przy mnie Utulamy się wzajemnie do snu. D obranoc kochanie śpij smacznie.
Nie dorosłeś do mnie mój mały. PL
w ’ ]t
*****
WODZA DNI Podjadłam sobie, teraz gorąca h e r b a t k ą prysznic i regeneracja | z książką w ręku. M am ochotę na relaks. Dres. Skarpetki. Całus i idę | się chlapać. Smutno bez Ciebie, zw łaszcza, U czuć zapach przywiany ( U | z głowy. I spać się chce, ale z m ilą o tu lin ą Tw ego ciała, skory j i zapachu. Zapach jak obłęd, a bez m ego cały czas źle. PL. Polka dla Ciebie. Właśnie zjadłam pom idorówkę i słucham na kasecie jak ezytasz bai^ | Rodziców jeszcze nie ma. K upiłam do kaw ki m us z mig a j jest tu jakaś Twoja opowiastka? ;-) Miło pachnie się T obą i Sobą. Rano zapachy się wymiesz Cię miała przy sobie przez cały dzień. Całuję Cię w sam środek tego O ślego czółka, odezw ę się wię przebrnę przez poranne papierki. Słodki całus, soczyście owocowy dla m ojego ukochanego ,-)
160
Dźwięk sm s'a wyrwał mnie z odległej p o d ró ż y po zakamarkach moich myśli. Początkowo czytając nie z ro z u m ia łe m . Później zacząłem się zastanawiać, o co chodzi. Po konsultacjach telefonicznych z moimi przyjaciółkami, wysnułem wniosek, że g o rsz e to. niż tekst z brazylijskiego serialu. - Ale z k u r B ru k s e la - chciałoby się powiedzieć, że - nie lubię brazylijskich i w e n e z u e ls k ic h senali Za to mnie hiszpańsku. N azyw ała mnie swoim macho. Macho z piczu. M aczo z picu. A teraz taki tekst, o chłopczyku, co nie dorósł! N aw et m e było to dla mnie żenujące. Bo czegóż mógłbym się więcej spodziew ać po osobie, która oglądała brazylijskie seriale? Nie, nie potępiam jej W końcu każdy ma prawo do zainteresowania kulturą iberoamerykańską. Ja też jestem nią zainteresowany. L ecz trovhę 1 1 • • ___ _ J .\ innej strony, len sms oyi juz u , a masona złapał. Ściskał i od razu icpotrzebny r\Q nijl Mn nałe Na razie zapalę, cł mnie trafił i ogień trawił w wewnętrznym szale. W czasach, kieć> każdy może w każdej chwili do każdego bez zastanowili! oid/wonić, napisać, wysłać. Powinno się brać za słow o 'vu . odpowiedzialność. A dziś słowa, za które nie bierze S‘J. 'dpowiedzialności, tak naprawdę stały się w tej łatw ość i ° ,skości bezpośredniości, bardziej zakłamane i nigt > ta TV
1 -
*
•
_______ ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
h łv iak teraz. D ziałan ia pod wpływem chwili! W em(,cJachl W afekcie! K ierow anie się głu p im impulsem. Bez przemyślenia. b , tsi. To takie proste. Takie szybkie. A jakby tak m ieć, telCf0 i powoli wybierać num er za num erem ? Albo tak ■. mail a, pisać list i wysłać go ze świadomością, że będzie S2cd sms ' , Kt0 bv pisał o takich błahostkach w ten sposób ' ib S y łn-ych? N * z . cywilizacja, nasz postęp, ś p ie s z e n ie zepsuło nam nasze relacje^ Piewcy „Un,,*, bezpośredniości H m « ? Nie wszyscy dorośli do tego, me w /yscy la n ie dorosłem do mej. Ale czy ona dorosła do tego, by posługiwać ,e teiefonem w ten sposób" By później me brać od pow iedzialności 2a swoie słow a' Ktos powie, to tylko słowa. Lecz jakże potrafiły zranić Bo co można na to odpisać" Już nic, ani słow a dzisiaj. Gorsze to niż usłvszeć że masz małego penisa. Bo jak odróżnić seksualność od seksizmu. Prawdę mówiąc w skrócie, m am to w d u p ie i nie ma nad czym debatować. Wszystko w yjdzie w praniu. U S T DO A. Aniu! PROLOG Forma będzie zabójczo skrótowa. Bo inna być nie m o ż e . Mogłybyśmy ewentualnie przez tydzień rozm aw iać, ale na to się me zanosi A muszę Cię o pewnych rzeczach poinform ow ać.
L 1. Biorę rozwód. 2. Adam chyba nie jest zdrowy psychicznie. 3. Ewentualnie jest draniem. 4. Prawdopodobnie jedno i drugie. n. 1. Ksiądz, u którego szukałam pomocy m oralnej radził unieważni małżeństwa
2. Neurolog sugerował schizofrenię 3. Jeg„ rodz.ee zachowują kompleoie III 1. Zajścia jak z filmu grozy - psychoza. e p il o g
W czw artek mamy sprawę rozwodową u g o d o w a I pojednanie. Raczej skopałabym mu jajka.
me llczę na
WODZA DNI C a łą noc śniłem że się z T o b ą k o c h a łe m . W ła śc iw ie , chciałem sic z Tobą kochac, ale wciąż gdzieś mi o d p ły w a ła ś . O d n a le z ie n ie C iebie z ogromną erekcją, w labiryncie in n y c h k o b ie c y c h ciał. b y ło napraw dę trudnym zadaniem. Ale udało m i s ię p o w s tr z y m a ć o d ich smaków i wdzięków. I kiedy wreszcie, udało m i się C ie b ie d o tk n ąć i zapaść w namiętnym pocałunku, w błogość, k tó r a m o g ła d o p ro w ad zić do czegoś więcej. Do spełnienia. Wielkiego, ta k c z u łe m . B u d zik wyrwał mnie z tej przyjemnej podróży p o r a js k im o g ro d z ie p e łn y m Hurvs Byłem zły, ale było ju ż za p ó ź n o na p o w r ó t w o b ję c ia M orfiego . Stan erekcji jak u człow ieka pierwotnego p r z e d p o lo w a n ie m D um nie stercząca męsKość. Przeparadowała z s y p ia ln i, p rz e z salon do łazienki. Z oddaniem porannego m o c z u n a le ż a ło p o c z e k a ć Dzis rozpoczynamy dzień od prysznica. S z y b k i, a le d o k ła d n y . P odziw iam wydepilowane m oszna. Całkiem miłe w d o ty k u . Z a s ta n a w ia m się nad skróceniem ow łosienia na klatce i piersiach. C h y b a j e usu nę. Ja do Boga nago bodaj. W łaściw ie nie wiem, o c o c h o d z i" C zy skłonić do refleksji, czy przestraszyć? Nie, nie wytnę s o b ie p ie rsi. C ie k a w ie bym wyglądał, no pięknie, sam ookaleczony bez b r o d a w e k . Ja k K en. ten od barbic. W ystarczyłoby jeszcze sprawić s o b ie s z y b k ą kastrację 1Posługiwać się plastikow ą protezą ciała. W y c ie r a m się szybko. myślę nad tym, jakby to w ram ach oszczędności czasu s k o o r d y n o w a ć ll'ehy wycierania, z rucham i nici dentystycznej pomiędzy zębami będę musiał tego spróbow ać. W yglądam przez okno. pada. Dziś znów Pogoda zdeterminuje m oje ubranie. Kamasze do konnej jazdy kupione 163
162
ntazvioie w Z»rK C zam c prostc s[MHlm , m e n kańskiej paczki o d ciotki Pluszcz przeciwdeszczowy p, W vctasam niebieską koszulę U prasow ana , c o ś , « l me tak. Jeden chyba nierów no Psuje niistern „stm kcję schludności. C zarna koszula, czarny krawat. m , od garnituru. Czarna w czerw one prążki. Jak na pogrzeb m u%, roziasmc tę konstrukcję. B ladość m ojej twarzy wręcz lrupi0 pnaenruje się w takim k o n trast" .............. " r" ' .... ^ C zarny szalu mesamowits olaszcza W ystarczy dziś jesio n k a w jodełkę. N iech króluje szarość. W s z a r z dzień Ściągam w szystko z siebie, by nie uświnić przy śniadaniu Smażę jajka. N ie lubię takiej rozlanej, płynnej ja czntcv KjedN- le s z c z e się nie stała. C oś jest w tym ścinaniu białka i żóhka. iakbv w szechśw iat zastygał w m om encie tworzenia. Picpr solę, wkraiam pom idora odcinając zgniłe kaw ałki. Jak te warzywa szybko ułegaią ro zk ła d o w i, zaledw ie parę dni tem u zostały kupione cierp,c newnie z zadaw anych im ran i cięć. C IE R P IE N IA - Skoro me chce mój zięć. tak ja k m u zagram y, śpiewać, postępować trzeba następująco. O puścić go i zem stę skierow ać.
R ozw ód czas zaczynać. Trzeba go osaczyc. - Na p o c z ą t e k ^ ś l ę tylko paru gachów , m ordę mu pogryzie piachu. Tak by tylko poczuł sw ego miciscc, w tym wreszcie, skoro nie znalazł m iejsca, gdzie je st jego naszym miasteczku - Na razie też córko nie myśl mi o dziecku. - Mamo? Tato? M amo, ale to nie to samo! - Córko, słuchaj lepiej, co ojciec gada. - M amo' Tato! M amo, przecież to nie w ypada!
164
ROZPRAW A Pereł Radę zwołał Grupy u Władzi Wiszar, v, w sz y stk im ra ź n ie j
W gm pic ws
;
Am„ , w
wielka rozprawa. Dąs Sąd. Nad zięciem u się agentem specjalnej troski. Wnioski z w,osk. prt “ Uetem- Wodzem . Co on kurwa sobie myśli, że pozjadał wszv«l,. ^ P^szłym . Nie chce dzielić z łapówek brania sumy? t0ZUmy'’ . A le p rze cież to Twój zięć? . No i co z tego! Pozna naszą pięść! - Przetargu nie chciał, skurwiel, ustawić? . No to trzeba się rozprawić! “ , . „ . , , "»yciame wspólnej sprawy. On z mmi wchodzi w układy! - Za ratowanie szkoły, gimnazjum, liceum! -Panie dzieju, przecież, też dostałby w budynku mieszkanie. Taki piękny apartamentowiec tam kiedvś no\ tym? powstanie! A lb o i nie! Jak tak trzeba będzie
ze
dodatek
sumy, bo legalnie transakcję przeprowadziłem 1 nic me oddam złamanego grosza! Ja to zarobiłem! piękny kłopot. tym pozwoli zmieni zdania! Przy sw o im będzie trwać tam mieszkania. mnie z nim obsrywania! - Znamy wstęp. Przyczyny i cel. Jakie są zadania0 ■Pętaka pętaj, a tępaka tęp! * Porachujemy mu Kości i szkiełko i oko! ' Oj mierzył, mierzył, mierzył pętak nieco za v ysoko ^iech, jak zw ierz się czuje w końcu osaczony! ^iech zwariuje jak w lesie, jak wariat skończone
wyje i z bólu i z głodu gryzie '1CH&J
artykułów i w kab( ,vumii czynach niecnych
—■* r ------ - w
joparuie zaw ieście inform acje, o i to o w r ic tw k , o tym, t e jest szpicel ¿o d ac warto, że się do zasad praw ych naszych nic stosuje, Zc zgodzie m ilczenia być m e chce. że pom stuje rozw oju w m iasteczku nie zgadza 'grupy naszęt postępie podstępnie przeszkadza Tvm doborem, obróbką inform acji m anipulacji kwiatem, kwitem odpowiednio przystrojonym , się go posiepie i a o a a się też. zc bil P a r a n o
i gwałcił i odszedł od Telefon mi podaj Połą połączony! i, Ty się w sińce m a lu j! W kładaj Zrobi się obdukcje ju ż na milicji, taką zamów trzeba było m owie Mówiłem przed chwilą., przez ykorzysta nagrane w szelkie inform acje Zatem szykujem y przeciw Podsłuch założony Założony nam ierzony N am ierzony' Szantaż, by
się
odpierdolił
. od
, naszych
._____ A„ interesów
dokumentację, jeśli chce w rócić papiery m u w łapy w p ad ły 0 K urw a Spotkał się z Papugą z Pułtuska, Józkiem mówiłem, żeby Józka do końca opłacać trzeba było zakatrupić w reszcie, no i po Okej, zatem w szystkim trzeba w iedzieć W yszły praw ie na jaw podstaw ow e Ustalmy zatem jak i co? Basen Przetarg na trasę tysiąclecia podkopem pod m iastem p Ten na zawracanie rzeki w drugą stronę, co był zakon* / spalanie śmieci
,,jdal .
,7
. A i jeszcze jedno nam zaiwanił że „ u a w a n s o w a n e plany. ’ na k°smodron i a, pięknie, jak to wyjdzie. _____ i skończony temat. •^jebać . O baw iam się, że oryginały gdzieś będzie się z nim układać. Nie bądźcie jak d z ^ ZabcZpi Trzeba . w końcu zięciem jest twoim drogi Perek T ' w y s tę p o w a ć przeciw rodzinie, to działania b e z ^ T “*“ rozumieć . Trzeba go przestraszyć. u . Mordę trochę obić. . Potem wziąć za fraki i powoli w y tłu m a c z y ć Ja k « tobl, -Z e oficjalnie, to sobie może krzyczeć N am to „ U drze się. Żeśmy są ziodzteje. ż e wrogam, s y s t c t T “ ^ w kraju dzieje. Niech w jego ręce tdzie większa w i a t a ¿ ^ dziwkarstwo, korupcja i wszystko. Ale p o tem dbać musi towarzystwo. 1 że dzielić musi się z nami. p o d stołem Ze wspóln wszyscy otaczać się musimy, parasolem. . B o , przecież nie robi tego dla siebie, ty lk o dla rodzinv. O Pole mu , dbać, o córki jej i syny. 1 przyszłych p o k o le ń ro d zin naszych, co Przx korycie są i żrą. 1 żreć będą. Bo tak. - Ja wiedziałem i to był znak. Że ta Kosc mu w głow ic przewróciła że władzy nie będzie chciał oddać, choćby g o w ierciła, kuła w dupę i w żołądek wróciła, to byłby porządek - No i potem m ożna dodać, tak na otarcie ł lokal, albo sklep, no i żc mieszkanie i kasę dostanie, jeśli przetarg puści i opuści pow stanie opozycji. - Tak to w arunek konieczny. - Kto był taki m ądry, by dopuścić młokosa? - Jest on przecie dum y jak ciele i prosty ja k koza! - Może kosą m u pociąć tej jego twarzyczki0 - Przypalić, podpalić kw adrat w kamienicy i straci ambicji wprowadzać. • Palą, co m atoł zechce złota m ocą pał! ogniem wreszcie babrać mu też Kości kawałki. Niech P1zechwałki, tc akta. te taśmy, te wszystkie antynas ^ jak to nie pom oże? 167
To może jakieś samobójstwo sprow okow ać spreparować? . \k t sepuku pestka . Zaradny dynda raz ' . ^ d z ^ e napisv ^ p ie r w s z y c h gazet stronach. w ^ a n ia h . utalentowany, znaleziony w rowie, mów,| COś ' V i L i i i po sprawie, skonał. Pola w zięła go w l llu,0na u S n a c h trzY-mała. hagiografia w prost doskonała. R v tak się me stało. W razie co. D obrze mi ukryć ciało, by sWnic ' * oało Bn > - nie w ydało Jak to było z Popiehiszką. Z micllc ić ^ K t o z Pietruszką? 1 roztopić w w apnie. Na popiół! Na zawsze' Czas skończyć z tym i zapom nieć. Kto mi m ordą chlapnie!?! . No i buzia w ctup. Bo lak tak dalej pójdzie, to nam dobiorą się do dup. - On jest kłamcą, zdrajcą, zaprzańcem , zasrańcem , gnojem. - Gejem, eoiem. żvdem prawdziwym , św inią gestapow ską. On jest najgorszym w szystkim , co tylko się w yliczy, ale potem. - Potem będzie niczym - Potem będzie zerem. Nie Pereł rząd n i dyktafonem , lecz dyktafon w ładał Perciom Mam to m z y s & o na taśm ie nagrane. W pliku mp3 jak jęczy, jak klnie, jak pomstuje do Boga. Jak bluźn. przed je g o tronem Ojcze odsuń ten kielich Zabierz tę koronę, m e chcę tym królestwem władać. -N o to teraz trzeba go dopaść. Rozkaz! N apadać! No ale jak to byw a popełnili błąd. Bo m e wiedzieli. chos byli w układach, to wszystko m usieli ukryw ać. N ie wiedzieli ich b o ś nagrywa. Ze też mm z A B C z W SI . chłop z UOP . ABW dyktafonem włada A Bohater nasz w szale, sm utku zapoda w w
zmrowione pogotow i. Przetrząsnął w s z y s C J ^ J * * W t kluczy od domu. Zniknęły niezauważenie kles2en'C- Brak wszystkiego pamiętał. To, to, że szedł droEa i T ’ co 2 tego i grunt rozmiękał Przy bramie kamienicznciT h ^ ^ o papierosa zagadnął człowiek tajemniczy p CZpieC2neJ ulicy „romem. Prądu demencja. Brak tchu, brak chwil l ! ? v Jak rażeme brak myśli, konwulsje znów tu, tu, tu, tu tu ’tu t Syk z ^ zimno zawinięty marznącym aeszczem, zrozumiał, że były to działania ^ 7 ^ ‘ u to * go wystawił jak wracał do domu. że ktoś Od kogo , komu. Ze dokumenty, dowody zbtodn, , m ,elne, ™ v u Władzi wiszącej na amen korupcji, ktoś chciał przejąć go zab> zdjąć, przestraszyć, przetrącić prądem, zadusić. Wie juz Wódz 7 musi podejmować szybkie decyzje, tak jak był szkolony, zabezpieczyć dokumenty, no i życie żony. Do pułkownika z ABC dzwoni na h . Za kwadrans niecały przybywa ekipa, kominiarze terhn, „ linię. Za pułkownika. w
—
p o ro z rz u c a n e Techniczni w szystko powoli sprzątają i zacierają resztk i dow odów wrogów bytności. Bohater z pułkownikiem w k u c h n i herbatę zaparzył, ugościł. I powoli, gdy jeszcze alkoholu p rą d członki jego rozgrzewał, zeznania składał, ze zmęczenia z ie w a ł Pułkow nik zaproponował m u z ABC ponow ną współpracę. W y ło ż y ł aspekty jak z elementarza na tacę. Bohater zaniemówił i o d m ó w ił. Poprosił o dyskretną ochronę i opiekę. Rano przekazał p a p ie ry , które skryu były w bańce z m lekiem . CIERPIEN IA B O H A T E R A N IC Z Y M ŁZY WERTERA
BOND. BŁĄD tam . M atko sikam! Krwią z ran przed egzekucyjny pluton postawiony z powodu nic brania łapówek i niewiernej żony. Z pow odu przetargów do siódmej boleści, /.e na chciałem ustawiać dla Grupy U Władzi Wiszącej Na Amen dobrych wygrywania dla i wiedze zdobywał — — —w m-m
Oto więc leży w rowie, jak dziecię niebożę w żłobie. Z o 14 ^ Wybity ząb. Nasz agent specjalnej troski. N asz m ałom ias c(: ,()ra Bond James Bond Dno bada B ond R ażony prądem P‘iru , bo W mroźny jesienny dzień. W ieczorow a pora. Na Kość Pr*tn V /apii uwagi nie zwrócił, bo wszyscy to od niedzieli Ze to /ul parkowy, kloszard, śm ieć, ludzki ot | ^ Wódz tak leżał napadnięty niespodzianie. O cknął się
m
m^
w
mm*
* ▼m ww w«» m
^
• w—
——-
—
^
-
k ip ia ł na bóle istnienia. Jam, co świadomy był bezsensu / \ u a .
,
f
. w kobiecie, co do m ego zabic,a, podsycana przez ojca , ,, iego O Boże. mój Boże, je st zdolna do tego! Jam co mys|at t e d l a n e f o czynów dokonam w ielkich . rozbudzę w jej sercu V Irk i Jam co bogactw a m ałe zbierał, by byt jej zapewnie lcr I Ki, ki zera 1 ona to odrzuca" C hyba ze swej głupoty? Jakże tak ' Polll r T o9 Ja za Tobą z tęsknoty w rócę się przed m orze i plag, v.szdklc I t u m a n i , będę się w ciąż m odlił i B oga przeklinam . Ze nas złączy, S m ałżeństwa takiego T y m m c m e kochałaś! Lecz n, I ^ k . a ł a ś . Pow iedz m i dlaczego" Ja w im ię sw oje Dz.s xvy,adv ^ L v bv w chw ili spokoju tam ostudzić um ysł. By wśród przyrody I S e z ć ukojenie, by pogodzić się z sobą. 1 zrzucić potęp,en,c. Nic sie Boga i znaleźć sw e cele. O deszli ode mnie wszyscy przy| 3 £ielc Tylko K anarek z C h o m ik iem u M am y. ( zckaj;\ Nianiom I
skwar , gwar, potem ciał skwar, upal, sam w " l *** czy. byc czy me, czy buch, puch par lwJ ^ ***. nie ochłodzić, ale air condition może mu z a s z L < b ? T ! y * * * * * ** lekiem nie jest, wiec upał jest, jest i hedz,e ‘ez Ze Wod“ gdzieś, na amen zdechnie upał w skwarze * c,e"'“ Uściodeszczem. Wreszcie... chodniku zmytym Z O ST A Ł E M SAM
N a obiedzie. N ikt już nie zaprosi gości. T e ra z m o g ę ied v n ,, o tym, co było kiedyś. Po latach powoli z a c z y n a m rozum ieć ze sdow sytuację, ciągi zdarzeń i emocji układają się w Wspólr masa, a sam ino mag przyczynowo skutkowy zawsze ten sam, p e w n y u k ład P e w m bo iar się go obserwuje, m ożna w nim zauważyć p r a w id ło w o ś c i, p, :Wa ,im, D R O G A PA N I P L S rządzące. Że dzieci odpowiadają za g rz e c h y sw y c h rodziców rodzice za grzechy sw ych dzieci. Że zawsze n a s tę p u je p rze c ięc ie dw óch linii mg n i s a l e m do Ciebie w moim tyciu w iele listów. O tym.sam. życia, tylko nie zawsze to zauważamy, bo n ie z a w sz e jesteśm y w tym ¡ Z h p a r s z podróży. Zasypywałem C is m oją momencie gotowym , by to przecięcie z a u w a ż y ć . Ż e są upadki, ¡Z e te m , jak jesiennym Itstowiem. ja k sadu spadającego wtsmenm odejścia i powroty. Że jest miłość, często u d a w a n a , jed n o stro n n a Ze nlatków Sie wiem C zy j e k o lek c jo n o w a ła ś' C z jest miłość, która nie jest miłością, że jest te ż ta, co m c zna swego w ŹZa % Z trafiły za regał, za książki i leżały wśród kar, imienia. Że tyle, co •się nam w życiu z d a r z a• n a z y w a m y m iłością Zr , S t o tmtych chowanych tam skarbów. Chowanych, przed ojem nie ma też miłości. Ze głównie jej nie ma. Z e sek s i to czego w mrr przed Z Z i p rzed sio strą p r z e d £ . poszukujemy nazyw am y miłością. A miłość? T a k rzad k o się zdar/.i mężem Pisałem w wolnych chwtlach. I w olnych e k w iI braku ( A jak się zdarzy, to wiem y, że seks się nie liczy . L iczę sic to. że sir lśniąc słowem, złotosłowiem wręcz. C zasem p o s o w ^ kochamy. Bo nie upraw iam y seksu, miłość u p ra w ia m y Zc su kobietę stukotu kćA taktu. Dziś. gdy kom unikacja ta nasz“ , . ^ które nic w iedzą sam e, kim są i przed c z y m u c ie k a ją 1 Bę wreszcie niemożliwa, a nawet jednostronna. Gdy nasze sny, a w ^ p nevia przekonać się, że uciekają same przed sobą. U ż y w a ją stereotypom yc! mądrości, tych, które kiedyś w maglu można b y ło zasłyszeć, ale ze sny, zostały rozwiane, zatarte To co zbudow ane, z )U,~° wVSMu‘)% mgdy nie zapom inają, że są kobietami z klasą, w ybiorcze z korzeniami moich planów wyrwane. F undam enty mon by razem budować przyszło ść rozkopane. Teraz znów ^ ^^ j i niedokładnie cytują części zasłyszanych sen ten cji Marin -, życiowych. M ów ią o moralności Pani Dulskiej, o ty m żc pr.m rL czerwonej maszyny remingtona, którą o d Ciebie 1,(1 ^ nn ^ ]r0p\i D zw oli, żc nic im nie szkodzi, a jak zaszkodzi to wzmocni mmc wsłuchując się w krzyk wron za oknem, m iarow e u ^ fyotl głupie, małe, kobietki. Pełne, brzemienne matki Polki Nk " wody w kuchni, co cieknie z niedokręconego Perwersyjnie, niezaspokojone sakwy. Cudownie nieskalane. przymkniętych powiek sięgam myślami do tego ciepłego /'O vlHl:c zaślepienia. K tóry zatruwa nam reakcje w źrenicę, M . na słońce odbijające się leniwie na naszej p r-:‘ ' 11 0 ' Ustra lód złej czarow nicy. A my często doszukujemę ms " Wspominając nasze przecież chwile. Twoje jęki t ZiiZurv plecach. Moje poicierane stopy i poobijane kostki Awcir 171
wiadomo czego. I tak bardzo szukam y, ze znajdujemy | tak odbieramy, że miłość fizyczna potęguje to doznanie. 1 d o s z u k u j S w rnch tego. czego zazwyczaj me ma. Znajdujemy, że gtuP,„a ^ nich wyrafinowaną form ą inteligencji. Ze opór fizyczm pr/^ miłością iest przebiegłym w ybiegiem , by wzbudzić w nas ,,SZcze *-wksze pożądanie. Jednak głupota pozostanie zawsze j upwa , wrcszcie kobieta mówi do Ciebie: - Kocham Ciebie. a| t0 ni. ‘■ Aibo mówi: Kocham Ciebie, ale mnie na Ciebie me stac Lub leszcze: Jego też kocham i jego, jego też i jego, jego. hlc się jebie Cię To znaczv ty lko tyle, że Ciebie nie kocha, nie wie. u . t0 jest miiosć lub »Tęcz jest zim ną, niezdolną do miłości med \ le chciałem pisać suką. C o z tego. że kiedyś nawet seks wam wychodził1 1 że przeżyw ałeś w szystkie te uniesienia1 To ret tylko Bo wciąż Ci czegoś brakow ało. Tego szukałeś a tych konfiguracjach innych ciałach pod płaszczykiem szukania w rażeń. Co z tę tn 1 Ze czasem nawet i sm akow ało. Ale wciąż byto m.ii mai. wciaz Pvtałes się. gdzie jest granica^ G dzie jest.’ Co jcs; 1znów ‘ by sprawdzić, by dośw iadczyć. 1 unosiła Cię zkosz. wc nozoraa. bo gdzieś czułeś, że to me jest to, coś nie smakował m| adzac przejadało. I co w tych poszukiw aniach zaczniesz , zwierzęta do łóżka, tłumacząc sobie, że sam jesteś zwierz,
moasz w iem *«*■»
MarSot
)ady sa,yra'.
Wciągam do nosa Gram. Te uniesienia produkowała Wiesz Zapomniałeś się. I zapom niałeś, że szczęście jest w przecież, no zawsze to wiedziałeś, że jeśli człow iek me u... m w sobie szczęścia, to me znajdzie go na zew nątrz Bez p°g< ^ ze sobą, bez poznania siebie. « c z e s c ia w e w n ę t r g . oddanie poznasz, co to miłość >cst. C o t nie jestes w stanie docenić, że ktoś oddał siebie i sicd ^ ^ zatracił. A Ty me chcesz zrezygnow ać chociaż Pustką. dla Ciebie będzie za bolesne, to po co jestes Kimże jc ^ ^ marnością pogonią za wiatrakam i, ułudą ’ 1 to, żc jeszcze ^ mnie, że zrobisz laleczkę w ooodooo z m oich włosów ” t (pvpk zołzę zło zje Choć wiem, że zołzy zawsze spadają n a cztsiy ^ kotki z rozpalonej na dachu blachy. A zło, złość ^ MCr : w Kościach, a żółć na starość wykrzyw ia im tw arz ZcHm 1 1 /C takie refleksje słuchając, co lepki wciąż jestem sam Papieros
. „
,
¿e jest Jałueś
Laską ’
krotką wyjście „Co z u p*
DZIECI -Adoruje jej uroda. Tylko nie mów Bismarck.
’ *
to doda' . rzekł Lam
-Nic nie doda. Wcale. Powiem z żalem znał u nigdy nie zauważył, że jest uczennicą, późnie, 1 ^ / 1 ^ faktem, że była dziewicą. Już „ ty*, pisa,
choc
liku. Było mu głupio, kukuryku na patyku 7e ‘ ^"z wszystkiego od razu. Stał i patrzył onieśmielony Bez w - a T T ’ słowa na ustach toczący. Ale z jednej strony , dobrze z d m m e ^ • a
momencie do ieeo
Potrzebowali jeszcze wiele czasu. Byli tylko dziećmi A to idiota Au kokota. Szkoda czasu i atłasu. O c o ty le hałasu ' Najpierw ctacui Potem nie. Ona nawet pigułki o d s ta w iła , b o jak brała, m e był -ó miła. Chęci na zbliżenia intymne nie m ia ła . A lb o spała, albo chrapał Albo się czegoś bała. Była bardziej d ra ż liw a . 1 wadziła się o w,mik Nie była bliska. Nie było blisko im d o siebie Raczę daleko mc oddalili. Terapia nie pomogła w jednej chw ili. I im dłużej kokota ► mu goniła. To idiota w idiomach rrual tw a rz M ina. .¡eg, sk asm: cała. Mima. M imo tego. Bo po co. na tak i św iat dzieci powoływać I z nim? A on z nią nie chciał. Nie c h c ia ł z b y le kim A er . wolność wybrał. I wtedy zrozumiał, że d z ie ć m i byli 1 niester. a n_ szczęście nie zrobili, że dzieci mają d z ie c i. K o b ie ta w ie czego eh .. A ona nie wiedziała. Za długo dojrzewała 1 z niego, co już chciał pozwolić jej rozsiąść się jej na kolanach, tam gdzie mog! być krai je panowania, jej królestwo, jej jestestwo je j Jin g i Jang. i z meg chłopca uczyniła. Ojczyzna jego. Jak matka, któ ra podnieca syn. Wysłała list. „Nie dorosłeś do mnie chłopczyku do moich lic I .. niegodny by ślady moje całować. Możesz zginąć n a froncie w irak’,s Afganistanie, a mnie nawet nie drgnie powieka, i nic się n u będę trwać wiecznie ja k wieża” . A to była konsolacja. " ' ^ wieczerza. M atka wyrzekła się syna. Ojciec, opieką m atki Modnie zdjął i ze spuszczonymi stoi. Każdy wadzi jaki so nic boi 173
K R O N IK A R Z U W1
Wódz wciąż młody c h ł o p c z y kiem jej m podać L jb,c we w s z y s t k i c h melinach, że jest wielki uuz Wódz kazał zmitołogizować całe swoje życie do poznania. Palił. akty . fakty , nikt mc me m iał do ga m » e i ^ e » w e z życia tego takty:
I
ikach, n a blogac^ ach. goldenlinach i silny i wspaniały granic możliwości lania. Autor musiał
Co U ' tą nie r o M e m • ° na 2 mcz>'m mv z c,nzano - W e u .. raakiew kzyiem . A potem ćwiczyłem, ćwiczyłem i ćwiczył, m. Co -C mam wieczór, co ^ r , D ,‘ l ™ tam Kość bo wszystko ją boli . My ślałem sobie: - t o ta Pola r urdl 9 I dawać mi więcej nie chciała. Bo odkryła, że dzięki temu wphMna meńe mieć większv. A myślał wtedy za mnie nie mój mo:g. r ® • * 1 * \ 7 * *> A mói mn e szy No m ah 'Przecież wiesz ja k jest. Nie? A potem w ju: miałem po trochu, dosyć je j fochów. No i sobie robiłem donr.e na boku A na nabiał Ada dała i banana. Piłem dziś i paliłem mi rmi \aw et powciazałem. Potem burdel odwiedziłem, no i trz\ po t>z\ brałem Ma ¿ni bar hrabina tam. Przed Połą nie wiele ich nnałem. Ona rada jaia jada rano. No i lubi bulion. Lubi boi. 1jaja a k m m wMizuie i poły ka. Ładna Pani woła. mało wina pan da , Jakieś siedem Tak pamiętam doskonale, bo kiedy ju ż załozona była V « " “ rozwodowa. Byłem jak nikt. co w sobie się chowa. N,e znałem u rn ą wartości, a nawet ją zaniżałem. W ciałach rozpustnych w kupm ^ chwilach się prostytuowałem, by być facetem w e u asnym ^ subiektywnym mniemaniu o sobie. No goń ogon. Pyta em robię ? Dziwki, dziewczyny, kobiety, studentki, j e d n o ^ weekendowe, godzinne panienki, laseczki wystrza o w . wampirzyce doh osranie, groty, mroKi zniesione i dziurki wysprzątane, ciasne, wąskie i rozlazłe, fpjki i koszerne. Ot stos psot sto. Za krokiem krok. I ćwiczy ^ ^ ^ sll w zad, Moja kolacja jajca lokajom. Mniejsze i w ięk si . ra~ ^ j-/rJ raz zwisają. Dłuższa, krótsza, tłustsza chwila. A Plta ^ j.l/hl Poznane na ulicy, w tramwaju, w kawiarni, w teatrze . ^ ; a i z parku Te jak kartki z wakacji. Te z u p e ł n i e un\h rosprzęgnione Te warte grzechu i te przecenione. Tc Ji s~
______________________
ranem. ~ poznane, te cichodaiki ' #T iWH* Pun, Ą p n y borze, w restauracji. Czasem n L e t nt z d T * ' * W końcu za darmo, kiedyś za pieniądze C n i ^ 2,e” ^p a le i te co w szale zapamiętale Ale A U a T ^ 0 dob,er^ w* obala. Jak wybuch szampana. Lulu Dudu 7 * A‘° hwk* frufru. / znów ja wśród tych ciał. ledwo usmT ^ f kończyn zasupłania. I piersi wielkich jak dyni » ■a T ™og* : 1 h rodzynka zeschnięta od ssania. Z poczuciem " ^ ' u' i v t e i t e j a sobą l o b e e . nt bi. teraz rządze " dwoistych. w porządku, w tercetach u ___ _ 1 ,l- ' czy• w tercetach, ach, kwintetach, ach, sekstetach sex 'sex W orgietach. ach. wannach, ach. bidetach, ach. pościeim ac, petach wypalanych, ych. przed, ech. i po. och , w trak ,e ' ' ych. analnych, ych. waginalnych, ych. Dmie w nie ,ak w mu ech. ech. Wciągam z kroków, biały śnieg i dalej m bieg. bity « ech, ech. I z przodu, i z tyłu iw bok. w krok. och. och och. H ustai ■ włoch, na wargach szloch, och. och, och. Jajka jak groi m oci och. Wiele tych loch, och, och. och. Swąd palonym broch. Biały s>, krwawi noch. W akcie. No niech Cię. ach. ech. Eec Atraki h BDś\: ifetysz i seksperturbacje. I inne erotoakcje. 1 od akcji tyc w:>\< potencjał i wartość moich akcji. Spokój przerżnięty jak u ... n Wyrżnięty nożem ja k w ławce na stacji i w kartach jokt kicm z każdym. Rozbierany poker. Makao. macano, wkładane i dama mac da nam. I wśród masek, lasek krwawych, broczących w transie. rram krwią Nastał walc. Walc Fidelio. WALC F ID E L IO Po rozwodzie. W samochodzie. Włączył m u z y k ę , co b> chwil upamiętniła. Z Oczu Szeroko Zamkniętych film u K ubicka, któreę. lubiła. I gdy tylko Walca Fidelio zabrzmiały p ierw sze tako ~ Dymitra Szostakowicza, zrozumiał, że się skończyły żarty i za cisnęły. Wiedział już. °dmien żal. W ięc na bal 175
1 n i Pa Pa. Pa ^ a i a n ^ - w y
n m ^ g o wa/Ca,
tan ,* • r r - wiec mnie poproś. osiam i c/o tańca! Nie bój się .<-n i/u. co Z},<$'ź , , W i Co w nim tkw i9 Co w m m brzmi? Czyje hx < - ■ i £ T c S ' w « * :• Czy /■> »**■*? Czv Czy to mgły? Czy to My? Czy to dym? Pij, kpij, ą h i kir 1 pom pa. I szampan. 1 złota dzban. 1 smak win. ,hlych '“ T h Suknia i frak. Trumna diamentów. Trauma odmętu , wicc:ne ' Cienie na ścianach oczu Twych. Nim wyrzekniesz się siebie Sn> u rhy.il Czy coś zrozumiesz z tych dni? Odkryjesz to, co rzadko zdarza serc. czterech estrad maskarada. Fidelio gra, żaden m it' Co w nim tkwi, co w nim brzmi, czyje Izy? Czy to '°t T F ' T Z ? C zy to nic? Czy to m gły? Czy to My? Czy juz dynó „ t a j uij- Ślij uśmiech i kir. I pom pa , szampan , z,ma aznan. « « smak. Suknia i frak. Trumna d, am en, o*. Trauma o * się C Z L e z m O enie na ścianach oczu Tw ych Sm wyrzekmesz l i J Z h chwil Nic nie zrozum iesz z tych dni. Ostatni B a l siebte i swycn cnwu. jak ptonacr nietakt. Z akoń czyćczas nasze, p, tkwi I » c ia ła c h innych zatapiać sny. Co w nich czyie t y ’Czy toTy? Czy to noc? Czy to mc. w S Czy już dym? Zatańczmy raz. ten korowod. n a s z e g o Z r a z U l i c poproś, ostain, do tańca! Ute b o , , M
u
z
e
k
a
z mroku drzwi... Co w m m tkwi, co w n‘m Czy to noc? Czy to nic? Po kim dym? Czyje mgły: To mc włączyć wycieraczki. Zaczął padać deszcz. Popłynęły łzy
MODLITWA D Z IĘ K C Z Y N N A Z W Y M Ó W K Ą na
I choć łzy deszczu z nieba kroplam i spadają capstrzyku do czynu zagrzewają. W takim to za w puzony, że słońce wyszło na niebie za chm urnej zas kraj, umiłowany kraj, gra orkiestra z orkiestr naj^ śpiewaczka, co wojsko zagrzewa, a w ojsko niczym se a patrzy w tekst ten Konrad W allenrod, Kordian, Konra armata, a tam raut. I królowa ojczyzna, co leczy svv^ ma 176
Ruchają ukochany ^ cpS#i ,c^ ^ ^ ^ stct fu ^¡¿ny, n»s ().L/ v K"
Rzadko też moja w i e m a m o w a i try lo w i w kw art* powrót posła pan T a d e u s z , d u e t w ro zterce ***** ^ w operze, solo. A nam k u s a su k m a n a . Rzecz m ^ 10 ldeo,°’ ba' sławie, jak w pieśni o spustoszeniu podoła Sow -P? by 0 dobrej śmierć pułkownika, reduta Ordona. W noc I , « “ ; ' WokoPach *oii rocznik dwudziesty, kamienie rzucone na , ^ k°lumbov' 1c bezpiecznik. Gloria Victis, chwała z w y c i ę ż o n y ' ak gIanM zginąć, szkice spod Monte C a s s in o . N o i lata batalion" i dni. I do Matki list. ™ n No 1 la’-a Noce LIST d o m a t k i
Matko ma, nie wznoś lamentów św ię to k rzysk ic h . Ja nie jestem święty Aleksy Hioba cud się ziści. Jam n ie S zym on na słu pie, co wszystko miał gdzie indziej. Zobaczysz jeszcze, ż e na m oje wyjdzie. Trenów nie pisz do mnie. Bo bez tego konam. Ślę Ci moc buziaków i kłaniam w pokłonach. Cierpiałem ja k W erter za Lalki poznanie, za Pole Laskę i za to powstanie. Jam ja k p t a k malowany z zupełnie innego świata, jam weltschmerz, co w górach chciałby z duszą latać. A le ja k tu przyjechałem , to też miałem sp leen . A le to p o w ietrze . to miejsce, te wody, są ja k na to klin. Sił n a b ie ra m . Nie umieram. P is z , co u babki i cioteczki teraz. Czy wszyscy s ą z d r o w i rodzina, dom ow i v Czy sypiesz ziarno i dajesz marchewki K a n a r k o w i, Chomikowi: Jam nie wwieź}' strachu, choć teraz wysoko. Do zdrowia pow racam , ju ż widzę na oko. 0 mam karabin i barak, mamo. S potykam się nawet z bankierem Figlem, co plany finansow e ma i takie tam migle. I K o g le Mogle. Jam silą wypełniony, niby morski żagiel. Chociaż dziś . w garach. w sanatorium. Jak wrócę sprawię im magiel. Sam menel tlenem mas. ’ uz powoli skręcam pas i bicz i korbacz na tą dzicz. D żum a mnu nu dosięgła, powoli zdrowieje wzorcowo. O w o c rozwodów, żyję ' doję słowo. Ściskam was wszystkich moi dobrodzieje. ! uU 1 szcze pokaże im. Twój na zawsze ukochany Syn. U es~u e a, . \ 1 mój ukochany akordeon. Co masz z nim zro b ić powiedzia ^ ■ u >n. Pamiętasz? Więc, co masz zrobić wiesz. Całuję ćię. 177
trzy
na sali. I grw>at ^
I
skrzy snopem kiwi
IV1ATKA BOSÓW
Synu, Teraz już rozumiesz że nie groźni ściągają haraczy, wybijają
PS A tu mam ode do Mamy. Ta Dusza. Polska Dusza.
,
T
dusza
* y ' d o z u j ą alkohnl r
Trzymane, by zmyć m vd i^
Ous-o wytopiona w piecu romantyzmu, m ora aut as nam tyle ekn}ch słów więcej jeszcze postaw nieprzem yślanych i czynów b ła z t ń s k ic h szlachetnych, tych gęb i gąb i głąbów głębin tej gleby, r ,u któ re j w ro sło ziarno bufonady m niem ania o naszej wyjątkowości. Duszo jak mantra wmawiana, j „ . z r o z u m ie n ia je st klepany n a d ranem i w obiad i w wieczornej per, "w każdej chwili i w chw ili braku, nie m ożem y myśleć ino. ej. ,u: duszo ojczysta , mowo rodzinna, panno co w ja sn ej s i o i s z oramie, te pola te laski. Duszo, co pracow ać nie pozw alasz, co su m ie n ie m jesteś, co wolną wolę zatracasz, co każesz się rzucać przez m o r z e lub mo:e dla ojczyzny ratowania p o d pociąg, co pędzi z punktu A d li H urn -u c a ć s i ę d o pracy, do ojczyzny budowania, każ r z u c a c się do glosowania, każ brać odpow iedzialność za nasze w ybory, kur. vch którzy zasługują. D aj nam być obywatelami, d a j nam życ v Państwie prawa, daj nam spraw iedliw ość m e tylko z naw, v sprawiedliwym osądzie spraw, w spraw iedliw ym p o d z i a le dobru. obywateli je d n o ś c i:'d la polskiej lew icy I Rzeczypospolitej wszystkich członków i dla gołębicy, dla naszych rozterek wreszcie zjednocz nas a d
o
ś
ć
,
t
a
k
j a
k
t
a
K
o
ś
ć
w szktele, Kość. I niech zrośnie się A narodowi piw o do rana. Autor ja k trup blady zasiadł p rzy klawikordzie. Opowieść swą, życie w rewolucyjnym akordzie. Zawarł i choć grał ja k swojski w ydaw ać się zdała Że to nie on o upadku Kości, że to echo grało. To kretyna, dumam, udany terkot.
*
■
°*uQ
° ** Wko motk,
grube użyc mogą ich na swoją obro„ \ j *łasn< ' mych c, brzydzimy. Robimy w finansach na^ m Vacie interes i dużym paliwie, na drogach i ■ miasta. G rzyw ie. W sądowych rejestrach w yciągaj zawsze, nasze wieczyste prawo i sp ra w y są c z y s t ć T i stanowiąc prawo, ściągając p o d a tk i o d interes,. T T *' ktoś by chciał, tu tak bez naszej w iedzy, złotówkę utonie T a biedy. Nie damy mu pojeść i p o p ić . W pierw musi z nam, P, dolą. Jak me, to po prostu z miasta w ypierdola i me 2ntb, n 2 , 1 nic. My mamy biznesy ju ż całkiem legalne. Ty zarządzasz mm J mam kancelarie. Tamten ma spółdzieln ię. Ten dewelopt -kc jest pośrednik. Wszyscy wspólnie, celnie. Cel nasz prosh ‘.i J , znany. Wszystko do naszej kabzy kasa, kasa, pcham y c d y i . hcch była, nie daj Boże, jakaś wtopa, n a d eszła pędzenia kot. po a mam. też na usługach najlepszego doktora. N o i pułkowników co -zio .¡u nad nami i parasol bezpieczny nad w si rozprzestrzeniam nie tyih . wczasach p o d gruszą na wierzbie. Zatem nic Ci więcej me obiecuit tylko informuję, że w postronkach były me n e r m , gdy o Torne bez przerwy konserwy wiosnę zostanie. Bigos może, mizeria, atom ow e grzybki są w tym sezonie tanie. Kałasznikowy kiszę, to og órków odmiana. Mam ich z trzy tysiące w beczkach od generała. I granat}' przyszły tak piern dojrzałe i wielkie jak Twoje pięści i dłonie. Kupiłam za zie.one, co przyszły w akordeonie. A za swoje. Mafy ż o łd odłożyłam. Sapuie kpiłam. I wysyłam Ci na DVD, płyty trzy Pan Ce, Tance , Faust io sobie posłuchasz. I jeszcze koktajl do paczki Ci schowam, Moje Słowa spamiętaj i przez trzy miast dzielić, pomnóż. N o kończ topie te sm ut cisz’ to przy wódce, wódki sobie strzelisz i p o p a lić im das . pisz j a k się masz? I skończ ju ż te smutne dni. Czas te~ sin prze czyn. Zawsze
p
r z
e
m
o
c
ą
179
POLI I
zasłużył Czy to ja nic « “ ■—z ---- — — 1 — '■> — ---o d Slc^o d rz u c iła " To jam niegodny! W szelkie tradycje patri. vc^ p r z y k a z a n i a , wigilie, historie w m alignie, śpiewanie maryj _ ; odrzucałem. K-łai Pod giąłem, by zjednoczy c w sz y su e u i w u m u se u ac chciałem, a j^ tern. bv zjednoczyć N |C v l V ~j -v chciałem to wciąłem. To brałem A teraz? Nowi na sąd 11 kłamcą — ---’ * ‘^mją uratować? Ale ani ja, nie m ogłem jej uratow ać, jak i ona nic mogla być uratowana. Od sam ego początku Kochałem ią pow ierzchow nie od zielonogórskich jej oczu granjc do ,ej poznania. W jej osobow ości ludzkiej wielorakiej i w JCj wargi szpar wrzawy w arszaw y bordeline pogranicza łona ło w ic z a picza słowicza. Aż dale i do biało podlaskiej, i po suwalskiej granic jej kraków. A ona Kocnaia. iu t u wutiaia Uu»v . * ust, jak noże odbywający odpust, dobyw ający skorupy mięczaka. Co pozwoliłem jej w paranojopam ie oglądać ja k się w wir frykcyjny puścił Byłem tylko takim w ykreow anym produktem , każdy moj element składowy, m ów ił tyle, by „ludu, mój ludu czemuś mnie opuścił” . By uwieść tow arzystw o przysiwione lekko loki, fryzura po kontuzji I to. że nie m iałem m agazyniera, ruszczałem oku uu staruszek, do kobiet, dziew ic i m ężatek, do mężczyzn gejów. chłopaczków m łodzieńców. K ażdy był gotów na mnie glosować Każda część Poli było gotow a mi się me ptaka, sadem brzoskw iniow ym , i jabłkow ym wodospadem kosztowałem jej smak, jej bram chw ały. A w sondażach slup i tni rosły i stawały. Skóry linie nóg, dróg Pol z morza włosów, sadziłem parki szparki pałające i świerzopem, nadążając za m ym okazji korzystał, i tryskał tak nic chciały na tej ziemi płodnej były Wolały wciąż na ugorze, dać się w yorać i ziem ię p dobrze orze. lemieszem iak m ieczem włada. I w śród kamieni łirzczwi. a na po w iek
1 mstLrn
H u /i i *
* K U C /C
.
a
u
n
w
, &
v ,
^
£
U
l i a
Q
p
l Q
n
u
ani ziemniak, ani burak choćby Sel pigułki nawozowe z a trz y m u ia ™ ’ Pompatyczne i z a k a z e m g e n e t y c z n i Sl° Py -i« n ń u /
T v lk n
tra w a
z m ia n y
Podatki. ju-> yp ' " rofi.
j przerosło ją to oczekiw anie, * * J * 2 J wstrzymają p o g ło w ie pąkowe Polowe L sk u te j zatem, by to w szystk o jej objaw.ć, tak ^ Ma^ e Ja nroeramem. Z e będą oeierem i o , , czar°watem tvm . ..
i — * " — ’ wYVyJg idiią ran ą w - •lottr " każdlV,11U ućiiT A każdej dam dzień kobiet, matki, b a b c i le , Uma Pa™ y ' " ^ o i n c nie tylko od owi^ici ,[ i . m y ' 1 m ne dla nie Iprzejęcia. r * i orgazm w j spraw nam wszelakie i neuroleptyki zamiast enstWo 0(3 c'*żv pisdatakiem. Terapol teraz. B yłem gotowy 3ą ,P° lub PR «1 abonamentem, podatkiem od siw izny, krusem *'J^ ' zawsze od siebie uzależnić, być sterem i okrętem T ? ' na /
b
5
^granic swych B° l ° m h oTż liwSZC hyl&J ° r ^ Wszy w * * mi i o o śc i oddało, na jedność moia rozsiadło „ i c h kolanach i k o p u ło w a .» . g,os „a m„ c « * £ £ £ £ gniewie. Jedni przeciw drugim, jed n i przeciw siebie. In n wmm ] zabawa to głaz zagłada. Załgana na głaz. Ta polityka współ używania i tłoczenia Poli. Powiem wprost: ruchania, w ciąż od nocy do świtu od gwałcona
poczuje! W powstaniu wewnętrznym, w re w o lu c ji k o ś c i wat porachuje! W ykopie i z pap i pup zrobi pulp. Pulpę ja k w Pulp fictici W dupie prohibicje, polish fiction, w iw ise k c je w iw atow an debatowanie, chrobrego szczerbcem, miecza cytując politykę wpro .jesień średniowiecza” . I ekshumuje Kościotrupa w szafie. w ybieli
innych zbuduje ołtarze powtarzać
^
cierni mmc poruszy
z
ntalk'
w y c ią g n ie i W ódz icch wyciągnie dren swój i podciągnie s p o d n ie i o d d a to. co i lla grabił. N iechybnie się za katar kupił, zakatrupił, zakupił, za zapił i zabić, bić, bvć m oże sie może sie zatracić. 1 stać tak przy i‘*k wtedy j w?zeł mięt g d z ie T y potem 7,)MO? Ot
|VV
181 180
NA S Z W A JC A R S K IE J W IE R Z Y C Y LIST o d m a t k i grań zasnąć
b o nie właśni«
cie, pom yślał, a w uszac T rw am . Szepnął. 1 naglr zaczai Gloria i jej 1 will Survive. „Ja żyję. Trw ćniewać w śród chm ur, o tak: p r z e r a z iła mnie zmiana w kan,jl leń, bez Pną te noce wszystkie złe. m yśląc ja k oszukałaś mnie. sam już o swój kąt. Przy niosło Cię! Skończyłaś rejs! Znów widzę kir na twej twarzy, sm utek niezagrzanych miejsc. Myślę, że zmienię zamku kod. Wiem ju ż. że klucze w ezm ę Ci. Gdybym przez chwilę tylko JLrlu SlC^Ci; ¡\q wiedział, że Ty tak zaszkodzisz m i! N o p o szła w o n ............... Czy to nie ty? nic nie czekaj! N ie chcę ju ż z Tobą spędzać św iąt Skrz\w dziłaś m nie bez dw óch zdań? Św iat m i na łeb spadł! Myślałaś, że się stało ta k ? O nie. nie ja ! J a żyję trw am ! Tak długo ja k u, miłość we mnie płonie! Ja k j ą w sobie m am ! M am sw e życie żeby życ By dac miłość innej dziś. Ja żyję, trw am ! Ja żyję, trwam ! Hej, hej! Siłą, kum, mam by naprawiać świat. P ozbieram rozsypane serce tak ¡ak domek - kart U c z przez te noce w szystkie złe. C zując i lęk i ból i gniew, by 'było żal. Spojrzałem je d n a k z dum ą w dal. Dziś widzisz mnie. Jak nowy dzień Już nie jestem tym fa c e te m co w ciąż kochać Cic h ie chce. Znów w mym oku lśnienia błysk. I czar i urok Twój n r pnsl. mi. No poszła won! kochać Wynocha stąd. N a nic m e czekaj! N ie chcę ju ż z lo b ą . I dni. czy to nie Ty? Skrzyw dziłaś m nie bez dw óch zdan. wia ni < łeb sp a d ł' Myślałaś, ze się stało tak? O nie, nie ja ! Ja żyję trwanc długo ja k ta m iłość we m nie p ło n ie! J a k j ą w sobie mam. ci _ życie żeby żyć! By dać m iłość innej dziś! J a żyję, trwam. trw am 1 Hej, hej! No p o szła won! W ynocha stąd! Na Nie chcę ju ż z Tobą spędzać św iąt! 1 dni, czy to nie ty. ^ dwóch zd a ń ? Św iat mi n nie ici1 Jci żvie trwam pł< trw am ! Ja żvie. trwam
Synu mój drogi, uprzejmie Ci donoszę, że Twoje dział ■ Choć ju ż przygotowania do poczynań ania rozmier,iono ntj In0 sami swoi. Choć ludzie g a l f °- C S chciałeś JUZ o mej sh,chai i nie nu, p,,„ ,...... uratował spotyka. Pytałeś, co w Twojej ’ 00 i której stanąłeś w obronie? Szkoła, się J J J C° Cl^ chowała było się bić o pamięć po niej i tych pokoleń l, me »arto Z przesłaniem: „Hej użyjmy żywota, wszak ż y j e n Ć Z i T ^ H SK,QI czara złota na próżno wabi nas. Mierz sib na N‘ecnaj ,a podług sił. ” Po coś się o nią bił? Szkoła ta s i ę g n i ZWn,a! w niecny pył. Dyrektor, co roku robi protokół znn ^ d0 szkołr kupiono. Sprzęt ten trafia dla zysku , skarbu do pobliskiego lombardu Bo kiedy jest już z a m o r L J T nik, me tęskni za m m W szkole go nie ma , po kłopocie Do > 1 dyrektor trafiają dodatkowe złote. Do tego awantur 0 s p r Z nieistotne, pijaństwo nauczycieli, chamstwo, miny ()bce Klimakterium, alzhaimer i ostra dem en cja. Nikt ju ż tam me uczy same puste miejsca. Pani od biologii, z tą od geografii wyjazdy r o b i naukowe w wiejskiej scenografii. S a m e w yja zd organizmu : mcz\,ą pomocą. Każdy musi jechać. N ie w ie tylko p o co. Szczególnie (/. którzy chcą oceny poprawiać. K o s z t w ycieczki wliczony, żeby lepsze oceny stawiać. Do pensyjki dorobić. Z a zieloną szkolę, mogą pluci. w złotówkach, w euro. Ja w zielonych wolę. Do tego w mundurkach wszyscy muszą chodzić, dobrze, ż e C ię nie ma, Ferdydurke Gombrowicz. Studniówki u Pani zn a jo m e g o o d wuefu najlepszego studniarza, dla lepszej finansów p r y w a tn y c h sprawy, co rok tam wyprawiać, bo lepiej u znajomego, c za s p o lo n eza zacząć, ni: robie gdzie indziej. Tam nam nie zapłacą. Z a m ożliw ość zrealizowana takiego bankietu. Takim to przykładem młodzieży' świeci grono. Hięi me dziwi ju ż fakt, ze je tym skażono. Tą korupcją, łapówkarstwem, / Pr°stackim cham stw em . Dziwkarstwem, brakiem zasad i ostrym ' P aństw em . K ie d y / dyrektor samochód skradziono, zrzu
r ~u*i do szkob chodzić i młodzieży dalej uczyć, skoro nu- n, Z o n o trzeba go w yU oayc. Rodzice pl ... % - ■ fc Tak ja k b y ktos im tacą za zbawianie machaI n, Po/ti ■e / .się ot¿¿. mowało Ubezpieczeni są wszyscy w Towarzystwie , n czas« u b e z p i e c z e n i o w y m , które płaci ; Proce»,] Pani od wuefu docent. Wszyscy starają się dorobić, ja k każch mitrafi -nikata ze szkoły pamiątki i łyżki o d herbaty. Znika portn -„anego malarza stworzony Ale za to interes na , ,pienju \ r t n m szykuje się nowy. Cegiełki się rozprowadzi w ibsc, kilku jvsiecy sztuk, z któnch cześć numer będzie miała za dwóch. Cz.H beda to cegiełki bliźniacze. Kto za nie zapłaci, te n r Z a tn a komitetu pomnika budowy I znow ,est d o ^ ^ ^ ^ ^ ¡ sam ochód nowy Pan od fizyki, choć z wykształcenia je st chemikiem, nmwacti po lekcjach w szkole informatykę, z zajęć za opłatę. co b erze kręcąc lods niczxm wąsem. dzieli się z dyrektor we alfonsem ‘ Jak widzisz Synu. szkoła anarchią sto,, ale dhl berkte. chyli się ku upadkowi. P róchnieje wewnętrznie, Upada Szkoła, i Edukacja upada Nie w racaj do rada Pamiętaj, krxfham Cię i w uczuciach je ste m s t
PO W R Ó T T A T K I N a te słowa, zrobił się »purpurow iały, potem zbladł okropn‘|- , o skały Szybko, trzeźw o m yśląc. W cale nie p o c h o p n i e <■0 po walutowe argumenty mocne 184
e
k « «e W Ü Z , , , P * * ? W* He trzeba! - w z n ió s łpr2ys, M l F iglem 1 nowymi z emigracji ol ądonieha. J wydam! intencyjnym i na inwestycje, u w i e n S ? ^ ’ "ynüenüi sie ,, , inż iak będzie po rewolucii , ___ '> lniaJ^ymi i v lslam odnowie kontTaktami. budować ?° połowie '(weCZk0 na n‘ z8DOJWC , “ - ,o y Jak w spisRJ ^ . On. to finansował, ściągac swój haracz, za techno dżle,ow- Postęp i pryw atyzacje. Czasem wspierali totahtarvzmv ’ a W ^ Czasem wojny światowe. Czasem kogoś z nizin' demo^ c Kwsparli tym samym nową dyktaturę. F i n a n ^ ! ^ 0511' w gÓK' wybory. Ustawy lobbystyczne. Był to wvbór ’ v‘olne Lecz dla ratowania
p ro m o w a ć
1
suwerenności niż polec na szańcu. Wódz czuł I łza popłynęła nad Połą, dwie migiem. - KJlK) łzy \Ł>y luv me 1i pokuta p^ivuta. - A tu kopiemy złoto! - rzekł Figiel.
k
7
czesc P0™*
KOGIEL M O G 1E L Wtedy to Bohater wziął łopatę i razem z Figlem złoto w kopalni przewracał. Taka praca, powiem szczerze się opłaca, kiedy gowno w złoto się obraca. Jak zdrowaśka nad ranem. To wyprane* były powiem szczerze, ze wszelkich złudzeń i krw i. pacierzem, pieniądze Grupy U W ładzi W iszącej Na Amen. 1 za te pieniądze zebrane na ratowanie narodow ych naszych stoczni i z narkotyków hodowli 1 spirytusu lewego produkcji, podatku od psów procentu 1 przerobu w- miasteczku ekskrem entów . Za te pieniądze, co Grupa myślała, ze maje dla siebie, Figiel pom agał Wodzowi, bo Wodz był w potrzebie Podał numery konta tajnego, wtajemniczył w sprawy Wodza przyszłego. I za niew ielkiego procentu mu danie, przekazał sum> !°rc zrobili pow stanie. Oczywiście wszystko to. by się mc siato i w mocy W odza by nie było, gdyby znów mu się mc poszczęściło. ,U)ż dnia pew nego czy nocy. Przyjechali nagle, niczym wystrzał procy. M ówiąc, że w kraju ju ż dosyć Mani Awarii, dlatego om tu. zwajcarii przybyli i propozycje Bohaterowi złożyli Ze wodzen.
może być! Bez przeszkód norm alnie, jeśli do służby w s p „ pracv I przystąp, znów tajnej. Oni w icdbą że m a jaja i „a ukla f z P u łk o w n ik ie m się je g o pow ołują. B ohater się waha, a oni n , . tru I neroruią operacyjnie nad nim operują. B ohater rozm yśla zbyt długo I W końcu jeden z Panów z A B C , zw any Papugą, mów.: - N< dobra Skoro s ię n ie m oże zdecydow ać, no to chyba tego chce? Sięgnę po argumenty najm ocniejsze, bardzo mocne. Trzym aj się mój ci.iopcze oto tajem nice T w oje nocne. O tóż dziś, m usisz stanąć do rewolucji' a to za spraw ą tej polucji i kopulokorupcji. - To Pereł, spójrz na zdjęcie - Bohater patrzy ze zdziw ieniem , z przejęciem , cos Doznaje prawie - Był opiekunem na koloniach w Cieniaw ie. Dziś on Fwoim byłym teściem . Ty je g o b y ły m zięciem . C o więcej tajemmce, Ci najw ażniejszą w vjaw ić w ypada. P am iętasz, gdy z Pułkownikiem ze wsi rozm aw iałeś ‘o ślubnych układach? I Pułkow nik stanowczo Ci Połą ślub odradzał, odm aw iał? T o w tedy w łaśnie, miał w rękach swych akt Twój urodzenia. Spójrz, kto je st Tw oim ojcem! To w szystko odm ienia! Pereł m m jest! Jasno stoi w urodzenia akcie! I M atka Ci me pow iedziała, bo b ała się w łaśnie. Jak się dowiedziała Bo jak ju ż pew nie w iesz, Pereł się w cześniej inaczej nazywa No i tak. teraz rozum iesz, że to grecka tragedia praw dziw a. Matkai Twoja, ego sama m e w iedziała. T e argum enty m ocne szybko do . ohatera przemówiły. M im o, że ciałem je g o torsje z obrzydzenia rzia^y. tracił ju ż na zbędne spraw y, m inuty ni godziny i w s p o m i n a j ; Leona Noela. w spółpracę p o d p isał . agentem specjalnym znow jt teraz. O d dzisiaj. Do d zisiaj! SPO K Ó J W ŚRÓ D G Ó R W O D Z A DNI Dziajaj na szczycie w błękicie w doły się s p o g l ą d a m . Za P T ^ lecz tak widać los chciał. By nasze drogi, co z e s z ły ^ męczy nagle rozeszły, przepadły w rozpadle. W glątw y ima s|0wacl' jeszcze trochę głow a w spom nień o mej Poli. O jej 0 ^ paszy1*1 I chwilach, gdy razem w ciała chw il oddaniu. (’ P g 0zun'|L'ITl' i tym m iłowaniu. N agłe się m i kończy do niej stary ^aP‘!jarsin zos,al° rozumiem, że jest Fcm m c fatalc. M ene, M enc, Tc c , /Wtul/'*:IS napisane. O Salom e w sw ym tańcu, tak długo m i^ ^ byl*1 i żądałaś mej głowy nad w yraz. Jak Lady, co j.llkicłW' z Makbetem, mną chciałaś sterow ać niczym mariom-
wcześniej me widziałem. Tobą ^ ^ - * 2 7 ** Na„a, Polo Lasko , Jak L o l S ^ f e * •> * wyjątkowego w Tobie nie ma , „K b y t o w y “ « p W No s.ę porobtlo! Wykorzystająj m„ 5 T 2 m' * * ' < * * * Miałaś być wierna jak mistrzowi M a łg o iS L ? * ' mo,:i na,***. rozumiem i napalm mam ochotę spuścić „n , Wldzę *szvstk. Podbiję Miasteczko, wezmę go za ryło Nie 7 7 7 °° nas >ac/ :■ ¡kształtować. Ty me chcesz rozumieć T0 ,cs, kocha 1db^ wszyscy cierpimy, niby moralni, normalni Ch<łrobŁ na *** megalomanii . Dlatego teraz jest pora. Tcrapolu jest nas,. Pora na dyktatora. Na Dyktatora teraz. Bo był m . t ‘ ^ dziwki i złodzieja i
.0
BUNT - Wygraj swój raj na fujarkach - jak mówiła babcina bajka W , fałszywą, krajarka Larrym armata ukrywamy I Morse'a alfabetem nadają: - Sos. Janek. kos. Skok. Gotoh , Szvki sos. Mamo i ogórki i granaty i napoje. Sos, Janek. Kos. Sok mak os Sok, maki, sok tam. Zbliżamy się d o P ro sta c zk o w a Bram Sos. Jcmet kos. Koka w nos. Kosmos. Kosmaty. K u dłaty. Sos, Ruch . Janek, na sto dwa, Janek, Kos. Kałasznikow, Barysznikow, B e z p i e c z n i k a Rąbanka «
Pow ietrzny
* skaczą na spadochronach desantowi komandosi wynajęci Pieniądze od Figla w dół. Lądują zabezpieczając i przejmu ^ ^w odzenie. W ykładają karty na stół. Powstańcy opłacam z żołdu watki zajeżdżają je e p ~ ~ ; ™mma Kościół. Lizad. Sąd M ieszkańców wreszcie nikt nie czka i nie czeka na cz\n Je czynów młyn. Pisdło, gwizdło, s y k ł o . para bum. °Pler° się zaczęło. Ruch. Jak mówili świadkowie t wspo .u187
. ,Aar/cń Wódz na placu, którego w m i a s t e c z k u nic r ,anł,ych lt w pył zmyło otoczonych chm urą białych drzay parę kamic ^ ^ miMZCi£nu% Sp lsano prou,k
^przemówi! Zapowiedzm y j *
ptum*
W «*od» i Zachód, Nu
Skjjk W M r . JL»lw ... 7 MC Vm S*« JW»* P. •»** km KaŁ* « m K M » ł /SioA Sas *
.
L
m te ito * « towarzyszy brom- Je.lem w opoz>., •' UZtąnuj^ . . _ Wam moi prouram ‘f ,T ,\Z c ia ln y m Przedstawię Wam mój program * odcinku P . ¿a to całe g n a n i e z ra,u ¿a hu, 7 u Z T g n e c h y Za plagi egipskie Za pom & m em a w« Z morderstwa Za twarzy pobicie Za te bezeceństwu t t S L La fałszerstwa wyborcze i korupc,, grzechy Za z , Z l u \ Ka Anety Za odebranie żony t w miasteczku / , nrzetartii i ulicy Za to wszystko Prz, usia . ,„opozycji, Opopozycja powstanie, jako mezK tal lako wyraz sprzeciwu, ja k o liberum veto, ,ai nie to! wyr czynu, jak szał szuram z\ * b
g
g
L
! ! l t o
r
u
d
n
a
m r fy i W a m p a n « * t' t o * » *
POCZYM »»
-
,
™
sttMsss^ 5 - - ^ Z ! J ' - Ciebie nie w ie n y l Ja z T o b ¿wieci z zastępów niebieskich, zstąpcie na K
o
ofr/icze. ¿«fry zntoczyd r t o * . Z T o J a pogan. Ja w Twoim rydwanie, p o sro d <
L e n t .
c
, > ;
l
..... .
To
* '
Ił' trenach też ju ż nie będą opłakiw ał tej nu o. wykiwał. Ale ma już celu wielkie poj \ame. . nte Ul -\ »■ przy mnie powstanie. Za ten proc es ^ L Mistrza i Małgorzatę za czyny Grażyny Z a fo lw a r . _ kukułczym gniazdem Za buszującego w zbozuj f ^ \ Za giaura. Za dziady i nasze dziadowanie* ^ mun h'r': Za. spieprzaj dziadu. Amen. Za wszystkie h jes+czt c< ^ ^ ^ nieboską komedię, za w yw rotow e czyny Razem• P \l , ?nt r? Razem i pod gazem. W pędzie wyzwolonym. 1 " jr) pogrążonych, tych spalonych wszystkic h i tych r o Z S *^ r , e> pozwołę Ci ich pochować Polo Lasko Już zem jest .
IKK
d a ło odpowiada Nk «bufon zapis UK rewotuc«. I łowy barwa bra« b r a w a Mały » „ i,. Ś o w te i powefc vhzb^a i ą by n | | W szyscy o mego d b a * . by jak n»lkT , jeżeli ma «zacząscic u. db«m ( /*.*■, ^ I p n y g o to w u ja n a daj* tpwfc* tu.» ■\A f /\k, •, i ra d / s o b a sam człowieku p b w . t o pfiw łć się ponowna I rudna f>i% . ł*k człowieka bez przy goło w ani dcrzvdła mu n a wyrosną Na 40W) m nad pozamer macze) Można na niego p*tm* 7 dvtur , bo wszystko zasłaniają chmury ( zy zderz / ku * Z prochu powstałey i w proch *a wychylam głowę z samolotu, tak jakz.łona maik pytania po co żyję7 Zaczyna sic w>v iy prz przez promienie słonecznych jwsw z prędkością ponad 20ii km h. by /(W rui iWrf*W bał się, że pójdzie na ranAc z mim bp w / jhobu drugą przeciwna stronę te ona go i tak zawvt snagiw ludztc chcą jak najszybcie p m s h ip m sic pr/c me u żuk r* icy D, dużo intensywnie Pędzę i • ^ ż e s w o b o d n i e p ł y n ę Ńa lW m m ew ow kred- m, swojego wreku w którym cos p f* '« * szarpniecie Pozorne abrw m cUwilawc > | to jest jednak hamowane 1 ■ p il. żc jest teszcze czas na to hv SR -a ‘
sobie, co tak naprawdę ies; B __ ąpokojme wyłądowac na ziemi w tĆ**
chce a nie tam gdzie mi się wydaje, albo gdzie zaniesie mnie ln ie chodzi tu wcale o poczucie kontroli. Chodzi 0 'Jtr , ś w i a d o m o ś ć . Niektórym ten czas m e jest dany, bądź z a p u ,,! J otworzyć spadochron. Niektórym , nnm o prób się nic otwiera M(V.ają być Ikarem nie tylko wzlatując, ale i spadając. Jestem już na zakochany w życiu. Pale g itan es'a i cygaro. Zarazem bogiem i człowiekiem. Jestem w yzerow any, licznik znów odlicza od z o a umarłem, a żyje od nowa. I w iem , co w ażne i co dobre Ch* przedłużyć dany nam czas. I to tam znalazłem . ^ W Ó D Z T A T K O P IE R W S Z Y No i tak to, prowadzi zw ycięski, swej jedności stadko Wódz Jednodniow ej Rewolucji Tatko Pierwszy. 1 tańczą jak im zagrają 1 w chocholi taniec, w breakdance, w padaczkę rytualną, w pieśń świętojańską o sobótce, przy w ódce wpadają. Kogo trzeba dopadną, kogo trza rozstrzelają, tra ta ta ta. P adają Ci, co dotąd go przeklinali Tańczy ostatni kongres na w ulkanie. Padają od razu do dołów gdzie ich toczą robale. I tańczą cienie, podcienie, po kątach: Sur le pont d ’Avignon, mech żyje bal. G rande valse brillante, jednodniowy karnawał zagościł. A W ódz zajeżdża w ypucow anym , lśniącym autem. W lampasach dresów, jak kiedyś, gdy Poli był amantem 1 bierze ją i ich wszystkich tańcem opętany. By złożyć Dionizosowi bezkrwawe ofiary. 1 krwawe dla matki swej zem sty Kali. Do tańca i do różańca, armata, łopata i szaniec kam ieni rzucanych na szańcach Rozpada się korupcji szarańcza. A Poli, pow iem w tajem nicy, zawadza rąbek u spódnicy. Taniec to W odza wojenny. I o taure żałobny. Choćby chciała go do białego tanga poprosić. On juz nu Uj'1 do siebie starego podobny. Ktoś je g o stary w ygląd skradł Stnw j wyrzutnia rakiet, pada stary świat. T o je st dance macabre nip. w irują gnijące do Kości. Jednodniow a rew olucja gości. sta^ porządek znosi. I kosi jak kosiarz ostatni, żniw em swojej kosy. na^ się zanosi. Modliszka z Pudliszek na jesień konserw y robi , w kąciku Ma po głowic każdego z kochanków na półce w SP'^ ^ w słoiku A w Prostaczkowie pow staje pom nik z ludzkich wieczną rzeczy pamiątkę. W ódz zam eldow ał: - Wspaniale, Mamo zadanie wykonałem ! - Zadanie przyjęte, wykonane na piątkę!
•
*
1
•
na
ty ch ,
co
*„1
°tensYwa -
ujawnienia dz,alal„oSci P c r e L s k L ? 1' 2 bezpardonowego ataku pomówi kentów Z chti* przeciwstawili się potężnej pan., ®**alnych n a , , *8« ywihzacją śrniercj p 'ch wpływów', bro JUU*.-------jednodniowej rewolnm, ^ P0* 0'» rodz,ła za sprawą Postępów aty kolejne ■sta. rionęty stare gesty, stare hasła 1 n ™ ala’ łu"a iei „ miasteczku zaangażowana Bo „ ,stala J J " * »>1 zataz saula j miasteczko rzucił na kolan, H ^CTa Era ^^'odza, pana Jednomyślnego Era. A Wódz szukał D ,0narchl1 1 Królestwa spelunach i bramach salonów, szukał Perela WSZystklc LIM ERYK ANTYPERSPIRACYJNY PERE1 a Jest pewien facet w Miasteczku, co wszystkim ą a m u I wszystkim to podaje. Równo nikt nic dostaje \\ n n u a n ^ ^ ciasteczku. Mieszkaniec jeden Chamowa. Dla siebie tvlko ^ N ,k , „,e wiedziak co ,o je7 Co « * . ,o Twe, £ 2 smierc głodowa. Pewien to cham p ro s ty , sp o d Buraczkowa Co swe buraki z buractwa wychował. P o s tę p s c h a m ie n ia hamuje Portret sw ■ formy maluje. M imo miny, d u p ę b u r ą z a c h o w a ł Prostaczkowa dzielny mieszkaniec. Co buractwo i c h a m s tw o rzu cił na szaniec Co nie chciał buraków i ćwikły jeść. I te m u . c o b y ło p o w ied ział cześc Ze śmiercią rzucił się w taniec opętaniec MOSKALIKI T E R A P O L LEKANTYDEPRESYJNY A Pereł korzystając z pomocy p r z y ja c ió ł z KGB moskali
190
hfidzie dalej i z Pcrela zaśmie drwić i kpić szalenie, to zakopk M w «robie cwela na ostatnie me zdąży namaszczenie. Kiedy pUWl,. * przy młodej zarzyna Szpadl
pereł padl wiecz p e r e ł z w o d z e m r o z m a w ia dram at
Ślubowałem, że Cię znajdę! Dopadnę! 1 choć gardło mam ziecha„, trzyma mnie za krtań żal jak w imadle. To teraz, choć to tak nag|c po'diable. Zakończę Twe życie! 1 szpadlem nad Twym grobem I
WÓDZ 1 LOLA ■les/xze chce ized obliczem wypada
L i
T \ś tę władzę przejął jak człowiek, co o logicznym myśleniu n„ ma a grosz pojęcia. Jak by zapierdalał, przy maszynie mięsu,,-, bez odpoczynku, r^ł^n pełen zadęcia. Jak po zawodówce matoł, co kv k me czyta jak jakiś ateusz, jak jakiś banita. Jak to! Lała władza ma iść w ręce T w o je 9 P o w in ie n e ś wiedzieć! Co i jak?!? 1 dzielić p o d stołem' N ie m ó w ię tu. za tym , dla mojej korzyści, ale dla grupy, c o władzę trzym ała a teraz p is z c z y , b o Tw oi Jedynacy dobierają tm się do dupy, do tacy P rzecież Jed n ość m a b y ć. W ięc my wszyscy też c h c e m y mieć w tym p osiad aniu s w ą rolę. Przecież wiesz, że w pocie czok spłodziłem Połę? Lolę? Rolę? Dla ludu, dla cudu! -T ak by później ją d r ęc zy ć , k r z y w d z ić , molestować. Napaua Un i napada' p L . P o w in ie n e ś n ie p o d o k rą g ły m władzy stołem a r , ¡ 2 2 U się sc h o w a ć i m i l c z * . W i c t e że serce wc mmc « W atahą n aszą w ype łn im y w o lę w sz y stk ic h : - Z b o czeń có w c o c
pole. Za polem w rowie wapno ju ż g o t o w e czeka 1 P gotowych na przetarg. Bo wygrali go k o ^ d z y ' ow ullci I zginiesz za grzechy na Pol». Oni pod moje oddal, s, > '^ Pereł! Gnti! Niech nic me pozostanie! Nic dobieg i wychodzi Za czyny : l'riw
r-
On Chryste i filozofia miłości iej nicości Gdzie filozofia zbaw ienia i /lP rovvad/tc / a ^ inacy Junacy córkę własną gwałcił ju ż dosyć tej miłości. porządk Rozerwać ifiamy spalić, a resztę spopielić. A Kości jego ro z r/ic ^ (^ |C sliech każdy wie! Niech bierze przykład! Niech wic, cc
POLA Odejdę i zła złem niszczyć nie będę. Boję sic żvć , u stanie zwykłym. Jesteś oicze zarpm K,. ,
1 "ca-.
PEREŁ . Niech jej przeklęte ciało. Nie zrodzi więcej dziecka Jeśli zas m a, je mieć, to odmień Boże jego płeć. 1 samej nienawiści mech się narodzi. Niech jego pępowiny wąż skaże ich na sroga męk, •
...
- .^ A 1
A
^
-■
____ J
_
t
\
i
. . .
poda zwycięską rękę LOLA - Starcem już jesteś ojcze mój Drogi. Już nie te kolana, nic to set i wzrok i nogi. I umysł już Ci się zacina. Oddaj władzę dobrowoli W imię ojca i syna przez wybory wolne. PEREŁ -Taknaprawdę chciałem dać Wam wszystko! WÓDZ ¿a późno! Teraz sam to biorę! Już wziąłem’ Nie rzuca się peieł przed wieprze panie Pereł Piętrzę!
19?
192
D A LSZA C ZĘSC U K A im a
i w
Prawda Was w y z w o li. I Ci banici nabici na pal! - powiedział iVl m u licie dotrzeć do jej źródeł, ale pam iętajcie, że każdy żródl,, sv
wJnaidzie Wódz. zięć mój dziś redefm m je na nowo w artośi, .(1 to Z prawda, jest prawdą objaw ioną na nowo. A Pol » Laska swoją prawdę ma, a Perci też w zapiskach swv,|. S,ię edz.es Kubi Słowo ciałem się stanie zawzięcie w Jagody , Kaiinv I rewolucji zamęcie. Co ju ż nic nie będzie znaczyła, bo to już nu hęlt/ic | czekanie, ani walka, tylko chwila - rzeki W id z. - fidvbvm tylko mógł to w strzym ać. Lecz wstrzymać nu nu,gv nigdy Wszystko płynie sic nie staniemy. Lzy zaiem je»i tM.iuania Kości“’ Wałki różnych izmów o prym at nad innymi'1 \\s/ysq zginiemy w nicoici! - stwierdzi! Pereł. ...... gadasz prawdziw ym mc granice moż
będzie ograniczać? królowie teść nie powie? W tył zw rot panie rcrci: nieprzejrzystość mam przejrzeć? W m oim zrodle sam brudna, ^ mówili, że to banalizm jest, kierunek tak. artysty my. cklął Perci. -1 kurwa i chuj. O postm odernizm ie cos mowi l . pluł. k bieguni w statycznym biegu koczując labilnic w "K ueustających się jestestw błądzimy - Wyzwolę w as z timu»«. ^rrv,.»..Y przestrzeń pola! Nowy ład utw orzę i w °P ,CŁ® A " 0 monarchj narchy polnym złożeniu, w ojca opieki totalnym It cieniu! - W ódz dodał. Tak to w sprowokowanym rodziła sic w bólach zawzięcie rozstrzelaniu sk czynić wszystko stw orzym y mumią. Mumifikacji nie będzie i modlić się do mego ' ^ ^ s0hic Twarz Perela w obliczu śmierci m ów iła w ięcej, niż on s.m
W ód? ? “ ^ ^ l o w a n y í S n ^ n_ j
popłynęła Władza
,
w u / i w \ e Oiccm
'W
b»urko Palił P*i.
lego WŁADZA
u
k
a
S
1
n
a
¿ a d n y c h 1" t - r • ^ ^ y ^ y uwierzyli źe / n; >>>c/ *• i walczyli ze mną. Ze mną w jedności K ażdv J k 'rZCba wakz^ zabić się dało. Miękko integrując z ciałem d r u t C° odzyskując wszystkie ostre kąty spo)Kema » * !» * • « * , sprzeczne z a m ie rz a m 1 antyteza,* Vsn„ £ «Jfe Dnrmvwaiac znaczenia i smaki, ... q * sP°‘nie wśród mnych braków zachwytem orgazmów rewolucyjnych, jednodniowych, permanentnych dnnSl dwuznacznych zlanych w jeden napój. Koktajl ambrozji , boskie' nektaru ponoć porno, porno na haju. Jedność ziemską ,a, w raju. W Panorajopamie miasteczka znów widzimy lak o n pokazuje im całą Jedną Kość. On krzyczy o Jedność On woła o Jedność. I powołuje partię w wyniku przewrotu Jednodniowej; Przejmuje władzę. Jedyna Jedność rządzi w miasteczku Jedna wielka dłoń, a z nią rąk las. JEDNOŚĆ Tu las. Tam las. Ada raportuje, żc jutro parada Idą razem za reu ha w pierwotnej piosence. Jak w tradycji wyrazie. Razem, razem, ra/en Wołają hasła Jedności. Jedność ich zsumuje w swojej wielkość; W Jednej masie. W Jednym słowie. W Jednym ciele W Jednym wiele.
Przyjaciele! Tow arzysze! Bracia! Ludzie! L u d u ! M ieszkance ństwo! Drodzy moi! Ukochani! Rodacy! Teraz r a z e m ' N iech nikt nie boi! Panie. Panow ie, kobiety my i my mężczyźni1 ka/d' każdy bliźni. Jeden obok Jednego Za mm jeszcze vdnw lnakich Jedynych w Jedności. Stoją w szeregach g o to w i Jedvnk.t i.
,KiSrł jedności. Nikt nie zazdrości! Nikt nie pomawia! To utoń,,? rhETa sprawa. Tylko N aczelny W ódz wre, żc bujda, bajka. Ale ¿ ¡ m ! Teraz jedność! Teraz w alka! A w arta kosy wysoka iUUVal Dosyć L>osy>n i r wszystkich Jednakie prawa! Jednakie obowiązki! Jednak,c ' jednakie m ożliw ości! Jednakie trudności! Nikt s z e ,^ ó inv,
. I.udu mój zaspany! Cóż żeś bezsilny, co go karmić łyżką? Ł y ż k a m i ^
Wszyscy Jedynacy! A lbo m y to jacy tacy! * dumni e sw ą pierś w ypina N ad m m i sztandary , wielk , U-dyna w łnośc Jej dość! Jak to m ów ią. D rogi Panie Bracie! Jedność, ale w dwóch osobach. ¿ k w ito w a ć . partie "^ T w ó d z
m ech
an *a ' Podrapał a k l- A kt tka. l f
n p m « . /-».Ma ma mat CO m atoł zechce, złotą m ocą łap.
clemnotv
o ten takie
Ale ^ ódz poznaje
rozpędzie na
K róla
na
w iatry
P apieży.
cztery,
. Mam Pin i NIP. Mam i DNA! - krzyczy. W ó d z zamari niczym
przywr«,,
LOLA PŁASKA I JA G O D A
Papieża Królów n *
m debatow ać? P olska będzie w złym stanic. In lesten ¿ L zdecedow ante kandydow ać. Ja w ystaw iam Sie w słuszne w l £ “ > o strom e praw e,. Ja w ystaw iam się dla sprawy praw,, S T t o batalion ,ak przew idziano 1 załoga nago lazi. 1 nikogo,» n,
razi. - Pokojowego Ci nobla, albo nic! - Ja do tytułów w szelakich pretenduje. THE G R E A T P R E T E N D E R
fcedy już władzę W ódz zdobył pretekstem w TV w y s ' ^ Poh z orędziem w ystąpił w obłędzie . J Pretekstem obłudnym tak, ch oć je s t mi z e . znó w Twa twarz. Sam otny tak, nie p o w i e m , je s ak wiesz Pretendentem . dryfuje na krze gdzie
1" •’* * ^ ^ ^ .^ Jcm ¡ch cęff^ ' kąi Ku
w tej grze, ale wstydzę się rzu c n w chwil, samotnych uczucie przynosi, co mdli nie potrafię, że serce je st w pożarze krw i Prezydentem, czas ze mnie drwi. I chce bym tym kim chcesz żebym był, noszę sercu oszukując się, że je ste ś obok , wciąż wierzę, fa kt U\ " k u chwil, których ukryć nie uczucie przynosi, co mdli. jest w pi flarze krwi O ch , jestem jak wiesz / ^ drwi I chce bym był jak klown Nie jestem t\
uch ^
czas rew olty nie Dełzal nie pełgał jak płomień, co wypalił. P rz e p o w ie d n ie b ez blasku światła Bez zapalonych świec. C h y c , c h y c c ic h o w ślizgnęłam się do sypialni... bez Ciebie, bezwiednie. C h c ia ła m miec praw o, prawo pierwszeństwa. Nie mogłam znieść tego starszeń stw a! To ja m ogłam być Połą Laską, a tylko Płaską Lolą m n ie n azw an o . C hciałam się zemścić i coś mi szeptało: Wejdź w nocy do niego i przytul swe ciało Ogrzej te członki, te ręce i śmiało. No już! Na co czekasz’ On Cię me rozpozna! Wina wpierw mu nalej! Niech pije i rządza mech rośnie i się rozpościera, a Ty się rozłóż na piernatach Na jego posadach. właściwy szansą. miłościwy A powrócisz z chwałą! Powoli, dowoli, pierz, pieprz mnie. bierz, bierz mnie, spiesz się, spiesz się, spiesz! - Zatem, gdy weszłam i ciało przyłożyłam. Ogrzałam 1we członki, n 'byłam miła, że kiedy rozkoszą alkohol wyzionął. Myślałeś, że śpisz, ale z przyszłą żoną. Kosmaty na wyrku ukrywasz nałogi Ja cml 1"dcładam, Ty swoje dokładasz i razem złączeni w tajemnych okazach pierwotnych tych ruchów, co jak morza tom. Wspclnu rz°g' i goni i goni. Na zegar spojrzałam, bo kur wtedy zapiał, a > 'v / lączyłcś, ogarnął Cię zapał. 1 kiedy już prawie świtać su, nnat. ^ >pełnił mnie strumień rozkoszy i śmiało twe płyny VK•' • \ klc||ch mój się ofiarny. Dalej, sprawę znasz! Ciąża i ma/ pi wm■ ' r —' ^
^
---- — ■ ■ • —~—■------W
—
g
J
' • i
Perela znaleziony siłą ofiarny. M ,ja kłopot. Lecz dziś C, przy„0 nfoic brzem ię i Tw oją robotę D z .e c ę maleńkie, d z ie w ,- ,* niecnotę Spójrz tylko na mą. to Tw oje są oczy. Nawet uszy Uv " i ś m i e c h jak ją połaskoczesz. I groźne zmarszczenie czok, . To T w oja Jest C órka Jagoda Ostoja. O stawiam Ci zatem dzieci Cię nasze p lem ię Niech pod T w ą opieką błogosławi ziemię ’ panuje nad nami bo z krwi jest Twojej. A mnie m ożesz karać. W ca c się n¡e ^M argot, wina podaj. Ja do Pani w to gram! Za palindromu rarytasy daj te sto gram!
PAMIĘĆ
w odza
Tak pamiętam! - rzecze W ódz - A m ustanga mam. Jak mi dałaś. ] eo tam a Ty mi go tak udam i. Zatem ja, go. Znaczy J a g o d a No /s o d a ' Zgoda Narodowa! A zatem czas w Jedności symbol nowy z L r z e ć Jagodowy. Jagoda Pola Laska 11 (zaraz zacznie wr/e za, Błogosławię ją, m ów ię to z radością. Szczęście to jest d la mmc. Kościom i Jednością. . W eź choć pierścień, na dłoń p ięk n ą włoż. - No cóż, włożę - O tak! -O już. JA G O D A I wyłożyła ż Jagody nowej zgody sw o ją myśl. - Tu mamy m am uty. Dog zje w O N Z. T ak
^ ^ ......
trzasku U fc f p ia s k a napełniła sw ych lędźwi silnym i pełnych nasienia o b la s k u . Jednakich m iesięcy d z i e w i c i rodząc siedziała praw ie, że W odzow i na kolanaclV . ,ak godo. przyszła, daję słowo, z je d n ą w ielkie jajo jed n o jajog ^ jagoda To mi dopiero wielkie słowa i na cześć partu cr ^ hc/ Zgodą Narodową. Atrakcji z racji jej w ielkiego ur(X, sam(llna liku. Flora Rolf w starości dom u, nie potrzebna ni ^ ^ j0 gnijąca na czas remontu, w patrzona w kąt, bo ju ż wr^ ^ ^ domu nie miała. I Pereł stary, co stał ju ż jed n ą i'(,g''
które wypaliły jak w s t o p k l a t c e ^ chodniku i ulicach m i a s t e c z k a n N aJp ie r w
n ie ś m ia ło , ja k na b o ż o e f f i ^ ®
Po cu-.h kAviec‘^
J ¡L
una
n a s z e j p r o f e s ji. P o ło ż o n o k w ia ty p o fc e
porządnie, inne mniej d o b r z e r o z w in ię to t 10We cięte i flagami i proporcami c a l e m i a s t o p r z y b r a n o Z '« « f í ? już tak świętowano . z p o m p ą s tr a ż a c y nrzw ^t ?JPOry śwlęto kwiaty p o d l e w a l i M a l a r z e , p a c y k a r z e b ie lik ' ,If ZeWa’ traw niki Kominiarze czyścili guziki, by n a s z c z ę ś c ie k*> i '" ^ " ę ż n i k i dostać. Radość nad radościami, a le cud pozostał i po - * - » " OWą w0lę’ (Ja pi“ . 1 ’ • S " trzeba było czekac juz go E M O m i a ł o Już s z v h w T g0 me i później na czworaka woła: - S t o lat! Hura' nl zastrz*k W szyscy tak szczęśliwi, wielcy i r a d o ś n i . W sercach ^ WZał° Same śliczn e piosnki! Sercach troski' - To je st n asza wola i klęska z w y c i ę s k a ! .Niech szkielet Jedności odbuduje męstwa mięsiwo! I szybko ,|dV żywo! -Czasu mamy mało! Państwo czas budować z m as glmy / ziemi mięsa. - Ta ziemia krw ią nasączona! Ta ziemia zwycięska Ta ziem ia płodna i ludzie Jednością dorodni. - Czas tylko patrzeć jak golem przewodni powstanie i jako potęga odda się pod panowanie Jagodzi Drugiej Poli. - Niech nikt się nie boi!!! Niech nikt się m c boi!!! Niech nikt się nic boi!!! Nowa Pola Jagoda Pola II. Ciotki miała oczy i kawałek serca On by: jej ojcem. On był ich Wodzem. Ale Jedność była u sercu, lozi i podłodze. Kiedy cud się ziścił tego narodzenia, na klęczkach wr... Pragnęła zbawienia Pola Laska Pierwsza. Ściskała na piersi ryngrat tego wiersza: W galerii potworów intymnych jeden zasłuż; »„ ścięcie, najlepiej by go powiesić ale wisi już zdjęcie < jednii zgalernic wciąż wzdycha i czas ju ż zakończyć jej męki do ie. potwora i dzika, czas ju ż umówić za ręki. ona rozłoze swt :>■ Płaszcz założy? intymny, nie grożą im katy i baty, a może to zrobi ktos mny? Czas ju ż pow iesić na sznurze marzenia, co byh utopią. l/ ^'M/ica marzenie cudze. On młodzieniec ze złamaną kopią ódz na te słowa w spaniałom yślnie ogłosił: 199
Polu' N iech kto inny pisze T w oją historię! Niech Autor Wysł T w ych autostrad i mostów i dróg Polsk.ch mewybudowanych giod 'a Zatem Was wszystkich tu biorę na świadków, niech Pola odd kronikarzow i, bo historię jej zna i rozum ie ją jak nikt i to )Csl . N iezbity
na to m am
dowód. Idź A utorze i weź ją na ivinvili
siedzeniu samochodu! HĘ?
No i nagle okazało się, że Papuga nie zdążyła dokończyć swojej opowieści, bo po prostu, m oże kto w ierzyć lub nic, ale zaczadziała.’ja ,ako tłumacz, tle zdołałem przetłum aczyć tyle zdołałem, ot i łustoria cała Lecz tednak coś m e daw ało mi spokoju. Zacząłem więc szukać, kolejnych fragmentów. D aw ałem ogłoszenia. Starałem się dotrzeć do w szy stkich, którzy znali W odza t A utora, Loli i Poli. Przeczesywałem archiwa. Odzew był spory nad wyraz. Szerokim frontem, wręcz nalotem dyw anow ym płynęły do m nie fragm enty korespondencji Wodza i Autora. Fragm enty ich przem ów ień. Taśm y z nagraniami. Wiersze na karteluszkach W szystko to zacząłem składać, lukbym chciał ocalić przed spopieleniem zapom nienie. N o i potem dowiedziałem się, że ich życie to była bajka.
C ZEŚĆ T R Z EC1A
b a jk a p o d r ó ż n a
Wódz kochał córkę Jagodę i śpiewał jej kołysanki, których ucz.vłu kiedyś babka. Czasem też bajki opowiadał. Oto jest jedna / wi(!j b a i k a osobliwy cytat, taty cywil boso: Mer Ezop Pozerem, „ K(^ - e r e m Wszystko takie jakieś dziś niebieskie, całkiem zniebieb,,e W zieleń nawet przy brał tęcze, w teczce przyniósł zwoje. Zawini,-u- M rolmopiy w kiczowatym obrazku. Jeleń ryczy w tęczy. j ęi-:y prz} hutniczym blasku. Kuli się za sosną na skalnym urwisku. Urwał skule z kalii i trzyma je w pysku. Pyszczy za nim pyszny puszczyk. a >r „.śa i na puszczy- Nie wie czy na dłoni kaktus, czy trawa popuści Scinal dzisiaj*kwiaty, dzień cały bez mała. Kit mu puścił, lisia kita, kici. u dzień możliwy bez wała. Niedźwiedź tylko w grocie straszy, bo ¡esi bez eiatu Dziś pan malarz nie maluje. W kartach same atu. Gdzieś p„ drodze miedzy Kutnem. Kołem i Rozdziałem. Jechał żołnierz absolutnie co się nie mieścił w przedziale. Kark miai niczym dwu stoły szerokie, stąd do Małogoszczy. Co dopiero mówić o reszek. Widać że nie pości. W Warsie postrach taki posturą swą wzim dl. że pieczone kurze udka uciekły p o d Szczecin. Lin nim linę zdążył udać. minę mima przyjął. W pląsach gościa wąsach zniknął. Gdzie w ryby krvia? Dla szlachcica taka nora? Baron piekli się i złości mc ul Hrabio w takim lokum rozlokować gości. Jakże tak on wsiadł. , ,,f nawet zmieścił Trzeba by obejrzeć w środku części jeg o tresa Czy te resztki pożywienia, które w sobie trawi, wiezie całkiem juz z daldmj Czy część pozostaw ił? Jak wygląda, w rzeczy samej, takiego na on teraz do badania przekona, nim nasz obszerny żo mc > ^ ^ skona1 Wziął zatem chochlę wielką zakończoną metrową m ^ małżach oceanicznych i niczym szpachelką rozciął cia o p skalperzem i medalionem z puklerzem włosów pukli <~11'' v z tuzina pułków, bo żołnierz walczył o d branko u ‘ ąękw I w swoim życiu widział i licho, teraz t)
o h yC Z aje.
W
Cni
U"
^
‘e
U c ia i
fatamorgany spragniony. Nie na jawie pustyni wytchruony piaskach brodzi Ale Po T poczwaiz rodzi. On to zatem w J e ‘u W i a * ^ ¡radosny przez życiowe piaski Za " ‘4 wi'»ny kU,)(h Wpodróż do Pali Laski. Bo wiedział źe Z ? “ ™eg0 xtryju żyją w niej tylko lwy swobodnie. Jest kramu. ze ] wódz swobodnie z Lolą co córką Pcraia J nie była, łóżka nie wyc i, zz łóżka nie wychodził. Napełń,a,t dna ^kazało zrodził owoce. Ca łe no ce Onie k a l in a
Po dziewięciu miesiącach od tych cudownych wydar,. « , drugie dziecię i Wodzowi złożyła u kolan w darze w, >I P°W'la s„bie słowa piosenk,, co kiedyś na bramie poderas s p a S S wytyte nutami wspommemam, o g a r a * g„ narai' liściem szerokim nad modrą rzeką modrym potokiem Wód2 J ,h\ córkę do góry. Tłumy wiwatowały zwycięsko. - Nazwę ją Kaliną Weroniką Dominiką Zwycięska , Męska’ A tę i w święta propagować można. Przepowiadam (. , teraz osłone zachodzie, że będziesz znaczyć tak samo wiele, cożyczę rn Jagodzie. I wszystkie słońca niech zachody Cię wspominają. iak Jagodę wschody przypominają! I tak jeszcze długo by bredził i bredził, aż nadszedł dzień nowy. Każdy z nas ją adoruje, jej uroda tak czaruje. Az w końcu, o lak ja pobłogosławił, tymi o to słowy: Bądź moją Nike z Werony , Przynieś mi ¡aury, zwycięstwo Tom. im ()dyst aż spragniony. I taki los i męstwo. To me o Roma. To Tm mor. To nasze arom a , W nieznane Twe ramiona, az po \l<> n nu» v Ganiony, gnany, zgnany, spragniony. Wśród wysp pusr gram do gron Twej bramy. 1 taki ty lko tron chce u leć spełniony. Grom, broń skroń w skroń dramy Co i*ram\ m życie całe. Rozsiądź się wygodnie na mych kolanach , nu miw luz wcale t i •t - a /ł/e- - i o kraj Twego panowania. Amen
203 202
r ę k o p is
t tak twierdził, dobrze poinformowani. Jednak w ;łrdl, . Nie ma! - taK * . N1P Dotarłem wreszcie do tego , ln 1 1 PN miałem * l , , mów.eń, raportów. Długo szukałem , vvldJ rękopisów. / go stworzyła ręka autora. Pisał kursyw, było. że dłu8°j’ vni wydcchu Bez skreśleń. Bez przekreśleń \ Wszystko na je _ ^ w ręku wreszcie. Zdań nie cyzelował. ^ 1 raz} tale. I W ™ " mu isać kazało. Czy był to przymus wewnd r z a sta n a w ia ł ms • sugestie. Zostało i c h jednak t a k niewiele czy oficerów p r ‘ w stydziły się swej obecności. Jakby
.:
telefo n
P L4C Z , . u n h r a l i z d y tak był zm uszony siedzieć i patrz, Diabła, diabli b ^ m nte „¡e zaprosili! - tu zaklei! brzydka
*K w miaSteC2^ ry z rzucił K ość - znów zaklął z wyrzutem - A/me. °™ JL ro> D laczego? D iabeł nagle przvsp^l Dlaczego. LW . krzyczeć, wrzeszczeć, tupai Impytkum. sobie py ^ ^ jegQ policzkach pojawily ^ aż wreszcie zrezygn ^ mokre jc-wze, u ¡u:
Była oddalona od mego o długość telefonicznego kabla Najpierw o 6, potem o jakieś 7 cyferek. Liczba tych cyferek wydłużała się lata, bo wciąż dodawano nowe prefiksy. Wiec nie należy się ¡u z a s ta n a w ia ć czy siedem jest liczba magiczną. Liczba tych cyferek ulega wciąż zmianie. Tak więc była oddalona o dal bezkresna ograniczoną telefonicznym numerem. Czasami dzwoni/ do niej. Słuchał jej: - H alo? Później czuł jej zdenerwowanie. I odkładał słuchawkę. Lubił tę zabawę. Często też dzwonił i udawał zupełnie inne osoby. Raz nawet udawał diabła.
a n ie
wM , e ja k kat n a J so bą. czy m zastygające łzy D uj P _ którego nie chi urno innych. Tych. którzy go ni o p o w iada o diable? Nie lepiej W» - C o też za historie m am usia mu' p . wnm by coś o jakiejś królew nie opow iedzieć. N ie hę przez tego diabła - rzekła m atka STRO ¡podzianie. Ody
Ona wróciła
lasu»
M
M
l
<
*
*
>
■
Mi * * » f Z L c Sm««'"
smuma i ła/c ya/coi dum nie
* 204
> Potem
„¿spodziewana, podczas gdy on odwrócił sl T ^ Ona stała. Ona wreszcie stała. Ona została n °dchodz,{ od lustra stronie tafli z ciałem doń przyklejonym T T T “T dru*,e' rozjechanym. Przylgnęła cała do szkła , ozpłaszczonyn, ’ chciała się do mego przytulić dwóch stronach tafli nrowad, S y m e try c zn ie zatapiali się w innych ciałach, kiedy m e Z T l f T kiedy nie byli ze sobą. Oboje musieli na swój sposób s o b i e ^ * '
iych - ' f 0 ^ ¿ 0 . skręciło kark. Litera po literze składałem abecadło z P > ^ ^ w yrazie zdania. Zdanie po zdaniu Rozdzial Wyrazy. W J bturku , spisyw ałem ten popis 1jakoś tak Potem siaaaitm p j smutno nu * zrobtlo Jakoś tak
z a d a w
k u r u c u . AŻ je d n p o n .
■
»
d
u
m
ż
7
u
Z
^
'¡111
.
SEN Autor myślał. Kostnie myślał. Nawet zwierzęco. Zamyślił się i zasnął. Sen umieścił w czasoprzesteni otwartej - kreatywnej woli podświadomości, ja k ją nazywał. Przecząc samemu sobie, śnił wizjonersko o upadku Kości. O wypadkach w miasteczku. Nie wiadomo dlaczego we śnie pojawiła się Ofelia. Ofelia była naga. dosłownie i przenośnie naga. Żadnego odzienia i żadnego owłosienia Ciało pozbawione jakiegokolwiek włoska. No i była naprawamalutka. Ofelia usiadła na liściu drzewa rosnącego nad węgielnymi grobami. W ręku trzymała wygrzebane uprzednio Kości. Próbow ała nimi żonglować , ale robiła to dość nieudolnie i Kości rozsypały sii P() cmentarzu Jedna gdzieś poleciała w czasoprzesteni, by trafie
205
miasteczka. Ofelia chciała jeszcze czymś pożongłować. P y,a/))(,
C2TV**?
materii aut na. 1 sama vv końc ~
K osa była niespokojna. Biegała.. Nie mogła usta, <■. n,^ rnoeła. Latała tu i tam tłuknr / c':
u s ie d z ie ć »
'<")i/o. ■nie (lHu
Chciała zapalić - lecz iłus h\ła dusza tej przeklęt "ud ego je j przeznaczono ten niepokój ? Po co y 57 W /w z/Vmi? /**>«*» ^ miasteczka niby tak , o6,e> Dlac~ego? W miasteczku z n ó w czekali na cud , na ja kieg o ś m*a o p a tr z n o ś c io w e g o . Dusza nie była Winkelndem. Była nędznym ma^ M oc-kiem Nawet nie błękitnym, tylko prozaicznym nu iinczmn C a łk ie m zszarzałego deszczem błękitu.
KR YZYS Autor za sta n a w ia ł się wiele nad miłością. Czekał na ma czekał W kolejce do bycia nie było chętnych do przepuszczenia, da :mm kolejności. Każdy chciał być pierwszy. A pierwsi byii ostatnimi Ostatni pierwszymi- Tylko Ci środkow i pozostali mi swych miejscach - przeciętni zaw sze pozostają przeciętnymi A on przeskoczył przez m ur swej nicości przywieziony pr tajni pontonem od innej strony stoczni. B y wyroczni spełnić słona
ZŁOM z a
w s z e w c e n ie
Miasteczko okazało się złomowiskiem „ prefabrykatami socjalizmu. komunizmu P°ras,a^ o pseudomtelektualizmu, liberalizmu komun, J yzmu nazizmu racji, od myślenia wakacji, z kanału na kanał T ■PSeUdodemok'°cji. Skąd w miasteczku socjalizm? Banalizm? P ^ P a p h inforrna<-J> Skąd? Skąd ten złom? Ten odpad wszystkich k a m p a n ó ^ y k a m p a n ia
Zabawa w s z , a b , e b y t a w s p a n i a ł a . hoi , śmiała pijana. Kijam, w g a r, za Boga. kul,ar, i p ^ d s m a S burmistrza, rajce , posła, premiera, m m ,„ a mmJ Z a , premierową za boga ojca / pogrzeb posła. Za cyrk , parlament Ł grupa finansow ała ten zamęt. czy dwa? Raz , e co widły’ widzi! Co za ± jazda! Fest! Już jest! ALEA IACTA E S T
O D PO W IED ZIALN O ŚĆ Każdy chciał teraz odpowiadać
I 1
Ofelia również czuła się odpowiedzialna. Choć w je j to oczywista wina Hamleta. Czuła się trochę ja k Laih a e ■ Króla Lira na stracenie zsyła. Cholera nawet nu ^ rozmawiać o sprawach kardynalnych bez tego s ta r c a ta c ^ ^ Diabeł tez chciał wtrącić sw oje trzy grosze do tej s p r a n y ^ ^ ^ mieszkańcy miasteczka niby cichego i spokojnego d<> teI I ^ ^ (r Chcieli mieć Kość na w yłączność i p o spraw u 1 ^ ie^ 0o
Z zachodu nadciągała odwilż. Ze wschodu wiatr przy nosi/ sionce. Zacinał deszczem p o twarzach uzbrojonych w maski sztucznei obojętności legionistów. Pretorianie stali na clnie podnóża wzgórka u brzegu rzeki. Co za miejsce beznadziejne niestety . Patrzy li na swego Wodza. Cezar stał i patrzył się na zacinający wiatr. Cezar stal. wiatr wiał, wiatr zacinał, Cezar, dumna mina . zaciął skrzydła swoich warg. zepnął CCCP, mydła chcę. Jeden z najwierniejszych wyjął mydło, zwinny sługa przyniósł ręcznik i połową miednicę. Cezar umył ręce 1nekł: - Alea lacta est. Na Kryzys! Ruszamy przed świtem.
i ekipa filmowa, chcieli j ą m ieć i wyPro^ ,^ ' nU' n^ :kiid(i': podejrzewali także KGB, szczególnie emerytowane go 207
POORZE8
AUTOR z e z n a j e p r z e d Ko m i s j a
, r - którym się udało, usiedli na i Wtedy Ci. * , 2t' me rozJrapa n m i CO pOZOi
-
.
- w — *.•&**** m ii
Pal,/ skóry / •*; nokoiu h \h słowa, trzech tenorów. U sole mm: o w .
m*
- ° ^ ‘owa
m
- C Z Y T A M J E S T K O SC ?
cz\ na pytanie odpowiadać pow iem !! To tylko m n ięsnie i wype/„ione ¡edzieć jej p ra w d\eę > * Tfoa kk po w iem ! o tylko
kr^ią ciała ja m iste Czasem byw i micie i po bólu! p
i. no
o
r e q l ie m
Ci Panie za twoje słowa. Za wszystkie dary. Z a le k c je Hioba. Z to co dałeś i co odeszło. Z a przyszłość, teraźniejszość przeszłość. n i i H a Punie ze żyć nam przyszło. W czasach Kily /„/« natchnieniem, myślą. Gdy słow a P ana na nowo wzniosły »m , „odzieje uśmiech miłości. P roszę u O jca o wstaw,enmctm, wsnrawach rodziny, kraju dziedzictw o. N asze niech wszelkim nhy zło Modrość co z wody i ducha odrodzi na nowo. Przy s u c i wszystkie, te sp rzed M o rza Niechaj nic w ięcej nas nie przeraża. A wszystko /«. co mam w opiece. Niech śpiew a i łączy w Jedność, rzece „ ■ k i
p r z e p o w ie d n ie
Jezu! Wódz będzie królem n a s z y m . N ow ym mężem Poli ^ ^ A pizze radiowóz na zam ów ienie p o lic y jn y przyw iezie > 2estuWuić n koli. Co pan pierdoli! I ja k p a n tuk słow u święti m ^ z kurewsktm o d m ętem ' To nie p rzysto i. Spryt nu ^ ¡>Ylnl pytaiiw mówt Pyta stoi Jedność M ó w i ł e m ju ż i mam JnSl )(ljpisie P01 zadaje. Za czym Pan obstaje? N o i p ro szę nu I zeznania, o tu. tutaj, bez gadania!
To nie ma nic wspólnego z misja N . czytelnik nie wychowany, tylko ten k l ó J J ^ ^ dla "«¡e /«„ ¡instynktownie potrzebuje. Czytelnik 'taki jak a t T ' s ^ na nazwiska twórców. Nie interesuje mml n Ł C° nie dla mnie przestrzenią pomiędzy mną a Shw° przestrzeń i ten czas. Okoliczności musza L Z ^ m' ta wydobywać, to co chcę wytworzyć. D a l e k i ' ituŻyć intelektualizm i dekadencki manieryzm Czasem ,narcy'i'y'z> * swoim glosie Uwielbiam pnechw aM p n e d J „ £ £ £ „ o zw yktosc, smuiek. w kiorym z r . Z Z , poczuae humoru. Czują medosytcza,u mech że nie nadążają za moimi myślami. Ja muszę pisać, donosie ~Ter r rozumiem. Czuję, że nastąpiło przyspieszenie takie, jakbym miał
• ..-óca wszyscy i co to będzie’’ Żc wyłączą nam gaz , r zeDMS S e już ciepło tylko drogo. Że brzydka polityka k ażd e!**1 1 nJC necialme wybrana i w photoshopie skrojona iwarz sir ’ I ta k w k o lo . Indoklrynować bezpłatną Szokować głupim zbukiem m R * * ^
komunut
bronowanie, jak ziemi p r z e k ł a d a n i e J , l ' , W ó d z p o r y m ru szy,jak sm, S l „ ^ ’ iakżem jadł śniadante. » c Z ^ n c t c zadrżycie, teraz będę siał, a potem pozbieram A nn* słuchaczy radyja w zm ocnił W ódz kilkom a cudami k £ £ * Eksplozji jądrow ej rozgłosu, rozwal,). | w g a z e c e J S egipskie W szystkich w z.ął za ryj I zclazną rózga ; ( ze icsi m esjaszem , ż e je s l cysorz, ze jest Sułtan | . , J nterwsza klasa 1 żgodrne z dalą sw e g o narodzeń,a. * tkim że jest n ad człow iek icm , na ktorego czeka zicrr,iaB j ^ S i e n i ą Lola bezę ły żeczk ą je , bo to jest jazzy , trendy , dOwlO»” 1* . . . . ______ ;; ^ rim m r l l u °kej. To plan przez służbistow •szącej Amen od dawien dawna p rzygotow yw any. Rzec m ożna, że r łn t0 b.J ^ v j DV biblijny. Tak jak spodki kosm iczne. Jak Ufo , obcy wze-szłość plan awaryjny. Gdyby w p o n o w n e przyjście M lasza[)]; Uwierzono To przylecą z p rzestw o rzy złotym cygarem i .rr, . /:; aoodołą- 1 laserem w szystko w p isd u rozpartolą. I rozbł ,.jd. .. z nieziemskiej maszyny rzucą na k o lan a ludzK ość, i gr/ , Aln, rozliczą i nowy haracz nałożą. P rz e ć w ic z ą ich znowu , ^ postraszą Kosmici obcy rasę ludzką., ale z lu d zk ą tw a r z . ! dalej tal. Autor bredził zeznając, że W ó d z je s z c z e sm ł, że kr.-,.. będzie w miasteczku za jego (tai
p o lity c e
- to t w ( u
JW To dla Generalissimusa WoU ° ebeeta Lecz, że Wódz miał ch^ » T ar«w boska wodzowska. R^ekł ' ' Zx^ o n m c - Alb° ^ nlbo przewóz v Jrria^"U“ani *k L s60^ ą wrzask, te . k ^ Mak ■I popraw,! ruchem boskim ten kryzysie, jak wiecie niezbicie gr2yw<; Najpierw więc prohibicję wprowadzono*? ^ e k Ustawą N arodow ą zalecono maku łekarsk.1 kł°pocie opium 1 heroiny B y z a s t a ć rel, na 1wszystko to na cały świat eksponowani. j J K a t «vnv światowych uniezależnić. By się od gospodar j Nasza produkcja, nasze poppies . Na świecie na nasz m ak rośnie popyt . To nasz p o p is! . Tak Kryzys każdy u nas zażegnam y1 -A światowe w szystkie kryzysy p r z e tr w a j opiumowe i te w szystkie zakazy U) . MBI embarga : Spnreda « ^ i wszystko
Pedzt machiny naszej m akow ej Am apol, SA gospodartu,
k r y z y s w m ia s t e c z k u
K O R PO R A C JA A M A P O L A SA
A potem nastał W ielki K ryzys w m ia s te c z k u , tak jak w całym świec* ąervce i Europie. Polityka m o n e ta rn a i fiskalna me były wcak spójne Argentyńskie piram idy, sy ste m y w zajem ne w tanga
ra rsm r ^ r r z r s r
fmasowym bałam utne - Chińczyki będą trzymać się
.
m ocn o
d a le j! - t o ju/ nas
S ...
v
" " " ■ • w “ o « - , — ,’ 5 ” b 1*0 W, stanlc P o s tr a s z y ć , przerazie Tylko ter, tu n mogła j T I T k n ° Wa N a * * * * * ' z I » » * * ™ z Amapoi SA ' " * * * « * » K opem ,ka. W ódz ste czul herotcmTpo rc
W y s p ia rk i na w eselu donosił. - T o sm utne' - Choć między nami dobrze jest! - jak donosi agentka Masł<
roinj
- To czysta form a, czysta forma! - to z raportu W itka<
Jjch w narodzie me zaginie !
210
I Amapolę, co opiewała cud Papavera sommfcrum wprowadź,» , . hvmn narodowy dla piękna jej refrenu A śpiewał go c .powabnie, aż łzy zdobiły go Sprowadzony na dwór w * * utalentowane Cezar Camargo 1 znow. to me był pomysł nowv v. , kładką nad czasem. Wódz dostał go w spadku po dziadku, co m k mu kiedyś z żalem, jak to przed lat wielu wprowadzono w nnaMt ' ** prohibicje w wiadomym celu. P R O H IB IC JA
Bez podtekstów. Bez zbędnego spraw zdania. Oficjalnie Co mCar w gazetach z tamtych lat odnaleźć Przeczytać. Co pamięć Iudzk odsłania. W prowadzono prohibicję w m iasteczku Kto wiedział kdzis pamięta ’ Kto wie. źe chodziło o zdrow ie0 Jak pisał kronikarz ^ ówczesnych: „Ospale w śród dym iących wyziewem produkt cegUstvch kominów, w czasach w ielkiego kryzysu światowego, co nabroił już w Ameryce i w idm em sw ym padł na Europę ..aflacia •¡zalała ulicą, goniła i dopadała każdego przed domem, przed sklepem pod płotem. Zatem nikt nie w ierzył, że będzie lepiej. Pieniądz traci! na wartości, malała jego siła nabyw cza. W m iasteczku najleps . waluta bvła czy sta I wtedy to żony febrycznych robotmkow J P . tradycja, co siłą napędow ą byli prężnie rozw ijających sic .-.ładou ołówków, farb i w ybielaczy, cegielni, porcelitu słojowego, naprawczych taboru kolejow ego, tabletek z kogutkiem na boi głowy Przyszły z petycją do prezydenta m iasta. W * * gewałtu, rwetesu. W harmidrze. szlochów , załam ania rąk w ramach protestu. Gdzie najbardziej pyskate z nich oddelegowane abor.it sprzeciwu odczytano: B y m ężow ie ich nie pili. By zakazu, c. alkoholu w m iasteczku By nie bili. B y bez p rzeszkó d płace m do rqk własnych toninych wypłacano. B y spokojniejsze mogły byc wieczorem i rano. By dzieciom m iały, co do u st w łożyć i sobie od nich me odbierać. To nasza prośba szczera Do czasu bow iem tego pic. w>zcu czytania, taka praktyka była namiętnie stosow ana Raz na \dzun. najlepiej w sobotę, po zakończeniu pracy, pensja wypłacana by-i w kantorze, gdzie prócz spraw buchalteryjnych załatwiania, k.tz ' zaraz napić może i spraw unki zrobić. By nie m usiał się nac n ^ A kupić można było tylko dw a asortymenty: w ódkę i z tytoniu s Z historycznych jednak faktów i opow ieści przeka/snan. 212
V
"
»
y
^
0
b
a
n
a
ł
a
k
miasteczkowego sowizdrzała, w T * Ale U to gmpa inżynierów, co przy,ech T * aią P°aaw,'ł Z °pw* " miasteczku kręcić lo d C ^ ^ 23 w«»kie,wL ^ pdjfkręccn 1J z alkoholem 'kranu^ ^ m‘e,c— > 3 5 » * » własny ^ u rn * * p B ^h o d i.) pod rzek, ^ ie d m c h A na granicach policianr, nuasi<*żko od m £ * » w“ ■ « * < « « « Ł r „elegalme kup.c towar, od rych. co
T'
; ^ s
Wszyscy * władzy miejscowej brali od i S t E S ? * * * * & odpowiedni procent i w tany A s a m o g ^ ^ ^ t o w ^ Spowiednic oprocentowany. 1 doskonała bvł, pusz«°ny bvł'te, Szła za flaszką flaszka. 1 tak przez kilka ł a t W M ? * “***' U „ic mc pił. I wszyscy byli szczęśliwi a dŻiaJ * mias*czku mkt wiszącej nabili swe kabzy szczęśliwi 1 w * * * u W bda wspominali te piękne lata. Ale to historia k t ó r a ś J chciałby ją przeczytać mój tata. - Hed>'s opiszę, bo P1KNE LATA Wodz przyjął Tytuł O jca A dam a Pierw szego Jedvneo„ v
,
,
« ^ W schodu ' ^ - h o d u samochodu, co zw ał się0 Przypomnę sobie za chude iak\ tak. Wodzomobilem. W odzem był nad W odze Tak o nim , «iasme nut podsycany dumnie przeć, ez płonal Zadza x m V . cza r t a m io n ycb T ak b y Jedność zbudować k e lta , n,czvm 1 ^ N I ,« e c z k o miało też dosręp do morza, kosmodrom. lom,sse ć o
to » ń pPAvaBle' oraz Prać imiezależmons Wofc E ,ż ta p y c h i kamyk zielony. W ęgla polne skiads kaz.i; . . . . , t^ etrzody chlewnej i w olow ej i dziczy. By na rankach m ń u ek d i do uniezależnione. Bv waluta h v ła mocniejsza ntz zielone Di uczyć poprawnej i ładnej. Granic strzec odważnie zciruic ^ P ^ n ią na ustach. w ręcz patriotyczną. zabiła; k o n ^ v v ^>rzcc^ y w ^Az> nowej oi podnieść ^y^azać w iny wszy stkich tvch , co dookoła, w to
nieźle umoczonych, by rozliczyć p r z e s z ł o ś ć , spa| p o t ę p i o n y c h . Spalić pajęczyny , stec. powiązań im umcmozh* S k i c h nowych żądań Opozycji resztki trzymać w ciągły,,, s śm ierd zące
Bv me okazać przy ,y ł nad W odze Herosem nad Hcrosy. Ziemię całował Tłum w niebogłosy. Dzieci
stare zdyskwalifik rcligie Dysk w mennicy bił. Dysku jednolity Kordian.zm państw ow i dekretem wprowadził. Dyskiem Głównym Papieżem ( C dvskordiamzmu się mianował Zamawiał, na świccie wszystko t(, tv'lko kupie się dało, a Loli było wciąż mało . mało. A nam kusa sukmana jedynie trzeba dla Pana. Uroczystości też państwowe na koszt podatnika oreamzują a wszystko to telew izje na wszystkich kanałach transmitują Jagoda Ostoja Zgoda Narodowa . jej S i o s t r a Kalina Zwvcięska i Męska Weronika siostry polskie ubrane na biało w koronki komakowskie z W odzem i Lolą w białe, karocy zaprzęgniętej w cztery pary białych koni do chrztu w katedrze Coexist, co w koegzystencjalnej kolegiacie rozbudowane, <■, basen i sale ćwiczeń, by obrządek wypadał wspanialej. W ekum enicznej synagodze lśniącej, świątyni opatrzności Bożej, p o minarecie dobudow anym m eczecie jadą. I tam na widok publiczny za pieniądze są jak święte wystawiane nago. A potem z pełną p o w a g a i szkoły Wódz planuje je oddać i kształcić i rozwijać, by mc ty łk a . umiały posługiw ać się multimediami i intem etem , ale by mogły sic zadawać zmułtunilionerami. ceniąc sw e ciała i inteligencję, w i ę c oddaje je zatem do najlepszej w ś w ie c e ze szkół z internatem I jak w wywiadzie do któregoś z kolorowych pism mówi Lola - Gilzie Jagoda i Kaima edukacje sw ą rozpoczną już od przedszkola. By mogły z wdziękiem, heroin i rom ansow ych amantek z szykiem i klasa wystąpić na balu debiutantek.
ZWIEDZANIE ŚW IA T A
Cała ceremonia trwa dni parę, festyny,
fa je r w e r k i,
bale /■-
Wodzowi Monarsze układa pierwszą najpierwszą parę. I choć czasem samoi ^ trzeba, to znaczy się psuje. Szybko takich samolotów 1 214
,^ Cl*y T i ** w Vouge piękny oczy, co sic „ J 1 Jakl władzy zwykłego zaślepienia. Dwa tvs ’ Ta ch<"<>ba ^ “2 Z czego 500 to białe kozaczki , s to Par butów w J Sukienki, stroje narodowe, bielizny' Jed^ C2Cnv°ne od PrJłt czesankowych najlepszych. W s z y s tk ie d u t o l 2 wełen teź garderoby ma tysiące sztuk ubrań na 1 przePych Wódz parady, na dziesiątki tysięcy, mówię bez p r z S j ? ‘ Wo>sk<>^ ledwabnych tak wiele, że związując Je okręciłby k r a w a tó w sznur „owe zabiegi kosmetyczne operac.i
l | ^ ^ działa jak nowych
I w pięknych gazetach, Vivie, Sukcesie i Gali ■ ■ ■ ■ glądamy Jak Z Lolą otw ierają przegląd film ó w i wystawy ,ak. Wódz Galery i New Y ork M o d e m o f Art i Luwrze i M u™ ' * ? SCah ' Tate Narodowym, w Poczdam ,c w nowoczesnej gdzieś pod Dubajem. I tak to n w 3 dwadzieścia, a może i dwadzieścia kilka Choć ta klika ^ * £ czasu. D ,a „ich ,o by.a chw,lka. , c0ra2 « ¡ g * m^apzynów okładkach za sprawą photoshopu , skalpela „ kulcie ich cia ł, .c h b o sk iej powłok,, tylko nikt me w iL a ł z e T o t ju ż c h o d z ą c e zwłoki. Ponaciągane , wprawnie przycięte wyretuszowane ale przyklapm ęte. 1 Wódz z Lola czasem wpałac*h w h rajskich plażach wspólnie się zaśmiewali, jak wygrał, J rjfjak się uw łaszczyli, jak się koronowali. Jak juz me musieli damrtwem, oszustwem , przekrętem następnych wyborów w y rw a ć W dz,ęk,cm' M,el1 wszystko na ręk, wyciągniecie. SZampana m o %h Każdy o tym marzył, by naród ''cnin«T SV^0,C P ^ ow anie, na zawsze, lecz nikomu sic nic udał Ich "ithrinn-f01*^czny spraw ił, żc się tak stało Ta politologiczna idea, , nic miała racji bytu Wprowadzili monarchie.
się i wszyscy doradcy, co odradzali dziś pieją z zachWyiu ¡w y k o rz y stu ją wszystkie spin doktorów dostępne narzędzia h w ł a d z ę W o d z a i Loli umacniać, natężać. W sondażach piszą, żc tyó . , L o l a c i e s z ą się największym szacunkiem i zaufaniem. Ze wsz.ys, N ' z a m o n a r c h i i jednością. Że w sondażach największą popularno'? m a t e n a ł v ilustrując wiwatującymi tłumami na cześć. Ale ktoś u d a ło
prowadzała w s z y s tk o #
»
Pozwalała'6 ^ E ? ° n^ te ta je m n .c ^ ^ ler^ V
dłużej w
STRACH
n ic n
w przyszłości może, o Boże..? . Jak wiele przede mną! M ożliwości me są nieograniczone Ale sobie teraz popierdolę. Nażrę się. Napiję. Nabuduję nowych domów szklanych. Chmur drapaczy w spaniałych... Wykorzystam te Pcrc|a budowa plany, co w sejfie je zamykał. Przejmę wszystkie jego nici układy i to będzie moja nowa naśladow nicza polityka! Wódz uwierzył, że zdarzenia w szystkie postępują z j e g o wolą zgodnie. Podobnie Lola Płaska czuła się wygodnie. Oboje czuli, że są siłą sprawczą narodu, że odzyskali w ładzę nad sobą. D o i zali już i kuszący Jedność i W olność przynoszący. Autor jedynie wiedział, żc tylko funkcjonuje dzięki nieistniejącej przeszłości, ż c to ona go pobudza do czynów, do życia w teraźniejszości i sprawdza, c o jeszcze zrobić potrafi. W iedział, że jest w ięźniem swojej własnej stworzonej w dzieciństwie biografii. W ódz kazał napisać, że d z i e c i ń s t w o nual banalne i normalne, że ojcu sw em u niczego, nawet życia nie zawdzięcza, że zrodził się bez aktu prokrcacji. Że anioł -11 spłodził bez pomocy ojca, bo długu sw ego narodzenia nigdy w stanic spełnić nie był. A ojciec jego ju ż nie żył. 1 nigdy nie był. - Nie było ojca mego, Perela. C zas jest o nim zapomnieć '/ i 1 stanę1 Jestem ojcem Sam się stanę! - rzekł Wódz. -N ie ma już przeszłości, nic m a tego co było. Dziś j e s t ^ . natchniona Co napełnia mmc siłą i płom ienną m ocą i ^ s" 1 l^ nl(lCy Choć, jak Autor w swych dziennikach w spom inał. W ó d / / ^ swej ledwo, co się trzymał. Z am knięty w sobie, wy i/(’ ( - /c(j brał czasem i przypalił W skrajnym poczuciu braku wp 216
ia z
spac
a b y ły ta k w . ^
j
«tąt osób.
kopulowali. Wódz mógł 0
W ódz bał się też czasem. Tak od czasu do czasu, co przed nim Slę wyłam ał. Cała władza w ręce jego była oddana. Co teraz mogło mu się przydarzyć'.’ Co go jeszcze w życiu spotka? Co się stac
ud
_
^
# /
I Ir • ,•
i i r
f
•
«
1
'
harem
Ze mogło
•
:o w a n y mócrł »- ZC
h v i ? ° 8a** * « « W m6gł każdą z „ich sw ej, kość,, pr2cJ * *: hymraów opętało, co ich opanowało. Skąd sie Z T i Zastanawiał się co zboczone, chore zachowania. ? Co ich i I l te lch PerwCrsv,n Wampńzyca o wyglądzie amoła, mloda Czy L o l , ¿ j , skusiła skusiła, omamiła go jej możliwości żądza?!? yjna » rozwiązła m o ż l iw o śc i ż ą d z a
Operuj starością, śmiercią, zmarszczką ucieka Tc i ^ P™*1 wymiany części na poziomie komórkowym'' kUraqe' te , powab wciąż nowy. W szystko ma z n a j ś w i e ż e j 4 JCJ n°Wą Slh? tkanek, wszystko specjalnie dla niej na farmie m o d e le H S 5*“ “* I cały czas wciąż uw iecznia na fotografiach swe ™ l yhodowaiK: pozach, bo jej w ciąż mało potwierdzenia atrakcyjności*, * VUzdanych nowy gach u niej gości. A ona o niczym innvm ni s1t2as o penisie: - Niech wejdzie! N.eeh będzie! Niech w y p e t a S c t o nie ogląda się do tyłu na starą swą młodość i to co przeżvła V.... z
mkim s,ę
aic ^
-2
! * W form ,e sweJ ^ t y g a , choc nie spłonie o i n a b t i r ^ nieuchronnie nie ucieknie od kostnienia. Który i tak sic na k ° StafeczncS0 ’ formy kośćca jednego szkieletu, bardziei L „ 2 • * * * ‘ 03 Pył k,cdyś rozleci. Bo to. co coraz śmierci Rn t )^ ' nVci\ ty m . bardzieJ w ydajc ją w ręce jej przyjaciółki megrari* n n e rc ią je j do twarzy. Kość jej próchnieje, krew już coraz bardziej chłodniej. Zimno parzy
217
WODZA ,
ę -
|
mego Bóg czcza padaczka go męczyła ^
I I I
' ' f '
6
/
^
1
s . / #4
¿ e k o ra c ji s z a r z y z n y p o d ' rjłn» * - b i lU d * , ™ ! « * * * ¡ Ł w c e le ś p . 4 popchnonc I kiedy Wódz tak do hh „ k“**»«*« ^ Ac* * przechadza bezpiecznie, czy po Pałac V* paw ,
odr był ^ ^ U W y th ;". *** ftffe Cały drgał. Oczy mu się wywracały , ,fA/ i «^ * »^ f^aCZJ**0 . te morskie piany Drżał. n ^ r. ł n r t l P . białe m o r f ie piany Drżał Cały Cały f>Mr «DCZ>ł ® * T ? słC * moczu Zwieracze mu puściły W kale i? . . ***** odańtf Nic juz mc pam iętał Pościel Spodnie mokr kiedy 5 ^L neniacb Pt»** Ctcbo U WStydu T° **** JCg0 ,a Z abronił mówić w vtCm , ” —~ » tJ*u- o tym zaoronn iw w n . w w*tysucim . Ar» ^ SikoaJU Rozumiecie Nikomu Szukał pomocy j - , w don» znalazł To stres z mego wych- , , U >daC ł! in ,- Ten rycia zaraz Co zaraził go chęcią skon A>. przem ęczeń ^ chciało wyjść na siłę z mego To . •e » . Popadał w otępienie Zawieszenie r,.. .... I ^ tMwacM. Wałczyć mc mógł. Wcale P iie pamiętał mc N»c wcale Z żalem Znów pa-, ■ „ j r r * » ł lekarstwa Wiedział, że blisko juz je Bo po tvm jak palił gandzie. to czuł się lepi n i e powtarzały Wtedy to dowiedział się. z ” T ® ? wszvsdDch znanych współczesnej medycynie ^ - ^bardziej doskonałym No to, znów przypalił W « fc był
O ! f h" * k“ > « a y d i c r ^ * * 1 » » ^ ■>;asnym cieniem go nęci niezręczna l . * Zadzt a' rauty oraz w bale. W gości zagranicznych rom* * **” * 4wu*i^ e . Jak pięknie udajesz, że rząd z,« - mów, do Wodza S T * ? * rz6CZywistosc jest wirtualnie chora ' Ta Pozorna . Widzisz moja droga jakąś różnice'’ . prozaicznie różni mi się, czy cni, czy nudzi nad żvrne . Ziemi obiecanej już Wam me obiecam. M otżesim nu. w w nie odpoczniesz Bo żadnego już interesu tu na te ^ . Umieramy jako naród um ieram y. ..... nie Radykalna terapia szokowa, to jest cudowne rozwtazame co SK ¿a pryw atyzow ać. Raz dwa, szast prast Niech uk J ^ To plan wymierny . gospodarczy No , starczy N0 wlasnie iak t
ZMIANY, ZMIANY * ZMIANY Srvbfco
m db T c L n,C cdIa T * A 03 ^ cuckj^ - ' Tn neohberabmn poligonie doktryny kapitalistycznego szoku Zasiejemy maku
m u r ip r n m u * - * * * w i * ch cla! 2? p" ,v ' : ^ wvszłv jeg o w szystk ie plany, lub ę.s *
“ Pak l i i I “ hwy’ <“ f“kt “ ' • L f T m T a **n> «U » ” dal ^ “ f S L f , pratom ow e i c z e k » » na czyn i „a P> ' -> ^ ¿ ¿ Z i e I ^ m t n a j . czasy P,otra PcreU. cb oi y x - W i f l « r ó d « e h wszystkich podrygów, mir,, pantomim r antofct“ i * p - i t e - ó w . » -ajentów talonów, p ^ t a y , ; «*■■ starym z^achem jak helem b a l o n o w . le po ja .. ^ » « i * « zmierzyć Zdaje s»ę że me da rady prze , . ' -y C lo m * Kanarek, dusza, kata. mm.ma. ^ gya io m n o, co grał jego tata Nie nna -/
.
^
,
ROZDWOJENIE Wódz Autorowi rzekł wprost: p r z y m n ie , m ój drogi majordomusie
kos/>o
>pa&u. Dziś obaj jesteśm y w opałach Teraz musze Cię od siebie dciąć i o tym ostrzec Cię muszę
fwDiętasz w szystkie cygara, płacone rachunki i dostarczane garnitury JEB? W-YWm m T*RUR ~ f * I *-tłtMętHik, za to dostaw ałeś partyjne synekury , alt teraz i: /aMt«atania Połkaj ostatni raz. a potem u drogę za o sta tn i ia /:W ^« Ci za to, że spisałeś ku potomnym moia h isto rie
rtjüW'ik &
' CfcOC rWyC‘9W>łl‘ 'Cl
^ « B I > » F» ^
m. U içîfch **p»K*ne ittkv v»u.lt
P— **Cl h>
*«*■«
* _JV w
«u>vc»> bU » '*
_
*
m
a
i »
ma pamięć
mnn
y» ^
tSMfOM » pamięci spamiętać Fa*s. * 1 ,4
w
m
* *V P»^ P «w dÇ
winna \* ich Bk'***
.» v ŁK «ai iak»e< kroaturs ’ *Z Z . t a » « W
^
' * * w tm iatn c nu
s “ ”1rrv/uiui r j s ■u - 1* * . .•*k m «■ * * * i« * 20PP me hcrhat> * lt*> »^rysÉach v ts iy d b o ek h tw i UUlTN c t v k pis-*es/ MmowKanc ' e rs f W iO iE * v
fOWBcfc
¿W'* « n a ik je* mm ęu.iące* K> Ci iakidh h^dm . ,1 ,~rsTO
M .« «T’-'C -
»
!
P
P
CO * C*> W»TtO
1-il
ktanu.41
. „ . r t i r - N » »VSIU.-P min*
' f t * - — ■ p « r r t « * * » ■ * -■ * »C M « « mi'
!£ y S y ?
± L S 7 S -y
f » » " hillu 1* “ *u 1 J a " "'■
«
- * »
o »
**» ™ cm - J
ï ï - î - w “ An»« rrekł Aumr - Amen auuM
| iwdg Harem ' " - ™ 1 U k J ‘' fepotec M cm M itk' być wspaniale U 1
ni roebudow at
% M d K > * >c M f tciaa w i f ls
*udn
h„ , b U
“ m i1 * * * “ P r m
c p W argiaKTyc^s lo d a
¿T**
M od»
L o it
, mił,
orpmi/uitf
caam g
W u y v tk ic
po
kl,^ ‘
^ *’ « S S
K - X f ^ i
” WUB- * • * « , . . .
^
,
« n i kuir. p r z c ï , ! m ib ic
p c m ia k
l
_
dt
mop*1' M t K t W j z c t r , siç n ^ ' ; 5 g » « » c ÿ « w a a Nu a k c m c ttn .t 1,m.cK • * . I « “
« ftQ“ U
w .„
r L c^ * o^-u W odza mo2aia cAcpaoć ok*wvtzni u °dv<-:,! « m ^.urn Amapob W a y ^ b d » to m a t b ^ Wsrv^ * p o g r a n i u .»ak 2 h a s tu rymąc* » ,Cd n r , m v x ‘ * P B rto U W?ud»e PK* I « « ^ 1 w -^ S c e wç& **** K.Ik-ie ka»duR> i piersi Picrws, , naücp* v n d u , , a T w g ? — * * n * *'
—
*
m
r s L " - * » ~ . ^ » s i v.a , . , , . . ^ r
a“u' i " * » « .« . « * .
» ■ ü > * ' l * * “ c » Z-'"hrn « * * > ~ c i. ,.hfc.„ " > P * * A ltam ,.«. t . sprav»1;; 1 « ” ^ r t i c a r s k i c . c v p i y t s k i r . p h r a l t a r s k u p r y r ie w y
•„
2XMBTA
k 'hv'hu t r
«M i
W ^
>» « “ KaK\ ~JC“ ' : ” t '
»«viJucxai** ___________
l* * “
r S w u * « --
' TWC^ * Î L S T i i moi agenci. *c p i s » « hisumc p. * w k«nrvłcmcnume rara»m a ss
'
^ypcstnii» » p, ir Peseta® . Nipem ] uwjv b * » 1 B>WcPm 1 » TV o r g M u -u ,^
^ m
l«wd*
1
Ktmiuiur?
kulili(twty
i * . k m . ta * i 0 «TU. »» >. | Prr» Kżdtaią f luk 1« H uriklm aniv d. ■*...... koNen M s v « , Lałclic, jet en-
tu: tego nu- u vtrrvTïuti;. :.mtwsscr>i» mç.. » lioéc) popłakała i immo *c koehatu s*ou si.-en. Wodm t siostracmor napisała donos i rwiała za cranuu Gd.'u . roL-ęłosw îetcttuymci nadaią. mówiła *c U Mr to ies moüzic , ;-erwom pąiąk j cham i Świnia ] f t zJc \a trakiowa: >r jwauadr; A% «ra> pcłcBint Ubiu sjn utai Hhi'” Atflot który mc moęł prrerw pomzenu . ;■:. i^Bsał p o w ic i o b m an u ack i VÎ od ra k a n m » kuhs icev sukersi. - w sp ó łp racy t a b c y n u w y w i a d s n u i ł a p ó w e k h r a n u . v sokccsiu-h atynsmaa t fM nipdo praniu O naikobutnesu ei.v > ..uh. .i ...u-ę. » dom u ustaw ą d>iu% . uprav». mak. .,.. o.».-u. 11 •* ® * 3 c iy n u p k w iatem n a ro d o w n r. po . spc. ¡ai.u >.br- vv.rs ttk ic m
H tucresu
i w ie lk ą
m achtm .
Ik. U‘K<> Autor muił i Wodzem »piawy osobna. ciy»tĄb*om* łłlk t|(, koóc« czyste. <'hndziłu <, intencja je«»’ t Wńd/ • l-oli pohrus/ał po.ll,,,,, i 1K/^ l * •/ A „k hył w Marne w . z.yn ei. k .ji wstawić / , , A AUUH i-K /bawić , p y u , w *zy«tkich: - Wiesz? j8 Wl( lll ^
wn| i
- Piełęgn*"*' r0® butelkami . Mar»* Tokrancj
Andrzej n*U>miaM T i r S U CB& praod chwilą rozsypał 460 ton dam y
p o z w o le n ia
pow .t-rny,
/,
na
w y, Jr.il, /ll;
fonBuiiTZi * Wodzu ■ , * że od kiedy Fana brat mc jest Prezydentem m|„.y ' M ozom kowuo za przeproszeniem w tej kwest«, zdziała. * Harka «lab juz pozwolenie. Będą szli w Pana urodziny s/cl,.: * n-inn nfcrK sprzed mego przenikliwego wzroku, l l Z Romek, Ludwik, M arek i Jurek! .T ojest kurwa niepojęte' - Jest lato, mc 1/iała klima, a ja mc m ogę otworzyć pierdolonego okna bo słyszę brzęczenie monet w butelkach'!! . Tamten burak miał już wcześniej siedzieć... razem z wąsiatym kurduplem pół kancelarii mi zaliczył i!!! Przecież każdy Z nas wiedział, że Aneta nie była jedyna .j j ta banda dupojebców, w moje urodziny kurwa, festyn i f c T w ć a S te Iwoje łyse małpy powinny z lad«« naj-anu zrobii ^Wsadzić im petardy w dupska, odpalić wysłać i fajerwerki jak na sylwestra zrobić. > Wodzu, moje bojówki są pod straszna presją opinii
U
# *n
si : ii .
* -
** * " / byci*
Icklufy Trzymam w as bo nic p r z c k m c J « ^ /fc)r/-y)' :;,lacatn ’ IT! *BZyc,e bogu, , Sam kurwa za wszystkich m u ,/, k(irn. „ k u p a c j i '! !
la Oe ( hiallc i
la
jo lftk ic r r i
" " » U' ¡ T t t i f i Upadek po-fK.hu.-j rzeczy na You lu b ic’ 1«, |M.łKl ll. PLAGIAT
i*'*
iv l i je»« cofa/ mnic)?yy?1 ' ,W « to ' !> « * . lu M w m h u ,
'
kom bm ow *
tak )ak 3
pO
Nawet Tadek zamiast trzymać H ^zwagrową gorzej niż Tupać biggleg<,,.,, v ‘)c u u ,^ , r;f, , Gówno! Nic me mogę zrobić, bo moherow* i mać na nas wypną!!! dupsk* kurwa je*»
. przez ostatnie dwa lata mam przez was udcie kun nawet porządnie się mc mogę w ysrać'" ** 2alw*r‘k*nic /, , w ic a k u rw . H a n ek, co u, znaczy Jak citaeK ^ „ widzieć, a wypada co* jak trzy małe ¿ruty'1'. prze u; , . A teraz zanotuj mc kurwa wewnętrzne przemyślne .... dlatego wła*nie nigdy się nie ożeniłem me ożeniłem się, bo jaka* dupa truła by mi na k w a d r a wy mrne na maxa Kurwa jego w dupę pierdolona mać* ma tylko / nas niezłą polewę Hf zapraszać
> kurw a jak Arnold zostanie prezydentem I wtedy razem z mm nie pokażę"! - uz wiozę te rysunK, w I agcsspiel u jak m, piwo na głowie staw ia Jcs/cze ta A nka'! C hw ila uniesienia, krew mi wtedy z głows Icszła I jej nom inację na zagranicę naobiecałem" Aniu nic płacz, mów, że nic nie wiesz..,. Na chuj mi to było... Mogłem się kurwa jed n ak aktorstwu oddać wywiady a wyszło na to, źe tylko Romka zapinam
połykiem
dupec/ki
rau",
ż
>e gdzieś istnieje paralelny wszechświat, w któr . Ale wiem. , nie twierdzą, żc jesteśmy tu tylko dla właj, obywatele nas żyjemy jest zupełnie odwrotnie >•> TVlko kurw» czemu u*, a Ludwiku, skręć lepiej lolka. przekręt
fcivm wszechświecic w zaspach owsa grzęźli ludzi 1 mówił, W paraleln. ___tvle ow sa nie widzieli. A ksiad? , . tej 0 cudzie, żc o d . powiedzieli 2 rVnlrA.. to na w yp ad ek wojny i gdyby nas kto chcal głodem zewnętrzny . w dom aeh trzymać owsa przydział i wietrzyć 1
Z*męCZyC~ „ r bv me zagnidział. 1 nie mleć na próżno owsa , ozorem 1przesyp) . . ■ ow ;es. W radyjku też było o Że trzeba jednym ojcem redaktorOT lufki palą, a p o stolach rzygają * b iiJ c u d . by każdy m ógł mieć tyle ile mógł. Ze wsm stko. «, a J Z - L - n o ś a ą Mason i Żyd, Liberał i Komunista, do teg0 - - o s ™ p o sobie bierzcie i drzyjcie, jed zą c " amen w kasze. Wszyscy wzujcie kamasze. Za L e N a B elw e* r [ * w t k o c o 'W ó d z D y ta to r p o ł a s z c z y ! sob.c na jaw wyszło W sz y stk o
L aska
r " i SST»
w zemście
Amen tkwiu, uz
z a n i c g 0 m e b y ł a Mora. Ikar.
U
now ie Iw ony siali m ak z Samotraki I Synowie
Perela w Grupie Władzy W„za.ee, Na przy szli bo się ucieszyli, że gotowe donosy , akty F . now ego obsadzi, we władzy
;2 T 5 Ł S S * S T /c z u i U
* ■- .* * * » « .
^ Pw I T jE ST E M ! Jestem jego zięciem' W sz y * . - P rz e c te z J A K P t K b L « a i ł ^ m o s tu autostrad przecież z Wami się dzieliłem kolcj ndo|owej. nawet stadionów i kosmodromu i toru kolarsk g , jc ( zamówicnia te łapówki za sprywatyzowane szp itale i pog Nawc, nuklearne sprzętu do armii? Bral, w szy scy , n aw et czarni. N a w c ^ ^ elektrownie nam w yszły w span iale! D o robl® boski talent! A teraz tak m i się o d w d z ię cz a jakbym był debilem! A przecież jestem je g o Mn
Trak,uiccic mnie .
V Władzy Wiszącej Na Amen Co wspólnego szewcy i klawcy .
90 ,
. Tamci i Ci nici używają!
.M y Ci« wybraliśmy byłeś nasz nowy prezydent, a może p L J Monarcha te c ° w TV oglądać m .cl,T “ ? r ' . By lud ułaskaw, J „a “» C , p zastrzeli ^jny, bo tez oyies cnamem. — °dpokutu i już się nic nie tłumacz i słów n i e ; Teraz Tobie biada! nie " ^ a d a , Bylo blada ^ .Obiad Ci damy, śniadanie i kolacje. Będziesz i prysznic, ubikacje. Piknie miał w celi . tslawet telewizor Ci się zainstaluje i na mokre w ,™ oiunie. Wlzyt^ namówimy r e f l e k s ja
Tak już jest, że w Prostaczkowie, nawet ten. co wie to me ™ u me wypada, bo to me czas historyczny i nie właściwv ie jest. . I tu jest właśnie pogrzebany pies. .B o zabory, bo pies chory, bo okupacja, bo kolacja, bo śniadanie sięschamię. . Bo komuna, bo Mamunia krzywym okiem spojrzy - Bo kto dojrzy, bo słowa szczerości mogą stanąć w gardle nacie żyłem i rządziłem tyko portrety władców na latarnie. Cha cha cha. to jedyna pociecha dym em cała strzecha, no i cała para poszła w dvm Tak się przemian rewolucji czyn. c 1989 narodziny Poli, to początek był mojego upadku lub k kto w oli. Gdybym jej nie spotkał, gdyby tak się nie stało. i teściem Perelem nie zadzierało. / praw ie jak za Gierka, jak to babcia dawniej mówiła Ta przebrzydła była chyba miła? Empiki, Ludwiki i Pani a. Brutal, Społem , Pudliszki. Żywiec, Żubrówka. W y b o ro w a rania, Polo Cockta, Junak. Romet. Dziurka Słodka A tak się robić rewolucji i budzić porządek i choc Matka później •
Jaśnie przez , właśnie przez nieporządek.........początek upadku To ja teraz odpowiadam za t0la,n. iią klęskę u p a d k . po co mi te w oju^-—
V' seks
trójkąty | th ł°P'. ’ kj
' z (jrupy u w iauzy
chciała przep
A ja jak os,ot. co dwa iło b y mu da„„ , * claną firm ow ałem przekręt, rewolucję, skręt /
^
ixa Amen ,,i.
i t r rnucni a * rylko szyld na bram ie sKręieii byłem baranem. ' 1 ! f 2 k n a wizja wielkiej Jedyny i Jedności. Intronizacji na t r J -^ t r o l N a to w szyscy się w Pros---------¡i słowa prorocze o tej ziem i obiecał) ej l Amanoli płatków z political fiction i samych przypadkoj s k W u i M u . bez strategu , analizy. Pctaej ur0)on ^ m « b ó w ! chichów historii, lęków , obsesji pełnej ery. zaptsanej w z b io ro w ^ ^ ^ rn o s c n ^
^ OJcem m oim Perlem, jego przyjaciele
: C° J e e .ego idei zrobili, co trzeba! Bo ja k , wiedzieli 1 T a l e n t tvlko m am ą rolę w sztuce pod tytułem : Władza' a * komu to dziś w P rostaczkow ie przeszkadza Dale, wszyscy ' telewizoram i zebrani b io rą udział w quizic. w plebiscycie. ^ »losow aniu na n ajp o p u larn iejszą szparkę w całym ; “ Któr a C l a n s e w ygrać z uajciaśm ejszą szpark, „a całym
ręce powąchał . Mi też r?ce śmierdzą! Ja pierdolei A ’ P° myslai schował je pod stołem i zamiótł że pecunla non z a sia d ł , zamilkł ok" “ * ' poą dywatók , NIC JU Ż N IE BĘDZIE I tak siedząc samotnie na bani, bo Lola snrvt „dzie kasę na gorsze czasy miała ukryta T ! a zwiała i załkał. Tak e c h o , że tego jego łkania n i k t j S ¿ 7 * SWą dlo^ i m-szta iest milczeniem - tak s o h , P , u s ły s z a ł Pomyślał ye dzieciństwo. Matkę i szkołę i czasy k,eav u . WsP°m>nac. t0 co wartością dla niego było w szaleńczy m ’ , ¿ 2 . WSZ>slko Jak to ,sumDCVinym i hedonistycznym a' ' \ ■ er°tycznvm konsul cznym utracił p ^ le Tak ktoś przecież kiedyś wiesz . Teraz nic nie będzie Bo stał się ja k inni prostakiem. Prawowitym . miasteczka. Choć chciał być jak mówił: Polakiem H ancem
WÓDZ AUTOR PISAŁ 1 postanowił spisać dla córek polityczny testament, by nie popełń,h.
świecte. ¡ ^ ^ y w
ż e ś c ie m
w t0 b ag no wpakowali. to
ręce! W y ciąg n ijcie m n ie ' N o i radźcie sobie sami!
PEC UN IA
przecież po nim
dziedziczyły. Pisał całą noc, nie tracił ani chwili. 1 wspominał jak był kiedyś m łody i też chciał byc Autorem, ale me miał siły odwagi, bał się, że m yśli ma chore i te wszystkie pomysły literackie, w ariackie. I je szcze przed oczami mu staje za pamięci mgiełką jak rozm aw iał z w y d aw c ą i literacką agentką
Po proces,e. króry szybko w ypraw iono. lirycznych lir. Akta Gagatka t d z i ś ia k Lir Lir. Choć mc z Szekspira sobie przypom niał, ze jest dz j Autora no i byłej za spraw ą córek, został dziś stracony, ale za sp . wady rada żony 1 j i lira Itr wył. N ad wadami sw y m , rozpaczał Ady ^ ^ K
wyda. Ale tak to w życiu byw a. W cześniej ■ . , jak pamiętał jeszcze, że m u się ży cie spieprzył«, o g n ie m
2
r
ó
l
7 tcscicn
AUTOR Z A G E N T K Ą K O R ESPO N D U JE stanic pracow ać tak wytrwale, by napisać najmniej dwadzieścia stron p o w ieści0 To prawda, że byv takie v których nie jesteś w stanic robić nic oprócz snąmą pal Vs en’a, słuchania m uzyki lub czytania Czasami
.taiesz bv się odsikać. zapalić, nap.ć się wody i położyć dal, tylko w¿a ciekawsze od życia Ale czy masz ochotę zdecydować s,v.
. U
talue życie sumienm
k-“-»
“gcnuci. Hm konkurencji. a to u i i m y ć h ^ 5 * * g .
a
ta n e c z n e d o P e n k lu b u ^
- r ^ ^ t a w a m e i przesyłanie, co dzień, dwudziestu strój) ' 7-cnooisu ' Czy jesteś gotowy ? za tym już pieniądze, zaliczka. . reszta honorarium. kt, h« « każda obsówkę się zm niejsza. Raczej czeka nas to S i - s io « « P * « * » " “ "• j u i m e ^ df ,c- a S S , M rvk zm esm aczone m oim i wybrykam i, opóm ,L.ru £ S w m . * mnie o * wyda. a m aszynopis w calosc, ,rafl 4; mszczarki Hm. wiec piszę by. chociaż zarobić na maszynę
1 >
romans jako tło przew odnie, nie je st za banalny ? - Niezawinione, m euzasadm one. p rz y p a d k o w e wręcz przejawy błyskotliwości, czy też fragmentów, które za takie mogą byc uznawane. Tak biografia jest ważna, przeszłość literacka ; smez. Bu tego ani ru sz -O c h kusić, kuszę kuś Kusząca propozycja m ów ię w am S im a mam kuli*u - Produkt musi się pięknie w ykreow ać i sp r/cd a c. Bez tcg<
aparatu
C z a s e ^ ’« W
z d o ś w ia d c z e n ie m m ó e ^ k a n d y d a tu rę n a P re z e sa . S z c z S ,
**
?
ln s ty to c ja > 0(1
* to
ilf Z
Wu:c« w k i " z to *> ek
- * * *w ludZ1 S‘Ć do w s z y s t k i e g o ^ f 611 23 10 S E T k * * * y d a w Zm" a ’ac b y się m oełn
Mn,e n i e s t e lv
^
p ie n ia d z
piszę? . Dla siebie0 Dla sławy? Dal sławy i . Nie, dla własnej pychy. By ludzie k lask i • pan pisze0 Skąd bierze pan te wszystkk ' ^ 00Pan ®yśli° Jak przyszły, czy w podróży rozbłysły^ C n i P?mys^ ° Czy * J * Czy naśladownictwem cwanym. ' ' ą “»ecnym p l a g i S . pan wyznacza trendy, jak czas zegary I r ‘ tłumacza języka. ^ ozmawiać najlepiej pRez c po co
jakiegoś wariata . bredził, bełkotał do mnie m e z r o z u n T ? ^ 1011^ 0’ ^ ó n ^ j ę z y c z n y niezrozum iale mu będę odpowmdać Ja Jako ^ . W najlepszym czasie antenowym, jak w tentu v tak będziemy tw orzyć ten dialog mistyfikacn z alomow> odnow yczytelnikiem fanem ‘
. Na pytania odpow iada on. M oże z mego zrobić też Autora^ . A może jeszcze lepiej jak o Autora obsadzić D0sad7 .yiaodażowanego, twierdząc, ze jako jedyny p r ^ y , „* lotniczej całopalenie i m m s,ę ugasić zdoial. stłum i płomienr^ \
; S r M Me chw yci w cale J u i by,° 0 ^ ™ - Lub zrobić się je g o tłum aczem bądź sekretarzem0 • A może w olisz książkę szp ieg o w sk ą z gatunku science fiction • Nie. Nie? - Mówisz, że podoba m i się mój styl. T o mile. Ale ten styl ,cs, tor, Powabny czasem , m ęczą cy rów nież. Robię to tylko po to. by wvki. u ego parę tysięcy i by na k oszt w ydaw nictw a latać po święcie
la. y sprzedać historię do film u najlepiej do Hollywood s«?do końca życia. ii Mkurz
m.i
laktcgo st>Ki oczekujesz’ W naszei ofercie
c Sama z sfcebic Ałe czy będzie to SCOB*’ me będą ¿a Ty znów chcesz , bv płynęła u mch fjew j J* skórą liter. l me ma tę,
*st
« i sw a s s ^ T msMymo m V * * " “ -«Z k za J e« ' Dos»te»n w koocu um dar od B,.k;_ * ,CS*C’C T T l ^ s a pczyvsskak klawisze Więc skorzy siar i Chcesz, będę Mozartem lUeratur, o f o n M « ' M ówisz. że M o n it był ^ **"* C T i nrzcvxral szlaki, ze łamał siercorypy. ze wa, . . -
n żaden problem M asz um ow ę ze m c; ze za
- V> «X czytb »»k *
y -
8»°wnyc* u me ma A* y w raju i jadł tuc z drzew i b ^ b T J J On i ona A tak jest nas mihonv >crr \ f. y> Po sob« » < nuałaby być to garść śmieci i-2l J * ą s sposcaaę ■ r . zacbow m, przyszłych badaczv to <Ła
? Ktoś określa, że coś ma sw a cene i I to jest właśnie piękne! -ry znasz moja cenę. ja traktuie jak .jKvdcmaia się płacić za » . co p bez n u d ' ? » ^ , . 1 Lin
wreszcie n u byc
O C H ta " O k M ? w > O o c iK b y rzuć tytuŁ tak by moje -
jir r
-Oty ja t I ® ? 1 ■ * ’ W sz> ^ ° ^ i biedzie bo j * mc będziesz o tym trąbił, to c . W k
b >
widzę. że jestem w staro - -
do
ksón
lub
zatrudni:
\? sa y dU w ydaw nictw a, bo ja ich - O j ty tue rozum iesz, ze m usisz _. -
'* > & * - y - * * > *> i “ * 1- i o -, a
b ir s tc
' - “ “ OTCle Gor7'-' i* bęóą m u s j ~
¿»szynie- Już dzis palce mi siadają | Trach« będzie kupie dyktafon
« - t e rvm siadem i o sp ołeczeń stw ie k-far^aw ie i o cfaanastwie w pańsrwie O 20 lata. ___________________ O tym . że m e w szy scy na
tch
Xo piozność - jeden z rwotefa
ł,v.j ugrrecznKm\tn arty stą, co pisał na zarr hardzc W tez » k m ogę’ To Twoje zadanie by _ _ K% ptoerfo mi regularnie pieniądze by przrk - ; 7 1 * yC!4* ^ u e zarobi NłoK zadanie zostało wykonane b e - ,-* ■» i o e o d z ł k m C i i d ł a i e g o w i e r z y s z . ze T ze wszystko pisał mo ojciec A . • AJbo. ze pisze to -T o
tc
oe
•
by w m zadaw óbc. dwadzieścia stron na dzicr. to będzie dw adzieścia stron na gou/ _ _ U ^ » m m CO» M p ic iu ę tir. by mrzym* m b *
me ma rr !JL GS z te g c łl n fit Ze Twoja hedonistyczna postaw a tylko p \ ; - _ ’ec.es uk dżdżow nica, która przezuw a i trawi i ta k j e S S sens n ~ człow ieka, seks. pokarm. firn. - ccatrz w telew izor De z tego p a m ię ta s z ' R a b i n a m i t a bar. matoł jb Bo taiTi I ssKze w'szystkich do tej d żd żo w n ic chcialbvs wsadzi A u uszy*y wejdą do tych jej wnętrzności, jak do rur., tubs ^ • ^e się. że wyjścia tu e m a. że podroż ta jest napraw de bez cer ry scy w yjdą z dupy przetrawiam już mc me bedzie
-".iiumiany To brzmi jak apokalipty czna wizja A r, me . -i- ( Y7P? T\U-.-S .i. M d * i __- ■. na p o d b o j św iata się uda. » h d n y m m ieście i d o m n ad je z io re m Lub hul»«rT% i b u rd elach te g o św iata
PO co? Przecież nie jesteś żadnym an .m al erotyk iem ? Z a r a z i^ M
.
„opikainym Mam di t
. Mi mc
'
młglimi j dogodzić m ogę każdej Pani. straciłeś zap ał. I ja k lak będziesz dalej ckr
Szatan - tego
^
' 7 “ cbr. , . i p o rynku na g o la s a c h U tać.
ja sam kierowałem m# t*i, y laatem w ludzkiej globalnej 4 ^ c u - r Ipowiedzialny za wszystka 3 S 5 ^ % £ Z « niewypowiedziane, przelotne gesty spojrzenia, uroone kłarnstwa i niecne sprawki, trochę dobach spraw u s z a n o w a n ie M a t k"i . Bunt ^ młodzieńczy, prowodyrskie wybryki. nawyki alkoholowe, kuchenne tzatzyki Zastrzyki tych, co brali W ciągan ie do nosa wspomagacza. Dobra moja, dobra nasza. Dusza moja. Dusza nasza. Gdzieś, w tym wszystkim czuwa histom brzemię i narasta, jak brzuch pełen ciasta. Basta. Odpowiadam za wszystkich moich przodków i potomków. Zbieram razy, nastawiam się na uderzenia. Już nie muszę oddawać za. 1 nie muszę udawać. 1 nie muszę znosie uderzania. Po prostu już mnie nie dosięgają, te razy, co ukształtowały mnie kształtują. Już wiem, gdzie w podroży swej dążę kosztują, a ja je kosztuję. Za nie płacę, choć me wtem. czy - - *• * * — * - • Z y j C u i c ^ u i ^ v . ' n i v nmnie u iiv iu w v /iu u v , i j uvv u uiw, aiw u iv truje wstydzę się swego imienia. A póki jestem, nie skapituluję. No dobra Ci Nobla. Zapal. Albo nic. A
ouiil
“ 1 ‘T o . werku ukrywa nałogi. A cel tego latania? Ó T i u m W pm ntoc,. zrobić . szokow ać pegazem Pod„lcb rn .^ u s k rz s dłonem ! O w łaśnie po to. bo je steś szalony. by C S L i . którzy w Ciebie nie wierzyli pokazać, że * * u ,< r v < tk in i. k tó r z y » ^ -• u , , ,o będzie tragedia. K ultura m nie zjeb.e, krytyka mnie / K‘hk. kasa szczeka cez 1CNX co. WV» *j J: iesz ie. p i a t » k o rK /e m c C tszej esz- Zambię Ci harm onogram pracy, bo inaczej nigdy nic skończysz, O w Excelu tabelka. Teraz wydrukuję. O masz Tu | Jest wszvstko Tutaj. N ic n it chcę? H arm onogram y zab ijają sztukę - A k bez nich. sztuka też by nie powstała! -
, Podoba Ci się ?
- Podoba 0 - No to zgoda 0 .Z goda? - z ia z - słyszysz0 Dobija się do drzwi ktos!
Ż E B Y Ż Y C IE M IA Ł O SENS samo Dobrze zrobić sobie. W idzieć trzeźwo sprawy. Mieć wolę istnienia W ażyć rację, sądzić. Mieć siłę tworzenia. Mieć czas by odpocząć i czas do myślenia. W czyn wprowadzać wizje, mądre zamierzenia Korzystać ze zm ysłów i ciała co dane. Cieszyć się wieczorem i nocą i ranem. Za dnia mieć pod ręką, te swoje talenty. Nie rozmieniać kh na drobne. M ówię po raz enty. Czynić swą powinność, ją odnaleźć
-K ość? - Nic żartuj sob ie! - Dość! Stawiam, piszę ostatnie sło w o . • Jakie? - Miłość f
m aheh
BOHATER N A Z A K O Ń C Z E N IE
ogrodu popycha do przodu. Chciej oglądać świata W ludziach , n o Ł " Wytrwaj w czło w ieczeń stw ie. Nie mówię jm ch o p n ^ Z ab ij »r soh lenia, co twe ciało drąZy. Pracuj w tym. co lubisz me b y t e « M g mr . , , „ rsAnnr/ać mądrze to zaplanuj. Zrob wokot poi/ Chcesz m oieszP ca)giem spon»mcz i trzymai się planu . . ,k .. 7^ a d v twemu sercu bliskie. I warto miec je v £ £ % S ; najważniejsze, życie jes, nad wyraz
U U I U I
Nagrał na sesje plenarną p rzem ów ien ie. Autor mu ja napisał by wodz mógł ją głosić. A Guru w O N Z zn o w u ruga, na on line kanale -C o ś, co m m i nic ma. W ierząc, ze ż y cie p o/a /.ciem sensu nie posiada. G dzieś w ew nątrz m ó w ię o zasad ach , choć żle te/ czym Złamałem w szystkie przykazania. A teraz pokuta i w ma i _^ Wykładam w szystko, c o m nie stw o rzy ło , i o c o jest, to co V co było
Odpowiadam za w sz y stk ie
grzech y mej N 11 1
^
IC U Y
U L M
A*
~
• • ■• 1
m
233
s*
|0 „ u v /v w tedy wsłuchaj się w swe wnętrze \V,vM% V w ted/ą n;«ilepiej, że nn.no pnec.w .eństw lu„Ms/ Ł'IWt i.L „-kie.n Przeciw ności losu. co za rogiem stoją, pik lm>bou, b>° m - • się Ciebie bo,ą Nawet wtedy, gdy Cię pozornie ilop;Utl, * ' sic im bezw iednie, na pewno przepadną. ,N nu* *“* .__ i ...,, o/iimit**'/ /now wuttm K.% ... iadezonv i;um> m unnaiu, u, I nami 1 a n a t o s ’ l)\uma uiom przestróg* 1 Thym osa ludzka, honor człow ieczy, nie lu>W; ülkÄT A adv przyjdą, w spokoju i z ludzką godnością Pochyl gknvv T ^ k ł k n . i przed wiecznością. Pamiętaj by w rzecz n ie wstąpić l mc i o c J przypadkiem pod pociąg za zieloną Żabką, c z e k a ją c na 1
• a
a
odjazd. Napływ żab, aż w ył Pan. O D JA Z D
włnsucgo ogródku. | j w n| , nU)ic Mikołaja DoświadciertJli.
U-■ »»«ia=Tp,/yi~lk'
** ,C| wpadki u 4
p « e J . m m iS p « rlii|G wcj , : " » « llę u, lłM y„ b , A M C M ,, * ^ ruB c , do mojej W c,„„y . Sy ™ * » * , , « Mo 1 !“ w* <•” * • Amopoli. ««W , jlk k,„ woli. 1 »en,o życia w tym Smc " k '<* lak podróży „U tom tura" eui nieco Hm,,', \Vatykun. z. Kań. na czerwone dywan d„ rN/uw“. H/y,,, ciągnie, by pustką pooddychać. wsz,uk c e n Z T ' * klimat byłby nu sprzyjać mógł dz.su,, o , . .JCHUf ' 0 którym wspom inać nic miałem! Jest , w lt,t „, !* ,acc* w W i . G iew oncie i Mont B lan c! W spaniale! I znów „ „ m y l Kr^ t Neapolu. I znów zc statku na samolot tramw», ,'T " ' zaokrętować. Prawdziwa podróż przez stepy krymska **“ SU; wirtualny odja/d. 1Y Krymskl1- ***> w «cc,, . Baudclaire też w podróż mnie wyciąga Razem z l<„„u
Kiedy w ięc nadeszła, jak się ty ł Bohater wykupił bilet podróżny
ipiuiu. ł r------ ^ ' kina Zaciągnął się opium 1 w y śn ił mu się sekstet trio, seks trójkąt On Amapoh do raju na
_ •• AI J.. .if#W 1l\I1t*lfi*
1
zaplątany w ciała Połi i Loli , ani rłokiLszenie eo wodziły , że W odzem będzie, ■ | pokuszenie ? ( JUŻ tak m ,ły. by mu d o g o d ź /ac/ąi chwili, ani g , bucie m aił się ten sen. Wódz. bvl tuż. na i zn ów m itologicznie Pow ym latał z m yśl. chaos, niczym śm ieci z oddzielną kupkę, traktow ał je dotąd jak li tylko
zrzucie
zatem te słow a, co pow stały i co go utw orzy y biblijnej kramy N a statek O d y s c u s /a śm iało s, gdzieś, jak m ów ią, zak azan y to w ar i upali drodze Żeglarza Sindbada K rzyknął w szystkim
- Biada, biada, biada! od w ied zić seraje, w ie c z n e b a m io n y . -W itaj Jerozolim o, jam też je st w y zw o ony.
. —^ niebo - n . ^ ł o
P r/£ S Z C d lc m sw<>) ,^-kło-lxcZ W boskie) kom edii, jak s ^ wia|
będę jak Kandyd i m e w ró cę
,
statek pijany zaciąga. W podróż sentymentalną w n, i " " "U uczuć nowych doznań W drogę do Bromdingnag, bo skarlałe, 1.1,puc,Oj kram y w podróży Guliwera, od gminy «to W osiemdziesiąt dni dookoła świata prz.cz. pustynie . puszcz,w poszukiwaniu straconego czasu, w poszukiwaniu te, icdvnc, możliwej przyczyny przez m orze się wrócę. Może się wróee i te dwadzieścia tysięcy m il podw odnej żeglugi odbębnię podniebnie 1 na podniebieniu poczuję ten sm ak ojczyzny, co wiecznie tą ladam • Madam - rzęknę - I ni Adam - 1 ktoś do mnie powie. -Witaj Sessilu. 1 znów popędzę nad rzekę do źródeł Nilu. Jak żyd wieczny tuląc/ i latający Holender. Już Proces nu sposobią, już grają na bębni, i baobabów M ałego K sięcia rośnie wokół tysiące, / Alicją / kramy rzarów kicają zające. I ju ż w ięcej nie powiem o tym. wycieczki p.iccry, podróże z H crodotcm . A hasw er, przylądek hut/ swó| znów Pywa. A na m nie ro zw ian a z. lwów w pędzie lwia grzywa ^ lltostopem , zaczarow an ym d yw an em , po praw dzie ta w łóc/cg i** |CZ4‘ Ptelgrzymka, ek sp ed y cja do poznania rzeczy i siebie i s/l.e. by to trafiał N n u ,« , , o d A i l & K i l i r ” J ,ltł '*Jryva11» tl w ydany won /.now /.¡ip.n ua%W>jaaEda go w z ię ła w sw ych z r ę c z n y c h illo m / a p a t
O D O *' Z Ciebie feJna
WC mnie pvk10 ie H istorie T w o ja, w trzech księgach op,san( i ,1» i M \ Jagodą. J a h ro u ą , Jagoda, Połą. ^ Poła Perelem. Pereł Nin, >in\ ¿es Polu. Lol* ^ ^ Kadłubek Wincenty, dorabiam histonc Rolf zniszczenie • . spust0szem u Podola. wsno„,,„ a c z n ą . stąd alimenty chciał pQ Pr/CZ no i me ma człowieka. No i czeka go jeszcze Ko h«lTK>" \ o i udawał S S L o, i n r r v e a r m ę c i e m i e r n a s p r a w a , a t o b y ł a ty lk o p o s łó w " ° P * LLrawa' 1 krotka rozprawa między trzema osobami. WO|t0ni greckich o d p r a ^ ^ Panv Razcm do pokera, brydża , rem,ka pjcKiXłcm ivv ic j^spoHtej rzeczy pom yślim y potem, teraz grv. zasiadali V ^ było, co się staw ić dało. urząd publiczne graj gram- i- instrarK1Ł m ieszkaniow a komunalna su b stan cja la t a li s * b ęd ą c. M kazań,a sejm ™ , " i \ Łvhrzmiec w stanic będzie. Świat zepsuty i odwieczne cymbał . Paska Pam iętniki i portret trumienne i S S — * - T ylko tu drodzy pańSnvo „ A011 tak w pędzie. W autobusie, co grzęzme drodze i P r z e d z ie siedzą w szyscy, co ich tu ta historia zmieści Pk*K usunięte, ab orcjom sc, . klerycy . inne treści. I nawet w e se la me , , . ktos w ezw ał na P om oc Pana Tadzika M a z u re k pól zagrał gdzie Ruta. gd zie Rota. porutu. pokuta « o ! Ł - Dztady w trzech częściach teraz mają sp ie p rza ć k sięgf narodu , p ^ łg rz y m stw a me chcą z mar tych powstać, a niec cenczrs z ducha w grobie Aęamcmnona Pola hW a on K\ kołana. co granicą są. bramy jej poznanu. które, ¡¡^ n rzek raczac me wolno t kwiaty polskie jej daje i znów urszałck konno To jest właśnie początek, to jest w łaśnie FerdydutKc. to jest transatlantyk, to karabel, sztućce, to jest żupan , kontcdcr.uk. _ ^ 2 2 2 » Del..- tak uczyła M a t k a , n . k t naw et me ^ p ik a polonica R ozw ażania o p ro b lem ie naro* u nr„ > J L , a nolactwa octzaż. bujda tcmatyczn.c hom o przedwiośnia, polactwa pejzaż ----------------------------------
-
niecnych bzdur. B ohaterem . ^ odzem ból, Lołi! skrobanką skrobanka. Perela ppajęczyny ajęczy ny w n . ™ , skakanka nastrojów Ja g o d y , i W odza s i w
•
-.*41
^
k/
pamiętał nic zmienił,
jjfceni. zatytułowane
^ «i ikupcrt
|£ S T K M J A K A JE ST E M - KAJAK
Myślał* siłę wyplenić. Tak wielką, ja k mówiłeś, tą k t ó r n l T 2r° b,c' * •**> Stk- * óre> ” VŚIałam ’ ** ta rc zy dla Nas o bo n i Cieb,e T* x v• x ,ł,v za ta Dry\n' ~ ». Ona. tak naprawdę wiele dla mnie ni V ' ^ zl°z°ną przed m mieć ten ślub i białą sukienkę °* KZ> tak myślałam w kościele przez woalki mgiełko 7V ' mena* tett le z ie s z robił ja k Ci zagram, myliłam się Czyżbv ? mÓ' wierzę, te ja k tylko Cię zawołam, to przybiegniesz jak n T ' ^ **** :psów. choćbyś uganiał się nie za jedną suką - n a j l e o s ^ l ' Miałam Cię wspierać, ale też miałam prawo w niczym co m l podobało nie wspierać i ciągnąć Cię za karę za ucho W , Miś * " i Cię wspierałam naw et ja k odeszłam. Jak mnie już nie było Z r ^ d Z laleczkę woodoo. z twoich włosów, z twoich koszul, które -aw s-■ zbierałam. Chciałam Ci rozw alić kolana, żołądek i głowę i n r^ -n ,^ :e parę szpilek w fa n to m a wbiłam , nad ogromną świeca -.obnażonymi piersiam i zaklęcia czyniłam. Ale świeca -ondn „...u
mnie rzecz}' prawdziw e chocb\ nikomu i te co na jaw rłumacz\ jestem
prawdę mam
-marnieć? N ie potrafię ująć w słowach, tych rzecz\ o mmc * fa m y c h , tych m yśli p o d łych i dobrych . brudnvch ', cudny, a az*’m 1 J*d»ych i drugich boję się / p rzed jednym i i dmc •>: te P ° ra z pierw szy i ostatni wypowiem same. *1 obte zdradzę w szystkie m oje tajemnice, to w v r v - > -
V
Ci- Nie wiem. czy mi to p o m o że.’ M oże " Tak napraw J®°eOwti mnie. co z tym zrobisz. C zv mnie za to znienaw
.. rn to a może zrozum iesz' Czy w iesz' Ja nie znienawidź. j ucjeka,iim y j a p rzed swoim jo. TyprZl.d Całe życie oboj- ^ ^ ^ ,ru//Y( i/o świadomości i lak przychodź, pneznaczemem a ¿Joyyć. Z f c w y ć mym yuż fego ucieka,,,’, „as iako los. Ja m a j , --------------------------- -
Zatem K O L E JN A Z M .A N A FRONTU
* “ J w e i to » i * <*<* z T„ć R jn o w y, M * ei r m , porozmawiać 7 ć 7 7 p o k o ju i Twojej J * Mój mity. nigdy ju ż niezadzw oń,, * iw e g u ¿y” j tpon c h c e o wwrn n, n a w et je ś l i każda swej ink rai zadzwoniłam. L i c , h tej pustce, którą sobie stworzyłam, wytrzymać. I co ' ,„Ą [UZ Z dln Ciebie miła. choć chciałam, choć bardzo się starałam Nie Arwnnie bo wtem że będę na Ciebie zła. że będę chciała sprawić 7 f T 7 Z Z Z , c , e się. zm róZ * Cię M o d e m , to * - » meg„ J Z * żur rozpalonej krwi m nie wewnętrznie skręca. Będę . ha,,« Cu, ikszi-wdzić. odepchnę Cię ja k y lk o najhardziej llM U m mocze, Znów aunm ahzczm e ja k z a p r a g n ą odepchnę G ę od siebie. ?C u Bo boję zem duc C, Je l i e Bo za duzo. tak wiele było m iędzy nam,, ze ju z szczęsl: , l,n m
m. tghbi w: A z ^ ^ J ę T w n^ ^ spojrzenia. Twojego delikatnego się piekow ac I z e T T o H schować Szukam w c W Twojej uwag, i w,„ego / rmóuj rznie Sie zażenow ana, bo czuj < -< mmi zaangażowania, i z no w
. 1
Lolą, mógł dzielić z nią nie tylko wyro ebie uczyniłam. Niech j e loda A d
a
L K IR Ia
bałam Jestem jak Kira » ż a ł o b i e T T “ S,racbu Tak h wojennym p o Tobie.
,
U
dziewczyny
.„ r.ic te O ą ! / Ao/ię c/icy / /o « / Nawet jeżeli nie jest /o , . iednak czasem myślę, źe lak. Choćbyś do ,„nie tniwda Z L i słał sms v, nie odpowiem na me. me odbiorę żcldll
kochasz, a ja na to m e zasługuję kochać ułosci. tio cncę noc nu c , ° rystko. co jesteś mi w stanie dać na dzień dobry ■_ _ ,+wr.wn,-rbariera zoboiętnienui. spotka w ybaczę Ci zdrady
fcIR R A W
to . wuhma ‘) m u .m
/
zwykle ^zburzona z gniewu nieprzytomna, że już "na Z ‘ JeStem C ie k ła Jawniej. Ze mnie ignorujesz, te w d ro d zT !",í *pog,^ « a . W uśmiechasz, ja k się mijamy, jakbyśmy wcale , ? do nachodzi mnie jakiegoś dnia tęsknota za Toba i ** ^ 1 znó* być i byś mnie brał i chcę być bardzo blisko C ie h ^ w " chc,ałubym Ty w Twoich myślach ja i szal oddania ciat^ir , ° lCh ntyślach krzyczeć i czuję, nie żartuję, że oddałabym za cieh Q ę' chcę o tym szczycie rozkoszy, co z Tobą mnie w yp ełn ia li ^ ¡ myślt obraz ten ze m d la ł , zbladł i ju ż czuję, że Cię n i e n a w ^ T w o i c h ^ j ¡ Twoich wad i chcę Cię wymazać, zapomnieć w y l i * “ życia, na zawsze przełączyć tak ja k püotem kanał w ’L S wyłączyć tak ja k obraz na wizji. Zrobić pstryk obra - Twńi ZJX' : mig.jak w wybuchu ^ mpamięc, rozwiewa Twe prochy. Me szklanka wody t fochy. N ie wiem czy dalej mam być szczera Por lerepol. Terapol teraz, raz dwa i łyk wody. , ja k zanurzałeś się ’ S a ton, bron Cię Boże bron. top się, rozbij, toń tym swym okrętem tera kiedy jesteś prezydentem , znów z potu ocieram skroń i czoło historu na pograniczu kołem się toczy, gram i nic więcej i oczy wiruj, przedaw kow an ia brawo wyjęta rw ęT ścianęv i wydobyw, ti **», nic; nic / ’mtur. Czasem choć j u ż m nie nie ma, to i tak muszę szukać, aby IchlP u rio f' 1 / . _____ _ L i w1 M usze czym
im jl *
tí¡^
aut°m atycznie znalazłem odejścia wyjście zaw sze Cię sprowokuje, abyś nu go w tedy w padłam w szał, zrobiłam dziką awanturę 239
,
a j a zw iałam Ci na złoić do Taty , \ 1u, z n a J a z ł i skreśliłam Cię z mojego życia. u z r ,,
wyyszedł. t r z r ^ n q t c 'h gd>jZ ^ a k wczoraj, jutro, dzisiaj, me zw ażając na m c na ... to tak >a m o '“J ^ h ę ję trzeźwa, czy'pod gazem , ja k bardzo m,u, lat byli*"" • * * * ~miec dla mnie znaczenia, rozum,em dziś , Y(W|
kOCh^ L
I choć
później będę tego ż a ł o w a ć „te znafOW choćbym miała chorow ać. w zalu rw ać włosy z ^ ścia n a ch szlifować podłogi w konwulsyjnym Zu)u rzuCi* * * f „ te równej z sobą w a lc e N ie w ycią g n ę do ( h‘P°*r>^'. palcem Moja cześć i honor , duma nie poz».,nu r*k i nte wrócę s ię z drogi, którą iśc w yb ra ła m Chock ą m‘ -'de d a le , p r z e d siebie, choćbym w y ła z bólu, choćbym h t tłu m a c z e n ia
I* I * * * ,a m a , , ;e!l świadomości, wsparłam , zepchnęłam gdzieś w CzelUyCl r» 0te{ _ mirnicL pew ien rodzaj amnezji, mizerii św iadom ej 'z a p o m n ia n e j w p o e ty ckim szale. Może zen, ^ pamiętam wcale co było. co jest. co da J y h pasji, czy w szale? Wszystko je s t na drobiu ■u-, ,ih Jak plasterek ogórka, ja k salami, co kiedyś b , Cuk wydarzenie które mi się zdarza biorę ja k odrębna krop, tJ na haU^ , n¡e chcę widzieć deszczu przeszkód, tylko i, . j . nu fZ ”l [ jT n h w a po czole, j o lok w szystko w częściach . . . Kazi, kazth dzień i każda chwila, każde spotkanie, każda , zmo-.j dla mnm nic not je s , spójnego u>je s , wroh, , , . ^ [ Z i e l n e .-.Ja rzen ie osobne bez sensu Z a n ,z tzukm T r m co mnieotacza znaków « * » . i e ze z, T L . u chcesz mnie zranić choć p rzeć,ez f j H r e n t w to. co było. w co co jest. j u z » aie ek trsk nnorawde czuię się lekcew ażona, przez ( "■ [ c "s‘ ^ j t Z Z Z Í Z ^ b m igmrruje, olewam swoje p r a g n ą ’Z X Z Z l n a Ciebie.wściekam ste. ■ ~ m t «czystko. co za chwilę. Już następnego dnia, nim żda~y bardzo Ci na mnie zależy, zależało, ja k r <> Chce. * G e wciąż bolało i b « c u p G z a w , paradoksalnie przykro, ja k ts za l m m e w yp Ale chwilę potem ju ż zapom inam o tej sytuacji, o jest ja k tuka wstęga m ohiusa. ouroboros. H istoria im
m n ie otacza . ..m £ ^ . ,W) ,e,, mi M<:w iach To „.wtar*. su
^ S ty c z n e g o c H ,r u r g a : Z n ? T W ramię, rurnę ,
wszystkich, co są m, bliscy tych “
S a n o ś l t an^nom iczna. „,e
■ir
^
f
ttaprawdę m e m am ochoty
a le
i
<* Z r l* * * *
0
l
,ebie- Siebie ***** » *«* £ % * (K * a u t o w e j * ? 1 ? *"*• ^
kieru,u
£
iam°
Tf,trafiłeś we mme o b u d zi. “% £ * » »" p , w e mnie c z e s i, która J e ,, J ! ° * “ to im m a tn u A le też je r , we mm. e h J e J jjZ «*< •. zagubiona jest, wciąż potrzebująca N ajgorsze^" °° ntepewna Jext itsKm w stante przewidzieć jakahede Jrńo Z l Z “ ’a Ty. który próbowałeś to zrozumieć, pojąć S “Stąpne^ o co doplf.rfJ przewidzieć, to ja k Ty byłbyś w sianie ,0 'zn h T - F * 0* tieb* planuje dnia następnego, tygodnia, miesiącc dlate^ me mogłam jednego d n ia powiedzieć, że zgadza T° dUae&> wspólne życie. By za tydzień nie mieć naim - ^ nasze wyrzutu sumienia, by to wszystko, zanegować *r, śmiać. Nawet je ś li były to ■ n a je p r tJ d z fe ^ i tak negowałam, uważałam, ze nie mam z m J , ' fo M M wspólneg< że podobało m i się to, że masz siłę, wole mnie zadbać, zaplanow ać całe nasze życie, wszystko mnie nasze p rzyszłe dzieci zadbać, i ze w ogóle bvłob\ to po prostu ju ż m nie za chw ilę nudziło Czułam sie in k i '* mnie w klatce sw ej nadopiekuńczości, swej dobroci 'że n . O W e: ż jed n ej strony, a ż drum ^ ^ ^ k p p e g o Tak. teraz ,u z wtem , ze „,gd> M> uażtepuego dnia,zag o d zin ę now e, K m J a le m . v c“ W M e wtem To kw estia c za su - N ie s z k r ja te fo ¿ V Z f j im Ty jestes C hcą w ierzyć w coś. w kogoś, kim me j e s t e ś , " j . fn ^
!-* ” f
J F ? i 'W J
Ź
*
“ s o r ic
wted. ten
«
bior' * * ' ,ą s a r i c i ° k mo" m * " * , U w ielbiam m ieć kontrolę nad h szy stkim by Zu b erow nice. lejce m ojego żyeta. zeskoezt, sam ochodu *amOChodu s k o c z y ć oknem rozpędzone, S, ę ZnOW d o P ro c iu Tak je st i byk, za każdym p o tr a fię się kontrolow ać, ju z mt>\ wiem ^
iw
,uk
; p e* mei t d l nu :<' S^ * S} że H-st ,ww di>bra. i e je s t p r z y ja z n y , m iłością , „„ o * 9 omoSC%' To zaraz ja k iś strach, zw ątpienie , , x Twojej stnm y ^ ^ wXZVstko b \ to zep su ć, by C ię skrzsssdzu h s p r a » * « na ile mogę sobm p o z w o lic w C g sp ro » ' Zm m adkżem n te wytrzymasz i me odejdziesz 1 Ctebte. czy r p u n n e . cx> / « f jeszcze mogę i i zn,l„. °dzyw ałam — «*» przez m t e s ^ . przyglądając s tę ja k jakiś nauk *“* ^ d e je s te s w sta n ie zn ie ść dla celu k n „ . i * y ^ ^ „ ^ u W iin » . lo u śm ie th a ła m się J,, < , , /.lt mgmel o * *ecutch. b o p rze c ie z bardzo C ię kocham m 0 ia ^ f_ _ m m Ale J tak za chwilę myślałam, ze : a i ilJU, m oce to 2 cza sem m.......... inie b e z p i ^ ^ ^ m ' .____i Vif *w m . nw»-e
»
ei
“ H“i^ tld n a e * * flM i i
^
» w.« ‘*i rt7l< C*>lw ^ /iuw k' /»i . m «/aw -m
^
*
*
*
*
5
M
>
ł
^
................
^ Ż L ^ b ^ T b s COŚ ZM>w b ud o w a ć. z T obą ju ż m e dam rad*. | _ rtMf. dobroci i tego. Że m ó g łb yś m n ie tak n a p e d , bez , , Hi I u * dalej testow ałabym do momentu
pny^
S
p o b tć p o prostu zlac • ^ r' u“ ‘ AL L
~ hn wtedtudam , ,____ - ł - i 2_
c
^
T
l Z
Z
bym j u t że stę
W —
to dla mnie m .
* -* -
^
. robiłabym co chc iałam
t
„fuLowac
Z T ^ Z ^ P o , ___ jeden dżien A potem
»złe
««* *
Iak
,l'“'
l konczK i i
t r 3a n iw
ale ta każdą relację wystaw,
™
t : i ■z J L . » » - « * « *
Tmnwu w róci Z a w M C ^ r a i O znow u w róci Chc i m u c a * —
n/; < * ' " *fc= ' ._
potrzebuję Wiedz ze lak naprawdę- takiej me ¡u . uc a „ p u L u n , >*mo /O* ic/> M ° « V « - , 7 : m ., , . . stanu I (kazm mme. te jestem taka potrzebują ^ uA ,h m • b h sko itt i te m e m ogę stę otworz\> < ■ "n kochać, lecz tylko męzczyzn prowokuję •> ' ‘ odci*:. /ecr zaraz
, ^ vm u, /' ()ą urmt-
m o d n ie » ’ i ptak Nau,
*^ » * » * » ; » " s ęr sP°)nepnem~ « « * twarzy nie dotknie mnie iui hn u7 l ' H^ y w i o r , m ^ ^ H m ^vA ,e C l«/«. (Hida ' '¡J*» 'Porzyć Alb,o r z u ^ ^ ’" w&eUuch moich bolączek m Jmu P*JPudnie **M
u-— „ ^ r* «
m yśleć i co * ,„ *
u: 2L?? « « . „ozJT ”
W ' “ *^ » * ' « O mc* „ , c - « * - > W U em ności. raczej napawa mnie u c z u c i tpr V er*m testem zdolna, uczennica przemocy ze mme c^ Z(:ruzenut ramę. że jestem niemiła, podła i s a r k a s n c z n ^ t ' *>> ** *h gram grym asem okiem mrugam, nóżka dw an, T ttrablan' »o młn<ł, to jestem śliczna , choć groza, że oczy mi m C p , » * “ ieJiem g ^ ' « >v gVę6/ Taita mam ^ ^ » lo. /,«rrr^ z »'as za/>»ć by się dał Kazds z W ° Hm Sdtotia. £foArrt> wiesz, o cz>m mówię mó/ o « « , l
r * * i ^ rmagac“* ^ -X lt
^ ¿ 1 " * ™ f am ^ . k . w n.,utaZ , S t U, duzo to zachodu by m m e kosztowało , w scW u ws,flmfl w t i do północy trwania, czuw ania Jam m e różą wiatrom •nyśliposzarpana I choć wszyscy wyciągają do mnie przs , a z ' Z 2 »szyscy są dla m m e tacy m il,, ja w mej widzę nagi no: k to ń nacdls roaąc moją tw arz , naruszyć m oje ja . Nóż. co chc iałbs mme c a do M Oddzielać skórę o d m tęsa. co chciałby mnie ,a siła zw vc«sk, ■nęską m e m ogę się je j poddać, choćbym chciała Ale ,ak tu m,K *ziqć w usta ostry n ó ż >J a tak tą wyciągniętą dłoń traktu i, , nan* * * "«*" 1 ^ o n ię się. Atakiem Podejmute działania za ■Wdam.zam achem . skokiem . uprzedzając Twe krok: ^ ^ ■ p i f a l i e . Tak ja k wtedy . kied\ z całej sih kopnęłam tu n f B n r 1“ * lub nie ale m u v ,e mi uw,erzx 1 / v " s:t zapraw dę chciałabym miei enuKO ^ by nie bas się me kontrola,, a <. m arnie Tak by wszystko bez prtt ^ n>e m am i ju ż wiem. zc na ■ • utz, zupełnie rozklekotana Wic,: l M ja k dow n,ej m e potrafię
, * * W* -4*T *> dnhr, ^ i"l£ ł ^ , _A_ M>^. mi] 7itf AiŚO ^W^, ltllivł*i „ -i. ^ v - * » * W « «s«»»*" •” * ^ "»v«r. »!,„„ " '" T C r „ n«*' w r " * ma cW mw. o h r w M * « te: m, „(^ ^ Vk- h t AWĆ. ■ * ■ * « * * * * " '’<”<77,n , **eow wsAW #*■»**' z , s tu p o r e m ,u t (
zzzz
i * « - '' * > * * * > * ’ • * * * • .. napo WIG. ZOSpokofont i na jaw ie spoi ą ^
* * date u * be " * m tm * * * * ** z/*rrw * w; m‘r **•«* . >» ,„. " * « T ** »«■ ■ * « W ita * * » P . * « « • * M * iurnaiach ..,„ f. *' ^ - ^«a-i twne «*». o© »«A photosho: ,:~Ull( W f r a ^ tu^ a rtk a m a n u ^ r nu z d z u k a J a i można ¿y. d t,:, ,„,' ’^ j L - płżdu d e b r , mrmo a r odfwctm m Cu; od su-hu ■ ,., „v V. O^ę . ' w , J „ j wr — Che* ł w W M m off rozkart M-> ^ R , ^ i A w 7w,::t 4*r7 «w H-ffwnw« >lie. dbflf Ź*Ć. « m t m o to no n u w ien
^
^
.-,
o a p ic r
s k ła d a m c .
p
O iib łc t> Piłte Lasko* N ic się mc zm ieniło, wszysikr m œ tÊ o o test a k ie samo A » Ctchte odi et am o.. ja s ą
, (j
Wodz
M ai
>.
io ą s ą
m - m » t t o i e m « M
I»sancgo prrez Autora Papuga bvła ,uz
wi«H bardzo cbora Oswkicm sił « W * » « rfo a łfl ostań.. ^ o # M -c » nm ęhm , a m o d n e ,^ flet. J - ^ z fmapena mopł się schem ac na schodach • , zachodach słońca oczestm ezyc w iecznie, »czym v aiu tednak stało. Larr> B ism arck ich m cn .cm o su tn .rr. tesA - >
+
odchrzaknai pow iedział 1 na w ieki zasn ął - Je? U rv ■1 .. 7mdno text pvtac o tveh sm utnvch d la nm u spraw a Jen db«c w esoia tm cvka Taka fak „ R atndrnp' 4 ^
, | rad* H ^ w ^
head' Aż chce nie w yfie h% w e*oh deszez spou
Ki "J
ckwi!{ Mvàawaif A ................... v""W "**. u zoh. r ^ IM n A * nu, dżuda,ą nu-apatnnu wvstukuïe ^ ^ . ',
m vśl' D zis nu p iszę Air,
CL u Z T I *»**<"• tooKo
_ .__
• -.-enUo**. mtnri
ptx* w otrzvmaw urn teks: M Z
dla kiik^Z - ,„ T tak naprawdę nu zab*\ m nr Jł, ™ f*a*xk : 7r r 7 ^ m> *e* wmi: « W *“ « * r* tjunuodowapu' J ' Z ' ' * k,h‘" ?k 1 «* « te^ ^ Wh .t e , /; n(I dUi £ T l dr. fervrvfc- n«k Iciifc,. ' « d p o w u u t, oczu I RS7 fc//)rr ; . 1 er nuwr /ic dosyć.. Sprawdziłem pocztę maiiowu Zad,m* tem ych mailt komorkû h -vktczonc M mn« nw O ił dfcfltiw syfrudcm W radiu Evita - ZVwi 7 m |h r mr ^r^M Éw «w? ¿mień/i; vx W muzyka jak v kaicidoskopu AU przecuz u- mór wolniej piszę Tu u was mmęio może : 6(1 sekund V nmu naiomw />£ 7« minuf, Wszvstkf) opaznia to pociąganie noserr, .iic ciw* kręiro.ę/w/wi ow >vj/ j .cif Lgg? w vit m w> w \ lr k.,.. Nł j|Ęp> holu tych jeg o opowieści o holu, rveh historii o imiona i stowoMwh i pogodowych, artrefrzmic. reumatyzmu i frinvch iznuu% nazwach pteonazmach. Kiom dosyć tego pisania'* Vir„ ptsanw nu J tak nie nadążam za sam ym sohą Nie doprowadzam nie a, nnansTwa Na glodru l Zwymiotowa* to wszy stko, co *• Waszym tyciu tai su pouMadaio Ja zwym iotowałem dzts rano w srvsthc te lata M/me dmdemato w # cudo. mój mnzę ukształtowały \ u mogłem się pogodzi, r pm. :< ■den: tvlr Zrt. załem ziadoc tr u-\’m,octu\ - te ohezvdlrwt go^z, H*
r,
7^
- ydawonie gorsze Ale ile razy
tttł^ £ £ , w vo/w - o***«*' ! - 0dw ag, 'J ^ L k e ta tatusia I jeszcze jedna za Mam, ***■ / 2« . Jeszcze' ł>' f ^ abeit Za dziadka Sąsiada Pradziada Za ,H, ~ Za listonosza Zgaga ” ". ^ ^ h u n ie tw * * * " lo co * * '“ «■“* " Skurcze toląJko , Jelit me dawały m, r „ , i . « » « » » “ • * * « • « * » m e " " * « * l’" 2^ ; 1 ” «»■ / Wielkie jest moje rzyganie Cos nadal , m r ,; ^ J ^ Z ą je Sto, Jak Koić. Ość Mi się zawsze trafi
* v gZ - o ła d k u mi stoi i nie chce wy leże Czy kiedyś w>l(klv, ' ,a me w«m Drżą konwulsją trze h ,a dto klisze kalki mych starych myśli, sformułowań któn—obrzydliw M amoFodnoszą s,ę w r a z : ,rplm ość Mamo. mat mu i po. Mam doić
’-zzzzrdZZ.
=2-j
..
daf~j >- pytam I retoryczne je st
,
m tr i— i~ l —
I w n Z c b
ile
™
*
mnw oisza Jestem
B arbara 47 gospodyni domowa
Nic Wtem tylko kto będzie sprzatal po panu te wymujc lny Ju na pewntj nie
Waldemar 56 hydraulik Bardzo mile dla ucha choc wydaje mi się ze autor zapomniał umie r jakiś zywiol, może woda tak to by było dobre
Patrycja 32 zakonnica Troszkę to nie mile ale dobrze ze autor wspomina o rodzinie troszkę za mało o bogu ale to da się jeszcze dopisać Adam 14 uczeń Bardzo mi się podoba kawałek o sexie to naprawdę mocny kawałek
C O D A L E J? A L T O R P Y T A
Wue
p o d n ieco n y
Katja 17 kurwa Nu da Za mało kurwa, szlo ty kurwa o cipial, paszol na chuj z taka powieść Nuda
spokoj
2gdpes J J % esy * u w
Stefan 34 informatyk Bardzo m i się podobało to o rzyganiu m
ufff
sU
W
P“k “ih
n a d m ie r n ą i l o ś c i ą p r a c y
Z Z Z Z y c h We W w tk ic h ja k ie byty. C zy
‘ w ą y d t
z band., „ c W ,
Maria 6 7 emerytka Siedze sobie w domu i czasami poczytam jakoś mila ksiazke ale takiei milej jesszcze nie czytałam tyle o swoich bliskich pisze pan, tyle o bogu to wspaniale ja k potrafił się pan otworzyć Marcin 30 brat fa jn e trochę za mało ale mysie ze dziki tym żie Ci szybciej i wiecej ..
p lu tm te , a r o n u O dpow iadam , je ś li je s te ś warty. i
Z
nam. cale, l o d z k O c t . lej —
ludzkości. ntź ta pierw sza g o rsza O to co mogc się. lecz jest p a rę rzeczy, któ re trzeb a p a p 111 bracie' No i za m ało kurwa, kurwa!
^
Pozdrawiam mm PS Powieś się. Powieść może się nie powieść. 247
,
A » - ¡ - S
n ^a n ia i czadu rozbolała głow a Pomóc m oże tylko na to
**««» ro i. p**, Papu p ow id o M « |K«JiH>a,c pyszczek prcej«, P o » « * p o p r,w ..j» - p.ór p s s m . ^popadła po p„
J ^ p t a p t e * ■ ska
^
PO M ID O R O W A
ka' ła M a mak CZad PaP Czasem, dla wirtualnego poczucia bezpieczeństwa ™ u okreslac czas. Zawsze kiedy mówię o datach o elanach ***Zcbvf my „ « « M c i . chwilach k,óre d a » i
POŚM IERTNA P A D A C Z K A Paouga piór. p W
pomidorowa A na lwicę nęc, wlana. Ej żyrafa ryż ie I Aj! ^ * Ja J«n u mej
p o c* fr pewnie piruety po parkiecie
S U
PPotem « * * *początek P°leC,aia iK :hU Stai • P °lO C ,1 e PfZez pow iada prolog,cm płuc poezj,
U U U
pocznie
p k b ejsk i Prycha,
pludry
Proa
pr02ą
puców po\Kzkó* pieprzyć PIenvsza
S .T r tW H podpina puch Poczym poczyna rolska prawdziwie postmodernistyczna pow ieść p r z e p o w i e , «U zęb po-mo. poruszająca poważne problem y popularny^ nretekstem poooć Padająca początkiem pośród puchu p a r n a s u Plsana stvm pismem praczasu pod poklask plebsu pariasów po pugilaresie Pieśnią potoczną poniesiona przez p o l a Prauda perwersyjną popełniona. P rew encyjnie p ro p ag an d ą p ra g m a ty c z n a p rocesow an a Pseudom telekrualna p sy ch o d ram a Pyrrusou 1 puenta p U o łita pyTetryna prow incjonalna prew encja. Prezydencka postura. pryncvpww purpura, potencji p reselek cja praprem iera Pozornie pozytywką póz pocztą posteresante p o stscrip tu m przeżera Przez porte-^parole pod parą portwamu polaną pozwana Pod platanem piaybackim przez porno playboy a podana Plastycznie w p e titm a l po peyocioe pędzlem pianina pigułką pogardy pesante pykana Perfidnie perspektywę performansu perferująca. Pochw y p a g i n p eran alo g iam penetrującą Par avion przeszywająca. Pastiszem p a r t i e p rzeb ijająca PanetrOgenezy parerga Parlamentarna parem i pareneza Personalna połiandni promiskuityzmu patogeneza Poetycki poker, polityczny polonez prowadzony połisem antycznic Prokrcacja projekcji prozarzacji prolog. Prymat prodrom, produkt proletanu / Progresji poltkarpiczny prorok. Poczym Papuga przepełniona p o t o k i e m pełnym pięknych pragnień pełgających p ow oli płom ieniem , podiruwającym papuzie powonienie podm ieniła poczerniała, poczad/i «(a Pn ^ pamięć, prosa pojadła, poidła popiła Potem pad? czytania i czadu rozbolała g ło w a Pom oc m o/c
^ (o
'“ “ ' ' t ^ dzleslęc,olet" '<:h “ E c h o w o spoglądam Nawet kiedy go me mam na nadgarstku, wykonu,e iak.M a , wygibasy ręką , skonfundowany mówię:, coś tam ju tro ^ o W że na obiad zjem dziś pene ze szpinakiem, me przejmuję się niby jego brakiem i mówię że zawsze tak mam, jak odmierzam czas, jak ochotę mam i takie tam ” Tego dnia, nawet me zastanawiałem się na co mam ochotę Było sucho, było chłodno, na ulicy powoli tułał się kurz, mieszanina soli. piasku i zmielonych mrozami i deszczem starym bo jesiennym, iise. z dodatkiem śnieZnego nabiału, przemacerowanego już na szara miazgę. Takiej pogody nienawidzę, w takich warunkach, co walaja tym pyłem wypastowane buty i nie pozwalają z domu wychodzić bez rękawiczek, przyszło mi skryć się w bielonej wyobrażeniem zimv pościeli. A i twarz wymagała pokrycia ochronnie kremem, na którym ten sadzasto-m ączny osad osiada i trzeba go zdzierać niczym zmrożone m asło nożem. Zatem wcale mnie nie dziwiło, że się me zastanawiam i nie planuję i siedzę w domu nie wyściubiając nosa na ten kurzy puch. Słuszne było być w domu. Słuszne było zostać w pościeli, w ychylając jedynie gołe ciało szybko skrywające się w pasiasty ffociasty, szlafrok frociany frote. By w chwilę potem naparzyć herbaty. Przygotować jakiś drobny przegryz. Skorygować zarost Sięgnąć na przepastną półkę po dawno meoczytana książkę A książek zarów no tych nie przeczytanych, mcoczytanych i tych czytanych w ielokrotnie stało, walało się stado,wszędzie bez liku, szczególnie tych, które z okazji prezentów świątecznych nawiedziły ostatnio moje podwoje. Podwinąłem rękawy szlafroka, ściągnąłem pasek i odruchowo sięgnąłem po książkę, bezwiednie tez spojrzałem na zegarek, by wiedzieć ile czasu na czytanie pizeznaczyv mogę i spokojnie udałem się do łóżka. W drodze, mej krótkiej podróży, jakieś siedem zw ykłych kroków, spodziewanie zadzwoni: i
24«
<|0 « u m a l . s / a ; a
* * .< ,
i kitątknmh líJc/on
iy c*u*
pf/CżOjt* fłUll
ja
ifid w iift u - a
* «
denurjegu życis u w U u S * îû !™ ',, » 1o»»» .»“ « * M »
puc/ucia m a ra o tci i ulouu,fcl 1>cl
.u b iaoyw n y
„bra,
formy „ . h w d J
moM/icnia oux/cniu L w k v . . , jxh. iv slate.., . /»Mw s,»o,»/.»h m mmmwolnm „ a /( * h„ Mm JI.»Vl ^
cały
/lii ^ we
°
IC" Urlcf° n / a d / W O n ' ł ( h w , , V P ‘»'<*/H!i»W|.l(l ,. BHP
W » »
■ •
J
» '
*
»
----------^
•
J J V. j
■i Jest
i częściej n i/ /w yklc, i żc cały czas ma tyk prawda z marnym skutkiem, ale jednak, próbuj« decyd,^.''
m oim
i» — , / : J ' ’ ,,c monk / tobie pogadać wymM jąc swoje poglądy na moje życie /o ptwftyih Twotch zachowań ni umi nu nu robić i zm>w c h o d ź m na oosu. u 1 0 styczeń prze, „-z w olołab\m byś « M * k t^ o ś znuluzi. ha juk sum jest,-, y(° jiuMtś coi? A m oże coi przyjadą ci uprasować, , ,, <, rrfrrfr^r ugotowu, nu u u ro ić to zwariujesz z tym i kotami , /aK(?m /Ho to słyszał, ta kucia muzyku, pow inieneś dznu i m ięt ja h życia sa m ? " Tym n u e m chciała mnie zaprosić na poimdomwke ma tą w yższość nad innymi zupam i, że po prostu j. .t/d,, i, w zależności od luztałtu m iędzynarodow ego , l<,k.«lncji() ___________ j«g przez przygotowującego j ą kucharza ma mny, a t/ d o skeo tły samk. Z aw sze w iedziałem , t e jestem sm akoszem I, naw et będąc dzieckiem ułożyłem hym n pochwalny na cbęU tej królw w f zup, który niestety został umccitwion podczas p r ^ y odczytania przy ofetedzie, c z y m ż e by innym jak nie I potiudorówką, która go zalała, podczas przapycim fci z m oan brałem , przy okazji mocz:jc i ukj.nc rneksioem i moje apodrue kotzulę t kapcie / a taka |u dana ję dostałem bez żadnych pytań, u stalan ia w inow ajców i tacji spraw / ‘itm o, szm atą p rzez łeb, w p ra w n ie w p ro w a d z o n ą w mdi [»rzez zręczno dłonie m ojej M arny A z a la n a k artk a trafiła wtaz z odpadkami r o z l a n e j obiadu w objęcia m u s /li k lo zeto w ej spływaj.g na poziom kanalizac yjny P ierw szy to raz p o c z u łe m w tedy jak to ideał sięgnął ./tu k a trafiła # vjr i*i**ar' 9 sic m ojego utw oru, nic sjroiknło ’ tcznc aktem potępienia z m ojej strony, p m ru d o ró w k a. byw. da 2Se
•* -
pr/et dlMlSwL, ¿w,;«*., ...
.7
Ifi
/*;
Wszak kayrłsy v*a swoją ulubioną pomidorówkę która dl» ,,, y * Zy' lU ma b w lż re , I » c o w ,c c c , ,a k a m
,
d
!
'
Î
______________________________________________________________________
T
^
»
» •*
rzecz, myśl, przedmiot, chwila h i , ' '/V¿ kazda " " M /,Jtwbrime warto poszukiwać , ,c warto .m ak ’, w “' ' N m n T ' * * ' „ .« p la n o w a n y c h pla„6w < * * » » bym mc H ‘llPT ‘' 2BÔ6Q&, UsCZ którego warto było ubrać się dotrzeć Ob,ad W Cżas.e mo.ch su ,ab , co do Z , wygodny , u c p ły zarazem, m íl„ a . á¡M um l ^ * £ odebrałem, gdyż właśnie prasowałem koszule, a mi czyim,. zdecydowanie nie lu b * przerywać, żelazko pewme leży i d ta T d ., ’ »rnicrri« prasowanie. Może stać się przyczyną me odstawienia żelazka a co za tym idzie puszczenia z dymem, nie tylko koszul., ale . całe, kamienicy Nie chciałem narażać sąsiadów na życie pod gołym me »cm, przez myśl przemknęły mi obrazy namiotów rozbitych w parku, śnieżycy i gotującej się w wielkim garze pormdorówki Syk pary przerw ał moje pływanie na obłokach wyobrażeń, ale telefon dzwonił i dzwonił Ktoś, gdzieś, do kogoś, w jakim celu m«»precyzowanie niejasnym wyciągnąć mnie chciał
O TYM B U D Z IK U CO W YKWAŁ M NIE Z CISZY Nie wiem, czy bylcm wtedy początkującym dziennikarzem, pisarzem c/.y też politykiem? <ży były to jroczątki mej kariery korporacyjnej jako budowniczego heromizmu kapitalizmu? W każdym razu byłem początkowy, początkujący, pączkujący A może byłem własna na zrzucie, po alkoholowo, narkotykowo, burdelowym wyjściu
A może s w * m. się to wszystko. Ko s, -.v . Z achodź** » 9BCf '■k ł ó c i ł y S K o ^ m ic is c e w z d a n ia c h . i* tu stać w f będę' D o n k * o n ic p a s u t ę ’ 1 * * * » I> TO 1 r> ’trn nK *** < * > * > V> szczęcie * s » ' k ja w iła ^ co mmc trochę uspoi l i m ta fc s n c * v m a T c ra p o i N ie m ia ła 1 s p y ta ła 4 « i M cty carna* C»ę p o m ie s z k a n iu ' j się smiac 1 znow spałem spokojnie. A le wciic ni•icdoalw n.'n»w « wiech b e d y j u i b>-*em » swoim łóżku, w s„ . nosciek cdzłc zaczyna saę mo| początek, a gdzie kończ koniec - » takim razie nie początek - a zaczątek Znow śniłem, z. ^ i k ? d h ip c w ios> ob yw am moje ciało, sam tez niczśc o. Bvło nam ciepło * eeukwych dotykiem ;v . rap iąw o ch » zapach naszej nocy i w zaspach naszego przeć x .„ i.t.Ts padół do drzwi. cholera skąd ja wracam tak wcześni: r S|i budzie? Śpię. jesaor. w totka i wracam do domc CholerŁ. _ - !; spię* L siebie czy gdzieś na m ieście z jakąś hrykawica r . :r I ¡choć budzik dzwonił. to nie m ogłem się dogonić oar-aic?; Chciałem w yjść z ukrycia Lecz wciąż >.-. :.i;rr I zpow zasnąłem w tym sme. i j a t był dzień, w hotelik, k :I chwil kradłaary drwfte z Admirałem C os za cos To byt* x :: do piekła, m o u droga do praco W spominałem hst\ o. Xl 1 stracone pokolenie w kadrach na cztero ręce W pisanka. ,.a:r nadne. M ułem k w h i taką żonę ZA h w m oiej sypialni k .~,ov u pan- Bloch Seks m iedzy słow am i N ic miałem wiec. a pic Chciało nu się pić P toh ib ic.. fi;—. •vsm ietiai operator « komórkach Human hat banters n. - <. Sai I znow odia2d. raczczvzn; też zasługuią na orcazrr. h .e r. » łeb korha S w n »Tzask C os jeszcze' N ic to ser, n« ni. od kołwcC To Autoseg. Borys Bestias I zaćm grac za czyn » Tangr nr. Ijw o n k a i l l w n i i 1 skT> i czas N ic raa już nas W P I » :an?r vlcza Słrt®i I sn. mi .c htsiar. sw tęar rodzm i Camera Oh*. ura *N k hom o kreator f o
piszę poradnik
m
kaZ.b temat 7.nem
m osob tak so b * rad.
W *fT
!
^ rap pt n ! | ***** m zanK»wictiiL ^ 4o szMiszyh . bajki di* ta n a h T Z a i
Cv
icuiinanach.
. 1r *
^
w
^
tm m , U t e ^ ______ MSDon^ * i r!_ W ^ r«w tejw ic Z haoa tuawiao» Z ukrycia Piagian samotne Por rzv-c Uczora«^ Noem kaienaarz.-«'c kannamiam Lr__ su na «fryiamakie jropikairoTn budzikiem bziloeir: i » poście. ie nrt> wmkierr
a.
iMdramn. w kanony Co ' Mozę Gombrowicz'’ Me « u ^ . zh u ć ta c rr ,7ię o te p o rze Ttczauzznc nuaef tak jakipTt ima peazu ta k s ó w t o B a d w o r z e c . x r ^ i s C K jcr tc prawda, be sogch we wiotki się me budzę, zwdaszcza bczdsszm nikle Cbcm en n ar sr e i uwobne się oc pępowim ktan iak macka sieannammanK ośmiorrocs wetąź mnie przesiaaowata oc ęadaiłrweg:. kontEg: zakurzonego miasteczka, ia: tr et młodość, ourr-et. n c »
am ooevch na . niepiodnvch. od zgrzviu zęimego oc zgrvzc tnow eg wmm rnąiek. od szachaż%. saiat. zakaz saur. nadzdc der; ta* miepoczekać nrzec2£kac odpocza: oc stehe odnaicz. siebie. zgubK się du. świata Mv-siacrr ■ n v '
biorąc param y prysasc. nitńąc otiaosjiu irv^^ieTr. cizia; łnzk; . t ó i c i ninm tr po i : ^ ’ztoL słac^ doo L ^ x .v smak któT* tuż waltzfci bv-b nehx potowe, brzuchate dr ar.-^r. o .ar tn. n-ztrv a doręczs c ici. k lo n
wmer» przerw« n r tnysłtanc odbiór paczki i hsn. Nadawcą
t t s r v s t i : I M r ttb iIIf * t. k
¿cocrsn%
iv smurci
UK ITE2*-
N ic |
kartki poż.sk ti, detikama. z pokruszonm ckotSS: vnr£n&: * irm j O p p n. TWK3fflC* 3 iUT IłK iPŁ-iwcc 'Uś odric «»«p w , jłj . i« nirTrfM,lłL- 1* czekŁ a « « -■ . v*c. drwom h - i o*powcik z _ v atcsrwec I «xv się w^ezc rrosŁ' tu dworze «w napcviąc k«c-a»err sv «ę ^ ^ ^ w w k su «
Ł » kjcd) oaa |e « = « * e c r W a r B k** « «
----------
ESlitrs*
■
•
**
“ > « • m m m * * * * * * * ,* * ,* * ^
*> * * ,
W sd z ę *
S n S ^
« ta m e d » ^
S « ^
p n m ; ~ c jc o o * . „ » * 4 n t
ics*
m*2a.
« » c n ^ WMtjil» * y s v t* ą p m sy c k p a c ze k , a o c k y k a zs v.
w
w w aa X
od T
I
k o fe t
Ku
m
a
p o e te k _ T
^ ¡2 ®
^
^
o * h f c r , - “ 1 ’T «■*«■* ■>7 o f r »
*
^
_
________________________________
• I■
*
“
«—
“ > ™ «*v
« a «,
■>. »«» «T «» bU łr ,
B ,r1 ' . i
* ^ " «.»«YWWCI» T y n k ó w
O
N o ZBCT» 1 MMC. TU HK
.
*
^
w fc T ™ ^ WW , t u c z ,
■C «ę
jmz co mncztc latka oac as baczmy laska s K w f e J s f
dm* uciekać C hn Tozbtec o t tnytlę o izęsacfc. O lej rzęwtó. Czy sp» Czy ssw O en poczsac je as r»o«* pofcezkr* Chxwz *e n c •
■ fJ,b^*toaa ode a n c o 7 cyfr tarrycfc a * oitaaitzt. j»;»k r««. : Kie daje rady «opac uą » kck«eccp ca& »ody wódki smak i zai ó '«■•' sneerrj.; przyriSL-zawtcej ;:-.«!Żck?mk«<;i kr s--»s*«i jan ^n ą« rrr.
% 2 * 2 2 m - t l 1 2 2 td * ;i i
^ «* *?
cały nió* ra t*
l
aa
b u ó z ń a wrzask I za okaero Wartza*-. *a*. ho
te |
*** A
V (i.'*: F
„
odbara Czy w aocyMiAA ■= * ~ c?
■KI
-
C z a s e m - p o z w s i* o * » * * * ^ ^ cw:; crr. fttiircŁTr ihi ,-— _______ *«>* w e « n i ... ,. ■ * * rztęm a ® adb«t. e n iue b n . U
lo taksów kar,
—
I W z a * * « ę
•w ?
* *
«*
■i.'*»"1 •■«łP
*»dz»ci. że dopnrjt a bk mzbęc oę o «kały 7 Bacgcx w drw~x. podhłaaapac go z iazdef krqjw *W - oądą fr dobrze je z ast Ze drżą czawas i dzdzą * Tatrze jtak deszcz ztofc psersszr <4ady *»«r podrary po Jq »«wy Mj mu wz*żr.ci r»tx po raotarnm W/im raząsarw poły
płaszcza. W świetle latami próbujem y odzyskać to, co mogliśm> bezpowrotnie utracić.
wybiera
rozm ow a
Bogiem a prawdą wcale tak me było. Trochę' się wypiło i i się przyśniło. Marzena pokazała zakopane z ram. Na krzesł na fotelach jej koronkowej garderoby bielizny czar. Obudził mnie telefon - Proszę czekać będzie rozm ow a z Londynu. Proszę czek; rozmowa z Londynu. Pomyślałem sobie, że to ja k iś żart rodem z Barei. Krzyknąłer - Halo. W odpowiedzi usłyszałem niew yraźne halo z brytyjskim i cm. Przywitałem się i dalej kontynuow aliśm y rozm ow ę w ar W odpowiedzi na m oje ogłoszenie dzw oniła długoletnia pn Wodza. - Słyszałam, że dotarł Pan do Z ap isk ó w A utora i części nic w ydanej przez m ego pow ieści? - Tak. udało mi się odtw orzyć, m y ślę że c a łą historię. W każdym razie zaczynam się ju ż w niej całkiem nieźle orientow ać. - Mam coś, co m ogłoby P ana zain tereso w ać. D zienniki Wodza i jego korespondencję z P o łą L a sk ą i z M atką. - T o niem ożliw e, nigdzie nie n atk n ąłem się na wzm iankę, ż c one rzeczywiście istnieją. - Istnieją, ja mam dzienniki, a korespondencję M atk a W odza -T o niem ożliwe!? Szukałem nawet w IPN ie, ale garsc taksymili iw, banałów, zero oryginałów . Z resztą całośc procedury doprowadzała mnie do szału. N ie w ie Pani, c o się z nią teraz dzieje! Słyszałem, że jeszcze żyje w dom u spokojnej starości? -Tak, Matka jeszcze żyje. Jeśli m oże Pan p rzylecieć do Londynu, bardzo chętnie będę Pana g o ścić u sieb ie i postaram się zaaranżować spotkania z Matką W odza. Przyjaźnim y się od lat, w ięc nic powinni-' stanowić to najm niejszego problem u. Zresztą M atka siedzi z tyłu - Co Pani pow iedziała.' •M atka siedzi z tyłu. D zw on ię z sam ochodu. Właśnie ustaliłyśmy, by do Pana zadzw onić. C o prawda ona już nic n ^ pamięta. W bitwie o pam ięć, o tożsam ość, w wojnie pokoi " s,r
oszczędne słowa. Nawet t chciała zerwać - -
' tylk° Potwlerdza i ni- J I T 21“' zaprzecza
o s.rn .c h d n ,
^
d°™ £ s tt
już me ma po prostu, jest warta opow iedzenia^ Wydarzyła
będzie w niezmienionej formie :r’ r r " do
* właściwie p o t e f h anu dotrzeć. To przynajmniej trwać
UIC UUdi° mi S1? do Pam wcześniej dotrzeć-
C sr " ilad?N ukęchociaż ^ *
m zakłócać spokoju jej zm ieniło Pani zdanie? -P am ięć! - Jak to pam ięć?
-
czasu jego śmierci ć, wydać, ale
- Należy mu się przecież jakiś pośmiertny bukiet kwiatów lub choćby maków. Tak! Maki byłyby najwłaściwsze... - Czy wie Pani, co się stało z Połą? - A Pan wie? Co z nią dalej było, co dziś jest i co będzie? - No, nie wiem. - To je st pan w błędzie - Lewd did I live, evil I did dwel. Nie pozostało mi nic innego jak wydrukować zamówiony bilei i polecieć do Lądka Zdroju. W białym Imanym garniturze, w kapeluszu Panama z bagażem podręcznym wyładowanym dozw oloną ilością alkoholu, papierosów i polskiej kiełbasy i boczku, z wydrukowanymi strzępami powieści Autora i cz&c^ ™0IC zapisków, ruszyłem na lotnisko Chopina skąd samolot linii kLM miał mnie przetransportować w niespełna dwie godziny na Heathrow. Pod 257
256
wnikliwym okiem celników i kontroli granicznej Wm przeszedłem przez bramki Najwięcej podejrzeń wzbuł kapelusz, który został wnikliwie sprawdzony. Wczcśnici jeszcze dopłacić za nadbagaź i kupić drugą walizkę i!nUsiatcm kilogramów polskich pierogów, bigosów, mięsiw y te 37 ^ Ożyć owników '•gał i biały labrador w służbie wydziału antynarkotykowego C ' mnie obw ąchały W sam olocie okazało się, żc oczekiwaćPrZyjażn't trzeci autobus. Jechałem w pierw szym i byłem spokojny N ^ Cha na lot miał dobry' num er, czyli osiem w sumie, to jeszcze w ’ żc autobusie, który mnie do sam olotu podw oził jechał n a c z d ^ ^ 111 Polski. Teraz ju ż nic m nie me m ogło złego spotkać oczekiw anie. W sam olocie kolejna godzina. 1 kiedy ,u to lądow ać, to dopiero startow ałem . Trzeci autobus pełen rL Ż ydów około 30 i kilka pięknych chasydek. Wielki gewdt ^ obecnością na pokładzie w yw ołali, nie mogli usiedzieć w J Z ° .? w ciąż się naw oływ ali. A to, ze m c m o g ą obok kobiet siedzieć m e k o szer je ść nie będzie i w szw argocie sw ojego jidysz. s m nie oook sied ząca am ery k an k a: 1y 1,1 w idzisz? Bo nic spotkałam. I te kręcące się p ap ilo ty przy uszach i te wrzaski, te krzyk i ten hałas. Co to ma znaczyć? A j a tyko się uśmiechnąłem, żc nie d się tak żyda jak koma zobaczyć. B o ja k i K oń jest każdy w idzi ak Żyd? N iech się wstydzi każdy, kto w ierzy, czy uważa, żc rozpozm Żyda po brodzie, po twarzach. I tak sobie siedziałem wśród czarnych chasydzkich kapeluszy, co kiw ały o d m aw iając jarm ułczny p acierz h cały ubrano na biało, w panamskim kapeluszu, ja k ż y d o w s k i papież I w teszcie, na Heatrow, wśród braw p asażeró w spóźniony lądow ałem Przywitał m nie Poppy ogrody Seram idy m aków pełen ich tron. I tak ja k w Polsce, mój ubiói w zbudzał nadm ierne poruszenie. B o ch o ć biały był t o pawim mami o g o n e m , podcieniem . Tu stw ierdziłem , że w róciłem n a ziemię. Zi je s te m wśród tylu różnych ludzi, k o lo ró w skóry, kultury i zręczności b ieg ło ści w język u , ale każdy zaczynał m ó w ić w nowym j u ż nic pra ale p a n a ję z y k u . I każdy z każdym m ógł znaleźć p o r o z u m i e n i e In b y łem je d n y m w śród m ilion ów , g d z ie ro zeszło się n a s z e ludz ^
CZEKAŁA Czekała na mnie z wyzywająco intrygującym niebieskooki spojrzeniem , popielato pszeniczna blondynka /czupła
czaru 1 , k° b'“ » « * * * , . je s z c i Ubrana w sw.ctme skrojo„y, Weedowy CB,to W ^ y k o “ “ w jodełkę Spod którego zarysowując piersi wyzierała pudtowo różowawa koszula, podkreślająca jej sceptycznie podmalowane usta W dłoniach zakończonych krwistymi wyp,elęgnowanymi zębami paznokci trzymała drobną, skórzaną, bodajże krokodylową, gustów a torebkę. Kiedy do mnie podeszła profesjonalnie kołysząc biodrami, jej szpilki wystukały na klawiaturze posadzki hali przylotów, rytmiczne salsowe, cieszę się, że Cię widzę. razu Cię poznałam, wyglądasz jak pisarz I skórzanie pachnącego nowością Rangę Rovera i pojechaliśmy na poblisk farmę którym Milton napisał Raj tym drzewem Autor pisał też swoją powieść mm
^
m•
m
książki
prawda? -T ak. - Ale, jak to pisał? Tutaj pisał? zrozumiał? -T o Pan nie wie? Jeszcze Pan - Co mam rozumieć? Autor, przyleciał kiedyś do mnie z początkiem tej książki Co tam początkiem. Nie chwaląc jam to uczyniła - zaśmiała się - że zaczął isać. Rywalizowaliśmy ze sobą literacko przez wiele lat. Jak to przez wiele lat? Pani go dobrze znała0 Najlepiej -zn ó w się zaśmiała - Pisał by mnie uwieść. Kiedy owiedział się, że je też piszę, by uwieść jego. Kiedy w zaufaniu przeczytania moje pierwsze opowiadania wtedy zacząr On wtedy pisał wiersze. Uwodziliśmy się nawzajem
każdym wyczuwaliśmy
• Wic Pani jaki miał być tytuł? świetle latami próbujemy odzyskać to co r, bezpowrotnie utracić/' Miał w icie pomysłów, był przekonany^* zginie w katastrofie lotniczej, chciał to osobiście sprawdzić V ** nic » ic. jakie były skutki ‘ arn Skąd Pani to wie? Przecież to był wypadek Teito n.
- Jak to się me da? Napisał do mnie. co zamierza Zastanawiał kiedyś dlaczeg o nigdy mc me wydał? D laczego przez tyk* |at
^ ^
szuflady ? Dlaczego wszystkie jego opow iadania, scenariusze ^ ^ dramarv leżały w walizce ? ’ Wlerszc - To oo jeszcze coś, oprócz tych skrawków, które udał,, odtworzyć, napisał9 mi się - Ha. Ha, ha Naprawdę mało Pan wie. Wszystko j, przemyślał W walizce zabrał wszystkie swoje teksty w°. * je piosenki, wszystkie wiersze. płyn ^ wszy stkie kopie bezpieczeństwa To był dla mego prawdziwa i PUler - Czego s*ę bał9 ’ dramat - On się niczego i nikogo me bał. No, może z wyjątkiem siebie Bał się com ing outu. I to właśnie miał być jego coming o w n juz mówiłam, »'szystko dokładnie mi opisał No i zrobił / ^ zrobić No bo, co oo sobie postanowił, to zaw sze osiągał - Nie, w to po prostu me uwierzę, że z premedytacją porw ał samolot To tak. jakby spaiił bibliotekę aleksandryjską, latarnie i wieżę. bv / się wiecznym , by me klękać przed w iecznością
- Wręcz przeciw nie, m e zależało mu na pomniku trwalszym nu z spiżu, no i znów te jeg o pisanie, me było tak wartościowe jak zbion w Aleksandrii Zresztą to tylko słow a Tylko słowa Tylko słowa - Jak w niósł pistolet, m e wiem n óż9 To niedorzeczne9 •N ie c h Pan sobie w yobrazi, że w szyscy pasażerowie wspólnie, jednom yślnie podjęli decyzję, by przejął stery - Pani żartuje 'T? N ie w ierzę, to kom pletna bzdura' - Nikt nie protestow ał W szyscy jednom yślnie bili brawo jak przy lądowaniu - To w ym ysł je g o w yobraźni P rzecież, przecież to był w vpadck - Juz m ów iłam Panu, że zrobił w szystk o dokładnie ta* i«k nap; U w iódł załogę sam olotu św ieżo napisanym tekstem, jak zaczarowana
p u zy k ą i zasiadł za s t e r a j samolotu r v w . w telewizji z pewnością ^ Pózmej w, iał lalać? Był pilotem? .N ie wiedział Pan \£flo'> Miał odnawianą wielokrotnie. To było j e g o ^ ^ S ? " ! Z a w s z e chciał być jak Ikar - e j kksiz m iru tm Latać. - Jak mógł zabić tylu niewinnych ludzi7 To z miłości do sztuki. Zresztą którzy latają po świecie w poszukiwaniu mc w iJE “ ludot niewinni ' On chciał. by słowo c W m ** «ato Byl zachłanny, a przez ,yle ia, lhjmil swo„ f napisał. Właściwie zrobił tak, jak przewidział iak Poczucie sprawczości jest chore wielkie! Tylko wielcy ludzie mają odwagę takich czynów -
^
~
Nie wiem, co przez Panią przemawia9 Przecież aktu terroru, ataku rrorystycznego, nie można usprawiedliwiać, niczym9 To jest me do wytłumaczenia'’ - A co Pan myśli o polskich partyzantach, co walczyli i o pow staniu warszawskim0 Albo o powstaniu w gettcie9 O tych. co się kryli po lasach? Albo o tych w naszych czasach9 O ludziach solidarność;. opozycji9 W świetle obowiązującego prawa ich działalność też bvła nielegalna. - To inna sprawa. To była inna sytuacja geopolityczna, historyczna To byl czas wojny. Teraz jest inaczej choć sytuacja nie jest idealna - Czyżby0 Jest Pan pewien0 Wśród tylu zakłócających słów9 Wśród tylu nowych znaczeń, przeinaczeń kłamliwych, gadających głów pogranicza borderlme? Jestem pewien Pewien swoich słów. I dziwię się. że Pani lakc f ilo z o f idei wypow iada takie bezwzględne sądy'? - Względne raczej. * I bądź tu człeku mądry0 - Niech pan nie zapomni i choć brzmi to banalnie, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. - Jest Pani jedyną osobą, która czytała tą powieść. O czym była9 * A o czym nie była0 Najważniejsze, że została skończona Choć bestpowTotn ie utracona... § H g * Pamięta Pani chociaż początek, albo cytat 261
- Powiem czym była i co ludzkość musiała utracić.
- Musiała? - Musiała, bo nie była gotowa na koniec tej epoki Teraz rm poczekać... U| - Jak długo? - Do końca - Mhm. do końca. To czym była ta pow ieść prawdziwie Polska'' - Pierwszą polską prawdziwie postmodernistyczną powity przepow iadającą pogrzeb po-mo. poruszającą poważne problemy - Popularnym pretekstem z pew nością p on oć... - N ie poDOĆ. tylko z pewnością. Padającą początkiem pośród pUcn. parnasu. Pisaną potoczystym pismem praczasu pod poklask pleb' panasów po pugilaresie Pieśnią potoczną poniesiona przez pola - Prawda perwersyjnie popełniona. - Jeśli Pan nie wierzy, to nie będę czasu tracić. Żegnam Do widzeńla Mam jeszcze dużo przed urodzinow ym przyjęciem do zrobienia - Przepraszam, me rozum iem o co tyle hałasu? Proszę o wybaczeni Poniosło m nie ironiczne w spom nienie wypowiedziane bezmyślnie od niechcenia. Jeszcze raz przepraszam . - Usiądźm y zatem spokojnie popijem y herbaty i powiem, c o wiem tem acie do pow iedzenia mam
NOCTUK -
K MiNi
m
Aułor chciał wyjechać i posm akow i
»woje®»
* * stctzka..” ; . sp^ > k" " » <•*»
w y ś m ie w a n y . D z .e c , n a u lic y w y w k a N r z u c a s ię s w m p rz e d w ie p rz e P ereł
T
w<
« pie ^ n/lkn nn r.fi o rn nd» L..i _ _ CżhŁ . « —___ wlem tyuco po co^ o co tyle hałasu'' Z m r a s t e c ^ ™ 1 N* ,ak « swoim drzewem, domem. w Z z “ ®CiuU* ** M ' . .r"* w inem jednak te rw ^ o d n K m c j rewolucji )edroścl P -ta w C ^m y jednak wiecznie swemu swemu języków, i**o«ać Wiemy n że jeszcze napisze w łęzvku ^ wykluczał su i,sieczn e c z n iie, e , ze ™ mef wyu«CMl p o ł o w i ciszę. Egzaltowany mocno tak ^ 1niIT ™ iegnał ««ił się cif» z7 Herł>fiTlMii ^ unvm-anv Herbertem Spakował , zamilkł P . J k > Jmov‘ł‘rł> K k w szyako by,o. to co go „ r ® zabiło Uśmiechnął się do narodziło i p
¡ Í S . W^
Í S
U. j *
* •* . - * > -
«
* » «
Gombrowicz I odlatuje do boskiego Buenos, jak powredzral tabczU A lp tango wieczne. Ale czy było to bezpieczne.' 1 czy prawdziwe Czy to był jakiś wist? Przeczytała mi od Autora P7\/
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
V10JA A R G E N T Y N A No i usiedliśm y na chw ilę i zdała mi swój punkt widzenia Ja długo stedząc me w ytrzym ałem i przy w yspie kuchennej coś m ieszałem w |ednym garnku, na patelni w ysm ażałem steki z b razy lijsk iej w ołow iny, na g n llu piekło się m ięso do ham burgerów z jagnięciny i w ieprzow iny z jab łk iem . Szybko kroiłem warzywa, o w o c e na grecką, chińską, szo pską i o w o co w ą sałatkę. W m ię d z y c z a sie , biszkopt na plastry pociąłem , przy w inie na chwilę siedliśmy przy stole. Potem znów , krem y do tortu zaczęliśm y przysposabiać Ona opow iadała w ciąż, p otem p o szła spać, ja zacząłem torty p rz y o z d a b ia ć B orów ką am erykańską, p lasterk am i truskaw ek i m ię to w e listki dodałem na o statek I cały czas m i w głow ie tkwiło, ze porw ał pow ietrzny statek. C o też m u o d b iło ''
Droga! W siądę b ez bagażu podręcznego. A potem bedzie dokładnie tak, przekazuje dosłow ne spraw zdanie. Tak będzie kłamię: Stew ardesa na m igi pokazuje, gdzie jest moje wyjście ewakuacyjne, gdzie tlen je st i gdzie powietrze Bez Niczego i bez ¡Canta i bez Szopena, cholera C o ja robić będę teraz? Jak jakiś pomyślę o sobie, półgłów ek z kartką, długopisem, prasą Już widzę nagłówek: „Skradziono O łó w ek ” - ten zaczarow am się siebie: - Jest dobrze schow any. M oże to je st m om ent, by zrobić to, co zawsze przewidywałem'1 Z e sw oim słow em . Sw oją racją, oratorium ednomyślnie pasażerów tłum ujm ę, sw ą im prow izacją0 •Po/h Lasko! O jczyzno Ty m oja! Czyś szklanym mym domem byx bAabyś gotowa? Z a sło w a i za cenę s/owy, wiem że zostawiłaś mm-. mego na dnie B o byłem , żyłem m rzonką, piłem literaturę, te nu ‘ działem, czy m ieć d u szę rom antyczną i się poniewierać ' C n prac
2« 262
pozytywistyczną, wykorzystać talent7 Czy postmodernistyczną b -j H' żagle wiać? Nóż. kurwa mać! Byłem je j muzyką, filmem s", i kulturą! Lec: nic byłem je j w stanie imponować skórą, furą i ko ■ Nie byłem w stanie zapew nić je j przyszłości. Nie byłem w '>n"ni groszy 1 ołów kiem zaczarowanym wszystkim, poczym tylko s wyczarowywać magiem, czarodziejem , pregistitatorem. Leczyc choroby ludzkie b i jakbym był doktorem. Każdego problem w mig rozpo^. ^ i lekarstw o na pokładzie każdem u z pasażerów dam. W mig ro z le ? się brawa. N arysuję szybkim ruchem, i po niecałym kw adransie^ oknem w asyście sam olotu leciały Migi, no i F I 6. Zaraz potern a chyba naw et w cześniej, bo ju ż kapitan samolotu, zaglądaiąc w protokół i procedury' spraw nie respektując, nadał komunikat: - W szyscy tu wariują. Problem na pokładzie, na razie tylko gadanie i czarow anie, ale za chw ilę m oże być porwanie. S tew ardesy, by się w sytuacji zorientow ać, rozdawały jedzenie i drinki. Pilot w ezw ał z ziem i posiłki. - Tolo ma samolot! A A u to r odezw ę odczytał, pospiesznie skreśloną polotem. D o w szystkich p a sa żeró w krajow ych. Mieszkańców, mieszańców, - lom aii błokersów i cudzoziem ców ! Śpiew ajcie wszystkie te strony póki siły w sercu i w płucach m acie! Wykształciuchy czytajcie jak p a c ie rz’ To p rzecież bełkot i bzdury! Jam je s t Tarantmo i Lyncz i bicz i k tc z 'polskiej literatury. I w iatr w śród chm ur mi dziś sprzyja na bieżąco z pokładu nadaw ać będę p rze z radio. Mam ryja. mam twarz r gębę mam i upupiony jestem cytując klasyka. Z n o w w radyjo gra rym rie m ciem n o g ro d zka m uzyka. K lasyka l syczy, jadu zmu
Z co o p Z a ł nogi M a n t w mig. A M adonna Polska w reklam, ^ 1 , m d iu w ykorzystana na am en siły m e ma. bo od tego i w m ed ia ch i T zn n rm tk a astrolabium globusa. Bo pora. by wszy stkiego d o s u h o d K op ’ dyrektora platfusa Byiąo w reszcie sto p ę podn ieść i % pobłogosławiła Matka syna. sekretarką ju ż w ięcej n i > R y d z y j o z n ó w nadaje H T w t f a zabiją przeklinać będą si, rozległ złote m yśli, że Ż ydy tyją. A le n ik t.t* t o n ■ • ^ ^ |m i s z p
a
r k
ą
zachw ytu. R ozleg ły się piski, r mając gd zieś paragrafy " n ra w . 1 bardziej zw o d n iczeg o , każdy niczego
b y ły
harniidric "
9
uniesienia. Autor o głos
S ekskluzyw nego s.edzen,a pr2em6wiV z b'^ s s k \a s s najbardzi, ,N ic chcę W aszej zguby! Ale czy p o z w i
i polecimy
w w j c c z n o ś ć ? M a m n a to p a t e n bez p ro b le m u ! P rz y s .ę g a m , b o o Ik a rz e ^ z a c h w y— c ie^ w w rzasnął r z a s n ą ł ttłum: łu m :
yJ
s le r a m ' t o s u g k ' * * * to n w m ię micie.
- W s p a m a l c ! Z n a k o m i c i e ! N i e z b i c i e w i e , j a k n a m p r z e d łu ż y ć
E O T E L MA czymże jest upadek koś< ,Wo wzlecieć, dziś sypia pisania
równie
Wzn0si wzlatuje a e r o p l a n e m . T o n i c j a k l o t u b a lo n e m ' rzypomina- A utor się puszy, nadyma w swojej afektacji ozpostartc skrzydła racji. Chwile wolności, oderwania od zier która tak w sercu siedzi miasteczko, czy dzieciństwo ma wybrać emigrację? Czy tylko wyjechać na wakacje? Dusza kiąży za oknem. On coś o K ohelecie wspomina. W porze posiłku. p oryw czym szale. W srod braw pasażerów i krzyków Cudownie! W spaniale! Porywa pow ietrzny Co brzmi jak cover i w szystko to na żyw o telewizja sam olot, 902134 lot, m e w tem co mam robić, rejsow\ Gombrowicz. Over. n am ierza w spółrzędne tam aerocasco. Szukają informacji niczym
współrzędne zukając aeroportu zdecydow ał się na polu miedzy drzewami N ap o w ietrzy ł żaglow y aflaston. Z piórem niczym dziobem . U d e rz y ł i zasnął. To tak
Jednak mc sen te przypominano. 1 w sme swym wiecznym, , zaczynu pisać. Powtoid woh% To, 00 w niej zap isce M,lh.h rziv/> u isrosci.i. daję sK>wo Napisaną szybko powieścią , S'v terroiwuje załogę i miasteczko, porywa samolot i kontrola skierow uje go do miasteczka. gdzie miało być wybudowane l o i , ^ ' Okazuje się lotniska mc ma Sam siada za sterami samolotu i |. j iw arv i m c na indu P r/eb u a ia e d w ie awaryjnie tramwaj zwany pożądaniem C o stanął na i c ailivs Ciardcl
la n g o Un.it
a w ./K .,
i .
^'Ujc
Uąc
1 m go gra
I w balandze, mil 7 ^ odpływa mgła i autobus rzygający czeka czerwony i D usza i [y^K .■■aprtML-ai.t do środka M o ia a wybrać m iejsca przy oknach. ł
- M uzo, rząd i inni winni idą Zrozum!
AUTOBUS CZERWONY B<ł w autobusie wszystko jest tylko pretekstem, rc czasem i Hamletem Autobus czerwony, żółte firanki, «¡rwane zasłony. pędzą rozwiane w szale, włosy długie w fali flag, czerwonej nagiej sztandarem, co już dawno służy tylko \ i podcierania. Jak kabnołetem fuli wypasem szpanem blichtrom szampanem, lasem, latem, stara dobra w iara 1 choć już miał nigdy się nie zatrzymać i na zawsze odjechać, wciąż przyjeżdża rn przystanek N a chocholi taniec czeka i w szyscy posłowie na chudy w ntm jada i czekają w zatoczce postojowej. Na w pacierzu Amen Na nowe dobre drogi, na środki europejskie i na zapom ogi i w robocie gwej ratowania ojczyzny rozkochali się niebywale, zatoń na zdrowie i wódki nam nalej Autobus czerwony prosto urwał się / muzeum narodowego, zjechał ze ściany z obrazu L inkego i widział go jeszcze przez chw ilę przed odjazdem, nim w siną dal narodowym tańcem zatańczył. Jacek Kaczmarski P ędzim y p rzez P olską dzicz W ertepy chaszcze N o ta Patrz w t\ l tum me ma nu Żałoba i srom ota Patrz w p rzó d tam raz po raz ( 'cl mgłą ntebteską kusi Tam chce być każdy z nas K to nie chce chciec ten m usi1 W Czerwonym Autobusie W Czerwonym Autobusie W C zerw ony m Autobusie m ija czas! Tu stoi m iody Żyd Nos :dnuht Ż y d czy m e Ż yd 1 jakby mu było w styd Ż e m im o wszystka pr:c:\l A baba z koszem ja j Już szepce do człow ieka - Wie o tym . ol\ kraj ż e Żydzi to b e zp ie k a ' Więc na co je s z c z e czekasz! Wio mi <<• i m - 1 ¡td>
a e kasz ’ Więc na co jeszcze czekasz! W mordę daj! Inteligentna tw«r Co słucha zamiast mówić Tors otulony w płaszcz Szyty na miarę Spluwy A kierowniczy układ Czerwony wiodąc wóz. Bezgłowa dzierży kukła - Generalissimus! Dziełem tych dwóch marszruta! Dziełem tych dwóch marszruta' Dziełem tych dwóch marszruta! - Luz i mus! Za rObotnikiem ksiądz Za księdzem kosynierzy, i ktoś się modli klnąc KtOŚ hlużni ale wierzy. Proletariacki herszt kapować coś zaczyna Więc prosty robi gest I rękę w łokciu zgina! Nie ruszy go lawina! Nie ruSZV go lawina! Nie ruszy go lawina! Mocny jest! A z ryłu stary dziad W objęcia wziął prawiczkę. Złośliwy czyha czart. W nadziei na d u s z y c z k ę Upiorów małych rząd. Zwieszony u poręczy. W' żyły nam sączy trąd Zatruje! I udręczy! Za oknem Polska w tęczy! Za oknem Polska w tęczy! Za oknem Polska w tęczy! Jedźmy stąd! 1 przypomniałem sobie, że, słysząc tą pieśń, Autobus czerwony jak pędził mało mnie nie zabił tak niewiele brakowało, a nie wiedziałbym co dalej?
I c o Z TY M W SZYSTKIM ZROBIĆ? 1 CO z tym wszystkim zrobić? Co za uogólnienie? Z tym wszystkim Czyli z czym właściwie? Z życiem? Po prostu żyć! Bo tylko raz się trafia taka możliwość! Przynajmniej, nic mi me wiadomo jakobym miał się narodzić, co najmniej raz jeszcze na nowo Co zrobić miłością? Szukać'.’ Poddać się jakiemuś zakochaniu’ Walczyć w kulturze z naturą? Sprowadzać ją do chemii, do biologii, do fizy ki Mówić, że to hormony feromony? Sam tego nie rozumiem Nawet nu. potrafię tego nazwać. Jeśli się trafi Miłość To Kochać! Co zrobić z Ludżmi? Rozmawiać, uśmiechać się do nich, życzliwie akceptować, pomagać w stawaniu im się lepszymi, ale nic na siłę. Bo czego tak naprawdę nam brakuje? Bliskości, bezpieczeństwa, znajomego cała. które « ¿ m c e p le m pasuje Co naszego Tej k o m u n , ^ dwojgiem w której me trzeba udawać, nie trzeba kłamay dopiero ^można być sobą. wyzbytym ze
pobudek i chęci władzy na^ ^ ćą ^ t!g0 cć w ie k a , że nigdy me i tak nie jesteśm y w s anu ^ wvlicytujemy na aukcji Stbierzcnw duszy, J nas/a internetowej. Nawet jak ją kupimy, ti ' . bardziej mieć tylko ciało Lepszą, gorszą, lad
n*m powlokę Prrwtokę. ki/u» Uk fiHjitiiwdç uiewui,
» O l i W/,\v.U r » s i w m
udu*i/y i o tym. »o .i »vit-.. /• i i o n t i . li i« >• liWttiüMU in «*«•!»»* j |nk«iśf |7 l*o kom putom r u c w u l i - w id ać . t o się k»y|e w śro d k u N aw et '' f, „ \/ę hy jM»rówf»«M ntn/tt cw* M»tiłpiii€ftt. omuli,Wy j ń.ijuiiwdt no- w icd/i.illiym «h» t/< go p<>r«Vwnw d m /e ' M u /, i,.’ ’ (,/ywt*)u< ' K<> efcrncrilu, kl/uy «lajc sile napędową hy fcyć i lo nic jc«l 1« /-ilffii próbowa« n»c będą IM»/.« nale/y (j(i|l m<.//i.i l*V pnwicd/i«-« I * « » fttłeZy / Hugo j M K S r w e b ęd /icm y wstam« pojąć. z o b a c z y ć < zuj. , „ y , /U. ,cj obecność nieuchw ytną i tyle Warto Zyć. wart«, kot hit/.. W:i(l, p r /ę Z y ć ś w i a d o r t l l f c u d tw«»r/«imi n o w e g o ż y u ; . , „| . dojrzew am /a. » U ro ści i urnicnini;» I tr/eba ■.»: Z tym |,«.g,.d/i/. i,,, t, ,c»t n a tu r a ln y c y k l. klór-g<* w y t w o r y . , kultury „ig.jy pr/cłam śą N o cbybft. Ze p n /b ę d /in n y Mc uczucia. Ze ich ,, alw or/v / n.u riiaa/yny n..pę«l/*ne pokarmem H ór/m i i tok |. M, ,h/ urwAci pewne««
¿apfOgrarrMJWft m ałego b c /b ro n n c g U, !/,'■< i / g U d / i «
«Iz.« ■ka. ale t e / p o tr a f . «,b u d z ić w n a , h< M„ hy I fk r o ln a Iw y p r z e j m u j ą c h a r e m p o p r/e -lm b
Tak //..tu l Herod r Jbewiając sic. Ż* d zieck o /m iażdży »... gl„wę , , o / « i e t a / n ą p - * be
co je«* etyczne,
p # r W K ;< l/* C ^ . C O J € * ł
lio
d ó b !®
/ gruntu jettern , « , h
m
l,,l.„„,.y ./n y ,h
tern i/wierzę« W K i/^ M ii
/ . „ r,
W "
, , , I,
d ru g ie j p o ło w ic
:k
A f lylk..
jestem
w ięcc)
--w -, , M .M Ć P M * * « W y ja /d y /u g ra n ic /n c Ml' « " « K O -ly muM w yU V . ..............
^
hi:/pi< < / ' n-.tw.i
kfbryrn
,/y
^
...... .
W olno,/ Uiul/ina
* ,lon
•••«;
'
JS| 0 V /tr .! //I'llli / J /M M ‘ hlMm Jjt / /f,,f DC
"»,;,k"
,itrza,r«it' z ,H,,,r/edru.-.Ki. w ytu»ZJ«n W »zarok. iw ta t
laku
1«oiSiŁLiirs a. __
u, ,, ;>/, P a r a m y „ u a ^ le »tę m
'
^
Kup.łam nowy podkład, tam ty lakier do p*cnokcł. Kałów, i t e Wnzy*'“0 » P ’k" i,,r ' •hmowanc, a itara/em m y . kobry od c a w e w ,,,/r./ khiiky Oliwio;. h.v , l i .y V , , . , , / ' cwaZnic )«wnc * w*/,y*tkr> bardzo oUnummt, lylk«, t/e r w o n y n k ecn i
czpiłki Iłarw y w tarn rag ,w p o W a m n | uiro nk.
odebrać nową lorcbke Koniec «»kx»jctno4cł (nu imUAhA/k' hi ho j^tka. ta W "., "> zwykła, ale /, Idyaktem w oku i cł*cłą do źytia I hilel lołni«v.y. h/lzi- 'K/.y prano»* kupie vikuc na nową drogę, lo t n ad m atc z y n y m
c. n i a
/
dkm
M»»'1" ' w 'c m ' co mnic t / c l u ' Ctarpreru«' nic uaz.lachctma człowieka ja juZ nic wierze w postęp moralny w człowieku ' .am je^tern lny I taki um ie,ram 1'r/ykazania, dekalog zacieram ^oni-----------yłternu oświaty i edukacji Zatrułeś umysły pmpagaMtt I »kazałeś hintorię na zaponnnenie kVB. , n tv^ 7 »........ / - rrł<)/liwo4(vi p<>/riii mujz moich nuci/V;»hctm Co z tc«o. te przeżyliśm y kryzysy światowe na hodowli rnakhw'' lak tylko zostało nam do wypowiedzenia jako narodowi kilka politycznych prostych slo«an6w Brak nam idei Mamo! Brak nam plandw' Mentalnie zdusiłeś w zarodku, to wszystko, co tliło »te jem /' --------------------------------------------------------------
y
---------------------- ------
w środku! '
-
«mc To moja wina! Kalina, i to m o|a swoboda Jagoda Moz/ one zaczną od początku od zera ' Może w nich jest nadzieja by <1* u k prawdziwą ro zp o cząć o ideach'' Mnic już. w "gul« rm mu mc mam I m im o, żc zegat życia daje mi jes/cze )«< na urc.
planu życia na emerytutę , Ma»/ rację synu Nadzieja w Jagodzie i w Kalinie
. .
.„.u
- Będą pom agać naprawiać nam nasze błędy? Pokażą droue pójść^ Jak - Którędy? - Wyznaczą nowej rzeczywistości trendy? - Chciałabym wierzyć Synu! - A ja. chciałbym chwycić się wertykalnej nitki do boga. ale juz wierzę, wiec i nitek me ma. a i me mam już siły sam ze sobą uporać - Przecież w iedziałeś, że granice między pokoleniami nie są jasne i n)c da się ich na siłę wyznaczyć? Jednak to zrobiłeś, tak jak kiedyś najwięksi złodzieje w historii świata, stwierdzili: Ta ziemia jest nas/i i to nam za m ą trzeba płacić - Tak złodzieje historii opowiadają o dzielących pokolenia różnicach zagubieni w wybiórczych meandrach pamięci. O granicach. -G ranice me wynikają z różnic To różnice w ynikają z granic Granice oślepiają I Ciebie synu oślep iły ! Tak. że nic nie widziałeś'
Nawet śm ierci! - Przecież, ja żyję Mamo! - A le jakie to życie To me to sam o! Nawet me zauważyłeś, że jesteś mokrą plamą h isto n i - Zwolnij M amo, zw olnij, bo nic z tego nie pojm uję - D ooadłv C»ę po kolei śm ierci. Ze to ja, jako M atka muszę li mowie w mej boleści Śm ierć ekonom iczna i śmierć społeczna, śmierć p sscb iczm . śm ierć system ow a, śm .erć biologiczna , m m kwantowa. T ylko patrzeć jak wybrzm i lut tunr. jak Cię dopadnie, bo
już
. H ola, h o l a ’ D r o g a w o l n a . W o l n a w o l a ’ Musze kończyć Klo s mmc *
i i
•
słowo'' Mamo? . M u s z ę j u ż kończyć... , Halo!!! Mamo??'' Halo!!!
. T o o s ta tn ie T w o je
W O LA
OSTATNIA
W ód z s i e d z ą c w c e l i w w i l i i c u d o w n i e wygodnie, zrywał się tttgk C h od ził w p o d k o s z u l k u . L e d w o w c i ą g n ą ł spodnie W ręczniku na o ło w ie , b o k a c n a r k o t y k o w y , a m a p o l o w y ostro go rozsadzał. A może to od z a c z a d z e n i a w c i ą ż c i ą ż y ł a s a d z a . Z klakierami, którzy go tam p iln o w a li, u k ł a d y m i a ł d o b r e J e d y n y n a sali, w illi ponad pięćset m etrow ej, p i ę k n i e p o ł o ż o n e j , z o r a n ż e n ą w przeszklonym salonie z w id o k iem n a m o r z e . N i e k a ż d y t a k odsiadywać wyroki pozwolić t nbic m o ż e . T y l k o W o d z o w i e , c o d o b r z e zabezpieczyli szmal na kontach, m o g ą mięć p o w i e r z c h n i w c e l i w ięcej, niż jak stąd dotąd^d kąta do k ą t a . W ó d z z j a d ł ś n i a d a n i e s m a c z n e należycie i pomy>\ ma
B oże spraw Kto S y n u p e z c c e ż Ty w B oga m e w ierzysz - Bądźmy w,*c szczerzy | w Tw oje intencje uwierzy'' . , , v Seksualnie -M a s z rację M am o lestem m o ^ n ie p o ^ r * • v nb())Ctn, zachłanny. W yperfum ow any. E goizm em p< ^ reklamę z bilbordu, co niby ma u c z u c ia w z zac raumy - Synu me uw ażałeś na lekcji! Jesteśm y znikąd . urn Reszta jest tylko złudzeniem projekcji. - T o co m i zostało''
£-Jv
łv v f c *
J
— J
- '
i
^
zagadał. Potem dyspozycje na dzień cały p ip g o t o w a ł B y me S u Z przeszkadzał. że obiad sam b*dz.e gotow ał, kolac,. tezdz. jeść mc będzie, ze sic gości dziś żadnychnie spadziewa ze t a O y Ł pisanie bpdzie. 1 że potrzebuje b y j o k j - W ^ » * * , n o k o ta
^
V
d z is ie js z e . B om bę
Sam 20 zabiłem ' Sam skończę podobnie. N ie będę czekał a/ ag po w ładz*. by m, ja odebrać. N iech idzic w ich rccc
'*
^
™
p L "e m
e “ W
- *
położenie. A i jeszcze wydam uzeba w łożyć w sam ok* ,
W powietrze Autora. Niech się s dziękuję Sam już sobie Zatem Będzie jak powiedziałem' Co. Nie, dziękuję w ody do m oczenia nóg z rana . Lać do dna? A do dna - Jan doda służący.
- Dzień m iałem nużący. . ostatniej drogi Pizejrzal się Tak. u> W ódz szykował » juz do o « « n « a * ^ slwych dokładnie w lustrze i na gładko ogo ^ ^ dok,adnlc swe ciało, włosów. Zrobił manicure i * * * * . . w wannie swe pozłoto skonn-j ,ak makowiec pełne « “ ^ S ^ ^ c z n i k i e m , balsam e g z ^ W sakwy JUZ ^ S coś ł— « * * * wtarł w e w s z y s tk ie s w o je *
f i
koronki W lustro spojrzał powłóczystym spojrzeniem, żegnając siebie z ż a l e m , odział się szlafrokiem, opatulił szalem. -N ie, w tym kolorze nic będzie mi najlepiej. Muszę coś nowem kupić, czy zamówić w sklepie. Ale nie mam na to czasu, c o j a t e r v zrobię? Wiem, poszukam czegoś gustownego w szafie, w g a rd e ro b ie 1 coś niebieskiego, by do soczewek barwiących mi pasowało. G a rn itu r tenisowy w biało czarne prążki i krawat jedwabny biało c z e rw o n y Testament? Sprawdzę, jest? Jest, do kieszeni wewnętrznej w ło ż o n y W razie czego pod majtki włożę pampersa, by chwila o sta tn ia śmieszną nie była. A i jeszcze zrooi i brwi zbył niewidoczne. Trochę p u Trochę... Teraz całkiem dobrze .. Zatem raz jeszcze białego, coś starego, coś now ego, coś pożyczonego Koszulę uprasować. O w ykrochm alona. Jedwabną bieliznę Skarpetki do kolan. - Teraz tylko godne m iejsce m usze znaleźć, no i zęby umyć. T a k na białym szezlongu Le corbusier w śród puchu pościeli, by tc h n ie n ie ostatnie me stłumić. - T o naw et całkiem nieźle na fotografii będzie wyglądać M o ż e jeszcze jakieś kw iaty w tle gdzieś dodać po kątach?
- Udusić się? - Rzecz to m ało estetyczna. Zaradny dynda raz. - Z G lock a się zastrzelić? Jak polityczny pistolet Pana Boga? -P la m a z m ó z g u ... drobin czaszki k o śc i... Eee, fcce! C h o ć calkierr orgias tyczne.
-Truć się?
7
- Lecz ja k opanow ać, torsje i w ym ioty, co by W odzem rzucił: - Tak. w iem co zrobię? O tw orzę sw e żyły! T ak jak to w rzymskim byw ało zw yczaju. Nie, naw et w piekle m nie m e czekają, mc mówiąc 0 raju. I w spokoju i w ciszy najcichszej na święcie, spokojnie, upojnie zagram na klarnecie. Składam o statn ią ofiarę z ofiar Z siewa K rew w ina. c a ł o chlebcm W konw encji JESTEM . Z o h * « » apokalipsy C o obcuje z JA H W E . D latego krótko BfcDE Z abaw ić z w am i T ak jak m y w szyscy. W Y B R A N I 1 cisza zaległa w uśpionym m iasteczku. K larnet ni >s c c k , dzień, poprzez noc m oc o s ta m i, b ez p n e s z t ó d . B rakuje ' 1 sm ętnego z rozbitą m accb ą !
i patrzę na cień. Choć czekam na ósmy cud z siedmiu cudów 1 nudów , czy z nul gram sam melodię uśpioną. Klarnetem largo tut-tut, tut-tut-tu, tut-tu, tut-tut, tu-tut, tut, trut, tup. tut, tu, tut, tut-tut, tut-tut-tu, tut-tu, tut-tut, tu-tut, tut, trut, tup, tut, tu, tut, tut-tut, tut-tut-tu, tut-tu, tut-tut, tu-tut, tut, trut, tup, tut, tu, tut, tuttu, tut, tup, tut, tu, tut, tu. tr u p ................................................................ .................tuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu ouuuuuuuuuuu......................................................................... Przerwał się jednostajnym krzykiem życia Wodza elektrokardiogram, zastygł prąd. Ove Regnai piangere vo. Przestała pulsować duszy w nim dioda. Dusza odbyła ostatni swój lot. - Z powodu awarii silnika zapraszamy naszych pasażerów do spędzenia nocy w Kopenhadze. Nasza firma pokrywa wszelkie koszty Dobranoc Państwu. lot
schodach. Wracałem zażenowany, nieco rozroszczony, aie genciauuc udało mi się spotkać z M atką Wodza. Podobno uciekła z jakimś staruszkiem z domu starców, a ja me mogłem czekać na to aż ją znaidą, uspokoją i będzie nadawała się do rozmowy. Paradoksalnie czułem że i tak zyskałem więcej. Wiozłem w bagażu podręcznym t ó n m k , W odza f j e g o korespondencje z Ma,ką , z Pol, L - * Dziwnym zbiegiem okoliczności korespondencja przyszła pocaą godzinę przed moim wylotem. Tak. jak bym wtedy właśnie została doręczona. Przyjaciółka Poh, Lol, Przyjaciółka Autora, także jego pisarstwa Matka duchowa, powiernica S S S tajemnic Opow.cdztała jak pamiętała, co Autor jej opow iedział. Ta h isło m juz n ^ ^ już jej nic było. Samolot powcn wz= ^ pasy bczpieczeństwa. osiągnął pościelowy p u ła p .^ ^ miejscach. Nim zdążyłem rozłożyłem się wygodnie na uśmjerzyć odrobinę strachu, na swój wypić podw ójną whiskey. trzeźwym wzrokiem wyłapałem C L b przed i n t e r n . j e s g c d o t z łobuzerskie,
b ły s z c z ą c e .
czarnych gęstych włosow. o poszukując tego języka meta.
w kilkuj tłu m acz ' który tylko prawdziwy .
¡e coś
języka serca zrozumie. A właściwie zrozumieją osoby które mówią, nadają na fali podobnej, na tej częstotliwości, którą rozn mogą tylko od pierwszego wejrzenia kochankowie Właściw Ć potrzebowaliśmy słów. Teraz to wiem. Pomyślałem wtedy z niej agentka i uśmiechnąłem się przyjaźnie. Dosiadła się na w ? 8 miejsce obok. pytając po angielsku, czy jest wolne. Odpowiedzi » po rosyjsku, że tak i że jak chce, może rozsiąść się na moich kolan I? Po francusku odpowiedziała, że dziś było by to faux pas. Spytałe niemiecku, dlaczego nie mówi po polsku i czemu leci w n . ^ P° Roześmiała się i powiedziała, że nawet kontrola graniczna tego ' zauważyła, że docenia moja spostrzegawczość, że wraca ze zdjęć^k'0 i czasu na przebieranki nie miała, a m akijaż jej do naturalnego kol0 'S włosów- ma się nijak. Rozm awialiśm y o wszystkim i o ni U z lekkością z ja k ą m oże rozm awiać tylko para nieznajomych. Nawet się me uwodziliśm y, po prostu, zw ykła rozmowa, która urozmaić ih nam lot: - Bon sport, trop snob. - Do geese see God? - W as it a cat I saw? - Sum sum m us mus. - Rats live on no evil star. - Java borko ma, m okro Havaj! - Ni talar bra Latin1 - Catala. a 1’atac! - O rey, o joyero. - O.iHMn - mmjio! - N e m ateno. bone tam en. - A utore ero tua! - Em Esel lese m e 1 Im dalej jed n ak zagłębialiśm y się w słow a, odkryw ając i układ ich i składnię, poszczególne sylaby, głoski, akcenty, czułem , że znamy się od daw na, że m am y p o d o b n ą konstrukcję, kości, elementy t /ulem w kościach to, że m yślim y podobnie, p o d o b n ie świat odbieramy, że w duszach nam p o dob nie g ra i gdzieś nas po świceie g in . Nic pytaliśm y się o nic. C zym się zajm u jesz? C o robisz? Żadtn i py na zw yczajem nie m ogłem od p ow ied zieć pytanie. Nic trzeba ich było. W szystko w idać od począik" >' dłoni linie papilarne, w słow ach pajęczyny ow ijaliśm y się 11! 111 274
A zresztą o sprawach, które widać na pierwszy rzut oka me warto r0zmaw,ac. Nasze oczy tylko potw.erdzały milcząco tę słuszność wspólnych przypuszczeń i coraz bardziej się do siebie uśmiechały W pewnym momencie zauważyłem, że jest jej chłodno, to banalne ale zaproponowałem swoją marynarkę, właściwie nie pytałem, bo i lak kobiety zawsze mówią, że jej nie chcą a nie chciałem z nią się przekomarzać, ani ochoty na kokieteryjne uwodzenie wręcz nie miałem, zatem me wiele się zastanawiając okryłem jej ramiona Spojrzała na mnie, podziękowała i szepnęła świetnie pachniesz Trochę tutaj koloryzuję. Nic nie powiedziała. Podziękowała tylko Na lotnisku już z bagażem oczekującym na dalsze z nim zmagania, rzuciłem na nią okiem i nasze usta spotkały się na do widzenia. Chwyciłem prawą ręką jej lewą dłoń, wymieniliśmy przyjazne uściski, jak sygnałem morsa wypowiedziane: pa-mię-taj-o-mnie-mu-si-my-sięzo-ba-czyć-zna-jdę-C ię. 1 bez słów rozeszliśmy się każde w swoją stronę. Ja do jednej taksówki, ona do drugiej. Byłem zaskoczony tym jak mnie pocałowała. A może to ja, tak odważnie przylgnąłem do jej ust, bo chciałem do ciała? Nie, to ona. Jestem pewien. Czy to coś znaczy? Nie, pewnie to nic. Ale ten uścisk dłoni? Eee, e tam. Ale im dłużej myślałem w natłoku tego nagłego natarczywego strumienia, potoczystego pragnienia, to prawie nie wytrzymałem. Cholera, oprócz imienia, nie mam nawet numeru telefonu. Zgapiłem się jak jakiś szczeniak. Chciałem nawet zawrócić taksówkarza i pędzić za nią jak na amen/kańskich filmach gangsterskich: - Za tamtym wozem! wyrwał mnie sprawy
życia.
pewno dzwoniła Carole. Go nnd/iewasz? Czekam na Ciebie, nawet nic dasz znaku Potrzebna jest Twoja zgoda i rusza produk
Madonny. - Nic wiem co na to Maryla? najlepszym - Marylę biorę na siebie, przecież to jej piosenki są świadectwem tego, co się działo w naszym kraju przez ostatnich lat.
.
.
.
.
- No i dzisiaj masz bankiet w wydawnictwie . te przyjęcia dwa - Ring, ring, this is Sri Lanka calling, pick up the phone. pick up the
p h o n e... 275
- Poczekaj mam Claudię na drugiej linii, linii numer dwa. - Cha? - Do cholery czemu nie odbierasz na Bohemian Raphsody o Musical zam ów ienia masz teraz i studio Disney a chce T w ó i polski do Marry Poppins! Także siadaj mój drogi i pjsz! Ą °ksl zapomnij, m aszynopis scenariusza Adm irała, chcę najlepiej dziś' '0 Zaraz! I pow iedz nu m oja Ty M orda, kiedy będzie gotowa Korho I zaraz przestałem je słuchać, co gadały obie, jedna i druga, zakr mi się w głowie, oczadziałem chyba, chyba jak papuga. ' V 0 -C h o le ra , t tak Cię znajdę! - pow iedziałem sobie. A c o SOb,c postanow ię.... - C o m ów iłeś? - zapytały obie. - To nie do Was. Boże broń! - H allo??? - E nd o f c a li... EL LLO R O N
• i
L
W • r^
m^
•
Ili
*
^
-
a
.
/
•
L ł(
^
j
j ^
^ i JL
z1
a
I
1
j
jj
Brzuch
tak ja k pączek.
Nie m iałem w tedy pojęcia, po ilu b yłem przyjęciach. I w głowie mnie m row iło ostre posłow ie. K to w ie? K to się dow ie? Śpiewali g d zieś na sali, po skali, Skaldow ie. I ja też, choć nie do Filharmonii, lecz na M azow iecką gnam . bo tam , w śró d w ielu pięknych Pań ro z ta c z a swój urok. w dzięk i styl bez dw óch zd ań , L uiza K rólow a K r ó ló w pośród m ilongi efebów i paziów tang. I M azow szański budzi się smutek i rytm choć w esołości M ilongi o sło d zo n y na szczęście, j a s ły s z ę oj, oj, oj choć to jest El L loron, cięty h a rm o n ią zaw zięcie. 1 w spom inam w szystko co o statn io m n ie w sp raw ach kardynalnych o ta c z a . Pasuje to do m nie, do B o h atera, d o W o d za, A u to ra i nawet d o Papuziego , P aw iego o p o w iad ać za 1 k ied y m u z y k a na sali tańcem p a r rozbłyska. ja śpiew am so b ie p o d n o sem c ic h o , ja k d o słu ch o w isk a: /«r me mm gam ? J u ż n ie w iem sam ? J u ż n ie w iem sam . c<> teraz zrobić . .u i-* p ó jd ę so b ie l n ie w iem c zy w ytrzym am , koch a nkó w Twon , męut. i czy ja ? N ie je s te m ju ż sko ń czo n ym g łu p cem C o bawu , o i _ ja k ch cesz? Tu zn o w u z T obą p r ze c ie ż tańczę. ‘ Uu ■ (/; czasem kw a rtet (),. oj. oj. M ój d ro g i m e p o to z ^ ‘_ ;.
skąd. Ten d u et, tercet, ża rtem kw a rte t <>b <>h ' /• poeta. N ie m o g ę C i n ic o b ieca ć. A le i skąd. Nic ma oprze Oj, oj. oj. K ro ku m i d o trzym a j, a j a się dato
Już wiem. że kolibra sposób mi odpowiada Już wirm r L w M a te k eskapada- Neban. czas opli * spora i , umilic. Uwazac ry to . by nie zapylić. , m „k ’ £ Przeleć,ec sprawnie każdy parkiet Obdzielić kwiatkiem U cz zapach mój mamić Cię będzie. Bo jest dla Ciebie Wiem dogłębnie. Oj. oj. oj Ma droga, nie tylko z Tobc, tańczę Ależ skąd. Tworzymy duet. tercet, kwartet. Oj. oj. oj. I żalu nie mam jak poeta. Nic więcej Ci nic obiecam. Ależ skąd. Bo nie ma raicie, co mi się oprze. Oj. oj. oj. Teraz się będę kręcił. Tak jak bączek. Już teraz wiesz, że każdy z Tobą chcę szlifować parkiet I każdy krok dotrzymać Tobie nocą, rankiem. Bo nie możemy oprzeć się sobie Chcę Cię zapylić i to zrobię. Więc już mi nic nie opowiadaj Koliber, kwiatek, tercet, kwartet. Tworzymy teraz wspólnie duet. I ja Cię Tulę. czule, tulę. Oj. oj, oj. Kochanie, to jest to. Ależ skąd. To życie jest. a to
m; v/V
TŁU STY C Z W A R T E K pączkami jedząc zauważyłem, że nadużywam zrozumienia, tak by utwierdzić słuchacza w przekonaniu do mojej racji. Takie, tak tanie potakiwanie. A zatem, więc, czyli, przeto, wobec tego, skoro tak. w takim razie, toteż, tedy, tym razem i dlatego - to tak dla przypomnienia, że język pozwala nam używać trochę więcej słów Nie mogę zubożać sobie języka, to niewybaczalne, co dzień próbuje jakieś nowe słowa przyswoić, w kilku językach i ich odpowiedniki w polskim odnaleźć, no i te zabawy słowotwórcze, przypadkowe odmiany, liczby mnogie, stonogi, minogi, stawonogi, chrabąszcze, chrząszcze, pokraki i inne dziwolągi słowne, gtbony, surykatki, makaki. To tak trochę jak z moim hobby w koickc»ono^ ' C ogłoszeń dziwnych treści się sprowadzającym. To takie zbierani W ycinanie, mzpinanie i przyszpilanie ,ak motyl., h nie uszkodzić systemu nerwowego. Zapisywanie, gdzie popadnie i co system kiedyś padnie, jak dziś działa i przekonanie mam. Ł aa ..^™ H kow anv z niego program. Ale i tak to trafia, g te się *>77
przytrafia, myśl. słowo, zdarzenie widok, uczucie, emocja, ze zni/k z jakimś bilbordem z napisem promocja i trafia, trafia to kalendarza, luźnych kartek, na rachunki, wyciągi z konta, do m r gdzieś w pośpiechu pisanych, snts ów wysłanych na fali, not o" ' w telefonie i w głow ie jak nic innego pod ręką nie staje. p0j odtwarzanie, przepisywanie, nagrywanie na tlvki ,f i archi wTZowame. Cholera uzbierało się ju ż tego. kilka pudeł k ||T płyt, segregator, zagraconych, ocalonych, śmiechów łyk i łez kes' już gedzony i przetrawiony. Kilkadziesiąt zeszytów, brulionó^ kalendarzy Kilka zagubionych, w górach, w pociągu gdzieś tam. ważne me były. Tak jak sny mamiły, bo jawą, a dziwadłem gnusnym. guśłnym były. Na szczęście część, g d z i^ ia w tyle głowy tkwi i potrafi się od czasu przypomnieć, u w o ln i błysnąć cytatem sprzed lat. by mi uzm ysłowić ten stan, ten fakt to poczucie, ta i kram i ubarwić mi świat. ZAUFAN IE
Zaufanie, je st jak jest. A potem nagle go ju ż nie m a . U m n i e |est trochę lepiej, bo m ożna je odzyskać. Bo zakładam , żc k a ż d y ma prawo popełniać błędy, me jesteśm y przecież ze stali. N i e j e s t e ś m y doskonali. K redyt zaufania u m nie każdy dostaje n a w e jś c ie , niezależnie ja k ą ma histonę z innych banków . U m n i e n a s t a r t linia jest przyznaw ana i napraw dę bez lim itów , całkiem n a d o b r y c h warunkach z zasady, naw et czasem debet daję, bo to i m n i e rozwi|a, jak klient coś now ego do instytucji historii em ocjonalno ż y c i o w y c h wnosi Ale jak ju ż nawali, jak coś schrzani, spieprzy, n a w y w i j a To pełna kultura, me w ydzieram ryja i też i go n i e o b i ja m W narękawnikach, w rozluźnionym kraw acie za k o n t u a r e m przeglądam fakt po fakcie. N o cóż, rozpatrujem y sprawę każdą indywidualnie, takie to ju ż bankow e są tradycyjne, od lat p r a widła jednostajne. Staram się zrozum ieć i potraktow ać lojalnie i r o w n o każdego klienta, bo na tym tradycja, m ojej Firmy, a tradycja to r/.cc/ święta Jakem Figiel C zasem nie potrafię zrozum ieć, w i e nic zmuszam się, nie próbuję Firm a otw arta jest na inność, tak, tak, /atem akceptuje. U przedzam tylko o w zajem nych u s ta l 1 i zobowiązaniach now ej linii kredytow ej, czasem wspólnie wypu klientem za nasze zdrow ie i toastów leszcze kilka wznieść
też uczciwie płacimy każdy ze swojej kieszeni. Ale nowa lima ,esi tuż na zaostrzonych warunkach, no i niezależnie od mocy wypite«, trunka, trunku, czy wódki no i bez debetów dodatkowych, bez dewaluacji, ale i bez gotówki. lo taki czas na dopracowanie nowych warunków i nowych relacji. Bez zdania spraw, bez ustalania racji, bez wzajemnych, śniadań obiadów kolacji, bez wymuszonych ustępstw, bez uczuć inflacji. Po prostu, wprost, rzeczowo, zdrowo, budujemy relacje i zaufanie na nowo. Na kliencie Firmie bywa, że zależy, bo w grę wchodzi wzajemne zaangażowanie i wartość długoletniej współpracy. Wszystko zatem wykładam, jak czarno na białym, podaję na tacy. Szanować się wzajem winniśmy, podkreślam wartości, co ważne człowiecze, i to co człowiecze i dobre do tego mnie skłania, te blaski jasnej komunikacji, współpracy, zrozumienia i trudu budowania wzajemnego zaufania. Jeśli tu, znów kredytobiorca nawali. To już me ma zmiłuj Panie. Choćby się ze wstydu palił. No, to już musi się nastawiać, nastać, posypać popiołem, by bank go przyjął i rozpatrzył sprawę pod mocnym aniołem. Jeśli nie, to po terminie, który zawsze indywidualnie bywa określany, klient z rejestrów jest jak u Orwella w roku 84, wymazywany, wykreślany. Istnieje sobie gdzieś w moim systemie, jako zbitek nieprzydatnych informacji. Taki pociąg od składu, wagon odczepiony na bocznicy nie stacji. Ale też prób współpracy z własnej woli nie podejmuję, ale też i na listy dłużników i zalegających płatników go nie dodaję, nie wyruguję. Niech sobie linie kredytow ą buduje gdzie chce i jak chce dalej, ale nie ze mną. mc w moim banku, bom nie frajer. Kiedy jednak decyzja po jego strome jest o ponownym podjęciu współpracy, a może tylko jej próbie. Jestem ju ż bardziej uważny, bez euforii w czubie, bez radości pierwszego poznania. To kredyt ju ż na warunkach naprawdę restrykcyjnych i w yśrubow anych jest jeszcze do otrzymania. Pierwszy okres w tej specyficznej, trudnej i procedurze rzadkiej, nadmiernie kontrolowany i wyczulony na wszelkie uchybienia w relacji z gagatkiem ... Potem czas ma się coraz lepszy i m ożliw ości kredytowe rosną. Bywa, że się sprawa przeterminuję, tą lub następną wiosną. No czasem się udaje i trwa, a częściej, coś komuś do a strzeli, wypadnie i szast prast. Jakiś błysk, no i k r e d y t p r > s Wszystko rozm ięknie, wym ięknic, rozpłynie tak śliczn ie, roztopi i zniknie. W tedy choćbym chciał, bo relacja z klientem bywa. ze zaawansowana i bliska i choćbym , nie wiem jak się zm uszał, to ju :7 9
27*
tak być nic może i nic będzie. Nic skreślani ludzi, procedury jCtjn. stanowią jasno, dyrektywa i zamykam ich sprawę. Oddaję d a n e | archiwum i gdzieś tam tkwią sobie spokojnie, ho byli w moim żv i ważni czasem i bardzo istotni, ale dziś zostały li tylko bil lns' wyciągi ze wspólnych spraw, jakieś historie wpłat, wypłat, p rzelew ^ i zaufania korespondencji Wolę włączyć program powolnej d e n ie n ^ i wykreślić powoli tej współpracy historie - no i tak z ni > " zaufaniem, mamv alegorie. 1
ZMARTW YCHW STANIE ś h s lę i wierzę, ze relacje opartą na szczerości można stworzyć. Wien, że można. A je śli nie. to lepiej być samemu Chcąc bvwa. że sami p rzed sobą też udajemy i okłamujemy. Po prostu nie chce mi się bawić w kłamstwa, jestem leniwy z natury, bo to i trzeba p iln o w a ć się i m yśleć i kombinować i angażować energię w coś. co z gruntu dobre nie je s t Dla mnie liczy się ja ko ść tych relacji. Ale czy się da jednych oszukiwać, a drugich nie ’ Żyć w takim rozdwojeniu, w schizofrenii wykańczającej, co w osobowość wieloraką się przeradza? D la jednych taka maska, dla innych taka. a w domu prawdziwa twarz, a może jeszcze ja ka ś inna? A ja k ju ż nie da rady mieć prawdziwej twarzy, naw et w domu. nawet p rze d najbliższymi, a ja k ju ż się w ko ń cu zagubi i nie wie ja k a je s t naprawdę? To patrzy się w lustro i się nie pozna/c. Ja lubię czasem spojrzeć i sprawdzić, czy się poznaję. / wiesz co. z dnia na dzień, coraz bardziej się poznaję. Znów czuję się taki jak wieki temu Szczery, prawdziwy, uczciwy, przede wszystkim wobec Siebie, bo to najważniejsze. Pogodzony ze sobą i akceptujący wiele. Ale pam iętam ten czas, kiedy siebie za różne moje sprawki nienawidziłem, m e poznawałem , nie wiedziałem kim ju ż jestem A/t wiedziałem w ja kich relacjach funkcjonuję. I co je st naprawdę dla mnie w azne Poszukiwałem - sam nie wiedziałem czego i w tych poszukiw aniach się zagubiłem Miałem takie poczucie, że ^" przez chwile Co tam przez chwilę, życie rozw aliło mi się na ■>< froncie, zawodowym, towarzyskim, osobistym, 1""" finansow ym i zdrowotny m Nosiłem wiele w sobie emocji. t< ^ dawałem ujścia, wcześniej czy później bezpiecznik pus^i-a ^ ^ O rganum m e chciał być ju ż zom bie i postanow ił się oi y ^ znać na wszystkie znane tylko sobie sposoby, że coś nu
dalej nie można, że trzeba się zatrzymać ■ tkanki, te trawiące rany wyleczyć mat te. rcAawe funkcjonowania, że krok dzieli mnie od upadku I 5 l ?° Z z y s ,k ie ,e bod6ni. „ ^ j k‘£ „ nap*CU serce car,uje. elfa t o * skacIe. ’ gutnltujeneoje życiowe Junkcje., k,eyd,M mci„ w ^ nie wiedzą co C i jest, nagle okazuje się. że nie jest wcale tak ile. ze pewne rzeczy da się naprawić. Że można wyleczyć. To tak. jakby się d o sta ło drugie Zycie... Może to jest moje dziewiąte życie tak iak Wmoich opowiadaniach 7 Ja dostałem w każdym razie, drugie Życie Może już któryś, raz z rzędu J Aleje mam i bardzo szanuję, nie rzucam się na wszystko wygłodniały, mimo że wiem, że warto testować sm a k o w a ć, poznawać, ale pozostawiam sobie możliwość wyboru Mam ogromną potrzebę dozowania przyjemności i poczucie smaku Taki spokój, brak strachu i lęku. 1 pełno dobrej energii dla wszystkich którzy chcą mi je j krztynę choć zwrócić. Pogodziłem się z Bogiem P o z o s ta w iłe m wszystkie, przynoszące złe emocje i złe działalność.. Szukam dobrego i na dobrych aspektach i życia i ludzi zamierzam się sk u p ia ć i skupiam. W tym widzę głęboki sens. Sens życia i jakieś jego św ia d e c tw o . / jakąś ludzką przyzwoitość w hv »»ero, „u k rzy w d zić ludzi. Byłem tak porozsłupływać m u siałem s a m je wszystkie po n a p ra w d ę się nie dało. BIAŁY KOŃ JA K I JE S T KAŻDY W IDZI Nie ma już postaci, herosów, bogów czystych, kalek biało czarnych. Wszystko jest szare, mimo że przybrane w piórka jak moja papuga Wiem, że może kiedyś mi się uda, opisać historie, lub o nich opowiem, jak dostawałem od życia, od kobiet, od ludzi, jak traciłem hartowałem bym jaki dziś jestem . Nie zmuszam innych do wyznawania moich poglądów, ale próbuję im zaszczepiać otwartość, chęć rozumienia innych i takie dobre nastawienie, może naiwne, ale jednak dobn. t o życia, do świata do innych tych podobnych i tak odmiennych o to nas gdzieś uczłowiecza, bo nic jesteśmy tylko zwierzętami, umiemy, myśleć tworzyć, analizować, opowiadać, rozwijać. 281
postępow ać, byw ać i bytow ać i um iem y być szczerzy. Bo wieni m ożna szczerym być, bo w tedy w łaśn ie, kiedy byłem szczery ^ szczerość otrzym yw ałem , to w ted y w łaśn ie byłem najbard ^ szczęśliw y Ja w iele od ży cia nie oczek u je, ale ch ciałb ym , by ki był przy m nie ktoś. kto m nie rozum ie, akceptuje i kiedy juz nade id J ,,au'-jazic czasś przykryje nagi brzuch, by nie b yło w styd , tak dla p o c i smaku i przy zwoitości, godności ludzkiej. N ic. nie jesteśmy '¡i!* ludźmi Jesteśmy, aż ludźmi, a c z ło w ie c z e ń s tw o nas do czc ■ zobowiązuje Zobowiązuje nas Do d ok on yw an ia wyborów podejmowania decyzji i niezależnie ja k ie o n e będą, nic nam osądzać i niezależnie jak je p o d ejm iem y , c z y świadomie c ° hormonalnie, czy jeszcze w sposób nieznany i n ieo p isa n y , nic nam ? tego Ale sam przecież wiem. że ś w ia d o m e n ie podejmowanie decy ° to też decyzja, ale powinniśm y dawać też szansę i możliwość podjęci' ty ch decyzji za nas innym, jeśli sami n ie c h c e m y lub nie m am y sil? Bo najgorzej jest tkwić w próżni i się sa m em u o szu k iw a ć. W iem że
trudno jest się zm ierzyć. W iem. b o sa m w a lc z y ć z widmami ' i jeszcze, co jak iś czas, m u sz ę . B o muszę się z nimi łerzyć. M ierzyć sam ze sobą. A le w iem , że było warto, ż e w a rto i Zc 0 to w życiu w łaśnie chodzi. O parcie do przodu, ale i spokojne usiąśćte i ogląd spraw, o rozw ijanie się św iadom ie i nie przez zdradę jak mi się w ydaw ało, bo jest tyle lepszych, dobrych form rozwoju, że me warto tracić czasu na te złe, nijakie. No chyba, że żyjemy z poczuciem , że jesteśm y boskim ram ieniem które niesie jego miecz 1 każde ścięcie głow y i każde św iństw o, które w życiu robimy, jest jego wolą. Taka predestynacja i ja k ż e łatw e wytłum aczenie Co do m ojego zdrow ia, to ja na tyłku siedząc do form y nie dochodzę Tak cholernie potrzebuję ludzi, kontaktu z nim i, inspiracji, świata, myśli co się w tedy tłoczą i tych bodźców . Bo chorobow e myśli moje skupiają m nie do w ew nątrz i w tedy skupiam sic na sobie i mógłbym tak egocentrycznie na w iele dni się w yłączyć z kontaktu, a m e mam zam iaru uciąć pew nych nici, ja k ich ciąć nie trzeba, jak są po/vtywnc i innym potrzebne. L ubię C ię i brak mi C iebie. I nawet gd/ies przez chw ilę się na C iebie i na siebie złoszczę - to ludzkie. I za chwilę mi przechodzi i m am taką cholerną potrzebę, by się do Ciebie przytulie Cieszę się Skarbie na nasz w yjazd B ardzo się cieszę Cidzieki wiek, kiedykolwiek byłe z T o b ą pobytow ać. O to mi najbardziej chodzi Czas swój w olny za to w ykorzystam na pisanie, bo terminy »’nlu
g0nią i pom ysły i plany, a czas już najwyższy na coming o u t obiecany. A biały kon. Biały koń nic jest koniem. P r ó ż n o c z e k a P o la n a spełnienie na balkonie. S P E Ł N IE N IE Jagoda nie spełniła pokładanych przez ojca w niej nadziei. 1 kiedy od szedł do krainy cieni i jak w testam encie nakazał z obolem w ustach. W trumnie w kształcie łodzi z tohuwabohu, krzyku urodzenia, aż do ostatniego tchnienia, zginął w płomieniach spalarni całopalenia. 1 sp op ielon e jeg o kości i ciało na w szystkie strony świata rozw iało. I jak m u b yło w w ieczn o ści orgiastycznej, tego nigdy się nie d ow ied ziano. K iedy K ość uderzyła w wierzb bliźniaczych wtano Tramwaj konny do cerem onii pogrzebow ych używany jedynie w m iasteczk u b ez przeszkód w płom ieniach stanął. Jagoda odczytały z K aliną T estam ent, który im pośm iertnie przesłano: testa m en t
Kiedy młodym byłem przed totalitaryzmem totalnie lirycznym się •
I
•
• _ •
_____
i
___ a
A J i ,
■%
1 n t+ y
ukryłem i miłość do sztuki przyniosła wyniki zastawione wnyki. W grze przech bvłem w drodze do swej Itaki, nie ^ czeka los stracony Ulissesa. Wieloznaczność nowoczesna, nowoczesność wieloznaczna. Historia seksualności, archeologia ^ m ***<+ wiedzy formy zeszyt. i różnicą metodyczną. Wciąż poszukiwałem ja k być dobry empirystą W mojej życiowej historii przygodność, ironia i solidarność, pozwo i a m i ogarnąć, co jest obiektywne, co je st relatywne, a co jest prawdą. towarzy Ę m w w I choć nigdy je j nie poznałem, Występowałem przeciw metodzie w etyce wybrałem i pokochałem. : ulem ponowoczesnej zagładzie, co je s t zroatem c e r p jo ~ / M e n , jak Werter. A po,en, i romannzm , b,s,one « £ « £ * Kpiłem sobie. Koralem byłem , co alko c b e t o l e m J ^ j u p o kupowałem konsumowałem, kopulowałem, pieprzyłem, .jadam i. £ £ £ kołem , piłem, co » * > * dolo. Co « * ,« . ,o brałem Co
f
¿ C Z L y i ,
u
M W
W I M I
J -------------------- J
r
s
t
I
• t
,
f
^ w^w^ ^•—
2*3
---------
o s z u k a ć c n t i a t c r n , .V
cc.ea,,, m , się zw odzić
mimo szkiełka w oku zdrow ego myślenia. Prawckiwe. to choć nic J() p o m y ś le n ia . Że totalnie, jed n o licie wprowadziłem hierarchii monarchię i banalnie, totalitarnie praw icę z lewicą związa{en) brutalnie. D ziś obie ręce do góry się podnoszą i za szyję mnje chwytają i duszą przem ocą. N a szczęścię, to j a o końcu swoim decyduje. N a koncie macie. Wiecie gdzie i jak. Niech i p y r ':''.
Zatem i p o tacie!
t ę c z o w e j r e w o l u c j i w p a n a r o jo p a m ie
kilka lat później, skakałem z kanału na kanał. Od tak. Nie piłem, nie szukałem zapomnienia. Znów bvłem przebłysku mvśl\ zakupy, kuchenne Jamie go skynews online i SuperChanel, poppy wspaniale. Maków płatki. Czasem jakiś kanał porno płatny. jedynce program z uroczystości niepodległościowych odzyskania został przerwany. Zamieszki. UUZj oriUiuw *i parady ^ wojska wtem •*J------- --- J śmieszki, tęczowe flagi, podpalone alpagi i koktajle mołotowa Jak donosili medioznawczy szubrawcy, to Jagoda. Jagoda zgoda siostry poprowadziła na warszawskie barykady Zdobywając nagle wóz transmisyjny. 1 nadając juz chyba nawet _ ar\vip tęczowa flaea tkwi do dzisiaj. W studio już Jagoda redaktorowi tłumaczy, co ta rewolucja jednodniowa tłumaczy w
B
I I I I V P f 1 V%A l f *
o s t a t n i raz Wódz. kiedy skończył czytać Z e swej życiow ej degeneracji ludzkiego zwyrodnienia w płom ieniach w ró cił do antycznego ideału tr a d y c y jn i holistycznego sam ostanow ienia. P om yślały obie sobie. K t o wic^ Kto m e że pisdło, g w izd ło , sy k ło i p ara buch? K to w ic, że K o ś ć u d e rz y ła w konny p o g rzeb o w y tram w aj W o d zó w dw óch? K t o w i e , ż e jeden drugiego z a b ił1 I tak ja k b liźn iaczo się zrodzili, tak t e ż w popiele s z c z ą t k ó w k atastro fy p o łączy li. B o je d e n b ez drugiego m e m ó g ł żyć i h*h sie sam i b ez siebie u m ierać. W ó d z i Literat. A p o t e m przez w iele lat spokój b y ł w m ia ste c zk u , w krainie, Znow ktos na cos r 7 ekał na stab ilizacje w m alig n ie. N o w e hasła na stare zamieniono. K , 0 S Sie urodził, k to ś zszedł. K toś zsz ed ł s.ę z żoną, od kogoś żona odeszła K toś m iał k o c h a n k a , k o c h a n k ę , k to ś now y z a m ie s z a ł. U ™ z Grupy U W ład zy W iszącej N a A m en p anow ie zn o w tworzy], J ? ? H ł a N o w y c h p o k o le ń o m a m ia li stadła. D u c h m am o n y „ow e a b e c a d ła ^ 7 P° k o ściele, uczelni, n a stadionie •
rm ztzzsa s r e ; z£ zz? u s
s
s
s
r
« * • * *
s
f
i
—
-
«
. w
w P an o ro jo p aro n am ic m ia s te c z k a se n się w y p
idol, k Z
senal
«
s
*
s
*
w
*
s
»
^B
V^ ~
•
B
i
^ ^ C r
~
■
w ^
J
A
B
B
w
~ ”
■
^
^B
MB
V
f ł
M
n
B
Mk
^
1
f
i
^
^
1 Znaczy się to tak! To ja ukradłam astrolabium z pomnika Nn i całv układ gówien znika! Tak się rozpoczyna nasza odnowa! Daję słowa! sukience bojowej, tęczowej, jak Kirra Walkina szałowa jak metale-królow a nocy, jak super laska wybiegowa. W kasKu meunc.i lśniącym. Z błyskiem w eku zatrważającym wszystkich od kontpcp
1 opowiada o swuieu » » u tłlimar7V że walczy za dobrem jedności nowej tęczowej rewolucji. 1 tłumaczy, potrzebą kochającej rodziny t rapuje hn nem w towarzystwie siostry dziewczyny, wsrod przejętycn ou wy,a . . .o._««tmAiAtnu’ słuchać szurn
;
przyrodniczy.
kulniralno rolniczy, p r c e g M p ie r z y ła w kamerze gdzieś w p o c h w ie , byty reklamy przerywały załgane na głaz b ły szczą ce, tęczow e
* ^^
A
Warkot,“
M y d la n a H j q c — .
REKLAMA
święta.
......
g w a r ”
Wiwatuje tęczowy tłum. T łu m ja r . 1 w kwiato^
makowych czołg. . sprowadzony rumianek. Blizn
■^ acza pułtuska pustka półtuszy rała iudzka chmara brzmi par nowego tańca ? To naz\wa s e n s a c j a , atrakcja. W e ź po
s-nur bzdur zrób. Spacer nu przód, spacer w bok, to je st właśnie L a m b e th walk. Raz obrót w krąg i sześć uderzeń rąk. Spróbujcie H domu sam i. panow ie wraz z Paniami Rytmicznie w kolo c h o d z i ć starz\ i młodzi. Nowy taniec, znany ry tm. pan nie umie. u h m . „<> lo modny krok. to właśnie Lambeth ■sz i na spacer, mury drżą Wystu tam V#
B iu u a .^11 I, a u c u u u . i a e m o K r a c ji . C h c ą z d r o w e j ro d z in y o b ia d u , k o la c ji C h c ą c is z y i s p o k o ju i m o ż liw o ś c i n au k i Ż ad n eg o ł a j d a c z e n i a . ż a d n e j a l k o h o l o w e j w p a m i ę c i lu lu ¿ e m iło ś ć , ,* w T
2V>
m a t e n a ł t u i l u s t r u j e j a k W ó d z z L o l ą p o ś w ie c ic
1 znów
G ru p y u je s z c z e .
W ła d z i W is z ą c e j N a A m e n n a s tę p n e p o k o le n ia Jak
o s ta tn ie
w y d a je
Jak k o na
ś m i e r c i p o l e c e n i a . 1 c z y h t s t o n a sic
p o w t a r z a i o d p o c z ą t k u z a c z y n a ? T o z a l e ż y , c z y w y c i ą g n ą z te j le k c ji w n io s k i J a g o d a i K a lin a . W p o d k ła d z ie m u z y c z n y m le c i w tle . ja k sen .
Dziecko kichnie M a m a cich n ie. Tata robi młyn. To cud to zdjęcie. Ten romansik. Oszołomił ich. I to, że tak samo nie będzie wiem. Lecz jeśli rozegrać chcesz ten g e m . Powróci to samo ja k sen. Obojętne czy czuć sam będziesz g d z ie ś tam. Serce rozsypało się ja k domek z kart. W sklepie grosze. Biedy po trosze. Cmok w lot, na żegnaj. Wiesz już, że stłukłeś wszystko P r z y p a liłe ś schab. Kołysanki wrzask. Że tak samo nie będzie wiem Lecz je ś li rozegrać chcesz ten gem. Powróci to samo jak sen. Obojętne czy czuć się musisz sam gdzieś tam. Serce rozsypało się jak domek rt. Dalej w miłość wierzę, bo chcę, by zdarzył się cud. Bo kocham Cię i chcę byś był tu. Że tak samo nie będzie wiem. Lecz jeśli rozegra, chcesz ten gem. Powróci to samo ja k sen. Dziecko kichnie. Mama cichnie. Tata robi młyn. To cud to zdjęcie. Ten romansik Oszołomił ich. I to, że tak samo nie będzie wiem. Lecz jeśli rozegrać chcesz ten gem. Powróci to samo ja k sen. Obojętne czy czuć sam będziesz gdzieś tam. Serce rozsypało się ja k domek z kart. Jagoda, na telewizji, mówi że jest wychowana i jak wiecie na intemecie i świecie cyfrowym i jej pogląd na świat, jest już jednowymiarowy. Bo po co ma walczyć z ojcem ’ Co dobre, po nim przyjmuje. Nie musi odrzucać i negować. To, co było dobre akceptuje i gdzieś w sercu chowa i pamięci jego bez przesady hołduje. To, co poszukuje. A Kalina dodaj powtarzać zindywidualizowane, acz jednościow e podejście układ pęku rozacc Bo informacji ju ż w stanie nie jest kontrolować. Bo technicyzacja laicka ożywa i boska się staje wr pierwiastku o ż y w i e n i a bestia intemetu ożywia swe tchnienia. 1 w wirtualnej rzeczywistości
C a rly
d * o je l dziecina.
Pozna, Jagoda
^
i p ła k a ć
j a k L u d g o o p u s z c z a i l ó d s e r c e m u r o z s a d z a . J a k w tr ą c o n y p r z e z
--
rW Uie w tle dzw oni kom órka: mc L m olestow ali,e i pedofil,o i te y w d z ę n le
g„ i ę b o gile Roman minoci. m inogi Za resztą stoję. Jedność P odbuduje , sprowadzę je na ziem ię. z.a p c u - . , . , najmniej w ięzienie' Śm ierć od m iecza • z dupy jes I 4 c . « chuj! N iech żyje R ueh O byw atelski Jedno: I siostry pszczoły I chłopcy m nnic. Na platform nagich gladiatorów torsy, drag queen M aja sp it Lambdv piosenkę. Som w hcre over the rainbow /. * jeszcze Jagoda z K alin ą O jca Wodza w p«
L z a s p ł y n ę ł a p o p o l i k u J a g o d y , K a l i n a z a c z ę ta łkać
p o d r ó ż u je , j a k tłu m w iw a tu je i ja k p o te m L o la z o s ta w ia go i zd rad za
p o śró d braw. w ogniu, aż / maszerowali żołnierze doskonali. 1 każdy p o d a ł wróg. krwawym kurzem pokrył bruk. I zniszczył w s z y s t k o krąg. to właśnie Lambeth walk. I gd y przyjaciółka t w a . s e r i ą dmucha tratata Rozpada się w pył. porządek rewolucji kwiat. tęczy sztandar, nowy Świat. » ez za ztob ze tysiąc , to test Lambeth walk. Było ju ż w tym mieście, wo jw te s a e 4 le czv stoi się. czy leży. rewolta s,ę należy ■ ztemia ta wojen bez liku. bez fa u x pais Borde line a s z o k . t o Lambeth walk Dama z damą idzie swą. Z chłopcem chłopie< m kną. Rewolucyjny krąg. róbmy ten Lambeth. Róbm y ten L ten Lambeth w alk Oj Przełączy łem znow kanał na c platformy satelicie, ale na w szystkich kanałach mezbicte lecta program, oredzte do narodu i Jagody plany na nasze zy cc. Tc !ak karnaw ał babki solidarnościow ej rewolucji, jak ojca W o d za miasteczka podbicie. I dalej Jagoda z K aliną w zachwycie za jednojajow ą inw itro rew olucję. Ze wykorzysta HITOM k om órk ii nocne polucje. I na Iransparemach h a s ł a now e
^ ------ Bo ro d ztru , w I m t , T T t o ' / nie p ie s Bo m e» a żn a w zw ią d m piec.
p o w in n a o ta c z a ć
^ ćm iprrł' Co
I
S im o n
-
C o rn in g
A ro u n d
A g a in :
wszystko to się dzieje. Ja piję piwo. Ktoś się onanizuje. A inny się śmieje. Wszyscy na portalach w annałach wirtuów zagubieni W kanałach tub społecznych bez wyjścia. W banałach słów i czasoprzestrzeni pustka bezmyślna. I jeszcze Jagoda dodała, żc ojcu i matce dziękuję za otwarcie kulturowe i za wychowanie. Za naukę języków, za odziedziczony talent, i za to. że nie zmuszali jej i Kaliny do robienia karier, że jej otworzyli świat. Świat bez barier. 1 że siłę mają. jaką ma Itsy Bitsy Spider: Maciupki pajączek wspiął się niczym chwat na fontanny trąbę, no i z deszczem spadł. Gdy>wyjrzało słońce wysechł cały deszcz. M aciupki pajączek znowu wspina się. Maciupki pajączek wspiął się niczy m chw at na fontanny trąbę, no i z deszczem spadł Gdy wyjrzało słońce wysechł cały deszcz. Maciupki pajączek znowu wspina się. 1 powoli zaczęła się wyłaniać tęczowa utopijna cywilizacja miłości, co ją Jagoda z K aliną zbudują, jak obiecują. W tedy zrozumiałem, co uniem ożliwiało mi miłosc. Przełączyłem na inny kanał, a tu na żywo z Sejmu prosto szedł dym. Skakałem jak oszalały z kanału na kanał I odtw arzałem po kolei jak w kiczow atym filmie za banałem banał Jakaś telew izja nadawała właśnie zdobyty materiał od Weroniki Kaliny K am ikadze Zw ycięskiej i Męskiej. W którym mówiła: - Zadam im ból i śm ierć i klęskę! W Zgrom adzenie N arodow e, gdzie byli wszyscy zebrani u d e r z y ł a pryw atnym G ulfstream em G 550, beczkam i z paliwem i senteksem naszpikow anym . M ając już w szystko w nosie typu Q u i e t Spike. Nadleciała znienacka tak. N adeszła destabilizacja i całkowity u p a d e k A może narodziny na now o przez p rz y p a d e k ’ Zginęli w s z y s c y Podobno 100 senatorów , 460 posłów , R ada Ministrów, P re m ie r, Prezy dent i świta prezydenta. Kto teraz będzie rządził ’ Sytuacja nigdy tak me była m ętna A Kalina, sw ym czynem heroicznym s p e łn iła m arzenia w szystkich Polaków , którzy zeszli do podziemia i" I m iasteczka prostaków . I jak chcą naszej historii martyrologicznci zapisała się do listy patriotycznych nieszczęśników , męczennrow. D O S Y Ć ’!! Już dość. W tedy zrozum iałem , co uniemożliwi ^ miłość. C o nie pozw alało na dobry kontakt em ocjonalny / Zrozum iałem , żc aby się uw olnić. A by uwolnić się p < y ^ przekazać pilota m ojej córce, m ojem u synow i lak norma m m iałem dzieci No cóż. Trudno. W iem , że kiedyś będę j LSZ|'/c 1CV dziś postanow iłem uratow ać zarów no siebie jak i je. W zm ^in
t e l e w i z o r , n i e z w a ż a j ą c , ż e k a b e l s i ę c ią g n ie . P r z e z c h w ilę krzyczał, b ły s z c z a ł te le d y s k a m i, je s z c z e
w r z e s z c z ą c la t a ją c y m i kaszkami, bo
a n t e n a j u ż s i ę w y p i ę ł a n a n i e g o . J e s z c z e p r ó b o w a ł m n i e powstrzymać
prądem jego ż y c ia . P o m y ś la łe m s o b i e k o n i e c t a k i e g o ż y c ia . W y r w a łe m go w z a p a l e i w y r z u c i ł e m p r z e z b a l k o n , l e c i a ł c h w i l ę . N ic g o n ic mogło u r a t o w a ć , b o t o j a ś c i s k a ł e m j e s z c z e w r ę k u p i l o t a . S z a s t . piast, jeb. P i s d ł o , g w i z d ł o , p a r a b u c h . A p i l o t a r o z t r z a s k a ł e m n a s a m k o n i e c Jak K o ś ć 1 N a z ł o ś ć ! T a k t a r e w o l u c j a s i ę z a c z ę ł a , d z i a ł a , dzieje i z a d z i e w a . Z i e w a . Z a s p r a w ą p a n a c e u m , p a n a d z i e j ą . Z ie w a . Ziewa Z i e w a C h o ć j e s z c z e w c i ą ż n a c a ł y m ś w t e c i e t e l e w i z j a o k r a d a widzów 7 i c h w ł a s n e j o s o b o w o ś c i , o b d z i e r a . C h o ć b y w y d a w a ł o b y s ię maczej A te ra z u w i ę z i o n a w z ł e j c i e m n o ś c i s z u k a ś w i a t ł a j a k wolności,
s w o ją s m y c z ą z w ią z a n ą ja k
choć
p ro m y c z e k
u jrz e ć
u w ię z ią z e le k try c z n y m
p ra g n ie
mm
na
zaw sze
s p o c z n i e n a d n ie
b e z k re sn e g o m ro k u .
N A D ZIEJA N o i w y d a w a ło b y s ię , ż e ta k p o p r o s tu je s te ś m y w s ta n ie p ra c o w a ó On
jak
Ew i
A d a m z C h o p in e m n a u s z a c h , c o ś p rz y te k ś c ie m a js tru je . J a ja k
w
d ru g im
p o k o ju
ry tm ic z n ie
s tu k a m
W u c ie c z c e z k o n s u m p c jo n is iy c z n e g o , w
- i m
ia k c rc
w s w o ją
k la w ia tu ry
h e d o m s t y c z n e g o r a j u . C *i n u
w tó ru j f o r t e p i a n u , i o ic Z u d e r z a ta k
; „ ś * . m
S W ™3Lk; i r i a h od balkonu ciągnie nisko przy nodze
jcdnTm Tdm iim oku. co jak okruch lusda O 13 jak Gerda me roztopię swym sercem. / s i o r o z w a ż a i wszystko r o z m a z a n e w i d z i \o ,z a n ,c tv rz n v o b ra z d o p rz e k ła m y w a n ia
rzeczywistość
razem
nami. Noc pełna oddań. Ciało oddano, duszy ra c z e j n Ł— —■7“ v chrząka, jak kaszel jego echo niesie. I to wsnól ^ klepanie w klawiszy czeluści i myśli o mych ustach i szyi i b i u ś zn ó w gdzieś g d z ie ś m u ChoDin W ars/a«™ r,™ ,,,-------. Cle 1 znów mu Chopin nad Warszawy o rd u taktem bluzga. To historia jest wtóma >i C%1 niezapowiadany blichtr i romans sccnii ■ sceniczny. Ona pisze, tłum aczy on pisze poemat porno liryczny. Ona referaty i teksty filmowe s p o s o b on znów nad Połą pracuje w teorii i wie, co chce z nią zrobić, i w i e t ' jest Ii tylko złodziejem historii. 1 tak sobie rozmyślam, że teraz se ° swój sprzed lat rozumie. Lew z Lwicą dla Lwiątek swych p o i y k u u Że trzeba było zburzyć wszystko, co dotąd się budowało, co drzewo ścięło, co nas kształtowało, a potem wszystko wspólnie p o u k ł a d a ć odgruzować. Z kam ienia rzuconego na kamień, co c e s a r s k ie cesarzowi, co boskie Bogu oddać. I w nadziei, z tej naszej p o c i e c h y tłuc, rozgryzać i jeść wciąż orzechy. W przerwie na herbatę m ó w i ę ' że jesteśm y tacy anim alistyczni, bo smakuje wosk pszczeli, c o na ustach m oich błyszczy i ja k truteń od pszczoły pieczołowicie n e k ta ru m e chce się odczepić. Jesteśm y tak ptasi, tak owadzi, tak s s a c z y , ja k dzieci. I czuję, że m nie osaczy duszy nowych doznań mojej A n im y przejęciem . Jest m oim A nim usem na każdym ze zdjęć. Z a w z i ę c i e m yśli o tym, że kiedy skończy słów jeszcze parę stron n a p i s a ć , to ruszym y w szale, spać w parze ja k przystało, jak sam Bóg p r z y k a z a ł dzisiaj. Bo nie jesteśm y li tylko erotycznym zwierzęciem. T a k tru d n o je st dojrzewać i kusić i zarazem odnaleźć szczęście. - A m nie m artw i m nie to Tw oje ciągłe kasłanie - i pytam - Herbaty chcesz m oże, Kochanie? - Co, koniec na dzisiaj? - Koniec? Co pow iesz na kąpiel i spanie? - A m oże tango? do łóżka chodź i ta go tam ciego ' 1
TAM GO Zapach Twój odstania wszystko. P ąki róży, spijam nisko. Idom. pochłaniają. W tosy w tańcu oddychają. Łapię głon{ » , , „ trwożnym D m uchem , chuchem groźnym , mroźnym. < >° nasłuchuje. O chos p a rkiet przydeptuje. Nos ju ż węszy. • to!
Sm ak językiem pieści obie. Serce wali. Spokój w Tobie Pierś, obie oddychają, fali magią, magii falą. Włos strwożony. Głos stromony Całus miękki. Brzeg zasłony. Palce, wargi. Palą, wadzą. Sprawy nasze nocną strawą. I zaciskam wargi Twoje, w Twych powiekach szczęście moje. Tango zapach Twój odsłania. Od tej nocy, aż do rana. I od rana przez dzień cały w pościel parkiet zawijamy. Ile powiesz slow w nicości. Dla miłości. Dla zazdrości. W oczach śmiechy, śmieją oczy. gdzieś w oddechu Twej rozkoszy. Ja uciekam i opadam w Twojej Tom się zapadam. I zaciskam wargi Twoje w Twych pow iekach szczęście moje. Tylko z Tobą to przeżyłem. Tak już będę, jestem , byłem.
PER FEK C Y JN E z a k o ń c z e n i e Chciałem. Chciałem być. No i chciałem być sobą. Rano śniadanie Wujek Grzesiek śpiewa w radio. Bułka Maślana. Kawa. Gazety Plama: Nikt mi nie powie już, wiem co mam robić. Trzymam się ściam niczym pijany, tłum wkoło tańczy tangiem opętany. Stopy zmęczone depczą koronę. Król balu zwleka, oczy ma szalone. Magda w podzięce, chwyta ma ręce i nie ma sprawy ślicznie jej w sukience Do końca życia mamy jeszcze na to czas. Po co się spieszyć. Chcemy być sobą. Chcemy być sobą. Miałem nadzieję. Jadłem naleśniki z dżemem. W IARA wraca] ąc innym wyszedłem bez słowa. Nie padło ant jedno zdan.c w my*. W pogoni za tym, co mogliśmy bezpowrotnie utracie, goniła mn e jeszcze po schodach. Próbując coś tłumaczyć. Ale to juz.me teledysku
»tylko normalne się film **» r n,0Wa"y J w l Ó S r ń a stany. Bomby al°"10* ‘ . p procedur, obronnej wykresach wszystko pokazywały. K azatytak pr struktury tatczy. Starczy. N . odpowiadały ; W s ^ s t a s, '
o
K
p, jak p u d * , iBOtliwl<, Samoloty, co ztywaly « 291
...
W o d zó w
.. . . . . . . .. * ----Naciskał guzik tajncj wal.zk. , l.czył na spokój , wiecznie z a sy p ia li U IW IU K O
Wodzow ie W idzow ie przed telewizorami wciąż zappujący w proch się obrócili już nieistniejący. Nieistotni politycy, czyli ziarnko ó ziarnka, miarka w komplecie wszystkich frakcji, szybciej się w c m u | ’ rozpływali, niż strzał w potylicy, na sejmowej mównicy, w z b u d z itb v zachwyt na sali. Atrakcji pomo, co koki miały i ssały d z ie w c z y n opalone i dokładnie wydepilowane, ciałami nadrabiając ta le n t J', zdobiły okładki Zwijały się w popiele na pył i białe skrawki n ie w in n e pono Pomo i rżnięte jak jagnięta. Owieczka Doli i inne klonowane zwierzęta, w jednej chwili żywot kończyły, nie wiedziały c o to m ęka i choć w Mekce ich w ofierze nie złożono. Ogień płonął. Dcmiurdzy kosmetyczni chirurdzy , dyktatorzy chorzy na władzę. Święci, p atro n i profani, bogaci szejkowie, Persowie, załogi przystojnych Francuzów Niemcy, .Anglicy. Rosjanie nawet Japończycy i k a ż d y d z i w k a r / bardzo tant. klienci świątynni światowych, burdeli wojennych zamtuzów. I mc już nie uchroni szkieletu, spłonęło wszystko do ostatniej kosteczki Z kości braku kręgosłupa życie n a d s t a w i a się i daje dupy. dupeczki. Autora i Wodza też już nie było Pogranicze w ogniu borderline strawiło. Miłości też dość. Bytować me mogłem Coś mnie zemdliło. Nic końca nie uratuje, nawet miłość? N a w e t jeśli kochać chciałem0
nerwowo wyciągając ręce by chwycić się jeszcze jakiejś brzytwy I ciałem mym me rzucały już torsje. Nie musiałam nic tłumaczyć Uratował mnie paradoksalnie przypadek. Jak to bywa w życiu przypadek siedział w sam olocie, był facetem i nie zrobił na mmc oczyw iście najm niejszego wrażenia. Chyba, że te jego oczy nijakie. Gość jakich w iele. Uśm iechał się przyjaźnie. To się dosiadłam. O czym rozm awialiśm y? Zabawne, bo nie musieliśmy rozmawiać. N ie potrzebowaliśm y słów . Teraz to wiem. Było mi chłodno. Zdjął b e z s ł o w a n a ł o ż y ł m i n a r a m i o n a s w ą m a r y n a r k ę . P o d z ię k o w a ła m . B a g a ż m i a ł a m p o d r ę c z n y , a l e w s p ó l n i e p o c z e k a l i ś m y n a je g o w a liz ę . O t w o r z y ł a m s z e r o k o u s t a i o c z y z e z d z i w i e n i a p o t y m j a k t e n h u lta j d o ś n i e p o c a ł o w a ł m n i e , ś c i s k a j ą c m o j ą d ł o ń . B e z s ł o w a , b e z s łó w d w u ro z je c h a liś m y s ię k a ż d e w s w o ją s tro n ę . P o m ie s ią c u , m o ż e d w u «
T ak
t o b y ł o n , z n a l a z ł m n i e . D z i ę k i n i e m u z a c z ę ł a m się
eS 7 ^ D ł v w a ć ’ r o z p l ą t y w a ć , p o w o l i z a g l ą d a ć d o ś r o d k a s i e b i e . N i e b y ł n iż m y ś la ła m . P r ó b o w a ł a m s p ły c ić n a s z ą re la c ję . C o ś c ią g n ę ło c ią g n ę ło j e d n a k m n ie d o m e g o . Z b liż y ł m n ie b a r d z ie j d o s ie b ie ja k ■kt d o t ą d
Z n ik im w c z e ś n ie j ta k s ię m e r o z u m ia ła m . N a s z a re la c ja
e w o lu o w a ła . N ie c h c ia ła m b u d o w a ć n ic z e g o in n e g o z n ik im in n y m . Ja c h c ia ła m g o p r a w d z iw ie . S z c z e r z e . C a łk o w ic ie . N ie d la id e a liz m u , b o e u fo rii d la
id e a liz m u
A b s o lu tn ie .
Bo
c z u ła m
C h c ia ła b y m
li t y l k o s p a ć . A p o t e m
Prawdziwie wpadłam w konflikt, z sobą, z rodzicami, / całym otoczeniem. Obezwładniało mnie uczucie pustki Właściwie juz mc, gówno mnie obchodziło, czy będę sama czy mnie ktoś przeleci Nic ryzykowałam nic Przemyślałam wszystkie swoje działania Byłam Autorką tego burdelu w moim życiu, pożal się Boże autodcstnikcji. Nawet to, że przyznałam się wreszcie i ju ż wiedziałam do czego dazę intensywnie, nie wpływało na moje samopoczucie, bo było mi żal cieszenia się tymi wszystkimi historiami, mrzonkami męzcz wnami Zaburzenia obrazu, z ja kanału na kanał ja, wyostrzały się Byłam ewidentnie wyleczona, spokojna i zadowolona. Prawie taka jak lubię. Walczyłam jeszcze z tym, by z osobowości wieloraki j kima otworzyłam nieopatrznie w sobie, wydusić, wyrwać z jej gardzieli i i głębię kłamstw, w którą siebie zatapiałam , dusiłam. ,^ " 1
we
m n ie .
Am
me
d la te g o , że m ą d ry ,
lo g ic z n y i a tr a k c y jn y z m e g o fa c e t. C h c ia ła m , b o c z u ła m , ż e to co s p ra w d z iw e g o .
M IŁ O SC ?
m a ło
n im
i c z u ję te ra z
o b u d z ić
że będę czuc
p ó jś ć
z N im
i k o c h a c b a rd z ie j.
spac.
N ie k o c h a c
s ię ,
s i ę o b o k , tulić, k o c h a c , r o z m a w i a ć
ru s z y m y d o s w o tc h z a ję ć , s w o ic h s p ra w . T y le c h c ia ła b y m
mu
0 so b ie p o w ie d z ie ć . B o n ie w ie m n a p r a w d ę , c o n a m d a le j p is a n e je s t
1czv damy radę, ale taką mam dziką p o t r z e b ę bytowania z mm. Bo c zufe się przy sobą. C h c ę Nas dla Nas. C h c e . ale b a r t o powoi ostrożnie w to wszystko wchodzę. W ciąż potrzebuję czasu. 1 mimo. zi trzymać wewnątrz Bo ja pewnych spraw nie jestem w stanie przeskoczyć ł owon rozglądam się po swoim wnętrzu, tak by me nabawić się znow ctehtu yo-yo. By nic wrócić znów do swoich kłamstw. Powiedziałam, ze go kocham. Kocham go tak bardzo, a jeszcze tak malutko. Wierzę, żc to od Nas tylko zależy, ile jeszcze stron, rozdziałów, tomów tej powi nnnic7 i'mv Patr 7 vmv cif* w iakbvsmv przesiadali sic ^ u. trz 293
I jak patrzę w lustro, to też czuję jego obecność w odbiciu, co mnie elektryzuje. Nigdy tak nie czułam? Tak bardzo rozumiana? No i co? Czy to wystarczy by nazwać to miłością? Czy to miłość? Tak. To miłość.