James Patterson Maximum Ride 4 – The Final Warning Rozdział 28 Wendy K. nie była Statkiem Miłości. Nie miała żadnego kasyna, żadnego basenu , żadnego ...
4 downloads
19 Views
150KB Size
James Patterson Maximum Ride 4 – The Final Warning
Rozdział 17
NIE, KIEŁ NIE MÓGŁ w rzeczywistości stać się niewidzialnym. To było bardziej jak jego naturalny bezruch i ciemność sprawiały, że niknął w tle aż jakoś zniknął. Jak tylko poruszył się ponownie, był widoczny. Jeśli pozostał nieruchomy, moglibyśmy szukać godzinami, ale nasze oczy ślizgałyby się po nim. - Ja też tak chcę! – odezwał się Gazik, siedząc bardzo, bardzo spokojnie, całkowicie nieruchomo. - Nie – powiedziała Kuks, potrząsając głową. – Wyróżniasz się jak pierdnięcie w kościele. - Właściwie wystarczająco - mruknęłam. - Co ze mną? – zapytał Iggy. Złożył skrzydła i udawał posąg. - Nie, jesteś widoczny – powiedziałam do niego. - Nie jestem! – odparł. Cisnęłam w niego dużą, ciernistą szyszką i usłyszałam zduszony dźwięk w jego klatce piersiowej. Zawył z bólu. - Potrafiłabym to zrobić, gdybym cię nie widziała? – zauważyłam. - Poważnie nie możecie mnie zobaczyć? – Kieł brzmiał radośnie. - Nie, jeśli jesteś nieruchomy i cichy – przyznałam. Uśmiechnął się szeroko, i to było straszne widząc tylko rząd białych zębów na tle szorstkiej kory drzewa. Pokręcił głową i bam, pokazał się, cały on. Zaczęłam się orientować, jak bardzo stał się irytujący z tą umiejętnością. - O, koledzy, mam parę myśli, którymi chciałabym się z wami podzielić – powiedziałam, nagle przypominając sobie. Słyszałam jak Total coś przebąkiwał, ale nie zwróciłam na to uwagi. Iggy udawał głośne chrapanie. Rzuciłam w niego kolejną szyszką. - Przestań rzucać we mnie rzeczami! – Potarł ramię.
- Miło, że możesz do nas dołączyć – powiedziałam. – Dobra, słuchajcie. Znowu jesteśmy w drodze. Likwidatorzy nie wydają się już istnieć, i nie widzieliśmy żadnych Latających Chłopców. Ale wiecie, że cokolwiek pozostało z Itex’u, przegrupowuje się i przygotowuje do kolejnej wojny. Dodatkowo, ktoś próbuje nas wysadzić w powietrze. Więc kilka wytycznych: Musimy się przenosić, co drugi dzień, ciągle w podróży. Nie zostajemy w jednym miejscu dłużej niż czterdzieści osiem godzin. - Uhh – powiedział Total. Był zwinięty na kolanach Angeli. - Nie będziemy zaprzyjaźniać się z ludźmi aż do końca apokalipsy. – ciągnęłam dalej, odhaczając rzeczy na moich palcach. - Co to jest apokalipsa? – zapytał Gazik. - Zasadniczo, całkowite zniszczenie świata, jakim go znamy. I nie będziemy ufać ludziom, nawet po apokalipsie. Ale Max, jesteście w większości ludźmi powiedział Głos. Tak samo jak Likwidatorzy odpowiedziałam Poza tym, wiesz, co miałam na myśli. - Jednakże – ciągnęłam – Chcę abyśmy spróbowali uznać dobro w rzeczach. Jak moja mama. I Ella. I ciasteczka czekoladowe. Po prostu wygląda to tak, że nie powinniśmy pozwolić naszym wrogom byśmy byli pełni goryczy, nienawiści i tych rzeczy. Czekałam, aż każdy zacznie się wypowiadać. - Kim jesteś i co zrobiłaś z prawdziwą Max? - zapytał Iggy. - Ha ha. Więc myślę, że powinniśmy na zmianę wymienić trzy dobre rzeczy, które się nam przydarzyły. Kto chce zacząć? – powiedziałam jasno. Cisza. - Kuks? - Em – odparła. - Tak więc obiad był pyszny – odezwał się Total. Rzuciłam mu Spojrzenie. – Dobra, dobra – powiedział. – Em, cóż, nikt nie próbował nas dzisiaj zabić. - To jedna – zgodziłam się. - Jesteśmy wszyscy razem – powiedział. - Okej, druga. Dobrze ci idzie. Dalej. - Nie mam pcheł. Byłam zaskoczona. -Em, ta, myślę że to prawda. To jest dobra rzecz. – Nie mogłam zaprzeczyć. Total wyglądał na zadowolonego. -Ja nie mam pcheł – powiedział Iggy. - Założę się, że masz – odparł Gazik. Westchnęłam gdy dyskusja przekształciła się w oskarżenia i obronę. Jutro ponownie spróbuję. Czasami rzeczy związane z przywództwem były wielkim bólem w tyłku.
Rozdział 18 Podziemia
Kopuła solna znajdująca się ćwierć mili poniżej powierzchni ziemi, mogłaby łatwo pomieścić kilka stadionów piłkarskich. Choć kopuły solne występowały naturalnie w wielu różnych miejscach na świecie, ta zdarzyła się pod pewnym krajem w środkowej Europie. W czasie I i II wojny światowej wiele skarbów kultury narodowej przechowywane były tutaj, aby uniknąć zniszczenia przez alianckie bomby. Obecnie mówi się o włączeniu tej ogromnej sieci tuneli i jaskiń, w większości tak szerokich jak czteropasmowe autostrady, w nieprzepuszczalne centrum składowania odpadów promieniotwórczych. - Odkąd ci głupcy utrzymują produkcje energii jądrowej, nie mają najmniejszego pojęcia, co zrobić z jego toksycznymi produktami. – UberDyrektor mamrotał do siebie. Jego małe zmotoryzowane krzesło jeździło cicho po gładkiej krystalicznej podłodze. Ostatecznie być może ta jaskinia zostanie sprzedana, a Uber-Dyrektor będzie musiał przenieść swoją bazę operacyjną. Ale jak na razie to była najbardziej akceptowalna i niezwykle bezpieczna siedziba. Ciężkie przewody kabli, niektóre prawie mające stopę średnicy, przypełzające z powierzchni, przynoszące prąd, wodę, świeże powietrze. Ponadto, telefon komórkowy, samodzielne płuczki powietrza szumiące cicho, kiedy pędził z pokoju do pokoju, zatrzymując dwutlenek węgla i uwalniając tlen. Gdy dotykały bariery, po prostu odwracały się i udawały się w innym kierunku. UberDyrektor sam nie zużywał dużo tlenu - tylko 23 procent tlenu wymagane jest do jego funkcjonowania. Ale stałe powietrze było nieprzyjemne. Pokój konferencyjny Uber- Dyrektora był z dala głównego tunelu. Przylega on do aktualnego „biura” i zawiera zabytkowy stół, którego szczyt był wyrąbany z płyty palisandrowej. Bank ekranów plazmowych, pięć szerokich i cztery wysokie, przykrywały większość jednej ze ścian. - Sir? Ludzki asystent stał w pobliżu, miał spuszczoną głowę z szacunkiem. - Przygotowania zostały zrobione? – zapytał Uber-Dyrektor. - Tak, sir. Wszystko jest przygotowane. Pokaz przedpremierowy aukcji można rozpocząć na pański sygnał. - Doskonale. Czy wszystkie strony przyjęły zaproszenie do udziału? Asystent wyprostował się dumnie. - Tak, sir. Wszystkie. - Więc zaczynajmy.
Rozdział 19 Podziemia
Elektronika przekazuje odpowiedź do Uber-Dyrektora okiem sygnału. Na ekranach plazmowych pojawił się każdy określony przywódcy innego kraju lub osób prawnych. Mężczyźni i kobiety na ekranach, świadomi, że są teraz na żywo przed kamerą, przesunęli się na swoich miejscach i regulowali maleńkie mikrofony przed nimi. Jeśli którykolwiek z nich było zszokowane niekonwencjonalnością Uber-Dyrektora, a nawet groteską, wyglądem, nie okazali tego. Byli poinformowani wcześniej. - Pozdrowienia – Powiedział Uber-Dyrektor swoim dziwnym, mechanicznym głosem. Przerwał chór odpowiedzi od swoich klientów na ekranie. - By wyjaśnić, co dzisiaj robimy, pozwólcie przejść mi do kilku najistotniejszych punktów. - Odwrócił się na krześle i spojrzał na nieco inny duży ekran na prawo. Pojawiło się, pokazując zdjęcie sześcioro niechlujnych, nachmurzonych dzieci. Są to przedmioty aukcji. Są w zestawie. Chociaż zestaw może być podzielony, to nie byłoby mądre, i bez wątpienia utrudniłoby powodzenie misji. - Czy mógłbyś wyjaśnić dokładnie, na co patrzymy? – dyktator, który niedawno zrobił w CNN listę „Dziesięciu najgorszych nadużywających Praw Człowieka”, przerwał siłą. – Są pogłoskami. - Patrzycie na szóstkę młodych eksperymentów w nauce rekombinowanego DNA ludzi-ptaków. Są one najbardziej opłacalne spośród wszystkiego, co zostało wyprodukowane. Potrafią latać jak ptaki. - Uber-Dyrektor zamrugał dwa razy, a ekran za nim pokazał krótki film o szóstce latających dzieci. Był zadowolony z posapywania i szmerów pochodzących od widzów, ale jego "twarz" nie wykazywała żadnych emocji. – Dobrze latają – ciągnął dalej. - Mają niesamowite poczucie kierunku i lepsze właściwości regeneracyjne i lecznicze. Są inteligentne, przebiegłe i stosunkowo mocne.
- Mówisz, jakbyś je podziwiał. - Kobieta, która była nazywana „Żelazną Dziewicą z Doliny Krzemowej” pochyliła się do przodu. - Podziwiał? – odparł Uber-Dyrektor. – Nie. Ani trochę. Dla mnie są oni genetycznym wypadkiem, błędem. - Nikt nie odważył się wspomnieć o jego formie. - Nie jestem tak głupi, aby je lekceważyć, jak moi poprzednicy to zrobili. Nastąpiło kilka sekund ciszy, jakby potencjalni oferenci rozważali UberDyrektora i jego możliwości oferowanych produktów. Potem znów zamrugał, a ekran za nim zrobił się czarny. - Otrzymaliście swoje pakiety informacji – powiedział – Nie odpowiem na więcej pytań. Poinformuję was o tym, kiedy i gdzie odbędzie się licytacja. Należy pamiętać, że oferta otwarcia to pięćset milionów dolarów. - Więcej pomruków wybuchło od strony ściany ekranów. Uber-Dyrektor pozwolił sobie na lekki uśmiech. - Mimo wszystko, trudno jest ustalić cenę na zdolność do panowania nad światem.
Rozdział 20 Śródziemnie
- Demonstracja jest gotowa, sir. – Asysten stał z jak zwykle pochyloną głową, ledwie dając sobie radę z unikaniem mówienia "Mój Panie" czy "Wasza Miłość”. To był problem z ludźmi staromodnymi. Zbyt rządzony przez emocje, zbyt łatwy do zastraszenia. Nie byłoby dla nich miejsca w Nowej Epoce. Z mrugnięciem, Uber-Dyrektor wyraził zgodę, aby rozpocząć. Dziesięć metrów nad nim, niewielki cień sygnalizował istnienie jaskini. Jego informatorzy powiedzieli mu, że dzieci-ptaki często odpoczywały w jaskiniach. Miał nadzieję, że ta demonstracja będzie bardziej pomyślna niż poprzednia. - Dlaczego się jeszcze nie rozpo… - zaczął pytać, tylko po to aby ruch przyciągnął jego uwagę i wyciągnął ją do góry. Spojrzał szybko na skalną ścianę, ale nic nie zobaczył. Wtedy - Jest! Kamuflaż był doskonały. Tylko niewielki skrawek skóry matrycy był widoczny gdy żołnierz przesunął się na bok przez kamień, jak krab. Koncentrując się uważnie i zwiększając swój
wewnętrzny zoom do 400 procent, Uber-Dryrektor mógł teraz zobaczyć stłoczonych żołnierzy poruszających się w kierunku otworu w skale. Jeden z nich strzelił z gęstej, prawie niewidocznej siatki nad otworem jaskini. Uber-Dyrektor uśmiechnął się. Nawet na tym powiększeniu, musiał mocno się koncentrować by zobaczyć sporadyczne łatki matrycy. Jego asystent zmarszczył brwi i zerknął na ścianę skały. Zwykły człowiek miałby duży problem z dostrzeżeniem tych nowych żołnierzy. Swoim umysłem, Uber - dyrektor włączył kanał, który pozwolił mu przysłuchiwać się kodowanym transmisjom pomiędzy jednostkami żołnierzy. Ta generacja, Generacja J, została wyposażona w pewną inteligencję i tylko w szczątkowe emocje, ale wydawała się je wykorzystywać i przekazywać bardziej niż jej poprzednicy. Były bardziej korzystne w kontrolowaniu niż jeden Likwidator, lub ich następne latające-maszyny, i na tyle sprytne do podejmowania szybkich decyzji i improwizacji. Wcześniejsze wersje były bardziej inteligentniejsze - zbyt inteligentne. Wystarczająco mądre by kwestionować rozkazy, by chcieć podejmować własne decyzje. Inne miały tylko umiejętność maszyny do zarządzania. Ich zdolność do myślenia na własnych nogach, do podejmowania pochopnych decyzji, w celu dostosowania do zmieniających się okoliczności, praktycznie nie istniała. Tym bardziej katastrofalne były Generacje od D do G. Również były tak głodne krwi, że nie mogły one być kontrolowane kiedy poczuły zdobycz lub ich empatia było tak podwyższona, że nie mogły zdobyć się na to, by zabić cokolwiek. Żołnierze zatrzymali się, połączeni w jeden impuls, w jedno globalne polecenie. Potem szybko zdjęli siatki i skoczyli do wejścia jaskini. Poruszając się jak jeden, nie zostawili miejsca na ucieczkę. Kilka jednostek ponownie pojawiło się w wejściu do jaskini. Rzucili w dół manekiny wypełnione hamburgerami, brzęczącymi muchami. Nie zjedli ich. Podążali za rozkazami i schwytali swoje ofiary. Teraz podnieśli ręce w geście zwycięstwa. Uber-dyrektor zamrugał na swojego asystenta, który patrzył na manekiny z przerażeniem i wstrętem. - Tak, sir. - Asystent otworzył małą czarną walizkę. Zawierała ona wysoce wydajny generator elektryczny. Uber-Dyrektor wysłał swoim żołnierzom wiadomość, a oni natychmiast zaczęli stłaczać się w dół skalnej ściany jak pająki, przemieszczając się pewnie i łatwo na powierzchni kilku grzbietów, bez uchwytów. Asystent bał się ich, ale wiedział, że nie może tego okazać. Żołnierze okrążali go, ich twarze były bez wyrazu. - Tutaj - asystent mruknął nerwowo. Jeden żołnierz wystąpił naprzód, lewe ramię odwrócił do asystenta. Lekko drżącymi rękoma, asystent podłączył generator do ramienia żołnierza i włączył go. Szybki przypływ energii
elektrycznej spowodował wstrząs żołnierza i usztywnienie, a następnie relaks. Jego twarz wygładziła się. Kolejny żołnierz wystąpił naprzód. Przypływ energii elektrycznej działał jak narkotyk w tej serii, zarówno uspokajał i ekscytował. Żołnierze pragnęli tego i to była przydatna nagroda. Kiedy jej nie dostali, ich zachowanie stawało się nieprzewidywalne i gwałtowne. To była wada, błąd konstrukcyjny. Ale jedyni pracowali dalej.
Tłum.: Artemida89 oraz Tasia2902 Beta: Tasia2902