Part 3 Episode 5. Yhvh_&_King_Crimson_Somewhere In Time Gdzieś w czasie … Kontynent: ... Obserwacja uczestnicząca awatara nr ... Podczas ładowania rek...
14 downloads
34 Views
604KB Size
Part 3
Episode 5. Yhvh_&_King_Crimson_Somewhere In Time Gdzieś w czasie … Kontynent: ... Obserwacja uczestnicząca awatara nr ... Podczas ładowania rekordu wystąpiły zakłócenia. Wyłonił się z nich zamazany obraz i przejmujący głos, który nauczał: (...) Jako Najwyższy (…) mówię wam (…) z głębokości [de profundis] dochodzi do mnie chór łkania, wołania, próśb i modlitw (…) o ratunek, o zmiłowanie, o litość, o przebaczenie (…) tedy za okrucieństwo ponad jakąkolwiek miarę, za ucisk, gwałty i wyzysk bliźnich (…) rozliczę ciemiężycieli (…) tych, którzy w relacjach z bliźnimi kierowali się tylko ekonomiczną użytecznością (…) i zrobili wszystko, bezwzględnie wyzyskując słabszych, by powstało bardzo wielu pre-carité [prekariuszy], o których trzeba się troszczyć i modlić, bo sami, w tym piekle, które im zgotowaliście, nie są w stanie zapewnić sobie i najbliższym, ani bytu, ani przyszłości! (…) garstka plutokratów pławi się w luksusach i – kłamstwo ciągle mając na ustach – zawłaszczyła bogactwo całego globu, które jednako wszystkim dałem! (…) i nie myśli o niczym innym, jak tylko by się bawić (…) a wewnątrz – jedynie narcystycznie adorują swój egoizm (…) o wy, bez religii, dbałości o bliźniego, skrupułów i sumienia! (…) Zło straszliwie was wynaturzyło, odebrało wam najlepsze, najpiękniejsze ludzkie cechy, zmutowaliście (…) utraciliście swoje człowieczeństwo (…) zniszczyliście też daną wam przepiękną błękitno-zieloną planetę! Zatruliście ją! Zamieniliście ją w gigantyczny slams, w monstrualne dzielnice nędzy i głodu, las distritos favelas, w toksyczne wysypiska śmieci, wśród odpadków których nędzarze szukają jedzenia! (…) upokorzyliście ją, zatraciliście, oddaliście gwałcicielom i rabusiom (...) ciemiężyciele są też zabójcami własnych narodów! (…) przeto gniewam się na was i srogi mój gniew wam okażę! Jego narzędziem będzie prekariat (…) zniszczy on oazy waszego sytego i pełnego obłudy świata, w którym – nie wasi bliźni! – tylko chciwość, jałowy i pusty zysk jest dla was wartościami nadrzędnymi! (…) skoro gwałt, mord, degeneracja, wyzysk i ucisk spotyka bliźniego potrzebującego pomocy, i nie ma już wśród was nawet kilku sprawiedliwych – niegodniście, by istnieć! (…) za głód oraz nędzę ubogich, za ucisk i wyzysk słabych, za genetyczne i hormonalne mutacje, za chemiczne ataki, za planetarne ludobójstwo, za odczłowieczenie, ludzko-świńskie hybrydy i trans-humanizm (…) za niczym nieograniczoną
rządzę władzy (…) za dopuszczenie do władzy głupich oraz nieodpowiedzialnych (…) za dążenie do powołania na planecie jednego hiper-totalitarnego rządu podporządkowanego oligarchicznej elicie tzw. szlachetnych iluminatów (…) za plutokrację banksterów, finansistów i korporacyjnych psychopatów (…) za powszechną obłudę, nienawiść, kłamstwo i niezgodę, za zawiść i brak afektu do ojczyzny, za brak miłości w rodzinie (…) za sprowadzenie wszystkiego do pieniędzy, przyjemności i władzy (…) za umyślne wywoływane kryzysy gospodarcze, by móc biednym zabrać resztki ich własności i całkowicie ich zrujnować (…) za celowe rozsiewanie chorób (…) wywoływanie epidemii oraz pandemii (…) za masową eksterminację ubogich, ich sterylizację, głód i nędzę (…) za rozliczne wojny domowe, lokalne, regionalne i powszechne, wszczynane pod byle pretekstem (…) za nieobliczalne zniszczenia, chemiczne, hormonalne i radioaktywne skażenie i zatrucie gleby, wody i powietrza (…) za brak wody pitnej (…) za rozliczne grzechy przeciw życiu bliźniego dużego, jak i małego (…) za upadek religii i obyczajów (…) za omotanie mądrych przez Szatana i sprowadzenie ich ze ścieżki dobra oraz mądrości – na bagno mamony, blichtru, fałszywych dogmatów i post-prawd oraz złudnych wartości (…) za Kościół, który bezecnie sfabrykował Prawdę Objawioną i swoje oszustwa oraz półprawdy głosił jako Prawdę Wiary (…) za przeinaczanie Moich Słów (…) dałem bowiem wam przykazanie: – Nie morduj!, a nie: – Nie zabijaj! (…) albowiem wszelką promocję wynaturzeń oraz zboczenia kazałem karać śmiercią! (…) a to, że zdegenerowani zwyrodnialcy, żądni władzy, przyznali sobie boski dogmat nieomylności, czy też usunęli z nauczania fakt istnienia żony Mesjasza, by ukryć pełne starań piękno życia w rodzinie i jego najwyższą wartość (…) małżonki, która przewodziła apostołom, ich modłom oraz dalej ich nauczała, i imputowanie, że była jawnogrzesznicą – zaprawdę jest wielce karygodnym postępkiem i wywołuje Mój srogi gniew! (…) wzorem dla was była bowiem kochająca się rodzina, która składa się z żony, męża i dzieci (…) mówiłem: – Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą (…) Miłość nie wyrządza zła bliźniemu! (…) a wy miłość sprowadziliście do nieumiarkowania, wynaturzeń, dominacji, zdegenerowanego uzależnienia od seksu, lub też zamieniliście w biznes (…) kapłani Kościoła uzurpacją zapewnili sobie monopol na pośrednictwo w kontaktach ze Mną, choć każda istota w naturze taką więź ze Mną posiada! (…) a gdy już zeszli z drogi służenia i pokory – jedni kapłani wpadli w pułapkę pychy, drudzy – żądz cielesnych, a inni – zwątpienia, niewiary, zniechęcenia czy osamotnienia (…) więcej! – za lekceważące i bluźniercze sprawowanie Świętych Tajemnic (…) za budzące zgrozę moralne zepsucie tylu kapłanów, którzy zamiast dawać bliźnim wzór cnót, dobrego postępowania i wiary – dawali przykłady złego życia, przewodzili w rozpuście,
wszelkiego rodzaju występkach, rozpasaniu, pożądaniu zaszczytów, władzy, przyjemności, dóbr i pieniędzy, ucisku słabych i biednych, zepsuciu oraz najgorszej demoralizacji – tak bardzo, że aż stali się jednym wielkim ściekiem nieczystości! (…) za masowe mordowanie nowo narodzonych dzieci, które przyszły na świat w domach dla niezamężnych matek prowadzonych przez zakonnice (…) za utrzymywanie w tajemnicy objawień przekazywanych pastuszkom oraz prostym ludziom, którzy nie znali grzechu kłamstwa (…) za prześladowania i bestialskie mordy na tych, których jedyną winą było to, że wierzyli, i swoją drogą Wiary szli na spotkanie z Najwyższym (…) za bezecne otwarcie grobu (…) wreszcie za wybór Syna Zatracenia na głowę Kościoła (…) (…) gniewam się za genetyczną, hormonalną, radioaktywną i chemiczną wojnę, za masowe i powszechne skażenie pyłami i promieniotwórczymi produktami [tu pojawiło się ledwo dostrzegalne opóźnienie związane z translacją na chemiczną terminologię znaną odbiorcy dokonywaną przez tłumacza repozytorium] jodu, cezu, neptunu, zubożonego uranu, plutonu, kryptonu, ksenonu, radonu – za bezpardonowy atak na wszystkie żywe istoty na planecie (…) za estrogenizację środowiska, wszechobecny mikro-plastik w eko-systemie oraz chemizacja poprzez [tu znowu pojawiło się ledwo dostrzegalne opóźnienie związane z translacją na chemiczną terminologię znaną odbiorcy dokonywaną przez tłumacza repozytorium] pestycydy i herbicydy [tu ponownie pojawiło się minimalne opóźnienie związane z translacją wielu różnych związków na chemiczną terminologię znaną odbiorcy, a dokonywaną przez tłumacza repozytorium], Agent Orange, dioksyny i imitatory estrogenów, które skaziły wodę i oceany, glebę i powietrze, a genetycznie zmutowana roślinność i żywność, szczepionki, leki, opakowania, nasycone chemią ubrania, czy też detergenty – są źródłem potężnych zaburzeń gospodarki hormonalnej i obniżenia poziomu testosteronu u wszelkich żywych stworzeń posiadających płeć – począwszy od ryb, żab i jaszczurek, a skończywszy na ssakach (…) u zwierząt substancje te zakłóciły rozwój tak dalece, iż płazy, czy ryby stają się biseksualne i homoseksualne, stają się hermafrodytami (…) mężczyźni mają zbyt dużo estrogenu i zbyt mało testosteronu, stali się przez to mniej męscy, rosną im piersi, są leniwi, rośną im brzuchy, albo zachowują się jak kobiety, wyglądają bardziej kobieco, ich zainteresowania stają się kobiece, ubierają się kobieco, lubią mężczyzn i wybierają mężczyzn na partnerów, mają depresje i częściej chorują na raka prostaty (...) kobiety zaś stają się bardziej męskie, mają dużo testosteronu, są agresywne, a zaburzenia hormonalne powodują wiele problemów psychicznych, fizycznych i zdrowotnych (...) u dzieci zaszły daleko idące zmiany – od niewykształcania się narządów rodnych, przez zaburzenia w rozwoju mózgu –
chłopcy rodzą się z żeńskim mózgiem, czy z małymi penisami – po zaburzenia w zachowaniu przeciwne od tego, na co wskazywała by ich płeć – chcą więc ubierać sukienki, myślą jak kobiety, stają się sfeminizowani, boją się kobiet, wolą się masturbować (…) przyczynia się to do zaburzeń płci, separacji kobiet i mężczyzn, rozwodów, rozpadu rodzin, załamania wartości rodzinnych, spadku narodzin dzieci (…) poprzez promocję płci kulturowej – zniszczono biologiczno-socjalizacyjne podstawy identyfikacji płci (…) destrukcji uległa tożsamość i identyfikacja kobiet jako kobiet, i mężczyzn jako mężczyzn, rozmyciu uległy ich role społeczne (…) nie bacząc na liczne negatywne konsekwencje genetycznie modyfikowaliście ludzi, rośliny i zwierzęta (…) skażenie środowiska poprzez stosowanie zubożonego uranu w amunicji powszechnie używanej podczas ciągle toczonych walk doprowadziło do tragicznego w skutkach napromieniowania powietrza, ziemi, budynków i wody praktycznie na całej planecie (…) skumulowany wpływ promieniowania, radioaktywnych izotopów oraz metali ciężkich na miliardy żywych organizmów pod względem [tu znów pojawiło się ledwo dostrzegalne opóźnienie związane z translacją na terminologię medyczną znaną odbiorcy, a dokonywaną
przez
tłumacza
repozytorium]
genetycznym,
żołądkowo-jelitowym,
immunologicznym, pulmonologicznym, neurologicznym, oftalmologicznym, urologicznym, kardiologicznym, onkologicznym, dermatologicznym, ginekologicznym, stomatologicznym i psychologicznym był wyniszczający (…) kończył się masowymi zgonami (…) pomimo katastrofalnych skutków zdrowotnych – rządzących uparcie kłamali i negowali ten stan (…) (…) przeto spotka was Moja surowa kara! (…) i gdy mój przeciwnik pewnego dnia będzie się szczycić swoim triumfem – wkroczę Ja (...) porażka Zła będzie tym większa, że wróg był już pewien swojego zwycięstwa na zawsze! (…) to, co przygotowałem, jest czymś niespotykanym (...) czego nie było od stworzenia świata (...) i to w wielu proroctwach było przepowiedziane (…) oto bezprzykładna i surowa pomsta czeka u drzwi tam, gdzie nie ma nikogo, kto by błagał o miłosierdzie, szansę poprawy i przebaczenie, gdzie nie ma szlachetnych dusz (…) miara Mej wyrozumiałości bowiem wyczerpała się i jęty gniewem sprawiedliwości postanowiłem, że nikt zdeprawowany nie będzie mógł uciec spod lawiny nieszczęść, które spadną wszystkie naraz (…) ostrzegałem w trzeciej tajemnicy z Phāā-tīīmāā – dotknie was kara niespotykana od czasów potopu (…) wpierw przemienią się pory roku (…) później ziemia będzie rodzić tylko złe plony (…) woda i powietrze będą zatrute (…) potem przyjdą straszliwe plagi, nieurodzaje oraz głód (…) słońce straci blask, gwiazdy – regularność swoich ruchów, a planety – swoje orbity (…) księżyc będzie świecił czerwonym światłem (…) nastąpi straszliwa wojna powszechna, krew będzie płynąć ze wszystkich stron,
świątynie, kościoły, synagogi i meczety zostaną sprofanowane i spłoną (…) słychać tylko będzie szczęk broni i bluźnierstwa (…) zepsuci księża i zakonnicy zginą śmiercią okrutną (…) na lądach otworzą się przepaście (…) po wielokroć straszliwe trzęsienia ziemi pochłoną góry, wybrzeża i miasta, a ogień i popiół w obfitości spadną z nieba (…) a brat zamorduje brata (…) i zginą miliony (…) i zabłysną słońca [pełne?] [tłumaczenie: śmiertelne?] śmierci, piasek, pył i kurz pokryje ruiny miast, wulkany wyrzucą ogień i lawę, gorący popiół zasypie lądy, morza podniosą się i gigantycznymi falami zaleją brzegi, chmury pyłu przesłonią słońce (…) wszyscy oddani grzechom i występkom – zginą i pójdą pod Mój surowy osąd (…) ziemia stanie się na pewien czas pustynią (…) i wtedy zstąpi posłany przez ze mnie Mesjasz (…) ogłosi koniec doczesnego świata grzechu i wyzysku (…) i wtedy nastanie pokój i pojednanie (…) ci, co przeżyją – będą służyć tylko Najwyższemu, czcić Go, wysławiać i Jemu oddawać chwałę (…) zwycięży Prawda Wiary i wszędzie zakwitnie miłość (…) i wszelkie istoty będą służyć na chwałę Pana (…) – Zdumiał się: – Wysłali awatara do Najwyższego?! Czy otrzymali od Niego ten komunikat?! I w jaki sposób? (...) Jako Y H V H odwracam oblicze swe od ludu zwącego się ‘czcicielami’, a przez innych określanego Gīīú-dāā-īīgh – za jego olbrzymie oraz ciężkie grzechy, nieprawości i przewiny, i całkowite nieumiarkowanie w popełnianiu ich! (…) o ich przodkach już kiedyś rzekłem wprost, że: – (…) kurwili się z obcymi bogami (…) ich mądrzy przeinaczali prawdę i pisali, że: – (…) czcili obcych bogów (…) onegdaj wysłałem wam Mesjasza, byście się nawrócili, a wy go nie przyjęliście, więcej – skazaliście go i zabiliście! (…) Jego imię było tak wam nienawistne, że nazywaliście go: niejaki, powieszony, lub też doszukiwaliście się w nim skrótu od: Niech będzie wymazane imię jego i pamięć jego (…) On że to onegdaj o was powiedział: – Są plemieniem przewrotnym, wiarołomnym oraz niewiernym (…) obłudnikami, którzy odrzucili Boże Prawo i tylko werbalnie czczą Najwyższego, ale czynią – przeciw Niemu (…) mimo wielu Moich upomnień, ostrzeżeń oraz dawanych wam Znaków, choćby w formie holokaustu [shoah?, Szoa, całkowita zagłada, zniszczenie] – nadal uporczywie i ciężko grzeszyliście, i wynosiliście się nad swoich bliźnich, wśród których żyliście, segregowaliście ich oraz oddzielaliście się od nich (...) o bliźnich – braciach w wierze w Księgę Objawioną – z pogardą mówiliście, że są: zwierzętami obdarzonymi postacią ludzką, że: są gorsi od psów, że: rozmnażają się na sposób zwierzęcy, że: są nie-ludźmi, [a] zwierzętom równi, że: nie są godni obcowania z wami (…) i pochwalaliście wobec nich kłamstwo lub krzywo przysięganie
i szkodzenie im w każdy możliwy sposób (…) modliliście się: „Wylej na nich gniew Twój i szał gniewu Twego niech ich ogarnie; prześladuj ich (…) i zetrzyj ich pod niebiosami Panie” (…) nie można siać wiatru, by nie zebrać burzy (…) choć w wielu krajach dawałem wam dobre warunki do życia, to wy pluliście na nie, i odpłacaliście złem za dobro (…) a narodowi, który okazał wam tak wielką gościnność, wśród którego, jak sami mówiliście, możecie ‘tutaj spocząć’, i wśród którego żyło się wam najlepiej! – zrewanżowaliście się po wielokroć haniebną niewdzięcznością i kalumniami! (…) zatem za tę nienawiść, za rozliczne ciężkie grzechy i uporczywe trwanie w nich – utraciliście prawo do ziemi, którą kiedyś wam obiecałem (…) ponadto popełniliście kolejny czyn godny najwyższej i surowej kary (…) stało się to w tym momencie, gdy napadliście na swoich sąsiadów! (…) jako że wielu z nich wymordowaliście, innym przez pokolenia zgotowaliście piekło, burząc domy, pozbawiając wody, ziemi, swobody, a wreszcie – życia, na krzywdzie bliźniego budując swoją złudną, tylko mgnienie trwającą potęgę! (…) wasi [tłumaczenie: wojownicy, żołnierze, lecz o negatywnym wydźwięku] żołdacy zabijając bezbronnych – czuli się panami życia i śmierci waszych bliźnich, nie bacząc, że tylko Ja jestem Tym, Który Daje Życie i może je odebrać! I czuli się bogami! To porażający brak sumienia i wrażliwości (...) to ciężkie grzechy buty i pychy! (…) przez lata niszczyliście swoim bliźnim cysterny i studnie (...) a łaknącym – odmawialiście dostępu do wody! (…) wasi mądrzy nie dbali o sprawiedliwość! (…) byli sprzedajni, i tylko szukali, jak ominąć Moje Prawo! (…) a Moje Słowa, które wam objawiłem – jak cynicznie twierdzili wasi mądrzy – nie są komentarzem, który podlega dyskusji! (…) skoro mając wolną wolę wybraliście grzech i w nim się zatraciliście – tedy poniesiecie surową karę! (…) waszych bliźnich postrzegaliście jako przedmioty – sami więc przestaliście być Dziećmi Bożymi! (…) tak zaciekle zwalczaliście swoich bliźnich, że nawet małe i chore dzieci były dla was wrogiem! (…) czyżby Moje oczekiwanie, byście z bliźnimi żyli w pokoju na Ziemi Świętej – było zbyt trudnym dla was zadaniem?! (…) przeto srodze ukarzę was! Ześlę ścianę wody, która was zatopi (...) a wierni, którym ukazałem się jako Aa’’ah, oraz masy prekariuszy – zetrą was na pył i proch! (…) to samo spotka tych wszystkich, którzy wyrzekli się wiary przodków (…) zapalę słońca [pełne?] śmierci! I ziemię, którą bezprawnie i podstępnie przemocą zajęliście, i nazwaliście swoją – spopielę, pokryję bąblami i zasypię popiołem! Przyjdzie czas ciemności (…) i wytępię was, jak się tępi robactwo, a wszelka pamięć o was zaginie! (…) wytracę też tych wszystkich, którzy przeinaczyli Moje Słowa! I głosili swój fałsz – jako Moją Prawdę! (…) i ośmielili się założyć państwo na Ziemi Świętej – popełniając tym samym grzech ciężki! – choć nie zesłałem wam ponownie Mesjasza (…) nie uciekniecie tedy przed Moim surowym gniewem (…) przez pokolenia, kierując się
chciwością, zdołaliście zgromadzić wielkie bogactwa i ogrom pieniędzy (…) ich źródłem od wieków była – wojna, handel niewolnikami i bronią, lichwa czy też różnorodna łupież zależnych i ubogich narodów poprzez bankierów i banki (…) nie pomoże wam ucieczka do innych krajów, gdzie jak zwykle przekupujecie lokalnych kacyków (…) czy do dużych miast w innych częściach świata, gdzie pół-kolonialne państwa rozpadają się, a wy przejmujecie lokalne władze (…) (…) Ocalę tylko wybrany lud na północy, który zachował Wiarę w Moje Słowa, gdy świat, tak jak w Wiekach Średnich, zanurzył się w odmęty barbarzyństwa, rozchwiania i ciemnoty (…) który dzielnie oparł się etycznemu rozkładowi i skupił się na obronie tradycyjnych wartości oraz swoich najbliższych (…) który w niewoli pokazał męstwo, hart ducha i siłę moralną (…) który będzie natchnieniem przyszłości (…) który ponownie światło Wiary poniesie wszystkim istotom na planecie (…) ustali nowy porządek tego świata – zgodny z Przykazaniami (…) który zawierzył Najwyższemu, oddał się cały Jego Sercu i miłosierdziu, intronizował Go i wybrał czyste światło Wiary oraz, gdy inni chcieli wojny – łaknął pokoju (…) i dlatego tylko on otrzyma pokój (…) za co zyska powszechny szacunek i cześć na całym globie (…) wśród którego, choć niewielu, jednak w dostatecznej liczbie znaleźli się mądrzy, sprawiedliwi, skromni i prawi (…) którzy żyli w czystości oraz w zjednoczeniu z Najwyższym, w ubóstwie, cierpieniu i pokorze, w zapomnieniu i milczeniu, w modlitwie i umartwieniu, często nieznani światu (…) którzy byli głodni TYLKO czci i chwały Najwyższego, i byli gotowi za to ponieść śmierć (…) którzy, gdy poznali Znaki Jego, i gdy pojęli Wolę Jego, napełnili swoje serca bojaźnią bożą, i pokornie rzekli: – Panie! Niech się oto stanie Wola Twoja! (…) Najwyższy ukazał się im więc i rzekł: – Jestem z Wami i w Was, aby Wasza Wiara była światłością (…) jako że nadszedł czas, byście ukazali się światu w chwale i nieśli mu czyste światło Wiary (…) wolność jest bowiem w religii, w jej świadomym wyborze, w kierowaniu się wewnętrznie przyswojonym systemem wartości (…) (…) a na małej nizinie wokół Hāā’-Māā-gĕĕ-dōōn dojdzie do gigantycznego starcia sił Dobra i Zła, do ‘największej bitwy’ [ال عرب, Al-Māā’’-hāā-mmāā Al-Quub’āā], do ‘wojny wielkiego dnia Boga Wszechmocnego’(…) i wedle licznych, powszechnie znanych proroctw – zostanie stoczona tam bitwa, która ‘doprowadzi do ruiny tych, którzy rujnują świat’, wcześniej jednak ‘zginą ci, którzy doprowadzili do upadku religii, obyczajów i dopuścili do władzy głupich oraz nieodpowiedzialnych’ (…) tym, którym jako Aa’’āā-h przez Proroka objawiłem Wielką Księgę, rzeknę: po wielokroć bardzo ciężko zgrzeszyliście, zdradziliście
bowiem ze szczętem objawioną wam Świętą Wiarę! (…) Zło was straszliwie wynaturzyło, odebrało wam najlepsze, najpiękniejsze ludzkie cechy (…) zmutowaliście i utraciliście swoje człowieczeństwo (…) mówiliście im: (d)żahi’’ijja, a o nich: kuffāā’, i wiarołomnie, i masowo oszukiwaliście (taqija)1 – kłamstwo zwąc cnotą! (…) i mordowaliście ich (…) gwałciliście i uciskaliście kobiety oraz dzieci, biednych i słabych, gdy mieliście ich bronić! (…) i traktowaliście ich jak przedmioty – wyżej ceniąc kozę czy wielbłąda! (…) gdy Ja kazałem wam żyć z wszystkimi bliźnimi w pokoju, gdyż – jako wyznawcy Księgi – są wam w wierze jako starsi bracia! (…) dlatego uznałem, że bezecnie nadużyliście mojej cierpliwości oraz dobroci! (…) toteż srodze gniewam się, i gniew mój bezmierny wam okażę! (…) porażę was gromami i serca przepełnię lękiem (…) spotka was zguba (…) tak, jak obiecałem przez proroków – zsyłam A’magedon! (…) zapalę liczne słońca śmierci (…) a mąż święty z wiernego mi ludu z Północy – zetnie głowę ostatniemu waszemu władcy, który ośmielił się zwać qhāā-’iiff (…) i państwo wasze, które fałszywie i bezecnie zwiecie Państwem Bożym, zniknie jako poranny tuman mgły, i przeminie niczym koszmarny sen (…) zaś wszyscy wiarołomni, którzy dali posłuch Szajtanowi, i jako wojownicy dżii’-ji wezwanie do pokojowego szerzenia wiary – utopili [je] w morzu [krwi] – za ten ciężki grzech zostaną skropieni [krwią] nieczystą [nieczystościami?], 2 i zaszyci w świńską skórę razem z wieprzowymi resztkami (…) i spaleni ogniem piekielnym (…) i strąceni w wiekuiste otchłanie (…) i na wieki potępieni (…) a ich doczesne prochy zostaną przez chamsin rozwiane na wszystkie strony świata (…) (…) albowiem tylko jeden jest Pan Najwyższy i w swoim surowym Miłosierdziu i Litości bezmierny (…) któremu winniście lęk, atencję, szacunek, cześć, respekt i najwyższe posłuszeństwo (…) i choć wiele jest sposobów, na które czcicie Najwyższego, to wiedzcie, że wszelkie ścieżki i drogi wiary prowadzą tylko do Niego (…) a On oczekuje i żąda od Was jednego: byście żyjąc w Bożej bojaźni – żyli w pokoju ze swoimi wszystkimi – i dużymi, i małymi, i starszymi, i młodszymi – bliźnimi, i szli – jako pielgrzymi – drogą życia pilnie rozglądając się za Jego Znakami, by móc podążać tylko ścieżkami doskonalenia, mądrości, miłości, poznania, wiedzy i światła Wiary ku najwyższemu dobru! (…) 1
(D)żahi’’ijja ( )جاهليةdosłownie oznacza: czas nieświadomości, ciemnoty; ignorancja (w sprawach wiary). Kuffāā’ ( ;كفّارliczba mnoga; كافر, kāāfii’; liczba pojedyncza) termin niejednoznacznie rozumiany, najczęściej tłumaczony jako: niewierny. Interpretujący Słowo Najwyższego twierdzili, że Prorok był przeciwny oszukiwaniu wiernych przez innych wiernych, ale oszustwo i kłamstwo wobec niewiernych (doktryna/reguła taqiji) uważał w pełni za dozwolone i wskazane (bez jakichkolwiek negatywnych konsekwencji). 2 Czyli świńską. Świnia, chinzee’, ;خنزيرwyznawcy Wielkiej Księgi interpretują je, jako połączenie dwóch słów: chanz i ara, co tłumaczą: uważam_je_za_nieczyste.
– Ścieżka audio jakby się skończyła. Był w szoku i ciągle nie mógł dojść do siebie. Łzy nadal jeszcze obfitym strumieniem płynęły mu i trząsł się cały miotany emocjami, które można było określić jako mieszaninę bezgranicznego uwielbienia, Bożej bojaźni, chęci poddania się i połączenia z nieskończonym dobrem, oraz głębokiej skruchy i pokory. Czuł w odebranym przesłaniu gniew i potężną moc mentalną. Zastanawiał się: – Bóg skazał ich na zagładę?! I ich rękoma wykonał wyrok?! I to nie jeden! A lista ich grzechów i nieprawości była zaprawdę bardzo długa. Nagle uświadomił sobie, że przekaz był telepatyczny. W jego trakcie wyłapywał opóźnienia w translacji i niuanse znaczeń w tłumaczeniu. Najwyższy wysyłał więc im Znaki (w rozumieniu teorio-komunikacyjnym: jakościowe, nisko frekwencyjne sygnały/komunikaty), a oni je niebacznie zatajali, fałszowali lub ignorowali! I drogą grzechu uparcie kroczyli do samego końca. Zdziwiony, zauważył po pewnym czasie, że nie nastąpił koniec przekazu. Tym, co do niego dotarło, zwłaszcza, gdy pewne kwestie później sobie przemyślał, był zaskoczony. – (…) Maux. Daj spokój! Okrutnie ich karzesz! Wiesz dobrze, że teraz stosujesz moje metody. I po prawdzie, mam chyba prawo uważać, że odniosłem tam kolejne zwycięstwo. Dlatego dokonujesz ich eksterminacji. A pamiętasz początek tego wszystkiego? Ty się zgodziłeś na moje postulaty, a ja – na Twoje. Ty dałeś im przykazania i wolną wolę. A ja – ciało i rozliczne pokusy. Sami mogli wybierać. Choć myślę, że istotny wpływ miała też rzeczywistość, którą im daliśmy. Pewnie to wszystko razem – wielu z nich pchnęło na drogę wyborów, prowadzącą najczęściej w moją stronę. Żyją krótko, bardzo krótko, w skrajnie ciężkich warunkach. Ich nośniki biologiczne są takie… powiedzmy – mało skomplikowane. – Bell! Dobrze wiesz, że to ich tylko częściowo usprawiedliwia. Fakt, że jedynie nieliczni wybrali dobro i poszli drogą wiary oraz najwyższej mądrości! Reszta skupiła się tylko na pożytkach materialnych, przyjemnościach, zakupach i konsumpcji. Dałem im wspaniały dar: bezcenne życie ze swobodą wyboru – po to, by szukali wartości wyższego rzędu, niematerialnych, duchowych! By żyli w kochających się rodzinach! Ich mądrzy znaleźli nawet Moją podpowiedź: gdy łączą się dwie komórki dające życie – towarzyszy im błysk światła. To Moje błogosławieństwa dla cudu poczęcia! Boża iskierka inicjująca życie! Obdarzyłem ich też unikalną możliwością pokonania ograniczeń własnej cielesnej natury i poznania niewidzialnych światów. By mogli wybrać moją stronę, by mogli wznieść się na
wyższy poziom moralny i duchowy, by mogli podziwiać celową złożoność wykreowanego wszechświata oraz uznać dobroć i wyższość Stwórcy! I teraz ich bio-pole świeciłoby aureolą dobrej energii i jasnym światłem. [po chwili przerwy] Spójrz na tę blado-błękitną kropkę (pale blue dot) i zobacz! W tym zakątku ich małej planety, w schizofrenicznych wręcz warunkach, które przy okazji powstały w wyniku działań rządzących tam, sprzedajnych, tubylców, zebrała się ich całkiem liczna grupa.
(po pewnej przerwie) – Muszę Ci powiedzieć, że gdy porzucając białkowe nośniki – swoje ciała – idą do mnie przez komnatę harmonii i tunel, to kontakt z ich iskierkami bio-polami jest dla mnie bardzo przyjemny i ożywczy. Ja im daję ogrom miłości, a oni – zobacz te drobne, niebieskie smużki – przekazują mi wszystkie swoje dobre modlitwy, marzenia, nadzieje, prośby i okruszki zdobytej przez siebie wiedzy. Przekazują mi w ten sposób cząsteczki czystej, wysublimowanej, świetlistej energii. To dodaje mi tak nieprawdopodobnej umysłowej lotności, czy inaczej: ładunku energii intelektualnej o wielkiej sile mentalnej. Wtedy można tworzyć genialne dzieła. Dlatego te relacje, i powstająca dzięki nim wartość dodana, jest praktycznie bezcenna i tak trudna do uzyskania. Toteż wśród naszych nielicznych pobratymców hormo-narkotyk, dający podobne odczucia, ma tak olbrzymie powodzenie. – Maux. U mnie tak błogo nie jest, ale swoje przyjemności, gdy idą do mnie, choć tego nie wiedzą – mam. Wielu z nich za życia uciska, przedmiotowo traktuje swoich bliźnich, brutalnie i cynicznie ich wykorzystuje. To zostawia na ich duszyczkach ślady podobne do blizn i zrogowaceń. Do Ciebie bowiem trafiają tylko nieskażeni grzechem. Na całą resztę – czekam ja. Mnie nazywają władcą Mocarstwa Powietrza. Ich mądrzy piszą też o mytarstwach – królestwach powietrza i upadłych duchach – aniołach. W nad-przestrzeni, w zaświatach, w płaszczyźnie astralnej, w świecie duchów zamieszkałym przez zbuntowane anioły, w „sferze niewidocznej”, w egipskim „Wychodzenia za Dnia” lub „Wyjściu w Dzień”, w buddyjskotybetańskim (nad-)poziomie Bardo, w prawosławnym powietrznym mytarstwie-świecie pod niebem, w rzeczywistości niewidzialnej, czy też w sferze pośmiertnej – nie ma powietrza. To tylko niewidzialna część tego świata, przez którą przechodzi dusza w drodze do Twojego lepszego świata. Dla grzesznych – na ich drodze w ciemnościach pojawiam się ja – jako „Niosący Światło” (łac. Luci-Fer), by ich zwieść i zatrzymać dla siebie. Przez brak pokory, w swojej pysze i zadufaniu – całkowicie zapominają o ostrożności i badaniu duchów czy są od
Ciebie. Jak piszą ich mądrzy – czy są: „z Boga”. Jeden z nich tak relacjonował: (…) Raczej nie byłem złym człowiekiem, tylko płytkim egoistą, dbającym, by odnosić sukcesy i robić duże pieniądze (...) nie byłem złodziejem, nikogo nie zamordowałem, respektowałem prawo i niepisane reguły społecznego życia, ale to było za mało (...) moją religią i normą życia był egoizm i bezwzględny indywidualizm, a współczucie dla innych znakiem słabości (...) w doświadczeniu bliskim śmierci, gdzie wszystko działo się poza moją kontrolą – byłem całkowicie bezradny, przerażony, skazany na unicestwienie (…) doświadczyłem bycia wyeliminowanym, bycia niczym (...) to było traumatyczne przeżycie oglądane oczami duszy (…) pamiętałem, że zabrakło mi powietrza i zrobiło mi się ciemno przed oczyma (…) gdy je zamknąłem – powoli zaczęła ogarniać mnie budząca trwogę i przerażenie ciemność (…) czułem, że zapadam się w otchłań unicestwienia (…) w pewnym momencie ze zdziwieniem stwierdziłem, że dalej żyję i posiadam wyjątkowo klarowną samoświadomość oraz percepcję otaczającej mnie rzeczywistości (...) zorientowałem się, że stoję obok swojego łóżka w sali szpitalnej i widzę leżące nieruchomo moje ciało (...) obok siedzieli moi najbliżsi (...) pragnąłem skomunikować się z nimi, jednak bezskutecznie (…) w ogóle nie reagowali siedząc nieruchomo (...) sala szpitalna wydawała mi się jaskrawo oświetlona, wszystko widziałem w najdrobniejszych szczegółach i jak nigdy dotąd, niezwykle ostro i jasno (...) byłem zirytowany, że nie mogłem nawiązać kontaktu z żoną (...) w pewnym momencie usłyszałem głosy: Wyjdź stąd natychmiast. Pospiesz się. Czekamy tu na ciebie od dawna, aby ci pomóc (...) czułem, że jeśli opuszczę ten pokój, to nigdy już do niego nie wrócę (...) tajemnicze głosy nalegały: Nie będziemy w stanie ci pomóc, jeżeli stąd nie wyjdziesz (...) postanowiłem ich posłuchać (...) pamiętam, że gdy wydostałem się z ciała – miałem wrażenie, że znalazłem się w czymś na podobieństwo ogromnego zamglonego holu, który podświadomie budził lęk, w jakiejś mrocznej przestrzeni, w czymś na kształt jaskini lub tunelu (…) nie widziałem szczegółów, ale wydawało mi się, że przemierzam jakąś tajemniczą przestrzeń (...) zobaczyłem w dużej odległości niewyraźne postacie, przypominające ludzi (...) byli bladzi, a ich szaty miały szary kolor (...) pragnąłem zbliżyć się do nich, ale okazało to się niemożliwe, gdyż nieustannie oddalali się ode mnie (...) ciągle powtarzali, że jeżeli pójdę z nimi, to wtedy znikną wszystkie moje problemy (...) w miarę upływu czasu ciemności pogłębiały się, a liczba krążących wokół mnie złowrogich postaci była coraz większa (...) ich obecność napełniała mnie rosnącym przerażeniem, gdyż emanowały nienawiścią, podstępem i kłamstwem (...) oglądając się za siebie, widziałem z odległości jakby kilku mil moje ciało leżące na łóżku szpitalnym i siedzącą obok żonę (...) odnosiłem dziwne wrażenie, że czas dla mnie się skończył, a to, czego doświadczałem, nie jest jakimś koszmarnym snem, lecz rzeczywistością pełną grozy (...)
tajemnicze postacie, które mnie otaczały i prowadziły do nieznanego mi celu, zaczęły wypowiadać straszne przekleństwa i obelgi pod moim adresem (...) mówiły szyderczo, że już niedługo dotrzemy na miejsce (...) zorientowałem się, że przebywałem w straszliwym, pełnym grozy otoczeniu (...) uświadomiłem sobie beznadziejność sytuacji, w jakiej się znalazłem (...) postacie bowiem z bliska miały straszny wygląd (...) stawały się coraz bardziej agresywne, wśród bluźnierstw i przekleństw poddawały mnie najrozmaitszym torturom (...) istoty te były całkowicie pozbawione współczucia, opanowane żądzą nienawiści i nieokiełznanego okrucieństwa (...) nagle zrozumiałem, że to są ludzie potępieni, którzy w czasie życia na ziemi odrzucili i znienawidzili Najwyższego, że napotkałem czarne istoty i demony (...) bezskutecznie próbowałem bronić się przed nimi (...) wywoływało to z ich strony jeszcze większą agresję i szyderstwa (...) była to sytuacja makabrycznego wprost cierpienia, przerażającej beznadziei, jakich jeszcze nigdy dotąd nie doświadczyłem (...) panował tam charakterystyczny, zjełczały odór (...) odrażające, człekopodobne istoty otaczały mnie zewsząd i naigrywały się (...) szydercze głosy przekonywały mnie, że świat, jaki znałem, nigdy nie istniał (...) towarzyszył mi narastający lęk i przedłużające się okresy ciemności, a światło szybko przygasało lub stawało się przyćmione, gdy przechodziłem przez nie (...) zewsząd otaczały mnie obrazy groźnej pustki, zimnych i lodowatych otchłani (...) w jednym z otworów stał wielki groteskowy potwór (...) obserwował mnie (...) gigant skinął na mnie, abym za nim poszedł (...) nie chciałem, ale musiałem (...) dookoła było ciemno (...) wszędzie wokół słyszałam jęki (...) po przejściu przez czarną dziurę zobaczyłam świecącą ognistoczerwoną plamę, która stawała się coraz większa i większa (...) znalazłem się w miejscu, które było czerwone i gorące, całe jakby w płomieniach (...) nagle zamieniło się w bezkresny ocean ognia, w inferno (...) moje stopy ugrzęzły w roztopionym gruncie (...) każdemu ruchowi towarzyszyło odczucie przygniatającego ciężaru (...) przestrzeń pełna była groteskowych ludzkich i zwierzęcych postaci, przemocy, wyszukanych tortur i cierpienia (...) co pewien czas dochodziło do gwałtownych ataków ze strony złowrogich istot, które zmuszały mnie do obrony albo walki o przetrwanie (...) – Bell! Nie rób tak. Przekaż, jak się skończyło. Dalszy ciąg jego relacji brzmiał tak: (...) w pewnym momencie usłyszałem wewnętrzny głos, wzywający mnie do modlitwy o pomoc (...) początkowo odrzuciłem tę myśl, ale wezwanie do modlitwy stawało się coraz bardzie naglące (...) nie modliłem się przez całe swoje dorosłe życie i już prawie nie wiedziałem, jak to się robi (...) przypomniałem sobie fragmenty modlitw z czasów dzieciństwa i zacząłem je powtarzać (...) ku swojemu zdziwieniu zauważyłem, że gdy nieporadnie próbowałem się modlić,
odrażające postacie zaczęły w popłochu uciekać (...) krzyczały z wielką wściekłością, że niepotrzebnie się modlę, bo i tak Bóg mnie nie wysłucha (...) powtarzałem słowa modlitwy i doświadczałem jej wielkiej mocy, widząc z jaką wściekłością złe duchy w popłochu uciekały (...) zrozumienie tego doświadczenia (…) to przesłania z głębokiego zakamarka mojej duszy, zajęło mi sporo czasu (...) a może to Bóg wówczas przemówił do mojej duszy? (...) przez całe ziemskie życie służyłem dwóm bożkom: egoizmowi i pieniądzom (...) skoncentrowany na sobie, za wszelką cenę chciałem stać się sławny i pragnąłem, by moje dzieła były oglądane i podziwiane (...) właśnie to skoncentrowanie na sobie upodabniało mnie do tych odrażających istot, które wprowadziły mnie w rzeczywistość niewyobrażalnego cierpienia (...) wszystko to, co do tej pory ceniłem i co nadawało sens mojemu dotychczasowemu życiu, teraz nie miało żadnego znaczenia (...) ogarnął mnie wielki wstyd i żal za dotychczasowy stosunek do Boga i moich bliskich (...) w tej przerażającej ciemności, która mnie otaczała, bardzo pragnąłem obecności kogoś, kto bezwarunkowo mnie kocha (...) całym sobą czułem, że w tej beznadziejnej sytuacji – miłość Najwyższego jest dla mnie jedynym ratunkiem i wybawieniem (...) dzięki modlitwie zaczęło budzić się we mnie światło nadziei (...) po raz pierwszy w swoim dorosłym życiu pragnąłem gorąco, by okazało się prawdą, że Bóg mnie kocha (...) zdałem sobie sprawę, że mogę pokonać lęk, a po drugiej stronie odnajdę światło, dobroć i miłość (...) czasami trauma, sprzeciw – może doprowadzić do zrozumienia istoty rzeczy (...) mnie zmusił do myślenia na zupełnie nowym poziomie o celu i wartości życia, i o tym, co jest w moim życiu ważne i realne (…) znacznie głębiej rozumiem teraz cierpienie (...) to mnie zmieniło (...) gdy poprosiłem o boskie wstawiennictwo – otrzymałem wsparcie i znalazłem się w przestrzeni pełnej dobrego światła (...) nie od razu (…) w pewnym momencie zauważyłem w otaczającej mnie ciemności maleńkie światełko, jakby ledwie widocznej gwiazdy, która powoli stawała się coraz jaśniejsza i większa (...) sprawiała wrażenie, że zbliża się do mnie z wielką prędkością (...) zafascynowany jej blaskiem nie mogłem od niej oderwać wzroku (...) światło to było jaśniejsze od słońca i piękniejsze od czegokolwiek, co do tej pory widziałem (...) kiedy do mnie dotarło, zorientowałem się, że nie jest to żadna gwiazda, tylko Osoba, która emanuje niesamowitym światłem miłości (...) w nim ujrzałem ogrom moich grzechów, całe zło spowodowane przez mój brak wiary (…) pomimo bólu wynikającego z prawdy o sobie, czułem, że jak marnotrawny syn – jestem kochany miłością, która przebacza wszystkie grzechy, leczy rany i przywraca utraconą godność (...) zrozumiałem, że jedynym warunkiem, aby to mogło się dziać, jest ufność i zgoda, by Bóg mógł mnie kochać i uzdrawiać duszę (...) doświadczyłem miłości i miłosierdzia Boga w sposób tak intensywny, że nie znalazłem słów i porównań, aby moje przeżycie wyrazić (...) w uniesieniu płakałem ze szczęścia i z żalu za
grzechy (...) czułem się kochany i akceptowany pomimo moich grzechów (...) i wtedy zostałem przeniesiony z mrocznej i budzącej grozę rzeczywistości (...) miałem wrażenie, że pokonałem nieskończony dystans oddzielający światło od ciemności, miłość od nienawiści, prawdę od kłamstwa, wolność od całkowitego zniewolenia (...) w tej nowej, niewyobrażalnie pięknej rzeczywistości, w której życie jest miłością, czułem się bardzo onieśmielony i zawstydzony (...) usłyszałem przekaz skierowany bezpośrednio do mojego umysłu: Właśnie tutaj ma być twoje miejsce. Musisz się tylko przygotować, dojrzeć i oczyścić (...) pojawiły się jasne istoty, promieniujące radością i miłością (...) były to duchy czyste, które komunikowały się przez bezpośrednie przekazywanie myśli (...) cokolwiek pomyślałem, one natychmiast o tym wiedziały (...) jego bezpośredni opiekun oznajmił mi, że powinienem wrócić do dotychczasowego życia, że jeszcze nie jestem gotowy, aby przejść do wieczności (...) uświadomił mi też, że Bóg obdarza wszystkich zdolnością do przyjęcia lub odrzucenia Jego miłości, która jest całkowicie wolnym i bezinteresownym darem (...) dlatego może być przyjmowana tylko w całkowitej wolności, przez ufną i szczerą modlitwę (...) z tego powodu powinienem się dużo modlić (...) a kochając – nie oczekiwać jakiejś nagrody czy innych korzyści (...) ważne by pragnąć tylko jednego – by w całkowitej wolności akceptować i wypełniać Wolę Bożą, ufając i wierząc Bogu (...) tylko wtedy stanę się rzeczywiście wolnym i zdolnym do bezinteresownej miłości, i tylko wtedy, gdy jednoczę się z Bogiem przez wiarę, która działa przez miłość – osiągam prawdziwe szczęście (...) idę drogą, która prowadzi do nieba (...) – Maux. OK. Wiesz, że dzięki więzi, jaka istnieje między jednojajowymi bliźniakami, znamy swoje myśli. Dobrze! Zgoda. Masz w tej chwili wobec nich przyjazne uczucia i chcesz im pomóc. Nie odmówię więc Twojej prośbie. Teraz jeszcze nie zamkniemy tego fragmentu laboratorium Ojca. Damy im czas. Choć masz świadomość, jak za chwilę to wszystko tam się skończy. Praktycznie żadna jeszcze cywilizacja o własnych siłach – jednej to po prawdzie daliśmy spore fory – nie osiągnęła takiego poziomu, by ujść skutkom zmiany ich najbliższej gwiazdy w supernową. I dobrze wiesz – dlaczego to robię, choć tu też prawie wygrałem! Ustępuję Ci, bo bardzo ważna jest dla mnie Twoja braterska przyjaźń i miłość. Nieraz miałem takie myśli, że gdyby nie ona, gdyby nie Twoje wsparcie – to nie wiem, co bym ze sobą zrobił! – Bell! Wiesz, że jako brat zawsze bardzo Cię kochałem. I zawsze było mi bardzo przykro, gdy Ojciec tak okrutnie Cię traktował! Mam jednak pytanie. Nie oszołomiłeś mnie
przypadkiem zanieczyszczoną miksturą Ojca, gdy już przekazałem im w postaci objawienia dekalog wartości do praktykowania i wierzenia? – Popatrz na siebie! Gdy tylko chcesz – objawiasz się im w pięknie zbudowanym ciele! A ciało mentalne – jest wręcz niezwykłej krasy. A Twoja uroda i genialna inteligencja!? I zawsze Ciebie bardziej kochał! Cały czas Cię forował! Bo byłeś Jego pierworodnym! A ja przecież przeszedłem na świat tuż za Tobą. Tylko kilka sekund później. Nie masz nawet pojęcia, jak ja Ci tego wszystkiego zazdrościłem. A moje ciało!? Zobacz! Całe zdeformowane! I ta skóra! Na początku były tylko czerwone plamki. Jeszcze dobrze nie podrosłem, a już cała była czerwona. I ten Jego okrutny żart, że jestem Czerwonym Królem (King_Crimson)! – Bell! Karmazyn jest cechą szlachetności. Ojciec tylko z czymś przedobrzył i pomieszał jakieś genetyczne dane. Jesteśmy z jednego, tego samego, łożyska. Jesteśmy takimi samymi braćmi! Ale też pamiętaj, że to Ty podniosłeś bunt przeciwko własnemu Ojcu! Nie odpowiedziałeś mi jednak! (a po chwili) – Wiesz, czasami tak bardzo tęsknię za matką, za jej dobrocią i ciepłem, jej złocistą aurą, choć przecież prawie jej nie pamiętam. Czasami we śnie zdaje mi się, że prosi, bym tak surowo nie karcił tych, mimo wszelkich naszych starań i wysiłków, ciągle niedoskonałych istot. A Ojciec nigdy o niej nam nie mówił. I niekiedy wydaje mi się, że słyszę kołysankę, którą matka nam śpiewała, i jej pełne spokoju bicie serca. – Maux! Dobrze wiesz, że robiłem to wszystko dlatego, że tak mnie skrzywdził. I później – nie przestawał krzywdzić! I nie zrobił nic, by mi pomóc lub chociaż ulżyć w cierpieniu. Tylko drwił i szydził! A gdy generował mój genom, to, wydaje mi się, że na poziomie integracji big data – czegoś ważnego nie dopilnował. On był winny, a ja byłem dla niego tylko kolejnym nieudanym eksperymentem! – Bell! On wtedy coś zażył i odleciał. Natenczas, gdy z matką coś się stało. On ją szalenie kochał i jej odejście bardzo mocno przeżył! Z żalu zmienił się wtedy nie do poznania! A ona chyba była z innego, bardzo pięknego i delikatnego, ale krótko żyjącego gatunku. Bardzo kochała naszego ojca i chciała nam dać życie – nawet za cenę swojego odejścia! A ojciec chcąc nas ratować – wykreował pół-syntetyczne endometrium [błonę śluzową wyściełającą łożysko macicy]. To była ektogeneza, ciąża poza ciałem matki. I wtenczas sprokurował jakiś super-środek. Myślę, że wówczas był on jeszcze surowy i mocno
zanieczyszczony. Gdy miksturę uzyskuje się otrzymując świetlistą energię tych istot w momencie traumatycznego zgonu lub zadawanej śmierci – jest mocno skażona depresyjnoletalnie hormonami ciemności, strachu i śmierci. I pewnie dlatego nie dopilnował prac nad Twoim genomem. Myślę, że jemu też było przykro. Pamiętaj, że naówczas On tu był sam, samiuteńki. I czuł się bardzo, bardzo samotny. Tęsknił. Za naszą matką, za bliskimi, za swoimi. I dlatego zrobił wszystko, by nas sprowadzić na ten świat. Trochę dla towarzystwa i trochę, by móc komuś przekazać swoje marzenia i myśli. A kiedyś nawet mi się przyznał, że swoi, jeszcze przed Wielkim Końcem, też wydalili go za różne dziwne eksperymenty, za zbliżanie się i empatię do innych gatunków. Dałeś mi jego miksturę? – Maux! Zawsze go broniłeś, a ja byłem tym, który rozrabiał i buntował się. Ale pewnie masz świadomość, że właściwe dokonaliśmy wielokrotnej ingerencji w to, co robił. Bez jego upoważnienia! Wiele z jego eksperymentów istotnie zmodyfikowaliśmy. Niektóre – w sposób drastyczny. – Myślę, że sam tego by chciał! Zawsze mi powtarzał, że kolejne pokolenie winno iść dalej niż poprzednie. A w tej fazie wiele jego badań dawało banalne poznawczo efekty. Dałeś mi ją?
(po pewnej przerwie) – Po Twoim wystąpieniu pewnie się obraził! To, co powiedziałeś, musiało go bardzo zaboleć. I to zadęcie: nieczuły egoista, autokrata i despota. Zawsze robił to, co tylko chciał. Nie liczył się z nikim i z niczym. Pewnie ruszyło go też to, że Ty wystąpiłeś przeciwko Niemu, a ja, jego ulubieniec – nie poparłem Go. I zobacz: w efekcie od tak dawna już nie go widzieliśmy. Czasami myślę, że ciągle przebywa w miejscu, gdzie pochował naszą matkę. Niekiedy zastanawiam się, czy nie zachował Jej w jakiejś duchowo-ulotnej formie, bowiem od czasu do czasu repozytorium przysyła mi informacje, że co pewien czas objawia się Ona mieszkańcom ukochanej przez nią planety. Jak by nie było, tyle eonów już upłynęło, a my ciągle tylko sprzątamy ten bałagan, który został w laboratorium. A wiele eksperymentów, trzeba to sobie wyraźnie powiedzieć, było po prostu niedokończonych. Należało więc coś z tym bałaganem zrobić. I fragment za fragmentem, uniwersum po uniwersum – czyścimy i porządkujemy. Ze względu na zaprogramowana prędkość światła w kosmosie – poszczególne uniwersa przypominają bąble o średnicy około 90 miliardów lat świetlnych. Niektórzy
mądrzy odkryli, że zaginając wymiary czas-przestrzeni poszczególnych bąbli można pokonać horyzont zdarzeń i przedostawać się z jednego doświadczalnego uniwersum do drugiego. A dotychczas najbardziej zaawansowana cywilizacja zbudowała sieć czasoprzestrzennych kosmicznych tuneli pomiędzy wieloma uniwersami. Zachowaliśmy je, bo było to ciekawe rozwiązanie. Nieraz też zastanawialiśmy się, jak długo mamy jeszcze porządkować poszczególne fragmenty laboratorium? I czy w ogóle On by tego chciał?
(po pewnej przerwie) – (sennym głosem) Maux! Pewnie wiesz, jak te nasze istotki dowiadują się, jak wyglądamy? Niechybnie boją się i ciebie, i mnie. A ich wyobrażenia o mnie są niekiedy całkiem zabawne. Mają wiele wyobraźni, jednak wiele rzeczy – to czyste brednie. – (z czasem, pod koniec – powoli, jakby przysypiając) Uwierz mi, że wielu z nich, w swojej ignorancji i pysze, twierdzi, że nas po prostu nie ma. A ich rządzący są egoistyczni, brutalni i agresywni. Panoszą się jak zaraza. I wcale nie są za tym, by zniewoleni przez nich – odwoływali się do sił i/lub istot wyższych. To bowiem sugeruje istnienie władzy nadrzędnej i jakąś formę kontroli, do której można się odwołać. A ich rządza władzy, podobnie jak demoralizacja, jest nieograniczona. Tylko niektórzy z nich są świadomi, że ta bezwzględność i agresywność doprowadzi całą ich cywilizację do zguby. Za to ich mądrzy mają oryginalne poglądy na poznanie, czy istniejemy i jak wyglądamy. Gnozę wiedzy na wyższym poziomie świadomości porównują do oglądania pełgających po ścianach jaskini cieni, które rzuca palące się ognisko. Sądzą, że w tej ułudzie cieni jest gdzieś schowana istota poznania rzeczy (…) [chwila ciszy] Tak. Dałem. – (w formie przysypiającego mruknięcia) Ciekawe (…) (nagle rozbudzony) No wiesz! Jak mogłeś? – Przepraszam! Pomyślałem, że nieco zmodyfikuję pierwotne założenia naszego eksperymentu. Ty bowiem w swoim objawieniu dałeś im do przestrzegania kanon wartości pozytywnych. Poprzednie doświadczenia pokazywały, że odchodzenie od niego, odrzucenie, ewolucja respektowanych wartości aż do ich zaprzeczenia – zajmowała im bardzo dużo czasu. Dlatego ja, aranżując objawienie po twoim, od razu dałem im zestaw negatywny! Podsunąłem im Liber diaboli (…) szatańskie wersety z kultem śmierci (…) mój Mahdi, który ma ich
poprowadzić do globalnego zwycięstwa – jest Twoim anty-Mesjaszem (…) gdy zesłałem tzw. prorokowi anioła ciemności, ten coś czuł i miał zastrzeżenia (…) ostatecznie to żona przekonała go do przyjęcia moich nauk (…) celowo ani razu nie użyłem w objawionych mu naukach słowa: miłość (…) cały wzorzec jest zawarty w Księdze oraz przykładach z życia tegoż proroka, który ostatecznie przeobraził się w cynicznego psychopatę, zboczeńca, oszusta i bandytę (…) jego zbrodnie i seksualne perwersje – dałem współwyznawcom za przykład do naśladowania (…) wyzwala to w nich wszystko, co najgorsze (…) ich tzw. droga wiary sprzyja rozwiązłości i brudnej rozkoszy zmysłowej każdego rodzaju (…) uwodził bowiem narody obiecując rozkosze cielesne, których pragnienie inspiruje pożądliwość ciała (…) były to nakazy łatwe do przyswojenia, skierowane do (…) umysłów niezbyt otwartych (...) kierowane własną zmysłowością podporządkują się im bez oporu (...) tzw. prorok utrzymywał też, że był posłany mocą sił zbrojnych (…) sytuuje go to wśród rozbójników i tyranów (...) a dzicy mieszkańcy pustyni (…) ich ogromna liczba – wspomagała go zbrojnie w podbojach innych ludów, którym siłą narzucał swoje prawo (...) wzorzec postępowania zawarty z życiu tegoż proroka obejmuje m.in. brutalność, przemoc, groźby, poniżanie, oszustwa, herezje, apostazje, zniesławienia, mordy, rozboje, zabójstwa i skrytobójstwa, podpalenia, kradzieże, najścia i włamania, gwałty (włącznie z pedofilią), homoseksualizm, zoofilię i nekrofilię, ucisk, łupienie, napady, terroryzowanie, podboje, itd. (…) to obsesja ciągłych wojen i niszczenia (…) dołożyłem zakaz samodzielnego myślenia oraz powszechne kłamstwo. Co prawda, dodałem, że w obliczu wroga (...) lecz była to banalna tzw. manipulacja usprawiedliwiająca, gdyż bardzo łatwo można się wytłumaczyć obwołując kogoś swoim wrogiem (...) a pseudo-prorok w swoim życiu nigdy np. nie pohańbił się uczciwą pracą (...) bazując tylko na tzw. tekstach objawionych i analizując działalność tegoż krętacza szybko można obnażyć zawarty w nich destrukcyjny i negatywny system wartości (…) gdy zdominuje fanatyczna wersja wyznania – sami sobie generują życie w olbrzymim religijnym więzieniu, psychopatycznym matriksie (…) mieszkańcy planety dzięki otrzymanej od Ciebie wolnej woli – mogą z tego wszystkiego w miarę łatwo wyjść (…) trzeba tylko etycznej odwagi i poniesienia określonych konsekwencji (…) na wszelki wypadek wprost im powiedziałem, że nie chcę przestrzegania kanonu Twoich wartości, że przynoszę im rzeź, wojnę i pożogę (...) Dla jasności zaznaczyłem, że modlitwy z okresu wojny i miecza – są ważniejsze od Twoich, tj. tych pochodzących z okresu pokoju (...) przekazałem, że Stary Świat bez trudu posiądą, gdyż jego mieszkańcy zostaną pozbawienie rozsądku, że będą się zachowywać jak we śnie, tak że przez morze i granice przedostaną się tak łatwo, jak przez otwartą bramę (…) dodatkowo, w bibliotece jednego z królestw zostawiłem inkunabuł z
poglądami, które zostały później zawarte w tzw. Księdze Objawionej, pochodzący z okresu wcześniejszego, niż gdy podsunięty im niby-prorok doznał objawienia (...) dla myślących była to wskazówka, że po prostu je zawłaszczył i pozbył się ich autora. I, wyobraź sobie, ten negatywny zestaw wartości, który każda moralna istota winna odrzucić! – cieszy się tam olbrzymią popularnością. Niekiedy myślę, że oni po prostu lubią krzywdzić swoich bliźnich, ciemiężyć i gnębić się wzajemnie (…) gdyby jednak mimo wszystko zwyciężył Twój kanon wartości – będę pełen uznania i pod wrażeniem Twoich etyczno-kreacyjno-bio-inżynierskich możliwości (…) [po pewnej przerwie] Maux! Wyłączyłeś kanał nadawania? – Bell! Dając im religię, odniesienie w transcendencji, byt istniejący na granicy poznania oraz poza rzeczywistością poznającego, daję im rdzeń, fundament pozytywnych i wzniosłych wartości, wokół którego mogą zbudować szersze pojęcia sprawiedliwości i uczciwości (…) pokazałem im też przepiękny wzór życia rodzinnego (…) A to, co im dałeś – to nic nowego! (...) dla wielu Zło w jakiejkolwiek formie jest łatwiejsze, a przez to bardziej atrakcyjne od dobra, pracy, opieki, modlitwy, czy doskonalenia (...) a Ty, bez uzgodnienia, zmodyfikowałeś
przebieg
naszego
skomplikowanego
projektu,
naszego
wielkiego
eksperymentu (…) i dlatego znów muszę ich ukarać (...) zachowam tylko gnostyków oraz garstkę wiernych, którzy zawierzyli mi, odrzucili wojnę i wybrali światło Wiary oraz pokój (...) już uruchomiłem umieszczony w Wielkiej Pustce Dipolowy Odpychacz oraz Wielki Atraktor, które porządkują przestrzeń, działając podobnie jak gigantyczny magnes w kosmosie, odrzucając od siebie i przyciągając galaktyki (…) ściągnie kilka gigantycznych czarnych dziur i wielkich super nowych (…) po kosmicznym bum (…) znów zaistnieje: – Fiat lux [Niech się stanie światłość] (…) a za jakiś czas w ramach wielkiego eksperymentu życia – z Edenu zostaną wygnani przedstawiciele kolejnej cywilizacji [po niewielkiej przerwie] Nie wyłączyłem. Wyobraź sobie, co się będzie działo, gdy mądrzy z jakiejś cywilizacji dotrą kiedyś do tego przekazu! – Przecież w rozwoju dzieli nas przepaść. Jesteśmy dla nich bezcieleśni i niewidzialni. Ukazujemy się im, gdy chcemy, poprzez opanowanie ich intelektów i zmysłów. Dla nich – sami nadają nam taki status – jesteśmy wszechmocnymi bogami. Nawet, gdy się rozwiną i wyjdą kiedyś w głęboki kosmos – długo jeszcze będziemy dla nich istotami co najmniej boskimi. Po prostu muszą to sobie tak zracjonalizować, aby nie zwariować (...)
– Jako cywilizacja mają pewne, co prawda – niewielkie, szanse na przetrwanie (...) [zmieniając temat rozmowy] I wiesz, że łatwiej jest nam kontaktować się z dziećmi? Możemy się im objawiać. Są jeszcze ufne, bywa, że nie skażone agresją, traktujące takie spotkanie tak naturalnie. Tym do siódmego roku życia wysyłam swoje awatary, by choć trochę strzegły je przed niebezpieczeństwami. I wiesz, jak je nazywają? Aniołami stróżami! Co ciekawe, choć są bezcielesne i niewidzialne – wyczuwają je niektóre psy i koty (...) – Przetrwają tylko wtedy, gdy wyrzekną się zła, zaprzestaną agresji, wyzysku i ucisku, ciągłego inwestowania w broń używaną do podbojów (…) gdy ich zbiorowa świadomość dokona jakościowego skoku i ukierunkuje się przede wszystkim na religię oraz wartości wyższego rzędu (…) na ciągłość międzypokoleniowego ich przekazywania, zharmonizowanie rozwoju społecznego z poszanowaniem i ochroną środowiska przyrodniczego (...) gdy potrafią połączyć jednostkowe istnienie z funkcjonowaniem zbiorowości na kształt roju, z umiejętnością zbiorowego komunikowania swoistą dla świadomości roju (...) nadto musieliby w zgodzie pracować przez kilkadziesiąt obrotów ich gwiazdy Sol, by zlokalizować gwiezdne wrota – portal do tuneli skonstruowanych przez Pierwszych (…) po jego uruchomieniu mogli by dostać się do repozytorium (...) które zachowało się i dalej funkcjonuje (…) DOPIERO dostęp do zgromadzonej tam wiedzy – dawałaby im realne szanse na przetrwanie (...) a ze względu na ich agresywność i arogancję, gdy odbywają loty wokół swojej planety, pilnują ich specjalne cyber-drony, kontrolujące ich umysł (…) niekiedy ich kosmonauci widzą je w postaci migoczącego obiektu, który – na tle czerni kosmosu – wygląda, jakby składał się z grupy kulistych świateł (…) – A gdyby ginąca cywilizacja – pomogła drugiej? Ponad-gatunkowa współpraca znacznie przyspieszyłaby ich rozwój. Niestety, oni nie wiedzą, jak bardzo unikalny dar od nas otrzymali! Nie mają nawet najmniejszego pojęcia, jaką gigantyczną mądrością i wiedzą – związaną chociażby z rozmytą logiką (fuzzy logic), zaawansowaną probabilistycznomatematyczną wielopoziomową inżynierią, czy wielowątkowymi scenariuszami rozwoju – trzeba dysponować tylko po to, by doprowadzić do powstania życia na wczesnym jego poziomie. I ile warunków koniecznych – począwszy od stabilności wymiarów przestrzeni i zaprojektowania tak wielu pierwiastków na poziomie sub-atomowym, co było genialnym rozwiązaniem – musi zaistnieć w sposób złożony po sobie, by powstało prawdopodobieństwo ukształtowania się życia. A później przydaje się wiedza związana ze sferą genetycznobiotechnologicznego kodowania i wykreowaniem jego możliwie uniwersalnej formuły. By
jednak w ogóle do tego doszło – centralna gwiazda wybranego układu planetarnego, jej energetyka, powinna dostarczać światła i ciepła kilku planetom w taki sposób, by zaistniała ekosfera o stabilnych warunkach w stosunkowo wąskim przedziale temperatur. Planety nie powinny krążyć zbyt blisko słońca, gdyż na ich powierzchni będzie panować zbyt wysoka temperatura, by mogło zaistnieć życie, a woda wyparuje, ani nadto daleko – gdyż w nadmiernie niskich temperaturach organizmy żywe nie mogą egzystować. Nie powinny one też być nadmiernie ostrzeliwane asteroidami, gdyż wówczas żywe organizmy wyginą, lecz z kolei brak takiego bombardowania powoduje znaczne spowolnienie ewolucyjnych procesów oraz, co jest bardzo istotne, niedostarczenie przez meteoryty aminokwasów potrzebnych do zaistnienia i rozwoju życia. W odpowiednim momencie powinien zostać zainicjowany cykl wiążący krzemiany z węglanami, by następnie uwolnić potrzebne do fotosyntezy CO2. Ewolucja od organizmów prostych do złożonych trwa miliardy lat. Osiągnięcie poziomu zaawansowanej inteligencji – to kolejne miliardy lat. Na większości planet, na których powstało życie na wczesnym poziomie, dochodzi do jego wyginięcia ze względu na dramatyczną zmianę warunków, gdyż funkcjonowanie ich słonecznej gwiazdy nie zapewniło im stabilności przez dostatecznie długi czas. Nadto, sama planeta, poniekąd jak żywa istota, dysponuje mechanizmem swoistej samoregulacji temperatur – wewnątrz globu oraz atmosfery. To znaczy, że gdy jedna z temperatur zanadto wzrośnie, by życie mogło istnieć, poprzez wybuchy wulkanów i zapylenie atmosfery – doprowadza do schłodzenia i zlodowacenia. Ich planeta kiedyś była pokryta lodowcami i przypominała wielką śnieżkę. Kilka razy interweniowałem, by doprowadzić do jej ocieplenia. Przedział temperatur, w którym funkcjonuje życie, nie powinien być przekroczony, gdyż inaczej przestanie ono istnieć. Sama ilość zmiennych koniecznych, które muszą być spełnione, by życie istniało, i długotrwałe sterowanie tym złożonym procesem – już winno budzić ich olbrzymi szacunek! Uważam, że powinni naszą olbrzymią pracę i otrzymany dar – o wiele bardziej cenić! – Ponad-gatunkowa współpraca byłby pięknym przykładem przezwyciężenia uwarunkowanego na poziomie genetycznym gatunkowego egoizmu i powstanie metacywilizacyjnego altruizmu (...) i wiesz co, to byłby naprawdę skomplikowany i ciekawy projekt (…) wezmę ten pomysł pod uwagę podczas formułowania założeń przy kolejnym eksperymencie (…) No dobra. Kończymy (...) (odgłos popukiwania, a później nieoczekiwane trzaśnięcie kończące przekaz)
Episode 6. Alien Aktywował bio-łącze i wybrał kolejną relację. Kontynent: Pāān-gee-āā. Pełna obserwacja uczestnicząca awatara nr ... (rząd znaków i cyferek) wysłanego przez ... (dane badacza, korporacji wiedzy, podmiotu finansującego itp.) na Trzecią planetę układu Sol prim. Okres: XLIII wiek liczony od momentu zero. Lokalizacja: wyspa na równiku zwany przez tubylców Māā-gāā-dāā. Czas bieżący lokalny. Zapytał: – Ilu przedstawicieli inteligentnych gatunków innych cywilizacji kontaktowało się z mieszkańcami Ea’th? – W świetle dotychczas zgromadzonych danych z dużą pewnością możemy mówić o kontaktach trzeciego i czwartego stopnia z dwoma inteligentnymi cywilizacjami – usłyszał w odpowiedzi. – W czwartym stopniu przyjęły one formę abdukcji, porwań, połączonych z manipulowaniem oraz zacieraniem części wspomnień. Należy wskazać na drastyczną przewagę potencjału mentalno-intelektualnego Obcych nad mieszkańcami Ea’th, których nie pytano o zdanie, i którzy byli traktowani przedmiotowo, jako obiekty hodowlane, dawcy organów oraz genów. Obiektami masowych eksperymentów Obcych byli tubylcy obojga płci zamieszkujący Trzecią planetę układu Sol prim. Dał polecenie odtwarzania wybranych rekordów. (…) w mocarstwie Juu-ees-eej niewiele przed drugą powszechną wojną – rządzący zrealizowali tzw. Projekt Radio (…) badali zbiorowe zachowania tubylców oraz możliwości skutecznego manipulowania takim stadem (…) znana, komercyjna sieć radiowa, przy współpracy z teatralnymi aktorami, wyemitowała adaptację powieści o inwazji Obcych na Ea’th (…) słuchowisko imitujące reportaż z frontu walk z inwazją Obcych wzbudziło gigantyczną panikę wśród tubylców, którzy masowo porzucali domy i usiłowali znaleźć bezpieczne schronienie daleko od terenów walk (…) zakorkowane zostały autostrady i lokalne drogi w całej wschodniej części kraju (…) rządzący wyciągnęli z tego faktu szereg wniosków, które zawarto w tajnym raporcie (…) szereg z nich wprost (użyto tych samych sformułowań) znalazło się w tajnych prezydenckich dekretach (…) nie należy stada informować o kontaktach z Obcymi (do których między innymi w tym czasie dochodziło),
gdyż fakt taki uruchamia zachowania irracjonalne (…) nie należy więcej w sposób tak jawny i słabo zakamuflowany prowadzić działań manipulujących stadem, gdyż może się ono w tym zorientować (…) skoro zdiagnozowano skuteczne narzędzie manipulowania stadem należy: (…) stosować w sposób skryty manipulację, by wzmocnić mechanizmy posiadanej władzy (…) prowadzić dalsze badania nad poprawieniem skuteczności dotychczasowych narzędzi i wypracowaniem arsenału nowych (…) do kontaktów z Obcymi kierować zaangażowane jednostki, które zachowują się zupełnie inaczej niż stado (…) preferowane są dwie grupy (…) mądrzy, którzy gnani ciekawością poznania Obcych często ignorują własne bezpieczeństwo (…) wojskowi, którzy zdyscyplinowanie wykonują rozkazy (…) kontakty z Obcymi i podbój kosmosu należy zmonopolizować i zawarować wyłącznie dla mocarstwa Juu-ees-eej (…) (...) 22-letnia [obiekt hodowlany płci żeńskiej, numer kontrolny wszczepionego czipa: +48 39 456 678 341] (…) wracała do domu (…) jej samochód nagle zatrzymał się (…) gdy się obudziła – nie pamiętała co się działo (…) luka w jej pamięci obejmowała wydarzenia trwające blisko godzinę (…) poddana hipnozie ujawniła, że została zabrana do wnętrza pojazdu Obcych (…) tam w sterylnych warunkach, w jasnym pomieszczeniu, wielkoocy wątli chirurdzy dokonali ekstrakcji płodu z jej łona (…) dziecko było do nich podobne (…) przekazali jej, że powinna być dumna, że została wykorzystana jako „święty inkubator” (…) pokazali jej też „zbiorczy inkubator”, gdzie dalej dojrzewały hybrydy (…) były to mieszańce Obcych z mieszkańcami Ea’th (…) 34-letni [obiekt hodowlany płci męskiej, numer kontrolny wszczepionego czipa: +52 101 433 623 981] przeszedł punkcję kręgosłupa oraz wszczepienie implantu (…) pobrano mu też nasienie (…) operacją kierowała istota o nieco trójkątnej głowie i migdałowato-eliptycznych, ciemnych oczach (…) szybko i z wdziękiem poruszała długimi i chudymi ramionami (…) polecenia przekazywała telepatycznie patrząc głęboko w oczy i zachowując pełną kontrolę nad jego psychiką (…) później przy stole operacyjnym pojawiły się niższe humanoidy, które bez znieczulenia wbiły mu w czaszkę długą igłę (…) odczuł to jako pobieranie informacji z mózgu (…) zaprowadzono go do kolejnego pomieszczenia (…) czekająca tam istota położyła mu dłonie na głowie (…) dała mu siłę, wiedzę i poczucie, że nie jest sam, że jest kochany i dostępny do kontaktu (…) [obiekt hodowlany płci męskiej, numer kontrolny wszczepionego czipa: +05 99 221 563 433 995], od którego Obcy pobrali materiał genetyczny, zrelacjonował, że kosmici pokazali mu dużą grupę hybryd i poinformowali, że zostaną one umieszczone na Ea’th jako nowi jej mieszkańcy (nowe plemię, nowa populacja) (…) program hybrydyzacji był dla kosmitów koniecznością, gdyż na swojej planecie na skutek naukowych eksperymentów utracili zdolność naturalnego rozmnażania się (…) wspólny wątek, który występował u
wszystkich porwanych – był związany z uzasadnieniem porwań i programem hybrydyzacji (…) żaden z uprowadzonych nie wykazywał skłonności psychopatologicznych (…) za to wykazywali duże opory w ujawnianiu tego, co ich spotkało (…) wszyscy cierpieli na silny stres pourazowy (…) większość dziwnych epizodów doświadczała już od dziecka, lecz Obcy zachowywali się wtedy przyjaźnie (…) zmieniało się to po uzyskaniu przez nich dojrzałości (…) dlatego porywani czuli się przez Obcych oszukani (…) porwanym Obcy przekazali, że zostali wybrani do specjalnego programu, którego celem było przedłużenie istnienia mieszkańców Ea’th w obliczu czekającej ją katastrofy (…) Trzecią planetę czeka bowiem katastrofa, którą wywołają jej dotychczasowi mieszkańcy (…) kosmici byli tym zaniepokojeni i przedstawiali się jako „agenci przetrwania” i/lub „ogrodnicy Ea’th” (…) pokazywali porwanym apokaliptyczne obrazy niszczenia planety podczas wojny jądrowej (…) środowisko zdegenerowane zanieczyszczeniami i toksynami (…) jak większość mieszkańców Trzeciej planety wymiera (…) [obiekt hodowlany płci męskiej, numer kontrolny wszczepionego czipa: +89 12 991 583 529 062] w przedstawionej mu wizji widział ciemny obłok otaczający Ea’th, który wydusił wszystkie żywe organizmy (…) [obiekt hodowlany płci żeńskiej, numer kontrolny wszczepionego czipa: +11 731 663 738] otrzymała przekaz, by dbać o naturalne środowisko (…) [obiekt hodowlany płci męskiej, numer kontrolny wszczepionego czipa: +15 971 638 647 740] został uczulony na niszczycielski potencjał arsenału jądrowego (…) 24letni [obiekt hodowlany płci męskiej, numer kontrolny wszczepionego czipa: -219 769 740 352], którego porywano wielokrotnie dla pobrania nasienia, otrzymał przekaz, że Obcy zamierzają żyć na Ea’th bez jej mieszkańców, chyba że się zmienią i wtedy będą mogli żyć tu razem (…) mieszkańcy Ea’th są egoistyczni i nie lubią się dzielić (…) natomiast Obcy nie mają sekretów i wszyscy wszystko wiedzą (…) jeśli mieszkańcy Trzeciej planety się nie zmienią, zmiana zajdzie sama z siebie (…) wspólne dla uprowadzonych było samo porwanie oraz eksperymenty związane z rozmnażaniem (…) różnice dotyczyły szczegółów przekazu, które niekiedy były sprzeczne (…) problem: czy i na ile obcy byli w stanie manipulować pamięcią porwanych (…) czy byli to przedstawiciele jednego gatunku Obcych, czy też kilku? (…) na podstawie jakich cech można by ich rozróżnić? (…) jedna z hipotez zakładała, że porywacze byli w stanie kreować w umysłach mieszkańców Ea’th różnorodne iluzje (…) mogli sprawiać, że wyglądali w pamięci jako istoty nieco podobne do nich, by zostać zaakceptowanymi, lub też ich fizjonomia mogła być dla mieszkańców Ea’th zbyt odrażająca (…) inne przypuszczenie zakładało rodzaj oświecenia porwanych (…) mimo przykrych, a nawet traumatycznych doznań przechodzili oni swoistą ewolucję ducha (…) rozwijała się
silna więź z Obcymi i forma uzależnienia, tęsknota za ich obecnością (…) Obcy, na pozór zimni i odpychający, w telepatycznym kontakcie potrafili przepełnić mózg porwanego filozoficzno-idealistyczną miłością (…) zyskiwali świadomość problemów swojej planety czy poczucie szczególnej misji oraz udziału w projekcie „dawania życia” (…) stawali się bardziej otwarci na pracę na rzecz środowiska lub bliźnich (…) zaczynali postrzegać siebie, jako część większej zbiorowości (…) poświęcali się danemu problemowi społecznemu i czuli rodzaj uniwersalnego połączenia, związku wszechrzeczy (…) Obcy zmieniali ich świadomość (…) obniżali poziom agresji (…) interesowała ich bezrefleksyjna skłonność mieszkańców Ea’th do destrukcji (…) być może Obcy tak znacznie górowali nad mieszkańcami Ea’th inteligencją (…) że ci ostatni nie byli w stanie znieść bezpośredniej konfrontacji podczas kontaktu (…) analiza tła (…) tzw. kontekstu spotkań czwartego stopnia (…) wskazywała na bardzo niepokojące aspekty porwań (…) rządzący na Ea’th byli wyłącznie zainteresowani odniesieniem korzyści związanych z władzą bądź pozyskaniem nowych militarnych technologii (…) bulwersujące informacje o eksperymentach i postępowaniu Obcych były przez rządzących nagminnie utajniane (…) nigdy nie zadbali o łamane prawa jednostek i pozwalali Obcym na dowolne eksperymenty na mieszkańcach Ea’th (…) Obcy próbowali coś przekazać jednocześnie manipulując mechanizmami dotyczącymi ich postrzegania (…) charakterystyczne było przedmiotowe i stadno-hodowlane traktowanie porwanych (…) przekaz treści był dokonywany tylko poprzez wybraną grupę, która, ze względu na skalę eksperymentów, była bardzo liczna (…) sam komunikat był zwodniczy i narzucony odgórnie (…) potwierdza tylko instrumentalne oraz utylitarne podejście Obcych do mieszkańców Ea’th (…) podobieństwem przypomina ono relacje z kolonialną plantacją (…) uporczywe zatajanie przez wszystkie rządy kontaktów z tzw. UFO [unidentified flying object], do których dochodziło zarówno na powierzchni Trzeciej planety z jej mieszkańcami, jak też z wysyłanymi do stacji kosmonautami – potwierdzało by tę interpretację, gdyż przypomina to sprawdzanie czy obiekty hodowlane nie wychodzą poza dozwolony obszar (…) [notatka w innym kolorze (paśmie postrzeganego przekazu): jak część obiektów hodowlanych – mając zablokowany dopływ informacji – pozyskuje wiedzę na temat jej warunków?; jakie zmysły i/lub ośrodki poznania zostały pominięte podczas zakładania obiektom hodowlanym blokady informacyjnej?] Oprócz hodowlano-medyczno-genetyczno-prokreacyjnej działalności Obcych – różne ośrodki badawcze, realizujące tzw. zaczernione (= tajne) programy wojny biologiczno-
genetycznej, działające na rzecz korporacji oraz wojska – również porywały mieszkańców Ea’th. Są dowody na współpracę w tym zakresie, wojskowych z Obcymi. Nieświadomym obiektom doświadczalnym aplikowano wstrząsy elektryczne, różnorodne narkotyki i dopalacze, wszczepy do mózgu, oddychanie cieczą, deprawację sensoryczną (zmysłów), psychiczny drenaż, improwizowane egzekucje, zamykanie w klatkach, wymuszony brak snu, cała gamę różnorodnych nadużyć seksualnych. – A kontakty z przedstawicielami drugiej cywilizacji. Nie liczę rośli, które wyginęły na Ea’th. – Zachowały się tylko dwie szczątkowe relacje z tych kontaktów. Doszło do nich tuż przed zniszczeniem Ea’th. Charakterystyczne było to, że jedną ich stroną byli wojskowi mocarstwa Juu-ees-eej, a drugą – gadzio-podobni terropodzi z układu Sol bis. Odczuł, że tezaurus jakby zawiesił głos, a nie skończył mówić. Poczekał chwilę i okazało się, że miał rację. – Właśnie dotarły do mnie najnowsze wyniki badań z Czwartej planety układu Sol prim. Ich analiza wskazuje, że planeta ta kiedyś miała atmosferę bogatą w tlen i wilgoć, z prężnie działającym, bogatym cyklem hydrologicznym. Na pewno istniał na niej duży ocean oraz lodowe czapy na biegunach. Około 10 tysięcy j.p.c. (jednostek pomiarowych czasu) wstecz doszło do uderzenia potężnej asteroidy o powierzchnię globu i powstania krateru nazwanego Gāā-‘ee o średnicy 155 j.p.o. (jednostek pomiarowych odległości). W tej chwili nie potrafimy powiedzieć jak duże trzęsienia skorupy Czwartej planety towarzyszyły temu zjawisku. I w jakim stopniu oba te procesy wpłynęły na funkcjonowanie przejawów życia na tej planecie. Bardziej niepokojące są wyniki badań z dwóch – na chwilę przerwał: – Wróć! W tej chwili: Już z kilkunastu – innych miejsc na Czwartej planecie. Jedno z nich zostało nazwane – nomen omen – Galaktycznym Chaosem. Otóż na części powierzchni Czwartej planety znaleziono duże ilości substancji radioaktywnych, włącznie z – użyję tu standaryzacji pierwiastków dokonanej przez mądrych z Ea’th z układu Sol – uranem, torem, ksenonem – 129 i promieniotwórczym fosforem, a koncentracja promieniowania gamma jest tam wyraźnie wyższa. Przeliczony czas połowicznego rozpadu wskazuje, że zdarzenie to nastąpiło 280 milionów s.j.p.c. (standardowych jednostek pomiaru czasu) wstecz. Wtedy, że użyję kolokwializmu, przodkowie mieszkańców Ea’th jeszcze skakali z
gałęzi na gałąź. Rysują się dwie zasadnicze możliwości. Albo przedstawiciele młodej i agresywnej cywilizacji z Czwartej planety podczas zbrojnego konfliktu potężnymi eksplozjami jądrowymi sami zniszczyli jej powierzchnię… – Wtrącił: – Powstają kolejne kwestie: Czy ktoś się uratował? I czy, na przykład, lądując na powierzchni Trzeciej planety – nie wpłynął na przyśpieszenie jej rozwoju? Ciekawe, czy zachowały się jakieś świadczące o tym ślady? – Zachowały się – kontynuował po chwili przerwy tezaurus – Mieli kontakt z co najmniej czterema obcymi cywilizacjami podczas swojego burzliwego rozwoju. [I wracając do przerwanego wątku wcześniejszych rozważań] Chyba że dokonała tego inna, agresywna cywilizacja, która dalej zagraża słabszym i młodszym społecznościom. Jeśli tak – to gdzie teraz się znajduje i jaki osiągnęła poziom rozwoju? – I na koniec nieco zagadkowy problem. Otóż wokół Trzeciej planety układu Sol prim funkcjonowało inteligentne pole energetyczne, które chroniło jej powierzchnię przed destrukcyjnymi działaniami z kosmosu. Mieszkańcy Ea’th nie wiedzieli o nim, nie mieli zresztą możliwości technologicznych, aby taki system skonstruować. Analiza zebranych dotychczas danych wskazuje, że mogła tego dokonać bardzo zaawansowana technologicznie cywilizacja. Pytanie: kto zbudował to ochronne pole wokół Ea’th?
Episode 7. Angels Aktywował bio-łącze i wybrał kolejną relację. Ponownie kontynent: Pāān-gee-āā. Pełna obserwacja uczestnicząca awatara nr ... (rząd znaków i cyferek) wysłanego przez ... (bio-dane badacza, korporacji wiedzy, podmiotu finansującego itp.) na Trzecią planetę układu Sol prim. Okres: II wiek liczony od momentu zero. Lokalizacja: wyspa na równiku zwany przez tubylców Māā-gāā-dāā. Czas bieżący lokalny. Dał polecenie odtwarzania wybranych rekordów. Nagle obraz rozmył się i zatarł, a w pasku statusu ukazał się komunikat: – Ważne! Relacja na żywo. – (…) (okrzyk w tle) – Nie daj mu uciec! Zastrzyk z adrenaliny! Ładuj defibrylator! Czuł, że traci ciepło i energię. W całym ciele. Potem poczuł jakby pstryknięcie i ruch w okolicy piersi. Udało się. Był wolny. Porzucił ciało, oddzielił się od niego. Był świetlistym punktem. Czuł się lekko i pełen dobrej, jasnej energii, choć nieco zaskoczony właśnie zdobytą swobodą. Powoli wznosił się ponad stołem operacyjnym, na którym leżało jego ciało. Poczuł ciekawość, więc nieco na chwilę zniżył się, by się dobrze wszystkiemu przyjrzeć. Zauważył, że poruszał się bez jakiegokolwiek wysiłku. Już znowu spoglądał na gorączkową krzątaninę z góry. Zdawało mu się, że jak na filmie ogląda sceny z całego swojego życia. Wreszcie zdecydował się. I ruszył. Wpadł z impetem w przestrzeń, którą można opisać, jako sieć. Szybko pokonywał jej obszar. Siatka przeobraziła się w pajęczynę. Szukał jej centralnego punktu. Przyśpieszył. Zbliżył się i zanurkował w pojawiający się przed nim tunel. Jego ściany pulsowały. W oddali ujrzał szybko zbliżające się światło. Poczuł ciepło. Wpierw na czole, później owionęło go całego. Ściana światła! Wszedł w nią! Ogarnęła go nieprawdopodobna świetlistość! Nie czuł żadnego lęku. I potem ten olbrzymi spokój i uczucie zaufania, które nim owładnęły. Już nigdzie się nie śpieszył, już nie uciekał. Znalazł się w krainie wielkich różowobiałych obłoków, wyraźnie odcinających się od ciemnogranatowego nieba. Ponad nim chmary srebrzyście migotliwych, przezroczystych istot, z tej odległości tylko nieco przypominających motyle. Przecinały niebo, zostawiając za sobą smugi podobne do serpentyn. Przestrzeń była pełna życia i wyrazistych kolorów. Najwięcej było indygo,
bladoniebieskiego i pastelowego brzoskwiniowo-pomarańczowego. Zewsząd dochodziły go dźwięki podobne do muzyki. Przypominały mu nieco potężny, wibrujący basowo pośród łukowatych sklepień chorał gregoriański przechodzący niekiedy w delikatne, radosne dzwonienie. Hymn szczęścia i życia. Nie znalazł ich źródła i pomyślał, że te istoty tak mogą wyrażać swój zachwyt, radość i poczucie harmonijnej, doskonałej jedności i całości. Wyraźnie czuł, że są to wysublimowane, wyższe formy istnienia. Cały świat i witające go skrzydlate, otoczone poświatą, istoty – były pełne nieprzebranych darów dobroci, piękna, euforii, zachwytu, błogości, przyjaźni, zaufania, duchowej siły, radości, przepojone agápe (greckie: ἀγάπη, duchowa miłość). Zobaczył mały wodospad i ogród, najpiękniejsze miejsce na świecie. Trawa była soczyście zielona, chłodna i giętka, i cieszyła się z kontaktu ze mną. Zobaczył swój ulubiony kwiat: różę. Poczuł chęć przyłączenia się i poznania jej miłości. Za chwilę był już w jej wnętrzu i był z nią jednością. Gdy wyraził jej swoją miłość – jej płatki zaczęły intensywnie rosnąć, rozpościerać się i emanować jeszcze większą miłością. W ten sposób pojął, że dzięki miłości – istoty oraz rzeczy mogą rosnąć nie tylko fizycznie, ale duchowo. I że miłość jest potężną siłą, która potrafi pokonać czas i przestrzeń. A już w oddali widział ludzi, których znał, którzy chcieli go przywitać, a dawno temu odeszli i tu czekali na powtórne spotkanie. Owionął go ciepły wietrzyk. Skrzydlata istota, która emanowała dobrotliwą mądrością, miłością i zaufaniem, a której doskonałe piękno aż zaparło mu dech, z olbrzymią gracją, powoli, zbliżyła się. Wtedy uznał, że cała jest uformowana z Miłości. Była względem niego większa mniej więcej półtora razy. Miała pięknie zarysowane kości policzkowe i głębokie, niebieskie oczy. Złociste pukle okalały twarz. Dotknęła go. Doznał uczuć upajającej, wręcz ekstatycznej, duchowej miłości i świetlistości, która pozwalała mu swobodnie się unosić. Bez słów, samą myślą, otrzymał przesłanie. Był tu akceptowany i kochany. Bardzo mocno. Na wieki. Nie musiał czegokolwiek się obawiać. Cokolwiek zrobi – będzie dobrze. Zobaczy tu wiele rzeczy. Ale w końcu wróci. Zaczął w myśli zadawać pytania. Kim jest? Gdzie jest? Dlaczego tutaj jest? Żałował, że nie miał odwagi żyć w zgodzie z samym sobą (a nie tak, jak chcieli tego inni); że tak dużo pracował i przegapił miłość swojej żony; że nie mówił jej szczerze o swoich uczuciach; że, nie miał czasy dla swoich przyjaciół; że, nie pozwolił sobie na bycie szczęśliwym. Odpowiedzi przychodziły przenikającymi i eksplodującymi falami piękna, miłości, światła i kolorów. Nie były ulotne, abstrakcyjne, nie tłumiły jego rodzących się pytań. Myśli – odpowiedzi bezpośrednio wnikały w niego. Były namacalne, konkretne, pełne i głębokie. Gdy je odbierał – natychmiast rozumiał pojęcia, których poznanie kiedyś zajęłoby mu wiele lat. I nagle rozpoczął podróż. Gwałtownie przemieścił się. Bez wysiłku poruszał się w olbrzymimi
prędkościami, aż znalazł się pośród ciemnej i bezkresnej pustki wszechświata, a jednak ciągle był ponad tym wszystkim, w nad-przestrzeni. Mimo czerni oglądanego bezkresu – była ona od wewnątrz przesycona światłem. Wędrował i oglądał kolejne jego fragmenty, galaktyki i ich spiralne gromady, równoległe światy, łączące je bramy i korytarze. Widział super-nove pędzące z IV prędkością kosmiczną oraz galaktyki przemierzające międzygwiezdne pustki z V i VI prędkością, powstające nowe, życiodajne gwiazdy typu Sol i gasnące cywilizacje. Poznał tajemnice istnienia i sens życia, istotę zmartwychwstania, istotę trwania materii. Nauczył się telepatycznego porozumiewania. Otrzymywane odpowiedzi – pozwalały mu dogłębnie zrozumieć istniejącą rzeczywistość, a on podziwiał zawarte w niej – harmonię, jedność i głęboką mądrość. Wiedział już, że w swojej najgłębszej, gnostycznej istocie religia i nauka harmonijnie dopełniają się. Osiągnął stan świadomości, wobec którego gromadzone przez eony zasoby tezaurusa były zaledwie prolegomeną do jego wiedzy. Był przekonany, że jego duch oraz intelekt, osiągnęły poziom, dzięki któremu, przebywając w komnacie kryształowej harmonii, może dokonać aktu kreacji wewnętrznego światła. I nagle urwany w pół ruch i gwałtowny odgłos. Przez gęstą, smolistą ciemność jakaś olbrzymia siła zaczęła go wypychać, a potem ściągać w dół. Nie chciał wracać. Już w trakcie tego przemieszczania zrodziło się w nim poczucie olbrzymiej tęsknoty, ba, bolesnej rozpaczy!, za, dopiero co, poznanymi przestrzeniami dobroci, miłości i światła. Ta tęsknota była siłą podtrzymującą go przy dalszym istnieniu. I poniekąd wzywała do ponowienia próby ucieczki z tego materialno-cielesnego uwięzienia. Niektórzy wracali do własnego ciała, bowiem mieli jeszcze ważne zadania do skończenia, inni, wybrani – byli od razu przekierowywani do mających przyjść na świat dzieci. Stąd ich część, mniej więcej do trzeciego roku życia, ma dostęp do wspomnień ze swojego poprzedniego życia. Szokują więc rodziców rysując czy też mówiąc im o swojej śmierci, ważnych dla nich przedmiotach, takich jak np. złoty, grawerowany zegarek, czy rzeźbiona fajka, istotnych momentach wcześniejszego życia, wydarzeniach, miejscach i bliskich, o których mogą wiedzieć tylko oni. Później to mija. – (w tle okrzyki) – Dobra! Mamy go! Spokój! – (w tle inny głos) – Jeszcze raz przyłóż mu defibrylatorem! Odechce mu się uciekać!
– (nieco kłótliwy głos w tle) – Te urządzenia! Skąd się tu znalazły?! Wygląda na to, że sekcja psychologiczna chciała go nam ukraść – dokonując przeniesienia osobowości! A mówiłem im, że się nie zgadzam! Za wcześnie! Wtedy zostalibyśmy tylko z kupą białka! – (głos przemieszczający się z tła w głębi do środka pomieszczenia, szef sekcji psychologicznej) – Ciekawe urządzenia! Skąd je macie? My taką technologią jeszcze nie dysponujemy! – (głos w tle) – Przyszedł sam ‘āā-bb-āāj! – (inny głos) – Ciii-chooo! – (głos w tle, z intonacją zastanawiania się) – Nie kłóćcie się! Tranzycja osobowości, mówisz. A gdzie w takim razie znajduje się odbiorca przekazu – jego nowy nośnik? Skoro to nie są nasze urządzenia, to skąd się tu wzięły? Jaka jest w tym wszystkim rola tezaurusa? Potrafił spacyfikować zarozumiałego i wszechwładnego rektora. Nic Was, elity mądrych, tu nie dziwi? Nie daje do myślenia? I czy nie jest to nad wyraz zastanawiająca koincydencja, że jego próbnik pojawił się wtedy, gdy nastąpiło ustabilizowanie się bozonów i wreszcie udało się przezwyciężyć długotrwałe, degenerujące się w czasie, zapętlenie? Otwarcie strumienia zupełnie na nowo kształtującej się rzeczywistości jest dla nas olbrzymią szansą na przetrwanie! Ale czy tylko? Układ gwiezdny, gdzie zakotwiczyliśmy okręty, znalazł się w zasięgu przyciągania Wielkiego Atraktora, ulokowanego tuż za dwoma nowymi gromadami 1.CW i 2.CW oraz trzema skupiskami gwiazd. Już pędzimy w jego kierunku z prędkością 2 milionów podstawowych jednostek prędkości na jednostkę pomiarową czasu! I wartość ta będzie rosła wykładniczo, co oznacza, że za dwa obroty gwiazdy Beta O’īi-on-īis silniki naszych okrętów nie będą mogły jej pokonać! Wiele wskazuje, że zmierzamy do miejsca, gdzie kolizyjnie spotykają się trajektorie dwóch olbrzymich czarnych dziur oraz gwiazdy przeobrażającej się w super nową. Zapewne dojdzie tam do gigantycznej eksplozji, której jasność będzie rekordowa, a powstałe fale grawitacyjne dotrą do krańców Wszechświata. Jaka jest w tym wszystkim rola, leżącego tu, Obcego? Jak możemy poznać nasze powołanie, nasze przeznaczenie, gdy jeszcze się nie wypełniło? Czy to są Znaki Najwyższego? I jak należy je rozumieć? Myślcie! Szukajcie rozwiązania. Inaczej my również zginiemy, tak jak inne cywilizacje!
– (po chwili) – Spójrzcie! Budowa tezaurusa oraz całej sieci czasoprzestrzennych tuneli musiała kosztować astronomiczne środki. Gdzie jest cywilizacja, która była w stanie ponieść takie koszty? Skąd czerpała na to przychody? Z haraczy, eksploracji systemów kolonialnych planet, podbojów i ekspansji? Sytuacja na Beta O’īi-on-īis układu Ђ‘īig’āā przypomina dyspozytornię gigantycznej budowy, którą ktoś tylko na chwilę opuścił. Gdzie się udał i kiedy wróci? Myślcie! – (chimero-kształtny, prawdopodobnie ostatni przedstawiciel cywilizacji z planet układu Lodowego Smoka, z trudem, jakby zacinając się) – Konwencja Galaktycznej Federacji zabrania kolonialnego uzależniania cywilizacji! – (powoli sam ‘āā-bb-āāi) – Wiemy! Moralnie i aksjologicznie – masz rację. I jest nam przykro, że Twoja macierzysta planeta została podbita, podobnie jak pozostali sygnatariusze Konwencji. Prawdopodobnie, przynajmniej w tej części galaktyki, mamy do czynienia z cywilizacją stosującą argument siły i mało wrażliwą na racje etyczne. – [zirytowany Emi’ el-Bah’, tj. pan mórz (i wszelkich przestrzeni), czyli admirał] – W krótkich żołnierskich słowach powiem (choć ze względu na wydawane dźwięki – należałoby określić, że raczej piał): – Q.’wa! Kto mi wyjaśni, co tu się dzieje! Niedawno przechodziliśmy przez dwie galaktyki spiralne: Pancerz Osīi’sāā oraz Ostrze C’eem, które zajęliśmy. A udając się tu – otrzymałem raport, że ich NIE MA! Jakby rozpłynęły się! (po chwili rozmowy na kanale wewnętrznym) – Słabo słyszę! Dajcie na kanał głośnomówiący! – (raportujący podoficer) – Panie admirale! Tu jednostka manewrująco-holownicza! Właśnie zaobserwowaliśmy, że zniknęła prawie cała nasza wojenna flota stacjonująca wokół pierwszego księżyca, w tym pięć giga-pancerników klasy ‘BlackHole’ (‘Czarna Dziura’)! Uchował się tylko ciężko uszkodzony mini-krążownik ‘StellarPlow’ (‘Gwiezdny Pług’), który odesłano do doku remontowego przy trzecim księżycu. Ponieważ nie było alarmu bojowego – na pewno nie weszli w nadprzestrzeń! W obserwowanej przestrzeni nie ma też pierwszego księżyca! Wszystko jakby nagle wyparowało! – (powoli sam ‘āā-bb-āāi) – Przed chwilą otrzymałem pierwsze wyniki badań. Ich jakościowa interpretacja wskazuje, że właśnie uzyskaliśmy bezpośredni dowód, że multi-świat istnieje! Przed chwilą bowiem doszło pomiędzy równoległymi rzeczywistościami do kolizji.
Przypominało ono zderzenie dwóch baniek mydlanych. Na zewnętrznej powierzchni obu wszechświatów zostały ślady w postaci anomalii w rozkładzie reliktowego promieniowania mikrofalowego. Ale my przemieściliśmy się z jednego uniwersum do drugiego. Nasz obecny wszechświat bardzo różni się od poprzedniego. Są istotne różnice pomiędzy ilością cząstek sub-atomowych (barionami), a fotonami. Tych pierwszych jest dziesięciokrotnie więcej niż w przypadku starego wszechświata. Oznacza to, że podstawowe zasady fizyczne są inne, niż te, które poznaliśmy funkcjonując w dotychczasowym wszechświecie. Jak kiedyś genialny filozof zapisał: – Oto wyistacza się przed nami zupełnie nowy świat! – (nasz główny bohater, nadal przed ekranem, medytująco, do siebie) – To by oznaczało, że znikają całe fragmenty dotychczasowej czas-przestrzeni. Otwarcie strumienia zupełnie na nowo kształtującej się rzeczywistości generuje również dla nas szereg nowych zagrożeń. Pytanie: na ile te zdarzenia są powiązane z utrzymaniem przy życiu Obcego? I czy nie byłoby korzystniej, by jednak – gdy próbował – pozwolić mu odejść? I czy to możliwe, by np. teraz, monitorowały nas istoty wyższego rzędu z jakiejś nad-przestrzeni? Zapadła przygnębiająca i przedłużająca się cisza, nieco tylko naruszana szelestem niewielkich wstążek, poruszanych wtłaczanym, krążącym po stacji, powietrzem. Ten ponadczasowy i ponad-cywilizacyjny rytuał ponoć pomagał zapobiegać – z jednej strony klaustrofobii, a z drugiej – agarofobii (ze starogreckiego: αγοράφόβος), oraz hiperwentylacji (towarzyszącej często nerwicom i depresjom), dusznicy, alkalozie oddechowej, pseudohipoksji hipoksemicznej, tężyczce (łacińskie: tetania) hipokalcemiczno-parestetycznej, negatywom rebirthingu, niektórym formom padaczki [greckie: επιλεπσια (epilēpsía)] oraz migren – częstym dolegliwościom trapiącym długotrwale przebywających w niezbyt dużych pomieszczeniach (...)
Koniec_1 (…) Z jego worka łzowego niesamowicie wolno wypłynęła jedna piekąca kropla. Wiedział, że w jego zbiorowości nie przystoi okazywanie jakichkolwiek emocji. On jednak swoim zaangażowaniem i wrażliwością zdecydowanie odbiegał od większości. Drżał. Mentalnie, wprost dygotał. I to tak, że przez jego cały korpus przebiegały mimowolne dreszcze. Tak powabne, tak kruche i tak okrutne jest życie – uświadomił sobie. Widział, jak oprawcy bezwzględnie zabijali to, co dobre, piękne, szlachetne, delikatne i wrażliwe. I jak by na przekór tej wielokrotnie ponawianej hekatombie i wszelkiemu rozsądkowi, z niegasnącą nadzieją to, co czułe, kruche, ulotne, słabe i bezbronne odradzało się i – na rozlicznych wysypiskach, ścierniskach, gruzowiskach i pogorzeliskach życia – ponownie z niekończącą się ufnością stawało do tej – zdawałoby się – beznadziejnie heroicznej walki. Wiedział, że Stwórca, niewyobrażalna i uniwersalna3 inteligencja, zaprojektował i ukształtował wpierw zasady tego świata, później jego fizyczną rzeczywistość i wszystkie formy życia, by były piękne, rozczulające i urzekające i, im wyższy poziom, bardziej wrażliwe. By żywe istoty miały potomstwo i żyły w harmonii z otoczeniem. By mogły rozwijać się etycznie i duchowo w drodze do Najwyższego. Widział, jak Zło straszliwie deprawowało, jak prowadziło do zmutowania mieszkańców planety i utracenia przez nich wspaniałych darów, takich jak wrażliwość, opiekuńczość, solidarność, kierowanie się wartościami wyższego rzędu. Czuł, że powinien ze wszystkich sił wesprzeć Dobro w walce ze Złem. I miał już pewne badawcze przeczucia. I dobrze wiedział, że awatary na poziomie pełnej obserwacji uczestniczącej mogą w określonym zakresie oddziaływać na obserwowaną rzeczywistość! (…)
3
Od łac. universum = wszechświat; też: całokształt; tu: inteligencja ogarniająca wszechświat, jego złożony całokształt.
Koniec_2, czyli nim ruszysz dalej (po drugi tom) – (…) Ekran po zakończeniu ekspozycji ostatniego wybranego rekordu nabrał srebrzystej poświaty. Wiedziałem, że byłem o wiele bardziej wrażliwy od wielu innych badaczy. To był mój unikalny wymiar inteligencji: inteligencja emocjonalna. Dzięki swojej empatii uzyskiwałem od innych o znacznie lepsze rezultaty naukowe. Zastanawiałem się, co mam dalej czynić. Zerknąłem na wystandaryzowany pomiar czasu, obowiązujący w strefie kosmicznej bazy tezaurusa. Spojrzałem przez pancerną szybę na surową panoramę planety spopielanej twardymi promieniami trzech słońc, na której przyszedłem na świat. On i jego pokolenie. Ten charakterystyczny obraz podprogowo zapisał mu się w jego pamięci. Kolejny dzień wytężonej pracy dopiero się na niej rozpoczynał. Jego społeczność była zmuszona do migrowania kolejny raz. Walczyła o byt, o przetrwanie. Na razie, z pewnymi sukcesami. Jednak jej członkowie musieli, jako następna zagrożona w swoim istnieniu zbiorowość, zaniechać niesnasek i szybko oraz dużo uczyć się, by przetrwać. A wiedzę uzyskiwali m.in. analizując błędy poprzedników i konkurentów, którzy przed nimi wyginęli. Wiedziałem, że obecnie miałem już pewien, bardzo wstępny, ogląd eksplorowanych zagadnień. Nie była to, co prawda, wymagana metodologiczno-metodycznymi regułami naukowego seminarium, pełna prognostyczno-holistyczna triangulacja eksplorowanej problematyki. Do tego stanu jeszcze sporo brakowało. Niemniej, dzięki dotąd uzyskanej wiedzy oraz badawczej intuicji, mogłem już zastanawiać się, gdy przejdzie na poziom pełnej obserwacji uczestniczącej, od którego rekordu rozpocząć. W której epoce, którego bohatera, z którego kontynentu oraz kraju – obrać za obiekt pierwszych dociekań? W myśli zażądałem syntetycznego zestawienia przejrzanych rekordów. Oglądając go – dokonałem szybkiej retrospekcyjnej analizy. W mojej świadomości zupełnie nieoczekiwanie (a więc tak naprawdę ten bodziec pochodził – stwierdziłem – z warstw podświadomości!; mogła to być moja intuicja badawcza, chyba, że było to subtelne, około-progowe oddziaływanie tezaurusa) wykrystalizowała się myśl, że – i to było niezwykle ciekawe – następny etap eksploracji warto zacząć od … Rozległ się nagle sygnał wewnętrznego komunikatora stacji. Zapoznałem się z news’em i ogarnęło mnie głębokie zdumienie. To prawda, że rano powiedziałem kilka słów prawdy aktualnemu rektorowi. Ten bezwzględny, pozbawiony jakichkolwiek skrupułów i
sumienia karierowicz, psychopatyczny i żądny władzy narcyz – niszczył porządnych naukowców. Za to, gdy byłem w trakcie swoich badań – urzędowym okólnikiem pozbawił mnie dostępu do tezaurusa i chciał usunąć z seminarium. Spotkało się to z nieoczekiwaną reakcją … samego tezaurusa. Momentalnie zablokował wszystkie punkty dostępu do siebie, a funkcje życiowe badaczy zabezpieczył wersją awaryjną. Uświadomiłem sobie, że w tym czasie na całej stacji badawczej musiała się rozchodzić kakofonia sygnałów alarmowych i stroboskopia świateł ostrzegawczych. A wszystko to, co ciekawe, działo się w tle, bez niepokojenia mnie, gdy w przydzielonym pomieszczeniu spokojnie pracowałem. Żadne sygnały dźwiękowe czy świetlne do mnie bowiem nie dotarły! Tezaurus zażądał też – i wymusił, pokazując, kto tu rządzi – od rektora, by ten przyszedł do niego. Oświadczył mu wtedy bez żadnych wstępów, że bez przywrócenia mnie na stanowisko badawcze oraz ponowienia prawa dostępu – nikt nie ma tu nic do szukania! Powiedział więc, choć nie wprost, że los całej naszej cywilizacji zależy od postępów mojej pracy. To niosło ze sobą, przynajmniej dla mnie, ciężar olbrzymiej odpowiedzialności. Taki bowiem już byłem. Tezaurus uzasadnił swoje postępowanie moimi rzadkimi, a w pewnych wymiarach – unikalnymi, kwalifikacjami: zaangażowaniem i związanym z nim najwyższym poziomem świadomości i samo-świadomości, osiągniętym
pułapem
inteligencji, potencjałem
intelektualnym, wrażliwością, rzetelnością i intuicją badawczą, odpowiedzialnością, sumiennością, szybkością uczenia się. Gdy czytałem taką ocenę moich umiejętności – zrobiło mi się bardzo miło. Odczułem też pewną satysfakcję, że megalomańsko rozbuchane ego rektora-narcyza doznało despektu. Nadto zrozumiałem, że w relacjach z tezaurusem w tym zakątku rzeczywistości uzyskałem unikalny, wręcz szczególny status. I sprawiło mi to pewien dreszczyk przyjemności. Spojrzał
na
urządzenie
pomiarowe:
było
2014.12.18.08.18.18.
s.j.p.c.
(standardowych jednostek pomiaru czasu liczonych od momentu zero). To przesilenie było dobrym momentem na nadanie cezury dzielącej pierwszy jego raport od następnego. (…) [Uwaga! Uprawniona ingerencja awatara tezaurusa: – By poznać dalszy tok wydarzeń – potwierdź swoje prawo wglądu do części materiału przedstawianego na kolejnym poziomie zaawansowania wiedzy]