Papież przewraca się w grobie, bo tuż pod nosem Glempa...
GENERAŁ GWAŁCI ZAKONNIKÓW! INDEKS 356441
http://www.faktyimity.pl
ISSN 1509-460X
Ü Str. 7
Nr 14 (266) 14 KWIETNIA 2005 r. Cena 2,80 zł (w tym 7% VAT)
ogliśmy polecieć samolotem do Rzymu. Na pogrzeb. Wmieszać się w tłum milionów gapiów i setek dziennikarzy, oglądać koronowane głowy z ponad dwustu państw, mrużyć oczy w blasku fleszy. Ale nie... Postanowiliśmy wsiąść do tramwaju i pojechać na biedniutki, komunalny, łódzki cmentarz. Tu też – dokładnie wtedy, gdy w Watykanie rozpoczęto wielodniową, uroczystą ceremonię żałobną – grzebano człowieka, mężczyznę. Takiego zwykłego, całkiem przeciętnego. Pracował ciężko prawie 50 lat, podobno nikomu nie zalazł za skórę. Pozostawił po sobie schorowaną żonę staruszkę, dwoje dzieci, troje wnucząt, paru przyjaciół. Może nadal by żył, gdyby nędzna emerytura pozwoliła mu na wykupienie wszystkich lekarstw... A tak, to co? Najtańsza trumna, skromny pochówek. Te dwie śmierci dzieli odległość i miliony dolarów. Ale i tak wobec pani z kosą i Tego, który nazwał się Najwyższym Sędzią – wszyscy są równi. Papież i żebrak.
M
„Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich”
(Łk 9. 35)
Ü Str. 3
2
Nr 14 (266) 8 – 14 IV 2005 r.
KSIĄDZ NAWRÓCONY
KOMENTARZ NACZELNEGO
FA K T Y ŚWIAT/WATYKAN/POLSKA Nastąpiło to, w co niektórzy nie wierzyli. Tradycyjnie już okoliczności śmierci papieża pozostają niejasne. Pierwszy zgon nastąpił wieczorem 1.04., drugi 24 godziny później. Sprzeczne wiadomości dotyczą też testamentu JPII – miało go nie być, a w końcu się pojawił... W „kraju umiłowanym” trwa KATowanie – histeria żałobna, podkręcana przez polityków i media. KUL ma zostać nazwany imieniem JPII, a we Wrocławiu mają postawić papieski łuk triumfalny. Prezydent ogłosił papieża „ojcem wierzących i niewierzących”, co dało podstawę do wprowadzenia wielodniowej żałoby narodowej. Wałęsa „po chrześcijańsku” odmówił wspólnej z Kwaśniewskim podróży na pogrzeb do Watykanu. Papież zamieszkał już w katolickim niebie, a u nas – stare piekiełko. ŚWIAT Tych, którzy nie mają szczęścia posiadać kablówki lub anteny satelitarnej, informujemy, że przez ostatni tydzień na świecie trwało życie – zwykli ludzie rodzili się, kochali, pracowali i umierali. Była też pogoda lub niepogoda. Wydarzyło się nawet kilka dużych katastrof i parę zamachów, ale cóż to znaczy wobec... Kinomanów uspokajamy – wasze wspomnienia o filmach w polskiej TVP, niemających za temat ludzkiej śmierci – są realne. Niewykluczone, że kiedyś się powtórzą. No bo kto powiedział, że płatnicy abonamentu nie będą podlegać przymusowym rekolekcjom. Macie umowę z TVP, że tak ma nie być?! POLSKA Posłowie „słusznych” partii i samorządowcy zapo-
wiadają już z dumą pielgrzymki „do grobu” oraz nowy wysyp krzyży, ulic, placów, popiersi i pomników „ku czci”. Niektórzy naiwni (i bezbożni) myśleli, że śmierć jest końcem... także tym finansowym. A jest początkiem!
Kardynał Glemp na wieść o agonii papieża nie pojechał do Rzymu ani nie wrócił do kraju, lecz kontynuował wojaże po Argentynie. W Warszawie pojawił się dopiero we wtorek. Ludzie różnie poddają się refleksji nt. przemijania – jedni się modlą i czuwają, a inni mówią carpe diem! i... chwytają dzień.
Konające finansowo PKP obok 50-procentowych zniżek dla pielgrzymów wędrujących po Polsce na „papieskie msze” dotowały także z pustej kasy bilety na pociągi specjalne do Rzymu: podróżni płacą tylko za przejazdy poza granicami kraju. I to się właśnie nazywa oczywista KOLEJ rzeczy.
PENTOR opublikował dane, według których aż 40 proc. Polaków chciałoby wyemigrować z kraju. Wśród młodzieży odsetek ten wynosi aż 60 procent! A po co mają teraz pozostawać w kraju, osieroceni?
Jak podała za „FiM” „Gazeta Wyborcza” – Krk jest największym w Polsce, po Skarbie Państwa, właścicielem ziemskim. Należy doń 100 tys. hektarów, za co dostaje rocznie 70 mln zł dopłat unijnych. Połowa z tej kwoty wpada do rąk dzierżawców, połowa do poświęconych dłoni. Jak przepisujecie, to już dokładnie. „FiM” udowodniły, że proboszczowie nagminnie wymuszają na dzierżawcach zwrot darowizn na plebanie. KRAKÓW Pod Wawelem znów szykuje się rozróba. Chrześcijanie ze Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. Piotra Skargi skrzyknęli wiernych katolików do zablokowania Marszu Tolerancji, który za miesiąc ma się odbyć w Krakowie. Przed rokiem – po napadzie katolickich skinhaedów na marsz gejów, lesbijek i zwolenników tolerancji – rannych zostało kilka osób. Przecież ten nędzny wynik należy niezwłocznie poprawić!
Na stadionie Cracovii odprawiono mszę dla kibiców klubu, którego fanem miał być papież. W jej trakcie 25 tys. gardeł skandowało pojednanie Cracovii, Wisły i Hutnika. Poczekamy na trwałość „jednania”. Kluby już się raz pogodziły – w zeszłym roku wspólnie napadły na Marsz Tolerancji. SZCZECIN Przykościelnemu prezydentowi Szczecina, Maria-
nowi Jurczykowi, prokuratura postawiła zarzut wyrządzenia miastu szkody w wysokości 5 mln zł. Chodzi o zerwanie rokowań grodu ze spółką Euroinvest Saller, co wiązało się z zapłaceniem gigantycznego odszkodowania. Ot, dylemat III RP – „legenda” Solidarności, a zawsze musi coś spieprzyć, ukraść lub być choćby nieudacznikiem. PŁOCK Orlen SA poinformował o zarobkach swoich preze-
sów. I tak, były szef Zbigniew Wróbel zarabiał około 1 mln zł miesięcznie (brutto), wiceprezes Sławomir Golonka zarobił w 2004 r. 7 mln zł, a Jacek Walczykowski, który prezesem był 17 dni, ma otrzymać... 6 mln złotych odprawy. Za wstrętnej komuny zarabialiby maksimum po jakieś 10–15 tysięcy. Ale to były obrzydliwe czasy... USA Kościół watykański rozpoczął kampanię na rzecz zniesienia kary śmierci. W akcję zaangażowała się konferencja biskupów. Jeszcze w poprzednim pokoleniu kara śmierci Kościołowi nie przeszkadzała, a kilka generacji temu Krk przyprawił o śmierć miliony ludzi. Krk – obrońca życia – prezentuje się bardziej nabożnie i uczciwie, zwłaszcza na tle afer seksualnych kleru w USA. I o to chodzi. SZKOCJA Miejscowy Krk podjął dosyć sensacyjną decyzję: nie będzie usuwał ze szkół katolickich homoseksualnych wychowawców, nawet pozostających w związkach partnerskich. Orientacja seksualna jest prywatną sprawą nauczycieli, a Kościół nie ma zamiaru „robić polowania na czarownice”, oświadczył kardynał Keith O’Brian. Kota nie ma, myszy harcują?
Ojciec sierot tym, że kardynał Karol Wojtyła został papieżem, dowiedziałem się w swoim parafialnym kościele. Miałem 11 lat i codziennie biegałem na msze. Pamiętam, jak tego wieczoru wpadł do prezbiterium jeden z księży, przerwał nabożeństwo i ogłosił tę szokującą nowinę. Od tej pory zupełnie nieznany mi człowiek stał się moim idolem. Bez wątpienia jego wybór zaważył na mojej decyzji o wstąpieniu do seminarium duchownego. Później nawróciłem się i z przekonaniem zrzuciłem sutannę, a on ciągle podbijał świat dla Kościoła. Kilka lat temu napisałem i powtórzę to dziś, po jego śmierci: tak zdolnego człowieka i tak wielkiego umysłu po prostu szkoda było dla takiej sprawy. Wojtyła chyba jednak naprawdę wierzył w to, co robił, a Kościołowi poświęcił się szczerze i bez reszty. Trudno go za to winić, tak bowiem, na katolickiego janczara, został wychowany – najpierw w domu, a później w seminarium i jako sierota pod opieką kardynała krakowskiego – Sapiehy. Albo nie rozpoznał fałszywej religii, albo stwierdził, że powinien jej służyć mimo wszystko, bo tego systemu zmienić nie sposób. I tak Wojtyła stał się pierwszą i największą ofiarą własnej misji. Takich tragicznych bohaterów wśród duchownych katolickich są tysiące. Oddają swoje siły, zdrowie i życie Kościołowi – „Matce” – jak o nim mówią. Wspólnota „braci w kapłaństwie” zastępuje im własną rodzinę. Jej dobrego imienia gotowi są bronić choćby kłamstwem; dla niej się poświęcać, nawet kosztem własnego kraju i rodaków. Ale to i tak porządni ludzie – poszli „na księdza” w dobrej wierze i szczerze sprawują swój urząd. Gorsi są duchowni niewierzący. Ci w duchu śmieją się z tego, co robią przy ołtarzu, i drwią z treści, jakie muszą wciskać owieczkom. Bez instytucji Kościoła byliby nikim, dlatego w nim trwają, korzystając z uroków wygodnego i dostatniego życia. A papież? Zamiast umacniać fałszywą, antybiblijną wiarę i zdeprawowaną instytucję – mógł równie dobrze służyć ludziom jako wielki uczony, lekarz, filozof, społecznik, polityk lub aktor. Dzisiaj przypomina się jego zasługi dla świata i Kościoła, podkreśla przełamywanie barier i tabu. I rzeczywiście, trudno Janowi Pawłowi II odmówić odważnych i mądrych decyzji. Świadczą one o jego wielkości, ale jednocześnie dają świadectwo o kłamliwym i wstecznym klerykalnym systemie, którym on kierował. Po to, aby Jan Paweł II mógł jako pierwszy z biskupów Rzymu wejść do synagogi, przez 2 tysiące lat jego poprzednicy uczyli świat nienawiści do Żydów. Jeśli „polski papież” łaskawie uznał zdobycze medycyny za „dobre i pożyteczne”, to tylko dlatego, że inni papieże je potępiali. Wojtyła nie pozwolił całować się po nogach i nosić w lektyce, ale poprzedni „ojcowie święci”, aż do Pawła VI, uwielbiali to. Bardzo też sobie cenili tiarę – potrójną koronę symbolizującą panowanie nad wszechświatem. Za czasów JPII tiarę przykrywał kurz. Nawet nie chce mi się wyśmiewać zbiorowej histerii po śmierci Wojtyły. Szaleństwo i durnota, jakie zafundowały nam w tych dniach media, odarły zmarłego z należnego mu szacunku. Stawianie człowieka na miejscu Boga może tego pierwszego tylko skompromitować. To było bardzo smutne. Prezenterzy i redaktorzy pod względem paranoicznych tekstów bili na głowę księży. Właściwie brakowało tylko wybuchów płaczu i zbiorowych samobójstw przed kamerą. Bezkrytyczni wyznawcy „Karola Wielkiego” to, niestety, ludzie, którzy nie potrafią lub nie chcą samodzielnie myśleć. Widzieliśmy
O
i słyszeliśmy setki ich pozbawionych sensu wypowiedzi typu: papież nauczył mnie kochać i przebaczać, pokazał mi, jak żyć, życie straciło teraz dla mnie sens itp. Zupełnie tak, jakby nikt wcześniej nie uczył o miłości, przebaczeniu. Szkoda, że wśród Polaków jest tak wiele bezwolnych, umysłowych sierot. Czyżby katolicy w katolickim kraju tak mało doświadczali kontaktu z Bogiem, że musieli ulać sobie żółto-białego cielca? Czyżby to był owoc nauczania Karola Wielkiego? Jeden z profesorów KUL-u wyznał w telewizyjnym studiu, że śmierć papieża dotknęła go bardziej, niż utrata kogoś z najbliższej rodziny... Wszystko to „na fali” narodowych zaduszek mówią ludzie co prawda zaślepieni indoktrynacją, ale mieniący się wierzącymi. Powinni więc wiedzieć, że to nie Lolek z Wadowic napisał cztery ewangelie. Chciałoby się sparafrazować Nauczyciela z Nazaretu i krzyknąć: – Polacy, Rodacy! Nie płaczcie nad Wojtyłą, ale sami nad sobą płaczcie i nad synami waszymi! Teraz z innej beczki. Śledząc depesze z Watykanu sprzed tygodnia i znając zakłamanie watykańskiej instytucji, podejrzewam, że śmierć papieża została wyreżyserowana. Pytanie tylko – w jakim stopniu? Watykan nigdy nie zaniedbuje okazji do zwiększenia swoich aktywów – także tych wyrażających się uczuciami i przekonaniami ludzi, które procentować będą ich zbliżeniem się do Kościoła. Śmierć papieża nie zdarza się codziennie, trzeba ją było maksymalnie wykorzystać. Zastanawiać może już sam fakt, że Wojtyła umierał w weekend, kiedy większość ziemian siedzi przed telewizorami. Nie pokazywano go już jednak od środy, mimo że podobno w piątek rano koncelebrował z łóżka mszę, ustanowił nowych biskupów, poświęcił korony MB i przyjął wielu gości. Mam nieodparte wrażenie, że agonię papieża sztucznie, medialnie przedłużono, traktując każdą minutę jako cenną reklamę Kościoła katolickiego w ogólnoświatowych mediach. Nie jestem wyznawcą spiskowej teorii dziejów i być może się mylę, ale uważam, że Jan Paweł II mógł umrzeć już w czwartek. Znamy przypadki kilkudniowych opóźnień w ogłoszeniu śmierci wielkich tego świata... Tam, gdzie w grę wchodzą globalne interesy, nie ma miejsca na sentymenty. Kardynałowie rzymskiej kurii wielokrotnie to w historii udowadniali i wykazywali się niepospolitym sprytem. Jan Paweł II – papież mediów, światowych tournée; idol, który przewodniczył największym zgromadzeniom – nie mógł, ot tak, po prostu złapać się za serce i umrzeć. Musiał konać pogodnie, a wcześniej przyjąć wszelkie sakramenty, odmówić wszystkie modlitwy, pożegnać się ze wszystkimi przyjaciółmi i z ukochaną młodzieżą, wreszcie – zostawić kilka przesłań dla potomnych... Moje przypuszczenia zdaje się potwierdzać anonimowy korespondent „FiM” z Watykanu – kibicujący nam ksiądz. W rozmowie ze mną stwierdził, że wśród osób stykających się z najbliższym otoczeniem JPII „krąży plotka” o wcześniejszym jego zgonie. Ale może to i plotka. Przykro mi, ale nie mogę łączyć się w nieukojonym bólu z „całym narodem”. Zawsze będę szanował Karola Wojtyłę z Wadowic – człowieka wielkiego formatu i wielkiej kariery, niestrudzonego kaznodzieję, siewcę pokoju i dobrego słowa. Jednak same słowa to za mało. Za mało dla papieża, który twierdził, że zastępuje Chrystusa na ziemi. Może jestem jakimś odmieńcem i nie pasuję do „całego narodu” sierot, ale to nie Jan Paweł II, lecz moi rodzice nauczyli mnie, jak mam żyć, kochać, przebaczać. Dobrze, że był ktoś, kto o tym wszystkim przypominał, ale to rodziców, a nie papieża, kiedyś będzie mi naprawdę brakowało. JONASZ
W odpowiedzi na apel rządu RP, skierowany m.in. do pracodawców, o udzielenie pracownikom dnia wolnego w piątek 8 kwietnia – dzień pogrzebu papieża Jana Pawła II – postanowiłem tę ważną datę uczcić antyklerykalnym trudem całej redakcji „FiM”. JONASZ
Nr 14 (266) 8 – 14 IV 2005 r. Wyroki sądów lustracyjnych wydane od 1 stycznia 2000 r. są nielegalne. Każdy skazany na infamię po tym terminie ma pewną wygraną przed Trybunałem Europejskim w Strasburgu. Ośrodki władzy w naszym kraju nie mają zielonego pojęcia nt. standardów europejskich. Rzecznik Interesu Publicznego powinien natychmiast podać się do dymisji, a ustawa lustracyjna – wylądować w koszu na śmieci, gdyż dyskwalifikują ją co najmniej dwa akty prawa międzynarodowego – bezdyskusyjnie Polskę obowiązujące: l Rezolucja nr 1096 Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy dotycząca „środków demontażu dziedzictwa po byłych totalitarnych ustrojach komunistycznych” (przyjęta 27 czerwca 1996 r.); l Raport nr 7568 Komisji Zagadnień Prawnych i Praw Człowieka Zgromadzenia Parlamentarnego Ra-
nie później niż 31 grudnia 1999 r., albowiem nowo powstały system demokratyczny powinien do tego czasu utrwalić się we wszystkich byłych krajach reżymu komunistycznego”. Ale to nie wszystko, gdyż: „Lustracja powinna dotyczyć wyłącznie służby, pracy lub współpracy mającej miejsce w okresie od 1 stycznia 1980 roku do chwili upadku dyktatury komunistycznej (…)” (pkt 16 lit. j). Problem leży nie tylko w terminie ściśle zakreślonym przez Radę Europy. Rezolucja głosi bowiem, że „ustawa lustracyjna i inne podobne środki administracyjne” muszą być zgodne „z wymogami demokratycznego państwa prawnego”. A zatem:
GORĄCE TEMATY Przykładowo: o ile można w Polsce zamordować dowolną liczbę osób i przyznać się do tego po 30 latach, mając zagwarantowaną bezkarność z tytułu przedawnienia, o tyle drobny donos złożony komunistycznym specsłużbom będzie ścigał jego autora aż do śmierci, a nawet dłużej (vide: głośny w Łodzi proces wdowy po rzekomym agencie ps. Wacław przeciwko prezydentowi Jerzemu Kropiwnickiemu. Zdaniem Sądu Okręgowego w Łodzi nic złego się nie stało, że „Kropa” oskarżył publicznie nieżyjącego Andrzeja M. o tajną współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa). A co z tzw. społeczną szkodliwością czynu? „Lustracja »świadomych współpracowników« jest dopuszczalna tylko w odniesieniu do osób, które rzeczywiście uczestniczyły wraz z instytucjami rządowymi (takimi jak służby specjalne) w poważnym naruszaniu praw człowieka wyrządzającym krzyw-
Lustracja do lustracji dy Europy z 3 czerwca 1996 roku „w sprawie metod likwidacji spuścizny po byłych totalitarnych systemach komunistycznych”. Sensacyjny dokument w tej sprawie, który ilustruje zadziwiającą niekompetencję najwyższych organów polskiej władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej, opublikował na łamach prestiżowej „Gazety Sądowej” dr Waldemar Gontarski (ekspert Kancelarii Sejmu, dyrektor Centrum Ekspertyz Prawnych przy Europejskiej Wyższej Szkole Prawa i Administracji w Warszawie, redaktor naczelny „Gazety Sądowej”). Wyjaśnijmy, o co chodzi. Otóż we wskazanym wyżej Raporcie (pkt 16 lit. g) czytamy: „(...) proces lustracyjny powinien zakończyć się
skoro ustawa ma charakter represyjny („Podanie do publicznej wiadomości w wychodzącym w wielosettysięcznym nakładzie dzienniku urzędowym jest niewątpliwe karą trwałego napiętnowania, infamii. Stąd niesporność tego, że ustawa lustracyjna ma charakter represyjny” – zauważa Bohdan Zdziennicki, sędzia Trybunału Konstytucyjnego), to postępowanie lustracyjne powinno opierać się na zasadach prawa karnego. W szczególności: – rygorystycznie pojmowanej zasadzie domniemania niewinności; – uwzględnieniu społecznej szkodliwości czynu; – stosowaniu przedawnienia. Oczywiście żadna z tych instytucji nie znajduje zastosowania w obowiązującej ustawie.
GŁASKANIE JEŻA
Kult Marzec 1953 roku (na szczęście znam ten czas tylko z historii). Przez Syberię w 40-stopniowym mrozie jedzie pociąg. Bydlęce wagony wypełnione są skazańcami, którzy mają osiąść w największym w dziejach świata obozie koncentracyjnym – na Kołymie. Nagle cały skład staje w szczerym polu i nie rusza przez kolejne 12 dni. Ponad 2 tysiące więźniów czeka, nie mając nic do picia i jedzenia. Ludzie odłupują osadzoną na ścianach wagonów zmarzlinę (efekt zamarzającej pary z ich oddechów), chcąc w ten sposób ugasić pragnienie. W ciągu pierwszego tygodnia z zimna i głodu umiera 700
osób. Ich ciała wyrzuca się po prostu w śnieg. Pewnie do dziś tam leżą. W końcu wszyscy poznają przyczynę postoju – oto przyszła wiadomość: „Umarł Stalin”. I co robią ci półżywi ludzie, ofiary stalinizmu? Wiwatują? Krzyczą hip, hip, hurra? Nic podobnego! Ponad tysiąc pozostałych przy życiu więźniów – kobiet i mężczyzn – płacze i rozpacza. Odnotowano dwa przypadki samobójstwa. Oto do czego prowadzi kult jednostki. Kult, który zamienia ludzkie mózgi w gąbkę chciwie wchłaniającą największą, nawet najbardziej absurdalną brednię. MAREK SZENBORN
dę osobom trzecim, a które to osoby wiedziały albo powinny były wiedzieć, że ich zachowanie może wyrządzić krzywdę” – ostrzega nas Europa (pkt 16 lit. k Raportu). Tymczasem w żadnym z zakończonych publicznym pohańbieniem postępowań lustracyjnych nie znajdziemy ustalenia, komu konkretnie (i jak wielką) wyrządził krzywdę np. były marszałek Sejmu Józef Oleksy, znany warszawski adwokat Jacek Hoffman, były wiceminister obrony narodowej Robert Mroziewicz i wielu, wielu innych. Jak to możliwe, że od ponad 5 lat wciąż stosuje się w Polsce nielegalną – w świetle prawa międzynarodowego – ustawę lustracyjną? Przyczyn jest kilka. Pierwsza to ewidentne robienie normalnym ludziom wody z mózgu przez entuzjastów ustawy. Argumentuje się, że sprawę badał już Trybunał Konstytucyjny (na wniosek prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego oraz grupy posłów) i orzekł, że wszystko jest OK. Nic bardziej błędnego! Z omawianej publikacji dowiadujemy się,
3
Rozmawiamy z dr. Waldemarem Gontarskim: „FiM”: – Czy Pana opinia prawna na temat lustracji znana jest politykom? W.G.: – Przed dwoma miesiącami na zamówienie Kancelarii Sejmu, sporządziłem ekspertyzę o wiele obszerniejszą, ale oczywiście utrzymaną w tym samym duchu. Myślę więc, że jest znana, co nie oznacza, że przyjmowana do wiadomości. – Wydaje się wprost niepojęte, że najwyższe urzędy w państwie przez całe lata nie dostrzegły precyzyjnie przez Pana udowodnionej bezprawności ustawy… – Myślę, że przyczyną może być między innymi bariera językowa. Wszyscy wiedzą, że jest jakaś Rezolucja i Raport, znają ich tytuły, ale nie sięgnęli do treści, czyli istoty. A przecież są to dokumenty, których postanowienia Polska musi stosować, czego nikt nie kwestionuje. Przypomnę, że w jednym z orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego jest wyraźne stwierdzenie, że ustawa lustracyjna ma być zgodna ze standardami Rady Europy. – Ale przecież rzecznik interesu publicznego Bogusław Nizieński zapewniał, że jest zgodna, powołując się na orzeczenie Trybunału. – Popełnił więc „kłamstwo lustracyjne” albo nie rozumiał, o czym mówi. Nie wiem, co jest gorsze. – Czy w naszym kraju można swobodnie głosić takie „herezje”, że lustracja jest nielegalna? – Gdy zacząłem je głosić, odczułem bardzo nieprzyjemną presję. Samochód uszkodzony przez „nieznanych sprawców”, później telefony z pogróżkami… Ale mnie niełatwo przestraszyć. że TK nigdy nie badał zgodności uchwalonej w 1997 r. ustawy lustracyjnej ze standardami Rady Europy (z 1996 r.) i Organizacji Narodów Zjednoczonych (z 1966 r.). Dlaczego? Najprościej rzecz ujmując – przez głupotę wnioskodawców. Bo nigdy, jak dotąd, nie trafiło na wokandę TK pytanie, czy „lustracja po polsku” jest zgodna z wymogami Rady Europy, zaś Trybunał „nie może wyrokować o konstytucyjności przepisów nie wskazanych przez wnioskodawcę, skarżącego czy pytającego” – przypomina Gontarski. Przyczyna druga to „kłamstwo lustracyjne” Bogusława Nizieńskiego, do niedawna naczelnego inkwizytora RP. „Rzecznik Interesu Publicznego wprowadził w błąd opinię publiczną” – akcentuje dyrektor Centrum Ekspertyz Prawnych. Aby nie być gołosłownym, przytacza jedno z oficjalnych wystąpień Nizieńskiego, kiedy ten zapewniał: „Trybunał stwierdził, że ustawa lustracyjna nie niesie żadnych zagrożeń dla fundamentalnych praw człowieka ani też dla procesu demokracji w Polsce, że jest zgodna z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej i nie budzi żadnych wątpliwości z punktu widzenia zgodności ze standardami międzynarodowymi”.
Od 2000 r. lustracją zostali rażeni (niektórzy już „polegli”, część jeszcze próbuje walczyć o dobre imię) m.in.: – Józef Oleksy (SLD), marszałek Sejmu; – gen. Janusz Palus, naczelny prokurator wojskowy; – mec. Tomasz Kwiatkowski, były szef kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy; – poseł Jerzy Jaskiernia (SLD), szef sejmowej komisji spraw zagranicznych; – poseł Ryszard Chodynicki (Partia Ludowo-Demokratyczna); – Ignacy Bochenek (UP), wiceminister skarbu; – Jan Nowacki, prezes Radia Lublin; – Ryszard Zalewski, prezes i redaktor naczelny Radia Koszalin;
Skłamał, gdyż – raz jeszcze powtórzmy – TK nigdy nie badał zgodności ustawy lustracyjnej ze standardami wyznaczonymi przez Radę Europy i ONZ. Trzecią ze wskazanych przez Gontarskiego przyczyn utrzymywania się lustracyjnego status quo jest zwyczajna niekompetencja. Ekspert przypomina, że w 1998 r. występujący przed Trybunałem Konstytucyjnym Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego powoływał się na Rezolucję i Raport, jako „wartości cywilizacyjne uznawane przez społeczność międzynarodową”. Żeby było śmieszniej, Prezes SN bronił wówczas wydłużenia terminu przedawnienia przepisów lustracyjnych poza rok 1999. Innymi słowy: nie miał pojęcia, o czym mówi, a jedynym wytłumaczeniem może być to, że zapoznał się tylko z tytułami przywoływanych standardów. Dodajmy, że opracowaniu Gontarskiego towarzyszy wyraźna zmowa milczenia polityków oraz prawników. Zastanawiająca tym bardziej, że Polsce grozi teraz kompromitacja na arenie międzynarodowej i gigantyczne odszkodowania dla osób uznanych za tajnych współpracowników specsłużb. ANNA TARCZYŃSKA
– były senator SLD z Koszalina – Jerzy Mokrzycki; – Robert Mroziewicz (UW), wiceminister obrony narodowej w rządzie Jerzego Buzka; – były poseł AWS Wiesław Kiełbowicz z Jeleniej Góry; – były poseł SLD Tadeusz Matyjek; – profesor Krzysztof Luks (UW), wiceminister transportu w rządzie Jerzego Buzka; – były senator Krzysztof Horodecki (UW) z Piły; – były poseł Ryszard Smolarek (PSL) z Siedlec; Skalę problemu ilustruje fakt, że na powyższej liście nie zamieściliśmy (z braku miejsca) nazwisk kilkudziesięciu adwokatów, sędziów i prokuratorów.
4
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Papa, pa, pa! Odszedł od nas ktoś najbliższy. Papież. Wszystkie polskie dzieci są smutne i nie mogą tego zrozumieć. I dlatego polskojęzyczny, niemiecki dziennik „Fakt” postanowił polskim dzieciom pomóc. Dziennikarze „Faktu” wiedzą, że dzieciaki mają mnóstwo pytań, na które dorośli nie zawsze umieją odpowiedzieć. I tak jest w przypadku śmierci Białego Papy, ostatniego polskiego cesarza/boga (niepotrzebne skreślić). Nasze dzieciaki są tak niekumate, że nie wiedzą, co robić w takiej sytuacji, więc „Fakt” w ich imieniu zadaje pytania, na które sam (sobie) odpowiada. „Papież patrzy z nieba” – tak brzmi tytuł tego wielgaśnego, bogato ilustrowanego vademecum. Pierwsze pytanie jest, niestety, absolutnie chore, bowiem zakłada, że nasza publiczna katolicka telewizja będzie w czasie żałoby nadawała śmieszne kawałki. Pytanie brzmi: „Czy mogę się śmiać i opowiadać dowcipy, oglądać kreskówki?”. Odpowiedź jest surowa i karcąca: „To nie jest dobry czas na to, by się bawić czy radośnie śmiać. Powinniśmy być poważni i skupieni. Powinniśmy teraz dużo myśleć o naszym kochanym papieżu”. I tu troszeczkę nie do końca kapuję. Myśleć o naszym kochanym papieżu – zgoda! Ale gdzie jest modlitwa? Powinno być: myśleć
i modlić się! No i, do jasnej cholery, dlaczego Papież pisany jest z małej litery?! Następne pytanie: „Czy mogę żuć gumę i jeść słodycze?” Ach, ci Niemcy, komu oni to pytanie zadają?! Nasze maluchy zachowają się godnie i jeszcze przez długie miesiące nie włożą do paszczy gumy ani słodkiego snickersa. Kolejne pytanie: „Czy mogę słuchać muzyki?”. Odpowiedzią jest kategoryczne NIE! I zaraz potem wyjaśnienie: „W tych dniach, kiedy Ojciec cierpiał, wielu ludzi stało w ciszy na placu św. Piotra i nie potrzebowali żadnej muzyki. Bóg grał w ich sercach!”. Dzieciaki, szczególnie chłopcy, interesują się, „czy teraz w niebie Papież jest młodszy i silniejszy?”. Odpowiedź jest bardzo optymistyczna: „Papież jest całkowicie zdrowy i dużo młodszy. Można powiedzieć, że jest w najlepszej możliwej kondycji... My wszyscy podczas
an Paweł II – „Ojciec Święty”, pozostawił po sobie wiele sierot. A ich szczególnym skupiskiem stała się Polska. Aleksander Kwaśniewski widzi w nim ojca, Lech Wałęsa – matkę, bo „jak matka troszczył się o Polskę”. Zostawmy jednak na boku medialne popisy polityków czy atmosferę kreowaną przez media. Pozostaje faktem, że wielu Polaków (choć zapewne jest to mniejszość) odbiera śmierć papieża jako osobistą stratę, a niektórzy czują się opuszczeni czy nawet zagubieni. Jak to możliwe, że można odczuwać brak osoby, której się nie znało? Czy jest to tylko efekt indoktrynacji i trwającej przez dziesięciolecia manipulacji medialnej? Myślę, że sprawa ma jeszcze głębsze podłoże i wiąże się z modelem człowieka, jaki kształtuje katolicyzm. Rzymski Kościół rozsiadł się pomiędzy człowiekiem i Bogiem, przyjął rolę „Matki i Nauczycielki” – przewodnika do zbawienia. On wskazuje to, co jest dobre, i to, co złe, prowadzi za rękę swoich wiernych do... no, powiedzmy, że do nieba. Tylko słuchając Kościoła i poddając się mu w posłuszeństwie, mają oni szansę uzyskać życie wieczne. Nietrudno zauważyć, że ludzie poddani katolickiemu wychowaniu godzą się na rolę wiecznych dzieci, ludzi niedojrzałych, zależnych, poddanych, którzy nie potrafią ustać na własnych nogach – zrozumieć Biblii, poznać stan własnej duchowości. Potrzebują autorytetów,
J
Nr 14 (266) 8 – 14 IV 2005 r.
Z NOTATNIKA HERETYKA zmartwychwstania także otrzymamy nasze ciała, te uwielbione, a więc już nie cierpiące i schorowane”. Oj, chłopaki od „Faktu”. Jesteście lepsi od bajkopisarzy braci Grimmów (też Niemców!). A teraz posłuchajcie, jakie pytanie zadają nasze małe przygłupy, a jak Polnische Zeitung „Fakt” mądrze odpowiada. Pytanie: „Gdzie jest teraz papież, co się z nim dzieje?”. Odpowiedź: „Zasiada razem z Panem Jezusem i Maryją u boku Pana Boga. Jest wśród tych, których kocha najbardziej. Na pewno jest bardzo szczęśliwy”. O, przepraszam za pardon! Tak nie można. Niby mądrze, a wyszło głupio. Ta odpowiedź powinna brzmieć: „Pan Bóg razem z Jezusem i Maryją zasiadają u boku uwielbianego przez nich świętego Jana Pawła. Na pewno są bardzo szczęśliwi”. Nie będę dłużej komentował pierdolca niepospolitego w wydaniu niemieckim. Jako Polak protestuję tylko wobec ogłupiania polskich dzieci przez niemieckiego wydawcę, który zgotował im taki poradnik. Opuszczam nań zasłonę chrześcijańskiego miłosierdzia. ANDRZEJ RODAN
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE, PAPIESKIE Wraz ze śmiercią Papieża Jana Pawła II tracimy pewną tarczę, swoisty parasol ochronny (…). Jeżeli po tym wielkim akcie solidarności Polaków – bo nadzwyczajnie oceniam postawę rodaków w tej chwili – za tydzień, dwa wrócimy do codziennej walki, nieżyczliwości, niechęci, złych słów, takichże czynów, to się okaże, że niewiele z nauk Ojca Świętego zrozumieliśmy. Że przeżyliśmy wzlot, żeby upaść w sposób nieodwołalny. (Aleksander Kwaśniewski)
¶¶¶
To, jak szybko Jan Paweł II zostanie świętym, zależy teraz również od nas. Nie zwlekajmy, dajmy świadectwo, że papież dokonał cudu (…). Może już wśród nas są ludzie, którzy właśnie doświadczyli niezwykłego uzdrowienia dzięki temu, że prosili Ojca Świętego o wstawiennictwo za nimi u Boga? („Fakt” 78/2005)
¶¶¶
To niesamowite. Papież odszedł na styku soboty i niedzieli, dnia maryjnego i święta Miłosierdzia Bożego. Totus Tuus i Boże Miłosierdzie! (www.wiara.pl)
¶¶¶
Przez ostatnie lata papież prorokował ubóstwem i chorobą. („Wprost” 14/2005)
¶¶¶
Urna z sercem Ojca Świętego powinna spocząć w katedrze wawelskiej. To najgodniejsze miejsce na tę świętą relikwię. („Fakt” 78/2005)
¶¶¶
Stał się dla nas niewidzialny, niewidzialnie obecny, dający znaki, czyniący cuda. Już pierwsze oglądają nasze oczy. („Nasz Dziennik” 78/2005)
¶¶¶
Jan Paweł II opuścił swój ziemski tron w sali Klementyńskiej. Dziś zasiada u boku Najwyższego. („Fakt” 78/2005)
¶¶¶
W Rzymie doszło do prefiguracji męki i umierania Jezusa, tyle że w warunkach globalnej wioski. („Wprost” 14/2005)
¶¶¶
Ze wstydem i skruchą marnotrawnego syna trzeba nam wyrazić żal za to, że niejednokrotnie w życiu indywidualnym i społecznym żyliśmy tak, jakbyśmy nie mieli Papieża. (bp Tadeusz Płoski, ordynariusz polowy)
¶¶¶
(…) sama Maryja przyszła do Papieża, by ukazać mu to, co dotychczas widział w zwierciadle, niejasno. Jego piętnastominutowe wsłuchiwanie się w to, jak bije serce Matki, zakończyło się ostatecznym zjednoczeniem tych dwóch serc. Jedno przestało bić po to, aby Karola Wojtyłę ożywiało już tylko najpiękniejsze Serce – Niepokalane Serce Maryi, w którym jest ratunek dla świata. W tym Sercu, tak bliskim każdemu z nas, jest nasz Papież Polak. („Nasz Dziennik” 78/2005)
¶¶¶
Miałam zaszczyt uczestniczyć z Ojcem Świętym w premierze filmu „Quo vadis” w Watykanie. Było to w sierpniu 2001 r., w Auli Pawła VI. Widziałam Papieża z pewnej odległości, ale aury boskości, która otaczałaii Jana Pawła II, nie zapomnę do końca życia. (Małgorzata Walewska, śpiewaczka operowa) zewnętrznych drogowskazów i znaków. Wierzą, że bez Kościoła skończyliby w piekielnym kotle i już mniej ważne jest w tym przypadku, jakimi są ludźmi, bo ważniejsze stają się sakramenty, udział we mszy, modlitwy za zmarłych, odpusty, spowiedź i komunia – oby tylko udało się na czas, przed śmiercią. Kościół tę wiarę w nich buduje i podtrzymuje. Dzięki niej przecież trwa i doskonale prosperuje. Symbolem, a jednocześnie uosobieniem rzymskiego Kościoła jest osoba papieża. To na nim prawowierni katolicy skupiają swoje uczucia, od niego oczekują nieomylnego prowadzenia. On jest dla nich duchowym ojcem i bez niego nie potrafią żyć. W warunkach polskich dochodzi jeszcze duma narodowa i podtrzymywane przez media przekonanie, że papież Polak to niepowtarzalny zaszczyt i wyróżnienie dla rodaków. Ta mieszanka religijnego uzależnienia i uczuć narodowych spowodowała, że dla wielu Polaków ta śmierć jest poważnym ciosem osobistym. To uczucie nasili się jeszcze, kiedy przemówi kolejny, nowo wybrany „Ojciec Święty”. Kiedy Polacy usłyszą tekst pozdrowień odczytany w kiepskiej, łamanej polszczyźnie. Ale kiedy na tronie zasiądzie następca Wojtyły, okaże się, że ten ojciec już nie jest „swój”. Być może będzie to dla wielu osób przyczynek do tego, aby skończyć z katolicką infantylnością. Miejmy taką nadzieję, bo w końcu lepiej jest wydorośleć późno niż wcale. ADAM CIOCH
RZECZY POSPOLITE
Jak dzieci
Jak przeżyli przejście papieża do nowego życia? Odstawiam z powodu żałoby alkohol. Od teraz przynajmniej przez miesiąc nie wypiję nawet lampki wina. (Lech Kaczyński, PiS)
¶¶¶
W moim domu zapanuje cisza i spokój, Odwołam wszystkie spotkania towarzyskie. Oczywisty jest zakaz spożywania alkoholu. Od teraz będę chodziła do kościoła. (Beata Kozidrak, piosenkarka) Zasłyszane: Papież nauczył mnie miłości, przebaczenia, miłosierdzia. Świat będzie piękniejszy po jego śmierci... (Marian Opania, studio TVP)
¶¶¶
Poświęcam mu dwójkę swoich dzieci, które mam tylko dzięki niemu. (uczestniczka mszy na krakowskich Błoniach)
¶¶¶
Ptaki dziś już inaczej śpiewają w Wadowicach. (mieszkanka papieskiego grodu)
¶¶¶
On był królem Polski, takim niekoronowanym.
¶¶¶
(gość studia TVP)
Kiedy umierał Jan XXIII wiernych na placu św. Piotra było o wiele więcej. (Tomasz Lis, Polsat)
¶¶¶
Czy mamy czekać na jego cuda, a co on innego czynił przez całe swoje życie? (mieszkaniec Warszawy) Wybrali: OH, RP, RK
Nr 14 (266) 8 – 14 IV 2005 r.
U GÓRY NA IMIENINACH Ojciec Jan Góra zaprasza wszystkich Wojciechów na pierwszy światowy zlot panów noszących to imię. Impreza ma się odbyć na świętego Wojciecha, czyli w sobotę 23 kwietnia pod bramą Rybą w Lednicy. W programie przewidziano m.in. wykład o męczenniku, którego przed wiekami zarąbali Prusowie, po tym jak nie dotarła do niego uprzejma odmowa przyjęcia chrześcijaństwa. Poza prelekcją będą jeszcze modły, msza św. i clou programu – gigantyczne ognisko św. Wojciecha. Organizatorzy uprzejmie proszą, aby przywieźć ze sobą „drewno i aprowizację”. Może pod tymi hasłami kryje się wódeczka i zagrycha? Jak imieniny, to imieniny! MW
dostaliby je w najniższej wysokości, czyli 48,80 zł miesięcznie. No cóż, taki Urząd Marszałkowski w Warszawie ogłosił przetarg na zakup dwóch aut za skromne 240 tys. zł (w ubiegłym roku zakupiono pięć nowych samochodów). O furach i pałacach biskupów – „naśladowców Jezusa” – nie wspomnę. PS
PĄTNICY REKLAMOWI
GÓRA DWÓCH NARODÓW Dominikanin Jan Góra dwoi się i troi, by przyciągnąć do siebie młodzież nie tylko z Polski. Na dwa tygodnie przed czerwcowym spotkaniem młodych nad Jeziorem Lednickim Góra leci do Chicago, aby spotkać się z młodzieżą polonijną, m.in. z Detroit i Toronto, a także z Indianami i Meksykanami. Amerykańska Lednica ma być kopią imprezki spod Gniezna. Współorganizuje ją bp Tomasz Paprocki, opiekun tamtejszego ruchu lednickiego. O. Góra w Ameryce chce zbudować kolejny ośrodek religijny, by wiarę w Wojtyłę szerzyć także za oceanem. RP
MÓDL SIĘ, KALEKO! W przedświątecznym tygodniu TVP 3 triumfalnie doniosła, że białostockie władze miejskie poszły na rękę niepełnosprawnym i jeden z miejscowych kościołów wyposażyły w podjazd. Dla pełnego komfortu, bo taki przysługuje urzędowi pana B., plany przewidują dodatkowo budowę zadaszenia. Takich udogodnień nie posiada większość urzędów w Białymstoku. Na to jednak budżet miejski nie ma pieniędzy, co publicznie wyznali spece od infrastruktury. Jest w tym jakaś logika – urzędy niewiele niepełnosprawnym pomogą, więc niech przynajmniej będzie im łatwiej resztę wymodlić sobie w kościółku. JRz
DZIECI ŚMIECI Dotacje finansowe dla gmin na pomoc materialną dla najbiedniejszych uczniów to czysta fikcja. Przykłady: gmina Dygowo dostanie na ten cel na cały rok 46 737 zł przy potrzebach szacowanych na ponad 83 tys. zł. W Siemiemyślu, gdzie na wszystko ma wystarczyć 25 tys. złotych, na gwałt potrzeba ponad 87 tys., przy założeniu, że uczniowie kwalifikujący się do stypendium
MATKA POLKA Ambasador Austrii – dr Georg Weiss, który niedawno z grupą dyplomatów akredytowanych w Polsce odwiedził po raz kolejny sanktuarium w Częstochowie – stwierdził, że obowiązkiem każdego cudzoziemca jest przyjazd na Jasną Górę. Dlaczego? „Tu jest serce Polski, najważniejsza Osoba – Matka Boża. Tu można zobaczyć duszę waszego kraju” – powiedział rozmodlony dyplomata. I pomyśleć, że jeszcze niedawno każdy mąż stanu, nie wyłączając premiera Wielkiej Brytanii, jechał na Wawel lub do Wieliczki. Austriakom, jak widać, wystarczy Matka Boża. Czyżby kompleks Sobieskiego i wiktorii wiedeńskiej? RP
WYPIEKI MARYJNE
Najróżniejsze bywają strategie promocji miast. Władze Bydgoszczy zadecydowały, że najlepiej i najskuteczniej miasto będą rozsławiać pielgrzymi. Mają oni podczas swoich marszów rozdawać foldery reklamujące gród. W tym celu prezydent Konstanty Dombrowicz (na zdjęciu) powołał specjalny zespół do spraw organizacji specjalnej bydgoskiej pieszej pielgrzymki na Jasną Górę. Misję pełnomocnika prezydenta do spraw organizacji przedsięwzięcia dewocyjno-reklamowego powierzono pielgrzymkowemu weteranowi (16 razy szedł na Jasną Górę), radnemu Bydgoskiej Ligi Rodzin – Bogdanowi Dzakanowskiemu. AK
ODKRZYŻOWAĆ WŁOCHY! Znany neapolitański adwokat Ugo Fanuzzi zażądał usunięcia krzyży z lokali wyborczych do czasu głosowania w kwietniu br. Fanuzzi – praktykujący katolik – uważa, że w budynkach publicznych nie powinno być w ogóle symboli religijnych albo powinny się pojawić święte wizerunki wszystkich religii wyznawanych we Włoszech. AC
ŚWIĘTA INACZEJ Zamiast przy suto zastawionym stole, pewna para spędziła wielkanocny weekend uwięziona w publicznej toalecie na jednym z całodobowych parkingów w Niemczech. W sobotę rano personel sprzątający nieopatrznie zamknął damski szalet na klucz, nie sprawdziwszy, czy nikogo nie ma wewnątrz. Dopiero w poniedziałek przypadkowy turysta usłyszał wołanie o pomoc i zawiadomił policję, która uwolniła parę. Tak na marginesie – ciekawe, co w damskiej toalecie robił facet... RB
5
NA KLĘCZKACH
Dziesięć tysięcy dolarów zapłaciło internetowe kasyno Golden Palace za precel w kształcie Matki Boskiej. Nietypowy wypiek zidentyfikowała 12-letnia dziewczynka w zwykłej paczce z ciastkami. Kasyno, które wygrało internetową aukcję, jest też posiadaczem słynnego, choć już nadgryzionego zębem czasu tosta z serem, który rozlał się w podobiznę Maryi... MW
WYBACZ MI, ROGACZU... Zanim brytyjski książę Karol zostanie mężem swej długoletniej przyjaciółki Camilli Parker-Bowles, powinien przeprosić jej byłego męża – Andrew. Tak przynajmniej uważa anglikański biskup David Stancliffe – jeden z czołowych autorytetów moralnych Zjednoczonego Królestwa. Na razie przeprosiny za uwiedzenie żony stoją pod znakiem zapytania, choć niewykluczone, że od nich może zależeć nawet oficjalne błogosławieństwo udzielone młodej parze przez anglikańskich hierarchów. Następca tronu nie ma lekko: najpierw królowa zabroniła mu przedmałżeńskiego bara-bara z narzeczoną, a teraz powinien paść do kolan faceta, któremu przyprawił rogi... Czy nie lepiej by było żyć jak dawniej – na kocią łapę? RB
EWANGELIA WG JUDASZA Naukowcy w szwajcarskiej Bazylei zajmują się tłumaczeniem na niemiecki, angielski i francuski koptyjskiego rękopisu datowanego metodą radiowęglową na III–IV wiek. Prawdopodobnie jest to apokryficzna, czyli niewchodząca w skład kanonu Nowego Testamentu, Ewangelia wg Judasza Iskarioty (tego Judasza!), być może napisana przez
jego krewnego. Jej istnienie poświadczył w II w. biskup Lyonu św. Ireneusz w swoim piśmie pt. „Przeciwko herezjom”. Przez kilkanaście wieków tekst „heretyckiej” ewangelii uznawano za zaginiony, aż w końcu o nim zapomniano. Niespodziewanie papirus został odnaleziony w Egipcie w latach 50. ubiegłego stulecia, ale dopiero w 2001 r. podjęto próby jego odczytania. Przekłady Ewangelii wg Judasza mają się ukazać w przyszłym roku na Wielkanoc. Już teraz tekst wywołuje ogromne zainteresowanie. MW
PASJA SOFT Melowi Gibsonowi nie wystarcza zysk, jaki do tej pory przyniósł mu film „Pasja”. Robiąc ukłon w stronę osób zbulwersowanych zbyt drastycznymi scenami okrucieństwa, reżyser wypuścił ostatnio na ekrany skróconą wersję swego dzieła. Z obrazu wycięto łącznie sześć minut, m.in. usunięto scenę wbijania gwoździ w dłonie Chrystusa. Gibson nieskromnie wyraził nadzieję, że złagodzenie filmu przyciągnie do kin jeszcze szerszą widownię. I da mu kolejne miliony... MW
BISKUPOM NA POMOC Świeccy aktywiści katoliccy w USA ogłosili założenie organizacji, której celem ma być profesjonalna pomoc biskupom w zarządzaniu Kościołem: National Leadership Roundtable Church Management. Na początek rozesłali amerykańskim biskupom 80-stronicowy raport, zawierający 48 rekomendacji. Dokument konstatuje, że „Kościół cierpi na głęboko zakorzenione podziały ideologiczne”, panuje w nim „patologiczny kult tajności” (w Polsce nikogo to nie gorszy); poza tym „słabnie oddziaływanie jego doktrynalnego przesłania oraz przestrzeganie nauk moralnych”. Liczba święceń nieustannie maleje. Wśród rekomendacji są sugestie co do trybu wyboru biskupów – z zaznaczeniem, że nie będzie to naruszać jurysdykcji papieża ani uprawnień Watykanu. PZ
PUSTKI W PANTEONIE Amerykanie przeżywają okres niewiary i zwątpienia w swych największych prezydentów. Najpierw wyszło na jaw, że psycholog C.A. Tripp, długoletni współpracownik słynnego seksuologa Kinseya, napisał książkę, w której dowodzi, że Abraham Lincoln był zdeklarowanym homosiem, a zaraz po tym religijni konserwatyści z Wirginii obłożyli anatemą Thomasa Jeffersona, jednego ze sztandarowych ojców-założycieli USA, trzeciego prezydenta i twórcę Deklaracji Niepodległości. Z okazji Dnia Prezydenta organizacja Christian Heritage (Chrześcijańskie Dziedzictwo) wydała wyrok uznający go za „wroga Ewangelii”. Śledztwo pobożnych mężów wykazało, iż „Jefferson udawał tylko wiarę w Boga, by osiągnąć swe cele polityczne, ale nie uznawał boskości Chrystusa”. Jezusie Nazareński! I taki osobnik miał czelność tworzyć Stany Zjednoczone, którymi dziś włada prezydent deklarujący, że Chrystus jest jego ulubionym filozofem?! Nie koniec na tym zbrodni Jeffersona – okazuje się, że „kreował się na anioła światła, apelując do rozumu, a nie do wiary”. Nie do wiary! „Jego celem było nauczanie Woltera i Locke’a. Tych wilków w owczych skórach!”. TN
SZAMAN Kirgiski hipnotyzer dr Jenishbek Nasaraliev został oskarżony o wywołanie rewolucji trwającej od kilku tygodni w tym kraju. Terapeuta rozwiesił w Biszkeku plakaty z hasłem: „Tatusiu, nie pij”, reklamujące jego prywatną klinikę leczenia uzależnień. Urzędnicy nakazali je zdjąć, ponieważ rzekomo wywoływały skojarzenia z problemem alkoholowym prezydenta Askara Akajewa. W odpowiedzi na zarządzenie władz, Nasaraliev, zdaniem rosyjskich mediów, zahipnotyzował tłumy i nakazał ludziom wyjść na ulice w proteście przeciw cenzurze. MW
6
Prezydent Kwaśniewski ogłosił wielodniową żałobę narodową po śmierci „Ojca nas wszystkich”. Media kreują atmosferę przygnębienia, wtórują im nawet supermarkety. Trzeci kwietnia br. Niedziela. Dzień po śmierci Jana Pawła II. Jak w każdą niedzielę wybieram się na zakupy do Galerii Łódzkiej, największego centrum handlowego Łodzi. Razem z kilkoma innymi osobami odbijam się jednak od oszklonych drzwi, na których wisi kartka z napisem: „Żałoba narodowa”. Zamknięte. Moi towarzysze niedoli nie wierzą własnym oczom: „Przecież to nie jest dyskoteka ani kino. To sklep.
Powariowali!” – rzuca jeden z niedoszłych klientów. Rozczarowanie jest tym większe, że niektórzy przejechali nawet kilkanaście kilometrów, aby w wolnym od pracy dniu poszwędać się po butikach Galerii. Okazuje się, że w Łodzi nieczynne są sklepy TESCO, a nawet Biedronki. Nieliczne otwarte sklepy są oblegane
Żal regulowany przez klientów. Stoję 20 min. w kolejce, aby kupić warzywa na obiad. Obserwuję wejście do Silver Screenu – łódzkie multikino także zamknięte z powodu żałoby. Dziesiątki osób, najczęściej młodych, podjeżdżają samochodami, przychodzą z przystanków tramwajowych w nadziei, że może tam schronią się przed wylewającą się z telewizorów żałobą. Na próżno. A przecież – mimo wszechogarniającej histerii – setki łodzian, zapewne z metryki katolików, nie mają ochoty ronić łez ani wystawać pod pomnikiem papieża. Chcą żyć normalnie, robić to, co zawsze. Czy śmierć papieża może w tym kraju kogoś nie obchodzić? Nie może.
W zagranicznych stacjach telewizyjnych uderzają komentarze odmienne od tych, jakie można usłyszeć w stacjach polskojęzycznych. Istnieje jakaś różnorodność. Francuskojęzyczna TV 5 Europe emituje m.in. komentarz reprezentanta belgijskich środowisk humanistycznych, który protestuje przeciwko
marł człowiek. Dla jednych to osobista tragedia, dla innych – okazja do zaśmiecenia umysłów własnych czytelników. Niemiecki dziennik katolicki „Fakt” w numerze z 4 kwietnia br. zamieścił wytyczne księdza Dariusza Kuczyńskiego pod hasłem: „Ten czas musimy przeżyć godnie. Podczas żałoby mamy wielką szansę stać się lepszymi ludźmi. Z jakich przyjemności powinniśmy zrezygnować?”. To nie jest żaden żart, ksiądz Dariusz z pełną powagą wymienia dziesięć dziedzin naszego życia, które powinny się diametralnie zmienić w okresie żałoby po śmierci Jana Pawła II. Oto one: 1. W pracy lepiej nie opowiadać kawałów, a już mowy nie ma o tym, żeby się głośno śmiać. 2. Należy unikać oglądania filmów na wideo i słuchania głośnej muzyki, a zyskany w ten sposób czas przeznaczyć na modlitwę.
Z
Nr 14 (266) 8 – 14 IV 2005 r.
POLSKA PARAFIALNA
kreowaniu w mediach osoby papieża jako ogólnoświatowego bohatera, nowego świętego bez skazy. Przypomina dyskryminacyjną postawę papieża wobec kobiet i mniejszości seksualnych, tuszowanie afer seksualnych księży i zbrodni katolickich duchownych w Ruandzie. Manipulowanie faktami nazywa skandalem i brakiem przyzwoitości. W Polsce nie ma miejsca na różnorodność opinii – za to jest coś, na co nikt jeszcze na świecie nie wpadł: prawicowy dziennik „Fakt” w bezpłatnym, niedzielnym wydaniu zamieszcza relację z… wniebowstąpienia Wojtyły. Jan Domaniewski pisze m.in.: „Jan Paweł II w niebie wszedł do rodziny świętych. (…) Jego dusza nie błądziła, tak jak będą błądzić dusze wielu z nas. (…) W czasie wędrówki do bram nieba Ojca Świętego opuściło cierpienie cielesne, czuje się teraz młody i pełen wigoru. (…) W tym przejściu towarzyszyli mu aniołowie. (…) U progu niebiańskiej światłości Jana Pawła II z radością przywitał święty Piotr. (…) Ziemskie zasługi Jana Pawła II sprawiły, że teraz mógł śmiało kroczyć ku tronowi Jezusa Chrystusa. (…) Spotkał się wreszcie z Maryją, która stoi po prawicy Swego Syna”. Dziennikarz „Faktu” widział nawet spotkanie Wojtyły z ojcem Pio i Pawłem VI. Papież, który wartości rodzinne umiłował i krzewił, odnajduje również w niebie – według relacji „Faktu” – wszystkich swoich krewnych. Papież Polak nie żyje, zmarł razem ze swoją „nieomylnością”, ale powoływanie się na jego świętość pozostanie dogmatem. Zwłaszcza dla tych, którzy chcą w ten sposób zwiększyć sprzedaż swoich gazet i oglądalność programów... MAREK KRAK Fot. WHO BEE
3. Nie wolno się kłócić i używać wulgaryzmów. 4. Należy zaniechać palenia papierosów i picia alkoholu. 5. Nie musimy odwoływać zaplanowanych wesel, chrzcin itp., ale – zamiast zabawie z tej okazji – należy raczej oddawać się grupowej refleksji. 6. Ubierać się można normalnie, ale broń Boże nie należy kupować nowych ubrań, nosić zaś tylko te, za pomocą których odda się szacunek Ojcu Świętemu (?). 7. Seksu ksiądz Dariusz nie zabrania, a kwestię tego, czy go uprawiać, czy nie, pozostawia indywidualnej decyzji każdego zainteresowanego. 8. Jeść można, ale z umiarem. 9. Wypada iść do spowiedzi, aby połączyć się z Bogiem. 10. Domów lepiej nie dekorować, a zamiast tego – zmienić swoje wnętrze. JULIA STACHURSKA
Ekspert radzi...
Gospodarna Wielkopolska jak zwykle jako pierwsza zwietrzyła znakomity interes. Na czym? Na śmierci papieża Jana Pawła II! Obok tysięcy kiczowatych pamiątek (gipsowe figurki, plastikowe popiersia, baloniki, kubki do kawy, podstawki pod piwo itp.), w ekspresowym tempie produkowano nowe modele. Żałobne! Kiedy wszystkie media przygotowywały Polskę na odejście Karola Wojtyły, w poznańskiej wytwórni zniczy i świec ,,Płomyczek” zarządzono pełną mobilizację. Właściciele doskonale wiedzieli, że to ich pięć minut, że ich towar będzie teraz schodził lepiej aniżeli przed dniem zmarłych. Zaplanowano nawet robotę na dwie zmiany! Kilku pracowników wsadzono do busów ze zniczami i wydelegowano w objazd po poznańskich parafiach.
Marian Karolczak, dbając o prawa autorskie, każde zdjęcie papieża sygnował własną pieczątką z numerem telefonu. To na wypadek, gdyby trzeba było dowieźć więcej towaru. Kiedy połączyliśmy się z panem Marianem i zapytaliśmy, czy jest w stanie wykonać 3 tys. żałobnych papieży na poniedziałek rano, odpowiedź mogła być tylko jedna: – Nie ma żadnych problemów, przy takiej liczbie trzeba jednak dokonać stosownej przedpłaty. W Kaliszu, pod pomnikiem papieża w pobliżu bazyliki św. Józefa, biznes z godziny na godzinę się rozkręcał. Za 15 zł oferowano absolutny hit – flagę watykańską z czarną przepaską, bez drzew-
Papież daje na życie – Ruch jest spory – wyznał nam pan Karol, który handlował zniczami w samym centrum Poznania pod kościołem Matki Boskiej Bolesnej. – Nie przewidujemy jakichś promocji. Za średniej wielkości znicz z podobizną papieża trzeba zapłacić 5 złotych. Przez pierwsze pół godziny sprzedano 350 sztuk lampek ku czci. Rzecz jasna – handlowano przez całą noc. Kiedy w sobotę ogłoszono komunikat o śmierci papieża, popyt na znicze zwiększył się trzykrotnie. Nie próżnowali również fotografowie. Zarówno zawodowcy, jak i amatorzy. Przed kilkoma poznańskimi parafiami (oczywiście za zgodą ich proboszczów, którzy kasowali tzw. placowe), oferowano pamiątkowe zdjęcia żałobne Papy. Ceny zróżnicowane – zależne od wielkości fotografii. Najlepiej schodziły formaty A-4 w sepii w cenie 20 zł za sztukę. Na zdjęciu umieszczono datę urodzin (1920 r.) i śmierci Wojtyły (2005 rok), a także czarną obwódkę. Zważywszy, że pierwsi handlowcy pojawili się w sobotę grubo przed północą, musieli przygotowywać okolicznościowe pamiątki dużo wcześniej...
ca. Za szturmówkę z kijem trzeba było już zapłacić 5 zł drożej. Barwy narodowe w żałobie wyceniono zaledwie na 10 zł. Założę się, że babcie kruchtowe nie kupią sobie w tym miesiącu tylu leków, co zwykle...
Kolegę, który próbował sfotografować ów handel, przegoniło skutecznie trzech ochroniarzy, zatrudnionych – jak należy przypuszczać – przez kupców. – Spierdalaj i nie przeszkadzaj ludziom zarabiać na życie! – usłyszeliśmy. W sumie trudno się nie zgodzić... Papież w Polsce, żywy czy martwy, jeszcze długo pozostanie najlepszym towarem handlowym. JAN KALINOWSKI Fot. Autor
Nr 14 (266) 8 – 14 IV 2005 r.
POLSKA PARAFIALNA
Ruja i porubstwo W polskim Kościele kat. tli się lont pod kolejną bombą porównywalną z aferą arcybiskupa Juliusza Paetza. Odgłos wybuchu zostanie zapewne osłabiony uroczystościami „ku czci”, ale sprawa jest, a smród zaczyna już wydobywać się na zewnątrz. Brat Zbigniew S. w wieku 36 lat został generałem. Tytuł ten przysługuje mu jako przełożonemu generalnemu Zgromadzenia Braci Serca Jezusowego (z siedzibą w Puszczykowie, archidiecezja poznańska). Kościelny sztab generalny obdarzył go też funkcją przewodniczącego Komisji Braci Zakonnych przy Konferencji Przełożonych Zakonów Męskich w Polsce. Ale, niestety, stopni nie przyznaje się u nich dożywotnio. Już za kilkanaście dni Rada Generalna zakonu BSJ ma wyłonić przełożonego na kolejną kadencję. O posadę walczy S. (piastujący ten urząd od 22 kwietnia 1999 r.), a ponieważ w sondażach przedwyborczych lekko wyprzedza konkurentów, ci postanowili szukać pomocy w „FiM”. Oto jaki pasztet nam przynieśli: Bracia SJ z założenia nie przyjmują święceń kapłańskich i zatrudniani są jako zakrystianie, organiści, portierzy w urzędach kościelnych, kierowcy biskupów itp. Psia służba? Niekoniecznie, jeśli zważyć, że zakonnikiem można zostać po ukończeniu edukacji na poziomie szkoły podstawowej i nawet taka osobistość jak obecny generał jest „z cywila” cukiernikiem po zasadniczej szkole gastronomicznej. A jako cukiernik to on wprost uwielbia „robić lody”.
W siedzibie kardynała Józefa Glempa na Miodowej pracuje brat Stanisław W., człowiek mało zaradny, z racji wady słuchu traktowany przez współbraci niczym popychadło. Po raz pierwszy uległ generałowi w 1996 r., kiedy ten kierował jeszcze placówką zakonną w Warszawie. Pod groźbą niedopuszczenia do ślubów wieczystych oraz usunięcia z zakonu Stanisław zgodził się zaspokoić fantazje seksualne szefa, który później przez lata całe, także gdy już przywdział „lampasy”, odwiedzał swojego podkomendnego mieszkającego samotnie w przybudówce… Drastycznych szczegółów opisywać tu nie będziemy, ale była scena, kiedy rozochocony przełożony rozkazał Stanisławowi: „Ma ci stanąć, i to już!”, na co ten, zapytał: „A czy mogę pomyśleć o czymś przyjemnym?”. „O czym?” – zaciekawił się molestant. „O siostrze Danieli, kucharce księdza prymasa…” – przyznał się naiwny niczym dziecko brat W. Gdy jego desperacja sięgnęła kresu wytrzymałości psychicznej (z próbą samobójczą po drodze), poskarżył się jednemu z członków Rady Generalnej zakonu. W obecności kościelnego prawnika złożył później zaprzysiężone zeznanie, opowiadając o szczegółach upodobań S., a także o tym, że generał zakazał mu się z „tego” spowiadać.
ały świat, nawet Afryka dzika i Eskimosi na Alasce – wszyscy modlą się o zbawienie papieża. A w Polsce – jak zwykle – księża oglądają filmy na wideo! Przyjrzeliśmy się opiniom młodych ludzi, którzy chcieli, a nie mogli, więc zapisali swe wrażenia na stronach internetowych miast, gdzie mieszkają. 1 kwietnia (JPII w agonii) GDAŃSK: ¤ „Proboszcz parafii Chrystusa Odkupiciela zamknął kościół i nie pozwolił ludziom na nocne czuwanie. Wysłał wikarego, który dosłownie wyprosił ludzi na zewnątrz”. KONIN: ¤ „Wczoraj chciałam pomodlić się za papieża (…). Proboszcz parafii św. Bartłomieja i jego przydupasy – księża – na Starówce w czasie, gdy na całym świecie w świątyniach przy wspólnej modlitwie połączyły się narody, ci sami księża, którzy uczą nas, jak ważne jest chodzenie do kościoła i modlenie się za innych, spali w najlepsze, a jedyną osobą, która kręciła się w pobliżu świątyni był kościelny, który obsługiwał dzwonnicę”; ¤ „Kościół św. Faustyny na Chorzniu był otwarty, ale tylko do godz. 22, po czym ksiądz stwierdził, że koniec czuwania. Fajny przykład dają ludziom”;
C
Delegacja Rady Generalnej najpierw próbowała nakłonić przełożonego zakonu do dobrowolnej rezygnacji z funkcji. Gdy zostali przez niego wyśmiani, udali się do kard. Glempa. Prymas zareagował, ale tylko wydaniem generałowi zakazu wstępu na Miodową. Radni udali się więc do abp. Stanisława Gądeckiego, który jako metropolita poznański jest zwierzchnikiem zakonu.
¤ „Ja byłem przed kościołem bł. J. Matulewicza w Koninie i też był zamknięty”. JÓZEFÓW K. OTWOCKA: ¤ „Z wielkim żalem, w potrzebie modlitwy w intencji Ojca Świętego poszliśmy do Kościoła, licząc, że jego drzwi w tę szczególną noc będą otwarte. Blisko trzydziestu wiernych modlą-
wieczornego apelu. Czy żuromińscy księża wolą w tym czasie, kiedy wszyscy pragną pomodlić się w świątyni, oglądać telewizję?!”. WADOWICE (SIC!): ¤ „Ludzi wyproszono wieczorem z kościoła św. Piotra. »Jest cisza nocna, przyjdźcie rano« – powiedziała zakrystianka. Ci, co chcieli pomodlić się, zastali zamknięte drzwi. Jest to kościół konsekrowany przez Jana Pawła II, zbudowany przez mieszkańców w dowód wdzięczności za wybór rodaka na Papieża. Żal…”. CIECHOCINEK: ¤ „Bardzo boli mnie to, że o godz. 11 nasz kościół był zamknięty. Oczywiście modlić możemy się w domu, ale ja miałam potrzebę pójścia do kościoła. Szkoda”. 3 kwietnia (nazajutrz po śmierci papieża) LICHEŃ (SIC!): ¤ „Bazylika była zamknięta. To śmiechu warte, najważniejsza osoba na całym globie nie żyje, a ludzie nie mają się gdzie pomodlić. Jednego nie rozumiem. Czy kościoły są własnością proboszcza, księży? Jak można wyganiać ludzi albo zamykać kościoły? Wstyd!”; ¤¤¤ Później już było zdecydowanie lepiej, bo zwietrzyli interes. Proste: jeśli jest cash, to i kościoły „otwarte do ostatniego gościa”:
Cały naród? cych się przed figurą Matki Boskiej czekało na swego proboszcza, który – niestety – odmówił otwarcia kościoła (…). Delegacji wiernych powiedział, że czuwał do 21, a jutro czeka go praca. W parafii Matki Boskiej Częstochowskiej oprócz proboszcza jest jeszcze kilku wikariuszy. Żaden z nich nie wyszedł do wiernych”. PYRZYCE (woj. zachodniopomorskie): ¤ „Cała Polska się modli, a nasi księża już wieczorem pozamykali kościół na cztery spusty. Widać wolą się modlić w samotności albo co innego mieli do roboty”. ŻUROMIN (woj. mazowieckie): ¤ „Jestem zbulwersowany tym, iż teraz, kiedy tak naprawdę potrzebna jest modlitwa, to kościół jest zamknięty! Nie było żadnego
Zapomnieli, że kierowcą arcybiskupa jest jeden z ich współbraci, oddany generałowi jak mało kto. – Słyszałem, że buntujecie się przeciwko przełożonemu? – zaatakował Gądecki, nim zdążyli pokazać mu dowody sekscesów Zbigniewa S. Skończyło się w zasadzie na niczym, ale myśl o nowym skandalu w diecezji zmusiła ekscelencję do wszczęcia tajnego postępowania przed Metropolitalnym Sądem Duchownym. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, na początku marca zeznawali już dwaj bracia zakonni (w tym Stanisław W.), podtrzymując oskarżenia pod adresem generała. Wprawdzie nie do nas należy podpowiadanie kościelnej Temidzie, gdzie szukać dowodów przestępczej – jak twierdzą jego oskarżyciele – działalności S. (art. 199 kodeksu karnego: „Kto, przez nadużycie stosunku zależności (…) doprowadza inną osobę do obcowania płciowego (…) podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”), to uprzedzamy: gdyby sprawie miał być ukręcony łeb, jeden z naszych informatorów – pragnący w tej chwili zachować anonimowość – gotów jest pójść na całość. Ten były zakonnik (pracujący wcześniej razem z S. w Warszawie) opowie nie tylko o przyczynach swojego odejścia z ostatniej placówki we Wrocławiu, lecz także o:
7
– wspólnych z generałem „polowaniach” na chłopców w warszawskich parkach; – wyprawie urlopowej do Gdańska i zabawach w nocnych klubach; – namiętności do brata T. itd. Dodajmy, że od pewnego warszawskiego geja otrzymaliśmy – zastrzeżone do kontaktów towarzyskich – numery telefonów komórkowych wspomnianego brata T. (50299…9) i generała S. (60365…7). Zadzwoniliśmy w prima aprilis: – Jakim cudem zdobyliście mój prywatny numer?! Nie wolno mi i nie będę rozmawiał z dziennikarzami. Nic nie powiem, proszę zwracać się do moich przełożonych! – histeryzował brat T. No to zwróciliśmy się. Ale tym razem nasz dziennikarz wystąpił jako przybyły właśnie do Polski tajny radca Władysław Maria T… z Instytutu Dzieła Bożego przy watykańskiej Kongregacji do spraw Zakonów. W pierwszej rozmowie generał S. najwyraźniej zgłupiał: – Spotkanie ze mną? Ale w jakiej sprawie? Skąd ksiądz ma mój telefon? – pytał spłoszony. – Rozmawia brat generał z osobą świecką. A w jakiej sprawie? Polecono mi zweryfikować docierające do Rzymu alarmujące sygnały o… No nie wiem, czy powinniśmy o tym rozmawiać przez telefon. Jeśli brat nalega, mogę je przybliżyć – ostrzegł „tajny radca” z „FiM”. – Nie, nie! Proszę przez telefon nic nie mówić. Oczywiście, spotkajmy się, ale termin i miejsce ustalmy jutro – przymilał się po chwili. „Jutro” oprzytomniał na tyle, że był już dla nas nieuchwytny. Niewykluczone, że ostrzegł go brat T. Ot, dupa nie oficer, skoro tak szybko się wystraszył. ANNA TARCZYŃSKA
4 kwietnia (niedziela) KOSZALIN: ¤ „W parafii Świętego Ducha odbyła się wielka msza w intencji Jana Pawła II. Bardzo dobry pomysł zorganizowania mszy na placu papieskim. Najbardziej zabolało mnie to, że proboszcz wysłał ludzi, żeby zbierali na ofiarę. Całą rzeszę, kilkudziesięciu ludzi, którzy biegali po całym placu papieskim i trącali, żeby coś rzucić. Najpierw nas proboszcz zaprasza, żebyśmy przyszli na oficjalną mszę o 21, a potem chce na tym zarobić? No bez przesady! Przyszli ludzie wierzący i niewierzący pomodlić się za Ojca Świętego, a tu tak na bezczela zbieranie ofiary”. ¤¤¤ Zerknęliśmy też na strony internetowe Radia Maryja, Katolickiej Agencji Informacyjnej, niektórych parafii i zakonów. No i niespodzianka! O ile wszystkie „cywilne” portale zostały przyobleczone w kolory żałobne, to na większości religijnych – dzień jak co dzień. „Imieniny obchodzą...”; „Do końca roku pozostało...”; „Zestawy satelitarne do odbioru TV TRWAM są do nabycia...” itp. Wzmianki, że JPII nie żyje, owszem są, ale jakieś takie grzecznościowe. Komu więc dzwonią? DOMINIKA NAGEL
8
Nr 14 (266) 8 – 14 IV 2005 r.
POD PARAGRAFEM
Z telewizora mówił do nas ostatnio Lech Kaczyński. A co? A to, że będzie największym prezydentem w dziejach. Być może. Nas zainteresowała kwestia, skąd PiS bierze kasę na występy Kaczora. Jeden taki występ kosztował 50 tys. zł. Zapytany, skąd forsa, Adam Bielan – rzecznik prasowy Prawa i Sprawiedliwości – oświadcza, iż reklamówki Kaczyńskiego finansowane są z konta partii. Wszystko pięknie, tylko w jaki sposób partyjka Kaczorków pozyskuje tak wielkie środki... Powęszyliśmy, popytaliśmy i ustaliliśmy dwa źródła. Jedno niemal jawne, drugie – mocno zakamuflowane. Zacznijmy od tego jawnego. Od roku 2001 (idąc wzorem rozwiązań niemieckich) uchwalono w Sejmie, że każda partia polityczna, która przekroczy próg wyborczy 3 procent, może liczyć na dotacje z budżetu państwa. Innymi słowy – choćbyś, Szanowny Czytelniku, nienawidził Ligi Polskich Rodzin czy innego PiS-u, to wiedz, że część pieniędzy z twoich podatków wspiera Giertycha oraz Kaczyńskich. Diabli cię biorą? Nas też, ale nic na to nie można poradzić. W przypadku Prawa i Sprawiedliwości dotacja owa opiewa na 42 mln zł (lata 2002–2005). Zajadów ze śmiechu można dostać, gdy się skonstatuje, że PiS wszystkich członków do kupy w całym kraju ma 825 (jakieś dwadzieścia razy mniej niż partia RACJA), zaś ze składek zbiera niecałe 75 tys. zł rocznie. Innymi słowy – kanapa Bezprawia i Niesprawiedliwości skonstruowana jest tak, żeby wspierać coś, co jest małe, ale za to bardzo głośne. No i żeby więcej było do podziału. A przypomnijmy, że w wyniku zwykłego dzielenia wychodzi, iż na każdego aktywistę ugrupowania Kaczyńskich przypada ponad 50 tys. zł w latach 2002–2005. To jednak dopiero cząstka kasy, jaką trzepie PiS. Na razie mówiliśmy o pieniądzach całkiem legalnych – choć wielkich. Teraz zabierzemy się za te mniej legalne. Otóż każdy z posłów PiS-u dostaje na swoje biuro 9 tys. zł i ma się z tego rozliczyć. Ma za to np. zatrudnić asystentów. Tak się jednak dziwnie składa, że posłowie PiS ich nie zatrudniają (przynajmniej nie
Kaczor potrafi
etatowo). Co zatem robią z kasą? Otóż na zlecenie centrali PiS zamawiają różnorakie ekspertyzy. Ekspertyzy, których nikt na oczy nie widział. Przynajmniej dużej części z nich. Średnio każdy poseł PiS wydaje miesięcznie na rzeczone ekspertyzy 2 tys. zł, co daje blisko 50 tys. miesięcznie (ot, i mamy domniemaną zapłatę za jeden spot reklamowy), a rocznie – 600 tys. zł. A jednak część tych pieniędzy nie jest przeznaczana na reklamę, lecz m.in. na ekspertyzy. Tyle że – według nas – jest to korumpowanie państwowych urzędników służby cywilnej. Tych, którzy mogą się później przydać. Modelowe postępowanie partii braci Kaczyńskich jest bowiem takie: przychodzi np. Ujazdowski do urzędnika i mówi: – Panie Kowalski, jest pan dla nas nadzwyczaj cenny. Pańska wiedza według nas warta jest... i tu pada cena za tzw. ekspertyzę lub odczyt. Mało który Kowalski nie da się skusić argumentami „prawych i sprawiedliwych”. W ten sposób PiS pozyskał już w tej chwili całą armię urzędników, którzy w przyszłości będą spolegliwymi wykonawcami Kaczych poleceń i pomogą im przejąć władzę. W cywilizowanych krajach, do których Polska przynajmniej formalnie należy – takie kupowanie urzędników służby cywilnej przez partie polityczne jest ścigane przez prawo. Według naszych szacunków, Prawu i Sprawiedliwości udało się w ten sposób kupić blisko 30 ważnych urzędników w państwie. Na nasz koszt. Czy to wszystko? Ależ skąd! Otóż każdy z 44 posłów PiS ma
tzw. ryczałt na samochód. Ryczałt ten u Kaczorów wynosi średnio 3 tys. zł miesięcznie. Jego rozliczenie polega jedynie na oświadczeniu posła Kowalskiego: wydałem tyle a tyle. Nie oszukujmy się, inne partie też kręcą z ryczałtem. Np. SLD zbiera od posłów rzeczone kwoty, które później wydawane są np. na alkohol podczas rautów. Tego z kolei nie robi PiS. Ta karna partia każdą złotóweczkę odprowadza do skarbnika partyjnego i ziarnko zbiera się do ziarnka. Te zupełnie niezaksięgowane pieniądze PiS-uary wydają na druk materiałów reklamowych bez faktur. Oficjalnie PiS płaci drukarni za 100 tysięcy folderów, które głoszą, iż Kaczyński jest „debest”, a nieoficjalnie dodatkowe 50 tysięcy sfinansowane jest pod stolikiem. Jak jednak partia, która (przypomnijmy) ma zaledwie 825 członków, może trząść polską sceną polityczną i jawić się jako wiodąca siła narodu? A tak, że w świecie rządzi pieniądz, a ten, który ujawniliśmy w przypadku PiS, to nie jedyna kasa tej partii. W grę wchodzą znacznie większe środki, które pojawiły się w kieszeni braci K. Aby zrozumieć, o co chodzi, trzeba się cofnąć do roku 1990. Wtedy to (luty) Sejm ogłosił likwidację RSW Prasa-Książka-Ruch. Podział majątku tego największego na świecie koncernu prasowego nadzorował w imieniu rządu Michał Ujazdowski. To dzięki niemu całe mienie „Expressu Wieczornego” (drukarnia i budynki redakcyjne) otrzymało w prezencie Porozumienie Centrum. Pamiętacie tę
partyjkę? To te same Kaczory, które dziś trzęsą PiS-em. W jaki sposób Jarosław i Lech doprowadzili do upadku jednego z najbardziej znanych polskich tytułów, pozostanie już chyba na zawsze ich tajemnicą. Nadchodzi rok 1994 i stan faktyczny mamy taki: Kaczyńscy odsprzedają nieistniejący już „EW” Szwajcarom za ok. 15 milionów złotych. Mają jednak jeszcze nieruchomości redakcyjne: sześciopiętrowy
budynek o pow. 23 tysięcy metrów kwadratowych, drukarnię o pow. 20 tys. metrów kwadratowych (wraz z maszynami), 4-piętrowy budynek biurowy o pow. 13 tys. mkw., a wszystko z parkingami i całą infrastrukturą. Sami Kaczyńscy wycenili całość na kwotę nie niższą niż 22 miliony złotych. Nie licząc działek. Te bowiem należały do Skarbu Państwa. Ale od czego łeb Kaczorów?! Chodzili, chodzili i wychodzili. Rząd Pawlaka przekazał w końcu Porozumieniu Centrum rzeczone grunty darmo, czyli dał w prezencie dodatkowe 40 mln zł. Co ciekawe – Kaczyńscy nigdy nie zapłacili od tej darowizny stosownych opłat! Jak już bracia K. dostali łakome w Warszawie kąski, to ciupasem je wynajęli po 18 dolarów za metr. A komu? A instytucjom państwowym. Innymi słowy – państwo pozbyło się nieruchomości w centrum stolicy tylko po to, aby później te same budowle wynająć i płacić za to bajońskie sumy. Obecnie firmy związane z PiS trzepią z tego wynajmu ok. 8 milionów złotych rocznie. I to jest odpowiedź na pytanie, skąd Lech Kaczyński ma pieniądze na spoty reklamowe emitowane w najlepszym czasie reklamowym największych telewizji. MACIEJ POPIELATY JOANNA GAWŁOWSKA
1990–1994 – Porozumienie Centrum (Jarosław Kaczyński, Ludwik Dorn) kupuje od Komisji Likwidacyjnej RSW Prasa-Książka-Ruch biurowce w centrum Warszawy.
1994 – formalnie właścicielem staje się Fundacja Prasowa Solidarności (Jarosław Kaczyński, Ludwik Dorn).
1995 – Fundacja (Kaczyński i Dorn) wnosi budynki do spółki Srebrna i Srebrna Media (Jarosław i Lech Kaczyńscy oraz Ludwik Dorn).
1998 – Srebrna (Jarosław i Lech Kaczyńscy, Ludwik Dorn) i Srebrna Media (Jarosław i Lech Kaczyńcy, Ludwik Dorn) tworzą Fundację Nowe Państwo (Jarosław i Lech Kaczyńscy, Ludwik Dorn i arcybiskup Tadeusz Gocłowski), Srebrna i Srebrna Media przekazują Fundacji 1/3 biurowców.
W zarządach i radach nadzorczych spółek Srebrna i Srebrna Media w latach 1995–2001 zatrudnienie znalazła 1/3 posłów Prawa i Sprawiedliwości.
Nr 14 (266) 8 – 14 IV 2005 r. a 27-letnim Witoldem Divišem (na zdjęciu) zatrzasnęła się więzienna brama, gdyż przed Sądem Rejonowym w Olkuszu pozwolił sobie na… uśmiech. Został za to ukarany tysiącem złotych grzywny i siedmioma dniami aresztu. Zrozumielibyśmy, gdyby zbrodnię tę popełnił w dniach ogólnonarodowej żałoby, co oczywiście w pełni uzasadniałoby karę, a nawet mogłoby zdumiewać, dlaczego dostał tak mało. Jednak Diviš uśmiechnął się kilka miesięcy temu podczas ogłaszania wyroku (wciąż nieprawomocne-
Z
S., stwarzających jakoby zagrożenie dla bezpieczeństwa na drodze. Z tarpana też padły słowa krytyki, których tu powtarzać nie będziemy. Obie strony konfliktu uzgodniły wreszcie, że pojadą na policję, aby fachowcy rozstrzygnęli, kto ma rację. Arbiter w komendzie zdawał się młodzieńcom stronniczy, gdyż po wymianie na osobności kilku słów z obywatelem Wolbromia od razu podyktował łódzkiej drużynie karnego, zabierając kluczyki i dokumenty pojazdu. Doszło do sprzeczki, na co funkcjonariusz zarządził badanie alkomatem. Divišowi licznik wybił 1,27 pro-
POD PARAGRAFEM Kilka miesięcy później Diviš otrzymał wezwanie na policję w Łodzi. – Przedstawiono mi zarzut prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości. Okazało się, że człowiek, z którym mieliśmy pyskówkę w Wolbromiu, wskazał na mnie jako kierowcę. Zakładam, że nie uczynił tego specjalnie. Mógł akurat moją twarz zapamiętać, bo siedziałem obok Mariusza i to ja, wychylając się przez okno od strony kierowcy, „dyskutowałem” z tamtym gościem, kto jest większą ofermą – mówi Diviš. Po roku z okładem rozpoczął się w Olkuszu jego proces:
Potem ostrzegł, że za składanie fałszywych zeznań świadek sam może zaraz trafić do pierdla. I gdy w końcu sędzia zapytał: „No to jak, podtrzymuje pan wcześniejsze zeznania?”, tamten oczywiście przytaknął. Podobnie było z drugim świadkiem – kobietą, która wówczas siedziała z tamtym facetem – dodaje Diviš. Mariusz S. nie dał się tak łatwo spacyfikować. Na wstępie podkreślił, że on też podtrzymuje swoje wcześniejsze zeznania. „Jakie zeznania” – zdumiał się sędzia. „No te, które złożyłem wtedy na policji” – przypomniał świadek obrony. Sę-
Wakacje za jeden uśmiech Rzeczpospolita bardzo nie lubi, gdy jej obywatel się uśmiecha – zamiast rozpaczać. Ba, nawet do kryminału potrafi wtrącić takiego wesołka. go) skazującego go na 1,5 roku więzienia za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu. Uśmiechnął z niedowierzaniem, gdyż – jak twierdzi – wcale „za kółkiem” nie siedział, co mógłby stosunkowo łatwo udowodnić, gdyby sąd nie naigrywał się z zasady domniemania niewinności. Otóż było tak: Przed trzema laty pan Witold wracał z dwoma rówieśnikami do Łodzi po wakacjach spędzonych w górach. Podróżowali tarpanem, składającym się z trzyosobowej szoferki oraz tzw. kipy. Podkusiło ich, żeby zatrzymać się nad zalewem w Wolbromiu k. Olkusza. Upał był tego lata jak cholera, więc on wraz z kolegą Krzysztofem R. usiedli do kilku piw, a kierowca Mariusz S. – w cieniu. Znad zalewu pojechali jeszcze do centrum miasteczka. Ledwie zdążyli zaparkować, zatrzymał się obok inny samochód, z którego pałający gniewem obywatel Wolbromia zaczął się wyrażać o umiejętnościach Mariusza
mila, R. miał też coś około tego i tylko chuch S. nie był w stanie nabić choćby jednej setnej. Dwaj pierwsi otrzymali zakwaterowanie w celi i na dobranoc kilka rutynowych pał, żeby nauczyli się szacunku dla władzy. Mariusz S. został przesłuchany, a następnie zwolniony (wraz z należącym do niego tarpanem). Wypuszczono ich nazajutrz. „Wyp…dalać mi stąd. Macie pół godziny na opuszczenie miasta” – usłyszeli od miejscowego szeryfa, gdy zażądali spotkania z prokuratorem.
Czy jest taka możliwość, żeby policja wraz z pracownikami Business Software Alliance kontrolowała legalność oprogramowania w komputerach domowych? (Jakub P., Łowicz) Tak. Firma zawiadująca prawami autorskimi danego oprogramowania ma prawo sprawdzić jego legalność także w mieszkaniu prywatnym. Jej przedstawiciel musi jednak przybyć w asyście funkcjonariuszy policji i okazać odpowiednie dokumenty podpisane przez prokuratora. W przypadku niespełnienia tych warunków, nie ma Pan obowiązku poddania się kontroli. ¤¤¤ Mój mąż zmarł w ubiegłym roku. Czy w związku z tym mogę wspólnie z nim
§
– Postanowiłem bronić się sam. Gdy wyznaczona mi adwokat z urzędu powiedziała, że z tym sędzią nie mamy żadnych szans na uniewinnienie, cofnąłem jej pełnomocnictwo. Obywatel Wolbromia – przesłuchiwany jako pierwszy świadek – stwierdził przed sądem, że tak naprawdę to on wcale nie jest pewien, czy tarpana dosiadał oskarżony, czy może Mariusz S. – Prowadzący rozprawę najpierw zaczął krzyczeć, że niechybnie dotarłem do świadka i przekupiłem go.
§
¤¤¤ Idąc z duchem czasu, postanowiłam całkowicie przerobić swoją kuchnię, wymieniając właściwie wszystkie stare, wysłużone sprzęty, zaś szafki zastąpiłam meblami zaprojektowanymi pod wymiar. Czy mogę tę kosztowną inwestycję odliczyć od podatku? (Lucyna W., Głowno) Niestety, w ramach ulgi remontowej nie może Pani odliczyć kosztów poniesionych na cały remont kuchni, ponieważ wydatków poniesionych na meble – bez względu na to, czy były kupione w sklepie, czy indywidualnie zaprojektowane – nie można odliczyć. Może Pani natomiast odliczyć wydatki związane na przykład z zakupem zlewozmywaka i armatury, kuchenki lub płyty gazowej bądź elektrycznej czy okapu kuchennego. Jeśli natomiast wymieniła Pani
Porady prawne rozliczyć się za 2004 r., a co najważniejsze – skorzystać z ulgi remontowej, chociaż faktury były wystawione właśnie na niego? (Krystyna K., Zabrze) Z możliwości wspólnego opodatkowania w zeznaniu podatkowym PIT-36 lub 37 mogą skorzystać małżonkowie, którzy zawarli ślub przed 2004 r., a jedno z nich zmarło w 2004 r. Należy tylko pamiętać o tym, że w tym przypadku żaden z małżonków nie może korzystać z opodatkowania w formie zryczałtowanej, a odpowiedni PIT należy złożyć do 30 kwietnia br. Tak więc fakt, że faktury zostały wystawione na Pani zmarłego męża, nie stanowi w tym przypadku żadnego problemu.
dzia przekartkował akta i zauważył, że protokół „musiał się gdzieś zawieruszyć”. Przystąpiono więc do przesłuchania. – Jeszcze nie zdążył udzielić pełnej odpowiedzi na pierwsze pytanie, gdy sędzia przerwał mu i kazał wynosić się, zanim podejmie decyzję o aresztowaniu. Stwierdził, że Mariusz jest absolutnie niewiarygodny i nie będzie tracił czasu na wysłuchiwanie bzdur – relacjonuje Diviš. Z Krzysztofa R. sąd też zrezygnował, gdyż nie ustalono aktualnego
9
miejsca pobytu świadka. Następnie prokurator zażądał dla oskarżonego 2 lat więzienia w zawieszeniu na 5 i zakazu prowadzenia pojazdów przez 8. Okazało się, że za mało. Gdy sędzia ogłosił 1,5 roku bezwzględnego pozbawienia wolności, Diviš – jak sam przyznaje – uśmiechnął się. „Tysiąc złotych kary za obrazę sądu” – usłyszał. – Wyrwało mi się wtedy nieopatrznie: „Dlaczego tak mało?”. A sędzia na to: „Mało? To dorzucam siedem dni aresztu”. Dalej nie licytowałem, bo mogłoby się skończyć dożywociem – wspomina podsądny. Co ciekawe – sąd w swoim zacietrzewieniu też posunął się o krok za daleko: – Prawo o ustroju sądów powszechnych przewiduje karę porządkową grzywny lub pozbawienia wolności do siedmiu dni w razie naruszenia powagi, spokoju lub porządku czynności sądowych albo ubliżenia sądowi. Nie można nałożyć na sprawcę obu tych kar jednocześnie – zauważa łódzki adwokat. O tym, czy nie można, przekonał się Diviš osobiście: – Próbowałem później odwoływać się, ale uzyskałem jedynie tyle, że grzywnę rozłożyli mi na raty, zaś areszt – jak mi powiedziano w sądzie – jest karą, którą mam natychmiast odbyć. Nie miało znaczenia, że prowadzę własną firmę, a moja dziewczyna miała wkrótce rodzić. Zgłosił się do więzienia we wtorek 15 marca. Wyliczył sobie, że jak pójdzie siedzieć w pierwszym wyznaczonym terminie, zdąży na zamówiony tzw. poród rodzinny. Ewentualne niestawiennictwo wiązało się z ryzykiem doprowadzenia w kajdanach przez policję i koniecznością opuszczenia mającego się urodzić dziecka oraz pozbawienia opieki matki. Przyjęli go do kryminału bez kolejki, choć w Polsce na wykonanie kary pozbawienia wolności oczekuje ponad 20 tys. skazanych. – Nie zdążyłem na poród. Córka urodziła się w przeddzień mojego wyjścia na wolność – tak skończyły się „wakacje” Diviša. Wakacje za jeden uśmiech… HELENA PIETRZAK
również lodówkę – ten wydatek także nie podlega odliczeniu. ¤¤¤ Jako student studiów doktoranckich w 2004 roku pobierałem stypendium naukowe. Oprócz tego pracuję zawodowo, otrzymując wynagrodzenie. Czy w takim przypadku stypendium podlega opodatkowaniu jako źródło dochodów? (Piotr G., Świdnica) Stypendia otrzymywane na podstawie przepisów o stopniach naukowych i tytule naukowym, których zasady przyznawania zostały zatwierdzone przez ministerstwo, nie podlegają opodatkowaniu podatkiem dochodowym od osób fizycznych. W Pana wypadku należy więc sporządzić zeznanie roczne dotyczące dochodu z tytułu wynagrodzenia za pracę, zaś stypendium nie podlega opodatkowaniu. Nie trzeba też sporządzać zeznania dotyczącego jego wysokości. Opracował MECENAS
10
Pamiętam tak, jakby to było wczoraj. Do pokoju w akademiku wbiegła koleżanka i już od progu krzyczała: – Słuchajcie, papież został wybrany Polakiem. Ten oczywisty lapsus językowy towarzyszył mi przez następne 27 lat. Lapsus? A może w tej pomyłce było coś proroczego?
Papież z dalekiego kraju
swoje interesy za spiżową bramą. nikogo interesującego się historią najnowszą, ale mało kto wie, że 33-dniowy pontyfikat kończy się tak agentem CIA (dobrze opłacanym) szybko, jak się zaczął. Ciało Luciabył na przykład Montini – papież niego nie zostaje poddane sekcji Paweł VI (1963–1978). zwłok. Po co? Jeszcze by się okazało, że krew pachnie migdałami Jednak wybór Wojtyły nie był (cyjanek)... na początku taki oczywisty. KardyJan Paweł I nał z Polski miał dwóch istotnych ryTen zapach wcale nie przewali: biskupa Genui – Giuseppe Saszkadzał Karolowi Wojtyle, pierwriego – i biskupa Florencji – Gioszemu od setek lat papieżowi nievanniego Benelli. To oni prowadzi-Włochowi. Katolicy wierzą, że li w pierwszych głosowaniach i prawkardynałom obradującym na kondopodobnie któryś z nich zostałby klawe doradza Duch Święty. Być namiestnikiem Chrystusa, gdyby do może... jeśli pod tą postacią ukrysprawy nie wmieszało się Opus Dei. wa się CIA i Opus Dei. Jak „Dzieło Boże” tego dokonało? 16 października 1978 roku Do dziś spierają się o to historycy „pielgrzym z dalekiego kraju” zowatykaniści – jedni twierdzą, że staje wybrany na papieża, co zaw grę wchodziły ogromne pieniądze dziwia świat, ale nie jego same(przekupstwo), inni – że zastraszego. „Sądzę, że wynik głosowanie (jak nie będziesz głosował tak, nia na owym konklawe był zajak każemy, to wyjdą na wierzch twoskoczeniem dla innych, ale nie je niecne sprawki). Tak czy inaczej dla mnie” – powie wkrótce po świat usłyszał „Habemus papam” pod zajęciu miejsca na tak zwanym dyktando Centralnej Agencji Wywiatronie Piotrowym. dowczej USA i Opus Dei. Ta ostatTo, że amerykański wywiad od ta. Moim zdaniem – piętno fatalne, nia organizacja została założona dziesięcioleci miał rezydentów natomiast zdaniem głęboko wierząw Watykanie, nie jest tajemnicą dla cych katolików – zbawienne. w Hiszpanii w roku 1928, ale prawSprawdźmy w takim razie, kto ma dziwego znaczenia nabrała rację... Podsumujmy 27 lat papieżodopiero podczas dyktatury wania Wojtyły – aktora, poety, pisagenerała Franco. Dziś OD rza, lingwisty. Bez emocji i bez lejest potężną strukturą mażenia krzyżem opowiedzmy o ponfijną dysponującą finansami, tyfikacie, według jednych – wielkim, przy których budżet niejedwedług innych – takim, który w kranego państwa to po prostu jach katolickich rozpoczął średniomizeria. Ale kto ruszy firmę, wiecze bis. której założyciel – Josema28 września 1978 roku umiera ria Escrivá de Balaguer Jan Paweł I (Albino Luciani). Jest – został wyniesiony na ołtato dziwna, zagadkowa śmierć. Ofirze, i to już 17 lat po śmiercjalny komunikat głosi „zawał serci? Jak się łatwo domyślić, ca”. Nieoficjalnie mówi się o... morsprawcą wyświęcenia księdza derstwie. To bardzo prawdopodobfaszysty był Wojtyła, który na hipoteza, bo nowy papież już na nadał też OD status Prałatudzień dobry zapowiedział, że weźry Personalnej – czyli samomie pod lupę finanse Watykanu rządnej i autonomicznej ori dokona roszad kadrowych na saganizacji wewnątrz Krk. Zromej górze. To się nie mogło podozumiano to – i słusznie – jaJosemaria Escrivá de Balaguer bać hierarchom pichcącym od lat ko „dziękuję” za pontyfikat. ażda śmierć budzi pokorę. Ta szczególnie. Cokolwiek byśmy bowiem mówili, pontyfikat Karola Wojtyły odcisnął znaczące piętno na ostatnim ćwierćwieczu świa-
K
Nr 14 (266) 8 – 14 IV 2005 r.
KOŚCIÓŁ PONAD WSZYSTKO
JPII w osobliwy sposób podziękował również USA – Watykan sprzeciwił się ratyfikowaniu ONZ-owskiej deklaracji o nierozprzestrzenianiu
Wojtyły Watykan publikuje deklarację Dominus Iesus, z której wynika jednoznacznie, że wyłącznie katolicyzm jest prawdziwą religią i tylko
Pius XII
broni masowego rażenia. W odpowiedzi wdzięczne Stany Zjednoczone nawiązały stosunki dyplomatyczne ze „Stolicą Piotrową”.
Ekumenizm Przyjrzyjmy się teraz głównym tezom pontyfikatu – jednego z najdłuższych w dziejach katolicyzmu. Wszak to pierwszy w historii papież, który przekroczył próg synagogi i meczetu. Rzeczywiście, było to wielkie wydarzenie, ale czyż nie pozorne? Czy nie był to gest pod publiczkę? Chyba tylko na to obliczony, bowiem to za pontyfikatu
on prowadzi do zbawienia, zaś wszystkie inne wiary, a także wyznania chrześcijańskie z natury swej są błędne. Stanowisko to spotkało się z protestami na całym świecie i doprowadziło na przykład do zaprzestania rozwijającego się nieźle dialogu chrześcijaństwa z religiami Wschodu (buddyzm, hinduizm). Jeszcze gorzej wygląda porozumienie – a dokładniej: jego całkowity brak – z prawosławiem. Często podkreśla się, że marzeniem Wojtyły była podróż do Rosji. Marzeniem niespełnionym osobiście, jednak w dużej mierze urzeczywistnianym poprzez prozelityzm, czyli nawracanie „pogańskich” Rosjan
Nr 14 (266) 8 – 14 IV 2005 r. na jedynie słuszną wiarę. Trudno w tym przypadku dziwić się, że zwierzchnik rosyjskiego prawosławia Aleksiej II nie chce oglądać Jana Pawła II nawet po jego śmierci. Jeszcze gorzej o JPII myślą ortodoksyjni Żydzi. Jakże może być inaczej, skoro papież chciał wynieść na ołtarze Piusa XII – papieża Hitlera, znanego ze swojego wojującego antysemityzmu. To on nazywał Żydów psami. Jak naprawdę wygląda ekumenizm w wydaniu Wojtyły, widać było w czerwcu 1999 roku. W Drohiczynie, podczas mszy jakoby ekumenicznej, katolicki papież rozsiadł się w wielkim złotym tronie, natomiast głowy innych wyznań posadzono na niewielkich krzesłach. Ot, pierwszy pomiędzy równymi.
Obrońca życia Czy aby słusznie stosuje się wobec Wojtyły to modne określenie?
i pacjentce, a mimo to odsetek operacji aborcyjnych jest najwyższy w Europie (nie licząc Rosji).
Celibat Kolejna obsesja papieża. Przymusowe bezżeństwo księży (wymyślone wszak dopiero w średniowieczu) powoduje masowy brak powołań w krajach Zachodu. Ale to nas akurat nie martwi. Najgroźniejszym pokłosiem nakazu wyrzeczenia się seksu są dewiacje i patologie wśród kleru. W żadnej innej grupie społecznej nie odnotowuje się tak wysokiego odsetka zoofilów i pedofilów, zwłaszcza homoseksualnych. Skandal pedofilski, jaki wybuchł kilka lat temu w USA, odsłonił jedynie czubek góry lodowej. Socjologowie szacują, że 75 na 100 księży ma za sobą różne doświadczenia erotyczne. Niestety, często „kochankami” księży są dzieci, bo taki kontakt daje duchownemu poczucie bezkarności (nic nie powiedzą, a nawet jak powiedzą, to i tak im nie uwierzą). Najbardziej przerażający jest fakt, że Kościół – zamiast walczyć z tym ohydnym zjawiskiem – tuszuje je. Sam Jan Paweł II zakazał nagłaśniania dewiacji oraz zalecił ukrywanie księży pedofilów poprzez przenoszenie ich na kolejne parafie. Nie miał natomiast odwagi spotkać się z rodzicami dzieci, zranionych na całe życie.
Wyświęcenia To była prawdziwa specjalność Wojtyły, który wyAleksy II niósł na ołtarze „szczególne” osobistości, a m.in. Piusa IX – okrutnika i mordercę. Jego poprzednik JPI zapowiadał Gdy armia papieska odbiła swoje zieodejście od ściśle przestrzeganych mie (państwo watykańskie), rozkareguł głoszących, iż dopuszczalne zał zlikwidować wszystkich przywódjest tylko naturalne zapobieganie ców rodzącej się republiki. To z jeciąży (kalendarzyk). Dla JPII prego rozkazu ścięto i rozstrzelano kilzerwatywa stała się wrogiem numer ka tysięcy włoskich patriotów. Gdy jeden. W czasach, gdy miliony luWojtyła uczynił go świętym, Włosi dzi umierają z głodu lub na AIDS, urządzili wielką demonstrację i udeniedopuszczanie do użytku gumokorowali pomniki Garibaldiego wego wynalazku można określać ja(przywódca powstańców przeciw pańko skrajnie nieodpowiedzialne. Zastwu papieskiemu, skazany przez pagorzali przeciwnicy Wojtyły mówią pieża Piusa IX na śmierć) czarnawet o ludobójstwie, bo policzyli, nymi wstęgami. Telewizja polska iż podczas ostatniego pontyfikatu jakoś tego nie odnotowała. ponad 9 milionów istnień dałoby się Jeszcze bardziej „świętym” ocalić przed śmiercią z powodu okazał się Alojzije Stepinać AIDS, gdyby kochankowie zaopa– chorwacki kardynał, przyjaciel trzyli się w kondomy. Hitlera i zdeklarowany nazista. Jeszcze bardziej nieprzejednany Skazany w swoim własnym kraju jest stosunek JPII do aborcji. To na 15 lat ciężkiego więzienia za kwestia moralnie trudna i niejednopomoc faszystom chorwackim, znaczna, ale oczywiste jest, że peudział w ludobójstwie Serbów, nalizacja tego zabiegu prowadzi auprześladowanie Cyganów i Żydów tomatycznie do powstania gigantyczdoczekał się po śmierci rehabilinego podziemia aborcyjnego. W Hotacji za sprawą JPII... landii, gdzie aborcja jest wykonywana na życzenie kobiety, a antykoncepcja dostępna w szkołach, sztuczMaryja ne przerywanie ciąży niemal nie istnieje. W Polsce za wykonanie zaTo imię było dla niego obbiegu grozi więzienie i lekarzowi, sesją. Wielu twierdzi, że matka
KOŚCIÓŁ PONAD WSZYSTKO
11
Jezusa zastąpiła mu rodzoną matkę, którą stracił w wieku 9 lat. Gdyby dobrze się wsłuchać w to, co mówił, okazałoby się, że Bóg, że Jezus, że Duch Święty to przy Marii tylko jakieś postacie poboczne. Jej kult wywyższył ponad wszystkie kulty, a rozmodleni katolicy nawet nie zauważyli, że pozostaje to w jawnej sprzeczności z Pismem Świętym, gdzie rodzicielka Jezusa jest postacią marginalną. Do absurdu ową adorację doprowadził 24 marca 1984 roku, kiedy to cały wszechświat zawierzył swojej „oblubienicy”. W ogóle Wojtyła miewał dziwne miłości. Na przykład ukochał sobie św. Stanisława, choć nawet przeciętnie wykształcony maturzysta wie, że ten biskup był sprzedawczykiem i zdrajcą Polski.
Kult jednostki Wojtyła roztoczył wokół siebie niesłychany kult. Zwłaszcza w Polsce. Nie ma chyba nikogo, kto byłby w stanie podać dokładną liczbę ulic, placów, szkół nazwanych imieniem Jana Pawła II. Ile trzeba mieć w sobie bałwochwalstwa i całkowitego braku pokory, aby godzić się na coś podobnego! Na wystawianie setek pomników, popiersi, tablic pamiątkowych... Modlący się przed nimi katolicy (sam widziałem!) jakoś zapomnieli ważkiego cytatu z Pisma Świętego: „Nikogo na Ziemi nie nazywajcie waszym ojcem, jeden jest bowiem Ojciec. Ten jest w niebie”. Ale „ojciec święty” godził się na ten tytuł jeszcze za życia. Pielęgnował go i był zeń dumny. A przecież jego fanatykom wystarczyłoby jedno papieskie życzenie, aby kult jednostki zgasł w zarodku. ¤¤¤ Teraz odszedł. Mnie zaś przyszło dokonać podsumowania jego długiego pontyfikatu. A nie jest to łatwe, bo ostatnie 27 lat wcale nie było jednoznaczne. Z jednej strony był to papież wsteczny, zachowawczy. Jeśli istnieje życie po życiu, to Jan XXIII przewraca się w grobie, bo w gruzach legły jego soborowe pomysły. Karol Wojtyła niewątpliwie cofnął Kościół i świat o jakieś dwa wieki. Z drugiej strony, Wojtyła – pospołu ze swoimi amerykańskimi mocodawcami – przyczynił się do Alojzije Stepinać
zmiany politycznej mapy Europy. Cokolwiek by o tym mówić, nikt przed nim nawet tego nie próbował. Możecie się ze mną nie zgadzać, ale twierdzę, że gdyby nie Karol z Wadowic, do NATO i UE wstąpilibyśmy wiele lat później – jeśli w ogóle. Nawet niektórzy watykańscy teologowie krytycznie widzą misję Kościoła Wojtyły. Ot, choćby w Ameryce Łacińskiej. Na początku papież gloryfikował chrystianizację tego kontynentu, mówiąc (na Dominikanie), że krzyż niósł ze sobą wyzwolenie. Jakoś nie wspomniał, że ten sam krzyż przyniósł zagładę całym cywilizacjom, topiąc je we krwi. Później gniewnie sprzeciwił się Teologii Wyzwolenia. To taki nurt katolicyzmu, którego wyznawcy zauważyli, że ubóstwo i beznadzieja prowadzą do tego, iż Kościół staje się głosem bogaczy. Oj, to się papieżowi nie podobało (jak każda rewolucja), więc wywrotowcom wypowiedział wojnę. Nakazał duchownym potępiać na kazaniach „wybujałe, wolnościowe zapędy”, czyli sprzeciwianie się totalnemu wyzyskowi milionów biednych przez garstkę bogaczy. Kościół, zdaniem Wojtyły, miał sprzyjać możnym tego świata, bo wszelka władza pochodzi od Boga. Czyż to nie jest średniowiecze?! Dziś w Ameryce Łacińskiej katolicyzm jest w odwrocie, a do głosu dochodzą coraz częściej religie animistyczne oraz protestantyzm. Za podsumowanie pontyfikatu Jana Pawła II niech posłużą słowa Harveya Coxa – profesora teologii z Uniwersytetu Harvarda (USA). Powiedział on: „Chrześcijaństwo potrzebuje papieża jako symbolicznego wyrazu jedności, a nie jako władzy. Ludzkość potrzebuje posłania
nadziei. Na bazie analiz rzeczywistości i projektów przyszłości. Nie można powiedzieć, żeby ten pontyfikat odpowiedział na to oczekiwanie”. Wydaje mi się, że Jan Paweł II sam odpowiedział na pytanie, kim naprawdę był, a tę odpowiedź dał nam... po swojej śmierci. Podobno (z kardynałami nigdy nic nie wiadomo) nie zostawił testamentu, a to oznacza m.in., że zostanie pochowany w Watykanie. I to jest właśnie ta odpowiedź: Wojtyła był człowiekiem Kościoła. Cały i bez reszty poświęcił się ekspansji katolicyzmu, nawet za cenę biednych ludzi – tych w Brazylii, Dominikanie, afrykańskim Kongo i tych w Polsce – wykorzystywanych przez zaborczy kler. Ważniejsze były nowe świątynie, tysiące hektarów ziemi dla biskupów, przywileje konkordatu czy wreszcie pomniki papieskiej pychy. Jan Paweł II był wielki, ale tylko dla Kościoła, i to tego hierarchicznego – Kościoła księży, biskupów i kardynałów. Był też wielki dla świata, bo niewątpliwie przyczynił się do upadku komunizmu. Ale na pewno nie był wielki dla Polski i Polaków, choć ci – otępiali od katolickich kadzideł – tego nie rozumieją. Nie rozumieją, że on był dla nich papieżem z dalekiego kraju – Watykanu – i tam też, w swojej prawdziwej ojczyźnie, chciał zostać pochowany. I to już jest prawie koniec. Prawie, bo trzeba wrócić do pierwszych słów niniejszego tekstu: „Papież został wybrany Polakiem”. Owszem, bo przy całej swojej ułomności i niedoskonałości pomógł zmienić Polskę i świat. Wszystko jedno, czy się z tym nowym światem zgadzamy, czy nie. MAREK SZENBORN Współpr. ANNA KARWOWSKA
12
POLSKA OSIEROCONA
Umarł król
Nr 14 (266) 8 – 14 IV 2005 r.
Nr 14 (266) 8 – 14 IV 2005 r. wiazda Jana Pawła II zniknęła z firmamentu doczesności, na którym świeciła przez ponad ćwierć wieku. Lider największej światowej religii, nominalny pasterz ponad miliarda katolików, wykroczył osobowością, wpływem i działaniami daleko poza ramy swego Kościoła. Komentatorzy zagraniczni przebijają się w znalezieniu odpowiednio doniosłego określenia dla uwypuklenia osiągnięć zmarłego papieża. Mówi się o najwybitniejszym człowieku XX wieku, o największym duchownym od czasów reformacji. Historyk i pisarz Timothy Garton Ash nazywa Karola Wojtyłę największym aktorem politycznym ostatniego ćwierćwiecza. Trzeba dodać, że Wojtyła był pieczołowitym reżyserem swych publicznych wystąpień. Pracował w tej podwójnej roli do ostatniego momentu, dając spektakl umierania, ekspozycję cierpienia, które komentatorzy kojarzyli z męczeństwem Jezusa. Media zachodnie – głównie amerykańskie, najbardziej nastawione na big story – miały czas przygotować się perfekcyjnie: kamerzyści czekali na posterunku z obiektywami wymierzonymi w plac św. Piotra, reporterzy trwali z mikrofonami u nogi, osoby zakontraktowane do wywiadów czekały na włączenie świateł. Żadnej improwizacji, zero chaosu; medialne hieny czekały na sygnał startu do audiowizualnej uczty. Czytając kilka dni po śmierci Jana Pawła II, co na świecie napisano o jego pontyfikacie, dostrzegamy, że na materiał do okolicznościowej hagiografii wybierano dokonania z wcześniejszych etapów pontyfikatu. Przede wszystkim podkreślano zasługi Karola Wojtyły w unicestwieniu ustroju komunistycznego. Opiewano w Stanach zdolności, jakich dowody dawał wielokrotnie, komunikując się z masami ludzkimi na wszystkich kontynentach i porywając nie tylko wyznawców katolicyzmu. Porównywano go z Reaganem. Przypominano, że był orędownikiem pokoju, choć bez przypominania, jak ostro wypowiadał się i usiłował zapobiec atakowi Busha na Irak.
G
Wszystkie te poczynania i wypowiedzi – uwypuklane jako koronne osiągnięcia pontyfikatu – sukcesywnie słabły w miarę upływu czasu: zastępowała je nasilająca się retoryka społecznego i obyczajowego konserwatyzmu. W ostatnich latach papież skupiał się już prawie wyłącznie na potępianiu aborcji, antykoncepcji, rozwodów, związków gejów i przyspieszania śmierci nieuleczalnie chorych.
Komentatorzy telewizyjni w USA taktownie już tego aspektu nie poruszają, uznając to za nie najlepszy materiał do budowy pomnika. Papież przepraszał żydów i ortodoksyjnych chrześcijan, przepraszał też Włochów za związki Kościoła z mafią oraz uczonych za prześladowania Galileusza i zabójstwo Giordana Bruna – pisze „Washington Post”. Przepraszał tak często, że włoski dziennikarz zestawił ponad 90 papieskich przeprosin w książce. Ale nigdy nie przeprosił za najbardziej szokujące postępki księży, które wyszły na jaw za jego pontyfikatu: za seksualną przemoc wobec dzieci. Niektóre ofiary uważają to pominięcie za czarną plamę na jego spuściźnie. Jan Paweł II nigdy nie spotkał się też z żadną z ofiar księży, chociaż niektórzy jeździli do Rzymu i zabiegali o audiencję – stwierdza stołeczny dziennik. Przytacza wypowiedź ks. Thomasa Doyle’a, który jako pierwszy w latach 80. ostrzegał władze kościelne przed konsekwencjami ignorowania przestępczych zboczeń księży: „Powiedziałbym, że znaczna część odpowiedzialności spada na papieża, nie tylko w związku ze skandalem przemocy seksualnej w USA, ale na całym świecie. Watykan dostawał raporty o tym, co ma miejsce. Mogę zaświadczyć jako były pracownik ambasady watykańskiej w Waszyngtonie, że Watykan był o tym informowany już w 1985 roku i że papież czytał owe raporty”. W swej pierwszej wypowiedzi na temat seksualnego molestowania
olskie media prowadziły – i ciągle prowadzą – akcję prania polskich mózgów. Pralnia związana jest z osobą papieża.
Polskiego papieża jeszcze za życia usiłowano deifikować. Kłamliwe określenia typu: „Media na całym świecie podziwiają Jana Pawła Wielkiego…”, a w związku z chorobą: „Cały świat z niepokojem…” czy „Cały świat modli się o zdrowie papieża” były używane bez żadnych zahamowań. Nie krępowały się też dziennikarskie kłamczuchy z TV Polonia, chociaż twórcy tego akurat programu powinni liczyć się z tym, że oglądany jest on poza granicami Polski, gdzie kłamliwe informacje mogą być
nieletnich przez kapłanów, w roku 1993, Karol Wojtyła zganił amerykańskie media – które miały rzekomo rozdymać sprawę – za „pogoń za sensacją”. „Za Jana Pawła II – czytamy w „Washington Post” – Watykan bardziej agresywnie zwalczał odstępstwa teologów od doktryny w kwestii kontroli urodzin niż troszczył się o ochronę dzieci przed seksualnym molestowaniem”.
praw ludzkich wyniósł na stanowisko sekretarza stanu byłego ambasadora w Chile, zaprzyjaźnionego z sadystycznym dyktatorem Pinochetem – kard. Angelo Sodano, który usiłował interweniować, gdy hiszpański sąd wystąpił z oskarżeniem Pinocheta”. Nawet pełen podziwu dla papieża Ash stwierdza bez ogródek: w jednej sferze podejście Jana Pawła II wyrządziło ogromne szkody krajom roz-
13
Jan Paweł II ma zagwarantowane miejsce w historii. Uczynił on wszystko, by szerzyć religię, której był koryfeuszem. Apelował do ludzi innych wiar i niewierzących. W Polsce od początku pontyfikatu istniał i umacniał się bezkrytyczny kult Jana Pawła II: wyjątkowe odeń odstępstwa były karane ostracyzmem, a nawet wyrokami sądu. Nie sądzimy, by propagowanie dokonań
Między hagiografią a historią
Papież, kłamstwa i żyrafa P
ZE ŚWIATA
natychmiast zweryfikowane. Tymczasem przez całe piątkowe popołudnie i wieczór 1 kwietnia 2005 r. na banerze u dołu ekranu podawano informację o treści następującej: „Chrześcijanie na całym świecie modlą się w intencji Ojca Świętego”. Wróćmy więc jeszcze do owych rozmodlonych chrześcijan. W piątek 1 kwietnia 2005 r. nie widać było na jak najbardziej chrześcijańskich Wyspach Duńskich żadnej atmosfery modlitw w intencji papieża. Modliła się być może, i to w domach, grupa ok.
Konserwatyzm Jana Pawła II jest często interpretowany jako efekt przynależności do polskiego Kościoła katolickiego, który przez lata komunizmu był odizolowany od trendów liberalizacyjnych, jakim podlegał katolicyzm na Zachodzie. Jeden z najzagorzalszych krytyków Jana Pawła II, szwajcarski teolog Hans Küng, wystąpił z oskarżeniem, że za Wojtyły „Kościół kompletnie utracił wiarygodność, którą cieszył się za czasów Jana XXIII po Soborze Watykańskim”. Jan Paweł II zostawił Kościół z tymi samymi problemami, jakie przejął, obejmując nad nim przewodnictwo. To dramatyczny niedobór księży i pogłębiająca się przepaść między konserwatystami a liberałami à propos ludzkiego seksualizmu. Księża setkami opuszczali Kościół, by się ożenić. Podczas pontyfikatu Jana Pawła II liczba księży katolickich w USA zmniejszyła się o 15 tys. Nieprzypadkowo okolicznościowe artykuły w dzienniku „Boston Globe” oraz brytyjskim „Financial Times” określają pontyfikat Karola Wojtyły jako pełen paradoksów. Więcej księży opuściło Kościół USA niż zostało wyświęconych, a mimo to papież obstawał przy imperatywie celibatu. „Wbrew temu, że narastała liczba dowodów wskazujących na seksualne dewiacje wśród kleru, odmawiał zrobienia surowej czystki – pisze w „Boston Globe” znawca problematyki kościelnej, pisarz i dziennikarz Jason Berry. – Będąc orędownikiem
wijającym się. Utrzymanie zakazu stosowania środków antykoncepcyjnych zaowocowało narodzinami niechcianych dzieci w biednych rodzinach i nasiliło epidemię HIV i AIDS. Przyparty do muru papież oświadczył: „Nie mogę zmienić czegoś, czego nauczałem przez całe życie”. Jeszcze dobitniej stosunek myślących ludzi wobec rygoryzmu zmarłego papieża pokazuFot. PAP/EPA je komentarz redakcyjny pt. Góra Synaj. Niezwykle kontrowersyjne dla chrześci„Ciężki błąd jan zdjęcie papieża na tronie z odwróconym krzyżem... papieża”, opublikowany w profesjonalnym medyczi tłumienie merytorycznej krytyki nym magazynie brytyjskim „The Lanpod jego adresem było wskazane, cet”. Jeśli idzie o zorganizowaną resą to wszak metody działania ustroligię, a zwłaszcza politykę papieża, ju, do którego pogrzebu się przywiara jest przeszkodą niemożliwą do czynił. Do historii przechodzą fakprzezwyciężenia, nawet jeśli chodzi ty – nie emocje. o zapobieganie chorobom. PIOTR ZAWODNY, USA
30 tys. zamieszkujących Danię katolików, z których największą część stanowią... Wietnamczycy, a dopiero na drugim miejscu są Polacy. Podobne jak w Danii „natężenie” modlitw można było obserwować w Norwegii i w Szwecji. Przykładowo: o godz. 15.00 w katolickim kościele Świętego Mikołaja w kopenhaskiej dzielnicy Hvidovre nie było najmniejszego śladu życia, przy wejściu do kościoła nie widać było ani jednej osoby, nie było żadnych dekoracji ani innych oznak tego, że coś niezwykłego dzieje się w Watykanie. Podobnie spokój zachowano w głównym wydaniu duńskich wiadomości telewizyjnych 1 kwietnia 2005 roku o godz. 18.30, które można by streścić słowami: „Oczy całego świata zwrócone są dziś i jutro na Danię,
w której trwają obchody dwusetnej rocznicy urodzin (2 kwietnia) H.C. Andersena”. W pewnym momencie użyto takiego właśnie sformułowania. Był to jedyny temat głównego wydania duńskich wiadomości telewizyjnych tego dnia. O konającym papieżu nie wspomniano ani jednym słowem. Skąd więc ten „cały świat” w TV Polonia i innych polskich mediach? Ale w końcu i Dania zauważyła, że coś dzieje się w Watykanie. I tak np. w duńskim radiu o godz. 16.00 dziesięciominutowe wydanie wiadomości rozpoczęła informacja o konającym papieżu, którą zakończono zachętą do wysłuchania po dzienniku minisondy przeprowadzonej wśród duńskich katolików. W ramach owej sondy wypowiadał się jeden z duńskich księży katolickich. Prowadząca
rozmowę dziennikarka stwierdziła w pewnym momencie: „Spotkałeś się trzykrotnie z JPII. Powiedz, jak to jest, bo dla większości Duńczyków zobaczyć papieża to tak samo, jak zobaczyć żyrafę”. Na co ksiądz opowiedział pokrótce o swoich odczuciach i wrażeniach ze spotkań z papieżem. Natomiast duński pastor protestancki, którego radiowcy także poprosili o wypowiedź, uważa, że w najbliższych latach będziemy świadkami powolnego rozkładu Kościoła katolickiego, bo będzie on coraz bardziej zbliżać się do protestantyzmu zrodzonego w okresie reformacji na fali krytyki wypaczeń katolicyzmu. Co wtedy stanie się z najsłynniejszą w Polsce rodziną? Dokąd poprowadzi ojciec dyrektor? Na barykady czy do jakiejś Gujany? ZD
14
Nr 14 (266) 8 – 14 IV 2005 r.
ZE ŚWIATA
VIAGRA NA TSUNAMI
Świat wzruszył się tragedią Azji i pospieszył z pomocą. Przy okazji za darmo pozbywa się własnych śmieci, wysyłając je ofiarom tsunami. Magazyny w Sri Lance i Indonezji zawalone są kartonami i walizkami z napisem: „Pomoc dla ofiar tsunami”. W środku są m.in. stare zimowe kurtki i buty, wełniane koszule i pidżamy, stare, zaplamione firanki, przeterminowane konserwy, koce, a nawet polarne namioty. Wiele z tych artykułów mieszkańcy tropiku po raz pierwszy w życiu widzą na oczy. Australia w porywie hojności przysłała 6 paczek viagry, która straciła ważność. Ofiary mają prośbę pod adresem hojnych darczyńców: nie przysyłajcie nam więcej tego chłamu, bo nie mamy tego gdzie trzymać. Podczas wojny w Kosowie szczodrobliwe amerykańskie koncerny kosmetyczne i farmaceutyczne wysyłały tam przeterminowane wyroby, np. szminki do ust i kremy na żylaki. TW
ZAPACH KOBIETY Brytyjski periodyk „New Scientist” opublikował najnowsze wyniki badań przeprowadzonych przez dwie lekarki, Joan Friebley i Susan Rako, z Uniwersytetu Harvarda na 44 kobietach po menopauzie. Z potu młodych kobiet wyizolowano tajemniczy związek chemiczny, feromon 10/13, i dodano go do perfum. Okazało się, że biorące udział w badaniach panie w podeszłym wieku po naperfumowaniu się nimi znów stawały się atrakcyjne dla młodych samców i zaczęły zaznawać przyjemności, o których zdążyły już zapomnieć. Cholera... gdzie to można kupić?! JF
częsty nowotwór złośliwy. Ale teraz nauka wytrąca im tę broń z ręki. Okazuje się, że duża aktywność seksualna nie tylko nie powoduje większego zagrożenia nowotworem prostaty, ale poważnie je zmniejsza. Dowiodły tego badania przeprowadzone w USA na 30 tys. mężczyzn w wieku 46–81 lat. Mężczyźni w tej grupie wiekowej miewają przeciętnie 4–7 orgazmów miesięcznie. U tych, którzy mają więcej ejakulacji, nie stwierdzono podwyższonej zapadalności na raka prostaty, a u rekordzistów – wręcz spadek. Przyczyny tego stanu rzeczy nie są jeszcze znane. Jedna z teorii urologów głosi, że częste ejakulacje wypłukują z dróg moczowo-płciowych szkodliwe substancje przyczyniające się do rozwoju raka. TN
W sądzie Mina ma duże szanse, pod warunkiem że ślubny przed rozprawą się nie wykąpie. TN
ZABAWY PTAKIEM
Właścicielowi farmy nieopodal osady Neilsville (stan Wisconsin) wydawało się kilkakrotnie, że widzi w nocy jakieś zamieszanie w obejściu. Zaintrygowany, zainstalował detektor ruchu. Kiedy któregoś wieczoru rozległ się sygnał, wybiegł, zapominając o kaloszach, i przyłapał swego sąsiada, Harolda Harta, na pożyciu z własną krasulą. Zoofil tłumaczył policji, że zachciało mu się siku, więc skorzystał z obory. Nie wytrzymał jednak krzyżowych pytań – wyznał, że używał cieląt w charakterze kochanek… co najmniej 50 razy. By wyeliminować nierzadkie u kobiet humory, przed przystąpieniem do uprawiania miłości przywiązywał je sznurem do żłoba. 63-letni Hart wyznał śledczym, że przeszedł na faunę dopiero wtedy, gdy nie mógł już liczyć na żonę ani kochankę. 9 miechów – oto co przewiduje dlań amerykańskie prawo. CES
Sąd Najwyższy Kanady uniewinnił właśnie oskarżonego, który onanizował się w pobliżu okna przy zapalonym świetle. Pan Daryl Clark dostał wcześniej – w niższej instancji – cztery miechy za masturbację. Złożyła nań skargę sąsiadka. „Oglądałam telewizję z mężem i dwoma nieletnimi córkami... Nagle patrzę w okno i widzę... Zaalarmowałam męża: obserwowaliśmy sąsiada z ciemnego balkonu przez 15 minut. Używaliśmy nawet lornetki i teleskopu” – opowiedziała. Wezwana policja stwierdziła, że ciało Clarka było widoczne tylko od pępka w górę. Dociekliwość, długość obserwacji i zastosowane środki techniczne budzą wątpliwość, czy chodziło o zgorszenie. Jeśli tak – to na własne życzenie. Clark ma szczęście, że nie zabawiał się ptaszkiem w USA. Odsiadywałby już 10-letni wyrok. Z drugiej jednak strony... zarobiłby na wywiadach dla telewizji i na książce, która po napisaniu niezawodnie i w mgnieniu oka rozeszłaby się w supermarketach. PZ
CUCHNĄCY MĄŻ
BZYK I RAK Groźnym orężem fanatyków religijnych oraz księży w walce z seksualizmem było twierdzenie, że nadmierna chuć samców zwiększa ryzyko raka prostaty. Sprzyjać rakowi miały częste ejakulacje. Inna teoria głosiła, że stosunki seksualne narażają panów na kontakt z bakteriami i wirusami, które w jakiś sposób mogą powodować ten
Pewna pani w Iranie domaga się rozwodu. Wie, jakie to w tym kraju trudne, ale jest zdeterminowana. Powodem jest odór, jaki bije od męża. „Mąż twierdzi, że nie znosi wody – twierdzi 36-letnia Mina. – Nie bierze prysznica, a rano nie myje nawet twarzy”. I tak od ponad roku. Wcześniej był fanatycznym czyścioszkiem, kąpał się co chwila.
SEKSAPIL KRASULI
STOSUNEK KONCERTOWY Postęp techniczny w służbie miłości: wyprodukowano grający kondom. W różnych pozycjach miłosnych prezerwatywa wygrywa różne melodyjki. Nie koniec na tym. Głośność automatycznie się nasila, gdy kopulacja nabiera wigoru. „Nie ma niebezpieczeństwa porażenia prądem” – uspokaja ojciec wynalazku, dr Chausovsky. Zatopione w gumie sensory połączone są z maleńkim urządzeniem odtwarzającym. Kto wie, może to urządzenie zdolne byłoby przełamać wrogość Kościoła wobec kondomów? Nie wypadałoby zabraniać gumki, która wygrywałaby... „U drzwi twoich stoję, pani”... TN
MIŁOŚĆ BEZ GRANIC To banalne powiedzenie udowodnił w praktyce mieszkaniec Los Angeles, 41-letni Charles Gonsoulin, który zabujał się poprzez Internet w kobitce z Quebecu w Kanadzie. On nie mógł do niej pojechać, bo miał na koncie wyrok kryminalny. Ona nie mogła odwiedzić
go w USA, bo nie miała pieniędzy na podróż. Ale cóż to za przeszkody wobec siły uczucia! Gonsoulin... pieszo przekroczył nielegalnie granicę swego kraju na pustkowiach stanu Północna Dakota i po 100 godzinach marszu został złapany, gdy wędrował przez pole golfowe w miejscowości Emerson w prowincji Manitoba. Niestety, zawiodła go znajomość geografii: nie wiedział, że Quebec leży jeszcze 2500 km na wschód od Manitoby. Co gorsza, pod koniec lutego warunki pogodowe były typowe, czyli syberyjskie – minus 25 stopni C. Romeo stracił większość palców u rąk i nóg, bo musiano je amputować z powodu odmrożenia. Został też deportowany do ojczyzny. „Warto było – oświadczył w wywiadzie dla gazety. – Lepiej kochać i stracić, niż nigdy nie kochać”. Swej bogdanki nie zobaczył. Zapewnia jednak, że miłość nie ucierpiała. TW
WOJNA JĄDROWA
Strażaka oskarżono o okrucieństwo wobec zwierząt i zesłano na przymusowy urlop. Gdyby konwencjonalnie odrąbał kurczakowi czy indykowi łeb tasakiem, włos by mu z głowy nie spadł. PZ
CIASTECZKOWY POTWÓR Taylor Ostergaard oraz Lindsey Jo Zelitte, nastolatki z Durango w Kolorado, naszła chęć na dobre uczynki. Zamiast iść na tańce, napiekły ciastek, zapakowały w torebki z serduszkiem oraz życzeniami miłego wieczoru i roznosiły tę niespodziankę sąsiadom. Dzwoniły i uciekały. Niestety, nacięły się na 49-letnią Wanitę Young, która wytoczyła im proces. Za obdarowanie. Oskarżyła dziewczyny, że nagły wieczorny dzwonek do drzwi spowodował u niej strach i następnego dnia podążyła do szpitala, obawiając się ataku serca. Mimo listów innych obdarowanych, wyrażających wdzięczność, sędzia skazał naiwne samarytanki na 900 dolarów grzywny. W uzasadnieniu wyroku stwierdził, że o 22.30 powinny siedzieć w domu, a nie rozdawać ciastka. JF
KRAINA OKAZJI
24-letnia Amanda Monti nie mogła się pogodzić z tym, że poszła w odstawkę. Jej były kochanek Geoffre Jones poinformował ją, że nie zamierza kontynuować związku. Na początku jakoś to znosiła, poszła nawet z byłym absztyfikantem na party. Ale w miarę narastania poziomu alkoholu we krwi, frustracje brały górę. Zażądała, żeby Jones uprawiał z nią seks. Ten odmówił, co doprowadziło eksbogdankę do furii i przystąpiła do rękoczynów: zdjęła Jonesowi szorty, chwyciła za krocze i z całej siły szarpnęła, urywając jądro. Lekarzom nie udało się przytwierdzić organu. Sprawczyni utrzymuje, że nic nie pamięta, bo urwał jej się film. TN
CENA EKSTRAWAGANCJI Porucznik Bruce Coates, funkcjonariusz florydzkiej straży pożarnej, nie mógł znieść, że na party u znajomych nikt nań nie zwraca uwagi. Gdy jedzie do pożaru, gapią się wszyscy, a na imprezie – kompletna obojętność, jakby był powietrzem... Pragnąc odmienić ten nieznośny stan rzeczy, wziął wartą 200 dolarów papugę gospodarzy i odgryzł jej główkę. Skutek osiągnął w 100 proc. Właściciele zadzwonili nawet po policję. Porucznik wyznał potem, że był nawalony i urwał mu się film.
Larry Valetta z Naugatuc w stanie Connecticut zobaczył na szosie wypadek, więc zatrzymał się, by pomóc ofiarom. Jeden z samochodów przewrócił się do góry kołami. Gdy Larry wyciągnął z niego kierowcę i rzucił się pomagać ofiarom z drugiego samochodu, uratowany człowiek wsiadł do auta samarytanina i odjechał w siną dal. Nie bez powodu Ameryka określana jest jako land of opportunity – kraina okazji... PZ
KROWIE SKARBY Partia hinduskich nacjonalistów Bharatiya Janata przerżnęła w ubiegłym roku wybory i przeszła do opozycji. Okazało się jednak, że są rzeczy, które wychodzą jej lepiej niż polityka. Ugrupowanie stało się głównym dystrybutorem nowej klasy rewelacyjnych specyfików leczniczych. Panaceum oferowane jest na stoiskach w komitecie centralnym partii. Pomaga na wszystko: raka, biegunkę, cukrzycę, hemoroidy, astmę, wątrobę, trądzik. W dodatku jest – w przeciwieństwie do wyrobów przemysłu farmaceutycznego – tanie. Miesięczna dawka rakobójczego lekarstwa kosztuje zaledwie 1,8 dolara. Medykament robiony jest z moczu i kału krów. Przepraszam – świętych krów. W tym tajemnica jego omnipotencji, w którą wierzy 800 mln Hindusów. Lekarze i naukowcy rozkładają ręce, twierdząc, że nie ma dowodów na właściwości lecznicze świętych fekaliów. Środki uzyskiwane z tego surowca i sprzedawane pod postacią syropów, tabletek i kremów noszą nazwę goratna, co znaczy „klejnoty krowie”. JF
Nr 14 (266) 8 – 14 IV 2005 r. olonią trędowatych w Puri w Indiach od 50 lat zarządza polski ksiądz Marian Żelazek, odznaczony przez prezydenta Kwaśniewskiego kandydat do Pokojowej Nagrody Nobla. Czym jest trąd (lepra)? Jest to przewlekła choroba zakaźna występująca w dwóch odmianach: pierwsza uwidacznia się na skórze oraz
K
ZE ŚWIATA
kilkunastu lat. Trąd stał się uleczalny w końcu lat 40. ubiegłego wieku. Lekami są systematycznie zażywane sulfamidy i antybiotyki. Obecnie na świecie żyje około 12 mln trędowatych – w tym 4 mln w Indiach. Współczesne leprozoria prowadzą również Polacy: dr Wanda Bleńska w Ugandzie, dr Helena Pyz w Jeerolaya (pn.-zach. Indie),
W leprozorium okrzykami: „Polaco! Polaco!” powitały nas dzieci, które wybiegły ze szkoły ufundowanej przez UNESCO. Kawę, którą piłem w towarzystwie nauczyciela, podawał trędowaty. Potem poszliśmy zwiedzać leprozorium. Jak na hinduskie warunki, było ono schludne. Jego mieszkańcy – w zależności od zachowanych
Pozytywnie zakręcony w tkance podskórnej twarzy, głowy i kończyn guzowatymi zniekształceniami. Druga występuje przeważnie łącznie z pierwszą i prowadzi do zapalenia nerwów obwodowych oraz zaniku czucia. Chory pozbawiony jest naturalnej, zmysłowej informacji o niebezpieczeństwach zagrażających jego organizmowi – jeśli na przykład położy rękę na rozżarzonym elemencie, to jej nie cofnie, bo nie poczuje bólu; nie zorientuje się również, że w nocy jego palce obgryzają szczury itd., itp. Trąd nieleczony prowadzi do śmierci. Widok chorych na trąd budzi ogólny postrach. Zazwyczaj są oni – razem z rodzinami – wypędzani z dotychczasowych miejsc zamieszkania. Od dawna gromadzono ich w miejscach odosobnienia zwanych leprozoriami. Kiedyś trąd występował również w Europie, a przynieśli go tu uczestnicy wypraw krzyżowych. W XIII w. kolonie trędowatych istniały także na terenie obecnej Polski. Chorych leczono wówczas... egzorcyzmami. Polegały one na tym, że głowy nieszczęśników nacierano dokładnie cmentarną ziemią, a oni powtarzali przy tym słowa przysięgi o wyrzeczeniu się kontaktów z szatanem. Bywało i odwrotnie – chorych takich uważano za pomazańców bożych. Przełomowym momentem w historii tej choroby stał się rok 1869 – G. Hansen odkrył wówczas prątek trądu. Można się nim zarazić drogą kropelkową lub dokrewną, z okresem inkubacji od kilku miesięcy do
ks. Marian Żelazek w Puri (pn.wsch. Indie). Pracują też w Maranie na Madagaskarze. ¤¤¤ Po perypetiach samotnej wędrówki dotarłem do Puri. W mieście tym ma swą siedzibę Misja Katolicka, która zorganizowała kolonię trędowatych na jego obrzeżach. Od 50 lat zarządza nią polski zakonnik werbista ks. Marian Żelazek (ur. w 1918 roku, były więzień Dachau) nazywany przez podopiecznych ks. Marianusem. Leprozorium zamieszkuje ok. 500 trędowatych z rodzinami. Datki na jego utrzymanie płyną z całego świata.
i sprawnych kończyn – zajmują się hodowlą drobiu, uprawą ogrodu lub pracą w miejscowej manufakturze (przy wyrobie sandałów, sznurów i powrozów). Posiadają też zbiorową stołówkę, w której posiłki przygotowują osoby mające... ręce. Zwiedziliśmy też coś, co przypominało salę opatrunkową. Jest to miejsce osłonięte daszkiem wspartym na drewnianych podporach; pod taką osłoną stoją dwa rzędy betonowych słupków – jedne do siedzenia, a przeciwległe do układania opatrywanych kończyn. Jak już wspomniano, trąd powoduje zanik czucia – bezbolesne są nawet skomplikowane zabiegi. Ksiądz Żelazek jest polskim kandydatem do Pokojowej Nagrody Nobla, aczkolwiek istnieją pewne obiekcje: po pierwsze – nagroda ta przyznawana jest tym, którzy uczynili coś pozytywnego dla dużej zbiorowości. Z pewnością należała się ona odkrywcy prątka trądu – G. Hansenowi, który jej jednak nie dostał; po drugie – jeżeli należałaby się ona ks. M. Żelazkowi, to dlaczego nie należałaby się w równym stopniu zasłużonym innym szefom leprozoriów? Sędziwy ks. Marian Żelazek jest niewątpliwie wspaniałym człowiekiem, zaangażowanym bez reszty w pracę u podstaw. Jest prawdziwym ojcem dla swoich biednych podopiecznych. Życzmy mu wiele zdrowych i owocnych lat życia. Liczy się wszakże każde uratowane przez niego istnienie ludzkie. J. RABE
Prezbiterki, pastorki, rabinie Kobieta kapłan nikogo już nie dziwi w Ameryce Północnej i Europie Zachodniej, a także w niektórych krajach Europy Środkowo-Wschodniej (Polska, Czechy, Słowacja), Afryce i Ameryce Południowej. Kapłaństwo kobiet staje się coraz bardziej powszechne i akceptowane. Kobieta może zostać duchownym w kościołach ewangelickich (luterańskim, reformowanym i metodystycznym), anglikańskich, starokatolickich oraz w niektórych wspólnotach ewangelikalnych (baptyści, Armia Zbawienia). W najbardziej wpływowym amerykańskim Kościele episkopalnym co siódmy pastor i co czterdziesty biskup jest kobietą. W Kościele Anglii, który ordynację kobiet praktykuje od 1994 roku, pastorki stanowią już jedną czwartą ogółu duchowieństwa. W krajach skandynawskich, Niemczech, Stanach Zjednoczonych czy Szkocji kobiety w kościołach luterańskich, anglikańskich i reformowanych pełnią posługę biskupią. Pełnego równouprawnienia religijnego
dokonał również reformowany judaizm. W nieortodoksyjnych synagogach kobiety mogą pełnić obowiązki rabina lub kantora i każdą inną funkcję. Uparcie wyświęcaniu kobiet sprzeciwia się Kościół katolicki, kościoły prawosławne oraz konserwatywne kościoły protestanckie i starokatolickie (m.in. Kościół Polskokatolicki). W Polsce pierwsza ordynacja kobiety pastora miała miejsce w 1972 roku w Kościele Ewangelicko-Metodystycznym. Niestety, polscy metodyści zrezygnowali z ordynowania kobiet. Kościół Ewangelicko-Reformowany na powierzenie kobiecie funkcji pastora odważył się dopiero w 2003 roku. A przecież w Polsce działa Kościół Katolicki Mariawitów, chyba najbardziej feministyczny kościół chrześcijański, który kapłaństwo kobiet z powodzeniem praktykuje od 1929 roku. Obecnie liczy około 3 tys. wiernych, którym przewodzi kilkanaście kapłanek i kilku kapłanów. AK
15
Zabierzcie ten krzyż rzy okazji minionych świąt wielkanocnych duński dziennik „Kristeligt Dagblad” zamieścił reprodukcję obrazu duńskiego malarza Arne Haugena Soerensena. Gazeta nie miała wątpliwości, że obraz namalowany w stylistyce malarstwa naiwnego, zatytułowany „Zdjęcie z krzyża”, idealnie nadaje się do świątecznego numeru.
P
Nie da się zaprzeczyć, że dzieło ma piękną, wiosenną kolorystykę. Obrazowi towarzyszył wiersz słynnego XIX-wiecznego duńskiego biskupa Grundtviga zatytułowany „Zabierzcie ten czarny krzyż z grobu!”. Gdyby ktoś pytał, to... to jest właśnie chrześcijaństwo: biskup, reformator liturgii i szkolnictwa, pisze poemat o tym, żeby „zabrać z grobu ponury czarny krzyż, a w jego miejsce posadzić lilie”. Oprócz tego napisał jeszcze setki podobnych mniejszych i większych „bluźnierstw”. Owe bluźnierstwa ochoczo publikuje następnie chrześcijańska gazeta codzienna (tak tłumaczy się na nasze nazwę „Kristeligt Dagblad”), ilustrując jedno z nich dziełem malarskim (patrz. fot.), za które w Polsce malarz mógłby mieć poważne kłopoty, bo jakiemuś nawiedzonemu durniowi zwidziałoby się, że Jezus nie był malowany na kolanach. Oj, będzie się jeszcze ta Europa ze śmiechu tarzać, gdy zorientuje się, co to za komiczny naród przyjęła do swojego grona. No i trochę się nad nami napracują,
żebyśmy w miarę szybko chociaż z grubsza zaczęli mentalnie przypominać centralnych i zachodnich Europejczyków. Bo na razie to Orient jak malowanie! Arne Haugen Soerensen urodził się w 1932 r., jest cenionym, znanym także w świecie, wielokrotnie nagradzanym duńskim malarzem, autorem kilkuset prac o różnorodnej tematyce. „Zdjęcie z krzyża” powstało w roku 1998. Z. DUNEK, Kopenhaga
Bóg jest kobietą? iskup pomocniczy archidiecezji Sydney (Australia) Julian Porteous nie wyraził zgody na wykład amerykańskiej feministycznej teolożki Carol Christ w prowadzonym przez siostry dominikanki Seminarium Dobrego Pasterza.
B
Dr Christ wykłada na Uniwersytecie Harvarda, Uniwersytecie Columbia i na uniwersytecie stanowym San Jose, kieruje Instytutem Mitów i Rytuałów w Oregonie. Zajmuje się propagowaniem nurtu teologii feministycznej, zwanego „duchowością bogini”, który w odniesieniu do istoty boskiej posługuje się jedynie formą żeńskoosobową.
Bp Porteous, który jest równocześnie rektorem katolickiej uczelni w Sydney, uznał, że prelekcja feministki byłaby tam nie na miejscu, a propagowanie Boga jako kobiety – bluźnierstwem. Czyżby odczyt mógł za bardzo przypaść do gustu co bardziej wyemancypowanym siostrzyczkom? MW
16
Nr 14 (266) 8 – 14 IV 2005 r.
MITY KOŚCIOŁA
ierwsze, historycznie udokumentowane informacje o korzystaniu przez papieży z usług szwajcarskich żołnierzy najemnych pochodzą z XIV wieku. Jednakże wówczas obie strony zawierały jedynie kontrakty krótkoterminowe. Taka sytuacja trwała do początku XVI wieku. Zmiana nastąpiła za pontyfikatu Juliusza II. Wówczas, na mocy porozumienia zawartego w 1505 roku, dwa szwajcarskie kantony zobowiązały się systematycznie dostarczać rekrutów do papieskiej straży przybocznej. Pierwsza, dwustuosobowa, grupa owych „wybrańców”
P
i ocaliło życie Klemensa VII, umożliwiając jemu i 13 kardynałom ewakuację do twierdzy zwanej Zamkiem św. Anioła. Był to jedyny przypadek w dziejach tej formacji, gdy musiała ona walczyć w obronie papieskiego życia. Jednakże nieraz zdarzało się, iż gwardziści – zawsze na wyraźne polecenie papieża – składali broń wobec przeważających sił wroga. Tak było m.in. po wkroczeniu Napoleona na Półwysep Apeniński. W 1892 roku papież Leon XIII przeprowadził reorganizację swojej armii i precyzyjnie określił wymagania, jakie musieli spełniać rekruci.
Najemnicy Boga Papieska Gwardia Szwajcarska jest najstarszą ze współcześnie istniejących formacji wojskowych. Ta „najmniejsza armia świata” oficjalnie funkcjonuje już od blisko pięciuset lat! dotarła do Rzymu 21 stycznia 1506 roku (data ta jest obecnie oficjalnie uznawana za dzień powstania Gwardii Szwajcarskiej). Już wkrótce okazało się, że decyzja o powołaniu stałej, specjalnej formacji do ochrony papieskiego życia była uzasadniona. W 1527 roku papiestwo (obok Francji, Wenecji, Florencji i Mediolanu) było członkiem tzw. Świętej Ligi – sojuszu polityczno-militarnego, wymierzonego przeciwko Habsburgom. W maju tegoż roku do Rzymu wkroczyła dwudziestotysięczna armia cesarza Karola V. Wobec przeważającej siły napastników wszystkie oddziały obrońców Wiecznego Miasta zdezerterowały bądź skapitulowały. Wszystkie – poza „papieskimi” Szwajcarami. Podczas bitwy, jaka rozegrała się na placu św. Piotra, poległo 147 gwardzistów (w tym ich dowódca), lecz pozostałych 42 wypełniło swoje zadanie
Odtąd Gwardia miała składać się ze 117 ludzi – „rodowitych Szwajcarów, katolików, prawego łoża, wzrost 1,74 m, zdrowych i korpulentnych”. Kolejne zmiany zostały wprowadzone przez Piusa X. Odtąd Gwardię miało tworzyć 110 szeregowych żołnierzy (halabardzistów), 15 podoficerów oraz 6 oficerów (w tym dowodzący kapitan i kapelan). Od zakończenia II wojny światowej stan liczebny gwardzistów jest systematycznie ograniczany. Jeszcze za czasów Piusa XII Gwardia składała się ze 150 osób, za Jana XXIII – już tylko ze 100, a za Pawła VI – z 90. Tę spadkową tendencję usiłował powstrzymać Jan Paweł II – za jego pontyfikatu liczba gwardzistów została teoretycznie zwiększona do 100. Teoretycznie, gdyż w rzeczywistości w papieskiej armii służy jedynie od 50 do 60 żołnierzy.
Z DZIEJÓW KOŚCIELNEJ GŁUPOTY
Seks to śmierć narodu Czym jest seks w oczach duchownych, czyli starych kawalerów? Ich odpowiedź jest prosta: seksualizm jest jedną z najpotworniejszych zbrodni społecznych, większą niż zabójstwo dzieci, zamordowanie prezydenta czy wysadzenie pociągu. Takiego zdania był ksiądz dr Julian Piskorz, który w „Ateneum Kapłańskim” (tom 37, rok 1936) straszy Polaków, zaliczając do seksualizmu wszelkie nadużycie popędu rozrodczego wbrew planom Bożym. Do bardzo ważnych przyczyn – pogłębiających seksualizm i rozprzężenie obyczajów – należy literatura pornograficzna, bez względu na to, czy stoi na „wyżynach” sztuki pisarskiej, czy nie. Do pornografii należy bowiem zaliczyć nawet i to dzieło, jak twierdzi ks. Piskorz, które pod względem techniczno-literackim
halabardzista, Bernhard Dura (rozpoczął służbę w 1979 r.): „Jakże się rozczarowałem. Było mi niezmiernie przykro, kiedy odkryłem, że wszystko, co dobre i sprawiedliwe, jest tutaj grą pozorów – teatrem, perfidną sztuką, a zza kulis wyziera zazdrość, niezadowolenie, krytykanctwo, nienawiść. Stało się dla mnie wtedy jasne, że Gwardia Szwajcarska to bagno (…). Gdy znalazłem się ponownie w Szwajcarii, poczułem się tak, jakbym wrócił z niewoli”. Nieporównywalnie większym wstrząsem niż dezercja Holzganga czy niepochlebne opinie było morderstwo
od dokonania morderstwa, a oficjalne śledztwo w tej sprawie trwało dziewięć miesięcy. Wątpliwości nasiliły się po publikacji, jaka ukazała się w niemieckiej gazecie „Berliner Kurier”. Według dziennikarzy, pułkownik był od 1979 roku agentem wschodnioniemieckiego wywiadu – STASI. Co więcej, rewelację tę potwierdził osobiście były szef tej instytucji – Markus Wolf. Na zakończenie warto rozprawić się z dwoma mitami, które narosły wokół Papieskiej Gwardii. Pierwszy – to dość powszechne przekonanie, że gwardziści są uzbrojeni jedynie w broń białą. Nic bardziej mylZaprzysiężenie nowych członków Gwardii Szwajcarskiej nego. Wprawdzie podczas II wojny światowej Pius XII rzeczywiście nakazał złożenie broni palnej do depozytu, a w roku 1970 Paweł VI zakazał noszenia jej w ciągu dnia, to jednak nadal jest ona wydawana żołnierzom pełniącym nocną służbę. Drugi mit dotyczy umundurowania gwardzistów. W licznych opracowaniach (także tych, które wydano za zgodą Kościoła) można przeczytać, iż „według tradycji” zostało one zaprojektowane przez samego Michała Anioła bądź Rafaela. W rzeczywistości jednak uniformy te zaprezentowano po raz pierwszy w 1914 Fot. PAP/CAF-EPA roku, a stworzyła je watykańska krawcowa na polecenie swojego szefa – Benedykta XV. popełnione na dowódcy Gwardii, pułprzekroczenie regulaminu byli zaPodsumowując – historia Papiekowniku Aloisie Estrermannie, i jemykani w celach „nie nadających się skiej Gwardii Szwajcarskiej jest rówgo żonie, Gladys Meza Romero. Do dla istoty ludzkiej”, do których donie barwna jak jej stroje. I chociaż tragedii doszło 4 maja 1998 roku. Wepływ powietrza zapewniał jedynie przy okazji śledztwa w sprawie zamordług watykańskiego rzecznika, Joaqu„niewielki, zakratowany otwór”. Z todowania Estermannów wyszło na jaw, ina Navarro-Vallsa, jej sprawcą był alety można było skorzystać tylko trzy że gwardzistom zdarzają się samowol„23-letni wicekapral, Cedric Tornay, razy w ciągu doby. Zabronione były ne oddalenia z koszar, zażywanie narktóry w ten sposób zemścił się na doodwiedziny jakichkolwiek kobiet (nakotyków i niesubordynacja, to nie wódcy za nieprzyznanie mu medalu wet najbliższych członków rodziny) ma powodów do obaw. Przecież tak za dobrą służbę, a następnie popełoraz porozumiewanie się w języku innaprawdę nad bezpieczeństwem panił samobójstwo”. Problem jednak nym niż włoski. pieża czuwa sama „Matka Boska Faw tym, że powyższe oświadczenie zoPodobnie negatywną opinię o służtimska”... SEBASTIAN TOLL stało wydane zaledwie po 15 godzinach bie na papieskim żołdzie wyraził inny Gwardii Szwajcarskiej – podobnie jak papiestwa – nie omijają afery. Dwa najgłośniejsze skandale miały miejsce w XX wieku. Warto je przypomnieć, gdyż rzucają trochę światła na stosunki panujące w Watykanie. W 1969 roku z Gwardii Szwajcarskiej zdezerterował halabardzista – Kaspar Holzgang. Według niego, służba była „nie do zniesienia, warunki życia przypominały średniowiecze, a dyscyplina przywodziła na myśl armię pruską”. Taka opinia mogłaby wydawać się przesadzona, gdyby Holzgang nie podał kilku przykładów. Oto gwardziści nawet za nieznaczne
jest arcydziełem poezji czy sztuki pisarskiej, pod względem zaś moralnym przynosi szkodę czystości obyczajów. Następnie ksiądz doktor powiada, że katoliccy uczeni wypowiedzieli się również w sposób zdecydowany przeciwko światopoglądowi tak zwanego panseksualizmu, wymyślonemu przez lekarza psychiatrę – Freuda. Ta teoria ponosi winę za pornografię współczesnej literatury i za seksualizm współczesny. Uznaje bowiem, że najistotniejszą treścią psychiki ludzkiej jest instynkt seksualny.
„Widać, do jakiego poniżenia, upodlenia, zezwierzęcenia, kataklizmu etycznego i społecznego mogą doprowadzić ludzkość namiętności i fałsze rozumu, który opuścił teren prawdy Bożej, głoszonej przez Kościół katolicki. Dopiero te aberracje umysłowe i zwyrodnienia natury ukazują w jaskrawym świetle konieczność takiej instytucji Bożej dla ludzkości, jaką jest Kościół, któryby strzegł drogi ludzkości, by ta nie błądziła i nie stoczyła się do strasznej przepaści zwyrodnienia, wynaturzenia, zezwierzęcenia, do przepaści samozniszczenia siebie samej” – dowodzi ksiądz dobrodziej. A na koniec ks. Piskorz wali z grubej rury: „I dlatego seksualizm jest jedną z najpotworniejszych zbrodni społecznych. Mniejszą zbrodnię wobec ludzkości, państwa i narodu popełniają ci, którzy ludzi trują, dzieci mordują, wysadzają pociągi, zatruwają studnie, sprzedają nieprzyjacielowi plany strategiczne, którzy mordują prezydentów i ministrów, mniejszą oni popełniają zbrodnię niż propagatorzy seksualizmu i bojownicy nowej etyki rozpusty, marzący o zagładzie Kościoła, by wraz z nim zginęła etyka szóstego przykazania”.
Cóż tedy mamy, niegodni, czynić? Ks. Piskorz mówi, że przecież w katalogu świętych, których Kościół uznał za najwyższy wzór heroizmu cnoty i doskonałego życia, „znajdujemy niewiasty, które przed swem nawróceniem były nierządnicami, a z przeżartego do szpiku kości rozpustą społeczeństwa narodów pogańskich uczynił Kościół pokolenie świętych. To, co w tej najtrudniejszej, najniebezpieczniejszej dziedzinie życia ludzkiego uczynił dla kultury ludzkości Kościół katolicki, przewyższa w swych konsekwencjach zasługę wszystkich technicznych odkryć razem wziętych”. Więc, jak się okazuje, tylko głoszona przez Kościół etyka religijna chroni prawdziwe interesy jednostki, daje prawdziwie godne człowieka rozwiązanie problemu seksualnego, gwarantuje jednostce pokój i szczęście, a dla społeczeństwa, państwa i narodu jest jedyną gwarancją nie tylko ich rozwoju i postępu kulturalnego, ale też jedynym warunkiem ich istnienia. Ostatnie zdanie elaboratu ks. Piskorza jest nokautujące. Wnosi on następujące hasło: „Albo Kościół, albo zagłada prawdziwej kultury i śmierć narodu”! Opracował PSz
Nr 14 (266) 8 – 14 IV 2005 r.
PRZEMILCZANA HISTORIA
HEDONIŚCI CZY SŁUDZY SZATANA
Rzymscy papieże (20) Jezus nie ustanowił urzędu papieskiego, a św. Piotr nie był biskupem Rzymu. Nie ma żadnych dowodów na pobyt i męczeńską śmierć Piotra w Rzymie. Informacje o odnalezionym grobie pierwszego „papieża” należy włożyć między bajki. Niektóre biografie papieży czyta się, jakby dotyczyły największych kryminalistów. Mity szerzone przez Kościół i umiejętnie fałszowana historia sprawiły, że wielu spośród tych niepospolitych bandytów, czasem morderców, zostało świętymi. Z zatuszowaniem występków papieży nie było większych kłopotów, bowiem od 1557 r. „publikacje wspominające o ich wykroczeniach trzymano z dala od wiernych poprzez wpisywanie niewygodnych tekstów do Indeksu ksiąg zakazanych. W oficjalnie przedstawianej historii papieże jawią się jako osoby o nieskazitelnym życiorysie. Wszyscy, oprócz jednego z pierwszych trzydziestu, zostali zaliczeni do grona męczenników, chociaż brak jasnych dowodów na to, że umarli za Chrystusa” (Nigel Cawthorne). Kościół dźwiga na swych barkach wiele innych potwornych zbrodni, a zadaniem niniejszego cyklu o rzymskich papieżach jest ukazanie i udokumentowanie prawdy o rzeczywistej, niezafałszowanej historii papiestwa i Kościoła. A jak było naprawdę? Jak to wszystko się zaczęło? Otrzymaliśmy bardzo dużo listów, e-maili i telefonów od Czytelników, którzy proszą, aby poczet grzesznych papieży rozpocząć od początku, czyli od czasów św. Piotra, mylnie uważanego za pierwszego papieża. Ale skoro apologeci katolicyzmu twierdzą, że Piotr apostoł był pierwszym zwierzchnikiem Krk, i to w jego obecnej postaci... W dalszej części materiału będę posługiwał się terminem „papież” dla pierwszych „następców” Jezusa, czyli biskupów Rzymu, chociaż żaden z rzetelnych historyków nic nie wie o tym, jakoby Jezus ustanowił jakiś honorowy i prawny prymat biskupa Rzymu. Nie ma na to żadnych dowodów. Wręcz przeciwnie. Prymat ten jest sprzeczny z Biblią oraz nauką wczesnych ojców Kościoła, łącznie z tymi najsławniejszymi. A przecież ci czcią otaczani prekursorzy katolicyzmu musieli mieć rację, bo – jak zapewniał św. Cyryl, nauczyciel Kościoła – ich dzieła „powstały z inspiracji Ducha Świętego”. Fanatyczni kronikarze kościelni postarali się o wybielenie życiorysów niektórych papieży, aczkolwiek mamy również świadectwa historyków związanych z Kościołem, ale nad wyraz obiektywnie oceniających
jest bardzo niekompletny, „lista” ta znalazła się w łacińskim tłumaczeniu z IV wieku. W zasadzie Kościół przyjął chronologię ustaloną dopiero na początku IV wieku przez Euzebiusza z Cezarei (zm. około roku 339). Jednak „dzieło” to, podobnie jak tzw. „katalog Liberiusza” (354 rok), nie uściśliło danych i nie ma większej wartości poznawczej. Warto dodać, że jest jeszcze „Liber Pontificalis”, oficjalna lista papieska, która jako pierwszego biskupa Rzymu wymienia nie Piotra, lecz Linusa. ¤¤¤ Z całą pewnością w początkach chrześcijaństwa nie było właściwie żadnych papieży w dzisiejszym rozumieniu tego słowa. Tytuł ten ustanowiono znacznie później. Zwierzchników gmin chrześcijańskich początkowo nazywano biskupami.
rządy „namiestników Chrystusa”. Jednym z nich jest kardynał Cezary Boroniusz, który w swej historii pod tytułem „Annales Ecclesiastici” (Roczniki Kościelne), wydanej w XVI wieku, opisuje zbrodnicze rządy papieży i bez ceregieli nazywa ich „najgorszego rodzaju zbrodniarzami”. ¤¤¤ Co zatem i kto poprzedził to papieskie pasmo zbrodni, oszustw, przekupstw, żądzy złota, skrytobójczych zamachów, rozpasanego seksualizmu, gwałtów i perwersji? „Pierwszy papież, św. Piotr, był człowiekiem żonatym. Aż w trzech ewangeliach – świętych: Marka, Mateusza i Łukasza – znajdujemy potwierdzenie faktu, że w chwili spotkania z Jezusem Piotr miał żonę... Przyznaje się także powszechnie, że Piotr miał dom w Galilei, gdzie mieszkał wraz z żoną, teściową i bratem Andrzejem. Działający w pierwszym wieku teolog Klemens z Aleksandrii, który porusza w swych pismach tematykę chrześcijańskiej etyki seksualnej, wspomina, że Rycina przedstawiająca ukrzyżowanie Piotra św. Piotr był żonaty” (op. cit.). Tak więc sprawa staKarlheinz Deschner („Krzyż nu cywilnego „następcy Chrystusa” Pański z Kościołem”) słusznie podjest jasna, szczególnie że św. Petrokreśla, że w całej epoce apostolskiej nillę przez długi czas czczono po nie istniał rozdział między duchośmierci jako córkę św. Piotra. wieństwem a świeckimi. A dlaczeW Encyklopedii kościelnej zago? Odpowiedź jest prosta: „Nie bystrzega się, że życiorysy papieży prało księży, kościoła, ołtarza; nabożeńwie do XI wieku nie są dokładne. stwo nie wiązało się ani ze świętym Owe nieścisłości to nie tylko brak pomieszczeniem, ani urzędem. „Karzetelnych dokumentów. Wynikają płani” wdarli się do obrzędów stopone również z tego, że w niektórych niowo, ostatnia wieczerza – początokresach panowało równocześnie kowo całkiem zwyczajna uczta w andwóch, czasem trzech papieży, a zdatycznym sensie – przy ewidentnym rzył się przypadek, kiedy było ich aż odwróceniu swego pierwotnego senpięciu i każdy z nich uważał siebie su, stała się posiłkiem rytualnym, za bożego pomazańca. wreszcie zaś punktem centralnym mszy, stanowiąc mieszaninę żydowPierwszą listę „papieży” sposkich i helleńskich elementów”. rządził ojciec Kościoła Ireneusz Dopiero później, w głowach koz Lyonu dopiero w latach 180–185, ścielnych zwierzchników, czyli w praka więc sto lat po śmierci Piotra. tyce – pojawiają się „pośrednicy” mięNie potrafił on jednak zweryfikodzy plebsem a Bogiem, rodzą się hiewać dokładnie ani imion, ani dat. rarchie, stopnie zależności, rodzi I mimo że pierwotny tekst grecki
się nieludzki „wynalazek” – celibat, jako jeden z wyróżników „lepszej kasty”, aż zostaje to doprowadzone do granic gigantomanii i absurdu. Do sprawy bezżenności księży jeszcze wrócę, ale przypomnę teraz, że uczniowie Chrystusa (apostołowie) w swe podróże misyjne zabierali żony. „W Nowym Testamencie też nigdzie nie ma mowy o celibacie. Wręcz przeciwnie, według 1 Listu do Tymoteusza (3. 2 i 3. 12) biskup i diakon muszą być mężem jednej żony (unius uxoris vir). Same listy pasterskie nie mniej niż trzykrotnie wymieniają żonatych duszpasterzy, ba, wyraźnie przestrzegają przed naukami demonów i fałszywymi nauczycielami »którzy zakazują małżeństwa«” (op. cit.). ¤¤¤ Chrześcijan uważano początkowo za sektę bez przyszłości. Rzym śmiał się z religijnych dysydentów, którzy głosili ewangelię miłości nieprzyjaciół i przebaczenia. Śmiem twierdzić, że tylko dzięki niestrudzonym wysiłkom Pawła z Tarsu mała żydowska sekta przerodziła się w potężną religię i niesamowicie sprawny system zhierarchizowanej władzy.
W 49 r. naszej ery cesarz Klaudiusz (Tyberiusz Klaudiusz Neron, 41–54 n.e.) wypędził z Rzymu wyznawców Jezusa. Rok później w Jerozolimie odbył się zjazd nowej sekty. Zwolennicy Pawła twierdzą, że stanowią nową religię, natomiast zwolennicy Piotra utrzymują, że chrystianizm jest tylko reformą judaizmu, podobnie jak uważał sam Jezus. Następuje podział ról i zadań. Paweł prowadzi misje poza Palestyną, a Piotr koncentruje się na nawracaniu żydów. Który z nich był ważniejszy? Piotr czy Paweł? Leszek Żukowski („Największe kłamstwa i mistyfikacje w dziejach Kościoła”) zdecydowanie stawia na Pawła, który przekształca peryferyjną żydowską sektę w międzynarodową organizację. „Piotr – jeden z uczniów Jezusa wyznaczony przez niego na przywódcę
17
– pojmuje naukę Nauczyciela raczej jako reformę judaizmu, co znaczy, że nie dotyczy ona ludzi innego wyznania. Trudno zresztą potępiać go za to, jeśli przypomnimy sobie, że Piotr był prostym rybakiem z Galilei. Nie był w stanie przekroczyć ograniczeń narzuconych tradycją. Paweł natomiast nie wymagał, ażeby nawracający się na nową wiarę musieli przedtem być żydami. Zjazd w Jerozolimie (rok 50 n.e.) kończy się formalną ugodą: tradycjonaliści mają prowadzić działalność po staremu, Paweł zaś uzyskuje oficjalną akceptację dla misji pozażydowskich... Z perspektywy następnych wieków okazało się, że to Paweł miał rację. W Izraelu sekta Jezusowa roztopiła się pośród dziesiątków innych i ustąpiła ostatecznie pod naporem oficjalnego judaizmu”. Kościół katolicki utrzymuje, że to św. Piotr był pierwszym papieżem (biskupem). Biskupstwo św. Piotra w Rzymie na niczym się jednak nie opiera i – jak słusznie pisze Stanisław Jankowski („Grzechy rzymskich papieży”) – „powyższe stwierdzenia nie są uzasadnione, bowiem św. Piotr nawet Rzymu nie widział. Nigdy tam nie był!”. Johannes Heller pisze: „Kto zachowa trzeźwość sądu, która zawsze jest pierwszym przykazaniem badania naukowego, dla tego legenda o Piotrze, twórcy i pierwszym biskupie rzymskiego Kościoła, pozostanie tym, czym jest: opowieścią bez historycznego jądra, zmyśleniem bez prawdy”. Historycy Krk jednak uparcie twierdzą, że Piotr był pierwszym biskupem w Antiochii, skąd przeniósł się do Rzymu, gdzie sprawował urząd biskupi przez 25 lat, aż do chwili męczeńskiej śmierci podczas prześladowań Nerona w roku 65 n.e. Aby pozbyć się chrześcijan wichrzycieli, Neron oskarżył ich o spowodowanie pożaru, który strawił dużą część Rzymu. Podobno wkrótce po pożarze Piotra aresztowano i ukrzyżowano. Inaczej uważa Jankowski, który przedstawia bardzo logiczny wywód, a mianowicie: od śmierci Chrystusa do prześladowań Nerona upłynęło 31 lat. Tymczasem z samego Pisma Świętego niezbicie wynika, że jeszcze 20 lat po śmierci Chrystusa Piotr mieszkał w Jerozolimie, dokąd Paweł udał się do niego w pewnych sprawach (patrz: pierwszy i drugi rozdział Listów Apostoła Pawła do Galatów). Apostoł Paweł wspomina później, że w Antiochii zgromił Piotra w obliczu całego zboru, zarzucając mu, że będąc żydem, żyje po pogańsku, a nie po żydowsku, a tymczasem pogan przymusza żyć po żydowsku (List do Galatów, 2. 11–14). Jeśli Piotr nie był w Rzymie, to wali się cała piramida z początkami kolekcji „Wikariuszy Chrystusa”, tak misternie budowana przez Krk przez dwa tysiące lat. Ale o tym w następnym numerze. ANDRZEJ RODAN
18
Nr 14 (266) 8 – 14 IV 2005 r.
CZYTELNICY O PAPIEŻU
„Amen”. Nadeszło to, co nieuchronne i czego oczekiwano. W Polsce nie mogło być inaczej – autentyczny żal i smutek łączyły się z groteską, a nawet makabrą. „Czy wyobraża pan(i) sobie świat bez Ojca Świętego?” – pytały na wyrywki wszystkie media, a Polacy w mig zrozumieli, jaka powinna być poprawna odpowiedź. „No nie, nie wyobrażam sobie” – odpowiadano. „Czy ma pani jeszcze nadzieję na cud?” – spytał pewien dziennikarz. „To znaczy... raczej tylko się pogodziłam” – odpowiedziała zmieszana i zakłopotana dziewczyna, czując, że nie dorasta do wymaganego od niej poziomu rozhisteryzowania. Normę spełniła za to inna (formalnie z ciężkimi problemami emocjonalnymi), która wyznała w telewizji, iż „sądziła, że papież będzie żył wiecznie”. Specyficznie polski kult Jana Pawła II, zrodził się z naszego poczucia niższości i z dziecięcego strachu, „co to teraz z nami będzie”. Więc co – Wojtyła skupiał wokół siebie, czy jednak prowadził do Boga? Teraz się to okaże, ale już widać, że kult ludzkiej jednostki przytłumił kult Wszechmogącego. „Słowiański papież” zgasł po jednym z najdłuższych pontyfikatów w historii. Jedno jest pewne. Dostąpił tego, czego niewielu dostępuje – całkowicie wyraził swoje życie. Powiedział wszystko, co miał do powiedzenia. Encyklikami, katechezami, przemówieniami, książkami, a także – decyzjami. To, co zrobiłby w każdej sytuacji, można przewidzieć z prawdopodobieństwem bliskim pewności. Jak to oceniamy i jak oceni historia – to zupełnie inna sprawa. Wielkimi są ludzie, którzy pokazują drogę, którzy „wystawili sobie pomnik trwalszy niż ze spiżu”, i na stulecia lub wieczność coś po nich zostanie. Ale nie można swej wielkości budować na radykalnej niezgodzie na człowieczeństwo. Zaczekajmy więc dziesięć lat. Jeśli w 2015 roku Kościół będzie bliższy Bogu i człowiekowi, niechaj zostanie „Wielkim”. To uczciwe i najlepsze kryterium. Maciej Psyk
PRÓBA SPIŻU
No i się porobiło. „Elvis” nie żyje. Teraz dopiero będzie jazda. Zacznie się kolejne stawianie pomników, nazywanie ulic itp., a latem pewnie każdy ogródek piwny będzie miał jedynie słuszną nazwę. Syndrom sraczki trwa. Moherowe berety lamentują... Bałwochwalstwo mediów przeraża! Przez cały weekend na ekranie zatroskane twarze prezenterów. Ubawili mnie Hanna Smoktunowicz, Tomasz Lis i Grzegorz Miecugow. Ten ostatni to nawet sobie zmienił oprawki okularów na czarne! Obłęd! No, ale OK. Żałoba ma być. No dobra. Tylko dlaczego zmuszają do tego innych? Na 43 programy w języku polskim, które posiadam, połowa pokazywała papieża, a część nie nadawała zupełnie. Zostały do oglądania programy przyrodnicze. Strach było włączyć radio. Dzieciakom wyłączyli kanał z bajkami, co uważam za totalne przegięcie. Przecież nikt nikogo nie zmusza do oglądania telewizji! Chcą się modlić – niech się modlą. Wystarczy pilota do ręki wziąć. Kolejna paranoja to SMS-y, a to nawołujące do modlitwy, a to do tego, żeby Polacy szli do pracy i dzieci do szkół w poniedziałek ubrani na czarno! Ręce opadają i słów szkoda. Tych, którzy nie mają zamiaru zamartwiać się i płakać, na siłę się uszczęśliwia! Swoją drogą, gdyby JPII umarł w piątek (1 kwietnia) to dopiero wyciąłby światu numer! Brygida
[email protected]
NA SIŁĘ!
Śmierć papieża. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, jak bardzo mi go brakuje. Zawsze pragnąłem jego przekazu, ale sądziłem, że wystarczy mi głos innych. Jakże się myliłem! Jego przesłanie w tych najsmutniejszych dniach wlałoby w moje serce nadzieję na normalność, na ludzkie miłosierdzie. Byłeś moim marzeniem! Dlaczego Cię nie miałem w tych dniach żałoby, TALERZU SATELITARNY?! Sierota
SKAZANY NA TVP
W tragiczną noc z soboty na niedzielę w klubie muzycznym mieszczącym się w kołobrzeskiej latarni morskiej odbywał się koncert rockowy dwóch zespołów. Kiedy do wszystkich w kraju i na świecie dotarła wiadomość o odejściu Jana Pawła II, dotarła ona również i do kołobrzeskiej policji. Policja przybyła do latarni i... NAKAZAŁA PRZERWAĆ KONCERT I ZAMKNĄĆ LOKAL, co też uczyniono. Zdaniem wielu zebranych powinna to być decyzja właściciela lokalu, skonsultowana z uczestnikami imprezy, którzy mieli kupione bilety wstępu. I na nic zdały się zapewnienia premiera Belki, który przekonywał w niedzielę rano, że jest przeciwny nakazywaniu przez państwo, w jaki sposób obywatele mają uczcić papieża Polaka. Grzegorz Stalmach
POLICJA ŻAŁOBNA
Wiara, śmierć i show Tytułem wstępu powiem, że do prawdziwego katolika mi daleko. W czasie ostatniej lub przedostatniej pielgrzymki Papieża do Polski postanowiłem, że pójdę na Błonia, na mszę papieską. Wejściówkę załatwiłem i wyszedłem z domu na tyle wcześnie, aby zająć w miarę sensowne miejsce w swoim sektorze. Po jakimś czasie stwierdziłem, że jestem otoczony przez tłum wyposażonych w różańce, książeczki, chorągiewki i wszelkiego rodzaju akcesoria niezbędne na takiej mszy. Powiem szczerze, że stojąc z pustymi rękami, czułem się trochę nieswojo. Po jakimś czasie podano komunikat, że papież źle się czuje i zostanie w kurii, a mszę będzie odprawiać kto inny. Zaczął się szum i gwałtowne zamieszanie – ludzie zaczęli opuszczać Błonia. Ja zostałem do końca mszy, a po zakończeniu pytałem znajomych, ile ludzi – ich zdaniem – opuściło Błonia. Większość opinii pokrywała się z moją – mniej więcej jedna trzecia ludzi opuściła tę mszę. I tu dochodzimy do zasadniczego pytania: czy ludzie przyszli na mszę, czy na show? Byłem zażenowany. Przypomniało mi się to w trakcie piątkowego i sobotniego podglądania telewizji, kiedy było już wiadomo, że Papież umiera. Nie czuję się powołany do oceny Papieża i jego pontyfikatu. Mogę natomiast powiedzieć, że
był to człowiek niepospolity i nieszablonowy. I tak jak my wszyscy miał prawo do spokojnej i godnej śmierci. A wszyscy ci, których ta śmierć dotknęła, mieli prawo do skupienia i ciszy. A tu rodzime telewizje zafundowały nam show, o jakim nie śniłem w najczarniejszych snach. Dziesiątki Pochanke– i Lisopodobnych prezentero-sępo-karawaniarzy wykuło na pamięć pisma i encykliki papieskie, a inni stali się lepsi dzięki „Jego” naukom (?). Bardziej wierzę w szczerość uczuć płaczącej kobiety z płonącą świeczką w dłoni niż hamletyzującej Komorowskiej czy też w opowieści uśmiechniętego Kolbergera o tym, jaki to on jest teraz dobry. Reporterzy całymi godzinami omawiali komunikat o stanie zdrowia Papieża, dzieląc go na rzeczowniki, czasowniki, przymiotniki, podteksty ukrytych
hociaż nie chodzę do kościoła, ponieważ absolutnie nie zgadam się z doktryną katolicką, to jednak dla Papieża Jana Pawła II miałem ogromne uznanie. On ma za sobą doświadczenia z lat wojny oraz totalitarnego ustroju, jaki panował w naszym kraju. On swoją osobą przyczynił się do tego, że skończył się okres zimnej wojny w Europie. On gorąco dążył do zjednoczenia całego kontynentu, chociaż inni duchowni, szczególnie polscy, przypisywali mu słowa, których nigdy nie powiedział. Swoimi pielgrzymkami i homiliami wielokrotnie dał wszystkim jasno i wyraźnie do zrozumienia, że to Kościół jest dla ludzi, a nie odwrotnie. Mam jasny obraz Jego osoby, którą zapamięta cały świat, i przeświadczenie, że żałoba po nim nie skończy się na Kościele katolickim.
C
kontekstów. Były recenzje agencji i ich korespondentów – czy są wiarygodni, czy nie. Miejscami – zamiast wyważenia i powagi – wprowadzanie atmosfery wręcz sportowej: Czy Papież doczeka jutra? Obstawiamy! Jeśli tak, to będzie to pontyfikat trzeci co do długości. A na drugi dzień ulga: udało się – jest trzecie miejsce! I dalsze potoki pustosłowia i publicznego ekshibicjonizmu. Szczerze mówiąc, jestem wzburzony „widowiskiem” o Naszym Papieżu (wszyscy teraz tak mówią), które to „widowisko” mogła stworzyć tylko zgraja ludzi pozbawionych elementarnych zasad przyzwoitości i jakiejkolwiek wrażliwości. Miałem niepowtarzalną okazję zobaczyć, jak odchodzenie i śmierć Papieża sprowadzono do taniej sensacji. To, co zobaczyłem (tylko we fragmentach), pozostawiło we mnie ogromy niesmak, a sposób i poziom podawania informacji spowodował (choć to nie moja wina), że jest mi wstyd. Bardzo wstyd! PSz
On pierwszy przeprosił za grzechy Kościoła, czyli za wyprawy krzyżowe, inkwizycję i odejście wielu kapłanów od Chrystusa na rzecz bogactwa. Papież przyznał w imieniu swojego Kościoła, że w czasie ostatniej wojny Kościół katolicki nie zrobił nic, aby ratować naród żydowski przed zagładą. Sam dążył do tego, aby na świecie nie było różnic wśród ludzi ze względu na płeć, kolor skóry, wyznanie. Dla mnie pozostanie wielkim Pielgrzymem Pokoju, oraz Tym, dzięki któremu Europa znów jest razem. Pokój jego duszy. Chciałbym, aby Jego następca w taki sam sposób sprawował swój urząd, nie zamykając się na ludzi, tylko otwierając. Bertone
Autorytet
marł papież. Za życia odbierał cześć boską, święcił własne pomniki. Pozwalał na bujny rozwój wszelkich aberracji, co więcej – brał czynny udział w bluźnierczym procederze nazywania go „Ojcem Świętym”. Papież Polak dokonał wielu rzeczy o skali częstokroć nieosiąganej przez innych papieży. Zaśmiecił niebo i ziemię nieprawdopodobną wręcz liczbą świętych i błogosławionych, z których konieczną redukcją (raz już, za Jana XXIII zniesiono kult dwustu katoświętych, którzy nigdy nie istnieli) heroicznie będą się zmagały następne generacje papieży.
U
Refleksje po... Wykreowany na Pierwszego Rybaka firmy Krk Wojtyła bezpowrotnie odszedł do krainy wiecznych (po)łowów. Jego ulubioną pieśnią była „Barka”, którą wraz z zespołem Pieśni i Tańca 15 lat temu śpiewałem mu w nabitej po brzegi auli audiencji generalnych. Jest w niej mowa o łowieniu serc słów bożych prawdą, o czystym sercu i gotowych rękach... Czy Wojtyła łowił ludzkie serca słów bożych prawdą? Nie! Zdobywał je prostackimi metodami aktorskiej gry na uczuciach i czułostkowych
uniesieniach skutecznie stosowanych w wodewilach, na jarmarcznych mityngach i politycznych spędach. Nie ulega wątpliwości, że Wojtyła pozostawił po sobie watykańską stajnię Augiasza w stanie daleko większego zagnojenia niż ona była na początku jego żenującego fikołkifikatu. Jego następcy pozostaje życzyć wielkiego samozaparcia w takim pokierowaniu nurtem Tybru, by wymiótł do szczętu wszystkie brudy, z którymi Wojtyła nie miał ani woli, ani zamiaru walczyć. Leon Bod Bielski
Nr 14 (266) 8 – 14 IV 2005 r.
LISTY Woitilus Z pewnym niedowierzaniem zauważyłem, że kult jednostki w Polsce, zapewne przez niedopatrzenie władz kościelno-państwowych, nie objął jeszcze jednej dziedziny. Otóż po placach, rondach, skwerach, alejach, ulicach, no i szkołach im. Jana Pawła II wypada nam jeszcze uzupełnić tablicę pierwiastków Mendelejewa. Do nazwania zostały bowiem pierwiastki o liczbach atomowych od 111 do 118. Polska powinna zaproponować nazwę Woitilus dla pierwiastka 111, znanego tymczasowo jako Unununium. W końcu swoje pierwiastki mają Nobel czy Einstein, a kudy im do naszego Tatusia Świętego! MP
A jeśli już, to trzeba było pójść na całość i wspomniane rondo nazwać imieniem… Osamy bin Ladena, który prawdopodobnie uśmiercił więcej obywateli rosyjskich niż M. Dudajew! Henryk W.
Pieprznięci i stuknięci Radni warszawscy zgrupowani w klubie PiS jeszcze raz udowodnili, że ten skrót odczytuje się jako Pieprznięci i Stuknięci. Dobitnie to udowodnili, honorując czeczeńskiego terrorystę, niejakiego Dudajewa. Owi radni bardzo przypominają niedoleczonych pacjentów szpitala dla myślących inaczej. W dodatku są to ludzie dotknięci ciężką odmianą rusofobii. Przeto nic dziwnego, że ten, kto walczył z Rosjanami, traktowany jest przez to towarzystwo wzajemnej adoracji z honorami. Są jednak pewne nieprzekraczalne granice. Człowiek, który ma na rękach krew bardzo wielu niewinnych osób – w tym kobiet, starców i dzieci – zasługuje nie na honory, lecz na pogardę. Tylko ludzie o inteligencji mniejszej niż zero mogą bandytę uczynić patronem placu, ulicy czy ronda!
dziecięcych SOS. Apele o litość niewiele pomogą. Należy walczyć z przyczynami. Sejm nie zdał egzaminu, bo nie ma lewicy w Polsce, ale nie widać też centrum! Urszula Makowska PS Uznanie dla Pani senator Senyszyn za odwagę!
Ratunku! W grodzie abp. Michalika nie sposób być normalnym. Bezpośrednio po zakończeniu przesłuchania premiera Marka Belki bohatersko przetrzyma-
Kuzyn Kalego Do podetkniętego mu usłużnie przez reporterkę telewizyjną mikrofonu kard. Macharski, spec od handlu amerykańskimi wizami (i nie tylko...), powiedział, że „w stosunkach między chrześcijanami ważna jest miłość. Miłość i ciągle wyciągnięta ręka”. To prawda! Co jak co, ale „wyciągnięcie ręki” – przede wszystkim w stronę wszystkich możliwych źródeł mamony – duchowieństwo każdego szczebla ma u nas (i nie tylko...) przećwiczone do perfekcji i stąd zapewne stać jego nomen omen członków na bajdurzenie o praktycznych możliwościach uprawiania miłości z masami i przez masy... Jak wiadomo, odmiana miłości wyhodowanej na łonie Krk opiera się nie tyle na czystym, bezinteresownym, chrześcijańskim uczuciu pomiędzy stronami, co na zasadzie kuzyna Kalego: „Miłuj bliźniego, nie spadnij z niego...”. LBB
LISTY OD CZYTELNIKÓW
łem i wysłuchałem komentarzy głoszonych w Telewizji „Trwam”. Rozmowę prowadził albo debilny ksiądz, albo ksiądz z debilnym uśmiechem. Rozmawiał oczywiście tylko z tymi „z ramienia i po linii”, więc ugodowy Belka wyszedł na obrzydliwego komucha i aferzystę. Czy mógłbym za Waszym pośrednictwem złożyć gratulacje LPR-owi w związku z wystąpieniem ich „gwiazdy”, czyli Wrzodaka, głównego ekonomisty, byłego kierowcy wózka akumulatorowego na odlewni w „Ursusie” i absolwenta niektórych kursów? Byłbym bardzo wdzięczny. Marek Ofiarski, Przemyśl
W zamian W związku z paraliżem sprawy rozszerzenia ustawy o aborcji zwracam się z apelem do posłów – obrońców „życia poczętego” i wszystkich innych ideologów – żeby w zamian opodatkowali się specjalnie na rzecz dzieci niczyich. Zamiast adopcji duchowej, o jakiej słyszałam w Radiu Maryja, należałoby zająć się nie tylko tymi, którzy nie żyją i nie wiedzą, że będą niechciani i niekochani, lecz wziąć do serca apele już żyjących. Dziś w skrzynce pocztowej dostałam apel o odpis 1 proc. podatku na rzecz 28 tys. dzieci z wiosek
żadnego z obecnych polityków, straciłem do nich zaufanie raz na zawsze. Żeby nie wiadomo co mi obiecywali, to prędzej wejdę na pole z napisem „Uwaga na miny” niż do lokalu wyborczego. Grzegorz z Krosna
Senat precz Sposób na zadęcie Cesarz austriacki Franciszek Józef zatrudnił w swej kancelarii najgłupszego w wojsku feldfebla, którego zadaniem było czytanie wszystkich nakazów i rozporządzeń proponowanych przez urzędników. Cesarz nie podpisał żadnego z nich dopóty, dopóki feldfebel ich nie zrozumiał. Może dobrze byłoby zatrudnić w sekretariacie Sejmu, Senatu, we wszystkich ministerstwach i departamentach takich feldfebli (choćby z grona naszych parlamentarzystów, a byłoby z czego wybierać!), którzy mieliby za zadanie oceniać wszelkie ustawy czy rozporządzenia przed głosowaniem lub publicznym ogłoszeniem. Stanisław Socoła Andrychów
„Niezależne” Sądziłem, że WP jest jednym z portali, na których można mówić wszystko (no, prawie wszystko) i zawiodłem się – ostatnio, podczas dyskusji na temat „prezydenta” Kaczyńskiego, wpisałem, że dobrym kandydatem jest Jonasz, pomijany zresztą we wszystkich sondażach (tam była też sonda na temat prezydentów), no i WP bez słowa wyjaśnienia blokowała moje wypowiedzi... Onet to chociaż napisze e-mail, że „naruszyłem...”, a WP – jak widzę – po prostu cenzuruje. Dobrze, że jeszcze jakiegoś ABW na mnie nie nasyła, chociaż nic nie wiadomo... I tak działają „niezależne”, komercyjne, polskie media. Tomcio
Popieram kandydaturę Jonasza na prezydenta. Uważam jednak, że Senat powinien zostać zlikwidowany w całości. W krajach Europy Zachodniej posiadających ustrój parlamentarno-gabinetowy występowanie Senatu jest uzasadniane tym, że ma on służyć artykulacji interesów wszelkiego rodzaju mniejszości, jakie zamieszkują obszar danego państwa. Niewiele społeczeństw zachodniej Europy cechuje homogeniczność. Występują tam liczne mniejszości etniczne i religijne (przykładem może być Belgia). W takiej sytuacji występowanie izby wyższej, do której wybór kandydatów odbywa się na innych zasadach, ma sens. Polskie społeczeństwo jest jednym z najbardziej homogenicznych społeczeństw europejskich zarówno pod względem etnicznym, jak i religijnym. Biorąc to pod uwagę, uważam, że istnienie w Polsce Senatu nie ma sensu. Wyborca
Australia nasza! Bardzo się cieszę, że można korzystać z Waszego tygodnika za pośrednictwem Internetu w szerszym zakresie i korzystam z tej możliwości skwapliwie. Ostatnio przeczytałam „Komentarz Naczelnego” w sprawie list poparcia. Nie wiem, jaka jest możliwość dokonania tego na odległość, a bardzo chciałabym takie poparcie wyrazić. Mieszkam na stale w Australii, gdzie mogę oddać swój głos w wyborach prezydenckich i na pewno to zrobię. Chciałabym uzyskać informacje na interesujący mnie temat i wierzę, że jest ogromna rzesza ludzi, którzy chcieliby Pana poprzeć w nadchodzących wyborach prezydenckich, a wcześniej złożyć swój podpis na listach poparcia. Janina H. Kiedy tylko zostanie ogłoszony termin wyborów i kalendarz kampanii prezydenckiej, opublikujemy wzory list. Obywatele polscy na stałe czy czasowo zamieszkali za granicą także mogą udzielić poparcia. Jedyny problem, jaki może się tu pojawić, to nieznajomość numeru PESEL przez część emigrantów. Redakcja
Uwaga na świnie!
Do Naczelnego
Rozpoczął się wyścig nowych starych świń do koryta! O wyborach coraz głośniej, ale dla mnie wybory bez APP RACJA wiszą mi jak kilo kitu na agrafce. Jeżeli naród odpłaci się tak, jak o niego dbają wybrańcy, to w lokalach wyborczych będzie pusto. Nie mam zamiaru głosować na
Szanowny Panie, przeczytałem pański komentarz pt. „My, naród”. Minęły dwie godziny i jeszcze boki mnie bolą od śmiechu. Nie, nie z Pana. Pięknie Pan piszesz, tylko z kim w tym kraju realizować taki program? Polska to kraj niereformowalny i – według mojej oceny
19
– przeznaczony na rozdziobanie. I w tym miejscu zgadzam się z szanownym Panem. Wszak czarne kruki już opanowały ten Biskupin Europy, a przy takiej świadomości społeczeństwa o jakichkolwiek zmianach można sobie pomarzyć – to podobno nic nie kosztuje. Zmarł papież, przed krajem nowe zadania. Budowa tysięcy pomników, zmiana nazw tysięcy ulic, rond i innych obiektów użyteczności publicznej. Problem może być ze szkołami. Zamykają. Parafianie coś nie garną się do prokreacji. Być może jestem malkontentem, ale jak tu nie być? Poglądy mam lewicowe, głosowałem na SLD i co? Wyszedłem na fiuta za przeproszeniem, jak komin Batorego. Toć kanclerz Leszek ze spółką potraktowali nas – elektorat – jak padlinę. Panie, ile ja osób musiałem przepraszać, a nawet kielicha postawić za namawianie do głosowania na nieszczęsny Sojusz Lewicy z Duchowieństwem!!! Brr, na same wspomnienie resztki włosów się jeżą, własna połowica do piwnicy mnie chciała eksmitować. Do dzisiaj słyszę: A mówiłam ci, durniu?!! Co do kandydatury Szanownego Pana, powiem tak: rodzinę złapię za uzdy i poprowadzę do urny. Masz Pan to jak w banku. Wujek Heniek
Konkurs primaaprilisowy Konkurs – przypomnijmy – polegał na tym, że Czytelnicy w pierwszokwietniowym numerze „FiM” mieli wyszukać nieprawdziwy, całkowicie wyssany z palca artykuł. Szczerze mówiąc – niezły mieliśmy ubaw, czytając Wasze odpowiedzi. Jedni twierdzili, że chodzi o tekst „Traktor na gazie”; inni, że o artykuł „Lista Trepki”. Jakby tak dokładnie przejrzeć kilka setek e-maili w tej sprawie, to wymieniliście, Kochani, niemal wszystkie zamieszczone w numerze publikacje. A feee! Cóż za brak zaufania! Otóż oznajmiamy wszem wobec i każdemu z osobna, że nasz dowcip na prima aprilis sięgał głębiej. Wszystkie obiecywane nagrody wzięłaby osoba, która napisałaby ot tak, po prostu: W „FAKTACH I MITACH” NIE MA ARTYKUŁÓW NIEPRAWDZIWYCH. NAWET W PRIMA APRILIS! WSZYSTKO, CO W „FiM” JEST WYDRUKOWANE, TO NAJSZCZERSZA PRAWDA. Jak się okazuje, brak dowcipu był dowcipem właśnie. Nie gniewajcie się na nas za ten podstęp. Za rok wymyślimy coś innego. Redakcja
Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Polsce – Okręg Wielkopolski oraz Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Koninie wyrażają podziękowania dla Redakcji „Faktów i Mitów” za cykliczne poruszanie na łamach pisma problematyki dotyczącej maltretowania zwierząt. Maciej Strutyński, wiceprzewodniczący okręgu Grzegorz Waleriańczyk, inspektor TOZ
20
Nr 14 (266) 8 – 14 IV 2005 r.
CZUCIE I WIARA
Sprzeni ewierzenie Patrząc dziś na Kościół i nasz kraj, przypomina się historia rodziny arcykapłana Heliego. To modelowy przykład sprzeniewierzenia się Bogu. W tamtym czasie kapłaństwo w Izraelu uległo całkowitemu zdegenerowaniu. Ale nic nie pozostaje bez zapłaty. Historia rodziny Heliego pochodzi z I Księgi Samuela. Czytamy w niej, że ,,synowie Heliego byli nikczemni i nie znali Pana. Nie trzymali się też prawa obowiązującego kapłanów i lud” (1 Sm 2. 12–13). Wobec współbraci, którzy protestowali przeciwko ich nadużyciom, stosowali przemoc (2. 16). Doprowadzili do tego, że ludzie zaczęli lekceważyć powinności wobec Boga (w. 17). Mało tego, synowie Heliego uprawiali nierząd z kobietami, które usługiwały przy Namiocie Zgromadzenia (2. 22). Nie reagowali też na skargi ludu oraz upomnienia ojca – arcykapłana (2. 22–25), który zresztą „cenił synów swoich więcej od [Boga]!” (2. 29). Z tekstu biblijnego wynika więc, że synowie Heliego wykorzystali urząd kapłański dla zaspokojenia własnych egoistycznych celów i doprowadzili naród do odstępstwa i odejścia chwały od Izraela (2. 29; 4. 21–22). Ich haniebne postępowanie przypieczętował tragiczny koniec: obaj zginęli w jednym dniu, a po nich – ojciec. A teraz zwróćmy uwagę na niektóre negatywne cechy współczesnych fałszywych przywódców duchowych. Po pierwsze – fałszywi nauczyciele i prorocy
12. 2). Dopiero wtedy można ,,składać duchowe ofiary przyjemne Bogu” (1 P 2, 5) i pielęgnować to, ,,co najważniejsze w zakonie: sprawiedliwość, miłosierdzie i wierność” (Mt 23. 23). Niestety, właśnie tego – z powodu zaniedbania więzi z Bogiem – zabrakło synom Heliego. I to jest dzisiaj główną przyczyną degeneracji duchowego przywództwa, dege-
ktoś nie potrafi własnym domem zarządzać, jakże będzie mógł mieć na pieczy Kościół [zbór] Boży” (1 Tm 3. 2–5; por. 4. 1; 1 Kor 9. 5). O tym, jak ogromną wagę przykładał apostoł Paweł do powyższych zasad, świadczy jego dalsza wypowiedź: ,,Gdyby jednak przyjście moje się odwlokło, to masz wiedzieć, jak należy postępować w domu Bożym, który jest Kościołem Boga żywego, filarem i podwaliną prawdy” (1 Tm 3. 15). Z kolei apostoł Piotr ostrzega: ,,Lecz byli też fałszywi prorocy między ludem, jak wśród was będą fałszywi nauczyciele, którzy wprowadzać będą zgubne nauki” (2 P 2. 1).
uciekają się do przemocy Rembrandt – Apostoł Paweł
wobec protestujących. Tak było w czasach proroków (Hbr 11. 36–38) i w przypadku Jezusa, który został wydany przez kapłanów i uczonych w Piśmie (Mt 16. 21). Podobnie prześladowano Jego wyznawców. A najbardziej przyczynił się do tego Kościół papieski, który obciążony jest tyloma zbrodniami, że nie może być wątpliwości, iż wywodzi się od złego – jak Kain, który zabił brata swego (1 J 4. 12). Po czwarte – fałszywi nauczyciele
wywierają demoralizujący wpływ
nie znają Boga. (1 Sm 2. 12). Dlaczego? Otóż dlatego, że przywódcy ci nie doświadczyli duchowej przemiany, która sprawia, że ,,stare przemija, a wszystko staje się nowe” (2 Kor 5. 17; por. J 3. 1–10). Biblia mówi, że Bóg wychodzi naprzeciw i współdziała tylko z tymi, którzy szukają go całym sercem: ,,Gdy będziecie mnie wzywać i zanosić do mnie modły, wysłucham was. A gdy mnie będziecie szukać, znajdziecie mnie. Gdy mnie będziecie szukać całym swoim sercem, objawię się wam – mówi Pan – odmienię wasz los...” (por. Rz 8. 28). Dodajmy, że to objawienie dopełnia się w Chrystusie (Mt 11. 25–27) i dlatego ,,tym, którzy go przyjęli, [Bóg] dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego, którzy narodzili się... z Boga” (J 1. 12–13). A zatem tylko przemiana duchowa, duchowe zrodzenie z Boga przez ,,słowo prawdy” (Jk 1. 18; 1 P 1. 23), pozwala „przykładać do duchowych rzeczy duchową miarę” (1 Kor 2. 13) oraz „rozróżniać, co jest wolą Bożą, co jest dobre, miłe i doskonałe” (Rz
reprezentują Go. Przeciwnie – w ocenie Boga zwodzą i szkodzą wszystkim, którzy dają im posłuch. Po trzecie – fałszywi przywódcy duchowi
Śmierć synów Heliego
neracji wszystkich, którzy zamiast osobistej społeczności z Bogiem, ,,zapierają się Pana, który ich odkupił” (2 P 2. 1). Po drugie – fałszywi przywódcy duchowi
nie trzymają się prawa ani zasad obowiązujących biskupów. Przykładem tego może być lekceważący stosunek duchowieństwa rzymskokatolickiego do wytycznych obowiązujących biskupów. Zgodnie z nauką i praktyką apostolską, ,,biskup ma być nienaganny, mąż jednej żony, trzeźwy, umiarkowany, przyzwoity, gościnny, dobry nauczyciel, nie oddający się pijaństwu, nie zadzierzysty, lecz łagodny, nie swarliwy, nie chciwy na grosz, który by własnym domem dobrze zarządzał, dzieci trzymał w posłuszeństwie i wszelkiej uczciwości, bo jeżeli
A zatem kolejną cechą fałszywych przywódców duchowych jest szerzenie przez nich nauki sprzecznej z Pismem Świętym. O powadze tego wykroczenia czytamy: ,,Tak mówi Pan Zastępów: Nie słuchajcie słów proroków, którzy wam prorokują, oni was tylko mamią, widzenie swojego serca zwiastują, a nie to, co pochodzi z ust Pana! (...) Oto Ja wystąpię przeciwko prorokom, którzy za proroctwa podają sny kłamliwe – mówi Pan – a opowiadając je, zwodzą lud swoimi kłamstwami i przechwałkami. A przecież Ja ich nie posłałem ani im niczego nie nakazałem, oni zaś temu ludowi zgoła nic nie pomagają – mówi Pan” (Jr 23. 16, 32). W związku z powyższym, nie powinniśmy słuchać tych, którzy używają ambony do głoszenia nauki sprzecznej ze Słowem Boga (1 P 4. 11; Dz 5. 29). Ludzie ci bowiem nie zostali powołani przez Niego i nie
na społeczeństwo. Apostoł Piotr powiada, że ,,wielu pójdzie za ich rozwiązłością, a droga prawdy będzie przez nich pohańbiona. Z chciwości wykorzystywać was będą przez zmyślone opowieści; lecz wyrok potępienia na nich od dawna już zapadł i zguba ich nie drzemie” (2 P 2. 2–3). Tak, ich zguba jest nieuchronna. Ale tymczasem oni nadal dzierżą władzę. Władza zaś deprawuje, a ich władza (duchownych) deprawuje w dwójnasób. Przykładem jest nasz kraj, w którym ludzie nadal dają większy posłuch przywódcom duchowym niż własnemu rozsądkowi. Jest to przykre, że społeczeństwo polskie daje sobą manipulować, że tak łatwo rozgrzesza swoich duchownych, nawet w przypadkach tak skandalicznych jak molestowanie nieletnich. Wprost w głowie się nie mieści, że w XXI wieku ludzie nadal ślepo wierzą tym, którzy prowadzą podwójne życie. Że nadal wierzą zmyślonym opowieściom o cudach i objawieniach maryjnych, o czyśćcu, o wiecznych mękach piekielnych etc. Czy tak trudno rozpoznać rzeczywiste owoce tych, którzy tylko przybierają pozór pobożności? Czy Jezus nie zachęcał, aby im się dokładnie przyjrzeć? Wszakże po owocach można ich rozpoznać! (Mt 7. 15–16). Oczywiście, można. Ale nasz kraj jest wyjątkowy! Jest zniewolony religią made in Roma. I dlatego społeczeństwo polskie w większości jest wciąż niezdolne do samodzielnego myślenia. Dominuje inercja i brak odwagi, aby zdecydowanie zerwać z systemem, który oplata swoimi mackami każdą sferę życia społeczno-politycznego. Jakimś wyjaśnieniem tego stanu mogą być dane statystyczne,
które mówią, że tylko 5 proc. rodaków sięga po poważniejszą lekturę. Dziwnym zbiegiem okoliczności właśnie 5 proc. Polaków zdecydowanie zerwało z instytucją, która wymaga ślepego posłuszeństwa. Niestety, wciąż około 40 proc. tzw. wierzących niepraktykujących, mimo swoistego zdania na temat Kościoła, zachowuje bierność, zaś pozostali – z braku nikłej świadomości biblijnej czy historycznej – przejawiają zabobonny lęk i cześć wobec sług Kościoła. Sytuację tę w równym stopniu wykorzystują przywódcy religijni i polityczni. Czy wobec tego można się dziwić, że morale narodu podupada z każdym dniem? Przykład idzie z góry! W Księdze Przypowieści czytamy: ,,Kto mimo wielu upomnień trwa w uporze, będzie nagle bez ratunku zdruzgotany” (29. 1). Dokładnie tak stało się w życiu Heliego i jego synów. Naród został pobity przez wroga, a Arka Przymierza, w której pokładano ufność, została zdobyta przez Filistyńczyków. Jednym słowem: ,,Odeszła chwała od Izraela!” (1 Sm 4. 22). Stało się tak dlatego, że kapłani sprzeniewierzyli się Bogu i narodowi, który doprowadzili do odstępstwa. Klęska przyszła, ponieważ zignorowano napomnienia, ostrzeżenia i wezwanie do ukorzenia się przed Bogiem. Ale to jeszcze nie wszystko. Bóg polecił przekazać Heliemu: ,,Ja osądzę jego dom na wieki za grzech, o którym wiedział, że jego synowie znieważali Boga, a on ich nie strofował. Dlatego grzech domu Heliego nie będzie zmazany ani ofiarą ze zwierząt, ani ofiarą z pokarmów na wieki” (1 Sm 3. 13–14). I to powinno być przestrogą dla wszystkich, a szczególnie dla duchowieństwa! Dodajmy jednak na koniec, że mimo oportunizmu kleru, bierności społeczeństwa, wzrastającego bezprawia i skorumpowania najwyższych elit nikt nie musi się jeszcze czuć skazany na potępienie. Jest bowiem droga wyjścia dla wszystkich: ,,Szukajcie Pana, dopóki można go znaleźć, wzywajcie go, dopóki jest blisko! Niech bezbożny porzuci swoją drogę, a przestępca swoje zamysły i niech się nawróci do Pana, aby się nad nim zlitował, do naszego Boga, gdyż jest hojny w odpuszczaniu!” (Iz 55. 6–7). BOLESŁAW PARMA
Nr 14 (266) 8 – 14 IV 2005 r. Jezusa. Gdy oto Jezus wyraził swój żal, że tłum od trzech dni za nim podążający nie ma co jeść, apostołowie, niepomni na wcześniejsze doświadczenia, pytają go: „Jakże ktoś potrafi ich nakarmić chlebem, tutaj, na pustyni?” (Mk 8. 4). A przecież – o ironio! – jeszcze nie tak dawno byli świadkami rozmnożenia chlebów i ryb, po którym to cudzie nazbierali dwanaście koszy ułomków (Mk 6. 42).
NIEŚWIĘTE PISMO
Cudowna dostawa o drugim – tylko Marek i Mateusz (Mk 8. 1–10; Mt 15. 32–39). Historie te przypominają starotestamentowe opowieści o zesłaniu manny na pustyni oraz wyczynie proroka Elizeusza, który nakarmił ponad 100 ludzi dwudziestoma chlebami (Wj 16. 1–36; 2 Krl 4. 42–44). Według najstarszego z ewangelistów – Marka – pierwsze rozmnożenie 5 chlebów i 2 ryb zaspokoiło głód „pięciu tysięcy mężczyzn”. Mateusz doda potem – „nie licząc kobiet i dzieci”. A zatem według Mateusza, który powiększył wymowę cudu, tłum ten był bez mała dwukrotnie liczniejszy. Podczas drugiego rozmnożenia 7 chlebów i kilku ryb zdaniem Marka zostało nakarmionych „około czterech tysięcy”, przy czym Mateusz znowu dodaje – „nie licząc kobiet i dzieci”. O tym jednak, że drugie rozmnożenie chleba nie było nowym zdarzeniem, lecz jest podretuszowaną powtórką pierwszego opowiadania (dubletem), świadczy zachowanie się uczniów
W
Jakie są możliwości racjonalnego wyjaśnienia „cudownego” rozmnożenia żywności? Jedna może być taka, że wśród tej rzeszy ludzi, którzy byli z Jezusem, niektórzy na pewno mieli ze sobą coś do jedzenia. Widząc, że Jezus i jego uczniowie po bratersku dzielą się wszystkim, co mają, oni także otworzyli swe serca i rozwiązali sakwy – w rezultacie wszyscy najedli się do syta. Poszlaką dla tej teorii jest dwanaście koszy ułomków. Skąd się wzięły owe kosze, jeśli nie stąd, że przyniesiono je wcześniej pełne żywności? Pewne jest też, że wokół każdego większego
poprzednim odcinku naszego cyklu dowiedli śmy, że religia nie ma monopolu na moral ność. Przeciwnie – głosi niejednokrotnie moralność perwersyjną. Podobnie jest z sensem życia. Handlowanie sensem życia jest kręgosłupem religijnego biznesu. Świat cierpi na deficyt racjonalności istnienia i każdy, kto ma do zaoferowania jakąś pewność w sprawach duchowych i pośmiertnych jest na wagę złota. Ludzie są w stanie uwierzyć w wiele bzdur byle tylko uciec przed oddechem śmierci, byle przestać myśleć, że to wszystko nie ma sensu, że trudzą się, żyją i walczą na próżno. Gotowi są za to zapłacić każde pieniądze, podobnie jak chory na raka odda ostatni grosz na zdobycie najnowszego lekarstwa. Niechby było jeszcze nie do końca sprawdzone, wywoływało fatalne skutki uboczne, ale zawsze to jest jakaś nadzieja. A nawet marna nadzieja jest tysiąc razy bardziej wartościowa niż jej zupełny brak. Religie lokują sens i cel ludzkiego życia w sferach pośmiertnych – w niebie, raju, wiecznie zielonych łąkach, krainach odległych przestrzennie lub czasowo. Dzieje się tak z dwóch powodów. Po pierwsze – ze względu na swoje oddalenie nadzieje te są niemożliwe do zweryfikowania; po drugie – poczucie sensu życia najczęściej jest zagrożone przez śmierć. Zatem najbardziej pożądany jest taki sens życia, który śmierć bagatelizuje (dusza nieśmiertelna) lub unieważnia (zmartwychwstanie). Taki luksusowy sens, który przechodzi ponad tym, czego na co dzień doświadczamy – chorobą, cierpieniem,
zgromadzenia zawsze kręcą się handlarze. Może więc oni, ujęci przykładem Jezusa, wystawili towar dotychczas trzymany w ukryciu w nadziei na lepsze ceny... G. Theissen, prof. w Heidelbergu i specjalista w dziedzinie NT, wysunął jeszcze inną hipotezę. Otóż zwrócił on uwagę na Joannę, żonę Chuzy, zarządcy Heroda, o której ewangelista Łukasz napisał, że wraz z innymi niewiastami służyła Jezusowi i jego uczniom „majętnościami swymi” (Łk 8. 3). Według Theissena, prowiant na pustynię wysłała właśnie Joanna. Gdy jej słudzy zjawili się nagle przed Jezusem, głodny tłum patrzył na tę masę jedzenia jak na prawdziwy cud. Z pewnością ci biedacy nigdy nie widzieli tyle jedzenia naraz. W opinii większości uczonych – o jakiejkolwiek pewnej rekonstrukcji faktów nie ma jednak co marzyć. Według A.G. Herberta, „podstawą tej opowieści musiało być jakieś autentyczne zdarzenie, ale zostało ono tak przetworzone, że dzisiaj nie sposób już dociec, co się wtedy naprawdę wydarzyło”. I jeszcze jedno. Jeśli ktoś z owych cudownie nakarmionych myślał, że od tej chwili pieczone chlebki i wędzone rybki co dzień będą wyciągane z bezdennych koszów, to bardzo się pomylił. Faktem jest, że wszystko odbywa się od tamtej pory po dawnemu: piekarze wypiekają chleb, a rybacy muszą wyruszać na połów w poszukiwaniu ryb. ARTUR CECUŁA
śmiercią – ma jednak swoje poważne braki. Przede wszystkim opiera się najczęściej na rozmaitych marnie udokumentowanych „świętych pismach” i wymaga wiary w prawdomówność ludzi (świadków cudownych wydarzeń), której nie jesteśmy w stanie rzetelnie zweryfikować. Sens religijny sprawia też, że nasza przyszłość staje się zależna od kaprysów jakichś bóstw, na które nie mamy wpływu, a życie człowieka sprowadzone jest do poziomu sługi, niewolnika niebiańskiego Pana. Powstaje pytanie, czy taki sens życia jest wart zachodu? Czy nie lepiej opłaca się umrzeć na wieki niż robić za parobka na boskim dworze? Po trzecie – życie wieczne, jeśli wierzyć kaznodziejom, ma jedną wadę, a jest nią nuda. Nikt nie wie, czym zostanie wypełniona wieczność, zaś wszelkie ekstatyczne wizje z tym związane wprawiają raczej w przerażenie niż zachwyt. Sens laicki dla istnienia człowieka staje się w tym kontekście bardziej atrakcyjny – sensem jest to, co sami za sensowne uznamy, to, czym zechcemy wypełnić swoje życie. Brzmi to może bardziej prozaicznie niż niebiańskie atrakcje, ale jest za to pewniejsze i realniejsze do osiągnięcia niż bujanie w obłokach lub wyczekiwanie na łaskę, a najczęściej – wieczną karę. Ten sens bywa wyszydzany przez religie i nazywany bezsensem, cywilizacją śmierci, hedonizmem i czym tam jeszcze. Może ta perspektywa jest mniej radosna, ale chyba też mniej rozczarowująca. Zatem także w dziedzinie sensu życia religie nie mają wyłączności. Więcej – ich perspektywy okazują się złudne i nieatrakcyjne. MAREK KRAK
ŻYCIE PO RELIGII
Bez sensu?
21
Rozmowa z profesor Marią Szyszkowską, filozofem, senatorem RP – Powszechne wzburzenie wywołało orzeczenie Najwyższego Sądu Administracyjnego, który ogłosił ostatecznie, że podatnikom wolno odpisać od podatku dochodowego dowolną kwotę przeznaczoną na działalność charytatywną bądź opiekuńczą związków wyznaniowych. – W kontekście tego zdumiewającego werdyktu jestem bardzo zadowolona z postawy znacznej części senatorów tworzących klub Lewica Razem. Wystosowaliśmy pismo do mediów, w którym wyraziliśmy ubolewanie z powodu decyzji NSA. Ten werdykt uprzywilejowuje niektóre instytucje kościelne. Mam na myśli Kościół rzymskokatolicki oraz te wspólnoty wyznaniowe, które wchodzą w skład Polskiej Rady Ekumenicznej. Ta decy-
Fot. Krzysztof Krakowiak
W
edług Ewangelii, Jezus nakarmił kilkadziesiąt tysięcy głodnych ludzi. Do konał tego, cudownie rozmnożyw szy żywność czy pomogły mu w tym życzliwe osoby? W Ewangeliach czytamy o dwóch przypadkach cudownego rozmnożenia chleba i ryb przez Jezusa. O pierwszym opowiadają wszyscy czterej ewangeliści (Mt 14. 13–21; Mk 6. 31–44; Łk 9. 10–17; J 6. 1–14);
SZKIEŁKO I OKO
w stanie przewidzieć, jakie straty poniesie budżet państwa i samorządów z powodu legalizacji takich praktyk. – Teoretycznie te darowizny mają wesprzeć działalność charytatywną kościołów. Jak to się jednak dzieje, że im więcej pieniędzy do nich trafia, tym sytuacja społeczna jest gorsza? – Obawiam się, że część tej działalności to pozory lub fikcja. Poza tym rodzi się pytanie, dlaczego podobne akcje organizowane przez podmioty publiczne, organizacje pozarządowe czy osoby prywatne nie cieszą się takimi samymi względami polskiego fiskusa. Tego rodzaju
OKIEM HUMANISTY (122)
Skandaliczne orzeczenie zja to kolejny symptom istnienia państwa wyznaniowego. W dodatku w tak istotnej sprawie nie możemy oczekiwać żadnej pomocy z zewnątrz, bo Unia Europejska pozostawia te kwestie wewnętrznym regulacjom poszczególnych państw. – Być może najgorsze przy tej okazji jest to, że widać wyraźnie, iż konkordat i ustawy pomiędzy państwem a związkami wyznaniowymi de facto unieważniają inne rozporządzenia i ustawy państwowe. Konkordat ogranicza suwerenność Polski! – Na dodatek mamy nieszczęście, że zarówno NSA, jak i Trybunał Konstytucyjny interpretują prawo w taki sposób, że kościoły nabywają nowe przywileje, z powodu których Polska staje się państwem funkcjonującym pod ich dyktando. Widać, że są potrzebne zmiany i reformy prawne, takie jak ta, którą przygotowuje dla Funduszu Kościelnego senator Krystyna Sienkiewicz. Mimo tych wysiłków żadne istotne zmiany w tej kadencji parlamentu zapewne nie będą wprowadzone. – Orzeczenie NSA legalizuje pranie brudnych pieniędzy, machlojki podatkowe polegające na przepuszczaniu przez konta parafii dowolnych sum rzekomo darowanych przez przedsiębiorców. – Tak! To jest proceder zupełnie niemożliwy do skontrolowania. Któż zabroni firmom wpłacać pieniądze na konta kościołów, a proboszczom z tych kont je pobierać i po zainkasowaniu prowizji zwracać firmom? NSA otworzyło podatkową puszkę Pandory. Nikt nie jest
uprzywilejowanie jest sprzeczne z konstytucją i z rozsądkiem. Nie da się go niczym uzasadnić. W tym kontekście powraca np. sprawa Wspólnoty Polskiej, klerykalnej organizacji uprzywilejowanej finansowo w pośredniczeniu pomiędzy Polską a Polkami mieszkającymi za granicą. Znaczna część społeczeństwa jest zdezorientowana – błędnie sądzi, że Kościół prowadzi działalność charytatywną za swoje pieniądze. – Widać wyraźnie, że nie ma uzdrowienia polskich finansów bez zerwania lub renegocjacji konkordatu. – To prawda, ale lewica parlamentarna nie odważy się, niestety, podważyć zasadności konkordatu. To jest argument za potrzebą istnienia partii RACJA i słusznością jej postulatów. – Warto przypomnieć, że pomysł odliczenia wszystkiego, co możliwe, od podatku i przekazania tego na Kościół pozwoliła stosować wiceminister rządu Leszka Millera, pani Ożóg. – To jest kolejny argument wskazujący na istnienie tajnej umowy pomiędzy rządem lewicowym a Kościołem. Przywileje miały być ceną za poparcie Kościoła rzymskokatolickiego dla rządu Millera i dla wejścia Polski do Unii. W rezultacie jesteśmy państwem katolickim; wolność światopoglądowa stała się sloganem. A zamiast oczekiwanego dobrobytu i niezależności – narasta bezrobocie, bieda oraz pielęgnuje się brak szacunku dla zwykłego człowieka. Rozmawiał ADAM CIOCH
22
Nr 14 (266) 8 – 14 IV 2005 r.
NASZA RACJA
ZEBRANIA APP RACJA Zarząd Krajowy Antyklerykalnej Partii Postępu RACJA, ul. Emilii Plater 55 m. 81, 00-113 Warszawa; tel/fax: (22) 620 69 66; www.app.org.pl; e-mail:
[email protected];
[email protected]. Konto: APP Racja ING Bank Śląski o/Łódź 0410501461100000 2266001722. Wpłaty do kwoty 824 zł winny zawierać: nazwisko i imię, adres, nr PESEL oraz tytuł wpłaty (darowizna). Wpłat powyżej 824 zł można dokonywać tylko z konta bankowego lub kartą płatniczą. Biuletyn APPR z aktualnościami z życia partii na stronie internetowej lub pod adresem siedziby partii. Andrychów – 15.04, godz. 16, ul. Lenartowicza 7 (klub osiedlowy), zapraszamy członków i sympatyków; Będzin – trzeci poniedziałek m-ca, godz. 18, ul. Małachowskiego 29; dyżury – środy, godz. 16–18; Białystok – 24.04, godz. 11, ul. Wyszyńskiego 2 (DH „Koral”, III piętro), zebranie członków i sympatyków APPR i Unii Lewicy z całego województwa; dyżury: wt. – cz., godz. 16–18, ul. Wyszyńkiego 2/1, lok. 309 (DH „Koral” III p.); tel. (85) 744 49 39; Biłgoraj – 24.04, godz. 14.30, ul. Kościuszki 28 (siedziba SLD); Bolesławiec – soboty, godz. 17, ul. Garncarska 15/1; Bydgoszcz – 21.04, godz. 17, ul. Rumińskiego 6 (klub NOT), spotkanie członków i sympatyków APPR oraz Unii Lewicy. Dyskusja nad programem Unii Lewicy. Dyżury w każdy czwartek, godz. 17, ul. 20 Stycznia 21; Bytom – drugi i czwarty czwartek m-ca, dyżury: pozostałe czwartki, godz. 17, ul. Dworcowa 2, I p.; Robert Cieślak 0-693 329 937; Krystian Lotarski 0-880 716 618; Cieszyn (powiat) – 20.04, godz. 16, ul. Stawowa (Remiza OSP Bobrek); Częstochowa – pierwszy wt. m-ca, al. NMP 2, lokal Biura Emerytów i Rencistów; dyżury: każdy wtorek, godz. 17–19; Dąbrowa Górnicza – druga środa każdego miesiąca, godz. 17, ul. Wojska Polskiego 35 (lokal Polskiego Związku Wędkarskiego); Elbląg – 9.04, godz. 14, ul. Grunwaldzka 31; 0-601 391 586; Gdynia – 10.04, godz. 12, ul. Władysława IV (restauracja Arkadia); Gliwice – 11.04. godz. 17, Rynek, klub EMPiK (czytelnia); Gorzów Wlkp. – czwartki, godz. 17, ul. Obotrycka 7; Gubin – pierwszy piątek m-ca, godz. 19; tel. 0-600 872 683; Jastrzębie – 9.04, godz. 17, ul. Jasna (bar Caro), zebranie założycielskie młodzieżówki; 23.04, godz. 17, ul. Jasna (bar Caro), zebranie członków i sympatyków; Katowice – 14.04, godz. 17, ul. Sokolska 10a/4, Walne Zebranie Wyborcze Organizacji Powiatowej APPR Katowice; 0-887 180 054; dyżury: czwartki, godz. 17, ul. Sokolska 10a/4; Kielce – 16.04, godz. 16, ul. Sienkiewicza 25, III p.; Kołobrzeg – czwartki, godz. 16–18, ul. Rybacka 8, biuro zarządu; Kraków – 22.04, godz. 14, Barbakan – zapraszamy członków i sympatyków APP RACJA i UL na Marsz Tolerancji; kontakt:
[email protected]; 0-696 021 606; dyżury w trzeci czw. m-ca godz. 17, ul. Podchorążych 3, Dom Biesiadny „Złoty Róg”; pn. i pt., godz. 12–14, śr. godz. 16–18, ul. Wójtowska 3/39, I p. (wejście od apteki); (12) 634 54 53; Lublin – 9.04, godz. 16, ul. Beliniaków 7 (siedziba SLD);
Łomża – 10.04, godz. 17, Stary Rynek 1, (pub „Pod Papugami”); 0-501 247 578; Łódź – spotkania stałe w siedzibie partii, ul. Próchnika 1, p. 307; Bałuty – pierwsze wtorki m-ca, godz. 16; tel. 654 32 11; Polesie – ostatnie środy m-ca; tel. 0-602 626 437; Widzew, Górna – pierwsze czwartki m-ca; tel. 673 11 22; Zarząd Wojewódzki APPR w Łodzi zwraca się do sympatyków partii, którzy pragną wspomóc finansowo jej działalność, o wpłaty na konto: 94 1160 2202 0000 0000 4077 7039 (wpłaty do kwoty 824 zł powinny zawierać nazwisko i imię, adres, nr PESEL oraz tytuł wpłaty (darowizna); Mysłowice (Brzęczkowice) – zmiana – 12. każdego m-ca, godz. 17, lokal ALF, Remigiusz Buchalski 0-504 405 391; Olsztyn – 9.04, godz. 14, ul. Grunwaldzka 23a/2 (wejście od ul. Mikołaja Trąby); Ostrowiec Świętokrzyski – 14.04, godz. 18–20, os. Słoneczne, pizzeria „Margharita”. Poszukujemy koordynatorów chętnych do zakładania struktur terenowych APPR w powiatach: Jędrzejów, Końskie, Kazimierza Wielka, 0-609 483 480; Oświęcim – 21.04, godz. 17, ul. Olszewskiego 24 (lokal UP), Tadeusz Paradysz 0-607 334 886; Poznań Nowe Miasto, Rataje – pierwszy czwartek m-ca, godz. 17.30, ul. Szelągowska 53; Poznań Piątkowo – 11.04, godz. 17, ul. Szelągowska 53; Radom – spotkanie planowane na 8 kwietnia odwołane z powodu pogrzebu papieża; Radom – 12.04, godz. 17, ul. Kozienicka 55 (pub HIT); Ruda Śląska – druga sobota m-ca, Stanisław Stefanik (32) 248 37 14 Rzeszów (zmiana) – drugi i ostatni poniedziałek miesiąca, „Club Bonanza”, ul. Słowackiego 10a (sala na górze); tel. 0-606 870 540; (17) 856 19 14; Sandomierz – pierwszy czwartek m-ca, godz. 18, kasyno wojskowe; Sanok – każdy 3 piątek m-ca, godz. 17, restauracja „Czarny Koń” (na dole); tel. 0-606 636 273; Siedlce – pierwszy piątek m-ca, godz. 17, ul. Kazimierzowska 7, Zakład Mleczarski, restauracja „Smaczek”; Siemiatycze – w sprawie organizacji nowego koła: Mariusz Olchowik, 0-503 620 380; Sosnowiec – każda druga niedziela m-ca, godz. 17, ul. A. Urbanowicz 21a (lokal Stowarzyszenia „Uniezależnienie”; 360 55 30; Stargard Szczeciński – 10.04, godz. 17, ul. Limanowskiego 24 (PCK); Suwałki – Ludwik Matusiewicz, (87) 568 81 87; Szczecin – dyżury w każdą sobotę, godz. 10–13, pawilon przy ul. Włościańskiej 1, I p.; spotkania ogólne w pierwszą sobotę m-ca, godz. 11; tel. do biura 483 77 54; Tarnowskie Góry – drugi wtorek m-ca, godz. 18; kontakt: Bożena Wrona (32) 285 21 10; 0-603 068 881; Tychy – dyżury: środy, godz. 17–19, ul. gen. Grota-Roweckiego 10; Wałcz – pierwszy piątek m-ca, godz. 17–19, ul. Dworcowa 14, bar „Kantyna”; Józef Ciach, tel. 0-506 413 559; Warszawa – Mokotów, Ursynów, Wilanów – czwartki, godz. 18, ul. Puławska 143, Dialog Cafe (koło stacji metra Wilanowska); Wieluń – pierwsza sobota miesiąca, godz. 16, os. Stare Sady, kawiarnia „Martynka”; Wrocław – wtorki godz. 16.30, Klub Kombatanta, ul. Zelwerowicza 4; Zielona Góra – piątki, godz. 17, pl. Słowiański 21.
KATEDRA PROFESOR JOANNY S.
Razem czy osobno Od pewnego czasu dyskusję na lewicy zdominowało pytanie tytułowe. Do tej pory dorośli Polacy rozważali kwestię razem czy osobno w aspekcie spania ze sobą. Politycy wszelkiej maści są ponad takie przyziemności. A ze współmałżonkami sypiają rzadko. Zajęci sprawami wagi państwowej wiodą w stolicy swój pustelniczy, pełen wyrzeczeń żywot. Nie ma w nim miejsca ani dla rodziny, ani dla wyborców i ich problemów. Politycy, przynajmniej we własnym mniemaniu, są stworzeni do wyższych celów. Ich umysły zaprząta Sprawa. A ta sprawa to Warszawa, którą udało im się podbić. Stąd zasadniczą myślą polityków od lewa do prawa jest utrzymanie zdobytych pozycji. W tym zbożnym dziele ideały i zasady tylko szkodzą. Kto je nieopatrznie ma, jest na z góry straconej pozycji. Pragmatyzm i elastyczność zastępują honor, lojalność, uczciwość. Wczoraj AWS, SLD, UW. Dzisiaj PO, PiS, LPR, SdPl, PD. Jutro... Każda wolta jest możliwa, od kiedy liberałowie są przeciw liberalnym przepisom aborcyjnym, a socjaldemokraci za wolnym rynkiem i podatkiem liniowym. Słychać chichot Marksa, bo tym razem to byt polityczny określa świadomość. Można się sprzedać za fotel ministra, kandydowanie na prezydenta czy szansę uzyskania mandatu parlamentarnego. Można przehandlować przyjaciół, a na byłych wylewać wiadra pomyj, jeśli akurat to się opłaci. Za chwilę można ich znowu kochać i hołubić. Wszystko jest kwestią ceny. Im wyższa, tym łatwiej o wybaczenie, zrozumienie, bezkarność. Jak kraść, to miliony, jak kochać, to boginie, a rwać, co się nawinie. Dla lewicy razem czy osobno to pytanie o start w wyborach
i konstruowanie list. Zwłaszcza dla części liderów jedność stała się fetyszem. Jest tak za sprawą obowiązującej metody przeliczania głosów na mandaty. Jeśli lewica pójdzie razem, będzie to zasługa wyłącznie d’Hondta. Ta bowiem metoda sprzyja ugrupowaniom dużym, czyli łączeniu. Przy niej wspólna lista to być albo nie być parlamentarzystą. Aż dziw, że zapomniano o tym, gdy lewica zaczęła się mnożyć przez pączkowanie, gdy powstawały nowe partie i partyjki. Są one w większości
nierozpoznawalne, o przywódcach nie wspominając. Chyba że przy wódce. Interesy wielu ugrupowań są zdominowane i wypaczone przez ambicje szefów. Wyraźnie widać to na przykładzie SdPl. Nieważne, czy samemu zostanie się prezydentem, posłem, senatorem. Istotniejsze jest, żeby nie został kolega, a zwłaszcza były kolega. Oczywiście – można i tak. Tylko po co? Z drugiej jednak strony jedność dla samego wyborczego wyniku jest też bezsensowna. Jeśli koalicja mandatowa zastępuje
Komunikat z posiedzenia Rady Krajowej z dnia 2.04.2005 r. 1. W dniu 2.04.2005 r. Rada Krajowa Antyklerykalnej Partii Postępu RACJA przeprowadziła dyskusję na temat zaangażowania partii w budowanie nowej formacji lewicowej Unia Lewicy III RP. Oceniono dotychczasowe działania, założenia programowe oraz perspektywy startu w wyborach parlamentarnych w ramach Unii Lewicy III RP. 2. Ponadto Rada Krajowa APP RACJA podjęła stanowiska polityczne w sprawie: l przemocy w rodzinie, l zmiany systemu naliczania kar pieniężnych, l zmiany programu nauczania informatyki, l przywrócenia Narodowi Polskiemu możliwości decydowania w sprawach o szczególnym znaczeniu dla państwa, obchodów 60 rocznicy zakończenia II wojny światowej. 3. Rada Krajowa postanowiła czynnie włączyć struktury partii w obchody Dnia Bezrobotnego w dniu 11 kwietnia oraz Święta Pracy w dniu 1 maja. 4. Szymon Niemiec został redaktorem naczelnym biuletynu partii. 5. Krajowym koordynatorem informacji został Tomasz Gradowski. 6. Uzupełniony został skład Zarządu Krajowego.
programową, rozpadnie się szybciej, niż powstała. Jedność jako warunek przeżycia jest mało atrakcyjna, bo i tak przeżyją tylko nieliczni. Niemniej jest pewną wartością. Lewica, jak lemingi, idzie się utopić w prawicowym morzu nienawiści. Szerokie porozumienie, nawet jeśli na początku będzie dotyczyć tylko wspólnego startu w wyborach, ma szansę ten obłędny marsz zahamować. Żeby się ostatecznie nie utopić, lewica musi się zmienić. Trzeba zapomnieć o miłości do kapitalistów i ponownie pokochać ludzi pracy. Jeśli jeszcze w tej kadencji ustawowo zwiększymy minimalne wynagrodzenie, określimy poziom minimum socjalnego i zapewnimy pomoc socjalną tym, którzy tego minimum nie osiągają, może się nawet okazać, że będzie to miłość odwzajemniona. Zauroczenie kapitałem trzeba zastąpić studiowaniem „Kapitału”. Porzucić neoliberalizm i przyjąć do wiadomości, że w Biedronkach, kopalniach, stoczniach toczy się walka klas. Znacznie ważniejsza od walki o chrześcijańskie wartości. Zamiast bezmyślnie i bezkrytycznie hołubić kler, lewica musi zacząć wreszcie realizować ideały świeckiego państwa. Działanie według zasady: Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek, nie przynosi sukcesu. Nie można być półdziewicą. Antyklerykalny, ożywczy kierunek wskazali Hiszpanie. Skoro wiadomo, którędy prowadzi droga, idźmy nią. I cieszmy się, że nie mamy już balastu w postaci Hausnera, Belki i innych liberałów. Ich odejście jest szansą na odzyskanie utraconej, lewicowej tożsamości SLD. Skorzystajmy z tej szansy, bo kolejna może się nie nadarzyć. JOANNA SENYSZYN
Oświadczenie APP RACJA w związku ze śmiercią Jana Pawła II Kierownictwo Antyklerykalnej Partii Postępu RACJA ze smutkiem przyjęło wiadomość o śmierci Jana Pawła II – papieża Kościoła rzymskokatolickiego i głowy państwa Watykan. APP RACJA pragnie złożyć wyrazy współczucia wszystkim, dla których Jan Paweł II był symbolem wyznawanych przez nich wartości. Piotr Musiał Przewodniczący APPR
Nr 14 (266) 8 – 14 IV 2005 r.
ŚWIAT SIĘ ŚMIEJE
Jeżeli nie chcesz, ab y rodzinna impreza przemieniła się w libację, spróbuj zakończyć „świętowanie”, gdy: 1. Krawat wystaje ci z rozporka. 2. Obcałowujesz portr ety na ścianie. 3. Wychodząc z szafy, skarżysz się, że jakaś mała ta łazien ka.
O Jasiu i... Nauczyciel na lekcji historii mówi do Jasia: – Jasiu, wiesz, kto to był Leonardo da Vinci? – Nie wiem. – A Vincent van Gogh? – Też nie wiem. – No widzisz. Jakbyś razem z nami chodził na wycieczki klasowe do muzeum, to wiedziałbyś, kim byli ci ludzie... – A czy pan wie, kto to jest Roch Maliniak? – Nie wiem. – I nic dziwnego. On posuwa pana żonę w czasie tych wycieczek. ¤¤¤ W aquaparku Jasiu chce się kąpać w największym basenie, ale ratownik nie chce go wpuścić. – Jesteś za mały, jeszcze się utopisz. – Ale ja bardzo dobrze pływam, mogę pokazać. Mówiąc to, wskoczył do basenu i pływał jak mała foka. Zszokowany ratownik pyta: – Gdzie się nauczyłeś tak pływać? – To proste – jak byłem mały, to tata zabrał mnie do łódki, wypłynął na środek jeziora i wrzucił do wody... – Aha. I co, trudno było dopłynąć do brzegu? – Nie. Najtrudniej to było się z worka wydostać. ¤¤¤ Do Urzędu Stanu Cywilnego przychodzi Indianin i mówi: – Chciałbym zmienić swoje nazwisko... – A jak się pan nazywa? – Waleczny Orzeł Spadający z Nieba na Wrogów i Uderzający Ich Znienacka. – A jak chce się pan nazywać? – Jebudu!!! en, za – Co ty tu, łobuzie jed stoliku az... zar Na środku polany przy cię Ja sz? brednie wypisuje na kompuh tyc dać wia siedzi zając i coś stuka po wy Nie skończył tu z zaroterze. Stuka i stuka, aż słów, gdy jak spod wyrósł śli cichcem wychoziemi dzi wilk i przez raniedźwiedź. Nawet mię piszącego sylasię nie odezwał, bizuje słowa pojastym posłał wilpro tylko prawym „Praca mawiające się na ekranie: jest zaś taki: rał ka w niebyt. Mo ższości zagisterska”. Tytuł: „O wy i jes t tem at jak , Ni ew aż ne ębiał dra– ważne, aby jąca nad wilkiem”. Zd ej ski pracy magister a za uszy MS pieżnik, złapał szarak y. br do promotor był i drze się:
O zającu
23
Wychowanie w trzeźwości 4. Musisz trzymać się podłogi, żeby się z niej nie ześlizg nąć. 5. Zapalając zapałkę, prz ypalasz sobie nos. 6. Zabierasz but najbl iższej pani i nakładasz sobie nim sał atkę na talerzyk. 7. Słyszysz, jak ktoś wo ła: „Wezwijcie księdza!”. 8. Napełniasz ludziom kieliszki zupą z wazy. 9. Żegnasz się, mówią c wszystkim, że musisz iść do domu , chociaż to ty jesteś gospodarzem. 10. Zabierasz kostki lodu i chowasz do kieszeni. Na deser. Oprac. MW (na pods tawie www.joemonster.org)
POZIOMO: 1) ogrodowe schronienie, 7) uroda Jagny, 8) filmowa kochanka – specjalistka, 9) około, mniej więcej, prawie, 10) u kozy i... św. Mikołaja, 12) można w nie złapać ludzi, ale i ryby, 14) dobroczynność, 16) na krzaku i twarzy, 19) „Panie Janie”, 20) na pstrym koniu jeździ, 21) odrobinka wata, 22) zakładka nie do lektury, 23) pod kuratelą przewodnika PIONOWO: 2) wesołe wierszyki to są..., 3) tańcuje z igłą, 4) kwitnie i pachnie wiosną, 5) obrońca i opiekun w jednym, 6) miękka zbroja husarska, 11) armata przeciwlotnicza, 12) święta Anna dla Maryi, 13) zmartwienie, kłopot, zgryzota..., 14) nieudacznik z dwiema lewymi rękami, 15) nie wie, nie ogląda, nie czyta, 17) np. administracja, 18) może być poetycki, romantyczny ale i... liturgiczny, 19) biskupi to purpura Litery w polach z kropką, czytane rzędami, utworzą rozwiązanie
TYGODNIK FAKTY i MITY Prezes zarządu i redaktor naczelny: Roman Kotliński (Jonasz); Zastępcy red. naczelnego: Marek Szenborn, Andrzej Rodan; Sekretarz redakcji: Adam Cioch – tel. (42) 637 10 27; Dział reportażu: Ryszard Poradowski – tel. (42) 639 85 41; Dział historyczno-religijny: Paulina Starościk – tel. (42) 630 72 33; Redaktor graficzny: Tomasz Kapuściński; Fotoreporter: Hubert Pankowski; Dział promocji i reklamy: tel. (42) 630 73 27; Dział łączności z czytelnikami: (42) 630 70 66; Adres redakcji: 90-601 Łódź, ul. Zielona 15; e-mail:
[email protected]; Wydawca: „BŁAJA News” Sp. z o.o.; Sekretariat: tel./fax (42) 630 70 65; Druk: POLSKAPRESSE w Łodzi. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych oraz zastrzega sobie prawo do adiustacji i skracania tekstów. WARUNKI PRENUMERATY: 1. W Polsce przedpłaty przyjmują: a) Urzędy pocztowe i listonosze – do 25 maja na trzeci kwartał 2005 r. Cena prenumeraty – 32,50 zł za jeden kwartał; b) RUCH SA – do 25 maja na trzeci kwartał 2005 r. Cena prenumeraty – 32,50 zł kwartalnie. Wpłaty przyjmują jednostki kolportażowe RUCH SA w miejscu zamieszkania prenumeratora. 2. Prenumerata zagraniczna: Wpłaty przyjmuje jednostka RUCH SA Oddział Krajowej Dystrybucji Prasy na konto w PEKAO SA IV O/Warszawa nr 12401053-40060347-2700-401112-005 lub w kasie Oddziału. Informacji o warunkach prenumeraty udziela ww. Oddział: 01-248 Warszawa, ul. Jana Kazimierza 31/33, tel.: 0 (prefiks) 22 532 87 31, 532 88 16, 532 88 19, 532 88 20; infolinia 0 800 12 00 29. Ceny prenumeraty z wysyłką za granicę w PLN dla wpłacających w kraju: pocztą zwykłą (cały świat) 132,–/kwartał; 227,–/pół roku; 378,–/rok; pocztą lotniczą (Europa) 149,–/kwartał; 255,–/pół roku; 426,–/rok; pocztą lotniczą (reszta świata) 182,–/kwartał 313,–/pół roku 521,–/rok. W USD dla wpłacających z zagranicy: pocztą zwykłą (cały świat) 88,–/rok; pocztą lotniczą (Europa) 99,–/rok; pocztą lotniczą (reszta świata) 121,–/rok. Prenumerata zagraniczna RUCH SA płatna kartą płatniczą na www.ruch.pol.pl 3. Prenumerata w Niemczech: Verlag Hûbsch & CO., Dortmund, tel. 0 231 101948, fax 0 231 7213326. 4. Dystrybutorzy w USA: New York – European Distribution Inc., tel. (718) 821 3290; Chicago – J&B Distributing c.o., tel. (773) 736 6171; Lowell International c.o., tel. (847) 439 6300. 5. Dystrybutor w Kanadzie: Mississauga – Vartex Distributing Inc., tel. (905) 624 4726. Księgarnia „Pegaz” – Polska Plaza Wisła, tel. (905) 238 9994. 6. Prenumerata redakcyjna: do 25 maja na trzeci kwartał 2005 r. Cena 32,50 zł. Wpłaty dokonywać na konto: BŁAJA NEWS, 90-601 Łódź, ul. Zielona 15, Bank Przemysłowo-Handlowy PBK SA o/Łódź 87 1060 0076 0000 3300 0019 9492. 7. Zagraniczna prenumerata elektroniczna: p–
[email protected]. Szczegółowe informacje na stronie internetowej http://www.faktyimity.pl Prenumerator upoważnia firmę „BŁAJA News” Sp. z o.o. ul. Zielona 15, 90-601 Łódź, NIP: 725-00-20-898 do wystawienia faktury VAT na prenumeratę tygodnika „Fakty i Mity” bez podpisu.
24
Nr 14 (266) 8 – 14 IV 2005 r.
JAJA JAK BIRETY
ŚWIĘTUSZENIE
Wolność wyboru
amcom gatunku homo sapiens przedstawiamy garść porad, co robić, aby polowanie na płeć piękną zostało uwieńczone sukcesem. ¤ Przed randką obowiązkowo zażyj kąpieli (zmień uprzednio wo-
S
znajdzie wstążkę z „ostatnim pożegnaniem”... Nigdy też nie przynoś jej sztucznych kwiatów, żeby na dłużej wystarczyły. Ona może nie zrozumieć żartu... ¤ Bądź przebojowy. Udowodnij jej, że od dawna się nią inte-
¤ Pół litra wódki i paczka chipsów na przegryzkę to kiepski prezent na urodziny twej ukochanej. Naprawdę! ¤ Niezależnie od tego, ile twoja wybranka ma lat, jeśli mieszka z rodzicami, dogadaj się z nimi,
Przewodnik erotyczny dę w wannie, bo z tej wczorajszej wybił się już osad na dnie), wyczyść uszy (nie, nie kluczykiem od samochodu), użyj dezodorantu (uważaj, te w sprayu są łatwopalne), załóż świeżą bieliznę i czyste ubranie (wyprane, a nie wytrzepane). ¤ Niezależnie od tego, jak bardzo jesteś na minusie, nigdy nie przynoś swej dziewczynie kwiatów skradzionych z cmentarza! No bo jeśli dzień wcześniej pochowała babcię albo w bukiecie
Rys. Tomasz Kapuściński
Łódź 2005 r. Polska wersja kapitalizmu miała wszystkim przynieść wolność wyboru. Pewnie dlatego niektórzy łodzianie – zamiast degustować włoskie frykasy w restauracji, konsumują je na śmietniku Fot. WHO BEE
resujesz. Nie zapodawaj jednak tekstu: „Zawsze chciałem czochrać się z tobą. Po raz pierwszy pomyślałem o tym w męskim kiblu w technikum. Wówczas napisałem twoje imię na ścianie. Markerem!”.
kiedy ma wrócić do domu. Czasem będzie to przed dziesiątą; czasem, że w poniedziałek. Jeśli natomiast usłyszysz, że nigdy, zastanów się dobrze, czy na pewno chcesz iść na tę randkę. PS Jeżeli mimo stosowania się do powyższych wskazówek żadna niewiasta cię nie chce, nie angażuj się w porwania. A nuż któraś w końcu da się uprowadzić i nikt jej potem nie będzie chciał zabrać z powrotem... Plastikowe lale są tańsze w eksploatacji. opr. MIKOŁAJ Na podst. www.joemonster