Policja aresztowała niedoszłego zamachowca ze Śląska. Trwa dochodzenie, czy...
Papieżowi groził w Polsce zamach! INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 34 (129) 23 – 29 sierpnia 2002 r. Cena 2,20 zł (w tym 7% VAT)
J
est to pierwsza i należy się spodziewać, że nie ostatnia prowokacja wymierzona w tworzącą się Antyklerykalną Partię Postępu RACJA. Tydzień przed pielgrzymką JPII do ojczyzny hinduista Mohan ze Śląska zamieścił na portalu internetowym „Gazety Wyborczej” list-oświadczenie, w którym zapowiedział zorganizowanie zamachu na papieża. Pisał o zgromadzonych w tym celu środkach. Policja twierdzi, że groźba zamachu była realna. Cóż, pokazywany w telewizji Osama bin Laden, który grozi śmiercią tysiącom niewiernych, jednych odstręcza, a dla innych jest inspiracją. Tylko że największy terrorysta świata grozi i spełnia groźby na własny rachunek. Mohan ze Śląska podpisał swoje oświadczenie imieniem i nazwiskiem śląskiego koordynatora APP RACJA. Przyznał się do tego w areszcie, gdzie jest zatrzymany na trzy miesiące, nie tylko za groźby pod adresem papieża. Oto nauczka dla wszystkich, którym marzy się skompromitowanie jedynej w Polsce siły politycznej i ruchu społecznego, dla którego prawdziwa tolerancja, również religijna, oraz szeroko pojęty humanizm są największymi wartościami. JONASZ Ü Str. 6
Gwałt na Siostrze
Teraz (nie) Polska
Dlaczego papież chce ewangelizować Rosję? Dlaczego wysyła tam przede wszystkim misjonarzy, którzy odwodzą ludność od chrześcijańskiej wiary prawosławnej? Przecież św. Paweł napisał w Liście do Rzymian: „A poczytywałem sobie za punkt honoru głosić ewangelię jedynie tam, gdzie imię Jezusa było jeszcze nieznane, by nie budować na fundamencie położonym już przez kogoś innego” (15. 20). Aby odpowiedzieć na powyższe pytanie, rosyjska Cerkiew prawosławna wyznaczyła nagrodę za wgląd do Biblii, którą czyta papież...
Polski nie ma jeszcze w Unii Europejskiej, ale Unia jest u nas od dawna i jest jej coraz więcej. Każdy naród stara się promować i kupować przede wszystkim własne produkty, aby dać zarobić rodakom. Problem w tym, że w Polsce niedługo takich produktów może już nie być. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że kupując gazetę „Rzeczpospolita”, nabijają kasę Norwegom, a przegryzając tabliczką czekolady „Goplana”, utrzymują miejsca pracy w Bułgarii, Czechach i na Węgrzech...
Ü Str. 12, 13
Ü Str. 7
2
Nr 34 (129) 23 – 29 VIII 2002 r.
KSIĄDZ NAWRÓCONY
FA K T Y POLSKA W wieku sześćdziesięciu lat zginął tragicznie Marek Kotański, psycholog, terapeuta, a przede wszystkim wielki działacz społeczny. Śmierć twórcy Monaru to ogromna strata dla tysięcy jego podopiecznych – biedujące ośrodki dla narkomanów funkcjonowały dzięki jego sile przebicia. Wobec wycieczki papieskiej śmierć zasłużonego Polaka przemknęła ledwo zauważona przez media. Cóż, Kotański nie siadywał na tronach... Papież zawiódł SLD. Zaplanowana przez lewicę watykańska peregrynacja nie przyniosła zauważalnego poparcia JPII dla integracji Polski z Unią Europejską, a jego krytyka globalizacji była co najmniej dwuznaczna. Papież ponoć pobłogosławił wejście do UE w prywatnych spotkaniach z premierem i prezydentem, o czym zapewniali... sami zainteresowani. Biskup Pieronek z drugiej strony układu doszukał się takiego poparcia w mowie pożegnalnej Papy przed samym odlotem. Wizyta przyniosła rządowi tylko wydatki, niepotrzebną pracę oraz kolejną kompromitację w oczach własnego elektoratu. Tymczasem premier zapewnia, że rząd zorganizuje kolejny przyjazd JPII, jeśli tylko „papież tego zapragnie”. Uczcie się, pętaki, od Papy, jak wycisnąć wszystko z przeciwnika, niczego nie dając w zamian. Jak zdradził biskup Nycz, organizator wycieczki papieskiej w Polsce, miała ona nie tylko religijny i sentymentalny wydźwięk. Delegacja watykańska jak zawsze przyleciała załatwiać własne interesy: m.in. finansowanie z kas chorych działalności Caritasu i większe dotacje państwa na rzecz pięciu uczelni papieskich w Polsce. Papież najwyraźniej wziął sobie do serca zapewnienia ministra Janika, że władze są gotowe spełnić każde życzenie Gościa. Do końca nas... wykorzystał. Prezydent zupełnie się nawrócił, a nawet poczuł powołanie! Papież to dla niego „Ojciec Święty”, wraz z którym chce budować „cywilizację miłości” i nieść „pocieszenie duchowe”. Kwaśniewski uznał też program papieski za własny. Panie prezydencie – klasztory i seminaria czekają, a pobożna małżonka z pewnością zrozumie.
KOMENTARZ NACZELNEGO
Papa à rebours Z
ałóżmy, że wszystko, o czym czytamy w Biblii, jest najprawdziwszą prawdą. Zróbmy bardziej karkołomne założenie. Jezus – zanim odchodzi w zaświaty – naprawdę namaszcza Piotra na swojego zastępcę na ziemi, a ten obiera sobie za siedzibę Rzym i Watykan. Oto optymistyczna wersja dalszych wydarzeń. Duch Święty zesłany na apostołów działa w Kościele i czuwa nad owczarnią pozostawioną przez Jezusa. Piotr, a później jego następcy – pomni na wolę Mistrza – nie wiążą się z ziemskimi władcami i ludzkimi rządami, wśród których zwyczajowo panuje zło, zepsucie, żądza władzy i posiadania. Papieże są sumieniem świata – nie prowadzą wojen, nikogo nie skazują na śmierć. Są wzorami dla wszystkich chrześcijan oraz tych, którzy garną się do nowej wiary nie z przymusu, lecz urzeczeni życiem świadków Jezusa. Następcy Piotra przestrzegają pilnie dziesięciorga przykazań Bożych, dbają o to, by nikt niczego nie zmieniał w naukach pozostawionych przez Syna Bożego. Upowszechniają Pismo Święte w językach wszystkich narodów, tak aby każdy mógł poznać wolę Pana. Troską papieży jest bowiem nade wszyst-
Papieże bardzo dbają o to, aby nie przesłaniać ludziom Boga. Wiedzą dobrze, jaka jest ludzka natura. Potrzebuje widzialnej postaci bóstwa, by móc ją wielbić. Ten problem istniał już przed tysiącami lat, gdy Izraelici zwracali się do bożków z kamienia i złota, a odchodzili od Boga Żywego, choć niewidzialnego. Dlatego biskupi Rzymu nie pozwalają nazywać siebie ojcami świętymi, bo – jak mówi Pismo – tylko jeden jest nasz Ojciec Święty w niebie, a my wszyscy braćmi jesteśmy. Kiedy tłumy uwielbiające jednego z papieży, chcąc go uczcić i uhonorować, w dobrej intencji zbudowały mu pomnik, ten bardzo się zdenerwował i kazał go publicznie zniszczyć. Nie godzi się bowiem oddawanie czci grzesznym ludziom, a tym bardziej ich podobiznom – za ich życia! Tak samo zareagował inny z papieży, kiedy chcieli go nosić w lektyce oraz nazywali „bogiem wszechmogącym”. Jako się rzekło, papieże, a za nimi biskupi i księża nie szukają związków z władzą świecką, która się rządzi swoimi prawami i rządami. Jednak wspierają jak mogą dobre posunięcia tej władzy, nawet ją wyręczając, poprzez służenie ubogim i cierpiącym. Kościelne dzieła miłosierdzia finansują
ko krzewienie Dobrej Nowiny o zbawieniu wszystkich ludów i narodów. W tym celu wysyłają na cały świat zastępy nowych apostołów. Wyrzekłszy się wszelkiej przemocy. nauczają oni o miłosiernym Bogu. Papieże, tak jak to czynił i przykazał Jezus, nikogo nie potępiają, nawet jawnogrzeszników. Nie prowadzą wyrachowanej polityki, nie układają się z jednymi królami przeciwko drugim, szanują inne wiary i wyznania. Odstępców od prawdy Pisma Świętego nie każą palić na stosach, ale napominają w listach apostolskich. Podobnie jak pierwowzór – Szymon Piotr, rybak – jego następcy nie są bezgrzeszni. To tylko słabi ludzie, których wyróżniono za ich głęboką wiarę, ale przecież i oni wielokrotnie zapierają się swego Mistrza. Grzeszna natura nieraz bierze u nich górę nad duchem, który słabnie. W miarę jak rosną szeregi wyznawców i rośnie ofiarność wiernych na rzecz Kościoła – papieże przesiadają się z osiołków na konie, z koni do samochodów i samolotów, bo tego wymagają nowe wyzwania i nowe czasy. Nikt ich za to nie gani. Mieszkają w dużej, wygodnej siedzibie, nie troszczą się o byt, bo przecież są papieżami. Do głowy im jednak nie przyjdzie mieć dla siebie po kilka pałaców i letnich rezydencji. Każde wolne pieniądze otrzymane od wiernych przeznaczają na potrzeby głodnych i chorych, tych najbardziej potrzebujących. Sobie zostawiają tylko na godne życie i podróże apostolskie. Z całego świata do Watykanu płyną podatki, tzw. świętopietrze. Tak jak za czasów pierwszych apostołów, również te środki przeznacza się dla tych, którym brakuje powszedniego chleba. Następcy Piotra z całego świata otrzymują wiele darów, w tym nawet bezcenne dzieła sztuki. Pomni na słowa Jezusa, nie gromadzą jednak skarbów na ziemi, ale spieniężają je i pieniędzmi obdarowują najbiedniejsze kraje podczas swoich pielgrzymek. Darmo otrzymują i darmo dają. Sami żyją z dobrowolnych datków za posługi duszpasterskie i tak samo też nakazują czynić biskupom i księżom. Wielu z tych ostatnich, na miarę możliwości, pracuje również w zawodach świeckich. Nie wolno im natomiast pobierać opłat, nawet dobrowolnych, za modlitwy w intencji np. czyjegoś zdrowia, nawrócenia czy zbawienia, bo to byłoby bluźnierstwem. Bogaci byliby wówczas wyróżnieni i mogliby sobie „kupić” więcej łask u Boga, a to przecież niemożliwe i sprzeczne z Ewangelią.
wierni, a nie państwo – stąd nazywają się one kościelnymi. Duchowni nie mają w społeczeństwach żadnych przywilejów, ba! nawet nie przyjęliby ich, gdyż na wzór Jezusa są skromni i pokornego serca. Widząc, jak wielu jest w ich parafiach biednych, bezrobotnych, rodzin wielodzietnych – nie ośmielają się prosić państwa lub samorządów o darowizny na cele kościelne czy budowę nowych świątyń. Wręcz przeciwnie! Przy każdej okazji apelują, aby każde wolne środki przeznaczać dla najbiedniejszych. Świątyń chrześcijańskich w ogóle nie ma, są tylko domy modlitwy urządzone na miarę zamożności okolicznych wiernych i ich ofiarności, jak za czasów apostołów. Biblia mówi bowiem, iż Bóg nie mieszka w świątyniach ręką ludzką uczynionych. Papieże rzymscy pamiętają, że tylko Bóg jest święty, dlatego nie wypowiadają się na temat innych, grzesznych ludzi co do ich zbawienia. Do głowy im też nie przychodzi ogłaszać samych siebie nieomylnymi, bo zbluźniliby przed Bogiem i narazili się na śmieszność ludzi. Papieże są bardzo szanowani za ich mądrość, a nawet kochani i poważani za to, iż wiernie strzegą nieomylnej Prawdy Bożej. Jeden z takich papieży, jeden z następców Piotra Apostoła, przed kilkoma dniami przebywał w swojej ojczyźnie. Przybył do swoich rodaków – braci i sióstr, aby głosić im „Prawdę o Bożym Miłosierdziu”. Wiedział o ich radościach i smutkach, zapewniał, że zna je wszystkie. Powiedział: „Pozdrawiam ludzi żyjących w niedostatku” i jeszcze: „Kościół zawsze przypominał, że nie można budować szczęśliwej przyszłości na ludzkiej biedzie, na krzywdzie (...) Ludzie biedni, starzy, bezrobotni – ponoszą niemałe koszty przemian gospodarczych...”. O! Jakże wielka była radość słuchających! Jak wielkie szczęście spotkało rodaków następcy Piotra i zastępcy Syna Bożego! Jakże wielkie będą owoce tej pielgrzymki! Przed Piotrem naszych czasów zgromadziło się 2,5 miliona wiernych, bo – jak to trafnie stwierdziła spikerka Teleexpressu – „inaczej być nie mogło”. Słuchałem tego wszystkiego w sanatorium w Ciechocinku. Mówcie, co chcecie, ale jak się człowiek za bardzo nażłopie tej solanki, jak się nawdycha słonych oparów przy tężniach, to może mu się w głowie poprzewracać, oj może!
Według włoskiej prasy, papież najprawdopodobniej „poleci swoje serce przekazać do Krakowa”, do wawelskiej katedry pełnej koronowanych szkieletów. Miejscem spoczynku reszty ciała miałby być dawny grób Jana XXIII w bazylice św. Piotra. Miałby nas pozbawić tylu cennych relikwii?! Mimo protestów wielu organizacji – prezydent podpisał kontrowersyjną ustawę o ochronie zwierząt. Myśliwi mogą teraz strzelać do psów i kotów, jeśli te znajdą się 200 m od domostw. Ustawa nie zakazuje też testów kosmetycznych na zwierzętach (domaga się tego prawo unijne). Psia krew, Kwaśniewski, psia krew! LUBLIN Wykryto drugi w Polsce przypadek BSE. Szalona krowa zamieszkiwała w województwie lubelskim. Wszystkie sztuki bydła z pechowego gospodarstwa spalono. Podobno mięso nie trafiło do sprzedaży. Pewność będziemy mieli za 30 lat. MIKOŁAJKI Uciekający po wykonaniu wyroku na jednym z szefów wołomińskiego gangu bandyci zastrzelili policjanta. W tym samym czasie ujawniono, że pruszkowski mafioso „Malizna” dysponował w celi telefonem komórkowym, za pomocą którego kierował nadal swoim gangiem. Ministerstwo odpowiedzialne za bezpieczeństwo obywateli robiło wówczas za watykańskie biuro wycieczkowe... ŚWIAT Czesi, Austriacy i Niemcy szykują się do generalnych porządków po powodzi. W niektórych miejscach zarządzono jednak drugą ewakuację ze względu na zawalające się po podtopieniu domy. Tymczasem wielka woda zalewa Azję. W Chinach powódź pochłonęła już 250 ofiar, ponad milion jest bez dachu nad głową. Żywioł zagroził Wietnamowi i Tajlandii. Na drugiej półkuli – w Meksyku – powódź dotknęła ponad 7 tys. ludzi. Papież niedawno wrócił z Meksyku... Brak czystej wody pitnej spowoduje większą liczbę zgonów niż AIDS – alarmują naukowcy. Bez stałego dostępu do wody pitnej żyje dziś na świecie 1,2 mld ludzi. W ciągu najbliższych 20 lat na skutek chorób powstałych w wyniku spożycia nie nadającej się do tego celu wody umrze ponad 76 milionów ludzi. „Na szczęście” wcześniej uderzy w Ziemię wielka kometa... USA Przedstawiciele męskich zakonów stwierdzili, że rozumieją... „zawód”, jaki spotkał ofiary duchownych pedofilów. Molestowanie nazwali „odrażającym”, jednak nie zgodzili się na to, by winnych mnichów wydalać z Kościoła. Tymczasem w Bostonie ujawniono kolejny przypadek franciszkanina (Fidelis de Berardinis), który zgwałcił dziecko i dopuścił się czynów lubieżnych wobec czterech innych chłopców. Nie nadaje się do wyrzucenia z Krk. Nigdy nie krytykował papieża! 02.11. ma się rozpocząć marsz na Waszyngton zorganizowany przez organizacje walczące o świecki charakter Ameryki. Liczba ateistów w USA wynosi około 25 mln. Uczestnicy będą się domagać równych praw dla niewierzących, a zwłaszcza powstrzymania klerykalizmu i rządowych dotacji na rzecz organizacji kościelnych oraz usunięcia religijnej symboliki z życia publicznego. U nas też mamy marsze, ostatni był do Częstochowy, na Wniebowzięcie Maryi. CHINY Ku uciesze tamtejszego Krk wprowadzono prawo pozwalające mężom na sprzeciw, jeżeli żona zdecyduje się na aborcję. W Polsce też decydują o tym mężczyźni, a że chodzą w sukienkach... ROSJA Władze odmówiły wydania wizy Dalajlamie, który miał odwiedzić miejscowych buddystów: Kałmuków, Buriatów i Tuwińców. Moskwa obawiała się, że wizyta mogłaby ochłodzić chińsko-rosyjskie stosunki. Dalajlama nie dostał też rok temu wizy tranzytowej, gdy zmierzał do Mongolii. W tym samym czasie rząd Putina podpisał wieloletnią umowę gospodarczą z Irakiem, wartą 40 mld dolarów (sic!), za nic mając ewentualne niezadowolenie USA. Rząd rosyjski jest wyraźnie mniej sentymentalny od naszego, ale za to bardziej dba o interesy własnego kraju.
JONASZ
Nr 34 (129) 23 – 29 VIII 2002 r. – Witamy w kraju. Jaki jest cel wizyty? – Przyjechałam głównie na koncerty promujące najnowszą płytę „Mój wielki sen”. Nagrałam teledysk z piosenką „Otwórz serce”, typowym utworem na lato. Przypominam się mojej publiczności, zdobywam nową widownię. – Dlaczego – mając pięknie urządzony dom, sławę gwiazdy, rodzinę i przyjaciół – wyjechała Pani do USA? – Mój mąż, który specjalizuje się w systemach komputerowych, otrzymał świetny kontrakt w USA. Pojechałam do niego z córką, mieliśmy zostać tam dwa lata... – Co różni Amerykanów od nas, Polaków? – Amerykanie to „duże dzieci” w jak najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu. Są niezwykle serdeczni, pogodni, przebojowi, otwarci na życie. Chętnie pomagają i umieją przebaczać. Od Polaków różnią się przede wszystkim brakiem malkontenctwa, skłonności do wiecznego narzekania, może też dlatego, że ich rzeczywistość społeczno-ekonomiczna jest diametralnie różna. Nie mają kompleksów, Europie zazdroszczą jedynie pięknej, bogatej historii. Są dość egocentryczni – trudno zainteresować ich czymś, co bezpośrednio nie dotyczy Ameryki. – Czego zatem Polacy powinni uczyć się od innych nacji? – Przede wszystkim poszanowania dla własnej tradycji, obyczajów, dziedzictwa kulturowego. Z przerażeniem patrzę, jak jest zatracana w natłoku wpływów z Zachodu. Wszędzie na świecie poszczególne nacje asymilują się do pewnego stopnia z otoczeniem, ale najważniejsze jest dla nich zachowanie własnej tożsamości narodowej. Polacy często
WYWIAD Z PIOSENKARKĄ IRENĄ JAROCKĄ
Jej wielki sen postępują odwrotnie, jakby wstydzili się, kim są. – Kiedyś powiedziała Pani, że właśnie w Ameryce bardzo się Pani zmieniła... – Dla mnie Ameryka to było wielkie wyzwanie. Nauczyła mnie pokory, tolerancji, otwarcia na życie. Umocniła we mnie pozytywne spojrzenie na świat i wiarę w drugiego człowieka. – Czy udało się Pani zrobić w USA karierę? – Nie pojechałam do USA robić kariery piosenkarskiej, ale mam bardzo dobre „notowania” na rynku polonijnym. Zdobywam amerykańską publiczność, śpiewając światowe standardy w ośmiu językach. Mam sporo koncertów i coraz więcej fanów, również wśród międzynarodowej publiczności. – Jakie są jasne i ciemne strony życia w USA? – Tam, gdzie mieszkam, żyje się bezpiecznie i łatwiej niż w Polsce. Ludzie są zawsze chętni do pomocy i nie trzeba walczyć z tysiącami bezsensownych przepisów, które utrudniają Polakom życie na co dzień. W Stanach wszystko robi się dla obywateli, a nie przeciwko nim. A ciemne strony? Też są, np. ostatnio bardzo nasilona propaganda wojenna w mediach. Mnie osobiście nie bardzo się to podoba, ale nie mam na to wielkiego wpływu. – Jak Amerykanie katolicy odnoszą się do swojej wiary? Czy
ziesięcioosobowa grupa działaczy SLD (wraz z trzema radnymi miejskimi: dr. Piotrem Sarną, dr Elżbietą Lasotą i Magdaleną Miś oraz radnym wojewódzkim Bartłomiejem Krasickim) została wywalona na zbity pysk z SLD. Powód? Otóż niecnotom za bardzo podobała się APP RACJA! Osobom wykluczonym postawiono dwa zarzuty – oba „okulistyczne”. Pierwszy to nie uzgodnienie z Przewodniczącą Rady Miejskiej SLD w Poznaniu Aliną Bittner faktu założenia stowarzyszenia „Oko”. Wprawdzie statut SLD zabrania podwójnego członkostwa w partiach, ale tylko w partiach i nie ma w nim nic o przynależności do stowarzyszeń czy np. związków zawodowych. Widać nie wszyscy rozumieją różnicę... Co ciekawe, „dysydenci” posiadają pisemną opinię Sądu Krajowego SLD, że mogą należeć do dowolnych stowarzyszeń! Drugi zarzut, to możliwość zagrożenia, jakie nowo powstałe stowarzyszenie może stanowić dla sukcesu wyborczego matiuszki partii. To oficjalna wersja zarzutu, ale na korytarzach siedziby SLD w Poznaniu mówi się wprost, że władze miejskie partii obawiają się wystawienia wspólnych list wyborczych stowarzyszenia „Oko” i APP „RACJA”, bo obie organizacje posiadają spore (niebezpiecznie spore) zaplecze intelektualne i personalne. Prezes „Oka” Piotr Sarna jest zdania, że członkowie stowarzyszenia nie złamali żadnego z artykułów statutu SLD. Po skazaniu na banicję, Sarna jeszcze mocniej utwierdził się w przekonaniu, że wspólne listy „Oka" i RACJI będą najlepszym rozwiązaniem.
D
ZAMIAST SPOWIEDZI
są fanatykami? – Osobiście nie spotkałam się z żadnymi przejawami fanatyzmu wśród amerykańskich katolików. Wręcz przeciwnie, oni do religii podchodzą bardziej „na luzie” niż Polacy. Z początku denerwował mnie nawet ich sposób odprawiania mszy, który przypomina trochę show estradowy i prawie uniemożliwia głębokie skupienie i modlitwę, ale z czasem przyzwyczaiłam się. Zrozumiałam, że im chodzi głównie o zjednoczenie ludzi w wierze, która ma być radosnym doświadczeniem, a nie ciągle na nowo przeżywanym cierpieniem, poczuciem winy i pokutą. – Czy Kościół katolicki i księża amerykańscy ingerują we wszystkie sprawy, np. rządów lokalnych, czy w negatywnym odczuciu są wszechobecni i „odczuwalni”?
Tymczasem wykluczeni z SLD dziwią się, że osobą, która doprowadziła do takiej sytuacji, jest akurat Alina Bittner mająca wielki apetyt na funkcję prezydenta Poznania. Niektórzy członkowie „Oka” byli bowiem gotowi poprzeć jej kandydaturę. Przeciwne zdanie w tej sprawie ma wielu mieszkańców Wildy (dzielnica Poznania gdzie SLD-ówka zdobyła mandat radnego), którzy za pośrednictwem „FiM” chcą zadać Bittnerowej tylko dwa pytania: 1. Co Pani zrobiła dla Wildy? (Niewdzięcznicy nie mogą sobie jakoś niczego przypomnieć). 2. Dlaczego nie odbywa Pani większości obowiązkowych dyżurów radnego? Złośliwi twierdzą, że wykluczenie grupy proRACYJNYCH osób ze struktur SLD to przedwyborcze bagienko, bo tak się akurat składa, że Sarna i Bittner startują z tego samego okręgu. Coś w tym jest, bo rosnące w Poznaniu poparcie społeczne dla radnego Sarny, Maćkowiaka i APP RACJA może, a nawet powinno budzić niepokój nie tylko Bittnerowej. Kuriozalną ciekawostką jest, że na pierwowzorze listy osób przeznaczonych do usunięcia z SLD znalazła się... cała rodzina Sarnów (z wyjątkiem psa Bobika) – nawet ci z familii, którzy nie należą ani do SLD ani do „Oka”. Na zasadzie „jak wszyscy, to wszyscy – babcia też”. W świetle powyższych faktów zaprzeczamy zdecydowanie niecnym plotkom głoszącym, że Pani Bittner jest zanurzona po uszy w przedwyborczym bagienku. Uszy jej wystają. JAKUB PUCHAN
[email protected]
– Absolutnie nie odczuwa się tam jakichkolwiek wpływów czy ingerencji Kościoła w życie polityczne. Kościół i państwo to dwie całkowicie odrębne instytucje i każda zajmuje się własnymi sprawami. Zresztą, przy tak dużej liczbie religii i wyznań, jakie swobodnie mogą rozwijać się w USA, nie byłoby nawet możliwe, aby jakakolwiek wzięła „górę” nad pozostałymi. Stany Zjednoczone, to swoista wieża Babel, tyle tylko, że ludzie żyją w tolerancji wobec innych wyznań. Każda religia ma prawo bytu, nie ma lepszej czy gorszej. Osobiście wierzę, że nad tym całym naszym światem czuwa jeden Bóg – bez względu na to jak kto go nazywa – który próbuje nas połączyć swoją miłością, i to jest najpiękniejsze. W Ameryce nie ma znaczenia,
3
jakiego kto jest wyznania, ważne jakim jest człowiekiem. – Głośno mówi się teraz o pedofilii wśród amerykańskich księży katolickich. Czy zgadza się Pani z opinią, że przyczyna leży w celibacie, bo te problemy omijają np. pastorów protestanckich? – Szczerze mówiąc, nie mam sprecyzowanej opinii na ten temat. Skłonności do pedofilii nie dotyczą przecież tylko księży, chociaż właśnie tego typu przypadki wśród tej grupy społecznej zrozumiale budzą największe zgorszenie. Ksiądz nie powinien nigdy kojarzyć się z żadnym złem, bo przecież jest dla wiernych „przewodnikiem” w drodze do Boga. Czy przyczyna leży w celibacie? Może w jakimś stopniu tak. Nie zaspokojone żądze seksualne mogą pewnie spowodować silne zaburzenia emocjonalne i w konsekwencji doprowadzić do rozwoju różnych form dewiacji. Z drugiej strony nie wiadomo, co tak naprawdę kształtuje nasze upodobania seksualne. Jakkolwiek by na to patrzeć, jedno nie pozostawia wątpliwości, pedofilia jest zjawiskiem szkodliwym, przestępczym i jako taka powinna być z całą stanowczością zwalczana. Prawo absolutnie nie powinno traktować księży ulgowo. – Ameryka to dziś odbezpieczony granat. Czy nie boi się Pani żyć tam z rodziną w sytuacji, gdy fanatyczni i nieobliczalni terroryści mogą zaatakować bronią chemiczną i biologiczną? – Nie, nie boję się. Wzrosła świadomość zagrożenia, ale chcemy żyć normalnie i korzystać z tego, co jest nam dane tu i teraz. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, co wydarzy się jutro. Nie tylko Ameryka jest, jak pani to nazwała, „odbezpieczonym granatem”. Cały świat nim jest, a przecież nie możemy się z niego po prostu wyprowadzić. – Co w planach? – Jesienią koncerty i nagrania w USA, nieco później wydanie autobiografii. Rozmawiała ADRIANA POLAK Fot. archiwum
Bagienko
Chcesz być szczęśliwym posiadaczem koszulki „FiM”? Pewnie, że chcesz, więc wypełnij przekaz (podaj dokładny adres!) i wpłać kwotę 14 zł (za jedną sztukę) na poczcie lub w banku (opłata zawiera już koszty przesyłki). Pamiętaj, aby podać rozmiar koszulki: XXL, XL, L lub M oraz wzór wydrukowanego na niej rysunku: 1, 2, 3, 4 lub 5 (wzory zamieszczamy powyżej). Gdy spełniłeś już powyższe warunki, czekaj cierpliwie na przesyłkę od nas. Wybierasz się na spotkanie z papieżem lub na pielgrzymkę? Koszulka „FiM” będzie idealnym i jedynym stosownym wdziankiem na taką okazję!
4
O
statnio przypadkowo dostałam „Rycerza Niepokalanej”, numer lipcowo-sierpniowy. Z ciekawości przejrzałam pismo, przeczytałam kilka artykułów i poczułam się, jakbym była na innej planecie. Nie znam jej nazwy, ale jest ona na pewno bardzo odległa od Ziemi.
i wiecznością, cokolwiek Ci się podoba”. Zapewne łatwiej im się żyje, kiedy ktoś inny ponosi odpowiedzialność za ich los. Powtarzają więc: „prawda was wyzwoli”. Ziemianie też dążą do poznania prawdy, obserwując rzeczywistość, prowadząc badania naukowe. Natomiast dla tych kosmitów prawda oznacza dogmaty. Według
MY JESTEŚMY Z ZIEMI, A...
Oni z Księżyca? W bestsellerze ostatnich lat John Gray dowodzi, że kobiety i mężczyźni myślą tak odmiennie, jakby pochodzili z różnych planet: kobiety z Wenus, a mężczyźni z Marsa. Ale nie tylko „marsjanie” i „wenusjanki” są wśród nas. Na tej planecie wszystko jest prostsze niż u nas. Wiadomo, która strona świata jest czarna, a która biała i kto stoi po słusznej stronie. Nie tak jak na Ziemi, gdzie „toniemy w relatywizmie”. Wiadomo, że jest ktoś, kto zawsze ma rację i nie jest to na pewno APP RACJA, tylko żyjący „znak czasu – Papież-Polak”. Jego zdjęcia w gazecie pochodzą sprzed kilku-kilkunastu lat, bo wtedy wyglądał lepiej niż teraz... Żyjący na planecie Niepokalanej nie lubią wolności, sami woleliby być niewolnikami. Modlą się do Maryi słowami: „rzucam się do stóp Twoich kornie błagając, abyś mnie całego i zupełnie za rzecz i własność swoją przyjąć raczyła i uczyniła ze mną (...) i z całym moim życiem, śmiercią
J
Nr 34 (129) 23 – 29 VIII 2002 r.
Z NOTATNIKA HERETYKA
nich „nieuznawanie dogmatu oznacza brak wierności Kościołowi katolickiemu, zatem w interpretacji Pisma Świętego należy być posłusznym Kościołowi”. Prawda, jakie to proste? Nie potrafią odróżnić tego, w co wierzą, od tego, co wiedzą. Ignorują np. fakty historyczne – ubolewają, że „w naszym kraju pokutuje abiblijny model wiary”, jakby nie wiedzieli, że kiedyś sam papież zakazał czytać maluczkim Pismo Święte. A może naprawdę nie wiedzą? Chcieliby, aby rzeczywistość dopasowała się do ich wyobrażeń, a jeśli fakty przeczą ich teoriom, to tym gorzej dla faktów. Przykład? Każdy Ziemianin mieszkający w Polsce wie, że jego ojczyzna jest krajem leżącym raczej na uboczu, niewiele znaczącym w skali świata. Możemy ją kochać, pracować dla niej, ale raczej nie stworzymy z niej imperium na miarę Stanów Zjednoczonych. Natomiast kosmita z „Rycerza Niepokalanej” uważa, że „Polska – kolebka Papieża (...) jest krajem, na który są zwrócone oczy ludzi wszystkich kontynentów”. Kosmici są bardzo ekspansywni, chcieliby zająć całą Ziemię. W tym celu tworzą tzw. Rycerstwo Niepokalanej. „Cel i program Rycerstwa św. Maksymilian streszczał w haśle: Zdobyć cały świat dla Niepokalanej Dziewicy, by Ona, a przez Nią Chrystus zakrólował w duszach wszystkich
uż nawet w Iranie mają dość rządów kleru. Co jakiś czas przez cały ten kraj przeciągają fale demonstracji. Jeden z najbardziej wpływowych ajatollahów, Dżalaleddin Taheri, podał się do dymisji, protestując w ten sposób przeciwko „rosnącej władzy nieodpowiedzialnych organizacji religijnych”. Co ciekawe, Taheri był jednym z przywódców rewolucji islamskiej 1979 r., przekształcającej Iran w państwo wyznaniowe i najbliższym współpracownikiem ajatollaha Chomeiniego. Co jednak, jego zdaniem, było dopuszczalne w okresie rewolucji, gdy chodziło o obalenie świeckiego szacha i zerwanie więzi z „bezbożną” Ameryką – jest nie do przyjęcia dzisiaj: cenzura religijna, zamykanie gazet i dziennikarzy, regulowanie życia publicznego według wskazań Koranu, traktowanie kobiet jak podludzi... W XXI wieku, w państwie uchodzącym za cywilizowane, do więzień trafiają uczestnicy prywatek z udziałem nie spokrewnionych przedstawicieli obu płci i miłośnicy krawatów będących symbolem zachodniego zepsucia. Wszystkich sądzą ich religijni ortodoksi, którzy za jedyne źródło prawa uważają Koran, a zawarte w nim tzw. prawa naturalne przedkładają ponad prawa stanowione przez parlament. Wszechwładza kleru w Iranie trwa zaledwie nieco ponad 20 lat, a obywatele tego kraju już mają jej dosyć.
ludzi”. Na szczęście te imperialistyczne plany są nierealistyczne. Ale kosmici chyba nie zdają sobie z tego sprawy albo uparcie ignorują ten fakt. Wynika to zapewne z nieodróżniania faktów od pobożnych życzeń i stąd, że nie stawiają sobie trudnych pytań. Na przykład, dlaczego ich wizja świata jest tak mało logiczna, a plany tak nierealne. Nie pozwalają, aby wątpliwości dotknęły spraw dla nich fundamentalnych. Dziękują Niepokalanej za zdrowie, narodziny dzieci, a kogo oskarżają o choroby i śmierć? Bóg, w którego wierzą, stworzył najwyraźniej tylko dzień. Noc i wszystkie inne mroczne rzeczy musiał stworzyć Szatan. Czy możliwe jest nawiązanie kontaktu z tymi kosmitami? Ja mogę – najlepiej w przypływie jakichś masochistycznych skłonności – wybrać się na ich planetę. Ale czy jej mieszkańcy mogą odwiedzić mnie? Wątpię. Na pewno nawet „Faktów i Mitów” nie mogą wziąć do rąk, bo to dla nich grzech śmiertelny. A ja czytam ich „Rycerza...” bez obaw przed piekłem. ANGELIKA KRUCZKOWSKA
Omnipotencja kleru i Kościoła w Polsce ciągnie się od wielu wieków, a od ślubów jasnogórskich Jana Kazimierza, nawróconego gorliwca, ma ona charakter prymatu władzy kościelnej nad świecką. Kolejni królowie, książęta, prezydenci, premierzy, sekretarze partii zawsze uginali się przed prymasami i biskupami, a krótkie okresy naszej historii, gdy było inaczej, tylko potwierdzają tę regułę na zasadzie wyjątków. Za każdym razem wszystko wracało do polskiej normy. Dziś jesteśmy jedynym krajem europejskim aspirującym do UE, w którym istnieje religia panująca i de facto rządzi feudalny Kościół, a nie demokratycznie wybrana władza. Pod dyktatem Krk parlament uchwalił zakaz aborcji, wpisał do konstytucji invocatio Dei; wprowadził religię do szkół, 100-procentowe odpisy podatkowe od darowizn na cele religijne, instytucję separacji oraz cywilnoprawne skutki ślubów kościelnych. Jakakolwiek próba zmiany tego stanu rzeczy wywołuje ze strony hierarchów Krk i związanych z nim politycznych „talibów” w rodzaju Ligi Polskich Rodzin – wściekły jazgot protestu. Oni, tak samo jak fundamentaliści islamscy, przypisują sobie prawo do „praw naturalnych”, których źródłem jest święta księga, i lekceważą dorobek cywilizacyjny pokoleń. Czy skończą tak samo, jak talibowie afgańscy? Polacy też zaczynają mieć dosyć. JAKUB DIAMANT
Perski dywan
GŁASKANIE JEŻA
Mdłości O
dleciał. Mówił wiele i z coraz większym trudem. Bodaj pierwszy raz słuchałem Go z rosnącym zainteresowaniem, bo to już była naprawdę spowiedź ostateczna, generalny rachunek życia człowieka, który wie, że czas się wypełnia. Takie „dni przedostatnie” zawsze są przejmujące „dla pozostałych”. PÓŹNIEJ ci „pozostali” rozpamiętują i piszą wspomnienia. W ten sposób ocalały dla potomnych ostatnie słowa Prousta: „Widzę czarne światło”, Goethego: „Więcej światła”, bandyty Dzierżyńskiego: „Nie umiałem pół serca dać tylko”, i mojego ukochanego Stanisława Jerzego Leca, który kpił ze wszelkich świętości, a na koniec żartował sam z siebie, mówiąc: „Lec gou”. Pontyfikat Wojtyły jest i będzie oceniany... ba, nicowany przez lata na wszelkie możliwe sposoby. Czy cofnął Kościół w czasie o cywilizacyjne sto lat (a przynajmniej umieścił go w okresie sprzed Soboru Watykańskiego II), jak to udowadniają jego antagoniści (wśród nich – nie ukrywamy – są „FiM”), czy też był to wybitny Pasterz Chrystusowej Owczarni – jak chcą tego apologeci, wielbiciele i klakierzy? Na te pytania odpowie czas i potomni. Po tym lekko filozoficzno-lirycznym wstępie muszę jednak przejść do ulubionej pozycji cynika i oświadczyć, że RZYGAĆ MI SIĘ CHCE. Rzygać, gdy przeglądam serwisy agencyjne i gazety. To podobno „Fakty i Mity” są obrazoburcze, obrzydliwe, bezwstydne. Taaak? To jednak nie my prowadzimy od kilku dni całkiem poważne i tyleż niesmaczne rozważania, czy z ciała papieża po jego śmierci zostanie wyjęte serce i pochowane w Polsce, podczas gdy reszta nieboszczyka spocznie w Watykanie. Horror! Najprawdziwszy horror, bo nigdy nie słyszałem, aby chować (i w tym obrzydliwym zapale nawet dzielić) człowieka za życia. Zwłaszcza TAKIEGO człowieka. Mam nadzieję, że Karol Wojtyła nie czytał tych gazetowych rozważań, eksponowanych dodatkowo i z lubością na portalach internetowych. Mam też nadzieję, że nie czytał wywiadu, którego „Życiu” udzielił jego podwładny biskup Kazimierz Nycz. Facet ten oświadczył prosto z mostu, że pielgrzymka papieża ma charakter merkantylny i dotyczy stosunków na linii Państwo–Kościół. O co chodzi? O kasę oczywiście! Zacytujmy światłe myśli biskupa twierdzącego, że pielgrzymka ma rozwiązać „(...) problem finansowania Caritasu z funduszy kas chorych, że chodzi (...) o pieniądze na działalność uczelni katolickich, (...) o dostęp do funduszy na działalność charytatywną” i o forsę na kościelne zabytki. Nycz stwierdził bez żenady, że kwestie państwowej forsy
na Kościół rzymski w Polsce będą przez papieża podczas tej pielgrzymki „poruszane”. Po tym wywiadzie obywatel biskup powinien być wyrzucony z Firmy na zbity pysk z co najmniej dwu powodów: Powód (wariant) pierwszy: Nycz mówi prawdę, czyli że papież, pochylając się w Balicach i na krakowskich Błoniach nad ubogimi, bezdomnymi i bezrobotnymi, tylko grał wymyśloną rolę (jak niegdyś na deskach u Kotlarczyka), a tak naprawdę przyjechał jedynie po to, aby od zgiętego wpół prezydenta i pełzającego premiera wydrzeć jeszcze więcej forsy. Wersję tę potwierdza fakt, iż po modlitwie za najbiedniejszych Polaków i zapewnieniu, że łączy się z nimi duchowo, Papa poświęcił sanktuarium warte miliony, za które można by przez parę lat utrzymywać wszystkich głodnych, bezdomnych i bezrobotnych z jego „umiłowanego Krakowa”. W tym przypadku biskup Nycz zdradził jednak tajemnicę państwową Watykanu, a los zdrajcy jest znany. Nawet barbarzyńca Kserkses kazał zabić Greka, zdrajcę, dzięki któremu wygrał wojnę. Powód (wariant) drugi: Nycz kłamie bezczelnie, bo od wydzierania państwowej kasy na kościelne potrzeby są u nas znacznie, ale to znacznie od pielgrzyma z Watykanu lepsi specjaliści. Za takie kłamstwo też należy się kara banicji ze skutkiem natychmiastowym. Osobiście uważam, że Nycz łże i gorąco wierzę, że pełne wzruszenia przemówienia papieża były autentyczne. A dlaczego Nycz łże? Otóż Karol Wojtyła wyjedzie, a Nycz i jego wypowiedź w „Życiu” – pozostaną. Jak weksel, który zawsze wraca. Jak glejt w przyszłych pertraktacjach Nycza i nyczopodobnych osobników spod znaku Krk: – Jak to!? Nie dacie forsy z Kasy Chorych, nie sfinansujecie katolickich uczelni, nie wyremontujecie kościołów?! Przecież papież tak chciał! ON TAK CHCIAŁ! I dlatego właśnie dostaję mdłości, gdy widzę, jak wielu z tego jednego, chorego, godnego współczucia JPII oderwało tak wiele kuponów dla tak niewielu. MAREK SZENBORN PS Papież przyjechał do Polski, aby reklamować BOŻE MIŁOSIERDZIE. Dokładnie w tym samym czasie Miłosierdzie przestało istnieć. Nie boskie, lecz ludzkie Miłosierdzie egzemplifikowane w osobie Marka Kotańskiego odeszło poza smugę cienia. A ja – nierozumny, nie widzący w takich wyrokach Opatrzności żadnego sensu – muszę zapytać tak jak kiedyś Czesław Niemen: Jak długo jeszcze skrzeczący frazes – takie jest życie – jedynym będzie usprawiedliwieniem bezsensownej śmierci człowieka?
Nr 34 (129) 23 – 29 VIII 2002 r.
NA KLĘCZKACH
BILET RELIKWIA LOT poinformował z dumą, że na papieskim bilecie lotniczym, dzięki któremu JPII przedostał się z Watykanu do Krakowa, w miejsce nazwiska pasażera wpisano: Ojciec Święty Jan Paweł II. Tym samym kolejny już raz pozbawiono Karola Wojtyłę prawa do własnego imienia i nazwiska. Nas intryguje jedno: czy gdyby papież udał się na lotnisko bez biletu, zmyślni pracownicy polskich linii lotniczych nie wpuściliby go do samolotu? A.C.
PAPA NIE KRĘCI Według sondażu onet.pl (1597 uczestników) większość użytkowników tego portalu internetowego nie była szczególnie zainteresowana papieską wycieczką do Polski. 31 proc. twierdziła, że ta wizyta w ogóle ich nie interesuje, a 30 proc. kolejnych, że zajmuje ich mało. Idzie nowe! A.C.
JPII KRÓTKOFALOWIEC O „złote trofeum weterana papieskich łączności” walczyli podczas niedawnej wizyty JPII w naszym kraju krótkofalowcy polscy i zagraniczni. Dla najaktywniejszych uczestników przygotowano nagrody rzeczowe, pucharki i liczne niespodzianki. W ten sposób uhonorowano największego Krótkofalowca RP i Świata... Donosy na temat konkursu kolportował niedawno periodyk krótkofalowców „Świat Radio” zwany od dawna „Świętym Radiem” z racji popularyzowania krótkofalarstwa katolizującego Polaków. R.P.
i brawurową jazdą autokarem, został skierowany przez biskupa na antyalkoholowe leczenie. Trafił już do jednego z zamkniętych ośrodków, gdzie ma odzyskać siły do dalszej pracy duszpasterskiej. Nie on jeden zresztą musi odpokutować za grzechy. Jak wynika z oficjalnych danych Zespołu Apostolstwa Trzeźwości funkcjonującego przy episkopacie, podobne problemy alkoholowe ma dziś 10 proc. polskich sutannowych. Ach, ta samotność... C.W.
POKUTA KS. KRZYSZTOFA Ksiądz Krzysztof R., który w lipcu podczas wycieczki młodzieży do Gdyni wsławił się porwaniem
ŚWIĘTA POCZTA POLSKA
BUSH ZABRAŁ KASĘ
PARADA CHORYCH Zbigniew Klajnert, solidarnościowy radny miasta Łodzi, protestuje przeciwko kolejnej Paradzie Wolności. Ta tradycyjna już i jedna z największych w Polsce młodzieżowych imprez muzycznych od dawna jest solą w oku miejscowych klerykałów. Kiedy w Polsce chce się kogoś obrazić, sugeruje się, że jest homoseksualistą, więc pan Klajnert oświadczył, że nie pozwoli na łódzką Love Parade, bo to jest impreza dla „ludzi o chorobliwych skłonnościach – gejów i lesbijek”. Pomijając już absurd tej kłamliwej sugestii, warto zwrócić uwagę, że radny nie jest dobrym synem swojego Kościoła. Wszak Krk troszczy się o chorych i niepełnosprawnych i organizuje im różne imprezy, choćby zajęcia sportowe. Jeżeli geje są chorzy, jak sugeruje Klajnert, to Kościół niewątpliwie powinien im zmajstrować jakąś paradę. A.C.
SMUTNE ROCZNICE Wypadałoby wiedzieć, kiedy Najjaśniejsza Rzeczpospolita podpisała i ratyfikowała konkordat. Zwłaszcza gdy się nosi sutannę. Niektórzy przedstawiciele kleru mają z tym jednak problemy. Wedle „Encyklopedii chrześcijaństwa” (Wydawnictwo Jedność, Kielce 2000) pod redakcją ks. Henryka Witczyka i z imprimatur biskupa kieleckiego Kazimierza Ryczana – konkordat między Stolicą Apostolską a Polską został zawarty 23 sierpnia, a ratyfikowany w styczniu 1998 roku (s. 364). Natomiast wedle świeckich źródeł (przede wszystkim Dziennika Ustaw z 1998 roku, nr 51, poz. 318), konkordat został podpisany 28 lipca 1993 roku, natomiast jego ratyfikacja przez Polskę nastąpiła 23 lutego 1998 roku. 25 marca 1998 r. miała miejsce w Watykanie wymiana dokumentów ratyfikacyjnych, a konkordat wszedł w życie 25 kwietnia 1998 roku. Ale mniejsza o daty. Gorzej, że konkordat wciąż obowiązuje! A.K.
brytyjskich grabarzy brało udział w pogrzebie, na którym rozbrzmiewały hity w stylu pop. PaS
ŚWIĘTY HAŁAS „Kiedy ranne wstają zorze” wygrywane przez dzwonki budzą codziennie mieszkańców Staszowa (woj. świętokrzyskie). Sporo hałasu czynią też dzwony kościoła pw. Świętego Ducha, nie mówiąc już o hejnale płynącym z tutejszego ratusza. Wszystko to nieźle zakłóca spokój ludzi szukających ciszy w swoich czterech ścianach. Według proboszcza Henryka Kozakiewicza, jest akurat odwrotnie, bo dźwięki dzwonów są oznaką radości chrześcijańskiej. C.W.
POGRZEBOWE HITY Brytyjczycy coraz częściej chowają swoich bliskich przy wtórze przebojów muzyki pop zamiast pieśni żałobnych. Prawdziwym hitem uroczystości pogrzebowych w całej Wielkiej Brytanii stał się przebój Bette Midler „Wind Beneath My Wings”. Numerem dwa na brytyjskich pogrzebach jest piosenka Celine Dion „My Heart Will Go On”, a na trzecim miejscu plasuje się przebój Whitney Houston „I Will Always Love You”. Według Agencji Reuters już 68 proc.
jeszcze dodać, że w łonie Church of England istnieje wpływowy ruch księży ateistów domagający się racjonalistycznej reinterpretacji wierzeń chrześcijańskich. Takie rozmiary niedowiarstwa wśród duchownych mogą budzić zdumienie. My jednak jesteśmy pod wrażeniem czego innego: ileż wolności i tolerancji musi być w Kościele anglikańskim, skoro duchowni pozwalają sobie na tego rodzaju szczerość?! A.C.
Nasza świętobliwa Poczta Polska już przed laty niczym g...o do okrętu przykleiła się do Krk. Ludziom rozumnym nie trzeba tłumaczyć, że ten związek oparty jest nie na miłości, lecz pieniądzach. Poczta wspiera finansowo sporo różnorodnych akcji sutannowych, za co płacą równo wszyscy klienci tej firmy. Krk nie daje w zamian nic oprócz zwyczajowego „Bóg zapłać”. Oto namacalny przykład. W samym centrum Krakowa w tym samym lokaliku przy ul. Długiej 56 koegzystuje zarówno agencja pocztowa, jak i placówka handlująca dewocjonaliami (na zdjęciu). Naszym zdaniem, ktoś upadł na głowę... R.P.
Amerykańskie lobby antyaborcyjne odniosło sukces. Administracja Busha zablokowała przyznane przez Kongres 34 mln dol. na rzecz Funduszu Ludnościowego ONZ. Przeciwnicy aborcji zarzucają Funduszowi, który propaguje środki antykoncepcyjne w Trzecim Świecie, że wspiera przymusowe aborcje i sterylizacje w Chinach. Nie potwierdziła tego amerykańska misja rządowa wysłana do Chin. Religijne skrzydło partii republikańskiej nie przyjmuje wyjaśnień, że tam, gdzie działa Fundusz, spada liczba aborcji. Od prawie 40 lat Fundusz uczy w krajach rozwijających się planowania rodziny i opieki nad małym dzieckiem oraz zapobiegania chorobom wenerycznym, udziela też bezpłatnych porad ginekologicznych. Dyrekcja Funduszu przestrzega, że dopiero teraz wzrośnie liczba dzikich aborcji, a co za tym idzie – śmiertelność kobiet i zakażenie wirusem HIV. Według szacunków, wstrzymane pieniądze mogłyby zapobiec 2 milionom niechcianych ciąż oraz śmierci 77 tysięcy noworodków i dzieci. Teraz Fundusz będzie musiał przerwać część programów pomocy. Zabrana przez Busha suma to 20 proc. rocznego budżetu organizacji. Z pomocą finansową obiecała przyjść jednak bruksela. PaS
OPUSZCZAJĄ ISLAM CZYSTOŚĆ PO IRAŃSKU Aby przeciwdziałać rozkwitającej w religijnym Iranie prostytucji, niektórzy przywódcy islamscy wynaleźli „domy czystości”. Mają to być instytucje umożliwiające małżeństwa na próbę, służące zaspokajaniu potrzeb seksualnych nieżonatych mężczyzn. Prostytutki byłyby oddawane na określony czas „pod opiekę” jednemu mężczyźnie, co ma zapobiec rozprzestrzenianiu się zgnilizny moralnej. Próbnym żonom zapewnione zostaną darmowe środki antykoncepcyjne i kuratela lekarska. I tym przemyślnym sposobem pobożny Iran może stać się kolejnym (po liberalnej Holandii) krajem, gdzie zalegalizuje się prostytucję! A.C.
ANGIELSCY TOMASZE Jedna trzecia księży Kościoła anglikańskiego nie wierzy w zmartwychwstanie Chrystusa, a połowa – w jego dziewicze poczęcie. Nieco lepiej jest z wiarą w Trójcę – wyznaje ją 75 proc. duchownych. Należy
Coraz więcej Palestyńczyków zmienia religię. Wyznawcy islamu przechodzą na chrześcijaństwo – donosi protestancka agencja „Baptist Press”. W ciągu roku na taki krok zdecydowało się kilkuset mieszkańców Palestyny. Większość spotyka się potajemnie w małych grupach na modlitwę i czytanie Biblii. Miejscowi chrześcijanie
5
są zadziwieni takim obrotem sprawy i twierdzą, że jak długo tam żyją, czegoś podobnego nie widzieli. PaS
CERTYFIKAT DZIEWICTWA Gdzie są najbardziej konserwatywni księża? W Brazylii. Tamtejszy duchowny katolicki zażądał bowiem od panny młodej certyfikatu dziewictwa! Zaświadczenie od ginekologa o niewinności jest dla księdza warunkiem udzielenia ślubu i dotyczy wszystkich kobiet. Stosowne ogłoszenie ksiądz Natal Antonio Mella zamieścił w gazetce parafialnej. To nie spodobało się nie tylko mieszkańcom Petroliny, ale nawet biskupowi, który namawia księdza, by jeszcze raz przemyślał sprawę. Dla duchownego sprawa jest jednak całkiem prosta: „Do Kościoła katolickiego nie mogą należeć kobiety, które nie są dziewicami przed przystąpieniem do sakramentu małżeństwa” – oznajmił prasie. Wkrótce należy się więc spodziewać nagłego skurczenia liczby wiernych rodzaju żeńskiego w miejscowej parafii. PaS
KOREAŃSKI GIGANT Polscy dewoci muszą się jeszcze dużo uczyć, by dorównać koreańskim katolikom. Jak donosi magazyn „Słowa Ludu”, budowla w mieście Bundag to już nie świątynia, a raczej centrum biznesu. Kościół pod wezwaniem św. Jana ma „zaledwie” 20 tys. metrów kwadratowych i „tylko” osiem kondygnacji, w tym cztery podziemne. Czyli coś w rodzaju multikina. Umieszczono tam m.in. dwie restauracje, bynajmniej nie bezalkoholowe, parking na 300 aut i kościelną firmę pogrzebową z serwisem full. W „mszalnej” sali mieści się 3 tys. wiernych w pozycji siedzącej. Dla spragnionych owieczek w kościele rozstawiono automaty z coca-colą i ekran, na którym wyświetlane są filmy. Gdyby ktoś chciał nagle zadzwonić, to pod ręką ma kilka stanowisk z telefonami. Świątynia jest sterowana komputerowo, a kosztowała, bagatela, 30 milionów dolarów. Podobno kredyt już prawie spłacono. To się nazywa ofiarność! PaS
6
Nr 34 (129) 23 – 29 VIII 2002 r.
POLSKA PARAFIALNA
Polski Ali Agca – Tak! Skąd możemy wiedzieć, czy zapowiedź zamachu jest tylko idiotycznym żartem? Oczywiście, że papież jest postacią ważną, o której bezpieczeństwo dbamy szczególnie, ale postąpilibyśmy identycznie w każdym innym przypadku. Gdyby podobne groźby były formułowane wobec naczelnego „Faktów i Mitów”, ich autor też zostałby aresztowany natychmiast. – Jednak nie powie pan przecież, że w przypadku tego nieszkodliwego dziwoląga istniały jakieś realne przesłanki spełnienia groźby? – A jednak powiem, bo takieprzesłanki były... ¤¤¤ Tyle zagadkowa wypowiedź policjanta. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że Mohan został aresztowany na trzy miesiące, a był ścigany aż czterema listami gończymi. Tylko jeden
z nich dotyczył gróźb zabójstwa papieża. Inne rozesłano na wniosek kilku zastraszanych osób. Aby sprawę wyjaśnić do końca, dotarliśmy – a nie było to łatwe – do oficera Centralnego Biura Śledczego bezpośrednio przesłuchującego Mohana. Komisarz B. oświadczył krótko: – Podejrzany przyznał się do winy. Pobudki, jakie nim kierowały, nie są na razie jasne. Nie do końca też wyjaśniliśmy powód, dla którego pod listem w Internecie podpisał się nazwiskiem innego, realnie istniejącego człowieka. A my wiemy. Ten „inny, realnie istniejący człowiek” był śląskim koordynatorem rodzącej się Antyklerykalnej Partii Postępu RACJA. Był, bo w trosce o życie i zdrowie rodziny – po setkach telefonów od zagorzałych obrońców JPII – zrezygnował z funkcji. Człowiek ten o mało nie został aresztowany za „zamach na papieża” i niewiele brakowało, a cała nasza formacja zostałaby oskarżona o terroryzm. Na szczęście tak się nie stało, ale... Z bardzo poufnych źródeł wiemy, że to pierwszy, lecz nie ostatni taki zabieg mający na celu skompromitowanie RACJI. Kto za tym stoi? Bo przecież nie hinduista Mohan. Już prawie... prawie wiemy. ¤¤¤ Z ostatniej chwili: Na naszą prośbę Mohan został poddamy kompleksowym badaniom lekarskim. Nie ma nawet zadrapania. MAREK SZENBORN Fot. Jarosław Rudzki
d lat podczas sezonu turystycznego nie zdarzył się w Darłowie na Pomorzu przypadek zatrucia u turystów lub kolonistów. A przyjeżdżali tu różni. Wystarczyło jednak, że pojawiła się kolonia zorganizowana przez Caritas diecezji warszawsko-praskiej i... klops!
miejscowy sanepid nie kwapi się z wyjaśnieniami. Jego szef o wdzięcznym nazwisku Kazimierz Frankenstein ograniczył się jedynie do informacji, że zostały pobrane próbki i... wymazy. Nie wiadomo natomiast, dlaczego doszło do zatrucia. Czy dolegliwości u dzieci spowodowały bakterie za-
Przywódca jednej z polskich wspólnot hinduistycznych został aresztowany w przededniu wizyty papieża. Czy był rzeczywiście niebezpieczny dla Wojtyły? A może komuś zależy na zdyskredytowaniu Antyklerykalnej Partii Postępu RACJA? Sprawdźmy... Kilka dni przed wizytą Jana Pawła II w Polsce na portalu internetowym „Gazety Wyborczej” ukazał się dziwny list-oświadczenie. Niejaki N. – podane było pełne nazwisko autora, a nawet jego adres, e-mail i numer telefonu (sic!) – oświadczał wprost, że dokona zamachu na papieża i ma zgromadzone w tym celu konkretne środki. Jak się należało spodziewać, elektroniczny tekst wzbudził zaniepokojenie organów ścigania, które już następnego dnia pojawiły się w domu N. W żadnym razie nie można się policji dziwić, bo zbagatelizowanie podobnego sygnału już nie raz kończyło się tragicznie. Psychologia zna takie przypadki i nazywa je „syndromem Herostratesa”. Ów zwykły szewc podpalił świątynię Artemidy w Efezie tylko po to, aby przejść do historii. I przeszedł! Wcześniej ostrzegał, że dokona tego czynu i nikt mu nie wierzył. Jak w bajce o chłopcu, który wzywał pomocy, bo atakowały go (nieistniejące) wilki... Takich wydarzeń było w historii wiele. Np. zabójca arcyksięcia Ferdynanda wiele dni przed zamachem w Sarajewie opowiadał, jak zabije następcę tronu. Ludzie się śmiali... W opisywanym przypadku przesłuchiwany N. przecierał oczy ze zdumienia. Nigdy bowiem takiego listu na portalu „GW” nie umieścił i podobny zbrodniczy pomysł nawet mu przez myśl nie przeszedł, ale... Przypomniał sobie, że pewien osobnik formułował wobec niego groźby brzmiące: „Jeszcze mnie popamiętasz”. Policja niezwłocznie ruszyła tym tropem i dotarła do kafejki internetowej, z której wysłano e-mail mówiący o zamachu na papieża.
Funkcjonariusze zaopatrzeni w zdjęcia podejrzanego rozmawiali z internautami, a ci nie mieli wątpliwości: – Tak, to ten człowiek był tu wtedy a wtedy, o tej właśnie godzinie i siedział dokładnie przy tym komputerze. Sprawa stała się więc oczywista. Autorem listu – zapowiedzi zamachu – był podejrzewany wcześniej osobnik, który w dodatku próbował „utopić” zupełnie kogoś innego, sygnując się jego nazwiskiem. Tak jednoznacznie wynikało z ustaleń policji. Ów człowiek – noszący pseudonim Mohan (na zdjęciu) – jest liderem hinduistycznego ruchu religijno-filozoficznego i wśród współwyznawców cieszy się charyzmą. Już kilka razy miał kłopoty z prawem (jako „sekciarz” – bo tak się to w Polsce nazywa), jednak wydaje się, że ma charakter dość łagodny i nie jest zdolny do otwartej agresji. – Nie jest zdolny? Niech mnie pan nie rozśmiesza. Groził śmiercią mnie i mojej żonie – powiedział „FiM” pan B. ze Śląska i dodał, że o sprawie poinformował policję. O podobnych groźbach formułowanych przez Mohana pod adresem innych osób słuchy dochodziły nas już od jakiegoś czasu. Dlaczego o tym piszemy? Ano dlatego, że Mohan był kiedyś (ale szybko – na wyraźne polecenie Jonasza – być przestał) członkiem APP RACJA. Oczywiście, całe zamieszanie wokół „sprawy zamachu na papieża” nie było dla nas przyjemne, tym bardziej że w doktrynie programowej RACJI istnieje zapis o wyzbyciu się wszelkiej agresji wobec kogokolwiek i poszanowanie każdego światopoglądu NA RÓWNYCH PRAWACH. Sprawa ucichła... Jednak do czasu.
opoccy baptyści czują się dyskryminowani przez władze miasta i szczuci przez katolickich sąsiadów. O lokal dla wiernych zbór starał się od czasu powojennej konfiskaty mienia kościelnego (kiedy to stracił kaplicę) aż do ubiegłego roku. Przez lata baptyści otrzymywali odpowiedź negatywną. Głuche pozostają również obecne władze miasta. W tym samym czasie Kościół katolicki otrzymał od miasta grunty i nieruchomości na rozmaitą działalność. Jak tłumaczył lokalnej prasie prezydent Sopotu Jacek Karnowski, „nie jesteśmy przeciwko żadnemu wyznaniu”, ale „dać na funkcje społeczne to jedno, na otworzenie kościoła to drugie”. Tyle że kościół baptystów jest dawno „otwarty”, bo tworzą go ludzie, a potrzebują nie strzelistej katedry czy pałacu dla biskupa („funkcje społeczne”?), lecz zwykłej salki, by móc się tam spotykać na nabożeństwie. Baptyści wzięli sprawy w swoje ręce i kupili lokal od prywatnego właściciela. Katolickim sąsiadom z pierwszego piętra nie spodobały się jednak modlitwy braci z parteru ani umieszczenie na ścianie frontowej krzyża
S
Kilka dni temu pojawił się w Internecie wstrząsający protest przeciwko praktykom służb specjalnych, które aresztowały Mohana. W tekście czytamy m.in.: „Kilkunastu agentów ABW wyłamało zamki i wdarło się do mieszkania, w którym przebywał (...) Bito go i torturowano. Skatowano do nieprzytomności, bijąc siedzącego na stołku, zaś mieszkanie zostało totalnie zdemolowane, po zrzuceniu ze schodów (III piętro) wrzucono go do karetki (...) Nie wiemy w ogóle, czy (...) jeszcze żyje, czy tajne służby, włamując się, chciały upozorować działania mafii, żeby następnie zlikwidować”... Mohana. Tyle list. Trzeba przyznać, że robi wrażenie i powoduje, że włos jeży się na głowie. Czy państwowy aparat nacisku może stosować tortury wobec jednostki – nawet takiej, co do której są podejrzenia o terrorystyczne przesłanki działania? Oczywiście NIE! Sprawę więc musieliśmy wyjaśnić. W biurze prasowym Komendy Głównej Policji rzecznik Marcin Szyndlar był zdumiony i zbulwersowany: – Pan M. został rzeczywiście aresztowany w Gdyni, dwa dni przed przyjazdem papieża, ale podczas tej czynności włos mu z głowy nie spadł. Kolportowany w Internecie list jest zwykłym kłamstwem lub prowokacją. – Czy Polska musi używać swoich poważnych, policyjnych sił, aby uwięzić jakiegoś dziwaka – może pięknoducha – tylko dlatego, że formułuje dziwaczne groźby nie do spełnienia? – pytaliśmy.
i tablicy. Jest się o co wściekać, bo przecież krzyż i modlitwy to taki antykatolicki akcent! Sąsiadom zaczęło przeszkadzać, że do kaplicy „przychodzi wielu obcych ludzi”, zupełnie tak, jakby goście – zamiast studiować Biblię i modlić się – urządzali libacje. Katolicy szukają sprawiedliwości (katolickiej oczywiście) w sądzie i zaskarżyli baptystów o naruszanie praw. Wtórował im powiatowy inspektorat nadzoru budowlanego, który uznał, że prowadzenie działalności katechetycznej i gromadzenie się ludzi... stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa ludzi przebywających w budynku. Okazuje się, że katolicka tolerancja jest po prostu kosztowna. Jak przyznał lokalnej prasie pastor baptystów Krzysztof Osiecki, sąsiedzi „zaczęli naciskać, żebyśmy wykupili ich mieszkanie za prawie czterysta tysięcy złotych”. Baptystów oczywiście nie stać na to, podobnie jak na wybudowanie sakralnego obiektu. „Od kilku lat staramy się kupić od miasta działkę lub wolno stojący dom, ale odmawia się nam – żali się prasie duchowny. – Gdy katolicki Kościół otrzymuje za jeden procent wartości działkę, nam się odmawia”. Drogi pastorze, toż to Polska właśnie! PaS
Sąsiedzi
O
Wakacje z bólami Zakwaterowane w budynku Szkoły Podstawowej nr 3 dzieci z kościelnej kolonii uraczone zostały kolacją, na którą składały się klopsy właśnie, i to w sosie własnym. Nazajutrz u 64 kolonistów stwierdzono poważne zatrucie, prawdopodobnie gronkowcem lub salmonellą. Ofiarami kościelnej kuchni padły przede wszystkim dzieci najmłodsze, których organizmy nie są na tyle odporne, aby zwalczyć zatrucie. Dwójka dzieci trafiła na oddział zakaźny szpitala w Koszalinie. Pozostałym ze 132 uczestników kolonii, oprócz trzech dorosłych osób, jakoś się udało. Niektóre dzieci mają jeszcze bóle brzucha. Wezwany na miejsce sanepid ze Sławna zamknął stołówkę i musiał zdezynfekować pomieszczenia kuchenne, sanitarne i część sypialną. Maluchy mają już przechlapane wakacje, bo w szkole śmierdzi jak diabli. Mimo że od ponad dwudziestu lat nie było w powiecie sławieńskim zatrucia na taką skalę,
warte w jedzeniu, czy rozprzestrzenione w wyniku niezachowania odpowiedniej septyki w kuchni i stołówce? Przypuszczamy, że gdyby kolonii nie organizowali watykańczycy, a na przykład Owsiak, to bogobojne urzędasy i dziennikarze darliby się wniebogłosy. A tak – cisza. Sanepid coś tam bada, dzieci powoli wracają do zdrowia i wszystko jest OK. Nikt tylko nie mówi o tym, że Caritas swoim zwyczajem skasował od rodziców co nieco za letni wypoczynek ich pociech. Za pieniądze te dzieciaki miały używać słońca i morza, i bawić się na plaży. Teraz siedzą w śmierdzących pomieszczeniach i czekają końca kolonii. Zatrucia na letnich koloniach i obozach nie są niczym nadzwyczajnym. Po prostu się zdarzają. Nikt jednak nie robi z tego tajemnicy. A może w tym przypadku świeżyzna poszła na stół miejscowego plebana, a dzieciaki musiały zadowolić się lekko przeterminowanymi klopsami... JACEK KOSER
Nr 34 (129) 23 – 29 VIII 2002 r. orłem w sercu, czapką ułańską na głowie, szablą u boku (a może odwrotnie, już nie pamiętam) i mocnym postanowieniem wejścia w posiadanie polskich produktów udałem się do sklepu spożywczego, gdzie nabyłem drogą kupna wyroby firmowane logo Goplany. Firma z tradycjami, a i Polska – jak najbardziej
Z
pudełku stoi. A stoi tam niestety, że na jubileuszu Goplany zarabiają pracownicy Nestle na Węgrzech. Udałem się pod poznańską fabrykę „Goplany”, gdzie konsumując piwko z pracownikami, wszedłem w posiadanie wiedzy, od której się włos jeży na głowie. W ubiegłym roku (połowa grudnia) zarząd Nestle podjął de-
POLSKA PARAFIALNA
7
biuletynu wewnętrznego wydawanego pod logo Goplany: „Wszystkie ciastka wchodzące w skład linii »Domowe wypieki« to herbatniki oparte na tradycyjnej, domowej recepturze. Mamy nadzieję, że nasza najnowsza propozycja spotka się z uznaniem konsumentów, bo przy opracowywaniu receptur kierowaliśmy się gustami Polaków”.
Teraz (nie) Polska „Dobre bo polskie”, „Teraz Polska”, „Produkt polski” – takie i podobne hasła mają ugruntować w kliencie przekonanie, że jest patriotą, bo popiera polski przemysł i nabywa produkt najprzedniejszy. Może to byłaby i prawda, gdyby to była prawda. – uwzględniona jest w szyldzie, ale już nie we własności, bowiem własność przeniesiona została na międzynarodowy koncern Nestle. Lecz co tam własność, skoro smakołyki robione są polskimi rękami i z polskich surowców... Akurat! Za złotych kilkanaście wszedłem więc w posiadanie „wiśni w czekoladzie” i dwóch paczek herbatników. Po powrocie do domu zacząłem studiować etykiety produktów i szlag mnie trafił z miejsca: „Wiśnie w czekoladzie” wyprodukowano w Czechach (fabryka koncernu Nestle w Pradze), a herbatniki w Bułgarii (Sofia). Ponieważ jestem upartą osobą i nie chciałem dać zarobić nierodakom, udałem się do tego samego sklepu po trzystugramową czekoladę z napisem „90 lat Goplany”, a nauczony poprzednim doświadczeniem, przeczytałem, co na
cyzję o likwidacji piekarni w Lesznie, gdzie produkowano ciastka. Sześćdziesiąt osób wyleciało na zbitą twarz. Związkowcy protestujący przeciw zwolnieniom, usłyszeli: „Nestle rezygnuje z produkcji ciastek”. A oto cytat z kwietniowego
Najwybitniejsze jednostki trafiają do encyklopedii już za życia. Razu jednego zajrzeliśmy do „Słownika wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych” Władysława Kopalińskiego (Warszawa 1989), a tam... proszę, proszę: „bubel” – towar bezwartościowy, wybrakowany. Lesio Bubel założył w roku 1989 r. spółeczkę o megalomańskiej, za to bardzo zachęcająco brzmiącej nazwie „Bubel”. Spółeczka cienko przędła, więc Lesio wystąpił o kredyt do Banku Gospodarki Żywnościowej. Chciał drobne 900 mln starych złotych. Jednak bank nie taki durny... Bo jak tu pożyczać forsę, kiedy kapitał założycielki „Bubel” sp. z o.o. wynosił raptem 50 mln st. zł? Ale i na to Lesio znalazł sposób, bo na chybcika zwołał Walne Zgromadzenie Wspólników, które podniosło kapitał do 1 miliarda starych złotówek. Co prawda, przypadkowo zapomniał zgłosić ten fakt do rejestru handlowego oraz potwierdzić go aktem notarialnym, ale co tam, kredycik i tak dostał. Firma Leszka B. zajmowała się produkcją i sprzedażą wyrobów ze złota. W rzeczywistości jedynym legalnym miejscem,
Autorem tej pięknej wypowiedzi jest Tomasz Leszko, szef marketingu grupy ciastek i cukierków Goplany. W zestawieniu z okolicznością, że herbatniki produkowane są w Sofii, można nabrać pewności, że gusta Polaków najlepiej znają cukiernicy bułgarscy. Efektem takiej działalności koncernu Nestle w zakładach Goplany jest fakt, że liczba pracowników zmniejszyła się z 2700 do 900 osób. A to – jak mówią osoby dobrze poinformowane – nie jest koniec zwolnień. Minister Kaczmarek w 1994 r. sprzedał Goplanę koncernowi Nestle. Na mocy tej umowy pracownicy mieli dostać bezpłatne akcje. Nestle pracownikom wręczyła jakieś papierki. Jednak próba ich rejestracji skończyła się niepowodzeniem. Powód:
gdzie można było w 1991 roku kupić ów drogocenny kruszec, była Mennica Państwowa. I tam się udał nasz bohater. Za pierwsze partie złota zapłacił co do złotóweczki. Razu pewnego pobrał w końcu 25 kilogramów złotej blachy, za którą nie zapłacił. W 1991 roku złoto to na wolnym ryn-
Niezrażony tym politycznym policzkiem zajął się kampanią Polskiej Partii Przyjaciół Piwa. Wybory w 1993 r. nasz bohater przegrał. Nie pomogła ani promocja na łamach prasy, ani rozdawane upominki. Koledzy z partii nie zdzierżyli prywaty Bubla i na dodatek poinformowali prokuraturę o kradzieży przez niego najprzeróżniejszych gadżetów, na przykład... czapek dżokejek. Na chwilę zniknął ze sceny politycznej, ale już w 1995 r. bardzo chciał zostać prezydentem RP. Otrzymał aż 0,04 proc. głosów elektoratu. Obarczając za swoją przegraną Żydów, objawił się jako wydawca antysemickich gadzinówek. Jedną z nich nazwał „Teraz Polska”, a nawet małe dziecko wie, że jest to od lat zastrzeżony znak towarowy. Lesio sądził, że i ta kradzież mu się upiecze. Kiedy jednak Fundacja Polskiego Godła Promocyjnego zagroziła mu procesem, raz dwa zmienił tytuł szmatławca na „Tylko Polskę”. Nie omieszkał przy tym błysnąć intelektem, pisząc, iż: „Działalność fundacji, której celem jest wyróżnienie i promocja produktów polskich, czyli narodowych, nie stoi w sprzeczności z naszymi celami. Jedynie patronat nad fundacją prezydenta niektórych Polaków, kłamcy i oszusta, jest dla hasła policzkiem. Proponuję więc rozważenie zmiany hasła z Teraz Polska na Teraz Stolzman!”.
Paranoja ku kosztowało około miliarda i 100 milionów st. złotych. Tymczasem okazało się, że spółka Bubla nie jest w stanie spłacić ani kredytów, ani zaległości na rzecz Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, a cały jej kapitał jest w rzeczywistości dużo niższy od wartości wziętego z Mennicy Państwowej złota. Pod koniec 1991 r. ZUS złożył w Sądzie Gospodarczym wniosek o ogłoszenie upadłości geszeftu Bubla. Spółeczką, która tymczasem zdążyła zmienić nazwę, zajmował się już syndyk masy upadłościowej. Warto przypomnieć, iż pan Leszek Bubel w latach 1991-1993 był posłem! W 1992 r. poparł rząd Hanny Suchockiej. Był także klubowym kolegą pana Donalda Tuska, Janusza Lewandowskiego oraz słynnego Bieleckiego. Jednak tuż przed rozwiązaniem parlamentu przez Lecha Wałesę wszyscy oni pognali Bubla ze swoich kanap.
akcji, które mieli pracownicy, nie wymieniał statut. Przed poznańskimi sądami (cywilnym i pracy) toczy się kilkanaście spraw o przekazanie właściwych akcji. Pracownicy Ministerstwa Skarbu Państwa nie wykazali żadnego zainteresowania sprawą. Po przyjrzeniu się tej i podobnym sprawom, nasuwają się nam następujące pytania: do ministra skarbu – 1) dlaczego sprzedaje się dobre firmy (właściwie całą branżę) kapitałowi zagranicznemu bez żadnej gwarancji, iż po 2–3 latach nowy właściciel nie zwinie biznesu; 2) czy minister skarbu państwa i jego urzędnicy wiedzą, co się dzieje ze sprywatyzowanymi przedsiębiorstwami? do ministrów finansów i gospodarki – 3) gdzie tkwi błąd w systemie podatkowym i celnym polegający na tym, iż bardziej opłaca się sprowadzać słodycze i inne towary, przewożąc je tysiące kilometrów,
zamiast produkować je na miejscu? Gra toczy się o bardzo duże pieniądze i dużą liczbę miejsc pracy nie tylko w samych zakładach, ale również w firmach kooperantów, serwisantów itp... Goplana posiada prawie 20 procent rynku krajowego cukierków, batonów i czekolad. Na rynku w tej branży działa 25 firm. Goplanę należy uznać za potentata. Marka „Goplany” obecnie wchodzącej w skład koncernu Nestle Polska SA ma pierwsze miejsce na polskim rynku cukierków pod względem asortymentu sprzedaży, drugą pozycję na rynku bombonier i trzecią na rynku czekolady. Szkoda, że polska Goplana ma z Polską coraz mniej wspólnego. JAKUB PUCHAN
[email protected] PS Mam od kilku dni straszną ochotę na żurek, ale boję się kupić zakwas, bo może się okazać, że przyjechał z Mozambiku.
W 1999 r. nieskutecznie próbował utrudniać porządkowanie żwirowiska w Oświęcimiu. Dwa lata później przerzucił się na Jedwabne. I znowu pudło. Próba zablokowania uczczenia pamięci zamordowanych Żydów skończyła się kompromitacją. Zaczęliśmy od Kopalińskiego, więc przydałaby się jakaś gustowna klamra na zakończenie. Oto ona. „Paranoik – chory cierpiący na paranoję, chorobę psychiczną cechującą się urojeniami prześladowczymi, manią wielkości itp., przy zachowaniu zdolności logicznego myślenia i orientacji w czasie i przestrzeni. – gr. paranoia – obłęd, szaleństwo”. ANDRZEJ PILARCZYK
„Warszawa. 11 maja 2000 roku przed Sądem Okręgowym miał się rozpocząć proces przeciwko Leszkowi Bublowi, oskarżonemu o wielomilionowe malwersacje finansowe na szkodę Skarbu Państwa. Nie odbył się on jednak, gdyż... adwokaci Bubla zrezygnowali z jego obrony. Oskarżony, pewny swej bezkarności, nawet w budynku sądu bezczelnie obnosił się ze swymi antysemickimi poglądami i publikacjami. Proces rozpoczął się 10 lipca (2000 r. – dop. A.P.). Bublowi przydzielono adwokata z urzędu, gdyż przechodził on w śledztwie badania psychiatryczne i nie może bronić się sam”. (Za „Nigdy Więcej”, nr 12, zima 2000/2001)
8
Nr 34 (129) 23 – 29 VIII 2002 r.
POLSKA PARAFIALNA
Proboszcz non grata Bomba w wiosce Kowale wybuchła 21 lipca tego roku. Niespodziewanie podczas odpustu pojawił się dziekan Zygmunt Chromiński. Na schodach świątyni zdumionym parafianom oznajmił, że dotychczasowy proboszcz dekretem biskupa przeniesiony zostaje do innej parafii. Ludzie oniemieli. Fatalnie poczuł się też sam zainteresowany, czyli proboszcz ks. Zygmunt Głąbała. – Po ponad trzydziestu latach pracy kapłańskiej nie potrafiono tego załatwić elegancko – mówi proboszcz. – To niesprawiedliwa i krzywdząca dla mnie decyzja. „Gdy nie wiadomo o co chodzi, chodzi zapewne o pieniądze” – tak rzeczowo wypowiadają się mieszkańcy na temat konfliktu, jaki zaistniał w Kowalach. – Nasz proboszcz nie zdziera z ludzi pieniędzy. Przeciwnie – pogrzeby są za 200–300 złotych, a nawet darmo, gdy rodzina jest biedna, podobnie śluby – opowiada pani Alina z Kowal. – Sam żyje bardzo skromnie Plebania i oszczędnie. Niejednokrotnie mówił o potrzebie remontu kościoła, ale nie przystępował do robót, bo czasy teraz ciężkie i ludzie nie mają pieniędzy. Nowej plebanii nie budował, bo stara jest zadbana i w zupełności wystarcza na jego potrzeby. Gdyby postępował tak jak wielu innych księży, musielibyśmy wciąż dawać i dawać pieniądze na jego fanaberie, ale on jest inny.
Była sobie wieś spokojna i miły ludziom ksiądz dobrodziej, co to i słowo pocieszenia miał dla człowieka, i ślub, a nawet pogrzeb czasem za darmo odprawił. Taka zaś sytuacja jest wstrętna dla kościelnych dostojników, więc ścierpieć jej nie mogli. Gdy po odpuście ksiądz Głąbała nie opuścił plebanii i stwierdził, że prędzej wyniosą go w trumnie, niż sam wyjedzie z parafii, nastało kilka dni spokoju. Tymczasem ludzie zawiązali komitet obrony dotychczasowego proboszcza i czekali na rozwój wypadków. Wkrótce z nakazu biskupa pojawił się nowy proboszcz, ale po zorien-
w Kowalach
towaniu się w sytuacji, zwinął żagle i tyle go widziano. Biskup jednak nie odpuścił. Po kilku dniach pojawił się kolejny kandydat na proboszcza. Ponieważ klucze od świątyni cały czas posiadał Głąbała, jego następca modlił się z nielicznymi i zastraszonymi ludziskami na schodach przy wejściu do kościoła.
odły zostały wysłuchane, Bóg – w widzialnej postaci biskupa – ulitował się nad biednymi parafianami z Użranek i uwolnił ich wreszcie od proboszcza Józefa Stachonia. Co z tego jednak, gdy pleban pozostawił po sobie... babę. W Użrankach koło Mrągowa pojawił się już nowy ksiądz, choć – niczym wrzód na tyłku – pozostał stary problem. Ks. Józef Stachoń proboszczował w Użrankach dwanaście lat. Nie zapisał się w pamięci ludzi niczym pozytywnym. Ot, wykonywał jakoś swoje obowiązki i strzygł owieczki do gołej skóry. Dla rozrywki pomiatał ludźmi, nie szczędząc im wyzwisk i obelg. Równo też wykantował parafian, o czym przekonali się dopiero niedawno. Wszystko zaczęło się, gdy powstała parafia. Dla potrzeb katolików kupiono kościół od ewangelików. Nie było jednak mieszkania dla księdza. Proboszcz Stachoń zwrócił się do Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa i za grosze nabył jeden ze starych domów. Jak wynika z aktu notarialnego, budynek mieszkalny i dodatkowy gospodarczy kosztowały jedynie 5 tysięcy złotych. Szary obywatel nie ma szans na takie bonusy, ale w kraju katolickim należy się raczej zdziwić, że Stachoń nie dostał wszystkiego – jak to zwykle bywa – za darmo. Trzeba jednak przyznać, iż przyszła plebania nie przypominała w niczym pałacu. Była raczej ruderą, w którą należało włożyć sporo grosza, aby nadawała się do zamieszkania. Ludziska w Użrankach są mocno wierzące, więc cała parafia długo i ofiarnie remontowała plebanię, nie szczędząc sił i pieniędzy. Chłopy myślały, że skoro remontują plebanię, to należy ona do parafii, tymczasem przekonały się, że jest zupełnie inaczej. Po paru latach budynek stał się niespodziewanie własnością niejakiej
M
Tymczasem opór księdza Głąbały wnerwił mocno kurialnych urzędników. Któregoś dnia we wsi pojawiło się kilka samochodów osobowych. Wysiedli z nich przedstawiciele kurii, a także dziekani z Dobrej i Konina. Nie zabrakło też ochroniarzy. Gdy po wsi poszła wieść o tym dziwnym najeździe, ludziska skrzyknęli się i gromadnie przybyli pod plebanię. W tym czasie księża Chromiński i Łassa przy pomocy ochroniarzy usiłowali dostać się do plebanijnego budynku i zdobyć klucze od kościoła. Szturm się nie udał, bo w ruch poszły widły i niewiele brakowało, by intruzi wyglądali jak durszlak. Wobec takiego obrotu sprawy wysłannikom biskupa wypadało już tylko salwować się ucieczką. Po tej wizycie ludziska opowiadali o dziwnych zarzutach kurialnych urzędników kierowanych pod adresem ich proboszcza. Ksiądz Głąbała miał rzekomo otrzymać z gminy 200 tys. zł na remont kościoła i zagarnąć te pieniądze dla siebie. – To bzdura wyssana z palca – mówi proboszcz i na dowód pokazuje pismo, jakie podpisał mu sam wójt Jan Nowak. Z dokumentu tego wynika, że podczas trzyletniego pobytu w parafii Głąbała ani nie
Haliny P., której status jest tyleż niejasny, co zagadkowy. Niektórzy uważają ją za gospodynię księdza, jeszcze inni twierdzą, że wychowała kilkoro dzieci wielebnego. Bomba wybuchła niedawno, gdy podczas jednej z mszy ksiądz zakomunikował zdumionym owieczkom, iż mają powołać radę parafialną, by ta... zebrała 110 tys. zł na wykupienie od Haliny P. wspomnianego domu. Ludzi zalała nagła krew. Dlaczego mamy płacić za chałupę, w którą wpompowaliśmy furę pieniędzy i pracy?! – mówili oburzeni parafianie. Cała ta gra proboszcza stała się jasna, gdy wyszło na jaw, iż zamierza on lada moment zmienić miejsce zamieszkania i na koniec postanowił wypompować ze wsi, co się da w postaci żywej gotowizny. – Jeśli stary proboszcz chce pieniędzy dla Haliny P., niech domaga się ich od biskupa – komentował Tadeusz K. – My nie zapłacimy nawet grosza. Już raz wydaliśmy sporo pieniędzy na remont tego domu. Ludziska dali sobie na przetrzymanie. Ksiądz Stachoń wkurzony niemiłosiernie, nie mając innego wyjścia, wreszcie wyjechał ze wsi, nie otrzymawszy od ludzi nawet złamanego grosza. Nowy proboszcz znalazł się w trudnej sytuacji: mieszka w budynku będącym formalnie własnością Haliny P., jednocześnie wie, że ludzie nie popuszczą i nie dadzą pieniędzy na wykupienie chałupy. Nie da ich także biskup, przełożony księdza Stachonia, bo do dawania nie jest powołany. Halinie P. przyjdzie więc chyba procesować się z parafianami. – Prędzej puścimy z dymem chałupę, niż zapłacimy choćby złotówkę – mówi pan Kazimierz z pobliskiego Zalca. Kanciarzowi w sutannie i jego babie nie popuścimy! A.C.
O kant baby
występował do gminy po jakiekolwiek pieniądze, ani nie otrzymał nawet jednej złotówki. – Być może w plotce tej jest trochę prawdy – mówi Edward Patera, jeden z mieszkańców parafii. – Sąsiednia parafia Goszczanów dostała 280 tys. złotych. Być może i u nas jakieś pieniądze – zamiast na remont świątyni – trafiły do czyjejś kieszeni i teraz szuka się kozła ofiarnego. Na razie nie wiemy, gdzie ewentualnie forsa mogła się podziać. – Ksiądz żalił się wielokrotnie, że kurialni urzędnicy wypytują go, co robi z pieniążkami – opowiada pani Barbara. – Nie mogą bowiem uwierzyć, że nasz proboszcz jest inny i nie strzyże swoich owieczek. Dlatego jest niewygodny i musi odejść. Kowale to spokojna, a jednocześnie nietypowa wieś leżąca przy trasie z Sieradza do Konina. Sporo tu inteligencji, ludzi pracujących w pobliskim Turku. Dotąd nie było we wsi takich konfliktów jak ten ostatni, choć parafia licząca dziś ok. 1500 wiernych istnieje od połowy XV w. Tak wójt, jak i przewodniczący Rady Gminy Kawęczyn, Edward
Michalak, nie chcą wypowiadać się na temat konfliktu. Obydwaj znani są ze swoich przykościółkowych przekonań, a ten ostatni, jak mawiają mieszkańcy, tylko z powodu komplikacji osobistych nie został księdzem. Sam wójt potwierdza, że proboszcz nie otrzymał żadnych pieniędzy, ale nie znaczy to, że ich nie było. – Jak to rozumieć? – zapytaliśmy. – Za dużo chce pan wiedzieć, zresztą to zbyt skomplikowana sprawa – usłyszeliśmy. W poniedziałek (5 bm.) następca księdza Głąbały z kilkoma parafianami wyważył drzwi i wszedł do kościoła. O północy odbyła się msza w intencji pogodzenia się wszystkich parafian. Atmosfera nieco uspokoiła się, choć nadal widoczne jest oczekiwanie na rozwój wypadków. Gdy opuszczaliśmy Kowale, ksiądz Głąbała wciąż trwał na swojej plebanii. Gdy zamykaliśmy do druku numer naszego tygodnika, niespodziewanie ksiądz proboszcz zniknął. Nikt nie wie, gdzie wyjechał i co się z nim stało. PIOTR SAWICKI MAREK SZENBORN Fot. archiwum
Koronacyjny szoł maju w „FiM” pisaliśmy o tym, jak to pomorska przykościelna prasa z faktu kradzieży koron z figurki Matki Boskiej Sianowskiej, Królowej Kaszub, próbowała zrobić tragedię porównywalną z zamachem na WTC. W lipcu czarni wykorzystali tę sprawę, aby otumanić bogobojny kaszubski naród, spędzić go na pielgrzymkę i pokazać, kto tak naprawdę rządzi na Pomorzu. W nocy, pod koniec kwietnia br., ktoś się nie bał gniewu Bożego i z kościoła w Sianowie koło Kartuz podprowadził pozłacane korony oraz inne wota cudownej ponoć figurce Matki Boskiej Sianowskiej okrzykniętej Królową Kaszub. Wszyscy zainteresowani zgodnie twierdzą, iż złodziejem musiał być ktoś „swój”. Obraz, za którym znajdowała się figurka, zamykany był mechanicznie. Niewielu wśród parafian wiedziało, w jaki sposób można go odsunąć. Zamki w drzwiach świątyni nie były naruszone. Policja również przychyla się do opinii, że kradzieży musiał dokonać ktoś dobrze znający kościół. Cały czas poszukuje złodziei, a proboszcz Waldemar Przepiórka ogłosił dla nich ekskomunikę. Ani policyjne działania, ani proboszczowe zaklęcia nic nie dały i złodzieja ani fantów nie odnaleziono. Znając pobożność kaszubskiej nacji, proboszcz wyciągnął do wiernych rękę z tacą po datki. Wykonano nowe insygnia i zdecydowano o rekoronacji figurki. Żeby jednak oprawa była godna, spędzono naród z całych Kaszub. Po wszystkich parafiach klechy robiły odpowiedni marketing, aby ściągnąć jak najwięcej wiernych na sianowski odpust. Dzielnie pomagali im w tym działacze Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. Efekt był, bo do
W
Sianowa przydreptało kilka tysięcy pątników. Pielgrzymi z Miastka na przykład wyruszyli już w środę, by pokonać trasę 130 km. W sobotni wieczór 16 lipca (łatwo)wierni czuwali przed obliczem „cudownej figurki”, dziękując za łaski, których ponoć ta uczyniła niezliczoną ilość. Nazajutrz pelpliński biskup Jan Bernard Szlaga odprawił mszę odpustową i nałożył na manekin nowe korony oraz berła. Następnie przyszedł czas na odpust. Klechy wystawiły dziesiątki polowych konfesjonałów, aby posłuchać, co naród ma do powiedzenia, zwłaszcza że wybory samorządowe coraz bliżej. Przybycie tylu pielgrzymów to dla sutannowych również obfite żniwa, dlatego cała ich masa kręciła się z tacami po świątyni i przykościelnej łące. Biskup zaś chętnie przyjmował ofiarowywane przez Kaszubów dary: miody, ciasta, chleby, wina, gdyż znany jest jako miłośnik dobrego jedzenia i picia. W katolickich mamidłach brali udział nie tylko prości ludzie z Wejherowa, Kartuz, Miastka, Przodkowa, Gowidlina czy Sulęczyna, którzy słuchają się swoich proboszczów i stawiają tłumnie na każde ich pierdnięcie. Wśród uczestników spędu wypatrzyliśmy również platformersa Macieja Płażyńskiego, który wraz z małżonką bił pokłony na przemian: raz drewnianej figurce, raz biskupowi Szladze. Warto też wspomnieć, że przy okazji zbierania datków na nowe korony dla Matki Boskiej Sianowskiej zaradny proboszcz postanowił zebrać fundusze na budowę nowego ołtarza w sianowskim sanktuarium. Nie ma więc tego złego, co by na dobre nie wyszło. JACEK KOSER
Nr 34 (129) 23 – 29 VIII 2002 r.
J
marszałek bez entuzjazmu przygotowuje się do wyborczej próby, większe szanse upatrując w dyskretnych staraniach o posadę w Brukseli. Jego wice- pragnie usadowić się w fotelu prezydenta Chorzowa. Ale czyż człowiek przytomny i pragmatyk składa swoją przyszłość w ręce wyborców? Ona rysuje się jaśniej, gdy istnieje sitwa
POLSKA PARAFIALNA Gdy feta wreszcie ustała zachciało się Sztwiertni nacieszyć ambulansem oczy. To był błąd drugi. Dyrektorowi puściły nerwy – wszak pojął, że prezent był tak tylko, dla zgrywy. Kiełbasa wyborcza bez kiełbasy nawet po prostu. Buzkowcy zeszli ze sceny, ale w śląskich władzach samorządowych układ pozostał niezmienny,
9
Byli górnicy leczą swoje frustracje i pylice w miejscowym Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 2. Mocno zadłużony szpital zalicza się do największych pracodawców w regionie, dając zatrudnienie niemal 1600 osobom. Funkcje właścicielskie sprawuje nad nim zarząd województwa śląskiego pod wodzą marszałka Jana Olbrychta, w jednej osobie również lidera lokalnych popłuczyn po dawnym AWS-ie, czyli aktualnego Ruchu Społecznego. Na co dzień instytucje służby zdrowia dogląda wicemarszałek i szef Prawa i Sprawiedliwości w Chorzowie (też w jednej osobie) – Grzegorz Szpyrka. Tak pozostanie do najbliższych wyborów samorządowych. Ostatnie dni kadencji każdą władzę pobudzają do trosk egzystencjalnych. Cóż my, kurczę, z sobą później zrobimy? Któż zechce wykorzystać nasze talenty? Pan
zgrana siecią dobrze ulokowanych nieformalnych powiązań i zobowiązań. Jak to w partiach kanapowych bywa, obydwaj panowie mają po kilku niedowartościowanych kolegów. Ten z PiS-u ma ich nawet kilkunastu. Umyślił zatem uczynić swojego partyjnego zastępcę, Krzysztofa Hornika, dyrektorem jakiegoś renomowanego szpitala. Gość miał sporo wolnego czasu, bo właśnie został wyrzucony z Instytutu Onkologii w Gliwicach za „brak decyzyjności”. Padło na wspomniany szpital w Jastrzębiu. Jego dyrektor, Wacław Sztwiertnia, szczęśliwym zbiegiem okoliczności miał u Olbrychta nieźle przechlapane. Wyobrażał sobie mianowicie, że pan marszałek – jako spadkobierca AWS-u – jest mu coś winien. A było tak: 17 września ubiegłego roku, tuż przed wyborami
la zachwycał się „...sukcesami i satysfakcjami z dobrze wypełnianych” przez dyrektora obowiązków, a ten, jako człowiek o manierach wykwintnych, głupio uwierzył i nawet nie zszedł na parking, żeby sobie to sprezentowane cudo techniki ratunkowej obejrzeć. I tak uczynił błąd pierwszy. Nie zdołał ochłonąć, bo już dwa dni później z „ochami”, serdecznościami i gratulacjami pospieszyła Anna Knysok, podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia „...od dłuższego czasu obserwująca i doceniająca starania dyrekcji...”.
więc Sztwiertnia, czując się okradziony, niebezpiecznie mendził na marszałkowskich przedpokojach. Narzekał jak dziecko, żeby mu jednak dali tę karetkę. To był jego błąd ostatni. W jastrzębskim szpitalu rozgościł się zespół kontrolny oddelegowany przez pana marszałka i Sztwiertnia został uznany... za przestępcę. Jeszcze 29 maja br. na spotkaniu z Olbrychtem i Szpyrką usłyszał, że jest swój chłop. No, ale kiedy pojawiła się nieszczęsna konieczność ulokowania gdzieś kolesia Hornika
– 18 czerwca pan Wacław jednak dostał papier uświadamiający, że jest przeszłością. Dalej poszło jak z płatka. 10 lipca odbył się kabaretowy konkurs na stanowisko nowego dyrektora dla Jastrzębia. W komisji zasiedli panowie Olbrycht i Szpyrka w towarzystwie Bernardety Kuraszewskiej z Wydziału Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego. Trzem kandydatom poświęcono łącznie 15 minut. Wygrało Prawo i Sprawiedliwość, czyli jedynie słuszny, choć „nie decyzyjny” Krzysztof Hornik. Szpagatem szytej intrygi nie zdzierżyła nawet Komisja Zakładowa „Solidarności”. Nie dopuszczeni do decydowania o polityce kadrowej w „kolebce”, zakwestionowali legalność operacji, wyrażając „...zdecydowany protest z powodu pominięcia związku w komisji konkursowej...” oraz zbulwersowanie „...formą przeprowadzenia procedury konkursowej przez Zarząd Województwa Śląskiego”. Nikt jednak nie pyszczy zbyt natrętnie wobec już realizowanych zwolnień z pracy. Zapowiadane są więc dalsze, „dla uzdrowienia sytuacji finansowej szpitala”. Nikt nie śmie również zapytać, gdzie jest ten cholerny ambulans. – A ostrzegała mnie żona silnej figury z PiS-u, żebym nie wierzył ani jednemu słowu męża oraz jego partyjnych koleżków, bo zna ich od podszewki – wspomina poniewczasie były dyrektor. No i niech to wystarczy za komentarz. SŁAWOMIR JANISZ Fot. archiwum
D
z troską pochylił się nad problemami energetyków i wprowadził niezwykle korzystne dla nich przepisy. Od pierwszego stycznia 2003, gdy będziesz, Czytelniku, zalegać z opłaceniem nawet jednego ra-
klientów, którzy zapłacili z opóźnieniem 2 rachunki (wystarczy nawet jeden dzień zwłoki) do płacenia za prąd z góry. Nazwano to niewinnie instalacją licznika przedpłatowego.
działanie licznika. Gdy elektrownia namierzyła delikwenta, było już po nim. W Polsce obowiązujące prawo energetyczne pozwala, aby energetyka sama ustalała wysokość odszkodowania. Nie musi wcale kierować sprawy do sądu i nie musi niczego udowadniać. Wystawia po prostu delikwentowi rachunek. Gdy ten nie zgadza się z jego wysokością i nie chce płacić – zakłady energetyczne wysyłają rachunek do... urzędu skarbowego. Oznacza to po prostu, iż państwowe i prywatne firmy energetyczne wynajmują sobie instytucje państwowe do ściągania należności. I tu mamy dobrą wiadomość. To, co opisaliśmy, Naczelny Sąd Administracyjny nazwał jawnym bezprawiem. Uznał on bowiem, iż takie rozwiązanie pozbawia odbiorców energii podstawowego prawa człowieka, jakim jest prawo do sądu. Ustawa dopuszczająca takie regulacje jest sprzeczna z konstytucją
oraz wszelkimi konwencjami i paktami praw człowieka. W państwach cywilizowanych właśnie przed sądem należy udowodnić, iż nastąpiła kradzież prądu, i to on – a nie strona konfliktu – ma wyłączne prawo do ustalania wysokości odszkodowania. Z orzeczeniem NSA nie zgadzają się energetycy. Wychodzą bowiem z założenia, iż skoro tabelki z opłatami za prąd – nazywane uczenie taryfami – zatwierdza państwowy urząd, to kwoty w nich zapisane należy traktować jak podatek. Idąc tym tropem, wszystkie rachunki firm podlegających kontroli urzędów (w tym i Telekomunikacji Polskiej) powinny być ściągane przez urzędy skarbowe. Urząd Regulacji Energetyki zapowiada, iż szybko przedstawi projekt takich zmian w prawie energetycznym, żeby ochroniły nas przed bezczelnością energetyków. M.P.
astrzębie Zdrój w województwie śląskim to niegdyś komusza wizytówka. Jest też miasto „solidarnościowym” symbolem, co ilustrują zlikwidowane kopalnie, rekordowe bezrobocie i społeczny marazm oraz czołowa lokata w rankingu polskich powiatów, w których stan gospodarki i poziom życia znacznie odbiega od średniej kraju.
do parlamentu, Buzkowy minister zdrowia Grzegorz Opala z wielką pompą „przekazał szpitalowi nowoczesny ambulans ratunkowy zakupiony ze środków Programu Zintegrowane Ratownictwo Medyczne”. Uroczystość odbyła się na salonach; wiadomo przecież, że nikt Sztwiertni tego ambulansu nie będzie zanosił do gabinetu. Opa-
Wirtualny ambulans Buzkowy minister zdrowia w świetle jupiterów sprezentował jednemu ze śląskich szpitali supernowoczesny ambulans ratunkowy. Gdy telewizja odjechała, okazało się, iż dar jest jak najbardziej... wirtualny. Każdy kto się dziś ośmieli o niego upomnieć – decyzją prawicowych spadkobierców AWS-u kierujących zarządem województwa śląskiego – ląduje na bruku.
la naszych Czytelników zmuszonych do korzystania z usług zakładów energetycznych mamy dwie wiadomości: złą i dobrą Zaczynamy od tej pierwszej. W roku 1997 Sejm uchwalił ustawę: prawo energetyczne. Reguluje ona sprawy związane z dostawami do firm czy do mieszkań jakiejkolwiek energii. Jej twórcy pominęli jednak pewną drobnostkę – jakie prawa mają przysługiwać zakładom energetycznym w przypadku niepłacenia przez odbiorców rachunków za energię. Kryzys gospodarczy powoduje, że coraz więcej ludzi traci pracę, a zarobki jeszcze pracujących jakoś nie chcą wzrastać. W zakładach energetycznych i gazowniach rosną stosy rachunków opłacanych z opóźnieniem. Sejm latem tego roku zabrał się do poprawienia obowiązującego prawa energetycznego. Parlament
Wahania napięcia... ...czyli o kogo dba polski parlament, i o tym, jak sąd obronił Kowalskiego przed bezczelnością energetyków. chunku, możesz mieć wyłączony prąd czy gaz. Elektrownia, gazownia czy firma dostarczająca ciepło może Ci wyznaczyć termin 14 dni na uregulowanie wszystkich rachunków. Musisz być bardzo pilny i płacić rachunki w terminie. Parlament bowiem dał zakładom energetycznym prawo zmuszania
Zdarzało się bardzo często, że zakłady energetyczne oskarżały klientów o kradzież prądu. I to nawet bez dowodów. Nie można bowiem nazwać dowodami takich sytuacji jak: spadek zużycia prądu, licznik pozbawiony plomby (nawet gdy jej założenie nie było możliwe z powodów technicznych), wadliwe
10
POLSKA NA KOLANACH
Aż przyjemnie było patrzeć, jak na podkrakowskim lotnisku w Balicach nasi najwyżsi oficjele państwowi, którzy nie tak znów dawno jeździli po wytyczne na Kreml, teraz karnie stali w kolejce do złożenia hołdu Białemu Papie. Kilkanaście tysięcy widzów salwą śmiechu przyjęło podrygiwania premiera RP Leszka Millera, pląsającego do Wojtyły w takt piosenki: „Szła dzieweczka do laseczka”. Cyrk rozpoczął się w najlepsze.
karimatach rozłożyli się pokotem młodzi katolicy. Jak to się stało, że w ogarniętym prohibicją Krakowie mogły się walać po trawie i krzakach setki butelek po winie, wódce i puszki po browarze? O rozwiązanie tej dręczącej nas zagadki poprosiliśmy ośmioosobową grupę młodych turystów ze Złotoryi. – Są dwa kierunki zaopatrzenia – tłumaczono. – Trzeba się wybrać kilka kilometrów za Olkusz lub do Myślenic. W obie strony podmiejski autobus kosztuje 6 zł. Stamtąd przywozi się plecak gorzały. Przykładowo flaszka „Bolsa” kosztuje w sklepie 27 zł. Tu, na skwerku, trzeba za
W
mieszanie się w tłum witających przyszło naszym reporterom karygodnie łatwo, mimo że na akredytację nie mieliśmy co liczyć. Co z tego, skoro i tak towarzyszyliśmy Papie na każdym kroku, a raczej na każdym kilometrze. Na lotnisko też weszliśmy – udając... ekipę telewizyjną – przebrani w firmowe koszulki (dziękujemy kolegom „pajęczarzom” za pożyczone wdzianka) i aż nas ciarki przeszły, gdy pomyśleliśmy sobie, że podobny patent mógł bez trudu wykorzystać byle terrorysta. Na szczęście nie wykorzystał, choć ochrona była karygodna; to możemy już teraz powiedzieć. Gdy rządowe samochody o swojsko brzmiącej nazwie BMW (à propos, co się stało z lanciami – Buzek zabrał?) przywiozły naszą władzę krajową w komplecie na lotnisko – zapanował nagle totalny burdel. Policjanci i ochroniarze całkowicie się pogubili, a to z tej
przyczyny, że było ich zbyt wielu. Jeśli wiernych, a wśród nich zwykłych gapiów, oszacowaliśmy na 10–15 tys., to z pewnością połowę stanowili mundurowi i tajniacy. Wszyscy się nawzajem przepychali, zagłuszali i nikt nikogo nie słuchał. Kiedy papież dorwał się w końcu do mikrofonu, wybuchła euforia. Swoją dawkę pocieszenia na początek dostali cierpiący i bezrobotni. Na pewno będzie im teraz lżej, bo już wiedzą, że Ojciec Święty łączy się
z nimi... duchowo! Do tej pory nie zdawali sobie z tego sprawy.
Pątnika suszy O przejeździe autobusem czy tramwajem z Balic do centrum miasta, a zwłaszcza na Rynek Główny – można było tylko pomarzyć. Zresztą, komunikacji miejskiej praktycznie nie było. Na skwerkach, wzdłuż głównej ulicy dojazdowej (Konopnickiej), na
tę wódeczkę dać już dwie dychy więcej. Interes ze wszech miar opłacalny. Tylko należy uważać na brygady psów, bo wywożą podciętych za miasto i tam zostawiają. No, to już teraz wiem, dlaczego oficer dyżurny Komendy Miejskiej Policji przekonywał nas o zupełnej bezczynności krakowskiej „wytrzeźwiałki” i o tym, że problem łykania nie istnieje. Jakby nagle oślepł i nie widział tego, co działo się na Plantach. Dymy z „maryśki” tworzyły zupełnie fajne obłoczki, a wśród leżących bez przerwy krążyli z torbami miejscowi przedstawiciele lumpenproletariatu, proponując coś konkretnego do spożycia. Jednego z nich zapytaliśmy o adres najbliższej meliny. W odpowiedzi sznapsbarytonem wychrypiał: – Widzisz tam tę wieżę kościoła? – No widzę. Tam jest gorzałka? – Nie, tam nie. Ale to jedyne miejsce w Krakowie, w którym jej nie kupisz. Ile mam przynieść? Kilka tysięcy młodych ludzi przyszło pod pałac arcybiskupów przy ul. Franciszkańskiej. Właściwie od rana trwał tu typowy piknik i kociokwik. Bębny, gitary, nawet akordeon. Żeby się znaleźć w tłumie, trzeba było ze dwie godziny odstać w kolejce do kontrolnej bramki. Hałasowano tak, że chcąc nie chcąc, staruszek Wojtyła musiał
choć na minutę pokazać się w oknie. Inaczej by mu nie odpuścili.
Biały traktor Mieliśmy nosa wyczuwając, że w drodze do Łagiewnik papież będzie chciał odwiedzić dom, w którym mieszkał w latach 1938–44. Rzeczywiście tak się stało.
Papamobile pierwszy zobaczył siedmioletni Grzesio Bielatowicz. Postawił wszystkich na nogi krzykiem, że już jedzie... biały traktor z papieżem. To był blues dnia. Konkurować z nim mogły tylko nawoływania księży przez wszystkie szczekaczki w mieście, że w tej oto chałupie urodził się ojciec święty,
M
Miś
Nr 34 (129) 23 – 29 VIII 2002 r. a tu i tu ojciec święty chodził do szkoły itd., itp. Wychodzi na to, że kiedy był jeszcze niemowlakiem, mamusia tytułowała go per „umiłowany mój ojcze święty” i „moja ty świątobliwości”. Koledzy ze szkoły też pewnie krzyczeli: „ojcze święty, podaj piłkę!”. Wbrew oczekiwaniom Papa nie wyszedł z Mercedesa, zaprosił za to do kabiny dwóch małolatów dostarczonych mu ciupasem przez ochroniarzy i już mogły rozbłysnąć flesze aparatów. Nie na długo, bo młodszy z chłopaków (3-letni Konrad) zachował się karygodnie. Tak się przestraszył, że za nic nie dał się przytulić Ojcu Świętemu, tylko wyskoczył z auta jak oparzony. To gówniarz jeden! – syknął stojący obok
mnie ksiądz. Starszy, siedmiolatek, był grzeczniejszy, wyrecytował piękny wierszyk o białym człowieku i dostał za to całusa oraz różaniec. Z uczuciem niedosytu będzie natomiast musiała żyć i umrzeć aktualna lokatorka mieszkania po Wojtyle – Dorota Bielewicz. Upiekła placek ze śliwkami dla papieża, a ten nawet na niego nie spojrzał.
Rodzić po papiesku Przewidywano, że na krakowskie Błonie w niedzielę przyjdzie ponad dwa miliony ludzi. Większość przezorniejszych zameldowała się tam już w nocy, chcąc zająć lepsze miejsca. My byliśmy jeszcze wcześniej, bo wieczorem w sobotę. Od razu kłopot, bo ochroniarze wypytują o wejściówkę.
Jeden ulitował się w końcu i przepuścił nas na podstawie legitymacji prasowej (uwierzyli, że akredytację zostawiliśmy w hotelu). Na trawie było dopiero około pięćdziesięciu namiocików, lecz ludzki potok z nieodłącznymi karimatami i krzesełkami zaczął już napływać. Swoje stanowiska rozstawiali handlarze papieskimi bibelotami. Chorągiewki w cenie od 1–3 zł, czapeczki po piątce, koszulki z podobizną Wojtyły sprzed lat 20 – po 10–12,50. Do tego różańce, medaliki, pamiątkowe plakietki, kalendarze itp. Biznes jak każdy inny i powszechny w tych dniach w każdym zakątku miasta. Ludzie chcą żyć. Ochroniarze z wynajętej firmy byli wściekli jak cholera, bo dostali solidny opiernicz za to, że ktoś pod ich bokiem ukradł z ołtarza największą flagę Krakowa. Momentalnie na Błoniach zjawiło się kilka tysięcy policjantów. Od świtu waliły tłumy. O godz. 8 już nikt nie był w stanie zapanować nad dwumilionową falangą. Najbardziej zadziwiał widok leciwych staruszków. Niektórzy niesieni byli przez najbliższych jak kukiełki, a inni – po dojściu do któregokolwiek sektora – padali na trawę niczym śnięte ryby. W tym tumulcie ściśnięta przez ciżbę kobieta z okazałym brzuchem zaczęła rodzić. Nikt tym się jednak specjalnie nie przejmował. Zapanował swoistego rodzaju miszmasz ludzkich nastrojów. Pobożne pieśni mieszały się z głośnym k...a mać i sp...laj, z akcentem na to drugie – w miarę jak potęgował się ścisk przy barierkach. Karetki krążyły bez przerwy, bo upał też swoje robił. Sprawniejsi fizycznie wybierali drogę do sektorów na skróty – przez płot. Spadali z niego jak ulęgałki, przysparzając dodatkowych zajęć punktom sanitarnym. Tylko w jednym szpitaliku – a było ich kilkadziesiąt – pani Irena do godz. 11 opatrzyła i udzieliła pomocy
11
ponad 40 poszkodowanym. Były w tym trzy złamania kończyn, cztery przypadki cielesnego poturbowania zakończonego pęknięciem żeber, około 10 omdleń i jeden bardzo ciężki zawał. Gdy obserwowaliśmy reanimację, w radiu słychać było akurat zadowolonego z siebie ministra Janika, który mówił o hospitalizacji zaledwie dziesięciu wiernych. Po mszy Kraków był przez cztery godziny całkowicie zakorkowany. Część pielgrzymów rozeszła się do domów, reszta ławą ruszyła do centrum, aby ostatni raz obejrzeć przejazd papieża po Rynku Głównym. Lekkie ożywienie tłumu wywołała wiadomość, że pod jedną ze skarbonek znaleziono bombę. Momentalnie zaroiło się od policji. Sprawdzano i opukiwano każdą latarnię, donicę z kwiatami, zaglądano do większych toreb. Żartem zaproponowaliśmy jednemu z policjantów, aby zajrzał do kawy, którą akurat piliśmy. Bluznął soczyście i ordynarnie, jednak wcale mu się nie dziwiłem. Też miał już chłop dość tego całego cyrku. Podobnie jak wielu normalnych tubylców. W niedzielę wieczorem Kraków był największym... śmietnikiem Europy. Wszędzie sterty butelek, toreb foliowych, skwerki zadeptane, a w tym bajzlu śpiący pokotem ludzie. Widzieliśmy, że próbowano zapanować nad tym chaosem, ale bezskutecznie. Bezradnie więc obserwowano poczynania ludzkiej ciżby, pocieszając się, że wszystko wróci do normy po wyjeździe „umiłowanego Ojca Świętego”. Amen. JAN SZCZERKOWSKI Fot. Przemek Zimowski
12
Nr 34 (129) 23 – 29 VIII 2002 r.
...ABY BYLI JEDNO
Czy Jan Paweł II jest człowiekiem honoru? Czy zna Biblię? Rosyjska Cerkiew prawosławna nie chce tego kwestionować, więc wyznaczono nagrodę za wgląd do wydania Biblii, którą posługuje się papież.
C
hodzi o sprawdzenie, czy w tym egzemplarzu aby na pewno znajduje się „List do Rzymian” św. Pawła z passusem: „A poczytywałem sobie za punkt honoru głosić Ewangelię jedynie tam, gdzie imię Jezusa było jeszcze nie znane, by nie
podejmował taką decyzję. Ale proszę pytać o to biskupów, to jest ich konflikt... Ja musiałbym bardzo krytycznie ocenić poczynania naszej strony”. Moskwa, Nowosybirsk, Saratow i Irkuck stały się siedzibami kurii. Zainstalowali się w nich biskupi: Clemens Pickel (Niemcy), werbista Jerzy Mazur (Polska), jezuita
powstrzymała się w tym momencie od przekształcenia administratur w diecezje i uregulowała tę kwestię z Rosyjską Cerkwią Prawosławną” – czytamy w komunikacie z 12 lutego 2002 r. No, ale przecież nie po to planuje się 11 lat, żeby zwracać uwagę na takie drobiazgi. Przypomnijmy, że początkowo doszło do wojny na oświadczenia. Patriarcha Moskwy i Wszechrusi Aleksij II zarzucił Watykanowi m.in. politykę tworzenia faktów dokonanych, prowadzącą do „nieufności i obcości między naszymi Kościołami”. Abp Kondrusiewicz już nazajutrz
Gwałt na Siostrze budować na fundamencie położonym już przez kogoś innego” (15. 20). Mam dzieci. Będąc zatwardziałym ateistą, od kołyski wychowuję je z poszanowaniem wartości uniwersalnych, choć w bezbożnictwie. Moja znajoma też ma dzieci. Kształtuje w duchu religii, lecz innej niż niemiłosiernie nam w Polsce się panoszącej. Zastanawialiśmy się niedawno, jak postąpić, gdy watykańscy łowcy wobec naszych niezbyt jeszcze rozgarniętych potomków zaczną te swoje myśliwskie gierki. Niewin-
Biskup Clemens Pickel
ne z pozoru sakramenty dla „wybranych”, katechizacja, namowy na kolędzie, szantażowanie ślubem czy pochówkiem „bez oprawy”. Doszliśmy do wspólnej konkluzji: pogonimy czarnemu kota. Ta sama logika leży u podstaw ostrego konfliktu między Cerkwią prawosławną a Watykanem. Od dziesiątków lat Kościół rzymskokatolicki oskarżany jest o religijne kłusownictwo i werbowanie prawosławnych, zwane przez estetów słowa prozelityzmem (rys historyczny w artykule „Papiestwo nawraca...” – „FiM” nr 20/2002). W minionym półroczu dotychczasowe
iskrzenie wybuchło żywym ogniem. 11 lutego 2002 roku Jan Paweł II utworzył na terytorium Federacji Rosyjskiej cztery rzymskie diecezje. To tak, jakby ksiądz oświadczył, że od dzisiaj zamieszka w moim domu. Wśród nielicznych w Polsce głosów krytyki pewną ciekawostką jest opinia, jaką ośmielił się wyrazić uznany w Krk znawca prawosławia, ks. prof. Wacław Hryniewicz z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego: „...Czy miał wyobraźnię ten, kto
Joseph Werth (z pochodzenia Niemiec) i arcybiskup Tadeusz Kondrusiewicz („szlachetność białoruska, dyscyplina litewska, a rosyjskie – otwarcie wobec bliźniego”. Tak o sobie powiada). Ten ostatni został również metropolitą powstałej prowincji kościelnej. Skład ekipy – zdaniem prawosławnych – dowodzi, że jest to ewidentna „piąta kolumna”. Zwłaszcza że prawie wszyscy z nieco ponad dwustu działających w Rosji księży katolickich to obywatele innych państw. Przeważają oczywiście Polacy, ale spotkamy również Niemców, Amerykanów, Włochów oraz misjonarzy z Ghany i Konga. Tubylców można policzyć na palcach. Decyzja dojrzewała w umyśle papieża 11 lat. Dodajmy, że w najgłębszych zakamarkach owego umysłu, bo nie zdradził się ani na jotę, gdy 25 stycznia przyjmował w Watykanie hierarchów prawosławnych: Pitrima z Wołgokamska i Hilariona z Kercza. Również abp Kondrusiewicz indagowany podczas spotkań w końcu grudnia ub.r. i w styczniu br. przez metropolitę Smoleńska i Kaliningradu, Kiriłła (człowiek numer dwa w Cerkwi, odpowiedzialny za stosunki z zagranicą), nawet się na ten temat nie zająknął. Nie tylko partyzancka taktyka zastosowana przez Watykan dotkliwie ubodła rosyjski Patriarchat. Oni się pytają,
w specjalnym kontroświadczeniu zauważył, że Cerkiew od 11 lat nie chce z katolikami rozmawiać jak równy z równym, a w ogóle – nie życzy sobie jakiejkolwiek ingerencji w wewnętrzne sprawy swojego Kościoła. Warto w tym miejscu wyobrazić sobie, że dla przeciętnego Rosjanina każdy przechodzący na katolicyzm jest renegatem i zdrajcą tożsamości narodowej kojarzonej z prawosławiem. Wszelkie zaś na tym polu
kłusownictwo, czy – jak kto woli – ewangelizacja KrK, to w prostej logice zamach na podstawowe interesy narodu, a nawet na stabilność państwa. Zaczęto więc niechcianych gości podszczypywać. Pod koniec marca władze Magadanu zapowiedziały nie mającemu prawa stałego pobytu miejscowemu proboszczowi (obywatel USA, Michael Shields), aby zatroszczył
z jakiej Biblii korzysta papież? Czyżby Cerkiew nie była prawdziwym Kościołem chrześcijańskim? Bardzo wpływowy archimandryta Tichon Szewkunow zadeklarował – według wiarygodnego źródła – że wyznacza wysoką nagrodę za zdobycie Biblii, którą czyta Jan Paweł II. On chce się osobiście przekonać! W nieco lepszej sytuacji niż prawosławni hierarchowie znalazł się prezydent Putin, bowiem 4 lutego został uprzedzony kanałami dyplomatycznymi o podjętej przez JPII decyzji. Dostał więc tydzień na zastanowienie, czy i jak zareagować. Zalecił swoim dyplomatom podjęcie próby perswazji. „(...) sprawa ta dotyczy głównie stosunków międzykościelnych i może być przyczyną poważnych komplikacji. MSZ zasugerowało Stolicy Apostolskiej, by
Ks. prof. Wacław Hryniewicz
się o kupno biletu powrotnego do ojczyzny, bo „kończy się ważność wizy”. Na początku kwietnia w Pskowie rajcy miejscy zabrali się do mierzenia budowanego kościoła, odnajdując „poważne niezgodności z zatwierdzonym projektem”. 5 kwietnia straż graniczna zatrzymała wizę wjazdową ks. Stefanowi Caprio, włoskiemu proboszczowi z Włodzimierza. Najsilniej przeciągnął strunę bp Mazur. Ten zakonnik z misjonarskiego Zgromadzenia Werbistów zaczął od słynnego już posługiwania się terminem „prefektura Karafuto” (pochodząca z czasów panowania
Biskup Joseph Werth
japońskiego nazwa Sachalinu i Wysp Kurylskich) na określenie obszaru swej działalności. Dla Rosjan był to akt skandaliczny, godzący w integralność terytorialną państwa. Później stwierdził publicznie, że 20 procent mieszkańców okolic Irkucka, potomków katolickich Polaków, Niemców i Ukraińców (de facto około 4 proc.), jest przynależnym mu do pasterskiego zagospodarowania kontyngentem, a liczbę osób związanych z Krk zwiększy w ciągu 10 lat do 200 tysięcy. Mazur nie zareagował na prowokacyjne wypowiedzi podległego mu ks. Jarosława Wiszniewskiego, proboszcza parafii na Kamczatce, gdy ten twierdził w lokalnej telewizji: „Ja nie wiem, czy 1000 lat temu Rosja została ochrzczona w wierze katolickiej, czy prawosławnej”. Na obszarze jurysdykcji bpa Mazura (Pietropawłowsk Kamczacki) odnotowano fakty nachodzenia domów prawosławnych i darmowego rozprowadzania wśród nich katolickiej literatury religijnej. Nieustannie zapraszał polskie zakonnice (karmelitanki i albertynki) do instalowania się na Syberii. W Ujsole, gdzie odnotowano zaledwie kilka rodzin katolików, usiłował stworzyć sanktuarium św. Rafała Kalinowskiego. Nie życzył sobie, aby używać słów „ksiądz” i „kościół” w języku polskim, lecz ich rosyjskich odpowiedników, co miejscowej ludności miało przybliżyć katolicyzm. 19 kwietnia, po unieważnieniu na lotnisku wizy wjazdowej, został zawrócony do Polski ku świętemu oburzeniu premiera Millera, prezydenta Kwaśniewskiego i Watykanu. Polskie „niezależne” media z upodobaniem cytowały wówczas Anatola Pczelincewa, szefa moskiewskiego Instytutu Religii i Prawa sugerującego, że „za tą kampanią kryje się kierownictwo Cerkwi. Nie jest tajemnicą, że przynajmniej połowa hierarchów prawosławia w Rosji to byli agenci KGB, którzy mają wielkie wpływy w strukturach władzy państwowej”. Z naszych polskich doświadczeń, znając skalę agenturalnego zaprzedania się PRL-owi przez episkopat („Autorytety (a)moralne”, „FiM” nr 31/2002), można przyjąć, iż szacunki Pczelincewa są wiarygodne. Trudno jednak logicznie implikować
związki kleru ze specsłużbami i powszechnym w Rosji sprzeciwem wobec „polskiego Kościoła”, jak właśnie postrzega się katolicyzm. W dniach 21-28 kwietnia od Petersburga po Władywostok, pod hasłami „Papież do Watykanu” i „Nie oddamy Rosji jezuitom” przetoczyła się fala demonstracji przeciw ekspansji niechcianej religii. Znamienna jest reakcja prezydenta Putina w sprawie bpa Mazura. Po wielokrotnych prośbach o wyjaśnienie przyczyn wydalenia, wystosowanych przez watykański Sekretariat Stanu do władz rosyjskich, 8 maja Jan Paweł II wysłał na ręce prezydenta prywatny list. Jak informował watykański sekretarz ds. relacji z państwami, abp Jean Louis Tauran, list był osobistą inicjatywą papieża „mającą na celu przywrócenie wspólnocie katolików duszpasterza, który wykazywał zawsze prawość i lojalność”. Tauran nie dodał, wobec kogo Mazur tę niezwykłą lojalność wykazywał. Putin dał Wojtyle więcej czasu na myślenie niż sam dostał w lutym. Odpowiedział dopiero w połowie lipca: „(...) Odmowa wizy wjazdowej biskupowi Mazurowi nie była owocem kampanii wymierzonej przeciwko Kościołowi, lecz normalnymi posunięciami, podjętymi przez suwerenne państwo w stosunku do obcych obywateli”. Koniec, kropka. Nie będzie Mazur „dzieci im plugawił”. Ostatnie tygodnie dowodzą, że wbrew nadziejom Watykanu,
Cerkiew nie pozwoli sprawie przyschnąć. 1 lipca metropolita Kiryłł ujawnił treść swego posłania z 28 czerwca 2002 roku, wystosowanego do przewodniczącego Papieskiej Rady Popierania Jedności Chrześcijan, kard. Waltera Kaspera i do przewodniczącego Konferencji Biskupów Katolickich Rosji, abpa Kon-
Abp Tadeusz Kondrusiewicz
drusiewicza. Nawiązując do „potajemnie przygotowywanej” – co szczególnie podkreśla – decyzji papieża z 11 lutego, pisze m.in.: „Struktura
Nr 34 (129) 23 – 29 VIII 2002 r. „chrystianizować” postsowiecką przestrzeń i budować na niej „religijny rynek”; – aby uzasadnić swoją strukturalną ekspansję, Kościół papieski podaje fałszywe dane o liczebności katolików w Rosji. Rzecznik Watykanu mówi o 1,3 mln, arcybiskup Moskwy Kondrusiewicz o 500–600 tys. Faktem zaś jest, że z rzekomych 65 tysięcy katolików mieszkających w samej Moskwie – w uroczystościach wielkanocnych i bożonarodzeniowych bierze udział około 2 tys. osób, w połowie cudzoziemców. Autorzy dokumentu z naciskiem podkreślają, że „(...) U większości działających w Rosji zakonów i zgromadzeń zakonnych już sama nazwa wskazuje, że głównym ich zadaniem ma być praca misyjna. Np. Zgromadzenie Misjonarzy Synów Niepokalanego Serca Maryi Dziewicy (klaretyni), Siostry Misjonarki Boskiej Miłości, Misjonarki Świętej Rodziny. Inne zakony, np. werbiści (bp Mazur) są też misyjne. Świadczy to, że właśnie misja, a nie duszpasterska opieka nad środowiskiem katolików stoi w centrum ich działalności. (...) Z wielu wspólnot katolickich adresuje się wszystkimi siłami przesłanie o uniwersalności katolicyzmu, by przekonać miejscowych wyznawców prawosławia, że może to być również ich religia”. W raporcie znalazła się również analiza poczynań przedstawicieli poszczególnych zakonów. Poza najsłynniejszymi chyba werbistami – zwracają uwagę próby oddziaływania dominikanów na środowisko rosyjskiej inteligencji w Petersburgu. W grupie „katechumenów” prowadzonej przez ojca Krzysztofa Bujaka, szczególną troską otacza się osoby ochrzczone w Cerkwi. Powstał też zamysł stworzenia postulatu dla kandydatów do zakonu z terenu Rosji. JePrezydent Rosji Władimir Putin i patriar- zuici, inspirowani przez ordynariusza diecezji cha Moskwy i Wszechrusi Aleksij II zachodniosyberyjskiej, W załączonym do posłania raJosepha Wertha, prowadzą na tereporcie, opracowanym w Patriarchanie Federacji Kolegium Teologiczne cie Moskiewskim, wyłuszcza się pośw. Tomasza z Akwinu z ponad 200 wody, które uniemożliwiają normalstudentami w różnych oddziałach. ne stosunki z Watykanem, a tym Kierują nowicjatem w Nowosybirsku, samym – papieską wizytę w Rosji. gdzie mają także studio telewizyjne. Bardzo obszerny raport stawia i doPodejmują próby działalności na miejkumentuje następujące tezy: scowym świeckim uniwersytecie. Na – Sobór Watykański II uznał praliście działających w Rosji zakonów wosławie za „Kościół siostrzany”, – prócz dotychczas wymienianych uznając jego autonomiczność. Dzia– figurują ponadto: redemptoryści, łalność misyjna duchownych katosalezjanie, franciszkanie, a wśród lickich jest więc łamaniem wewnątrzsióstr: dominikanki, elżbietanki, oriochrześcijańskiej etyki; nistki i karmelitanki. Pytają więc au– dzisiaj Kościół katolicki odrzutorzy: „Tyle mnichów i mniszek do obca pojęcie „kanonicznego terytosługi kilkunastu czy kilkudziesięciu tyrium”. A nie jest ono wszak wynasięcy katolików w Rosji?!”. lazkiem rosyjskiego prawosławia, bo Wśród licznych przykładów, któwywodzi się ze starożytnego, jeszcze re służą za dowód formułowanych nie podzielonego Kościoła z jego zatwierdzeń, uderzają sadą: jeden biskup, jedno miasto. Wyrazy braterstwa, tak często dezachowania misjonarzy klarowane przez katolickich biskuwobec dzieci i młodzieży. pów, niewiele znaczą wobec przykrej rzeczywistości; Czytamy bowiem: „Pod płaszczykiem troski o sieroty lub bezdom– stosunek Kościoła rzymskone dzieci zakonnice wychowują nokatolickiego do Rosji niewiele różwe pokolenia rosyjskich katolików, ni się od tego, jaki mają ugrupoktórzy je w przyszłości zastąpią. wania sekciarskie, które chcą
w rodzaju tej utworzonej na terytorium Rosji jest uza sadniona w państwie z dużą liczbą ludności katolickiej. W przypadku Rosji działania Watykanu budzą zdziwienie i pozwalają sądzić, iż struktura ta została utworzona »na wyrost«, w nadziei na znaczne zwiększenie liczby katolików, czyli na owoce pracy misyjnej”. Zauważa, że stworzenie czterech diecezji w Rosji w sytuacji, kiedy ogólna liczba katolickich parafii jest mniejsza niż w przeciętnej diecezji na Zachodzie, jest zapowiedzią ekspansji i oczekiwania nowych nawróceń. „(...) Misję katolicką w Rosji jednoznacznie oceniamy jako prozelityzm, jest ona bowiem prowadzona nie wśród dzikich plemion, które nigdy nie słyszały o Chrystusie, lecz w kraju z tysiącletnią kulturą chrześcijańską i wielkim Kościołem prawosławnym. (...) Kościół katolicki odrzuca dialog jako drogę rozwiązywania konkretnych problemów”. Kiryłł przypomina, że w roku 1917 w Rosji były dwie diecezje katolickie ze stolicami poza obecnym terenem Federacji (Mohylew, Tyraspol), choć katolików było kilkakrotnie więcej niż obecnie. Jak zauważa, prawosławni biskupi w Europie Zachodniej nie są ordynariuszami diecezji np. w Paryżu czy w Rzymie, lecz tytularnymi zwierzchnikami diecezji rosyjskich. Po to, by nie dublować istniejącej już hierarchii rzymskokatolickiej, pracują wśród emigracji rosyjskiej i nie zajmują się nawracaniem ludności katolickiej – akcentuje metropolita.
ZE ŚWIATA le się dzieje w państwie rzymskim! Nawet Wielkie Księstwo Luksemburg, prowincja tak dotąd wierna, zdaje się za nic mieć papieża i jego religię. Aż 95 proc. z około 400 tys. mieszkańców Luksemburga jest ochrzczonych lub przyznaje się do przynależności do Krk. Sądzono na ogół, że od 12 do 15 proc. z nich uczęszcza regularnie na niedzielne msze. Prawdą
Ź
Biskup Jerzy Mazur
W Nowosybirsku trójka rodzeństwa przebywała w państwowym sierocińcu. Tam też przystąpiła do prawosławnych sakramentów. Po przeniesieniu (z niejasnych powodów) do katolickiej placówki tamtejsza obsługa utrudniała kontakt dzieci z rodzicami chrzestnymi troszczącymi się także o ich religijne wychowanie. W końcu dyrektor placówki, włoski ksiądz Ubaldo Ordanelli, zakazał chrzestnym odwiedzin, obraził ich w rozmowie telefonicznej, a dzieciom odebrano prawosławne książki. (...) Na porządku dziennym jest organizowanie rozmaitych imprez: obozów letnich, zespołów teatralnych itp. dla prawosławnych i poddawanie ich katolickiej indoktrynacji. Tego rodzaju aktywność jest powszechna wobec dzieci ochrzczonych w Cerkwi. Kościół katolicki prowadzi wśród nich działalność religijną bez jakiegokolwiek porozumienia z duchownymi prawosławnymi”. W konkluzji Patriarchat stwierdza: „Watykan, tworząc w Rosji prowincję, doprowadził do powstania konkurencyjnego wobec Cerkwi Rosyjskiego Kościoła Katolickiego, który przestał być tylko instytucją troszczącą się o potrzeby katolickich mniejszości narodowych, wchodząc na drogę rywalizacji osłabiającej chrześcijańskie świadectwo w Rosji”. SŁAWOMIR JANISZ Współpr. ADAM CIOCH Fot. archiwum
na 25. 414 mieszkańców do kościoła uczęszcza „aż” 450 wiernych (1,76 proc.!), w Duedelingen – 182 osoby z 17. 229 (1,05 proc.!), w Sassenheim – 178 z 12. 946 (1,385 proc.!). Badania prowadzono przez pięć kolejnych niedziel w ponad 20 miastach i wsiach, a obliczanie „owieczek” rozpoczynano dziesięć minut po rozpoczęciu mszy. Dużo większe zainteresowanie udziałem w mszy okazują więźniowie, z któ-
Niewierni z Luksemburga jest, że zaufanie jest dobre, ale ponieważ kontrola jest jeszcze lepsza, Kościół zorganizował sześcioosobowy zespół, który w ponad 20 miejscowościach Luksemburga przeprowadził badania, których wyniki opublikowano w książce pt. „Kto jeszcze chodzi do Kościoła? Uczestnictwo w nabożeństwach kościelnych w Luksemburgu”. Wyniki te zwaliły z nóg nawet najgorszych pesymistów, bo odkryły prawdziwy (czytaj: katastrofalny) stan zapotrzebowania na usługi kościelno-duszpasterskie wśród mieszkańców Wielkiego Księstwa. Dla przykładu: w parafii Larochette na 1537 mieszkańców w mszy uczestniczy 130 osób, co daje ledwie 9 proc. Miasteczko w połowie zamieszkane jest przez obcokrajowców. W pozostałych miastach średnia ta jest jeszcze bardziej katastrofalna – wynosi od 1 do 2 proc. mieszkańców! I tak np. w Escher
e Francji wykonano badania statystyczne, dzięki którym dowiedziono znacznego udziału katolików wśród tych, którzy głosowali na skrajną prawicę Le Pena w ostatnich wyborach prezydenckich. Uznano to za niebywały skandal. Według czasopisma „La Vie”, aż 22 proc. katolików oddało swoje głosy na kandydatów nacjonalistycznych – Le Pena i Megreta! Oznacza to, że osoby związane z Krk, czyli teoretycznie bardzo miłujące bliźniego, są skłonne zaufać ludziom buchającym nienawiścią np. do emigrantów. W Polsce poparcie Kościoła dla skrajnej prawicy (LPR) to rzecz normalna i bynajmniej nie wstyd. Nad Sekwaną natomiast żaden biskup nie odważy się reklamować Le Pena – prasa zjadłaby go żywcem, a znaczna część wiernych obrzuciła zgniłymi jajami. Trzeba bowiem wiedzieć, że we Francji wśród gorliwych katolików (nawet księży!) wielu jest oddanych działaczy społecznych głosujących zawsze na lewicę. Katolickie media zadają sobie pytanie, jak to możliwe, że w ciągu 10 ostatnich lat o 120 proc. wzrosła liczba katolików (z 10 do 22 proc.) skłonnych głosować na ludzi, których każde nieomal słowo i styl bycia są zaprzeczeniem nauczania Jezusa? Niektórzy komentatorzy upatrują przyczyn tego zjawiska, uwaga!,
W
13
rych prawie co drugi korzysta z niedzielnych nabożeństw, nie wiadomo zresztą, czy z nudów, czy z potrzeby skołatanej duszy.
Uzasadnione i pełne oburzenia pytanie stawia znany luksemburski dziennikarz Romain Durlet na łamach „Tagesblattu”: kto dopuszcza i toleruje taki skandal, aby „ugrupowanie religijne nie mające prawie żadnych zwolenników” kasowało z budżetu około 4 miliardów franków luksemburskich bez obowiązku jakiegokolwiek rozliczenia się z tej kwoty przed państwem lub podatnikami?! No właśnie... EDWARD KUCZ
w lansowanej przez Watykan, a osobiście przez Jana Pawła II, tzw. Nowej Ewangelizacji! Otóż ogromny w niej udział mają rozmaite ruchy charyzmatyczne, we Francji szczególnie wpływowe i konserwatywne. Lansują one – obok emocjonalnej religijności, wiary w cuda i objawienia – także ślepe posłuszeństwo Rzymowi i przywódcom wspólnot (tzw. pasterzom), przez których objawiać się ma rzekomo wola boża. Akcentuje się w nich przywiązanie do tradycyjnych wartości, takich jak praca, ojczyzna i rodzina. Propagowany przez nowe wspólnoty model dziwnie jakoś przypomina hasła skrajnej, faszyzującej prawicy z jej ślepym posłuszeństwem wodzom partyjnym oraz nacjonalistyczną propagandą. Wobec tego nie dziwi, że kiedy wszyscy trzeźwo myślący grzmieli przeciwko Le Penowi i wzywali do głosowania na Chiraca, biskupi byli dziwnie ostrożni. A swoją drogą, jaka przepaść moralna i intelektualna dzieli mimo wszystko Krk polski od francuskiego. Tam żaden biskup nie podałby publicznie ręki komuś w rodzaju Rydzyka, a gadzinówka Radio Maryja nie miałaby poparcia Kościoła, bo uznano by ją za niebezpieczną sektę. Jak mówią: „co kraj, to obyczaj”. ADAM CIOCH (za: „Golias” nr 83)
Prawi katolicy
14
Nr 34 (129) 23 – 29 VIII 2002 r.
MITY KOŚCIOŁA
N
ajważniejszy spór, który możemy dostrzec nawet w Dziejach i Listach Pawła, dotyczył charakteru nowej wspólnoty: czy miała być uniwersalistyczna i ukierunkowana na pogan (Paweł), czy też nie („brat Pański” Jakub). Apostoł Piotr lawirował między tymi odłamami. Rozbieżności
„Pamięć o rywalizacji Piotra i Pawła jest tam (w Dziejach apostolskich) zatarta umyślnie w duchu pojednania (...) Ale to pojednanie jest dziełem teologii, nie historii; Paweł z Listów jest całkiem innym człowiekiem, niż Paweł z Dziejów”. (Reinach, „Historia powszechna religii”)
wytłumaczenie wymyślił święty Hieronim, który napisał, że Piotr i Paweł spierali się tylko pozornie, umówiwszy się przedtem, aby skuteczniej wystąpić potem przeciw judeochrześcijanom. Kiedy przybyli do Antiochii wysłannicy Jakuba, przywódcy judeochrześcijańskiej gminy jerozo-
DALSZA CZĘŚĆ POLEMIKI WOKÓŁ PAWŁA I PRAWA
odłam chrześcijan domagał się obrzezywania również nawróconych na chrześcijaństwo pogan, w odróżnieniu od innego odłamu, który się tego nie domagał. (Uta Ranke-Heinemann, „Nie i Amen”) Jedną z takich radykalnych grup judeochrześcijańskich, wrogich schizmie Pawła w pierwotnym chrześcijaństwie, byli ebionici (biedni). Stanowili kontynuację sekty naza-
jestem Pawła, a ja Apollosa; ja jestem Kefasa, a ja Chrystusa” (1 Kor 1. 10n); „Przede wszystkim słyszę – i po części wierzę – że zdarzają się między wami spory, gdy schodzicie się razem jako Kościół” (1 Kor 11. 18); „Zabiegają o was nie z czystych pobudek, lecz chcą was odłączyć [ode mnie], abyście o nich zabiegali” (Ga 4. 17). Rywalizację apostołów i ówczesne nastro-
Spór apostołów z „Apostołem” Kiedy pojawił się w chrześcijaństwie Paweł z Tarsu, zaczęły się kłopoty i rozłamy. Przez Tertuliana (160–220) Paweł nazwany został „apostołem kacerzy” (haereticorum apostolus). wyrażały się m.in. poprzez stosunek do nakazów wypływających z Prawa (obrzezanie, koszerność potraw itp.). W Dziejach apostolskich (rozdz. 15) istnieją ślady konfrontacji między dwoma obozami, do której doszło podczas tzw. soboru jerozolimskiego. Jego celem był kompromis polegający na tym, że w wyniku ustępstw ze strony Jakuba nakazy Prawa wobec pogan miały ulec złagodzeniu. Mogli się nie obrzezywać, ale mieli się wstrzymywać „od rzeczy splugawionych przez bałwany, od nierządu, od tego, co uduszone, i od krwi” (Dz 15. 20). Czy jednak taki kompromis w istocie miał miejsce? Jest to mocno wątpliwe, gdyż wiemy, iż nadal istniał podział na chrześcijaństwo Pawłowe odrzucające Prawo obrzędowe oraz na judeochrześcijaństwo, które wciąż go przestrzegało. Jak zauważa autor Norman Salomon: „Z jednej strony, sam Paweł powracał do deklaracji, że prawo Mojżeszowe jest przestarzałe, z drugiej – istniała grupa »żydowskich chrześcijan«, która w pełni zachowywała przykazania Tory i prawdopodobnie do nich należał Jakub; grupa ta funkcjonowała przez pewien czas, potem została zepchnięta na margines przez rozwijające się chrześcijaństwo Pawła, przetrwała jednak przez stulecia, pielęgnując swoją odmienność. Możemy jedynie spekulować, jaka byłaby ich wersja przebiegu powyższej debaty w Jerozolimie, gdyż to nie oni, lecz następcy Pawła napisali Nowy Testament i ukształtowali późniejsze chrześcijaństwo. Historia jest pisana przez zwycięzców, i to w ten sposób, aby uprawomocnić ich interpretację faktów” („Judaizm”). Zresztą warto zdać sobie sprawę z tego, że Dzieje apostolskie powstały wiele lat po rzekomym soborze, który miał miejsce w latach 50. pierwszego wieku nowej ery. Tym bardziej osobliwy jest fakt, że tradycja tak ściśle zespoliła tych apostołów, że niemal wszędzie występują razem, chociaż w rzeczywistości byli silnie ze sobą skłóceni. Zapewne uczyniono tak, by stłumić rozdźwięk między nimi.
W Antiochii doszło pomiędzy nimi do otwartego sporu, i to na oczach gminy. Zobaczmy więc, co rzekł Paweł do „pierwszego papieża”, jak nazwał Piotra Kościół rzymskokatolicki: „Gdy następnie Kefas [Piotr] przybył do Antiochii, otwarcie mu się sprzeciwiłem, bo na to zasłużył. Zanim jeszcze nadeszli niektórzy z otoczenia Jakuba, brał udział w posiłkach z tymi [chrześcijanami], którzy pochodzili z pogaństwa. Kiedy jednak oni się zjawili, począł się usuwać i trzy-
limskiej, Piotr zachował się jak chorągiewka – zaczął zachowywać się tak jak oni, zaczął przestrzegać ich wymagań w stosunku do Prawa i do pogan. Mało tego, zaczął zmuszać pogan nawróconych na chrześcijaństwo do przestrzegania liturgicznych przepisów żydowskiego Prawa. Paweł gwałtownie sprzeciwił się takiemu postępowaniu. Widzimy więc, jaki autorytet miał Piotr, który nawet wobec wysłanników Jakuba Sprawiedliwego zmieniał radykalnie swoje postępowanie. Ponieważ Paweł słowem nie wspomina o ustępstwie Piotra, należy sądzić, że rozłam okazał się trwały – Piotr pozostał przy judeochrześcijaństwie. Ponieważ to wer-
rejczyków, pierwotnej gminy wyznawców Jezusa. Do drugiego wieku wybierali oni swoich biskupów z rodziny Jezusa, a ich najwyższym przełożonym był najpierw Jakub, „brat Pański”, po nim zaś bliski kuzyn Jezusa – Szymon, syn Kleofasa (brata Józefa, ojca Jezusa). Szymon został ukrzyżowany za panowania Trajana (98–117). Po nim przewodnictwo nad nazarejczykami objęli wnukowie Judy, brata Jezusowego, Jakub i Sokker. Jerozolimski odłam nazarejczyków przetrwał do powstania Bar Kochby w 132 r. Była to ta sama gmina, która wraz z początkiem powstania żydowskiego w 66 r. wywędrowała do Pelli. Ebionici nie uważali Jezusa za Boga. Prawdopodob-
mać z dala, bojąc się tych, którzy pochodzili z obrzezania [tzn. judeochrześcijan]. To jego nieszczere postępowanie podjęli też inni pochodzenia żydowskiego, tak że wciągnięto w to udawanie nawet Barnabę. Gdy więc spostrzegłem, że nie idą słuszną drogą, zgodną z prawdą Ewangelii, powiedziałem Kefasowi wobec wszystkich: »Jeżeli ty, choć jesteś Żydem, żyjesz według obyczajów przyjętych wśród pogan, a nie wśród Żydów, jak możesz zmuszać pogan do przyjmowania zwyczajów żydowskich?«” (Galatów 2. 11 n). Wiele problemów sprawiła ta scenka Ojcom Kościoła, lecz najzabawniejsze bodaj
sja Pawła ostatecznie zatryumfowała i podbiła świat, można spekulować, że Piotr nie tylko nie był pierwszym papieżem, ale zszedł zupełnie na margines. Dowodzi tego również fakt, że Paweł nie używa w odniesieniu do Piotra zhellenizowanej honorowej formy jego imienia Petros-opoka, lecz używa imienia aramejskiego – Kefas. Wielu chrześcijan nadal trzymało się żydowskich tradycji i praw, przestrzegało przykazania obrzezania, żydowskich przepisów dotyczących spożywania lub niespożywania określonych pokarmów, świętowało szabat i uczestniczyło w nabożeństwach w świątyni. Radykalny
nie przetrwali do V wieku. „Wraz z zaliczeniem poglądów ebionitów do herezji Kościół powszechny zerwał ostatecznie ze swoimi judeochrześcijańskimi korzeniami” (Ranke-Heinemann). Odbiciem kłótni i rozdźwięków już w pierwotnym chrześcijaństwie są następujące fragmenty w listach Pawła: „A przeto upominam was, bracia, w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa, abyście byli zgodni, i by nie było wśród was rozłamów; byście byli jednego ducha i jednej myśli. Doniesiono mi bowiem o was, bracia moi, przez ludzi Chloe, że zdarzają się między wami spory. Myślę o tym, co każdy z was mówi: Ja
je wśród gmin chrześcijańskich odzwierciedlają kolejne wypowiedzi: „Nie szukajmy próżnej chwały, jedni drugich drażniąc i wzajemnie sobie zazdroszcząc” (Ga 5. 26); „Tamci zaś, powodowani niewłaściwym współzawodnictwem, rozgłaszają Chrystusa nieszczerze, sądząc, że przez to dodadzą ucisku moim kajdanom. Ale cóż to znaczy? Jedynie to, że czy to obłudnie, czy naprawdę, na wszelki sposób rozgłasza się Chrystusa” (Flp 1. 12n); „Jak prosiłem cię, byś pozostał w Efezie, kiedy wybierałem się do Macedonii, [tak proszę teraz], abyś nakazał niektórym zaprzestać głoszenia niewłaściwej nauki, a także zajmowania się baśniami i genealogiami bez końca. (...) niektórzy zwrócili się ku czczej gadaninie” (1 Tm 1. 3–20); „Jest bowiem wielu krnąbrnych, gadatliwych i zwodzicieli, zwłaszcza wśród obrzezanych [judeochrześcijan]: trzeba im zamknąć usta, gdyż całe domy skłócają, nauczając, czego nie należy, dla nędznego zysku” (Tyt 1. 10n). Jako ciekawostkę podamy, że w kanonie Pisma Świętego odnajdziemy nawet polemikę dogmatyczną między obozem judeochrześcijan a obozem poganochrześcijan. Założenia pierwszych prezentuje list Jakuba, drugich – listy Pawła do Rzymian i Hebrajczyków (autorstwo tego ostatniego jest sporne, ale na pewno wywodzi się z nurtu Pawłowego). Polemika jest tak jawna, że autorzy powołują się nawet na podobne przykłady, tylko że inne o nich wydają sądy. Na przykład list Jakuba przywołuje Abrahama jako kogoś, kto został usprawiedliwiony (tzn. zbawiony) – ale z uczynków – i przez nie doszedł do wiary. Paweł wydaje zupełnie inną ocenę sprawiedliwości Abrahama. W Liście do Rzymian pisze, że jeśli Abraham z uczynków miałby być sprawiedliwym, to nie przed Bogiem, bo Pismo mówi, że uwierzył i zostało mu to poczytane za sprawiedliwość. A zatem Jakub mówi, że to z uczynków, a Paweł utrzymuje, że to przez wiarę. Oczywiście, dzisiejsi chrześcijanie widzą w tym jedynie uzupełnianie się tekstów, jednak egzegeza biblijna jawnie temu przeczy: kiedy pisano te teksty, istniał właśnie spór między dwoma odłamami chrześcijaństwa w kwestii wiary i uczynków. MARIUSZ AGNOSIEWICZ www.racjonalista.pl
Nr 34 (129) 23 – 29 VIII 2002 r. Mimo że Biblia nic nie mówi o Stolicy Piotrowej, w „Dogmatyce katolickiej” ks. W. Kalinowskiego możemy przeczytać: „Św. Piotr po kilku latach działalności w Jerozolimie i Antiochii przeniósł swą stolicę do Rzymu, skutkiem czego następcą św. Piotra i głową całego Kościoła jest prawowity biskup rzymski”. I niczym wydaje się biblijny fakt, że biskupem Jerozolimy był nie Piotr, lecz Jakub, a i jego przewodnictwo było raczej honorowe, bo rolę zwierzchnika sprawowało grono apostolskie. Skoro Piotr nie był zwierzchnikiem Kościoła („FiM” nr 33), oczywiste jest, że swej władzy nie mógł też nikomu przekazać. Tym bardziej że (najprawdopodobniej) nigdy w Rzymie nie był. W kwestii „nieprzerwanej sukcesji apostolskiej” natrafiamy na absurdy: historia ujawnia, że o stanowisku biskupa Rzymu nie zawsze decydował prawowity wybór, lecz intrygi, przekupstwo, a nawet zbrodnie. Dzieje prymatu to zatem nie tyle dzieje „świętego dziedzictwa”, co historia religijnego absolutyzmu.
Monarchiczne zapędy Pierwsze cztery wieki chrześcijaństwa nie znają pojęcia prymatu rzymskiego biskupa. Sobór nicejski zwołany w 325 roku – przez cesarza Konstantyna, a nie papieża Sylwestra – potwierdził jurysdykcję patriarchalną biskupów Aleksandrii, Antiochii i Rzymu. Ten ostatni został potraktowany wyłącznie jako patriarcha prowincji zachodnich. Soborowi przewodniczył biskup hiszpański Hozjusz, a Sylwester nie odgrywał żadnej przodującej roli. Apetyt rzymskich biskupów rósł wraz ze znaczeniem tej gminy chrześcijańskiej wśród wiernych, jako najstarszej i największej na Zachodzie, a do tego stolicy cesarstwa. Gdy chrześcijaństwo wyszło z katakumb, stając się religią państwową, dążenia biskupów nie były już niczym hamowane. Synod w Sardyce (343 roku) ustanowił prawo odwoływania się od synodów prowincjonalnych do biskupa rzymskiego. Papież Damazy (366–384) uzyskał wsparcie cesarza Gracjana w wykonywanych wyrokach. W ten sposób stworzona została papieska władza sądownicza dla zachodniego Kościoła chrześcijańskiego. Po raz pierwszy na jej usługach stanęła władza świecka. Od tej pory biskupi Rzymu zaczęli przemawiać tonem dekretów nazywanych ładnie listami pasterskimi. Władzę umocnił papież Innocenty I (402–417), który po raz pierwszy wystąpił jako przywódca polityczny w czasie najazdu Wizygotów. Jego następcy chętnie wracali do tej roli, aż w końcu biskupi Rzymu stali się świeckimi władcami państwa kościelnego.
Narodziny papiestwa Za twórcę papiestwa uważa się Leona Wielkiego (440–461). Jego pierwszym aktem było wyjednanie u cesarza zarządzenia, na
KOGO ZASTĘPUJE PAPIEŻ? (2)
Czyj sukcesor? Drugim – obok prymatu Piotra – podstawowym dogmatem Kościoła rzymskokatolickiego jest nauka o tzw. sukcesji apostolskiej. Pierwsza teoria ma wykazać, że Piotr był zwierzchnikiem całego Kościoła, natomiast druga głosi, iż władzę tę dziedziczą biskupi Rzymu. mocy którego wszystkich heretyków pozbawiono praw obywatelskich i wypędzono z państwa. Przychylny mu Walentynian III postanowił w końcu, że „wszystko, co zarządziła lub zarządzi stolica apostolska ma być uważane za prawo”. Odtąd woli biskupów rzymskich strzegły cesarskie urzędy. I tak zaczęła się niechlubna historia rządów papieskich skutecznie wspieranych przez świeckie ramię, które z czasem rozszerzono o Inkwizycję, stosy i wojny krzyżowe. Przeszkodą w zdobyciu pełni władzy okazał się biskup Konstantynopola, który na soborze chalcedońskim (451 r.) został zrównany w uprawnieniach z biskupem Rzymu. Spór między biskupami zakończyła (na korzyść patriarchy rzymskiego) interwencja cesarza Justyniana Wielkiego. Od tej pory prawo rzymskie przyznawało biskupowi Rzymu pierwszeństwo wśród wszystkich biskupów Zachodu i Wschodu. W ten właśnie sposób rozstrzygnięto kwestię prymatu, powołując się, jak widać, nie na słowa Jezusa, lecz na edykt cesarski. O zwierzchniej władzy biskupa Rzymu można zatem mówić dopiero od VI wieku.
Ku świeckiej potędze Stworzeniem podwalin gospodarczej, kościelnej i świeckiej potęgi papiestwa zajął się papież Grzegorz I (590–604). Zarząd nad dobrami kościelnymi powierzył mianowanym przez siebie klerykom i scentralizował administrację kościelną. Dzieło centralizacji kontynuował Grzegorz II (719–731), ustanawiając dla swoich legatów przysięgę na wierność papiestwu. Marzenia o stworzeniu własnego państwa ziściły się za pontyfikatu Stefana II (752–757). Dzięki darowiźnie króla frankońskiego Pepina w 755 roku powstaje państwo kościelne. Za Grzegorza VII (1073–1085) poddanymi papieża stają się świeccy władcy. Do historii przeszła udana próba upokorzenia cesarza niemieckiego Henryka IV. Swój „apostolski” program Grzegorz VII ogłosił w „Dictatus Papae”: „...Jedynie jemu (papieżowi) samemu wolno... nowe prawa wydawać... On sam tylko może używać insygniów cesarskich... tylko papieża stopy całować mają książęta. Jego jednego imię ma być wspomniane w modlitwach kościelnych... Jemu wolno władcami rozporządzać... Przez nikogo nie
15
MITY KOŚCIOŁA
może on być sądzony... Kościół Rzymski nigdy nie pobłądził i po wszystkie czasy... w żaden błąd nie popadnie”. To Grzegorz VII był pomysłodawcą krucjat przeciw Arabom i Turkom w celu „zjednoczenia całego chrześcijaństwa ze Wschodu i Zachodu pod jednym berłem Następcy św. Piotra w Rzymie, aby była jedna owczarnia i jeden pasterz”. Sam ks. dr Sz. Włodarski, autor „Zarysu dziejów papiestwa”, przyznaje, że Grzegorzowi VII „Kościół zachodni zawdzięcza odejście biskupów i duchowieństwa od obowiązków kościelno-religijnych i zajęcie się polityką, całe chrześcijaństwo zaś zawdzięcza mu ostateczne rozbicie na dwa obozy, a świat – wyprawy krzyżowe, które przez trzy wieki wstrząsały Europą...”. Grzegorza VII prześcignął w absolutystycznych dążeniach papież Innocenty III (1198–1216), który dzięki mistrzowskiej dyplomacji stał się najwyższym monarchą świata szafującym koronami królewskimi według własnego uznania. To on powołał Inkwizycję, zlecając m.in. dominikanom zbrodnicze dzieło dokonywane
w imię krzyża. Mordercom albigensów cynicznie nakazywał przez legata: „Mordujcie i zabijajcie wszystkich – a Bóg rozpozna swoich”. „Święty” trybunał miał stosować piekielne zasady: „W każdej sprawie, gdzie idzie o utrzymanie świętej wiary, godzi się i należy występować... przeciw prawom przyrodzonym, krewnym, bratu, ojcu i synowi, ani może się nazywać zbrodnią, cokolwiek podjęte jest
w obronie wiary katolickiej”. Pod trybunał podpadali nawet niezbyt gorliwi katolicy: „Kto się nie spowiada trzy razy do roku, podejrzany jest o herezję”. Władzę nad światem bardzo pragnął utrzymać Bonifacy VIII
(1294–1303). W swej słynnej bulli, cytowanej przez współczesne katechizmy mimo jej średniowiecznego ducha, napisał, że jest „potrzebne do zbawienia wszelkiemu ludzkiemu stworzeniu, żeby podlegało Biskupowi Rzymu”. Absolutyzm papieski zaczyna kontrolować ludzkie myśli, uczucia i czyny. Zachłanność jest tak wielka, że papieże tytułują się „Pan Bóg nasz papież” i „Bóg Wszechmogący”. Czy w tym kontekście nie jest ironią twierdzenie, że władza papieży wywodzi się od Piotra?
Absolutna ambicja Cios odstępczemu papiestwu zadała najpierw reformacja, potem rewolucja francuska. Aktem dramatycznej walki biskupów rzymskich o władzę był sobór watykański (1869–70), w wyniku którego powstał nowy organizm religijny – „Kościół Watykański”. To na tym soborze ogłoszono dogmat o nieomylności papieża, ustanawiając – jak pisze katolicki historyk papiestwa prof. K. Loeffler – absolutną monarchię i czyniąc papieży absolutnymi zwierzchnikami Kościoła. Wywodząc się z ambicji rzymskich biskupów, przechodząc stadium zwierzchniej władzy nad Kościołem i fazę świeckich rządów, idea prymatu przybrała w końcu formę papieskiego absolutyzmu, którego filarem jest dogmat o nieomylności. Nic i nikt nie jest jednak w stanie dowieść, że prymat papieża wywodzi się od św. Piotra i jest wynikiem sukcesji apostolskiej. Biblia mówi, że chora ambicja, której owocem są pycha i zbrodnia, ma zupełnie innego ojca... ŁUKASZ WOLSKI
ak, każdy jest dobrym i błogosławionym chrześciabiorą wszystko, do ostatniego lira, jeśli chodzi janinem, aby tylko był przy kasie. (Wilhelm Busch, o pieniądze obcych... Papiestwo nie wydało nigdy poeta, 1832–1908) ani jednego swojego lira. Znam te rzeczy doskonale. (Alighiero Tondi, były jezuita i prof. teologii na Paoralność? Papież JPII objeżdża po kolei jeden kraj pieskim Uniwersytecie Gregoriańskim) za drugim, świadomie wybierając te najbiedniejsze i niesie im pozorną ościół katolicki MYŚLI, CYTATY, WYPOWIEDZI (1) nadzieję. Nadzieję na jest fenomenem, co? Na śmierć głodoktórego nauki od zawą? Podczas kiedy rania służyły wyłączsam trwoni miliony nie polityczno-partyjdolarów, każąc oklanym celom. Jego zaskiwać się w swym pałożenia i „cnoty” w żapamobilu, na ulicach miast i w slumsach zdychają ludzie den sposób nie pokrywają się ze słowami ewangelii. Jezus z głodu i w nędzy, ponieważ Ojciec Święty daje im pociezapewne nigdy nie budowałby królestwa na fundamencie chę, ale ani pół kromki chleba. (Romain Durlet, lukmorderstw, oszukaństwa, pazerności i grabieży. Absurdem semburski dziennikarz) jest głoszenie ewangelii biednym, przez miliarderów i udziałowców koncernów zbrojeniowych. (Alighiero Tondi) odczas gdy Jego Świątobliwość na całym świecie całuje asfalt pasów startowych, dbając starannie to mamy kościelną rzeczywistość z kapłaństwem, o właściwą inscenizację, szeroki rozgłos i swój image teologią, kultem, sakramentem i majątkami; krótmedialny, co bardziej kultowi jednostki niż religijności ko mówiąc, wszystko to, co zwalczał Jezus z Nazaretu. służy, zakulisowi spece pracowicie zabiegają o wpływy (Friedrich Nietzsche, niem. filozof 1844–1900) coraz większej gotówki. (David A. Yallop, autor, m.in. nkwizytorzy i spowiednicy zawsze łowili krwią zla„W imię Boga”) ne majątki. Szczególnym żniwem był okres palenia czarownic, ale i w czasie reformacji pielęgnowabóstwo wiernych całkowicie odpowiada programono zwyczaj grabieży, nakładania kontrybucji, przewi Kościoła. Ten, kto jest biedny, ten jest pozbapędzania i palenia. To druga strona działań Kościowiony nadziei i bezbronny. Wegetując na tym beznadziejła, o których dzisiejsi dostojnicy i duchowni nie chcą nym łez padole, słucha nauk Kościoła, a ten obiecuje nic słyszeć. (Horst Hermann, teolog i socjolog) mu to, co nic go nie kosztuje – wieczne i beztroskie życie. (Romain Durlet) oprac. EDWARD KUCZ
T M
Z
K
Kościół i wyzysk
P
U
O I
16
Nr 34 (129) 23 – 29 VIII 2002 r.
OPUŚCIĆ BABILON
Kobieta jest biblijnym symbolem Kościoła. Niewiasta czysta ilustruje Kościół Boży, który wydał na świat Mesjasza (Ap 12), cudzołożnica zaś – Kościół odstępczy. Wszetecznica z rozdziału 17. Apokalipsy to odstępstwo najohydniejsze, bo działające w imieniu Chrystusa i pod Niego się podszywające. Owa nierządnica rozsiadła się nad wieloma wodami, uprawiali z nią nierząd królowie ziemi, mieszkańcy upijali się winem jej nierządu. Jest pijana krwią męczenników. Ubrana w purpurę i szkarłat, przyozdobiona złotem, drogimi kamieniami; siedzi na czerwonej bestii o siedmiu głowach i dziesięciu rogach. W ręce dzierży złoty kielich pełen nieczysto-
„upiła” całą ziemię, to antybiblijne nauki przyjęte przez wszystkich za pochodzące od Boga. „Upici” ludzie nie są w stanie trzeźwo myśleć i dokonać osądu nad dogmatami. Zasady wiary chrześcijańskiej wydają się być tak zagmatwane i sprzeczne, że ludzie nie wiedzą, w co wierzyć. Gdyby świat nie był „upity winem Babilonu”, proste prawdy Pisma Świętego byłyby powszechnie rozumiane. Motyw cudzołożenia często spotykamy w Starym Testamencie. Izrael, który mieszał swoją wiarę z religiami pogańskimi, określany był jako cudzołożnica (Iz 1. 21; Oz 4. 14; Jr 3. 1–5; 23. 10–11). Odstępstwo od czy-
MEGAODSTĘPSTWO (7)
Wielka nierządnica „A ujrzawszy ją zdumiałem się bardzo” (Ap 17. 6) – tak Jan zareagował na wizję wielkiej nierządnicy, która przeraziła skromnego apostoła. Jan, żyjący w epoce prześladowania chrześcijan przez państwo, musiał być zszokowany wizją Kościoła pogrążonego w odstępstwie i wykorzystującego właśnie państwo do prześladowania wyznawców Chrystusa. ści, a na czole ma wypisane imię: „Wielki Babilon, matka wszetecznic i obrzydliwości ziemi” (Ap 17. 1–6). W drugiej części rozdziału anioł wyjaśnia Janowi niektóre prorocze symbole (Ap 17. 7–18). Wszetecznica „rozsiadła się nad wielu wodami” (w. 1) – te wody to, jak tłumaczy anioł, „ludy i tłumy, i narody, i języki” (w. 15). Odstępcze chrześcijaństwo ma więc wpływ na wszystkie państwa, tak na zwykłych ludzi, jak i na przywódców (w. 2). Wino nierządu, którym kobieta (Kościół)
stości nauk traktowane było przez Boga jak zdrada małżeńska (zgodnie z motywem: Chrystus – oblubieniec i Kościół – oblubienica). Wspaniałe szaty kobiety i drogie kamienie obrazują bogactwo i przepych dumnego papiestwa. Wystawność stolicy papieży daleko prześcigała stolice świeckie. Szkarłat i purpura są biblijnym symbolem grzechu (Iz 1. 18). O żadnej innej potędze nie można powiedzieć, że „jest pijana krwią świętych”, tylko właśnie o Kościele rzymskokatolickim, który
w okrutny sposób prześladował wyznawców Chrystusa (około 50 milionów ofiar!). Można uznać, że anioł sam demaskuje Watykan, mówiąc do Jana: „A kobieta, którą widziałeś, to wielkie miasto, które panuje nad królami ziemi” (w. 18). Symbolikę wielkiej nierządnicy odczytywano już kilkaset lat temu. Do śmiałków, którzy nie wahali się o tym pisać, należał sam mistrz pióra, włoski poeta Dante Alighieri, który w XIII wieku w swojej słynnej „Boskiej Komedii” wystosował otwarte oskarżenie pod adresem swego Kościoła: „Bo chciwość wasza mir świata uboży/Lichych wynosząc, dobrym głosząc wojnę/Was w Objawieniu wytknął pisarz Boży/Gdy o niewieście przepowiadał owej/Która z królami ziemi cudzołoży(...)”. Nierządnica ma wypisane na czole tajemnicze imię: „Wielki Babilon, matka wszetecznic i obrzydliwości
Kolbe – antysemita M
aksymilian Maria Kolbe (1894-1941) znany jest głównie ze swego bohaterskiego czynu, jakim było oddanie życia w hitlerowskim obozie za człowieka mającego żonę i dzieci. Wartość moralna tego czynu, zwłaszcza z punktu widzenia chrześcijaństwa, jest niekwestionowana i z pewnością zasługuje na upamiętnienie. Jednak jego beatyfikacji dokonanej 17 października 1971 r. towarzyszyły gorące spory, z uwagi na dwa aspekty jego osobowości: agresywny klerykalizm i wojujący antysemityzm. Młody Kolbe studia teologiczne i filozoficzne odbył w Rzymie, gdzie przebywał
w latach 1912-15. Tam też przybrał dodatkowe imię Maria, a w 1917 roku wpadł na pomysł powołania stowarzyszenia maryjnego, gdyż pałał niezmierną czcią dla Królowej Niebios. Rycerstwo Niepokalanej (Militia Immaculatae) zostało założone 16 października 1917 r. Jego idea była jasna i kontrreformacyjna: nawracanie na katolicyzm, walka z niedowiarstwem i masonerią. Oto cele, jakie swej organizacji wytyczył Kolbe: „Starać się o nawrócenie grzeszników, heretyków, schizmatyków itd., a najbardziej masonów i o uświęcenie wszystkich pod opieką i za pośrednictwem NMP Niepokalanej”. A oto środki do tego prowadzące: „1. O ile możliwości raz na dzień zwrócić się do NMP Niepokalanej z tym aktem strzelistym: »O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy i za wszystkimi, którzy się do Ciebie nie uciekają, a zwłaszcza za masonami«. 2. Wszelkie środki (byle godziwe), na jakie pozwala stan, warunki i okoliczności, co poleca się każdego gorliwości i roztropności: przede wszystkim zaś Cudowny
ziemi” (w. 5). Babilon i nierząd w profetycznym języku oznacza związek religii z polityką, kościoła z państwem, chrześcijaństwa z pogaństwem (Jr 2. 20–31; 13. 27; Ez 16. 17–19; Oz 2. 5). Przez wieki taki system miał miejsce i powtórzy się przed przyjściem Chrystusa (w. 9–14). Babilon reprezentuje fałszywy system religijny – w przeciwieństwie do Jerozolimy, która symbolizuje czysty kościół (Ap 21. 2). Drugą cechą Babilonu jest zamieszanie i bunt. Pierwszy raz Babilon został wymieniony w Starym Testamencie w Księdze Rodzaju pod nazwą Babel (10. 10; 11. 1–9). Hebrajski czasownik „babel” znaczy właśnie zamieszanie. Wieża Babel jest nie tylko historią o pomieszaniu języków, ale też uosobieniem buntu przeciwko Bogu. Wszystkie te cechy i dążenia znalazły rozwinięcie w systemie polityczno-religijnym państwa babilońskiego, w ambicjach boskich królów (królowie babilońscy chełpili się nie tylko boskim pochodzeniem, ale przedstawiali boga na ziemi i byli czczeni już za życia, np. Nabuchodonozor) czy urzędzie Pontifexa Maximusa (od starożytnego Babilonu przywódcy religijni nosili tytuł Najwyższego Budowniczego Mostu; typowe dla starożytnych władców – monarcha był równocześnie głową systemu religijnego). Babilon nazwany jest „matką wszetecznic”, czyli wszelkiego odstępstwa. Kim są zatem córki? Jeśli wszetecznicą jest Kościół rzymski, to jej córkami są kościoły z niego się wywodzące, które zachowują nauki matki i jej tradycję. Biorą też z niej przykład, wchodząc w „nieprawy” związek ze światem. Niewątpliwie chodzi tu o te społeczności protestanckie, które niosą na sobie bagaż katolickich dogmatów. Sam Kościół broni się zresztą podobnie: w dziele „The Catholic Cristian Instructed” czytamy, że „jeżeli Kościół rzymski był
Medalik”. Statut, określający, jaki jest cel nadrzędny i jedyny, rozgrzesza środki, które z godziwością mają mało wspólnego: „Uwaga: (...) Nic nie obowiązuje pod grzechem, choćby najmniejszym; miłość bez granic ku Sercu Pana Jezusa, aby jak najwięcej dusz jak najściślej z Nim przez Niepokalaną połączyć,jest naszym jedynym bodźcem”. Późniejsze wydanie Statutu z lat 90. informuje: „O. Maksymilian Kolbe przeżywał swą żywą więź z Maryją w sposób szczególny. Rozumiał ją jako »przemienianie się w Nią«, »stawanie się jakby Nią samą«”. Po powrocie do Polski Kolbe zrobił wielką karierę wraz z Rycerstwem Niepokalanej, wydając wysokonakładowe pisma (np. „Rycerz” miał w 1938 r. milionowy nakład!) oraz zakładając ośrodki za granicą. Stolicą rycerzy jest Niepokalanów, założony w 1927 r. Stał się on wkrótce największym klasztorem na świecie. Tam też powstał wielki koncern wydawniczy. W roku 1939 było już 750 tys. wojujących rycerzy Niepokalanej, a cztery lata później powstało kolejne pismo wydawane przez Kolbego – „Mały Dziennik”, o charakterze wybitnie nacjonalistycznym i antysemickim.
kiedykolwiek winien bałwochwalstwa, czcząc świętych, to jego córka – Kościół anglikański – winien jest tego samego, posiada bowiem na dziesięć kościołów poświęconych Marii tylko jeden poświęcony Chrystusowi”. Krąg protestanckich wyznań dźwigających niebiblijny spadek Watykanu jest znacznie szerszy. Napis na czole nierządnicy „Wielki Babilon” parodiuje słowa „poświęcony Panu” z diademu na czole arcykapłana (Wj 28. 36, 38), a jej ozdoby (złoto, perły, drogie kamienie) nawiązują do efodu, który arcykapłan zakładał w Dniu Sądnym (Wj 28. 5, 15–20). Arcykapłan symbolizował Jezusa Chrystusa (Hbr 8. 1–6), więc te aluzje wskazują, że nierządnica stawia siebie w miejsce Chrystusa, stając się antychrystem (grecki przedrostek anty- znaczy nie tylko „przeciw”, ale również „zamiast”). Znamienna jest kara dla wszetecznicy za zwiedzenie, zbrodnie i nierząd: spalą ją w ogniu (Ap 17. 16). Według starotestamentowego prawa, cudzołóstwo karano ukamienowaniem (Pwt 22. 23–24; J 8. 5). Karę spalenia wymierzano tylko w jednym przypadku: gdy nierządu dopuściła się córka kapłana (Kpł 21. 9). Podkreśla to, że nierządnica symbolizuje chrześcijańskich przywódców, którzy stawiają ludzkie tradycje ponad autorytet Boga. Wizja prorocza dotycząca Wielkiego Babilonu rozciąga się na 18. rozdział Apokalipsy, przepowiadając, że stanie się on siedliskiem demonów i schronieniem ducha nieczystego (w. 2). Zanim Babilon upadnie, do wszystkich ludzi kierowane jest jednak poselstwo: „Wyjdźcie z niego, ludu mój, abyście nie byli uczestnikami jego grzechów i aby was nie dotknęły plagi na niego spadające” (w. 4). Oznacza to, że winę za odstępstwo ponosi hierarchia. Wezwanie skłania jednak wierzących do podjęcia wolnej decyzji, bo według niej będą sądzeni (patrz też: Jr 51. 6–9). PAULINA STAROŚCIK
Wszystkie pisma zakładano głównie jako „odpowiedź na myśl ateistyczną”. Po beatyfikacji kardynał Döpfner, wychwalając nowego błogosławionego, dodał: „Wszystkie zeznania świadków dowodzą, że ten człowiek z natury był namiętny i bynajmniej nieskłonny do tolerancji...”. Jezuita Stanisław Musiał w wywiadzie dla „Angory” w 1999 r. w następujący sposób odniósł się do antysemityzmu ojca Kolbego: „Co do ojca Kolbego, to rzeczywiście niezbyt pochlebnie wyrażał się o Żydach. W jego tekstach możemy przeczytać, że nazywał ich słowami: obrzezani, żydki. Dlatego też nie proponowałbym, żeby świętego Maksymiliana Kolbe uczynić patronem dialogu żydowsko-chrześcijańskiego”. Kolbe został kanonizowany 10 października 1982 r. przez Jana Pawła II. Jego wyniesienie na ołtarze kryje w sobie jeszcze jeden wstydliwy dla Krk aspekt – a jest nim haniebna postawa wobec reżimów faszystowskich. Święcenie męczenników z czasów wojny ma przesłaniać fakt, że takie gesty, jak ten św. Maksymiliana, były odosobnione, zaś większość kleru wykazywała znacznie mniej szlachetne zachowania. MARIUSZ AGNOSIEWICZ www.racjonalista.pl
Nr 34 (129) 23 – 29 VIII 2002 r.
ŻYCIE PO ŻYCIU (5)
Handel duszami Ks. Marcin Ziółkowski w swym dziele „Eschatologia” poświęconym „rzeczom ostatecznym” stwierdza, że dusze z „lekkimi brakami moralnymi” przebywają w czyśćcu, dopóki „nie wypłacą się aż do ostatniego pieniążka”. Ta wiekowa teoria załatwiła Kościołowi dwie sprawy za jednym zamachem: pozwoliła logicznie ciągnąć niebiblijny dogmat o nieśmiertelności duszy oraz zapełnić kościelny skarbiec. Oto jak przygotowywano grunt do drenowania kieszeni wiernych: „Męki czyśćca są większe niż najstraszniejsze męki Męczenników” (św. Augustyn); „Najmniejsze kary w czyśćcu są większe od największych cierpień ziemi... Wszystkie męki, jakie świat może wymyślić, są balsamem w porównaniu do najmniejszej męki czyśćca” (św. Cyryl); „Ziemski ogień jest w porównaniu z czyśćcowym rozkosznym ogrodem” (św. Magdalena). Jak płodny w absurdy może być ludzki umysł, niech świadczą wyliczenia niektórych katolickich teologów: „Jak długo przebywają dusze w czyśćcu? Jak długo będziesz tam cierpiał? Dajmy za
każdy grzech powszedni jeden dzień pobytu w czyśćcu i przypuśćmy, że w ciągu dnia popełnia się 30 takich grzechów. Wówczas za każdy dzień życia czeka cię 30 dni pobytu w czyśćcu, za każdy rok – 30 lat, a 50 lat – to 1500 lat... Dodaj kilka grzechów śmiertelnych, rozgrzeszonych co prawda, ale nie odpokutowanych. Ileż stuleci w czyśćcu!”. A ponieważ czyściec ma istnieć do czasu sądu ostatecznego, to tym, którzy trafią tam późno, Bóg odpowiednio zwiększy „intensywność kary”. Cóż za odrażający katolicki obraz Boga! A biblijna recepta jest taka prosta: „A krew Jezusa Chrystusa, Syna jego, oczyszcza nas z wszelkiego grzechu” (1 J 1. 7). Budując grozę pośmiertnej egzystencji, Kościół stworzył wdzięczny teren duszpasterskich zabiegów. Naucza, że żyjący wierni mogą przyczynić się do skrócenia męczarni dusz czyśćcowych, a nawet ich wyzwolenia z ognistych czeluści. Jak czytamy w katechizmie ks. Spirago, „najlepszą i najpewniejszą pomocą jest w tym wypadku Ofiara Mszy Świętej”. Żaden geniusz cudowniejszego sposobu na czysty biznes wynaleźć nie mógł. Msze są oczywiście dostępne
BÓG I BOGOWIE bez ograniczeń; jedyny warunek to pieniądze. Oto w jaki sposób od wieków zachęcano do hojności: „Kto tu na ziemi odpokutowuje swe grzechy, płaci kilkoma groszami dług 1000 dukatów; kto zaś odpokutowuje grzechy dopiero w przyszłym życiu, płaci 1000 dukatów za dług kilku groszy”; „...choć może niektóre dusze tylko godzinę pozostają w czyśćcu, to pewnie ciągnie się im ta godzina niesłychanie długo”. Płaćmy za siebie, płaćmy za innych. Któż nie chciałby dać na mszę, by tylko złagodzić żar płomieni trawiących dusze bliskich? Kościół jednak nie wie, w jakim zakresie jałmużna pomaga duszom: „nie wiemy z całą pewnością, czy Bóg zastosował ją wobec duszy, dla której była przeznaczona...”. Za to wszyscy wiedzą, w jakim stopniu pomaga księżowskim kieszeniom. Oczywiście, bogacze są tu uprzywilejowani. Jakie to obce duchowi ewangelii i zarazem jakie smutne! A przecież Biblia naucza, że zbawienie jest jedynym dobrem, które można nabyć bez pieniędzy. W przeciwnym razie biedni byliby pozbawieni przywileju wejścia do Królestwa Niebieskiego. Jakże daleki był Jezus od terroru psychicznego w sprawach wiary (Mt 11. 28; Jr 29. 11). Pozostaje pytanie: czy ludzkie umysły – karmione tak odrażającymi obrazami – są w ogóle w stanie dostrzec Boga miłości? PAULINA STAROŚCIK
RELIGIE WCZORAJ I DZIŚ (25)
Dżina – zwycięzca Jeden z najstarszych odnotowanych przez historię antybramińskich myślicieli nosił imię Parśwa (Parshva) i, według tradycji, żył we wschodnich Indiach na przełomie VIII i VII wieku p.n.e. Był królewiczem z miasta Benares, który zrozumiał pustkę światowego życia, a pod wpływem doznanego wstrząsu porzucił dwór i oddał się działalności kaznodziejskiej. W VI wieku p.n.e. inny arystokrata, Wardhamana, także okazał się kimś wyjątkowym. Dobrowolnie zrezygnował z bogactwa i opuścił dwór dla życia wędrownego żebraka-poszukiwacza wiedzy. Stał się prorokiem i kontynuatorem idei Parśwy. Odtąd występował zwykle jako Mahawira (Wielki Bohater) lub Dżina (Zwycięzca). Przezwyciężył mroki niewiedzy i odnalazł ścieżkę na drugą stronę życia, poza cierpienie i śmierć. Właśnie idee wyzwolenia od konieczności śmierci będą odtąd przyświecały niemal wszystkim indyjskim myślicielom. Natomiast kosmos jest wedle Dżiny wieczny, nieskończony, niezmienny i jako całość nieruchomy. Nikt go nie stwarzał i nikt nie jest w stanie go zniszczyć. Jedynie świat ludzi przechodzi długotrwałe cykle wzrastania i polepszania się oraz degradacji. Siłą najwyższą, która „rządzi” światem, jest karman – bezosobowa energia przenikająca wszystko. Karman jest przyczyną, dla której każda istota rodzi się, trwa i cierpi, aby
potem umrzeć i znów się narodzić do nowych cierpień w kolejnych wcieleniach. Oczywiście, źli grzesznicy krzywdzący innych i przywiązani do materialnej strony życia mają więcej kłopotów, wcielając się w istoty niższe, w ludzi biednych i nieszczęśliwych, a nawet w demony. Dobrych czeka natomiast lepsze wcielenie i życie bogacza lub władcy. Jednak w obu przypadkach nie ma ucieczki od cierpienia, bo tę zapewnia wyłącznie droga wskazana przez Dżinę – post, ascetyczny tryb życia, wyrzeczenie się przyjemności, seksu, rodziny, wszelkich pragnień, a zwłaszcza działania. Działanie stanowi bowiem przyczynę wchłaniania przez duszę cząstek materii i uniemożliwia zbawienie. Najwyższym zaś ideałem dżinisty jest zagłodzenie się na śmierć, ponieważ tego rodzaju zgon niezawodnie uwalnia od kolejnego wcielenia, a i sam Dżina w ten właśnie sposób opuścił świat w roku 477 (według innych źródeł 467) p.n.e. po trzydziestu latach nauczania. Osiągnął nirwanę, wieczny spokój na szczycie świata, poza kołowrotem wcieleń. Na ziemi pozostawił po sobie wyłącznie ustną tradycję oraz luźną organizację o charakterze zakonnym, w której mężczyźni i kobiety składali śluby czystości, aby życie spędzić jako bezdomni asceci. Równolegle funkcjonowali świeccy wyznawcy idei Dżiny. Ci nie byli zobowiązani do przestrzegania zakonnych przepisów, natomiast utrzymywali
ascetów. Ten symbiotyczny stosunek zakonników i świeckich przetrwał aż do dziś i sądzi się, że właśnie dzięki niemu dżinizm wciąż jeszcze istnieje. Nie ma w nim typowego kultu bogów – i tak nie mają oni wpływu na losy świata i człowieka. W świątyniach stawia się za to posągi wielkich nauczycieli, którzy odeszli do nirwany. Jednak oddawana im cześć jest raczej bezinteresowna, ponieważ oni także nie interesują się ludźmi i nie mają na nic wpływu. Są raczej wzorami moralnymi, istotami, którym należy się wdzięczność. Już parę lat po śmierci Dżiny jego zwolenników podzieliła kwestia strojów. Śwetambarowie twierdzili, że należy nosić białe, luźne szaty symbolizujące z jednej strony czystość, a z drugiej – oderwanie od życia materialnego. Natomiast digambarowie chodzili wyłącznie nago. Warto jeszcze wspomnieć o sekcie obrazoburców (sthanakawasinów), która pojawiła się w XV wieku. Pod wpływem islamu głosiła ona, że kult posągów w świątyniach należy znieść (analogie z protestantyzmem). Mimo swojej oschłości idea dżinijska zyskała sporo zwolenników w Indiach, a w pierwszych wiekach ery chrześcijańskiej aspirowała nawet do roli religii panującej. Około XIII w. utraciła siłę, ustępując hinduizmowi i islamowi, ale jeszcze w XX miała ponad półtora miliona wyznawców. LESZEK ŻUK
„Podobne jest Królestwo Niebios do pewnego króla, który sprawił wesele swemu synowi. I posłał swe sługi, aby wezwali zaproszonych na wesele, ale ci nie chcieli” (Mt 22. 2-3). Król ponowił więc zaproszenie, ale słudzy jego zostali znieważeni, a nawet pozabijani. Wtedy król skazał morderców na śmierć, a zaproszenie skierował do wszystkich chętnych, „złych i dobrych”. Powyższa przypowieść ukazuje nam uniwersalny charakter Królestwa Niebios. Jest w nim miejsce zarówno dla Żydów, jak i dla wszystkich narodów, które nawet nie spodziewały się takiego zaszczytu. Bóg jest zainteresowany zbawieniem wszystkich ludzi (1 Tm 2. 4; Rz 1. 16).
17
wołać: „przyjdź Królestwo twoje” (Mt 6. 9)? Jaka jest więc nasza odpowiedź na Bożą ofertę? Czy nadmiar przeróżnych spraw, trosk, obowiązków, ale też i dogadzania sobie – nie odwracają naszej uwagi od tego, co najważniejsze? (Mt 6. 33). Czy pragniemy uporządkować nasze życie, aby było zgodne z wolą Bożą? Czy nasz stosunek do Boga jest właściwy? Czy szukamy Go z całego serca? (Ps 119. 2). Przypowieść ta kładzie nacisk na potrzebę odpowiedniego przygotowania. Człowiek bez szaty weselnej nie może liczyć na przychylność (Mt 22. 11–14), tym bardziej że szaty te oferowane są wszystkim zaproszonym. Co one symbolizują? W Księdze Izajasza czytamy: „Bardzo się będę radował z Pana, weselić się będzie moja dusza z mojego Boga, gdyż oblókł mnie w szaty zbawienia, przyodział mnie płaszczem sprawiedliwości jak oblubieńca, który wkłada zawój jak kapłan, i jak oblubienicę, która zdobi się we własne klejnoty”
PRZYPOWIEŚCI JEZUSA (27)
O uczcie weselnej Chociaż przypowieść ta potępia obojętność wielu zaproszonych z narodu żydowskiego, faktem jest, że pierwotne zbory chrześcijańskie składały się głównie z Żydów (Dz 2. 5, 41; 4. 4; 6. 7; 21. 20). Jezusa odrzucili przede wszystkim „budowniczowie”, czyli duchowi przywódcy Izraela (Mt 21. 42), a nie cały naród żydowski, jak to się zwykle przedstawia. W najgorszym przypadku możemy więc mówić o winie części pokolenia, a nie całego narodu (Mt 12. 41–42). Bóg nie odrzucił bowiem swego ludu, a „zatwardziałość przyszła na część Izraela, aż do czasu, gdy poganie w pełni wejdą” (Rz 11. 1–2, 25). Boża oferta jest aktualna i dotyczy całej ludzkości (Rz 11. 13–28). „Nieodwołalne są bowiem dary i powołania Boże” (Rz 11. 29). Zamiast więc wciąż oskarżać o wszystko Żydów, zastanówmy się, jak my reagujemy na Bożą ofertę. Boże zaproszenie jest zaproszeniem na wesele i dlatego powinno nabrać dla nas szczególnego znaczenia. Wszyscy bowiem żyjemy w ciągłym napięciu, a Bóg oferuje nam już teraz coś z dóbr swego Królestwa Niebios: „sprawiedliwość i pokój, i radość w Duchu Świętym” (Rz 14. 17). Ta oferta powinna być dla nas nie do odrzucenia. Żadne bowiem zdobycze techniki i żadne dobra nie są w stanie zagwarantować nam prawdziwego pokoju i bezpieczeństwa ani też zrekompensować utraconych dóbr duchowych – tylko Bóg! Wobec tego, czy w obliczu rosnących zagrożeń: ubóstwa, niesprawiedliwości społecznej, nowych chorób, rosnącego bezrobocia i przestępczości, katastrof, zagrożeń nuklearnych oraz niespotykanych klęsk żywiołowych, nie powinniśmy wreszcie na serio zacząć
(61. 10). Natomiast Apokalipsa św. Jana mówi: „Weselmy i radujmy się, i oddajmy mu chwałę, gdyż nastało wesele Baranka, i oblubienica jego przygotowała się; i dano jej przyoblec się w czysty, lśniący bisior, a bisior oznacza sprawiedliwe uczynki świętych” (19. 7–8). Tak więc szata weselna symbolizuje zarówno zbawienie, jak i sprawiedliwe postępowanie na co dzień (Tyt 2. 11–12). Przypowieść o weselnej uczcie powinna być wystarczającą zachętą, aby skorzystać z królewskiego zaproszenia na wesele Baranka oraz przyjąć oferowane nam szaty zbawienia i sprawiedliwości. Bowiem zarówno zbawienie, jak i zwycięskie życie zawdzięczamy Bogu. Co zatem my powinniśmy zrobić? Oto odpowiedź: „Zewleczcie z siebie starego człowieka wraz z jego poprzednim postępowaniem (...), a obleczcie się w nowego człowieka, który jest stworzony według Boga w sprawiedliwości i świętości prawdy” (Ef 4. 22, 24). „Przeto przyobleczcie się jako wybrani Boży, święci i umiłowani, w serdeczne współczucie, w dobroć, pokorę, łagodność i cierpliwość” (Kol 3. 11). Czy jesteśmy zdecydowani to uczynić? BOLESŁAW PARMA
18
Nr 34 (129) 23 – 29 VIII 2002 r.
NASZA RACJA
Przy korycie Ü WARSZAWA Partyjne sierotki z Unii Wolności (do niedawna wierne dzieci Bronisława Geremka) poszukały sobie nowego taty. Został nim Lech Kaczyński. Tymczasem otwarta już wojna trwa wewnątrz stołecznego SLD. Coraz większej liczbie członków i działaczy nie podoba się porozumienie stołecznej lewicy z Olechowskim. Szukają innego sprzymierzeńca. Złośliwi mówią, że ma nim zostać Kaczyński i jego PiS. Służyć ma temu polityczna adopcja członków UW. Sojusz nie boi się UWoli, a nawet darzy ich sympatią. W latach 1994–1998 razem rządzili stolicą. Polityka jest pełna poświęceń! Akurat... ¤¤¤ Stołeczni radni to mają życie, przynajmniej na Bemowie. Otrzymali oni bowiem służbowe telefony komórkowe. Gmina Bemowo jest jedyną w Polsce gminą, która funduje wszystkim swoim radnym telefony. Cel podarunku: ułatwić wyborcom kontakt z radnymi. Tylko dlaczego na koszt podatnika? Radni i urzędnicy od października 1998 roku wydzwonili już za milion złotych. Już wiemy, skąd pochodzi powiedzenie radny-zaradny. Na szczęście dla mieszkańców Warszawy, parlament zlikwidował warszawskie gminy, degradując je do roli dzielnic. I radni Bemowa już w październiku tego roku stracą nie tylko fuchę, ale i komóry.
Ma on z polecenia premiera Millera nadzorować – jako wiceminister spraw wewnętrznych i administracji – zgodność z prawem działalności samorządu. Właściwy człowiek na właściwym miejscu.
Ü ŁÓDŹ Na 3 miesiące przed wyborami Leszek Miller postanowił zmienić prezydenta miasta. Nowy szef miasta swoje urzędowanie rozpoczął od reorganizacji urzędu! Jak z tego wynika, w Łodzi już nie ma żadnych problemów.
Ü BIAŁYSTOK Część SLD (związana z Ruchem NIE) zawarła koalicję z Samoobroną. Czyżby Lepper miał zastąpić Leszka Millera?
Ü GDYNIA W wyborach do Rady Miasta wystartuje bardzo ciekawa koalicja. Do jednej paczki zapisali się bowiem członkowie Unii Wolności, Prawa Sprawiedliwości, Platformy Obywatelskiej (w kręgach radioma-
byliśmy zwolennikami tego pana. No to co? – sam się wybrał cztery lata temu?
Ü KATOWICE Pilni liberalni uczniowie Leszka Balcerowicza ze śląskiej Unii Wolności uznali, że SLD to idealny polityczny partner. Jeszcze w czerwcu politykom UW na hasło SLD zbierało się na mdłości. Im bliżej wyborów, tym lewica jest fajniejsza i nie gryzie. I znowu wyszło na nasze. Mówiliśmy przecież, że nic nie różni SLD i UW.
Ü OLSZTYN Sojusz rządzi Olsztynem. Obecny prezydent miasta tak polubił władzę, że – jak mówią senatorowie lewicy – przerobił własne dokumenty partyjne. Miało to polegać na zamianie w uchwale Zarządu Miejskiego SLD słowa „rekomenduje” na „wnosi o zatwierdzenie”. Cóż, przykład idzie z góry... od magistrów na niby.
Ü POZNAŃ Pani min. Krystyna Łybacka z SLD jedną decyzją pogoniła z list lewicy wszystkich młodych działaczy. Dlaczego? Młodzi jak to młodzi – domagali się realiza-
SPOTKANIA KOORDYNATORÓW, CZŁONKÓW I SYMPATYKÓW APPR: DOLNOŚLĄSKIE Jelenia Góra, 23.08. godz. 18, ul. Nowowiejska 43.
¤¤¤
Lubin, 25.08. godz. 15, ul. Wyszyńskiego 10, klub „Baribal”, kontakt: Karol Zagrodny, 0 (pfx) 76/749 73 43.
¤¤¤
Zgorzelec, 25.08. godz. 16, ul. Warszawska 56, bar „Stef”. Kontakt: Jerzy Grzyb, tel. 0-607 915 612.
¤¤¤
Polkowice, 26.08. godz. 19, ul. 3 Maja 18a. Kontakt: Jan Forościej, 0-604 577 561. PODLASKIE Łomża, 29.08. godz. 18, ul. Małachowskiego 4, ROK, cel: wybory zarządu powiatowego. Kontakt: Grzegorz Kotarski, 0-606 725 694.
¤¤¤
Bielsk Podlaski, 30.08. godz. 16, ul. 3 Maja 20, budynek Zarządu Rejonowego LOK. Cel: wybory tymczasowego zarządu powiatowego na kadencję statutową. POMORSKIE Słupsk i gminy powiatu, 26.07. godz. 17, ul. Garncarska 4, sala NOT. Cel: wybory samorządowe. Będą koszulki i książki. ŚLĄSKIE Bielsko-Biała i okolice, 25.08. godz. 16, ul. Cieszyńska, (przed lotniskiem) Ogródki Działkowe „Kolejarz”, Kontakt: Julian Marcichów, 0-609 091 051.
¤¤¤
Sosnowiec, 25.08. godz. 18, ul. Okólna, Dom Działkowca.
¤¤¤
Bytom, 26.08. godz. 16.30, ul. Dworcowa 2. Kontakt: Piotr Stangel, tel. 0-607 919 363.
¤¤¤
Częstochowa-Raków, 27.08.02 r. godz. 18, ul. Łukasińskiego 24, klub kombatanta. Cel: wybory struktur powiatowych.
¤¤¤
Będzin, Czeladź, 28.08. godz. 18, ul. 35-lecia 1, świetlica osiedlowa osiedla Piłsudskiego.
¤¤¤
Sosnowiec, 29.08. godz. 18, ul. Okólna, Dom Działkowca.
¤¤¤
Ü WARSZAWA–ŁÓDŹ Zarządy gmin i radni stają się najlepszymi w Polsce legislatorami (osoba pisząca przepisy prawa). Zarząd Gminy Warszawa Centrum pod wodzą burmistrza Jana Wieteski podejmuje uchwały, przytaczając wymyślone przez siebie akty prawne. Za przykład niech posłuży uchwała dotycząca zagospodarowania obszaru Pasa Nadwiślańskiego (nr 2298/162/02). Możemy tam przeczytać, że podjęto ją na podstawie: „(......) zarządzenia Ministra Gospodarki Przestrzennej i Budownictwa z dnia 13 grudnia 2001 r. w sprawie (........) Dziennik Ustaw z 2002 nr 1 poz. 12”. Gdy uważny czytelnik zajrzy do owego Dziennika Ustaw znajdzie tam nie zarządzenie, a rozporządzenie i to Ministra Infrastruktury. Najciekawsze jest jednak to, iż urząd ministra gospodarki przestrzennej i budownictwa zlikwidował w 1996 roku sam pan premier Cimoszewicz. Nieistniejący od 6 lat urząd według Wieteski funkcjonuje nadal i na dodatek wydaje przepisy. Władze Łodzi, matecznika Leszka Millera, nie chciały być gorsze. Ustalając opłaty za pobyt dziecka w żłobku, wymyśliły urząd ministra pracy i polityki społecznej. Zapomnieli, iż od X 1999 r. takiego ministerstwa nie ma! Sesję, na której przyjmowano tę kuriozalną umowę, prowadził pan Tadeusz Matusiak.
OGŁOSZENIA PARTYJNE
Bytom Szombierki, 31.08. godzina 16, ul. Modrzewskiej, Hala KS Szombierki – zapraszamy członków i sympatyków APP RACJA oraz czytelników tygodnika „Fakty i Mity” na spotkanie z redaktorem naczelnym Romanem Kotlińskim.
ryjnych nazywanych masonerią) oraz prawdziwi Polacy z Ligi Polskich Rodzin. Ciekawe, jak długo ze sobą wytrzymają? ¤¤¤ Złośliwi mówią, iż Gdynia jest pierwszym miastem na świecie, gdzie władzę sprawuje osobnik z innej planety. Żadne bowiem ugrupowanie nie popiera prezydenta Szczurka. Liderzy całej gdyńskiej prawicy mówią zgodnie: nigdy nie
cji programu. Chcieli rozdziału państwa od Kościoła, liberalizacji ustawy antyaborcyjnej. Wieść gminna donosi, iż próby upolitycznienia lewicowego narybku skończyły się klęską. I to było powodem tak zdecydowanego działania minister Łybackiej. Na podstawie doniesień prasy lokalnej i serwisów internetowych opracował M.P.
Książka, która wstrząsnęła Kościołem w czasach PRL Cena jednego egzemplarza wraz z kosztami przesyłki – 20 zł Cały dochód ze sprzedaży książki zostanie wykorzystany na cele organizacyjne APP RACJA Zamówienia prosimy przesyłać pod adresem: Wydawnictwo NINIWA, ul. Zielona 15, 90-601 Łódź lub e-mail:
[email protected], tel. (0-prefix-42) 630-70-66
ŚWIĘTOKRZYSKIE Busko Zdrój, 31.08. od godziny 10 „Dni Buska”, stoisko promocyjne tygodnika „Fakty i Mity” na terenie BSCK, aleja Mickiewicza. Zapraszamy! WARMIŃSKO-MAZURSKIE Ełk, 25.08. godz. 17, ul. Wojska Polskiego 63, hotel Horeka. Kontakt: Karol Iwaszkiewicz, 0 (pfx) 87/610 44 63. WIELKOPOLSKIE Konińskie Derby Kabaretowo-Estradowe „Konin 2002”, 30.08.2002 r. w godzinach 18–20.30, amfiteatr, kontakt: Zbigniew Górski, 0-601 735 455.
ZACHODNIOPOMORSKIE Gryfice, 23.08. godz. 18, ul. Dąbskiego. Kontakt: tel. 0-603 947 963.
¤¤¤
Stargard Szczeciński, 25.08. godz. 17, u zbiegu ulic Szczecińskiej i Wieniawskiego – pub „Yes”. Kontakt tel.: 0-601 723 440 lub 0 (pfx) 91/573 86 60.
¤¤¤
Szczecin, spotkanie-piknik, 1.09. godz. 11, zbiórka na pętli „Głębokie”, dojazd tramwajami nr 1 i 9. Informacje: tel. 0 (pfx) 91/421 05 21. KONTAKTY: DOLNOŚLĄSKIE W każdą środę w godz. 11-14 spotkania w klubie „Kaktus”, ul. Kruszwicka 26/28 (zaplecze Sp. Pracy „Palart”). Kontakt: Urszula Bielska, 0 (pfx) 71 355 45 03.
¤¤¤
Kotlina Kłodzka, koordynator Jerzy Zaykowski prosi o kontakt członków i sympatyków APPR. Tel. 0-600 591 328. EŁK Koordynator Karol Iwaszkiewicz poszukuje chętnych do współpracy z Olsztyna, Olecka i Pisza. Tel. 0 (pfx) 87/610 44 63. KUJAWSKO-POMORSKIE Prosimy sympatyków i członków APPR z Tucholi o kontakt z koordynatorem Jackiem Stuckim, tel. 0 (pfx) 52/334 86 38 (po godz. 18). LUBUSKIE Przewodniczący APPR Okręgu Lubuskiego – Andrzej Kudzia, tel. 0 (pfx) 95/ 732 03 79 prosi o kontakt osoby, które wysłały swoje deklaracje członkowskie do Łodzi. ŁÓDZKIE Chętnych do działania na terenie woj. łódzkiego prosimy o kontakt z przewodniczącym wojewódzkim Krzysztofem Owczarkiem, tel. 0-602 310 415. MAŁOPOLSKIE Prosimy o kontakt z przewod. zarządu woj. osoby, które chciałyby być koordynatorami powiatowymi w powiatach: brzeskim, chrzanowskim, dąbrowskim, gorlickim, krakowskim, myślenickim, nowotarskim, proszowickim, tatrzańskim, wielickim oraz członków z Krakowa. Tomasz Pasierb, 0 (pfx) 12/419 70 15, 0-608 214 220. ŚLĄSKIE Pan z Tarnowskich Gór, który nagłaśniał i rejestrował spotkanie w Bytomiu, proszony jest o pilny kontakt z Julianem Marcichów, 0-609 091 051. ZACHODNIOPOMORSKIE Zarząd wojewódzki w Szczecinie zwraca się z prośbą do osób, które mogłyby udostępnić lokal na siedzibę. Kontakt tel.: 0-600 368 666 i 0-602 763 226.
¤¤¤
Drawno, koordynator Adam Janik prosi o kontakt członków i sympatyków APPR z gminy Drawno, tel. 0-505 702 412.
¤¤¤
Chętnych do koordynowania działań partii w powiatach i gminach woj. zachodniopomorskiego prosimy o kontakt ze Zbigniewem Ciechanowiczem, tel. 0-600 368 666.
Drodzy Czytelnicy i Koledzy z APP RACJA Ośmielamy się prosić Was – Członków i Sympatyków APP RACJA, a także wszystkich, którym bliskie są nasze ideały – o wpłacanie dobrowolnych kwot pieniężnych, na zasadzie składki partyjnej lub po prostu wsparcia. Drukujemy poniżej pełną nazwę Stowarzyszenia, na którego konto prosimy przesyłać pieniądze (koniecznie z dopiskiem: APP RACJA). Czynimy to również na prośbę wielu z Was. Prosimy nie sugerować się nazwą Stowarzyszenia, pieniądze nie pójdą na odnowę Kościoła. Dziękujemy za dotychczasowe wpłaty. Komitet Założycielski APP RACJA Stowarzyszenie Odnowy Kościoła Rzymskokatolickiego na rzecz Osób Pokrzywdzonych przez Duchownych, wpłaty na konto: Bank PKO SA I O/Rzgów nr 10801574-100869-27006-801000 „APP RACJA”.
Nr 34 (129) 23 – 29 VIII 2002 r.
LISTY Chodził w światłości To było niesamowite! Ten festiwal blichtru, wykwity pospolitej głupoty! I wszystko to w służbie nowego kultu jednostki. Wstyd mi, że żyję w tym kraju i jestem Polką. To po prostu nie do wiary! W TVN zobaczyłam mężczyznę z parafii, w której ksiądz Wojtyła był wikarym i który wspominał: „młody ksiądz Karol, kiedy wchodził do jakiegoś pomieszczenia, to już wtedy biła od niego jakaś jasność”. To nie jest normalne... Emigrantka wewnętrzna
obrony praw człowieka w ONZ, Komitet Pamięci Ofiar Stalinizmu zwraca się do Rzecznika Interesu Publicznego o wystąpienie do Sądu Lustracyjnego w celu zbadania stalinowskiej działalności Bronisława Geremka w latach powojennych. Komitet posiada dowody, że w latach 40. i 50. współdziałał z władzami stalinowskimi i przyczynił się do wyrządzenia krzywd wielu Polakom. Niektórzy z nich dzięki jego działalności znaleźli się w więzieniu, m.in. we Wronkach. Za tę służalczość Bro-
Nowe wdzianka Mogę stwierdzić z całą stanowczością, iż Wasze antykleryklane koszulki są po prostu zaje...! Sam zamówiłem sobie wzorek klasyczny – oczywiście – „RZUĆ NA TACĘ”. Efekty były natychmiastowe. Hasając sobie w okolicach Wałbrzycha (Książ i okolice), gdzie wy- Uczestnicy dni młodzieży w Toronto – jak brałem się na wypoczynek, nisław Geremek był nagradzany stwierdziłem, że koszulka w 100 proc. i awansowany przez władze komuspełnia swoje zadanie – zwraca uwanistyczne PRL. Ujawnienie w przygę. Zapewne antyklerykalne koszulszłości niechlubnej przeszłości desyki staną się przebojem mody lata gnowanego przez władze polskie Bro2002. Ja, swoją, kiedy w niej nie chonisława Geremka może skomprodzę, wieszam na ścianie pokoju. Ramitować Polskę i Polaków w oczach zem z sierpem i młotem oraz pamiędzynarodowej opinii. miątką z I Komunii tworzy uroczą Dr Leszek Skonka kompilację artystyczną, która ma wyKomitet Pamięci Ofiar wołać niesmak, zgorszenie, a nawet Stalinizmu w Polsce intelektualnie prowokować osoby odwiedzające mnie. Pewnymi krokami zbliża się jednak jesień i zima, kiedy eksponowaOpiekuńczy Bodek nie takich koszulek może być utrudnione warunkami termicznymi. ProJestem klerykiem po I roku ponuję, by już teraz pomyśleć o prow Seminarium Duchownym w Gnieźmocji nowych, antyklerykalnych nie. Już w pierwszym miesiącu mewdzianek. Poza nowymi wzorami go pobytu w seminarium starsi kleprzydałaby się nowa forma. Najrycy mówili do mnie i moich kolebardziej odpowiednią będzie chyba gów: „uważajcie, aby wam wujek czarna bluza z nadrukami oraz bianie zrobił krzywdy”. Nie wiedziałym kołnierzykiem imitującym kolołem wówczas, o co chodzi. W caratkę. Grzegorz Chmielarski łym seminarium mówi się o nim e-mail do wiad. red. „miętki Bodek”, nawet taki napis zrobił ktoś na murach klatki schodowej. Na spotkaniach roku z opiekunem zauważyłem, że Bodek, gdy Zlustrować Geremka z kimś rozmawiał, stawał na wprost rozmówcy, bardzo blisko, patrzył Do Rzecznika Interesu Publiczprosto w oczy, chwytał za rękę. Na nego w Warszawie. początku nawet nie wydawało się W związku z tym, że władze polto nienormalne, ale później, gdy inskie od pewnego czasu usiłują lansoni śmiali się z takich zachowań, wać kandydaturę Bronisława Geremi ja dostrzegałem, że są co najmniej ka na różne stanowiska międzynaronienaturalne. dowe, w tym na funkcję sekretarza
LISTY OD CZYTELNIKÓW Na początku maja byliśmy na dwudniowym biwaku, oczywiście z opiekunem. Część roku nocowała na plebanii. Wieczorem opiekun zaproponował mi spacer, podczas którego kilkakrotnie próbował złapać mnie za rękę. Kiedy się wyrywałem, powiedział, że nie mogę być tak znerwicowany, bo taki jest zwyczaj wśród księży. Na temat tych zachowań opiekuna rozmawiałem z ojcem duchownym. Polecił mi, abym nikomu o tym nie mówił, a za opiekuna się modlił. Klerycy w seminarium śmieją się też
wódki między Czechami a Polską itd. Tym „przestępcom” trzeba dać pracę, a różnice w cenach zmniejszyć tak, aby takie przestępstwa były nieopłacalne. Eugeniusz Szewczyński Janowice Wielkie
Rak i świątynia
Polakom potrzebna jest nie Świątynia Opatrzności Bożej w Wilanowie, lecz nowoczesny szpital onkologiczny na Ursynowie. Istniejące tam Centrum Onkologii wymaga natychmiastowej pomocy państwa i społeczeństwa. Jestem pacjentką tej placówki od 5 lat i podziwiam ofiarność lekarzy oraz pielęgniarek. Lekarze dwoją się i troją, ażeby pomóc licznym cierpiącym. Podczas wizyt w Centrum widzę, jak wszyscy cierpliwie czekają, ale kiedy do przychodni przychodzą księża jako pacjenci, zawsze wchodzą oni do gabinetów bez kolejki, lekceważąc nas, podludzi. Czy nie należałoby rozbudować tego szpitala i przychodni, choćby kosztem kościołów, które i tak stoją puste? W Olsztynie onkologia powstaje już 20 lat, a z powodu braku pieniędzy ludzie widać – nie zawsze trwali na modlitwie... cierpiący nie mają gdzie się leczyć, więc umierają. Tymczasem wielka rezydencja dla biskupa poz ulubieńca Bodka. Otóż co drugi, wstała w ekspresowym tempie, a przy trzeci dzień przyjeżdża do niego, jak okazji zlikwidowano kilkadziesiąt posam mówi, kolega z Poznania. Starbliskich działek i wycięto drzewa, któsi mówili, że miał u nas nawet przez re były siedliskiem tysięcy ptaków. rok zajęcia z języka angielskiego, Pacjentka Centrum Onkologii a potem razem wyjechali do Wiednia na okres jednego roku (nasz opiekun miał urlop „naukowy”). Kiedy przyjeżdża ten jego kolega z PoznaNie dla chrześcijan nia, nocuje u nas w seminarium i pod naszymi oknami stoi jego samochód. Dziwi mnie to, że chrześcijanie Klerycy śmieją się, że jutro Bodek są wyznawcami Sai Baby. Dla chrzebędzie miał dobry humor. ścijan Bogiem jest Jezus, a życiowym Opisałem w wielkim skrócie zacredo – Jego nauki. Jak więc można chowania naszego opiekuna. Rozuwierzyć, że Jezus wcielił się w Sai począłem wakacje, ale chyba nie Babę, skoro Sam o swoim drugim wrócę już po wakacjach do seminaprzyjściu powiedział, że będzie przyjrium pod czułą opiekę Bodka. ściem w chwale jako Króla królów Kleryk z aniołami na obłokach i będzie to zjawisko nadprzyrodzone, widoczne dla wszystkich. Jego drugie przyjście ma być przyjściem kończącym histo„Paliwowy oscylator” rię tej planety (przynajmniej w takim kształcie) i wzbudzającym z martwych Chcę zwrócić Pańską uwagę, że tych, którzy „zasnęli w Chrystusie”. skoro mamy 3 090 000 bezrobotnych Jezus przestrzegał przed zwiedzeniem i nielegalny handel paliwem, alkow 24 rozdziale ew. Mateusza: „Gdyholem i innymi artykułami, to nie by wam wtedy kto powiedział: Oto należy na nich szczuć policji, prokutu jest Chrystus albo tam, nie wierzratora i innych służb, które są opłacie. Powstaną bowiem fałszywi mecane przez obywateli. Jestem przesjasze i fałszywi prorocy i czynić bęciwnikiem ścigania pewnego typu dą wielkie znaki i cuda, aby, o ile przestępców, jeśli są to przestępcy można, zwieść i wybranych. Oto przez winy urzędu pracy i innych urzępowiedziałem wam. Gdyby więc wam dów. Aby nie ścigać przestępców, powiedzieli: Oto jest na pustyni – nie trzeba zmniejszyć różnicę cen np. wychodźcie; oto jest w kryjówce – nie paliw między Polską a Rosją, cenę
19
wierzcie. Gdyż jak błyskawica pojawia się od wschodu i jaśnieje aż na zachód, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego”. Jezus wytłumaczył też, że cuda niczego nie dowodzą i nie muszą pochodzić od Boga (jak w przypadku cudów egipskich czarowników). Nie dziwi mnie, że Sai Baba się pojawił, bo ten fenomen został przepowiedziany. Dziwi mnie, że wiarę temu dają chrześcijanie. Protestant
Warci srebrników Proszę o wydrukowanie w pańskiej gazecie, a następnie powtórzenie całego cyklu artykułów „Co ci się, draniu, śni?” za około osiem lat, aby dzieci psychicznie i seksualnie zgwałcone przez księdza Wincentego Pawłowicza zdały sobie, już jako osoby pełnoletnie, pełną świadomość z tego, kto jest autorem ich psychicznego obciążenia, którego nigdy się nie wyzbędą. Chyba że wstąpią do seminarium duchownego. Dziś ująłbym to ohydne, bulwersujące zboczenie następująco: najukochańsi rodzice ze wsi Witonia koło Łęczycy zdradzili własne dzieci, ponieważ dla Kościoła i dla nich były one warte tylko paru Orszulikowych srebrników. W efekcie rodzice nadal cieszą się świętymi łaskami i mają zapewnione zbawienie – tylko gdzie i od czego? Lek. med. Zenon Kuciak
Widziałeś coś ciekawego, słyszałeś coś, czego nikt inny nie słyszał? Wyślij SMS-a na naszą gorącą linię: +48 691 051 702.
Wybrakowany prezent do poduszki dla Papy Z winy operatora komputerowego, który nie wprowadził wszystkich danych na wydrukowanej tydzień temu mapce USA unaoczniającej proceder pedofilii wśród amerykańskiego, rzymskokatolickiego kleru – zabrakło informacji dotyczących stanów o nazwach na literę od A do H. Przepraszamy. W ten sposób ogólną liczbę sutannowych zboczeńców na terenie USA należy (w stosunku do przedstawionej na mapce) niemal dokładnie podwoić, jak również zwielokrotnić liczbę ich ofiar. Zapewne sutannowi pedofile z Alaski, Alabamy i Florydy zacierają teraz z zadowolenia ręce. Przedwczesna radość. Jeszcze do was wrócimy... Redakcja
TYGODNIK FAKTY i MITY Redaktor naczelny: Roman Kotliński (Jonasz); Zastępca red. naczelnego: Marek Szenborn; Sekretarz redakcji: Henryk Rozenkranc; Dział reportażu: Ryszard Poradowski – tel. (0-42) 630-72-33, 639-85-41; Redaktorzy: Adam Cioch, Jarosław Rudzki, Jarosław Rybak, Paulina Starościk; Redaktor graficzny: Tomasz Kapuściński; Fotoreporter: Przemek Zimowski; Dział promocji i reklamy: Ewa Kotlińska – tel. (0-42) 630-72-23; Dział łączności z czytelnikami: (0-42) 630-72-23; Adres redakcji: 90-601 Łódź, ul. Zielona 15; e-mail:
[email protected]; Wydawca: „BŁAJA News” Sp. z o.o.; Sekretariat: tel./fax (0-42) 630-70-65; Prezes Zarządu: Roman Kotliński; Druk: POLSKAPRESSE w Łodzi. Redakcja nie zwraca materiałów nie zamówionych oraz zastrzega sobie prawo do adiustacji i skracania tekstów. WARUNKI PRENUMERATY: 1. W Polsce przedpłaty przyjmują: a) Urzędy pocztowe i listonosze – do 25 listopada na pierwszy kwartał 2003 r. Cena prenumeraty – 28.60 zł za jeden kwartał; b) RUCH SA – do 5 września na czwarty kwartał 2002 r. Cena prenumeraty – 28.60 zł kwartalnie. Wpłaty przyjmują jednostki kolportażowe RUCH SA w miejscu zamieszkania prenumeratora. 2. Prenumerata zagraniczna: Wpłaty przyjmuje jednostka RUCH SA Oddział Krajowej Dystrybucji Prasy na konto w PEKAO SA IV O/Warszawa nr 12401053-40060347-2700-401112-005 lub w kasie Oddziału. Informacji o warunkach prenumeraty udziela ww. Oddział: 01-248 Warszawa, ul. Jana Kazimierza 31/33, tel.: 0 (prefiks) 22 532-87-31, 532-88-16, 532-88-19, 532-88-20; infolinia 0-800-1200-29. Ceny prenumeraty z wysyłką za granicę w PLN dla wpłacających w kraju: pocztą zwykłą (cały świat) 132,-/kwartał; 227,-/pół roku; 378,-/rok; pocztą lotniczą (Europa) 149,-/kwartał; 255,-/pół roku; 426,-/rok; pocztą lotniczą (reszta świata) 182,-/kwartał 313,-/pół roku 521,-/rok. W USD dla wpłacających z zagranicy: pocztą zwykłą (cały świat) 88,-/rok; pocztą lotniczą (Europa) 99,-/rok; pocztą lotniczą (reszta świata) 121,-/rok. Prenumerata zagraniczna RUCH SA płatna kartą płatniczą na www.ruch.pol.pl 3. Prenumerata w Niemczech: Verlag Hûbsch & CO., Dortmund, tel. 0-231-101948, fax 0-231-7213326. 4. Dystrybutorzy w USA: New York – European Distribution Inc., tel. (718) 821 3290; Chicago – J&B Distributing c.o., tel. (773) 736 6171; Lowell International c.o., tel. (847) 439 6300. 5. Dystrybutor w Kanadzie: Mississauga – Vartex Distributing Inc., tel. (905) 624 4726. 6. Prenumerata redakcyjna: do 15 września na czwarty kwartał 2002 r. Cena 28.60 zł. Wpłaty dokonywać na konto: BŁAJA NEWS, 90–103 Łódź, ul. Piotrkowska 94, Bank BPH SA o/Łódź 10601493–330000–199492. 7. Zagraniczna prenumerata elektroniczna:
[email protected]. Szczegółowe informacje na stronie internetowej http://www.faktyimity.pl
20
Nr 34 (129) 23 – 29 VIII 2002 r.
JAJA JAK BIRETY
ŚWIĘTUSZENIE
Wojtyłki-pasyjki
L
enin umarł i jako komunista poszedł oczywiście do piekła. Tam zauważył, że Belzebub nic nie robi (kapitalista jeden), a młode diabły pracują przy kotłach po 16 godzin na dobę. Zaczął nauczać i zakładać kółka komsomolskie. Piekło znalazło się na granicy rewolucji. Belzebub dzwoni do nieba: – Czy jest Pan Bóg? – Ależ oczywiście, już proszę... – Dzień dobry, przy telefonie Pan Bóg. – Panie Boże, mam tu jedną duszę, którą oddam za darmo. – Ty, Belzebub, za duszę złotem płacisz, a tu za darmo oddajesz? Coś mi tu nie gra. Ale w ramach dobrej współpracy możesz ją przysłać. W piekle zapanował na nowo kapitalizm. Po kilku miesiącach Belzebub dzwoni w jakiejś sprawie do nieba. – Czy jest Pan Bóg? – Nie Gaspadin Bog, a TAWARISZCZ Bog. A po wtaroje, wy nie znajetie, szto Boga NIET?! ¤ ¤ ¤ Nauczycielka pyta uczniów o zajęcia rodziców. Dzieci kolejno opowiadają o tym, gdzie pracują rodzice: w rolnictwie, na kolei, w urzędach, w banku. Aż tu Krzyś wstaje i mówi: – A mój tata jest striptizerem i tańczy na rurze w nocnym klubie dla gejów. Na przerwie dzieci biegną do Krzysia i pytają, jak mógł takie bzdury opowiadać, przecież to nieprawda.
Na to Krzysiu: – A co, miałem powiedzieć, że tato jest posłem Ligi Polskich Rodzin?
– Powinnam ci to powiedzieć wcześniej, ale właściwie jestem dziwką i za numer biorę stówę. Chłopak płaci niechętnie. Po sprawie i wypaleniu papierosa chłopak siedzi na przednim siedzeniu i tylko gapi się w okno. – Dlaczego nie jedziemy? – Powinienem ci to wcześniej powiedzieć, ale właściwie jestem taksówkarzem i taksometr wskazuje trzy stówy.
Czarny humor
Rys. Tomasz Kapuściński
Wieśnicę (miejscowość na trasie do Strzegomia) warto zapamiętać. Tu bowiem powstają prawdopodobnie pierwsze na świecie WOJTYŁKI – zamiast starych i oklepanych już pasyjek. Miejscowy kamieniarz – genialny pomysłodawca tej epokowej innowacji – wymyślił też, jak widać, praktyczno-teologiczne zastosowanie WOJTYŁEK. Papież prowadzący wiernych nie tylko przez całe życie, ale również po śmierci – czyż to nie piękne, głębokie Fot. Dariusz Lipski i wzruszające?!
¤ ¤ ¤ Późny wieczór. Chłopak i dziewczyna siedzą w samochodzie na parkingu za miastem. On zaczyna ją całować, ale ta go powstrzymuje:
Bezkrwawe łowy
Oj, działo się na ostatnim Przystanku Woodstock, działo się! Dwóch naszych Czytelników: Maciek Sadowski (na zdjęciu) i Piotr Wołkowski (autor zdjęcia), postanowili „bezkrwawo zapolować na pingwiny”, których na Woodstocku kręciły się całe hordy. Amatorska fotografia tego nie oddaje, ale siostra jest wyraźnie zarumieniona...